Osz Ty w życiu, pierwszy raz w historii internetu zebrałem tyle like'ow! Może parę slow ode mnie: Przystępując do pisania niniejszego komentarza, chciałem nakreślić portret Kacpra, jego dwudziestu najważniejszych lat życia pokazać, jak żył i tworzył w tej wyjątkowej epoce memów. Postanowiłem wyjść poza tradycyjne przedstawienia Kacpra jako "zagadki", "szaleńca" czy "diabolicznego geniusza", i jego towarzyszy jako "ludzi bez biografii", posępnych wąsatych pochlebców na czarno-białych fotografiach. Za pomoc w tym przedsięwzięciu jestem ogromnie wdzięczny wielu ludziom, od Moskwy i Sankt Petersburga do Krakowa, od Tbilisi do Buenos Aires i Rostowa nad Donem. Dziękuję całej ekipie która była zaangażowana w powstanie tego komentarza, bez was bym nie dal rady. Razem tworzymy historię!!
Jak przechodziłem Wiedźmina 3 i byłem w Velen na początku gry to mój Geralt klepał taką biedę, że nie było go stać nawet na jedzenie więc polowałem na bandytów, odcinałem im głowy, wypruwałem flaki tylko po to, żeby ukraść im kanapkę z kurczakiem. Piękne wspomnienia :D
Bait na Kacpra widzę że ktoś tu widzi preferencje ludzi. chociaż można było się domyślić, bo tytuł nie brzmi jak film Mądrego, powinien brzmieć "czy granie złym się opłaca?"
Muszę stanąć w obronie fallouta, po pierwsze wyrżnięcie gangu wcale nie jest złe, przynajmniej ma się świadomość, że nie nabroją w przyszłości, gdybym znał oba wybory i tak bym ich wybił bez ceregieli. Wiele jednak walk było takich, że niemal nie dało się ich wygrać (zwłaszcza na niskich poziomach), nagrodami za wiele z nich była ledwie garść złomu, który nie dorównywał wartości użytych stimpacków, i użytej amunicji, a w falloucie amunicja nie leży wszędzie jak w większości gierek. Byłem tym dobrym gościem (jednak troche bezlitosnym, bo bez skrupułów wykorzystywałem wrogów), praktycznie zawsze miałem amunicje, której potrzebowałem. Zabijanie i przemoc były korzystne, ale tylko do momentu, w którym nie zniszczyłeś sobie dobrego questa z atrakcyjną nagrodą, albo nie weszli Ci na plecy łowcy nagród i miałeś przekichane. Poza tym cały fallout był naszpikowany wyborami. Moralnyni i innymi. Bycie dobrym było opłacalne, ale nie w tak oczywisty i natychmiastowy sposób jak bycie złym. ;p
W sposób oczywisty w grze Need For Speed Most Wanted (tej z 2005 roku oczywiście, nowszą odsłonę o tej nazwie przemilczę) musieliśmy być źli - łamać prawo, niszczyć mienie, taranować radiowozy itd., żeby w ogóle przejść fabułę. Podobnie w grach Tony Hakw's Pro Skater - w 2-ce rozwaliliśmy dzwonki szkolne oraz hydranty, przewracaliśmy lampę, usuwaliśmy wodę z fontanny, czy zrywając instalację elektryczną powodowaliśmy otwarcie nowego terenu zwalając słup wysokiego napięcia na siatkę ogrodzeniową. A to tylko kilka przykładów, z jednej z odsłon - kolejna część to kradzież siekiery z budowy, uwolnienie przymarzniętego do słupa człowieka urywając mu język, utopienie innego. spuszczenie wody z basenu, odłączenie łodzi ratunkowej, przemyt biletów przez bramki na lotnisku, czy najbardziej spektakularna akcja w postaci zwalenia wielkiego kotła w odlewni. Niemniej te przykłady to nie był wybór bycia złym - to wymuszone gameplayowo zachowanie.
>Widzisz tytuł "6 gier, w których opłacało się być złym" >Usuwasz z powiadomień na telefonie myśląc "To na pewno nie film Kacpra" >Wchodzisz wieczorem na PC i na youtube widzisz ten sam film z Kacprem na miniaturce >"wybacz mi Kacprze że w ciebie zwątpiłem" >Odpalasz film i zaczyna mówić Jordan >"They had us in the first half, not gonna lie"
Mount and Blade Warband - bez plądrowania to się jest skazany na pykanie na starcie 3 do handlu i wożenia po całej krainie śmieci z miast. Spore - podbój planet macierzystych wrogów konwencjonalną bronią jest niewykonywalny, ale można spalić planetę do tieru 2, odlecieć, odbić 2 śmieszne miasta i zrobić tier 3 od nowa. Ile to już gatunków wymarło przez moje praktyki :D Gothic 3 - żeby zarobić na pancerz paladyna trzeba było niszczyć całe cywilizacje na pancerzu buntowników (lub gońca leśnego jeśli graliśmy na quest packu 4) Warframe - dla zrobienia porządnego MR trzeba użyć wszystkich zabronionych i nikczemnych broni, jakie wymyśliła ludzkość i wymyśli w przyszłości. Nie ma jedynie wyrzutni bomb wodorowych :D
Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale zawsze odczuwam satysfakcję grając złymi postaciami, gdy jest możliwość wybrania ''tego złego'' to z chęcią to robię. Zostawiając za sobą śmierć i zniszczenie czuję taką nieopisaną epickość :D Wszędzie wygrywające dobro stało się już dla mnie po prostu nudne. Najlepsze było zakończenie pierwszego Kotora po ciemnej stronie, aww
@@patryq8080 Nie, nie tylko on. Granie świątobliwymi rycerzykami w białych zbrojach, którzy lecą wszystkim po drodze na pomoc i z radością oddają wszystko co mają jest cholernie nudne.
@@_Seru_ chodziło mi bardziej o to że w grach typu Wiedźmin 3 i TES V wybieram dobre opcje dialogowe i staram się zrobić dobre zakończenia . Pozdrawiam :)
Nie zapominajmy o Two Worlds, gdzie największe bogactwa zdobywało się okradając mieszkania NPC'tów, po czym przekupywało się strażników za marne grosze i leciało do kupca :D
Polecam wiec zagrac w tyrrany, zaczynasz gre jako zly i z czasem mozesz sie robic jeszcze bardziej zly i walczyc o dominacje nad swiatem. Swoja droga mozna tam tez grac dobrym i walczyc o wolnosc ale jest to tak dziwna i nie naturalna sciezka ze gdybym o niej nie przeczytal to bym jej nawet nie zauwazyl xd
Po części dark souls 3 są 3 zakończenia, zwykłem dobre płomień dalej się pali, 2 płomień gaśnie, nastaje era mroku ale gdzieś tam są płomyki, 3 do którego aby odblokować musisz zrobić kilka rzeczy (dostajesz 5darmowych lvli) przebić twarz mieczo-krzyżem w ceremoni zaślubin, i przdtem zabić czarodzieja orbecka, zostajesz władcą londoru i pustych, chyba też władcą ciemności, to było moje pierwsze zakończenie, szkoda że grałem offline i nie dostałem osiągnięcia
@@piotrgajewski4715 Akurat zostanie władcą ciemności jest tan dobrym zakończeniem i nie dlatego że jest on złym, a dla tego że całość jest skrajnie ambiwalentna.
