Nawet nie chce mi sie tej pelnej szacunku rozmowy sluchac. Obozy dziela sie na tych ktorzy czuja nasz jezyk i na tych, ktorzy nie czuja go do tego stopnia ze zaczynam sie zastanawiac czy to nie ich talent. Jest jezyk urzedowy, jest jezyk potoczny a te nowotwory jezykowe to chyba osobna kategoria - jezyk cyrkowy. Gdyby ktos otwarcie przyznal ze tak nalezy to traktowac , wtedy nie mam problemu mozemy dyskutowac. Moglbym nawet od siebie dorzucic kilka propozycji i posmiali bysmy sie wspolnie;)
dziś w pewnym podkaście usłyszałem określenie "muzyczka" o kobiecie, tak ją przedstawił prowadzący, ona powiedziała o sobie, że jest "muzykiem" feminatyw "muzyczka" brzmi bardzo niepoważnie, słowo "muzyka" kojarzy się z czymś poważnym, np. z muzyką poważną, a "muzyczka" z czymś krótkim, np. muzyczką do pioseneczki dla dzieci ta "muzyczka" to przykład próby użwania feminitywu ze słowa, która już ma swoje znaczenie, bo słowo "muzyczka" już istnieje w obiegu jako krótka lub niepoważna muzyka, tak więc próba określania kobiety jako "muzyczki" kojarzy się z tym, że to nie jest artystka, ale taka osoba grająca muzyczki
Z tego wniosek, że należy wrócić do określeń "białogłowa" lub "niewiasta", bo "kobieta" było kiedyś było obelżywe. Istnieje coś takiego, co prawica bardzo lubi, a nazywa się kontekst. Z reguły ich najwięksi ulubieńcy są notorycznie z niego wyrywani.
Bardzo dziękuję za ten wywiad. Sama mam równie "mdłe" podejście i nie zawsze używam, ale ciekawym jest, że mój pięcioletni syn szukając odpowiedniego wyrazu używa/wymyśla feminatyw i jest to dla niego bardzo naturalne. 🙂
To normalne, że małe dzieci ucząc się języka szukają jak najwięcej regularności, a form nieregularnych uczą się dopiero potem. Małe anglojęzyczne dzieci mówią "I goed" zamiast nauczą się mówić "I went".
Cóż to za wspaniały duet! Jestem fanką obu postaci internetowych, uwielbiam sposób Waszej komunikacji, zarówno brzmienie- wymowa, piękna dykcja i barwy głosów- jak i tematy, które poruszacie są niezwykle istotne oraz ciekawe. Świetnie spędzona godzina ❤
Bardzo wartościowe video. Dziękuję, że tu Pani jest i dzieli się swoimi myślami. Przemiło się słuchało Pana Adamczyka. Postuluję takie o takie regularne spotkania; może być podcast. Więcej, częściej, proszę 👩🏼🎓 Szczególnie, że właśnie w tej przestrzeni medialnej, internetowej wszystko się dzieje szybciej i więcej niż słowniki nadążają. Prof. Bralczyk i prof. Miodek nam się zestarzeli 😢 Potrzebujemy medialnych autorytetów językoznawczych i pasjonatów polszczyzny.
Dzięki Mateuszowi w około 30:00 minucie zrozumiałam, jak łączę swoją sympatię do feminatywów z używaniem sformułowań typu: "ta psychiatra jest najlepsza w mieście". Faktycznie zawody zakończone na "a" fajnie mi się kobiecą w mowie. Często sprawdzam funkcjonalność feminatywów na przykładzie: "W moją stronę idzie X. Jest ona wysoką blondynką", jeśli za X podstawię "malarz/kucharz/naukowiec" to będzie dziwnie, a jeśli "malarka/kucharka/naukowczyni" to już stylistycznie mi się to spina bez kombinowania. Natomiast ciekawe, że "sędzia" czy "kierowca" też mnie nie rażą w moim wzorcu funkcjonalności.
Bardzo przyjemnie słucha mi się każdej twojej rozmowy Paulina, ale jednak ja jestem osobą, która potrzebuje sztywnych zasad i jak mówisz, że mam robić jak chcę, to mam wrażenie, że wiem dokładnie tyle ile przed obejrzeniem filmu
Paulino, mam propozycję kolejnego gościa - Macieja Makselona - jestem przekonana, że rozmowa z nim na jakikolwiek temat związany z językiem i nie tylko będzie fascynująca!
pytałem go w DM'ach czy kiedyś wróci na YouTuba - nie wykluczył powrotu, ale ma za dużo na głowie by teraz o tym myśleć. sam na to czekam z niecierpliwością!
Pracuję na Poczcie jestem listonoszem .Generalnie sporo listonoszy to kobiety .Moimi przełożonymi też są kobiety .Zwracam się do mojej przełożonej Pani Naczelnik i do głowy nawet przez moment nie przeszło że to może być brak szacunku do niej jako kobiety .
8:15 - chyba nie rozumiesz jaki kontekst się za tym określeniem kryje. Bo ludzie którzy używają tego terminu, nie mają na myśli tego, że samo w sobie urodzenie się facetem jest toksyczne, tylko bardziej chce się zwrócić uwagę na patologiczne zachowania niektórych mężczyzn. Chodzi o takich ludzi których podejście do życia wygląda można porównać do np. Ferdka Kiepskiego, czy takich którym się wydaje, że nadal mamy XIX wiek i chcieliby np. dalej kobiety trzymać w domach jako "kury domowe", uważają że przemoc to jedyne słuszne rozwiązanie na praktycznie każdy problem itp. To mają na myśli ludzie którzy mówią o toksycznej męskości
Mamy taki przedmiot, który nazywa się język polski i uczymy się na nim (jak nazwa wskazuje) historii literatury. Może warto na języku polskim uczyć choć jedną godzinę w tygodniu (zwłaszcza w szkołach średnich) nie tylko języka, ale i jego kultury oraz zagadnień językoznawczych? Być może wtedy ta dyskusja o języku przestanie ludzi obrażać i oburzać.
To dobry pomysł, chociaż do uczenia zagadnień językoznawczych trzeba mieć podstawową wiedzę z tej dziedziny, a poloniści raczej nie pamiętają niczego z gramatyki opisowej ze studiów.
Konserwatywne polonistki (zdecydowana większość polonistek-nauczycielek) nie są moim zdaniem kompetentne do mówieniu o językoznawstwie. Jako student filologii wiem, jak do języka pochodzą starsze pokolenia, a podchodzą niestety bardzo wartościująco, normatywnie i mało naukowo.
@@idylla5972 dobrze znam to o czym mówisz i zgadzam się z tym. Apeluję mimo wszystko do polonistek i polonistów, aby uczyli też kultury dyskusji i wymiany własnych pogladow -zwłaszcza tych językowych -na własnych lekcjach. Być może zaprocentuje to w przyszłości bardziej niż znajomość np. sonetów krymskich :)
@@Misia_Pysia Niestety, ale do wymiany poglądów językowych trzeba mieć najpierw jakąś wiedzę językoznawczą, a tej polonista w szkole raczej nie przekaże. Oni znają się właśnie tylko na literaturze.
@@Misia_Pysiajakiej dyskusji? Matura najwazniejsza a jak wiemy na maturze wcale nie trzeba wstrzelic sie w klucz i napisac to co autor tematu mial na mysli. Nie wazne jakie jest Twoje zdanie masz myslec tak jak autorytet(wladza) Ci mowi.
Jestem kobietą, uważam, że są miejsca w których bardzo ważne jest aby kobiety traktowane były na równi z mężczyznami. Takimi miejscami są np. rynek pracy, szkoła i wszelkiego rodzaju dyskusje. Sama nie czuję potrzeby używania feminatywów, ale jeśli ktoś, używa w stosunku do siebie feminatywów to ja też będę w stosunku do tej osoby używała feminatywów. Kropka. Według mnie na tym polega szacunek.
W polskim prawodawstwie nie ma ani jednego przepisu, który by formułował przywileje dla mężczyzn, a odbierał je kobietom. Cała ta gadka to wymyślony problem bab, co by chciały dużo za darmo.
@@natalia001 A co za 200 lat panie będą pracowały tyle samo co mężczyźni? 1 Luka płacowa to mit. Ma na nią wpływ wiele czynników i im więcej zmiennych weźmiesz pod uwagę to wychodzi na to że jej nie ma lub jest niewielka na korzyść którejś z płci. (np na wschodzie Polski to średnio kobiety zarabiają więcej) Dodatkowo na np stanowiskach fizycznych to mimo że na paskach od wypłaty kobiety dostają tyle samo co mężczyźnie to w rzeczywistości faceci zarabiają mniej bo muszą robić więcej. 2 Nawet jak zakładając że luka płacowa jest faktem to te 200 lat dotyczy całego świata, a nie Polski gdzie jak pisałem są województwa gdzie to kobiety zarabiają średnio więcej.
Zacznijmy się pięknie różnic! Bardzo ładnie powiedziane! Jestem facetem i używam feminatywów bo bardzo mi się podobają, chciałbym, żeby kobiety umiały wyluzować bo mam wrażenie, że facetom to zupełnie nie przeszkadza, a problem niestety tworzą same kobiety. Nauczmy się akceptować siebie nawzajem i to, kto w jaki sposób mówi, przede wszystkim dużo miłości i zrozumienia, pozdrawiam ❤😊
Tak mi się Was przyjemnie słucha, że mogłabym i ponad 2 godziny 😊. Ja sobie myślę, że im więcej dostrzega się odcieni szarości, to oznaka dojrzałości (rym zamierzony). Lubię feminatywy, choć wychowywałam się bez nich, ale naprawdę podobają mi się. Ale czasem zastanawiają mnie formy męskie zawodów niby bardziej kobiecych, np. jak poprawnie powinna brzmieć męska forma zawodu: kosmetyczka? Kosmetyczek? Kosmetyk?
08:15, ale "toksyczna męskość" nie odnosi się do męskości ogółem, tylko do zachowań, które przypisuje się facetom, a są toksyczne. W toksycznej męskości nie chodzi o to, że każda męskość jest toksyczna.
Mój pięcioletni syn podczas wspólnej zabawy pięknie użył feminatywu ,,Strażaczka,, bardzo mi się on spodobał 😊 Wcześniej nie pomyślałam nawet żeby o Pani Strażak powiedzieć strażaczka :) Czy to nie jest tak, że dziciom naturalnie przychodzą te odmiany, a my dorośli to komplikujemy 😂?
Bardzo ciekawa rozmowa, fantastycznie było posłuchać. Trochę mi się jednak w głowie pomieszało, bo jakiś czas temu oglądałem rozmowę pana Mateusza z Krystyną Czubówną, w której zdawał się On nie być aż tak rozmiłowany w feminatywach jak tutaj. Ja się naprawdę nie czepiam, staram się zrozumieć, bo sam jestem z tych głaskających i przyzwalających na zasadzie a mów, jak chcesz dopóki nikomu przykrości nie sprawiasz. Inna rzecz, że (rozdwojenie jaźni, czy co ツ ) mnie jedne feminatywy przez gardło przechodzą, a inne jakoś nie chcą. Zastanawiam się nad tym jak odpłciowić - choć sam pomysł wydaje się świetny - np. nazwy zawodów w naszym języku, w którym do rzeczowników przypisany jest konkretny rodzaj (już darujmy sobie słowa takie jak: sędzia, poeta, czy mężczyzna). W angielskim nie ma takiego problemu, a w polskim? A poza tym pozdrawiam, szanuję i same takie. :)
Według mnie w kampanii popularyzacji żeńskich form nazw w języku polskim nie ma nic złego, a nawet uważam, że jest to naturalną koleją rzeczy po zapoczątkowaniu na świecie ruchów emancypacji kobiet w XIX wieku. Bardzo krzepiące jest, że w całej historii stara się oddziaływać i odbić własne piętno nasza Paulina Mikuła. Przyznam jednak, że jest to po prostu dodatkowa komplikacja, która, choć potrzebna (bo warto zadbać o równowagę nawet w używanym języku polskim), to z trudnością będzie się przyjmować w społeczeństwie. Proponuję zatem nieco przeskoczyć ten etap i równocześnie wdrażać formy, które i tak będą wdrażane za kolejne parę wieków, czyli określenia nazw całkowicie pozbawione określenia konkretnej płci. Ponadto według mnie znacznie prościej będzie wprowadzać feminatywy, jak powszechnie będzie się propagować fakt, że ogólnie społeczeństwo dąży do posługiwania się określeniami, które nikogo nie dyskryminują lub faworyzują, czyli np: gościo, doktoro, prezeso, autoro, ministro, posło, senatoro itp.
Bardzo pouczająca i rozwijająca rozmowa. Padło tutaj mnóstwo ciekawych i trafnych opinii oraz informacji. Temat został omówiony w przyjemny w odbiorze sposób. Dziękuję Wam za ten materiał, mam nadzieję, że dzięki niemu poprawi to komunikację oraz sposób dyskusji na ten temat wśród innych osób :)
Przykre, że ludzie nie mają większych problemów i na siłę próbują zmieniać język, i to jeszcze na formy, które brzmią po prostu śmiesznie, niepoważnie. Rozmawiacie sobie dalej ze swoimi gościniami i świadkiniami, ja będę rozmawiać z gościem i świadkiem. 😅
Przykre, ze ktos, kto uwaza ze to glupota sie nad tym pochylac, sam marnuje swoje cenne sekundy zycia na napisanie komentarza o tym, jak bardzo ta dyskusja jest niepotrzebna
@@_.AlterFeind._ poswiecasz godzine na film o czyms, co uwazasz za bezsensowne i niepotrzebne, a potem to zjadliwie komentujesz. Prawdziwy internauta z krwi i kosci
Wyważone podejście Mateusza do feminatywów (czy raczej: do tego, jak mówić o feminatywach) bardzo mi się podoba. Jest to podejście rzeczywiście inkluzywne - włączające wszystkich, a nie tylko tych, którzy są w danej sprawie po naszej stronie. Dziękuję za tę rozmowę, bardzo miło się słuchało :)
"Barbara Krawczyk, mistrz kominiarski z wieloletnim stażem. - Jeszcze 5 lat temu było nas kobiet w zawodzie zaledwie 10, dziś jest niewiele więcej, bo ok. 20." No to chyba juz czas na odpowiednia nazwę zawodu...
