Dzwiek odpalania to sie prawie poplakalem, tyle wspomnien! Ten samochod dla mnie to synonim slowa "przygody", bo bylismy z ojcem nim wszedzie. Odnosnie halasu, po 80km/h halas ustapywal i dalo sie normalnie jechac Ten samochod jest faktycznie fantastyczna terenowka, za ponad 20 lat mienia 966/968 moj ojciec nigdy sie nie zakopal, jezdzilismy na pole pomidorow w pazdzierniku (same bloto), do sadkow jablkowych (trawy i chwasty), na ryby (blota i piachy), lasy (piach). Sporo wlascicieli przerabialy zawiasy tylnej klapy by dalo sie ja podniesc o 8cm od strony zawiasow, co pomagalo w chlodzeniu. Jak jechalismy latem do babci 500km w jedna strone, to tata sciagal klape i spokojnie sie jechalo 90-100km/h. Ten samochod jest absolutnym cudem w planie lykania terenu i przewozeniu ladunku. Jesli sie o drobine oleju we lbie mialo to silnik byl nie do zajechania, trzeba pilnowac temperature oleju i wymieniac na czas. Niezalezne zawieszenie, prosta elektryka i kadlub zrobily z niego (przynajmniej w recach mojego ojca) niezniszczalny samochod. Zreszta, do tej pory ma 968 w wersii dla niepelnosprawnych, gdzie jest mechaniczny tempomat i gaz sie wciska recami na kierownicy, sa 2 "ucha" ktore sie wciska. W papierach jeszcze pisze "kolor - corrida". :D
Chamulec w wersji dla nie pełnosprawnych tez był jak wajcha i wciskało prawą ręką nad wajchą zmiany biegów) No i jeszcze byli odmiany w postaci elektronicznej zmiany biegów ale to zadkie wersje. Tez pierwsze 18lat spdedzilem w zazie)
@@PcimOlki ten wiernik co tam jest działa jak pompa i filtr ciężkich cząstek , problem jest taki ze małe ciśnienie na wolnych obrotach, No kwestia tego jak prycezyjnie złożyć No i jakość materiałów tez ma znaczenie.
@@PcimOlki Mokry filtr powietrza działał skutecznie gdy miał odpowiednią ilosc oleju ( nie zadużo i nie zamało) Bez naprawy przejechałem 160000km i jeżdził bym dalej gdyby nie rdzewiejace nadwozie.
Mieliśmy w rodzinie takiego . Tata kupił takiego białego z uszami . Wcale nie był taki usterkowy . Usterkowa to była totalnie jego poprzedniczka u nas czyli Skoda 1000 MB. Non stop się psuła. A ZAZ był niezawodny , przejeżdżał wszystko , każde błocko i kałuże głębokości zderzaka. Na wypasie miał korbę od uruchamiania silnika . A ta wydajna nagrzewnica ? W pięć minut można było na postoju zrobić sobie saunę w aucie... . No i te dwie rury wydechowe... czad. Dzwięk z kominów bezcenny : ) Najdalej byliśmy nim w Chorwacji ,koło Rijeki. Tak wiec mój tata był jako kierowca twardzielem...
Mój tata miał w kolorze piaskowym choć oryginalnie był chyba cytrynowy😜mieliśmy ta wersję późniejsza. Pamiętam ogrzewanie postojowe, jak staliśmy zima w kolejce na Cpn, wszyscy dygotali a my w ciepełku, i ta lampeczka mała na desce😜 mój tata na podwórku rozbierał sam ten samochód, naprawiał, zostawały części, ale on jechał dalej, fantastyczne auto 😜
Mój tata miał zaporożca ale trochę młodszego od tego z tymi lampami prostokątnymi. Przeszlifował silnik na 1,6 i do Niemiec jeździł, na autostradzie 130km/h wyciągał.
Najważniejsza rzecz w tym aucie nie została pokazana. Jest to jedyne auto na świecie przystosowane do łowienia ryb spod lodu. Pod nogami pasażera jest w podłodze otwór do łowienia ryb, pod deską rozdzielczą jest lampka, żeby mieć widoczność przy łowieniu. Do tego to ogrzewanie benzynowe jest takie celowo, żeby nie marznąć przy łowieniu. Działa przy wyłączonym silniku.
Pamietam jak bylem maly i byly lata 80 i stalismy gdzies na parkingu w lesie i zblizal sie do nas przerazliwy huk helikoptera i wypatrywalismy co to tak nisko leci, a to zza drzew wyjechal zaporozec z urwanym tlumikiem.
@@bartekostrowski5096 Urywały się tzw. szpilki = śruby którymi się przykręcało kolektory wylotowe do głowicy silnika. W efekcie te kolektory były albo niedokręcone (nieszczelne), albo leżały w ogóle obok. Huk (hałas) był przepotężny.
To auto pod nogami pasażera ma otwór zrobiony w celu, uwaga... Możliwości łowienia ryb na zamarzniętych jeziorach;-) Masz taki wypas w swojej S-klasie?!? xD
Mój wujek miał zaporożca, tylko w nowszej wersji, bez tych wielkich bocznych wlotów. Podziw mój wzbudzała solidność tej konstrukcji, grubość blach i zdolności do jazdy po podłych drogach i w terenie. Wuj który pracował w PGR jeździł nim polną drogą, wjeżdżał na pole i zabierał worki z ziemniakami z pola. I ten samochód dawał radę. Jak na tamte czasy był to nawet dobry samochód.
Dźwięk dzieciństwa! Zaporożca miał nasz Proboszcz, garażował go w niezwykle akustycznej wnęce na plebanii. Gdy odpalił w czasie mszy, nasze twarze rozjaśniał promienny uśmiech. Mówiliśmy o nim pieszczotliwie, zaporożcu nie Proboszczu, T-34!
We wczesnych latach 90tych na Ukrainie poznałem gościa, który postanowił mi pokazać jak jego Zaporożec leci 160km/h. Mieli jakiś patent na przeróbkę silnika - stosując chyba tłoki z ciągnika Władimirec. To była chyba najstraszniejsza jazda w moim życiu - biorąc pod uwagę jakiej jakości były wtedy drogi!
Witam! Moje pierwsze auto!!! Miałem 968a i 968m. Wspominam te auta bardzo dobrze. Czasami rzeczywiście się psuły ale kazdy kto miał troszkę pojęcia o mechanice mógł go naprawić. Niezastąpiony samochód na grzyby, ryby i weekendy. Nadal mi się Podobają te auta I bardzo chciałbym takiego mieć. Mówiono na nie- masahuku,nosorożec, zemsta Breżniewa lub Lenina, najszybszy ciągnik świata. To świadczy, że mimo wszystko był popularny.Pozdrawiam!
Nie miałem nigdy doczynienia z Zaporożcem choć pamiętam go z dzieciństwa. Natomiast znajomy w latach 90- tych miał inny samochod z tej samej fabryki Tawrie . I go chwalił. Twierdził ze w Tawrii z przodu ma więcej miejsca na nogi niż w ...Polonezie .z przodu Tawrii mieścił się silnik , akumlator , kolo zapasowe ( dosyć dziwna była felga , pusta w środku ) I narzedzia w środku w w owej feldze w okrągłej puszce . Silnik 1100 cm 3 4 cylindry chłodzony cieczą. Ale wałek rozrządu byl w Tawrii w glowicy napędzany ( chyba ) łańcuszkiem .Lecz krzywki walka rozrządu nie naciskały szklanek i zaworów. Wałek przez dźwignie 1 stronne (! ) naciskały zawory w glowicy .Czyli rozwiązanie rzadko stosowane . Palec rozrządu w aparacie zapłonowym w Tawrii precel się w lewo .We wszystkich samochodach kręcił się w prawo , a tu w lewo .Jeszcze było jakieś dziwne rozwiązanie gdy w zbiorniki było już ostatnie 5 litrów paliwa .Nie było światełka ze paliwa jest mało, ale nie pamiętam. Znajomy byl wówczas Tawrija w Hiszpani . Nie wiadomo z kim , ale jak zona jego się o tym dowiedziała to się rozwiedli . Po wejściu Polski do UE wyjechał na stałe do Irlandii. ..Pozdrawiam wszystkich fanów starej motoryzacji .
Моей Таврии ( заз 1102)в этом году 30 лет . Прошлый двигатель прошел 260 000 тысяч километров. И привод грм ремнем, при обрыве ремня клапана не гнет . Да, морально устарела , но всё максимально просто , правда помтель распредвала не разъемная , это и хорошо и не очень.
W Tavrii pod tym bębnem z przodu był nie bęben, nie tarcza a pierścień hamulcowy. Coś jak tarcza, tylko mocowana na 3 śruby po zewnętrznym obwodzie a zacisk wchodził w nią od środka.
@@grigoriagh Koncept ten sam, tylko w audi tarcza i obudowa przypominająca bęben stanowiły całość a w tavrii ten "bęben" to był kawał odlanego żeliwa będący osobnym elementem. Tarcza przy tym wygląda dość ubogo ;) Przypomnę, że te samochody nie miał serva hamulcowego przez co skuteczność hamowania była taka średnia bym powiedział.
W latach '80, w czasach paliwa na kartki, udawało się z rzadka kupić benzynę na lewo (dużo drożej), ale pompiarz lał tylko do zbiornika, bo do kanistra nie było wolno. Jeśli chciałeś mieć benzynę na zapas w kanistrze, musiałeś pod domem zlać ze zbiornika. Do tego służył wężyk i elektryczna pompka paliwa od układu grzewczego zaporożca. Kupowało się ją w sklepie z częściami do samochodów radzieckich, kosztowała grosze. Podłączało się ją kabelkiem do akumulatora, wężyk do baku, drugi koniec do kanistra i jazda. Pompka robiła "pyk pyk pyk pyk" i przelewała benzynę w tempie kroplówki lekarskiej. Po kilkudziesięciu użyciach psuła się i trzeba było kupić nową. Ogółem części do sowieckich pojazdów nie brakowało, z wyjątkiem właśnie tej pompki, która - ku zdumieniu sprzedawców - cieszyła się niesłychanym popytem.