@@piotrgajewski4715 Zakończenia mają swoje zalety i wady, jeżeli wybierzesz zakończenie "Uzurpacja Płomienia", to świat zostaje wyzwolony z cyklu ognia i mroku, ale pozostawia mrok, który jest ludzki tzn. pyszny i chciwy. Natomiast pozostałe dwa zakończenia nie kończą cyklu, a to niezgodne z naturą, dlatego mrok stopniowo niszczy powstałe królestwo
Fable: the lost chapters - kradzież oraz drobne rozboje pomagały nam na początku gry wzbogacić się oraz zdobyć doświadczenie i cenne przedmioty. Szał (zaklęcie, które znacznie zwiększało siłę w walce) można było ulepszyć na max jedynie będąc złym, na najwyższym poziomie tego zaklęcia gołymi pięściami byliśmy w stanie dekapitować niektórych przeciwników. W późniejszej rozgrywce natomiast świetnie się bawiłem dewastując napotkane miasta oraz wsie, a następnie wykupując posiadłości, zdobywałem stały przychód z wynajmu. Warto także wspomnieć o zysku z domu uciech oraz świątyni skorma.
Ja pamiętam że w grze The Suffering: Prison is Hell wykonując decyzję "Złe" np. Mogliśmy zabić kogoś i w tedy Zdobywamy innego Demona w Jakiegoś się Zmieniamy czym "Czerwienszy" on był tym coraz bardziej Mocniejszy. I to działało w dwie strony ponieważ robiąc "Dobre" rzeczy zdobywaliśmy Dobrego Demona który był słabszy od tego złego Ale mieliśmy czyściutkie serduszko. ;D
Heroes 5 , nigdy nie dawało się uciec neutralnym jednostką , bo i tak było się tak potężnym , że pokonywało się je bez żadnych strat , tak zawsze kilka xp wpadało za darmo , a jeden poziom więcej od przeciwnika pod koniec rozgrywki wiele znaczył.
Bardzo ciekawe jest to o czym mówił Kacper, ale wydaje mi się, że jest pewna różnica w postrzeganiu tych postaci (niewolnik w CIC IV vs. postać w RPG-u). Przede wszystkim imię. Jak gram a ACO to przyjmuję każdego questa, bo moja postać musi być pomocna, dobra, ale gdy gram w CIV V jakoś nie martwię się tak bardzo o moje jednostki w trakcie wojny. Dlaczego? Bo nie mają imienia. Ale, czuję wyrzuty sumienia, jeżeli atakuję w CIV jakąś cywilizację, widzę wtedy, że wypowiadam wojnę konkretnie np. Oktawianowi Augustowi. Z walki między oddziałami staje się to osobistym atakiem w konkretną personę. Wydaje mi się, że kierowanie postaciami bez imion odbiera im ten kluczowy element człowieczeństwa, który sprawia, że czujemy pewną empatię do tej postaci
W original sin nigdy nie kradłem i grę ukończyłem. Zresztą jest jedno takie miejsce w arx: -Does thou steal? -I never steal. -You are pure. Gdyby cholerna statua nie oczekiwała, że przez całą grę nikogo nie zabiję, to dostałbym anielskie skrzydła, bo wszystkie inne testy miałbym spełnione.
W SW:KOTOR była jedna zła decyzja, którą aż grzech nie wykorzystać, jeśli bierzemy pod uwagę czysto-gameplay'owe, a nie roleplay'owe podejście. Mianowicie podjęcie złego wyboru na końcu manaan'u skutkowało również wzrostem cen zakupu/sprzedaży medykamentów w całej galaktyce, dzięki czemu w mgnieniu oka mogliśmy potroić ilość posiadanych kredytów. Ban na planetę, który jest formą ukarania nic nie zmienia, bo po wykonaniu wszystkich questów pobocznych, właściwie nie ma potrzeby już na nią wracać, a za zarobione w ten sposób kilkanaście/dziesiąt tysięcy kredytów można nawet elegancko wyposażyć kompanów w najlepszy sprzęt od sprzedawcy na yavin'ie.
pamiętam zrzucenie głowic termojądrowych na madryt bo izabela ciągle mnie cisnęła o surowce luksusowe mając dwa nierozbudowane pola z wielorybami. tyle wspaniałych wspomnień...
W Fable zaraz po ukończeniu szkolenia w gildii bohaterów można pójść do Świątyni Skorma, poświęcić paru nic nie znaczących NPCów i otrzymać napotężniejszy łuk w grze, który sprawia, że gra przechodzi się sama.
Ciekawe przykłady, może poza ostatnim, w DAO generalnie najlepiej było pozostawać w szarej strefie moralności, czasem kierować się chęcią zysku, czasem zrobić coś szlachetnego dla idei, a potem przegadać, udobruchać towarzyszy, że nasze decyzje są słuszne. Trzeba z nimi gadać sporo w obozie przed wyruszaniem w misje, aby byli bardziej przychylni do naszego zdania.
6 років тому
Twoja rozkmina sprowadza się do tego co powiedział kiedyś bodajże Stalin: ''śmierć jednego człowieka to tragedia, śmierć milionów to statystyka''
Fajna pod tym względem jest seria gier beholder. W grze trzeba ciągle lawirować czy podjąć decyzje, które wymusza na nas totalitarna władza, bądź pomóc w jakiś sposób mieszkańcom budynku, który zarządzamy albo kosztem innych osób zapewnić lepszy byt sobie i swojej rodzinie. Wszystko sprowadza się do ciągłego szpiegowania wszystkich mieszkańców, aby mieć na nich brudy, które wykorzystujemy do własnych celów przykładowo władza chce pozbyć się osoby x więc jak znajdziesz na nią coś nielegalnego to zgłoś na nią donos, a w zamian ty będziesz mieć jakąś korzyść i utrzymasz swoje stanowisko.
1.Miniatura z Kacprem - wchodzę ale niepewnie, bo tytuł coś nie taki mądry. 2. Głos Jordana... przewijam. 3. Jest Kacper... coś tu nie gra, przewijam. 4. Znowu Jordan. Czas 4:15 - do zobaczenia innym razem...
W Mount & Blade opłacało się być złym w opór od samego początku wybierając sobie jedną z krain, która przez następne godziny rozgrywki będzie przez nas miała plądrowane wioski i nawet sumienie będzie zagłuszane przez ten przypływ złota i skarbów 🙃
Bo jest coś takiego jak moralność pilota. Jak ktoś bombarduje wroga to nie widzi z perspektywy przechodnia skutku ataku. W przeciwieńswtwie do piechura. Co też nie znaczy że operator drona nie ma PTSD, ale jednak łatwiej zabić wroga z nieba niż widzieć jego/jej przerażoną twarz na własne oczy.
Z tego co pamiętam, to nie było problemu, ze zbajerowaniem Morrigan i utrzymanie w ryzach drużyny jak najbardziej dobrą postacią. Nawet dochodziło do zazdrości chyba Leliany.
Jordan odnośnie Vampyra i ssania NPC to głównym skutkiem takiego postępowania jest złe zakończenie, jeżeli wypijemy choćby jedną osobę automatycznie blokujemy sobie dobre zakończenia. Zależy jeszcze jak ta osoba jest ważna konsekwencje mogą być znikome (tylko zle zakończenia) albo poważniejsze (duży spadek kondycji dzielnicy, chociaż dzielnica automatycznie przez to nie upadnie, zablokowanie dojścia do legendarnego miecza oraz czasem i nieudane zadania poboczne)
W sumie to każda gra w której za pobicie NPC dostaje się jakieś punkty doświadczenia, np. Gothic. Okej, służysz Innosowi i pokonałeś orków, Śniącego oraz smoki, ale przy tym nie ma mieszkańca którego byś nie pobił w ciemnym zaułku żeby go ograbić i sprzedać jego przedmioty.
