HIGH SCHOOL W POPKULTURZE | DLACZEGO LUDZIE TĘSKNIĄ ZA SZKOŁĄ?
Вставка
- Опубліковано 6 лют 2025
- Znajdziecie mnie też na Twitterze i Instagramie. W obu miejscach publikuję treści, których nie znajdziecie tu. Czyli głównie prywatę i memy
IG: cutt.ly/9vDXKAq
TT: / michalina_kobla
Jak byłam w liceum, to często słyszałam od dorosłych, że to najlepsze lata życia. Na szczęście to było kłamstwo.
To w życiu w ogóle są jakieś najlepsze lata? Pierwsze słyszę :O
Czasem ludzie "peaked in high school", dlatego teraz tak gadają...
Dokładnie tak! "tO nAjLePsZe LaTa ŻyCiA", sraty pierdaty, jak rzekomo najlepsze lata wyglądają TAK to jak okropna musi być reszta ludzkiego żywota? Byłam w liceum, absolutnie najgorszy czas, wpadłam w ciężką depresję, poprawiło się po przejściu na - owianą niesłusznie złą sławą - edukację domową. Nie polecam stacjonarnej edukacji ponadpodstawowej nikomu i płakać mi się chce jak słyszę kolejne brednie w stylu "marnujesz młodość w domu bez znajomych, a przecież liceum jest takie wspaniałe". Nie jest. Pozdrawiam
Jako osoba, której liceum przypadło na czasy pandemii czuję się nieco oszukana przez popkulturę. Dziękuję bardzo za ten filmik i próbę odczarowania tego obrazu.
Najgorsze z punktu widzenia rodzica jest to, że o traumach licealnych dowiaduje się po latach. Mając 27-letnią córkę, dopiero od paru lata dowiaduję się o drugiej stronie jej „radzenia sobie”. Mimo że zawsze byliśmy przyjaciółmi i miałem złudzenie, że stwarzam przestrzeń do rozmowy na każdy temat. Dopiero załamanie psychiczne, depresja i napady lęków na bardzo ciężkich studiach spowodowały, że odkryła nieznane mi fragmenty z przeszłości. Na szczęście to do mnie zwróciła się o pomoc i jakoś sobie radzimy. Pewnie w innym przypadku nie dowiedziałbym się o wielu toksycznościach tego okresu. I jak stworzyły podwaliny pod jej późniejsze problemy.
Ja przemknąłem przez liceum (późna komuna) bez większych obrażeń. Miałem zwolnienie z WF z powodu choroby, dystans do rówieśników z powodu choroby przez całą podstawówkę i mnóstwo zainteresowań wykształconych w samotności (rysunek, rzeźba, literatura, kino, modelarstwo, historia sztuki, audiofilia, itp.). Nauka nie sprawiała mi żadnego problemu a po lekcjach miałem zawsze zaplanowane „atrakcje”. Prześlizgnąłem się po prostu obok, nie odczuwając potrzeby dopasowania się do środowiska i spełniania jego oczekiwań. Dlatego nie zachowałem czujności. Nie spodziewałem się większych problemów. A jednak. Nie sądzę, by córka kiedykolwiek odczuła nostalgię za licbazą.
zawsze uważałem za żałosne, jak ludzie wybielali sobie wspomnienia. Przemocowy nauczyciel? Dwa lata później "twardy był, ale nauczyłem się sporo", zero miejsc na zabawę i kontakty społeczne? Po maturze "ahhh co się wtedy za garaże chodziło na szluga nie?".
Jak miałem jakąś złą sytuację w tym okresie, to już wtedy będąc świadomy, że wspomnienia będą mnie oszukiwać, zapamiętywałem nie tylko sytuację, ale dokładne myśli i odczucia, żeby mieć backup.
Po co ci to?
Chodziłam do szkoły na samym początku lat 90. Jedyny serial który najbardziej przypomina czasy szkolne to norweski SKAM. Chociaż i tak wolałabym żyć w świecie tego serialu ;)
Jeszcze przed przesłuchaniem, z liceum najbardziej pamiętam trzecią klasę, kiedy zaczęła się burzyć moja wiara, że Świadkowie Jehowy to jedyna prawdziwa religia, a ja już sobie układałam w głowie, że zostanę misjonarką. Dzikich imprez jak w serialach nie było, bo wiadomo, że to się Bogu nie podoba, urodzin tym bardziej, bo nie wolno, związków romantycznych żadnych (odrzuciłam jednego chłopaka w pierwszej liceum, chociaż mi się podobał, ale przecież nie byłam gotowa do małżeństwa. To był bardzo trudny czas, trudno byłoby mnieć mi do niego jakiś sentyment.
