A mnie się właśnie bardzo podoba to , że Pan podaje swoje przykłady z życia prywatnego,bo tylko takie przeżyte i przepracowane sytuacje są najcenniejsze i najbardziej wiarygodne.ogolnie super filmiki
Najcenniejsze to mięć/ stworzyć w sobie własnego, wyrozumiałego, troskliwego przyjaciela. Bycie szczęśliwym ze sobą to sedno naszej świadomej, namacalnej egzystencji i zdrowych relacji z innymi.
@@wiesawakajrys7557 przyjacielem dla siebie samego. To jest klucz. Skupienie się do wewnątrz a nie tylko na zewnątrz. Jeśli nie poznamy, nie polubimy siebie to raczej marne szanse na coś wartościowego na zewnątrz.
Bardzo ciekawy temat został poruszony w tym odcinku- ja sam swego czasu, będąc w związku z osobą o sklonnosciach psychopatycznych, konkretnie wtedy najbardziej wchodziła w grę narcystycznosc partnerki( na szczescie już to bezpowrotnie za mną) popełniłem przede wszystkim ten błąd, że przez dłuższy czas byłem wręcz uzależniony od tej osoby... do tego silnie zaangażowany w związek, bardzo mocno od samego początku, zdecydowanie bardziej, niż druga strona. Obecnie już wiem, by drugi raz absolutnie nie wchodzić w tego typu relację- jeśli angażować się, to na spokojnie, pomału, bez pośpiechu, na pewno nie od razu w wielkim, czy dużym stopniu, gdyż im człowiek bardziej się zaangazuje, tym później w razie porażki w takim związku bardziej cierpi, a tego lepiej unikać. Poza tym warto mieć jakąś odskocznie, a najlepiej nawet kilka- np. wielu zróżnicowanych znajomych, najlepiej by każdy z nich coś innego wnosił do naszego życia, do tego mieć jakieś hobby, które najlepiej pochłania sporo czasu, typu uprawianie jakiegoś sportu, lub mieć na tyle wyczerpującą, czasochłonną prace, byśmy wracając z niej nie mieli zwyczajnie czasu myśleć o takiej drugiej, toksycznej osobie. Wtedy, oczywiście nie od razu, ale prędzej, czy później same powinny niejako wyparować z głowy myśli o tego typu osobie. Trzeba po prostu czymś innym zająć nasz mózg, na tyle, na ile jest to możliwe, takie jest moje zdanie. Ogólnie jednak ja sam przestałem już wierzyć w jakąś wielką miłość, w obecnych czasach wg mnie jest to przereklamowane, jest o to strasznie trudno, niewielu osobom, które znam coś takiego się udało, chociaż w jakimś małym stopniu, swoją drogą jak patrzę na niektóre pary, to bardzo często zastanawiam się, na jakiej zasadzie ludzie się dobierają. Znam zarówno osoby bardzo podobne do siebie, które razem nie stworzyły związku udanego, jak i takie skrajnie różne, którym się to udało, w tej materii po prostu zdaję się, że nie ma reguły i wszystko jest możliwe, choć ja np nie widziałbym absolutnie siebie w związku z osobą skrajnie różną. Ta moja była kobieta była właśnie tego typu osobą i być może dlatego też nasz związek się nie udał, aczkolwiek po czasie, gdy to przetrawiłem, absolutnie nie żałuję, że tak się stało. Mało tego- żałuję, że tyle czasu zmarnowałem dla tej osoby. Z tego typu osobami wg mnie osobiście potrafiłbym się porozumieć, ale tylko na zasadzie relacji znajomych, absolutnie nic więcej. W temacie związku nie byłoby na to absolutnie żadnych szans.
Taksyczne osoby przez manipulację zrobią z człowieka kalekę dosłownie. Potem także, starają się utrwalić w partnerzy że do niczego się nie nadaje. O pracy może zapomnieć bo z każdej go wyrzucają po tygodniu. Przypisują wady które sami mają a ukrywają mszczą się.
Wydaje mi sie że często też ludzie nie mogą wyjść z toksycznych relacji bo maja taki syndrom gotowanej (o ile się nie mylę). Polega to z grubsza na tym ze temperatura wody w której jest żaba powoli rośnie ale na tyle wolno że sie do niej zdąży przyzwyczaić i przez to nie zauważa tego że w końcu temperatura jest tak wysoka ze umiera. A zazwyczaj toksyczne relacje nie są takie od razu, na samym początku, bo nikt by się w coś takiego nie ładował. Jest tak z czasem dopiero, czesto bardzi powoli. Najpierw to są takie drobne rzeczy które bagatelizujemy, czesto przyzwyczajamy się do takich zachowań (no taki/taka jest kazdy ma jakies wady) a one czasem ewoluują coraz bardziej i bardziej. Ja np miałam tak że dopiero pod wpływem bardzo silnych bodźców w krótkim czasie na wielu polach postanowiłam sobie zrobić przerwę od tej relacji (zakładałam ze nie chce się rozstawać tylko potrzebuje przestrzeni i samotności) i dopiero w czasie tej przerwy zdałam sobie sprawę jak przez te dwa lata byłam zestresowana czego nie widziałam wcześniej, a taki spokój mnie ogarnął w samotności, że aż byłam w szoku. Dalej tesknilam i miałam dalej dużo innych stresów jeszcze wtedy ale mimo to zauważyłam że potrafię bez tej osoby żyć i funkcjonować ba! jestem o wiele spokojniejsza i bardziej odporna na stres. Kiedy minęło jeszcze więcej czasu zaczęłam zdawać sobie sprawę ze w zasadzie nie wolno mi było wychodzić z domu, miałam wytyczne odnośnie ubioru i że pozwalałam się notorycznie wyzywać i poniżać tłumacząc to sobie ze się po prostu zdenerwował i że przecież żałuję. Naprawdę do tej pory nie rozumiem jak do tego do końca doszło i czemu w trakcie nie zauważyłam że coś chyba jest mocno nie tak. Prawdopodobnie głównie właśnie dlatego ze te zmiany działy się stopniowo. Nie kazał mi zerwać kontaktu ze znajomymi z dnia na dzień ale powoli wmawial ze oni wcale nie chcą dla mnie dobrze, często wyrażał się o nich negatywnie, zapełnial mi czas tak żebym nie miała kiedy wyjść z kimś, jak chciałam się z kimś spotkać to zakładał ze idziemy tam razem a jak czasem próbowałam mu wytłumaczyć ze chce iść sama to mówił ze na pewno chce go do znajomych iść obgadywac i oczerniać ze i tak to zapewne robie albo zarzucał ze mnie z tą osobą coś łączy bo niby czemu nie chce iść z nim jeśli mam dobre intencje. Aczkolwiek nigdy mi nie zabranial. Jednak informowanie go o wyjsciach z kims innym planowanie tego i szukanie czasu na to a dodatkowo później możliwość sceny zazdrości która potrafiła trwać czasem cały dzień było tak stresujące że stopniowo coraz żadziej miałam kontakt z innymi ludźmi. Tak stopniowo wszystko ze sama nie zauważałam nawet jakie patologiczne sceny się tam wyprawiały czasem i dopiero teraz jak rozmawiam o tym z terapeutą i mowie to na glos to dociera do mnie jak to brzmi. Dociera do mnie w jaki sposób się do mnie odzywał a kiedy mi było przykro z tego powodu wmawial ze jestem przewrażliwiona. Wtedy byłam już do tego w pewien sposób przyzwyczajona. Wydaje mi się że coś takiego może utrudnić zakończenie toksycznego związku jeśli w ogóle nie do końca się zauważa że taki jest. Ja podświadomie czułam ze coś jest nie tak ale on mówił ze po prostu mamy cięższy okres ze to ogarniemy po czym w czasie tej "przerwy" zaczelam analizwoać kiedy sie miedzy nami popsuło zeby to jakos naprawic bo nie chcialam sie rozstawać i zdałam sobie sprawę ze ten cięższy okres (z miliona powodów które co jakiś czas zmieniał) trwa w zasadzie praktycznie większość naszego związku. Z resztą żadne "stresy w pracy" czy cos rownie absurdalnego nie mogą usprawiedliwiać takiego traktowania drugiej osoby.
Partner, który dużo przeszedł to według mnie żaden dobry wybór - wpadłam w te pułapkę. Pięknie mówił o tym, że problemy są po to, żeby je rozwiązywać, najważniejsza jest rozmowa, opowiadał co przeżył itd i że sobie to wszystko poukladal a mi to bardzo imponowało jako osobie na początku terapii. A gdy pojawił się nie bagatela problem po prostu udał, że go nie ma i tak było z każdym nastepnym problemem, bo przecież ze mną jest coś nie tak.. Potrafił wyzwać od najgorszej, żeby za tydzień udać, że nic się nie stalo. Z biegiem czasu okazało się, że jest zwykłym przemocowcem i kłamcą, nosił maskę na każdą okazję, bo okazał się ultra skrytym człowiekiem, który okazywać potrafil tylko pogardę i agresję.
mam takiego ojca i brata,wszyscy wokół patrzą na mnie i na mamę krzywo bo się od nich staramy odciąć po kilkudziesięciu latach krzywd,to oni są męczennikami,kochającymi,dobrymi,lubianymi,potrafią w jednej chwili użyć strasznej dawki agresji,a sekundę później nie rozumieć czemu nie chcesz z nimi usiąść i uśmiechać się,potrafią wręcz błyszczeć pomocnością i serdecznością na zewnątrz,a za zamkniętymi drzwiami albo wobec osób które do siebie przywiążą pokazują prawdziwe oblicze,nie lubią nas ci którzy uważają nas za te złe,ale też ci którzy im zaufali i oberwali,np była partnerka brata okazuje mi swą wręcz nienawiść za to że on ją źle traktował,z drugiej strony mama nie chce odcinać się od własnego dziecka,chce też mieć kontakt z wnukiem,więc jesteśmy zdane na to piekło,zbiżają się święta,ludzie się na nie cieszą,dla mnie to horror,który nigdy nie wiadomo jak się skończy,po tych doświadczeniach trzymam się z daleka od mężczyzn,związków i jakiegokolwiek zaangażowania,najgorsze że jestem w sytuacji bez ucieczki z powodu zdrowia mojego i mamy.
Odejście fizycznie od toksycznego partnera którego się kocha to jedno, a odejście i zdystansowanie się emocjonalnie czasami wydaję się prawie niemożliwe i ciągnie się latami.
@@kodymeyers9126 Ekspert widzę się znalazł z doktoratem z habilitacją na temat związków przemocowych, ten komentarz jest po prostu żenujący i nie będę się zniżał do tak pożałowania godnego poziomu
21:00 - 22:30 3x TAK - przechodzisz dalej :D Całkiem poważnie - jestem pełna podziwu dla ludzi, którzy przebrnęli przez różne życiowe zakręty i wyjechali na prostą :) a niejednokrotnie mają jeszcze na tyle siły, aby pomagać w dotarciu do tej prostej drogi innym 'zakręconym' ;) Zawsze miałam i mieć będę wielki szacunek dla takich osób. Kilka z nich miałam zaszczyt poznać osobiście (aż się łezka w oku kręci na samo wspomnienie tego, jak niewyobrażalnie piękni mogą być ludzie, którzy uchodzą za dość dalekich od ideału ;)). Są dla mnie inspiracją po dziś dzień. A poza tym, jak to mówią, nie wszystko złoto, co się świeci ;) Chciałam jeszcze coś dodać apropos wartościowych ludzi... Jeśli przy kimś czujesz się tak, to znaczy, ze jest to właściwa osoba w Twoim życiu. ua-cam.com/video/asv2VzaiDQA/v-deo.html Oczywiście, to działa w obie strony ;-)
Niedawno Pana zaczęłam słuchać i zrozumiałam, że to właśnie moje doświadczenia doprowadziły mnie do tego jaka jestem. Rodzice potrafią zniszczyć człowieka i ranić go. Mój poziom bólu psychicznego jest tak wywindowany, że przeraża mnie ten ogrom pracy, ktòry mnie czeka. Dziękuję, że dał mi Pan nadzieję. Było mi to potrzebne.
Jestem wlaśnie na etapie uleczania ran z dzieciństwa. Gorąco polecam książki Lindsay Gibson. Ja akurat zaczęłam od jej drugiej pozycji i jestem nią zachwycona: "Jak wyzwolić się spod wpływu niedojrzałych emocjonalnie rodziców". Druga książka, która na mnie czeka, to: "Dorosłe dziewczynki z rodzin dysfunkcyjnych" Eugenii Herzyk. Jestem pewna, że te pozycje wzmocnią poczucie własnej wartości i dadzą moc sprawczą. Powodzenia!
