Tak jak było wspomniane w materiale, wszystko zależy od rodzaju gry oraz sposobu realizacji takiego rozwiązania. Ja osobiście uważałem psucie się broni za niepotrzebne albo wręcz wkurzające. Skoro autorzy umieścili jakiś przedmiot w grze, to nie po to aby go nosić w plecaku jak trofeum z obawy, że się zużyje. Przekonałem się jednak do takiego rozwiązania grając w Fallouta 3, i jest to w tej grze poniekąd uzasadnione: w takim świecie nie kupisz nowej broni bo ich już nie produkują (powiedzmy, poza pewnymi wyjątkami). Trzeba szukać części zamiennych aby móc broń czy zbroję naprawić. Inna rzecz: użyć snajperki, która zepsuje się po dwóch zmianach magazynka (a jest rzadka) czy jakiegoś karabinu, którego można znaleźć za każdym rogiem i naprawa nie sprawia problemów. Wpływa to trochę na realizm, nawet jeżeli gra jest mało realistyczna :) Natomiast w, przykładowo, CounterStrike mechanizm taki byłby co najmniej śmieszny.
Toppus Kekkus mam kolegę który sie wnerwił w lolu i tak walnął w biurko że ściana zanim (pokazywał mi ) inny rozwalił sobie myszkę jeszcze inny ponoć nawet monitor widzisz są tacy ludzie
Nie lubię gier w których bronie psują się 'na amen'. Jestem osobą, która ma syndrom zbieractwa w grach i zbieram wszystko i zostawiam wszystko 'bo może przyda się na później'. Często mam tak, że najlepsze bronie, mikstury, przedmioty do craftingu itd. zostają u mnie w ekwipunku do skończenia gry, bo szkoda mi ich użyć teraz - bo co jeśli potem przydadzą się bardziej :o? Kończy się to tym, że całą grę przechodzę jakimś drewnianym kijkiem, a unikatowe bronie są nieużyte :(
Cóż, zaprezentowana sytuacja jest świetnym przykładem źle zaprojektowanego poziomu trudności. Jeśli bez większych problemów przechodzisz grę _jakimś drewnianym kijem_ i nigdy nie zmusza cię ona do wykorzystania cennych zasobów... to coś jest z nią nie tak.
System wytrzymałości podczas biegu moim zdaniem wpływa na odczucie prędkości,wydaje się nam że szybciej się przemieszczamy bo biegnąc cały czas z maksymalną prędkością staje się to monotonne a dzięki zmęczeniu co chwilę zwalniamy żeby znów poczuć prędkość biegu sprintem
Sprzęt/uzbrojenie psuje się aby gracz gracz był zmuszony nieomal non stop zasuwać po świecie gry i bawić się w kleptomana, złomiarza. Zdolnego udźwignąć całe tony barachła w zwym plecaku/kieszeniach bez dna.
Fakt ale bo rozwinięciu siły i wytrzymałości możesz łazić przeładowany i korzystać z szybkiej podróży. A wtedy masz nieograniczoną ilość miejsca w ekwipunku tyle że jest się mniej mobilnym w walce.
Ja się zastanawiam, a nie można by tej zasranej opcji zrobić "opcjonalnej" właśnie? Włączasz opcje gry- jak się trafi jakiś przygłup, który musi być zmuszany do ostrzenia i naprawiania broni, chodzenia w krzaki, spania, dźwigania tylko określonej ilości przedmiotów itp, to niech sobie tak nastawi, a jak ktoś chce po prostu eksplorować, bawić się i grać jak człowiek, a nie latać z każdą ryską na pancerzu do miasta, to też mógłby sobie to wybrać... Aż takie trudne?
Mr. Pablosek- ta, tylko ma cholerę mi trainer? Dajcie mi opcję do wyboru. Ty chcesz się męczyć bo musisz nosić zasrane przedmioty potrzebne do danego questa? Nie możesz wziąć pancerza, który lubisz, bo musisz dźwigać jakiś tam pierdolnik, dla gościa po drugiej stronie świata W porządku, baw się dobrze, ja tam wolę to co było w Gothicu- bezdenny worek i święty spokój. Jakbyśmy mieli taką opcję, to i wilk syty i "ofca" cała...
Mr. Pablosek- ok, uwaga bo chyba będzie długi post. Już jak 2 raz zagrałem w Skyrima, to wiedziałem co mam zrobić. Kursowałem dosłownie między Adrianne w Białej Grani a Alvorem w Rzecznej Puszczy. Nie robiłem nic więcej niż tylko naparzałem skórzane zbroje i sztylety. 100 kowalstwa w bardzo krótkim czasie + forsa, bo wykończony produkt zawsze więcej kosztuje, a przy okazji "mowa" rośnie. Potem między Adrianne, Alvorem a Farengarem- ktoś w końcu miał rzecz, którą chciałem- coś, a raczej 2 cosie, co podnosiły alchemię i kowalstwo(jakiś zaklęty duperel) i wszelkie kryształy, które pozwalały zaklinać broń. i uczyłem się zawzięcie zaklinania- dłużej niż kowalstwo, ale też często można dorwać wrogów z tymi dziadostwami. Najlepsze manele w grze podnoszą umiejętności o 25%. Ja miałem eliksiry, które poprawiały kowalstwo i zaklinanie w okolicach 40- kilku. Do tego dowal ciuchy, rękawiczki, amulet i pierścień który poprawia kowalstwo, zaklęty przeze mnie- a więc o 40 coś procent(nie wiem czy to max, straciłem już wtedy cierpliwość) i dorzuć 100 umiejętności w broni jednoręcznej i dwuręcznej- bo w przerwach ganiałem mamuty, gigantów, jelenie, wilki, niedźwiedzie i tygrysy szablo- zębne z najlepszą bronią, jaka mi się nawinęła, a jak brakowało mi punktów umiejętności, żeby zostać mistrzem, to waliłem piorunami i podciągałem sobie poziom magią zniszczenia. Rekordowo miałem 40 jakiś tam poziom, zanim zrobiłem cokolwiek w jakimkolwiek mieście, z mieczem i sztyletem, które bazowo zadawały około 100 punktów obrażeń- a dołóż do tego jeszcze zaklęcia wspomagające walkę orężem i mam miecz który trzaska 265 punktów na jeden cios. Do tego dołóż modyfikacje, jak peleryny, albo pierścienie na lewą dłoń(jeszcze silniejsze zaklęcia) i mój ulubiony aktualnie miecz Duelist(powinien być jeszcze na Nexusie) i mogę jechać przez dowolny loch, zamek, czy jaskinię ubrany w łachy albo i nawet nago, bo większość wrogów pada od jednego strzału... I jedyna różnica między mną a Tobą jest taka, że Tobie by się nie chciało tego odwalać No i jeszcze coś- gdybym nie zaczął używać kodów na udźwig- to jedyne co MUSIAŁBYM robić, to więcej kursów między Adrianne, Alvorem i Farengarem. Ot i wszystko. To w końcu co mnie niby ogranicza? Bo na pewno nie udźwig. Nic więcej, niż tylko wrzód na tyłku
Ogólnie naprawianie wkurwia ale takie zacinanie broni to bym z chęcią widział w większej ilości strzelanek zwłaszcza tych aspirujących do realistycznych, tylko nie tak ekstremalne jak w Farcry 2 gdzie nawet kałach co chwilę się zacinał. To powinno być rzadkie, niespodziewane, zaskoczenie dla gracza.
radzio2k w starych wersjach americas army był taki system ;) sporadycznie broń się zacinała i trzeba było zacięty pocisk usunac, przeładować i dopiero strzelać dalej ;) ehh jaka szkoda że z tak zajebistej strzelanki zrobili takie gówno w kolejnych odsłonach :/
Chcemy hiperrealizmu w grafice, mechanice gry więc pogódźmy się że programiści w miarę swoich umiejętności i ogólnego pomysłu na grę umieszczają kolejne poziomy realizmu w postaci zużywania sprzętu. Komputery na to pozwalają więc się wypełnia ich możliwości podwyższając poziom rozbudowania przetwarzania danych.
Mi się bardzo podobał system psucia się broni w Fallout NV. Albo nie tyle system psucia się tylko to że bronie w 100% sprawne były kilkukrotnie razy bardziej wartościowe od tych mocno zużytych. W połączeniu z odpowiednimi perkami nasza postać mogła zostać mechanikiem-handlarzem który by z paru zepsutych broni razem wartych 200 kapsli robi jedną w pełni naprawioną wartą 2000 kapsli. Był to bardzo fajny sposób na gre, gdzie już w wczesnych fazach możemy latać z dziesiątkami tysięcy kapsli w kieszeni oraz najlepszym dostępnym ekwipunkiem.
akurat stosowałem system naprawiania broni w NV, ale to dlatego że broń psuła się po paru wystrzałach... w sumie może i lufa traci na celności po wystrzeleniu dużej ilości pocisków ale żeby zaraz cała broń się zacinała? Trochę upierdliwe to było.
Nie grałem jeszcze w DS3, jednak broń jak i ekwipunek niszczy się nie bez powodu w grach serii Dark Souls. Można żrącym kwasem niszczyć ekwipunek napadanego gracza uniemożliwiając mu korzystanie z niego. Np Katana z DS1. W PVP potrafiła zadawać śmiertelne obrażenie w rękach wprawnego gracza, do tego gdy była jeszcze zaklęta silnym czarem ofensywnym przeciw graczowi który nie miał wyekwipowanego odpornego odzienia, to już kaplica. Ciach i po graczu ;) Natomiast jeżeli ktoś nas napadał z taką kataną, łatwo można było jego zapędy ostudzić obrzucając go flakonami z kwasem. Ten miecz miał śmieszną odporność. Także w przypadku soulsów, dla mnie to był dodatkowy element strategii walki w pvp ;)
Naprawa broni ma sens, pod warunkiem że nie trzeba biegać naprawiać jej po każdej walce, bo 3 przeciwników i nagle nie ma połowy wytrzymałości broni... Z mieczami jest jeszcze gorzej, bo te ostrzyć wystarczy np. raz na tydzień walk, a w grze? Raz na trzy dni in-game? Trzy godziny IRL? No trochę nie halo. Lepiej sprawa wygląda z bronią palną - zacinanie się jej jest realistyczne, broń palną trzeba smarować dość często, częściej niż ostrzy się broń białą. Tyle tylko, że w dalszym ciągu jest to kilka tysięcy pocisków (pomijam tutaj zabrudzenia broni piaskiem/ziemią i tym podobnymi), a w grach najczęściej jest to co najwyżej kilkaset.
Miecz się ostrzy raz na trzy dni walk? Po pierwszym cięciu przez metal miecz w miejscu styku staje się tak samo ostry jak buława. W RPGach okładamy całe hordy wrogów w płytówkach, mimo tego, że mieczem takiego wroga nie zranimy używając konwencjonalnych sposobów, już nie mówiąc o tym jak bardzo uszkadzamy broń.
Najbardziej efekt niszczenia się broni denerwuje mnie w Dying Light...Broń działa (przynajmniej na początku, ale proszę nie spoilerować mi jakichś pro tipów, bo nie chcę sobie ułatwić rozgrywki) przez jakieś 30 uderzeń, przez co cały czas muszę myśleć, czy zombiaka uderzyć, czy zwyczajnie dać mu w biegu z kopa i spierdzielić od niego, bo żeby go zabić, potrzeba go uderzyć w głowę czasem 3-4 razy...
rubbers3 okej, nie staje się tępy jak buława. Ale po kilkunastu cięciach krawędź tnąca raczej będzie wyszczerbiona i nie będzie nadawała się do zadawania gładkich cięć
W wielu przypadkach bezsensownych mechanizmów wina leży w dużej części po stronie twórców i słabej implementacji. Mi zawsze podobał się system umiejętności z serii gothic, gdzie do wykonania konkretnych czynności potrzebna była znajomość np. kowalstwa, żeby chociażby naostrzyć miecz po walce. Zawsze dla mnie było łatwiej wczuć się dzięki temu w klimat gry, a niemożność wykonania pewnych akcji lub używania konkretnych rodzajów broni była fajnym ograniczeniem. Dzięki temu sam rozwój postaci nie polegał na suchym przyznawaniu punktów, co było zawsze miłą odskocznią. Edit: broń jednak nie tępiła się w G3, przepraszam za pomyłkę
Amadeusz A mnie podoba się bardziej system z Elder Scrolls. Postać uczy się nie tylko przez nauczycieli ale i przez samo doświadczenie. Bardzo dobry pomysł, uwiarygadnia cały system rozwoju postaci.
Pierwsze co pomyślałem po przeczytaniu tytułu to "mechanizm" w gothic 3 przez który każda broń zabrana przeciwnikowi była zużyta przez co 2 razy słabsza
Konkretny ekwipunek w Dark Souls III zauważalnie się psuje. Większość broni rzeczywiście wolno się psuje, ale w końcu się to stanie, gdy będziemy np. przez godzinę grinde'ować, nie zaglądać w ogóle do ognisk. Inne bronie z kolei niszczą się bardzo szybko. Np. katany. Uchigatana na przykład ma tylko 35 punktów wytrzymałości, podczas gdy młot Smauga ma aż 205. Mechanika nie dokońca wykorzystana, ale nadaje uroku grze i w niektórych momentach rzeczywiście ma znaczenie.
W Diablo 2 był ciekawy model broni eterycznych, miały one dużo mniejsze wymagania levelowe oraz rozwojowe, mniej siły itd, ale nie mozna było ich naprawić. Unikaty eteryczne były mocniejsze ale również nie dało sie naprawić. Chyba że trafiło się (bardzo rzadkie) na przedmiot zarówno eteryczny jak i niezniszczalny (na wyzszych poziomach trudnosci) - wtedy było sie królem.
powiem tak koniec roku i Kacper wrzuca film , dajcie dziś jeszcze film HeDa i spokojnie powiem że ten rok był udany ;) w Nowym Roku życzę wam chłopaki masę tak dobrych i nawet jeszcze lepszych o ile można filmów
Za każdym razem czekam aż do np TES czy FO muszą dodać moda który dodaje potrzebę snu i jedzenia i picia, bo to roleplay, bo to immersia bo po co inaczej świat zapełniony różnym jedzeniem skoro to nic nie zmienia ani nie jest potrzebne? W grach mówią ci o głodzie i o bezdomnych ale czym jest głód w grze w której gracz i postacie nie muszą jeść albo dom gdzie nie trzeba spać? Tak samo naprawa w grach Fallout, wszystko zniszczone wszystko zbudowane z zerdzewiałych i uszkodzonych części i umiejętność naprawy jest częścią lore i rozwoju postaci...
O ile się nie mylę Fallout New Vegas ma tryb Hardcore, gdzie serio trzeba jeść, pić i spać. I to sprawia że rozgrywka jest dużo ciekawsza i bardziej imersywna. Pomijam to, że w tym trybie bodajże wszystko (w tym amunicja) waży więcej, więc trzeba dobrze dobierać eq. A jeśli się mylę i nie ma tego trybu, to zawsze mamy mod JSawyer xD
Z tego co pamiętam, to w DL po jakimś czasie zdobywamy bronie, które niszczą się na tyle powoli, że nie trzeba się tym specjalnie przejmować. Dodatkowo mamy jakąś ograniczoną ilość dostępnych napraw danego oręża, więc to już w ogóle nie jest problem. Dla mnie to chyba jedyna gra, w której system niszczejących broni w ogóle mi nie przeszkadzał.
