Maszyna do pisania Brother LW-350. Jak działa elektroniczna maszyna do pisania? [TOWARY MODNE 118]
Вставка
- Опубліковано 3 гру 2024
- O urządzeniach, które nie były jeszcze w pełni komputerami, ale już nie zwyczajnymi maszynami do pisania. Po co w maszynie napęd dyskietek? Jak pracuje maszyna do pisania Brother LW-350? Co to jest drukarka rozetkowa i jakie ma zalety?
Zapraszam do wsparcia mojego kanału:
patronite.pl/s...
PayPal.Me/smialekadam
www.paypal.com...
oraz do subskrybowania:
www.youtube.co...
#rozetka #maszyna #typewriters
Ten kanał to złoto!
Panie Adamie podziwiam wiedzę, połowy -licząc bardzo optymistycznie-nie rozumiem, ale oglądam ponieważ wracają wspomnienia z mojej młodości oraz Pańska kultura osobista wnosi nową jakość na yt i przywraca wiarę w to że jeszcze można normalnie z ludźmi rozmawiać.
Gdy byłem na studiach (1971-1977) miałem okazję w 1972 roku pożyczyć na cały okres studiów maszynę walizkową Consul (czechosłowacka). Za jej pomocą wykonywałem opisy techniczne do wszystkich zadań ćwiczeniowych w trakcie studiów. Taki opis w maszynopisie już na samym wstępie robił na sprawdzających pozytywne wrażenie. Sporo było w tych tekstach wzorów obliczeniowych i tabelek, ale beż większych problemów te ułamki, pierwiastki i tabelki dawało się wykonać. Przy okazji przepisałem na niej kilka prac dyplomowych (chyba to wtedy kosztowało ok. 1 zł za stronę). Oczywiście także swoją pracę magisterską sporządzić samodzielnie w postaci maszynopisu (trzeba było w dziekanacie złożyć 3 czy 4 egzemplarze oprawionej pracy).
Pisania na maszynie (niestety - nie metodą bezwzrokową) nauczyłem się jeszcze w w latach 60., gdy miałem ze 12 lat - ojciec był głównym księgowym i gdy miał jakąś pracę pod godzinach, to mnie brał ze sobą do biura, a ja z wielkim zapałem ćwiczyłem obsługę maszyny do pisania - takiej dużej, z wałkiem na arkusze A3. Gdy byłem już w liceum - robiłem klasową gazetkę z różnymi informacjami muzycznymi z rubryki "Muzyka niepoważna" ze "Sztandaru młodych" (m.in. listy przebojów). Moją pierwszą poważną wprawką obsługi mechanicznej biurowej maszyny do pisania było przepisanie artykułu z miesięcznika "Jazz" nr 12 z 1969 roku pt.: "Toczący się kamień mchem nie porasta".
W latach 80. zetknąłem się z elektroniczną maszyną do pisania z pamięcią - kolega mnie prosił, aby w jego biurze przepisać mu jakiś ważny dla niego tekst - miałem trochę kłopotów, bo pierwszy raz taką maszynę widziałem. Dość szybko uporałem się z jej obsługą i byłem zachwycony - już nie trzeba było powtarzać pisania strony od początku, gdy się pod koniec zrobiło jakiś poważny błąd. Do tego kilka rodzajów czcionki. Nie pamiętam, jak technicznie był zapamiętywany tekst - nie było chyba dyskietki.
Zaletą maszyn elektronicznych było także i to, że oferowały one kilka rodzajów czcionki - nie tylko nieśmiertelny Courier (chociaż kiedyś spotkałem się z przedwojenną maszyną z piękną czcionką Italic. Co ciekawe, mechaniczne maszyny mają jeszcze zastosowanie w różnych instytucjach - do wypełniania gotowych druków. Nie każdy komputer, nie każda drukarka i nie każde oprogramowanie pozwala na bezbłędne wypełnianie dowolnie skomplikowanych blankietów druków.
Przed 30 laty trafiłem w swojej ucieczce przed MON do klasy szkoły w której był przedmiot MASZYNOPISANIE. Na zaliczeniu z tego przedmiotu trza było oddać ileś stron "zastukanych" bezbłędnie literami z maszyny do pisania. Chodził z nami kolega który był bardzo komputerowy i negował (słusznie bo wiedzieliśmy już wtedy ze maszyna to przeżytek) sens takich "pierdół". Wydrukował więc swoje zadanie na drukarce komputerowej co wyszło podczas zajęć naszej grupy z informatykiem który jednoznacznie stwierdził że kolega oszukiwał. Kolega dostał widowiskową lufę i w trybie nagłym musiał 10 razy więcej napisać owych maszynowych wprawek. Dostał na to tydzień. Przyniósł po 2 dniach zapisane kartki (bezbłędnie) i dostał 5... Na nasze pytanie jak do tego doszło że on taki opurtonista maszynowy tak pięknie to zrealizował stwierdził: " Nie jestem kretynem, wykorzystałem maszynę elektryczną, dorobiłem interfejs i zmusiłem kompa do wydruku tego badziewia na niej..." Czy istnieje dziś jeszcze taki przedmiot jak MASZYNOPISANIE w technikach administracyjno biurowych?
U made my day ! :-)
Kiedyś praca na maszynie do pisania należała do "umysłowych". Teraz pracownik "fizyczny" może robić bardziej skomplikowane rzeczy.
Kiedy byłem w liceum technicznym 2000-2005, w czwartej klasie mieliśmy przedmiot "maszynopisanie". Uczyliśmy się pisać na maszynach brothera właśnie. Miałem piątkę, chociaż nie miałem w domu jeszcze komputera. Dobrze wspominam i te lekcje i te urządzenia. Ta firma to jakość sama w sobie. Sam posiadam do dziś w domu drukarkę tej firmy. Ma 10 lat ale działa bezbłędnie do dziś.
Lekcje maszynopisania dały mi dużo, jednak nie wiedzieć czemu, kiedy piszę na komputerze, to prawą dłonią piszę używając trzech palców a lewą jednym. Próbowałem się przestawić, ale chyba tak już zostanie.
Obecnie słucham ostatniego albumu Klausa Schulze i łączę to z ścieżką dialogową z pana filmu.
Po prostu marzenie. Polecam każdemu. :)
Który to album? Ostatnio słuchałem Dziękuję Poland tylko już zdążyłem zapomnieć co Klaus gra. Skupiłem się na Tangerine Dream tylko po 1990 roku trochę zmienili sposób grania a teraz gdy Fröse już gra gdzie indziej to trudno to nazwać kontynuacją. Ale to wątek oderwany od nurtu głównego. Dark side od the moogmi się przypomniał.
Deus Arrakis. Jest on dostępny w wersji cyfrowej / CD na Bandcampie.
Wydruki z igłówki wyglądały jak wydruki z igłówki.
~ Adam Śmiałek
;)
Aczkolwiek miałem kiedyś drukarkę 24 igłową, i ta miała już niezłą jakość druku. Jak na igłówkę oczywiście.