Ojej, to ja zupelnie inaczej rozumialam zawsze termin "toksyczna meskosc" i teraz jestem niepewna, czy cos mnie ominelo. Zawsze wyobrazalam sobie, ze termin "meskosc" jest neutralny, a oprocz tego jest tez wyrozniona "toksyczna meskosc", ktora jest negatywna, bo oznacza zachowania odbierane spolecznie jako meskie, ale w jakis sposob sa one krzywdzace, np. pan opieprzajacy syna, ktory sie wywalil i zdarl sobie kolano, ze "ma nie beczec jak baba, bo chlopaki nie placza"; albo facet, ktory uwaza, ze cos mu sie nalezy z tytulu bycia mezczyzna. Natomiast nie odczytywalam terminu "toksyczna meskosc" jako takiego, ktory oznacza, ze "kazda meskosc jest toksyczna". Czy ja cos pokielbasilam?🤔
Świetna rozmowa. Sama lubię i chętnie używam feminatywów. Niestety, druga strona, przynajmniej w Internecie, nie potrafi o nich rozmawiać, tylko jedyne, co robi, to obraża i wyśmiewa i to nie tylko formy same w sobie, ale przede wszystkim ludzi, którzy ich używają i na to mi brak siły. Gdy widzę, że w poście pojawia się feminatyw, to już wiem, o czym jest cała 'dyskusja' w komentarzach...
Myślę, że są osoby, które potrafią kulturalnie uargumentować swoje stanowisko wobec feminatywów, na przykład ja. Jeśli ktoś chce używać feminatywów, to niech używa, natomiast ja nie będę ich używał, ponieważ mam konkretne argumenty językoznawcze, które przekonują mnie, żeby ich nie używać.
@@lisiogon8358 W języku żeńska forma jest wskazywana przez morfemy związane, a dokładniej derywacyjne. Np. w wyrazie nauczycielka mamy morfem -ka wskazujący na formę żeńską. Jednakże nie zawsze musi być ona reprezentowana przez morfem derywacyjny. W angielskim mamy wyraz sheep oznaczający zarówno jedną owcę jak i wiele. W drugim przypadku liczba mnoga, nie jest wyrażana morfemem związanym tylko zerowym, który ma znaczenie (właśnie liczbę mnogą), ale nie ma swojej formy, czyli nie jest reprezentowany przez żadne fonemy, przez co nie widać go w pisowni, choć on tam jest (sheep∅). Taka sama sytuacja jest w przypadku słowa psycholog, które może oznaczać mężczyznę bądź kobietę jeśli dodamy morfem zerowy-psycholog∅-i nie potrzeba zamieniać tego morfemu zerowego na derywacyjny (i właśnie w tym tkwi źródło konfliktu, czyli czy powinniśmy akceptować morfemy zerowe czy zamienić je na derywacyjne, choć ludzie niebędący lingwistami raczej nie myślą o tym w ten sposób). A dlaczego nie powinniśmy ich zamieniać? Ponieważ zmiany językowe zachodzą w sposób naturalny, czyli potrzeba lat, aby były one widoczne i zawsze zachodzą one w sposób nieświadomy. Nie można mówić o zmianie językowej w przypadku kolokacji "w Ukrainie", ponieważ nie jest to zmiana naturalna, lecz sztuczna (trwała ona maksymalnie kilka dni i była w pełni świadoma). To samo z feminatywami. Przed wojną było więcej feminatywów, czyli częściej wyrażano formę żeńską za pomocą morfemów derywacyjnych, ale z czasem doszło do naturalnej zmiany językowej, w trakcie której morfemy derywacyjne zamieniono na zerowe w części przypadków (tego typu zmiana morfologiczna jest nazywana konwersją). Teraz kiedy część ludzi próbuje wrócić do morfemów derywacyjnych, nie możemy mówić o zmianie naturalnej lecz przymuszonej, w pełni świadomej. Sytuacja byłaby inna, gdyby ludzie bez jakiegokolwiek poradnictwa, które jest niewątpliwie obecne w tej kwestii zaczęli mówić "w Ukrainie" czy też "psycholożka", a zmiany byłyby widoczne dopiero po iluś tam latach. Takie jest moje stanowisko jako językoznawcy.
@@LingwistycznyPunktWidzenia przeczytałam i bardzo Ci dziękuję za tak merytoryczny komentarz. Szczerze to pierwszy raz spotkałam się z takim argumentem i wezmę go pod uwagę. Czy parafrazując to co napisałeś, dobrze rozumiem że masz poczucie że propagowanie feminatywów to trochę sztuczny wpływ, presją na ewolucje języka? I ciekawa jestem jaka masz opinie w kwestego że pewne zawody mają formy żeńskie a inne nie. I, nie wiem czy się że mną zgodzisz, ale wielu zwolenników feminatywow wskazuje na niepokojącą prawidłowość że formy żeńskie mają zawody trochę mniej prestiżowe lub takie w których kobiety zwykle są większością. Zastanawiam się czy właśnie poprawność językowa nie powinna tu dążyć do uwspolnienia. Że rodzaj żeński to żeńska końcówka. Ja wychodzę z założenia że feminatywy są ładne;) I logiczne dla mnie. Smiesznie i sztucznie brzmia mi w uchu formy męskie w odniesieniu do kobiet Dlatego używam feminatywów:)
@@lisiogon8358 "Czy parafrazując to co napisałeś, dobrze rozumiem że masz poczucie że propagowanie feminatywów to trochę sztuczny wpływ, presją na ewolucje języka?" Tak, uważam, że propagowanie feminatywów to sztuczna ewolucja języka, w którym zmiany od wieków zachodzą w sposób naturalny i nieprzymuszony. "I, nie wiem czy się że mną zgodzisz, ale wielu zwolenników feminatywow wskazuje na niepokojącą prawidłowość że formy żeńskie mają zawody trochę mniej prestiżowe lub takie w których kobiety zwykle są większością." Ta prawidłowość jest błędna, gdyż są zawody takie jak nauczycielka, dyrektorka, lekarka, prawniczka i jeszcze wiele innych, które są prestiżowe i mają żeńskie formy, których nikt nie kwestionuje. Są też zawody nieprestiżowe takie jak śmieciarz, który nie ma formy żeńskiej. "Że rodzaj żeński to żeńska końcówka." Mam wrażenie, że pisałem już o tym w poprzednim komentarzu. Forma żeńska (nie rodzaj, bo to są dwie różne rzeczy) nie musi być wyrażana za pomocą morfemu derywacyjnego (końcówki), ponieważ istnieją morfemy zerowe, które działają tak samo, czyli wyrażają, że dany zawód wykonuje kobieta, ale nie są reprezentowane przez żadne fonemy, przez co nie są zaznaczane w piśmie. W słowie nauczycielka-/naut͡ʂɨˈt͡ɕɛlka/-mamy morfem żeński wyrażany przez fonemy /ka/. Morfem zerowy nie jest wyrażany przez żadne fonemy, dlatego nie widać go w piśmie, ale ma swoje znaczenie. Możemy go najwyżej zaznaczyć za pomocą zera morfologicznego, tak jak w wyrazie psycholog∅ i wtedy wyraz ten ma formę żeńską, a nie męską. To zero morfologiczne wskazuje, że to forma żeńska, a brak fonemów reprezentujących to zero w wymowie niczego nie zmienia, bo fonemy i tak nie mają żadnego znaczenia. Dodanie fonemów zmieni tylko rodzaj morfemu, ale znaczenie wciąż będzie to samo. Pozdrawiam.
Kobiety ze swej natury bardziej skomplikowane i żyjące na wielopoziomowych emocjach chętnie korzystają z dwóch różnych narracji na których są odbierane przez świat męski. Z jednej strony epatują kobiecością ( za co im chwała) kuszą , mamią i ubarwiają ten szary świat swoimi barwami . Korzystają przy tym z taryfy ulgowej przypisaną kobietom jako osobom wymagającym opieki, troski i dbania o nie przez całe życie , przez co potrafią wynegocjować niższy mandat , lub przyspieszenie terminu , większy rabat itd. Co za tym idzie nie są traktowane na poważnie w 100% co im pasuje w wielu wypadkach. Są jednak miejsca gdzie kobiety chcą być traktowane na poważnie w 120% i tu zaczyna się problem. Jak rozróżnić kiedy kobieta chce być rozpieszczana i traktowana ulgowo , kiedy jest w 100% zawodowcem z 200% kwalifikacjami. Powierzchowność w obu wypadkach jest ta sama tylko sygnały podprogowe wysyła inne i dziwi się że faceci ( nie czuli na te przekazy) mylą się w jakim stanie aktualnie jest dana kobieta? Tu mamy narastający konflikt w tym wypadku słowny czy np. inżynierka to żart czy na poważnie , zapowiedz „dzisiaj nasza gościnią jest profesorka, doktorka, nurkini i pilotka a prywatnie saperka i kapitanini samolotów pani Anna” nie jest początkiem występu kabaretowego?
Hej Paulina! Bardzo wazny i potrzebny odcinek! Omawiacie to wszystko niezwykle retorycznie i najbardziej zrozumiale dla każdego! 👏 (Pewnie gdybyście w pewnym momencie zaczeli się bić, wyzywać lub szydzić to odcinek zyskałby większą popularność...) Tylko czy to nie byłoby sprzeczne z Waszym podejściem do tematu... Jedna rzecz która mi sie nasuwa. Przy kazdym zjawisku społecznym znajdzie sie tak zwana "grupa szkodzaca" czyli ktos kto chce na tym zarobic, zaistnieć, lub jest po prostu z zasady nieugiemty i nie zmienia zdania. Przez takie grupy i ich gloszone (z reguły w agresywny sposób) postulaty, inni wietrzą w tym jakiś podstep, ideologię, coś negatywnego na zasadzie sekty. W ten sposób społeczeństwo niechetnie podchodzi do danego zjawiska i odbiera je pejoratywnie bo czuje, że coś mu zagraża. Nie wiem czy ktokolwiek zrozumi o co mi chodzi, ale nie umiem tego inaczej napisać, chociaż wiem co mam na myśli. 🙈 Paulina rob swoje! Dobrze, że jesteś!❤
@patrycjaocieczek4707 to, co napisano w 1 komentarzu, który teraz komentujemy czyli nikt nikogo nie zmusza, ale róbcie tak jak my chcemy bo reszta to faszyzm i ciemnota...
Padły piękne słowa w kontekście terapii. Mam takie same doświadczenie, po przejsciu swojej jestem daleka od przypinania etykiet, kategoryzowania i oceniania ludzi. Gdybyśmy bardziej skupiali się na drugim człowieku i intencji komunikatu żyłoby nam się lepiej. Sama nie przepadam, za formami żeńskimi, szczegolnie jesli chodzi o dyskusje merytoryczne. Po prostu uwwzam, że dodaja one niepotrzebna informacje o płci, ktora odwraca uwage od istoty komunikatu. Oczywiscie feminatywy są też potrzebne. Po prostu niech każdy używa ich wedle uznania. Jednak nie lubię sytuacji, gdy są wciskane na siłę.
8:22 Niestety chyba nie rozumie Pan, co „toksyczna męskość”oznacza. Nie jest to określenie na męskość w szerokim rozumieniu, jest to określenie konkretnego zjawiska. Pana argument to trochę tak jakby powiedzieć, że nie powinnismy używać terminu „toksyczny związek”, bo to sugeruje, ze każdy związek jest toksyczny.
zauważ że ten owy związek to jakiś konkretny pojedynczy związek czyjś bądź nasz, a męskość to już jakas idea ktora dotyczy lub nie kazdego albo nikogo czyli jest jakims ogolnym zjawiskiem, bardziej mnogim, należącym do masy bądź te mase okreslajacy
@@rzuraf7406 Utrzymuję swoje stanowisko. „Toksyczna męskość” nie mówi się o każdej męskości. To jest określenie konkretnego typu szkodliwych i przemocowych zachowań. Związek może być zdrowy, toksyczny, jakiś inny, męskość może być pozytywna, neutralna i toksyczna.
Jest też inny problem - otóż wydaje mi się, że problem feminatywów "zagarnęły" pod siebie przede wszystkim osoby skupione wokół organizacji feministycznych, i to tych kojarzących się z agresywną walką, a w Polsce z obrazkami medialnymi "kill all men" i tak dalej. Wiele osób zatem nie używa feminatywów głównie by być w kontrze.
nie "zagarnęły", bo nikomu go nie odbierają - przez większość jest wyśmiewany po prostu. A kill all men to chochoł i żadna feministka nie jest winna tak zjebanym skojarzeniom.
A ja to w ogóle uważam, że powinniśmy pójść na całość i pokazać całemu światu jacy jesteśmy postępowi! Proponuję kobiece nazwy zawodów tworzyć na zasadzie: archipindka, lekaropindka, piekaropindka, a męskie archiciulek, lekarociulek i piekarociulek. Wszelkiej maści elgiebety można by określać mianem archizero, lekarozero itd. Na pewno od razu obudzimy się w świecie wiecznej szczęśliwości 😊
11:15 Nie ma "jak chcesz to mówisz". Niestety ludzie wbili sobie do głowy, że sami sobie ustalają jak mamy się do nich zwracać. Dzisiaj już zadanie pytania -Jak cię zwą? -jest nie na miejscu. Dzisiaj MUSISZ zapytać -Jak mam się do ciebie zwracać? Jeśli powiesz "pani psycholog", to pani psycholożka się obrazi, bo ona czuje się tak jak afro-coś tam (bo nie wszyscy czarni mieli kiedykolwiek coś wspólnego z Ameryką) nazwany murzynem. Poza tym, czy "psycholożka" to nie jest przypadkiem feminatyw od "psycholożek", doktórka od doktorek, pani nauczycielka pan nauczycielek? Gdyby do mnie ktoś powiedział: Słuchaj no, nauczycielku, -poczułbym się potraktowany co najmniej protekcjonalnie.
