To przestań się starać i zaakceptuj to, że być może już zawsze będziesz singlem. Naucz się żyć tylko dla siebie. Wielu ludzi na świecie nie ma bliskich i żyją. Co czyni Cię lepszym do nich? Kto powiedział, że trzeba kogoś mieć by być szczęśliwym? Jeżeli sam nie potrafisz cieszyć się życiem to myślisz, że kobieta to zmieni?
Singiel ma lepiej: 1 Zero trosk i mniej problemów 2 Nie wysłuchujesz zbędnych uwag 3 Nie musisz się zmieniać jesteś sobą 4 (Dla mnie najlepsze) Nikt na Ciebie nie będzie patrzył jak przyjdziesz do domu nawalony jak Messerschmit i przegadywał się z Tobą :D
Trzynastadzielnica osoba w związku ma lepiej: 1)Owszem, ma troski, bo ma o co się martwić. A singiel ma spokój, bo nie ma nic. 2)Zbędnych uwag? A może słusznych, bo warto nad sobą pracowac? 3)Zmienia sie na lepsze, bo ma do tego bodziec. Bycie singlem to stanie w miejscu. "Ważę 100 kg ale po co sie zmieniac, jezdę sobo XD" 4)To znajdz sobie dziewczyne ktora będzie pila tyle co Ty, to zrozumie xD Albo Ty zrozumiesz, że chujowo jak bliska Ci osoba tak dużo pije. Bycie w związku to taki spokój ducha i taka błogość, że niestety nie masz racji- jako osoba samotna bylem mniej szczęśliwy. Oczywiscie bycie singlem ma zalety, ale nie pisz, że jest lepsze zią xD
1) I właśnie ten spokój jest najcenniejszy - zero trosk, co najwyżej zawodowe, które mi w zupełności wystarczą.. 2) Pracować nad sobą można i samemu - nie potrzebuję do tego drugiej osoby, zresztą im ktoś bardziej trajkocze nad głową, żebym coś zmienił, to prędzej tego nie zmienię, a na pewno pójdzie mi to wolniej :) Jeśli dla związku miałbym zrezygnować z ciekawej pracy, pasji czy przyjaciół to sory, ale nie wchodzę w to... 3) Nie uważam, że trzeba być z kimś żeby się zmienić na lepsze; zależy zresztą CO ja mam zmienić w swoim życiu, jakie mam cele i co jest dla mnie najważniejsze. Jeśli cokolwiek zmieniam, to przede wszystkim DLA SIEBIE i to JA przede wszystkim czerpię radość z tych zmian, jeśli tylko są pozytywne. Jakbym ważył sto kilo to naprawdę nie musiałbym mieć kobiety przy sobie, żeby zacząć się odchudzać ;-) 4) Ostatnio nie miewam takich przypadków... ;-) Jakoś naprawdę nie odczuwam potrzeby bycia z kimś za wszelką cenę, co obserwuję u niektórych. Zbyt cenię sobie niezależność i wolny czas, żeby go poświęcać drugiej osobie. Brutalne, ale prawdziwe.. Także raczej wszelkie zalety samotnego życia póki co wygrywają zdecydowanie z wadami. No i dzieci.... Jednak najcudowniejsze są, jak smacznie śpią i się nie odzywają ;-)
Bo On realizował swoją Pasję... Może to brzmi jak szyderstwo, ale nie jest nim. Bo robił to dla nas i za nas. Pasją Pana Jezusa jest miłość i zbawienie duszy każdego z nas, nie tylko swojej żony i dzieci - gdyby był zonaty. Rodzina tylko by mu przeszkadzała w tym, co uważał za najważniejsze. On to wszystko zrobił dla nas! Zupełnie bezinteresownie i za darmo. Zresztą polecam poczytanie św. Mateusza, r. 19 i I listu św.Pawła do Koryntian, co obaj sądzili w temacie "bycia w związku". Tylko, że nieliczni to zrozumieją. Ale Pan Bóg od każdego wymaga według zrozumienia, jakie mu dał,więc żonaci i mężatki też mają szansę "załapania" się do Nieba. Choć trudna to droga.
A Ty tak naprawdę nie istniejesz. Istnieje tylko twój mózg w słoiku, podłaczony do potężnego superkomputera symulującego rzeczywistość. Odważ się popatrzyć wokół i wziąć rzeczywistość taką, jaka jest. Myśląc w ten sposób, można zakwestionować nawet istnienie własnych rodziców. I dojśc do wariatkowa. Czego się obawiasz, że jak Bóg istnieje, to trafisz do piekła? To się zastanów nad swoim życiem. Historyczności Pana Jezusa nie kwestionują nawet najwięksi masoni i ateiści. On żył na Ziemi jako człowiek. To fakt taki, jak ten, że istniał i żył Mieszko I.
Miej wyje..ne a będzie ci dane. Ja mam i nie jest mi dane. A może... właśnie jest mi dane? Spokój, czas dla siebie, w łóżku nikt mi nie zawraca tyłka, nie muszę się strasować każdymi jej imieninami, urodzinami, świętami, jej rodzicami, domyślać się wiecznie "co autor miał na myśli"... Wszystkim tym, co się ze związkiem łączy. A że jestem z natury samotnikiem i najlepiej odpoczywam spędzając czas ze sobą samym, to chya jest mi dane. Jak jestem z komś np. w knajpie, na spacerze, czy imprezie, to tylko zastanawiam się, kiedy to się skończy i będę mógł pojechać już do domu. Św. spokój - to mój ulubiony święty.
Dokładnie, trzeba widzieć dobre strony singielstwa, a jest ich trochę :D z resztą szybciej się kogoś znajdzie będąc pozytywnie nastawionym i szczęśliwym ;)
Aniu, jak zwykle gratuluję kolejnego filmu. Pozwól proszę, że jako 26 letnia singielka opowiem na moim przykładzie, czysto subiektywnie o realnym byciu samotnym ludkiem... 1. Wróciłam w piątek po 15 z pracy i do dziś (niedziela) siedzę w domu w dresie - z przerwami na kąpiel, 2. Wszechobecne Andrzejki spędziłam sama ze sobą, dosłownie kazda z moich koleżanek ma męża, narzeczonego, długoletniego partnera i każdy poszedł parą na jakąś imprezę Andrzejkową, 3. Od piątku singielka jak ja, buszuje na sympatia. pl w poszukiwaniu bratniej duszy, 4. Oplakujesz swoją nieporadnosc i samotność w tych samych dresach i w tym samym łóżku w którym myślisz, że mógłby tu leżeć ze mną wspaniały facet, który zapewne jeszcze się nie urodził, 5. Mieszkasz w starej kamienicy i sama targasz dwa wiadra, wypełnione węglem, 6. Wpierdzielasz co w rączki wpadnie, 7. Oglądasz Bridget Jones 3 i odnajdujesz w niej siebie, myślisz, że może warto mieć tylko dziecko... 8. Śledzisz Facebooka i widzisz, że faktycznie kurwa wszyscy Twoi znajomi mają już nieźle w czubie razem ze swoimi połówkami, 9. Myślisz o kolejnym tygodniu pracy - Jupiii, 10. ...następuje lekki zwrot akcji bo udaje ci się znaleźć faceta na sympatii, który ma normalny opis i świetne zdjęcia, w dodatku mieszka 20 km od ciebie...szukasz go na fb bo nawet za nick ustawił swoje imię i nazwisko. Serce bije coraz mocniej bo JEST na fb! A w galerii ma...zdjęcia ze swoją dziewczyną...od dwóch lat. SERIO 11. Znów chce ci się jeść, wiec żresz cukierki, 12. Wracasz do łóżka i cieszysz się z tego, że twój pies jeszcze chce z tobą poleżeć, 13. Analizujesz w myślach, czemu ty, z mega poczuciem humoru, po dwóch kierunkach studiów, z dobrze płatną i przyjemną pracą, całkiem ładną choć lekko okrągłą blond buźką nie masz nikogo przy swym boku, 14. Szukasz Bridget Jones 1... 15. Patrz punkt 11 16. Zastanawiasz się co teraz mogłoby cie uszczęśliwić...i przypominasz sobie, że chyba jeszcze się nie urodziło... 17. Zaczyna boleć cię głowa, tylek i plecy od kiśnięcia w wyrku. 18. ...A o 1 w nocy wydzwania twój były... Happy Chanuka! Miłego dnia! Dziś kontynuuję co zaczęłam w piątek...
Powiem tak.. Niesamowite jest to, że masz dopiero 26 lat i widzisz to wszystko jako koniec świata. Po pierwsze jeśli jedynym czego brakuje Ci do pełni szczęścia to facet to bardzo niedobrze. Bo znaczy to tyle , że sama ze sobą nie jesteś do konca szczęśliwa i jak trafisz na Pana, który to będzie umiał wykorzystać (tak jak i ja 4 lata temu) to narażasz się na bardzo duże niebezpieczeństwo i na to, ze on to wykorzysta... Ja mam 31 lat, jestem sama i nie mam zamiaru pakować się w przypadkowy związek tylko po to, żeby z kimś być albo uszczęśliwić swoją mamę... A przez mojego byłego ( a raczej przez siebie, bo ze strachu nie potrafiłam od niego odejść) , który tak na prawdę nie szukał kobiety tylko "ptaszka do klatki" którego można zamknąć i sterować jego życiem zmarnowałam 2 lata na związek, który wcale nie był związkiem.. ale mi się wydawało, że to już musi być ten, bo mam 27 lat itd... Weź życie w swoje ręce, zajmij się swoją pasją, jesteś babką po dwóch kierunkach - na pewno masz olej w głowie i zainteresowania! A skoro kończysz pracę o 15 to zamiast siedzieć w gaciach w domu idź na pokaz fajnego filmu, jedź w góry, idź na basen, dbaj o siebie, rozwijaj się, chodź na kursy rozwijające Twoje zainteresowania, spotykaj sie z ludźmi, którzy mają pomysł na własny biznes i siebie a nie wyczekuj w dresie faceta :) Bo jak już go wyczekasz to na pewno na to wszystko nie będziesz mieć czasu. A potem będziesz prać pieluchy i narzekać, ze na nic innego nie masz czasu - i to też jest okej, bo to kolejny etap życia przecież..:) Ja w międzyczasie zaczełęm słuchać siebie, rozkręciłam swoją firmę , robię to co kocham, poznałam mnóstwo fajnych ludzi, przełamałam swoje strachy i wiem, że zamiast siedzieć i użalac się nad sobą jestem w tej chwili o wiele dalej niż byłam - zarówno zawodowo i duchowo. Sama siebie bardziej lubię :) I spokojnie - nie uważam siebie za specjalistkę i ideał. Też musiałam do tego wszystkiego dojść ciężką pracą, wysiłkiem i zmuszaniem się na początku przede wszystkim do "niesmęcenia". Pozdrawiam i życzę porzucenia dresów i zamiany na coś kreatywnego, co da Ci radość, uśmiech na twarzy i zadowolenie z samej siebie. Czołem!
misiaczkova Dziękuję bardzo za przeczytanie i w ogóle za tak konkretną opinię! Powiem szczerze, że w tygodniu mam sporo innych zajęć, chodziło mi bardziej o samotność w czasie wolnym, który i mi się należy 😉 Wiem, że 26 lat to nie 36 czy 46...jednak czuję się na tyle dojrzała i chętna do bycia w związku, że odczuwam tą samotność i jednak też smutek... Oczywiście, że trafia się byle ktoś, kto chętnie zamotał by w moim zdrowym rozsądku jednak umiem bronić się przed tymi nieodpowiednimi wampirami emocjonalnymi (nawet mój byly) - stąd dalsza samotność... Wierz mi lub nie ale samotne seanse kinowe, wypady weekendowe, wyjścia w różne miejsca wcale nie dają mi już radości - singielstwo juz mnie męczy, przestaje być wartościowe. Nie szukam nic na siłę, jednak nie robie tez castingow - absolutnie. Czekam po prostu dalej na kogoś, z kim bez obaw wejdzie się w rozwijającą dwie strony relację :-) Również pozdrawiam życząc wszystkiego dobrego!
I jeszcze jedna ważna rzecz. Bycie samej wykorzystaj też na to, żeby się zastanowić nad tym z kim właściwie chciałabyś być. W moim przypadku ten czas po pierwsze był potrzebny do tego, żeby uświadomić sobie jak bardzo ten mój były był nie dla mnie. Jak bardzo od samego początku nie rokował na nic dobrego i jak bardzo nie chciałam widzieć, że nic z tego nie będzie. Byliśmy tak zauroczeni, ze bez namysłu bardzo szybko zaczeliśmy być parą. I to był duży błąd. Po drugie warto się zastanowić jakie cechy, zainteresowania, poglądy, fundamenty mógłby mieć ten właściwy. Nie byle jaki byle był tylko taki, z którym będzie Ci dobrze - i tam go szukaj :)
Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach ludzie chcą się dowartościować posiadając partnera/ partnerkę i nie potrafią żyć w pojedynkę uważając, że sami będą nieszczęśliwi. Grunt to pozytywne nastawienie do świata i do ludzi, czasem warto trochę poczekać i związać się z kimś wyjątkowym.
i dlatego ja uważam, że każdy człowiek powinien najpierw nauczyć się sam z sobą być szczęśliwy, a dopiero później budować związek. nie powinniśmy uzależniać swojego szczęścia od kogokolwiek.
“Until you get comfortable with being alone, you’ll never know if you’re choosing someone out of love or loneliness.” - Mandy Hale ... żadna wielka pisarka ale tutaj trudno odmówic jej racji.
Dokładnie to jest kluczem do zdrowego związku, jeśli masz niską samoocenę i potrzebujesz drugiej osoby żeby się dowartościować to ten związek nigdy nie będzie normalny.
Odpowiadając na pytanie w tytule, bo jednak trochę tym singlem jestem :D I pod żadnym pozorem się tego nie wstydzę :) 1) Robisz to co chcesz kiedy chcesz i z kim chcesz 2) Obserwujesz swoich znajomych z innej perspektywy szczególnie jak są w związkach 3) Masz więcej czasu produktywnego dla siebie, ale czasem dla osób słabych mentalnie jest odwrotnie i single popadają w lenistwo. 4) O ile nie masz kredytu na mieszkanie możesz w każdej chwili spakować się i wyjechać bo druga osoba Cię nie trzyma. 5) Bycie singlem uczy miejskiego survivalu I jeden dość ważny minus! 1) Dostrzegasz że znajomi zaczynają Cię traktować jako przycisk "emergency" bo jesteś singlem i musisz mieć dla nich czas! Bo oni mają chwilę i Ty musisz rzucić wszystko aby się z nimi spotkać ;) Pozdrawiam i życzę udanej niedzieli
Jeśli tylko jesteś do tego "używana" to nie bardzo, nie można pozwolić sobie aby Cię osoby wykorzystywały bo im jest tak wygodniej. Tak nie wygląda zdrowa relacja międzyludzka. Czucie się potrzebnym nie polega na wiecznym wykorzystywaniu przez potrzeboskich, a na wspólnych korelacjach przeżyciach, emocjach oraz doświadczeniach. Ale to odcinek o byciu singlem :D a nie o budowaniu relacji międzyludzkich. Może Ania kiedyś taki odcinek zrobi :) Pozdrawiam i więcej wiary w siebie @Kimasxi
👌 Nie chodzi o to by być singlem czy w związku ale trzeba być "beyond" i "ponad byciem w związku i ponad byciem singlem". 😊 Ale jeszcze trzeba wierzyć że ma się zajebiste relacje z kazdym i luźno i śmiało zagadywać do każdego i kazdej i wiedziec że wypada ci gadać cokolwiek co i jak chcesz do kazdego
Bycie singlem, tak samo jak bycie w związku ma swoje plusy i minusy często plusy z jednego są minusami drugiego. Będąc singlem jesteśmy bardziej "rozejrzeni" na otoczenie i możemy lepiej je analizować, do tego jeszcze mamy Annę, która nam tłumaczy wiele zjawisk. :) Ania nie dodała jeszcze jednego wprost (tylko półsłówkiem), że taki singiel szukając sobie partnerki (jeżeli za bardzo tego chce) może się przypadkiem zaangażować w niefajny dla siebie związek (no bo właśnie tak bardzo nie chciał być singlem, że się zaangażował bez oględzin) :) I jeszcze jedno, ciekawe czy autorka też zauważyła to: podchodzi osoba do osoby i zagaduje , ta osoba zagadana jest zaskoczona (to praktycznie zawsze) i ten element zaskoczenia jest lekko stresujący i niekomfortowy na tyle, że znacznie łatwiej i szybciej przychodzi nam odmówić (czego by ten drugi nie proponował - czy spotkanie czy telefon czy rozmowa) i odmawiamy i dopiero po chwili jak osoba odchodzi, znika stresik to do nas dociera pytanie - właściwie dlaczego powiedziałem/am "nie". Tak pochopnie. W skrócie, przez element zaskoczenia, który wywołuje lekki stres, jesteśmy bardziej skłonni odmówić, pochopnie, niż nawiązać kontakt. Ludzie czują, że na przykład wymiana numeru tel jest zobowiązująca.. i dlatego prędzej odmówią (na wszelki wypadek) niż się zgodzą - nie chcąc wychodzić ze swojej strefy komfortu :)
Bardzo trafne spostrzeżenie z tym stresem przy poznawaniu. Poza tym też miałem taki lekki niedosyt - singiel przeważnie nie ma zielonego pojęcia, że zaczyna się spotykać z osobą, która może być toksyczna - może to wyjść dopiero po jakimś czasie.
Fajne, że jest taka osoba na yt jak Ty. Zawsze kiedy mam problem w związku, nie wiem co robić, jak się w danej sytuacji zachować to wracam do Twoich filmów, jesteś antidotum na wszelkie wątpliwości i Twoje zdania są strzałem w dziesiątkę :) Jestem osobą, która nie lubi mówić o swoich uczuciach, problemach i wątpliwościach innym ludziom, zawsze zachowuje to dla siebie. Oglądam Cię od Twoich pierwszych filmów i nigdy się nie zawiodłam. Niektóre słowa trafiały za mocno, ale były też wiadrem zimnej wody. Bardzo, ale to BARDZO mi pomogłaś poukładać wszystko w głowie. Dziękuję, Aniu :)
Ja również zazdroszczę tym co są w udanych związkach, sama do takiego dążę. Patrzę czasami niestety zbyt ogólnie, zapominając, że nawet drobnostki potrafią zmienić wszystko. A "banalne sprawy jakie sa w filmie" dla mnie niekoniecznie są banalne, gdyż pokazują kilka punktów widzenia, te rzeczy, o których najczęściej zapominamy ;-)
Lepiej poczekać na osobę, która będzie patrzyła i odbierała świat z podobnego, jak nie takiego samego punktu co my, niż czepiać się pierwszej lepszej osoby. Myślę, że też większość takich związków, zależy głównie od definicji rodziny/związku jaką ma ta konkretna osoba. Dla mnie rodzina, dom, związek, bliska relacja z partnerem to najważniejsza część w życiu, to miejsce do którego wracamy i odpoczywamy, relaksujemy się ( w obecności partnera, bo daje nam wsparcie, zrozumienie). Nigdy nie weszłabym w związek z osobą z która nie potrafiłabym stworzyć takiej "bezpiecznej" relacji, bo uważam swoje życie za coś cennego. Gdy tylko argumentowałam to w podobny sposób, to spotykałam się z obelgami pod swoim adresem (nie przesadzam), ale dynda mi to. Moje życie to dar i mam prawo kierować nim w taki sposób jaki uważam za słuszny, nic mi do tego co robią sobie inni ze swoim życiem, ale pilnuję by ktoś nie mieszał mi w moim swoim brudnym nochalem. Wiem, że cierpliwość popłaca. W momencie dla mnie bardzo trudnym, kiedy pogodziłam się, że nie spotkam już nigdy przyjaciółki, ona się pojawił. Jestem pewna, że i tak będzie z miłością. Nie ma co szukać na siłę.
