Czytu Czytu #89 - „Ważne tematy” w young adult i granice książkowego marketingu

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 4 кві 2023
  • ✅ Zapytania biznesowe: kontakt@czytuczytu.pl
    ▶️ Subskrybuj nasz kanał na YT: czytuczytu.pl/youtube
    ▶️ Polub nasz fanpage na Facebooku: / czytuczytu
    Witajcie w osiemdziesiątym dziewiątym odcinku podcastu Czytu Czytu!
    Zgodnie z zapowiedzią bierzemy się za bary z kontrowersyjnym tematem, który od dłuższego czasu nie dawał nam spokoju. Słuchając tego odcinka, z pewnością zauważycie, że jest to kwestia, o której niezwykle trudno się rozmawia i niekoniecznie da się tutaj dojść do jednoznacznych wniosków. Czy wydawnictwa celowo wykorzystują tak zwane „ważne tematy” w młodzieżówkach do „śliskiej” promocji? Na ile można sobie pozwolić w marketingu queerowego YA, a gdzie zaczyna się robić problematycznie? I gdzie postawić granicę, o ile w ogóle się da? Mamy nadzieję, że w naszej dyskusji udało nam się nakreślić pewien zakres problemu i podrzucić kilka kwestii do rozważenia.
    A w segmencie torebkowym Kasia nie dołącza do internetowej połajanki na „Zgubę” Natalii Szostak (wydawnictwo WAB), a Megu będzie was przekonywać, że to, czego potrzebujecie w swoim życiu, to mafijne fantasy „Miasto jadeitu” i „Wojna o jadeit” Fondy Lee (Megu czytała w oryginalne, ale pierwszy tom właśnie wydał po polsku MAG w tłumaczeniu Michała Jakuszewskiego).
    Życzymy miłego słuchania,
    Czytu Czytu prowadzą:
    Magdalena Adamus (Catus Geekus)
    Katarzyna Czajka-Kominiarczuk (Zwierz Popkulturalny)

КОМЕНТАРІ • 30

  • @desnatureza3467
    @desnatureza3467 Рік тому +21

    Ja bym powiedziała jeszcze, że ważny jest motyw pt. "Teraz każdy w internecie chce być aktywistką, więc sprzedamy ci książki, które pozwolą ci się poczuć aktywistką.". To już sprowadza literaturę o mniejszościach do jakiegoś takiego modnego atrybutu osoby lewicowej, obok wielorazowej torby i koszulki z cipką. To nie jest literatura, tylko akcesorium, część lajfstajlu. Tym tropem Babel też można by spłycić tylko do tego, że na reprezentację i jest o kolonializmie.
    I ta reprezentacja, niezależnie od tego co jest w książce, zamienia się w takie wystawianie ludzi z tych mniejszości na wystawie. Kogo dzisiaj kupisz? Geja, osobę Czarną czy osobię z Indii? Ja mam w swoich zbiorach tyle książek o czarnych ludziach, a tyle książek o lesbijkach, a ty ile masz? Robi się z tego trochę takie brandzlowanie się do własnej lewackości czasem, strasznie tego nie lubię, bo mam wrażenie, że to nie jest aż tak postępowe. Nie mówiąc już o tym, że literatura o mniejszościach pada ofiarą jakichś zupełnie dziecinnych kryteriów oceniania, gdzie jest dobra, ponieważ jest ważna. Czym to się różni od książek, które są głębokie, bo są o umieraniu na raka albo o życiu gettcie? W ten sposób, uświadamiasz sobie, że idąc do księgarni i chcąc sobie kupić taką książkę, nawet nie wiesz co wybrać, bo tym książkom aż trudno jest uwierzyć, że będą ci miały do zaoferowania coś więcej, niż to, że ktoś pokaże ci w nich lesbijkę albo osobę Czarną, które możesz sobie równie dobrze zobaczyć na żywo. To jest złożony temat, też cieszę się, że rynek otwiera się na takie tematy, ale chciałabym, żeby ludzie nie traktowali ich jako właśnie aktywizm, tylko jako uczciwie traktowaną literaturę. Może wtedy też zamiast samych jangaduktów dostalibyśmy więcej tej queerowej literatury dla dorosłych.
    I jeszcze jedno, co do literatury Young Adult. Istnieje przeświadczenie mam wrażenia, że kiedyś literatura młodzieżowa była do dupy, bo nie poruszała "ważnych tematów". Przy czym - ja nie mam takiego wrażenia. Jako dziecko czytałam wiele książek o przyjaźniach, o szkole, o dojrzewaniu i nie uważam, żeby to były nieważne tematy, z perspektywy życiowej i nastoletniej są bardzo ważne. Ale jednak nie są takie typowo lewicowe, więc nieważne. To mnie trochę wkurza, spłycanie wartości książki do tego, jak dobrze wypadnie na twoim lewicowym profilu na Instagramie

