Bardzo mądry materiał, z dystansem do świata, poruszający kilka punktow widzenia na raz. Jestem osoba wierzącą(nie religijną) i jednocześnie doceniam co nauka dla Nas zrobiła a astrofaza to chyba mój numer 1 na polskim yt odnośnie bycia bezstronnym i obiektywnym, gratuluję sukcesów w odchudzaniu ! :D
Forestman91 Praktycznie jak widać może. Teoretycznie nie, bo tam gdzie kończy się nauka zaczyna się wiara ( oparta na wyssanych z palca wyobrażeniach )
@@czerwonymotyl948 Tak, był jak najbardziej ortodoksyjny. Żył przed Soborem Watykańskim II, kiedy jeszcze Święte Oficjum sądziło i karało księży za najdrobniejsze herezje, więc będąc tak popularny jaki był, ciężko byłoby mu się uchować przed inkwizytorem, gdyby rzeczywiście były jakieś podejrzenia.
@@czerwonymotyl948 Wikipedia podaje, że zakazano mu publikwania treści religijnych. Z tego co wiem, to wplatał panteizm w katolicką naukę, co oczywiście jest herezją i słusznie to zauważono. Tylko trochę szkoda, że niektórzy uznali tą decyzję Oficjum jako potępienie teorii ewolucji, co oczywiście nie jest prawdą, bo Kościół nigdy nie potępił żadnej teorii stricte naukowej, bo nie ma do tego kompetencji.
Również polecam, genialny wykład! Szczególnie stwierdzenie, że inne nauki zawsze odnoszą się do praw fizyki, a fizyka nie ma już do czego się odwołać. Nigdy nie będzie stuprocentowej pewności, bo pytanie dlaczego istnieją prawa fizyki już jest właściwie filozoficzne.
@@szpynda Nie, to jest innego rodzaju pytanie. Jakiekolwiek zjawisko występujące na świecie można wyjaśnić prawami fizyki. Ale to, dlaczego istnieją prawa fizyki to już pytanie z innej kategorii, bo rzecz nie może się wyjaśnić sama sobą. Nawet jeśli się odkryje inne wszechświaty (wcześniejsze, równoległe) to pierwotne pytanie "dlaczego" nie zniknie.
@@tinaalley9892 Jak sam zauważyłeś: wszystko mozna wyjaśnić. Równiez to dlaczego istnieją prawa fizyki. Nie potrafimy tego zrobić teraz, może nigdy nie zdążymy ale to nie znaczy że się nie da. Znaczy tylko tyle, że tego jeszcze nie potrafimy. Wszystko ma swój początek i koniec, również pytanie: dlaczego. Sama fizyka udzieli odpowiedzi nie tylko jak ale i dlaczego działa. Twoja propozycja to myślenie, że każdy odcinek A-B da się dzielić w nieskończoność na pół co nie jest prawdą. Moja pokazuje dlaczego się nie da tego zrobić oraz jak to działa. Wystarczy matma.
@@szpynda zauważyłaś*, jestem kobietą. xD No jak uważasz, w takich tematach jakieś dłuższe wymienianie się argumentami nie ma sensu, nic nowego się nie doda. Przekonanie, że jest granica, której w naukowy sposób nie da się przekroczyć, bo wykracza poza dziedzinę nauki kontra przekonanie, że wszystko jest przynajmniej teoretycznie możliwe do zrozumienia łącznie z pytaniem o pierwszą przyczynę, sens bytu itd. Tak czy inaczej wykład polecam, ja tylko wyrwałam jedną rzecz z kontekstu.
Znajoma osoba , robiła badania do pracy magisterskiej na ten temat, badając wiarę polskich naukowców. Okazało się ,że największy odsetek naukowców ,którzy wierzą w Boga są to fizycy/matematycy , naukowcy zajmujący się naukami przyrodniczymi czyli ścisłymi . Natomiast najmniej więrzącymi byli ekonomisci/prawnicy/psychologowie itp. Co ciekawe większość naukowców,którzy wierzyli w Boga , spośród fizyków i matematyków, wierzyło w Boga bezosobowego. Natomiast duza większość odrzucała kreacjonizm przedstawiony w biblii.
Polecam wykład prof. Maissnera pt. Fizyka a wiara. Można go znaleźć na yt. Sam profesor w swojej konkluzji dochodzi do metafizyki twierdzi, że prawdopodobnie fizyka nigdy nie odpowie na część pytań.
