Jestem po operacji mózgu. Operowana była lewa skroń, gdzie podobno znajduje się ośrodek mowy. Operacja odbyła się w 2005. Musiałem od nowa uczyć się mówić, czytać, liczyć. Ciekawe doświadczenie życiowe. Teraz dobrze sobie radzę, ale trenować mowę muszę cały czas. Krzyżówki, rozmowa, itp. pozdrawiam
32:37 Korę wzrokową można skłonić do odbioru sygnałów dotykowych. Sądzę,.że u niewidomych jest to standard, jako normalnie widzacy też do tego doszedłem. Historia ciekawa - w paru kolegow właziliśmy coraz głębiej w elektronikę. I jeden z nas wybrał się do podwarszawskich Lasek, gdzie niewidome młode dziewczyny uczyły się na monterki sprzętu elektronicznego. Wrócił porażony tym, co zobaczył. One płytki drukowane, na ktorych miały zamontować elementy oglądały palcami... Ale szybko doszlismy do wniosku, że to konkretna, przydatna i nam umiejętnosć. Końcówka np. opornika wchodzi w płytkę drukowaną. A gdzie wyczodzi po drugiej stronie? Przecież nie widzimy. To zaczęliśmy sobie urzadzać zawody z rozpoznawania dotykiem odwrotnej strony płytki drukowanej - widzacy musi ciut popracować, ale da się dojsć do sporej sprawności... Do dziś, jak gdzieś zajrzeć nie mogę, to próbuję dotykiem obejrzeć...
@aluette1 Nie całkiem. Wymacać to można jeden gwóźdź na sporej desce. Jak co dwa i pół milimetra sterczy ci kolejny drut, a gdzieniegdzie masz puste otwory, to trzeba ciut inaczej to odczytywać. Trzeba połączyć obraz otworów i przewodów w płytce dostarczany przez oczy, obraz odwrotnej strony płytki rozpoznawany dotykiem, i świadomość, gdzie w przestrzeni, której wzrok nie sięga, są twoje palce. Nie jest niemożliwe, ale żeby sprawnie to robić, trzeba dane wzrokowe, dotykowe i motoryczne zebrać w mózgu do kupy. Ciut poćwiczyć trzeba, ale potem się przydaje.
@@aluette1 Zależy - ja palcem wymacam, że na płytce jest napis w brajlu, ale go nie przeczytam, nawet ze słownikiem. Bo nie zdekoduję literek. Musiałabym specjalnie wyćwiczyć przekładanie odczuć z opuszka na coś znaczącego.
Wspaniały program, idealnie obrazujący moją sytuację. Miałem małe dwujęzyczne dzieci (teraz są dorosłe). Później doświadczyłem udaru, który uszkodził mi ośrodek mowy. Wszystko się zgadza.
Szalenie ciekawe! Rozmawiałam kiedyś z przyjacielem na temat formułowania myśli i okazało się, że robimy to zupełnie inaczej - on wszystkie swoje myśli wyraża słowami i układa w głowie całe zdania, natomiast ja najczęściej używam w głowie tylko strzępów słów i formułuję myśl bez przerabiania jej na słowa. Przełożenie tej myśli na zdanie to już jest zaawansowana praca, która zajmuje znacznie więcej czasu. Myśl, pozostająca poza światem słów to tylko błysk, zbiór tych błysków to zaś coś, z czego powstaje dopiero jakaś konkluzja. Dopiero ta konkluzja jest warta przełożenia na słowa. Oboje jesteśmy dość aktywni intelektualnie :-)
Ja mam podobnie. Myślenie całymi zdaniami jest żmudne bo myśl jest szybsza niż słowa.U mnie myśli słów przeplatają się z myślami obrazami np. myślę gdzie położyłam klucze i pojawia się obraz, gdzie leżą. Podobnie rozwiązywanie problemów, pojawia się gotowy obraz w myśli.
Mam podobnie jak Ty, myślę bardziej jakimiś pojęciami, połączeniami między pojęciami/wyrazami, zbiorami słów /pojęć podobnych do siebie znaczeniowo, nieraz dopiero w momencie gdy próbuję to wysłowić, bywa że okazuje się, że w języku mówionym brakuje mi na to wyrazów. Przez to wypowiedź staje się jakaś płaska w porównaniu do myśli, mam wrażenie, że nie oddaje tej najgłebszej istoty mojej myśli. Czasem też zdarza się tak, że gdy próbuję się wysłowić, mam trudnośc w znalezieniu odpowiedniego wyrazu, "szukam" tego odpowiedniego wyrazu, nawet czasem finalnie okazuje się, że on wręcz nie istnieje, proszę kogoś o pomoc w znalezieniu słowa, podobnego znaczeniowo do innych (które mu podaję), jakby "leżącego w pobliżu" innych słów i ich znaczeń na jakiejś wirtualnej, mojej własnej mapie wyrazów-znaczeń. Nie wiem dokładnie jak to ładnie napisać, ubrać w słowa - no właśnie! Ale jak rozmawiam np. z moim partnerem, to okazuje się, że on buduje swoje myśli podobnie jak wspomniany przez Ciebie przyjaciel, twierdzi, że "myśli" od razu słowami, całymi zdaniami. No i faktycznie - lepiej się wysławia, sposób w jaki mówi jest bardziej płynny, składny i gramatyczny, podczas gdy u mnie to są nieraz jakieś fragmenty zdań, po których zmieniam sposób dalszej wypowiedzi. To mi zresztą utrudnia posługiwanie się językiem obcym - bo bardzo często mam tak, że niby zaczynam mówić/odpowiadać komuś, ale w połowie wypowiedzi okazuje się, że zabrnąłem do miejsca, w którym brakuje mi konkretnego słowa (ale nie dlatego, że nie istnieje, tylko dlatego że go nie znam) i wtedy zacinam się - bo ja tę wypowiedź buduję ad hoc - w locie, zaczynając znam co prawa całą myśl, którą chcę wypowiedzieć, ale nie wiem jeszcze jakie wyrazy będa koniecznie do jej wysłowienia. Natomiast on tak nigdy nie ma, bo jakimś cudem, ma już gotowe zdanie w głowie, czekające tylko na wypowiedzenie go, od razu zbudowane w momencie, jak mu się myśl wykrystalizowała w umyśle! Nie wiem jak on to robi, ale jak widać mamy - jako ludzie - przynajmniej dwa sposoby przekładania myśli na słowa. Różne "momenty" w których to się dzieje. Raz myśl krystalizuje się już w formie "wysławialnej" a innym razem myśl już jest, ale krystalizacja następuje dopiero podczas wypowiadania jej. To by znaczyło, że jednak moze mamy jakiś głebszy poziom "myślenia" niż tylko wynikający z języka, którym się posługujemy. No i o tym też świadczyła na historia z dziećmi z Nikaraui, o kórych wspomniano w materiale, które nie znając żadnego języka (były głuche) i nie znając języka migowego same wykształciły swój własny język migowy. Ale żeby były w stanie to zrobić, musiały chyba jakoś w swoich umysłach mieć już zbudowane pewne pojęcia, niezależne /pierwotne względem jakiegokolwiek języka! No i jeszcze musiały mieć te pojęcia na tyle podobne, że potrafiły je "uwspólnić" i wymyślić dla nich jakieś abstrakcyjne symbole/gesty. Bardzo ciekawy materiał, w ogóle bardzo ciekawa tematyka, chciałbym dowiedzieć się więcej o tym co na ten temat wiemy ,co nauka wie.
Bardzo dobrze to ujęłaś pisząc myśli jako o błysku. Ja też nie układam słów wszystkich w myślach, tylko pojednyczne słowa, skojarzenia. Tak jest mi szybciej. Czasami próbowałam myśląc sformułować słowa, ale przestałam, bo okazało się to dla mnie nienaturalne i nieefektywne.
Fascynujący temat! Jako dziecko zostałam zdiagnozowana jako dyslektyczka/ dysgraficzka. Później powtórzono badania przed maturą i okazało się że jednak nie jestem. Ciekawe czy to efekt źle przeprowadzonych badań czy tego że kocham czytać i się wyćwiczyłam
Ależ niesamowity jest ten odcinek! Dziękuję! Niesamowite jest też to, ze kiedy wydaje mi sie, że trudno już wymyslic jakiś temat, Ty, Karolino, podsuwasz takie cacko. Mniam, mniam, pyszne. Wszystkiego dobrego 😊
Aż musiałem się zatrzymać przy omawianiu czytania. Trudno mi się skupić, wyobraźnia bardzo szybko zaczyna wędrować równolegle z tekstem. Widzę sceny z tekstu, ale niemal jednocześnie tworzę alternatywę, bohater robi coś jeszcze, myśli moimi myślami i... Nagle nie wiem co czytam. Ogólnie bardzo mało czytałem, ale z ortografią nie miałem nigdy większych problemów. Ze składnią czy gramatyką podobnie. Inaczej z teorią... Męczące na tyle, że zdecydowanie wolę oglądać filmy 😉Ciekawy materiał. Bardzo 🙂Dziękuję i słucham dalej.
Bedąc już dorosłą osobą otrzymałam diagnozę- dyslektyk. Jest to bardzo trudne doświadczenie,stresujące które bardzo ogranicza zycia w pełni. Pamiętam ze szkoły podstawowej,gdy miałam ambicje przeczytać lekturę kończyło się to frustracją,ponieważ niezdążyłam jej przeczytać a tym samym byłam mieprzygotowana do lekcji. Dyslekcja powodowała u nie ,ze całe życie musiałam być zestresowana ,czujna na życiowe sytuacje w których się znajdowałam,po to ,aby moje słabe umiejętności czytania nie wyszły na jaw. Moja samoocena była niska. Uważam,że dużo przez ten defekt straciłam. Bardzo lubię czytać książki( jak mam czas😉),lecz muszę mieć ciszę,aby zrozumieć tekst. Podniosłam dobie samoocenę,gdy jedyna w rodzinie mam maturę. Lecz co z tego jak i tak bardzo wiele zawodów nie mogę wykonywać z uwagi na dyslekcję. Mając prawie pół wieku😅 nauczyłam się z tym żyć.
Ewolucja jest ślepa. Po śmierci mózgu nie ma nic. Przypisywanie jej-ewolucji cechy "genialności", może sugerować inteligentny projekt. A to może prowadzić do tezy o istnieniu transcendencji i Boga.
Myślenie bez języka, to myślenie obrazami, odczuciami, skojarzeniami. By myśleć i rozwiazywać problemy nie potrzeba słów, gotowy obraz jest w myśli. Tak mają osoby, które mają łatwość myślenia obrazami.
