Nic mnie tak nie denerwuje jak wszechobecne demonizowanie relaksu. I to jakie poczucie winy to generuje wśród ludzi. Za każdym razem łapię się za głowę, gdy koleżanka pisze, że jest zła na siebie, bo „dzisiaj obejrzała tylko film i zrobiła obiad a powinna więcej, więcej, WIĘCEJ”. Albo inna pisze, że mama ma do niej pretensje, bo nie wstaje nad ranem w dzień wolny (!). A potem robię dokładnie to samo - mam wyrzuty sumienia, że wstaję o 8 a nie o 6 (tyle h zmarnowanych!!!), że nie mam ochoty ćwiczyć, że gram pół dnia zamiast robić „coś pożytecznego”. Gdy jeszcze jeździłam na uczelnię i miałam zajęcia od 8 do 17 to też sobie wyrzucałam, że jedyne o czym marzę po powrocie to położenie się, a nie czytanie, ćwiczenie, spacery, kursy itp. Straszne też jest jak ludzie potrafią sobie wzajemnie dowalać. Przy okazji strajków pod amazonem, przeczytałam w necie miliony komentarzy, że „tym ludziom się po prostu nie chce pracować” albo, że „skoro nie mają nawet przerwy na siku to widocznie zasłużyli”. Jak k*rwa można „nie zasłużyć” na prawa? Kapitalizm i ta cała otoczka produktywności pierze nam mózgi i sprawia, że sami się wyniszczamy przy jednoczesnym czczeniu ludzi, którzy nie robią nic.
Dokladnie tak. Tez mam te wyrzuty, jak po prostu robie nic. Albo, ze teraz od 2 lat nie mam hobby. O bobrzu trzeba mieć hobby, trzeba po pracy szybki prysznic i gdziestam costam. Masakra jakaś
Masz rację. Ja pracowałem sto razy ciężej.. pamiętam.. całe miesiące pracy po kilkanaście godzin.. dieta z gówna.. mało snu.. hektolitry kawy.. z pracy do pracy.. Teraz jest lockdown. Firma mi płaci i wolny czas poświęcam na zadbanie o siebie. Zjem lepiej, pospie dłużej, poćwicze, poczytam coś, poleżę, posłucham muzyki, odwiedzę kogos czesciej itd itd Nie warto tyrać jak zombie
Ja wyniosłam z domu to, że "nie możemy sobie pozwolić na to by siedzieć bezczynnie", choć moja rodzina nie była jakaś biedna... Kiedy mieszkałam jeszcze w domu rodziców i po długim ciężkim dniu pracy oraz cholernie długim dojeździe do domu padałam na kanapę, spotykałam się z krzywymi spojrzeniami i przykrymi komentarzami, że lepiej powinnam spędzić ten czas. Kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego domu, nadal nie potrafiłam odpoczywać i wydawało mi się, że zawsze trzeba coś robić, jakoś zarabiać. 10 lat później dopiero po psychoterapii nauczyłam się odpoczywać i już nie działają na mnie internetowi guru produktywności :) Jak zawsze świetny film, Ania!
Well done! Dobrze to rozumiem. Moja mama wciąż powtarza, że nie umie "siedzieć bezczynnie". A ja jestem bardzo często bezczynna. Łatwo się przebodzcowuje i potrzebuje po prostu codziennie poleżeć!
Weekend: trzeba posprzątać, zrobić zakupy, obiady, ciasto, ogarnąć ogródek, posprzątać garaż, bla bla bla... jak mi się chce ok, jak nie to leżę i oglądam seriale. Świetnie! Przestałam mieć wyrzuty, że „tracę czas” - odpoczywam i świetnie. Tak jak wakacje: kiedyś - zobaczyć to i tamto, dzisiaj - spać do 12, wyjść na miasto coś zjeść - ok! Super! Robienie niczego jest potrzebne, ważne i nawet robiąc nic robimy coś 😂 bo odpoczywamy fizycznie i psychicznie.
bardzo dziekuje CI,że podzieliłaś się z nami swoimi spostzreżeniami w tym temacie. Ja od dawna walczę z 'etosem' pracy, produktywności tym razem w profesji architektów.Jestem architektem i od początku studiów ( a obecnie już jestem kilka lat po studiach i pracuję w zawodzie) dobrze widzianym było chwalenie się ile to się pracuje, ile nocek człowiek nie zrobic, ile się namęczy bo jest 'architektem' i architekci 'powinni się poświęcać i zap*****lać'. Dosłownie takie texty wszędzie chodziły, wszystko słyszałam.Ja wiem jak jest w srodowisku, wiem jakie są płace- wiem, że to nie zależy zwykle od pracodawcy ale od dewelopera, od klienta i od każdego na 'początku łańcuszka', ale ja po studiach powiedziałam sobie 'stop'. I naprawdę w moich pracach ( dla kogoś w biurze) ja nie robię bezpodstawnych nadgodzin, moj dzien pracy to równo 8h , cazsem 8h 15 min lub czasem 30 min kiedy to odbieram. Pamiętam,że bylam chyba na początku 'zle odbierana' ponieważ 'jako nowa pracowalam tylko '8 h czyli tyle ile się 'powinno' a nie zostawalam dluzej w biurze. Dodatkowo uslyszalam wiele razy w pracy, że w domu powinnam też pracować i się szkolić i udoskonalać- co zrozumiałe, ale kto mi zapłaci za licencje programów, na których mam się uczyć plus za np jakieś warsztaty, które trzeba opłacić? Traktuję pracę architekta jako zawód taki jak każdy inny a nie ' prace dla idei',bycie w srodowisku, pracowanie dla idei i dla znajomych za 10 zł za wizualizację.NIgdy tego nie robiłam. Wiem, że znajomi i ludzie z pracy dziwili się mojemu podejściu, zdrowemu podejściu. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia, pracuję tak aby praca była wykonana i aby jakoś ogarnąć prywatne życie.
Pracowałam kiedyś ponad dwa i pół roku w dużym sklepie z odzieżą takich marek, jak Lee, Wrangler, 4F, Adidas, Nike itp. Przyjmowałam faktury, sprawdzałam jakość produktów, dokładałam towar i często zmieniałam ekspozycję, przejmowałam reklamacje, obsługiwałam klientów przy kasie z trzema komputerami (były trzy programy ze względu na wymogi różnych marek, więc zdarzało się, że trzeba było nabić 3 paragony). Do tego jeszcze obsługiwałam oczywiście klientów na powierzchni 800 metrów kwadratowych. Pozostała większość pracowników zajmowała się tylko obsługą klientów. Aaa i jeszcze liczyłam utargi każdego pracownika, wpisując je w specjalną tabelkę, której wyniki kierowniczka wywieszała na koniec miesiąca w pomieszczeniu socjalnym. Jak można się domyślić, ze względu na ilość obowiązków miałam utargi słabsze od większości osób. A więc mniej od nich zarabiałam, bo premię dostawało się właśnie za wyniki w sprzedaży. Co, co miesiąc podkreślała kierowniczka podczas obowiązkowej rozmowy przed wypłatą. Nie wspominając o tym, że mieliśmy kartkówki, a raz nawet pisaliśmy wypracowanie dotyczące metod sprzedaży. Kierowniczka była postrachem. Codziennie przychodziłam do domu struta i zestresowana. Oczywiście zarabiałam najniższą krajową, nawet jeśli wyrabiałam więcej godzin niż stanowiła norma.
Dzieki produktywnosci i wpedzaniu ludzi w poczucie winy z powodu jej braku, swiat powoli staje sie globalnym Amazonem. Gdzies musza istniec granice tego szalenstwa.
O produktywności czytałam już kilka lat temu. Chyba we Francji zrobili badania, w których wykazano, że produktywność spada po 6 godzinach pracy. I taki powinien być dzień pracy aby wydajność była maksymalna. Dobry temat poruszyłaś 👍 Zauważyłam zależność, że im więcej wpisze na listę do zrobienia tym bardziej prokrastynuje.
Tak, a chyba w Nowej Zelandii kilka firm testowo wprowadziło 4 dniowy tydzień pracy i takze pokazało to, że pracownicy byli tak samo produktywni jak w 5 dniowym dniu.
Dokladnie, zgadzam sie w 100%. Ja po sobie widzę, że po 6 godzinach tylko klikam w przeglądarkę, albo piję 3-4 kawę i naprawdę 'wysiaduję' te 2 godziny. To nawet nie jest przyjemnosć, i nie mogę wykonywać swoich zadan normalnie. I jesli ktos mi powie, że 'powinno się' pracować 8 godzin u kogoś w firmie to jest w błędzie. Człowiek powinien chodzić na 9-10:00 do pracy i zostawać do 15-16:00 a nie od 8 do 16 lub od 7 do 15.
W życiu nie zapomnę jak jedna znajoma zapytała mnie kiedyś: "Ania a co ty tak najbardziej robisz w życiu?". "Piszę wiersze"-odpowiedziałam żartem, ale nie do końca niezgodnie z prawdą ;) "Można na tym zarobić?" -zapytała "No bardzo trudno"-odpowiedziałam. Ona nie pytała dalej o nic ale popatrzyła na mnie wzrokiem, którego nigdy nie zapomnę. Wzrokiem od którego człowiek czuje się nie dość, że frajerów to jeszcze głupkiem ;) :D Taka mała ilustracja do zagadnienia produktywności :)))
Krótkie wyjaśnienie dlaczego Niemcy za tą samą pracę dostają większe wynagrodzenie niż Polacy: Niemcy pracują częściej w firmach o niemieckim kapitale, podczas gdy Polacy częściej pracują w Polsce w firmach o kapitale zagranicznym. Zagraniczne firmy otwierają się w Polsce tylko wtedy, gdy koszty pracy są w Polsce niższe (w tym Polacy godzą się na pracę za mniejsze wynagrodzene niż np. Niemcy).
Hej. Jestem kierownikiem ważnego działu w firmie farmaceutycznej w Hiszpanii i już od kilku lat walczę z etosem nadgodzin. Problem jest złożony gdyż z jednej strony zarząd firmy oczekuje ciągłego wzrostu ale z drugiej strony sami pracownicy wykonują te nadgodziny nawet gdy szef (ja) wyraźnie prosi aby tego nie robić. To pokazuje jak korporacje wyparły nam mózgi. Dziękuję za to nagranie! To światełko w tunelu.
Na południu to chyba w ogóle jest problem z kulturą pracy, która polega na przeciąganiu pracy do maksymalnie późnych godzin, żeby pokazać swoje zaangażowanie. Pracuję teraz trochę z Włochami i strasznie mnie to irytuje, że jest 18, a oni nadal gadają bez sensu. Wcześniej pracowałam na projekcie dla Finow i tam było oczywiste, że praca jest od 8 do 15:30-16:00 i koniec, życie prywatne i rodzinne. Nadgodziny owszem, raz na 3 miesiące jeśli sytuacja naprawdę tego wymaga. I zgadnijcie, gdzie się pracuje efektywniej...
Należy zatem zastanowić się nad wymaganiami stawianymi przed pracownikami i sposobem zarządzania, żeby odpowiedzieć na pytanie dlaczego ludzie tak się zachowują.
@@dagmarajankowska5944 słuszna uwaga, jeśli w firmie panuje ogólna atmosfera szacunku do wolnego czasu, to takie zachowania nie są w ogóle wzmacniane. Pracuję dla brytyjskiej firmy gdzie zarządzam małym zespołem, kilkukrotnie już rozmawiałam z szefem o pracownikach, którzy na co dzień tak świetnie się spisują ale o dziwo odpisują na maile poza godzinami pracy, co dla mnie jako managera jest zastanawiające. Odpowiedź szefa zawsze ta sama - to jest przecież coś pozytywnego, nad czym ja się w ogóle pochylam?! Cytując mistrza "they want to be ahead of the game" LOL. Więc wiem już, że głową muru nie przebiję i jeśli przykład idzie z góry - niewiele da się zrobić by cokolwiek zmienić i najprawdopodobniej nawet nie warto. Ludzie sami muszą dojrzeć by zrozumieć gdzie są ich granice.
@@encetewu tak, bo jeśli generuje się atmosferę konkurencji i lizusostwo staje się wartością - tu faktycznie nie ma miejsca na krytyczne myślenie.Wszystko się robi, aby ludzi odczulic od krytycznego myślenia.Stajesz się tyle wart, na ile wycenia cię firma, która potem jak masz burn out życzy ci powrotu do zdrowia i szybciutko zastępuje cię kimś innym.Kiedys pewnie lekarz pracy powiedzial: trzeba grać w grę, ale nie koniecznie być najlepszym.Trzeba mieć dozę poczucia własnej wartości, żeby nie dac się wkręcić w wyścig szczurów.Ludzie, którzy mają się za nic, szybko wkrecaja się w tryby i firmy na tym korzystają.Jezeli twoim życiowym celem staje się, żeby twój szef cię docenił - to masz problem...
