To niesamowite, jak niektórzy ludzie są skupieni na sobie tak mocno, że nawet posłuchanie i zrozumienie stosunkowo prostego przekazu przerasta ich możliwość wyjrzenia dalej niż sięga kraniec ich własnej dupy. Smutne.
+Ragnar Lothbrok Czy ja wiem czy tak niesamowite? Ludzie o ktorych mowisz po obejrzeniu tego filmu w wiekszosci przyplacili swoim ego ktore zostalo rozniesione na strzepki po tym jak cala ich ideologia postepowania i postrzegania rzeczywistosci legla w gruzach wiec to normalna reakcja samoobronna swiadomosci ktora byla oszukiwana przez tyle lat
Jeszcze odnośnie tego co wyżej - to tylko wpływ Twojego organizmu (jako ogółu) mieć wpływ na Twoje decyzje, geny, zestawy cech etc. są już "ustalone" dużo wcześniej, można zaryzykować, że sięga to aż do początku wszechświata.
Idąc dalej tym tropem można śmiało powiedzieć, że nie tylko wolna wola jest złudzeniem ale i samo "życie" również jest tylko złudzeniem, iluzją, oczywiście jest to realnie toczący się proces od narodzin do śmierci ale w końcu człowiek to tylko zlepek kilku atomów, których w rzeczy samej jako takich żywymi nazwać nie możemy.
Jeśli Wszechświat jest nieskończony, to źródło przyczyn nie istnieje - są nieskończone ciągi przyczyn i skutków. W ramach lokalnego układu dochodzi do wyboru-wylosowania kolejnego skutku. Taki prosty przykład - programuję sobie grę strategiczną i dla żołnierza buduję zbiór potencjalnych czynności do wykonania nadając im wagi w zależności od sytuacji w grze. Jedne zdarzenia są bardziej prawdopodobne, inne mniej. Losowanie premiuje te najbardziej prawdopodobne, ale dopuszcza każde inne.
w skrócie: mózgludzki to maszyna, która wybiera spośród dostępnych, ograniczonych wariantów. a te są wypadkową naszej biologii, naszego wychowania, oddziaływań społecznych i kulturowych.
Ja pierdole no szok!!!! Pierwszy raz to oglądam, i chociaż nikt nie uwierzy w to na bank, pomyślałem tylko o jednym mieście i..... I był to Kair !!!! Nie wiem co myśleć WTF
Dokładnie. Niektórzy próbują bronić wolnej woli mówiąc, że przecież mechanika kwantowa neguje determinizm. Ale jeśli nie ma determinizmu, to tym gorzej dla nas - w świecie, w którym nie istnieje ciąg przyczynowo-skutkowy, nasze decyzje nie mogą mieć realnego wpływu na rzeczywistość.
Nie potrafię zdefiniować wolnej woli, ale najprościej mi wyobrazić to sobie na bazie programowania. Jesli powiem, że wolność to "możliwość podjęcia dowolnej decyzji na podstawie zgromadzonych danych" to widzę to możliwe tylko z generatorem losowym. Brak wolności - kiedy trzeba podjąć zawsze tę samą decyzję. Przykładowo automat ma zdefiniowane X decyzji na zadane wejście, oblicza dla nich wagi i wybiera tę z wagą najwyższą. "Wolny" automat losuje z tych decyzji premiując najwyższe wagi.
Kwestia jak rozumiemy wolność. Odniosę się znowu do przykładu z programem - jeśli program dostaje na wejściu dane z zewnątrz i podejmuje zawsze taką samą decyzję, to jest zdeterminowany - automat. Jeśli natomiast losuje (zakładając, że ma dostęp do idealnego generatora losowego) ze wszystkich możliwych decyzji (a każda decyzja ma jakiś stopień prawdopodobieństwa), to nie jest zdeterminowany - może 'podjąć' dowolną decyzję, choć będzie preferował najbardziej dla tych danych prawdopodobną.
Moim zdaniem kluczowe nie jest pojęcie "wolnej woli", ale generalnie wolności. Najczęściej jest pojmowane absolutystycznie, a tak rozumiana wolność jest nierealna i wręcz nielogiczna, tak samo jak stworzona na podstawie tak rozumianej wolności koncepcja wolnej woli. Żaden element świata nie jest wolny w sensie absolutystycznym, ponieważ wszystko połączone jest relacjami, współzależnościami. Na tej zasadzie nasza wola na tyle jest wolna, na ile ma wybór, ale o szerokości wyboru już nie decyduje, bo o tym decydują czynniki niezależne od woli. Tam jesteśmy wolni, gdzie mamy swobodę i wybór. Jeśli godzimy się na wolność w takim sensie, to traktujemy ją w sposób stopniowalny. To jest podejście praktyczne i realistyczne. Gdy utożsamiamy wolność z całkowitą niezależnością i kompletną autonomią, to oburzenie kwestionowaniem wolnej woli jest zrozumiałe.
Wolna wola - a czemuż nie? Ale nie ma tego "JA", co tę wolną wolę ma, to "JA" jest pewnego rodzaju iluzją. A w każdym razie JA byłbym skłonny pójść w tym kierunku, aby rozwiązać problem wolnej woli. Dobrze sie bawiłem, słuchając tego wykładu, uważam go za bardzo inspirujący, ale trzeba sie uwolnić od skłonności do wierzenia lub zaprzeczania temu, co mówi wykładowca. Tylko smakować jego myślowe konstrukcje.
Mam dla Ciebie trzy rady: 1. Jeśli nie czujesz się zbyt pewnie w języku angielskim, a nie ma potrzeby, by go używać, pozostań przy polskim. Oszczędzisz sobie siary. 2. Używanie caps locka powoduje, że sprawiasz wrażenie BARDZO NERWOWEGO CZŁOWIEKA. 3. Staraj się obejrzeć filmy, który komentujesz, do końca. W ten sposób eliminujesz ryzyko, że się ośmieszysz. Sam Harris bezpośrednio odnosi się w nim do logiki, którą demonstrujesz.
Nie możesz wybierać tego o czym myślisz. Twoje myślenie ogranicza się do wyboru jednego z grupy bardzo niewielu wzorców postępowania w określonej sytuacji, które z kolei powstały w wyniku twoich wcześniejszych przeżyć, odczuć, czy też ich "obróbki" (porównywanie do innych wcześniej przyjętych informacji) w umyśle. Tak więc nie masz wpływu na to, mówiąc prozaicznie, jakie możliwości podsunie Ci Twój umysł, co koniec końców zaprzecza wolnej woli w ogólnie przyjętym rozumieniu.
Bardziej obiecujące teorie świadomości tłumaczą ją jako "globalną przestrzeń roboczą" (global workspace theory Baarsa), tzn. swego rodzaju język, za pomocą którego poszczególne modalności w mózgu wymieniają się informacjami (np. komunikacja zmysły-język-pamięć). Świadomość wyewoluowała więc jako strategia przetwarzania informacji, pozwala na większą elastyczność zachowań, jest też mediatorem konfliktów w mózgu. Wolna wola to w zasadzie zupełnie odrębny temat.
Religia uczy nas, że to negocjowanie dobra i zła dzieje się w naszej "duszy", ale gdzie ona się znajduje? Istnieje silny prąd w ateizmie, który naucza, że istoty ludzkie są niczym więcej jak tylko materią. W takiej materialistycznej perspektywie dusza staje się fikcją, "duchem w maszynie", którego wpuściła tam religia dla swoich własnych celów. W końcu przecież nigdy nie doświadczamy tego ducha w materialnych kształtach ludzkiego istnienia. Doświadczamy mózgu, arterii, krwi i organów. Te zaś zbudowane są z tych samych molekuł i atomów, co drzewa i kamienie. Zostały zebrane w procesie ewolucji i doboru naturalnego w skomplikowaną maszynę zwaną homo sapiens. Z tego punktu widzenia człowiek to rodzaj inteligentnego robota czy zbudowanego z węgla komputera. Jeśli tak, to człowieka powinno się rozumieć w takich samych materialistycznych kategoriach, w jakich rozumiemy oprogramowanie komputerów. "Jeśli rzeczywiście posiadamy niematerialną duszę" - pisze fizyk Viktor Stanger w książce God: The Failed Hypothesis (Bóg: obalona hipoteza) - to możemy się spodziewać znalezienia jakichś dowodów jej istnienia. Jednak nauka żadnych dowodów nie znalazła, co prowadzi Stangera do wniosku, że dusza jest mitem. Filozof Daniel Dennett pisze w "New York Times Magazine" z 22 stycznia 2006: "Nasz mózg składa się z neuronów i niczego więcej. Komórki nerwowe to niezwykle złożone układy mechaniczne. Jeśli masz ich dostatecznie dużo, złóż je razem i masz duszę". Dennett nie chce przez to powiedzieć, że dusza sama w sobie jest obiektem materialnym, raczej sugeruje, że dusza to po prostu nazwa zdolności mózgu do przeprowadzenia pewnego rodzaju procesów mechanicznych. Fizyk Jerome Elbert pisze, że istnienie duszy jest niemożliwe, ponieważ "jeżeli dusze istnieją i są kluczowe dla myślenia i podejmowania decyzji, to nasze procesy mentalne wymagają częstej komunikacji z mózgu do duszy i z duszy do mózgu". Jako uczony Elbert wyznaje: Myśl o takiej interakcji wydaje mi się bardzo niepokojąca". Powodem jego zakłopotania jest fakt, że nie ma on możliwości, by zobaczyć jak niematerialny niebyt, jakim jest dusza, może poruszać lub oddziaływać na obiekty materialne takie jak mózg. Zadaje przy tym głębsze pytanie: "Jeżeli taka interakcja zachodzi, to ludzki mózg jest pośrednikiem do innego, niefizycznego świata. Istnienie takiej interakcji wskazywałoby też, że zasady nauki stosują się do całego wszechświata - z wyjątkiem istot ludzkich (...) Taka wizja daje ludziom wyjątkową pozycję we wszechświecie. Ta antropocentryczna wizja wydaje się nie do przyjęcia dla światopoglądu naukowego". (Jerome Elbert, Does the Soul Exit?, w: Paul Kurtz, Science and Religion, Prometheus Books Amherst, NY 2003, s. 251) Dla Elberta istnienie duszy zagraża samej istocie nauki. Niemniej upieranie się, że człowiek to nic innego jak materia działająca zgodnie z prawami fizyki, wywołuje równie daleko idące konsekwencje. Jeśli bowiem tak jest, że żyjemy w świecie deterministycznym, a wolna wola jest tylko złudzeniem. Niektórzy, jak Francis Crick czy E.O. Wilson, bez wahania stwierdzają, że istoty ludzkie nie mają wolnej woli. "Wydaje się, że jest wolna" - mówi Crick - ale jest tylko wynikiem działania rzeczy, których nie jest świadom". (Cyt. za: John Horgan, The Undiscovered Mind: How the Human Brain Defies Replication, Medication, and Explanation, Touchstone, New York 1999, s.247). Zaś Wilson pisze, że "ukryte przygotowania do aktywności umysłu stwarzają iluzję wolnej woli". (E.O. Wilson, "Konsiliencja...", dz.cyt., s.181). Za to Richard Dawkins twierdzi, że choć jesteśmy produktami samolubnych genów, "dana jest nam siła przeciwstawienia się naszym kreatorom. My, jako jedyni na Ziemi, możemy zbuntować się przeciw tyranii samolubnych replikantów", a zatem "starajmy się dociec, do czego zdolne są nasze samolubne geny, a wówczas być może uda nam się pokrzyżować im plany". (R. Dawkins, "Samolubny gen", dz.cyt. s. 181). Jeśli to prawda, to w takim razie sam Dawkins uznaje, że my, ludzie, zajmujemy we wszechświecie szczególne miejsce, bo nasze umysły mogą kontynuować nasze biologiczne cele. Ale jak możemy pokrzyżować plany naszym własnym genom? Czym różnimy się od komputerów, które nie mogą zbuntować się przeciwko programistom, albo od gepardów, które bez szemrania posłuszne są nakazowi polowania i przetrwania, albo od meteorów, które grzecznie słuchają praw ciążenia i siły? Dawkins nie ma tu żadnej odpowiedzi i - jak się wydaje - nie uważa by jej potrzebował.
