Ja też wolałbym być nazywany uczniem, a nie "czemu żeś nie przeczytał pięćset-stronicowej lektury w tydzień, mając codziennie 2 strony zadań domowych z każdego przedmiotu, na polski?!".
Zawsze kiedy słyszę o argumencie, że "będzie nam się przecież mylić przez wieloznaczność" pojawiają mi się przed oczami obrazki trzech zamków w podręczniku do trzeciej klasy. Zamek: budowla, suwak w bluzie i zamek w drzwiach. I mimo tylu znaczeń tego słowa jakoś wszyscy wiemy, że zasuwam kurtkę nie fortyfikację.
fakt a największą ironią jest, że część ludzi śmieje się, że kobieta pilot będzie pilotka (a to przecież czapka) a słowo pilot im nie przeszkadza mimo, że to przyrząd do przełączania kanałów w tv ;-)
4:05 myślę, że poślica "odpadła" ze względu na "zwierzęce" skojarzenia- zresztą dość logicznie 4:40 influencer, jako zawód, też brzmiał niepoważnie (chyba nadal trochę brzmi); wiele słów zmienia swoje "nacechowanie"- np. słowo zajebiście już nie oburza wulgarnością tak bardzo jak 10 lat temu 6:15 ten argument najbardziej mnie śmieszy- mamy trudne słowa. Taki nasz język. Jeszcze łączy się z tym argument "odmiany"/ "ale jak to będzie się odmieniać?". Oczywiście nie mamy słów które notorycznie odmieniamy błędnie, mimo że są dość proste (żmija czy książę) 7:38 język nigdy nie zadowoli wszystkich. To po prostu zbyt trudne by 38 milionów ludzi się zadowoliło jednym rozwiązaniem. Co do binarności- już mamy działaczy którzy wraz z społecznością osób niebinarnych próbują opracować jakieś rozwiązanie. Jednak, moim zdaniem, nie wprowadzimy trzeciej, neutralnej płciowo, opcji, gdy nie możemy sobie poradzić z formą bardziej "klasyczną". Wiele osób kwestionuje istnienie osób niebinarnych. Nie wierzę byśmy byli wstanie ogólnie, jako społeczeństwo, zaakceptować form neutralnych, gdy mamy tak ogromny problem z zaakceptowaniem form żeńskich (gdzie istnienia kobiet chyba nikt nie kwestionuje)
Co do argumentu, że feminatywy to kwestia społeczna, a niechęć do ich stosowania to kwestia prywatna - wydaje mi się, że jednak presja na ich stosowanie jest obecnie duża. Na tyle duża, że czasem rozmowa zmienia swoje meritum. Jestem psychologiem (no właśnie: nie psycholożką, bo nie lubię tego określenia i go nie stosuję) i kiedy się tak przedstawiam, to niektóry zwracają mi uwagę, że powinnam używać feminatywu. A ja nie chcę. I zamiast dyskutować o swojej pracy, dyskutuję o feminizmie, czego nie chcę robić. Szanujmy się nawzajem i kiedy ktoś coś osiąga, to pogadajmy o tym, co osiągnął, a nie jak się podpisał. Bo chyba jednak to jest ważniejsze. A co do reszty - dało mi to do myślenia. Przemyślę i może zmienię zdanie? :)
Moim zdaniem należy uszanować Twój wybór. Wiem, że czasami zaciera się granica pomiędzy tym, co publiczne, a tym, co prywatne - myślę, że przynosi to więcej szkody niż pożytku. Byłbym natomiast za używaniem feminatywu „psycholożka” np. w tekstach prasowych na temat przedstawicielek tego zawodu. Mam cichą nadzieję, że się przekonasz 😉 Serdeczności!
Dobrze zauważyłaś, jest to bezsensowna presja. Jeśli ludzie zmienią podejście, to język się też zmieni. Nie trzeba nic promować lub narzucać. Przypomina mi to słowo murzyn. Przez silne wyparcie tego słowa, pośrednio piętnujemy osoby starsze, które je używały.
Totalnie popieram to "ale.." o przyrostku "-ka". Jestem za to fanką końcówek "ini" (mistrzyni, chirurgini) i "a" (nauczyciela), bo brzmią tak dostojnie i poważnie :D Ale niektórych nazw chyba nie da się utworzyć bez tego nieszczęsnego "-ka" (np, lekarz - lekarka, chyba inaczej się nie da). Oprócz tego uważam że feminatywy pomagają zachować konsekweność - nie lubię tej wybiórczości, że sprzątaczka czy nauczycielka mogą być, ale psycholożka czy adwokatka to już wymysły i nowomowa 🙆 Albo wszędzie albo nigdzie.
Miałam przyjemność rozmawiać o feminatywach z profesorem Bralczykiem i podzielam jego zdanie, doszłam również do wniosku, iż ja nie chcę aby były one używane w stosunku do mojej osoby. Gdybym marzyła o zostaniu betoniarzem, a ktokolwiek używał by feminatywu... Egh nie byłabym zadowolona
Jako ten zły nacjonalista powiem tak: dla mnie akurat zawsze dziwnym było, żeby mówić na kobietę w rodzaju męskim, patrz "pani adwokat", no, ale całkiem zrozumiałe, skoro funkcje publiczne były, z grubsza rzecz biorąc, przez całe istnienie ludzkości do ok. 100 lat temu piastowane przez mężczyzn. Raczej nie ma co się łudzić, nawet na chłopski rozum, że taki stan rzeczy nie wpływa na nasze kształtowanie sobie obrazu świata i postrzeganie płci w różnych aspektach. Niemniej wychodzę z założenia, że każdy stwarza jakieś pozory, często niesłuszne, ale już jego w tym głowa, by sobie z nimi prowadzić, albo poszukać szczęścia gdzie indziej. Nie chcę za mocno uciekać w dygresję i poruszać dysputy o szansach kobiet na sukces, ale na marginesie dodam, że z doświadczenia wiem, że w najbardziej męskich środowiskach zawodowych, czy szkolnych/uczelnianych kobiety są traktowane z wszelkimi honorami, pod warunkiem, że ogarniają i nie księżniczkują Wobec powyższego przy całej niechęci do feministek i lewactwa mogę się uznać nawet za zwolennika damskich przyrostków, co więcej, jestem w stanie przyznać, że rechotanie ze słowa doktorka to trochę prostactwo, ale nie ma sensu bić piany. Może się przyjmie, może nie, jeśli mamy wybrać kiedyś kobietę na prezydentkę to niech zdobędzie te posadę kompetencjami, a nie szantażem emocjonalnym, że kobiety muszą się wyrwać z patriarchatu.
Bardzo nie lubię takich okreslen, jak psycholożka czy socjolożka. Dytektorka też nie jest ładnym okresleniem, ale do tej nazwy się przyzwyczaiłam. Ach te feminiatywy, wolę stare formy. Dziękuję za bardzo ciekawy odcinek.
Podoba mi się argument prof. Bralczyka, w którym podaje, że gdy kobieta jest najlepszą pisarką lub chirurżką, to jest nią tylko wśród kobiet, natomiast jeśli kobieta jest najlepszym pisarzem lub chirurgiem, to zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn. Mając to na względzie, zdecydowanie lepiej jest być operowanym przez najlepszego chirurga (niezależnie od tego jakiej jest płci), niż przez najlepszą chirurżkę.
O, dzięki. Domyślam się, że to jest wypowiedź prof. Bralczyka, której poszukiwałam. I zgadzam się z nią. Symetrii znaczeniowej między maskulinatywami a feminatywami nie ma i... pojawi się ona może za 107 lat... #nieczekam107lat - powinno wyjaśnić sprawę.
@@kronika13 Nigdy się taka symetria nie pojawi. Płcie mają swoje preferencje. Po drugie nie ma, żadnego nacisku na zwalczanie dyskryminacji facetów w dziadzinach zdominowanych przez kobiety.
@@mariaanna7409 Która? ta przywołana #? No to skoro szkoda słów, to czemu ich nie pożałowałaś i wyprodukowałaś aż dziewięć?... Ludzie, naprawdę myślcie, zanim coś odszczekniecie, bo tylko komedie odgrywacie.
Bardzo mi się podoba takie obiektywne podejście do tego :3 Ja osobiście raczej feminatywów nie używam, z wyjątkiem tych już bardzo popularnych. Jedyne czemu jestem przeciwny to narzucanie ich użycia przez skrajną lewicę (chociaż sam niby do niej należę 😂). Myśle ze nie powinno nikogo obrazić powiedzenie „pani doktor” a nie „doktorka” i obie te formy powinny być na równi „poprawne”. I po prostu poczekać jak się to rozwinie :b
Skoro kontekst rozstrzyga o znaczeniu, to czemu mamy decydować się na jedno rozwiązanie? Niech każdy mówi tak jak mu wygodnie, bo czy powiem "byłem u posłanki" czy "Pani poseł" to odbiorca zrozumie, że chodzi o kobietę. W języku polskim najciekawsza jest chyba ta różnorodność i o nią wydaje się, że warto zabiegać. Więc mówmy i piszmy jak nam wygodnie, dopóki jakaś forma nie będzie po prostu niezgodna z zasadami gramatyki języka polskiego.
Super odcinek, jak zawsze! Bardzo mnie interesuje kwestia zaimków, czy zwrotów neutralnych płciowo w j.polskim. Mój przyjaciel jest osobą niebinarną, na co dzień używa słów jak "poszłom" czy "zrobiłom", ciekami mnie na ile takie formy są poprawne gramatycznie. Mógłbyś tą kwestię poruszyć w jakimś odcinku? Z góry dziękuję
Są poprawne gramatycznie i istniały w dawnej polszczyźnie (używa ich np. Franciszek Karpiński). Pozostałością po tego typu formach jest zdanie, które rodzic może wypowiedzieć do dziecka "Coś ty narobiło!?", które jest prawie równoznaczne zdaniu "Co ty narobiloś!?"
Bardzo dobry odcinek, jak zawsze, chociaż widząc komentarze mam wrażenie że potrzebny jest jeszcze jeden - objaśniający historyczny kontekst tego, skąd feminatywy się wzięły, dlaczego są tak istotne, oraz przytaczający bardziej szczegółowo wyniki wspomnianego przez Ciebie badania (wiem że mówiłeś już o tym w innym odcinku ale chyba nie wszyscy go widzieli) i może kilku jeszcze innych ciekawych prac.
Wbrew pozorom dokladanie feminatywów do języka polskiego może powodować całkowitą rewolucję w niektórych obszarach. Jako że każdy podaje przykłady to proszę: pilot i pilotka. Tylko że pilotka to obecnie taka czapka. Więc żeby język był precyzyjny o co podobno chodzi to trzeba zmienić nazwę czapki A tak naprawdę wielu rzeczy. Zresztą w męskich formach też są feminatywy np mężczyzna , tata I nikt nie robi z tego problemu. Problem pochodzi z języka angielskiego gdzie można I łatwiej jest robić takie eksperymenty a język polski jest językiem fleksyjnym i wychodzą debilizmy. Język ewoluje zawsze Ale nigdy nie na dziko i agresywnie tylko naturalnie.
@@wazon78 świetny przykład. Dobrze że słowo "pilot" nie funkcjonuje w języku polskim jako nazwa żadnego przedmiotu codziennego użytku bo z pewnością nie podołalibyśmy zrozumieć sensu zdania w tak szalonej sytuacji.
@@rockingpinaple To o czym myślisz to jest akurat po polsku kontroler potocznie nazywany pilotem szkoda tylko że się nie odniosłaś do żeńsķich końcówek w meskoosobowych słowach I że nikt nie robi z tego problemu. To są rewolucje na siłę zupełnie nic nie wnoszące. Dla wariatów którzy chcą ciągle z czymś walczyć. Jeszcze nie słyszałam żeby jakiś facet chciał być mężczyznem a nie mężczyzną
@@wazon78Pilot może być do telewizora :) Może jak jakaś kobieta chce być naukowczynią to niech sobie tak mówi, co wam do tego panowie? :) Bo w sumie to nic.
@@wazon78 Panowie nie chcą być choćby kosmetyczką ;) język nieustannie ewoluuje i skoro kobieta może mieć tytuł doktora, to dlaczego mielibyśmy nie pozwolić, aby miała swoją kobiecą nazwę, może ale nie musi i nie ma w tym nic złego, że kobieta jest żołnierką, doktorką czy magistrą. 100 lat temu te słowa były, potem zanikły - może warto powrócić do nomen omen tradycji skoro tylu tradycjonalistów walczy o to, aby feminatywy zostawić w spokoju. Na pana wychowawcę w przedszkolu nie powiesz przecież "przedszkolanka", to dlaczego tak nalega się, aby na kobietę mówić męską formą?
Prawdziwi językoznawcy nie atakują zmian i inwencji językowych i mówią, ze "TAK MÓWIĆ WOLNO A TAK NIE WOLNO". Językoznawstwo to nauka, badania nad różnymi zdarzeniami w języku, nie wartościowanie *naturalnych* różnic , bo to zawsze jest subiektywne
Co do języka niebinarnego, istnieje kolektyw Rada Języka Neutralnego, który prowadzi stronę na temat języka inkluzywnego i proponuje tam różne formy tworzenia neutralnych zwrotów :)
To jest wymysł kompletnie niepotrzebny. To że jakiś promil społeczeństwa ma problemy psychiczne nie powinno rzutować na całe społeczeństwo, a już tym bardziej na język.
@Maria Anna zanim pokusiłbym się o tak krzywdzące twierdzenia, poczytałbym trochę na ten temat. Polecam na przykład książkę „Niebinarne i wielowarstwowe pojęci płci” prof. Renaty Ziemińskiej. Serdeczności!
@@Mateusz_Adamczyk nie neguje istnienia zaburzeń osobowości, a jedynie propagowanie tego jako coś zupełnie normalnego i występującego znacznie częściej niż w rzeczywistości. Młodzież modnie zaczyna się zastanawiać nad swoją tożsamością płciową bo przecież tyle płci i orientacji, nie można być zwykłym heteroseksualnym mężczyzna/kobietą. Dochodzi do takich absurdów jak nazywanie matek osobami karmiącymi, żeby się przypadkiem transeksualnym ludziom przykro nie zrobiło.
@Maria Anna niebinarność nie jest zaburzeniem. Znowu odsyłam do literatury fachowej, bo trudno dyskutować z uprzedzeniami. Można być heteroseksualnym mężczyzną czy też heteroseksualną kobietą - nie wiem, skąd pomysł, że nie. Jednak przywoływanie tu wyłącznie argumentu seksualności jest ogromnym uproszczeniem, bo tożsamość płciowa i orientacja to nie to samo. A jeśli absurdem nazywasz ludzkie uczucia, to nie widzę szans na porozumienie, a szkoda. Nie chcesz się posługiwać językiem inkluzywnym, nie rób tego - Twoja sprawa.