    • @hey_bebok
      @hey_bebok Рік тому +5

      Czasy się, zmieniają i tematyka książek również. To, ze starsze książki nie pasują obecnym young adult to normalne. Moja matka nie była w stanie przeżyć dlaczego, ja nie zaczytuję się w książkach które ona czytała jako young adult. Nie czytałam bo już moja generacja miała inne problemy i żyłą w innej normie. IMO strasznie drażni mnie przyklejania każdej książce poruszającej temat mniejszosci - bycia lewicowymi książkami. Można być mniejszością i być po prawej stronie. Wystarczy nam polaryzacji w każdej innej dziedzinie - dajmy ksiażkom być po po prostu książkami. Im szybciej przestaniemy przyklejać łatki "lewicowych" książęk tym szybciej ich tematyka stanie się być normą i wydawnictwa przestaną używać queer/black/lesbian love jako baitów marketingowych i będą traktowane jak "zwykłe" książki.

    • @desnatureza3467
      @desnatureza3467 Рік тому +4

      ​@@hey_bebok Oczywiście, nie przeszkadza mi to, że młode pokolenie nie chce już czytać starych książek, ja też nie chciałam. Bardziej mi chodzi o to, że nie uważam, żeby progres w literaturze przebiegał w taki zero-jedynkowy sposób, że kiedyś były kiepskie, głupie książki o szkole, a teraz są dobre i mądre książki o molestowaniu. Myślę, że zarówno książka o szkole i przyjaźni jak i książka o molestowaniu, mogą być ważnymi i przede wszystkim dobrymi literacko książkami dla nastolatków albo mogą być też zupełnie kiepskie. To dwie różne kategorie i moim zdaniem trudno tutaj mówić o progresie w jakości literatury, bez sprowadzania jakości tylko do tego, jaki społeczny problem porusza.
      A co do lewackości to masz oczywiście rację. Dlatego właśnie chciałabym, żeby dyskusja o tym, jak się zwiększa reprezentacja w literaturze i jakie tematy się coraz chętniej porusza, a dyskusja o tym czym jest dobra literatura to były osobne dyskusje. Bo w ten sposób, myślę, że te książki trochę się zamykają w lewicowej bańce, niestety, bo o ile temat, np. orientacji seksualnej może być dla konserwatywnej nastolatki onieśmielający, to dlaczego np. temat rasy miałby taki być. Natomiast no, takie jest moje skojarzenie raczej, że o ile wiem, że każda osoba czarna czy homoseksualna równie dobrze może sobie dreptać do kościoła co niedziela i bić się za ojczyznę, to jednak mam wrażenie, że w internecie to się robi jednak trochę element lewicowego lajfstajlu, podobnie zresztą moim zdaniem było tak całkiem niedawno z reprotażami. Chociaż faktycznie, może trochę bez sensu upraszczam jak teraz patrzę, ale trochę tak to czuję, kiedy widzę, że książki ocenia się trochę bardziej ideologicznie, niż literacko (choć zdaję sobie sprawę, że może być trudno te rzeczy rozdzielić). Trochę czasem na zasadzie - jak chcemy by nasze książki o nas świadczyły i kim chcemy się czuć po przeczytaniu ich, myślę że to cienka linia, na którą trzeba uważać.

