Ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Do dziś pamiętam przede wszystkim mało znaczący - mogłoby się wydawać - opis tego, jak Lolita jadła jabłko i że miała brudne skarpetki. Niby nic takiego, ale Humbert opisywał to z takim uwielbieniem, że widać było wyraźnie - ten facet ma obsesję. Najpierw sądziłam, że jest zaburzony, zagubiony i że po prostu ją kochał, ale pod koniec, kiedy Lolita powoli dorastała, Humbert zaczął rozglądać się za nową nimfetką - czyli ewidentnie pedofil.
Jestem świeżo po lekturze Lolity i uważam, że to bardzo dobra książka. Historia opowiedziana z perspektywy antybohatera, który przedstawia ją w sposób wypaczony, właściwy i "dobry" tylko jemu samemu. Historia pedofila, który wmawia czytelnikowi, jak i sobie samemu, że Lolita faktycznie mogła go pokochać i była do niego tak samo przywiązana, jak on do niej. Że wcale nie zrobił nic aż tak okrutnego, bo przecież Lolita za nim podążała i wręcz była mu przeznaczona. Wokół tej książki pojawia się wiele kontrowersji, a tak naprawdę, przynajmniej według mnie, autor zrobił wszystko, aby właśnie tych kontrowersji było jak najmniej. Opisy są wyważone i na swój sposób subtelne, kreacja głównego bohatera również nie odrzuca. Możliwe, że gdybym miała dzieci odbierałabym te książkę inaczej, na ten jednak moment, oceniam ją naprawdę wysoko i uważam, że stanowi świetny materiał do analizy, zwłaszcza pod kątem kreacji antagonisty. Nie spotkałam się z wieloma książkami, w których autor oddawałby głos komuś takiemu.
Naprawdę nie odrzucał Panią kreacja głównego bohatera??? Książka była napisana w formie pamiętnika. Ukazała ona działania przestępcy, który osaczał tą niewinną dziewczynkę jaką niewątpliwie było Dolores. Wykorzystywał wszystkie narzędzia by uzyskać swój cel, aż do popełnienia zbrodni. Aż doprowadziło to do tragedii bohaterki. A on to opisywał w sposób obrazowy. Każdy przestępca seksualny się wybiela zganiając wine na ofiarę.
@@ArchangelusRaphael Owszem, odrzucał, ale nie z powodu tego, w jaki sposób został przedstawiony, a przez wzgląd na tematykę. Pojawiło się kilka fragmentów, które mnie zniesmaczyły, a nawet zaniepokoiły, ale zakładam, że przez to, że sama jestem autorką, a także obecnie piszę pracę magisterską na temat kreacji antagonisty w tekstach kultury, patrzę na to trochę inaczej. Aczkolwiek zgadzam się, trochę źle się wyraziłam w powyższym komentarzu, nie precyzując, co mam na myśli, pisząc, że bohater nie odrzuca.
Podpisuję się pod pani komentarzem. Co więcej, Humbert przedstawił tę historię w taki sposób, że - pomimo że wiedziałam, że z założenia ma on być pedofilem - w pewnym momencie było mi go szkoda i wydawało mi się, że to on jest tutaj ofiarą. Zadawałam sobie pytanie "Czy to ja coś źle zrozumiałam? Czy to Lolita go uwiodła?", i dlatego uważam, że z punktu widzenia tworzenia postaci i historii, ta książka jest ponadczasowym arcydziełem. Drugiej takiej nie spotkałam. Jednak pomimo braku dosadnych scen erotycznych książka ta wzbudza niesmak, nie da się ukryć.
@@Moni-xh8of Jest dokładnie tak, jak Pani napisała, a warto jeszcze dodać, że bohater jest nie tylko antagonistą, lecz także podręcznikowym wręcz przykładem tzw. narratora niegodnego zaufania ("unreliable narrator"), który po części świadomie prowadzi z czytelnikiem oszukańczą grę, a po części jest psychicznie zaburzony, więc widzi cały świat przez pryzmat swojego obłędu.
Zgodzę się z Pani odbiorem HH, że w pewnym momencie czytelnikowi może być go szkoda. To przez naszą wrodzoną potrzebę współczucia, bo HH cierpi - z bardzo złych powodów, ale jednak cierpi. Niby wiadomo, że robi źle (nawet nie „niby”), ale po dziesiątkach stron jego monologu można zrozumieć jego tok myślenia. Żeby była jasność, tu nie chodzi o to, że się mu kibicuje, ale tu widać kunszt autora, że tak obrzydliwą postać potrafił przedstawić tak, że nie chcemy go od razu ukamienować, tylko posłuchać jego wersji wydarzeń - na końcu oczywiście wszystko jest jasne, typ zasługuje na potępienie, niemniej jego cierpienie, wywołane jego własnymi decyzjami (nie, tu nie chodzi o preferencje, tylko o to, że im uległ) w powieści jest bardzo namacalne. To potrafi przerazić i… dać do myślenia. Czyżby potwory też potrafiły cierpieć?
Dobrze, że są takie książki bo pokazują różne typy i zachowania, nawet te potępiające. Skoro jest opowieść o mordercy to nie można jej zakazać bo nie wolno zabijać.
Dla osób które cenią sobie Lolitę można polecić książkę "moja mroczna Vanesso", która pokazuje podobną relację ale z perspektywy dziewczynki, którą Humbert Humbert nazwałby nimfetką..
Czytałam tę książkę, gdy miałam jakieś 16 lat. Dała mi bardzo skrajne emocje i dyskomfort, szczególnie, że książkowa Lolita była tylko kilka lat młodsza ode mnie, jednocześnie tak jak mówisz- książka obiektywnie jest dobra. Choć minęło wiele lat, do dzisiaj nie jestem w stanie stwierdzić, czy mi się podobała, czy jednak nie.
Obejrzałam film, kiążka jest na liście "do przesłuchania". I uważam, ze taka literatura nie powinna być zakazywana. Jest masa książek, która porusza temat przemocy seksualnej, fizycznej czy psychicznej i takich książek nie zakazujemy więc dlaczego w tym przypadku miałoby być inaczej? Jak dla mnie wszystko, co wymieniłam wcześniej jest tak samo obrzydliwe jak pedofilstwo. Książkę trzeba traktować jak przestrogę i czytać na własną odpowiedzialność, poza tym dopóki traktujemy coś jak literaturę to nią pozostaje. Czy książka powinna być promowana? Ona się sama promuje 😅
Przede wszystkim warto wspomnieć, że w książce nie ma dosłownych opisów "tych" scen i wielu rzeczy czytelnik musi się domyślać. Autor skupia się przede wszystkim na tym, jak przeżywa wszystko jego bohater niż co dokładnie się wydarza. Nabokov to mój ulubiony autor - zdecydowanie, i nigdy nie lubię jego postaci, one zawsze są takie okropne, ale właśnie to mi się podoba w tych malutkich światach, które tworzy. Co ciekawe, Humberta polubiłam, ale po pierwsze na zasadzie fascynacji postacią fikcyjną, a po drugie książka celowo pisana jest w sposób przedstawiający go jako "tego dobrego". Humbert mógłby wymordować pół miasta i opisać to w sposób czyniący z niego ofiarę.
Czytałam tę książkę jako napędzana hormonami nastolatka i nawet wtedy bez głębszej refleksji wzbudzała ona we mnie skrajne uczucia: trach, niesmak, oburzenie, obrzydzenie ale o dziwo też współczucie choć do tej pory nie dała się jednoznacznie ocenić. Od dłuższego czasu czuję jednak, że powinnam ją przeczytać jeszcze raz i myślę, że wkrótce to zrobię. Abstrahując od kontrowersyjnej treści uważam, że książka jest genialnie napisana i choć czyta się ją trudno, to nie znam drugiego tak wspaniale skonstruowanego dzieła literackiego.
Genialna książka, najbardziej urzekła mnie mowa końcowa autora, który na SAMYM KOŃCU odpowiada nam na każde pytanie, które przemknęło nam przez głowę. g e n i a l n a
Długo zabierałam się do "Lolity", bo bałam się, że spotkam treści gorszące, dlatego sięgnęłam po nią, troche przez przypadek dopiero dwa lata temu. Momentami faktycznie czułam dyskomfort, ale ta książka to dla mnie przede wszystkim niesamowicie ciekawe studium przypadku i przyznam, że nie potrafiłam z tej perspektywy spojrzeć na Humberta jako na złego człowieka. Był zaburzony i zagubiony, to oczywiste, ale jako (całe szczęście) postać nierealna nie wzbudzał we mnie takiej nienawiści, jak powinien. No i czytałam wydanie z gazety wyborczej, to na szczęście nie widziałam błędów, a i francuskie wstawki były na bieżąco tłumaczone. Szkoda, że tu tyle błędów, bo okładka jest piękna.
Pamiętam, że kiedyś się wzięłam za czytanie Lolity ale nie udało mi się jej dokończyć głównie przez to jak bardzo specyficznie została napisana 🤔 Chyba kurde odkopię gdzieś ten tomik i spróbuje tym razem dokończyć. Ale pamiętam, że jedno co w niej lubiłam to to, że nie narzuca umoralnienia tylko zostawia to czytelnikowi do zastanowienia. Mam wybitną alergię na książki, które koniecznie muszą wytłumaczyć czytającemu jak debilowi czemu coś jest cacy a co nie zamiast sprowokować do myślenia lub chociażby przemycić to umoralnienie tak niepozornie a nie prosto w twarz.
Mam stare wydanie Lolity, wydane przez Gazetę Wyborczą. Tam też francuskie frazy nie są tłumaczone. Ja akurat francuski znam, ale to był drugi raz kiedy czytałam książkę. Za pierwszym razem nie wiem jak przez to przebrnęłam.
Cieszę się, ze nie było w tej recenzji spojlerów. Ja o tej książce nie słyszałam ale chętnie bym ja przeczytała. Na tyle,ze jutro poszukam jej w księgarni. Pozdrawiam!