Bardzo ciekawy odcinek! Z tym co powiedziano w filmie w sumie mógłbym się zgodzić, niemniej jednak zawsze kiedy chodzi o feminatywy, nikt z jakiegoś powodu nie próbuje przyjrzeć się podstawowej tezie, mianowicie że feminatywy muszą zrobić kobiety widoczniejszymi, ulepszyć ich stanowisko w społeczeństwie itd. To przecież wynika z hipotezy relatywizmu językowego ("Język kształtuje rzeczywistość"). Ale nie ma normalnego dowodu na to że to jest prawda, badania potwierdzają jakieś śmieszne różnice, np, Rosjanin lepiej ogarnia różnicę pomiędzy błękitną a niebieską liniami moskiewskiego metra niż Amerykanin (po rosyjsku "niebieski" i "błękitny", tak samo jak po polsku, są dwoma różnymi słowami). Jeśli popatrzeć na to, w jakich językach feminatywy obowiązują zawsze, to żadnej korelacji nie zauważymy. Np obowiązują one w hiszpańskim i portugalskim - to nic nie daje bo tymi językami mówi się w wielu przeróżnych krajach i stanowisko kobiet w nich też jest przeróżne, oraz np w językach nach-dagestańskich, na północnym wschodzie Kaukazu, gdzie kobiety mają się oczywiście gorzej niż w Polsce. Można też zastanowić się, czy feminatywy będą robić kobiety widoczniejsze, gdy staną się normą (normą w sensie że dosłownie wszyscy będą tak mówić) i czy to nie jest tak że przyciągają one uwagę tylko dlatego że brzmią niezwykle. Przecież kiedy używamy zwykłych form żeńskich, nie bardzo zastanawiamy się nad tym że to była akurat kobieta, po prostu mówimy to i żyjemy dalej, tak samo jak jest z rodzajem gramatycznym. Owszem, feminatywy bynajmniej nie popsują języka i nie zrobią nikomu żadnej krzywdy, ale korzyści prawdopodobnie też nie przyniosą.
Zabrakło tylko rysu historycznego! Feminatywy były przecież obecne w języku jeszcze w międzywojniu - I bylo ich zdecydowanie więcej, niż teraz jesteśmy w stanie sobie to wyobrazić. To czasy PRL ubiły te formy i teraz wydaje nam się, że to "lewacki wymysł" naszych czasów.
Cieszy mnie, że nagrałeś taki odcinek :) Każdy powinien móc swobodnie przekazać swoje myśli za pomocą języka. Nieraz zdarzyło mi się opowiadać jakąś historię i za dużo uwagi poświęcać temu, że np. kierowca autobusu "była kobietą" (bo było to w jakiś sposób ważne dla historii). Jeśli mogę przekazać informację o płci kierowcy za pomocą słowa "kierowczyni", to będę z tego korzystać. Co prawda, póki co głównie w rozmowach prywatnych, bo większość z tych słów jest z nami za krótko i jeszcze nie czuję się komfortowo używając ich np. w pracy. Tak trzymaj :)
Jako osobę niebinarną niesamowicie mnie ucieszyło, że napomknąłeś o istnieniu osób niebinarnych płciowo w języku i poszukiwaniu przez nas form neutralnych! Będę czekać na filmiki poruszające ten temat
@@p0lma Myślę że dobrze wiesz co mam na myśli :) moim zdaniem są to wymysły w celu namieszania młodym ludziom w głowach. Niszczenie tożsamości a później takie osoby mają problemy emocjonalne, depresje, inne zaburzenia.
@; fajnie jak dorosły i dojrzały człowiek który jest już doświadczony w temacie swojej seksualności mówi że jest niebinarny, a nie nastolatki bo taka moda. Są różne odchylenia od normy i to jest niezaprzeczalne, nie znaczy to że należy dzieciom kłaść to do głowy i siać wątpliwości, słabsze jednostki łatwo manipulować a dzieci podwójnie łatwo.
@Rony Ariel świetnie, to istnieje i co w związku z tym? Tak samo faktem naukowym jest istnienie pedofilii, zoofilii i wielu innych zaburzeń, tylko co to zmienia?
Czekałam na ten film! Dziękuję :) Przyznam, że mnie też argument o wieloznaczności bardzo bawi :D tak samo jak argument o wymowie. Ostatnio na zajęciach używałam słowa neurochirurżka - pojawiał się w tekście arabskojęzycznym, więc tłumacząc, używałam go w niemal każdym przypadku. I żyję, język też mam wciąż w jednym kawałku, haha. Mamy dużo słów, które mogą sprawdzać problem w wymowie, ale tylko feminatywy próbuje się odrzucać.
W formie "ta ministra" najbardziej mi się nie podoba to, że za bardzo brzmi jak dopełniacz od słowa "minister". To już prędzej by mi się widziała "ministerka"...
Jak zwykle wspaniale przygotowany materiał. Merytorycznie i zwięźle. Trzymam kciuki za rozwój kanału, często masowo oglądamy głupoty w Internecie, a taki kanał jak Twój zasługuje na dużo więcej wyświetleń. :-)
A co ma powiedzieć chłopak, którego urodziła we Francji niezamezna Polka i on ma na nazwisko Kowalska? Francuski sąd nie wyraził zgody na męską formę nazwiska. Drukarka brzmi ładnie, myślę, że ten feminityw jest łatwy do przyswojenia.
Nie wszystko, co kończy się na literę "a" ma gramatycznie rodzaj żeński - żenada pierdolić takie uproszczenia. Mamy słowa kierowca (maskulinatyw) i KIEROWCZYNI (feminatyw). Drukarz (maskulinatyw) i drukarzyni (feminatyw) 🙄🙄🙄
@@silverandcoldone Tak z ciekawości, od kiedy mamy słowo 'drukarzyni'? Zakończenia -ARZ: Lekarz - lekarka Dziennikarz - dziennikarka Pisarz - pisarka Malarz - malarka itd. Zakończenia -C-: Sprzedawca - sprzedawczyni Dozorca - dozorczyni Bywalec - bywalczyni Strzelec - strzelczyni itd. Skąd ta 'drukarzyni', bo oczywistym jest, że nie z podstawowych zasad językowych? Czy jakimiś dziwnym tokiem rozumowania, ktoś (właściwie KTO?) pomyślał: -- skoro żeńskim odpowiednikiem słowa GOSPODARZ jest GOSPODYNI -- to żeńskim odpowiednikiem słowa DRUKARZ jest DRUKARZYNI? GOSPODYNI jest prasłowiańskim odpowiednikiem słowa GOSPODIN (Pan) i oznaczało jego żonę (2:53) GOSPODARZ przypałętał się z czasem. Można tłumaczyć, że mamy MISTRZ i MISTRZYNI, to DRUKARZYNI jest również zalecanym słowem. Ale JAK brzmiałby żeński odpowiednik MISTRZA, jeśli dodalibyśmy NEUTRALNE i NATURALNE -KA? MISTRZKA. Cztery spółgłoski i automatycznie chcę je uprościć do MISZCZKA - jak to brzmi? MISTRZ i MISZCZKA. Dlatego przyjęło się, że przy skupisku spółgłosek, które powodują 'dziwną' asymilację nie stosujemy -KA, bo jak brzmiałby męski odpowiednik żeńskiego MISZCZKA? MISZCZEK? Stąd również SKOCZEK i SKOCZKINI a nie SKOCZKA (bo BIEGACZKA --> BIEGACZ, więc SKOCZKA --> SKOCZ?) Ale DRUKARZYNI nie podpada pod ten punkt. Dlatego nie ma najmniejszego powodu, dla którego nie powinniśmy uznać słowa DRUKARKA jako żeński odpowiednik słowa DRUKARZ (tworzenie tysiąca wyjątków, bo 'tak' nie jest przekonujące). Jeśli ktoś wymyślił słowo DRUKARZYNI (zniosłabym je, gdyby chociaż BRZMIAŁO lepiej niż DRUKARKA) tylko dlatego, że słowo DRUKARKA ma już jakieś znaczenie - to jest ŻADEN ARGUMENT. Słowo KANAPA i KANAPKA w zwykłym obiegu nie znaczą tego samego. Jednak możemy KANAPĘ zdrobnić do KANAPKI. I język nie widzi problemu. Podobnie dziwnym argumentem dla mnie jest, że słowo MOŻE i MORZE nie mogą być pisane jednakowo (nie piszę, że mają być). Jednak od setek lat ludzie używali języka mówionego i nadal oba słowa są w obiegu -- chociaż [MOŻE] ma dwa znaczenia. Osobiście najdziwniejszym argumentem dla mnie jest to, że ludzie sprzeczają się o rzeczowniki, których znaczenie w języku bardzo łatwo opisać. Ale jak zdefiniować poszczególne przymiotniki czy czasowniki? Przymiotnik wymaga dużo większej przestrzeni, ale jednak WOLNY oznacza zarówno człowieka powolnego, jak i wolny pokój, jak i wolny taniec, jak i człowieka cieszącego się wolnością czy człowieka bez partnera. I nadal istnieje... Podobnie słowo POŻYCZYĆ oznacza zmniejszyć, jak i zwiększyć ilość posiadanych dóbr. Jednak nadal ten czasownik funkcjonuje i bez rozbudowanego kontekstu (którego rzeczowniki nie potrzebują w takim stopniu) nie rozumiem co oznacza: "Alicja jest zła, bo Mariusz znów pożyczył pieniądze." Jeśli jesteśmy w stanie używać przymiotników/czasowników i nadal zrozumiale się komunikować (kontekst-kontekst-konteks ;) ), czemu nagle słowo DRUKARKA czy ADWOKATKA (ale nie KOSMETYCZKA) stało się jakimś problemem? Ponadto przyznaję, że kiedy pierwszy raz usłyszałam zwrot PANI MINISTRA to go nie akceptowałam i zajęło mi to kilka lat, żeby się przyzwyczaić. Mój mózg nie akceptował powielania żeńskości danego zwrotu, zarówno PANI jak MINISTRA -- prawdopodobnie gdyby cała dyskusja nie była na tle politycznym, gdzie dziennikarze tytułowali: "PANI MINISTRA MUCHA" a nie tworzyli neutralne zwroty typu "Dziś ministra sportu powiedziała, że..." -- mój mózg nie potrzebowałby lat, żeby odciąć się od czegoś co uważałam za nietrafnie prowadzoną propagandę. Zgodnie z efektem czystej ekspozycji CZĘSTSZY KONTAKT ze słowem zmienił moje nastawienie. pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_czystej_ekspozycji Pozdrawiam, tak tylko chciałam dołączyć się do dyskusji ;)
Cześć! Z reguły nie komentuję tutaj, ale jako że poruszasz już drugi temat, który opracowywałem na studiach (po uzgodnieniu przeczenia), może czas podziękować :) Bardzo ciekawy odcinek, brzmi wręcz, jakbyśmy korzystali z tych samych źródeł co do argumentów przeciwko feminatywom ;) bardzo miło zaskakuje mnie też, że nawiązałeś do neutratywów, możliwe, że słyszałeś o takich dwóch inicjatywach na fb: Słownik Empatyczny JP i Słownik Neutratywów. Sam natknąłem się na nie, przygotowując referat, i jakkolwiek formy przez nie promowane brzmią co najmniej bardzo niecodziennie, uważam, że to fantastyczny projekt! Zachęcam też do zgłębienia form inkluzywnych w perspektywie porównawczej, dużo ciekawego dzieje się ostatnio przede wszystkim w języku hiszpańskim ;)
Ach! I warto wspomnieć o tym, że feminatywa były powszechnie stosowane w Polsce międzywojennej, a na asymetrie rodzajowo-płciowe zwrócił uwagę już sam Baudouin de Courtenay :>
Doskonale wyjaśnił Pan ten temat. Zaraz będzie "doktorożka". Brzmi to bardzo nie ładnie. Za chwilę "kierowczyni" autobusu zawiezie mnie do pracy. Uszy bolą. Pozdrawiam.
Skoro są "sprawca" i "sprawczyni", to forma "kierowczyni" od słowa "kierowca" wydaje mi się tak intuicyjna i niemalże naturalna, że aż dziw że się jeszcze oficjalnie nie przyjęła.
Jak każda przesada robienie feminatywów na siłę bez ostrożności komplikuje język (nie wszystkie reguły się sprawdzają) i ośmiesza językoznawców pomimo tzw. poprawności politycznej. Przecież język jest żywym tworem i narzucanie sztucznych reguł nie jest dobre. W sumie kanał jest bardzo ciekawy i warto go oglądać.
"Przecież język jest żywym tworem i narzucanie sztucznych reguł nie jest dobre." To w takim razie jak te reguły mają powstać jeśli ktoś ich nie wymyśli i nie zacznie używać? Oczywiście, język jest żywym tworem, ale wszystko w języku jest sztuczne: znaczenie, gramatyka, pismo itp.
Świetny odcinek! Bardzo dobrze tłumaczy, że taki podział jest potrzebny. Co więcej, został poruszony temat języka neutralnego, co stworzyło doskonale podsumowanie tematu. Właśnie! Podsumowanie, a nie zamknięcie, bo tworzenie rodzajów żeńskich to dopiero początek potrzebnej reformy. Wiele razy w polskim języku spotkałam się z pisaniem "spotykałxm", żeby uniknąć formy, ale jak to będzie z językiem mówionym? Codziennie spotykam się z tym problemem, ponieważ mój przyjaciel jest osobą transpłciową, jednak nie powiedział jeszcze o tym ludziom z naszego otoczenia. Oboje musimy mocno się namęczyć, mówić niewyraźnie, ściszać głos i myśleć nad taką formą, która nie ujawni płci. A przecież po angielsku byłoby o wiele prościej, wystarczyłoby "they" i po sprawie! Dlatego właśnie, żeby język polski dalej był tak piękny, należy do dostosować po potrzeb społeczeństwa tak, żeby każdy swodobnie mógł go używać
@@namedesired nie, tutaj zupełnie nie chodzi o tolerancję i sama też strasznie się męczę czytając zapisy z "x", więc to kolejny powód, żeby szukać innych rozwiązań. Rzeczywiście to wygląda bardzo nieestetycznie i źle
Mnie też formy z „x” męczą w tekstach. Ale to propozycja jedna z wielu. Taki podkreślnik na przykład nie powoduje u mnie problemów z czytaniem (spotkał_m).
