Miałam szansę być opiekunką Rebecci jako gościa podczas jej pierwszej wizyty w Polsce na Pyrkonie i o mój Boże... Generalnie wcześniej byłam zakochana w Wojnach Makowych, ale oczywiście nie chciałam wyjść na podjaranego fana podczas interakcji z nią. Generalnie jest niesamowicie miła, a interakcje z nią zarówno na terenie konwentu jak i poza, były cudowne. Byłam zaskoczona jak ciekawiła ją historia Polski i mimo krótkiego czasu na wizytę korzystała z możliwości zwiedzania Poznania, a także nam zadawała bardzo dużo pytań o tradycję. Ale chyba najbardziej urzekła mnie jej interakcja z fanami podczas rozdawania autografów, gdzie kolejka sięgała schodów, a Rebecca stwierdziła, że i tak wszystko podpisze, tylko mamy poinformować ludzi, żeby otworzyli książki. No i na zawsze zostanie w moim sercu, że tą kopię Babel, którą czytała przedpremierowo na Pyrkonie, otrzymałam z dedykacją - śmiesznie się złożyło, bo Rebecca sama mi mówiła, że zwykle na czytania nie bierze książek tylko pdfy, a teraz nastąpiła wyjątkowa sytuacja. Może i w życiu nie piszę, może tylko konsumuję książki, ale damn, chcę w życiu być tak pozytywną osobą jak ona w obszarach, które mnie interesują, i też tak inspirować się wszystkim co mnie otacza
Ja akurat jej książek nie lubię zbytni i odbieram je raczej krytycznie (poza 2 i 3 tomem Wojen Makowych). Kuang sama w sumie dobrze określiła w Yellowface to, że w dzisiejszym świecie bestsellerów się nie pisze, je się kreuje i patrząc na jej karierę - wierzę. Nie mniej, jej twórczość to taki rodzaj fenomenu, który śledzi się ze sporą dozą zainteresowania.
Absolutnie uwielbiam twórczość tej autorki. Jakoś rok temu przeczytałam "wojnę makową" i absolutnie się zakochałam! Później jak tylko wyszło "babel" i następnie "yellow face" obrazu je przeczytałam. Myślę że jest ona wybitną autorką, a o każdej z jej książek mogłabym rozmawiać godzinami. Mimo wszystko chyba to trylogia wojen makowych pozostanie moją ulubioną głównie z sentymentu. Bardzo dziękuję za film, właśnie tego mi dzisiaj było trzeba.
Niedawno zaczęłam czytać Babel i naprawdę jestem pod wrażeniem jak można napisać tak genialną książkę. Czuję że ta książka zostanie ze mną dłużej a wojnę makową i yellowface też zdecydowanie mam zamiar czytać
Przeczytałam yellowface, wojne makowa pierwszy tom i babla, wiec ogladam jeszcze raz ten film, dzieki toscie i kawo za polecenie rebecki. Niech nas karmi i nie przestaje lol
Prosimy o więcej bezspoilerowych filmów, szalenie mnie fascynuje co masz do powiedzenia o książkach na swoim kanale ale po disclaimerse na początku od razu wyłączam :'))
Kurde, myślałem, że jestem wartościowym człowiekiem czytając książki czy słuchając podcasty. Zaczynam w to wątpić, kiedy usłyszałem tu jak młodo Rebecca napisała pierwszy tom. XD
Dostałam Wojny makowe od chłopaka na urodziny i dosłownie pochłonęłam tą trylogie. Dawno żadna książka tak mnie nie poruszyła i nie wciągnęła. Przez tydzień mi się po nocy śniła ,tak jak powiedziałaś to jedna z takich historii ,których się nie zapomina
Moją ulubioną jest też Babel, zakończenie czytałam trakcie prób na przedstawienie szkolne i pamiętam, że strasznie powstrzymywałam się od płaczu, tak, jak na końcu trylogi Wojen makowych, co dla mnie jest niezwykłe, bo ja rzadko płaczę podczas czytania
Na początku roku słuchałam całej trylogii Wojen Makowych i tak mocno we mnie uderzyły i wwierciły się w mój mózg i świadomość, że miałam czytelniczy zastój - nic nie było w stanie mnie zatrzymać, zaczynałam i porzucałam czytanie kolejnych książek. Absolutnie uwielbiam. Gdy pojawił się „Babel”, rzuciłam się na nią natychmiast i odbiłam się niczym kauczuk 😅 myślę, że chodziło właśnie o brak wartkiej akcji. Książka mnie po prostu znudziła! Niemniej jest to kwestia być może złego momentu i moich oczekiwań. Na „Yellowface” podeszłam więc bez żadnych oczekiwań i…znowu się zachwyciłam. Nie wiem czy równie mocno jak przy Wojnach Makowych, ale nie mogłam się od niej oderwać. Najbardziej zaskoczyło mnie, jak podążając za główną bohaterką, sama zaczynałam popierać jej tok myślenia. Czułam dysonans - z jednej strony potępiałam kradzież i plagiat, którego się dopuściła, z drugiej stresowałam się tym, czy kradzież się wyda. Książka pozostawiła mnie w ogromnym dysonansie i wymusiła poniekąd rozważania na temat całej branży wydawniczej. To jest fantastyczna autorka!