Świetny odcinek! Pracuję w korpo, wykonuję kreatywną pracę, jednak czuję niesprawiedliwość widząc moją wypłatę. Wiem, że ludzie na wyższych szczeblach zawdzięczają mi sprzedaż produktu. Mimo to, zarabiam najmniej, bardzo irytujące. Jednocześnie nie czuję, bym chciała pracować jako CAO. Dzięki za ten odcinek!
Bardzo ładnie to ujęłaś. Ja też złapałam się na tym, że jak tylko zaczynam jakąś czynność sprawiającą mi przyjemność (robienie na drutach, joga, pisanie) to zaraz myślę jak na tym zarobić. To jest straszne. Idąc tym kapitalistycznym tokiem myślenia to dziadkowie, kombatanci wojenni, mamy itp osoby są nic nie warte. Media piorą nam mózg bardzo subtelnie. Niestety. Fajnie, że otwierasz nam oczy.
Wspaniale przekazałaś ten temat. Wartość relaksu i czasu poświęconego uspokojeniu myśli przestała się liczyć. Nigdy nie mogłam się przekonać do rozpisywania mojego życia na papierze, niektórym to pomaga mnie jeszcze bardziej frustruje, jak widzę te masę planów, a fizycznie nie jestem im w stanie podołać. Wolę planować w głowie i cieszyć się z tego co udało się zdziałać. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ja tak robię pracuje 8 h i to wszystko czasem raz na dwa miesiące mam jakąś nadgodzine i żyje nie zarabiam najniższej krajowej no ale znowu nie tak dużo. Idzie tak żyć może jest to w moim przypadku łatwe bo moja firma bardzo dba o work life balance
Ostatnio mój mąż znalazł kanał na YT, który promuje pracę po 14 godzin dziennie! Praca w nieruchomościach. Szukają naiwnych, młodych ludzi do tyrania na szefa.
Jasne, w korpo głównie dupowałzy i donosiciele zarabiają najwięcej przy tym niewiele się narabiając. Ci solidni i zasuwający na 1,5 etatu są opłacani najsłabiej, bo nie robią wokół siebie szumu (bo przecież to jest najważniejsze), taka korpo klasyka. Ciężka praca w żadnym razie nie jest wyznacznikiem wysokości zarobków.
Mam 43 lata, jestem kierownikiem. I już sobie odpuściłam. Oszczędzam, nie wydaję na głupoty, kupuje używane ciuchy, ścinam sobie i męźowi włosy aby mieć wolność wyboru i właśnie odmowy. Życie jest JEDNO.
Ja mam 39 lat zaczelam zwalniac 5 lat temu. Oszczedzam, lumpeksy, jedzenie zdrowe, jyz nie kupuje byle co. Np majonezu nie kupie, szynek, mleka, tylko np cale mieso. Ekonomicznie wychodzi mi bardzo dobrze na jedzeniu. Mam yt na filmy czyli do kina nie chodze, z restaurcji zarcia nie tkne. Pije wode alkohol juz pol roku nie pije. Silownia youtube. Jestem wolna.
Jesteś super super super! 😊 Bardzo brakuje takich głosów. Ja rzuciłam pracę na etacie kilka miesięcy temu i mimo że nie mam teraz stałego dochodu, to była bardzo dobra decyzja. Miałam naprawdę pecha do kierowników i czułam, że oddaję swój czas za bezcen. Wolę żyć skromniej, ale mieć swoje życie dla siebie, spędzać więcej czasu z bliskimi i zajmować się domem.
Muszę Ci powiedzieć, że ja zupełnie inaczej rozumiem pojęcia produkrywności i efektywności i jestem z zasady ich zwolenniczką. Według mnie na ogół nie chodzi o to, żeby pracować więcej, tylko żeby wykonywać tę samą pracę (tak samo dobrze) w krótszym czasie. Bo jeśli przy dobrej organizacji możesz coś zrobić w godzinę, to po co marnować na to 4? Takie podejście daje więcej czasu wolnego niż można by się spodziewać, a zadziwiająco wiele osób nie potrafi sobie sensownie zorganizować pracy. Co więcej kiedyś planowałam swój dzień co do minuty, jak ten człowiek o którym mówiłaś na filmiku i to był najbardziej zrelaksowany czas mojego życia. Jak rozpisałam sobie wszystko co miałam do zrobienia w ciągu dnia i się tego trzymałam, nagle okazywało się, że te wszystkie zadania wcale nie zajmują tak dużo czasu jak mi się wydawało i miałam go więcej dla siebie. Odpoczynek też był bardziej przyjemny, bo nie miałam z tyłu głowy tego poczucia, że powinnam coś teraz robić. Teraz jestem na to za leniwa, ale prędzej czy później zamierzam do tego wrócić 😅
To fakt jesli mozna cos zrobic szybciej to czemu nie. W wideo chodzilo mi o podporzadkowanie zycia byciu produktywnym a nie dobre zarzadzenie swoim czasem. 😀
@@eagatamail Prawda, balans jest najważniejszy w tym wszystkim. Ja staram się właśnie po to układać sensownie pracę, żeby mieć przerwę na herbatę, ale ostatnio spotkałam osobę która została w pracy 4 godziny po czasie (!!) nie dlatego, że miała tyle obowiązków tylko po prostu była okrutnie powolna. Druga zmiana (nocna) już kończyła swoją wieczorną część obowiązków, a ona nadal powolutku robiła swoje rzeczy opóźniając tym samym pracę innych osób. A znam jej zakres obowiązków i wiem, że bez problemu powinna skończyć o czasie nawet bez specjalnej organizacji 😅. W takim przypadku uważam, że efektywność i produktywność są zbawienne, a taka osoba tylko marnuje czas.
A jak już dzięki tej swojej produktywność wykonasz szybciej swoją pracę to przyjdzie szef i powie, że masz pomóc koleżance, która się nie wyrabia. Tyle tylko, że koleżanka była już kilka razy na papierosie, wykonała kilkanaście telefonów sprawdzających czy dzieci są grzeczne, wypiła kilka kaw i herbat.
@@IloveLaurisvoice To brzmi jak wymówka "inni są leniwi to ja też chcę". Jeśli jest szef, który nie zauważa że jeden pracownik się opierdziela, a jak drugi ma przerwę to zaraz to wychaczy i wyśle do innej roboty, to to z deczka beznadziejny szef. Inną sprawą jest to, że jest wiele zawodów w których jesteś jedyną osobą odpowiedzialną za dany zakres obowiązków ( i przy dobrej organizacji ze strony szefa- tak właśnie powinno być), więc zrobienie ich szybciej działa tylko na Twoją korzyść.
@@IloveLaurisvoice ja i z przerwą na peta mam wszystko zrobione. Tak na prawdę w poprzedniej pracy np. O 10 rano pracując od 8 miałam już wszystko zrobione. Inne osoby które miały tyle samo do zrobienia robily to przez 8. Szczerze nie wiem jakim cudem. Może wyszukiwanie pierdol na allegro i kawki. Tyle tylko, ze dla mnie jeśli osoba zrobiła juz wszystko co miała powinna moc pójść do domu. A nie wysiedziane dupogodziny
O właśnie, a pomyslcie ile problemów psychicznych mają dzieci przez brak rodzica w domu, ile relacji, małżeństw się rozpada, bo malzonkowie poswiecają czas na pracę zaniedbując budowanie, utrwalanie relacji i pożytkując calą energię i nerwy na pracę, by potem w domu marzyć tylko o świętym spokoju, odpoczynku, a przez zszargane nerwy nie mają wyrozumiałości i cierpliwości dla rodziny, dzieci. To jest wielowarstwowy problem. Ogromny problem😞😣😢
Pracuję wyłącznie tyle godzin, ile mam zapisanie w umowie o pracę. Składa się na to kilka aspektów. Pierwszy to, że potrafię wyłącznie wypocząć wtedy, kiedy nic spędzam czas z bliskimi i moim zwierzakiem, na spacerach i leżeniu i oglądaniu ciekawych rzeczy i nigdy nie miałam z tego powodu wyrzutów sumienia, ponieważ zostałam wychowana przez mamę, która pracowała na kilku etatach od rana do późnego wieczora 6 dni w tygodniu. Pamiętam ją wtedy, jako rozdrażnioną, złą, zmęczoną kobietę. A wiecie co jest najlepsze? I tak pieniędzy ledwo wystarczyło na podstawowe potrzeby rodziny. Więc nie- nie chcę takiego życia. A po drugie to to, że nawet jakbym brała nadgodziny to i tak nikt mi za to nie zapłaci, więc po co? Szanse na awans są znikome, a praca to wyłącznie dla mnie narzędzie do tego, żeby mieć jakieś pieniądze, żeby żyć, bo praca nie jest moim życiem. Pracuję po to, by żyć po swojemu. I weź to wytłumacz mojej mamie, która po 50 jest już strzępem człowieka.
Bardzo dobre podejście do pracy👍 Ja ostatnio stwierdziłam, że nie zależy mi na tym żeby mieć bardzo bardzo dobrze płatną pracę czy bardzo dużo pieniędzy. Na ten moment wystarczy mi tyle ile potrzebuję, bez napinki🙂 Denerwować się z powodu pieniędzy przecież można zacząć w każdej chwili.
Coś w tym jest - zawsze poświęcałam się pracy, walczyłam o stu procentową produktywność, częste nadgodziny aby pracodawca był ze mnie zadowolony. Czy wzbogaciłam się? Ani trochę. Czy zarabiałam dzięki temu więcej? Niestety niekoniecznie
Ten- Stan Umyslu, zap...lania jako pozytywnej postawy, bo przeciez siedzenie i myslenie jest lenistwem, a lenistwo to cecha negatywna, zostal w pewnym momencie stworzony, wymanipulowany przez tych, ktorzy niewiele robiac mogliby duzo zarabiac, dzieki tym, ktorzy na nich pracuja 'z przekonania'. Zdarzylo mi sie, ze moja byla ceo nazwala prace, ktora cala wykonalam ja, pomoca, no.. ze niby jej pomoglam?! Ktos mniej czujny moze odebralby to jako prawde, nie wiem. Mam tez wrazenie ze wszechobecny kult sprzatania i gloryfikacja wypucowanego domu wzial sie z postawy 'nie potrafie nic nie robic', ze niby jest to zaleta, tylko dlaczego to 'nic nierobienie' czyli myslenie, kontakt z wlasnymi emocjami itp mialoby byc bezwartosciowe w porownaniu do latania ze scierka? :). Planowanie natomiast, oprocz tego ze jest modne tak jak np.: minimalizm (choc i tu nie bierze sie pod uwage faktu ze nie kazdy jest osoba ktorej organizacja sprzyja czy jest zgodne z jego natura) jest kolejna proba kontrolowania wlasnego zycia, i mysle ze stad tak wiele przypadkow lekowych w pandemii, gdy 'okazalo sie' ze zycia nie da sie kontrolowac. Co ciekawe, niektorzy doradzaja kolejna rutyne jako antidotum, czyli klina klinem, co w ogole nie jest pomocne z psychologicznego punktu widzenia. Fakt ze More is less (jako przeciwienstwo dlugich, bezproduktywnych godzin pracy) tez mozna zauwazyc np. w funkcjonowaniu szkol finskich: ok 4h dziennie i brak pracy domowej, czy 35cio godzinny czas pracy we Francji, plus mnostwo wolnego, co okazuje sie jest bardzo efektywne widzac poziom ekonomiczny tego kraju. Do takich przemyslen sklonil mnie twoj, bardzo interesujacy, material :) Slicznie wygladasz!
Bardzo często mam wyrzuty sumienia, że za mało robię, że za dużo czasu poświęcam na pierdoły, mimo że jeszcze nikt mi nie zarzucił, ani w pracy, ani na studiach, że się nie wyrabiam. Dzięki za ten film, czuję się trochę lepiej z tym, że to mimo wszystko zdrowo nie być ciągle w fazie zapierdolu
Newton też podczas pandemii odkrył grawitację. Dlatego, tak dla odmiany, miał czas na siedzenie pod drzewem. Ten sam przykład można rozumieć inaczej - to laba, relaks, słodkie lelum polelum jest niezbędne, by kreatywność się odblokowała na tyle, by rozwiązać najtrudniejsze problemy. Wynika to z tego, że jeśli utknęliśmy intelektualnie, to mózg nadal pracuje nad problemem "w tle", nawet jak obieramy ziemniaki czy pijemy herbatkę. Insight często przychodzi w momentach bimbania
Przekazałaś wiele trafnych obserwacji. Ja podeszłam do tego tak, że warto być lepiej zorganizowanym, zoptymalizować pracę i to jest na pewno korzyść dla mnie. W tym pomagają mi listy. Podobnie wcieliłam habit tracker, w który wpisuję picie wody, ćwiczenia i mam z tych kropek satysfakcję :) Znajduję jednak wartość w "marnowaniu czasu" na seriale - chociażby niskim kosztem szlifuję język albo po prostu daję mojemu mózgowi odpocząć, bo nie chcę się zapędzić w ślepy róg. Dużo myślę o tym, że mam ograniczony czas i niekoniecznie pomnażanie majątku czy uścisk ręki szefa jest tym, co na końcu będzie dla mnie miłym wspomnieniem.
