Lares z gothic 2 NK(dzieki niemu mozna bylo wyczyścić połowę mapy, i dostać masę doświadczenia, i najemnicy z diablo 2 LoD o których uzyteczności chyba nie muszę wspominać)
Alyx Vance z Half Life 2 - kurde ona nawet dobrze szła - szybciej niż my idziemy ale wolniej niż my biegniemy dlatego nigdy nie musieliśmy na nią zbyt długo czekać ale jednocześnie zawsze mogliśmy ją dogonić ;)
A co z kompanem z każdej części Dark Souls? Był naprawdę irytujący. Zawsze przez niego traciłem dusze, musiałem odrabiać cały wybity poziom od nowa i co najlepsze, nie mogłem jak go "usunąć", bo był niematerialny. :| Ale trzeba przyznać, że był to najwierniejszy towarzysz jakiegokolwiek spotkałem. Nigdy, ale to nigdy mnie nie opuścił. Śmierć.
Mi jakoś wyjątkowo w głowie zapadła pierwsza misja z eskortą (tutaj akurat kupców) z Fable. Nie pamiętam, czy to był bug, czy też nie, ale jeden z kupców zmienił się w wilkołaka, zabił drugiego, przez co zostałem tylko z jednym, a gdy próbowałem go zabrać do tego ich małego obozu, to powiedzieli, że poczekają aż przyprowadzę dwóch. Świetnie. Najlepsze w tym wszystkim było to, że udało się ich ocalić przez całą drogę, tylko na ostatnim odcinku jeden z kupców stwierdził że źle się czuje, przemienił się i zniszczył cały wysiłek włożony w tą misję.
Moim zdaniem Ashley taka zła nie była, jedynie to jej darcie jak zostawisz ją przy drabinie było upierdliwe - przeciwnicy starali się jej nie atakować, a kiedy ją porywają, to są łatwym celem. Jeżeli nie ma się rozgotowanych parówek zamiast palców, to sekwencje z nią nie będą takie znowu trudne.
Mnie zawsze irytował mój huskarl w Skyrim. Zostaję tanem i dostaję huskarla, którego częstuję tekstem "Nasze drogi muszą się rozdzielić" (czy coś w tym stylu). Przecież i tak wiadomo, że najemnicy są lepsi. W odpowiedzi na to wprowadza się on do mojego prywatnego domu i co chwila drze się na mnie "Hej uważaj!", "Co robisz!", "Po co ten pośpiech!", "Hej uważaj!", "Ostrożnie", "Co robisz!", "Po co ten pośpiech!", "Ostrożnie!", "Hej uważaj!". Mój służący siedzi w moim prywatnym domku i uspakaja mnie prując się na mnie no WTF!
Zawsze musial dzwonic gdy mialem 4 gwiazdki i akurat bylem poza pojazdem ;_; nie dosc ze nie dalo sie przy gadaniu z nim biegac to do pojazdu tez sie wsiasc nie dalo
W Gothic I, II i Noc Kruka można podać więcej przykładów. Stosunkowo często zdarzają się tam misje typu "Zaprowadź kogoś gdzieś...", "Pomóż mi opuścić to miejsce...", "Chodź za mną...", "Prowadź, pójdę za tobą..." Ze względu na toporną dynamikę, bardzo łatwo było kogoś zgubić bo za kimś lub za czymś polazł, gdzieś się zaklinował, spitolił się z jakiegoś podwyższenia czy stracił nas z oczu i próbował dotrzeć do nas jakąś inną drogą.
Pamiętam, że gdy zaczęłam grać w Wiedźmina 3 byłam szczerze zaskoczona, że towarzyszące mi postaci mogły osłabiać pasek życia napastników. Nie mam pojęcia, które w które gry dokładnie wcześniej grałam, ale pamiętam, że okropnie denerwowało mnie to, że choć moi pomocnicy dzielnie walczyli, to i tak musiałam się z potworem rozprawić sama, a pomocnicy przeszkadzali, rzucając się np. na plecy wroga, choć ja chciałam to zrobić...
Priboi z Project I.G.I. Nie reaguje na nic, zaczyna się misja i włącza mu się motorek w czterech literach. Biegnie przez środek mapy nie patrząc na nic i ginie od pierwszego błąkającego się przeciwnika. Trzeba było zapamiętać jego trasę, wyprzedzić go, wyciąć w pień wszystko co się przed nim ruszało i mieć nadzieję, że nie zapomniałeś o kimś i nie zobaczysz informacji, że Priboi umiera czekając zadowolony przy bramie.
Chyba nie eskortowałeś Bilgota do przełęczy //edit: Chociaż nie. Przypomniałeś mi wyprawę do Wolnej Kopalni, gdzie Gorn co chwila gdzieś spadał albo się gubił
Człowiek Gejzer No w sumie tak, bo potem pojawi się w khorinis i powie, że stracił przytomność! XD Po prostu wkużało mnie to latanie z nim po całej kolonii... :(
Ja nienawidziłem tego uczonego w god of war 2 na very hardzie, był potrzebny żeby coś rozszyfrować i poświęcić swoją krew do mechanizmu, więc i tak miał zginąć, ale po drodze twórcy nawrzucali najtrudniejszych przeciwników w grze, a on musiał przeżyć po drodze. Eskortujemy go może w sumie 20 metrów, ale ten gość nie chodził, trzeba było go nosić, a i schodził na 5 hitów. ;~; Aż zrezygnowałem z przejścia gry i po jakimś czasie zacząłem od nowa. To najtrudniejsza część gry w jakąkolwiek grałem. TRAGEDIA
Od Serany to ty się odwal. Biorąc pod uwagę wszystkich dostępnych towarzyszy, Serana to dar od Molag Bala. Przynajmniej miała jakąś osobowość i dało się z nią pogadać! Poza możliwością poślubienia kogoś to druga opcja nawiązania z kimś jakiejkolwiek relacji która zostaje wprost nazwana przyjaźnią.
Serana darem? Bardziej Barbas - gdy puszczało się go przodem by wybił wszystkich xD i z tej samej produkcji - Lydia. Nie mam pojęcia czy ona cokolwiek robiła jednak to chyba jedyny towarzysz, o którego dbałam. W innych grach zdarzało mi się nawet tak chodzić by kompani ginęli.
A co powiesz na szalenie klimatyczną opcję misji dwustronnej - gdzie starujesz najpierw jednym a później drugim uczestnikiem - np oszczasz drogę silnym gościem, a później jakimś lamerem przechodzisz i rozbrajasz bombę? W Max Payne 2 były takie motywy - na przykład snajperka w wykonaniu tej tam laski, a później przebijanie się Maxem przez ten teren - tym łatwiejszy, im skuteczniej najpierw ze snajperki pościągałeś przeciwników (czy też zupełnie bez znaczenia, ale i tak fajnie zrobione, nie pamiętam, dawno nie grałem)
Farah z Prince of Persia - Piaski Czasu. Nie dość, źe trzeba było wywijać, by trafić wroga, który parował nasze ciosy, to jeszcze bronić tę bezradną łuczniczkę. Albo w Sacredzie 1 i 2 sporo takich momentów, głównie w misjach pobocznych, pcha ci się taki w sam środek walki i dziwić się potem że ginie. A do Ashley akurat miałem cierpliwość, bo była słodka ^^
Jezuu, ta misja gdy wysadzaliśmy z nim centrum handlowe to jedna z najbardziej wkurwiających misji w tej serii. Gorsze w Vice City było chyba tylko latanie hydroplanem.
