Mój mąż się zakochał w pracy. Nadal jesteśmy razem. On i jego "przyjaciółka" wybrali opcję "nie mówić, bo po co zasmucać", ale chyba tylko on potrafi się jej trzymać, bo ona czasem mi coś "zupełnie przypadkiem" zdradza (jest moją sąsiadką). Historia bardzo na mnie wpłynęła, prócz męża miałam wcześniej tylko jednego chłopaka, więc po 7 latach małżeństwa, która wydawało mi się bardzo udane, ta zdrada sprawiła, że 4 lata zbierałam się do kupy i niestety nadal jestem wrakiem człowieka. Mój brak umiejętności zaufania ludziom sprawia, że nie mam przyjaciół i wiecznie tylko pracuję...
Poznalam swojego narzeczonego w pracy :D Zanim zaczelismy byc razem to pracowialismy w jednej instytucji przez 4 lata, czujac ze nas do siebie ciagnie i ze jest chemia "od pierwszego wjerzenia", ale bylismy kazdy w innym zwiazku wiec staralismy sie w tych zwiazkach pozostac. Mysle, ze kazde z nas walczylo o to, zeby nie nieszczyc dotyczasowego stanu rzeczy, ale to uczucie rozwijalo sie przez wiele lat pod przykrywka przyjazni i wmawianiu sobie ze przeciez nic wiecej nas nie laczy, bo jak mozna sie spotykac z kims z pracy. Idiotkowalismy przez rok, flirciki, maile po pracy, czasem jakas kawa, ale zadne z nas nie mialo odwagi zeby sie wylamac, bo przeciez oboje bylismy w teoretycznie szczesliwych zwiazkach. Az przyszedl czas, ze oboje bylismy w rozjazdach sluzbowych i kilka tygodni sie nie widzielismy. Nigdy nie czulam takiej tesknoty za zadnym innym czlowiekiem. Najpierw rozpadl sie jego zwiazek, kilka miesiecy pozniej mój. Okazalo sie, ze nie byly one az tak szczesliwe jak sie nam wydawalo, z reszta jak zwiazek moze byc szczesliwy, kiedy Twoj partnet ciagle mysli o kims innym i emocjonalnie juz dawno jest nieobecny. Nie powiedzielismy naszym exom, nie obnosimy sie z naszym zwiazkiem, jestemy razem juz ponad 4 lata, a w przyszlym roku bierzemy slub. Ten zwiazek zawodowy, to byla nejlepsza decyzja mojego zycia :)
Z obecnym facetem poznaliśmy się w pracy. 5 lat razem. Po 3 latach zmieniłam pracę bo znalazłam lepszą ofertę. Minusy były takie że ponieważ razem zarządzaliśmy ludźmi, oni stali się jakoś zazdrośni o tą relację że dobrze się dogadujemy zarówno ze sobą jak i szefem. I masa niefajnych sytuacji wynikających z tej zazdrości. Jednak my dalej jesteśmy razem i wiemy że jakbyśmy założyli firmę to podołamy aby ją razem prowadzić. A odcinek jest o romansach w pracy i tak też powinien się nazywać. Każdy romans jest niefajny, ale nazwanie każdego związku pracowego niefajnym też mnie uraziło. Nie uważam się za wyjątek bo znam jeszcze kilka takich par.
U mnie w pracy są plotki, że romansuje z kolegą. On ma dziewczynę, ja narzeczonego i totalnie nic między nami nie ma. Po prostu wiele rzeczy musimy robić razem, bo na tym polega nasza praca.
pamiętam taką parkę z pracy, chyba dopiero się rozkręcali, ale strach było wejść do jakiekolwiek pomieszczenia, żeby ich nie złapać na mamlaniu się xD i raz pamiętam parkę, co się rozstawała, larmo było na całą firmę... w sumie jak ktoś nie umie rozgraniczyć tych sfer życia nie powinien bawić się w romanse w pracy...