    • @IwonaKlich
      @IwonaKlich Рік тому +2

      Czyli według ciebie bycie innego koloru skóry niż biały i LGBT automatycznie oznacza lewicowość albo wręcz lewackosc? Aktywizm? Dobrze że jeszcze nie poprawność polityczna, choć pewnie ci to przeszło po głowie.
      To jest bardzo dziecinne podejście do rzeczywistości...
      Serio autorzy książek piszą o bohaterach o jakich pisać chcą. Jasne że autor będący Azjatyckiego pochodzenia będzie sięgał po bliskie mu postacie i miejsca. Autor afroamerykański będzie pisał o czarnoskórych. Autor będący osobą LGBT sięgnie po blisko mu tematy.
      Pewnie cię to zszokuje - ale biali i heteroseksualni pisarze robią to samo.

    • @desnatureza3467
      @desnatureza3467 Рік тому +6

      Okej, powiem szczerze, że przeczytałam swój komentarz jeszcze kilka razy i o ile przyznaję, że był on złośliwy i przejaskrawiony, to moim zdaniem nie usprawiedliwia ilości fałszywych założeń, które wysuwasz na mój temat.
      Nie wiem skąd w ogóle pomysł, że przeszkadza mi to, że autorzy piszą o postaciach podobnych do siebie, biorąc pod uwagę, że w ogóle tego tematu nie poruszałam, a nawet wspomniałam, że cieszę się, że rynek książki otwiera się na nowe tematy.
      Nie będę ci też zarzucać, że nie zrozumiałaś mojego komentarza, bo to by było nie w porządku, dlatego powiem po prostu, że tak, takie jest moje zdanie i nie będę się go wypierać. Możesz to nazwać czepianiem się poprawności politycznej, chociaż wbrew temu co z taką pewnością zakładasz, nic podobnego nie przeszło mi ani przez moment przez głowę.
      Bo tak, nie podoba mi się spłycanie wartości książki do tego, że pokazuje jakąś grupę społeczną albo porusza jakiś społeczny problem, chyba, że jest to naprawdę pierwsza, przełomowa książka na jakiś temat. Nie podoba mi się promowanie książek jako tych, po których osoby spoza tej społeczności mogą się poczuć bardziej oświecone, świadome i tak, zaryzykuję to stwierdzenie znowu - bardziej lewicowe, nawet jeżeli nie jest to powiedziane wprost. I nie, nie podoba mi się, że książkomarketing coraz częściej to wykorzystuje, odwołując się do coraz szerszej potrzeby aktywizmui sprzedaje swoje książki właśnie jako te, dzięki którym można poczuć się mądrzejszym i wrażliwszym, nawet jeżeli niekoniecznie tak to działa. I tak, to jest dla mnie traktowanie mniejszości przedmiotowo, infantylizowanie ich twórczości, traktowanie jej bardziej jako trofeum albo jako nowa okazję do poczucia się lepiej ze samym sobą, niż jako pełnoprawną literaturę, która ma prawo być uczciwie recenzowana i ma do zaoferowania coś więcej. Nie podoba mi się to, że z wielu recenzji wynika, że każda książka z reprezentacją albo tematem społecznym jest mądra i ważna, bo to sprawia, że te książki wydają się być żadne - w takim kontekście nawet mądrość i ważność przestają cokolwiek znaczyć, stają się tylko hasłem marketingowym i odznaką, potwierdzającą inteligencję czytelnika, którą każdy chce mieć. Czy osoba, która musiała stłuc sobie głowę o szklany sufit, żeby wydać swoją książkę, chciałby, żeby jej książka była żadna, żeby nawet nie dało się powiedzieć, czy jest dobra, czy nie, bo jest traktowana jednie jako książka z reprezentacją, a nie jako książką samą w sobie? Mogę mówić tylko za siebie, ale ja bym tego nie chciała.