Mialem od 1988 r. drukarke star NX-1000 (brytyjska wersja LC-10) i z powodu niedostepnosci i ceny kaset z tasma barwiaca, pospolite wydruki robilem przez kalke, z wyjeta tasma barwiaca :-)
Z innymi też działało jaja były jak się pomyliło stronę i wyszło odbicie lustrzane
Bardzo ciekawy sprzęt.
Wiedziałem, że są elektryczne maszyny do pisania, ale że że stacją dysków i tak dużym wyświetlaczem to się nie spodziewałem. Świetny odcinek i świetny Towar Modny.
@@peterkrawczyk5907 Mogły byc na zachodzie bardzo tanie i kupowali je dla prawników oraz maszynistek. Kiedyś były takie stanowiska jak maszynistka.
@@peterkrawczyk5907 A kto pisał na zwykłej maszynie do pisania ?
Aż zmobilizował mnie ten materiał do przeszukania moich szpargałów i znalezienia elektronicznej maszyny do pisana Sharpa.
Dam panu znać jak znajdę i dogadamy się jak przesłać do "rozpoznania".
Pozdrawiam.
Olivetti robiła maszyny z kilkoma garniturami czcionek z pełnym zestawem polskich znaków, też na rozetkach. Wyświetlacz jednowierszowy (połowa lat 80.), elektronika sama justowała tekst, tak by uzyskać prawy margines. Rozetki psuły się częściej od główek w IBM-kach. Maszyna była zrzutowa, niestety z opasłą instrukcją... w języku norweskim. Z trudem, ale udało się odpalić to włoskie cudo. Nagrodą był wspomniany prawy margines - nieosiągalne marzenie każdego wydawcy w drugim obiegu.
Mam maszynę tej firmy, elektroniczna ale bez wyświetlacza - śmiga nadal
trzy i pol K wyswietlen i tylko pincet paluchow w gore . Adam rob to co robisz dalej a wy ludziska lapka w gore bo za takie informacje czasem trzeba zaplacic !!
To ja dodam jeszcze jedną zaletę maszyn w stosunku do drukarek - pozwalają na łatwe pozycjonowanie tekstu na arkuszu.
Dzięki temu można przy ich użyciu wypełniać istniejące formularze, albo łatwo adresować koperty.
O, mój Brother biedniejszy jest, ma mniejszy wyświetlacz, drukuje "po niemiecku" (ma koło z niemieckimi czcionkami) i muszę mu kupić taśmę. To mój ulubiony sprzęt do opisywania słoików z przetworami :D :D Oczywiście, "ze śmietnika" a dosłownie: ktoś go wyrzucił (razem z całkiem wypasioną suszarką do włosów) na przystanku PKS na przeciw mojego domu. W suszarce odlutował się kabelek, a w maszynie uszkodzone było koło przesuwu wałka papieru. Jakoś udało się dobrać coś podobnego "od chińczyka" i działa.
4:50 - mój biedniejszy Brother też ma dwa tryby pracy, ale w trybie edycji też da się wstawiać apostrofy na literami - wyświetlacz wskazuje dwie pozycje, ale wybija oba znaki w jednym polu. Bufor działa też w trybie pisania klasycznego (sprawdzałem!) tylko trzeba pisać szybciej niż młotek wybija litery.
Ja mam LW-35, którego premiera miała miejsce w 1984 roku. Mój egzemplarz jest z 1991 roku i o dziwo jest z polskiej dystrybucji (polskie oprogramowanie i klasyczny układ klawiatury - tzw. Polski maszynistki w układzie qwertz). Jeśli chodzi o polskie znaki, których nie ma na rozetce, i trzeba kombinować, to na moim spolszczony egzemplarzu jest dodatkowy przycisk z ogonkami, którego użycie powoduje nabicie samego ogonka, bez przesuwu kasetki.
@@piotrmiedzinski5538
Moja to AX-330. Taka prosta, chociaż widziałem na necie, że były wersje w ogóle bez wyświetlacza. Ale mechanizm druku jest identyczny jak w tej p. Adama. W niemieckiej jest taki przycisk ale tylko z apostrofem (o ile dobrze pamiętam). No i tak czy siak - nie da się napisać "ł". Zresztą takie "ogonki" i w mechanicznych maszynach były stosowane (np. Łucznik 1303), chociażby po to, żeby móc pisać wielkimi literami, bo polska klawiatura maszynistki nie ma liter Ę, Ą czy Ó ;)
Wspaniały odcinek - lubię takie sprzęty
Trzyma poziom.
Dziękuję za kolejny ciekawy odcinek, oraz za wesoły komentarz. Pozdrawiam.
💪😎🔥🔥🔥 Super odcinek! Tak się zastanawiam ile tych systemów drukowania jest... rozetkowe, igłowe, termiczne, plotery, laserowe.... P.S. Ten wyświetlacz, choć ma wolny czas reakcji, musiał być całkiem przyjemny w długotrwałym użytkowaniu. Takie zestawienie zielony z czarnym jest bardzo przyjemne dla oka, a sam kontrast całkiem spoko.
Są jeszcze drukarki wierszowe ale to czasy komputerów typu Odra . Na nich drukowano książeczki opłat za prąd i gaz. Co do koloru zielonego - to nie koniecznie. Nie lubiłem zielonych monitorów bo przy dłuższym wypatrywaniu się w ekran wszystko inne jawiło się we fioletowej poświacie. Monitory bursztynowe były zdrowsze dla oczu
@@JanKowalski-vi9zx 🏆👍 Punkt dla Ciebie! Rzeczywiście wierszowe jakoś mi umknęły, ale to dlatego, że nie docierały pod strzechę, że tak powiem. Co do zielonego, zwróć uwagę, że to nie był monitor, a wyświetlacz ciekłokrystaliczny, więc jednak trochę inne wrażenia...
Dobry odcinek. Może by warto zrobić o pierwszych drukarkach igłowych,atramentowych i laserowych. Ja pierwsza drukarkę kupiłem w roku 1998r była to atramentówka HP 710C, cena jej to jakieś 1/3 średniego wynagrodzenia.
Fajna ta komputerodrukarka. Szkoda że nie można już tego dostać.
👍😁😜 Takowej nie mam niestety w swojej kolekcji super gratów! 😜 Z tym większą przyjemnością zabieram się do oglądania... 👍
Gdyby się kiedyś udało dorwać dawne chińskie lub japońskie maszyny do pisania to byłyby one naprawdę niezwykłą atrakcją. Rozwiązania jakie w nich stosowano były z tego co wiem dość zróżnicowane i naprawdę interesujące. Trudno chyba jednak będzie dziś dostać takie urządzenie.