Wszelkiego rodzaju sieciówki są też nie lepsze, szczególnie te odzieżowe. Odradzam. Pracowałam, a raczej byłam na okresie próbnym w jednej z nich. Okropność. Nie dość, że niepłatne nadgodziny, to jeszcze pracownic w sklepie za dużo i sterta bezsensownych zadań do wykonania, np. rzucanie się na klienta po 3 sekundach i bycie nachalnym i- uwaga- o ile klienci nie narobili bałaganu, to trzeba było brać z półki ułożone pięknie legginsy czy rajstopy, rozwalać je i składać od nowa, żeby pokazać, że coś się robi. Wypłata- najniższa krajowa. Ściąganie na dniach wolnych. 15 min przerwy na siku na 8 h pracy. I ochrzan od regionalnej, że ciągle wszystko źle. Jakże byłam szczęśliwa, gdy nie zaliczyłam okresu próbnego i mnie wywalili. Gdyby nie to, skończyłabym z depresją jako wrak na bezrobociu.
Odnosząc się do twojego filmu chciałabym skomentować trzy rzeczy: 1. Efektywna praca, by zyskać więcej czasu. Ale to koniecznie musi łączyć się z poirytowaniem i świadomością, że nie można w 1h upchnąć całego dnia. Czyli, jeśli mam 8h poświęcić na pracę, to tak dobieram i rozkładam zadania, by bez przysłowiowego zapierdolu, ale jednak w sprawnym tempie, zmieścić się w 8h. (Niestety wielu pracodawców wykorzystuje to do dorzucenia pracownikowi obowiązków). Ponieważ pracuję u siebie, na rękę jest mi sprawne wykonanie zadań w krótszym czasie. Niewiele mnie tak złości, jak zmarnowany dzień pracy na scrollowanie facebooka, bo zaplanowane zadania nie znikną, a nawarstwią się. Kiedy zamykam dzień pracy - odpoczynek jest moją świętością. Nieważne czy aktywny, czy leżenie do góry brzuchem. Podobne podejście mam do obowiązków domowych. 2. Zastanawiamy się od jakiegoś czasu z mężem, jak to jest że Niemcy, czy Francuzi pracują mniej niż Polacy, ale ich wartość pracy jest wyższa. No z logicznego punktu widzenia to nie ma sensu. Jeśli ja macham łopatą przez 2h to wykonam więcej zadań, niż sąsiad machający 1h. Oczywiście od razu pomyśleliśmy o tym, że gospodarka niemiecka jest silniejsza, ale po dłuższym zastanowieniu wysnuliśmy dokładnie ten sam wniosek, który przytaczasz w filmie. Kraje rozwinięte w dużej części żyją z tego, że rozwijające się dostarczają im tanich produktów i usług. Zastanawiam się, jak wyglądałaby sytuacja, gdybyśmy całemu światu wyrównali poziom gospodarczy, płacę i warunki? Tak hipotetycznie oczywiście. 3. Jako wieloletnia wyznawczyni wolnego rynku zawsze krytycznie patrzyłam na karanie ludzi za ich przedsiębiorczość i kreatywność (patrz "Atlas Zbuntowanych" Ayn Rand), jednak nie mogę ignorować faktów, że kult ciężkiej pracy, teoria skapywania czy teoria rosnącego tortu okazują się mitami. Nie mam problemu z tym, że ludzie są bogaci, czy bardzo bogaci i głęboko wierzę, że powinniśmy sami brać swój los w swoje ręce, ale przeraża mnie wizja korporacji. Ogromne nierówności społeczne, wyzysk ludzi i przyrody także jest czymś na co się nie zgadzam, więc moje poglądy obecnie ewoluują w zgoła innym kierunku.
Super film. Radek Kotarski w swojej książce "Inaczej" także poruszył ten temat. Polecam sięgnąć do lektury można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Promujmy kanał i filmy Ani. Ja już rozesłałam po znajomych. Bardzo lubię ten kanał za niebanalność przy doborze tematyki i podejście do życia Ani. Pozdrawiam ;)
Praca ponad siły w ramach chorych idei, a szefostwo wiecznie niezadowolone. Zero życia osobistego ,a jak "padnie" zdrowie zostajesz potraktowany jak wypluty trybik. Szkoda na to życia.
Uważam, że każdy powinien mieć czas na relaks/hobby jednak nie każdy potrafi wypoczywać. Uważam, że produktywność nie jest tożsama z liczba godzin, ktora spedzamy w pracy. Co do wyższych zarobków właścicieli firm / CEO uważam, że skoro ktoś wymyślił biznes, odpowiada za niego przed każdą instytucją - zwłaszcza w naszym kraju, płaci podatki i ZUS-y powinien zarabiać więcej niż osoba, która nie ma takiej odpowiedzialności.
Jesteśmy pionkami w różnych grach, m. in. i w tej, w której musimy uwierzyć, że najlepiej być turbowydajnym ekstrawertykiem... Większość ludzi nie widzi, że nie jest to ich własne przekonanie, ale zagrywka socjotechniczna agresywnego kapitalizmu. I właśnie to jest w tym wszystkim najbardziej smutne.
SUPER odcinek i mega dużo cennych informacji. To że noramalizujemy workoholizm ... to niestety prawda. Trzymam kciuki za wszystkich korpoludkow i za tych co mozolnie prowadzą swoje małe biznesy, pracując czasem 24/h odbierając telefony w wigilię o 23ej... ech życie. ☺
Aniu życzę Ci dużo odpoczynku, potrzebnego relaksu, nicnierobienia, bo to jest czas bardzo potrzebny człowiekowi. Człowiek, który żyje w gonitwie, nie poświęca czasu na zachowanie harmonii i równowagi w życiu prędzej czy później przypłaca to zdrowiem, zarówno odbija się to na zdrowiu fizycznym jak i stanie psychicznym. Naprawdę nie warto tak pędzić, kasa to nie wszystko, fajnie jest ją mieć, ale jak mówią czas to pieniądz, a ja wolę mieć więcej czasu dla siebie ;) Przeżyłam już pracoholizm, po kilkunastu latach tyrania odpuściłam, wolę czuć że żyję, bo nie żyję po to, żebytylko pracować.
Już dwa-trzy lata temu stwierdziłem że najefektywniej mi się pracuje w około 6-7 godzin. A pozostały czas przeznaczam na odpoczynek. I było to zazwyczaj tak że gdy pracowałem umysłowo to zapewniałem sobie wypoczynek fizyczny, a gdy pracowałem fizycznie to wypoczywałem umysłowo. Pracowanie 10h nie znaczy że zrobię więcej. Znaczy że na drugi dzień zrobię mniej bo nie wypocznę. Choć zdarzały się czasy że pracowało się od 7 do 21. Obecnie staram się wykonywać tyle samo pracy w krótszym okresie czasu by mieć więcej czasu na odpoczynek. Czyli zwiększyłem swoją produktywność by więcej odpoczywać.
Jak zawsze bardzo ciekawy materiał, skłaniający do przemyśleń :) Kiedyś miałam podejście - szybko zrobić to co jest do zrobienia i poświęcić się temu, co sprawia mi radość. Na studiach wyznawałam zasadę 80/20 - mniej wysiłku, więcej efektów, zaoszczędzony czas przeznaczałam na oglądanie filmów i czytanie książek bez zastanawiania się "czy mnie to rozwija???". Na podyplomówce (mniej więcej, to nie do końca były studia podyplomowe, bo były w tygodniu i były stacjonarne, ale powiedzmy) miałam specyficznych ludzi dookoła i dziwną atmosferę, przez którą czułam się skończonym nieukiem i nudziarą, bo niemal każdy znał co najmniej 2 języki obce, ciągle jeździł na superciekawe wycieczki, wiecznie mówił o samorozwoju i generalnie spędzał czas tak, żeby wycisnąć życie jak cytrynę (co weekend przynajmniej kilka aktywności, o których da się opowiadać). Efekt tego jest taki, że przyjemność z czytania książek, oglądania filmów, spacerów i całej reszty do dziś jeszcze psuje mi natrętna myśl "czy jest to coś, co mnie rozwija? a może powinnam obejrzeć film dokumentalny na głośny obecnie temat, który jednak zupełnie mnie nie jara? Może chociaż sprawdzę ile kroków zrobiłam na tym spacerze?" itd. Zdarza się, że zamiast robić to, na co mam ochotę, bezrefleksyjnie scrolluję ig, albo fb czekając aż zachce mi się robić coś bardziej "rozwijającego/produktywnego". Masakra :/
Praca, wiele godzin pracy nie przynoszą niczego poza pieniędzmi. Sukces? Jaki sukces dzięki temu osiągamy? To, że możemy kupić jeszcze więcej niepotrzebnych rzeczy albo drogich zabawek śmiemy nazywać sukcesem? Z autopsji wiem, że coraz więcej pieniędzy nie zwiększa poziomu szczęścia - to tylko chwilowa radość bo mamy więcej (kolejnych śmieci). Przez ten cały pęd zatracamy więzi społeczne, rodzinne etc. Jak myślicie, dlaczego pytają ile chciałoby się zarabiać i każdy w korporacji ma często inne wynagrodzenie za te same obowiązki - abyśmy się jeszcze wzajemnie zagryzali.
Hmm zawsze chciałam pracować w korpo. Miałam wrażenie, że dobrze przystosuje się do planów, tempa, struktury itd. Pracuję w dużym korpo 2,5 roku i widzę, że niestety z organizacją nie ma to nic wspólnego. Ten cały strukturalizm: CEO, team leaderzy, specjaliści, to tylko mowa-trawa. Wartością jest tylko i wyłącznie dobre wrażenie i to kto potrafi się dobrze ustawić. Nadgo, nadgo najlepiej na każdym możliwym dziale i oczywiście multitasking, tak, żeby w razie covidowych zwolnień, można było dowolnie przerzucić pracownika i kusić go marnym dodatkiem do pensji. Ten wpis wyda się pewnie komentarzem sfrustrowanej osoby. Może jest. Chcę tylko przestrzec osoby, które myślą, że tego typu struktura jest spełnieniem marzeń o pracy, że daje poczucie stabilizacji. Niestety nie. Wystarczy, że firma zarobi mniej niż miała w planach i tak jak Ania powiedziała, człowiek staje się zasobem, który już nie jest potrzebny. Czasami warto się zastanowić czy pieniądze są warte nerwów, stresu, tego czasu. Pozdrawiam wszystkich :)
Hej! przeczytalam Twoj komentarz i widze, ze jest wiele osob takich jak ja, ktorym otwieraja sie oczy na korporacje. Ostanio rozmawialam z moja mama na ten temat i powiedzialam jej ze korporacje sa doslownie jak sekta. Na poczatku myslisz ze jestes czlonkiem jednej wielkiej kochajacej sie rodziny a tak naprawde to jedo wielkie toksyczne szambo.
Właśnie w tym tygodniu słuchałam pewnej pani na UA-cam o tym jak byćbardziej produktywnym i więcej w życiu osiągnąć. Opowiadała o tymi jak ona świetnie zarządzania swoim czasem i jakie ma osiągnięcia.. No i przyznała się jeszcze do walki z chorobą i 9 guzów... I tak sobie pomyślała, że to może i lepiej nie mieć tych wszystkich osiągnięć i tych guzów.. Te guzy nie wzięły się z niczego...
Przeciętna niemiecka sprzątaczka ma lepszy sprzęt i lepsze materiały więc czyści skuteczniej i mogłaby szybciej gdyby tylko chciała. Na sprzęcie, umaszynowieniu opiera się produktywność krajów bogatych. U nas w dalszym ciągu taniej wziąć robotnika i dać na łopatę niż wynająć koparkę z panem koparkowym.
@@AniaGemma spora liczba naszych firm sprzątających zatrudnia na czarno albo na umowę zlecenie. Pracownicy nie są wyposażeni prawie w nic. Jeśli już to najtańsze produkty do użytku domowego. Żadnych środków ochrony typu rękawice. I ci ludzie pracują mimo wszystko. Pracują np po zamknięciu miejsc pracy kiedy nikt nie widzi. Bladym świtem myją klatki schodowe a raczej moczą je starym mopem zamoczonym w wiadrze zimnej wody. Biegają zgięci w pół zbierając gołymi rękami śmieci z trawników, żeby zaraz pomachać miotłą brzozową i biec dalej.
Fajnie że poruszyłaś ten temat. Pracuję od kilkunastu lat w korporacjach i czuję podskórnie o czym mówisz. Zawsze czułam że ten system karmi nas manipulacją. Dziękuję że mówisz o tych tematach głośno i odważnie. Jesteś super!
Świetny temat naprawdę bardzo potrzebny. Najgorzej jest w fabrykach, ciągle podnoszone ,,normy" do realizacji. Prawda jest taka, że dobra produktywność opiera się na tym, że zdobywamy coraz więcej pieniędzy za coraz lepsze nasze kompetencje a nie za bardziej natężona pracę.
