Zaczęłam pisać już drugą historię kilkuwątkową, lecz utknęłam w miejscu. Uznałam więc, że czas napisać krótkie opowiadanie, wręcz jednorozdziałowe. Jest to moja pierwsza skończona praca i mimo, że nie jest to tak naprawdę nic wielkiego, a sama fabuła nie jest niewiadomo jak porywająca, mam do tej historii ogromny sentyment i jest to jedna z niewielu rzeczy, których dokonałam w życiu i jestem z nich cholernie dumna. Słownictwo oraz sposób składania zdań, jakie tam użyłam, strasznie mnie satysfakcjonuje. Traktuję to opowiadanie póki co jako dzieło mojego życia. I choć nie planuję w przyszłości być zawodową pisarką, chciałabym wydać kiedyś choć jedną książkę, więc staram się w pisarstwie udoskonalać. Pozdrawiam!
Mój problem z opowiadaniami polega na tym że jak już zacznę pisać to odrazu w mojej głowie rodzi się pomysł na kilku set stronicową książkę i nie wiem jak to szybko skończyć.
Dobrym rozwiązaniem dla początkujących, jak dla mnie, jest trenowanie swoich umiejętności, po przez pisanie wielo-rozdziałowych historii typu fanfiction, publikowanie ich na przeznaczonych do tego stronach, blogach, wtedy też otrzymujemy opinie, nasz warsztat się rozwija, a wiele fanfiction stało się w pewnym momencie odrębnymi książkami, które zostały wydane.
Tylko tak... Jeżeli napiszesz pierwszy rozdział długiego fanfika, który zostanie zbesztany, drugi i trzeci, który dostanie podobne opinie, to czwartego z kolei nikt już może nie przeczytać. Łatwiej zachęcić do przeczytania całkiem nowego tekstu
Mój problem polega na tym, że jak już zacznę coś robić, to muszę się tym zajmować regularnie, bo inaczej nie umiem później do tego wrócić. Więc gdybym teraz przestał pisać książkę, a zaczął pisać opowiadanie, to mógłbym ostatecznie książki nie skończyć. Poza tym warsztat mam już nieźle wyrobiony, a przynajmniej tak mi się wydaje, a każdy rozdział swojej książki traktuję trochę jak osobne opowiadania (edytuję je zaraz po tym, jak skończę je pisać, więc nie ma problemu z przepisywaniem 300 stron). Przyznaję, że mam problem ze środkiem książki i nie jestem do końca pewien, co do mojego zakończenia, ale powoli pomysł rozwijam, więc w moim przypadku nie jest to aż tak problematyczne. I tak dziękuję za poradę, przydatny film na przyszłość.
Świetnie powiedziane! Swego czasu miałam spory problem właśnie z opisami; starałam się, żeby wszystko wyglądało "profesjonalnie" i w rezultacie każdy z moich opisów był porównaniem homeryckim na dwie strony; mimo, że ich forma nie była zła, tak po którymś razie doszłam do wniosku, że potrafią one spowolnić najbardziej dynamiczną akcję. Aktualnie nadal zdarza mi się zarzucić bardziej poetyckim, obrazowym opisem, ale - co najważniejsze - staram się, żeby opis taki mimo wszystko był krótki oraz zwięzły i odnosił się przede wszystkim do rzeczy ważnych. W sumie zabawne jest, to że wielu początkujących autorów często popada w tę drugą skrajność chcąc uczynić swój tekst lepszym, nie zauważając, że paradoksalnie mu szkodzi. Podpisuję się rękami i nogami pod stwierdzeniem, że przygodę z pisarstwem powinno zacząć się od krótszych tekstów lub niezobowiązujących opowiadań, bo bez nich zdecydowanie nie byłabym w stanie zauważyć wielu błędów, które nagminnie popełniałam... ewentualnie dostrzegłabym je na pięćsetnej stronie książki po trzystronicowym opisie krzaków przy drodze. Zdecydowanie zostanę na dłużej, bo Twoje porady to czyste złoto i aż szkoda, żeby z nich nie skorzystać!
Właśnie to całe przygotowanie do prawdziwego pisania mnie przeraża. Ja już mam kilka dość dużych pomysłów a jeszcze nie umiem do końca tworzyć bohaterów i pisać dialogów.