      Tak jak nie podoba mi się ciągłe i dumne podkreślanie świadomości swojego przywileju, jak nie podobają mi się białe osoby, robiące sobie rozrywkę z wyzłośliwiania się na głupich białasach, którzy w przeciwieństwie do nich nic nie rozumieją, jak nie podoba mi się ciągłe eksponowanie swojej niewyobrażalnej empatii i wrażliwości społecznej, tak samo nie podoba mi się właśnie jaranie się tym jakie książki o mniejszościach i problemach czytamy o jakie sprzedajemy, niezależnie od ich jakości.
      I tak, nie widzę takiego rodzaju zachowania wśród konserwatywnych ludzi, dlatego upraszczam to do lewicowości, chociaż wiem, i sama napisałam to w drugim komentarzu, że nie każda osoba z mniejszości jest lewicowa. Ale robię to też dlatego, że kategoria ważnych tematów nigdy nie porusza po prostu ważnych tematów, tylko te tematy, które są akurat na topie w lewicowej bańce, co jednak każe mi węszyć znany mi od dawna trop samozadowolenia z własnej postępowości, którego bardzo nie lubię. Dla mnie pojęcie ważności książki jest jednak o wiele szersze i nie chciałabym, zamykać go tylko w wąskiej grupie tematów i gatunków, czy nawet w samych tematach społecznych i dlatego świadomie wytykam to, że pojęcie ważności książki oznacza powszechnie, to jak dobrze książka wpisuje się akurat w lewicowy dyskurs, a nie to, jakie wartości książka że sobą niesie, choć to się oczywiście nie wyklucza. Chociażby zwróćmy uwagę na to, że fantasy czy sci-fi prawie nigdy nie są "ważne", bo nie poruszają wielu tematów społecznych wprost i trochę trudno się wtedy pochwalić, że przeczytało się ważną książkę, skoro jest to książka o krasnoludach. Nie ma znaczenia, że krasnoludy mają ciekawe i głębokie relacje rodzinne. Więc nie, nie chodzi mi o to, że LGBT to parszywe lewactwo, tylko o to, to, że ważny temat = temat ważny akurat w środowiskach lewicowych.
      Wracając jednak, podam przykład - jak porzyczyłam mojej bardziej konserwatywnej przyjaciółce The Hate You Give to powiedziała po prostu, co jej się tam podobało, a co jej się nie podobało i że cieszy się, że są tam reprezentowane Czarne postaci.
      Natomiast moja druga, mocno lewicowa przyjaciółka, zasugerowała mi kiedyś, że jesteśmy lepsze niż większość, ponieważ ona np. słuchała ostatnio podcastu o problemach grubych ludzi, a inni tego nie robią. I to jest już atmosfera tej dumy, którą dość często wyczuwam w naszej bańce i ja osobiście uważam, że to jest obraźliwe, udupiające i odbierające podmiotowość.
      Dlatego nie chciałabym, żeby czytanie mojej książki było czyimś powodem do dumy. Chciałabym, żeby kogoś ona zachwyciła, wciągnęła albo zmusiła do przemyśleń, żeby wywołała ona jakąś ciekawą dyskusję, albo nawet została zjechana, ale nie, żeby była traktowana jako, np. ta ważna książka, którą czytają w Warszawie, bo jest o ludziach z biedoty.

  • @MrMiodek125
    @MrMiodek125 Рік тому +1

    Świetny odcinek! Ja sam właśnie skończyłem czytać „Wierzyliśmy jak nikt” i bardzo mi się ta książka podobała, wiec nie mogę się doczekać następnego odcinka z wasza opinia na jej temat.

  • @desnatureza3467
    @desnatureza3467 Рік тому +3

    Drogie czytu czytu, bo ostatnio mam wrażenie, że jesteście niedoinformowane w pewnym temacie. Ja nie mam aż co dwa tygodnie urodzin, żeby każdy odcinek był na mój wymarzony temat, spokojnie możecie przestać spełniać moje podcastowe fantazje!