Hej Aniu wspominałaś kiedyś o liście pracownicy firmy Zara wszytym do płaszcza. Nie mogę znaleźć tego materiału ani informacji na ten temat w sieci. Dasz może jakieś wskazówki jak trafić na ten trop ?
Ooo, świetny temat, mój problem :( Faktycznie narzucamy sobie produktywność nawet w domu i jest to męczące, w sumie właśnie z tym planuję się w tym roku zmierzyć... Niemcy nie robią nadgodzin też dlatego, że to się nie bardzo opłaca :P nadgodziny są wysoko opodatkowane. Ale to i dobrze, nie powinno się do tego zachęcać. Dla mnie nawet 8 godzin dziennie, to o co najmniej 2 za dużo. Do 6 godzin to jeszcze jakoś to idzie, potem człowiek nie ma ochoty. Uważam, że powinny być cztery zmiany po sześć godzin, a nie trzy po osiem.
Pracowałam kiedyś na produkcji i jak dla mnie norma była nie do wyrobienia chociaż bardzo się starałam....niestety wydaje mi się ze nie każdy ma takie samo tempo pracy nawet bardzo się starajac
Od kilku tygodni zasuwam w markecie, kilka rzeczy robi się jednocześnie, trzeba się dwoić i troić a i tak zdążyć nie mogę, najgorsze są wszechobecne kamery i grzebanie w torebkach przed wyjściem z pracy... Bo przecież pracownik to potencjalny złodziej...
super, super, tylko niepotrzebnie ta muzyka w tle, przeszkadza w słuchaniu. Ale treść Twojego filmiku bardzo potrzebna w dzisiejszych czasach. Ja już się wymiksowałam z tego bzdurnego wyścigu szczurów, a inni niech się zabijają w pędzie o własne nogi (chociaż lepiej nie). Dla mnie sukcesem jest jak pójdę sobie z córką nad rzeczkę przywitać się z kaczkami, jak pojedziemy na rower czy teraz poszaleć na sanki :) To jest największa wartość w życiu. Współczuję głęboko tym, którzy wszystko zrobią tylko dla kasy.
Kultura hustlingu jest na dłuższą metę szkodliwa. Równocześnie wszystko sprowadza się do pojęcia zasobów - tak jak nikogo nie dziwi, że po maratonie trzeba odpocząć, tak samo ludzie są zaskoczeni że takie zasoby jak silna wolna, umiejętność podejmowania decyzji czy w końcu własnie produktywność - również wymagają produktywności. Nie da się być zorganizowanym przez cały czas - tak samo jak nie da się przez cały czas biegać.
Ja niestety mam nieco inne zdanie na temat polskiej produktywności. Niestety dla wielu praca jest złem koniecznym a ludzie przechwalają się ile to obejrzeli filmów albo przeczytali książek w czasie pracy. Wielu pracowników ma bardzo roszczeniowe podejście i wydaje im się, ze robią łaskę przychodząc do pracy. Moim zadaniem czas spędzony w pracy absolutnie nie przekłada się na produktywność. Wystarczy pójść do jakiegokolwiek urzędu w Polsce i spróbować coś załatwić. Panuje tam totalna dezinformacja, brak kompetencji, brak chęci wzięcia odpowiedzialności za cokolwiek oraz totalne olewanie petentów oraz pracy samej w sobie. Kompetentne i pracowite są wyjątki. Żeby nie było, nie jestem niczyja szefowa, a jedynie korpo ludkiem, ktory stara sie robic swoje, ale zalewa mnie krew jak widzę jak inni marnują czas i przechwalają się swoim nic nie robieniem :)
Masz trochę racji ale wydaje mi się, że te dwie sprawy są ze sobą powiązane - kogo by nie znudziło spędzanie 8 godzin (a nie daj Boże jeszcze więcej) robienia tego samego? Może jakby etat miał 6, to by ludzie mieli więcej chęci (ja na pewno)...
Jaka płaca, taka praca. Co z tego, że szybciej i lepiej pracuję skoro nie jest to docenione. Pracowałam kiedyś w firmie, która była podwykonawcą w innej. Była tam też inna dziewczyna. Obie starałyśmy się przejść z naszej firmy do tej głównej, większej. Tam lepsze zarobki, prestiż i ogólnie lepiej. Swoją pracę wykonywałam na tyle dobrze, że dostawałam pochwały od pracowników tej głównej firmy, ponad to miałam o niebo lepsze wykształcenie o tej drugiej osoby i to obiektywnie, a nie na zasadzie, bo ja tak uważam. I jak przyszło co do czego to etat w tej głównej dostała ona. Dlaczego? Dlatego, że jej "rozmowa" o pracę miała miejsce w ustronnych miejscach biura, gdzie robiła sobie schadzki z jednym z kierowników. I nie ważne było, że moje kwalifikacje zawodowe przewyższały. A najlepsze było na koniec, kiedy odchodziłam ze swojej macierzystej firmy i poszłam się pożegnać dyrekcją naszego kontrahenta. Próbowałam jeszcze zawalczyć o posadę, ale w odpowiedzi usłyszałam, że przykro im, ale przyjmują tylko osoby o konkretnym profilu wykształcenia. Nie muszę dodawać, że moja konkurentka nie dość, że nie miała profilowego wykształcenia to, jak napisałam powyżej, znacznie niższe od mojego. Kogo by taka niesprawiedliwość nie zabolała? Poczułam się potraktowana jak zwykła frajerka.
@@IloveLaurisvoice miałam podobną sytuację z tym, że pracując właśnie w urzędzie, niestety ja nie dostałam etatu (mam wysokie kompetencję, wykształcenie, staż itd) bo córka jednej współpracownicy akurat skończyła szkołę średnią gastronomiczną (stanowisko było w księgowości) i biedna nie mogła znaleźć pracy... Niestety takie są realia. Dlatego ważne jest by zrobić swoje najlepiej jak się potrafi w ciągu 8h i wziąć wypłatę na koniec miesiąca. W obecnej pracy nie zostawałam ani chwili dłużej mimo, że ją bardzo lubię. Pracodawca zarabia dzięki mojej pracy ogrom pieniędzy za to work balance i moje życie jest dla mnie priorytetem :)
Młodzi mają przeorane mózgi. Obudzą się jak przyjdzie rewolucja, a potem praca w polu bez traktorów, bo fabryki je produkujące zbankrutują z takimi pracownikami.
Dodaj do tego, że konkurencyjność gospodarki UE i jej udział w gospodarce światowej maleje systematycznie od 2008. Ale juleczki jak autorka tego kanału już takie istotne sygnały gospodarcze zdają się ignorować.
Eh ta produktywność.. Ale ja nie wiem czy pojawiłam się na tym świecie tylko po to, by być produktywna? Myślę że trzeba pracować żeby żyć, a nie żyć żeby pracować 😉 Chociaż jeśli ktoś musi, nie zabraniam🤷♀️
W wieku 30 lat odkryłam, że im bardziej sie opier*alam jednego dnia, tym kreatywniejsza i wydajniejsza jestem kolejnego. Bycie non-stop efektywną, 8h w pracy i 8h w domu to czysty horror.
Jeszcze jedno przemyslenie mam. Mozg przeciez pracuje nawet w czasie 'odpoczynku' stad najlepsze pomysly przychodza niespodziewanie, a nie od 8- do 16h. Dla osob kreatywnych zatrzymanie sie i przerwy!! to podstawa. Gdybym byla mniej 'leniwa' to poparlabym to referencjami, ale nie chce mi sie szukac :))
Przede wszystkim, to w Polsce nie panuje kapitalizm tylko socjalizm (500+, 13 emerytury, zasiłki, mieszkania socjalne itp)i korporacjonizm gospodarczy. Kapitalizm to po prostu system gospodarczy, przejawiający się na swobodzie działalności na rynku przedsiębiorczości, wolnej wymianie towarami, itp. Kapitalizm nie jest oparty o "kult pracy", co jest jednoznaczne właśnie w komunizmie.
Imo produktywność ma sens jeśli dzięki niej realizujesz jakiś swój cel Produktywność dla samej produktywności to głupota Btw wyzyskiwanie to chyba za mocne słowo bo jednak ludzie świadomie godzą sie na takie warunki (13:49) - jak to mówi Korwin 'chcącemu nie dzieje sie krzywda' xd
Na pewno nie warto się przepracowywać, nie po to się przecież żyje, żeby tylko harować na upgrade swoich gadżetów. Co inne go jak ktoś ma 3 dzieci na wyżywieniu, to musi zapierd....
Lubię Twoje materiały, żeby nie było, ale tu się trochę zawiodłem, bo nie sprawdziłaś skąd się wziął termin "merytokracja" en.m.wikipedia.org/wiki/The_Rise_of_the_Meritocracy
"The word was adopted into the English language with none of the negative connotations that Young intended it to have and was embraced by supporters of the philosophy."
Chyba do świadomości ludzi powoli wkracza slow life, a zwłaszcza kobiet... W Niemczech wśród świadomych ludzi jest to bardzo popularne. Bo przecież nie od dziś wiadomo że system produktywności, celów, efektywność to meski świat, kobiety wiedzą ciałem,są twórcze i czują życie dlatego slow life wkracza na salony. Z doświadczenia wiem że Niemcy są produktywni tylko dlatego że pracują u nich obcokrajowcy. W żadnej firmie logistycznej nie spotkałam Niemca który wyrobilby normę dzienną, co więcej często nawet połowy nie są w stanie zrobić.
@@AniaGemma Tak, jeśli stać cię na slow. Jeśli najczęściej wypłacana pensja to 1500 to znaczy że zaiwaniasz na czarno bo masz komornika. Kobiety u nas mogą być slow bo w naszej kulturze to facet ma zapewnić dobrostan rodzinie.
Nic mnie tak nie denerwuje jak wszechobecne demonizowanie relaksu. I to jakie poczucie winy to generuje wśród ludzi.
Za każdym razem łapię się za głowę, gdy koleżanka pisze, że jest zła na siebie, bo „dzisiaj obejrzała tylko film i zrobiła obiad a powinna więcej, więcej, WIĘCEJ”. Albo inna pisze, że mama ma do niej pretensje, bo nie wstaje nad ranem w dzień wolny (!). A potem robię dokładnie to samo - mam wyrzuty sumienia, że wstaję o 8 a nie o 6 (tyle h zmarnowanych!!!), że nie mam ochoty ćwiczyć, że gram pół dnia zamiast robić „coś pożytecznego”. Gdy jeszcze jeździłam na uczelnię i miałam zajęcia od 8 do 17 to też sobie wyrzucałam, że jedyne o czym marzę po powrocie to położenie się, a nie czytanie, ćwiczenie, spacery, kursy itp.
Straszne też jest jak ludzie potrafią sobie wzajemnie dowalać. Przy okazji strajków pod amazonem, przeczytałam w necie miliony komentarzy, że „tym ludziom się po prostu nie chce pracować” albo, że „skoro nie mają nawet przerwy na siku to widocznie zasłużyli”.
Jak k*rwa można „nie zasłużyć” na prawa?
Kapitalizm i ta cała otoczka produktywności pierze nam mózgi i sprawia, że sami się wyniszczamy przy jednoczesnym czczeniu ludzi, którzy nie robią nic.
Niestety 😑
Czasami bardzo produktywne dla ciala I ducha jest robie niczego. Jezeli produktywnosc to tylko dla siebie nie dla korporacji
Dokladnie tak. Tez mam te wyrzuty, jak po prostu robie nic. Albo, ze teraz od 2 lat nie mam hobby. O bobrzu trzeba mieć hobby, trzeba po pracy szybki prysznic i gdziestam costam. Masakra jakaś
Racja .
"Z ust mi to wyjęłaś"
To nie jest życie. To życie zombie. Idę sobie połazić parę godzin po lesie bez celu, słuchając śpiewu ptaków. Pa
Baw sie dobrze 🌼
Masz rację.
Ja pracowałem sto razy ciężej.. pamiętam.. całe miesiące pracy po kilkanaście godzin.. dieta z gówna.. mało snu.. hektolitry kawy.. z pracy do pracy..
Teraz jest lockdown.
Firma mi płaci i wolny czas poświęcam na zadbanie o siebie.
Zjem lepiej, pospie dłużej, poćwicze, poczytam coś, poleżę, posłucham muzyki, odwiedzę kogos czesciej itd itd
Nie warto tyrać jak zombie
Robię to samo😉
Ja wyniosłam z domu to, że "nie możemy sobie pozwolić na to by siedzieć bezczynnie", choć moja rodzina nie była jakaś biedna... Kiedy mieszkałam jeszcze w domu rodziców i po długim ciężkim dniu pracy oraz cholernie długim dojeździe do domu padałam na kanapę, spotykałam się z krzywymi spojrzeniami i przykrymi komentarzami, że lepiej powinnam spędzić ten czas. Kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego domu, nadal nie potrafiłam odpoczywać i wydawało mi się, że zawsze trzeba coś robić, jakoś zarabiać. 10 lat później dopiero po psychoterapii nauczyłam się odpoczywać i już nie działają na mnie internetowi guru produktywności :) Jak zawsze świetny film, Ania!
