Starszy z Polibudy pozdrawia jak zwykle serdecznie. Jak byłem smarkaczem, to wyobraź sobie, że w latach 60-tych, a nawet na początku 70-tych, jak na Głównej wsiadaleś do pospiesznego do Krakowa, to kupa ludzi mowiła "no... taka nasza "Lux Torpeda parowozowa...". i wg ówczesnego rozkładu ciut powyzej godziny byłem w Radomiu u moich dziadków. Średnio było ok 1,20, ale były takie sznelzugi, co ok 1,10 robiły. Dzisiaj inetercity 2,02. W Polsce nie potrzebyjemy ze względu na rozmiar naszego kraju i jego kształt pociągów o prędkości myśliwca. Wystarczy do 200 i dojedziemy naprawdę szybko w każdy rejon. Czekam na Twoje rodzime Olsztyńskie opowieści. Zbyszek
panie Kubo dziękuję za ten materiał bo Naprawdę przykre dla mieszkańców Chrzanowa i byłych pracowników Fabloku jest to że do dziś mimo wielu starań Luxtorpeda, pm36 Piękna Helena, stonka sm42 czy inne produkty Pierwszej Fabryki Lokomotyw nie zostały godnie upamiętnione w mieście, tak np. jak Star w Starachowicach czy krasnale we Wrocławiu
Wiedziałem o tym że, Luxtorpeda była Austryjacka. Niczego mi Pan nie zepsuł. Czasami My Polacy mamy przerośnięte mniemanie o sobie chociarz niewatpliwie jesteśmy zdolni. ENIGMA na przykład... A szczegółów o Luxtorpedzie fajnie było posłuchać. Dzięki wielkie. Może w przyszłości coś o innym wagonie motorowym, SN61. Też nie Polak ale wielu z nas kocha tę maszynę. Mało ich zostało a temat wdzięczny.
Wiedza w zasadzie miłośnikom polskiej kolei znana, ale przedstawiona w taki sposób ze można słuchać bez końca. Szczególnie polecana literatura to „Wagony spalinowe PKP 1918-1939” wyd. Eurosprinter o ile dobrze pamiętam, otwiera oczy na ten temat. 👍
Byłem ostatnio lata temu - chyba w 2004. Powinienem odświeżyć. Między Stegną a Prawym Brzegiem Wisły zrobiłem przerwę w podróży, poleciałem wykąpać się w Zalewie, po czym zdążyłem na ostatni kurs do Nowego Dworu. Pięknie było.
@@PokoleizKuleckim Stare czasy. Ja jestem tu dopiero czwarty, kolejny co do roku, raz. Natomiast "stałym" elementem od 10 lat są Piaski, 10 km. za Krynicą Morską. W tym roku już tam byłem równo 12 nocy. Więcej się nie dało, bo kasa i musieliśmy się zmieścić pomiędzy innymi Ochotnikami na ten sam lokal. Pozdrawiam serdecznie, nadal ze Stegny. Ale jeszcze tylko jutro i w sobotę wypad do W-wy.
Witam serdecznie Panie Jakubie :) Bardzo ciekawe ilustracje do materiału. Wielki szacun za przybliżanie widzom i słuchaczom tematów kolejowych. Pomimo istnienia wielu pozycji wydanych drukiem, poziom wiedzy wśród młodego pokolenia zaczyna być dramatyczny. Od siebie dodam do powyższego filmu, iż legenda Lux-torpedy wzięła się z jej nowatorskiej wizualizacji. Ona już przed wojną poszła w przysłowie, analogicznie do niemieckich "latających pociągów". Do dziś kiedy jesteśmy zabiegani, można usłyszeć, że: "Latasz jak Lukstorpelek (bądź luxtorpeda)". Ad polskiej myśli technicznej w kolejnictwie międzywojennym. Aby poznać prawdę, potrzeba "wybyć" własnie do Niemiec. To tutaj w antykwariatach dostałem materiały świadczące o wielkiej współpracy inżynierów. Pamiętajmy, że Polska dwudziestolecia międzywojennego nie była bogata, ale miała wspaniałych, wykształconych ludzi. Posiadam długą listę (wraz z życiorysami/dokonaniami) polskich inżynierów kolejnictwa. Z każdego można stworzyć osobny odcinek programu. Ci ludzie pracowali nie tylko dla kraju przy unowocześnianiu parowozów, ale także współpracowali z inżynierami innych państw. Przedsiębiorcy przemysłowi nie chcieli przecież wojny i ta współpraca kwitnęła nawet w ostatnich latach przed wybuchem II wojny. Dlatego możemy mniemać, iż dziesiątki polskich pomysłów innowacyjnych wprowadzono na kolejach DR/DRG pod obcymi nazwiskami. W bieżącym filmie brakło mi podstawy, dlaczego jazda Lux-torpedą była bardziej komfortowa niż w tradycyjnych wagonach, co przekładało się na 1. klasę pasażerską. Otóż tarcze kół były gumowe (pełne rzecz jasna), a nie metalowe. Przejazd Lux-torpedą w 1939 roku z Krakowa do stolicy kosztował aż 400 dzisiejszych złotych. Porównując do standardów klasy 3 z drewnianymi ławkami, tę sama trasę można było przebyć za ówczesne 17 zł, a obecne 170. Pozdrawiam, kłaniam się nisko
Bardzo dziękuję za piękny komentarz! Wszystko prawda - dokonaniami naszych inżynierów, ale też ekspertów innych dziedzin, wśród których na myśl od razu przychodzą matematycy, karmił się cały świat. Jak na kraj sponiewierany historią, którego odrodzenie przypadło na Wielki Kryzys, zrobiliśmy naprawdę wiele. Serdecznie pozdrawiam odwzajemniając pokłony.
@@PokoleizKuleckim Ślicznie dziękuję za odpowiedź. Dodam jeszcze, że w późniejszym czasie, w okresie PRL-u nastąpił pewien paradoks. Inżynierom, którym udało się przeżyć pożogę wojenną, najpierw zdołowano, "sprowadzono na ziemię", zmuszono do współpracy na zasadach socjalistycznych (w latach'50 prawie komunistycznych), a kiedy już z racji wieku odeszli, to chwalono się nimi, jak swoimi osiągnięciami. Było tak choćby w 40-leciu PRL. Posiadam dowody. To też myślę świetny temat na extra odcinek. Serdeczności
Jestem dumny z siebie, że kiedyś walczyłem (pisząc spamiące komentarze) o to by na kanale pojawiał się odcinek co tydzień, a tera to się dzieje regularnie, zwycięstwo ;P a sam odcinek o numerze 125 bardzo dobry.
Odcinek super, piękna opowieść,... jak zwykle. :-) W pierwszej połowie lat 60-tych zdarzało mi się na wakacje jeździć z rodzicami z Wawki do Gdańska. Rodzice mówili wtedy, że pojedziemy Lux Torpedą. Rodzice z koleją, poza kwestią czysto użytkową nie mieli nigdy nic wspólnego, więc o prawdziwej Lux Torpedzie nie mieli żadnego pojęcia. Z perspektywy dziecka..., skoro tak mówili, to tak widać było. W mej pamięci z tamtego czasu ostały się jakieś ułomki obrazów pociągu pasażerskiego składającego się z wagonu motorowego (spalinowego) i (chyba) zwykłych wagonów do niego doczepionych. Wagon motorowy wewnątrz był wielką wspólną przestrzenią podzieloną (chyba na dwie części) pomostem z drzwiami wyjściowymi na oba boki wagonu. Zapadło mi to w pamięć, bo nie lubiłem jazdy tymi wagonami motorowymi, wolałem zwykłe wagony przedziałowe. W latach 60-tych XXw wagony motorowe chyba przeżywały swą niezwykłą popularność, bo pamiętam dobrze, że stanowiły one podstawę kolejowej komunikacji lokalnej na Kaszubach, zwłaszcza na trasie Somonino-Kartuzy. Tam mówiło się na to "Motorówka". Był kiedyś w posiadaniu Skierniewickiej Szopy pojazd chyba akumulatorowy, potocznie zwany "Krokodylem". Widziałem go tam coś ze 20 lat temu i on swym kształtem przypominał przedstawiane w bieżącym odcinku Lux Torpedy. Utkwiło mi w pamięci, że miał dla pasażerów również 3-cią i 4- tą klasę, co dziś zupełnie nie istnieje. Nie pamiętam już nazwy modelu pojazdu, ale pamiętam, że gdy oglądałem go był pięknie odrestaurowany, uszkodzone listewki drewniane siedzeń wymienione na nowe, polakierowane, cudo... Chciałoby się by każdy pojazd szynowy był tak zadbany jak tamten wtedy. Dzięki, pzdr
Tradycyjnie: są Widzowie, których komentarzy się wyczekuje. Dziękuję. stawiam na to, że był to węgierski "ganz" SN61, często ciągnący "bonanzy" typów 43A i 101A, czasem malowane w dwa odcienie zieleni, aby pasowały wyglądem do wagonów motorowych, za którymi jeździły w składzie.
@@PokoleizKuleckim Już po napisaniu tego co wcześniej napisałem zacząłem się zastanawiać skąd ta awersja do jazdy na długiej trasie "lokomotywą osobową". No i co nieco przypomniało mi się. Otóż w tamtych czasach (1960-1965) trasa do Trójmiasta chyba nie była całkowicie zelektryfikowana. Dość że obsługiwały ją "osobowe lokomotywy" spalinowe. Mnie przeszkadzały spaliny, które odczuwałem wewnątrz przedziału pasażerskiego. Druga kwestia to w tym pojeździe bywał kłopotliwy hałas pracującego silnika. No, to tyle moich przypomnień. Rozejrzałem się za Ganzem. To chyba rzeczywiście było to.
Niezły mix koszulka z legendami Polskiego lotnictwa Mi 2 oraz W 3 Sokół jako mistrz drugiego planu. A na ścianie fajne wiosło:) Kolejny bardzo dobry odcinek:)
Luxtorpeda kojarzy się mnie jakoś tak muzycznie. Szanuję od początków kariery Litzę, jako człowieka i gitarzystę, twórcę masy świetnych riffów. Jednak wolę ex odsłonę z kwasożłopami...Tomasz fan😀
Po Polandrock'u, po porannej kawie i po odcinku... Jakubie, jedyny komentarz jaki mi się nasuwa to "Król jest nagi" (chyba kojarzysz tą bajkę....). Wiele rzeczy obrosło mitami i są one bezrefleksyjnie powielane, a prawda bywa prozaiczną i mało atrakcyjna. Dobrze, że zwracasz na to uwagę widzów,uwzgledniając realia czasów danej "legendy". Spokojnej niedzieli...
Czołem Przemku. Bajka kończyła się tym, że nagi król przemaszerował przed swym ludem wyzbywszy się wstydu i kompleksów - i tą drogą, myślę, powinniśmy iść. Życzę Ci przyczepności i pięknych wschodów i zachodów słońca na mazowieckich szlakach. Zielonej!
Trochę nie na temat, mój komentarz, ale korzystając z okazji chciałem podziękować za poleconą w jednym z Pana filmów książkę, o katastrofie pod Otłoczynem. Rzeczywiście dobra książka, takiej właśnie potrzebowałem, na pewno nie raz nie dwa do niej jeszcze wrócę. Ale gdyby nie Pana film, prawdopodobnie nigdy bym się o niej nie dowiedział. Tak więc jeszcze raz . Dziękuję.
Jeśli chodzi o Luxtorpedę,to były to ktoś zrobił niedawno w animacji 3d bardzo realistyczną rekonstrukcję i zachęcam do obejrzenia tych co jeszcze tego nie widzieli,bo warto,wspaniałe wykonanie.
Rzund tyż szumnie obiecywał Luxtorpede 2.0 pierwsza miała być lokomotywa dwusystemowa sieć trakcyjna/diesel ale z tego co na razie widać cała para poszła w gwizdek :-(
Tylko trzeba pamiętać, że to NIE BYŁ przejazd rozkładowy, tylko odbył się na ZAMKNIĘTEJ (na czas przejazdu) linii. Luxtorpeda nie musiała czekać na krzyżowanie się z innymi pociągami.
@@wojteksmag8286 O tuż nie ... to też jest MIT - W rozkładzie z 1933 roku pociąg Mt relacji Kraków-Zakopane jechał planowo 2h 22min - 2h 28minut ! - to nie jest tylko legenda - dla przypomnienia obecny ekspres Tatry jedzie 3h 06minut - żródło: Świat Kolei 07/2019 !!!
@@pkpkrzeszo-pawechuderski8986 Mam przed sobą reprint rozkładu jazdy lato 1939 i żaden pociąg relacji Kraków - Zakopane nie jedzie tak szybko. Pociąg MtE 501 i 503 pokonuje ten dystans w blisko 3 godziny! A jedynie MtE 505 w 2 godziny i 44 minuty.
Moje pierwsze skojarzenie z nazwą Luxtorpeda pochodzi z lat 60 tych kiedy na trasie Gdynia- Warszawa kursował ekspres złożony z 4 węgierskich wagonów spalinowych i tyłu samo doczepnych. Nieco później dopiero dotarła informacja o przedwojennej spalinówce
Dziękuję za świetny wakacyjny odcinek! Trafił Pan w sam raz z jego wydaniem, ponieważ zastanawiało mnie ostatnio pochodzenie Luxtorpedy i to, skąd wzięło się tyle podobnych maszyn. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam 😉
Dokładam starań. Często jest tak, że w uproszczeniach lub niewiedzy popełniam błędy, ale zostają one skorygowane; film plus komentarze i jakieś zdanie można sobie wyrobić. Dziękuję!
