Dzięki!! Tak, też znam cykl Orły imperium Scarrow'a. Chyba przeczytałem z 6 części i chcę dalej jeszcze kiedyś przeczytać jak czas pozwoli :) Cherezińską też czytałem - jak dla mnie to taki średniak. Za to lubię powieści piastowskie Bunscha, ale może to przez fascynację za młodu :) Ogólnie jak dla mnie to niektóre powieści historyczne bardzo przypominaja fantasy.
Dla mnie "Yumi i malarz koszmarów" była zdecydowanie najgorszą książką Sandersona, spośród tych które czytałem. A raczej słuchałem, bo lubię audiobooki. Sama planeta, jej konstrukcja i historia były bardzo ciekawe, ale wszystko inne w tej książce leży. Sanderson w przedmowie (albo posłowie, nie pamiętam) stwierdził, że do pewnych rzeczy w tej książce żona go namówiła, i tą książką chciał się do niej trochę dostosować. No i morał jest taki, że może lepiej, żeby Sanderson pisarstwo zostawił dla siebie, a nie żony. edit: 23:45 - myślę, że "Ziemiomorze" Ursuli Le Guin jest trochę przygodówką, ale przede wszystkim o magii i magach.
Jeżeli nie znasz jeszcze twórczości Zambocha to proponuję to nadrobić :) szczególnie historię Koniasza, a jak się spodoba to w następnej kolejności Baklyego.
Witaj ZM! właśnie zakończyłem BS trylogię Ostatnie Imperium= bez bicia przyznaję 8/10= na razie troszkę mniej niż ABŚ,-nie zadałem pytania, ale może przewidujesz kiedyś Q&A na żywo na strimie? dzięki i pozdrawiam!! Hejka!!
Od dzieciaka uwielbiałem zapach farby i papieru trzymanych książek w rekach. Czytniki uważałem za zło. Jednak duża ilość podróży odmieniła to o 180 stopni. Kindle zawsze w plecaku. Urządzenie rewelacja, proponuje jeszcze raz do tego tematu podejść.
Nie czytam zbyt często książek, z fantasy tylko Władca Pierścieni, Hobbit, Wiedzmin i pierwsze 3 tomy Harrego Pottera. Żadna z tych książek mi nie przypadła do gustu jakoś szczególnie, ale gdy spróbowałem Ogrodów Księżyca to wiedziałem że to jest to. Nie żeby to była miłość od pierwszego wejrzenia, bo jak z innym czytaniem, szło mi opornie i zanim przeszedłem do kolejnego tomu to ze 3 razy zaczynałem od nowa, lecz ogrom świata, mnogość bohaterów i wrzucenie czytelnika od razu w wir walki zaintrygowało mnie i nie pozwoliło mi się odbić i porzucić serii. Doczytałem do 7 tomu i dopiero wtedy w przypływie innych zajęć przestałem czytać. Wróciłem po 2 latach i teraz jestem na 5 tomie i dziwię się jak wielu rzeczy nie pamiętam, ile smaczków mi uciekło za pierwszym razem. Jak już skończę to zacznę od nowa ale z notatkami. Subskrybuję ten kanał głownie dla Malazu. Podoba mi się tutaj to że zaciera się granica między złym a dobrym charakterem. Każdy ma swoje powody i po jakimś czasie nikomu już nie kibicuję bo każdą przedstawioną postać lubię. Najbardziej do tej pory było mi szkoda Rhuluada Sengara opuszczonego przez jedynego przyjaciela który był dla niego oparciem po okrutnej przemianie w Cesarza Edur. Postaci którą powinienem piętnować za to kim był i kim się stał, ale nie potrafię.
Mogę Ci polecić (o ile nie znasz) jeszcze "Kroniki Czarnej Kompanii" G. Cooke'a, który był ogromną inspiracją dla Eriksona i jako fan Malazanu muszę przyznać, że Kroniki także zrobiły na mnie wrażenie. ;) Jeszcze "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" to seria, którą większość fanów Malazanu uwielbia i... również jestem jednym z nich. Pozdrawiam!