Każda książka to tylko książka. Fikcja i tyle. Jak ktoś myli fikcję z rzeczywistością to coś jest z nim nie tak, a nie z żadną książką. Czym się różni lolita od książek o seryjnych mordercach np. Hannibalu Lecterze, albo co gorsze od biografii prawdziwych gwałcicieli i morderców jak np. Ted Bundy? Literatura opisuje rzeczy nielegalne czy niemoralne od zawsze. Nikt nie traktuje ich na serio, bo to fikcja. Gra o Tron pełna jest różnych okropnych scen i niemoralnych zachowań i jakoś ludzie nie protestują. Poza tym skoro nawet Main Kampf jest legalne to jakiekolwiek ograniczenia jakiejkolwiek książki były hipokryzją i absurdem. Z resztą żadna książka nie zmieni człowieka. Nikt czytając milczenie owiec nie zostanie seryjnym mordercą, nikt czytając Lolitę nie będzie pedo... Sama Lolita jest książką trudną, nie dla każdego, ale nie promuje pedo... Wręcz przeciwnie ukazuje ją negatywnie. Nie każdy musi ją czytać, na tym polega wolność, ale jeśli ktoś nie chce czytać to nie powinien zabraniać innym i wypowiadać się na temat treści. Moim zdaniem warto przeczytać, nie bez powodu to jest klasyk. Język jest po prostu na poziomie mistrzowskim, "Mickiewicze czy inne poety" przy Nabokovie nie mają cienia szans. Język jest po prostu super. Co najważniejsze sam Nabokov był Rosjaninem, więc tym bardziej pochwały mu się należą, że tak świetnie pisał po angielsku.
Zostało mi jeszcze 70 stron, więc dziś będzie przeczytane. Również czytam tą różowitką i też mnie denerwują te francuskie wtrąty bez tłumaczeń. Co do odczuć jeśli chodzi o samą lekturę, to zgadzam się w wielu kwestiach, czyli nie samowity język (jestem fanem! ) i dziwny niesmak związany z przebywaniem w głowie zwyrola. Zaczęłem czytać Nabokowa bo słyszałem, że był mocnym krytykiem twórczości Dostojewskiego. Chciałem wiec zestawić ich obok siebie. Co prawda jeszcze nie dokończyłem Lolity, mimo to stwierdzam "Dostojewski Królem Rosji, nie ma równych" Co do Twojego materiału, super się słuchało. Pozdrawiam 🙂
Jak czytałem, bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że Lolita jest książką nieprzetłumaczalną. Dlatego jej odbiór w tłumaczeniu może budzić mieszane uczucia. I, Czytaczu drogi, listę arcydzieł literatury każdy tworzy sobie sam dla siebie! Nie należy się przejmować tym, co mówi jakaś nieokreślona zbiorowość.
@@w.q.3038 Jako osobie, ktora pracuje jako tłumacz, wydaje mi sie, ze o nieprzetłumaczalnosci ksiazki moze wypowiedzieć sie osoba, ktora czytala ją w oryginalne i dopiero potem odniesc tresc do zycia codziennego. Ja nie czytalam w oryginalne, wiec trudno mi znalezc powod dlaczego akurat ta ksiazka miala by tej kategorii należec ;)
@@katarzynabobrowska4496 no widzisz, więc źle ci się wydaje. Może ci się wydawać, że żeby ocenić tłumaczenie trzeba znać oryginał, no ale niekoniecznie. Bo jeśli czytam tłumaczenie i widzę jakąś totalną bzdurę, to nie zawsze muszę mieć oryginał przed oczami, żeby mieć takie przeczucie, że coś poszło nie tak. Najprostszy przykład - kiedy czytając Kamień filozoficzny widzę, że Vernon potrącając jakiegoś faceta mówi do niego - przykro mi, to nie muszę znać oryginału, żeby wiedzieć, że powiedział sorry i była to indolencja tłumacza. Oczywiście mówiąc o Lolicie nie mam na myśli takich rzeczy. Nie mam nawet na myśli nieprzetłumaczalności w rodzaju Ferdydurke. W Lolicie jest wiele takich momentów, gdy ja wiem, że tu jest jakieś nawiązanie, jakieś mruganie oczkiem do czytelnika, ale tłumaczenie to zabiło. Pytasz skąd wiem? To takie przeczucie, jak się dużo czyta to można coś takiego wykształcić. I tak, dopytałem się innych czy też mieli takie wrażenia.
W 1991 roku ukazało się pierwsze polskie wydanie "Lolity" w przekładzie nieżyjącego już Roberta Stillera. Opatrzył on książkę przypisami, bez których czytelnik rzeczywiście niewiele zrozumie. Tam właściwie każda nazwa własna ma jakieś ukryte znaczenie, jest mnóstwo aluzji do światowej literatury itp. Szkoda, że tamto wydanie nigdy nie zostało wznowione (w każdym razie nic o tym nie wiem).
Prawda że przypisy byłyby przydatne, ale moim zdaniem tłumaczenie Stillera jest strasznie toporne i roi się od potworków językowych. Kłobukowski o niebo lepszy.
Czytałam Lolitę w wieku nastu lat. Zgadzam się z Twoją opinią, ciężka książka budząca dyskomfort w czytelniku, jednak literacko piękna więc ciężko ją jedno znacznie ocenić.
Uważam że współczesny czytelnik jest przyzwyczajony do tego typu lektur, bo nie jedno fanfiction zabrnęło w o wiele mroczniejsze motywy, nie wspominając że manga/anime typu shota i loli jest łatwo i ogólnodostępna, wiec dziś już nawet "Lolita" nie budzi kontrowersji.
Na wstępie, mam słabość do rosyjskich pisarzy XIX i XX wieku. Zabierając się za lekturę, już po pierwszych akapitach wiedziałem, że to będzie ciekawa (niekoniecznie przyjemna) podróż. Nabokov umie składać słowa w zdania i (mimo że angielski nie był jego ojczystym językiem) na poziomie językowym Lolita jest napisana niesamowicie. To, co najbardziej mną wstrząsnęło (i przez co uważam Lolitę za arcydzieło) to ostatni rozdział - jak już fabuła się zamknęła i jedyne, co dostajemy, to… podsumowanie, myśli Humberta Humberta i jego, jak nie patrzeć, refleksja. Tak, chwilami można poczuć, może nie sympatię, ale pewną formę zrozumienia dla HH - na zasadzie, ok, ten koleś myśli tak i tak, ale nie w sensie sympatyzowania, tylko wejścia w umysł człowieka, który ma obsesję. Bo to jest opowieść o obsesji. To nie jest romans, kryminał, czy pornografia (sam Nabokov, mimo namawiania przez wydawcę, odmówił dodania do powieści pikantnych scen - pomijając pierwsze rozdziały opisujące młodzieńcze lata HH i jedną scenę, która bardzo zapadła mi w pamięci ze względu na swoją… dosadność - Nabokov umie sprawić, żebyś czuł się nieswojo), tylko właśnie opowieść o obsesji. O tym, jak człowiek nią ogarnięty widzi zaburzony obraz świata. SPOILER . . . . . . . . . Te kilkaset stron podbudowy i jedno zdanie w połowie ostatniego rozdziału: ona nigdy ze mną nie rozmawiała. Na końcu HH uświadamia sobie, że Lo była dla niego tylko lalką, zabawką, a nie osobą. Przerażające. Poruszające. Może dodam dla wyjaśnienia, „poruszające” w sensie uświadamiające, w jakim koszmarze Lolita była uwięziona przez lata. Książka zdecydowanie warta przeczytania, choć nie dla każdego.
Czekałam na tą recenzje ;) czytałam, czytałam jeszcze "Śmiech w ciemności" mamy wszystkie książki Nabokova na półce bo mój maż to wielki fan jego prozy.
Jestem w trakcie. Od dwóch tygodni. 🙈 na razie jednak uważam że Lolita to sie na 12 lat nie zachowuje. Ale przeczytam, mam duży dystans do tej książki :)
Kiedyś miałam Lolitę ( szkoda że oddałam do biblioteki miejskiej ) w tłumaczeniu Roberta Stillera z języka angielskiego i rosyjskiego. W tym wydaniu pamiętam, że były przypisy tłumaczące francuskie zdania.
Pedofilia jak i morderstwo to ciężkie zbrodnie, zarówno prawnie jak i moralne. Ale czy różnią sie rozterki mordercy Raskolnikova (Zbrodnia i kara) od rozterek protagonisty z Lolity. Skoro można czytać o mordercy, to czemu zakazywać książki o pedofilu?
Po pierwsze moralność jest subiektywna, wiec może to być jedynie zbrodnia w świecie gdy uznamy ją za złe. A po drugie sam Raskolnikow zabił w słusznym celu, tak samo nie powinno się potępiać pedofili skoro jej się nie rozumie. Sama w sobie jest szlachetna i piękna
To jest perfekcyjna książka. Wzbudza obrzydzenie i złość czyli emocje które autor chciał wzbudzić. Do tej lektury trzeba dojrzeć i zauważyć w niej więcej niż erotyczny przekaz. Trzeba analizować psychikę Humberta i jak śmierć Annabelle wpłynęła na jego zboczenie.
Czytałam inne wydanie "Lolity"i tam przypisów też nie było... Jeśli chodzi o samą książkę, to zgadzam się, że literacko jest dobra. Postać Humberta mnie odrzuca, tak samo jak jego postępowanie (twierdzi, że kocha Lolitę, a za chwilę wspomina o tym, że musiał ją siłą zaciągnąć albo przekupić, aby "spełniła swoje obowiązki w sypialni"). Ale kiedy widzę opinie innych ludzi, którzy usprawiedliwiają Humberta, nie uznają go za pedofila i gwałciciela, tylko za biednego, zakochanego człowieka, obwiniają Lolitę, o to, co się stało, to aż mną trzęsie. Według mnie "Lolita" zdecydowanie nie powinna być promowana, jako książka, którą TRZEBA przeczytać.
Humbert jest chyba jednak bardziej oszustem żerującym na początkowej naiwności Lolity i nadużywającym swoją pozycję zaufania niż gwałcicielem wykorzystującym siłę fizyczną. Dziwi mnie jednak, że dziewczynka, która nabiera do niego zrozumiałej pogardy, ucieka od niego z... konkurencyjnym zboczeńcem. Syndrom sztokholmski? Imprinting?
@@patrickohooliganpl Lolita ucieka z innym zboczeńcem, bo tylko on mógł jej umożliwić ucieczkę. W książce dość mocno sugerowane jest, że on przez dłuższy czas podróżował śladem Lolity i Humberta i za jego plecami urabiał Lolitę do ucieczki. Samą Lolitę strasznie ciągnęło do innych mężczyzn, bo cały czas szukała oparcia i "alternatywy" wobec przemocowego i apodyktycznego Humberta.