Trochę się nie zgodzę, że w przypadku psucia się broni nie ma żadnych dylematów. Robiąc questy w otwartym świecie, musisz się zastanowić czy warto iść po kolejne zadanie czy naprawić broń. Ile jeszcze miejsc odwiedzisz zanim broń będzie do niczego itp. Jest to jednak dość irytujące i gracz ma wrażenie, że traci tylko czas.
Bagieta szczerze mowiac, to jeszcze nie spotkalam najlepszej broni, ktora musialabym naprawiac czesciej niz przy rutynowym zrzucie dropa w miescie lub bez mozliwosci wymiany na 5 innych takich samych. No, ale jakim wielkim graczem nie jestem.
STALKER świetnie sobie poradził z naprawianiem ekwipunku. Nie Cień Czarnobyla, bo tam brak tej mechaniki był irytujący, ale w kolejnych częściach konieczność naprawiania broni była jednocześnie zachętą do jej ulepszenia
Chciałbyś cały czas obserwować wskaźniki zmęczenia, pragnienia, głodu i czego tam jeszcze? To strasznie rozbija doznania płynące z gry. Nie mogę skupić się należycie na celach które mi wyznaczają bo kilka parametrów zaraz się wyzeruje. Próbowałem jakiś czas grać w Skyrima z modami implementującymi podstawowe potrzeby organizmu. Początkowo daje radochę. Po 3 godzinach zaczyna męczyć bo jednak musimy szukać sobie tego pożywienia, picia i miejsca do spania. Jeśli komuś zależy na realistycznym obciążeniu to w gruncie rzeczy połowa łupów zostaje w jaskiniach- pancerz+jedzenie zabierają całą dostępną ładowność. Sytuacje z gier komputerowych nie zdarzają się w rzeczywistości. Zaspokajanie głodu i pragnienia przy pomocy jednego kliknięcia ma się nijak do faktycznego posilania się.
Nie zgodzę się ze stwierdzeniem że im więcej mechanizmów tym lepiej. Oczywiście zależy to od gry ale obecnie właśnie za dużo się tego wciska na siłę. Lepiej doszlifować do perfekcji fundamentalne mechanizmy niż wrzucać pierdoły nie pasujące w ogóle do gatunku kosztem niedopracowania tego co ważne.
Ja ci powiem że moim zdaniem psucie sie bronie w taki szybkim tępie to głupota. Zrozumiałbym mechanizm "tępienia" sie meczy i noży, ale tak jak to było np w Dying Lighcie że różne młoty i maczety wyginały sie i łamały jak tekturowy atrapy to mnie doprowadzało do szału. Nie raz myślałem że tą gre porzuce właśnie przez ten zje.. pomysł. Chyba że zostało by to wytłumaczone fabularnie, dlaczego stal w Harranie jest miękka jak plastelina...
Spośród wszystkim materiałów na TVGRY najbardziej lubię te "felietonistyczne". Okazujący nowy punkt widzenia nad którym człowiek się zwyczajowo nie zastanawia. To wyróżnia ten kanał spośród innych.
Mi się ten cały system naprawiania podoba. Bez względu na to czy to fantasy, post apokaliptyczne uniwersum czy czasy współczesne - broń się psuje. Dla mnie to dodatkowy aspekt, na który muszę zwracać uwagę i planować swoje poczynania. Działa to dla mnie na plus bo polepsza immersję. Jak pojawiła się mechanika w strzelance (FC2) to byłam pod wrażeniem. No i miało to sens. Warunki były jakie były, o tę broń raczej nikt nie dbał, więc zdawało się, że to było dość oczywiste, że może się zacząć zacinać. I fakt, niektóre starcia były przez to bardziej emocjonujące. Z resztą podobnie w Falloucie - broń robi się z tego co się znajdzie, materiały kiepskiej jakości to i ciężko by broń się nie psuła. Wprowadzenie choroby w FC2 też mi się podobało. Też dodawało "punktów do immersji". Sama choroba mogła zaatakować w dowolnym momencie a w takim terenie to ciężko by leki można było dostać byle gdzie. W mojej opinii FC2 nie stracił na wprowadzeniu tego.
To zagraj w Stalkera Misery, ceny absolutnie wszystkiego są wyśrubowane a zyski z lootowania zwłok po wymianie ognia pokrywają 2-5% kosztów naprawy broni, pancerzy, amunicji, pomijam leczenie nawet. Dodam tylko że byle bandyta potrafi Ci wsadzić headshota z zardzewiałego pistoletu na dystansie 1km, w nocy w lesie, najemnik Ci rzuci granat pod nogi z 200m itd. Z jednej strony fajnie rozbudowali system polowania, gotowania, narkotyków bojowych, z drugiej ekonomia w misery to mokry sen masochisty.
Wydaje mi się, że do tej pory nie wydano żadnej strzelanki, w której gracz mógłby samodzielnie rozkładać broń. Każdego żołnierza się do tego szkoli, a w gierkach zamiast przydatnej umiejętności to dodaje się jakieś pierdoły typu: strzelanie ogniem z palca i teleportację dla bohatera.
Muszę jedno przyznać. Robisz najlepsze filmy z całej ekipy tv gry jak dla mnie. W sieci brakuje materiałów które oferowaly by pogłębione spojrzenie na gry. Nieźle balansujesz między wiedzą akademicką a popularnonaukowa.
Jest jeszcze polska Gloria Victis. Broń gdy się psuje to możemy ją tylko naprawić o polowe wartości co według mnie tam jest bardzo dobre, bo gracza zmusza do rozwijania najróżniejszych typów craftingu, lub poprosić kogoś innego by mu wykuł taki miecz lub zbroje.
Akurat po względem staminy to Wiedźmin 3 jest spierdolony po całości , nadal możemy atakować i stosować uniki gdy jej nie mamy, i takie Soulsy , Nioh, The Surge, Bloodborne jest dużo lepszy bo trzeba kalkulować czy opłaca się zadać dodatkowo jeden cios czy lepiej zostawić staminę na blok ( lub unik w Bloodborne) żeby postać nie była zmęczona i wyrwana z równowagi i otwarta na ataki adwersarzy
Kasztelan Międzysłów Tak, ale: 1. Jego komentarz jest inteligentny co się często nie zdarza w komentarzach pod TvGry. 2. Sporo widzów TvGry ogląda Quaza 3. Nie wolno zapytać ? :P
+Marcos immortal >> Z jednej strony masz trochę racji, z drugiej Geralt to wiedźmin, czyli zmutowany człowiek, który jest w każdym aspekcie lepszy. Stamina więc używana jest to "większych" czynności jak ataki specjalne czy znaki, a samo bieganie, odskoki czy uniki to standard, który nie wpływa za bardzo na jego zmęczenie ;)
To zależy od gry i jak to jest zrobione, ja kojarzę jedna tylko już starą i nie pamiętam tytułu, ale tam było to fenomenalne. Uszkodzenia broni były podzielone na chyba 5 rodzajów (oczywiście nie wszystkie występowały w broniach każdego rodzaju), stępienie, wyszczerbienie, wygięcie, złamanie i parę innych. Postać mogła albo iść do kowala w mieście, który mógł naprawić broń, ale każda naprawa obniżała maksymalne 1-5% i kiedyś tam broń całkowicie się psuła. Albo samemu nauczyć się prostych napraw (i robić większe uszkodzenia maksymalne 2-10%), a nawet móc ich dokonywać w dziczy jeśli spełniał warunki np. naostrzenie broni wymagało w plecaku (ograniczonym) osełki, wyszczerbienia jeśli miałeś przy sobie młot kowalski i znalazłeś odpowiedni "kamień"/kowadło nie stanowiły problemu. Czy jakoś tak, już nie pamiętam dokładnie, ale było to chyba najlepsze co widziałem.
Wszystko zależy od gry, w niektórych to tylko upierdliwość a w innych może być czymś bardzo ważnym. Dark Souls może być dobrym przykładem, gdzie z jednej strony psucie się broni jest upierdliwe, ale z drugiej musimy uważać na to bo zazwyczaj nasza główna kosa jest ulepszona i jesteśmy zapoznani z jej zestawem ataków przez co daje nam ona sporą przewagę.
Ja najlepiej wspominam naprawianie broni w Fallout: New Vegas. Broń niszczała tak samo jak cały świat dookoła, była żywym pokazem rozkładu apokalipsy. Zawsze rozwijałem umiejętność naprawiania, po czym biegałem z dwoma egzemplarzami każdej broni. Jedna w pełni sprawna i druga byle jaka, byle z niej wyciągnąć części do naprawy tej głównej. Generowało to poczucie że dobra broń, powinna poczekać na lepszego wroga oraz potrzebę kontroli ekwipunku, by zmieścił się zapas, ale i reszta ważnego sprzętu. To właśnie w tej grze najbardziej czułem się częścią świata. Druga gra to Mount and Blade Warband i konie, które tam były ekwipunkiem. Ten ból gdy kupiłeś dobrego konia, a ten oberwał przy szarży i okulał przez co tracił prędkość i zwrotność. W tej grze jednak był problem z tym że nie da się naprawić zwierzęcia, dlatego o konia trzeba było dbać i tyle. Później dopiero kupowało się jakąś opancerzoną bestię.
Tak sobie twórcy wymyślili, że do gry wsadzą mechanizm psującego się oręża, by wymusić na nas ciągłą zmianę broni, byśmy całą grę nie latali z jedną gazrurką, więc konsekwentnie musiała i ona się psuć. Trochę dziwne, by było gdyby jedna broń się psuła, a druga nie, bo to przeczy logice, więc nie widzę sensu się o to czepiać. Równie dobrze można by się przyczepić systemu regeneracji zdrowia, po schowaniu się za osłoną, no bo jak to tak, że koleś który dostał właśnie kulę w łeb, czuję się dobrze po kucnięciu za murkiem? Będąc graczem wręcz wymagane jest przymykanie oka na wszelkie umowności i uproszczenia w mechanikach gier, bo inaczej to każdą grę można by zjechać za błędy w logice.
Gazrurki znajdujesz na śmieciach, jest pordzewiała, stara, to jest poprostu kawałek rurki, część podniesionych rurek w Dying light jest już lekko skrzywiona w modelu broni
Mój ulubiony mechanizm psucia się broni to ten z pierwszego Baldur's Gate - żelazne bronie mogą się zniszczyć w dowolnym momencie, i zawsze warto mieć zapasową dopóki nie dorwie się do magicznych egzemplarzy, które się nie niszczą. Mechanizm zacinania się broni z Far Cry 2 to też fajny pomysł. Przykład malarii pokazuje, że tego typu mechaniki nie nadają się do sandboxów. W Dead Rising 2 działa to dużo lepiej. Raz - znajdywanie zombrexu i dostarczanie go do schronu jest opcjonalne (bez niego tracimy dostęp do dobrego zakończenia, ale możemy grać dalej do wyzerowania czasu i zobaczymy jedno ze złych zakończeń). Dwa - jedno przejście gry wymaga znalezienia makymalnie 4 dawek. Trzy - nikt ich nie sprzedaje i trzeba je rzeczywiście znaleźć, a nie jest to łatwe szczególnie przy pierwszym podejściu.
Od jakoś 15lvla nie zszedłem poniżej 10k koron także nie rozumiem Twojego problemu, a na naprawe eq wydawałem po 200-300 koron na jakieś dobre 3-4h gry
1.Używaj narzędzi które znajdujesz. I tak masz to za darmo, czemu to kisić? Zawsze zaoszczędzisz kilka kapsli. 2.Naprawiaj częściej, bardziej się opłaca robić to bardzo często.
Tak ogólnie to w Dark Souls 2 była jedna broń która miała dość specyficzne statystyki. Jest to 'Włócznia Santiera'. Była to włócznia z kamieniem na ostrzu i miała od groma wytrzymałości. Jeśli jednak udało się tą broń zepsuć, z włoczni spadał kamień zwiękzszając szybkość ataku i broń stawała się niezniszczalna.
Pamiętam jeden wyjątek w DS2, w której była włócznia na której była nabita kamienna głowa. Była dużo wolniejsza niż inne, ale jak sie ją popsuło, głowa odpadała a włócznia kompletnie zmieniała mechanike, i sie zaczeło nią walczyć jak dwuostrzowym mieczem. Do tego, zadawała normalne obrażenia, i nie można było jej jeszcze bardziej popsuć :)
Cała seria o grach mi się bardzo podoba z tym wyjątkiem że prawie w każdym artykule jest mowa o tych samych odsłonach np Soulsach czy zeldzie. Ja rozumiem że panowie te gry wyeksplorowali dokładnie dla tego łatwiej im się o nich mówi, natomiast niektóre rzeczy o których jest mowa znacznie lepiej można zaznaczyć w innych grach, mam na myśli na przykład wykorzystanie staminy do wspinaczki gdzie moim zdaniem najlepiej oddane jest to w grze Shadow of Colosus gdzie nasz bohater podczas wspinania po tytułowych potworach męczy się i od tego jak wykorzystamy naszą wytrzymałość zależy w dużej mierze czy uda nam się wygrać z danym gigantem czy też nie. Fajnie gdyby było wprowadzane więcej gier. Owszem odniesienia do bardzo starych tytułów w niektórych materiałach są na prawdę super nie mniej jednak chyba w każdym jednym artykule jest mowa o Soulsach, ja rozumiem że jest to świetna gra, ale wszystko to o czym mówicie na pewno można odnieść też do innych tytułów a tej dać troszkę odpocząć, bo prawdę mówiąc ja nie grałem w tą serię to już strasznie dużo o niej wiem tylko i wyłącznie oglądając wasze filmy. Ogólnie uważam że wykonujecie kawał dobrej roboty i filmy są mega ciekawe i nie przeciągane na siłę. Natomiast polecam większe urozmaicenie w tytułach. Pozdrawiam.
2 pozostałe w sumie to jak w typowym rpg, tyle że ta broń faktycznie wytrzymywała te parę dni strzelania czyli czas w którym osady powodowały by już korozję broni
Jak dla mnie psucie broni jest wsadzone na "siłe" Gry typu survival MUSZĄ to mieć ale gra pokroju Wiedźmina? Nieeeee. Tam broń trzeba było naprawiać co 30 minut, jedyne emocje jakie przy tym czułem to zdenerwowanie. Idziesz robić misje, spotykasz pare mobów w drodze do questa i nagle widzisz że broń jest do naprawy.... Ehh, świetny materiał ;) Więcej czegoś takiego. Szczęśliwego roku dla całej redakcji !!!! :)
W mojej ulubionej serii gier Monster Hunter niszczenie się bądź tępienie broni jest jedna z głównych mechanik i bardzo ważnych, a zarazem świetnie zrobionych. Broń ma ustalona ostrość która zużywa się w czasie polowanie, jeśli poluje się na potwora który ma mocniejszy pancerz za każdym atakiem coraz bardziej zużywa się broń a za tym idzie to ze gdy jej ostrość spadnie broń zacznie się odbijać od pancerza potwora co nie będzie mu zadawać dużych obrażeń i będzie on miał ładna okazje na wyprowadzenie ataku na gracza. Broń można naostrzyć kamieniem „whetstone” zużycie ostrości zależy tez od typu broni, na przykład greatsword czyli broń bardzo wolna ale o ogromnej sile tępi się dużo wolniej od chociażby dual blades czyli bardzo szybkich podwójnych ostrzy. Jest tez dużo skilli które wydłużają ostrość broni, polepszają ja bądź przyspieszają ostrzenie jej.
