🤜 Strava: www.strava.com/athletes/4094495 🤜 KUP PRZEWODNIK po trasach Calpe: shop.bikeshow.cc/produkt/calpe-z-bikeshow-przewodnik/ 🤜 SUBSKRYBUJ Bikeshow - tak pomagasz rozwijać ten projekt: www.youtube.com/@bikeshowcc?sub_confirmation=1 🤜 Więcej akcji na Instagramie ->>> instagram.com/bikeshow.cc/
Miałem sytuację w drugą stronę. Mijam jakaś ustawkę, bo jechali wolniej, wiadomo w grupie może ktoś odstawać formą. Witam się, żartuję, mówię że ich minę, ogólnie luz i jest miło. Mijam czoło i widzę że "konie" mają ewidentną spinę mimo mojego pozytywnego podejścia. Za chwilę mnie gonią rozrywając peleton, cześć słabszych zawodników odpada przy podjeździe i się zatrzymuje. Konie mnie radośnie mijają a reszta ich grupy gdzieś się za nami telepie niektórzy w stanie przedzawałowy... Odbiłem na krzyżówce bo było to żenujące.
99,99% czasu jeżdżę solo albo z żoną. Grup, ustawek unikam. Nie lubię też jak mi ktoś siada na koło. Nie pogonię, ale nie czuję się z tym super komfortowo. Nie wiem kto za mną jedzie, jakie są jego umiejętności etc. Moja technika jazdy też nie jest jakoś super. No BHP ogólnie :D 2. Idąc na rower chcę wychillować, nie chcę myśleć: pokaż dziurę bo ktoś z tyłu koło rozwali, trzymaj równą kadencję, nie podnoś dupy, nie szarp. No wali mnie to. Trochę mnie zdziwiła tamta konwersacja. Jedzie sobie ekipa w znanym gronie, a tu podłącza się człowiek którego nie znają, nie wiedzą czego można się spodziewać, czy ma sprawny rower, etc. Dla mnie dziwne, trochę niebezpieczne. No ale ja się nie znam :D
Miałem doczynienia kiedyś z ustawkami topowych amatorów(sam mogę się uznać za dosyć niezłego amatora),średnie 100 km- 37/38 km/h,ale jechało się,jak po sznurku,sygnalizacja,wzajemne zrozumienie itp. Ostatnio poszedłem na ustawkę słabych amatorów,to był to dramat-jazda we 3,4 w rzędzie,gibanie się między pozycjami,brak mocy niektórych,odstawanie na prostych, pod góre,ale jednocześnie stwarzanie niebezpiecznych sytuacji zjeżdzając-zamiast w szeregu to wyprzedzanie z lewej i prawej.Ogólnie jazda solo lub z najbliższymi znajomymi jest najbezpieczniejsza i najfajniejsza.
"najbliższymi znajomymi jest najbezpieczniejsza i najfajniejsza." W punkt. Niestety z niektórych komentarzy wynika że jazda ze znajomymi szybko może się przerodzić w jazdę z randomami bo "droga publiczna i co mi zrobisz".
ja mam w dupie pokazywanie komus dziur itd jak sie podlacza na dziko i nawet nie zagada. czasem zdarza sie jak robie trening, ze ktos draftuje na kole i sobie podbija srednia xD nie mialbym problemu z pociagnieciem, i tak musze zrobic trening na watach, wiec niech korzysta, lecz ani czesc ani spierdalaj.
Zasadniczo się zgadzam, z dwiema uwagami: - są takie miejsca, gdzie kolarzy jeździ dużo - dajmy na to Gassy - i tam siłą rzeczy tworzą się czasem spontaniczne sytuacje, które nie wymagają pytania czy wyjaśniania - swoje PR-ki poprawiłem tam kiedyś, bo najpierw ktoś mi wsiadł na koło, a potem to ja się za nim pociągnąłem. Słowa nie zamieniliśmy, ale sprawa była czysta :) Choć sam staram się w takich sytuacjach przynajmniej na koniec pomachać czy rzucić "dzięki za wspólną jazdę". - na tychże Gassach czasem trudno nie dołączyć do grupy - jak jest tłok, to choćbyś nie chciał, czasami siłą rzeczy dłuższą chwilę jedziesz z ekipą, którą dogoniłeś czy która ciebie łyknęła. Nie świrujmy - to nie wymaga pisania podań z uzasadnieniem, i jeśli ktoś się w ten sposób chwilę podwiezie z ustawką, to nie ma dramatu, póki nie robi niczego dziwnego. Ale zastrzegam, że to jest specyficzny przypadek miejsca, gdzie kolarzy jest tylu, że możesz nawet nie wiedzieć, że się właśnie wbiłeś w zorganizowaną imprezę ;) Na co dzień, szczególnie jak podłączasz się pod pojedynczą osobę, warto zagadać - zdarzyło mi się tak poznać w trasie nowych ludzi, wypić wspólnie kawę, dodać się na Stravie i po wspólnym odcinku pojechać w swoją stronę. Co do zasady - tak jak mówisz - wbijanie się na krzywy ryj jest słabe nie tylko w kolarstwie, ale w ogóle w życiu.
Przeraża mnie świat że takie oczywiste rzeczy trzeba tłumaczyć :D ps. Dzięki za poradę co zrobić jak ktoś Cię zerwie na podjeździe. Znaleść na stravie i zwyzywać !
Zawsze sam. Kilka razy próbowałem jeździć z kimś. Kiedyś nawet miałem ciśnienie, żeby znaleźć kumpla od roweru. Teraz moim najlepszym kumplem jest mój rower. Już nie próbuję nikogo wciągać w jazdę na rowerze, samemu jeździ mi się najlepiej. Jednak gdybym miał się odnieść typowo do zamkniętych ustawek to rzeczą normalną jest, że nie wbijam na trzeciego. Każdy kto ma trochę oleju w głowie myślę, że to wie, i nie ma czego tu tłumaczyć.
Super że tworzysz takie materiały, może w takiej formie uda się trafić do szerszej grupy. Sam jeżdżę na ustawkach i są takie gdzie organizator poczuwa się do obowiązku pilnowania porządku w grupie. Grzecznie upomina tych którzy swoją jazdą stwarzają niebezpieczeństwo dla innych. Pokazuje wszystkie niebezpieczeństwa itp. i tym samym mobilizuje innych do pilnowania się. A są też takie gdzie zapier*dalamy ponad 40 km/h po dziurawej drodze gdzie nikt nawet nie pokaże dziury wielkości telewizora. Co do podłączania się do grupy podczas jazdy to myślę że podstawy takie jak "Cześć czy mogę się zabrać z wami"? są oczywiste tak samo jak to że nie narzucasz swoich warunków całej grupie tylko grzecznie jedziesz a jak masz moc i umiejętności to dajesz zmianę. Zdarzyło mi się kiedyś że jadąc samemu ktoś się do mnie podłączył i siedział mi cały czas na kole dobre 5 km i się nawet nie odezwał i było to mega creepy :D
Ja nie wiem. Nie mam problemu jak akurat jadę, ktoś mnie dogoni, „wykorzysta” dla odzyskania oddechu i pogna dalej, czy podłączy się kiedy to ja wyprzedzę. Nieraz też odwrotnie, kiedy kogoś dogonię, odsapnę za nim i zabieram się za wyprzedzanie do staram się dać do zrozumienia, żeby się podczepił i zyskał te kilka km/h więcej. Przecież nic mi nie od tego nie ubędzie, robię po prostu swoje w swoim tempie, a jakoś tak fajnie współpracować z ludźmi i wzajemnie się zrozumieć. Natomiast do grupy pewnie bym się bez pytania nie podłączał.
Problem pojawia się, kiedy jedziesz sam i jesteś skupiony na swoich myślach/treningu, nie jesteś świadomy że masz kogoś na kole, a potem ktoś z tyłu ma pretensje że nie pokazujesz dziur albo nagle zwolniłeś.
jak jedzie za Tobą to jeszcze pół biedy, gorzej jak chce dawać zmiany i musisz patrzeć na logo jakiejś biedackiej marki typu Rapha ja wtedy zamykam oczy i przenoszę się mentalnie w inne miejsce (do salonu PNS oczywiście)
Hej, dzięki za poruszenie tematu. Jeżdżę na rowerze krosowym i nie raz zdarza mi się na asfalcie "dopiąć" do kolegi/koleżanki/grupy na rowerach szosowych/gravelach, którzy jadą z osiągalną dla mnie i mojego roweru prędkością, a której ja bym nie był w stanie utrzymać jadąc samemu. Niestety w 9/10 przypadków jestem taką "pijawką", która korzysta z jazdy "w tyle" grupy, gdyż jestem za słaby aby wyjść na czoło i poprowadzić (abstrahując od tego, czy ktoś by sobie tego życzył). Jeżeli ekipa, do której dołączam nie jest zajęta rozmową to staram się przywitać i na koniec wspólnego odcinka podziękować za wspólną jazdę. Nie spotkałem się nigdy z "nieżyczliwym" przyjęciem czy jakimkolwiek "odrzuceniem". Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że komuś może przeszkdzać taka sytuacja. Znam zasady jazdy w grupie i staram się ich przestrzegać, zachowując maksymalną uwagę podczas bliskiej jazdy za kimś.
Jeżdżę zawsze sam, bo dlamnie jazda rowerem to doswiadczenie i fizyczne i duchowe. Jadę, myślę i czesto sie ... modlę. To są zwykle modły dziękczynne, za zdrowie , motywację do jazdy i to czego jestem w stanie doświadczyć.Przy okazji to nie oszczedzam sie i tetno jest kontrolowane na bieżąco
@@tolekbanan5084 Jak dojdziesz do prawie 60 roku życia i będziesz jeździł że średnią ponad 30 km/h , to obyś się modlił z takich samych powodów, a nie leżąc w łóżku. Kpina wszystkiego nie załatwi
Tak naprawdę cały problem możemy zawrzeć w dwóch kwestiach - kultury osobistej oraz w zdrowym rozsądku. Najważniejsze żeby rozmawiać, szybkie pytanie - szybka odpowiedź i tak naprawdę temat rozwiązuje się sam.
Bardzo fajną ustawką jest IC Katowice (chyba jeszcze jeżdżą) i ten event mnie uczyl i ksztaltowal kolarsko, dzieki pomocy poznanych tam ludzi przezylem wspaniale kilometry na rowerze. Organizacyjnie wygladalo to tak, ze umowiona byla hodzina i jedziemy pętlę, na koniec bufet - raz bardziej wypasiony raz mniej. Zawsze byla puszka i nie obowiazkowo "co łaska". Powiem tylko, ze na pierwszych IC przyjezdzalem w grupetto a i tak zawsze cos przekasilem... szczegolnie na słodko:) Na drodze ludzie sie dolaczali, odlaczali itd. nikt nikogo nie przeganial nie zapraszal (zaproszenie na fb) . Bardzo milo wdpominam tamte czasy. Pozdro dla ekipy z IC Katowice jak ktos czyta :)
Widzę dużo komentarzy oceniajacych innych uczestników ruchu rowerowego. Sam sie na tym łapię, że oceniam kogoś negatywnie np. bo nie ma kasku, bo nie pozwolił odpocząć na kole lub nie odmachal na moje pozdrowienie. Nie wiemy co akurat w danej chwili człowiek "ma na głowie". Uszanujmy to nie oczekując niczego, a dajac coś od siebie jeżeli ktoś o to poprosi lub nie. Badźmy asertywni, ale w sposób kulturalny. Zaczynając od siebie myślę, że kultura rodzimej społeczności rowerowej będzie bardziej wartościowa. Pozantematem jeszcze wątek samochodowy - dziekujmy tym kierowcom, którzy zwolniają gdy nie mają możliwości nas wyprzedzić i nie wbijają się na 3ciego. To nam ratuje życie :)
Jadę sobie na lekką rundkę, ok. 90 km, niespiesznym tempem. Na światłach dojeżdża do mnie 3 gości "Jedź z nami, mamy tutaj niedaleko ustawkę". Szukam wymówki, bo dobrze wiem co jest grane - trza znaleźć frajera, który będzie ciągnął tyły żeby się dowartościować, ale...ten dopiero zaczął sezon, tamten po kontuzji "Pojedziemy bez spiny". Namówili. Ruszamy i nawet nie wiem jak i kiedy zap...y 40 km/h. Tętno 180, dyszę jak karp bez wody, ale przez nos, bo w pociągu 3 laski - no przecież nie mogę pokazać, że ledwo dyszę. Więc próbując zassać tylko przez nos, prawie się duszę. Na 90 km/h kolejna moja zmiana, próbuję ciągnąć grupę ze średnią >35 km/h, łapią mnie skurcze. Odpadam po 100 km, dojeżdżam do domu po 130 km, ledwo doczolgujac się na kanapę. Ustawka? Nie dziękuję
Mieszkam na takim zadup…u ze rzadko spotykam rowerzystów jadących moim tempem. Tych trochę wolniejszych, doganiam, zanim wyprzedzę trochę odpocznę, po czym wyprzedzam i jadę swoim tempem - raz się zdazylo że gość dogonił i zagadał, nie było problemu, jechaliśmy chwilę razem. Szybkich grup rowerowych nie zaczepiam 😅 jeżdzę gravelem, nie będę płuc wypluwał żeby się za nimi utrzymać. Ogólnie jeżdżę sam, swoim tempem i tak jak w danej chwili mi się podoba i gdzie mi się podoba. Czasem z kumplem - on na szosie, to dostaje baty 😂 bo żeby utrzymać średnią w gravelu 29-31km/h a chwilowe nie rzadko powyżej 40km/h to trzeba dobrze w korby ładować 😅
Tam gdzie jeżdżę na ustawkach ETnH w Katowicach warunek to kask. Pewnego dnia na starcie pod dobrym kołem podjechał facet i chciał dołączyć kulturalnie pytając. Kulturalnie też odmówiliśmy zapraszając go tydzień później ale już z kaskiem. Pozdro
Wg mnie czym innym jest ustawka, a czym innym impreza zorganizowana typu ustawka :) Lepsza sytuacja jest jak zapisujesz się na ustawkę i nie dość, że nie sygnalizują dziur w drodze, to jeszcze nie czeka się na wolniejszych uczestników pozostawiając gdzieś samych w szczerych polach. To samo dotyczy awarii roweru. Chyba, że takie są niepisane zasady krakowskich "ustawek", z których się wyleczyłem szybko :)
Krakoskie ustawki są znane z tego że na podjazdach się zostawia tych słabszych. Nawet te które są organizowane przez duże firmy i mają w opisach "czekamy na podjazdach" zostawiają ludzi z tyłu.
