@@adamcichowicz1474 lampy sodowe są bardzo wydajnymi źródłami światła wraz z lampami metalohalogenkowymi dającymi wysokiej jakości białe światło, co do rtęciówek to tak, były energochłonne, mała sprawność która jeszcze po 2 latach świecenia dodatkowo malała
W szkolnej młodości dostałem od kuzyna 40 W rurę, ale nie stać mnie było na kupno dławika. Połączyłem w szereg 100W żarówkę, a zamiast startera użyłem bimetalicznej blaszki i gwoździa. Blaszka była ogrzewana ciepłem żarówki i rozwierała obwód. Mimo braku dławika działało doskonale i długie lata.
Świetlówki kompaktowe...co to było za badziewie. Kiedyś do malowania pokoju robiłem jakieś prowizoryczne źródło światłą z żarówkami dużej mocy by dobrze widzieć ściany. Pomyślałem, że wykorzystam tym razem świetlówki kompaktowe, które leżały bo ich nie lubiłem. Kiedy taką lampę włączyłem, każda świetlówka miała inną barwę a biała ściana miała różne barwy nijak nie przypominające bieli. W tym momencie przypomniałem sobie, dlaczego nie lubię tego źródła światła i "kompakty" wylądowały na śmietniku. Zwykłe świetlówki rurowe nie miały tego problemu, a wybierając te "ciepłe" było to światło całkiem miłe dla oka. Nawet te zwykłe (nie akwarystyczne) sprawdzały się w akwariach a rośliny rosły bezproblemowo.
Ciekawiła mnie szkodliwość tych świetlówek, jak Pan zauważył w dawnych czasach dominowały w szkołach i zarazem na śmietnikach. Dzieci jak to dzieci, pozdrawiam
Napier...ało się takimi rurami i było zaje...ście. A jeszcze lepiej, jak na przerwie w budzie kineskop z ZURTu wwoziło się z kumplami windą na dziesiąte, wciąło na dach i sruuuu... Na beton obok trzepaka.
Pacholęciem będąc wykorzystywałem startery jako neonówki - kontrolki zasilania. Do takiej sztuki należało rozewrzeć jeden biegun tak, żeby kondensator znalazł się w szereg z neonówką. Popisowym moim numerem było zaś zbliżanie jednego końca do "dupy" telewizora przy jednoczesnym dotknięciu przeciwległych styków. Świetlówka ni z tego, ni z owego zapalała się światłem wprawdzie bledszym niż normalnie, ale efekt był, zwłaszcza w zaciemnionym pokoju. Pozdrawiam serdecznie!
Świetny materiał, zrobił Pan nawet prezentacje święcenia w polu elektryczny bez wychodzenia z domu. To chyba jedyny opis świetlówek nie pomijający żadnego aspektu tej formy światła.
Pracowałem przez kilka lat w firmie gdzie jednym z wielu moich obowiązków było serwisowanie lamp. Dziennie miałem do sprawdzenia kilkanaście lamp, LEDowe były w miarę nowe i rzadko się psuły. Najbardziej lubiłem te stare świetlówki z dławikiem, jak coś nie działało to zmieniałem starter lub świetlówkę szybko i bezproblemowo. Problemy zaczynały się z lampami z elektronicznym ballastem tu 99% procentach była walnięta elektronika, wymiana ballastu była nie możliwa, bo firma nie miała takich na stanie, więc trzeba było wymieniać całe lampy. Nie zawsze miałem dostęp do takich samych lamp więc różnice w rozstawie otworów powodowały że trzeba było kombinować i wiercić otwory na kable w innych niż fabryczne miejscach. Kłopotliwe też były świetlówki T4 praktycznie co trzecia nowa już była uszkodzona(może w transporcie), w lampach świetlówki były połączone szeregowo więc żeby wszystko zadziałało trzeba było troszkę pożonglować świetlówkami. Jak coś jest stare to wcale nie znaczy że jest gorsze niż nowoczesne.
Jako ciekawostkę odnośnie świetlówek można dodać, że dało się "wskrzesić" świetlówki z przepalonymi już żarnikami. Robiło się to z wykorzystaniem prostego powielacza napięcia (np. mostek Graetza + 2 kondensatory wysokonapięciowe). Świetlówka taka "wstawała" bez przerywacza i jak wspomniałem nie musiała mieć sprawnych żarników.... Rozwiązanie posiadało pewne wady ( np. start w niskich temperaturach ), jednak w pewnych kręgach było dosyć popularne na "dopalanie" do końca uszkodzonych rur. PS: Świetny film (zresztą jak większość innych Pana Adama). Dziękuję i pozdrawiam.
Czasami jeżeli skrętka była przerwana ale nie wyeksploatowana jakoś zbytnio mocno pomagało również zwarcie pary pinów od przerwanej skrętki i taka rura mogła dalej pracować na normalnym układzie
Jestem dosyć młody bo jestem rocznik 96 ale do tej pory pamiętam te mrugające świetlówki w mojej szkole podstawowej i te chwile gdy rano zimową porą siedziałem niewyspany w klasie i słyszałem ten specyficzny dźwięk, oraz widziałem to jasne białe światło przerywane mrugnięciami te wspomnienia będą już chyba ze mną do końca życia.
Wielkie brawa. Niemal każdy człek w sile wieku miał styczność z tym wynalazkiem. Majstrując przy nim, jak przy zwykłym źródle światła, i pewnie intuicyjnie tylko czując "po co ten dławik , starter" itd a tu proszę, kawa na ławę, pojęcia nie miałem że to takie zawiłe.
Mam w domu taką "kulę Tesli", która zbliżona do świetlówki wywołuje świecenie. Pamiętam świetlówkę kompaktową pierwszej generacji, która oświetlała mój pokój. W jej świetle koc na wersalce wydawał się zielony, choć w świetle dziennym określiłbym ten kolor jako odcień beżu.
U mnie w domu królowały świetlówki, więc nie musiałem czekać do 1 września by zobaczyć świetlówkę. Pierwszego września kiedy mama pozostawała za drzwiami, w szkole spotkałem migającą świetlówkę. Nie mrugała okrutnie tylko mrugała wesoło. Była to rura Razno 40W. Gdy na Polskim w klasie migała świetlówka, to ja gapiłem się całe 45 minut na tą świetlówkę
Zestaw świetlówek kompaktowych tzw. świecowych E14 5W 2700K Philips z miękkim startem. Ten zestaw działał w żyrandolu co najmniej przez 14 lat,bezawaryjnie. Owszem,chwilę trwało dojście do pełnej jasności,ale ubytek emisji po latach minimalny. Ponieważ kupiłem odpowiedniki LED(też Philips),różnica jasności i widma bez porównania na korzyść LEDów,ale wątpię aby poświeciły tyle lat... Świetlówki zatem skrzętnie spakowane w oryginalne (a jakże) opakowania, bo żal wyrzucić czekają na jakiś swój renesans... No a niektórzy twierdzą,że do rzeczy nie ma przywiązania ;) Wady LED : brak soft startu a "bańki" świetlówek z prawdziwego szkła,LED z plastiku... W ręku świetlówka przedstawiająca jakąś masę ewidentnie z radiatorem,LED jak ta wydmuszka z plastiku. Oszczędności materiałowe,ale ceny wyższe...
Philips produkował też kompakty z szybkim startem, ale tylko na E27 (przynajmniej w moim zakładzie były robione tylko na ten gwint). One potrzebowały max 5s aby osiągnąć niemal pełną jasność.
Bardzo fajny odcinek, świetnie wytłumaczona zasada działania, gratuluje i dziękuję. :) Widać, że dużo pracy wkładasz w każdy odcinek. Jak ciekawostkę dodam, że były też, niewystępujące w filmie, świetlówki kompaktowe z gwintem E27, które miały tradycyjny statecznik i zapłonnik neonowy w obudowie. Sam miałem dwie takie na początku lat 90. Były dość ciężkie, ale fajnie wyglądały, bo miały dodatkowy klosz na samej świetlówce, który właśnie skrywał również ww. elementy. A i jeszcze jedno: świetlówkę można zapalić trzymając ją w ręku bez podłączenia jej do jakiegokolwiek obwodu nie tylko pod liniami WN, ale również w domu, niemniej oczywiście trzeba mieć "źródełko" pola elektrycznego, choćby pod postacią kuli plazmowej. Kulę można ukryć w jakimś pudełku, zbliżyć świetlówkę i dla kogoś z obserwatorów, kto nie zna zasady działania, efekt jej świecenia "w ręku" jest niesamowity. :)
2 роки тому+4
Też taką miałem, szkoda że nie dotrwała do odcinka.
Jeśli dobrze pamiętam to w obiektach przemysłowych typu hala produkcyjna, oprawy świetlówkowe powinny być zasilane z wszystkich/różnych faz bo w innym wypadku wirujące obiekty (np. wał maszyny roboczej, uchwyt tokarski itp) może przy obrotach synchronicznych z częstotliwością migania jawić się obserwatorowi jako nieruchomy... PS: Kawał świetnie opracowanego materiału, gratuluje i pozdrawiam.
Powiedz to Panu Skurwiwężowi, u którego pracuję. Hala oświetlona świetlówkami. A maszyny manualne mają własne lampy na żarówkę 24V bo ogólnie ciemno tam jak w dupie u Afroafrykańczyka...
Panowie,odnośnie komentarzy nt. efektu stroboskopowego w halach produkcyjnych: od początku lat 80. pracowałem jako elektryk i elektronik w przemyśle,tzw. dobrych kilka dekad. Aby post nie był za długo do rzeczy: trochę przesadzacie z wpływem tego efektu na maszyny,czyli częstotliwość ich pracy albo obrotów. Proszę zauważyć,że aby taki efekt był w ogóle widoczny,należy stworzyć do tego odpowiednie warunki. Podstawa to ewidentna ciemność wokół tego zjawiska,które samo musi być że tak powiem w centrum uwagi,wyeksponowane. Zauważcie,że zwykła żarówka zasilana z sieci jednofazowej też pulsuje z częstotliwością 100 Hz,ale nie ma to znaczenia dla maszyn obróbczych typu tokarki, wiertarki czy frezarki i takie lampy przynajmniej kiedyś umieszczało się bezpośrednio na tych maszynach do oświetlenia miejsca pracy. Słowem aby doszło do zauważalnego zjawiska stroboskopowego musi zostać spełniony szereg specjalnych warunków,nie wystarczy światło górne czy rozproszone obojętnie o jakiej częstotliwości. Proszę nie ulegać mitom i legendom,nigdy w zawodowej karierze nie zdarzyło mi się namierzyć problemu z takim zjawiskiem,a były ich setki i czasami b. zaskakujące.
Stacja radiolokacyjna wzbudzała świetlówki w koszarach, w których byliśmy zakwaterowani co obrót anteny, gradient pola był tak wysoki, że grzejniki tęż wydawały delikatne odgłosy. Był to rok 1982
@@heniuszczesliwy9711 Odskocz trollu. Chodzi o coś innego: 1. To był trochet żart z grą słów. 2. Czy w w/w przypadku ZASILONA świetlówka była odpowiednio mocno zjonizowana przez radiostację, że wykręcenie starterów nie było przeszkodą w jej rozruchu?
Bardzo fajny odcinek. Pogratulować! Każdy, kto miał w obowiązkach dbanie o stan oświetlenia w jakimkolwiek przybytku publicznym, oświetlonym świetlówkami, klął jak szewc, kiedy trzeba było wymieniać stare zapłonniki w plastikowych obudowach. Plastik wygrzewał się, starzał i stawał się kruchy, jak cienkie szkło. I zamiast dać się wykręcić, to obudowa zostawała w palcach, a reszta nadal tkwiła w gnieździe i wcale nie była łatwa do usunięcia. Starzał się też plastik tworzący obudowy styków świetlówki wraz z mechanizmem obrotowym. W starych oprawach, to też była loteria - wyrwie się z obudowy, czy pęknie podczas obracania rury. Do tego tak samo kruche obudowy plastikowe i tony kurzu. W niektórych rurach żarniki bywały bardzo trwałe, bo świetlówka już dawno przeszła na ciemną stronę mocy, a żarniki w niej długie tygodnie potrafiły żarzyć się czerwienią. Dławik i starter grzały się przy tym cholernie. Technologia odeszła ze względu na koszty produkcji, ekologię, delikatność i złożoność całego układu. Do tego świetlówki nie nadawały się do oświetlania np warsztatów, w których znajdowały się wirujące maszyny (tokarki, wiertarki, etc), bo występował efekt stroboskopowy mogący dać wrażenie, że maszyna nie kręci się, a stoi. Były oprawy antystroboskopowe, składające się co najmniej z dwóch świetlówek, ale dodatkowo komplikowało to lampę. Z tego, co pamiętam, to świetlówki w USA były standardowo zimnymi katodami (miały po jednym kontakcie na końcach). Co siedziało w ich obudowach, nie wiem. Przez pewien czas były dostępne też elektroniczne zapłonniki, które stosowało się zamiennie z klasycznymi. Ale nigdy nie miałem z takim do czynienia innego, niż zdjęcie w katalogu i nie wiem, o ile poprawiały start.
2 роки тому
W Stanach zwykle dławik był dodatkowo autotransformatorem.
@ Zgadza się, przy oświetleniu wyładowczym wysokoprężnym dominują tam dławiki autotransformatorowe CWA z kondensatorem między uzwojeniem autotransformatora a sekcją dławika i HX, przy świetlówkach się czasami zdarzają przy tych większych mocy, przy niższych są zazwyczaj zwykłe dławiki szeregowe
Też miałem Philipsa kupioną za absurdalne w porównaniu do żarówki pieniądze. Po kilkunastu latach ściemniała na tyle, że trafiła na dwór do zamkniętej oprawki, gdzie jeszcze świeciła kilka lat. Dopiero mroźna noc sprawiła, że szkło rurki pękło i przeszła do krainy szczęśliwych żarówek.
@@violasilvestris Ja mam do dziś w kuchni świetlówkę kompaktową Osram, która świeci codziennie od 1993 roku. Przywieziona z Niemiec, kosztowała wtedy 88 marek.
brawo za określenie napięcia błednie zwanego zmiennym na prawdziwe przemienny, niestety niektórzy nie rozumieją że prąd jednokierunkowy może być zmienny...
Też wolę określenie napięcie przemienne niż zmienne w stosunku do napicia sieciowego. Niby kwadrat można nazwać prostokątem, ale jak jakieś określenie jest trafniejsze to należy z niego korzystać.
17:45 Jedną z wad tych domowych świetlówek było powolne "rozgrzewanie" się po włączeniu przez co na początku bardzo słabo świeciły. W miejscach gdzie często się zapalało światło i gasiło zupełnie nie zdawały egzaminu.
Poza tym był problem z temperaturą barwową, nagrzewaniem się elektroniki, gdy ta była w górze lampy a w sumie i całej lampy, bo całe ciepło było skupione a dodatkowo przecież mógł być jeszcze klosz lub inna obudowa przystosowana do ciepłolubnych żarówek. Jak dla mnie to był ślepy zaułek ewolucji oświetlenia. Zwykłe proste świetlówki były wg mnie lepsze.
We wczesnych latach 80 byłem w USA - to jedyne miejsce, gdzie widziałem świetlówki startowane ręcznie. Włącznik miał zintegrowany przycisk dzwonkowy, zastępujący starter. Zastanawiałem się wówczas, czy to wynikało z cięcia kosztów czy baku jakichś regulacji prawnych w USA...