SaeureTrinker93 - Niee, helikopter był łatwy, za trzecim podejściem zrobiłem na klawiaturze bez zmiany klawiszologii. Dopiero z misją z hydroplanem zlecaną w studio filmowym miałem problem. No ogólnie najtrudniejsze misje w tej serii to były właśnie te, że się latało. W San Andreas np. doszedłem tylko do Las Venturas, bo choć szkołę latania jakoś ukończyłem, to tych późniejszych misji samolotowymi mi się nie chciało. Dlatego GTA3 było najłatwiejsze z tej trylogii.
Ja tam bardzo lubiłem chodzić z Diego w gothicu II czy dowodzić oddziałem piratów w Jarkendarze. Kompan w Gothicu dawał ogromne możliwości taktyczne, ponieważ Bezio potrafi zabić nawet orka z byle jakim ekwipunkiem jeśli umieliśmy odpowiednio grać. Gorzej jak było ich więcej.... Przewaga liczebna była MEGA frustrująca i nawet z super wyposażeniem, wystarczyło że orków było DWÓCH i mogli cię zaciukać. Dlatego kompani byli świetni do odciągania części przeciwników. Wiadomo, nie mogli stać w nieskończoność, ale mimo wszystko dawali cenne sekundy
Ja nigdy nie zapomnę jak grałem w Zemstę Sithów na PS2. Zazwyczaj grało się z chłopakami, natomiast pewnego dnia wyszło tak, że oni zajęli się jakąś gadką a ja biegłem sobie Anakinem kasując zastępy droidów bojowych, przy asyście sztucznej inteligencji Kenobiego. W pewnym momencie wszyscy skupili się na mojej rozgrywce i nastąpiła taka dramatyczna chwila gdy naprawdę ledwo już żyłem a Obi stanął z tyłu, przyglądał mi się bezczelnie, po czym skomentował to (miałem ochotę go zabić) "Oh my... Oh dear..." Poryczeliśmy się ze śmiechu
Yordę z ICO też cały czas trzeba było niańczyć, a wspominam ją naprawdę ciepło. Może gdyby Ashley miała w sobie więcej tragizmu, zostałaby inaczej zapamiętana.
A ja chciałabym przypomnieć misje eskortowe z WoW'a. Owszem te stare doprowadzały do szału, ale już od dłuższego czasu, to często my musimy gonić swojego "podopiecznego" bo ten nie zapomina, ze w świecie gry istnieją mounty, często jest dużo potężniejszy od nas samych jak na przykład mag Khadgar, czy nie do zabicia jak ukochany przez graczy Harrison Jones. A przejazd Sylvanas przez Silverpine Forest, z całą tą historią, którą opowiada nam po drodze? Albo odbijanie Thrall'a z rąk Alliantów (w czasie questów goblińskich) o nietypowej mechanice zamieniających nas w tornado? Mogłabym tak wymieniać długo. Blizzard w swojej produkcji po prostu przez lata nauczył się jak należy robić takie questy.
Oblivion to porażka pod tym względem. Pamiętam jak była misja żeby znaleźć syna króla w oblivionie i razem z nim zamknąć portal (on musiał przeżyć, a rzucał się na wszystko jak wariat) - każda walka to było mega wyzwanie, bo on mógł zginąć z każdym przeciwnikiem... i ginął a ja musiałem wczytywać grę. Udało mi się wykonać to zadanie tylko dlatego że zaklinowałem go w schodach i sam walczyłem
No to teraz czas na film pod tytułem "Najlepsze misje eskortowe/najlepsi towarzysze z gier". Ja wiem, jak to brzmi, wiem, że to graniczy z cudem, ale materiał byłby z tego świetny. Na przykład towarzysze w Wiedźminie 3 nie przeszkadzają i dostosowują prędkość biegu do Geralta, Elizabeth z Bioshocka Infinite ani nie przeszkadzała, ani zbytnio nie pomagała, jedynie rzuciła czasem jakąś apteczką lub nabojami.
Kto pamięta dodatkową misję eskortową w Joannie d''Arc gdzie dziecko ma być eskortowane, ale jesteśmy otoczenie przez Anglików i wystarczy że któryś się zbliży do dziecka i ono ginie oblewając misję. To była najtrudniejsza misja w grze.
Nienawidzę misji z mini-oddziałami z Half-Life 2. Nigdy nie chowali się tam gdzie chciałeś, jak odszedłeś na 5 metrów zaczynali ślepo za tobą biegać, zawsze wpychali się na pod lufę twoją i przeciwnika. Na szczęście była tylko jedna sekwencja w której za śmierć zbyt wielu osób przegrywałeś (w Half-Life 2 Episode 2).
Może zróbcie jeszcze materiał o misjach eskortowych które były wykonane dobrze i nawet fajnie w nie się grało? Moja propozycja do takiego materiału to eskortowanie rannej Evy w Metal Gear Solid 3 Snake Eater. Ten fragment gry był fajny, klimatyczny, nie za długi. Eva szła tylko wtedy gdy jej pomachaliśmy, w przypadku wykrycia pomagała w walce strzelając z Colta Single Action Army. Trzeba było jednak sporo o nią dbać, ponieważ szybko się męczyła i głodniała, przez co trzeba było jeszcze rozglądać się za zwierzyną do upolowania.
to nie ma odchodzić, to ma być udoskonalane, nie wierzę że tego nie da się zrobić dobrze tym bardziej że technologia chyba idzie do przodu, gdyby rozwijała się tylko grafika to słabo
Misja eskortowa z metro2033 na najwyższym poziomie trudności przy odzyskiwaniu bazy Sparty. Eskortujesz typa który przechodzi przez tunele pełne macek wyrzucające bomby, lecące szybko i zadające obrażenia obszarowe. Nie dość, że zadają bardzo dużo obrażeń i nasza postać na najwyższym poziomie jest na parę uderzeń i w żaden sposób jej nie możesz uleczyć, to jeszcze każdy fan metro 2033 wie, że na najwyższym poziomie trudności trzeba świetnie gospodarowac amunicja bo ci jej braknie. To jest dopiero ciężka misja eskortowa ;)
Leon był najlepszą i najbardziej omijaną przez twórców postacią RE. Ashley wrzeszczała, ale była sympatyczną dziewczynką. Ale co ja tam wiem. Tylko gameplaye oglądałem.