Steven Pinker jest jeszcze bardziej nonszalancki. W swych rozlicznych książkach uparcie twierdzi, że nasz mózg jest niczym więcej, jak tylko wyrafinowanym komputerem, który został wyposażony w oprogramowanie przez przypadek i dobór naturalny. "Jaźń jest tylko jedną z wielu sieci systemów mózgowych", "dysponujemy niezbitymi dowodami na to, iż każdy aspekt naszego umysłu zależy w całości w całości od fizjologicznej aktywności kory mózgowej". (S. Pinker "Tabula rasa; spory o naturę ludzką", dz.cyt. s 69,70). Niemniej Pinker nie widzi żadnych powodów, dla których taka wizja człowieka miałaby w jakikolwiek sposób zagrażać przekonaniu o wolnej woli, intencjonalności czy moralności: "nie pojmuję, jak cokolwiek, co wychodzi z laboratorium, (...) może cokolwiek ująć z sensu życia". W innej książce Pinker pisze: "szczęście i cnoty nie mają nic wspólnego z tymi celami, których osiągnięcie zaprogramował w nas dobór naturalny. (...) To my mamy je determinować". Pinker tak pisze, bo jego geny są zaprogramowane, by zapewnić przetrwanie i reprodukcję, co jednak wcale nie znaczy, że on sam musi w ten sposób postępować. "Będąc już długo w wieku rozrodczym, jestem wciąż dobrowolnie bezdzietny, (...) ignorując solenny nakaz rozprzestrzeniania moich genów, (...) a jeśli moim genom się to nie podoba, to niech się utopią". (S. Pinker, "Jak działa umysł", dz.cyt. s.63). Bez względu na kwiecistą retorykę stwierdzenia Pinkera, że możemy ogłosić niezależność od naszych samolubnych genów, jest nonsensem. Pinker, jak wielu innych, zdecydował się nie mieć dzieci. Słowem kluczowym jest tu "ZDECYDOWAŁ", co zakłada wolny wybór. Nie wyjaśnił on jednak, skąd ta wolna wola pochodzi. Co więcej, nie zmierzył się z darwinowskim zastrzeżeniem co do treści tego wyboru. Jeśli nasze geny konstruują nas do przeżycia i rozmnażania się, jak w takim razie przetrwała ludzka skłonność do unikania posiadania dzieci mimo działania doboru naturalnego? Nie wystarczy powiedzieć: "Moje geny mówią - rozmnażaj się, a ja mówię - idź do diabła". Tego typu rozumowanie burzy całe darwinowskie wyjaśnienie ludzkich zachowań. Ponadto, jak szczęście i cnoty "mają być przez nas determinowane"? Gdzie są ci "my", którzy pojawiają się poza projektorem naszego genetycznego zaprogramowania? Skąd mamy pomysłowość i siłę do bitwy z wrogiem tak potężnym, jak nasza własna natura? Pozbywszy się ducha z maszyny, Pinker zdaje się ukradkiem wpychać go tam z powrotem. Stańmy teraz twarzą w twarz z sednem doktryny materialistycznej, która mówi, że człowiek, podobnie jak reszta przyrody, zbudowany jest z materii i niczego więcej. Największym dowodem na poparcie tej teorii jest fakt, że materia jest wszystkim, co widzimy, dotykamy i mierzymy. Ponadto materia zdaje się być "odpowiedzialna" za nasze myśli, emocje, a może nawet za nasze intuicje moralne. Mocniejsze uderzenie w głowę może spowodować utratę świadomości. Alkohol i zmęczenie zakłócają koncentrację. Stymulacja elektryczna pewnych części mózgu może wywoływać pożądane reakcje emocjonalne. Pacjenci cierpiący na pewne rodzaje uszkodzenia mózgu tracą zdolność do empatii czy rozpoznawania kształtów. Choroba Alzheimera powoduje zniszczenia fizyczne, które prowadzą do utraty władz umysłowych i zupełnego zaniku świadomości moralnej. Jako że świadomość, percepcja i myślenie to procesy zachodzące w naszych mózgach, Francis Crick opisuje mózg jako świadomy, zdolny do percepcji i myślący organ. Pisze, że "obie półkule słyszą", co się mówi, "mózg wierzy", iż coś, co widzimy, istnieje naprawdę, gdyż dokonuje "najlepszej interpretacji", a poza tym "łączy informacje" i "ustala" najlepszą interpretację, co pozwala mózgowi "domyślić się kompletnego obrazu". (F. Crick, "Zdumiewająca hipoteza, czyli nauka w poszukiwaniu duszy", Zysk i S-ka, Warszawa 1997, s. 34, 43, 115-125). Crick pisze tak, jakby to mózg "widział", "słyszał", "wierzył", "domyślał się", i "interpretował". Jednak filozof Peter Hacker i neurolog Max Bennett wskazują, iż przypisywanie mózgowi cech, które sa własnością wyłącznie osób, jest pojęciowym błędem. (Max Bennett, Peter Hacker, Philosophical Foundations of Neuroscience, Blackwell, London 2003). To nie mój mózg, ale ja mam świadomość, mój mózg niczego nie interpretuje i nie słyszy, ja to robię. Mój mózg nie myśli, myślę ja. Crick popełnia tak zwany błąd personifikacji czy psychizacji, który polega na przypisywaniu właściwości ludzkich nieożywionym przedmiotom. To jasne, że używamy naszych mózgów do percepcji czy rozumowania, tak jak używamy rąk i nóg do grania w tenisa. Jednak mówienie, że moje ręce i nogi grają w tenisa jest szaleństwem, podobnie jak mówienie, że to moja rakieta gra. Na tej samej zasadzie błędne jest przedstawienie mózgu jako czującego, myślącego czy świadomego czegokolwiek. Z rozciąganiem materialistycznego rozumienia natury na istoty ludzkie jest jednak większy problem. Zacznijmy od tego, że doświadczamy świata zewnętrznego, takiego, który da się opisać prawami fizyki i chemii, ale doświadczamy go inaczej niż samych siebie. To spostrzeżenie poczynione zostało przez filozofa Artura Schopenhauera. Wszystkiego innego doświadczamy pośrednio, z zewnątrz, dzięki naszym zmysłom, ale siebie samych doświadczamy bezpośrednio, z wnętrza, bez używania zmysłów. Tylko o sobie mamy rodzaj "informacji wewnętrznej", która jest najbardziej czytelną i najbardziej podstawową wiedzą, jaka możemy mieć. W oparciu o ten uprzywilejowany i niepowtarzalny dostęp wiemy, że zewnętrzna wiedza o rzeczywistości, jakkolwiek ścisła mogłaby być w opisie deszczu czy geparda, nie jest wyczerpująca, gdy chodzi o opis nas samych. Jesteśmy, na przykład pewni, że istniejemy. David Hume twierdził, że nawet tego nie możemy wiedzieć: "Gdy wnikam najbardziej intymnie w to, co nazywam moim ja, to zawsze natykam się na jakąś poszczególną percepcję tę czy inną, ciepła czy chłodu, światła czy cienia, miłości czy nienawiści, przykrości czy przyjemności. Nie mogę uchwycić mego ja bez jakiejś percepcji i nie mogę nigdy postrzegać nic innego niż percepcję". (D. Hume, "Traktat o naturze ludzkiej", PAU, Kraków 1952, s. 250-251). W konsekwencji dla Hume'a jaźń jest fikcją, bo nie da się jej rozpoznać empirycznie. Warto jednak zauważyć, że jesteśmy świadomi własnej egzystencji, zanim jeszcze mamy jakieś odczucia czy myśli. Poza tym nasze uczucia i myśli są doświadczane jako jakaś "własność" odrębna od ja, coś, co posiadamy, ale co jest poza nami, gdy tymczasem ja jest doświadczane bezpośrednio. Schopenhauer pisze, że gdy stajemy się przedmiotem naszych własnych dociekań, materialistycznym błędem jest "podmiot, który w swych rachubach sam o sobie zapomina". (A. Schopenhauer, "Świat jako wola i przedstawienie", Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009, t. II, s.19). Hume obserwuje doznania zmysłowe, jednocześnie ignorując fakt, że to on sam jest podmiotem dokonującym obserwacji. Pozwala, by jego pośrednia wiedza o zjawiskach zewnętrznych zakłócała jego bezpośrednie poznanie ja, które ma to właśnie doświadczenie. Nie tylko istniejemy, ale też jesteśmy świadomi. Świadomość wydaje się absolutnie podstawowa: nie możemy wyjść "poza" nią i to jest nasz jedyny sposób dotarcia do świata doświadczalnego. Zdaje się, że pod względem posiadania świadomości podobni jesteśmy do niektórych zwierząt, ale już nie do roślin czy bytów nieożywionych. Co więcej, świadomość ludzka wydaje się należeć do innego porządku niż świadomość zwierząt. Dla przykładu weźmy sposób, w jaki odbieramy muzykę. Z materialistycznego punktu widzenia muzyka to nic innego jak wibracje odbijające się od bębenków usznych i powodujące reakcje układu nerwowego w mózgu. Ale przecież my doświadczamy muzyki w zupełnie inny sposób. Nawet nasze najbardziej przyziemne myśli i doświadczenia zdają się niewytłumaczalne, jeśli ujmiemy je tylko w kategoriach reakcji chemiczno - fizycznych. Na przykład lekarz może wiedzieć o mojej korze mózgowej więcej niż ja, ale nie ma pojęcia o moich myślach i nigdy nie będzie potrafił ich zmierzyć, dotknąć czy zobaczyć bez względu na to, w jak dobre narzędzia będzie wyposażony. Nie ma dobrego naukowego czy darwinowskiego wyjasnienia zjawiska świadomości (warto to zgłębić bardziej szczegółowo). Wszystko, co kognitywiści w rodzaju Stevena Pinkera mogą zaproponować, to materializm jako weksel: uważamy świadomość za epifenomen rzeczywistości materialnej; potem wyjaśnimy, w jaki sposób molekuły i atomy mogą generować coś tak fundamentalnego i oryginalnego zarazem, jak subiektywna świadomość. Jednak wyjaśnienie, które dopiero powstanie, to żadne wyjaśnienie. Zanim się ono pojawi, bardziej sensownie jest zaakceptować jako nieredukowalną rzeczywistość tak, jak jej doświadczamy. Dlaczego domysły i intelektualne weksle bez pokrycia mają nas skłaniać do porzucenia czegoś dla nas tak podstawowego, jak samoświadomość? Dlaczego mamy przyjąć, że to, co umysłowe, jest tylko projekcją fizycznego, gdy jest nam ono nieodzowne jako okno na całą fizycznie doświadczaną rzeczywistość, do której mamy dostęp?
Dodatkowo, oprócz świadomości, doświadczamy także intencji i celu. Doświadczamy ich w naszym wnętrzu i możemy skutecznie interpretować działania innych, zakładając, że oni także mają te właściwości. Filozof Bryan Magee podaje tu przykład: "Jeśli siedzące naprzeciw mnie ludzkie ciało unosi się z krzesła do pozycji stojącej i zmierza po dywanie do stołu, a następnie otwiera leżącą na stole srebrną papierośnicę, bierze papierosa i wkłada do ust, wiem, że dzieje się tak dlatego, że ten ucieleśniony obiekt zwany osoba chce zapalić. Wiem czym jest papieros i mam jakieś wyobrażenie o tym, na czym polega chęć zapalenia go, a miałbym takie takie wyobrażenie, choćbym nigdy sam nie palił. Jeślibym jakoś nie rozumiał tych rzeczy, to ruchy owego przedmiotu fizycznego byłyby dla mnie niepojęte". (B. Magee, "wyznanie filozofa", Prószyński i S-ka, Warszawa 2000, s.386). Magee zauważa, że gdybyśmy spróbowali sporządzić czysto naukowy opis tej sytuacji w kategoriach ruchu atomów i zmian w molekułach, byłaby ona całkowicie nie zrozumiała. Nie jesteśmy po prostu wstanie rozumieć innych ludzi, jeśli uznajemy ich wyłącznie za materię. Pinker przyznaje, że "ludzkie zachowanie najłatwiej zrozumieć, kiedy wyjaśnia się je w kategoriach przekonań i pragnień, a nie woltów i gramów". ("Jak działa umysł", dz.cyt., s.341). Materialistyczne czy "obiektywne" zrozumienie ludzkich doświadczeń wydaje się nieadekwatne, bo pojmujemy swoje życie jako jedność. Mam mnóstwo różnych doświadczeń i myśli, ale doznaję ich wszystkich w ramach pojedynczego, ujednoliconego obszaru, co Kant nieco patetycznie nazwał "transcendentną jednością percepcji". Materia, z której zbudowane jest moje ciało, podlega ciągłej zmianie, ale ciągle jestem tą samą osobą. Kiedyś byłem młody, obecnie jestem w średnim wieku, a pewnego dnia się zestarzeję, ale w trakcie wszystkich tych przemian to ciągle będę ja - Beny. Jeśli na lotnisku spotkam znajomego z akademii, którego nie widziałem 25 lat, pewnie się zdziwię, że osiwiał i znacznie przybrał na wadze, ale nie przywitam go słowami: "A ty coś za jeden?". Rozpoznam swojego starego znajomego, bez względu na to, jak bardzo jego stan fizyczny zmienił się na gorsze w ciągu tych lat. Nasz koncepcja samych siebie jest silnie zakorzeniona w pamięci i doświadczeniach z przeszłości, bez których nie jest oczywiste, że jaźń zachowałaby jakiekolwiek znaczenie. Wyobraź sobie, co by było, gdybyś nie mógł przypomnieć sobie tego, co przeżyłeś wczoraj albo pięć minut temu lub że nie byłbyś pewien, czy oba te doświadczenia przeżyła ta sama osoba. W takim przypadku nie mógłbyś z sensem mówić o "swojej" przeszłości, a twoje poczucie tożsamości rozpadłoby się. Poprzez nasze wspomnienia z przeszłości i oczekiwania wobec przyszłości podtrzymujemy ciągłość i jedność naszego życia. Nasze życie a priori stanowi jedność, której nie mamy powodu pomijać w naszym rozumieniu samych siebie. Zatem pomysł, że jesteśmy tylko zbiorem zmiennych reakcji chemicznych, jest niewiarygodny, a nawet absurdalny. Ujęcie materialistyczne zdaje się prowadzić do topornej wersji redukcjonizmu. Fizyk Paul Davies wyjaśnia to przez analogię: "Inżynier elektryk mógłby podać dokładny i kompletny opis wszystkich obwodów elektrycznych tablicy ogłoszeniowej i wyjaśnić, jak i dlaczego zapalają się kolejne ledy (żarówki). Jednak twierdzenie, że wobec tego tablica jest niczym innym jak tylko zbiorem impulsów elektrycznych w obwodach, jest jawnie absurdalne. (Bóg i nowa fizyka, Cyklady, Warszawa 1996, s. 83-84). Daviesowi chodzi o to, że istota ludzka jest zbiorem atomów na tej samej zasadzie, na jakiej sztuka Szekspira jest zbiorem słów czy symfonia Beethovena zbiorem nut. Raczej nie wynika z tego jednak, że "Otello" to tylko same słowa, "Piata Symfonia" to jakiś zbiór nut. "Otello" i "Piata symfonia" to holistyczna jedność, co w tego typu opisie zdaje się być pomijane. Podobnie ludzie zbudowani są z cząstek i atomów, ale nie jest to nawet początek opisu jedności, której doświadczamy na każdym kroku. Im dłużej rozważa się materializm, tym poważniejsze pojawiają się trudności. Jak można w sposób materialistyczny wyjaśnić fakt, że uznajemy swoją wiedzę o świecie nie za zwykłe skutki reakcji chemicznych, ale za prawdziwe przekonania? Brytyjski biolog J.B.S. Haldane podsumowuje ten problem następująco: "Jeśli moje procesy umysłowe są całkowicie zdeterminowane ruchem atomów w moim mózgu, to nie mam, podstaw by zakładać, że moje przekonania są prawdziwe, (...) a zatem nie mam też powodów przypuszczać, że mój mózg składa się z atomów" (J.B.S. Haldane, Possible Worlds, Chatto and Windus, London 1927, s.209). Fizyk Stephen Hawking bierze byka za rogi i podejmuje się rozwiązania dylematu, ale sam kończy na rogach: "Jeśli wierzymy, że wszechświat nie zachowuje się w sposób arbitralny, lecz że rządzą nim określone prawa, to w końcu musimy połączyć teorie cząstkowe w jedną, ogólną teorię, która opisze wszystko, co zdarza się we wszechświecie. W poszukiwaniu takiej teorii można jednak dostrzec pewien paradoks. Koncepcja teorii naukowych, jaką naszkicowałem (...), zakłada, iż jesteśmy istotami racjonalnymi i możemy obserwować wszechświat oraz wyciągać logiczne wnioski z tych obserwacji. Przyjąwszy takie założenie, mamy prawo przypuszczać, że prowadząc nasze badania, coraz lepiej poznajemy prawa rządzące wszechświatem. Jeśli jednak rzeczywiście istnieje pełna i jednolita teoria, to powinna ona określić również nasze działania. A zatem teoria ta powinna wyznaczyć wynik naszych jej poszukiwań! Dlaczegóż jednak miałaby ona generować poprawność naszych wniosków dedukowanych z danych doświadczalnych? Czyż równie dobrze nie mogłaby ona powodować, że wnioski te były błędne lub że nie bylibyśmy w stanie dojść do żadnych wniosków?". Hawking podaje następujące rozwiązanie: "Jedyne rozwiązanie tego problemu, jakie mogę zaproponować, oparte jest na darwinowskiej zasadzie doboru naturalnego. W dowolnej populacji samoreprodukujących się organizmów istnieją różnice w materiale genetycznym i w wychowaniu poszczególnych osobników. Różnice te powodują, że pewne osobniki potrafią lepiej niż inne wyciągać wnioski o otaczającym świecie i działać zgodnie z nimi. Te osobniki mają większe szanse na przeżycie i rozmnażanie się, a zatem ich wzorzec zachowania i myślenia powinien stać się dominujący" (S. Hawking, "Krótka historia czasu..." dz. cyt. s.23-24). Hawking popełnia błąd zwany błędem wnioskowania lub non sequitur. Biolog powołuje się na ewolucję, by przedstawić wyzwania z jakimi stykał się pierwotny człowiek w środowisku prehistorycznym. Jednak ewolucja nie może wyjaśnić nic poza tym. Nie było żadnej presji z przetrwaniem, która wymuszałby na człowieku rozwój umiejętności rozumienia ruchu planet czy mikroskopijnych elementów materii. W dodatku najważniejsze dla ewolucji jest przetrwanie i rozród, a nie prawda. Na gruncie ewolucjonistycznym można uznać, że niektóre idee są dla nas korzystne, ale nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że w takim razie odpowiadają one prawdzie. Właściwie korzystne kłamstwo jest lepsze od prawdy, która nie odgrywa żadnej roli w genetycznej reprodukcji. Sprowadzając wszystko do praw natury, ryzykujemy zaprzeczenie istnienia jakiejkolwiek racjonalności i prawdy, które leżałyby u ich podłoża. Zapewne najsilniejszym argumentem przeciwko materializmowi jest argument wolnej woli. Zilustruję to następująco: siedzę przy komputerze i mam filiżankę kawy na biurku. Mogę po nią sięgnąć i napić się, kiedy chcę, mogę rzucić filiżanką o podłogę, jeśli chcę, mogę też zostawić filiżankę w spokoju i poczekać, aż kawa wystygnie. Pytam zatem: czy istnieją jakieś prawa fizyki, które by mnie zmuszały do zrobienia którejkolwiek z tych rzeczy? Oczywiście, że takich nie ma! Za Miltonem Friedmanem mogę powiedzieć" "Mam wolność wyboru". Ta wolność charakteryzuje wiele sytuacji, choć nie wszystkie, w moim życiu. Nie mogę zatrzymać mojego oddechu podczas snu, nie mam możliwości kontrolowania zawartości mojego układu pokarmowego. Moja wolność pozwala mi jednak walnąć filiżanką o podłogę. Gdy zdecyduję się, aby to zrobić, tor, po jakim filiżanka dotrze do podłogi, będzie w pełni zdeterminowany przez prawa fizyki. Jednak umieszczenie jej na tym torze nie wynika z żadnych praw fizyki, lecz raczej z mojej woli. Kant pogłębia tę argumentację w charakterystyczny sposób, kierując ją ku moralności. Jesteśmy istotami moralnymi. Mamy pojęcia moralne takie jak dobro i zło, to co słuszne, i to, co nie słuszne. Powinniśmy zrobić to, a tamtego robić nie powinniśmy. Choćbyśmy nie wiem, jak się starali, nie jesteśmy w stanie uniknąć tego sposobu myślenia i działania. Moralność jest faktem empirycznym, nie mniej realnym niż jakiekolwiek inne doświadczenie. Kant twierdzi, że po to, by pojęcia te miały sens i mogły być stosowane, musimy mieć wybór: mogę coś zrobić lub nie. Powinność zakłada możliwość. Nie oznacza to, że zarówno materialne, jak i nieświadome czynniki nie wpływają na nasze decyzje. Nawet wtedy jednak mamy wolność powiedzenia "tak" dla jednej opcji, a "nie" dla innej. Gdybyśmy nigdy nie mieli tego wyboru, powiedzenie "powinienem to", a "nie powinienem tamtego" byłoby fałszywe, gdyż nie ma możliwości podjęcia decyzji na rzecz jednej lub drugiej opcji.
