Zapraszam do mojego newslettera ► youtube.marszalkowski.org/ Dodatkowe wspomniane w filmie materiały: Jak BIEDA wpływa na mózg? - ua-cam.com/video/Nh68_CPzcCo/v-deo.html NEUROmarketing - fakt czy oszustwo? - ua-cam.com/video/IsORsdsmMyo/v-deo.html
To może teraz czas na odcinek pt "Jak sława wpływa na mózg" uważam że niezwykle ciekawym przykładem jest wpływ nadmiaru atencji na rozwój własnej arogancji i to jak to później wpływa na nadinterpetacje danych czynów, myśli czy zachowań.
Jestem wdzięczny i szczęśliwy za wszystkie pieniądze, i każdego dnia mam ich coraz więcej, pieniądze swobodnie przepływają w Moim życiu. Moje pieniądze zostają pomnożone w magiczny sposób, każdy dzień jest wspaniały mam mnóstwo pieniędzy!!
Od kiedy zaczałem zarabiać większe pieniądze akurat moje relacje z innymi ludźmi się polepszyły, jestem bardziej pewny siebie i chętniej tez innym pomagam. Podchodze do nich praktycznie, po prostu one sa dla mnie zabezpieczeniem materialnym, i wcale nie potrzebuje kupowac sobie super drogich ciuchów, nie odczuwam chęci posiadania samochodu czy jakiegos super wystawnego życia, po prostu zależy mi na poczuciu bezpieczeństwa
"Pieniądze szczęścia nie dają ale łatwiej się z nimi żyje" to powiedzenie nauczył mnie mój brat i staram się jego trzymać! Czym tak naprawdę są pieniądze.....są narzędziem a jednocześnie ich efektem. Silna, zaradna, zorganizowana jednostka którą potrafi zarabiać pieniądze a jednocześnie nie trwoni ich bez sensu tylko umiejętnie wydaje, inwestuje zawsze da sobie radę! Ludzie zawsze skupiają się na efektach czyli lepsza praca, ładne mieszkanie, dobry samochód a nie widzą często pracy jaka za tym stoi. Istnieje oczyścicie spore grono ludzi które odziedziczyło pieniądze lub bogato się ożeniło ale często Ci ludzie nie mają z nich prawdziwej satysfakcji i nie czują że to efekt ich pracy (a uwierzcie mi na słowo w życiu to bardzo ważne mieć coś na co sam zapracowałeś tzw. niezależność) Dlatego przestańcie zgrywać milionerów, lepiej nimi zostańcie ;)
Nadmiar pieniędzy w kieszeni jest podobny do nadmiaru alkoholu we krwi. Pokazuje jacy jesteśmy naprawdę. Inaczej mówiąc pewnych rzeczy nie robimy tylko dlatego bo nas na nie stać.
Filmik fajny. Łapka w górę poleciała. Co do tego czy pieniądze dają szczęście czy go nie dają, to pieniądze dają wolność. Jako 3 części bogactwa ująłbym zdrowie i sprawność fizyczną, dobre relacje z rodziną i znajomymi, i właśnie wolność, do której przyczyniają się pieniądze.
Jasne, że pieniądze dają szczęście! Bez pieniędzy nie przeżyjemy na podstawowym, biologicznym poziomie. Mnie by uszczęśliwiły pieniądze na lek ratujący życie, bo bez niego umieram, i to w agonii, a chciałabym przeżyć i mniej cierpieć. Ale to kosztuje. Ten jeden lek kosztuje 30 tys zł miesięcznie, co miesiąc do końca życia, a renta wynosi 600 zł. Gdybym miała kasę, mogłabym adoptować dziecko niepełnosprawne i dać mu jakiś start w życie. Ale polskie prawo na to nie pozwala, więc adoptuję zwierzaki. ;) Ale nie stać mnie na dziecko, więc go nie mam. Im mniej się ma kasy, tym mniej się ma dzieci, to naturalne. Tylko bogaci mogą sobie wybierać, ile chcą mieć/adoptować dzieci, bo ich stać na każdą liczbę dzieci.
Nie obrażaj ludzi. Teraz to ja już jestem na rencie, do tego czasu to niepełnosprawne dziecko byłoby już dorosłe i samodzielne. I nie skończyłoby w domu starców, a właśnie tam kończą ON z domu dziecka, co jest dużo droższe niż utrzymywanie ON w jej domu. Najpierw pomyśl, co wypisujesz. Zastanów się też, dlaczego ten lek ratujący życie tyle kosztuje, chociaż mógłby być bardzo tani. BTW, dzieci z DD nie wymagają opieki przez 18 lat. Jak nie masz pojęcia, o realiach, to lepiej zmilcz.
Może ciekawy odcinek byłby o: Wpływaniu jednostki na otoczenie grupę ludzi i grup wpływającej na jednostkę. O sytuacji, że ktoś wpadł w tzw. złe towarzystwo i grupa ma na niego wpływ oraz odwrotnej sytuacji że dana osoba wpływa na grupę. W przypadku gdy jest sytuacja wejścia w dane środowisko grupę osób i przebywanie w nim oraz może też oddziaływaniu zewnętrznym gdy się słucha kogoś wystąpień wykładów.
Mnie uczono że pieniądze sa świetnym sługą ale za to koszmarnym panem. I potrafią uzależniać gorzej niż twarde dragi, więc dobrze mieć (i częśc mojej rodziny nie narzeka) ale trzeba mieć dystans i stale mieć się na baczności.Podoba mi sie też przeczytane tu twierdzenie że uzewnętrzniają.
Do szanownego gospodarza-jak można wyrózniac tak niemerytoryczną wypowiedż która zajeżdża hejterstwem? Nie ma obowiązku się zgadzać z dyskutantami, powinny jednak obowązywac pewne zasady a nie wyróznianie pardon my French podobnych pierdów.
Niedawno zupelnym przypadkiem odkryłem pański kanał i musze przyznac ze jest mega interesujacy i wciagajacy. Jeszcze pewnie wszystkiego nie obejrzalem ale doganiam. Podobal mi sie ten krotki o psychopatii i szczerze chialbym cos wiecej na ten temat chyba ze juz jest tylko jeszcze nie ogladnąwszy ;) Pozdrawiam i keep up the good work a ja postaram sie sie rozreklamowac ten kanal bo warto.
To jest jak porównywanie się z innymi jak w szkole gdy cała klasa dostała 2, a Ty 3 i czujesz się lepszy. Inni i tak na to leją i im 2 wystarczy do szczęścia.
W niektórych przypadkach na pewno. Niektórzy po prostu chcą się dowartościować poprzez bycie lepszym od innych, zwykle tylko we własnej opinii. Nie wydaje mi się, żeby człowiek muszący się dowartościować w taki sposób mógł być naprawdę szczęśliwy. Wydaje mi się natomiast, że zdrowi ludzie po prostu czerpią radość z zaspokajania swoich potrzeb.
Nie zamierzam być jak "ogół", nie mam zamiaru być przeciętny, bo dla mnie przeciętność nie jest cnotą lecz przywarą. Nie mam IQ przeciętnego Polaka i nie zamierzam udawać, że takie mam, bo dla mnie przeciętny Polak jest po prostu głupi. Jak na razie jestem młody, mam prawo nie być jeszcze bogaty, jednak za 10 lat mam zamiar być i wtedy nie będę udawał, że nie jestem, bo "ogół", rodzina, czy przyjaciele mi tego nie wybaczą. Jeżeli przyjaciele mi nie wybaczą, że jestem od nich w czymś lepszy, to nie są to moi przyjaciele, jeżeli moja rodzina mi tego nie wybaczy, to jest absolutnie nic niewarta, jeśli ogół mnie znienawidzi, bo jestem ponad przeciętny, to znaczy lepszy, bo mi się chce, w przeciwieństwie do nich, to do diabła z nimi
Może o tematach związanych z relacjami. Moje propozycje tematów: Kiedy jest tzw. bunt nastolatków, a kiedy już sytuacja przestaje być normalna. O sytuacji kiedy to kobiety biją katują itp. mężczyzn. O sytuacji kiedy to dzieci biją znęcając się nad rodzicami.
WEDŁUG MNIE (po tym co wyczytałem w niektórych komentarzach): Zdrowa rywalizacja prowadzi do rozwoju każdej ze stron rywalizujących. Rywalizując wykorzystujemy nie rzadko naszą twórczość, kreatywność co przy okazji swoją drogą tak bardzo poszukiwane jest teraz na rynku pracy (czysty fakt - żadne odkrycie). Będąc 'biednym' uczymy się również jak w życiu kombinować by przeżyć (co oczywiście pożera naszą limitowaną w ciągu każdego dnia uwagę co Pan już zauważył i nie kłócę się z tym, a przytakuje bo to fakt). Trzeba przede wszystkim pamiętać iż bieda nie jest tym co widać fizycznie. Bieda to stan umysłu. Mam nadzieję, że większość ludzi tak właśnie myśli. To czy gdzieś wystąpi patologia zależne jest od posiadania wartości lub ich braku, również hierarchi wartości, nieugiętych, niezależnych od przecież tak nie rzadko zmiennej, wątłej w wielu przypadkach sytuacji materialnej. Człowiek dla którego rzeczy materialne, będą ważniejsze niż relacje z innymi ludźmi nie jest człowiekiem. O człowieczeństwie stanowi to jakim jest się dla innych ludzi. Nie nasza biologiczna/fizyczna postać. Gdy żyje się dla siebie to prędzej czy później dopadnie nas poczucie nijakości w życiu, braku czegoś. Jeśli ktoś uważa że można być bogatym robiąc jedynie pod siebie i swoje 'marzenia' to jest to przykre i ostatecznie stwierdzam, iż płytkie i powierzchowne jest życie takiej istoty. Zostaje ona z niczym gdy przytrafi się w życiu coś nieoczekiwanego, coś co ograniczy jej możliwości, straci pracę, zostanie kaleką itp. itd.
Twierdzisz " Gdy żyje się dla siebie to prędzej czy później dopadnie nas poczucie nijakości w życiu, braku czegoś." skąd to wiesz (gdzie zasłyszałeś takie fałszywe przekonanie, że myślenie o sobie, tj. egoizm jest powodem braku)? Morze braku kłopotów z życiem nie swoim życiem, tak jak większość ludzi którym wyprano umysły w kościele, na wyrzeczenie się niebie i bycie mentalnymi niewolnikami wzajemnej potrzeby akceptacji! Mówisz jak osoba zindoktrynowana, słowami manipulacji - to negatywne przekonania , jak dogmaty (ble..) aż nie che się czytać, kościoły czyli sekty omijam szerokim łukiem!
@@adamroman3062 nie, w tym momencie ostatnim jakim mógłbyś mnie określić to człowiek religijny. To co napisałem jakiś czas temu oparłem na obserwacjach swoich relacji z ludźmi. Byłem po obu stronach. Egoisty i tego co bardziej stawia na relacje z ludźmi. Uwierz mi lub nie, ale lepiej czuję się gdy mam do kogo gębę otworzyć i się wygadaćz z zaufaniem do tej osoby niż mieć nawet najlepsze bajery tego świata. Jestem cięty na jakiekolwiek nachalne nawracanie.
@@adamroman3062 tak w ogóle taka ciekawostka .. zauważyłeś, że tam gdzie dzieją sie tragedie ludzkie, masowa śmierć, klęski żywiołowe, to tam wzrasta poziom religijności? Zastanawiające .. mógłbyś mi odpowiedzieć na taki fakt? :) bardzo bym chciał by mi ktoś to wyjaśnił, swego rodzaju fenomen
@@adamroman3062 a .. i jeszcze jedno. Tak między nami to nadal jestem trochę egoistą, tego nie da się wyzbyć całkowicie, czasem dla własnego i innych dobra trzeba być egoistą.
Nie mam zamiaru Cie nawracać, bo nie jestem fanem ideologii sukcesu, anie religii (to dla mnie 2 sekty). Jednak cenie sobie dobra, uważając sensem życia jest bogactwo, jako bogate doświadczenie (w tym i relacje). ALE.. jako osoba duchowo rozwinięta (czyli prowadząca bogate życie wewnętrzne) muszę przyznać, że nie potrzeba mi ludzi do szczęścia (a czasem ich głupota wręcz przeraża i wydaje się być zaraźliwa). Jestem filozofem który wiele się uczy i zgłębia tajemnice świata, natury człowieka i sensu życia. I doszedłem do wniosku, że jest coś takiego jak tzw. zdrowy egoizm i miłość własna, której gdy ludzie nie mają w sobie, stają się duchowymi inwalidami żebrzącymi u siebie wzajemnie o docenianie, szczęście (jak psy, nie wytrzymując ze sobą samymi i będąc zależni emocjonalnie od innych). Nie mówię że to złe, ale wg. mnie nie dojrzałe. charakterystyczne dla dzieci nie rozwiniętych do samodzielności. Nazywam to myśleniem kolektywnym, wobec myślenia kategoriami indywidualnymi, czyli EGO = "ja". Może różnie rozumiemy egoizm. Dla mnie egoizmem jest dbanie o swoje własne szczęście, co polega na kierowaniu się w życiu swymi odczuciami, a nie oczekiwaniami innych. Czyli poddawaniu manipulacji poczuciem wzajemnie zależności co prowadzi do rózgowych patologii. Typu związki dla związku, kółka wzajemnej adoracji (jak FB) małżeństwa z rozsądku albo z przyzwyczajenia. Albo wręcz toksyczne relacje, emocjonalnej zależności, przy dyskograficzne. Myślenie o sobie to podstawa wolności. Czyli nie podległości jako nie podleganiu wpływom innych. Ludzie manipulują sobą od dziecka, zauważając że gdy płakało się jao niemowlę mama okazywała troskę. Mają sporo negatywnych programów które czynią ich niewolnikami wzajemnego oceniania się. Dzięki czemu społeczeństwo funkcjonuje jako owcza masa, która nie myśli, a naśladuje wzorce większości. Więc EGO to dla mnie postawa "ja" w centrum. Co jest zdrowym sposobem zarządzania swoją osobą. Ci którzy nie dają o siebie poświęcają się czyniąc z siebie ofiary innych, który nie umieją lub nie chcą jak dzieci zadbać o siebie, woląc grać ofiarę (jak to niemolowe które zyskuje coś płaczem). To takie przemyślenia na luzie.. Żyje się dla siebie, by tworzyć WŁASNE doświadczenie życiowe. Każdy wybór zamienia się tylko na własne doświadczenie. Jeśli ma się na uwadze swoje szczęście to robi się dobrze. Gdy narzuca innym swoją wole, to szkodzi się innym i sobie (jak nadopiekuńczy rodzice). Wolność to podstawa. Wolność to życie własnym życiem z perspektywy EGO "ja". Gdyby każdy tak robił wszyscy byli by szczęśliwi i spełnieni.. Bo myśląc kategoriami swego dobra robili by w zyciu to co lubią a nie to co inni od nich oczekują (np. rodzice -typu dobra praca, tu i tu). Egoizm to gwarancja szczęścia (z mojej wiedzy i perspektywy). Byłem wcześniej za mało asertywny, za bardzo nastawiony na ludzi (zapominałem o sobie). Może chodzi o drogę środka.. (bo skrajności nie są dobre). pozdrowienia
5:00 - jak został definiowany ten "sprawiedliwy podział"? 6:40 - Dodatkowe zajęcia i wyższe zarobki - pierwsze nie wynika z drugiego, tylko na dodatkowych zajęciach są zwykle dzieci bogatszych, więc najprawdopodobniej mają one predyspozycje genetyczne odziedziczone po rodzicach(dziedziczność IQ oraz jego korelacja z zarobkami) oraz dobre wzorce wyniesione z domu. 9:30 - Może po prostu kilkadziesiąt tysięcy lat separacji wpłynęło nie tylko na wygląd, ale też na mózg? Nie można było wziąć po prostu kilku grup badanych o różnych dochodach z tego samego kraju? 11:50 - Jak zdefiniowano i mierzono to szczęście? 13:40 - W biednych krajach nie ma rozbuchanego socjalu, więc trzeba mieć bardzo dobre relacje z rodziną by w razie problemów liczyć na jakąś pomoc? 14:45 - To samo co wcześniej, w bogatych państwach jest system emerytalny, więc starość nie zależy od tego czy mamy dzieci czy je dobrze wychowamy tylko czy płaciliśmy składkę, więc na gruncie ekonomii dzieci z dobra inwestycyjnego zostały konsumpcyjnym.