Jak dla mnie patrząc na gry RPG takich jak większość przedstawiliście, ale nie można zapomnieć też o innych grach w których bardziej było nam szkoda innego gracza np. DayZ jest taką grą, bo jednak w DayZ trzeba czasami podjąć trudne wybory czy być bandytą czy znowóż "Aniołem Stróżem" tamtejszej grupy graczy na serwerze. Czasami zabice gracza bolało nas dla tego że wiedzieliśmy że np. dobieganie do tego miejsca trwa długo albo zbieranie dobrego loot'u
Ja pamiętam jak przy drugim podejściu do skyrima zabiłem parthurnaxa i po rozmowie z Argeinem miałem wyrzuty do końca dnia, mimo że to było drugie podejście i chciałem sprawdzić inne decyzje niż przy pierwszym.
Robiłem takie coś w Neverwinter Night-wielu przeciwników się tam poddawało i prosiło o darowanie życia, ale potem można wcisnąć pauzę i szybko taką postać zatakować.
Nie wiem jak innym, ale mi zawsze udawało się mieć pełen romans z Morrigan i utrzymać dobre relacje z resztą drużyny w Dragon Age: Origins. Dla chcącego nic trudnego!
Cicho teraz, bo dzieci na dole uczą się liczyć. Fajny odcinek, jak zwykle. Ja też tak miałem kiedyś w SWTOR, jak byłem Jedi i szedłem w ciemną stronę, potem se pomyślałem "Cholera, zabiłem" faktycznie wyrzuty sumienia są.
W Gothicu na początku gry wchodziłem na pień niedaleko wejścia do Obozu na bagnie i zabijałem Strażników z łuku, żeby zdobyć Miecz Nadzorcy, zero konsekwencji, czysty profit, a jednak w serduszku coś swędziało :D
Wypowiem się na temat Fallouta, chociaż to się pewnie tyczy innych gier tak samo. Fallout to gra role-playing, czyli wczuwania się w role. Wspomniane ‘agresywne’ rozwiązanie to jest takie, gdzie trzeba wczytywać grę 5 razy na walkę, tak więc, w pewnym sensie, zwyczajne oszukiwanie - nie osądzam, każdy gra jak lubi. (Jaki boss jest w stanie przezwyciężyć wszechpotężne save-load?) Osobiście, gdy gram w gry jak omawiany Fallout, potrafię się wczuć w bandziora, który będzie wykonywał zabójstwa na zlecenie za pieniądze i to może być opłacalne. Natomiast bez podejścia, żeby nadużywać metody save-load nie pójdę wymordować bazy wojskowej tylko dlatego, że mają fajne spluwy, bo zginę przy tym 20 razy a to moim zdaniem przeczy idei wczuwania się w role. Natomiast kiedy moja postać jest już u progu swojej wędrówki i powiedzmy, że jest w stanie pokonać wszystkich strażników bez wczytywania gry, to jakby mija się z celem, bo już tego nie potrzebuję, to znaczy, że pewnie mam już dużo lepszą broń niż oni. Wydaję mi się też, że gracze, którzy podejmują się wyzwań, że po śmierci, gra się kończy, mało kto rzuci się na tłum strażników uzbrojonych w karabiny plazmowe.
W elex'ie jeżeli mieliśmy niską oziębłość nie mogliśmy zabić hybrydy, mistrza albów i przesto w zakoniu gry okazywało się że mieliśmy wojnę ze wszystkimi.
Pamiętam, że zawsze robiąc postać w rpg starałem się żeby miała przydomek mroczna, ale nigdy nie bylem w stanie podejmować złych decyzji, wiecie zawsze wolałem saurona niż elfów, ale nie potrafiłem zabijać niewinnych ludzi.
Wysłałem swoich żołnierzy, generałów, naukowców, na śmierć. Sprowadziłem szarą maź. "Bawiłem się w Boga,,. Zamykałem całe planety w słoikach. Exterminowałem, niewoliłem. Stworzyłem pół-boga. Kocham Stellaris
Ostatnio po 47 godzinach przy kolejnym podejściu do Fallouta New Vegas przerwałem grę ponieważ miałem za zadanie (w głównym wątku) zniszczyć Bractwo Stali z którym się wcześniej zakumplowałem. Także tak, można mieć wyrzuty sumienia.
Zabrakło mi tutaj Fable, zarówno 1 jak i 3. Dlatego że UWAGA SPOILERY w 1 po zabiciu szept dostawalismy dodatkową kase od Jacka Rzexnika, po zabiciu siostry dostawaliśmy miecz aenów który miał co prawda takie same statystyki jak miecz który mogliśmy dostać kiedy nie zabijaliśmy siostry ale miał on nieco większy zasięg. Za to w zadaniu gdzie trzeba było ułożyć układankę gdzie ksieżyce oznaczały śmierć kogoś a słońce życie, znacznie prościej było zabić taką osobe układając księzyce. za to w 3 - okrutne decyzje i zdzieranie podatków jako król skutkowało większa kasą za pomcą której moglismy potem odpędzić siły "prawdziwego" zła
No i oczywiście zostaje jeszcze kwestia wysokości czynszu oraz cen w sklepach. W 3 części można było łatwo załatać dziury w skarbcu wynikające z dobrych decyzji poprzez konsekwentne zdzierstwo od początku gry :D
Myślę, że agresywna gra w strategie typu CoH, czy Civilization nie może zostać uznana za złą. Tak samo jak w świecie gry często występują elementy fantastyczne i zgadzamy się na nie, nie wpływają one negatywnie na immersję, tak samo w grze niektóre rzeczy są dobre, a niektóre złe. Jeśli zabicie tamtego tygrysa było opisane jako złe, ale opłacalne, to można je za takie uznać. Chociaż nie jest wcale gorsze niż zabicie jakiegoś innego tygrysa w jakiejś innej grze. Albo np. wilka w Gothiku, których zabija się masę i nikt nie ma z tego powodu wyrzutów sumienia.
Ja na przykład gdy prowadzę wojnę w grze Europa Universalis IV to lubię pozbyć się całej armii wroga, splądrować wszystkie jego prowincje (których nie dam rady wziąć dla siebie) i spalić w nich ziemię - co z tego że stracę czas i punkty do rozwoju państwa, ważne by wróg stracił wszystko. A co z wojskiem które stracę ja podczas wojny? Nic, śmierć tych tysięcy żołnierzy to tylko liczba ;) Kolejnym dobrym posunięciem jest (może i niehonorowe) zaatakowanie przeciwnika który aktualnie prowadzi wojnę gdzieś indziej. Trzeba korzystać z okazji - historia XX wieku uczy, że trudno jest wygrać wojnę walcząc na dwóch frontach XD Można też zerwać sojusz z wieloletnim przyjacielem i po paru latach go zaatakować. Często warto jest być złym :)
Tylko w grze. Potrafię odróżnić grę od rzeczywistości więc nie przeżywam strat w grach tak bardzo jak inni. To tylko piksele na ekranie. W sumie to nie ważne czy gra, czy rzeczywistość - jest na ekranie to nie robi na mnie wrażenia.