Jaki wynika z tego wniosek? Przy śpiewaniu jest płynna zmiana brzmienia sylaby, co kiedyś było też w mowie. Języki stałoakcentowe są niedbałe, monotonne i niedynamiczne, nie sprzyjają rozwojowi umysłu
Dziękuję. Już kiedyś, przy okazji innego odcinka zahaczającego o problemy tych wszystkich dys-, jakie dziś się stwierdza u dzieci, wspominałem przypadek mojego kolegi z podstawówki. Trafił do nas w 5 klasie, gdy my mieliśmy ~12 lat, a on 15. Już wtedy miał tzw. "żółte papiery" - powiedzieć, że był głupi, to nic nie powiedzieć. Miał potworne problemy z czytaniem i pisaniem (podobnie jak z liczeniem), a jego ortografia była tak straszna, że wręcz komiczna. Za to przodował w sporcie, w każdej dyscyplinie wygrywał bezproblemowo nawet ze starszymi od siebie. W 7 klasie, wróciła z urlopu m/w nasza nauczycielka j. polskiego i stwierdziła, że w ramach przygotowania nas do egzaminów do szkoły średniej poprawi nam ortografię. Na każdej lekcji mieliśmy króciutkie dyktando, a raz w tygodniu porządne, 15-minutowe. Pod koniec roku szkolnego nasz kolega, który kilka miesięcy wcześniej nie miał innych ocen niż niedostateczne, nie schodził poniżej poziomu 3+, a zdarzały mu się nawet piątki. Jak to wyjaśnić? Mam dość mocne wrażenie, że dziś miałby pewnie stwierdzone wszelkie możliwe dysy i po poklepaniu po główce był przepuszczany do kolejnej klasy. I wylądował w dorosłości z porządną "przeszkadzajką" na całą resztę życia.
To dowodzi, że jeśli nie ma radykalnych barier fizjologicznych, to wszystko da się wyćwiczyć. W zależności od etapu rozwoju i predyspozycji będzie to tylko wymagać mniej lub więcej czasu i energii. Dowodzi również pośrednio, że w świecie zachodnim mamy taką narrację, w której większość wygodnie i bezkrytycznie się usadowiła, która najogólniej rzecz biorąc ma na celu osłabianie tkanki społecznej - nieporadność, wady, ignorancja, a nawet głupota są promowane jako cnoty i można za nie otrzymać różnorodne bonusy. Oczywiście w długim terminie to się samo uzdrowi, bo ewolucja ma ostateczną kontrolę nad każdym eksperymentem, ale koszt będzie wysoki. Natomiast masom będącym przedmiotem tego zabiegu i tak będzie wszystko jedno, nie zauważą ani procesu, ani jego konsekwencji nawet jeśli im ktoś narysuje czarno na białym.
Chodziłam w podstawówki w latach 90tych, byłam drugim roczkiem idącym do gimnazjum. I w gimnazjum mieliśmy całe 2 osoby, które miały papiery na dysortografię. Nasza nauczycielka od polskiego była mocno starej daty ale to znaczyło, że była prawdziwym nauczycielem z powołania, bardzo zależało jej na nas i wynajdywała super sposoby jak nas tak nauczyć abyśmy zapamiętali (jej piosenkę uczącą deklinacji dzisiaj śpiewam moim dzieciom, a zabawy z pacynkami nauczyły nas ogólnie wszystkich części mowy). Ale do brzegu - pierwsze co powiedziała ta nauczycielka osobom z zaświadczeniami - ponieważ macie trudności z pewnymi aspektami to będziecie mieć dodatkowe zadania i będziecie ćwiczyć więcej od reszty klasy. Musili założyć dodatkowy zeszyt ze specjalnymi zadaniami, które były przygotowane tylko dla nich. Pamiętam jak regularnie pod koniec lekcji przychodzili z tymi zeszytami i ona sprawdzała ich postępy. A potem przyszło liceum i połowa klasy miała papiery na wszelakie "dys" co pozwoliło im mieć więcej laby ("ja nie musze umieć tego czy tamtego bo ja mam na to papiery!") a przed maturą to już spokojnie 3/4 klasy przynosiło zaświadczenia żeby mieć więcej czasu pisać egzamin....
Obawiam się że jeśli faktycznie miał dysleksję to w jego przypadku to było uczenie się sekwencji liter metodą zakuć zaliczyć zapomnieć :v Chociaż nie do końca zrozumiałam, czy ten kolega był niepełnosprawny intelektualnie, czy miał problemy tylko specyficznie z pisaniem?🤨
Od dzieciństwa, miałem zaburzenie płynności mowy (jąkanie), problemy z czytaniem, więc nie lubiłem czytać tak do ok. 7 klasy podstawówki. Gdy polubiłem czytanie, to płynność mowy wróciła po kilkunastu powieściach w ciągu jednego roku (i nie były to lektury, ale i je później czytałem, w sumie mało ich już zostało). Czytanie nie pomogło mi jednak z dysortografią i dysgrafią, która mi pozostała do dzisiaj.
Miałam psa który odróżniał piłeczkę od zabawki, zawsze przynosił tę o którą go prosiłam, nawet jeśli musiał poszukać a ta druga była na wierzchu, nigdy się nie pomylił...❤
26:50 W polskiej nomenklaturze naukowo - technicznej istnieje wręcz wyraźne dookreślenie, czym się różni kolor niebieski od błękitnego. Niebieski to waska część widma, błękitny to prawie cale widmo, narastające w stronę błękitu.
Pierwszym językiem mojej córki był rosyjski. Dopiero w wieku ok. 5 doświadczyła ekspozycji na język polski (po przeprowadzce) i z czasem to język polski stał się tym, w którym ona formułuje myśli w głowie. Żona zauważyła, że nawet gdy córka mówiła w młodym wieku po angielsku, to robiła to z polskim, a nie z rosyjskim akcentem. Także jako małe dziecko przez sen zaczęła mówić po polsku. Tak więc ciężko zgodzić się ze wszystkimi twierdzeniami z rozmowy, np. z tymi, że dzieci po 12 miesiącu życia tracą powoli zdolność rozróżniania fonemów z różnych języków.
Ciekawy jestem odpowiedzi fachowców, ja obstawiam że słowiańskie podobieństwo języków może tu mieć znaczenie i z niemieckim by nie było tak łatwo. Oraz że rosyjski ma znacznie bardziej skompikowane akcentowanie więc w drugą stronę nie było by tak łatwo. Mnie ciekawi że krótka w sumie ekspozycja jako dzieciaka na melodię języka ze wsi lubelskiej, u dorosłego człowieka powoduje podświadome i niekontrolowane, zaskakujące aż do śmieszności dla mnie samego, podłapywanie tej melodii kiedy się tam znajdę. Inne akcenty tak nie wchodzą, i nie potrafię też na życzenie przypomnieć sobie tego lubelskiego zaśpiewu.
Gdybysmy zupelnie tracli ta zdolnosc, to nie bylibysmy w stanie nauczyc sie zadnego innego jezyka obcego. Chodzi o to, ze dziecko powoli przestaje byc tzw. uniwersalnym sluchaczem, ucho dostosowuje sie w sposob naturalny, do jezyka/jezykow, ktore slyszy na codzien.
@@igorm2631 o ile pamiętam, to hitlerowcy z Lebensbornu porywający słowiańskie blond-dzieci, zmieniający im imiona oraz umieszczający w niemieckich rodzinach na wychowanie, przyjmowali, że aż do 8-go roku życia można z dziecka zrobić "prawdziwego Niemca", tak by zapomniało całkiem o swoich korzeniach, zapomniało języka, a po niemiecku mówiło bezbłędnie.
Super wywiad. Szkoda że nie padła jedna kwestia. Od lat zastanawia mnie w jaki sposób uczą się czytać osoby głuchonieme od urodzenia i czy Ci ludzie czytać potrafią.
Polecam książkę "Głusza" Anny Goc. Nie za długa, bardzo ciekawa, wciągająco napisana. Nie będę referować, ale krótka odpowiedź: niektórzy czytają, niektórzy nie. BTW, przychylam się do nowszego nazewnictwa: warto mówić głusi, nie głuchoniemi - bo nawet jeśli nie mówią "paszczą", to mówią rękami.
Super :) Veľmi zaujímavé. Veda je fascinujúca. Aj poznanie rôznych jazykov. Škoda, že AI púšťame do takej citlivej oblasti, jedinečnej, ľudskej, o veľa tým prídeme :/
Super ciekawy odcinek. Jeśli chodzi o strach przed mówieniem w innych językach, mają go nawet osoby po filologii, bo "wszystko musi być perfekcyjnie". Niestety w "tradycyjnej" nauce nadal jest duże skupienie na błędach. Dobra wiadomość jest taka, że będąc starszym, nadal można nauczyć się biegle języka, bo ma się lepszą motywację niż np. w wieku nastoletnim. Mówię tu nie tylko o własnym doświadczeniu - dlatego zaciekawiło mnie badanie o tym, że kluczowy moment w nauce języka to okres dojrzewania. U mnie było zupełnie na odwrót.
Z treści tego podcastu wynika to że rozumienie języka jest to wielo aspektowy proces jak tez zależy od czynników biologicznych jak również kulturowych a przede wszystkim poznawczo behawioralnych.