Soldier of Fortune 2 - Dwójka kompanów sterowanych przez komputer idąca za tobą w misji w opuszczonych koszarach. SToją Ci na piętach, a gdy dochodzi do strzelaniny, to albo trafiają headshoty z niemal niewidocznej pozycji, albo zabijają Ciebie, a potem sami obrywają po kólce w łeb.
Mnie najbardziej wkurzała eskorta w strategi sprzed ponad 10 lat Podbój Rzymu. Transport łaził wolno a jak zostawiliśmy przez wypadek jakiś oddział wroga to ten mordował transport...
W God of War 2 też była irytująca chwila kiedy musieliśmy jednego dziada ochraniać aby ten mógł nam przeczytać księge. Na very hard było to mega irytujące i niezbyt logiczne, bo i tak był potrzebny tylko po to aby go zabić.
Mercer Frey ze Skyrima, Chcesz przekradać się przez dungeon? Nie ma szans - "PRZED MOIM OSTRZEM SIĘ NIE UKRYJESZ" krzyknął Mercer, rzucając się na grupę draugrów, ale potem rzeczywiście go zabijamy. :>
Każdy event eskortowy w Guild Wars 2. Choćbyś nie wiem co robił, to eskortowane postacie spacerują sobie po drodze, a przyspieszone buffem biegną w slowmo.
Jak dla mnie top 1, nie wiem dlaczego nie wymieniliście, bo absolutnie żadna postać nie padała szybciej od niej. Berengar - wiedźmin 1 Jeśli powiedziało mu sie odpowiednie rzeczy to ,,pomagał" nam walczyc z azawedem, pomaga yhy, sam azawed jest tanky i co chwilę ogłusza a nawet gdy nas tylko bije to i tak jakimś cudem berengar pada, mi udało się wygrać bez jego śmierci dopiero po 407 wczytaniu gry. Co ciekawe im większy poziom trudności tym szybciej pada. Oczywiście jest przeżycie nie jest konieczno do przejścia gry, ale fajnie jest mieć tą świadomość że przeżył, szczególnie ze w wiedźminie 3 jest domyślnie stworzone przez twórców że żyje.
Już nie pamiętam jak, ale Wrzoda dało się bez oszukiwanie i kodów zaciągnąć za mury starego obozu i tam bezkarnie zabić. Pamiętam, że to była pierwsza rzecz, jaką zrobiłem po dotarciu do obozu, gdy przechodziłem grę drugi raz
Mnie wkurzają towarzysze z gry Spec Ops: The Line. Grając na najtrudniejszym poziomie trudności często ginąłem, gdy te czubki wybiegały prosto pod ogień przeciwników a ja musiałem ich ratować.... Najgorsze, że muszę zmieniać im pampersy przez całą grę a nie przez krótką misję jak w w/w przypadkach...
Bosko, zapomniałeś po drodze o WoWie - The Lisch King. Tam misja eskortowa jeśli skrypt był skopany przez administratorów praktycznie nie dało się jej wykonać. Dopiero zgłoszenie owego bugu do administracji dawało nadzieję że po którymś z restartów będzie już działo wszystko dobrze ;)
Jak dla mnie najgorszy był Superfly Johnson w Daikatanie. Sama gra była koszmarna, ale ten idiota leciał z gołymi pięściami na stwory z wyrzutniami rakiet tylko po to, żeby ci zrobili z niego pasztetową w 3 sekundy. Jak zginął, musiałeś loadować etap. Potem dostawałeś jeszcze drugiego towarzysza: jakąś durną laskę. I tak musiałeś opiekować się dwoma idiotami. No po prostu jak przedszkolanka pilnująca upośledzonych dzieci z tendencjami samobójczymi
Nie wrzód z Gothic 1 jest najbardziej wkurzający ever. Jak grałem w Gothica, to dałem się złapać w tą pułapkę, zgadzając się na jego prośbę, ale jak co 24 sekundy powtarzał ciągle te same pytanie ,to po 3 minutach jak każdy musiałem go zabić, bo jeszcze jak walczyłem z przeciwnikami, to zamiast jak normalny towarzysz pomóc mi w walce, to po prostu sobie stał, a jak ginołem to uciekał i tak da się go zabić bez kodów.
czasami zdarzało się w misjach w gta że trzeba było kogoś gdzieś odstawic i pamietam sytuacje typu biegne sobie z typem przez ulice aż tu nagle rozpedzona karetka by ratowac czyjeś życie przy okazjii rozjeżdzała mi goscia którego miałem gdzieś odeskortowac , przezabawnie to wyglądało za pierwszym razem ale za kolejnymi ( tak to sie powtarzało) ale również ten pomagier lub pomagierka ze skyrima byli strasznie tępi i pamietam że nieraz albo mi gdzieś utknął albo coś w tym stylu
Misje eskortowe to ZŁO, a szczególnie dają się we znaki w symulatorach. A najbardziej wkurzającym towarzyszem jest wg mnie Maniac z serii Wing Commander. Dobry pilot, ale jak się zaczyna robić gorąco, to podwija kiecę i spada zostawiając nas na pastwę Kilrathich. Nie bez powodu śp. Terry Pratchett stwierdził w wywiadzie, że niemal każdy ma ochotę wpakować mu w dupę rakietę zaraz po starcie z lotniskowca. A i tak pewnie mało kto tutaj grał w tę serię.
Z RE5 się nie zgadzam. Towarzyszowi można było wydawać komendy. O ile w trybie ataku AI faktycznie wywalało w przeciwnika cały magazynek (co nie było złe w przypadku bossów i faktycznie się w takich sytuacjach tego używało), o tyle w trybie defensywnym towarzysz oszczędzał amunicję, i starał się stać za naszymi plecami. Powiedziałbym nawet, że mając snajperkę bywał bardziej oszczędny niż gracz, bo prawie wcale nie chybiał. Jeśli chodzi o marnowanie amunicji do np. magnum/granatnika można było to obejść - po prostu nie dawać mu danej broni do ekwipunku. Wiadomo, że czasem zrobił coś głupiego, ale były to błędy porównywalne do innych gier tego typu.
Szczerze mówiąc Ashley aż tak bardzo mnie nie denerwowała. Zdarzało się, owszem, ale dla mnie osobiście największą zmorą była Eileen Galvin z Silent Hill 4: The Room. Masakra totalna. Najgorsze, że trzeba było za nią czekać aż łaskawie nas dogoni bo "My leg hurts". I stawaj sobie co minutę w miejscu i czekaj aż się doczłapie. : |
Najgorsi? Obsługa czołgu w misji "Day of the Tiger" w Medal of Honor: Allied Assault, drużyna stalkerów w tunelau do Prypeci, oraz drużyna wojskowych w Stalker: Zew Prypeci, Salvatore w Mafia: The City of Lost Heaven, McMillan w Call of Duty 4 (i dobra postać, bo umiał nas osłonić, i kiepska, bo często się wychylał wtedy, kiedy nie trzeba), ranny pilot w Medal of Honor: Pacific Assault. I to chyba tyle, z tego, co pamiętam.