Bardzo fajna rozmowa, takie podejście jest mi bliskie :). Bardzo lubię wiedzieć, rozmyślać, zachwycać się zmianami i obserwować to, jak to działa na mnie. Osobiście bym doceniła w językach formy neutralne, które weszłyby gładko, choć sie domyślam, że gdyby to sztucznie wprowadzić, to pewną grupa ludzi płakałaby, że to dyktat EU itd. 😃 Co ciekawe, w języku czeskim feminatywy są na porządku dziennym. Jesli się ich nie stosuje, to jest to błąd językowy (i tak jest oceniany na egzaminach). Istnieją nawet feminatywy typu górniczka i nikt się z tego nie śmieje. Z kolei ciekawostką jest to, że o ile w języku polskim jest piękny zawód pielęgniarka i pielęgniarz, w języku czeskim jest nieszczęsna siostra (zdravotní sestra), ale nie ma brata, choć możliwe, że wkrótce wejdzie do oficjalnego nazewnictwa tego zawodu. Tymczasem zawód formalnie również dla mężczyzn to zdravotní sestra. ujc.avcr.cz/jazykova-poradna/zajimave-dotazy/190711-zajimavy-dotaz-zdravotni-bratr.html
@@carnevalmefisto słyszałam o formie przedszkolanek. Brzmi to dla nas głupio i zabawnie, bo nie jesteśmy przyzwyczajeni :D. W jezyku czeskim mają po prostu "nauczyciela/nauczycielkę przedszkola".
Świetnie się słuchało! Co do form, jak kto chce , fajnie żeby był szacunek do człowieka , jak pokazuje dyskusja i życie o to najtrudniej . Ps. Pani Paulino wcale nie było nudno ani miałko , w tych odcieniach szarości można znaleść najwiecej , czarno białe sytuacje to rzadkość .
Gdy pierwszy raz usłyszałam słowo gościni nie wiedziałam o co chodzi. Użyte dziś przez Mateusza słowo poślica też by mi zupełnie nic nie mówiło. Myślę, że to również może budzić opór w używaniu feminatywów. W końcu język musi być przede wszystkim zrozumiały. Ja za takimi formami nie przepadam, może właśnie z tego powodu, a może dlatego, że wiele z nich jest trudnych w wymowie. Gdy staną się częstsze tak jak np. lekarka, terapeutka to być może się przekonam. P.S. Czarna charaktera brzmi pięknie!
Lubię feminatywy i chętnie ich używam, chociaż pewnie nie zawsze, bo po pierwsze nie jestem jakimś maniakiem językowym a po drugie, bo od ponad 30 lat nie mówię po polsku na co dzień. Używam natomiast języka, choćby pod względem wlaśnie form żeńskich, ciekawego. To bardzo stary język, wręcz starożytny i jeśli nie jedyny, to jeden z niewielu na świecie, który przetrwał na pewno ze trzy tysiące lat. Feminatywy w tym języku są na porządku dziennym, używane powszechnie i nie budzą kontrowersji. Oczywiście takie słowa jak pilotka, kierowczyni, inżynierka nie istniały w nim w starożytności. Zostały stworzone na potrzeby nowoczesnego społeczeństwa, zgodnie z zasadami gramatycznymi. Można to zrobić i chyba warto to zrobić. Na pewno da sie to zrobić nawet w kraju wielonarodowym, wielokulturowym, z kilkutysiącletnią historią. Droga Paulino, choć nie należę zarówno wiekowo, jaki pod wieloma innymi względami do, nazwijmy to, Twojej publiczności docelowej, to oglądam te programy regularnie i z wielką przyjemnością. Kiedyś w jakiejś dyskusji na Fejsie, użyłem zaszłyszanego u Ciebie argumentu i zatagowałem Cię (nie wiem jak to powiedzieć, zaznaczyłem, oznaczyłem?), co zwróciło Twoją uwagę i polubiłaś mój komentarz. Przyznaję bez bicia, że sprawiło mi to satysfakcję. Pozdrawiam serdecznie.
Pytanie, bo chce wiedzieć. Mam kolezankę która jest cukiernikiem (docenioną z wieloma nagrodami) Feminatyw od zawodu w którym sie realizuje będzie: cukiernica, cukierniczka, cukierniczyni?
Zastanawia mnie przytoczona przez Was historia o feministkach apelujących o nieużywanie feminatywów, żeby uniknąć wyróżniania czy też tworzenia 'specjalnej kategorii' "kobiet prawników" przez nazywanie ich "prawniczkami". Czy na tym faktycznie polega równość? Czy prawdziwa równość polega na tym, że niczym się od siebie nie różnimy, wszyscy jesteśmy jednolitą masą lekarzy, nauczycieli, specjalistów? Czy równość nie powinna polegać na tym, że mimo różnic nikt nie doświadcza dyskryminacji?
Dałem 'lubika' po 2,5 minuty i nie zawiodłem się :) Bardzo przyjemna dyskusja, o dziwo nie potrzebny był gniew ;) Tylko jak tak słucham zaczynam się zastanawiać. Czy nie wystarczy by tytuł odcinka zakończyć na "Przestańmy się kłócić" ? Mam wrażenie że dużo poruszonych aspektów jest uniwersalnych do ogólnych problemów komunikacyjnych jakie występują w internecie.
Na przykład kobieta nie może podwiązać sobie jajowodów, a mężczyzna może zrobić wazektomię. Tutaj równości brak, a to pierwszy przykład z brzegu. Wiem oczywiście, że kobieta wcześniej idzie na emeryturę, ale wynika to z tego, że rodzi dzieci. Jestem jednak za tym, aby niedzietne kobiety obowiązywał ten sam wiek emerytalny, jaki obowiązuje mężczyzn.
@xmaydox daj spokoj, nie ma co nawet zaczynac dyskusji. jak ktos ma wbite do glowy ze jest uciskany to mozesz jak krowie na rowie wytaczac argumenty i predzej sie zmeczysz niz przekonasz do chwili refleksji
@@martuuha kilka z brzegu: mniejsze wymagania w pracach wymagajacych sily, ogrom programów zachecajacych dziewczyny do studiowania (glownie techniczne kierunki) i brak lub prawie brak takich dla mezczyzn, kiedy kobiety stanowia 58% studentow, mimo ze kobiet do 50 roku zycia w Polsce jest mniej, praktycznie brak wsparcia dla mezczyzn samotnie wychowujacych dziecko, o takich patilogiach jak zero empatii czy nawet brania na powaznie na policji meskich ofiar przemocy domowej czy gwaltu nawet nie wspominam (jasne, kobiety czesciej padaja ofiarami, ale kobiet się broni), totalna patologia w sadownictwie rodzinnym skazujaca dzieci na zycie z nieodpowiedzialna matka, czy chocny wyzej wspomniana wczesniejsza emerytura (pomimo dluzszego zycia) EDIT: aaaa, no i nie zapominajmy o najlepszym: sluzba wojskowa
Moje grube wątpliwości wzbudza już upowszechniona forma "gościni". Toż w takiej sytuacji forma męska powinna brzmieć chyba "gościń", nieprawda? Wydaje mi się, że "gościa" byłaby bardziej na miejscu 🤔
21:20 To że pan nie czuje, że feminatywy to język państwa totalitarnego, moim zdaniem może być właśnie pożywką dla przeciwników feminatywów. Bo jeśli ktoś nie czuje że jest indoktrynowany, to znaczy że indoktrynacja działa. Tylko teraz rozróżnijmy nowomowę od zwykłej ewolucji języka. Myślę że to może być trudniejsze niż by się mogło wydawać. Powiem jeszcze, że ja akurat jestem zwolenniczką feminatywów
Akurat łatwo odróżnić nowomowę od ewolucji języka. Ewolucja języka jest naturalna, nieprzymuszona, nieświadoma i trwa wiele lat. Nowomowa jest sztuczna, przymuszona, świadoma i jej wprowadzenie trwa czasami jeden dzień tak jak w przypadku "w Ukrainie".
Przypominam o czymś takim jak hiperonimy i rzeczowniki wspólnorodzajowe. Dostaję szału z tą hiperturbodurną 'gościnią''! Zero logiki i pogarda wobec polszczyzny! A przecież jest takie proste rozwiązanie i zaiste dziwi mnie tchórzostwo gigantów językoznawstwa, żeby nie postawić stanowczej tamy tej głupocie. Wystarczyłoby umówić się, że gość to rzeczownik wspólnorodzajowy i problem byłby z głowy. Byłby więc ten gość i ta gość. Dlaczego tak? Mamy dwa polskie słowa kończące się na '-ość'. Są to jegomość i jejmość. Z ich deklinację nie ma trudności. Zatem rozmawialibyśmy z gościem i gośćmi lub gością i gościami (przez analogię do jejmością i jejmościami). Stopień naukowy profesora, doktora definiuje się jako kwalifikacje uzyskane przez człowieka (niekoniecznie mężczyznę). Kobieta też nim jest, nieprawdaż? Wszystkie specjalizacje określane wyrazami greckiej proweniencji z zakończeniem 'log' też odnoszą się do człowieka. Końcówka 'lożka' to absurd, bo psycholog jest zapożyczeniem z greki i podlega innym paradygmatom deklinacyjntm, w odróżnieniu od polskich - wróża i wróżki. Człowiek to hiperonim zarówno kobiety, jak i mężczyzny! Po co upłciawieć wszystko na siłę?! W przypadku zawodów (nie mylić ze stanowiskami!) feminatywy są z reguły łatwe do utworzenia. Mamy nauczyciela i nauczycielkę, lekarza i lekarkę. Ale nadal nauczyciel i lekarz to również hiperonimy i mogą się odnosić zarówno do pań jak i panów o określonych kwalifikacjach. Jednakże maszynista i maszynistka to inne zawody, zaś sekretarz jest stanowiskiem i człowiek taki wykonuje inne czynności niż sekretarka.
Z przyjemnością tego słuchałam. Prośba- jak utworzyć logiczny i przyjazny dla ucha feminatyw od takich wyrazów jak marynarz lub kominiarz??? Marynarka i kominiarka to części garderoby więc nie sądzę by któraś z Pań chciałaby nimi być nazywana. Co do stwierdzenia, że "wprowadzenie feminatywów w zawodach wyrówna płace" to obawiam się, że będzie dokładnie odwrotnie. Bo przecież odrębna nazwa to odrębne stanowisko a co za tym idzie i pensja. No niestety, tak też może się zdarzyć.
7:30 mówimy o mężczyznach czy o kolesiu który powołuje się na panią Środę która uważa że nie ma kompletnie niczego co by rozróżniało kobietę od mężczyzny nawet chromosomy i że kobiety w zasadzie nie różnią się całkowicie od mężczyzn?? To kolejne "video" gdzie mówi się o czymś oderwanym od rzeczywistości a było tego kilka, wiec dla mnie z bólem serca unsub, bo kwestie j. polskiego były naprawdę dobre.
Dużo bym oddała za taką dyskusję, debatę, pomiędzy Mateuszem Adamczykiem a chociażby "Panią od feminatywów" czy Makselonem. Bo jestem w trakcie czytania "Żeńskiej końcówki języka" i już totalnie zgłupiałam.
Hej, moi nowi znajomi uwielbiają używać słowa "fukiraż" gdy stanie się coś dziwnego, niespodziewanego np. "ale się tu odwalił fukiraż", to słowo nie istnieje w żadnych słownikach, nie jestem w stanie zrozumieć skąd to słowo mogło się nawet wziąć, masz jakiś pomysł? :D
A co mi poradzisz jak denerwują minie feminatywy tak ja odmiana "radio" . Zawsze czuję "ból" ucha ja ktoś odmienia "radio" choć wiem że obecnie bardziej jest preferowana odmiana "radio, radiu". Jak ktoś powie, że słyszał " w radiu" to mnie krew zalewa, gryzę się w język oczywiście nie zwracam mu uwagi bo wiem, że mówi poprawnie, ale ucho mnie boli. Tak samo jest z feminatywami , bolą mnie uszy, co mam zrobić? Nie chodzi o polityczne upodobania, tylko o sam język polski gdzie przez prawie 50 lat znałem 1 wersję i do drugiej nie mogę się przyzwyczaić. Mimo że ktoś by prosił, a nawet błagał, nie powiem "pani magistra" tylko "pani magister" , nie z braku szacunku do danej osoby tylko z zakorzenienia się takiej formy językowej od dzieciństwa.
Nie ma to jak utyskiwać na stan języka polskiego, co chwilę wrzucając anglicyzmy, o które, podobnie jak feminatywy, nikt nie pytał, czy chcemy, żeby istniały, tylko zaczęto je forsować z dnia na dzień, nie bacząc na to, jak brzmią dla ucha.
Nie chciałabym, aby ktoś wobec mnie użył feminów. Na pewno zwróciłabym uwagę i to publicznie. Nigdy też nie miałam jakichś kompleksów na tle meski kobiecy i niczego nie muszę udowadniać.Po prostu męskie formy są eleganckie. Profesorka, Rektorka, ginekolożka 😢straszne
Mi nie są do niczego potrzebne. Byłam w swoim życiu inżynierem, specjalistą, teraz jestem księgową, bez różnicy, jaka jest ta końcówka. I tak problem dyskryminacji leży gdzie indziej, a podbijanie sobie samooceny końcówką na niewiele się zda.
Opowiadając jakąś anegdotę z biedry uzywasz określenia "i ta kasjer wtedy do mnie mówi..." xD albo w bloku masz panią sprzątacz. Uwazasz ze tylko w przypadku zawodów, według niektórych, niższej rangi wolno uzywac feminatywów?
