Nie? Przecież pół kilo to może być - za przeproszeniem - 💩... Zwłaszcza jeśli je się dużo błonnika i pije dużo wody... Albo zatrzymana woda przez okres, no mnóstwo normalnych, fizjologicznych mechanizmów.
@@Sophie-np5pmja tak mialam przy zaparciu 2 dni nie moglam sie zalatwic doslownie 💩 mi sie zgromadzilo a jak sie w koncu pozbylam 💩 wrocilam spowrotem do pierwotnej wagi haha 🙈🙈
Wydaje mi się że często zajadamy kłopoty w życiu, Pani miała co ze sobą zrobić Stadninę a często nie ma się czegoś takiego. Przez te kłopoty traci się tyle że potem okazuje się, że nie ma się tej drogi życiowej.
Jestem bardzo szczupłą osobą, a w zależności od fazy cyklu, pory dnia czy nawet ilości sikania mogę ważyć od 48-52 kg... Warto też pamiętać o tym, że wiele poradników odchudzania czy budowania zdrowych nawyków bazuje na doświadczeniach... mężczyzn, a my kobiety mamy zupełnie inne potrzeby! Jakbym przed okresem i w dzień owulacji unikała słodkiego, bo "odchudzam się, więc nie mogę", to po pierwsze siedziałabym już za zamor*owanie męża, a po drugie rozwaliłabym sobie cykl. U kobiet zapotrzebowanie kaloryczne może się wahać w miesiącu o 300-500 kcal, więc to jest dokładnie to pół tabliczki czekolady, na które nas telepie. Trzeba zdawać sobie z takich ważnych rzeczy sprawę, żeby nie dokładać sobie poczucia winy w momencie, kiedy i tak robi się dla siebie już coś dobrego.
Witam, bardzo fajny kanał i spoko odcinek. Jestem facetem ale wydaje mi się, że Twój kanał jest skierowany głównie dla kobiet. Sam ważyłem kiedys 140kg. teraz 100> i znów jestem na redukcji mam jedną prostą rade dla ludzi, którzy się odchudzają i codziennie patrzą na wagę. Nie demotywujcie się gdy waga w poniedziałek wynosi xx,25, a we wtorek xx,95. Ja robiłem tak, że ważyłem się codziennie, zapisywałem wagę i obliczałem średnią z całego tygodnia, wtedy widziałem czy moja redukcja idzie w dobrym kierunku czy nie. Dodam jeszcze, że zapisywanie w aplikacji WSZYSTKIEGO co jesz jest naprawdę bardzo pomocne, bo wtedy łatwo nam zauważyć nasze błędy żywieniowe i je poprawić w następnym tygodniu. Dziękuje za odcinek i życzę wszystkim powodzenia. Pozdrawiam
Zdarzają się też sytuacje, kiedy waga rośnie, ale obwody maleją. U mnie osobiście po miesiącu redukcji i ćwiczeń przybyły 2 kg, ale spadły obwody w talii -1cm, a w biodrach -3cm. Także warto też sprawdzać w inny sposób niż ważenie ;)
Filmik, którego bardzo ostatnio potrzebowałam. Mimo wprowadzenia aktywności (póki co trochę ćwiczeń co 2-3 wieczór i spacery) oraz wprowadzenia deficytu, efekty są póki co znikome i mam wrażenie, że ulotne. Twoje treści podtrzymują mnie w postanowieniu, zachęcają do cierpliwości i naprawdę pierwszy raz od dawna jestem zmotywowana na serio. Dziękuję za to, co i jak robisz 💛
Jak ktos sie odchudza tylko dla samego odchudzania, to dlugo nie uciągnie. Naleze podjąć decyzje o zmianie stylu życia i sposobu odzywiania, a to jest vlowny problem. Czy bedziemy w stanie utrzymac nowe nawyki przez cale życie. Zmiana przekonań to podstawa. Sama jestem na redukcji z dietetykiem, schudlam juz 20kg, i widze ze źródłem sukcesu jest nasza głowa 😊
Ja miesiąc temu ważyłam 88,7, dziś na wadze 84,6 i również nie było łatwo, schudłam po tygodniu ok 2 kg a w nastepnym waga skakala w górę, czułam że się cofam, też mialam takie mysli że zaczęłam zdrowiej sie odzywiac, wiecej sie ruszac i wychodzi na to ze nic mi to nie daje. Dużo mi daly filmy na temat odchudzania a wlasiwie zmiany stylu zycia, ten kanal zapoczątkował zmiane w moim mysleniu i pierwszy raz schudlam mimo ze zdarzylo sie zjeść cos niezdrowego ,nie sprawilo to że sie poddalam. Jem zdrowiej ruszam sie i waga wolno ale spada, rowniez przestalam sie porownywac do innych , po miesiacu oczekiwalam minus 10 kg w dół, bo inna dziewczyna tyle schudla po takim czasie i tez byl lekki dolek, ale zrozumialam ze kazdy jest inny i nalezy isc wlasna drogą i wlasnymi mozliwościami. Cieszyc sie ze swoich osiagniec i leciec do przodu, Ja jestem z siebie mega dumna i tez lece dalej, pozdrawiam wszystkich i zycze sukcesów
Bardzo ciężko jest nam zaakceptować właśnie fakt że stracone kilogramy wracają. Często właśnie spadek wagi jest dla nas jedynym wyznacznikiem ze to co robimy jest właściwe. Kiedy zobaczymy wzrost na wadze od razu też panikujemy że mimo wyrzeczeń(mniejszych lub woekszych) zaczynamy się cofać i rośnie obawa że za chwile znowu będziemy w tym samym miejscu co na początku. Jeśli mogę doradzić coś Ani to racjonalizacja która ja stosowałam. W pół roku udało mi się schudnąć siedem kilo dzięki zmianie nawyków i staraniu się więcej ruszać. Wynik dobry i nie dobry zależy od osoby ja uważam że adekwatny do starań. Przyszła zima i waga podskoczyła o 2 kilo w górę i ani chce ruszyć. Fakt bywa to demotywujace ale pomyślałam tak: schudłaś 7 wróciło dwa ale i tak jestem 5 do przodu czyli moja metoda dziala przyjdzie wiosna i znowu waga zacznie powoli spadać a dzięki zmianie nawyków przestałam kręcić się między 10 kg w lecie w dół a potem 10 kg w zimie w górę.
I mnie też jest taki problem do września schudłam do 90 kg a teraz wróciło 7 kg i próbuje dalej chce osiągnąć swój cel i nie poddam się tak łatwo. Walczę z tym choć nie jest łatwo 😊
Dobry numerek nie jest zły 😂 (a propos tego, że waga to tylko numerek) Ja pierwszy m-c na redukcji straciłam tylko 0,5 kg. Przed świętami na chwilę stanęło ale konsekwentnie utrzymuję nowy sposób odżywiania (tylko przestałam się na jakiś czas ważyć) Po 3 m-cach redukcji bez napinki mam -6kg i w moim wieku DUMA!!! Czuję się lżejsza, ubrania lepiej leżą, jestem sprawniejsza fizycznie- a to dopiero początek. A!!! I zamierzam w tłusty czwartek zjeść pączka (żeby nie było 😁 )
Bardzo dobre podejście. Osobiście przy redukcji nie ważę się codziennie i redukcja postępuje powoli. Ważna jest cierpliwość i konsekwencja w długim czasie, a efekty same przyjdą. Przy mniej restrykcyjnych dietach łatwiej później jest utrzymać wagę.
Dziękuję Paulina . Umiesz motywować. U mnie z powodów zdrowotnych zjechało w zeszłym roku od wiosny do jesieni 33 kilo. Waga wynosiła 79 i ciut. Po powrocie do względnej "normalności" zdrowotnej organizm szybko odpracował 12 kg. Jednak nie poddałam się. Zastosowałam rowerek treningowy, obcięłam słodycze (zbijam też cholesterol). Tycie zatrzymało się a nawet jest mnie trochę mniej. Pomaga mi myślenie, że teraz jestem w lepszym punkcie, ponieważ startuję o 22 kilo lżejsza i nie chcę tego oddać. Pozdrawiam serdecznie🪻😘
Cudowne motywujące słowa! Fakt że nie spadająca waga może demotywować, ale w moim przypadku jest to nagminne, waga mało spada pomimo deficytu i codziennej intensywnej bieżni, mam nadzięję, że to się zmieni. Za to widzę ogromny przypływ energii, więcej chęci do życia, ogólnie zmniejszam się wizulanie, mniej w pasie, mniej w udach, wyglądam bardziej kobieco. Myślę że czas zrobi swoje, wszystko idzie w dobrym kierunku. Gorąco pozdrawiam♥
Kolejny raz w idealnym dla mnie momencie wrzucasz film ☺️ jestem na redukcji, schudłam 4 kilo a dziś na wadze +1,30 od poprzedniego ważenia - trochę mnie zdemotywowało… ale działam dalej 👌
Niedawno znalazłam Twój kanał , sukcesywnie oglądam Twoje filmy / rewelacyjne podejście do odchudzania/ Wszystko o czym mówisz - przerabiałam . Spadek wagi ,też miałam imponujący . Oczywiście znana , modna dieta .Dwa lata restrykcji , zaowocowały spadkiem ze 108 na 62 kg i co ? no właśnie , cykl zakończony i cudna, nowa ja ... wróciłam do nawyków , wpędziłam się w insulino oporność . Dzięki Twoim radom , znowu zaczęłam . Miesiąc to bardzo mało ale ... ufam , że dam radę , mądrze , inaczej , słuchając swojego ciała. Widzę , że idzie w dobrą stronę ; nie zasypiam po zjedzeniu / wiecie czego / a zasypiałam w pracy przy biurku . Butów nie zakładam na wdechu . To mój sukces i idę "w zaparte" po nowe życie.
nie poddawaj się! Grudzień-styczeń w ogóle nie sprzyja odchudzaniu ;) także spokojnie wróć sobie na dobre tory, waga na pewno znów zacznie spadać. To nie wyścig, przerwy i wzrost wagi mogą się zdarzyć :)
@@marzenak5907 Tak samo staram się myśleć. Nie chcę zaprzepaścić tego co osiągnęłam, bo zaczynałam od 118.6 kg Więc teraz głowa do góry, spinam poślady i działam 💪💪💪
@@michalinamimi2874 Wiesz kochana dlaczego te 3kg wróciły. Same zawsze się oszukujemy, że przecież trzymamy się diety i dlaczego znów tyjemy. A prawda jest taka, że albo lekko naginamy ten deficyt kaloryczny, albo jemy posiłki które dłużej "schodzą" z naszego organizmu przez co mamy większą cyferkę na wadze. Absolutnie się nie poddawaj, ja też ważyłam 117kg, schudłam do 80 i tak oto znów ważę 100, bo stwierdziłam "aaaj tam trochę skubnę tego tamtego", sami czasem nie mamy do końca świadomości że siebie oszukujemy i nie wliczamy czegoś w deficyt. Go girl, dasz radę, rozumiesz? Najgłupsze byłoby się poddać ❤
@@shalona425 Całą prawdę przedstawiłaś. Tak u mnie to wyglądało już kilka razy. Teraz sama wiem że popłynęłam. Ale mam tego świadomość i wkraczam znów na dobre tory. Kobiety słaba płeć??? W żadnym razie!!!!
@@michalinamimi2874 Podstawą jest mieć tę świadomość, daje to kopa motywacyjnego, że jednak to działa jak powinno, tylko nie do końca trzymałyśmy się wyznaczonego celu. Nie oznacza to też od razu, że masz zawsze trzymać się co do jednej kalorii tego deficytu i nie zjeść np. dziś pączka na którego masz ochotę. Najważniejsze jest, żeby na tego "pączka" nie pozwalać sobie codziennie tylko z umiarem. Umiar to klucz do sukcesu. Życzę Ci wszystkiego dobrego i za jakiś czas odezwij się pod tym komentarzem z informacją jak Ci idzie, trzymam kciuki z całych sił 😊
Dzięki za ten filmik. Właśnie mi uświadomiłaś, że wcale nie jestem uzależniona od cukru. Wmawiam sobie to już od wielu lat. A wystarczy wpleść coś słodkiego w swoją "dietę" (oczywiście racjonalnie )i nie będziemy się tak męczyć 😅
Ja też tak myślałam latami i miałam do siebie pretensję, że jestem słaba i uzależniona. Bzdura. Problem nie leżał w cukrze, a w moich nawykach, które pielęgnowałam od dziecka
Mam. poczucie , ze PANI. swiadectwo jest bardzo motywujace , bardzo. ciekawie i. prawdziwe mnie pozwolilo spojrzec na temat. redukcji wagi konkretnie , dziekuje za filmiki ❤
Jak się mają dwa tygodnie do całego życia lub wielu lat złych nawyków i nabierania kilogramów. To zaledwie kropla w morzu motywacji i konsekwencji, którą musimy kontynuować.
Nie mozna się poddawać po 0.5 kg. Jak Paulina mówi waga zależy od wielu czynników. Najlepiej ważyć się rano po toalecie i przed śniadaniem. Nigdy wieczorem. Wiem po sobie bo od rana do wieczora widzę czasami 1.5 kg różnicy.. A to może być woda jedzenie zapchane jelita gazy itp. Może woda z octem wspomoże trawienie herbaty ziołowe dużo wody. Powodzenia 🙏👍
Myślę, ze ciekawym byłby odcinek mówiący o syndromach i znakach jakie daje nasze ciało gdy jesteśmy na deficycie kalorycznym. Mało tego na polskim yt (jeżeli w ogole coś jest) a to ciekawy i pomocny temat. Warto miec świadomość co się dzieje z organizmem jeśli jesteśmy dłuższy czas na deficycie kalorycznym żeby nie ulec pokusom jakie podpowiada. W ogole ważenie się aby monitorować postępy to słaby pomysł. Najlepiej robić sobie zdjęcia albo mierzyć procent tkanki tłuszczowej (takie wagi do własnego użytku są już niezbyt drogie). Ja np. traciłem tkankę tłuszczową a waga szła do góry przez długi czas. Oczywiście wiązało się to z przybieraniem masy mięśniowej. Gdybym się tylko ważył raczej nie zobaczyłbym postępów.
Kilka dni temu przglądając youtube trafiłam na Pani kanał. Bardzo się cieszę , że znalazłam Pani vloga :) daje Pani mocnego kopa motywacji i bardzo madre porady :) dziękuję bardzo i pozdzdrawiam :)
Ja obrałam sobie za cel - brak bólu pleców, brak zadyszki przy wchodzeniu po schodach, przede wszystkim zdrowie. To bardzo pomaga w motywacji jeśli człowiek podchodzi do siebie stanowczo, ale jednak łagodnie. Dla mnie same kilogramy tak jak mówisz- nie są wystarczającą motywacją. Bardzo mądrze mówisz! Pozdrawiam :*
Jestem na diecie od miesiąca startowałam z wagą 82.10kg , spadała tydzień temu ważyłam 81kg dzisiaj 83kg.... diete trzymam dalej wiem że kiedyś ruszy, chociaż moja motywacja maleje.
Lubię Cię słuchać bo Jesteś praktykiem, który ma sporą wiedzę... Bardzo proszę o pomoc. Od 8 lat jestem zdiagnozowana na SM, biorę zastrzyki z programu. Do tego mam insulinopornosc i jestem po operacji kręgosłupa odcinka szyjnego... Próbowałam wszystkiego łącznie z naturopatia. Jak mam się zmotywować bo tracę sens życia... Pomożesz , proszę...