A może kobiety i mężczyźni w bogatych społeczeństwach, zazwyczaj bardziej liberalnych, mogą sobie pozwolić na takie życie, jakiego oni naprawdę pragną. Uważam, że to bardzo ważny aspekt rezygnowania z tradycyjnego modelu życia (tj. ślub, dzieci, wnuki itp.). Coraz więcej ludzi ma w sobie odwagę niezważać na naciski rodziny czy społeczeństwa i wybrać taką ścieżkę życia, która najbardziej realizuje daną osobę. Nie widzę w bezdzietności i niechęci do zakładania rodziny czegoś złego.
Masz rację, to bardzo istotny ale nie jedyny czynnik wpływający na bezdzietność. Oczywiście każdy powinien mieć możliwość żyć jak mu się podoba jeżeli nie wchodzi w życie innych. Niestety niesie to ze sobą również negatywne konsekwencje pod kątem społecznym. Nasze gospodarki na ten moment nie są gotowe na ujemny przyrost ale chyba najwyższy czas zmierzyć się z tym zagadnieniem.
Dokładnie. Gospodarczo wciąż jesteśmy przywiazani do ekonomii opartej o ciągłym wzroście. Mam nadzieję, że wszystkie wspaniałe umysły tego świata zastanawiają się nad tym jak zmienić model gospodarki, aby odpowiadał nowej rzeczywistości.
oczywiście, że nie trzeba. Jednak patrząc na część znajomych mam takie wrażenie, że tworzy się społeczeństwo hedonistyczne. Odpowiedzialność społeczna to głupie założenie? Nie mówię tutaj oczywiście tylko o dzieciach ale ogólnie.
Robisz filmy bardzo wartościowe merytorycznie! Jednak warto byłoby popracowac nad błędami jezykowymi i dykcją. To znacznie poprawiłoby komfort oglądania. Polecam zainspirować się kanalami: Uwaga! Naukowy Bełkot lub Polimaty ;)
Myślę, że w człowieku ciągle odbywa się walka pomiędzy potrzebami i możliwością ich zaspokojenia. I teraz gdy taki człek ma dużo pieniędzy to zrealizuje więcej potrzeb - więcej takich mniej egzystencjalnych. Ale to z kolei rodzi ryzyko, bo te potrzeby mogą być bardzo przykre dla innych ludzi. Na przykład stałe znajdowanie nowych partnerek, ostre picie i dragi. Czy może odejście z pracy. Wiec społecznie dobrze jest jak człowiek zarabia tyle zeby mogl zaspokoić potrzeby podstawowe jak jedzenie, mieszkanie, dzieci itp - a pozostałe potrzeby owszem o ile nie są destrukcyjne.
S Mrc A kto ma niby decydować o tym, czy owe potrzeby są lub nie są destrukcyjne? Każdy taki osąd byłby arbitralny i nieobiektywny. Nikt nie ma prawa rozkazywać ludziom jak mają dysponować własnymi pieniędzmi. Człowiek ma prawo robić co chce, dopóki nie inicjuje agresji wobec innych ludzi (mówię tu również o oszustwach). Każdy ma prawo sam oceniać ryzyko, które podejmuje, a tobie nic do tego. A to, co jest "społecznie dobre" zachowaj dla siebie, bo każdy powinien sam decydować o tym, co jest dla niego korzystne, zaś wszyscy inżynierowie społeczni powinni się zamknąć i pozwolić ludziom żyć tak, jak chcą
Dawid Duch Niestety gdyby wszyscy robili co chcą nasze społeczeństwo przestało by istnieć. Zobacz historie ludzi którzy wygrali w totka. Pieniądze regulują nasze relacje. Nie idealnie, ale dają radę. Na ten moment lepszego systemu niema.
Dawid Duch Juz teraz decyduje jeden podstawowy czynnik o tym kto ma więcej, a kto mniej - IQ. Ludzie z wyższym IQ lepiej sobie radzą z pieniędzmi i mają ich więcej.
S Mrc, Ci ludzie nie byli gotowi na te pieniądze. Nie zarobili ich, wygrali je i nie wiedzieli, co z nimi zrobić, więc czego ma to niby dowodzić? Pieniądze dają nam pewne możliwości, ludzie, którzy stają się mniej rodzinni stają się tacy nie przez pieniądze (nie bezpośrednio), tylko dlatego, że teraz mogą robić coś, co jest dla nich ważniejsze niż rodzina. Może Ci się to nie podobać, ale to ich wybór
za pieniądze kupie leki, będzie mnie stać na operacje potrzebne by wyleczyć choroby lub poprawić zdrowie. , a żeby poprawić sobie samopoczucie kupię sobie np. buty w moim przypadku lub to co na przykład tobie sprawia przyjemność, - jak dla mnie kasa pełni w życiu ogromną role, oczywiście nie można mieć przez nią wszystkiego ale na pewno dzięki niej jesteś mniej ograniczany i możesz sobie na więcej pozwolić, na przykład na zdrowia i kiedy dopadnie cię jakaś straszna choroba nie ma wpływu kompletnie nic, aaa i napisałem że to moje zdanie :)
Anastazja Bukiet - jeśli masz pieniądze to możesz w sposób łatwy kupić to czego chcesz, np. informacje, od tych którzy znają tych, którzy mają znajomości. Poza tym łatwo wejść w dane kręgi, bo nie musisz pracować i masz czas aby stać się kim chcesz. Nauczyć się czegoś nowego i mieć wielu znajomych gdzie chcesz. Ale podaj przykład, gdzie miały by być istotne znajomości w codziennym życiu (gdzie to pieniądze są środkiem wymiany)?
BloodSkrim - nie kupuj leków, kupuj wiedzę (leki trują). Najbogatsi nie używają leków (chyba że homeopatii). Myślę, że masz racje, pisząc "kasa pełni w życiu ogromną role, oczywiście nie można mieć przez nią wszystkiego " np. nie można mieć BIEDY (problemów i braku czasu, który traci się w pracy, której się zwykle nie lubi) Pieniądze to wyraz bogactwa i sięganie po nie prowadzi do bogacenia się świata, im więcej dobra chcesz dla siebie tym więcej dobra dajesz światu, otrzymując za to odeń zapłatę. Bogacenie się to wyraz mądrości, miłości własnej i troski o dobro świata. Bo ci co najwięcej od siebie dali są najbogatsi (odważni innowatorzy, twórcy tego co zyskało masowe uznanie). Wszystko kwestią wymiany - im więcej dobra dajemy światu tym więcej się bogacimy. Nt. bogactwa krąży mnóstwo negatywnych przekonań (bo np. religia uczy ubóstwa, bo jak trwoga to do boga, poza tym łatwo manipulować biednymi. Ile własności tyle wolności i MĄDROŚCI). Mając wolność finansową ma się ogrom czasu na rozwój i 3x szybciej można nauczyć się bardzo wiele o życiu. Choroby wg. mej wiedzy to głównie wynik stresu i nie zadowolenia z życia. Bogactwo eliminuje troski (nie trzeba o nic walczyć, a można pracować na luzie, inwestując swoją uwagę i pieniądze bez stresu. Uda się to świetnie, nie to i tak mam zabezpieczanie). Dążenie do bogactwa jest zdrowe, a bieda jak i odrzucanie bogactwa jest chorobą umysłu. Chodzi o to, że nie trzeba się trudzić więcej aby się bogacić, wystarczy MYŚLEĆ o tym i sięgać dalej. Nie robić coś więcej, pracować dłużej, ale pracować bardziej wydajnie, lżej i milej. Tajemnica bogactwa nie polega na wysiłku i trudzie, trud to głupota (negatywne przekonanie, które ogranicza chęć bogacenia, jeśli się wierzy że wymaga ono poświęcenia, czyli cierpienia - to się tego unika -do do Anastazji). Można bogacić się mądrze i łatwo. To jest wspaniały, pasjonujący temat przypominający grę:)
Drogi Piotrze, jak zwykle bardzo dobry, rzetelny odcinek :) mam tylko dwa pytanka zdziebke niezwiązane z tematem: primo, jakiego sprzętu używasz do nagrywania dźwięku? :)
Jesteś tak bogaty jak średnia 5 osób z którymi najczęściej przebywasz. Chcesz być bogaty zmień towarzystwo. To samo dotyczy szeroko rozumianego sukcesu, niema genu sukcesu jest systematyczność i determinacja. Bogactwo rodzi rozwój, postęp, twórczość, obfitość, radość, mnóstwo doświadczeń. Bieda to coś obrzydliwego tworzy patologie, przemoc, przestępczość, rywalizacje, ogranicza mentalnie i fizycznie, stagnacje, nijakość.
W takim sensie że jeżeli odniosę sukces to przyciągam osoby które ten sukces osiągnęły i w ten sposób przyciągam podobne do siebie osoby, czy to masz na myśli?
Tu nie chodzi o przyciąganie. Chcąc czy nie chcąc tworząc biznes szukając inwestorów, chodząc na szkolenia otaczasz się ludźmi bogatszymi ponieważ mają umiejętności/środki które są dla Ciebie potrzebne więc masz bogatszych kolegów.
Ale to działa również w sytuacjach czysto towarzyskich. Jeśli twoi najlepsi przyjaciele jeżdżą zimą w Alpy, latem czarterują jachty by pływać po Morzu Śródziemnym, każdy weekend spędzają na polu golfowym lub korcie tenisowym, a ciebie na to nie stać, to prędzej czy później wypadniesz z tego towarzystwa. Tu też działa "selekcja naturalna", niestety.
Mysle ze jak ma sie duzo pieniędzy to wtedy czlowiek moze byc bardziej chętny żeby sie nimi dzielic bo ma ich więcej niz sam potrzebuje. Pieniadze nie sa zle ani dobre one tylko nasilaja nasze cechy.
Jak to mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po zgromadzeniu dużej ilości pieniędzy coraz mniej chcesz je wydawać, chcesz je kumulować, pomnażać a nie się nimi dzielić. Poza tym ktoś kto ma naprawdę sporo pieniędzy często pracował na nie wiele lat zarywając noce na rozkręcenie firmy itd. z tego też powodu zna ich wartość i nie chce oddawać ich od tak za nic wiedząc ile go kosztowało zdobycie ich
W kwestii relacji rodzinnych i bogactwa. W innym filmie na tym kanale podałeś Piotrze statystyki przeciętnego MILIONERA. Było w nim, że ma JEDNĄ żonę,(która często nie pracuje, wiec zajmuje się rodziną) TRÓJKĘ DZIECI, coś tam coś tam. Czyli raczej dobre relacje rodzinne. No i TRÓJKA dzieci załatwia nam kwestie demograficzne na cacy. Nie ma się wiec co oglądać- należy dążyć do tego, żeby Polska stała się krajem milionerów:). Pozdrawiam Piotra oraz wszystkich Fanów i życzę miłego dnia.
"Było w nim, że ma JEDNĄ żonę,(która często nie pracuje, wiec zajmuje się rodziną) TRÓJKĘ DZIECI" - milionera tak, tutaj mówię raczej o większej skali społeczeństwa, czyli o ludziach majętnych. Dzięki również pozdrawiam :)
Oczywiście, rozumiem. Chodzi mi o to, że prawdopodobnie jest próg, POWYŻEJ którego relacje rodzinne, dzieci, dom, itd. znowu stają się istotniejsze, zyskują na znaczeniu. Inaczej mówiąc to nie pieniądz, zamożność "niszczą rodzinę". To zapewne złożony problem, ale jednak wydaje się, że jest to fragment sinusoidy skierowanej ku dołowi. Czyli (upraszczając) rodzina jest podstawą zapewniającą byt na godziwym poziomi w biedniejszych społeczeństwach(więc czyni szczęśliwszymi{pomijam tu fakt zadowolenia z kontaktu z dziećmi, udanego pożycia, itd, co jest wartością działającą niezależnie od bogactwa czy biedy[może ze skrajnymi wyjątkami]}). Później, w miarę wzrostu zamożności następuje pewien spadek więzi rodzinnych, a z pewnością bezpieczeństwo nie zależy już w takim stopniu od posiadania rodziny, czyli poziom zadowolenia, szczęścia wynikającego z posiadania rodziny jest mniejszy. (Dochodzą pewnie różne "pokusy" dające zadowolenie, a działające przeciw więzom rodzinnym (kochanka, swoboda jednostki w robieniu tego czy owego). Jednak te statystyki milionerów zdają się wskazywać, że wzrost nie kończy się na tych 13 tyś/netto, ale po osiągnięciu poziomu "open"(tak sobie wymyśliłem) ponownie rodzina ma do zaoferowania wartości, które są dla człowieka na tyle istotne, że będzie im "wierny". Zapewne to bardziej skomplikowane. Zresztą to tylko takie rozważnie. Może milionerom zwyczajnie "przejadły się" szaleństwa bogatych? Jednak wydaje się (biorąc pod uwagę te statystyki), że co prawda bogate społeczeństwa mają niże demograficzne i kłopoty ze stabilnością rodzin ale pełne milionerów, nie powinny mieć żadnych tego typu problemów, zaś składające się na nie rodziny powinny być szczęśliwe. Czego nam wszystkim życzę.
Ciekawi mnie, jak rozumieć ludzi majętnych (czy te kryterium przychodu ze 13 tyś m-c, czy inne).?Też nie mam pewności jak rozumie się pojęcie milioner (czy to ktoś kto ma >1 mln na koncie, w aktywach, czy też taki majątek, którzy może zawsze upłynnić otrzymując zeń co najmniej taką kwotę )?