Cześć! Podałbyś utwór, który leci w tle tego filmu? Poza tym bardzo doceniam treści, które wstawiasz. Widać w nich jakiś zamysł, którego tak często mi brakuje w wielu kanałach nawet o innej charakterystyce tematów. Jakiej drużynie NBA kibicujesz? Na koniec dzięki za świetną robotę. Jak najwiecej powodzenia! 😁
Kurde jesteś inteligentnym człowiekiem a interesujesz się boksem i piłką nożną? To chyba paradoks. Według mnie nie ma nic nudniejszego niż ten cały sport i nie oglądał bym olimpiady nawet jak by mi ktoś za to płacił :F
Boję się zaczynać Malaza. Bo już tyle książek się zawiodłem które są ogromnie polecane na całym świecie. No Brandon Sanderson. Dotrwałem do 3 tomu ABŚ i nie rozumiem fenomenu tego autora. Jego książki to 90% nudy 10% akcji. I mam wrażenie że autor nie wie na co się zdecydować czy ma mile fantasy dla ogółu czy brutalne fantasy dla wybranych. Bo niby jest zabijanie itd ale czytasz to i masz wrażenie że pisze to dla młodzieży a nawet dzieci. Uważam że Brandon jest przereklamowany na maksa. Tak samo Dan Simmons. Zacząłem od Drodd. Odpadłem po 30%. Straszna nuda i męczący styl pisania. Ale mówię spróbuję Hyperiona którego wszyscy polecają że stoi obok Diuny. I tak jak Diune uwielbiam 1 tom szczególnie tak Hyperion nie dorasta do pięt Diunie. Tą książką nie ma w ogóle historii. Miałem wrażenie że czytam zlepek opowiadań dotyczące jednego bóstwa i nie mogłem wyjść z podziwu jak ludzkość tak wysoko ocenia ten melodramat. Owszem jedna historia była ciekawa tego żołnierza gdzie spotykał się z tą kobietą/dzierzba. Ale to tylko tyle. Styl pisania Simmonsa wciąż mętny nużący i usypiający. I tak jak polecają wszyscy Eriksona obawiam się że okaże się to samo co z Sanderrsonem i Simmonsem że ja po prostu należę do odrębnej 5% grupy do której to wszystko nie trafia i ma odrębny gust i wymagania
Ciekawy komentarz. Od pewnego czasu mam podejrzenia co do takiego właśnie stylu Sandersona jaki opisałeś. I pomimo posiadania "Z mgły zrodzonego" czuje opór by po niego sięgnąć. Odnoszę wrażenie że to pisarz dla młodzierzy "udający" tego dla dorosłych. Coś jak Abercrombie. Wszystko to naiwne ale z takim nimbem problematyki dla dojrzalszego czytelnika.
@@grzegorzsobczak9002 o właśnie wywołałeś Abercrombie. Wszędzie w koło właśnie słyszę że to top fantasy, że brutalne i wciągające a mam z tyłu głowy "Nie daj się nabrać - kolejne YA z nutką brutalności"... Przecież tak się dałem nabrać na Sandersona, że to jest szok. I najlepsze jest to, że nikt nie potrafi mi wyjaśnić mi tego fenomenu. Wszyscy zachwalają ale czemu? Bo jak dla mnie historia jest mega nużąca(mówimy o ABŚ) i dosłownie nie ma żadnej postaci w tej serii, którą bym chociaż trochę polubił. Wszyscy nudni, bez charakteru, powtarzalni (zaznaczam to moje zdanie). I wszędzie mi wpajane jest Abercrombie mega, Eriksen mega a okażą się pustymi wydmuszkami. Ja na prawdę chciałbym w końcu coś przeczytać bardzo polecanego i w końcu trafić w ten większości gust. Dla odmiany ja lubię te książki, którzy większość uważają za średniaki albo np zarzuty, ze pisane prostym jezykiem. Ale chyba o to chodzi w literaturze? Żeby Ci się przyjemnie czytało? No ale musiałem się wyżalić :)
Dlaczego Abercrombie jest popularny? Wpierw zapytajmy o wiek czytelnika. Gdybym miał te 20 kilka lat też zapewne byłbym zachwycony. Po kilku książkach Abercrombie staje się naiwny, przewidywalny i skupiony na "fajerwerkach" mających zrobić wrażenie na czytelniku. Taki typ serialu na Netflixie. Płaskie, proste, a udające skomplikowany rys psychologiczny. Dobre dark fantasy to takie gdzie to absolutne zło ma swoją przeciwwagę w dobru. Rozwiązanie jest niepewne a autor daje nadzieję. Wtedy "niespodziewana" przegrana bohatera bardziej boli. Abercrombie tego nie rozumie, jego świat jest zły, albo jeszcze bardziej zły. Koniec historii to pytanie czy urwie mu rękę, nogę a może oślepnie. Mając większe obycie czytelnicze takie rzeczy nie bawią. Rzecz w tym że booktube tworzą ludzie młodzi a do nich taki styl przemawia. Natomiast starsze pozycję są ignorowane lub zwyczajnie nudne.