Od R. F. Kuang przeczytałem tylko "Wojnę Makową" i chyba na tym zakończę. Nie jest to zła książka, rozumiem czemu jest tak bardzo lubiana, ale zdecydowanie przedstawiona jest jako lepsza, niż jest w rzeczywistości. Bardzo zirytował mnie fakt, że autorka potrafiła zacząć wątek, pokazać ze realnie wpływał na Rin, po czym porzuciła go w dalszych chapterach, nieironicznie czułem sie w tedy jak podczas oglądania bajek epizodycznych, gdzie co każdy odcinek wpływ poprzednich znikał. Mówię tutaj głownie o motywie self-harmingu Rin w Akademii. Wróciła do poparzania się woskiem, po czym z chapteru na chapter przestano o tym wspominać. Jest możliwe, że to ja coś przeoczyłem, jeśli tak to z chęcią przeczytam co i gdzie. Inny przykład porzucania wątków było wspomnienie przez już nie pamiętam jaką postać, że tak szybki powrót Nezhy do zdrowia nie należy do normalnego/realnego, przy czym dosłownie w prostu powiedziano Rin, ze być może w jego rodzinie również są szamani, na co ona odparła, ze w końcu nie został trafiony w żaden ważny organ, dlatego tez nie jest to jakoś bardzo zaskakujące, ze już teraz jest w stanie chodzić, funkcjonować i wracać do walki. Tutaj chodzi mi o samo wspomnienie szamanizmu. Wyglądało to jak zahintowanie, ze może cos w tym kierunku pójdzie, a nie wspomniano już tego ani razu. Książka pod względem jeżyka, world buildingu, opisania tragedii wojny, cierpienia jest na prawdę genialna, ale końcowo nie dałem rady jakoś bardziej polubić tej książki
bardzo chcialabym przeczytac wojny makowe, a z drugiej strony boje sie, ze nigdy ich nie przeczytam, bo boje sie tego, jak bardzo moga mnie zmiazdzyc psychicznie😭
Możesz spróbować zacząć czytać bo naprawdę warto, najwyżej nie przeczytasz do końca. Ps: możesz wypożyczyć z biblioteki, bo już kilka lat od wydania minęło, więc pieniędzy nie zmarnujesz
Mimo że obejrzałam film do końca i powinnam skłamać, to napiszę prawdę. Nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale powoli jestem coraz bliżej zmienienia tego. Jakoś zawsze mnie przerażała ilość stron Wojny Makowej, głównie przez moje wolne czytanie, i myśl, że później każda inna fantastyka (lub książka) będzie porównywana przeze mnie do twórczości Kuang. Jednak im częściej słyszę o tej autorce, tym bardziej mam ochotę, nawet w tej chwili, sięgnąc po Wojne Makową, która na 99,9% mi się spodoba. Film bardzo zachęcający i chyba muszę w niedalekiej przyszłości wygospodarować czas na Wojne Makową lub Yellowface.
z tym porównywaniem to akurat trochę prawda. Juz rok próbuję znaleźć jakąś inną tak dobrą fantasy, niestety jeszcze mi się nie udało. Chociaż np. Zakon drzewa pomarańczy ma moim zdaniem lepszy worldbuilding, to całościowo wojna makowa zawsze wypada lepiej
Definitywnie "Babel" jest najlepsze. Czytałam to w marcu i muszę zrobić re-read,a przede wszystkim dlatego, bo wszystkie dopiski z tej książki poszły się walić, bo czytnik się popsuł tamten...