Zabawnym jest że Polacy mają nostalgię za amerykańską wersją czasów, które u nas wyglądały zupełnie inaczej. Jak Polak może czuć nostalgię do lat 80-tych a tym bardziej do lat 50-tych? Ja rozumiem, moi rodzice którzy wtedy byli młodzi ale oni dobrze wiedzą jak ciężko wtedy było. Bo było. A lata 50-te w Polsce? Toż to stalinizm, najgorsza epoka w dziejach powojennej Polski. Nie żadne domki na przedmieściach, facet utrzymuje całą rodzinę i fryzury na Jackie Kennedy. Ale paradoksalnie lata 50-te u nas to realny awans społeczny dla większości ludzi pochodzneia chłopskiego. Jak mieszkałeś na tylke blisko miasta albo zdedydowałeś się na imigrację na Ziemie Odzyskane, twoja rodzina miała na tyle dużo środków by dojeżdżać do szkoły a ty sam miałeś smykałkę do nauki i nie kozaczyłeś co do polityki to mogłeś całkiem sporo ugrać. O tym się zapomina. 90% ludności Polski to chłopi, nawet jak ktoś ma jakiś szlacheckich przodków to nie dość że obecnie nic na tym nie zyskuje to i tak mając drugą połowę rodziny z chłopów w międzywojniu byłby traktowany jak jakiś bękart. Jedyny skrab ludzi przedwojennego mieszczaństwa i szlachty, którego nie mogła odebrać wojna to ich wiedza, języki i znajomości. Ale nawet to mogło ich zabić, zwłaszcza w trakcie i tuż po wojnie.
Ale to na podobnej zasadzie ludzie budują sztuczny sentyment do dawnych epok w stylu I was born in wrong era na bazie wybiórczej fascynacji pojedynczymi elementami typu moda.
Moja nostalgia, szczególnie ta do czasów liceum, jest u mnie na poziomie ujemnym. Jestem szczęśliwy, że tamte czasy minęły i za nic nie chcę do nich wracać.
Co istotne, nikt na mnie się nie wyżywał w tamtych czasach w szkole, nie było jakiś dramatów, mimo to nie był to dobry okres. W sumie jak się zastanowić, całe moje życie to nie jest dobry okres 🤔
Super materiał. Chyba najbardziej uderzył mnie fragment o wspólnych harmonogramach w liceum i tej dostępności znajomych wokół nas w czasach nastoletnich. Wiem, że dla wielu osób to był koszmar widzieć te same znielubiane czy przemocowe osoby każdego dnia, ale mi chodzenie do szkoły dawało poczucie bycia częścią wspólnoty, którego już potem tak naprawdę nie miałam. Krytyka otoczenia, dzielone marzenia o ‘wyrwaniu się’ i wspólnie popełniane błędy splatały to wszystko razem. Potem dopiero chwilę przed trzydziestką zdałam sobie sprawę z tego, że potrzebuję jakiejś społeczności, i na szczęście tym razem mogę ją wybrać na własnych zasadach. I zostawić, jeśli trzeba. Myślę, że to jest największy problem nostalgii za liceum - tak łatwo zapominamy nasze ograniczenia z tego czasu i zależność od osób, których same nie wybrałyśmy i których nie mogłyśmy zostawić.
Bardzo intrygujący, i w mojej ocenie celny komentarz. Nigdy nie zastanawiałam się nad aspektem „wspólnotowym”doświadczenia uczęszczania do szkoły - szczególnie szkoły średniej. Instytucję tę postrzegałam zwyczajowo jedynie jako wprawkę do socjalizacji i radzenia sobie w tzw. społeczeństwie („radzenie sobie” jest jak: nauka znoszenia osób, z którymi normalnie nie chciałbyś mieć do czynienia & budowanie sojuszy towarzyskich, nazywanych szumnie przyjaźniami).
Liceum? Plusem dorosłości jest to, że już nie jest tak trudno. Miałam sytuację gdy uwzięła sie na mnie nauczycielka, wychowawczyni i pedagog szkolna (pedagog grożąca uczniom - idealna osoba w idealnym miejscu). Poznałam tam dwie osoby, z ktorymi sie przyjaźnie do dziś, ale też płakałam na podłodze w łazience nie mogąc złapać oddechu. To dorosli wykorzystywali przeciwko mnie moją pozycję, aż po dwóch latach zmieniłam szkołę i zmieniło się wszystko. Pozbylam się po prostu stresu i walki, w której nie mogłam wygrać. Dziś mam 30 lat, za sobą dwa kierunki studiów, pracę w zawodzie i ok kolejne lata życia.
Jednocześnie jest to dla mnie piękny i sentymentalny okres poza szkołą. Prywatnie, towarzysko to był fantastyczny czas, za którym faktycznie często w życiu tęskniłam.
Michalina Kobla - jedna z najwartościowszych osób na polskim youtube!
Ten vlog wzbudził wr mnie same najnieprzyjemniejsze wspomnienia.