Well done! Dobrze to rozumiem. Moja mama wciąż powtarza, że nie umie "siedzieć bezczynnie". A ja jestem bardzo często bezczynna. Łatwo się przebodzcowuje i potrzebuje po prostu codziennie poleżeć!
Weekend: trzeba posprzątać, zrobić zakupy, obiady, ciasto, ogarnąć ogródek, posprzątać garaż, bla bla bla... jak mi się chce ok, jak nie to leżę i oglądam seriale. Świetnie! Przestałam mieć wyrzuty, że „tracę czas” - odpoczywam i świetnie. Tak jak wakacje: kiedyś - zobaczyć to i tamto, dzisiaj - spać do 12, wyjść na miasto coś zjeść - ok! Super! Robienie niczego jest potrzebne, ważne i nawet robiąc nic robimy coś 😂 bo odpoczywamy fizycznie i psychicznie.
Dokladnie, a ten odpoczynek nam sie mega należy 😃
bardzo dziekuje CI,że podzieliłaś się z nami swoimi spostzreżeniami w tym temacie. Ja od dawna walczę z 'etosem' pracy, produktywności tym razem w profesji architektów.Jestem architektem i od początku studiów ( a obecnie już jestem kilka lat po studiach i pracuję w zawodzie) dobrze widzianym było chwalenie się ile to się pracuje, ile nocek człowiek nie zrobic, ile się namęczy bo jest 'architektem' i architekci 'powinni się poświęcać i zap*****lać'. Dosłownie takie texty wszędzie chodziły, wszystko słyszałam.Ja wiem jak jest w srodowisku, wiem jakie są płace- wiem, że to nie zależy zwykle od pracodawcy ale od dewelopera, od klienta i od każdego na 'początku łańcuszka', ale ja po studiach powiedziałam sobie 'stop'. I naprawdę w moich pracach ( dla kogoś w biurze) ja nie robię bezpodstawnych nadgodzin, moj dzien pracy to równo 8h , cazsem 8h 15 min lub czasem 30 min kiedy to odbieram. Pamiętam,że bylam chyba na początku 'zle odbierana' ponieważ 'jako nowa pracowalam tylko '8 h czyli tyle ile się 'powinno' a nie zostawalam dluzej w biurze. Dodatkowo uslyszalam wiele razy w pracy, że w domu powinnam też pracować i się szkolić i udoskonalać- co zrozumiałe, ale kto mi zapłaci za licencje programów, na których mam się uczyć plus za np jakieś warsztaty, które trzeba opłacić? Traktuję pracę architekta jako zawód taki jak każdy inny a nie ' prace dla idei',bycie w srodowisku, pracowanie dla idei i dla znajomych za 10 zł za wizualizację.NIgdy tego nie robiłam. Wiem, że znajomi i ludzie z pracy dziwili się mojemu podejściu, zdrowemu podejściu. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia, pracuję tak aby praca była wykonana i aby jakoś ogarnąć prywatne życie.
Pracowałam kiedyś ponad dwa i pół roku w dużym sklepie z odzieżą takich marek, jak Lee, Wrangler, 4F, Adidas, Nike itp. Przyjmowałam faktury, sprawdzałam jakość produktów, dokładałam towar i często zmieniałam ekspozycję, przejmowałam reklamacje, obsługiwałam klientów przy kasie z trzema komputerami (były trzy programy ze względu na wymogi różnych marek, więc zdarzało się, że trzeba było nabić 3 paragony). Do tego jeszcze obsługiwałam oczywiście klientów na powierzchni 800 metrów kwadratowych. Pozostała większość pracowników zajmowała się tylko obsługą klientów. Aaa i jeszcze liczyłam utargi każdego pracownika, wpisując je w specjalną tabelkę, której wyniki kierowniczka wywieszała na koniec miesiąca w pomieszczeniu socjalnym. Jak można się domyślić, ze względu na ilość obowiązków miałam utargi słabsze od większości osób. A więc mniej od nich zarabiałam, bo premię dostawało się właśnie za wyniki w sprzedaży. Co, co miesiąc podkreślała kierowniczka podczas obowiązkowej rozmowy przed wypłatą. Nie wspominając o tym, że mieliśmy kartkówki, a raz nawet pisaliśmy wypracowanie dotyczące metod sprzedaży. Kierowniczka była postrachem. Codziennie przychodziłam do domu struta i zestresowana. Oczywiście zarabiałam najniższą krajową, nawet jeśli wyrabiałam więcej godzin niż stanowiła norma.
Polska chora rzeczywistość!! Draństwo wykorzystujące ludzi.
@@dankad.2703 Niestety
Tak to niestety wygląda polska rzeczywistość. W dużych korporacjach zawsze sa takie cyrki.
Dzieki produktywnosci i wpedzaniu ludzi w poczucie winy z powodu jej braku, swiat powoli staje sie globalnym Amazonem. Gdzies musza istniec granice tego szalenstwa.
O produktywności czytałam już kilka lat temu. Chyba we Francji zrobili badania, w których wykazano, że produktywność spada po 6 godzinach pracy. I taki powinien być dzień pracy aby wydajność była maksymalna. Dobry temat poruszyłaś 👍 Zauważyłam zależność, że im więcej wpisze na listę do zrobienia tym bardziej prokrastynuje.
Tak, a chyba w Nowej Zelandii kilka firm testowo wprowadziło 4 dniowy tydzień pracy i takze pokazało to, że pracownicy byli tak samo produktywni jak w 5 dniowym dniu.
Dokladnie, zgadzam sie w 100%. Ja po sobie widzę, że po 6 godzinach tylko klikam w przeglądarkę, albo piję 3-4 kawę i naprawdę 'wysiaduję' te 2 godziny. To nawet nie jest przyjemnosć, i nie mogę wykonywać swoich zadan normalnie. I jesli ktos mi powie, że 'powinno się' pracować 8 godzin u kogoś w firmie to jest w błędzie. Człowiek powinien chodzić na 9-10:00 do pracy i zostawać do 15-16:00 a nie od 8 do 16 lub od 7 do 15.
Marze o 6h pracy.
W życiu nie zapomnę jak jedna znajoma zapytała mnie kiedyś: "Ania a co ty tak najbardziej robisz w życiu?". "Piszę wiersze"-odpowiedziałam żartem, ale nie do końca niezgodnie z prawdą ;) "Można na tym zarobić?" -zapytała "No bardzo trudno"-odpowiedziałam. Ona nie pytała dalej o nic ale popatrzyła na mnie wzrokiem, którego nigdy nie zapomnę. Wzrokiem od którego człowiek czuje się nie dość, że frajerów to jeszcze głupkiem ;) :D Taka mała ilustracja do zagadnienia produktywności :)))
Krótkie wyjaśnienie dlaczego Niemcy za tą samą pracę dostają większe wynagrodzenie niż Polacy: Niemcy pracują częściej w firmach o niemieckim kapitale, podczas gdy Polacy częściej pracują w Polsce w firmach o kapitale zagranicznym. Zagraniczne firmy otwierają się w Polsce tylko wtedy, gdy koszty pracy są w Polsce niższe (w tym Polacy godzą się na pracę za mniejsze wynagrodzene niż np. Niemcy).
Hej. Jestem kierownikiem ważnego działu w firmie farmaceutycznej w Hiszpanii i już od kilku lat walczę z etosem nadgodzin. Problem jest złożony gdyż z jednej strony zarząd firmy oczekuje ciągłego wzrostu ale z drugiej strony sami pracownicy wykonują te nadgodziny nawet gdy szef (ja) wyraźnie prosi aby tego nie robić. To pokazuje jak korporacje wyparły nam mózgi. Dziękuję za to nagranie! To światełko w tunelu.
Zgadzam się, kialam podobne odczucia zarządzając ludzmi.
Na południu to chyba w ogóle jest problem z kulturą pracy, która polega na przeciąganiu pracy do maksymalnie późnych godzin, żeby pokazać swoje zaangażowanie. Pracuję teraz trochę z Włochami i strasznie mnie to irytuje, że jest 18, a oni nadal gadają bez sensu. Wcześniej pracowałam na projekcie dla Finow i tam było oczywiste, że praca jest od 8 do 15:30-16:00 i koniec, życie prywatne i rodzinne. Nadgodziny owszem, raz na 3 miesiące jeśli sytuacja naprawdę tego wymaga. I zgadnijcie, gdzie się pracuje efektywniej...
Należy zatem zastanowić się nad wymaganiami stawianymi przed pracownikami i sposobem zarządzania, żeby odpowiedzieć na pytanie dlaczego ludzie tak się zachowują.
@@dagmarajankowska5944 słuszna uwaga, jeśli w firmie panuje ogólna atmosfera szacunku do wolnego czasu, to takie zachowania nie są w ogóle wzmacniane. Pracuję dla brytyjskiej firmy gdzie zarządzam małym zespołem, kilkukrotnie już rozmawiałam z szefem o pracownikach, którzy na co dzień tak świetnie się spisują ale o dziwo odpisują na maile poza godzinami pracy, co dla mnie jako managera jest zastanawiające. Odpowiedź szefa zawsze ta sama - to jest przecież coś pozytywnego, nad czym ja się w ogóle pochylam?! Cytując mistrza "they want to be ahead of the game" LOL. Więc wiem już, że głową muru nie przebiję i jeśli przykład idzie z góry - niewiele da się zrobić by cokolwiek zmienić i najprawdopodobniej nawet nie warto. Ludzie sami muszą dojrzeć by zrozumieć gdzie są ich granice.
@@encetewu tak, bo jeśli generuje się atmosferę konkurencji i lizusostwo staje się wartością - tu faktycznie nie ma miejsca na krytyczne myślenie.Wszystko się robi, aby ludzi odczulic od krytycznego myślenia.Stajesz się tyle wart, na ile wycenia cię firma, która potem jak masz burn out życzy ci powrotu do zdrowia i szybciutko zastępuje cię kimś innym.Kiedys pewnie lekarz pracy powiedzial: trzeba grać w grę, ale nie koniecznie być najlepszym.Trzeba mieć dozę poczucia własnej wartości, żeby nie dac się wkręcić w wyścig szczurów.Ludzie, którzy mają się za nic, szybko wkrecaja się w tryby i firmy na tym korzystają.Jezeli twoim życiowym celem staje się, żeby twój szef cię docenił - to masz problem...
Świetny odcinek!
Pracuję w korpo, wykonuję kreatywną pracę, jednak czuję niesprawiedliwość widząc moją wypłatę. Wiem, że ludzie na wyższych szczeblach zawdzięczają mi sprzedaż produktu. Mimo to, zarabiam najmniej, bardzo irytujące.
Jednocześnie nie czuję, bym chciała pracować jako CAO.
Dzięki za ten odcinek!
Niestety, różnice wyplatach są olbrzymie i tylko się pogłębiają...
Bardzo ładnie to ujęłaś. Ja też złapałam się na tym, że jak tylko zaczynam jakąś czynność sprawiającą mi przyjemność (robienie na drutach, joga, pisanie) to zaraz myślę jak na tym zarobić. To jest straszne. Idąc tym kapitalistycznym tokiem myślenia to dziadkowie, kombatanci wojenni, mamy itp osoby są nic nie warte. Media piorą nam mózg bardzo subtelnie. Niestety. Fajnie, że otwierasz nam oczy.
Dziękuję, że poruszyłaś ten temat
Dzieki ❤
Wspaniale przekazałaś ten temat. Wartość relaksu i czasu poświęconego uspokojeniu myśli przestała się liczyć. Nigdy nie mogłam się przekonać do rozpisywania mojego życia na papierze, niektórym to pomaga mnie jeszcze bardziej frustruje, jak widzę te masę planów, a fizycznie nie jestem im w stanie podołać. Wolę planować w głowie i cieszyć się z tego co udało się zdziałać. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Dzieki, pozdrawiam!
U nas w kraju to chyba wrecz nie wypada pracowac "tylko" osiem godzin i nie np nie dorabiac, gdzie indziej.
Przeraza mnje to 😑
Ja tak robię pracuje 8 h i to wszystko czasem raz na dwa miesiące mam jakąś nadgodzine i żyje nie zarabiam najniższej krajowej no ale znowu nie tak dużo. Idzie tak żyć może jest to w moim przypadku łatwe bo moja firma bardzo dba o work life balance
Ostatnio mój mąż znalazł kanał na YT, który promuje pracę po 14 godzin dziennie! Praca w nieruchomościach. Szukają naiwnych, młodych ludzi do tyrania na szefa.