Wydaje mi się, ze 13 tyś/miesięcznie na głowę to próg "pełni szczęścia jakie można mieć za kasę" I to nie będzie majętny człowiek, tylko bogaty- no zupełnie subiektywna nomenklatura. A milion- jak dla mnie to milion do dyspozycji " w gotówce"(konto, złoto, walory, itd.), a nie dom, samochód, ziemia, itd. Co mi po działce złotonośnej w Australii wartej milion dolców? To tak jakbym nic nie miał. Ale to takie, moje rozważania. Miłego dnia na drodze do bogactwa i szczęścia.;)
Dzięki za odpowiedzi. Zastanowiłem się przez chwile, czy to się w ogóle opłaca. Trudno mi wyobrazić sobie, aby ktoś miałby trzymać milion do wydania na koncie chyba że zarabiał by milionami i nie nadążał, lub nie miał potrzeby ich lokowania. może jak sporcie można było by stawiać sobie za cel cel milion w gotówce . Ojciec mówił mi za młodu, że trzymanie pieniędzy na końce to marnotrawstwo Bo pieniądz musi być w obrocie i zarabiać na siebie. Chyba że jest się developerem który, ma takie codzienne wydatki i musi mieć takie wolne środki. Choć w dzisiejszych czasach wszystko można kupić na kredyt, albo za pieniądze udziałowców. Więc potrzeba posiadania dużych pieniędzy luzem nie wydaje mi się taka praktyczna. Co innego złoto, jako rodzaj lokaty. Jednak jak ktoś ma większe pieniądze, to zwykle jest przedsiębiorczy (nie licząc gwiazd). Wtedy obraca nimi, mając co najmniej w czymś co szybciej drożenie lub daje zyski 10% w skali roku. Np. na wynajmie nieruchomości, gdzie można kupić udziały w firmie która się tym zajmuje (fridomia.pl). Za 100 tyś można już nabyć mieszkanie (np. w łodzi) które się wynajmie za 1 tyś m-c. Czyli za milion 10 mieszkań, 100 tyś rocznie, a podwojenie kapitału po dekadzie, nie licząc że mieszkania też zdrożeją. Z najemcami łatwo je też sprzedać jako biznes (ludzie majętni kupują całe domy z najemcami, po to aby mieć stałe zyski). Gdy chcą szybko wyjąć pieniądze, to obniżają cenę i w dzień znajdują nabywce (bo są firmy zajmujące się automatycznym wyszukiwaniem okazyjnych ogłoszeń w dziale nieruchomości skupem mieszkań itp, by je remontować i wynajmować, plus sprzedawać dalej dużo drożej). Tak szybko i pewnie robi się duże pieniądze. Odnoszę wrażenie że taka definicja milionera, oznaczała by w praktyce kogoś kto dysponuje dziesiątkami lub setkami milionów i wydając pieniądze w większej rozdzielności ma np. te kilka milionów luzem na koncie. Samo trzymanie miliona na koncie, gdy to sobie wyobraziłem było by jednorazowym doświadczeniem dla mnie:) Bo uważam że pieniądze są po to aby je wydawać, choć rozsądniej jest inwestować. Jeśli bycie milionerem, jako trzymanie tego miliona na koncie, miało by wnosić jakieś dobro, status czy coś, to może miało by jeszcze jakiś sens. Ale jako cel nie wydaje mi się atrakcyjne ( postanowiłem odłożyć sobie pewien ułamek takiej kwoty, dla satysfakcji że jestem w ogóle zdolny do oszczędzania, wbrew radom ojca. Oraz dla celu, aby mieć do czego dążyć, bo w wolności finansowej ogrania mnie czasem jakiś marazm. Nie mam takiego typowego powodu do zarabiania pieniędzy. A ostatnio doszedłem do wniosku, że kupowanie rzeczy po to by się nimi chwalić bardzo-osłabia poczucie wartości własnej i uboż relacje wewnętrzne, pewność siebie, robiąc z człowieka żebraka wzajemnego się oceniania, porównywania i doceniania). Lepiej żyć dla siebie, postanowiłem inwestować w zdrowie i w wiedzę o rozwoju osobistym. Czyli super-technologie medyczne (umacniające organizm) oraz w lepsze kursy nt. świadomości itp. Chodzi o to aby mieć bardzo wysokie energie, żywiołowość, jasność umysłu oraz rozumieć i kochać siebie. (dostałem po rodzicach taką mentalność pomnażania i majątek, ale i też kompleksu niższości, które z nich uczyniły pracoholików - a ja się przeciw temu buntuje, szukając sposobu, aby z kolejnej pasji zrobić niezły dochód.. wtedy może spełnię to kryterium w odleglejszej przyszłości. Bo jak coś chwyci to z czasem bardzo się rozwinie:)
Naukowcy zbadali i wyszło im 13 tys. netto? Panie Piotrze, jeśli się pan chwilę zastanowi dojdzie Pan do wniosku, że jest to fałsz, bowiem potrzeby ludzkie są subiektywne i nieograniczone. Jako iż są subiektywne, bo każdy z nas jest inny i pragnie czegoś nieco innego, mamy inne skale wartości i cenimy różne rzeczy. Są nieograniczone, potrzebny nam tylko czas, jednak jest on ograniczony, przez co możemy zaspokoić tylko niektóre z naszych potrzeb, musimy wybierać. Jeśli jednak te, które zaspokajamy obecnie będziemy mogli zaspokoić szybciej i taniej, zaczniemy zaspokajać kolejne, na które wcześniej nie mieliśmy środków lub czasu.
Oczywiście, że są subiektywne jak i samo poczucie szczęścia, dlatego wylicza się średnią, którą nie jest liczbą idealną ale pewnym rzędem wielkości dla zobrazowania skali.
Anastazja Bukiet -jeśli nawet miałbyś mieszkać w Warszawie i od zera, to 13-tyś starczy Ci aby wynajmować luksusowy dom w luksusowej dzielnicy (w Wilanowie) za 7 tyś m-c, resztę na jedzenie, garderobę i raty za luksusowe auto lub nawet 2 (bo nie musisz kupować od razu nowego Mercedesa). www.otodom.pl/oferta/polecam-ID3JQFS.html#9bad585736 Jeśli nie chcesz wynajmować możesz segment lub apartament możesz kupić na raty (i to też starczy)
B. ten, który lubi wydawać, bo są trudne przypadki, które sobie bardzo skąpią (bieda przy bogactwie to choroba zwana sknerstwem). Zaś co do wydawania więcej niż się zarabia.. polemizował bym, bo teraz jest taka moda na branie wszystkiego na kredyt, wtedy cała gospodarka zyskuje (po to banki wszystkim wpychają pieniądze nie patrząc czy to im się opłaca - bo aż same bankrutują). Chodzi o szybki postęp, im więcej pieniądz w obrocie tym bogatszy świat. Nie wydawanie, czyli oszczędność porowaci do ubóstwa (schładza gospodarkę). Kto handluje ten wie że liczy się szybki obrót (dlatego rzeczy szybko się psują). Rozwój zaś prowadzi do automatyzacji produkcji, a ta do wolności od pracy i ostatecznie pieniędzy (to cel elit -wolność dla wszystkich i kiedyś wszystko będzie za darmo, a oszczędność zbędna, bo to jest pochodna biedy, konieczności ograniczania się). _________________________________ Pewnie masz na myśli KOMFORT, mówiąc o wydawaniu mniej niż się zarabia. To racja, ale pokój to nie zawsze bogactwo, choć jest ceny (bo z niepokojem wiąże się brak, czyli bieda).. Bogactwo jednak nie jest brakiem biedy, t coś więcej niż dostatek, to życie w nadmiarze i pozwalanie sobie na wiele przyjemności .
Hej! Nie mogę się zgodzić z twierdzeniem, że im więcej pieniędzy tym więcej czasu dla rodziny. To się zupełnie wyklucza. Pochodzę z "dobrego domu" i jedyne co mogę powiedzieć na ten temat, to to, że praktycznie jestem półsierotą, chociaż teoretycznie mam oboje rodziców. Czy przez to, że w domu były pieniądze mam być mniej empatyczna? Nie. To jest kwestia wychowania i niczego więcej. To ja jestem osobą, która zwraca w pracy uwagę kolegom, że ich zachowanie powoli zbliża się do mobbingu/dyskryminacji i odwołuję się przy tym do emocji. Nie tylko swoich oczywiście. Z drugiej strony poznałam kiedyś człowieka z bardzo biednej rodziny, któremu nie zależało na niczym innym tylko na kasie, drogich samochodach - kosztem rodziny i pozostałych relacji towarzyskich. Ja wiem, że moje słowa to nic innego jak dowód epizodyczny, jednak przez większość tego odcinka czułam się urażona, chociaż już jestem na swoim, zarabiam na siebie i nie zarabiam nawet połowy z tych 13 netto. A i jeszcze tak na koniec: od kiedy 15 kobiet podzielonych na grupy to miarodajna próba statystyczna?
"że im więcej pieniędzy tym więcej czasu dla rodziny. To się zupełnie wyklucza" - rodzice zestresowani poświęcają każdą wolną chwilę na stres i jego niwelowanie, zamiast na wychowanie dzieci. Tak jak powiedziałem w filmie bogatsi rodzice mają teoretycznie więcej czasu ale jak go wykorzystają, na dodatkową pracę czy rodzinę to już ich kwestia. Polecam moje wideo jak bieda wpływa na mózg. "A i jeszcze tak na koniec: od kiedy 15 kobiet podzielonych na grupy to miarodajna próba statystyczna?" - zdecydowanie zbyt mała ale nie mamy środków by za pomocą MRI badać większych grup ponieważ to bardzo drogie, nawet na Amerykańskie warunki.
Chyba się nie rozumiemy co do pierwszej kwestii. Nie mam pojęcia jak definiujesz bogactwo, od jakiego poziomu życia należy je liczyć, od jakiego dochodu w przeliczeniu na jednego członka rodziny, ale zazwyczaj najwyżej opłacani są ludzie najwyżej w hierarchii firmy. Jeżeli jest to małe, ale dobrze prosperujące prywatne gospodarstwo (w sensie prywatna firma) "bogaty" człowiek wraca do domu po pracy i... przygotowuje się na spotkania z klientami, konferencje, przygotowuje prezentacje i robi masę innych rzeczy, których zwyczajnie nie zdążył zrobić w czasie pracy, kiedy najprawdopodobniej spora część jego pracowników "zawracała mu głowę" swoimi problemami. Jeżeli jest to np. członek zarządu dużej spółki zazwyczaj ma on nienormowany czas pracy, co za tym idzie - jak jest masa papierów i decyzji do ogarnięcia, to on to musi ogarniać po 21, kiedy wszyscy są po godzinach. Co tydzień lub dwa wyjeżdża w dłuższe bądź krótsze delegacje, zdarza mu się też wyjść na kolację czy bankiet biznesowy, jako przedstawiciel firmy udziela wywiadów, wręcza te wszystkie "niby-czeki" dla zwycięzców teleturniejów, chodzi na premiery spektakli, które sponsoruje jego firma i też musi zwyczajowo coś powiedzieć w ramach tej premiery. Ja to wszystko "widziałam" na własne oczy. To nie jest tak, że osoba bogata wraca do domu, wkłada kapcie, ogląda telewizję i może sobie wybrać czy jeszcze sobie popracować czy może jednak pobawić się z dzieckiem. Bogaci ludzie osiągają sukces materialny ciężką pracą i KOSZTEM rodziny. Żeby być bogatym trzeba dużo pracować i nie da się tego zrobić inaczej. Dlatego bogatsi rodzice mają teoretycznie mniej czasu, bo wykorzystają go na pracę. I to nie tą dodatkową, tylko tą, która sprawiła, że są bogaci właśnie.
"Bogaci ludzie osiągają sukces materialny ciężką pracą i KOSZTEM rodziny." to fakt, nie ma co zaprzeczać, że tak jest. Z wieloma Twoimi twierdzeniami się zgadzam. Nie do końca rozumiem jednak charakter Twojej wypowiedzi, bo nie wydaje mi się, by Piotr gdziekolwiek zaprzeczał Twoim twierdzeniom, bądź by przedstawione przez Piotra uwagi były sprzeczne z Twoimi. To o czym piszesz znam z własnego przykładu, jestem one man army, spełniam warunki przytoczone dlatego paradoksalnie, ja jako blisko 40 - latek dopiero zakładam rodzinę. Można rzecz, że późno. Ja jestem jednak innego zdania, swoje zawojowałem, gdy moje dzieci będą dorastać, ja będę miał czas, a może i pieniądze. Patrząc na przykłady obok mnie, gdzie większość moich kolegów jest po rozwodach, albo ich małżeństwa to czysta fikcja, nie sądzę bym się mylił. Do czego zmierzam. Podobno na wszystko jest czas. Problemem jest jednak uchwycić tę właściwą chwilę i wysiąść w odpowiednim momencie. To jest chyba trzecia droga. Nie każdemu jest jednak pisana. A podsumowaniem mojej wypowiedzi niechaj będzie genialny utwór Nalepy ;) ua-cam.com/video/l5gkTbM_i50/v-deo.html
Iron Bart Miałam konkretnie na myśli fragment od 5:31. Możliwe że zareagowałam zbyt emocjonalnie, ale po mojej pierwszej wypowiedzi Piotr nie wydał mi się przekonany, więc pozwoliłam sobie na drugi wywód na który się powołujesz. A Tobie gratuluję odwagi i życzę powodzenia w zakładaniu rodziny!
Zuza - ja ustosunkowałem się do Twojej wypowiedzi z uwagi na fakt, że doskonale oddaje ona rzeczywistość, która jest mi znana, a nadto była przedmiotem wielu sporów z moimi partnerkami na temat wizji ewentualnej przyszłej rodziny. Można oczywiście zastanawiać się, co jest lepsze czy brak czasu dla rodziny z uwagi na nadmiar zajęć związanych z wysoką pozycją społeczną ale jednocześnie znacznymi dochodami z tym związanymi, czy też niepewność wynikająca z codziennej walki o byt, która usłana jest wieloma bólami egzystencjalnymi, ale daje więcej "wolnego" czasu. Wydaje mi się, że w tej drugiej sytuacji nawet jeżeli rodzice znajdą więcej czasu dla dzieci aniżeli rodzić zaangażowany zawodowo, to w uproszczeniu jego "jakość" będzie mierna, nie wspominając o zaszczepieniu takiemu dziecku wielu niekorzystnych postaw społecznych. Gdybym zatem ja miał wybierać, to wolę sytuację, w której w moim domu ojciec jest gościem, jednak zapewnia mi solidny byt i przyszłość, aniżeli ojciec, który siedzi w domu przed TV z browarem w ręku i czeka na kasę z opieki. Oczywiście, to są dwie skrajności i żadna z nich w mojej ocenie nie jest stanem pożądanym, przedstawiłem je tylko dla zobrazowania tejże sytuacji. Chce jeszcze dodać, że zdaję sobie sprawę, że "bycie" z bogatej rodziny (choć wcale z takiej nie pochodzę), nie jest wcale takie różowe jak się niektórym wydaje. Jak słusznie zauważyłaś, zawsze ponosi się jakieś koszty. Nierzadko płacą za to najbliżsi. Czasami jednak nie ma odwrotu i jeżeli ktoś jest zaangażowany zawodowo, to nierzadko także sam ma wiele rozterek i dodatkowo wielokroć nie ma wyjścia, musi tkwić w pewnych sytuacjach/układach/zależnościach, dlatego, że nierzadko są one zero jedynkowe. Jedno potknięcie i cię nie ma. Jak na polu bitwy. Martwi się nie liczą. Ja często, kiedy muszę zostać w pracy, przywołuje przykład chirurga, który nie odchodzi od stołu operacyjnego, tylko dlatego, że ktoś czeka na niego w domu z obiadem albo córka chciałby by tata jej poczytał. To taka trochę smutna rzeczywistość, a przed nami jako społeczeństwem wiele wyzwań by zrozumieć i starać się owe koszty zminimalizować.