@The Arczi 1. Nigdzie nie napisałem, że jestem tyranem więc nie miałem gdzie sobie zaprzeczyć :D 2. Nie wiem czy moja druga wypowiedź była niezrozumiała ale powiem to tak: Straty w grze mnie nie interesują. Nie rozpaczam po nich tak jak inni gdyż to co jest na ekranie nie jest dla mnie straszne. 3. Mimo, że nie jestem tyranem to nie uważam tyranii za zły ustrój- w star. Grecji rządy tyrana były złotymi czasami ;)
Jeśli jakiś przedmiot jest w grze, to po to, aby gracz mógł go wziąć, więc biorę. Lubię grać złodziejami. Moje postacie mogą komuś pomóc niewymagając zapłaty, bo są takie dobre, a po chwili zabrać mu coś z kieszeni xD. Jeśli chodzi o coś, co wpływa źle na fabułę, to dopiero przy kolejnym przejściu gry, żeby zobaczyć, co się stanie.
Dało się romansować z Morrigan bez bycia bucem, wystarczyło tylko spędzić trochę czasu na dialogach w obozowisku itp. Dało się nawet zrobić z niej postać w miarę empatyczną pod koniec, jasne dalej by marudziła jakbyśmy zdejmowali kotki z drzew ale niczemu to nie przeszkadza.
Logika Dark Souls 3, nauczyłeś mnie czarów, sprzedałeś potrzebne itemy, to teraz cię zabije dla twojego stroju, bo i tak zaczynam ng+, poza tym w środku fabuły -kto nie chce free lvla, gdzie notmalnie musisz za lvl płacić i to drogo no i do tego jeśli będziesz złym to nic nie tracisz poza wyglądem a dostajesz całkiem sporo użytecznych itemów jak np. Ostrze moriona, niezbędne do oneshotów
Chcąc uzurpować płomień, nie jesteś tym złym, bardziej dobrym (choć też trochę złym) :) Btw. Mówimy stop moralności, kiedy chodzi o build :P Często Solaire zabijam dla jego zbroi
W grze Infamous i Infamous 2 na ps3 (nie wiem czy wyszła też w innych wersjach) jak sama nazwa wskazuje też bardziej opłacało się być złym. Szybciej przechodziło się grę, nie musieliśmy się martwić o cywili i power up'y były wg mnie lepsze.
zbaitowany na Pana Kacpra w miniaturce
jak małe kotki na warkoczyki
Ale pan Kacper jest w filmie :)
Tak się spodziewałem że Kacper podjąłby ciekawszy temat...
Same
Łysy baiciarz
Bait na Kacpra z miniaturki :/
Dokładnie :/ Co za chuje
1:00
Też się dałem złapać :/
Jordana nie da się oglądać, też włączyłem dla Kacpra :/
@@adriankonsalik1038 Czyli jak widać opłaca się być złym :D
Kacper na miniaturce, wyczuwam dużo wyświetleń :D
Xxdddd a jordan prowadzi hahaha xd rozwala mnie to
Pewnie chcą sprawdzić który prowadzący ściąga najwięcej wyświetleń. Kacper na miniaturce. Z kolei typowo jordanowy tytuł filmu
clicbait.... Tu jest Jordan....
Like za puentę na miniaturce.
Osz Ty w życiu, pierwszy raz w historii internetu zebrałem tyle like'ow! Może parę slow ode mnie:
Przystępując do pisania niniejszego komentarza, chciałem nakreślić portret Kacpra, jego dwudziestu najważniejszych lat życia pokazać, jak żył i tworzył w tej wyjątkowej epoce memów. Postanowiłem wyjść poza tradycyjne przedstawienia Kacpra jako "zagadki", "szaleńca" czy "diabolicznego geniusza", i jego towarzyszy jako "ludzi bez biografii", posępnych wąsatych pochlebców na czarno-białych fotografiach.
Za pomoc w tym przedsięwzięciu jestem ogromnie wdzięczny wielu ludziom, od Moskwy i Sankt Petersburga do Krakowa, od Tbilisi do Buenos Aires i Rostowa nad Donem. Dziękuję całej ekipie która była zaangażowana w powstanie tego komentarza, bez was bym nie dal rady. Razem tworzymy historię!!
Ale sie dałem.
Myślałem że to film Kacpra
Łysy spryciarz
W stellaris można robić czystki całych gatunków i przerabiać je na energię. To dopiero wyrzuty sumienia
serio? tak btw. fajna gra?
Jeżeli lubisz klimaty science fiction to polecam.
DLC Synthetic Dawn robi swoje. Osobiście planuję na święta dokupić Apocalypse, aby siać jeszcze większe zniszczenie :)
osobiście gram robaczkami i zwykle inne rasy są bardzo smacznym i dobrym źródłem żywności XD
@@Aureus2011 statki niszczące planety robią swoje
Jak przechodziłem Wiedźmina 3 i byłem w Velen na początku gry to mój Geralt klepał taką biedę, że nie było go stać nawet na jedzenie więc polowałem na bandytów, odcinałem im głowy, wypruwałem flaki tylko po to, żeby ukraść im kanapkę z kurczakiem. Piękne wspomnienia :D
1:47 TV Gry się sprzedało! Reklamują teraz jakieś płatki :D
Nie pisze gdzieś, że "product placement" w nagraniu?
@@nicholas5129 To był żart młotku!
@@goldmanplay8690 No ba, jakbym nie wiedział :D
XDD
@@Xson669 Smak ma gówniany ale je się żeby przeżyć :D
Śmierć jednostki to tragedia - milion zabitych to tylko statystyka -- Józef Stalin
Raczej nie
Alea iacta est - Gajusz Juliusz Cezar... A nie, bez związku ... Chociaż może?
Gebels nie Stalin
Gaunter o'dim może był zły ale za to dobrze płacił
Taa siodło za zabicie człowieka który postanowił się poprawić i chciał dać ci zajebisty miecz :D
@@loggar1518 ja wziąłem to siodło i nie narzekam xD
Można przecież najpierw zdobyć siodło, a w NG+ miecz ;)
@@ander6375 jakoś nie lubię ng+ w wiedźminie. Jak chcę zacząć nową grę to zaczynam całkowicie od nowa ;)
@@wiktor3727 jak tam chcesz ;)
Bait na Kacpra widzę że ktoś tu widzi preferencje ludzi.
chociaż można było się domyślić, bo tytuł nie brzmi jak film Mądrego, powinien brzmieć "czy granie złym się opłaca?"
W grach star wars kotor bycie po ciemnej stronie mocy daje naprawde potężne moce, zawsze podobala mi sie reakcja towarzyszy na nasze zachowanie
Muszę stanąć w obronie fallouta, po pierwsze wyrżnięcie gangu wcale nie jest złe, przynajmniej ma się świadomość, że nie nabroją w przyszłości, gdybym znał oba wybory i tak bym ich wybił bez ceregieli. Wiele jednak walk było takich, że niemal nie dało się ich wygrać (zwłaszcza na niskich poziomach), nagrodami za wiele z nich była ledwie garść złomu, który nie dorównywał wartości użytych stimpacków, i użytej amunicji, a w falloucie amunicja nie leży wszędzie jak w większości gierek. Byłem tym dobrym gościem (jednak troche bezlitosnym, bo bez skrupułów wykorzystywałem wrogów), praktycznie zawsze miałem amunicje, której potrzebowałem. Zabijanie i przemoc były korzystne, ale tylko do momentu, w którym nie zniszczyłeś sobie dobrego questa z atrakcyjną nagrodą, albo nie weszli Ci na plecy łowcy nagród i miałeś przekichane. Poza tym cały fallout był naszpikowany wyborami. Moralnyni i innymi. Bycie dobrym było opłacalne, ale nie w tak oczywisty i natychmiastowy sposób jak bycie złym. ;p
W sposób oczywisty w grze Need For Speed Most Wanted (tej z 2005 roku oczywiście, nowszą odsłonę o tej nazwie przemilczę) musieliśmy być źli - łamać prawo, niszczyć mienie, taranować radiowozy itd., żeby w ogóle przejść fabułę.