Na 968 na oponach błotnośniegowych uczyłem się jeździć powyżej 90 na godzinę dochodziło do transformacji ośrodek słuchu przestawał kontaktować się z mózgiem było to jak przejście w nadświetlną Warto wspomnieć o odpalaniu silnika na korbę oraz okienkach przed przednimi siedzeniami dzięki nimi można było uprawiać wędkarstwo podlodowe W głębokim śniegu czy błocie szedł jak dzik Wiele fajnych wspomnień z nimi związanych pozdrawiam
Miło widzieć zwyżkę formy po niepokojącej wpadce, jaką był ostatni filmik. Przy okazji widać wyraźnie, skąd projektanci Testarossy ukradli pomysł na te boczne wloty
Ojciec miał takiego, właśnie 966, niebieski, ale jaśniejszy kolor. Rocznik 73, w 84 zamienił na malucha. Wujek miał w tym mniej więcej czasie już wersję 968, czerwony. Wyobrażasz sobie spotkanie rodzinne na podwórku u babci z dwoma Zaporożcami... Ale z tego co pamiętam to kierunkowskazy włączało się normalnie przy kierownicy. Muszę poszukać zdjęć. Ogrzewanie pamiętam że chyba raz działało, normalnie na wyjazd zimą ubieraliśmy się jak na atak szczytowy na K2. Raz też Zaporożec ojcu zapalił się na stacji benzynowej. Paliwo z pękniętego wężyka przy gaźniku zebrało się w tej niecce pod gaźnikiem i po otwarciu pokrywy silnika buchnęło niezłym płomieniem. Piękny egzemplarz.
Zakochany jestem w Zaporożcu. W 1977 w Dusznikach na wczasach zimowych mój śp. tato [Fiatem] utknął w zaspie. Zaporożec potrafił ją przejechać a Fiat 125p niestety musiał być przepchany. Jak sytuacja sie uspokoi wyruszamy tam poszukać takiego cudeńka w przyzwoitym stanie. ps Ale wtedy to były zimy nie to co teraz [na szczęście].
Mój tato też kupił Zaporożca w''77r, był to nasz pierwszy samochód, w tym czasie był rewelacyjny w warunkach PRLu. Wspominam go z sentymentem. Blachy zaczęło,, łapać,, jak miał 12 lat👍
@@irekg4257 był oszczędnie zrobiony ale był, mocny, solidny i miał wdzięk - miał dusze tak jakby go wykradli z rodziny NSU i nadali inne imię o on i tak miał geny swych przodków i przez to się wyróżniał
Loooool Nasz Robur 😂😂🤣🤣 Jeździłem nim 15 lat temu 😁😁 Jeszcze był drugi niebieski blaszak DLU Exxx . Jak znajdziesz jeszcze naszego zielonego Barkasa (o ile jeszcze istnieje) DLU K2xx gdzieś kręcąc filmy to idziemy na fajne złomowsisko pełne cieżarówek, traktorów i dostawczaków No Tymon, zrobiłeś mi dzień.
dzwiek odpalania przywolal wspomnienia z dziecinstwa - sasiad z bloku mial takie cudo a ze byl zapalonym wedkarzem zapewnial darmowe budzenie polowie osiedla bo odpalal swoje cudo o 3 rano - jako ze czesto sie psulo to jak juz raz odpalil to zostawial i latal po fanty na 3 pietro. jak nie jechal na rybki to lezal pod tym swoim odrzutowcem i ciagle cos grzebal... auto legenda :)
Oj Zlomnik glupoty gadacie. Regulacja siedzenia jest prawdopodobnie zepsuta. Co do glosnosci to tez nieprawda - to jest niebo w stosunku do malucha. Robilem tym samochodem trasy 400 km za jednym zamachem i bylo ok glowy nie urywalo. Minusem byl brak hamowania powyzej 80 kmh. Co do prowadzenia - dociazenie bagaznika plus radialne opony znacznie je poprawiaja. W pozniejszych modelach kierunkowskazy byly przy kierownicy . Generalnie powinienes lepiej sie przygotowac . Piekny samochod - jak trafie dobry egzemplarz to kupie. Aha i te opowiesci ze jak cos wpadnie do uszu to narobi szkod - no kolego bredzisz.
Gdzieś czytałem ze w latach 70 ych trochę tego importowali do Włoch a dystrybucją i serwisem zajmował się ten sam diler co sprzedawał jaguara. W efekcie w jakimś salonie w Mediolanie czy Rzymie w jednej salce stał jaguar E type i ZAZ. I to musiało być piękne
Do Włoch, importowali też Moskwicze w latach 80/90. Moj znajomy miał w Italii, dwa identyczne Moskwicze kombi. Jeden stał w garażu, na części zamienne. Podobno to auto było tańsze od Fiata 126.
Kolega kiedyś miał zaporożca .. nagrzewnica była tak wydajna, że w zimę (-15) spokojnie mógł tak nagrzać środek żę się siedziało jak w saunie :)) Serio!!! jeździł w zimę w krótkim rękawku... fakt zapach benzyny wszechobecny !
Dziadek mi kiedyś kupił takiego ze złomu i postawił na pustakach na podwórku , żebyśmy się mogli pobawić z braciakiem i pokręcić kierownicą na sucho 😁 po roku povięty na plasterki i wywalony na złom . Piękne czasy
Pamiętam, jak w 1997 wylecieliśmy z zakretu i dachowaliśmy. Jechaliśmy wtedy z kumplem do dziewczyn. Największe zmartwienie? Czy wina się nie potrzaskały. Drugie. Kto nas wyciągnie. Uprzejmy człowiek wyciągnął nas traktorem. Pojechaliśmy. Nie gniotsa nie łamiotsa. Ale pracy później było przy prostowaniu dachu. Wspomnienia pięknych lat.Naturalnie nie tym klasykiem. Tamten był z 1985
Moj tata mial 968 i pod koniec lat 80 tych pojechaliśmy nim na wakacje spod Krakowa do Kołobrzegu. Cała trasa ciągiem po drogach jakie wtedy były. Nic się nie zepsuło, ale po latach widzę, że mój tato to kozak jest 😁 Ja bym się nie odważył.
jak Ty mnie zaimponowałeś w tej chwili ... a co do manetki kierunkowskazów jest jak najbardziej ok. Gdyż najpierw włączasz kierunkowskaz by wszyscy wiedzieli, że zaraz będziesz hamował, redukował etc. :)
ZAZ 968 i NSU Prinz 4 powstały w tym samym czasie, więc Zaporożec nie był kopią NSU . Oba były "inspirowane" Corvairem. Jedynie zawieszenie przednie było zmałpowane z "Garbusa"
Cha cha , przypomniałeś jak kiedyś w czasach kiedy chodziłem do technikum lata- 80-te - pamietam ze kolega kupił "ZAZ-a " od swojego sąsiada, ciekawostka było to ze autko miało 11lat 11tys km i zapłacił 11tys. - jeżdziliśmy na przerwach do niedalekiej piekarni po "ćwiartkę" chleba i "połówkę" mleka - (NIE było innych FASTFUD-ów :) ) - w soboty na dyskoteki , co do usterkowości jak jeździł normalnie to półosie się nie urywały , był w Warszawie chyba na "Pradze" (chyba w okolicy Placu Szembeka) warsztat który spawał te połamańce i jeździło się dalej oczywiście pomagaliśmy Andrzejowi to naprawić i dalej jeździliśmy. Kawał fajnej historii - był duuuużo tańszy od naszego "malucha" - to mógł byc "lepszy egzemplarz bo jeździł bezproblemowo
wcale się tak bardzo nie psuły "jak dbasz - tak masz". W naszym się tylko kiedyś ukręcił drążek napędu kopułki i stanęliśmy w polu. Poza tym Europę przejechaliśmy tym sprzętem (jakimś cudem rodzice załatwili paszporty).
Oj tam oj tam, może Zaporożec im nie do konca wyszedł, tak pod względem stylistyki jak i mechaniki, ale przynajmniej rozwinęli się i stworzyli ZAZa Tavrię :P
Na takim Zaporozcu zrobilem w 1973 r prawo jazdy jako...eksternista, i jest wazne do dzisiaj :) W PRL mozna bylo zdawac na prawko uzywajac wlasnego auta, ale trzeba bylo zalozyc okragle niebieskie "jaja" z napisem "Nauka Jazdy" - taka ciekawostka... A sam opis samochodu - moznaby jeszcze sporo dodac - np. zima trzeba bylo wozic worek z piaskiem w bagazniku, zeby polepszyc przyczepnosc na zakretach. Slowem piekne wspomnienia a Zlomnik wylawia same perelki. Super!
Najważniejsze czego autor nie przekazał to że Zaporożec był bezproblemowy przy bardzo niskich temperaturach. Tato mój w okropnych zimach we Wrocławiu bez problemów odpalał przed 7 rano jadą co pracy. Podróż z Wrocławia do Krynicy Morskiej zajmowała w 1980 roku tyle samo co teraz nowym autem jadąc drogami krajowymi. Hałas nie był taki tragiczny. Inni mieli problem odpalić auta.Przy - 27 odpalał za pierwszym razem lecz trzeba było mieć mocny akumulator. Prawdą jest że od 80 km/h hałas zanikał i to było niesamowite. Używałem model z 1975 jeszcze w 1993 roku i sprzedałem go w dobrej cenie. Wadą największą był gaźnik ze względu na niedokładne wykonanie elementów i ze względu na nieprecyzyjny montaż wręcz niechlujny. Może za dużo pili wódy w fabryce. W 1992 zakupiony cały nowy gaźnik i jego wymiana spowodowała że auto paliło na trasie 5,8 l na 100km. Takiego wyniku nigdy nie osiągał przed wyminą. Można było wlać do niego 78 oktanową benzynę.
jeździłem 968M, jak podjechałem pierwszy raz na CPN - tak na CPN :) nie na stację paliw :) to razem z Panem z CPN - bo wtedy mówiłeś za ile i ów Pan wlewał - nie mogliśmy znaleźć wlewu, który jest pod pokrywą silnika. No i ten 968M to był silnik prawdziwa V ;)
Panie kolego redaktorze! Zapomniałeś Pan o dwóch zrytych zaporożcowych tematach: 1. Otwór w podłodze do łowienia ryb w przeręblu (ale o tym już ktoś wspomniał w komentarzach) 2. Łożysko sprzęgła, które nie było kulkowe tylko cierne. ŁOŻYSKO CIERNE W SPRZĘGLE. Chorzej się nie da. A poza tym to Zaporożec był całkiem ładny, przynajmniej 966 i 968 - te uszy i okrągłe światła z tyłu robiły robotę. No bo fakt, 968M to już podobna żałość co Syrena 105L. Ależ bym porównywał Syrenę z Zaporożcem. P.S. Ten film to "Scanners" Cronenberga. Tzn. było ich więcej, ale tam zrobili to najlepiej. P.P.S. Дай суці масло!