I właśnie dlatego dla wszelkich działalności wskazane jest korzystanie z usług doradców finansowych. Takich jak na przykład blueoak.pl/ bo prezentują pełne zaangażowanie w klienta, poparte właściwą wiedzą. U mnie nie zawiedli. Pozdrawiam, mam nadzieje że komuś adres się przyda :)
Może trochę nie właściwe miejsce, ale lepszego nie znalazłem. Czy możesz się wypowiedzieć o Krzysztofie Królu, a właściwie jego działalności: ua-cam.com/channels/7081EskiIK2jU3NaC7RNAw.html ? Polecasz czy odwrotnie? Jeśli gdzieś było i nie znalazłem, to przepraszam i poproszę o link. Pozdrawiam i dziękuję za ciekawe filmy. Krzysztof.
Też mi się coś wydaje, że nie do końca to fajna postać, jednak nie tak łatwo go zakwalifikować (przynajmniej dla mnie). Sporo czerpie z Twoich filmów(przynajmniej tak wygląda). Oczywiście od innych autorów też sporo bierze, co zapisuję mu na plus. Nie mniej ogólnie wydaje mi się to podejrzane. Gdybyś miał ochotę nieco zgłębić ten temat, poddać rzetelnej analizie, było by bardzo miło. Tym bardziej, że jak dla mnie nie jest to w sposób oczywisty czarno- białe. Dziękuję, że zechciałeś zwrócić na mój wpis uwagę i odpisać- właśnie słucham Twoich wywodów i sporo dzięki temu się uczę. Naprawdę wyjątkowo dobry kanał, pośród zalewu słabych produkcji.
To oczywiście zależy w jakiej tematyce. Sporo osób pisze do mnie z problemami, niestety nie jestem psychoterapeutą więc odsyłam ich do specjalistów, z automatu.
Wiarzac tematyke Pana kanału z praca tworcza : Czy jest to normalne ze gdy robimy cos w danej dziedzinie artystycznej, nie chcemy pokazywac tego innym (np.przez kanal na yt) BO jest to gorsze niz to co mozemy znalezc w internecie ? Albo jest gorsze wg. osoby ktora to tworzy. Jak sie Pan na to zapatruje ? Zwykła blokada społecznosciowa czy jakis defekt psychologiczny? A moze patologiczna skromnosc?
"Czy jest to normalne ze gdy robimy cos w danej dziedzinie artystycznej, nie chcemy pokazywac tego innym (np.przez kanal na yt) BO jest to gorsze niż to co możemy znaleźć w internecie ?" - jasne zawsze się porównujemy do kogoś, zawsze też jest ktoś lepszy, no i zawsze nasze "twory" nie są tak dobre jakbyśmy tego chcieli. Warto zdać sobię spraw, że w pewnym moemcie warto jednak wyjść szerzej, i być gotowym na krytykę i powolną pracę u podstaw. Bez wyjścia na zewnątrz nie będziesz wiedział czego chcą odbiorcy, a czym szybciej otrzymasz feedback, tym szybciej dopasujesz produkt do odbiorców. To skromność połączona z wysokim poczuciem własnej wartości, wierzymy, że nasze dziecko jest wspaniałe (DHV) dlatego boimy się krytyki, kiedy zaakceptujemy, że jest to krok w nieuniknionym procesie wtedy będzie nam łatwiej. Warto jednak umówić się ze sobą, że nie ważne co będzie się działo przez X czasu pracuje nad tym i nie rzucam tego. Po jakimś czasie w zależności od danego działania wyciągamy wnioski, modyfikujemy, dostosowujemy się albo zamykamy daną akcję i nie tracimy czasu.
bez ogladania odcinka powiem pieniądze dają szczęście np gdyby Janko Muzykant miał pieniądze, to nie zostałby zaqmordowany i mógłby rozwijać swoją pasje, a więc byłby szczęśliwy
Wg. mnie nie jest to takie oczywiste bo: 1) Jak ktoś się nie interesuje się pieniędzmi to pozostaje ich niewolnikiem musząc ciągle na nie pracować, a gdy się interesuje to bogaci i organizuje na tyle, aby to pieniądze dla niego pracowały, a nie on na nie 2) chyba że pasjonuje się tym co robi, wtedy jest już wolny, bo nie dzieli czasu na prace, której nie lubi i hobby, które lubi 3) trudno mi powiedzieć o osobach które ciągle pracują, do których się odwołałeś. Może nie mają potrzeby zajmowania się czymś innym (jak moi rodzice). Może odnajdują się w tej pracy, albo kochają robić karierę (czy samo bogacenie się to jest ich hobby). Najlepiej nie dzielić się bo pracować i mieć pasje po pracy to tak jak kochać dziewczynę z innego miasta i wyjeżdżać do niej na weekendy Można tak żyć z doskoku, ale co to za życie w niewoli, wobec jakiś pragnień, w rozdarciu dzieląc się na 2 To już lepiej wariant 3 i pracować stale, by potem jak co niektórzy zwierzać świat i żyć wolnością gdy zgromadza wiele. Tym czasem najlepsza jest wg. mnie droga środka, robić to co się uwielbia to lepsze niż wolność finansowa. Bo można być wolnym i nie mieć co ze sobą zrobić. Oczywiście najbogatsze i najciekawsze życie to było by: -być wolnym finansowo (jak ja) na tyle aby nie musieć pracować (ale.. -móc pracować, bo chcieć więcej od życia (gdyż jak to mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia:) -robiąc kolejne biznesy ze swoich kolejnych pasji (gdy jedno się znudzi to kolne -jestem teraz na takim rozdrożu)
Osoba o której mówisz nie jest moim idolem to raz , bardziej przemawiają za mną ciągle podróże a tych w laysach raczej nie wygrał a szybkie samochody jak najbardziej są dobrym argumentem jeżeli dla ciebie nie nie no to nie wiem co jest, dla miliarderów zarabianie pieniędzy to bardziej sport niż biznes ,jeżeli nie mówi to nie moja sprawa nic nie zmienia tego że jest majętnym człowiekiem i wie co mówi przynajmniej mam podobne zdanie
Podróżowanie kosztuje to fakt ale wcale nie musi być drogie, czy Jacek przepadkiem nie doradzał jak tanio podróżować? Szybkie samochody nie są żadnym wyznacznikiem zobacz mój odcinek - Jak zostać trenerem rozboju osobistego, mam tam Lamborghini to nie było ani trudne ani specjalnie drogie. Czy to że je miałem robi ze mnie milionera?
No wyciaganie wnioskow na podst badan robionych na zachodzie i wyciaganie w nioskow na bazie zycia w boladzkiej kurwibiedzie jest lekko niedopasowane :) W boladzkiej chujni mala dzietnosc nie bierze sie z "bogacenia sie społeczeństwa" a wrecz przeciwnie, wlasnie z powodu biedy. Mały parch wymyslił pincet plus ale to pomaga w wiekszosci wylegarni patusów a nie porzadnym rodzinom, tak wiec boladzkaja chujniabieda zyje swoimi prawami a nie tym co nam obwiesciłes
Jak pokazują statystyki, efekt 500+ hamuję więc za moment niestety będzie bez znaczenia. P.S. W materiale powiedziałem jasno że ubóstwo sprzyja rozmnażaniu.
Piotr Marszałkowski Eee to nie jest tak źle 😀 Bylem strasznie ciekawy czy człowiek który prowadzi taki content psychologiczny i naukowy pyka sobie w gierki. Dzięki za odpowiedź.
przedsiebiarca moze byc ktos kto ma kiosk ruchu i uwazam ze taki ktos nie ma pojecia o pieniadzu skoro zaczynasz kwestionowac cos co kazdy widzi golym okiem to jak to wyglada? sam sobie odpowiedz
Widać to, że nie chwalę się swoim stanem posiadania, bo uznaje to za tandetny, discopolowy marketing, który nie ma związku z przedsiębiorczością. Nadal nie odpowiedziałeś jak taki znawca przedsiębiorczości robi na kanale, którego nie znosi? Już nawet abstrahując od faktu że poza emocjonalnymi tekstami nie podałeś żadnych argumentów. To też nie jest przedsiębiorcza postawa.
Nie nie znoszę nie mam nic do twojego kanału życzę ci powodzenia poproatu poirytowalo mnie to że kwestionujesz sukces kogoś kto jeździ ferrari albo ma miliony na koncie wygląda jak byś mu zazdrościl... Poza tym majac dużo pieniędzy i jeść w tanich restauracjach tylko po to żeby się nie odnosić ze swoimi pieniędzmi albo oszczędzić pieniadze lub jeżdżenie renault laguna zwyczajnie mija się z celem lepiej iść na etat wyjdzie na to samo
Naprawdę tak łatwo cię oszukać za pomocą szybkiego samochodu, byś sądził że ktoś odniósł sukces czy miał miliony? I nie dziwi cię wcale że wstydzi się mówić o sowich biznesach ani o majątku nie? Co do oszczędzania to rekomenduję przeczytać tajemnice amerykańskich milionerów, zrozumiesz że większość milionerów zachowuje się zdecydowanie inaczej niż twoi idole, którzy tylko na nich pozują.
Piotr Marszałkowski przez wieki ten system był sprawdzony od nas zależy jak te dzieci będą na nas patrzeć czy będą nam chciały pomuc czy nie. A jak ktoś będzie miał wątpliwości to są inne formy zabezpieczeń. Niestety przez znieczulenie społeczne które zostało spowodowane przez nasz system dzieci tak mogą reagować ale w kwestii rodziców jest to żeby były dobrze wychowane.
"przez wieki ten system był sprawdzony" - nie do końca przedtem nie mieliśmy takiej długości życia. "są inne formy zabezpieczeń" - skoro są to po co dzieci mają wykładać z własnej kieszeni?
jak mamy dłużysz czas życia możemy dłużej pracować. inne formy zabezpieczenia są dla tych co by nie wybierali większej ilości dzieci ale też im nikt nie bronił by korzystać z paru możliwości.
"jak mamy dłużysz czas życia możemy dłużej pracować" - niestety wraz z długością pojawia się bardzo wiele schorzeń więc praca może być bardzo utrudniona " inne formy zabezpieczenia są dla tych co by nie wybierali większej ilości dzieci" - czyli tak jak obecnie
Zapraszam do mojego newslettera ► youtube.marszalkowski.org/
Dodatkowe wspomniane w filmie materiały:
Jak BIEDA wpływa na mózg? - ua-cam.com/video/Nh68_CPzcCo/v-deo.html
NEUROmarketing - fakt czy oszustwo? - ua-cam.com/video/IsORsdsmMyo/v-deo.html
Szkoda tylko że raz w tygodniu dodajesz filmiki, ale bardzo dobre, rzetelnie zrobione materiały ;)
To może teraz czas na odcinek pt "Jak sława wpływa na mózg" uważam że niezwykle ciekawym przykładem jest wpływ nadmiaru atencji na rozwój własnej arogancji i to jak to później wpływa na nadinterpetacje danych czynów, myśli czy zachowań.
Jestem wdzięczny i szczęśliwy za wszystkie pieniądze, i każdego dnia mam ich coraz więcej, pieniądze swobodnie przepływają w Moim życiu. Moje pieniądze zostają pomnożone w magiczny sposób, każdy dzień jest wspaniały mam mnóstwo pieniędzy!!
To jest jakaś zorganizowana akcja?
Od kiedy zaczałem zarabiać większe pieniądze akurat moje relacje z innymi ludźmi się polepszyły, jestem bardziej pewny siebie i chętniej tez innym pomagam. Podchodze do nich praktycznie, po prostu one sa dla mnie zabezpieczeniem materialnym, i wcale nie potrzebuje kupowac sobie super drogich ciuchów, nie odczuwam chęci posiadania samochodu czy jakiegos super wystawnego życia, po prostu zależy mi na poczuciu bezpieczeństwa
"Pieniądze szczęścia nie dają ale łatwiej się z nimi żyje" to powiedzenie nauczył mnie mój brat i staram się jego trzymać! Czym tak naprawdę są pieniądze.....są narzędziem a jednocześnie ich efektem. Silna, zaradna, zorganizowana jednostka którą potrafi zarabiać pieniądze a jednocześnie nie trwoni ich bez sensu tylko umiejętnie wydaje, inwestuje zawsze da sobie radę! Ludzie zawsze skupiają się na efektach czyli lepsza praca, ładne mieszkanie, dobry samochód a nie widzą często pracy jaka za tym stoi. Istnieje oczyścicie spore grono ludzi które odziedziczyło pieniądze lub bogato się ożeniło ale często Ci ludzie nie mają z nich prawdziwej satysfakcji i nie czują że to efekt ich pracy (a uwierzcie mi na słowo w życiu to bardzo ważne mieć coś na co sam zapracowałeś tzw. niezależność) Dlatego przestańcie zgrywać milionerów, lepiej nimi zostańcie ;)
Gray Fox pięknie ujęte sedno sprawy
Ktos(nie pamietam kto) powiedzial, ze pieniadze nas nie zmieniaja, a uzewnetrzniaja :)
Anastazja Bukiet
Mniej wiecej :) Pieniadze pozwalaja nam miec i robic rzeczy, ktore dawno chcielismy, ale brakowalo nam... pieniedzy :D
Nadmiar pieniędzy w kieszeni jest podobny do nadmiaru alkoholu we krwi. Pokazuje jacy jesteśmy naprawdę. Inaczej mówiąc pewnych rzeczy nie robimy tylko dlatego bo nas na nie stać.
Filmik fajny. Łapka w górę poleciała. Co do tego czy pieniądze dają szczęście czy go nie dają, to pieniądze dają wolność. Jako 3 części bogactwa ująłbym zdrowie i sprawność fizyczną, dobre relacje z rodziną i znajomymi, i właśnie wolność, do której przyczyniają się pieniądze.
Jak gry komputerowe wpływają na mózg ?
Albo jak "posiadanie" dziewczyny vs single jak wpływa na mózg ?