Jeszcze przede mną ponowny rerad 2 tomów Wojny makowej, aby jeszcze raz sobie przypomnieć co się stało. Przed zaczęciem 3 tomu. A dopiero potem Babel i na końcu Yellowface. 😅 Mam nadzieję, że się zakocham w nich❤
Wczoraj zaczęłam Babel (nigdy nie czytałam nic innego od tej autorki) i mimo tego że jestem na 70 stronie i do końca nie ogarniam co tam się dzieje, ALE BOŻE ŚWIĘTY JAK TO JEST PIĘKNIE NAPISNE
Przepraszam za taki komentarz, ale czy ktoś ma na sprzedaż Republikę Smoka w tej białej kolekcjonerskiej okładce? Jestem już tak zdesperowana poszukiwaniem, że dosłownie szukam po komentarzach 😭
A ja niestety okrutnie zawiodłam się podczas czytania "Babel". Tutaj zaznaczę, że mój komentarz nie ma na celu obrazić cudzych opinii. Mam nadzieję, że nikt tego w ten sposób nie odbierze ^^ Moim zdaniem jest to książka, która pokazuje, że autorka ma z pewnością oryginalne pomysły, ale jej warsztat nie jest na tyle wyćwiczony, by dobrze je realizować. Wymienię może tylko niektóre elementy, które bardzo mi dokuczały. Bohaterowie zarysowani są niezwykle płytko, a ich zachowania wydają się być wręcz nienaturalne. Jakby autorka w pewnym momencie nie wiedziała, co z daną postacią zrobić. Dochodzi również do pewnego konfliktu poznawczego w fabule. Niby akcja dzieje się w XIX wieku, ale zachowania bohaterów oraz ich wypowiedzi są baardzo współczesne. Owszem, możemy obronić to argumentem, że przecież mamy przed sobą fantastykę, ale przecież dostępnych jest wiele pozycji, które radzą sobie z ujednoliceniem wątków. Harry Potter przykładowo dzieje sie we współczesności, dzięki czemu nie trzeba silić się na wymyślanie zachowań odpowiednich dla epoki. No sorry, nie kupuję tego wcale... Jeśli nie potrafimy przedstawić czegoś adekwatnie do okresu czasowego, w którym umieszczamy fabułę, to starajmy się znaleźć inne wyjście, bo inaczej wyjdzie nam z tego marny karnawał. Dodatkowo niejednokrotnie łapałam się za głowę, gdy dochodziło do tłumaczenia etymologii słów. Nie mam pojęcia, skąd autorka je pozyskiwała i w jaki sposób chciała je czytelnikowi przedstawić, ale jest to zrobione niezwykle topornie i często błędnie. Generalnie książka jawi mi się jako dość lekka i płytka młodzieżówka. Nic zobowiązującego. Oczywiście wiem, że nie każda książka musi być klasyką gatunku i zmieniać świat. To tylko moja opinia. :) Z mojego punktu widzenia na ten moment twórczość autorki nie jest jakaś wybitna, ale oczywiście wiem, że każdy ma inne potrzeby i może akurat w takich książkach je odnajduje. Może kiedyś przekonam się, by sięgnąć po inne książki autorki i zmienię zdanie ;)
Nie ma to jak gloryfikować autorkę piszącą pełne przemocy i gwałtów opowieści. Szkoda, że nie promuje się dobrych pisarzy, a nie takich co wszystko sprowadzają do seksu i przemocy.
Jest taka dziedzina nauki jak ”historia” i ostatni raz jak sprawdzałam to na niej (z przeprowadzeniem rozległego researchu) są oparte książki kuang, te wszystkie okrucieństwa działy się w prawdziwym życiu i TRZEBA O TYM MOWIĆ! A sama autorka była w tym roku rozpatrywana pod nagrodę nobla więc komentarz o tym, że nie jest dobrą pisarką jest bardzo zabawny
Miałam szansę być opiekunką Rebecci jako gościa podczas jej pierwszej wizyty w Polsce na Pyrkonie i o mój Boże... Generalnie wcześniej byłam zakochana w Wojnach Makowych, ale oczywiście nie chciałam wyjść na podjaranego fana podczas interakcji z nią. Generalnie jest niesamowicie miła, a interakcje z nią zarówno na terenie konwentu jak i poza, były cudowne. Byłam zaskoczona jak ciekawiła ją historia Polski i mimo krótkiego czasu na wizytę korzystała z możliwości zwiedzania Poznania, a także nam zadawała bardzo dużo pytań o tradycję. Ale chyba najbardziej urzekła mnie jej interakcja z fanami podczas rozdawania autografów, gdzie kolejka sięgała schodów, a Rebecca stwierdziła, że i tak wszystko podpisze, tylko mamy poinformować ludzi, żeby otworzyli książki. No i na zawsze zostanie w moim sercu, że tą kopię Babel, którą czytała przedpremierowo na Pyrkonie, otrzymałam z dedykacją - śmiesznie się złożyło, bo Rebecca sama mi mówiła, że zwykle na czytania nie bierze książek tylko pdfy, a teraz nastąpiła wyjątkowa sytuacja.