Zatem doradzanie komuś, by wybrał to, a nie inne działanie, byłoby kompletnie bezcelowe. Jeśli determiniści mają rację, to nikt na świecie nie może nigdy powstrzymać się od czegoś, co robi. Wtedy moralność w ogóle - nie ta czy inna moralność - staje się złudzeniem. Cały nasz zasób słownictwa służący wyrażeniu pochwały i potępienia, zachwytu i pogardy, uznania i jego braku, musiałby być wymazany. Jeśli ktoś zamordowałby sąsiada czy poddał eksterminacji całą ludność kraju, nie mielibyśmy żadnej podstawy do karania czy nawet krytykowania go, bo w końcu działał jako uszkodzony program komputerowy albo spadający z góry kamień. Kant mówi jednak, że taki sposób myślenia jest nie tylko do zaakceptowania, ale jest niemożliwy w odniesieniu do istot ludzkich. Ludzi, którzy funkcjonują poza sferą moralności, nazywamy psychopatami i nie zlecamy im nauczania filozofii, ale raczej ubieramy w kaftany bezpieczeństwa. Jesteśmy moralni z natury. Z tego zaś wynika, że jesteśmy wolni, w każdym razie do pewnego stopnia, by wybierać między alternatywnymi ścieżkami działania. To jedyny sposób, byśmy mogli myśleć i działać moralnie. Kant doprowadza ten sposób myślenia do istotnej konkluzji: jesteśmy wolni, jeśli chodzi o działanie naszej woli przynajmniej w pewnej mierze. Ta wolność oznacza czynienie tego, co chcemy lub co powinniśmy, a nie tylko tego, co musimy. Wolność oznacza autonomię, którą Kant odróżnia od oddawania się naturalnym skłonnościom. Zatem przynajmniej częściowo to, co myślimy czy czynimy nie podlega władzy konieczności narzuconej nam przez prawa, które opisuje nauka. Jeżeli dam człowiekowi na ulicy złotówkę, to ruchy naszych ciał są determinowane przez naturę, ale mój wybór, by dać i jego wybór, by wziąć, są wolnymi decyzjami podjętymi przez każdego z nas. Wynika z tego, że pewien aspekt naszego człowieczeństwa należy do świata nauki, ale jest też aspekt, który znajduje się poza zasięgiem jej praw. Zamieszkujemy jednocześnie świat zjawisk, który jest dziedziną materii, ale także świat noumenów, który jest dziedziną wolności. To ten właśnie świat noumenalny, poza czasem i przestrzenią, umożliwia wolne wybory, które wcielane w życie są w świecie czasu i przestrzeni. Materializm próbuje zrozumieć nas w dwóch wymiarach, gdy tymczasem w rzeczywistości zamieszkujemy trzy. Niektórzy uważają, że to nieprawdopodobne, by cała natura miała podlegać ścisłym prawom, a tylko jedyny gatunek zwierząt - owłosionych, wszystkożernych i dwunogich - miał być zdolny do łamania tych praw. Ale tak jest i tym zwierzakiem jesteśmy my. Co więcej, z pomocą Kanta odkryliśmy, że świat materialny nie jest jedynym istniejącym światem i że jest jeszcze pewien wyższy obszar, na którym się opieramy, dokonując każdego wolnego wyboru. Innymi słowy, wykazaliśmy, że materializm myli się i wbrew jego dogmatycznym twierdzeniom w maszynie jest duch, którego dla wygody możemy nazwać duszą.
Powtórzę - w drugim opisanym przez Ciebie przypadku automat też nie jest wolny, bo "decyzja" jest mu narzucona przez zewnętrzny mechanizm losujący. Krótko mówiąc, nie panuje on nad swoimi działaniami. Wolna wola nie może więc istnieć ani w świecie deterministycznym, ani losowym (jak w mechanice kwantowej).
Nie tłumaczyłem pytań i wstępu (podobnie jak przy drugim wykładzie Harrisa), ponieważ stosunkowo niewiele wnoszą, a pracy z tym masa. Rezerwuję sobie takie prawo, jako że robię to całkowicie non-profit.
Natomiast w układzie czysto mechanicznym (skończony Wszechświat bez losowości) zachowanie wybierane jest automatycznie. Ja również nie widzę różnicy między losowością a wolną wolą, jednak upatruję w tym nieskończoną głębię Wszechświata, która nadaje moim działaniom wymiaru ;)
Dlaczego brakuje odpowiedzi na pytania? To jeszcze jakieś 20 min.
10 років тому
Nihil novi. To już głosił Luter. Zniewolona wola. Tylko, że on mówił na gruncie teologicznym, a tu jest grunt medyczny etyczny, który w naukowy sposób jest wzięty znikąd. Jego ojciec był protestantem, co mogło zdeterminować jego poglądy zanim zajął się badaniem woli w stylu: "wybierzcie miasto i doświadczcie działania wolnej woli". Przecież jeśli dusza jest niematerialna to nie doświadczymy jej działania.
To co piszę trzeba odczytywać w powiązaniu z innymi komentarzami. Już samo założenie, że istnieje odrębny byt "człowiek" (będący fundamentem teorii o wolnej woli), niebędący częścią całości jest IMO błędne (czy elementy maszyny losującej w totolotku są częściami składowymi maszyny? czy prąd płynący przez maszynę jest częścią maszyny? czy algorytm działania maszyny jest częścią maszyny?). Zgadzam się, że pojęcie wolnej woli nie istnieje w obu światach, próbuję w ogóle znaleźć definicję wolności.
Ja już w dziećiństwie doszedłem do tego, że nie ma wolnej woli, pamiętam jak mnie wtedy przerażała ta myśl. Co do tego eksperymentu to zastanawia mnie, co by się stało jak by eksperymentator powiedział badanemu co za chwilę zrobi, ciekawe jakie to uczucie wiedzieć co się zrobi i nie móc postąpić inaczej.
Taki jest problem z definiowaniem czegokolwiek, zwłaszcza po baardzo silnej redukcji. Maszyna losująca istnieje jako fizyczny obiekt tylko w formie konceptu w naszych umysłach. Do szerszych rozważań musimy rozwinąć jej definicję - "maszyna losująca" to "ciało" (forma obiektu), "umysł" (funkcja, którą realizuje i jej interpretacja) oraz "dusza" (prąd) ;) To wciąż tylko koncept, ale już łatwiejszy do modelowania.
T. Parsons powiedział " Nie mówię, że ludzie nie są odpowiedzialni za swoje czyny ale że w ogóle nie istnieją". Mózg symuluję "Nas" a wy się podniecacie, że istniejecie.
Może mi ktoś wytłumaczyć? Skoro wszystko jest zdeterminowane to jaki ma sens cokolwiek? Bo ja nie za bardzo zrozumiałem przekaz. Nic co zrobię, nie mógłbym zrobić inaczej
Nie należy mylić determinizmu z fatalizmem. Może się wydawać, faktycznie, że coś zostało nam odebrane. Jednak nasze działania nadal są tak samo ważne. Dla wielu osób wydaje się to na początku depresyjne, jednak po głębszym przemyśleniu jest to myśl wyzwalająca, pogłębiająca naszą świadomość, empatię, będącą korektą na szereg niedobrych pomysłów. Polecam jeszcze posłuchać od 51:27
Jeśli robisz je zbyt długo, zarówno tłumaczenie jak i tworzenie napisów potrafi być dość upierdliwe:) Wszystko tłumaczę ze słuchu, a i samo dopasowywanie tekstu też trochę trwa. Dla mnie meritum zawarte jest w samym wykładzie - tłumacząc go czuję, że robię coś naprawdę pożytecznego. Natomiast ta część Q&A ma jak dla mnie 1/4 wartości wykładu.
"Idealny generator losowy nie może istnieć" - to też chyba założenie? Idealny generator losowy możę istnieć w układzie nieskończonej ilości cząstek, które oddziałują na siebie. Wówczas na każdą cząstkę obiektu zbudowanego z ograniczonej liczby cząstek oddziałuje nieskończenie wiele innych cząstek i zachowanie układu nigdy nie jest w 100% przewidywalne.
Nie zrozumiałeś mnie, w ogóle nie odnosiłem się w swojej poprzedniej wypowiedzi do tych wykładów. A co do problemu nadmiarowości - odniosłem się w innym komentarzu.
Ten facet to niebezpieczny marksista. To teoria krytczna ubrana w pseudofilozoficzny bełkot. Dałeś się wprowadzić maliny. Postęp to hasło eufemistycznie zastępujace słowo destrukcja. która jest celem marksizmu.
Harriis to pętak który ma mleko pod nosem i pod przykrywką pseudonauki chce sprzedać ludziom podstępną ideologię. Dorośniesz to zrozumiesz dlaczego człowiek jest uwarunkowany genetycznie do tego by wierzyć. Jeśli człowiek nie wierzy w Boga to wierzy w byle co np. w marksizm. Rewolucjoniści francuscy z nauką nie maja wiele wpólnego, ale walką z bogiem jak najbardziej.
Zapada decyzja o kupnie samochodu, pojawia się w polu świadomości, nie ma decydującego, osoby. To samo, w polu świadomości pojawia się decyzja i może być ona wielokrotnie zmieniana, ale nigdy nie ma nikogo, kto mógłby taką decyzję pojąć. Oglądaj tego typu filmy wyraźnie, jeżeli będziesz działał w oparciu o swoje ego i iluzje tego, że istniejesz (w sensie, że jest jakaś osoba, która mogłaby się na przykład obrazić na kogoś), a nie dasz decyzjom się samym podjąć, pozostaniesz nieszczęśliwy, pzdr
Nie można naszego zachowania tłumaczyć tylko nabytym doświadczeniem, mamy jeszcze rozum a także zasady wg których należy postępować , inaczej usprawiedliwialibyśmy każde przestępstwo.
Nie wykluczałbym wolnej woli po tych doświadczeniach laboratoryjnych o jakich mowa, świadomość może być tylko echem procesów jakie "po cichu" podejmujemy na poziomie fizycznym neuronów później z małym opóźnieniem przedostają się do świadomości już jako obraz procesu myślowego jaki dokonaliśmy, tak więc rozważania i decyzje podejmujemy poza świadomością która pełni rolę monitora i pokazuje procesy naszego myślenia dokonywanego na głębszym poziomie fizycznym tyle, że z małym opóźnieniem. Podobnie rzecz się ma w komputerze procesor wykonuje działania a później wysyła to na ekran z opóźnieniem jednak złudzenie jest, że wszystko działa równocześnie.
Kurcze, przyznam że nie rozumiem tego w pełni, nie neguję tego co mówi, jednak powiem więcej, uważam, że to nie wystarczające i że o wiele więcej tu przestrzeni których nie widać, których nie jesteśmy świadomi. Czegoś mi tu brakuje, czegoś zupełnie innego niż było tu mówione. Autor przedstawia 2 sposoby rozumienia, - przedmiotowe - nauka obiektywne i podmiotowe - jako wola jako własne utożsamianie subiektywne i mówi że obiektywne jest prawdziwe. Być może stwierdzenie, że nie ma wolnej woli może być prawdą na gruncie filozoficznego systemu założeń, ale być kłamstwem dla psychologicznego funkcjonowania jednostki i jej samoskuteczności. Wierzenia i percepcja zwrotnie wpływają na działania niezależnie czy są prawdziwe w jakimś sensie czy nie.
Wolna wola to furtka, która pozwala katolikom tłumaczyć złe rzeczy do których dopuszcza bóg szatan podsuwa pokusy i masz wolna wole popełnić zło kture podsuwa szatan wtedy idziesz za szatanem a jeżeli przeciwstawisz sie pokusom i czynisz dobro wybierasz Boga
Materializując problem: w niektórych krajach pojawia się koncept przyszłego, na razie odległego wprowadzenia zakazu obrotu i posiadania tytoniu. Przyczyny oczywiście zdrowotne. To jest możliwe tylko w świecie w którym odrzucono wolną wolę, Decyzje obywateli (palić, czy nie palić) nic nie znaczą, bo przecież wolnej woli nie ma. W takim razie trzeba zadecydować za nich. Pozycja jednostki wobec państwa i społeczeństwa ulega drastycznemu osłabieniu.
Wydaje mi się, że prelegent brnie w absurdy. Mam wrażenie, że próbuje mnie przekonać, że równie automatycznie zachodzi pisanie wiersza, tworzenie wpisu pod filmem na UA-cam i machanie nogą w odruchu kolanowym, albo mrużenie oczu w odpowiedzi na zmianę oświetlenia. Myślę jednak, że sam Sam, kiedy się nad tym zastanowi, uzna że coś tu nie gra. Zupełnie podobnie z odczuciami dumy i wstydu. Czy po swojej analizie logicznej pan Harris przestaje odczuwać dumę, gdy wchodzi na salę wypełnioną osobami chętnymi do wysłuchania jego wykładu? Czy naprawdę uważa tę radość za coś zupełnie nieusprawiedliwionego? Czy perspektywa kary nie jest jedym z elementów tych długich łańcuchów przyczynowo-skutkowych, które "determinują" jakoby nasze decyzje? Jest tu jednak wiele pomysłów, które mi się podobają, a głównie ten, że świadomość jest "kanałem przesyłu danych". Szyna danych, rejestr pamięci, wyodrębniony obwód służący organizmowi do poszukiwania rozwiązań problemów, do reagowania w sposób trudno przewidywalny, nieszablonowy, skuteczny. Tak wydaje mi się, że to może być istota świadomości. Dodałbym, że w tym obszarze pamięci lądują zarówno nowe (odpowiednio przesiane sygnały), jak i dane z przeszłości, nie tylko pytania co teraz zrobię? ale i co zrobiłem poprzednio? jak postępowałem zazwyczaj? jak należało by postępować? Z takich danych gromadzonych w pamięci, w sposób mniej lub bardziej wyrazistych kształtuje się pewnie nasze "ja", nasza dusza, którą religie mylnie malują jak niematerialnego człowieczka, szepcącego do nas z głębin mózgu. Faktycznie, myśli "przychodzą nam do głowy", nie jesteśmy świadomym świadkami, ani sprawcami ich rodzenia się. Ale gdy już do nas dotrą, w obwodach świadomości selekcjonujemy je, porzadkujemy, wzmacniamy lub tłumimy. Mamy przy tym trochę roboty, której nie wykonujemy w działaniach czysto automatycznych. Im bardziej jesteśmy intelektualnie dojrzali, tym więcej w nas autorefleksji i tym mniej odpowiadamy karykaturalnie redukcjonistycznemu portretowi odmalowanemu przez Sama Harrisa.