Zostawiam subka, ciekawie gadasz :)
Krzysztof 363 na kanale Naukowy Bełkot ostatnio pojawił się film na temat gier i jak one wpływają na mózg. Polecam obejrzeć.
Jasne, że pieniądze dają szczęście! Bez pieniędzy nie przeżyjemy na podstawowym, biologicznym poziomie. Mnie by uszczęśliwiły pieniądze na lek ratujący życie, bo bez niego umieram, i to w agonii, a chciałabym przeżyć i mniej cierpieć. Ale to kosztuje. Ten jeden lek kosztuje 30 tys zł miesięcznie, co miesiąc do końca życia, a renta wynosi 600 zł.
Gdybym miała kasę, mogłabym adoptować dziecko niepełnosprawne i dać mu jakiś start w życie. Ale polskie prawo na to nie pozwala, więc adoptuję zwierzaki. ;) Ale nie stać mnie na dziecko, więc go nie mam. Im mniej się ma kasy, tym mniej się ma dzieci, to naturalne. Tylko bogaci mogą sobie wybierać, ile chcą mieć/adoptować dzieci, bo ich stać na każdą liczbę dzieci.
Nie obrażaj ludzi. Teraz to ja już jestem na rencie, do tego czasu to niepełnosprawne dziecko byłoby już dorosłe i samodzielne. I nie skończyłoby w domu starców, a właśnie tam kończą ON z domu dziecka, co jest dużo droższe niż utrzymywanie ON w jej domu. Najpierw pomyśl, co wypisujesz. Zastanów się też, dlaczego ten lek ratujący życie tyle kosztuje, chociaż mógłby być bardzo tani.
BTW, dzieci z DD nie wymagają opieki przez 18 lat. Jak nie masz pojęcia, o realiach, to lepiej zmilcz.
sama prawda Piotrze :) jak zwykle świetny odcinek. jedna uwaga: liczba potomstwa, nie ilość. dzieci są policzalne :)
Rozwój ustawiczny, który może czasem działać jako"zastępstwo dla życia" - pięknie powiedziane.
Fenomenalny materiał. Bardzo ciekawe wnioski. Dzięki wielkie. Pozdrawiam.
Może ciekawy odcinek byłby o:
Wpływaniu jednostki na otoczenie grupę ludzi i grup wpływającej na jednostkę.
O sytuacji, że ktoś wpadł w tzw. złe towarzystwo i grupa ma na niego wpływ oraz odwrotnej sytuacji że dana osoba wpływa na grupę.
W przypadku gdy jest sytuacja wejścia w dane środowisko grupę osób i przebywanie w nim oraz może też oddziaływaniu zewnętrznym gdy się słucha kogoś wystąpień wykładów.
Mnie uczono że pieniądze sa świetnym sługą ale za to koszmarnym panem. I potrafią uzależniać gorzej niż twarde dragi, więc dobrze mieć (i częśc mojej rodziny nie narzeka) ale trzeba mieć dystans i stale mieć się na baczności.Podoba mi sie też przeczytane tu twierdzenie że uzewnętrzniają.
Beata Pogorzelska Bzdura
Do szanownego gospodarza-jak można wyrózniac tak niemerytoryczną wypowiedż która zajeżdża hejterstwem? Nie ma obowiązku się zgadzać z dyskutantami, powinny jednak obowązywac pewne zasady a nie wyróznianie pardon my French podobnych pierdów.
Beata Pogorzelska No dlatego mówię że to bzdura.
Niemerytorycznie, niegrzecznie.Do takich "dyskutantów" przywykłam, ciekawa jestem dlaczego pan Piotr taki zachwycony.
Niedawno zupelnym przypadkiem odkryłem pański kanał i musze przyznac ze jest mega interesujacy i wciagajacy. Jeszcze pewnie wszystkiego nie obejrzalem ale doganiam. Podobal mi sie ten krotki o psychopatii i szczerze chialbym cos wiecej na ten temat chyba ze juz jest tylko jeszcze nie ogladnąwszy ;) Pozdrawiam i keep up the good work a ja postaram sie sie rozreklamowac ten kanal bo warto.
Dzięki :)
No wiadomo. Masz $$$ to jesteś lepszy. Proste.
€€€ :p
Wspaniale, nowy odcinek!
Majówka się skończyła, czas wrócić do rzeczywistości.
no i doczekałem odcinka :) pozdro Piotrze
Bez pieniędzy nie ma się gdzie wybierać nawet do kościoła pozdrawiam 😮
szczęście z pieniędzy wynika wtedy gdy zarabiasz więcej niż większość społeczeńśtwa
To jest jak porównywanie się z innymi jak w szkole gdy cała klasa dostała 2, a Ty 3 i czujesz się lepszy. Inni i tak na to leją i im 2 wystarczy do szczęścia.
W niektórych przypadkach na pewno. Niektórzy po prostu chcą się dowartościować poprzez bycie lepszym od innych, zwykle tylko we własnej opinii. Nie wydaje mi się, żeby człowiek muszący się dowartościować w taki sposób mógł być naprawdę szczęśliwy. Wydaje mi się natomiast, że zdrowi ludzie po prostu czerpią radość z zaspokajania swoich potrzeb.
Nie zamierzam być jak "ogół", nie mam zamiaru być przeciętny, bo dla mnie przeciętność nie jest cnotą lecz przywarą. Nie mam IQ przeciętnego Polaka i nie zamierzam udawać, że takie mam, bo dla mnie przeciętny Polak jest po prostu głupi. Jak na razie jestem młody, mam prawo nie być jeszcze bogaty, jednak za 10 lat mam zamiar być i wtedy nie będę udawał, że nie jestem, bo "ogół", rodzina, czy przyjaciele mi tego nie wybaczą. Jeżeli przyjaciele mi nie wybaczą, że jestem od nich w czymś lepszy, to nie są to moi przyjaciele, jeżeli moja rodzina mi tego nie wybaczy, to jest absolutnie nic niewarta, jeśli ogół mnie znienawidzi, bo jestem ponad przeciętny, to znaczy lepszy, bo mi się chce, w przeciwieństwie do nich, to do diabła z nimi
Może o tematach związanych z relacjami. Moje propozycje tematów:
Kiedy jest tzw. bunt nastolatków, a kiedy już sytuacja przestaje być normalna.
O sytuacji kiedy to kobiety biją katują itp. mężczyzn.
O sytuacji kiedy to dzieci biją znęcając się nad rodzicami.
Fajnie, ze nagrales o tym film, xhyba nawet na moja prosbe :D
Chyba tak :)
super odcinki tworzysz pozdrawiam
Fantastyczny odcinek i jak zwykle idealna dykcja :)
ciekawe, naprawdę ciekawe
WEDŁUG MNIE (po tym co wyczytałem w niektórych komentarzach):
Zdrowa rywalizacja prowadzi do rozwoju każdej ze stron rywalizujących. Rywalizując wykorzystujemy nie rzadko naszą twórczość, kreatywność co przy okazji swoją drogą tak bardzo poszukiwane jest teraz na rynku pracy (czysty fakt - żadne odkrycie). Będąc 'biednym' uczymy się również jak w życiu kombinować by przeżyć (co oczywiście pożera naszą limitowaną w ciągu każdego dnia uwagę co Pan już zauważył i nie kłócę się z tym, a przytakuje bo to fakt).
Trzeba przede wszystkim pamiętać iż bieda nie jest tym co widać fizycznie. Bieda to stan umysłu. Mam nadzieję, że większość ludzi tak właśnie myśli.
To czy gdzieś wystąpi patologia zależne jest od posiadania wartości lub ich braku, również hierarchi wartości, nieugiętych, niezależnych od przecież tak nie rzadko zmiennej, wątłej w wielu przypadkach sytuacji materialnej.
Człowiek dla którego rzeczy materialne, będą ważniejsze niż relacje z innymi ludźmi nie jest człowiekiem. O człowieczeństwie stanowi to jakim jest się dla innych ludzi. Nie nasza biologiczna/fizyczna postać. Gdy żyje się dla siebie to prędzej czy później dopadnie nas poczucie nijakości w życiu, braku czegoś.
Jeśli ktoś uważa że można być bogatym robiąc jedynie pod siebie i swoje 'marzenia' to jest to przykre i ostatecznie stwierdzam, iż płytkie i powierzchowne jest życie takiej istoty. Zostaje ona z niczym gdy przytrafi się w życiu coś nieoczekiwanego, coś co ograniczy jej możliwości, straci pracę, zostanie kaleką itp. itd.
Twierdzisz " Gdy żyje się dla siebie to prędzej czy później dopadnie nas poczucie nijakości w życiu, braku czegoś."
skąd to wiesz (gdzie zasłyszałeś takie fałszywe przekonanie, że myślenie o sobie, tj. egoizm jest powodem braku)?
Morze braku kłopotów z życiem nie swoim życiem, tak jak większość ludzi którym wyprano umysły w kościele, na wyrzeczenie się niebie i bycie mentalnymi niewolnikami wzajemnej potrzeby akceptacji!
Mówisz jak osoba zindoktrynowana, słowami manipulacji - to negatywne przekonania , jak dogmaty (ble..) aż nie che się czytać, kościoły czyli sekty omijam szerokim łukiem!
@@adamroman3062 nie, w tym momencie ostatnim jakim mógłbyś mnie określić to człowiek religijny. To co napisałem jakiś czas temu oparłem na obserwacjach swoich relacji z ludźmi. Byłem po obu stronach. Egoisty i tego co bardziej stawia na relacje z ludźmi. Uwierz mi lub nie, ale lepiej czuję się gdy mam do kogo gębę otworzyć i się wygadaćz z zaufaniem do tej osoby niż mieć nawet najlepsze bajery tego świata. Jestem cięty na jakiekolwiek nachalne nawracanie.
@@adamroman3062 tak w ogóle taka ciekawostka .. zauważyłeś, że tam gdzie dzieją sie tragedie ludzkie, masowa śmierć, klęski żywiołowe, to tam wzrasta poziom religijności? Zastanawiające .. mógłbyś mi odpowiedzieć na taki fakt? :) bardzo bym chciał by mi ktoś to wyjaśnił, swego rodzaju fenomen
@@adamroman3062 a .. i jeszcze jedno. Tak między nami to nadal jestem trochę egoistą, tego nie da się wyzbyć całkowicie, czasem dla własnego i innych dobra trzeba być egoistą.
Nie mam zamiaru Cie nawracać, bo nie jestem fanem ideologii sukcesu, anie religii (to dla mnie 2 sekty).
Jednak cenie sobie dobra, uważając sensem życia jest bogactwo, jako bogate doświadczenie (w tym i relacje). ALE.. jako osoba duchowo rozwinięta (czyli prowadząca bogate życie wewnętrzne) muszę przyznać, że nie potrzeba mi ludzi do szczęścia (a czasem ich głupota wręcz przeraża i wydaje się być zaraźliwa).
Jestem filozofem który wiele się uczy i zgłębia tajemnice świata, natury człowieka i sensu życia.
I doszedłem do wniosku, że jest coś takiego jak tzw. zdrowy egoizm i miłość własna,
której gdy ludzie nie mają w sobie, stają się duchowymi inwalidami żebrzącymi u siebie wzajemnie o docenianie, szczęście (jak psy, nie wytrzymując ze sobą samymi i będąc zależni emocjonalnie od innych).
Nie mówię że to złe, ale wg. mnie nie dojrzałe. charakterystyczne dla dzieci nie rozwiniętych do samodzielności. Nazywam to myśleniem kolektywnym, wobec myślenia kategoriami indywidualnymi, czyli EGO = "ja".
Może różnie rozumiemy egoizm. Dla mnie egoizmem jest dbanie o swoje własne szczęście, co polega na kierowaniu się w życiu swymi odczuciami, a nie oczekiwaniami innych. Czyli poddawaniu manipulacji poczuciem wzajemnie zależności co prowadzi do rózgowych patologii. Typu związki dla związku, kółka wzajemnej adoracji (jak FB) małżeństwa z rozsądku albo z przyzwyczajenia. Albo wręcz toksyczne relacje, emocjonalnej zależności, przy dyskograficzne.
Myślenie o sobie to podstawa wolności. Czyli nie podległości jako nie podleganiu wpływom innych.
Ludzie manipulują sobą od dziecka, zauważając że gdy płakało się jao niemowlę mama okazywała troskę.
Mają sporo negatywnych programów które czynią ich niewolnikami wzajemnego oceniania się.
Dzięki czemu społeczeństwo funkcjonuje jako owcza masa, która nie myśli, a naśladuje wzorce większości.
Więc EGO to dla mnie postawa "ja" w centrum. Co jest zdrowym sposobem zarządzania swoją osobą.
Ci którzy nie dają o siebie poświęcają się czyniąc z siebie ofiary innych, który nie umieją lub nie chcą jak dzieci zadbać o siebie, woląc grać ofiarę (jak to niemolowe które zyskuje coś płaczem).
To takie przemyślenia na luzie..
Żyje się dla siebie, by tworzyć WŁASNE doświadczenie życiowe.
Każdy wybór zamienia się tylko na własne doświadczenie.
Jeśli ma się na uwadze swoje szczęście to robi się dobrze.
Gdy narzuca innym swoją wole, to szkodzi się innym i sobie (jak nadopiekuńczy rodzice).
Wolność to podstawa. Wolność to życie własnym życiem z perspektywy EGO "ja".
Gdyby każdy tak robił wszyscy byli by szczęśliwi i spełnieni..
Bo myśląc kategoriami swego dobra robili by w zyciu to co lubią
a nie to co inni od nich oczekują (np. rodzice -typu dobra praca, tu i tu).
Egoizm to gwarancja szczęścia (z mojej wiedzy i perspektywy).
Byłem wcześniej za mało asertywny, za bardzo nastawiony na ludzi (zapominałem o sobie).
Może chodzi o drogę środka.. (bo skrajności nie są dobre).
pozdrowienia
5:00 - jak został definiowany ten "sprawiedliwy podział"?
6:40 - Dodatkowe zajęcia i wyższe zarobki - pierwsze nie wynika z drugiego, tylko na dodatkowych zajęciach są zwykle dzieci bogatszych, więc najprawdopodobniej mają one predyspozycje genetyczne odziedziczone po rodzicach(dziedziczność IQ oraz jego korelacja z zarobkami) oraz dobre wzorce wyniesione z domu.
9:30 - Może po prostu kilkadziesiąt tysięcy lat separacji wpłynęło nie tylko na wygląd, ale też na mózg? Nie można było wziąć po prostu kilku grup badanych o różnych dochodach z tego samego kraju?
11:50 - Jak zdefiniowano i mierzono to szczęście?
13:40 - W biednych krajach nie ma rozbuchanego socjalu, więc trzeba mieć bardzo dobre relacje z rodziną by w razie problemów liczyć na jakąś pomoc?
14:45 - To samo co wcześniej, w bogatych państwach jest system emerytalny, więc starość nie zależy od tego czy mamy dzieci czy je dobrze wychowamy tylko czy płaciliśmy składkę, więc na gruncie ekonomii dzieci z dobra inwestycyjnego zostały konsumpcyjnym.