Podobnie w grach Tony Hakw's Pro Skater - w 2-ce rozwaliliśmy dzwonki szkolne oraz hydranty, przewracaliśmy lampę, usuwaliśmy wodę z fontanny, czy zrywając instalację elektryczną powodowaliśmy otwarcie nowego terenu zwalając słup wysokiego napięcia na siatkę ogrodzeniową. A to tylko kilka przykładów, z jednej z odsłon - kolejna część to kradzież siekiery z budowy, uwolnienie przymarzniętego do słupa człowieka urywając mu język, utopienie innego. spuszczenie wody z basenu, odłączenie łodzi ratunkowej, przemyt biletów przez bramki na lotnisku, czy najbardziej spektakularna akcja w postaci zwalenia wielkiego kotła w odlewni.
Niemniej te przykłady to nie był wybór bycia złym - to wymuszone gameplayowo zachowanie.
Spoko formuła, że materiał nie-wywiadowy prowadzi parę osób, interesująco wyszło.
>Widzisz tytuł "6 gier, w których opłacało się być złym"
>Usuwasz z powiadomień na telefonie myśląc "To na pewno nie film Kacpra"
>Wchodzisz wieczorem na PC i na youtube widzisz ten sam film z Kacprem na miniaturce
>"wybacz mi Kacprze że w ciebie zwątpiłem"
>Odpalasz film i zaczyna mówić Jordan
>"They had us in the first half, not gonna lie"
Pan mądry na miniaturkę - Jej! głos Jordana :( meh.. Pojawia się Pan Mądry! Jeej!.. Jordan, ehh :
Mount and Blade Warband - bez plądrowania to się jest skazany na pykanie na starcie 3 do handlu i wożenia po całej krainie śmieci z miast.
Spore - podbój planet macierzystych wrogów konwencjonalną bronią jest niewykonywalny, ale można spalić planetę do tieru 2, odlecieć, odbić 2 śmieszne miasta i zrobić tier 3 od nowa. Ile to już gatunków wymarło przez moje praktyki :D
Gothic 3 - żeby zarobić na pancerz paladyna trzeba było niszczyć całe cywilizacje na pancerzu buntowników (lub gońca leśnego jeśli graliśmy na quest packu 4)
Warframe - dla zrobienia porządnego MR trzeba użyć wszystkich zabronionych i nikczemnych broni, jakie wymyśliła ludzkość i wymyśli w przyszłości. Nie ma jedynie wyrzutni bomb wodorowych :D
To nie ten mondry tylko ten co lubi kreskowane dziewczynki! Uciekajcie! Uciekajcie!
To jest piękne!!!
E tam ja kiedyś w hoi4 wymordowałem jakieś 40 mln ludzi i jakoś nie czuję się z tym źle
Jak to mówiła pewna historyczna osoba "Śmierć jednej osoby to tragedia, śmierć miliona to statystyka"
Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale zawsze odczuwam satysfakcję grając złymi postaciami, gdy jest możliwość wybrania ''tego złego'' to z chęcią to robię. Zostawiając za sobą śmierć i zniszczenie czuję taką nieopisaną epickość :D Wszędzie wygrywające dobro stało się już dla mnie po prostu nudne. Najlepsze było zakończenie pierwszego Kotora po ciemnej stronie, aww
Tylko ty tak masz xD
Oj nie tylko
Khem khem trevor w gta i moja rządza zabijania :D
@@patryq8080
Nie, nie tylko on. Granie świątobliwymi rycerzykami w białych zbrojach, którzy lecą wszystkim po drodze na pomoc i z radością oddają wszystko co mają jest cholernie nudne.
@@_Seru_ chodziło mi bardziej o to że w grach typu Wiedźmin 3 i TES V wybieram dobre opcje dialogowe i staram się zrobić dobre zakończenia . Pozdrawiam :)
Nie zapominajmy o Two Worlds, gdzie największe bogactwa zdobywało się okradając mieszkania NPC'tów, po czym przekupywało się strażników za marne grosze i leciało do kupca :D
Fajne zdjęcie ;)
Chętnie zagrał bym w rpga gdzie zamiast ratować świat to go niszczymy.
Polecam wiec zagrac w tyrrany, zaczynasz gre jako zly i z czasem mozesz sie robic jeszcze bardziej zly i walczyc o dominacje nad swiatem. Swoja droga mozna tam tez grac dobrym i walczyc o wolnosc ale jest to tak dziwna i nie naturalna sciezka ze gdybym o niej nie przeczytal to bym jej nawet nie zauwazyl xd
Chodzi ci o Tyranny ? Bo Tyrrany nie znalazłem ale dzięki, może jak ogram trochę zaległości to zobacze.
Po części dark souls 3 są 3 zakończenia, zwykłem dobre płomień dalej się pali, 2 płomień gaśnie, nastaje era mroku ale gdzieś tam są płomyki, 3 do którego aby odblokować musisz zrobić kilka rzeczy (dostajesz 5darmowych lvli) przebić twarz mieczo-krzyżem w ceremoni zaślubin, i przdtem zabić czarodzieja orbecka, zostajesz władcą londoru i pustych, chyba też władcą ciemności, to było moje pierwsze zakończenie, szkoda że grałem offline i nie dostałem osiągnięcia
@@piotrgajewski4715 Akurat zostanie władcą ciemności jest tan dobrym zakończeniem i nie dlatego że jest on złym, a dla tego że całość jest skrajnie ambiwalentna.
@@piotrgajewski4715 Zakończenia mają swoje zalety i wady, jeżeli wybierzesz zakończenie "Uzurpacja Płomienia", to świat zostaje wyzwolony z cyklu ognia i mroku, ale pozostawia mrok, który jest ludzki tzn. pyszny i chciwy. Natomiast pozostałe dwa zakończenia nie kończą cyklu, a to niezgodne z naturą, dlatego mrok stopniowo niszczy powstałe królestwo
Brakuje mi trochę Tyranny gdzie granie tym złym nie było tylko opcją najbardziej opłacalną, ale i domyślną.
Fable: the lost chapters - kradzież oraz drobne rozboje pomagały nam na początku gry wzbogacić się oraz zdobyć doświadczenie i cenne przedmioty. Szał (zaklęcie, które znacznie zwiększało siłę w walce) można było ulepszyć na max jedynie będąc złym, na najwyższym poziomie tego zaklęcia gołymi pięściami byliśmy w stanie dekapitować niektórych przeciwników. W późniejszej rozgrywce natomiast świetnie się bawiłem dewastując napotkane miasta oraz wsie, a następnie wykupując posiadłości, zdobywałem stały przychód z wynajmu. Warto także wspomnieć o zysku z domu uciech oraz świątyni skorma.