Ja bym dodała do tego "podstawowa wiedza" na temat redukcji, warto poznać podstawowe zasady, jak ona działa... Ta wiedza jest już łatwo dostępna.. warto zacząć od edukacji. Bez tego, tak jak mówisz, wystarczy jedno potknięcie i rzucamy wszystko 🙃 też próbowałam na ślepo.. nie miałam pojęcia dlaczego, mimo deficytu, rano waga pokazała kilo więcej.. Teraz wiem i to po mnie spływa bo wiem, że waga na redu, nigdy nie spada liniowo ❤️
Z nieba spada mi ten film dzisiaj 😇 trochę potrzebowałam tego posłuchać. Skończyłam karmić piersią i szaleństwo hormonalne trochę mnie napompowało i wskoczyło prawie 3kg. Ale staram się szukać w sobie pokładów cierpliwości i mieć w głowie „szanuj sytość”. To trochę trudne, gdzie przez całe karmienie miałam z tyłu głowy, że mogę sobie zjeść te dwa kawałki pysznego ciasta, a teraz muszę się zaspokoić tylko jednym 😂 życzę sobie wytrwałości i cierpliwości.
Witam.Jestem pod wielkim wrażeniem,że zdołałaś tak dużo sama schudnąć. Kiedyś,gdy byłam młoda po każdej ciąży zostawała mi spora nadwyżka 10 do 15 kg. Wystarczył deficyt kaloryczny i waga spadała.Zawsze zdołałam wrócić do wagi sprzed ciąży,w dość krótkim czasie i utrzymywałam wagę przez kolejne 15 lat. Teraz jestem po 50-tce i niestety ciągle tyję.Deficyt kaloryczny nie działa.Mam pracę fizyczną,ciężką,codziennie dźwigam i jestem na nogach.Pomimo stosowania postu przerywanego 18/6 i deficytu kalorycznego przez ok pół roku- waga ani drgnie.Próbowałam nawet postu-głodówki dr Dąbrowskiej.Wytrzymałam 10 dni,miałam mroczki przed oczami i przyśpieszone bicie serca,było mi strasznie zimno i nie dawałam rady pracować.Waga spadła o PÓŁ KILOOOO!!!!.Postanowiłam,że nigdy więcej żadnych modnych diet!! Ostatnio skusiłam się na tak głośną teraz dietę niskowęglowodanową.Wytrzymałam Ok 1,5 miesiąca.Owszem,schudłam jakieś 2 lub 3 kg przez ten czas ale gdy przychodził wekeend i np zrobiłam pierogi albo kluski śląskie lub upiekłam dzieciom ciasto nie potrafiłam się powstrzymać.Po drugienie nie wyobrażam sobie nie jeść chleba np do jajecznicy. Ręce mi opadają,nie wiem co jeszcze może mi pomóc jeśli deficyt nie działa. Może masz jakiś pomysł,może słyszałaś o takim przypadku. Pozdrawiam serdecznie
Deficyt kaloryczny działa zawsze, nie ma opcji, żeby nie działał. Czasem wydaje nam się, że nie działa, bo zwyczajnie w nim nie jesteśmy, albo nie dajemy mu wystarczająco dużo czasu bez kombinowania. Wiek wpływa na metabolizm. Deficyt trzeba dostosować do naszego aktualnego metabolizmu
Jeśli ma Pani ciężką, fizyczną pracę to może ten deficyt jest zbyt duży? Gdy jemy za mało to zwalnia metabolizm i organizm też "nie chce" spalać tkanki tłuszczowej... 🤔
@@Sophie-np5pm Witam.Już kiedyś mi ktoś tak powiedział,widząc moje posiłki.Stwierdzoł,że mam bardzo zwolniony metabolizm i w ten sposób organizm się broni.Jedząc trochę więcej, czyli normalne od razu tyję i to bardzo szybko. Nie wiem jak wypośrodkować. Jeść tyle aby się nie głodzić i móc wytrzymać ciężką pracę,nie zemdleć a równocześnie aby móc w powolnym tempie, sukcesywnie i stopniowo chudnąć.Tak jak pisałam,wcześniej nie miałam problemu ze schudnięciem jak ograniczyłam kalorie.Teraz zupełnie to nie działa. Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie.
Też mam podobny problem, choć ostatnio to raczej u mnie non stop epizody objadania się 😢 Może jakiś nowy film na ten temat❤ może jest jeszcze coś czego nie wiem 😔 Niedługo wakacje i urlop a ja dalej jestem na progu 90 kg I kolejne wakacje na plaży w ubraniu 😭 Dziękuję za twoje filmy
Może zrobisz odcinek o słodyczach podczas diety? Jakie jadłaś /jesz i ile dziennie. Czy tylko batony proteinowe czy sama coś szykujesz np ser biały z xylitolem i żółtkiem itp
Mnie do zmiany zmiany odżywiania zmotywowało nie tyle co chęć utraty wagi ( choć fajnie by było schudnąć z 95 na 80 kilo) lepsze zdrowie i samopoczucie. Mam cukrzycę, dużą insulino oporność zdiagnozowaną w wieku 32 lat. Wcześniej że względu na pracę, w której był stres i nerwy emocje były najwygodniejsze do zajadania. Teraz po 3 latach mało jem słodycze, patrzę na etykiety dbam o sen i jakość życia jest o 1000% lepsza.
Jestem monotematyczna i zapewne już jest to nudne, ale NAPRAWDĘ jestem Ci ogromnie WDZIĘCZNA za materiały, które tworzysz. W KOŃCU do mnie dotarło, gdzie popełniałam błąd. Od Wrzesnia 2023 do teraz z wagi 138 (i BMI prawie 48) do wagi 110 (i BMI 38). Jeszcze długa droga przede mną, tym bardziej, gdy przez ostatni miesiąc zeszło mi 2,5kg, natomiast nie poddaję się, teraz od lutego wprowadziłam ruch, którego wcześniej się obawiałam przez wzgląd na moje stawy. Powolutku do przodu, na przestrzeni ostatniego miesiąca waga się wahała o 3kg, ale myślałam "to minie, robię swoje" i tak jest :) Jak ktoś chce rezygnować po kilku dniach czy tygodniach - oddech, spacer i rozpisanie na kartce, CO robisz aby schudnąć. Wybierz tylko to, co jest podstawą - deficyt kaloryczny, ale nie od razu -1000kcal, na spokojnie utnij 300 na początku. Wolniejszy spadek, ale też większa szansa na to, że wytrzymasz. I powoli, gdy po czasie zauważysz, że dajesz radę, dodaj szklankę wody do każdego posiłku itd. ten sposób naprawdę mi pomógł - i uwaga, kontrowersyjne - nie musisz rezygnować z tego, co lubisz. Tościki czy nuggetsy z McDonald's dalej goszczą w mojej diecie, rzadko, bo rzadko, ALE SĄ 😂❤
Ja wlasnie stalenal na wadze 89.8-90.2 i puki co oscyluje w takim wariancie. Schudlam -23kg wiec wystatowalam z wagi 111.2kg 🙈 ale nie wiem co robic by zejsc do 80kg 🙈 jestem w deficycie kcal 1800-1900
@@shalona425 jestem cale 7.5h na nogach pakując. Pomiedzy albo ide pikowac na kilka godzin albo wykonuje inne prace - potrafie zrobic ponad 10km w samej pracy...ciezko jest zejsc do 1700 bo nir mam pomyslu na posilki by trzymac idealnie tą samą kalorycznosc bo zawsze sie cos dziubnie i na weekendzie zdecydowanie wiecej jem wiec male szanse. A jak idzie owulacja a po tym okres to jest męczarnia hormonalna.....
Pamiętam mój początek odchudzania i pierwsze ważenie. Okazało się, że przytyłam 100 gramów. Dojechałam do domu i miałam długie posiedzenie w toalecie :)
Wszystko jest ciężkie ja np. Ostatnio znowu zaczęłam się odchudzać i co.... sprawdziłam w kalendarzyku że mam okres za parę dni pomyślałam " teraz to będzie ciężko z dietą przed okresem" I co jem jak oszalala nawet nie wiem czemu usprawiedliwilam wszystko miesiączka i wpadłam w napad, gdzie sens gdzie logika. Tak samo było z weekendem No bo co zrobię w weekend generalnie już w piątek go przekreśliłam i niemalże odrazu zaczęłam jeść. Straszne to jest, człowiek sam siebie oszukuje dla tego teraz stwierdziłam że narazie na wagę w ogóle nie zwracam uwagi narazie to trzeba naprawić relacje z jedzeniem.
Jutro idę do szpitala operacja ortopedyczna,najpierw 0 ruchu,potem póľ roku rehabilitacji,powinnam schudnąć 164 wzrostu,81 kg,ale tego noe zrobiłam,teoretycznie wszystko wiem,ale jak to zrealizować,nie jestem uzależniona od cukru,podziwiam Çię dziewczyno za żelazną konsekwencję❤
Ja również wszystko niby wiem a nie potrafię schudnąć , a nie mam tak dużo jakieś 6,7 kg byłoby super. Mam 40 lat o odchudzanie nie jest już takie proste jak kiedyś 😢
Proszę się nie martwić,życzę w miarę szybkiego powrotu do pełnej sprawności ,a jeśli będzie Pani mogła się swobodnie poruszać to wtedy wszystko będzie łatwiejsze pozdrawiam......🌻
nie mam żelaznej konsekwencji. Nikt nie ma. Są wzloty i upadki, każdy je ma. Niestety wiedza to jedno, a wprowadzenie jej w życie to drugie, wiem coś o tym, przecież też latami nie udawało mi się schudnąć. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę dużo zdrowia!
Mam podobną sytuację, mam kontuzję kolana od 4 miesięcy w domu, oczywiście przytyłam😢... czekam na decyzję lekarza o operacji, wszystko roztrzygnie się w czwartek, a potem również rehabilitacja i to potrwa to jest po prostu straszne... Jestem w dołku, pozdrawiam, życzę udanego zabiegu i dużo zdrowia i cierpliwości 🙏👋🤗
Operacja ortopedyczna nie jest wskazaniem do absolutnego braku ruchu, rehabilitacja to także ruch - nawet jeśli wykonuje się prawidłową aktywizację mięśni dna miednicy na leżąco, bez 'ruchu' ciała. Może rehabilitacja będzie dla Pani właśnie bodźcem do rozpoczęcia ćwiczeń, a nie argumentem za tym, żeby się nie ruszać. Dosłownie wczoraj miałam pacjentkę po złamaniu kręgosłupa - w trakcie 10min ćwiczeń zasapała się bardziej, niż na co dzień - a tylko zginała kolano, w prawidłowy sposób. Na co dzień siedzi: na kanapie w domu, w pracy przy komputerze. Dopiero w trakcie rehabilitacji ludzie zdają sobie czasem sprawę do jak ciężkiego stanu i marnej kondycji doprowadzili przez brak aktywności swoje ciało. Każdy dodatkowy kilogram ma znaczenie dla kręgosłupa i stawów obwodowych, dla układu sercowo-naczyniowego, dla mózgu - naprawdę zbilansowana dieta i regularna umiarkowana aktywność to najlepsze co możemy zrobić dla swojego zdrowia. Nie ma takiego stanu zdrowia, który by zakazywał aktywności! Trzeba ją co najwyżej zmodyfikować i dobrać do stanu pacjenta. Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć.
Hej, Jak radzicie sobie z wieczornym podjadaniem. Czy jest gdzieś u Ciebie wideo może z odpowiedzią? Co kilka dni łapie mnie wieczorne objadanie pod korek. Nawet jak się czymś zajmę, to myśli i tak krążą ciągle wokół czegoś słodkiego. A jak już coś wezmę, to idzie pół lub cała paczka. A później i rano wyzuty sumienia 😢
Ja się ważę przy redukcji bo oczywiście jeatem strasznie ciekawa czy idzie w dół ale coafle byłam sfrystrowana bo przeciez wczoraj tak się starałam jeść pięknie według planu a dzis waga ta sama albo nawet lekko wyższa? 😮 I wtedy stwierdziłam, że tak się nie da bo mnie to nie cieszy tylko stresuje i daje wymówki do poddania się. teraz się ważę tylko w niedzielę rano przed śniadaniem a najlepiej po toalecie no i wtedy nie ma rozczarowania bo zawsze jest mniej niż ostatniej niedzieli i to jest super a cały tydzień łatwiej się trzymać planu no bo wiem, że w niedzielę nie chcę się zawieść 😅😅i jest na co czekać i się cieszyc i tak małymi kroczkami
W ostatnim tygodniu cyklu zawsze mam obrzęki, przybieram na wadze ok 4 kg. Mam wrażenie, że mam wtedy nawet język większy i chętnie trzymałbym go na zewnątrz 😜 (mąż ma chyba rację, że na mój ona to już tylko egzorcysta 😁).
Części Paulina piszę do ciebie bo jak cię słucham to wydaję się że to łatwe ale jest okropnie trudne ja ma duże lat i nie mogę schudnąć ma cukrzycę typu 2 jestem uzależniona od jedzenia nie umie zacząć pomóż pozdrawiam
No i właśnie dlatego nie ma sensu rezygnowania ze słodyczy, pizzy czy innych produktów, które lubimy podczas redukcji. To okej jeść to co lubimy na co dzień. To okej czasem przekroczyć ilość kalorii. Odchudzanie to tylko część procesu, trzeba się nauczyć jak jeść normalnie, smacznie, to co nam smakuje, bo inaczej wrócimy do starych nawyków. Dopiero jak to zrozumiałam to mi się udało schudnąć i utrzymać wagę. Jem słodycze na co dzień, wliczam je po prostu w swoje zapotrzebowanie. Ale jem też bardzo dużo warzyw, strączków, białka. A wzrost na wadze o 2-3 kg, zwłaszcza u kobiet to woda, treść jelit, okres, a nawet owulacja! Podczas owulacji waga również wzrasta. Warto to wiedzieć.
Niestety jak najbardziej ma to sens. To nie chodzi o to, żeby sobie zakazywać ulubionych produktów, ale żeby zmienić o nich myślenie. Prawda jest taka, że większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego jak mało odżywczo je - prawidłowo zbilansowana, odżywcza dieta powoduje, że nie ma się zachwiań poziomu glukozy we krwi, napadów głodu i potrzeby jedzenia produktów, o których Pani wspomniała. Źródła węglowodanów o których Pani napisała (słodycze, pizza) to źródła cukry prostych oraz o wysokim indeksie i ładunku glikemicznym - które realnie wpływają na gwałtowne skoki i spadki poziomu glukozy, a to prowadzi w konsekwencji do powstawania inulinooporności, a potem cukrzycy. Więc zdecydowanie ma sens rezygnacja lub spore ograniczenie tych produktów. I znowu nie chodzi o zupełną eliminację, ale jeśli ktoś od razu na początku diety zaczyna z pułapu: nie chce rezygnować z tego co lubię, to działa na swoją szkodę. Czynnik psychicznego 'najedzenia' jest ważny i zaspokajanie swoich potrzeb - pewnie! Ale trzeba się zastanowić, gdzie realnie jest potrzeba ciała, gdzie psychiczna, a gdzie 'uzależnienie'. Polecam także zapoznać się z książką popularnonaukową "Tak działa Mózg" - dr Joanny Podgórskiej, która jest neurobiologiem (książka napisana w oparciu o mnóstwo publikacji naukowych), jest tam cały rozdział poświęcony diecie i odżywianiu. Cytat z tej publikacji: wieloletnia obserwacja wykazała wzrost ryzyka depresji i zaburzeń psychicznych w wyniku długoterminowego stosowania diety wysokocukrowej (...) predysponuje do częstych wahań poziomu glikemii , zwiększenia poziomu kortyzolu i napędza stan zapalny (...) tak niestabilność istotnie przyczynia się do stałych zaburzen nastroju i pojawienia się insulinooporności (...) zwiększając rozkład serotoniny i dopaminy (...) hiperglikemia prowadzi do rozregulowania układu serotoninergicznego, a więc do rozregulowania równowagi emocjonalnej. Tak więc dieta bogata w cukry (w tym cukry proste) i żywność przetworzoną realnie wpływa na stany zapalne i wydzielanie serotoniny - a zaburzenia poziomu serotoniny i dopaminy są ściśle związane z powstawaniem zaburzeń psychicznych i 'uzależnień'. I nie chodzi tutaj od razu o to, żeby zupełnie rezygnować z węglowodanów, ale żeby realnie ocenić jakie są ich źródła w diecie i jaki stosunek do innych makroelementów oraz czy to co jemy realnie pokrywa nasze zapotrzebowanie na mikroelementy. Inna sprawa, że istnieją publikacje mówiące o tym, że sam słodki smak (także ze stewii czy erytrytolu) potrafi zadziałać na mózg tak, jakby podać organizmowi czystą glukozę. I sam słodki smak (również w słodyczach wysokobiałkowych bez cukru) potrafi spowodować wyrzut insuliny - tak działa mózg. Dlatego dieta to nie tylko odchudzanie, ale rozsądne odżywianie organizmu, tak aby każdy narząd wewnętrzny działał prawidłowo, bo od tego zależy cały dobrostan człowieka - dobre samopoczucie psychiczne i fizyczne. I wcale nie chodzi tutaj o sam deficyt kaloryczny i gubienie kilogramów.