Dwie osoby z mojej rodziny, dawno temu przyjeżdżały w odwiedziny co wakacje, z Warszawy do Szczecina tym beznadziejnym pojazdem, to musiała być droga przez mękę
@@radosawl7315 bardziej zmęczony wychodziłem po 300km jadąc nowym samochodem ... prowadzi się całkiem dobrze , przyspieszenia brak no i spowalniacze zamiast hamulców :)
Sąsiad mojego kumpla miał kiedyś Zaprożca. Chyba od nowości. Coś tam się skarżył, że gaźnik źle chodzi, jakby był za mały przepływ paliwa. Poszedł z tym do warsztatu. Okazało się tak jak mówił - rzeczywiście dopływ paliwa do gaźnika był rzeczywiście za mały, ale nie dlatego, że coś było z przewodem doprowadzającym paliwo, tylko po prostu w fabryce zapomnieli wywiercić dziury wlotowej paliwa do gaźnika, a paliwo samo w sobie spływało i przeciskało się szczelinami, (których nie powinno być) między uszczelkami do gaźnika, dzięki czemu ten samochód jakoś w ogóle jeździł
Miałem czerwone cudo. Raz mi pękł wężyk przy gaźniku,ja też byłem pod gazem,no i zapalił się. Gaśnica nie dała rady,ale kolega , pasażer wiózł 2 litry mleka dla dzieci,i to nas uratowało,ale dzieciaki pamiętają mu to do dzisiaj.
Zaporożec potocznie zwany Nosorożcem. Dwie rzeczy mnie zawsze zdumiewały: Raz przy odpowiednim ruszaniu potrafił brzmieć jak traktor. Dwa przy pewnej prędkości, chyba w przedziale 70-80km/h, "uszy" czyli wloty powietrza do komory silnika, potrafiły gwizdać. Chyba ze szczęścia że to w ogóle jedzie.
Witam. Silnik z Zaza często był wykorzystywany do budowy "trajek" i nie tylko. Dla mnie zawsze ta maszyna będzie się kojarzyć z wypadem klasowym do kolegi który posiadał takiego na upalanie (niestety nie za duże bo się ciągle pier....ił 😁). Niemniej skok życia był zaliczony, jeszcze nigdy tak wysoko samochodem nie leciałem 😱😆..... ....oj fajne beztroskie czasy
Zaporożec w z takim właśnie grilem tylko błękitny był autem mego taty. Pierwszym i ostatnim. Podróż do babci ok.160 km to było zawsze wyzwanie poprzedzane okazjonalnym mini remontem czegokolwiek. Kolegów wkręcałem, że jest w nim tajemniczy przycisk z tabliczką o treści oczywiście po rosyjsku : Wo wremia mira nie wkluczati. Co oznacza nie włączać w czasie pokoju. Bowiem zaporożec nazywany był sportową wersją T34 i z tej przyczyny w czasie potencjalnej mobilizacji otrzymywało się przydział na wieżyczkę. Nieprawdą jest, że kieszenie po bokach służyły do chłodzenia silnika. Przede wszystkim to były uchwyty na narty!!! . O przygodach z tym samochodem mógłbym napisać książkę albo scenariusz na film drogi. Powiedzieć, że to auto z własną duszą czy charakterem to nic nie powiedzieć. Mimo wielu wad samochód przetrwał powódź w 1997 zaparkowanym przy Odrze w Koźlu co potwierdza jego wodoszczelność. I na dodatek z tego co wiem, a już nie byliśmy jego właścicielami wówczas został potem skradziony!!! Istnieje zatem prawdopodobieństwo, że dziś bierze udział w konflikcie zbrojnym na Ukrainie. Pozdrawiam jako były użytkownik tej zemsty Stalina, na której uczyłem się jeździć i rozwaliłem płot, potwierdzając militarne możliwości pojazdu.
Jak byłem małym dzieciakiem (3-4) lata. to wsadziłem do kieszeni takiego Zaporożca resoraka i tyle go widziałem ;) Pewnie się kierowca zdziwił że znalazł kiedyś resoraka w Zaporożcu ;)
E tam męczące. Ojciec miał 968a z 78 roku mnie nauczył tym jeździć jak miałem 12 lat. Wspaniała przygoda. A przez 14 lat służył naszej 5 osobowej rodzinie jaki wóz rodzinny wczasowy itp. piękne wspomnienia ( kierunki miał już w kierownicy i biegi wkładało się już klasycznie nie jak w mercu o ile dobrze pamiętam)
Dobra! Umiejscowienie silnika określa się wzdłuż albo w poprzek przez wyjście wału korbowego, wzdłuż lub w poprzek pojazdu. Jeżeli to V4 z głowicami po boku to wal wychodzi wzdłuż auta-wiec jest wzdłużnie. Ja się mylę czy Złomnikowi się przejęzyczyło?
Jak ładnie w dole szyby leżą sobie wycieraczki idealnie w linii prostej a w wielu autach z tamtych lat wycieraczki leżały w różnych pozycjach i wyglądało to okropnie.
One nie tylko teoretycznie były dobrymi terenówkami, uczyłem się tym jeździć na wsi u babci. Do dziś w internecie jest wiele filmików jak dobrze sobie radzą zaporożce w błocie. p.s. zmiana kierunkowskazów na desce rozdzielczej to stary patent z Moskwicza 400 (a ten znów był przecież kopią opla więc być może to rozwiązanie jest jeszcze niemieckie). Jeszcze edytuję: zmeczyła podróż "Wańką"? (tak go nazywaliśmy w rodzinie) a myśmy nim wykonali podróż do Jugosławii, przez Grecję do Bułgarii. W Jugosławii Milicjanci zatrzymywali nas aby porozmawiać bo wzbudzaliśmy chyba sensację. W żartach Zaporożec był nazywany lekką wersją czołgu T- 34. No i jeszcze o zawieszeniu, aż sprawdziłem w necie bo pamiętam, że z tyłu miał sprężyny a nie drążki skrętne demertim.ru/zadnyaya-podveska-zaz-968m-chast-1/ A już na koniec: Garbus zastosował drążki ale wcześniej nasi stosowali je w CWS T1 Prawdopodobnie francuzi w Citroenie 2CV stosowali je jeszcze wcześniej. bardzo ładnie to zawieszenie pracowało w terenie.
Ustawa o prawie autorskim a ja myślał o tym że bez pasów 😉😉😉😎👍 fajny Zaporożec, ma swój klimat!
2 роки тому+5
nie wiem co tu jest niezrozumiałego w 3:09, może przestańcie myć uszy betonem NSU Prinz miał silnik z tyłu umieszczony w poprzek, wszystkie inne z silnikiem z tyłu miały go umieszczonego wzdłuż ^ gdzie z tego wynika że Zaporożec miał silnik umieszczony w poprzek? Heloł?
pierwszy raz trafiłem na ten Twój kanał i się zachwyciłem narracją:) hahah i dałem suba bo polubiłem filmy motoryzacyjne. Jak byłem malutkim Mirkiem mój tata kupił "okazyjnie" Zaporożca, Podobno jechałem nim tylko raz, i w dodatku w nocy, nic nie pamiętam. Po tygodniu się spi.... tzn zepsuł i zakwitł przed blokiem pokrywając się po kilku latach mchem. Potem zniknął:) MIło było sobie przypomnieć te historię. Pozdr.
Na początku lat 90tych znajomy ojca kupił sobie takie padło, tylko ten model późniejszy pomarańczowy, kierując się zasadą że lepsze ruskie ale nowe niż stare z zachodu. Pamiętam jak przez dwa tygodnie próbowali go wogole odpalić ciągając go po wsi tam i z powrotem na lince za traktorem aż w końcu się go pozbyli. To padło powstało tylko po to żeby zdefiniować ostateczną głębokość dna w motoryzacji poniżej której w żaden sposób nie da się już zejść. Dziękuję.
Miałem to cudo w latach, kiedy benzyna była tania jak chińska zupka z Radomia. Co do jazdy - dramat zwłaszcza zimą, ale jak odpaliło się to webasto, to w środku jeździłem w podkoszulku przy -17 stopniach. Blacha gniła na potęgę, jednego roku masz podłogę, za rok już jej nie ma. Z dwóch zapków złożyłem jednego. Ale to co na filmie to perfidna przeróbka, bo oryginalnie to auto miało wentylator razem z alternatorem. Koła trzeba było dokręcać co 100km, bo bardzo luzowały się śruby. Silnik kręcił się do 80km/h na drugim biegu! A potem się rozlatywał.