Ja bym dorzucić misję z gothic 3 gdzie naś psełdo towarzysze po wejściu na jakąś nierówności terenu potrafili znaleźć jedyną dobrą drogę, prowadzoncą pod mapę
Wrzód to nie jest jego imię, tylko przezwisko. Poza tym, wystarczyło go tylko pobić i się odczepiał, nie wiem kto normalny chodził z nim więcej niż raz (z ciekawości, żeby zobaczyć co ma do powiedzenia). A eskortowanie było uciążliwe dopiero w Gothic 3 i ZB z powodu gubiących się / znikających towarzyszy.
Najgorszy towarzysz to młodsza siostra z którą zmuszą cię do grania rodzice
3 braci nie pobijesz
Diamond Snake prawda
O my god😒
Znam to
Lajk dla Jordana, żeby nie było mu smutno :)
Zrobicie odwrotność tego materiału i wymienicie 5 najlepszych kompanów? Jeśli tak to na pewno będzie tam Elizabeth z Bioshock Infinit
Borys Kupiec oj taak
Lares z gothic 2 NK(dzieki niemu mozna bylo wyczyścić połowę mapy, i dostać masę doświadczenia, i najemnicy z diablo 2 LoD o których uzyteczności chyba nie muszę wspominać)
Kompani ze skyrima którzy robią za przenośną skrzynię i skupiają na sobie uwagę smoka :D
Alyx Vance z Half Life 2 - kurde ona nawet dobrze szła - szybciej niż my idziemy ale wolniej niż my biegniemy dlatego nigdy nie musieliśmy na nią zbyt długo czekać ale jednocześnie zawsze mogliśmy ją dogonić ;)
Trip z Enslaved:OttW
Wrzód z Gothica 1 >.
Tylko nie on proszeeeeeeeeeee
ale jego nie chcielismy zabijac my go poprostu zabijalismy
Hej kolego :)
pierwsza myśl po zobaczeniu tytułu
śmieszne jest to że o nim zapomniałem ...
Pierwsza myśl po zobaczeniu tytułu? WRZÓD!
Miałem tak samo :D
nom
Roman z gta 4 "wanna go bowling?"
"Niko it's Roman Niko let's go the bowling" KURWA
FUCK OFF ROMAN!
Mi to tam nie przeszkadza ;_;
ta jak to jest Simeon z GTA 5
A mi zawsze Niko sam z siebie odpowiadal cos w stylu "I have different type of bowling on my mind" hehehe if you know what i mean
Koza w Wiedzminie 3 ...
? Wszystko z nią było w porządku.
Aksji... i tyle w temacie ;)
rzucasz Axii i masz wyjebane.
Kwasu (wiem data) jak dla mnie gorszy od kozy był ten krasnolud z narkolepsją
A co z kompanem z każdej części Dark Souls? Był naprawdę irytujący. Zawsze przez niego traciłem dusze, musiałem odrabiać cały wybity poziom od nowa i co najlepsze, nie mogłem jak go "usunąć", bo był niematerialny. :| Ale trzeba przyznać, że był to najwierniejszy towarzysz jakiegokolwiek spotkałem. Nigdy, ale to nigdy mnie nie opuścił.
Śmierć.
Ja lubię Jordana, myślę że ma ładny głos :3
i ładną fryzurę ;3 xD
***** Zamknij się :)
xD
Nie tylko ty
@@maciej4557 XD chyba gimperowom
Serana ze Skyrima. "Tak? Potrzebujesz czegoś?" co 10 sekund.
Przynajmniej towarzysze z Mass effect są rozumni. Nie raz uratowali mi tyłek :P
"Ale Jordan. Jordan, ciebie, ciebie nikt nie lubi chyba, nie?" Genialne :D
Ja najbardziej nienawidzę Lydii ze Skyrima gdy mi blokuje drzwi lub wchodzi pod miecz.
ja lubiłam w takich sytuacjach walnąć ją aby nie zapomniała gdzie jest jej miejsce. ale fakt lidia zasługuje na miejsce na podium.
Właśnie dlatego twórcy wymyślili krzyk Nieugięta Siła
true story bro ;-) miałam tak samo
Lidia jest nędzną istotą, ale bez niej to już nie to samo...
pamiętam że mi raz weszła pod młot i mnie atakowała ale i tak ją zabiłem =)
Jeżeli tak bardzo nie lubicie lydii to nie bierzcie jej jako towarzysza
"Lydia?! LYDIA GOD DAMN IT! Nie właź po raz ósmy w tą samą płapkę!" "Ojej... dostała w twarz... hehe..... Ale zaraz! Kto mi itemki poniesie?!"
Mi jakoś wyjątkowo w głowie zapadła pierwsza misja z eskortą (tutaj akurat kupców) z Fable.
Nie pamiętam, czy to był bug, czy też nie, ale jeden z kupców zmienił się w wilkołaka, zabił drugiego, przez co zostałem tylko z jednym, a gdy próbowałem go zabrać do tego ich małego obozu, to powiedzieli, że poczekają aż przyprowadzę dwóch. Świetnie. Najlepsze w tym wszystkim było to, że udało się ich ocalić przez całą drogę, tylko na ostatnim odcinku jeden z kupców stwierdził że źle się czuje, przemienił się i zniszczył cały wysiłek włożony w tą misję.
to niebył bug, ta misja polega na czasie i refleksje, z początku też Niewiedziałem co się dzieje, ale idzie to szybko przejść
najgorsi to byli ci randomowi kupcy których trzeba przeprowadzić ginęli po jednym iderzeniu
"Nico! It's your cousin! Let's go bowling!"
sh*t...
TAKKK
Moim zdaniem Ashley taka zła nie była, jedynie to jej darcie jak zostawisz ją przy drabinie było upierdliwe - przeciwnicy starali się jej nie atakować, a kiedy ją porywają, to są łatwym celem. Jeżeli nie ma się rozgotowanych parówek zamiast palców, to sekwencje z nią nie będą takie znowu trudne.
A idź pan w chuj. Do dziś po nocach śni mi się " LEOOOOOOOOOOOON HEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEELP"
Zawsze jest sposób, aby polubić fikcyjną postać mimo okropnego zachowania.
rule34.
HELP ME LEON
Gdyby chociaż nagrali kilka kwestii, a nie tylko to piskliwe ,,HEEEEEEEELP"
Wszystkie sekwencje z Ashley były proste Xd
Mnie zawsze irytował mój huskarl w Skyrim.
Zostaję tanem i dostaję huskarla, którego częstuję tekstem "Nasze drogi muszą się rozdzielić" (czy coś w tym stylu). Przecież i tak wiadomo, że najemnicy są lepsi.