@@ex3qtor Takie to mamy krakoskie tradycje na ustawkach - 1) dopuszczalna jest walka z użyciem "sprzętu" i 2) zostajesz sam na podjazdach jak odpadniesz z grupy😉
ustawki, jak ustawki ale widziałem dymy o dołączanie się do płatnych imprez - zawodów, gdzie ludzie jadą z numerami na czas i podłączają się ludzie na krzywy ryj, niby biorąc udział w wydarzeniu, bo droga jest przecież publiczna. rzadko jeżdżę ustawki i nie panuję nad tym, kto gdzie się dołączył, natomiast zdarzyło mi się parę razy, że ktoś mi siadł na koło z przyczajki i bez pytania i to już mnie irytuje. raz miałem taką akcję w listopadowy wieczór, jak cisnąłem sobie po krakowskich bulwarach i nagle wymyśliłem sobie zjad i dałem po heblach - jakiś typ z tyłu się na mnie wydarł, że nie uprzedziłem manewru. nawet nie wiedziałem, że jechał za mną, bo przez całą drogę nie było żywego ducha. a wniosek z tego, taki że warto sygnalizować jakiś skręt, nawet jak się jedzie samemu, bo nigdy nic nie wiadomo xD
Jak jadę sam to nie cierpię jak ktoś mi siada na kolo i to jeszcze bez pytania. Jeśli chodzi o ustawki to pewnie trzeba podzielić je na 3 kategorie. 1 luźna ustawka bez ciśnienia typu coffee ride - ludzie o różnym pojęciu i formie, nie widzę problemu w dołączeniu przypadkowych osób. 2 ustawka ze znajomymi w jakimś konkretnym celu - raczej osoby z zewnątrz nie są mile widziane, tym bardziej jak grupa jest większa. 3 ustawka zorganizowana z jakimś wpisowym - oczywiście tylko osoby, które się zapisały.
Dobry temat. Dzięki za poruszenie. Oczywiście, że trzeba pytać 👍jest jeszcze kwestia bezpieczeństwa. Kilka razy zdarzyło mi się że ktoś złapał koło ale nic nie powiedział a ja nieświadomy przyhamowalem 😱 O krok od nieszczęścia ale widzę że ludzie tego nie rozumieją
Z mojej perspektywy prawie cały czas jeżdżę sam, głównie dlatego, że chcę zrobić zaplanowany i konkretny trening, walczyć z wiatrem i poprawiać swoją moc. Jazda na kole jest fajna, jeśli jadę z konkretnymi zawodnikami, których umiejętności jestem pewny i nadal jest to dla mnie duży wysiłek. Czasem w wąskim gronie (3-4 osoby) jadę na coffee ride, ale generalnie unikam wszelkich "przynależności do grup", bo wtedy zaczyna się robić nie fajnie. Napinki, sprinterskie popisy, często brak kultury niektórych jednostek (smarkanie, plucie), no i brak zaufania do umiejętności randomowych osób jadących ze mną. Obserwuję to choćby jeżdżąc solo, i też już przestałem "pozdrawiać" grupki, ponieważ jadąca grupa zazwyczaj nie odmachuje, często padają jakieś drwiny, żarciki - nie jest mi to potrzebne.
Nic dodać, nic ująć. Jak opisałeś, kwestia nieoczywista jednak dobrze wytłumaczone. Normalni, kulturalni ludzie tak robią. Sam unikam dołączania do osób, których nie znam. Kiedyś miałem taką sytuację w grupie i nowe osoby spotkane się po prostu zapytały czy mogą jechać z nami kawałek i nie było problemu. ;)
Warto rozmawiać. Zapytać, pogadać. Wszystko będzie jasna. I nie obrażać się jak ktoś chce solo. Albo chciałby sobie pogadać w swojej grupie. Jak się już uda z kimś spotkać i jechać razem to fajna sprawa.
Oczywiście, że nie wypada, ja jestem asertywny do bólu, więc informuje z góry, że jadę z żoną lub ziomkami i nie będziemy spędzać wspólnie czasu z obcymi ludźmi co należy uszanować. Tak samo jak nikt na światłach nie wsiada mi do samochodu pogadać lub na urlopie daleko od domu nikt się nie przysiada do twojego stolika. Szosa, droga, szlak, nie istotne, mam swoje towarzystwo i nie mam zamiaru dzielić się moim czasem z wariatami xD
Nie zwracasz uwagi na sedno. Dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni kierującego rowerem obok innego roweru lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego. Liczba pojazdów jadących w zorganizowanej kolumnie nie może przekraczać: 2) rowerów lub wózków rowerowych - 15; 2. Odległość między jadącymi kolumnami nie może być mniejsza niż 500 m dla kolumn pojazdów samochodowych oraz 200 m dla kolumn pozostałych pojazdów. Wyprzedzanie powinno być wtedy, gdy kierujący uzna to za bezpieczne. Więc nie można zabraniać jazdy za sobą. Jedziesz za, nie podoba się. Wyprzedzasz i jedziesz przed, znowu nie dobrze. Wyprzedzasz, to panika, bo jest problem przecisnąć się między ludźmi jadącymi całą szerokością drogi. Czego byś nie zrobił, jest problem.
Cześć :) Przykład z turniejem na boisku szkolnym nie jest do końca trafiony. Boisko szkolne ma swojego zarządcę - szkołę - i to szkoła dysponuje tym czy i kiedy i kto może tam urządzać turniej. Jest u nas dość przyjęte że boiska szkolne (choć już zdecydowanie nie wszystkie - wiele jest zamkniętych) są otwarte dla osób postronnych, ale oczywiście w razie trwania jakichś zawodów nie ma wątpliwości kto może a kto nie może z takiego boiska korzystać. Droga publiczna jest z założenia publiczna i nie można komuś zakazać korzystać z niej zgodnie z przepisami, to nie organizator ustawki tworzy te przepisy, chyba że ustalił z zarządcą zamknięcie drogi (i dlatego na pewno nie można się wbić na zamknięte wyścigi). Po prostu, nie można zakazać komuś gdzieś jechać, tak jak nie można komuś zakazać iść za sobą w górach po szlaku. Całkowicie inną sprawą jest sprawa kultury. Oczywiście nie widzę sensu w podczepianiu się do ekipy która mnie nie chce, ale też w życiu bym nie pomyślał że może być jakieś wpisowe na ustawce (nie jeżdzę na ustawki). Te które znam są otwarte więc nie widziałbym żadnej różnicy w tym czy zacząłbym jechać z grupą od startu czy przyłączyłbym się w połowie. Dla uczestników tego konkretnego wydarzenia może być oczywiste że coś płacą i coś podpisują, ale dla osób które na nich trafiają na trasie może być to kompletnie nie-oczywiste. Wciąż, uważam że jeśli ktoś z grupy by KULTURALNIE powiedział że to zamknięta jazda to kultura po drugiej stronie powinna nakazać uszanowanie takiej informacji. Choć, po tym jak ostatnio na trasie z mijanej grupy 20-30 jadących na ustawce nikt mi nie odmachał, zacząłem mieć wątpliwości w kwestii tej kultury ;)
Czy cała inba nie wyniknęła przypadkiem z tego, że ta ustawka miała jakies tam wpisowe? W życiu się z płatną ustawką nie spotkałem, ale jednocześnie też nie spotkałem się z tym, by ktokolwiek miał problem do osób dołączających po drodze - co więcej, często spotykałem się z tym, że mijani po drodze kolarze są zachęcani do dołączenia do ustawki.
Temat ustawki Bidonu tak naprawdę był tylko przyczynkiem do dyskusji na temat który jak widać po ilości komentarzy dla jednych jest zupełnie oczywisty a dla innych w zagadkowy sposób niezrozumiały:) Więc pewnie potrzebny:)
Mało przyjaźni jest teraz na szosie. Duży podział sprzętowy. Ja zawsze kiwam innym kolarzom/rowerzystom. Szanuje zorganizowane ustawki i ich odrębność oraz wymagane wpisowe, udział w społeczności itd. Ja uważam i tak robię że pytam a na łapanie mojego kola zawsze się zgadzam❤
Ja właśnie za to cenię sobie jeżdżenie samemu. Nie trzeba się aż tak skupiać na innych, zastanawiać się nad pokazywaniem dziur, czy mogę się na chwilę podnieść z siodełka, itd. Wolę kontemplować otoczenie, zatrzymywać się kiedy mam na to ochotę, jechać kiedy chcę, robić zdjęcia i nie myśleć czy mi zaraz ktoś w d**pę nie przydzwoni ;)
Ja jak najbardziej zgadzam się z tym, co zostało powiedziane w filmie i też dziwi mnie to, że temat wywołuje takie kontrowersje. Przeciwnikom takiego podejścia proponuje taką analogię: umawiasz się ze swoimi znajomymi na piwo/kawe/sok jabłkowy. Idziecie razem do kawiarni, czy tam innego baru. Jesteście w miejscu publicznym. Siedzicie, rozmawiacie. Generalnie dobrze się bawicie. W pewnym momencie do Waszego stolika bez żadnego pytania ktoś się dosiada. Zaczyna się wtrącać w Wasze rozmowy, śmiać z nieskierowanych do niego żartów itd. Ale przecież powinniście się na to zgadzać, bo tak się złożyło, że jesteście w tym samym lokalu (na tej samej szosie) i pijecie to samo (jedziecie na rowerach). Widzicie problem? To, że robimy to samo, w tym samym miejscu nie znaczy, że chce z Tobą jechać. Nie ma nic złego w zagadaniu i zapytaniu, czy można się złapać na koło, ale trzeba uszanować to, że ktoś sobie tego zwyczajnie nie życzy.
@@jaroslawpawlik5146 Kompletnie nietrafiona analogia, ale próbuj dalej. W końcu się uda 🙂. Bardziej widziałbym to tak: stoję na światłach i z samochodu za mną wysiada kierowca, po czym wsiada do mojego auta, bo przecież jedziemy w tym samym kierunku 🙂. Widzisz różnicę? Wsiadając do autobusu każdy liczy się z tym, że będzie jechał z innymi. Jak to komuś nie pasuje, to nie jeździ autobusem. Jaśniej już się naprawdę nie da.
Ja po prostu wyprzedzam bo zazwyczaj robię trening solo i zazwyczaj wszyscy mi siadają na koło i potem myślą, że fajnie mnie wyprzedzić żebym ja odpoczął, a ja sie denerwuje bo na kole czyimś mi waty spadają :)
Nie znam się, więc... się nie wypowiem ;) Nigdy nie byłem na żadnej ustawce. Jeżdżę sam a jak kogoś spotkam to zawsze mówię cześć (i chęni zawsze mogą usiąść mi na kole)
Nawet na zwykłych trasach z kolegami patrzymy groźnie i przyspieszamy jak ktoś chce złapać koło albo nie daj Boże się dołączyć. Szczególnie jeśli ma bieda outfit i tani sprzęt. My tu w mamy napisane na dupie SYN, albo PAS. Jesteśmy kimś!
Żenujący komentarz, być może w zamyśle miała to być ironia, ale całkiem nieudana. To połączenie stanu zamożności z przysłowiowym złapaniem koła dotyczy nikłego odsetka. Liczy się kultura, charakter, a i tak najważniejsza jest rytmika pedałowania.😄
@@add28 ciekawa sytuacja. Dla mnie oczywistym jest, że to było napisane sarkastycznie. Serio nawet przez jedną sekundę nie poczułem, że kolega wyżej napisał to na poważnie. I to mnie właśnie ciekawi, że można to tak inaczej przeczytać. Powiedz mi tak szczerze, nie przeszło ci przez myśl, że to była satyra na tych napinaczy co tak robią? Tylko dosłownie to odebrałeś? Nie dowalam się, jestem tylko ciekaw.
Ten komentarz, a w zasadzie odpowiedzi pod nim jasno wskazują, z jakimi napinaczami mamy styczność w światku rowerowym. Więcej luzu. Sarkazm z tego komentarza aż się wylewa. Już serduszko od redaktora Jana powinno niektórym dać do myślenia, jeśli sami mają z tym problem 😉.
hmm, ciekawym materiał. Ja jeżdżę na szosie już kilka lat i w sumie nigdy nie byłem na ustawce, ponieważ nie jara mnie jechanie w grupie. Zazwyczaj jak doganiam jakąś grupę to zagadam, chwile pogadam i odjeżdżam i nie widzę w tym żadnego problemu.