Mam podobną. Nadal sprawna. Przynajmniej ostatnio oglądana. Co prawda z jedną linijką oraz bez pamięci masowej. Ale ile radości. Pokazaną chwilę na filmie D100M również. Nawet z oryginalnie do niej produkowanym kablem. niesamowicie grubym. W sumie to sporo, bardzo sporo mam takich rzeczy. Choć głównie podzespołów z epoki. Niektóre przerobiłem by można obserwować ich działanie. Jak by ktoś miał miejsce w okolicy to jakiś wsad do muzeum ;)
Z drukarek to nie mówiłeś jeszcze o wierszowych. Ich budowa i budowa atramentowych głowic. Choć masz tyle super pomysłów, pewnie ciekawszych.
Dobrzeżewieczór!
Jako dzieciak miałem okazję widzieć jak działa Optima SP 24 (chyba). Nie miała wyświetlacza, ale z tego co pamiętam miała inne ficzery: 1) wbudowany korektor, który zamazywał ostatni znak 2) możliwość rysowania prostokątów (tabel), zaznaczało się początek prostokąta, pisało tekst, koniec prostokąta i maszyna obrysowała ten tekst. 3) zapamiętanie całej ostatniej strony, po wyciągnięcia kartki wsuwało się nową i tapnęło klawisz typu "Copy" i wtedy maszyna robiła tutututututu (ale z pominięciem błędów poprawianych korektorem!). Jedyny minus to taki że farba z klawiszy się w końcu starła, ale dla wprawionego urzędnika nie było to problemem.
SP 24 miała ekranik. Malutki, jednowierszowy, ale miała.
Miałem taką. Używałem wiele lat.
Moja mama jako maszynistka przeszła drogę od mechanicznych, przez elektryczne, elektroniczne i skończyła na komputerze. W domu mieliśmy Brothera - niższy model z interfejsem RS, mama w pracy miała elektroniczną z NRD, Robotron? Chyba pokazywała jedną linijkę i tam była opcja edycji.
Pamiętam te maszyny z katalogów niemieckich sklepów z końca lat osiemdziesiątych . Zawsze mnie fascynowały i zastanawiałem się czy można na nich grać. Mam prośbę na odcinek. Katalogi z zachodnich sklepów wysyłkowych ze sprzętem elektronicznym... Grube księgi z kredowego papieru były skarbnicą wiedzy na temat sprzętu dostępnego na zachodzie... czymś nie osiągalnym w PRLu gdzie był problem z kupieniem młynka do kawy.
Chętnie, tylko muszę jakieś dołapać :)
Przeglądanie tych katalogów było jak surfowanie po Internecie. W nich było wszystko. Zwłaszcza niesamowite były fotografie kolejek elektrycznych w gotowych aranżacjach (no i pań z działu bikinii).
...aż zanurkuję w w otchłani mojej piwnicy i wyciągnę moje Olivetti, żeby pokazać dzieciakom jak to było 😉
Panie Adamie, jeśli byłby Pan zainteresowany prezentacją komputera BBC Master Compact, to chętnie udostępnie 😉
Z chęcią zobaczyłbym odcinek o trendzie/procesie zubożania, potaniani konstrukcji urządzeń - wspomniane zatrzaski zamiast śrubek, dodatek pękający.
Dzisiaj większość z nas nie pamieta lub przestała wierzyć, że elektronika z lat 80tych miała lepsze materiały, czasem to już jak urban legend.
Film mógłby na przykladach pokazać, jak producenci odeszli od dlugowieczności.
Skąd ten tekst o apelu szkolnym ?
Tekst powstał z własnych wspomnień :)
Pozdrawiam.
używałem Casio z jednowierszowym wyświetlaczem. Cóż za postęp w porównaniu do maszyn do pisania mechanicznych lub elektrycznych. I rozety miały polskie litery! Ale z PC nie współpracowała i nie miała stacji dyskietek
Mistrz
3:50 czyżby fragment, pisanej właśnie książki ze wspomnieniami? Z pewnością miałaby wzięcie, nie tylko wśród młodzieży z tamtych lat :)
Wydaje mi się, że ten układ HG62F33R63FH to typowy "Gate Array", prawdopodobnie z układem logiki lub nawet CMOSem (późniejsze modele tak miały). Zaciekawiło mnie i poszukam, bo lubię pogrzebać w starociach. Mam podobny układ z lat `90 pomagał sterować ustrojstwem do pobierania danych z liczników prądu (osobny układ podobny do ZILOG i Eprom z oprogramowaniem w czymś podobnym do BASICa. Urządzenie na podstawie danych z EPROMU przygotowywało rachunek i drukowało na prostej drukarence. Korzystały z tego firmy w Japonii, Korei (tej lepszej) i w USA. Przynajmniej tak wnioskuje po urządzeniu które mam i które próbuje rozgryźć.
Mam też czytnik liczników z USA ale chwilowo niewiele o nim mogę powiedzieć bo po uruchomieniu robi: piiiip i się wyłącza.
Macie jakieś starocie to zapraszam na prv niektóre udaje mi się uruchomić.
Bardzo możliwe, że siedzi tam więcej bloków, ale dodatkowej pamięci tutaj nie mamy. Na pewno jest to przystosowane wprost do pracy z systemem Z80.
Mam podobną maszynę Brothera ale wydruk realizuje jak drukarka atramentowa. Uratowałem ją kilkanaście lat temu od wysypiska i czeka na strychu na lepsze czasy.
WPT to format doskonałego kiedyś procesora tekstu WordPerfect :) pisałem na tym jeszcze ...
To tylko zbieżność nazw.
Ale jestem szczawik, pierwszy raz coś takiego widzę ;)
Nie wiem czy wiesz ale te maszyny były też produkowane z syntezatorem mowy dla niewidomych
Widziałem podobne firmy Olivetti używane jeszcze w 2006 roku. Tylko mniejszy wyświetlacz i brak stacji dyskietek.
💪
Dawno dawno temu serwisowałem urządzenia TSA, FIAŁKA i oczywiście zwykłe dalekopisy nie mówiąc nic o zwykłych mechanicznych maszynach jednak z ręki nic nie pamiętam musiał bym zajrzeć do werku ale pamiętam że tam był inny system drukowania oparty na wirującym kółku lub kuli zaczynałem od telefonu na korbę tzw mb potem centrale cb potem automaty AWS potem redukcja etatów i koniec, dziś wykonuje zwykłe instalacje elektryczne i zapominam starą technologię pozdrawiam.
Mam koleżankę. która pracowała za czasów zatęchłej komuny w urzędzie jako "maszynistka" to takie stanowisko do przepisywania pism pisanych z łapy na formę bardziej urzędową lub przepisywania ich w wielu kopiach no bo kopiarek też nie było... Dziewczyna była samoukiem i na zwykłej maszynie pisała w takim tempie że młotków nie było widać ale za to było ją słychać na pół piętra no i nastał ten czas że kupiono jej maszynę elektroniczną , którą to maszynę koleżanka odstawiła po dwóch godzinach używania bo maszyna nie nadążała za tempem jej wklepywania tekstu po prostu bufor się przepełniał jak mózg Kelly Bundy i wydruk powstawał z dziurami lub pozjadanymi literami.