Ja jestem takim singlem, wiem, czego szukam i cierpliwe na to czekam, tylko ta presja otoczenia... wszystkie ciotki, wujki próbują mnie przekonać, że lepiej mi będzie z byle kim, byle był. Gdyby tylko pozwolono żyć ludziom jak chcą i nie raczono ich swoimi mądrościami, o ile mniej przykrości i presji byłoby wokoło
Ale co się przejmujesz ich presją? Co oni Ci mogą zrobić? Niech sobie gadają. No ilicz się z tym, żefaktycznie możesz zostać sam. Tak naprawdę, to Twój wybór. Bo jeśli chcesz czekać na ideał (tak jak ja) - to licz się z tym, że będziesz sam, i to z dużym prawdopodobieństwem, bliskim 100%. Bo szansa na spotkanie ideału, i to jezcze takiego, któremu Ty się spodobasz, wynosi praktycznie 0%. O wszytkim decyduje jednak libido - jeśli masz je silniejsze od Twojej wrażliwości na wady (z Twojego punktu widzenia) drugiego człowieka - to raczej szybciej niz później będziesz w związku.
Ci sami ludzie potem gadają o wolnej woli. Ja też nie chce zawierać związku z byle kim bo toksyczna relacja to jest znacznie gorzej. Człowiek jest jak usychające drzewo.
Mnie od 10 lat trują dlaczego jestem sama i kiedy w końcu kogoś sobie znajdę, ale mam to szczerze w czterech literach, bo jak ktoś się znajdzie to fajnie, jak nie to nie będę płakać z tego powodu.
***** Też jestem z tego założenia. Obawiam się że dużo osób tutaj jeszcze nie ma 18 lat, a wypowiada się jakby mieli by zostać dla nie jednego mentorami życiowymi.
Ja tam wolę być singielką. Wolę życie w pojedynkę. Uwielbiam to, jestem skupiona na siebie. Lubię swoje życie. Jestem, sama półtora roku, mogę się rozwijać, rozwijać swoje zainteresowania. Czasami myślę nad tym, jak to jest być w związku. Single, to kolorowe ptaki, które są po prostu wolne.
[Uwaga! Długie] Bycie singlem jest łatwiejsze, prawda? "Lepiej być samemu niż z byle kim...". Mam mieszane uczucia co do tego. Masz absolutną rację, że lepiej uciekać od partnera, który jest toksyczny, że bycie singlem to możliwość poznania lepiej siebie (choć jeżeli chodzi o to, też bym polemizował). Wszystko jest fajnie do momentu kiedy nie wchodzisz do pustego mieszkania i mówisz w myślach "kochanie wróciłem...". Jesz coś z przed 3 dni, bo nie masz czasu na normalne zrobienie obiadu, dlatego robisz na kilka dni. Jesz przy stole w ciszy, po czym zmywasz jeden komplet - talerz i sztućce. Siedzisz na fotelu, gapisz się w tv lub komputer do późnych godzin. Zdarza się, że poczytasz książkę, choć też z trudem. Znajomi przychodzą (o ile przychodzą) raz na jakiś czas, bo przecież oni też mają swoje własne życie. Niektórzy są po ślubie, już mają dzieci. Najczęściej dzwoni do ciebie mama z pytaniem czy wszystko jest ok, czy czegoś nie potrzebujesz. Chcesz poznawać nowych ludzi, natomiast wychodząc z pracy marzysz tylko o tym żeby odpocząć lub książkę poczytać, wziąć odprężającą kąpiel napić się dobrego, zasłużonego po pracy piwa. Oczywiście o ile masz czas, bo wychodzisz z pracy przeważnie po 18... Czekasz na tą jedyną / tego jedynego. Na pewno go kiedyś spotkasz na ulicy, w klubie, w pracy. Nie trzeba się będzie męczyć, bo przecież "ona będzie mnie rozumiała, bo przecież ona wie - w końcu to ta jedyna - ten jeden". Na weekend wychodzisz gdzieś ze znajomymi, bo przecież nosi cię w domu. Przecież nie chcesz ciągle w nim siedzieć. Rodzice znowu dzwonili, żebyś wpadł/wpadła na obiad. Nie wiesz jak im to powiedzieć, że nie jesteś "małe dzidzi" i nie chcesz wysłuchiwać jaki oni mają plan na ciebie. Nie daj boże, że będzie jeszcze ktoś z rodziny, kto będzie mówił, co jak, po co i dlaczego. Normalnie osoba wszechwiedząca i mająca plan na Twoje życie. Poza tym dziwiąca się, że jesteś w takim stanie cywilnym, w jakim jesteś. Jeżeli wychodzisz w sobotę gdzieś do miasta to w niedzielę wita cię kac. Mniejszy lub większy ale zawsze. Czy będzie on z dodatkiem drugiej osoby w twoim legowisku, to już twoja brożka. Ale to raczej małe szanse żeby coś z tego było (choć nie chcę generalizować i mogę się mylić). Niedziela to taki dzień, gdzie szczególnie w tej porze roku "lewituje się" między swoimi sprawami. Niedziele szczególnie teraz potrafią być nudne. Przychodzi otępienie. O 20.00 gotujesz obiad na kilka następnych dni, bo znowu wiesz, że nie masz czasu lub po prostu nie chce ci się gotować po przyjściu z pracy. Dodatkowo planujesz, że skoro masz trochę (nie masz zbędnych wydatków) kasy, to w tym tygodniu zjesz coś na mieście. O 21.30 Zdajesz sobie sprawę, że za chwilę ten cały cyrk (czyt. tydzień) znowu się zacznie. Pytasz retorycznie samego siebie o inteligencję pracodawcy i współpracowników oraz o sens swojej pracy. Dokładasz kilka epitetów na temat ludzi, którzy będą korzystać z twoich dóbr materialnych czy usług. Wszystko to mówisz na głos, żeby uwolnić emocje. Przecież nikt cię teraz nie słyszy. Nikomu nie musisz się tłumaczyć ze swoich wyborów. Nikt cię nie skrytykuje. Nikt nie wyśmieje. Nikt nie poklepie po ramieniu. Nikt nie powie z wdzięcznością - "dobrze, że jesteś". O ile się mylę? Wydaje mi się, że to nasze pokolenie zatraca powoli umiejętność "docierania się" w relacji. Chcemy wszystko "instant". Świat technologiczny poszedł do przodu i człowiek chce się do niego jakoś przystosować. Szkoda tylko, że niektóre relacje traktujemy jak grę w najnowszym smartfonie, który ma się w abonamencie za kupę kasy, a ma te same funkcje co komórki z przed kilku lat. Instalacja, pogranie, level i wymagania się zwiększyły, i już nie wyrabiamy - wkurzamy i się wywalamy.
O tak... Doskonale Cię rozumiem. Też z nieukrywanym zażenowaniem obserwuję tą "jednorazowość" dzisiejszego świata. Bo przecież dziś już nic się nie naprawia: masz dziurę w swetrze- wywalasz sweter, złamał Ci się obcas- kupujesz nowe buty; że już nie wspomnę o całej elektronice która traci na wartości z zawrotną szybkością i w mgnieniu oka staje się elektrośmieciem. Wszystko chcemy mieć "fast" i "easy". To samo przekłada się na ludzkie relacje. Bo przecież o ile łatwiej jest zostawić i poszukać czegoś nowego niż spróbować zrozumieć, dotrześ się, pokochać "pomimo" a nie "za", włożyć to swój czas i zaangarzowanie. Może poznając się 10-20lat temu byliśmy faktycznie innymi ludźmi, bo przecież wszyscy się zmieniają, rozwijają, dorastają, starzeją... Ale czy w takich relacjach także warto rozważać możliwość "wymiany na lepszy model"? Czy imprezy typu "złote gody" nigdy nie będą przeznaczone dla naszego pokolenia? Czy warto? Moim zdaniem absolutnie nie.
Jadwiga Sz Z poznawaniem ludzi przez internet jest różnie. Oczywiście ma to swoje plusy (możesz poznać masę wartościowych osób), natomiast z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że: 1. Po "drugiej stronie" może być Twój sąsiad, osoba z drugiego końca Polski lub świata, jakiś bot z algorytmami sztucznej inteligencji, lub.... 2. ...osoba, która chcę Cie wykorzystać, bo... może. Ma wiedzę i narzędzia do tego. To może być osoba, która ma ogromną wiedzę informatyczną lub szczeniak, który ściągnął program "do hakowania" innych, zobaczył tutorial jak tego się używa i teraz mentalnie się "onanizuje", że może coś takiego robić. 3. Pomyśl tak, spotykasz kogoś w sieci, fajnie Wam się rozmawia, dobrze się z tą osobą bawisz. Postanawiacie się spotkać. Okazuje się, że to właśnie ta osoba, a nie jakiś przebieraniec. Myślisz sobie, uff... przynajmniej wygląd się zgadza. Siadasz z tą osobą żeby pogadać i na ułamek sekundy przypominasz sobie wszystkie rozmowy bardziej lub mniej intymne, które przeprowadziłaś z tą osobą, którą swoją drogą widzisz po raz pierwszy w rzeczywistości. Jak się wtedy poczujesz? 4. Kontakty internetowe są trochę jak wolne związki. Kiedy Ci coś nie odpowiada, ucinasz kontakt, nie odpisujesz. Nie widzisz tej osoby na oczy, więc to mniej boli. Wiesz mi, miałem i mam kilka takich znajomości internetowych, ale nie czuję do nich jakiegoś dużego przywiązania. Może dlatego, że ich fizycznie nigdy nie widziałem. Pozdrawiam :-)
Miedziano Wlosa Masz rację :-) Natomiast chciałem jeszcze kilka słów dopowiedzieć, bo czytają Twój komentarz jak to sobie skojarzyłem :-) Mianowicie - mam nadzieję, że to podejście konsumpcyjne bardzo pomału się zmienia. Można zauważyć, że gdzieniegdzie mówi się o tym, że człowiek nie jest przyzwyczajony robienia kilku rzeczy na raz, że multitasking jest bee, i mocno obciąża psychikę człowieka. To jest krok w kierunku pokazania, że technologia technologią, ale my (ludzie) chcemy być ludźmi, nie "maszynami". Myślę, ze to jest dobry kierunek. Może nasze pokolenie będzie sporadycznie obchodziło "złote gody", ale jeżeli to odpowiednio zaaranżujemy, to może nasze dzieci i wnuki będą obchodziły to święto trochę częściej. Pozdrawiam :-)
Mnie zawsze najbardziej rozwala fakt, że o zaletach bycia singlem zazwyczaj rozprawiają atrakcyjne kobiety lub faceci którzy nie mają totalnie problemu z nawiązywaniem nowych znajomości ,relacji, romansów i związków. Czyli osoby o dużym powodzeniu, które nie muszą się zbytnio wysilać by kogoś nowego poznać i które siłą rzeczy mają wybór... Jakoś o zaletach bycia singlem nie rozprawiają osoby które, mówiąc jednym słowem: nie mają (i nigdy nie miały) totalnie powodzenia u osób płci przeciwnej (lub tej samej - jak kto woli)... Jak to się mówi: syty głodnego nie zrozumie. Dla takiej osoby jak autorka filmu to może i bycie singlem jest jakąś tam przystanią, etapem... Niech nazywa to jak chce. Dla takiej osoby jak ja (i po kometach widzę, nie tylko ja), jest to często wyrok.
To nie prawda. Znam wiele osób, które nie mogą nikogo sobie znaleźć, bo nikt ich nie chce, mimo, że są bardzo atrakcyjne z wyglądu. Tu nie ma reguł. Wystarczy, że nawykowo robisz coś źle i już jesteś pozbawiony szans.
Wiele osób, które są singlami od zawsze deklaruje: - że nie interesują ich relacje, - nie próbuje nawiązywać kontaktów, - nie próbuje zrozumieć oczekiwań drugiej strony ani swoich, - uważa, że nie warto się zmieniać.. Ja wiem, że to zwykle wynik wcześniejszych doświadczeń, ale można przecież pracować nad sobą, można zwiększyć swoją atrakcyjność..
Dziękuję za bardzo mądry film! Oczywiście też jestem singielką, dość, ekhm, długo już, ale i tak lubię Twoje filmy, ponieważ dają fajne spojrzenie na sposób myślenia obu płci. I czasem przyznaję, jest moment, że samotność doskwiera (mnie już nawet rodzice nie poganiają, żebym kogoś przyprowadziła, chyba nie chcą mnie dołować :D ), ale potem przypominam sobie, że do tej pory udało mi się wieźć całkiem ciekawe życie bez związku, więc może po prostu go nie potrzebuję do szczęścia - i tyle :)
Mowa o rozwoju podczas bycia singlem jest samą prawdą. Od lutego jestem singlem i faktycznie poznałem czego chcę. Zarówno od dziewczyny, od siebie i od życia. Po prostu poukładałem sobie w głowie wiele rzeczy. Teraz jest to tylko parę linijek, które przeczytacie, ale w mojej głowie zmieniło się naprawdę wiele.
coz o wiele latwiej byc singlem kiedy nie doswiadczylo sie zwiazku bo wtedy nie teskni sie za tym co bylo w zwiazku ;/ Ciezko pokonac potem ta chec zafascynowania sie kims bo przeciez to uczucie bylo takie fajne .-.
Doświadczyłem, myślałem że to będzie moja żona. Teraz jestem szczęśliwszy sam niż kiedy byłem w związku, i czekam spokojnie na wybrankę, niezależnie czy się pojawi czy nie, jestem happy :)
Ja uważam dokładnie na odwrót. Człowiek jest świadomy tych negatywnych stron związku i nie postrzega relacji damsko-męskich przez pryzmat marzeń i iluzji. Tak jest dużo łatwiej ten stan zaakceptować i przetrzymać. Dużo trudniej moim zdaniem mają osoby którym się nie udało ani razu zbudować nawet niezbyt długiej relacji, właśnie poprzez brak tej świadomości i niedojrzałymi wyobrażeniami na ten temat.
rzeszo222 a ja sie z tym nie zgodzę.Nigdy nie byłem w związku bo nie mam z kim,prawie wgl sie nie podobam dziewczyna i szczerze to nie czuje tego parcia by byc w związku ;).Bardziej mnie interesuje znajomość bez zobowiązań.Pozdrawiam
Ja uważam, że każdy człowiek ma inną naturę, osobowość i aspiracje, więc na pewno nie powinno się nikomu narzucać tego, z kim być/kiedy z kimś być, także jak najbardziej propsuję to, o czym powiedziałaś na tym filmie. Jak zawsze wyrazy mojego uznania dla Ciebie, Aniu, za mądre rzeczy, które wygadujesz na tym kanale ☺
Btw. czytałem historię o człowieku, który po prostu NIE CHCIAŁ się z nikim wiązać i pomimo presji społecznej wytrwał w postanowieniu bycia singlem do momentu, kiedy spotkał Tą Jedyną, o której wiedział, że to Ona. Miał wtedy 40 lat. Żeby było lepiej… była niewidoma. Stworzyli arcyszczęśliwy związek. Mieli dzieci, Ona zawsze potrafiła rozpoznać swoje dzieci ze słuchu po krokach, On nie :) Nie uszczęśliwiajmy nikogo na siłę, bo Mu to szczęście zabierzemy.
Bycie singlem ma swoje plusy ale też minusy...plusy-ze spokojem szukasz miłość swojego życia...minusy-uciążliwa samotność....brak osoby z którą mógłbyś porozmawiać w dość odważne tematy (z rodzicem to raczej nie przejdzie) brak po prostu osoby z którą mógłbyś się przytulić,wykazać głębokie uczucia w stylu:"kocham Cię","zależy mi na Tobie bardzo"...
Wydaje mi się, że ludzie, którzy długo są singlami za dobrze wiedzą czego chcą. Np nigdy więcej nie być poniżani, zaniedbywani. To się potem niestety przekładana na to, że podchodzi się do ludzi krytycznie, przestaje się przymykać oko. A może żeby się z kimś związać trzeba przymknąć czasem oko? Kiedyś byłam wesołym singlem, któremu się zdawało, że świat stoi otworem, dużo ludzi, rozmów, flirtów, fajnych facetów..... żonatych, zaręczonych, w związkach. Moje wesołe singielstwo zaczęło się walić, gdy się okazało, że na kogo bym nie spojrzała jest już w poważnym związku. Tak, można odkryć siebie, ja odkryłam, że bycie samą nie jest dla mnie, a jednocześnie nie umiem się związać nawet na siłę z kimś kto mi się za bardzo nie podoba, ale za to jest oddany. Znalazłam ostatnio coś fajnego, że opakowujemy swoją samotność w drobne luksusy, pasje i hobby.
To wszystko zależy od libido. jak ktoś ma je niezbyt wybujałe, to w związku zawsze będzie mu przeszkadzać poniżanie czy zaniedbywanie. Ile razy z kimś byłem, tyle razy odnosiłem wrażenie, że ona starała się mi wetknąć szpilkę, drobne uszczypliwości, takie tam. Może niechcący to robiła, może nie to miała na myśli, co ja odbierałem. Ale po jakims czasie nie dałem już rady. Dopóki libido jest mocne, człowiek "płaci" znoszeniem takich rzeczy za seks, czy poczucie bycia w związku. W małżeństwie, takim świadomym i na serio "do grobowej deski" to się nazywa dźwiganiem krzyża codzienności i braniem odpowiedzialności za drugiego człowieka. Znoszeniem tego,że współmałżonek potrafi doprowadzić do białej gorączki czy nawet do łez... Jeśli taki związek się oprze jedynie o ludzkie emocje - rozleci się. Związek polega na codziennym zapieraniu się samego siebie (czyli samozaparciu), inaczej się nie uda. Związek, a tym bardziej - małżeństwo to trudna droga, nie dla mięczaków. Ale coś za coś. Zawsze tak było na tym świecie.
Bycie single to nie filozofia życiowa :-) Nie należy robić niczego na siłę - ani być w związku, ani być singlem... Nie opakowuje się samotności dlatego, że jest się singlem - samotność jest w nas zawsze (jest naturalna), a opakowywanie to też jest coś, co się robi na siłę... Może nie wiesz jeszcze czego chcesz i kim jesteś, najzwyczajniej nie znalazłaś albo nie kultywujesz swojej prawdziwej pasji - pasją może być i zbieranie znaczków, i zabijanie wiewiórek... Może najzwyczajniej za dużo kombinujesz zamiast żyć.
Myślę że po prostu trzeba się zakochać szczęśliwie, czyli z wzajemnością aby naprawdę zachcieć być z kimś. Dla mnie bycie singlem jest bardzo dobre, spokojne, wygodne, co prawda bez przyjemności typu czułość itp. ale bez tego da się funkcjonować ;). Raczej bym nie powiedział że próbujemy opakować samotność, słyszałem że nauczenie się bycia samemu ze sobą to największa umiejętność, mało kto potrafi. Jak już się tę umiejętność posiądzie to jest niesamowity komfort psychiczny, jesteśmy wtedy szczęśliwi niezależnie od nikogo.
pokrec Jeśli mówimy o libido to dużo związków się ostatnio rozpada, bo facetom się "nie chce". Mnie były wyzywał od nimfomanki, bo mi się chciało za każdym razem. O małżeństwie się nie wypowiadam. Myślę, ze dużo problemów wynika z tego, że mężczyźni do kobiet i kobiety do mężczyzn nie podchodzą jak do ludzi tyko jak do innego gatunku. Związki są trudne, a większość ludzi ucieka przy pierwszych kłótniach, albo trudnych sytuacjach.
To co mówisz jest prawą ale pod warunkiem że sie kiedyś było przynajmniej w jednym związku, natomiast jak się ma już x lat się nie było (najcześciej dlatego ze sie nie jest atrakcyjny) to umówmy sie ze wtedy to jest męczarnia. W szczególnosci jesli całe otoczenie lub prawię całe już nie tylko jest w zwiazkach ale po ślubach itp. To jest taki ból którego nikt kto jest atrakcyjny i może normalnie wchodzić w relacje nie zrozumie.