Ogólnie na gassah jak mnie grupa wyprzedza bo akurat pije to potem jadę za nimi na odległość roweru i tyle. Jak ktoś mi siada na koło to mi to obojętne, ale nie pokazuje dziur itp.
Tak, regularnie dołączam do ustawek rowerowych, na których przestrzega się wszystkich, przynajmniej teoretycznie, podstawowych zasad jazdy w grupie. Pokazywanie dziur, sygnalizowanie zwalniania/zatrzymywania, zakrętów, piasku żwiru na drodze, hopek itp. A jak to wychodzi w życiu to wiadomo że jest różnie. Wszystko zależy od ludzi którzy jadą w ustawce i tego jak są świadomi potencjalnych zagrożeń. Najgorsze są ustawki na które przyjeżdżają tzw. przypadkowi ludzie, którzy często nie znają wyzej wymienionych zasad i tym samym stwarzają zagrożenie. Jadąc w grupie z takimi osobami po prostu nie wiadomo czego się po nich spodziewać a przewidywalność zachowan innych uczestników w takich sytuacjach jest bardzo istotna.
Czyli to jest tak że dołączają „przypadkowe osoby” i nikt ich nie zagadnie czy jeździli już w grupie i czy znają zasady? Po prostu każdy czeka aż coś się stanie?😂
@@Kaspi93182 zazwyczaj tak. Sporadycznie się zdarza że ktoś na ustawkach mówi o zasadach na nich panujących, no chyba że chodzi o średnią prędkość, to o tym jest zawsze cała dyskusja przed startem. Wydaje mi się że organizatorzy z założenia wychodzą ze ludzie przyjeżdżający na tego typu wydarzenia nie są na nich pierwszy raz wiedzą co i jak z czym się je. A to bardzo błędne założenie. Nigdy nie spotkałem się z sytuacją żeby ktoś sam z siebie zabrał głos i powiedział - Hej jestem nowy 🤪 Naprawdę zajmie to minutę przypomnienie podstawowych zasad.
@@Kaspi93182 Trzeba zacząć od tego że ustawek, czy też jazd grupowych, jest pierdyliard. Znajdziesz takie co to przyjmują formę szkolenia dla początkujących, jedziecie w tempie konwersacyjnym, etc. Na drugim biegunie są te które nierzadko przyjmują formę wyścigu.
Głównie jeżdżę sam😉Chce jechać tak jak mi się podoba, chce się zatrzymać tam gdzie mi się podoba. Poza tym jak idę na rower, to lubię skupić się tylko na swojej jeździe. Niezbyt mam ochotę za kimś gonić albo na kogoś czekać. No chyba, że mówimy o jakiejś "niedzielnej" jeździe, no to wtedy inna sprawa. Rower jest tłem, do spędzenia czasu😉Jeżeli chodzi o dołączanie do jakiejś grup, no to tak na chłopski rozum, jak jedzie grupa 10-20 osób, albo i więcej, to można się domyślić, że to jakaś zorganizowana akcja i raczej nie powinno się wpychać na krzywy ryj😅No ale niestety teraz inne czasy i trochę się pozmieniało z tą kulturą i wyczuciem...
Jeżdżę sam, w grupie nigdy nie jeździłem, ale znam ogólne zasady panujące w grupie w sensie teorie :p Nie mam z tym problemu jak ktoś siada mi na koło, wtedy zaczynam troszczyć się o tę osobę, czasami staram się urwać taką osobę i sprawdzam na jakim poziomie wytrenowania jest. Jeśli widzę grupę kolarzy to nigdy nie siadam im na kole, chyba że jest to pojedynczy kolarz to wtedy przyłączę się, później zawsze dziękuje za koło i jadę w swoją stronę.
To zależy. Jak jadę sam i trafi się jakaś grupa, na którą trafiłem to się podłączę. Dam zmianę jak będę mógł, a jak nie dam rady to podziękuję i pojadę swoje. W przypadku takich ustawek jak wspomniane w filmie to pewnie też się podłączę bo w sumie mogę. Jak ktoś mi grzecznie zwróci uwagę ze to jest jakaś impreza płatna to ich odpuszczę. Sam w Czewie biorę udział w ustawkach i jeżdżą na prawdę różni kolarze. Dzięki takim ustawką można zdobyć doświadczenie jak zachować się w grupie, doświadczyć jak jedzie się większej liczbie kolarzy niż dwóch, można wyrobić sobie nawyki pokazywania przeszkód i sygnalizowania skrętów. Brak objeżdżenia widać zwłaszcza na takich imprezach gdzie trafiasz na tzw trzepak, który nie zna podstaw. No i grupa szybko zweryfikuje twoje wywalone w kosmos ego.
Zdarzyło mi się nieraz że ktoś mi siadł na kole i holował się za mną kilka km. Czy mi to przeszkadzało? Niespecjalnie. Jak już to dawało motywację żeby pociągnąć bardziej i pokazać że mam moc (a tak naprawdę to nie mam). Zdarzyło mi się też taka sytuacja że ktoś mnie wyprzedził ale różnica prędkości była na tyle mała że jadąc za nim zrównałem prędkość i jechałem za nim. Starałem się jednak nie siedzieć bardzo blisko na kole bo czułem że robie to na krzywy ryj xd
Gorzej jak akurat przed komem wyprzedził cie ktoś i ty dociskasz, a koleś myśli, że robisz coś na krzywy ryj 😄 spotkałem się z takim zbiegiem okoliczności.
A jakbym szedł ze znajomymi po chodniku, to każdy też może podejść, iść z nami i włączyć się w rozmowę? No chyba byłoby to lekko dziwne… chyba podobnie jest na rowerze. Chyba można uszanować to, że ktoś się z kimś umówił i chce z nim spędzić czas, pogadać, osiągnąć jakieś sportowe cele bez osób, których się nie zna. Niech każdy robi swoje.
Zdarzało się spacerować chodnikiem obok innego spacerowicza przez kilometr i żaden nie chciał przyspieszyć, albo zwolnić kroku. Z tyłu i z przodu po horyzont nie było nikogo 😂.
Nie wierzę, że takie rzeczy trzema tłumaczyć. Właściwie to nie wierzyłem bo później przeczytałem komentarze pod filmem i zrobiło się jeszcze ciekawiej 😅 Na szczęście głosy rozsądku też są.
Kiedyś brałem udział w wyścigu ultra, no i jechała ekipa po zmianach i się do nich i dołączyłem na parę kilometrów, mieli do mnie pretensje, ale na wyścigu jak nie ma zakazu draftingu to przecież można się podłączyć, powiedziałem im że jadę na ciężko a nie na lekko jak oni to tak się za długo za nimi nie utrzymam. To odpuścili 🙃
Może subiektywnie, nie mam super długie stażu na rowerze raptem kilka no może kilkanaście lat. Natomiast nie wyobrażam sobie nie zapytać czy mogę siąść na koło/ pojechać po zmianach/ zagadać w kwesti właśnie tego wyczucia "co jest co". Nie miałem przyjemności być na iwentach pre-organizowanych, ale w przypadku takich na 99,99% posłużyłbym się kultura osobitą. Serdecznie pozdrawiam Marcin z Szczecina ;)
jak ktos nieproszony sie zaczepia z tylu to najlepiej gaz i po sprawie, ale nie gaz, ze gaz do dechy tylko inny gaz :D, najlepiej po fasolce albo kapuscie z grzybami, jesli chodzi o kulture to bedac kulturalnym nalezy ostrzec nieproszonego goscia sygnalem dzwiekowym, jezeli natomiast brak nam kultury mozna wypuscic po cichu, z zaskoczenia :D, nieproszony gosc bardzo szybko da nam spokoj i bedziemy mogli dalej cieszyc sie jazda w spokoju :D
Jeśli ktoś organizuje wydarzenie jako zamknięte to niech to robi na zamkniętym obiekcie. Jeśli organizuje się wydarzenie na drodze publicznej to musi się liczyć z tym, że spotka się na trasie inne osoby, które mogą na krócej lub dłużej chcieć dołączyć. Proste.
Czy jak widzisz na ławce w publicznym parku siedzącego faceta z żoną/dziewczyną to bez słowa dosiadasz się do nich, bo przecież są w publicznym parku? Oczywiście - żadne przepisy Ci tego nie zabronią, to też Twoja ławka.
A jak masz cały autobus wolny i tylko na jednym miejscu siedzi ktoś inny to usiądziesz specjalnie obok niego czy poszukasz własnego miejsca? Ten temat jest oczywisty dla każdej osoby o minimalnym poziomie kultury społecznej, ale jak widać po wieeeelu komentarzach - ciągle bardzo potrzebny 🙃
@@bikeshowcc tak są tacy co kładą np. torbę na wolne miejsce żeby ktoś nie usiadł obok niej. I podobnie jak oni chcą uzurpować sobie takie miejsca tak jak widać niektórzy chcą sobie uzurpować prawo do dróg. Niestety wiąz brak minimalnej kultury społecznej.
Ok chyba sobię sami komplikujemy życie ...szosa jako droga jest dla wszystkich ale zwykła kultura nakazuje wyczuć czy mozemy się podpiąć pod grupę czy sobie tego nie życzą Nie wyobrażam sobie jechać jako natręt... to nic miłego !
Janku,ludzie dobrze wychowani zawsze wiedzą jak się zachować.Twoje spojrzenie jest bardzo trafne.Dołączając zawsze pytam czy mogę,zaznaczam że nie oczekuję czekania,nie narzucam swojego tempa(no chyba że wkrada się u wszystkich rywaluzacja😉).Wbicie się na bardziej zorganizowaną ustawkę to po prostu "buractwo"
Sam temat ustawek jest spoko jeśli grupa jest wporzo bo ustawka to przede wszystkim rozwój a samemu często nie bylibyśmy wstanie tak szybko jeździć. Co do Twojego tematu tutaj ciężko zabrać głos bo ustawka to też jazda w grupie z ludźmi którzy mają pojęcie o jeździe w grupie a jak sami wiemy często dochodzi do różnych wypadków wynikających z nieznajomości sygnalizacji.
Nie jeżdżę na ustawki(mam uraz z ustawek motocyklowych) 90% solo, ale jak zdarzyło mi się do kogoś dojechać to się pytałem wprost, ale częściej zaczynałem luźną rozmowę i nie było problemu. Miałem natomiast sytuacje jak ktoś bez słowa siadał mi na koło i tak przez jakiś czas za mną jechał, ani be ani me, co dla mnie osobiście jest delikatnie mówiąc dziwne. I tu nie chodzi tylko o rower, bieganie, spacer. No jest to co najmniej dziwne jak ktoś za nami biegnie bez słowa, szczególnie za kobietą.
Trzeba mieć w sobie kulturę. Bardzo Dużo jeżdżę na rowerze od lat. Często jak się z kimś mijam to pierwszy macham cześć, wiele osób nic nie odpowiada. A co tu mówić o innych sprawach. Kulturę masz w sobie albo nie masz.
Zwykle jade sam. A jak widz widzę grupę to uciekam w las (😉taki żarcik, na wszelki wypadek zaznaczę). Jeśli by mnie kiedyś naszła ochota na dołączenie do jakiejś grupy to z pewnością bym zapytał czy to ok. To mi się wydaje oczywiste. Jeśli ktoś chciał by się do mnie przyłączyć to też bym oczekiwał że się o to zapyta. Nie żebym od razu przeganiał, ale ciężko mi zrozumieć że ktoś tak „po cichu” siada na koło i jedzie za nieznaną sobie osobą 🙂
Kultura jest wszędzie taka sam jeśli jedziesz z kimś na tej samej trasie z podobną prędkością pytasz hej gdzie lecisz czy jedziemy razem po zmianach czy razem a osobno każdy sobie itp proste i całkiem skuteczne możne jechać z kimś a osobno to jest możliwe ;)
Do mnie i żony ostatnio dołaczyło się na trasie dwóch gości, wyprzedzali i czekali na nas było to dziwne ... Może źle zrozumieli to że byłem miły podczas zapoznania, ale nie było ani słowa o zaproszeniu do wspólnej jazdy. To tak około tematu.
Na drodze publicznej każdy sobie może jedzic jak chce. Na osoby które próbuja się do mnie podłączyć a nie chce mi się z kimś jechać to zrywam je z koła a jak się nie da to zwalniam tak żeby pojechały.
Kiedyś spotykało się na tzw. spontanie w danym miejscu, nikogo nie obchodziło na jakim sprzęcie kto jeździ, ile watów wykręca i ile gram zrzucił z roweru. Teraz ludzie są spięci niczym plandeka na żuku zamiast czerpać przyjemność z zajawki tudzież pasji jaką jest kolarstwo. PS. Nie jest to żaden pojazd z mojej strony w kierunku autora, po prostu takie mam przemyślenia.
Witam. Dla mnie to jest jasne że normalny kulturalny człowiek nie wbija się na czyjaś imprezę. Do tyczy to wszystkich rodzajów spotkań zamkniętej grupy nie ważne czy ta grupa spotyka się na rowerze czy np w jakimś lokalu . I myślę że zawsze taki ktoś kto się chce wbić będzie traktowany jako natrent.