@@kaledonia1983 co to za frajerzy?? Podaj nazwe
@@magorzatakoscielak7624 " warszawski inwestor" zobacz filmiki jak szefa chwalą, wazelina aż miło :P
Ale ja Cię mega polubiłam i twoje treści, dajesz mi nowe spojrzenie na świat i pomagasz w jego zrozumieniu, dziękuję! ❤
Mam bardzo podobne odczucie, nowej spojrzenie na świat dzięki jej filmom :)
🥰🥰🥰
Jasne, w korpo głównie dupowałzy i donosiciele zarabiają najwięcej przy tym niewiele się narabiając. Ci solidni i zasuwający na 1,5 etatu są opłacani najsłabiej, bo nie robią wokół siebie szumu (bo przecież to jest najważniejsze), taka korpo klasyka. Ciężka praca w żadnym razie nie jest wyznacznikiem wysokości zarobków.
Mam 43 lata, jestem kierownikiem. I już sobie odpuściłam. Oszczędzam, nie wydaję na głupoty, kupuje używane ciuchy, ścinam sobie i męźowi włosy aby mieć wolność wyboru i właśnie odmowy. Życie jest JEDNO.
❤
Ja mam 39 lat zaczelam zwalniac 5 lat temu. Oszczedzam, lumpeksy, jedzenie zdrowe, jyz nie kupuje byle co. Np majonezu nie kupie, szynek, mleka, tylko np cale mieso. Ekonomicznie wychodzi mi bardzo dobrze na jedzeniu. Mam yt na filmy czyli do kina nie chodze, z restaurcji zarcia nie tkne. Pije wode alkohol juz pol roku nie pije. Silownia youtube. Jestem wolna.
@@agneslaufer9579 ja też :D
Jesteś super super super! 😊 Bardzo brakuje takich głosów. Ja rzuciłam pracę na etacie kilka miesięcy temu i mimo że nie mam teraz stałego dochodu, to była bardzo dobra decyzja. Miałam naprawdę pecha do kierowników i czułam, że oddaję swój czas za bezcen. Wolę żyć skromniej, ale mieć swoje życie dla siebie, spędzać więcej czasu z bliskimi i zajmować się domem.
Muszę Ci powiedzieć, że ja zupełnie inaczej rozumiem pojęcia produkrywności i efektywności i jestem z zasady ich zwolenniczką. Według mnie na ogół nie chodzi o to, żeby pracować więcej, tylko żeby wykonywać tę samą pracę (tak samo dobrze) w krótszym czasie. Bo jeśli przy dobrej organizacji możesz coś zrobić w godzinę, to po co marnować na to 4? Takie podejście daje więcej czasu wolnego niż można by się spodziewać, a zadziwiająco wiele osób nie potrafi sobie sensownie zorganizować pracy.
Co więcej kiedyś planowałam swój dzień co do minuty, jak ten człowiek o którym mówiłaś na filmiku i to był najbardziej zrelaksowany czas mojego życia. Jak rozpisałam sobie wszystko co miałam do zrobienia w ciągu dnia i się tego trzymałam, nagle okazywało się, że te wszystkie zadania wcale nie zajmują tak dużo czasu jak mi się wydawało i miałam go więcej dla siebie. Odpoczynek też był bardziej przyjemny, bo nie miałam z tyłu głowy tego poczucia, że powinnam coś teraz robić. Teraz jestem na to za leniwa, ale prędzej czy później zamierzam do tego wrócić 😅
To fakt jesli mozna cos zrobic szybciej to czemu nie. W wideo chodzilo mi o podporzadkowanie zycia byciu produktywnym a nie dobre zarzadzenie swoim czasem. 😀
@@eagatamail Prawda, balans jest najważniejszy w tym wszystkim. Ja staram się właśnie po to układać sensownie pracę, żeby mieć przerwę na herbatę, ale ostatnio spotkałam osobę która została w pracy 4 godziny po czasie (!!) nie dlatego, że miała tyle obowiązków tylko po prostu była okrutnie powolna. Druga zmiana (nocna) już kończyła swoją wieczorną część obowiązków, a ona nadal powolutku robiła swoje rzeczy opóźniając tym samym pracę innych osób. A znam jej zakres obowiązków i wiem, że bez problemu powinna skończyć o czasie nawet bez specjalnej organizacji 😅. W takim przypadku uważam, że efektywność i produktywność są zbawienne, a taka osoba tylko marnuje czas.
A jak już dzięki tej swojej produktywność wykonasz szybciej swoją pracę to przyjdzie szef i powie, że masz pomóc koleżance, która się nie wyrabia. Tyle tylko, że koleżanka była już kilka razy na papierosie, wykonała kilkanaście telefonów sprawdzających czy dzieci są grzeczne, wypiła kilka kaw i herbat.
@@IloveLaurisvoice To brzmi jak wymówka "inni są leniwi to ja też chcę". Jeśli jest szef, który nie zauważa że jeden pracownik się opierdziela, a jak drugi ma przerwę to zaraz to wychaczy i wyśle do innej roboty, to to z deczka beznadziejny szef. Inną sprawą jest to, że jest wiele zawodów w których jesteś jedyną osobą odpowiedzialną za dany zakres obowiązków ( i przy dobrej organizacji ze strony szefa- tak właśnie powinno być), więc zrobienie ich szybciej działa tylko na Twoją korzyść.
@@IloveLaurisvoice ja i z przerwą na peta mam wszystko zrobione. Tak na prawdę w poprzedniej pracy np. O 10 rano pracując od 8 miałam już wszystko zrobione. Inne osoby które miały tyle samo do zrobienia robily to przez 8. Szczerze nie wiem jakim cudem. Może wyszukiwanie pierdol na allegro i kawki. Tyle tylko, ze dla mnie jeśli osoba zrobiła juz wszystko co miała powinna moc pójść do domu. A nie wysiedziane dupogodziny
O właśnie, a pomyslcie ile problemów psychicznych mają dzieci przez brak rodzica w domu, ile relacji, małżeństw się rozpada, bo malzonkowie poswiecają czas na pracę zaniedbując budowanie, utrwalanie relacji i pożytkując calą energię i nerwy na pracę, by potem w domu marzyć tylko o świętym spokoju, odpoczynku, a przez zszargane nerwy nie mają wyrozumiałości i cierpliwości dla rodziny, dzieci. To jest wielowarstwowy problem. Ogromny problem😞😣😢
Pracuję wyłącznie tyle godzin, ile mam zapisanie w umowie o pracę. Składa się na to kilka aspektów. Pierwszy to, że potrafię wyłącznie wypocząć wtedy, kiedy nic spędzam czas z bliskimi i moim zwierzakiem, na spacerach i leżeniu i oglądaniu ciekawych rzeczy i nigdy nie miałam z tego powodu wyrzutów sumienia, ponieważ zostałam wychowana przez mamę, która pracowała na kilku etatach od rana do późnego wieczora 6 dni w tygodniu. Pamiętam ją wtedy, jako rozdrażnioną, złą, zmęczoną kobietę. A wiecie co jest najlepsze? I tak pieniędzy ledwo wystarczyło na podstawowe potrzeby rodziny. Więc nie- nie chcę takiego życia. A po drugie to to, że nawet jakbym brała nadgodziny to i tak nikt mi za to nie zapłaci, więc po co? Szanse na awans są znikome, a praca to wyłącznie dla mnie narzędzie do tego, żeby mieć jakieś pieniądze, żeby żyć, bo praca nie jest moim życiem. Pracuję po to, by żyć po swojemu. I weź to wytłumacz mojej mamie, która po 50 jest już strzępem człowieka.
Bardzo dobre podejście do pracy👍
Ja ostatnio stwierdziłam, że nie zależy mi na tym żeby mieć bardzo bardzo dobrze płatną pracę czy bardzo dużo pieniędzy. Na ten moment wystarczy mi tyle ile potrzebuję, bez napinki🙂 Denerwować się z powodu pieniędzy przecież można zacząć w każdej chwili.
Coś w tym jest - zawsze poświęcałam się pracy, walczyłam o stu procentową produktywność, częste nadgodziny aby pracodawca był ze mnie zadowolony. Czy wzbogaciłam się? Ani trochę. Czy zarabiałam dzięki temu więcej? Niestety niekoniecznie
Ten- Stan Umyslu, zap...lania jako pozytywnej postawy, bo przeciez siedzenie i myslenie jest lenistwem, a lenistwo to cecha negatywna, zostal w pewnym momencie stworzony, wymanipulowany przez tych, ktorzy niewiele robiac mogliby duzo zarabiac, dzieki tym, ktorzy na nich pracuja 'z przekonania'. Zdarzylo mi sie, ze moja byla ceo nazwala prace, ktora cala wykonalam ja, pomoca, no.. ze niby jej pomoglam?! Ktos mniej czujny moze odebralby to jako prawde, nie wiem. Mam tez wrazenie ze wszechobecny kult sprzatania i gloryfikacja wypucowanego domu wzial sie z postawy 'nie potrafie nic nie robic', ze niby jest to zaleta, tylko dlaczego to 'nic nierobienie' czyli myslenie, kontakt z wlasnymi emocjami itp mialoby byc bezwartosciowe w porownaniu do latania ze scierka? :). Planowanie natomiast, oprocz tego ze jest modne tak jak np.: minimalizm (choc i tu nie bierze sie pod uwage faktu ze nie kazdy jest osoba ktorej organizacja sprzyja czy jest zgodne z jego natura) jest kolejna proba kontrolowania wlasnego zycia, i mysle ze stad tak wiele przypadkow lekowych w pandemii, gdy 'okazalo sie' ze zycia nie da sie kontrolowac. Co ciekawe, niektorzy doradzaja kolejna rutyne jako antidotum, czyli klina klinem, co w ogole nie jest pomocne z psychologicznego punktu widzenia. Fakt ze More is less (jako przeciwienstwo dlugich, bezproduktywnych godzin pracy) tez mozna zauwazyc np. w funkcjonowaniu szkol finskich: ok 4h dziennie i brak pracy domowej, czy 35cio godzinny czas pracy we Francji, plus mnostwo wolnego, co okazuje sie jest bardzo efektywne widzac poziom ekonomiczny tego kraju. Do takich przemyslen sklonil mnie twoj, bardzo interesujacy, material :)
Slicznie wygladasz!
Bardzo często mam wyrzuty sumienia, że za mało robię, że za dużo czasu poświęcam na pierdoły, mimo że jeszcze nikt mi nie zarzucił, ani w pracy, ani na studiach, że się nie wyrabiam. Dzięki za ten film, czuję się trochę lepiej z tym, że to mimo wszystko zdrowo nie być ciągle w fazie zapierdolu
Newton też podczas pandemii odkrył grawitację. Dlatego, tak dla odmiany, miał czas na siedzenie pod drzewem.
Ten sam przykład można rozumieć inaczej - to laba, relaks, słodkie lelum polelum jest niezbędne, by kreatywność się odblokowała na tyle, by rozwiązać najtrudniejsze problemy. Wynika to z tego, że jeśli utknęliśmy intelektualnie, to mózg nadal pracuje nad problemem "w tle", nawet jak obieramy ziemniaki czy pijemy herbatkę. Insight często przychodzi w momentach bimbania
Świetnie przekazujesz wiedzę :)
Dziekuje ❤
W punkt!
Przekazałaś wiele trafnych obserwacji. Ja podeszłam do tego tak, że warto być lepiej zorganizowanym, zoptymalizować pracę i to jest na pewno korzyść dla mnie. W tym pomagają mi listy. Podobnie wcieliłam habit tracker, w który wpisuję picie wody, ćwiczenia i mam z tych kropek satysfakcję :) Znajduję jednak wartość w "marnowaniu czasu" na seriale - chociażby niskim kosztem szlifuję język albo po prostu daję mojemu mózgowi odpocząć, bo nie chcę się zapędzić w ślepy róg.
Dużo myślę o tym, że mam ograniczony czas i niekoniecznie pomnażanie majątku czy uścisk ręki szefa jest tym, co na końcu będzie dla mnie miłym wspomnieniem.
nazywam produktywnością w moim życiu... oglądanie yt, bo przez większość czasu są to treści mi przydatne xddd
Polscy janusze biznesu nie rozumieja, ze dobry pracownik to wypoczety pracownik.
Niestety, nie tylko polscy janusze. Mam wrażenie ze trend jest międzynarodowy.
Wymyśl swój biznes i zarabiaj na tym. Nikt nie każe Ci pracować u januszow biznesu.
@@aga6274 ale ja juz nie pracuje dla januszow biznesu☺️
Wszelkiego rodzaju sieciówki są też nie lepsze, szczególnie te odzieżowe. Odradzam. Pracowałam, a raczej byłam na okresie próbnym w jednej z nich. Okropność. Nie dość, że niepłatne nadgodziny, to jeszcze pracownic w sklepie za dużo i sterta bezsensownych zadań do wykonania, np. rzucanie się na klienta po 3 sekundach i bycie nachalnym i- uwaga- o ile klienci nie narobili bałaganu, to trzeba było brać z półki ułożone pięknie legginsy czy rajstopy, rozwalać je i składać od nowa, żeby pokazać, że coś się robi. Wypłata- najniższa krajowa. Ściąganie na dniach wolnych. 15 min przerwy na siku na 8 h pracy. I ochrzan od regionalnej, że ciągle wszystko źle. Jakże byłam szczęśliwa, gdy nie zaliczyłam okresu próbnego i mnie wywalili. Gdyby nie to, skończyłabym z depresją jako wrak na bezrobociu.