Jakubie jesteś człowiek orkiestra - dosłownie. Twoja doba chyba ma więcej niż 24 godziny, albo potrafisz kompresować czas aby mieć go więc 😉👍. Rodzina, praca, realizacja programów, rysowanie, muzyka. Czy robisz coś jeszcze ciekawego o czym nie wiemy? Jakbyś jeszcze kiedyś przejeżdżał przez Radom zapraszamy na kawę.
Bardzo dziękuję. Wszystko dzięki żonie, która bierze na siebie większość obciążenia obowiązkami domowymi, a potem jeszcze opatruje filmy napisami. Serdecznie dziękuję za zaproszenie!
Super a ja wychowałem się TY2 który mi zawsze uciekał jak dobiegałem do do stacji , potem zwalniał i mogłem wskoczyć na ostatni wagon osobowy taki drewniany był. lata 70,te a pracowałem w Wytwórni Podkładów Strunobetonowych w Mirosławiu Ujskim
Witaj Jakubie. Na razie katuję Polandrock 2021...Luxtorpedę obiecuję przy porannej kawie obejrzeć..., ale tę kolejową, nie muzy czną😉 Pozdrawiam i do poranka,..
Wspaniała grafika na koszulce (nie wiem czy świadomie) jest tak troszkę przykładem produkcji przez Polskę świetnego produktu który chociaż był wytwarzany i modernizowany w Polsce to jednak.... Nie był Polski! W tym przypadku jest to Czajniczek którego bez kozery na stukano przeszło 5500 egzemplarzy i jest dumą WSK Świdnik ale to dzieło Michaiła Mila i nic tego nie zmieni. Ale! Żeby nie było za Michałkiem majaczy Sokół z którego możemy być bardzo dumni a chyba najbardziej można się o tym przekonać podziwiając go w akcjach ratowniczych TOPR-u! :)
Na trasie Maltanki kursował wagon silnikowy "Ryjek" wyprodukowany w 1932 roku w firmie Lilpop Rau & Loewenstein z Warszawy. Trudno porównywać powolny wąskotorowy wagon motorowy do Luxtorpedy, ale utrzymał się w eksploatacji przez wiele lat, co świadczy o jego przydatności
O ile dobrze pamiętam, to z dwu luxtorped które przeżyły wojnę, pracowała tylko jedna, druga zaś była sukcesywnie przez tę pierwszą kanibalizowana. A ostatnią linią na której pracowała była krótka dowozówka z dworca w Trzebini do kopalni w Sierszy. Sic transit gloria...
Wiele razy zastanawiałem się jakie losy spotkały ocalałe po wojnie wagony Luxtorpedy. Wielu z nas marzy o niespodziance typu „ukrył w starej szopie”… :) ależ byłoby to odkrycie..
Super odcinek... jednak jest jedno Ale.... Luxtorpedy miał de facto 3 klasę (Stawki biletów) i nie były wcale tak luksusowe jak to Gazety pisały i piszą nadal o tym czyli ciasnota i mało miejsca na bagaż... można było wziąść jedynie bagaż podręczny do 10 kg... a temat jeszcze nie wyczerpany a i szkoda, że nie wspomniałeś o liniach Kraków-Katowice i Kraków-Krynica, gdzie również te Luxtorpedy kursowały przed 2WŚ - a na miarę prawdziwych legend przedwojennego polskiego kolejnictwa zasługują parowozy Pt31, które prowadziły swego czasu najszybsze i najcięższe pociągi pośpieszne z oszałamiającą wtedy prędkością 105-110 km/h a przy tym warto jeszcze wspomnieć o szybkich wagonach motorowych produkcji Cegielskiego, które najszybsze jeżdziły (przynajmniej teoretycznie) z prędkością 150 km/h a nie z 140 km/h jak wspomniano na filmie... Żródło: Świat Kolei i Książka Normalnotorowe Wagony Silnikowe PKP 1919-1939 - Pozdrawiam
Wszystko prawda; ta torpeda celowała w legendę, a wagony Cegielskiego, Zieleniewskiego i Lilpopa zasługują na osobną opowieść. Bardzo dziękuję i pozdrawiam!
Tak po prawdzie to Pu29 był tym pasażerskim tygrysem 818ton z prędkością 105km/h przy 25metrach co go zabilo. Silnik taki sam miał Pt31. Warto wspomnieć iż Pt47 to w zasadzie Pt31 zbudowany w realiach PRL
@@pawelk.8325 - tak właśnie. Pu29 zabiły obrotnice, a w zasadzie ich brak: nie było gdzie tegoż obracać. A Pt47 to Pt31 z niewielkimi zmianami - obie serie służyły dekady po wojnie.
Prawdziwe polskie perełki ukryte są przed gawiedzią. Na przykład podwójny most kolejowy nieopodal Herbów w powiecie lublinieckim - most kolejowy przerzucony pod kątem 90° nad innym mostem kolejowym. Piękny przykład finezji polskiej inżynierii
Z ta potoczną nazwa lux-torpeda wszystkiego co było wagonem spalinowym jest tak jak dziś z nowymi pociagami Pesy czy Newaga kursującymi na trasach regio, do dziś starsi ludzie mówią pociąg papieski bo w czasie którejś wizyty taki jeździł wożąc wiernych i się utarło.
Ojej, no! EN57, których naprodukowaliśmy tyle, że stanowią najliczniej wyprodukowany typ EZT na świecie, też nie jest polską konstrukcją i jego protoplasta EW55 polską konstrukcją nie jest. EU07 polską konstrukcją nie jest, ET22 też nie jest, bo to rozwinięcie EU07. Nie wiem czy poza SM42, wyprodukowaną w imponującej ilości, jednak w zasadzie tylko na krajowe potrzeby (z pomijalnym eksportem do krajów ówczesnego 3-go świata) i pomniejszymi, niekiedy wadliwymi i nikomu niepotrzebnymi konstrukcjami wyprodukowaliśmy SAMODZIELNIE jakieś sensowne kolejowe pojazdy trakcyjne (żeby mi ktoś nie odparował, że wyprodukowaliśmy 2mln jednakowych węglarek, z tego połowę sprzedaliśmy w RWPG, czy coś) na przestrzeni 100 lat - coś na co było zapotrzebowanie. NIE! Przemysł może i chciał, ale zrobić nie miał z czego? Bratni Kraj Rad nie chciał abyśmy sami zbudowali lepsze, bo trzeba wziąć tysiąc M62>ST44 od nich, płacąc barterem... No i tak doszliśmy do czasów współczesnych, gdzie w Elfie z jednego województwa coś jest, a w takim samym z wyglądu Elfie z innego województwa już tego nie ma (lub raczej odwrotnie) i mam tu na myśli rozwiązania w sterowaniu, sposób działania tego sterowania (np. tempomatu), a nie haki na welocypedy czy rozmieszczenie toalet lub w ogóle ich brak, jak ma to miejsce w SKM Warszawa.
Za to wycieraczki sprzątające wodę z okien są na wszystkich typach pojazdów: jeżdżących, latających i pływających oraz telewizja to dzieło Polaków, używane do dziś.
Coś w tym jest. W SM42 jedynie regulator Woodwarda był z importu. I presja ze wschodu to był czynnik, który wiele zdemolował - cud, że tak wiele jednak się udało zrobić, w kolejnictwie, w lotnictwie, w wielu innych jeszcze dziedzinach.
Kraj który 12 dziesięcioleci nie istniał nie miał też szans na swoją myśl techniczną. I tak cudem wiele dobrego w Polsce sie wydarzyło. Mamy wielu wybitnych rodaków ale też setki "bardzo dobrych". Polska jest taką Koreą Płd europy, i przy odrobinie szcześcia jak się uda wprowadzić do władzy mądrzejszych ludzi to wypłynemy na wyżyny.
Święte słowa. Analogia do Korei Południowej bardzo trafna - mądrze rządzony kraj, nawet niewielki i zdekapitalizowany, może się wspiąć na wyżyny. Tylko to dobre rządzenie...
No to masz przechlapane jak się zlecą tutaj różni miłośnicy wielkiej międzywojennej Polski. Gorzej by chyba było jakbyś na jakimś forum miłośników lotnictwa zmieszał z błotem P.50 czy P.11 :D
Towarzystwo lotnicze, mam wrażenie, siedzi głębiej w danych i nie ma złudzeń co do wyższości jednego sprzętu nad drugim. Do tego jest głęboko świadome słabości polskich silników lotniczych przedednia wojny.
Na terenie wileńskiej dyrekcji kolejowej jeździły spalinowe wagony serii SCi wyprodukowane w warszawskich zakładach Lilpop, Rau i Loewenstein. Popularnie nazywane były "torpedami", niewątpliwie nazwa nawiązywała do "lux torped". Różnica była taka, że te wileńskie były zwykłymi wagonami trzeciej klasy a przejazd tymi "zakopiańskimi" był ekstremalnie drogi. Do dzisiaj na Grodzieńszczyźnie starsi ludzie nazywają motorowe wagony torpedami.
a co Ty tam wiesz, oczywistym jest, że Luxtorpedę zaprojektował marszałek, gdy na kobyłce gonił bolszewika. I to jest ta prawdziwie patriotyczna prawda :), a nie jakieś tam gadanie, że rower to my wynaleźliśmy, ale u Niemca na strychu... a poza tym, fajny materiał
Rozwiązania bazujące na licencji kiedy kraj leży po wojnie to bardzo dobry ruch. Zanim by powstały zakłady i same odrębne mysli technologiczne mamy już gotowy produkt, który już zarabia.
Marzy mi się odcinek o koleji Kielce Herbskie...mam zdjęcia z albumu rosyjskiego z czasów napraw powojennych.Tu w świętokrzyskim mamy w większości identyczne dworce często zniszczone podczas 1 wojny.
Nareszcie ktoś położył na łopatki ten pieprzony mit! Kuba, ale krytykę i tak musisz odebrać, chociaż tu akurat może trochę niesłusznie - ja bym osobiście podjął się tematu krytyki współczesności albo chociaż zasygnalizował problem. Moim zdaniem cały problem tkwi w tym, że jakoś w XXI wieku mamy nieodparte chęci do gloryfikowana XX-lecia międzywojennego, nie dostrzegając jego wad i zalet, tak jakby ta fascynacja miała coś nam dać. Moim zdaniem nic nie daje. Mało tego nacinamy się na propagandę, którą przecież sami Polacy w XX-leciu międzywojennym stworzyli. Prawda jest przecież taka, że większość naszych konstrukcji była przeciętna, a niekiedy nawet zła (myślę tu właśnie o legendarnej, mitycznej Pm36-1) w porównaniu do konstrukcji niemieckich, francuskich czy brytyjskich. I tak właściwie to pod uwagę trzeba wziąć, że młody przemysł wytwarzania taboru kolejowego w Polsce zaczynał faktycznie od kompletnego zera, a także musiał się mierzyć z uznanymi wytwórniami zagranicznymi, a zatem konkurencja była spora, a doświadczenie trzeba było zbierać na bieżąco. Także jak najbardziej rozumiem, że to co osiągnęliśmy w przeciągu 20 lat wolności to naprawdę niesamowity postęp, ale zdecydowanie daleko było nam do ideału. Tylko, że właśnie prawda historyczna jest wykrzywiona przez większość ludzi, którzy mają jakieś konkretne wyobrażenie o XX-leciu międzywojennym, a moim zdaniem to niczemu dobremu nie służy. Oczywiście - to jest kanał kolejowy, poświęcony głównie historii czy ciekawostkom, ale aspekt propagandowy powinien być moim zdaniem jak najbardziej wyciągnięty na tapetę. Finalnie my mamy przecież czym się szczycić jeśli chodzi o międzywojenny tabor kolejowy, ale z jakiegoś powodu to są zapomniane konstrukcje (!). Myślę tu głównie o parowozie Pt31 czy Ty23, o których krążą różne ciekawe historie. Na pewno na uwagę i fakt zasługuje, że taki Ty23 naprawdę sprostał srogiej rosyjskiej zimie podczas inwazji Rzeszy na ZSRR, a z kolei Pt31 podobno była doceniana przez samych Niemców, którzy jak wiadomo w okresie III Rzeszy, mieli obsesję na punkcie wyższości technologii niemieckiej nad wytworami technologii "gorszych ras". I co smutne - żadna z tych wspomnianych maszyn nie jest w stanie czynnym. Myślano przy okazji bodajże obchodów 150-lecia kolei na ziemiach polskich, żeby odnowić właśnie Pt31, ale pomysł przegrał podobno właśnie z Pm36-2... I seria Pm36 jest moim zdaniem kolejnym mitem, który należy w końcu jak najszybciej obalić. Kuba - dziękuję Ci za ten materiał, jest fajny. Cieszę się, że w końcu wyciągnąłeś jakiś "kontrowersyjny" temat. Z chęcią pomogę Ci obalić mit o Pm36-1, bo to kolejny mit, który mnie niesamowicie złości. Średnio co pół roku na kwejku widzę jeden obrazek z Pm36-1 i serio - wolę pomóc przyczynić się do obalenia tego mitu, bo te pieprzenie o medalu w Paryżu w 1937 mnie naprawdę irytuje. Dostaliśmy medal za cały nasz postęp, a sama maszyna wyłącznie za swoją konstrukcję aerodynamiczną, a nie jakiekolwiek jej osiągi, które były przecież w porównaniu do niemieckich czy brytyjskich... wręcz mizerne.