A ja poproszę o pomysleniu nad odcinkiem z nałogowcem ( jakimkolwiek ), który w czasie tzw. promocji staje na uszach i maskuje swoje uzależnienie , czyli okłamuje , żeby wciagnac druga osobę w relacje i wykorzystywać do osiągania różnych swoich celów , a w efekcie i tak nałóg wygrywa i jest nr 1 na jego liście potrzeb , a później omotana osoba często jest kopana w tyłek ...smutne , lecz prawdziwe (((
w tym temacie jest jeszcze jedna kwestia: już pal licho dobro tej pracy, pracodawca może być dużą firmą, żadne małe skandaliki go nie ruszą. ludzie zaangażowani mogą to wszystko przełknąć i dalej normalnie pracować. ba, cały romans może nigdy nie wyjść na jaw. chyba najgorszym następstwem nieudanego romansu w pracy jest właśnie to co dzieje się następnie. ten przymus robienia dobrej miny do złej gry, zachowywanie pozorów.
Leon Niemczyk powiedzial- gdzie sie mieszka i pracuje, tam sie ch..jem nie wojuje" Tyczy sie tez kobiet ale w wersji meskiej lepiej sie zrymowalo;) i tego sie trzymajmy;) z sasiadkami/sasiadami tez nie;)
Od 3,5 roku tworzę szczęśliwy związek z facetem poznanym w pierwszej pracy (a nawet na stażu w sumie). Musieliśmy razem pracować w TRZECH firmach, abym ja się rozwiodła, on zerwał zaręczyny i żebyśmy finalnie się zeszli 😂😂😂😂😂 PS Już nigdy nie będziemy razem pracować... CHYBA 😉
z jednej strony kocham Twoje podcasty Okuniewsko, zwłaszcza idiotki, z drugiej mam związek w pracy i jestem trochę zła na ten odcinek i moje serduszko jest teraz rozdarte i smutne
Jeszcze nie słuchałam, ale moje małżeństwo zaczęło się od "związku na odległość z obcokrajowcem z innego kręgu kulturowego". Brzmi jak przepis na kolejny odcinek, a jesteśmy już dwa lata po ślubie i wciąż się kochamy. Możesz być po prostu wyjątkiem potwierdzającym regułę. W końcu ktoś te wyjątki musi tworzyć. 😊
Bo pierdoli. Nie mówi o normalnych relacjach tylko o zdradzanie i ukrywaniu związków. W jej historiach praca nie była problemem tylko nieszczerość wobec innych
znam przypadki singli ktorzy sie poznali w pracy randkowali niektorzy mieli zwiazek i we wszystkich przypadkach oprocz jednego ktory zakonczyl sie malzenstwem bylo bardzo niefajnie jak te zwiazki sie konczyly. Obys byla tym jednym zwiazkiem ktoremu sie udalo :)
@@Annakiwaszkiewicz cóż, mam nadzieję że się nie rozstaniemy, ale nawet gdyby tak się stało, myślę że bylibyśmy na tyle dojrzali by zachować normalną relację w pracy - a nawet jeśli nie, wolę zaryzykować zmianę pracy niż przypadkiem przegapić miłość swojego życia :)
mojego meza poznalam w pracy i z tego co wiem, statystycznie najwiecej par poznaje sie wlasnie na roku, w liceum, w pracy itede, itepe...aaale zeby nie bylo, tak, bylam juz poacowa idiotka, ja wolna i ten czlowiek tez wolny, takze niekoniecznie zajety stan cywilny przysparza idiotkowaniu ... macham serdecznie z Frankfurtu :)
To ja mam kombo wyjątek. On jest dużo starszy, poznaliśmy się na uczelni (ja byłam studentką) on był a separacji (tak są dzieci) i potem (i nadal) razem pracujemy. Kombo. Ale działa.
Praca pracy nie równa, bo pracując w korpo i znajdując sobie przypadkiem kogoś z zupełnie innego dzialu, można później spokojnie się nie widzieć i nie ma to wpływu na nic :) Gorzej bywa wśród wspólnych znajomych, szczególnie, gdy druga osoba jest "wspaniała" i robi dobre wrażenie na ludziach, a na dodatek jest "poszkodowana" :P Ale pracować bezpośrednio z partnerem, nawet, jeśli to projekt studencki, a nie prawdziwa praca, to jest porażka.
ja ze swoim mężem, poznaliśmy się w pracy :D, jesteśmy bardzo zadowoleni z tej decyzji, nie pracujemy ze sobą bezpośrednio (choć zdarzało się ) co zapewne pozwala nam utrzymać zdrowa atmosferę w związku.
26:07 skoro ludzie tak bardzo pragną być kochanymi to dlaczego w TYM XXI w. tej miłości szukamy nie u jej źródła? Dlaczego jako domyślną drogę nie obiera się Boga, który jest źródłem miłości, sam jest miłością? Zastanawiające, co nie?