@@annesthesiaa takie rzeczy to można sobie zostawić na później, na pewno od czegoś takiego nie zaczynamy redukcji, bo porzucimy ją w diabły po tygodniu. Maleńkie, wolne kroczki przede wszystkim. Poza tym nie ma co demonizować cukru i słodyczy, jest na nie miejsce w codziennym odżywianiu. I może i z jednej strony faktycznie jest tak jak piszesz, ale z drugiej - psychicznie też lepiej się czujesz jak nie masz tylko zakazów, restrykcji i możesz zjeść coś co po prostu lubisz. Więc to nie tak, że to są tylko minusy. A napady na jedzenie i ogólnie zaburzenia odżywiania nie mają powodów zero-jedynkowych.
Jest na kanale film o intuicyjnym odchudzaniu ua-cam.com/video/CiTnGJ8-RB4/v-deo.htmlsi=yKc07jzX8uwMzK1r ua-cam.com/video/CiTnGJ8-RB4/v-deo.htmlsi=yKc07jzX8uwMzK1r
Dietetyk kazal mi sie wazyc raz dziennie z rana,jesli chcę dla siebie,bo ogolnie to zabronil ,bo ja jestem centymetrowa,a nie wagowa. Raz w zyciu wazylam 58 kg i wygladalam grubo,a jak waze od 60-62 kg i cwicze,to wygladam szczuplo. Z tymze ja chudne przez stres( po smierci ojca w 5 dni schudlam 12 kg, moja mama 15 kg, lub mialam tez stres po szpitalu to znow 6 kg w dol) i musze cwiczyc,to chudne,bo ja jem zdrowo,ale bez cwiczen potrafie puchnac i nie ma tu roznicy co jem,mam tak po mamie. Ona jak np stres lub duzo pracy to chudla,a jak tylko odpoczynek to dodatkowe centymetry. Dziewczyno z posta nic sie nie łam i olej te wazenie,zobaczysz po centymetrach i ubraniach,ze jestes szczuplejsza. Gratuluje,ze rzucilas slodycze i to tak latwo i szybko,ja to chyba bym sie poplakala,bo po obiadku zawsze musi byc slodkie. Podziwiam,ze ci sie chce.
Paulina, jak zwykle super film, czuć od Ciebie dużo empatii. Chciałabym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Często mówisz o tym, że nie ma potrzeby wykluczać słodkiego ze swojej diety, bo jeżeli chodzi o samo odchudzanie - deficyt to deficyt, a kaloria to kaloria. Wiem, co masz na myśli i w dużej mierze się z Tobą zgadzam, ale ... nie do końca. To działa krótkofalowo. To znaczy, owszem, jeżeli jednego dnia masz do dyspozycji przykładowo 500 kalorii i w ramach tych kalorii zjesz tabliczkę czekolady (czyli ok. 500 kcal) albo "normalny" obiad zawierający 500 kcal, to rzeczywiście mniej więcej się to wyrówna. Natomiast, na dłuższą metę są już badania, że kaloria nie równa się kaloria. W sensie takim, że każde jedzenie kształtuje twoje środowisko wewnętrzne jelit, a to zaś wpływa na twój metabolizm i na twoje zachcianki - czy np następnym razem też zdecydujesz się na tę czekoladę, czy jednak np. na mięso z warzywami. Innymi słowy, długofalowo będąc w deficycie ale jedząc dużo słodkiego, możesz zwolnić swoj metabolizm, czyli np. jeśli dziś twój deficyt to 1800 (zapotrzebowanie 2000 kcal), to jeżeli na twoje 1800 kalorii będzie się składać dużo "słabego" jedzenia", to po czacie twoj organizm zwolni i te 1800 to będzie twoje zero kaloryczne itd. Oczywiście, przy długofalowym deficycie jedzenia czegokolwiek organizm adaptuje się do niższej podaży kalorii i wtedy też metabolizm może zwolnić, ale to jeszcze inny temat. Tak czy inaczej, podsumowując, to, co jemy MA ZNACZENIE. Owszem, można wkomponowac coś słodkiego/niezdrowego, ale powiedziałabym, że jednak trzeba z tym bardziej uważać, niż wydaje mi się, że przekazujesz w filmie. Of kors, moja opinia :D
Oczywiście, odżywienie organizmu jest zależne od jakości jedzenia, jakie dostarczamy. Pamiętaj, ze ja mówię z punktu „ja”. A ze wychodzę z zaburzeń odżywiania to na tym etapie ważniejsze jest dla mnie zachowanie „normalnego funkcjonowania” niż super odżywczej diety. U mnie niestety często wybieranie wysokowartosciwych produktów kończyło się delikatna obsesją, a później powrotem do zaburzeń odżywiania
@@paulinagladysz Jasne, rozumiem to :) Chciałam po prostu też to dodać, bo myślę, że twoje filmy ogląda dużo różnych osób i czerpią z niego fajną wiedzę (w tym ja, mimo że wcale się nie odchudzam :P)
Hmm zostawienie słodyczy będąc na deficycie raczej nie oznacza zjedzenia całej czekolady zamiast obiadu tylko raczej kostki czy czterech kostek bo deficyt nie ma wspierać utrzymywania zaburzeń odżywiania a zjedzenie tabliczki jest oznaką takich zaburzeń. Wszystko sprowadza się do umiaru i zjedzenia kawałka, jest to bardzo trudne ale pracę emocjonalną trzeba wykonać bo to zagłuszanie emocji pcha nas w kierunku objadania się i niekontrolowania ilości i niemocy żeby nie zjeść wszystkiego.
Uzależnienie od cukru jest faktem (choć nie u wszystkich a u części osób) a tak naprawdę nie tyle od cukru co od słodkiego smaku. Są osoby, które nie mają żadnego problemu z odstawieniem cukru, bo nie są od niego uzależnione i nawet nie ciągnie ich do niego i np. gdy dowiedzą się, że coś im szkodzi, w tym przypadku cukier (w tym też słodziki), to są w stanie dość łatwo i szybko z tego zrezygnować, i już nie wracać do tego co szkodzi. To w ten sposób można rozróżnić czy jestem w nałogu czy nie: świadomość, że coś mi szkodzi a mimo tego niemożność zrezygnowania z tego to nałóg. Są tacy co mogą spać na torcie i go nie ruszą. Jednak część osób dowiadując się, że cukier to jest rzeczywiście problem, że on naprawdę nam szkodzi, że to on jest przyczyną tego co złego zadziało się ze zdrowiem i co jeszcze może nastąpić, jeśli nie odstawię tego co mi szkodzi, to po prostu ta część osób nie jest w stanie z niego zrezygnować albo przychodzi im to z ogromnym trudem, dokładnie tak jak w przypadku każdego innego nałogu. Nie każdy kto pije alkohol jest od razu alkoholikiem i nie każdy nim zostanie. O uzależnieniu od cukru (ale też od innych produktów spożywczych) mówi już wielu znanych lekarzy, naukowców i dietetyków, nie tylko w Polsce. Jeśli już wiem, bo zdiagnozuję u siebie ten nałóg i gdy już wiem, że jest to poważna sprawa, wiem, że nałóg jest u mnie faktem, to walka z nim nie będzie polegać jedynie na ograniczeniu ilości ale na całkowitym odstawieniu, wykluczeniu go z diety - bo to dokładnie jest tak jak w walce z każdym innym nałogiem, np. palenia papierosów - czyli samo ograniczenie ilości niczego nie załatwia, nie zmienia, nie rozwiązuje i nie daje efektów, nie uwalnia, bo dalej jestem w nałogu, tkwię w nim. Nałóg zabiera wolność. Tylko odstawienie całkowite daje efekty i wolność. W tym przypadku ograniczenie ilości nie spowoduje wygranej z nałogiem. Dopiero odstawienie totalne i całkowite przynosi zwycięstwo i wolność. Ale potem i tak trzeba się pilnować, być czujnym, wiedząc, że nałóg to jest nałóg, i jak każdy może wrócić. Trzeba więc unikać różnych sytuacji, które mogą spowodować nawrót. Jest film pokazujący test na ten nałóg, pomagający stwierdzić u każdego czy on występuje czy go nie ma. Jeśli zwykłe pójście do sklepu powoduje powrót do nałogu, to wyjście jest tylko jedno, by się uwolnić, o ile nadal tkwi się w nałogu: nie chodzić do sklepu dopóki się nie uwolnię lub jeśli już iść, to omijać półki ze słodkimi artykułami, nawet nie patrzeć w stronę słodyczy, omijać te miejsca, półki. Zważywszy, że w dzisiejszych sklepach obecnie prawie wszystko zawiera cukier (ewentualnie słodziki) i dokładnie dlatego tyle mamy chorób cywilizacyjnych a ich ilość rośnie w zatrważającym tempie, to walka z nałogiem cukrowym jest uważam trudniejsza niż z paleniem papierosów. Wiem co mówię, bo sama rzucałam nałóg cukrowy i udało się ale tylko dlatego, że miałam poważny motyw i żeby było ciekawiej nawet nie chodziło o mnie ale bardzo poważnie to potraktowałam. Zależało mi na innej osobie i mimo, że jej nie znałam, to bardziej zależało mi wtedy na tej obcej osobie niż na sobie samej. Tak bardzo było mi szkoda tamtej alkoholiczki, matki trójki dzieci a także jej dzieci, tego, że że tkwiła w nałogu alkoholowym i walcząc z nim jednak popłynęła. Wiedziałam, coś mi mówiło, że jak ja wytrwam przez miesiąc, to i ona też rzuci ten poniżający człowieka nałóg alkoholowy i udało się, tak jej, jak i mnie. Rzucałyśmy razem i obie rzuciłyśmy, ona alkoholowy, ja cukrowy. Kto nie rzucał nałogu cukrowego, to nie wie co to znaczy. Gdyby nie ten konkretny motyw powodowany impulsem i jej prośbą o modlitwę i trwanie z nią wspólnie w abstynencji, bo wiedziała, że sama nie wytrwa, to pewnie nie udałoby mi się. Byłam od początku przekonana, że nam się uda. Odstawiłam cukier w jednej chwili, jedną decyzją, wszystko co słodkie, jeden raz ale tak definitywnie, to było 1,5 roku temu i wytrwałam. To był impuls. W tym moim postanowieniu bardzo mi pomogły te Twoje filmiki Paulino. Bardzo lubiłam Ciebie słuchać. Motywatorka z Ciebie nieprzeciętna. Odrzuciło mnie tylko od czau jak pojawiły się te "kanapowczynie" - zraziło mnie to straszne podejście do ludzi w tym serialu, nie chciałam na to patrzeć. To upodlanie i poniżanie ludzi. Poza tym TVN-y omijam szerokim łukiem i jak widać nie bez powodu, szkoda naszego zdrowia i ten TVN-owski brak etyki, moralności, by nie powiedzieć ostrzej, to szufladkowanie ludzi i to najgorsze czyli walka bezpardonowa z ludźmi wierzącymi, z katolicyzmem. To odstrasza - i tak nieprzerwanie od lat. A co do decyzji o odstawieniu cukru, podejmując ją błyskawicznie, najpierw w założeniu z góry postawiłam sobie cel, że muszę ten jeden miesiąc wytrwać: sierpień czyli w miesiącu trzeźwości i postanowiłam, że wytrwam, żeby nie wiem co się działo. Tłumaczyłam sobie, że to wcale nie tak długo i szybko zleci, wiedziałam, że się uda i że nie będzie łatwo ale to tylko przez miesiąc taka abstynencja - zero spożywania słodkości i słodyczy - a jak wytrwam, to potem już nie wrócę do tego i później już będzie łatwiej odmawiać sobie słodkiego niż na początku i myślałam, że tylko tak dam radę, tylko w ten sposób. Tak sobie tłumaczyłam. Czasem mam jeszcze do dziś chętkę na coś konkretnego co lubiłam i co było smaczne, jedynie smaczne ale w zasadzie bez wartości dla zdrowia, nawet szkodliwe, choć smaczne, np. mam takie pomysły, by kupić kawałek tortu albo ciastko, które najbardziej lubiłam czyli w-z-ka, albo ptasie mleczko (mega uzależnienie) ale to tylko takie emocjonalne i chwilowe. Co z tego, że smaczne? Jedzenie wcale nie musi być smaczne. Kto tak powiedział, że musi? Wcale nie musi. Zrozumienie tego też jest odkrywcze. Warto się też nad tym zastanowić. I od razu stajemy z innej perspektywy do zagadnienia odżywiania. To nie jest jego cel, by było smaczne, to wmawianie nam przez media, że ma być smaczne, nie inaczej. Tylko pyszności i to się liczy. A to błąd. A ono ma nas odżywić, zapewnić i utrzymać dobre zdrowie. Nie żyjemy, żeby jeść ale jemy po to żeby żyć, żeby działać, tworzyć, wypełniać nasza misję na ziemi, bo po coś tu jesteśmy. Na pewno nie żeby objadać się na okrągło pysznym jedzonkiem. Ktoś kto nie lubi flaków czy wątróbki może zmienić w każdej chwili nawyki i po spróbowaniu np. innego przepisu tak się zmienić i swoje podejście do tego co smaczne, że będzie rozkoszował się tym czego nigdy nie tykał, co go odrzucało. Tak było z moja przyjaciółką, która dostała przepis na wątróbkę w jabłkach od swojej lekarki, teraz taką wątróbkę wprost uwielbia i często je, a co jest zdrowszego nad wątróbkę i jajka?Całe życie od wątróbki ją jedynie odrzucało. Więc przyzwyczajenia i smaki zawsze można zmienić, jak zmieniają się np. priorytety. Na wszystko jest jakiś sposób. Trzeba po prostu do niego dotrzeć.