@@adrianpotka3703 Przemocowa strona Humberta do momentu morderstwa na Quiltym jest natury raczej głównie psychicznej i ujawnia się w całości dopiero wtedy, kiedy mija pierwsze w miarę dobre wrażenie zrobione na Lolicie dzięki jego zdolnościom oszukańczym. Chociaż z drugiej strony od początku rozważa on opcję, aby wziąć ją gwałtem, nawet próbuje na początku użyć pigułek gwałtu, po czym rozmyśla się, gdyż orientuje się, że na tym etapie Lolita przejawia czasowo jakieś romantyczne zainteresowanie nim (a w zasadzie to "burzę hormonów") którego rozdmuchanie jest mniej konfliktową opcją aby ją cynicznie wykorzystać, zanim nastolatka nie rozczaruje się toksycznym związkiem. Problem jest w tym, że na skutek jako tako udanego pierwszego podrywu Humbert wikła się we własne oszustwo, wpadając w sieć urojeń kreowanych przez własny fetysz i myli chwilowe zauroczenie i ciekawość życia zmanipulowanego podlotka z autentyczną miłością. Włącza się zazdrość, chęć utrzymania przy sobie obiektu pożądań, która zaślepia go na własną przemocowość i na fakt, że Lolita zaniedługo ma go w zasadzie za nic (na co bez wątpienia zasłużył). W tym momencie Humbert robi się coraz bardziej żałosny. Bezwstydnie żebrze u dziewczęcia o seks, przekupuje, wyłudza, a gdy to nie pomaga - szantażuje. Przypomina to bardziej zachowanie psa w rui (utratę człowieczeństwa) niż zdrowego psychicznie człowieka. Humbert jest psychicznie przemocowy, jest sprawcą, ale nie jest do końca stroną dominującą w toksycznym związku. Uzależnia się od swojej ofiary, która traktuje to jako sposób na zakrojony na dłuższą metę plan stopniowego uwolnienia się od jego nagabywań, czego do końca nie jest świadomy (w tym afery z drugim zboczeńcem rozgrywającej się za jego plecami, pomimo że coś podejrzewa). Pomimo iż usiłuje być stroną dominującą przestaje powoli kontrolować sytuację, i to nad wyraz inteligentna nastolatka przejmuje powoli kontrolę nad swoim opresorem, poniżając go sromotnie. Kiedy wreszcie Lolita ucieka, nie rozumie, że jest to konsekwencją jego własnych działań hańbiących go w jej oczach, tylko obwinia tego drugiego i mści się zbrodniczo na nim.
Moja siostra bardzo poleca mi tę książkę, wysłała mi kiedyś jakieś zdjęcie jednej strony i szczerze mówiąc nie wiem czy byłabym w stanie to przeczytać. Strasznie mnie to zniesmaczyło :(
Gdy przeczytałam tę książkę w liceum bardzo mi się podobała , teraz wydaje mi się po prostu zła, ale specjalnie napisana w wysublimowany sposób. Zwłaszcza że czytałam inne książki Nabokova ( Ada albo żar, Czarodziej, Śmiech w ciemności) i wszystkie traktują o tym samym czyli fascynacji nieletnimi dziewczynkami, jestem pewna że facet miał sam takie upodobania. Można, a nawet trzeba mówić o takich rzeczach jak pedofilia, ale w inny sposób i jest dużo dobrych książek i filmów które lepiej poruszają taki wątek.
_Ada_ nie ma tyle wątku fascynacji nieletnią, co raczej kazirodczy - naruszający inne tabu. I bardziej jest to opowieść SF o społeczeństwie retrofuturystycznym niż romans obyczajowy, który dzieje się na jej tle. _Czarodzieja_ i _Śmiechu_ _w_ _ciemności_ jeszcze nie czytałem, natomiast przeczytałem genialną powieść Nabokova o szachach: _Obrona_ _Łużyna._ Tym niemniej w kulturze rosyjskiej romans bogatego i wpływowego dorosłego z bardzo młodą dziewczyną nie jest jak w Europie tabu. Rosja to zeuropeizowany kraj azjatycki.
@@Melissa26ful No właśnie mówię o kulturowych korzeniach Nabokova - Rosjanin może wyjechać z Rosji, ale Rosja nie wyjedzie z Rosjanina. Sam zachwyt wizualnie atrakcyjnym młodym ciałem nawet z podtekstem fetyszu nie jest zresztą niczym etycznie zdrożnym, obrzydliwe są natomiast czyny bezprawne, które są dokonywane przy nieumiejętności opanowania popędów (nagabywanie, zgwałcenia, podglądanie, fotografowanie w wiadomych celach, kolekcjonowanie takich fotografii etc.). W etyce czy moralności (przynajmniej tej na poziomie bardzo podstawowym, wspólnej dla większości światopoglądów) nie chodzi jednak o regulację wyobraźni i sfery symbolicznej - tylko o ustalenie granic i ram dla konkretnych działań, poza którymi znajduje się sfera tabu. Zakres ten jest różny w różnych cywilizacjach. Nabokov nie był człowiekiem z kręgu kultury zachodniorzymskiej i pochodnych (jak atlantycko-anglosaska) ale Rosjaninem, czyli pochodził z miejsca, gdzie krzyżowały się wpływy bizantyńskie, turańskie i wschodnioazjatyckie, a to oznacza, że panowała i w sporej części panuje tam tam spora tolerancja dla związków pomiędzy dorosłymi mężczyznami a młodymi dziewczętami / podlotkami, które na Zachodzie są tabu etycznym i prawnym z powodu (zazwyczaj mającego bardzo realne podstawy) założenia o ich toksyczności i szkodliwości dla rozwoju psychicznego młodych kobiet. Oczywiście taka postawa panująca w tej kulturze narażała nastolatki na co najmniej nagabywanie, jeżeli nie brutalizację ze strony mężczyzn, ale każdy kij ma dwa końce, ponieważ opinia publiczna na prawosławnym Wschodzie nie stygmatyzowała i dotychczas chyba nie stygmatyzuje ofiar przestępstw przeciwko wolności seksualnej tak jak na Zachodzie. W krajach, gdzie historycznie cywilizacja narażona była na najazdy koczowników (przez których kobiety, zwłaszcza młode, też w wieku, który Zachód wydzielił konwencjonalnie na końcówkę dzieciństwa, były regularnie gwałcone) jest to traktowane jak pewne nieszczęścia, które losowo mogą się jakiejś części kobiet wydarzyć od złych ludzi i nie obniża to w tych kulturach ich statusu czy wartości społecznej w porównaniu z innymi kobietami. Odwrotnie jak na Zachodzie, mężczyznom wiążącym się z taką dziewczyną "po przejściach" nie przylepiano łatki rogacza, a nawet społeczeństwo dodawało trochę punktów do charakteru, jak też samym kobietom, w myśl zasady że "cierpienie uszlachetnia". Przyczepiłbym temu perwersyjnemu rysowi taką trochę etykietkę "miłości rosyjskiej" analogicznie jak "miłością grecką" nazywano zaloty mężczyzn do młodych chłopców. I oczywiście w konfrontacji z zasadami kultury zachodniorzymskiej i pochodnych takie podejście jest bardzo szokujące. Punkt widzenia Nabokova jako migranta z tego kręgu jest dla człowieka Zachodu czymś niezwykle obcym kulturowo, a jednocześnie nie jest to obyczajowość "kolorowych" ale pewnego, zresztą zanikającego wraz z globalizacją i westernizacją - kręgu białych ludzi, stąd wrażenie _uncanny_ _valley_ jeśli się go czyta.
Sam autor wyraźnie podkreślił, że nie życzy sobie aby kiedykolwiek Lolita miała kobietę lub dziewczynkę na okładce, ze względu na treść, którą zawiera owa książka.
oh wow! Akurat wczoraj zaczęłam słuchać "Lolitę" w audiobooku. Nawet myślałam, że fajnie byłoby usłyszeć Waszą opinię na jej temat i tu taka miła niespodzianka :D Niestety filmik obejrzę później, bo jutro wielki dzień a ja dostaję za swoje za odkładanie nauki na ostatnią chwilę 😅
chce przeczytać te książkę, pomimo, ze mam w sobie taki strach czy obrzydzenie już na początku. chce przeczytaj ja, żeby po prostu zobaczyc co taki człowiek ma w głowie, żeby tez oczywiście zobaczyc czy podoba mi się pióra nabokova jak każdy mówi. chce zobaczyc jakie emocje mną wstrząśnie, czy jestem w ogóle w stanie przez nią przebrnąć. może zmusi mnie ona do jakiejś głębszej analizy kto wie. na pewno mi ta książka krzywdy nie zrobi. jedynie co to mogę zbyt emocjonalnie ja odebrać i chodzić w jakimś dołku? z zdenerwowaniem? przez kilka dni. zobaczymy :)
Ja bym ze słowem lolita w popkulturze uważała. Przeważnie termin lolita odnosi się do stylu w modzie pochodzącym z Japonii, który wzorowany jest na stylu z epoki wiktoriańskiej. Nabokov Lolitę wydał w 1955, a lolita jako modę datuje się prawdopodobnie na koniec lat 70. XX wieku. Bardziej do popkultury z książki Lolita weszło słowo nimfetka.
Uważałem cię zawsze recenzenta nie tyle obiektywnego co nie bojącego się trudnych książek (np książka słynnego austriackiego akwareliststy). Nie zmieniam zdania, chętnie przeczytam te książkę ale bardziej na zasadzie "stary widziałeś 2g1c? Musisz zobaczyć" i chociaż człowiek się brzydzi to jednak to zobaczy. Mierzi mnie to co mówiłeś ale przeczytać się postaram chociażby po to by skonfrontować swoją psychikę z czymś co mnie odrzuca.
Odkryłam że istnieje taka książka dzięki fanowskiemu video z adaptacją filmową. Normalnie unikam książek traktujących o drastycznych i poważnych problemach ale w tym przypadku może bym się przełamała. Też zależy jakie to jest długie i czy jest napisane jakimś ciężkim językiem. Wydaje mi się że może być to coś na podobieństwo ,,Zbrodni i kary". Czy takie książki powinny powstawać? Nie wiem. Na pewno i absolutnie nie powinny powstawać książki idealizujące/normalizujące takie zachowania. Tutaj mamy po prostu historię co została napisana by szokować i ciekawić ludzi.
Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego, ale ta książka kojarzy mi się z jakimiś szczególnymi czasami (nie wiem, jakie to są czasy, nie jestem zbyt dobra z historii, możecie mi podpowiedzieć w komentarzu czy coś) kiedy mężczyźni nosili fraki i cylindry, a kobiety proste, ale eleganckie suknie. W mojej głowie pojawia się obraz małej, jasnowłosej dziewczynki w błękitnej sukience z białą, ozdobną parasolką opartą o ramię i delikatnie zagadującego do niej przystojnego gentelmana. Wiem, moje wyobrażenia pewnie się nie zgadzają zupełnie z treścią tej książki, ale ja też jej nie czytałam, więc kiedy Czytacz po prostu ją opisuje, to ja wyobrażam sobie postacie w niej. Co dziwne, fabuła nie zniesmaczyła mnie, ale całkiem zaciekawiła. Wiadomo, myśl o pedofilu nas przeraża i obrzydza, ale interesująco byłoby zajrzeć do jego głowy: co nim kieruje? Co on myśli? Jak się usprawiedliwia? Nie wiem, czy przeczytam tą książkę, bo fabuła fascynująca, ale trochę mnie odstręcza to, co powiedział Czytacz - dużo literówek, frazy czy nawet strofy w innym języku, które wypadałoby przetłumaczyć, dodać jakieś przypisy, a redakcja (może tłumacz?) nie zwrócili na to uwagi. No, może przeczytam, może nie. Pożyjemy zobaczymy.
@Darrien Therran Dokładnie epoka, kiedy wchodziły w U.S. pierwsze fast-foody, R&B i wczesny Rock'n'roll. I raczkowała Beat Generation. Prezerwatywa była w użyciu, ale jeszcze nie wprowadzono Pigułki. Końcówka Złotej Ery Komiksów i stare czarno-białe seriale w TV. Mniej więcej czasy opisane do słowa "Disneyland" w _We_ _Didn't_ _Start_ _the_ _Fire_ Billy Joela.
Pierwszej nie czytałem, sądząc po recenzjach jakiś horror psychologiczny z wątkiem kazirodczym. Ta druga to ciekawy głos z kobiecej strony. No i raczej o efebofilii, czyli fetyszu grupy wiekowej, która w pewnych okolicznościach (nie tych, co w książce) jest legalna - chociaż motyw wspólny: toksyczny romans oparty nie na autentycznej miłości, ale na oszustwie, dominacji i nadużyciu pozycji zaufania. Przy tej różnicy wieku i doświadczenia, jak tam opisana jest nadal bardzo cienka linia pomiędzy zdrowym związkiem a chorym drapieżnictwem. Przestroga dla kobiet, które mogą paść ofiarą oszusta, jak również dla mężczyzn, którzy mogą tę barierę w związku przekroczyć i traktować o wiele młodszą partnerkę instrumentalnie nie licząc się z jej emocjami i nie dając nic wartościowego w zamian. Nie mówiąc już o takich, którzy wiążą się w takich miejscach jak praca, szkoła etc. szkodząc etyce instytucji społecznych jak "antybohater", co jest już czymś znacznie większego kalibru sprawą niż przestępstwo przeciwko wolności seksualnej, bo narusza zasady przezroczystości współżycia społecznego i podważa zaufanie do instytucji. *Uwaga* *spoiler:* Zagrożony zdemaskowaniem przez przypadkowych świadków Strane bez żenady szantażuje uczennicę Vanessę aby ukrywała prawdę, a kiedy ona odchodzi, wymienia na "nowszy model". Taki cykl powtarza się po raz kolejny z inną "ugłaskaną" dziewczyną. *Koniec* *spoilera.* Często negatywne skutki są jak bomba z opóźnionym zapłonem.
Nie czytałam tej książki. Jednak słyszałam używane tytułowe określenie. Pytanie czy autor chciał to napisać dla przestrogi i dla uświadomienia czytelników, czy też jemu samemu w głowie powstały takie myśli. I czy zna kogoś, kto jest pedofilem? Czy warto pisać takie książki? Moim zdaniem warto dla uświadomienia ludzi, ale nigdy nie będziemy mieć pewności czy kogoś nie "zainspirują"
Fragment listu Nabokova do wydawcy: „Chcę czystych kolorów, rozpływających się chmur, dokładnie narysowanych detali, słońca nad oddalającą się drogą, ze światłem po deszczu odbijającym się w koleinach. I żadnych dziewczynek”.
Czytaczu nie uważasz że narzucanie jednego słusznego klucza rozumienia danej lektury, jest formą cenzury? Jeśli rozumiesz jakąś lekturę po swojemu a nie tak jak nakazuje grono oświaty, to jesteś stresowany aby przyjąć narzucone, poprawne oświatowo rozumienie tekstu.
sformułowanie Lolita funcjonuje także w odniesieniu do Loli - co mnie obrzydza jak ludzie mogą się takimi rzeczami podniecać bo takie dzieła są bardzo wątpliwe moralnie oraz (według mnie) prawnie
Prawnie ujdą w tłoku. Nie są to fotografie zrobione na żywo, tylko komiksy i kreskówki, więc nie robią konkretnej osobie krzywdy, a zaspokajają fetysz bez uciekania się do gorszych aktywności. Krzywdę robią akcje bezprawne, a nie potencjalne memy czy symbole pasywne w marnej twórczości. To tak, jak gdyby oglądanie _Ilse_ _-_ _Wilczyca_ _z_ _SS_ robiło kogoś nazistą. Czyny powinny mieć granice, wyobraźnia raczej mieć ich nie musi.
Mnie ciekawi jedna rzecz, Tokarczuk pisze w "Czułym narratorze" że nie da się wymyślić postaci bez własnej cząstki siebie (ofc to nie znaczy że jesteśmy mordercami jak piszemy z tej perspektywy) i to się potwierdza z autorem call me by your name którą jest książka bardzo specyficznie napisaną a autor się okazał pedofilem. Jeszcze dodatkowo dochodzi kwestia, że w tych czasach skąd taki odważny pomysł się narodził na napisanie tak specyficznej książki. Chciałabym zdecydowanie poznać jego biografię i czy co na papierze siedziało mu w głowie i czy w takim razie powinniśmy promować takich autorów.
Z tą "cząstką siebie" z autora na bohatera to raczej chodzi o cechy charakteru, a niekoniecznie przekonania czy dewiacje. Jestem jeszcze, co prawda, przed lekturą "czułego narratora", ale tę uwagę pozwalam sobie wyrazić z własnego doświadczenia początkującej pisarki po kilku warsztatach. 🙂 Przykładowo: w mojej powieści mam antagonistkę sadystkę. To nie znaczy, że pochwalam tortury. Moją cząstką w tej postaci jest chęć posiadania kontroli i dominacji, jednak różnica polega na tym, że ja tę cechę ukierunkowuję w zdrowy sposób, a antybohaterka w skrajnie zły, bo na czymś trzeba ją wiarygodnie zbudować. Dać jej wiarygodne motywy tego co robi. Cechy użyczane bohaterom też wcale nie muszą być cechami dominującymi autora, a mogą też stanowić jego zupełne przeciwieństwo. 🙂 Jednak nad lekturą samej "lolity" się jeszcze mocno zastanowię, bo nie jestem przekonana czy mam na tyle mocną psychikę, aby znieść taki temat. 😥
Lolita niesmaczna? Dzisiaj by jej nie wydano? Czytał ktoś R. Mroza i jego chore fantazje o brutalnych gwałtach połączonych z katowaniem i mordowaniem ofiar..???
Trochę szkoda że więkrzość osób patrzy na takie twory z perspektywy "normalnego człowieka" a nawet nie próbuje spojrzeć na to z perspektywy pedofilia itp.
Ja po przeczytaniu "Lolity" mam wrażenie takie, ze ta książka niczego nie uczy. nie da się z niej wyciągnąć żadnego morału. Nie było tu ani potępienia, ani genezy narodzin zła, ani niczego. Był tu po prostu wycinek z życia starego pedofila i jego ofiary.
To celowy wybór stylistyczny czy nawet wprost mówiąc stylizacja. Nie żyjemy w epoce powieści tendencyjnej i wszechwiedzącego narratora trzecioosobowego. Książka jest pisana z "żabiej perspektywy". PS. I pedofilia jest tam sama w sobie sprawą najmniejszej troski, wybraną celem groteski. W _Lolicie_ chodzi o zjadliwą satyrę ośmieszającą lepiej czy gorzej ukryty bizantynizm kulturowy Ameryki Północnej.
Nie przeczytam tej książki. Temat książki mnie odrzuca. Jest tyle książek że nie starczy mi życia na przeczytanie ich więc szkoda mi czasu na taką książkę. Sama jestem matką i pewnie ta książka mnie wkurzyła więc po co. Aczkolwiek kto chce niech to czyta.
@@czowiek9293 Jestem kobietą i nie, nie będzie to nigdy normalne, bo to chore. A jeśli uważasz stosunek 40-letniego mężczyzny z 12-latką za normalną rzecz to udaj się do psychologa.
Ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Do dziś pamiętam przede wszystkim mało znaczący - mogłoby się wydawać - opis tego, jak Lolita jadła jabłko i że miała brudne skarpetki. Niby nic takiego, ale Humbert opisywał to z takim uwielbieniem, że widać było wyraźnie - ten facet ma obsesję. Najpierw sądziłam, że jest zaburzony, zagubiony i że po prostu ją kochał, ale pod koniec, kiedy Lolita powoli dorastała, Humbert zaczął rozglądać się za nową nimfetką - czyli ewidentnie pedofil.
Jestem świeżo po lekturze Lolity i uważam, że to bardzo dobra książka. Historia opowiedziana z perspektywy antybohatera, który przedstawia ją w sposób wypaczony, właściwy i "dobry" tylko jemu samemu. Historia pedofila, który wmawia czytelnikowi, jak i sobie samemu, że Lolita faktycznie mogła go pokochać i była do niego tak samo przywiązana, jak on do niej. Że wcale nie zrobił nic aż tak okrutnego, bo przecież Lolita za nim podążała i wręcz była mu przeznaczona.
Wokół tej książki pojawia się wiele kontrowersji, a tak naprawdę, przynajmniej według mnie, autor zrobił wszystko, aby właśnie tych kontrowersji było jak najmniej. Opisy są wyważone i na swój sposób subtelne, kreacja głównego bohatera również nie odrzuca. Możliwe, że gdybym miała dzieci odbierałabym te książkę inaczej, na ten jednak moment, oceniam ją naprawdę wysoko i uważam, że stanowi świetny materiał do analizy, zwłaszcza pod kątem kreacji antagonisty. Nie spotkałam się z wieloma książkami, w których autor oddawałby głos komuś takiemu.
Naprawdę nie odrzucał Panią kreacja głównego bohatera??? Książka była napisana w formie pamiętnika. Ukazała ona działania przestępcy, który osaczał tą niewinną dziewczynkę jaką niewątpliwie było Dolores. Wykorzystywał wszystkie narzędzia by uzyskać swój cel, aż do popełnienia zbrodni. Aż doprowadziło to do tragedii bohaterki. A on to opisywał w sposób obrazowy. Każdy przestępca seksualny się wybiela zganiając wine na ofiarę.