A może kobiety i mężczyźni w bogatych społeczeństwach, zazwyczaj bardziej liberalnych, mogą sobie pozwolić na takie życie, jakiego oni naprawdę pragną. Uważam, że to bardzo ważny aspekt rezygnowania z tradycyjnego modelu życia (tj. ślub, dzieci, wnuki itp.). Coraz więcej ludzi ma w sobie odwagę niezważać na naciski rodziny czy społeczeństwa i wybrać taką ścieżkę życia, która najbardziej realizuje daną osobę. Nie widzę w bezdzietności i niechęci do zakładania rodziny czegoś złego.
to taka droga do hedonizmu trochę. Skoro łączymy się w społeczeństwa to chyba powinniśmy też myśleć nad dawaniem części siebie dla całości.
Nie trzeba być hedonistą aby rezygnować z posiadania potomstwa czy zakładania rodziny (małżeństwa). Głupie założenie, płytkie myślenie.
Masz rację, to bardzo istotny ale nie jedyny czynnik wpływający na bezdzietność. Oczywiście każdy powinien mieć możliwość żyć jak mu się podoba jeżeli nie wchodzi w życie innych. Niestety niesie to ze sobą również negatywne konsekwencje pod kątem społecznym. Nasze gospodarki na ten moment nie są gotowe na ujemny przyrost ale chyba najwyższy czas zmierzyć się z tym zagadnieniem.
Dokładnie. Gospodarczo wciąż jesteśmy przywiazani do ekonomii opartej o ciągłym wzroście. Mam nadzieję, że wszystkie wspaniałe umysły tego świata zastanawiają się nad tym jak zmienić model gospodarki, aby odpowiadał nowej rzeczywistości.
oczywiście, że nie trzeba. Jednak patrząc na część znajomych mam takie wrażenie, że tworzy się społeczeństwo hedonistyczne. Odpowiedzialność społeczna to głupie założenie? Nie mówię tutaj oczywiście tylko o dzieciach ale ogólnie.
Robisz filmy bardzo wartościowe merytorycznie! Jednak warto byłoby popracowac nad błędami jezykowymi i dykcją. To znacznie poprawiłoby komfort oglądania. Polecam zainspirować się kanalami: Uwaga! Naukowy Bełkot lub Polimaty ;)
Dzięki, popracuje nad tym.
Myślę, że w człowieku ciągle odbywa się walka pomiędzy potrzebami i możliwością ich zaspokojenia. I teraz gdy taki człek ma dużo pieniędzy to zrealizuje więcej potrzeb - więcej takich mniej egzystencjalnych. Ale to z kolei rodzi ryzyko, bo te potrzeby mogą być bardzo przykre dla innych ludzi. Na przykład stałe znajdowanie nowych partnerek, ostre picie i dragi. Czy może odejście z pracy. Wiec społecznie dobrze jest jak człowiek zarabia tyle zeby mogl zaspokoić potrzeby podstawowe jak jedzenie, mieszkanie, dzieci itp - a pozostałe potrzeby owszem o ile nie są destrukcyjne.
S Mrc A kto ma niby decydować o tym, czy owe potrzeby są lub nie są destrukcyjne? Każdy taki osąd byłby arbitralny i nieobiektywny. Nikt nie ma prawa rozkazywać ludziom jak mają dysponować własnymi pieniędzmi. Człowiek ma prawo robić co chce, dopóki nie inicjuje agresji wobec innych ludzi (mówię tu również o oszustwach). Każdy ma prawo sam oceniać ryzyko, które podejmuje, a tobie nic do tego. A to, co jest "społecznie dobre" zachowaj dla siebie, bo każdy powinien sam decydować o tym, co jest dla niego korzystne, zaś wszyscy inżynierowie społeczni powinni się zamknąć i pozwolić ludziom żyć tak, jak chcą
Dawid Duch Niestety gdyby wszyscy robili co chcą nasze społeczeństwo przestało by istnieć. Zobacz historie ludzi którzy wygrali w totka. Pieniądze regulują nasze relacje. Nie idealnie, ale dają radę. Na ten moment lepszego systemu niema.
Dawid Duch Juz teraz decyduje jeden podstawowy czynnik o tym kto ma więcej, a kto mniej - IQ. Ludzie z wyższym IQ lepiej sobie radzą z pieniędzmi i mają ich więcej.
S Mrc, Ci ludzie nie byli gotowi na te pieniądze. Nie zarobili ich, wygrali je i nie wiedzieli, co z nimi zrobić, więc czego ma to niby dowodzić? Pieniądze dają nam pewne możliwości, ludzie, którzy stają się mniej rodzinni stają się tacy nie przez pieniądze (nie bezpośrednio), tylko dlatego, że teraz mogą robić coś, co jest dla nich ważniejsze niż rodzina. Może Ci się to nie podobać, ale to ich wybór
To chyba oczywiste
Mateusz Grzesiak mi się wyświetlił w reklamie przed Twoim filmem. :-)
Ekspert od internetowego marketingu od dłuższego czasu nie ogarnia adwordsow.
Pieniądze są najważniejsze w życiu jak dla mnie
za pieniądze kupie leki, będzie mnie stać na operacje potrzebne by wyleczyć choroby lub poprawić zdrowie. , a żeby poprawić sobie samopoczucie kupię sobie np. buty w moim przypadku lub to co na przykład tobie sprawia przyjemność, - jak dla mnie kasa pełni w życiu ogromną role, oczywiście nie można mieć przez nią wszystkiego ale na pewno dzięki niej jesteś mniej ograniczany i możesz sobie na więcej pozwolić, na przykład na zdrowia i kiedy dopadnie cię jakaś straszna choroba nie ma wpływu kompletnie nic,
aaa i napisałem że to moje zdanie :)
Anastazja Bukiet - jeśli masz pieniądze to możesz w sposób łatwy kupić to czego chcesz, np. informacje, od tych którzy znają tych, którzy mają znajomości. Poza tym łatwo wejść w dane kręgi, bo nie musisz pracować i masz czas aby stać się kim chcesz. Nauczyć się czegoś nowego i mieć wielu znajomych gdzie chcesz.
Ale podaj przykład, gdzie miały by być istotne znajomości w codziennym życiu (gdzie to pieniądze są środkiem wymiany)?
BloodSkrim - nie kupuj leków, kupuj wiedzę (leki trują). Najbogatsi nie używają leków (chyba że homeopatii).
Myślę, że masz racje, pisząc
"kasa pełni w życiu ogromną role, oczywiście nie można mieć przez nią wszystkiego "
np. nie można mieć BIEDY (problemów i braku czasu, który traci się w pracy, której się zwykle nie lubi)
Pieniądze to wyraz bogactwa i sięganie po nie prowadzi do bogacenia się świata,
im więcej dobra chcesz dla siebie tym więcej dobra dajesz światu, otrzymując za to odeń zapłatę.
Bogacenie się to wyraz mądrości, miłości własnej i troski o dobro świata.
Bo ci co najwięcej od siebie dali są najbogatsi (odważni innowatorzy, twórcy tego co zyskało masowe uznanie).
Wszystko kwestią wymiany - im więcej dobra dajemy światu tym więcej się bogacimy.
Nt. bogactwa krąży mnóstwo negatywnych przekonań (bo np. religia uczy ubóstwa, bo jak trwoga to do boga, poza tym łatwo manipulować biednymi. Ile własności tyle wolności i MĄDROŚCI).
Mając wolność finansową ma się ogrom czasu na rozwój i 3x szybciej można nauczyć się bardzo wiele o życiu.
Choroby wg. mej wiedzy to głównie wynik stresu i nie zadowolenia z życia.
Bogactwo eliminuje troski (nie trzeba o nic walczyć, a można pracować na luzie,
inwestując swoją uwagę i pieniądze bez stresu. Uda się to świetnie, nie to i tak mam zabezpieczanie).
Dążenie do bogactwa jest zdrowe, a bieda jak i odrzucanie bogactwa jest chorobą umysłu.
Chodzi o to, że nie trzeba się trudzić więcej aby się bogacić, wystarczy MYŚLEĆ o tym
i sięgać dalej. Nie robić coś więcej, pracować dłużej, ale pracować bardziej wydajnie, lżej i milej.
Tajemnica bogactwa nie polega na wysiłku i trudzie, trud to głupota (negatywne przekonanie, które ogranicza chęć bogacenia, jeśli się wierzy że wymaga ono poświęcenia, czyli cierpienia - to się tego unika -do do Anastazji).
Można bogacić się mądrze i łatwo. To jest wspaniały, pasjonujący temat przypominający grę:)
Drogi Piotrze, jak zwykle bardzo dobry, rzetelny odcinek :) mam tylko dwa pytanka zdziebke niezwiązane z tematem: primo, jakiego sprzętu używasz do nagrywania dźwięku? :)
Sennheiser ME-2 wpięty bezpośrednio do Lumixa DMC-G6
Piotr Marszałkowski dziękuję przepięknie
Nie ma sprawy, jednak przy zakupie Sennheisera pamiętaj, że są dość specyficzne końcówki. Ja musiałem obciąć firmową i dosztukować zwykłego jacka.
Panie Piotrze, czy rozważał Pan stworzenie odcinka o "piramidzie" Maslowa?
Bardzo dobry pomysł na odcinek, dodaje do pomysłów.
P.S. Możesz spokojnie mówić mi po imieniu.
Jesteś tak bogaty jak średnia 5 osób z którymi najczęściej przebywasz. Chcesz być bogaty zmień towarzystwo. To samo dotyczy szeroko rozumianego sukcesu, niema genu sukcesu jest systematyczność i determinacja. Bogactwo rodzi rozwój, postęp, twórczość, obfitość, radość, mnóstwo doświadczeń. Bieda to coś obrzydliwego tworzy patologie, przemoc, przestępczość, rywalizacje, ogranicza mentalnie i fizycznie, stagnacje, nijakość.
To z tą średnią to nie jest powód ale efekt.
W takim sensie że jeżeli odniosę sukces to przyciągam osoby które ten sukces osiągnęły i w ten sposób przyciągam podobne do siebie osoby, czy to masz na myśli?
Tu nie chodzi o przyciąganie. Chcąc czy nie chcąc tworząc biznes szukając inwestorów, chodząc na szkolenia otaczasz się ludźmi bogatszymi ponieważ mają umiejętności/środki które są dla Ciebie potrzebne więc masz bogatszych kolegów.
Ale to działa również w sytuacjach czysto towarzyskich. Jeśli twoi najlepsi przyjaciele jeżdżą zimą w Alpy, latem czarterują jachty by pływać po Morzu Śródziemnym, każdy weekend spędzają na polu golfowym lub korcie tenisowym, a ciebie na to nie stać, to prędzej czy później wypadniesz z tego towarzystwa. Tu też działa "selekcja naturalna", niestety.
Mysle ze jak ma sie duzo pieniędzy to wtedy czlowiek moze byc bardziej chętny żeby sie nimi dzielic bo ma ich więcej niz sam potrzebuje. Pieniadze nie sa zle ani dobre one tylko nasilaja nasze cechy.
Jak to mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po zgromadzeniu dużej ilości pieniędzy coraz mniej chcesz je wydawać, chcesz je kumulować, pomnażać a nie się nimi dzielić. Poza tym ktoś kto ma naprawdę sporo pieniędzy często pracował na nie wiele lat zarywając noce na rozkręcenie firmy itd. z tego też powodu zna ich wartość i nie chce oddawać ich od tak za nic wiedząc ile go kosztowało zdobycie ich
W kwestii relacji rodzinnych i bogactwa.
W innym filmie na tym kanale podałeś Piotrze statystyki przeciętnego MILIONERA. Było w nim, że ma JEDNĄ żonę,(która często nie pracuje, wiec zajmuje się rodziną) TRÓJKĘ DZIECI, coś tam coś tam. Czyli raczej dobre relacje rodzinne. No i TRÓJKA dzieci załatwia nam kwestie demograficzne na cacy. Nie ma się wiec co oglądać- należy dążyć do tego, żeby Polska stała się krajem milionerów:). Pozdrawiam Piotra oraz wszystkich Fanów i życzę miłego dnia.
"Było w nim, że ma JEDNĄ żonę,(która często nie pracuje, wiec zajmuje się rodziną) TRÓJKĘ DZIECI" - milionera tak, tutaj mówię raczej o większej skali społeczeństwa, czyli o ludziach majętnych.
Dzięki również pozdrawiam :)
Oczywiście, rozumiem. Chodzi mi o to, że prawdopodobnie jest próg, POWYŻEJ którego relacje rodzinne, dzieci, dom, itd. znowu stają się istotniejsze, zyskują na znaczeniu. Inaczej mówiąc to nie pieniądz, zamożność "niszczą rodzinę". To zapewne złożony problem, ale jednak wydaje się, że jest to fragment sinusoidy skierowanej ku dołowi. Czyli (upraszczając) rodzina jest podstawą zapewniającą byt na godziwym poziomi w biedniejszych społeczeństwach(więc czyni szczęśliwszymi{pomijam tu fakt zadowolenia z kontaktu z dziećmi, udanego pożycia, itd, co jest wartością działającą niezależnie od bogactwa czy biedy[może ze skrajnymi wyjątkami]}). Później, w miarę wzrostu zamożności następuje pewien spadek więzi rodzinnych, a z pewnością bezpieczeństwo nie zależy już w takim stopniu od posiadania rodziny, czyli poziom zadowolenia, szczęścia wynikającego z posiadania rodziny jest mniejszy. (Dochodzą pewnie różne "pokusy" dające zadowolenie, a działające przeciw więzom rodzinnym (kochanka, swoboda jednostki w robieniu tego czy owego). Jednak te statystyki milionerów zdają się wskazywać, że wzrost nie kończy się na tych 13 tyś/netto, ale po osiągnięciu poziomu "open"(tak sobie wymyśliłem) ponownie rodzina ma do zaoferowania wartości, które są dla człowieka na tyle istotne, że będzie im "wierny". Zapewne to bardziej skomplikowane. Zresztą to tylko takie rozważnie. Może milionerom zwyczajnie "przejadły się" szaleństwa bogatych? Jednak wydaje się (biorąc pod uwagę te statystyki), że co prawda bogate społeczeństwa mają niże demograficzne i kłopoty ze stabilnością rodzin ale pełne milionerów, nie powinny mieć żadnych tego typu problemów, zaś składające się na nie rodziny powinny być szczęśliwe. Czego nam wszystkim życzę.
Ciekawi mnie, jak rozumieć ludzi majętnych (czy te kryterium przychodu ze 13 tyś m-c, czy inne).?Też nie mam pewności jak rozumie się pojęcie milioner (czy to ktoś kto ma >1 mln na koncie, w aktywach, czy też taki majątek, którzy może zawsze upłynnić otrzymując zeń co najmniej taką kwotę )?