  • @Sayuki78
    @Sayuki78 Рік тому +4

    Jestem jedną z tych osób, które bardzo chcą czytać queerową literaturę ale nie mają z czego wybierać, bo wszystko co jest związane z tą tematyką to YA. Nieironicznie marzy mi się, żeby w Polsce ktoś zaczął wydawać gejowskie romanse z półnagim mężczyzną na okładce albo cokolwiek, co nie jest nastoletnią dramą.

    • @warzachew-w-kotle
      @warzachew-w-kotle Рік тому +2

      E nieprawda, jest trochę queerowej literatury innej niż młodzieżowa. Tak, jest jej mniej i często nie są to typowe romanse, ale serio istnieją takie książki.

    • @hey_bebok
      @hey_bebok Рік тому +1

      @@warzachew-w-kotle A czy możesz polecić coś? Co jest wydane u nas i jesteś zadowolona?

    • @Sayuki78
      @Sayuki78 Рік тому +1

      @@warzachew-w-kotle wiem, że jest ale w porównaniu z młodzieżówkami to kropla w morzu.

    • @warzachew-w-kotle
      @warzachew-w-kotle Рік тому +2

      @@hey_bebok Ależ proszę bardzo. Przy czym nie twierdzę, że wszystkie te książki są dobre (poza tym nie znam twojego gustu, więc trudno mi coś polecać), ale istnieją, dotykają tematyki queerowej i są kierowane do dorosłego odbiorcy. Niekoniecznie też są to rzeczy nowe, niektóre mogą być trudno dostępne. "Blask" Margaret Mazzantini, cokolwiek Phillipa Bessona, "Cholernie mocna miłość" (to biografia o miłości Polaka i żołnierza Wermachtu - wiem jak to brzmi, ale to naprawdę dobra rzecz), trylogia "Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek", "Dni bez końca", "Dom na krańcu świata" i prawdopodobnie większość książek Cunninghama, "Fałszerze" Andre Gide, cokolwiek Edouarda Louisa, "Konrad i Paul" (to komiks), "Lista nieobecności", "Lubiewo", "Marny", "Middlesex", "Nie przed zachodem słońca", "Nie znany świat", "Nocny słuchacz", "Odyseja" Barbary Kingsolver (swoją drogą, moim zdaniem, fatalnie przetłumaczony tytuł), "Pieśń o Achillesie", "Pod tęczą", saga rodziny Neshov Anne Ragde (choć tutaj to akurat tylko jeden z wątków, ale ważny), "Siedem szklanek", "Trzech panów w łóżku, nie licząc kota" i każda inna książka Żurawieckiego, cokolwiek Mikołaja Milcke, "Upamiętnienie" Byana Washingtona, "W jednej osobie" Johna Irvinga, "Wierzyliśmy jak nikt", "Wrzaski" Maruszewskiego, "Wymazać siebie" (to autobiografia człowieka poddawanego terapii konwersywnej), "Zapomniany język żurawi", "Zatoka Ostów", "I love you, Phillip Morris", "Płynąc w ciemnościach". To tylko te, które czytałam bądź mam w planach, z pewnością jest tego znacznie więcej.

    • @hey_bebok
      @hey_bebok Рік тому +2

      @@warzachew-w-kotle Baaaardzo dziękuję! Zapisuję całą listę!