Cześć Złomnik ja miałem taki pojazd z 1975. Na początku 1995 roku kupiłem od sąsiada ale chciałem kupić malucha. ZAZ okazał się ciekawą ofertą bo cena była w okolicy 60% malucha w podobnym stanie. Jak już zakupiłem to okazało się ze ten samochód pali około 11-14 litów w mieście więc po dwóch latach sprzedałem to i kupiłem Fiata 126BIS i wpierdzieliłem się na koleją minę z cenami części. Zaje fajny film o "Zemście stalina"
Rodzice kupili w 1973 roku ZAZ-966 od wysoko postawionego urzędnika z gdańskiego magistratu . Facet kupił go na talon i sprzedał z zyskiem na giełdzie , praktycznie bez przebiegu. Auto było specjalnie wygłuszone i w związku z tym hałas nie był aż tak bardzo dokuczliwy . Silnik tego „cuda „ był zasilany niskooktanową etyliną , więc nie było problemu z zakupem paliwa „ na lewo” po niższej cenie . Kiedy w 1986 roku odkupiłem auto od ojca na liczniku było 34500 km . Jeździłem tym autem wszędzie . Byłem nim na Węgrzech , w Turyngii , jeździłem po wertepach na ryby i na grzyby . Auto nigdy mnie nie zawiodło . W 1990 roku sprzedałem swojego Zaporożca i przesiadłem się do nowego F-126 p 650FL . Natychmiast tego pożałowałem . Maluch był awaryjny , niewygodny i zupełnie się nie nadawał na leśne drogi . Hałas wewnątrz nie był wcale mniejszy …Aha , zapomniałbym . W jednym z odcinków powiedziałeś , że zużycie paliwa dla malucha da się utrzymać na poziomie 6l / 100km . Mnie się niestety nie udało zejść poniżej 6,6 litra . Szybko się pozbyłem „ikony polskiej motoryzacji „ . Polmozbyt w 1991 roku sprowadził Dacie 1430 , których cena była niż F-126p . Kupiłem wersję w kolorze kość słoniowa ( były jeszcze szare ) . Auto było tanie , całkiem szybkie , z pięciobiegową skrzynią , z pojemnym bagażnikiem . Irracjonalne było sprzedawanie tego samochodu bez … gwarancji . Dodawano gratis komplet kluczy kluczy maszynowych i aluminiowy kanister 20 litrowy . Antoniego było najlepiej wykonane , ale poza wymianą pompy paliwa nie zanotowałem większych problemów . Jeździłem Dacią przez 5 kolejnych lat robiąc łącznie około 55 tysięcy kilometrów . Po tych pięciu latach sprzedałem samochód za cenę niemal taką samą jaka była ustalona dla nowego egzemplarza przez Polmozbyt.
Doceniam kolorystykę samochodu korespondującą z kolorem bluzy. Zamierzone lub nie, solidarność z sąsiadami w potrzebie jest doceniana. Pozdrowienia z daleka od długoterminowego subskrybenta.
@@Bassdriver O kurka, rzeczywiście jest taki film. Aż głupio się przyznać, ale nie oglądałem. Myślałem, że chodzi ogólnie o taki motyw w filmach zza wielkiej kałuży. Btw fajny wstęp w filmie o "szczupaku" 👍chapeau bas.
@@Bimbasek01 no jeśli chodzi o rozprysk czachy to scena ze Scanners do dziś pozostaje niepobita, a to było 42 lata temu. Oraz dzięki ogromne :-) Od tamtej pory zrobiłem jeszcze parę innych filmów więc zapraszam jak coś ;-)
co się mi ojciec o tym aucie naopowiadał :), po nim miał Syrenę która była podobno lepsza a przed nim chyba mikrusa, a następny był junak i kant :) ...... A potem poznał moją matkę, anty samochodową, życie się skończyło. Urodziłem się ja, potem mój brat i dopiero jakoś w 2002 2003 kupił sobie Kanta z 1988 o którego itak miał wojnę z matką. Następny był Polonez i od kilku lat znów jest bez auta. Nie dajcie się babą ! ;)
Dzwiek odpalania to sie prawie poplakalem, tyle wspomnien! Ten samochod dla mnie to synonim slowa "przygody", bo bylismy z ojcem nim wszedzie.
Odnosnie halasu, po 80km/h halas ustapywal i dalo sie normalnie jechac
Ten samochod jest faktycznie fantastyczna terenowka, za ponad 20 lat mienia 966/968 moj ojciec nigdy sie nie zakopal, jezdzilismy na pole pomidorow w pazdzierniku (same bloto), do sadkow jablkowych (trawy i chwasty), na ryby (blota i piachy), lasy (piach). Sporo wlascicieli przerabialy zawiasy tylnej klapy by dalo sie ja podniesc o 8cm od strony zawiasow, co pomagalo w chlodzeniu. Jak jechalismy latem do babci 500km w jedna strone, to tata sciagal klape i spokojnie sie jechalo 90-100km/h.
Ten samochod jest absolutnym cudem w planie lykania terenu i przewozeniu ladunku. Jesli sie o drobine oleju we lbie mialo to silnik byl nie do zajechania, trzeba pilnowac temperature oleju i wymieniac na czas. Niezalezne zawieszenie, prosta elektryka i kadlub zrobily z niego (przynajmniej w recach mojego ojca) niezniszczalny samochod. Zreszta, do tej pory ma 968 w wersii dla niepelnosprawnych, gdzie jest mechaniczny tempomat i gaz sie wciska recami na kierownicy, sa 2 "ucha" ktore sie wciska. W papierach jeszcze pisze "kolor - corrida". :D
Dokładnie tak! W naszej rodzinie "Wańka" służył 6 lat. Wiele wycieczek i przygód, ojciec był leśnikiem.
Chamulec w wersji dla nie pełnosprawnych tez był jak wajcha i wciskało prawą ręką nad wajchą zmiany biegów) No i jeszcze byli odmiany w postaci elektronicznej zmiany biegów ale to zadkie wersje. Tez pierwsze 18lat spdedzilem w zazie)
Silnik wytrzymuje ~30000km ze względu na niemanie filtra powietrza. To ustrojstwo, co tam jest, nie działa.
@@PcimOlki ten wiernik co tam jest działa jak pompa i filtr ciężkich cząstek , problem jest taki ze małe ciśnienie na wolnych obrotach, No kwestia tego jak prycezyjnie złożyć No i jakość materiałów tez ma znaczenie.
@@PcimOlki Mokry filtr powietrza działał skutecznie gdy miał odpowiednią ilosc oleju ( nie zadużo i nie zamało) Bez naprawy przejechałem 160000km i jeżdził bym dalej gdyby nie rdzewiejace nadwozie.
Te wloty powietrza z tyłu, zawsze kojarzyły mi się z wlotami do silników odrzutowych w myśliwcach.
one dawały podobny jak w myśliwcach efekt - słychać było dość charakterystyczny świst.
Mieliśmy w rodzinie takiego . Tata kupił takiego białego z uszami . Wcale nie był taki usterkowy . Usterkowa to była totalnie jego poprzedniczka u nas czyli Skoda 1000 MB. Non stop się psuła. A ZAZ był niezawodny , przejeżdżał wszystko , każde błocko i kałuże głębokości zderzaka. Na wypasie miał korbę od uruchamiania silnika . A ta wydajna nagrzewnica ? W pięć minut można było na postoju zrobić sobie saunę w aucie... . No i te dwie rury wydechowe... czad. Dzwięk z kominów bezcenny : ) Najdalej byliśmy nim w Chorwacji ,koło Rijeki. Tak wiec mój tata był jako kierowca twardzielem...
Mój tata miał w kolorze piaskowym choć oryginalnie był chyba cytrynowy😜mieliśmy ta wersję późniejsza. Pamiętam ogrzewanie postojowe, jak staliśmy zima w kolejce na Cpn, wszyscy dygotali a my w ciepełku, i ta lampeczka mała na desce😜 mój tata na podwórku rozbierał sam ten samochód, naprawiał, zostawały części, ale on jechał dalej, fantastyczne auto 😜
Mam podobne wspomnienia.
Mój tata miał go 10 lat od 1978 do 1988 niebieski z białymi felgami
lampeczka zielona i spiralka czerwona.
Mój tata miał zaporożca ale trochę młodszego od tego z tymi lampami prostokątnymi. Przeszlifował silnik na 1,6 i do Niemiec jeździł, na autostradzie 130km/h wyciągał.
Pamiętam jak mój Tata w 1987r pojechał po nowego Zaporożca do Białegostoku...kolor żółty powalał...
Karpaty na trzech biegach przejechane😉
Złomnik tak ładnie o tym zaporożcu opowiada że dużo słów w rym mu się składa👍
Szkoda tylko, że w tych słowach jest tak mało prawdy...
@@blazeykk No to może chociaż wskazesz kilka przykładów nieprawdy, bo na razie rzucasz jedynie słowa na wiatr
@@blazeykk oj tam nie o prawdę tu chodzi ale o bekę z gratów; a że pan Złomnik łomnik się nie zna to już powszechnie wiadomo 😆
@@blazeykk Mówią: "Prawda w oczy kole", ale to nieprawda, bo kole również, kiedy jest jej mało 🤣🤣
@@tomaszjanuszewski6917 To przeczytaj mój najdłuższy tutaj komentarz, to może zrozumiesz. Znajdziesz, czy ci wskazać?
17:00 Złomnik tak się przejął ustawą, że nawet swoją twarz zasłonił kierownicą.
Ta kierownica musi być genialnie wielka
Najważniejsza rzecz w tym aucie nie została pokazana. Jest to jedyne auto na świecie przystosowane do łowienia ryb spod lodu. Pod nogami pasażera jest w podłodze otwór do łowienia ryb, pod deską rozdzielczą jest lampka, żeby mieć widoczność przy łowieniu. Do tego to ogrzewanie benzynowe jest takie celowo, żeby nie marznąć przy łowieniu. Działa przy wyłączonym silniku.
mogli dodać wiertarkę do przerębli
@@Gielon silnik z amfibii już jest.
O kurde, fabryczne webasto!
Czyli tzw. Sztandhajcung. Standheizung.
Otwór jest do wypróżniania się na mrozie :)
Pamietam jak bylem maly i byly lata 80 i stalismy gdzies na parkingu w lesie i zblizal sie do nas przerazliwy huk helikoptera i wypatrywalismy co to tak nisko leci, a to zza drzew wyjechal zaporozec z urwanym tlumikiem.