Właśnie przed chwilą dosłownie pomyślałem sobie " Obejrzałbym jakiś materiał Michaliny Kobli, bo jej materiały są zawsze pełne ciekawych treści". Wchodzę na główną YT i widzę " HIGH SCHOOL w popkulturze...." XD . I zaczynam oglądanie :)
Mnie przez lata prześladowała nostalgia za "starym" Jarocinen z Siekierą w tle xD Oczywiście nigdy nie byłam na żadnym Jarocinie, a w szczególności '84 , biorąc pod uwagę, że moja mama miała wtedy 7 lat xD Poruszyłaś super temat, który otwiera pole to wielu innych super tematów. Bardzo przyjemnie mi się Ciebie słucha; to dość rzadkie u twórców internetowych, że prezentują swoje własne, pogłębione przemyślenia na niebagatelne tematy. To jest bez wątpienia autentyczne, po prostu świeże i smaczne, aż chciałabym z Tobą usiąść i powymieniać spostrzeżenia przy herbatce 💜
O liceum myślę: "Dobrze, że się skończyło". Z tamtego czasu zapamiętałem, że nie miałem za wiele czasu na cokolwiek innego niż przygotowanie do lekcji lub korepetycji. Ciągle czułem się zmęczony, nawet nie samymi zajęciami, ale hałasem na korytarzach. Od pierwszej klasy celem było jak najlepsze zdanie matury i pójście na studia. Inne osoby w klasie były raczej konkurentami niż znajomymi. Nie czułem do nich jakiejś specjalnej niechęci, ale nie za bardzo lubiłem spędzać czas z tymi ludźmi. I tak było lepiej niż w gimnazjum gdzie dzieciaki próbowały wyznaczać hierarchię przy użyciu przemocy fizycznej i psychicznej. Bardzo cieszę się, że skończyłem już edukację. Nie odczuwam żadnej tęsknoty za tamtymi czasami. Oglądając highschoole w serialach z USA, myślę po prostu, że to inna kultura, inny system edukacji i w ogóle nie porównuje tego z moimi doświadczeniami.
Zawsze gdy dopada mnie nostalgia za gimnazjum/liceum, przypominam sobie jaką niepewność się wtedy czuło co do swojej przyszłości. Czy dam sobie radę na dalszym etapie? Czy będę popularny w grupie rówieśniczej? Nawet gdy oceny są okay, to pełno jest przykrych sytuacji typu problemy miłosne czy organizowanie sobie czasu wolnego. Często nie było jak spędzać czasu, bo mniejsze miasto nic nie oferowało. Siedzenie na garażach z piwem w ręku czy uprawianie sportu żeby jakoś zabić czas to standard. W liceum pamiętam dyskusje ze znajomymi, że "kurczę, porobiłbym coś, ale nie wiem co" - czasu wolnego było dużo a możliwości mało. Dopiero po liceum wiele ludzi dołącza do różnych społeczności i odkrywa swoje zainteresowania (np. koła studenckie na studiach), czy problemy rozwiązywaniu których można się poświęcić (profesjonalnie lub nonprofit itp). W liceum większość chłopaków nie ma żadnych zainteresować poza sportem i dziewczynami, testosteron wypełnia łeb :)
Mój okres technikum wspominam bardzo ciężko i jedyne co mnie uratowało wtedy to być może przyjaciele, których tam poznałam. Problemy rodzinne, problemy w szkole, depresja związana z tym, że w szkole nie uczymy się niczego przydatnego, gnębienie przez nauczycieli, a po przeprowadzce dodatkowo praca (po 18 zamieszkałam z chłopakiem). Pamiętam jak dorośli powtarzali, że "jeszcze nam się zatęskni za tymi czasami". Ale szczerze? Nie ma za czym. Jedyne za czym tęsknię to za przyjaciółmi, z którymi kontakt mam do dzisiaj.
Jestem w liceum i, nie wchodząc w szczegóły, jest to dla mnie po prostu koszmar. Trzymam się tej nadziei, że później może być lepiej
Zauważyłem, że sentyment do czasów licealnych i skłonność do traktowania tego okresu jako najważniejszego, najpiękniejszego itp. mają ci moi znajomi, którzy kończyli topowe licea w dużych miastach. Przejawia się to np w tym, że nawiązali tam najważniejsze przyjaźnie.
Ja na przykład w okresie licealnym rozwijałam relacje głownie na odległość i dopiero studia były dla mnie najważniejszym pod względem społecznym czasem. Być może gra tu rolę właśnie fakt, że chodziłem do normalnego liceum w średnim mieście, gdzie mnie akurat z powodu jakichś tam konkursiw i innych sukcesów traktowano dobrze, jako zdolne dziecko. Niemniej o wiele ważniejsze były dla mnie pozaszkolne i studenckie doświadczenia, takie jak wyprowadzka do dużego miasta.