Bardzo dobra interpretacja, a raczej odsloniona prawdy tego jak to naprawde wyglada. Ja jestem singlem i mozna powiedzie, ze wyjelas mi z ust to wszystko na ten temat :) fajnie ze wrzucilas taki filmik bo dobrze wiedziec ze sa ludzie ktorzy mysla trzezwo. Taka jest prawda ze do tej sprawy trzeba podejs na spokojnie, wielu ludzi sie z tym spieszy bo ich "czas goni" bo sie starzeja itd, a taka prawda ze lepiej nie byc z nikim niz na sile sobie kogos szukac tylko zeby uszczesliwic swoje ambicje. Pozdrawiam :)
Dobry film Aniu, uważam, że jest w tym wiele racji, ale nie do końca się zgodzę. Wiele osób jest singlami nie do końca z wyboru i nie do końca uważa to za dobre (wystarczy przeczytać kilka tutejszych komentarzy). Nasza cywilizacja, ucieczka w wirtualną rzeczywistość, tępo życia, mnogość wyborów, media społecznościowe, powodują, że ludzie oddalają się od siebie. Dużo, zwłaszcza młodych ludzi ma problem z nawiązywanie realnych znajomości i z czasem ten ich stan się pogłębia. Pozorny dobrobyt tej "cywilizacji" powoduje reale nieszczęście. Może to był by dobry temat na jakiś filmik, jak odejść od komputera, odłożyć smartfon i wyjść do ludzi i uczłowieczyć swoje życie. Masz też wiele racji, czego ja jestem przykładem. Nie należę do osób, które zadowalają się osobą z którą nie czują się dobrze. Mam już swoje lata, nie jeden etap poznawania kobiet jest za mną :) Niedawno byłem w związku z kobietą, która był "dobrym materiałem na żonę, taka rozsądna, spokojna, ale jednocześnie z dobrą pracą, dobrze sobie radziła w życiu. Tylko brakowało między nami chemii. Nie wiedziałem co z tym zrobić, nawet radziłem się kilku osób i po części radzili mi, że na idealna kobieta żonę, żebym nie wybrzydzał bo w nieskończoność będę sam i takie tam. Po pewnym czasie zakończyłem tą znajomość. Później miałem jeszcze jeden nieudany związek i obecnie, odpukać w niemalowane, jest ktoś z kim od początku dobrze się dogaduję i... ;) Pozdrawiam!
A ja jestem singielką z wyboru. Rok temu zakończyłam swój czteroletni związek, który kosztował mnie wystarczająco nerwów. Mam duże powodzenie, ale zwyczajnie mi się nie chcę być z kimś. Nie chcę niczego rozumieć,ani się do czegoś zmuszać. Bycie singlem jest fajne:)
To masz problem, albo będziesz sama, albo zmienisz orientacje albo stwierdzić, że jeden facet to nie wszyscy i odpowiedzialność zbiorowa to droga do nikąd :)
1985maya1985 Lepiej byc samemu niz w moim przypadku wiele razy z typowymi skostnialymi zdzirami.Zycie w samotności jest przykre ale po czasie masz na to zupełnie wyjeeebane i trzeba kozystac z zycia bo ma sie je tylko jedno pozdro
"Każdy z nas zasługuje na prawdziwą miłość i uczucie..." i w tym momencie samoistnie minimalizuje mi się przeglądarka i mam cudowny widok tapety z moim samochodem. Tak, teraz jestem pewien co znaczy prawdziwa i odwzajemniona miłość XD
jakoś nie miałem tego na myśli... brakuje mi kogoś u boku z kim mógłbym gdzieś pojechać na weekend, miło spędzić czas czy choćby nawet się przytulić jak Ania powiedziała w filmie
+Damian Micuła To przestań sie skupiać na tym czego Ci brakuje i zacznij sie cieszyc z tego co masz--chociaż by czasu i zajmij sie tym na co lubisz,a na co nie bedziesz mial czasu gdy bedziesz miał żonę i dzieci;)
2:53 "Zastanówcie się nad tym LOGICZNIE" obejrzałem dwa odcinki, jestem pod ogromnym wrażeniem, nagle padają tutaj te słowa i już wiem dlaczego tak przyjemnie się Ciebie słucha i tak mądrze mówisz o relacjach międzyludzkich. To wystarcza definitywnie, subskrybuję i życzę powodzenia ;)
Jest jeszcze jeden poważny problem: wszyscy fajni/fajne w najbliższej okolicy są już dawno zajęci a byle czego na zasadzie "aby było" nie ma sensu brać.
Ja tez, brak sczescia, dobrej "bajery", alko oraz imprez. Jednak mam zajecia, ktore pozwalaja zapominac o byciu singlem. Rozwijam firme i nie musze pic alkoholu, zaczne sie bawic jak osiagne cel: swoj 1 milion. :P Dzieki firmie rozwijam tez pasje. Niczego nie brakuje. Moze jestem chory na pracoholizm? Ogolnie jeszcze nigy w zwiazku nie bylem i nie szukam. Powinno samo sie trafic.
Bardzo dobrze mówisz. Często wchodziłam w zwiazek ze strachu aby nie być samej. Jednakże szukanie na siłę bardziej unieszczęśliwia. Teraz jestem singlem o półtorej roku i czuje się z tym super. Odnosze wrażenie, że jestem szcześliwsza sama z wyboru niż z kimś na siłę.
Dodałem na początku tak z ciekawości co ona może wiedzieć a teraz jak jej słucham to jakbym kurde idealnie mówi o tym co mnie boli :o Genialny kanał ! Sam lubie analizować zachowania osób no po prostu bomba !
Nie wiem jakim cudem znalazłem się na tym kanale ale chyba nie żałuję, wypowiadasz się sensownie ,naprawdę bardzo ciekawe rady, przy czym pięknie wyglądasz. Ale sprzydałoby się więcej filmików dla facetów. Będę tutaj zaglądał częściej, leci sub! 👊
Mogłabyś podjąć temat osób, którym wejście w związek zajmuje dużo czasu? Bo często słyszę od koleżanek rzeczy w stylu "poznaliśmy się i po tygodniu byliśmy parą, ale tylko przez miesiąc, bo potem nam się znudziło". Takie szybkie związki, których każda faza idzie jak po maśle to dla mnie kompletna abstrakcja, i nie mam pojęcia czy to dobrze, czy źle.
Wow ten film pojawił się kilka miesięcy temu i oglądając go teraz chce bardzo podziękować ze ktoś taki jak ty go stworzył bo daje dużo motywacji do samodoskonalenia się💜
Fajnie jest mieć kogoś, kogo się kocha. Takiego kogoś blisko siebie, do którego można sie przytulić i wylać swoje wszystkie żale i smutki. Fajnie jest mieć taką swoją drugą połówkę. Ja jednak wolę ciastka ;3
Ja zawsze jako singielka jestem szczęśliwsza a to wynika z mojego charakteru ponieważ jestem bardzo niezależna i nie nudzę się nigdy. A moi partnerzy byli fajni ale ja dusze się z kimś. ja siebie jako mężatki wręcz nie wyobrażam wręcz mnie dziwi, że ludzie tego chcą.
Jako mężczyzna oglądałem kilka Twoich filmików i komentuję tutaj wszystkie na raz. Cieszę się słuchać tak ogarniętej kobiety. Mam nadzieję, że jest jeszcze dużo więcej kobiet z Twoim lub podobnym nastawieniem do życia. A te, które mają problemy z samą sobą, niech wezmą sobie Twoje słowa do serca. Dotyczy to oczywiście też mężczyzn. Nikt nie jest idealny, każdy ma prawo być słaby i popełniać błędy, ale ważne jest by wyciągać z nich odpowiednie wnioski i iść na przód, zamiast zapuścić kotwicę. ;)
Nie wiem czy warto być singlem. Ja jestem z przymusu singlem. Rozumiem to i jest mi przykro, ale jak uczył Zaratustra Nietzschego, trzeba przeprogramować swoje myślenie tzn. to jak jest zamienić w to, że chciałem, żeby tak było. Nie wiem czy wyrażam się dość jasno, ale wyraziłaś podobną myśl. Z mojej apriorycznej wiedzy wynika, że związki to oszustwo i przykrości, ale nie byłem w żadnym i w sumie nie wiem. Pewnie jest różnie. Moje miłości zawsze mówiły mi to samo, że kochają mnie... jak brata xd Można być najwspanialszym człowiekiem, ale liczy się wygląd i status materialny. Nie wybieramy sobie na pewno tego pierwszego, ani raczej tego drugiego. Założę klub starych singli i będziemy medytować nad sutrami buddyjskimi i pykać w gierki. Fajne te filmiki, ale niestety Twoja optyka z racji wyglądu i sympatycznego usposobienia jest inna niż osób, które nie wyglądają tak jak Ty. Pozdrawiam. ^^
"Można być najwspanialszym człowiekiem, ale liczy się wygląd i status materialny. Nie wybieramy sobie na pewno tego pierwszego, ani raczej tego drugiego." - to nieprawda. Jasne i pierwsz i drugie pewnie pomaga w zdobyciu kogoś, ale znam wielu ludzi (a wielu również można zaobserować na ulicach), którzy nie grzeszą urodą ani pieniędzmi i są w związkach. Poza tym nad wyglądem zawsze można popracować, a dobre ubranie, czy zdrowy tryb życia mogą czynić cuda. Poza tym mniej się wymaga od facetów w tym aspekcie niż od kobiet. Co do statusu materialnego - argument chyba nie z tego wieku. Jeśli wszystkie miłości mówiły ci to samo, może stale popełniałeś ten sam błąd (np. zachowywałeś się tylko jak kolega, ukrywając swoje zamiary, nie robiąc żadnego ruchu, może celowałeś w ten sam, nieodpowiedni typ dziewczny). Widzę, że korzystasz z emotek więc oceniam, że wcale jeszcze takim "starym" singlem pewnie nie jesteś. Może czas zmienić nastawienie, wyjśc do ludzi, nie zrażać się porażkami, nie nastawiać negatywnie z góry i popracować nad sobą, a jednak twoja sytuacja się zmieni?
"Co do statusu materialnego - argument chyba nie z tego wieku." lol xd na sawannie kilkadziesiąt tysięcy lat temu Twoje przodkinie wybierały zaradnych, silnych i zasobnych facetów. To się nie zmieni w przeciągu wieku. Oczywiście kobiety dla przelotnego sexu wybierają sobie facetów umięśnionych, a innych do stałego związku (też umięśnionych, ale bardziej odpowiedzialnych). Nie wystarczy być fajnym gościem, z którym można pogadać o kinie/literaturze pięknej/filozofii analitycznej/ buddyzmie/ nauce itd. AAAAAA No takie jest życie zwierząt (homo sapiens sapiens). Tak jesteśmy zwierzakami i przyroda dyktuje nam swoje warunki - przetrwać i rozmnożyć się. Życie dla samego życia. (znowu Nietzsche!). Cytując tytuł piosenki zespołu, którego słuchałem w gimbazie, "chciałbym umrzeć z miłości. I umieram. Codziennie.
"Czuję, że umieram z samotności, z miłości, z rozpaczy, z nienawiści - ze wszystkiego, co może mi zaoferować ten świat" Emil Cioran. Tak mi się przypomniało.
Tak czuję. Cioran zawsze na propsie. Większość kobiet nie jest w stanie poczuć tak szlachetnego uczucia jakim jest miłość. No chyba, że chwilowe zauroczenie i oddanie się samcowi alfa. Kobiety wchodzą w związki z samcami beta jak dochodzą do ściany (ok. 30 roku życia). Wtedy zaczynają być coraz brzydsze (nie wszystkie) i rozpaczliwie wracają do frajerów tj. samców beta (opcjonalnie: beta-bankomatów :D), których nigdy kochać nie będą. To straszne. Wszystkiemu jest winna hipergamia kobiet. Tylko sam diabeł bądź niepełnosprawny zły demiurg mógł być twórcą świata (znów kłania się Cioran
0_o Chyba jest między nami jakieś półtorej dekady różnicy, i nie mówię o wieku. Demonizowanie bycia singlem? Wręcz przeciwnie! Promuje się bycie singlem jako wolność, a związek jako formę niewolnictwa, która skończy się tylko przykrościami. Patrz na współczesne filmy: prawie same single. Zwłaszcza kobiety! Teraz już nawet w bajkach dla nastolatków dziewczyny nie mają chłopaków, bo trzeba promować że nikogo nie potrzebuje. Zresztą, Ty też mówisz, że bycie singlem to czas na realizowanie pasji. A bycie w związku jakoś temu przeszkadza? Masakra!
Marik Vao oczywiście ze w związku można sie realizować ale pani raczej chodziło o to , ze w toksycznych związkach nie można sie realizować i to jest przeważnie prawda
Nie wiem gdzie Ty spotykasz takie opinie, ale moim zdaniem rzeczywiscie singlow uwaza sie za nieudacznikow lub dziwakow, bo nikogo nie maja.. Wszedzie dookola sa bombardowani setkami sposobow jak znalezc ta jedyna/tego jedynego. I Ania nigdzie nie powiedziala ze bycie w zwiazku przeszkadza w realizowaniu pasji, mysle ze chodzilo jej o to ze latwiej te pasje odkryc bedac samemu ;)
Może oglądamy inne filmy lub inaczej interpretujemy ich przesłanie. Poza tym nie powiedziałam, że w związku nie można się realizować i spełniać. Mówiłam o plusach bycia singlem, więc proszę mi tutaj nie wmawiać, że powiedziałam coś, czego nie powiedziałam ;) Pozdrawiam
AerisMIrabile dzięki za ten komentarz ja mogę powiedzieć to samo o sobie i swoich znajomych.. :P I te wieczne pytania.. A dlaczego nie masz chłopaka..? Taka ładna, mądra, bla bla bla..... Nie mam bo nie mam. I jeszcze ta litość w oczach i brak zrozumienia, że można jeszcze żyć normalnie nie będąc w związku. Nie spotkałam takiego z którym chciałabym się związać, a nie będę się wiązać z kimkolwiek, żeby tylko kogoś mieć. Bo tu chodzi o moje szczęście, a nie "szczęście" moich znajomych ;)
Niestety czy na szczęście bycie wolnym czy w związku zależy od wieku... i otoczenia. Jeśli jest się powiedzmy w okolicy 22 lat (końcówka studiów) i wszyscy balują, bawią się, to ten co ma smycz w postaci laski z którą był "całe studia" jest zły i ma źle... bo nie wyjdzie, nie posiedzi do późna, planuje wesele itp. Często ludzie wówczas wpadają w tzw rutynę związkową bo biorą co mają bez zastanowienia. Potem są rozwody bo okazuje się, że w życiu to nie jak na studiach i on i ona mają inne plany i sobie przeszkadzają bardziej niż pomagają. Ale! Idźmy 10 lat do przodu. czyli środowisko ~30 powiedzmy... po drodze większość jak nie wszyscy znaleźli partnerki i niejeden ma dziecko, kredyt, przyszłość... a singiel, cóż... biedny nie ma z kim wyjść, znajomych, żeby pogadać, iść do klubu, jest ciężko. I nie zawsze jest tak, że to jego wina, że balował i odpychał potencjalne partnerki, że skakał z kwiatka na kwiatek aż upss 30stka! Czasem po prostu tak wyjdzie.
sneo1 przeciez zwiazek to nie wiezienie jesli jest sie z odpowiednia osoba. kazdy powinien miec wspolych i wlasnych znajomych. ja poznalam swojego w polowie studiow I po studiach dalej szalejemy ze starymi znajonymi. w dom bedziemy sie bawic jak my dorosniemy do tego. nikt nie wymaga, zeby sie przed 30. hajtac ;).
Mimi Mums gratuluję podejścia jednak z tego co obserwuję w środowisku moich znajomych to niestety często związek staje się szantażem i więzieniem. Nie ma czegoś takiego jak reguła w związkach i nie twierdzę, że to co widzę to właśnie reguła - może nie, może zwykle jest lepiej a moi znajomi mają pecha... ale akurat właśnie wszycy są w okolicach 30stki i połowa rozwiedziona, część z hajtniętych się morduje... a 10 lat temu gruchanie i przytulanie. Sorry ale szczęśliwych par zostało niewiele a są to te, które zeszły się po studiach, gdy już miały wyklarowane oczekiwania co do swojego życia. Co do więzienia to niestety najczęściej panna ma ciśnienie (środowisko znajome) i męczy wora chłopakowi. Ten w końcu daje się urobić no i bach.... kilka lat i rozwód. Znam jeszcze takie pary, które stosowały filozofię "zróbmy dziecko dla poprawy małżeństwa". Kretyni - nic dodać nic ująć. Zaznaczam, że to mój punkt widzenia - po prostu takie jest moje spojrzenie na ten temat.
Jest dokladnie tak jak mowisz, mam 36 lat od zawsze singielka choc przerwy byly, zareczynowe pierscionki tez i wiesz co ? kocham ten stan, wolnosc, swoboda odczuwania i przezywania zycia tak jak chce :D Presja otoczenia jest ogromna ale mozna nauczyc sie to omijac. Kiedy ktos zadaje Ci osobiste pytania usmiechnij sie odpowiedz cos, patrz prosto w oczy i zadaj pytanie rownie osobiste i na 100% juz nigdy od tej osoby nie uslyszysz podobnych pytan :) Zycie jest piekne !
nie przeszkadza mi bycie singlem.. przeszkadza mi ze nie mam przyjaciol.. a tym bardziej kontaktu z jakakolwiek kobieta.. gdybym chociaz kompa mial dobrego i moglbym ten czas przegrac na kompie..
Wyjdź trochę do ludzi? Zadbaj o aktualne relacje, a jeśli nie odpowiada ci twój krąg osób, to wyjdź poza tą grupę, poszukaj nowych znajomości np wśród osób, które podzielają twoje zainteresowania? O przyjaźnie trzeba dbać, tak jak i o związek..
Aniu- zgadzam się w 100 %, co powiedziałaś w tym filmiku na temat "dlaczego warto byś singlem". Ja do 30-stki byłam szczęśliwą singielką, nie dałam się desperacji, nie szukałam na siłę męża czy chłopaka, co mnie uratowało przed nieudanymi związkami. W tym czasie uczyłam się, potem zdobywałam szlify w swoim zawodzie, realizowałam swoje pasje, poznawałam (i obserwowałam) ludzi - czyli robiłam to wszystko, co można określić jako zdobywanie doświadczenia życiowego. Patrząc z perspektywy czasu - byłoby wielkim błędem, gdybym związała się z jakimś mężczyzną zbyt wcześnie. Zapewne nie doceniłabym jego jako człowieka, nie zauważyła jego zalet, skupiała się tylko na wadach, łatwiej uległa wpływom rodziny i znajomych, a co gorsza - kulturze konsumpcji. Będąc już doświadczoną kobietą lepiej poznałam ludzi, zamiast wyglądu zewnętrznego i sytuacji materialnej - doceniam charakter drugiego człowieka, jego pojmowanie świata itp. Po prostu drugiego człowieka widzę już inaczej, bardziej widzę jego Pełnię. Rozumiem też, że mężczyzna lubi sobie czasami pobyć samemu, zabałaganić, pogawędzić z kolegami. I nie mam o to pretensji, bo jako singielka - nauczyłam się bycią samą i to, ile ciekawych rzeczy można zrobić samemu. Nie boję się samotności. Kiedyś wyczytałam gdzieś, że całe życie powinniśmy się uczyć do bycia w samotności bo to jest właśnie naturalny stan człowieka. I myślę, że jest w tym ukryta mądrość życiowa. Nigdy nie nauczymy się właściwie życia z innymi ludźmi jeśli nie umiemy być samemu ze sobą.
Można z tym też popaść w skrajność. Ludzie nastawiają się na to że nie będą z byle kim a kiedy poznają nowe osoby do ich umysł z takim nastawieniem wyolbrzymia wady drugiej osoby.