Pamiętam jak w Fable poświęciłem siostrę za miecz, okazało sie że przy pierwszych demonicznych drzwiach znalazłem lepszy xd
Ja pamiętam że w grze The Suffering: Prison is Hell wykonując decyzję "Złe" np. Mogliśmy zabić kogoś i w tedy Zdobywamy innego Demona w Jakiegoś się Zmieniamy czym "Czerwienszy" on był tym coraz bardziej Mocniejszy. I to działało w dwie strony ponieważ robiąc "Dobre" rzeczy zdobywaliśmy Dobrego Demona który był słabszy od tego złego Ale mieliśmy czyściutkie serduszko. ;D
Kolejny plus bym sobie zainstalował dzięx.
Heroes 5 , nigdy nie dawało się uciec neutralnym jednostką , bo i tak było się tak potężnym , że pokonywało się je bez żadnych strat , tak zawsze kilka xp wpadało za darmo , a jeden poziom więcej od przeciwnika pod koniec rozgrywki wiele znaczył.
Bardzo ciekawe jest to o czym mówił Kacper, ale wydaje mi się, że jest pewna różnica w postrzeganiu tych postaci (niewolnik w CIC IV vs. postać w RPG-u). Przede wszystkim imię. Jak gram a ACO to przyjmuję każdego questa, bo moja postać musi być pomocna, dobra, ale gdy gram w CIV V jakoś nie martwię się tak bardzo o moje jednostki w trakcie wojny. Dlaczego? Bo nie mają imienia. Ale, czuję wyrzuty sumienia, jeżeli atakuję w CIV jakąś cywilizację, widzę wtedy, że wypowiadam wojnę konkretnie np. Oktawianowi Augustowi. Z walki między oddziałami staje się to osobistym atakiem w konkretną personę. Wydaje mi się, że kierowanie postaciami bez imion odbiera im ten kluczowy element człowieczeństwa, który sprawia, że czujemy pewną empatię do tej postaci
Kiedy cała ekipa jest na tyle świadoma, który prowadzący jest najlepszy, że dają go w miniaturce, zeby przyciągnąć widzów
W original sin nigdy nie kradłem i grę ukończyłem. Zresztą jest jedno takie miejsce w arx:
-Does thou steal?
-I never steal.
-You are pure.
Gdyby cholerna statua nie oczekiwała, że przez całą grę nikogo nie zabiję, to dostałbym anielskie skrzydła, bo wszystkie inne testy miałbym spełnione.
W SW:KOTOR była jedna zła decyzja, którą aż grzech nie wykorzystać, jeśli bierzemy pod uwagę czysto-gameplay'owe, a nie roleplay'owe podejście. Mianowicie podjęcie złego wyboru na końcu manaan'u skutkowało również wzrostem cen zakupu/sprzedaży medykamentów w całej galaktyce, dzięki czemu w mgnieniu oka mogliśmy potroić ilość posiadanych kredytów. Ban na planetę, który jest formą ukarania nic nie zmienia, bo po wykonaniu wszystkich questów pobocznych, właściwie nie ma potrzeby już na nią wracać, a za zarobione w ten sposób kilkanaście/dziesiąt tysięcy kredytów można nawet elegancko wyposażyć kompanów w najlepszy sprzęt od sprzedawcy na yavin'ie.
O nie, telewizja gry się połapała, że Kacper lepiej się klika, nadchodzi era clickbaitu
Wow, film z Kacprem wrzucony nie o 3 w nocy!
pamiętam zrzucenie głowic termojądrowych na madryt bo izabela ciągle mnie cisnęła o surowce luksusowe mając dwa nierozbudowane pola z wielorybami. tyle wspaniałych wspomnień...
A ja po miniaturce myślałem, że ten film będzie o tym, jak w pogoni za zarobkiem twórcy gier przestają robić rzeczy, które podobają się fanom.
W Fable zaraz po ukończeniu szkolenia w gildii bohaterów można pójść do Świątyni Skorma, poświęcić paru nic nie znaczących NPCów i otrzymać napotężniejszy łuk w grze, który sprawia, że gra przechodzi się sama.
W Dungeon Keeper opłacało się być złym :)
Wiedzieli kogo dać na miniaturkę :')
Ciekawe przykłady, może poza ostatnim, w DAO generalnie najlepiej było pozostawać w szarej strefie moralności, czasem kierować się chęcią zysku, czasem zrobić coś szlachetnego dla idei, a potem przegadać, udobruchać towarzyszy, że nasze decyzje są słuszne. Trzeba z nimi gadać sporo w obozie przed wyruszaniem w misje, aby byli bardziej przychylni do naszego zdania.
Twoja rozkmina sprowadza się do tego co powiedział kiedyś bodajże Stalin:
''śmierć jednego człowieka to tragedia, śmierć milionów to statystyka''
Fajna pod tym względem jest seria gier beholder. W grze trzeba ciągle lawirować czy podjąć decyzje, które wymusza na nas totalitarna władza, bądź pomóc w jakiś sposób mieszkańcom budynku, który zarządzamy albo kosztem innych osób zapewnić lepszy byt sobie i swojej rodzinie. Wszystko sprowadza się do ciągłego szpiegowania wszystkich mieszkańców, aby mieć na nich brudy, które wykorzystujemy do własnych celów przykładowo władza chce pozbyć się osoby x więc jak znajdziesz na nią coś nielegalnego to zgłoś na nią donos, a w zamian ty będziesz mieć jakąś korzyść i utrzymasz swoje stanowisko.
1.Miniatura z Kacprem - wchodzę ale niepewnie, bo tytuł coś nie taki mądry.
2. Głos Jordana... przewijam.
3. Jest Kacper... coś tu nie gra, przewijam.
4. Znowu Jordan. Czas 4:15 - do zobaczenia innym razem...
Dziwne, że Bioshock nie znalazł się w materiale :P
Bo jest tani..
Jordan: Kacper, no weź, zróbmy coś razem bo za chwilę przestaną mnie oglądaćKacper: Sam się z tobą nie pokażę
W Mount & Blade opłacało się być złym w opór od samego początku wybierając sobie jedną z krain, która przez następne godziny rozgrywki będzie przez nas miała plądrowane wioski i nawet sumienie będzie zagłuszane przez ten przypływ złota i skarbów 🙃
8:58 Podoba mi się tapeta pulpitu pasujaca do tematu filmu, fajny smaczek. ;)
Jak to mawiał mój wujek: "Smierć jednego człowieka to tragedia, śmierć miliona- statystyka"
Lubię takie początki w waszych filmach
Bo jest coś takiego jak moralność pilota. Jak ktoś bombarduje wroga to nie widzi z perspektywy przechodnia skutku ataku. W przeciwieńswtwie do piechura. Co też nie znaczy że operator drona nie ma PTSD, ale jednak łatwiej zabić wroga z nieba niż widzieć jego/jej przerażoną twarz na własne oczy.
-A to tego już nie było?
-Nie no było, ale tylko 2 razy i trochę inny był tytuł, więc może być
Nie no szanuje za tego mądrego
Nie ma czegoś takiego, jak dobro i zło, jest tylko władza i potęga... I mnóstwo ludzi zbyt słabych, by osiągnąć władzę i potęgę...