Bufor jak bufor, ale to może być wkurzające, że stukanie nie dzieje się w czasie rzeczywistym. To coś takiego jak jest echo w telefonie rozmówcy i słyszymy samych siebie ale z opóźnieniem.
@@MultiKomentator Być może ale ona jak pisała na zwykłej maszynie to i tak ten stuk zamieniał się w jednostajny łomot:) a w tej elektronicznej musiała czekać co kilka linijek jak maszyna wklepie wszystko z pamięci bo inaczej gubiła tekst no i pisanie od nowa...
Ciekawe ile wtedy WPM (words per minute) wyciągała :D
Czy pojawi się na kanale IBM Selectric? - Takie cudo z wirującą kulą.
Motyw jednego z pierwszych keyloggerów i podsłuchiwania tych maszyn przez Rosjan też wydaje się ciekawy.
Jak się trafi, to na pewno.
Dostałem współczesny uszkodzony samochodowy zestaw głośnomówiący Bluetooth - przestał wydawać z siebie jakiekolwiek dźwięki. Zajrzałem do środka spodziewając się jakiegoś wzmacniacza audio na scalaku, a tam... dobry poczciwy wzmacniacz na kilku tranzystorach. Problem, że to wszystko SMD i tak upakowane, że próba prześledzenia co się z czym łączy jest tylko dla wyjątkowego desperata z mikroskopem. Pomijam fakt, że do większości chińskich elementów brakuje jakiejkolwiek dokumentacji. Wniosek, że warto starą technologię znać, Pana Adama oglądać i robić notatki, bo nigdy nie wiadomo kiedy to się może przydać nawet w tych naszych super-zintegrowanych i specjalizowanych czasach.
Rozebrałem ostatnio moje głośniki Logitech x230 i wyobraź sobie moje zaskoczenie - cała elektronika to elementy przewlekane i wyglądają na ręcznie lutowane i żadnych zimnych lutów (nie zauważyłem).
Druk czcionką rozetową był ciekawy, ale moim zdaniem nic nie pobije systemu IBM Selectric i 'piłki golfowej'.
A co do wydruku z komputera, zdarzały się maszyny z jednowierszowym wyświetlaczem, które można było podpiąć do komputera jako drukarkę.
eNeRDowska Erika chyba pozwalała na takie cuda. Nawet w Bajtku o tym pisali.
👍👍👌
Pozdrawiam.#
Marzył by mi się filmik z nieco starszą maszyną i to taką do pisania nut. Widziałem raz taką w jakimś muzeum - cudeńko.
niektórzy mimo dzisiejszej technologii lubią używać urządzenia/rzeczy które dziś raczej odeszły do lamusa,na przykład taka maszyna do pisania,albo słuchanie muzyki z płyt CD jak ja to robię a i niektórzy słuchają muzyki z kaset lub winyli wiadomo,że nie trzeba dziś ani wypalać płyt lub ich kupować podobnie z winylami i kasetami magnetofonowymi,bo mamy internet lub zabawa fotografią analogową,mamy cyfrowe urządzenia do robienia zdjęć włączając telefon do tego grona ale miło pobawić się starszą technologią
"Dzisiejsza technologia" to tylko jedna z opcji. Już dawno minęły czasy, gdy przesiadanie się na nowsze wynalazki dawało jakieś extra korzyści. Płyta CD jest tutaj świetnym przykładem. W zasadzie żaden nowszy wynalazek nie przebił jej jakości ani funkcjonalności. Za płytę CD płace raz i odtwarzam ją kiedy chcę, mogę z nią zrobić co chce np dać komuś w prezencie itp. i nikt nie ma nade mną kontroli, ani nie nakłada na mnie ograniczeń.
@@pogodanaprzygode a to fakt, bardzo cenię gry na płytach bo to,że muszę ruszyć tyłek to nic takiego,gorzej gdyby mi ktoś zabrał całą bibliotekę steam bo tak ,a w przypadku fizycznych kopii mam je, niestety gorzej zrobić ripa niektórych rzeczy,rip to zgranie zawartości płyty w celu archiwizacji bo płyty się zuużywają,dziś płyty CD/DVD są wyparte przez pendrive'y,są trochę jak dyskietki bo one też z definicji były zapisywalne wielokrotnie no płyty cd i DVD też ale musiały być wielokrotnego zapisu,a dziś to nawet są i nośniki fizyczne wypierane przez sieć i serwery, do możliwości archiwizowania plików no ale taki dostawca może sobie wyłączyć światło i plików nie ma,spieszmy używać nośników fizycznych bo mogą zniknąć i wtedy nie my będziemy wybierać czy będziemy mieli zdjęcia ze śmiesznymi kotkami
Niemcy właśnie wzięli qwertz z maszyn do pisania :/ jeszcze były inne układy klawiatur.
Pytanie zasadnicze czy ten cukierek był od Dziadka Mroza czy może jeszcze od wujka stalina bo w drugim przypadku był na pewno przeterminowany ! :-)
te stacje dyskietek nie zawsze są kompatybilne z PCtowymi, np te do Amigi wyglądają tak samo, ale kompatybilne nie są, choć można przerobić kabel do stacji w Amidze żeby pecetowa flopka działała (przerabiałem kiedyś), niektóre flopki mają też zestaw zworek którymi się przełącza standardy, ale niestety w nie opisany nigdzie sposób (to tak trochę wiedzy już bezużytecznej) ;)
Dokładnie tak. Ja spotkałem się z różnymi odmianami (właśnie te zworki), kiedy trzeba było poszukać właściwej do instrumentu typu workstation.
11:40 coś Pan się tak na tego Sofronowa uwziął! Sofronow wielkim poetą był!!
Mogę Panu pożyczyć maszynę liczącą na potrzeby filmu jak by coś. Coś czuję że wyszedł by z tego ciekawy material😉
Taki arytmometr na korbkę?
@@sawomirsiwek7558 dokładnie. Krakowskiej produkcji.
Zresztą mam kilkanaście sztuk. Mam nawet w pełni mechaniczny z drukarką 😉
I będziemy liczyć części. Znalazłem taki kalkulator korbkowy na śmietniku i wziąłem, żeby mieć źródło śrubek. A tam tego setki.
Apostrofy ogonki itp. To tzw. Matwe znaki czyli po ich użyciu "karetka" nie przesuwała się. W efekcie czego aby zrobić Ź prawidłowo powinno się najpierw nacisnąć KLAWISZ ' następnie Z mimo że wciśnięto 2 klawisze "karetka" przesunęła się tylko o 1 pozycję. Ciekawe czy w elektrycznych/elektronicznych maszynach można było użyć kolorowej taśmy barwiącej (tak jak można to zrobić w klasycznej mechanicznej lub kolorowej igłówce) 2 lub 4 barwnej.
Taka sama zasada obowiązuje zresztą z mechanicznych maszynach.
Maszyny do pisania jako takie używały jednolitej taśmy czarnej lub czarno-czerwonej (do pisania dokumentów finansowo-księgowych).