W odpowiedzi na to wprowadza się on do mojego prywatnego domu i co chwila drze się na mnie "Hej uważaj!", "Co robisz!", "Po co ten pośpiech!", "Hej uważaj!", "Ostrożnie", "Co robisz!", "Po co ten pośpiech!", "Ostrożnie!", "Hej uważaj!".
Mój służący siedzi w moim prywatnym domku i uspakaja mnie prując się na mnie no WTF!
Może nie do końca jako przyjaciel do eskorty jest ta postać, ale niesamowicie bezużyteczny to jest pies z Duck Hunt - kto go nie chciał zastrzelić?:D
Emily z Until Dawn - jak ja się cieszyłam, gdy mogłam ją zastrzelić.
Hehhe
Lechu to Ty?
zgodze się ;)
Potwierdzam
To była najgorsza postać w całej grze. Ona zachowywała się jakby cały czas miała okres ... chyba że miała.
Lydia "Będę dźwigać twoje ciężary" ze Skyrima.
Misje w Morrowindzie, kiedy ktoś za nami musiał podążać były o wiele gorsze od przypadków przedstawionych w materiale.
3:26 ja lubię
I ja :)
DZIWAK
Ja też :D
Również ^_^
mamy przyszłego zwycięzce następnego giveawayu :D
"Wrzód" to nie imię...
To stan umysłu
nie jest polakiem, skąd miał wiedzieć?
Wrzód to (prawdopodobnie) tylko przezwisko.
Roman z gta 4
Zawsze musial dzwonic gdy mialem 4 gwiazdki i akurat bylem poza pojazdem ;_; nie dosc ze nie dalo sie przy gadaniu z nim biegac to do pojazdu tez sie wsiasc nie dalo
ja przy 6 i mnie wkurwił
hej kuzynie chodźmy na kręgle
Let's go bowling.
Dlatego albo nie odbierałem, albo wielokrotnie go rozjechałem samochodem, bądź po prostu zastrzeliłem.
W Gothic I, II i Noc Kruka można podać więcej przykładów. Stosunkowo często zdarzają się tam misje typu "Zaprowadź kogoś gdzieś...", "Pomóż mi opuścić to miejsce...", "Chodź za mną...", "Prowadź, pójdę za tobą..."
Ze względu na toporną dynamikę, bardzo łatwo było kogoś zgubić bo za kimś lub za czymś polazł, gdzieś się zaklinował, spitolił się z jakiegoś podwyższenia czy stracił nas z oczu i próbował dotrzeć do nas jakąś inną drogą.
Miałem nadzieję że będzie Lydia ze Skyrima... zawiodłem się :(
Pomyslmy...
Wrzód z Gothica?
Ta chyba tak...
zapomnieliście o stadach bydła z Mount & Blade
Mi Wrzód wyświadczył przysługę i rzucił się z zamku.
Chyba nikt nie pamieta juz Super Fly Jacksona i tej drugiej typiary z Daikatany :D
Weź mi tego nie przypominaj XD
Chryste, SUPER FLY JACKSON XDDDDD
Johnsona
Właśnie. Brakowało go w tym zestawieniu :/
Takiigor nie przypominaj
Genialny cytat :"Chcieliśmy przybić piątkę.... w twarz... i do tego krzesłem" 6:24 .... hahahahahaha
Hannah z BattleField 4 !! Ciągle gada "Wycofujemy sie!" wbiega pod celownik....Tyle razy chciałem ją zabić!
mnie jej głos wkurzał
akurat jako jedyna z irishem (chyba tak to było) cały czas byli z nami na misjiach
Irish nigdy się nie słuchał. Na końcu nie miałem problemu z wręczeniem mu detonatora.
+Michał Hajto ja tak samo
Michał Hajto Irish był zjebany. 1 Wziął na statek 366 chinoli po 2 Uważa się za dowódce po 3 jest czarny
Pamiętam, że gdy zaczęłam grać w Wiedźmina 3 byłam szczerze zaskoczona, że towarzyszące mi postaci mogły osłabiać pasek życia napastników. Nie mam pojęcia, które w które gry dokładnie wcześniej grałam, ale pamiętam, że okropnie denerwowało mnie to, że choć moi pomocnicy dzielnie walczyli, to i tak musiałam się z potworem rozprawić sama, a pomocnicy przeszkadzali, rzucając się np. na plecy wroga, choć ja chciałam to zrobić...
a co z Lydią ze Skyrima? albo Erandurem... DORASTAŁEM W BIELI!!!
Priboi z Project I.G.I. Nie reaguje na nic, zaczyna się misja i włącza mu się motorek w czterech literach. Biegnie przez środek mapy nie patrząc na nic i ginie od pierwszego błąkającego się przeciwnika. Trzeba było zapamiętać jego trasę, wyprzedzić go, wyciąć w pień wszystko co się przed nim ruszało i mieć nadzieję, że nie zapomniałeś o kimś i nie zobaczysz informacji, że Priboi umiera czekając zadowolony przy bramie.
Niektóre misje eskortowe w gothicu mnie rozbrajały...
Gorn i Wrzód byli najgorsi...
Chyba nie eskortowałeś Bilgota do przełęczy
//edit: Chociaż nie. Przypomniałeś mi wyprawę do Wolnej Kopalni, gdzie Gorn co chwila gdzieś spadał albo się gubił
Bilgot akurat nie był AŻ tak wkurzający jak Diego w 2 nk...
Człowiek Gejzer No w sumie tak, bo potem pojawi się w khorinis i powie, że stracił przytomność! XD Po prostu wkużało mnie to latanie z nim po całej kolonii... :(
Ja nienawidziłem tego uczonego w god of war 2 na very hardzie, był potrzebny żeby coś rozszyfrować i poświęcić swoją krew do mechanizmu, więc i tak miał zginąć, ale po drodze twórcy nawrzucali najtrudniejszych przeciwników w grze, a on musiał przeżyć po drodze. Eskortujemy go może w sumie 20 metrów, ale ten gość nie chodził, trzeba było go nosić, a i schodził na 5 hitów. ;~;
Aż zrezygnowałem z przejścia gry i po jakimś czasie zacząłem od nowa. To najtrudniejsza część gry w jakąkolwiek grałem. TRAGEDIA
To i tak banał w porównania z pewnym fragmentem platformowym z pierwszego god of war. Mi osobiście nie sprawił ten dziad problemu.
O jakim dokładnie fragmencie mówisz? Może Hades i te ścianki z ostrzami? :P
hades i te ścianki.... prawie wyrzuciłem ps2 za okno
To teraz 5 najlepszych towarzyszy... miejsce 1 - Elizabeth z bioshocka
2. Pionki z DD
BOOKER CATCH!
Half Life 2 Eli
Lydia
Czemu niby Elizabeth? Jedyne co robi, to rzuca amunicję podczas walki. To trochę mało, jeżeli mówimy o najlepszych towarzyszach z gier.