Moglo by byc ze gdy popsuje nam sie ekwipunek to czasem kowalowi moze zabraknac surowca i miec misje go zdobycia lub podczas rozgrywki zdobywac surowce i przy ty m tez wyszly by zastanownienia typu ,,o mam tylko 4 przedmioty a 2 mam popsute i moge naprawic tylko jeden ktory wybrac''
Moim zdaniem to byłyby po prostu kolejne generyczne misje typu "przynieś coś komuś", które niepotrzebnie wydłużają rozgrywkę i frustrują gracza. Coś jak misje u biologa w Metinie, albo jazda przez pół miasta by zapisać w starszych częściach GTA.
Tak w temacie paska staminy. Bardzo podobał mi sie ten system w S.T.A.L.K.E.R. Im więcej rzeczy nosilismy tym szybciej się on wykorzystywał. Wymuszało to na graczu noszenie tylko najpotrzebniejszych rzeczy jeśli chciało sie w miare szybko poruszac po mapie/uciec przed zagrożeniem. Oprócz tego jeśli sie odpowiednio zagospodarowalo swoim ekwipunkiem i wykupiło odpowiednie ulepszenia pancerza to pasek staminy w zasadzie nie istniał bo jego zużycie podczas sprintu było minimalne, a parusekundowy postój regenerował wytrzymałosć całkowicie.
Nie, nie mylisz się. Były usprawnienia broni zwiększające jej niezawodność a tym samym odporność w trakcie używania. I całkiem sensownie chociaż z żalem trzeba było wybierać na przykład pomiędzy niezawodnością a szybkostrzelnością czy celnością. Blokując równoczesność jednego z tych ulepszeń.
W Wiedźminie 3 bieganie sprawia że tracisz staminę co sprawia że podczas walki ,w której ktoś używa taktyki ,,Odbieg->igni->kusza", będziesz prędzej czy później zmuszony do walki mieczem, a to mogło zostać zastosowane przez twórców po to aby gracz zobaczył jak działa system walki mieczem który zajął twórcą trochę czasu przez co chcą aby ich praca nie poszła na marne.
ALLAH popieram, wgl nie wiem o co sie przypierdalaja... Idac ich logika usunmy mozliwy udziwg itd itp ... Bo po co ...-.- To wymusza troche wiecej myslenia, a nie latania na wyjebce.
GeHassani dokładnie, ja nie wiem co tu przeszkadza im wiedzmin ... Jesli gosciowi się psuje bron w trakcie ... To znaczy, ze nie mysli. Bo wlasnie nie ma problemu z naprawa jak robisz ja regularnie, bo wtedy kosztuje to grosze. I dokladnie jak powiedziales zestawy naprawcze bardzo łatwi znaleźć. Jeśli komuś przeszkadza to niech zacznie planowac troche jak gra, a nie jak debil napieprza do przodu. Akurat w wiedzminie jest to zrobione zajebiscie
Oho, bronienie każdej głupoty "bo wiedźmin". Nie, nie wszystko w wieśmaku jest idealne. Tępienie się ostrza po 15 uderzeniach jest jedną z tych rzeczy.
To ma sens w sumie tylko w grach mmo. Po co irytować gracza w singleplayerze niszczącą się bronią tylko irytujące skakanie do kowala w czasie eksploracji nie mowiac o tym ze czasem tracimy sporo obrazen bo zapomnimy bron naprawić :/ Ile razy w wiedzminie po odwiedzeniu miasta, wzięciu questa i sellnięciu itemów zapomnailem broni naprawić a po dotarciu na miejsce docelowe i 3 hitach bum, bron uszkodzona :P
Dlatego zawsze zostawiam i nigdy nie sprzedaję narzędzi kowalskich czy płatnerskich, a że sporo lootuje to i mam tego masę, wiec raczej nie mam z tym jakiegoś problemu.
z początku nie miałem a w późniejszym czasie gry gdy latałem za kazdym znacznikiem to od broni mi zaczęło brakować pamiętam ^_^ a znow utakie kupowanie tego bez sensu mnie irytowało bo nie moglem uzbierać na arcymistrzowski strój z kolejnego setu
Zrobiłęś broń np z kryształu szybciej się psuje zrobiłeś z metalu wolniej się psuje to zawsze dobrze pasowało tylko trzeba było to rozumieć i dobrze zrobić. Np tak było w Diablo 2 gdzie były przedmioty których się nie dało naprawiać ale miały gigantycznie większy dmg do nich szukało się run na niezniszczalność. To nadaje sensu w rpg.
To ja nie wiem jak ty to zrobiles :D moze grales wczesnej/pozniej albo na jakis modach. Bo majac zrobione wszystkie eliksiry odwary i misje nawet pytajniki mialem ledwo 2 sety :D
Akurat w takim np Fallout:NV system ten był bardzo fajnie skonstruowany - i potrzebny. Broń nie psuła się diabelnie szybko, ale psuła - wymuszało to na nas ciągłe poszukiwania sprzętu, co pasuje do logiki świata. Naprawiać ją można było na trzy sposoby - u "kowala" (określone postacie), których jednakże było mało i były bardzo rozstrzelone po świecie, dodatkowo cena takiej usługi była stosunkowo wysoka; poprzez zestawy naprawcze - również drogie, ale mogliśmy je z niemałym wysiłkiem zcraftować samemu; oraz poprzez "zepsucie" drugiej takiej samej giwery - to wymuszało na nas szukanie silnych przeciwników, posiadających podobną broń co my, a nie jakiś szmelc. Reasumując - w grze RPG odnoszącej się do klimatów postapokaliptycznych ten mechanizm jest jak najbardziej na miejscu, wspomaga myślenie w sposób podobny co sam bohater, rozglądanie się za każdą, nawet najmniejszą częścią - "bo może się do czegoś przyda później". Typowe survivalowe podejście postapo, jestem za
Częściowo powiązane - w grach z serii Armored Core na PS2 naprawa uszkodzonego sprzętu czy opłaty za amunicję były naprawdę ważnym elementem gry - do tego stopnia, że 3/4 graczy jak najszybciej przełączało się na broń energetyczną, która nie kosztowała nic, bo mogło się szybko okazać, że po sporym oberwaniu i wystrzelaniu kilku magazynków, nawet wysoka zapłata za wykonanie zadania nie pokrywa się z kosztami.
Jeżeli chodzi o "nagrodę" za to, że gracz poszedł aby naprawić broń, to STALKER miał to moim zdaniem przyzwoicie rozwiązane. Każdy technik, który naprawiał broń, mógł ją również ulepszyć. Stąd dwie pieczenie na jednym ogniu. Z innej strony, technik zawsze znajdował się w bazie, więc można było naprawić broń przy okazji oddawania zadania lub brania nowego. Pretekstem do odwiedzenia mechanika mogła być też wizyta u handlarza - lub odwrotnie, idąc do technika, zahaczaliśmy o handlarza po apteczki, amunicję lub też w celu sprzedaży różnego barachła zajmującego nam plecak. Miało to też sens fabularnie, w jakimś stopniu. Czarnobylska Zona to nie miejsce doskonale czyste, gdzie broń to nówka sztuka z magazynu. Broń mogła zaciąć się w najmniej odpowiednim momencie, więc lepiej było o nią dbać, tak na wszelki wypadek.
A jak już jesteśmy w Dark Souls. W pierwszej części mogliśmy w miarę szybko kupić narzędzia do naprawy ekwipunku, koszt nie był znowu taki wysoki a broń też się nie psuła tak szybko więc nie było tu wielkiego problemu. W DS2 broń psuła się bardzo szybko np. kiedy szliśmy do bossa a mieliśmy tylko jedną silną broń a reszta to śmieci. W DS3 broń rzadko kiedy się psuła ale tu mieliśmy wyjątki np. Wyszczerbione ostrze (broń z Midira) i nawet w jej opisie było napisane że zaraz może się rozypać. A co do Zeldy to ten element jest genilny. Dostajemy masę sprzętu a jednak szybko się psuje, świat został "podbity" przez zło a ludzie zamiast walczyć kryją się w ostatnich osadach. Tak jak wytrzymałość podczas wspinaczki tak walka zmusza tu do kombinowania i to jest kolejny urozmaicacz gry a raczej nie irytująca mechanika. Gorsze byłoby zbieranie góry złomu i sprzedawanie go...
W Stalkerze broń też się zacinała i bardzo mi się podobało, bo klimatycznie wpływało na grę tj. systematyczne sprawdzanie stanu sprawności broni, by nie zacięła się przy wymianie ognia w najgorszym momencie ( co jednak czasami wkurzało w cieniu czarnobyla, bo w podstawce broni naprawić nie szło :O ).
Recenzje Płyt Słuchaj, nawet najlepszy karabin snajperski w grze rozsypuje się w rękach po kilku strzałach. Twoja wypowiedź jest bezsensu bo nic to nie zmienia...
Adam Słomkowski w Fallout 3 zawsze możesz zagrać w Operation Anchorage i zrobić Gary 23 Exploit, i już, masz niezniszczalny karabin szturmowy i combat armor
Psucie się broni - zdecydowanie TAK! Plus mechanika - kilka napraw, po czym broń psuje się na Amen. Dodałbym jeszcze psucie się zbroi, targanie odzieży. Jedzenie i wypoczynek? Czemu nie. Wszystko to dodaje realizmu do gry. Może i ją spowalnia, ale z kolei staje się uzasadnieniem dla grindowania, czyli tak naprawdę dokładniejszego poznania historii i świata gry. A dla tych, których mogłoby to odrzucać, może dodanie możliwości włączenia/wyłączenia tej mechaniki w menu ustawień na zasadzie ustalenia trudności gry - im więcej włączonych, tym trudniej. Plus oczywiście nagrody za podjęcie wyzwania - dodatkowe questy, osiągnięcia itp.
Średnia wieku graczy rośnie, coraz więcej graczy dorasta, znajduje pracę i zakłada rodzinę, a to wiąże się ze skróceniem wolnego czasu. Mapy pozwalają wyeliminować niepotrzebne i jałowe błądzenie po okolicy, oraz wypełniają ten czas konkretną rozgrywką. Twórcy po prostu powinni umożliwić wyłączenie map i tyle.
8:16 w Wiedźminie 3 można całkowicie pozbyć się zużywania pasku staminy podczas biegania, skakania i innych wygibasów poza walką, wystarczy zrobić odpowiedni odwar (chyba ten z wilkołaka)
Kiedyś moje ulubiona gra , dzisiaj jak na to patrzę wpadam w szał, kvrvva, już po raz enty o far cryu a kiedy coś o Fallout-cie!? CHOCIAŻ JEDEN ODCINEK!
W Oblivionie psucie się było częścią mechaniki walki, gdzie mogliśmy skorzystać z zaklęcia obniżającego wytrzymałość broni przeciwnika. Jest to też metoda sztucznego wydłużania gry oraz wprowadzania mikropłatności w grach internetowych.
Podczas gry w Far Cry 2 biegania za wymienianiem broni na nową można było zapobiec znajdując jednego z niewielu złotych AK-47 z najlepszą ,,wytrzymałością'' (ok.3000 strzałów) i za pomocą bagu(?) naprawiać na nowo. Jest to broń która jest wystarczająco dobra do samego końca gry szczególnie przy zakupie powiększenia ilości amunicji do karabinów, ale każdy ma inne zdanie :)
W New Vegas i tak został on trochę poprawiony bo możesz tworzyć zestawy naprawcze oraz też łatwo znaleźć NPC co naprawia ekwipunek do 100%. Jest jeszcze perk co sprawia, że możesz np. naprawić pancerz wspomagany dowolnym ciężkim pancerzem.
był to jeden z głównych "ficzerów" w zapowiedziach, co się dzieje kiedy go usuniemy pokazuje Operation Anchorage gdzie biegamy z niezniszczalnym sprzętem i gra przechodzi się sama
Akurat w DS powód jest bardzo prosty - działa to jako swoisty licznik amunicji dla broni generujących fale uderzeniowe - taki atak potrafi uratować nam dupę, ale można go użyć ograniczoną ilość razy, bo inaczej będziemy biegać z powyginanym od uderzania w ziemię kawałem metalu zamiast miecza.
Mi tam się podoba ten system. W Oblivionie można było go wykorzystać na przeciwnikach, których system ten również dotyczył, kilka zaklęć zniszczenia i strażnicy w mieście ścigali nas walcząc na pięści, nosząc pancerz, który nie dawał żadnych odporności. Inną rzeczą jest też wytrzymałość ekwipunku np. w World of Warcraft gdzie używanie przedmiotów nie niszczy go tak jak nasza śmierć to też za częste zgony karani jesteśmy poprzez tymczasową nieużywalność naszego wyposażenia.
Według mnie ma to sens, RPG np Wiedźmin jednak trochę wiąże się z naszym średniowieczem np zbroje i każdy wie że z użytku się psuje więc trzeba to naprawić i taka gra wygląda realniej, ten system w jakiejś grze może denerwować gdy trzeba co 5 min naprawiać ale jak po 2 h to nie widzę problemu. Można też dołączyć do tego że daje to dodatkowy napęd na zwiedzanie świata w grze ;p. Fajny odcinek i pozdrawiam ;p
Akurat w Dark Souls 2 ten system miał sens, ponieważ bron psuła się BARDZO szybko i wymuszała przemyślane poruszanie się po świecie -> planowanie odwiedzania ognisk. Nie można było wyczyścić wielkich terenów, bez odpoczynku w miedzy czasie. Poza tym miał drugie zastosowanie. Niektóre bronie miały potężne ataki, które znacznie zużywały wytrzymałość. Wprowadzało to jeszcze bardziej taktyczne podejście do walk, ponieważ trzeba było myśleć, czy opłaca nam się tych ataków używać czy też nie (a co się stanie jeśli takim atakiem spudłujemy..? ;) ). Tak samo nieraz był dylemat w wyborze broni. Zdarzało się, ze jakaś bron jest silniejsza, ale o wiele szybciej się zużywa itd. Dlatego Dark Souls 2 jest akurat grą gdzie ten mechanizm gra duża rolę
2:30 - 2:40 Co jakiś czas odwiedzisz znacznik z misją główną, zabijesz parę osób, poruszając się po świecie (lub nie). Zajmuje Ci to 5 minut. Zapominasz i grasz dalej. Można tak powiedzieć właściwie o wszystkim.