Wydaje mi się, ze 13 tyś/miesięcznie na głowę to próg "pełni szczęścia jakie można mieć za kasę" I to nie będzie majętny człowiek, tylko bogaty- no zupełnie subiektywna nomenklatura. A milion- jak dla mnie to milion do dyspozycji " w gotówce"(konto, złoto, walory, itd.), a nie dom, samochód, ziemia, itd. Co mi po działce złotonośnej w Australii wartej milion dolców? To tak jakbym nic nie miał. Ale to takie, moje rozważania. Miłego dnia na drodze do bogactwa i szczęścia.;)
Dzięki za odpowiedzi. Zastanowiłem się przez chwile, czy to się w ogóle opłaca.
Trudno mi wyobrazić sobie, aby ktoś miałby trzymać milion do wydania na koncie
chyba że zarabiał by milionami i nie nadążał, lub nie miał potrzeby ich lokowania.
może jak sporcie można było by stawiać sobie za cel cel milion w gotówce .
Ojciec mówił mi za młodu, że trzymanie pieniędzy na końce to marnotrawstwo
Bo pieniądz musi być w obrocie i zarabiać na siebie. Chyba że jest się
developerem który, ma takie codzienne wydatki i musi mieć takie wolne środki.
Choć w dzisiejszych czasach wszystko można kupić na kredyt, albo za pieniądze udziałowców.
Więc potrzeba posiadania dużych pieniędzy luzem nie wydaje mi się taka praktyczna.
Co innego złoto, jako rodzaj lokaty. Jednak jak ktoś ma większe pieniądze, to zwykle
jest przedsiębiorczy (nie licząc gwiazd). Wtedy obraca nimi, mając co najmniej w czymś co szybciej drożenie lub daje zyski 10% w skali roku. Np. na wynajmie nieruchomości, gdzie można kupić udziały w firmie która się tym zajmuje (fridomia.pl). Za 100 tyś można już nabyć mieszkanie (np. w łodzi) które się wynajmie za 1 tyś m-c.
Czyli za milion 10 mieszkań, 100 tyś rocznie, a podwojenie kapitału po dekadzie, nie licząc że mieszkania też zdrożeją. Z najemcami łatwo je też sprzedać jako biznes (ludzie majętni kupują całe domy z najemcami, po to aby mieć stałe zyski). Gdy chcą szybko wyjąć pieniądze, to obniżają cenę i w dzień znajdują nabywce (bo są firmy zajmujące się automatycznym wyszukiwaniem okazyjnych ogłoszeń w dziale nieruchomości skupem mieszkań itp, by je remontować i wynajmować, plus sprzedawać dalej dużo drożej).
Tak szybko i pewnie robi się duże pieniądze.
Odnoszę wrażenie że taka definicja milionera, oznaczała by w praktyce kogoś kto dysponuje dziesiątkami lub setkami milionów i wydając pieniądze w większej rozdzielności ma np. te kilka milionów luzem na koncie.
Samo trzymanie miliona na koncie, gdy to sobie wyobraziłem było by jednorazowym doświadczeniem dla mnie:) Bo uważam że pieniądze są po to aby je wydawać, choć rozsądniej jest inwestować.
Jeśli bycie milionerem, jako trzymanie tego miliona na koncie, miało by wnosić jakieś dobro, status czy coś, to może miało by jeszcze jakiś sens. Ale jako cel nie wydaje mi się atrakcyjne ( postanowiłem odłożyć sobie pewien ułamek takiej kwoty, dla satysfakcji że jestem w ogóle zdolny do oszczędzania, wbrew radom ojca. Oraz dla celu, aby mieć do czego dążyć, bo w wolności finansowej ogrania mnie czasem jakiś marazm. Nie mam takiego typowego powodu do zarabiania pieniędzy. A ostatnio doszedłem do wniosku, że kupowanie rzeczy po to by się nimi chwalić bardzo-osłabia poczucie wartości własnej i uboż relacje wewnętrzne, pewność siebie, robiąc z człowieka żebraka wzajemnego się oceniania, porównywania i doceniania).
Lepiej żyć dla siebie, postanowiłem inwestować w zdrowie i w wiedzę o rozwoju osobistym.
Czyli super-technologie medyczne (umacniające organizm) oraz w lepsze kursy nt. świadomości itp.
Chodzi o to aby mieć bardzo wysokie energie, żywiołowość, jasność umysłu oraz rozumieć i kochać siebie.
(dostałem po rodzicach taką mentalność pomnażania i majątek, ale i też kompleksu niższości, które z nich uczyniły pracoholików - a ja się przeciw temu buntuje, szukając sposobu, aby z kolejnej pasji zrobić niezły dochód..
wtedy może spełnię to kryterium w odleglejszej przyszłości. Bo jak coś chwyci to z czasem bardzo się rozwinie:)
Naukowcy zbadali i wyszło im 13 tys. netto? Panie Piotrze, jeśli się pan chwilę zastanowi dojdzie Pan do wniosku, że jest to fałsz, bowiem potrzeby ludzkie są subiektywne i nieograniczone. Jako iż są subiektywne, bo każdy z nas jest inny i pragnie czegoś nieco innego, mamy inne skale wartości i cenimy różne rzeczy. Są nieograniczone, potrzebny nam tylko czas, jednak jest on ograniczony, przez co możemy zaspokoić tylko niektóre z naszych potrzeb, musimy wybierać. Jeśli jednak te, które zaspokajamy obecnie będziemy mogli zaspokoić szybciej i taniej, zaczniemy zaspokajać kolejne, na które wcześniej nie mieliśmy środków lub czasu.
Oczywiście, że są subiektywne jak i samo poczucie szczęścia, dlatego wylicza się średnią, którą nie jest liczbą idealną ale pewnym rzędem wielkości dla zobrazowania skali.
Trzecia droga to pięćset plus ha ha ha 😀 😁 😃
Dziękuję Bóg zapłacić niema za co 😊
Panie Piotrze, czy 13K netto to jest kwota na osobę np będąc singlem czy tez na rodzine powiedzmy 4 osobowa ?
Z tego co czytałem kwota na osobę, ale nie warto traktować jej zbyt dosłownie.
Anastazja Bukiet -jeśli nawet miałbyś mieszkać w Warszawie i od zera, to 13-tyś starczy Ci aby wynajmować luksusowy dom w luksusowej dzielnicy (w Wilanowie) za 7 tyś m-c, resztę na jedzenie, garderobę i raty za luksusowe auto lub nawet 2 (bo nie musisz kupować od razu nowego Mercedesa).
www.otodom.pl/oferta/polecam-ID3JQFS.html#9bad585736
Jeśli nie chcesz wynajmować możesz segment lub apartament możesz kupić na raty (i to też starczy)
Czy inspirujesz się kanałem ASAPscience? Identyczny temat z tym, ze oni byli pierwsi 😝 ale to dobrze, bo nie wszyscy są biegli z językiem angielskim.
Niestety nie znam kanału ale rzucę okiem.
Bogaty to nie jest ten, który więcej zarabia od innych. To ten, który wydaje mniej, niż zarabia :-)
B. ten, który lubi wydawać, bo są trudne przypadki, które sobie bardzo skąpią (bieda przy bogactwie to choroba zwana sknerstwem).
Zaś co do wydawania więcej niż się zarabia.. polemizował bym, bo teraz jest taka moda na branie wszystkiego na kredyt, wtedy cała gospodarka zyskuje (po to banki wszystkim wpychają pieniądze nie patrząc czy to im się opłaca - bo aż same bankrutują). Chodzi o szybki postęp, im więcej pieniądz w obrocie tym bogatszy świat.
Nie wydawanie, czyli oszczędność porowaci do ubóstwa (schładza gospodarkę).
Kto handluje ten wie że liczy się szybki obrót (dlatego rzeczy szybko się psują).
Rozwój zaś prowadzi do automatyzacji produkcji, a ta do wolności od pracy i ostatecznie pieniędzy (to cel elit -wolność dla wszystkich i kiedyś wszystko będzie za darmo, a oszczędność zbędna, bo to jest pochodna biedy, konieczności ograniczania się).
_________________________________
Pewnie masz na myśli KOMFORT, mówiąc o wydawaniu mniej niż się zarabia. To racja, ale pokój to nie zawsze bogactwo, choć jest ceny (bo z niepokojem wiąże się brak, czyli bieda)..
Bogactwo jednak nie jest brakiem biedy, t coś więcej niż dostatek, to życie w nadmiarze i pozwalanie sobie na wiele przyjemności .
Animacje kojarzą mi się z kanałem Prosta Ekonomia :p, wyglądają fajnie.
Pewnie robią je w tym programie co ja.
Hej! Nie mogę się zgodzić z twierdzeniem, że im więcej pieniędzy tym więcej czasu dla rodziny. To się zupełnie wyklucza. Pochodzę z "dobrego domu" i jedyne co mogę powiedzieć na ten temat, to to, że praktycznie jestem półsierotą, chociaż teoretycznie mam oboje rodziców.
Czy przez to, że w domu były pieniądze mam być mniej empatyczna? Nie. To jest kwestia wychowania i niczego więcej. To ja jestem osobą, która zwraca w pracy uwagę kolegom, że ich zachowanie powoli zbliża się do mobbingu/dyskryminacji i odwołuję się przy tym do emocji. Nie tylko swoich oczywiście.
Z drugiej strony poznałam kiedyś człowieka z bardzo biednej rodziny, któremu nie zależało na niczym innym tylko na kasie, drogich samochodach - kosztem rodziny i pozostałych relacji towarzyskich. Ja wiem, że moje słowa to nic innego jak dowód epizodyczny, jednak przez większość tego odcinka czułam się urażona, chociaż już jestem na swoim, zarabiam na siebie i nie zarabiam nawet połowy z tych 13 netto.
A i jeszcze tak na koniec: od kiedy 15 kobiet podzielonych na grupy to miarodajna próba statystyczna?
"że im więcej pieniędzy tym więcej czasu dla rodziny. To się zupełnie wyklucza" - rodzice zestresowani poświęcają każdą wolną chwilę na stres i jego niwelowanie, zamiast na wychowanie dzieci. Tak jak powiedziałem w filmie bogatsi rodzice mają teoretycznie więcej czasu ale jak go wykorzystają, na dodatkową pracę czy rodzinę to już ich kwestia. Polecam moje wideo jak bieda wpływa na mózg.
"A i jeszcze tak na koniec: od kiedy 15 kobiet podzielonych na grupy to miarodajna próba statystyczna?" - zdecydowanie zbyt mała ale nie mamy środków by za pomocą MRI badać większych grup ponieważ to bardzo drogie, nawet na Amerykańskie warunki.
Chyba się nie rozumiemy co do pierwszej kwestii. Nie mam pojęcia jak definiujesz bogactwo, od jakiego poziomu życia należy je liczyć, od jakiego dochodu w przeliczeniu na jednego członka rodziny, ale zazwyczaj najwyżej opłacani są ludzie najwyżej w hierarchii firmy. Jeżeli jest to małe, ale dobrze prosperujące prywatne gospodarstwo (w sensie prywatna firma) "bogaty" człowiek wraca do domu po pracy i... przygotowuje się na spotkania z klientami, konferencje, przygotowuje prezentacje i robi masę innych rzeczy, których zwyczajnie nie zdążył zrobić w czasie pracy, kiedy najprawdopodobniej spora część jego pracowników "zawracała mu głowę" swoimi problemami. Jeżeli jest to np. członek zarządu dużej spółki zazwyczaj ma on nienormowany czas pracy, co za tym idzie - jak jest masa papierów i decyzji do ogarnięcia, to on to musi ogarniać po 21, kiedy wszyscy są po godzinach. Co tydzień lub dwa wyjeżdża w dłuższe bądź krótsze delegacje, zdarza mu się też wyjść na kolację czy bankiet biznesowy, jako przedstawiciel firmy udziela wywiadów, wręcza te wszystkie "niby-czeki" dla zwycięzców teleturniejów, chodzi na premiery spektakli, które sponsoruje jego firma i też musi zwyczajowo coś powiedzieć w ramach tej premiery. Ja to wszystko "widziałam" na własne oczy. To nie jest tak, że osoba bogata wraca do domu, wkłada kapcie, ogląda telewizję i może sobie wybrać czy jeszcze sobie popracować czy może jednak pobawić się z dzieckiem. Bogaci ludzie osiągają sukces materialny ciężką pracą i KOSZTEM rodziny. Żeby być bogatym trzeba dużo pracować i nie da się tego zrobić inaczej. Dlatego bogatsi rodzice mają teoretycznie mniej czasu, bo wykorzystają go na pracę. I to nie tą dodatkową, tylko tą, która sprawiła, że są bogaci właśnie.
"Bogaci ludzie osiągają sukces materialny ciężką pracą i KOSZTEM rodziny." to fakt, nie ma co zaprzeczać, że tak jest. Z wieloma Twoimi twierdzeniami się zgadzam. Nie do końca rozumiem jednak charakter Twojej wypowiedzi, bo nie wydaje mi się, by Piotr gdziekolwiek zaprzeczał Twoim twierdzeniom, bądź by przedstawione przez Piotra uwagi były sprzeczne z Twoimi.
To o czym piszesz znam z własnego przykładu, jestem one man army, spełniam warunki przytoczone dlatego paradoksalnie, ja jako blisko 40 - latek dopiero zakładam rodzinę. Można rzecz, że późno. Ja jestem jednak innego zdania, swoje zawojowałem, gdy moje dzieci będą dorastać, ja będę miał czas, a może i pieniądze. Patrząc na przykłady obok mnie, gdzie większość moich kolegów jest po rozwodach, albo ich małżeństwa to czysta fikcja, nie sądzę bym się mylił.
Do czego zmierzam. Podobno na wszystko jest czas. Problemem jest jednak uchwycić tę właściwą chwilę i wysiąść w odpowiednim momencie. To jest chyba trzecia droga. Nie każdemu jest jednak pisana.
A podsumowaniem mojej wypowiedzi niechaj będzie genialny utwór Nalepy ;) ua-cam.com/video/l5gkTbM_i50/v-deo.html
Iron Bart Miałam konkretnie na myśli fragment od 5:31. Możliwe że zareagowałam zbyt emocjonalnie, ale po mojej pierwszej wypowiedzi Piotr nie wydał mi się przekonany, więc pozwoliłam sobie na drugi wywód na który się powołujesz.
A Tobie gratuluję odwagi i życzę powodzenia w zakładaniu rodziny!
Zuza - ja ustosunkowałem się do Twojej wypowiedzi z uwagi na fakt, że doskonale oddaje ona rzeczywistość, która jest mi znana, a nadto była przedmiotem wielu sporów z moimi partnerkami na temat wizji ewentualnej przyszłej rodziny. Można oczywiście zastanawiać się, co jest lepsze czy brak czasu dla rodziny z uwagi na nadmiar zajęć związanych z wysoką pozycją społeczną ale jednocześnie znacznymi dochodami z tym związanymi, czy też niepewność wynikająca z codziennej walki o byt, która usłana jest wieloma bólami egzystencjalnymi, ale daje więcej "wolnego" czasu. Wydaje mi się, że w tej drugiej sytuacji nawet jeżeli rodzice znajdą więcej czasu dla dzieci aniżeli rodzić zaangażowany zawodowo, to w uproszczeniu jego "jakość" będzie mierna, nie wspominając o zaszczepieniu takiemu dziecku wielu niekorzystnych postaw społecznych.