Ja powiem tak że na kilku przykładach z mojego życia i znajomych wywnioskowałem że w większości CI którzy za dziecka nie zaznali od rodziców tyle miłości i bliskości co by chcieli potem będą jej bardzo potrzebować w dorosłym życiu a to sprawi że będą kogoś szukać za wszelką cenę, często w tej desperacji nie analizują dobrze tej drugiej osoby tylko cieszą się że ,,już kogoś mają '' (dobre nie ? brzmi jak złapanie kogoś w pułapkę ale tak własnie się dzieje) tymczasem trafiają na kogoś kto bardzo przypomina osoby od której tej miłości nie zaznali i wpadają z deszczu pod rynnę. Ja najwyraźniej byłem kochany bo nie mam braków i kocham swoją rodzinę ale to mi zupełnie wystarcza. Za to mam ogromny zapas szacunku i tolerancji do wszystkich ludzi :_) jestem lubiany, ludzie powierzają mi swoje tajemnice bo mają do mnie zaufanie, jestem wolny i nie czuję się samotny. Staram się zarażać swoim optymizmem. A babci powiedziałem że jak przy mnie będzie homofobem, rasistką, konserwatystką, i prowokatorką.. to jak ma pewne że nie zobaczy mojego ślubu bo go nie będzie tak będzie miała też pewne że nie zobaczy mnie... bo to ONA jako starsza i mądrzejsza powinna mnie uczyć szacunku do innych ludzi ! a nie ja ją do cholery..
Otworzyłaś mi oczy :] jutro składam papiery rozwodowe :D:D:D:D:D I naprawdę trudno jest się w Ciebie wsłuchać... wszystko przez te odkryte ramiona ;) Pozdrawiam (:
Ostatnio uświadomił mi to mój nauczyciel z liceum ^^ Spotkałem go ostatnio po paru latach i potoczyliśmy długą rozmowę głównie o wspólnej pasji do drogiego i czasochłonnego hobby rekonstrukcji historycznej i rzemieślnictwa. No i co rzuciło mi się w oczy to ja jak wywalę na narzędzia 400 zł to nikt mi nie będzie tego wypominać ani pytać po co mi to, natomiast jemu żona każdy zakup. Także czas kiedy nie mam nikogo mogę wykorzystać na rozwój swoich pasji. Niby banał ale jakoś ta myśl pozwala lepiej znosić wieloletnią samotność...
dla wielu osób związek to sposób na regularny bezpieczny seks .. niestety... to jest normalne i staje się przez to przeciętne... prawdziwi ludzie sukcesu potrzebują partnerów aby się wzajemnie szybciej rozwijać
Ja bym jednak nie chciała żeby mój partner miał przede mną 30 partnerek. Mnie to obrzydza:) Poza tym skąd mam wiedzieć, że ten facet jakiegoś syfa nie załapał? Bzykacie się z kim popadnie, a ja mam później stres:P Dlatego lepsza jest szklanka wody zamiast.
Droga Anno, co możesz poradzić w sytuacji gdy naprawdę nie wychodzi. Dziewczyna po pierwszym (a nawet czasami przed) już nie chce się więcej spotkać. To co mówisz, żeby nie myśleć, że coś z nami jest nie do końca w porządku jest jak najbardziej ok, ale jak się przestawić na takie myślenie? Co zrobić, żeby się bardziej otworzyć na ludzi, a nie myśleć o każdej spotkanej dziewczynie jako potencjalnej partnerce zanim ją poznam na tyle, aby zdecydować co zrobić dalej. :)
Mnie najbardziej irytuje, gdy w czasie gdy nie jestem w związku, ludzie powtarzają: "Ale jak? Taka fajna dziewczyna, a chłopaka nie ma?" Tak, jakby osoby atrakcyjne z automatu musiały być w związkach, a bycie singlem było zarezerwowane dla nieudaczników i - przepraszam za określenie - pasztetów na które nikt nie zwraca uwagi. Akurat fajność lub jej brak nie mają tu za wiele do rzeczy. Niektórzy ludzie po prostu nie mogą zrozumieć tego, co mówi Ania - że lepiej nie być w związku niż być w takim w którym się męczymy.
Ja jestem szczęśliwym singlem w wybory. Mam wielu przyjaciół i wspaniały kontakt z rodziną, a w szczególności z rodzicami. Po prostu wiem, że się do związku nie nadaje. Pracuje jako nauczyciel polskiego i uwielbiam swoją pracę, po pracy udzielam jescze kursów językowych z jez. polskiego dla obcokrajowców w szkole językowej. W wolnym czasie robię masw ciekawych rzeczy, prowadzę bloga, czytam książki, pisze wiersze, chodze na spacery z psem, jestem wolontariuszem w schronisku. Uczęszczam do kina, tetaru oraz spotkam się z przyjaciółmi. Przez pierwsze 3 miesiące mieszkania samemu czulem się dziwnie opuszczony, a teraz uwielbiam to!
opinia publiczna to PIS, mafia katolicka, i pokolenie z czasów wojny które infekuje swoimi ,,mądrościami'' dzieci od maleńkiego robiąc im pranie mózgu ...kochani dziadkowie..
Wojciech Woźniczka Ja jestem mezczyzna i próbowałem wiele razy z kobietami.Zawsze wszystko sie pierdolilo przez to ze nie chcialem slubu moim zdaniem jest to nie potrzebne poniewaz wszystko sie pierdoli po ślubie.Jestem singlem i tak mi dobrze.pozdro
Na początku kiedy zostałam singielką rozpatrywałam to - tak jak mówiłaś na początku - w kategoriach krzywdy i jako coś złego. Potrzebowałam czasu ,aby spojrzeć na to jak na szansę - w końcu nikt mną nie dyrygował (byłam wcześniej w toksycznym związku), mogłam wreszcie pojechać za granicę ,bo wcześniejszy partner uważał ,że nigdy nie mamy dość pieniędzy na wakacje. Autostopem pojechałam do mojej wymarzonej Barcelony wraz ze znajomym była to najlepsza przygoda w moim życiu. Zrobiłam długo odkładane prawo jazdy ,a także zmieniłam pracę która wykańczała mnie psychicznie. Teraz znajomi mówią ,że emanuje energią. Są takie momenty kiedy mam dość bycia singlem i myślę ,że nikogo nie poznam ,ale ogólnie skupiam się na pozytywnych aspektach życia. Nie mogę patrzeć na koleżanki które uganiają się za facetami , którzy je olewają przecież "zegar tyka" .
E tam, kwestia odpowiedniego spojrzenia. Media uderzają właśnie w te rzeczy, które mogą wywołać poczucie samotności, a wystarczy tylko spojrzeć na korzyści :3 1. Można sobie w pracy zostać ile potrzeba, żeby się doszkolić i podnieść swoje umiejętności 2. W domu na spokojnie można się wychillować, spędzić wolny czas ze swoimi pasjami i rozwijać się bez słuchania narzekania i wiecznych pretensji, że spędza się za mało czasu z drugą połówką 3. Nie ma narzekania i telefonów 5 minut po planowym zakończeniu pracy "Już po godzinach pracy, gdzie jesteś, wyszedłeś? Nie ?! Jak możesz ?!" 4. Zamiast tracić mnóstwo pieniędzy na wakacyjne wyjazdy pod naciskiem drugiej połówki, można je przeznaczyć na swoje hobby albo zaoszczędzić 5. Nie słyszy się jakim to jest się złym człowiekiem, jak to koleżanki mają lepiej ze swoimi facetami bo oni je zabierają wszędzie, bo wychodzą częściej, bo są lepiej zorganizowani, bo szczęśliwsi, bo mają więcej pieniędzy BLA BLA BLA 6. Na imprezach można czuć się swobodnie zamiast słyszeć "nie takim tonem głosu się odezwałeś, teraz wszyscy będą mieć o Tobie takie zdanie!!!!!", "musisz chodzić w innej postawie bo wtedy inni będą Cię lepiej odbierać !!!!" "Jak się ludzie na mnie patrzą kiedy widzą mnie, przy facecie, który ma taki głos ?!?!?!? " 7. Można mieć takich znajomych jacy się podobają, bez słuchania ciągle "to nie są znajomi dla Ciebie", "Daj sobie spokój z rodziną, jesteś duży to wystarczy Ci kontakt raz na pół roku" W związku z powyższym nawet nie myślę o związkowaniu żeby znowu zacząć słyszeć jacy to faceci koleżanek są lepsi i stracić cały mój wolny czas i pasje :3 A jakie minusy? Hmmmmmmmmmmmm 1. Nie ma się czasem do kogo przytulić xDDDD No, a teraz obejrzę filmik zobaczyć jakie są argumenty Ani ;]
ja jestem sama już bardzo długo, ale nauczyłam się już z tym żyć i jest mi dobrze, czasami nachodzą mnie takie myśli, że coś tracę i czas ucieka, ale patrząc na związki ludzi z mojego otoczenia to wolę być sama
Warto być singlem bo: - mniej do prania - mniej do sprzątania - mniej do gotowania - mniejsze wydatku - więcej swobody - więcej pewności siebie - nie musisz przejmować się czy jesteś dla kogoś wystarczająca/y - nie będziesz zastanawiać się czy jesteś okłamywana/y - możesz więcej np: ponieważ masz mniejsze wydatki zostaje ci więcej oszczędności i pieniędzy ze źródeł dochodów wiec możesz np pojechać sobie w górki albo w jakieś piękne miejsce i zobaczyć coś niesamowitego a partner/ka mógłby/mogłaby się nie zgodzić na podróż. - Możesz jeść ile chcesz i nikt ci nie zwróci uwagii ze jesz za dużo + całe wino będzie dla ciebie. - Masz czas na rozwój i odkrywanie swoich pasji w tym samego siebie. - Miłość często jest bardzo bolesna i stwarza cierpienie. Warto być singlem. Warto.
"trzeba zacząć traktować to jako przystań, która nie jest naszym celem, ale spędzimy tu jakiś czas". Droga Aniu, nikt na tej ziemi nie wie, po co się tu znaleźliśmy i jaki jest cel naszego istnienia, więc nikt nie może określać, co jest bądź (jak w tym przypadku określiłaś) NIE jest naszym celem. Bo jak można twierdzić, że osoby, które sobie nikogo nie znalazły, czy wybrały taki a nie inny styl życia, nie spełniają/nie spełniły swojego życiowego celu?To, że jesteśmy biologicznie zdolni do prokreacji, nie oznacza, że mamy się rozmnożyć (choć bycie w związku nie oznacza koniecznie rozmnożenia). Czytając komentarze, mam wrażenie, jakby znalezienie tej "drugiej połówki" było dla wielu osób rzeczywiście celem. Ale zastanówmy się, czy naprawdę żyjemy na tym pięknym świecie tylko w poszukiwaniu jednej osoby? Czy mało mamy wspaniałych osób wokół siebie, które nas kochają, które my też kochamy, aby jeszcze usilnie szukać tej jedynej? Czy mało jest wspaniałąych rzeczy do zrobienia i zobaczenia na tym świcie, aby tyle czasu i energii wkładać w poszukiwania kogoś lub w już "założony" związek? Myślę, że to dużo zależy od osobowości człowieka. Zazwyczaj (oczywiscie, to nie ejst regułą) ludzie pragnący poczucia bezpieczeństwa, a czasami dowartościowania, niekoniecznie szukający "wrażeń" będą dążyć do bycia w związku. Wielu zrobi to z obawy, o ktorej wspomnialas. Bo wielu nie potrafi byc samymi ze soba. I tu sie klania brak milosci do samego siebie, wiele osob zajmujacych sie rozwojem osobistym i psychologia twierdzi, ze przed miloscia do innych osob powinna byc obecna milosc do samego siebie (co nie ma nic wspolnego z egoizmem) - gdyż wtedy jesteśmy w stanie dać coś od siebie. A wiec kto decyduje sie na bycie singlem? Albo moze inaczej: kto nie szuka drugiej osoby do stworzenia zwiazku? Dla wielu osob bycie singlem oznacza poprostu wolnosc. Podam tu przyklad Martyny Wojciechowskiej - kobieta przeambitna, lubiąca przygody i adrenaline, podroze. Jej styl zycia z pewnoscia nie sprzyjal zalozeniu stalego zwiazku. Byla w wielu zwiazkach, az w koncu stwierdzila, ze bedac sama czuje sie naprawde wolna, i ona to sobie ceni. Dla ludzi lubiacych niezaleznosc, wolnosc, bycie singlem moze byc czasem jedynym wyjsciem. Kolejny przyklad - B. Pawlikowska, rowniez podrozniczka, autorka wielu książek. W jednym z wywiadow powiedziala, ze bycie singlem ma TYLE samo wad, co bycie w zwiazku - i ja sie z tym w zupelnosci zgadzam. I ze poprostu nie znalazla tej osoby. I jakos się tym nie przejmuje, bo woli pokąpać się w Amazonce :) Kolejna sprawa, to mydlenie ludziom oczu slowami "ta jedyna" ten jedyny". A to mało jest małżeństw, które po wielu latach sie rozpadaja? i oni mieli być właśnie tymi jedynymi. Nie mozna wmawiac ludziom, ze znajda sobie osobe "na cale zycie" Bo to nigdy nie jest pewne, nawet jak przez pierwsze lata jest super. Milosc, jak wiele innych rzeczy moze przeminac. I to jest normalne, nie raz przyjazn przemija, tak bez powodu, gdyz ludzie, ich cele i marzenia tez sie zmieniaja. Dlatego nie warto się nakręcać rozmawiając o związkach, jakby to było najważniejsze w życiu. A żyjemy na ziemi po to, żeby spędzić tu fajnie czas. Czy bez partnera/partnerki czy Z to już bez różnicy.
Tak jestem singlem z wyboru, ale nie mojego :')
Czemu nie masz dziewczyny?
Staram się od liceum ale nie wychodzi
nic na sile
Witam w klubie :)
To przestań się starać i zaakceptuj to, że być może już zawsze będziesz singlem. Naucz się żyć tylko dla siebie. Wielu ludzi na świecie nie ma bliskich i żyją. Co czyni Cię lepszym do nich? Kto powiedział, że trzeba kogoś mieć by być szczęśliwym? Jeżeli sam nie potrafisz cieszyć się życiem to myślisz, że kobieta to zmieni?
Mój przejściowy okres bycia singlem trwa 28 lat :)
38 :)
stąd ten nick - praworeczny
xDDD
Nie mieliście kobiety? Nigdy?
praworeczny Po nicku mozna sie domyslec ze jeździsz na recznym
Singiel ma lepiej:
1Cała pizza dla Ciebie.
2Można opowiadać wszystkie żart nie bojąc się że będzie się spało na kanapie.
Wart byc w zwiaku:
1. mniej pizzy, jestes chudszy
2. Nie jestes samotny
Singiel ma lepiej:
1 Zero trosk i mniej problemów
2 Nie wysłuchujesz zbędnych uwag
3 Nie musisz się zmieniać jesteś sobą
4 (Dla mnie najlepsze) Nikt na Ciebie nie będzie patrzył jak przyjdziesz do domu nawalony jak Messerschmit i przegadywał się z Tobą :D
Trzynastadzielnica osoba w związku ma lepiej:
1)Owszem, ma troski, bo ma o co się martwić. A singiel ma spokój, bo nie ma nic.
2)Zbędnych uwag? A może słusznych, bo warto nad sobą pracowac?
3)Zmienia sie na lepsze, bo ma do tego bodziec. Bycie singlem to stanie w miejscu. "Ważę 100 kg ale po co sie zmieniac, jezdę sobo XD"
4)To znajdz sobie dziewczyne ktora będzie pila tyle co Ty, to zrozumie xD Albo Ty zrozumiesz, że chujowo jak bliska Ci osoba tak dużo pije.
Bycie w związku to taki spokój ducha i taka błogość, że niestety nie masz racji- jako osoba samotna bylem mniej szczęśliwy.
Oczywiscie bycie singlem ma zalety, ale nie pisz, że jest lepsze zią xD
Mateusz Błaszczak
Jest milion powodów. Nikt nie narzeka że za mały porfel, że cienki w seksie 😆 że to że tamto epepepepe 😂😂
1) I właśnie ten spokój jest najcenniejszy - zero trosk, co najwyżej zawodowe, które mi w zupełności wystarczą..
2) Pracować nad sobą można i samemu - nie potrzebuję do tego drugiej osoby, zresztą im ktoś bardziej trajkocze nad głową, żebym coś zmienił, to prędzej tego nie zmienię, a na pewno pójdzie mi to wolniej :)
Jeśli dla związku miałbym zrezygnować z ciekawej pracy, pasji czy przyjaciół to sory, ale nie wchodzę w to...
3) Nie uważam, że trzeba być z kimś żeby się zmienić na lepsze; zależy zresztą CO ja mam zmienić w swoim życiu, jakie mam cele i co jest dla mnie najważniejsze. Jeśli cokolwiek zmieniam, to przede wszystkim DLA SIEBIE i to JA przede wszystkim czerpię radość z tych zmian, jeśli tylko są pozytywne. Jakbym ważył sto kilo to naprawdę nie musiałbym mieć kobiety przy sobie, żeby zacząć się odchudzać ;-)
4) Ostatnio nie miewam takich przypadków... ;-)
Jakoś naprawdę nie odczuwam potrzeby bycia z kimś za wszelką cenę, co obserwuję u niektórych. Zbyt cenię sobie niezależność i wolny czas, żeby go poświęcać drugiej osobie. Brutalne, ale prawdziwe..
Także raczej wszelkie zalety samotnego życia póki co wygrywają zdecydowanie z wadami.
No i dzieci.... Jednak najcudowniejsze są, jak smacznie śpią i się nie odzywają ;-)
Jezus był singlem (przynajmniej oficjalnie) i jakoś problemu z tym nie miał.
dobre:D
Bo On realizował swoją Pasję...
Może to brzmi jak szyderstwo, ale nie jest nim. Bo robił to dla nas i za nas. Pasją Pana Jezusa jest miłość i zbawienie duszy każdego z nas, nie tylko swojej żony i dzieci - gdyby był zonaty. Rodzina tylko by mu przeszkadzała w tym, co uważał za najważniejsze. On to wszystko zrobił dla nas! Zupełnie bezinteresownie i za darmo.
Zresztą polecam poczytanie św. Mateusza, r. 19 i I listu św.Pawła do Koryntian, co obaj sądzili w temacie "bycia w związku".
Tylko, że nieliczni to zrozumieją.
Ale Pan Bóg od każdego wymaga według zrozumienia, jakie mu dał,więc żonaci i mężatki też mają szansę "załapania" się do Nieba. Choć trudna to droga.
Jezus to postać fikcyjna
+Murzynek Bambo Jeżeli nie jesteś wierzący to zostaw to dla siebie i nie obrażaj innych ;)
A Ty tak naprawdę nie istniejesz. Istnieje tylko twój mózg w słoiku, podłaczony do potężnego superkomputera symulującego rzeczywistość.
Odważ się popatrzyć wokół i wziąć rzeczywistość taką, jaka jest. Myśląc w ten sposób, można zakwestionować nawet istnienie własnych rodziców. I dojśc do wariatkowa.
Czego się obawiasz, że jak Bóg istnieje, to trafisz do piekła? To się zastanów nad swoim życiem.
Historyczności Pana Jezusa nie kwestionują nawet najwięksi masoni i ateiści. On żył na Ziemi jako człowiek. To fakt taki, jak ten, że istniał i żył Mieszko I.
Bycie singlem jest fajne😍 Można się skupić na rozwoju osobistym, można się spotykać z kim się chce bez tłumaczeń komukolwiek. Wolność jest super👌
zgadzam się nikt nie mówi co masz robić to ty decydujesz o sobie
Miej wyje..ne a będzie ci dane.
Ja mam i nie jest mi dane. A może... właśnie jest mi dane?
Spokój, czas dla siebie, w łóżku nikt mi nie zawraca tyłka, nie muszę się strasować każdymi jej imieninami, urodzinami, świętami, jej rodzicami, domyślać się wiecznie "co autor miał na myśli"... Wszystkim tym, co się ze związkiem łączy.
