Jacek Kaczmarski - "Jan Kochanowski"

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 13 гру 2024
  • Tak nas Panie obdarzasz, wżdy nam zawsze mało -
    Za nic mamy - co mamy, więcej by się chciało.
    A przecież ni nam życia, ni geniuszu starcza
    By skorzystać z bogactwa jeno duszy skarbca.
    Za to ciało gnębimy, jakby wieczne było:
    Krwią wojenny trud płaci, potem zrasza miłość;
    Aż i w końcu niezdatne do snu ni kielicha;
    Trzeszczy, cieknie i tęchnie, wzdyma się i wzdycha.
    Nie zachwycą już nas wtedy szczodre dary boże,
    Bośmy kochać to przywykli, z czego czerpać możem.
    Późno mądrość przychodzi
    Czego pragnąć się godzi.
    Ale próżno żałować
    Czego nie szło zachować.
    Przypomina pergamin czy cielęca skóra
    Że i drzewiej wiedziano - co dziś skrobią pióra.
    Krom grosiwa i jadła, i chybkiej obłapki
    Zawżdy człeka kusiły te same zagadki.
    Po swojemu się każdy ze Stwórcą pasował,
    A co siebie nadręczył, innym krwi popsował,
    Własnym myślom nie ufał, życie sobie zbrzydził,
    Bał się swojego strachu i wstydu się wstydził,
    Lubo jako my się cieszył - czym? - nie miał pojęcia
    I umierał taki mądry, jak był w czas poczęcia.
    Żak profesorom krzywy
    Martwych nie słucha żywy,
    Nie wyciągają wnuki
    Z życia dziadów nauki.
    Kto cnotami znudzony, nieufny nadziei,
    Swoich kroków niepewny - do dworu się klei.
    Tam wśród podobnych sobie może się wyszumieć,
    A przy tym w nic nie wierzyć, niczego nie umieć:
    Prałat karci opojów - sam jeszcze czerwony,
    Złodziej potrząsa kluczem do skarbca Korony,
    Kanclerz wspiera sojusze na ościennym żołdzie,
    A mędrcy przed głupotą łby schylają w hołdzie.
    Wiem - bo byłem sekretarzem u króla. Do czasu,
    Gdy wolałem się pokłonić władzy Czarnolasu.
    Dwór ma swoje zalety:
    Po komnatach - kobiety,
    W radach szlachta zasiada -
    Jeno nie ma z kim gadać.
    Kto i bawić się umiał i nie bał się myśleć,
    Temu starość niestraszna pod lipowym liściem.
    Miło dumać wśród brzęku pszczół nad bytowaniem -
    Czy się zboża wykłoszą, a czy kuśka stanie!
    Czy w powszechnej niezgodzie kraj się znów pogrąży,
    Czy się księgę ostatnią w druku ujrzeć zdąży,
    Która gwiazda na niebie moja - ta co spada,
    Czy ta nad widnokręgiem, co jutrzenką włada?
    Tylu bliskich i dalekich dzień po dniu odchodzi,
    A ja żyję w lat bogactwie, co mi schyłek słodzi…
    Im mniej cię co dzień, miodzie -
    Tym mi smakujesz słodziej:
    I słońcem i księżycem,
    Rozkoszą nienasyceń,
    Szczodrością moich dni -
    Dziękuję ci.
    Jacek Kaczmarski
    2.10.1992

КОМЕНТАРІ • 206