Dziękuję Ci, Piotrze za piękny komentarz. Tak zwana "polityka historyczna" pomyślana została w dobrej wierze, ale myślę, że wyrządza więcej złego, niż dobrego. Ponoć tylko "prawda jest ciekawa" - problem w tym, że ta teza padła na antenie mocno propagandowego medium. Pm36 to był prototyp, z wszystkimi blaskami i cieniami. Serie 03, 05, 01 kolei niemieckich były członkami rodziny parowozów znormalizowanych rozpędzonej od stu lat branży. Nie ma cudów - w technice generalnie nie ma cudów. Pm36 był demonstratorem technologii - bo taki parowóz w ówczesnej Polsce nie był potrzebny; bardziej potrzebne były Pt31 do ciągania ciężkich składów przez "korytarz" - i to te maszyny rzeczywiście zaimponowały nawet wrażym hitlerowskim Niemcom - do tego stopnia, że dobudowali z części ileś parowozów oznaczonych 39.10. Trudno o lepszy dowód uznania - podobnie pragmatyczni Niemcy budowali czechosłowackie czołgi PzKpfw 38(t), lepsze od Panzerów I i II.
@@PokoleizKuleckim o, słuszna uwaga. Jeśli chodzi o kwestię Pt31 zbudowanych przez Niemców, to po prostu z pozostawionych części Niemcy dokończyli budowę bodajże 12 egzemplarzy i dodatkowo opatrzyli je oznaczeniem 39.10p, czyli że to oni je ukończyli. O ile dobrze pamiętam ;) O czołgach też słyszałem, natomiast z tego co wiem, to legendarny VW Garbus, to w rzeczywistości klon... czechosłowackiej tatry, która jako pierwsza miała bardzo ciekawą, charatekrystyczną "garbusowatą" sylwetkę ;P Ale podejrzewam, że też to wiesz :P I z tego co kojarzę, to pewien niszczyciel czołgów, bardzo dobrze znany graczom World of Tanks, czyli Hetzer, to w rzeczywistości też czechosłowacki wynalazek, chociaż bardziej pasuje powiedzieć, że korzysta po prostu z podwozia PzKpfw 38(t). Sądzę, że o samej III Rzeszy można by długo opowiadać i rozprawiać, a temat nigdy nie przestanie fascynować. W każdym razie wracając do tematu kolejowego - trochę się zastanawiam czy Pm36 faktycznie nie była potrzebna II RP. Oczywiście jako parowóz o konkretnych osiągach tego typu to zdecydowanie nie. Nie mniej, układy osi typu "pacific" czyli 2-3-1 były bardzo popularne na zachodzie i znaczna część głównych maszyn pośpiesznych tylko takie rozwiązania techniczne miała. Ciekawym przykładem jest za to Pn11/12, która ze względu na gabaryty kotła, a konkretnie stojaka, zwłaszcza w wersjach ze stojakiem Brotana, posiadała odwrócony układ osi typu Pacific, bardziej znany niekiedy jako Adriatic, czyli 1-3-2. Podejrzewam, że Polacy najpewniej może chcieli pójść tym śladem i być może chcieli stworzyć coś podobnego do np. niemieckich serii 03 czy 01. Niestety to właśnie to był główny problem prototypu Pm36. Zdecydowano się na masę nowych u nas rozwiązań, jednocześnie najpierw nie eliminując wad prototypów, czyli na przykład niedostatecznej powierzchni grzewczej kotła, słabego wytwarzania pary itd. Głównym problemem Pm36 był najpewniej kocioł, który nie wytwarzał tyle pary, ile być może powinien był. Inna sprawa że oczywiście na parowóz składa się cała masa innych rzeczy, by ten mógł mieć konkretne osiągi. Jestem tego jak najbardziej świadom. Nie mniej - w Pm36 to wszystko sie skumulowało. Podwójna dysza wylotowa znana bliżej jako komin typu Kylchap się nie sprawdziła (warto zwrócić uwagę, że zarówno Pm36-1 jak i Pm36-2 posiadały początkowo tego typu komin), ale za to dla mnie zagwozdką pozostaje dla mnie sprawa kotła Pm36-1, który był wykonany wg Bogdana Pokropińskiego z stali nikolowo-chromowej. Specjalnie pozwalam sobie na zachowanie oryginalne określenia, bo nie pada tam informacja o dokładnym gatunku stali, ale skład podstawowy nikiel - chrom sugeruje, że to mógł być kocioł ze stali zbliżonej składowo do stali nierdzewnej. Ale tego nie jestem pewien. I zastanawia mnie jak ten gatunek stali sobie radził. Jestem jeszcze za cienki, żeby ogarnąć trochę tematów, aczkolwiek specjalnie pozwalam sobie na taką dygresję dotyczącą Pm36, bo w pewnym sensie... dla mnie główną ciekawą poszlaką jest właśnie układ osi 2-3-1, który mocno sugeruje, że być może Polacy chcieli pójść w standardy parowozów zachodnich. No nie wyszło, ale trudno. Za to co uważam za ciekawsze, to my z kolei jako jedni z pierwszych krajów na świecie, wyprodukowaliśmy funkcjonalne parowozy o układzie osi typu decapod" czyli 1-5-0. Po prostu nie kombinowaliśmy i poszliśmy w sprawdzone, proste rozwiązania, podczas gdy pozostałe kraje europejskie, koncentrowały się głównie na eksperymentach z tym układem osi i najcześciej dowalali 3, a nawet 4 cylindry, co finalnie nie kończyło się zbyt dobrze, bo maszyny były zbyt problematyczne i zrażano się do tego układu osi. A Polacy w Ty23 zastosowali po prostu dwa cylindry i finalnie jedynymi większymi bolączkami tej serii był stojak Belpaire'a, oś toczna Adamsa, która się zakleszczała, a także dopiero od 1926 roku zaczęto produkować parowozy z zmodernizowanymi kotłami, w którym dorzucono po prostu większą ilość rur płomienicowych, a przy okazji zwiększono dzięki temu ilość elementów przegrzewacza. W tę stronę Kuba ;) Nie chcę nic sugerować, ale na Pm36 warto się szczegółowo przygotować. Specjalnie Ci sygnalizuję tak dużo aspektów technicznych. Aha i jeszcze jedna uwaga - w sumie to Polska była dziwadłem wśród krajów europejskich, bo nasze parowozy pośpieszne poszły w kierunku układów osi 1-4-1, co akurat nie jest zbyt często spotykane. Przeważnie parowozy pośpieszne korzystały z układów podobnych do 2-3-1, czy ogólnie gdzie była mniejsza ilość osi napędowych, ale za to trochę większa ilość osi tocznych niż zwykle.
Dokładnie. Mamy jakiś kompleks jako naród na punkcie międzywojnia. W lotnictwie kręci się to wokół Wilka i Jastrzębia. Sytuacja jak z Luxtorpedą, nawet gorzej bo te samoloty były prototypami przecież. W kulturze wokół "szarmancji" panów i klasie pań podkręcanych przez filmy z tamtego okresu które wiele wspólnego z rzeczywistością nie miały. Jest jak jest, nic się na to nie poradzi ale takie filmy jak ten są bardzo potrzebne.
@@jerzyjablonski1432 W okresie zaborów w Polsce ustały dwie grupy patriotów. Jedni kopali dołki po zaborcą i torpedowała wszelkie jego aktywności na terenie dawnego państwa. Oni naczytali się o szklanych domach i myśleli że tylko odzyskamy niepodległość to takie powstaną. Druga znacznie mniej liczna myślała co się stanie gdy tej pierwszej się uda i Polska znów pojawi się na mapie świata. Dlatego studiowali na uniwersytetach i politechnikach nawet prowadzonych przez zaborców. Wiedzieli że Polska potrzebować będzie całą masę inżynierów, lekarzy prawników i innych specjalistów. Takich ludzi było mało i wpierw musiano ich wszystkiego nauczyć, dlatego tak chwalimy się nawet najmniejszym osiągnięciem. Tymczasem nasz sąsiad z południa udawał wiernego podanego Austro-Węgier i dzięki temu Czechosłowacja po odzyskaniu niepodległości miała bardziej rozbudowany przemysł jak Polska w 1939.
@@jerzyjablonski1432 - i tu jest w sumie stereotypowo, bo Wilk, jaki by dobry nie był, nie miał dobrego silnika. I cała sprawa się sypnęła. Zastanawia mnie, że gdy na Challange 1934 Niemcy przylecieli swoimi Klemmami, Arado, Messerschmittami i Heinklami, które wyglądały jak myśliwce z przyszłej epoki, my, pijani zwycięstwem, nie skojarzyliśmy, co się święci. Znaczy, politycznie skojarzyliśmy, ale technicznie, mam wrażenie, totalnie zaspaliśmy.
Bardzo ciekawy odcinek, moja wiedza na temat tych pojazdów była niewielka! Ładna koszulka, czy był Pan u nas w Świdniku? Pozdrawiam serdecznie. Andrzej Sz.
Bywam w Lublinie, a Świdnik po wielokroć cenię: bo bywałem w czasie studiów, bo mój przyjaciel tam testuje śmigłowce, bo, w końcu, mam motocykl świdnicki. LSW rządzi.
Jeżeli przemysł drugiej RP był w stanie wyprodukować luksusowe jak na owe czasy wagony motorowe to samo nasuwa się pytanie dlaczego nie wyprodukowano wówczas żadnej lokomotywy spalinowej?
Myślę, że trakcja spalinowa była nieco w tyle za elektryczną - mało było silników spalinowych dużej mocy, które by się do tego nadały. Te silniki, których użyto w wagonach motorowych, nierzadko były konstrukcjami o motoryzacyjnym rodowodzie; silniki do lokomotyw, które miałyby konkurować z parowozami, musiałyby mieć moce od 300KM w górę. A tu jeszcze pojawia się problem przekładni...
Wkład w wagon motorowy był w postaci budy i farby. Polska przedwojenna nigdy nie byla wstanie wyprodukowac pozadnego silnika spalinowego czy lotniczego.
@@pawelk.8325 - tu się ujawnia pewna prawda techniczna: zrobić silnik to znacznie trudniejsze wyzwanie, niż zbudować pojazd. Tak było zawsze i tak jest teraz.
Jeden przedwojenny wagon motorowy uchował się chyba w stanie agonalnym w Chabówce… Z zazdrością patrzy się na pięknie odrestaurowaną w tym roku Słowacką Strzałę…
MBd to nie jest typ wagonu. Wszystkie wagony motorowe wystepuja jako MBd i sa rozniaste. To jakby powiedziec wagon Bdnu M-motorowe - B - 2 klasa d - diesel 1 - przekladnia mechaniczna. Dlatego MBd1-126 a np 133 to dwa rózne światy czasowe, kontrukcyjne czy wizualna
@@pawelk.8325 - dokładnie; MBd1 to seria oznaczająca kilka konstrukcji dwuosiowych wagonów spalinowych. Wyremontowano dwa wagony i - mniemam - na tym poprzestaniemy, gdyż pozostałe znajdujące się na stanie nie nadają się do renowacji w rozsądnym budżecie i nakładzie sił.
takie pytanko mam czy pojawi się kiedyś odcinek o stacji oraz parowozowni Iłowo miejscowość mi bliska gdyż z tamtąd pochodzę słyszałem wiele o tym miejscu lecz nie potrafię znaleźć informacji czemu ogromna stacja z parowozownią nagle znikła został tylko parowóz TY45, budynek stacyjny (zamieszkany) oraz strażnica przejazdowa myślę że ta stacja zasługuje na chociaż by wzmiankę tu w komentarzach pozdrawiam serdecznie
Wspaniały dokument. Bardzo dziękuję za link. Na filmie egzemplarz budowy Fabloku - z zaokrąglonymi kształtami, bardziej dopracowanymi, niż austriacki pierwowzór.
Pm36 była słaba lokomotywą o niewielkiej mozliwosci sily trakcyjnej, a luxtorpeda to naszej inwencji tam wcale cale podwozie i silnik to dzielo zagraniczne
Brak części zamiennych to był tylko jeden z powodów - oficjalny. Innym była obowiązkowa polityczna nienawiść do wszystkiego co powstało przed wojną, lub pochodziło z obcych ideologicznie krajów czyli, nie z przodującego we wszystkich dziedzinach ZSRR.
@@wojteksmag8286 Polityka jak kulawy kot utyka. Zachodni kapitaliści wycofali z eksploatacji swoje Luxtorpedy już w 1948 roku (możliwe, że wcześniej, w necie operują datami pomiędzy 1945 - 48), a komuniści w politycznej nienawiści złośliwie eksploatowali je aż do 1954 roku. Mieli w tym cel. Szwagier kolegi kuzyna mojego mówił kiedyś kuzynowi przy flaszce, że widział w moskiewskich archiwach dokument podpisany przez samego Stalina, nakazujący torturować Polaków pozostałościami przedwojennego kapitalizmu tak długo, aż im się odechce i pokochają socjalistyczne wyroby, ze szczególnym uwzględnieniem produktów z ZSRR.
Na poważnie, pomijając żarty o szwagrze, w socjalistycznej Polsce zaczęto zajmować się pozyskiwaniem taboru kolejowego do kolekcji muzealnej dopiero na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Możemy tu mówić o braku politycznej woli tworzenia i rozbudowy muzeów w epoce stalinizmu, lecz nie jest to jedyny powód. Utworzone w okresie międzywojennym Muzeum Kolejowe, przekształcone następnie w Muzeum Komunikacji, nie posiadało w swoich zbiorach oryginalnego taboru kolejowego, jedynie modele w skali. W trakcie okupacji większość zbiorów została rozgrabiona przez Niemców, a pozostała część spłonęła w trakcie działań wojennych. Po wojnie próbowano reaktywować Muzeum Komunikacji oraz odzyskano niewielką część zbiorów. Niestety, muzeum zostało zlikwidowane w 1951 roku. Osobiście uważam, że jeśli by istniało przedwojenne Muzeum Kolejowe w takiej formie jak obecna Stacja Muzeum i po wojnie zachowałaby się część taboru z kolekcji, to muzeum by przetrwało, zapewne uzupełnione przez tabor radziecki, podarowany wspaniałomyślnie przez Stalina. W takiej sytuacji byłaby możliwość zachowania Luxtorpedy i wielu innych egzemplarzy bezpowrotnie utraconego taboru.