Robert Maj Cześć Robercie! Dzięki za komentarz. Co do innych zagadnień, to muszę przyznać, że jestem trochę rozkojarzony, w każdym razie niezbyt skoncentrowany. Różne moje dywagacje można znaleźć na moim blogu fmo.blog.onet.pl . Zapraszam! Proponuję zacząć lekturę od wpisów na prawym marginesie i nie zniechęcać się troszkę dziwaczną pisownią. Mnie się wydaje, że ta pisownia jest udoskonalona, ale nieprzyzwyczajonym czytelnikom może nie bardzo przypadać do gustu. Pozdrawiam, PN (theDarim - parwdę mówiąc, nie lubię tego mojego pseudonimu z zadęciem na angielszczyznę, ale pośpiesznie zatwierdziłem kiedyś to, co mi UA-cam zaproponował)
TheDarim moze na jakimś czacie porozmawiamy ? np od poprostu na GG 50641114 - wiem ze moze sie to wydac dziecinne ale rozmawia sie raz dwa . Ja gg mam otwarte cały czas 24 H a jak spie to odpisuje potem. Ciezko znalesc ludzi na poziomie by porozmawiać bez zadnych szyderstw czy chamskich gestów.
+Robert Maj Hej Robercie! Chętnie z Tobą podyskutuję, ale - wybacz - nie bardzo mam ochotę przeprowadzać się na GG. Żyję już teraz w nieustannym niedoborze czasu, więc nie chciałbym otwierać nowych kanałów porozumiewania się. Ale sprawdzam maile co najmniej ze dwa razy dziennie, więc czemu nie skorzystać z tej opcji? Pisz proszę albo tu, albo na moim blogu, albo na adres darim@o2.pl (tam też dostaję powiadomienia z youtube). Pozdrawiam, darim
Myslałem iz Harris to naprawde mądry czlowiek. Myslałem tak do tego czasu. Nie wiemy co sie za chwile stanie ? Nie wiemy co sie bedzie dziać ?! Oczywiescie iz dzialamy pod wplywem impulsow ze swiata zewnetrzengo ale mając wolna wole moge sobie pomyslec i wybrać. Zastanawialem sie czy napisac ten tekst i mysle bez przerwy w trakcie jego pisania jak pisać moj komentaż. Ten facet szuka dziury w calym !! Ci naukowcy od filozofii nie maja juz sie za co zabrać i co przedstawiać wiec biorą sie za takie rzeczy. to jest obłed to co mowi . Rozumiem o co mu chodzi ale to jak pytac sie dlaczego masz koszulke o takim kolorze ? Bo pomyslałem ze bedzie mi pasowac do marynarki. I co ? za te mysl nie jest odpowiedzialny JA ?? Wiec kto ?! Żłówie Nija ??
***** Tak - sam Harris już nie wie co powiedzieć. Długo by to opisywać ale my rozumiemy o co chodzi , prawda ? Ja czasami tak patrze na harrisa w roznych programach. On ma cos takiego iz patrzy w oczy - opowie, opowie i znów "przerwa" - jakies 3 sekundy a nawet 5. Nie chce mowic iz jest brzydkim człowiekiem ale jego twarz , zakonczenia uszu , oczy. To moze byc smieszne ale gdy czasem go widze mam wrazenie ze on coś ukrywa. widze w nim cos diabolicznego. Oczywiscie biore to wszystko z dystansem ale czasem sobie mysle : a dlaczego nie ? może chce i bawiąc sie tym, "zaprogramować" , stworzyć jakas iluzje : "Tylko ja mam racje - ok ? " Pojde jeszcze dalej i powiem iz czuje w nim jakegos "magika" - nie wierze w takie rzeczy jednak to sa odpowiednie slowa by go opisac. Podkreslam mocno iz jest to tylko moj punkt widzenia. Kiedyś ludzie co zyli dawno np na wsiach - patrzyli na nowa osobe. Nie znali przeszlosci tej osoby a jednak umieli jakos wyczuć jaka ta nowa osoba moze byc naprawde. ten instynkt. Rozni ludzie teraz opowiadaja iz media i odpowiednie czyny chca zrobic z nas bydło. Wszyscy tacy sami. Harris wlasnie tu wyskoczyl z czymś takim ale dodal elementy inne by wygladało to ok. Mowiac krotko - mowi on ze nie jestesmy sobą i wszystko jest przypadkiem albo iluzją. To ma byc nauka ?? Że nie wazne co wybierzasz to i tak nie robisz tego TY tylko twoj mózg. To jest kwadratura koła- ja nie decyduje tylko moj mozg ale jednak ja decyduje bo tak dziala moj mozg w sensie biologicznym.
+Robert Maj Nie zrozumiałeś przekazu to obejrzyj jeszcze raz uważniej. W większości sytuacji w jakich się znajdziesz masz kilka wyjść do wyboru. Powiedzmy, że masz 5. Jednak te 5 wyjść to twoje wyjścia czyli takie, które twój mózg sobie wyobraża jako możliwe ponieważ albo był już w podobnej sytuacji albo posługuje się analogią. To nie znaczy, że w taj sytuacji do wyboru jest tylko 5 wyjść bo miliardy innych ludzi moga wymyślić jeszcze setki innych, tak samo dobrych lub lepszych wyborów. Mogą ponieważ ich mózgi ukształtowały się w innych miajcach, czasie, sytuacjach dlatego mogą wyobrazić sobie inne opcje niż ty. Nie oznacza to, że istnieje nieskończoność wyboru. Każda sytuacja przedstawia opcje i nawet jeżeli zebrać je wszystkie to liczba będzie skończona. Dlatego właśnie twoja iluzja wolnego wyboru (wolnej woli) wydaje się oczywista. Każda sytuacja ma opcje ale ty możesz wybrać tylko te, tobie dostepne a na dodatek wyboru dokonasz pod wpływem wszystkiego czego doświadczyłeś, na podstawie twoich marzeń i oczekiwań oraz na podstawie emocji jakie czujesz lub czułeś. Jeżeli to jest dla ciebie wolna wola to ok.
a co to jest innego jak nie wolna wola ,wybieranie według swojego widzi mi się ,według własnych przekonań ,doświadczeń życiowych ,potrzeb itd. To jest właśnie wolna wola i wolność ,przecież nikt mnie nie zmusza lub każe mi wybierać inaczej niż sam chcę . Od dziecka człowiek się uczy życia zbiera doświadczenia ,na okrągło musi dokonywać wyborów ,w miarę doświadczenia i świadomości są one coraz mądrzejsze ,potrafimy przewidywać skutki dzieki doświadczeniu świadomości czym grozi pójście w tą czy tamtą stronę , Najwazniejsze jednak w tym wszystkim jest to że Wolne wybory wolność odnosi się do tego właśnie że jest to moja autonomiczna decyzja i nikt nie może mieć na nią wpływu czyli zabronić mi tak zrobić lub zmusić do takiego wyboru lub cokolwiek innego .Tak uważam i tak czynię lub na odwrót . To jest wolna wola , samosterowność itd, to nazywam wolną wolą a mam ją ze wzgledu na to że jestem świadomy wyboru którego dokonuję ,świadoma analiza za i przeciw ,wartościowe bezwartościowe ,lub nie istotne obojetne ne ma znaczenia co wybiorę (vide eksperymenty libeta hayesa) ,zgięcie palca czy ręki to obojetny wybór nie istotny w życiu i dlatego te badania nie dotyczą wolności ani wolnej woli . Zagadka jest nie wolna wola ale to dlaczego jestesmy świadomi siebie ,dlaczego po nauzeniu się spawania lub robienia na drutach gdzie kontrolujemy każdy ruch przechodzi to w rutyne czyli tzw. zachowania automatyczne które badaja naukowcy bo świadomości liznąć nie potrafią ,nie maja pojęcia w którym momencie podejmujemy decyzję ,bo prośba libeta by ktoś podniósł rękę jest już podjęciem decyzji że podniosę rękę , w tym wypadku ze względu na automatyzm obojetnie którą ,to uswiadomienie po fakcie to tylko wtórna racjonalizacja a nie moment decyzji .Libet się mylił i współcześni badacze powielają ten błąd . Decyzja o uderzeniu kogoś w twarz czy nie wymaga świadomej analizy ,za to jakoś sie naukowcy nie biorą bo nie mają narzedzi by to zbadać , skaner fmri czy pet im tego nie zbada bo w taka decyzję zaangazowanych jest tyle struktur że nie wiadomo co z czym i do czego , W 2007 zrobiono odwrotny eksperyment Libeta , badani blokowali w ostatnie chwili decyzję o podniesieniu którejś z rąk , w mózgu wykryli obaszar który odpowiada za świadome zaniechanie niby podjętej już decyzjii. Myslę że nie ma się co tak podniecać nowinkami naukowymi bo są na razie obarczone sporymi błedami metodologicznymi i źle zaplanowanymi badaniami nie mówiac juz o wnioskach które są karkołomne i błedne . Każdy z nas wie że może żyć sobie jak mu sie podoba że moze sie nauczyć wielu nowych rzeczy. Ludzie sami wychodzą z nerwic depresjii itd. kiedy zrozumieją swoje błędy poznawcze , są na to dowody i pełno ich w opisach na blogach internetowych . Ludzi mózg ,My to coś |(bo to ani proces ani algorytm ani pęczki neóronów itp materialistyczne bzdury\) niezmiernie skomplikowanego i na dzień dzisiejszy wielka zagadka . pozdrawiam
Brak wolnej woli w żaden sposób nie zmniejsza odpowiedzialności za czyny - zakłada jedynie przejście ze sprawiedliwości odwetowej do prewencyjnej. Co do różnic w indywidualnym fenotypie - determinuje je mieszanka genów i ich interakcja ze środowiskiem. Nie ma w tym żadnej magii.
Warto sie zastanowić nad konsekwencjami cywilizacyjnymi odrzucenia wolnej woli. Co z odpowiedzialnością za podejmowane decyzje, skoro nie mamy na nie wpływu ? Skoro zdeterminowani przez geny i środowisko ludzie nie sa w stanie odpowiadać za swoje życie, to może ktoś powinien odpowiadać za nich ? - w domyśle władza, społeczeństwo.
I am impressed by how utterly incoherent your posts are, and how much you failed to engage with anything Harris actually said. Between the two I have to wonder if you are even capable of understanding what he says.
But.... u must remeber that u free will is limited to choices on this exactly moment of u live. example: 1. when u have 20k $ for buy new car... u cant choose 100k $ car because u dont have such money. 2. U can choose go to work... or not. But if u dont u can loose house, car or/and every belongs that u have when u working. IT'S FREE WILL WHAT U DO !!! Sam Harris... use u brain BEFORE u start talking same mambo jumbo like on this video. It's YOURS FREE WILL... or NOT? :p
Wolna wola to furtka, która pozwala katolikom tłumaczyć złe rzeczy do których dopuszcza bóg, tak jak złe rzeczy przydarzają się, rzeby poddać cię próbie, albo że bez złych rzeczy nie wiedziałbyś, jak smakują dobre i to wszystko wynika z miłosierdzia boskiego, które chce nauczyć nas być ludźmi i podobne pieprzenie
Wolna wola to furtka, która pozwala (wstaw dowolną grupę) , tłumaczyć złe rzeczy do których dopuszcza (dowolny twór), tak jak złe rzeczy NO ALE GRUNT, ŻEBY DOJEBAĆ TYM KATOLOM :-DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Totalna bzdura. Nigdzie to nie zostało udowodnione i nigdy nie zostanie. Najbliższe badania miały zaledwie 60 % wynik gdzie strzelając by było z 50%. Myśli powstają w umyśle, racja. Są narzucane, ale tylko niektóre. Sam też potrafię sobie narzucić myśl i wykonać to co wymyślę. Nie wydaje mi się, że jadąc na rowerze nagle stwierdzając, że zrobię backflipa jest narzucana przez mój mózg sama z siebie. To totalna bzdura. Jestem na przystanku autobusowym i stwierdzę, że nasram do torebki pani z zakupami . Przepraszam to mózg mi sam narzucił ten pomysł czy sam to wymyśliłem ? Ten wykład i postrzeganie wolnej woli przez tych ludzi to jakiś totalny żart. Takie rzeczy o, których on mówi mogą się sprawdzać w przypadkach w, których na decyzje potrzebna jest jedna sekunda, lub pół np. odskoczenie od pędzącego roweru, samochodu, ale w sytuacji w, której musimy myśleć dłużej absolutnie nie.
Skąd w świecie bez wolnej woli brać szacunek do jednostki, jej przekonań i drogi życiowej ? Np. do uznanego adwokata z dorobkiem. Nic, co osiągnał nie jest efektem jego świadomego wyboru, bo przeciez wolnej woli nie ma. On nie jest kowalem własnego losu. Poza tym kwestie natury psychologicznej, poczucie sprawczości jest fundamentem naszego "ja" i nawet jesli jest mitem, to mitem motywującym i pchającym nas do przodu. Bo jak starać się i piąć wzwyż bez poczucia sprawczości ?
Nic nowego, badania neurobiologiczne już dawno tego dowiodły.Nie mamy wolnej woli, aczkolwiek decyzje jakie podejmujemy wciąż mają znaczenie, jak mówi Harris.
O wolnej woli było powiedziane stanowczo zbyt wiele, debata (jak zwykle w filozofii) grzęźnie w żąglerce pojęciami. Moim zdaniem czas przeciąć ten węzeł gordyjski i wrócić do podstawowych pytań. Sam Harris robi to w doskonałym stylu, sprawdzając dyskusję z powrotem na ziemię.
Redukuje się ją do roli dziecka, za nic nie odpowiedzialnego (17 lat więzienia dla Andersa Breivika). Właśnie kwestia odpowiedzialności za własne czyny leży u podstaw ładu społecznego. Morderca wyrósł w patologicznym środowisku, żył na marginesie i to zdeterminowało jego odrażający czyn. No to zapytam: Co z tymi wszystkimi, którzy wyrośli w takich samych albo gorszych warunkach, ale nigdy się przestępstwem nie splamili ? Czy aby oni nie skorzystali z możliwości wyboru ?
Dla mnie bzdura. Po pierwsze. Wg.prowadzacego wyklad braki w informacji oznaczaja brak wolnej woli. Nie jest to prawda. Druga sprawa. Mogę wybierać to o czym myślę. Mogę mieć wpływ na to co myślę. Gdyby nie wolna wola to nie gość nie mogłby wybrać tematu swojego wykładu tylko opowiadał by różne bzdury.
To niesamowite, jak niektórzy ludzie są skupieni na sobie tak mocno, że nawet posłuchanie i zrozumienie stosunkowo prostego przekazu przerasta ich możliwość wyjrzenia dalej niż sięga kraniec ich własnej dupy. Smutne.
+Ragnar Lothbrok Czy ja wiem czy tak niesamowite? Ludzie o ktorych mowisz po obejrzeniu tego filmu w wiekszosci przyplacili swoim ego ktore zostalo rozniesione na strzepki po tym jak cala ich ideologia postepowania i postrzegania rzeczywistosci legla w gruzach wiec to normalna reakcja samoobronna swiadomosci ktora byla oszukiwana przez tyle lat
Dziekuje, swietny wyklad.
Dzięki za przetłumaczenie
Jeszcze odnośnie tego co wyżej - to tylko wpływ Twojego organizmu (jako ogółu) mieć wpływ na Twoje decyzje, geny, zestawy cech etc. są już "ustalone" dużo wcześniej, można zaryzykować, że sięga to aż do początku wszechświata.
Idąc dalej tym tropem można śmiało powiedzieć, że nie tylko wolna wola jest złudzeniem ale i samo "życie" również jest tylko złudzeniem, iluzją, oczywiście jest to realnie toczący się proces od narodzin do śmierci ale w końcu człowiek to tylko zlepek kilku atomów, których w rzeczy samej jako takich żywymi nazwać nie możemy.
Jeśli Wszechświat jest nieskończony, to źródło przyczyn nie istnieje - są nieskończone ciągi przyczyn i skutków. W ramach lokalnego układu dochodzi do wyboru-wylosowania kolejnego skutku. Taki prosty przykład - programuję sobie grę strategiczną i dla żołnierza buduję zbiór potencjalnych czynności do wykonania nadając im wagi w zależności od sytuacji w grze. Jedne zdarzenia są bardziej prawdopodobne, inne mniej. Losowanie premiuje te najbardziej prawdopodobne, ale dopuszcza każde inne.
w skrócie: mózgludzki to maszyna, która wybiera spośród dostępnych, ograniczonych wariantów. a te są wypadkową naszej biologii, naszego wychowania, oddziaływań społecznych i kulturowych.