Nadal jeszcze wykorzystuję w domu jedną świetlówkę kompaktową, która nie chce się spalić od kilkunastu lat. W garażu nadal mam jedną świetlówkę liniową, którą trzymam chyba z sentymentu. To były nie najgorsze źródła światła, ale o dość parszywej charakterystyce dla ludzkiego oka. W latach '60 i '70 świetlówki liniowe były powszechnie stosowane w oprawach lamp ulicznych - później zastąpione przez rtęciówki i sodówki.
Pracując w latach 90-tych w Cementowni N-H niektóre świetlówki,które świeciły non stop (hale,taśmociągi) dawały rade kilka lat świecić.A dzisiaj to chyba nie możliwe...
Nieraz miałem w rękach świetlówki kompaktowe, w których rura wyładowcza była zuzyta, a elektronika sprawna, bo podłączałem elektronikę do zwykłej świetlówki T8 18W i świeciła. Gdzieś w roku 2005 lub 2006 próbowałem pozyskać za darmo kilka takich świetlówek w następujący sposób: Chodziłem wzdłuż ulicy, w mniejszych sklepach wypatrywałem nieświecące świetlówki. Jak wypatrzyłem, to zagadywałem sprzedawcę, żeby wszedł na taboret, wykręcił i wydał mi tą świetlówkę. A jak przepalona świetlówka była nad stołem, to było jeszcze łatwiej, bo wystarczy wejśc na stół. Skoro ona nie świeci, to co za różnica, czy trafi do śmietnika, czy do moich rąk? A jak sprzedawca boi się wchodzić, to ja sam mogę za jego pozwoleniem wejśc na taboret lub stół i wykręcić. W praktyce, to w większości przypadków sprzedawca odmawiali wykonania tej prostej, kilkuminutowej i bezbolesnej czynności, tłumacząc, że musi oddać świetlówkę szefowi, a żaden nie umiał powiedzieć, do czego szefowi potrzebna niesprawna lampa. Co to zmieni, czy szef wykręci i wyrzuci, czy ja sobie wezmę? Koniec końców, mniej więcej jeden na 10-15 sprzedawców bez problemu wykręcił i wydał świetlówkę lub udostępnił taboret bądź pozwolił wejśc na stół, a ja sam wykręcałem, stając się posiadaczem góra 5 sztuk, z których trzy lub cztery miały sprawną elektronikę.
Podziwiam desperację bo cała masa tego leżała w pojemnikach na zwroty zużytych źródła i zużytych baterii przy wejściach do marketów takich jak Leroy Merlin i podobnych. Ta elektronika nie była wiele warta (poza napięciem kiepskie parametry tranzystorów) a zabawa o której piszesz i tak nie miała sensu praktycznego. Niedawno przy wymianach oświetlenia z bólem serca wywaliłem do utylizacji dziesiątki sprawnych rur z ledowym wypełnieniem LEDtube bo inwestor ich nie potrzebował, ja nie miałem jak zabrać .
Kiedy pomyślę o: a) mojej szkole b) windzie c) pociągu d) moim mieszkaniu to od razu na myśl przychodzą mi świetlówki (u mnie w mieszkaniu też królują świetlówki, a jeśli mowa o windzie, to miałem taką sytuację, że miałem przyjemność jechać windą na pokładzie której migała świetlówka)
Były jeszcze świetlówki bez elektrod. Rura miała kształt ósemki, pośrodku miała nawiniętą cewkę i rura była pokryta warstwą przewodzącą przeźroczystą. Kuedyś coś czytałem na ten temat.
Ze świetlówkami kompaktowymi był jeszcze taki problem, że gdy stosowalo się podświetlane włączniki do światła (takie pstryczki z malym światelkiem pozwalajacym namacać włącznik w ciembosciach), to te swietlówki błyskały przy wyłączonym włączniku. Gdzieś to napięcie z tej podswietlenia włącznika musiało ciurkać i powodowało te rozbłyski.
2 роки тому+4
Ładowało kondensator do napięcia uruchamiającego elektronikę, po czym oczywiście cała energia znikała w błysku i tak w kółko.
Neonówka w tym układzie poza tym,że jest wskaźnikiem obecności napięcia zasilania i lokalizuje włącznik w ciemności,to jest naturalnie układem "pasożytniczym",z tak samo płynącym przez nią pobieranym prądem jak przez każdy element,który świeci. Tak samo w obecności klasycznej żarówki dają ten niewielki prąd przepływu,tylko że żarówka bez czułej elektroniki na to nie reaguje. Co nie znaczy,że jest "do końca wyłączona" :) Żeby było ciekawiej,to swego czasu zastępowałem takie neonówki pojedynczymi diodami LED z pomocą kilku elementów,ale nie pamiętam czy dawały podobny przepływ jak neonówki(albo nie sprawdzałem tego ze świetlówkami kompact). Teoretycznie powinno być podobnie bo LED chociaż jaśniej i z mniejszym prądem jednak tak samo świeciła dzięki temu "pasożytniczemu" obwodowi od fazy przez wyłącznik i odbiornik właściwy,czyli jego rezystancję do zera.
W świetlówkach kompaktowych przepalał się jeden żarnik, a ze żarniki były połączone szeregowo wystarczyło zmostkować przepalony i świetlówka jeszcze normalnie pracowała na jednym.
W "Radioelektroniku" 30-parę lat temu było to wszystko także dokładnie opisane, wraz ze schematem układu do zaświecania na zimno.
2 роки тому+5
Była także świetlówka turystyczna do samodzielnego złożenia, ze słynną płytką drukowaną bez druku. Kupiłem ją, złożyłem i okazało się, że jakaś menda wymieniła mi świetlówkę na zupełnie zużytą.
W zestawach edukacyjnych Telpodu znajdowały się płytki nie-drukowane. O ile w serii Młody Elektronik miało to sens, bo tam były kołki lutownicze i można było zbudować wiele urządzeń, w przypadku świetlówki brak miedzi był żałosny. Całość latała luźno, krosowana kabelkami. W zasadzie płytka ta nie miała żadnego sensu, wygodniej było połączyć wszystko na pająka.
Byłem przerażony kiedy ludzie zaczęli kupować najtańsze świetlówki kompaktowe dające trupioblade światło zmieniające kolory. W oswietlonych oknach od razu można je rozpoznać. Teraz znów najtańsze LEDy i efekt podobnie nieprzyjemny
Taką kompaktową świetlówkę Philipsa mam w jednym pokoju. Będzie miała coś koło 20 lat, jest codziennie używana i działa do dziś. W warsztacie mam dwie świetlówki, których wieku nie określę, bo odkąd pamiętam to są, ale mają logo Polamp a druga Polam. Są sporadycznie używane, ale działają, jedna z nich świeci różowawo.
Bo Philips robił i chyba dalej robi dobre świetlówki. Czasem się zdarzy gorsza sztuka ale większość wytrzymuje bardzo długo. Często wymieniam takie, których obudowa ze starości rozsypuje się w rękach.
Pamiętam instalowanie starterów do oświetlenia choinkowego. Nas, jako dzieci, wcale to nie denerwowało. ;) Ale... Coś mi się przypomniało. Podobno nie można było stosować neonówek przy urządzeniach takich jak tokarka, ponieważ (podobno) ze względu na migotanie (częstotliwość sieci) nie można było zobaczyć faktycznych obrotów maszyny. Podkreślam: PODOBNO.
Zauważ,jak mocne jest tzw. promieniowanie świetlne neonówki? To dla najjaśniejszych zawiera się może w kilku lumenach. Jaki to może mieć wpływ na kilkaset kg czy parę ton pracującej maszyny,skoro nikt nie oświetla pomieszczeń neonówkami?... Gwoli jasności: śwetlówka to zupełnie co innego niż neonówka! Przykład neonówki masz np. na tym starterze(jest odmianą noeonówki) czy jako światełko kontrolne przy włączniku oświetlenia. JAK neonówką oświetlić miejsce pracy,które wymaga najskromniej kilkaset lumenów?..
@@marius1677 Bardziej mi chodzi o migotanie. Nie wiem czy jest to prawda (co zaznaczyłem w komentarzu), ale może wpływać na postrzeganie wirujących przedmiotów.
@@waldemarrudolf6250 jak byś oświetlił no chyba dziesiątkami czy setkami neonówek miejsce pracy tak,aby w ogóle dało się przy tym pracować,to i tak byś musiał zasilić je z tej samej fazy o jednej częstotliwości i początku sinusoidy czyli zgodnej,aby taki problem mógł zaistnieć. Z dwu czy 3 faz już nie,bo one są wzajemnie przesunięte między sobą w czasie, więc częstotliwości by się mieszały i znosiły. W praktyce nikt takich rzeczy nie robi. Migotanie, a prawidlowo: pulsowanie światła nie spowoduje efektu stroboskopowego,a z pewnością jest to niezwykle trudne do osiągnięcia. Dużo starań w zaciemnionym laboratorium. Rozumiem ze masz na myśli świetlówki,to też nie wystarczy. Pulsowanie to nie są pełne impulsy osiągające zero napięcia (masy) lub przez zero przechodzące(przemienne). To jest chwilowe zmniejszenie się napięcia o ileś procent. Pulsator to nie jest pełnoprawny generator z pełnymi impulsami. Jeszcze inaczej: nie wystarczy zmniejszenie strumienia światla,ono musi na moment "zgasnąć",potem "powrócić" i tak na przemian z potrzebną częstotliwością,aby to było rzeczywiście migotanie i aby uzyskać efekt stroboskopowy,a to też przy spełnieniu pozostałych warunków. Czyli uważnej obserwacji specjalnej tarczy czy paska z naniesionymi znacznikami(b. kontrastowymi,czyli zwykle czarnymi na białym tle) w niemal kompletnej otaczającej ciemności. Np. głowica pracującej tokarki nie spełnia warunków tarczy stroboskopowej. Światło rozproszone z pewnej odległości również nie. Ono musi być skupione tylko na tym elemencie najlepiej pod kątem prostym. Skoro już tyle napisałem dodam,że jednymi z najlepszych lamp stroboskopowych są palniki ksenonowe dlatego,ze ich jasność jest dość duża i miejscowo potrafi przewyższyć jasność otoczenia nawet w zacienionym miejscu w dzień. Ale te lampy pracują na autentycznych pełnych,wyzwalanych impulsach. Od zera do pełnego napięcia i do zera,etc.
2 роки тому+1
Wszystko zależy od czasu poświaty. Ledy pozbawione luminoforu czy neonówki mają praktycznie zerową, więc efekt stroboskopowy będzie bardzo silny. Świetlówki mają krótki czas poświaty (tak jest taniej), kineskopy telewizorów dobrany do częstotliwości ramki, a oscyloskopów - wyraźnie widoczny. Żarówki miały na tyle długi, że mruganie było mało widoczne i dlatego one oświetlały bezpośrednio wrzeciona tokarek itp. elementy.
Dlatego elementy obrabiane i narzędzia będące w ruchu oświetla się zwykłą żarówką lub ( kiedyś ) stosowało się odpowiednie układy " świetlówek " w układach dwóch lub trzech ! Pozdrawiam P. S. Teraz zwykłe żarówki zastępuje się lampami LED ale jak oświetlają i czy nie powodują efektu stroboskopowego tego nie wiem.
Kiedyś widziałem film "dla szurów" ..Koleś miał jakiś generator ,chyba silnik napędzany małą mocą napięciem stałym , on kręcił prądnicą też malej mocy dającej prąd zmienny , prądnica zasilała oscylator i chyba transformator podnoszący napięcie po czym szło to jednym kablem do świetlówki która wisiała na karniszu ;-) do którego był podłączony drugi żarnik świetlówki. Lampa świeciła na pojedynczym kablu. Może coś pomyliłem bo widziałem to lata temu i to po rosyjsku.. Na pewno temat generacji światła w polach wysokich napięć i częstotliwości jest bardzo ciekawy i może jeszcze nie jest przesądzone co będzie... najbardziej energooszczędne. Dzięki za film !
Zastawiała mnie sprawność świetlówek kompaktowych i co na nią wpływa. Miałem markowe, gdzie szkło było zimne podczas pracy i tanie z marketu, które się dość nagrzewały.
2 роки тому+2
Dużo różnych elementów jednocześnie ma na to wpływ.
@@ivuldivul Najprawdopodobniej albo albo szyny, które nie były nie są równe albo po prostu no tak jak mówiłam we wcześniejszym wejściu yyyyyy yyyy yy szyny szyny były złe a podwozie podwozie podwozie podwozie też było złe.
Pamiętam, że w pociągach EW58 wymyślili, że na oświetlenie dadzą prąd o częstotliwości 500Hz, co miało zniwelować mruganie, które w zwykłych jednostkach EN57 czasami przyprawiało o ból głowy po przejechaniu zaledwie kilku stacji.
Ja od siebie dodam, że pierwsze kompaktowe świetlówki miały dużo większą żywotność niż te produkowane obecnie, ale rozpalały się wolniej dzięki zastosowaniu elementu PTC pełniącego tą samą rolę, co starter w klasycznych oprawach. Przez 1 do 2 sekund po włączeniu element ten kierował prąd przez żarniki, dzięki temu miały czas się się rozgrzać a zapłon następował na ciepło. Obecnie zamiast tego elementu jest mały kondensatorek, zapłon następuje niemal natychmiast po podaniu zasilania, więc jest to zapłon na zimno. Żarniki szybciej się zużywają, świetlówka jest do wyrzucenia a biznes się kręci. Zdarzało mi się reanimować takie świetlówki kompaktowe zwierając wyprowadzenia przepalonego żarnika, co jest najlepszym dowodem na to, że zapłon następuje na zimno. W starych świetlówkach najszybciej padał kondensator elektrolityczny. W nowych prawie zawsze przerwany jest żarnik.
I tak świetlówki są dzisiaj bezużyteczne. Ledy są o wiele wydajniejsze oraz wytwarzają światło w większym zakresie długości fali, a nie w pikach jak świetlówki. Oczywiście ledy też są ofiarą stucznego skracania życia, a mogłoby działać przez lata..
@@gelo1238 I tańsze. Nowy LED Philips 4W ekwiwalent żarówki 60W (840lm), kosztuje 42zł. W stosunku do zarobków to znaczenie mniej niż świetlówki kompaktowe 20 lat temu.
Jakiś czas temu się tym interesowałem i chodziłem wzdłuż ulicy wypatrując przepalone świetlówki kompaktowe w sklepach. Pewnym paradoksem jest to, że pomimo braku różnicy, czy taka świetlówka trafi do moich rąk, czy do śmietnika, sprzedawcy nie chcieli jej dać, ani nie pozwolili mi samemu jej wykręcić i zabrać (a wystarczyło wejść na taboret lub na stół, żeby sięgnąć), tak samo, jak nie ma różnicy, czy w oprawie jest przepalona świetlówka, czy nie ma żadnej. Jednak udało mi się w ten sposób zdobyć trzy niesprawne świetlówki za darmo. Po rozebraniu i odłączeniu rurki (która zawsze pękała przy rozbieraniu), po podłączeniu zwykłej świetlówki 18W, ona świeciła, co było dowodem na to, że elektronika w przepalonej świetlówce była sprawna.
Brat pożyczał od mojej matki świetlówkę ultrafioletową do kasowania pamięci . Działało , myślałem żeby używać tej świetlówki do odkażania wody źródlanej długo stojącej -ale ostatecznie zrezygnowałem z tego . Woda stojąca 2 miesiące, gotowana nie powoduje zatrucia . Świetlówki można lekko zapalać pocierając o koc, czy jakiś sweter co się elektryzuje.
W tablicach klapkowych starego typu w autobusach były małe świetlówki zasilane z przetwornicy 24/300V , lubiły padać tranzystory, albo płytka się skarżyła.