Serana ze Skyrima... zwłaszcza w tym cholernym zamku wampirów, kiedy trzeba było się dostać do Kopca Dusz
W dodatku z wampirami. :P
Jak dla mnie huskarle byli zdecydowanie bardziej irytujący.
Ale ona akurat była spoko. Zabijała,rabowała i była nieśmiertelna.
Od Serany to ty się odwal. Biorąc pod uwagę wszystkich dostępnych towarzyszy, Serana to dar od Molag Bala. Przynajmniej miała jakąś osobowość i dało się z nią pogadać! Poza możliwością poślubienia kogoś to druga opcja nawiązania z kimś jakiejkolwiek relacji która zostaje wprost nazwana przyjaźnią.
Serana darem?
Bardziej Barbas - gdy puszczało się go przodem by wybił wszystkich xD
i z tej samej produkcji - Lydia.
Nie mam pojęcia czy ona cokolwiek robiła jednak to chyba jedyny towarzysz, o którego dbałam. W innych grach zdarzało mi się nawet tak chodzić by kompani ginęli.
Ja tam zawsze biorę Wrzoda ze sobą :D
Czy tylko ja jestem tak posrany , że przeszedłem z nim całą grę?
Powiedz dokąd idziemy. Może to niespodzianka? Uwielbiam niespodzianki
ja używałem Wrzoda jako wabika na potwory.Z nim mogłeś prawie wszystkie stwory zabić w okolicy starego obozu.
A da sie z nim wejść do Świątyni Śniącego?
Nie da się przejść z nim całej gry. Od pewnych miejsc na mapie po prostu ucieka spowrotem do obozu. Podobnie jest, gdy zobaczy mocniejsze potwory.
Odcinki z Jordanem są najlepsze z wszystkich filmów TVGry. Nie powiedział żaden widz tego kanału
zapomniałeś o sarze z the walking dead season two. była jak wrzód na dupie (dobrze, że zginęła w 4 epizodzie).
A co powiesz na szalenie klimatyczną opcję misji dwustronnej - gdzie starujesz najpierw jednym a później drugim uczestnikiem - np oszczasz drogę silnym gościem, a później jakimś lamerem przechodzisz i rozbrajasz bombę? W Max Payne 2 były takie motywy - na przykład snajperka w wykonaniu tej tam laski, a później przebijanie się Maxem przez ten teren - tym łatwiejszy, im skuteczniej najpierw ze snajperki pościągałeś przeciwników (czy też zupełnie bez znaczenia, ale i tak fajnie zrobione, nie pamiętam, dawno nie grałem)
mnie wkurzają postacie z GTA San Andreas zawsze mi podbiegały pod celownik
All you had to do was follow the damn train CJ
Gdyby nie to że Ellie była ignorowana w sekcjach skradankowych przez praktycznie wszystko i wszystkich to też by ludzie chcieli ją zabić ;D
Ja zawsze chciałem zabić tego starego lokaja z Tomb Raider. Nie pamiętam jaka to była część, ale zawsze się go bałem. :D
Marek Majewski
Ja z tego co pamiętam to chodziłam po labiryncie koło domu Lary i byłam ciekawa czy zgubi się tam
Farah z Prince of Persia - Piaski Czasu. Nie dość, źe trzeba było wywijać, by trafić wroga, który parował nasze ciosy, to jeszcze bronić tę bezradną łuczniczkę. Albo w Sacredzie 1 i 2 sporo takich momentów, głównie w misjach pobocznych, pcha ci się taki w sam środek walki i dziwić się potem że ginie. A do Ashley akurat miałem cierpliwość, bo była słodka ^^
lance vance dance
Jezuu, ta misja gdy wysadzaliśmy z nim centrum handlowe to jedna z najbardziej wkurwiających misji w tej serii.
Gorsze w Vice City było chyba tylko latanie hydroplanem.
SaeureTrinker93 - Niee, helikopter był łatwy, za trzecim podejściem zrobiłem na klawiaturze bez zmiany klawiszologii.
Dopiero z misją z hydroplanem zlecaną w studio filmowym miałem problem.
No ogólnie najtrudniejsze misje w tej serii to były właśnie te, że się latało.
W San Andreas np. doszedłem tylko do Las Venturas, bo choć szkołę latania jakoś ukończyłem, to tych późniejszych misji samolotowymi mi się nie chciało.
Dlatego GTA3 było najłatwiejsze z tej trylogii.
Ja tam bardzo lubiłem chodzić z Diego w gothicu II czy dowodzić oddziałem piratów w Jarkendarze. Kompan w Gothicu dawał ogromne możliwości taktyczne, ponieważ Bezio potrafi zabić nawet orka z byle jakim ekwipunkiem jeśli umieliśmy odpowiednio grać. Gorzej jak było ich więcej.... Przewaga liczebna była MEGA frustrująca i nawet z super wyposażeniem, wystarczyło że orków było DWÓCH i mogli cię zaciukać. Dlatego kompani byli świetni do odciągania części przeciwników. Wiadomo, nie mogli stać w nieskończoność, ale mimo wszystko dawali cenne sekundy
Ramirez! Do everything!
Ja nigdy nie zapomnę jak grałem w Zemstę Sithów na PS2. Zazwyczaj grało się z chłopakami, natomiast pewnego dnia wyszło tak, że oni zajęli się jakąś gadką a ja biegłem sobie Anakinem kasując zastępy droidów bojowych, przy asyście sztucznej inteligencji Kenobiego. W pewnym momencie wszyscy skupili się na mojej rozgrywce i nastąpiła taka dramatyczna chwila gdy naprawdę ledwo już żyłem a Obi stanął z tyłu, przyglądał mi się bezczelnie, po czym skomentował to (miałem ochotę go zabić) "Oh my... Oh dear..."
Poryczeliśmy się ze śmiechu
Jeb*na Serana która cały czas gadała "Tak? Potrzebujesz czegoś?"
Rzecz jasna, ze Skyrima
WilQu! też jej za to nienawidziłem
Bo była potrzebna w DLC
Huskarle byli zdecydowanie bardziej irytujący.
mi tam sie podobała ^^
Yordę z ICO też cały czas trzeba było niańczyć, a wspominam ją naprawdę ciepło. Może gdyby Ashley miała w sobie więcej tragizmu, zostałaby inaczej zapamiętana.
Napisz ktoś "pierwszy".
pierwszy
pierwszy
nir
pierszy
To uczucie kiedy po soundtracku wiesz jaka to gra! :P :D
Eee tam, Ashley była spoko, ponieważ za dużo to się nią nie opiekowaliśmy...