Jak ma urwany tłumnie czy rurę od głowicy to ma takie specyficzne bulkotanie)
Śmiechłem!
@@bartekostrowski5096 Urywały się tzw. szpilki = śruby którymi się przykręcało kolektory wylotowe do głowicy silnika. W efekcie te kolektory były albo niedokręcone (nieszczelne), albo leżały w ogóle obok. Huk (hałas) był przepotężny.
To auto pod nogami pasażera ma otwór zrobiony w celu, uwaga... Możliwości łowienia ryb na zamarzniętych jeziorach;-) Masz taki wypas w swojej S-klasie?!? xD
Wof każdy o tym wie. Zablysnales jak chrząstka w salcesonie
Rdza w Merolu zrobi swoje :D
Może też służyć do rzruchu pojazdu
Troche jak u flinstonów
Dokładnie, pamiętam jak w jednym z odcinków Top Gear Clarkson prezentował to rozwiazanie :D
@@papieznikpospolityokrutny9320 za mały otwór;-)
Mój wujek miał zaporożca, tylko w nowszej wersji, bez tych wielkich bocznych wlotów. Podziw mój wzbudzała solidność tej konstrukcji, grubość blach i zdolności do jazdy po podłych drogach i w terenie. Wuj który pracował w PGR jeździł nim polną drogą, wjeżdżał na pole i zabierał worki z ziemniakami z pola. I ten samochód dawał radę. Jak na tamte czasy był to nawet dobry samochód.
blacha była gruba ale niestety chętnie rdzewiała.
Ale ja tylko żartowałem z tym zaporożcem xD Jestem pod wrażeniem. Prawie jestem skłonny nauczyć sie czytać i kupić sobie od Pana ksiażke
Chciałeś to masz :D
@@sakul899 Pana Złomnika
@+⑧④③⑧⑤⑥⓪⑧①⓪④whatsapp Spiepszaj z tym reklamowym gównem. Szukaj debili gdzie indziej, a najlepiej to weź się za uczciwą robotę
Miło, że czytasz sugestie widzów, że po testarossie powinien być zaporożec:)
Na Biotad Plus lecimy?
@@marcomarco5056 Nie, a powinienem?
O właśnie 🐈
@Roxana Kowalczyk Ciekawe nawiązanie do tematu Zaporożca:) W sumie w latach 90'tych jeżdżenie Zaporożcem sprzyjało zachowaniu czystości...
To odjechane ujęcie z kierowcą zasłaniającą oczy jest mistrzowskie 😂 Tarantino powinien brać u Ciebie lekcje
Chyba z kierownicą 😎
A ja złapałem fazę jakby te klocki w kierze były oczami i Złomnik je przyłącza...
Ważne że te piękne zęby wystające z gęby widać :D
Ta scena jest epicka.
@@Ababababababab13 dzięki za ten wpis, to jest genialne, wybuchłeś mi głowę! ❤
Dźwięk dzieciństwa! Zaporożca miał nasz Proboszcz, garażował go w niezwykle akustycznej wnęce na plebanii. Gdy odpalił w czasie mszy, nasze twarze rozjaśniał promienny uśmiech. Mówiliśmy o nim pieszczotliwie, zaporożcu nie Proboszczu, T-34!
U was elementem mszy było odpalanie zaporożca ?
@@marekmarecki9952 Po prostu plebania jest połączona z kościołem, stąd taki efekt. 😁
W końcu się doczekałem Zaporożca u pana Zbigniewa Łomnika. Dziękuję z tego grata.
Od ferrarri do zaporożca, piękna alegoria polskiej gospodarki...
a i wloty powietrza chyba ten sam jakiś dżiugaro projektował
Ja nie wiem, czy konkurs Viva Najpiękniejsi jeszcze istnieje, ale jeśli tak, to mam mocną kandydaturę.
Vivaro najpiękniejsi
Pytanie do Radia Erewań:
Czy można Zaporożcem wziąć ostry zakręt z prędkością 80 km/h?
Odpowiedź:
Można, ale tylko raz.
Wdziałem Fiaty 125, które dachowały.
Wszystkich dowiezie o każdej porze oooo Zaporoże...
We wczesnych latach 90tych na Ukrainie poznałem gościa, który postanowił mi pokazać jak jego Zaporożec leci 160km/h. Mieli jakiś patent na przeróbkę silnika - stosując chyba tłoki z ciągnika Władimirec. To była chyba najstraszniejsza jazda w moim życiu - biorąc pod uwagę jakiej jakości były wtedy drogi!
Witam! Moje pierwsze auto!!! Miałem 968a i 968m. Wspominam te auta bardzo dobrze. Czasami rzeczywiście się psuły ale kazdy kto miał troszkę pojęcia o mechanice mógł go naprawić. Niezastąpiony samochód na grzyby, ryby i weekendy. Nadal mi się Podobają te auta I bardzo chciałbym takiego mieć. Mówiono na nie- masahuku,nosorożec, zemsta Breżniewa lub Lenina, najszybszy ciągnik świata. To świadczy, że mimo wszystko był popularny.Pozdrawiam!
Kocham Robury, cieszę się, że pokazałeś te dwa piękne egzemplarze.
Niech zagra rura Robura...
Nie miałem nigdy doczynienia z Zaporożcem choć pamiętam go z dzieciństwa. Natomiast znajomy w latach 90- tych miał inny samochod z tej samej fabryki Tawrie . I go chwalił. Twierdził ze w Tawrii z przodu ma więcej miejsca na nogi niż w ...Polonezie .z przodu Tawrii mieścił się silnik , akumlator , kolo zapasowe ( dosyć dziwna była felga , pusta w środku ) I narzedzia w środku w w owej feldze w okrągłej puszce . Silnik 1100 cm 3 4 cylindry chłodzony cieczą. Ale wałek rozrządu byl w Tawrii w glowicy napędzany ( chyba ) łańcuszkiem .Lecz krzywki walka rozrządu nie naciskały szklanek i zaworów. Wałek przez dźwignie 1 stronne (! ) naciskały zawory w glowicy .Czyli rozwiązanie rzadko stosowane . Palec rozrządu w aparacie zapłonowym w Tawrii precel się w lewo .We wszystkich samochodach kręcił się w prawo , a tu w lewo .Jeszcze było jakieś dziwne rozwiązanie gdy w zbiorniki było już ostatnie 5 litrów paliwa .Nie było światełka ze paliwa jest mało, ale nie pamiętam. Znajomy byl wówczas Tawrija w Hiszpani . Nie wiadomo z kim , ale jak zona jego się o tym dowiedziała to się rozwiedli . Po wejściu Polski do UE wyjechał na stałe do Irlandii. ..Pozdrawiam wszystkich fanów starej motoryzacji .
Моей Таврии ( заз 1102)в этом году 30 лет . Прошлый двигатель прошел 260 000 тысяч километров. И привод грм ремнем, при обрыве ремня клапана не гнет . Да, морально устарела , но всё максимально просто , правда помтель распредвала не разъемная , это и хорошо и не очень.
W Tavrii pod tym bębnem z przodu był nie bęben, nie tarcza a pierścień hamulcowy. Coś jak tarcza, tylko mocowana na 3 śruby po zewnętrznym obwodzie a zacisk wchodził w nią od środka.
Jak audi v8
W Audi nazywali te tarcze "UFO"
@@grigoriagh Koncept ten sam, tylko w audi tarcza i obudowa przypominająca bęben stanowiły całość a w tavrii ten "bęben" to był kawał odlanego żeliwa będący osobnym elementem. Tarcza przy tym wygląda dość ubogo ;) Przypomnę, że te samochody nie miał serva hamulcowego przez co skuteczność hamowania była taka średnia bym powiedział.
@@kfiatooh666 Здравствуйте. С 1995 года на заз 1102 Таврия , ставили вакуумный усилитель тормозов.
Złomnik odkrył ulicę Kominiarską na Widawie, kiedyś to było największe zagłębie gratów we Wrocławiu zaraz obok Trójkąta i Ołbina
W latach '80, w czasach paliwa na kartki, udawało się z rzadka kupić benzynę na lewo (dużo drożej), ale pompiarz lał tylko do zbiornika, bo do kanistra nie było wolno. Jeśli chciałeś mieć benzynę na zapas w kanistrze, musiałeś pod domem zlać ze zbiornika. Do tego służył wężyk i elektryczna pompka paliwa od układu grzewczego zaporożca. Kupowało się ją w sklepie z częściami do samochodów radzieckich, kosztowała grosze. Podłączało się ją kabelkiem do akumulatora, wężyk do baku, drugi koniec do kanistra i jazda. Pompka robiła "pyk pyk pyk pyk" i przelewała benzynę w tempie kroplówki lekarskiej. Po kilkudziesięciu użyciach psuła się i trzeba było kupić nową. Ogółem części do sowieckich pojazdów nie brakowało, z wyjątkiem właśnie tej pompki, która - ku zdumieniu sprzedawców - cieszyła się niesłychanym popytem.
Na 968 na oponach błotnośniegowych uczyłem się jeździć powyżej 90 na godzinę dochodziło do transformacji ośrodek słuchu przestawał kontaktować się z mózgiem było to jak przejście w nadświetlną
Warto wspomnieć o odpalaniu silnika na korbę oraz okienkach przed przednimi siedzeniami dzięki nimi można było uprawiać wędkarstwo podlodowe
W głębokim śniegu czy błocie szedł jak dzik
Wiele fajnych wspomnień z nimi związanych
pozdrawiam
Miło widzieć zwyżkę formy po niepokojącej wpadce, jaką był ostatni filmik. Przy okazji widać wyraźnie, skąd projektanci Testarossy ukradli pomysł na te boczne wloty
Powiedziałbym, że to jeszcze większa merytoryczna wpadka.
@Roxana Kowalczyk Idź na męski narząd rozrodczy!!!