@@ArchangelusRaphael Owszem, odrzucał, ale nie z powodu tego, w jaki sposób został przedstawiony, a przez wzgląd na tematykę. Pojawiło się kilka fragmentów, które mnie zniesmaczyły, a nawet zaniepokoiły, ale zakładam, że przez to, że sama jestem autorką, a także obecnie piszę pracę magisterską na temat kreacji antagonisty w tekstach kultury, patrzę na to trochę inaczej. Aczkolwiek zgadzam się, trochę źle się wyraziłam w powyższym komentarzu, nie precyzując, co mam na myśli, pisząc, że bohater nie odrzuca.
Podpisuję się pod pani komentarzem. Co więcej, Humbert przedstawił tę historię w taki sposób, że - pomimo że wiedziałam, że z założenia ma on być pedofilem - w pewnym momencie było mi go szkoda i wydawało mi się, że to on jest tutaj ofiarą. Zadawałam sobie pytanie "Czy to ja coś źle zrozumiałam? Czy to Lolita go uwiodła?", i dlatego uważam, że z punktu widzenia tworzenia postaci i historii, ta książka jest ponadczasowym arcydziełem. Drugiej takiej nie spotkałam. Jednak pomimo braku dosadnych scen erotycznych książka ta wzbudza niesmak, nie da się ukryć.
@@Moni-xh8of Jest dokładnie tak, jak Pani napisała, a warto jeszcze dodać, że bohater jest nie tylko antagonistą, lecz także podręcznikowym wręcz przykładem tzw. narratora niegodnego zaufania ("unreliable narrator"), który po części świadomie prowadzi z czytelnikiem oszukańczą grę, a po części jest psychicznie zaburzony, więc widzi cały świat przez pryzmat swojego obłędu.
Zgodzę się z Pani odbiorem HH, że w pewnym momencie czytelnikowi może być go szkoda. To przez naszą wrodzoną potrzebę współczucia, bo HH cierpi - z bardzo złych powodów, ale jednak cierpi. Niby wiadomo, że robi źle (nawet nie „niby”), ale po dziesiątkach stron jego monologu można zrozumieć jego tok myślenia. Żeby była jasność, tu nie chodzi o to, że się mu kibicuje, ale tu widać kunszt autora, że tak obrzydliwą postać potrafił przedstawić tak, że nie chcemy go od razu ukamienować, tylko posłuchać jego wersji wydarzeń - na końcu oczywiście wszystko jest jasne, typ zasługuje na potępienie, niemniej jego cierpienie, wywołane jego własnymi decyzjami (nie, tu nie chodzi o preferencje, tylko o to, że im uległ) w powieści jest bardzo namacalne. To potrafi przerazić i… dać do myślenia. Czyżby potwory też potrafiły cierpieć?
Dobrze, że są takie książki bo pokazują różne typy i zachowania, nawet te potępiające. Skoro jest opowieść o mordercy to nie można jej zakazać bo nie wolno zabijać.
Dla osób które cenią sobie Lolitę można polecić książkę "moja mroczna Vanesso", która pokazuje podobną relację ale z perspektywy dziewczynki, którą Humbert Humbert nazwałby nimfetką..
Czytałam tę książkę, gdy miałam jakieś 16 lat. Dała mi bardzo skrajne emocje i dyskomfort, szczególnie, że książkowa Lolita była tylko kilka lat młodsza ode mnie, jednocześnie tak jak mówisz- książka obiektywnie jest dobra. Choć minęło wiele lat, do dzisiaj nie jestem w stanie stwierdzić, czy mi się podobała, czy jednak nie.
Obejrzałam film, kiążka jest na liście "do przesłuchania". I uważam, ze taka literatura nie powinna być zakazywana. Jest masa książek, która porusza temat przemocy seksualnej, fizycznej czy psychicznej i takich książek nie zakazujemy więc dlaczego w tym przypadku miałoby być inaczej? Jak dla mnie wszystko, co wymieniłam wcześniej jest tak samo obrzydliwe jak pedofilstwo. Książkę trzeba traktować jak przestrogę i czytać na własną odpowiedzialność, poza tym dopóki traktujemy coś jak literaturę to nią pozostaje. Czy książka powinna być promowana? Ona się sama promuje 😅
Przede wszystkim warto wspomnieć, że w książce nie ma dosłownych opisów "tych" scen i wielu rzeczy czytelnik musi się domyślać. Autor skupia się przede wszystkim na tym, jak przeżywa wszystko jego bohater niż co dokładnie się wydarza.
Nabokov to mój ulubiony autor - zdecydowanie, i nigdy nie lubię jego postaci, one zawsze są takie okropne, ale właśnie to mi się podoba w tych malutkich światach, które tworzy. Co ciekawe, Humberta polubiłam, ale po pierwsze na zasadzie fascynacji postacią fikcyjną, a po drugie książka celowo pisana jest w sposób przedstawiający go jako "tego dobrego". Humbert mógłby wymordować pół miasta i opisać to w sposób czyniący z niego ofiarę.
Czytałam tę książkę jako napędzana hormonami nastolatka i nawet wtedy bez głębszej refleksji wzbudzała ona we mnie skrajne uczucia: trach, niesmak, oburzenie, obrzydzenie ale o dziwo też współczucie choć do tej pory nie dała się jednoznacznie ocenić. Od dłuższego czasu czuję jednak, że powinnam ją przeczytać jeszcze raz i myślę, że wkrótce to zrobię. Abstrahując od kontrowersyjnej treści uważam, że książka jest genialnie napisana i choć czyta się ją trudno, to nie znam drugiego tak wspaniale skonstruowanego dzieła literackiego.
Genialna książka, najbardziej urzekła mnie mowa końcowa autora, który na SAMYM KOŃCU odpowiada nam na każde pytanie, które przemknęło nam przez głowę. g e n i a l n a
Długo zabierałam się do "Lolity", bo bałam się, że spotkam treści gorszące, dlatego sięgnęłam po nią, troche przez przypadek dopiero dwa lata temu. Momentami faktycznie czułam dyskomfort, ale ta książka to dla mnie przede wszystkim niesamowicie ciekawe studium przypadku i przyznam, że nie potrafiłam z tej perspektywy spojrzeć na Humberta jako na złego człowieka. Był zaburzony i zagubiony, to oczywiste, ale jako (całe szczęście) postać nierealna nie wzbudzał we mnie takiej nienawiści, jak powinien. No i czytałam wydanie z gazety wyborczej, to na szczęście nie widziałam błędów, a i francuskie wstawki były na bieżąco tłumaczone. Szkoda, że tu tyle błędów, bo okładka jest piękna.
Pamiętam, że kiedyś się wzięłam za czytanie Lolity ale nie udało mi się jej dokończyć głównie przez to jak bardzo specyficznie została napisana 🤔 Chyba kurde odkopię gdzieś ten tomik i spróbuje tym razem dokończyć. Ale pamiętam, że jedno co w niej lubiłam to to, że nie narzuca umoralnienia tylko zostawia to czytelnikowi do zastanowienia. Mam wybitną alergię na książki, które koniecznie muszą wytłumaczyć czytającemu jak debilowi czemu coś jest cacy a co nie zamiast sprowokować do myślenia lub chociażby przemycić to umoralnienie tak niepozornie a nie prosto w twarz.
Mam stare wydanie Lolity, wydane przez Gazetę Wyborczą. Tam też francuskie frazy nie są tłumaczone. Ja akurat francuski znam, ale to był drugi raz kiedy czytałam książkę. Za pierwszym razem nie wiem jak przez to przebrnęłam.
Cieszę się, ze nie było w tej recenzji spojlerów. Ja o tej książce nie słyszałam ale chętnie bym ja przeczytała. Na tyle,ze jutro poszukam jej w księgarni. Pozdrawiam!
Każda książka to tylko książka. Fikcja i tyle. Jak ktoś myli fikcję z rzeczywistością to coś jest z nim nie tak, a nie z żadną książką. Czym się różni lolita od książek o seryjnych mordercach np. Hannibalu Lecterze, albo co gorsze od biografii prawdziwych gwałcicieli i morderców jak np. Ted Bundy? Literatura opisuje rzeczy nielegalne czy niemoralne od zawsze. Nikt nie traktuje ich na serio, bo to fikcja. Gra o Tron pełna jest różnych okropnych scen i niemoralnych zachowań i jakoś ludzie nie protestują. Poza tym skoro nawet Main Kampf jest legalne to jakiekolwiek ograniczenia jakiejkolwiek książki były hipokryzją i absurdem. Z resztą żadna książka nie zmieni człowieka. Nikt czytając milczenie owiec nie zostanie seryjnym mordercą, nikt czytając Lolitę nie będzie pedo...
Sama Lolita jest książką trudną, nie dla każdego, ale nie promuje pedo... Wręcz przeciwnie ukazuje ją negatywnie.
Nie każdy musi ją czytać, na tym polega wolność, ale jeśli ktoś nie chce czytać to nie powinien zabraniać innym i wypowiadać się na temat treści. Moim zdaniem warto przeczytać, nie bez powodu to jest klasyk. Język jest po prostu na poziomie mistrzowskim, "Mickiewicze czy inne poety" przy Nabokovie nie mają cienia szans. Język jest po prostu super. Co najważniejsze sam Nabokov był Rosjaninem, więc tym bardziej pochwały mu się należą, że tak świetnie pisał po angielsku.
Zostało mi jeszcze 70 stron, więc dziś będzie przeczytane. Również czytam tą różowitką i też mnie denerwują te francuskie wtrąty bez tłumaczeń. Co do odczuć jeśli chodzi o samą lekturę, to zgadzam się w wielu kwestiach, czyli nie samowity język (jestem fanem! ) i dziwny niesmak związany z przebywaniem w głowie zwyrola. Zaczęłem czytać Nabokowa bo słyszałem, że był mocnym krytykiem twórczości Dostojewskiego. Chciałem wiec zestawić ich obok siebie. Co prawda jeszcze nie dokończyłem Lolity, mimo to stwierdzam "Dostojewski Królem Rosji, nie ma równych"
Co do Twojego materiału, super się słuchało. Pozdrawiam 🙂
Jak czytałem, bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że Lolita jest książką nieprzetłumaczalną. Dlatego jej odbiór w tłumaczeniu może budzić mieszane uczucia. I, Czytaczu drogi, listę arcydzieł literatury każdy tworzy sobie sam dla siebie! Nie należy się przejmować tym, co mówi jakaś nieokreślona zbiorowość.
@@katarzynabobrowska4496 jeśli czytałaś i nie wiesz, to ci tego nie wytłumaczę, a jeśli nie czytałaś, to przeczytaj i sama się zastanów.