Właśnie na przykład w Dark Souls 2 system psucia się broni działa świetnie. Broń naprawia się tylko przy ogniskach (jeżeli nie zniszczone kompletnie). Więc idąc od Ogniska "A" do ogniska "B" gracz będzie zmuszony przedrzeć się przez określoną ilość wrogów, co za tym idzie gracz może zostać zmuszony do użycia więcej niż jednej, najlepszej broni bo powiedzmy tuż przed ogniskiem "B" pojawi się boss. Wszystko kręci się wokół mądrego zarządzania dostępnymi środkami eliminacji przeciwników. Nie mówiąc już o specjalnych pułapkach które z zaskoczenia mogą pozbawić gracza zbroi i miecza.
Byłem przekonany, że psucie się broni jest takie okej, bo w rzeczywistości broń też trzeba ostrzyć, czyścić, itp. Ale ten materiał chyba zmienia mój punkt widzenia, że ważniejsze jest czasami, aby to gracz miał jakąś płynność rozgrywki, większą przyjemność niż na siłę wciskanie takich rzeczy, aby było bardziej realnie.
Hej. Dość sensownym, choć dla wielu pewnie irytującym systemem byłaby konieczność zostawiania ulubionego oręża, czy zbroi u kowala na kilka dni np. Myślałem, że jeszcze wspomnisz o grze Dying Light, gdzie przecież ten system sprawia, że każda z broni białych się w końcu psuje. Zmusza to gracza do poszukiwania zamiennika. Dla mnie najgorzej było to rozwiązane w Fallout New Vegas, gdzie trzeba było znaleźć taką samą broń, czy strój, aby go naprawić. Fajne było rozwiązanie we Wiedźminie 3, gdzie dodatkowo ostrzyliśmy broń, aby zadawała dodatkowe obrażenia. Ciekawym pomysłem również była misja, w której kobieta kowal wykuwała nam zbroję przez kilkadziesiąt godzin.
W większości gier w ogóle nie przeszkadza taki system, na tyle często bywa się w mieście, że nawet człowiek tego nie odczuwa. W takim wiedźminie nie miałem praktycznie nigdy problemu, natomiast gdy szedłem na bardzo długą eskapadę i nie przygotowałem narzędzi do naprawy uzbrojenia, lub nie naprawiłem się przed wyruszeniem - mógł pojawić się problem. Mimo wszystko były to sporadyczne sytuacje, ale jednak zdarzały się i warto było o tym pamiętać. Podobnie w Diablo 3 - z reguły niszczenie broni nie ma większego znaczenia, jednak gdy wyruszymy na jakieś wyzwanie, czy ustawimy zbyt wysoki poziom trudności, zaczynamy często umierać to już pojawia się spory problem. Ta mechanika ma mimo wszystko chyba zwiększyć immersję w grze - w końcu przedmioty się zużywają, tak samo noże kuchenne etc - patrząc z perspektywy czysto mechanicznej, z reguły nie jest to potrzebne. :)
Grając w Zeldę początkowo byłem zdziwiony jak szybko bronie się niszczą. Szczególnie na początku gry było to upierdliwe, ale im dalej brnąłem przez grę, tym mniej mi to przeszkadzało. Teraz po ponad 170 godzinach polubiłem to, uważam to za dobry system ;)
11:06 - od razu przyszedł mi na myśl ice rapier z TIBI :) możliwe że nie jest to najlepszy przykład bo traciliśmy go po strzale. około 10 minuty mówisz o zeldzie, gram ostatnio w dying light i nie wiem czy twórcy systemu psucia się broni mieli podobne założenia ale na początku jest to padaczka totalna. Jak można tak irracjonalnie zbudować system. Mam świeżutką gazrurkę i po 5 strzałach w łeb byle zombiaka broń nie nadaje się do niczego... Jakby tak lać faktycznie zombiaków to ze 20 łbów by pękło i gazrurka powinna być nieco wygięta. Dla mnie straszny absurd może dalej będzie lepiej ale wydaje mi się, że dużo rzadszy i trudniejszy do wyprodukowania sprzęt pasował by lepiej do survivalu... Poza tym jak to jest, że zmagam się od wczoraj z tym jak jest zbudowany taki system w produkcji techlandu, a tu Kacper 3 dni temu taki materiał wrzucił. :) Dobra robota jak zawsze.
W grach serii S.T.A.L.K.E.R. system zużywania broni miał sens, ponieważ gracz był wrzucany do świata pełnego niebezpieczeństw, a broń pozwalała na względne opanowanie sytuacji. Z czasem brak amunicji i broń ulegająca niszczeniu budowała napięcie i wymuszała lepsze gospodarowanie przedmiotami z strony gracza. Warto zwrócić uwagę, że broń niezbyt szybko się psuła, ale na dłuższych wyprawach działało to tak jak należy. Na koniec chciałbym wspomnieć, że koszty naprawy często okazywały się bardzo wysokie jeśli poziom "durability" spadł zbyt nisko. :)
Ah tak, zacinanie się broni... Te niezliczone momenty, kiedy wpakowałeś się w anomalię z klamką w Stalkerze, z której o ile wyszedłeś, to twoja broń zacinała się co kilka pestek. Wspominam ciekawie- było dobrze wyskalowane, że nie przeszliśmy dwudziestu obszarów wzdłuż i wszerz bez zacięcia, ale też nie było tak że co 5 minut trzeba było ganiać do rusznikarza. Zazwyczaj broń wybierała najlepszy moment i zacinała się podczas największych potyczek ;D
Bez przesady. System naprawiania broni jest dla mnie spoko. Np. w Stalkerze: Cień Czarnobyla (podstawka, bez modów), broń się psuła, ale nie mogliśmy jej nigdzie naprawić. Dotykało to zwłaszcza przy broniach specjalnych (z zieloną strzałką w górę) np. karabin snajperski SGI albo broń ultra rzadkich jak np. karabin SVDm2 czy pistolet Martha Swoją drogą w następnych częściach serii, gdzie można było już naprawiać bronie, system ten jest nadal spoko
W Diablo II naprawianie ekwipunku miało jakiś sens, ale nie z samego powodu naprawiania, ale z powodu tego, że miało dodatkowe mechaniki: bardzo dobra broń i/lub mocno ulepszona kosztowała dość dużo, aby ją naprawić oraz były przedmioty eteryczne, których już się nie dawało naprawić, wywołało to dodatkową mechanikę naprawy runami w kostce Horadrimów, ale to juz inna historia... A jak ja bym widział ciekawszą wersje mechanizmu naprawy broni? Właśnie przez wymagania dodatkowe - aby kowalowi nie wystarczyło zapłacić, ale też dostarczy mu coś co jest do naprawy potrzebne (najlepiej w formie mikroquesta) i/lub sprawić, aby naprawa wymagała czasu i dialog. Naprawię Ci ten miecz, ale do odbioru będzie jutro i wtedy musimy myśleć, czy w te kilka godzin walczyć czym innym - może ze słabszym przeciwnikiem, czy na przykład pójść zrobić jakiś quest ze zbieraniem marchewek, aby minął czas, nie powodując potrzeby używania legendarnego ekwipunku w tym czasie.
Również na początku Dying Light broń ciągle się psuła. Nawet Expcalibur zadający duże obrażenia miał małą wytrzymałość. Najlepiej rabować policyjne vany, by zdobyć jakąś dobrą maczetę, czy sierp. Szczęśliwego nowego roku!
Senność w Wiedźminie, mogłaby istnieć, gdy byłbyś "zmęczony" mógłbyś rozpocząć np. medytować (z własnej woli), jednak gdy nie będziemy medytować to np. po kilku godzinach zmedlejemy, żeby nie zemdleć trzeba by było zażyć eliksir Jaskółka lub Dekokt Rafarda Białego, a jeżeli nie to np. tracimy 1/4 życia.
No ja to naprawianie ekwipunku pamiętam z Diablo II (z III też, ale w sumie mało w to grałem, w pierwsze Diablo też mało grałem i w sumie nie pamiętam, ale chyba też się psuło i trzeba było naprawiać), ale ostatecznie ograniczało się to do tego, aby było na co wydawać gotówkę na bieżąco, choć na mikstury i tak zazwyczaj wydawałem jeszcze więcej. A latanie do miasta było lataniem dla wyprzedaży śmieci i się klikało naprawę przy okazji. Mechanika jednak zaczynała mieć znaczenie w momencie kiedy przedmiot był eteryczny - czyli niemożliwy do naprawy. Gdyby jednak w ogóle nie było psucia się ekwipunku, to nie mogło by też tam być przedmiotów eterycznych. W Diablo II tez ciekawie było właśnie z tą wytrzymałością - na początku może i to irytowało (bo wraz z rozwojem postaci wytrzymałość nam rosła bo 1 punkt do statystyki "żywotność" dawał nie tylko kilka punktów HP, ale i kilka wytrzymałości właśnie), ale w praktyce i tak się grało zawsze na trybie biegania, a speedrunnerzy nauczyli nas, ze trzeba używać po prostu miksturek wytrzymałości, które nie były drogie i dropiły w pierwszych lokacjach dość hojnie, a dawały nam nielimitowany bieg przez limitowany, ale stosunkowo długi, w porównaniu do tego czasu bez miksturki, czas. Niemniej ta wytrzymałość była raczej czymś irytującym, niż sprawiającym, ze gra stawała się ciekawsza, a sytuacji, kiedy musiałbym oddalić się od przeciwnika i odpocząć, bo wytrzymałość spadła przez walkę - nie liczył bym nawet na palcach jednej ręki, a może na jednym palcu.
Tak jak było wspomniane w materiale, wszystko zależy od rodzaju gry oraz sposobu realizacji takiego rozwiązania. Ja osobiście uważałem psucie się broni za niepotrzebne albo wręcz wkurzające. Skoro autorzy umieścili jakiś przedmiot w grze, to nie po to aby go nosić w plecaku jak trofeum z obawy, że się zużyje. Przekonałem się jednak do takiego rozwiązania grając w Fallouta 3, i jest to w tej grze poniekąd uzasadnione: w takim świecie nie kupisz nowej broni bo ich już nie produkują (powiedzmy, poza pewnymi wyjątkami). Trzeba szukać części zamiennych aby móc broń czy zbroję naprawić. Inna rzecz: użyć snajperki, która zepsuje się po dwóch zmianach magazynka (a jest rzadka) czy jakiegoś karabinu, którego można znaleźć za każdym rogiem i naprawa nie sprawia problemów. Wpływa to trochę na realizm, nawet jeżeli gra jest mało realistyczna :) Natomiast w, przykładowo, CounterStrike mechanizm taki byłby co najmniej śmieszny.
Od darksouls pad może się popsuć.
MAGICBEAR jak jesteś nienormalny to tak ja mam w ds 3 około 70/75 h jestem w zamku lochric i z 5 razy przeklnołem i nic nie zniszczyłem :)
Caliban To raczej byl zart. malo kto rozwala sprzet przez gierki
Toppus Kekkus mam kolegę który sie wnerwił w lolu i tak walnął w biurko że ściana zanim (pokazywał mi ) inny rozwalił sobie myszkę jeszcze inny ponoć nawet monitor widzisz są tacy ludzie
Frontsider1 po co tak jest szybciej
@@Falksfakt a dzieci fortgnoja?
Nie lubię gier w których bronie psują się 'na amen'.
Jestem osobą, która ma syndrom zbieractwa w grach i zbieram wszystko i zostawiam wszystko 'bo może przyda się na później'.
Często mam tak, że najlepsze bronie, mikstury, przedmioty do craftingu itd. zostają u mnie w ekwipunku do skończenia gry, bo szkoda mi ich użyć teraz - bo co jeśli potem przydadzą się bardziej :o?
Kończy się to tym, że całą grę przechodzę jakimś drewnianym kijkiem, a unikatowe bronie są nieużyte :(
Cóż, zaprezentowana sytuacja jest świetnym przykładem źle zaprojektowanego poziomu trudności. Jeśli bez większych problemów przechodzisz grę _jakimś drewnianym kijem_ i nigdy nie zmusza cię ona do wykorzystania cennych zasobów... to coś jest z nią nie tak.
Albo jesteś, po prostu zbyt zajebisty
Albo męczył się z każdym bossem, mówiąc sobie "Dobra, jeśli tym razem nie wyjdzie tu żyje kija z gwoździami, a potem może użyję noża"
Ja w wieśku czasem nawet okradam wieśniaków z pustych butelek i fiolek. Ale broni zawsze używam tej która mi najbardziej odpowiada.
Tak samo mam
najbardziej niepotrzebny mechanizm z gier rpg to dialogi w falloucie 4
bandziarang smutne ale prawdziwe xD
Aż dałem lajka :c
I char głosowy w tf2 dostępny dla 3latkow
ale sie zasmialemX====D nie
I walka w Wiedźmin(ach) ;)
System wytrzymałości podczas biegu moim zdaniem wpływa na odczucie prędkości,wydaje się nam że szybciej się przemieszczamy bo biegnąc cały czas z maksymalną prędkością staje się to monotonne a dzięki zmęczeniu co chwilę zwalniamy żeby znów poczuć prędkość biegu sprintem
Sprzęt/uzbrojenie psuje się aby gracz gracz był zmuszony nieomal non stop zasuwać po świecie gry i bawić się w kleptomana, złomiarza. Zdolnego udźwignąć całe tony barachła w zwym plecaku/kieszeniach bez dna.
Wcale nie
Fakt ale bo rozwinięciu siły i wytrzymałości możesz łazić przeładowany i korzystać z szybkiej podróży. A wtedy masz nieograniczoną ilość miejsca w ekwipunku tyle że jest się mniej mobilnym w walce.
Ja się zastanawiam, a nie można by tej zasranej opcji zrobić "opcjonalnej" właśnie? Włączasz opcje gry- jak się trafi jakiś przygłup, który musi być zmuszany do ostrzenia i naprawiania broni, chodzenia w krzaki, spania, dźwigania tylko określonej ilości przedmiotów itp, to niech sobie tak nastawi, a jak ktoś chce po prostu eksplorować, bawić się i grać jak człowiek, a nie latać z każdą ryską na pancerzu do miasta, to też mógłby sobie to wybrać... Aż takie trudne?
Mr. Pablosek- ta, tylko ma cholerę mi trainer? Dajcie mi opcję do wyboru. Ty chcesz się męczyć bo musisz nosić zasrane przedmioty potrzebne do danego questa? Nie możesz wziąć pancerza, który lubisz, bo musisz dźwigać jakiś tam pierdolnik, dla gościa po drugiej stronie świata W porządku, baw się dobrze, ja tam wolę to co było w Gothicu- bezdenny worek i święty spokój. Jakbyśmy mieli taką opcję, to i wilk syty i "ofca" cała...