Miałam taki etap w życiu kiedy pracowałam w toksycznym środowisku. Praca mi się podobała, natomiast przełożeni byli typowo toksycznymi ludźmi. Wymagali wciąż więcej i więcej nie dając nic w zamian. Po 4 latach byłam już bardzo zmęczona, codziennie rano gdy się budziłam z nerwów bolał mnie brzuch. Postanowiłam pójść do psychologa, zapytać co mogę zrobić by zacząć się lepiej czuć w tej pracy. Na tej wizycie usłyszałam coś co zmieniło zupełnie moje podejście do życia zawodowego. Po wysłuchaniu mnie psycholog powiedziała: "W dawnych czasach w Chinach stosowano pewną torturę. Polegała ona na tym, że wsadzano cżłowieka do małego pudełka. Małego na tyle, że nie mógł się rozprostować i tkwił w nim. Pani jest właśnie w takim pudełku psychicznym i próbuję się w nim Pani dobrze czuć." Teraz już wiem, że nie ma sensu męczyć się w miejscu, które wyciąga z nas energię. Zmieniłam swoje życie i teraz jestem szczęśliwa. Czasem nie warto czekać na zmiany.
Wydaje mi się też, że ludzie wychodzący z toksycznych rodzin czy związków wpadają w kolejne toksyczne relacje dlatego, że nie mają dobrego punktu odniesienia odnośnie tego co jest dobre, a co za tym idzie wiążą się z kimś kto wydaje im się pozornie lepszy. Myślę, że najlepiej będzie tłumaczyć na przykładach: -ktoś jest z domu gdzie rodzice pili alkohol i używali przemocy fizycznej. Potem taki ktoś spotyka osobę, która nie pije oraz nie bije, więc uważa ją za wręcz idealną, bo porównując ją do swoich rodziców widzi na pierwszy rzut oka ogromną różnicę. Trochę czasem to tak działa, że jak pozornie wydaje nam się, że mamy lepiej niż kiedyś, to od górnie zakładamy, że nie powinniśmy narzekać. Potem okazuje się, że ktoś tak samo jak rodzice jest toksyczny, tylko w inny sposób. Oprócz tego wydaje mi się również, że czasem jak ludzie już dojdą do tego, że ktoś jest toksyczny i wiedzą czym objawiała się owa toksyczność, to zaczynają sobie obiecywać, że już nigdy nie popełnią tego błędu i zwiążą się z kimś kto stanowi odwrotność tej toksycznej osoby. Tylko wówczas może się zdarzyć, że z jednej skrajności idą w drugą skrajność. Przykładowo rodzice nie okazywali zainteresowania dziecku w ogóle, więc to dorosłe dziecko szuka potem w związku kogoś kto będzie okazywał dużo zainteresowania. Tylko, że to zainteresowanie przyjmuję toksyczną formę- np. kontrolującą.
Czasami może być też tak: załóżmy że kobieta będąc jako dziecko ofiarą przemocy domowej, poznaje mężczyznę również będącego jako dziecko ofiarą przemocy domowej . Jest takie powiedzenie " Ktoś kto tego nie przeżył , nie zrozumie tego który to przeżył " Zatem, może błędnie z góry założyć że, że ów mężczyzna idealnie nadaje się na partnera / męża, bo tak jak ona doznała wiele bólu emocjonalnego tak i on też ten ból odczuł i tym samym nie spowoduje tego samego bólu i cierpienia w swoim małżeństwie, dla swoich dzieci i żony. Skutek może być taki , że to wejście takich dwóch osób do pudełka zapałek, gdyż mogą powielać w swoim małżeństwie , podświadomie wyuczone zachowania swoich rodziców: syn: ojca (przemoc fizyczną wobec swojej żony ) a córka: matki ( uległość wobec przemocy ze strony męża ) . Koniec końców trwać latami w przemocy domowej, aż któreś coś z tym w końcu zrobi i uwolni się. A jeśli mieliby dzieci, to ich dzieci przeżyliby to samo co oni za swego dzieciństwa.
@@barbaraa962 Tak! To też bardzo możliwy scenariusz. Nawet rozszerzając twój przykład czasem bywa tak, że ludzie są dla siebie toksyczni właśnie dlatego, że są do siebie zbyt podobni i napędzają tylko swoje zaburzenia i problemy jakie wynieśli np. z rodzinnego domu lub poprzednich związków. Np. dwóch perfekcjonistów może się nakręcać w swoim perfekcjonizmie. Mogą też zetknąć się dwie osoby, które swoje złe przeżycia traktują jako wymówkę na wszystko i ciągle robią z siebie ofiarę (w taki niezdrowy sposób, budują swoją wartość na podstawie liczby osób, które okazują im współczucie). Te dwie osoby są dla siebie bardzo toksyczne, bo w sowim związku zamiast okazywać sobie wzajemne zrozumienie, ścigają się jedynie na to kto ma gorzej i w ten sposób jedyne co robią to dołują się wzajemnie.
Najważniejsze z filmu jest stwierdzenie, że zdrowie psychiczne jest bezcenne. I to jest bezsprzeczna prawda. Nie marnujmy więc życia na wykańczającą psychicznie pracę, chore związki i toksyczne przyjaźnie tylko szybko z tego rezygnujmy. Koszty będą znacznie niższe niż trwanie w takich bagnach, karierę będziemy robić gdzie indziej albo jej w ogóle nie robić (mała to strata), a samotność po związkach będzie krótkotrwała.
3 miesiące? Rok? 😁 Uśmiałem się, że ktoś tak może myśleć. U mnie minęło 10 lat i jeszcze czasem coś.. . Ale zacząłem coś robić od samego początku. Im wcześniej tym lepiej. Zanim zaschnie i się do sytuacji przyzwyczaisz. Teraz słucham autora i tylko się utwierdzam w tym, że dobrze zrobiłem. Pomimo różnych strat. Warto było. Pozdrawiam wszystkich 😃
Słyszałem kiedyś od znajomego, że generalnie nie warto wierzyć w miłość, ponieważ jej nie ma zwyczajnie, najlepiej tzw. miłość przespać. Wg mnie, patrząc z mojego punktu widzenia, z mojego doświadczenia, to ważne, żeby nie zaangażować się zbytnio za szybko w tzw. miłość, by nie zatracić się w miłości, nie podchodzić do tego tak, że ta druga osoba jest dla mnie wszystkim, sam przez to przechodziłem w przeszłości, oby nigdy więcej mi się to nie przytrafiło. Teraz już wiem, że nie wolno wręcz od razu bardzo zaangażować się w miłość, troszkę można, ale nie bardzo, jeśli ktoś się bardzo zaangażuje w miłość toksyczną, wtedy trzeba mieć jakąś odskocznię- pracę, hobby, które choć troszkę pozwolą zapomnieć o drugiej osobie. Jeśli ktoś nie zaangażował się bardzo w taką relację toksyczną, wtedy jest o wiele prościej zapomnieć o takiej drugiej osobie, o takiej toksycznej relacji, miłości.
Po dzisiejszym Twoim wykładzie odczuwam duży niedosyt. Za krótko, za mało :) To jakoby wstęp do meritum. Takich wykładów nigdy dość. Poruszone w Twoim wykładzie zagadnienia są bardzo ważne. Stykamy się bowiem z nimi bardzo często. Takie wykłady jak Twoje dodają nam nie tylko otuchy, ale rodzą w nas siłę do walki!
Życie dopiero zweryfikuje czy jesteśmy wystarczająco przygotowani. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nigdy nie ma pewności co nas czeka ani czy coś wytrzymamy (mimo przygotowania mentalnego). Związek jest bardzo poważną sprawą i myślę, że to tylko od obydwu stron zależy czy będzie on udany. Serdeczne dzięki za to co robisz, poziom zachwycający a przemyślenia dopiero do słuchacza docierają po wysłuchaniu całości ;) dzięki i pozdrawiam w tą szarą majówkę !
Wspaniała lekcja ,jako osoba z potężnym niestety negatywnym bagażem doświadczeń utożsamiam sie z wieloma Pańskimi przemyśleniami czuć że w dużej mierze to wiedza z praktyki, pozdrawiam serdecznie 🎉✌️🔋🚀🔥
Wg mnie po prostu nie angażować się od samego początku, mieć brzydko mówiąc, za przeproszeniem wyjebane w drugą osobę i dopiero po jakimś czasie, gdy się z drugą osobą zje przysłowiową beczkę soli, to wtedy dopiero zacząć myśleć o czymś więcej. Tak mi zawsze babcia mówiła i coś w tym jest. W dzisiejszych czasach wg mnie ludzie za szybko oczekują wielu rzeczy, także znalezienia drugiej połówki, ja z tym jeszcze nie tak dawno miałem problem, ale już nie mam, zmieniłem zupełnie podejście, skupiam się bardziej na sobie, robię więcej dla siebie rzeczy, niż kiedyś i wychodzę z założenia, że jak się trafi druga, wartościowa osoba, to można na spokojnie, pomału coś działać w tym kierunku, na początku niezbyt się angażując i stopniowo to coraz bardziej zwiększać, a jeśli się nie trafi, to też będzie dobrze i tak należy żyć, tylko wtedy po prostu samemu, z tego typu założeniem, takie jest moje zdanie. Nie ma co wychodzić niejako przed szereg, ja w każdym razie drugi raz tego błędu nie popelnie. Wg mnie należy mieć dystans zarówno do siebie, jak i poznanej takiej drugiej osoby, czy osób. Tak ja to widzę.
Zacznij od siebie. Masz jakiś problem więc zwykle trafiasz na toksycznych partnerów. Być może za bardzo Ci zależy ? ? Może terapia pomoże. Powodzenia 😊
Mam wrażenie, że moim "problemem" jest bycie dobrym człowiekiem i przez taki pryzmat patrzę na inne osoby. Nie wyszukuję od razu negatywów,bo staram się pozytywnie patrzeć na ludzi i wszystko wokół.
@@olga4960 Generalnie to jest dobra taktyka- takie doszukiwanie się tylko pozytywów, choć z drugiej strony trzeba także zakładać, iż może nie być aż tak kolorowo z taką nowo poznaną osobą, takie jest moje zdanie, odpowiednie proporcje są tu bardzo ważne. Wg mnie nie powinno się jednak być zbytnio dobrym dla innych ludzi, ponieważ może to nie raz zostać wykorzystane przeciwko nam, przeciwko ludziom, którzy okazują tzw. dobroć, w stosunku do innych. Sam tak miałem wiele razy, żyjemy niestety w dziwnych czasach, gdzie generalnie ludzie ze sobą bardziej rywalizują, niż się wzajemnie wspierają, już nie wspominam o kwestii pomagania sobie, tak ja to widzę, wiele razy czegoś takiego doświadczyłem.
Słucham kanału i jednocześnie przygotowuję fotoksiążkę ze zdjęciami córki. to taki pożegnalny gest bo uciekam na przeciwległą część ziem. Jak najdalej od tego. Zawsze jak przeglądam te zdjęcia to łzy lecą wielkości grochu. Zostałem w domu bo myślałem, że wytrzymam kilka lat tak by stworzyć więzi z kochaną córką. To było egoistyczne. Choć każda sekunda spędzona z dzieckiem dawała mi nieopisane wspaniałe uczucia. Jestem nadwrażliwy i przeżywanie miłości było nieopasanym uczuciem. Więzi zbudowałem ale dewastacja mej osobowości jest totalna. Wyszedłem z domu gdy Laurka miała jakieś 5 latek. Później wykradałem każdą chwilę by móc spędzić z dzieckiem. Relacje stworzyłem. Ale teraz gdy dziecko ma 12 lat ja już nie mogę być dla niej ojcem. Dewastacja mojej osoby była zbyt duża. Psychopatyczna matka dokona reszty i wychowa już trzecie pokolenie potwora. Paradoksalnie przyczyniłem się do tego zostając te pierwsze lata w domu narażając siebie i dziecko na bezdenne piekło. . Jestem oczytany o w miarę szerokim światopoglądzie. Jednak nie zrozumiem możliwości wyparcia i racjonalizacji czynów jakie popełnia matka, czerpiąc z tego nieopisaną radość. Czasem, życie jest naprawdę,bardzo trudne. Przynajmniej miałem te kilka wspaniałych chwil. Mam nadzieję (choć jest to niemożliwe), że laura da sobie radę i zazna choć chwilę radości w życiu.