Bym dyskutował czy aby zasada im więcej różnych pojęć oddających różne rzeczy czy zjawiska tym lepiej. Pozwala to wprawdze szybko odróżnić jedno od drugiego, z drugiej strony może komplikować problem jeśli różnica między nimi jest w danym momencie bez znaczenia. Weźmy na przykład takie słowa jak: kłamstwo, dezinformacja, manipulacja, konfabulacja, itp. Jeśli ktoś zajmuje się problematyką walki informacyjnej, za pewne potrzebuje je rozróżniać, bo w tej dziedzinie należy je rozpatrywać osobno. Jednak jeśli jako ja, słyszę czyjąś opinię interesuje mnie głównie czy informacja jest wiarygodna i mało mnie obchodzi czy ktoś naumyślnie chce mnie oszukać czy może sam wierzy w to co mówi, dlatego dla mnie po prostu plecie głupoty, a jeśli ktoś tłumaczy że dana osoba nie kłamie tylko konfabuluje, mąci mi w głowie i odciąga od sedna. Możliwości naszych umysłów są bardzo ograniczone, więc należy uważać z komplikowaniem problemu zbyt skomplikowanym językiem. Idąc dalej tym tropem, w tym szczególnym przypadku, należy zastanowić się czy informacja czy mówimy o kobiecie czy mężczyźnie zasługuje na rozróżnienie. Jeśli zgadzamy się, że chcemy być społeczeństwem równouprawnionym, w którym traktujemy się tak samo bez względu na płeć, jest to informacja nadmiarowa, jednocześnie mogąca sugerować, że jednak jest różnica między sędzią, a sędziną. W takim wypadku należałoby przemyśleć czy chcemy w ogóle rozróżnień według płci, czy potrzebujemy rodzajów gramatycznych. Chociaż te drugie mają tę ciekawą cechę, że używając zaimków możemy wskazać na więcej niż jeden podmiot czy przedzmiot.
Gdyby za przykład posłużyć się odmianą feminatywu "ministra", w dopełniaczu (kogo? czego?) powiedziałby Pan "dziekany" - a więc "idę do dziekany". Forma "dziekanej" podobna jest do odmiany rzeczownika "ukochana", dla którego dopełniacz to faktycznie "kochanej". Intuicyjnie ani jedna, ani druga forma nie jest niepoprawna, ja posłużyłabym się jednak tą pierwszą - wydaje mi się poprawniejsza i brzmi profesjonalniej (też dlatego, że "kochana" może być również przymiotnikiem i taka odmiana będzie częstsza właśnie dla przymiotników)
Fajna próba robienia z minusa, plus. Zdarza mi się uczyć polskiego obcokrajowcom. Dopiero wtedy uświadamiam sobie, że nasz język powinniśmy upraszczać, a nie komplikować. Rozumiem całą ideologię za tym stojącą, ale mam pytanie. Czy powinniśmy ukierunkowywać język w taki sztuczny sposób, czy pozwolić na jego naturalną zmianę?
6:49 Takie coś jest bolesne do języka.. tak jakby. Sam właśnie mówiłeś, że im więcej precyzyjnych słów w języku tym lepiej - i totalnie się z tym zgadzam! Z drugiej strony, Psycholog Anna Kowalska w zasadzie każdemu będzie bardziej pasować niż mniej znana 'psycholożka', choć możliwe, że znalazłyby się jakieś zawody, gdzie taki feminatyw przydałby się.. ale to pewnie można szukać i szukać :P A jeszcze co do precyzji.. Ile razy wolałem użyć angielskiego słowa zamiast polskiego bo czułem, że zwyczajnie informacja będzie bardziej dokładna, tyle, że znowu średnio lub w ogóle to nie działa to z osobami nie znających języka lub 'slangu' w jakiejś społeczności, gdzie akurat dane słowo może być już wręcz polskie :P Ciekawsze jednak to, że zazwyczaj da radę zastąpić dane słowo na polskie (nawet jeśli wydaje się niedokładne, ale konteksty itp. wiadomo), ale jednak mam wrażenie, że no zwyczajnie czasem nie ma takiej siły i po polsku to trzeba aż zdaniem lub dwoma się wysilić, żeby coś opisać xD Możliwe, że na jakieś słowa istnieją polskie odpowiedniki, ale są mało znane..?
To może i jest głupie pytanie, ale pojawiło się w mojej głowie i nie daje mi spokoju. Otóż, dlaczego jest ta noc, a nie ten noc? Czyli ogólnie, skąd wziął się rodzaj rzeczownika w przypadkach, kiedy to nie wynika np. z bycia samcem/samicą?
Drogi Panie Mateuszu, Dziękuję za tak interesujący temat. Mam pytanie z innej dziedziny: jak brzmi biernik od słów typu pomidor, ogórek? Według reguły powinien być jak mianownik, czyż nie? Czy zatem "mam ogórek" jest poprawne? Dziękuję!! Pozdrawiam
"-ówna" - córka (chyba że męska forma kończy się na samogłoskę, to wtedy będzie "-anka") "-owa" - żona (chyba że męska forma kończy się na samogłoskę, to wtedy będzie "-ina" albo "-yna") W tym wypadku liczy się tylko stan cywilny kobiety, a nie jej wiek. W ostateczności można też zrezygnować z tworzenia feminatywów dla nazwisk będących rzeczownikami.
Te problemy komunikacyjne działają też na innym poziomie - mamy spory kłopot ze znalezieniem formy żeńskiej nazwy zawodu zdominowanego przez mężczyzn, ale co dopiero z męską formą słowa "niania" lub "prostytutka"
@@nevermore5053 tak, wiem, że skojarzenia są jednoznaczne i to nie jest tak, że propaguję użycie tego słowa, bo też wolę sformułowanie pracownik seksualny - podałam je jako przykład słowa, od którego problematyczne będzie utworzenie męskiej formy, bo akurat to przyszło mi do głowy
Mam wrażenie, że kwestie estetyczne budzą najwięcej emocji - mi to nie brzmi, mi to brzmi, nieładnie, ładnie, twardo, miękko... Jednak według mnie kwestia korzyści społecznych (szczególnie, że mówimy tu aż o połowie społeczeństwa, którą język pomija) i normalizacji obecności wszystkich płci we wszystkich zawodach jest ważniejsza. Jednak ostatnie "ale" zaskoczyło mnie trochę i będę musiała to rozważyć!
A ja się zastanawiam jak będą brzmiały feminatywy od nazwy stanowisk władz gminy. Wójt -> wójtyni? (bo przecież wójtowa to żona wójta), analogicznie burmistrz ->burmistrzyni a od prezydenta prezydentka?
Osobiście nie mam nic przeciwko "burmistrzyni" - jest "mistrzyni", jest "ochmistrzyni", więc czemuż by nie "burmistrzyni"? Nawet korekta z YT mi nie podkreśla...
W 100% popieram feminatywy, ale w wielu przypadkach nie zgadzam się z dodawaniem przyrostka -a. Zawsze wydawało mi się, że ministerka i dziekanka są bardziej naturalne niż ministra i dziekana. I tutaj też użyłabym argumentu kontekstu, że dziekanka jako urlop nie będzie nam się mylić z panią dziekanka. A Ty Mateuszu, co o tym sądzisz? Jest jakiś argument ze strony językowej za tym, że końcówka -a w tych przypadkach jest bardziej poprawna niż -ka?
Nie potrafię się przyzwyczaić do nowych feminitywów typu: muzyczka, architektka, gościni czy choćby psycholożka. Wciąż używam Pani + zajmowana funkcja.
O ile dla mnie adjuntka brzmi zupełnie normalnie, pediatrka brzmi trochę twardo z tym -rka po -t, ale wciąż do przyjęcia to chirurżka brzmi zupełnie śmiesznie i dziwnie. A więcej, chirurżka wypowiada się na tym trudno, że pewnie dojdzie lub doszłoby do tego, że będzie szybko wymawiana niedbale, tak jak to można powiedzieć o "dzienobry" "tajest"(tak jest), czyli "chiru'szki". Tak ja to widzę ^^ ....a tak poza tym to bardzo fajny odcinek.
Hmm… moi znajomi też mnie o to pytają, ale na dobrą sprawę nie robię nic szczególnego. W moim mieszkaniu paprotki chyba czują się dobrze. Raz w tygodniu wsadzam je do wanny i spryskuję prysznicem. Może to je ta pobudza do życia? 🤔😄
Moim zdaniem niezależnie od tego jak się nazywamy - kucharz czy kucharka - zawód wykonujemy ten sam, więc nie rozumiem tego przesadnego parcia na te feminatywy.
Ja nie mam problemu z feminatywami, ale niektóre faktycznie są trudne do wymówienia i przyswojenia, bo brzmią tak jakoś niezgrabnie, jak np. wspomniana chirurżka czy architektka... Tak na marginesie to nie wiedziałam, że żeńska forma posła to poślica i trochę mnie to ubawiło :D Dziękuję za ciekawe i treściwe materiały! :)
Pomijając względy językowe czy nie lepiej mówić dziewczynkom że mogą być prawnikami, naukowcami czy kimkolwiek chcą zamiast tworzyć do wszystkiego formy męskie i żeńskie które właśnie dzielą społeczeństwo na 2 grupy.
Feminatywy są potrzebne i przyjmą się, bo są praktyczne. Zamiast kombinować, jak tu powiedzieć o pani psycholog, po prostu powiem psycholożka i po iluś razach przestanie mnie to słowo dziwić. Gorsze są potworki językowe typu "gościni", które są zupełnie niepotrzebne. To tak, jakbym o sobie miał mówić "osób", bo "osoba" dotyczy kobiet.
Czy facet wykonujący pracę w przedszkolu będzie miał nazwę dwoczłonową? Raczej nie da się od słowa "przedszkolanka" utworzyć męskiego rodzaju. Czyli wychowawca przedszkolny? opiekun przedszkolny?
4:58 Dlatego słowa takie jak "cyjanek", albo "Treblinka" jakoś tak dziwnie brzmią. Do tego "cyjanku" na początku nie mogłam się przyzwyczaić, zbyt milutko i niegroźnie to brzmi.
@@namedesired Wiem, ale po raz pierwszy usłyszałam tę nazwę, jeszcze zanim się tego dowiedziałam. I może to głupie, ale nadal trochę brzmi to dla mnie jak zdrobnienie.
Jestem za wymianą feminatywów na maskulinatywy: ten wojen, ten chorób, ten epidem chińskiego wirusa itd. Poseł - poślica Osioł - oślica A tak na poważnie, to kolega zaprzecza sam sobie, najpierw mówi, że feminatywy pozwalają na bardziej dokładne wyrażanie myśli i wspomagają lepszą komunikacje, a potem nagle twierdzi, że właściwie język ludzki zawsze był wieloznaczny i nie sprawia to kłopotów w komunikowaniu się.
Autor sobie nie zaprzecza - feminatywów jest wiele i pozwalają na dokładniejsze wyrażanie myśli, tylko procent z nich będzie wieloznaczny (a ten problem rozwiązuje kontekst)
Żeńską formą wyrazu POSŁANIEC jest wyraz POSŁANNICA/POSŁANNICZKA, co wie chyba każdy wierzący katolik, bo to jeden z tytułów Maryi matki Jezusa. Ogólnie Biblia i teksty kościelne są pełne feminatywów, więc nie wiem o co chodzi "obrońcą tradycji". Osobiście lubię feminatywy, choć nie wszystkie, bo wolę te z końcówką -ini, -nia lub -a. Końcówka -ka brzmi dość lekceważąco. PSYCHOLOGINI/PSYCHOLOGINIA brzmi dla mnie lepiej niż PSYCHOLOŻKA. Co ciekawe Rosjanie też przechodzą tę debatę i tam wygrywa strona, która nie chce ich używać, chociaż Rosjanie są często w swoim języku alogicznie konserwatywni. W rosyjskim np. jeździ się "na metro", albo "na pojezdie" (dosłownie na pociągu), bo skoro kiedyś ludzie jeździli "na koniu" lub "na wozie", to nie mogą jeździć "w metro" lub "w pojezdie", logika.
kiedyś, czytając książkę, spotkałam się ze słowem "szpiegini", jako damską formę szpiega i wydało mi się to wtedy dziwne, ale teraz, gdy już się z tym słowem osłuchałam to wydaje mi się bardzo ciekawym i ładnie brzmiącym feminatywem
Kiedyś zostałem skarcony przez nauczycielkę za to, że w artykule na szkolną stronę internetową użyłem określenia "dyrektorka" zamiast "dyrektor" (bo to była kobieta, więc napisałem to intuicyjnie). To było dawno, ale ciekawi mnie, czy teraz, bądź za kilka lat, tak samo byłby mi wytknięty ten "błąd" 😉🤔
Czy jest sens tworzyć femininatywy tam, gdzie mamy formy żeńskie, które odmieniają się nieregularnie? Czy nie tak jest w przypadku Pani i Pana Ministra? Kogo nie ma? PANI MINISTER/PANA MINISTRA. A więc forma żeńska jest. Wyraz jest obcego pochodzenia i naturalnie ma poprostu nieregularną odmianę. Rozumiem potrzebę tworzenia form żeńskich tam, gdzie w istocie ich brakuje. Jednak nie rozumiem dlaczego wszędzie słyszymy, że ich nie ma, choć są...
drukarz -> drukarka; brukarz - > brukarka. Wprawdzie wykonawczyń tego drugiego zawodu jest jeszcze mniej, niż pierwszego, ale... Rzeczywiście, jak to brzmi?... Łatwiej chyba przyzwyczaić się do brukarki, (idąc za młociarką), niż do wieloznaczności drukarki ;-). Poza tym, przyłączając się do wypowiedzi prof. Bralczyka, której sens obrazuje, iż najlepsza chirurżka to niekoniecznie najlepszy chirurg, natomiast najlepszy chirurg to jednocześnie owszem, najlepsza kobieta chirurg, bo symetrii znaczenia form męskich i żeńskich jeszcze nie ma i pewnie dłuuugo nie będzie; formy męskie zbyt często zawłaszczają znaczenie ogólne, neutralne - uważam, że w kwestii komunikacji inkluzywnej w Polsce jest jeszcze daleka przyszłość. Sięgająca jakoś tak 107 lat... ( #nieczekam107lat sporo wyjaśni). Ponieważ wiele problemów z tym zakresem języka rodzi się nie w nim samym, lecz w obyczajowości, w normach społecznych i tkwiących w nich archaiczno-patriarchalnych patologiach ich struktur. Pozdrawiam serdecznie :)
niebinarne przyrostki sa bardzo trudne do stworzenia. Ostatnio myslalem o tym, jakie neologiczne morfemy można utworzyć : przyjaciel, przyjaciółka *przyjacielcię ale to brzmi trochę pokracznie xd więc moze lepiej pozostać przy tym, że męski rodzaj nie zawsze oznacza, ze ktos jest facetem
Dla mnie użycie słowa "Pani" przed słowem np. "dziekan" nie brzmi infantylnie, lecz jest oznaką szacunku wobec danej osoby. Osobiście nie mogę się zgodzić na końcówki "-dentka", "-lożka" czy "-tyczka". Dlaczego mam być określana jako kobieta przez pryzmat tych końcówek? Swoją drogą, czemu nie ułatwiać sobie wymowy poszczególnych słów? Przykład: "pediatrka" (słownik w komórce podkreśla mi to słowo jaki niepoprawne).