A że jestem z natury samotnikiem i najlepiej odpoczywam spędzając czas ze sobą samym, to chya jest mi dane.
Jak jestem z komś np. w knajpie, na spacerze, czy imprezie, to tylko zastanawiam się, kiedy to się skończy i będę mógł pojechać już do domu.
Św. spokój - to mój ulubiony święty.
Dokładnie, trzeba widzieć dobre strony singielstwa, a jest ich trochę :D z resztą szybciej się kogoś znajdzie będąc pozytywnie nastawionym i szczęśliwym ;)
Introwersja
Peter91 A pierdolenie każdy takiego zachowania tłumaczy tak jak ty
***** poczytaj sobie psychologia to nie tylko gadanie o zabiciu się
święte słowa pokerc
To uczucie kiedy oglądasz to mając chłopaka którego bardzo kochasz a mimo to robi ci się smutno....
Prawda :')
Dlaczego warto byc singlem? przekonuje kobieta, która jest od 7 lat w udanym związku ;]
ale tu chodzi o pewien obiektywizm, którego nie można mieć będą tyle czasu w związku.
Jak się lata? Opowiada człowiek...
Aniu, jak zwykle gratuluję kolejnego filmu. Pozwól proszę, że jako 26 letnia singielka opowiem na moim przykładzie, czysto subiektywnie o realnym byciu samotnym ludkiem...
1. Wróciłam w piątek po 15 z pracy i do dziś (niedziela) siedzę w domu w dresie - z przerwami na kąpiel,
2. Wszechobecne Andrzejki spędziłam sama ze sobą, dosłownie kazda z moich koleżanek ma męża, narzeczonego, długoletniego partnera i każdy poszedł parą na jakąś imprezę Andrzejkową,
3. Od piątku singielka jak ja, buszuje na sympatia. pl w poszukiwaniu bratniej duszy,
4. Oplakujesz swoją nieporadnosc i samotność w tych samych dresach i w tym samym łóżku w którym myślisz, że mógłby tu leżeć ze mną wspaniały facet, który zapewne jeszcze się nie urodził,
5. Mieszkasz w starej kamienicy i sama targasz dwa wiadra, wypełnione węglem,
6. Wpierdzielasz co w rączki wpadnie,
7. Oglądasz Bridget Jones 3 i odnajdujesz w niej siebie, myślisz, że może warto mieć tylko dziecko...
8. Śledzisz Facebooka i widzisz, że faktycznie kurwa wszyscy Twoi znajomi mają już nieźle w czubie razem ze swoimi połówkami,
9. Myślisz o kolejnym tygodniu pracy - Jupiii,
10. ...następuje lekki zwrot akcji bo udaje ci się znaleźć faceta na sympatii, który ma normalny opis i świetne zdjęcia, w dodatku mieszka 20 km od ciebie...szukasz go na fb bo nawet za nick ustawił swoje imię i nazwisko. Serce bije coraz mocniej bo JEST na fb! A w galerii ma...zdjęcia ze swoją dziewczyną...od dwóch lat. SERIO
11. Znów chce ci się jeść, wiec żresz cukierki,
12. Wracasz do łóżka i cieszysz się z tego, że twój pies jeszcze chce z tobą poleżeć,
13. Analizujesz w myślach, czemu ty, z mega poczuciem humoru, po dwóch kierunkach studiów, z dobrze płatną i przyjemną pracą, całkiem ładną choć lekko okrągłą blond buźką nie masz nikogo przy swym boku,
14. Szukasz Bridget Jones 1...
15. Patrz punkt 11
16. Zastanawiasz się co teraz mogłoby cie uszczęśliwić...i przypominasz sobie, że chyba jeszcze się nie urodziło...
17. Zaczyna boleć cię głowa, tylek i plecy od kiśnięcia w wyrku.
18. ...A o 1 w nocy wydzwania twój były...
Happy Chanuka! Miłego dnia! Dziś kontynuuję co zaczęłam w piątek...
Hannibal Lecter To opiewa o szaleństwo 😉😀
Powiem tak..
Niesamowite jest to, że masz dopiero 26 lat i widzisz to wszystko jako koniec świata. Po pierwsze jeśli jedynym czego brakuje Ci do pełni szczęścia to facet to bardzo niedobrze. Bo znaczy to tyle , że sama ze sobą nie jesteś do konca szczęśliwa i jak trafisz na Pana, który to będzie umiał wykorzystać (tak jak i ja 4 lata temu) to narażasz się na bardzo duże niebezpieczeństwo i na to, ze on to wykorzysta... Ja mam 31 lat, jestem sama i nie mam zamiaru pakować się w przypadkowy związek tylko po to, żeby z kimś być albo uszczęśliwić swoją mamę... A przez mojego byłego ( a raczej przez siebie, bo ze strachu nie potrafiłam od niego odejść) , który tak na prawdę nie szukał kobiety tylko "ptaszka do klatki" którego można zamknąć i sterować jego życiem zmarnowałam 2 lata na związek, który wcale nie był związkiem.. ale mi się wydawało, że to już musi być ten, bo mam 27 lat itd...
Weź życie w swoje ręce, zajmij się swoją pasją, jesteś babką po dwóch kierunkach - na pewno masz olej w głowie i zainteresowania! A skoro kończysz pracę o 15 to zamiast siedzieć w gaciach w domu idź na pokaz fajnego filmu, jedź w góry, idź na basen, dbaj o siebie, rozwijaj się, chodź na kursy rozwijające Twoje zainteresowania, spotykaj sie z ludźmi, którzy mają pomysł na własny biznes i siebie a nie wyczekuj w dresie faceta :) Bo jak już go wyczekasz to na pewno na to wszystko nie będziesz mieć czasu. A potem będziesz prać pieluchy i narzekać, ze na nic innego nie masz czasu - i to też jest okej, bo to kolejny etap życia przecież..:)
Ja w międzyczasie zaczełęm słuchać siebie, rozkręciłam swoją firmę , robię to co kocham, poznałam mnóstwo fajnych ludzi, przełamałam swoje strachy i wiem, że zamiast siedzieć i użalac się nad sobą jestem w tej chwili o wiele dalej niż byłam - zarówno zawodowo i duchowo. Sama siebie bardziej lubię :)
I spokojnie - nie uważam siebie za specjalistkę i ideał. Też musiałam do tego wszystkiego dojść ciężką pracą, wysiłkiem i zmuszaniem się na początku przede wszystkim do "niesmęcenia".
Pozdrawiam i życzę porzucenia dresów i zamiany na coś kreatywnego, co da Ci radość, uśmiech na twarzy i zadowolenie z samej siebie.
Czołem!
misiaczkova Dziękuję bardzo za przeczytanie i w ogóle za tak konkretną opinię! Powiem szczerze, że w tygodniu mam sporo innych zajęć, chodziło mi bardziej o samotność w czasie wolnym, który i mi się należy 😉 Wiem, że 26 lat to nie 36 czy 46...jednak czuję się na tyle dojrzała i chętna do bycia w związku, że odczuwam tą samotność i jednak też smutek... Oczywiście, że trafia się byle ktoś, kto chętnie zamotał by w moim zdrowym rozsądku jednak umiem bronić się przed tymi nieodpowiednimi wampirami emocjonalnymi (nawet mój byly) - stąd dalsza samotność... Wierz mi lub nie ale samotne seanse kinowe, wypady weekendowe, wyjścia w różne miejsca wcale nie dają mi już radości - singielstwo juz mnie męczy, przestaje być wartościowe. Nie szukam nic na siłę, jednak nie robie tez castingow - absolutnie. Czekam po prostu dalej na kogoś, z kim bez obaw wejdzie się w rozwijającą dwie strony relację :-) Również pozdrawiam życząc wszystkiego dobrego!
I jeszcze jedna ważna rzecz. Bycie samej wykorzystaj też na to, żeby się zastanowić nad tym z kim właściwie chciałabyś być. W moim przypadku ten czas po pierwsze był potrzebny do tego, żeby uświadomić sobie jak bardzo ten mój były był nie dla mnie. Jak bardzo od samego początku nie rokował na nic dobrego i jak bardzo nie chciałam widzieć, że nic z tego nie będzie. Byliśmy tak zauroczeni, ze bez namysłu bardzo szybko zaczeliśmy być parą. I to był duży błąd.
Po drugie warto się zastanowić jakie cechy, zainteresowania, poglądy, fundamenty mógłby mieć ten właściwy. Nie byle jaki byle był tylko taki, z którym będzie Ci dobrze - i tam go szukaj :)
misiaczkova Misiaczkova czy poza firmą udało Ci się poznać kogoś odpowiedniego? :-)
Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach ludzie chcą się dowartościować posiadając partnera/ partnerkę i nie potrafią żyć w pojedynkę uważając, że sami będą nieszczęśliwi. Grunt to pozytywne nastawienie do świata i do ludzi, czasem warto trochę poczekać i związać się z kimś wyjątkowym.
i dlatego ja uważam, że każdy człowiek powinien najpierw nauczyć się sam z sobą być szczęśliwy, a dopiero później budować związek. nie powinniśmy uzależniać swojego szczęścia od kogokolwiek.
“Until you get comfortable with being alone, you’ll never know if you’re choosing someone out of love or loneliness.” - Mandy Hale ... żadna wielka pisarka ale tutaj trudno odmówic jej racji.
Viktor Damian bez kitu to jak się nauczy to na chuj mu wtedy baba ?.Dziwia mnie ludzie którzy tak mówią
Dokładnie to jest kluczem do zdrowego związku, jeśli masz niską samoocenę i potrzebujesz drugiej osoby żeby się dowartościować to ten związek nigdy nie będzie normalny.
Prawda..Grunt,to grunt
Odpowiadając na pytanie w tytule, bo jednak trochę tym singlem jestem :D I pod żadnym pozorem się tego nie wstydzę :)
1) Robisz to co chcesz kiedy chcesz i z kim chcesz
2) Obserwujesz swoich znajomych z innej perspektywy szczególnie jak są w związkach
3) Masz więcej czasu produktywnego dla siebie, ale czasem dla osób słabych mentalnie jest odwrotnie i single popadają w lenistwo.
4) O ile nie masz kredytu na mieszkanie możesz w każdej chwili spakować się i wyjechać bo druga osoba Cię nie trzyma.
5) Bycie singlem uczy miejskiego survivalu
I jeden dość ważny minus!
1) Dostrzegasz że znajomi zaczynają Cię traktować jako przycisk "emergency" bo jesteś singlem i musisz mieć dla nich czas! Bo oni mają chwilę i Ty musisz rzucić wszystko aby się z nimi spotkać ;)
Pozdrawiam i życzę udanej niedzieli
pierwsze slysze o tym emergency! ja bym chciala byc tak uzywana. przynajmniej czulabym sie potrzebna
Jeśli tylko jesteś do tego "używana" to nie bardzo, nie można pozwolić sobie aby Cię osoby wykorzystywały bo im jest tak wygodniej. Tak nie wygląda zdrowa relacja międzyludzka.
Czucie się potrzebnym nie polega na wiecznym wykorzystywaniu przez potrzeboskich, a na wspólnych korelacjach przeżyciach, emocjach oraz doświadczeniach.
Ale to odcinek o byciu singlem :D a nie o budowaniu relacji międzyludzkich.
Może Ania kiedyś taki odcinek zrobi :)
Pozdrawiam i więcej wiary w siebie @Kimasxi
👌 Nie chodzi o to by być singlem czy w związku ale trzeba być "beyond" i "ponad byciem w związku i ponad byciem singlem".
😊 Ale jeszcze trzeba wierzyć że ma się zajebiste relacje z kazdym i luźno i śmiało zagadywać do każdego i kazdej i wiedziec że wypada ci gadać cokolwiek co i jak chcesz do kazdego
Bycie singlem, tak samo jak bycie w związku ma swoje plusy i minusy często plusy z jednego są minusami drugiego. Będąc singlem jesteśmy bardziej "rozejrzeni" na otoczenie i możemy lepiej je analizować, do tego jeszcze mamy Annę, która nam tłumaczy wiele zjawisk. :)
Ania nie dodała jeszcze jednego wprost (tylko półsłówkiem), że taki singiel szukając sobie partnerki (jeżeli za bardzo tego chce) może się przypadkiem zaangażować w niefajny dla siebie związek (no bo właśnie tak bardzo nie chciał być singlem, że się zaangażował bez oględzin) :)
I jeszcze jedno, ciekawe czy autorka też zauważyła to: podchodzi osoba do osoby i zagaduje , ta osoba zagadana jest zaskoczona (to praktycznie zawsze) i ten element zaskoczenia jest lekko stresujący i niekomfortowy na tyle, że znacznie łatwiej i szybciej przychodzi nam odmówić (czego by ten drugi nie proponował - czy spotkanie czy telefon czy rozmowa) i odmawiamy i dopiero po chwili jak osoba odchodzi, znika stresik to do nas dociera pytanie - właściwie dlaczego powiedziałem/am "nie". Tak pochopnie.
W skrócie, przez element zaskoczenia, który wywołuje lekki stres, jesteśmy bardziej skłonni odmówić, pochopnie, niż nawiązać kontakt. Ludzie czują, że na przykład wymiana numeru tel jest zobowiązująca.. i dlatego prędzej odmówią (na wszelki wypadek) niż się zgodzą - nie chcąc wychodzić ze swojej strefy komfortu :)
Bardzo trafne spostrzeżenie z tym stresem przy poznawaniu.
Poza tym też miałem taki lekki niedosyt - singiel przeważnie nie ma zielonego pojęcia, że zaczyna się spotykać z osobą, która może być toksyczna - może to wyjść dopiero po jakimś czasie.
Fajne, że jest taka osoba na yt jak Ty. Zawsze kiedy mam problem w związku, nie wiem co robić, jak się w danej sytuacji zachować to wracam do Twoich filmów, jesteś antidotum na wszelkie wątpliwości i Twoje zdania są strzałem w dziesiątkę :) Jestem osobą, która nie lubi mówić o swoich uczuciach, problemach i wątpliwościach innym ludziom, zawsze zachowuje to dla siebie. Oglądam Cię od Twoich pierwszych filmów i nigdy się nie zawiodłam. Niektóre słowa trafiały za mocno, ale były też wiadrem zimnej wody. Bardzo, ale to BARDZO mi pomogłaś poukładać wszystko w głowie. Dziękuję, Aniu :)
Bardzo Ci dziękuję i cieszę się, że mogę pomóc :)) Pozdrawiam Cieplutko
Ja również zazdroszczę tym co są w udanych związkach, sama do takiego dążę. Patrzę czasami niestety zbyt ogólnie, zapominając, że nawet drobnostki potrafią zmienić wszystko. A "banalne sprawy jakie sa w filmie" dla mnie niekoniecznie są banalne, gdyż pokazują kilka punktów widzenia, te rzeczy, o których najczęściej zapominamy ;-)
Lepiej poczekać na osobę, która będzie patrzyła i odbierała świat z podobnego, jak nie takiego samego punktu co my, niż czepiać się pierwszej lepszej osoby. Myślę, że też większość takich związków, zależy głównie od definicji rodziny/związku jaką ma ta konkretna osoba. Dla mnie rodzina, dom, związek, bliska relacja z partnerem to najważniejsza część w życiu, to miejsce do którego wracamy i odpoczywamy, relaksujemy się ( w obecności partnera, bo daje nam wsparcie, zrozumienie). Nigdy nie weszłabym w związek z osobą z która nie potrafiłabym stworzyć takiej "bezpiecznej" relacji, bo uważam swoje życie za coś cennego. Gdy tylko argumentowałam to w podobny sposób, to spotykałam się z obelgami pod swoim adresem (nie przesadzam), ale dynda mi to. Moje życie to dar i mam prawo kierować nim w taki sposób jaki uważam za słuszny, nic mi do tego co robią sobie inni ze swoim życiem, ale pilnuję by ktoś nie mieszał mi w moim swoim brudnym nochalem.
Wiem, że cierpliwość popłaca. W momencie dla mnie bardzo trudnym, kiedy pogodziłam się, że nie spotkam już nigdy przyjaciółki, ona się pojawił. Jestem pewna, że i tak będzie z miłością. Nie ma co szukać na siłę.
Nie bardzo rozumiem co wiek ma do mojej wypowiedzi, niemniej jednak "naście" już skończyłam jakiś czas temu.
Haha tak jestem kobietą :D
Tak przypuszczałam, że wziąłeś mnie za mężczyznę :)
To i tak, że raz - ja niezliczoną ilość razy się myliłam ;P
W internecie raczej rzadko wdaje się w jakiekolwiek dyskusje, ale w realu miałam przypały :'D
Mam 25 lat i na razie nikogo nie szukam wszyscy mnie męczą pytaniami dziękuję, że potrzymałaś moje spostrzeżenie na temat bycia singlem.
Ja jestem takim singlem, wiem, czego szukam i cierpliwe na to czekam, tylko ta presja otoczenia... wszystkie ciotki, wujki próbują mnie przekonać, że lepiej mi będzie z byle kim, byle był. Gdyby tylko pozwolono żyć ludziom jak chcą i nie raczono ich swoimi mądrościami, o ile mniej przykrości i presji byłoby wokoło
Ale co się przejmujesz ich presją? Co oni Ci mogą zrobić? Niech sobie gadają.
No ilicz się z tym, żefaktycznie możesz zostać sam. Tak naprawdę, to Twój wybór. Bo jeśli chcesz czekać na ideał (tak jak ja) - to licz się z tym, że będziesz sam, i to z dużym prawdopodobieństwem, bliskim 100%. Bo szansa na spotkanie ideału, i to jezcze takiego, któremu Ty się spodobasz, wynosi praktycznie 0%.
O wszytkim decyduje jednak libido - jeśli masz je silniejsze od Twojej wrażliwości na wady (z Twojego punktu widzenia) drugiego człowieka - to raczej szybciej niz później będziesz w związku.
Ci sami ludzie potem gadają o wolnej woli. Ja też nie chce zawierać związku z byle kim bo toksyczna relacja to jest znacznie gorzej. Człowiek jest jak usychające drzewo.
Mnie od 10 lat trują dlaczego jestem sama i kiedy w końcu kogoś sobie znajdę, ale mam to szczerze w czterech literach, bo jak ktoś się znajdzie to fajnie, jak nie to nie będę płakać z tego powodu.
Większość z nich sama pod presją związała się z byle kim a potem żałowali ale za nic nie przyznają się do błędu
***** Też jestem z tego założenia. Obawiam się że dużo osób tutaj jeszcze nie ma 18 lat, a wypowiada się jakby mieli by zostać dla nie jednego mentorami życiowymi.
Ja tam wolę być singielką. Wolę życie w pojedynkę. Uwielbiam to, jestem skupiona na siebie. Lubię swoje życie. Jestem, sama półtora roku, mogę się rozwijać, rozwijać swoje zainteresowania. Czasami myślę nad tym, jak to jest być w związku. Single, to kolorowe ptaki, które są po prostu wolne.
[Uwaga! Długie]
Bycie singlem jest łatwiejsze, prawda? "Lepiej być samemu niż z byle kim...". Mam mieszane uczucia co do tego. Masz absolutną rację, że lepiej uciekać od partnera, który jest toksyczny, że bycie singlem to możliwość poznania lepiej siebie (choć jeżeli chodzi o to, też bym polemizował). Wszystko jest fajnie do momentu kiedy nie wchodzisz do pustego mieszkania i mówisz w myślach "kochanie wróciłem...". Jesz coś z przed 3 dni, bo nie masz czasu na normalne zrobienie obiadu, dlatego robisz na kilka dni. Jesz przy stole w ciszy, po czym zmywasz jeden komplet - talerz i sztućce. Siedzisz na fotelu, gapisz się w tv lub komputer do późnych godzin. Zdarza się, że poczytasz książkę, choć też z trudem.