EJ TEŻ MAM JAKIŚ TAKI NOSTALGIC VIBE do kultury skateboardowej mimo że w Polsce przecież coś takiego nie istniało xd ale grałem w tony hawka od malego ze starszym bratem. Ale szczególnie te filmiki w intro czy gdzieś tam w gierce nagrywane latem na amerykańskich kampusach we wczesnych latach dwutysięcznych wzbudzają we mnie jakąś taką dziwną tęsknotę, chociaż nigdy ani w stanach nie byłem, ani na desce nie jeździłem XD
w technikum byłem w latach 2008-2012 i wspominam to jednostronnie dobrze jak o tym nie myślę, potem zaczynam mysleć. Pierwszy rok w ogóle był słaby bo trafiłem do klasy z ludźmi z innych klas gimnazjum, którzy to ci ludzie z innych klas mieli w zwyczaju nawet mnie bullyingowac (jak to sie mowi po polsku?) w gimbazie. Byłem najmniejszy wzrostem zawsze, dopiero w druiej klasie technikum w wieku 16/17 lat przeszedłem okres dojrzewania, urosłem do tych zawrotnych 178 cm wzrostu i nagle wszyscy zaczęli mnie traktować normalnie xd
W sumie to była bieda jak diabeł, mała wioska, jedyne rozrywki to picie piwa gdzieś w plenerze, u kogoś w domu, albo w wyjątkowym przypływie gotówki gdzieś w jednym z dwóch czynnych lokali w tej wsi xd
mam natomiast takie dziwne 'wsteczne fomo' co do okresu studiów. Część moich znajomych miała na tyle bogatych rodziców, że ci opłacali im życie na studiach dziennych. Wyjazd do miasta, mieszkanie z innymi studentami, dosłownie dziesiątki nowych znajomości... ja niestety byłem na tyle zjebany że nawet w wieku 20 lat bałem się poruszać po wielkim mieście, wyjazd gdzieś indziej był dla mnie traumatyczny xD prawko zrobiłem w wieku 24 dopiero. Mam jednak wrażenie, że gdyby trochę poskrobać, to rzeczywistość wcale taka magiczna nie była; mieszkanie w akademiku lub w mieszkaniu studenckim o prlowskim standardzie, w 5 osób na 40mkw z jedną, malutką łazienką, chlanie i ćpanie na miasteczku studenckim i prześlizgiwanie się przez edukację zaliczaniem tych sesji rzutem na taśmę - czy jest tu za czym tęsknić?
To jest drugi materiał z tego kanału jaki obejrzałem i też bardzo mi się podoba, co do mojej nostalgii, to bardzo lubię marketing nostalgii itd. jednak podzielę się lepszą informacją, na studiach mieliśmy ćwiczenia, doktorantka nie zapowiadała czego będą dotyczyć ankietki, po prostu bez kontekstu i wcześniejszych zapowiedzi mieliśmy wypełnić. W trakcie tych ankiet pytania bardzo mi się podobały, po czym oddaje i na następnych zajęciach mieliśmy omawiania wyników.
Okazało się, że w zamyśle było wykazania mitu szczęśliwego dzieciństwa, dla mnie okazało się nie być mitem, ale zaraz dodam, że byłem aspołeczny. A w liceum to się napierdałem
PS: Przebiłem nostalgię Tekken 5 (2004) na rzecz teraźniejszości Tekken 8 (gra z 2024)
Czasami mam wrażenie że Japonia zrobiła kapitalizm speedrun any% i powinniśmy się uważnie przyjrzeć i wyciągnąć wnioski. Korea jest kolejna.
Zaczynali od socjalizmu, co dało im ogromny postęp i wzrost. A później poszli w idiotyczny neoliberalizm, co ich w końcu zaczyna niszczyć. Cóż....klasyka.
Korea tym bardziej
Nie od dziś wiadomo że Japonia to reszta bogatego świata ale 20 lat do przodu
Na polskim podwórku też mamy euphoriowo - elitowy serial pt #BringBackAlice i oczywiście w ciągu 6 odcinków przez ekran przetacza się niewyobrażalna ilość narkotyków, a każdy bohater jest przynajmniej w dwóch różnych relacjach romantycznych :D
Ja tam w zasadzie mam niewiele pozytywnych wspomnień ze szkoły. Szkoła średnia to jeszcze ujdzie, bo ludzie jacyś tacy mniej szurnięci, ale podstawówka i gimnazjum zdecydowanie najgorsze czasy. Hałas, chaos, przeludnienie, brak przestrzeni, nudne lekcje, siedzenie w ławce, niewyspanie, bo nie da się wyspać na 8 rano, do tego jeszcze przemoc, patologia i długo by tak jeszcze wymienić. Dla osób neuroodmiennych szkoła jest jak więzienie.