Polscy Janusze biznesu chcieliby aby ludzie pracowali dla nich charytatywnie.
Odnosząc się do twojego filmu chciałabym skomentować trzy rzeczy:
1. Efektywna praca, by zyskać więcej czasu. Ale to koniecznie musi łączyć się z poirytowaniem i świadomością, że nie można w 1h upchnąć całego dnia. Czyli, jeśli mam 8h poświęcić na pracę, to tak dobieram i rozkładam zadania, by bez przysłowiowego zapierdolu, ale jednak w sprawnym tempie, zmieścić się w 8h. (Niestety wielu pracodawców wykorzystuje to do dorzucenia pracownikowi obowiązków). Ponieważ pracuję u siebie, na rękę jest mi sprawne wykonanie zadań w krótszym czasie. Niewiele mnie tak złości, jak zmarnowany dzień pracy na scrollowanie facebooka, bo zaplanowane zadania nie znikną, a nawarstwią się. Kiedy zamykam dzień pracy - odpoczynek jest moją świętością. Nieważne czy aktywny, czy leżenie do góry brzuchem.
Podobne podejście mam do obowiązków domowych.
2. Zastanawiamy się od jakiegoś czasu z mężem, jak to jest że Niemcy, czy Francuzi pracują mniej niż Polacy, ale ich wartość pracy jest wyższa. No z logicznego punktu widzenia to nie ma sensu. Jeśli ja macham łopatą przez 2h to wykonam więcej zadań, niż sąsiad machający 1h. Oczywiście od razu pomyśleliśmy o tym, że gospodarka niemiecka jest silniejsza, ale po dłuższym zastanowieniu wysnuliśmy dokładnie ten sam wniosek, który przytaczasz w filmie. Kraje rozwinięte w dużej części żyją z tego, że rozwijające się dostarczają im tanich produktów i usług. Zastanawiam się, jak wyglądałaby sytuacja, gdybyśmy całemu światu wyrównali poziom gospodarczy, płacę i warunki? Tak hipotetycznie oczywiście.
3. Jako wieloletnia wyznawczyni wolnego rynku zawsze krytycznie patrzyłam na karanie ludzi za ich przedsiębiorczość i kreatywność (patrz "Atlas Zbuntowanych" Ayn Rand), jednak nie mogę ignorować faktów, że kult ciężkiej pracy, teoria skapywania czy teoria rosnącego tortu okazują się mitami. Nie mam problemu z tym, że ludzie są bogaci, czy bardzo bogaci i głęboko wierzę, że powinniśmy sami brać swój los w swoje ręce, ale przeraża mnie wizja korporacji. Ogromne nierówności społeczne, wyzysk ludzi i przyrody także jest czymś na co się nie zgadzam, więc moje poglądy obecnie ewoluują w zgoła innym kierunku.
Mega przydatny materiał 👍👍
Super film. Radek Kotarski w swojej książce "Inaczej" także poruszył ten temat. Polecam sięgnąć do lektury można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Promujmy kanał i filmy Ani. Ja już rozesłałam po znajomych. Bardzo lubię ten kanał za niebanalność przy doborze tematyki i podejście do życia Ani. Pozdrawiam ;)
Praca ponad siły w ramach chorych idei, a szefostwo wiecznie niezadowolone. Zero życia osobistego ,a jak "padnie" zdrowie zostajesz potraktowany jak wypluty trybik. Szkoda na to życia.
Uważam, że każdy powinien mieć czas na relaks/hobby jednak nie każdy potrafi wypoczywać. Uważam, że produktywność nie jest tożsama z liczba godzin, ktora spedzamy w pracy. Co do wyższych zarobków właścicieli firm / CEO uważam, że skoro ktoś wymyślił biznes, odpowiada za niego przed każdą instytucją - zwłaszcza w naszym kraju, płaci podatki i ZUS-y powinien zarabiać więcej niż osoba, która nie ma takiej odpowiedzialności.
Jesteśmy pionkami w różnych grach, m. in. i w tej, w której musimy uwierzyć, że najlepiej być turbowydajnym ekstrawertykiem... Większość ludzi nie widzi, że nie jest to ich własne przekonanie, ale zagrywka socjotechniczna agresywnego kapitalizmu. I właśnie to jest w tym wszystkim najbardziej smutne.
SUPER odcinek i mega dużo cennych informacji. To że noramalizujemy workoholizm ... to niestety prawda. Trzymam kciuki za wszystkich korpoludkow i za tych co mozolnie prowadzą swoje małe biznesy, pracując czasem 24/h odbierając telefony w wigilię o 23ej... ech życie. ☺
Aniu życzę Ci dużo odpoczynku, potrzebnego relaksu, nicnierobienia, bo to jest czas bardzo potrzebny człowiekowi. Człowiek, który żyje w gonitwie, nie poświęca czasu na zachowanie harmonii i równowagi w życiu prędzej czy później przypłaca to zdrowiem, zarówno odbija się to na zdrowiu fizycznym jak i stanie psychicznym. Naprawdę nie warto tak pędzić, kasa to nie wszystko, fajnie jest ją mieć, ale jak mówią czas to pieniądz, a ja wolę mieć więcej czasu dla siebie ;) Przeżyłam już pracoholizm, po kilkunastu latach tyrania odpuściłam, wolę czuć że żyję, bo nie żyję po to, żebytylko pracować.
Jesteś bardzo mądra dziewczyna! Zostaje na stałe ♡
Dziekuje 😍
Kocham Cię jeszcze bardziej nieskonczona miłością (niż wczesniej) za ten film!
Już dwa-trzy lata temu stwierdziłem że najefektywniej mi się pracuje w około 6-7 godzin. A pozostały czas przeznaczam na odpoczynek. I było to zazwyczaj tak że gdy pracowałem umysłowo to zapewniałem sobie wypoczynek fizyczny, a gdy pracowałem fizycznie to wypoczywałem umysłowo. Pracowanie 10h nie znaczy że zrobię więcej. Znaczy że na drugi dzień zrobię mniej bo nie wypocznę. Choć zdarzały się czasy że pracowało się od 7 do 21. Obecnie staram się wykonywać tyle samo pracy w krótszym okresie czasu by mieć więcej czasu na odpoczynek. Czyli zwiększyłem swoją produktywność by więcej odpoczywać.
Jak zawsze super filmik, mądrze gadasz 😁
Jak zawsze bardzo ciekawy materiał, skłaniający do przemyśleń :)
Kiedyś miałam podejście - szybko zrobić to co jest do zrobienia i poświęcić się temu, co sprawia mi radość. Na studiach wyznawałam zasadę 80/20 - mniej wysiłku, więcej efektów, zaoszczędzony czas przeznaczałam na oglądanie filmów i czytanie książek bez zastanawiania się "czy mnie to rozwija???". Na podyplomówce (mniej więcej, to nie do końca były studia podyplomowe, bo były w tygodniu i były stacjonarne, ale powiedzmy) miałam specyficznych ludzi dookoła i dziwną atmosferę, przez którą czułam się skończonym nieukiem i nudziarą, bo niemal każdy znał co najmniej 2 języki obce, ciągle jeździł na superciekawe wycieczki, wiecznie mówił o samorozwoju i generalnie spędzał czas tak, żeby wycisnąć życie jak cytrynę (co weekend przynajmniej kilka aktywności, o których da się opowiadać).
Efekt tego jest taki, że przyjemność z czytania książek, oglądania filmów, spacerów i całej reszty do dziś jeszcze psuje mi natrętna myśl "czy jest to coś, co mnie rozwija? a może powinnam obejrzeć film dokumentalny na głośny obecnie temat, który jednak zupełnie mnie nie jara? Może chociaż sprawdzę ile kroków zrobiłam na tym spacerze?" itd. Zdarza się, że zamiast robić to, na co mam ochotę, bezrefleksyjnie scrolluję ig, albo fb czekając aż zachce mi się robić coś bardziej "rozwijającego/produktywnego". Masakra :/
Bardzo mądry film, komentarz dla zasięgów ❤️
To jest dokładnie to!
😀
Różnicę w zarobkach w Polsce i w Niemczech ciekawie wyjaśnia książka "Pokolenie 89" Jakuba Sawulskiego.
Nie znam, ale juz dopisalam do mojej listy do przeczytania. Dzieki za rekomendacje ❤
@@AniaGemma nie ma sprawy! :) Książka jest dostępna na Legimi jak coś.
@@Sandra-zm9tq również dodaję na półkę, dzięki :)
Jestem lajk nr 1000😁😂😊
Bardzo fajnie podsumowany temat, leci subik :3
Świetny film, mega otwierający oczy!
Ogólnie to podobają mi sie te wszystkie researchowo-wyjaśniające wrzutki
Praca, wiele godzin pracy nie przynoszą niczego poza pieniędzmi. Sukces? Jaki sukces dzięki temu osiągamy? To, że możemy kupić jeszcze więcej niepotrzebnych rzeczy albo drogich zabawek śmiemy nazywać sukcesem? Z autopsji wiem, że coraz więcej pieniędzy nie zwiększa poziomu szczęścia - to tylko chwilowa radość bo mamy więcej (kolejnych śmieci). Przez ten cały pęd zatracamy więzi społeczne, rodzinne etc. Jak myślicie, dlaczego pytają ile chciałoby się zarabiać i każdy w korporacji ma często inne wynagrodzenie za te same obowiązki - abyśmy się jeszcze wzajemnie zagryzali.
To tło ahh,
jakie piękne
Dziekuje 🤗
Ja czuje się przebodzcowana...Najchętniej zamieszkalabym w buszu😊Dziekuje😍
😅
dziekuje za ten film ❤
Hmm zawsze chciałam pracować w korpo. Miałam wrażenie, że dobrze przystosuje się do planów, tempa, struktury itd. Pracuję w dużym korpo 2,5 roku i widzę, że niestety z organizacją nie ma to nic wspólnego. Ten cały strukturalizm: CEO, team leaderzy, specjaliści, to tylko mowa-trawa. Wartością jest tylko i wyłącznie dobre wrażenie i to kto potrafi się dobrze ustawić. Nadgo, nadgo najlepiej na każdym możliwym dziale i oczywiście multitasking, tak, żeby w razie covidowych zwolnień, można było dowolnie przerzucić pracownika i kusić go marnym dodatkiem do pensji. Ten wpis wyda się pewnie komentarzem sfrustrowanej osoby. Może jest. Chcę tylko przestrzec osoby, które myślą, że tego typu struktura jest spełnieniem marzeń o pracy, że daje poczucie stabilizacji. Niestety nie. Wystarczy, że firma zarobi mniej niż miała w planach i tak jak Ania powiedziała, człowiek staje się zasobem, który już nie jest potrzebny. Czasami warto się zastanowić czy pieniądze są warte nerwów, stresu, tego czasu. Pozdrawiam wszystkich :)
Hej! przeczytalam Twoj komentarz i widze, ze jest wiele osob takich jak ja, ktorym otwieraja sie oczy na korporacje. Ostanio rozmawialam z moja mama na ten temat i powiedzialam jej ze korporacje sa doslownie jak sekta. Na poczatku myslisz ze jestes czlonkiem jednej wielkiej kochajacej sie rodziny a tak naprawde to jedo wielkie toksyczne szambo.
Ślicznie wyglądasz Aniu. Szczęśliwego Nowego Roku, oby miał dla nas czas na relaks a nie tylko harówka od rana do wieczora. Pozdrawiam 🙋
Właśnie w tym tygodniu słuchałam pewnej pani na UA-cam o tym jak byćbardziej produktywnym i więcej w życiu osiągnąć. Opowiadała o tymi jak ona świetnie zarządzania swoim czasem i jakie ma osiągnięcia.. No i przyznała się jeszcze do walki z chorobą i 9 guzów... I tak sobie pomyślała, że to może i lepiej nie mieć tych wszystkich osiągnięć i tych guzów..
Te guzy nie wzięły się z niczego...
Przeciętna niemiecka sprzątaczka ma lepszy sprzęt i lepsze materiały więc czyści skuteczniej i mogłaby szybciej gdyby tylko chciała. Na sprzęcie, umaszynowieniu opiera się produktywność krajów bogatych. U nas w dalszym ciągu taniej wziąć robotnika i dać na łopatę niż wynająć koparkę z panem koparkowym.
Co masz na mysli mowiac lepszy sprzet I lepsze materialy?
@@AniaGemma spora liczba naszych firm sprzątających zatrudnia na czarno albo na umowę zlecenie. Pracownicy nie są wyposażeni prawie w nic. Jeśli już to najtańsze produkty do użytku domowego. Żadnych środków ochrony typu rękawice. I ci ludzie pracują mimo wszystko. Pracują np po zamknięciu miejsc pracy kiedy nikt nie widzi. Bladym świtem myją klatki schodowe a raczej moczą je starym mopem zamoczonym w wiadrze zimnej wody. Biegają zgięci w pół zbierając gołymi rękami śmieci z trawników, żeby zaraz pomachać miotłą brzozową i biec dalej.