Jasne, to słowo może być oznaką szacunku. Dlatego mówiłem o nadużywaniu tego wyrazu. Nie ma powodu, by z niego rezygnować, ale też, by korzystać tylko z niego, skoro język daje nam tyle możliwości. PS Słownik w telefonie nie jest specjalnie aktualny jeśli chodzi o współczesną polszczyznę.
A ja już w oficjanych listach piszę dziekana Kowalska i jak mi ktoś zwróci uwagę to robię awanturę i oskarżam o dyskyrminację i odbieranie równych szans.
Jak ktoś chce, to niech sobie używa form doktorka bo czemu nie? :) Przecież to kwestia osłuchania się i przyzwyczajenia do danego słowa. Kiedyś słowo "okej" było dziwne a teraz to norma. Kiedyś niewyobrażalnym było aby kobieta miała tytuł doktora, dziś to norma, kiedyś bezeceństwem było aby chłop mógł wybrać czy chce pozostać na wsi czy może jechać do pracy do miasta - dziś trudno sobie wyobrazić aby mieszkaniec wsi nie mógł wybrać gdzie chce mieszkać. Baaa - dawniej niewyobrażalnym było wśród elit aby chłop jadł jak pan, bowiem według ówczesnych elit miał niedostosowany układ trawienny i nie mógł jeść tego co pan. Czy dziś ktokolwiek powie coś równie bzdurnego? Kultura ewoluuje nieustannie zataczając koła, lawirując i zmieniając się jak w kalejdoskopie. Mi także się nie podobało słowo "naukowczyni" a dziś jestem z nim oswojona, powąchałam, uznałam, że ładnie to brzmi "czyniąca naukę" i uważam, że jest super.
Są też w ogóle osoby, które preferują inne feminatywy od drugich. Swego czasu przez internet przeszedł wywiad z ratownicą, która wolała właśnie to słowo od ratowniczki, bo to ciężka praca i woli użyć zgrubienia, moja współlokatorka przy którejś rozmowie w temacie też uznała chemicę za lepsze rozwiązanie niż chemiczka. Najpiękniejsze w języku jest to, że możemy wybrać coś dla siebie ❤️
Swietny film :) Chetnie podziele sie moja lekko kontrowersyjna opinia. (sorki za brak znakow ale nie mam polskiej klawiatury, wiec zycze powodzenia, osobie, ktora probuje sie przebic przez ten tekst bez polskich znakow :D ). Polski jezyk jest dla mnie wyjatkowy i mam do niego ogromny sentyment, bo to moja ojczysta mowa! Aczkolwiek, od kiedy znam oraz ucze sie innych jezykow caly czas, pewne aspekty w polskim (zwlaszcza odmienianie rzeczownikow, czasownikow i przymiotnikow przez biologiczne plcie) sa mega irytujace i moim zdaniem niepotrzebne. Byloby super, gdyby zamiast rozroznienia na plcie, bylo tylko jedno slowo odpowiadajace rzeczownikowi, bez rozroznienia na plcie - tak jak w angielskim. Shop assistant to po prostu OSOBA, ktor sprzedaje Ci towar i nikogo nie obchodzi jaka ma plec, bo czy to jest wazne? A jezeli juz obchodzi i jest to bardzo wazne dla histori lub kontekstu , to mozna o tym wspomniec, ale nie jest to obowiazkowe aby zaznaczac jej plec ZA KAZDYM razem. To chyba najbardziej inkluzywny sposob, w jaki jezyk moze dzialac. Moimi ulubionymi jezykami, ktore pod tym wzgledem ida o krok dalej, to finski, wegierski oraz estonski, gdzie nie ma rozroznienia na zaimki on / ona. Jest po prostu jedno slowo. Np w finskim hän nukku moze oznaczac on spi albo ona spi. I nikt nie czuje sie pominiety. Nie ma tez takich dziwnych sytuacji jak w polskim czy francuskim, gdzie kiedy mowimy o grupie ktora sklada sie z jednego mezczyzny i mnostwa kobiet, to i tak musimy uzyc meskiego trzeciego zaimku osobowego, gdy o nich rozmawiamy. W ramach ciekawostki moge dodac, ze gdzies slyszalem o jezyku, ktore nie rozroznia nawet miedzy mama oraz tata. Jest po prostu jedno slowo - rodzic. I mozna je potem modyfikowac, zeby podkreslic plec. Cos typu "Meski" + "rodzic" = "tata". No ale znowu, slowo klucz - mozna, ALE nie trzeba. Ludziom wydaje sie, ze kto jest kim i kto ma jaka plec jest wazne, ale w wiekszosci przypadkow to nie ma znaczenia i sluchaczy to nie obchodzi. Jest to zazwyczaj wazne tylko dla nas, bo jestesmy emocjonalnie zwiazani z naszymi historiami i przezyciami i to jest zrozumiale. Podsumowujac. Uwazam, ze wiekszosc informacji jakie wspolczesne jezyki musza zawierac jest zbyt precyzyjna i niepotrzebna.
Ja do żeńskiej formy posła. Czy posełka nie powinna być tą najlepszą formą? Posłanka jest do posłańca, poślica ma nacechowany kontekst zwierzęcy. Wchodzę w jakieś rejonu błędów myślowych?
Jedna z niewielu rzeczy, którą może poszczycić się UAM jest Dziekana Wydziału Anglistyki ;) niestety obecna pani rektor była już zbyt tradycjonalistyczna
Nie zgodzę się co do 7:03. Niechęć do używania w stosunku do samych siebie form podkreślających płeć nie jest tylko prywatną preferencją, ale również postawą społeczną. Formy uniwersalne są inkulzywne ponieważ zapobiegają wykluczeniu ze względu na płeć. Podkreślanie, że wykonującą dany zawód jest kobieta może być odbierane właśnie jako wprowadzanie nierówności, tak, jakby ten fakt wymagał specjalnego odnotowania, a więc był czymś niezwykłym. Zdaje się, że w krajach anglojęzycznych trend jest odwrotny i preferowane są formy neutralne rodzajowo ("gender neutral").
Nie do końca odwrotny. Najpierw tak jak teraz u nas był ruch, by używać feminatywów np obok policeman także policewoman. Teraz rzeczywiście są preferowane formy neutralne, jednak nie polega to na używaniu form męskich wobec obu płci tak jak u nas do tej pory, tylko tworzone są nowe formy, które nie wskazują na płeć (policeman -> police officer).
@@Matinee71 no tak, tylko w polskim rzeczownik mają rodzaj, więc dalej byłby oficer policji i oficerka policji. Moim zdaniem dyskusja jest płonna, ale tak tylko zauważam.
@admiralbum zgadzam się, że prywatne może być publiczne - to jednak odpowiedź na nieco inne „ale” 😉 I masz 100% rację, że feminatywy tworzą odrębną kategorię nazewniczą, a więc i pojęciową, ale myślę, że (tak jak w wielu innych językach) musimy przejść ten etap, żeby stworzyć warunki do wypracowania form neutralnych. Warto też zwrócić uwagę, że w polszczyźnie to trudne, bo rodzaj widoczny jest na wielu poziomach języka.
Język się zmienia, język jest "żywy" ale jak już to niech te feminatywy jakoś brzmią bo jak niektóre z nich słyszę to nie wiem czy mam się śmiać czy co :/
Wiesz, jak nazywa się osoba, która ma obsesję na punkcie regulowania i normalizowania wszystkiego? D_E_K_R_E_T_Y_N Określenie powstało w Lwowskiej szkole matematyków, a dokładnie w Kawiarni Szkockiej we Lwowie, gdzie regularnie się spotykali.
Nie mam problemu z feminatywami per se, ale z tym jak są używane. Nie są używane drogą ewolucji języka, że potrzebne jest nazwanie kobiety kierowcy (kierowczyni? blisko kierownika, kierownica? to ta obracająca się obręcz w samochodzie), a są używane żeby ugrać kapitał polityczny/aktywizmu. Dlatego pewne osoby na siłę używają takie słowa, żeby wytworzyć poklask wokół siebie i sprawiać pozory "walki", dzięki czemu zbiera kapitał, a nie żeby dyskutować, że faktycznie nie ma dobrego nazewnictwa na kierownice.
U nas wszystko dochodzi do absurdu. Niestety. Skoro dążymy do bardziej szczegółowego określania to może wróćmy do form: pan Papuga, pani Papużyna, panna Papużanka. Itd. Dlaczego "poślica" ma urażać nasze uczucia estetyczne, a "chirurżka" już nie? Dlaczego nie możemy się pogodzić z tym, że w naszym języku część rzeczowników występuje tylko w formie męskiej? Wszyscy się teraz rzucili na tworzenie tych feminatywów co mi wygląda na dążenie do pozbycia się kompleksów. Tyle anglicyzmów we współczesnym języku to może popatrzmy jak tam to wygląda...
Zgadzam się, obecnie często szukanie feminatywów na siłę do każdej nazwy obiera kierunek nie językowy a ideologiczny, co jest smutne. Język się zmienia ale bez przesadny nie czyńmy go poprawnym politycznie.
Język jest odbiciem rzeczywistości, dlatego warto go zmieniać na lepsze, uaktualniać i dostosowywać do nowoczesnych standardów, bo w ten sposób zmieniamy też patrzenie na świat. Kobiety stanowią połowę społeczeństwa i zasługują na to, żeby być tak samo zauważone jak mężczyźni, niezależnie od tego, jaki zawód wykonują. Tak samo, jak zasługują na to, żeby tyle samo zarabiać, choć niestety dalej dostają średnio o ponad 15% mniej pracując na tym samym stanowisku. A jeśli chodzi o anglicyzmy, to nic dziwnego, aktualnie jest to uniwersalny język nauki i innowacji, poza tym od setek lat zapożyczaliśmy słowa z różnych języków: łaciny, rosyjskiego, niemieckiego czy francuskiego i jakoś te dawno adoptowane słowa nikomu już nie przeszkadzają.
@@notwithstandingjoy Kobiety w Polsce zarabiają średnio więcej od mężczyzn. A w sprawie średnich zarobków w tym samym zawodzie po uwzględnieniu wielu innych czynników również statystyki nie pokazują 15%. 15% bierze się z uproszczenia. To tak samo obrzydliwa manipulacja jak mówienie, że afroamerykanie są średnio częściej kryminalistami. Ogólnie to prawda, ale większy wpływ na to ma życie w biedzie, a nie kolor skóry.
Ja też wolałbym być nazywany uczniem, a nie "czemu żeś nie przeczytał pięćset-stronicowej lektury w tydzień, mając codziennie 2 strony zadań domowych z każdego przedmiotu, na polski?!".
Nawet w słowniku w telefonie, nie ma żeńskich odpowiedników. Chcę napisać wzięłam, myślałam, to muszę dokonywać w wielu wyrazach, poprawek
OMG TAK! Tak mnie to denerwuje!
W moim aparacie ( Lg ) są końcówki żeńskie. Jak będziesz zmieniała aparat, to radzę sprawdzić, jak to jest w tym nowym.
@@JanKowalski-fp5kj nie jesteś kobietą, to nie masz pewności, u mnie też są, ale nie wszystkie
@@Ro.obxi.y Ok, w takim razie współczuję, bo to na pewno utrudnia pisanie.
Ja mam z kolei na odwrót (Android)
Bardzo fajny odcinek! Dopracowane grafiki i ciekawa treść. Powodzenia z następnymi odcinkami!
Dzięki :)
Zawsze kiedy słyszę o argumencie, że "będzie nam się przecież mylić przez wieloznaczność" pojawiają mi się przed oczami obrazki trzech zamków w podręczniku do trzeciej klasy. Zamek: budowla, suwak w bluzie i zamek w drzwiach. I mimo tylu znaczeń tego słowa jakoś wszyscy wiemy, że zasuwam kurtkę nie fortyfikację.
fakt a największą ironią jest, że część ludzi śmieje się, że kobieta pilot będzie pilotka (a to przecież czapka) a słowo pilot im nie przeszkadza mimo, że to przyrząd do przełączania kanałów w tv ;-)
4:05 myślę, że poślica "odpadła" ze względu na "zwierzęce" skojarzenia- zresztą dość logicznie
4:40 influencer, jako zawód, też brzmiał niepoważnie (chyba nadal trochę brzmi); wiele słów zmienia swoje "nacechowanie"- np. słowo zajebiście już nie oburza wulgarnością tak bardzo jak 10 lat temu
6:15 ten argument najbardziej mnie śmieszy- mamy trudne słowa. Taki nasz język. Jeszcze łączy się z tym argument "odmiany"/ "ale jak to będzie się odmieniać?". Oczywiście nie mamy słów które notorycznie odmieniamy błędnie, mimo że są dość proste (żmija czy książę)
7:38 język nigdy nie zadowoli wszystkich. To po prostu zbyt trudne by 38 milionów ludzi się zadowoliło jednym rozwiązaniem. Co do binarności- już mamy działaczy którzy wraz z społecznością osób niebinarnych próbują opracować jakieś rozwiązanie. Jednak, moim zdaniem, nie wprowadzimy trzeciej, neutralnej płciowo, opcji, gdy nie możemy sobie poradzić z formą bardziej "klasyczną". Wiele osób kwestionuje istnienie osób niebinarnych. Nie wierzę byśmy byli wstanie ogólnie, jako społeczeństwo, zaakceptować form neutralnych, gdy mamy tak ogromny problem z zaakceptowaniem form żeńskich (gdzie istnienia kobiet chyba nikt nie kwestionuje)
Co do argumentu, że feminatywy to kwestia społeczna, a niechęć do ich stosowania to kwestia prywatna - wydaje mi się, że jednak presja na ich stosowanie jest obecnie duża. Na tyle duża, że czasem rozmowa zmienia swoje meritum. Jestem psychologiem (no właśnie: nie psycholożką, bo nie lubię tego określenia i go nie stosuję) i kiedy się tak przedstawiam, to niektóry zwracają mi uwagę, że powinnam używać feminatywu. A ja nie chcę. I zamiast dyskutować o swojej pracy, dyskutuję o feminizmie, czego nie chcę robić. Szanujmy się nawzajem i kiedy ktoś coś osiąga, to pogadajmy o tym, co osiągnął, a nie jak się podpisał. Bo chyba jednak to jest ważniejsze.
A co do reszty - dało mi to do myślenia. Przemyślę i może zmienię zdanie? :)
Moim zdaniem należy uszanować Twój wybór. Wiem, że czasami zaciera się granica pomiędzy tym, co publiczne, a tym, co prywatne - myślę, że przynosi to więcej szkody niż pożytku. Byłbym natomiast za używaniem feminatywu „psycholożka” np. w tekstach prasowych na temat przedstawicielek tego zawodu.
Mam cichą nadzieję, że się przekonasz 😉 Serdeczności!
@@Mateusz_Adamczyk psychlożka brzmi prześmiewczo
Dobrze zauważyłaś, jest to bezsensowna presja. Jeśli ludzie zmienią podejście, to język się też zmieni. Nie trzeba nic promować lub narzucać.