Jeżeli nie ma zabezpieczenia policji, nie jest równo 15 osób lub nie ma numerów na rowerach lub koszulkach, to ja zadam pytanie z drugiej strony - czy ustawka ma prawo ( potocznie nie faktycznie prawne) kogoś wyprosić z grupy? No bo organizator może sobie mówić że impreza zamknięta ale na otwartej publicznej drodze niezabezpieczonej przez policję, z bufetu w tym przypadku raczej buractwem jest korzystać jak się nie zapłacili wpisowego zgadzam się, ale wypraszać kogoś na publicznej drodze z grupy też trochę tym jest. Czym innym jest jak jedzie grupa 15 osób, no to jeżeli ktoś jeszcze się dołączy to można, a nawet należy powiedzieć że niestety nie jest mile widziany, dla bezpieczeństwa w razie kontroli policji, prawda leży po środku.
@kacperbartkowski7096 Serio ? A jak idziesz z kumplami do knajpy i zostaje jedno wolne krzesło to mogę sobie z wami usiąść? Bo to przecież publiczna knajpa, właściciel mi nie mówił że nie mogę z wami itd.
@@gkrecik01 po pierwsze knajpa nie jest drogą publiczną, po drugie oczywiście że tak, po trzecie to tak jakby zajmować całą piaskownicę we dwie osoby i nie dopuszczać innych. Jeżeli nie ma zabezpieczenia przez policję to każdy ma prawo jeździć gdzie chce i w jakim tempie chce, pod warunkiem że grupa ma do 15 osób, potem zaczyna się to komplikować. Jak jedziesz drogą i ci nie pasuje że jest korek to dajesz długimi jak oszalały? Przykład zbliżony do twojego - bez sensu i nie na temat
Otóż to. Z jednej strony zaistniała pewnego rodzaju bufonada bo ktoś syknął żeby się odczepić a z drugiej strony zabrakło zwyczajnego zapytania się. Wyszła straszna tragedia, że aż odcinek powstał z tej okazji. Wychodzi typowa nasza mentalność dzisiejszych czasów.
No ja bym raczej zapytał co to za ustawka i czy można dołączyć. Można trafić na otwartą ustawkę, a równie dobrze na zorganizowany trening grupowy lub szerzej zorganizowany event. Dziwię się że ktoś ma z tym problem, a jeszcze bardziej że komentuje w taki sposób. Zamiast marnować czas na wypisywanie głupot, niech ktoś taki sam zorganizuje jakiś event/ustawkę ;)
Ja trochę od innej strony. Drodzy ustawkowicze i grupo jazdowicze. To, że jest was więcej i jedziecie peletonem, to nie znaczy, że możecie jechać całą szerokością trasy rowerowej. trochę pomyślunku i szacunku dla innych. Niestety staje się to dość częstym zjawiskiem na ścieżkach rowerowych w Krakowie. Nie wiem, jak w innych miastach.
W mojej ocenie, wyłączając sytuacje gdy organizator odpowiada za bezpieczeństwo grupy, to podczepianie zawsze jest spoko! W naszym kraju to raczej brak współpracy i umiejętności dogadania się jest problem, na wielu polach. Gdy widzę komentarz, że ktoś woli solo, ok twój wybór. Ale jeśli nie umiesz jeździć w grupie i uparcie nie chcesz się nauczyć nawet podstawowych zasad - nie nazywaj tego wyborem 😸
Jak wychodze na rower to zawsze naćpiony endorfinami, przytulam chlopaków pod GS ami, babcie przeprowadzam przez pasy, borsukom pomagam przejsc przez autostrady ale żeby jakieś nerwy ????? Tak to nie wypada. Ale mam teorie że napinacze na codzień jeżdża Audi albo BMW
Wydaje mi się, trzeba by rozgraniczyć ustawkę od ustawki. Co innego jest jak jedzie sobie jakąś grupka i np. zaproszą do wspólnej jwzdy a co innego zorganizowana grupa ustawkowo-imprezowa gdzie prawdopodobnie ktoś wpłacił jakąś kasę, mają bufet określony cel itp. i podłączenie się z niemca do takiej grupy bez pytania jest nietaktem.
Metafora z piłką i boiskiem w punkt. :-) Mi osobiście jest głupio podbijać do nieznanych mi osób i jechanie im na kole i vice versa. Z zawodami ultra jest podobna sprawa. Ludzie się burzą, że nie mogą sobie jechać razem z zawodnikami nie biorąc udziału w ultra maratonie,. Zupełnie jakby nie umieli sobie pobrać tracka wyścigu i przejechać go np. dwa dni po wydarzeniu.
I? Co w tym przypadku wnosi niby regulamin boiska i przepisy o ruchu drogowym w kontekście zwykłej kultury?🤠 Jak będzie ojciec kopał z synem piłkę i mały bedzie sobie stał na bramce to podejdziesz i zaczniesz bez słowa ładować w dzieciaka swoją piłka bo „regulamin Ci tego nie zabrania”?🤠 Ps. Mnie to w ogóle nie zaskakuje, ale naprawde świetne postawy wychodzą w komentarzach pod tym filmem.
@@bikeshowcc jeżeli ktoś zarezerwuje boisko na jakąś godzinę oczywiście nie przeszkadzam. Ale jak gram sobie z dzieckiem a ktoś obok gra lub na drugiej bramce to oczywiście go nie przeganiam. A ty jak robisz?
Świetnie, czyli jak wnioskuję zaczynasz juz rozumieć, że boisko ma pewną przestrzeń i nie musisz kopać piłki w nogi obcego gościa grającego sobie z dzieckiem w jednym jego rogu. Stąd już tylko krok do zrozumienia puenty tego filmu, że droga jest na tyle duża, że nie musisz siadać na kole obcym ludziom bez pytania, bo 10 sekund wcześniej i 10 sekund później asfalt będzie dokładnie taki sam.
@@bikeshowccodniose się do sytuacji zajmowania wolnego miejsca w np. pociągu. Ja nikogo nie zganiam z jego miejsca ale korzystam z miejsca wolnego czy to w pociągu czy to na boisku czy to na drodze publicznej przy ruchu otwartym. Nikogo nie przeganiam i nikt nie ma prawa przeganiać mnie. A jeśli uważasz że ktoś ma do tego prawo to proszę jeszcze raz o podstawę prawną. Można na drodze organizować imprezy zamknięte wyścigi, maratony , procesję itp i to z zabezpieczeniem policji ale " ustawka" się w to nie wpisuję. No sorry takie są fakty. Teraz wyobraź sobie że jedziesz rowerem po drodze na której ktoś zorganizował sobie "ustawkę" np motocyklowa czy samochodową? On tak samo nakręci film na UA-cam i opiszę przeszkadzającego mu rowerzystę. Tak to ma wyglądać? Gwarantuje że ta osoba była by tak samo pewna że ma rację jak ty teraz. No niestety nie będzie miala racji tak jak ty nie masz racji i co najważniejsze nie masz prawa.
Na szosie nie jeżdżę ale miałem okazję lecieć nie jedno ultra. I jednak denerwuje to jak dojeżdżają osoby "na kleszcza" bez listy startowej, bez opłaconego startowego itp. jeszcze jak jedzie fragment tej trasy bo często spotyka się osoby zaciekawione co to za event itp to luz. Ale jest grono, które od startu do mety wali trasę razem z uczestnikami. Chcesz jechać całą trasę ale nie chcesz być na liście bo szkoda Ci wpisowego? Ok, jedz ale w innym terminie, nikt Ci nie zabroni ale jednak bądź fair dla uczestników.
Jak doganiam peleton, siadam na kole ostatniego, a jak odpocznę, wyprzedzam, później oni wyprzedzają mnie. Rzecz jasna nie mogę mieć pretensji gdy ten ostatni nagle zwolni, dlatego trzymam bezpieczny dystans. Wydaje mi się to proste i zrozumiałe. Czasem zagadam, czasem ktoś zagada, wywiąże się ciekawa i pouczająca konwersacja a czasem tylko powiem to "czejść".
Kiedyś na szosie POCZEKAŁEM na kolarza, żeby mnie dogonił i chciałem dalej razem pojechać. Zapytałem go jak mnie dogonił czy jedziemy razem? Nawet się nie odezwał (słyszał, słyszał pytanie). Chyba miałem wtedy czarne buty i czarne skarpety. To go mogło obruszyć ;) W komentarzach już wspomniano ... takie problemy to żadne problemy, niektórzy mają zbyt spięte włosy na klacie, inni mniej kultury.
Może nie z tej bajki, ale ewidentnie temat ustawkowy. Parę lat temu. Piękny dzień. Mieszkam w Bydgoszczy. Pojechałem rowerem do Myślęcinka, rozległy park rekreacyjny na obrzeżach Bydgoszczy. Główna alejka spacerowa. Podzielona na część pieszą i rowerową, obie części oddzielone tylko linią namalowaną na asfalcie. Mnóstwo ludzi, rodziny z małymi dziećmi, ludzie z psami, itp. Ogólny tłok. Trzeba było jechać ostrożnie. W każdej chwili ktoś mógł wejść pod koło. Jakaś banda szosowych baranów zrobiła sobie ustawkowy przejazd na tej alejce. Jechali pod prąd, rozganiali wszystkich, prędkości z 40 km/h. Typowi rycerze trykotu. Widać koszulki i spodenki rowerowe mieli za bardzo w pewnych miejscach napięte. Bo przecież na rowerze można jeździć tylko w obcisłych ciuchach ...
🤜 Strava: www.strava.com/athletes/4094495
🤜 KUP PRZEWODNIK po trasach Calpe: shop.bikeshow.cc/produkt/calpe-z-bikeshow-przewodnik/
🤜 SUBSKRYBUJ Bikeshow - tak pomagasz rozwijać ten projekt: www.youtube.com/@bikeshowcc?sub_confirmation=1
🤜 Więcej akcji na Instagramie ->>> instagram.com/bikeshow.cc/
Miałem sytuację w drugą stronę. Mijam jakaś ustawkę, bo jechali wolniej, wiadomo w grupie może ktoś odstawać formą. Witam się, żartuję, mówię że ich minę, ogólnie luz i jest miło. Mijam czoło i widzę że "konie" mają ewidentną spinę mimo mojego pozytywnego podejścia. Za chwilę mnie gonią rozrywając peleton, cześć słabszych zawodników odpada przy podjeździe i się zatrzymuje. Konie mnie radośnie mijają a reszta ich grupy gdzieś się za nami telepie niektórzy w stanie przedzawałowy... Odbiłem na krzyżówce bo było to żenujące.
99,99% czasu jeżdżę solo albo z żoną. Grup, ustawek unikam.
Nie lubię też jak mi ktoś siada na koło. Nie pogonię, ale nie czuję się z tym super komfortowo. Nie wiem kto za mną jedzie, jakie są jego umiejętności etc. Moja technika jazdy też nie jest jakoś super. No BHP ogólnie :D
2. Idąc na rower chcę wychillować, nie chcę myśleć: pokaż dziurę bo ktoś z tyłu koło rozwali, trzymaj równą kadencję, nie podnoś dupy, nie szarp. No wali mnie to.
Trochę mnie zdziwiła tamta konwersacja. Jedzie sobie ekipa w znanym gronie, a tu podłącza się człowiek którego nie znają, nie wiedzą czego można się spodziewać, czy ma sprawny rower, etc. Dla mnie dziwne, trochę niebezpieczne. No ale ja się nie znam :D
Miałem doczynienia kiedyś z ustawkami topowych amatorów(sam mogę się uznać za dosyć niezłego amatora),średnie 100 km- 37/38 km/h,ale jechało się,jak po sznurku,sygnalizacja,wzajemne zrozumienie itp. Ostatnio poszedłem na ustawkę słabych amatorów,to był to dramat-jazda we 3,4 w rzędzie,gibanie się między pozycjami,brak mocy niektórych,odstawanie na prostych, pod góre,ale jednocześnie stwarzanie niebezpiecznych sytuacji zjeżdzając-zamiast w szeregu to wyprzedzanie z lewej i prawej.Ogólnie jazda solo lub z najbliższymi znajomymi jest najbezpieczniejsza i najfajniejsza.
"najbliższymi znajomymi jest najbezpieczniejsza i najfajniejsza." W punkt.
Niestety z niektórych komentarzy wynika że jazda ze znajomymi szybko może się przerodzić w jazdę z randomami bo "droga publiczna i co mi zrobisz".
ja mam w dupie pokazywanie komus dziur itd jak sie podlacza na dziko i nawet nie zagada. czasem zdarza sie jak robie trening, ze ktos draftuje na kole i sobie podbija srednia xD nie mialbym problemu z pociagnieciem, i tak musze zrobic trening na watach, wiec niech korzysta, lecz ani czesc ani spierdalaj.
Mam dokładnie tak samo
Jak to miło, że są osoby, które w obecnych czasach miewają jeszcze tego typu problemy!😁
Ja mam wrażenie że ludzie coraz częściej lubią sobie generować problemy, jakby życie było zbyt dużą sielanką i stawiało przed nami zbyt mało wyzwań 😅
Zasadniczo się zgadzam, z dwiema uwagami:
- są takie miejsca, gdzie kolarzy jeździ dużo - dajmy na to Gassy - i tam siłą rzeczy tworzą się czasem spontaniczne sytuacje, które nie wymagają pytania czy wyjaśniania - swoje PR-ki poprawiłem tam kiedyś, bo najpierw ktoś mi wsiadł na koło, a potem to ja się za nim pociągnąłem. Słowa nie zamieniliśmy, ale sprawa była czysta :) Choć sam staram się w takich sytuacjach przynajmniej na koniec pomachać czy rzucić "dzięki za wspólną jazdę".