Z tego co pamiętam, to nie było problemu, ze zbajerowaniem Morrigan i utrzymanie w ryzach drużyny jak najbardziej dobrą postacią. Nawet dochodziło do zazdrości chyba Leliany.
Kacper na miniaturce to +10 do oglądalności
Jordan odnośnie Vampyra i ssania NPC to głównym skutkiem takiego postępowania jest złe zakończenie, jeżeli wypijemy choćby jedną osobę automatycznie blokujemy sobie dobre zakończenia.
Zależy jeszcze jak ta osoba jest ważna konsekwencje mogą być znikome (tylko zle zakończenia) albo poważniejsze (duży spadek kondycji dzielnicy, chociaż dzielnica automatycznie przez to nie upadnie, zablokowanie dojścia do legendarnego miecza oraz czasem i nieudane zadania poboczne)
W sumie to każda gra w której za pobicie NPC dostaje się jakieś punkty doświadczenia, np. Gothic. Okej, służysz Innosowi i pokonałeś orków, Śniącego oraz smoki, ale przy tym nie ma mieszkańca którego byś nie pobił w ciemnym zaułku żeby go ograbić i sprzedać jego przedmioty.
Jak dla mnie patrząc na gry RPG takich jak większość przedstawiliście, ale nie można zapomnieć też o innych grach w których bardziej było nam szkoda innego gracza np. DayZ jest taką grą, bo jednak w DayZ trzeba czasami podjąć trudne wybory czy być bandytą czy znowóż "Aniołem Stróżem" tamtejszej grupy graczy na serwerze.
Czasami zabice gracza bolało nas dla tego że wiedzieliśmy że np. dobieganie do tego miejsca trwa długo albo zbieranie dobrego loot'u
Pamiętam jak w twd zepchnąłem typa bo bał się skoczyć i sobie nogę rozwalił a potem miałem wyrzuty przez następne kilka dni :c
Ja pamiętam jak przy drugim podejściu do skyrima zabiłem parthurnaxa i po rozmowie z Argeinem miałem wyrzuty do końca dnia, mimo że to było drugie podejście i chciałem sprawdzić inne decyzje niż przy pierwszym.
A nie masz wyrzutów że grasz Yasuo?
Nie gram nim
To czemu masz go na Avatarze?
Kiedyś ustawiłem i tak zostało
Ten zawód gdy widzisz Kacpra na miniaturce, a słyszysz głos Jordana
1:54. Ta reklama lubely
Robiłem takie coś w Neverwinter Night-wielu przeciwników się tam poddawało i prosiło o darowanie życia, ale potem można wcisnąć pauzę i szybko taką postać zatakować.
Nie wiem jak innym, ale mi zawsze udawało się mieć pełen romans z Morrigan i utrzymać dobre relacje z resztą drużyny w Dragon Age: Origins. Dla chcącego nic trudnego!
Cicho teraz, bo dzieci na dole uczą się liczyć. Fajny odcinek, jak zwykle. Ja też tak miałem kiedyś w SWTOR, jak byłem Jedi i szedłem w ciemną stronę, potem se pomyślałem "Cholera, zabiłem" faktycznie wyrzuty sumienia są.
Nawet go nie obejrzałeś
@@mateusz690 starczyło kilka minut, poza tym oni mają zawsze fajne filmy :) i tak obejrze cały
Napisałeś komentarz zanim zacząłeś oglądać
@@mateusz690 to skąd sie wziął komentarz o wyrzutach sumienia? Zresztą kurde gościu weź sie odczep
w mass effect opłacało się być złym, bo jak byłeś wystarczająco zły, to mogłeś uspokoić wrexa i nie musiałeś go zabijać
W Gothicu na początku gry wchodziłem na pień niedaleko wejścia do Obozu na bagnie i zabijałem Strażników z łuku, żeby zdobyć Miecz Nadzorcy, zero konsekwencji, czysty profit, a jednak w serduszku coś swędziało :D
Dobra to rzucam pomysł na kolejny film: Dlaczego graczom ciężko utożsamić się z złymi bohaterami gier ?
Od siebie bym dodał Fable. Kradzież, najlepszy łuk, mniej latania i męczenia się z fabułą i potężne zaklęcie to domena złego.
Wypowiem się na temat Fallouta, chociaż to się pewnie tyczy innych gier tak samo. Fallout to gra role-playing, czyli wczuwania się w role. Wspomniane ‘agresywne’ rozwiązanie to jest takie, gdzie trzeba wczytywać grę 5 razy na walkę, tak więc, w pewnym sensie, zwyczajne oszukiwanie - nie osądzam, każdy gra jak lubi. (Jaki boss jest w stanie przezwyciężyć wszechpotężne save-load?) Osobiście, gdy gram w gry jak omawiany Fallout, potrafię się wczuć w bandziora, który będzie wykonywał zabójstwa na zlecenie za pieniądze i to może być opłacalne. Natomiast bez podejścia, żeby nadużywać metody save-load nie pójdę wymordować bazy wojskowej tylko dlatego, że mają fajne spluwy, bo zginę przy tym 20 razy a to moim zdaniem przeczy idei wczuwania się w role. Natomiast kiedy moja postać jest już u progu swojej wędrówki i powiedzmy, że jest w stanie pokonać wszystkich strażników bez wczytywania gry, to jakby mija się z celem, bo już tego nie potrzebuję, to znaczy, że pewnie mam już dużo lepszą broń niż oni. Wydaję mi się też, że gracze, którzy podejmują się wyzwań, że po śmierci, gra się kończy, mało kto rzuci się na tłum strażników uzbrojonych w karabiny plazmowe.
UNDERTALE tu się wraca do tego filmu.
Kacper najwięcej wnosi na kanał. Dzięki.
>wchodzisz
>Jordan zamiast Kacpra
*P L O T T W I S T*
>wyskakuje Kacper
*P L O T T W I S T T W I S T*
W elex'ie jeżeli mieliśmy niską oziębłość nie mogliśmy zabić hybrydy, mistrza albów i przesto w zakoniu gry okazywało się że mieliśmy wojnę ze wszystkimi.
To uczucie kiedy wiesz, ze gdybyś ustawił swoją twarz to nikt by nie wszedł, więc okłamujesz ludzi i wstawiasz twarz kolegi z redakcji XDD
Pamiętam, że zawsze robiąc postać w rpg starałem się żeby miała przydomek mroczna, ale nigdy nie bylem w stanie podejmować złych decyzji, wiecie zawsze wolałem saurona niż elfów, ale nie potrafiłem zabijać niewinnych ludzi.
Wysłałem swoich żołnierzy, generałów, naukowców, na śmierć. Sprowadziłem szarą maź. "Bawiłem się w Boga,,. Zamykałem całe planety w słoikach. Exterminowałem, niewoliłem. Stworzyłem pół-boga.
Kocham Stellaris
DOS2 ma ta ciekawą właściwość że w grze nie ma postaci całkiem dobrych, nawet nie przeważnie dobrych, a mimo wszystko ma być to opowieść o bohaterach.
>gry które pozwalały nam wybierać między dobrem a złem
>wplywaly na nasze odczucia i wyrzuty sumienia
>brak undertale
Tvgry, excuseme what the f**k?
Ostatni Thronebreaker taki był. Polecam!