Miałem kiedyś przyjaciela. Kilka lat się przyjaźniliśmy, we dwóch depresja, aspołeczność. Long story short - jak już była opcja się zmienić i udowodnić sobie że mamy ambicje a nie tylko myślimy o sukcesie ja zacząłem dalej się rozwijać a on mi zarzucać że już nie jestem taki sam jak kiedyś, drażniło go wszystko co robiłem, wyciągał bródy. W pewnym momencie zarzuciłem go bardzo długim monologiem na który on odpowiedział "Dobrze, już mnie więcej nie zobaczysz" i do tej pory nie wiem co z nim się dzieje. Szkoda ale jednak jakość > ilość
Myślę, że związki z toksycznymi ludźmi nie nają sensu, nawet gdy zapieramy się naszą wiarą czy innymi cudami-wiankami. Osoba toksyczna nigdy się nie zmieni i zawsze będzie na nas pasożytować i manipulować, a my-rozpaczać nad nieudanym życiem. Najlepiej wychodzą na tym osoby, które wyszły z takich związków, choć na początku było im bardzo trudno. Zobrazuję mój komentarz przykładem z życia - mam szwagra-psychopatę w nieformalnym związku z kobietą. On zamieszkuje w jej domku po dziadkach. Nie jest łatwo go wyrzucić-silny i ma dostęp do broni w związku ze swoim zawodem. Okropny typ. Kobieta zaczęła poważnie chorować-w młodym wieku jest schorowana jak jakaś staruszka. Jej konkubent ma bardzo zły wpływ na ich syna, który rośnie przekonaniu, że używając przemocy wszystko w życiu osiągnie. Nie chcą go w szkole. W końcu A.doszła do wniosku, że wyprowadza się do rodziców-od razu lepiej się poczuła. Syn razem z nią. Szwagier siedzi teraz sam, z pustą lodówką. Zaczął pić i jednocześnie wydzwania do brata i grozi mu, że wpadnie "z wizytą", aby policzyć co wchodzi w skład jego majątku, bo "przecież to mu należy się spadek po bracie"- a brat żyje i ma się dobrze☺ Brat-bliźniak... Mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do "braterskiej wizyty"- a ja nie będę musiała wydzwaniać na policję...Szwagier miał tyle kobiet w swoim życiu, a wszystkie pouciekały od niego. Ponoć jedna (kto wie czy nie więcej) usunęła ciążę z nim. Wyjątkowo obrzydliwy typ z paskudnym charakterem, uważający się za najpiękniejszego i najmądrzejszego.
Ale subtelnie o Religii... :) i dobrze. Największym problemem dla mnie przy takich relacjach są targające mną emocje i powracające myśli. Niejako związek z uzależnieniem.
Może to być zbyt dogłębny i osobisty komentarz - jednocześnie nie dotyka on bezpośrednie psychopatii, ale szerokiego pojęcia toksyczności w ogóle. W tym wypadku to spojrzenie od drugiej strony - osoby, która w toksyczność wpadła zupełnie jej nie zauważając. Chęć kontroli, nadmierne zainteresowanie życiem drugiej strony, niechęć do aktywności "poza nasza dwójką" - po prostu mania kontroli i zazdrość o wszystko, co wydaje się "lepsze od ciebie" spowodowana własnymi problemami życiowymi i stratą tego mitycznego "sensu" - CoV sporo do tego dołożył rozmontowując plany, pracę itd, aczkolwiek powody tu nieistotne. Jak się uwolnić? Jeżeli nie jest to bardzo formalna relacja, z wspólnym domem, zobowiązaniami prawnymi, najlepiej po prostu wywołać reakcję drugiej, tej toksycznej, strony związku, by upewnić się w jej intencjach, bo one bardzo szybko wyjdą gdy strach rozstania zaświeci jej w oczach. Gdy toxic będzie chciał uratować "SWOJĄ" relację, bardzo szybko zacznie walczyć z rzeczywistością sprzecznymi zachowaniami - z jednej strony nienawiścią do drugiej strony i odsłonięciem tego, co naprawdę uważa, a z drugiej nasilając wszelkie swoje toksyczne praktyki, które wykorzystywał do trzymania kontroli w ryzach. Gdy masz już pewność, z kim masz do czynienia, będziesz po prostu wiedzieć, że pora jest uciekać i nie oglądać się na tego człowieka, zniwelować możliwość interakcji wszelakiej. Nie wiem, czy boli - wiem, że na pewno działa. Od strony toxica - jak się uwolnić od "siebie"? Jeżeli zaczynasz się zagłębiać w przyczyny tego wszystkiego, zaczniesz analizować swoje zachowania i myśli, dojdziesz w końcu do punktu, gdzie twoja psychika zaczęła się staczać w stronę zachowań obronnych przed światem. W moim wypadku był to punkt utraty pracy i planów na studia, kilku ważnych znajomych - wtedy "nie chcąc tracić więcej" rozpoczęło się podporządkowanie całego życia pod to, by odpowiadało moim oczekiwaniom - a, że został tylko związek ze zjawisk, które miały jakieś pozytywne znaczenie, to na nim skupiła się cała uwaga i starania pod szyldem "posiadania kontroli nad życiem". To nie jest i nie będzie łatwa przeprawa, by znaleźć w końcu punkt odzyskiwania zdrowego podejścia i myślenia, ale jeżeli jesteś po tej stronie, która skrzywdziła i wreszcie to sobie uświadomiła, uwierz - warto się z tym zmierzyć. Warto jest się przyznać przed sobą do win i pracować nad słabościami, jeżeli kiedykolwiek chcesz się otrząsnąć - szukając na nowo siebie i skupiając się na tym, by samemu stanowić pełnego, rozwiniętego człowieka, nie musząc wykorzystywać drugiej osoby do podbudowania i zakrywania twoich słabości. Mi to zajęło niemal rok, rok zwalczania myśli, że "to druga strona skrzywdziła", bo uwolniła się od staczającego się partnera, który na dno pociągnąłby i ją. Dziś naprawdę cieszę się, że potoczyło się to tak i choć z dużym bólem dla mnie, partnerka po prostu nie pozwoliła bym pociągnął nas oboje na dno - pozwoliło się to otrząsnąć, przemyśleć ideały i wrócić na dobre tory, być znowu osobą z jakimkolwiek sensem istnienia na co dzień - innym, niż to, że gdzieś tam jest druga osoba. Nie da się zdrowo kochać i żyć z drugim człowiekiem nie mając szacunku do samego siebie i tego, kim się jest. To po prostu niemożliwe i długofalowo zniszczy każdego, kogo ta sprawa dotyczy. Uwierzcie - nie warto się zastanawiać i czekać na zmianę toksycznego partnera, która zajdzie od tak, z niczego - nigdy tak nie będzie, a im dalej w las, tym więcej będzie drzew, a toxic będzie tylko żądać więcej i więcej władzy do swoich rąk. Nie warto marnować życia na bycie z taką osobą - walczcie o siebie, jeżeli tylko macie świadomość tego, co się dzieje.
Co zrobić kiedy chcesz się uwolnić od toksycznej osoby ale masz z nią dzieci ? W moim przypadku toksyczna żona pasożytuje na mnie poniża mnie i gnębi nawet w obecności dzieci. W momencie kiedy ja się jej wymykam ( unikam kłótni i konfrontacji ) szuka nowej ofiary, nowego żywiciela i osacza nasze dzieci. Szanse że po rozwodzie dzieci zostaną ze mną są raczej małe. Ona bardzo sprytnie manipuluje całym otoczeniem i robi z siebie ofiarę. A mnie przedstawia jako czepialskiego kata rodziny. Nikt nie jest w stanie mi pomóc.
ja mialem taka sama sytuacje choc mieszkam w USA. cale szczescie ze moge miec dzieci 50% czasu. ale mimo tego ona dalej manipuluje dziecmi I mowi Im jaki ja jestem zly. ciezko sie uwolnic od takiej osoby jak sa dzieci. mam nadzieje ze z czasem dzieci zrozumieja. zycze Ci zeby wszystko Ci sie dobrze ulozylo.
Wg mnie to zależy od tzw. bliskości dwójki osób, ja tam stosunkowo szybko uwolniłem się od byłej, między nami była taka toksyczna miłość, toksyczny związek- wystarczyło usunąć, lub zablokować kontakt, zająć się pracą, lub hobby. Teraz już wiem, że bardzo ważne jest to, by mieć zawsze tzw. odskocznie- albo uprawiać sport, mieć hobby, wciągającą pracę, pochłaniającą w dużym stopniu. Wtedy człowiek siłą rzeczy dużo szybciej zapomina o takiej nieudanej miłości, o takim toksycznym związku.
@@magkul7971 To prawda, ja w pewnym momencie nie potrzebowałem już mojej byłej, po tym, jak mnie swego czasu potraktowała. Aczkolwiek może i dobrze, że tak się stało, przynajmniej od dłuższego czasu nie mam z nią żadnego kontaktu i niech tak zostanie. Porażka w jednym związku może oznaczać sukces w innym i tak do tego podchodzę.
Apropos sytuacji koleżanki i jej dobrze płatnej pracy - fajnym tematem na odcinek byłyby tzw. złote kajdanki, czyli praca która bardzo dobrze płaci, ale która z różnych względów dla nas jest tragiczna i w której z powodów finansowych jednak zostajemy.
I tu się z panem zgadzam ktoś kto dużo przeszedł.i większość spraw przepracował.bardzo dużo wie i rozumie z własnego.doswiadczenia inaczej podchodzi do wielu spraw warunek jest jeden że pracował.nad sobą A nie tylko gadać potrafi pozdrawiam
Miło mi, że się zgadzamy ;) Najlepsza teoria nigdy nie zastąpi praktyki, a życie niestety zawsze, prędzej czy później będzie nas czymś "testować", stąd umiejętność praktycznego radzenia sobie z "problemami" jest bardzo pożądana.
Według Biblii nikt nie jest ze sobą niewolniczo związany, myślę, że to bardziej jest presja społeczna a zwłaszcza na wsiach. Status społeczny, zależność co niektórych kobiet, gorsze pensje itp. sprawy
Myslez że bardzo często osoby takie boją się odrzucenia, a najbardziej przekonuje mnie fakt że te osoby uzależniają nas od siebie bo im tak wygodnie się żyje. Nic nie muszą robić, o nic nie dbać, można sobie poleniuchować bo ta druga osoba i tak z nią będzie. Prawda jest taka że strach przed tym co mogą stracić, wygodnictwo jakie mają u boku danej osoby powoduje że robią z nami co chcą i głównie nami manipulują zwłaszcza jak dochodzi do momentu w który chce się odejść. I wtedy fundują rollecoster, granie na emocjach, płacz, obietnice, za chwile trzaskanie drzwiami i czujemy się winne. Przerwać taki stan niezwykle trudne, jak tego dokonać, pytam się wiele razy....
W moim przypadku sposobem było... przytycie. Oczywiście niecelowe, od leków, ale wtedy właśnie zaczęłam dostrzegać jak bardzo znęcał się nade mną mój były. Po prostu szczęście w nieszczęściu. Ale nie powiem, że wyszłam z tego całkowicie, bo on cały czas siedzi mi w głowie i nie potrafię nic na to poradzić. Jeszcze lata terapii przede mną, mimo że i tak jest lepiej niż było kiedyś.
Ciągłe myślenie o kimś to nawyk a nawyki można zmienić... Polecam obejrzeć filmiki na temat jak przestać o kimś myśleć, sprawdzić kilka sposobów i zobaczyć który na ciebie działa.
Słyszałam teorię od psychologa, że powodem dla którego osoby wchodzą w toksyczne związki, które są kalką ich relacji z rodzicami jest to, że emocje jakich doświadczamy w dzieciństwie są tym za czym tęsknimy w późniejszym życiu. Nawet jeśli te emocje były negatywne, to zakochamy się w osobie, która może nam dostarczyć tych samych emocji, co rodzice. Tamtych emocji nam "brakuje", bo - ja to tak rozumiem - czujemy się wtedy jak w domu.
Skąd wiedzieć czy to ze mną jest coś nie tak czy z partnerem? Co jeśli ozdobą mnie prześladuje, rani i nie jestem szczęśliwa w związku ale w głowie jest blokujący strach przeświadczenie że może mi się wydaje, przecież mówi że nie robi tego specjalnie jeśli już nie przeżuca winy na mnie. Że to ja źle odbieram rzeczywistość i jestem przewrażliwiona. Walka z wiatrakami i kółko zamknięte. Każda próba odejścia otwiera cały wachlarz możliwości. Zachowań po których tak mam dość że sama zacznę przepraszać. Czy robię wielkie halo i jestem rozkapryszona bo nie podoba mi się funkcjonowanie naszego związku? Skąd mam wiedzieć kiedy jest wystarczający powód żeby zniszczyć rodzinę. Wiem że wegetuje a nie żyję. Poświęcam się dla kogoś kto dla mnie nie zrobi nic jeśli nie musi ale kocham i nie chce rozbijać rodziny. U niego jest w tą albo w tą nie ma dyskusji. Nie będzie opieki naprzemiennej ani poprawnych relacji. Najpierw jest foch, potem płacz lament i grożenie myślami samobójczymi, potem gniew i nienawiść a na koniec znów lament aż sama mam dość.
a ja jestem ciekawa, jak wiele osób, po wysłuchaniu, zauważy cechy toksyczne u siebie, a nie u innych. bo ja tutaj widzę wypowiedzi ludzi, którzy głównie narzekają na to, że a to partner zły, a to pracodawca, a to ktokolwiek. a to nie do końca tak jest, bo mamy relację tylko z jednej strony. bo oto ktoś może rzec: "mój były psychopata". no ale jakie mamy na to dowody, że taki był?