A ja chciałabym przypomnieć misje eskortowe z WoW'a. Owszem te stare doprowadzały do szału, ale już od dłuższego czasu, to często my musimy gonić swojego "podopiecznego" bo ten nie zapomina, ze w świecie gry istnieją mounty, często jest dużo potężniejszy od nas samych jak na przykład mag Khadgar, czy nie do zabicia jak ukochany przez graczy Harrison Jones. A przejazd Sylvanas przez Silverpine Forest, z całą tą historią, którą opowiada nam po drodze? Albo odbijanie Thrall'a z rąk Alliantów (w czasie questów goblińskich) o nietypowej mechanice zamieniających nas w tornado? Mogłabym tak wymieniać długo. Blizzard w swojej produkcji po prostu przez lata nauczył się jak należy robić takie questy.
"All we had to do , was follow the damn train, CJ"
Wiedziałem że będzie gothic
Ogólnie ze skyrim gdy chcesz się skradać i zdejmować wrogów po cichu, a twój towarzysz leci i niszczy cały misterny plan.
Oblivion to porażka pod tym względem. Pamiętam jak była misja żeby znaleźć syna króla w oblivionie i razem z nim zamknąć portal (on musiał przeżyć, a rzucał się na wszystko jak wariat) - każda walka to było mega wyzwanie, bo on mógł zginąć z każdym przeciwnikiem... i ginął a ja musiałem wczytywać grę. Udało mi się wykonać to zadanie tylko dlatego że zaklinowałem go w schodach i sam walczyłem
No to teraz czas na film pod tytułem "Najlepsze misje eskortowe/najlepsi towarzysze z gier". Ja wiem, jak to brzmi, wiem, że to graniczy z cudem, ale materiał byłby z tego świetny. Na przykład towarzysze w Wiedźminie 3 nie przeszkadzają i dostosowują prędkość biegu do Geralta, Elizabeth z Bioshocka Infinite ani nie przeszkadzała, ani zbytnio nie pomagała, jedynie rzuciła czasem jakąś apteczką lub nabojami.
Piątka Residenta była genialna z kompanem...cala gra zrobiłem razem z ojczymem który za grami nie przepadał ale to mu się spodobało...
Kto pamięta dodatkową misję eskortową w Joannie d''Arc gdzie dziecko ma być eskortowane, ale jesteśmy otoczenie przez Anglików i wystarczy że któryś się zbliży do dziecka i ono ginie oblewając misję. To była najtrudniejsza misja w grze.
W polskim więzieniu ci Anglicy mieliby normalnie przej.....ne. Rozumiem porwać, ale zabić?
Każdy towarzysz z każdego "rpga" od Bethesdy
"Łatwe pójście na łatwiznę" Jordan 2k16 XD 8:19
Prościej byłoby wymienić tych nielicznych towarzyszy, którzy nie wkurzają.
Nienawidzę misji z mini-oddziałami z Half-Life 2. Nigdy nie chowali się tam gdzie chciałeś, jak odszedłeś na 5 metrów zaczynali ślepo za tobą biegać, zawsze wpychali się na pod lufę twoją i przeciwnika. Na szczęście była tylko jedna sekwencja w której za śmierć zbyt wielu osób przegrywałeś (w Half-Life 2 Episode 2).
Może zróbcie jeszcze materiał o misjach eskortowych które były wykonane dobrze i nawet fajnie w nie się grało?
Moja propozycja do takiego materiału to eskortowanie rannej Evy w Metal Gear Solid 3 Snake Eater. Ten fragment gry był fajny, klimatyczny, nie za długi. Eva szła tylko wtedy gdy jej pomachaliśmy, w przypadku wykrycia pomagała w walce strzelając z Colta Single Action Army. Trzeba było jednak sporo o nią dbać, ponieważ szybko się męczyła i głodniała, przez co trzeba było jeszcze rozglądać się za zwierzyną do upolowania.
to nie ma odchodzić, to ma być udoskonalane, nie wierzę że tego nie da się zrobić dobrze tym bardziej że technologia chyba idzie do przodu, gdyby rozwijała się tylko grafika to słabo
Wiedźmin 3 w odprowadzaniu npców był świetnie napisany. Dostosowywanie prędkości do Geralta :3
Misja eskortowa z metro2033 na najwyższym poziomie trudności przy odzyskiwaniu bazy Sparty. Eskortujesz typa który przechodzi przez tunele pełne macek wyrzucające bomby, lecące szybko i zadające obrażenia obszarowe. Nie dość, że zadają bardzo dużo obrażeń i nasza postać na najwyższym poziomie jest na parę uderzeń i w żaden sposób jej nie możesz uleczyć, to jeszcze każdy fan metro 2033 wie, że na najwyższym poziomie trudności trzeba świetnie gospodarowac amunicja bo ci jej braknie. To jest dopiero ciężka misja eskortowa ;)
Leon był najlepszą i najbardziej omijaną przez twórców postacią RE. Ashley wrzeszczała, ale była sympatyczną dziewczynką. Ale co ja tam wiem. Tylko gameplaye oglądałem.
Soldier of Fortune 2 - Dwójka kompanów sterowanych przez komputer idąca za tobą w misji w opuszczonych koszarach. SToją Ci na piętach, a gdy dochodzi do strzelaniny, to albo trafiają headshoty z niemal niewidocznej pozycji, albo zabijają Ciebie, a potem sami obrywają po kólce w łeb.
Wszyscy towarzysze z Skyrim gdy grało się złodziejem i próbowało się skradać.
Mnie najbardziej wkurzała eskorta w strategi sprzed ponad 10 lat Podbój Rzymu. Transport łaził wolno a jak zostawiliśmy przez wypadek jakiś oddział wroga to ten mordował transport...
W God of War 2 też była irytująca chwila kiedy musieliśmy jednego dziada ochraniać aby ten mógł nam przeczytać księge. Na very hard było to mega irytujące i niezbyt logiczne, bo i tak był potrzebny tylko po to aby go zabić.
"You are a Grand Champion! I can't believe it's you! By Azura by Azura by Azura, by Azura by Azura by Azura
Jak to nikt Jordana nie lubi? Ja go lubię. W sumie całą ekipę lubię. Odwalają kawał dobrej roboty.
Twój nick i avatar wyjaśnia dlaczego go lubisz.
Na szczęście nie wszyscy jarają się anime
Nie bądź jak większość i nie oceniaj po wyglądzie. Idź się jarać sokiem
Mercer Frey ze Skyrima, Chcesz przekradać się przez dungeon? Nie ma szans - "PRZED MOIM OSTRZEM SIĘ NIE UKRYJESZ" krzyknął Mercer, rzucając się na grupę draugrów, ale potem rzeczywiście go zabijamy. :>
Każdy event eskortowy w Guild Wars 2. Choćbyś nie wiem co robił, to eskortowane postacie spacerują sobie po drodze, a przyspieszone buffem biegną w slowmo.
Jak dla mnie top 1, nie wiem dlaczego nie wymieniliście, bo absolutnie żadna postać nie padała szybciej od niej.