Ja pierdole no szok!!!!
Pierwszy raz to oglądam, i chociaż nikt nie uwierzy w to na bank, pomyślałem tylko o jednym mieście i..... I był to Kair !!!! Nie wiem co myśleć WTF
Nie skupiłbym mojej uwagi na komentarzach przez dłużej niż minutę nawet we wszechświecie, w którym istniałaby wolna wola. Bałbym się.
Dokładnie.
Niektórzy próbują bronić wolnej woli mówiąc, że przecież mechanika kwantowa neguje determinizm. Ale jeśli nie ma determinizmu, to tym gorzej dla nas - w świecie, w którym nie istnieje ciąg przyczynowo-skutkowy, nasze decyzje nie mogą mieć realnego wpływu na rzeczywistość.
Losowość wyklucza wolność. Jeśli coś jest losowe, jest poza kontrolą, zatem nie jest wolne.
Ma rację. Problem jest tylko w tym, kim jest to JA będące światkiem tej iluzji wolnej woli.
O tym również Harris pisał w książkach. Nie ma żadnego ja. To również jest złudzenie.
@@kojotus3000Tylko kto podlega temu złudzeniu?
@@mgrycz Ja
Nie potrafię zdefiniować wolnej woli, ale najprościej mi wyobrazić to sobie na bazie programowania. Jesli powiem, że wolność to "możliwość podjęcia dowolnej decyzji na podstawie zgromadzonych danych" to widzę to możliwe tylko z generatorem losowym. Brak wolności - kiedy trzeba podjąć zawsze tę samą decyzję. Przykładowo automat ma zdefiniowane X decyzji na zadane wejście, oblicza dla nich wagi i wybiera tę z wagą najwyższą. "Wolny" automat losuje z tych decyzji premiując najwyższe wagi.
Kwestia jak rozumiemy wolność. Odniosę się znowu do przykładu z programem - jeśli program dostaje na wejściu dane z zewnątrz i podejmuje zawsze taką samą decyzję, to jest zdeterminowany - automat. Jeśli natomiast losuje (zakładając, że ma dostęp do idealnego generatora losowego) ze wszystkich możliwych decyzji (a każda decyzja ma jakiś stopień prawdopodobieństwa), to nie jest zdeterminowany - może 'podjąć' dowolną decyzję, choć będzie preferował najbardziej dla tych danych prawdopodobną.
Moim zdaniem kluczowe nie jest pojęcie "wolnej woli", ale generalnie wolności. Najczęściej jest pojmowane absolutystycznie, a tak rozumiana wolność jest nierealna i wręcz nielogiczna, tak samo jak stworzona na podstawie tak rozumianej wolności koncepcja wolnej woli.
Żaden element świata nie jest wolny w sensie absolutystycznym, ponieważ wszystko połączone jest relacjami, współzależnościami. Na tej zasadzie nasza wola na tyle jest wolna, na ile ma wybór, ale o szerokości wyboru już nie decyduje, bo o tym decydują czynniki niezależne od woli. Tam jesteśmy wolni, gdzie mamy swobodę i wybór. Jeśli godzimy się na wolność w takim sensie, to traktujemy ją w sposób stopniowalny. To jest podejście praktyczne i realistyczne. Gdy utożsamiamy wolność z całkowitą niezależnością i kompletną autonomią, to oburzenie kwestionowaniem wolnej woli jest zrozumiałe.
Wolna wola - a czemuż nie? Ale nie ma tego "JA", co tę wolną wolę ma, to "JA" jest pewnego rodzaju iluzją. A w każdym razie JA byłbym skłonny pójść w tym kierunku, aby rozwiązać problem wolnej woli.
Dobrze sie bawiłem, słuchając tego wykładu, uważam go za bardzo inspirujący, ale trzeba sie uwolnić od skłonności do wierzenia lub zaprzeczania temu, co mówi wykładowca. Tylko smakować jego myślowe konstrukcje.
Jezus Chrystus zmienil moje zycie na lepsze a bylem ateista.
Polecam Ci ks. prof. Tadeusza Guza: Szkoła frankfurcka.
Mam dla Ciebie trzy rady:
1. Jeśli nie czujesz się zbyt pewnie w języku angielskim, a nie ma potrzeby, by go używać, pozostań przy polskim. Oszczędzisz sobie siary.
2. Używanie caps locka powoduje, że sprawiasz wrażenie BARDZO NERWOWEGO CZŁOWIEKA.
3. Staraj się obejrzeć filmy, który komentujesz, do końca. W ten sposób eliminujesz ryzyko, że się ośmieszysz. Sam Harris bezpośrednio odnosi się w nim do logiki, którą demonstrujesz.
Nie możesz wybierać tego o czym myślisz. Twoje myślenie ogranicza się do wyboru jednego z grupy bardzo niewielu wzorców postępowania w określonej sytuacji, które z kolei powstały w wyniku twoich wcześniejszych przeżyć, odczuć, czy też ich "obróbki" (porównywanie do innych wcześniej przyjętych informacji) w umyśle. Tak więc nie masz wpływu na to, mówiąc prozaicznie, jakie możliwości podsunie Ci Twój umysł, co koniec końców zaprzecza wolnej woli w ogólnie przyjętym rozumieniu.
Nasze poglądy też są zdeterminowane przez nasze doświadczenie plus wrodzone cechy charakteru?
Jestem religijny i lubię naukę.
Bardziej obiecujące teorie świadomości tłumaczą ją jako "globalną przestrzeń roboczą" (global workspace theory Baarsa), tzn. swego rodzaju język, za pomocą którego poszczególne modalności w mózgu wymieniają się informacjami (np. komunikacja zmysły-język-pamięć). Świadomość wyewoluowała więc jako strategia przetwarzania informacji, pozwala na większą elastyczność zachowań, jest też mediatorem konfliktów w mózgu. Wolna wola to w zasadzie zupełnie odrębny temat.
Oczywiście, doświadczenie i anatomia kształtują całość naszego charakteru, czyli również poglądy.
Religia uczy nas, że to negocjowanie dobra i zła dzieje się w naszej "duszy", ale gdzie ona się znajduje?
Istnieje silny prąd w ateizmie, który naucza, że istoty ludzkie są niczym więcej jak tylko materią.
W takiej materialistycznej perspektywie dusza staje się fikcją, "duchem w maszynie", którego wpuściła tam religia dla swoich własnych celów.
W końcu przecież nigdy nie doświadczamy tego ducha w materialnych kształtach ludzkiego istnienia.
Doświadczamy mózgu, arterii, krwi i organów. Te zaś zbudowane są z tych samych molekuł i atomów, co drzewa i kamienie.
Zostały zebrane w procesie ewolucji i doboru naturalnego w skomplikowaną maszynę zwaną homo sapiens.
Z tego punktu widzenia człowiek to rodzaj inteligentnego robota czy zbudowanego z węgla komputera.
Jeśli tak, to człowieka powinno się rozumieć w takich samych materialistycznych kategoriach, w jakich rozumiemy oprogramowanie komputerów.
"Jeśli rzeczywiście posiadamy niematerialną duszę" - pisze fizyk Viktor Stanger w książce God: The Failed Hypothesis (Bóg: obalona hipoteza) - to możemy się spodziewać znalezienia jakichś dowodów jej istnienia.
Jednak nauka żadnych dowodów nie znalazła, co prowadzi Stangera do wniosku, że dusza jest mitem.
Filozof Daniel Dennett pisze w "New York Times Magazine" z 22 stycznia 2006:
"Nasz mózg składa się z neuronów i niczego więcej.
Komórki nerwowe to niezwykle złożone układy mechaniczne. Jeśli masz ich dostatecznie dużo, złóż je razem i masz duszę".
Dennett nie chce przez to powiedzieć, że dusza sama w sobie jest obiektem materialnym, raczej sugeruje, że dusza to po prostu nazwa zdolności mózgu do przeprowadzenia pewnego rodzaju procesów mechanicznych.
Fizyk Jerome Elbert pisze, że istnienie duszy jest niemożliwe, ponieważ "jeżeli dusze istnieją i są kluczowe dla myślenia i podejmowania decyzji, to nasze procesy mentalne wymagają częstej komunikacji z mózgu do duszy i z duszy do mózgu". Jako uczony Elbert wyznaje: Myśl o takiej interakcji wydaje mi się bardzo niepokojąca".
Powodem jego zakłopotania jest fakt, że nie ma on możliwości, by zobaczyć jak niematerialny niebyt, jakim jest dusza, może poruszać lub oddziaływać na obiekty materialne takie jak mózg.
Zadaje przy tym głębsze pytanie: "Jeżeli taka interakcja zachodzi, to ludzki mózg jest pośrednikiem do innego, niefizycznego świata. Istnienie takiej interakcji wskazywałoby też, że zasady nauki stosują się do całego wszechświata - z wyjątkiem istot ludzkich (...) Taka wizja daje ludziom wyjątkową pozycję we wszechświecie. Ta antropocentryczna wizja wydaje się nie do przyjęcia dla światopoglądu naukowego".
(Jerome Elbert, Does the Soul Exit?, w: Paul Kurtz, Science and Religion, Prometheus Books Amherst, NY 2003, s. 251)
Dla Elberta istnienie duszy zagraża samej istocie nauki.
Niemniej upieranie się, że człowiek to nic innego jak materia działająca zgodnie z prawami fizyki, wywołuje równie daleko idące konsekwencje.
Jeśli bowiem tak jest, że żyjemy w świecie deterministycznym, a wolna wola jest tylko złudzeniem. Niektórzy, jak Francis Crick czy E.O. Wilson, bez wahania stwierdzają, że istoty ludzkie nie mają wolnej woli.
"Wydaje się, że jest wolna" - mówi Crick - ale jest tylko wynikiem działania rzeczy, których nie jest świadom". (Cyt. za: John Horgan, The Undiscovered Mind: How the Human Brain Defies Replication, Medication, and Explanation, Touchstone, New York 1999, s.247).
Zaś Wilson pisze, że "ukryte przygotowania do aktywności umysłu stwarzają iluzję wolnej woli". (E.O. Wilson, "Konsiliencja...", dz.cyt., s.181).
Za to Richard Dawkins twierdzi, że choć jesteśmy produktami samolubnych genów, "dana jest nam siła przeciwstawienia się naszym kreatorom. My, jako jedyni na Ziemi, możemy zbuntować się przeciw tyranii samolubnych replikantów", a zatem "starajmy się dociec, do czego zdolne są nasze samolubne geny, a wówczas być może uda nam się pokrzyżować im plany". (R. Dawkins, "Samolubny gen", dz.cyt. s. 181).
Jeśli to prawda, to w takim razie sam Dawkins uznaje, że my, ludzie, zajmujemy we wszechświecie szczególne miejsce, bo nasze umysły mogą kontynuować nasze biologiczne cele.
Ale jak możemy pokrzyżować plany naszym własnym genom?
Czym różnimy się od komputerów, które nie mogą zbuntować się przeciwko programistom, albo od gepardów, które bez szemrania posłuszne są nakazowi polowania i przetrwania, albo od meteorów, które grzecznie słuchają praw ciążenia i siły?
Dawkins nie ma tu żadnej odpowiedzi i - jak się wydaje - nie uważa by jej potrzebował.
Steven Pinker jest jeszcze bardziej nonszalancki.
W swych rozlicznych książkach uparcie twierdzi, że nasz mózg jest niczym więcej, jak tylko wyrafinowanym komputerem, który został wyposażony w oprogramowanie przez przypadek i dobór naturalny.
"Jaźń jest tylko jedną z wielu sieci systemów mózgowych", "dysponujemy niezbitymi dowodami na to, iż każdy aspekt naszego umysłu zależy w całości w całości od fizjologicznej aktywności kory mózgowej". (S. Pinker "Tabula rasa; spory o naturę ludzką", dz.cyt. s 69,70).
Niemniej Pinker nie widzi żadnych powodów, dla których taka wizja człowieka miałaby w jakikolwiek sposób zagrażać przekonaniu o wolnej woli, intencjonalności czy moralności: "nie pojmuję, jak cokolwiek, co wychodzi z laboratorium, (...) może cokolwiek ująć z sensu życia".
W innej książce Pinker pisze: "szczęście i cnoty nie mają nic wspólnego z tymi celami, których osiągnięcie zaprogramował w nas dobór naturalny. (...) To my mamy je determinować".
Pinker tak pisze, bo jego geny są zaprogramowane, by zapewnić przetrwanie i reprodukcję, co jednak wcale nie znaczy, że on sam musi w ten sposób postępować. "Będąc już długo w wieku rozrodczym, jestem wciąż dobrowolnie bezdzietny, (...) ignorując solenny nakaz rozprzestrzeniania moich genów, (...) a jeśli moim genom się to nie podoba, to niech się utopią". (S. Pinker, "Jak działa umysł", dz.cyt. s.63).
Bez względu na kwiecistą retorykę stwierdzenia Pinkera, że możemy ogłosić niezależność od naszych samolubnych genów, jest nonsensem.
Pinker, jak wielu innych, zdecydował się nie mieć dzieci.
Słowem kluczowym jest tu "ZDECYDOWAŁ", co zakłada wolny wybór.
Nie wyjaśnił on jednak, skąd ta wolna wola pochodzi. Co więcej, nie zmierzył się z darwinowskim zastrzeżeniem co do treści tego wyboru.
Jeśli nasze geny konstruują nas do przeżycia i rozmnażania się, jak w takim razie przetrwała ludzka skłonność do unikania posiadania dzieci mimo działania doboru naturalnego?
Nie wystarczy powiedzieć: "Moje geny mówią - rozmnażaj się, a ja mówię - idź do diabła".
Tego typu rozumowanie burzy całe darwinowskie wyjaśnienie ludzkich zachowań. Ponadto, jak szczęście i cnoty "mają być przez nas determinowane"?
Gdzie są ci "my", którzy pojawiają się poza projektorem naszego genetycznego zaprogramowania?
Skąd mamy pomysłowość i siłę do bitwy z wrogiem tak potężnym, jak nasza własna natura?
Pozbywszy się ducha z maszyny, Pinker zdaje się ukradkiem wpychać go tam z powrotem.
Stańmy teraz twarzą w twarz z sednem doktryny materialistycznej, która mówi, że człowiek, podobnie jak reszta przyrody, zbudowany jest z materii i niczego więcej.
Największym dowodem na poparcie tej teorii jest fakt, że materia jest wszystkim, co widzimy, dotykamy i mierzymy.
Ponadto materia zdaje się być "odpowiedzialna" za nasze myśli, emocje, a może nawet za nasze intuicje moralne. Mocniejsze uderzenie w głowę może spowodować utratę świadomości.
Alkohol i zmęczenie zakłócają koncentrację. Stymulacja elektryczna pewnych części mózgu może wywoływać pożądane reakcje emocjonalne.
Pacjenci cierpiący na pewne rodzaje uszkodzenia mózgu tracą zdolność do empatii czy rozpoznawania kształtów. Choroba Alzheimera powoduje zniszczenia fizyczne, które prowadzą do utraty władz umysłowych i zupełnego zaniku świadomości moralnej.
Jako że świadomość, percepcja i myślenie to procesy zachodzące w naszych mózgach, Francis Crick opisuje mózg jako świadomy, zdolny do percepcji i myślący organ.
Pisze, że "obie półkule słyszą", co się mówi, "mózg wierzy", iż coś, co widzimy, istnieje naprawdę, gdyż dokonuje "najlepszej interpretacji", a poza tym "łączy informacje" i "ustala" najlepszą interpretację, co pozwala mózgowi "domyślić się kompletnego obrazu".
(F. Crick, "Zdumiewająca hipoteza, czyli nauka w poszukiwaniu duszy", Zysk i S-ka, Warszawa 1997, s. 34, 43, 115-125).
Crick pisze tak, jakby to mózg "widział", "słyszał", "wierzył", "domyślał się", i "interpretował".