Szanujcie i dbajcie o kobiety swoje , o dzieci takze to nie bedzie dramatow ...nie traktujcie kobiet jak przedmiot , zabawke , niewolnice , to one beda szanowac mezczyzn .
To, że wspomina Pan o swoich doświadczeniach lub też bazuje na nich tworząc nowe relacje akurat jest dla mnie bardziej wiarygodne. Sucha teoria to jednak tylko teoria
Niestety są sytuacje gdy rzeczywiście prawie niemożliwe jest uwolnienie się. Co zrobić w sytuacji gdy ma się niepełnosprawne dziecko związane z tatą, zero rodziny, bo jest się emigrantem, zero oszczędności, godziny pracy wymagające drugiego rodzica? Jak zrobić krok do przodu?
Kiedy dotrzesz do granicy wytrzymałości jedynym wyjściem będzie zakończenie tej relacji, wszystko jedno jak trudna będzie sytuacja. Kiedy są dzieci, to zawsze jest trudniej, kiedy dziecko jest niepelnosprawne jest cholernie trudno, ale da się. Jestem żywym przykładem. Teraz wiem, że to najlepsze, co moglam zrobić. Zrozumiałam też, że od początku byłam z niepełnosprawnością syna, bo ojciec tak naprawdę nigdy go nie zaakceptował.
Nie bój się uciec. Wiem co czujesz, bo sama to przerabiałam. Uwolnij się. Będzie ciężko, ale zobaczysz z czasem, że było warto uwnić się ze szpon toksyk-manipulanta i agresora. Zaczniesz żyć :) Trzymam za Ciebie kciuki:)
Tkwiłam w tym bagnie 32 lata. Zmarnowałam swoje życie. Odszedł do innej. Teraz wiem co to jest wolność. Nareszcie jestem szczęśliwa. Nie trać życia. Będzie dobrze.
Życie z partnerką toksyczną przez 26 lat zrobiło swoje... Łatwo się mówi, ale to, co zaistniało w głowie przez te lata, to nie jest to samo, jak pstryknąć pstryczkiem. Wszystko wydaje się proste do zrobienia, gdy nigdy się tego nie przeżyło...
Nawet Pan sobie nie zdaje sprawy jak mi jest teraz żyć ja byłam w toksycznym związku jest bardzo trudno to prześc bo mimo poniżenia mnie ja dalej za nim tęsknię co zrobić żeby dalej żyć normalnie
Miałam tak samo. Poniżanie, wyzywanie, krytykowanie, karanie ciszą, a mimo to przywiązanie robiło swoje. To jak narkotyk, wiesz, że szkodzi, a wracasz. Szukaj pozytywnych ludzi, z którymi możesz spędzać czas. Wychodź z domu, na spacery, do teatru, na koncerty, do kina, gdziekolwiek. Musisz robić małe, fajne rzeczy dla siebie. Z czasem będzie lepiej, zobaczysz. Przypomnij sobie, jak Cię traktował i będzie Ci łatwiej porzucić myśli, że czegoś Ci szkoda. Pomyśl, czy życie z nim dawało szczęście, czy chwilowe przyjemności? Czy dla nich miałabyś się dalej dawać zabijać w białych rękawiczkach? Nie poddawaj się i walcz o siebie!
Ja to przeszłam u mnie było 6 lat związku tego niszczenia psychicznego to prawda z takiej relacji ciężko wyjść a jeśli się już wyjdzie się to napewno nie bez szwanku na zdrowiu psychicznym ciekawie opowiadasz😥💔💔
Z tym "właściwym " doborem pratnera bywa często tak, że te ich "doświadczenia" życiowe niestety dyskwalifikują zbudowanie z nimi zdrowiej, trwałej i dobrej relacji. Owe doświadczenia ciążą im na tyle, iż nie są w stanie nic wartościowego zbudować. Piszę o takich bodaj trzech znajomościach. Doświadczenia negatywne (przeżycia) takich potencjalnych partnerów polaryzują na ich dalsze funkcjonowanie w życiu (często są to osoby b.znerwicowane i zaburzone). Paradoksalnie - "coś" przeżyli i niby można z nimi "coś " budować... niestety praktyka moja dowodzi czego innego. Mam zgoła odmienne doświadczenia w tym zakresie. Można w tym miejscu powiedzieć: "facet może z tobą jest problem", tyle tylko, że te ww.osoby owe problemy w kolejnych relacjach mają podobne, a może wieksze (w zależności na kogo trafią). Faktem jest, że mimo wszystko lepiej partner świadomy, ale nie zniszczony przez życie w wielu aspektach. Pozdrawiam
Z tym drugim policzkiem to nie do końca.... interpretacja jest taka: W tamtych czasach uderzenie w lewy policzek oznaczało przegrana uderzającego. Jezus powiedział nadstaw prawy policzek, a jak trzeba to i drugi.... tak, że to tak nie do końca należy dosłownie rozumieć, tylko znać kulturę tamtych czasów;)
Jeśli ten temat toksyka jest tak często podejmowany, to o jakiej grupie mówimy.. Kto jest w mniejszości.. I czy gdy ich wszystkich obnażymy i opuścimy.. To co dalej z nimi..
fajny film do obejrzenia sobie np. do obiadu ale niestety kolejny z serii tych nietreściwych i właściwie niewnoszących nic nowego. Jeśli ktoś chce wyjść z toksycznej relacji to podstawą podstaw jest przerobienie dzieciństwa. Bo co z tego, że wyjdziesz z jednego związku jeśli zaraz wpadniesz w kolejny identyczny. Wszystkim osobom z takim problemem bardzo polecam książke 'dorosłe dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców'. Oczywiście nie zrobi całej roboty za Ciebie ale naprawde super pokazuje jak buduje się schemat przez który ktoś ma skłonność do popadania w takie relacje i może ją przeczytać każdy
moja ex psiapsi jest toksyczna manipulatorka, specjalnie wszystkim złe doradza, cały czas krytykuje, rozpowiada kłamstwa i nw jak się od niej uwolnić bo chodzimy razem do klasy i codziennie mi truje zycie, nigdy nie przyznaje się xo kłamstwa i błędu nawet przy twardych dowodach co mam robić pomocy
Nie da się innej osoby, ze szczególnym uwzględnieniem psychopatów, zmienić bez jej woli. Więc w skrócie nie da się wcale, koniec tematu. Co do ran i przejść - nigdy się to nie zagoi, bo człowiek raz zniszczony psychicznie taki już pozostanie. Jak nawet swoje już przecierpi, odprawi pokutę, żeby już "zapomnieć", "naprawić siebie", bogu ducha winnego, to boleć zacznie fakt, że na wszystko już za późno i poświęciło się na samą regenerację za dużo czasu, nie mówiąc już o relacji z pechowo dobraną osobą. ALE poza faktem, że w teorii się da zregenerować, to doświadczenie, znajomość historii różnych osób w jakiś sposób psychicznie zniszczonych, pokazuje, że tego się nie da wyzbyć i będzie to zbyt dużym bagażem losowo nagle w ten dzień, jak nie w inny. Albo nawet pewnie codziennie. Końcówka filmu, około 22:15, jest bardzo optymistyczna i stanowi swego rodzaju meritum, dla którego warto obejrzeć. Aczkolwiek, o ile wartościowości osób doświadczonych przez życie w ten sposób nie bagatelizuję, to nie wierzę, by raz zniszczona osoba się w pełni naprawiła kiedykolwiek tak, że poskłada wszystko na nowo do stanu jak "przedtem". Nie znam takiego przykładu. Wy pewnie znacie, no cóż, ok, każdy inaczej na to patrzy. Ja nie znam, dopiero teraz zdaję sobie z tego sprawę. Od związku to się uwolnisz, ale od siebie i tego, jak cię życie przeleciało, to nigdy i nie miej złudzeń. NIGDY.
A jak jest w Pana związku? Czy to co pan wie to z doświadczenia czy lektur? Szukamy tego czego nie chcemy. A potem narzekamy. I jest bardzo podobnie i źle. I czasem brak sił.
Czyli tylko ucieczka? Chcialabym jakies porady jak zniknac z radaru toksycznej osoby zanim podejme ostateczny krok czyli odejsc. Mam sile jeszcze, na wczesnym etapie jestem, mam czas cos zrobic przed eskalacja. N razie nie chce/nir moge uciekac. Czytalam o technice "szary kamien", moze jakies porady dla osob takich jak ja, ktore nie unikna na dluzszy okres kontaktu z osoba narcystyczna/psychopata (wspolne male dziecko i sadowny podzial praw po rowno)....
A gdzie Ja mam iść?!! Mieszkam w Anglii od 17lat .Jestem uzależniona od Niego od 33lat!! W Polsce nie mam do czego wracać. Co w takim położeniu mam robić?!!
Czasami odpuść jest jedynym wyjściem. Bo walka to walka z wiatrakami. Kogoś nie zmienię, ale mogę ratować siebie.
to dobra puenta
Dokładnie tak. Odpuścić, aby otrzymać
A mnie się właśnie bardzo podoba to , że Pan podaje swoje przykłady z życia prywatnego,bo tylko takie przeżyte i przepracowane sytuacje są najcenniejsze i najbardziej wiarygodne.ogolnie super filmiki
Najcenniejsze to mięć/ stworzyć w sobie własnego, wyrozumiałego, troskliwego przyjaciela. Bycie szczęśliwym ze sobą to sedno naszej świadomej, namacalnej egzystencji i zdrowych relacji z innymi.
Ale jak to zrobic?
pięknie powiedziane!
Najgorzej, kiedy partner nie ma potrzeby być przyjacielem, a jest nadal słuchaczem "swojego wychowawcy"- swojej macochy.
Bardzo trudny temat.
@@wiesawakajrys7557 przyjacielem dla siebie samego. To jest klucz. Skupienie się do wewnątrz a nie tylko na zewnątrz. Jeśli nie poznamy, nie polubimy siebie to raczej marne szanse na coś wartościowego na zewnątrz.
@@marson69 dzięki
Bardzo ciekawy temat został poruszony w tym odcinku- ja sam swego czasu, będąc w związku z osobą o sklonnosciach psychopatycznych, konkretnie wtedy najbardziej wchodziła w grę narcystycznosc partnerki( na szczescie już to bezpowrotnie za mną) popełniłem przede wszystkim ten błąd, że przez dłuższy czas byłem wręcz uzależniony od tej osoby... do tego silnie zaangażowany w związek, bardzo mocno od samego początku, zdecydowanie bardziej, niż druga strona. Obecnie już wiem, by drugi raz absolutnie nie wchodzić w tego typu relację- jeśli angażować się, to na spokojnie, pomału, bez pośpiechu, na pewno nie od razu w wielkim, czy dużym stopniu, gdyż im człowiek bardziej się zaangazuje, tym później w razie porażki w takim związku bardziej cierpi, a tego lepiej unikać. Poza tym warto mieć jakąś odskocznie, a najlepiej nawet kilka- np. wielu zróżnicowanych znajomych, najlepiej by każdy z nich coś innego wnosił do naszego życia, do tego mieć jakieś hobby, które najlepiej pochłania sporo czasu, typu uprawianie jakiegoś sportu, lub mieć na tyle wyczerpującą, czasochłonną prace, byśmy wracając z niej nie mieli zwyczajnie czasu myśleć o takiej drugiej, toksycznej osobie. Wtedy, oczywiście nie od razu, ale prędzej, czy później same powinny niejako wyparować z głowy myśli o tego typu osobie. Trzeba po prostu czymś innym zająć nasz mózg, na tyle, na ile jest to możliwe, takie jest moje zdanie. Ogólnie jednak ja sam przestałem już wierzyć w jakąś wielką miłość, w obecnych czasach wg mnie jest to przereklamowane, jest o to strasznie trudno, niewielu osobom, które znam coś takiego się udało, chociaż w jakimś małym stopniu, swoją drogą jak patrzę na niektóre pary, to bardzo często zastanawiam się, na jakiej zasadzie ludzie się dobierają. Znam zarówno osoby bardzo podobne do siebie, które razem nie stworzyły związku udanego, jak i takie skrajnie różne, którym się to udało, w tej materii po prostu zdaję się, że nie ma reguły i wszystko jest możliwe, choć ja np nie widziałbym absolutnie siebie w związku z osobą skrajnie różną. Ta moja była kobieta była właśnie tego typu osobą i być może dlatego też nasz związek się nie udał, aczkolwiek po czasie, gdy to przetrawiłem, absolutnie nie żałuję, że tak się stało. Mało tego- żałuję, że tyle czasu zmarnowałem dla tej osoby. Z tego typu osobami wg mnie osobiście potrafiłbym się porozumieć, ale tylko na zasadzie relacji znajomych, absolutnie nic więcej. W temacie związku nie byłoby na to absolutnie żadnych szans.
Taksyczne osoby przez manipulację zrobią z człowieka kalekę dosłownie. Potem także, starają się utrwalić w partnerzy że do niczego się nie nadaje.