Dla mnie, jako mężczyzny, większość brzmi okropnie jak np. wspomniana ginekolożka lub psycholożka, ale są też takie, które brzmią naprawdę spoko, np. terapeutka
@@masteryoghurt2110 A nie jest tak poprostu ze ludziom niektóre wyrazy brzmią okropnie? Nie tylko feminatywy czy nazwy zawodów, ale w ogóle jakiekolwiek słowa? Dla mnie na prayzkład kundel jest okropne, nacechcowane pogardliwie a do tego brzmi jak knedel. Więc co? Sama tak nie mówie, ale jak ktos go uzyje, to go nie uswiadamiam, jakie to słowo jest głupie
Problem z feminatywami nie polega na samym zżeńszczaniu form męskich, a na tym, że dana forma odbiera wykonawczyniom powagi. "Chirurżka" to z automatu zdrobnienie. Jeśli polszczyzna nie dostarcza nam form neutralnych w wydźwięku, to może warto poszukać inspiracji zagranicznych i posiłkować się końcówkami w styku "-essa"? Co do rzekomego uprzywilejowania mężczyzn, to zalecam przedyskutowanie kwestii z Ukraińcami w okopach. Na pewno chłopakom wyjebało ego pod sufit, kiedy im Zełeński zablokował granicę i możliwość ewakuacji. Sam jako heteroseksualny, biały, mierzący 190 cm wzrostu mężczyzna nigdy nie padłem ofiarą uprzywilejowania. Ba - raczej wychodzono z założenia, że w życiu to ja mam na pewno stanowczo za łatwo i trzeba wygnerować mi na drodze jakieś przeszkody, żeby mi się, za przeproszeniem, w dupie nie poprzewracało. Uprzedzenie przypisujące ci mocarność i sprawczość to obciążenie, nie przywilej, bo każde Twoje potknięcie urasta do rangi kataklizmu dziejowego i walnej kompromitacji, a każdej zasłudze odejmuje się punkty za tę premię którą rzekomo otrzymujesz na starcie.
Język dostosowuje się do rzeczywistości a ta dyskusja o feminatywach jest próbom odwrócenia tego. Jakie znaczenie ma nazywa naukowczyni czy pani naukowiec, ważne jest odkrycie jakiego dokonała. Dlaczego mówimy tylko o menadżerkach ,psycholorzkach itp. a gdzie dyskusja o śmieciarkach, szambiarkach, budowlankach.
Temat powrócił jak bumerang, po utworzeniu nowego "rzontó" oczywiście że rządu (chciałem pokazać max błędu ;). 5:16 A stąd przedwojenna "Pani Minister tańczy" a dziś była by Pani Ministra tańczy. Ciekawi mnie tylko po co utudniać i tak skomplikowany nasz język? Lepiej się trzymać jednak zasad niż zwyczajów, bo skoro istnieje nauczycielKA, doktorKa to niechaj pozostanie ministerKA. Nowosłów MNISTRA dodatkowo rodzi komplikacje w deklinacji. A idąc dalej w odmianie rzeczowników to " Ta torba była ministra? A tamta pani to kochanka ministra? Czyli która to była Ministra?" Dochodzimy do pułapek językowych, pomyłek znaczeniowych i niedomówień. Dziennikara, kierownika, dyrektora, sekretara, ooo? a jak bedzie brygadzista w rodzaju żeńskim w "nowej nomenklaturze"? (teraz jest brygadzistka, wiec dlaczego nie ministerka?) Ech zwyczaj zwyczajem ale "rególy som leprze" (wiem wiem, ale to specjalnie ;)) )
Przysmak dla kota? Kocie języczki 😂 trochę makabryczne, ale samo się nasunęło. Dziękuję za zacną rozmowę, jak dobrze posłuchać rozmowy nt. feminatywów bez napędzania hejtu i zamykania się w swojej przytulnej banieczce...jeśli Wasza postawa oznacza bycie mdłym, to żałuję, że po tym świecie nie chodzi wiecej tak mdłych osób.
Co za niepotrzebne zawracanie glowy!Znam swoją wartosc i jak ktos nazwie mnie lekarzem zamiast lekarką to mnie nie rani!Po co to wciskanie kompleksów.Nudzi się ludziom
Szanuję osobę, która używa feminatywów, więc w stosunku do niej się dostosuję, choć osobiście feminatywy związane ze stanowiskami/specjalizacjami zawodowymi, często mnie drażnią... nie potrafię się do nich przyzwyczaić, czasem brzmią wręcz prześmiewczo, odbierając powagę niektórym stanowiskom, a na pewno w większości przypadków sztucznie, choć rozumiem, że jestem dziś w mniejszości... Według mnie wymuszanie feminatywów może zaszkodzić równouprawnieniu, bo kusi do nadużyć podświadomie dzieląc stanowisko na dwa z powodu płci, przez co może doprowadzić do dalszych podziałów, np. w obowiązkach, odpowiedzialności, płac, a przecież dążymy do równouprawnienia i ujednolicenia w tej kwestii. Dochodzi także kwestia LGBTQ+, bo jak wiemy świat nie jest dziś dualny.
Zbliżam się do pięćdziesiątki i opiszę problem z mojego punktu widzenia, z mojej bańki informacyjnej. W czasie kilkunastu lat edukacji, poprawiano mnie/nas, że nie mówi się doktorka, lekarka, profesorka, tylko pani doktor, lekarz, profesor. Podobnie było z kucharkami, które były pracownicami kuchni w szkołach, przedszkolach, a kucharz, to był człowiek, który był szefem kuchni. Poprawiano nas na każdym kroku, podobnie z rękoma. Plebs mówił: rękami, a ludzie wykształceni mówili: rękoma. Dzisiaj mówię nadal w formie męskiej. Jeżeli mój rozmówca poprosi o używanie feminatywów, to z szacunku czy sympatii, mówię w formie żeńskiej, gdy tej osoby nie ma w mojej przestrzeni, to mówię w (poprawnej według mnie) formie męskiej. Świetny odcinek 👍👍👍
Drobna uwaga: jeśli mówiąc o formach męskich masz na myśli takie słowa jak np. "psycholog", to z punktu widzenia językoznawstwa mówiąc tak do kobiety używasz formy żeńskiej, która ma morfem zerowy wskazujący na rodzaj żeński, czyli "psycholog∅".
Ale nazywanie kucharki pracownicą kuchni (czemu nie pracownikami kuchni) , w sytuacji kiedy przygotowuje posiłki, a więc jest kucharką, jest przedziwnym tworem językowym. Kucharz to kucharz, szef kuchni to szef kuchni. Kucharka to kucharka, szefowa kuchni to szefowa kuchni.
@@marisuzdelacruz Piszę drogi Mariuszu z perspektywy przełomu lat 70/80. Słowo "kucharka" było wtedy nacechowane pejoratywnie, a wiele kobiet nie przyznawało się do wykonywania tego zawodu. Takie były czasy ;-)
@@mglaaa tak tak, rozumiem to, że sprawa dotyczy tamtych dekad, mimo wszystko, wydaje mi się to przedziwnym słowotwórstwem. Sama zaś pozostałość trwa do dzisiaj, czyli to przekonanie, że żeńskie formy ośmieszają niektóre zawody (dziwnym trafem zazwyczaj te, określane mianem prestiżowych). Dla mnie naprawdę nie stanowi żadnej ujmy, jeśli kobieta jest doktorką, adwokatką czy architektką. Ale jestem w równym stopniu zwolennikiem feminatywów jak i dowolności stosowania różnych form.
@@marisuzdelacruz Gdybyś dostawał długą linijką po łapach, za każde użyte źle słowo, a po latach, mówiono Ci, że taka forma jest poprawna, to może byś zrozumiał. Ja nie neguję feminatywów, tylko opisuję mój punkt widzenia. Moje doświadczenia.
Akurat jeśli chodzi o feminatywy, to problemem nie są normy, tylko ludzkie nastawienie. A jeśli chodzi o regionalizmy, to ten odcinek jest w całości im poświęcony: ua-cam.com/video/aqErRze4bRg/v-deo.html Polecam uwadze! PS. Dla jasności dodam, że wspomniałam o odcinku o regionalizmach, bo na nasz idiolekt ma wpływ między innymi to, skąd pochodzimy, z jakiego regionu. W podlinkowanym materiale starałam się objaśnić różnice między mową regionalną a normą wzorcową, w żadnym wypadku nie deprecjonując tej pierwszej.
jakim cudem ten typ ma cokolwiek wspólnego z językiem, skoro powiedział, ze toksyczna męskość oznacza, ze każda toksyczność jest męska XDD czy określenie „biały człowiek” oznacza, że każdy człowiek jest biały? poza tym, co to za argumenty a’lla przeczytałem coś na Twitterze, ze biały heteroseksualny mężczyzna hehe, tak to logiczne, że jak jesteś biały nie doświadczasz rasizmu, jak jesteś mężczyzna, to seksizmu (tak, mirki) itd. To, że bycie wysokim daje jakiś przywilej to już sobie sam dopowiedział
*bycie męskim jest toksyczne o to mi chodziło; w toksycznej męskości chodzi bardziej o to, ze heteroseksualni mężczyźni w głównej mierze nie myją d*py, bo uważają, że to dla p**ałów ale tak to jest jak się nie zna terminów, tylko memy na Twitterze i się płacze, że ojezu to nie moja wina, że się urodziłem biały i heteroseksualny ;(( to nie wina Kim Kardashian, że urodziła się bogata ;(((
Jak zabrzmi feminatyw słowa :CZŁOWIEK.??? Jeśli się nie czuje mowy to stoi się przed dylematem.. brak mi slów . .omijam takich .którzy tworzą sztuczny język.
W mojej edukacja do matury zawsze szkołami zarządzały kobiety. W przedszkolnej placówce nie pamiętam, ale już w szkole i liceum to zawsze była Dyrektorka. Zwrotu Pani Dyrektor używały może jakieś zewnętrzne tzw, czynniki.Nie myślałem wtedy (prze łom lat 70/80) że to coś zmienia. Ale co do pewnych zawodów myślę że kobiety też nie potrzebują zmian (streżaczka, marynarka).
Wrażliwość na drugiego człowieka! To jest klucz ze wszystkich relacjach. Ja nie lubie jak ktoś o mnie lub do mnir mowi "informatyczka" zgrzta mi to w uszach okropnie, wiec zawsze proszę o nazywanie mnie "informatykiem" lub "panią informatyk". Wszyscy pozytywnie reagują na moją prośbę ;)
Spędziłam z Państwem przemiły, inspirujący do przemyśleń wieczór. Dziękuję.
Bardzo proszę!
Wspaniała rozmowa. Spokojna, kulturalna, empatyczna, czuła. Dziękuję :)
Jak przyjemnie się słucha takiej pełnej szacunku rozmowy ❤
Nawet nie chce mi sie tej pelnej szacunku rozmowy sluchac. Obozy dziela sie na tych ktorzy czuja nasz jezyk i na tych, ktorzy nie czuja go do tego stopnia ze zaczynam sie zastanawiac czy to nie ich talent. Jest jezyk urzedowy, jest jezyk potoczny a te nowotwory jezykowe to chyba osobna kategoria - jezyk cyrkowy. Gdyby ktos otwarcie przyznal ze tak nalezy to traktowac , wtedy nie mam problemu mozemy dyskutowac. Moglbym nawet od siebie dorzucic kilka propozycji i posmiali bysmy sie wspolnie;)
Poproszę o kolejne spotkanie i rozmowę na jakikolwiek temat, słuchanie Was to czysta przyjemność.
Pięknie dziękujemy!
Jestem mdła razem z wami! Trzeba stworzyć Stowarzyszenie Mdłych iNieskrajnych Aktywistów 🙌
dziś w pewnym podkaście usłyszałem określenie "muzyczka" o kobiecie, tak ją przedstawił prowadzący, ona powiedziała o sobie, że jest "muzykiem"
feminatyw "muzyczka" brzmi bardzo niepoważnie, słowo "muzyka" kojarzy się z czymś poważnym, np. z muzyką poważną, a "muzyczka" z czymś krótkim, np. muzyczką do pioseneczki dla dzieci
ta "muzyczka" to przykład próby użwania feminitywu ze słowa, która już ma swoje znaczenie, bo słowo "muzyczka" już istnieje w obiegu jako krótka lub niepoważna muzyka, tak więc próba określania kobiety jako "muzyczki" kojarzy się z tym, że to nie jest artystka, ale taka osoba grająca muzyczki
Z tego wniosek, że należy wrócić do określeń "białogłowa" lub "niewiasta", bo "kobieta" było kiedyś było obelżywe.
Istnieje coś takiego, co prawica bardzo lubi, a nazywa się kontekst. Z reguły ich najwięksi ulubieńcy są notorycznie z niego wyrywani.
Bardzo dziękuję za ten wywiad.
Sama mam równie "mdłe" podejście i nie zawsze używam, ale ciekawym jest, że mój pięcioletni syn szukając odpowiedniego wyrazu używa/wymyśla feminatyw i jest to dla niego bardzo naturalne. 🙂
To normalne, że małe dzieci ucząc się języka szukają jak najwięcej regularności, a form nieregularnych uczą się dopiero potem. Małe anglojęzyczne dzieci mówią "I goed" zamiast nauczą się mówić "I went".
Cóż to za wspaniały duet! Jestem fanką obu postaci internetowych, uwielbiam sposób Waszej komunikacji, zarówno brzmienie- wymowa, piękna dykcja i barwy głosów- jak i tematy, które poruszacie są niezwykle istotne oraz ciekawe. Świetnie spędzona godzina ❤
Napisano dokładnie to co chciałam ja napisać. I to jak pięknie napisano.
to nie postacie Internetowe, a prawdziwe (realne) 🙂
Bardzo wartościowe video. Dziękuję, że tu Pani jest i dzieli się swoimi myślami. Przemiło się słuchało Pana Adamczyka. Postuluję takie o takie regularne spotkania; może być podcast.
Więcej, częściej, proszę 👩🏼🎓
Szczególnie, że właśnie w tej przestrzeni medialnej, internetowej wszystko się dzieje szybciej i więcej niż słowniki nadążają.
Prof. Bralczyk i prof. Miodek nam się zestarzeli 😢
Potrzebujemy medialnych autorytetów językoznawczych i pasjonatów polszczyzny.