- na tychże Gassach czasem trudno nie dołączyć do grupy - jak jest tłok, to choćbyś nie chciał, czasami siłą rzeczy dłuższą chwilę jedziesz z ekipą, którą dogoniłeś czy która ciebie łyknęła. Nie świrujmy - to nie wymaga pisania podań z uzasadnieniem, i jeśli ktoś się w ten sposób chwilę podwiezie z ustawką, to nie ma dramatu, póki nie robi niczego dziwnego.
Ale zastrzegam, że to jest specyficzny przypadek miejsca, gdzie kolarzy jest tylu, że możesz nawet nie wiedzieć, że się właśnie wbiłeś w zorganizowaną imprezę ;) Na co dzień, szczególnie jak podłączasz się pod pojedynczą osobę, warto zagadać - zdarzyło mi się tak poznać w trasie nowych ludzi, wypić wspólnie kawę, dodać się na Stravie i po wspólnym odcinku pojechać w swoją stronę. Co do zasady - tak jak mówisz - wbijanie się na krzywy ryj jest słabe nie tylko w kolarstwie, ale w ogóle w życiu.
Przeraża mnie świat że takie oczywiste rzeczy trzeba tłumaczyć :D
ps.
Dzięki za poradę co zrobić jak ktoś Cię zerwie na podjeździe. Znaleść na stravie i zwyzywać !
Śmiechłem 😂
Ja mam tak często, że jak mnie dogoni jakaś grupa to wołąją łap koło i jedziemy. Pojadę kawałek i zazwyczaj tak zapier…ją, że sam opadam😊 hehe
Haha mam to samo..
Tzw. selekcja i nie ma co gardlowac
Ale zawsze miło, że zapraszają 😁
to jestes kuwa słaby! haha
Też tak mam 🎉
Zawsze sam. Kilka razy próbowałem jeździć z kimś. Kiedyś nawet miałem ciśnienie, żeby znaleźć kumpla od roweru. Teraz moim najlepszym kumplem jest mój rower. Już nie próbuję nikogo wciągać w jazdę na rowerze, samemu jeździ mi się najlepiej. Jednak gdybym miał się odnieść typowo do zamkniętych ustawek to rzeczą normalną jest, że nie
wbijam na trzeciego. Każdy kto ma trochę oleju w głowie myślę, że to wie, i nie ma czego tu tłumaczyć.
Nie da się tego inaczej rozumieć niż tak jak to tłumaczysz. Dzięki za cierpliwość i chęć tłumaczenia prostych spraw tym "innym"👏
Najczęściej jeżdżę sam, i fajnie jak ktoś wskoczy na plecy.. ale jeszcze fajniej by było gdyby też czasami dał "zmiane":P
Jeden jedyny raz gdy dołączyłem to było gdy Tomek Marczyński zrobił taki spontan (w puszczy nota bene) i krzyczał do każdego mijanego żeby dołączał :)
Super że tworzysz takie materiały, może w takiej formie uda się trafić do szerszej grupy.
Sam jeżdżę na ustawkach i są takie gdzie organizator poczuwa się do obowiązku pilnowania porządku w grupie. Grzecznie upomina tych którzy swoją jazdą stwarzają niebezpieczeństwo dla innych. Pokazuje wszystkie niebezpieczeństwa itp. i tym samym mobilizuje innych do pilnowania się. A są też takie gdzie zapier*dalamy ponad 40 km/h po dziurawej drodze gdzie nikt nawet nie pokaże dziury wielkości telewizora.
Co do podłączania się do grupy podczas jazdy to myślę że podstawy takie jak "Cześć czy mogę się zabrać z wami"? są oczywiste tak samo jak to że nie narzucasz swoich warunków całej grupie tylko grzecznie jedziesz a jak masz moc i umiejętności to dajesz zmianę.
Zdarzyło mi się kiedyś że jadąc samemu ktoś się do mnie podłączył i siedział mi cały czas na kole dobre 5 km i się nawet nie odezwał i było to mega creepy :D
Cieszę się, że w MTB nie ma tego typu problemów. Po prostu jadę w góry sam albo umawiam się z kolegami i jazda. No chyba, że to nazywa się ustawka😮
Ja nie wiem. Nie mam problemu jak akurat jadę, ktoś mnie dogoni, „wykorzysta” dla odzyskania oddechu i pogna dalej, czy podłączy się kiedy to ja wyprzedzę. Nieraz też odwrotnie, kiedy kogoś dogonię, odsapnę za nim i zabieram się za wyprzedzanie do staram się dać do zrozumienia, żeby się podczepił i zyskał te kilka km/h więcej.
Przecież nic mi nie od tego nie ubędzie, robię po prostu swoje w swoim tempie, a jakoś tak fajnie współpracować z ludźmi i wzajemnie się zrozumieć. Natomiast do grupy pewnie bym się bez pytania nie podłączał.
Otóż to! Dodaj do tego jeszcze "Cześć!" jak się mijacie i kulturalnie można wspólnie pokręcić.
@@maciejb9777 przepraszam, nie wspomniałem, ale hej lub cześć też występuje w tych sytuacjach 👍
@@piotrpacewicz9078 Hej! Piotrze, ale po komentarzach widać że większość to "samoluby", a nie tacy jak ty, ja, my! Pozdro🚴🚴
Problem pojawia się, kiedy jedziesz sam i jesteś skupiony na swoich myślach/treningu, nie jesteś świadomy że masz kogoś na kole, a potem ktoś z tyłu ma pretensje że nie pokazujesz dziur albo nagle zwolniłeś.
Mnie chyba najbardziej denerwuje jak ktos nie ma koszulki PNS za co najmniej 1200pln a chce ze mna jechac jakby typie no xd know your place
jak jedzie za Tobą to jeszcze pół biedy, gorzej jak chce dawać zmiany i musisz patrzeć na logo jakiejś biedackiej marki typu Rapha ja wtedy zamykam oczy i przenoszę się mentalnie w inne miejsce (do salonu PNS oczywiście)
No właśnie o co chodzi z.tymi koszulkami PeNiS?
To jakieś gejowskie tęczowe ustawki? Dla.kolegi pytam
Marka odzieżowa z modelem biznesowym polegającym na wyciąganiu hajsu od nuworyszy, szanuję.😉
Hej, dzięki za poruszenie tematu. Jeżdżę na rowerze krosowym i nie raz zdarza mi się na asfalcie "dopiąć" do kolegi/koleżanki/grupy na rowerach szosowych/gravelach, którzy jadą z osiągalną dla mnie i mojego roweru prędkością, a której ja bym nie był w stanie utrzymać jadąc samemu. Niestety w 9/10 przypadków jestem taką "pijawką", która korzysta z jazdy "w tyle" grupy, gdyż jestem za słaby aby wyjść na czoło i poprowadzić (abstrahując od tego, czy ktoś by sobie tego życzył). Jeżeli ekipa, do której dołączam nie jest zajęta rozmową to staram się przywitać i na koniec wspólnego odcinka podziękować za wspólną jazdę. Nie spotkałem się nigdy z "nieżyczliwym" przyjęciem czy jakimkolwiek "odrzuceniem". Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że komuś może przeszkdzać taka sytuacja. Znam zasady jazdy w grupie i staram się ich przestrzegać, zachowując maksymalną uwagę podczas bliskiej jazdy za kimś.
Jeżdżę zawsze sam, bo dlamnie jazda rowerem to doswiadczenie i fizyczne i duchowe. Jadę, myślę i czesto sie ... modlę. To są zwykle modły dziękczynne, za zdrowie , motywację do jazdy i to czego jestem w stanie doświadczyć.Przy okazji to nie oszczedzam sie i tetno jest kontrolowane na bieżąco
Amen
@@tolekbanan5084 Jak dojdziesz do prawie 60 roku życia i będziesz jeździł że średnią ponad 30 km/h , to obyś się modlił z takich samych powodów, a nie leżąc w łóżku. Kpina wszystkiego nie załatwi
@@tyrionlannister9376 niech sie tak stanie
@@tyrionlannister9376 ja sie kompletnie z Toba utozsamiam a Ty atakujesz od razu
Mam to samo.60 l . Jadę sam i rozmyślam i dziękuję Opaczności Bożej że 150 km na rowerze daję rade.
Tak naprawdę cały problem możemy zawrzeć w dwóch kwestiach - kultury osobistej oraz w zdrowym rozsądku. Najważniejsze żeby rozmawiać, szybkie pytanie - szybka odpowiedź i tak naprawdę temat rozwiązuje się sam.
My w grupie jesteśmy kulturalni i do dojeżdżających najpierw oddajemy strzały ostrzegawcze zanim otworzymy ogień ostrą amunicją.
Stój bo strzelam - Stoję - Strzelam. Kultura przede wszystkim!
Bardzo fajną ustawką jest IC Katowice (chyba jeszcze jeżdżą) i ten event mnie uczyl i ksztaltowal kolarsko, dzieki pomocy poznanych tam ludzi przezylem wspaniale kilometry na rowerze.
Organizacyjnie wygladalo to tak, ze umowiona byla hodzina i jedziemy pętlę, na koniec bufet - raz bardziej wypasiony raz mniej. Zawsze byla puszka i nie obowiazkowo "co łaska". Powiem tylko, ze na pierwszych IC przyjezdzalem w grupetto a i tak zawsze cos przekasilem... szczegolnie na słodko:)
Na drodze ludzie sie dolaczali, odlaczali itd. nikt nikogo nie przeganial nie zapraszal (zaproszenie na fb) . Bardzo milo wdpominam tamte czasy. Pozdro dla ekipy z IC Katowice jak ktos czyta :)
Widzę dużo komentarzy oceniajacych innych uczestników ruchu rowerowego. Sam sie na tym łapię, że oceniam kogoś negatywnie np. bo nie ma kasku, bo nie pozwolił odpocząć na kole lub nie odmachal na moje pozdrowienie. Nie wiemy co akurat w danej chwili człowiek "ma na głowie". Uszanujmy to nie oczekując niczego, a dajac coś od siebie jeżeli ktoś o to poprosi lub nie. Badźmy asertywni, ale w sposób kulturalny. Zaczynając od siebie myślę, że kultura rodzimej społeczności rowerowej będzie bardziej wartościowa. Pozantematem jeszcze wątek samochodowy - dziekujmy tym kierowcom, którzy zwolniają gdy nie mają możliwości nas wyprzedzić i nie wbijają się na 3ciego. To nam ratuje życie :)
Podoba mi się Twoje wyjaśnienie. Podjeżdżam, rozmawiam, pytam. Jasne jest wszystko.
Jadę sobie na lekką rundkę, ok. 90 km, niespiesznym tempem. Na światłach dojeżdża do mnie 3 gości "Jedź z nami, mamy tutaj niedaleko ustawkę". Szukam wymówki, bo dobrze wiem co jest grane - trza znaleźć frajera, który będzie ciągnął tyły żeby się dowartościować, ale...ten dopiero zaczął sezon, tamten po kontuzji "Pojedziemy bez spiny". Namówili. Ruszamy i nawet nie wiem jak i kiedy zap...y 40 km/h. Tętno 180, dyszę jak karp bez wody, ale przez nos, bo w pociągu 3 laski - no przecież nie mogę pokazać, że ledwo dyszę. Więc próbując zassać tylko przez nos, prawie się duszę. Na 90 km/h kolejna moja zmiana, próbuję ciągnąć grupę ze średnią >35 km/h, łapią mnie skurcze. Odpadam po 100 km, dojeżdżam do domu po 130 km, ledwo doczolgujac się na kanapę. Ustawka? Nie dziękuję
Pozdrawiam
Z sympatii do Bikeshow i dla zasięgu 🇵🇱🇵🇱💪👍
Mieszkam na takim zadup…u ze rzadko spotykam rowerzystów jadących moim tempem. Tych trochę wolniejszych, doganiam, zanim wyprzedzę trochę odpocznę, po czym wyprzedzam i jadę swoim tempem - raz się zdazylo że gość dogonił i zagadał, nie było problemu, jechaliśmy chwilę razem. Szybkich grup rowerowych nie zaczepiam 😅 jeżdzę gravelem, nie będę płuc wypluwał żeby się za nimi utrzymać. Ogólnie jeżdżę sam, swoim tempem i tak jak w danej chwili mi się podoba i gdzie mi się podoba. Czasem z kumplem - on na szosie, to dostaje baty 😂 bo żeby utrzymać średnią w gravelu 29-31km/h a chwilowe nie rzadko powyżej 40km/h to trzeba dobrze w korby ładować 😅
Wątpię, żeby przy prędkości 29-31km/h była tak duża różnica
Tam gdzie jeżdżę na ustawkach ETnH w Katowicach warunek to kask. Pewnego dnia na starcie pod dobrym kołem podjechał facet i chciał dołączyć kulturalnie pytając. Kulturalnie też odmówiliśmy zapraszając go tydzień później ale już z kaskiem. Pozdro
Ustawki tylko w czwartki?
Fajna zasada, pozdro :)
@@adamusss8932 tak
@@tryfly_ pod Velo Drom? A są jesczze gdzieś w Kato i okolicach,? No bo jakoś mało tego , albo nie wiem gdzie sa
@@adamusss8932 regularnie co tydzień wpisz sobie Serwis Pub Katowice
Generalnie zgadzam się z Janem, trzeba pytać i tyle!
Wg mnie czym innym jest ustawka, a czym innym impreza zorganizowana typu ustawka :) Lepsza sytuacja jest jak zapisujesz się na ustawkę i nie dość, że nie sygnalizują dziur w drodze, to jeszcze nie czeka się na wolniejszych uczestników pozostawiając gdzieś samych w szczerych polach. To samo dotyczy awarii roweru. Chyba, że takie są niepisane zasady krakowskich "ustawek", z których się wyleczyłem szybko :)
Krakoskie ustawki są znane z tego że na podjazdach się zostawia tych słabszych. Nawet te które są organizowane przez duże firmy i mają w opisach "czekamy na podjazdach" zostawiają ludzi z tyłu.
