Moja historia jest niemal identyczna. Waga ponad 100 kilo, gargantuiczne dawki ruchu, kilkanaście różnych diet i zero efektu (nie licząc szału do którego takie diety potrafią doprowadzić). Najbardziej wkurzają wtedy ludzie którzy traktują człowieka w sposób protekcjonalny i z lekceważeniem . Gruby? Więc pewno żre i się nie rusza. Biega? Eeee tam, takie bieganie... Pewno przebiegł kilometr, a później cały tydzień siedział przed telewizore, pił piwo i obżerał się pampuchami... Im więcej dowiadywałem się o metaboliźmie, tym bardziej byłem pewny że "coś tu jest nie tak". Logiczna wydawała się dieta keto, ale mnie ona osobiscie nie do końca odpowiada. Czytając o skuteczności postu przerywanego postanowiłem spróbować. Efekty jakieś tam były, ale bez szału. Zdesperowany zdecydowałem się na bardziej radykalną odmianę - całkowity post co drugi dzień. I to było to! W dni postne robię sobie trening biegowy, czasami łączę go z pływaniem. Po dniu jedzącym mam zasoby glikogenu, więc jest moc. Moment gdy glikogen się kończy dośc łatwo zaobserwować - maratończcy mówią na to "ściana" :) Po zużyciu zasobów glikogenu organizm chcąc - nie chcąc musi spalać tłuszcz. Nie mają wtedy już sensu jakieś ciężkie treningi, siłownie itp - spalimy niewiele więcej a mięśnie nie będą miały z czego się regenerować. Umiarkowana aktywność jednak na pewno nie zaszkodzi. W dni jedzące po posileniu się trenuję normalnie. Taka dieta spotyka się z reguły z całkowitym niezrozumieniem. Normą jest częstowanie kanapkami, usilne namiawianie do zjedzenia czegokolwiek, krytyka, pukanie się w głowę, wieszczenie rychłej zapaści oraz zgonu. Staram się tak ustawiać dni postne aby "udawac normalnego" :) Na razie spadło 15 kilo. Byłoby wiecej, ale przed biegami maratońskimi zawieszam dietę na miesiąc-dwa. NIE SPALA SIĘ MIĘŚNI. To jakiś kretyński mit. Organizm w trakcie głodówki produkuje w większych ilosciach hormon wzrostu aby chronić białka. Brednie dietetyków w rodzaju "6 małych posiłków dziennie, najlepiej tylko węglowodany, unikac tłuszczu" to jakiś chory żart. Takie coś podbija tylko non stop insulinę i sprawia że idzie oszaleć z głodu. No ale czego oczekiwać , skoro ich wiedza opiera się na założeniach sprzed siedemdziesięciu lat? Wierzono też wtedy że papierosy nie szkodzą, a w szpitalach psychiatrycznych wykonywano zabieg lobotomii . Wydaje mi się że świat poszedł jednak trochę do przodu Pozdrawiam!
Stosuje ta dietę głównie z myślą o walce z insulinoopornoscia,nikt nie wspomniał ale długotrwałe wyciszenie insuliny i stabilizacja cukru jest chyba największym plusem,częste posiłki właśnie pobudzają zbyt mocno i rozlegulowuja system
w sumie byłem na diecie naprzemiennej przez ponad pół roku. łącznie schudłem ok. 21 kg (od 116kg do 94,5kg) potem kilka miesięcy zachowywałem 2 dni lub nawet 1 dzień postu w tygodniu i spokojnie utrzymywałem wagę w okolicach 95-96 kg. Potem "nadrobiłem" gdzieś 5-6 kg i teraz utrzymuje 100-102 kg. Ale chyba pora wracać na tą fantastyczną dietę :D
mając 186cm .. z 98kg zjechałem do 69.9 w kilka miesięcy - dorzucając bieganie. .. czemu ? żeby przytyć trzeba jeść... żeby schudnąć ? nie jeść - proste. Na tym sposobie żywienia tak samo są okresy że przez 2 tyg waga stoi .. i później JUMP w dół.. i tak kilka razy .. ale widzę ze video na "bombie" xD - pozna swój swojego xDDD
Potwierdzam działa. Ja z 84 zszedłem na 65, i 1,5 roku utrzymuję wagę. Jestem na niej cały czas
Moja historia jest niemal identyczna. Waga ponad 100 kilo, gargantuiczne dawki ruchu, kilkanaście różnych diet i zero efektu (nie licząc szału do którego takie diety potrafią doprowadzić).