Mr. Pablosek- ok, uwaga bo chyba będzie długi post. Już jak 2 raz zagrałem w Skyrima, to wiedziałem co mam zrobić. Kursowałem dosłownie między Adrianne w Białej Grani a Alvorem w Rzecznej Puszczy. Nie robiłem nic więcej niż tylko naparzałem skórzane zbroje i sztylety. 100 kowalstwa w bardzo krótkim czasie + forsa, bo wykończony produkt zawsze więcej kosztuje, a przy okazji "mowa" rośnie. Potem między Adrianne, Alvorem a Farengarem- ktoś w końcu miał rzecz, którą chciałem- coś, a raczej 2 cosie, co podnosiły alchemię i kowalstwo(jakiś zaklęty duperel) i wszelkie kryształy, które pozwalały zaklinać broń. i uczyłem się zawzięcie zaklinania- dłużej niż kowalstwo, ale też często można dorwać wrogów z tymi dziadostwami. Najlepsze manele w grze podnoszą umiejętności o 25%. Ja miałem eliksiry, które poprawiały kowalstwo i zaklinanie w okolicach 40- kilku. Do tego dowal ciuchy, rękawiczki, amulet i pierścień który poprawia kowalstwo, zaklęty przeze mnie- a więc o 40 coś procent(nie wiem czy to max, straciłem już wtedy cierpliwość) i dorzuć 100 umiejętności w broni jednoręcznej i dwuręcznej- bo w przerwach ganiałem mamuty, gigantów, jelenie, wilki, niedźwiedzie i tygrysy szablo- zębne z najlepszą bronią, jaka mi się nawinęła, a jak brakowało mi punktów umiejętności, żeby zostać mistrzem, to waliłem piorunami i podciągałem sobie poziom magią zniszczenia.
Rekordowo miałem 40 jakiś tam poziom, zanim zrobiłem cokolwiek w jakimkolwiek mieście, z mieczem i sztyletem, które bazowo zadawały około 100 punktów obrażeń- a dołóż do tego jeszcze zaklęcia wspomagające walkę orężem i mam miecz który trzaska 265 punktów na jeden cios. Do tego dołóż modyfikacje, jak peleryny, albo pierścienie na lewą dłoń(jeszcze silniejsze zaklęcia) i mój ulubiony aktualnie miecz Duelist(powinien być jeszcze na Nexusie) i mogę jechać przez dowolny loch, zamek, czy jaskinię ubrany w łachy albo i nawet nago, bo większość wrogów pada od jednego strzału... I jedyna różnica między mną a Tobą jest taka, że Tobie by się nie chciało tego odwalać
No i jeszcze coś- gdybym nie zaczął używać kodów na udźwig- to jedyne co MUSIAŁBYM robić, to więcej kursów między Adrianne, Alvorem i Farengarem. Ot i wszystko. To w końcu co mnie niby ogranicza? Bo na pewno nie udźwig. Nic więcej, niż tylko wrzód na tyłku
Nie wyobrażam sobie monster huntera bez tępiącej się broni. Gra byłaby poprostu za łatwa
Ogólnie naprawianie wkurwia ale takie zacinanie broni to bym z chęcią widział w większej ilości strzelanek zwłaszcza tych aspirujących do realistycznych, tylko nie tak ekstremalne jak w Farcry 2 gdzie nawet kałach co chwilę się zacinał. To powinno być rzadkie, niespodziewane, zaskoczenie dla gracza.
radzio2k w starych wersjach americas army był taki system ;) sporadycznie broń się zacinała i trzeba było zacięty pocisk usunac, przeładować i dopiero strzelać dalej ;) ehh jaka szkoda że z tak zajebistej strzelanki zrobili takie gówno w kolejnych odsłonach :/
Arma ma taki mechanizm (dosyc fajny bo zaciecie nir musi byc usuniete od razu tylko np. za 10 razem)
Chcemy hiperrealizmu w grafice, mechanice gry więc pogódźmy się że programiści w miarę swoich umiejętności i ogólnego pomysłu na grę umieszczają kolejne poziomy realizmu w postaci zużywania sprzętu. Komputery na to pozwalają więc się wypełnia ich możliwości podwyższając poziom rozbudowania przetwarzania danych.
Mi się bardzo podobał system psucia się broni w Fallout NV. Albo nie tyle system psucia się tylko to że bronie w 100% sprawne były kilkukrotnie razy bardziej wartościowe od tych mocno zużytych. W połączeniu z odpowiednimi perkami nasza postać mogła zostać mechanikiem-handlarzem który by z paru zepsutych broni razem wartych 200 kapsli robi jedną w pełni naprawioną wartą 2000 kapsli. Był to bardzo fajny sposób na gre, gdzie już w wczesnych fazach możemy latać z dziesiątkami tysięcy kapsli w kieszeni oraz najlepszym dostępnym ekwipunkiem.
Bóg taka gra byłaby nudna, bo nie stawiałaby żadnego wyzwania
IMO ten system w NV był chujowy, jeden z gorszych.
akurat stosowałem system naprawiania broni w NV, ale to dlatego że broń psuła się po paru wystrzałach... w sumie może i lufa traci na celności po wystrzeleniu dużej ilości pocisków ale żeby zaraz cała broń się zacinała? Trochę upierdliwe to było.
w dodatku 3 takie same pancerze wspomagane naprawiałeś w 1 warty więcej niż suma części i jeszcze mniejsze obciążenie, naprawa to była tam op :D
Widać kto jest Bogiem XDDD
Nie grałem jeszcze w DS3, jednak broń jak i ekwipunek niszczy się nie bez powodu w grach serii Dark Souls. Można żrącym kwasem niszczyć ekwipunek napadanego gracza uniemożliwiając mu korzystanie z niego. Np Katana z DS1.
W PVP potrafiła zadawać śmiertelne obrażenie w rękach wprawnego gracza, do tego gdy była jeszcze zaklęta silnym czarem ofensywnym przeciw graczowi który nie miał wyekwipowanego odpornego odzienia, to już kaplica. Ciach i po graczu ;) Natomiast jeżeli ktoś nas napadał z taką kataną, łatwo można było jego zapędy ostudzić obrzucając go flakonami z kwasem. Ten miecz miał śmieszną odporność. Także w przypadku soulsów, dla mnie to był dodatkowy element strategii walki w pvp ;)
Dokładnie tak samo pomyślałem
Naprawa broni ma sens, pod warunkiem że nie trzeba biegać naprawiać jej po każdej walce, bo 3 przeciwników i nagle nie ma połowy wytrzymałości broni... Z mieczami jest jeszcze gorzej, bo te ostrzyć wystarczy np. raz na tydzień walk, a w grze? Raz na trzy dni in-game? Trzy godziny IRL? No trochę nie halo.
Lepiej sprawa wygląda z bronią palną - zacinanie się jej jest realistyczne, broń palną trzeba smarować dość często, częściej niż ostrzy się broń białą. Tyle tylko, że w dalszym ciągu jest to kilka tysięcy pocisków (pomijam tutaj zabrudzenia broni piaskiem/ziemią i tym podobnymi), a w grach najczęściej jest to co najwyżej kilkaset.
Miecz się ostrzy raz na trzy dni walk? Po pierwszym cięciu przez metal miecz w miejscu styku staje się tak samo ostry jak buława. W RPGach okładamy całe hordy wrogów w płytówkach, mimo tego, że mieczem takiego wroga nie zranimy używając konwencjonalnych sposobów, już nie mówiąc o tym jak bardzo uszkadzamy broń.
"Po pierwszym cięciu przez metal miecz w miejscu styku staje się tak samo ostry jak buława" Nie. Po prostu nie.
Najbardziej efekt niszczenia się broni denerwuje mnie w Dying Light...Broń działa (przynajmniej na początku, ale proszę nie spoilerować mi jakichś pro tipów, bo nie chcę sobie ułatwić rozgrywki) przez jakieś 30 uderzeń, przez co cały czas muszę myśleć, czy zombiaka uderzyć, czy zwyczajnie dać mu w biegu z kopa i spierdzielić od niego, bo żeby go zabić, potrzeba go uderzyć w głowę czasem 3-4 razy...
rubbers3 okej, nie staje się tępy jak buława. Ale po kilkunastu cięciach krawędź tnąca raczej będzie wyszczerbiona i nie będzie nadawała się do zadawania gładkich cięć
Patent z zacinaniem broni jest własnie spoko,ten patent widziałem tylko w Far Cry 2, nie wiem czy jest on w jakiejkolwiek innej grze :D
W Dark Souls 3, aby zniszczyc bron lub pancerz to trzeba sie naprawde wysilic.
5:22 'EA zabiera głos'
i zwróci w DLC
W wielu przypadkach bezsensownych mechanizmów wina leży w dużej części po stronie twórców i słabej implementacji. Mi zawsze podobał się system umiejętności z serii gothic, gdzie do wykonania konkretnych czynności potrzebna była znajomość np. kowalstwa, żeby chociażby naostrzyć miecz po walce. Zawsze dla mnie było łatwiej wczuć się dzięki temu w klimat gry, a niemożność wykonania pewnych akcji lub używania konkretnych rodzajów broni była fajnym ograniczeniem. Dzięki temu sam rozwój postaci nie polegał na suchym przyznawaniu punktów, co było zawsze miłą odskocznią.
Edit: broń jednak nie tępiła się w G3, przepraszam za pomyłkę
Amadeusz A mnie podoba się bardziej system z Elder Scrolls. Postać uczy się nie tylko przez nauczycieli ale i przez samo doświadczenie. Bardzo dobry pomysł, uwiarygadnia cały system rozwoju postaci.
W ktorym niby gothicu ostrzylo sie miecz po walce?
Z tego co pamiętam to w 3 miecz się bodajże zużywał (efekt naostrzenia)
W G3 zużytą broń zdobywało się z wrogów, natomiast naostrzona broń nigdy się nie tępiła
Racja, dzięki za uwagę. Za dużo czasu chyba jednak minęło od ostatniego czasu z G3
Pierwsze co pomyślałem po przeczytaniu tytułu to "mechanizm" w gothic 3 przez który każda broń zabrana przeciwnikowi była zużyta przez co 2 razy słabsza
Mechanika psucia się broni: myślisz wnet o tej ultraprzemyślanej (i przyjemnej) z Monster Huntera i bach - 11:37 makes your day.
Konkretny ekwipunek w Dark Souls III zauważalnie się psuje. Większość broni rzeczywiście wolno się psuje, ale w końcu się to stanie, gdy będziemy np. przez godzinę grinde'ować, nie zaglądać w ogóle do ognisk.
Inne bronie z kolei niszczą się bardzo szybko. Np. katany. Uchigatana na przykład ma tylko 35 punktów wytrzymałości, podczas gdy młot Smauga ma aż 205.
Mechanika nie dokońca wykorzystana, ale nadaje uroku grze i w niektórych momentach rzeczywiście ma znaczenie.
Gdzie ty chcesz grindować przez godzinę jak przeciwnicy się nie odnawiają bez pójścia do ogniska?
Mapa jest duża, wrogów jeszcze więcej
Bartek Paśnik Najlepiej się grinduje na online PvP i PvE, np. pamiętam w Dark Souls 1 w Darkroot Garden
Ja w dark souls 3 używam tylko lekkich broni (zazwyczaj katan) i broń nigdy mi się nie zepsuła a gram już około 70 h
W Diablo 2 był ciekawy model broni eterycznych, miały one dużo mniejsze wymagania levelowe oraz rozwojowe, mniej siły itd, ale nie mozna było ich naprawić. Unikaty eteryczne były mocniejsze ale również nie dało sie naprawić. Chyba że trafiło się (bardzo rzadkie) na przedmiot zarówno eteryczny jak i niezniszczalny (na wyzszych poziomach trudnosci) - wtedy było sie królem.
Miałem właśnie o tym napisać ;-;
poco to się nogi noco
zwlaszcza przed polnoca
a czasami pod pachami :D
powiem tak koniec roku i Kacper wrzuca film , dajcie dziś jeszcze film HeDa i spokojnie powiem że ten rok był udany ;)
w Nowym Roku życzę wam chłopaki masę tak dobrych i nawet jeszcze lepszych o ile można filmów
Za każdym razem czekam aż do np TES czy FO muszą dodać moda który dodaje potrzebę snu i jedzenia i picia, bo to roleplay, bo to immersia bo po co inaczej świat zapełniony różnym jedzeniem skoro to nic nie zmienia ani nie jest potrzebne? W grach mówią ci o głodzie i o bezdomnych ale czym jest głód w grze w której gracz i postacie nie muszą jeść albo dom gdzie nie trzeba spać? Tak samo naprawa w grach Fallout, wszystko zniszczone wszystko zbudowane z zerdzewiałych i uszkodzonych części i umiejętność naprawy jest częścią lore i rozwoju postaci...
A jak ktoś nie dba o immersje to np fallout new vegas miał tryb casualowy dla kanapowych ameb i hardcore dla zwykłych graczy pc
też jestem za tym
O ile się nie mylę Fallout New Vegas ma tryb Hardcore, gdzie serio trzeba jeść, pić i spać. I to sprawia że rozgrywka jest dużo ciekawsza i bardziej imersywna. Pomijam to, że w tym trybie bodajże wszystko (w tym amunicja) waży więcej, więc trzeba dobrze dobierać eq. A jeśli się mylę i nie ma tego trybu, to zawsze mamy mod JSawyer xD
Tak ten tryb jest tak jak wspomniałem, w FO4 od Bethesdy taki tryb dodali dopiero po 1,5 roku? Dość w dodatku niezrozumiały
-Wow, jak zdobyłeś tak dużo godzin w Far Cry 2?
-Jeździłem po tabletki...
Częściej się jeździło po amunicje do najlepszych broni
Szczerze mówiąc w Dying Light po przejściu gry i łupiąc endgame pobrałem trainer i włączałem sobie niezniszczalne bronie białe. Tak po prostu :|
Z tego co pamiętam, to w DL po jakimś czasie zdobywamy bronie, które niszczą się na tyle powoli, że nie trzeba się tym specjalnie przejmować. Dodatkowo mamy jakąś ograniczoną ilość dostępnych napraw danego oręża, więc to już w ogóle nie jest problem. Dla mnie to chyba jedyna gra, w której system niszczejących broni w ogóle mi nie przeszkadzał.
Ja mam jedną broń, która od 3/4 gry się nie zepsuła. (dawno już całą przeszedłem)
Trochę się nie zgodzę, że w przypadku psucia się broni nie ma żadnych dylematów. Robiąc questy w otwartym świecie, musisz się zastanowić czy warto iść po kolejne zadanie czy naprawić broń. Ile jeszcze miejsc odwiedzisz zanim broń będzie do niczego itp. Jest to jednak dość irytujące i gracz ma wrażenie, że traci tylko czas.
Pomineliscie jeden wazny powod - zmuszenie do wymienienia broni na lepsza zamiast trzymania tej z malego levelu bo ladna i pasuje do stroju.
Kuroneko AmbitneNazwisko a jak masz już najlepszą broń i tylko biegasz ją naprawić?
Bagieta szczerze mowiac, to jeszcze nie spotkalam najlepszej broni, ktora musialabym naprawiac czesciej niz przy rutynowym zrzucie dropa w miescie lub bez mozliwosci wymiany na 5 innych takich samych. No, ale jakim wielkim graczem nie jestem.
Zależy od gry...
a kto tak robi?
Grgpt1717 oj zdziwilbys sie. Na mmo to juz klasyka
- nie pasuja ci te buty do reszty
- ale buty sa z wyzszym levelem
- no i? I tak nie pasuja.
Osobiście system zacinania broni w Far Cry 2 mi się spodobał, był nieprzewidywalny i wymuszał na graczu inne podejście do sytuacji.