Oj żałuje, że nie zrobiłeś tego flimiku kilka lat temu. Mimo, że napisałam 5 częściowa książkę do szuflady jak teraz na to patrze to za głowe się chwytam jak nieskładnie to zostało napisane. Mimo wszystko udało mi się nauczyć wielu rzeczy, ale wciąż się ucze, heh.
"Najpierw opowiadanie, potem książka". Polemizowałbym z taką kolejnością. A to dlatego, że głównym problemem nie jest tutaj długość danej formy, tylko motywacja osoby piszącej. Z tego, co obserwuję, znaczna część widzów kanału, kilkunastoletni "wojownicy pióra, czytaj klawiatury" przeżywają po prostu charakterystyczny dla ich wieku przypływ (fanfary proszę) nieukierunkowanej motywacji. Chcą robić COŚ, ale nie bardzo mają pojęcie, co to miałoby być. W efekcie rzucają się na hobby, które owszem, może zaprocentować w przyszłości i to w całkiem wymierny sposób, ale warunkiem wstępnym jest poświęcenie mu odpowiedniej liczby czasu. I tak na przykład młody człowiek może umyślić sobie, że będzie grał na gitarze, ale po dwóch miesiącach okazuje się, że do takiego Sarianiego czy Vai'a mu jeszcze baaaaaardzo daleko. Przerzuca się więc na pisanie książek, oczekując, że już jego pierwsza wprawka pisarska okaże się wielkim hitem, o wydanie którego będą rywalizować ze sobą największe wydawnictwa. Że to one będą błagały go jako autora, "u nas, wydaj to u nas", a nie on będzie zmuszony zabiegać o publikację wszelkimi sposobami. Tak to nie działa i nigdy nie działało. Wracając jednak do postulowanej w temacie kolejności. Opowiadanie i powieść to dwie różne formy, które rządzą się własnymi zasadami. Można napisać setki opowiadań i wciąż nie być w stanie stworzyć czegoś dłuższego, bo pisząc te opowiadania przyzwyczajamy się zresztą do zamykania całości fabuły w znacznie mniejszej liczbie stron/znaków. To trochę tak, jakby zachęcać do nauki jazdy starym, poczciwym Ursusem "trzydziestką" (Vmax to 30 km/h, przy dobrym wietrze), jeśli w planach mamy docelowo śmiganie po torze takimi Koenigseggami na przykład, które od zera do setki rozpędzają się w niecałe trzy sekundy, a wyciągają ok. 450 km/h. Można? Można, ale to bez sensu, bo w końcu trafimy na coś, co nas przerośnie, tak jak panowanie nad przyspieszeniem wyżej wymienionego samochodu. Albo zaczniemy pisać powieść po stworzeniu x opowiadań i stwierdzimy, że to jednak za wysokie progi na nasze nogi. Oczywiście stanie tak w przypadku, gdy młody, początkujący pisarz wyznaczy sobie z góry sztywny termin ukończenia całości ("Za trzy miesiące moja książka będzie leżeć przede mną na biurku, ukończona i wydana".), a zapomni o poradach, które podawałeś choćby i Ty sam w jednym z filmików (szkice, leżakowania i tak dalej). Korzystając z nich, być może byłby w stanie od razu spróbować powieści, skoro go to kręci. Tyle tylko, że cały proces twórczy potrwa wtedy rok, a może więcej, co jest wielce prawdopodobne. W przypadku kilkunastolatków marzących o wejściu do pisarskiego świata wręcz pewne, bo oni muszą znaleźć czas przede wszystkim na naukę, a pisać w wolnych chwilach.
Witam, zgadza się, warto wpadać na tę stronkę, krótko i na temat :) Nie jestem poetką, nie jestem pisarką, a wzięłam się za pisanie książki o mnie, moja historia. Temat jest, kawałki treści są, pomysły jak najbardziej, tylko jak to wszystko połączyć ? mamma mia :P biegam po UA-cam, ale żadnych konkretów, dopiero Ty troszeczkę mi pomogłeś. Dziękuję
Nwm. Może sobie zacznę pisać krótkie opowiadania. Nigdy nie miałem z tym styczności( pisaniem sam z siebie :D), ale mogłoby się to okazać czymś dla mnie.