Ogonki to tzw. znaki diakrytyczne.
Najfajniejsze maszyny robil chyba IBM /HP czy Motorola, używały NIE .rozetki ale galki wielosciankowej na których byly odcisniete litery gałka obracają się zmieniała kont, chyba bo to szybsze..
Dzis takich maszyn używa .sie biurze do wypelniania druczkow urzędowych np. Wplat/ wyplat przelewów , wypisuję się kartki pocztowe do nieznanych, lub pisze sie na sąsiadów " wloz donos" ...
Ten plik z rozszerzeniem WPT to nie jest aby domyślny format Word Perfecta czyli rywala Worda z lat 90? Czy tylko zbierznosc nazw?
Zbieżność. To Brother Word Processor, Microsoft Works też używał tych rozszerzeń, ale niezgodnych.
Fajny temat. Nurtuje mnie jedno pytanie, czy podczas drukowania „szybkiego” rozetka się zatrzymuje? Chyba tak, bo druk jest bardzo równy. Pamietam jak na początku 3RP mailem praktyki IT w jednym takim post-PRL molochu to oglądałem drukarkę wierszową (Sdiełano w CCCP) do drukowania listy płac. Drukarka była mało przenośna, bo ważyła kilkaset kilo. Informatyk sprzęgnął to po RS232 z PCtem i działało jak ta lala.
Tak, tutaj się zatrzymuje, ale w szybkich drukarkach wierszowych kręciła się szybciej i ze stałą szybkością.
Tak, w owej „wierszówce” druk był bardzo nierówny. No ale wałek ważył tam kilkadziesiąt kilo.
@@Tempera101 może w tej ruskiej. Ja pamiętam drukarki wierszowe z dobrych lat 2000-ych (bodajże 2005), Genicom się nazywały. Duża szafa, ciężka jak piorun (chociaż ta już chyba aż taka nie była, bo była nowa i nowoczesna) i strasznie hałasowała pod czas drukowania. Ciekawie wyglądało rozpoczęcie procesu drukowania: najpierw drukarka zaczynała mruczeć, nawet dosyć miło (to chyba startowała głowica wierszowa), potem chyba startowały wentylatory (pewnie chłodzące głowicę wierszową). I tak po kilku, może kilkunastu sekundach zaczynała się młócka - hałas ogromny, ale za to maszyna wypluwała z siebie 8 czy 10 arkuszy / min papieru perforowanego 375mm. Kiedyś taką samą widziałem w banku. Akurat był koniec miesiąca i po wydrukowaniu wszelkich zestawień, bilansów i tabulogramów wymieniono papier w szafie drukarki (specjalny papier z naniesionymi nadrukami, ramkami czy kolorkami pod wyciągi miesięczne dla klientów, nieco węższy, chyba 360mm, ale specjalnie nacinany, aby ułatwić potem rozrywanie - na jednym arkuszu drukowały się dwa wyciągi) i bodajże w ciągu godziny wydrukowano wszystkie wyciągi dla kilku tysięcy klientów. Co ciekawe, na tej samej maszynie drukowane kolejne kilka tysięcy wyciągów dla sąsiedniego oddziału, oddalonego o 10 km. Dla czego tak? Ano dla tego, że w tym oddziale Genicom był nowy i diablo szybki, a w tym drugim był stary, wolny i ... nie miał polskich znaków, więc tam drukowano na ... 3 drukarkach 9-igłowych OKI, ale to trwało wieczność. Informatycy-racjonalizatorzy wpadli na pomysł, że szybciej będzie zawieźć papier do drugiego oddziału, w nocy przesłać pliki pomiędzy serwerami, wydrukować i przywieść wydruki do pierwszego oddziału. Jak ustalili tak zrobili - papier do wydruku wyciągów pojechał wcześniej, w ostatnim dniu miesiąca w procesie przetwarzania danych powstawały pliki z wyciągami. Ponieważ łączność była wtedy marna - modemy 9600, napisali skrypty automatyzujące: w pierwszym oddziale skrypt co minutę sprawdzał, czy jest już gotowy plik z wyciągami - jeśli tak, to kompresował go, następnie logował się na serwer drugiego oddziału i przepychał plik FTPem, szło całkiem szybko. Po drugiej stronie chodził skrypt, który sprawdzał, czy przyszedł już plik z oddziału 1 i jeśli tak, to informował o tym informatyka. Wgl muszę powiedzieć, że kiedyś ludzie jakoś bardziej automatyzowali sobie i upraszczali pracę - w wielu oddziałach tego banku informatycy dopisali do systemu bankowego opasłe kilobajty skryptów, które robiły "czarną robotę" czyli nudne, powtarzające się czynności. Mieli napisane m.in. skrypty do zarządzania całym procesem przetwarzania i drukowania. Wracając do drukarki - kiedy oddział 2 skończył drukować swoje wyciągi podmieniano tylko i pozycjonowano papier z oddziału 1, potem klik - naciskano jeden klawisz swojego własnego oprogramowania zarządzającego i .... wierszowy Genicom ponownie zaczynał "młóckę".
Wydruki były bardzo równe, bo to nie była drukarka rozetkowa a wierszowa, igłowa, więc drukowała od razu cały wiersz - głowica zasadniczo była stała.
Ta drukarka jest na mega wypasie (stacja dyskietek!) i trudno zgodzić się ze stwierdzeniem że była przeznaczona do użytku domowego - była sprzętem wybitnie profesjonalnym, w domu mało kto miał takie coś, bo zbyt przydatne to nie było. W początkach lat 90-tych widziałem w kancelarii adwokackiej w Niemczech jak adwokat mówi do dyktafonu, a maszynistki siedzą w słuchawkach i przepisują to na takich właśnie elektronicznych maszynach, nie musze dodawać że dla przybysza z jeszcze PRL to był kosmos...
W Polsce była tak postrzegana, ale jej budowa jednoznacznie określa zastosowanie: wszystko jest tutaj delikatne i nieprzewidziane do zawodowej młócki. A że u nas w co dopiero powstałych firmach do ciągłego drukowania faktur używano Seikoshy 2400, to już inna inszość.
To był specjalizowany komputerek. Rzeczywiście bardziej do biura gdzie dużo się pisało na maszynie niż do domu. Zaletą była prostsza obsługa niż komputera. Wystarczyły 3 godziny i po nauce sprzęt opanowany przez sekretarkę która poprzednio pisała na tradycyjnej maszynie. Zakup do domu był bezsensowny. Czemu to miałoby służyć w domu ?
Fakt, że adwokat mówi (do dyktafonu) a maszynistki piszą nie jest niczym zaskakującym. Ja widziałem jeszcze (w dużym przedsiębiorstwie w czasach słusznie minionych) jak sekretarka pisała "on-line" to co dyktował / mówił jej szef (off-line też było, też z użyciem dyktafonu). Były też specjalne pomieszczenia, tzw. "hala maszyn" gdzie siedział sztab maszynistek piszących na maszynach chyba szybciej niż ta maszyno-drukarka brothera.