@@w.q.3038 Jako osobie, ktora pracuje jako tłumacz, wydaje mi sie, ze o nieprzetłumaczalnosci ksiazki moze wypowiedzieć sie osoba, ktora czytala ją w oryginalne i dopiero potem odniesc tresc do zycia codziennego. Ja nie czytalam w oryginalne, wiec trudno mi znalezc powod dlaczego akurat ta ksiazka miala by tej kategorii należec ;)
@@katarzynabobrowska4496 no widzisz, więc źle ci się wydaje. Może ci się wydawać, że żeby ocenić tłumaczenie trzeba znać oryginał, no ale niekoniecznie. Bo jeśli czytam tłumaczenie i widzę jakąś totalną bzdurę, to nie zawsze muszę mieć oryginał przed oczami, żeby mieć takie przeczucie, że coś poszło nie tak. Najprostszy przykład - kiedy czytając Kamień filozoficzny widzę, że Vernon potrącając jakiegoś faceta mówi do niego - przykro mi, to nie muszę znać oryginału, żeby wiedzieć, że powiedział sorry i była to indolencja tłumacza. Oczywiście mówiąc o Lolicie nie mam na myśli takich rzeczy. Nie mam nawet na myśli nieprzetłumaczalności w rodzaju Ferdydurke. W Lolicie jest wiele takich momentów, gdy ja wiem, że tu jest jakieś nawiązanie, jakieś mruganie oczkiem do czytelnika, ale tłumaczenie to zabiło. Pytasz skąd wiem? To takie przeczucie, jak się dużo czyta to można coś takiego wykształcić. I tak, dopytałem się innych czy też mieli takie wrażenia.
W 1991 roku ukazało się pierwsze polskie wydanie "Lolity" w przekładzie nieżyjącego już Roberta Stillera. Opatrzył on książkę przypisami, bez których czytelnik rzeczywiście niewiele zrozumie. Tam właściwie każda nazwa własna ma jakieś ukryte znaczenie, jest mnóstwo aluzji do światowej literatury itp. Szkoda, że tamto wydanie nigdy nie zostało wznowione (w każdym razie nic o tym nie wiem).
Prawda że przypisy byłyby przydatne, ale moim zdaniem tłumaczenie Stillera jest strasznie toporne i roi się od potworków językowych. Kłobukowski o niebo lepszy.
Czytałam Lolitę w wieku nastu lat. Zgadzam się z Twoją opinią, ciężka książka budząca dyskomfort w czytelniku, jednak literacko piękna więc ciężko ją jedno znacznie ocenić.
Czytaczu, Pan się zna na literaturze, będę sluchała takich recenzji, takich jak ta poważnych📚🧐
Akurat czytam od kilku dni!
Uważam że współczesny czytelnik jest przyzwyczajony do tego typu lektur, bo nie jedno fanfiction zabrnęło w o wiele mroczniejsze motywy, nie wspominając że manga/anime typu shota i loli jest łatwo i ogólnodostępna, wiec dziś już nawet "Lolita" nie budzi kontrowersji.
Na wstępie, mam słabość do rosyjskich pisarzy XIX i XX wieku. Zabierając się za lekturę, już po pierwszych akapitach wiedziałem, że to będzie ciekawa (niekoniecznie przyjemna) podróż. Nabokov umie składać słowa w zdania i (mimo że angielski nie był jego ojczystym językiem) na poziomie językowym Lolita jest napisana niesamowicie. To, co najbardziej mną wstrząsnęło (i przez co uważam Lolitę za arcydzieło) to ostatni rozdział - jak już fabuła się zamknęła i jedyne, co dostajemy, to… podsumowanie, myśli Humberta Humberta i jego, jak nie patrzeć, refleksja. Tak, chwilami można poczuć, może nie sympatię, ale pewną formę zrozumienia dla HH - na zasadzie, ok, ten koleś myśli tak i tak, ale nie w sensie sympatyzowania, tylko wejścia w umysł człowieka, który ma obsesję. Bo to jest opowieść o obsesji. To nie jest romans, kryminał, czy pornografia (sam Nabokov, mimo namawiania przez wydawcę, odmówił dodania do powieści pikantnych scen - pomijając pierwsze rozdziały opisujące młodzieńcze lata HH i jedną scenę, która bardzo zapadła mi w pamięci ze względu na swoją… dosadność - Nabokov umie sprawić, żebyś czuł się nieswojo), tylko właśnie opowieść o obsesji. O tym, jak człowiek nią ogarnięty widzi zaburzony obraz świata.
SPOILER
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Te kilkaset stron podbudowy i jedno zdanie w połowie ostatniego rozdziału: ona nigdy ze mną nie rozmawiała. Na końcu HH uświadamia sobie, że Lo była dla niego tylko lalką, zabawką, a nie osobą. Przerażające. Poruszające. Może dodam dla wyjaśnienia, „poruszające” w sensie uświadamiające, w jakim koszmarze Lolita była uwięziona przez lata. Książka zdecydowanie warta przeczytania, choć nie dla każdego.
Akurat dzisiaj skończyłam to czytać 😅 po 3 miesiącach męczenia się z tym 🙈
Czekałam na tą recenzje ;) czytałam, czytałam jeszcze "Śmiech w ciemności" mamy wszystkie książki Nabokova na półce bo mój maż to wielki fan jego prozy.
To ja chyba poszukam innego wydania, bo to co powiedziałeś o tym skutecznie mnie zniechęciło do zakupu.
Probowalam kiedys czytac Lolite, ale jak na razie to ponad moje sily.
Jestem w trakcie. Od dwóch tygodni. 🙈 na razie jednak uważam że Lolita to sie na 12 lat nie zachowuje. Ale przeczytam, mam duży dystans do tej książki :)
Nie czytałam tej książki, ale oglądałam film.
Kiedyś miałam Lolitę ( szkoda że oddałam do biblioteki miejskiej ) w tłumaczeniu Roberta Stillera z języka angielskiego i rosyjskiego. W tym wydaniu pamiętam, że były przypisy tłumaczące francuskie zdania.
Jak coś co nie ma granic może mieć wyznaczane granice?
Pedofilia jak i morderstwo to ciężkie zbrodnie, zarówno prawnie jak i moralne. Ale czy różnią sie rozterki mordercy Raskolnikova (Zbrodnia i kara) od rozterek protagonisty z Lolity. Skoro można czytać o mordercy, to czemu zakazywać książki o pedofilu?
Po pierwsze moralność jest subiektywna, wiec może to być jedynie zbrodnia w świecie gdy uznamy ją za złe.
A po drugie sam Raskolnikow zabił w słusznym celu, tak samo nie powinno się potępiać pedofili skoro jej się nie rozumie. Sama w sobie jest szlachetna i piękna
Super film! Myślę, że kiedyś sięgnę po tą książkę
Jestem właśnie w połowie tej książki i mam bardzo podobne przemyślenia. Zobaczymy jak to będzie kiedy ją skończę
To jest perfekcyjna książka. Wzbudza obrzydzenie i złość czyli emocje które autor chciał wzbudzić. Do tej lektury trzeba dojrzeć i zauważyć w niej więcej niż erotyczny przekaz. Trzeba analizować psychikę Humberta i jak śmierć Annabelle wpłynęła na jego zboczenie.
Czytałam inne wydanie "Lolity"i tam przypisów też nie było...
Jeśli chodzi o samą książkę, to zgadzam się, że literacko jest dobra. Postać Humberta mnie odrzuca, tak samo jak jego postępowanie (twierdzi, że kocha Lolitę, a za chwilę wspomina o tym, że musiał ją siłą zaciągnąć albo przekupić, aby "spełniła swoje obowiązki w sypialni"). Ale kiedy widzę opinie innych ludzi, którzy usprawiedliwiają Humberta, nie uznają go za pedofila i gwałciciela, tylko za biednego, zakochanego człowieka, obwiniają Lolitę, o to, co się stało, to aż mną trzęsie. Według mnie "Lolita" zdecydowanie nie powinna być promowana, jako książka, którą TRZEBA przeczytać.
Humbert jest chyba jednak bardziej oszustem żerującym na początkowej naiwności Lolity i nadużywającym swoją pozycję zaufania niż gwałcicielem wykorzystującym siłę fizyczną. Dziwi mnie jednak, że dziewczynka, która nabiera do niego zrozumiałej pogardy, ucieka od niego z... konkurencyjnym zboczeńcem. Syndrom sztokholmski? Imprinting?
@@patrickohooliganpl Lolita ucieka z innym zboczeńcem, bo tylko on mógł jej umożliwić ucieczkę. W książce dość mocno sugerowane jest, że on przez dłuższy czas podróżował śladem Lolity i Humberta i za jego plecami urabiał Lolitę do ucieczki. Samą Lolitę strasznie ciągnęło do innych mężczyzn, bo cały czas szukała oparcia i "alternatywy" wobec przemocowego i apodyktycznego Humberta.
@@adrianpotka3703 Przemocowa strona Humberta do momentu morderstwa na Quiltym jest natury raczej głównie psychicznej i ujawnia się w całości dopiero wtedy, kiedy mija pierwsze w miarę dobre wrażenie zrobione na Lolicie dzięki jego zdolnościom oszukańczym. Chociaż z drugiej strony od początku rozważa on opcję, aby wziąć ją gwałtem, nawet próbuje na początku użyć pigułek gwałtu, po czym rozmyśla się, gdyż orientuje się, że na tym etapie Lolita przejawia czasowo jakieś romantyczne zainteresowanie nim (a w zasadzie to "burzę hormonów") którego rozdmuchanie jest mniej konfliktową opcją aby ją cynicznie wykorzystać, zanim nastolatka nie rozczaruje się toksycznym związkiem. Problem jest w tym, że na skutek jako tako udanego pierwszego podrywu Humbert wikła się we własne oszustwo, wpadając w sieć urojeń kreowanych przez własny fetysz i myli chwilowe zauroczenie i ciekawość życia zmanipulowanego podlotka z autentyczną miłością. Włącza się zazdrość, chęć utrzymania przy sobie obiektu pożądań, która zaślepia go na własną przemocowość i na fakt, że Lolita zaniedługo ma go w zasadzie za nic (na co bez wątpienia zasłużył). W tym momencie Humbert robi się coraz bardziej żałosny. Bezwstydnie żebrze u dziewczęcia o seks, przekupuje, wyłudza, a gdy to nie pomaga - szantażuje. Przypomina to bardziej zachowanie psa w rui (utratę człowieczeństwa) niż zdrowego psychicznie człowieka. Humbert jest psychicznie przemocowy, jest sprawcą, ale nie jest do końca stroną dominującą w toksycznym związku. Uzależnia się od swojej ofiary, która traktuje to jako sposób na zakrojony na dłuższą metę plan stopniowego uwolnienia się od jego nagabywań, czego do końca nie jest świadomy (w tym afery z drugim zboczeńcem rozgrywającej się za jego plecami, pomimo że coś podejrzewa). Pomimo iż usiłuje być stroną dominującą przestaje powoli kontrolować sytuację, i to nad wyraz inteligentna nastolatka przejmuje powoli kontrolę nad swoim opresorem, poniżając go sromotnie. Kiedy wreszcie Lolita ucieka, nie rozumie, że jest to konsekwencją jego własnych działań hańbiących go w jej oczach, tylko obwinia tego drugiego i mści się zbrodniczo na nim.