Cześć II Nie do końca miałem jasność na co liczyła mama Agnieszki prosząc abym się z nimi spotkał. Ale zapewne dla kogoś w jej stanie psychicznym każdy kontakt zewnętrzny był cenny. Mama Agnieszki była po prostu sama w całej tej tragedii losu. Nie wiem dlaczego ale postanowiłem podarować pewną ilość czasu Agnieszce przez wzgląd na naszą dawną znajomość. Pierwszym pomysłem w związku z pomocą była akupunktura. Zawoziłem Agnieszkę pożyczonym samochodem na kilkanaście zabiegów, nie było jednak specjalnych efektów. Może po prostu nie miałem cierpliwości i liczyłem na zbyt szybkie zmiany. Nie do końca też miałem jasność jaki był rzeczywisty stan upośledzenia Agnieszki i pozwala on na jakiekolwiek rokowania pozytywne. Wszelka dokumentacja medyczna nie była dostępna mamie Agnieszki, gdyż przechowywał ją jej mąż. Trzeba dodać, że Agnieszka nie miała specjalnej sposobności spotykania się ze swoim synem, który miał wówczas jeśli dobrze pamiętam około trzech lat. Jego tata niechętnie przywoził go na odwiedziny. W zasadzie można to nawet było zrozumieć. Pewnego dnia postanowiłem, skontaktować się z pierwszym znanym mi radiestetą (inicjały ZZ) ze Śląska. Proszę mi wierzyć, że już po pierwszej sesji, bardziej telepatycznej, nie miałem wątpliwości w siłę tego co ci ludzie potrafią. Umuwiliśmy się na konkretną godzinę na przesyłanie mentalnie energii. Wiem jak to surrealistycznie brzmi ale w momencie, gdy on był zajęty skupianiem się na osobie Agnieszki (cokolwiek to znaczy i cokolwiek się wtedy dokonywało) patrząc na jej zdjęcie, po drugiej stronie mama Agnieszki odczuwała wzmożone napięcie swojej córki, pobudliwość i nerwowość i to nie był przypadek! tego typu "zabiegi" mieliśmy trzy razy. ZZ stwierdził jednak, że z tak poważnym porażeniem mózgowym nie jest w stanie pomóc i polecił mi znaną właśnie wtedy na całą Polskę osobę innego bioenergoterapeuty, znanego medialnie z TVP, który przyjmował w Podkowie Leśnej koło Warszawy (inicjały ZN). Nie pamiętam teraz dokładnie jak ale nawiązałem kontakt z ZN. Postanowiliśmy, że będziemy zawozić Agnieszkę na umówione spotkania. To były bardzo kosztowne wyjazdy. Wypożyczenie samochodu, paliwo, plus wizyta u ZN było koszmarnym wyzwaniem dla mamy Agnieszki. Nie wiem skąd ale za każdym razem zdobywała te pieniądze. Wspominam o tym zdarzeniu, gdyż ma ono wpływ na to co przedstawię Wam za chwilę - bądź bardziej - jest zbieżne w czasie, choć do dziś nie mam pojęcia który czynnik grał pierwszorzędną rolę w tym co stało się z Agnieszką później. ZN przyjmował na zbiorowych sesjach, być może niektórzy z was mają tą wiedzę. Takie zgrupowanie miało dosłownie kilkaset osób! W czasie takiego spotkania odbywał się grupowy przekaz energii (tytuł ówczesnego programu telewizyjnego to: "Ręce które leczą") a po nim ZN spotykał się indywidualnie z umawianymi chorymi. Pamiętam to pierwsze spotkanie, gdy podszedł do Agnieszki a my byliśmy razem z moim znajomym po jej dwóch stronach, trzymając wózek. Poczułem tak olbrzymie ciepło w swoim ciele, że przez chwilę myślałem że zmieniła się temperatura na zewnątrz a potem poczułem mdłości w żołądku. WIEM JAK TO BRZMI I WIEM CO CZYTACIE ALE WIEM CO CZUŁEM, TO BYŁO REALNE!! Okazało się że mój znajomy miał dokładnie te same odczucia, mama Agnieszki zresztą prawie zemdlała.., tak osłabła gdy staliśmy w pobliżu ZN w czasie gdy on swoje ręce przesuwał po całym ciele Agnieszki od głowy do stóp. Możecie wierzyć lub nie ale nie pozostawało to bez udziału Agnieszki, coś dziwnego się z nią działo już po pierwszym spotkaniu. Na kolejne ZN zaprosił nas za dwa tygodnie a potem znów za kolejne dwa tygodnie. Łącznie mieliśmy trzy spotkania, po których ZN powiedział, że teraz trzeba już czekać. Obserwować i słuchać jak będzie zmieniać się Agnieszka. I znów pamiętam jakby to było miesiąc temu... Po drugiej wizycie w Podkowie przyjeżdżając do Agnieszki w drzwiach przywitała mnie zapłakana ale radosna mama obejmując mnie i wciągając do środka mieszkania. Okazało się że tego dnia rano Agnieszka po raz pierwszy dała znać mamie, że chce zdjąć Pampers i sama usiąść na toalecie. Mama opowiadała jak niezgrabnie wzięła ją pod pachy i doczołgały się do łazienki i tam Agnieszka, po raz pierwszy od wielu lat sama zrobiła "siku"! Po trzeciej wizycie Agnieszka była w stanie już siedzieć na łóżku. Zmiany trwały samoistnie dalej! To był jakiś niesamowity proces samoleczenia! Zacząłem powoli chodzić z nią po mieszkaniu, później powolutku zabierałem ją na zewnątrz bloku. Wciąż jednak nie była w stanie z nami rozmawiać. Wydawała tylko niezgrabne dźwięki, tak jakby zupełnie zapomniała czym jest mowa. Aż nadszedł ten dzień i to niesamowite przypadkowe odkrycie, podczas którego Agnieszka..... przemówiła!! (Trzecia, ostatnia część w trzeciej części komentarza)
Jestem osobą która ma problemy z ortografią, czasami czytanie to też wyzwanie. Mimo że dużo czytam i mam dość dobrze wyćwiczone różne umiejętności związane z pisaniem i czytaniem to wciąż robię błedy nawej w najprostszych słowach - potrafie napisac 'ktury' i jak ktoś zwróci mi uwagę ale nie powie wprost co jest błędem to patrze sie na takie slowo i nie rozumiem co jest z nim nie tak 😞Nigdy nie zostałam przebadana więc nie wiem co dokładnie mam. Niestety jak na początkach podstawówki nauczycielka zwróciła uwage mojej mamie że można to sprawdzic to mama tylko sie oburzyła, że co to za brednie i że ona (czyli ja) ma się nauczyć. A potem nasłuchałam sie jak można tego nie wiedziec i żeby tego sie w końcu nauczyła. W trakcie szkoły mój poziom frustracji z tego powodu sięgał zenitu😖Teraz jest internet więc szybko można sprawdzic ortografię co jest mega ułatwieniem
Jako osoba, która pracuje z dziećmi dyslektycznymi, mogę stwierdzić, że najprawdopodobniej masz dysleksję i dysortografię. Proponuję poczytać sobie o dysleksji o sprawdzić, które objawy występują u Ciebie. 😊
W językach, w których kościół (jako zbiór należących do jednej religii) jest, tak jak w Polsce, rodzaju męskiego, teksty chrześcijańskiej Apokalipsy mówiące o Niewieście obleczonej w Słońce, są interpretowane jako odnoszące się do Maryi. Natomias w językach, w których mówimy o eklezji - wspólnocie wierzących - te same teksty apokaliptyczne uważane są za opisujące kościół. Rzecz jasna nie dotyczy to formalnie uprawianej teologii. Teologia jednoznacznie przypisuje te teksty Kościołowi. Natomiast we wierzeniach ludowych oraz teologii kazualnej (z czego słyną szczególnie paulini klasztoru jasnogórskiego) teksty są przypisywane zależnie od rodzaju słowa kościół. Puryści się zżymają, ale różnorodność wiary katolikom nie przeszkadza. Tym niemniej jest to pewien przyczynek do wpływu języka na postrzeganie.
Uczę się od roku hebrajskiego biblijnego, właśnie po to, żeby wejść w tamto myślenie - inny świat skojarzeń itd. I już widzę ciekawe konteksty, które zmieniają moje rozumienie. Np. "duch", czyli "ruach" jest rodzaju żeńskiego. A dotyczy to również Ducha św
24:40 Test lustra u psa należaloby uznać za zaliczony, jeżeli pies obraz w lustrze zignoruje. Podstawowym zmyslem psa jest węch. Jeżeli pies coś widzi, a to coś nie ma zapachu, to dla psa to nie istnieje, a co najmniej nie ma większego znaczenia.
Mój syn (10) urodził aię w kanadzie, oboje z partnerką jesteśmy Polakami i q domu zawsze mówiliśmy po polsku, ale nasz syn nigdy nie chciał samemu używać polskiego. Chodzi tu do szkoły więc nauczył się angielskiego od samego początku. Ma akcent typowo północno amerykański, ale jako że ogląda brytyjskie bajki jak np. Peppa Pig to potrafi przełączać się na brytyjski akcent, co jest dość zabawne. Ale najlepsze jest to, że on rozumie wszystko co się do niego mówi po polsku, nawet wydawało by się skomplikowane słowa - doskonale wie co oznaczają. Z jakiegoś powodu jednak nie chce mówić po polsku. Czasem wrzuci jedno czy dwa słowa, ale ogólnie mówi tylko po angielsku. Czym to może być spowodowane? Ciekawi mnie to strasznie, bo skoro rozumie to raczej nie obawia się np popełniania błędów językowych? Pozdrawiam
Jest mu tak wygodniej, angielski ma prostsze reguly i wymowę (miękkie r na przykład), dużo swobodniej mu mówić po angielsku bo tak rozmawia z rówieśnikami, grupa rówieśnicza ma na dziecko zawsze duży wpływ. Mówienie w innym języku niż domyślny ogólnie wymaga większego wysiłku nie tylko dla aparatu mowy ale poznawczego też, ten sam problem mają osoby uczące się obcych języków - łatwiej im zrozumieć niż mówić, bo łatwiej gotowe słowo przełożyć na znaczenie niż odwrotnie, gdy w szkole były kartkówki z angielskiego to cała klasa wolała te gdzie była lista słówek po angielsku które trzeba było przetłumaczyć, jakaś dobrze wyuczona informacja często może przeszkadzać w wydobyciu słabiej wyuczonej, tzw interferencja i ona występuje też przy nauce języków. Komunikat nadany przez kogoś innego to gotowiec więc mamy też cały kontekst w postaci innych słów co pomaga zrozumieć komunikat, co innego wyprodukowani samemu komunikatu co wymaga doboru słów i jeszcze wymowy.
No ale jednak j. Polski słyszał 99% czasu, od urodzenia aż do ok 6 roku życia. To jest pierwszy język jaki poznawał. Dopiero mając 6 lat zetknął się i zaczął zgłebiać angielski w trybie codziennym.
Hym wydaje mi sie to kwestia "zanurzenia" w jezyku - podczas mieszkania za granica nie mialam kontaktu z polskim i uzywanie go zwlszcza pisanie bylo dla mnie dosc trudne, dopiero po powrocie do PL udalo mi sie wrocic do bieglosci ( mimo ze wczesniej mowilam rozbudowana polszczyzna). I mysle, ze to nie jest kwestia tego, ktory jezyk byl prostrzy. Sluchanie polskiego bylo ok, ale brak uzywania zrobil swoje. A dodam, ze wyjechalam jaki osoba dorosla
Nasza rzeczywistość i nasz język są ściśle powiązane., bo podstawową funkcją języka jest porządkowanie rzeczywistości. Najpierw nazywamy rzeczy i zjawiska, a więc przyporządkowujemy im znaki. Następnie dbamy, jako społeczeństwo, o to, żeby te znaki stabilnie trwały przy rzeczach i zjawiskach, do których zostały przyporządkowane. Dlatego poprawiamy dzieci, które mylą się w nazywaniu rzeczywistości i popełniają błędy. I dlatego potępiamy kłamstwo - jest ono oceniane negatywnie w każdej kulturze. Kłamcy wprowadzają chaos we wspólnocie ludzkiej. Nazywając rzeczy bez sensu dochodzimy do momentu, w którym nie wiadomo już co jest trujące, a co bezpieczne. Tak to wygląda.