@@ex3qtor Takie to mamy krakoskie tradycje na ustawkach - 1) dopuszczalna jest walka z użyciem "sprzętu" i 2) zostajesz sam na podjazdach jak odpadniesz z grupy😉
Bo słabi muszą odpaść. Liczy się tylko średnia prędkość
Nikt nie będzie Ci czekał na kogoś kogo nie zna. Jakbyś długo jeździł z nimi i się znał to na pewno zaczekają w przypadku awarii.
@@Piter-bike to po co zapraszają na ustawki? Niech jeżdżą w swoim wąskim gronie i sobie nawzajem... na siebie czekają :)
śmieszny temat, dla mnie oczywisty! ;-) Pozdrawiam !
ustawki, jak ustawki ale widziałem dymy o dołączanie się do płatnych imprez - zawodów, gdzie ludzie jadą z numerami na czas i podłączają się ludzie na krzywy ryj, niby biorąc udział w wydarzeniu, bo droga jest przecież publiczna. rzadko jeżdżę ustawki i nie panuję nad tym, kto gdzie się dołączył, natomiast zdarzyło mi się parę razy, że ktoś mi siadł na koło z przyczajki i bez pytania i to już mnie irytuje. raz miałem taką akcję w listopadowy wieczór, jak cisnąłem sobie po krakowskich bulwarach i nagle wymyśliłem sobie zjad i dałem po heblach - jakiś typ z tyłu się na mnie wydarł, że nie uprzedziłem manewru. nawet nie wiedziałem, że jechał za mną, bo przez całą drogę nie było żywego ducha. a wniosek z tego, taki że warto sygnalizować jakiś skręt, nawet jak się jedzie samemu, bo nigdy nic nie wiadomo xD
Obaj mieliście rację 🤪
Wszechobecne polskie buractwo...
dobrze, że Ci w tyłem nie wjechał a takie historie też się zdążają.
@@piotrpacewicz9078Niby jak "wheel sucker" miał rację?
Zwykłe buractwo...
@@add28 no bo w zasadzie manewry należy sygnalizować z uprzedzeniem. Ale należy też zachować bezpieczny odstęp.
Jak jadę sam to nie cierpię jak ktoś mi siada na kolo i to jeszcze bez pytania. Jeśli chodzi o ustawki to pewnie trzeba podzielić je na 3 kategorie. 1 luźna ustawka bez ciśnienia typu coffee ride - ludzie o różnym pojęciu i formie, nie widzę problemu w dołączeniu przypadkowych osób. 2 ustawka ze znajomymi w jakimś konkretnym celu - raczej osoby z zewnątrz nie są mile widziane, tym bardziej jak grupa jest większa. 3 ustawka zorganizowana z jakimś wpisowym - oczywiście tylko osoby, które się zapisały.
Ustawka to tam gdzie w morde bijo?
…nie tylko. Ty również możesz przywalić ☝️😎
Nie, to ten drugi rodzaj :-)
Dobry temat. Dzięki za poruszenie. Oczywiście, że trzeba pytać 👍jest jeszcze kwestia bezpieczeństwa. Kilka razy zdarzyło mi się że ktoś złapał koło ale nic nie powiedział a ja nieświadomy przyhamowalem 😱 O krok od nieszczęścia ale widzę że ludzie tego nie rozumieją
Z mojej perspektywy prawie cały czas jeżdżę sam, głównie dlatego, że chcę zrobić zaplanowany i konkretny trening, walczyć z wiatrem i poprawiać swoją moc. Jazda na kole jest fajna, jeśli jadę z konkretnymi zawodnikami, których umiejętności jestem pewny i nadal jest to dla mnie duży wysiłek. Czasem w wąskim gronie (3-4 osoby) jadę na coffee ride, ale generalnie unikam wszelkich "przynależności do grup", bo wtedy zaczyna się robić nie fajnie. Napinki, sprinterskie popisy, często brak kultury niektórych jednostek (smarkanie, plucie), no i brak zaufania do umiejętności randomowych osób jadących ze mną. Obserwuję to choćby jeżdżąc solo, i też już przestałem "pozdrawiać" grupki, ponieważ jadąca grupa zazwyczaj nie odmachuje, często padają jakieś drwiny, żarciki - nie jest mi to potrzebne.
Nic dodać, nic ująć. Jak opisałeś, kwestia nieoczywista jednak dobrze wytłumaczone. Normalni, kulturalni ludzie tak robią.
Sam unikam dołączania do osób, których nie znam. Kiedyś miałem taką sytuację w grupie i nowe osoby spotkane się po prostu zapytały czy mogą jechać z nami kawałek i nie było problemu. ;)
Warto rozmawiać. Zapytać, pogadać. Wszystko będzie jasna. I nie obrażać się jak ktoś chce solo. Albo chciałby sobie pogadać w swojej grupie.
Jak się już uda z kimś spotkać i jechać razem to fajna sprawa.
Oczywiście, że nie wypada, ja jestem asertywny do bólu, więc informuje z góry, że jadę z żoną lub ziomkami i nie będziemy spędzać wspólnie czasu z obcymi ludźmi co należy uszanować. Tak samo jak nikt na światłach nie wsiada mi do samochodu pogadać lub na urlopie daleko od domu nikt się nie przysiada do twojego stolika. Szosa, droga, szlak, nie istotne, mam swoje towarzystwo i nie mam zamiaru dzielić się moim czasem z wariatami xD
😁
Normalnie introwertyk.
Nie zwracasz uwagi na sedno. Dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni kierującego rowerem obok innego roweru lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego. Liczba pojazdów jadących w zorganizowanej kolumnie nie może przekraczać: 2) rowerów lub wózków rowerowych - 15; 2. Odległość między jadącymi kolumnami nie może być mniejsza niż 500 m dla kolumn pojazdów samochodowych oraz 200 m dla kolumn pozostałych pojazdów. Wyprzedzanie powinno być wtedy, gdy kierujący uzna to za bezpieczne. Więc nie można zabraniać jazdy za sobą. Jedziesz za, nie podoba się. Wyprzedzasz i jedziesz przed, znowu nie dobrze. Wyprzedzasz, to panika, bo jest problem przecisnąć się między ludźmi jadącymi całą szerokością drogi. Czego byś nie zrobił, jest problem.
Cześć :) Przykład z turniejem na boisku szkolnym nie jest do końca trafiony. Boisko szkolne ma swojego zarządcę - szkołę - i to szkoła dysponuje tym czy i kiedy i kto może tam urządzać turniej. Jest u nas dość przyjęte że boiska szkolne (choć już zdecydowanie nie wszystkie - wiele jest zamkniętych) są otwarte dla osób postronnych, ale oczywiście w razie trwania jakichś zawodów nie ma wątpliwości kto może a kto nie może z takiego boiska korzystać. Droga publiczna jest z założenia publiczna i nie można komuś zakazać korzystać z niej zgodnie z przepisami, to nie organizator ustawki tworzy te przepisy, chyba że ustalił z zarządcą zamknięcie drogi (i dlatego na pewno nie można się wbić na zamknięte wyścigi). Po prostu, nie można zakazać komuś gdzieś jechać, tak jak nie można komuś zakazać iść za sobą w górach po szlaku. Całkowicie inną sprawą jest sprawa kultury. Oczywiście nie widzę sensu w podczepianiu się do ekipy która mnie nie chce, ale też w życiu bym nie pomyślał że może być jakieś wpisowe na ustawce (nie jeżdzę na ustawki). Te które znam są otwarte więc nie widziałbym żadnej różnicy w tym czy zacząłbym jechać z grupą od startu czy przyłączyłbym się w połowie. Dla uczestników tego konkretnego wydarzenia może być oczywiste że coś płacą i coś podpisują, ale dla osób które na nich trafiają na trasie może być to kompletnie nie-oczywiste. Wciąż, uważam że jeśli ktoś z grupy by KULTURALNIE powiedział że to zamknięta jazda to kultura po drugiej stronie powinna nakazać uszanowanie takiej informacji. Choć, po tym jak ostatnio na trasie z mijanej grupy 20-30 jadących na ustawce nikt mi nie odmachał, zacząłem mieć wątpliwości w kwestii tej kultury ;)
jedynym problemem, kiedy ktoś mi siedzi na kole, dla mnie jest to, że się nie mogę swobodnie wysmarkać, a gluta czasami mam mocnego... :D
Czy cała inba nie wyniknęła przypadkiem z tego, że ta ustawka miała jakies tam wpisowe? W życiu się z płatną ustawką nie spotkałem, ale jednocześnie też nie spotkałem się z tym, by ktokolwiek miał problem do osób dołączających po drodze - co więcej, często spotykałem się z tym, że mijani po drodze kolarze są zachęcani do dołączenia do ustawki.
Temat ustawki Bidonu tak naprawdę był tylko przyczynkiem do dyskusji na temat który jak widać po ilości komentarzy dla jednych jest zupełnie oczywisty a dla innych w zagadkowy sposób niezrozumiały:) Więc pewnie potrzebny:)
Most Wandy - Niepołomice lub odwrotnie, jeśli chcesz poholować jakiegoś niemowę tam właśnie się udaj.
Mało przyjaźni jest teraz na szosie. Duży podział sprzętowy. Ja zawsze kiwam innym kolarzom/rowerzystom. Szanuje zorganizowane ustawki i ich odrębność oraz wymagane wpisowe, udział w społeczności itd. Ja uważam i tak robię że pytam a na łapanie mojego kola zawsze się zgadzam❤
Ja właśnie za to cenię sobie jeżdżenie samemu. Nie trzeba się aż tak skupiać na innych, zastanawiać się nad pokazywaniem dziur, czy mogę się na chwilę podnieść z siodełka, itd. Wolę kontemplować otoczenie, zatrzymywać się kiedy mam na to ochotę, jechać kiedy chcę, robić zdjęcia i nie myśleć czy mi zaraz ktoś w d**pę nie przydzwoni ;)
Ja jak najbardziej zgadzam się z tym, co zostało powiedziane w filmie i też dziwi mnie to, że temat wywołuje takie kontrowersje. Przeciwnikom takiego podejścia proponuje taką analogię: umawiasz się ze swoimi znajomymi na piwo/kawe/sok jabłkowy. Idziecie razem do kawiarni, czy tam innego baru. Jesteście w miejscu publicznym. Siedzicie, rozmawiacie. Generalnie dobrze się bawicie. W pewnym momencie do Waszego stolika bez żadnego pytania ktoś się dosiada. Zaczyna się wtrącać w Wasze rozmowy, śmiać z nieskierowanych do niego żartów itd. Ale przecież powinniście się na to zgadzać, bo tak się złożyło, że jesteście w tym samym lokalu (na tej samej szosie) i pijecie to samo (jedziecie na rowerach). Widzicie problem? To, że robimy to samo, w tym samym miejscu nie znaczy, że chce z Tobą jechać. Nie ma nic złego w zagadaniu i zapytaniu, czy można się złapać na koło, ale trzeba uszanować to, że ktoś sobie tego zwyczajnie nie życzy.
Szok że ludzie tego nie rozumieją
Rozumiem że jak jest wolne miejsce siedzące w autobusie MPK to pytasz wszystkich na głos czy możesz usiąść. Dziwne że tego nie rozumiesz
@@jaroslawpawlik5146 Kompletnie nietrafiona analogia, ale próbuj dalej. W końcu się uda 🙂. Bardziej widziałbym to tak: stoję na światłach i z samochodu za mną wysiada kierowca, po czym wsiada do mojego auta, bo przecież jedziemy w tym samym kierunku 🙂. Widzisz różnicę? Wsiadając do autobusu każdy liczy się z tym, że będzie jechał z innymi. Jak to komuś nie pasuje, to nie jeździ autobusem. Jaśniej już się naprawdę nie da.
@@jaroslawpawlik5146nie jeżdżę autobusami mordo więc nie mam doświadczenia. Ale patrząc po twoim stylu myślenia nie dziwię się że ty jeździsz
@@qbala31 a to ktoś ci na ramę usiadł na tej ustawce? Jedziesz autem czy rowerem ktoś jedzie przed tobą czy za tobą i ma do tego prawo. Ale próbuj
Ja po prostu wyprzedzam bo zazwyczaj robię trening solo i zazwyczaj wszyscy mi siadają na koło i potem myślą, że fajnie mnie wyprzedzić żebym ja odpoczął, a ja sie denerwuje bo na kole czyimś mi waty spadają :)
Nie znam się, więc... się nie wypowiem ;)
Nigdy nie byłem na żadnej ustawce. Jeżdżę sam a jak kogoś spotkam to zawsze mówię cześć (i chęni zawsze mogą usiąść mi na kole)
Z tą piłką to dobry pomysł ;-P
Takie dramy tylko na szosie :D
Nawet na zwykłych trasach z kolegami patrzymy groźnie i przyspieszamy jak ktoś chce złapać koło albo nie daj Boże się dołączyć. Szczególnie jeśli ma bieda outfit i tani sprzęt. My tu w mamy napisane na dupie SYN, albo PAS. Jesteśmy kimś!
Żenujący komentarz, być może w zamyśle miała to być ironia, ale całkiem nieudana. To połączenie stanu zamożności z przysłowiowym złapaniem koła dotyczy nikłego odsetka. Liczy się kultura, charakter, a i tak najważniejsza jest rytmika pedałowania.😄
Sarkazm?