Ojciec miał takiego, właśnie 966, niebieski, ale jaśniejszy kolor. Rocznik 73, w 84 zamienił na malucha. Wujek miał w tym mniej więcej czasie już wersję 968, czerwony. Wyobrażasz sobie spotkanie rodzinne na podwórku u babci z dwoma Zaporożcami... Ale z tego co pamiętam to kierunkowskazy włączało się normalnie przy kierownicy. Muszę poszukać zdjęć. Ogrzewanie pamiętam że chyba raz działało, normalnie na wyjazd zimą ubieraliśmy się jak na atak szczytowy na K2. Raz też Zaporożec ojcu zapalił się na stacji benzynowej. Paliwo z pękniętego wężyka przy gaźniku zebrało się w tej niecce pod gaźnikiem i po otwarciu pokrywy silnika buchnęło niezłym płomieniem. Piękny egzemplarz.
Pamiętam ten wóz, za młodzika siedzieliśmy zimą w kabinie i lał się z nas pot cięgiem 😄👍
tak jest - ogrzewanie dawało czadu.
Zakochany jestem w Zaporożcu. W 1977 w Dusznikach na wczasach zimowych mój śp. tato [Fiatem] utknął w zaspie. Zaporożec potrafił ją przejechać a Fiat 125p niestety musiał być przepchany. Jak sytuacja sie uspokoi wyruszamy tam poszukać takiego cudeńka w przyzwoitym stanie. ps Ale wtedy to były zimy nie to co teraz [na szczęście].
Mój tato też kupił Zaporożca w''77r, był to nasz pierwszy samochód, w tym czasie był rewelacyjny w warunkach PRLu. Wspominam go z sentymentem. Blachy zaczęło,, łapać,, jak miał 12 lat👍
@@irekg4257 był oszczędnie zrobiony ale był, mocny, solidny i miał wdzięk - miał dusze tak jakby go wykradli z rodziny NSU i nadali inne imię o on i tak miał geny swych przodków i przez to się wyróżniał
Jestem poważnie zachwycony dojrzałym wydźwiękiem całej tej pogadanki.
Loooool Nasz Robur 😂😂🤣🤣 Jeździłem nim 15 lat temu 😁😁 Jeszcze był drugi niebieski blaszak DLU Exxx . Jak znajdziesz jeszcze naszego zielonego Barkasa (o ile jeszcze istnieje) DLU K2xx gdzieś kręcąc filmy to idziemy na fajne złomowsisko pełne cieżarówek, traktorów i dostawczaków
No Tymon, zrobiłeś mi dzień.
Świetne ogrzewanie, jak i sweter na tym panie.
Chciałoby się tego grata, zaporożec wciąż wymiata!
Dzięki za materiał mocny, był zabawny i pomocny
dzwiek odpalania przywolal wspomnienia z dziecinstwa - sasiad z bloku mial takie cudo a ze byl zapalonym wedkarzem zapewnial darmowe budzenie polowie osiedla bo odpalal swoje cudo o 3 rano - jako ze czesto sie psulo to jak juz raz odpalil to zostawial i latal po fanty na 3 pietro. jak nie jechal na rybki to lezal pod tym swoim odrzutowcem i ciagle cos grzebal... auto legenda :)
Oj Zlomnik glupoty gadacie. Regulacja siedzenia jest prawdopodobnie zepsuta. Co do glosnosci to tez nieprawda - to jest niebo w stosunku do malucha. Robilem tym samochodem trasy 400 km za jednym zamachem i bylo ok glowy nie urywalo. Minusem byl brak hamowania powyzej 80 kmh. Co do prowadzenia - dociazenie bagaznika plus radialne opony znacznie je poprawiaja. W pozniejszych modelach kierunkowskazy byly przy kierownicy . Generalnie powinienes lepiej sie przygotowac . Piekny samochod - jak trafie dobry egzemplarz to kupie. Aha i te opowiesci ze jak cos wpadnie do uszu to narobi szkod - no kolego bredzisz.
Gdzieś czytałem ze w latach 70 ych trochę tego importowali do Włoch a dystrybucją i serwisem zajmował się ten sam diler co sprzedawał jaguara. W efekcie w jakimś salonie w Mediolanie czy Rzymie w jednej salce stał jaguar E type i ZAZ. I to musiało być piękne
Do Włoch, importowali też Moskwicze w latach 80/90.
Moj znajomy miał w Italii, dwa identyczne Moskwicze kombi.
Jeden stał w garażu, na części zamienne.
Podobno to auto było tańsze od Fiata 126.
Jaguar dla ojca, Zaporożec jako zabawka dla dziecka
@@mariobros8012 Jaguar dla bogatego Włocha. Zaporożec dla opiekunki dzieci z Ukrainy, żeby miała czym na zakupy jeździć.
@@jansz7487 Wtedy we Włoszech były opiekunki z Hiszpanii, tudzież z Portugalii.
@@jeshkam Racja. Potem wkroczyły Polki. Teraz to już nie wiem kto.
Jest śliczny. Jak byłem mały mówiłem nań nosorożec i twierdziłem iż te czerpnie to kieszenie...
Była też wersja eksportowa na rynek japoński o nazwie Masahuku
Robert Sz. Super dowcip MASAHUKU
Kolega kiedyś miał zaporożca .. nagrzewnica była tak wydajna, że w zimę (-15) spokojnie mógł tak nagrzać środek żę się siedziało jak w saunie :)) Serio!!! jeździł w zimę w krótkim rękawku... fakt zapach benzyny wszechobecny !
Dziadek mi kiedyś kupił takiego ze złomu i postawił na pustakach na podwórku , żebyśmy się mogli pobawić z braciakiem i pokręcić kierownicą na sucho 😁 po roku povięty na plasterki i wywalony na złom . Piękne czasy
Pamiętam, jak w 1997 wylecieliśmy z zakretu i dachowaliśmy. Jechaliśmy wtedy z kumplem do dziewczyn. Największe zmartwienie? Czy wina się nie potrzaskały. Drugie. Kto nas wyciągnie. Uprzejmy człowiek wyciągnął nas traktorem. Pojechaliśmy. Nie gniotsa nie łamiotsa. Ale pracy później było przy prostowaniu dachu. Wspomnienia pięknych lat.Naturalnie nie tym klasykiem. Tamten był z 1985
@+⑧④③⑧⑤⑥⓪⑧①⓪④whatsapp A inwestuj w co chcesz. W kant dupy mnie cmoknij. Na takich oszustów mam wyjeb..ne. Frajerów szukaj w swoim gronie.
Dawno temu mój kumpel takim sprzętem tak zasuwał że potrafił w zakręcie na dwa koła go postawić , do tej pory nie wiem jak on to robił 😉
Dziękuję. Także pozdrawiam
5:52 ależ wspaniałe jest te zdjęcie. Aż mam ochotę kupić zaporożca
Moj tata mial 968 i pod koniec lat 80 tych pojechaliśmy nim na wakacje spod Krakowa do Kołobrzegu. Cała trasa ciągiem po drogach jakie wtedy były. Nic się nie zepsuło, ale po latach widzę, że mój tato to kozak jest 😁 Ja bym się nie odważył.
Po tylu latach oglądania kanału, tajemnica ciągłych czapek wyjaśniona. Jeju, ale ty masz wysokie czoło i posuwające się łysienie. :)
Mój wujek miał Zaporożca, to był jedyny samochód który zawsze na wiosnę pokonywał trasę na żwirakach jak opadła woda i mogliśmy łowić ryby.
Ja uwielbiałem patrzeć na te maszynę, a zwłaszcza ja słyszeć. Marze o takim
Właśnie dźwięk jest wspaniały , najlepiej na dwa tłumika po jednym na stronę .
@+⑧④③⑧⑤⑥⓪⑧①⓪④whatsapp Co Ty gościu podszywasz się pod Złomnika i szerzysz jakieś spamy-reklamy.
Nie mogłem się doczekać filmu z tym autem. Ostatni raz widziałem takiego na chodzie około 2001 roku. Szedł jak dzik !
jak Ty mnie zaimponowałeś w tej chwili ... a co do manetki kierunkowskazów jest jak najbardziej ok. Gdyż najpierw włączasz kierunkowskaz by wszyscy wiedzieli, że zaraz będziesz hamował, redukował etc. :)
młody to nie wie ;) miałem taka samą zmianę "kierunków" w Moskwiczu 400 (tam rozrusznik uruchamiało się nogą z kabiny).
Ostatnio u mnie w mieście spotkałem Zaporożca właśnie jeszcze z tym chromowanym grillem. W czarnym kolorze piękna maszyna ;)
ZAZ 968 i NSU Prinz 4 powstały w tym samym czasie, więc Zaporożec nie był kopią NSU . Oba były "inspirowane" Corvairem. Jedynie zawieszenie przednie było zmałpowane z "Garbusa"
@+⑧④③⑧⑤⑥⓪⑧①⓪④whatsapp Widzę,że się podszywasz pod Pana Tymona .On swoją popularność budował latami Śmieć spamerski. Zgłaszam ten post!
Cha cha , przypomniałeś jak kiedyś w czasach kiedy chodziłem do technikum lata- 80-te - pamietam ze kolega kupił "ZAZ-a " od swojego sąsiada, ciekawostka było to ze autko miało 11lat 11tys km i zapłacił 11tys. - jeżdziliśmy na przerwach do niedalekiej piekarni po "ćwiartkę" chleba i "połówkę" mleka - (NIE było innych FASTFUD-ów :) ) - w soboty na dyskoteki , co do usterkowości jak jeździł normalnie to półosie się nie urywały , był w Warszawie chyba na "Pradze" (chyba w okolicy Placu Szembeka) warsztat który spawał te połamańce i jeździło się dalej oczywiście pomagaliśmy Andrzejowi to naprawić i dalej jeździliśmy. Kawał fajnej historii - był duuuużo tańszy od naszego "malucha" - to mógł byc "lepszy egzemplarz bo jeździł bezproblemowo
wcale się tak bardzo nie psuły "jak dbasz - tak masz". W naszym się tylko kiedyś ukręcił drążek napędu kopułki i stanęliśmy w polu. Poza tym Europę przejechaliśmy tym sprzętem (jakimś cudem rodzice załatwili paszporty).