@@2jarbla to stwierdzenie jest tak głupie, że nie moge sie nadziwić ze ludzie wciąż to powtarzają. Gdyby nie dyskusja o gustach, debata o tym co jest a co nie jest piękne, estetyczne, próby przesuwania tej granicy i eksperymentowania z nowymi formami to jak wyobrazić sobie dizajn, wzornictwo, architekturę, sztukę, kulturę w ogóle?
@@WatchingMamut Masz rację, ale zupełnie się z tobą nie zgadzam ;) Chodzi o to, że "de gustibus" dotyczy procedowania prawnego. I tu sędzia nie może się kierować własną opinią o wyższości wędkarstwa nad zbieraniem grzybów. Tylko w tym sensie nie można brać pod uwagę indywidualnych upodobań. W każdym innym przypadku dyskusja jest wskazana.
19:10 W taborze kolejowym czym mamy się niby pochwalić? No chyba tylko EN57 i SM42 :) Owszem było kilka fajnych projektów jak np w latach 70tych EZT dużych prędkości który skończył jako projekt na papierze :) Obecnych pojazdów jak DART czy Impuls nie liczę.
Jasne ,Luxtorpeda nie była całkowicie polska konstrukcją ,ale już wolę nie myśleć ile obecnie w XXI wieku by potrzebowali w Polsce na zakup zagranicznej konstrukcji takiego pojazdu, licencję, przeprojektowanie i wdrożenie do produkcji.....Przed wojną ogarnęli to w kilka lat......
Jasne Panie Jakubie ,doceniam odrodzenie polskiego przemyslu kolejowego Nowy Sącz , Bydgoszcz, Siedlce itd tylko slyszalem ze to są montownie zagranicznych polproduktow ,mimo wszystko chylę czola kiedy Pafawag , Cegielski czy Fablok mieli wiekszosć polskich podwykonawcow ,czy mamy dzis polskie zespoly napędowe diesla lub elektryczne ? Poza tym slyszalem ze polskie wyroby są na eksport sporo tansze niz dla PKP .czy to prawda ? Wszystko tajemnica handlowa .....
Nie przesadzaj :). Pindolino, to nie włoska konstrukcja. Angole sprzedali patenty ze sławnego szybkiego pociągu APT, którego nie chcieli wdrażać. Makarony dobrze sprzedają jako własne. Pesa robi lepsze pociągi. No, przynajmniej jeżdżą, i są dużo tańsze.
W materiale nie padła chyba najważniejsza informacja - Lukstorpeda była przedsięwzięciem PROPAGANDOWYM, stąd przerysowania i mitologizacja która zachowała się do dziś. Mechanizm jest prosty i stary jak fanatyzm - kiedy ideologia nie koresponduje z rzeczywistością, to należy zmienić ideologię. Niestety z definicji fanatycy nie dopuszczają takiej możliwości, zatem "modyfikują" rzeczywistość. Schemat nie dotyczy tylko Lukstorpedy, ale wielu innych zagadnień - obecnie wystarczy włączyć TVP i można się karmić takimi "rewelacjami" czy to z przeszłości czy z teraźniejszości - ale to inny temat, wracając do pojazdu... Konstrukcja szynobusu polska nie była, jednak modyfikacje nadały jaki taki sens techniczny rozkładowemu wprowadzeniu supernowoczesnych na tamte czasy połączeń. Ważny jest kontekst - 120 lat zaborów - wyzysku ekonomicznego, hamowania rozwoju, brak infrastruktury, własnego przemysłu to jedno - ale równie ważna jest polska historia lat 20-tych, kryzys za kryzysem (nie tylko gospodarczy, ale GŁÓWNIE polityczne), przewrót wojskowy roku 1925 i wprowadzenie ustroju FASZYSTOWSKIEGO - tak proszę czytających komentarz, sanacja ideologicznie była faszystowska - sankcjonowała to tzw. nowela sierpniowa. Od przewrotu minęło kilka lat rządów i sukcesów nie było (Wielki kryzys lat 29-33). Skoro rząd sanacji nie potrafił powstrzymać Polski od zapaści, to postawił, a jakże, na sukces propagandowy - stąd zaakceptowano i w ciągu roku!! uruchomiono bardzo drogie, luksusowe (wyłącznie I klasa) połączenia prowadzące głównie do modnych kurortów (Zakopane, Krynica) plus połączenia po ówczesnej ścianie wschodniej i, jakże by inaczej, połączenia stolycy z Poznaniem i Łodzią. Przeciętny Polak lat 30-tych (nie biedny ale i nie bogaty) nie miał szansy na przejazd Lukstorpedą - ale miał o czym marzyć i co najważniejsze, miał namacalny "dowód" że Polska znów jest wielka. Szkoda tego wszystkiego, bo od strony inżynieryjnej mieliśmy duży potencjał (nie tylko kolejowy, ale i zbrojeniowy, stoczniowy, lotniczy itd. itd.) - dość przypomnieć, że rekordowy przejazd Lukstorpedy na trasie Kraków - Zakopane zajął 2 godziny i 16 minut, obecnie IC potrzebuje na to 3 godziny i 6 minut - oczywiście czym innym jest rejsowe połączenia a czym innym bicie rekordu, ale kurna chata minęło prawie 90 lat... PS Wszystkim, którzy czują się urażeni zwrotem "faszystowski rząd Polski" na określenie obozu Sanacji polecam lekturę 2 haseł Wikipedii i wyciągnięcie własnych wniosków: pl.wikipedia.org/wiki/Faszyzm pl.wikipedia.org/wiki/Nowela_sierpniowa
@@empe811 Każdy faszystowski rząd wywodzi się ze sfer wojskowych lub dochodzi do władzy przy wsparciu wojska/sił porządkowych. Wynika to wprost z założeń tej doktryny. Piłsudski miał dobre chęci i obiektywnie słusznie dokonał przewrotu (przypadkiem notabene) - Polacy nie byli gotowi na demokrację, podobnie (niestety) jest dzisiaj - przy czym piłsudczycy potrafili się powstrzymać przed pokusą łatwej drogi totalitaryzmu - PiS ma z tym problem. Sanacja oprócz prawicowych klapek na oczach i marnowaniu wielu szans, miała też realne sukcesy mimo wyjątkowo trudnej pozycji międzynarodowej (Niemcy-Rosja) i wewnętrznej - skrajne ruchy lewicowe/prawicowe, światowy Wielki kryzys. Jednym z takich sukcesów było stworzenie skutecznej, nowoczesnej na miarę możliwości kolei z pokazowym projektem lukstorpedy - zbędnym z praktycznego punktu widzenia (wszystkie wagony ŁĄCZNIE mogły przewieźć ~300 osób, czyli mniej niż jeden współczesny skład IC), a jednak wartościowym z perspektywy testów zdolności organizacyjnych, wdrożeniowych i technicznych. Wątek propagandowy nie ma zabarwienia pejoratywnego - podnoszenie ducha rodaków w naprawdę trudnych czasach oceniam na szlachetne i celowe, zwłaszcza w kontekście braku nepotyzmu. *przejazd Lwów-Zakopane trwał rozkładowo 9 godzin
mim zdaniem odmitologizowanie trochę na siłę. Nie jestem jakimś kolejowym fanatykiem a mimo to nie usłyszałem nic takiego czego bym nie wiedział. A zwykły użytkownik Internetu idąc po najniższej linii oporu o pochodzeniu luxtorpedy może dowiedzieć się z pewniej internetowej encyklopedii. Na tej samej zasadzie można "pojechać" po legendzie 7TP, TKS, Budowie Gdyni ( no przecież nie wymyśliliśmy portów morskich, z resztą rzecznych i lotniczych tez nie, no i portów USB ;)
Nie do końca. 7TP, TK3, TKS i pochodne konstrukcje były fajną adaptacją pierwowzorów Vickersa i Carden-Loyda; historycy się nie spierają na temat ich genez i przykładają właściwą miarę do polskiego wkładu - finalnie 7TP był jednym z fajniejszych czołgów Września - szkoda, że tak mało licznym wobec zalewu Panzerów I i II. Problem w poszukiwaniach jest taki, że wielu użytkownikom internetu nie chce się poszukiwać i łapią wyrwane z kontekstu hasła, które potem bezrefleksyjnie powielają. Zgadzam się, że osoba o minimalnie rozwiniętym zmyśle poszukiwawczym da sobie radę i zbuduje należyty kontekst. Bardzo dziękuję za polemiczny głos.
@@PokoleizKuleckim Zgadzam się, że ludzie czasami budują sobie obraz różnych zjawisk bez uzasadnienia w faktach : temat szeroki izapewnie dotyczy każdego.Cenię sobie bardzo Pański kanał (jeśli chodzi o tematy kolejowe,, to jeśli chodzi o teść i formę chyba najlepszy w kraju) Jestem również pod wrażeniem Pańskiej wiedzy i zamiłowania do kolejnictwa. Może dlatego tytuł tego odcinka (jak najbardziej merytorycznego) brzmi dla mine zbyt click bite'owo, co trochę kłóci się z moim postrzeganiem tego kanału. Ale oczywiście jest to moja osobista opinia, dla mnie temat był oczywisty, choć zapewne ma Pan rację: jeśli ktoś w skrótowej liście osiągnięć 20 lecia zobaczył lukstorpedę, mógł odnieść wrażenie, że był to oryginalny wytwór polskiego przemysłu.. Pozdrawiam, i życzę coraz więcej subskrypcji.
takiego człowieka, to aż się miło słucha :D taki wirtualny kolega z którym pogadasz o lotnictwie, kolei i muzyce :D no zajebista sprawa :)
Starszy z Polibudy pozdrawia jak zwykle serdecznie.
Jak byłem smarkaczem, to wyobraź sobie, że w latach 60-tych, a nawet na początku 70-tych, jak na Głównej wsiadaleś do pospiesznego do Krakowa, to kupa ludzi mowiła "no... taka nasza "Lux Torpeda parowozowa...". i wg ówczesnego rozkładu ciut powyzej godziny byłem w Radomiu u moich dziadków. Średnio było ok 1,20, ale były takie sznelzugi, co ok 1,10 robiły. Dzisiaj inetercity 2,02. W Polsce nie potrzebyjemy ze względu na rozmiar naszego kraju i jego kształt pociągów o prędkości myśliwca. Wystarczy do 200 i dojedziemy naprawdę szybko w każdy rejon. Czekam na Twoje rodzime Olsztyńskie opowieści. Zbyszek
Dziękuję Ci za tradycyjnie piękny komentarz. Ta "parowozowa Luxtorpeda" to zapewne był Pt47, a może i Pt31.
Rewelacja, kubeł zimnej wody i słowa otuchy na zakończenie. Dawka unikalnej wiedzy, dziękuję Panie Jakubie.
Dla mnie laika następna ciekawa lekcja o kolei 😊Dziękuję
panie Kubo dziękuję za ten materiał bo Naprawdę przykre dla mieszkańców Chrzanowa i byłych pracowników Fabloku jest to że do dziś mimo wielu starań Luxtorpeda, pm36 Piękna Helena, stonka sm42 czy inne produkty Pierwszej Fabryki Lokomotyw nie zostały godnie upamiętnione w mieście, tak np. jak Star w Starachowicach czy krasnale we Wrocławiu
Wiedziałem o tym że, Luxtorpeda była Austryjacka. Niczego mi Pan nie zepsuł. Czasami My Polacy mamy przerośnięte mniemanie o sobie chociarz niewatpliwie jesteśmy zdolni. ENIGMA na przykład... A szczegółów o Luxtorpedzie fajnie było posłuchać. Dzięki wielkie. Może w przyszłości coś o innym wagonie motorowym, SN61. Też nie Polak ale wielu z nas kocha tę maszynę. Mało ich zostało a temat wdzięczny.
Takie dodatkowe siedzenia były też w naszych "Ogórkach" .
Po prostu świetne, kompetentne, znakomicie opowiedziane. Szacun.
Wiedza w zasadzie miłośnikom polskiej kolei znana, ale przedstawiona w taki sposób ze można słuchać bez końca. Szczególnie polecana literatura to „Wagony spalinowe PKP 1918-1939” wyd. Eurosprinter o ile dobrze pamiętam, otwiera oczy na ten temat. 👍
Bardzo dziękuję, Witku.
Mam "tematyczną" koszulkę z pokłonami dla Was. Tylu lądowań, co startów!
Nocne Jakuba oglądanie czas zacząć!
Odrabiam zaległości Panie Jakubie, tym razem w Stegnie. Dziękuję za następne info o naszych osiągnięciach w kolejnictwie. dziękuję
Byłem ostatnio lata temu - chyba w 2004. Powinienem odświeżyć. Między Stegną a Prawym Brzegiem Wisły zrobiłem przerwę w podróży, poleciałem wykąpać się w Zalewie, po czym zdążyłem na ostatni kurs do Nowego Dworu. Pięknie było.
@@PokoleizKuleckim Stare czasy. Ja jestem tu dopiero czwarty, kolejny co do roku, raz. Natomiast "stałym" elementem od 10 lat są Piaski, 10 km. za Krynicą Morską. W tym roku już tam byłem równo 12 nocy. Więcej się nie dało, bo kasa i musieliśmy się zmieścić pomiędzy innymi Ochotnikami na ten sam lokal. Pozdrawiam serdecznie, nadal ze Stegny. Ale jeszcze tylko jutro i w sobotę wypad do W-wy.
Bardzo ciekawy odcinek z elementami historii, duża dawka interesujących informacji.Podziękowania P.Jakubie.