Gdybym zatem ja miał wybierać, to wolę sytuację, w której w moim domu ojciec jest gościem, jednak zapewnia mi solidny byt i przyszłość, aniżeli ojciec, który siedzi w domu przed TV z browarem w ręku i czeka na kasę z opieki.
Oczywiście, to są dwie skrajności i żadna z nich w mojej ocenie nie jest stanem pożądanym, przedstawiłem je tylko dla zobrazowania tejże sytuacji.
Chce jeszcze dodać, że zdaję sobie sprawę, że "bycie" z bogatej rodziny (choć wcale z takiej nie pochodzę), nie jest wcale takie różowe jak się niektórym wydaje. Jak słusznie zauważyłaś, zawsze ponosi się jakieś koszty. Nierzadko płacą za to najbliżsi. Czasami jednak nie ma odwrotu i jeżeli ktoś jest zaangażowany zawodowo, to nierzadko także sam ma wiele rozterek i dodatkowo wielokroć nie ma wyjścia, musi tkwić w pewnych sytuacjach/układach/zależnościach, dlatego, że nierzadko są one zero jedynkowe. Jedno potknięcie i cię nie ma. Jak na polu bitwy. Martwi się nie liczą.
Ja często, kiedy muszę zostać w pracy, przywołuje przykład chirurga, który nie odchodzi od stołu operacyjnego, tylko dlatego, że ktoś czeka na niego w domu z obiadem albo córka chciałby by tata jej poczytał. To taka trochę smutna rzeczywistość, a przed nami jako społeczeństwem wiele wyzwań by zrozumieć i starać się owe koszty zminimalizować.
Sugerowałbym zrobić trzecie badanie z rezonansem w np Arabii Saudyjskiej - kraju bogatym, ale nie... zachodnim. ;)
I właśnie dlatego dla wszelkich działalności wskazane jest korzystanie z usług doradców finansowych. Takich jak na przykład blueoak.pl/ bo prezentują pełne zaangażowanie w klienta, poparte właściwą wiedzą. U mnie nie zawiedli. Pozdrawiam, mam nadzieje że komuś adres się przyda :)
Pierdoły, a może horoskopy też determinują nasze życie
Porównujesz badania naukowe do horoskopów? Gratuluję.
Dodatkowe bogactwo 150zł/mc. Zamień czas na pieniądz. ua-cam.com/video/01V1KSekWIg/v-deo.html
Może trochę nie właściwe miejsce, ale lepszego nie znalazłem. Czy możesz się wypowiedzieć o Krzysztofie Królu, a właściwie jego działalności: ua-cam.com/channels/7081EskiIK2jU3NaC7RNAw.html ? Polecasz czy odwrotnie? Jeśli gdzieś było i nie znalazłem, to przepraszam i poproszę o link. Pozdrawiam i dziękuję za ciekawe filmy. Krzysztof.
Nie przyglądałem się zbyt bardzo, ale na szybko to miesza rozsądne tezy z bzdurami. Muszę się mu bliżej przyjrzeć.
Też mi się coś wydaje, że nie do końca to fajna postać, jednak nie tak łatwo go zakwalifikować (przynajmniej dla mnie). Sporo czerpie z Twoich filmów(przynajmniej tak wygląda). Oczywiście od innych autorów też sporo bierze, co zapisuję mu na plus. Nie mniej ogólnie wydaje mi się to podejrzane. Gdybyś miał ochotę nieco zgłębić ten temat, poddać rzetelnej analizie, było by bardzo miło. Tym bardziej, że jak dla mnie nie jest to w sposób oczywisty czarno- białe. Dziękuję, że zechciałeś zwrócić na mój wpis uwagę i odpisać- właśnie słucham Twoich wywodów i sporo dzięki temu się uczę. Naprawdę wyjątkowo dobry kanał, pośród zalewu słabych produkcji.
Panie Piotrze, jest szansa z Panem porozmawiac na skype, teamspeak czy discordzie?
To oczywiście zależy w jakiej tematyce. Sporo osób pisze do mnie z problemami, niestety nie jestem psychoterapeutą więc odsyłam ich do specjalistów, z automatu.
Nic z tych rzeczy, chciałem zadać kilka pytan o działalność na YT. Oczywiscie bez kwestii typowych czyt. " zarobki" :P
Jasne, jakby co to nie mam nic do ukrycia, więc możesz zadać jej tutaj, to może inni też zobaczą albo jakoś się umówimy na rozmowę :)
Wiarzac tematyke Pana kanału z praca tworcza : Czy jest to normalne ze gdy robimy cos w danej dziedzinie artystycznej, nie chcemy pokazywac tego innym (np.przez kanal na yt) BO jest to gorsze niz to co mozemy znalezc w internecie ? Albo jest gorsze wg. osoby ktora to tworzy. Jak sie Pan na to zapatruje ? Zwykła blokada społecznosciowa czy jakis defekt psychologiczny? A moze patologiczna skromnosc?
"Czy jest to normalne ze gdy robimy cos w danej dziedzinie artystycznej, nie chcemy pokazywac tego innym (np.przez kanal na yt) BO jest to gorsze niż to co możemy znaleźć w internecie ?" - jasne zawsze się porównujemy do kogoś, zawsze też jest ktoś lepszy, no i zawsze nasze "twory" nie są tak dobre jakbyśmy tego chcieli.
Warto zdać sobię spraw, że w pewnym moemcie warto jednak wyjść szerzej, i być gotowym na krytykę i powolną pracę u podstaw. Bez wyjścia na zewnątrz nie będziesz wiedział czego chcą odbiorcy, a czym szybciej otrzymasz feedback, tym szybciej dopasujesz produkt do odbiorców.
To skromność połączona z wysokim poczuciem własnej wartości, wierzymy, że nasze dziecko jest wspaniałe (DHV) dlatego boimy się krytyki, kiedy zaakceptujemy, że jest to krok w nieuniknionym procesie wtedy będzie nam łatwiej. Warto jednak umówić się ze sobą, że nie ważne co będzie się działo przez X czasu pracuje nad tym i nie rzucam tego. Po jakimś czasie w zależności od danego działania wyciągamy wnioski, modyfikujemy, dostosowujemy się albo zamykamy daną akcję i nie tracimy czasu.
fokusować się? ;-)
Dobry material Ale tylko przypomnę lamborghini czytamy przez g tak jak spaghetti:)
Mialam pisac to samo, zostalam wyprzedzona :D
No tak, głupi ja.
Oczywiste.
bez ogladania odcinka powiem pieniądze dają szczęście np gdyby Janko Muzykant miał pieniądze, to nie zostałby zaqmordowany i mógłby rozwijać swoją pasje, a więc byłby szczęśliwy
ale z p[owodu pieniedzy ktoś ci może te życie odebrac, np matka z powodów finansowych dokonuje aborcji
NIektorzy ludzie tak sie skupiaja na pieniadzach ze nie maja nawet czasu ich wydawac. Ja juz wole mniej zarabiac i miec czas dla siebie i swoje hobby.
Wg. mnie nie jest to takie oczywiste bo:
1) Jak ktoś się nie interesuje się pieniędzmi to pozostaje ich niewolnikiem musząc ciągle na nie pracować, a gdy się interesuje to bogaci i organizuje na tyle, aby to pieniądze dla niego pracowały, a nie on na nie
2) chyba że pasjonuje się tym co robi, wtedy jest już wolny, bo nie dzieli czasu na prace, której nie lubi i hobby, które lubi
3) trudno mi powiedzieć o osobach które ciągle pracują, do których się odwołałeś. Może nie mają potrzeby zajmowania się czymś innym (jak moi rodzice). Może odnajdują się w tej pracy, albo kochają robić karierę (czy samo bogacenie się to jest ich hobby).
Najlepiej nie dzielić się bo pracować i mieć pasje po pracy
to tak jak kochać dziewczynę z innego miasta i wyjeżdżać do niej na weekendy
Można tak żyć z doskoku, ale co to za życie w niewoli, wobec jakiś pragnień, w rozdarciu dzieląc się na 2
To już lepiej wariant 3 i pracować stale, by potem jak co niektórzy zwierzać świat i żyć wolnością gdy zgromadza wiele.
Tym czasem najlepsza jest wg. mnie droga środka, robić to co się uwielbia to lepsze niż wolność finansowa.
Bo można być wolnym i nie mieć co ze sobą zrobić.
Oczywiście najbogatsze i najciekawsze życie to było by:
-być wolnym finansowo (jak ja) na tyle aby nie musieć pracować (ale..
-móc pracować, bo chcieć więcej od życia (gdyż jak to mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia:)
-robiąc kolejne biznesy ze swoich kolejnych pasji (gdy jedno się znudzi to kolne -jestem teraz na takim rozdrożu)
A co ty wiesz?
Niewiele, dlatego korzystam z badań naukowych.
Osoba o której mówisz nie jest moim idolem to raz , bardziej przemawiają za mną ciągle podróże a tych w laysach raczej nie wygrał a szybkie samochody jak najbardziej są dobrym argumentem jeżeli dla ciebie nie nie no to nie wiem co jest, dla miliarderów zarabianie pieniędzy to bardziej sport niż biznes ,jeżeli nie mówi to nie moja sprawa nic nie zmienia tego że jest majętnym człowiekiem i wie co mówi przynajmniej mam podobne zdanie
Podróżowanie kosztuje to fakt ale wcale nie musi być drogie, czy Jacek przepadkiem nie doradzał jak tanio podróżować?
Szybkie samochody nie są żadnym wyznacznikiem zobacz mój odcinek - Jak zostać trenerem rozboju osobistego, mam tam Lamborghini to nie było ani trudne ani specjalnie drogie. Czy to że je miałem robi ze mnie milionera?
No wyciaganie wnioskow na podst badan robionych na zachodzie i wyciaganie w nioskow na bazie zycia w boladzkiej kurwibiedzie jest lekko niedopasowane :)
W boladzkiej chujni mala dzietnosc nie bierze sie z "bogacenia sie społeczeństwa" a wrecz przeciwnie, wlasnie z powodu biedy. Mały parch wymyslił pincet plus ale to pomaga w wiekszosci wylegarni patusów a nie porzadnym rodzinom, tak wiec boladzkaja chujniabieda zyje swoimi prawami a nie tym co nam obwiesciłes
Jak pokazują statystyki, efekt 500+ hamuję więc za moment niestety będzie bez znaczenia.
P.S. W materiale powiedziałem jasno że ubóstwo sprzyja rozmnażaniu.
"be ze du ra Wiele biednych narobiło dzieci" - widziałaś dane statystyczne?
I am alive?
?
Am I alive *
CLICK BAIT ALERT
Na koszulce :)
Przepis na szczęście: cenić bardziej miłość niż pieniądze :)
grasz w coś?
Lubię gry ale jestem w strasznym niedoczasie. Jestem fanem Europy Uniwersalist, ale obecnie zdarza mi się grać w PUBG mobile.
Piotr Marszałkowski Eee to nie jest tak źle 😀 Bylem strasznie ciekawy czy człowiek który prowadzi taki content psychologiczny i naukowy pyka sobie w gierki. Dzięki za odpowiedź.
Nudny kanal z z bzdurna pogawedka
Przestery :(
w następnym odcinku: "Jak mózg wpływa na mózg" unsub :/
co ty gosciu mozesz wiedziec o pieniadzach te odcinki oceniajace wisniowskiego czy kiosakiego wygladaja jak publiczne wylewanie kompleksow
Co przedsiębiorca może wiedzieć o pieniądzach, zapewne nic. Skoro widziałeś tamte dwa filmy, które co się nie spodobały to w jakim celu tu jesteś?
przedsiebiarca moze byc ktos kto ma kiosk ruchu i uwazam ze taki ktos nie ma pojecia o pieniadzu skoro zaczynasz kwestionowac cos co kazdy widzi golym okiem to jak to wyglada? sam sobie odpowiedz
Widać to, że nie chwalę się swoim stanem posiadania, bo uznaje to za tandetny, discopolowy marketing, który nie ma związku z przedsiębiorczością. Nadal nie odpowiedziałeś jak taki znawca przedsiębiorczości robi na kanale, którego nie znosi? Już nawet abstrahując od faktu że poza emocjonalnymi tekstami nie podałeś żadnych argumentów. To też nie jest przedsiębiorcza postawa.
Nie nie znoszę nie mam nic do twojego kanału życzę ci powodzenia poproatu poirytowalo mnie to że kwestionujesz sukces kogoś kto jeździ ferrari albo ma miliony na koncie wygląda jak byś mu zazdrościl... Poza tym majac dużo pieniędzy i jeść w tanich restauracjach tylko po to żeby się nie odnosić ze swoimi pieniędzmi albo oszczędzić pieniadze lub jeżdżenie renault laguna zwyczajnie mija się z celem lepiej iść na etat wyjdzie na to samo
Naprawdę tak łatwo cię oszukać za pomocą szybkiego samochodu, byś sądził że ktoś odniósł sukces czy miał miliony? I nie dziwi cię wcale że wstydzi się mówić o sowich biznesach ani o majątku nie? Co do oszczędzania to rekomenduję przeczytać tajemnice amerykańskich milionerów, zrozumiesz że większość milionerów zachowuje się zdecydowanie inaczej niż twoi idole, którzy tylko na nich pozują.
Polecam stronę www.psychologiawygladu.pl !!!
Żeby zwiększyć ilość dzieci wystarczy zlikwidować emerytury.
Wiara w fakt, że dzieci będą chciały i miały czas się nami zajmować może być bardzo złudna. A co z tymi którym dzieci odmówią pomocy?
Piotr Marszałkowski przez wieki ten system był sprawdzony od nas zależy jak te dzieci będą na nas patrzeć czy będą nam chciały pomuc czy nie. A jak ktoś będzie miał wątpliwości to są inne formy zabezpieczeń. Niestety przez znieczulenie społeczne które zostało spowodowane przez nasz system dzieci tak mogą reagować ale w kwestii rodziców jest to żeby były dobrze wychowane.
"przez wieki ten system był sprawdzony" - nie do końca przedtem nie mieliśmy takiej długości życia.
"są inne formy zabezpieczeń" - skoro są to po co dzieci mają wykładać z własnej kieszeni?
jak mamy dłużysz czas życia możemy dłużej pracować. inne formy zabezpieczenia są dla tych co by nie wybierali większej ilości dzieci ale też im nikt nie bronił by korzystać z paru możliwości.
"jak mamy dłużysz czas życia możemy dłużej pracować" - niestety wraz z długością pojawia się bardzo wiele schorzeń więc praca może być bardzo utrudniona
" inne formy zabezpieczenia są dla tych co by nie wybierali większej ilości dzieci" - czyli tak jak obecnie