Nie, mnie to wkurza, co piszesz. Dlaczego nie? A może dlatego, że tylko w realnym związku z drugą realną osobą możesz uleczyć swoje rany. I owszem, Bóg czy Jezus może tutaj pomóc. Jednak to, co ty proponujesz, to ukrycie się. Spiritual bypass. Nie zgadzam się z Twoją propozycją kompletnie. I najchętniej zdekonstruowalabym cię na czynniki pierwsze. Ale widzisz, to moja rana. Jeszcze nie uleczona. Pozdrawiam!
@@alinaniezgoda9370 Nie oczekujmy od ludzi, że dadzą nam coś czego sami nie mają. Od Boga bierzmy to co daje nam w obfitości. Czy rura jest źródłem? Czy powiesz, że źródło wyschło gdy rura się zatka albo odłączy od źródła? Zależy co rozumiesz pod pojęciem relacji z Bogiem. Dla mnie to nie jest chowanie się, a rozkwitanie, czerpanie ze źródła miłości, którą mogę się podzielić.
Jan Żurawski W pewnym sensie zazdroszczę ci twojej postawy. Jest taka jednoznaczna. Kiedyś byłam w pewnej sekcie, ale zawiodłam się, ponieważ mimo tego że się starałam, Inie znalazłam tam wybawienia. A ból był duży🙂. Jak tak sobie do środka popatrze, to widzę, że chciałabym się nad tobą wywyższyć i zacząć prawić kazania. Bo ja wierzę, może nawet równie mocno jak ty w Boga,, we wgląd w siebie. I tak to już jest - mamy dwa różne światopoglądy. Mimo tego mam wrażenie, że moglibyśmy się dogadać.Twój post jest fajny, nie atakuje, mogę cię przez niego bardziej zrozumieć. Dzięki!
@@leotheabys To, że ktoś wyznaje Boga swoim Panem i wierzy, że Jezus na krzyżu swoją ofiarą wykupił ludzkość od grzechu to nie znaczy, że jest katolikiem. Po pierwsze jest wiele denominacji, a po drugie również jest kościół poza denominacyjny, który nie uznaje żadnej władzy kościelnej na ziemi i tylko Boga traktuje jako osobę mu nadrzędną (czyli Pana). Takie kościoły, które nie uznają "kościelnej" władzy ziemskiej są bliżej wczesnego chrześcijaństwa niż kościoły denominacyjne, które zaczęły powstawać od IV-V w. n.e.
"Jest chemia, ale nie ma mózgu" - to dokładnie mój romans z pracy. Cudo!
"Hop siup zmiana dup" właśnie nabrało nowego znaczenia 😂😂😂
Mój mąż się zakochał w pracy. Nadal jesteśmy razem. On i jego "przyjaciółka" wybrali opcję "nie mówić, bo po co zasmucać", ale chyba tylko on potrafi się jej trzymać, bo ona czasem mi coś "zupełnie przypadkiem" zdradza (jest moją sąsiadką). Historia bardzo na mnie wpłynęła, prócz męża miałam wcześniej tylko jednego chłopaka, więc po 7 latach małżeństwa, która wydawało mi się bardzo udane, ta zdrada sprawiła, że 4 lata zbierałam się do kupy i niestety nadal jestem wrakiem człowieka. Mój brak umiejętności zaufania ludziom sprawia, że nie mam przyjaciół i wiecznie tylko pracuję...
Połykaczka „mieczy” i wiemy, co koleś w niej widział. 🙈😂
,,Rodzimy się głodni i wystraszeni i chcemy że nas ktoś tulił". Piękne słowa. Historię życiowe i Twoje podsumowanie bardzo mądre.