@@grzegorzsobczak9002 Dzięki za dokładny opis twórczości. Mówiąc o złych postaciach to słyszałem, że Mark Lawrence ma taki jeden cykl gdzie główny bohater jest zły do szpiku kości i niezbyt zachęca to większość a ja właśnie czuję, że to będzie to :)
@@da41401 @grzegorzsobczak9002 No więc tak: to, co dla Was jest wadą w Abercrombiem, dla mnie jest zaletą. Dla mnie fantasy, gdzie jest jasny podział na dobro i zło i nie ma żadnych niuansów jest dla dzieci i młodzieży, bo upraszcza za bardzo popadając wręcz w banał. Wiem, że to świat fantasy, a nie rzeczywisty, ale nawet w fantasy potrzebna jest immersja i pewna logika. A te są dla mnie zwiększone poprzez właśnie takie rzeczy, jak szarość etyczna, czy pewna doza brutalności. Nie oczekuję bajki na dobranoc, tylko czegoś ambitniejszego. Rozumiem, że Wy oczekujecie prostoty i lekkości, ale myślę, że większości czytelników fantasy nie o to chodzi. Kiedyś typowo baśniowe, czarno-białe fantasy było jedynym istniejącym, dlatego być może niektórzy czytelnicy postrzegają je jako te dojrzalsze. Dla mnie jest jednak odwrotnie. Jak chodzi o Sandersona, a konkretnie ABŚ: fantasy to nie jest film z Sylwestrem Stallone, to nie kino akcji. Dla mnie oraz wielu innych czytelników w fantasy chodzi przede wszystkim o wczucie się w alternatywny świat, czyli o immersję. I akcja jest tylko jednym z jego elementów, wcale nie najważniejszym. I znowu: to, co dla Was czyni Sandersona infantylnym, dla mnie świadczy o czymś wręcz przeciwnym. Ja zwałbym YA właśnie fantasy, gdzie jest sama akcja i niewiele poza tym, żeby nastolatek z ADHD się nie zanudził. Nie odbierzcie tego, że potępiam Wasze podejście, bo macie do niego prawo, staram się po prostu wytłumaczyć, co inni czytelnicy widzą w wymienionych autorach. Co zatem inni widzą takiego w ABŚ? Przede wszystkim rozbudowany świat, który żyje własnym życiem, ma swoją historię, niuanse i tajemnice oraz wiele nawzajem uzupełniających się mechanizmów, które można eksplorować. Posiada on też ciekawe postaci, których losy splatają się ze sobą na różne sposoby, nie zawsze oznaczające pościgi i wybuchy (chociaż czasem tak :)). Już nie wspominając o tym, że jest częścią jeszcze większego świata, czyli Cosmere. Mówiąc to, nie twierdzę, że ABŚ nie ma wad. Np. niektóre postaci faktycznie na początku są nudne, bo ich historia jest po prostu nieciekawa i zbyt rozwleczona. Taką postacią dla mnie jest szczególnie Kaladin. Chociaż im dalej w las, tym lepiej, więc warto się z nim trochę przemęczyć na początku. No i wątki romansowe u Sandersona są faktycznie strasznie banalne i infantylne. On nie umie ich pisać. No, ale jak sam stwierdził (chyba w przedmowie do "Yumi i malarza koszmarów"), "żona go namówiła". iks de. No i na koniec Malaz... jestem w tej chwili na 3. tomie i to może być pierwsza seria fantasy, którą porzucę. Pisałem o tym już w innym poście pod filmem na tym kanale. To