Znajomi przychodzą (o ile przychodzą) raz na jakiś czas, bo przecież oni też mają swoje własne życie. Niektórzy są po ślubie, już mają dzieci. Najczęściej dzwoni do ciebie mama z pytaniem czy wszystko jest ok, czy czegoś nie potrzebujesz. Chcesz poznawać nowych ludzi, natomiast wychodząc z pracy marzysz tylko o tym żeby odpocząć lub książkę poczytać, wziąć odprężającą kąpiel napić się dobrego, zasłużonego po pracy piwa. Oczywiście o ile masz czas, bo wychodzisz z pracy przeważnie po 18... Czekasz na tą jedyną / tego jedynego. Na pewno go kiedyś spotkasz na ulicy, w klubie, w pracy. Nie trzeba się będzie męczyć, bo przecież "ona będzie mnie rozumiała, bo przecież ona wie - w końcu to ta jedyna - ten jeden".
Na weekend wychodzisz gdzieś ze znajomymi, bo przecież nosi cię w domu. Przecież nie chcesz ciągle w nim siedzieć. Rodzice znowu dzwonili, żebyś wpadł/wpadła na obiad. Nie wiesz jak im to powiedzieć, że nie jesteś "małe dzidzi" i nie chcesz wysłuchiwać jaki oni mają plan na ciebie. Nie daj boże, że będzie jeszcze ktoś z rodziny, kto będzie mówił, co jak, po co i dlaczego. Normalnie osoba wszechwiedząca i mająca plan na Twoje życie. Poza tym dziwiąca się, że jesteś w takim stanie cywilnym, w jakim jesteś. Jeżeli wychodzisz w sobotę gdzieś do miasta to w niedzielę wita cię kac. Mniejszy lub większy ale zawsze. Czy będzie on z dodatkiem drugiej osoby w twoim legowisku, to już twoja brożka. Ale to raczej małe szanse żeby coś z tego było (choć nie chcę generalizować i mogę się mylić).
Niedziela to taki dzień, gdzie szczególnie w tej porze roku "lewituje się" między swoimi sprawami. Niedziele szczególnie teraz potrafią być nudne. Przychodzi otępienie. O 20.00 gotujesz obiad na kilka następnych dni, bo znowu wiesz, że nie masz czasu lub po prostu nie chce ci się gotować po przyjściu z pracy. Dodatkowo planujesz, że skoro masz trochę (nie masz zbędnych wydatków) kasy, to w tym tygodniu zjesz coś na mieście. O 21.30 Zdajesz sobie sprawę, że za chwilę ten cały cyrk (czyt. tydzień) znowu się zacznie. Pytasz retorycznie samego siebie o inteligencję pracodawcy i współpracowników oraz o sens swojej pracy. Dokładasz kilka epitetów na temat ludzi, którzy będą korzystać z twoich dóbr materialnych czy usług. Wszystko to mówisz na głos, żeby uwolnić emocje. Przecież nikt cię teraz nie słyszy. Nikomu nie musisz się tłumaczyć ze swoich wyborów. Nikt cię nie skrytykuje. Nikt nie wyśmieje. Nikt nie poklepie po ramieniu. Nikt nie powie z wdzięcznością - "dobrze, że jesteś".
O ile się mylę?
Wydaje mi się, że to nasze pokolenie zatraca powoli umiejętność "docierania się" w relacji. Chcemy wszystko "instant". Świat technologiczny poszedł do przodu i człowiek chce się do niego jakoś przystosować. Szkoda tylko, że niektóre relacje traktujemy jak grę w najnowszym smartfonie, który ma się w abonamencie za kupę kasy, a ma te same funkcje co komórki z przed kilku lat. Instalacja, pogranie, level i wymagania się zwiększyły, i już nie wyrabiamy - wkurzamy i się wywalamy.
A co z poznawaniem ludzi przez Internet? :)
O tak... Doskonale Cię rozumiem. Też z nieukrywanym zażenowaniem obserwuję tą "jednorazowość" dzisiejszego świata. Bo przecież dziś już nic się nie naprawia: masz dziurę w swetrze- wywalasz sweter, złamał Ci się obcas- kupujesz nowe buty; że już nie wspomnę o całej elektronice która traci na wartości z zawrotną szybkością i w mgnieniu oka staje się elektrośmieciem. Wszystko chcemy mieć "fast" i "easy". To samo przekłada się na ludzkie relacje. Bo przecież o ile łatwiej jest zostawić i poszukać czegoś nowego niż spróbować zrozumieć, dotrześ się, pokochać "pomimo" a nie "za", włożyć to swój czas i zaangarzowanie. Może poznając się 10-20lat temu byliśmy faktycznie innymi ludźmi, bo przecież wszyscy się zmieniają, rozwijają, dorastają, starzeją... Ale czy w takich relacjach także warto rozważać możliwość "wymiany na lepszy model"? Czy imprezy typu "złote gody" nigdy nie będą przeznaczone dla naszego pokolenia? Czy warto? Moim zdaniem absolutnie nie.
Jadwiga Sz Z poznawaniem ludzi przez internet jest różnie. Oczywiście ma to swoje plusy (możesz poznać masę wartościowych osób), natomiast z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że:
1. Po "drugiej stronie" może być Twój sąsiad, osoba z drugiego końca Polski lub świata, jakiś bot z algorytmami sztucznej inteligencji, lub....
2. ...osoba, która chcę Cie wykorzystać, bo... może. Ma wiedzę i narzędzia do tego. To może być osoba, która ma ogromną wiedzę informatyczną lub szczeniak, który ściągnął program "do hakowania" innych, zobaczył tutorial jak tego się używa i teraz mentalnie się "onanizuje", że może coś takiego robić.
3. Pomyśl tak, spotykasz kogoś w sieci, fajnie Wam się rozmawia, dobrze się z tą osobą bawisz. Postanawiacie się spotkać. Okazuje się, że to właśnie ta osoba, a nie jakiś przebieraniec. Myślisz sobie, uff... przynajmniej wygląd się zgadza. Siadasz z tą osobą żeby pogadać i na ułamek sekundy przypominasz sobie wszystkie rozmowy bardziej lub mniej intymne, które przeprowadziłaś z tą osobą, którą swoją drogą widzisz po raz pierwszy w rzeczywistości. Jak się wtedy poczujesz?
4. Kontakty internetowe są trochę jak wolne związki. Kiedy Ci coś nie odpowiada, ucinasz kontakt, nie odpisujesz. Nie widzisz tej osoby na oczy, więc to mniej boli.
Wiesz mi, miałem i mam kilka takich znajomości internetowych, ale nie czuję do nich jakiegoś dużego przywiązania. Może dlatego, że ich fizycznie nigdy nie widziałem. Pozdrawiam :-)
Miedziano Wlosa Masz rację :-) Natomiast chciałem jeszcze kilka słów dopowiedzieć, bo czytają Twój komentarz jak to sobie skojarzyłem :-)
Mianowicie - mam nadzieję, że to podejście konsumpcyjne bardzo pomału się zmienia. Można zauważyć, że gdzieniegdzie mówi się o tym, że człowiek nie jest przyzwyczajony robienia kilku rzeczy na raz, że multitasking jest bee, i mocno obciąża psychikę człowieka. To jest krok w kierunku pokazania, że technologia technologią, ale my (ludzie) chcemy być ludźmi, nie "maszynami". Myślę, ze to jest dobry kierunek. Może nasze pokolenie będzie sporadycznie obchodziło "złote gody", ale jeżeli to odpowiednio zaaranżujemy, to może nasze dzieci i wnuki będą obchodziły to święto trochę częściej. Pozdrawiam :-)
O boże jaki długie x'DDD
Mnie zawsze najbardziej rozwala fakt, że o zaletach bycia singlem zazwyczaj rozprawiają atrakcyjne kobiety lub faceci którzy nie mają totalnie problemu z nawiązywaniem nowych znajomości ,relacji, romansów i związków. Czyli osoby o dużym powodzeniu, które nie muszą się zbytnio wysilać by kogoś nowego poznać i które siłą rzeczy mają wybór... Jakoś o zaletach bycia singlem nie rozprawiają osoby które, mówiąc jednym słowem: nie mają (i nigdy nie miały) totalnie powodzenia u osób płci przeciwnej (lub tej samej - jak kto woli)... Jak to się mówi: syty głodnego nie zrozumie. Dla takiej osoby jak autorka filmu to może i bycie singlem jest jakąś tam przystanią, etapem... Niech nazywa to jak chce. Dla takiej osoby jak ja (i po kometach widzę, nie tylko ja), jest to często wyrok.
To nie prawda. Znam wiele osób, które nie mogą nikogo sobie znaleźć, bo nikt ich nie chce, mimo, że są bardzo atrakcyjne z wyglądu. Tu nie ma reguł. Wystarczy, że nawykowo robisz coś źle i już jesteś pozbawiony szans.
Wiele osób, które są singlami od zawsze deklaruje:
- że nie interesują ich relacje,
- nie próbuje nawiązywać kontaktów,
- nie próbuje zrozumieć oczekiwań drugiej strony ani swoich,
- uważa, że nie warto się zmieniać..
Ja wiem, że to zwykle wynik wcześniejszych doświadczeń, ale można przecież pracować nad sobą, można zwiększyć swoją atrakcyjność..
Napisane bardzo dosadnie, ale zgadzam się.
@@KMiryo Bardzo mądra uwaga. kkobuety czesto mylą powodzenie z wzieciem . A jak ja mówie dzielą je Himalaje..
@@parrot785 Wiekszosc kobiet odpowie ci ze ona dla mezczyzny nie bedzie sie zmieniac. To ona go zmieni. hahaha.
"Samotność jak lek - leczy, ale przedawkowany szkodzi" :)
Dziękuję za bardzo mądry film! Oczywiście też jestem singielką, dość, ekhm, długo już, ale i tak lubię Twoje filmy, ponieważ dają fajne spojrzenie na sposób myślenia obu płci. I czasem przyznaję, jest moment, że samotność doskwiera (mnie już nawet rodzice nie poganiają, żebym kogoś przyprowadziła, chyba nie chcą mnie dołować :D ), ale potem przypominam sobie, że do tej pory udało mi się wieźć całkiem ciekawe życie bez związku, więc może po prostu go nie potrzebuję do szczęścia - i tyle :)
Mowa o rozwoju podczas bycia singlem jest samą prawdą. Od lutego jestem singlem i faktycznie poznałem czego chcę. Zarówno od dziewczyny, od siebie i od życia. Po prostu poukładałem sobie w głowie wiele rzeczy.
Teraz jest to tylko parę linijek, które przeczytacie, ale w mojej głowie zmieniło się naprawdę wiele.
coz o wiele latwiej byc singlem kiedy nie doswiadczylo sie zwiazku bo wtedy nie teskni sie za tym co bylo w zwiazku ;/ Ciezko pokonac potem ta chec zafascynowania sie kims bo przeciez to uczucie bylo takie fajne .-.
Doświadczyłem, myślałem że to będzie moja żona. Teraz jestem szczęśliwszy sam niż kiedy byłem w związku, i czekam spokojnie na wybrankę, niezależnie czy się pojawi czy nie, jestem happy :)
Ja uważam dokładnie na odwrót. Człowiek jest świadomy tych negatywnych stron związku i nie postrzega relacji damsko-męskich przez pryzmat marzeń i iluzji. Tak jest dużo łatwiej ten stan zaakceptować i przetrzymać. Dużo trudniej moim zdaniem mają osoby którym się nie udało ani razu zbudować nawet niezbyt długiej relacji, właśnie poprzez brak tej świadomości i niedojrzałymi wyobrażeniami na ten temat.
rzeszo222 Zgadzam się.
rzeszo222 a ja sie z tym nie zgodzę.Nigdy nie byłem w związku bo nie mam z kim,prawie wgl sie nie podobam dziewczyna i szczerze to nie czuje tego parcia by byc w związku ;).Bardziej mnie interesuje znajomość bez zobowiązań.Pozdrawiam
pięknie wyglądasz, nie mogę się napatrzeć!
DZIĘKUJĘ
I w przeuroczy sposób mówisz "Hej!" ;)
Jestes takim gimbem, jak na avatarze?
Poprostu komplement ładnie wygląda w tym filmie i tyle ;)
Pięknie wygladą ciekawe jaką ma bieliznę - po prostu ciekawość i tyle...
Ja uważam, że każdy człowiek ma inną naturę, osobowość i aspiracje, więc na pewno nie powinno się nikomu narzucać tego, z kim być/kiedy z kimś być, także jak najbardziej propsuję to, o czym powiedziałaś na tym filmie. Jak zawsze wyrazy mojego uznania dla Ciebie, Aniu, za mądre rzeczy, które wygadujesz na tym kanale ☺
Btw. czytałem historię o człowieku, który po prostu NIE CHCIAŁ się z nikim wiązać i pomimo presji społecznej wytrwał w postanowieniu bycia singlem do momentu, kiedy spotkał Tą Jedyną, o której wiedział, że to Ona. Miał wtedy 40 lat. Żeby było lepiej… była niewidoma. Stworzyli arcyszczęśliwy związek. Mieli dzieci, Ona zawsze potrafiła rozpoznać swoje dzieci ze słuchu po krokach, On nie :) Nie uszczęśliwiajmy nikogo na siłę, bo Mu to szczęście zabierzemy.
Bycie singlem ma swoje plusy ale też minusy...plusy-ze spokojem szukasz miłość swojego życia...minusy-uciążliwa samotność....brak osoby z którą mógłbyś porozmawiać w dość odważne tematy (z rodzicem to raczej nie przejdzie) brak po prostu osoby z którą mógłbyś się przytulić,wykazać głębokie uczucia w stylu:"kocham Cię","zależy mi na Tobie bardzo"...
Wydaje mi się, że ludzie, którzy długo są singlami za dobrze wiedzą czego chcą. Np nigdy więcej nie być poniżani, zaniedbywani. To się potem niestety przekładana na to, że podchodzi się do ludzi krytycznie, przestaje się przymykać oko. A może żeby się z kimś związać trzeba przymknąć czasem oko? Kiedyś byłam wesołym singlem, któremu się zdawało, że świat stoi otworem, dużo ludzi, rozmów, flirtów, fajnych facetów..... żonatych, zaręczonych, w związkach. Moje wesołe singielstwo zaczęło się walić, gdy się okazało, że na kogo bym nie spojrzała jest już w poważnym związku. Tak, można odkryć siebie, ja odkryłam, że bycie samą nie jest dla mnie, a jednocześnie nie umiem się związać nawet na siłę z kimś kto mi się za bardzo nie podoba, ale za to jest oddany. Znalazłam ostatnio coś fajnego, że opakowujemy swoją samotność w drobne luksusy, pasje i hobby.
podobno 10 miesiecy bycia singlem to max, pozniej juz tylko kapcie i pilot od tv :P
To wszystko zależy od libido. jak ktoś ma je niezbyt wybujałe, to w związku zawsze będzie mu przeszkadzać poniżanie czy zaniedbywanie. Ile razy z kimś byłem, tyle razy odnosiłem wrażenie, że ona starała się mi wetknąć szpilkę, drobne uszczypliwości, takie tam. Może niechcący to robiła, może nie to miała na myśli, co ja odbierałem. Ale po jakims czasie nie dałem już rady.
Dopóki libido jest mocne, człowiek "płaci" znoszeniem takich rzeczy za seks, czy poczucie bycia w związku.
W małżeństwie, takim świadomym i na serio "do grobowej deski" to się nazywa dźwiganiem krzyża codzienności i braniem odpowiedzialności za drugiego człowieka. Znoszeniem tego,że współmałżonek potrafi doprowadzić do białej gorączki czy nawet do łez... Jeśli taki związek się oprze jedynie o ludzkie emocje - rozleci się. Związek polega na codziennym zapieraniu się samego siebie (czyli samozaparciu), inaczej się nie uda.
Związek, a tym bardziej - małżeństwo to trudna droga, nie dla mięczaków. Ale coś za coś. Zawsze tak było na tym świecie.
Bycie single to nie filozofia życiowa :-) Nie należy robić niczego na siłę - ani być w związku, ani być singlem... Nie opakowuje się samotności dlatego, że jest się singlem - samotność jest w nas zawsze (jest naturalna), a opakowywanie to też jest coś, co się robi na siłę... Może nie wiesz jeszcze czego chcesz i kim jesteś, najzwyczajniej nie znalazłaś albo nie kultywujesz swojej prawdziwej pasji - pasją może być i zbieranie znaczków, i zabijanie wiewiórek... Może najzwyczajniej za dużo kombinujesz zamiast żyć.
Myślę że po prostu trzeba się zakochać szczęśliwie, czyli z wzajemnością aby naprawdę zachcieć być z kimś. Dla mnie bycie singlem jest bardzo dobre, spokojne, wygodne, co prawda bez przyjemności typu czułość itp. ale bez tego da się funkcjonować ;). Raczej bym nie powiedział że próbujemy opakować samotność, słyszałem że nauczenie się bycia samemu ze sobą to największa umiejętność, mało kto potrafi. Jak już się tę umiejętność posiądzie to jest niesamowity komfort psychiczny, jesteśmy wtedy szczęśliwi niezależnie od nikogo.
pokrec
Jeśli mówimy o libido to dużo związków się ostatnio rozpada, bo facetom się "nie chce". Mnie były wyzywał od nimfomanki, bo mi się chciało za każdym razem. O małżeństwie się nie wypowiadam. Myślę, ze dużo problemów wynika z tego, że mężczyźni do kobiet i kobiety do mężczyzn nie podchodzą jak do ludzi tyko jak do innego gatunku. Związki są trudne, a większość ludzi ucieka przy pierwszych kłótniach, albo trudnych sytuacjach.
To co mówisz jest prawą ale pod warunkiem że sie kiedyś było przynajmniej w jednym związku, natomiast jak się ma już x lat się nie było (najcześciej dlatego ze sie nie jest atrakcyjny) to umówmy sie ze wtedy to jest męczarnia. W szczególnosci jesli całe otoczenie lub prawię całe już nie tylko jest w zwiazkach ale po ślubach itp. To jest taki ból którego nikt kto jest atrakcyjny i może normalnie wchodzić w relacje nie zrozumie.
A co jeśli to nie jest stan przejściowy/ przystanek tylko permanentny, trwający całe życie? Tutaj dobre rady się kończą :)
Po co komuś dziewczyna jak można mieć komputer :D?
Całe życie na ręcznym nie przejeździsz XD
+Adrian Pietrano
Jan Paweł II przejechał i nawet kompa nie miał.
Nie ma to jak sex na wlasna reke xD
mam tak samo? XD ale nie ogarniam mojej kolezanki ktora ma 14 lat i placze bo nie ma chlopaka xd
ale denny komentarz,a żeby ci paluchy odpadły od pisania podobnych treści......
Bardzo dobra interpretacja, a raczej odsloniona prawdy tego jak to naprawde wyglada. Ja jestem singlem i mozna powiedzie, ze wyjelas mi z ust to wszystko na ten temat :) fajnie ze wrzucilas taki filmik bo dobrze wiedziec ze sa ludzie ktorzy mysla trzezwo.
Taka jest prawda ze do tej sprawy trzeba podejs na spokojnie, wielu ludzi sie z tym spieszy bo ich "czas goni" bo sie starzeja itd, a taka prawda ze lepiej nie byc z nikim niz na sile sobie kogos szukac tylko zeby uszczesliwic swoje ambicje. Pozdrawiam :)
Dobry film Aniu, uważam, że jest w tym wiele racji, ale nie do końca się zgodzę. Wiele osób jest singlami nie do końca z wyboru i nie do końca uważa to za dobre (wystarczy przeczytać kilka tutejszych komentarzy). Nasza cywilizacja, ucieczka w wirtualną rzeczywistość, tępo życia, mnogość wyborów, media społecznościowe, powodują, że ludzie oddalają się od siebie. Dużo, zwłaszcza młodych ludzi ma problem z nawiązywanie realnych znajomości i z czasem ten ich stan się pogłębia. Pozorny dobrobyt tej "cywilizacji" powoduje reale nieszczęście. Może to był by dobry temat na jakiś filmik, jak odejść od komputera, odłożyć smartfon i wyjść do ludzi i uczłowieczyć swoje życie.