Polecam w tym temacie wykłady ks. Prof. Michała Hellera (np. Na kanale Copernicusa). Dobrze wyjaśnia, jakie wyzwania stawia fizyka teologii i jak ta druga z tego wychodzi. Może BS3S z księdzem profesorem?
Jeżeli naukowiec odkrywa jakieś nowe prawa to tylko je odkrywa a nie je ustanawia. Może uznać że te prawa w całości ustanowił Bóg. Może uznać że jest siła sprawcza, ale natura otrzymała pewną swobodę rozwoju. Może też uznać że Boga nie ma. Jego wiara jest jego prywatną sprawą, natomiast jego pracą jest odkrywanie praw natury. Może w tej swojej pracy zrobić pomyłkę, lub celowo być kłamcą i oszustem naukowym. Myślę że między nauką a religią nie ma obecnie większej wojny. To tylko poszczególne jednostki na siłę szukają konfrontacji
Zgadzam się z Tobą. Nauka nie ustanawia takich rzeczy jak moralność, miłość, etyka; to są tematy wykraczające poza naukę. Naukowo to wszystko są wymysły mózgu. Religia i etyka mówi o moralności, także w dziedzinie nauki, klonowania, eksperymentowania na ludziach itp. Jest czymś więcej niż tylko wiarą w istnienie Boga, kieruje rozwojem naszej cywilizacji (lub przynajmniej ma duży wpływ) od starożytnej Judei po upadek komunizmu i dalej. Uważam że wierzący nie powinien mówić że nauka jest głupia ani naukowiec że religia jest głupia. Oczywiście wiele osób podchodzi do tego bardzo emocjonalnie ale nie ma to nic wspólnego z nauką.
Korekta: BIOS (Basic Input Output System) to nie to samo, co kod źródłowy, ale bardziej zapisany w pamięci tylko do odczytu "rozrusznik" komputera (co następnie pozwala na zainstalowanie/uruchomienie na nim np. systemu).
Profesor z którym miałem filozofię ujął sprawę w bardzo (według mnie) trafny sposób. Z definicji nie możemy potwierdzić, ani zaprzeczyć istnienia Boga z prostego powodu. Bóg jest absolutem, co oznacza, że jest niezwiązany ze światem fizyki. Jest ponad nim, a my nie możemy spojrzeć w świat metafizyki, bo jesteśmy uwięzieni w świecie fizycznym.
Skoro jest absolutem, to z definicji jest TEZ zwiazany ze swiatem fizyki (jest wszedzie). Profesor byl raczej slaby z logiki... :-) Jesli zas swiat fizyki jest terenem, gdzie boga nie ma, to poddaje twierdzenie to w watpliwosc sens istnienia boga (bo przeciez "stworzyl" swiat materialny i tylko w takim swiecie i o takim swiecie mozemy mowic z cala pewnoscia). Kazdy inny swiat, ktory o materie nie zahacza, nie moze byc poznany a co za tym idzie nic - literalnie nic o nim wiedziec nie mozemy.
@@jerzy.modzelewski Sama definicja boga jako absolutu, czyli wszechmocnego, wszechwiedzącego itp. jest sprzeczna z logiką. Czy bóg może stworzyć kamień, którego sam nie udźwignie? W jednym lub drugim przypadku dowiedzie, że nie jest wszechmocny. Czy osoba wszechwiedząca może nauczyć się czegoś nowego? Skoro wie wszystko to znaczy, że całe nasze życie ma z góry ustalony ciąg o którym on wie i koncepcja wolnej woli, piekła i nieba traci swój sens. Idąc dalej skoro skazuje kogoś na piekło pomimo, że wie że to nastąpi i ma możliwość temu zapobiec( jest wchemocny) ale tego nie robi, to nie może być nieskończenie dobry (lub jak to mówią teolodzy, być miłością samą w sobie).
@@krzysztofchomczuk5970 Masz dużo racji, ale tylko wtedy gdy przyjmiemy chrześcijańską definicję Boga, a na świecie jest wiele różnych definicji Boga, np. że nie jest osobą, która coś chce czy nie chce, absolut wcale nie musi być wszechmocny itp. My antropomorfizujemy Boga i to nasz podstawowy błąd.