wszystko, co wymieniłem wyżej jako zalety, Malaz robi do granic absurdu. Co za dużo, to nie zdrowo. Gmatwa i komplikuje świat przedstawiony do tego stopnia, że pod koniec 3. tomu nadal nie mam pojęcia, kto jest kto i kto ma jaki cel. Mylą mi się bohaterowie, miejsca, bogowie i wszystko inne. Na dodatek w społeczności istnieje grupa ludzi, którzy obrali sobie za cel wyśmiewanie się z tych, którzy nie zrozumieli Malazanu za pierwszym razem, podczas gdy tak naprawdę chyba nikt nie zrozumiał. Sami prześmiewcy zapewne przeczytali tylko wiki, żeby coś zrozumieć i teraz mają się za intelektualistów. Nie polecam Malazu, chyba że naprawdę lubisz długotrwałe dochodzenie do sensu najmniejszych pierdół i konieczność zatrzymywania się dosłownie na każdej stronie i zapamiętywania dziesiątek nowych bohaterów i wątków, którymi autor strzela w Ciebie jak z karabinu maszynowego, a potem wymaga żebyś to wszystko pamiętał, bo za 500 stron będzie taka konieczność.
Dzięki za to co robisz ;dla fantysty.Ja zawsze wolę książki
Dzięki za odpowiedzi.
Dzięki za odpowiedź na pytanie i pozdrawiam 😁
Dzięki!! Tak, też znam cykl Orły imperium Scarrow'a. Chyba przeczytałem z 6 części i chcę dalej jeszcze kiedyś przeczytać jak czas pozwoli :)
Cherezińską też czytałem - jak dla mnie to taki średniak. Za to lubię powieści piastowskie Bunscha, ale może to przez fascynację za młodu :)
Ogólnie jak dla mnie to niektóre powieści historyczne bardzo przypominaja fantasy.
Dzięki👍👍👍👍👍
Dla mnie "Yumi i malarz koszmarów" była zdecydowanie najgorszą książką Sandersona, spośród tych które czytałem. A raczej słuchałem, bo lubię audiobooki. Sama planeta, jej konstrukcja i historia były bardzo ciekawe, ale wszystko inne w tej książce leży. Sanderson w przedmowie (albo posłowie, nie pamiętam) stwierdził, że do pewnych rzeczy w tej książce żona go namówiła, i tą książką chciał się do niej trochę dostosować. No i morał jest taki, że może lepiej, żeby Sanderson pisarstwo zostawił dla siebie, a nie żony.
edit: 23:45 - myślę, że "Ziemiomorze" Ursuli Le Guin jest trochę przygodówką, ale przede wszystkim o magii i magach.
Dzięki za kanał. Wszystkiego najlepszego
Jeżeli nie znasz jeszcze twórczości Zambocha to proponuję to nadrobić :) szczególnie historię Koniasza, a jak się spodoba to w następnej kolejności Baklyego.
Witaj ZM! właśnie zakończyłem BS trylogię Ostatnie Imperium= bez bicia przyznaję 8/10= na razie troszkę mniej niż ABŚ,-nie zadałem pytania, ale może przewidujesz kiedyś Q&A na żywo na strimie? dzięki i pozdrawiam!! Hejka!!
Pewnie będę chciał kiedyś spróbować strimowania, więc całkiem możliwe. Pozdrawiam! :)
Od dzieciaka uwielbiałem zapach farby i papieru trzymanych książek w rekach. Czytniki uważałem za zło. Jednak duża ilość podróży odmieniła to o 180 stopni. Kindle zawsze w plecaku. Urządzenie rewelacja, proponuje jeszcze raz do tego tematu podejść.
Dziękówa!
:) dla zasięgu !