Może i w życiu nie piszę, może tylko konsumuję książki, ale damn, chcę w życiu być tak pozytywną osobą jak ona w obszarach, które mnie interesują, i też tak inspirować się wszystkim co mnie otacza
corka kolezanki twojej mamy
XDD
Ja akurat jej książek nie lubię zbytni i odbieram je raczej krytycznie (poza 2 i 3 tomem Wojen Makowych). Kuang sama w sumie dobrze określiła w Yellowface to, że w dzisiejszym świecie bestsellerów się nie pisze, je się kreuje i patrząc na jej karierę - wierzę. Nie mniej, jej twórczość to taki rodzaj fenomenu, który śledzi się ze sporą dozą zainteresowania.
jak dorosne chce być rebecca kuang
This
Absolutnie uwielbiam twórczość tej autorki. Jakoś rok temu przeczytałam "wojnę makową" i absolutnie się zakochałam! Później jak tylko wyszło "babel" i następnie "yellow face" obrazu je przeczytałam. Myślę że jest ona wybitną autorką, a o każdej z jej książek mogłabym rozmawiać godzinami. Mimo wszystko chyba to trylogia wojen makowych pozostanie moją ulubioną głównie z sentymentu. Bardzo dziękuję za film, właśnie tego mi dzisiaj było trzeba.
Niedawno zaczęłam czytać Babel i naprawdę jestem pod wrażeniem jak można napisać tak genialną książkę. Czuję że ta książka zostanie ze mną dłużej a wojnę makową i yellowface też zdecydowanie mam zamiar czytać
Przeczytałam yellowface, wojne makowa pierwszy tom i babla, wiec ogladam jeszcze raz ten film, dzieki toscie i kawo za polecenie rebecki. Niech nas karmi i nie przestaje lol
Prosimy o więcej bezspoilerowych filmów, szalenie mnie fascynuje co masz do powiedzenia o książkach na swoim kanale ale po disclaimerse na początku od razu wyłączam :'))
Kurde, myślałem, że jestem wartościowym człowiekiem czytając książki czy słuchając podcasty. Zaczynam w to wątpić, kiedy usłyszałem tu jak młodo Rebecca napisała pierwszy tom. XD
Dostałam Wojny makowe od chłopaka na urodziny i dosłownie pochłonęłam tą trylogie. Dawno żadna książka tak mnie nie poruszyła i nie wciągnęła. Przez tydzień mi się po nocy śniła ,tak jak powiedziałaś to jedna z takich historii ,których się nie zapomina
Moją ulubioną jest też Babel, zakończenie czytałam trakcie prób na przedstawienie szkolne i pamiętam, że strasznie powstrzymywałam się od płaczu, tak, jak na końcu trylogi Wojen makowych, co dla mnie jest niezwykłe, bo ja rzadko płaczę podczas czytania
Na początku roku słuchałam całej trylogii Wojen Makowych i tak mocno we mnie uderzyły i wwierciły się w mój mózg i świadomość, że miałam czytelniczy zastój - nic nie było w stanie mnie zatrzymać, zaczynałam i porzucałam czytanie kolejnych książek. Absolutnie uwielbiam. Gdy pojawił się „Babel”, rzuciłam się na nią natychmiast i odbiłam się niczym kauczuk 😅 myślę, że chodziło właśnie o brak wartkiej akcji. Książka mnie po prostu znudziła! Niemniej jest to kwestia być może złego momentu i moich oczekiwań. Na „Yellowface” podeszłam więc bez żadnych oczekiwań i…znowu się zachwyciłam. Nie wiem czy równie mocno jak przy Wojnach Makowych, ale nie mogłam się od niej oderwać. Najbardziej zaskoczyło mnie, jak podążając za główną bohaterką, sama zaczynałam popierać jej tok myślenia. Czułam dysonans - z jednej strony potępiałam kradzież i plagiat, którego się dopuściła, z drugiej stresowałam się tym, czy kradzież się wyda. Książka pozostawiła mnie w ogromnym dysonansie i wymusiła poniekąd rozważania na temat całej branży wydawniczej. To jest fantastyczna autorka!
zastawia mnie jedna rzecz - jak rozwija się "f." w jej nazwisku??