😍 Teraz czekam na film o niskoprężnych i wysokoprężnych lampach sodowych. Czy w przypadku wysokowydajnych LED - ów, świetlówek oraz lamp rtęciowych zasada działania jest taka sama czyli, że co do zasady emitowane jest promieniowanie UV by następnie luminofor zmienił je na światło widzialne? Mam jeszcze pytanie co do samego emitowania światła widzialnego czy luminofor oszukuje zasadę że im wyższa termperatura palenia to tym bardziej niebieskie światło? Pytam się bo pamiętam odcinek z podczerwienią oraz łączę tą zasadę z czerwonymi karłami oraz z błękitnymi nadolbrzymami.
2 роки тому+1
Białe ledy pracują na luminoforze, ale zakres UV jest dużo bliższy widzialnemu. Diody RGB natomiast nie, ale biel z tych diod jest okrutna, co jest zrozumiałe, bo to są monochromy praktycznie (dlatego kolory pośrednie są takie dziwaczne). Luminofory dają stałe widmo, co najwyżej udziały składowych się zmieniają. Przy przekroczeniu pewnej mocy po prostu upieką się, ale widmo raczej się nie zmieni. Natomiast zmieniający się udział oraz dodatkowo - wyładowanie w świetle widzialnym (w świetlówkach widać to czasem jako fioletowe odcienie) sprawia, że barwa całości się zmienia.
Super odcinek :) Ja bardzo lubię światło świetlówek, jest prawie bezcieniowe i sam mam u siebie TL5 35W ze statecznikiem elektronicznym ściemnianym Philips HF-R 114-35, kupiłem za grosze jak był bum na przezbrajanie świetlówek na LEDy . Stateczniki kupowałem po 5zł :)
@Mr TN ale rozumiem że piszesz o świetlówkach kompaktowych? To mam podobnie. U mnie LED w małych lampach stołowych (z gwintami typu E) ze ściągniętą bańką,w celu pomieszczenia bez wystawania i lepszego chłodzenia dają kilkanaście "cieni" na krawędziach dużych przedmiotów ;) Ściągając "klosz" zepsułem rozproszenie,mimo że przy zwykłym używaniu to nie przeszkadza.
@@MrTN_1024 to będzie jak zawsze i ze wszystkim: na początku produkcji i rozwoju nowość cholernie droga,mija naście miesięcy i dużo tanieje,bo coraz więcej producentów robi to masowo. Kolejny etap: biorą się za to Chińczycy i robi się tanie jak przysłowiowy barszcz :) Wszyscy to tłuką dotąd,aż nasyci się rynek. Dalej: patrzą,czy już jest jakaś nowa technologia,żeby pierwszemu ją wprowadzić i chwilowo zarabiać "kokosy". Stara technologia,już nieco zużyte linie powoli są wygaszane,bo mocno zmalał popyt. Mija kilka czy 10 albo naście lat i stara technologia przeżywa "modę", "powrót",renesans-niszowy ale zawsze. Odkurza się stare maszyny,patrzy co jeszcze działa,jak regenerować lub stworzyć nowe-ale tu też nie ma nic za darmo...Chcieliście to macie,ale IM to się musi opłacić i jest to np. 10 razy droższe niż było w najlepszych czasach swojego istnienia. Tylko dla nostalgicznych koneserów,albo inaczej: podstarzalych dziadków-grzybków tęskniących do "kiedyś to było,a teraz to ni ma" ;) Sam się już na tym łapię... To tęsknota za czasami kiedy byliśmy młodzi,nostalgia... Fajne wspomnienia. A ponieważ świetlówki bywały naprawdę fajne,to mam pewne zestawy nie rozpakowane od nowości... Dla własnych celów,albo pokazania wnukom-że... "kiedyś to było"!!! Pozdrawiam.
@@MrTN_1024 zapomniałem napisać o tym,że to 10× droższe nie będzie już tym samym co w najlepszym czasie. Będzie często podróbą,namiastką,nieudolnym naśladownictwem. Ale i tak się wycenią...
Problem w tym, ze rtęć zwłaszcza w stanie parowym łatwo się wchłania i akumuluje. Nie ma mechanizmu wydalania. Jedna żarówka nie zabije, ale niedowracalnie zatruje.
Żebym to ja wcześniej wiedział, a ile mi " lampek " spadło, a ile się kineskopów człowiek za młodego natłukł ! ;) Pozdrawiam P. S. To Europejczyka nie zainteresuje bo na kartoniku napisano " Made in UE ", a tego niższą czcionką już nie czyta " Product in P.R.C. ".
W mojej pierwszej lampce była właśnie świetlówka kompaktowa. Przy włączaniu najpierw światło było różowe by potem przejść w białe. A teraz tylko cyk i świeci się lampka ledowa
18:35 W białych LEDach też jest luminofor. Właściwa dioda świeci w jednym kolorze niebiesko-fioletowym, a luminofor dokłada do tego brakującą część widma. Widocznie jest lepszy niż w świetlówkach, bo nie widać przerw w widmie.
Coś za ładne widmo jak na leda. Chyba że tak bardzo ulepszyli luminofor ledowy. Kiedyś był selektywny pik niebieskiego światla, krzywa gaussa na z msksimum na barwę żółtą. Żolty zmieszany z niebieskim i prakicznie białe światło.
poszukaj jak wygląda widmo typowego leda. Gość się myli.
2 роки тому+4
Gość się nie myli. Są ledy i ledy, dobre ledy emitują dużą ilość linii widmowych, które zbliżają takie światło charakterem do źródeł termoemisyjnych. Tu nie chodzi o ideały, tylko praktycyzm.
@ Postęp techniczny. Ale jak ktoś już się zdraził do leda 10 lat temu, to już nie zmieni zdania. Na początku większość ledów miało złe oddawanie barw np. słabą zieleń. Jeśli nie ma całkowitych dziur w widmie, to ta metoda badania widma słabo odzwierciedli natężenie światła danej barwy. Na podstawie takiego widma nie zrobimy wykresu.
@@MultiKomentator " zdraził " ? ;) Pozdrawiam P. S. I znowu widzę wielbiciela " Pingwinów z Madagaskaru ". Mówisz tak naukowo jak niektórzy ale tak aby nic nie powiedzieć ! W tym przypadku napisać ! ;)
o matko, zimnokatodowe podświetlanie w moim starym LCDku iiyamy mrygało strasznie jak ustawiłem najniższą jasność (bo myślałem że tak będzie najlepiej dla oczu - dopiero po jakimś czasie się zorientowałem że ekran mryga i to jest gorsze, niż jasne światło w oczy)
Mam gdzieś żarówkę osram z lat 90tych. Święci do dziś. Kosztowała 40zł. Równowartość kilkuset złotych dzisiaj. Potem był Philips i "poprawił" opłacalność produkcji gdyż świetlówka wytrzymywała tylko rok..
Ja mam w kuchni świetlówkę kompaktową Osram od 1993 roku, używana codziennie i działa do dziś. Inne miałem od 1992 roku i dopiero 2 lata temu je wymieniłem na ledy bo jedna z czterech w żyrandolu uległa uszkodzeniu a chciałem, żeby były 4 jednakowe.
W 1997r. taką kiedyś kupowaliśmy do kuchni. Phillips 16W a świeciła światłem około 1250lm (czy też popularne wciąż niewiadomo czemu - ekwiwalent żarówki 100W), w temperaturze około 4000-5000K. Kosztowała wtedy bagatela ponad 100zł. Zważywszy na to, jakie były wtedy średnie zarobki, awantury było co nie miara, że takie "marnotrastwo pieniędzy". Zapalana codziennie przez około godziny. Czasami też 3 razy dziennie po 15 minut. Spaliła się dopiero po 20 latach. Osoba, która najgłośniej marudziła o to "marnotrastwo", przyznała nam po latach rację, że to był bardzo dobry zakup. Obecnie też w użyciu jest świetlówka Philips 16W, ale ta jest już zupełnie inna, świeci w barwie światła o temperaturze mniej rażącej po oczach, 3000K, ma podobną jasność, nie ma zwłoki przy włączeniu (lepsza elektronika) i też już świeci dobrych kilka lat.
Długo mnie nie było na pana kanale. Jestem pod wrażeniem wykonanej przez pana pracy i znacznej poprawy wymawianych przez pana "ą" i "ę". Słucha się pana znacznie lepiej. Zostaję na dłużej.
Bardzo ciekawy materiał. Następny odcinek poproszę o lampach sodowych w latarniach. Uważam, że dają klimat otoczeniu a energetycznie podobnie wychodzi podobne oświetlenie led ???
2 роки тому+7
Sodowe chyba nadal są nie do przebicia. Wycofywanie się z nich na rzecz ledów o podobnej mocy sprawia, że zrobiło się ciemniej.
@ Lampy sodowe to chyba dobry temat na kolejny film. Bo czy warto porzucać je dla LEDów przy oświetleniu ulicznym? Dziękuję za pana filmy dokładnie tłumaczące zawiłości elektroniki. Z przyjemnością się je ogląda
@ W niektórych miejscach w końcu jest widno. Nie wiem czy zastosowano mocniejsze lampy ledowe czy o podobnej mocy i lepszej skuteczności. U mnie pod domem odkąd są LEDy to jest fajnie jasno. Z drugiej strony tyle się mówi o zanieczyszczeniu światłem. LEDy mają ten plus, że właśnie ze względu na kierunkowe światło łatwiej je skierować tylko w wybrane miejsce. Lampy sodowe miały ogromny minus - przekłamanie kolorów.
Jeszcze do niedawna przy wysokich mocach niskoprężne lampy sodowe były bardziej wydajne od LED-ów. Z ledami w moim mieście jest ten problem że po ośmiu latach eksploatacji oprawy świecą na biało-zielono tak jak w rtęciówkach, gdy początkowo świeciły na zimno-biało. W dodatku w tych oprawach Philips ClearWay nie można wymienić ani jednego elemntu. Ostatnio w Polsce pojawiły się drogowe LED-y świecące na pomaranczowo, chyba będą najlepsze na zamglonych węzłach autostradowych.
Dzięki panie Adamie za kolejny ciekawy film. Ileż to wspomnień z tymi świetlówkami. Używano ich też do oświetlenia akwarium, na imprezach (ultrafiolet), starterów do tzw. "fonobłysków" czyli prostych w budowie kolorofonów dyskotekowych. No i to słynne bezustanne miganie zużytej świetlówki przez cały dzień :) Swego czasu krążyła też w społeczeństwie informacja, że świetlówka kompaktowa (tzw. energooszczędna) zużywa więcej prądu niż zwykła żarówka. Nie wiem ile w tym prawdy ale spotkałem się również z opiniami że to nie do końca prawda. Jednak z tego powodu wielu ludzi nadal używało żarówek. Osobiście bardzo lubię barwę dzienną/neutralną (ok 4000). Dawniej powszechnie używało się barwy ciepłej.
2 роки тому+6
Świetlówki energooszczędne powstały po to, żeby zużywać mniej prądu od żarówek - stąd nazwa. Każdy mógł sobie to zmierzyć, ale ogrom ludzi wolało wierzyć, że jest na odwrót. Ludzie nigdy nie przestaną mnie zadziwiać :)
Skąd ja to znam... A przecież na obudowie jest zawsze podana(przynajmniej powinna być)moc każdej lampy niezależnie od jej rodzaju. Również podawca tematu do dziś nie jest pewien kto ma rację: podane parametry i pomiary,czy teoretycy spiskowi... Powiem krótko: przerażające. To już nie jest czysta głupota tylko umyślna i złośliwa.
@ mnie też. Nieuki tak mają na potęgę. Najgorsze, że w dobie internetu duża część z nich jest uważana za specjalistów, bo tak sprawnie im idzie wciskanie kitu tym mniej rozgarniętym.. 🤔
@@ArcadeFan77 szczerze to nie spotkałem jeszcze realnie nikogo kto by twierdził wprost,że podana na lampie moc jest zaniżona a przyrządy pomiarowe,np. watomierze sfałszowane (i to akurat zaniżając,a nie odwrotnie). Przyznam,że po takim typie bym "pojechał" ostro bez wzgl. na konsekwencje,bo w tego rodzaju dyskusjach najważniejsze są dowody. Naukowe i laboratoryjne nie przekonują,to już tylko raczej na leczenie do Choroszczy...
Mam stare (10-letnie) świetlówki kompaktowe Osram. Niewiele były używane, nie mają jeszcze ciemnych nalotów, ale daje to mało światła. Skuteczność chyba się zrównała z halogenem. W pierwszej minucie gorzej niż tradycyjna żarówka 20-letnia.
Warto wspomnieć o trwałości tradycyjnych świtlówek i ich marnych odpowiedników LED, Odpowiednie warunki pracy dla świetłowek tradycyjnych dają żywotnść do 10 lat pracy, przy ledach gdzie każda z diód jest zasilania napięciem granicznym oraz generowanie ciepła przez ledy bo w takiej rurce jest ich czasem 144 szt zmniejsza ich zywotność do 1,5 roku. Dla mnie klasyczne gazowe rurki są najbardziej ekonomiczne w eksploatacji. Technologia LED jest w stanie raczkowania nie tylko w klasycznym oświetelniu ale i podświetlaniu matryc TV które nigdy nie dorównają kineskopowi. Pozdrawiam.
2 місяці тому+4
Oj, spóźnione informacje. Owszem, tanie ledy z Ali takie są, ale dobrej klasy dystansują świetlówki pod względem jakości światła, skuteczności, a jeśli będą dobrze chłodzone, poświecą kilkadziesiąt tysięcy godzin. Współczesne wyświetlacze też już odstawiły monitory CRT, tylko nie Manty za pięćset plus ;)
Zła odpowiedż, TV z najwyższych półek cenowych podświetlenie pada po 3 latach, tak samo odpowiedniki tradycyjnych świetlówek dożywają około 5 lat to są poprostu elektrośmieci które kosztują krocie a za ich utylizacje wszyscy płacą, produkują masówkę generując koszty wspomniajen utylizacji a zachłanni nowej technologii kupują :) pseudo telewizor, żarówki i inne sprzęty AGD na 2 lata :) jednak nasz kraj to śmietnik zachodniej i wschodniej technologii.
2 місяці тому+1
Jeśli jasność tych telewizorów ustawi się maksymalnie, to rzeczywiście trzy lata poświecą. Ale mój monitor np. pracuje już piąty rok, kilkanaście godzin na dobę, ale na 30% mocy i nie widać żadnej różnicy. Nawet jeśli żarówki ledowe będą świecić 3 lata, to i tak jest przepaść wobec zwykłych żarówek, których trwałość określono na tysiąc godzin. W Polsce problemy z trwałością biorą się z tego, że większość ludzi chce taniochy i kupuje dziadostwo. Wystarczy żarówki po prostu wziąć do ręki i wybierać te ciężkie, bo to będzie oznaczać, że mają większe radiatory.
Ledy liniowe działają około 2 lat. Dioda wg specyfikacji jest na napięcie 6V a jest zasilana 6,3V więc jest żywotność automatycznie się skraca tak samo jest z podświetleniem matryc jak dla mnie to specjalne działania mające na celu skrócić żywotność sprzętu. Ja pozostałem przy żarówkach swietlówkowych , telewizorach kineskopowych, starej pralce tamat500 dla mnie te urządzenia są bardziej efektywne bardziej solidne niż dzisiejsza tandeta a przecież przy takiej techologi jaką mamy obecnie sprzęt powinien być nieśmiertelny a Jet zupełnie na odwrót :) Moje telewizory pracują nonstop mają po 35 lat Unimor i Elemis są nie do zniszczenia. U mnie w gniazdu było napięcie 247V więc aby uchronić starszą elektronikę zastosowałem klasyczne peerelowskie stabilizatory napięcia które na wyjściu mają napięcie 218V oświetlenie mieszkania pracuje na 200V i tak naprawdę nie pamiętam kiedy wymieniałem żarówki może to było z 12 lat temu albo i więcej.