O pracy może zapomnieć bo z każdej go wyrzucają po tygodniu. Przypisują wady które sami mają a ukrywają mszczą się.
Prawda ja tak miałam 😥
Wydaje mi sie że często też ludzie nie mogą wyjść z toksycznych relacji bo maja taki syndrom gotowanej (o ile się nie mylę). Polega to z grubsza na tym ze temperatura wody w której jest żaba powoli rośnie ale na tyle wolno że sie do niej zdąży przyzwyczaić i przez to nie zauważa tego że w końcu temperatura jest tak wysoka ze umiera. A zazwyczaj toksyczne relacje nie są takie od razu, na samym początku, bo nikt by się w coś takiego nie ładował. Jest tak z czasem dopiero, czesto bardzi powoli. Najpierw to są takie drobne rzeczy które bagatelizujemy, czesto przyzwyczajamy się do takich zachowań (no taki/taka jest kazdy ma jakies wady) a one czasem ewoluują coraz bardziej i bardziej. Ja np miałam tak że dopiero pod wpływem bardzo silnych bodźców w krótkim czasie na wielu polach postanowiłam sobie zrobić przerwę od tej relacji (zakładałam ze nie chce się rozstawać tylko potrzebuje przestrzeni i samotności) i dopiero w czasie tej przerwy zdałam sobie sprawę jak przez te dwa lata byłam zestresowana czego nie widziałam wcześniej, a taki spokój mnie ogarnął w samotności, że aż byłam w szoku. Dalej tesknilam i miałam dalej dużo innych stresów jeszcze wtedy ale mimo to zauważyłam że potrafię bez tej osoby żyć i funkcjonować ba! jestem o wiele spokojniejsza i bardziej odporna na stres. Kiedy minęło jeszcze więcej czasu zaczęłam zdawać sobie sprawę ze w zasadzie nie wolno mi było wychodzić z domu, miałam wytyczne odnośnie ubioru i że pozwalałam się notorycznie wyzywać i poniżać tłumacząc to sobie ze się po prostu zdenerwował i że przecież żałuję. Naprawdę do tej pory nie rozumiem jak do tego do końca doszło i czemu w trakcie nie zauważyłam że coś chyba jest mocno nie tak. Prawdopodobnie głównie właśnie dlatego ze te zmiany działy się stopniowo. Nie kazał mi zerwać kontaktu ze znajomymi z dnia na dzień ale powoli wmawial ze oni wcale nie chcą dla mnie dobrze, często wyrażał się o nich negatywnie, zapełnial mi czas tak żebym nie miała kiedy wyjść z kimś, jak chciałam się z kimś spotkać to zakładał ze idziemy tam razem a jak czasem próbowałam mu wytłumaczyć ze chce iść sama to mówił ze na pewno chce go do znajomych iść obgadywac i oczerniać ze i tak to zapewne robie albo zarzucał ze mnie z tą osobą coś łączy bo niby czemu nie chce iść z nim jeśli mam dobre intencje. Aczkolwiek nigdy mi nie zabranial. Jednak informowanie go o wyjsciach z kims innym planowanie tego i szukanie czasu na to a dodatkowo później możliwość sceny zazdrości która potrafiła trwać czasem cały dzień było tak stresujące że stopniowo coraz żadziej miałam kontakt z innymi ludźmi. Tak stopniowo wszystko ze sama nie zauważałam nawet jakie patologiczne sceny się tam wyprawiały czasem i dopiero teraz jak rozmawiam o tym z terapeutą i mowie to na glos to dociera do mnie jak to brzmi. Dociera do mnie w jaki sposób się do mnie odzywał a kiedy mi było przykro z tego powodu wmawial ze jestem przewrażliwiona. Wtedy byłam już do tego w pewien sposób przyzwyczajona. Wydaje mi się że coś takiego może utrudnić zakończenie toksycznego związku jeśli w ogóle nie do końca się zauważa że taki jest. Ja podświadomie czułam ze coś jest nie tak ale on mówił ze po prostu mamy cięższy okres ze to ogarniemy po czym w czasie tej "przerwy" zaczelam analizwoać kiedy sie miedzy nami popsuło zeby to jakos naprawic bo nie chcialam sie rozstawać i zdałam sobie sprawę ze ten cięższy okres (z miliona powodów które co jakiś czas zmieniał) trwa w zasadzie praktycznie większość naszego związku. Z resztą żadne "stresy w pracy" czy cos rownie absurdalnego nie mogą usprawiedliwiać takiego traktowania drugiej osoby.
Po prostu sprawia mi przyjemność słuchać Pana wykładów ☺Dziękuję za to ,co Pan dla nas robi.😌
Jeszcze trudniej uwolnić się z toksycznej samotności.
Też jest bardzo ciężko, to prawda.
Może wyjdź z internetów ...
Zjedz se 🍄.
To jakies moje przeklenstwo.
@@bemenotadailyvolg.4526 😄
Partner, który dużo przeszedł to według mnie żaden dobry wybór - wpadłam w te pułapkę. Pięknie mówił o tym, że problemy są po to, żeby je rozwiązywać, najważniejsza jest rozmowa, opowiadał co przeżył itd i że sobie to wszystko poukladal a mi to bardzo imponowało jako osobie na początku terapii. A gdy pojawił się nie bagatela problem po prostu udał, że go nie ma i tak było z każdym nastepnym problemem, bo przecież ze mną jest coś nie tak.. Potrafił wyzwać od najgorszej, żeby za tydzień udać, że nic się nie stalo. Z biegiem czasu okazało się, że jest zwykłym przemocowcem i kłamcą, nosił maskę na każdą okazję, bo okazał się ultra skrytym człowiekiem, który okazywać potrafil tylko pogardę i agresję.
mam takiego ojca i brata,wszyscy wokół patrzą na mnie i na mamę krzywo bo się od nich staramy odciąć po kilkudziesięciu latach krzywd,to oni są męczennikami,kochającymi,dobrymi,lubianymi,potrafią w jednej chwili użyć strasznej dawki agresji,a sekundę później nie rozumieć czemu nie chcesz z nimi usiąść i uśmiechać się,potrafią wręcz błyszczeć pomocnością i serdecznością na zewnątrz,a za zamkniętymi drzwiami albo wobec osób które do siebie przywiążą pokazują prawdziwe oblicze,nie lubią nas ci którzy uważają nas za te złe,ale też ci którzy im zaufali i oberwali,np była partnerka brata okazuje mi swą wręcz nienawiść za to że on ją źle traktował,z drugiej strony mama nie chce odcinać się od własnego dziecka,chce też mieć kontakt z wnukiem,więc jesteśmy zdane na to piekło,zbiżają się święta,ludzie się na nie cieszą,dla mnie to horror,który nigdy nie wiadomo jak się skończy,po tych doświadczeniach trzymam się z daleka od mężczyzn,związków i jakiegokolwiek zaangażowania,najgorsze że jestem w sytuacji bez ucieczki z powodu zdrowia mojego i mamy.
Odejście fizycznie od toksycznego partnera którego się kocha to jedno, a odejście i zdystansowanie się emocjonalnie czasami wydaję się prawie niemożliwe i ciągnie się latami.
M.in. dlatego tak ważne jest dać sobie czas, bo to proces, do którego trzeba mieć mnóstwo cierpliwości
czemu ? odchodzisz i tyle
@@kodymeyers9126 Chyba nie bardzo rozumiesz jak działa przywiązanie
@@derthlaf5816 ta przywiązanie jak ktoś cię obraża i leje po mordzie 🤣 a baby tkwią milion lat w takich związkach, to żałosne a nie przywiązanie
@@kodymeyers9126 Ekspert widzę się znalazł z doktoratem z habilitacją na temat związków przemocowych, ten komentarz jest po prostu żenujący i nie będę się zniżał do tak pożałowania godnego poziomu
Całkiem niedawno Pana odkryłam i jestem zachwycona stylem wykładów. Bardzo mi Pan pomaga. Dziękuję.
21:00 - 22:30 3x TAK - przechodzisz dalej :D Całkiem poważnie - jestem pełna podziwu dla ludzi, którzy przebrnęli przez różne życiowe zakręty i wyjechali na prostą :) a niejednokrotnie mają jeszcze na tyle siły, aby pomagać w dotarciu do tej prostej drogi innym 'zakręconym' ;) Zawsze miałam i mieć będę wielki szacunek dla takich osób. Kilka z nich miałam zaszczyt poznać osobiście (aż się łezka w oku kręci na samo wspomnienie tego, jak niewyobrażalnie piękni mogą być ludzie, którzy uchodzą za dość dalekich od ideału ;)). Są dla mnie inspiracją po dziś dzień. A poza tym, jak to mówią, nie wszystko złoto, co się świeci ;)
Chciałam jeszcze coś dodać apropos wartościowych ludzi... Jeśli przy kimś czujesz się tak, to znaczy, ze jest to właściwa osoba w Twoim życiu.
ua-cam.com/video/asv2VzaiDQA/v-deo.html
Oczywiście, to działa w obie strony ;-)
Niedawno Pana zaczęłam słuchać i zrozumiałam, że to właśnie moje doświadczenia doprowadziły mnie do tego jaka jestem.
Rodzice potrafią zniszczyć człowieka i ranić go.
Mój poziom bólu psychicznego jest tak wywindowany, że przeraża mnie ten ogrom pracy, ktòry mnie czeka.
Dziękuję, że dał mi Pan nadzieję. Było mi to potrzebne.
Jestem wlaśnie na etapie uleczania ran z dzieciństwa. Gorąco polecam książki Lindsay Gibson. Ja akurat zaczęłam od jej drugiej pozycji i jestem nią zachwycona: "Jak wyzwolić się spod wpływu niedojrzałych emocjonalnie rodziców". Druga książka, która na mnie czeka, to: "Dorosłe dziewczynki z rodzin dysfunkcyjnych" Eugenii Herzyk. Jestem pewna, że te pozycje wzmocnią poczucie własnej wartości i dadzą moc sprawczą. Powodzenia!
@@StopkaaDziękuję. I serdecznie pozdrawiam.
Miałam taki etap w życiu kiedy pracowałam w toksycznym środowisku. Praca mi się podobała, natomiast przełożeni byli typowo toksycznymi ludźmi. Wymagali wciąż więcej i więcej nie dając nic w zamian. Po 4 latach byłam już bardzo zmęczona, codziennie rano gdy się budziłam z nerwów bolał mnie brzuch. Postanowiłam pójść do psychologa, zapytać co mogę zrobić by zacząć się lepiej czuć w tej pracy. Na tej wizycie usłyszałam coś co zmieniło zupełnie moje podejście do życia zawodowego. Po wysłuchaniu mnie psycholog powiedziała: "W dawnych czasach w Chinach stosowano pewną torturę. Polegała ona na tym, że wsadzano cżłowieka do małego pudełka. Małego na tyle, że nie mógł się rozprostować i tkwił w nim. Pani jest właśnie w takim pudełku psychicznym i próbuję się w nim Pani dobrze czuć."
Teraz już wiem, że nie ma sensu męczyć się w miejscu, które wyciąga z nas energię. Zmieniłam swoje życie i teraz jestem szczęśliwa. Czasem nie warto czekać na zmiany.
Super 👍🏻 zgadzam się z tą zbyt wysoką tolerancją na nadużycia. Po trudnym dzieciństwie jest to długo bardzo mocno zaburzone. Fajny materiał 💓
Wydaje mi się też, że ludzie wychodzący z toksycznych rodzin czy związków wpadają w kolejne toksyczne relacje dlatego, że nie mają dobrego punktu odniesienia odnośnie tego co jest dobre, a co za tym idzie wiążą się z kimś kto wydaje im się pozornie lepszy. Myślę, że najlepiej będzie tłumaczyć na przykładach:
-ktoś jest z domu gdzie rodzice pili alkohol i używali przemocy fizycznej. Potem taki ktoś spotyka osobę, która nie pije oraz nie bije, więc uważa ją za wręcz idealną, bo porównując ją do swoich rodziców widzi na pierwszy rzut oka ogromną różnicę. Trochę czasem to tak działa, że jak pozornie wydaje nam się, że mamy lepiej niż kiedyś, to od górnie zakładamy, że nie powinniśmy narzekać. Potem okazuje się, że ktoś tak samo jak rodzice jest toksyczny, tylko w inny sposób.
Oprócz tego wydaje mi się również, że czasem jak ludzie już dojdą do tego, że ktoś jest toksyczny i wiedzą czym objawiała się owa toksyczność, to zaczynają sobie obiecywać, że już nigdy nie popełnią tego błędu i zwiążą się z kimś kto stanowi odwrotność tej toksycznej osoby. Tylko wówczas może się zdarzyć, że z jednej skrajności idą w drugą skrajność. Przykładowo rodzice nie okazywali zainteresowania dziecku w ogóle, więc to dorosłe dziecko szuka potem w związku kogoś kto będzie okazywał dużo zainteresowania. Tylko, że to zainteresowanie przyjmuję toksyczną formę- np. kontrolującą.