Zajebisty bez spoilerów odcinek
Od R. F. Kuang przeczytałem tylko "Wojnę Makową" i chyba na tym zakończę. Nie jest to zła książka, rozumiem czemu jest tak bardzo lubiana, ale zdecydowanie przedstawiona jest jako lepsza, niż jest w rzeczywistości. Bardzo zirytował mnie fakt, że autorka potrafiła zacząć wątek, pokazać ze realnie wpływał na Rin, po czym porzuciła go w dalszych chapterach, nieironicznie czułem sie w tedy jak podczas oglądania bajek epizodycznych, gdzie co każdy odcinek wpływ poprzednich znikał. Mówię tutaj głownie o motywie self-harmingu Rin w Akademii. Wróciła do poparzania się woskiem, po czym z chapteru na chapter przestano o tym wspominać. Jest możliwe, że to ja coś przeoczyłem, jeśli tak to z chęcią przeczytam co i gdzie. Inny przykład porzucania wątków było wspomnienie przez już nie pamiętam jaką postać, że tak szybki powrót Nezhy do zdrowia nie należy do normalnego/realnego, przy czym dosłownie w prostu powiedziano Rin, ze być może w jego rodzinie również są szamani, na co ona odparła, ze w końcu nie został trafiony w żaden ważny organ, dlatego tez nie jest to jakoś bardzo zaskakujące, ze już teraz jest w stanie chodzić, funkcjonować i wracać do walki. Tutaj chodzi mi o samo wspomnienie szamanizmu. Wyglądało to jak zahintowanie, ze może cos w tym kierunku pójdzie, a nie wspomniano już tego ani razu. Książka pod względem jeżyka, world buildingu, opisania tragedii wojny, cierpienia jest na prawdę genialna, ale końcowo nie dałem rady jakoś bardziej polubić tej książki
bardzo chcialabym przeczytac wojny makowe, a z drugiej strony boje sie, ze nigdy ich nie przeczytam, bo boje sie tego, jak bardzo moga mnie zmiazdzyc psychicznie😭
Jeśli uważasz, że książka ukierunkowana na fantastykę zmiażdży Cie psychicznie to jesteś zbędną dla tego świata
@@WDECHUalbo nie czytałeś tego albo brak ci empatii, oczywiście że nie chodzi o same elementy fantastyczne a o te brutalne, wojenne.
Możesz spróbować zacząć czytać bo naprawdę warto, najwyżej nie przeczytasz do końca. Ps: możesz wypożyczyć z biblioteki, bo już kilka lat od wydania minęło, więc pieniędzy nie zmarnujesz
Mimo że obejrzałam film do końca i powinnam skłamać, to napiszę prawdę. Nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale powoli jestem coraz bliżej zmienienia tego. Jakoś zawsze mnie przerażała ilość stron Wojny Makowej, głównie przez moje wolne czytanie, i myśl, że później każda inna fantastyka (lub książka) będzie porównywana przeze mnie do twórczości Kuang. Jednak im częściej słyszę o tej autorce, tym bardziej mam ochotę, nawet w tej chwili, sięgnąc po Wojne Makową, która na 99,9% mi się spodoba. Film bardzo zachęcający i chyba muszę w niedalekiej przyszłości wygospodarować czas na Wojne Makową lub Yellowface.
z tym porównywaniem to akurat trochę prawda. Juz rok próbuję znaleźć jakąś inną tak dobrą fantasy, niestety jeszcze mi się nie udało. Chociaż np. Zakon drzewa pomarańczy ma moim zdaniem lepszy worldbuilding, to całościowo wojna makowa zawsze wypada lepiej
Definitywnie "Babel" jest najlepsze. Czytałam to w marcu i muszę zrobić re-read,a przede wszystkim dlatego, bo wszystkie dopiski z tej książki poszły się walić, bo czytnik się popsuł tamten...