Najbardziej wkurzają wtedy ludzie którzy traktują człowieka w sposób protekcjonalny i z lekceważeniem . Gruby? Więc pewno żre i się nie rusza. Biega? Eeee tam, takie bieganie... Pewno przebiegł kilometr, a później cały tydzień siedział przed telewizore, pił piwo i obżerał się pampuchami...
Im więcej dowiadywałem się o metaboliźmie, tym bardziej byłem pewny że "coś tu jest nie tak".
Logiczna wydawała się dieta keto, ale mnie ona osobiscie nie do końca odpowiada. Czytając o skuteczności postu przerywanego postanowiłem spróbować. Efekty jakieś tam były, ale bez szału. Zdesperowany zdecydowałem się na bardziej radykalną odmianę - całkowity post co drugi dzień. I to było to!
W dni postne robię sobie trening biegowy, czasami łączę go z pływaniem. Po dniu jedzącym mam zasoby glikogenu, więc jest moc. Moment gdy glikogen się kończy dośc łatwo zaobserwować - maratończcy mówią na to "ściana" :)
Po zużyciu zasobów glikogenu organizm chcąc - nie chcąc musi spalać tłuszcz. Nie mają wtedy już sensu jakieś ciężkie treningi, siłownie itp - spalimy niewiele więcej a mięśnie nie będą miały z czego się regenerować. Umiarkowana aktywność jednak na pewno nie zaszkodzi.
W dni jedzące po posileniu się trenuję normalnie.
Taka dieta spotyka się z reguły z całkowitym niezrozumieniem. Normą jest częstowanie kanapkami, usilne namiawianie do zjedzenia czegokolwiek, krytyka, pukanie się w głowę, wieszczenie rychłej zapaści oraz zgonu. Staram się tak ustawiać dni postne aby "udawac normalnego" :)
Na razie spadło 15 kilo. Byłoby wiecej, ale przed biegami maratońskimi zawieszam dietę na miesiąc-dwa.
NIE SPALA SIĘ MIĘŚNI. To jakiś kretyński mit. Organizm w trakcie głodówki produkuje w większych ilosciach hormon wzrostu aby chronić białka.
Brednie dietetyków w rodzaju "6 małych posiłków dziennie, najlepiej tylko węglowodany, unikac tłuszczu" to jakiś chory żart. Takie coś podbija tylko non stop insulinę i sprawia że idzie oszaleć z głodu. No ale czego oczekiwać , skoro ich wiedza opiera się na założeniach sprzed siedemdziesięciu lat? Wierzono też wtedy że papierosy nie szkodzą, a w szpitalach psychiatrycznych wykonywano zabieg lobotomii . Wydaje mi się że świat poszedł jednak trochę do przodu
Pozdrawiam!
Działa :) potwierdzam - jednak każdy wie ze po prostu pozwala nam utrzymać ujemny bilans ale na tez ja stosuje :)
Brawo brawo, tak trzymać ! :)
Stosuje ta dietę głównie z myślą o walce z insulinoopornoscia,nikt nie wspomniał ale długotrwałe wyciszenie insuliny i stabilizacja cukru jest chyba największym plusem,częste posiłki właśnie pobudzają zbyt mocno i rozlegulowuja system
No dooobra... czas spróbować ;)
Torcik bezowy mnie przekonuje
Hej, i jak po roku, dalej jesteś na tej diecie ? Jak efekty ?
w sumie byłem na diecie naprzemiennej przez ponad pół roku. łącznie schudłem ok. 21 kg (od 116kg do 94,5kg)
potem kilka miesięcy zachowywałem 2 dni lub nawet 1 dzień postu w tygodniu i spokojnie utrzymywałem wagę w okolicach 95-96 kg. Potem "nadrobiłem" gdzieś 5-6 kg i teraz utrzymuje 100-102 kg.
Ale chyba pora wracać na tą fantastyczną dietę :D
mając 186cm .. z 98kg zjechałem do 69.9 w kilka miesięcy - dorzucając bieganie. .. czemu ? żeby przytyć trzeba jeść... żeby schudnąć ? nie jeść - proste. Na tym sposobie żywienia tak samo są okresy że przez 2 tyg waga stoi .. i później JUMP w dół.. i tak kilka razy .. ale widzę ze video na "bombie" xD - pozna swój swojego xDDD