@@michalxl600 No własnie mówiłem że w zasadzie autko było bezproblemowe , po regulacji gaznika zgodnie z instrukcją , nie było problemów
Oj tam oj tam, może Zaporożec im nie do konca wyszedł, tak pod względem stylistyki jak i mechaniki, ale przynajmniej rozwinęli się i stworzyli ZAZa Tavrię :P
Na takim Zaporozcu zrobilem w 1973 r prawo jazdy jako...eksternista, i jest wazne do dzisiaj :) W PRL mozna bylo zdawac na prawko uzywajac wlasnego auta, ale trzeba bylo zalozyc okragle niebieskie "jaja" z napisem "Nauka Jazdy" - taka ciekawostka... A sam opis samochodu - moznaby jeszcze sporo dodac - np. zima trzeba bylo wozic worek z piaskiem w bagazniku, zeby polepszyc przyczepnosc na zakretach. Slowem piekne wspomnienia a Zlomnik wylawia same perelki. Super!
Nie ma to jak widok Złomnika o poranku; I niedziela lepsza.
Najważniejsze czego autor nie przekazał to że Zaporożec był bezproblemowy przy bardzo niskich temperaturach. Tato mój w okropnych zimach we Wrocławiu bez problemów odpalał przed 7 rano jadą co pracy. Podróż z Wrocławia do Krynicy Morskiej zajmowała w 1980 roku tyle samo co teraz nowym autem jadąc drogami krajowymi. Hałas nie był taki tragiczny. Inni mieli problem odpalić auta.Przy - 27 odpalał za pierwszym razem lecz trzeba było mieć mocny akumulator. Prawdą jest że od 80 km/h hałas zanikał i to było niesamowite. Używałem model z 1975 jeszcze w 1993 roku i sprzedałem go w dobrej cenie. Wadą największą był gaźnik ze względu na niedokładne wykonanie elementów i ze względu na nieprecyzyjny montaż wręcz niechlujny. Może za dużo pili wódy w fabryce. W 1992 zakupiony cały nowy gaźnik i jego wymiana spowodowała że auto paliło na trasie 5,8 l na 100km. Takiego wyniku nigdy nie osiągał przed wyminą. Można było wlać do niego 78 oktanową benzynę.
jeździłem 968M, jak podjechałem pierwszy raz na CPN - tak na CPN :) nie na stację paliw :) to razem z Panem z CPN - bo wtedy mówiłeś za ile i ów Pan wlewał - nie mogliśmy znaleźć wlewu, który jest pod pokrywą silnika. No i ten 968M to był silnik prawdziwa V ;)
😊 niesamowity pojazd! Dzięki Złom za fajne (czytaj-najlepsze) filmy! 🎉
Panie kolego redaktorze! Zapomniałeś Pan o dwóch zrytych zaporożcowych tematach:
1. Otwór w podłodze do łowienia ryb w przeręblu (ale o tym już ktoś wspomniał w komentarzach)
2. Łożysko sprzęgła, które nie było kulkowe tylko cierne. ŁOŻYSKO CIERNE W SPRZĘGLE. Chorzej się nie da.
A poza tym to Zaporożec był całkiem ładny, przynajmniej 966 i 968 - te uszy i okrągłe światła z tyłu robiły robotę. No bo fakt, 968M to już podobna żałość co Syrena 105L. Ależ bym porównywał Syrenę z Zaporożcem.
P.S. Ten film to "Scanners" Cronenberga. Tzn. było ich więcej, ale tam zrobili to najlepiej.
P.P.S. Дай суці масло!
w seryjnym nie było żadnego otworu do łowienia ryb - była normalna podłoga.
Dwie osoby z mojej rodziny, dawno temu przyjeżdżały w odwiedziny co wakacje, z Warszawy do Szczecina tym beznadziejnym pojazdem, to musiała być droga przez mękę
2 lata temu zrobiliśmy trasę 2 tyś km zaporozcem ...650km na raz
I jak było? Męczarnia czy dało się wytrzymać
@@radosawl7315 bardziej zmęczony wychodziłem po 300km jadąc nowym samochodem ... prowadzi się całkiem dobrze , przyspieszenia brak no i spowalniacze zamiast hamulców :)
Sąsiad mojego kumpla miał kiedyś Zaprożca. Chyba od nowości. Coś tam się skarżył, że gaźnik źle chodzi, jakby był za mały przepływ paliwa. Poszedł z tym do warsztatu. Okazało się tak jak mówił - rzeczywiście dopływ paliwa do gaźnika był rzeczywiście za mały, ale nie dlatego, że coś było z przewodem doprowadzającym paliwo, tylko po prostu w fabryce zapomnieli wywiercić dziury wlotowej paliwa do gaźnika, a paliwo samo w sobie spływało i przeciskało się szczelinami, (których nie powinno być) między uszczelkami do gaźnika, dzięki czemu ten samochód jakoś w ogóle jeździł
O jakiej dzurze mówisz.
? Zaporożec mial normalną pompę paliwa z możliwościśą ręcznego pompowania paiwa aby niepotrzebnie nie kręcić silnikiem.
Miałem czerwone cudo. Raz mi pękł wężyk przy gaźniku,ja też byłem pod gazem,no i zapalił się. Gaśnica nie dała rady,ale kolega , pasażer wiózł 2 litry mleka dla dzieci,i to nas uratowało,ale dzieciaki pamiętają mu to do dzisiaj.
Zaporożec potocznie zwany Nosorożcem. Dwie rzeczy mnie zawsze zdumiewały: Raz przy odpowiednim ruszaniu potrafił brzmieć jak traktor. Dwa przy pewnej prędkości, chyba w przedziale 70-80km/h, "uszy" czyli wloty powietrza do komory silnika, potrafiły gwizdać. Chyba ze szczęścia że to w ogóle jedzie.
Dlatego niektórzy nazwali go najszybszym traktorem świata
Uszy nie gwizdały, gwizd było słychać gdy do dmuchawy coś wpadło np. suche liscie.
piękny samochodzić. Mój wuja takiego miał . Dobrze jeżdził i wiózł wszędzie gdzie go wysłano
Chciałam tylko zwrócić uwagę, że oryginalnie prądnica znajdowała się wewnątrz obudowy wentylatora.
ta prądnica miała piękną nazwę --- Alternator .
@@kazimierzkaz3669 prądnica prądu zmiennego - alternator
Potwierdzam. I dodatkowo, regulacja napięcia paska, jak w maluchu, poprzez przekładanie podkładek w skręcanym kole pasowym.
Witam.
Silnik z Zaza często był wykorzystywany do budowy "trajek" i nie tylko.
Dla mnie zawsze ta maszyna będzie się kojarzyć z wypadem klasowym do kolegi który posiadał takiego na upalanie (niestety nie za duże bo się ciągle pier....ił 😁). Niemniej skok życia był zaliczony, jeszcze nigdy tak wysoko samochodem nie leciałem 😱😆.....
....oj fajne beztroskie czasy
Ludzie co za czasy, kiedyś to ludzie w niedzielę na rosół i Teleranek czekali a teraz zachwycają się wyrobem samochodo podobnym 😉
Rosji był na pierwsze danie zawsze po mszy w niedziela
Zaporożec w z takim właśnie grilem tylko błękitny był autem mego taty. Pierwszym i ostatnim. Podróż do babci ok.160 km to było zawsze wyzwanie poprzedzane okazjonalnym mini remontem czegokolwiek. Kolegów wkręcałem, że jest w nim tajemniczy przycisk z tabliczką o treści oczywiście po rosyjsku : Wo wremia mira nie wkluczati. Co oznacza nie włączać w czasie pokoju. Bowiem zaporożec nazywany był sportową wersją T34 i z tej przyczyny w czasie potencjalnej mobilizacji otrzymywało się przydział na wieżyczkę. Nieprawdą jest, że kieszenie po bokach służyły do chłodzenia silnika. Przede wszystkim to były uchwyty na narty!!! . O przygodach z tym samochodem mógłbym napisać książkę albo scenariusz na film drogi. Powiedzieć, że to auto z własną duszą czy charakterem to nic nie powiedzieć. Mimo wielu wad samochód przetrwał powódź w 1997 zaparkowanym przy Odrze w Koźlu co potwierdza jego wodoszczelność. I na dodatek z tego co wiem, a już nie byliśmy jego właścicielami wówczas został potem skradziony!!! Istnieje zatem prawdopodobieństwo, że dziś bierze udział w konflikcie zbrojnym na Ukrainie. Pozdrawiam jako były użytkownik tej zemsty Stalina, na której uczyłem się jeździć i rozwaliłem płot, potwierdzając militarne możliwości pojazdu.
On był w lesie we Wrocławiu,śmiechu warte ogółem
Całe te
Jak byłem małym dzieciakiem (3-4) lata. to wsadziłem do kieszeni takiego Zaporożca resoraka i tyle go widziałem ;) Pewnie się kierowca zdziwił że znalazł kiedyś resoraka w Zaporożcu ;)
O nie, jesteśmy zgubieni!
E tam męczące. Ojciec miał 968a z 78 roku mnie nauczył tym jeździć jak miałem 12 lat. Wspaniała przygoda. A przez 14 lat służył naszej 5 osobowej rodzinie jaki wóz rodzinny wczasowy itp. piękne wspomnienia ( kierunki miał już w kierownicy i biegi wkładało się już klasycznie nie jak w mercu o ile dobrze pamiętam)
Dobra! Umiejscowienie silnika określa się wzdłuż albo w poprzek przez wyjście wału korbowego, wzdłuż lub w poprzek pojazdu. Jeżeli to V4 z głowicami po boku to wal wychodzi wzdłuż auta-wiec jest wzdłużnie. Ja się mylę czy Złomnikowi się przejęzyczyło?