Zgadzam się z powyższą wypowiedzią, bez cienia wątpliwości.
Czasami może być też tak: załóżmy że kobieta będąc jako dziecko ofiarą przemocy domowej, poznaje mężczyznę również będącego jako dziecko ofiarą przemocy domowej . Jest takie powiedzenie " Ktoś kto tego nie przeżył , nie zrozumie tego który to przeżył " Zatem, może błędnie z góry założyć że, że ów mężczyzna idealnie nadaje się na partnera / męża, bo tak jak ona doznała wiele bólu emocjonalnego tak i on też ten ból odczuł i tym samym nie spowoduje tego samego bólu i cierpienia w swoim małżeństwie, dla swoich dzieci i żony. Skutek może być taki , że to wejście takich dwóch osób do pudełka zapałek, gdyż mogą powielać w swoim małżeństwie , podświadomie wyuczone zachowania swoich rodziców: syn: ojca (przemoc fizyczną wobec swojej żony ) a córka: matki ( uległość wobec przemocy ze strony męża ) . Koniec końców trwać latami w przemocy domowej, aż któreś coś z tym w końcu zrobi i uwolni się. A jeśli mieliby dzieci, to ich dzieci przeżyliby to samo co oni za swego dzieciństwa.
@@barbaraa962 Tak! To też bardzo możliwy scenariusz. Nawet rozszerzając twój przykład czasem bywa tak, że ludzie są dla siebie toksyczni właśnie dlatego, że są do siebie zbyt podobni i napędzają tylko swoje zaburzenia i problemy jakie wynieśli np. z rodzinnego domu lub poprzednich związków. Np. dwóch perfekcjonistów może się nakręcać w swoim perfekcjonizmie. Mogą też zetknąć się dwie osoby, które swoje złe przeżycia traktują jako wymówkę na wszystko i ciągle robią z siebie ofiarę (w taki niezdrowy sposób, budują swoją wartość na podstawie liczby osób, które okazują im współczucie). Te dwie osoby są dla siebie bardzo toksyczne, bo w sowim związku zamiast okazywać sobie wzajemne zrozumienie, ścigają się jedynie na to kto ma gorzej i w ten sposób jedyne co robią to dołują się wzajemnie.
Ludzie wychowani w toksycznym srodowisku ,nie zawszessa sa ofjarami we wlasnym zyciu ,czesto sami staja sie toksycznymi partnerami .
Najważniejsze z filmu jest stwierdzenie, że zdrowie psychiczne jest bezcenne. I to jest bezsprzeczna prawda. Nie marnujmy więc życia na wykańczającą psychicznie pracę, chore związki i toksyczne przyjaźnie tylko szybko z tego rezygnujmy. Koszty będą znacznie niższe niż trwanie w takich bagnach, karierę będziemy robić gdzie indziej albo jej w ogóle nie robić (mała to strata), a samotność po związkach będzie krótkotrwała.
3 miesiące? Rok? 😁 Uśmiałem się, że ktoś tak może myśleć. U mnie minęło 10 lat i jeszcze czasem coś.. . Ale zacząłem coś robić od samego początku. Im wcześniej tym lepiej. Zanim zaschnie i się do sytuacji przyzwyczaisz. Teraz słucham autora i tylko się utwierdzam w tym, że dobrze zrobiłem. Pomimo różnych strat. Warto było. Pozdrawiam wszystkich 😃
U mnie 6 lat wiem co mówisz też to przeszłam 💔😓😓
Słyszałem kiedyś od znajomego, że generalnie nie warto wierzyć w miłość, ponieważ jej nie ma zwyczajnie, najlepiej tzw. miłość przespać. Wg mnie, patrząc z mojego punktu widzenia, z mojego doświadczenia, to ważne, żeby nie zaangażować się zbytnio za szybko w tzw. miłość, by nie zatracić się w miłości, nie podchodzić do tego tak, że ta druga osoba jest dla mnie wszystkim, sam przez to przechodziłem w przeszłości, oby nigdy więcej mi się to nie przytrafiło. Teraz już wiem, że nie wolno wręcz od razu bardzo zaangażować się w miłość, troszkę można, ale nie bardzo, jeśli ktoś się bardzo zaangażuje w miłość toksyczną, wtedy trzeba mieć jakąś odskocznię- pracę, hobby, które choć troszkę pozwolą zapomnieć o drugiej osobie. Jeśli ktoś nie zaangażował się bardzo w taką relację toksyczną, wtedy jest o wiele prościej zapomnieć o takiej drugiej osobie, o takiej toksycznej relacji, miłości.
Bardzo ciekawe tematy. Czekam na kolejne filmiki 👌
Odeszłam.. już nigdy więcej!!! 🙏💖
Po dzisiejszym Twoim wykładzie odczuwam duży niedosyt. Za krótko, za mało :) To jakoby wstęp do meritum. Takich wykładów nigdy dość. Poruszone w Twoim wykładzie zagadnienia są bardzo ważne. Stykamy się bowiem z nimi bardzo często. Takie wykłady jak Twoje dodają nam nie tylko otuchy, ale rodzą w nas siłę do walki!
Życie dopiero zweryfikuje czy jesteśmy wystarczająco przygotowani. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nigdy nie ma pewności co nas czeka ani czy coś wytrzymamy (mimo przygotowania mentalnego). Związek jest bardzo poważną sprawą i myślę, że to tylko od obydwu stron zależy czy będzie on udany. Serdeczne dzięki za to co robisz, poziom zachwycający a przemyślenia dopiero do słuchacza docierają po wysłuchaniu całości ;) dzięki i pozdrawiam w tą szarą majówkę !
Wspaniała lekcja ,jako osoba z potężnym niestety negatywnym bagażem doświadczeń utożsamiam sie z wieloma Pańskimi przemyśleniami czuć że w dużej mierze to wiedza z praktyki, pozdrawiam serdecznie 🎉✌️🔋🚀🔥
Bardzo mądrze Pan mówi , pozdrawiam serdecznie i dziękuję 😊❤
Woaah! 🤩Co za jakość, rozwijaj się dalej! Trzymam kciuki 🤞🍀😁
Ja mam prośbę o temat "Jak znowu nie wpakować się w toksyczny związek?" Jak powstrzymać uczucia i zdjąć różowe okulary 🙃
Wg mnie po prostu nie angażować się od samego początku, mieć brzydko mówiąc, za przeproszeniem wyjebane w drugą osobę i dopiero po jakimś czasie, gdy się z drugą osobą zje przysłowiową beczkę soli, to wtedy dopiero zacząć myśleć o czymś więcej. Tak mi zawsze babcia mówiła i coś w tym jest. W dzisiejszych czasach wg mnie ludzie za szybko oczekują wielu rzeczy, także znalezienia drugiej połówki, ja z tym jeszcze nie tak dawno miałem problem, ale już nie mam, zmieniłem zupełnie podejście, skupiam się bardziej na sobie, robię więcej dla siebie rzeczy, niż kiedyś i wychodzę z założenia, że jak się trafi druga, wartościowa osoba, to można na spokojnie, pomału coś działać w tym kierunku, na początku niezbyt się angażując i stopniowo to coraz bardziej zwiększać, a jeśli się nie trafi, to też będzie dobrze i tak należy żyć, tylko wtedy po prostu samemu, z tego typu założeniem, takie jest moje zdanie. Nie ma co wychodzić niejako przed szereg, ja w każdym razie drugi raz tego błędu nie popelnie. Wg mnie należy mieć dystans zarówno do siebie, jak i poznanej takiej drugiej osoby, czy osób. Tak ja to widzę.
Zacznij od siebie. Masz jakiś problem więc zwykle trafiasz na toksycznych partnerów. Być może za bardzo Ci zależy ? ? Może terapia pomoże. Powodzenia 😊
Mam wrażenie, że moim "problemem" jest bycie dobrym człowiekiem i przez taki pryzmat patrzę na inne osoby. Nie wyszukuję od razu negatywów,bo staram się pozytywnie patrzeć na ludzi i wszystko wokół.
Myślę, że pracować nad sobą między innymi w obszarach: nabycia asertywności , rozwinięcia własnej wartości i pewności siebie itd.
@@olga4960 Generalnie to jest dobra taktyka- takie doszukiwanie się tylko pozytywów, choć z drugiej strony trzeba także zakładać, iż może nie być aż tak kolorowo z taką nowo poznaną osobą, takie jest moje zdanie, odpowiednie proporcje są tu bardzo ważne. Wg mnie nie powinno się jednak być zbytnio dobrym dla innych ludzi, ponieważ może to nie raz zostać wykorzystane przeciwko nam, przeciwko ludziom, którzy okazują tzw. dobroć, w stosunku do innych. Sam tak miałem wiele razy, żyjemy niestety w dziwnych czasach, gdzie generalnie ludzie ze sobą bardziej rywalizują, niż się wzajemnie wspierają, już nie wspominam o kwestii pomagania sobie, tak ja to widzę, wiele razy czegoś takiego doświadczyłem.
Oryginał z Ciebie Absurdalny Człowieku 👍👍👍👍♥️♥️♥️
Jak zwykle sztos! Dziekuje !
Przez chore ,toksyczne relacje nabawilam sie depresji ,ale na szczescie wyszlam z tego dzieki umyslalfa ,znow mi sie chce zyc
Świetne. Bardzo mi to dziś pomogło. Dziękuję.
Tyle lat tkwiło się w złej relacji, więc nic dziwnego, że terapia również trwa długo.
Moja koleżanka wyszła ,nie pracowała wcześniej , teraz zarabia więcej niż on ,finansowo b.dobrze radzi .Strach ma tylko wielkie oczy
Słucham kanału i jednocześnie przygotowuję fotoksiążkę ze zdjęciami córki. to taki pożegnalny gest bo uciekam na przeciwległą część ziem. Jak najdalej od tego. Zawsze jak przeglądam te zdjęcia to łzy lecą wielkości grochu. Zostałem w domu bo myślałem, że wytrzymam kilka lat tak by stworzyć więzi z kochaną córką. To było egoistyczne. Choć każda sekunda spędzona z dzieckiem dawała mi nieopisane wspaniałe uczucia. Jestem nadwrażliwy i przeżywanie miłości było nieopasanym uczuciem. Więzi zbudowałem ale dewastacja mej osobowości jest totalna. Wyszedłem z domu gdy Laurka miała jakieś 5 latek. Później wykradałem każdą chwilę by móc spędzić z dzieckiem. Relacje stworzyłem. Ale teraz gdy dziecko ma 12 lat ja już nie mogę być dla niej ojcem. Dewastacja mojej osoby była zbyt duża. Psychopatyczna matka dokona reszty i wychowa już trzecie pokolenie potwora. Paradoksalnie przyczyniłem się do tego zostając te pierwsze lata w domu narażając siebie i dziecko na bezdenne piekło. . Jestem oczytany o w miarę szerokim światopoglądzie. Jednak nie zrozumiem możliwości wyparcia i racjonalizacji czynów jakie popełnia matka, czerpiąc z tego nieopisaną radość. Czasem, życie jest naprawdę,bardzo trudne. Przynajmniej miałem te kilka wspaniałych chwil. Mam nadzieję (choć jest to niemożliwe), że laura da sobie radę i zazna choć chwilę radości w życiu.
Miałem kiedyś przyjaciela. Kilka lat się przyjaźniliśmy, we dwóch depresja, aspołeczność. Long story short - jak już była opcja się zmienić i udowodnić sobie że mamy ambicje a nie tylko myślimy o sukcesie ja zacząłem dalej się rozwijać a on mi zarzucać że już nie jestem taki sam jak kiedyś, drażniło go wszystko co robiłem, wyciągał bródy. W pewnym momencie zarzuciłem go bardzo długim monologiem na który on odpowiedział "Dobrze, już mnie więcej nie zobaczysz" i do tej pory nie wiem co z nim się dzieje. Szkoda ale jednak jakość > ilość
Myślę, że związki z toksycznymi ludźmi nie nają sensu, nawet gdy zapieramy się naszą wiarą czy innymi cudami-wiankami. Osoba toksyczna nigdy się nie zmieni i zawsze będzie na nas pasożytować i manipulować, a my-rozpaczać nad nieudanym życiem. Najlepiej wychodzą na tym osoby, które wyszły z takich związków, choć na początku było im bardzo trudno. Zobrazuję mój komentarz przykładem z życia - mam szwagra-psychopatę w nieformalnym związku z kobietą. On zamieszkuje w jej domku po dziadkach. Nie jest łatwo go wyrzucić-silny i ma dostęp do broni w związku ze swoim zawodem. Okropny typ. Kobieta zaczęła poważnie chorować-w młodym wieku jest schorowana jak jakaś staruszka. Jej konkubent ma bardzo zły wpływ na ich syna, który rośnie przekonaniu, że używając przemocy wszystko w życiu osiągnie. Nie chcą go w szkole. W końcu A.doszła do wniosku, że wyprowadza się do rodziców-od razu lepiej się poczuła. Syn razem z nią. Szwagier siedzi teraz sam, z pustą lodówką. Zaczął pić i jednocześnie wydzwania do brata i grozi mu, że wpadnie "z wizytą", aby policzyć co wchodzi w skład jego majątku, bo "przecież to mu należy się spadek po bracie"- a brat żyje i ma się dobrze☺ Brat-bliźniak... Mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do "braterskiej wizyty"- a ja nie będę musiała wydzwaniać na policję...Szwagier miał tyle kobiet w swoim życiu, a wszystkie pouciekały od niego. Ponoć jedna (kto wie czy nie więcej) usunęła ciążę z nim. Wyjątkowo obrzydliwy typ z paskudnym charakterem, uważający się za najpiękniejszego i najmądrzejszego.