Zaczęłam sobie pisać dla zabawy i najpierw napisałam wszystkie wydarzenia w podpunktach później napisałam opowiadanie na ich podstawie i teraz mam w planach rozwinąć to do książki, przedstawienie postaci ( ich wyglądu) zrobię w formie rysunków sama fabuła w ważniejszych momentach będzie miała ilustracje. nie wiem czy to jest do końca dobry sposób ale tak jak mówiłam to tylko dla zabawy + jest to tylko uroczy szkolny romans więc nie ma się nad tym niewiadomo jak rozwodzić ( ◜‿◝ ). Pozdrawiam
O matko to już 3 lata temu a ja dopiero teraz oglądam. Może nikt tego nie odczyta ale ja mam problem na odwrót ja mam ustalony pomysł i w 50 stronach mam już prawie połowę, chyba za bardzo wyobrażam sobie swoją książkę jako 2 godzinny film
Patrz a jednak odczyta! Przechodząc jednak do Twojego pytania: Pisz do końca. Bardzo możliwe, że w drugim drafcie zobaczysz jakiś element który jest niewystarczająco rozbudowany. Zawsze polecam też liczyć znaki, a nie strony, dlatego, że strona stronie nierówna, a po znakach wszystko wiadomo. Standardowa książka w wydawnictwie to 400-500 tysięcy znaków ze spacjami. :)
@@krzysiekpiersa6227 mam podobny problem: chciałam napisać krótkie opowiadanie w ramach ćwiczenia właśnie, a wyszło mi ok 250k znaków ze spacjami - po drugim drafcie będzie ich na pewno trochę więcej, ale raczej nie dobiję do 300k. Czyli to jest mniej więcej pół lub 2/3 takiej standardowej książki: czy takie coś można jeszcze nazwać opowiadaniem? :O Boję się, że to wyjdzie takie ni to powieść, ni to opowiadanie, tylko takie niewiadomoco.
Najpierw opowiadanie potem książka. Brzmi logicznie, ale jest jeden problem. Kiedy po raz pierwszy wymyśliłam swoją historię miałam pomysł na książkę, nie na opowiadanie. Co mam teraz zrobić? Czy mam porzucić swój pomysł i zacząć pisać opowiadanie, na które kompletnie nie mam pomysłu, czy dalej kontynuować pisanie książki? Czekam na poradę.
@@krzysiekpiersa6227 No dobra ja tylko opowiadania piszę. A książkę próbowałam, jakieś półtora roku temu i ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo fabuła to była taka druga część opowieści z Narnii, tylko że Kaspian był kobietą :)
to nie musiało być tak złe jak Ci się wydaje. Inna sprawa, że dopiero na opowiadaniach uczymy się konsekwencji i redakcji (też tak jak zaznaczyłem to w filmie)
Przed chwilą wysłałam pracę na konkurs "Pióro Megatrona" Limit znaków (wraz z spacjami) wynosi 7200, więc miałam ogromny problem z skrócenie mojego pomysłu do tak małego projektu. A tak przy okazji, gdzie planujesz następne spotkanie? :p
Pytanie, jeśli mam w głowie pomysł na serie, ale naprawdę widzę to mógłbym w tym zawrzeć co najmniej 5 części, ale nie mam warsztatu, to ćwicząc pisanie opowiadań nie stracę tej "iskry" do serii?
Hmm... nie chcę brzmieć jak hejter i nie chcę, byś odebrał to jako przytyk, ale, z całym szacunkiem, na moje oko raczej nie masz mandatu do mentorowania młodym adeptom w temacie literatury. Bądź Radkiem Rakiem, Żulczykiem czy Orbitowskim, bo póki co - wyprowadź mnie z błędu, jeśli się mylę - jesteś autorem czterech książek, z których żadna nie była głośna. A teraz już odnosząc się merytorycznie... nie ma jednej recepty, naprawdę. Możesz pisać jak Blanka Lipińska - czyli słabo, co sama autorka przyznaje - i osiągnąć sukces, przynajmniej komercyjny. Możesz być mistrzem pióra jak Stefan Kisielewski i, jeśli będziesz pisał w takim stylu, to prawdopodobnie sukcesu komercyjnego nie osiągniesz. Tego nie da się tak łatwo przełożyć.