Jednak filozof Peter Hacker i neurolog Max Bennett wskazują, iż przypisywanie mózgowi cech, które sa własnością wyłącznie osób, jest pojęciowym błędem. (Max Bennett, Peter Hacker, Philosophical Foundations of Neuroscience, Blackwell, London 2003).
To nie mój mózg, ale ja mam świadomość, mój mózg niczego nie interpretuje i nie słyszy, ja to robię.
Mój mózg nie myśli, myślę ja.
Crick popełnia tak zwany błąd personifikacji czy psychizacji, który polega na przypisywaniu właściwości ludzkich nieożywionym przedmiotom.
To jasne, że używamy naszych mózgów do percepcji czy rozumowania, tak jak używamy rąk i nóg do grania w tenisa. Jednak mówienie, że moje ręce i nogi grają w tenisa jest szaleństwem, podobnie jak mówienie, że to moja rakieta gra.
Na tej samej zasadzie błędne jest przedstawienie mózgu jako czującego, myślącego czy świadomego czegokolwiek.
Z rozciąganiem materialistycznego rozumienia natury na istoty ludzkie jest jednak większy problem.
Zacznijmy od tego, że doświadczamy świata zewnętrznego, takiego, który da się opisać prawami fizyki i chemii, ale doświadczamy go inaczej niż samych siebie.
To spostrzeżenie poczynione zostało przez filozofa Artura Schopenhauera.
Wszystkiego innego doświadczamy pośrednio, z zewnątrz, dzięki naszym zmysłom, ale siebie samych doświadczamy bezpośrednio, z wnętrza, bez używania zmysłów.
Tylko o sobie mamy rodzaj "informacji wewnętrznej", która jest najbardziej czytelną i najbardziej podstawową wiedzą, jaka możemy mieć.
W oparciu o ten uprzywilejowany i niepowtarzalny dostęp wiemy, że zewnętrzna wiedza o rzeczywistości, jakkolwiek ścisła mogłaby być w opisie deszczu czy geparda, nie jest wyczerpująca, gdy chodzi o opis nas samych.
Jesteśmy, na przykład pewni, że istniejemy.
David Hume twierdził, że nawet tego nie możemy wiedzieć: "Gdy wnikam najbardziej intymnie w to, co nazywam moim ja, to zawsze natykam się na jakąś poszczególną percepcję tę czy inną, ciepła czy chłodu, światła czy cienia, miłości czy nienawiści, przykrości czy przyjemności. Nie mogę uchwycić mego ja bez jakiejś percepcji i nie mogę nigdy postrzegać nic innego niż percepcję". (D. Hume, "Traktat o naturze ludzkiej", PAU, Kraków 1952, s. 250-251).
W konsekwencji dla Hume'a jaźń jest fikcją, bo nie da się jej rozpoznać empirycznie.
Warto jednak zauważyć, że jesteśmy świadomi własnej egzystencji, zanim jeszcze mamy jakieś odczucia czy myśli.
Poza tym nasze uczucia i myśli są doświadczane jako jakaś "własność" odrębna od ja, coś, co posiadamy, ale co jest poza nami, gdy tymczasem ja jest doświadczane bezpośrednio.
Schopenhauer pisze, że gdy stajemy się przedmiotem naszych własnych dociekań, materialistycznym błędem jest "podmiot, który w swych rachubach sam o sobie zapomina". (A. Schopenhauer, "Świat jako wola i przedstawienie", Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009, t. II, s.19).
Hume obserwuje doznania zmysłowe, jednocześnie ignorując fakt, że to on sam jest podmiotem dokonującym obserwacji. Pozwala, by jego pośrednia wiedza o zjawiskach zewnętrznych zakłócała jego bezpośrednie poznanie ja, które ma to właśnie doświadczenie.
Nie tylko istniejemy, ale też jesteśmy świadomi.
Świadomość wydaje się absolutnie podstawowa: nie możemy wyjść "poza" nią i to jest nasz jedyny sposób dotarcia do świata doświadczalnego.
Zdaje się, że pod względem posiadania świadomości podobni jesteśmy do niektórych zwierząt, ale już nie do roślin czy bytów nieożywionych.
Co więcej, świadomość ludzka wydaje się należeć do innego porządku niż świadomość zwierząt.
Dla przykładu weźmy sposób, w jaki odbieramy muzykę.
Z materialistycznego punktu widzenia muzyka to nic innego jak wibracje odbijające się od bębenków usznych i powodujące reakcje układu nerwowego w mózgu.
Ale przecież my doświadczamy muzyki w zupełnie inny sposób.
Nawet nasze najbardziej przyziemne myśli i doświadczenia zdają się niewytłumaczalne, jeśli ujmiemy je tylko w kategoriach reakcji chemiczno - fizycznych.
Na przykład lekarz może wiedzieć o mojej korze mózgowej więcej niż ja, ale nie ma pojęcia o moich myślach i nigdy nie będzie potrafił ich zmierzyć, dotknąć czy zobaczyć bez względu na to, w jak dobre narzędzia będzie wyposażony.
Nie ma dobrego naukowego czy darwinowskiego wyjasnienia zjawiska świadomości (warto to zgłębić bardziej szczegółowo).
Wszystko, co kognitywiści w rodzaju Stevena Pinkera mogą zaproponować, to materializm jako weksel: uważamy świadomość za epifenomen rzeczywistości materialnej; potem wyjaśnimy, w jaki sposób molekuły i atomy mogą generować coś tak fundamentalnego i oryginalnego zarazem, jak subiektywna świadomość.
Jednak wyjaśnienie, które dopiero powstanie, to żadne wyjaśnienie.
Zanim się ono pojawi, bardziej sensownie jest zaakceptować jako nieredukowalną rzeczywistość tak, jak jej doświadczamy.
Dlaczego domysły i intelektualne weksle bez pokrycia mają nas skłaniać do porzucenia czegoś dla nas tak podstawowego, jak samoświadomość?
Dlaczego mamy przyjąć, że to, co umysłowe, jest tylko projekcją fizycznego, gdy jest nam ono nieodzowne jako okno na całą fizycznie doświadczaną rzeczywistość, do której mamy dostęp?
Dodatkowo, oprócz świadomości, doświadczamy także intencji i celu. Doświadczamy ich w naszym wnętrzu i możemy skutecznie interpretować działania innych, zakładając, że oni także mają te właściwości.
Filozof Bryan Magee podaje tu przykład: "Jeśli siedzące naprzeciw mnie ludzkie ciało unosi się z krzesła do pozycji stojącej i zmierza po dywanie do stołu, a następnie otwiera leżącą na stole srebrną papierośnicę, bierze papierosa i wkłada do ust, wiem, że dzieje się tak dlatego, że ten ucieleśniony obiekt zwany osoba chce zapalić.
Wiem czym jest papieros i mam jakieś wyobrażenie o tym, na czym polega chęć zapalenia go, a miałbym takie takie wyobrażenie, choćbym nigdy sam nie palił. Jeślibym jakoś nie rozumiał tych rzeczy, to ruchy owego przedmiotu fizycznego byłyby dla mnie niepojęte". (B. Magee, "wyznanie filozofa", Prószyński i S-ka, Warszawa 2000, s.386).
Magee zauważa, że gdybyśmy spróbowali sporządzić czysto naukowy opis tej sytuacji w kategoriach ruchu atomów i zmian w molekułach, byłaby ona całkowicie nie zrozumiała. Nie jesteśmy po prostu wstanie rozumieć innych ludzi, jeśli uznajemy ich wyłącznie za materię.
Pinker przyznaje, że "ludzkie zachowanie najłatwiej zrozumieć, kiedy wyjaśnia się je w kategoriach przekonań i pragnień, a nie woltów i gramów". ("Jak działa umysł", dz.cyt., s.341).
Materialistyczne czy "obiektywne" zrozumienie ludzkich doświadczeń wydaje się nieadekwatne, bo pojmujemy swoje życie jako jedność.
Mam mnóstwo różnych doświadczeń i myśli, ale doznaję ich wszystkich w ramach pojedynczego, ujednoliconego obszaru, co Kant nieco patetycznie nazwał "transcendentną jednością percepcji".
Materia, z której zbudowane jest moje ciało, podlega ciągłej zmianie, ale ciągle jestem tą samą osobą.
Kiedyś byłem młody, obecnie jestem w średnim wieku, a pewnego dnia się zestarzeję, ale w trakcie wszystkich tych przemian to ciągle będę ja - Beny.
Jeśli na lotnisku spotkam znajomego z akademii, którego nie widziałem 25 lat, pewnie się zdziwię, że osiwiał i znacznie przybrał na wadze, ale nie przywitam go słowami: "A ty coś za jeden?".
Rozpoznam swojego starego znajomego, bez względu na to, jak bardzo jego stan fizyczny zmienił się na gorsze w ciągu tych lat.
Nasz koncepcja samych siebie jest silnie zakorzeniona w pamięci i doświadczeniach z przeszłości, bez których nie jest oczywiste, że jaźń zachowałaby jakiekolwiek znaczenie. Wyobraź sobie, co by było, gdybyś nie mógł przypomnieć sobie tego, co przeżyłeś wczoraj albo pięć minut temu lub że nie byłbyś pewien, czy oba te doświadczenia przeżyła ta sama osoba.
W takim przypadku nie mógłbyś z sensem mówić o "swojej" przeszłości, a twoje poczucie tożsamości rozpadłoby się.
Poprzez nasze wspomnienia z przeszłości i oczekiwania wobec przyszłości podtrzymujemy ciągłość i jedność naszego życia.
Nasze życie a priori stanowi jedność, której nie mamy powodu pomijać w naszym rozumieniu samych siebie. Zatem pomysł, że jesteśmy tylko zbiorem zmiennych reakcji chemicznych, jest niewiarygodny, a nawet absurdalny.
Ujęcie materialistyczne zdaje się prowadzić do topornej wersji redukcjonizmu.
Fizyk Paul Davies wyjaśnia to przez analogię: "Inżynier elektryk mógłby podać dokładny i kompletny opis wszystkich obwodów elektrycznych tablicy ogłoszeniowej i wyjaśnić, jak i dlaczego zapalają się kolejne ledy (żarówki).
Jednak twierdzenie, że wobec tego tablica jest niczym innym jak tylko zbiorem impulsów elektrycznych w obwodach, jest jawnie absurdalne. (Bóg i nowa fizyka, Cyklady, Warszawa 1996, s. 83-84).
Daviesowi chodzi o to, że istota ludzka jest zbiorem atomów na tej samej zasadzie, na jakiej sztuka Szekspira jest zbiorem słów czy symfonia Beethovena zbiorem nut.
Raczej nie wynika z tego jednak, że "Otello" to tylko same słowa, "Piata Symfonia" to jakiś zbiór nut. "Otello" i "Piata symfonia" to holistyczna jedność, co w tego typu opisie zdaje się być pomijane.
Podobnie ludzie zbudowani są z cząstek i atomów, ale nie jest to nawet początek opisu jedności, której doświadczamy na każdym kroku.
Im dłużej rozważa się materializm, tym poważniejsze pojawiają się trudności.
Jak można w sposób materialistyczny wyjaśnić fakt, że uznajemy swoją wiedzę o świecie nie za zwykłe skutki reakcji chemicznych, ale za prawdziwe przekonania?
Brytyjski biolog J.B.S. Haldane podsumowuje ten problem następująco: "Jeśli moje procesy umysłowe są całkowicie zdeterminowane ruchem atomów w moim mózgu, to nie mam, podstaw by zakładać, że moje przekonania są prawdziwe, (...) a zatem nie mam też powodów przypuszczać, że mój mózg składa się z atomów" (J.B.S. Haldane, Possible Worlds, Chatto and Windus, London 1927, s.209).
Fizyk Stephen Hawking bierze byka za rogi i podejmuje się rozwiązania dylematu, ale sam kończy na rogach: "Jeśli wierzymy, że wszechświat nie zachowuje się w sposób arbitralny, lecz że rządzą nim określone prawa, to w końcu musimy połączyć teorie cząstkowe w jedną, ogólną teorię, która opisze wszystko, co zdarza się we wszechświecie.
W poszukiwaniu takiej teorii można jednak dostrzec pewien paradoks. Koncepcja teorii naukowych, jaką naszkicowałem (...), zakłada, iż jesteśmy istotami racjonalnymi i możemy obserwować wszechświat oraz wyciągać logiczne wnioski z tych obserwacji. Przyjąwszy takie założenie, mamy prawo przypuszczać, że prowadząc nasze badania, coraz lepiej poznajemy prawa rządzące wszechświatem.
Jeśli jednak rzeczywiście istnieje pełna i jednolita teoria, to powinna ona określić również nasze działania.
A zatem teoria ta powinna wyznaczyć wynik naszych jej poszukiwań!
Dlaczegóż jednak miałaby ona generować poprawność naszych wniosków dedukowanych z danych doświadczalnych?
Czyż równie dobrze nie mogłaby ona powodować, że wnioski te były błędne lub że nie bylibyśmy w stanie dojść do żadnych wniosków?".
Hawking podaje następujące rozwiązanie: "Jedyne rozwiązanie tego problemu, jakie mogę zaproponować, oparte jest na darwinowskiej zasadzie doboru naturalnego.
W dowolnej populacji samoreprodukujących się organizmów istnieją różnice w materiale genetycznym i w wychowaniu poszczególnych osobników.
Różnice te powodują, że pewne osobniki potrafią lepiej niż inne wyciągać wnioski o otaczającym świecie i działać zgodnie z nimi.
Te osobniki mają większe szanse na przeżycie i rozmnażanie się, a zatem ich wzorzec zachowania i myślenia powinien stać się dominujący" (S. Hawking, "Krótka historia czasu..." dz. cyt. s.23-24).
Hawking popełnia błąd zwany błędem wnioskowania lub non sequitur.
Biolog powołuje się na ewolucję, by przedstawić wyzwania z jakimi stykał się pierwotny człowiek w środowisku prehistorycznym.
Jednak ewolucja nie może wyjaśnić nic poza tym.
Nie było żadnej presji z przetrwaniem, która wymuszałby na człowieku rozwój umiejętności rozumienia ruchu planet czy mikroskopijnych elementów materii.
W dodatku najważniejsze dla ewolucji jest przetrwanie i rozród, a nie prawda.
Na gruncie ewolucjonistycznym można uznać, że niektóre idee są dla nas korzystne, ale nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że w takim razie odpowiadają one prawdzie.
Właściwie korzystne kłamstwo jest lepsze od prawdy, która nie odgrywa żadnej roli w genetycznej reprodukcji.
Sprowadzając wszystko do praw natury, ryzykujemy zaprzeczenie istnienia jakiejkolwiek racjonalności i prawdy, które leżałyby u ich podłoża.
Zapewne najsilniejszym argumentem przeciwko materializmowi jest argument wolnej woli.
Zilustruję to następująco: siedzę przy komputerze i mam filiżankę kawy na biurku. Mogę po nią sięgnąć i napić się, kiedy chcę, mogę rzucić filiżanką o podłogę, jeśli chcę, mogę też zostawić filiżankę w spokoju i poczekać, aż kawa wystygnie.
Pytam zatem: czy istnieją jakieś prawa fizyki, które by mnie zmuszały do zrobienia którejkolwiek z tych rzeczy?
Oczywiście, że takich nie ma!
Za Miltonem Friedmanem mogę powiedzieć" "Mam wolność wyboru".
Ta wolność charakteryzuje wiele sytuacji, choć nie wszystkie, w moim życiu.
Nie mogę zatrzymać mojego oddechu podczas snu, nie mam możliwości kontrolowania zawartości mojego układu pokarmowego.
Moja wolność pozwala mi jednak walnąć filiżanką o podłogę.
Gdy zdecyduję się, aby to zrobić, tor, po jakim filiżanka dotrze do podłogi, będzie w pełni zdeterminowany przez prawa fizyki.
Jednak umieszczenie jej na tym torze nie wynika z żadnych praw fizyki, lecz raczej z mojej woli.
Kant pogłębia tę argumentację w charakterystyczny sposób, kierując ją ku moralności. Jesteśmy istotami moralnymi.