2 місяці тому
Ledy tak nie działają! Specyfikacja podaje prądy, a napięcia to napięcia przebicia, poniżej których dioda nie zaświeci. Nie ma czegoś takiego jak "LED 6V", może być najwyżej zespół dioda plus źródło prądowe, które wymaga takiego napięcia. I tu znowu podział: jeśli są tam rezystory, należy podać napięcie stabilizowane i uwzględnić spadek na przewodach. Manipulując nim można ograniczać prąd, zwiększając żywotność. Jeśli tam są źródła prądowe, napięcie może wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent i nie ma to znaczenia dla żywotności. Ograniczając prąd do np. 1/4 mocy znamionowej (czyli robiąc z żarówki ledowej 15 watów czterowatową) sprawimy, że będzie świecić wiecznie. Oczywiście ma to sens tam, gdzie takie moce nam wystarczą. Powtórzę: dobrej jakości LEDy, czy to w paskach, czy jako żarówki, wytrzymują kilkadziesiąt tysięcy godzin, to jest kilkadziesiąt razy dłużej od żarówek. Trzeba tylko takie kupować, firmowe, po prostu droższe trzy razy od najtańszego szajsu. U mnie takie paski świecą już z dziesięć lat, jak nowe. W porównaniu ze świetlówkami, które są ciemne i mają okropną barwę, to jest przepaść.
Zimne katody miały jeszcze jeden epizod. Zanim powstały tanie i skuteczne źródła LED, lub dziś popularne pasy LED, zimne katody miały przygodę... motoryzacyjną. Jeżeli weźmiemy dowolny film o fanach motoryzacji z przełomu wieków, z pewnością zauważymy pod maską lub pod podwoziem charakterystyczne rureczki które oni nazywają neonami. W rzeczywistości zazwyczaj chodzi o bardziej zaawansowane świetlówki.
21:21 - to teraz udam się z małą świetlówką pod linie wysokiego napięcia by sprawdzić ten efekt :) /// żartuje ! ... bo tak naprawdę to sobie dobrze zaplanuję aby noc była ciemna (dobrze zachmurzona) a dany fragment linii wsiał nisko dla lepszego efektu może nawet da się zrobić takie wieczne światełko w środku lasu wieszając to na drzewie lub słupie tak by samo świeciło
@@szymekstormtymczasowe1730 dlaczego uważasz, że przebywanie pod linią wysokiego napięcia ze świetlówką w ręku jest bardziej niebezpieczne, niż bez świetlówki?
@@chomikdzungarski5796 Prawdopodobnie dlatego tak uważa, że należy do pokolenia czerniącego światopogląd, wiedzę bardziej z filmów niż z nauki. Filmy w zakresie efekciarstwa w większości opierają się na fikcji. Bo jeśli jest pokazany wybuch to 200x większy niż w rzeczywistości. Jeśli chodzi o elektryczność to już zupełnie zalewa sie widza efektami, bo elektryczności nie widać. Dlatego pewnie u dzieci kino tworzy wyobrażenie że prąd to iskra która lata w tą i z powrotem paląc wszystko do czego się dotknie. Na szczęście mamy UA-cam do korygowania różnych fałszywych przekonań dzięki blogerom, z których cześć to elektrycy pokazujący doświadczenia. Sam nie wiedziałem że po całkowitym zwarciu kabla przy braku bezpiecznika on się nie spala, nie wybucha, tylko nagrzewa jak grzała, po czy topi się izolacja i dalej świeci jak drut w żarówce tylko słabiej. Oczywiście generując ogromne ciepło i jeśli było by coś łatwopalnego blisko to zapaliło by się. Z filmu serwisanta linii wysokiego napięcia widać było że ludzie mogą sobie po tych drutach pod napięciem jeździć jak na wyciągu krzesełkowym. Pokazywał jak zbliża rękę do przewodu i przeskakuje niebieski łuk elektryczny. Widać prąd zabija gdy przepływa przez osobę duże napięcie, a gdy nie jejst uziemiona to może nawet wisieć na kablu tak jak robią to przecież ciągle PTAKI. Całymi stadami przesiadując na rożnych liniach gdzie płyną tysiące wolt. Ptak ma prawie taki sam biologiczny system jak człowiek i jeśli jemu to nie szkodzi to człowiekowi pewnie też. Choć pewnie są jakieś limity czasu.
@@Artimaxe Polecam zapoznać się z pojęciem " napięcia krokowego " ! ;) Pozdrawiam P. S. Jedni mówią, że z . bija prąd, inni, że napięcie, a czasem jest to jedno i drugie !
@@heniuszczesliwy9711 ciekawe ile osób na tym forum ma osobiste doświadczenia z porażeniem prądem sieci 230 V i to podczas własnych doświadczeń, a nie w pracy lub bo ktoś coś źle zrobił i padło na nich. Gdyby na takim forum był Nikola Tesla to pewnie mimo zdecydowanej większości głosów przekonujących go o śmiertelności zabaw z elektrycznością kontynuował by swoje pokazy. Dlatego że będąc praktykiem wie z doświadczeń na ile może sobie pozwolić, a na ile nie. Bo kopło go nie raz. Niektórzy ludzie mają taki opór elektryczny skóry dłoni że przyłożeniem palca podobno sprawdzają napięcie - zamiast neonówką, a obecnie elektronicznym wskaźnikiem z biperem (który rzadko używam bo przyzwyczaiłem się do majsterkowania pod napięciem jak podobno większość np elektryków w UK gdzie modernizacja starej tablicy tego podobno wymaga, by nie wyłączać całej ulicy). Do tematu - jak pisałem wcześniej żeby człowiekowi coś się stało musi przez niego przepłynąć prąd, czyli musi zamknąć obwód mając gdzie upłynąć. Jeśli człowiek nie jest połączony do ziemi, albo jest połączony, ale system energetyczny nie (bo są takie które nie kopią w ogóle i można sobie wkładać palec do gniazdka stojąc boso na podłodze z materiałów przewodzących i uziemionych z fundamentem). Np w odseparowanych od elektrowni instalacjach fotowoltaicznych można zrobić sobie taki system (mający wady i zalety). Chodzi o to że prąd nie jest taki straszny jak go malują, podobnie skażenie radioaktywne. Ogólnie polityka informacyjna wobec tego co może ludziom zagrozić wydaje się być nakierowania na przesadne zastraszanie (by dmuchali na zimne). Mnie prąd poraził z 5 razy i to do takiego stopnia, ze nic mi się nie stało dlatego gotów byłbym dotykać przewodów da zabawy nie mając z tym złych skojarzeń (oprócz samego leku przy skurczu mięśni -jednak okazał się być on sztucznie wyolbrzymiony przez masową kulturę). Co do napięcia krokowego to kiedyś o tym słyszałem i wydaje mi się podlegać temu samemu. Czyli np podczas kroku tworzy się różnica potencjału wynikająca z różnych miejsc przyłożenia nóg do ziemi po której będzie leciał prąd (bo go dobrze przewodzi cop sprawdziłem eksperymentalnie dziwiąc się że w ogóle prąd do domów jest dostarczany od dawna minimum dwoma kablami choć mógłby być jednym bo ziemia robi za drugi potrafiąc rozświetlić żarówkę -przynajmniej w mojej okolicy gdzie woda jest blisko, bo dla przesyłu większych mocy pewnie to ma znaczenie - podziemna warstwa wodna jako gigantycznej średnicy kabel energetyczny. Tylko że do przesyłu energii trzeba dodać drugi prawdziwy kabel i możesz wszędzie mieć prąd na działce ciągnąc go tylko jednym drutem) Wracając do przykładu z krokiem to rozumiem to tak obie nogi muszą być w innych potencjałach elektrycznych a człowiek najmniejszą linią oporu dla przepływu takiego prądu. Bo inaczej nie przepłynie przez niego tylko obok po czymś innym, jak pioruny szukające sobie najlepszej drogi. Prąd nie jest zabójczym demonem gdy się pozna jego zasady działania i jak gdyby oswoi sobie. Przy okazji dodam, że wg mnie człowiek nie jest kosmicznym przypadkiem, ani żartem kapryśnego boga tylko wysoce zaawansowanym, inteligentnym nie tyle co biologicznym o ile ELEKTRYCZNYM robotem genialne zaprojektowanym przez... (kto wie ten wie:) Tylko że ta elektryka jest na głębszym poziomie, to co chemia, biologia to rezultat zewnętrzny pracy tej cyfrowej elektrycznej maszynerii która wszystkim (całym organizmem steruje). Niektórzy (jej twórcy) twierdzą że ta technologia jest bardziej odporna niż doświadczają tego na co dzień jej użytkownicy ( mających chyba jakieś softwarowe ograniczenia jej mocy) Życie jest cudem ale ten cud napędza mechanizm matematyczny (żyjemy bowiem w cyfrowym matixsie -patrz np hipoteza holograficzny wszechświat:) Niektórzy są aż tak bardzo zaawansowani w kontroli tej technologii (coś jak w filmie Luccy) że zyskali nieśmiertelność za życia. Ludzie wierząc w czas i przestrzeń doświadczają tego jako prawdziwe, a dla niektórych to iluzje umysłu materializującego im danego rodzaju doświadczenie, co mogą przemieniać świadomie (tak jak wspomniano o tym w filmie Matrix, na przykładzie zaginania łyżeczki). Życie tu to magia i wszystko jest możliwe ale lęki i ograniczające przekonania stopują rozwój ludzi ubożąc ich doświadczenie do życia w wyuczonym schemacie, tzw prawdy (czyli tego z czym się osłuchali i za prawdziwe uznali) a to może być cokolwiek bo ludzki umysł może uwierzyć we wszystko co jemu się odpowiednio poda jako prawda na tym bazują rożne sekty i ideologie, w tym te największe - religie) cudowne uzdrowienia, klątwy, opętania i stygmaty są wynikiem wiary w nie bo świat działa jak efekt placebo jak ktoś w coś wierzy czegoś się boi to przyciąga to jako sposób doświadczania życia może to i dobrze że ludzie tego nie wiedzą jeszcze gdy są potrzebni do realizacji pracy na rzecz dobrobytu świata gdy ludzi w pracy zastąpią roboty to wypłynie ta wiedza, że to jak w filmie *_Trzynaste Piętro_* jest (prawie) wszystko
Typowy zapłonowy układ RLC. Są do też świetlówki bez luminoforu, specjalnego przeznaczenia, do odkarzania bakteryjnego pomieszczeń sal operacyjnych i zabiegowych twardym promieniowaniem UV przed samymi zabiegami. Takie są zamontowane w naszym wiejskim ośrodku zdrowia.
U moim domu rodzinnym taka zawinięta świetlówka świeci w kuchni już z 7 lat. Cały czas czekam aż te dziadostwo się przepali i będę mógł wstawić jakiegoś mocnego leda, bo odwzorowanie kolorów jest tragiczne
Mimo , że materiał o tzw. zimnym źródle światła , to dyskusja pod nim gorąca.
Mądrego miło posłuchać
... odcinek o LEDowych źródłach światła, ale takiego w ujęciu historycznym najbardziej chciałbym zobaczyć :)
Ale to może być dosyć krótka historia ;)
Odrębnym rodzajem oświetlenia były żarówki stosowane w oświetleniach ulicznych - sodowe i rtęciowe. To były ciekawe konstrukcje.
@Kurt Rolson Tak, są ale są mocno energożerne. Kiedyś kolega z żarówki rtęciowej zrobił kwarcówkę.
@@adamcichowicz1474 lampy sodowe są bardzo wydajnymi źródłami światła wraz z lampami metalohalogenkowymi dającymi wysokiej jakości białe światło, co do rtęciówek to tak, były energochłonne, mała sprawność która jeszcze po 2 latach świecenia dodatkowo malała
W szkolnej młodości dostałem od kuzyna 40 W rurę, ale nie stać mnie było na kupno dławika. Połączyłem w szereg 100W żarówkę, a zamiast startera użyłem bimetalicznej blaszki i gwoździa. Blaszka była ogrzewana ciepłem żarówki i rozwierała obwód. Mimo braku dławika działało doskonale i długie lata.
Świetlówki kompaktowe...co to było za badziewie. Kiedyś do malowania pokoju robiłem jakieś prowizoryczne źródło światłą z żarówkami dużej mocy by dobrze widzieć ściany. Pomyślałem, że wykorzystam tym razem świetlówki kompaktowe, które leżały bo ich nie lubiłem. Kiedy taką lampę włączyłem, każda świetlówka miała inną barwę a biała ściana miała różne barwy nijak nie przypominające bieli. W tym momencie przypomniałem sobie, dlaczego nie lubię tego źródła światła i "kompakty" wylądowały na śmietniku. Zwykłe świetlówki rurowe nie miały tego problemu, a wybierając te "ciepłe" było to światło całkiem miłe dla oka. Nawet te zwykłe (nie akwarystyczne) sprawdzały się w akwariach a rośliny rosły bezproblemowo.
👍 👍 👍 👍 👍 👍 👍 Podziwiam! Podziwiam i za wiedzę i za sposób prezentacji tematu! Ukłony!
Ciekawiła mnie szkodliwość tych świetlówek,
jak Pan zauważył w dawnych czasach dominowały w szkołach i zarazem na śmietnikach.
Dzieci jak to dzieci, pozdrawiam
Napier...ało się takimi rurami i było zaje...ście.
A jeszcze lepiej, jak na przerwie w budzie kineskop z ZURTu wwoziło się z kumplami windą na dziesiąte, wciąło na dach i sruuuu...
Na beton obok trzepaka.
Swietny program!!!
Pacholęciem będąc wykorzystywałem startery jako neonówki - kontrolki zasilania. Do takiej sztuki należało rozewrzeć jeden biegun tak, żeby kondensator znalazł się w szereg z neonówką.
Popisowym moim numerem było zaś zbliżanie jednego końca do "dupy" telewizora przy jednoczesnym dotknięciu przeciwległych styków. Świetlówka ni z tego, ni z owego zapalała się światłem wprawdzie bledszym niż normalnie, ale efekt był, zwłaszcza w zaciemnionym pokoju.
Pozdrawiam serdecznie!
Świetny materiał, zrobił Pan nawet prezentacje święcenia w polu elektryczny bez wychodzenia z domu. To chyba jedyny opis świetlówek nie pomijający żadnego aspektu tej formy światła.
Pracowałem przez kilka lat w firmie gdzie jednym z wielu moich obowiązków było serwisowanie lamp. Dziennie miałem do sprawdzenia kilkanaście lamp, LEDowe były w miarę nowe i rzadko się psuły. Najbardziej lubiłem te stare świetlówki z dławikiem, jak coś nie działało to zmieniałem starter lub świetlówkę szybko i bezproblemowo.
Problemy zaczynały się z lampami z elektronicznym ballastem tu 99% procentach była walnięta elektronika, wymiana ballastu była nie możliwa, bo firma nie miała takich na stanie, więc trzeba było wymieniać całe lampy. Nie zawsze miałem dostęp do takich samych lamp więc różnice w rozstawie otworów powodowały że trzeba było kombinować i wiercić otwory na kable w innych niż fabryczne miejscach. Kłopotliwe też były świetlówki T4 praktycznie co trzecia nowa już była uszkodzona(może w transporcie), w lampach świetlówki były połączone szeregowo więc żeby wszystko zadziałało trzeba było troszkę pożonglować świetlówkami.