Do Żulczyka i Orbitowskiego rzeczywiście mi daleko. Czy mam prawo mentorować? Nie sądzę. Staram się dlatego nie proponować "złotych rozwiązań" i sam często mówię, że nie ma jednej drogi. Są jednak sposoby obiektywnie mniej lub bardziej efektywne. Skupiam się też bardziej na samym żywocie pisarza, pracy w zawodzie, motywacji, etyce pracy aniżeli samym warsztacie. Pod względem spotkań autorskich i pracy w zawodzie myślę, że mógłbym z Żulczykiem i Orbitowskim iść w zawody ;)
Kurde masz za dobre te filmy i zamiast pisać to je oglądam.
Zaczęłam pisać już drugą historię kilkuwątkową, lecz utknęłam w miejscu. Uznałam więc, że czas napisać krótkie opowiadanie, wręcz jednorozdziałowe. Jest to moja pierwsza skończona praca i mimo, że nie jest to tak naprawdę nic wielkiego, a sama fabuła nie jest niewiadomo jak porywająca, mam do tej historii ogromny sentyment i jest to jedna z niewielu rzeczy, których dokonałam w życiu i jestem z nich cholernie dumna. Słownictwo oraz sposób składania zdań, jakie tam użyłam, strasznie mnie satysfakcjonuje. Traktuję to opowiadanie póki co jako dzieło mojego życia. I choć nie planuję w przyszłości być zawodową pisarką, chciałabym wydać kiedyś choć jedną książkę, więc staram się w pisarstwie udoskonalać. Pozdrawiam!
Również pozdrawiam i trzymam kciuki!
Mój problem z opowiadaniami polega na tym że jak już zacznę pisać to odrazu w mojej głowie rodzi się pomysł na kilku set stronicową książkę i nie wiem jak to szybko skończyć.
Spróbuj złapać się opowiadania. Zobacz czy bohater i ty sam udzwigniecie mniejszy temat.
Same with me... (-_-)
Dobrym rozwiązaniem dla początkujących, jak dla mnie, jest trenowanie swoich umiejętności, po przez pisanie wielo-rozdziałowych historii typu fanfiction, publikowanie ich na przeznaczonych do tego stronach, blogach, wtedy też otrzymujemy opinie, nasz warsztat się rozwija, a wiele fanfiction stało się w pewnym momencie odrębnymi książkami, które zostały wydane.
Tylko tak... Jeżeli napiszesz pierwszy rozdział długiego fanfika, który zostanie zbesztany, drugi i trzeci, który dostanie podobne opinie, to czwartego z kolei nikt już może nie przeczytać. Łatwiej zachęcić do przeczytania całkiem nowego tekstu
Mój problem polega na tym, że jak już zacznę coś robić, to muszę się tym zajmować regularnie, bo inaczej nie umiem później do tego wrócić. Więc gdybym teraz przestał pisać książkę, a zaczął pisać opowiadanie, to mógłbym ostatecznie książki nie skończyć. Poza tym warsztat mam już nieźle wyrobiony, a przynajmniej tak mi się wydaje, a każdy rozdział swojej książki traktuję trochę jak osobne opowiadania (edytuję je zaraz po tym, jak skończę je pisać, więc nie ma problemu z przepisywaniem 300 stron). Przyznaję, że mam problem ze środkiem książki i nie jestem do końca pewien, co do mojego zakończenia, ale powoli pomysł rozwijam, więc w moim przypadku nie jest to aż tak problematyczne. I tak dziękuję za poradę, przydatny film na przyszłość.
mimo że książek nie piszę, a fabułę do swojej gry to twoje filmy bardzo mi pomogły. Dziękuję 😁
dziękuje.
Świetnie powiedziane! Swego czasu miałam spory problem właśnie z opisami; starałam się, żeby wszystko wyglądało "profesjonalnie" i w rezultacie każdy z moich opisów był porównaniem homeryckim na dwie strony; mimo, że ich forma nie była zła, tak po którymś razie doszłam do wniosku, że potrafią one spowolnić najbardziej dynamiczną akcję. Aktualnie nadal zdarza mi się zarzucić bardziej poetyckim, obrazowym opisem, ale - co najważniejsze - staram się, żeby opis taki mimo wszystko był krótki oraz zwięzły i odnosił się przede wszystkim do rzeczy ważnych. W sumie zabawne jest, to że wielu początkujących autorów często popada w tę drugą skrajność chcąc uczynić swój tekst lepszym, nie zauważając, że paradoksalnie mu szkodzi. Podpisuję się rękami i nogami pod stwierdzeniem, że przygodę z pisarstwem powinno zacząć się od krótszych tekstów lub niezobowiązujących opowiadań, bo bez nich zdecydowanie nie byłabym w stanie zauważyć wielu błędów, które nagminnie popełniałam... ewentualnie dostrzegłabym je na pięćsetnej stronie książki po trzystronicowym opisie krzaków przy drodze. Zdecydowanie zostanę na dłużej, bo Twoje porady to czyste złoto i aż szkoda, żeby z nich nie skorzystać!