Świetna rozmowa, bardzo dobry przekaz 🙂 Dziękuję Wam, naprawdę miło było słuchać i oglądać ❤️ A teraz idę dać moim kotom łakocie 😃
Dzięki Mateuszowi w około 30:00 minucie zrozumiałam, jak łączę swoją sympatię do feminatywów z używaniem sformułowań typu: "ta psychiatra jest najlepsza w mieście". Faktycznie zawody zakończone na "a" fajnie mi się kobiecą w mowie. Często sprawdzam funkcjonalność feminatywów na przykładzie: "W moją stronę idzie X. Jest ona wysoką blondynką", jeśli za X podstawię "malarz/kucharz/naukowiec" to będzie dziwnie, a jeśli "malarka/kucharka/naukowczyni" to już stylistycznie mi się to spina bez kombinowania. Natomiast ciekawe, że "sędzia" czy "kierowca" też mnie nie rażą w moim wzorcu funkcjonalności.
Dziękuję za rozmowę. Paulino dziękuję, że jesteś. Pozdrawiam.
Bardzo przyjemnie słucha mi się każdej twojej rozmowy Paulina, ale jednak ja jestem osobą, która potrzebuje sztywnych zasad i jak mówisz, że mam robić jak chcę, to mam wrażenie, że wiem dokładnie tyle ile przed obejrzeniem filmu
Paulino, mam propozycję kolejnego gościa - Macieja Makselona - jestem przekonana, że rozmowa z nim na jakikolwiek temat związany z językiem i nie tylko będzie fascynująca!
Tylko nie on!!
Szkoda, że Mateusz opuścił YT. Nie każdy ma instagrama czy inne socjalmedia, a bardzo lubiłam go posłuchać.
Może jeszcze powróci.
Jestem za!
pytałem go w DM'ach czy kiedyś wróci na YouTuba - nie wykluczył powrotu, ale ma za dużo na głowie by teraz o tym myśleć. sam na to czekam z niecierpliwością!
Tak bardzo szkoda, że Pana Mateusza już nie ma na UA-cam. 😢 Ale nadal jestem podpisana na jego kanał.
Pracuję na Poczcie jestem listonoszem .Generalnie sporo listonoszy to kobiety .Moimi przełożonymi też są kobiety .Zwracam się do mojej przełożonej Pani Naczelnik i do głowy nawet przez moment nie przeszło że to może być brak szacunku do niej jako kobiety .
Super komentarz!!!
@@ester635 Dzięki 👍
8:15 - chyba nie rozumiesz jaki kontekst się za tym określeniem kryje. Bo ludzie którzy używają tego terminu, nie mają na myśli tego, że samo w sobie urodzenie się facetem jest toksyczne, tylko bardziej chce się zwrócić uwagę na patologiczne zachowania niektórych mężczyzn. Chodzi o takich ludzi których podejście do życia wygląda można porównać do np. Ferdka Kiepskiego, czy takich którym się wydaje, że nadal mamy XIX wiek i chcieliby np. dalej kobiety trzymać w domach jako "kury domowe", uważają że przemoc to jedyne słuszne rozwiązanie na praktycznie każdy problem itp. To mają na myśli ludzie którzy mówią o toksycznej męskości
Mamy taki przedmiot, który nazywa się język polski i uczymy się na nim (jak nazwa wskazuje) historii literatury. Może warto na języku polskim uczyć choć jedną godzinę w tygodniu (zwłaszcza w szkołach średnich) nie tylko języka, ale i jego kultury oraz zagadnień językoznawczych? Być może wtedy ta dyskusja o języku przestanie ludzi obrażać i oburzać.
To dobry pomysł, chociaż do uczenia zagadnień językoznawczych trzeba mieć podstawową wiedzę z tej dziedziny, a poloniści raczej nie pamiętają niczego z gramatyki opisowej ze studiów.
Konserwatywne polonistki (zdecydowana większość polonistek-nauczycielek) nie są moim zdaniem kompetentne do mówieniu o językoznawstwie. Jako student filologii wiem, jak do języka pochodzą starsze pokolenia, a podchodzą niestety bardzo wartościująco, normatywnie i mało naukowo.
@@idylla5972 dobrze znam to o czym mówisz i zgadzam się z tym. Apeluję mimo wszystko do polonistek i polonistów, aby uczyli też kultury dyskusji i wymiany własnych pogladow -zwłaszcza tych językowych -na własnych lekcjach. Być może zaprocentuje to w przyszłości bardziej niż znajomość np. sonetów krymskich :)
@@Misia_Pysia Niestety, ale do wymiany poglądów językowych trzeba mieć najpierw jakąś wiedzę językoznawczą, a tej polonista w szkole raczej nie przekaże. Oni znają się właśnie tylko na literaturze.
@@Misia_Pysiajakiej dyskusji? Matura najwazniejsza a jak wiemy na maturze wcale nie trzeba wstrzelic sie w klucz i napisac to co autor tematu mial na mysli. Nie wazne jakie jest Twoje zdanie masz myslec tak jak autorytet(wladza) Ci mowi.
Jestem kobietą, uważam, że są miejsca w których bardzo ważne jest aby kobiety traktowane były na równi z mężczyznami. Takimi miejscami są np. rynek pracy, szkoła i wszelkiego rodzaju dyskusje. Sama nie czuję potrzeby używania feminatywów, ale jeśli ktoś, używa w stosunku do siebie feminatywów to ja też będę w stosunku do tej osoby używała feminatywów. Kropka. Według mnie na tym polega szacunek.
Pięknie napisane!
W polskim prawodawstwie nie ma ani jednego przepisu, który by formułował przywileje dla mężczyzn, a odbierał je kobietom. Cała ta gadka to wymyślony problem bab, co by chciały dużo za darmo.
Przecież w wszystkich tych rzeczach które wymieniłaś kobiety są lepiej traktowane...
@@paladynbractwastali6639 W którym kraju? Bo chociażby w kwestii luki płacowej, zrównanie nastąpi za... 200 lat. Także ten.
@@natalia001 A co za 200 lat panie będą pracowały tyle samo co mężczyźni?
1 Luka płacowa to mit. Ma na nią wpływ wiele czynników i im więcej zmiennych weźmiesz pod uwagę to wychodzi na to że jej nie ma lub jest niewielka na korzyść którejś z płci. (np na wschodzie Polski to średnio kobiety zarabiają więcej) Dodatkowo na np stanowiskach fizycznych to mimo że na paskach od wypłaty kobiety dostają tyle samo co mężczyźnie to w rzeczywistości faceci zarabiają mniej bo muszą robić więcej.
2 Nawet jak zakładając że luka płacowa jest faktem to te 200 lat dotyczy całego świata, a nie Polski gdzie jak pisałem są województwa gdzie to kobiety zarabiają średnio więcej.
Zacznijmy się pięknie różnic! Bardzo ładnie powiedziane! Jestem facetem i używam feminatywów bo bardzo mi się podobają, chciałbym, żeby kobiety umiały wyluzować bo mam wrażenie, że facetom to zupełnie nie przeszkadza, a problem niestety tworzą same kobiety. Nauczmy się akceptować siebie nawzajem i to, kto w jaki sposób mówi, przede wszystkim dużo miłości i zrozumienia, pozdrawiam ❤😊
Jeśli chodzi o posłankę, to kiedyś czytałam, że o pierwszych kobietach w sejmie prasa pisała "posełki". Urocze. 😊
Poślice, oślice
Posłanka - posłaniec
Poseł - posełka
Koniec i kropka
Tak mi się Was przyjemnie słucha, że mogłabym i ponad 2 godziny 😊. Ja sobie myślę, że im więcej dostrzega się odcieni szarości, to oznaka dojrzałości (rym zamierzony). Lubię feminatywy, choć wychowywałam się bez nich, ale naprawdę podobają mi się. Ale czasem zastanawiają mnie formy męskie zawodów niby bardziej kobiecych, np. jak poprawnie powinna brzmieć męska forma zawodu: kosmetyczka? Kosmetyczek? Kosmetyk?
kosmetyk
kosmeta
kosmita xD
Ciekawe, kiedy komuś zacznie przeszkadzać to, że rzeczownik człowiek jest rodzaju męskiego.
Nikomu. Ostatni post jakiegoś tam uniwerku w Polsce napisał że "kobieta to nie-mężczyzna".
Nie widziałem żeby ludzie się o to bili za bardzo. Bo też z drugiej strony osoba jest rzeczownikiem męskim, a też nikogo nie odstrasza.
A "istota ludzka" jest rodzaju żeńskiego. Obydwa terminy oznaczają to samo.
Już przeszkadza. Postępowa norma nakazuje używać słowa "osoba" :P
🤣
Uwielbiam słowo "szpieżka" 💚
A rozmowa tak mnie urzekła, że aż obejrzałam razem z reklamami 😁 A co, zaróbcie sobie, czemu nie 😉
słyszałem o "szpiegini", ale "szpieżka" też jest super!
@@dilofozaurteż cudna forma!
@@martakoscielniak7745 dzięki uwu.
@@martakoscielniak7745 Wy tak poważnie, czy to sarkazm jest?
@@paladynbractwastali6639 poważnie :) A "czarna charakterzyca" to przecież mistrzostwo świata!
Uwielbiam waszą miękkość! Świetna rozmowa :)
08:15, ale "toksyczna męskość" nie odnosi się do męskości ogółem, tylko do zachowań, które przypisuje się facetom, a są toksyczne. W toksycznej męskości nie chodzi o to, że każda męskość jest toksyczna.
Wspaniale się słucha pana Mateusza! Dziękuję za film!
Super rozmowa! Dziękuję. Będę odtwarzać studentom.
Fantastycznie się Ciebie słucha!
Mój pięcioletni syn podczas wspólnej zabawy pięknie użył feminatywu ,,Strażaczka,, bardzo mi się on spodobał 😊 Wcześniej nie pomyślałam nawet żeby o Pani Strażak powiedzieć strażaczka :) Czy to nie jest tak, że dziciom naturalnie przychodzą te odmiany, a my dorośli to komplikujemy 😂?
Bardzo ciekawa rozmowa, fantastycznie było posłuchać. Trochę mi się jednak w głowie pomieszało, bo jakiś czas temu oglądałem rozmowę pana Mateusza z Krystyną Czubówną, w której zdawał się On nie być aż tak rozmiłowany w feminatywach jak tutaj. Ja się naprawdę nie czepiam, staram się zrozumieć, bo sam jestem z tych głaskających i przyzwalających na zasadzie a mów, jak chcesz dopóki nikomu przykrości nie sprawiasz. Inna rzecz, że (rozdwojenie jaźni, czy co ツ ) mnie jedne feminatywy przez gardło przechodzą, a inne jakoś nie chcą.
Zastanawiam się nad tym jak odpłciowić - choć sam pomysł wydaje się świetny - np. nazwy zawodów w naszym języku, w którym do rzeczowników przypisany jest konkretny rodzaj (już darujmy sobie słowa takie jak: sędzia, poeta, czy mężczyzna). W angielskim nie ma takiego problemu, a w polskim?
A poza tym pozdrawiam, szanuję i same takie. :)
Według mnie w kampanii popularyzacji żeńskich form nazw w języku polskim nie ma nic złego, a nawet uważam, że jest to naturalną koleją rzeczy po zapoczątkowaniu na świecie ruchów emancypacji kobiet w XIX wieku. Bardzo krzepiące jest, że w całej historii stara się oddziaływać i odbić własne piętno nasza Paulina Mikuła.
Przyznam jednak, że jest to po prostu dodatkowa komplikacja, która, choć potrzebna (bo warto zadbać o równowagę nawet w używanym języku polskim), to z trudnością będzie się przyjmować w społeczeństwie. Proponuję zatem nieco przeskoczyć ten etap i równocześnie wdrażać formy, które i tak będą wdrażane za kolejne parę wieków, czyli określenia nazw całkowicie pozbawione określenia konkretnej płci.
Ponadto według mnie znacznie prościej będzie wprowadzać feminatywy, jak powszechnie będzie się propagować fakt, że ogólnie społeczeństwo dąży do posługiwania się określeniami, które nikogo nie dyskryminują lub faworyzują, czyli np: gościo, doktoro, prezeso, autoro, ministro, posło, senatoro itp.
Feminatywy śmieszą mnie tak samo jak język czeski. Czeskie feminatywy to musi być petarda. LOL
Bardzo pouczająca i rozwijająca rozmowa. Padło tutaj mnóstwo ciekawych i trafnych opinii oraz informacji. Temat został omówiony w przyjemny w odbiorze sposób. Dziękuję Wam za ten materiał, mam nadzieję, że dzięki niemu poprawi to komunikację oraz sposób dyskusji na ten temat wśród innych osób :)
Przykre, że ludzie nie mają większych problemów i na siłę próbują zmieniać język, i to jeszcze na formy, które brzmią po prostu śmiesznie, niepoważnie.
Rozmawiacie sobie dalej ze swoimi gościniami i świadkiniami, ja będę rozmawiać z gościem i świadkiem. 😅
Przykre, ze ktos, kto uwaza ze to glupota sie nad tym pochylac, sam marnuje swoje cenne sekundy zycia na napisanie komentarza o tym, jak bardzo ta dyskusja jest niepotrzebna
@@agnieszka9592 Skoro poświęciłam godzinę na film, to co tu znaczy kilka dodatkowych sekund?
@@_.AlterFeind._ poswiecasz godzine na film o czyms, co uwazasz za bezsensowne i niepotrzebne, a potem to zjadliwie komentujesz. Prawdziwy internauta z krwi i kosci
Wyważone podejście Mateusza do feminatywów (czy raczej: do tego, jak mówić o feminatywach) bardzo mi się podoba. Jest to podejście rzeczywiście inkluzywne - włączające wszystkich, a nie tylko tych, którzy są w danej sprawie po naszej stronie. Dziękuję za tę rozmowę, bardzo miło się słuchało :)
Dzięki za ciekawą rozmowę, pozdrawiam ❤️
Świetnie. Teraz mam jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi.
Ale podobało mi się, żeby nie było.
"Barbara Krawczyk, mistrz kominiarski z wieloletnim stażem. - Jeszcze 5 lat temu było nas kobiet w zawodzie zaledwie 10, dziś jest niewiele więcej, bo ok. 20."