Jak coś jest stare to wcale nie znaczy że jest gorsze niż nowoczesne.
A mówią, ze postęp techniczny zabierze ludziom pracę, a tu jeszcze dokladał pracy :)
Jako ciekawostkę odnośnie świetlówek można dodać, że dało się "wskrzesić" świetlówki z przepalonymi już żarnikami.
Robiło się to z wykorzystaniem prostego powielacza napięcia (np. mostek Graetza + 2 kondensatory wysokonapięciowe).
Świetlówka taka "wstawała" bez przerywacza i jak wspomniałem nie musiała mieć sprawnych żarników....
Rozwiązanie posiadało pewne wady ( np. start w niskich temperaturach ), jednak w pewnych kręgach było dosyć popularne na "dopalanie" do końca uszkodzonych rur.
PS: Świetny film (zresztą jak większość innych Pana Adama). Dziękuję i pozdrawiam.
Czasami jeżeli skrętka była przerwana ale nie wyeksploatowana jakoś zbytnio mocno pomagało również zwarcie pary pinów od przerwanej skrętki i taka rura mogła dalej pracować na normalnym układzie
Ciekawe czy promienie X już nie zaczęły powstawać :)
Świetny odcinek, teraz czekam na film o lampach LED, pozdrawiam.
Jestem dosyć młody bo jestem rocznik 96 ale do tej pory pamiętam te mrugające świetlówki w mojej szkole podstawowej i te chwile gdy rano zimową porą siedziałem niewyspany w klasie i słyszałem ten specyficzny dźwięk, oraz widziałem to jasne białe światło przerywane mrugnięciami te wspomnienia będą już chyba ze mną do końca życia.
Dokładnie tak :D
@@peterkrawczyk5907 A " kopytek z sosikiem " byś nie chciał ? ;)
Mam propozycję na odcinek
Opowiedział by pan o lampach rtęciowych i sodowych do oświetlania ulic
o to samo poprosiłem 👍
Zanim Adam opracuje temat po swojemu możesz spojrzeć na to - ua-cam.com/video/wIC-iGDTU40/v-deo.html
Wielkie brawa. Niemal każdy człek w sile wieku miał styczność z tym wynalazkiem. Majstrując przy nim, jak przy zwykłym źródle światła, i pewnie intuicyjnie tylko czując "po co ten dławik , starter" itd a tu proszę, kawa na ławę, pojęcia nie miałem że to takie zawiłe.
okazało się , że jestem w sile wieku. Ale w sercu ciągle maj.
Mam w domu taką "kulę Tesli", która zbliżona do świetlówki wywołuje świecenie.
Pamiętam świetlówkę kompaktową pierwszej generacji, która oświetlała mój pokój. W jej świetle koc na wersalce wydawał się zielony, choć w świetle dziennym określiłbym ten kolor jako odcień beżu.
U mnie w domu królowały świetlówki, więc nie musiałem czekać do 1 września by zobaczyć świetlówkę. Pierwszego września kiedy mama pozostawała za drzwiami, w szkole spotkałem migającą świetlówkę. Nie mrugała okrutnie tylko mrugała wesoło. Była to rura Razno 40W. Gdy na Polskim w klasie migała świetlówka, to ja gapiłem się całe 45 minut na tą świetlówkę
Też tak miałem. Fajny efekt...
Nie zawiodłem się. 😊 kolejny przyjemny i ciekawy odcinek. Dziękuję.
Jak Śmiałek, to plus przed oglądaniem :)
Zestaw świetlówek kompaktowych tzw. świecowych E14 5W 2700K Philips z miękkim startem. Ten zestaw działał w żyrandolu co najmniej przez 14 lat,bezawaryjnie. Owszem,chwilę trwało dojście do pełnej jasności,ale ubytek emisji po latach minimalny. Ponieważ kupiłem odpowiedniki LED(też Philips),różnica jasności i widma bez porównania na korzyść LEDów,ale wątpię aby poświeciły tyle lat... Świetlówki zatem skrzętnie spakowane w oryginalne (a jakże) opakowania, bo żal wyrzucić czekają na jakiś swój renesans... No a niektórzy twierdzą,że do rzeczy nie ma przywiązania ;) Wady LED : brak soft startu a "bańki" świetlówek z prawdziwego szkła,LED z plastiku... W ręku świetlówka przedstawiająca jakąś masę ewidentnie z radiatorem,LED jak ta wydmuszka z plastiku. Oszczędności materiałowe,ale ceny wyższe...
Philips produkował też kompakty z szybkim startem, ale tylko na E27 (przynajmniej w moim zakładzie były robione tylko na ten gwint). One potrzebowały max 5s aby osiągnąć niemal pełną jasność.
Opowiedziane bardzo ciekawie 👍
Bardzo fajny odcinek, świetnie wytłumaczona zasada działania, gratuluje i dziękuję. :) Widać, że dużo pracy wkładasz w każdy odcinek.
Jak ciekawostkę dodam, że były też, niewystępujące w filmie, świetlówki kompaktowe z gwintem E27, które miały tradycyjny statecznik i zapłonnik neonowy w obudowie. Sam miałem dwie takie na początku lat 90. Były dość ciężkie, ale fajnie wyglądały, bo miały dodatkowy klosz na samej świetlówce, który właśnie skrywał również ww. elementy.
A i jeszcze jedno: świetlówkę można zapalić trzymając ją w ręku bez podłączenia jej do jakiegokolwiek obwodu nie tylko pod liniami WN, ale również w domu, niemniej oczywiście trzeba mieć "źródełko" pola elektrycznego, choćby pod postacią kuli plazmowej. Kulę można ukryć w jakimś pudełku, zbliżyć świetlówkę i dla kogoś z obserwatorów, kto nie zna zasady działania, efekt jej świecenia "w ręku" jest niesamowity. :)
Też taką miałem, szkoda że nie dotrwała do odcinka.
@ Ok 2000 roku zrobiłem lampę plazmową z żarówki. Ciekawy był efekt po uderzeniu, bo spadały plazmowe kuleczki z żarnika
Jeśli dobrze pamiętam to w obiektach przemysłowych typu hala produkcyjna, oprawy świetlówkowe powinny być zasilane z wszystkich/różnych faz bo w innym wypadku wirujące obiekty (np. wał maszyny roboczej, uchwyt tokarski itp) może przy obrotach synchronicznych z częstotliwością migania jawić się obserwatorowi jako nieruchomy... PS: Kawał świetnie opracowanego materiału, gratuluje i pozdrawiam.
Tzw. Efekt stroboskopowy
Powiedz to Panu Skurwiwężowi, u którego pracuję. Hala oświetlona świetlówkami. A maszyny manualne mają własne lampy na żarówkę 24V bo ogólnie ciemno tam jak w dupie u Afroafrykańczyka...
Dokładnie tak. Nie znający tematu czasami są zdziwieni, kiedy rozbierają włącznik oświetlenia, a tam 3 fazy ;)
@@michal.m81 mam wrażenie że nie znający tematu nie powinni się za to zabierać... Ja wiem,elektryk zawsze nazywa się tak samo.
Panowie,odnośnie komentarzy nt. efektu stroboskopowego w halach produkcyjnych: od początku lat 80. pracowałem jako elektryk i elektronik w przemyśle,tzw. dobrych kilka dekad. Aby post nie był za długo do rzeczy: trochę przesadzacie z wpływem tego efektu na maszyny,czyli częstotliwość ich pracy albo obrotów. Proszę zauważyć,że aby taki efekt był w ogóle widoczny,należy stworzyć do tego odpowiednie warunki. Podstawa to ewidentna ciemność wokół tego zjawiska,które samo musi być że tak powiem w centrum uwagi,wyeksponowane. Zauważcie,że zwykła żarówka zasilana z sieci jednofazowej też pulsuje z częstotliwością 100 Hz,ale nie ma to znaczenia dla maszyn obróbczych typu tokarki, wiertarki czy frezarki i takie lampy przynajmniej kiedyś umieszczało się bezpośrednio na tych maszynach do oświetlenia miejsca pracy. Słowem aby doszło do zauważalnego zjawiska stroboskopowego musi zostać spełniony szereg specjalnych warunków,nie wystarczy światło górne czy rozproszone obojętnie o jakiej częstotliwości. Proszę nie ulegać mitom i legendom,nigdy w zawodowej karierze nie zdarzyło mi się namierzyć problemu z takim zjawiskiem,a były ich setki i czasami b. zaskakujące.
Stacja radiolokacyjna wzbudzała świetlówki w koszarach, w których byliśmy zakwaterowani co obrót anteny, gradient pola był tak wysoki, że grzejniki tęż wydawały delikatne odgłosy.
Był to rok 1982
Czyli świetlówki startowały bez startera?
@@MultiKomentator Taki " mądry " i " wykształcony " ( wykształceniem wyższym się chwalisz w moim komentarzu ), a takiej PROŚCIZNY NIE WIESZ ??? ;)
@@heniuszczesliwy9711 Odskocz trollu. Chodzi o coś innego: 1. To był trochet żart z grą słów. 2. Czy w w/w przypadku ZASILONA świetlówka była odpowiednio mocno zjonizowana przez radiostację, że wykręcenie starterów nie było przeszkodą w jej rozruchu?
Ja tam jakoś od dziecka lubiłem światło świetlówek - ale mieliśmy je w domu, w piwnicy (nadal są...), więc nie mam tak złych z nimi skojarzeń ;)
Bardzo fajny odcinek. Pogratulować!
Każdy, kto miał w obowiązkach dbanie o stan oświetlenia w jakimkolwiek przybytku publicznym, oświetlonym świetlówkami, klął jak szewc, kiedy trzeba było wymieniać stare zapłonniki w plastikowych obudowach. Plastik wygrzewał się, starzał i stawał się kruchy, jak cienkie szkło. I zamiast dać się wykręcić, to obudowa zostawała w palcach, a reszta nadal tkwiła w gnieździe i wcale nie była łatwa do usunięcia. Starzał się też plastik tworzący obudowy styków świetlówki wraz z mechanizmem obrotowym. W starych oprawach, to też była loteria - wyrwie się z obudowy, czy pęknie podczas obracania rury. Do tego tak samo kruche obudowy plastikowe i tony kurzu.
W niektórych rurach żarniki bywały bardzo trwałe, bo świetlówka już dawno przeszła na ciemną stronę mocy, a żarniki w niej długie tygodnie potrafiły żarzyć się czerwienią. Dławik i starter grzały się przy tym cholernie.
Technologia odeszła ze względu na koszty produkcji, ekologię, delikatność i złożoność całego układu. Do tego świetlówki nie nadawały się do oświetlania np warsztatów, w których znajdowały się wirujące maszyny (tokarki, wiertarki, etc), bo występował efekt stroboskopowy mogący dać wrażenie, że maszyna nie kręci się, a stoi. Były oprawy antystroboskopowe, składające się co najmniej z dwóch świetlówek, ale dodatkowo komplikowało to lampę.
Z tego, co pamiętam, to świetlówki w USA były standardowo zimnymi katodami (miały po jednym kontakcie na końcach). Co siedziało w ich obudowach, nie wiem.
Przez pewien czas były dostępne też elektroniczne zapłonniki, które stosowało się zamiennie z klasycznymi. Ale nigdy nie miałem z takim do czynienia innego, niż zdjęcie w katalogu i nie wiem, o ile poprawiały start.
W Stanach zwykle dławik był dodatkowo autotransformatorem.
@ Bardzo możliwe. Tam nie byłem odpowiedzialny za oświetlenie 😁
@ Zgadza się, przy oświetleniu wyładowczym wysokoprężnym dominują tam dławiki autotransformatorowe CWA z kondensatorem między uzwojeniem autotransformatora a sekcją dławika i HX, przy świetlówkach się czasami zdarzają przy tych większych mocy, przy niższych są zazwyczaj zwykłe dławiki szeregowe
Ciekawy odcinek bardzo lubię oglądać Pana odcinki zawsze piękne wspomnienia zdrówka panie Adamie czekamy na kolejny odcinek 👊
Jak zawsze świetnie.
Jakieś 25 lat temu miałem świetlówkę kompaktową firmy Philips, jeszcze z ceramicznym cokołem. Chodziła po kilka godzin dziennie przez 12 lat.
Też miałem Philipsa kupioną za absurdalne w porównaniu do żarówki pieniądze. Po kilkunastu latach ściemniała na tyle, że trafiła na dwór do zamkniętej oprawki, gdzie jeszcze świeciła kilka lat. Dopiero mroźna noc sprawiła, że szkło rurki pękło i przeszła do krainy szczęśliwych żarówek.
Bo kiedyś były dobrej jakości. A teraz są celowo postarzane żeby wymieniać. To samo z Ledami.
@@violasilvestris Ja mam do dziś w kuchni świetlówkę kompaktową Osram, która świeci codziennie od 1993 roku. Przywieziona z Niemiec, kosztowała wtedy 88 marek.
brawo za określenie napięcia błednie zwanego zmiennym na prawdziwe przemienny, niestety niektórzy nie rozumieją że prąd jednokierunkowy może być zmienny...
Też wolę określenie napięcie przemienne niż zmienne w stosunku do napicia sieciowego. Niby kwadrat można nazwać prostokątem, ale jak jakieś określenie jest trafniejsze to należy z niego korzystać.
17:45 Jedną z wad tych domowych świetlówek było powolne "rozgrzewanie" się po włączeniu przez co na początku bardzo słabo świeciły. W miejscach gdzie często się zapalało światło i gasiło zupełnie nie zdawały egzaminu.
Poza tym był problem z temperaturą barwową, nagrzewaniem się elektroniki, gdy ta była w górze lampy a w sumie i całej lampy, bo całe ciepło było skupione a dodatkowo przecież mógł być jeszcze klosz lub inna obudowa przystosowana do ciepłolubnych żarówek. Jak dla mnie to był ślepy zaułek ewolucji oświetlenia. Zwykłe proste świetlówki były wg mnie lepsze.
We wczesnych latach 80 byłem w USA - to jedyne miejsce, gdzie widziałem świetlówki startowane ręcznie. Włącznik miał zintegrowany przycisk dzwonkowy, zastępujący starter. Zastanawiałem się wówczas, czy to wynikało z cięcia kosztów czy baku jakichś regulacji prawnych w USA...
Nadal jeszcze wykorzystuję w domu jedną świetlówkę kompaktową, która nie chce się spalić od kilkunastu lat. W garażu nadal mam jedną świetlówkę liniową, którą trzymam chyba z sentymentu. To były nie najgorsze źródła światła, ale o dość parszywej charakterystyce dla ludzkiego oka. W latach '60 i '70 świetlówki liniowe były powszechnie stosowane w oprawach lamp ulicznych - później zastąpione przez rtęciówki i sodówki.
Pracując w latach 90-tych w Cementowni N-H niektóre świetlówki,które świeciły non stop (hale,taśmociągi) dawały rade kilka lat świecić.A dzisiaj to chyba nie możliwe...
Możliwe :)
A dlaczego nie?
Zawsze jest kwesia jakosci i warunkow .