Mamy pojęcia moralne takie jak dobro i zło, to co słuszne, i to, co nie słuszne. Powinniśmy zrobić to, a tamtego robić nie powinniśmy. Choćbyśmy nie wiem, jak się starali, nie jesteśmy w stanie uniknąć tego sposobu myślenia i działania.
Moralność jest faktem empirycznym, nie mniej realnym niż jakiekolwiek inne doświadczenie.
Kant twierdzi, że po to, by pojęcia te miały sens i mogły być stosowane, musimy mieć wybór: mogę coś zrobić lub nie.
Powinność zakłada możliwość.
Nie oznacza to, że zarówno materialne, jak i nieświadome czynniki nie wpływają na nasze decyzje.
Nawet wtedy jednak mamy wolność powiedzenia "tak" dla jednej opcji, a "nie" dla innej.
Gdybyśmy nigdy nie mieli tego wyboru, powiedzenie "powinienem to", a "nie powinienem tamtego" byłoby fałszywe, gdyż nie ma możliwości podjęcia decyzji na rzecz jednej lub drugiej opcji.
Zatem doradzanie komuś, by wybrał to, a nie inne działanie, byłoby kompletnie bezcelowe. Jeśli determiniści mają rację, to nikt na świecie nie może nigdy powstrzymać się od czegoś, co robi.
Wtedy moralność w ogóle - nie ta czy inna moralność - staje się złudzeniem.
Cały nasz zasób słownictwa służący wyrażeniu pochwały i potępienia, zachwytu i pogardy, uznania i jego braku, musiałby być wymazany.
Jeśli ktoś zamordowałby sąsiada czy poddał eksterminacji całą ludność kraju, nie mielibyśmy żadnej podstawy do karania czy nawet krytykowania go, bo w końcu działał jako uszkodzony program komputerowy albo spadający z góry kamień.
Kant mówi jednak, że taki sposób myślenia jest nie tylko do zaakceptowania, ale jest niemożliwy w odniesieniu do istot ludzkich. Ludzi, którzy funkcjonują poza sferą moralności, nazywamy psychopatami i nie zlecamy im nauczania filozofii, ale raczej ubieramy w kaftany bezpieczeństwa.
Jesteśmy moralni z natury. Z tego zaś wynika, że jesteśmy wolni, w każdym razie do pewnego stopnia, by wybierać między alternatywnymi ścieżkami działania.
To jedyny sposób, byśmy mogli myśleć i działać moralnie.
Kant doprowadza ten sposób myślenia do istotnej konkluzji: jesteśmy wolni, jeśli chodzi o działanie naszej woli przynajmniej w pewnej mierze.
Ta wolność oznacza czynienie tego, co chcemy lub co powinniśmy, a nie tylko tego, co musimy.
Wolność oznacza autonomię, którą Kant odróżnia od oddawania się naturalnym skłonnościom.
Zatem przynajmniej częściowo to, co myślimy czy czynimy nie podlega władzy konieczności narzuconej nam przez prawa, które opisuje nauka.
Jeżeli dam człowiekowi na ulicy złotówkę, to ruchy naszych ciał są determinowane przez naturę, ale mój wybór, by dać i jego wybór, by wziąć, są wolnymi decyzjami podjętymi przez każdego z nas.
Wynika z tego, że pewien aspekt naszego człowieczeństwa należy do świata nauki, ale jest też aspekt, który znajduje się poza zasięgiem jej praw.
Zamieszkujemy jednocześnie świat zjawisk, który jest dziedziną materii, ale także świat noumenów, który jest dziedziną wolności.
To ten właśnie świat noumenalny, poza czasem i przestrzenią, umożliwia wolne wybory, które wcielane w życie są w świecie czasu i przestrzeni.
Materializm próbuje zrozumieć nas w dwóch wymiarach, gdy tymczasem w rzeczywistości zamieszkujemy trzy.
Niektórzy uważają, że to nieprawdopodobne, by cała natura miała podlegać ścisłym prawom, a tylko jedyny gatunek zwierząt - owłosionych, wszystkożernych i dwunogich - miał być zdolny do łamania tych praw.
Ale tak jest i tym zwierzakiem jesteśmy my.
Co więcej, z pomocą Kanta odkryliśmy, że świat materialny nie jest jedynym istniejącym światem i że jest jeszcze pewien wyższy obszar, na którym się opieramy, dokonując każdego wolnego wyboru.
Innymi słowy, wykazaliśmy, że materializm myli się i wbrew jego dogmatycznym twierdzeniom w maszynie jest duch, którego dla wygody możemy nazwać duszą.
Beny nie wiem kim jestes ale bardzo cie szanuje za te komentarze
Powtórzę - w drugim opisanym przez Ciebie przypadku automat też nie jest wolny, bo "decyzja" jest mu narzucona przez zewnętrzny mechanizm losujący. Krótko mówiąc, nie panuje on nad swoimi działaniami.
Wolna wola nie może więc istnieć ani w świecie deterministycznym, ani losowym (jak w mechanice kwantowej).
Nie tłumaczyłem pytań i wstępu (podobnie jak przy drugim wykładzie Harrisa), ponieważ stosunkowo niewiele wnoszą, a pracy z tym masa. Rezerwuję sobie takie prawo, jako że robię to całkowicie non-profit.
Natomiast w układzie czysto mechanicznym (skończony Wszechświat bez losowości) zachowanie wybierane jest automatycznie. Ja również nie widzę różnicy między losowością a wolną wolą, jednak upatruję w tym nieskończoną głębię Wszechświata, która nadaje moim działaniom wymiaru ;)
Dlaczego brakuje odpowiedzi na pytania? To jeszcze jakieś 20 min.
Nihil novi. To już głosił Luter. Zniewolona wola. Tylko, że on mówił na gruncie teologicznym, a tu jest grunt medyczny etyczny, który w naukowy sposób jest wzięty znikąd. Jego ojciec był protestantem, co mogło zdeterminować jego poglądy zanim zajął się badaniem woli w stylu: "wybierzcie miasto i doświadczcie działania wolnej woli". Przecież jeśli dusza jest niematerialna to nie doświadczymy jej działania.
Ciekawe tylko że Luter był zwyczajnym ochlapusem, dziwkarzem i łajdakiem, więc o jakiej wolnej woli mówił?
To co piszę trzeba odczytywać w powiązaniu z innymi komentarzami. Już samo założenie, że istnieje odrębny byt "człowiek" (będący fundamentem teorii o wolnej woli), niebędący częścią całości jest IMO błędne (czy elementy maszyny losującej w totolotku są częściami składowymi maszyny? czy prąd płynący przez maszynę jest częścią maszyny? czy algorytm działania maszyny jest częścią maszyny?). Zgadzam się, że pojęcie wolnej woli nie istnieje w obu światach, próbuję w ogóle znaleźć definicję wolności.
Ja już w dziećiństwie doszedłem do tego, że nie ma wolnej woli, pamiętam jak mnie wtedy przerażała ta myśl. Co do tego eksperymentu to zastanawia mnie, co by się stało jak by eksperymentator powiedział badanemu co za chwilę zrobi, ciekawe jakie to uczucie wiedzieć co się zrobi i nie móc postąpić inaczej.
Taki jest problem z definiowaniem czegokolwiek, zwłaszcza po baardzo silnej redukcji. Maszyna losująca istnieje jako fizyczny obiekt tylko w formie konceptu w naszych umysłach. Do szerszych rozważań musimy rozwinąć jej definicję - "maszyna losująca" to "ciało" (forma obiektu), "umysł" (funkcja, którą realizuje i jej interpretacja) oraz "dusza" (prąd) ;) To wciąż tylko koncept, ale już łatwiejszy do modelowania.
Fajny
T. Parsons powiedział " Nie mówię, że ludzie nie są odpowiedzialni za swoje czyny ale że w ogóle nie istnieją". Mózg symuluję "Nas" a wy się podniecacie, że istniejecie.
Brawo
Może mi ktoś wytłumaczyć? Skoro wszystko jest zdeterminowane to jaki ma sens cokolwiek? Bo ja nie za bardzo zrozumiałem przekaz. Nic co zrobię, nie mógłbym zrobić inaczej
Nie należy mylić determinizmu z fatalizmem. Może się wydawać, faktycznie, że coś zostało nam odebrane. Jednak nasze działania nadal są tak samo ważne. Dla wielu osób wydaje się to na początku depresyjne, jednak po głębszym przemyśleniu jest to myśl wyzwalająca, pogłębiająca naszą świadomość, empatię, będącą korektą na szereg niedobrych pomysłów. Polecam jeszcze posłuchać od 51:27
Szkoda, bo jednak ciekawe są jego odpowiedzi na pytania 'ludu' :)
Pisząc 'masa pracy' masz na myśli samo tłumaczenie, czy całą resztę?
OK, w każdym razie ciekawy wykład. A odn. napisów to zapewne używasz subedita, bo to najprostsze i najlepsze narzędzie :)
Jeśli robisz je zbyt długo, zarówno tłumaczenie jak i tworzenie napisów potrafi być dość upierdliwe:) Wszystko tłumaczę ze słuchu, a i samo dopasowywanie tekstu też trochę trwa.
Dla mnie meritum zawarte jest w samym wykładzie - tłumacząc go czuję, że robię coś naprawdę pożytecznego. Natomiast ta część Q&A ma jak dla mnie 1/4 wartości wykładu.
"Idealny generator losowy nie może istnieć" - to też chyba założenie? Idealny generator losowy możę istnieć w układzie nieskończonej ilości cząstek, które oddziałują na siebie. Wówczas na każdą cząstkę obiektu zbudowanego z ograniczonej liczby cząstek oddziałuje nieskończenie wiele innych cząstek i zachowanie układu nigdy nie jest w 100% przewidywalne.
Nie zrozumiałeś mnie, w ogóle nie odnosiłem się w swojej poprzedniej wypowiedzi do tych wykładów. A co do problemu nadmiarowości - odniosłem się w innym komentarzu.
Postęp nauki jest dla wszelkich religii,mitów i sekt zabójczy.
Ten facet to niebezpieczny marksista. To teoria krytczna ubrana w pseudofilozoficzny bełkot. Dałeś się wprowadzić maliny. Postęp to hasło eufemistycznie zastępujace słowo destrukcja. która jest celem marksizmu.
penetrus co ty pierdolisz. Za Harrisem stoi nauka. A ty będąc jej przeciwny jesteś idiota niczym rewolucjonisci francuscy.
Harriis to pętak który ma mleko pod nosem i pod przykrywką pseudonauki chce sprzedać ludziom podstępną ideologię. Dorośniesz to zrozumiesz dlaczego człowiek jest uwarunkowany genetycznie do tego by wierzyć. Jeśli człowiek nie wierzy w Boga to wierzy w byle co np. w marksizm. Rewolucjoniści francuscy z nauką nie maja wiele wpólnego, ale walką z bogiem jak najbardziej.
penetrus Nie wierzę w Boga wierzę w naukę. I nie jestem marksista
@@penetrus Napiszesz coś z sensem , czy będziesz się samo zaspakajał dalej?
Przejrzyście to ująłeś.
Zapada decyzja o kupnie samochodu, pojawia się w polu świadomości, nie ma decydującego, osoby.
To samo, w polu świadomości pojawia się decyzja i może być ona wielokrotnie zmieniana, ale nigdy nie ma nikogo, kto mógłby taką decyzję pojąć.
Oglądaj tego typu filmy wyraźnie, jeżeli będziesz działał w oparciu o swoje ego i iluzje tego, że istniejesz (w sensie, że jest jakaś osoba, która mogłaby się na przykład obrazić na kogoś), a nie dasz decyzjom się samym podjąć, pozostaniesz nieszczęśliwy, pzdr
Nie można naszego zachowania tłumaczyć tylko nabytym doświadczeniem, mamy jeszcze rozum a także zasady wg których należy postępować , inaczej usprawiedliwialibyśmy każde przestępstwo.
Nie wykluczałbym wolnej woli po tych doświadczeniach laboratoryjnych o jakich mowa, świadomość może być tylko echem procesów jakie "po cichu" podejmujemy na poziomie fizycznym neuronów później z małym opóźnieniem przedostają się do świadomości już jako obraz procesu myślowego jaki dokonaliśmy, tak więc rozważania i decyzje podejmujemy poza świadomością która pełni rolę monitora i pokazuje procesy naszego myślenia dokonywanego na głębszym poziomie fizycznym tyle, że z małym opóźnieniem. Podobnie rzecz się ma w komputerze procesor wykonuje działania a później wysyła to na ekran z opóźnieniem jednak złudzenie jest, że wszystko działa równocześnie.
Zauważ, że wówczas wola nie jest już autentycznie wolna a zdeterminowana procesami neuronowymi.
Czyli nasza świadomość jest pilotem uwięzionym w kokpicie robota ustawionego na autopilocie. Czasem wciśniemy jakiś przycisk ale nie wiemy co robi.
Kurcze, przyznam że nie rozumiem tego w pełni, nie neguję tego co mówi, jednak powiem więcej, uważam, że to nie wystarczające i że o wiele więcej tu przestrzeni których nie widać, których nie jesteśmy świadomi. Czegoś mi tu brakuje, czegoś zupełnie innego niż było tu mówione. Autor przedstawia 2 sposoby rozumienia, - przedmiotowe - nauka obiektywne i podmiotowe - jako wola jako własne utożsamianie subiektywne i mówi że obiektywne jest prawdziwe.
Być może stwierdzenie, że nie ma wolnej woli może być prawdą na gruncie filozoficznego systemu założeń, ale być kłamstwem dla psychologicznego funkcjonowania jednostki i jej samoskuteczności. Wierzenia i percepcja zwrotnie wpływają na działania niezależnie czy są prawdziwe w jakimś sensie czy nie.
Wolna wola to furtka, która pozwala katolikom tłumaczyć złe rzeczy do których dopuszcza bóg
szatan podsuwa pokusy i
masz wolna wole popełnić zło kture podsuwa szatan wtedy idziesz za szatanem a jeżeli przeciwstawisz sie pokusom i czynisz dobro wybierasz Boga
Materializując problem: w niektórych krajach pojawia się koncept przyszłego, na razie odległego wprowadzenia zakazu obrotu i posiadania tytoniu. Przyczyny oczywiście zdrowotne. To jest możliwe tylko w świecie w którym odrzucono wolną wolę, Decyzje obywateli (palić, czy nie palić) nic nie znaczą, bo przecież wolnej woli nie ma. W takim razie trzeba zadecydować za nich. Pozycja jednostki wobec państwa i społeczeństwa ulega drastycznemu osłabieniu.
Wydaje mi się, że prelegent brnie w absurdy. Mam wrażenie, że próbuje mnie przekonać, że równie automatycznie zachodzi pisanie wiersza, tworzenie wpisu pod filmem na UA-cam i machanie nogą w odruchu kolanowym, albo mrużenie oczu w odpowiedzi na zmianę oświetlenia. Myślę jednak, że sam Sam, kiedy się nad tym zastanowi, uzna że coś tu nie gra. Zupełnie podobnie z odczuciami dumy i wstydu. Czy po swojej analizie logicznej pan Harris przestaje odczuwać dumę, gdy wchodzi na salę wypełnioną osobami chętnymi do wysłuchania jego wykładu? Czy naprawdę uważa tę radość za coś zupełnie nieusprawiedliwionego? Czy perspektywa kary nie jest jedym z elementów tych długich łańcuchów przyczynowo-skutkowych, które "determinują" jakoby nasze decyzje? Jest tu jednak wiele pomysłów, które mi się podobają, a głównie ten, że świadomość jest "kanałem przesyłu danych". Szyna danych, rejestr pamięci, wyodrębniony obwód służący organizmowi do poszukiwania rozwiązań problemów, do reagowania w sposób trudno przewidywalny, nieszablonowy, skuteczny. Tak wydaje mi się, że to może być istota świadomości. Dodałbym, że w tym obszarze pamięci lądują zarówno nowe (odpowiednio przesiane sygnały), jak i dane z przeszłości, nie tylko pytania co teraz zrobię? ale i co zrobiłem poprzednio? jak postępowałem zazwyczaj? jak należało by postępować? Z takich danych gromadzonych w pamięci, w sposób mniej lub bardziej wyrazistych kształtuje się pewnie nasze "ja", nasza dusza, którą religie mylnie malują jak niematerialnego człowieczka, szepcącego do nas z głębin mózgu. Faktycznie, myśli "przychodzą nam do głowy", nie jesteśmy świadomym świadkami, ani sprawcami ich rodzenia się. Ale gdy już do nas dotrą, w obwodach świadomości selekcjonujemy je, porzadkujemy, wzmacniamy lub tłumimy. Mamy przy tym trochę roboty, której nie wykonujemy w działaniach czysto automatycznych. Im bardziej jesteśmy intelektualnie dojrzali, tym więcej w nas autorefleksji i tym mniej odpowiadamy karykaturalnie redukcjonistycznemu portretowi odmalowanemu przez Sama Harrisa.