No to chyba juz czas na odpowiednia nazwę zawodu...
Mistrzyni kominiarska brzmi dumnie, moim zdaniem. Ale niech każdy siebie nazywa jak mu wygodniej 😊
Cudowna rozmowa!
Ojej, to ja zupelnie inaczej rozumialam zawsze termin "toksyczna meskosc" i teraz jestem niepewna, czy cos mnie ominelo.
Zawsze wyobrazalam sobie, ze termin "meskosc" jest neutralny, a oprocz tego jest tez wyrozniona "toksyczna meskosc", ktora jest negatywna, bo oznacza zachowania odbierane spolecznie jako meskie, ale w jakis sposob sa one krzywdzace, np. pan opieprzajacy syna, ktory sie wywalil i zdarl sobie kolano, ze "ma nie beczec jak baba, bo chlopaki nie placza"; albo facet, ktory uwaza, ze cos mu sie nalezy z tytulu bycia mezczyzna.
Natomiast nie odczytywalam terminu "toksyczna meskosc" jako takiego, ktory oznacza, ze "kazda meskosc jest toksyczna".
Czy ja cos pokielbasilam?🤔
Świetna rozmowa. Sama lubię i chętnie używam feminatywów. Niestety, druga strona, przynajmniej w Internecie, nie potrafi o nich rozmawiać, tylko jedyne, co robi, to obraża i wyśmiewa i to nie tylko formy same w sobie, ale przede wszystkim ludzi, którzy ich używają i na to mi brak siły. Gdy widzę, że w poście pojawia się feminatyw, to już wiem, o czym jest cała 'dyskusja' w komentarzach...
Myślę, że są osoby, które potrafią kulturalnie uargumentować swoje stanowisko wobec feminatywów, na przykład ja. Jeśli ktoś chce używać feminatywów, to niech używa, natomiast ja nie będę ich używał, ponieważ mam konkretne argumenty językoznawcze, które przekonują mnie, żeby ich nie używać.
@@LingwistycznyPunktWidzeniao to ja chętnie posłucham te argumenty. Rozwiniesz?
@@lisiogon8358 W języku żeńska forma jest wskazywana przez morfemy związane, a dokładniej derywacyjne. Np. w wyrazie nauczycielka mamy morfem -ka wskazujący na formę żeńską. Jednakże nie zawsze musi być ona reprezentowana przez morfem derywacyjny. W angielskim mamy wyraz sheep oznaczający zarówno jedną owcę jak i wiele. W drugim przypadku liczba mnoga, nie jest wyrażana morfemem związanym tylko zerowym, który ma znaczenie (właśnie liczbę mnogą), ale nie ma swojej formy, czyli nie jest reprezentowany przez żadne fonemy, przez co nie widać go w pisowni, choć on tam jest (sheep∅). Taka sama sytuacja jest w przypadku słowa psycholog, które może oznaczać mężczyznę bądź kobietę jeśli dodamy morfem zerowy-psycholog∅-i nie potrzeba zamieniać tego morfemu zerowego na derywacyjny (i właśnie w tym tkwi źródło konfliktu, czyli czy powinniśmy akceptować morfemy zerowe czy zamienić je na derywacyjne, choć ludzie niebędący lingwistami raczej nie myślą o tym w ten sposób). A dlaczego nie powinniśmy ich zamieniać? Ponieważ zmiany językowe zachodzą w sposób naturalny, czyli potrzeba lat, aby były one widoczne i zawsze zachodzą one w sposób nieświadomy. Nie można mówić o zmianie językowej w przypadku kolokacji "w Ukrainie", ponieważ nie jest to zmiana naturalna, lecz sztuczna (trwała ona maksymalnie kilka dni i była w pełni świadoma). To samo z feminatywami. Przed wojną było więcej feminatywów, czyli częściej wyrażano formę żeńską za pomocą morfemów derywacyjnych, ale z czasem doszło do naturalnej zmiany językowej, w trakcie której morfemy derywacyjne zamieniono na zerowe w części przypadków (tego typu zmiana morfologiczna jest nazywana konwersją). Teraz kiedy część ludzi próbuje wrócić do morfemów derywacyjnych, nie możemy mówić o zmianie naturalnej lecz przymuszonej, w pełni świadomej. Sytuacja byłaby inna, gdyby ludzie bez jakiegokolwiek poradnictwa, które jest niewątpliwie obecne w tej kwestii zaczęli mówić "w Ukrainie" czy też "psycholożka", a zmiany byłyby widoczne dopiero po iluś tam latach. Takie jest moje stanowisko jako językoznawcy.
@@LingwistycznyPunktWidzenia przeczytałam i bardzo Ci dziękuję za tak merytoryczny komentarz. Szczerze to pierwszy raz spotkałam się z takim argumentem i wezmę go pod uwagę. Czy parafrazując to co napisałeś, dobrze rozumiem że masz poczucie że propagowanie feminatywów to trochę sztuczny wpływ, presją na ewolucje języka?
I ciekawa jestem jaka masz opinie w kwestego że pewne zawody mają formy żeńskie a inne nie. I, nie wiem czy się że mną zgodzisz, ale wielu zwolenników feminatywow wskazuje na niepokojącą prawidłowość że formy żeńskie mają zawody trochę mniej prestiżowe lub takie w których kobiety zwykle są większością. Zastanawiam się czy właśnie poprawność językowa nie powinna tu dążyć do uwspolnienia. Że rodzaj żeński to żeńska końcówka.
Ja wychodzę z założenia że feminatywy są ładne;) I logiczne dla mnie. Smiesznie i sztucznie brzmia mi w uchu formy męskie w odniesieniu do kobiet
Dlatego używam feminatywów:)
@@lisiogon8358 "Czy parafrazując to co napisałeś, dobrze rozumiem że masz poczucie że propagowanie feminatywów to trochę sztuczny wpływ, presją na ewolucje języka?" Tak, uważam, że propagowanie feminatywów to sztuczna ewolucja języka, w którym zmiany od wieków zachodzą w sposób naturalny i nieprzymuszony.
"I, nie wiem czy się że mną zgodzisz, ale wielu zwolenników feminatywow wskazuje na niepokojącą prawidłowość że formy żeńskie mają zawody trochę mniej prestiżowe lub takie w których kobiety zwykle są większością." Ta prawidłowość jest błędna, gdyż są zawody takie jak nauczycielka, dyrektorka, lekarka, prawniczka i jeszcze wiele innych, które są prestiżowe i mają żeńskie formy, których nikt nie kwestionuje. Są też zawody nieprestiżowe takie jak śmieciarz, który nie ma formy żeńskiej.
"Że rodzaj żeński to żeńska końcówka." Mam wrażenie, że pisałem już o tym w poprzednim komentarzu. Forma żeńska (nie rodzaj, bo to są dwie różne rzeczy) nie musi być wyrażana za pomocą morfemu derywacyjnego (końcówki), ponieważ istnieją morfemy zerowe, które działają tak samo, czyli wyrażają, że dany zawód wykonuje kobieta, ale nie są reprezentowane przez żadne fonemy, przez co nie są zaznaczane w piśmie. W słowie nauczycielka-/naut͡ʂɨˈt͡ɕɛlka/-mamy morfem żeński wyrażany przez fonemy /ka/. Morfem zerowy nie jest wyrażany przez żadne fonemy, dlatego nie widać go w piśmie, ale ma swoje znaczenie. Możemy go najwyżej zaznaczyć za pomocą zera morfologicznego, tak jak w wyrazie psycholog∅ i wtedy wyraz ten ma formę żeńską, a nie męską. To zero morfologiczne wskazuje, że to forma żeńska, a brak fonemów reprezentujących to zero w wymowie niczego nie zmienia, bo fonemy i tak nie mają żadnego znaczenia. Dodanie fonemów zmieni tylko rodzaj morfemu, ale znaczenie wciąż będzie to samo. Pozdrawiam.
Dzięki za odcinek i za świetnie myśli !🥰🥰🥰
Oglądam to jeszcze raz po to, zeby sobie przypomnieć co jest wazne w komunikacji - wzajemne zrozumienie
Kobiety ze swej natury bardziej skomplikowane i żyjące na wielopoziomowych emocjach chętnie korzystają z dwóch różnych narracji na których są odbierane przez świat męski. Z jednej strony epatują kobiecością ( za co im chwała) kuszą , mamią i ubarwiają ten szary świat swoimi barwami . Korzystają przy tym z taryfy ulgowej przypisaną kobietom jako osobom wymagającym opieki, troski i dbania o nie przez całe życie , przez co potrafią wynegocjować niższy mandat , lub przyspieszenie terminu , większy rabat itd. Co za tym idzie nie są traktowane na poważnie w 100% co im pasuje w wielu wypadkach. Są jednak miejsca gdzie kobiety chcą być traktowane na poważnie w 120% i tu zaczyna się problem. Jak rozróżnić kiedy kobieta chce być rozpieszczana i traktowana ulgowo , kiedy jest w 100% zawodowcem z 200% kwalifikacjami. Powierzchowność w obu wypadkach jest ta sama tylko sygnały podprogowe wysyła inne i dziwi się że faceci ( nie czuli na te przekazy) mylą się w jakim stanie aktualnie jest dana kobieta? Tu mamy narastający konflikt w tym wypadku słowny czy np. inżynierka to żart czy na poważnie , zapowiedz „dzisiaj nasza gościnią jest profesorka, doktorka, nurkini i pilotka a prywatnie saperka i kapitanini samolotów pani Anna” nie jest początkiem występu kabaretowego?
Hej Paulina! Bardzo wazny i potrzebny odcinek! Omawiacie to wszystko niezwykle retorycznie i najbardziej zrozumiale dla każdego! 👏
(Pewnie gdybyście w pewnym momencie zaczeli się bić, wyzywać lub szydzić to odcinek zyskałby większą popularność...)
Tylko czy to nie byłoby sprzeczne z Waszym podejściem do tematu...
Jedna rzecz która mi sie nasuwa.
Przy kazdym zjawisku społecznym znajdzie sie tak zwana "grupa szkodzaca" czyli ktos kto chce na tym zarobic, zaistnieć, lub jest po prostu z zasady nieugiemty i nie zmienia zdania. Przez takie grupy i ich gloszone (z reguły w agresywny sposób) postulaty, inni wietrzą w tym jakiś podstep, ideologię, coś negatywnego na zasadzie sekty. W ten sposób społeczeństwo niechetnie podchodzi do danego zjawiska i odbiera je pejoratywnie bo czuje, że coś mu zagraża.
Nie wiem czy ktokolwiek zrozumi o co mi chodzi, ale nie umiem tego inaczej napisać, chociaż wiem co mam na myśli. 🙈
Paulina rob swoje!
Dobrze, że jesteś!❤
Wydaję mi się, że jeśli żeńska forma to "Psycholożka", to wtedy męską formą powinien być "Psycholożek".
Derywacja idzie zawsze od form męskich, a nie w drugą stronę.
przestańmy się kłócić, zróbcie to czego my chcemy
Hahahaha!
Dokładnie cała lewacka ideologia streszczona w jednym zdaniu!
@patrycjaocieczek4707 lepiej w ogóle nawet nie zaczynać oglądać, wiadomo z góry co się w takich "delikatnych" przekazach próbuje wcisnąć.
@patrycjaocieczek4707 to, co napisano w 1 komentarzu, który teraz komentujemy czyli nikt nikogo nie zmusza, ale róbcie tak jak my chcemy bo reszta to faszyzm i ciemnota...
Padły piękne słowa w kontekście terapii. Mam takie same doświadczenie, po przejsciu swojej jestem daleka od przypinania etykiet, kategoryzowania i oceniania ludzi. Gdybyśmy bardziej skupiali się na drugim człowieku i intencji komunikatu żyłoby nam się lepiej.
Sama nie przepadam, za formami żeńskimi, szczegolnie jesli chodzi o dyskusje merytoryczne. Po prostu uwwzam, że dodaja one niepotrzebna informacje o płci, ktora odwraca uwage od istoty komunikatu.
Oczywiscie feminatywy są też potrzebne. Po prostu niech każdy używa ich wedle uznania. Jednak nie lubię sytuacji, gdy są wciskane na siłę.
8:22 Niestety chyba nie rozumie Pan, co „toksyczna męskość”oznacza. Nie jest to określenie na męskość w szerokim rozumieniu, jest to określenie konkretnego zjawiska. Pana argument to trochę tak jakby powiedzieć, że nie powinnismy używać terminu „toksyczny związek”, bo to sugeruje, ze każdy związek jest toksyczny.
zauważ że ten owy związek to jakiś konkretny pojedynczy związek czyjś bądź nasz, a męskość to już jakas idea ktora dotyczy lub nie kazdego albo nikogo czyli jest jakims ogolnym zjawiskiem, bardziej mnogim, należącym do masy bądź te mase okreslajacy
@@rzuraf7406 Utrzymuję swoje stanowisko. „Toksyczna męskość” nie mówi się o każdej męskości. To jest określenie konkretnego typu szkodliwych i przemocowych zachowań. Związek może być zdrowy, toksyczny, jakiś inny, męskość może być pozytywna, neutralna i toksyczna.
Myślę, że on to powiedział w kontekście osób dla których każda męskość jest toksyczna.
Jest też inny problem - otóż wydaje mi się, że problem feminatywów "zagarnęły" pod siebie przede wszystkim osoby skupione wokół organizacji feministycznych, i to tych kojarzących się z agresywną walką, a w Polsce z obrazkami medialnymi "kill all men" i tak dalej. Wiele osób zatem nie używa feminatywów głównie by być w kontrze.
nie "zagarnęły", bo nikomu go nie odbierają - przez większość jest wyśmiewany po prostu. A kill all men to chochoł i żadna feministka nie jest winna tak zjebanym skojarzeniom.