Nieraz miałem w rękach świetlówki kompaktowe, w których rura wyładowcza była zuzyta, a elektronika sprawna, bo podłączałem elektronikę do zwykłej świetlówki T8 18W i świeciła. Gdzieś w roku 2005 lub 2006 próbowałem pozyskać za darmo kilka takich świetlówek w następujący sposób: Chodziłem wzdłuż ulicy, w mniejszych sklepach wypatrywałem nieświecące świetlówki. Jak wypatrzyłem, to zagadywałem sprzedawcę, żeby wszedł na taboret, wykręcił i wydał mi tą świetlówkę. A jak przepalona świetlówka była nad stołem, to było jeszcze łatwiej, bo wystarczy wejśc na stół. Skoro ona nie świeci, to co za różnica, czy trafi do śmietnika, czy do moich rąk? A jak sprzedawca boi się wchodzić, to ja sam mogę za jego pozwoleniem wejśc na taboret lub stół i wykręcić. W praktyce, to w większości przypadków sprzedawca odmawiali wykonania tej prostej, kilkuminutowej i bezbolesnej czynności, tłumacząc, że musi oddać świetlówkę szefowi, a żaden nie umiał powiedzieć, do czego szefowi potrzebna niesprawna lampa. Co to zmieni, czy szef wykręci i wyrzuci, czy ja sobie wezmę? Koniec końców, mniej więcej jeden na 10-15 sprzedawców bez problemu wykręcił i wydał świetlówkę lub udostępnił taboret bądź pozwolił wejśc na stół, a ja sam wykręcałem, stając się posiadaczem góra 5 sztuk, z których trzy lub cztery miały sprawną elektronikę.
Podziwiam desperację bo cała masa tego leżała w pojemnikach na zwroty zużytych źródła i zużytych baterii przy wejściach do marketów takich jak Leroy Merlin i podobnych.
Ta elektronika nie była wiele warta (poza napięciem kiepskie parametry tranzystorów) a zabawa o której piszesz i tak nie miała sensu praktycznego.
Niedawno przy wymianach oświetlenia z bólem serca wywaliłem do utylizacji dziesiątki sprawnych rur z ledowym wypełnieniem LEDtube bo inwestor ich nie potrzebował, ja nie miałem jak zabrać .
Kiedy pomyślę o:
a) mojej szkole
b) windzie
c) pociągu
d) moim mieszkaniu
to od razu na myśl przychodzą mi świetlówki (u mnie w mieszkaniu też królują świetlówki, a jeśli mowa o windzie, to miałem taką sytuację, że miałem przyjemność jechać windą na pokładzie której migała świetlówka)
Nadzwyczaj wartościowy odcinek. Tak trzymać! :-)
Swietn y kanal, swietne tresci👷😃👷🏆
Żeby nie było, że czuję się nie zachęcony tematem - oglądam. 😉
Bardzo przyjemnie ogląda się pana materiały
Świetlówki świecą też przy antenach silnych nadajników FM :)
Ciekawe jak w Solcu Kujawskim na fali 1333,3m? Z jakiej odległości twisted compact fluorescent lamp włożona do ust świeci :)
Były jeszcze świetlówki bez elektrod.
Rura miała kształt ósemki, pośrodku miała nawiniętą cewkę i rura była pokryta warstwą przewodzącą przeźroczystą. Kuedyś coś czytałem na ten temat.
Dziękujemy.
Dziękuję ślicznie :)
Trzymam kciuki za trwałość świetlówek w moim zabytkowym monitorze LCD(c.2008), bo nie chce mi się go wymieniać :)
Ze świetlówkami kompaktowymi był jeszcze taki problem, że gdy stosowalo się podświetlane włączniki do światła (takie pstryczki z malym światelkiem pozwalajacym namacać włącznik w ciembosciach), to te swietlówki błyskały przy wyłączonym włączniku. Gdzieś to napięcie z tej podswietlenia włącznika musiało ciurkać i powodowało te rozbłyski.
Ładowało kondensator do napięcia uruchamiającego elektronikę, po czym oczywiście cała energia znikała w błysku i tak w kółko.
Wyłącznik nie rozłączał do końca obwodu,poprzez równoległą do jego styków neonówkę płynął niewielki prąd przejścia.
Neonówka w tym układzie poza tym,że jest wskaźnikiem obecności napięcia zasilania i lokalizuje włącznik w ciemności,to jest naturalnie układem "pasożytniczym",z tak samo płynącym przez nią pobieranym prądem jak przez każdy element,który świeci. Tak samo w obecności klasycznej żarówki dają ten niewielki prąd przepływu,tylko że żarówka bez czułej elektroniki na to nie reaguje. Co nie znaczy,że jest "do końca wyłączona" :) Żeby było ciekawiej,to swego czasu zastępowałem takie neonówki pojedynczymi diodami LED z pomocą kilku elementów,ale nie pamiętam czy dawały podobny przepływ jak neonówki(albo nie sprawdzałem tego ze świetlówkami kompact). Teoretycznie powinno być podobnie bo LED chociaż jaśniej i z mniejszym prądem jednak tak samo świeciła dzięki temu "pasożytniczemu" obwodowi od fazy przez wyłącznik i odbiornik właściwy,czyli jego rezystancję do zera.
W świetlówkach kompaktowych przepalał się jeden żarnik, a ze żarniki były połączone szeregowo wystarczyło zmostkować przepalony i świetlówka jeszcze normalnie pracowała na jednym.
Ja do dzisiaj używam świetlówek, mam te z pułapką elektronową, taki pierścień wokół żarników, mam nadzieję, że niczego nie pomyliłem 🤪
Pozdrowionka 👊👍
dzięki za odcinek !! pozdrawiam!!
Ale odcinek ile wiedzy
W "Radioelektroniku" 30-parę lat temu było to wszystko także dokładnie opisane, wraz ze schematem układu do zaświecania na zimno.
Była także świetlówka turystyczna do samodzielnego złożenia, ze słynną płytką drukowaną bez druku. Kupiłem ją, złożyłem i okazało się, że jakaś menda wymieniła mi świetlówkę na zupełnie zużytą.
@ Co to za słynna płytka do druku bez druku?
W zestawach edukacyjnych Telpodu znajdowały się płytki nie-drukowane. O ile w serii Młody Elektronik miało to sens, bo tam były kołki lutownicze i można było zbudować wiele urządzeń, w przypadku świetlówki brak miedzi był żałosny. Całość latała luźno, krosowana kabelkami. W zasadzie płytka ta nie miała żadnego sensu, wygodniej było połączyć wszystko na pająka.
@ A to już wiem o co chodziło. Miałem to po ojcu. Była książeczka i różne urzadzenia do złozenia. Dobre na odcinek o kitach.
Byłem przerażony kiedy ludzie zaczęli kupować najtańsze świetlówki kompaktowe dające trupioblade światło zmieniające kolory. W oswietlonych oknach od razu można je rozpoznać. Teraz znów najtańsze LEDy i efekt podobnie nieprzyjemny
Taką kompaktową świetlówkę Philipsa mam w jednym pokoju. Będzie miała coś koło 20 lat, jest codziennie używana i działa do dziś. W warsztacie mam dwie świetlówki, których wieku nie określę, bo odkąd pamiętam to są, ale mają logo Polamp a druga Polam. Są sporadycznie używane, ale działają, jedna z nich świeci różowawo.
Właśnie miałem już to samo pisać. Też mnie moja stara Philips szokuje po 20 latach nadal świecąc. :)
Bo Philips robił i chyba dalej robi dobre świetlówki. Czasem się zdarzy gorsza sztuka ale większość wytrzymuje bardzo długo. Często wymieniam takie, których obudowa ze starości rozsypuje się w rękach.
@@anonimgall9120 ja często wymieniam ledy bo u mnie led osram pada co 3 lata
@@BartekEVH Ja mam 30 letnią Osram w kuchni, używana codziennie i ma się dobrze.
@@d..c.. Moja nadal świeci 😂 chyba już ma prawie 30.
Startery do świetlówek sprawdzały się jako generator migającego światła. Np. w teatrach by udawały ognisko.
Z przyjemnością obejrzałem
tak to było w dawnych czasach ze świetlówkami
Pamiętam instalowanie starterów do oświetlenia choinkowego. Nas, jako dzieci, wcale to nie denerwowało. ;)
Ale... Coś mi się przypomniało.
Podobno nie można było stosować neonówek przy urządzeniach takich jak tokarka, ponieważ (podobno) ze względu na migotanie (częstotliwość sieci) nie można było zobaczyć faktycznych obrotów maszyny. Podkreślam: PODOBNO.
Zauważ,jak mocne jest tzw. promieniowanie świetlne neonówki? To dla najjaśniejszych zawiera się może w kilku lumenach. Jaki to może mieć wpływ na kilkaset kg czy parę ton pracującej maszyny,skoro nikt nie oświetla pomieszczeń neonówkami?... Gwoli jasności: śwetlówka to zupełnie co innego niż neonówka! Przykład neonówki masz np. na tym starterze(jest odmianą noeonówki) czy jako światełko kontrolne przy włączniku oświetlenia. JAK neonówką oświetlić miejsce pracy,które wymaga najskromniej kilkaset lumenów?..
@@marius1677 Bardziej mi chodzi o migotanie. Nie wiem czy jest to prawda (co zaznaczyłem w komentarzu), ale może wpływać na postrzeganie wirujących przedmiotów.
@@waldemarrudolf6250 jak byś oświetlił no chyba dziesiątkami czy setkami neonówek miejsce pracy tak,aby w ogóle dało się przy tym pracować,to i tak byś musiał zasilić je z tej samej fazy o jednej częstotliwości i początku sinusoidy czyli zgodnej,aby taki problem mógł zaistnieć. Z dwu czy 3 faz już nie,bo one są wzajemnie przesunięte między sobą w czasie, więc częstotliwości by się mieszały i znosiły. W praktyce nikt takich rzeczy nie robi. Migotanie, a prawidlowo: pulsowanie światła nie spowoduje efektu stroboskopowego,a z pewnością jest to niezwykle trudne do osiągnięcia. Dużo starań w zaciemnionym laboratorium. Rozumiem ze masz na myśli świetlówki,to też nie wystarczy. Pulsowanie to nie są pełne impulsy osiągające zero napięcia (masy) lub przez zero przechodzące(przemienne). To jest chwilowe zmniejszenie się napięcia o ileś procent. Pulsator to nie jest pełnoprawny generator z pełnymi impulsami. Jeszcze inaczej: nie wystarczy zmniejszenie strumienia światla,ono musi na moment "zgasnąć",potem "powrócić" i tak na przemian z potrzebną częstotliwością,aby to było rzeczywiście migotanie i aby uzyskać efekt stroboskopowy,a to też przy spełnieniu pozostałych warunków. Czyli uważnej obserwacji specjalnej tarczy czy paska z naniesionymi znacznikami(b. kontrastowymi,czyli zwykle czarnymi na białym tle) w niemal kompletnej otaczającej ciemności. Np. głowica pracującej tokarki nie spełnia warunków tarczy stroboskopowej. Światło rozproszone z pewnej odległości również nie. Ono musi być skupione tylko na tym elemencie najlepiej pod kątem prostym. Skoro już tyle napisałem dodam,że jednymi z najlepszych lamp stroboskopowych są palniki ksenonowe dlatego,ze ich jasność jest dość duża i miejscowo potrafi przewyższyć jasność otoczenia nawet w zacienionym miejscu w dzień. Ale te lampy pracują na autentycznych pełnych,wyzwalanych impulsach. Od zera do pełnego napięcia i do zera,etc.
Wszystko zależy od czasu poświaty. Ledy pozbawione luminoforu czy neonówki mają praktycznie zerową, więc efekt stroboskopowy będzie bardzo silny. Świetlówki mają krótki czas poświaty (tak jest taniej), kineskopy telewizorów dobrany do częstotliwości ramki, a oscyloskopów - wyraźnie widoczny. Żarówki miały na tyle długi, że mruganie było mało widoczne i dlatego one oświetlały bezpośrednio wrzeciona tokarek itp. elementy.
Dlatego elementy obrabiane i narzędzia będące w ruchu oświetla się zwykłą żarówką lub ( kiedyś ) stosowało się odpowiednie układy " świetlówek " w układach dwóch lub trzech ! Pozdrawiam
P. S. Teraz zwykłe żarówki zastępuje się lampami LED ale jak oświetlają i czy nie powodują efektu stroboskopowego tego nie wiem.
Świetlny odcinek 😛👍
Kiedyś widziałem film "dla szurów" ..Koleś miał jakiś generator ,chyba silnik napędzany małą mocą napięciem stałym , on kręcił prądnicą też malej mocy dającej prąd zmienny , prądnica zasilała oscylator i chyba transformator podnoszący napięcie po czym szło to jednym kablem do świetlówki która wisiała na karniszu ;-) do którego był podłączony drugi żarnik świetlówki. Lampa świeciła na pojedynczym kablu. Może coś pomyliłem bo widziałem to lata temu i to po rosyjsku.. Na pewno temat generacji światła w polach wysokich napięć i częstotliwości jest bardzo ciekawy i może jeszcze nie jest przesądzone co będzie... najbardziej energooszczędne. Dzięki za film !
Fajne,a może coś o neonach(reklamach neoenowych)🤔😁.Jestem wielbicielem neonów tych z lat prl i przedwojennych.
A "neony" to właśnie nie są te zimne katody wspomniane na końcu?
Zastawiała mnie sprawność świetlówek kompaktowych i co na nią wpływa. Miałem markowe, gdzie szkło było zimne podczas pracy i tanie z marketu, które się dość nagrzewały.
Dużo różnych elementów jednocześnie ma na to wpływ.
Pociąg był zły i tory były złe.
@@MultiKomentator I podwozie! Podwozie też było złe.
@@ivuldivul Najprawdopodobniej albo albo szyny, które nie były nie są równe albo po prostu no tak jak mówiłam we wcześniejszym wejściu yyyyyy yyyy yy szyny szyny były złe a podwozie podwozie podwozie podwozie też było złe.
Pamiętam, że w pociągach EW58 wymyślili, że na oświetlenie dadzą prąd o częstotliwości 500Hz, co miało zniwelować mruganie, które w zwykłych jednostkach EN57 czasami przyprawiało o ból głowy po przejechaniu zaledwie kilku stacji.
Ja od siebie dodam, że pierwsze kompaktowe świetlówki miały dużo większą żywotność niż te produkowane obecnie, ale rozpalały się wolniej dzięki zastosowaniu elementu PTC pełniącego tą samą rolę, co starter w klasycznych oprawach. Przez 1 do 2 sekund po włączeniu element ten kierował prąd przez żarniki, dzięki temu miały czas się się rozgrzać a zapłon następował na ciepło. Obecnie zamiast tego elementu jest mały kondensatorek, zapłon następuje niemal natychmiast po podaniu zasilania, więc jest to zapłon na zimno. Żarniki szybciej się zużywają, świetlówka jest do wyrzucenia a biznes się kręci. Zdarzało mi się reanimować takie świetlówki kompaktowe zwierając wyprowadzenia przepalonego żarnika, co jest najlepszym dowodem na to, że zapłon następuje na zimno. W starych świetlówkach najszybciej padał kondensator elektrolityczny. W nowych prawie zawsze przerwany jest żarnik.
tak i były bardzo drogie, obecnie to chyba tyle co 100 zł jest warte taka firmowa świetlówka świecąca latami kosztowała
I tak świetlówki są dzisiaj bezużyteczne. Ledy są o wiele wydajniejsze oraz wytwarzają światło w większym zakresie długości fali, a nie w pikach jak świetlówki. Oczywiście ledy też są ofiarą stucznego skracania życia, a mogłoby działać przez lata..
@@Artimaxe Tak, 25 lat temu kosztowały 40zł, to teraz jak 100zł jak nie 120zł ze względu na inflację tylko z ostatniego roku.
@@gelo1238 I tańsze. Nowy LED Philips 4W ekwiwalent żarówki 60W (840lm), kosztuje 42zł. W stosunku do zarobków to znaczenie mniej niż świetlówki kompaktowe 20 lat temu.