Fajnie że poruszyłaś ten temat. Pracuję od kilkunastu lat w korporacjach i czuję podskórnie o czym mówisz. Zawsze czułam że ten system karmi nas manipulacją. Dziękuję że mówisz o tych tematach głośno i odważnie. Jesteś super!
Świetny temat naprawdę bardzo potrzebny.
Najgorzej jest w fabrykach, ciągle podnoszone ,,normy" do realizacji.
Prawda jest taka, że dobra produktywność opiera się na tym, że zdobywamy coraz więcej pieniędzy za coraz lepsze nasze kompetencje a nie za bardziej natężona pracę.
Jak zawsze super filmik. Szczęśliwego Nowego Roku i więcej tak wspaniałych filmów. 🙂
Dzieki, szczesliwego Nowego Roku! 🍾🥳
Ania świetny uświadamiający filmik będę sobie go odtwarzała ;)
Hej Aniu wspominałaś kiedyś o liście pracownicy firmy Zara wszytym do płaszcza. Nie mogę znaleźć tego materiału ani informacji na ten temat w sieci. Dasz może jakieś wskazówki jak trafić na ten trop ?
Uwielbiam twoje filmiki!
Świetnie wyglądasz w spiętych włosach 😃
Dzieki 😀
Ta anegdota była o Newtonie, który napisał swoją książkę w czasie pandemii, ale on był fizykiem, a nie pisarzem :)
Szekspir Newton, kto jeszcze... 🤷♀️
Ooo, świetny temat, mój problem :( Faktycznie narzucamy sobie produktywność nawet w domu i jest to męczące, w sumie właśnie z tym planuję się w tym roku zmierzyć...
Niemcy nie robią nadgodzin też dlatego, że to się nie bardzo opłaca :P nadgodziny są wysoko opodatkowane. Ale to i dobrze, nie powinno się do tego zachęcać. Dla mnie nawet 8 godzin dziennie, to o co najmniej 2 za dużo. Do 6 godzin to jeszcze jakoś to idzie, potem człowiek nie ma ochoty. Uważam, że powinny być cztery zmiany po sześć godzin, a nie trzy po osiem.
uwielbiam ten kanał
Pracowałam kiedyś na produkcji i jak dla mnie norma była nie do wyrobienia chociaż bardzo się starałam....niestety wydaje mi się ze nie każdy ma takie samo tempo pracy nawet bardzo się starajac
Od kilku tygodni zasuwam w markecie, kilka rzeczy robi się jednocześnie, trzeba się dwoić i troić a i tak zdążyć nie mogę, najgorsze są wszechobecne kamery i grzebanie w torebkach przed wyjściem z pracy... Bo przecież pracownik to potencjalny złodziej...
komentarz dla zasięgów
super, super, tylko niepotrzebnie ta muzyka w tle, przeszkadza w słuchaniu. Ale treść Twojego filmiku bardzo potrzebna w dzisiejszych czasach. Ja już się wymiksowałam z tego bzdurnego wyścigu szczurów, a inni niech się zabijają w pędzie o własne nogi (chociaż lepiej nie). Dla mnie sukcesem jest jak pójdę sobie z córką nad rzeczkę przywitać się z kaczkami, jak pojedziemy na rower czy teraz poszaleć na sanki :) To jest największa wartość w życiu. Współczuję głęboko tym, którzy wszystko zrobią tylko dla kasy.
9:30 dwie opcje są poprawne: "sensu stricto" lub "stricte". "Sensu stricte" jest błędne. Pozdrawiam. Super kontent ❤️
Kultura hustlingu jest na dłuższą metę szkodliwa. Równocześnie wszystko sprowadza się do pojęcia zasobów - tak jak nikogo nie dziwi, że po maratonie trzeba odpocząć, tak samo ludzie są zaskoczeni że takie zasoby jak silna wolna, umiejętność podejmowania decyzji czy w końcu własnie produktywność - również wymagają produktywności. Nie da się być zorganizowanym przez cały czas - tak samo jak nie da się przez cały czas biegać.
Ja niestety mam nieco inne zdanie na temat polskiej produktywności. Niestety dla wielu praca jest złem koniecznym a ludzie przechwalają się ile to obejrzeli filmów albo przeczytali książek w czasie pracy. Wielu pracowników ma bardzo roszczeniowe podejście i wydaje im się, ze robią łaskę przychodząc do pracy. Moim zadaniem czas spędzony w pracy absolutnie nie przekłada się na produktywność. Wystarczy pójść do jakiegokolwiek urzędu w Polsce i spróbować coś załatwić. Panuje tam totalna dezinformacja, brak kompetencji, brak chęci wzięcia odpowiedzialności za cokolwiek oraz totalne olewanie petentów oraz pracy samej w sobie. Kompetentne i pracowite są wyjątki. Żeby nie było, nie jestem niczyja szefowa, a jedynie korpo ludkiem, ktory stara sie robic swoje, ale zalewa mnie krew jak widzę jak inni marnują czas i przechwalają się swoim nic nie robieniem :)
Tez nie jestem fanką zupełnego nic nie robienia... a pracownicy bez kompetencji też sprawiają, że krew mnie zalewa....
Masz trochę racji ale wydaje mi się, że te dwie sprawy są ze sobą powiązane - kogo by nie znudziło spędzanie 8 godzin (a nie daj Boże jeszcze więcej) robienia tego samego? Może jakby etat miał 6, to by ludzie mieli więcej chęci (ja na pewno)...
Jaka płaca, taka praca. Co z tego, że szybciej i lepiej pracuję skoro nie jest to docenione. Pracowałam kiedyś w firmie, która była podwykonawcą w innej. Była tam też inna dziewczyna. Obie starałyśmy się przejść z naszej firmy do tej głównej, większej. Tam lepsze zarobki, prestiż i ogólnie lepiej. Swoją pracę wykonywałam na tyle dobrze, że dostawałam pochwały od pracowników tej głównej firmy, ponad to miałam o niebo lepsze wykształcenie o tej drugiej osoby i to obiektywnie, a nie na zasadzie, bo ja tak uważam. I jak przyszło co do czego to etat w tej głównej dostała ona. Dlaczego? Dlatego, że jej "rozmowa" o pracę miała miejsce w ustronnych miejscach biura, gdzie robiła sobie schadzki z jednym z kierowników. I nie ważne było, że moje kwalifikacje zawodowe przewyższały. A najlepsze było na koniec, kiedy odchodziłam ze swojej macierzystej firmy i poszłam się pożegnać dyrekcją naszego kontrahenta. Próbowałam jeszcze zawalczyć o posadę, ale w odpowiedzi usłyszałam, że przykro im, ale przyjmują tylko osoby o konkretnym profilu wykształcenia. Nie muszę dodawać, że moja konkurentka nie dość, że nie miała profilowego wykształcenia to, jak napisałam powyżej, znacznie niższe od mojego. Kogo by taka niesprawiedliwość nie zabolała? Poczułam się potraktowana jak zwykła frajerka.
@@IloveLaurisvoice miałam podobną sytuację z tym, że pracując właśnie w urzędzie, niestety ja nie dostałam etatu (mam wysokie kompetencję, wykształcenie, staż itd) bo córka jednej współpracownicy akurat skończyła szkołę średnią gastronomiczną (stanowisko było w księgowości) i biedna nie mogła znaleźć pracy... Niestety takie są realia. Dlatego ważne jest by zrobić swoje najlepiej jak się potrafi w ciągu 8h i wziąć wypłatę na koniec miesiąca. W obecnej pracy nie zostawałam ani chwili dłużej mimo, że ją bardzo lubię. Pracodawca zarabia dzięki mojej pracy ogrom pieniędzy za to work balance i moje życie jest dla mnie priorytetem :)
Świetny film :)
😀
Praca wszędzie tak 😥, aż smutno
😟
świetny filmik, bardzo potrzebny!
Dzieki
Młodzi mają przeorane mózgi. Obudzą się jak przyjdzie rewolucja, a potem praca w polu bez traktorów, bo fabryki je produkujące zbankrutują z takimi pracownikami.
Dodaj do tego, że konkurencyjność gospodarki UE i jej udział w gospodarce światowej maleje systematycznie od 2008. Ale juleczki jak autorka tego kanału już takie istotne sygnały gospodarcze zdają się ignorować.
Eh ta produktywność.. Ale ja nie wiem czy pojawiłam się na tym świecie tylko po to, by być produktywna? Myślę że trzeba pracować żeby żyć, a nie żyć żeby pracować 😉 Chociaż jeśli ktoś musi, nie zabraniam🤷♀️
Wyścig szczurów,żeby ci u góry mogli zbijać fortuny i mieć na przekupowywanie polityków,lekarzy,a nawet całych szpitali ,uniwersytetów, rządów ..
W wieku 30 lat odkryłam, że im bardziej sie opier*alam jednego dnia, tym kreatywniejsza i wydajniejsza jestem kolejnego. Bycie non-stop efektywną, 8h w pracy i 8h w domu to czysty horror.
Jeszcze jedno przemyslenie mam. Mozg przeciez pracuje nawet w czasie 'odpoczynku' stad najlepsze pomysly przychodza niespodziewanie, a nie od 8- do 16h. Dla osob kreatywnych zatrzymanie sie i przerwy!! to podstawa. Gdybym byla mniej 'leniwa' to poparlabym to referencjami, ale nie chce mi sie szukac :))
Dokładnie! Zgadnij, gdzie mi przychodzą do głowy najlepsze pomysły 😂
❤
Przede wszystkim, to w Polsce nie panuje kapitalizm tylko socjalizm (500+, 13 emerytury, zasiłki, mieszkania socjalne itp)i korporacjonizm gospodarczy. Kapitalizm to po prostu system gospodarczy, przejawiający się na swobodzie działalności na rynku przedsiębiorczości, wolnej wymianie towarami, itp. Kapitalizm nie jest oparty o "kult pracy", co jest jednoznaczne właśnie w komunizmie.
Świetny film dużo uświadamia
Dziekuje ❤
❤️
❤
Imo produktywność ma sens jeśli dzięki niej realizujesz jakiś swój cel
Produktywność dla samej produktywności to głupota
Btw wyzyskiwanie to chyba za mocne słowo bo jednak ludzie świadomie godzą sie na takie warunki (13:49) - jak to mówi Korwin 'chcącemu nie dzieje sie krzywda' xd
Na pewno nie warto się przepracowywać, nie po to się przecież żyje, żeby tylko harować na upgrade swoich gadżetów. Co inne go jak ktoś ma 3 dzieci na wyżywieniu, to musi zapierd....
Może nagrasz film o swoich roślinkach?
Co to za film 4:50?
Lubię Twoje materiały, żeby nie było, ale tu się trochę zawiodłem, bo nie sprawdziłaś skąd się wziął termin "merytokracja"
en.m.wikipedia.org/wiki/The_Rise_of_the_Meritocracy
"The word was adopted into the English language with none of the negative connotations that Young intended it to have and was embraced by supporters of the philosophy."
Etymologia jest ważna, sprawdź sobie na przykład kto i kiedy wymyślił i zaczął stosować termin "reprywatyzacja"
Masz racje, zupelnie o tym nie pomyslalam. Dzieki za link!
Nie pracujesz nie jesz. Jedzenia nie przynoszą bociany.
Up
😀
Grecy pracują więcej? Nie wiem czy te dane są rzetelne bo zauważyłam coś zupełnie innego :D
Chyba do świadomości ludzi powoli wkracza slow life, a zwłaszcza kobiet... W Niemczech wśród świadomych ludzi jest to bardzo popularne. Bo przecież nie od dziś wiadomo że system produktywności, celów, efektywność to meski świat, kobiety wiedzą ciałem,są twórcze i czują życie dlatego slow life wkracza na salony. Z doświadczenia wiem że Niemcy są produktywni tylko dlatego że pracują u nich obcokrajowcy. W żadnej firmie logistycznej nie spotkałam Niemca który wyrobilby normę dzienną, co więcej często nawet połowy nie są w stanie zrobić.
Tak, slow life powoli robi s coraz popularniejszy
@@AniaGemma Tak, jeśli stać cię na slow. Jeśli najczęściej wypłacana pensja to 1500 to znaczy że zaiwaniasz na czarno bo masz komornika. Kobiety u nas mogą być slow bo w naszej kulturze to facet ma zapewnić dobrostan rodzinie.
@@annamaria4056 nie do końca zgadzam się z tym, ze praca w domu równa się z byciem slow. Ale to prawda że jie każdy ma komfort odmówienia nadgodzin.
@@AniaGemma nie mam na myśli pracy w domu ale np "prawo" do stracenia czy zmiany pracy. Pracowania tylko 8 godzin.
Bogaci się bogacą a biedni biednieją ot co...