@@andrzej21111 u sędziego w domu np.
@@andrzej21111 a czemu ma służyć w domu komputer z drukarką? No temu samemu co maszyna do pisania. W PL to nie było popularne, bo każda maszyna musiała być zarejestrowana, stąd w prywatnych mieszkaniach prawie ich nie było (po za pisarzami, dziennikarzami, naukowcami itp). Natomiast za zachodnią granicą maszyna do pisania w domu nie była niczym niezwykłym.
Klawiatury nie do zdarcia nadal się produkuje. Tylko, że są droższe niż . . . . chińskie !
IBM już kiedyś ten system miał.w sensie wymienne trzcionki.
czcionki
Witam. Czy możliwe bylo stosowanie taśm barwiących czarno-czerwonych takich jak w tradycyjnych maszynach do pisania?
W tej chyba nie, w każdym razie nie znalazłem tego nigdzie w instrukcji od nieco innego modelu, bo od tego danych brak.
@ Mogło być - chyba bez względu na mechanizm pisania w takich maszynach był mechanizm podnoszenie o kilka mm mechanizmu prowadzenia taśmy, aby pisać na czerwono (zapisy na formularzach księgowych).
@ Podpowiem Panu dlaczego nadal są ludzie używający maszyn do pisania:
1. Nie łapią wirusów i nikt ich nie zaszyfruje.
2. Żaden małymiękki nie wywróci, przy okazji entej wersji i kolejnego łatania, całego interfejsu do góry nogami, zmieniając co tylko popadnie.
3. Nie potrzebują internetu jak już prawie wszystkie urządzenia a mimo to robią swoje i nie ma z nich wycieków.
4. Dzieci nie podsiądą aby pograć, nawet w kółko i krzyżyk. ;)
WPT to pliki formatu programu WordPerfect. ;)
Nie tu. Zbieg okoliczności.
Chyba poprawniejszą nazwą by było "elektroniczna maszyna do pisania". Elektryczne były produkowane już w latach 1950' przez IBM.
Gdyby trzymać się nazwy angielskiej, to byłby edytor tekstu.
15 lat temu na komendach jeszcze pisano na mechanicznych maszynach do pisania. Elektrycznej nie widziałem nigdy.
To chyba bardziej przez maszyny teleksowe, z nabijanym papierem na rolce.
Bo były drogie. Lekkie. Mogły łatwo zginąć.
@@sawomirsiwek7558 "zginąć" :) Pod latarnią najciemniej :)
Robi sięa nawet lepsze ale trzeba za nie słono zapłacić. Ja za swoją klawiaturę zapłaciłem 500 zł i to w sumie taki minimum.
Dokładnie tak. Rynek przyzwyczaił nas do miernych klawiatur za 30 złotych, które sprzedawca zestawu komputerowego dorzuca „w gratisie”. Ale jeżeli ktoś dużo pisze i ceni sobie wygodę, może znaleźć naprawdę dobrą klawiaturę, choć może to parę ładnych stówek kosztować. Wygoda pracy wzrasta jednakże niepomiernie, czy warto oszczędzać na urządzeniu, którego dotykamy nawet kilka tysięcy razy dziennie?
Klasyczna maszyna do pisania ma jakąś duszę. Elektryczne bez żadnych buforów jeszcze się do tej klasyfikacji mieszczą ale coś co wygląda jak edytor tekstu nie ma już tego dreszczyku emocji: uda się napisać arkusz bez błędu czy nie? Ja wiem, że to postęp ale magia pojawiania się tekstu wraz z naciskaniem klawiszy nie równa się drukowaniu tekstu z edytora na komputerze. Nawet jeśli drukarka jest igłowa. Swoją pracę w technikum sam przepisałem osobiście na jakiejś maszynie walizkowej z Łucznika.
Jezus, Adaś nas coraz bardziej rozpieszcza. Można poprosić o omówienie syntezatorów z lat 90 👀 ? W sensie że urządzeń MIDI. 👀 Bo nie ma tak naprawdę kogoś kto tak pięknie i szczegółowo w polskim internecie omowilby takiego Rolanda 8000/8080 👀
Też są takie plany, tylko trzeba będzie pożyczać takie zabawki.
@ A nawet sam protokółu MIDI
@@hlachupakathrabantheraera5471 Sam protokół MIDI był dosyć szczegółowo pokazany na kanale RS Elektronika
@@andrzejwrobel6411 Dzięki, obejrzę. RS na pewno wyczerpująco go przedstawił
Na Youtubie jest kanał KRAMUZVLOG - prowadzony przez dawnego dźwiękowca zespołu TSA. Niestety - od dłuższego czasu nieaktywny.
ua-cam.com/video/mFDLWxk6_zE/v-deo.html
Oryginalna klawiatura polska także ma układ qwertz. Tam gdzie w wersji DE były niemieckie znaki, w polskiej były używane typowo polskie.
W latach chyba 80. pojawiły się w Polsce maszyny do pisania z firmy Łucznik - one miały już czcionki z polskimi znakami diakrytycznymi i co ciekawe - nawiasy okrągłe. Do dzisiaj ludzie w wieku 60+ pisząc za pomocą komputera z uporem stosują znak ukośnika zamiast nawiasów - czyli: /tekst w nawiasie/ a nie: (tekst w nawiasie). Tak samo w wyliczeniach: 1/, 2/, 3/ zamiast: 1), 2), 3).
Warto też dodać, że w latach PRL kupno maszyny wcale nie było takie proste - z uwagi na tzw. drugi obieg wydawnictw podziemnych sprzedaż ich była ściśle limitowana. Ja kiedyś pożyczyłem na kilka lat maszynę Consul z zaprzyjaźnionej firmy państwowej (pisałem to wyżej) - musiałem na kartce papieru w obecności dyrektora firmy odbić wszystkie znaki na papierze oraz przez kalkę: to było potrzebne MO (SB) do ewentualnej identyfikacji, gdzie powstały ewentualnie "wywrotowe" materiały lub teksty anonimów i donosów.
Ale też są i klawiatury komputerowe. Qwerty jest klawiaturą programisty, polskie qwertz nawet teraz się zwie "Maszynisty".
@@Hak3m4ru W maszynach do pisania polskiej produkcji lub robionych na polski rynek zawsze były klawiatury zwane ”klawiaturą polskiej maszynistki" - były nawet takie klawiatury komputerowe(polskie znaki diakrytyczne nie były uzyskiwane za pomocą dodatkowego klawisza ALT).
@@Hak3m4ru "maszynistki' - tradycyjnie w halach maszyn pracowały kobiety.
Możliwe. Nie przyglądałem się nigdy temu dokładnie, co wskazywały ustawienia Windowsa. A że właśnie były polskie klawiatury, to wiem, bo takową sam posiadałem
Ok.
Jeśli dobrze kojarzę, WPT to rozszerzenie domyślne plików Word Perfecta. Czy próbował Pan może użyć takiego pliku lub zaimportować taki plik natywny do czegoś na PC?