Witam serdecznie Panie Jakubie :)
Bardzo ciekawe ilustracje do materiału. Wielki szacun za przybliżanie widzom i słuchaczom tematów kolejowych. Pomimo istnienia wielu pozycji wydanych drukiem, poziom wiedzy wśród młodego pokolenia zaczyna być dramatyczny.
Od siebie dodam do powyższego filmu, iż legenda Lux-torpedy wzięła się z jej nowatorskiej wizualizacji. Ona już przed wojną poszła w przysłowie, analogicznie do niemieckich "latających pociągów". Do dziś kiedy jesteśmy zabiegani, można usłyszeć, że: "Latasz jak Lukstorpelek (bądź luxtorpeda)".
Ad polskiej myśli technicznej w kolejnictwie międzywojennym. Aby poznać prawdę, potrzeba "wybyć" własnie do Niemiec. To tutaj w antykwariatach dostałem materiały świadczące o wielkiej współpracy inżynierów. Pamiętajmy, że Polska dwudziestolecia międzywojennego nie była bogata, ale miała wspaniałych, wykształconych ludzi. Posiadam długą listę (wraz z życiorysami/dokonaniami) polskich inżynierów kolejnictwa. Z każdego można stworzyć osobny odcinek programu. Ci ludzie pracowali nie tylko dla kraju przy unowocześnianiu parowozów, ale także współpracowali z inżynierami innych państw. Przedsiębiorcy przemysłowi nie chcieli przecież wojny i ta współpraca kwitnęła nawet w ostatnich latach przed wybuchem II wojny. Dlatego możemy mniemać, iż dziesiątki polskich pomysłów innowacyjnych wprowadzono na kolejach DR/DRG pod obcymi nazwiskami.
W bieżącym filmie brakło mi podstawy, dlaczego jazda Lux-torpedą była bardziej komfortowa niż w tradycyjnych wagonach, co przekładało się na 1. klasę pasażerską. Otóż tarcze kół były gumowe (pełne rzecz jasna), a nie metalowe.
Przejazd Lux-torpedą w 1939 roku z Krakowa do stolicy kosztował aż 400 dzisiejszych złotych. Porównując do standardów klasy 3 z drewnianymi ławkami, tę sama trasę można było przebyć za ówczesne 17 zł, a obecne 170.
Pozdrawiam, kłaniam się nisko
Bardzo dziękuję za piękny komentarz! Wszystko prawda - dokonaniami naszych inżynierów, ale też ekspertów innych dziedzin, wśród których na myśl od razu przychodzą matematycy, karmił się cały świat. Jak na kraj sponiewierany historią, którego odrodzenie przypadło na Wielki Kryzys, zrobiliśmy naprawdę wiele.
Serdecznie pozdrawiam odwzajemniając pokłony.
@@PokoleizKuleckim Ślicznie dziękuję za odpowiedź. Dodam jeszcze, że w późniejszym czasie, w okresie PRL-u nastąpił pewien paradoks. Inżynierom, którym udało się przeżyć pożogę wojenną, najpierw zdołowano, "sprowadzono na ziemię", zmuszono do współpracy na zasadach socjalistycznych (w latach'50 prawie komunistycznych), a kiedy już z racji wieku odeszli, to chwalono się nimi, jak swoimi osiągnięciami. Było tak choćby w 40-leciu PRL. Posiadam dowody. To też myślę świetny temat na extra odcinek.
Serdeczności
Dziękuję za kolejny ciekawy odcinek.
Jestem dumny z siebie, że kiedyś walczyłem (pisząc spamiące komentarze) o to by na kanale pojawiał się odcinek co tydzień, a tera to się dzieje regularnie, zwycięstwo ;P a sam odcinek o numerze 125 bardzo dobry.
Pełnowymiarowe odcinki będą co dwa tygodnie - częściej nie wyrobię :) .
Jakie piękne wiosło w tle Panie Kulecki!
Dziękuję! Które, bo wiszą dwa?
Odcinek super, piękna opowieść,... jak zwykle. :-) W pierwszej połowie lat 60-tych zdarzało mi się na wakacje jeździć z rodzicami z Wawki do Gdańska. Rodzice mówili wtedy, że pojedziemy Lux Torpedą. Rodzice z koleją, poza kwestią czysto użytkową nie mieli nigdy nic wspólnego, więc o prawdziwej Lux Torpedzie nie mieli żadnego pojęcia. Z perspektywy dziecka..., skoro tak mówili, to tak widać było. W mej pamięci z tamtego czasu ostały się jakieś ułomki obrazów pociągu pasażerskiego składającego się z wagonu motorowego (spalinowego) i (chyba) zwykłych wagonów do niego doczepionych. Wagon motorowy wewnątrz był wielką wspólną przestrzenią podzieloną (chyba na dwie części) pomostem z drzwiami wyjściowymi na oba boki wagonu. Zapadło mi to w pamięć, bo nie lubiłem jazdy tymi wagonami motorowymi, wolałem zwykłe wagony przedziałowe. W latach 60-tych XXw wagony motorowe chyba przeżywały swą niezwykłą popularność, bo pamiętam dobrze, że stanowiły one podstawę kolejowej komunikacji lokalnej na Kaszubach, zwłaszcza na trasie Somonino-Kartuzy. Tam mówiło się na to "Motorówka".
Był kiedyś w posiadaniu Skierniewickiej Szopy pojazd chyba akumulatorowy, potocznie zwany "Krokodylem". Widziałem go tam coś ze 20 lat temu i on swym kształtem przypominał przedstawiane w bieżącym odcinku Lux Torpedy. Utkwiło mi w pamięci, że miał dla pasażerów również 3-cią i 4- tą klasę, co dziś zupełnie nie istnieje. Nie pamiętam już nazwy modelu pojazdu, ale pamiętam, że gdy oglądałem go był pięknie odrestaurowany, uszkodzone listewki drewniane siedzeń wymienione na nowe, polakierowane, cudo... Chciałoby się by każdy pojazd szynowy był tak zadbany jak tamten wtedy.
Dzięki, pzdr
Tradycyjnie: są Widzowie, których komentarzy się wyczekuje. Dziękuję.
stawiam na to, że był to węgierski "ganz" SN61, często ciągnący "bonanzy" typów 43A i 101A, czasem malowane w dwa odcienie zieleni, aby pasowały wyglądem do wagonów motorowych, za którymi jeździły w składzie.
@@PokoleizKuleckim Już po napisaniu tego co wcześniej napisałem zacząłem się zastanawiać skąd ta awersja do jazdy na długiej trasie "lokomotywą osobową". No i co nieco przypomniało mi się. Otóż w tamtych czasach (1960-1965) trasa do Trójmiasta chyba nie była całkowicie zelektryfikowana. Dość że obsługiwały ją "osobowe lokomotywy" spalinowe. Mnie przeszkadzały spaliny, które odczuwałem wewnątrz przedziału pasażerskiego. Druga kwestia to w tym pojeździe bywał kłopotliwy hałas pracującego silnika. No, to tyle moich przypomnień. Rozejrzałem się za Ganzem. To chyba rzeczywiście było to.
@@heliodorbard - dokładnie. Ganz był dość głośny w środku i dygotał.
Niezły mix koszulka z legendami Polskiego lotnictwa Mi 2 oraz W 3 Sokół jako mistrz drugiego planu.
A na ścianie fajne wiosło:)
Kolejny bardzo dobry odcinek:)
Bardzo dziękuję!
Luxtorpeda kojarzy się mnie jakoś tak muzycznie.
Szanuję od początków kariery Litzę, jako człowieka i gitarzystę, twórcę masy świetnych riffów.
Jednak wolę ex odsłonę z kwasożłopami...Tomasz fan😀
Dlaczego ten odcinek powstał dopiero teraz? Bardzo ładnie wyjaśnione.
Dziękuję. Kolejka materiału do zmontowania nie ma końca, ot, co.
dzięki. kulaj dalej z historią . spoko basik ;)
A, dziękuję, dziękuję!
Dzięki za odcineczek, jak zawsze pierwsza klasa 👍
Świetny materiał.
Po Polandrock'u, po porannej kawie i po odcinku... Jakubie, jedyny komentarz jaki mi się nasuwa to "Król jest nagi" (chyba kojarzysz tą bajkę....). Wiele rzeczy obrosło mitami i są one bezrefleksyjnie powielane, a prawda bywa prozaiczną i mało atrakcyjna. Dobrze, że zwracasz na to uwagę widzów,uwzgledniając realia czasów danej "legendy".
Spokojnej niedzieli...
Czołem Przemku. Bajka kończyła się tym, że nagi król przemaszerował przed swym ludem wyzbywszy się wstydu i kompleksów - i tą drogą, myślę, powinniśmy iść.
Życzę Ci przyczepności i pięknych wschodów i zachodów słońca na mazowieckich szlakach. Zielonej!
Bardzo fajny odcinek
Piękny odcinek parę słów kolei.
Trochę nie na temat, mój komentarz, ale korzystając z okazji chciałem podziękować za poleconą w jednym z Pana filmów książkę, o katastrofie pod Otłoczynem. Rzeczywiście dobra książka, takiej właśnie potrzebowałem, na pewno nie raz nie dwa do niej jeszcze wrócę. Ale gdyby nie Pana film, prawdopodobnie nigdy bym się o niej nie dowiedział. Tak więc jeszcze raz . Dziękuję.
To ja dziękuję.
Jeśli chodzi o Luxtorpedę,to były to ktoś zrobił niedawno w animacji 3d bardzo realistyczną rekonstrukcję i zachęcam do obejrzenia tych co jeszcze tego nie widzieli,bo warto,wspaniałe wykonanie.
ua-cam.com/video/qmWJjtBR_0U/v-deo.html
Jedyne co drażni to "zaokrąglona" sieć trakcyjna... Ale to tylko tło.
Rzund tyż szumnie obiecywał Luxtorpede 2.0 pierwsza miała być lokomotywa dwusystemowa sieć trakcyjna/diesel ale z tego co na razie widać cała para poszła w gwizdek :-(
Kolejny świetny materiał
Super profeska
Czekam z niecierpliwością na następny
Witam super , moc pozdrowień 👍👌
Z wzajemnością, dziękuję!
No i ten rekord Luxtorpedy Kraków-Zakopane też tak trochę jest legendarny :)
Tylko trzeba pamiętać, że to NIE BYŁ przejazd rozkładowy, tylko odbył się na ZAMKNIĘTEJ (na czas przejazdu) linii. Luxtorpeda nie musiała czekać na krzyżowanie się z innymi pociągami.
@@wojteksmag8286 O to właśnie mi chodziło :)
@@wojteksmag8286 O tuż nie ... to też jest MIT - W rozkładzie z 1933 roku pociąg Mt relacji Kraków-Zakopane jechał planowo 2h 22min - 2h 28minut ! - to nie jest tylko legenda - dla przypomnienia obecny ekspres Tatry jedzie 3h 06minut - żródło: Świat Kolei 07/2019 !!!
@@pkpkrzeszo-pawechuderski8986 Mam przed sobą reprint rozkładu jazdy lato 1939 i żaden pociąg relacji Kraków - Zakopane nie jedzie tak szybko. Pociąg MtE 501 i 503 pokonuje ten dystans w blisko 3 godziny! A jedynie MtE 505 w 2 godziny i 44 minuty.
Film świetny i pieczołowicie wykonany jak zwykle.
Panie inżynierze narazie siedzę przy ognisku z ekipą, delektując się wodą mineralną 😉 ale jutro zrobię kawę i będę oglądał. Pozdrawiam 👍😃
Moje pierwsze skojarzenie z nazwą Luxtorpeda pochodzi z lat 60 tych kiedy na trasie Gdynia- Warszawa kursował ekspres złożony z 4 węgierskich wagonów spalinowych i tyłu samo doczepnych. Nieco później dopiero dotarła informacja o przedwojennej spalinówce
Dziękuję za świetny wakacyjny odcinek! Trafił Pan w sam raz z jego wydaniem, ponieważ zastanawiało mnie ostatnio pochodzenie Luxtorpedy i to, skąd wzięło się tyle podobnych maszyn. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam 😉
Nic się nie przejmuj, że coś tam komuś zepsułeś w nastroju - o ile opierasz swoje programy na rzetelnych i sprawdzonych faktach, to tylko chwalić.
Dokładam starań. Często jest tak, że w uproszczeniach lub niewiedzy popełniam błędy, ale zostają one skorygowane; film plus komentarze i jakieś zdanie można sobie wyrobić.
Dziękuję!
Ciekawy Odcinek
Jakubie jesteś człowiek orkiestra - dosłownie. Twoja doba chyba ma więcej niż 24 godziny, albo potrafisz kompresować czas aby mieć go więc 😉👍. Rodzina, praca, realizacja programów, rysowanie, muzyka. Czy robisz coś jeszcze ciekawego o czym nie wiemy? Jakbyś jeszcze kiedyś przejeżdżał przez Radom zapraszamy na kawę.
Bardzo dziękuję. Wszystko dzięki żonie, która bierze na siebie większość obciążenia obowiązkami domowymi, a potem jeszcze opatruje filmy napisami.
Serdecznie dziękuję za zaproszenie!
Super a ja wychowałem się TY2 który mi zawsze uciekał jak dobiegałem do do stacji , potem zwalniał i mogłem wskoczyć na ostatni wagon osobowy taki drewniany był. lata 70,te a pracowałem w Wytwórni Podkładów Strunobetonowych w Mirosławiu Ujskim
Bardzo dziękuję za piękne wspomnienia.
No i jak zwykle łapka w górę ☺
Super materiał. Tak sobie pomyślałem, może na T-shirt y wrzucić kilka mniej znanych konstrukcji pojazdów kolejowych. Pozdrowienia👍👍
Ano, jest to niezły pomysł. Pierwej muszę te mniej znane jeszcze powyciągać do filmów, bo jest o czym gadać.