@@add28 ciekawa sytuacja. Dla mnie oczywistym jest, że to było napisane sarkastycznie. Serio nawet przez jedną sekundę nie poczułem, że kolega wyżej napisał to na poważnie. I to mnie właśnie ciekawi, że można to tak inaczej przeczytać. Powiedz mi tak szczerze, nie przeszło ci przez myśl, że to była satyra na tych napinaczy co tak robią? Tylko dosłownie to odebrałeś? Nie dowalam się, jestem tylko ciekaw.
Ten komentarz, a w zasadzie odpowiedzi pod nim jasno wskazują, z jakimi napinaczami mamy styczność w światku rowerowym. Więcej luzu. Sarkazm z tego komentarza aż się wylewa. Już serduszko od redaktora Jana powinno niektórym dać do myślenia, jeśli sami mają z tym problem 😉.
i to ja szanuje, sie kupi sie ma.
hmm, ciekawym materiał. Ja jeżdżę na szosie już kilka lat i w sumie nigdy nie byłem na ustawce, ponieważ nie jara mnie jechanie w grupie. Zazwyczaj jak doganiam jakąś grupę to zagadam, chwile pogadam i odjeżdżam i nie widzę w tym żadnego problemu.
Ogólnie na gassah jak mnie grupa wyprzedza bo akurat pije to potem jadę za nimi na odległość roweru i tyle. Jak ktoś mi siada na koło to mi to obojętne, ale nie pokazuje dziur itp.
Tak, regularnie dołączam do ustawek rowerowych, na których przestrzega się wszystkich, przynajmniej teoretycznie, podstawowych zasad jazdy w grupie.
Pokazywanie dziur, sygnalizowanie zwalniania/zatrzymywania, zakrętów, piasku żwiru na drodze, hopek itp. A jak to wychodzi w życiu to wiadomo że jest różnie. Wszystko zależy od ludzi którzy jadą w ustawce i tego jak są świadomi potencjalnych zagrożeń. Najgorsze są ustawki na które przyjeżdżają tzw. przypadkowi ludzie, którzy często nie znają wyzej wymienionych zasad i tym samym stwarzają zagrożenie. Jadąc w grupie z takimi osobami po prostu nie wiadomo czego się po nich spodziewać a przewidywalność zachowan innych uczestników w takich sytuacjach jest bardzo istotna.
Czyli to jest tak że dołączają „przypadkowe osoby” i nikt ich nie zagadnie czy jeździli już w grupie i czy znają zasady? Po prostu każdy czeka aż coś się stanie?😂
@@Kaspi93182 zazwyczaj tak.
Sporadycznie się zdarza że ktoś na ustawkach mówi o zasadach na nich panujących, no chyba że chodzi o średnią prędkość, to o tym jest zawsze cała dyskusja przed startem. Wydaje mi się że organizatorzy z założenia wychodzą ze ludzie przyjeżdżający na tego typu wydarzenia nie są na nich pierwszy raz wiedzą co i jak z czym się je. A to bardzo błędne założenie. Nigdy nie spotkałem się z sytuacją żeby ktoś sam z siebie zabrał głos i powiedział - Hej jestem nowy 🤪
Naprawdę zajmie to minutę przypomnienie podstawowych zasad.
@@dj.antaro dlatego fajnie że istnieje ktoś taki jak Leszek prawiepro który promuje styl „jestem nowy, nie znam się”
@@Kaspi93182 Leszek "kup coś ode mnie" prawiepro😂
czy ten jegomość przestał już zebrać?
@@Kaspi93182 Trzeba zacząć od tego że ustawek, czy też jazd grupowych, jest pierdyliard. Znajdziesz takie co to przyjmują formę szkolenia dla początkujących, jedziecie w tempie konwersacyjnym, etc.
Na drugim biegunie są te które nierzadko przyjmują formę wyścigu.
Unikam, za każdym razem patrzą na mnie krzywo. Wole zwolnić i jechać samemu.
Dobrze pan powiedział - kultura i zapytanie , jeśli ktoś nie ogarnia tematu , to burak
Super byłoby dołączyć do kogoś na trasie, i tak samo jeśli ktoś dołącza do mnie, tym lepiej :)
Głównie jeżdżę sam😉Chce jechać tak jak mi się podoba, chce się zatrzymać tam gdzie mi się podoba. Poza tym jak idę na rower, to lubię skupić się tylko na swojej jeździe. Niezbyt mam ochotę za kimś gonić albo na kogoś czekać. No chyba, że mówimy o jakiejś "niedzielnej" jeździe, no to wtedy inna sprawa. Rower jest tłem, do spędzenia czasu😉Jeżeli chodzi o dołączanie do jakiejś grup, no to tak na chłopski rozum, jak jedzie grupa 10-20 osób, albo i więcej, to można się domyślić, że to jakaś zorganizowana akcja i raczej nie powinno się wpychać na krzywy ryj😅No ale niestety teraz inne czasy i trochę się pozmieniało z tą kulturą i wyczuciem...
Jeżdżę sam, w grupie nigdy nie jeździłem, ale znam ogólne zasady panujące w grupie w sensie teorie :p Nie mam z tym problemu jak ktoś siada mi na koło, wtedy zaczynam troszczyć się o tę osobę, czasami staram się urwać taką osobę i sprawdzam na jakim poziomie wytrenowania jest. Jeśli widzę grupę kolarzy to nigdy nie siadam im na kole, chyba że jest to pojedynczy kolarz to wtedy przyłączę się, później zawsze dziękuje za koło i jadę w swoją stronę.
To zależy. Jak jadę sam i trafi się jakaś grupa, na którą trafiłem to się podłączę. Dam zmianę jak będę mógł, a jak nie dam rady to podziękuję i pojadę swoje. W przypadku takich ustawek jak wspomniane w filmie to pewnie też się podłączę bo w sumie mogę. Jak ktoś mi grzecznie zwróci uwagę ze to jest jakaś impreza płatna to ich odpuszczę.
Sam w Czewie biorę udział w ustawkach i jeżdżą na prawdę różni kolarze. Dzięki takim ustawką można zdobyć doświadczenie jak zachować się w grupie, doświadczyć jak jedzie się większej liczbie kolarzy niż dwóch, można wyrobić sobie nawyki pokazywania przeszkód i sygnalizowania skrętów. Brak objeżdżenia widać zwłaszcza na takich imprezach gdzie trafiasz na tzw trzepak, który nie zna podstaw. No i grupa szybko zweryfikuje twoje wywalone w kosmos ego.
Zdarzyło mi się nieraz że ktoś mi siadł na kole i holował się za mną kilka km. Czy mi to przeszkadzało? Niespecjalnie. Jak już to dawało motywację żeby pociągnąć bardziej i pokazać że mam moc (a tak naprawdę to nie mam). Zdarzyło mi się też taka sytuacja że ktoś mnie wyprzedził ale różnica prędkości była na tyle mała że jadąc za nim zrównałem prędkość i jechałem za nim. Starałem się jednak nie siedzieć bardzo blisko na kole bo czułem że robie to na krzywy ryj xd
Gorzej jak akurat przed komem wyprzedził cie ktoś i ty dociskasz, a koleś myśli, że robisz coś na krzywy ryj 😄 spotkałem się z takim zbiegiem okoliczności.
A jakbym szedł ze znajomymi po chodniku, to każdy też może podejść, iść z nami i włączyć się w rozmowę? No chyba byłoby to lekko dziwne… chyba podobnie jest na rowerze. Chyba można uszanować to, że ktoś się z kimś umówił i chce z nim spędzić czas, pogadać, osiągnąć jakieś sportowe cele bez osób, których się nie zna. Niech każdy robi swoje.
Zdarzało się spacerować chodnikiem obok innego spacerowicza przez kilometr i żaden nie chciał przyspieszyć, albo zwolnić kroku. Z tyłu i z przodu po horyzont nie było nikogo 😂.
Nie wierzę, że takie rzeczy trzema tłumaczyć. Właściwie to nie wierzyłem bo później przeczytałem komentarze pod filmem i zrobiło się jeszcze ciekawiej 😅 Na szczęście głosy rozsądku też są.
Kiedyś brałem udział w wyścigu ultra, no i jechała ekipa po zmianach i się do nich i dołączyłem na parę kilometrów, mieli do mnie pretensje, ale na wyścigu jak nie ma zakazu draftingu to przecież można się podłączyć, powiedziałem im że jadę na ciężko a nie na lekko jak oni to tak się za długo za nimi nie utrzymam. To odpuścili 🙃
Na ustawki przyjeżdżamy w szczycie formy i po uprzedniej rozgrzewce. Selekcję robimy już na samym początku wtedy trzepaki nie zrobią kupy.
Może subiektywnie, nie mam super długie stażu na rowerze raptem kilka no może kilkanaście lat. Natomiast nie wyobrażam sobie nie zapytać czy mogę siąść na koło/ pojechać po zmianach/ zagadać w kwesti właśnie tego wyczucia "co jest co". Nie miałem przyjemności być na iwentach pre-organizowanych, ale w przypadku takich na 99,99% posłużyłbym się kultura osobitą. Serdecznie pozdrawiam Marcin z Szczecina ;)
jak ktos nieproszony sie zaczepia z tylu to najlepiej gaz i po sprawie, ale nie gaz, ze gaz do dechy tylko inny gaz :D, najlepiej po fasolce albo kapuscie z grzybami, jesli chodzi o kulture to bedac kulturalnym nalezy ostrzec nieproszonego goscia sygnalem dzwiekowym, jezeli natomiast brak nam kultury mozna wypuscic po cichu, z zaskoczenia :D, nieproszony gosc bardzo szybko da nam spokoj i bedziemy mogli dalej cieszyc sie jazda w spokoju :D
Jeśli ktoś organizuje wydarzenie jako zamknięte to niech to robi na zamkniętym obiekcie.
Jeśli organizuje się wydarzenie na drodze publicznej to musi się liczyć z tym, że spotka się na trasie inne osoby, które mogą na krócej lub dłużej chcieć dołączyć.
Proste.
Czy jak widzisz na ławce w publicznym parku siedzącego faceta z żoną/dziewczyną to bez słowa dosiadasz się do nich, bo przecież są w publicznym parku? Oczywiście - żadne przepisy Ci tego nie zabronią, to też Twoja ławka.
@@bikeshowcctak jak jest miejsce wolne w pociągu, autobusie itp bez rezerwacji miejsc siadam nie pytając innych czy wolno . A ty tak nie robisz?
A jak masz cały autobus wolny i tylko na jednym miejscu siedzi ktoś inny to usiądziesz specjalnie obok niego czy poszukasz własnego miejsca? Ten temat jest oczywisty dla każdej osoby o minimalnym poziomie kultury społecznej, ale jak widać po wieeeelu komentarzach - ciągle bardzo potrzebny 🙃
@@bikeshowcc tak są tacy co kładą np. torbę na wolne miejsce żeby ktoś nie usiadł obok niej. I podobnie jak oni chcą uzurpować sobie takie miejsca tak jak widać niektórzy chcą sobie uzurpować prawo do dróg. Niestety wiąz brak minimalnej kultury społecznej.
Jaka znowu torba? Co to ma do rzeczy? To są proste sytuacje i kultura w interakcjach z innymi ludźmi.
Ciekawe czy pod filmikami na kanale bmwshow też rozkminiają czy jazda komuś na zderzaku, bez zachowania bezpiecznej odległośći, jest ok
Unikam, a jeśli już to wolę zapytać czy mogę się dołączyć? Ale też wiadomo jak pytasz to możesz spodziewać się odpowiedzi nie.
Ok chyba sobię sami komplikujemy życie ...szosa jako droga jest dla wszystkich ale zwykła kultura nakazuje wyczuć czy mozemy się podpiąć pod grupę czy sobie tego nie życzą
Nie wyobrażam sobie jechać jako natręt... to nic miłego !
Janku,ludzie dobrze wychowani zawsze wiedzą jak się zachować.Twoje spojrzenie jest bardzo trafne.Dołączając zawsze pytam czy mogę,zaznaczam że nie oczekuję czekania,nie narzucam swojego tempa(no chyba że wkrada się u wszystkich rywaluzacja😉).Wbicie się na bardziej zorganizowaną ustawkę to po prostu "buractwo"
a nie ma przepisu ruchu drogowego o max 15 rowerzystów grupie + 200m dystansu miedzy? nawet to nieco ogranicza przyłączanie się
Kolumna rowerowa to max 15rowerzystow i odstęp między kolumnami 200m
Sam temat ustawek jest spoko jeśli grupa jest wporzo bo ustawka to przede wszystkim rozwój a samemu często nie bylibyśmy wstanie tak szybko jeździć. Co do Twojego tematu tutaj ciężko zabrać głos bo ustawka to też jazda w grupie z ludźmi którzy mają pojęcie o jeździe w grupie a jak sami wiemy często dochodzi do różnych wypadków wynikających z nieznajomości sygnalizacji.
Nie jeżdżę na ustawki(mam uraz z ustawek motocyklowych) 90% solo, ale jak zdarzyło mi się do kogoś dojechać to się pytałem wprost, ale częściej zaczynałem luźną rozmowę i nie było problemu. Miałem natomiast sytuacje jak ktoś bez słowa siadał mi na koło i tak przez jakiś czas za mną jechał, ani be ani me, co dla mnie osobiście jest delikatnie mówiąc dziwne. I tu nie chodzi tylko o rower, bieganie, spacer. No jest to co najmniej dziwne jak ktoś za nami biegnie bez słowa, szczególnie za kobietą.