A jak człowiek czymś zajęty, to może się zdarzyć i coraz częściej będzie się na tym łapał, że 24 godziny będzie bez jedzenia i nawet tego nie zauważy. Można dosłownie zapomnieć cokolwiek zjeść. Tym co tego nie spróbowali może się to wydawać jak niedorzeczna utopia. Wreszcie dochodzi do uregulowania hormonów głodu i sytości oraz wszystkich innych hormonów, organizm dochodzi do równowagi (fizycznej, psychicznej), wszystkie wyniki badań się poprawiają i nie potrzebuje jeść tak często, to on sam reguluje spożywanie posiłków: 2 a max 3 razy na dobę, co może być dla niejednego szokiem. Bo narracja dietetyków tkwiących dalej w błędnym systemie jest póki co dziś zgoła odmienna. Jakby nie chcieli dostrzegać badań i metaanaliz ostatnich lat. Ale kiedyś ludzie przecież tak jedli: 2 do 3 razy na dobę, to teraz błędne zalecenia każą nam jeść co 2 lub 3 a max co 4 godz. i to całą dobę, nawet w nocy, by nie czuć głodu, co jest kompletnym absurdem. Po każdym posiłku z węglowodanami, po słynnej "zdrowej" owsiance glukozę wybija w kosmos i insulina skacze, co można sobie sprawdzić, jak ktoś nie wierzy, co tylko potwierdza teorie, że ta niby zdrowa owsianka to jedynie gwóźdź do trumny. Jak przestaje się jeść węgle, to zwyczajnie nie chce się jeść i nie ciągnie co chwilę do jedzenia. I to jest najlepsza wiadomość. To odkrycie, które ma znaczenie i które zmieni zdrowie i życie wielu ludzi. Już zmieniło. Kto sam nie spróbuje, ten nie dowie się jak to jest i nie uwierzy. To trzeba zobaczyć na sobie. To było dla mnie największe odkrycie, gdy samemu na sobie się to poczuło i doświadczyło. Glukoza i insulina wtedy są na stałym, w miarę równym poziomie, same się regulują i o to w tym wszystkim chodzi, by utrzymać jak najbardziej ich stały poziom a tym samym zdrowie i uniknąć podłej, podstępnej cukrzycy i całych jej powikłań. Nie ma skoków insuliny, to nie ma odkładania tłuszczu i nie ma tycia, bo to jest właśnie hormon odpowiedzialny za magazynowanie tłuszczu - i to nie tylko pod skórą ale i trzewnego czyli w narządach wewn. i wokół nich, co jest teraz plagą. A będzie jeszcze gorszą i do tego to wszystko zmierza, dopóki ludzie się nie obudzą, nie skonfrontują fałszywych zaleceń systemu chorego, dopóki i nie zobaczą co tak naprawdę jest nam oferowane w sklepach, jakie trucizny i toksyny, i w jakich ilościach czekają na nas na półkach sklepowych, gdzie znajduje się: cukier, cukier i jeszcze raz cukier, i prawie nic innego, w każdej możliwej postaci i ilości. Dopóki insulina, której wyrzut spowodowany jest nie czym innym jak tylko cukrem, jest na wysokim poziomie we krwi, to żebyśmy nie wiem co robili, to i tak nie schudniemy, bo to ona blokuje spalanie tłuszczu, bo to ona po prostu jest od jego magazynowania a nie spalania. A będzie zawsze na wysokim poziomie, jeśli spożywamy węglowodany, nieważne czy proste czy złożone, w końcu wszystko i tak sprowadza się ostatecznie do cząsteczki glukozy w przemianach w organizmie. Jest dostarczana glukoza? - to i jest insulina. Jest insulina? - to jest i magazynowanie tłuszczu, bo od tego ona w nas jest. Brak dostarczania cukru? - Wszystko zaczyna się zmieniać - człowiek zaczyna zdrowieć. Wiele osób w zaledwie 3 albo 4 miesiące wychodzi z cukrzycy, wycofuje ją i to coraz częściej, by nie powiedzieć: to już masowy trend, z tych, którzy już wiedzą i stosują zasady stylu życia niskowęglowodanowego albo nawet sezonowo przechodząc od czasu do czasu w keto, czyli nieco mocniejszą formę ograniczania węgli, co ma miejsce zwykle zimą, gdy brak sezonowych owoców i nie kuszą swoją naturalną słodyczą. Ale tak było kiedyś i do tego się powraca, z uwagi na chęć utrzymania zdrowia i chęć życia w dobrej kondycji a nie w bólu i cierpieniu, pozbawionym należytej opieki medycznej - bo tak jest obecnie. Zwłaszcza teraz przy naszym stanie i sprawności służby zdrowia, która służbą już dawno przestała być - nawet zmieniła nazwę na ochrona zdrowia. Już nie mówi się służba zdrowia, bo w wyniku reformy systemu w Polsce w 1999, służba zdrowia została zastąpiona systemem ochrony zdrowia. Ten krok miał się przyczynić do przekształcenia roli medyków, którzy mieli być postrzegani jako profesjonaliści. Ale tak się składa, że dopiero wyjście z tego zgubnego, wręcz śmiercionośnego, zgniłego systemu, niektórych odważnych lekarzy, którzy mając wiedzę, dbając o stałe jej poszerzanie, myślą, analizują, konfrontują przede wszystkim z tym co fałszywie podaje system z aktualnym stanem wiedzy, nie oszukują pacjentów ale wręcz edukują bezpłatnie w mediach społecznościowych, otwierają oczy pacjentom, dają nadzieje, przyczyniając się do wycofywania chorób metabolicznych na masową skalę i to chorób, które wg chorego i szkodliwego systemu opieki zdrowotnej nie są do wycofania, są nieuleczalne. W systemie nie wycofuje się leków ani chorób ale zwiększa się jedynie ilość i dawki leków na metaboliczne choroby cywilizacyjne. Których bezpośrednią przyczyną jest spożywanie cukru, zresztą często bez umiaru. Cukru, który napędza jedynie uczucie głodu, jak w błędnym kole, którego system nie chce i nie zamierza zatrzymać. Systemowi zdecydowanie nie na rękę tacy lekarze co skutecznie wycofują choroby i jeśli sami oni nie wyjdą, to system ich nie chce i ich wypluje, bo burzą tylko obraz jedynie słuszny, nakreślony z góry a na pewno nie inspirowany myślą o dobru i zdrowiu pacjenta. Za przykład mogę tylko podać jak nisko upadli niektórzy lekarze i jak nieetyczne stały się ich działania i ich myśli. Osobiście usłyszałam od swojej lekarz rodzinnej, na jednej z wizyt, że: "życzy mi choroby" - i usłyszałam to 3 razy podczas jednej wizyty. Powód? Przestałam się szczepić i po raz pierwszy w życiu nie chciałam tego zrobić. całymi latami nikt mnie nie namawiał do szczepień na grypę a i tak to dobrowolnie robiłam, unikając faktycznie choroby i to co roku - od lat szczepiłam się na grypę a przestałam odkąd weszła na rynek pseudoszczepionka, która nią nie jest, na wiadomą pseudopandemię, zwaną przez wielu plandemią - a mając wiedzę ze studiów, z przedmiotów takich jak mikrobiologia czy genetyka, wiedząc jaka od zawsze była faktycznie definicja szczepionki i w jaki sposób została perfidnie zmieniona obecnie oraz to jak bardzo nam zakłamują rzeczywistość, zrezygnowałam świadomie, skutkiem czego nie dałam się namówić i pierwszy raz w życiu nie chciałam się dać zaszczepić i lekarka aż tak znienawidziła pacjentów, że życzyła im choroby i nie wpuszczała żadnych pacjentów, nie tylko mnie, niemal przez cały okres pseudopandemii do ośrodka zdrowia (na wsi), stojąc za drzwiami ośrodka, bojąc się wpuścić pacjentów i trzęsąc się ze strachu nie wpuszczała nikogo, nawet wtedy, gdy w kraju zaczęto otwierać przychodnie i ośrodki. Jednym słowem prawdziwa patologia, tak jak obecnie wygląda służba zdrowia w dużej części naszego kraju. Od tamtej pory, tego spektakularnego, szczerego do bólu życzenia mi choroby, zmieniłam lekarza, bo nie zamierzam korzystać z takiej opieki, która życzy pacjentowi choroby i wypowiada to na szczerze na głos, bez wstydu i ogródek. W czasach gdy żył mój św.p. Tato, a był dobrym, cenionym lekarzem, nigdy podobne rzeczy nie miały miejsca. Wtedy ratowało się faktycznie ludzi a nie wpędzało ich do grobu. Jak nisko upadła teraz "służba zdrowia", to niejeden z nas pewnie się sam przekonał i nie raz pewnie zastanawiamy się czy można wierzyć lekarzom obecnie i tak bezkrytycznie ich słuchać? W tych czasach? Albo jak sprawdzić, który chce nas wyleczyć a który zabić? Któremu w ogóle na zdrowiu pacjentów zależy choćby w małym stopniu? Dlatego wiem, że dziś sami musimy się edukować, każdy na ile może i na ile potrafi, by przetrwać i nie dać się tak łatwo oszukać i zabić. Leki mogą leczyć ale równie dobrze może to być niebezpieczna broń, która nas może pogrążać każdego dnia, skracać życie, czasem uśmiercać powoli, jeśli bierzemy je jak cukierki, bez wiedzy i przemyślenia. Do napisania tego tekstu skłoniła mnie wypowiedź o uzależnieniu się od cukru - jest to fakt niezaprzeczalny, tyle, że nie każdego musi dotyczyć, tak jak nie każdy jest uzależniony od hazardu, tytoniu, alkoholu, zakupoholizmu, narkotyków itd. Cukier jest jednym z gorszych nałogów, bo trudniej z tego wyjść i faktycznie mało kto wie, że jest coś takiego jak uzależnienie od jedzenia. Kto by pomyślał? A jednak.
Spadek wagi traktowany jako jedyna motywacja to bardzo złe podejście. 0,5 kg...kwestia zrobienia za przeproszeniem kupy lub nie. Kolejna sprawa: jeśli już dojdziecie w takim razie do docelowej, wymarzonej wagi, np. 50 kg to co wtedy? Dalej będziecie chciały/chcieli chudnąć? A może każdy gram wówczas stanie się przerażający i obsesyjnie będziecie się kontrolować, co i tak praktycznie jest niemożliwe.
Jak zaczynacie to się nie ważcie codziennie. Nie możecie się poddawać, autorka filmu schudła 50kg, a nie jest kosmitką tylko normalnym człowiekiem. Porażka to nie wzrost wagi tylko porzucenie tej pracy i zmiany nawyków żywieniowych.
Może masz niedobór konkretnych witamin? Żelazo, witamina D itp. Robiłaś badania krwii? Warto zacząć od podstawowych i wtedy szukać przyczyny gdzieś indziej. Trzymaj się!
@@paulinagladysz nie ma znaczenia, jak zażywasz substancję uzalezniającą. Wciągasz, palisz, wcierasz w dziąsła czy dodajesz do ciasta. Chodzi o działanie. Dlaczego tak trudno odstawić słodycze? Właśnie dlatego. Bo cukier uzaleznia. Są wyniki badan laboratoryjnych prowadzonych na myszach którym podawano i kokainę i cukier aby się uzalezniły, potem odstawiono obie substancje żeby myszy "były na głodzie" a następnie znów włożono oba podajniki do klatki. Do tego z cukrem podeszło trzy razy więcej myszy niż do tego z kokainą ...
@@imienazwisko8629 też wybrałabym cukier, a nie kokainę. Tego typu badania często sponsorowane są przez instytucje, które chcą coś udowodnić i udowadniają to, co im odpowiada... taki świat. Ja nie jestem propagatorką teorii o zabójczym czy uzależniającym cukrze, ale jeśli ktoś chce wierzyć i nie jeść cukru, to proszę bardzo, każdy ma prawo robić to, co uważa za słuszne.
@@paulinagladysz zwykle badania robi się po to, żeby coś udowodnić. Lub obalić. Nie chodzi o to co jest smaczniejsze, bo jakoś ciężko mi sobie wyobrazić jak łyżką wcinasz cukier z torebki, wybierając go zamiast kokainy, ale co mocniej uzależnia. Każdy na szczęście robi to, co uważa za stosowne, ale przypominam, że dokładnie tak samo było z papierosami. Podobno miały nie szkodzić....
@@imienazwisko8629 Tak serio bez uszczypliwości, bardziej bałabym się chemicznych słodzików niż cukru. Zresztą ostatnio staram się bardziej zwracać uwagę właśnie na sztuczne słodziki, które są masowo dodawane do fit produktów.
za malo zdecydowanie mialas ten deficyt, tak naprawde to nasz deficyt powinien byc inny niz same myslimy 🙈🙈 ja jestem na 1800-1900 waga stoi w miejscu 🙈🙈
Czy wzrost wagi o 0,5 kg jest powodem do porzucenia dalszych starań?
Nie? Przecież pół kilo to może być - za przeproszeniem - 💩... Zwłaszcza jeśli je się dużo błonnika i pije dużo wody... Albo zatrzymana woda przez okres, no mnóstwo normalnych, fizjologicznych mechanizmów.
@@Sophie-np5pmja tak mialam przy zaparciu 2 dni nie moglam
sie zalatwic doslownie 💩 mi sie zgromadzilo a jak sie w koncu pozbylam 💩 wrocilam spowrotem do pierwotnej wagi haha 🙈🙈
Może to być zatrzymanie wody, albo zrobiona masa mięśniowa
@@paryzaneczka222 Tak, to się zdarza. A potem "łał jaki mam płaski brzuch" 🤣
Wydaje mi się że często zajadamy kłopoty w życiu, Pani miała co ze sobą zrobić Stadninę a często nie ma się czegoś takiego. Przez te kłopoty traci się tyle że potem okazuje się, że nie ma się tej drogi życiowej.
Jestem bardzo szczupłą osobą, a w zależności od fazy cyklu, pory dnia czy nawet ilości sikania mogę ważyć od 48-52 kg... Warto też pamiętać o tym, że wiele poradników odchudzania czy budowania zdrowych nawyków bazuje na doświadczeniach... mężczyzn, a my kobiety mamy zupełnie inne potrzeby! Jakbym przed okresem i w dzień owulacji unikała słodkiego, bo "odchudzam się, więc nie mogę", to po pierwsze siedziałabym już za zamor*owanie męża, a po drugie rozwaliłabym sobie cykl. U kobiet zapotrzebowanie kaloryczne może się wahać w miesiącu o 300-500 kcal, więc to jest dokładnie to pół tabliczki czekolady, na które nas telepie. Trzeba zdawać sobie z takich ważnych rzeczy sprawę, żeby nie dokładać sobie poczucia winy w momencie, kiedy i tak robi się dla siebie już coś dobrego.
Witam, bardzo fajny kanał i spoko odcinek. Jestem facetem ale wydaje mi się, że Twój kanał jest skierowany głównie dla kobiet. Sam ważyłem kiedys 140kg. teraz 100> i znów jestem na redukcji mam jedną prostą rade dla ludzi, którzy się odchudzają i codziennie patrzą na wagę. Nie demotywujcie się gdy waga w poniedziałek wynosi xx,25, a we wtorek xx,95. Ja robiłem tak, że ważyłem się codziennie, zapisywałem wagę i obliczałem średnią z całego tygodnia, wtedy widziałem czy moja redukcja idzie w dobrym kierunku czy nie. Dodam jeszcze, że zapisywanie w aplikacji WSZYSTKIEGO co jesz jest naprawdę bardzo pomocne, bo wtedy łatwo nam zauważyć nasze błędy żywieniowe i je poprawić w następnym tygodniu.