Przypomina mi to słowo murzyn. Przez silne wyparcie tego słowa, pośrednio piętnujemy osoby starsze, które je używały.
Totalnie popieram to "ale.." o przyrostku "-ka". Jestem za to fanką końcówek "ini" (mistrzyni, chirurgini) i "a" (nauczyciela), bo brzmią tak dostojnie i poważnie :D Ale niektórych nazw chyba nie da się utworzyć bez tego nieszczęsnego "-ka" (np, lekarz - lekarka, chyba inaczej się nie da). Oprócz tego uważam że feminatywy pomagają zachować konsekweność - nie lubię tej wybiórczości, że sprzątaczka czy nauczycielka mogą być, ale psycholożka czy adwokatka to już wymysły i nowomowa 🙆 Albo wszędzie albo nigdzie.
Miałam przyjemność rozmawiać o feminatywach z profesorem Bralczykiem i podzielam jego zdanie, doszłam również do wniosku, iż ja nie chcę aby były one używane w stosunku do mojej osoby.
Gdybym marzyła o zostaniu betoniarzem, a ktokolwiek używał by feminatywu... Egh nie byłabym zadowolona
A co powiedział Profesor, jeśli wolno wiedzieć? 😉
O, też bym chciała wiedzieć? Da się gdzieś tę wypowiedź Profesora odnaleźć w sieci?
Jak zwykle : słuchać Twoich wykładów, to czysta przyjemność.
Apeluję jednak o wstawki z Fonemiuszem! :)
Muszę z nim ponegocjować 😄
Jako ten zły nacjonalista powiem tak: dla mnie akurat zawsze dziwnym było, żeby mówić na kobietę w rodzaju męskim, patrz "pani adwokat", no, ale całkiem zrozumiałe, skoro funkcje publiczne były, z grubsza rzecz biorąc, przez całe istnienie ludzkości do ok. 100 lat temu piastowane przez mężczyzn.
Raczej nie ma co się łudzić, nawet na chłopski rozum, że taki stan rzeczy nie wpływa na nasze kształtowanie sobie obrazu świata i postrzeganie płci w różnych aspektach. Niemniej wychodzę z założenia, że każdy stwarza jakieś pozory, często niesłuszne, ale już jego w tym głowa, by sobie z nimi prowadzić, albo poszukać szczęścia gdzie indziej. Nie chcę za mocno uciekać w dygresję i poruszać dysputy o szansach kobiet na sukces, ale na marginesie dodam, że z doświadczenia wiem, że w najbardziej męskich środowiskach zawodowych, czy szkolnych/uczelnianych kobiety są traktowane z wszelkimi honorami, pod warunkiem, że ogarniają i nie księżniczkują
Wobec powyższego przy całej niechęci do feministek i lewactwa mogę się uznać nawet za zwolennika damskich przyrostków, co więcej, jestem w stanie przyznać, że rechotanie ze słowa doktorka to trochę prostactwo, ale nie ma sensu bić piany. Może się przyjmie, może nie, jeśli mamy wybrać kiedyś kobietę na prezydentkę to niech zdobędzie te posadę kompetencjami, a nie szantażem emocjonalnym, że kobiety muszą się wyrwać z patriarchatu.
Bardzo nie lubię takich okreslen, jak psycholożka czy socjolożka. Dytektorka też nie jest ładnym okresleniem, ale do tej nazwy się przyzwyczaiłam. Ach te feminiatywy, wolę stare formy. Dziękuję za bardzo ciekawy odcinek.
Podoba mi się argument prof. Bralczyka, w którym podaje, że gdy kobieta jest najlepszą pisarką lub chirurżką, to jest nią tylko wśród kobiet, natomiast jeśli kobieta jest najlepszym pisarzem lub chirurgiem, to zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn. Mając to na względzie, zdecydowanie lepiej jest być operowanym przez najlepszego chirurga (niezależnie od tego jakiej jest płci), niż przez najlepszą chirurżkę.
O, dzięki. Domyślam się, że to jest wypowiedź prof. Bralczyka, której poszukiwałam. I zgadzam się z nią. Symetrii znaczeniowej między maskulinatywami a feminatywami nie ma i... pojawi się ona może za 107 lat... #nieczekam107lat - powinno wyjaśnić sprawę.
@@kronika13 Nigdy się taka symetria nie pojawi. Płcie mają swoje preferencje. Po drugie nie ma, żadnego nacisku na zwalczanie dyskryminacji facetów w dziadzinach zdominowanych przez kobiety.
@@kronika13 przecież ta inicjatywa jest tak durna że szkoda słów
@@mariaanna7409 Która? ta przywołana #? No to skoro szkoda słów, to czemu ich nie pożałowałaś i wyprodukowałaś aż dziewięć?... Ludzie, naprawdę myślcie, zanim coś odszczekniecie, bo tylko komedie odgrywacie.
@@kronika13 xD współczuję że dla Ciebie 9 słów to aż 9
Bardzo mi się podoba takie obiektywne podejście do tego :3 Ja osobiście raczej feminatywów nie używam, z wyjątkiem tych już bardzo popularnych. Jedyne czemu jestem przeciwny to narzucanie ich użycia przez skrajną lewicę (chociaż sam niby do niej należę 😂). Myśle ze nie powinno nikogo obrazić powiedzenie „pani doktor” a nie „doktorka” i obie te formy powinny być na równi „poprawne”. I po prostu poczekać jak się to rozwinie :b
Skoro kontekst rozstrzyga o znaczeniu, to czemu mamy decydować się na jedno rozwiązanie? Niech każdy mówi tak jak mu wygodnie, bo czy powiem "byłem u posłanki" czy "Pani poseł" to odbiorca zrozumie, że chodzi o kobietę. W języku polskim najciekawsza jest chyba ta różnorodność i o nią wydaje się, że warto zabiegać. Więc mówmy i piszmy jak nam wygodnie, dopóki jakaś forma nie będzie po prostu niezgodna z zasadami gramatyki języka polskiego.
Super odcinek, jak zawsze! Bardzo mnie interesuje kwestia zaimków, czy zwrotów neutralnych płciowo w j.polskim. Mój przyjaciel jest osobą niebinarną, na co dzień używa słów jak "poszłom" czy "zrobiłom", ciekami mnie na ile takie formy są poprawne gramatycznie. Mógłbyś tą kwestię poruszyć w jakimś odcinku? Z góry dziękuję
Na pewno nagram taki odcinek :)
Są poprawne gramatycznie i istniały w dawnej polszczyźnie (używa ich np. Franciszek Karpiński). Pozostałością po tego typu formach jest zdanie, które rodzic może wypowiedzieć do dziecka "Coś ty narobiło!?", które jest prawie równoznaczne zdaniu "Co ty narobiloś!?"
@Henryk G nie przeszkadza mu to, używa zwrotów tych nijakich i męskich
@@kacperczyk0 oczywiście to jak się zwracać zależy od tej osoby ale taki protip dla innych- zawsze można użyć sformułowania "osoba przyjacielska".
Dyć on musi być ze Śląska 😁
Bardzo dobry odcinek, jak zawsze, chociaż widząc komentarze mam wrażenie że potrzebny jest jeszcze jeden - objaśniający historyczny kontekst tego, skąd feminatywy się wzięły, dlaczego są tak istotne, oraz przytaczający bardziej szczegółowo wyniki wspomnianego przez Ciebie badania (wiem że mówiłeś już o tym w innym odcinku ale chyba nie wszyscy go widzieli) i może kilku jeszcze innych ciekawych prac.
Wbrew pozorom dokladanie feminatywów do języka polskiego może powodować całkowitą rewolucję w niektórych obszarach. Jako że każdy podaje przykłady to proszę: pilot i pilotka. Tylko że pilotka to obecnie taka czapka. Więc żeby język był precyzyjny o co podobno chodzi to trzeba zmienić nazwę czapki A tak naprawdę wielu rzeczy. Zresztą w męskich formach też są feminatywy np mężczyzna , tata I nikt nie robi z tego problemu. Problem pochodzi z języka angielskiego gdzie można I łatwiej jest robić takie eksperymenty a język polski jest językiem fleksyjnym i wychodzą debilizmy. Język ewoluje zawsze Ale nigdy nie na dziko i agresywnie tylko naturalnie.
@@wazon78 świetny przykład. Dobrze że słowo "pilot" nie funkcjonuje w języku polskim jako nazwa żadnego przedmiotu codziennego użytku bo z pewnością nie podołalibyśmy zrozumieć sensu zdania w tak szalonej sytuacji.
@@rockingpinaple To o czym myślisz to jest akurat po polsku kontroler potocznie nazywany pilotem szkoda tylko że się nie odniosłaś do żeńsķich końcówek w meskoosobowych słowach I że nikt nie robi z tego problemu. To są rewolucje na siłę zupełnie nic nie wnoszące. Dla wariatów którzy chcą ciągle z czymś walczyć. Jeszcze nie słyszałam żeby jakiś facet chciał być mężczyznem a nie mężczyzną
@@wazon78Pilot może być do telewizora :) Może jak jakaś kobieta chce być naukowczynią to niech sobie tak mówi, co wam do tego panowie? :) Bo w sumie to nic.
@@wazon78 Panowie nie chcą być choćby kosmetyczką ;) język nieustannie ewoluuje i skoro kobieta może mieć tytuł doktora, to dlaczego mielibyśmy nie pozwolić, aby miała swoją kobiecą nazwę, może ale nie musi i nie ma w tym nic złego, że kobieta jest żołnierką, doktorką czy magistrą. 100 lat temu te słowa były, potem zanikły - może warto powrócić do nomen omen tradycji skoro tylu tradycjonalistów walczy o to, aby feminatywy zostawić w spokoju. Na pana wychowawcę w przedszkolu nie powiesz przecież "przedszkolanka", to dlaczego tak nalega się, aby na kobietę mówić męską formą?
Nie sądziłam, że materiał językoznawczy na YT może być aż tak feministyczny i zaangażowany społecznie. Dziękuję, Mateuszu.
Prawdziwi językoznawcy nie atakują zmian i inwencji językowych i mówią, ze "TAK MÓWIĆ WOLNO A TAK NIE WOLNO". Językoznawstwo to nauka, badania nad różnymi zdarzeniami w języku, nie wartościowanie *naturalnych* różnic , bo to zawsze jest subiektywne
Co do języka niebinarnego, istnieje kolektyw Rada Języka Neutralnego, który prowadzi stronę na temat języka inkluzywnego i proponuje tam różne formy tworzenia neutralnych zwrotów :)
Znam, znam - świetna inicjatywa! ❤️
To jest wymysł kompletnie niepotrzebny. To że jakiś promil społeczeństwa ma problemy psychiczne nie powinno rzutować na całe społeczeństwo, a już tym bardziej na język.
@Maria Anna zanim pokusiłbym się o tak krzywdzące twierdzenia, poczytałbym trochę na ten temat. Polecam na przykład książkę „Niebinarne i wielowarstwowe pojęci płci” prof. Renaty Ziemińskiej. Serdeczności!
@@Mateusz_Adamczyk nie neguje istnienia zaburzeń osobowości, a jedynie propagowanie tego jako coś zupełnie normalnego i występującego znacznie częściej niż w rzeczywistości. Młodzież modnie zaczyna się zastanawiać nad swoją tożsamością płciową bo przecież tyle płci i orientacji, nie można być zwykłym heteroseksualnym mężczyzna/kobietą. Dochodzi do takich absurdów jak nazywanie matek osobami karmiącymi, żeby się przypadkiem transeksualnym ludziom przykro nie zrobiło.
@Maria Anna niebinarność nie jest zaburzeniem. Znowu odsyłam do literatury fachowej, bo trudno dyskutować z uprzedzeniami. Można być heteroseksualnym mężczyzną czy też heteroseksualną kobietą - nie wiem, skąd pomysł, że nie. Jednak przywoływanie tu wyłącznie argumentu seksualności jest ogromnym uproszczeniem, bo tożsamość płciowa i orientacja to nie to samo. A jeśli absurdem nazywasz ludzkie uczucia, to nie widzę szans na porozumienie, a szkoda. Nie chcesz się posługiwać językiem inkluzywnym, nie rób tego - Twoja sprawa.
Bardzo ciekawy odcinek! Z tym co powiedziano w filmie w sumie mógłbym się zgodzić, niemniej jednak zawsze kiedy chodzi o feminatywy, nikt z jakiegoś powodu nie próbuje przyjrzeć się podstawowej tezie, mianowicie że feminatywy muszą zrobić kobiety widoczniejszymi, ulepszyć ich stanowisko w społeczeństwie itd. To przecież wynika z hipotezy relatywizmu językowego ("Język kształtuje rzeczywistość"). Ale nie ma normalnego dowodu na to że to jest prawda, badania potwierdzają jakieś śmieszne różnice, np, Rosjanin lepiej ogarnia różnicę pomiędzy błękitną a niebieską liniami moskiewskiego metra niż Amerykanin (po rosyjsku "niebieski" i "błękitny", tak samo jak po polsku, są dwoma różnymi słowami). Jeśli popatrzeć na to, w jakich językach feminatywy obowiązują zawsze, to żadnej korelacji nie zauważymy. Np obowiązują one w hiszpańskim i portugalskim - to nic nie daje bo tymi językami mówi się w wielu przeróżnych krajach i stanowisko kobiet w nich też jest przeróżne, oraz np w językach nach-dagestańskich, na północnym wschodzie Kaukazu, gdzie kobiety mają się oczywiście gorzej niż w Polsce. Można też zastanowić się, czy feminatywy będą robić kobiety widoczniejsze, gdy staną się normą (normą w sensie że dosłownie wszyscy będą tak mówić) i czy to nie jest tak że przyciągają one uwagę tylko dlatego że brzmią niezwykle. Przecież kiedy używamy zwykłych form żeńskich, nie bardzo zastanawiamy się nad tym że to była akurat kobieta, po prostu mówimy to i żyjemy dalej, tak samo jak jest z rodzajem gramatycznym. Owszem, feminatywy bynajmniej nie popsują języka i nie zrobią nikomu żadnej krzywdy, ale korzyści prawdopodobnie też nie przyniosą.
Zabrakło tylko rysu historycznego! Feminatywy były przecież obecne w języku jeszcze w międzywojniu - I bylo ich zdecydowanie więcej, niż teraz jesteśmy w stanie sobie to wyobrazić. To czasy PRL ubiły te formy i teraz wydaje nam się, że to "lewacki wymysł" naszych czasów.