Masz też wiele racji, czego ja jestem przykładem. Nie należę do osób, które zadowalają się osobą z którą nie czują się dobrze. Mam już swoje lata, nie jeden etap poznawania kobiet jest za mną :) Niedawno byłem w związku z kobietą, która był "dobrym materiałem na żonę, taka rozsądna, spokojna, ale jednocześnie z dobrą pracą, dobrze sobie radziła w życiu. Tylko brakowało między nami chemii. Nie wiedziałem co z tym zrobić, nawet radziłem się kilku osób i po części radzili mi, że na idealna kobieta żonę, żebym nie wybrzydzał bo w nieskończoność będę sam i takie tam. Po pewnym czasie zakończyłem tą znajomość. Później miałem jeszcze jeden nieudany związek i obecnie, odpukać w niemalowane, jest ktoś z kim od początku dobrze się dogaduję i... ;) Pozdrawiam!
A ja jestem singielką z wyboru. Rok temu zakończyłam swój czteroletni związek, który kosztował mnie wystarczająco nerwów. Mam duże powodzenie, ale zwyczajnie mi się nie chcę być z kimś. Nie chcę niczego rozumieć,ani się do czegoś zmuszać. Bycie singlem jest fajne:)
Ja po ostatnim moim zerwaniu ze trzy miesiące odpuściłem sobie jakiekolwiek szukanie kogoś, po prostu nie chciałem i miałem inne zajęcia
Myślę , że zdrada ze strony faceta po tylu latach związku może zniechęcić do rodu męskiego:)
To masz problem, albo będziesz sama, albo zmienisz orientacje albo stwierdzić, że jeden facet to nie wszyscy i odpowiedzialność zbiorowa to droga do nikąd :)
Nie jestem sama:) Mam dookoła super ludzi:) Czy nie bycie w związku równa się bycia samej? Pewnie, że nie;)
ja wole byc sama niz z byle kim i sie meczyc :)
Robić coś bo wypada. Chyba robią to osoby które nie mają osobowości i nie potrafią zidentyfikować siebie.
1985maya1985 Lepiej byc samemu niz w moim przypadku wiele razy z typowymi skostnialymi zdzirami.Zycie w samotności jest przykre ale po czasie masz na to zupełnie wyjeeebane i trzeba kozystac z zycia bo ma sie je tylko jedno pozdro
blagam zrób filmik typy dziewczyn ktore kochają mezczyzni :D
jeden z typów to ładne dziewczyny
Ja chciałbym zobaczyć obiecany kiedyś odcinek o typach facetów których dziewczyny nie znoszą
Chcialabys sie zmienic na taka dziewczyne ktora sie podoba mezczyzna?
1. Blad
2. Nie ma 1 typu dziewczyn ktore sie wszystkim podobaja
Ładne, mądre i sympatyczne, ale wszystkie koleżanki mówią mi, że takie nie istnieją. :)
MTWODZU
No cóż bycie singlem nie jest takie złe, więcej kasy i czasu dla siebie. :)
"Każdy z nas zasługuje na prawdziwą miłość i uczucie..." i w tym momencie samoistnie minimalizuje mi się przeglądarka i mam cudowny widok tapety z moim samochodem. Tak, teraz jestem pewien co znaczy prawdziwa i odwzajemniona miłość XD
Mnie już męczy bycie singlem ;(
jakoś nie miałem tego na myśli...
brakuje mi kogoś u boku z kim mógłbym gdzieś pojechać na weekend, miło spędzić czas czy choćby nawet się przytulić jak Ania powiedziała w filmie
high five :)
+Damian Micuła To przestań sie skupiać na tym czego Ci brakuje i zacznij sie cieszyc z tego co masz--chociaż by czasu i zajmij sie tym na co lubisz,a na co nie bedziesz mial czasu gdy bedziesz miał żonę i dzieci;)
Właśnie jestem w trakcie realizowania swoich planów na (puki co mam nadzieję) swój mały biznes, ale czasami przydałaby się odskocznia
Damian Micuła No i dobrze. Na "odskocznie";) przyjdzie czas:)
Uwielbiam Cię, mówisz w tak ciekawy sposób! Najlepszy kanał na youtubie o tej tematyce. Pozdrawiam
Dziękuję :*
Anno 75% Twoich widzów to single :)
Trututu jakie twoje słowa są prawdziwe!!!
Więcej niż 75%
2:53 "Zastanówcie się nad tym LOGICZNIE" obejrzałem dwa odcinki, jestem pod ogromnym wrażeniem, nagle padają tutaj te słowa i już wiem dlaczego tak przyjemnie się Ciebie słucha i tak mądrze mówisz o relacjach międzyludzkich. To wystarcza definitywnie, subskrybuję i życzę powodzenia ;)
Jest jeszcze jeden poważny problem: wszyscy fajni/fajne w najbliższej okolicy są już dawno zajęci a byle czego na zasadzie "aby było" nie ma sensu brać.
Dokładnie, już dawno to zrozumiałem że każda fajna dziewczyna jest zajęta, ale trzeba szukać dalej :)
Ciekawe, a wszedzie slysze , najpierw studia potem sie wyszalec , a potem małzenstwo.
Znalazłem ten kanał dzisiaj i oglądałem filmiki całą noc nie wiem tak do końca czemu ale lubię jak ktoś sensownie mówi.
Niestety tez jestem singlem. Nie mam szczescia. Nie chodze na imprezy i nie pije alkoholu :D
Co do picia alkoholu to można to zmienić. Do 16 roku życia też nie piłem
Ja tez, brak sczescia, dobrej "bajery", alko oraz imprez. Jednak mam zajecia, ktore pozwalaja zapominac o byciu singlem. Rozwijam firme i nie musze pic alkoholu, zaczne sie bawic jak osiagne cel: swoj 1 milion. :P Dzieki firmie rozwijam tez pasje. Niczego nie brakuje. Moze jestem chory na pracoholizm? Ogolnie jeszcze nigy w zwiazku nie bylem i nie szukam. Powinno samo sie trafic.
trzymam kciuki, i łączę się w Tobą w celu, bo mam identyczną sytuacje.
+Vladimir Putin Trzeba było nie zamykać żony w klasztorze.
@@wolfganggunterberger5718 Dorobisz sie to sie trafi .Ha ha ha ha.
Bardzo dobrze mówisz. Często wchodziłam w zwiazek ze strachu aby nie być samej. Jednakże szukanie na siłę bardziej unieszczęśliwia. Teraz jestem singlem o półtorej roku i czuje się z tym super. Odnosze wrażenie, że jestem szcześliwsza sama z wyboru niż z kimś na siłę.
mówisz o poznawaniu ludzi, ale jak i gdzie jest poznać ?
Dodałem na początku tak z ciekawości co ona może wiedzieć a teraz jak jej słucham to jakbym kurde idealnie mówi o tym co mnie boli :o Genialny kanał ! Sam lubie analizować zachowania osób no po prostu bomba !
Będąc w związku czasami tęsknię za byciem singlem ale wiem, że po chwili znowu tęskniłabym za byciem z kimś... życie jest ciężkie
To nic złego że ciągnie nas do przedstawicielek płci przeciwnej, taka jest nasza natura :)
Nie wiem jakim cudem znalazłem się na tym kanale ale chyba nie żałuję, wypowiadasz się sensownie ,naprawdę bardzo ciekawe rady, przy czym pięknie wyglądasz. Ale sprzydałoby się więcej filmików dla facetów. Będę tutaj zaglądał częściej, leci sub! 👊
Znajomi patrzą i pytają się, a w zasadzie kpią: Powiedz szczerze, jesteś gejem tak? xD
Mogłabyś podjąć temat osób, którym wejście w związek zajmuje dużo czasu? Bo często słyszę od koleżanek rzeczy w stylu "poznaliśmy się i po tygodniu byliśmy parą, ale tylko przez miesiąc, bo potem nam się znudziło". Takie szybkie związki, których każda faza idzie jak po maśle to dla mnie kompletna abstrakcja, i nie mam pojęcia czy to dobrze, czy źle.
Przystań tak na pewien czas, ale gorzej jak odpływa kolejny statek a ty ciagle w miejscu.
A sporo tych statków niestety odpłynęło, a w wielu miejsce zajęte :(
Wow ten film pojawił się kilka miesięcy temu i oglądając go teraz chce bardzo podziękować ze ktoś taki jak ty go stworzył bo daje dużo motywacji do samodoskonalenia się💜
Zajebiscie jest być singlem
Dziekuje Ci za ten filmik, bo od okolo miesiaca jestem singielka od 4 lat i bardzobardzo teraz mi pomoglas! DZIEKUJE❣️
Masz piękną dykcję, i naturalny wdzięk. Miło sie ciebie słucha. Zasadniczo masz rację. Ale: mówisz za szybko.
Hej!
Ojej, jak się ciesze, że tu trafiłam. Bardzo pozytywna i inteligentna osoba! :D
Wreszcie coś dla mnie!
Fajnie jest mieć kogoś, kogo się kocha. Takiego kogoś blisko siebie, do którego można sie przytulić i wylać swoje wszystkie żale i smutki. Fajnie jest mieć taką swoją drugą połówkę. Ja jednak wolę ciastka ;3
fajne laski robią pyszne ciastka
Ja zawsze jako singielka jestem szczęśliwsza a to wynika z mojego charakteru ponieważ jestem bardzo niezależna i nie nudzę się nigdy. A moi partnerzy byli fajni ale ja dusze się z kimś. ja siebie jako mężatki wręcz nie wyobrażam wręcz mnie dziwi, że ludzie tego chcą.
ja mam tak samo , pozdrawiam
Oczywiście :)
ja tak samo nie blokuje mnie moja kobieta z imnimalna krajowa, zarabiam sam na swoje przyjemnosci, nigdy sie nie nudze.
Jako mężczyzna oglądałem kilka Twoich filmików i komentuję tutaj wszystkie na raz. Cieszę się słuchać tak ogarniętej kobiety. Mam nadzieję, że jest jeszcze dużo więcej kobiet z Twoim lub podobnym nastawieniem do życia. A te, które mają problemy z samą sobą, niech wezmą sobie Twoje słowa do serca. Dotyczy to oczywiście też mężczyzn. Nikt nie jest idealny, każdy ma prawo być słaby i popełniać błędy, ale ważne jest by wyciągać z nich odpowiednie wnioski i iść na przód, zamiast zapuścić kotwicę. ;)
Nie wiem czy warto być singlem. Ja jestem z przymusu singlem. Rozumiem to i jest mi przykro, ale jak uczył Zaratustra Nietzschego, trzeba przeprogramować swoje myślenie tzn. to jak jest zamienić w to, że chciałem, żeby tak było. Nie wiem czy wyrażam się dość jasno, ale wyraziłaś podobną myśl. Z mojej apriorycznej wiedzy wynika, że związki to oszustwo i przykrości, ale nie byłem w żadnym i w sumie nie wiem. Pewnie jest różnie. Moje miłości zawsze mówiły mi to samo, że kochają mnie... jak brata xd Można być najwspanialszym człowiekiem, ale liczy się wygląd i status materialny. Nie wybieramy sobie na pewno tego pierwszego, ani raczej tego drugiego. Założę klub starych singli i będziemy medytować nad sutrami buddyjskimi i pykać w gierki. Fajne te filmiki, ale niestety Twoja optyka z racji wyglądu i sympatycznego usposobienia jest inna niż osób, które nie wyglądają tak jak Ty.
Pozdrawiam. ^^
"Można być najwspanialszym człowiekiem, ale liczy się wygląd i status materialny. Nie wybieramy sobie na pewno tego pierwszego, ani raczej tego drugiego." - to nieprawda. Jasne i pierwsz i drugie pewnie pomaga w zdobyciu kogoś, ale znam wielu ludzi (a wielu również można zaobserować na ulicach), którzy nie grzeszą urodą ani pieniędzmi i są w związkach. Poza tym nad wyglądem zawsze można popracować, a dobre ubranie, czy zdrowy tryb życia mogą czynić cuda. Poza tym mniej się wymaga od facetów w tym aspekcie niż od kobiet. Co do statusu materialnego - argument chyba nie z tego wieku. Jeśli wszystkie miłości mówiły ci to samo, może stale popełniałeś ten sam błąd (np. zachowywałeś się tylko jak kolega, ukrywając swoje zamiary, nie robiąc żadnego ruchu, może celowałeś w ten sam, nieodpowiedni typ dziewczny). Widzę, że korzystasz z emotek więc oceniam, że wcale jeszcze takim "starym" singlem pewnie nie jesteś. Może czas zmienić nastawienie, wyjśc do ludzi, nie zrażać się porażkami, nie nastawiać negatywnie z góry i popracować nad sobą, a jednak twoja sytuacja się zmieni?
"Co do statusu materialnego - argument chyba nie z tego wieku." lol xd na sawannie kilkadziesiąt tysięcy lat temu Twoje przodkinie wybierały zaradnych, silnych i zasobnych facetów. To się nie zmieni w przeciągu wieku. Oczywiście kobiety dla przelotnego sexu wybierają sobie facetów umięśnionych, a innych do stałego związku (też umięśnionych, ale bardziej odpowiedzialnych). Nie wystarczy być fajnym gościem, z którym można pogadać o kinie/literaturze pięknej/filozofii analitycznej/ buddyzmie/ nauce itd. AAAAAA No takie jest życie zwierząt (homo sapiens sapiens). Tak jesteśmy zwierzakami i przyroda dyktuje nam swoje warunki - przetrwać i rozmnożyć się. Życie dla samego życia. (znowu Nietzsche!). Cytując tytuł piosenki zespołu, którego słuchałem w gimbazie, "chciałbym umrzeć z miłości. I umieram. Codziennie.
Mateusz Stanowski chetnie dołączę do tego klubu :P
"Czuję, że umieram z samotności, z miłości, z rozpaczy, z nienawiści - ze wszystkiego, co może mi zaoferować ten świat" Emil Cioran. Tak mi się przypomniało.
Tak czuję. Cioran zawsze na propsie. Większość kobiet nie jest w stanie poczuć tak szlachetnego uczucia jakim jest miłość. No chyba, że chwilowe zauroczenie i oddanie się samcowi alfa. Kobiety wchodzą w związki z samcami beta jak dochodzą do ściany (ok. 30 roku życia). Wtedy zaczynają być coraz brzydsze (nie wszystkie) i rozpaczliwie wracają do frajerów tj. samców beta (opcjonalnie: beta-bankomatów :D), których nigdy kochać nie będą. To straszne. Wszystkiemu jest winna hipergamia kobiet. Tylko sam diabeł bądź niepełnosprawny zły demiurg mógł być twórcą świata (znów kłania się Cioran
Święte słowa..jestem singlem i cieszę się z tego!! Dzięki
Pięknie Ci w tym makijażu i bluzeczce
Ania jesteś mega pozytywna osobą która ma pojęcie o czym mówi. Pozdrawiam
0_o
Chyba jest między nami jakieś półtorej dekady różnicy, i nie mówię o wieku. Demonizowanie bycia singlem? Wręcz przeciwnie! Promuje się bycie singlem jako wolność, a związek jako formę niewolnictwa, która skończy się tylko przykrościami. Patrz na współczesne filmy: prawie same single. Zwłaszcza kobiety! Teraz już nawet w bajkach dla nastolatków dziewczyny nie mają chłopaków, bo trzeba promować że nikogo nie potrzebuje.
Zresztą, Ty też mówisz, że bycie singlem to czas na realizowanie pasji. A bycie w związku jakoś temu przeszkadza? Masakra!
Marik Vao oczywiście ze w związku można sie realizować ale pani raczej chodziło o to , ze w toksycznych związkach nie można sie realizować i to jest przeważnie prawda
Nie wiem gdzie Ty spotykasz takie opinie, ale moim zdaniem rzeczywiscie singlow uwaza sie za nieudacznikow lub dziwakow, bo nikogo nie maja.. Wszedzie dookola sa bombardowani setkami sposobow jak znalezc ta jedyna/tego jedynego. I Ania nigdzie nie powiedziala ze bycie w zwiazku przeszkadza w realizowaniu pasji, mysle ze chodzilo jej o to ze latwiej te pasje odkryc bedac samemu ;)
Może oglądamy inne filmy lub inaczej interpretujemy ich przesłanie. Poza tym nie powiedziałam, że w związku nie można się realizować i spełniać. Mówiłam o plusach bycia singlem, więc proszę mi tutaj nie wmawiać, że powiedziałam coś, czego nie powiedziałam ;) Pozdrawiam
Marik Vao
AerisMIrabile dzięki za ten komentarz ja mogę powiedzieć to samo o sobie i swoich znajomych.. :P I te wieczne pytania.. A dlaczego nie masz chłopaka..? Taka ładna, mądra, bla bla bla..... Nie mam bo nie mam. I jeszcze ta litość w oczach i brak zrozumienia, że można jeszcze żyć normalnie nie będąc w związku.
Nie spotkałam takiego z którym chciałabym się związać, a nie będę się wiązać z kimkolwiek, żeby tylko kogoś mieć. Bo tu chodzi o moje szczęście, a nie "szczęście" moich znajomych ;)
Odkrywam że życie to nie tylko uwieszanie się na drugiej osobie , a bardziej rozwijanie się
Sama prawda;) świetne filmy
Dzięki :)
Cześć Ania, zaciekawiły mnie Twoje filmy. Nagrasz film jak podłączasz konsolę do telewizora?
Niestety czy na szczęście bycie wolnym czy w związku zależy od wieku... i otoczenia. Jeśli jest się powiedzmy w okolicy 22 lat (końcówka studiów) i wszyscy balują, bawią się, to ten co ma smycz w postaci laski z którą był "całe studia" jest zły i ma źle... bo nie wyjdzie, nie posiedzi do późna, planuje wesele itp. Często ludzie wówczas wpadają w tzw rutynę związkową bo biorą co mają bez zastanowienia. Potem są rozwody bo okazuje się, że w życiu to nie jak na studiach i on i ona mają inne plany i sobie przeszkadzają bardziej niż pomagają.
Ale! Idźmy 10 lat do przodu. czyli środowisko ~30 powiedzmy... po drodze większość jak nie wszyscy znaleźli partnerki i niejeden ma dziecko, kredyt, przyszłość... a singiel, cóż... biedny nie ma z kim wyjść, znajomych, żeby pogadać, iść do klubu, jest ciężko. I nie zawsze jest tak, że to jego wina, że balował i odpychał potencjalne partnerki, że skakał z kwiatka na kwiatek aż upss 30stka! Czasem po prostu tak wyjdzie.
sneo1 przeciez zwiazek to nie wiezienie jesli jest sie z odpowiednia osoba. kazdy powinien miec wspolych i wlasnych znajomych. ja poznalam swojego w polowie studiow I po studiach dalej szalejemy ze starymi znajonymi. w dom bedziemy sie bawic jak my dorosniemy do tego. nikt nie wymaga, zeby sie przed 30. hajtac ;).
Mimi Mums
gratuluję podejścia jednak z tego co obserwuję w środowisku moich znajomych to niestety często związek staje się szantażem i więzieniem. Nie ma czegoś takiego jak reguła w związkach i nie twierdzę, że to co widzę to właśnie reguła - może nie, może zwykle jest lepiej a moi znajomi mają pecha... ale akurat właśnie wszycy są w okolicach 30stki i połowa rozwiedziona, część z hajtniętych się morduje... a 10 lat temu gruchanie i przytulanie. Sorry ale szczęśliwych par zostało niewiele a są to te, które zeszły się po studiach, gdy już miały wyklarowane oczekiwania co do swojego życia.
Co do więzienia to niestety najczęściej panna ma ciśnienie (środowisko znajome) i męczy wora chłopakowi. Ten w końcu daje się urobić no i bach.... kilka lat i rozwód.
Znam jeszcze takie pary, które stosowały filozofię "zróbmy dziecko dla poprawy małżeństwa". Kretyni - nic dodać nic ująć.
Zaznaczam, że to mój punkt widzenia - po prostu takie jest moje spojrzenie na ten temat.