+TheDarim dawno to pisałes ale zgadzam sie z Toba i mam nadzieje iz Ty ze Mna :) Jak temat jeszcze cie rusza odpisz prosze .
Robert Maj Cześć Robercie! Dzięki za komentarz. Co do innych zagadnień, to muszę przyznać, że jestem trochę rozkojarzony, w każdym razie niezbyt skoncentrowany. Różne moje dywagacje można znaleźć na moim blogu fmo.blog.onet.pl . Zapraszam! Proponuję zacząć lekturę od wpisów na prawym marginesie i nie zniechęcać się troszkę dziwaczną pisownią. Mnie się wydaje, że ta pisownia jest udoskonalona, ale nieprzyzwyczajonym czytelnikom może nie bardzo przypadać do gustu. Pozdrawiam,
PN (theDarim - parwdę mówiąc, nie lubię tego mojego pseudonimu z zadęciem na angielszczyznę, ale pośpiesznie zatwierdziłem kiedyś to, co mi UA-cam zaproponował)
TheDarim moze na jakimś czacie porozmawiamy ? np od poprostu na GG 50641114 - wiem ze moze sie to wydac dziecinne ale rozmawia sie raz dwa . Ja gg mam otwarte cały czas 24 H a jak spie to odpisuje potem. Ciezko znalesc ludzi na poziomie by porozmawiać bez zadnych szyderstw czy chamskich gestów.
+Robert Maj Hej Robercie! Chętnie z Tobą podyskutuję, ale - wybacz - nie bardzo mam ochotę przeprowadzać się na GG. Żyję już teraz w nieustannym niedoborze czasu, więc nie chciałbym otwierać nowych kanałów porozumiewania się. Ale sprawdzam maile co najmniej ze dwa razy dziennie, więc czemu nie skorzystać z tej opcji? Pisz proszę albo tu, albo na moim blogu, albo na adres darim@o2.pl (tam też dostaję powiadomienia z youtube). Pozdrawiam, darim
Dariusz Michalczyk Ok - zrobie tak jak wolisz. :)
Zgodzisz się chyba, że to mocne nadużycie określenia "podjąć decyzję". Idąc za tym torem myślenia wyniki lotto to decyzja maszyny losującej.
Myslałem iz Harris to naprawde mądry czlowiek. Myslałem tak do tego czasu. Nie wiemy co sie za chwile stanie ? Nie wiemy co sie bedzie dziać ?! Oczywiescie iz dzialamy pod wplywem impulsow ze swiata zewnetrzengo ale mając wolna wole moge sobie pomyslec i wybrać. Zastanawialem sie czy napisac ten tekst i mysle bez przerwy w trakcie jego pisania jak pisać moj komentaż. Ten facet szuka dziury w calym !! Ci naukowcy od filozofii nie maja juz sie za co zabrać i co przedstawiać wiec biorą sie za takie rzeczy. to jest obłed to co mowi . Rozumiem o co mu chodzi ale to jak pytac sie dlaczego masz koszulke o takim kolorze ? Bo pomyslałem ze bedzie mi pasowac do marynarki. I co ? za te mysl nie jest odpowiedzialny JA ?? Wiec kto ?! Żłówie Nija ??
***** Tak - sam Harris już nie wie co powiedzieć. Długo by to opisywać ale my rozumiemy o co chodzi , prawda ? Ja czasami tak patrze na harrisa w roznych programach. On ma cos takiego iz patrzy w oczy - opowie, opowie i znów "przerwa" - jakies 3 sekundy a nawet 5. Nie chce mowic iz jest brzydkim człowiekiem ale jego twarz , zakonczenia uszu , oczy. To moze byc smieszne ale gdy czasem go widze mam wrazenie ze on coś ukrywa. widze w nim cos diabolicznego. Oczywiscie biore to wszystko z dystansem ale czasem sobie mysle : a dlaczego nie ? może chce i bawiąc sie tym, "zaprogramować" , stworzyć jakas iluzje : "Tylko ja mam racje - ok ? " Pojde jeszcze dalej i powiem iz czuje w nim jakegos "magika" - nie wierze w takie rzeczy jednak to sa odpowiednie slowa by go opisac. Podkreslam mocno iz jest to tylko moj punkt widzenia. Kiedyś ludzie co zyli dawno np na wsiach - patrzyli na nowa osobe. Nie znali przeszlosci tej osoby a jednak umieli jakos wyczuć jaka ta nowa osoba moze byc naprawde. ten instynkt. Rozni ludzie teraz opowiadaja iz media i odpowiednie czyny chca zrobic z nas bydło. Wszyscy tacy sami. Harris wlasnie tu wyskoczyl z czymś takim ale dodal elementy inne by wygladało to ok. Mowiac krotko - mowi on ze nie jestesmy sobą i wszystko jest przypadkiem albo iluzją. To ma byc nauka ?? Że nie wazne co wybierzasz to i tak nie robisz tego TY tylko twoj mózg. To jest kwadratura koła- ja nie decyduje tylko moj mozg ale jednak ja decyduje bo tak dziala moj mozg w sensie biologicznym.
+Robert Maj Nie zrozumiałeś przekazu to obejrzyj jeszcze raz uważniej. W większości sytuacji w jakich się znajdziesz masz kilka wyjść do wyboru.
Powiedzmy, że masz 5. Jednak te 5 wyjść to twoje wyjścia czyli takie, które twój mózg sobie wyobraża jako możliwe ponieważ albo był już w podobnej sytuacji albo posługuje się analogią. To nie znaczy, że w taj sytuacji do wyboru jest tylko 5 wyjść bo miliardy innych ludzi moga wymyślić jeszcze setki innych, tak samo dobrych lub lepszych wyborów. Mogą ponieważ ich mózgi ukształtowały się w innych miajcach, czasie, sytuacjach dlatego mogą wyobrazić sobie inne opcje niż ty.
Nie oznacza to, że istnieje nieskończoność wyboru. Każda sytuacja przedstawia opcje i nawet jeżeli zebrać je wszystkie to liczba będzie skończona. Dlatego właśnie twoja iluzja wolnego wyboru (wolnej woli) wydaje się oczywista.
Każda sytuacja ma opcje ale ty możesz wybrać tylko te, tobie dostepne a na dodatek wyboru dokonasz pod wpływem wszystkiego czego doświadczyłeś, na podstawie twoich marzeń i oczekiwań oraz na podstawie emocji jakie czujesz lub czułeś. Jeżeli to jest dla ciebie wolna wola to ok.
***** To nic nie zmienia. Pisz z sensem.
a co to jest innego jak nie wolna wola ,wybieranie według swojego widzi mi się ,według własnych przekonań ,doświadczeń życiowych ,potrzeb itd. To jest właśnie wolna wola i wolność ,przecież nikt mnie nie zmusza lub każe mi wybierać inaczej niż sam chcę . Od dziecka człowiek się uczy życia zbiera doświadczenia ,na okrągło musi dokonywać wyborów ,w miarę doświadczenia i świadomości są one coraz mądrzejsze ,potrafimy przewidywać skutki dzieki doświadczeniu świadomości czym grozi pójście w tą czy tamtą stronę ,
Najwazniejsze jednak w tym wszystkim jest to że Wolne wybory wolność odnosi się do tego właśnie że jest to moja autonomiczna decyzja i nikt nie może mieć na nią wpływu czyli zabronić mi tak zrobić lub zmusić do takiego wyboru lub cokolwiek innego .Tak uważam i tak czynię lub na odwrót .
To jest wolna wola , samosterowność itd, to nazywam wolną wolą a mam ją ze wzgledu na to że jestem świadomy wyboru którego dokonuję ,świadoma analiza za i przeciw ,wartościowe bezwartościowe ,lub nie istotne obojetne ne ma znaczenia co wybiorę (vide eksperymenty libeta hayesa) ,zgięcie palca czy ręki to obojetny wybór nie istotny w życiu i dlatego te badania nie dotyczą wolności ani wolnej woli .
Zagadka jest nie wolna wola ale to dlaczego jestesmy świadomi siebie ,dlaczego po nauzeniu się spawania lub robienia na drutach gdzie kontrolujemy każdy ruch przechodzi to w rutyne czyli tzw. zachowania automatyczne które badaja naukowcy bo świadomości liznąć nie potrafią ,nie maja pojęcia w którym momencie podejmujemy decyzję ,bo prośba libeta by ktoś podniósł rękę jest już podjęciem decyzji że podniosę rękę , w tym wypadku ze względu na automatyzm obojetnie którą ,to uswiadomienie po fakcie to tylko wtórna racjonalizacja a nie moment decyzji .Libet się mylił i współcześni badacze powielają ten błąd .
Decyzja o uderzeniu kogoś w twarz czy nie wymaga świadomej analizy ,za to jakoś sie naukowcy nie biorą bo nie mają narzedzi by to zbadać , skaner fmri czy pet im tego nie zbada bo w taka decyzję zaangazowanych jest tyle struktur że nie wiadomo co z czym i do czego ,
W 2007 zrobiono odwrotny eksperyment Libeta , badani blokowali w ostatnie chwili decyzję o podniesieniu którejś z rąk , w mózgu wykryli obaszar który odpowiada za świadome zaniechanie niby podjętej już decyzjii.
Myslę że nie ma się co tak podniecać nowinkami naukowymi bo są na razie obarczone sporymi błedami metodologicznymi i źle zaplanowanymi badaniami nie mówiac juz o wnioskach które są karkołomne i błedne .
Każdy z nas wie że może żyć sobie jak mu sie podoba że moze sie nauczyć wielu nowych rzeczy.
Ludzie sami wychodzą z nerwic depresjii itd. kiedy zrozumieją swoje błędy poznawcze , są na to dowody i pełno ich w opisach na blogach internetowych .
Ludzi mózg ,My to coś |(bo to ani proces ani algorytm ani pęczki neóronów itp materialistyczne bzdury\) niezmiernie skomplikowanego i na dzień dzisiejszy wielka zagadka .
pozdrawiam
Aneta Gladosz Jeżeli wolną wolą nazywasz wybór jabłka zamiast pomarańcza i to teraz bo kiedyś nie miałaś takiego wyboru to ok, mamy wolną wolę...
Brak wolnej woli w żaden sposób nie zmniejsza odpowiedzialności za czyny - zakłada jedynie przejście ze sprawiedliwości odwetowej do prewencyjnej.
Co do różnic w indywidualnym fenotypie - determinuje je mieszanka genów i ich interakcja ze środowiskiem. Nie ma w tym żadnej magii.
Warto sie zastanowić nad konsekwencjami cywilizacyjnymi odrzucenia wolnej woli. Co z odpowiedzialnością za podejmowane decyzje, skoro nie mamy na nie wpływu ? Skoro zdeterminowani przez geny i środowisko ludzie nie sa w stanie odpowiadać za swoje życie, to może ktoś powinien odpowiadać za nich ? - w domyśle władza, społeczeństwo.
I am impressed by how utterly incoherent your posts are, and how much you failed to engage with anything Harris actually said. Between the two I have to wonder if you are even capable of understanding what he says.
But.... u must remeber that u free will is limited to choices on this exactly moment of u live.
example:
1. when u have 20k $ for buy new car... u cant choose 100k $ car because u dont have such money.
2. U can choose go to work... or not. But if u dont u can loose house, car or/and every belongs that u have when u working.
IT'S FREE WILL WHAT U DO !!!
Sam Harris... use u brain BEFORE u start talking same mambo jumbo like on this video.
It's YOURS FREE WILL... or NOT? :p
Wolna wola to furtka, która pozwala katolikom tłumaczyć złe rzeczy do których dopuszcza bóg, tak jak złe rzeczy przydarzają się, rzeby poddać cię próbie, albo że bez złych rzeczy nie wiedziałbyś, jak smakują dobre i to wszystko wynika z miłosierdzia boskiego, które chce nauczyć nas być ludźmi i podobne pieprzenie
Wolna wola to furtka, która pozwala (wstaw dowolną grupę) , tłumaczyć złe rzeczy do których dopuszcza (dowolny twór), tak jak złe rzeczy
NO ALE GRUNT, ŻEBY DOJEBAĆ TYM KATOLOM :-DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
*żeby
Totalna bzdura. Nigdzie to nie zostało udowodnione i nigdy nie zostanie. Najbliższe badania miały zaledwie 60 % wynik gdzie strzelając by było z 50%.
Myśli powstają w umyśle, racja. Są narzucane, ale tylko niektóre. Sam też potrafię sobie narzucić myśl i wykonać to co wymyślę. Nie wydaje mi się, że jadąc na rowerze nagle stwierdzając, że zrobię backflipa jest narzucana przez mój mózg sama z siebie. To totalna bzdura.
Jestem na przystanku autobusowym i stwierdzę, że nasram do torebki pani z zakupami . Przepraszam to mózg mi sam narzucił ten pomysł czy sam to wymyśliłem ? Ten wykład i postrzeganie wolnej woli przez tych ludzi to jakiś totalny żart.
Takie rzeczy o, których on mówi mogą się sprawdzać w przypadkach w, których na decyzje potrzebna jest jedna sekunda, lub pół np. odskoczenie od pędzącego roweru, samochodu, ale w sytuacji w, której musimy myśleć dłużej absolutnie nie.
Jakim to trzeba być bez mózgiem żeby zaprzeczać wolnej woli? Ten gościu naprawdę udowodnił że jej nie ma.
Skąd w świecie bez wolnej woli brać szacunek do jednostki, jej przekonań i drogi życiowej ? Np. do uznanego adwokata z dorobkiem. Nic, co osiągnał nie jest efektem jego świadomego wyboru, bo przeciez wolnej woli nie ma. On nie jest kowalem własnego losu. Poza tym kwestie natury psychologicznej, poczucie sprawczości jest fundamentem naszego "ja" i nawet jesli jest mitem, to mitem motywującym i pchającym nas do przodu. Bo jak starać się i piąć wzwyż bez poczucia sprawczości ?
Nic nowego, badania neurobiologiczne już dawno tego dowiodły.Nie mamy wolnej woli, aczkolwiek decyzje jakie podejmujemy wciąż mają znaczenie, jak mówi Harris.
O wolnej woli było powiedziane stanowczo zbyt wiele, debata (jak zwykle w filozofii) grzęźnie w żąglerce pojęciami. Moim zdaniem czas przeciąć ten węzeł gordyjski i wrócić do podstawowych pytań. Sam Harris robi to w doskonałym stylu, sprawdzając dyskusję z powrotem na ziemię.
Redukuje się ją do roli dziecka, za nic nie odpowiedzialnego (17 lat więzienia dla Andersa Breivika). Właśnie kwestia odpowiedzialności za własne czyny leży u podstaw ładu społecznego. Morderca wyrósł w patologicznym środowisku, żył na marginesie i to zdeterminowało jego odrażający czyn. No to zapytam: Co z tymi wszystkimi, którzy wyrośli w takich samych albo gorszych warunkach, ale nigdy się przestępstwem nie splamili ? Czy aby oni nie skorzystali z możliwości wyboru ?
Dla mnie bzdura. Po pierwsze. Wg.prowadzacego wyklad braki w informacji oznaczaja brak wolnej woli. Nie jest to prawda.
Druga sprawa. Mogę wybierać to o czym myślę. Mogę mieć wpływ na to co myślę.
Gdyby nie wolna wola to nie gość nie mogłby wybrać tematu swojego wykładu tylko opowiadał by różne bzdury.