Poznalam swojego narzeczonego w pracy :D Zanim zaczelismy byc razem to pracowialismy w jednej instytucji przez 4 lata, czujac ze nas do siebie ciagnie i ze jest chemia "od pierwszego wjerzenia", ale bylismy kazdy w innym zwiazku wiec staralismy sie w tych zwiazkach pozostac. Mysle, ze kazde z nas walczylo o to, zeby nie nieszczyc dotyczasowego stanu rzeczy, ale to uczucie rozwijalo sie przez wiele lat pod przykrywka przyjazni i wmawianiu sobie ze przeciez nic wiecej nas nie laczy, bo jak mozna sie spotykac z kims z pracy. Idiotkowalismy przez rok, flirciki, maile po pracy, czasem jakas kawa, ale zadne z nas nie mialo odwagi zeby sie wylamac, bo przeciez oboje bylismy w teoretycznie szczesliwych zwiazkach. Az przyszedl czas, ze oboje bylismy w rozjazdach sluzbowych i kilka tygodni sie nie widzielismy. Nigdy nie czulam takiej tesknoty za zadnym innym czlowiekiem. Najpierw rozpadl sie jego zwiazek, kilka miesiecy pozniej mój. Okazalo sie, ze nie byly one az tak szczesliwe jak sie nam wydawalo, z reszta jak zwiazek moze byc szczesliwy, kiedy Twoj partnet ciagle mysli o kims innym i emocjonalnie juz dawno jest nieobecny. Nie powiedzielismy naszym exom, nie obnosimy sie z naszym zwiazkiem, jestemy razem juz ponad 4 lata, a w przyszlym roku bierzemy slub. Ten zwiazek zawodowy, to byla nejlepsza decyzja mojego zycia :)
Z obecnym facetem poznaliśmy się w pracy. 5 lat razem. Po 3 latach zmieniłam pracę bo znalazłam lepszą ofertę. Minusy były takie że ponieważ razem zarządzaliśmy ludźmi, oni stali się jakoś zazdrośni o tą relację że dobrze się dogadujemy zarówno ze sobą jak i szefem. I masa niefajnych sytuacji wynikających z tej zazdrości. Jednak my dalej jesteśmy razem i wiemy że jakbyśmy założyli firmę to podołamy aby ją razem prowadzić. A odcinek jest o romansach w pracy i tak też powinien się nazywać. Każdy romans jest niefajny, ale nazwanie każdego związku pracowego niefajnym też mnie uraziło. Nie uważam się za wyjątek bo znam jeszcze kilka takich par.
Oooo nowa Okuniewska i na dodatek pół godzinki :D made my day :D
Kiedyś drażniły mnie te historie, a potem zaskoczyło i teraz leczę nimi sobie moją potłuczoną duszę, niekoniecznie potłuczoną z powodów związkowych.
Bardzo Cie proszę o odcinek o toksycznych narcyzach :) to jest dopiero elemencik
Przesłuchaj sobie odcinek typ toksyna i kret
Dokładnie!!!
Ja poznałam w pracy mojego męża :) już 5 lat razem. Także czasami zdarzają się pozytywne zakończenia. Pozdrawiam wszystkie idiotki!
Zakaz podgrzewania ryby w mikrofalówce powinien istnieć XD
Istnieje. Tak samo jak zakaz pierdzenia przy ludziach. Niektorzy o nich wiedza, inni nie...
U mnie w pracy są plotki, że romansuje z kolegą. On ma dziewczynę, ja narzeczonego i totalnie nic między nami nie ma. Po prostu wiele rzeczy musimy robić razem, bo na tym polega nasza praca.
Kocham Cię za to oglądanie na wspólnej! 😂
🌷 ❤️
pamiętam taką parkę z pracy, chyba dopiero się rozkręcali, ale strach było wejść do jakiekolwiek pomieszczenia, żeby ich nie złapać na mamlaniu się xD i raz pamiętam parkę, co się rozstawała, larmo było na całą firmę... w sumie jak ktoś nie umie rozgraniczyć tych sfer życia nie powinien bawić się w romanse w pracy...
Ehh potwierdzam.. związek w pracy to zła decyzja. Nic z tego nie wyszło, z pracy zresztą też 😥
Świetny odcinek ☺👍 zresztą jak każdy.
I poniedziałek od razu lepszy
A ja poproszę o pomysleniu nad odcinkiem z nałogowcem ( jakimkolwiek ), który w czasie tzw. promocji staje na uszach i maskuje swoje uzależnienie , czyli okłamuje , żeby wciagnac druga osobę w relacje i wykorzystywać do osiągania różnych swoich celów , a w efekcie i tak nałóg wygrywa i jest nr 1 na jego liście potrzeb , a później omotana osoba często jest kopana w tyłek ...smutne , lecz prawdziwe (((
Mega mocarny ten odcinek👍
Pozdrawiam 😘
Jedyny UA-cam, gdzie nabrałam ochoty poudzielać się trochę w komentarzach 💥
w tym temacie jest jeszcze jedna kwestia: już pal licho dobro tej pracy, pracodawca może być dużą firmą, żadne małe skandaliki go nie ruszą. ludzie zaangażowani mogą to wszystko przełknąć i dalej normalnie pracować. ba, cały romans może nigdy nie wyjść na jaw. chyba najgorszym następstwem nieudanego romansu w pracy jest właśnie to co dzieje się następnie. ten przymus robienia dobrej miny do złej gry, zachowywanie pozorów.