Dziękuje za odcinek i życzę wszystkim powodzenia. Pozdrawiam
Zdarzają się też sytuacje, kiedy waga rośnie, ale obwody maleją. U mnie osobiście po miesiącu redukcji i ćwiczeń przybyły 2 kg, ale spadły obwody w talii -1cm, a w biodrach -3cm. Także warto też sprawdzać w inny sposób niż ważenie ;)
Filmik, którego bardzo ostatnio potrzebowałam. Mimo wprowadzenia aktywności (póki co trochę ćwiczeń co 2-3 wieczór i spacery) oraz wprowadzenia deficytu, efekty są póki co znikome i mam wrażenie, że ulotne. Twoje treści podtrzymują mnie w postanowieniu, zachęcają do cierpliwości i naprawdę pierwszy raz od dawna jestem zmotywowana na serio. Dziękuję za to, co i jak robisz 💛
Na wagę ma też wpływ faza cyklu, bo wiele kobiet puchnie w okolicach okresu (ja potrafię spuchnąć do 1,5 kg). Fajnie, że o tym wspomniałaś!
Jak ktos sie odchudza tylko dla samego odchudzania, to dlugo nie uciągnie. Naleze podjąć decyzje o zmianie stylu życia i sposobu odzywiania, a to jest vlowny problem. Czy bedziemy w stanie utrzymac nowe nawyki przez cale życie. Zmiana przekonań to podstawa. Sama jestem na redukcji z dietetykiem, schudlam juz 20kg, i widze ze źródłem sukcesu jest nasza głowa 😊
😊
Dokładnie głowa to podstawa ;)
Ja miesiąc temu ważyłam 88,7, dziś na wadze 84,6 i również nie było łatwo, schudłam po tygodniu ok 2 kg a w nastepnym waga skakala w górę, czułam że się cofam, też mialam takie mysli że zaczęłam zdrowiej sie odzywiac, wiecej sie ruszac i wychodzi na to ze nic mi to nie daje. Dużo mi daly filmy na temat odchudzania a wlasiwie zmiany stylu zycia, ten kanal zapoczątkował zmiane w moim mysleniu i pierwszy raz schudlam mimo ze zdarzylo sie zjeść cos niezdrowego ,nie sprawilo to że sie poddalam. Jem zdrowiej ruszam sie i waga wolno ale spada, rowniez przestalam sie porownywac do innych , po miesiacu oczekiwalam minus 10 kg w dół, bo inna dziewczyna tyle schudla po takim czasie i tez byl lekki dolek, ale zrozumialam ze kazdy jest inny i nalezy isc wlasna drogą i wlasnymi mozliwościami. Cieszyc sie ze swoich osiagniec i leciec do przodu, Ja jestem z siebie mega dumna i tez lece dalej, pozdrawiam wszystkich i zycze sukcesów
Bardzo ciężko jest nam zaakceptować właśnie fakt że stracone kilogramy wracają. Często właśnie spadek wagi jest dla nas jedynym wyznacznikiem ze to co robimy jest właściwe. Kiedy zobaczymy wzrost na wadze od razu też panikujemy że mimo wyrzeczeń(mniejszych lub woekszych) zaczynamy się cofać i rośnie obawa że za chwile znowu będziemy w tym samym miejscu co na początku. Jeśli mogę doradzić coś Ani to racjonalizacja która ja stosowałam. W pół roku udało mi się schudnąć siedem kilo dzięki zmianie nawyków i staraniu się więcej ruszać. Wynik dobry i nie dobry zależy od osoby ja uważam że adekwatny do starań. Przyszła zima i waga podskoczyła o 2 kilo w górę i ani chce ruszyć. Fakt bywa to demotywujace ale pomyślałam tak: schudłaś 7 wróciło dwa ale i tak jestem 5 do przodu czyli moja metoda dziala przyjdzie wiosna i znowu waga zacznie powoli spadać a dzięki zmianie nawyków przestałam kręcić się między 10 kg w lecie w dół a potem 10 kg w zimie w górę.
I mnie też jest taki problem do września schudłam do 90 kg a teraz wróciło 7 kg i próbuje dalej chce osiągnąć swój cel i nie poddam się tak łatwo. Walczę z tym choć nie jest łatwo 😊
Dobry numerek nie jest zły 😂 (a propos tego, że waga to tylko numerek)
Ja pierwszy m-c na redukcji straciłam tylko 0,5 kg.
Przed świętami na chwilę stanęło ale konsekwentnie utrzymuję nowy sposób odżywiania (tylko przestałam się na jakiś czas ważyć)
Po 3 m-cach redukcji bez napinki mam -6kg i w moim wieku DUMA!!!
Czuję się lżejsza, ubrania lepiej leżą, jestem sprawniejsza fizycznie- a to dopiero początek.
A!!! I zamierzam w tłusty czwartek zjeść pączka (żeby nie było 😁 )
pączuch musi być, wiadomka!
@@paulinagladysz no przecież! ❤️
Bardzo dobre podejście. Osobiście przy redukcji nie ważę się codziennie i redukcja postępuje powoli.
Ważna jest cierpliwość i konsekwencja w długim czasie, a efekty same przyjdą.
Przy mniej restrykcyjnych dietach łatwiej później jest utrzymać wagę.
Dziękuję za kolejną dawkę motywacji - w cięższych chwilach naprawdę pomaga ❤️
Dziękuję Paulina . Umiesz motywować. U mnie z powodów zdrowotnych zjechało w zeszłym roku od wiosny do jesieni 33 kilo. Waga wynosiła 79 i ciut. Po powrocie do względnej "normalności"
zdrowotnej organizm szybko odpracował 12 kg. Jednak nie poddałam się. Zastosowałam rowerek treningowy, obcięłam słodycze (zbijam też cholesterol). Tycie zatrzymało się a nawet jest mnie trochę mniej. Pomaga mi myślenie, że teraz jestem w lepszym punkcie, ponieważ startuję o 22 kilo lżejsza i nie chcę tego oddać. Pozdrawiam serdecznie🪻😘
Cudowne motywujące słowa! Fakt że nie spadająca waga może demotywować, ale w moim przypadku jest to nagminne, waga mało spada pomimo deficytu i codziennej intensywnej bieżni, mam nadzięję, że to się zmieni. Za to widzę ogromny przypływ energii, więcej chęci do życia, ogólnie zmniejszam się wizulanie, mniej w pasie, mniej w udach, wyglądam bardziej kobieco. Myślę że czas zrobi swoje, wszystko idzie w dobrym kierunku. Gorąco pozdrawiam♥
Kolejny raz w idealnym dla mnie momencie wrzucasz film ☺️ jestem na redukcji, schudłam 4 kilo a dziś na wadze +1,30 od poprzedniego ważenia - trochę mnie zdemotywowało… ale działam dalej 👌
Nie tyjesz. Kontynuuj zdrowsze odżywianie, nie przesadzaj z restrykcjami i nie waż się tak często. Jesteś na dobrej drodze. Nie uciekaj.
Niedawno znalazłam Twój kanał , sukcesywnie oglądam Twoje filmy / rewelacyjne podejście do odchudzania/ Wszystko o czym mówisz - przerabiałam . Spadek wagi ,też miałam imponujący . Oczywiście znana , modna dieta .Dwa lata restrykcji , zaowocowały spadkiem ze 108 na 62 kg i co ? no właśnie , cykl zakończony i cudna, nowa ja ... wróciłam do nawyków , wpędziłam się w insulino oporność . Dzięki Twoim radom , znowu zaczęłam . Miesiąc to bardzo mało ale ... ufam , że dam radę , mądrze , inaczej , słuchając swojego ciała. Widzę , że idzie w dobrą stronę ; nie zasypiam po zjedzeniu / wiecie czego / a zasypiałam w pracy przy biurku . Butów nie zakładam na wdechu . To mój sukces i idę "w zaparte" po nowe życie.
Trzymam kciuki oby się udało ☺️ ja również na diecie i ćwiczenia rowerek plus spacer po domu zobaczymy co to da też choruje na IO.
Ja mam ten sam problem😢. W grudniu ważyłam 97.5 a teraz znowu ważę 100.3😭😭😭
Ale nie poddaje się i życzę wszystkim wytrwałości 💪💪💪
nie poddawaj się! Grudzień-styczeń w ogóle nie sprzyja odchudzaniu ;) także spokojnie wróć sobie na dobre tory, waga na pewno znów zacznie spadać. To nie wyścig, przerwy i wzrost wagi mogą się zdarzyć :)
@@marzenak5907 Tak samo staram się myśleć. Nie chcę zaprzepaścić tego co osiągnęłam, bo zaczynałam od 118.6 kg
Więc teraz głowa do góry, spinam poślady i działam 💪💪💪
@@michalinamimi2874 Wiesz kochana dlaczego te 3kg wróciły. Same zawsze się oszukujemy, że przecież trzymamy się diety i dlaczego znów tyjemy. A prawda jest taka, że albo lekko naginamy ten deficyt kaloryczny, albo jemy posiłki które dłużej "schodzą" z naszego organizmu przez co mamy większą cyferkę na wadze. Absolutnie się nie poddawaj, ja też ważyłam 117kg, schudłam do 80 i tak oto znów ważę 100, bo stwierdziłam "aaaj tam trochę skubnę tego tamtego", sami czasem nie mamy do końca świadomości że siebie oszukujemy i nie wliczamy czegoś w deficyt. Go girl, dasz radę, rozumiesz? Najgłupsze byłoby się poddać ❤
@@shalona425 Całą prawdę przedstawiłaś. Tak u mnie to wyglądało już kilka razy. Teraz sama wiem że popłynęłam. Ale mam tego świadomość i wkraczam znów na dobre tory.
Kobiety słaba płeć??? W żadnym razie!!!!
@@michalinamimi2874 Podstawą jest mieć tę świadomość, daje to kopa motywacyjnego, że jednak to działa jak powinno, tylko nie do końca trzymałyśmy się wyznaczonego celu. Nie oznacza to też od razu, że masz zawsze trzymać się co do jednej kalorii tego deficytu i nie zjeść np. dziś pączka na którego masz ochotę. Najważniejsze jest, żeby na tego "pączka" nie pozwalać sobie codziennie tylko z umiarem. Umiar to klucz do sukcesu. Życzę Ci wszystkiego dobrego i za jakiś czas odezwij się pod tym komentarzem z informacją jak Ci idzie, trzymam kciuki z całych sił 😊
Dzięki za ten filmik. Właśnie mi uświadomiłaś, że wcale nie jestem uzależniona od cukru. Wmawiam sobie to już od wielu lat. A wystarczy wpleść coś słodkiego w swoją "dietę" (oczywiście racjonalnie )i nie będziemy się tak męczyć 😅
Ja też tak myślałam latami i miałam do siebie pretensję, że jestem słaba i uzależniona. Bzdura. Problem nie leżał w cukrze, a w moich nawykach, które pielęgnowałam od dziecka
Mam. poczucie , ze PANI. swiadectwo jest bardzo motywujace , bardzo. ciekawie i. prawdziwe mnie pozwolilo spojrzec na temat. redukcji wagi konkretnie , dziekuje za filmiki ❤
Cudownie się Ciebie słucha, dziękuję ❤
Jak się mają dwa tygodnie do całego życia lub wielu lat złych nawyków i nabierania kilogramów. To zaledwie kropla w morzu motywacji i konsekwencji, którą musimy kontynuować.
super to ujęłaś!
Dziękuję, że jesteś ❤
Nie mozna się poddawać po 0.5 kg. Jak Paulina mówi waga zależy od wielu czynników. Najlepiej ważyć się rano po toalecie i przed śniadaniem. Nigdy wieczorem. Wiem po sobie bo od rana do wieczora widzę czasami 1.5 kg różnicy.. A to może być woda jedzenie zapchane jelita gazy itp. Może woda z octem wspomoże trawienie herbaty ziołowe dużo wody. Powodzenia 🙏👍
Myślę, ze ciekawym byłby odcinek mówiący o syndromach i znakach jakie daje nasze ciało gdy jesteśmy na deficycie kalorycznym.
Mało tego na polskim yt (jeżeli w ogole coś jest) a to ciekawy i pomocny temat. Warto miec świadomość co się dzieje z organizmem jeśli jesteśmy dłuższy czas na deficycie kalorycznym żeby nie ulec pokusom jakie podpowiada.
W ogole ważenie się aby monitorować postępy to słaby pomysł. Najlepiej robić sobie zdjęcia albo mierzyć procent tkanki tłuszczowej (takie wagi do własnego użytku są już niezbyt drogie). Ja np. traciłem tkankę tłuszczową a waga szła do góry przez długi czas. Oczywiście wiązało się to z przybieraniem masy mięśniowej. Gdybym się tylko ważył raczej nie zobaczyłbym postępów.
super pomysł, dzięki!
A jaką wagę domową tego typu polecasz?
Czy mógłbyś polecić jakieś wagi tego typu? Dzięki :)
Paulina jestes kochana❣️ Taki kanal jak twoj to wisienka na torcie😊
Kilka dni temu przglądając youtube trafiłam na Pani kanał. Bardzo się cieszę , że znalazłam Pani vloga :) daje Pani mocnego kopa motywacji i bardzo madre porady :) dziękuję bardzo i pozdzdrawiam :)
Ja obrałam sobie za cel - brak bólu pleców, brak zadyszki przy wchodzeniu po schodach, przede wszystkim zdrowie. To bardzo pomaga w motywacji jeśli człowiek podchodzi do siebie stanowczo, ale jednak łagodnie. Dla mnie same kilogramy tak jak mówisz- nie są wystarczającą motywacją.
Bardzo mądrze mówisz!
Pozdrawiam :*
Jesteś wspaniała ❤
Komentarz dla zasięgu 🔥❤️
Kolejny świetny i merytoryczny film ❤❤
Jestem na diecie od miesiąca startowałam z wagą 82.10kg , spadała tydzień temu ważyłam 81kg dzisiaj 83kg.... diete trzymam dalej wiem że kiedyś ruszy, chociaż moja motywacja maleje.
Lubię Cię słuchać bo Jesteś praktykiem, który ma sporą wiedzę...
Bardzo proszę o pomoc. Od 8 lat jestem zdiagnozowana na SM, biorę zastrzyki z programu. Do tego mam insulinopornosc i jestem po operacji kręgosłupa odcinka szyjnego... Próbowałam wszystkiego łącznie z naturopatia. Jak mam się zmotywować bo tracę sens życia...
Pomożesz , proszę...
❤ dziękuję 🌹
Dlatego ważyć się trzeba rano, bez ubrań, po wysikaniu się i ewentualnym wypróżnieniu się... wtedy ma się obiektywne porównanie
Ja bym dodała do tego "podstawowa wiedza" na temat redukcji, warto poznać podstawowe zasady, jak ona działa... Ta wiedza jest już łatwo dostępna.. warto zacząć od edukacji. Bez tego, tak jak mówisz, wystarczy jedno potknięcie i rzucamy wszystko 🙃 też próbowałam na ślepo.. nie miałam pojęcia dlaczego, mimo deficytu, rano waga pokazała kilo więcej.. Teraz wiem i to po mnie spływa bo wiem, że waga na redu, nigdy nie spada liniowo ❤️
Z nieba spada mi ten film dzisiaj 😇 trochę potrzebowałam tego posłuchać. Skończyłam karmić piersią i szaleństwo hormonalne trochę mnie napompowało i wskoczyło prawie 3kg. Ale staram się szukać w sobie pokładów cierpliwości i mieć w głowie „szanuj sytość”. To trochę trudne, gdzie przez całe karmienie miałam z tyłu głowy, że mogę sobie zjeść te dwa kawałki pysznego ciasta, a teraz muszę się zaspokoić tylko jednym 😂 życzę sobie wytrwałości i cierpliwości.