Ale subtelnie o Religii... :) i dobrze.
Największym problemem dla mnie przy takich relacjach są targające mną emocje i powracające myśli. Niejako związek z uzależnieniem.
Dzięki za filmik w ta zimna nudna majówkę, to się bardzo ceni bo czekałam 🥰
Może to być zbyt dogłębny i osobisty komentarz - jednocześnie nie dotyka on bezpośrednie psychopatii, ale szerokiego pojęcia toksyczności w ogóle.
W tym wypadku to spojrzenie od drugiej strony - osoby, która w toksyczność wpadła zupełnie jej nie zauważając. Chęć kontroli, nadmierne zainteresowanie życiem drugiej strony, niechęć do aktywności "poza nasza dwójką" - po prostu mania kontroli i zazdrość o wszystko, co wydaje się "lepsze od ciebie" spowodowana własnymi problemami życiowymi i stratą tego mitycznego "sensu" - CoV sporo do tego dołożył rozmontowując plany, pracę itd, aczkolwiek powody tu nieistotne.
Jak się uwolnić? Jeżeli nie jest to bardzo formalna relacja, z wspólnym domem, zobowiązaniami prawnymi, najlepiej po prostu wywołać reakcję drugiej, tej toksycznej, strony związku, by upewnić się w jej intencjach, bo one bardzo szybko wyjdą gdy strach rozstania zaświeci jej w oczach.
Gdy toxic będzie chciał uratować "SWOJĄ" relację, bardzo szybko zacznie walczyć z rzeczywistością sprzecznymi zachowaniami - z jednej strony nienawiścią do drugiej strony i odsłonięciem tego, co naprawdę uważa, a z drugiej nasilając wszelkie swoje toksyczne praktyki, które wykorzystywał do trzymania kontroli w ryzach. Gdy masz już pewność, z kim masz do czynienia, będziesz po prostu wiedzieć, że pora jest uciekać i nie oglądać się na tego człowieka, zniwelować możliwość interakcji wszelakiej. Nie wiem, czy boli - wiem, że na pewno działa.
Od strony toxica - jak się uwolnić od "siebie"? Jeżeli zaczynasz się zagłębiać w przyczyny tego wszystkiego, zaczniesz analizować swoje zachowania i myśli, dojdziesz w końcu do punktu, gdzie twoja psychika zaczęła się staczać w stronę zachowań obronnych przed światem. W moim wypadku był to punkt utraty pracy i planów na studia, kilku ważnych znajomych - wtedy "nie chcąc tracić więcej" rozpoczęło się podporządkowanie całego życia pod to, by odpowiadało moim oczekiwaniom - a, że został tylko związek ze zjawisk, które miały jakieś pozytywne znaczenie, to na nim skupiła się cała uwaga i starania pod szyldem "posiadania kontroli nad życiem".
To nie jest i nie będzie łatwa przeprawa, by znaleźć w końcu punkt odzyskiwania zdrowego podejścia i myślenia, ale jeżeli jesteś po tej stronie, która skrzywdziła i wreszcie to sobie uświadomiła, uwierz - warto się z tym zmierzyć. Warto jest się przyznać przed sobą do win i pracować nad słabościami, jeżeli kiedykolwiek chcesz się otrząsnąć - szukając na nowo siebie i skupiając się na tym, by samemu stanowić pełnego, rozwiniętego człowieka, nie musząc wykorzystywać drugiej osoby do podbudowania i zakrywania twoich słabości.
Mi to zajęło niemal rok, rok zwalczania myśli, że "to druga strona skrzywdziła", bo uwolniła się od staczającego się partnera, który na dno pociągnąłby i ją. Dziś naprawdę cieszę się, że potoczyło się to tak i choć z dużym bólem dla mnie, partnerka po prostu nie pozwoliła bym pociągnął nas oboje na dno - pozwoliło się to otrząsnąć, przemyśleć ideały i wrócić na dobre tory, być znowu osobą z jakimkolwiek sensem istnienia na co dzień - innym, niż to, że gdzieś tam jest druga osoba. Nie da się zdrowo kochać i żyć z drugim człowiekiem nie mając szacunku do samego siebie i tego, kim się jest. To po prostu niemożliwe i długofalowo zniszczy każdego, kogo ta sprawa dotyczy.
Uwierzcie - nie warto się zastanawiać i czekać na zmianę toksycznego partnera, która zajdzie od tak, z niczego - nigdy tak nie będzie, a im dalej w las, tym więcej będzie drzew, a toxic będzie tylko żądać więcej i więcej władzy do swoich rąk. Nie warto marnować życia na bycie z taką osobą - walczcie o siebie, jeżeli tylko macie świadomość tego, co się dzieje.
Co zrobić kiedy chcesz się uwolnić od toksycznej osoby ale masz z nią dzieci ? W moim przypadku toksyczna żona pasożytuje na mnie poniża mnie i gnębi nawet w obecności dzieci. W momencie kiedy ja się jej wymykam ( unikam kłótni i konfrontacji ) szuka nowej ofiary, nowego żywiciela i osacza nasze dzieci. Szanse że po rozwodzie dzieci zostaną ze mną są raczej małe. Ona bardzo sprytnie manipuluje całym otoczeniem i robi z siebie ofiarę. A mnie przedstawia jako czepialskiego kata rodziny. Nikt nie jest w stanie mi pomóc.
ja mialem taka sama sytuacje choc mieszkam w USA. cale szczescie ze moge miec dzieci 50% czasu. ale mimo tego ona dalej manipuluje dziecmi I mowi Im jaki ja jestem zly. ciezko sie uwolnic od takiej osoby jak sa dzieci. mam nadzieje ze z czasem dzieci zrozumieja. zycze Ci zeby wszystko Ci sie dobrze ulozylo.
Wg mnie to zależy od tzw. bliskości dwójki osób, ja tam stosunkowo szybko uwolniłem się od byłej, między nami była taka toksyczna miłość, toksyczny związek- wystarczyło usunąć, lub zablokować kontakt, zająć się pracą, lub hobby. Teraz już wiem, że bardzo ważne jest to, by mieć zawsze tzw. odskocznie- albo uprawiać sport, mieć hobby, wciągającą pracę, pochłaniającą w dużym stopniu. Wtedy człowiek siłą rzeczy dużo szybciej zapomina o takiej nieudanej miłości, o takim toksycznym związku.
Oj nie jest tak jak mówisz kolego
@@mikelmikel6597 Może nie u wszystkich się to sprawdza, u mnie w każdym razie taka taktyka się jak najbardziej sprawdziła.
Najgorsza sytuacja to jak mąż mówi ci że w sumie to nie jesteś mu do niczego potrzebna. Ma już inne związki z facetami i mama
@@magkul7971 To prawda, ja w pewnym momencie nie potrzebowałem już mojej byłej, po tym, jak mnie swego czasu potraktowała. Aczkolwiek może i dobrze, że tak się stało, przynajmniej od dłuższego czasu nie mam z nią żadnego kontaktu i niech tak zostanie. Porażka w jednym związku może oznaczać sukces w innym i tak do tego podchodzę.
@@MrJanek91 potraktowałam ona czy ty zdradziłeś?
Dobrze słychać uważnie całego wykładu - każdy znajdzie coś dla siebie
Idealny wykład.Polecam.☀️
Apropos sytuacji koleżanki i jej dobrze płatnej pracy - fajnym tematem na odcinek byłyby tzw. złote kajdanki, czyli praca która bardzo dobrze płaci, ale która z różnych względów dla nas jest tragiczna i w której z powodów finansowych jednak zostajemy.
Dziękuję za ten odcinek.
Bardzo miło się Pana słucha
Zawsze jestesmy samotni , wszystkie decyzje czy to w zwiazku czy nie w zwiazku podjac trzeba samemu ...
I tu się z panem zgadzam ktoś kto dużo przeszedł.i większość spraw przepracował.bardzo dużo wie i rozumie z własnego.doswiadczenia inaczej podchodzi do wielu spraw warunek jest jeden że pracował.nad sobą A nie tylko gadać potrafi pozdrawiam
Miło mi, że się zgadzamy ;) Najlepsza teoria nigdy nie zastąpi praktyki, a życie niestety zawsze, prędzej czy później będzie nas czymś "testować", stąd umiejętność praktycznego radzenia sobie z "problemami" jest bardzo pożądana.
Według Biblii nikt nie jest ze sobą niewolniczo związany, myślę, że to bardziej jest presja społeczna a zwłaszcza na wsiach. Status społeczny, zależność co niektórych kobiet, gorsze pensje itp. sprawy
Nie odzywa się do mie..po całym tygodniu pracy!! Nie widzimy się przez cały tydzień..a w weekend mijamy się!
Myslez że bardzo często osoby takie boją się odrzucenia, a najbardziej przekonuje mnie fakt że te osoby uzależniają nas od siebie bo im tak wygodnie się żyje. Nic nie muszą robić, o nic nie dbać, można sobie poleniuchować bo ta druga osoba i tak z nią będzie. Prawda jest taka że strach przed tym co mogą stracić, wygodnictwo jakie mają u boku danej osoby powoduje że robią z nami co chcą i głównie nami manipulują zwłaszcza jak dochodzi do momentu w który chce się odejść. I wtedy fundują rollecoster, granie na emocjach, płacz, obietnice, za chwile trzaskanie drzwiami i czujemy się winne. Przerwać taki stan niezwykle trudne, jak tego dokonać, pytam się wiele razy....
Mega wartościowy kanał
No chyba, że jest się wiedźminem odpornym na toksyczne związki
Nie istnieje cos takiego jak odpornosc na stres, ale mozna swiadomie wykorzystac dystans lub cwiczenia relaksujace.
@@A4z88 To był żart słowny. Kto czytał książki o Geralcie z Rivii ten zrozumie ;)
Dzieki za informacje 💜💜😊😊
W moim przypadku sposobem było... przytycie. Oczywiście niecelowe, od leków, ale wtedy właśnie zaczęłam dostrzegać jak bardzo znęcał się nade mną mój były. Po prostu szczęście w nieszczęściu. Ale nie powiem, że wyszłam z tego całkowicie, bo on cały czas siedzi mi w głowie i nie potrafię nic na to poradzić. Jeszcze lata terapii przede mną, mimo że i tak jest lepiej niż było kiedyś.
Ciągłe myślenie o kimś to nawyk a nawyki można zmienić... Polecam obejrzeć filmiki na temat jak przestać o kimś myśleć, sprawdzić kilka sposobów i zobaczyć który na ciebie działa.
@@klddere3734 dzięki za radę, obczaję te filmiki :)
Uwierzyć w siebie...
......i konsekwentnie działać w kierunku wyjścia z toksycznego związku........
Słyszałam teorię od psychologa, że powodem dla którego osoby wchodzą w toksyczne związki, które są kalką ich relacji z rodzicami jest to, że emocje jakich doświadczamy w dzieciństwie są tym za czym tęsknimy w późniejszym życiu. Nawet jeśli te emocje były negatywne, to zakochamy się w osobie, która może nam dostarczyć tych samych emocji, co rodzice. Tamtych emocji nam "brakuje", bo - ja to tak rozumiem - czujemy się wtedy jak w domu.
Dziękuję 🌸
Pomocy... Tutaj zginę, ale jestem tak uzależniona od tej relacji że bez niej też zginę.
podejście typu "naprawianie" samo jest słabe. ludzie się rozwijają, więcej rozumieją itp, a nie naprawiają się. ludzie to nie zepsute lodówki.