Spodziewałem się wspomnienia o języku piraha. Wymyka się lingwistyki, gdyż nie jest podobno rekurencyjny. Jego odkrywca Daniel Everett określił go jako język szczęscia.
43:00 Do języków zachodnich barbarzyńców czyli Francuzów czy Angoli w ogóle bezsensem jest użycie zapisu alfabetycznego, równie dobrze France mogliby rzeźbić hieroglify. Tak dla fonetycznego zapisu alfabetycznego!
Mam migreny z aurą i czasem to oznacza przejściową afazję, chyba tego pierwszego typu, broki. To znaczy wszystko rozumiem, ale nie potrafię się ani wysłowić, ani napisać. I to ani ręcznie, ani na klawiaturze. Za pierwszym razem było to wszystko nieco przerażające doświadczenie.
Od dłuższego czasu zastanawiało mnie to jak to jest w języku niemieckim z liczbami. Np u nich 37 mówi się siedem i trzydzieści - dlaczego on mówią to od tyłu, jaką to ma genezę?
Ja nigdy nie miałam problemu z czytaniem ale ostatnio zaczęłam właśnie to o czym pani wspomniała jak gdy czytam książkę to zlewają mi się linijki tekstu. Trudniej mi się płynnie czyta. Więc moje pytanie czy można nabyć dysleksję w późniejszym okresie? Muszę dodać że jestem w spektrum autyzmu. Czy te dwa zaburzenia są ze sobą powiązane? Albo może wada wzroku astygmatyzm sprawia że mam taką trudność w czytaniu
29:01 A ja nie. Zmysł nieużywany ulega stępieniu. Mi wieloletnie ganianie po nocy z busolą po lesie zmysł magnetyczny odświerzyło - widać te dzieci od małego zwracały uwagę na strony świata i też skojarzyły je z odczuciami zmysłu magnetycznego.
Szkoda że nie zapytała pani o sztuczne języki bo wiąże się z nimi wiele ciekawych problemów. Pewien Amerykanin nauczył syna klingońskiego jako języka ojczystego, jednak chłopiec wrócił do angielskiego. Istnieje też wiele potwierdzonych przypadków dzieci które nigdy nie nauczyły się żadnego języka bo nikt do nich nic nie mówił. Co do hipotezy Sapiro-Whorfa nie zapytała pani jak używanie alfabetu i logogramów zmienia tok myślenia
Ciekawym zagadnienie jest ustawianie zdarzeń na lini czasu. Cześć ludzi ma linie czasu od lewej do prawej i trochę oddalona od siebie jak by na horyzoncie i takie osoby podobno lepiej pamiętają po kolei co w ich życiu się wydarzyło a inne osoby linie czasu mają tak ze przeszłość jest za nimi a przyszłość przed nimi i te osoby gorzej pamiętają co było (bo jakby tego nie widzą) czy ktoś coś więcej na ten temat wie?
Spotkałem osobę która nie mogła czytać i pisać bo nie rozpoznawała kształtów. Nawet trójkąta, kwadratu czy kółka nie narysowała bo widziała jakieś kreski bez związku
Ja tego nie rozumiem, na początku lat 80 jak dziecko nie umiało czytać czy pisać było nieukiem, nagle pojawiły się pojęcia dysleksja, dysortografia itp.😅
Jak skomplikowanie albo łatwość języka wpływają na zdolności organizacyjne społeczeństwa? Czyli np. angielski czyli stosunkowo prosty język - rządzi światem
Odniosę się potem. Teraz uciekam przed śniegiem by nie być wykrotem.Zagadnień nieskończoność , teorii odwrotem. W próbach koncepcji ,białych plam tu totem.Niezaprzeczalny praktyki łomotem . nie drogą szarady ale myśli splotem !
Słucham i jako mama czwórki dzieci (w tym jednego z dysleksją) zauważam jak bardzo niekorzystne i niesprawiedliwe jest ocenianie podczas nauki języków obcych.
26:05 Ale osoba wychowana w kulturze chińskiej często tak. Jak straszni mieszczanie u Tuwima - wszystko oddzielnie. Znam to z wlasnego doświadczenia - jeden obrazek, konkretnie obraz komorki logicznej w układzie scalonym, można położyć na osiem sposobów. Dla osób z kultury europejskiej zebranie tego do kupy w jedną całość to oczywistosć, dla chińczykow z Chin rzecz czasami niemożliwa... Co ciekawe - pierwsze badania wykazujące tę odrebność Chińczyków, ze wzgledu na zbyt rasistowski wydźwięk, powtórzono na grupie czystych genetycznie Chińczyków w USA. Wynik - świerzy imigranci jak w Chinach, ich potomstwo ciut lepiej, potomkowie chińskich budowniczych amerykańskich kolei - jak każdy w kulturze europejskiej. Czyli nie język, którym w domu mówili, a środowisko, które wymuszało zwracanie uwagi na zależnosci różnych rzeczy ze sobą zmieniło im zdolnosć postrzegania.
Ten test kropki, nie wiem czy to taki dobry test dla zwierząt, które przecież nie siedzą przed lustrem codziennie i kropka nie koniecznie może zaskakiwać, przykłuwać uwagę. U mnie rozumienie przestrzenne czasu ustawia przyszłość przede mną powyżej głowy, a przeszłość z tyłu za mną, poniżej bioder.
Test lustra mi trochę śmierdzi nierzetelnością. Szczególnie w przypadku psów, które właśnie po zapachu się rozpoznają. Trzebaby wymyśleć odpowiednik testu lustra dla innych zmysłów niż wzrok.
w czym problem by czytać, jeść i sluchać muzyki jednoczesnie? to nawet fajniejsze doznanie bo konkretne fragmentu utworu muzycznego sklejają się ze scenami z książki
W niektórych czasowniki też - i programy tlumaczace z angielskiego na polski mają z tym problemy, bo czynnosć opisana w pierwszej osobie po angielsku nie definiuje rodzaju podmiotu, trzeba szerszej analizy kontekstowej. Dla ludzi normalne, dla prostych programów niekoniecznie...
Test z kropką można też wykorzystać do sprawdzenia cnoty, wystarczy zrobić sobie czerwoną kropkę na środku różdżki i gdy wybranka się zdziwi to znaczy że cnoty już nie ma.
Przynajmniej w Europie drugim obowiązkowym językiem powinno być esperanto. Wszędzie i każdy dogadały się wszędzie. A i koszta obsługi spadłyby dramatycznie.
Jezyk wplywa na rozumienie/myslenie czy rozumienie wplywa na to jak uksztaltowalismy (i caly czas ksztaltujemy) jezyk? Raczej to drugie... Czyli klucz w hiszpanskim "la llave" jest w rodzajniku zenskim a ze rodzajnik wplywa na postrzeganie klucza jako zenski wiec jest delikatny i gladki w ich postrzeganiu, czy raczej Hiszpanie postrzegali ten przedmiot jako delikatny i gladki wiec nadali mu rodzajnik zenski? Ja zdecydowanie chyle sie ku tej drugiej teorii wiec sie z Pania profesor nie zgadzam...
Jestem po operacji mózgu. Operowana była lewa skroń, gdzie podobno znajduje się ośrodek mowy. Operacja odbyła się w 2005. Musiałem od nowa uczyć się mówić, czytać, liczyć. Ciekawe doświadczenie życiowe. Teraz dobrze sobie radzę, ale trenować mowę muszę cały czas. Krzyżówki, rozmowa, itp. pozdrawiam
I listen to this podcast while studying Polish)
A jakie znasz już języki?
@ Angielski, Ukrainski, Rosyjski, trochę Francuski
@@AndrewDaves jak opanowałeś już rosyjski to z polskim będzie szybko bo wywodzi się z tego języka. Powodzenia w dalszej nauce.
@ Dziękuję
@@andrzejwodynskiTo chyba zart? 😅
Bardzo chetnie uslyszalabym wiecej o lingwistyce i neurokognitywistyce w RN :) dziekuje za odcinek
Proszę o więcej odcinków na ten temat. Pani Profesor mówi tak płynnie, że z przyjemnością się słucha.
32:37 Korę wzrokową można skłonić do odbioru sygnałów dotykowych. Sądzę,.że u niewidomych jest to standard, jako normalnie widzacy też do tego doszedłem. Historia ciekawa - w paru kolegow właziliśmy coraz głębiej w elektronikę. I jeden z nas wybrał się do podwarszawskich Lasek, gdzie niewidome młode dziewczyny uczyły się na monterki sprzętu elektronicznego.
Wrócił porażony tym, co zobaczył. One płytki drukowane, na ktorych miały zamontować elementy oglądały palcami... Ale szybko doszlismy do wniosku, że to konkretna, przydatna i nam umiejętnosć. Końcówka np. opornika wchodzi w płytkę drukowaną. A gdzie wyczodzi po drugiej stronie? Przecież nie widzimy. To zaczęliśmy sobie urzadzać zawody z rozpoznawania dotykiem odwrotnej strony płytki drukowanej - widzacy musi ciut popracować, ale da się dojsć do sporej sprawności... Do dziś, jak gdzieś zajrzeć nie mogę, to próbuję dotykiem obejrzeć...
Wymacać 😂
No to dość oczywiste.
@aluette1 Nie całkiem. Wymacać to można jeden gwóźdź na sporej desce. Jak co dwa i pół milimetra sterczy ci kolejny drut, a gdzieniegdzie masz puste otwory, to trzeba ciut inaczej to odczytywać. Trzeba połączyć obraz otworów i przewodów w płytce dostarczany przez oczy, obraz odwrotnej strony płytki rozpoznawany dotykiem, i świadomość, gdzie w przestrzeni, której wzrok nie sięga, są twoje palce. Nie jest niemożliwe, ale żeby sprawnie to robić, trzeba dane wzrokowe, dotykowe i motoryczne zebrać w mózgu do kupy. Ciut poćwiczyć trzeba, ale potem się przydaje.
@dariusz_k._ladziak
O, wow!
@@aluette1 Zależy - ja palcem wymacam, że na płytce jest napis w brajlu, ale go nie przeczytam, nawet ze słownikiem. Bo nie zdekoduję literek. Musiałabym specjalnie wyćwiczyć przekładanie odczuć z opuszka na coś znaczącego.
Ale świetny odcinek. Właśnie czytam Ślepowidzenie i idealnie to zgrywa się z tematem podcastu.
No to odcinki o świadomości wejdą Ci jeszcze bardziej w kontekście ślepowidzenia.
Wspaniały program, idealnie obrazujący moją sytuację. Miałem małe dwujęzyczne dzieci (teraz są dorosłe). Później doświadczyłem udaru, który uszkodził mi ośrodek mowy. Wszystko się zgadza.
Bardzo mądry i wartościowy wykład.