Ania❤dawaj jeszcze raz! Kaźdy z nas to przerabiał!
dokladnie tak
Witam.Jestem pod wielkim wrażeniem,że zdołałaś tak dużo sama schudnąć.
Kiedyś,gdy byłam młoda po każdej ciąży zostawała mi spora nadwyżka 10 do 15 kg. Wystarczył deficyt kaloryczny i waga spadała.Zawsze zdołałam wrócić do wagi sprzed ciąży,w dość krótkim czasie i utrzymywałam wagę przez kolejne 15 lat.
Teraz jestem po 50-tce i niestety ciągle tyję.Deficyt kaloryczny nie działa.Mam pracę fizyczną,ciężką,codziennie dźwigam i jestem na nogach.Pomimo stosowania postu przerywanego 18/6 i deficytu kalorycznego przez ok pół roku- waga ani drgnie.Próbowałam nawet postu-głodówki dr Dąbrowskiej.Wytrzymałam 10 dni,miałam mroczki przed oczami i przyśpieszone bicie serca,było mi strasznie zimno i nie dawałam rady pracować.Waga spadła o PÓŁ KILOOOO!!!!.Postanowiłam,że nigdy więcej żadnych modnych diet!!
Ostatnio skusiłam się na tak głośną teraz dietę niskowęglowodanową.Wytrzymałam Ok 1,5 miesiąca.Owszem,schudłam jakieś 2 lub 3 kg przez ten czas ale gdy przychodził wekeend i np zrobiłam pierogi albo kluski śląskie lub upiekłam dzieciom ciasto nie potrafiłam się powstrzymać.Po drugienie nie wyobrażam sobie nie jeść chleba np do jajecznicy.
Ręce mi opadają,nie wiem co jeszcze może mi pomóc jeśli deficyt nie działa.
Może masz jakiś pomysł,może słyszałaś o takim przypadku.
Pozdrawiam serdecznie
Deficyt kaloryczny działa zawsze, nie ma opcji, żeby nie działał. Czasem wydaje nam się, że nie działa, bo zwyczajnie w nim nie jesteśmy, albo nie dajemy mu wystarczająco dużo czasu bez kombinowania.
Wiek wpływa na metabolizm. Deficyt trzeba dostosować do naszego aktualnego metabolizmu
A sprawdzałaś u lekarza, czy nie masz czasem zaburzeń hormonalnych typu nadczynność tarczycy albo innych tego typu?
Jeśli ma Pani ciężką, fizyczną pracę to może ten deficyt jest zbyt duży? Gdy jemy za mało to zwalnia metabolizm i organizm też "nie chce" spalać tkanki tłuszczowej... 🤔
@@Sophie-np5pm Witam.Już kiedyś mi ktoś tak powiedział,widząc moje posiłki.Stwierdzoł,że mam bardzo zwolniony metabolizm i w ten sposób organizm się broni.Jedząc trochę więcej, czyli normalne od razu tyję i to bardzo szybko. Nie wiem jak wypośrodkować.
Jeść tyle aby się nie głodzić i móc wytrzymać ciężką pracę,nie zemdleć a równocześnie aby móc w powolnym tempie, sukcesywnie i stopniowo chudnąć.Tak jak pisałam,wcześniej nie miałam problemu ze schudnięciem jak ograniczyłam kalorie.Teraz zupełnie to nie działa.
Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie.
Też mam podobny problem, choć ostatnio to raczej u mnie non stop epizody objadania się 😢
Może jakiś nowy film na ten temat❤ może jest jeszcze coś czego nie wiem 😔
Niedługo wakacje i urlop a ja dalej jestem na progu 90 kg I kolejne wakacje na plaży w ubraniu 😭
Dziękuję za twoje filmy
Miłość jest świetną motywacją.Szczerze polecam zakochać się❤
Może zrobisz odcinek o słodyczach podczas diety?
Jakie jadłaś /jesz i ile dziennie. Czy tylko batony proteinowe czy sama coś szykujesz np ser biały z xylitolem i żółtkiem itp
Mnie do zmiany zmiany odżywiania zmotywowało nie tyle co chęć utraty wagi ( choć fajnie by było schudnąć z 95 na 80 kilo) lepsze zdrowie i samopoczucie.
Mam cukrzycę, dużą insulino oporność zdiagnozowaną w wieku 32 lat.
Wcześniej że względu na pracę, w której był stres i nerwy emocje były najwygodniejsze do zajadania.
Teraz po 3 latach mało jem słodycze, patrzę na etykiety dbam o sen i jakość życia jest o 1000% lepsza.
Jestem monotematyczna i zapewne już jest to nudne, ale NAPRAWDĘ jestem Ci ogromnie WDZIĘCZNA za materiały, które tworzysz. W KOŃCU do mnie dotarło, gdzie popełniałam błąd. Od Wrzesnia 2023 do teraz z wagi 138 (i BMI prawie 48) do wagi 110 (i BMI 38). Jeszcze długa droga przede mną, tym bardziej, gdy przez ostatni miesiąc zeszło mi 2,5kg, natomiast nie poddaję się, teraz od lutego wprowadziłam ruch, którego wcześniej się obawiałam przez wzgląd na moje stawy. Powolutku do przodu, na przestrzeni ostatniego miesiąca waga się wahała o 3kg, ale myślałam "to minie, robię swoje" i tak jest :)
Jak ktoś chce rezygnować po kilku dniach czy tygodniach - oddech, spacer i rozpisanie na kartce, CO robisz aby schudnąć. Wybierz tylko to, co jest podstawą - deficyt kaloryczny, ale nie od razu -1000kcal, na spokojnie utnij 300 na początku. Wolniejszy spadek, ale też większa szansa na to, że wytrzymasz. I powoli, gdy po czasie zauważysz, że dajesz radę, dodaj szklankę wody do każdego posiłku itd. ten sposób naprawdę mi pomógł - i uwaga, kontrowersyjne - nie musisz rezygnować z tego, co lubisz. Tościki czy nuggetsy z McDonald's dalej goszczą w mojej diecie, rzadko, bo rzadko, ALE SĄ 😂❤
Gratulacje! 🤩🤩🤩
Dziękuję! Walczę o te -30kg i żeby w końcu zeszło z tej 10 z tyłu 🤣 ale widzę, że to już tak jest, że przy pełnych liczbach coś spadać nie chce 🤣🤣🤣
Super, już bliziutko, by pojawiła się dziewiątka z przodu. Gratuluję🎉
Hej Paulinko😊
Nie było dawno ważenia 😊- czy coś przeoczyłam?
Ja wlasnie stalenal na wadze 89.8-90.2 i puki co oscyluje w takim wariancie. Schudlam -23kg wiec wystatowalam z wagi 111.2kg 🙈 ale nie wiem co robic by zejsc do 80kg 🙈 jestem w deficycie kcal 1800-1900
Polecam spacery 10 tys kroków dziennie
u mnie też zejście ze 100 do 99 to była makabra, później z 90 do 89 to znow to samo i tak z każdą dziesiątką 🙈
@@paulinagladysz ja tez kręcę się kolo 90 kg I waga stoi lub plus 2 minus 2 robie 10 tys kroków czasami nawet 25 tys
A dużo masz ruchu? Jeśli nie trenujesz, nie masz jakiejś bardzo ciężkiej pracy to zeszłabym do 1700, waga powinna ruszyć w dół
@@shalona425 jestem cale 7.5h na nogach pakując. Pomiedzy albo ide pikowac na kilka godzin albo wykonuje inne prace - potrafie zrobic ponad 10km w samej pracy...ciezko jest zejsc do 1700 bo nir mam pomyslu na posilki by trzymac idealnie tą samą kalorycznosc bo zawsze sie cos dziubnie i na weekendzie zdecydowanie wiecej jem wiec male szanse. A jak idzie owulacja a po tym okres to jest męczarnia hormonalna.....
Pamiętam mój początek odchudzania i pierwsze ważenie. Okazało się, że przytyłam 100 gramów. Dojechałam do domu i miałam długie posiedzenie w toalecie :)
Wszystko jest ciężkie ja np. Ostatnio znowu zaczęłam się odchudzać i co.... sprawdziłam w kalendarzyku że mam okres za parę dni pomyślałam " teraz to będzie ciężko z dietą przed okresem" I co jem jak oszalala nawet nie wiem czemu usprawiedliwilam wszystko miesiączka i wpadłam w napad, gdzie sens gdzie logika. Tak samo było z weekendem No bo co zrobię w weekend generalnie już w piątek go przekreśliłam i niemalże odrazu zaczęłam jeść. Straszne to jest, człowiek sam siebie oszukuje dla tego teraz stwierdziłam że narazie na wagę w ogóle nie zwracam uwagi narazie to trzeba naprawić relacje z jedzeniem.
Jutro idę do szpitala operacja ortopedyczna,najpierw 0 ruchu,potem póľ roku rehabilitacji,powinnam schudnąć 164 wzrostu,81 kg,ale tego noe zrobiłam,teoretycznie wszystko wiem,ale jak to zrealizować,nie jestem uzależniona od cukru,podziwiam Çię dziewczyno za żelazną konsekwencję❤
Ja również wszystko niby wiem a nie potrafię schudnąć , a nie mam tak dużo jakieś 6,7 kg byłoby super. Mam 40 lat o odchudzanie nie jest już takie proste jak kiedyś 😢
Proszę się nie martwić,życzę w miarę szybkiego powrotu do pełnej sprawności ,a jeśli będzie Pani mogła się swobodnie poruszać to wtedy wszystko będzie łatwiejsze pozdrawiam......🌻
nie mam żelaznej konsekwencji. Nikt nie ma. Są wzloty i upadki, każdy je ma. Niestety wiedza to jedno, a wprowadzenie jej w życie to drugie, wiem coś o tym, przecież też latami nie udawało mi się schudnąć.
Trzymam za Ciebie kciuki i życzę dużo zdrowia!
Mam podobną sytuację, mam kontuzję kolana od 4 miesięcy w domu, oczywiście przytyłam😢... czekam na decyzję lekarza o operacji, wszystko roztrzygnie się w czwartek, a potem również rehabilitacja i to potrwa to jest po prostu straszne... Jestem w dołku, pozdrawiam, życzę udanego zabiegu i dużo zdrowia i cierpliwości 🙏👋🤗
Operacja ortopedyczna nie jest wskazaniem do absolutnego braku ruchu, rehabilitacja to także ruch - nawet jeśli wykonuje się prawidłową aktywizację mięśni dna miednicy na leżąco, bez 'ruchu' ciała. Może rehabilitacja będzie dla Pani właśnie bodźcem do rozpoczęcia ćwiczeń, a nie argumentem za tym, żeby się nie ruszać. Dosłownie wczoraj miałam pacjentkę po złamaniu kręgosłupa - w trakcie 10min ćwiczeń zasapała się bardziej, niż na co dzień - a tylko zginała kolano, w prawidłowy sposób. Na co dzień siedzi: na kanapie w domu, w pracy przy komputerze. Dopiero w trakcie rehabilitacji ludzie zdają sobie czasem sprawę do jak ciężkiego stanu i marnej kondycji doprowadzili przez brak aktywności swoje ciało. Każdy dodatkowy kilogram ma znaczenie dla kręgosłupa i stawów obwodowych, dla układu sercowo-naczyniowego, dla mózgu - naprawdę zbilansowana dieta i regularna umiarkowana aktywność to najlepsze co możemy zrobić dla swojego zdrowia. Nie ma takiego stanu zdrowia, który by zakazywał aktywności! Trzeba ją co najwyżej zmodyfikować i dobrać do stanu pacjenta. Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć.
Dieta i styl życia, które czynią cuda - proste rady! | Iwona Wierzbicka LIVE . I luźna guma.. Po co się nadymać i wyważać otwarte drzwi
🥰🥰🥰
Hej,
Jak radzicie sobie z wieczornym podjadaniem.
Czy jest gdzieś u Ciebie wideo może z odpowiedzią?
Co kilka dni łapie mnie wieczorne objadanie pod korek.
Nawet jak się czymś zajmę, to myśli i tak krążą ciągle wokół czegoś słodkiego. A jak już coś wezmę, to idzie pół lub cała paczka.
A później i rano wyzuty sumienia 😢
Jestem z Tobą,mam to samo.I też nie mam na to sposobu.Silna wola nie zawsze wystarcza🙁
Ależ objadaj się wtedy do woli ale..surowymi warzywami, polecam np. czerwoną paprykę. Słodycz jest a jeszcze przyspiesza metabolizm 😉
Paulino, a czy podzieliłabyś się z nami czym się inspirujesz w procesie odchudzania, co czytasz, oglądasz??
❤
❤❤❤
Ja się ważę przy redukcji bo oczywiście jeatem strasznie ciekawa czy idzie w dół ale coafle byłam sfrystrowana bo przeciez wczoraj tak się starałam jeść pięknie według planu a dzis waga ta sama albo nawet lekko wyższa? 😮 I wtedy stwierdziłam, że tak się nie da bo mnie to nie cieszy tylko stresuje i daje wymówki do poddania się. teraz się ważę tylko w niedzielę rano przed śniadaniem a najlepiej po toalecie no i wtedy nie ma rozczarowania bo zawsze jest mniej niż ostatniej niedzieli i to jest super a cały tydzień łatwiej się trzymać planu no bo wiem, że w niedzielę nie chcę się zawieść 😅😅i jest na co czekać i się cieszyc i tak małymi kroczkami
W ostatnim tygodniu cyklu zawsze mam obrzęki, przybieram na wadze ok 4 kg. Mam wrażenie, że mam wtedy nawet język większy i chętnie trzymałbym go na zewnątrz 😜 (mąż ma chyba rację, że na mój ona to już tylko egzorcysta 😁).
Części Paulina piszę do ciebie bo jak cię słucham to wydaję się że to łatwe ale jest okropnie trudne ja ma duże lat i nie mogę schudnąć ma cukrzycę typu 2 jestem uzależniona od jedzenia nie umie zacząć pomóż pozdrawiam
♥♥♥
😊
No i właśnie dlatego nie ma sensu rezygnowania ze słodyczy, pizzy czy innych produktów, które lubimy podczas redukcji. To okej jeść to co lubimy na co dzień. To okej czasem przekroczyć ilość kalorii. Odchudzanie to tylko część procesu, trzeba się nauczyć jak jeść normalnie, smacznie, to co nam smakuje, bo inaczej wrócimy do starych nawyków. Dopiero jak to zrozumiałam to mi się udało schudnąć i utrzymać wagę. Jem słodycze na co dzień, wliczam je po prostu w swoje zapotrzebowanie. Ale jem też bardzo dużo warzyw, strączków, białka.
A wzrost na wadze o 2-3 kg, zwłaszcza u kobiet to woda, treść jelit, okres, a nawet owulacja! Podczas owulacji waga również wzrasta. Warto to wiedzieć.