@@ireneuszmaslinski9187 Najrozsądniejszą definicją wg mnie określa deizm. Czyli boga jako stworzyciela świata, który po zapoczątkowaniu wszechświata nie ingerował w niego więcej i nie interesował się jego losami. Tylko, że tak naprawdę to wyjaśnienie jednej zagadki drugą, bo można zacząć zadawać pytania o istotę boga, jego początek itp. zamiast badać jak zapoczątkował się wszechświat. Jeśli chodzi o religie ziemskie to każda uważa się za jedyną słuszną i objawioną. Niemożliwe, że każda ma rację, ale każda może się mylić. Różnica między wiarą a nauką jest taka, że nauka działa.
Wiara jest zupełnie inna materia i nie rozpatruje się teologicznych zagadnień na tej samej płaszczyźnie. Mam wyższe wykształcenie i interesuję się nauka i jestem głęboko wierząca. Przypominam słynne stwierdzenie że za każdym drzwiami które otwiera nauka stoi Bóg. Nie wydaje mi się żeby wiara stała w sprzeczności z nauką tylko raczej się uzupełniają.
@@qweqwe5186 tak. To materia chorób psychicznych i można to leczyć. Dzięki Bogu który dał rozum niektórym z nas i mogliśmy wymyślić leki i terapię. Rozumiem że twoim zdaniem ludzie regularnie odwiedzają wnętrze czarnej dziury że wiedza co jest wewnątrz? Tylko dzięki zglebianiu tajemnic przekraczamy granice i niemożliwe staje się możliwe. Więc to że Boga nie można zbadać empirycznie nie znaczy że go nie ma. Pozdrów Marie Antoninę.
@@aniamadej181 ooo widzi pan, po czesci rozumie pan ze wiara o choroba psychiczna a to co sie dzieje w czarnej dziurze itp to NIEWIEDZA! wszystko inne to choroba zwana wiara...
Mk 4, 22 Nie ma bowiem nic tajemnego, co by nie miało być ujawnione. Nic też nie może być tak ukryte, aby nie wyszło na jaw- Jezus z Nazaretu. Dlatego wierzący powinni być naukowcami i powinni odkrywać świat bo wtedy lepiej poznamy Boga bo on dla nas ten świat/wszechświat stworzył. Rdz 1, 28 zaludniajcie ziemię oraz czyńcie ją sobie poddaną- Bóg. Żeby czynić sobie ziemię (wszechświat/stworzenie) poddaną musimy ją rozumieć dlatego NAUKA! NAUKA! NAUKA!
I dlatego właśnie wiara zaciemnia umysł....bo wciąż pojawia się problem doktryn, odgórnie uznawanych "cech" rzeczywistości za prawdziwe. A to jest złe dla naukowca
@@marcinn1377 Chodzi o to, że uważasz naukę za dobrą, bo cytaty w bilbii tak mówią. Gdyby było inaczej, i w Biblii pisało by, że człowiek nie powinien odkrywać świata, to wtedy przychylił byś się wówczas do tamtych słów. A mnie chodzi samodzielne myślenie, bez powoływania się na to co ktoś gdzieś napisał.
@@MrSidzej22 w sumie nie moge nie przyznać Ci racji. Biblia jest dla mnie ważniejsza. Dlatego ciesze się że realia są takie że Pan kazał nam poznawać świat, a odwrotna sytuacja pozostaje w świecie fantazji i historycznych tępych głów które bały się nauki i zasłaniały wiarą.
Czytając ks. Hellera to można co najwyżej wiarę stracić. Heller głosi że człowiek nie pochodzi od Adama i Ewy. Ciekawe jest jak on traktuje nadnaturalizm. A jest to sprzeczne z nauką katolicką. Jeżeli Michał Heller jest kapłanem to najpierw powinien prowadzić ludzi do Boga i Kościoła
Polecam również książki Ks. Prof. Michała Hellera w większości swoich pracach znajdują się odniesienia do relacji nauka-religia, zwłaszcza kwestii kontrowersyjnych i niewłaściwie interpretowanych przez osoby wierzące.
@dinkster is rejected by rebecca uważa że Adam i Ewa(w dodatku święci) to były realnie istniejące osoby. Nie mozna naruszyć objawienia Chrystusa nie naruszając dogmatu o grzechu pierworodnym
@@czerwonymotyl948 uważa się... Jakiś dowód, źródło? Bo ja słyszałem że nieistnienie Adama i Ewy jest potwierdzone naukowo i przeczy zasadom logiki. I nie byli święci tak samo jak Mojżesz czy Izajasz.