Nie czytam zbyt często książek, z fantasy tylko Władca Pierścieni, Hobbit, Wiedzmin i pierwsze 3 tomy Harrego Pottera. Żadna z tych książek mi nie przypadła do gustu jakoś szczególnie, ale gdy spróbowałem Ogrodów Księżyca to wiedziałem że to jest to. Nie żeby to była miłość od pierwszego wejrzenia, bo jak z innym czytaniem, szło mi opornie i zanim przeszedłem do kolejnego tomu to ze 3 razy zaczynałem od nowa, lecz ogrom świata, mnogość bohaterów i wrzucenie czytelnika od razu w wir walki zaintrygowało mnie i nie pozwoliło mi się odbić i porzucić serii. Doczytałem do 7 tomu i dopiero wtedy w przypływie innych zajęć przestałem czytać. Wróciłem po 2 latach i teraz jestem na 5 tomie i dziwię się jak wielu rzeczy nie pamiętam, ile smaczków mi uciekło za pierwszym razem. Jak już skończę to zacznę od nowa ale z notatkami.
Subskrybuję ten kanał głownie dla Malazu.
Podoba mi się tutaj to że zaciera się granica między złym a dobrym charakterem. Każdy ma swoje powody i po jakimś czasie nikomu już nie kibicuję bo każdą przedstawioną postać lubię. Najbardziej do tej pory było mi szkoda Rhuluada Sengara opuszczonego przez jedynego przyjaciela który był dla niego oparciem po okrutnej przemianie w Cesarza Edur. Postaci którą powinienem piętnować za to kim był i kim się stał, ale nie potrafię.
Mogę Ci polecić (o ile nie znasz) jeszcze "Kroniki Czarnej Kompanii" G. Cooke'a, który był ogromną inspiracją dla Eriksona i jako fan Malazanu muszę przyznać, że Kroniki także zrobiły na mnie wrażenie. ;) Jeszcze "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" to seria, którą większość fanów Malazanu uwielbia i... również jestem jednym z nich. Pozdrawiam!
U mnie Miecz Kajgenu kupiony .
Cześć! Podałbyś utwór, który leci w tle tego filmu?
Poza tym bardzo doceniam treści, które wstawiasz. Widać w nich jakiś zamysł, którego tak często mi brakuje w wielu kanałach nawet o innej charakterystyce tematów.
Jakiej drużynie NBA kibicujesz?
Na koniec dzięki za świetną robotę. Jak najwiecej powodzenia! 😁
"The streets of Whiterun" Jeremy Soule (soundtrack do gry Skyrim). A kibicuje od ok. 25 lat Boston Celtics. :) Pozdrawiam!
To jesteśmy po przeciwnych stronach barykady, bo ja La Lakers + LeBron to mój GOAT 😅 Dzięki za odpowiedź
Wolę o książkach .Filmy o grach jest dużo .
Kurde jesteś inteligentnym człowiekiem a interesujesz się boksem i piłką nożną? To chyba paradoks. Według mnie nie ma nic nudniejszego niż ten cały sport i nie oglądał bym olimpiady nawet jak by mi ktoś za to płacił :F
No akurat tę olimpiadę to nawet fanatycy nie oglądali
Boję się zaczynać Malaza. Bo już tyle książek się zawiodłem które są ogromnie polecane na całym świecie. No Brandon Sanderson. Dotrwałem do 3 tomu ABŚ i nie rozumiem fenomenu tego autora. Jego książki to 90% nudy 10% akcji. I mam wrażenie że autor nie wie na co się zdecydować czy ma mile fantasy dla ogółu czy brutalne fantasy dla wybranych. Bo niby jest zabijanie itd ale czytasz to i masz wrażenie że pisze to dla młodzieży a nawet dzieci. Uważam że Brandon jest przereklamowany na maksa. Tak samo Dan Simmons. Zacząłem od Drodd. Odpadłem po 30%. Straszna nuda i męczący styl pisania. Ale mówię spróbuję Hyperiona którego wszyscy polecają że stoi obok Diuny. I tak jak Diune uwielbiam 1 tom szczególnie tak Hyperion nie dorasta do pięt Diunie. Tą książką nie ma w ogóle historii. Miałem wrażenie że czytam zlepek opowiadań dotyczące jednego bóstwa i nie mogłem wyjść z podziwu jak ludzkość tak wysoko ocenia ten melodramat. Owszem jedna historia była ciekawa tego żołnierza gdzie spotykał się z tą kobietą/dzierzba. Ale to tylko tyle. Styl pisania Simmonsa wciąż mętny nużący i usypiający.