Niestety jak najbardziej ma to sens. To nie chodzi o to, żeby sobie zakazywać ulubionych produktów, ale żeby zmienić o nich myślenie. Prawda jest taka, że większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego jak mało odżywczo je - prawidłowo zbilansowana, odżywcza dieta powoduje, że nie ma się zachwiań poziomu glukozy we krwi, napadów głodu i potrzeby jedzenia produktów, o których Pani wspomniała. Źródła węglowodanów o których Pani napisała (słodycze, pizza) to źródła cukry prostych oraz o wysokim indeksie i ładunku glikemicznym - które realnie wpływają na gwałtowne skoki i spadki poziomu glukozy, a to prowadzi w konsekwencji do powstawania inulinooporności, a potem cukrzycy. Więc zdecydowanie ma sens rezygnacja lub spore ograniczenie tych produktów. I znowu nie chodzi o zupełną eliminację, ale jeśli ktoś od razu na początku diety zaczyna z pułapu: nie chce rezygnować z tego co lubię, to działa na swoją szkodę. Czynnik psychicznego 'najedzenia' jest ważny i zaspokajanie swoich potrzeb - pewnie! Ale trzeba się zastanowić, gdzie realnie jest potrzeba ciała, gdzie psychiczna, a gdzie 'uzależnienie'. Polecam także zapoznać się z książką popularnonaukową "Tak działa Mózg" - dr Joanny Podgórskiej, która jest neurobiologiem (książka napisana w oparciu o mnóstwo publikacji naukowych), jest tam cały rozdział poświęcony diecie i odżywianiu. Cytat z tej publikacji: wieloletnia obserwacja wykazała wzrost ryzyka depresji i zaburzeń psychicznych w wyniku długoterminowego stosowania diety wysokocukrowej (...) predysponuje do częstych wahań poziomu glikemii , zwiększenia poziomu kortyzolu i napędza stan zapalny (...) tak niestabilność istotnie przyczynia się do stałych zaburzen nastroju i pojawienia się insulinooporności (...) zwiększając rozkład serotoniny i dopaminy (...) hiperglikemia prowadzi do rozregulowania układu serotoninergicznego, a więc do rozregulowania równowagi emocjonalnej.
Tak więc dieta bogata w cukry (w tym cukry proste) i żywność przetworzoną realnie wpływa na stany zapalne i wydzielanie serotoniny - a zaburzenia poziomu serotoniny i dopaminy są ściśle związane z powstawaniem zaburzeń psychicznych i 'uzależnień'. I nie chodzi tutaj od razu o to, żeby zupełnie rezygnować z węglowodanów, ale żeby realnie ocenić jakie są ich źródła w diecie i jaki stosunek do innych makroelementów oraz czy to co jemy realnie pokrywa nasze zapotrzebowanie na mikroelementy. Inna sprawa, że istnieją publikacje mówiące o tym, że sam słodki smak (także ze stewii czy erytrytolu) potrafi zadziałać na mózg tak, jakby podać organizmowi czystą glukozę. I sam słodki smak (również w słodyczach wysokobiałkowych bez cukru) potrafi spowodować wyrzut insuliny - tak działa mózg.
Dlatego dieta to nie tylko odchudzanie, ale rozsądne odżywianie organizmu, tak aby każdy narząd wewnętrzny działał prawidłowo, bo od tego zależy cały dobrostan człowieka - dobre samopoczucie psychiczne i fizyczne. I wcale nie chodzi tutaj o sam deficyt kaloryczny i gubienie kilogramów.
@@annesthesiaa takie rzeczy to można sobie zostawić na później, na pewno od czegoś takiego nie zaczynamy redukcji, bo porzucimy ją w diabły po tygodniu. Maleńkie, wolne kroczki przede wszystkim. Poza tym nie ma co demonizować cukru i słodyczy, jest na nie miejsce w codziennym odżywianiu. I może i z jednej strony faktycznie jest tak jak piszesz, ale z drugiej - psychicznie też lepiej się czujesz jak nie masz tylko zakazów, restrykcji i możesz zjeść coś co po prostu lubisz. Więc to nie tak, że to są tylko minusy.
A napady na jedzenie i ogólnie zaburzenia odżywiania nie mają powodów zero-jedynkowych.
Mogę zapytać, jak udaje ci się zachowywać deficyt kaloryczny, kiedy nie liczysz kalorii? Masz jakąś na to metodę?
Jest na kanale film o intuicyjnym odchudzaniu ua-cam.com/video/CiTnGJ8-RB4/v-deo.htmlsi=yKc07jzX8uwMzK1r
ua-cam.com/video/CiTnGJ8-RB4/v-deo.htmlsi=yKc07jzX8uwMzK1r
@@paulinagladysz Dziękuję💚
💙💚💙
Dietetyk kazal mi sie wazyc raz dziennie z rana,jesli chcę dla siebie,bo ogolnie to zabronil ,bo ja jestem centymetrowa,a nie wagowa. Raz w zyciu wazylam 58 kg i wygladalam grubo,a jak waze od 60-62 kg i cwicze,to wygladam szczuplo. Z tymze ja chudne przez stres( po smierci ojca w 5 dni schudlam 12 kg, moja mama 15 kg, lub mialam tez stres po szpitalu to znow 6 kg w dol) i musze cwiczyc,to chudne,bo ja jem zdrowo,ale bez cwiczen potrafie puchnac i nie ma tu roznicy co jem,mam tak po mamie. Ona jak np stres lub duzo pracy to chudla,a jak tylko odpoczynek to dodatkowe centymetry.
Dziewczyno z posta nic sie nie łam i olej te wazenie,zobaczysz po centymetrach i ubraniach,ze jestes szczuplejsza.
Gratuluje,ze rzucilas slodycze i to tak latwo i szybko,ja to chyba bym sie poplakala,bo po obiadku zawsze musi byc slodkie. Podziwiam,ze ci sie chce.
jak odstawiłem słodycze itp to przez pierwszy miesiąc chodziłem po ścianach mogę stwierdzić że byłem na głodzie jak u narkomana XD
Paulina, jak zwykle super film, czuć od Ciebie dużo empatii. Chciałabym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Często mówisz o tym, że nie ma potrzeby wykluczać słodkiego ze swojej diety, bo jeżeli chodzi o samo odchudzanie - deficyt to deficyt, a kaloria to kaloria. Wiem, co masz na myśli i w dużej mierze się z Tobą zgadzam, ale ... nie do końca. To działa krótkofalowo. To znaczy, owszem, jeżeli jednego dnia masz do dyspozycji przykładowo 500 kalorii i w ramach tych kalorii zjesz tabliczkę czekolady (czyli ok. 500 kcal) albo "normalny" obiad zawierający 500 kcal, to rzeczywiście mniej więcej się to wyrówna.
Natomiast, na dłuższą metę są już badania, że kaloria nie równa się kaloria. W sensie takim, że każde jedzenie kształtuje twoje środowisko wewnętrzne jelit, a to zaś wpływa na twój metabolizm i na twoje zachcianki - czy np następnym razem też zdecydujesz się na tę czekoladę, czy jednak np. na mięso z warzywami.
Innymi słowy, długofalowo będąc w deficycie ale jedząc dużo słodkiego, możesz zwolnić swoj metabolizm, czyli np. jeśli dziś twój deficyt to 1800 (zapotrzebowanie 2000 kcal), to jeżeli na twoje 1800 kalorii będzie się składać dużo "słabego" jedzenia", to po czacie twoj organizm zwolni i te 1800 to będzie twoje zero kaloryczne itd. Oczywiście, przy długofalowym deficycie jedzenia czegokolwiek organizm adaptuje się do niższej podaży kalorii i wtedy też metabolizm może zwolnić, ale to jeszcze inny temat.
Tak czy inaczej, podsumowując, to, co jemy MA ZNACZENIE. Owszem, można wkomponowac coś słodkiego/niezdrowego, ale powiedziałabym, że jednak trzeba z tym bardziej uważać, niż wydaje mi się, że przekazujesz w filmie.
Of kors, moja opinia :D
Oczywiście, odżywienie organizmu jest zależne od jakości jedzenia, jakie dostarczamy. Pamiętaj, ze ja mówię z punktu „ja”. A ze wychodzę z zaburzeń odżywiania to na tym etapie ważniejsze jest dla mnie zachowanie „normalnego funkcjonowania” niż super odżywczej diety. U mnie niestety często wybieranie wysokowartosciwych produktów kończyło się delikatna obsesją, a później powrotem do zaburzeń odżywiania
@@paulinagladysz Jasne, rozumiem to :) Chciałam po prostu też to dodać, bo myślę, że twoje filmy ogląda dużo różnych osób i czerpią z niego fajną wiedzę (w tym ja, mimo że wcale się nie odchudzam :P)
Hmm zostawienie słodyczy będąc na deficycie raczej nie oznacza zjedzenia całej czekolady zamiast obiadu tylko raczej kostki czy czterech kostek bo deficyt nie ma wspierać utrzymywania zaburzeń odżywiania a zjedzenie tabliczki jest oznaką takich zaburzeń. Wszystko sprowadza się do umiaru i zjedzenia kawałka, jest to bardzo trudne ale pracę emocjonalną trzeba wykonać bo to zagłuszanie emocji pcha nas w kierunku objadania się i niekontrolowania ilości i niemocy żeby nie zjeść wszystkiego.
💞💗💞
Uzależnienie od cukru jest faktem (choć nie u wszystkich a u części osób) a tak naprawdę nie tyle od cukru co od słodkiego smaku. Są osoby, które nie mają żadnego problemu z odstawieniem cukru, bo nie są od niego uzależnione i nawet nie ciągnie ich do niego i np. gdy dowiedzą się, że coś im szkodzi, w tym przypadku cukier (w tym też słodziki), to są w stanie dość łatwo i szybko z tego zrezygnować, i już nie wracać do tego co szkodzi. To w ten sposób można rozróżnić czy jestem w nałogu czy nie: świadomość, że coś mi szkodzi a mimo tego niemożność zrezygnowania z tego to nałóg. Są tacy co mogą spać na torcie i go nie ruszą. Jednak część osób dowiadując się, że cukier to jest rzeczywiście problem, że on naprawdę nam szkodzi, że to on jest przyczyną tego co złego zadziało się ze zdrowiem i co jeszcze może nastąpić, jeśli nie odstawię tego co mi szkodzi, to po prostu ta część osób nie jest w stanie z niego zrezygnować albo przychodzi im to z ogromnym trudem, dokładnie tak jak w przypadku każdego innego nałogu. Nie każdy kto pije alkohol jest od razu alkoholikiem i nie każdy nim zostanie. O uzależnieniu od cukru (ale też od innych produktów spożywczych) mówi już wielu znanych lekarzy, naukowców i dietetyków, nie tylko w Polsce. Jeśli już wiem, bo zdiagnozuję u siebie ten nałóg i gdy już wiem, że jest to poważna sprawa, wiem, że nałóg jest u mnie faktem, to walka z nim nie będzie polegać jedynie na ograniczeniu ilości ale na całkowitym odstawieniu, wykluczeniu go z diety - bo to dokładnie jest tak jak w walce z każdym innym nałogiem, np. palenia papierosów - czyli samo ograniczenie ilości niczego nie załatwia, nie zmienia, nie rozwiązuje i nie daje efektów, nie uwalnia, bo dalej jestem w nałogu, tkwię w nim. Nałóg zabiera wolność. Tylko odstawienie całkowite daje efekty i wolność. W tym przypadku ograniczenie ilości nie spowoduje wygranej z nałogiem. Dopiero odstawienie totalne i całkowite przynosi zwycięstwo i wolność. Ale potem i tak trzeba się pilnować, być czujnym, wiedząc, że nałóg to jest nałóg, i jak każdy może wrócić. Trzeba więc unikać różnych sytuacji, które mogą spowodować nawrót. Jest film pokazujący test na ten nałóg, pomagający stwierdzić u każdego czy on występuje czy go nie ma. Jeśli zwykłe pójście do sklepu powoduje powrót do nałogu, to wyjście jest tylko jedno, by się uwolnić, o ile nadal tkwi się w nałogu: nie chodzić do sklepu dopóki się nie uwolnię lub jeśli już iść, to omijać półki ze słodkimi artykułami, nawet nie patrzeć w stronę słodyczy, omijać te miejsca, półki. Zważywszy, że w dzisiejszych sklepach obecnie prawie wszystko zawiera cukier (ewentualnie słodziki) i dokładnie dlatego tyle mamy chorób cywilizacyjnych a ich ilość rośnie w zatrważającym tempie, to walka z nałogiem cukrowym jest uważam trudniejsza niż z paleniem papierosów. Wiem co mówię, bo sama rzucałam nałóg cukrowy i udało się ale tylko dlatego, że miałam poważny motyw i żeby było ciekawiej nawet nie chodziło o mnie ale bardzo poważnie to potraktowałam. Zależało mi na innej osobie i mimo, że jej nie znałam, to bardziej zależało mi wtedy na tej obcej osobie niż na sobie samej. Tak bardzo było mi szkoda tamtej alkoholiczki, matki trójki dzieci a także jej dzieci, tego, że że tkwiła w nałogu alkoholowym i walcząc z nim jednak popłynęła. Wiedziałam, coś mi mówiło, że jak ja wytrwam przez miesiąc, to i ona też rzuci ten poniżający człowieka nałóg alkoholowy i udało się, tak jej, jak i mnie. Rzucałyśmy razem i obie rzuciłyśmy, ona alkoholowy, ja cukrowy. Kto nie rzucał nałogu cukrowego, to nie wie co to znaczy. Gdyby nie ten konkretny motyw powodowany impulsem i jej prośbą o modlitwę i trwanie z nią wspólnie w abstynencji, bo wiedziała, że sama nie wytrwa, to pewnie nie udałoby mi się. Byłam od początku przekonana, że nam się uda. Odstawiłam cukier w jednej chwili, jedną decyzją, wszystko co słodkie, jeden raz ale tak definitywnie, to było 1,5 roku temu i wytrwałam. To był impuls. W tym moim postanowieniu bardzo mi pomogły te Twoje filmiki Paulino. Bardzo lubiłam Ciebie słuchać. Motywatorka z Ciebie nieprzeciętna. Odrzuciło mnie tylko od czau jak pojawiły się te "kanapowczynie" - zraziło mnie to straszne podejście do ludzi w tym serialu, nie chciałam na to patrzeć. To upodlanie i poniżanie ludzi. Poza tym TVN-y omijam szerokim łukiem i jak widać nie bez powodu, szkoda naszego zdrowia i ten TVN-owski brak etyki, moralności, by nie powiedzieć ostrzej, to szufladkowanie ludzi i to najgorsze czyli walka bezpardonowa z ludźmi wierzącymi, z katolicyzmem. To odstrasza - i tak nieprzerwanie od lat. A co do decyzji o odstawieniu cukru, podejmując ją błyskawicznie, najpierw w założeniu z góry postawiłam sobie cel, że muszę ten jeden miesiąc wytrwać: sierpień czyli w miesiącu trzeźwości i postanowiłam, że wytrwam, żeby nie wiem co się działo. Tłumaczyłam sobie, że to wcale nie tak długo i szybko zleci, wiedziałam, że się uda i że nie będzie łatwo ale to tylko przez miesiąc taka abstynencja - zero spożywania słodkości i słodyczy - a jak wytrwam, to potem już nie wrócę do tego i później już będzie łatwiej odmawiać sobie słodkiego niż na początku i myślałam, że tylko tak dam radę, tylko w ten sposób. Tak sobie tłumaczyłam. Czasem mam jeszcze do dziś chętkę na coś konkretnego co lubiłam i co było smaczne, jedynie smaczne ale w zasadzie bez wartości dla zdrowia, nawet szkodliwe, choć smaczne, np. mam takie pomysły, by kupić kawałek tortu albo ciastko, które najbardziej lubiłam czyli w-z-ka, albo ptasie mleczko (mega uzależnienie) ale to tylko takie emocjonalne i chwilowe. Co z tego, że smaczne? Jedzenie wcale nie musi być smaczne. Kto tak powiedział, że musi? Wcale nie musi. Zrozumienie tego też jest odkrywcze. Warto się też nad tym zastanowić. I od razu stajemy z innej perspektywy do zagadnienia odżywiania. To nie jest jego cel, by było smaczne, to wmawianie nam przez media, że ma być smaczne, nie inaczej. Tylko pyszności i to się liczy. A to błąd. A ono ma nas odżywić, zapewnić i utrzymać dobre zdrowie. Nie żyjemy, żeby jeść ale jemy po to żeby żyć, żeby działać, tworzyć, wypełniać nasza misję na ziemi, bo po coś tu jesteśmy. Na pewno nie żeby objadać się na okrągło pysznym jedzonkiem. Ktoś kto nie lubi flaków czy wątróbki może zmienić w każdej chwili nawyki i po spróbowaniu np. innego przepisu tak się zmienić i swoje podejście do tego co smaczne, że będzie rozkoszował się tym czego nigdy nie tykał, co go odrzucało. Tak było z moja przyjaciółką, która dostała przepis na wątróbkę w jabłkach od swojej lekarki, teraz taką wątróbkę wprost uwielbia i często je, a co jest zdrowszego nad wątróbkę i jajka?Całe życie od wątróbki ją jedynie odrzucało. Więc przyzwyczajenia i smaki zawsze można zmienić, jak zmieniają się np. priorytety. Na wszystko jest jakiś sposób. Trzeba po prostu do niego dotrzeć.