A z innej beczki - mam drukarkę rozetkową do Atari 8-bit, konkretnie model XDM121. Grafiki nie wydrukuje ale jakość tekstu - świetna.
To tylko zbieżność rozszerzeń, ale pliki nie są ze sobą zgodne.
Może coś o nowych technologiach? Np o komputerach kwantowych, lub o mikroprocesorach przyszłości?
Nic sensownego nie ma w j.polskim na yt.
Zależy, co oznacza "sensowne", bo o komputerach kwantowych jest trochę dostępnych filmików. Czy "sensowne" oznacza popularnonaukowe, czy naukowe, czy prostym językiem, czy matematyczno-fizycznie i szczegółowo... tutaj jest co nieco: ua-cam.com/video/Y2-T8xWNQVg/v-deo.html
@@Maciej.Komosinski język nauk ścisłych i techniki jest prosty. Zawiłe są obliczenia.
Istnieje tutaj problem zasadniczy: obecnie wydobywanie szczegółów dotyczących nowych technologii jest bardzo trudne. Wszystko jest owiane tajemnicami i na zewnątrz często dostaje się oficjalne ogólniki. Wynika to w mniejszym stopniu ze względu na jakąś paranoję tajemniczości i lęk przed tym, by te informacje przed czasem nie pojawiły się u konkurencji (A nad czym oni pracują? A czy zdążą na targi? A czy warto się za to brać teraz, czy w przyszłym sezonie?) W większym stopniu, w Polsce na pewno, ale to chyba tendencja ogólnoświatowa, to problem z finansowaniem. Dostaje się pieniądze na projekt A, projekt B zostaje odrzucony. Gdy jednak większy priorytet ma projekt B, przy A robi się prace pozorowane, ładując wygospodarowane środki w B. Sam tak spędziłem pół życia zawodowego i stąd wynika brak możliwości pochwalenia się szczegółami tego, nad czym się siedziało, bo w papierach tych rzeczy nie ma i oficjalnie robiło się coś innego.
Ciężko coś znaleźć, bo w polskim Internecie wszyscy mówią (a w zasadzie powtarzają jedni po drugich) co robi komupter kwantowy ale nie mówią, jak działa, co tam w nim się w środku dzieje. A wewnątrz mikroprocesora kwantowego dzieje się coś bardzo prostego, coś co dobrze znamy z lekcji fizyki. MIkroprocesor kwantowy składa się z trzech bloków - laserowego emitera fotonów, - programowalnego interferometru oraz zespołu detektorów fotonów, czyli dzieje się mniej więcej to co w słynnym doświadczeniu z fotonami przechodzącymi przez szczelinę. Niestety, póki co, mamy okres "kwantowego marketingu" który ma sprawić, że wokół komputerów kwantowych panuje otoczka "kwantowej grozy" i kosmicznej tajemnicy, dlatego na konkretne artykuły popularnonaukowe musimy poczekać. Oczywiście nie jestem ekspertem, po prostu dożo o tym czytam (i miałem to na studiach)
Wiecie, z tą fizyka kwantową jest trochę tak, jak z pokazami iluzjonistów. Gdy to pokazują w telewizji, to wygląda jak czary, ale gdy już się dowiesz, "jak oni to robią" to się okazuje, że żadnych czarów nie ma, jest po prostu rzemiosło i nieco sprytnych sztuczek.
Pracę dyplomową w technikum pisałem na klasycznej maszynie do pisania, chyba Łucznik, pożyczonej od sąsiadki. Co ja bym wtedy dał za takiego Brothera.
Będzie może kiedyś odcinek o maszynce do bani?
...ty jesteś rodem z piekła
A jednak maszyna. Tylko bez polski znaków
Dla Niemców z Bawarii, czy Westfali polski język to trudna język. 😅
Ale już zamienione Z z Y było. Później to już z górki.
Tych elektrycznych maszyn, to produkowano sporo, po prostu Polskę to ominęło.
Czyżby z naszymi klawiaturami mechanicznymi o różnych przełącznikach do wyboru było coś nie tak? Na pewno któraś chodzi równie dobrze jak w tamtej maszynie.
Z tego, że tu klawiatura jest bardzo dobra nie wynika, jaka jest gdziekolwiek indziej :)
@ Jednak nie ma podstaw, żeby narzekać na współczesne klawiatury, bo zdarzają się dobre i wiadomo, jak je znaleźć.
Najczęściej jednak zdarzają się złe. Na pewno dużo częściej niż 25 lat temu.
Tu się nie ma co śmiać. Żadna współczesna drukarka nie dorówna jakości tego wydruku. Dobra do adresowania kopert, wypełniania formularzy i robienia notatek z egzekutywy. Syndrom tamtych czasów. Niestety próba sporządzania współczesnych pism tą metodą skończyła by się wylotem maszyny przez okno albo psychiatrykiem użytkownika.
A EPSON? Jakoś tonery do ich drukarek są trwalsze i jakoś łatwowymienialne (mówię tu o młodszych modelach).
Przydałaby się dzisiaj drukarka wbudowana w laptopa, można pojechać na miejsce przestępstwa i przyjąć zawiadomienie na protokół nie męcząc się ręcznie. A tak starszą panią ściągać trzeba do komendy, czy pracownicę żabki zmuszać do zamykania na dłużej sklepu.
Są małe drukarki przenośne, atramentowe. Dają sobie radę z drukowaniem dokumentów :)
Canon produkował laptopy z wbudowaną drukarką atramentową.
„Wymiana Z na Y“ wcale nie wynika „ze zwyczajów niemieckich“ bo układ QWERTZ z dodatkowymi znakami umieszczonymi po prawej stronie klawiatury był stosowany także w Polsce zanim z USA nie trafiły do nas pecety z anglosaskimi klawiaturami QWERTY, a my, choć niby nie gęsi, jakoś nie umieliśmy wymóc na producentach dostarczania nam klawiatur w rodzimym układzie, tak jak to zrobiły inne europejskie nacje w tym np. znacznie mniej od nas liczni Czesi. Pozostałością po tym są dwa polskie układy klawiatury: „maszynistki“ i „komputerowa" czyli „programisty“, z braku odpowiednich klawiatur sprzętowych używa się właściwie tylko tej drugiej, no chyba że jakaś maszynistka pisząca bezwzrokowo ciągle przechowuje układ QWERTZ w nieulotnej neuronowej pamięci podręcznej mózgu :)
Znajomy Anglik, kiedy dowiedział się, że znaki PL mamy stosując kombinację alt+, stwierdził, że to genialne rozwiązanie.
Układ ten to właśnie niemiecki zwyczaj, który po modyfikacjach stał się polskim. Na szczęście pomysł ten upadł, dzięki czemu używamy dziś przynajmniej standardowych klawiatur (bo kilka kodowań nadal pokutuje, choć już schyłkowo). W 95-6 roku pracowałem w firmie komputerowej, mieliśmy w sprzedaży klawiatury polskiego standardu, ale nikt ich nie chciał.