Właśnie to całe przygotowanie do prawdziwego pisania mnie przeraża. Ja już mam kilka dość dużych pomysłów a jeszcze nie umiem do końca tworzyć bohaterów i pisać dialogów.
W opowiadaniu nie ma dialogów. Uwaga dla czytających ten komentarz w przyszłości.
@@mattreggie4481 Oczywiście, że są. Są nieobowiązkowe ale opowiadanie może je zawierać.
@@jagodamichalak279 W takim razie mówisz o noweli. W opowiadaniu ich nie ma.
Łapka 👍
Absolutnie warto tutaj wpadać. Polecam 👌
Oj żałuje, że nie zrobiłeś tego flimiku kilka lat temu. Mimo, że napisałam 5 częściowa książkę do szuflady jak teraz na to patrze to za głowe się chwytam jak nieskładnie to zostało napisane. Mimo wszystko udało mi się nauczyć wielu rzeczy, ale wciąż się ucze, heh.
4:30 przypomina mi się opis Hobbiotonu (chyba tak się nazywał ) u Tolkiena
Piękne słowa, przyda się na maturke za 3 lata
I jak?
Byłem na spotkaniu - Sierpc (pan obiecał serce)
A proszę :D
A dziękuję :)
"Najpierw opowiadanie, potem książka". Polemizowałbym z taką kolejnością. A to dlatego, że głównym problemem nie jest tutaj długość danej formy, tylko motywacja osoby piszącej. Z tego, co obserwuję, znaczna część widzów kanału, kilkunastoletni "wojownicy pióra, czytaj klawiatury" przeżywają po prostu charakterystyczny dla ich wieku przypływ (fanfary proszę) nieukierunkowanej motywacji. Chcą robić COŚ, ale nie bardzo mają pojęcie, co to miałoby być. W efekcie rzucają się na hobby, które owszem, może zaprocentować w przyszłości i to w całkiem wymierny sposób, ale warunkiem wstępnym jest poświęcenie mu odpowiedniej liczby czasu. I tak na przykład młody człowiek może umyślić sobie, że będzie grał na gitarze, ale po dwóch miesiącach okazuje się, że do takiego Sarianiego czy Vai'a mu jeszcze baaaaaardzo daleko. Przerzuca się więc na pisanie książek, oczekując, że już jego pierwsza wprawka pisarska okaże się wielkim hitem, o wydanie którego będą rywalizować ze sobą największe wydawnictwa. Że to one będą błagały go jako autora, "u nas, wydaj to u nas", a nie on będzie zmuszony zabiegać o publikację wszelkimi sposobami. Tak to nie działa i nigdy nie działało. Wracając jednak do postulowanej w temacie kolejności. Opowiadanie i powieść to dwie różne formy, które rządzą się własnymi zasadami. Można napisać setki opowiadań i wciąż nie być w stanie stworzyć czegoś dłuższego, bo pisząc te opowiadania przyzwyczajamy się zresztą do zamykania całości fabuły w znacznie mniejszej liczbie stron/znaków. To trochę tak, jakby zachęcać do nauki jazdy starym, poczciwym Ursusem "trzydziestką" (Vmax to 30 km/h, przy dobrym wietrze), jeśli w planach mamy docelowo śmiganie po torze takimi Koenigseggami na przykład, które od zera do setki rozpędzają się w niecałe trzy sekundy, a wyciągają ok. 450 km/h. Można? Można, ale to bez sensu, bo w końcu trafimy na coś, co nas przerośnie, tak jak panowanie nad przyspieszeniem wyżej wymienionego samochodu. Albo zaczniemy pisać powieść po stworzeniu x opowiadań i stwierdzimy, że to jednak za wysokie progi na nasze nogi. Oczywiście stanie tak w przypadku, gdy młody, początkujący pisarz wyznaczy sobie z góry sztywny termin ukończenia całości ("Za trzy miesiące moja książka będzie leżeć przede mną na biurku, ukończona i wydana".), a zapomni o poradach, które podawałeś choćby i Ty sam w jednym z filmików (szkice, leżakowania i tak dalej). Korzystając z nich, być może byłby w stanie od razu spróbować powieści, skoro go to kręci. Tyle tylko, że cały proces twórczy potrwa wtedy rok, a może więcej, co jest wielce prawdopodobne. W przypadku kilkunastolatków marzących o wejściu do pisarskiego świata wręcz pewne, bo oni muszą znaleźć czas przede wszystkim na naukę, a pisać w wolnych chwilach.