Leon Niemczyk powiedzial- gdzie sie mieszka i pracuje, tam sie ch..jem nie wojuje" Tyczy sie tez kobiet ale w wersji meskiej lepiej sie zrymowalo;) i tego sie trzymajmy;) z sasiadkami/sasiadami tez nie;)
Od 3,5 roku tworzę szczęśliwy związek z facetem poznanym w pierwszej pracy (a nawet na stażu w sumie). Musieliśmy razem pracować w TRZECH firmach, abym ja się rozwiodła, on zerwał zaręczyny i żebyśmy finalnie się zeszli 😂😂😂😂😂
PS Już nigdy nie będziemy razem pracować... CHYBA 😉
z jednej strony kocham Twoje podcasty Okuniewsko, zwłaszcza idiotki, z drugiej mam związek w pracy i jestem trochę zła na ten odcinek i moje serduszko jest teraz rozdarte i smutne
Jeszcze nie słuchałam, ale moje małżeństwo zaczęło się od "związku na odległość z obcokrajowcem z innego kręgu kulturowego". Brzmi jak przepis na kolejny odcinek, a jesteśmy już dwa lata po ślubie i wciąż się kochamy. Możesz być po prostu wyjątkiem potwierdzającym regułę. W końcu ktoś te wyjątki musi tworzyć. 😊
Bo pierdoli. Nie mówi o normalnych relacjach tylko o zdradzanie i ukrywaniu związków. W jej historiach praca nie była problemem tylko nieszczerość wobec innych
znam przypadki singli ktorzy sie poznali w pracy randkowali niektorzy mieli zwiazek i we wszystkich przypadkach oprocz jednego ktory zakonczyl sie malzenstwem bylo bardzo niefajnie jak te zwiazki sie konczyly. Obys byla tym jednym zwiazkiem ktoremu sie udalo :)
Ja z facetem, z którym pracowałam i była chemia, już nie pracuję, za to mieszkamy razem, planujemy ślub i dzieci. Bywa różnie 🙂
@@Annakiwaszkiewicz cóż, mam nadzieję że się nie rozstaniemy, ale nawet gdyby tak się stało, myślę że bylibyśmy na tyle dojrzali by zachować normalną relację w pracy - a nawet jeśli nie, wolę zaryzykować zmianę pracy niż przypadkiem przegapić miłość swojego życia :)
mojego meza poznalam w pracy i z tego co wiem, statystycznie najwiecej par poznaje sie wlasnie na roku, w liceum, w pracy itede, itepe...aaale zeby nie bylo, tak, bylam juz poacowa idiotka, ja wolna i ten czlowiek tez wolny, takze niekoniecznie zajety stan cywilny przysparza idiotkowaniu ... macham serdecznie z Frankfurtu :)
To ja mam kombo wyjątek. On jest dużo starszy, poznaliśmy się na uczelni (ja byłam studentką) on był a separacji (tak są dzieci) i potem (i nadal) razem pracujemy. Kombo. Ale działa.
Tak, tym razem to miało sens ;) Ogromny
Znam związek, który zaczął się w pracy. Od kilkunastu lat są szczęśliwym małżeństwem
Związek w pracy to przejebka :D potwierdzam info!
Praca pracy nie równa, bo pracując w korpo i znajdując sobie przypadkiem kogoś z zupełnie innego dzialu, można później spokojnie się nie widzieć i nie ma to wpływu na nic :) Gorzej bywa wśród wspólnych znajomych, szczególnie, gdy druga osoba jest "wspaniała" i robi dobre wrażenie na ludziach, a na dodatek jest "poszkodowana" :P
Ale pracować bezpośrednio z partnerem, nawet, jeśli to projekt studencki, a nie prawdziwa praca, to jest porażka.