Być może masz rację, że i tutaj powinienem o tym wspomnieć 🤔 Pomyślałem jednak, że nie będę się powtarzać. 😅
@@Mateusz_Adamczyk ach, nie wiedziałem, że już o tym był film! Jestem tu od niedawna, poszukam! :)
Cieszy mnie, że nagrałeś taki odcinek :) Każdy powinien móc swobodnie przekazać swoje myśli za pomocą języka. Nieraz zdarzyło mi się opowiadać jakąś historię i za dużo uwagi poświęcać temu, że np. kierowca autobusu "była kobietą" (bo było to w jakiś sposób ważne dla historii). Jeśli mogę przekazać informację o płci kierowcy za pomocą słowa "kierowczyni", to będę z tego korzystać. Co prawda, póki co głównie w rozmowach prywatnych, bo większość z tych słów jest z nami za krótko i jeszcze nie czuję się komfortowo używając ich np. w pracy.
Tak trzymaj :)
Jako osobę niebinarną niesamowicie mnie ucieszyło, że napomknąłeś o istnieniu osób niebinarnych płciowo w języku i poszukiwaniu przez nas form neutralnych! Będę czekać na filmiki poruszające ten temat
Niebinarna xD co się dzieje z tymi ludźmi
@@mariaanna7409 nie rozumiem, co masz na myśli, przecież z ludźmi zawsze się coś dzieje =D
@@p0lma Myślę że dobrze wiesz co mam na myśli :) moim zdaniem są to wymysły w celu namieszania młodym ludziom w głowach. Niszczenie tożsamości a później takie osoby mają problemy emocjonalne, depresje, inne zaburzenia.
@; fajnie jak dorosły i dojrzały człowiek który jest już doświadczony w temacie swojej seksualności mówi że jest niebinarny, a nie nastolatki bo taka moda. Są różne odchylenia od normy i to jest niezaprzeczalne, nie znaczy to że należy dzieciom kłaść to do głowy i siać wątpliwości, słabsze jednostki łatwo manipulować a dzieci podwójnie łatwo.
@Rony Ariel świetnie, to istnieje i co w związku z tym? Tak samo faktem naukowym jest istnienie pedofilii, zoofilii i wielu innych zaburzeń, tylko co to zmienia?
Czekałam na ten film! Dziękuję :)
Przyznam, że mnie też argument o wieloznaczności bardzo bawi :D tak samo jak argument o wymowie. Ostatnio na zajęciach używałam słowa neurochirurżka - pojawiał się w tekście arabskojęzycznym, więc tłumacząc, używałam go w niemal każdym przypadku. I żyję, język też mam wciąż w jednym kawałku, haha. Mamy dużo słów, które mogą sprawdzać problem w wymowie, ale tylko feminatywy próbuje się odrzucać.
W formie "ta ministra" najbardziej mi się nie podoba to, że za bardzo brzmi jak dopełniacz od słowa "minister".
To już prędzej by mi się widziała "ministerka"...
Czy poseł pierwotnie nie był aby posłańcem jakieś grupy na zjazd (sejm)?
po czesku do dziś używane jest słowo "poslanec" ;-)
Jak zwykle wspaniale przygotowany materiał. Merytorycznie i zwięźle. Trzymam kciuki za rozwój kanału, często masowo oglądamy głupoty w Internecie, a taki kanał jak Twój zasługuje na dużo więcej wyświetleń. :-)
Nie chcę być nazywana drukarką. Pracuję jako drukarz 😉
Tak jest Pani Małgosiu. Tak samo, jak kierowca nie chce być kierowcem.
A co ma powiedzieć chłopak, którego urodziła we Francji niezamezna Polka i on ma na nazwisko Kowalska? Francuski sąd nie wyraził zgody na męską formę nazwiska. Drukarka brzmi ładnie, myślę, że ten feminityw jest łatwy do przyswojenia.
Nie wszystko, co kończy się na literę "a" ma gramatycznie rodzaj żeński - żenada pierdolić takie uproszczenia. Mamy słowa kierowca (maskulinatyw) i KIEROWCZYNI (feminatyw). Drukarz (maskulinatyw) i drukarzyni (feminatyw) 🙄🙄🙄
@@silverandcoldone Tak z ciekawości, od kiedy mamy słowo 'drukarzyni'?
Zakończenia -ARZ:
Lekarz - lekarka
Dziennikarz - dziennikarka
Pisarz - pisarka
Malarz - malarka itd.
Zakończenia -C-:
Sprzedawca - sprzedawczyni
Dozorca - dozorczyni
Bywalec - bywalczyni
Strzelec - strzelczyni itd.
Skąd ta 'drukarzyni', bo oczywistym jest, że nie z podstawowych zasad językowych?
Czy jakimiś dziwnym tokiem rozumowania, ktoś (właściwie KTO?) pomyślał:
-- skoro żeńskim odpowiednikiem słowa GOSPODARZ jest GOSPODYNI
-- to żeńskim odpowiednikiem słowa DRUKARZ jest DRUKARZYNI?
GOSPODYNI jest prasłowiańskim odpowiednikiem słowa GOSPODIN (Pan) i oznaczało jego żonę (2:53)
GOSPODARZ przypałętał się z czasem.
Można tłumaczyć, że mamy MISTRZ i MISTRZYNI, to DRUKARZYNI jest również zalecanym słowem.
Ale JAK brzmiałby żeński odpowiednik MISTRZA, jeśli dodalibyśmy NEUTRALNE i NATURALNE -KA?
MISTRZKA. Cztery spółgłoski i automatycznie chcę je uprościć do MISZCZKA - jak to brzmi? MISTRZ i MISZCZKA. Dlatego przyjęło się, że przy skupisku spółgłosek, które powodują 'dziwną' asymilację nie stosujemy -KA, bo jak brzmiałby męski odpowiednik żeńskiego MISZCZKA? MISZCZEK? Stąd również SKOCZEK i SKOCZKINI a nie SKOCZKA (bo BIEGACZKA --> BIEGACZ, więc SKOCZKA --> SKOCZ?)
Ale DRUKARZYNI nie podpada pod ten punkt. Dlatego nie ma najmniejszego powodu, dla którego nie powinniśmy uznać słowa DRUKARKA jako żeński odpowiednik słowa DRUKARZ (tworzenie tysiąca wyjątków, bo 'tak' nie jest przekonujące).
Jeśli ktoś wymyślił słowo DRUKARZYNI (zniosłabym je, gdyby chociaż BRZMIAŁO lepiej niż DRUKARKA) tylko dlatego, że słowo DRUKARKA ma już jakieś znaczenie - to jest ŻADEN ARGUMENT.
Słowo KANAPA i KANAPKA w zwykłym obiegu nie znaczą tego samego. Jednak możemy KANAPĘ zdrobnić do KANAPKI. I język nie widzi problemu.
Podobnie dziwnym argumentem dla mnie jest, że słowo MOŻE i MORZE nie mogą być pisane jednakowo (nie piszę, że mają być). Jednak od setek lat ludzie używali języka mówionego i nadal oba słowa są w obiegu -- chociaż [MOŻE] ma dwa znaczenia.
Osobiście najdziwniejszym argumentem dla mnie jest to, że ludzie sprzeczają się o rzeczowniki, których znaczenie w języku bardzo łatwo opisać.
Ale jak zdefiniować poszczególne przymiotniki czy czasowniki? Przymiotnik wymaga dużo większej przestrzeni, ale jednak WOLNY oznacza zarówno człowieka powolnego, jak i wolny pokój, jak i wolny taniec, jak i człowieka cieszącego się wolnością czy człowieka bez partnera. I nadal istnieje...
Podobnie słowo POŻYCZYĆ oznacza zmniejszyć, jak i zwiększyć ilość posiadanych dóbr. Jednak nadal ten czasownik funkcjonuje i bez rozbudowanego kontekstu (którego rzeczowniki nie potrzebują w takim stopniu) nie rozumiem co oznacza: "Alicja jest zła, bo Mariusz znów pożyczył pieniądze."
Jeśli jesteśmy w stanie używać przymiotników/czasowników i nadal zrozumiale się komunikować (kontekst-kontekst-konteks ;) ), czemu nagle słowo DRUKARKA czy ADWOKATKA (ale nie KOSMETYCZKA) stało się jakimś problemem?
Ponadto przyznaję, że kiedy pierwszy raz usłyszałam zwrot PANI MINISTRA to go nie akceptowałam i zajęło mi to kilka lat, żeby się przyzwyczaić. Mój mózg nie akceptował powielania żeńskości danego zwrotu, zarówno PANI jak MINISTRA -- prawdopodobnie gdyby cała dyskusja nie była na tle politycznym, gdzie dziennikarze tytułowali: "PANI MINISTRA MUCHA" a nie tworzyli neutralne zwroty typu "Dziś ministra sportu powiedziała, że..." -- mój mózg nie potrzebowałby lat, żeby odciąć się od czegoś co uważałam za nietrafnie prowadzoną propagandę.
Zgodnie z efektem czystej ekspozycji CZĘSTSZY KONTAKT ze słowem zmienił moje nastawienie.
pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_czystej_ekspozycji
Pozdrawiam, tak tylko chciałam dołączyć się do dyskusji ;)
@@silverandcoldone dokładnie!! Czy tak trudno pomyśleć. XD
Pouczający film!
Cześć! Z reguły nie komentuję tutaj, ale jako że poruszasz już drugi temat, który opracowywałem na studiach (po uzgodnieniu przeczenia), może czas podziękować :)
Bardzo ciekawy odcinek, brzmi wręcz, jakbyśmy korzystali z tych samych źródeł co do argumentów przeciwko feminatywom ;) bardzo miło zaskakuje mnie też, że nawiązałeś do neutratywów, możliwe, że słyszałeś o takich dwóch inicjatywach na fb: Słownik Empatyczny JP i Słownik Neutratywów. Sam natknąłem się na nie, przygotowując referat, i jakkolwiek formy przez nie promowane brzmią co najmniej bardzo niecodziennie, uważam, że to fantastyczny projekt! Zachęcam też do zgłębienia form inkluzywnych w perspektywie porównawczej, dużo ciekawego dzieje się ostatnio przede wszystkim w języku hiszpańskim ;)
Ach! I warto wspomnieć o tym, że feminatywa były powszechnie stosowane w Polsce międzywojennej, a na asymetrie rodzajowo-płciowe zwrócił uwagę już sam Baudouin de Courtenay :>
Dzięki za dobre słowo! Cieszę się, że gdzieś tam jest moja bratnia (naukowa) dusza 😉
wow! rzeczywiście: naukowiec - naukowczyni, ale krawiec już nie krawczyni, ale krawcowa! teraz już wiem skąd to się wzięło
A jaka jest forma żeńska od słowa dureń? Ważne słowo, a nie chciałbym popełnić faux pas.
Możesz używać słowa "durna".
durnica XD
z tą końcówką -ka, to nie jest zdrobnienie, bardziej -czka: łyżeczka, książeczka, siateczka, córeczka etc (i -czek: np. kwiateczek, -czko - łóżeczko)
Doskonale wyjaśnił Pan ten temat. Zaraz będzie "doktorożka". Brzmi to bardzo nie ładnie. Za chwilę "kierowczyni" autobusu zawiezie mnie do pracy. Uszy bolą. Pozdrawiam.
Skoro są "sprawca" i "sprawczyni", to forma "kierowczyni" od słowa "kierowca" wydaje mi się tak intuicyjna i niemalże naturalna, że aż dziw że się jeszcze oficjalnie nie przyjęła.
Bardzo przydatne, dzięki!
Jak każda przesada robienie feminatywów na siłę bez ostrożności komplikuje język (nie wszystkie reguły się sprawdzają) i ośmiesza językoznawców pomimo tzw. poprawności politycznej. Przecież język jest żywym tworem i narzucanie sztucznych reguł nie jest dobre. W sumie kanał jest bardzo ciekawy i warto go oglądać.
"Przecież język jest żywym tworem i narzucanie sztucznych reguł nie jest dobre."
To w takim razie jak te reguły mają powstać jeśli ktoś ich nie wymyśli i nie zacznie używać? Oczywiście, język jest żywym tworem, ale wszystko w języku jest sztuczne: znaczenie, gramatyka, pismo itp.
Świetny odcinek! Bardzo dobrze tłumaczy, że taki podział jest potrzebny. Co więcej, został poruszony temat języka neutralnego, co stworzyło doskonale podsumowanie tematu. Właśnie! Podsumowanie, a nie zamknięcie, bo tworzenie rodzajów żeńskich to dopiero początek potrzebnej reformy. Wiele razy w polskim języku spotkałam się z pisaniem "spotykałxm", żeby uniknąć formy, ale jak to będzie z językiem mówionym? Codziennie spotykam się z tym problemem, ponieważ mój przyjaciel jest osobą transpłciową, jednak nie powiedział jeszcze o tym ludziom z naszego otoczenia. Oboje musimy mocno się namęczyć, mówić niewyraźnie, ściszać głos i myśleć nad taką formą, która nie ujawni płci. A przecież po angielsku byłoby o wiele prościej, wystarczyłoby "they" i po sprawie! Dlatego właśnie, żeby język polski dalej był tak piękny, należy do dostosować po potrzeb społeczeństwa tak, żeby każdy swodobnie mógł go używać
Może jestem nietolerancyjna, ale takich zapisów xm, _em_am itd. nie da się czytać.
@@namedesired nie, tutaj zupełnie nie chodzi o tolerancję i sama też strasznie się męczę czytając zapisy z "x", więc to kolejny powód, żeby szukać innych rozwiązań. Rzeczywiście to wygląda bardzo nieestetycznie i źle
Mnie też formy z „x” męczą w tekstach. Ale to propozycja jedna z wielu. Taki podkreślnik na przykład nie powoduje u mnie problemów z czytaniem (spotkał_m).
rozmowa przez komórkę (szopę) rozśmieszyła mnie bardziej niż powinna 😂🤣
Haha 😂
Bym dyskutował czy aby zasada im więcej różnych pojęć oddających różne rzeczy czy zjawiska tym lepiej. Pozwala to wprawdze szybko odróżnić jedno od drugiego, z drugiej strony może komplikować problem jeśli różnica między nimi jest w danym momencie bez znaczenia. Weźmy na przykład takie słowa jak: kłamstwo, dezinformacja, manipulacja, konfabulacja, itp. Jeśli ktoś zajmuje się problematyką walki informacyjnej, za pewne potrzebuje je rozróżniać, bo w tej dziedzinie należy je rozpatrywać osobno. Jednak jeśli jako ja, słyszę czyjąś opinię interesuje mnie głównie czy informacja jest wiarygodna i mało mnie obchodzi czy ktoś naumyślnie chce mnie oszukać czy może sam wierzy w to co mówi, dlatego dla mnie po prostu plecie głupoty, a jeśli ktoś tłumaczy że dana osoba nie kłamie tylko konfabuluje, mąci mi w głowie i odciąga od sedna. Możliwości naszych umysłów są bardzo ograniczone, więc należy uważać z komplikowaniem problemu zbyt skomplikowanym językiem.