Twój kanał to moje internetowe odkrycie miesiąca ❤
Nie sądziłem że przypadkowy odcinek znaleziony na stronie głównej UA-cam pomoże mi znaleźć kolejny kanał pełen ciekawych treści. Oczywiście, czasem chciało by się polemizować na niektóre tematy ale właśnie dyskusja nawet jeśli tylko w swojej głowie daje dużo zabawy z oglądania odcinków. Co do szkolnej nostalgii dodał bym temat anime z jednego powodu. Większość serii właśnie dzieją się za czasów licealnych i pokazują ten czas jako czas zmian i kształtowania młodego człowieka, co ciekawe właśnie tę serie nie są kierowane do ludzi którzy przechodzą ten czas a dla sfrustrowanych dorosłych którzy chcieliby przeżyć znowu niektóre rzeczy pierwszy raz. Dodatkowo, szkolne koła często dają możliwość dołączania do środowisk które łączą z nami zainteresowania co pozwala też tworzyć mocniejsze więzi. Pamiętam jak w technikum uczęszczałem do szkolnego koła gier fabularnych i bitewnych, gdzie mogłem spotkać takich nerdów jak ja. Dużo tematów miał bym do opowiedzenia ale jako że ludziom i tak czytać nie będzie się chciało moich wypocin pisanych o 4 nad ranem tutaj zakończę. Jak będziecie zainteresowani innymi moimi spostrzeżeniami możecie poszukać pod innymi filmami choć te wynurzenie jest pierwsze. Dziękuję i pozdrawiam ^^
6:04 Kiedyś były 2 kanały w TV, ale było na nich więcej ciekawych rzeczy niż obecnie. Teraz jest kilkadziesiąt kanałów, a na każdym komercyjny chłam.
Ja miałem tak, że w pewnym etapie depresji dostałem poślizgu w czasie. Dosłownie mijając dom rodzinny kolegi z klasy myślałem "ciekawe co Łukasz robi"? Zaśmiałem się w duchu, że piękna pogoda więc pewnie gra w Warcrafta (co było inside jokiem naszej ekipy w tamtych czasach). Dopiero po chwili przypomniałem sobie, że 10 lat temu byłem na jego ślubie i już nie jestemy w ogólniaku.
Ja ogólniak wspominam dobrze, lepiej niż studia. To co wspomniałaś o wspólności bardziej dziś widzę jako brak innych opcji i asertywnosci ze strony rówieśników - jesteś pojebany, ale też grasz w fallouta i słuchasz Black Sabbath, no to się kolegujemy. No i umiałem magicznie kasety na mp3 zgrywać, więc poznawałem różne gusta muzyczne i ludzi. Był to dla mnie też okres pierwszej miłości, grania w erpegi co weekend czy bujania się po lasach i pustostanach.
Czy wspominam to dobrze? Tak, ale chyba inaczej niż się to pokazuje. Od imprez wolałem erpegi (pick me boy, jak mówiłaś w innym materiale ;) ). Społeczność szkolna mogła istnieć mnie interesowało wąskie grono pasjonatów.
Studia były już inne i miałem culture shock, że Muszę należeć do społeczności, żeby mówić że mam zainteresowania (to wielkomiejskie podejście do fandomów, klubów, ekip czy "community").
I trochę też fakt, że jak masz swoją niszę w ogólniaku, to nie silisz się by być jak inni (np walczyć z wykluczeniem komunikacyjnym lub uprzedzeniami).
Fantazja na temat liceum w pewnym sensie zrobiła mi krzywdę. Chodząc do liceum dla bogatej młodzieży imprezy były właściwie jedynym spełnieniem wykształconej u mnie przez popkulturę fantazji, ponieważ na wiele innych elementów narracji o liceum zwyczajnie byłom za mało uprzywilejowane. Nikt nie podzieliłby sie ze mną feriami w alpach, komputerem, fajnymi zajęciami pozalekcyjnymi, korepetycjami z przedmiotów z którymi sobie nie radzę czy sprzętem sportowym. Natomiast wszelkie używki z każdej strony miałom praktycznie za darmo albo za piękne oczy, więc była to dla mnie jedyna opcja by móc w jakiś psosób performować to co przedstawiła mi popkultura, oraz to jak postrzegałom swoich rówieśników w tamtej szkole, z jednej strony chcąc czuć się w pełni jak część społeczności, jednocześnie będąc w niewidzialnej klatce zbudowanej z przywilejów ekonomicznych w mikroświecie stworzonym raczej dla osób średniozamożnych i zamożnych niż dla typowego zjadacza makaronów z MOPSu.
W sumie ja szkołę zawsze wspominam jako traumę a tym bardziej technikum które, ledwo przetrwałam do dziś nie mogę wyjść z podziwu że udało mi się przeżyć ten czas w życiu... Ilość traum i zaburzeń jakie dał mi system edukacji jest dla mnie nie policzalna. Dopiero na studiach udało mi się odżyć mimo tego że nie zostały mi już żadne znajomości z jakiego kolwiek etapu edukacji.
Nostagiczne myślenie o szkole przyprowiło by mnie o PTSD...