Skąd wiedzieć czy to ze mną jest coś nie tak czy z partnerem? Co jeśli ozdobą mnie prześladuje, rani i nie jestem szczęśliwa w związku ale w głowie jest blokujący strach przeświadczenie że może mi się wydaje, przecież mówi że nie robi tego specjalnie jeśli już nie przeżuca winy na mnie. Że to ja źle odbieram rzeczywistość i jestem przewrażliwiona. Walka z wiatrakami i kółko zamknięte. Każda próba odejścia otwiera cały wachlarz możliwości. Zachowań po których tak mam dość że sama zacznę przepraszać. Czy robię wielkie halo i jestem rozkapryszona bo nie podoba mi się funkcjonowanie naszego związku? Skąd mam wiedzieć kiedy jest wystarczający powód żeby zniszczyć rodzinę. Wiem że wegetuje a nie żyję. Poświęcam się dla kogoś kto dla mnie nie zrobi nic jeśli nie musi ale kocham i nie chce rozbijać rodziny. U niego jest w tą albo w tą nie ma dyskusji. Nie będzie opieki naprzemiennej ani poprawnych relacji. Najpierw jest foch, potem płacz lament i grożenie myślami samobójczymi, potem gniew i nienawiść a na koniec znów lament aż sama mam dość.
Odejdź
On Cię psychicznie wykończy. Zostaniesz wrakiem człowieka. Szkoda życia.
a ja jestem ciekawa, jak wiele osób, po wysłuchaniu, zauważy cechy toksyczne u siebie, a nie u innych.
bo ja tutaj widzę wypowiedzi ludzi, którzy głównie narzekają na to, że a to partner zły, a to pracodawca, a to ktokolwiek. a to nie do końca tak jest, bo mamy relację tylko z jednej strony. bo oto ktoś może rzec: "mój były psychopata". no ale jakie mamy na to dowody, że taki był?
No właśnie! " Wszyscy toksycy dookoła tylko na pewno nie ja sam! Ja ideał i święty z aureolką😇😇😇😇 🙏🙏🙏🙏!"
Szanujcie i dbajcie o kobiety swoje , o dzieci takze to nie bedzie dramatow ...nie traktujcie kobiet jak przedmiot , zabawke , niewolnice , to one beda szanowac mezczyzn .
To, że wspomina Pan o swoich doświadczeniach lub też bazuje na nich tworząc nowe relacje akurat jest dla mnie bardziej wiarygodne. Sucha teoria to jednak tylko teoria
jak się uwolnić? jak najszybciej! :)
Koncowa myśl najlepsza 😊
Niestety są sytuacje gdy rzeczywiście prawie niemożliwe jest uwolnienie się. Co zrobić w sytuacji gdy ma się niepełnosprawne dziecko związane z tatą, zero rodziny, bo jest się emigrantem, zero oszczędności, godziny pracy wymagające drugiego rodzica? Jak zrobić krok do przodu?
Straszny przypadek. Wspolczuje.
Kiedy dotrzesz do granicy wytrzymałości jedynym wyjściem będzie zakończenie tej relacji, wszystko jedno jak trudna będzie sytuacja. Kiedy są dzieci, to zawsze jest trudniej, kiedy dziecko jest niepelnosprawne jest cholernie trudno, ale da się. Jestem żywym przykładem. Teraz wiem, że to najlepsze, co moglam zrobić. Zrozumiałam też, że od początku byłam z niepełnosprawnością syna, bo ojciec tak naprawdę nigdy go nie zaakceptował.
Jestem w toksyczny związku i nie wiem jak z niego wyjść. Boje się że on znajdzie kogoś ta myśl mnie przeraża ...
Nie bój się uciec. Wiem co czujesz, bo sama to przerabiałam. Uwolnij się. Będzie ciężko, ale zobaczysz z czasem, że było warto uwnić się ze szpon toksyk-manipulanta i agresora. Zaczniesz żyć :) Trzymam za Ciebie kciuki:)
Tkwiłam w tym bagnie 32 lata. Zmarnowałam swoje życie. Odszedł do innej. Teraz wiem co to jest wolność. Nareszcie jestem szczęśliwa. Nie trać życia. Będzie dobrze.
Niestety, ja dopiero po siedmiu latach się uwolniłam...
Życie z partnerką toksyczną przez 26 lat zrobiło swoje...
Łatwo się mówi, ale to, co zaistniało w głowie przez te lata, to nie jest to samo, jak pstryknąć pstryczkiem. Wszystko wydaje się proste do zrobienia, gdy nigdy się tego nie przeżyło...
Jeśli musisz,to staraj się ,ale nie za bardzo
A gdzie umyka Nam moment w którym zaczyna się ten ból i cierpienie 😢 tak łatwo nam to jest przeoczyć 😢
Kiedy film o derealizacji?
Swietne nagranie
Porzuć nadzieję, oni się nie zmieniają, oni siedzą na beczce prochu i szukają pretekstu żeby wybuchnąć o byle co
Dziekuje ❤
Filmik ma 23 minuty wyszedł 4minuty temu, już 11 like XD
Nawet Pan sobie nie zdaje sprawy jak mi jest teraz żyć ja byłam w toksycznym związku jest bardzo trudno to prześc bo mimo poniżenia mnie ja dalej za nim tęsknię co zrobić żeby dalej żyć normalnie
Miałam tak samo. Poniżanie, wyzywanie, krytykowanie, karanie ciszą, a mimo to przywiązanie robiło swoje. To jak narkotyk, wiesz, że szkodzi, a wracasz.
Szukaj pozytywnych ludzi, z którymi możesz spędzać czas. Wychodź z domu, na spacery, do teatru, na koncerty, do kina, gdziekolwiek. Musisz robić małe, fajne rzeczy dla siebie. Z czasem będzie lepiej, zobaczysz. Przypomnij sobie, jak Cię traktował i będzie Ci łatwiej porzucić myśli, że czegoś Ci szkoda. Pomyśl, czy życie z nim dawało szczęście, czy chwilowe przyjemności? Czy dla nich miałabyś się dalej dawać zabijać w białych rękawiczkach? Nie poddawaj się i walcz o siebie!
Ja to przeszłam u mnie było 6 lat związku tego niszczenia psychicznego to prawda z takiej relacji ciężko wyjść a jeśli się już wyjdzie się to napewno nie bez szwanku na zdrowiu psychicznym ciekawie opowiadasz😥💔💔
Mi ksiądz wręcz nakazał separację :)
dzieki z ..glebi serca bolacego aktualnie BADZO..
Z tym "właściwym " doborem pratnera bywa często tak, że te ich "doświadczenia" życiowe niestety dyskwalifikują zbudowanie z nimi zdrowiej, trwałej i dobrej relacji. Owe doświadczenia ciążą im na tyle, iż nie są w stanie nic wartościowego zbudować. Piszę o takich bodaj trzech znajomościach.
Doświadczenia negatywne (przeżycia) takich potencjalnych partnerów polaryzują na ich dalsze funkcjonowanie w życiu (często są to osoby b.znerwicowane i zaburzone). Paradoksalnie - "coś" przeżyli i niby można z nimi "coś " budować... niestety praktyka moja dowodzi czego innego. Mam zgoła odmienne doświadczenia w tym zakresie.
Można w tym miejscu powiedzieć: "facet może z tobą jest problem", tyle tylko, że te ww.osoby owe problemy w kolejnych relacjach mają podobne, a może wieksze (w zależności na kogo trafią).
Faktem jest, że mimo wszystko lepiej partner świadomy, ale nie zniszczony przez życie w wielu aspektach. Pozdrawiam
Bardzo cierpię. Chcę odejść. Nie mam dokąd niestety...
Z tym drugim policzkiem to nie do końca.... interpretacja jest taka: W tamtych czasach uderzenie w lewy policzek oznaczało przegrana uderzającego. Jezus powiedział nadstaw prawy policzek, a jak trzeba to i drugi.... tak, że to tak nie do końca należy dosłownie rozumieć, tylko znać kulturę tamtych czasów;)
Mówisz święta prawdę 😥ciężko potem dojść.juz do siebie 😓😓
Majowy weekend u babci ❤️🌷👵
Jeśli ten temat toksyka jest tak często podejmowany, to o jakiej grupie mówimy.. Kto jest w mniejszości.. I czy gdy ich wszystkich obnażymy i opuścimy.. To co dalej z nimi..
13:30 Co w przypadku osób niepełnoletnich? Przecież taka osoba nie ma żadnych możliwości odcięcia się od takich rodziców.
Ma możliwość. Zgłosić do odpowiednich służb. Policja, mops, psycholog szkolny etc.
fajny film do obejrzenia sobie np. do obiadu ale niestety kolejny z serii tych nietreściwych i właściwie niewnoszących nic nowego. Jeśli ktoś chce wyjść z toksycznej relacji to podstawą podstaw jest przerobienie dzieciństwa. Bo co z tego, że wyjdziesz z jednego związku jeśli zaraz wpadniesz w kolejny identyczny. Wszystkim osobom z takim problemem bardzo polecam książke 'dorosłe dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców'. Oczywiście nie zrobi całej roboty za Ciebie ale naprawde super pokazuje jak buduje się schemat przez który ktoś ma skłonność do popadania w takie relacje i może ją przeczytać każdy
Dużo w tym prawdy
Sam w tym szambie tkwiłem
Bo bałem się przyznać do porażki
A ja myślałam że źle nazwałam , że go obraziłam. .; (
A to tak się mówi psychopata 🙆
jestem materiałem na bardzo dobrego partnera :D
😃 Po czym taki wniosek wyciągnąłeś ?
@@barbaraa962 Pasuję do opisu z końcówki filmu ;)
@@chrisdeaver86 👍🙂
moja ex psiapsi jest toksyczna manipulatorka, specjalnie wszystkim złe doradza, cały czas krytykuje, rozpowiada kłamstwa i nw jak się od niej uwolnić bo chodzimy razem do klasy i codziennie mi truje zycie, nigdy nie przyznaje się xo kłamstwa i błędu nawet przy twardych dowodach co mam robić pomocy
jak się uwolnić? hmm zakończyć ten związek? co w tym trudnego
Pewnie pieniądze.
Nie da się innej osoby, ze szczególnym uwzględnieniem psychopatów, zmienić bez jej woli. Więc w skrócie nie da się wcale, koniec tematu.
Co do ran i przejść - nigdy się to nie zagoi, bo człowiek raz zniszczony psychicznie taki już pozostanie. Jak nawet swoje już przecierpi, odprawi pokutę, żeby już "zapomnieć", "naprawić siebie", bogu ducha winnego, to boleć zacznie fakt, że na wszystko już za późno i poświęciło się na samą regenerację za dużo czasu, nie mówiąc już o relacji z pechowo dobraną osobą. ALE poza faktem, że w teorii się da zregenerować, to doświadczenie, znajomość historii różnych osób w jakiś sposób psychicznie zniszczonych, pokazuje, że tego się nie da wyzbyć i będzie to zbyt dużym bagażem losowo nagle w ten dzień, jak nie w inny. Albo nawet pewnie codziennie.
Końcówka filmu, około 22:15, jest bardzo optymistyczna i stanowi swego rodzaju meritum, dla którego warto obejrzeć. Aczkolwiek, o ile wartościowości osób doświadczonych przez życie w ten sposób nie bagatelizuję, to nie wierzę, by raz zniszczona osoba się w pełni naprawiła kiedykolwiek tak, że poskłada wszystko na nowo do stanu jak "przedtem". Nie znam takiego przykładu. Wy pewnie znacie, no cóż, ok, każdy inaczej na to patrzy. Ja nie znam, dopiero teraz zdaję sobie z tego sprawę. Od związku to się uwolnisz, ale od siebie i tego, jak cię życie przeleciało, to nigdy i nie miej złudzeń. NIGDY.
A jak jest w Pana związku?
Czy to co pan wie to z doświadczenia czy lektur?
Szukamy tego czego nie chcemy. A potem narzekamy. I jest bardzo podobnie i źle. I czasem brak sił.
Czyli tylko ucieczka? Chcialabym jakies porady jak zniknac z radaru toksycznej osoby zanim podejme ostateczny krok czyli odejsc. Mam sile jeszcze, na wczesnym etapie jestem, mam czas cos zrobic przed eskalacja. N razie nie chce/nir moge uciekac. Czytalam o technice "szary kamien", moze jakies porady dla osob takich jak ja, ktore nie unikna na dluzszy okres kontaktu z osoba narcystyczna/psychopata (wspolne male dziecko i sadowny podzial praw po rowno)....
A gdzie Ja mam iść?!! Mieszkam w Anglii od 17lat .Jestem uzależniona od Niego od 33lat!! W Polsce nie mam do czego wracać. Co w takim położeniu mam robić?!!
Cudownie wyalienowany prowadzący🤪🤪🤪🤪🤪🤪. Dziękuję za wykłady. 🙄Naprawdę.
Jak rozumieć "wyalienowanie"?😄
@@CzowiekAbsurdalny no zdecydowanie zmienił Pan kolor ubranka 🙂.Zresztą na mój ulubiony.. Eh...
@@kanayt8670 ach, wizualnie 😅 Myślałem, że taki oderwany od rzeczywistości jestem 😉
@@CzowiekAbsurdalny A jesteś? Czy to tylko zdrowy egoizm? 🤔. Emanujemy wszystkim po trosze jako ludzie. Ważne żeby sępy nas omijały. Prawda?