Konflikt nauki z wiarą w Boga, moim zdaniem, wynika z podejścia i konfliktującej interpretacji. Ja rozumiem to w taki sposób, że fundamentem nauki jest ludzka ciekawość co do działania wszechświata, a wiara w Boga i religia jako taka jest nadaniem wszechświatowi dramatyzmu. Można by powiedzieć, że nauka to odkrywanie wszechświata przez analizę, natomiast religia to poszukiwanie motywu. Walkę między dwoma można porównać do konkurencji humanistów i matematyków/fizyków w szkole. Religia i nauka w zasadzie robią to samo ale z innym podejściem, z innych pobudek. Wiara chrześcijańska wśród której rodzimy się w zachodnim świecie jest ciekawym podejściem ale moim zdaniem wierni trochę się w niej zaplątali. W głowach wielu wierzących gdzieś tam istnieje polana na niej zamek a w środku starszy pan z brodą, który wszystko wie i z bujanego fotela steruje wszechświatem. Jednak sama idea o niczym takim nie mówi. Biblia prawdopodobnie jest jedną wielką metaforą stworzoną przez kogoś kto w pewnym sensie dzisiaj byłby nazywany ateistą. Ta osoba właśnie w wyniku podejścia analitycznego do zastanej w swoim czasie religii mogła dojść do wniosku, że plemienne wierzenia są nieprawdziwe a istotą Boga jest właśnie wszechświat - wszystko co istnieje. Wynikają z tego 4 biblijne przymioty Boga: Wszechmoc, bo wszechświat może wszystko co jest możliwe. Wszechobecność, bo nie ma nic poza wszechświatem. Wieczność, bo nie ma czasu poza nim. Wszechwiedza, bo cała wiedza się w nim zawiera. A cała reszta biblii to zdramatyzowany obraz powstania i działania wszechświata poprzez słowa zrozumiałe dla współczesnych sobie cywilizacji. Ale jak sami wiemy w wyniku złej interpretacji coś poszło nie tak. W związku z tym twierdzę, że istota religii i nauki to w zasadzie to samo. Jest to próba zrozumienia siebie i środowiska naszej egzystencji. I jeżeli to zrozumiemy to konflikt znika. Naukowiec zorientuje się, że w zasadzie wierzy. Wierzący zorientuje się, że nie ma nic złego w nauce. Oba podejścia potrzebują siebie nawzajem. Ktoś w teatrze musi grać, ktoś musi teatr zbudować. Oczywiście wiem, że wszystko co napisałem może być nie prawdą, ale wydaje mi się, że to zdrowe podejście.
Zmartwychwstanie nie może zostać wytłumaczone naukowo, bo jest raczej mało prawdopodobne, że coś takiego mogło mieć miejsce. Tak jak powiedziałem sądzę, że Biblia jest dziełem fikcji w dużej mierze. Zmartwychwstanie można by interpretować bardziej jak wiersz. Nie należy w takich przypadkach historii biblijnej zadawać pytania czy jest to możliwe, a raczej jakie ma znaczenie. Jezus moim zdaniem to archetyp człowieka idealnego dla autora nowego testamentu, a zmartwychwstanie to idea, że ktoś kto żyje jak Chrystus nigdy nie umiera - jego poświęcenie zostanie zapamiętane. Może taki zabieg literacki ma za zadanie pokrzepienie ludzi, którzy mimo oddawania się na rzecz innych są traktowani w okrutny sposób.
Niebo natomiast jest ideą wielu religii przedchrześcijańskich. Raj, owoc zakazany, wąż itd. to moim zdaniem próba wytłumaczenia ludzkiej samoświadomości. Raj był to raczej stan błogiej niewiedzy w którym znajdował się człowiek który w zasadzie jeszcze był zwierzęciem. Nie uświadomiona istota nie jest wstanie myśleć w sposób abstrakcyjny, nie zna swojej przyszłości ani nie wie, że o niej nie wie. Za sprawą uzyskania samoświadomości istota taka sama wypędza się z raju. Więc niebo w wyniku takiej interpretacji to powrót do raju. Utrata świadomości.
I właśnie sentencja "Wiem, że nic nie wiem" to jeden z fundamentów ludzkiej świadomości. Z tego właśnie wynika cały terror życia, ale również całe odczuwalne szczęście.