I tak jak polecają wszyscy Eriksona obawiam się że okaże się to samo co z Sanderrsonem i Simmonsem że ja po prostu należę do odrębnej 5% grupy do której to wszystko nie trafia i ma odrębny gust i wymagania
Ciekawy komentarz. Od pewnego czasu mam podejrzenia co do takiego właśnie stylu Sandersona jaki opisałeś. I pomimo posiadania "Z mgły zrodzonego" czuje opór by po niego sięgnąć. Odnoszę wrażenie że to pisarz dla młodzierzy "udający" tego dla dorosłych. Coś jak Abercrombie. Wszystko to naiwne ale z takim nimbem problematyki dla dojrzalszego czytelnika.
@@grzegorzsobczak9002 o właśnie wywołałeś Abercrombie. Wszędzie w koło właśnie słyszę że to top fantasy, że brutalne i wciągające a mam z tyłu głowy "Nie daj się nabrać - kolejne YA z nutką brutalności"... Przecież tak się dałem nabrać na Sandersona, że to jest szok. I najlepsze jest to, że nikt nie potrafi mi wyjaśnić mi tego fenomenu. Wszyscy zachwalają ale czemu? Bo jak dla mnie historia jest mega nużąca(mówimy o ABŚ) i dosłownie nie ma żadnej postaci w tej serii, którą bym chociaż trochę polubił. Wszyscy nudni, bez charakteru, powtarzalni (zaznaczam to moje zdanie).
I wszędzie mi wpajane jest Abercrombie mega, Eriksen mega a okażą się pustymi wydmuszkami. Ja na prawdę chciałbym w końcu coś przeczytać bardzo polecanego i w końcu trafić w ten większości gust. Dla odmiany ja lubię te książki, którzy większość uważają za średniaki albo np zarzuty, ze pisane prostym jezykiem. Ale chyba o to chodzi w literaturze? Żeby Ci się przyjemnie czytało? No ale musiałem się wyżalić :)
Dlaczego Abercrombie jest popularny? Wpierw zapytajmy o wiek czytelnika. Gdybym miał te 20 kilka lat też zapewne byłbym zachwycony. Po kilku książkach Abercrombie staje się naiwny, przewidywalny i skupiony na "fajerwerkach" mających zrobić wrażenie na czytelniku. Taki typ serialu na Netflixie. Płaskie, proste, a udające skomplikowany rys psychologiczny. Dobre dark fantasy to takie gdzie to absolutne zło ma swoją przeciwwagę w dobru. Rozwiązanie jest niepewne a autor daje nadzieję. Wtedy "niespodziewana" przegrana bohatera bardziej boli. Abercrombie tego nie rozumie, jego świat jest zły, albo jeszcze bardziej zły. Koniec historii to pytanie czy urwie mu rękę, nogę a może oślepnie. Mając większe obycie czytelnicze takie rzeczy nie bawią. Rzecz w tym że booktube tworzą ludzie młodzi a do nich taki styl przemawia. Natomiast starsze pozycję są ignorowane lub zwyczajnie nudne.
@@grzegorzsobczak9002 Dzięki za dokładny opis twórczości.