*Super Odcinek i Był Pan U Mnie W Szkole (Luzino Szkola Podstawowa nr.2)*
*Pozdrawiam*
Pewnie nawet nie obejrzałeś 😂🤣
oliwierek3108 Ja też z luzina heh! :)
Właśnie niewyjaśnionym przypływem chęci zacząłem pewnego fanficka pisać.
Byłam na spotkaniu w Sierpcu.
Obiecał pan że da serce 💜😄🙂
Masz X3
Dziękuję
Witam, zgadza się, warto wpadać na tę stronkę, krótko i na temat :) Nie jestem poetką, nie jestem pisarką, a wzięłam się za pisanie książki o mnie, moja historia. Temat jest, kawałki treści są, pomysły jak najbardziej, tylko jak to wszystko połączyć ? mamma mia :P biegam po UA-cam, ale żadnych konkretów, dopiero Ty troszeczkę mi pomogłeś. Dziękuję
Połącz to tak, jak chcesz. W pisaniu zahaczającym o autobiografię wszystko jest dozwolone.
O, to dobrze że od dwóch lat piszę tylko krótkie powieści. Może się przez ten czas czegoś nauczyłem :)
Nwm. Może sobie zacznę pisać krótkie opowiadania. Nigdy nie miałem z tym styczności( pisaniem sam z siebie :D), ale mogłoby się to okazać czymś dla mnie.
Zaczęłam sobie pisać dla zabawy i najpierw napisałam wszystkie wydarzenia w podpunktach później napisałam opowiadanie na ich podstawie i teraz mam w planach rozwinąć to do książki, przedstawienie postaci ( ich wyglądu) zrobię w formie rysunków sama fabuła w ważniejszych momentach będzie miała ilustracje. nie wiem czy to jest do końca dobry sposób ale tak jak mówiłam to tylko dla zabawy + jest to tylko uroczy szkolny romans więc nie ma się nad tym niewiadomo jak rozwodzić ( ◜‿◝ ). Pozdrawiam
O matko to już 3 lata temu a ja dopiero teraz oglądam.
Może nikt tego nie odczyta ale ja mam problem na odwrót ja mam ustalony pomysł i w 50 stronach mam już prawie połowę, chyba za bardzo wyobrażam sobie swoją książkę jako 2 godzinny film
Patrz a jednak odczyta! Przechodząc jednak do Twojego pytania: Pisz do końca. Bardzo możliwe, że w drugim drafcie zobaczysz jakiś element który jest niewystarczająco rozbudowany. Zawsze polecam też liczyć znaki, a nie strony, dlatego, że strona stronie nierówna, a po znakach wszystko wiadomo. Standardowa książka w wydawnictwie to 400-500 tysięcy znaków ze spacjami. :)
@@krzysiekpiersa6227 o dziękuje na pewno skorzystam miło że utrzymujesz kontakt ze swoimi fanami i widzami (:
@@krzysiekpiersa6227 mam podobny problem: chciałam napisać krótkie opowiadanie w ramach ćwiczenia właśnie, a wyszło mi ok 250k znaków ze spacjami - po drugim drafcie będzie ich na pewno trochę więcej, ale raczej nie dobiję do 300k. Czyli to jest mniej więcej pół lub 2/3 takiej standardowej książki: czy takie coś można jeszcze nazwać opowiadaniem? :O Boję się, że to wyjdzie takie ni to powieść, ni to opowiadanie, tylko takie niewiadomoco.
4:45 To brzmi jak ,,Nowy Świt"
Hmm ja zacząłem od noweli-fanfiction żeby najpierw nauczyć się dobrze pisać
to dobry kierunek
Odcinek jakby specjalny dla mnie
Najpierw opowiadanie potem książka. Brzmi logicznie, ale jest jeden problem. Kiedy po raz pierwszy wymyśliłam swoją historię miałam pomysł na książkę, nie na opowiadanie. Co mam teraz zrobić? Czy mam porzucić swój pomysł i zacząć pisać opowiadanie, na które kompletnie nie mam pomysłu, czy dalej kontynuować pisanie książki?