Jakiś czas temu się tym interesowałem i chodziłem wzdłuż ulicy wypatrując przepalone świetlówki kompaktowe w sklepach. Pewnym paradoksem jest to, że pomimo braku różnicy, czy taka świetlówka trafi do moich rąk, czy do śmietnika, sprzedawcy nie chcieli jej dać, ani nie pozwolili mi samemu jej wykręcić i zabrać (a wystarczyło wejść na taboret lub na stół, żeby sięgnąć), tak samo, jak nie ma różnicy, czy w oprawie jest przepalona świetlówka, czy nie ma żadnej. Jednak udało mi się w ten sposób zdobyć trzy niesprawne świetlówki za darmo. Po rozebraniu i odłączeniu rurki (która zawsze pękała przy rozbieraniu), po podłączeniu zwykłej świetlówki 18W, ona świeciła, co było dowodem na to, że elektronika w przepalonej świetlówce była sprawna.
Brat pożyczał od mojej matki świetlówkę ultrafioletową do kasowania pamięci . Działało , myślałem żeby używać tej świetlówki do odkażania wody źródlanej długo stojącej -ale ostatecznie zrezygnowałem z tego . Woda stojąca 2 miesiące, gotowana nie powoduje zatrucia . Świetlówki można lekko zapalać pocierając o koc, czy jakiś sweter co się elektryzuje.
4:55 teraz taki dławik też kosztowałby 142zł. Przez te lata złotówka zdewaluowała się 10.000 razy.
Super odcinek 💪
Jestem dziwny... zawsze uwielbiałem, dźwięk włączania się starych lamp wyposażonych w świetlówki oraz to mruganie 🙂
Piękny wyklad
Bardzo lubię pana oglądać, czekam na nowe odcinki
Panie Adamie, zapłonnik! nie starter ;)
Oj, tłukli mi to do głowy :D
Może zapłonnik źle się kojarzył. Zapłodnik, zakonnik 🤔
@@MultiKomentator A ten znowu o Żydach... :/
W tablicach klapkowych starego typu w autobusach były małe świetlówki zasilane z przetwornicy 24/300V , lubiły padać tranzystory, albo płytka się skarżyła.
Świetny materiał
Jak każdy Pana Adama.
😍 Teraz czekam na film o niskoprężnych i wysokoprężnych lampach sodowych.
Czy w przypadku wysokowydajnych LED - ów, świetlówek oraz lamp rtęciowych zasada działania jest taka sama czyli, że co do zasady emitowane jest promieniowanie UV by następnie luminofor zmienił je na światło widzialne?
Mam jeszcze pytanie co do samego emitowania światła widzialnego czy luminofor oszukuje zasadę że im wyższa termperatura palenia to tym bardziej niebieskie światło? Pytam się bo pamiętam odcinek z podczerwienią oraz łączę tą zasadę z czerwonymi karłami oraz z błękitnymi nadolbrzymami.
Białe ledy pracują na luminoforze, ale zakres UV jest dużo bliższy widzialnemu. Diody RGB natomiast nie, ale biel z tych diod jest okrutna, co jest zrozumiałe, bo to są monochromy praktycznie (dlatego kolory pośrednie są takie dziwaczne). Luminofory dają stałe widmo, co najwyżej udziały składowych się zmieniają. Przy przekroczeniu pewnej mocy po prostu upieką się, ale widmo raczej się nie zmieni. Natomiast zmieniający się udział oraz dodatkowo - wyładowanie w świetle widzialnym (w świetlówkach widać to czasem jako fioletowe odcienie) sprawia, że barwa całości się zmienia.
Ja też, ja też!! 🥳🤸
Super odcinek :)
Ja bardzo lubię światło świetlówek, jest prawie bezcieniowe i sam mam u siebie TL5 35W ze statecznikiem elektronicznym ściemnianym Philips HF-R 114-35, kupiłem za grosze jak był bum na przezbrajanie świetlówek na LEDy .
Stateczniki kupowałem po 5zł :)
@Mr TN ale rozumiem że piszesz o świetlówkach kompaktowych? To mam podobnie. U mnie LED w małych lampach stołowych (z gwintami typu E) ze ściągniętą bańką,w celu pomieszczenia bez wystawania i lepszego chłodzenia dają kilkanaście "cieni" na krawędziach dużych przedmiotów ;) Ściągając "klosz" zepsułem rozproszenie,mimo że przy zwykłym używaniu to nie przeszkadza.
@@marius1677 TL5 to świetlówki liniowe najnowszej i pewnie ostatniej już generacji :)
@@MrTN_1024 to będzie jak zawsze i ze wszystkim: na początku produkcji i rozwoju nowość cholernie droga,mija naście miesięcy i dużo tanieje,bo coraz więcej producentów robi to masowo. Kolejny etap: biorą się za to Chińczycy i robi się tanie jak przysłowiowy barszcz :) Wszyscy to tłuką dotąd,aż nasyci się rynek. Dalej: patrzą,czy już jest jakaś nowa technologia,żeby pierwszemu ją wprowadzić i chwilowo zarabiać "kokosy". Stara technologia,już nieco zużyte linie powoli są wygaszane,bo mocno zmalał popyt. Mija kilka czy 10 albo naście lat i stara technologia przeżywa "modę", "powrót",renesans-niszowy ale zawsze. Odkurza się stare maszyny,patrzy co jeszcze działa,jak regenerować lub stworzyć nowe-ale tu też nie ma nic za darmo...Chcieliście to macie,ale IM to się musi opłacić i jest to np. 10 razy droższe niż było w najlepszych czasach swojego istnienia. Tylko dla nostalgicznych koneserów,albo inaczej: podstarzalych dziadków-grzybków tęskniących do "kiedyś to było,a teraz to ni ma" ;) Sam się już na tym łapię... To tęsknota za czasami kiedy byliśmy młodzi,nostalgia... Fajne wspomnienia. A ponieważ świetlówki bywały naprawdę fajne,to mam pewne zestawy nie rozpakowane od nowości... Dla własnych celów,albo pokazania wnukom-że... "kiedyś to było"!!! Pozdrawiam.
@@MrTN_1024 zapomniałem napisać o tym,że to 10× droższe nie będzie już tym samym co w najlepszym czasie. Będzie często podróbą,namiastką,nieudolnym naśladownictwem. Ale i tak się wycenią...
Problem w tym, ze rtęć zwłaszcza w stanie parowym łatwo się wchłania i akumuluje. Nie ma mechanizmu wydalania. Jedna żarówka nie zabije, ale niedowracalnie zatruje.
Żebym to ja wcześniej wiedział, a ile mi " lampek " spadło, a ile się kineskopów człowiek za młodego natłukł ! ;) Pozdrawiam
P. S. To Europejczyka nie zainteresuje bo na kartoniku napisano " Made in UE ", a tego niższą czcionką już nie czyta " Product in P.R.C. ".
Świetne!😄
Ktoś z pracowników centrum nadawczego TV w Pałacu Kultury wspominał , że tam świetlówka trzymana w dłoni świeciła pełnym blaskiem.
W akademiku w Fordonie w Bydgoszczy też widziałem poświatę w wyłączonej świetlówce. Pewno na dachu były różne nadajniki.
To teraz czekamy na film o LEDach ;)
W mojej pierwszej lampce była właśnie świetlówka kompaktowa. Przy włączaniu najpierw światło było różowe by potem przejść w białe.
A teraz tylko cyk i świeci się lampka ledowa
18:35 W białych LEDach też jest luminofor. Właściwa dioda świeci w jednym kolorze niebiesko-fioletowym, a luminofor dokłada do tego brakującą część widma. Widocznie jest lepszy niż w świetlówkach, bo nie widać przerw w widmie.
Coś za ładne widmo jak na leda. Chyba że tak bardzo ulepszyli luminofor ledowy. Kiedyś był selektywny pik niebieskiego światla, krzywa gaussa na z msksimum na barwę żółtą. Żolty zmieszany z niebieskim i prakicznie białe światło.
poszukaj jak wygląda widmo typowego leda. Gość się myli.
Gość się nie myli. Są ledy i ledy, dobre ledy emitują dużą ilość linii widmowych, które zbliżają takie światło charakterem do źródeł termoemisyjnych. Tu nie chodzi o ideały, tylko praktycyzm.
@ Postęp techniczny. Ale jak ktoś już się zdraził do leda 10 lat temu, to już nie zmieni zdania. Na początku większość ledów miało złe oddawanie barw np. słabą zieleń. Jeśli nie ma całkowitych dziur w widmie, to ta metoda badania widma słabo odzwierciedli natężenie światła danej barwy. Na podstawie takiego widma nie zrobimy wykresu.
@@MultiKomentator " zdraził " ? ;) Pozdrawiam
P. S. I znowu widzę wielbiciela " Pingwinów z Madagaskaru ". Mówisz tak naukowo jak niektórzy ale tak aby nic nie powiedzieć ! W tym przypadku napisać ! ;)
o matko, zimnokatodowe podświetlanie w moim starym LCDku iiyamy mrygało strasznie jak ustawiłem najniższą jasność (bo myślałem że tak będzie najlepiej dla oczu - dopiero po jakimś czasie się zorientowałem że ekran mryga i to jest gorsze, niż jasne światło w oczy)
Właśnie świetlówki mi nie mrygały a LEDy w dellach migocza na niskiej jasności.
@@MultiKomentator Bo " miałeś della " ! ;)
Mam gdzieś żarówkę osram z lat 90tych. Święci do dziś. Kosztowała 40zł. Równowartość kilkuset złotych dzisiaj. Potem był Philips i "poprawił" opłacalność produkcji gdyż świetlówka wytrzymywała tylko rok..
Ja mam w kuchni świetlówkę kompaktową Osram od 1993 roku, używana codziennie i działa do dziś. Inne miałem od 1992 roku i dopiero 2 lata temu je wymieniłem na ledy bo jedna z czterech w żyrandolu uległa uszkodzeniu a chciałem, żeby były 4 jednakowe.
W 1997r. taką kiedyś kupowaliśmy do kuchni. Phillips 16W a świeciła światłem około 1250lm (czy też popularne wciąż niewiadomo czemu - ekwiwalent żarówki 100W), w temperaturze około 4000-5000K. Kosztowała wtedy bagatela ponad 100zł. Zważywszy na to, jakie były wtedy średnie zarobki, awantury było co nie miara, że takie "marnotrastwo pieniędzy". Zapalana codziennie przez około godziny. Czasami też 3 razy dziennie po 15 minut. Spaliła się dopiero po 20 latach.
Osoba, która najgłośniej marudziła o to "marnotrastwo", przyznała nam po latach rację, że to był bardzo dobry zakup.
Obecnie też w użyciu jest świetlówka Philips 16W, ale ta jest już zupełnie inna, świeci w barwie światła o temperaturze mniej rażącej po oczach, 3000K, ma podobną jasność, nie ma zwłoki przy włączeniu (lepsza elektronika) i też już świeci dobrych kilka lat.
_to odejście odrzucika bardzo mnie rozbawilo...:-) :-) :-)! :-)
Super!
Długo mnie nie było na pana kanale. Jestem pod wrażeniem wykonanej przez pana pracy i znacznej poprawy wymawianych przez pana "ą" i "ę". Słucha się pana znacznie lepiej. Zostaję na dłużej.
robiłem kiedyś za magika i przenośnym CB Alanem 38, anteną rozpalałem świetlówki punktowo :D
Bardzo ciekawy materiał. Następny odcinek poproszę o lampach sodowych w latarniach. Uważam, że dają klimat otoczeniu a energetycznie podobnie wychodzi podobne oświetlenie led ???
Sodowe chyba nadal są nie do przebicia. Wycofywanie się z nich na rzecz ledów o podobnej mocy sprawia, że zrobiło się ciemniej.
@ Lampy sodowe to chyba dobry temat na kolejny film. Bo czy warto porzucać je dla LEDów przy oświetleniu ulicznym?
Dziękuję za pana filmy dokładnie tłumaczące zawiłości elektroniki. Z przyjemnością się je ogląda
A tzw lampy MIX pamiętacie? Mam do dzisiaj 160W i używam tylko przy remontach.Szanowana i przechowywana w oryginalnym opakowaniu POLAMP :)
@ W niektórych miejscach w końcu jest widno. Nie wiem czy zastosowano mocniejsze lampy ledowe czy o podobnej mocy i lepszej skuteczności. U mnie pod domem odkąd są LEDy to jest fajnie jasno. Z drugiej strony tyle się mówi o zanieczyszczeniu światłem. LEDy mają ten plus, że właśnie ze względu na kierunkowe światło łatwiej je skierować tylko w wybrane miejsce. Lampy sodowe miały ogromny minus - przekłamanie kolorów.
Jeszcze do niedawna przy wysokich mocach niskoprężne lampy sodowe były bardziej wydajne od LED-ów.
Z ledami w moim mieście jest ten problem że po ośmiu latach eksploatacji oprawy świecą na biało-zielono tak jak w rtęciówkach, gdy początkowo świeciły na zimno-biało. W dodatku w tych oprawach Philips ClearWay nie można wymienić ani jednego elemntu. Ostatnio w Polsce pojawiły się drogowe LED-y świecące na pomaranczowo, chyba będą najlepsze na zamglonych węzłach autostradowych.
Dobrzeżewieczór!
I kolejny punkt za zgadnięcie. Jak zawsze ciekawy film.
Dzięki panie Adamie za kolejny ciekawy film. Ileż to wspomnień z tymi świetlówkami. Używano ich też do oświetlenia akwarium, na imprezach (ultrafiolet), starterów do tzw. "fonobłysków" czyli prostych w budowie kolorofonów dyskotekowych. No i to słynne bezustanne miganie zużytej świetlówki przez cały dzień :)
Swego czasu krążyła też w społeczeństwie informacja, że świetlówka kompaktowa (tzw. energooszczędna) zużywa więcej prądu niż zwykła żarówka. Nie wiem ile w tym prawdy ale spotkałem się również z opiniami że to nie do końca prawda. Jednak z tego powodu wielu ludzi nadal używało żarówek.
Osobiście bardzo lubię barwę dzienną/neutralną (ok 4000). Dawniej powszechnie używało się barwy ciepłej.
Świetlówki energooszczędne powstały po to, żeby zużywać mniej prądu od żarówek - stąd nazwa. Każdy mógł sobie to zmierzyć, ale ogrom ludzi wolało wierzyć, że jest na odwrót. Ludzie nigdy nie przestaną mnie zadziwiać :)
Skąd ja to znam... A przecież na obudowie jest zawsze podana(przynajmniej powinna być)moc każdej lampy niezależnie od jej rodzaju. Również podawca tematu do dziś nie jest pewien kto ma rację: podane parametry i pomiary,czy teoretycy spiskowi... Powiem krótko: przerażające. To już nie jest czysta głupota tylko umyślna i złośliwa.
@@marius1677 Też mi się nie chce w to wierzyć, a jeszcze jak podawcy tematu się kłócili o to... Czasami lepiej było odpuścić dyskusję.
@ mnie też. Nieuki tak mają na potęgę. Najgorsze, że w dobie internetu duża część z nich jest uważana za specjalistów, bo tak sprawnie im idzie wciskanie kitu tym mniej rozgarniętym.. 🤔
@@ArcadeFan77 szczerze to nie spotkałem jeszcze realnie nikogo kto by twierdził wprost,że podana na lampie moc jest zaniżona a przyrządy pomiarowe,np. watomierze sfałszowane (i to akurat zaniżając,a nie odwrotnie). Przyznam,że po takim typie bym "pojechał" ostro bez wzgl. na konsekwencje,bo w tego rodzaju dyskusjach najważniejsze są dowody. Naukowe i laboratoryjne nie przekonują,to już tylko raczej na leczenie do Choroszczy...