Tobie się przesłyszało raczej
Dokładnie. Złomnik się sprzedau !!!!1
Przecież mówil o nsu Prinz, który to miał poprzecznie ...
@@bartlomiejrozowski5799 w maluchu jest w poprzek, zaporozcu wzdłużnie a w Prinzie to nie widziałem
@@szwajcarskiobuz2218 w maluchu w poprzek ??? Absolutnie nie !!!
Jak ładnie w dole szyby leżą sobie wycieraczki idealnie w linii prostej a w wielu autach z tamtych lat wycieraczki leżały w różnych pozycjach i wyglądało to okropnie.
Ruscy kochali Zaporożce!
Pieszczotliwie zwali je zapor (zatwardzenie) albo żoporożec (duporożec)
One nie tylko teoretycznie były dobrymi terenówkami, uczyłem się tym jeździć na wsi u babci. Do dziś w internecie jest wiele filmików jak dobrze sobie radzą zaporożce w błocie. p.s. zmiana kierunkowskazów na desce rozdzielczej to stary patent z Moskwicza 400 (a ten znów był przecież kopią opla więc być może to rozwiązanie jest jeszcze niemieckie). Jeszcze edytuję: zmeczyła podróż "Wańką"? (tak go nazywaliśmy w rodzinie) a myśmy nim wykonali podróż do Jugosławii, przez Grecję do Bułgarii. W Jugosławii Milicjanci zatrzymywali nas aby porozmawiać bo wzbudzaliśmy chyba sensację. W żartach Zaporożec był nazywany lekką wersją czołgu T- 34. No i jeszcze o zawieszeniu, aż sprawdziłem w necie bo pamiętam, że z tyłu miał sprężyny a nie drążki skrętne demertim.ru/zadnyaya-podveska-zaz-968m-chast-1/ A już na koniec: Garbus zastosował drążki ale wcześniej nasi stosowali je w CWS T1 Prawdopodobnie francuzi w Citroenie 2CV stosowali je jeszcze wcześniej. bardzo ładnie to zawieszenie pracowało w terenie.
no to mój ojciec musiał mieć tego drugiego. miło wspominam te czasy i bardziej lubiłem to auto niż malucha xD
Ustawa o prawie autorskim a ja myślał o tym że bez pasów 😉😉😉😎👍 fajny Zaporożec, ma swój klimat!
nie wiem co tu jest niezrozumiałego w 3:09, może przestańcie myć uszy betonem
NSU Prinz miał silnik z tyłu umieszczony w poprzek, wszystkie inne z silnikiem z tyłu miały go umieszczonego wzdłuż
^ gdzie z tego wynika że Zaporożec miał silnik umieszczony w poprzek? Heloł?
Cfane to było ;P Tez się dałem nabrać. Idę się urobić betonu do mycia
Nie wszystkie. Goggomobil miał poprzeczny, podobnie jego kopia - mikrus.
pierwszy raz trafiłem na ten Twój kanał i się zachwyciłem narracją:) hahah i dałem suba bo polubiłem filmy motoryzacyjne. Jak byłem malutkim Mirkiem mój tata kupił "okazyjnie" Zaporożca, Podobno jechałem nim tylko raz, i w dodatku w nocy, nic nie pamiętam. Po tygodniu się spi.... tzn zepsuł i zakwitł przed blokiem pokrywając się po kilku latach mchem. Potem zniknął:) MIło było sobie przypomnieć te historię. Pozdr.
Jest i on! Mój ojciec miał takiego ale w kolorze pomarańczowym
Na początku lat 90tych znajomy ojca kupił sobie takie padło, tylko ten model późniejszy pomarańczowy, kierując się zasadą że lepsze ruskie ale nowe niż stare z zachodu. Pamiętam jak przez dwa tygodnie próbowali go wogole odpalić ciągając go po wsi tam i z powrotem na lince za traktorem aż w końcu się go pozbyli. To padło powstało tylko po to żeby zdefiniować ostateczną głębokość dna w motoryzacji poniżej której w żaden sposób nie da się już zejść. Dziękuję.
Ładny Nosorożec.
Miałem to cudo w latach, kiedy benzyna była tania jak chińska zupka z Radomia. Co do jazdy - dramat zwłaszcza zimą, ale jak odpaliło się to webasto, to w środku jeździłem w podkoszulku przy -17 stopniach. Blacha gniła na potęgę, jednego roku masz podłogę, za rok już jej nie ma. Z dwóch zapków złożyłem jednego.
Ale to co na filmie to perfidna przeróbka, bo oryginalnie to auto miało wentylator razem z alternatorem.
Koła trzeba było dokręcać co 100km, bo bardzo luzowały się śruby. Silnik kręcił się do 80km/h na drugim biegu! A potem się rozlatywał.
Na to auto mówiło się kiedyś Masahuku.
Nazwa zasłużona :)
Albo najszybszy ciągnik świata!!
Cześć Złomnik ja miałem taki pojazd z 1975. Na początku 1995 roku kupiłem od sąsiada ale chciałem kupić malucha. ZAZ okazał się ciekawą ofertą bo cena była w okolicy 60% malucha w podobnym stanie. Jak już zakupiłem to okazało się ze ten samochód pali około 11-14 litów w mieście więc po dwóch latach sprzedałem to i kupiłem Fiata 126BIS i wpierdzieliłem się na koleją minę z cenami części. Zaje fajny film o "Zemście stalina"
zemscie breżniewa... zemsta stalina to warszawa czyli gaz M20
Super samochód! Rodzice mieli trochę nowszy model (968) i dużo nim jeździłem :)
Rodzice kupili w 1973 roku ZAZ-966 od wysoko postawionego urzędnika z gdańskiego magistratu . Facet kupił go na talon i sprzedał z zyskiem na giełdzie , praktycznie bez przebiegu. Auto było specjalnie wygłuszone i w związku z tym hałas nie był aż tak bardzo dokuczliwy . Silnik tego „cuda „ był zasilany niskooktanową etyliną , więc nie było problemu z zakupem paliwa „ na lewo” po niższej cenie . Kiedy w 1986 roku odkupiłem auto od ojca na liczniku było 34500 km . Jeździłem tym autem wszędzie . Byłem nim na Węgrzech , w Turyngii , jeździłem po wertepach na ryby i na grzyby . Auto nigdy mnie nie zawiodło . W 1990 roku sprzedałem swojego Zaporożca i przesiadłem się do nowego F-126 p 650FL . Natychmiast tego pożałowałem . Maluch był awaryjny , niewygodny i zupełnie się nie nadawał na leśne drogi . Hałas wewnątrz nie był wcale mniejszy …Aha , zapomniałbym . W jednym z odcinków powiedziałeś , że zużycie paliwa dla malucha da się utrzymać na poziomie 6l / 100km . Mnie się niestety nie udało zejść poniżej 6,6 litra . Szybko się pozbyłem „ikony polskiej motoryzacji „ . Polmozbyt w 1991 roku sprowadził Dacie 1430 , których cena była niż F-126p . Kupiłem wersję w kolorze kość słoniowa ( były jeszcze szare ) .
Auto było tanie , całkiem szybkie , z pięciobiegową skrzynią , z pojemnym bagażnikiem . Irracjonalne było sprzedawanie tego samochodu bez … gwarancji . Dodawano gratis komplet kluczy kluczy maszynowych i aluminiowy kanister 20 litrowy . Antoniego było najlepiej wykonane , ale poza wymianą pompy paliwa nie zanotowałem większych problemów . Jeździłem Dacią przez 5 kolejnych lat robiąc łącznie około 55 tysięcy kilometrów . Po tych pięciu latach sprzedałem samochód za cenę niemal taką samą jaka była ustalona dla nowego egzemplarza przez Polmozbyt.
Doceniam kolorystykę samochodu korespondującą z kolorem bluzy. Zamierzone lub nie, solidarność z sąsiadami w potrzebie jest doceniana. Pozdrowienia z daleka od długoterminowego subskrybenta.
Kiedy byłem mały, wkładałem ręce do kieszeni Zaporożca, jak inne dzieciaki 😊👍
Pamiętam z dzieciństwa, że nazywano go ZEMSTA STALINA.
...albo masahuku, to brzmi jakby z j. japonskiego.
Piękna rymowanka na początek. Love ❤
6:54 - To "składanie" kolumny kierowniczej, to oryginał czy wspawane? +100 do bezpieczeństwa.
I wszyscy ...🎶"zamknij oczy i patrz, zaporożec, pośród różowych trawy"🎶😁
Cześć. Liczyłem na szyderę i bardzo się zawiodłem - film trzyma przyzwoity poziom. Głowa mi wybuchła (jak w filmach, w których głowy wybuchają).
"Scanners" Cronenberga.
@@Bassdriver O kurka, rzeczywiście jest taki film. Aż głupio się przyznać, ale nie oglądałem. Myślałem, że chodzi ogólnie o taki motyw w filmach zza wielkiej kałuży. Btw fajny wstęp w filmie o "szczupaku" 👍chapeau bas.
@@Bimbasek01 no jeśli chodzi o rozprysk czachy to scena ze Scanners do dziś pozostaje niepobita, a to było 42 lata temu.
Oraz dzięki ogromne :-) Od tamtej pory zrobiłem jeszcze parę innych filmów więc zapraszam jak coś ;-)
Witam serdecznie, dziekuje za material. Kanal po prostu swietny.
co się mi ojciec o tym aucie naopowiadał :), po nim miał Syrenę która była podobno lepsza a przed nim chyba mikrusa, a następny był junak i kant :) ......
A potem poznał moją matkę, anty samochodową, życie się skończyło.
Urodziłem się ja, potem mój brat i dopiero jakoś w 2002 2003 kupił sobie Kanta z 1988 o którego itak miał wojnę z matką.
Następny był Polonez i od kilku lat znów jest bez auta.
Nie dajcie się babą ! ;)
Może już czas wyprowadzić się od mamy? Mama będzie z Ciebie dumna
🤪😜