Berengar - wiedźmin 1
Jeśli powiedziało mu sie odpowiednie rzeczy to ,,pomagał" nam walczyc z azawedem, pomaga yhy, sam azawed jest tanky i co chwilę ogłusza a nawet gdy nas tylko bije to i tak jakimś cudem berengar pada, mi udało się wygrać bez jego śmierci dopiero po 407 wczytaniu gry. Co ciekawe im większy poziom trudności tym szybciej pada.
Oczywiście jest przeżycie nie jest konieczno do przejścia gry, ale fajnie jest mieć tą świadomość że przeżył, szczególnie ze w wiedźminie 3 jest domyślnie stworzone przez twórców że żyje.
Już nie pamiętam jak, ale Wrzoda dało się bez oszukiwanie i kodów zaciągnąć za mury starego obozu i tam bezkarnie zabić. Pamiętam, że to była pierwsza rzecz, jaką zrobiłem po dotarciu do obozu, gdy przechodziłem grę drugi raz
Mnie wkurzają towarzysze z gry Spec Ops: The Line. Grając na najtrudniejszym poziomie trudności często ginąłem, gdy te czubki wybiegały prosto pod ogień przeciwników a ja musiałem ich ratować.... Najgorsze, że muszę zmieniać im pampersy przez całą grę a nie przez krótką misję jak w w/w przypadkach...
Bosko, zapomniałeś po drodze o WoWie - The Lisch King. Tam misja eskortowa jeśli skrypt był skopany przez administratorów praktycznie nie dało się jej wykonać. Dopiero zgłoszenie owego bugu do administracji dawało nadzieję że po którymś z restartów będzie już działo wszystko dobrze ;)
Jak dla mnie najgorszy był Superfly Johnson w Daikatanie. Sama gra była koszmarna, ale ten idiota leciał z gołymi pięściami na stwory z wyrzutniami rakiet tylko po to, żeby ci zrobili z niego pasztetową w 3 sekundy. Jak zginął, musiałeś loadować etap. Potem dostawałeś jeszcze drugiego towarzysza: jakąś durną laskę. I tak musiałeś opiekować się dwoma idiotami. No po prostu jak przedszkolanka pilnująca upośledzonych dzieci z tendencjami samobójczymi
Hy
Nie wrzód z Gothic 1 jest najbardziej wkurzający ever. Jak grałem w Gothica, to dałem się złapać w tą pułapkę, zgadzając się na jego prośbę, ale jak co 24 sekundy powtarzał ciągle te same pytanie ,to po 3 minutach jak każdy musiałem go zabić, bo jeszcze jak walczyłem z przeciwnikami, to zamiast jak normalny towarzysz pomóc mi w walce, to po prostu sobie stał, a jak ginołem to uciekał i tak da się go zabić bez kodów.
czasami zdarzało się w misjach w gta że trzeba było kogoś gdzieś odstawic i pamietam sytuacje typu biegne sobie z typem przez ulice aż tu nagle rozpedzona karetka by ratowac czyjeś życie przy okazjii rozjeżdzała mi goscia którego miałem gdzieś odeskortowac , przezabawnie to wyglądało za pierwszym razem ale za kolejnymi ( tak to sie powtarzało) ale również ten pomagier lub pomagierka ze skyrima byli strasznie tępi i pamietam że nieraz albo mi gdzieś utknął albo coś w tym stylu
(6:47) Ale chwila... Przecież Dogmeat z F4 był nieśmiertelny... to jak to możliwe że mu umierał?
Misje eskortowe to ZŁO, a szczególnie dają się we znaki w symulatorach. A najbardziej wkurzającym towarzyszem jest wg mnie Maniac z serii Wing Commander. Dobry pilot, ale jak się zaczyna robić gorąco, to podwija kiecę i spada zostawiając nas na pastwę Kilrathich. Nie bez powodu śp. Terry Pratchett stwierdził w wywiadzie, że niemal każdy ma ochotę wpakować mu w dupę rakietę zaraz po starcie z lotniskowca.
A i tak pewnie mało kto tutaj grał w tę serię.
Roman z GTA IV po 30 sekundach od razu sprawdziłem czy mogę go utopić i i grać dalej niestety się nie dało.
Mnie najbardziej denerwują towarzysze w grze Counter-Strike: Global Offensive... Zwłaszcza ci z Rosyjskim akcentem...XDDDD
Według mnie najlepszym kompanem była Ellie z TLOU, i jeszcze ten głos w Polskim dubbingu, i ta twarz *-*
Elizabeth z BioShocka była lepsza xD
według mnie też ellie była najlepsza
Z RE5 się nie zgadzam. Towarzyszowi można było wydawać komendy. O ile w trybie ataku AI faktycznie wywalało w przeciwnika cały magazynek (co nie było złe w przypadku bossów i faktycznie się w takich sytuacjach tego używało), o tyle w trybie defensywnym towarzysz oszczędzał amunicję, i starał się stać za naszymi plecami. Powiedziałbym nawet, że mając snajperkę bywał bardziej oszczędny niż gracz, bo prawie wcale nie chybiał. Jeśli chodzi o marnowanie amunicji do np. magnum/granatnika można było to obejść - po prostu nie dawać mu danej broni do ekwipunku. Wiadomo, że czasem zrobił coś głupiego, ale były to błędy porównywalne do innych gier tego typu.
Szczerze mówiąc Ashley aż tak bardzo mnie nie denerwowała. Zdarzało się, owszem, ale dla mnie osobiście największą zmorą była Eileen Galvin z Silent Hill 4: The Room. Masakra totalna. Najgorsze, że trzeba było za nią czekać aż łaskawie nas dogoni bo "My leg hurts". I stawaj sobie co minutę w miejscu i czekaj aż się doczłapie. : |
Po zobaczeniu tytułu, od razu przyszla mi na myśl Ashley. Jezu, przez nią nie chciało mi się kończyć RE4..
Najgorsi? Obsługa czołgu w misji "Day of the Tiger" w Medal of Honor: Allied Assault, drużyna stalkerów w tunelau do Prypeci, oraz drużyna wojskowych w Stalker: Zew Prypeci, Salvatore w Mafia: The City of Lost Heaven, McMillan w Call of Duty 4 (i dobra postać, bo umiał nas osłonić, i kiepska, bo często się wychylał wtedy, kiedy nie trzeba), ranny pilot w Medal of Honor: Pacific Assault. I to chyba tyle, z tego, co pamiętam.
Ja bym dorzucić misję z gothic 3 gdzie naś psełdo towarzysze po wejściu na jakąś nierówności terenu potrafili znaleźć jedyną dobrą drogę, prowadzoncą pod mapę
Wrzód to nie jest jego imię, tylko przezwisko. Poza tym, wystarczyło go tylko pobić i się odczepiał, nie wiem kto normalny chodził z nim więcej niż raz (z ciekawości, żeby zobaczyć co ma do powiedzenia). A eskortowanie było uciążliwe dopiero w Gothic 3 i ZB z powodu gubiących się / znikających towarzyszy.