Dziękuję za ten mocno przygnębiający materiał. Nigdy nie rozumiałem nostalgii jako takiej, zawsze patrzyłem na to jak na jakąś dość toksyczną przypadłość, a na media mające ją wzbudzić jak na czystą, paskudną propagandę. Trochę się zastanawiałem, czy to jakoś wpisuje mnie jakieś spektrum, bo bardzo ładnie się łączy z moją antytowarzyskością, brakiem poczucia przynależności do jakiejś konkretnej grupy i generalną mizantropią. Ale ostatnio złapałem się na tym, że coś jednak poczułem przy muzyce napisanej właśnie pod melancholię, tęsknotę, ale w sumie do niczego konkretnego, do czasów i miejsc w których nie żyłem i których nie odwiedziłem. Jednak propaganda dopada każdego. Za to co do licbazy mam zasadniczą pustkę w mojej osobistej historii o sobie, tak jakby dopiero po jej zakończeniu powstałem ja, z moimi niedociągnięciami. Może to znaczy, że wtedy rzeczywiście było lepiej, bo moje złe strony mam wrażenie wyszły na jaj zaraz po odebraniu świadectwa.
Ostatnio czytałem, że czas high school jest tym okresem, w którym kształtuje się nasz gust. W moim przypadku się zgadza. Wtedy zacząłem słuchać ciężkiego rocka i czytać fantastykę. Chociaż nazwy zespołów oraz nazwiska autorek i autorów się zmieniały, to ogólnie wyznaczony kierunek pozostał. Być może to kształtowanie tożsamości też ma wpływ na wszelkie nostalgie związane z czasem szkoły.
oooo Skinsi, ten czas, kiedy się oglądało serial o patusach, a potem się wychodziło na miasto i próbowało to przebić :P
Dla mnie to jest też kwestia po prostu zdrowia fizycznego. Dziś mam niedoczynność tarczycy, insulinooporność, problemy z kręgosłupem, depresje i uj wie co. Tęsknie za tym, że mam siłę wyjść na zewnątrz. Plus wyobrażam sobie, że będąc w LO z tą wiedzą o sobie, co mam dziś, to byłoby ono dużo lepszym doświadczeniem. Choć u mnie bardziej taką rolę pełnią studia niż LO.
Słuchając city popu odczuwam nostalgię za Japonią lat 80.... Nie mając pojęcia jak wyglądała Japonia lat 80. xd
"Pseudo-nostalgia", albo "anemoia", a jeszcze z jakichś tekstów na studiach pamiętam "nostalgia zapożyczona" ale google tego nie pamięta, a przynajmniej nie po polsku. Polecam się na przyszłość, też nie skończyłam studiów tylko zrobiłam to bardzo wolno
Moją highschool nostalgią był serial "Mów mi Rockefeller" i "Żegnaj Rockefeller"
Albo jesteś młodsza ode mnie albo oglądałaś za dużo Nickelodion.;) Jestem rocznik 98. Ja miałam 3 kanały w dzieciństwie na telewizji naziemnej i te obrazki faktycznie były bardzo często hajpowane w mediach, nawet jak to było tvp 1, 2 i tvn. Głównie to były filmy, które już miały ponad 20 lat. Poza tym komputerem starego typu, którzy mieli kuzynowie. To na własne oczy nie widziałam z tego nic.
Ale właśnie mnie nic ze skejtami nie łączy. Skatepark był na innej dzielnicy i z tym mi się to kojarzy. Z taką odległą, dobrą, zamożniejszą dzielnicą, która jest innym światem, do którego nie przynależe. Raz tam byłam na rolkach rekreacyjnych (które się nie nadają do robienia trików xD) i od razu chciałam z tamtąd uciec, bo to było dla mnie zbyt nudne i nie pasowało do tego co robiłam do tej pory.
Małyszomania była faktycznie elementem budującym zimowy klimat lat 00'. Mam wspomnienia jak z dziadkami oglądałam skoki, chociaż nigdy się tym nie interesowałam.
Między mną a moim bratem jest 2 lata różnicy i on nie pamięta wielu super nostalgicznych rzeczy. Na pewno Małysza nie pamięta. On właśnie ma już bardziej wpomnienia z telewizji satelitarej, jak pojawiły się te kanały z bajkami.
Dzieci zaczynały mieć wtedy trochę wykoślawiony obraz rzeczywistości, przenosząc standardy amerykańskie do codzienności. Jedna młodsza koleżanka podczas zabawy powiedziała, że mam jej dolarami zapłacić, jak bawiliśmy się w sklep, (a ja jej mówię, że w Polsce jesteśmy i mam tylko złote xD) więc pewnie osoby urodzone po 2000 będą mieć fałszywe wspomnienia, że czas szkoły to było coś jak Hannah Montana, ICarly, Drake i Josh...
Wydaje mi się, że nie bierzesz pod uwagę tego, że Euforia nie jest docelowo serialem dla nastolatków. A wszystkie hiperbole, sztuczność, cała ta filmowość właśnie jest celowym zabiegiem stylistycznym. Wiadomo, że takie rzeczy nie dzieją się w szkole, to jest bardziej meta ujęcie przeżyć nastolatka, dla którego wszystko jest bardziej i mocniej.