Rany, jakie to życie krótkie!
Jedynie zespół Luxtorpeda jest polski.
Witaj Jakubie. Na razie katuję Polandrock 2021...Luxtorpedę obiecuję przy porannej kawie obejrzeć..., ale tę kolejową, nie muzy czną😉
Pozdrawiam i do poranka,..
O, zazdroszczę!!!
@@PokoleizKuleckim Niestety..., tylko on line...na KręciołaTV...
Wspaniała grafika na koszulce (nie wiem czy świadomie) jest tak troszkę przykładem produkcji przez Polskę świetnego produktu który chociaż był wytwarzany i modernizowany w Polsce to jednak.... Nie był Polski! W tym przypadku jest to Czajniczek którego bez kozery na stukano przeszło 5500 egzemplarzy i jest dumą WSK Świdnik ale to dzieło Michaiła Mila i nic tego nie zmieni. Ale! Żeby nie było za Michałkiem majaczy Sokół z którego możemy być bardzo dumni a chyba najbardziej można się o tym przekonać podziwiając go w akcjach ratowniczych TOPR-u! :)
Dziękuję. Tym razem nie moja, ale gorąco polecam producenta:
drukurs.pl/koszulki/
Firma mieści się na terenie fabryki w Świdniku :) .
Na trasie Maltanki kursował wagon silnikowy "Ryjek" wyprodukowany w 1932 roku w firmie Lilpop Rau & Loewenstein z Warszawy. Trudno porównywać powolny wąskotorowy wagon motorowy do Luxtorpedy, ale utrzymał się w eksploatacji przez wiele lat, co świadczy o jego przydatności
wagon akumulatorowy Wittfelda gnije w Skieniewicach a szkoda.
Jakub czy znasz taki kanał o tematyce kolejowej MIRMUR 2 i czy mozliweby bylo zebyscie panowie nagrali cos razem,?
Znam. Nagranie filmu razem byłoby trudne ze względu na odległość. Zresztą - jestem jedynie amatorem, podczas gdy MIRMUR 2 to kanał profesjonalisty.
O ile dobrze pamiętam, to z dwu luxtorped które przeżyły wojnę, pracowała tylko jedna, druga zaś była sukcesywnie przez tę pierwszą kanibalizowana. A ostatnią linią na której pracowała była krótka dowozówka z dworca w Trzebini do kopalni w Sierszy. Sic transit gloria...
Bardzo dziękuję za sprostowanie i uzupełnienie.
Dzięki,a materiał. Trochę szkoda że tak mało o pm36. Liczę na następny odcinek
Będzie. Wszystko w swoim czasie.
@@PokoleizKuleckim Piękna Helena czeka😅
Wiele razy zastanawiałem się jakie losy spotkały ocalałe po wojnie wagony Luxtorpedy. Wielu z nas marzy o niespodziance typu „ukrył w starej szopie”… :) ależ byłoby to odkrycie..
Super odcinek... jednak jest jedno Ale.... Luxtorpedy miał de facto 3 klasę (Stawki biletów) i nie były wcale tak luksusowe jak to Gazety pisały i piszą nadal o tym czyli ciasnota i mało miejsca na bagaż... można było wziąść jedynie bagaż podręczny do 10 kg... a temat jeszcze nie wyczerpany a i szkoda, że nie wspomniałeś o liniach Kraków-Katowice i Kraków-Krynica, gdzie również te Luxtorpedy kursowały przed 2WŚ - a na miarę prawdziwych legend przedwojennego polskiego kolejnictwa zasługują parowozy Pt31, które prowadziły swego czasu najszybsze i najcięższe pociągi pośpieszne z oszałamiającą wtedy prędkością 105-110 km/h a przy tym warto jeszcze wspomnieć o szybkich wagonach motorowych produkcji Cegielskiego, które najszybsze jeżdziły (przynajmniej teoretycznie) z prędkością 150 km/h a nie z 140 km/h jak wspomniano na filmie...
Żródło: Świat Kolei i Książka Normalnotorowe Wagony Silnikowe PKP 1919-1939 - Pozdrawiam
Wszystko prawda; ta torpeda celowała w legendę, a wagony Cegielskiego, Zieleniewskiego i Lilpopa zasługują na osobną opowieść.
Bardzo dziękuję i pozdrawiam!
Tak po prawdzie to Pu29 był tym pasażerskim tygrysem 818ton z prędkością 105km/h przy 25metrach co go zabilo. Silnik taki sam miał Pt31. Warto wspomnieć iż Pt47 to w zasadzie Pt31 zbudowany w realiach PRL
@@pawelk.8325 - tak właśnie.
Pu29 zabiły obrotnice, a w zasadzie ich brak: nie było gdzie tegoż obracać.
A Pt47 to Pt31 z niewielkimi zmianami - obie serie służyły dekady po wojnie.
Prawdziwe polskie perełki ukryte są przed gawiedzią. Na przykład podwójny most kolejowy nieopodal Herbów w powiecie lublinieckim - most kolejowy przerzucony pod kątem 90° nad innym mostem kolejowym. Piękny przykład finezji polskiej inżynierii
Z ta potoczną nazwa lux-torpeda wszystkiego co było wagonem spalinowym jest tak jak dziś z nowymi pociagami Pesy czy Newaga kursującymi na trasach regio, do dziś starsi ludzie mówią pociąg papieski bo w czasie którejś wizyty taki jeździł wożąc wiernych i się utarło.
Kurka wodna, w końcu na spokojnie i bez pierdolamento "łał lukstorpeda, łał peem 36, polska potęgą kolei, łał, supernowoczesna kolej" Itp.
Ojej, no! EN57, których naprodukowaliśmy tyle, że stanowią najliczniej wyprodukowany typ EZT na świecie, też nie jest polską konstrukcją i jego protoplasta EW55 polską konstrukcją nie jest. EU07 polską konstrukcją nie jest, ET22 też nie jest, bo to rozwinięcie EU07. Nie wiem czy poza SM42, wyprodukowaną w imponującej ilości, jednak w zasadzie tylko na krajowe potrzeby (z pomijalnym eksportem do krajów ówczesnego 3-go świata) i pomniejszymi, niekiedy wadliwymi i nikomu niepotrzebnymi konstrukcjami wyprodukowaliśmy SAMODZIELNIE jakieś sensowne kolejowe pojazdy trakcyjne (żeby mi ktoś nie odparował, że wyprodukowaliśmy 2mln jednakowych węglarek, z tego połowę sprzedaliśmy w RWPG, czy coś) na przestrzeni 100 lat - coś na co było zapotrzebowanie. NIE! Przemysł może i chciał, ale zrobić nie miał z czego? Bratni Kraj Rad nie chciał abyśmy sami zbudowali lepsze, bo trzeba wziąć tysiąc M62>ST44 od nich, płacąc barterem... No i tak doszliśmy do czasów współczesnych, gdzie w Elfie z jednego województwa coś jest, a w takim samym z wyglądu Elfie z innego województwa już tego nie ma (lub raczej odwrotnie) i mam tu na myśli rozwiązania w sterowaniu, sposób działania tego sterowania (np. tempomatu), a nie haki na welocypedy czy rozmieszczenie toalet lub w ogóle ich brak, jak ma to miejsce w SKM Warszawa.
Za to wycieraczki sprzątające wodę z okien są na wszystkich typach pojazdów: jeżdżących, latających i pływających oraz telewizja to dzieło Polaków, używane do dziś.
@@coyapaczam W rzeczy samej! Bez spinacza biurowego, nie byłoby lotów w kosmos.
Coś w tym jest. W SM42 jedynie regulator Woodwarda był z importu. I presja ze wschodu to był czynnik, który wiele zdemolował - cud, że tak wiele jednak się udało zrobić, w kolejnictwie, w lotnictwie, w wielu innych jeszcze dziedzinach.
Dopisz do tego TEM2, która uwaliła rozwój "trumny" :)
@@PokoleizKuleckim Oraz przykład uwalenia prób seryjnej produkcji SP47. Cudem udało się wyprodukować tylko 2 egzemplarze...
Kraj który 12 dziesięcioleci nie istniał nie miał też szans na swoją myśl techniczną. I tak cudem wiele dobrego w Polsce sie wydarzyło. Mamy wielu wybitnych rodaków ale też setki "bardzo dobrych". Polska jest taką Koreą Płd europy, i przy odrobinie szcześcia jak się uda wprowadzić do władzy mądrzejszych ludzi to wypłynemy na wyżyny.
Święte słowa. Analogia do Korei Południowej bardzo trafna - mądrze rządzony kraj, nawet niewielki i zdekapitalizowany, może się wspiąć na wyżyny. Tylko to dobre rządzenie...
No to masz przechlapane jak się zlecą tutaj różni miłośnicy wielkiej międzywojennej Polski. Gorzej by chyba było jakbyś na jakimś forum miłośników lotnictwa zmieszał z błotem P.50 czy P.11 :D
Towarzystwo lotnicze, mam wrażenie, siedzi głębiej w danych i nie ma złudzeń co do wyższości jednego sprzętu nad drugim. Do tego jest głęboko świadome słabości polskich silników lotniczych przedednia wojny.
Na terenie wileńskiej dyrekcji kolejowej jeździły spalinowe wagony serii SCi wyprodukowane w warszawskich zakładach Lilpop, Rau i Loewenstein. Popularnie nazywane były "torpedami", niewątpliwie nazwa nawiązywała do "lux torped". Różnica była taka, że te wileńskie były zwykłymi wagonami trzeciej klasy a przejazd tymi "zakopiańskimi" był ekstremalnie drogi. Do dzisiaj na Grodzieńszczyźnie starsi ludzie nazywają motorowe wagony torpedami.
Warto podtrzymać tę tradycję językową
Bardzo dziękuję za to uzupełnienie!
a co Ty tam wiesz, oczywistym jest, że Luxtorpedę zaprojektował marszałek, gdy na kobyłce gonił bolszewika. I to jest ta prawdziwie patriotyczna prawda :), a nie jakieś tam gadanie, że rower to my wynaleźliśmy, ale u Niemca na strychu...
a poza tym, fajny materiał
Cieszą matkę takie dzieci, że zacytuję Wieszcza, hehe...
@@PokoleizKuleckim :)
Tylko prawda nas uratuje. Nie mity !
Ooo! Czyżby wagon akumulatorowy na stacji w moim rodzimym Grudziądzu? Słyszałem że takie jeździły.
Rozwiązania bazujące na licencji kiedy kraj leży po wojnie to bardzo dobry ruch. Zanim by powstały zakłady i same odrębne mysli technologiczne mamy już gotowy produkt, który już zarabia.
Sęk w tym że wiele rozwiązań już mieliśmy kwestia z ich umięjętnego użycia i zaadoptowania do nowych zastosowań.
Marzy mi się odcinek o koleji Kielce Herbskie...mam zdjęcia z albumu rosyjskiego z czasów napraw powojennych.Tu w świętokrzyskim mamy w większości identyczne dworce często zniszczone podczas 1 wojny.
Popieram kolegę
@@djfreezy987 ja takze...
👍
Nareszcie ktoś położył na łopatki ten pieprzony mit! Kuba, ale krytykę i tak musisz odebrać, chociaż tu akurat może trochę niesłusznie - ja bym osobiście podjął się tematu krytyki współczesności albo chociaż zasygnalizował problem. Moim zdaniem cały problem tkwi w tym, że jakoś w XXI wieku mamy nieodparte chęci do gloryfikowana XX-lecia międzywojennego, nie dostrzegając jego wad i zalet, tak jakby ta fascynacja miała coś nam dać. Moim zdaniem nic nie daje. Mało tego nacinamy się na propagandę, którą przecież sami Polacy w XX-leciu międzywojennym stworzyli. Prawda jest przecież taka, że większość naszych konstrukcji była przeciętna, a niekiedy nawet zła (myślę tu właśnie o legendarnej, mitycznej Pm36-1) w porównaniu do konstrukcji niemieckich, francuskich czy brytyjskich. I tak właściwie to pod uwagę trzeba wziąć, że młody przemysł wytwarzania taboru kolejowego w Polsce zaczynał faktycznie od kompletnego zera, a także musiał się mierzyć z uznanymi wytwórniami zagranicznymi, a zatem konkurencja była spora, a doświadczenie trzeba było zbierać na bieżąco. Także jak najbardziej rozumiem, że to co osiągnęliśmy w przeciągu 20 lat wolności to naprawdę niesamowity postęp, ale zdecydowanie daleko było nam do ideału. Tylko, że właśnie prawda historyczna jest wykrzywiona przez większość ludzi, którzy mają jakieś konkretne wyobrażenie o XX-leciu międzywojennym, a moim zdaniem to niczemu dobremu nie służy. Oczywiście - to jest kanał kolejowy, poświęcony głównie historii czy ciekawostkom, ale aspekt propagandowy powinien być moim zdaniem jak najbardziej wyciągnięty na tapetę. Finalnie my mamy przecież czym się szczycić jeśli chodzi o międzywojenny tabor kolejowy, ale z jakiegoś powodu to są zapomniane konstrukcje (!). Myślę tu głównie o parowozie Pt31 czy Ty23, o których krążą różne ciekawe historie. Na pewno na uwagę i fakt zasługuje, że taki Ty23 naprawdę sprostał srogiej rosyjskiej zimie podczas inwazji Rzeszy na ZSRR, a z kolei Pt31 podobno była doceniana przez samych Niemców, którzy jak wiadomo w okresie III Rzeszy, mieli obsesję na punkcie wyższości technologii niemieckiej nad wytworami technologii "gorszych ras". I co smutne - żadna z tych wspomnianych maszyn nie jest w stanie czynnym. Myślano przy okazji bodajże obchodów 150-lecia kolei na ziemiach polskich, żeby odnowić właśnie Pt31, ale pomysł przegrał podobno właśnie z Pm36-2... I seria Pm36 jest moim zdaniem kolejnym mitem, który należy w końcu jak najszybciej obalić. Kuba - dziękuję Ci za ten materiał, jest fajny. Cieszę się, że w końcu wyciągnąłeś jakiś "kontrowersyjny" temat. Z chęcią pomogę Ci obalić mit o Pm36-1, bo to kolejny mit, który mnie niesamowicie złości. Średnio co pół roku na kwejku widzę jeden obrazek z Pm36-1 i serio - wolę pomóc przyczynić się do obalenia tego mitu, bo te pieprzenie o medalu w Paryżu w 1937 mnie naprawdę irytuje. Dostaliśmy medal za cały nasz postęp, a sama maszyna wyłącznie za swoją konstrukcję aerodynamiczną, a nie jakiekolwiek jej osiągi, które były przecież w porównaniu do niemieckich czy brytyjskich... wręcz mizerne.