Moja siostra bardzo poleca mi tę książkę, wysłała mi kiedyś jakieś zdjęcie jednej strony i szczerze mówiąc nie wiem czy byłabym w stanie to przeczytać. Strasznie mnie to zniesmaczyło :(
Gdy przeczytałam tę książkę w liceum bardzo mi się podobała , teraz wydaje mi się po prostu zła, ale specjalnie napisana w wysublimowany sposób.
Zwłaszcza że czytałam inne książki Nabokova ( Ada albo żar, Czarodziej, Śmiech w ciemności) i wszystkie traktują o tym samym czyli fascynacji nieletnimi dziewczynkami, jestem pewna że facet miał sam takie upodobania.
Można, a nawet trzeba mówić o takich rzeczach jak pedofilia, ale w inny sposób i jest dużo dobrych książek i filmów które lepiej poruszają taki wątek.
_Ada_ nie ma tyle wątku fascynacji nieletnią, co raczej kazirodczy - naruszający inne tabu. I bardziej jest to opowieść SF o społeczeństwie retrofuturystycznym niż romans obyczajowy, który dzieje się na jej tle. _Czarodzieja_ i _Śmiechu_ _w_ _ciemności_ jeszcze nie czytałem, natomiast przeczytałem genialną powieść Nabokova o szachach: _Obrona_ _Łużyna._ Tym niemniej w kulturze rosyjskiej romans bogatego i wpływowego dorosłego z bardzo młodą dziewczyną nie jest jak w Europie tabu. Rosja to zeuropeizowany kraj azjatycki.
@@patrickohooliganpl Nie chodzi o bohatera powieści, tylko samego Nabakova który po raz kolejny rozpisywał i zachwycał się 14 latką
@@Melissa26ful No właśnie mówię o kulturowych korzeniach Nabokova - Rosjanin może wyjechać z Rosji, ale Rosja nie wyjedzie z Rosjanina. Sam zachwyt wizualnie atrakcyjnym młodym ciałem nawet z podtekstem fetyszu nie jest zresztą niczym etycznie zdrożnym, obrzydliwe są natomiast czyny bezprawne, które są dokonywane przy nieumiejętności opanowania popędów (nagabywanie, zgwałcenia, podglądanie, fotografowanie w wiadomych celach, kolekcjonowanie takich fotografii etc.). W etyce czy moralności (przynajmniej tej na poziomie bardzo podstawowym, wspólnej dla większości światopoglądów) nie chodzi jednak o regulację wyobraźni i sfery symbolicznej - tylko o ustalenie granic i ram dla konkretnych działań, poza którymi znajduje się sfera tabu. Zakres ten jest różny w różnych cywilizacjach. Nabokov nie był człowiekiem z kręgu kultury zachodniorzymskiej i pochodnych (jak atlantycko-anglosaska) ale Rosjaninem, czyli pochodził z miejsca, gdzie krzyżowały się wpływy bizantyńskie, turańskie i wschodnioazjatyckie, a to oznacza, że panowała i w sporej części panuje tam tam spora tolerancja dla związków pomiędzy dorosłymi mężczyznami a młodymi dziewczętami / podlotkami, które na Zachodzie są tabu etycznym i prawnym z powodu (zazwyczaj mającego bardzo realne podstawy) założenia o ich toksyczności i szkodliwości dla rozwoju psychicznego młodych kobiet.
Oczywiście taka postawa panująca w tej kulturze narażała nastolatki na co najmniej nagabywanie, jeżeli nie brutalizację ze strony mężczyzn, ale każdy kij ma dwa końce, ponieważ opinia publiczna na prawosławnym Wschodzie nie stygmatyzowała i dotychczas chyba nie stygmatyzuje ofiar przestępstw przeciwko wolności seksualnej tak jak na Zachodzie. W krajach, gdzie historycznie cywilizacja narażona była na najazdy koczowników (przez których kobiety, zwłaszcza młode, też w wieku, który Zachód wydzielił konwencjonalnie na końcówkę dzieciństwa, były regularnie gwałcone) jest to traktowane jak pewne nieszczęścia, które losowo mogą się jakiejś części kobiet wydarzyć od złych ludzi i nie obniża to w tych kulturach ich statusu czy wartości społecznej w porównaniu z innymi kobietami. Odwrotnie jak na Zachodzie, mężczyznom wiążącym się z taką dziewczyną "po przejściach" nie przylepiano łatki rogacza, a nawet społeczeństwo dodawało trochę punktów do charakteru, jak też samym kobietom, w myśl zasady że "cierpienie uszlachetnia".
Przyczepiłbym temu perwersyjnemu rysowi taką trochę etykietkę "miłości rosyjskiej" analogicznie jak "miłością grecką" nazywano zaloty mężczyzn do młodych chłopców. I oczywiście w konfrontacji z zasadami kultury zachodniorzymskiej i pochodnych takie podejście jest bardzo szokujące. Punkt widzenia Nabokova jako migranta z tego kręgu jest dla człowieka Zachodu czymś niezwykle obcym kulturowo, a jednocześnie nie jest to obyczajowość "kolorowych" ale pewnego, zresztą zanikającego wraz z globalizacją i westernizacją - kręgu białych ludzi, stąd wrażenie _uncanny_ _valley_ jeśli się go czyta.
Ta okładka do tej treści?! Coś tu chyba nie gra
Zdecydowanie. Nie wiem kto wymyślił te okładkę ale jest beznadziejna
A mi się wydaje, ze jak najbardziej, jeśli patrzeć z perspektywy Humberta Humberta, a nie czytelnika ;))
Sam autor wyraźnie podkreślił, że nie życzy sobie aby kiedykolwiek Lolita miała kobietę lub dziewczynkę na okładce, ze względu na treść, którą zawiera owa książka.
@@alexxxa_33 widać nie każdy o tym wie 😅
Hello there !
Dla mnie to była książka podobna do takich detektywistycznych o seryjnych mordercach lub historycznych.
Dokładnie, coś jak książka pisana z punktu widzenia seryjnego mordercy.
Wszyscy, dla ktorych "Lolita" jest powieścią kontrowersyjną i niezwykle szokującą, nigdy nie czytali Celine'a. 😆
oh wow! Akurat wczoraj zaczęłam słuchać "Lolitę" w audiobooku. Nawet myślałam, że fajnie byłoby usłyszeć Waszą opinię na jej temat i tu taka miła niespodzianka :D
Niestety filmik obejrzę później, bo jutro wielki dzień a ja dostaję za swoje za odkładanie nauki na ostatnią chwilę 😅
to powodzenia na egzaminie :)
nie mam zamiaru tego czytać, a po twojej recenzji tym bardziej :'(
chce przeczytać te książkę, pomimo, ze mam w sobie taki strach czy obrzydzenie już na początku. chce przeczytaj ja, żeby po prostu zobaczyc co taki człowiek ma w głowie, żeby tez oczywiście zobaczyc czy podoba mi się pióra nabokova jak każdy mówi. chce zobaczyc jakie emocje mną wstrząśnie, czy jestem w ogóle w stanie przez nią przebrnąć. może zmusi mnie ona do jakiejś głębszej analizy kto wie. na pewno mi ta książka krzywdy nie zrobi. jedynie co to mogę zbyt emocjonalnie ja odebrać i chodzić w jakimś dołku? z zdenerwowaniem? przez kilka dni. zobaczymy :)
Ja bym ze słowem lolita w popkulturze uważała. Przeważnie termin lolita odnosi się do stylu w modzie pochodzącym z Japonii, który wzorowany jest na stylu z epoki wiktoriańskiej. Nabokov Lolitę wydał w 1955, a lolita jako modę datuje się prawdopodobnie na koniec lat 70. XX wieku. Bardziej do popkultury z książki Lolita weszło słowo nimfetka.
Uważałem cię zawsze recenzenta nie tyle obiektywnego co nie bojącego się trudnych książek (np książka słynnego austriackiego akwareliststy).
Nie zmieniam zdania, chętnie przeczytam te książkę ale bardziej na zasadzie "stary widziałeś 2g1c? Musisz zobaczyć" i chociaż człowiek się brzydzi to jednak to zobaczy.
Mierzi mnie to co mówiłeś ale przeczytać się postaram chociażby po to by skonfrontować swoją psychikę z czymś co mnie odrzuca.
Odkryłam że istnieje taka książka dzięki fanowskiemu video z adaptacją filmową. Normalnie unikam książek traktujących o drastycznych i poważnych problemach ale w tym przypadku może bym się przełamała. Też zależy jakie to jest długie i czy jest napisane jakimś ciężkim językiem. Wydaje mi się że może być to coś na podobieństwo ,,Zbrodni i kary".
Czy takie książki powinny powstawać? Nie wiem. Na pewno i absolutnie nie powinny powstawać książki idealizujące/normalizujące takie zachowania. Tutaj mamy po prostu historię co została napisana by szokować i ciekawić ludzi.
Jeżeli chodzi o język to nie jest ciężki, a raczej barwny, dzięki czemu czyta się bardzo przyjemnie. :)
Próbowałam przeczytać. W połowie mnie to przerosło...
To akurat bardziej jest Dramat i Przestroga niz hmmm... "normlana" opowiesc.
Pamietam jak to czytalem w Liceum
A ja właśnie mam ochotę wrócić do "Lolity". Chyba podejdę do półki 😉
Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego, ale ta książka kojarzy mi się z jakimiś szczególnymi czasami (nie wiem, jakie to są czasy, nie jestem zbyt dobra z historii, możecie mi podpowiedzieć w komentarzu czy coś) kiedy mężczyźni nosili fraki i cylindry, a kobiety proste, ale eleganckie suknie. W mojej głowie pojawia się obraz małej, jasnowłosej dziewczynki w błękitnej sukience z białą, ozdobną parasolką opartą o ramię i delikatnie zagadującego do niej przystojnego gentelmana. Wiem, moje wyobrażenia pewnie się nie zgadzają zupełnie z treścią tej książki, ale ja też jej nie czytałam, więc kiedy Czytacz po prostu ją opisuje, to ja wyobrażam sobie postacie w niej.