Idąc dalej tym tropem, w tym szczególnym przypadku, należy zastanowić się czy informacja czy mówimy o kobiecie czy mężczyźnie zasługuje na rozróżnienie. Jeśli zgadzamy się, że chcemy być społeczeństwem równouprawnionym, w którym traktujemy się tak samo bez względu na płeć, jest to informacja nadmiarowa, jednocześnie mogąca sugerować, że jednak jest różnica między sędzią, a sędziną. W takim wypadku należałoby przemyśleć czy chcemy w ogóle rozróżnień według płci, czy potrzebujemy rodzajów gramatycznych. Chociaż te drugie mają tę ciekawą cechę, że używając zaimków możemy wskazać na więcej niż jeden podmiot czy przedzmiot.
Możesz dodawać lista dialogowa do video twojej? Uczę się polskiego i to mnie byłoby pomagać bardzo 🤗
Bardzo mnie cieszy uwzględnienie ostatniego argumentu w tej dyskusji.
Jeśli, załóżmy, chciałbym użyć słowa „dziekana” (jako feminatyw), to wtedy powinienem powiedzieć: „Idę do dziekany” czy „Idę do dziekanej”?
Gdyby za przykład posłużyć się odmianą feminatywu "ministra", w dopełniaczu (kogo? czego?) powiedziałby Pan "dziekany" - a więc "idę do dziekany". Forma "dziekanej" podobna jest do odmiany rzeczownika "ukochana", dla którego dopełniacz to faktycznie "kochanej". Intuicyjnie ani jedna, ani druga forma nie jest niepoprawna, ja posłużyłabym się jednak tą pierwszą - wydaje mi się poprawniejsza i brzmi profesjonalniej (też dlatego, że "kochana" może być również przymiotnikiem i taka odmiana będzie częstsza właśnie dla przymiotników)
Odmiana rzeczownikowa, nie przymiotnikowa. „Do dziekany”.
Ja na studiach mówiłem "idę do dziekanicy"
Ooo, Poślica idealnie pasuje do Pawłowicz
świetny odcinek!
Ja oficjalnie twierdzę, że jestem Kierownicą Projektów. Nie jak kierownica, tylko jak Lwica :)
Wydaje mi się, że każdy powinien móc mówić jak chce, to jest by np. Pani Dyrektor i Dyrektorka były równie poprawne.
Są równie poprawne pod względem normy językowej 😉
@@Mateusz_Adamczyk no to jestem zadowolony 😄
Fajna próba robienia z minusa, plus. Zdarza mi się uczyć polskiego obcokrajowcom. Dopiero wtedy uświadamiam sobie, że nasz język powinniśmy upraszczać, a nie komplikować. Rozumiem całą ideologię za tym stojącą, ale mam pytanie. Czy powinniśmy ukierunkowywać język w taki sztuczny sposób, czy pozwolić na jego naturalną zmianę?
6:49 Takie coś jest bolesne do języka.. tak jakby. Sam właśnie mówiłeś, że im więcej precyzyjnych słów w języku tym lepiej - i totalnie się z tym zgadzam! Z drugiej strony, Psycholog Anna Kowalska w zasadzie każdemu będzie bardziej pasować niż mniej znana 'psycholożka', choć możliwe, że znalazłyby się jakieś zawody, gdzie taki feminatyw przydałby się.. ale to pewnie można szukać i szukać :P
A jeszcze co do precyzji.. Ile razy wolałem użyć angielskiego słowa zamiast polskiego bo czułem, że zwyczajnie informacja będzie bardziej dokładna, tyle, że znowu średnio lub w ogóle to nie działa to z osobami nie znających języka lub 'slangu' w jakiejś społeczności, gdzie akurat dane słowo może być już wręcz polskie :P Ciekawsze jednak to, że zazwyczaj da radę zastąpić dane słowo na polskie (nawet jeśli wydaje się niedokładne, ale konteksty itp. wiadomo), ale jednak mam wrażenie, że no zwyczajnie czasem nie ma takiej siły i po polsku to trzeba aż zdaniem lub dwoma się wysilić, żeby coś opisać xD Możliwe, że na jakieś słowa istnieją polskie odpowiedniki, ale są mało znane..?
To może i jest głupie pytanie, ale pojawiło się w mojej głowie i nie daje mi spokoju. Otóż, dlaczego jest ta noc, a nie ten noc?
Czyli ogólnie, skąd wziął się rodzaj rzeczownika w przypadkach, kiedy to nie wynika np. z bycia samcem/samicą?
Drogi Panie Mateuszu,
Dziękuję za tak interesujący temat. Mam pytanie z innej dziedziny: jak brzmi biernik od słów typu pomidor, ogórek? Według reguły powinien być jak mianownik, czyż nie? Czy zatem "mam ogórek" jest poprawne?
Dziękuję!!
Pozdrawiam
Moje nazwisko brzmi jak Pana. Jestem Adamczykowa czy Adamczykówna? Na Adamczykówna jestem już chyba za stara. Ciekawi mnie to. Pozdrawiam.
"-ówna" - córka (chyba że męska forma kończy się na samogłoskę, to wtedy będzie "-anka")
"-owa" - żona (chyba że męska forma kończy się na samogłoskę, to wtedy będzie "-ina" albo "-yna")
W tym wypadku liczy się tylko stan cywilny kobiety, a nie jej wiek.
W ostateczności można też zrezygnować z tworzenia feminatywów dla nazwisk będących rzeczownikami.
Jeśli panieńskie to Adamczykówna, jeśli po mężu to Adamczykowa
Te problemy komunikacyjne działają też na innym poziomie - mamy spory kłopot ze znalezieniem formy żeńskiej nazwy zawodu zdominowanego przez mężczyzn, ale co dopiero z męską formą słowa "niania" lub "prostytutka"
o ile z nianią nie wiem (chociaż "nianiek" brzmiałoby uroczo), ale męska prostytutka to żigolak
"Prostytutka" jest z założenia negatywne, pejoratywne - lepiej używać formy "pracownica seksualna". I wtedy nie ma już problemu z maskulinatywem :)
@@nevermore5053 zgadzam się w 100%
@@nevermore5053 tak, wiem, że skojarzenia są jednoznaczne i to nie jest tak, że propaguję użycie tego słowa, bo też wolę sformułowanie pracownik seksualny - podałam je jako przykład słowa, od którego problematyczne będzie utworzenie męskiej formy, bo akurat to przyszło mi do głowy
@@semi_dry_s oczywiście rozumiem Twoje intencje, wydaje mi się jednak, że to całkiem bezcelowe, aby szukać męskich form dla inwektywów ;)
Ooo, widzę Klemperera w tle! Kilka dni temu sam kupiłem :D
Mam wrażenie, że kwestie estetyczne budzą najwięcej emocji - mi to nie brzmi, mi to brzmi, nieładnie, ładnie, twardo, miękko... Jednak według mnie kwestia korzyści społecznych (szczególnie, że mówimy tu aż o połowie społeczeństwa, którą język pomija) i normalizacji obecności wszystkich płci we wszystkich zawodach jest ważniejsza. Jednak ostatnie "ale" zaskoczyło mnie trochę i będę musiała to rozważyć!
a propos - może warto napomknąć Komitetowi Głównemu OLiJP, żeby na dyplomach uczestniczek widniał status laureatki, a nie laureata?
A ja się zastanawiam jak będą brzmiały feminatywy od nazwy stanowisk władz gminy. Wójt -> wójtyni? (bo przecież wójtowa to żona wójta), analogicznie burmistrz ->burmistrzyni a od prezydenta prezydentka?
Osobiście nie mam nic przeciwko "burmistrzyni" - jest "mistrzyni", jest "ochmistrzyni", więc czemuż by nie "burmistrzyni"?
Nawet korekta z YT mi nie podkreśla...
super film!
kocham.
W 100% popieram feminatywy, ale w wielu przypadkach nie zgadzam się z dodawaniem przyrostka -a. Zawsze wydawało mi się, że ministerka i dziekanka są bardziej naturalne niż ministra i dziekana. I tutaj też użyłabym argumentu kontekstu, że dziekanka jako urlop nie będzie nam się mylić z panią dziekanka. A Ty Mateuszu, co o tym sądzisz? Jest jakiś argument ze strony językowej za tym, że końcówka -a w tych przypadkach jest bardziej poprawna niż -ka?
Nie potrafię się przyzwyczaić do nowych feminitywów typu: muzyczka, architektka, gościni czy choćby psycholożka. Wciąż używam Pani + zajmowana funkcja.
O ile dla mnie adjuntka brzmi zupełnie normalnie, pediatrka brzmi trochę twardo z tym -rka po -t, ale wciąż do przyjęcia to chirurżka brzmi zupełnie śmiesznie i dziwnie. A więcej, chirurżka wypowiada się na tym trudno, że pewnie dojdzie lub doszłoby do tego, że będzie szybko wymawiana niedbale, tak jak to można powiedzieć o "dzienobry" "tajest"(tak jest), czyli "chiru'szki". Tak ja to widzę ^^
....a tak poza tym to bardzo fajny odcinek.
Akurta słowo pediatrka nie ma prawa istnieć w języku polskim, bo zbitka /trk/ jest niedopuszczalna w polskiej fonotaktyce.
A chirurgini i pediatrzyni?
Jak dbasz o paprotkę? Pięknie wygląda. U mnie wciąż zasychają... a mam dosyć dużą wilgotność powietrza.
Hmm… moi znajomi też mnie o to pytają, ale na dobrą sprawę nie robię nic szczególnego. W moim mieszkaniu paprotki chyba czują się dobrze. Raz w tygodniu wsadzam je do wanny i spryskuję prysznicem. Może to je ta pobudza do życia? 🤔😄
@@Mateusz_Adamczyk Ah, więc to naprawdę działa. Słyszałem już o tej metodzie. Postaram się ją zatem również wprowadzić w życie :)
Trzymam kciuki! 😉
Moim zdaniem niezależnie od tego jak się nazywamy - kucharz czy kucharka - zawód wykonujemy ten sam, więc nie rozumiem tego przesadnego parcia na te feminatywy.
Super film
Właśnie zauważyłam że Pan zawsze nagrywa w czarnej koszulce, ciekawe
Ja nie mam problemu z feminatywami, ale niektóre faktycznie są trudne do wymówienia i przyswojenia, bo brzmią tak jakoś niezgrabnie, jak np. wspomniana chirurżka czy architektka... Tak na marginesie to nie wiedziałam, że żeńska forma posła to poślica i trochę mnie to ubawiło :D Dziękuję za ciekawe i treściwe materiały! :)
Pomijając względy językowe czy nie lepiej mówić dziewczynkom że mogą być prawnikami, naukowcami czy kimkolwiek chcą zamiast tworzyć do wszystkiego formy męskie i żeńskie które właśnie dzielą społeczeństwo na 2 grupy.
Feminatywy są potrzebne i przyjmą się, bo są praktyczne. Zamiast kombinować, jak tu powiedzieć o pani psycholog, po prostu powiem psycholożka i po iluś razach przestanie mnie to słowo dziwić. Gorsze są potworki językowe typu "gościni", które są zupełnie niepotrzebne. To tak, jakbym o sobie miał mówić "osób", bo "osoba" dotyczy kobiet.
Czy facet wykonujący pracę w przedszkolu będzie miał nazwę dwoczłonową? Raczej nie da się od słowa "przedszkolanka" utworzyć męskiego rodzaju. Czyli wychowawca przedszkolny? opiekun przedszkolny?
Przedszkolanek, przedszkolaniec, przedszkolan, przedszkolny
Dziękuję Ci za ten odcinek!
Bardzo krótko o tym ostatnim aspekcie, a to jakby pomijanie niebinarnych
Dziękuję za ten odcinek
4:58 Dlatego słowa takie jak "cyjanek", albo "Treblinka" jakoś tak dziwnie brzmią. Do tego "cyjanku" na początku nie mogłam się przyzwyczaić, zbyt milutko i niegroźnie to brzmi.
Ale cyjanek bierze się ogólnie od schematu chemicznego nazewnictwa, tak jak tlenki, wodorki i inne.
@@namedesired Wiem, ale po raz pierwszy usłyszałam tę nazwę, jeszcze zanim się tego dowiedziałam. I może to głupie, ale nadal trochę brzmi to dla mnie jak zdrobnienie.
Jestem za wymianą feminatywów na maskulinatywy: ten wojen, ten chorób, ten epidem chińskiego wirusa itd.
Poseł - poślica
Osioł - oślica
A tak na poważnie, to kolega zaprzecza sam sobie, najpierw mówi, że feminatywy pozwalają na bardziej dokładne wyrażanie myśli i wspomagają lepszą komunikacje, a potem nagle twierdzi, że właściwie język ludzki zawsze był wieloznaczny i nie sprawia to kłopotów w komunikowaniu się.
Autor sobie nie zaprzecza - feminatywów jest wiele i pozwalają na dokładniejsze wyrażanie myśli, tylko procent z nich będzie wieloznaczny (a ten problem rozwiązuje kontekst)
Żeńską formą wyrazu POSŁANIEC jest wyraz POSŁANNICA/POSŁANNICZKA, co wie chyba każdy wierzący katolik, bo to jeden z tytułów Maryi matki Jezusa. Ogólnie Biblia i teksty kościelne są pełne feminatywów, więc nie wiem o co chodzi "obrońcą tradycji".
Osobiście lubię feminatywy, choć nie wszystkie, bo wolę te z końcówką -ini, -nia lub -a. Końcówka -ka brzmi dość lekceważąco. PSYCHOLOGINI/PSYCHOLOGINIA brzmi dla mnie lepiej niż PSYCHOLOŻKA.
Co ciekawe Rosjanie też przechodzą tę debatę i tam wygrywa strona, która nie chce ich używać, chociaż Rosjanie są często w swoim języku alogicznie konserwatywni. W rosyjskim np. jeździ się "na metro", albo "na pojezdie" (dosłownie na pociągu), bo skoro kiedyś ludzie jeździli "na koniu" lub "na wozie", to nie mogą jeździć "w metro" lub "w pojezdie", logika.
Ja mam pytanie : po pierwsze jak powstały nazwy i pytania przypadków w j. polskim ?
kiedyś, czytając książkę, spotkałam się ze słowem "szpiegini", jako damską formę szpiega i wydało mi się to wtedy dziwne, ale teraz, gdy już się z tym słowem osłuchałam to wydaje mi się bardzo ciekawym i ładnie brzmiącym feminatywem
Miałem podobnie ze słowem „detektywka”, a teraz, kiedy mówię np. o serialu „Mare z Easttown”, to słowo przychodzi mi zupełnie naturalnie. 😉
Kiedyś zostałem skarcony przez nauczycielkę za to, że w artykule na szkolną stronę internetową użyłem określenia "dyrektorka" zamiast "dyrektor" (bo to była kobieta, więc napisałem to intuicyjnie).
To było dawno, ale ciekawi mnie, czy teraz, bądź za kilka lat, tak samo byłby mi wytknięty ten "błąd" 😉🤔
U mnie w podstawówce nie było problemu z dyrektorką, ok. 20 lat temu.