Dziękuję Pani Redaktor Karolinie za pomysł na rozmowę. Merytoryczny i w miłej formie. Pozdrawiam😊
Ciekawy temat i cenne informacje, dziękuję i pozdrawiam!
Swietny odcinek zwlaszcza ze probuje znalezc metody nauki mojego autystycznego syna.
A jezyk i autyzm są silnie powiazane.
człowiek który ma wadę i jaka się, a jak śpiewa, to płynnie, bez ułomności
Szalenie ciekawe! Rozmawiałam kiedyś z przyjacielem na temat formułowania myśli i okazało się, że robimy to zupełnie inaczej - on wszystkie swoje myśli wyraża słowami i układa w głowie całe zdania, natomiast ja najczęściej używam w głowie tylko strzępów słów i formułuję myśl bez przerabiania jej na słowa. Przełożenie tej myśli na zdanie to już jest zaawansowana praca, która zajmuje znacznie więcej czasu. Myśl, pozostająca poza światem słów to tylko błysk, zbiór tych błysków to zaś coś, z czego powstaje dopiero jakaś konkluzja. Dopiero ta konkluzja jest warta przełożenia na słowa. Oboje jesteśmy dość aktywni intelektualnie :-)
Ja mam podobnie. Myślenie całymi zdaniami jest żmudne bo myśl jest szybsza niż słowa.U mnie myśli słów przeplatają się z myślami obrazami np. myślę gdzie położyłam klucze i pojawia się obraz, gdzie leżą. Podobnie rozwiązywanie problemów, pojawia się gotowy obraz w myśli.
Mam podobnie jak Ty, myślę bardziej jakimiś pojęciami, połączeniami między pojęciami/wyrazami, zbiorami słów /pojęć podobnych do siebie znaczeniowo, nieraz dopiero w momencie gdy próbuję to wysłowić, bywa że okazuje się, że w języku mówionym brakuje mi na to wyrazów. Przez to wypowiedź staje się jakaś płaska w porównaniu do myśli, mam wrażenie, że nie oddaje tej najgłebszej istoty mojej myśli. Czasem też zdarza się tak, że gdy próbuję się wysłowić, mam trudnośc w znalezieniu odpowiedniego wyrazu, "szukam" tego odpowiedniego wyrazu, nawet czasem finalnie okazuje się, że on wręcz nie istnieje, proszę kogoś o pomoc w znalezieniu słowa, podobnego znaczeniowo do innych (które mu podaję), jakby "leżącego w pobliżu" innych słów i ich znaczeń na jakiejś wirtualnej, mojej własnej mapie wyrazów-znaczeń. Nie wiem dokładnie jak to ładnie napisać, ubrać w słowa - no właśnie! Ale jak rozmawiam np. z moim partnerem, to okazuje się, że on buduje swoje myśli podobnie jak wspomniany przez Ciebie przyjaciel, twierdzi, że "myśli" od razu słowami, całymi zdaniami. No i faktycznie - lepiej się wysławia, sposób w jaki mówi jest bardziej płynny, składny i gramatyczny, podczas gdy u mnie to są nieraz jakieś fragmenty zdań, po których zmieniam sposób dalszej wypowiedzi. To mi zresztą utrudnia posługiwanie się językiem obcym - bo bardzo często mam tak, że niby zaczynam mówić/odpowiadać komuś, ale w połowie wypowiedzi okazuje się, że zabrnąłem do miejsca, w którym brakuje mi konkretnego słowa (ale nie dlatego, że nie istnieje, tylko dlatego że go nie znam) i wtedy zacinam się - bo ja tę wypowiedź buduję ad hoc - w locie, zaczynając znam co prawa całą myśl, którą chcę wypowiedzieć, ale nie wiem jeszcze jakie wyrazy będa koniecznie do jej wysłowienia. Natomiast on tak nigdy nie ma, bo jakimś cudem, ma już gotowe zdanie w głowie, czekające tylko na wypowiedzenie go, od razu zbudowane w momencie, jak mu się myśl wykrystalizowała w umyśle! Nie wiem jak on to robi, ale jak widać mamy - jako ludzie - przynajmniej dwa sposoby przekładania myśli na słowa. Różne "momenty" w których to się dzieje. Raz myśl krystalizuje się już w formie "wysławialnej" a innym razem myśl już jest, ale krystalizacja następuje dopiero podczas wypowiadania jej. To by znaczyło, że jednak moze mamy jakiś głebszy poziom "myślenia" niż tylko wynikający z języka, którym się posługujemy. No i o tym też świadczyła na historia z dziećmi z Nikaraui, o kórych wspomniano w materiale, które nie znając żadnego języka (były głuche) i nie znając języka migowego same wykształciły swój własny język migowy. Ale żeby były w stanie to zrobić, musiały chyba jakoś w swoich umysłach mieć już zbudowane pewne pojęcia, niezależne /pierwotne względem jakiegokolwiek języka! No i jeszcze musiały mieć te pojęcia na tyle podobne, że potrafiły je "uwspólnić" i wymyślić dla nich jakieś abstrakcyjne symbole/gesty. Bardzo ciekawy materiał, w ogóle bardzo ciekawa tematyka, chciałbym dowiedzieć się więcej o tym co na ten temat wiemy ,co nauka wie.
Bardzo dobrze to ujęłaś pisząc myśli jako o błysku. Ja też nie układam słów wszystkich w myślach, tylko pojednyczne słowa, skojarzenia. Tak jest mi szybciej. Czasami próbowałam myśląc sformułować słowa, ale przestałam, bo okazało się to dla mnie nienaturalne i nieefektywne.
Świetny temat 👍
Temat szalenie ciekawy, akcent Pani Profesor śliczny :))
sii zamias ś
to temat na osobny odcinek! i bylby fenomenalny!
Bardzo irytujace gdy coraz częściej słyszy się to sii cii!
Świetny odcinek 👍
Fenomenalny wykład ❤❤❤❤
Fascynujący temat! Jako dziecko zostałam zdiagnozowana jako dyslektyczka/ dysgraficzka. Później powtórzono badania przed maturą i okazało się że jednak nie jestem. Ciekawe czy to efekt źle przeprowadzonych badań czy tego że kocham czytać i się wyćwiczyłam
Ależ niesamowity jest ten odcinek! Dziękuję! Niesamowite jest też to, ze kiedy wydaje mi sie, że trudno już wymyslic jakiś temat, Ty, Karolino, podsuwasz takie cacko. Mniam, mniam, pyszne.
Wszystkiego dobrego 😊
Ale ciekawe! Super!
Biorę się za słuchanie:) Dziękuję🥰
Dziękuję 🎉
Aż musiałem się zatrzymać przy omawianiu czytania. Trudno mi się skupić, wyobraźnia bardzo szybko zaczyna wędrować równolegle z tekstem. Widzę sceny z tekstu, ale niemal jednocześnie tworzę alternatywę, bohater robi coś jeszcze, myśli moimi myślami i... Nagle nie wiem co czytam. Ogólnie bardzo mało czytałem, ale z ortografią nie miałem nigdy większych problemów. Ze składnią czy gramatyką podobnie. Inaczej z teorią... Męczące na tyle, że zdecydowanie wolę oglądać filmy 😉Ciekawy materiał. Bardzo 🙂Dziękuję i słucham dalej.
Super spotkanie. Dziękuję 👋
Bedąc już dorosłą osobą otrzymałam diagnozę- dyslektyk.
Jest to bardzo trudne doświadczenie,stresujące które bardzo ogranicza zycia w pełni.
Pamiętam ze szkoły podstawowej,gdy miałam ambicje przeczytać lekturę kończyło się to frustracją,ponieważ niezdążyłam jej przeczytać a tym samym byłam mieprzygotowana do lekcji.
Dyslekcja powodowała u nie ,ze całe życie musiałam być zestresowana ,czujna na życiowe sytuacje w których się znajdowałam,po to ,aby moje słabe umiejętności czytania nie wyszły na jaw. Moja samoocena była niska. Uważam,że dużo przez ten defekt straciłam.
Bardzo lubię czytać książki( jak mam czas😉),lecz muszę mieć ciszę,aby zrozumieć tekst.
Podniosłam dobie samoocenę,gdy jedyna w rodzinie mam maturę. Lecz co z tego jak i tak bardzo wiele zawodów nie mogę wykonywać z uwagi na dyslekcję.
Mając prawie pół wieku😅 nauczyłam się z tym żyć.
Dziękuję
Z jednej strony większość wiem, bo miałam na studiach, ale z drugiej i tak fascynująco się słuchało :) Nie wiedziałam o lustrach! Bardzo ciekawe
💯👏. Pozdrawiam. Filolog.❤
Bardzo ciekawy temat, chetnie posluchalabym cos wiecej o dwu/wielojewycznosci, bo to w dzisiejszych czasach coraz czestsze zjawisko.
Mózg jest genialnym wynalazkiem ewolucji 😉
Ewolucja jest ślepa. Po śmierci mózgu nie ma nic. Przypisywanie jej-ewolucji cechy "genialności", może sugerować inteligentny projekt. A to może prowadzić do tezy o istnieniu transcendencji i Boga.
No i słusznie. Ja wierzę w Boga. Ale szanuję niewierzących, a ten kanał oglądam regularnie. Pozdrawiam wszystkich współ słuchaczy
Ja chciałbym odcinek o finansach albo o historii bankowości :D było by fajnie
Krótki tekst a jak dużo o Panu mówi. Ciekawe.
Akurat to chyba nie jest zbyt inspirujący temat dla Radia Naukowego 😅
Myślenie bez języka, to myślenie obrazami, odczuciami, skojarzeniami. By myśleć i rozwiazywać problemy nie potrzeba słów, gotowy obraz jest w myśli. Tak mają osoby, które mają łatwość myślenia obrazami.
Ja strasznie sie jakam po alkoholu, ale spiewac moge bez problemu. Dzieki za kolejna dawke wiedzy.
Jaki wynika z tego wniosek?
Przy śpiewaniu jest płynna zmiana brzmienia sylaby, co kiedyś było też w mowie. Języki stałoakcentowe są niedbałe, monotonne i niedynamiczne, nie sprzyjają rozwojowi umysłu
Dziękuję.
Już kiedyś, przy okazji innego odcinka zahaczającego o problemy tych wszystkich dys-, jakie dziś się stwierdza u dzieci, wspominałem przypadek mojego kolegi z podstawówki. Trafił do nas w 5 klasie, gdy my mieliśmy ~12 lat, a on 15. Już wtedy miał tzw. "żółte papiery" - powiedzieć, że był głupi, to nic nie powiedzieć. Miał potworne problemy z czytaniem i pisaniem (podobnie jak z liczeniem), a jego ortografia była tak straszna, że wręcz komiczna. Za to przodował w sporcie, w każdej dyscyplinie wygrywał bezproblemowo nawet ze starszymi od siebie. W 7 klasie, wróciła z urlopu m/w nasza nauczycielka j. polskiego i stwierdziła, że w ramach przygotowania nas do egzaminów do szkoły średniej poprawi nam ortografię. Na każdej lekcji mieliśmy króciutkie dyktando, a raz w tygodniu porządne, 15-minutowe. Pod koniec roku szkolnego nasz kolega, który kilka miesięcy wcześniej nie miał innych ocen niż niedostateczne, nie schodził poniżej poziomu 3+, a zdarzały mu się nawet piątki.