A ja to w ogóle uważam, że powinniśmy pójść na całość i pokazać całemu światu jacy jesteśmy postępowi! Proponuję kobiece nazwy zawodów tworzyć na zasadzie: archipindka, lekaropindka, piekaropindka, a męskie archiciulek, lekarociulek i piekarociulek. Wszelkiej maści elgiebety można by określać mianem archizero, lekarozero itd. Na pewno od razu obudzimy się w świecie wiecznej szczęśliwości 😊
11:15 Nie ma "jak chcesz to mówisz". Niestety ludzie wbili sobie do głowy, że sami sobie ustalają jak mamy się do nich zwracać. Dzisiaj już zadanie pytania -Jak cię zwą? -jest nie na miejscu. Dzisiaj MUSISZ zapytać -Jak mam się do ciebie zwracać? Jeśli powiesz "pani psycholog", to pani psycholożka się obrazi, bo ona czuje się tak jak afro-coś tam (bo nie wszyscy czarni mieli kiedykolwiek coś wspólnego z Ameryką) nazwany murzynem.
Poza tym, czy "psycholożka" to nie jest przypadkiem feminatyw od "psycholożek", doktórka od doktorek, pani nauczycielka pan nauczycielek? Gdyby do mnie ktoś powiedział: Słuchaj no, nauczycielku, -poczułbym się potraktowany co najmniej protekcjonalnie.
Bardzo fajna rozmowa, takie podejście jest mi bliskie :). Bardzo lubię wiedzieć, rozmyślać, zachwycać się zmianami i obserwować to, jak to działa na mnie.
Osobiście bym doceniła w językach formy neutralne, które weszłyby gładko, choć sie domyślam, że gdyby to sztucznie wprowadzić, to pewną grupa ludzi płakałaby, że to dyktat EU itd. 😃
Co ciekawe, w języku czeskim feminatywy są na porządku dziennym. Jesli się ich nie stosuje, to jest to błąd językowy (i tak jest oceniany na egzaminach). Istnieją nawet feminatywy typu górniczka i nikt się z tego nie śmieje. Z kolei ciekawostką jest to, że o ile w języku polskim jest piękny zawód pielęgniarka i pielęgniarz, w języku czeskim jest nieszczęsna siostra (zdravotní sestra), ale nie ma brata, choć możliwe, że wkrótce wejdzie do oficjalnego nazewnictwa tego zawodu. Tymczasem zawód formalnie również dla mężczyzn to zdravotní sestra. ujc.avcr.cz/jazykova-poradna/zajimave-dotazy/190711-zajimavy-dotaz-zdravotni-bratr.html
W sumie też w języku polskim nie ma męskiego odpowiednika "przedszkolanki" (przedszkolanek? przedszkolak?).
@@carnevalmefisto słyszałam o formie przedszkolanek. Brzmi to dla nas głupio i zabawnie, bo nie jesteśmy przyzwyczajeni :D. W jezyku czeskim mają po prostu "nauczyciela/nauczycielkę przedszkola".
Świetnie się słuchało! Co do form, jak kto chce , fajnie żeby był szacunek do człowieka , jak pokazuje dyskusja i życie o to najtrudniej . Ps. Pani Paulino wcale nie było nudno ani miałko , w tych odcieniach szarości można znaleść najwiecej , czarno białe sytuacje to rzadkość .
Gdy pierwszy raz usłyszałam słowo gościni nie wiedziałam o co chodzi. Użyte dziś przez Mateusza słowo poślica też by mi zupełnie nic nie mówiło. Myślę, że to również może budzić opór w używaniu feminatywów. W końcu język musi być przede wszystkim zrozumiały. Ja za takimi formami nie przepadam, może właśnie z tego powodu, a może dlatego, że wiele z nich jest trudnych w wymowie. Gdy staną się częstsze tak jak np. lekarka, terapeutka to być może się przekonam. P.S. Czarna charaktera brzmi pięknie!
Lubię feminatywy i chętnie ich używam, chociaż pewnie nie zawsze, bo po pierwsze nie jestem jakimś maniakiem językowym a po drugie, bo od ponad 30 lat nie mówię po polsku na co dzień. Używam natomiast języka, choćby pod względem wlaśnie form żeńskich, ciekawego. To bardzo stary język, wręcz starożytny i jeśli nie jedyny, to jeden z niewielu na świecie, który przetrwał na pewno ze trzy tysiące lat. Feminatywy w tym języku są na porządku dziennym, używane powszechnie i nie budzą kontrowersji. Oczywiście takie słowa jak pilotka, kierowczyni, inżynierka nie istniały w nim w starożytności. Zostały stworzone na potrzeby nowoczesnego społeczeństwa, zgodnie z zasadami gramatycznymi. Można to zrobić i chyba warto to zrobić. Na pewno da sie to zrobić nawet w kraju wielonarodowym, wielokulturowym, z kilkutysiącletnią historią.
Droga Paulino, choć nie należę zarówno wiekowo, jaki pod wieloma innymi względami do, nazwijmy to, Twojej publiczności docelowej, to oglądam te programy regularnie i z wielką przyjemnością.
Kiedyś w jakiejś dyskusji na Fejsie, użyłem zaszłyszanego u Ciebie argumentu i zatagowałem Cię (nie wiem jak to powiedzieć, zaznaczyłem, oznaczyłem?), co zwróciło Twoją uwagę i polubiłaś mój komentarz. Przyznaję bez bicia, że sprawiło mi to satysfakcję.
Pozdrawiam serdecznie.
Taki duet... To powinna byc jakas nowa seria! :)
Pytanie, bo chce wiedzieć. Mam kolezankę która jest cukiernikiem (docenioną z wieloma nagrodami) Feminatyw od zawodu w którym sie realizuje będzie: cukiernica, cukierniczka, cukierniczyni?
Poprawnie będzie "cukiernik∅".
Jestem z siebie dumna, że wpadłam na te łakocie!😄 I to tuż przed Mateuszem😂
Skoro kotki mają łaskotki, to czy pieski mają łaspieski?
Zastanawia mnie przytoczona przez Was historia o feministkach apelujących o nieużywanie feminatywów, żeby uniknąć wyróżniania czy też tworzenia 'specjalnej kategorii' "kobiet prawników" przez nazywanie ich "prawniczkami". Czy na tym faktycznie polega równość? Czy prawdziwa równość polega na tym, że niczym się od siebie nie różnimy, wszyscy jesteśmy jednolitą masą lekarzy, nauczycieli, specjalistów? Czy równość nie powinna polegać na tym, że mimo różnic nikt nie doświadcza dyskryminacji?
Dałem 'lubika' po 2,5 minuty i nie zawiodłem się :) Bardzo przyjemna dyskusja, o dziwo nie potrzebny był gniew ;)
Tylko jak tak słucham zaczynam się zastanawiać. Czy nie wystarczy by tytuł odcinka zakończyć na "Przestańmy się kłócić" ? Mam wrażenie że dużo poruszonych aspektów jest uniwersalnych do ogólnych problemów komunikacyjnych jakie występują w internecie.
Paulina odgadnij włosy z twarzy, cyce do przodu, głowa do góry i wracaj ze swoją starą energią i świeć! Jesteś piękna! ❤
6:00
"I do dzisiaj jest tak, że kobiety nie mają równych praw".
Czy chodzi o to, że są bardziej uprzywilejowane?
Na przykład kobieta nie może podwiązać sobie jajowodów, a mężczyzna może zrobić wazektomię. Tutaj równości brak, a to pierwszy przykład z brzegu.
Wiem oczywiście, że kobieta wcześniej idzie na emeryturę, ale wynika to z tego, że rodzi dzieci. Jestem jednak za tym, aby niedzietne kobiety obowiązywał ten sam wiek emerytalny, jaki obowiązuje mężczyzn.
@xmaydox daj spokoj, nie ma co nawet zaczynac dyskusji. jak ktos ma wbite do glowy ze jest uciskany to mozesz jak krowie na rowie wytaczac argumenty i predzej sie zmeczysz niz przekonasz do chwili refleksji
opowiedz mi, proszę, o kobiecym uprzywilejowaniu
Pomijając kwestie kulturowe jakie inne nierówności w prawie jeszcze występują?🤔
@@martuuha kilka z brzegu: mniejsze wymagania w pracach wymagajacych sily, ogrom programów zachecajacych dziewczyny do studiowania (glownie techniczne kierunki) i brak lub prawie brak takich dla mezczyzn, kiedy kobiety stanowia 58% studentow, mimo ze kobiet do 50 roku zycia w Polsce jest mniej, praktycznie brak wsparcia dla mezczyzn samotnie wychowujacych dziecko, o takich patilogiach jak zero empatii czy nawet brania na powaznie na policji meskich ofiar przemocy domowej czy gwaltu nawet nie wspominam (jasne, kobiety czesciej padaja ofiarami, ale kobiet się broni), totalna patologia w sadownictwie rodzinnym skazujaca dzieci na zycie z nieodpowiedzialna matka, czy chocny wyzej wspomniana wczesniejsza emerytura (pomimo dluzszego zycia)
EDIT: aaaa, no i nie zapominajmy o najlepszym: sluzba wojskowa
Moje grube wątpliwości wzbudza już upowszechniona forma "gościni". Toż w takiej sytuacji forma męska powinna brzmieć chyba "gościń", nieprawda? Wydaje mi się, że "gościa" byłaby bardziej na miejscu 🤔
21:20 To że pan nie czuje, że feminatywy to język państwa totalitarnego, moim zdaniem może być właśnie pożywką dla przeciwników feminatywów. Bo jeśli ktoś nie czuje że jest indoktrynowany, to znaczy że indoktrynacja działa. Tylko teraz rozróżnijmy nowomowę od zwykłej ewolucji języka. Myślę że to może być trudniejsze niż by się mogło wydawać. Powiem jeszcze, że ja akurat jestem zwolenniczką feminatywów
Akurat łatwo odróżnić nowomowę od ewolucji języka. Ewolucja języka jest naturalna, nieprzymuszona, nieświadoma i trwa wiele lat. Nowomowa jest sztuczna, przymuszona, świadoma i jej wprowadzenie trwa czasami jeden dzień tak jak w przypadku "w Ukrainie".
Przypominam o czymś takim jak hiperonimy i rzeczowniki wspólnorodzajowe. Dostaję szału z tą hiperturbodurną 'gościnią''! Zero logiki i pogarda wobec polszczyzny! A przecież jest takie proste rozwiązanie i zaiste dziwi mnie tchórzostwo gigantów językoznawstwa, żeby nie postawić stanowczej tamy tej głupocie. Wystarczyłoby umówić się, że gość to rzeczownik wspólnorodzajowy i problem byłby z głowy. Byłby więc ten gość i ta gość. Dlaczego tak? Mamy dwa polskie słowa kończące się na '-ość'. Są to jegomość i jejmość. Z ich deklinację nie ma trudności. Zatem rozmawialibyśmy z gościem i gośćmi lub gością i gościami (przez analogię do jejmością i jejmościami). Stopień naukowy profesora, doktora definiuje się jako kwalifikacje uzyskane przez człowieka (niekoniecznie mężczyznę). Kobieta też nim jest, nieprawdaż? Wszystkie specjalizacje określane wyrazami greckiej proweniencji z zakończeniem 'log' też odnoszą się do człowieka. Końcówka 'lożka' to absurd, bo psycholog jest zapożyczeniem z greki i podlega innym paradygmatom deklinacyjntm, w odróżnieniu od polskich - wróża i wróżki. Człowiek to hiperonim zarówno kobiety, jak i mężczyzny! Po co upłciawieć wszystko na siłę?! W przypadku zawodów (nie mylić ze stanowiskami!) feminatywy są z reguły łatwe do utworzenia. Mamy nauczyciela i nauczycielkę, lekarza i lekarkę. Ale nadal nauczyciel i lekarz to również hiperonimy i mogą się odnosić zarówno do pań jak i panów o określonych kwalifikacjach. Jednakże maszynista i maszynistka to inne zawody, zaś sekretarz jest stanowiskiem i człowiek taki wykonuje inne czynności niż sekretarka.
Komentarz bardziej wartościowy niż cały ten film
@@mamamikazala Ta komentarza jest bardziej wartościowa niż cała ta filma! W końcu chodzi tu o feminatywy, więc używajmy odpowiednich formów.
@@dezorientacja2371haha, dokładnie. Bardzo dobra komentarza.
@@dezorientacja2371 przede wszystkim powinna być feminatywa a nie feminatyw. Pod latarnią najciemniej.
Z przyjemnością tego słuchałam.
Prośba- jak utworzyć logiczny i przyjazny dla ucha feminatyw od takich wyrazów jak marynarz lub kominiarz??? Marynarka i kominiarka to części garderoby więc nie sądzę by któraś z Pań chciałaby nimi być nazywana.
Co do stwierdzenia, że "wprowadzenie feminatywów w zawodach wyrówna płace" to obawiam się, że będzie dokładnie odwrotnie. Bo przecież odrębna nazwa to odrębne stanowisko a co za tym idzie i pensja. No niestety, tak też może się zdarzyć.
A maskulinatyw od przedszkolanki?
Przedszkolanin?
7:30 mówimy o mężczyznach czy o kolesiu który powołuje się na panią Środę która uważa że nie ma kompletnie niczego co by rozróżniało kobietę od mężczyzny nawet chromosomy i że kobiety w zasadzie nie różnią się całkowicie od mężczyzn??
To kolejne "video" gdzie mówi się o czymś oderwanym od rzeczywistości a było tego kilka, wiec dla mnie z bólem serca unsub, bo kwestie j. polskiego były naprawdę dobre.
Super odcinek❤❤❤❤❤❤
Dużo bym oddała za taką dyskusję, debatę, pomiędzy Mateuszem Adamczykiem a chociażby "Panią od feminatywów" czy Makselonem. Bo jestem w trakcie czytania "Żeńskiej końcówki języka" i już totalnie zgłupiałam.