@@namedesired to u mnie w podstawówce był, 7 lat temu
Czy jest Pan wykładowcą? Moim zdaniem takich ludzi jak Pan brakuje na uczelniach.
Dziękuję :) Tak, jestem asystentem na UW. Jeszcze… bo w lipcu odchodzę.
Czy jest sens tworzyć femininatywy tam, gdzie mamy formy żeńskie, które odmieniają się nieregularnie? Czy nie tak jest w przypadku Pani i Pana Ministra? Kogo nie ma? PANI MINISTER/PANA MINISTRA. A więc forma żeńska jest. Wyraz jest obcego pochodzenia i naturalnie ma poprostu nieregularną odmianę. Rozumiem potrzebę tworzenia form żeńskich tam, gdzie w istocie ich brakuje. Jednak nie rozumiem dlaczego wszędzie słyszymy, że ich nie ma, choć są...
drukarz -> drukarka; brukarz - > brukarka. Wprawdzie wykonawczyń tego drugiego zawodu jest jeszcze mniej, niż pierwszego, ale... Rzeczywiście, jak to brzmi?... Łatwiej chyba przyzwyczaić się do brukarki, (idąc za młociarką), niż do wieloznaczności drukarki ;-). Poza tym, przyłączając się do wypowiedzi prof. Bralczyka, której sens obrazuje, iż najlepsza chirurżka to niekoniecznie najlepszy chirurg, natomiast najlepszy chirurg to jednocześnie owszem, najlepsza kobieta chirurg, bo symetrii znaczenia form męskich i żeńskich jeszcze nie ma i pewnie dłuuugo nie będzie; formy męskie zbyt często zawłaszczają znaczenie ogólne, neutralne - uważam, że w kwestii komunikacji inkluzywnej w Polsce jest jeszcze daleka przyszłość. Sięgająca jakoś tak 107 lat... ( #nieczekam107lat sporo wyjaśni). Ponieważ wiele problemów z tym zakresem języka rodzi się nie w nim samym, lecz w obyczajowości, w normach społecznych i tkwiących w nich archaiczno-patriarchalnych patologiach ich struktur.
Pozdrawiam serdecznie :)
niebinarne przyrostki sa bardzo trudne do stworzenia. Ostatnio myslalem o tym, jakie neologiczne morfemy można utworzyć :
przyjaciel, przyjaciółka
*przyjacielcię
ale to brzmi trochę pokracznie xd
więc moze lepiej pozostać przy tym, że męski rodzaj nie zawsze oznacza, ze ktos jest facetem
Przyjacielę albo przyjacielęcie?
Dla mnie użycie słowa "Pani" przed słowem np. "dziekan" nie brzmi infantylnie, lecz jest oznaką szacunku wobec danej osoby.
Osobiście nie mogę się zgodzić na końcówki "-dentka", "-lożka" czy "-tyczka". Dlaczego mam być określana jako kobieta przez pryzmat tych końcówek?
Swoją drogą, czemu nie ułatwiać sobie wymowy poszczególnych słów? Przykład: "pediatrka" (słownik w komórce podkreśla mi to słowo jaki niepoprawne).
Jasne, to słowo może być oznaką szacunku. Dlatego mówiłem o nadużywaniu tego wyrazu. Nie ma powodu, by z niego rezygnować, ale też, by korzystać tylko z niego, skoro język daje nam tyle możliwości.
PS Słownik w telefonie nie jest specjalnie aktualny jeśli chodzi o współczesną polszczyznę.
A ja już w oficjanych listach piszę dziekana Kowalska i jak mi ktoś zwróci uwagę to robię awanturę i oskarżam o dyskyrminację i odbieranie równych szans.
@@TalaySeedam xD
@@Mateusz_Adamczyk Osobiście myślę, że jeśli już, to od pediatry ułożyłbym "pediatrzyni", a od psychiatry - analogicznie "psychiatrzyni".
Jak ktoś chce, to niech sobie używa form doktorka bo czemu nie? :) Przecież to kwestia osłuchania się i przyzwyczajenia do danego słowa. Kiedyś słowo "okej" było dziwne a teraz to norma. Kiedyś niewyobrażalnym było aby kobieta miała tytuł doktora, dziś to norma, kiedyś bezeceństwem było aby chłop mógł wybrać czy chce pozostać na wsi czy może jechać do pracy do miasta - dziś trudno sobie wyobrazić aby mieszkaniec wsi nie mógł wybrać gdzie chce mieszkać. Baaa - dawniej niewyobrażalnym było wśród elit aby chłop jadł jak pan, bowiem według ówczesnych elit miał niedostosowany układ trawienny i nie mógł jeść tego co pan. Czy dziś ktokolwiek powie coś równie bzdurnego?
Kultura ewoluuje nieustannie zataczając koła, lawirując i zmieniając się jak w kalejdoskopie. Mi także się nie podobało słowo "naukowczyni" a dziś jestem z nim oswojona, powąchałam, uznałam, że ładnie to brzmi "czyniąca naukę" i uważam, że jest super.
W punkt!
Biedni obcokrajowcy uczący się języka polskiego...
dziękuję Ci za ten film
No w sumie poseł - poślica, bo osioł - oślica.
Są też w ogóle osoby, które preferują inne feminatywy od drugich. Swego czasu przez internet przeszedł wywiad z ratownicą, która wolała właśnie to słowo od ratowniczki, bo to ciężka praca i woli użyć zgrubienia, moja współlokatorka przy którejś rozmowie w temacie też uznała chemicę za lepsze rozwiązanie niż chemiczka. Najpiękniejsze w języku jest to, że możemy wybrać coś dla siebie ❤️
I o to właśnie chodzi! Dziękuję za ten komentarz 😉
XD
Kiedy poruszyłam temat feminatywów na TikToku, to prawie mnie zjedli niektórzy. Jak miło, że tutaj jest tak kulturalnie! ❤️
To prawda! Mam wspaniałych rozmówców 🥰
Swietny film :) Chetnie podziele sie moja lekko kontrowersyjna opinia. (sorki za brak znakow ale nie mam polskiej klawiatury, wiec zycze powodzenia, osobie, ktora probuje sie przebic przez ten tekst bez polskich znakow :D ).
Polski jezyk jest dla mnie wyjatkowy i mam do niego ogromny sentyment, bo to moja ojczysta mowa! Aczkolwiek, od kiedy znam oraz ucze sie innych jezykow caly czas, pewne aspekty w polskim (zwlaszcza odmienianie rzeczownikow, czasownikow i przymiotnikow przez biologiczne plcie) sa mega irytujace i moim zdaniem niepotrzebne. Byloby super, gdyby zamiast rozroznienia na plcie, bylo tylko jedno slowo odpowiadajace rzeczownikowi, bez rozroznienia na plcie - tak jak w angielskim. Shop assistant to po prostu OSOBA, ktor sprzedaje Ci towar i nikogo nie obchodzi jaka ma plec, bo czy to jest wazne? A jezeli juz obchodzi i jest to bardzo wazne dla histori lub kontekstu , to mozna o tym wspomniec, ale nie jest to obowiazkowe aby zaznaczac jej plec ZA KAZDYM razem. To chyba najbardziej inkluzywny sposob, w jaki jezyk moze dzialac.
Moimi ulubionymi jezykami, ktore pod tym wzgledem ida o krok dalej, to finski, wegierski oraz estonski, gdzie nie ma rozroznienia na zaimki on / ona. Jest po prostu jedno slowo. Np w finskim hän nukku moze oznaczac on spi albo ona spi. I nikt nie czuje sie pominiety. Nie ma tez takich dziwnych sytuacji jak w polskim czy francuskim, gdzie kiedy mowimy o grupie ktora sklada sie z jednego mezczyzny i mnostwa kobiet, to i tak musimy uzyc meskiego trzeciego zaimku osobowego, gdy o nich rozmawiamy.
W ramach ciekawostki moge dodac, ze gdzies slyszalem o jezyku, ktore nie rozroznia nawet miedzy mama oraz tata. Jest po prostu jedno slowo - rodzic. I mozna je potem modyfikowac, zeby podkreslic plec. Cos typu "Meski" + "rodzic" = "tata". No ale znowu, slowo klucz - mozna, ALE nie trzeba.
Ludziom wydaje sie, ze kto jest kim i kto ma jaka plec jest wazne, ale w wiekszosci przypadkow to nie ma znaczenia i sluchaczy to nie obchodzi. Jest to zazwyczaj wazne tylko dla nas, bo jestesmy emocjonalnie zwiazani z naszymi historiami i przezyciami i to jest zrozumiale. Podsumowujac. Uwazam, ze wiekszosc informacji jakie wspolczesne jezyki musza zawierac jest zbyt precyzyjna i niepotrzebna.
jesteś genialny, jak zawsze 👍🌞
Dzięki ☺️
Ja do żeńskiej formy posła. Czy posełka nie powinna być tą najlepszą formą? Posłanka jest do posłańca, poślica ma nacechowany kontekst zwierzęcy. Wchodzę w jakieś rejonu błędów myślowych?
Jedna z niewielu rzeczy, którą może poszczycić się UAM jest Dziekana Wydziału Anglistyki ;) niestety obecna pani rektor była już zbyt tradycjonalistyczna
Nie zgodzę się co do 7:03. Niechęć do używania w stosunku do samych siebie form podkreślających płeć nie jest tylko prywatną preferencją, ale również postawą społeczną. Formy uniwersalne są inkulzywne ponieważ zapobiegają wykluczeniu ze względu na płeć. Podkreślanie, że wykonującą dany zawód jest kobieta może być odbierane właśnie jako wprowadzanie nierówności, tak, jakby ten fakt wymagał specjalnego odnotowania, a więc był czymś niezwykłym. Zdaje się, że w krajach anglojęzycznych trend jest odwrotny i preferowane są formy neutralne rodzajowo ("gender neutral").
Nie do końca odwrotny. Najpierw tak jak teraz u nas był ruch, by używać feminatywów np obok policeman także policewoman. Teraz rzeczywiście są preferowane formy neutralne, jednak nie polega to na używaniu form męskich wobec obu płci tak jak u nas do tej pory, tylko tworzone są nowe formy, które nie wskazują na płeć (policeman -> police officer).
@@Matinee71 no tak, tylko w polskim rzeczownik mają rodzaj, więc dalej byłby oficer policji i oficerka policji. Moim zdaniem dyskusja jest płonna, ale tak tylko zauważam.
@admiralbum zgadzam się, że prywatne może być publiczne - to jednak odpowiedź na nieco inne „ale” 😉 I masz 100% rację, że feminatywy tworzą odrębną kategorię nazewniczą, a więc i pojęciową, ale myślę, że (tak jak w wielu innych językach) musimy przejść ten etap, żeby stworzyć warunki do wypracowania form neutralnych. Warto też zwrócić uwagę, że w polszczyźnie to trudne, bo rodzaj widoczny jest na wielu poziomach języka.
Policjanto
Język się zmienia, język jest "żywy" ale jak już to niech te feminatywy jakoś brzmią bo jak niektóre z nich słyszę to nie wiem czy mam się śmiać czy co :/
Wiesz, jak nazywa się osoba, która ma obsesję na punkcie regulowania i normalizowania wszystkiego? D_E_K_R_E_T_Y_N
Określenie powstało w Lwowskiej szkole matematyków, a dokładnie w Kawiarni Szkockiej we Lwowie, gdzie regularnie się spotykali.
Zamiast się śmiać polecam zdanie "Szanuję Twoje zdanie i będę się do Ciebie zwracać w sposób jaki Ci pasuje"
@@agataK9609 Brawo. Talerancja tak, ale na moich warunkach...
@@agataK9609 tak też można
Super filmik trzeba uświadamiać ludzi. A jak utworzyć feminatywm od psychiatra?
Nie mam problemu z feminatywami per se, ale z tym jak są używane.
Nie są używane drogą ewolucji języka, że potrzebne jest nazwanie kobiety kierowcy (kierowczyni? blisko kierownika, kierownica? to ta obracająca się obręcz w samochodzie), a są używane żeby ugrać kapitał polityczny/aktywizmu. Dlatego pewne osoby na siłę używają takie słowa, żeby wytworzyć poklask wokół siebie i sprawiać pozory "walki", dzięki czemu zbiera kapitał, a nie żeby dyskutować, że faktycznie nie ma dobrego nazewnictwa na kierownice.
a więc jeśli sobie życzę aby nazywano mnie Masterem albo Hrabią to również ktoś to będzie szanował?
Dla mnie sędzina jest nie do przyjęcia. Przecież sędzia ma piękną żeńską końcówkę i regularną odmianę, więc po co nam sędzina?
Bo tak się mówi też (czy może nawet zwykle) na faceta.
U nas wszystko dochodzi do absurdu. Niestety. Skoro dążymy do bardziej szczegółowego określania to może wróćmy do form: pan Papuga, pani Papużyna, panna Papużanka. Itd.
Dlaczego "poślica" ma urażać nasze uczucia estetyczne, a "chirurżka" już nie? Dlaczego nie możemy się pogodzić z tym, że w naszym języku część rzeczowników występuje tylko w formie męskiej? Wszyscy się teraz rzucili na tworzenie tych feminatywów co mi wygląda na dążenie do pozbycia się kompleksów. Tyle anglicyzmów we współczesnym języku to może popatrzmy jak tam to wygląda...
Zgadzam się, obecnie często szukanie feminatywów na siłę do każdej nazwy obiera kierunek nie językowy a ideologiczny, co jest smutne. Język się zmienia ale bez przesadny nie czyńmy go poprawnym politycznie.
Język jest odbiciem rzeczywistości, dlatego warto go zmieniać na lepsze, uaktualniać i dostosowywać do nowoczesnych standardów, bo w ten sposób zmieniamy też patrzenie na świat. Kobiety stanowią połowę społeczeństwa i zasługują na to, żeby być tak samo zauważone jak mężczyźni, niezależnie od tego, jaki zawód wykonują. Tak samo, jak zasługują na to, żeby tyle samo zarabiać, choć niestety dalej dostają średnio o ponad 15% mniej pracując na tym samym stanowisku.
A jeśli chodzi o anglicyzmy, to nic dziwnego, aktualnie jest to uniwersalny język nauki i innowacji, poza tym od setek lat zapożyczaliśmy słowa z różnych języków: łaciny, rosyjskiego, niemieckiego czy francuskiego i jakoś te dawno adoptowane słowa nikomu już nie przeszkadzają.
@@notwithstandingjoy Kobiety w Polsce zarabiają średnio więcej od mężczyzn. A w sprawie średnich zarobków w tym samym zawodzie po uwzględnieniu wielu innych czynników również statystyki nie pokazują 15%. 15% bierze się z uproszczenia. To tak samo obrzydliwa manipulacja jak mówienie, że afroamerykanie są średnio częściej kryminalistami. Ogólnie to prawda, ale większy wpływ na to ma życie w biedzie, a nie kolor skóry.