Polska jest jedynym krajem w Europie, który w latach 90-tych zrezygnował z własnej klawiatury narodowej i sprzedaje wyłącznie klawiatury amerykańskie. Chlubnym wyjątkiem były klawiatury Apple, które do niedawna można było nabyć w wersji polskiej. Nawet na Słowacji jest inna klawiatura niż w Czechach, chociaż różnią się tylko jednym znakiem - ô. Ostatnią polską klawiaturę widziałem w sklepie w 1996 roku.
I jedynym w Europie, który miał kilkanaście standardów kodowania, z których do dziś używa się czterech. Dobrze, że przynajmniej z klawiatur zrezygnowaliśmy.
nawet nie tyle zrezygnowaliśmy, co na fali panującej wśród rządzących w latach 90-tych ślepej wiary w niewidzialną rękę rynku i awersji do jakichkolwiek regulacji nigdy nie podjęliśmy próby wprowadzenia polskiej klawiatury, a właściwie nie tyle wprowadzenia co przeszczepienia jej ze świata maszyn do pisania do świata komputerów.
Kiedyś kiedy używano maszyn do pisania tzw" Uszendników było mniej, dzisiaj przy komputeryzacji i cyfryzacji jest ich kilkakrotnie więcej jaki wniosek się nasuwa że lobby producentów kawy jest silne🤣
Zawsze jak drukarka wywalała komunikat o karetce, to myślałem, że pogotowie już jedzie.
Dobre. Co ciekawe w komputerze też istnieje takie pojęcie.
@@wlocek369 CR - powrót kartki. W Windows/DOS nowa linia to CRLF, a w Unix/Linux tylko LF. Z tego powodu są problemy. Notatnik Windows jest niekompatybilny z plikami tekstowymi Linuxa.
Bardzo, bardzo nie podoba mi się użycie słowa "latencja". Chyba powinienem dać za to "minusa".
Niestety to słowo najtrafniej określa problem.
Oj ale gafa Panie Adamie. 30 lat temu już były całkiem dobre edytory tekstu. Ba nawet były już programy do składu tekstu i grafiki czyli DTP. Tylko wspomnę zapomniany Calamus na Atari ST. Rozumiem, że maszyna do pisania tego typu to ciekawy towar i modny. Dlaczego miały znaczenie? Prosta odpowiedź, Pani Maszynopistka nie potrafiła obsłużyć programu a nawet komputera. Nie wiem z którego roku jest ta maszyna, ale sądzę, że pokazując dyskietkę 3,5 cala HD, która powstała chyba w 1986 roku oznacza, że maszyna jest co najmniej z 1987 roku. Sam film oczywiście jest ciekawy, ale trochę chyba nie przemyślany i nie zgodny z epoką gdzie już wiele było bardzo dobrych edytorów tekstu w komputerach domowych czy osobistych. Co do jakości druku drukarek to już były wtedy drukarki laserowe z jakością 300 DPI jak np. SLM804 z bodajże 1987 roku. Przepraszam, że się tak czepiam ale trochę mnie ten film zaszokował już w chyba 30 sekundzie, dlatego obejrzałem cały i niestety jakoś nie bardzo informacje są tutaj fachowe.
Ale mowa jest tutaj o rynku takich drukarek, domowym, ze stacją dysków. Były produkowane przez kilka lat tylko, w połowie lat dziewięćdziesiątych. Oczywiście, że edytory tekstów istniały wcześniej (nawet na Spectrum), tylko ilościowo, poza rynkiem zawodowym, stanowiły nieistotny odsetek rynku maszyn w ogóle. A nawet jeśli, to drukarki z czasów ośmiobitowych komputerów nadawały się do sporadycznych wydruków i były drogie. Rynek zawodowy to zupełnie inna sprawa, ale ta drukarka nie została zaprojektowana na takie potrzeby.
30 lat temu to była Amiga czy IBM PC. To już było super. A 40 lat temu było już c64 które miały system operacyjny GEOS ( system graficzny ) tam to już całkiem fajnie obrabia się tekst
@ Nie sądzę, że Amiga czy Atari to był rynek zawodowy. problem w tym, że w naszym kraju praktycznie tylko używano tych komputerów do gier. Poza tym mówi Pan w chyba 30 sekundzie, że trzydzieści lat temu edytory komputerowe dopiero raczkowały. Chyba raczej nie, bo nawet te na komputery domowe jakim były i Amigi oraz Atari ST posiadały spore oprogramowanie tego typu. Problem w tym, że u nas zawsze było drogo i sadzę, że nawet ta maszyna do pisania była u nas bardzo droga. A w sumie chyba nawet niedostępna. Wiec może teraz jest to towar modny i ciekawy jednak informacja o tym, ze edytory raczkowały 30 lat temu po prostu boli.
Gdyby nie te słowa w 30 sekundzie o zaczynających karierę edytorach tekstu bym się nie czepiał. ale samo pokazanie tak ciekawego eksponatu duży plus.
Date masz podana na scalakach. Nie, nie 1987.
Jesteś pan oblatany w temacie urządzeń elektronicznych z poprzednich epok, ALE wydaje mi się, że ta cała nostalgia ze starymi komputerami, wieżami, gierkami elektronicznymi, zegarkami i t.d, i t.p. tak na prawdę prawie nikogo dzisiaj nie interesuje. Oprócz nas, którzy żyli w tamtych czasach i kierują się sentymentem.
A mi się wydaje, że ,, jesteś pan'' trochę zbyt pewny siebie, i trochę w formie zwrotów do innych osób mało wyedukowany. Twierdzenie, że to nostalgiczne i mało interesujące to chyba osobiste odczucia. Nie podoba się, to się ,,pan bujaj" . ,, Chcesz pan" zaistnieć w Internecie , to trzeba coś dać od siebie , a nie postponować wiedzę i umiejętności mądrego człowieka. Jest dużo młodych ludzi, którzy z zaciekawieniem oglądają filmy Pana Adama.
Ja bym nie stawiał takich tez, biorąc pod uwagę 9 i pół miliona odsłon :) Postawię za to inną tezę: te filmy prawdopodobnie stworzą filmowy odpowiednik Wikipedii dotyczącej historii techniki, w sposób zupełnie nieplanowany otrzymując nieśmiertelność.
Na tej zasadzie można przestać uczyć dzieci naszej historii.
Jestem nastolatkiem i nikogo nie oglądam z takim zaciekawieniem jak tego Pana. Zawsze czekam na towary modne i arduino
Mógłbym słuchać jak był skonstruowany parowóz , maszyna tkacka , czy coś co istniało 100 lat temu . To nie sentyment , a raczej ciekawość . Zresztą 99% ludzi nie interesuje jak coś działa , nie ma o tym pojęcia . Przeciętny Kowalski nie wie czemu w sedesie jest syfon , a co dopiero mówić o czymś bardziej skomplikowanym .