Pod koniec świetności świetlówek bywały startery elektroniczne. Albo też wymienne lampy w świetlówkach kompaktowych.
Mam stare (10-letnie) świetlówki kompaktowe Osram. Niewiele były używane, nie mają jeszcze ciemnych nalotów, ale daje to mało światła. Skuteczność chyba się zrównała z halogenem. W pierwszej minucie gorzej niż tradycyjna żarówka 20-letnia.
Warto wspomnieć o trwałości tradycyjnych świtlówek i ich marnych odpowiedników LED, Odpowiednie warunki pracy dla świetłowek tradycyjnych dają żywotnść do 10 lat pracy, przy ledach gdzie każda z diód jest zasilania napięciem granicznym oraz generowanie ciepła przez ledy bo w takiej rurce jest ich czasem 144 szt zmniejsza ich zywotność do 1,5 roku. Dla mnie klasyczne gazowe rurki są najbardziej ekonomiczne w eksploatacji. Technologia LED jest w stanie raczkowania nie tylko w klasycznym oświetelniu ale i podświetlaniu matryc TV które nigdy nie dorównają kineskopowi. Pozdrawiam.
Oj, spóźnione informacje. Owszem, tanie ledy z Ali takie są, ale dobrej klasy dystansują świetlówki pod względem jakości światła, skuteczności, a jeśli będą dobrze chłodzone, poświecą kilkadziesiąt tysięcy godzin. Współczesne wyświetlacze też już odstawiły monitory CRT, tylko nie Manty za pięćset plus ;)
Zła odpowiedż, TV z najwyższych półek cenowych podświetlenie pada po 3 latach, tak samo odpowiedniki tradycyjnych świetlówek dożywają około 5 lat to są poprostu elektrośmieci które kosztują krocie a za ich utylizacje wszyscy płacą, produkują masówkę generując koszty wspomniajen utylizacji a zachłanni nowej technologii kupują :) pseudo telewizor, żarówki i inne sprzęty AGD na 2 lata :) jednak nasz kraj to śmietnik zachodniej i wschodniej technologii.
Jeśli jasność tych telewizorów ustawi się maksymalnie, to rzeczywiście trzy lata poświecą. Ale mój monitor np. pracuje już piąty rok, kilkanaście godzin na dobę, ale na 30% mocy i nie widać żadnej różnicy. Nawet jeśli żarówki ledowe będą świecić 3 lata, to i tak jest przepaść wobec zwykłych żarówek, których trwałość określono na tysiąc godzin. W Polsce problemy z trwałością biorą się z tego, że większość ludzi chce taniochy i kupuje dziadostwo. Wystarczy żarówki po prostu wziąć do ręki i wybierać te ciężkie, bo to będzie oznaczać, że mają większe radiatory.
Ledy liniowe działają około 2 lat. Dioda wg specyfikacji jest na napięcie 6V a jest zasilana 6,3V więc jest żywotność automatycznie się skraca tak samo jest z podświetleniem matryc jak dla mnie to specjalne działania mające na celu skrócić żywotność sprzętu. Ja pozostałem przy żarówkach swietlówkowych , telewizorach kineskopowych, starej pralce tamat500 dla mnie te urządzenia są bardziej efektywne bardziej solidne niż dzisiejsza tandeta a przecież przy takiej techologi jaką mamy obecnie sprzęt powinien być nieśmiertelny a Jet zupełnie na odwrót :) Moje telewizory pracują nonstop mają po 35 lat Unimor i Elemis są nie do zniszczenia. U mnie w gniazdu było napięcie 247V więc aby uchronić starszą elektronikę zastosowałem klasyczne peerelowskie stabilizatory napięcia które na wyjściu mają napięcie 218V oświetlenie mieszkania pracuje na 200V i tak naprawdę nie pamiętam kiedy wymieniałem żarówki może to było z 12 lat temu albo i więcej.
Ledy tak nie działają! Specyfikacja podaje prądy, a napięcia to napięcia przebicia, poniżej których dioda nie zaświeci. Nie ma czegoś takiego jak "LED 6V", może być najwyżej zespół dioda plus źródło prądowe, które wymaga takiego napięcia. I tu znowu podział: jeśli są tam rezystory, należy podać napięcie stabilizowane i uwzględnić spadek na przewodach. Manipulując nim można ograniczać prąd, zwiększając żywotność. Jeśli tam są źródła prądowe, napięcie może wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent i nie ma to znaczenia dla żywotności. Ograniczając prąd do np. 1/4 mocy znamionowej (czyli robiąc z żarówki ledowej 15 watów czterowatową) sprawimy, że będzie świecić wiecznie. Oczywiście ma to sens tam, gdzie takie moce nam wystarczą.
Powtórzę: dobrej jakości LEDy, czy to w paskach, czy jako żarówki, wytrzymują kilkadziesiąt tysięcy godzin, to jest kilkadziesiąt razy dłużej od żarówek. Trzeba tylko takie kupować, firmowe, po prostu droższe trzy razy od najtańszego szajsu. U mnie takie paski świecą już z dziesięć lat, jak nowe. W porównaniu ze świetlówkami, które są ciemne i mają okropną barwę, to jest przepaść.
Pamiętam jak znajomemu spalił się inwerter od świetlówki w starym notebooku i żeby zgrać z niego dane postawił za nim kulę Tesli. Słabo, ale świeciło
Zimne katody miały jeszcze jeden epizod. Zanim powstały tanie i skuteczne źródła LED, lub dziś popularne pasy LED, zimne katody miały przygodę... motoryzacyjną.
Jeżeli weźmiemy dowolny film o fanach motoryzacji z przełomu wieków, z pewnością zauważymy pod maską lub pod podwoziem charakterystyczne rureczki które oni nazywają neonami. W rzeczywistości zazwyczaj chodzi o bardziej zaawansowane świetlówki.
czekam bardzo na odcinek na temat LEDów 😁
21:21 - to teraz udam się z małą świetlówką pod linie wysokiego napięcia by sprawdzić ten efekt :)
///
żartuje !
... bo tak naprawdę to sobie dobrze zaplanuję aby noc była ciemna (dobrze zachmurzona)
a dany fragment linii wsiał nisko dla lepszego efektu
może nawet da się zrobić takie wieczne światełko w środku lasu
wieszając to na drzewie lub słupie tak by samo świeciło
Ciekawe plany na śmie......znaczy życie masz xD
@@szymekstormtymczasowe1730 dlaczego uważasz, że przebywanie pod linią wysokiego napięcia ze świetlówką w ręku jest bardziej niebezpieczne, niż bez świetlówki?
@@chomikdzungarski5796 Prawdopodobnie dlatego tak uważa, że należy do pokolenia czerniącego światopogląd, wiedzę bardziej z filmów niż z nauki.
Filmy w zakresie efekciarstwa w większości opierają się na fikcji. Bo jeśli jest pokazany wybuch to 200x większy niż w rzeczywistości. Jeśli chodzi o elektryczność to już zupełnie zalewa sie widza efektami, bo elektryczności nie widać.
Dlatego pewnie u dzieci kino tworzy wyobrażenie że prąd to iskra która lata w tą i z powrotem paląc wszystko do czego się dotknie.
Na szczęście mamy UA-cam do korygowania różnych fałszywych przekonań dzięki blogerom, z których cześć to elektrycy pokazujący doświadczenia.
Sam nie wiedziałem że po całkowitym zwarciu kabla przy braku bezpiecznika on się nie spala, nie wybucha, tylko nagrzewa jak grzała, po czy topi się izolacja i dalej świeci jak drut w żarówce tylko słabiej.
Oczywiście generując ogromne ciepło i jeśli było by coś łatwopalnego blisko to zapaliło by się.
Z filmu serwisanta linii wysokiego napięcia widać było że ludzie mogą sobie po tych drutach pod napięciem jeździć jak na wyciągu krzesełkowym. Pokazywał jak zbliża rękę do przewodu i przeskakuje niebieski łuk elektryczny.
Widać prąd zabija gdy przepływa przez osobę duże napięcie, a gdy nie jejst uziemiona to może nawet wisieć na kablu tak jak robią to przecież ciągle PTAKI.
Całymi stadami przesiadując na rożnych liniach gdzie płyną tysiące wolt.
Ptak ma prawie taki sam biologiczny system jak człowiek i jeśli jemu to nie szkodzi to człowiekowi pewnie też.
Choć pewnie są jakieś limity czasu.
@@Artimaxe Polecam zapoznać się z pojęciem " napięcia krokowego " ! ;) Pozdrawiam
P. S. Jedni mówią, że z . bija prąd, inni, że napięcie, a czasem jest to jedno i drugie !
@@heniuszczesliwy9711 ciekawe ile osób na tym forum ma osobiste doświadczenia z porażeniem prądem sieci 230 V i to podczas własnych doświadczeń, a nie w pracy lub bo ktoś coś źle zrobił i padło na nich.
Gdyby na takim forum był Nikola Tesla to pewnie mimo zdecydowanej większości głosów przekonujących go o śmiertelności zabaw z elektrycznością kontynuował by swoje pokazy. Dlatego że będąc praktykiem wie z doświadczeń na ile może sobie pozwolić, a na ile nie. Bo kopło go nie raz.
Niektórzy ludzie mają taki opór elektryczny skóry dłoni że przyłożeniem palca podobno sprawdzają napięcie - zamiast neonówką, a obecnie elektronicznym wskaźnikiem z biperem (który rzadko używam bo przyzwyczaiłem się do majsterkowania pod napięciem jak podobno większość np elektryków w UK gdzie modernizacja starej tablicy tego podobno wymaga, by nie wyłączać całej ulicy).
Do tematu - jak pisałem wcześniej żeby człowiekowi coś się stało musi przez niego przepłynąć prąd, czyli musi zamknąć obwód mając gdzie upłynąć.
Jeśli człowiek nie jest połączony do ziemi, albo jest połączony, ale system energetyczny nie (bo są takie które nie kopią w ogóle i można sobie wkładać palec do gniazdka stojąc boso na podłodze z materiałów przewodzących i uziemionych z fundamentem). Np w odseparowanych od elektrowni instalacjach fotowoltaicznych można zrobić sobie taki system (mający wady i zalety).
Chodzi o to że prąd nie jest taki straszny jak go malują, podobnie skażenie radioaktywne. Ogólnie polityka informacyjna wobec tego co może ludziom zagrozić wydaje się być nakierowania na przesadne zastraszanie (by dmuchali na zimne). Mnie prąd poraził z 5 razy i to do takiego stopnia, ze nic mi się nie stało dlatego gotów byłbym dotykać przewodów da zabawy nie mając z tym złych skojarzeń (oprócz samego leku przy skurczu mięśni -jednak okazał się być on sztucznie wyolbrzymiony przez masową kulturę).
Co do napięcia krokowego to kiedyś o tym słyszałem i wydaje mi się podlegać temu samemu. Czyli np podczas kroku tworzy się różnica potencjału wynikająca z różnych miejsc przyłożenia nóg do ziemi po której będzie leciał prąd (bo go dobrze przewodzi cop sprawdziłem eksperymentalnie dziwiąc się że w ogóle prąd do domów jest dostarczany od dawna minimum dwoma kablami choć mógłby być jednym bo ziemia robi za drugi potrafiąc rozświetlić żarówkę -przynajmniej w mojej okolicy gdzie woda jest blisko, bo dla przesyłu większych mocy pewnie to ma znaczenie - podziemna warstwa wodna jako gigantycznej średnicy kabel energetyczny. Tylko że do przesyłu energii trzeba dodać drugi prawdziwy kabel i możesz wszędzie mieć prąd na działce ciągnąc go tylko jednym drutem)
Wracając do przykładu z krokiem to rozumiem to tak obie nogi muszą być w innych potencjałach elektrycznych a człowiek najmniejszą linią oporu dla przepływu takiego prądu. Bo inaczej nie przepłynie przez niego tylko obok po czymś innym, jak pioruny szukające sobie najlepszej drogi.
Prąd nie jest zabójczym demonem gdy się pozna jego zasady działania i jak gdyby oswoi sobie.
Przy okazji dodam, że wg mnie człowiek nie jest kosmicznym przypadkiem, ani żartem kapryśnego boga tylko wysoce zaawansowanym, inteligentnym nie tyle co biologicznym o ile ELEKTRYCZNYM robotem genialne zaprojektowanym przez... (kto wie ten wie:)
Tylko że ta elektryka jest na głębszym poziomie, to co chemia, biologia to rezultat zewnętrzny pracy tej cyfrowej elektrycznej maszynerii która wszystkim (całym organizmem steruje).
Niektórzy (jej twórcy) twierdzą że ta technologia jest bardziej odporna niż doświadczają tego na co dzień jej użytkownicy ( mających chyba jakieś softwarowe ograniczenia jej mocy)
Życie jest cudem ale ten cud napędza mechanizm matematyczny (żyjemy bowiem w cyfrowym matixsie -patrz np hipoteza holograficzny wszechświat:)
Niektórzy są aż tak bardzo zaawansowani w kontroli tej technologii (coś jak w filmie Luccy) że zyskali nieśmiertelność za życia.
Ludzie wierząc w czas i przestrzeń doświadczają tego jako prawdziwe, a dla niektórych to iluzje umysłu materializującego im danego rodzaju doświadczenie, co mogą przemieniać świadomie (tak jak wspomniano o tym w filmie Matrix, na przykładzie zaginania łyżeczki).
Życie tu to magia
i wszystko jest możliwe
ale lęki i ograniczające przekonania stopują rozwój ludzi ubożąc ich doświadczenie do życia w wyuczonym schemacie, tzw prawdy (czyli tego z czym się osłuchali i za prawdziwe uznali)
a to może być cokolwiek
bo ludzki umysł może uwierzyć we wszystko co jemu się odpowiednio poda jako prawda na tym bazują rożne sekty i ideologie, w tym te największe - religie)
cudowne uzdrowienia, klątwy, opętania i stygmaty są wynikiem wiary w nie
bo świat działa jak efekt placebo
jak ktoś w coś wierzy
czegoś się boi
to przyciąga to
jako sposób
doświadczania
życia
może to i dobrze że ludzie tego nie wiedzą jeszcze gdy są potrzebni do realizacji pracy na rzecz dobrobytu świata
gdy ludzi w pracy zastąpią roboty to wypłynie ta wiedza, że to jak w filmie *_Trzynaste Piętro_* jest (prawie) wszystko
@1:19 _"Świeciły bielą dusz nieczystych"_ *** O to, to! A kobiety twierdzą że mężczyźni nie znają się na kolorach typu "pudrowy róż" itp. :D
😂
-Poproszę białą farbę.
-Jaki odcień?
-odcień dusz nieczystych
@@MultiKomentator - Nie mamy na stanie, ale na zamówienie możemy sprowadzić z Tamtego Świata.
Typowy zapłonowy układ RLC. Są do też świetlówki bez luminoforu, specjalnego przeznaczenia, do odkarzania bakteryjnego pomieszczeń sal operacyjnych i zabiegowych twardym promieniowaniem UV przed samymi zabiegami. Takie są zamontowane w naszym wiejskim ośrodku zdrowia.
U moim domu rodzinnym taka zawinięta świetlówka świeci w kuchni już z 7 lat. Cały czas czekam aż te dziadostwo się przepali i będę mógł wstawić jakiegoś mocnego leda, bo odwzorowanie kolorów jest tragiczne
Centusiowe podejście 😂
no to czekamy na LEDy