Jeszcze przede mną ponowny rerad 2 tomów Wojny makowej, aby jeszcze raz sobie przypomnieć co się stało. Przed zaczęciem 3 tomu. A dopiero potem Babel i na końcu Yellowface. 😅 Mam nadzieję, że się zakocham w nich❤
trylogię Rebecci Kuang przeczytałam 2 lata temu i do DZIŚ o niej myślę 😭😭
JA DOSTANE BABEL NA SWIETA!!!!!! Pisze to bo chcialem sie pochwalic a nie mam komu
Wczoraj zaczęłam Babel (nigdy nie czytałam nic innego od tej autorki) i mimo tego że jestem na 70 stronie i do końca nie ogarniam co tam się dzieje, ALE BOŻE ŚWIĘTY JAK TO JEST PIĘKNIE NAPISNE
Mam książko-blocka, ale mega przekonujesz do Babel
Dlaczego w 17:35 książka mruga? WTF?!
Ciekawe są te wojny makowe, ale jest to specyficzne
Film dodany 49 s temu i 0 like (teraz 1 ) idealne wyczucie czasu xd
Przepraszam za taki komentarz, ale czy ktoś ma na sprzedaż Republikę Smoka w tej białej kolekcjonerskiej okładce? Jestem już tak zdesperowana poszukiwaniem, że dosłownie szukam po komentarzach 😭
A ja niestety okrutnie zawiodłam się podczas czytania "Babel". Tutaj zaznaczę, że mój komentarz nie ma na celu obrazić cudzych opinii. Mam nadzieję, że nikt tego w ten sposób nie odbierze ^^ Moim zdaniem jest to książka, która pokazuje, że autorka ma z pewnością oryginalne pomysły, ale jej warsztat nie jest na tyle wyćwiczony, by dobrze je realizować. Wymienię może tylko niektóre elementy, które bardzo mi dokuczały. Bohaterowie zarysowani są niezwykle płytko, a ich zachowania wydają się być wręcz nienaturalne. Jakby autorka w pewnym momencie nie wiedziała, co z daną postacią zrobić. Dochodzi również do pewnego konfliktu poznawczego w fabule. Niby akcja dzieje się w XIX wieku, ale zachowania bohaterów oraz ich wypowiedzi są baardzo współczesne. Owszem, możemy obronić to argumentem, że przecież mamy przed sobą fantastykę, ale przecież dostępnych jest wiele pozycji, które radzą sobie z ujednoliceniem wątków. Harry Potter przykładowo dzieje sie we współczesności, dzięki czemu nie trzeba silić się na wymyślanie zachowań odpowiednich dla epoki. No sorry, nie kupuję tego wcale... Jeśli nie potrafimy przedstawić czegoś adekwatnie do okresu czasowego, w którym umieszczamy fabułę, to starajmy się znaleźć inne wyjście, bo inaczej wyjdzie nam z tego marny karnawał. Dodatkowo niejednokrotnie łapałam się za głowę, gdy dochodziło do tłumaczenia etymologii słów. Nie mam pojęcia, skąd autorka je pozyskiwała i w jaki sposób chciała je czytelnikowi przedstawić, ale jest to zrobione niezwykle topornie i często błędnie. Generalnie książka jawi mi się jako dość lekka i płytka młodzieżówka. Nic zobowiązującego. Oczywiście wiem, że nie każda książka musi być klasyką gatunku i zmieniać świat. To tylko moja opinia. :) Z mojego punktu widzenia na ten moment twórczość autorki nie jest jakaś wybitna, ale oczywiście wiem, że każdy ma inne potrzeby i może akurat w takich książkach je odnajduje. Może kiedyś przekonam się, by sięgnąć po inne książki autorki i zmienię zdanie ;)
Nie ma to jak gloryfikować autorkę piszącą pełne przemocy i gwałtów opowieści. Szkoda, że nie promuje się dobrych pisarzy, a nie takich co wszystko sprowadzają do seksu i przemocy.
Jest taka dziedzina nauki jak ”historia” i ostatni raz jak sprawdzałam to na niej (z przeprowadzeniem rozległego researchu) są oparte książki kuang, te wszystkie okrucieństwa działy się w prawdziwym życiu i TRZEBA O TYM MOWIĆ! A sama autorka była w tym roku rozpatrywana pod nagrodę nobla więc komentarz o tym, że nie jest dobrą pisarką jest bardzo zabawny
cooXDDD