Jak to wyjaśnić?
Mam dość mocne wrażenie, że dziś miałby pewnie stwierdzone wszelkie możliwe dysy i po poklepaniu po główce był przepuszczany do kolejnej klasy. I wylądował w dorosłości z porządną "przeszkadzajką" na całą resztę życia.
To dowodzi, że jeśli nie ma radykalnych barier fizjologicznych, to wszystko da się wyćwiczyć. W zależności od etapu rozwoju i predyspozycji będzie to tylko wymagać mniej lub więcej czasu i energii. Dowodzi również pośrednio, że w świecie zachodnim mamy taką narrację, w której większość wygodnie i bezkrytycznie się usadowiła, która najogólniej rzecz biorąc ma na celu osłabianie tkanki społecznej - nieporadność, wady, ignorancja, a nawet głupota są promowane jako cnoty i można za nie otrzymać różnorodne bonusy. Oczywiście w długim terminie to się samo uzdrowi, bo ewolucja ma ostateczną kontrolę nad każdym eksperymentem, ale koszt będzie wysoki. Natomiast masom będącym przedmiotem tego zabiegu i tak będzie wszystko jedno, nie zauważą ani procesu, ani jego konsekwencji nawet jeśli im ktoś narysuje czarno na białym.
Chodziłam w podstawówki w latach 90tych, byłam drugim roczkiem idącym do gimnazjum. I w gimnazjum mieliśmy całe 2 osoby, które miały papiery na dysortografię. Nasza nauczycielka od polskiego była mocno starej daty ale to znaczyło, że była prawdziwym nauczycielem z powołania, bardzo zależało jej na nas i wynajdywała super sposoby jak nas tak nauczyć abyśmy zapamiętali (jej piosenkę uczącą deklinacji dzisiaj śpiewam moim dzieciom, a zabawy z pacynkami nauczyły nas ogólnie wszystkich części mowy). Ale do brzegu - pierwsze co powiedziała ta nauczycielka osobom z zaświadczeniami - ponieważ macie trudności z pewnymi aspektami to będziecie mieć dodatkowe zadania i będziecie ćwiczyć więcej od reszty klasy. Musili założyć dodatkowy zeszyt ze specjalnymi zadaniami, które były przygotowane tylko dla nich. Pamiętam jak regularnie pod koniec lekcji przychodzili z tymi zeszytami i ona sprawdzała ich postępy.
A potem przyszło liceum i połowa klasy miała papiery na wszelakie "dys" co pozwoliło im mieć więcej laby ("ja nie musze umieć tego czy tamtego bo ja mam na to papiery!") a przed maturą to już spokojnie 3/4 klasy przynosiło zaświadczenia żeby mieć więcej czasu pisać egzamin....
@lukinforward1309 Mam bardzo podobne wnioski. Ewolucję można próbować oszukiwać tylko przez jakiś czas.
@@Nazzgulekza moich czasow, trzy ortograficzne błędy, uwalały maturę, interpunkcję niewiele lepiej, chyba z 5...
Obawiam się że jeśli faktycznie miał dysleksję to w jego przypadku to było uczenie się sekwencji liter metodą zakuć zaliczyć zapomnieć :v Chociaż nie do końca zrozumiałam, czy ten kolega był niepełnosprawny intelektualnie, czy miał problemy tylko specyficznie z pisaniem?🤨
Zaczynam słuchać i jestem ciekawa, czy będzie odniesienie do języka migowego
Od dzieciństwa, miałem zaburzenie płynności mowy (jąkanie), problemy z czytaniem, więc nie lubiłem czytać tak do ok. 7 klasy podstawówki. Gdy polubiłem czytanie, to płynność mowy wróciła po kilkunastu powieściach w ciągu jednego roku (i nie były to lektury, ale i je później czytałem, w sumie mało ich już zostało). Czytanie nie pomogło mi jednak z dysortografią i dysgrafią, która mi pozostała do dzisiaj.
58:35 To może właśnie dlatego jest trudniej wchodzić z innymi w relację
Miałam psa który odróżniał piłeczkę od zabawki, zawsze przynosił tę o którą go prosiłam, nawet jeśli musiał poszukać a ta druga była na wierzchu, nigdy się nie pomylił...❤
26:50 W polskiej nomenklaturze naukowo - technicznej istnieje wręcz wyraźne dookreślenie, czym się różni kolor niebieski od błękitnego. Niebieski to waska część widma, błękitny to prawie cale widmo, narastające w stronę błękitu.
Pierwszym językiem mojej córki był rosyjski.
Dopiero w wieku ok. 5 doświadczyła ekspozycji na język polski (po przeprowadzce) i z czasem to język polski stał się tym, w którym ona formułuje myśli w głowie.
Żona zauważyła, że nawet gdy córka mówiła w młodym wieku po angielsku, to robiła to z polskim, a nie z rosyjskim akcentem. Także jako małe dziecko przez sen zaczęła mówić po polsku.
Tak więc ciężko zgodzić się ze wszystkimi twierdzeniami z rozmowy, np. z tymi, że dzieci po 12 miesiącu życia tracą powoli zdolność rozróżniania fonemów z różnych języków.
Ciekawy jestem odpowiedzi fachowców, ja obstawiam że słowiańskie podobieństwo języków może tu mieć znaczenie i z niemieckim by nie było tak łatwo. Oraz że rosyjski ma znacznie bardziej skompikowane akcentowanie więc w drugą stronę nie było by tak łatwo.
Mnie ciekawi że krótka w sumie ekspozycja jako dzieciaka na melodię języka ze wsi lubelskiej, u dorosłego człowieka powoduje podświadome i niekontrolowane, zaskakujące aż do śmieszności dla mnie samego, podłapywanie tej melodii kiedy się tam znajdę. Inne akcenty tak nie wchodzą, i nie potrafię też na życzenie przypomnieć sobie tego lubelskiego zaśpiewu.
Mnie uczono, że ostatecznie traci dużo później, w wieku 11 lat. Tu raczej chodzi o powolny proces, który się wtedy zaczyna.
Gdybysmy zupelnie tracli ta zdolnosc, to nie bylibysmy w stanie nauczyc sie zadnego innego jezyka obcego. Chodzi o to, ze dziecko powoli przestaje byc tzw. uniwersalnym sluchaczem, ucho dostosowuje sie w sposob naturalny, do jezyka/jezykow, ktore slyszy na codzien.
@@igorm2631 o ile pamiętam, to hitlerowcy z Lebensbornu porywający słowiańskie blond-dzieci, zmieniający im imiona oraz umieszczający w niemieckich rodzinach na wychowanie, przyjmowali, że aż do 8-go roku życia można z dziecka zrobić "prawdziwego Niemca", tak by zapomniało całkiem o swoich korzeniach, zapomniało języka, a po niemiecku mówiło bezbłędnie.
❣
Bez jezyka nie ma myśli.
Super wywiad. Szkoda że nie padła jedna kwestia. Od lat zastanawia mnie w jaki sposób uczą się czytać osoby głuchonieme od urodzenia i czy Ci ludzie czytać potrafią.
Polecam książkę "Głusza" Anny Goc. Nie za długa, bardzo ciekawa, wciągająco napisana. Nie będę referować, ale krótka odpowiedź: niektórzy czytają, niektórzy nie. BTW, przychylam się do nowszego nazewnictwa: warto mówić głusi, nie głuchoniemi - bo nawet jeśli nie mówią "paszczą", to mówią rękami.
🧠 Temat o mózgu : Mózg a Medytacja 🧠
Super :) Veľmi zaujímavé. Veda je fascinujúca. Aj poznanie rôznych jazykov. Škoda, že AI púšťame do takej citlivej oblasti, jedinečnej, ľudskej, o veľa tým prídeme :/
Super ciekawy odcinek.
Jeśli chodzi o strach przed mówieniem w innych językach, mają go nawet osoby po filologii, bo "wszystko musi być perfekcyjnie". Niestety w "tradycyjnej" nauce nadal jest duże skupienie na błędach.
Dobra wiadomość jest taka, że będąc starszym, nadal można nauczyć się biegle języka, bo ma się lepszą motywację niż np. w wieku nastoletnim. Mówię tu nie tylko o własnym doświadczeniu - dlatego zaciekawiło mnie badanie o tym, że kluczowy moment w nauce języka to okres dojrzewania. U mnie było zupełnie na odwrót.
Z treści tego podcastu wynika to że rozumienie języka jest to wielo aspektowy proces jak tez zależy od czynników biologicznych jak również kulturowych a przede wszystkim poznawczo behawioralnych.
Cześć II
Nie do końca miałem jasność na co liczyła mama Agnieszki prosząc abym się z nimi spotkał. Ale zapewne dla kogoś w jej stanie psychicznym każdy kontakt zewnętrzny był cenny. Mama Agnieszki była po prostu sama w całej tej tragedii losu. Nie wiem dlaczego ale postanowiłem podarować pewną ilość czasu Agnieszce przez wzgląd na naszą dawną znajomość. Pierwszym pomysłem w związku z pomocą była akupunktura. Zawoziłem Agnieszkę pożyczonym samochodem na kilkanaście zabiegów, nie było jednak specjalnych efektów. Może po prostu nie miałem cierpliwości i liczyłem na zbyt szybkie zmiany. Nie do końca też miałem jasność jaki był rzeczywisty stan upośledzenia Agnieszki i pozwala on na jakiekolwiek rokowania pozytywne. Wszelka dokumentacja medyczna nie była dostępna mamie Agnieszki, gdyż przechowywał ją jej mąż. Trzeba dodać, że Agnieszka nie miała specjalnej sposobności spotykania się ze swoim synem, który miał wówczas jeśli dobrze pamiętam około trzech lat. Jego tata niechętnie przywoził go na odwiedziny. W zasadzie można to nawet było zrozumieć.
Pewnego dnia postanowiłem, skontaktować się z pierwszym znanym mi radiestetą (inicjały ZZ) ze Śląska.