Broń nie ma liczby mnogiej
STALKER świetnie sobie poradził z naprawianiem ekwipunku. Nie Cień Czarnobyla, bo tam brak tej mechaniki był irytujący, ale w kolejnych częściach konieczność naprawiania broni była jednocześnie zachętą do jej ulepszenia
Czym więcej mechanizmów w grach tym lepiej. Jednak, czasem ekwipunek sam się zdobywa zbyt szybko by psucie się broni na przykład było utrudnieniem.
Chciałbyś cały czas obserwować wskaźniki zmęczenia, pragnienia, głodu i czego tam jeszcze? To strasznie rozbija doznania płynące z gry. Nie mogę skupić się należycie na celach które mi wyznaczają bo kilka parametrów zaraz się wyzeruje.
Próbowałem jakiś czas grać w Skyrima z modami implementującymi podstawowe potrzeby organizmu. Początkowo daje radochę. Po 3 godzinach zaczyna męczyć bo jednak musimy szukać sobie tego pożywienia, picia i miejsca do spania. Jeśli komuś zależy na realistycznym obciążeniu to w gruncie rzeczy połowa łupów zostaje w jaskiniach- pancerz+jedzenie zabierają całą dostępną ładowność.
Sytuacje z gier komputerowych nie zdarzają się w rzeczywistości. Zaspokajanie głodu i pragnienia przy pomocy jednego kliknięcia ma się nijak do faktycznego posilania się.
Welern the long dark
Tak gram tylko na takich modach
Właśnie dla tego że połowa tego lootu zostaje i nie mam sytuacji jak teraz w Skyrim że na 11 poziomie mam 15k golda.
Nie zgodzę się ze stwierdzeniem że im więcej mechanizmów tym lepiej. Oczywiście zależy to od gry ale obecnie właśnie za dużo się tego wciska na siłę. Lepiej doszlifować do perfekcji fundamentalne mechanizmy niż wrzucać pierdoły nie pasujące w ogóle do gatunku kosztem niedopracowania tego co ważne.
Ja ci powiem że moim zdaniem psucie sie bronie w taki szybkim tępie to głupota. Zrozumiałbym mechanizm "tępienia" sie meczy i noży, ale tak jak to było np w Dying Lighcie że różne młoty i maczety wyginały sie i łamały jak tekturowy atrapy to mnie doprowadzało do szału. Nie raz myślałem że tą gre porzuce właśnie przez ten zje.. pomysł. Chyba że zostało by to wytłumaczone fabularnie, dlaczego stal w Harranie jest miękka jak plastelina...
2:17 Propsy za te kilka sekund wideo z Arx Fatalis, fajnie że ktoś jeszcze o tej grze pamięta.
Czy jest jakaś playlista tylko z filmami Kacpra ?
Radosław Palak Jest :)
Kacper Pitala na tvgry.pl: ua-cam.com/play/PL2bqZuDRyVapXm7YPVJbUOLkpntGWxmfB.html
Spośród wszystkim materiałów na TVGRY najbardziej lubię te "felietonistyczne". Okazujący nowy punkt widzenia nad którym człowiek się zwyczajowo nie zastanawia. To wyróżnia ten kanał spośród innych.
Mim w fallout new Vegas to się podobało bo dawało troche realizmu i nic tak nie cieszułu jak znaleźenie drugą broń której używać
Mi się ten cały system naprawiania podoba. Bez względu na to czy to fantasy, post apokaliptyczne uniwersum czy czasy współczesne - broń się psuje. Dla mnie to dodatkowy aspekt, na który muszę zwracać uwagę i planować swoje poczynania. Działa to dla mnie na plus bo polepsza immersję. Jak pojawiła się mechanika w strzelance (FC2) to byłam pod wrażeniem. No i miało to sens. Warunki były jakie były, o tę broń raczej nikt nie dbał, więc zdawało się, że to było dość oczywiste, że może się zacząć zacinać. I fakt, niektóre starcia były przez to bardziej emocjonujące. Z resztą podobnie w Falloucie - broń robi się z tego co się znajdzie, materiały kiepskiej jakości to i ciężko by broń się nie psuła.
Wprowadzenie choroby w FC2 też mi się podobało. Też dodawało "punktów do immersji". Sama choroba mogła zaatakować w dowolnym momencie a w takim terenie to ciężko by leki można było dostać byle gdzie. W mojej opinii FC2 nie stracił na wprowadzeniu tego.
Najbardziej irytował mnie system uszkodzeń sprzętu z stalkera cień czarnobyla, gdzie nie mogliśmy go naprawiać
Dlatego są mody
To zagraj w Stalkera Misery, ceny absolutnie wszystkiego są wyśrubowane a zyski z lootowania zwłok po wymianie ognia pokrywają 2-5% kosztów naprawy broni, pancerzy, amunicji, pomijam leczenie nawet. Dodam tylko że byle bandyta potrafi Ci wsadzić headshota z zardzewiałego pistoletu na dystansie 1km, w nocy w lesie, najemnik Ci rzuci granat pod nogi z 200m itd. Z jednej strony fajnie rozbudowali system polowania, gotowania, narkotyków bojowych, z drugiej ekonomia w misery to mokry sen masochisty.
Wydaje mi się, że do tej pory nie wydano żadnej strzelanki, w której gracz mógłby samodzielnie rozkładać broń. Każdego żołnierza się do tego szkoli, a w gierkach zamiast przydatnej umiejętności to dodaje się jakieś pierdoły typu: strzelanie ogniem z palca i teleportację dla bohatera.
Muszę jedno przyznać. Robisz najlepsze filmy z całej ekipy tv gry jak dla mnie. W sieci brakuje materiałów które oferowaly by pogłębione spojrzenie na gry. Nieźle balansujesz między wiedzą akademicką a popularnonaukowa.
Dying Light
Tyle że tam jest to potrzebne - byś szukał nowych broni w endgame
@@rafamaciejewski8477 ta wiem 2 lata temu byłem zjebany
Jest jeszcze polska Gloria Victis.
Broń gdy się psuje to możemy ją tylko naprawić o polowe wartości co według mnie tam jest bardzo dobre, bo gracza zmusza do rozwijania najróżniejszych typów craftingu, lub poprosić kogoś innego by mu wykuł taki miecz lub zbroje.
Akurat po względem staminy to Wiedźmin 3 jest spierdolony po całości , nadal możemy atakować i stosować uniki gdy jej nie mamy, i takie Soulsy , Nioh, The Surge, Bloodborne jest dużo lepszy bo trzeba kalkulować czy opłaca się zadać dodatkowo jeden cios czy lepiej zostawić staminę na blok ( lub unik w Bloodborne) żeby postać nie była zmęczona i wyrwana z równowagi i otwarta na ataki adwersarzy
"Adwersarzy"
Napoleon Bonaparte twoje pytanie to coś takiego jak ktoś napisze komentarz że ktos użyl słowa protagonista. Od razu pytania o quaza. XD
Kasztelan Międzysłów Tak, ale:
1. Jego komentarz jest inteligentny co się często nie zdarza w komentarzach pod TvGry.
2. Sporo widzów TvGry ogląda Quaza
3. Nie wolno zapytać ? :P
Napoleon Bonaparte Czasami obejrzę ale " adwersarzy" to jest potoczne słowo używane w języku polskim, i napewno nie zaczerpnięte od Quaza
+Marcos immortal >> Z jednej strony masz trochę racji, z drugiej Geralt to wiedźmin, czyli zmutowany człowiek, który jest w każdym aspekcie lepszy. Stamina więc używana jest to "większych" czynności jak ataki specjalne czy znaki, a samo bieganie, odskoki czy uniki to standard, który nie wpływa za bardzo na jego zmęczenie ;)
To zależy od gry i jak to jest zrobione, ja kojarzę jedna tylko już starą i nie pamiętam tytułu, ale tam było to fenomenalne. Uszkodzenia broni były podzielone na chyba 5 rodzajów (oczywiście nie wszystkie występowały w broniach każdego rodzaju), stępienie, wyszczerbienie, wygięcie, złamanie i parę innych. Postać mogła albo iść do kowala w mieście, który mógł naprawić broń, ale każda naprawa obniżała maksymalne 1-5% i kiedyś tam broń całkowicie się psuła. Albo samemu nauczyć się prostych napraw (i robić większe uszkodzenia maksymalne 2-10%), a nawet móc ich dokonywać w dziczy jeśli spełniał warunki np. naostrzenie broni wymagało w plecaku (ograniczonym) osełki, wyszczerbienia jeśli miałeś przy sobie młot kowalski i znalazłeś odpowiedni "kamień"/kowadło nie stanowiły problemu. Czy jakoś tak, już nie pamiętam dokładnie, ale było to chyba najlepsze co widziałem.
moim zdaniem system psucia się broni może być ciekawy i nieprzeszkadzający w rozgrywdze ale musie być dobrze zrobiony żeby nie irytował gracza
Wszystko zależy od gry, w niektórych to tylko upierdliwość a w innych może być czymś bardzo ważnym. Dark Souls może być dobrym przykładem, gdzie z jednej strony psucie się broni jest upierdliwe, ale z drugiej musimy uważać na to bo zazwyczaj nasza główna kosa jest ulepszona i jesteśmy zapoznani z jej zestawem ataków przez co daje nam ona sporą przewagę.
Ja najlepiej wspominam naprawianie broni w Fallout: New Vegas. Broń niszczała tak samo jak cały świat dookoła, była żywym pokazem rozkładu apokalipsy. Zawsze rozwijałem umiejętność naprawiania, po czym biegałem z dwoma egzemplarzami każdej broni. Jedna w pełni sprawna i druga byle jaka, byle z niej wyciągnąć części do naprawy tej głównej. Generowało to poczucie że dobra broń, powinna poczekać na lepszego wroga oraz potrzebę kontroli ekwipunku, by zmieścił się zapas, ale i reszta ważnego sprzętu. To właśnie w tej grze najbardziej czułem się częścią świata. Druga gra to Mount and Blade Warband i konie, które tam były ekwipunkiem. Ten ból gdy kupiłeś dobrego konia, a ten oberwał przy szarży i okulał przez co tracił prędkość i zwrotność. W tej grze jednak był problem z tym że nie da się naprawić zwierzęcia, dlatego o konia trzeba było dbać i tyle. Później dopiero kupowało się jakąś opancerzoną bestię.
To co powiecie o psujacej sie gazrurce z dying light? Pozdrawiam tego ktory to wymyslil.
Tak sobie twórcy wymyślili, że do gry wsadzą mechanizm psującego się oręża, by wymusić na nas ciągłą zmianę broni, byśmy całą grę nie latali z jedną gazrurką, więc konsekwentnie musiała i ona się psuć. Trochę dziwne, by było gdyby jedna broń się psuła, a druga nie, bo to przeczy logice, więc nie widzę sensu się o to czepiać. Równie dobrze można by się przyczepić systemu regeneracji zdrowia, po schowaniu się za osłoną, no bo jak to tak, że koleś który dostał właśnie kulę w łeb, czuję się dobrze po kucnięciu za murkiem? Będąc graczem wręcz wymagane jest przymykanie oka na wszelkie umowności i uproszczenia w mechanikach gier, bo inaczej to każdą grę można by zjechać za błędy w logice.
Gazrurka może się wykrzywić, a takie kolanko byłoby niezbyt skuteczne do walki. Wieć ma to jakiś SENS, że gazrurka może się zużyć
Gazrurki znajdujesz na śmieciach, jest pordzewiała, stara, to jest poprostu kawałek rurki, część podniesionych rurek w Dying light jest już lekko skrzywiona w modelu broni
Mr. Pablosek nie wiem czym maja sie roznic kosci ludzkie od swini ?
A na przykład klucz francuski. Takie realistyczne a w IRL raczej by się nie rozwalił po 100 ciosach
Mój ulubiony mechanizm psucia się broni to ten z pierwszego Baldur's Gate - żelazne bronie mogą się zniszczyć w dowolnym momencie, i zawsze warto mieć zapasową dopóki nie dorwie się do magicznych egzemplarzy, które się nie niszczą. Mechanizm zacinania się broni z Far Cry 2 to też fajny pomysł.
Przykład malarii pokazuje, że tego typu mechaniki nie nadają się do sandboxów. W Dead Rising 2 działa to dużo lepiej.
Raz - znajdywanie zombrexu i dostarczanie go do schronu jest opcjonalne (bez niego tracimy dostęp do dobrego zakończenia, ale możemy grać dalej do wyzerowania czasu i zobaczymy jedno ze złych zakończeń).
Dwa - jedno przejście gry wymaga znalezienia makymalnie 4 dawek.
Trzy - nikt ich nie sprzedaje i trzeba je rzeczywiście znaleźć, a nie jest to łatwe szczególnie przy pierwszym podejściu.
Od dwóch dni gram w W3 i bardzo się zdziwiłem ,że moje eq ma poniżej 50% wytrzymałości. Na naprawę wydałem większość kasy ze zleceń...
Polecam moda na niezniszczalne EQ, jedyny mod którego pobrałem od razu po zakupie gry.
Git gud scrubs
Od jakoś 15lvla nie zszedłem poniżej 10k koron także nie rozumiem Twojego problemu, a na naprawe eq wydawałem po 200-300 koron na jakieś dobre 3-4h gry
1.Używaj narzędzi które znajdujesz. I tak masz to za darmo, czemu to kisić? Zawsze zaoszczędzisz kilka kapsli.
2.Naprawiaj częściej, bardziej się opłaca robić to bardzo często.
3. jeżeli używasz Quen i uników przy walce, musisz naprawiać tylko miecze bo zbroja Ci sie nie psuje bo nie dostajesz obrażeń
Tak ogólnie to w Dark Souls 2 była jedna broń która miała dość specyficzne statystyki. Jest to 'Włócznia Santiera'. Była to włócznia z kamieniem na ostrzu i miała od groma wytrzymałości. Jeśli jednak udało się tą broń zepsuć, z włoczni spadał kamień zwiękzszając szybkość ataku i broń stawała się niezniszczalna.
Nie mogłem się na filmie skupić przez otwartą kieszeń...
Mateusz Szlegel me too
Same :/
Pamiętam jeden wyjątek w DS2, w której była włócznia na której była nabita kamienna głowa. Była dużo wolniejsza niż inne, ale jak sie ją popsuło, głowa odpadała a włócznia kompletnie zmieniała mechanike, i sie zaczeło nią walczyć jak dwuostrzowym mieczem. Do tego, zadawała normalne obrażenia, i nie można było jej jeszcze bardziej popsuć :)
No trudne ci się wylosowało trudne..
Cała seria o grach mi się bardzo podoba z tym wyjątkiem że prawie w każdym artykule jest mowa o tych samych odsłonach np Soulsach czy zeldzie. Ja rozumiem że panowie te gry wyeksplorowali dokładnie dla tego łatwiej im się o nich mówi, natomiast niektóre rzeczy o których jest mowa znacznie lepiej można zaznaczyć w innych grach, mam na myśli na przykład wykorzystanie staminy do wspinaczki gdzie moim zdaniem najlepiej oddane jest to w grze Shadow of Colosus gdzie nasz bohater podczas wspinania po tytułowych potworach męczy się i od tego jak wykorzystamy naszą wytrzymałość zależy w dużej mierze czy uda nam się wygrać z danym gigantem czy też nie. Fajnie gdyby było wprowadzane więcej gier. Owszem odniesienia do bardzo starych tytułów w niektórych materiałach są na prawdę super nie mniej jednak chyba w każdym jednym artykule jest mowa o Soulsach, ja rozumiem że jest to świetna gra, ale wszystko to o czym mówicie na pewno można odnieść też do innych tytułów a tej dać troszkę odpocząć, bo prawdę mówiąc ja nie grałem w tą serię to już strasznie dużo o niej wiem tylko i wyłącznie oglądając wasze filmy. Ogólnie uważam że wykonujecie kawał dobrej roboty i filmy są mega ciekawe i nie przeciągane na siłę. Natomiast polecam większe urozmaicenie w tytułach. Pozdrawiam.