Zawsze uważałam że popkulturowy wizerunek high school to ściema większa niż schematy w komediach romantycznych. Wspominam ten czas miło bo zwyczajnie okazał się normalny i bez jakieś chorej rywalizacji czy gnębienia jak z amerykańskiego filmu. Serio polska rzeczywistość zwłaszcza w szkole na prowincji, przynajmniej ta sprzed 10 lat była taka normalna. Jedyne co żałuję to paradoksalnie wyboru tej szkoły. Czemu? Bo u konkurencji miałabym lepszy poziom angielskiego, który jest moją piętą achillesową i szybciej poszłabym na studia (bo byłam w technikum a nie w ogólniaku). Ale znowu tam była większa szansa na problemy, ciśnięcie ze strony nauczycieli "bo ten profil to wizytówka naszej szkoły" i tę debilną rywalizcję miastowych z wsiokami (ja jestem ze wsi i nawet odzyskanie przez moją miejscowość praw miejskich nic tu nie zmienia). Tutaj jestem rozdarta to fakt.
Liceum to tylko etap w życiu. I tak z większością ludzi z klasy nie będziecie utrzymywać kontaktu. Dlatego nie warto im schlebiać. Jedyne co uważam że się zmieniło na gorsze to moda na pozerstwo. Bo jak ja chodziłam do liceum, naszą radością (a miałam klasę gdzie były same dziewczyny) było łażenie na targ czy po centrach chińskich i szukanie tam ubrań. Najbogatsza koleżanka nie wyróżniała się zbytnio ubraniami bo jej rodzice w życiu nie pozwoliliby jej kupić jakiś drogich szmatek. Chyba że na nie zarobiłaby a ona i tak wolała zrobić prawo jazdy. Nikt z nas nie miał iphona i nawet na studiach ludzie mieli kulkuletnie modele a jak ktoś miał droższy telefon to sam na niego zarobił. Serio, żal mi obecnych dzieciakiów, które żyją jak pod ostrzałem artyleryjskim. Tylko że nie są w okopie ale w social mediach. Chyba nic tak nie zniszczyło ludzkiej psychiki jak media socjopatyczne. Gdy internet w telefonach był drogi to ludziom jakoś żyło się lżej. Musieli iść przed komputer by napisać jakieś bzdury na temat innych. Teraz wystarczy że wyciągną telefon, który sociale ma za darmo w pakiecie i szaleją na szkodę innych.
Mogę nie czuć jakieś ogromnej sympatii do zetek ale to nie znaczy że nie widzę w jakie bagno weszli wbrew swojej woli. Szkoda mi ich
U nas wyższa szkoła to jest dopiero po liceum, dlatego LO to takie przedszkole przed prawdziwym życiem. Patrząc na rówieśników, to mam wrażenie, że im byli starsi tym bardziej dziecinni. A nauczyciele im jeszcze przyklaskiwali, za to mnie obwiniali, że mam kija w d.pie i nie jestem "przebojowa". Ich zdaniem trzeba tak samo krakać, jak wejdzie się między wrony. Mi towarzystwo nie przypadło do gustu, niech sobie będą jacy są, ale powinni wymagać, że będę ich kochać za nic i mnie również zostawią w spokoju. Nie mam potrzeby nawiązywać przyjaźnie i mi z tym dobrze. Ale ludzi to boli, że ktoś ma ich akceptacje w głębokim poważaniu.
Rodzice co wywierają presję żeby wybrać liceum, tak na prawdę są egoistyczni i chcą mieć dziecko pod kontrolą żeby się nie usamodzielniło za szybko. To jest tak na prawdę odwalanie niepotrzebnej, syzyfowej roboty żeby ładnie wyglądało, że masz świadectwo ukończenia liceum i starzy mogą się pochwalić. Ja z pełną premedytacją mówię, osoby po zawodówce, technikum tak na prawdę są uprzywilejowane.
Mam tylko nostalgię za podstawówką, po 2011 to już dla mnie wszystko jest nudne i głupie. Takim przełomem, że wszystko zrobiło się jakieś bez wyrazu było wyjście do kin ostatniej części Harrego Pottera. I było to również pójście do gimnazjum za miesiąc.
Za to moja mama rocznik 76' strasznie idealizuje lata 90te, jak chodziła do technikum. I nie potrafi mi tego jakoś sensownie uzasadnić, ja jakoś nie kupuję tego totalnie.
Przez to miałam nawet trochę poczucie winy, że moje lata liceum wspominam jako męczarnie. Nie jakoś bardzo traumatycznie, ale jako zawracanie gitary mi przez nauczycieli, że jest ze mną coś nie tak.