Czekam na poradę.
Ja mam tak że jak coś piszę to strasznie wczuwam się w tą historię i czuję się jagbym był obserwatorem tej historiii
To dziś do Sierpuchowa!!!!?
Aaaa to już wiem kto tu siedzi xD
pytanie z 2023. A co z nowelkami?
Najpierw opowiadanie później nowelki
0:05 a jeśli ma się trzynaście i pół
zostań tam gdzie jesteś!
@@krzysiekpiersa6227 No dobra ja tylko opowiadania piszę.
A książkę próbowałam, jakieś półtora roku temu i ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo fabuła to była taka druga część opowieści z Narnii, tylko że Kaspian był kobietą :)
to nie musiało być tak złe jak Ci się wydaje. Inna sprawa, że dopiero na opowiadaniach uczymy się konsekwencji i redakcji (też tak jak zaznaczyłem to w filmie)
Przed chwilą wysłałam pracę na konkurs "Pióro Megatrona"
Limit znaków (wraz z spacjami) wynosi 7200, więc miałam ogromny problem z skrócenie mojego pomysłu do tak małego projektu.
A tak przy okazji, gdzie planujesz następne spotkanie? :p
Skiercon, medalikon, Krzyżakon. Na Copernicon też się wybiorę.
Trzymam kciuki za konkurs. Takie rzeczy najwięcej dają w szlifowaniu skilla
@@krzysiekpiersa6227 Ohoho
Już się nie mogę doczekać Coperniconu! Nie wiem czy wytrzymam do września. :0
Moim zdaniem najgorsze są pierwsze zdania.
nom
Pytanie, jeśli mam w głowie pomysł na serie, ale naprawdę widzę to mógłbym w tym zawrzeć co najmniej 5 części, ale nie mam warsztatu, to ćwicząc pisanie opowiadań nie stracę tej "iskry" do serii?
Jeśli pomysł jest dobry, tylko go rozniecisz
@@krzysiekpiersa6227 Dzięki wielkie, kiedyś trzeba się nauczyć.
@@paweschab5993 trzymam kciuki :D
Chciałbym napisać książkę... Dziękuję za rady😂Ale chyba za młody jestem😜
Dlaczego za młody? Paolini miał jakieś 15 lat gdy napisał pierwszą część "Dziedzictwa".
Kto napisał książkę pt ,,Jak napisać powieść''?
Powieściopisarz.
A jak mam 21 lat to mogę napisać książkę? Na swoją obronę powiem, że będzie jednotomowa xd
#Bobry
#Bobry
Hmm... nie chcę brzmieć jak hejter i nie chcę, byś odebrał to jako przytyk, ale, z całym szacunkiem, na moje oko raczej nie masz mandatu do mentorowania młodym adeptom w temacie literatury. Bądź Radkiem Rakiem, Żulczykiem czy Orbitowskim, bo póki co - wyprowadź mnie z błędu, jeśli się mylę - jesteś autorem czterech książek, z których żadna nie była głośna.
A teraz już odnosząc się merytorycznie... nie ma jednej recepty, naprawdę. Możesz pisać jak Blanka Lipińska - czyli słabo, co sama autorka przyznaje - i osiągnąć sukces, przynajmniej komercyjny. Możesz być mistrzem pióra jak Stefan Kisielewski i, jeśli będziesz pisał w takim stylu, to prawdopodobnie sukcesu komercyjnego nie osiągniesz. Tego nie da się tak łatwo przełożyć.
Do Żulczyka i Orbitowskiego rzeczywiście mi daleko. Czy mam prawo mentorować? Nie sądzę. Staram się dlatego nie proponować "złotych rozwiązań" i sam często mówię, że nie ma jednej drogi.
Są jednak sposoby obiektywnie mniej lub bardziej efektywne.
Skupiam się też bardziej na samym żywocie pisarza, pracy w zawodzie, motywacji, etyce pracy aniżeli samym warsztacie.
Pod względem spotkań autorskich i pracy w zawodzie myślę, że mógłbym z Żulczykiem i Orbitowskim iść w zawody ;)