A jak człowiek czymś zajęty, to może się zdarzyć i coraz częściej będzie się na tym łapał, że 24 godziny będzie bez jedzenia i nawet tego nie zauważy. Można dosłownie zapomnieć cokolwiek zjeść. Tym co tego nie spróbowali może się to wydawać jak niedorzeczna utopia. Wreszcie dochodzi do uregulowania hormonów głodu i sytości oraz wszystkich innych hormonów, organizm dochodzi do równowagi (fizycznej, psychicznej), wszystkie wyniki badań się poprawiają i nie potrzebuje jeść tak często, to on sam reguluje spożywanie posiłków: 2 a max 3 razy na dobę, co może być dla niejednego szokiem. Bo narracja dietetyków tkwiących dalej w błędnym systemie jest póki co dziś zgoła odmienna. Jakby nie chcieli dostrzegać badań i metaanaliz ostatnich lat. Ale kiedyś ludzie przecież tak jedli: 2 do 3 razy na dobę, to teraz błędne zalecenia każą nam jeść co 2 lub 3 a max co 4 godz. i to całą dobę, nawet w nocy, by nie czuć głodu, co jest kompletnym absurdem. Po każdym posiłku z węglowodanami, po słynnej "zdrowej" owsiance glukozę wybija w kosmos i insulina skacze, co można sobie sprawdzić, jak ktoś nie wierzy, co tylko potwierdza teorie, że ta niby zdrowa owsianka to jedynie gwóźdź do trumny. Jak przestaje się jeść węgle, to zwyczajnie nie chce się jeść i nie ciągnie co chwilę do jedzenia. I to jest najlepsza wiadomość. To odkrycie, które ma znaczenie i które zmieni zdrowie i życie wielu ludzi. Już zmieniło. Kto sam nie spróbuje, ten nie dowie się jak to jest i nie uwierzy. To trzeba zobaczyć na sobie. To było dla mnie największe odkrycie, gdy samemu na sobie się to poczuło i doświadczyło. Glukoza i insulina wtedy są na stałym, w miarę równym poziomie, same się regulują i o to w tym wszystkim chodzi, by utrzymać jak najbardziej ich stały poziom a tym samym zdrowie i uniknąć podłej, podstępnej cukrzycy i całych jej powikłań. Nie ma skoków insuliny, to nie ma odkładania tłuszczu i nie ma tycia, bo to jest właśnie hormon odpowiedzialny za magazynowanie tłuszczu - i to nie tylko pod skórą ale i trzewnego czyli w narządach wewn. i wokół nich, co jest teraz plagą. A będzie jeszcze gorszą i do tego to wszystko zmierza, dopóki ludzie się nie obudzą, nie skonfrontują fałszywych zaleceń systemu chorego, dopóki i nie zobaczą co tak naprawdę jest nam oferowane w sklepach, jakie trucizny i toksyny, i w jakich ilościach czekają na nas na półkach sklepowych, gdzie znajduje się: cukier, cukier i jeszcze raz cukier, i prawie nic innego, w każdej możliwej postaci i ilości. Dopóki insulina, której wyrzut spowodowany jest nie czym innym jak tylko cukrem, jest na wysokim poziomie we krwi, to żebyśmy nie wiem co robili, to i tak nie schudniemy, bo to ona blokuje spalanie tłuszczu, bo to ona po prostu jest od jego magazynowania a nie spalania. A będzie zawsze na wysokim poziomie, jeśli spożywamy węglowodany, nieważne czy proste czy złożone, w końcu wszystko i tak sprowadza się ostatecznie do cząsteczki glukozy w przemianach w organizmie. Jest dostarczana glukoza? - to i jest insulina. Jest insulina? - to jest i magazynowanie tłuszczu, bo od tego ona w nas jest. Brak dostarczania cukru? - Wszystko zaczyna się zmieniać - człowiek zaczyna zdrowieć. Wiele osób w zaledwie 3 albo 4 miesiące wychodzi z cukrzycy, wycofuje ją i to coraz częściej, by nie powiedzieć: to już masowy trend, z tych, którzy już wiedzą i stosują zasady stylu życia niskowęglowodanowego albo nawet sezonowo przechodząc od czasu do czasu w keto, czyli nieco mocniejszą formę ograniczania węgli, co ma miejsce zwykle zimą, gdy brak sezonowych owoców i nie kuszą swoją naturalną słodyczą. Ale tak było kiedyś i do tego się powraca, z uwagi na chęć utrzymania zdrowia i chęć życia w dobrej kondycji a nie w bólu i cierpieniu, pozbawionym należytej opieki medycznej - bo tak jest obecnie. Zwłaszcza teraz przy naszym stanie i sprawności służby zdrowia, która służbą już dawno przestała być - nawet zmieniła nazwę na ochrona zdrowia. Już nie mówi się służba zdrowia, bo w wyniku reformy systemu w Polsce w 1999, służba zdrowia została zastąpiona systemem ochrony zdrowia. Ten krok miał się przyczynić do przekształcenia roli medyków, którzy mieli być postrzegani jako profesjonaliści. Ale tak się składa, że dopiero wyjście z tego zgubnego, wręcz śmiercionośnego, zgniłego systemu, niektórych odważnych lekarzy, którzy mając wiedzę, dbając o stałe jej poszerzanie, myślą, analizują, konfrontują przede wszystkim z tym co fałszywie podaje system z aktualnym stanem wiedzy, nie oszukują pacjentów ale wręcz edukują bezpłatnie w mediach społecznościowych, otwierają oczy pacjentom, dają nadzieje, przyczyniając się do wycofywania chorób metabolicznych na masową skalę i to chorób, które wg chorego i szkodliwego systemu opieki zdrowotnej nie są do wycofania, są nieuleczalne. W systemie nie wycofuje się leków ani chorób ale zwiększa się jedynie ilość i dawki leków na metaboliczne choroby cywilizacyjne. Których bezpośrednią przyczyną jest spożywanie cukru, zresztą często bez umiaru. Cukru, który napędza jedynie uczucie głodu, jak w błędnym kole, którego system nie chce i nie zamierza zatrzymać. Systemowi zdecydowanie nie na rękę tacy lekarze co skutecznie wycofują choroby i jeśli sami oni nie wyjdą, to system ich nie chce i ich wypluje, bo burzą tylko obraz jedynie słuszny, nakreślony z góry a na pewno nie inspirowany myślą o dobru i zdrowiu pacjenta. Za przykład mogę tylko podać jak nisko upadli niektórzy lekarze i jak nieetyczne stały się ich działania i ich myśli. Osobiście usłyszałam od swojej lekarz rodzinnej, na jednej z wizyt, że: "życzy mi choroby" - i usłyszałam to 3 razy podczas jednej wizyty. Powód? Przestałam się szczepić i po raz pierwszy w życiu nie chciałam tego zrobić. całymi latami nikt mnie nie namawiał do szczepień na grypę a i tak to dobrowolnie robiłam, unikając faktycznie choroby i to co roku - od lat szczepiłam się na grypę a przestałam odkąd weszła na rynek pseudoszczepionka, która nią nie jest, na wiadomą pseudopandemię, zwaną przez wielu plandemią - a mając wiedzę ze studiów, z przedmiotów takich jak mikrobiologia czy genetyka, wiedząc jaka od zawsze była faktycznie definicja szczepionki i w jaki sposób została perfidnie zmieniona obecnie oraz to jak bardzo nam zakłamują rzeczywistość, zrezygnowałam świadomie, skutkiem czego nie dałam się namówić i pierwszy raz w życiu nie chciałam się dać zaszczepić i lekarka aż tak znienawidziła pacjentów, że życzyła im choroby i nie wpuszczała żadnych pacjentów, nie tylko mnie, niemal przez cały okres pseudopandemii do ośrodka zdrowia (na wsi), stojąc za drzwiami ośrodka, bojąc się wpuścić pacjentów i trzęsąc się ze strachu nie wpuszczała nikogo, nawet wtedy, gdy w kraju zaczęto otwierać przychodnie i ośrodki. Jednym słowem prawdziwa patologia, tak jak obecnie wygląda służba zdrowia w dużej części naszego kraju. Od tamtej pory, tego spektakularnego, szczerego do bólu życzenia mi choroby, zmieniłam lekarza, bo nie zamierzam korzystać z takiej opieki, która życzy pacjentowi choroby i wypowiada to na szczerze na głos, bez wstydu i ogródek. W czasach gdy żył mój św.p. Tato, a był dobrym, cenionym lekarzem, nigdy podobne rzeczy nie miały miejsca. Wtedy ratowało się faktycznie ludzi a nie wpędzało ich do grobu. Jak nisko upadła teraz "służba zdrowia", to niejeden z nas pewnie się sam przekonał i nie raz pewnie zastanawiamy się czy można wierzyć lekarzom obecnie i tak bezkrytycznie ich słuchać? W tych czasach? Albo jak sprawdzić, który chce nas wyleczyć a który zabić? Któremu w ogóle na zdrowiu pacjentów zależy choćby w małym stopniu? Dlatego wiem, że dziś sami musimy się edukować, każdy na ile może i na ile potrafi, by przetrwać i nie dać się tak łatwo oszukać i zabić. Leki mogą leczyć ale równie dobrze może to być niebezpieczna broń, która nas może pogrążać każdego dnia, skracać życie, czasem uśmiercać powoli, jeśli bierzemy je jak cukierki, bez wiedzy i przemyślenia. Do napisania tego tekstu skłoniła mnie wypowiedź o uzależnieniu się od cukru - jest to fakt niezaprzeczalny, tyle, że nie każdego musi dotyczyć, tak jak nie każdy jest uzależniony od hazardu, tytoniu, alkoholu, zakupoholizmu, narkotyków itd. Cukier jest jednym z gorszych nałogów, bo trudniej z tego wyjść i faktycznie mało kto wie, że jest coś takiego jak uzależnienie od jedzenia. Kto by pomyślał? A jednak.
Na UA-cam jest taki film: "Jak sprawdzić, czy jesteś uzależniona od WĘGLOWODANÓW. Zrób ten test."
Paulino, a czy w Twoim życiu (przed samym momentem przytycia) wydarzyło się coś negatywnego??
Spadek wagi traktowany jako jedyna motywacja to bardzo złe podejście. 0,5 kg...kwestia zrobienia za przeproszeniem kupy lub nie. Kolejna sprawa: jeśli już dojdziecie w takim razie do docelowej, wymarzonej wagi, np. 50 kg to co wtedy? Dalej będziecie chciały/chcieli chudnąć? A może każdy gram wówczas stanie się przerażający i obsesyjnie będziecie się kontrolować, co i tak praktycznie jest niemożliwe.
Dokładnie pół kilo w tą czy w tamtą, to nic nie znaczy. To 2 szklanki wody w żołądku.
Jak zaczynacie to się nie ważcie codziennie. Nie możecie się poddawać, autorka filmu schudła 50kg, a nie jest kosmitką tylko normalnym człowiekiem. Porażka to nie wzrost wagi tylko porzucenie tej pracy i zmiany nawyków żywieniowych.
Zgadzam się, pięknie powiedziane!
Co zrobić jeśli człowiek nie ma siły ćwiczyć, bo stale czuje zmęczenie?
Może masz niedobór konkretnych witamin? Żelazo, witamina D itp. Robiłaś badania krwii? Warto zacząć od podstawowych i wtedy szukać przyczyny gdzieś indziej. Trzymaj się!
Insulinoodporność?
Trzeba iść do lekarza
Czesto osoby otyle maja cukrzyce 2,wiec cukier bardzo niewskazany
Ja ostatnio miałam dziwny przypadek z wagą jednego dnia pokazało 75 kg a na drugi dzień znów 81 kg nie wiem czemu jeden dzień moja waga była niższa
a może jakoś inaczej wagę ustawiłaś? Może na fudze?
@@paulinagladysz nie , na panelach postawilam
@@Wiktoria95 i wcześniej tez na panelach się ważyłas czy na płytkach?
Powinna Pani zostać psychodietetykiem tak dobrze znajduję Pani argumenty .
zobaczymy co życie przyniesie :)
Czy to samo możesz powiedzieć o kokanie? Nie substancja jest szkodliwa lecz nadmiar? Cukier uzależnia trzykrotnie bardziej i JEST szkodliwy
Pokaz mi kogoś kto wciąga cukier nosem
@@paulinagladysz nie ma znaczenia, jak zażywasz substancję uzalezniającą. Wciągasz, palisz, wcierasz w dziąsła czy dodajesz do ciasta. Chodzi o działanie. Dlaczego tak trudno odstawić słodycze? Właśnie dlatego. Bo cukier uzaleznia. Są wyniki badan laboratoryjnych prowadzonych na myszach którym podawano i kokainę i cukier aby się uzalezniły, potem odstawiono obie substancje żeby myszy "były na głodzie" a następnie znów włożono oba podajniki do klatki. Do tego z cukrem podeszło trzy razy więcej myszy niż do tego z kokainą ...
@@imienazwisko8629 też wybrałabym cukier, a nie kokainę.
Tego typu badania często sponsorowane są przez instytucje, które chcą coś udowodnić i udowadniają to, co im odpowiada... taki świat. Ja nie jestem propagatorką teorii o zabójczym czy uzależniającym cukrze, ale jeśli ktoś chce wierzyć i nie jeść cukru, to proszę bardzo, każdy ma prawo robić to, co uważa za słuszne.
@@paulinagladysz zwykle badania robi się po to, żeby coś udowodnić. Lub obalić. Nie chodzi o to co jest smaczniejsze, bo jakoś ciężko mi sobie wyobrazić jak łyżką wcinasz cukier z torebki, wybierając go zamiast kokainy, ale co mocniej uzależnia. Każdy na szczęście robi to, co uważa za stosowne, ale przypominam, że dokładnie tak samo było z papierosami. Podobno miały nie szkodzić....
@@imienazwisko8629 Tak serio bez uszczypliwości, bardziej bałabym się chemicznych słodzików niż cukru. Zresztą ostatnio staram się bardziej zwracać uwagę właśnie na sztuczne słodziki, które są masowo dodawane do fit produktów.
A co jak wróciłam na zero kaloryczne 1700 i przytyłam 2,5 kg? Na redukcji 1400. To dopiero demotywujące. Mimo wszystko się nie poddaję.
za malo zdecydowanie mialas ten deficyt, tak naprawde to nasz deficyt powinien byc inny niz same myslimy 🙈🙈 ja jestem na 1800-1900 waga stoi w miejscu 🙈🙈
to raczej nie jest przytycie, tylko np nabranie wody i glikogenu mięśniowego
❤
❤