No jesteś zajebista😉
ja ze swoim mężem, poznaliśmy się w pracy :D, jesteśmy bardzo zadowoleni z tej decyzji, nie pracujemy ze sobą bezpośrednio (choć zdarzało się ) co zapewne pozwala nam utrzymać zdrowa atmosferę w związku.
A ja ubolewałam właśnie ze nie mam czego słuchać do sprzątania 😄😄
Ja też! 🤣
Taaaak tęskniłam
Bardzo proszę o odcinek dla zmęczonych zyciem w korpo :(
,,Korpoewakuacja" może poniekąd rozwiązać twoje kłopoty :)
Na kanale Tu Okuniewska
bardzo dobry odcinek! chętnie posłucham takiego, w którym jest mowa o wspomnianej przez Ciebie na początku zakazanej grupie uzależnionych :D
Związki zawodowe oponiarzy dobre.
No z ta ryba w microwave to tez sie zgadzam
"Microwave"
No bo ja tak caly czas po angielsku zasuwam ze juz mi sie myli czy to po polsku czy angielsku.pozdrowienia z Australii
💙
Ooo nie... To o mnie
gdzie sie mieszka i pracuje tam sie h......m nie wojuje
lol
Idiotkowe sytuacje to "myślenie emocjonalne". ua-cam.com/video/P9JClWvp8jw/v-deo.html
Dla wszystkich idiotek co nie ten tego filozofii to tu o związkach mówi filozof: ua-cam.com/play/PLobUwltc9GBbCnrCIylrwOAp7leTCsheG.html
Pierwsza ;)
26:07 skoro ludzie tak bardzo pragną być kochanymi to dlaczego w TYM XXI w. tej miłości szukamy nie u jej źródła? Dlaczego jako domyślną drogę nie obiera się Boga, który jest źródłem miłości, sam jest miłością?
Zastanawiające, co nie?
Nie, mnie to wkurza, co piszesz. Dlaczego nie? A może dlatego, że tylko w realnym związku z drugą realną osobą możesz uleczyć swoje rany. I owszem, Bóg czy Jezus może tutaj pomóc. Jednak to, co ty proponujesz, to ukrycie się. Spiritual bypass. Nie zgadzam się z Twoją propozycją kompletnie. I najchętniej zdekonstruowalabym cię na czynniki pierwsze. Ale widzisz, to moja rana. Jeszcze nie uleczona. Pozdrawiam!
@@alinaniezgoda9370 Nie oczekujmy od ludzi, że dadzą nam coś czego sami nie mają. Od Boga bierzmy to co daje nam w obfitości.
Czy rura jest źródłem?
Czy powiesz, że źródło wyschło gdy rura się zatka albo odłączy od źródła?
Zależy co rozumiesz pod pojęciem relacji z Bogiem. Dla mnie to nie jest chowanie się, a rozkwitanie, czerpanie ze źródła miłości, którą mogę się podzielić.
@@JaZurawpriv Oho atak katotrolli, kolejny się odezwał. Leczcie się, serio, macie urojenia od jedzenia wafla.
Jan Żurawski W pewnym sensie zazdroszczę ci twojej postawy. Jest taka jednoznaczna. Kiedyś byłam w pewnej sekcie, ale zawiodłam się, ponieważ mimo tego że się starałam, Inie znalazłam tam wybawienia. A ból był duży🙂. Jak tak sobie do środka popatrze, to widzę, że chciałabym się nad tobą wywyższyć i zacząć prawić kazania. Bo ja wierzę, może nawet równie mocno jak ty w Boga,, we wgląd w siebie. I tak to już jest - mamy dwa różne światopoglądy. Mimo tego mam wrażenie, że moglibyśmy się dogadać.Twój post jest fajny, nie atakuje, mogę cię przez niego bardziej zrozumieć. Dzięki!
@@leotheabys To, że ktoś wyznaje Boga swoim Panem i wierzy, że Jezus na krzyżu swoją ofiarą wykupił ludzkość od grzechu to nie znaczy, że jest katolikiem.
Po pierwsze jest wiele denominacji, a po drugie również jest kościół poza denominacyjny, który nie uznaje żadnej władzy kościelnej na ziemi i tylko Boga traktuje jako osobę mu nadrzędną (czyli Pana). Takie kościoły, które nie uznają "kościelnej" władzy ziemskiej są bliżej wczesnego chrześcijaństwa niż kościoły denominacyjne, które zaczęły powstawać od IV-V w. n.e.