  • @paulinagabrys8874
    @paulinagabrys8874 Місяць тому

    Nie wiem jak wyglądają Stany Zjednoczone Miłości i po opisie Megu raczej jest to słodko-pierdzące ale serio, właśnie w tematyce wyborów krajowych widziałabym Red White and Royal Blue. Bo historia Olka i Henryczka jest strasznie skopana pod względem reaserchu wobec Wielkiej Brytanii. A to ten sam język więc obrona w stylu "nie znam np. norweskiego i ich kulturę znam tylko z Krainy Lodu bo USA nie zrobiło nic o Norwegii" do mnie nie trafia. Ja taki zakazany romans dwóch facetów z kręgów politycznych gdzie jeden jest z rodziny lewicowej a drugi z prawicowej aż prosi się o jakiś ciężki political fiction gdzie na jednej szali jest miłość (i niekoniecznie ta romantyczna ale bardziej rodzicielska) a na drugiej władza. Owszem przerzuciłabym tu wątki na rzecz relacji ojciec-syn bo to czy jesteś gotów poświęcić swoje dziecko i miłość do niego w imię wygranej. Wiem że dużo starszych mainstremowych historii queerowych kończy się bez happy endu ale serio w takim settingu aż prosi się by ten syn od kandydata Demokratów był jakimś gnojem i z własnej woli i bez konsultacji wykorzystał syna homofobicznego Republikanina dla kampanii swojego ojca/matki.
    Megu narzeka na Stany Zjednoczone Miłości ale nie wie że w 2024 roku wyszedł film Civil War, gdzie względem prawdziwej sytuacji mamy koalicję Kalifornii z Teksasem a większa część kraju popiera pseudo-Trumpa (a może jest zmieszany z Bidenem) na jego nielegalnej prawnie trzeciej kadencji. To jest chaos a nie romansik republikanina z demokratą

  • @akcik
    @akcik Рік тому +1

    Dobra bo ja muszę teraz połączyć dwa wątki: czy myślicie że postanie kiedyś książka z pasiastą okładką i tytułem w stylu "kochanek nazisty" albo "gej z Auschwitz" 🤯 to będzie znak że świat się kończy ;)

    • @warzachew-w-kotle
      @warzachew-w-kotle Рік тому +2

      Jakby co, to jest książka "Mężczyźni z różowym trójkątem" i ona właśnie o tym opowiada. Tylko że to jest książka biograficzna oparta na historii autentycznego więźnia i jest przy tym bardzo dobra. Polecam.

    • @paulinagabrys8874
      @paulinagabrys8874 Місяць тому

      ​@@warzachew-w-kotle a to czasem nie jest rasowe non-fiction?

  • @paulinagabrys8874
    @paulinagabrys8874 Місяць тому

    Ja na szczęście jestem stara i wolę mangowe romansidła hetero ale trochę obawiam się że obecni młodzi, którzy zwyczajnie nie lubią jako gatunku literatury queerowej mogą być ocenieni jako homofobiczni. A ja literaturę queerową widzę tak samo jak obyczjaówki, romanse, sf, fantasy i inne takie. Jako gatunek, który może zwyczajnie do nas nie przemawiać.
    Generalnis mam wrażenie że mamy dużo tokenizacji postaci w fikcji. Bo naprawdę gdy postać kończy się na np. "jestem facetem i wolę facetów" mnie odpycha jak nic. Gdy postać jest ciekawa, ma głębię i przy okazji jest homoseksualna i występuje w stereotypowym netfliksie to jest jakieś święto. A szkoda

  • @_flowerdragon_
    @_flowerdragon_ Рік тому +1

    Jeśli chodzi o reprezentację gdzie postać "po prostu jest sobą", ale temat nie kręci się wokół jej tożsamości, to może nie książka, ale serial - "Wednesday" od Netflixa. Na grupie aroasów zgodnie stwierdziliśmy, że jest to absolutnie cudowna reprezentacja osoby aromantycznej, a do tego członkowie będący na spektrum autyzmu również stwierdzili, że czują się przez główną bohaterkę reprezentowani :)

    • @IwonaKlich
      @IwonaKlich Рік тому +4

      Nie wydaje mi się żeby Wednesday była aromatyntyczna skoro w serialu dosłownie ma podchody do dwóch facetów
      Nie jest też w spektrum. Raczej jest socjopatką a to co innego.