Zgadzam się z Tobą Aniu :D Mądrego miło posłuchać.
dziewczyna ma racje ,byc z byle kim,to lepiej byc samej...nic na siłe :)
Jest dokladnie tak jak mowisz, mam 36 lat od zawsze singielka choc przerwy byly, zareczynowe pierscionki tez i wiesz co ? kocham ten stan, wolnosc, swoboda odczuwania i przezywania zycia tak jak chce :D Presja otoczenia jest ogromna ale mozna nauczyc sie to omijac. Kiedy ktos zadaje Ci osobiste pytania usmiechnij sie odpowiedz cos, patrz prosto w oczy i zadaj pytanie rownie osobiste i na 100% juz nigdy od tej osoby nie uslyszysz podobnych pytan :)
Zycie jest piekne !
nie przeszkadza mi bycie singlem.. przeszkadza mi ze nie mam przyjaciol.. a tym bardziej kontaktu z jakakolwiek kobieta.. gdybym chociaz kompa mial dobrego i moglbym ten czas przegrac na kompie..
Wyjdź trochę do ludzi? Zadbaj o aktualne relacje, a jeśli nie odpowiada ci twój krąg osób, to wyjdź poza tą grupę, poszukaj nowych znajomości np wśród osób, które podzielają twoje zainteresowania? O przyjaźnie trzeba dbać, tak jak i o związek..
Aniu- zgadzam się w 100 %, co powiedziałaś w tym filmiku na temat "dlaczego warto byś singlem". Ja do 30-stki byłam szczęśliwą singielką, nie dałam się desperacji, nie szukałam na siłę męża czy chłopaka, co mnie uratowało przed nieudanymi związkami. W tym czasie uczyłam się, potem zdobywałam szlify w swoim zawodzie, realizowałam swoje pasje, poznawałam (i obserwowałam) ludzi - czyli robiłam to wszystko, co można określić jako zdobywanie doświadczenia życiowego. Patrząc z perspektywy czasu - byłoby wielkim błędem, gdybym związała się z jakimś mężczyzną zbyt wcześnie. Zapewne nie doceniłabym jego jako człowieka, nie zauważyła jego zalet, skupiała się tylko na wadach, łatwiej uległa wpływom rodziny i znajomych, a co gorsza - kulturze konsumpcji. Będąc już doświadczoną kobietą lepiej poznałam ludzi, zamiast wyglądu zewnętrznego i sytuacji materialnej - doceniam charakter drugiego człowieka, jego pojmowanie świata itp. Po prostu drugiego człowieka widzę już inaczej, bardziej widzę jego Pełnię. Rozumiem też, że mężczyzna lubi sobie czasami pobyć samemu, zabałaganić, pogawędzić z kolegami. I nie mam o to pretensji, bo jako singielka - nauczyłam się bycią samą i to, ile ciekawych rzeczy można zrobić samemu. Nie boję się samotności. Kiedyś wyczytałam gdzieś, że całe życie powinniśmy się uczyć do bycia w samotności bo to jest właśnie naturalny stan człowieka. I myślę, że jest w tym ukryta mądrość życiowa. Nigdy nie nauczymy się właściwie życia z innymi ludźmi jeśli nie umiemy być samemu ze sobą.
Dla mnie nie ma już nadziei. By kogoś znaleźć trzeba wyjść do ludzi. A ja nie przepadam za nimi.
Można z tym też popaść w skrajność. Ludzie nastawiają się na to że nie będą z byle kim a kiedy poznają nowe osoby do ich umysł z takim nastawieniem wyolbrzymia wady drugiej osoby.
nigdy jeszcze nie byłam w związku, bo nikt mi się naprawdę nie podobał. na szczęście nie mam przymusu bycia w związku😃
Całe szczęście bo tylko brakuje abym zadowalał innych, a nie siebie.
Mysha Mysha Raczej ty tez się nikomu nie spodobałaś; )
Ja powiem tak że na kilku przykładach z mojego życia i znajomych wywnioskowałem że w większości CI którzy za dziecka nie zaznali od rodziców tyle miłości i bliskości co by chcieli potem będą jej bardzo potrzebować w dorosłym życiu a to sprawi że będą kogoś szukać za wszelką cenę, często w tej desperacji nie analizują dobrze tej drugiej osoby tylko cieszą się że ,,już kogoś mają '' (dobre nie ? brzmi jak złapanie kogoś w pułapkę ale tak własnie się dzieje) tymczasem trafiają na kogoś kto bardzo przypomina osoby od której tej miłości nie zaznali i wpadają z deszczu pod rynnę.
Ja najwyraźniej byłem kochany bo nie mam braków i kocham swoją rodzinę ale to mi zupełnie wystarcza. Za to mam ogromny zapas szacunku i tolerancji do wszystkich ludzi :_) jestem lubiany, ludzie powierzają mi swoje tajemnice bo mają do mnie zaufanie, jestem wolny i nie czuję się samotny. Staram się zarażać swoim optymizmem.
A babci powiedziałem że jak przy mnie będzie homofobem, rasistką, konserwatystką, i prowokatorką.. to jak ma pewne że nie zobaczy mojego ślubu bo go nie będzie tak będzie miała też pewne że nie zobaczy mnie... bo to ONA jako starsza i mądrzejsza powinna mnie uczyć szacunku do innych ludzi ! a nie ja ją do cholery..
Otworzyłaś mi oczy :] jutro składam papiery rozwodowe :D:D:D:D:D
I naprawdę trudno jest się w Ciebie wsłuchać... wszystko przez te odkryte ramiona ;)
Pozdrawiam (:
Secvent może przemyśl to jeszcze? to poważna decyzja, trochę dziwnę, że uznałaś ją za właściwą po obejrzeniu filmiku
Przecież to jest żart..o losie
Skąd mam to wiedzieć? Są różni ludzie, a sorry jakoś nie jestem w stanie wyczuć tonu wypowiedzi autora
Buzki o tym świadczą;)
to naprawdę był żart. Nawet zaręczony nie jestem...
Ostatnio uświadomił mi to mój nauczyciel z liceum ^^
Spotkałem go ostatnio po paru latach i potoczyliśmy długą rozmowę głównie o wspólnej pasji do drogiego i czasochłonnego hobby rekonstrukcji historycznej i rzemieślnictwa.
No i co rzuciło mi się w oczy to ja jak wywalę na narzędzia 400 zł to nikt mi nie będzie tego wypominać ani pytać po co mi to, natomiast jemu żona każdy zakup. Także czas kiedy nie mam nikogo mogę wykorzystać na rozwój swoich pasji. Niby banał ale jakoś ta myśl pozwala lepiej znosić wieloletnią samotność...
dla wielu osób związek to sposób na regularny bezpieczny seks .. niestety... to jest normalne i staje się przez to przeciętne... prawdziwi ludzie sukcesu potrzebują partnerów aby się wzajemnie szybciej rozwijać
Nie wszyscy muszą mieć stały dostęp do seksu. Może jakieś niewyżyte sekso maniaki:)
orgazm i satysfakcja w seksie uzależnia i dostęp stały jest uzasadniony :P
Ja bym jednak nie chciała żeby mój partner miał przede mną 30 partnerek. Mnie to obrzydza:) Poza tym skąd mam wiedzieć, że ten facet jakiegoś syfa nie załapał? Bzykacie się z kim popadnie, a ja mam później stres:P Dlatego lepsza jest szklanka wody zamiast.
Dzięki za to, co tu usłyszałam. Szukałam osoby, która zbierze to wszystko do kupy i mi sie udało! Pozdrawiam serdecznie 👌🏽
Dla Ciebie Aniu, byłbym w stanie porzucić ten stan :D
Droga Anno, co możesz poradzić w sytuacji gdy naprawdę nie wychodzi. Dziewczyna po pierwszym (a nawet czasami przed) już nie chce się więcej spotkać. To co mówisz, żeby nie myśleć, że coś z nami jest nie do końca w porządku jest jak najbardziej ok, ale jak się przestawić na takie myślenie? Co zrobić, żeby się bardziej otworzyć na ludzi, a nie myśleć o każdej spotkanej dziewczynie jako potencjalnej partnerce zanim ją poznam na tyle, aby zdecydować co zrobić dalej. :)
Mnie najbardziej irytuje, gdy w czasie gdy nie jestem w związku, ludzie powtarzają: "Ale jak? Taka fajna dziewczyna, a chłopaka nie ma?" Tak, jakby osoby atrakcyjne z automatu musiały być w związkach, a bycie singlem było zarezerwowane dla nieudaczników i - przepraszam za określenie - pasztetów na które nikt nie zwraca uwagi. Akurat fajność lub jej brak nie mają tu za wiele do rzeczy. Niektórzy ludzie po prostu nie mogą zrozumieć tego, co mówi Ania - że lepiej nie być w związku niż być w takim w którym się męczymy.
Izabela Miszczyk
Ja jestem szczęśliwym singlem w wybory. Mam wielu przyjaciół i wspaniały kontakt z rodziną, a w szczególności z rodzicami. Po prostu wiem, że się do związku nie nadaje. Pracuje jako nauczyciel polskiego i uwielbiam swoją pracę, po pracy udzielam jescze kursów językowych z jez. polskiego dla obcokrajowców w szkole językowej. W wolnym czasie robię masw ciekawych rzeczy, prowadzę bloga, czytam książki, pisze wiersze, chodze na spacery z psem, jestem wolontariuszem w schronisku. Uczęszczam do kina, tetaru oraz spotkam się z przyjaciółmi. Przez pierwsze 3 miesiące mieszkania samemu czulem się dziwnie opuszczony, a teraz uwielbiam to!
Kurczaki. Dowiedziałem się, że bycie singlem to zło.Przynajmniej w oczach opinii publicznej.
dokładnie.
opinia publiczna to PIS, mafia katolicka, i pokolenie z czasów wojny które infekuje swoimi ,,mądrościami'' dzieci od maleńkiego robiąc im pranie mózgu ...kochani dziadkowie..
Wojciech Woźniczka Ja jestem mezczyzna i próbowałem wiele razy z kobietami.Zawsze wszystko sie pierdolilo przez to ze nie chcialem slubu moim zdaniem jest to nie potrzebne poniewaz wszystko sie pierdoli po ślubie.Jestem singlem i tak mi dobrze.pozdro
Na początku kiedy zostałam singielką rozpatrywałam to - tak jak mówiłaś na początku - w kategoriach krzywdy i jako coś złego. Potrzebowałam czasu ,aby spojrzeć na to jak na szansę - w końcu nikt mną nie dyrygował (byłam wcześniej w toksycznym związku), mogłam wreszcie pojechać za granicę ,bo wcześniejszy partner uważał ,że nigdy nie mamy dość pieniędzy na wakacje.
Autostopem pojechałam do mojej wymarzonej Barcelony wraz ze znajomym była to najlepsza przygoda w moim życiu. Zrobiłam długo odkładane prawo jazdy ,a także zmieniłam pracę która wykańczała mnie psychicznie. Teraz znajomi mówią ,że emanuje energią. Są takie momenty kiedy mam dość bycia singlem i myślę ,że nikogo nie poznam ,ale ogólnie skupiam się na pozytywnych aspektach życia. Nie mogę patrzeć na koleżanki które uganiają się za facetami , którzy je olewają przecież "zegar tyka" .
W tym wszystkim dobrze jest mieć po prostu kochającego męża, dziękuje i pozdrawiam! :)
Szczerze zazdroszczę, bez grama zawiści. Życzę Państwu wszystkiego co dobre 😆
@@malgorzatabarbara2044 dziękuję
E tam, kwestia odpowiedniego spojrzenia. Media uderzają właśnie w te rzeczy, które mogą wywołać poczucie samotności, a wystarczy tylko spojrzeć na korzyści :3
1. Można sobie w pracy zostać ile potrzeba, żeby się doszkolić i podnieść swoje umiejętności
2. W domu na spokojnie można się wychillować, spędzić wolny czas ze swoimi pasjami i rozwijać się bez słuchania narzekania i wiecznych pretensji, że spędza się za mało czasu z drugą połówką
3. Nie ma narzekania i telefonów 5 minut po planowym zakończeniu pracy "Już po godzinach pracy, gdzie jesteś, wyszedłeś? Nie ?! Jak możesz ?!"
4. Zamiast tracić mnóstwo pieniędzy na wakacyjne wyjazdy pod naciskiem drugiej połówki, można je przeznaczyć na swoje hobby albo zaoszczędzić
5. Nie słyszy się jakim to jest się złym człowiekiem, jak to koleżanki mają lepiej ze swoimi facetami bo oni je zabierają wszędzie, bo wychodzą częściej, bo są lepiej zorganizowani, bo szczęśliwsi, bo mają więcej pieniędzy BLA BLA BLA
6. Na imprezach można czuć się swobodnie zamiast słyszeć "nie takim tonem głosu się odezwałeś, teraz wszyscy będą mieć o Tobie takie zdanie!!!!!", "musisz chodzić w innej postawie bo wtedy inni będą Cię lepiej odbierać !!!!" "Jak się ludzie na mnie patrzą kiedy widzą mnie, przy facecie, który ma taki głos ?!?!?!? "
7. Można mieć takich znajomych jacy się podobają, bez słuchania ciągle "to nie są znajomi dla Ciebie", "Daj sobie spokój z rodziną, jesteś duży to wystarczy Ci kontakt raz na pół roku"
W związku z powyższym nawet nie myślę o związkowaniu żeby znowu zacząć słyszeć jacy to faceci koleżanek są lepsi i stracić cały mój wolny czas i pasje :3
A jakie minusy? Hmmmmmmmmmmmm
1. Nie ma się czasem do kogo przytulić xDDDD
No, a teraz obejrzę filmik zobaczyć jakie są argumenty Ani ;]
Ja jestem singielką. Dobrze mi z tym. A przynajmniej, na razie xD
I jak tam? Nic się nie zmieniło? ;)
@@4evil27 zdążyłem wyjść z szafy, wejść w jeden związek, być w nim dwa lata i być zerwanym XDDD życie.
@@frankisnot1148 i zmieniłeś płeć
@@4evil27 wyszedłem z szafy. Zawsze byłem facetem, tylko o tym nie wiedziałem.
Jesteś zajebista :) Ta inteligencja i trafność mówi wszystko :)
a związki z dużą różnicą wieku?
ja jestem sama już bardzo długo, ale nauczyłam się już z tym żyć i jest mi dobrze, czasami nachodzą mnie takie myśli, że coś tracę i czas ucieka, ale patrząc na związki ludzi z mojego otoczenia to wolę być sama
SINGLE ŁĄCZMY SIĘ! :D Wolność! XD
Warto być singlem bo:
- mniej do prania
- mniej do sprzątania
- mniej do gotowania
- mniejsze wydatku
- więcej swobody
- więcej pewności siebie
- nie musisz przejmować się czy jesteś dla kogoś wystarczająca/y
- nie będziesz zastanawiać się czy jesteś okłamywana/y
- możesz więcej np: ponieważ masz mniejsze wydatki zostaje ci więcej oszczędności i pieniędzy ze źródeł dochodów wiec możesz np pojechać sobie w górki albo w jakieś piękne miejsce i zobaczyć coś niesamowitego a partner/ka mógłby/mogłaby się nie zgodzić na podróż.
- Możesz jeść ile chcesz i nikt ci nie zwróci uwagii ze jesz za dużo + całe wino będzie dla ciebie.
- Masz czas na rozwój i odkrywanie swoich pasji w tym samego siebie.
- Miłość często jest bardzo bolesna i stwarza cierpienie.
Warto być singlem.
Warto.
Co to za pomadka Aniu?
z zasuszonej nogi dzika :)
Dzięki! ;)
agama Bourjois Rouge Edition Velvet 07 😉
Dziękuję Aniu:)
"trzeba zacząć traktować to jako przystań, która nie jest naszym celem, ale spędzimy tu jakiś czas". Droga Aniu, nikt na tej ziemi nie wie, po co się tu znaleźliśmy i jaki jest cel naszego istnienia, więc nikt nie może określać, co jest bądź (jak w tym przypadku określiłaś) NIE jest naszym celem. Bo jak można twierdzić, że osoby, które sobie nikogo nie znalazły, czy wybrały taki a nie inny styl życia, nie spełniają/nie spełniły swojego życiowego celu?To, że jesteśmy biologicznie zdolni do prokreacji, nie oznacza, że mamy się rozmnożyć (choć bycie w związku nie oznacza koniecznie rozmnożenia).
Czytając komentarze, mam wrażenie, jakby znalezienie tej "drugiej połówki" było dla wielu osób rzeczywiście celem. Ale zastanówmy się, czy naprawdę żyjemy na tym pięknym świecie tylko w poszukiwaniu jednej osoby? Czy mało mamy wspaniałych osób wokół siebie, które nas kochają, które my też kochamy, aby jeszcze usilnie szukać tej jedynej? Czy mało jest wspaniałąych rzeczy do zrobienia i zobaczenia na tym świcie, aby tyle czasu i energii wkładać w poszukiwania kogoś lub w już "założony" związek?
Myślę, że to dużo zależy od osobowości człowieka. Zazwyczaj (oczywiscie, to nie ejst regułą) ludzie pragnący poczucia bezpieczeństwa, a czasami dowartościowania, niekoniecznie szukający "wrażeń" będą dążyć do bycia w związku.
Wielu zrobi to z obawy, o ktorej wspomnialas. Bo wielu nie potrafi byc samymi ze soba. I tu sie klania brak milosci do samego siebie, wiele osob zajmujacych sie rozwojem osobistym i psychologia twierdzi, ze przed miloscia do innych osob powinna byc obecna milosc do samego siebie (co nie ma nic wspolnego z egoizmem) - gdyż wtedy jesteśmy w stanie dać coś od siebie.
A wiec kto decyduje sie na bycie singlem? Albo moze inaczej: kto nie szuka drugiej osoby do stworzenia zwiazku? Dla wielu osob bycie singlem oznacza poprostu wolnosc. Podam tu przyklad Martyny Wojciechowskiej - kobieta przeambitna, lubiąca przygody i adrenaline, podroze. Jej styl zycia z pewnoscia nie sprzyjal zalozeniu stalego zwiazku. Byla w wielu zwiazkach, az w koncu stwierdzila, ze bedac sama czuje sie naprawde wolna, i ona to sobie ceni. Dla ludzi lubiacych niezaleznosc, wolnosc, bycie singlem moze byc czasem jedynym wyjsciem. Kolejny przyklad - B. Pawlikowska, rowniez podrozniczka, autorka wielu książek. W jednym z wywiadow powiedziala, ze bycie singlem ma TYLE samo wad, co bycie w zwiazku - i ja sie z tym w zupelnosci zgadzam. I ze poprostu nie znalazla tej osoby. I jakos się tym nie przejmuje, bo woli pokąpać się w Amazonce :)
Kolejna sprawa, to mydlenie ludziom oczu slowami "ta jedyna" ten jedyny". A to mało jest małżeństw, które po wielu latach sie rozpadaja? i oni mieli być właśnie tymi jedynymi. Nie mozna wmawiac ludziom, ze znajda sobie osobe "na cale zycie" Bo to nigdy nie jest pewne, nawet jak przez pierwsze lata jest super. Milosc, jak wiele innych rzeczy moze przeminac. I to jest normalne, nie raz przyjazn przemija, tak bez powodu, gdyz ludzie, ich cele i marzenia tez sie zmieniaja. Dlatego nie warto się nakręcać rozmawiając o związkach, jakby to było najważniejsze w życiu.
A żyjemy na ziemi po to, żeby spędzić tu fajnie czas. Czy bez partnera/partnerki czy Z to już bez różnicy.
podpisuje się pod wszystkim 😍
idelany film dla mnie! dziękuję :*
i to jest racja, miałam zastój i teraz się realizuje:)
trzeba też być" wybrednym"
Dla mnie również
Być z kimś bo wszystko jedno z kim bez sensu to tak jak nie odczuć różnicy pomiędzy Polonezem, a Porshe
Propsy dla Emilii i jej życiowych realizacji :)
Wuwu1978 dziękuję ;)