Mądrej to miło posłuchać
Ja nie lubiłam szkoły nigdy, jako osoba neurodivergent, przewlekle chora i nieheteronormatywna miałam ciężko. Osoby, które też są którymś z tych, które znam, również nie wspominają dobrze szkoły. Za to osoby popularne, zdrowe, heteronormatywne i bogate uwielbiały szkołę. Dla mnie zdalne nauczanie było zbawieniem
Fajny kanał. YT podsunął mi dzisiaj sam z siebie, ale będę wpadał. Powodzenia
Mega Cie lubie ♡ nie potrzebujesz wyksztalcenia by mądrze gadać . Najlepiej wspominam gimnazjum, lo to nie byl moj najlepszy czas. Nigdy nie udalo mi sie wpasować w klasę.
Tylko mi smutno po tym filmiku a to z tym relacjami nieurynkowionymi to mi dało do myślenia i też mi przez to smutno
Jesteś super ❤
Z seriali typowo hajskul oglądałem tylko Stranger Things i oprócz warstwy estetycznej oglądałem to tylko po to, żeby skompensować sobie nieudane życie towarzyskie na studiach (życie przegrywa) oraz nieudane życie towarzyskie w gimbazie i licbazie (też jeszcze większy przegryw) i wyobrazić sobie moją piękną chwalebną przeszłość (której nie miałem) oraz wyobrazić sobie wszystkie rzeczy, które bym zrobił, gdybym nie był takim przegrywem. Euphorii nie obejrzałem - miałem ze dwa, trzy podejścia, ale początek jest zbyt przeseksualizowany i to mnie odrzuca.
Być może to dziwne, ale pomimo mojego wieku (rocznik 99) mocno nostalgiuję do filmów Kieślowskiego z końca lat 80. Myślę, że to po części zasługa tego, że mieszkam w bloku zbudowanym pod koniec ostatniej PRL, PRLowskich mebli w domu moim, dziadków oraz wciąż prlowskiego wówczas wyglądu mojej podbazy.
Fajny filmik, dziękuję za upięknienie mi wieczorku.
Hauntologia może być określeniem, którego szukasz - wymyślił chyba Derrida, a przeją Mark Fisher, który ostatnio dość popularny
Dzięki za ten film :>
omg wruciła!
Ja miałem fazę na hardcore muzykę. Słuchanie antyreligijnych nutek. Granie w turbo dynamicznych gier Mario i GTA i podmienianie muzyki normalnej na skinhead street punk. A o trendach mody 2010 dowiedziałem się dopiero w 2023 roku i złapałem się za głowę że ludzie naprawdę oglądali te plotkary i how i met your mothet
Kończyłem hardkorowe katolickie liceum z Internatem. Poczucie nostalgii za liceum u mnie nie istnieje. Wręcz wyparłem wspomnienia z tamtego czasu.
Zdecydowanie nie tęsknię za liceum, studia są zdecydowanie lepsze.
to ważne
Ja tylko czekam ma crossover Michaliny Kobly i Kasi Babis ❤
Ja tam amerykanskie High school czy japonska szkole z anime traktuje jak alternatywna rzeczywistosc i tyle
pierwsze słyszę, że 'kujony zazwyczaj nie radzą sobie dobrze w życiu'. brzmi trochę jak Feldek Kiepski oglądający w tele kolegę z szkoły, kujona, który został kimś Znanym
XD piękne porównanie; a podobną dyskusję widziałam ostatnio na zakazanym portalu nawet
ja miałem zajebiste technikum, bo miałem fajnych znajomych
lb twoje filmiki i wpisy na tłiter. Serdeczności
krzyk pterodaktyla mentioned
Nie wiem, może jestem nienormalny, za krótko byłem w wojsku, ale jakoś nie odczuwam żadnej nostalgii, zawsze była taka sama chujnia, nie ma się czym jarać 🤷
Nwm po technikum mam wraznie ze jestem e lepszej sytuacji niz kasjer w zabce albo w biedrace xd
Ktoś tęskni za szkołą? Serio?
Jaaa, często mi się śni, że znowu jestem w liceum
Hauntologia ?
Ja chodziłem high to school
Nawet bym nie pomyślał że to może mnie zainteresować ale znowu mnie zadziwiasz
Nie mam takiej nostalgii. Nie miałem buntu ani kompleksów. Same 6-tki. Nie piję i nawet mnie nie ciągnie. I co ja ma k*wa robić.
Ciesz się xD
To określenie, które wymyślił jakiś postmodernista to hauntologia.
Euforia jest totalnym gównem nie ma tam nic nostalgicznego. Nostalgiczne to mogą być Skins UK, American Pie i wiele innych.
Ogólnie materiał spoko, ale niektóre filmy próbują ale to robią ultra nieudolnie. Narko i seks to było tło a nie 95% czasu ekranowego.
Nostalgia za high school to te wszystkie produkcje z disney channel od filmów przez seriale na kreskówkach kończąc
W jaki sposób Skins UK i American Pie maja być nostalgiczne na innej zasadzie, niż Euphoria?
🤍
+
kdz
chujowo było.
Nie , nie tesknia