Dziękuję Ci, Piotrze za piękny komentarz. Tak zwana "polityka historyczna" pomyślana została w dobrej wierze, ale myślę, że wyrządza więcej złego, niż dobrego. Ponoć tylko "prawda jest ciekawa" - problem w tym, że ta teza padła na antenie mocno propagandowego medium.
Pm36 to był prototyp, z wszystkimi blaskami i cieniami. Serie 03, 05, 01 kolei niemieckich były członkami rodziny parowozów znormalizowanych rozpędzonej od stu lat branży. Nie ma cudów - w technice generalnie nie ma cudów. Pm36 był demonstratorem technologii - bo taki parowóz w ówczesnej Polsce nie był potrzebny; bardziej potrzebne były Pt31 do ciągania ciężkich składów przez "korytarz" - i to te maszyny rzeczywiście zaimponowały nawet wrażym hitlerowskim Niemcom - do tego stopnia, że dobudowali z części ileś parowozów oznaczonych 39.10. Trudno o lepszy dowód uznania - podobnie pragmatyczni Niemcy budowali czechosłowackie czołgi PzKpfw 38(t), lepsze od Panzerów I i II.
@@PokoleizKuleckim o, słuszna uwaga. Jeśli chodzi o kwestię Pt31 zbudowanych przez Niemców, to po prostu z pozostawionych części Niemcy dokończyli budowę bodajże 12 egzemplarzy i dodatkowo opatrzyli je oznaczeniem 39.10p, czyli że to oni je ukończyli. O ile dobrze pamiętam ;) O czołgach też słyszałem, natomiast z tego co wiem, to legendarny VW Garbus, to w rzeczywistości klon... czechosłowackiej tatry, która jako pierwsza miała bardzo ciekawą, charatekrystyczną "garbusowatą" sylwetkę ;P Ale podejrzewam, że też to wiesz :P I z tego co kojarzę, to pewien niszczyciel czołgów, bardzo dobrze znany graczom World of Tanks, czyli Hetzer, to w rzeczywistości też czechosłowacki wynalazek, chociaż bardziej pasuje powiedzieć, że korzysta po prostu z podwozia PzKpfw 38(t). Sądzę, że o samej III Rzeszy można by długo opowiadać i rozprawiać, a temat nigdy nie przestanie fascynować. W każdym razie wracając do tematu kolejowego - trochę się zastanawiam czy Pm36 faktycznie nie była potrzebna II RP. Oczywiście jako parowóz o konkretnych osiągach tego typu to zdecydowanie nie. Nie mniej, układy osi typu "pacific" czyli 2-3-1 były bardzo popularne na zachodzie i znaczna część głównych maszyn pośpiesznych tylko takie rozwiązania techniczne miała. Ciekawym przykładem jest za to Pn11/12, która ze względu na gabaryty kotła, a konkretnie stojaka, zwłaszcza w wersjach ze stojakiem Brotana, posiadała odwrócony układ osi typu Pacific, bardziej znany niekiedy jako Adriatic, czyli 1-3-2. Podejrzewam, że Polacy najpewniej może chcieli pójść tym śladem i być może chcieli stworzyć coś podobnego do np. niemieckich serii 03 czy 01. Niestety to właśnie to był główny problem prototypu Pm36. Zdecydowano się na masę nowych u nas rozwiązań, jednocześnie najpierw nie eliminując wad prototypów, czyli na przykład niedostatecznej powierzchni grzewczej kotła, słabego wytwarzania pary itd. Głównym problemem Pm36 był najpewniej kocioł, który nie wytwarzał tyle pary, ile być może powinien był. Inna sprawa że oczywiście na parowóz składa się cała masa innych rzeczy, by ten mógł mieć konkretne osiągi. Jestem tego jak najbardziej świadom. Nie mniej - w Pm36 to wszystko sie skumulowało. Podwójna dysza wylotowa znana bliżej jako komin typu Kylchap się nie sprawdziła (warto zwrócić uwagę, że zarówno Pm36-1 jak i Pm36-2 posiadały początkowo tego typu komin), ale za to dla mnie zagwozdką pozostaje dla mnie sprawa kotła Pm36-1, który był wykonany wg Bogdana Pokropińskiego z stali nikolowo-chromowej. Specjalnie pozwalam sobie na zachowanie oryginalne określenia, bo nie pada tam informacja o dokładnym gatunku stali, ale skład podstawowy nikiel - chrom sugeruje, że to mógł być kocioł ze stali zbliżonej składowo do stali nierdzewnej. Ale tego nie jestem pewien. I zastanawia mnie jak ten gatunek stali sobie radził. Jestem jeszcze za cienki, żeby ogarnąć trochę tematów, aczkolwiek specjalnie pozwalam sobie na taką dygresję dotyczącą Pm36, bo w pewnym sensie... dla mnie główną ciekawą poszlaką jest właśnie układ osi 2-3-1, który mocno sugeruje, że być może Polacy chcieli pójść w standardy parowozów zachodnich. No nie wyszło, ale trudno. Za to co uważam za ciekawsze, to my z kolei jako jedni z pierwszych krajów na świecie, wyprodukowaliśmy funkcjonalne parowozy o układzie osi typu decapod" czyli 1-5-0. Po prostu nie kombinowaliśmy i poszliśmy w sprawdzone, proste rozwiązania, podczas gdy pozostałe kraje europejskie, koncentrowały się głównie na eksperymentach z tym układem osi i najcześciej dowalali 3, a nawet 4 cylindry, co finalnie nie kończyło się zbyt dobrze, bo maszyny były zbyt problematyczne i zrażano się do tego układu osi. A Polacy w Ty23 zastosowali po prostu dwa cylindry i finalnie jedynymi większymi bolączkami tej serii był stojak Belpaire'a, oś toczna Adamsa, która się zakleszczała, a także dopiero od 1926 roku zaczęto produkować parowozy z zmodernizowanymi kotłami, w którym dorzucono po prostu większą ilość rur płomienicowych, a przy okazji zwiększono dzięki temu ilość elementów przegrzewacza. W tę stronę Kuba ;) Nie chcę nic sugerować, ale na Pm36 warto się szczegółowo przygotować. Specjalnie Ci sygnalizuję tak dużo aspektów technicznych. Aha i jeszcze jedna uwaga - w sumie to Polska była dziwadłem wśród krajów europejskich, bo nasze parowozy pośpieszne poszły w kierunku układów osi 1-4-1, co akurat nie jest zbyt często spotykane. Przeważnie parowozy pośpieszne korzystały z układów podobnych do 2-3-1, czy ogólnie gdzie była mniejsza ilość osi napędowych, ale za to trochę większa ilość osi tocznych niż zwykle.
Dokładnie. Mamy jakiś kompleks jako naród na punkcie międzywojnia. W lotnictwie kręci się to wokół Wilka i Jastrzębia. Sytuacja jak z Luxtorpedą, nawet gorzej bo te samoloty były prototypami przecież. W kulturze wokół "szarmancji" panów i klasie pań podkręcanych przez filmy z tamtego okresu które wiele wspólnego z rzeczywistością nie miały. Jest jak jest, nic się na to nie poradzi ale takie filmy jak ten są bardzo potrzebne.
@@jerzyjablonski1432 W okresie zaborów w Polsce ustały dwie grupy patriotów. Jedni kopali dołki po zaborcą i torpedowała wszelkie jego aktywności na terenie dawnego państwa. Oni naczytali się o szklanych domach i myśleli że tylko odzyskamy niepodległość to takie powstaną. Druga znacznie mniej liczna myślała co się stanie gdy tej pierwszej się uda i Polska znów pojawi się na mapie świata. Dlatego studiowali na uniwersytetach i politechnikach nawet prowadzonych przez zaborców. Wiedzieli że Polska potrzebować będzie całą masę inżynierów, lekarzy prawników i innych specjalistów. Takich ludzi było mało i wpierw musiano ich wszystkiego nauczyć, dlatego tak chwalimy się nawet najmniejszym osiągnięciem. Tymczasem nasz sąsiad z południa udawał wiernego podanego Austro-Węgier i dzięki temu Czechosłowacja po odzyskaniu niepodległości miała bardziej rozbudowany przemysł jak Polska w 1939.
@@jerzyjablonski1432 - i tu jest w sumie stereotypowo, bo Wilk, jaki by dobry nie był, nie miał dobrego silnika. I cała sprawa się sypnęła.
Zastanawia mnie, że gdy na Challange 1934 Niemcy przylecieli swoimi Klemmami, Arado, Messerschmittami i Heinklami, które wyglądały jak myśliwce z przyszłej epoki, my, pijani zwycięstwem, nie skojarzyliśmy, co się święci.
Znaczy, politycznie skojarzyliśmy, ale technicznie, mam wrażenie, totalnie zaspaliśmy.
Przewaznie takie pojazdy motorowe jezdzily po trasach w Polsce juz dawno nie istniejacych malo miasteczkowych,wiejskich szczroko i waskotorowych.
Czesi mieli podobny wynalazek. Tyle że go odrestaurowali i jeździ.
Mieli więcej; bardziej poszli w wagony motorowe i trafili w czas: ich seria 810 do dziś świetnie służy na liniach lokalnych.
Bardzo ciekawy odcinek, moja wiedza na temat tych pojazdów była niewielka! Ładna koszulka, czy był Pan u nas w Świdniku? Pozdrawiam serdecznie. Andrzej Sz.
Bywam w Lublinie, a Świdnik po wielokroć cenię: bo bywałem w czasie studiów, bo mój przyjaciel tam testuje śmigłowce, bo, w końcu, mam motocykl świdnicki. LSW rządzi.
Jeżeli przemysł drugiej RP był w stanie wyprodukować luksusowe jak na owe czasy wagony motorowe to samo nasuwa się pytanie dlaczego nie wyprodukowano wówczas żadnej lokomotywy spalinowej?
Myślę, że trakcja spalinowa była nieco w tyle za elektryczną - mało było silników spalinowych dużej mocy, które by się do tego nadały. Te silniki, których użyto w wagonach motorowych, nierzadko były konstrukcjami o motoryzacyjnym rodowodzie; silniki do lokomotyw, które miałyby konkurować z parowozami, musiałyby mieć moce od 300KM w górę. A tu jeszcze pojawia się problem przekładni...
Wkład w wagon motorowy był w postaci budy i farby. Polska przedwojenna nigdy nie byla wstanie wyprodukowac pozadnego silnika spalinowego czy lotniczego.
@@pawelk.8325 - tu się ujawnia pewna prawda techniczna: zrobić silnik to znacznie trudniejsze wyzwanie, niż zbudować pojazd. Tak było zawsze i tak jest teraz.
Program doskonały ale trochę za dużo tych "momentów"
Jeden przedwojenny wagon motorowy uchował się chyba w stanie agonalnym w Chabówce…
Z zazdrością patrzy się na pięknie odrestaurowaną w tym roku Słowacką Strzałę…
Dokładnie tak.
Zrobi Pan odcinek o Dawnej Północnej DOKP😀🇵🇱🇵🇱🇵🇱
Powiem tak: będą migawki z tejże.
Czekam Pozdrawiam👌👌👌👌🇵🇱🇵🇱🇵🇱🇵🇱👍👍👍
Ma Pan świetna koszulkę. Gdzie można takową nabyć? :)
Proszę bardzo:
drukurs.pl/koszulki/
Pozdro
Wzajemnie. Prusy też będą.
Czytam w Internecie, ze bylo wiecej wagonow MBd1 i muzem wszystkie modernizuje.
MBd to nie jest typ wagonu. Wszystkie wagony motorowe wystepuja jako MBd i sa rozniaste. To jakby powiedziec wagon Bdnu M-motorowe - B - 2 klasa d - diesel 1 - przekladnia mechaniczna. Dlatego MBd1-126 a np 133 to dwa rózne światy czasowe, kontrukcyjne czy wizualna
@@pawelk.8325 - dokładnie; MBd1 to seria oznaczająca kilka konstrukcji dwuosiowych wagonów spalinowych.
Wyremontowano dwa wagony i - mniemam - na tym poprzestaniemy, gdyż pozostałe znajdujące się na stanie nie nadają się do renowacji w rozsądnym budżecie i nakładzie sił.
@@pawelk.8325 Dzieki za wyjasnienie :)
A przecież zostały zbudowane w okresie międzywojennym.
takie pytanko mam czy pojawi się kiedyś odcinek o stacji oraz parowozowni Iłowo miejscowość mi bliska gdyż z tamtąd pochodzę słyszałem wiele o tym miejscu lecz nie potrafię znaleźć informacji czemu ogromna stacja z parowozownią nagle znikła został tylko parowóz TY45, budynek stacyjny (zamieszkany) oraz strażnica przejazdowa myślę że ta stacja zasługuje na chociaż by wzmiankę tu w komentarzach pozdrawiam serdecznie
Mam sentyment do Iłowa, bo jeździłem tędy między Warszawą a Olsztynem. Mniej więcej połowa drogi.
ua-cam.com/video/SqSlhm7Gulo/v-deo.html
Od 7:30 Luxtorpeda na filmie. W tym również wnętrze
Wspaniały dokument. Bardzo dziękuję za link. Na filmie egzemplarz budowy Fabloku - z zaokrąglonymi kształtami, bardziej dopracowanymi, niż austriacki pierwowzór.