W Starcrafcie i Warcrafcie gracz jest zmuszony do robienia ludobójstwa i innych złych rzeczy, a zabijanie niewinnych NPC jest nagradzane znajdźkami
Ostatnio po 47 godzinach przy kolejnym podejściu do Fallouta New Vegas przerwałem grę ponieważ miałem za zadanie (w głównym wątku) zniszczyć Bractwo Stali z którym się wcześniej zakumplowałem. Także tak, można mieć wyrzuty sumienia.
Zabrakło mi tutaj Fable, zarówno 1 jak i 3.
Dlatego że UWAGA SPOILERY
w 1 po zabiciu szept dostawalismy dodatkową kase od Jacka Rzexnika, po zabiciu siostry dostawaliśmy miecz aenów który miał co prawda takie same statystyki jak miecz który mogliśmy dostać kiedy nie zabijaliśmy siostry ale miał on nieco większy zasięg.
Za to w zadaniu gdzie trzeba było ułożyć układankę gdzie ksieżyce oznaczały śmierć kogoś a słońce życie, znacznie prościej było zabić taką osobe układając księzyce.
za to w 3 - okrutne decyzje i zdzieranie podatków jako król skutkowało większa kasą za pomcą której moglismy potem odpędzić siły "prawdziwego" zła
Poza tym w 1 części dzięki składaniu ofiar z ludzi w świątyni mogliśmy zdobyć jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy, nie pamiętam) łuków w grze.
No i oczywiście zostaje jeszcze kwestia wysokości czynszu oraz cen w sklepach. W 3 części można było łatwo załatać dziury w skarbcu wynikające z dobrych decyzji poprzez konsekwentne zdzierstwo od początku gry :D
@@patrykklimczak5896 albo po prostu stanie w grze i czekanie, aż kasa sama spłynie :)
Myślę, że agresywna gra w strategie typu CoH, czy Civilization nie może zostać uznana za złą. Tak samo jak w świecie gry często występują elementy fantastyczne i zgadzamy się na nie, nie wpływają one negatywnie na immersję, tak samo w grze niektóre rzeczy są dobre, a niektóre złe. Jeśli zabicie tamtego tygrysa było opisane jako złe, ale opłacalne, to można je za takie uznać. Chociaż nie jest wcale gorsze niż zabicie jakiegoś innego tygrysa w jakiejś innej grze. Albo np. wilka w Gothiku, których zabija się masę i nikt nie ma z tego powodu wyrzutów sumienia.
Dawajcie drugą część bo Bully'ego brakuje ;-)
A myślałem że to będzie pożądny materiał pełen Kacpra.
Zmieniliście ostatnio kamerę na pełną klatkę? Bo jakoś tak lepiej wizualnie to wygląda
Ja na przykład gdy prowadzę wojnę w grze Europa Universalis IV to lubię pozbyć się całej armii wroga, splądrować wszystkie jego prowincje (których nie dam rady wziąć dla siebie) i spalić w nich ziemię - co z tego że stracę czas i punkty do rozwoju państwa, ważne by wróg stracił wszystko. A co z wojskiem które stracę ja podczas wojny? Nic, śmierć tych tysięcy żołnierzy to tylko liczba ;)
Kolejnym dobrym posunięciem jest (może i niehonorowe) zaatakowanie przeciwnika który aktualnie prowadzi wojnę gdzieś indziej. Trzeba korzystać z okazji - historia XX wieku uczy, że trudno jest wygrać wojnę walcząc na dwóch frontach XD
Można też zerwać sojusz z wieloletnim przyjacielem i po paru latach go zaatakować.
Często warto jest być złym :)
W Crusader Kings II zabójstwa to normalna część polityki
"Jedna śmierć to tragedia, milion - to statystyka."
Gdy umiera twój boski władca vs gdy ginie połowa populacji kraju podczas wojny.
Tylko w grze. Potrafię odróżnić grę od rzeczywistości więc nie przeżywam strat w grach tak bardzo jak inni. To tylko piksele na ekranie. W sumie to nie ważne czy gra, czy rzeczywistość - jest na ekranie to nie robi na mnie wrażenia.
@@aleksanderszczepanik2597 Troche sam sobe zaprzeczyłeś Panie Tyran :v
@The Arczi
1. Nigdzie nie napisałem, że jestem tyranem więc nie miałem gdzie sobie zaprzeczyć :D
2. Nie wiem czy moja druga wypowiedź była niezrozumiała ale powiem to tak: Straty w grze mnie nie interesują. Nie rozpaczam po nich tak jak inni gdyż to co jest na ekranie nie jest dla mnie straszne.
3. Mimo, że nie jestem tyranem to nie uważam tyranii za zły ustrój- w star. Grecji rządy tyrana były złotymi czasami ;)
Jeśli jakiś przedmiot jest w grze, to po to, aby gracz mógł go wziąć, więc biorę. Lubię grać złodziejami. Moje postacie mogą komuś pomóc niewymagając zapłaty, bo są takie dobre, a po chwili zabrać mu coś z kieszeni xD. Jeśli chodzi o coś, co wpływa źle na fabułę, to dopiero przy kolejnym przejściu gry, żeby zobaczyć, co się stanie.
Do tematyki pasuje hard west tam nakczęściej jesteśmy nagradzani za zło a karani za dobro
Nawiązując do gier rts. Śmierć jednej osoby to tragedia, śmierć tysiąca osób to statystyka.
Wybierz płatki, wspieraj reklamy xD
Dało się romansować z Morrigan bez bycia bucem, wystarczyło tylko spędzić trochę czasu na dialogach w obozowisku itp. Dało się nawet zrobić z niej postać w miarę empatyczną pod koniec, jasne dalej by marudziła jakbyśmy zdejmowali kotki z drzew ale niczemu to nie przeszkadza.
Solaire, kumplu chce twoją zbrojkę.
Logika Dark Souls 3, nauczyłeś mnie czarów, sprzedałeś potrzebne itemy, to teraz cię zabije dla twojego stroju, bo i tak zaczynam ng+, poza tym w środku fabuły -kto nie chce free lvla, gdzie notmalnie musisz za lvl płacić i to drogo no i do tego jeśli będziesz złym to nic nie tracisz poza wyglądem a dostajesz całkiem sporo użytecznych itemów jak np. Ostrze moriona, niezbędne do oneshotów
Chcąc uzurpować płomień, nie jesteś tym złym, bardziej dobrym (choć też trochę złym) :) Btw. Mówimy stop moralności, kiedy chodzi o build :P Często Solaire zabijam dla jego zbroi
ale clickbait!
Tak samo jest w życiu.
Jeżeli jesteś osobą uczuciową i posiadasz sumienie, to na pewno będziesz nikim. :(
W Two Worlds można było prawie bez ograniczeń kraść wszystko i tak najszybciej się wzbogacić
To praktycznie w każdym RPG.
W grze Infamous i Infamous 2 na ps3 (nie wiem czy wyszła też w innych wersjach) jak sama nazwa wskazuje też bardziej opłacało się być złym. Szybciej przechodziło się grę, nie musieliśmy się martwić o cywili i power up'y były wg mnie lepsze.
Kacper na miniaturce, wchodzę, a tam Jordan prankster
Brakuję mi tu trochę Infamous 2. Zła wersja głównej postaci była dużo bardziej fun to play, i wydaje mi się że mocniejsza
Mount and Balde, gnębienie wieśniaków, rabowanie karawan, plądrowanie wiosek i porywanie lordów. :)
Jak zobaczyłem DO:Origins, to od razu wyłączyłem film, bo nigdy nie przechodziłem ale właśnie się zabierałem za nią.