Co dziwne, fabuła nie zniesmaczyła mnie, ale całkiem zaciekawiła. Wiadomo, myśl o pedofilu nas przeraża i obrzydza, ale interesująco byłoby zajrzeć do jego głowy: co nim kieruje? Co on myśli? Jak się usprawiedliwia?
Nie wiem, czy przeczytam tą książkę, bo fabuła fascynująca, ale trochę mnie odstręcza to, co powiedział Czytacz - dużo literówek, frazy czy nawet strofy w innym języku, które wypadałoby przetłumaczyć, dodać jakieś przypisy, a redakcja (może tłumacz?) nie zwrócili na to uwagi.
No, może przeczytam, może nie. Pożyjemy zobaczymy.
@Darrien Therran O, dzięki :D
@Darrien Therran Połowa XX w. - Humbert to imigrant francuski w U.S.
@Darrien Therran Dokładnie epoka, kiedy wchodziły w U.S. pierwsze fast-foody, R&B i wczesny Rock'n'roll. I raczkowała Beat Generation. Prezerwatywa była w użyciu, ale jeszcze nie wprowadzono Pigułki. Końcówka Złotej Ery Komiksów i stare czarno-białe seriale w TV. Mniej więcej czasy opisane do słowa "Disneyland" w _We_ _Didn't_ _Start_ _the_ _Fire_ Billy Joela.
Zobaczyłam u Was (konkretniej to w intro ale ciii) Baśń o Wężowym Sercu. Co sądzicie o tej książce?
to teraz polecam moja najdrozsza i moja mroczna vanesso
Pierwszej nie czytałem, sądząc po recenzjach jakiś horror psychologiczny z wątkiem kazirodczym.
Ta druga to ciekawy głos z kobiecej strony. No i raczej o efebofilii, czyli fetyszu grupy wiekowej, która w pewnych okolicznościach (nie tych, co w książce) jest legalna - chociaż motyw wspólny: toksyczny romans oparty nie na autentycznej miłości, ale na oszustwie, dominacji i nadużyciu pozycji zaufania. Przy tej różnicy wieku i doświadczenia, jak tam opisana jest nadal bardzo cienka linia pomiędzy zdrowym związkiem a chorym drapieżnictwem. Przestroga dla kobiet, które mogą paść ofiarą oszusta, jak również dla mężczyzn, którzy mogą tę barierę w związku przekroczyć i traktować o wiele młodszą partnerkę instrumentalnie nie licząc się z jej emocjami i nie dając nic wartościowego w zamian. Nie mówiąc już o takich, którzy wiążą się w takich miejscach jak praca, szkoła etc. szkodząc etyce instytucji społecznych jak "antybohater", co jest już czymś znacznie większego kalibru sprawą niż przestępstwo przeciwko wolności seksualnej, bo narusza zasady przezroczystości współżycia społecznego i podważa zaufanie do instytucji. *Uwaga* *spoiler:* Zagrożony zdemaskowaniem przez przypadkowych świadków Strane bez żenady szantażuje uczennicę Vanessę aby ukrywała prawdę, a kiedy ona odchodzi, wymienia na "nowszy model". Taki cykl powtarza się po raz kolejny z inną "ugłaskaną" dziewczyną. *Koniec* *spoilera.* Często negatywne skutki są jak bomba z opóźnionym zapłonem.
Nie czytałam tej książki. Jednak słyszałam używane tytułowe określenie. Pytanie czy autor chciał to napisać dla przestrogi i dla uświadomienia czytelników, czy też jemu samemu w głowie powstały takie myśli. I czy zna kogoś, kto jest pedofilem? Czy warto pisać takie książki? Moim zdaniem warto dla uświadomienia ludzi, ale nigdy nie będziemy mieć pewności czy kogoś nie "zainspirują"
słyszałam, że autor nie chciał, żeby na okładce był wizerunek dziewczynki. Ktoś może potwierdzić to info :) ?
Fragment listu Nabokova do wydawcy: „Chcę czystych kolorów, rozpływających się chmur, dokładnie narysowanych detali, słońca nad oddalającą się drogą, ze światłem po deszczu odbijającym się w koleinach. I żadnych dziewczynek”.
Czytaczu nie uważasz że narzucanie jednego słusznego klucza rozumienia danej lektury, jest formą cenzury? Jeśli rozumiesz jakąś lekturę po swojemu a nie tak jak nakazuje grono oświaty, to jesteś stresowany aby przyjąć narzucone, poprawne oświatowo rozumienie tekstu.
Mam dobry pomysł na film. Weź zrób recenzje książkowych wersji gwiezdnych wojen i porównaj z filmowym orginałem.
Oglądałabym.
Dobry pomysł
Przecież wydano Moja mroczna Vanesso to nie są dość podobne książki ?
Witam.
Tłumaczenie Roberta Stillera jest moim zdaniem najlepsze.
Zbyt kontrowersyjne jak się okazało i już nigdy nie wznowione.
sformułowanie Lolita funcjonuje także w odniesieniu do Loli - co mnie obrzydza jak ludzie mogą się takimi rzeczami podniecać bo takie dzieła są bardzo wątpliwe moralnie oraz (według mnie) prawnie
Prawnie ujdą w tłoku. Nie są to fotografie zrobione na żywo, tylko komiksy i kreskówki, więc nie robią konkretnej osobie krzywdy, a zaspokajają fetysz bez uciekania się do gorszych aktywności. Krzywdę robią akcje bezprawne, a nie potencjalne memy czy symbole pasywne w marnej twórczości. To tak, jak gdyby oglądanie _Ilse_ _-_ _Wilczyca_ _z_ _SS_ robiło kogoś nazistą. Czyny powinny mieć granice, wyobraźnia raczej mieć ich nie musi.
Mnie ciekawi jedna rzecz, Tokarczuk pisze w "Czułym narratorze" że nie da się wymyślić postaci bez własnej cząstki siebie (ofc to nie znaczy że jesteśmy mordercami jak piszemy z tej perspektywy) i to się potwierdza z autorem call me by your name którą jest książka bardzo specyficznie napisaną a autor się okazał pedofilem. Jeszcze dodatkowo dochodzi kwestia, że w tych czasach skąd taki odważny pomysł się narodził na napisanie tak specyficznej książki. Chciałabym zdecydowanie poznać jego biografię i czy co na papierze siedziało mu w głowie i czy w takim razie powinniśmy promować takich autorów.
Z tą "cząstką siebie" z autora na bohatera to raczej chodzi o cechy charakteru, a niekoniecznie przekonania czy dewiacje. Jestem jeszcze, co prawda, przed lekturą "czułego narratora", ale tę uwagę pozwalam sobie wyrazić z własnego doświadczenia początkującej pisarki po kilku warsztatach. 🙂 Przykładowo: w mojej powieści mam antagonistkę sadystkę. To nie znaczy, że pochwalam tortury. Moją cząstką w tej postaci jest chęć posiadania kontroli i dominacji, jednak różnica polega na tym, że ja tę cechę ukierunkowuję w zdrowy sposób, a antybohaterka w skrajnie zły, bo na czymś trzeba ją wiarygodnie zbudować. Dać jej wiarygodne motywy tego co robi. Cechy użyczane bohaterom też wcale nie muszą być cechami dominującymi autora, a mogą też stanowić jego zupełne przeciwieństwo. 🙂 Jednak nad lekturą samej "lolity" się jeszcze mocno zastanowię, bo nie jestem przekonana czy mam na tyle mocną psychikę, aby znieść taki temat. 😥
Lolita niesmaczna? Dzisiaj by jej nie wydano?
Czytał ktoś R. Mroza i jego chore fantazje o brutalnych gwałtach połączonych z katowaniem i mordowaniem ofiar..???
Lolita przy 120 dniach Sodomy to jak bajka na dobranoc ;)
Tyż prawda.
Oj, ile słowa na p! Pewnie będzie demonetyzacja filmu :(
Trochę szkoda że więkrzość osób patrzy na takie twory z perspektywy "normalnego człowieka" a nawet nie próbuje spojrzeć na to z perspektywy pedofilia itp.
Ja po przeczytaniu "Lolity" mam wrażenie takie, ze ta książka niczego nie uczy. nie da się z niej wyciągnąć żadnego morału. Nie było tu ani potępienia, ani genezy narodzin zła, ani niczego. Był tu po prostu wycinek z życia starego pedofila i jego ofiary.
To celowy wybór stylistyczny czy nawet wprost mówiąc stylizacja. Nie żyjemy w epoce powieści tendencyjnej i wszechwiedzącego narratora trzecioosobowego. Książka jest pisana z "żabiej perspektywy". PS. I pedofilia jest tam sama w sobie sprawą najmniejszej troski, wybraną celem groteski. W _Lolicie_ chodzi o zjadliwą satyrę ośmieszającą lepiej czy gorzej ukryty bizantynizm kulturowy Ameryki Północnej.
Mam totalny niesmak po wiadomej scenie z "To" więc dla własnego komfortu psychicznego nie sięgnę po Lolitę.
Jedyne lolity które lubię to te japońskie
Nie przeczytam tej książki. Temat książki mnie odrzuca. Jest tyle książek że nie starczy mi życia na przeczytanie ich więc szkoda mi czasu na taką książkę. Sama jestem matką i pewnie ta książka mnie wkurzyła więc po co. Aczkolwiek kto chce niech to czyta.
Mnie obrzydzają takie historie. Podziękuję...
Zacytuję.
Miłość to miłość
Co
@@littleantoinette9621 nikt nie ma prawa negować miłości, nawet takiej.
@@czowiek9293 to nie miłość, tylko pociąg seksualny do dziecka, a to należy leczyć KROPKA.
@@littleantoinette9621
Jak widzę Pan jest bardzo uprzedzony, ale niedługo to będzie normalne
@@czowiek9293 Jestem kobietą i nie, nie będzie to nigdy normalne, bo to chore. A jeśli uważasz stosunek 40-letniego mężczyzny z 12-latką za normalną rzecz to udaj się do psychologa.
No że się nie bałeś :). Zaraz się zlecą różnej maści mee too, BLM o feminazistkach :) nie wspominając. Dziękuję i pozdrawiam
Ale incelizm i ksenofobia.
Jedyne czego miał się bać to ty...
@@IwonaKlich O co ci chodzi ?????
@@eevve9894 Nie używaj słów których nie rozumiesz, dzieciaku.