Hej, moi nowi znajomi uwielbiają używać słowa "fukiraż" gdy stanie się coś dziwnego, niespodziewanego np. "ale się tu odwalił fukiraż", to słowo nie istnieje w żadnych słownikach, nie jestem w stanie zrozumieć skąd to słowo mogło się nawet wziąć, masz jakiś pomysł? :D
A co mi poradzisz jak denerwują minie feminatywy tak ja odmiana "radio" . Zawsze czuję "ból" ucha ja ktoś odmienia "radio" choć wiem że obecnie bardziej jest preferowana odmiana "radio, radiu". Jak ktoś powie, że słyszał " w radiu" to mnie krew zalewa, gryzę się w język oczywiście nie zwracam mu uwagi bo wiem, że mówi poprawnie, ale ucho mnie boli. Tak samo jest z feminatywami , bolą mnie uszy, co mam zrobić? Nie chodzi o polityczne upodobania, tylko o sam język polski gdzie przez prawie 50 lat znałem 1 wersję i do drugiej nie mogę się przyzwyczaić. Mimo że ktoś by prosił, a nawet błagał, nie powiem "pani magistra" tylko "pani magister" , nie z braku szacunku do danej osoby tylko z zakorzenienia się takiej formy językowej od dzieciństwa.
Jest w woj. wielkopolskim miasto Koło. Mieszkaniec tego miasta to kolanin, a mieszkanka to kolanka? Czy może szprycha?
mamusiu! moje dwie ulubione osoby związane z j. polskim ❤
No nie tylko Pani ulubione :)
Nie ma to jak utyskiwać na stan języka polskiego, co chwilę wrzucając anglicyzmy, o które, podobnie jak feminatywy, nikt nie pytał, czy chcemy, żeby istniały, tylko zaczęto je forsować z dnia na dzień, nie bacząc na to, jak brzmią dla ucha.
Nie trzeba się kłócić o feminatywy wystarczy ich nie stosować xD
Nie chciałabym, aby ktoś wobec mnie użył feminów. Na pewno zwróciłabym uwagę i to publicznie. Nigdy też nie miałam jakichś kompleksów na tle meski kobiecy i niczego nie muszę udowadniać.Po prostu męskie formy są eleganckie. Profesorka, Rektorka, ginekolożka 😢straszne
Mi nie są do niczego potrzebne. Byłam w swoim życiu inżynierem, specjalistą, teraz jestem księgową, bez różnicy, jaka jest ta końcówka. I tak problem dyskryminacji leży gdzie indziej, a podbijanie sobie samooceny końcówką na niewiele się zda.
Sam fakt, że męskie formy wydają się bardziej eleganckie już jest znamienny.
Opowiadając jakąś anegdotę z biedry uzywasz określenia "i ta kasjer wtedy do mnie mówi..." xD albo w bloku masz panią sprzątacz. Uwazasz ze tylko w przypadku zawodów, według niektórych, niższej rangi wolno uzywac feminatywów?
Dla mnie, jako mężczyzny, większość brzmi okropnie jak np. wspomniana ginekolożka lub psycholożka, ale są też takie, które brzmią naprawdę spoko, np. terapeutka
@@masteryoghurt2110 A nie jest tak poprostu ze ludziom niektóre wyrazy brzmią okropnie? Nie tylko feminatywy czy nazwy zawodów, ale w ogóle jakiekolwiek słowa? Dla mnie na prayzkład kundel jest okropne, nacechcowane pogardliwie a do tego brzmi jak knedel. Więc co? Sama tak nie mówie, ale jak ktos go uzyje, to go nie uswiadamiam, jakie to słowo jest głupie
Problem z feminatywami nie polega na samym zżeńszczaniu form męskich, a na tym, że dana forma odbiera wykonawczyniom powagi. "Chirurżka" to z automatu zdrobnienie. Jeśli polszczyzna nie dostarcza nam form neutralnych w wydźwięku, to może warto poszukać inspiracji zagranicznych i posiłkować się końcówkami w styku "-essa"?
Co do rzekomego uprzywilejowania mężczyzn, to zalecam przedyskutowanie kwestii z Ukraińcami w okopach. Na pewno chłopakom wyjebało ego pod sufit, kiedy im Zełeński zablokował granicę i możliwość ewakuacji. Sam jako heteroseksualny, biały, mierzący 190 cm wzrostu mężczyzna nigdy nie padłem ofiarą uprzywilejowania. Ba - raczej wychodzono z założenia, że w życiu to ja mam na pewno stanowczo za łatwo i trzeba wygnerować mi na drodze jakieś przeszkody, żeby mi się, za przeproszeniem, w dupie nie poprzewracało.
Uprzedzenie przypisujące ci mocarność i sprawczość to obciążenie, nie przywilej, bo każde Twoje potknięcie urasta do rangi kataklizmu dziejowego i walnej kompromitacji, a każdej zasłudze odejmuje się punkty za tę premię którą rzekomo otrzymujesz na starcie.
Czasem dziwnie słychać, np. 57:44.
Po raz pierwszy sama nagrywałam wywiad, który jednocześnie przeprowadzałam, więc nie wszystko wyszło idealnie, ale będę nad tym pracować! ☺️
Język dostosowuje się do rzeczywistości a ta dyskusja o feminatywach jest próbom odwrócenia tego. Jakie znaczenie ma nazywa naukowczyni czy pani naukowiec, ważne jest odkrycie jakiego dokonała. Dlaczego mówimy tylko o menadżerkach ,psycholorzkach itp. a gdzie dyskusja o śmieciarkach, szambiarkach, budowlankach.
Temat powrócił jak bumerang, po utworzeniu nowego "rzontó" oczywiście że rządu (chciałem pokazać max błędu ;). 5:16 A stąd przedwojenna "Pani Minister tańczy" a dziś była by Pani Ministra tańczy. Ciekawi mnie tylko po co utudniać i tak skomplikowany nasz język? Lepiej się trzymać jednak zasad niż zwyczajów, bo skoro istnieje nauczycielKA, doktorKa to niechaj pozostanie ministerKA. Nowosłów MNISTRA dodatkowo rodzi komplikacje w deklinacji. A idąc dalej w odmianie rzeczowników to " Ta torba była ministra? A tamta pani to kochanka ministra? Czyli która to była Ministra?" Dochodzimy do pułapek językowych, pomyłek znaczeniowych i niedomówień. Dziennikara, kierownika, dyrektora, sekretara, ooo? a jak bedzie brygadzista w rodzaju żeńskim w "nowej nomenklaturze"? (teraz jest brygadzistka, wiec dlaczego nie ministerka?) Ech zwyczaj zwyczajem ale "rególy som leprze" (wiem wiem, ale to specjalnie ;)) )
Przysmak dla kota? Kocie języczki 😂 trochę makabryczne, ale samo się nasunęło. Dziękuję za zacną rozmowę, jak dobrze posłuchać rozmowy nt. feminatywów bez napędzania hejtu i zamykania się w swojej przytulnej banieczce...jeśli Wasza postawa oznacza bycie mdłym, to żałuję, że po tym świecie nie chodzi wiecej tak mdłych osób.
Krystyna nazywała się Czub, ale zmieniła na Czubówna. To też feminatyw?
Co za niepotrzebne zawracanie glowy!Znam swoją wartosc i jak ktos nazwie mnie lekarzem zamiast lekarką to mnie nie rani!Po co to wciskanie kompleksów.Nudzi się ludziom
6:01".. i do dzisiaj jest tak , że kobiety nie mają równych praw..." no t o już można założyć wywód pod tezę. :/
Szanuję osobę, która używa feminatywów, więc w stosunku do niej się dostosuję, choć osobiście feminatywy związane ze stanowiskami/specjalizacjami zawodowymi, często mnie drażnią... nie potrafię się do nich przyzwyczaić, czasem brzmią wręcz prześmiewczo, odbierając powagę niektórym stanowiskom, a na pewno w większości przypadków sztucznie, choć rozumiem, że jestem dziś w mniejszości... Według mnie wymuszanie feminatywów może zaszkodzić równouprawnieniu, bo kusi do nadużyć podświadomie dzieląc stanowisko na dwa z powodu płci, przez co może doprowadzić do dalszych podziałów, np. w obowiązkach, odpowiedzialności, płac, a przecież dążymy do równouprawnienia i ujednolicenia w tej kwestii. Dochodzi także kwestia LGBTQ+, bo jak wiemy świat nie jest dziś dualny.
Zbliżam się do pięćdziesiątki i opiszę problem z mojego punktu widzenia, z mojej bańki informacyjnej. W czasie kilkunastu lat edukacji, poprawiano mnie/nas, że nie mówi się doktorka, lekarka, profesorka, tylko pani doktor, lekarz, profesor. Podobnie było z kucharkami, które były pracownicami kuchni w szkołach, przedszkolach, a kucharz, to był człowiek, który był szefem kuchni. Poprawiano nas na każdym kroku, podobnie z rękoma. Plebs mówił: rękami, a ludzie wykształceni mówili: rękoma. Dzisiaj mówię nadal w formie męskiej. Jeżeli mój rozmówca poprosi o używanie feminatywów, to z szacunku czy sympatii, mówię w formie żeńskiej, gdy tej osoby nie ma w mojej przestrzeni, to mówię w (poprawnej według mnie) formie męskiej.
Świetny odcinek 👍👍👍
Drobna uwaga: jeśli mówiąc o formach męskich masz na myśli takie słowa jak np. "psycholog", to z punktu widzenia językoznawstwa mówiąc tak do kobiety używasz formy żeńskiej, która ma morfem zerowy wskazujący na rodzaj żeński, czyli "psycholog∅".
Ale nazywanie kucharki pracownicą kuchni (czemu nie pracownikami kuchni) , w sytuacji kiedy przygotowuje posiłki, a więc jest kucharką, jest przedziwnym tworem językowym.
Kucharz to kucharz, szef kuchni to szef kuchni.
Kucharka to kucharka, szefowa kuchni to szefowa kuchni.
@@marisuzdelacruz
Piszę drogi Mariuszu z perspektywy przełomu lat 70/80. Słowo "kucharka" było wtedy nacechowane pejoratywnie, a wiele kobiet nie przyznawało się do wykonywania tego zawodu. Takie były czasy ;-)
@@mglaaa tak tak, rozumiem to, że sprawa dotyczy tamtych dekad, mimo wszystko, wydaje mi się to przedziwnym słowotwórstwem. Sama zaś pozostałość trwa do dzisiaj, czyli to przekonanie, że żeńskie formy ośmieszają niektóre zawody (dziwnym trafem zazwyczaj te, określane mianem prestiżowych). Dla mnie naprawdę nie stanowi żadnej ujmy, jeśli kobieta jest doktorką, adwokatką czy architektką. Ale jestem w równym stopniu zwolennikiem feminatywów jak i dowolności stosowania różnych form.
@@marisuzdelacruz
Gdybyś dostawał długą linijką po łapach, za każde użyte źle słowo, a po latach, mówiono Ci, że taka forma jest poprawna, to może byś zrozumiał. Ja nie neguję feminatywów, tylko opisuję mój punkt widzenia. Moje doświadczenia.
Kocham ❤
Według mnie rozwiązaniem jest poluzowanie więzów preskryptywizmu i akceptacja wolności idiolektalnej każdej osoby
Akurat jeśli chodzi o feminatywy, to problemem nie są normy, tylko ludzkie nastawienie. A jeśli chodzi o regionalizmy, to ten odcinek jest w całości im poświęcony:
ua-cam.com/video/aqErRze4bRg/v-deo.html
Polecam uwadze!
PS. Dla jasności dodam, że wspomniałam o odcinku o regionalizmach, bo na nasz idiolekt ma wpływ między innymi to, skąd pochodzimy, z jakiego regionu. W podlinkowanym materiale starałam się objaśnić różnice między mową regionalną a normą wzorcową, w żadnym wypadku nie deprecjonując tej pierwszej.
o, dwoje moich idoli w pewnym filmie! 😊
Kołczka - najgorszy feminatyw jaki słyszałem. Nie wspominajac nawet jak złym slowem jest slowo kołcz to jednak kołczka jest totalnym przegięciem.
jakim cudem ten typ ma cokolwiek wspólnego z językiem, skoro powiedział, ze toksyczna męskość oznacza, ze każda toksyczność jest męska XDD czy określenie „biały człowiek” oznacza, że każdy człowiek jest biały?
poza tym, co to za argumenty a’lla przeczytałem coś na Twitterze, ze biały heteroseksualny mężczyzna hehe, tak to logiczne, że jak jesteś biały nie doświadczasz rasizmu, jak jesteś mężczyzna, to seksizmu (tak, mirki) itd. To, że bycie wysokim daje jakiś przywilej to już sobie sam dopowiedział
*bycie męskim jest toksyczne o to mi chodziło; w toksycznej męskości chodzi bardziej o to, ze heteroseksualni mężczyźni w głównej mierze nie myją d*py, bo uważają, że to dla p**ałów
ale tak to jest jak się nie zna terminów, tylko memy na Twitterze i się płacze, że ojezu to nie moja wina, że się urodziłem biały i heteroseksualny ;(( to nie wina Kim Kardashian, że urodziła się bogata ;(((
Jak zabrzmi feminatyw słowa :CZŁOWIEK.??? Jeśli się nie czuje mowy to stoi się przed dylematem.. brak mi slów . .omijam takich .którzy tworzą sztuczny język.
A to ciekawe, bo Janusz Korwin-Mikke używa słów: psycholożka, ochroniarka, itp.
❤
W mojej edukacja do matury zawsze szkołami zarządzały kobiety. W przedszkolnej placówce nie pamiętam, ale już w szkole i liceum to zawsze była Dyrektorka. Zwrotu Pani Dyrektor używały może jakieś zewnętrzne tzw, czynniki.Nie myślałem wtedy (prze łom lat 70/80) że to coś zmienia. Ale co do pewnych zawodów myślę że kobiety też nie potrzebują zmian (streżaczka, marynarka).
Wrażliwość na drugiego człowieka! To jest klucz ze wszystkich relacjach.
Ja nie lubie jak ktoś o mnie lub do mnir mowi "informatyczka" zgrzta mi to w uszach okropnie, wiec zawsze proszę o nazywanie mnie "informatykiem" lub "panią informatyk". Wszyscy pozytywnie reagują na moją prośbę ;)
No i cudnie!
Dziękuję 😊 Dla mnie się bardzo podobało. Lubię inkluzywność w języku i relacjach 🤗