A chwilę wcześniej - parowóz Ok22.
:)
ua-cam.com/video/aElqhQ5_3d8/v-deo.html
A tu jeszcze więcej :)
Ciekawe
Pm36 była słaba lokomotywą o niewielkiej mozliwosci sily trakcyjnej, a luxtorpeda to naszej inwencji tam wcale cale podwozie i silnik to dzielo zagraniczne
Szkoda,że żaden z tych wagonów się nie zachował z powodu złomowania na początku lat 50-tych,może chociaż ktoś w końcu zbuduje replikę kiedyś.
Brak części zamiennych to był tylko jeden z powodów - oficjalny. Innym była obowiązkowa polityczna nienawiść do wszystkiego co powstało przed wojną, lub pochodziło z obcych ideologicznie krajów czyli, nie z przodującego we wszystkich dziedzinach ZSRR.
@@wojteksmag8286 - To jest bardzo słuszna uwaga.
@@wojteksmag8286 Polityka jak kulawy kot utyka. Zachodni kapitaliści wycofali z eksploatacji swoje Luxtorpedy już w 1948 roku (możliwe, że wcześniej, w necie operują datami pomiędzy 1945 - 48), a komuniści w politycznej nienawiści złośliwie eksploatowali je aż do 1954 roku. Mieli w tym cel. Szwagier kolegi kuzyna mojego mówił kiedyś kuzynowi przy flaszce, że widział w moskiewskich archiwach dokument podpisany przez samego Stalina, nakazujący torturować Polaków pozostałościami przedwojennego kapitalizmu tak długo, aż im się odechce i pokochają socjalistyczne wyroby, ze szczególnym uwzględnieniem produktów z ZSRR.
Na poważnie, pomijając żarty o szwagrze, w socjalistycznej Polsce zaczęto zajmować się pozyskiwaniem taboru kolejowego do kolekcji muzealnej dopiero na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Możemy tu mówić o braku politycznej woli tworzenia i rozbudowy muzeów w epoce stalinizmu, lecz nie jest to jedyny powód. Utworzone w okresie międzywojennym Muzeum Kolejowe, przekształcone następnie w Muzeum Komunikacji, nie posiadało w swoich zbiorach oryginalnego taboru kolejowego, jedynie modele w skali. W trakcie okupacji większość zbiorów została rozgrabiona przez Niemców, a pozostała część spłonęła w trakcie działań wojennych. Po wojnie próbowano reaktywować Muzeum Komunikacji oraz odzyskano niewielką część zbiorów. Niestety, muzeum zostało zlikwidowane w 1951 roku.
Osobiście uważam, że jeśli by istniało przedwojenne Muzeum Kolejowe w takiej formie jak obecna Stacja Muzeum i po wojnie zachowałaby się część taboru z kolekcji, to muzeum by przetrwało, zapewne uzupełnione przez tabor radziecki, podarowany wspaniałomyślnie przez Stalina. W takiej sytuacji byłaby możliwość zachowania Luxtorpedy i wielu innych egzemplarzy bezpowrotnie utraconego taboru.
Tylko jedno dodam - nawet jak na tamte czasy to lux-torpeda dizajn miała fatalny. Ten pojazd był potwornie brzydki!
De gustibus non est disputandum.
@@2jarbla Ja nie dyskutuję, ja stwierdzam.
@@2jarbla to stwierdzenie jest tak głupie, że nie moge sie nadziwić ze ludzie wciąż to powtarzają. Gdyby nie dyskusja o gustach, debata o tym co jest a co nie jest piękne, estetyczne, próby przesuwania tej granicy i eksperymentowania z nowymi formami to jak wyobrazić sobie dizajn, wzornictwo, architekturę, sztukę, kulturę w ogóle?
@@WatchingMamut Masz rację, ale zupełnie się z tobą nie zgadzam ;) Chodzi o to, że "de gustibus" dotyczy procedowania prawnego. I tu sędzia nie może się kierować własną opinią o wyższości wędkarstwa nad zbieraniem grzybów. Tylko w tym sensie nie można brać pod uwagę indywidualnych upodobań. W każdym innym przypadku dyskusja jest wskazana.
wczoraj ?
To zależy.
19:10 W taborze kolejowym czym mamy się niby pochwalić? No chyba tylko EN57 i SM42 :) Owszem było kilka fajnych projektów jak np w latach 70tych EZT dużych prędkości który skończył jako projekt na papierze :) Obecnych pojazdów jak DART czy Impuls nie liczę.
Mi 2 i W3 sokół
Kulecki, może znasz się na pociągach, ale nic nie wiesz o Anunnakach, Aggigi i latających dywanach. Zapraszam na kanał.
Jasne ,Luxtorpeda nie była całkowicie polska konstrukcją ,ale już wolę nie myśleć ile obecnie w XXI wieku by potrzebowali w Polsce na zakup zagranicznej konstrukcji takiego pojazdu, licencję, przeprojektowanie i wdrożenie do produkcji.....Przed wojną ogarnęli to w kilka lat......
Teraz mamy własne konstrukcje i nie musimy kupować licencji. Sprzęt z Newagu jest naprawdę na dobrym, europejskim poziomie.
Jasne Panie Jakubie ,doceniam odrodzenie polskiego przemyslu kolejowego Nowy Sącz , Bydgoszcz, Siedlce itd tylko slyszalem ze to są montownie zagranicznych polproduktow ,mimo wszystko chylę czola kiedy Pafawag , Cegielski czy Fablok mieli wiekszosć polskich podwykonawcow ,czy mamy dzis polskie zespoly napędowe diesla lub elektryczne ? Poza tym slyszalem ze polskie wyroby są na eksport sporo tansze niz dla PKP .czy to prawda ? Wszystko tajemnica handlowa .....
Nie przesadzaj :). Pindolino, to nie włoska konstrukcja. Angole sprzedali patenty ze sławnego szybkiego pociągu APT, którego nie chcieli wdrażać. Makarony dobrze sprzedają jako własne. Pesa robi lepsze pociągi. No, przynajmniej jeżdżą, i są dużo tańsze.
1933+6=1939 a wiemy co się wtedy stało.
W materiale nie padła chyba najważniejsza informacja - Lukstorpeda była przedsięwzięciem PROPAGANDOWYM, stąd przerysowania i mitologizacja która zachowała się do dziś. Mechanizm jest prosty i stary jak fanatyzm - kiedy ideologia nie koresponduje z rzeczywistością, to należy zmienić ideologię. Niestety z definicji fanatycy nie dopuszczają takiej możliwości, zatem "modyfikują" rzeczywistość. Schemat nie dotyczy tylko Lukstorpedy, ale wielu innych zagadnień - obecnie wystarczy włączyć TVP i można się karmić takimi "rewelacjami" czy to z przeszłości czy z teraźniejszości - ale to inny temat, wracając do pojazdu...
Konstrukcja szynobusu polska nie była, jednak modyfikacje nadały jaki taki sens techniczny rozkładowemu wprowadzeniu supernowoczesnych na tamte czasy połączeń. Ważny jest kontekst - 120 lat zaborów - wyzysku ekonomicznego, hamowania rozwoju, brak infrastruktury, własnego przemysłu to jedno - ale równie ważna jest polska historia lat 20-tych, kryzys za kryzysem (nie tylko gospodarczy, ale GŁÓWNIE polityczne), przewrót wojskowy roku 1925 i wprowadzenie ustroju FASZYSTOWSKIEGO - tak proszę czytających komentarz, sanacja ideologicznie była faszystowska - sankcjonowała to tzw. nowela sierpniowa.
Od przewrotu minęło kilka lat rządów i sukcesów nie było (Wielki kryzys lat 29-33). Skoro rząd sanacji nie potrafił powstrzymać Polski od zapaści, to postawił, a jakże, na sukces propagandowy - stąd zaakceptowano i w ciągu roku!! uruchomiono bardzo drogie, luksusowe (wyłącznie I klasa) połączenia prowadzące głównie do modnych kurortów (Zakopane, Krynica) plus połączenia po ówczesnej ścianie wschodniej i, jakże by inaczej, połączenia stolycy z Poznaniem i Łodzią.
Przeciętny Polak lat 30-tych (nie biedny ale i nie bogaty) nie miał szansy na przejazd Lukstorpedą - ale miał o czym marzyć i co najważniejsze, miał namacalny "dowód" że Polska znów jest wielka.
Szkoda tego wszystkiego, bo od strony inżynieryjnej mieliśmy duży potencjał (nie tylko kolejowy, ale i zbrojeniowy, stoczniowy, lotniczy itd. itd.) - dość przypomnieć, że rekordowy przejazd Lukstorpedy na trasie Kraków - Zakopane zajął 2 godziny i 16 minut, obecnie IC potrzebuje na to 3 godziny i 6 minut - oczywiście czym innym jest rejsowe połączenia a czym innym bicie rekordu, ale kurna chata minęło prawie 90 lat...
PS
Wszystkim, którzy czują się urażeni zwrotem "faszystowski rząd Polski" na określenie obozu Sanacji polecam lekturę 2 haseł Wikipedii i wyciągnięcie własnych wniosków:
pl.wikipedia.org/wiki/Faszyzm
pl.wikipedia.org/wiki/Nowela_sierpniowa
Przede wszystkim była to junta wojskowa, rządy pułkowników. Później miało to przełożenie na IIWS i stanowiska w rządzie i wojsku emigracyjnym.
@@empe811 Każdy faszystowski rząd wywodzi się ze sfer wojskowych lub dochodzi do władzy przy wsparciu wojska/sił porządkowych. Wynika to wprost z założeń tej doktryny.
Piłsudski miał dobre chęci i obiektywnie słusznie dokonał przewrotu (przypadkiem notabene) - Polacy nie byli gotowi na demokrację, podobnie (niestety) jest dzisiaj - przy czym piłsudczycy potrafili się powstrzymać przed pokusą łatwej drogi totalitaryzmu - PiS ma z tym problem.
Sanacja oprócz prawicowych klapek na oczach i marnowaniu wielu szans, miała też realne sukcesy mimo wyjątkowo trudnej pozycji międzynarodowej (Niemcy-Rosja) i wewnętrznej - skrajne ruchy lewicowe/prawicowe, światowy Wielki kryzys.
Jednym z takich sukcesów było stworzenie skutecznej, nowoczesnej na miarę możliwości kolei z pokazowym projektem lukstorpedy - zbędnym z praktycznego punktu widzenia (wszystkie wagony ŁĄCZNIE mogły przewieźć ~300 osób, czyli mniej niż jeden współczesny skład IC), a jednak wartościowym z perspektywy testów zdolności organizacyjnych, wdrożeniowych i technicznych. Wątek propagandowy nie ma zabarwienia pejoratywnego - podnoszenie ducha rodaków w naprawdę trudnych czasach oceniam na szlachetne i celowe, zwłaszcza w kontekście braku nepotyzmu.
*przejazd Lwów-Zakopane trwał rozkładowo 9 godzin
mim zdaniem odmitologizowanie trochę na siłę. Nie jestem jakimś kolejowym fanatykiem a mimo to nie usłyszałem nic takiego czego bym nie wiedział. A zwykły użytkownik Internetu idąc po najniższej linii oporu o pochodzeniu luxtorpedy może dowiedzieć się z pewniej internetowej encyklopedii. Na tej samej zasadzie można "pojechać" po legendzie 7TP, TKS, Budowie Gdyni ( no przecież nie wymyśliliśmy portów morskich, z resztą rzecznych i lotniczych tez nie, no i portów USB ;)
Nie do końca. 7TP, TK3, TKS i pochodne konstrukcje były fajną adaptacją pierwowzorów Vickersa i Carden-Loyda; historycy się nie spierają na temat ich genez i przykładają właściwą miarę do polskiego wkładu - finalnie 7TP był jednym z fajniejszych czołgów Września - szkoda, że tak mało licznym wobec zalewu Panzerów I i II.
Problem w poszukiwaniach jest taki, że wielu użytkownikom internetu nie chce się poszukiwać i łapią wyrwane z kontekstu hasła, które potem bezrefleksyjnie powielają. Zgadzam się, że osoba o minimalnie rozwiniętym zmyśle poszukiwawczym da sobie radę i zbuduje należyty kontekst.
Bardzo dziękuję za polemiczny głos.
@@PokoleizKuleckim Zgadzam się, że ludzie czasami budują sobie obraz różnych zjawisk bez uzasadnienia w faktach : temat szeroki izapewnie dotyczy każdego.Cenię sobie bardzo Pański kanał (jeśli chodzi o tematy kolejowe,, to jeśli chodzi o teść i formę chyba najlepszy w kraju) Jestem również pod wrażeniem Pańskiej wiedzy i zamiłowania do kolejnictwa. Może dlatego tytuł tego odcinka (jak najbardziej merytorycznego) brzmi dla mine zbyt click bite'owo, co trochę kłóci się z moim postrzeganiem tego kanału. Ale oczywiście jest to moja osobista opinia, dla mnie temat był oczywisty, choć zapewne ma Pan rację: jeśli ktoś w skrótowej liście osiągnięć 20 lecia zobaczył lukstorpedę, mógł odnieść wrażenie, że był to oryginalny wytwór polskiego przemysłu.. Pozdrawiam, i życzę coraz więcej subskrypcji.
👍