Proszę mi wierzyć, że już po pierwszej sesji, bardziej telepatycznej, nie miałem wątpliwości w siłę tego co ci ludzie potrafią. Umuwiliśmy się na konkretną godzinę na przesyłanie mentalnie energii. Wiem jak to surrealistycznie brzmi ale w momencie, gdy on był zajęty skupianiem się na osobie Agnieszki (cokolwiek to znaczy i cokolwiek się wtedy dokonywało) patrząc na jej zdjęcie, po drugiej stronie mama Agnieszki odczuwała wzmożone napięcie swojej córki, pobudliwość i nerwowość i to nie był przypadek! tego typu "zabiegi" mieliśmy trzy razy.
ZZ stwierdził jednak, że z tak poważnym porażeniem mózgowym nie jest w stanie pomóc i polecił mi znaną właśnie wtedy na całą Polskę osobę innego bioenergoterapeuty, znanego medialnie z TVP, który przyjmował w Podkowie Leśnej koło Warszawy (inicjały ZN).
Nie pamiętam teraz dokładnie jak ale nawiązałem kontakt z ZN. Postanowiliśmy, że będziemy zawozić Agnieszkę na umówione spotkania. To były bardzo kosztowne wyjazdy. Wypożyczenie samochodu, paliwo, plus wizyta u ZN było koszmarnym wyzwaniem dla mamy Agnieszki. Nie wiem skąd ale za każdym razem zdobywała te pieniądze. Wspominam o tym zdarzeniu, gdyż ma ono wpływ na to co przedstawię Wam za chwilę - bądź bardziej - jest zbieżne w czasie, choć do dziś nie mam pojęcia który czynnik grał pierwszorzędną rolę w tym co stało się z Agnieszką później.
ZN przyjmował na zbiorowych sesjach, być może niektórzy z was mają tą wiedzę. Takie zgrupowanie miało dosłownie kilkaset osób! W czasie takiego spotkania odbywał się grupowy przekaz energii (tytuł ówczesnego programu telewizyjnego to: "Ręce które leczą") a po nim ZN spotykał się indywidualnie z umawianymi chorymi. Pamiętam to pierwsze spotkanie, gdy podszedł do Agnieszki a my byliśmy razem z moim znajomym po jej dwóch stronach, trzymając wózek. Poczułem tak olbrzymie ciepło w swoim ciele, że przez chwilę myślałem że zmieniła się temperatura na zewnątrz a potem poczułem mdłości w żołądku. WIEM JAK TO BRZMI I WIEM CO CZYTACIE ALE WIEM CO CZUŁEM, TO BYŁO REALNE!! Okazało się że mój znajomy miał dokładnie te same odczucia, mama Agnieszki zresztą prawie zemdlała.., tak osłabła gdy staliśmy w pobliżu ZN w czasie gdy on swoje ręce przesuwał po całym ciele Agnieszki od głowy do stóp.
Możecie wierzyć lub nie ale nie pozostawało to bez udziału Agnieszki, coś dziwnego się z nią działo już po pierwszym spotkaniu. Na kolejne ZN zaprosił nas za dwa tygodnie a potem znów za kolejne dwa tygodnie. Łącznie mieliśmy trzy spotkania, po których ZN powiedział, że teraz trzeba już czekać. Obserwować i słuchać jak będzie zmieniać się Agnieszka.
I znów pamiętam jakby to było miesiąc temu... Po drugiej wizycie w Podkowie przyjeżdżając do Agnieszki w drzwiach przywitała mnie zapłakana ale radosna mama obejmując mnie i wciągając do środka mieszkania. Okazało się że tego dnia rano Agnieszka po raz pierwszy dała znać mamie, że chce zdjąć Pampers i sama usiąść na toalecie. Mama opowiadała jak niezgrabnie wzięła ją pod pachy i doczołgały się do łazienki i tam Agnieszka, po raz pierwszy od wielu lat sama zrobiła "siku"!
Po trzeciej wizycie Agnieszka była w stanie już siedzieć na łóżku. Zmiany trwały samoistnie dalej! To był jakiś niesamowity proces samoleczenia! Zacząłem powoli chodzić z nią po mieszkaniu, później powolutku zabierałem ją na zewnątrz bloku. Wciąż jednak nie była w stanie z nami rozmawiać. Wydawała tylko niezgrabne dźwięki, tak jakby zupełnie zapomniała czym jest mowa. Aż nadszedł ten dzień i to niesamowite przypadkowe odkrycie, podczas którego Agnieszka..... przemówiła!!
(Trzecia, ostatnia część w trzeciej części komentarza)
Jestem osobą która ma problemy z ortografią, czasami czytanie to też wyzwanie. Mimo że dużo czytam i mam dość dobrze wyćwiczone różne umiejętności związane z pisaniem i czytaniem to wciąż robię błedy nawej w najprostszych słowach - potrafie napisac 'ktury' i jak ktoś zwróci mi uwagę ale nie powie wprost co jest błędem to patrze sie na takie slowo i nie rozumiem co jest z nim nie tak 😞Nigdy nie zostałam przebadana więc nie wiem co dokładnie mam. Niestety jak na początkach podstawówki nauczycielka zwróciła uwage mojej mamie że można to sprawdzic to mama tylko sie oburzyła, że co to za brednie i że ona (czyli ja) ma się nauczyć. A potem nasłuchałam sie jak można tego nie wiedziec i żeby tego sie w końcu nauczyła. W trakcie szkoły mój poziom frustracji z tego powodu sięgał zenitu😖Teraz jest internet więc szybko można sprawdzic ortografię co jest mega ułatwieniem
Jako osoba, która pracuje z dziećmi dyslektycznymi, mogę stwierdzić, że najprawdopodobniej masz dysleksję i dysortografię. Proponuję poczytać sobie o dysleksji o sprawdzić, które objawy występują u Ciebie. 😊
Na ikonie odcinka jest numer 228 czyli ten sam co w zeszłym tygodniu, czuwaj.
Dzięki za czujność! Podmienione :) Czuwaj!
W językach, w których kościół (jako zbiór należących do jednej religii) jest, tak jak w Polsce, rodzaju męskiego, teksty chrześcijańskiej Apokalipsy mówiące o Niewieście obleczonej w Słońce, są interpretowane jako odnoszące się do Maryi. Natomias w językach, w których mówimy o eklezji - wspólnocie wierzących - te same teksty apokaliptyczne uważane są za opisujące kościół.
Rzecz jasna nie dotyczy to formalnie uprawianej teologii. Teologia jednoznacznie przypisuje te teksty Kościołowi. Natomiast we wierzeniach ludowych oraz teologii kazualnej (z czego słyną szczególnie paulini klasztoru jasnogórskiego) teksty są przypisywane zależnie od rodzaju słowa kościół.
Puryści się zżymają, ale różnorodność wiary katolikom nie przeszkadza. Tym niemniej jest to pewien przyczynek do wpływu języka na postrzeganie.
Uczę się od roku hebrajskiego biblijnego, właśnie po to, żeby wejść w tamto myślenie - inny świat skojarzeń itd. I już widzę ciekawe konteksty, które zmieniają moje rozumienie. Np. "duch", czyli "ruach" jest rodzaju żeńskiego. A dotyczy to również Ducha św
Jak o mózgu to chętnie zobaczę odcinek o Alzheimerze i demencji oraz o tym jak się regeneruje mózg po udarze. Pozdrawiam.
Czemu tak krótko.😢😢😢😢
24:40 Test lustra u psa należaloby uznać za zaliczony, jeżeli pies obraz w lustrze zignoruje.
Podstawowym zmyslem psa jest węch. Jeżeli pies coś widzi, a to coś nie ma zapachu, to dla psa to nie istnieje, a co najmniej nie ma większego znaczenia.
Mój syn (10) urodził aię w kanadzie, oboje z partnerką jesteśmy Polakami i q domu zawsze mówiliśmy po polsku, ale nasz syn nigdy nie chciał samemu używać polskiego. Chodzi tu do szkoły więc nauczył się angielskiego od samego początku. Ma akcent typowo północno amerykański, ale jako że ogląda brytyjskie bajki jak np. Peppa Pig to potrafi przełączać się na brytyjski akcent, co jest dość zabawne. Ale najlepsze jest to, że on rozumie wszystko co się do niego mówi po polsku, nawet wydawało by się skomplikowane słowa - doskonale wie co oznaczają. Z jakiegoś powodu jednak nie chce mówić po polsku. Czasem wrzuci jedno czy dwa słowa, ale ogólnie mówi tylko po angielsku. Czym to może być spowodowane? Ciekawi mnie to strasznie, bo skoro rozumie to raczej nie obawia się np popełniania błędów językowych?
Pozdrawiam
Jest mu tak wygodniej, angielski ma prostsze reguly i wymowę (miękkie r na przykład), dużo swobodniej mu mówić po angielsku bo tak rozmawia z rówieśnikami, grupa rówieśnicza ma na dziecko zawsze duży wpływ. Mówienie w innym języku niż domyślny ogólnie wymaga większego wysiłku nie tylko dla aparatu mowy ale poznawczego też, ten sam problem mają osoby uczące się obcych języków - łatwiej im zrozumieć niż mówić, bo łatwiej gotowe słowo przełożyć na znaczenie niż odwrotnie, gdy w szkole były kartkówki z angielskiego to cała klasa wolała te gdzie była lista słówek po angielsku które trzeba było przetłumaczyć, jakaś dobrze wyuczona informacja często może przeszkadzać w wydobyciu słabiej wyuczonej, tzw interferencja i ona występuje też przy nauce języków. Komunikat nadany przez kogoś innego to gotowiec więc mamy też cały kontekst w postaci innych słów co pomaga zrozumieć komunikat, co innego wyprodukowani samemu komunikatu co wymaga doboru słów i jeszcze wymowy.
Bo żyje w kulturze angielskojęzycznej i czuje się jej częścią.
No ale jednak j. Polski słyszał 99% czasu, od urodzenia aż do ok 6 roku życia. To jest pierwszy język jaki poznawał. Dopiero mając 6 lat zetknął się i zaczął zgłebiać angielski w trybie codziennym.
Hym wydaje mi sie to kwestia "zanurzenia" w jezyku - podczas mieszkania za granica nie mialam kontaktu z polskim i uzywanie go zwlszcza pisanie bylo dla mnie dosc trudne, dopiero po powrocie do PL udalo mi sie wrocic do bieglosci ( mimo ze wczesniej mowilam rozbudowana polszczyzna). I mysle, ze to nie jest kwestia tego, ktory jezyk byl prostrzy. Sluchanie polskiego bylo ok, ale brak uzywania zrobil swoje. A dodam, ze wyjechalam jaki osoba dorosla
@@tazkforcealpha Grupa rówieśnicza!