Stalker robi to perfekcyjnie.
Zwłaszcza pierwsza część...
2 pozostałe mają ogarnięte te naprawy
2 pozostałe w sumie to jak w typowym rpg, tyle że ta broń faktycznie wytrzymywała te parę dni strzelania czyli czas w którym osady powodowały by już korozję broni
Jak dla mnie psucie broni jest wsadzone na "siłe" Gry typu survival MUSZĄ to mieć ale gra pokroju Wiedźmina? Nieeeee. Tam broń trzeba było naprawiać co 30 minut, jedyne emocje jakie przy tym czułem to zdenerwowanie. Idziesz robić misje, spotykasz pare mobów w drodze do questa i nagle widzisz że broń jest do naprawy.... Ehh, świetny materiał ;) Więcej czegoś takiego. Szczęśliwego roku dla całej redakcji !!!! :)
Inne mechanizmy, które go KOMPLEMENTUJĄ??
UZUPEŁNIAJĄ!
W języku Angielskim "complement" ma sens. W Polskim znaczy coś zupełnie innego.
pold poldecki pizde tam sklek
Don't start *arguement* - argumenty. Hehe
czyli nie da sie utworzyc czasownika od "komplementarnosc"?
W mojej ulubionej serii gier Monster Hunter niszczenie się bądź tępienie broni jest jedna z głównych mechanik i bardzo ważnych, a zarazem świetnie zrobionych. Broń ma ustalona ostrość która zużywa się w czasie polowanie, jeśli poluje się na potwora który ma mocniejszy pancerz za każdym atakiem coraz bardziej zużywa się broń a za tym idzie to ze gdy jej ostrość spadnie broń zacznie się odbijać od pancerza potwora co nie będzie mu zadawać dużych obrażeń i będzie on miał ładna okazje na wyprowadzenie ataku na gracza. Broń można naostrzyć kamieniem „whetstone” zużycie ostrości zależy tez od typu broni, na przykład greatsword czyli broń bardzo wolna ale o ogromnej sile tępi się dużo wolniej od chociażby dual blades czyli bardzo szybkich podwójnych ostrzy. Jest tez dużo skilli które wydłużają ostrość broni, polepszają ja bądź przyspieszają ostrzenie jej.
W Metinie nigdy nie ufać kowalowi, takie mam zasady
Jakim cudem nie miałem zaznaczonego dzwonka? Super film, z resztą jak zawsze. Wesołego nowego roku!
Moglo by byc ze gdy popsuje nam sie ekwipunek to czasem kowalowi moze zabraknac surowca i miec misje go zdobycia lub podczas rozgrywki zdobywac surowce i przy ty m tez wyszly by zastanownienia typu ,,o mam tylko 4 przedmioty a 2 mam popsute i moge naprawic tylko jeden ktory wybrac''
Aro weź używaj polskich znaków Pls
Dodatkowo fajne i klimatyczne by było to, że kowal potrzebuje czasu (godzin, dni) na naprawę.
Wybacz mieszkam w angli wiec z przyzwyczajenia pisze bez
Moim zdaniem to byłyby po prostu kolejne generyczne misje typu "przynieś coś komuś", które niepotrzebnie wydłużają rozgrywkę i frustrują gracza. Coś jak misje u biologa w Metinie, albo jazda przez pół miasta by zapisać w starszych częściach GTA.
Anonymous161Crew - to kwestia jednej opcji w menu. Jeżeli wyłączysz to bronie się nie psują, a kowal nie ma funkcji "napraw".
Tak w temacie paska staminy. Bardzo podobał mi sie ten system w S.T.A.L.K.E.R. Im więcej rzeczy nosilismy tym szybciej się on wykorzystywał. Wymuszało to na graczu noszenie tylko najpotrzebniejszych rzeczy jeśli chciało sie w miare szybko poruszac po mapie/uciec przed zagrożeniem. Oprócz tego jeśli sie odpowiednio zagospodarowalo swoim ekwipunkiem i wykupiło odpowiednie ulepszenia pancerza to pasek staminy w zasadzie nie istniał bo jego zużycie podczas sprintu było minimalne, a parusekundowy postój regenerował wytrzymałosć całkowicie.
Nie było S.T.A.L.K.E.R.a :) tam się dało ją ulepszyć aby rzadziej się psuła :) (no chyba że z tym ulepszeniem to mi się pomyliło ale raczej było :D )
Nie, nie mylisz się. Były usprawnienia broni zwiększające jej niezawodność a tym samym odporność w trakcie używania. I całkiem sensownie chociaż z żalem trzeba było wybierać na przykład pomiędzy niezawodnością a szybkostrzelnością czy celnością. Blokując równoczesność jednego z tych ulepszeń.
W Wiedźminie 3 bieganie sprawia że tracisz staminę co sprawia że podczas walki ,w której ktoś używa taktyki ,,Odbieg->igni->kusza", będziesz prędzej czy później zmuszony do walki mieczem, a to mogło zostać zastosowane przez twórców po to aby gracz zobaczył jak działa system walki mieczem który zajął twórcą trochę czasu przez co chcą aby ich praca nie poszła na marne.
że Geralt miałby z tępym mieczem latać ? w wieśku jest to wręcz idealnie wpisane w klimat gry
ALLAH popieram, wgl nie wiem o co sie przypierdalaja... Idac ich logika usunmy mozliwy udziwg itd itp ... Bo po co ...-.- To wymusza troche wiecej myslenia, a nie latania na wyjebce.
i nie jest to irytujace bo co jakis czas zbiera sie zestawy naprawcze ze skrzyn badz wrogow wiec nie ma z tym wiekszego problemu
GeHassani dokładnie, ja nie wiem co tu przeszkadza im wiedzmin ... Jesli gosciowi się psuje bron w trakcie ... To znaczy, ze nie mysli. Bo wlasnie nie ma problemu z naprawa jak robisz ja regularnie, bo wtedy kosztuje to grosze. I dokladnie jak powiedziales zestawy naprawcze bardzo łatwi znaleźć. Jeśli komuś przeszkadza to niech zacznie planowac troche jak gra, a nie jak debil napieprza do przodu. Akurat w wiedzminie jest to zrobione zajebiscie
Oho, bronienie każdej głupoty "bo wiedźmin". Nie, nie wszystko w wieśmaku jest idealne. Tępienie się ostrza po 15 uderzeniach jest jedną z tych rzeczy.
Czy fandom Wiedźmina potrafi przyjąć do wiadomości, że CDPR to nie drugie drugie wcielenie Chrystusa i Wiedźmin nie jest boskim bezbłędnym tworem?
Zapomniałam dodać, Kacper robi moim zdaniem najlepsze materiały, mógłby opowiadać o robieniu jajecznicy i tak czy siak byłoby ciekawie:P
To ma sens w sumie tylko w grach mmo. Po co irytować gracza w singleplayerze niszczącą się bronią tylko irytujące skakanie do kowala w czasie eksploracji nie mowiac o tym ze czasem tracimy sporo obrazen bo zapomnimy bron naprawić :/ Ile razy w wiedzminie po odwiedzeniu miasta, wzięciu questa i sellnięciu itemów zapomnailem broni naprawić a po dotarciu na miejsce docelowe i 3 hitach bum, bron uszkodzona :P
Dlatego zawsze zostawiam i nigdy nie sprzedaję narzędzi kowalskich czy płatnerskich, a że sporo lootuje to i mam tego masę, wiec raczej nie mam z tym jakiegoś problemu.
z początku nie miałem a w późniejszym czasie gry gdy latałem za kazdym znacznikiem to od broni mi zaczęło brakować pamiętam ^_^ a znow utakie kupowanie tego bez sensu mnie irytowało bo nie moglem uzbierać na arcymistrzowski strój z kolejnego setu
lel... ja po zakupie wszystkich setów arcymistrzowskich, upgrade domu, finansowaniu rzemieślnika od run zostało jakieś 200k koron...
Zrobiłęś broń np z kryształu szybciej się psuje zrobiłeś z metalu wolniej się psuje to zawsze dobrze pasowało tylko trzeba było to rozumieć i dobrze zrobić. Np tak było w Diablo 2 gdzie były przedmioty których się nie dało naprawiać ale miały gigantycznie większy dmg do nich szukało się run na niezniszczalność. To nadaje sensu w rpg.
To ja nie wiem jak ty to zrobiles :D moze grales wczesnej/pozniej albo na jakis modach. Bo majac zrobione wszystkie eliksiry odwary i misje nawet pytajniki mialem ledwo 2 sety :D
Akurat w takim np Fallout:NV system ten był bardzo fajnie skonstruowany - i potrzebny. Broń nie psuła się diabelnie szybko, ale psuła - wymuszało to na nas ciągłe poszukiwania sprzętu, co pasuje do logiki świata. Naprawiać ją można było na trzy sposoby - u "kowala" (określone postacie), których jednakże było mało i były bardzo rozstrzelone po świecie, dodatkowo cena takiej usługi była stosunkowo wysoka; poprzez zestawy naprawcze - również drogie, ale mogliśmy je z niemałym wysiłkiem zcraftować samemu; oraz poprzez "zepsucie" drugiej takiej samej giwery - to wymuszało na nas szukanie silnych przeciwników, posiadających podobną broń co my, a nie jakiś szmelc.
Reasumując - w grze RPG odnoszącej się do klimatów postapokaliptycznych ten mechanizm jest jak najbardziej na miejscu, wspomaga myślenie w sposób podobny co sam bohater, rozglądanie się za każdą, nawet najmniejszą częścią - "bo może się do czegoś przyda później". Typowe survivalowe podejście postapo, jestem za
Broń psuje się też w FALLOUT 3
Częściowo powiązane - w grach z serii Armored Core na PS2 naprawa uszkodzonego sprzętu czy opłaty za amunicję były naprawdę ważnym elementem gry - do tego stopnia, że 3/4 graczy jak najszybciej przełączało się na broń energetyczną, która nie kosztowała nic, bo mogło się szybko okazać, że po sporym oberwaniu i wystrzelaniu kilku magazynków, nawet wysoka zapłata za wykonanie zadania nie pokrywa się z kosztami.
W dying light strasznie się psuja. Świetny film pozdrawiam.
Jeżeli chodzi o "nagrodę" za to, że gracz poszedł aby naprawić broń, to STALKER miał to moim zdaniem przyzwoicie rozwiązane. Każdy technik, który naprawiał broń, mógł ją również ulepszyć. Stąd dwie pieczenie na jednym ogniu. Z innej strony, technik zawsze znajdował się w bazie, więc można było naprawić broń przy okazji oddawania zadania lub brania nowego. Pretekstem do odwiedzenia mechanika mogła być też wizyta u handlarza - lub odwrotnie, idąc do technika, zahaczaliśmy o handlarza po apteczki, amunicję lub też w celu sprzedaży różnego barachła zajmującego nam plecak.
Miało to też sens fabularnie, w jakimś stopniu. Czarnobylska Zona to nie miejsce doskonale czyste, gdzie broń to nówka sztuka z magazynu. Broń mogła zaciąć się w najmniej odpowiednim momencie, więc lepiej było o nią dbać, tak na wszelki wypadek.
To wszystko wina Minecrafta
seba66500 dokładnie
Psucie się broni powoduje, że diaxowy kilof używam tylko do obsa i innych diaxów.
Nom
Bartek Żuchowski toż to prafdźwa prafda i nie tżeba rzadnej kappy
Ten system istniał przed Minecraft
A jak już jesteśmy w Dark Souls. W pierwszej części mogliśmy w miarę szybko kupić narzędzia do naprawy ekwipunku, koszt nie był znowu taki wysoki a broń też się nie psuła tak szybko więc nie było tu wielkiego problemu. W DS2 broń psuła się bardzo szybko np. kiedy szliśmy do bossa a mieliśmy tylko jedną silną broń a reszta to śmieci. W DS3 broń rzadko kiedy się psuła ale tu mieliśmy wyjątki np. Wyszczerbione ostrze (broń z Midira) i nawet w jej opisie było napisane że zaraz może się rozypać.
A co do Zeldy to ten element jest genilny. Dostajemy masę sprzętu a jednak szybko się psuje, świat został "podbity" przez zło a ludzie zamiast walczyć kryją się w ostatnich osadach. Tak jak wytrzymałość podczas wspinaczki tak walka zmusza tu do kombinowania i to jest kolejny urozmaicacz gry a raczej nie irytująca mechanika. Gorsze byłoby zbieranie góry złomu i sprzedawanie go...
Psunie broni jest spoko
smajki 5 sorry psucie
W Stalkerze broń też się zacinała i bardzo mi się podobało, bo klimatycznie wpływało na grę tj. systematyczne sprawdzanie stanu sprawności broni, by nie zacięła się przy wymianie ognia w najgorszym momencie ( co jednak czasami wkurzało w cieniu czarnobyla, bo w podstawce broni naprawić nie szło :O ).
Ten moment kiedy w Fallout 3 lub Fallout NV musisz co chwilę naprawiać broń lub zbroję....
Jeśli nie jesteś idiotą wbiegającym przeciwnikom pod kule to nie, nie trzeba.
Polecam grać jako snajper :V
Recenzje Płyt Słuchaj, nawet najlepszy karabin snajperski w grze rozsypuje się w rękach po kilku strzałach. Twoja wypowiedź jest bezsensu bo nic to nie zmienia...
Adam Słomkowski w Fallout 3 zawsze możesz zagrać w Operation Anchorage i zrobić Gary 23 Exploit, i już, masz niezniszczalny karabin szturmowy i combat armor
Polecam mod na niezniszczalność sprzętu.
Adam Słomkowski Zważywszy na to, że broń w tej grze ma 200 lat, to chyba ma sens xd
Psucie się broni - zdecydowanie TAK! Plus mechanika - kilka napraw, po czym broń psuje się na Amen. Dodałbym jeszcze psucie się zbroi, targanie odzieży. Jedzenie i wypoczynek? Czemu nie. Wszystko to dodaje realizmu do gry. Może i ją spowalnia, ale z kolei staje się uzasadnieniem dla grindowania, czyli tak naprawdę dokładniejszego poznania historii i świata gry. A dla tych, których mogłoby to odrzucać, może dodanie możliwości włączenia/wyłączenia tej mechaniki w menu ustawień na zasadzie ustalenia trudności gry - im więcej włączonych, tym trudniej. Plus oczywiście nagrody za podjęcie wyzwania - dodatkowe questy, osiągnięcia itp.
Ja to bym się pozbył minimap.