Trzeba mieć w sobie kulturę. Bardzo Dużo jeżdżę na rowerze od lat. Często jak się z kimś mijam to pierwszy macham cześć, wiele osób nic nie odpowiada. A co tu mówić o innych sprawach. Kulturę masz w sobie albo nie masz.
Hej Janku , zawsze warto zapytać dojeżdżać do grupy i tyle albo gaz i wyprzedzamy 🤪
Zwykle jade sam. A jak widz widzę grupę to uciekam w las (😉taki żarcik, na wszelki wypadek zaznaczę).
Jeśli by mnie kiedyś naszła ochota na dołączenie do jakiejś grupy to z pewnością bym zapytał czy to ok. To mi się wydaje oczywiste.
Jeśli ktoś chciał by się do mnie przyłączyć to też bym oczekiwał że się o to zapyta. Nie żebym od razu przeganiał, ale ciężko mi zrozumieć że ktoś tak „po cichu” siada na koło i jedzie za nieznaną sobie osobą 🙂
W pojedynkę czasami trudno się zmobilizować do ostrej jazdy. Dzisiaj z kolegą 70km że średnią 34kmh;))
Kultura jest wszędzie taka sam jeśli jedziesz z kimś na tej samej trasie z podobną prędkością pytasz hej gdzie lecisz czy jedziemy razem po zmianach czy razem a osobno każdy sobie itp proste i całkiem skuteczne możne jechać z kimś a osobno to jest możliwe ;)
Do mnie i żony ostatnio dołaczyło się na trasie dwóch gości, wyprzedzali i czekali na nas było to dziwne ... Może źle zrozumieli to że byłem miły podczas zapoznania, ale nie było ani słowa o zaproszeniu do wspólnej jazdy. To tak około tematu.
Na drodze publicznej każdy sobie może jedzic jak chce. Na osoby które próbuja się do mnie podłączyć a nie chce mi się z kimś jechać to zrywam je z koła a jak się nie da to zwalniam tak żeby pojechały.
Kiedyś spotykało się na tzw. spontanie w danym miejscu, nikogo nie obchodziło na jakim sprzęcie kto jeździ, ile watów wykręca i ile gram zrzucił z roweru. Teraz ludzie są spięci niczym plandeka na żuku zamiast czerpać przyjemność z zajawki tudzież pasji jaką jest kolarstwo. PS. Nie jest to żaden pojazd z mojej strony w kierunku autora, po prostu takie mam przemyślenia.
teraz też się spotykają. Czasem bardziej zorganizowanie, czasem mniej.
Najlepiej podjechać i zagaić. I sprawa jasna.
Witam. Dla mnie to jest jasne że normalny kulturalny człowiek nie wbija się na czyjaś imprezę. Do tyczy to wszystkich rodzajów spotkań zamkniętej grupy nie ważne czy ta grupa spotyka się na rowerze czy np w jakimś lokalu . I myślę że zawsze taki ktoś kto się chce wbić będzie traktowany jako natrent.
Równie dobrze ,można pójść do agencji towarzyskiej i ..po 30 min wbija jakiś koleś do pokoju i mówi ,że jest opłacone ,więc się podpina 🤗
Jeżeli nie ma zabezpieczenia policji, nie jest równo 15 osób lub nie ma numerów na rowerach lub koszulkach, to ja zadam pytanie z drugiej strony - czy ustawka ma prawo ( potocznie nie faktycznie prawne) kogoś wyprosić z grupy? No bo organizator może sobie mówić że impreza zamknięta ale na otwartej publicznej drodze niezabezpieczonej przez policję, z bufetu w tym przypadku raczej buractwem jest korzystać jak się nie zapłacili wpisowego zgadzam się, ale wypraszać kogoś na publicznej drodze z grupy też trochę tym jest. Czym innym jest jak jedzie grupa 15 osób, no to jeżeli ktoś jeszcze się dołączy to można, a nawet należy powiedzieć że niestety nie jest mile widziany, dla bezpieczeństwa w razie kontroli policji, prawda leży po środku.
@kacperbartkowski7096 Serio ? A jak idziesz z kumplami do knajpy i zostaje jedno wolne krzesło to mogę sobie z wami usiąść? Bo to przecież publiczna knajpa, właściciel mi nie mówił że nie mogę z wami itd.
@@gkrecik01 po pierwsze knajpa nie jest drogą publiczną, po drugie oczywiście że tak, po trzecie to tak jakby zajmować całą piaskownicę we dwie osoby i nie dopuszczać innych. Jeżeli nie ma zabezpieczenia przez policję to każdy ma prawo jeździć gdzie chce i w jakim tempie chce, pod warunkiem że grupa ma do 15 osób, potem zaczyna się to komplikować. Jak jedziesz drogą i ci nie pasuje że jest korek to dajesz długimi jak oszalały? Przykład zbliżony do twojego - bez sensu i nie na temat
Otóż to. Z jednej strony zaistniała pewnego rodzaju bufonada bo ktoś syknął żeby się odczepić a z drugiej strony zabrakło zwyczajnego zapytania się. Wyszła straszna tragedia, że aż odcinek powstał z tej okazji. Wychodzi typowa nasza mentalność dzisiejszych czasów.
No ja bym raczej zapytał co to za ustawka i czy można dołączyć. Można trafić na otwartą ustawkę, a równie dobrze na zorganizowany trening grupowy lub szerzej zorganizowany event. Dziwię się że ktoś ma z tym problem, a jeszcze bardziej że komentuje w taki sposób. Zamiast marnować czas na wypisywanie głupot, niech ktoś taki sam zorganizuje jakiś event/ustawkę ;)
Czekam aż ktoś opisze przypadek podłączenia się jakiegoś gagatka do peletonu podczas któregoś z tourów :D
I potem jego pretensji że nie poczekali XD.
Ja trochę od innej strony. Drodzy ustawkowicze i grupo jazdowicze. To, że jest was więcej i jedziecie peletonem, to nie znaczy, że możecie jechać całą szerokością trasy rowerowej. trochę pomyślunku i szacunku dla innych.
Niestety staje się to dość częstym zjawiskiem na ścieżkach rowerowych w Krakowie. Nie wiem, jak w innych miastach.
W mojej ocenie, wyłączając sytuacje gdy organizator odpowiada za bezpieczeństwo grupy, to podczepianie zawsze jest spoko! W naszym kraju to raczej brak współpracy i umiejętności dogadania się jest problem, na wielu polach. Gdy widzę komentarz, że ktoś woli solo, ok twój wybór. Ale jeśli nie umiesz jeździć w grupie i uparcie nie chcesz się nauczyć nawet podstawowych zasad - nie nazywaj tego wyborem 😸
Jak ktoś chce jechać w ustawce, to niech organizuje i jedzie w ustawce. Są ustawki spontaniczne gdzie się można posiać ale są i ustawki zamknięte.
Jak wychodze na rower to zawsze naćpiony endorfinami, przytulam chlopaków pod GS ami, babcie przeprowadzam przez pasy, borsukom pomagam przejsc przez autostrady ale żeby jakieś nerwy ?????
Tak to nie wypada.
Ale mam teorie że napinacze na codzień jeżdża Audi albo BMW
Wydaje mi się, trzeba by rozgraniczyć ustawkę od ustawki. Co innego jest jak jedzie sobie jakąś grupka i np. zaproszą do wspólnej jwzdy a co innego zorganizowana grupa ustawkowo-imprezowa gdzie prawdopodobnie ktoś wpłacił jakąś kasę, mają bufet określony cel itp. i podłączenie się z niemca do takiej grupy bez pytania jest nietaktem.
Metafora z piłką i boiskiem w punkt. :-) Mi osobiście jest głupio podbijać do nieznanych mi osób i jechanie im na kole i vice versa. Z zawodami ultra jest podobna sprawa. Ludzie się burzą, że nie mogą sobie jechać razem z zawodnikami nie biorąc udziału w ultra maratonie,. Zupełnie jakby nie umieli sobie pobrać tracka wyścigu i przejechać go np. dwa dni po wydarzeniu.
Na boiskach jak np orlik masz regulamin a na drodze publicznej przy ruchu otwartym prawo o ruchu drogowym
I? Co w tym przypadku wnosi niby regulamin boiska i przepisy o ruchu drogowym w kontekście zwykłej kultury?🤠 Jak będzie ojciec kopał z synem piłkę i mały bedzie sobie stał na bramce to podejdziesz i zaczniesz bez słowa ładować w dzieciaka swoją piłka bo „regulamin Ci tego nie zabrania”?🤠
Ps. Mnie to w ogóle nie zaskakuje, ale naprawde świetne postawy wychodzą w komentarzach pod tym filmem.
@@bikeshowcc jeżeli ktoś zarezerwuje boisko na jakąś godzinę oczywiście nie przeszkadzam. Ale jak gram sobie z dzieckiem a ktoś obok gra lub na drugiej bramce to oczywiście go nie przeganiam. A ty jak robisz?
Świetnie, czyli jak wnioskuję zaczynasz juz rozumieć, że boisko ma pewną przestrzeń i nie musisz kopać piłki w nogi obcego gościa grającego sobie z dzieckiem w jednym jego rogu. Stąd już tylko krok do zrozumienia puenty tego filmu, że droga jest na tyle duża, że nie musisz siadać na kole obcym ludziom bez pytania, bo 10 sekund wcześniej i 10 sekund później asfalt będzie dokładnie taki sam.
@@bikeshowccodniose się do sytuacji zajmowania wolnego miejsca w np. pociągu. Ja nikogo nie zganiam z jego miejsca ale korzystam z miejsca wolnego czy to w pociągu czy to na boisku czy to na drodze publicznej przy ruchu otwartym. Nikogo nie przeganiam i nikt nie ma prawa przeganiać mnie. A jeśli uważasz że ktoś ma do tego prawo to proszę jeszcze raz o podstawę prawną. Można na drodze organizować imprezy zamknięte wyścigi, maratony , procesję itp i to z zabezpieczeniem policji ale " ustawka" się w to nie wpisuję. No sorry takie są fakty. Teraz wyobraź sobie że jedziesz rowerem po drodze na której ktoś zorganizował sobie "ustawkę" np motocyklowa czy samochodową? On tak samo nakręci film na UA-cam i opiszę przeszkadzającego mu rowerzystę. Tak to ma wyglądać? Gwarantuje że ta osoba była by tak samo pewna że ma rację jak ty teraz. No niestety nie będzie miala racji tak jak ty nie masz racji i co najważniejsze nie masz prawa.
Na szosie nie jeżdżę ale miałem okazję lecieć nie jedno ultra. I jednak denerwuje to jak dojeżdżają osoby "na kleszcza" bez listy startowej, bez opłaconego startowego itp. jeszcze jak jedzie fragment tej trasy bo często spotyka się osoby zaciekawione co to za event itp to luz. Ale jest grono, które od startu do mety wali trasę razem z uczestnikami. Chcesz jechać całą trasę ale nie chcesz być na liście bo szkoda Ci wpisowego? Ok, jedz ale w innym terminie, nikt Ci nie zabroni ale jednak bądź fair dla uczestników.
Gdzie tu nie jest fair, że sobie jedzie tą trasę i nie płaci? Przecież Ci medalu nie odbierze
Jak doganiam peleton, siadam na kole ostatniego, a jak odpocznę, wyprzedzam, później oni wyprzedzają mnie. Rzecz jasna nie mogę mieć pretensji gdy ten ostatni nagle zwolni, dlatego trzymam bezpieczny dystans. Wydaje mi się to proste i zrozumiałe. Czasem zagadam, czasem ktoś zagada, wywiąże się ciekawa i pouczająca konwersacja a czasem tylko powiem to "czejść".
Kiedyś na szosie POCZEKAŁEM na kolarza, żeby mnie dogonił i chciałem dalej razem pojechać. Zapytałem go jak mnie dogonił czy jedziemy razem? Nawet się nie odezwał (słyszał, słyszał pytanie). Chyba miałem wtedy czarne buty i czarne skarpety. To go mogło obruszyć ;) W komentarzach już wspomniano ... takie problemy to żadne problemy, niektórzy mają zbyt spięte włosy na klacie, inni mniej kultury.
Ustawka to ustawka, a trening, rajd i coffee ride to inne sprawy.
Może nie z tej bajki, ale ewidentnie temat ustawkowy. Parę lat temu. Piękny dzień. Mieszkam w Bydgoszczy. Pojechałem rowerem do Myślęcinka, rozległy park rekreacyjny na obrzeżach Bydgoszczy. Główna alejka spacerowa. Podzielona na część pieszą i rowerową, obie części oddzielone tylko linią namalowaną na asfalcie. Mnóstwo ludzi, rodziny z małymi dziećmi, ludzie z psami, itp. Ogólny tłok. Trzeba było jechać ostrożnie. W każdej chwili ktoś mógł wejść pod koło. Jakaś banda szosowych baranów zrobiła sobie ustawkowy przejazd na tej alejce. Jechali pod prąd, rozganiali wszystkich, prędkości z 40 km/h. Typowi rycerze trykotu. Widać koszulki i spodenki rowerowe mieli za bardzo w pewnych miejscach napięte. Bo przecież na rowerze można jeździć tylko w obcisłych ciuchach ...
Tak żartobliwie, może po prostu niektórzy się w te ciuchy mieszczą 😉
Wystarczy zapytać, ale u mnie nie spotykam żadnych ustawek, jedyną, która znam jeździ, w terminie który mi nie pasuje :D