Nasza rzeczywistość i nasz język są ściśle powiązane., bo podstawową funkcją języka jest porządkowanie rzeczywistości. Najpierw nazywamy rzeczy i zjawiska, a więc przyporządkowujemy im znaki. Następnie dbamy, jako społeczeństwo, o to, żeby te znaki stabilnie trwały przy rzeczach i zjawiskach, do których zostały przyporządkowane. Dlatego poprawiamy dzieci, które mylą się w nazywaniu rzeczywistości i popełniają błędy. I dlatego potępiamy kłamstwo - jest ono oceniane negatywnie w każdej kulturze. Kłamcy wprowadzają chaos we wspólnocie ludzkiej. Nazywając rzeczy bez sensu dochodzimy do momentu, w którym nie wiadomo już co jest trujące, a co bezpieczne. Tak to wygląda.
Brak biografii słów pozwala na bałaganiarstwo, manipulacji społeczeństw
Fajnie byłoby podać jakie ćwiczenia,jak trenować ,gdzie ?
Spodziewałem się wspomnienia o języku piraha.
Wymyka się lingwistyki, gdyż nie jest podobno rekurencyjny.
Jego odkrywca Daniel Everett określił go jako język szczęscia.
Ja jako stary koń zacząłem się uczyć podstawowych słów po japońsku.😎🚬 Miło się słucha ten odcinek w tytce. Adios
Tyrce, od tyrania, w Stolicy się tego nauczyłem.
43:00 Do języków zachodnich barbarzyńców czyli Francuzów czy Angoli w ogóle bezsensem jest użycie zapisu alfabetycznego, równie dobrze France mogliby rzeźbić hieroglify. Tak dla fonetycznego zapisu alfabetycznego!
Francuski się fajnie i łatwo zapisuje używając polskiej fonetyki. Że wuz-ą pri.
Mam migreny z aurą i czasem to oznacza przejściową afazję, chyba tego pierwszego typu, broki. To znaczy wszystko rozumiem, ale nie potrafię się ani wysłowić, ani napisać. I to ani ręcznie, ani na klawiaturze. Za pierwszym razem było to wszystko nieco przerażające doświadczenie.
Od dłuższego czasu zastanawiało mnie to jak to jest w języku niemieckim z liczbami. Np u nich 37 mówi się siedem i trzydzieści - dlaczego on mówią to od tyłu, jaką to ma genezę?
Może podobnie jak w j ang łatwiej jest zapamiętać i powiedzieć 20 24 (dwadzieścia dwadzieścia cztery) niż dwa tysiące dwadzieścia cztery
51:30 dziwnym zbigiem okoliczności mi akurat brzydkie słowo sie przewinęło w głowie jako pierwsze 😅
55:40 Późne rozwinięcie mowy jest czynnikiem ryzyka czy Objawem odmiennej struktury neuronalnej? Korelacją nie przyczynowością
Ja nigdy nie miałam problemu z czytaniem ale ostatnio zaczęłam właśnie to o czym pani wspomniała jak gdy czytam książkę to zlewają mi się linijki tekstu. Trudniej mi się płynnie czyta. Więc moje pytanie czy można nabyć dysleksję w późniejszym okresie? Muszę dodać że jestem w spektrum autyzmu. Czy te dwa zaburzenia są ze sobą powiązane? Albo może wada wzroku astygmatyzm sprawia że mam taką trudność w czytaniu
Dzień dobry, proszę o link do rozmowy z radia z Panią z afazją :)
Życie z afazją - 10 lat po udarze
Posłuchaj:
audycje.tokfm.pl/podcast/73545,Zycie-z-afazja-10-lat-po-udarze
Można link do tych badan?
29:01 A ja nie.
Zmysł nieużywany ulega stępieniu. Mi wieloletnie ganianie po nocy z busolą po lesie zmysł magnetyczny odświerzyło - widać te dzieci od małego zwracały uwagę na strony świata i też skojarzyły je z odczuciami zmysłu magnetycznego.
Mam pytanie. Który język jest łatwiejszy do nauki, angielski czy hiszpański?
Szkoda że nie zapytała pani o sztuczne języki bo wiąże się z nimi wiele ciekawych problemów. Pewien Amerykanin nauczył syna klingońskiego jako języka ojczystego, jednak chłopiec wrócił do angielskiego. Istnieje też wiele potwierdzonych przypadków dzieci które nigdy nie nauczyły się żadnego języka bo nikt do nich nic nie mówił. Co do hipotezy Sapiro-Whorfa nie zapytała pani jak używanie alfabetu i logogramów zmienia tok myślenia
Ciekawym zagadnienie jest ustawianie zdarzeń na lini czasu. Cześć ludzi ma linie czasu od lewej do prawej i trochę oddalona od siebie jak by na horyzoncie i takie osoby podobno lepiej pamiętają po kolei co w ich życiu się wydarzyło a inne osoby linie czasu mają tak ze przeszłość jest za nimi a przyszłość przed nimi i te osoby gorzej pamiętają co było (bo jakby tego nie widzą)
czy ktoś coś więcej na ten temat wie?
Spotkałem osobę która nie mogła czytać i pisać bo nie rozpoznawała kształtów. Nawet trójkąta, kwadratu czy kółka nie narysowała bo widziała jakieś kreski bez związku
Kiedy moja babcia miaała wylew i afazję i dlatgeo nie mowiła to była w stanie jednak mowić modlitwy
"mryga", hehe. Moja żona (była z Mazowsza) też tak mówiła. Mruga, droga Pani, mruga...
😀
Ja tego nie rozumiem, na początku lat 80 jak dziecko nie umiało czytać czy pisać było nieukiem, nagle pojawiły się pojęcia dysleksja, dysortografia itp.😅
Czy Pani gość to Polka? Bo ma delikatny akcent wschodni.
Mi bardziej brzmi na trochę zestresowaną niż z akcentem 😁
Dla mnie, jako dla nauczycielki angielskiego, wyjątkowo ciekawe 👍
Jak skomplikowanie albo łatwość języka wpływają na zdolności organizacyjne społeczeństwa? Czyli np. angielski czyli stosunkowo prosty język - rządzi światem
Odniosę się potem.
Teraz uciekam przed
śniegiem by nie być
wykrotem.Zagadnień nieskończoność , teorii
odwrotem. W próbach
koncepcji ,białych plam tu totem.Niezaprzeczalny
praktyki łomotem .
nie drogą szarady
ale myśli splotem !
Słucham i jako mama czwórki dzieci (w tym jednego z dysleksją) zauważam jak bardzo niekorzystne i niesprawiedliwe jest ocenianie podczas nauki języków obcych.
Współcześnie psy już przechodzą test lustra, przynajmniej niektóre. Moje psy też przechodziły bez problemu.
26:05 Ale osoba wychowana w kulturze chińskiej często tak. Jak straszni mieszczanie u Tuwima - wszystko oddzielnie. Znam to z wlasnego doświadczenia - jeden obrazek, konkretnie obraz komorki logicznej w układzie scalonym, można położyć na osiem sposobów. Dla osób z kultury europejskiej zebranie tego do kupy w jedną całość to oczywistosć, dla chińczykow z Chin rzecz czasami niemożliwa...
Co ciekawe - pierwsze badania wykazujące tę odrebność Chińczyków, ze wzgledu na zbyt rasistowski wydźwięk, powtórzono na grupie czystych genetycznie Chińczyków w USA. Wynik - świerzy imigranci jak w Chinach, ich potomstwo ciut lepiej, potomkowie chińskich budowniczych amerykańskich kolei - jak każdy w kulturze europejskiej.
Czyli nie język, którym w domu mówili, a środowisko, które wymuszało zwracanie uwagi na zależnosci różnych rzeczy ze sobą zmieniło im zdolnosć postrzegania.
Ten test kropki, nie wiem czy to taki dobry test dla zwierząt, które przecież nie siedzą przed lustrem codziennie i kropka nie koniecznie może zaskakiwać, przykłuwać uwagę. U mnie rozumienie przestrzenne czasu ustawia przyszłość przede mną powyżej głowy, a przeszłość z tyłu za mną, poniżej bioder.
Jestem dyslektykiem i native polakiem ale po angielsku mi się łatwiej czyta nisz po polsku i zazwyczaj myślę wyobrażeniami i obrazami ,apstraktami
A skąd się wzięło tyle języków?
Ciekawe jak to jest z mowiebiem czyli spiewaniem u ptaków:))
Test lustra mi trochę śmierdzi nierzetelnością. Szczególnie w przypadku psów, które właśnie po zapachu się rozpoznają. Trzebaby wymyśleć odpowiednik testu lustra dla innych zmysłów niż wzrok.
No to ja już nie wiem nic. Chyba u Tomka Rożka było powiedziane, że dzieci wcale nie uczą się jakoś lepiej/łatwiej języków, że to mit. 🤔
w czym problem by czytać, jeść i sluchać muzyki jednoczesnie?
to nawet fajniejsze doznanie bo konkretne fragmentu utworu muzycznego sklejają się ze scenami z książki
Interferencje, tekst piosenki przeszkadza w odbiorze tekstu czytanego
W niektórych czasowniki też - i programy tlumaczace z angielskiego na polski mają z tym problemy, bo czynnosć opisana w pierwszej osobie po angielsku nie definiuje rodzaju podmiotu, trzeba szerszej analizy kontekstowej. Dla ludzi normalne, dla prostych programów niekoniecznie...
51:30 TENIS W PORCIE :p
Test z kropką można też wykorzystać do sprawdzenia cnoty, wystarczy zrobić sobie czerwoną kropkę na środku różdżki i gdy wybranka się zdziwi to znaczy że cnoty już nie ma.
To oczy mowa wokoło 8 minucie jest bardzo przerażajace ze wbrew mojej woli zaprogramowano mi jezyk polski jako natywny 😢😢 zanim sie urodziłem
Przynajmniej w Europie drugim obowiązkowym językiem powinno być esperanto. Wszędzie i każdy dogadały się wszędzie. A i koszta obsługi spadłyby dramatycznie.
Czy wszyscy rozumieją to, co czytają ? Z cala pewnością , nie . Czy wszyscy rozumieją to co słyszą , tez nie !
Więc co się dzieje z naszymi mózgami ?
Jak psy reagują na czerwoną kropkę w miejscu które widzą bez lustra, na przykład na łapie?
Jezyk wplywa na rozumienie/myslenie czy rozumienie wplywa na to jak uksztaltowalismy (i caly czas ksztaltujemy) jezyk? Raczej to drugie... Czyli klucz w hiszpanskim "la llave" jest w rodzajniku zenskim a ze rodzajnik wplywa na postrzeganie klucza jako zenski wiec jest delikatny i gladki w ich postrzeganiu, czy raczej Hiszpanie postrzegali ten przedmiot jako delikatny i gladki wiec nadali mu rodzajnik zenski? Ja zdecydowanie chyle sie ku tej drugiej teorii wiec sie z Pania profesor nie zgadzam...
W przestrzeni
Zwierzęta też rozumieją język, bardziej lub mniej, ale rozumieją. Umią też liczyć.