    • @_flowerdragon_
      @_flowerdragon_ Рік тому +1

      @@IwonaKlich jako osoba aromantyczna mogę zapewnić, że jest, przynajmniej na ten moment 😉 A swoją drogą, to kto właściwie powinien oceniać obecność reprezentacji, osoby które czują się przez daną postać reprezentowane, czy osoby nienależące do danej grupy? 🤔

    • @falsegoodnight
      @falsegoodnight Рік тому +2

      @@_flowerdragon_ wtf, obie grupy mogą oceniać obecność reprezentacji w wielu powodów np. fakt że ani aktorka ani reżyser nie powiedział oficjalnie że Wednesdayjest aroace. i możemy w końcu przestać używać idiotycznego argumentu że jak ktoś nie reprezentuje danej grupy to jego zdanie zawsze jest błędne bo uwaga reprezentant tej grupy też może jej szkodzić i może sie mylić, zwłaszcza kiedy mówimy o fikcyjnej postaci i domniemanej reprezentacji. no i nie powiedziałbym że Wednesday jest " absolutnie cudowna reprezentacja osoby aromantycznej" firstly nie mamy oficjalnego potwierdzenia od twórców że do tej grupy należy
      pytanie jakieś " dowody" że jest aroace? pytam z ciekawości, bo jak dla mnie (i chyba większości internetu) ma raczej spektrum autyzmu

    • @_flowerdragon_
      @_flowerdragon_ Рік тому

      @@falsegoodnight czyli fakt, że osoby z danej reprezentacji czują się autentycznie reprezentowane przez daną postać nie ma znaczenia tak długo, jak długo twórcy nie potwierdzą, że mieli to na myśli? Wyraźnie napisałam, że jest to zdanie moje i moich znajomych z tego samego środowiska.

    • @falsegoodnight
      @falsegoodnight Рік тому

      @@_flowerdragon_ " A swoją drogą, to kto właściwie powinien oceniać obecność reprezentacji, osoby które czują się przez daną postać reprezentowane, czy osoby nienależące do danej grupy?" to była moja odpowiedź na twój komentarz; obie grupy, zarówno ta będąca częścią tej reprezentacji jak i tak spoza niej. a co do braku znaczenia do czasu potwierdzenia to i tak i nie- potrzebne są reprezentacje "oficjalne" ponieważ są one niejako przedstawicielami tej grupy w pop kulturze, co zarówno zwiększa różnorodność w kulturze jaką odbieramy i to że każdy ma dzięki temu świadomość o reprezentacji (zakulisowo to każdy film może być o gejach ale zapewniam cię że mało który widz będzie o tym wiedział), a sama świadomość pozwala na dekonstrukcje stereotypów o danej grupie oraz pozwala na " oswojenie się " z dana grupą ( mówię tutaj o konserwatywnej publice albo widzach z innego regionu kulturowego, którzy o życiu i problemie oglądanej reprezentacji wiedzy nie maja albo mają ją stereotypową ). "oficjalna "reprezentacja ma również jeden cel, ma rozpowszechnić dana grupę żeby w przyszłości każdy wiedział że autor dzieła miał to na myśli i jak podchodziło się do tej grupy na przestrzeni lat. jest też ważna z innego powodu przykładowo aby gej dzieciak (to brzmi jak kolega gej sorry XD) miał szanse na odbiór kultury z tą reprezentacją i żeby firmy (wydawnictwa/ studio filmowe/ muzyczne itp) wiedziało że dana reprezentacja się opłaca ( wiem jak to brzmi ale firmy mają w dupie przekonania i liczy się dla nich tylko opłacalność i zysk, a gay Dean z supernatural nie przekona żadnego corpo o tym). no i jest tendencja do sugerowania fanom reprezentacji ale nie mówienia o niej wprost co potem skutkuje opinią że grupa nastolatek tylko widzi gejów. czy to że dla kogoś dana postać fikcyjna jest danej orientacji jest złe- oczywiście że nie ale ważne jest by naciskać na "ujawnianie " czy pisanie postaci wprost jakiej są reprezentacji. ( to co napisałam ma vibes reprezentacji skierowanej na lgbtq+, ale to samo dzieje się dla reprezentacji o kolorach skóry (( przecież whitewashing w książkach wychodzi co chwila)
      no i najważniejsze mogę prosić o jakieś proofs dlaczego uważasz że Wednesday aroace, pytam bo najmniej wiem o tej reprezentacji i chce się dowiedzieć więcej. obiecuje, że nie będę podważać przekonań ani nic.