Mówiąc o złych postaciach to słyszałem, że Mark Lawrence ma taki jeden cykl gdzie główny bohater jest zły do szpiku kości i niezbyt zachęca to większość a ja właśnie czuję, że to będzie to :)
@@da41401 @grzegorzsobczak9002
No więc tak: to, co dla Was jest wadą w Abercrombiem, dla mnie jest zaletą. Dla mnie fantasy, gdzie jest jasny podział na dobro i zło i nie ma żadnych niuansów jest dla dzieci i młodzieży, bo upraszcza za bardzo popadając wręcz w banał. Wiem, że to świat fantasy, a nie rzeczywisty, ale nawet w fantasy potrzebna jest immersja i pewna logika. A te są dla mnie zwiększone poprzez właśnie takie rzeczy, jak szarość etyczna, czy pewna doza brutalności. Nie oczekuję bajki na dobranoc, tylko czegoś ambitniejszego. Rozumiem, że Wy oczekujecie prostoty i lekkości, ale myślę, że większości czytelników fantasy nie o to chodzi. Kiedyś typowo baśniowe, czarno-białe fantasy było jedynym istniejącym, dlatego być może niektórzy czytelnicy postrzegają je jako te dojrzalsze. Dla mnie jest jednak odwrotnie.
Jak chodzi o Sandersona, a konkretnie ABŚ: fantasy to nie jest film z Sylwestrem Stallone, to nie kino akcji. Dla mnie oraz wielu innych czytelników w fantasy chodzi przede wszystkim o wczucie się w alternatywny świat, czyli o immersję. I akcja jest tylko jednym z jego elementów, wcale nie najważniejszym. I znowu: to, co dla Was czyni Sandersona infantylnym, dla mnie świadczy o czymś wręcz przeciwnym. Ja zwałbym YA właśnie fantasy, gdzie jest sama akcja i niewiele poza tym, żeby nastolatek z ADHD się nie zanudził. Nie odbierzcie tego, że potępiam Wasze podejście, bo macie do niego prawo, staram się po prostu wytłumaczyć, co inni czytelnicy widzą w wymienionych autorach. Co zatem inni widzą takiego w ABŚ? Przede wszystkim rozbudowany świat, który żyje własnym życiem, ma swoją historię, niuanse i tajemnice oraz wiele nawzajem uzupełniających się mechanizmów, które można eksplorować. Posiada on też ciekawe postaci, których losy splatają się ze sobą na różne sposoby, nie zawsze oznaczające pościgi i wybuchy (chociaż czasem tak :)). Już nie wspominając o tym, że jest częścią jeszcze większego świata, czyli Cosmere.
Mówiąc to, nie twierdzę, że ABŚ nie ma wad. Np. niektóre postaci faktycznie na początku są nudne, bo ich historia jest po prostu nieciekawa i zbyt rozwleczona. Taką postacią dla mnie jest szczególnie Kaladin. Chociaż im dalej w las, tym lepiej, więc warto się z nim trochę przemęczyć na początku. No i wątki romansowe u Sandersona są faktycznie strasznie banalne i infantylne. On nie umie ich pisać. No, ale jak sam stwierdził (chyba w przedmowie do "Yumi i malarza koszmarów"), "żona go namówiła". iks de.
No i na koniec Malaz... jestem w tej chwili na 3. tomie i to może być pierwsza seria fantasy, którą porzucę. Pisałem o tym już w innym poście pod filmem na tym kanale. To wszystko, co wymieniłem wyżej jako zalety, Malaz robi do granic absurdu. Co za dużo, to nie zdrowo. Gmatwa i komplikuje świat przedstawiony do tego stopnia, że pod koniec 3. tomu nadal nie mam pojęcia, kto jest kto i kto ma jaki cel. Mylą mi się bohaterowie, miejsca, bogowie i wszystko inne. Na dodatek w społeczności istnieje grupa ludzi, którzy obrali sobie za cel wyśmiewanie się z tych, którzy nie zrozumieli Malazanu za pierwszym razem, podczas gdy tak naprawdę chyba nikt nie zrozumiał. Sami prześmiewcy zapewne przeczytali tylko wiki, żeby coś zrozumieć i teraz mają się za intelektualistów. Nie polecam Malazu, chyba że naprawdę lubisz długotrwałe dochodzenie do sensu najmniejszych pierdół i konieczność zatrzymywania się dosłownie na każdej stronie i zapamiętywania dziesiątek nowych bohaterów i wątków, którymi autor strzela w Ciebie jak z karabinu maszynowego, a potem wymaga żebyś to wszystko pamiętał, bo za 500 stron będzie taka konieczność.