Krokiet może lepiej gdyby po prostu była ona ewentualnością?chcesz używasz nie chcesz to nie i tyle :p
pamiętasz czasy kiedy terenu gry się uczyło i go poznawało, zamiast przebiegać na ślepo lokacje do celu?
Pamiętasz czasy gdy gry były mniejsze, miały mniej kontenu?
Był o tym odcinek, że mapy powinny być opcjonalne. ;)
Średnia wieku graczy rośnie, coraz więcej graczy dorasta, znajduje pracę i zakłada rodzinę, a to wiąże się ze skróceniem wolnego czasu. Mapy pozwalają wyeliminować niepotrzebne i jałowe błądzenie po okolicy, oraz wypełniają ten czas konkretną rozgrywką. Twórcy po prostu powinni umożliwić wyłączenie map i tyle.
8:16 w Wiedźminie 3 można całkowicie pozbyć się zużywania pasku staminy podczas biegania, skakania i innych wygibasów poza walką, wystarczy zrobić odpowiedni odwar (chyba ten z wilkołaka)
Far cry 2
Far Cry 5 wydaje się być bardo podobny do dwójki i ciekawie by było, gdyby ten system zniszczeń był też tam zaimplementowany.
I 😍FAR CRY 2
Kiedyś moje ulubiona gra , dzisiaj jak na to patrzę wpadam w szał, kvrvva, już po raz enty o far cryu a kiedy coś o Fallout-cie!? CHOCIAŻ JEDEN ODCINEK!
W Oblivionie psucie się było częścią mechaniki walki, gdzie mogliśmy skorzystać z zaklęcia obniżającego wytrzymałość broni przeciwnika.
Jest to też metoda sztucznego wydłużania gry oraz wprowadzania mikropłatności w grach internetowych.
Ten mechanizm tylko denerwuje.
zcasąW a wyobrażasz sobie survivalu (Dont starva albo minecrafta) bez tego mechanizmu ? Jaki sens miało by wtedy zbieranie surowców ...
Ale to są survivale, a nie RPG ;-;
Podczas gry w Far Cry 2 biegania za wymienianiem broni na nową można było zapobiec znajdując jednego z niewielu złotych AK-47 z najlepszą ,,wytrzymałością'' (ok.3000 strzałów) i za pomocą bagu(?) naprawiać na nowo. Jest to broń która jest wystarczająco dobra do samego końca gry szczególnie przy zakupie powiększenia ilości amunicji do karabinów, ale każdy ma inne zdanie :)
fallout 3 i new vegas. najgorszy mechanizm naprawy broni.
W New Vegas i tak został on trochę poprawiony bo możesz tworzyć zestawy naprawcze oraz też łatwo znaleźć NPC co naprawia ekwipunek do 100%. Jest jeszcze perk co sprawia, że możesz np. naprawić pancerz wspomagany dowolnym ciężkim pancerzem.
był to jeden z głównych "ficzerów" w zapowiedziach, co się dzieje kiedy go usuniemy pokazuje Operation Anchorage gdzie biegamy z niezniszczalnym sprzętem i gra przechodzi się sama
Akurat w DS powód jest bardzo prosty - działa to jako swoisty licznik amunicji dla broni generujących fale uderzeniowe - taki atak potrafi uratować nam dupę, ale można go użyć ograniczoną ilość razy, bo inaczej będziemy biegać z powyginanym od uderzania w ziemię kawałem metalu zamiast miecza.
Mi tam się podoba ten system. W Oblivionie można było go wykorzystać na przeciwnikach, których system ten również dotyczył, kilka zaklęć zniszczenia i strażnicy w mieście ścigali nas walcząc na pięści, nosząc pancerz, który nie dawał żadnych odporności.
Inną rzeczą jest też wytrzymałość ekwipunku np. w World of Warcraft gdzie używanie przedmiotów nie niszczy go tak jak nasza śmierć to też za częste zgony karani jesteśmy poprzez tymczasową nieużywalność naszego wyposażenia.
Według mnie ma to sens, RPG np Wiedźmin jednak trochę wiąże się z naszym średniowieczem np zbroje i każdy wie że z użytku się psuje więc trzeba to naprawić i taka gra wygląda realniej, ten system w jakiejś grze może denerwować gdy trzeba co 5 min naprawiać ale jak po 2 h to nie widzę problemu. Można też dołączyć do tego że daje to dodatkowy napęd na zwiedzanie świata w grze ;p. Fajny odcinek i pozdrawiam ;p
Akurat w Dark Souls 2 ten system miał sens, ponieważ bron psuła się BARDZO szybko i wymuszała przemyślane poruszanie się po świecie -> planowanie odwiedzania ognisk. Nie można było wyczyścić wielkich terenów, bez odpoczynku w miedzy czasie.
Poza tym miał drugie zastosowanie. Niektóre bronie miały potężne ataki, które znacznie zużywały wytrzymałość. Wprowadzało to jeszcze bardziej taktyczne podejście do walk, ponieważ trzeba było myśleć, czy opłaca nam się tych ataków używać czy też nie (a co się stanie jeśli takim atakiem spudłujemy..? ;) ).
Tak samo nieraz był dylemat w wyborze broni. Zdarzało się, ze jakaś bron jest silniejsza, ale o wiele szybciej się zużywa itd.
Dlatego Dark Souls 2 jest akurat grą gdzie ten mechanizm gra duża rolę
2:30 - 2:40 Co jakiś czas odwiedzisz znacznik z misją główną, zabijesz parę osób, poruszając się po świecie (lub nie). Zajmuje Ci to 5 minut. Zapominasz i grasz dalej. Można tak powiedzieć właściwie o wszystkim.
Właśnie na przykład w Dark Souls 2 system psucia się broni działa świetnie. Broń naprawia się tylko przy ogniskach (jeżeli nie zniszczone kompletnie). Więc idąc od Ogniska "A" do ogniska "B" gracz będzie zmuszony przedrzeć się przez określoną ilość wrogów, co za tym idzie gracz może zostać zmuszony do użycia więcej niż jednej, najlepszej broni bo powiedzmy tuż przed ogniskiem "B" pojawi się boss. Wszystko kręci się wokół mądrego zarządzania dostępnymi środkami eliminacji przeciwników. Nie mówiąc już o specjalnych pułapkach które z zaskoczenia mogą pozbawić gracza zbroi i miecza.
Byłem przekonany, że psucie się broni jest takie okej, bo w rzeczywistości broń też trzeba ostrzyć, czyścić, itp. Ale ten materiał chyba zmienia mój punkt widzenia, że ważniejsze jest czasami, aby to gracz miał jakąś płynność rozgrywki, większą przyjemność niż na siłę wciskanie takich rzeczy, aby było bardziej realnie.
Hej. Dość sensownym, choć dla wielu pewnie irytującym systemem byłaby konieczność zostawiania ulubionego oręża, czy zbroi u kowala na kilka dni np. Myślałem, że jeszcze wspomnisz o grze Dying Light, gdzie przecież ten system sprawia, że każda z broni białych się w końcu psuje. Zmusza to gracza do poszukiwania zamiennika. Dla mnie najgorzej było to rozwiązane w Fallout New Vegas, gdzie trzeba było znaleźć taką samą broń, czy strój, aby go naprawić. Fajne było rozwiązanie we Wiedźminie 3, gdzie dodatkowo ostrzyliśmy broń, aby zadawała dodatkowe obrażenia. Ciekawym pomysłem również była misja, w której kobieta kowal wykuwała nam zbroję przez kilkadziesiąt godzin.
W większości gier w ogóle nie przeszkadza taki system, na tyle często bywa się w mieście, że nawet człowiek tego nie odczuwa. W takim wiedźminie nie miałem praktycznie nigdy problemu, natomiast gdy szedłem na bardzo długą eskapadę i nie przygotowałem narzędzi do naprawy uzbrojenia, lub nie naprawiłem się przed wyruszeniem - mógł pojawić się problem. Mimo wszystko były to sporadyczne sytuacje, ale jednak zdarzały się i warto było o tym pamiętać. Podobnie w Diablo 3 - z reguły niszczenie broni nie ma większego znaczenia, jednak gdy wyruszymy na jakieś wyzwanie, czy ustawimy zbyt wysoki poziom trudności, zaczynamy często umierać to już pojawia się spory problem.
Ta mechanika ma mimo wszystko chyba zwiększyć immersję w grze - w końcu przedmioty się zużywają, tak samo noże kuchenne etc - patrząc z perspektywy czysto mechanicznej, z reguły nie jest to potrzebne. :)
Grając w Zeldę początkowo byłem zdziwiony jak szybko bronie się niszczą. Szczególnie na początku gry było to upierdliwe, ale im dalej brnąłem przez grę, tym mniej mi to przeszkadzało. Teraz po ponad 170 godzinach polubiłem to, uważam to za dobry system ;)
11:06 - od razu przyszedł mi na myśl ice rapier z TIBI :) możliwe że nie jest to najlepszy przykład bo traciliśmy go po strzale.
około 10 minuty mówisz o zeldzie, gram ostatnio w dying light i nie wiem czy twórcy systemu psucia się broni mieli podobne założenia ale na początku jest to padaczka totalna. Jak można tak irracjonalnie zbudować system. Mam świeżutką gazrurkę i po 5 strzałach w łeb byle zombiaka broń nie nadaje się do niczego... Jakby tak lać faktycznie zombiaków to ze 20 łbów by pękło i gazrurka powinna być nieco wygięta. Dla mnie straszny absurd może dalej będzie lepiej ale wydaje mi się, że dużo rzadszy i trudniejszy do wyprodukowania sprzęt pasował by lepiej do survivalu...
Poza tym jak to jest, że zmagam się od wczoraj z tym jak jest zbudowany taki system w produkcji techlandu, a tu Kacper 3 dni temu taki materiał wrzucił. :) Dobra robota jak zawsze.
W grach serii S.T.A.L.K.E.R. system zużywania broni miał sens, ponieważ gracz był wrzucany do świata pełnego niebezpieczeństw, a broń pozwalała na względne opanowanie sytuacji. Z czasem brak amunicji i broń ulegająca niszczeniu budowała napięcie i wymuszała lepsze gospodarowanie przedmiotami z strony gracza. Warto zwrócić uwagę, że broń niezbyt szybko się psuła, ale na dłuższych wyprawach działało to tak jak należy. Na koniec chciałbym wspomnieć, że koszty naprawy często okazywały się bardzo wysokie jeśli poziom "durability" spadł zbyt nisko. :)
Ah tak, zacinanie się broni... Te niezliczone momenty, kiedy wpakowałeś się w anomalię z klamką w Stalkerze, z której o ile wyszedłeś, to twoja broń zacinała się co kilka pestek. Wspominam ciekawie- było dobrze wyskalowane, że nie przeszliśmy dwudziestu obszarów wzdłuż i wszerz bez zacięcia, ale też nie było tak że co 5 minut trzeba było ganiać do rusznikarza. Zazwyczaj broń wybierała najlepszy moment i zacinała się podczas największych potyczek ;D
Bez przesady. System naprawiania broni jest dla mnie spoko. Np. w Stalkerze: Cień Czarnobyla (podstawka, bez modów), broń się psuła, ale nie mogliśmy jej nigdzie naprawić. Dotykało to zwłaszcza przy broniach specjalnych (z zieloną strzałką w górę) np. karabin snajperski SGI albo broń ultra rzadkich jak np. karabin SVDm2 czy pistolet Martha
Swoją drogą w następnych częściach serii, gdzie można było już naprawiać bronie, system ten jest nadal spoko
W Diablo II naprawianie ekwipunku miało jakiś sens, ale nie z samego powodu naprawiania, ale z powodu tego, że miało dodatkowe mechaniki: bardzo dobra broń i/lub mocno ulepszona kosztowała dość dużo, aby ją naprawić oraz były przedmioty eteryczne, których już się nie dawało naprawić, wywołało to dodatkową mechanikę naprawy runami w kostce Horadrimów, ale to juz inna historia...
A jak ja bym widział ciekawszą wersje mechanizmu naprawy broni? Właśnie przez wymagania dodatkowe - aby kowalowi nie wystarczyło zapłacić, ale też dostarczy mu coś co jest do naprawy potrzebne (najlepiej w formie mikroquesta) i/lub sprawić, aby naprawa wymagała czasu i dialog. Naprawię Ci ten miecz, ale do odbioru będzie jutro i wtedy musimy myśleć, czy w te kilka godzin walczyć czym innym - może ze słabszym przeciwnikiem, czy na przykład pójść zrobić jakiś quest ze zbieraniem marchewek, aby minął czas, nie powodując potrzeby używania legendarnego ekwipunku w tym czasie.
Również na początku Dying Light broń ciągle się psuła. Nawet Expcalibur zadający duże obrażenia miał małą wytrzymałość. Najlepiej rabować policyjne vany, by zdobyć jakąś dobrą maczetę, czy sierp. Szczęśliwego nowego roku!
7:50 ten sam pasek wytrzymałości zużywasz przy używaniu znaków. Tak samo w gothicu 3 zużywałeś wytrzymałość zarówno podczas sprintu jak i uderzania.
Senność w Wiedźminie, mogłaby istnieć, gdy byłbyś "zmęczony" mógłbyś rozpocząć np. medytować (z własnej woli), jednak gdy nie będziemy medytować to np. po kilku godzinach zmedlejemy, żeby nie zemdleć trzeba by było zażyć eliksir Jaskółka lub Dekokt Rafarda Białego, a jeżeli nie to np. tracimy 1/4 życia.
No ja to naprawianie ekwipunku pamiętam z Diablo II (z III też, ale w sumie mało w to grałem, w pierwsze Diablo też mało grałem i w sumie nie pamiętam, ale chyba też się psuło i trzeba było naprawiać), ale ostatecznie ograniczało się to do tego, aby było na co wydawać gotówkę na bieżąco, choć na mikstury i tak zazwyczaj wydawałem jeszcze więcej. A latanie do miasta było lataniem dla wyprzedaży śmieci i się klikało naprawę przy okazji. Mechanika jednak zaczynała mieć znaczenie w momencie kiedy przedmiot był eteryczny - czyli niemożliwy do naprawy. Gdyby jednak w ogóle nie było psucia się ekwipunku, to nie mogło by też tam być przedmiotów eterycznych.
W Diablo II tez ciekawie było właśnie z tą wytrzymałością - na początku może i to irytowało (bo wraz z rozwojem postaci wytrzymałość nam rosła bo 1 punkt do statystyki "żywotność" dawał nie tylko kilka punktów HP, ale i kilka wytrzymałości właśnie), ale w praktyce i tak się grało zawsze na trybie biegania, a speedrunnerzy nauczyli nas, ze trzeba używać po prostu miksturek wytrzymałości, które nie były drogie i dropiły w pierwszych lokacjach dość hojnie, a dawały nam nielimitowany bieg przez limitowany, ale stosunkowo długi, w porównaniu do tego czasu bez miksturki, czas. Niemniej ta wytrzymałość była raczej czymś irytującym, niż sprawiającym, ze gra stawała się ciekawsza, a sytuacji, kiedy musiałbym oddalić się od przeciwnika i odpocząć, bo wytrzymałość spadła przez walkę - nie liczył bym nawet na palcach jednej ręki, a może na jednym palcu.