Nie zgodzę się z taką interpretacją biblii, ale to dość ciekawa koncepcja. Tu niestety nawet nie ma co dyskutować, bo zwyczajnie mamy dwa podejścia do tego zbioru ksiąg. Symboliczne i dosłowne. Ja raczej się skłaniam ku dosłownemu, bo obecność Boga to nie tylko metafora. Zaś historia zbawienia moim zdaniem miała miejsce. Pomijam kwestię, że biblia to nie jest dzieło jednego człowieka. To zbiór wielu ksiąg napisanych przez wielu autorów na przestrzeni wielu lat.
Kościół Katolicki dla przykładu nie neguje nauki w żaden sposób. Pamiętajmy że sama Biblia nie opisuje jak powstał człowiek albo wszechświat. Ona jedynie stwierdza, że za wszystkim stoi stworzenie Boskie. Pierwsze opowiadania spisane w księdze rodzaju są tylko symbolami i opowiadaniami mającymi przekazać jakie wartości są wazne dla czlowieka. Jestem osobą wierzącą i nie podważam niczego co jest dorobkiem nauki. Nie widzę też w ogóle kolizji nauki i wiary.
Piotrze, doskonale podszedłeś do tematu.Bardzo rzeczowo i przede wszystkim zachowując bezstronność.Brawo. Oczywiście,że może tylko nie wiem na czym ta wiara polega.Na pewno złym pomysłem jest łączenie obu tych dziedzin. Zresztą nie wiem po co to robić.Próba wyjaśnienia w sposób naukowy wydarzeń religijnych(mam na myśli te nadnaturalne) w najlepszym przypadku to tylko strata czasu jednak wydaje mi się,że najprawdopodobniej doprowadzi do obłędu. W bardzo niejasny i zagmatwany sposób robi to prof. Michał Heller. Dziwi mnie to tym bardziej,że jest znanym i cenionym fizykiem.Jeśli miesza religię z nauką to skąd mam wiedzieć ile w jego pracach jest nauki a ile religii. Religia to przecież odgórne,w żaden sposób nie potwierdzone i nie weryfikowalne założenia i dogmaty a to jest całkowicie sprzeczne z metodologią naukową.
Sprawa istnienia lub nie istnienia Boga jest wg mnie do wyjaśnienia w świetle koncepji początku. Jezeli nie możesz sobie wyobrazić początku wszechświata lub tego że zawsze istniał, podobnie będzie z koncepcją Boga. Trudno wyjaśnić i zrozumieć że kiedyś powstał lub istniał od zawsze. Jeśli tak to eony bardziej prawdopodoba jest koncepcja , że to wszechświat w jakiejkolwiek formie ma te cechy a koncepcja Boga i potem jego wszechświata jako bardziej skomplikiwana jest zbędna.
Wsparcie aktualizacji dla Biblii skończyło się jakieś 2000 tys lat temu. Teraz im więcej odkrywa nauka to na tym bardziej szalone sposoby wierzący naukowcy muszą interpretować ten przestarzały przekaz. Ale człowiek zaćmiony bezgranicznie taką wiarą która z resztą wymaga tego od niego nawet tego nie zauważy
Pomylił ci się produkt microsoftu z wiarą ? Przekaz jest wciąż aktualny, naukowcy nie muszą niczego interpretować i naginać..Wejdz w siebie i poszukaj swojej wiary..zrozumiesz, To nie sa jakies tam interpretacje..To musisz SAM zbadać jak.. naukowiec.... w sobie. Nie kieruj się tym co ktoś powiedział,..znajdz swoją odpowiedz, SWOJĄ ! SAM !
@@maxsiodmy2049 Czytałem swego czasu biblie, ale gdy zobaczyłem jakie to bajki wtedy całkiem zwątpiłem. Zrozumiałem że w coś takiego mogli wierzyć ludzie ograniczeni, średniowieczni i wcześniejsi. Im wiemy więcej tym bardziej brzmi to śmiesznie, do granic absurdu. Trzeba myśleć samodzielnie i samemu interpretować fakty, a bezgraniczna wiara to głupota bo wtedy choć by nie wiem co nigdy nie dojrzysz prawdy. Niczym człowiek z wypranym mózgiem
Materiał, z mojego punktu widzenia przeciętny ale dyskusja pod odcinkiem fajna :) Samo zastanawianie się nad konfliktem ujawnia pewną cechę ludzi jako istot zdolnych do konfliktu na tematy filozoficzno transcendentalne. W komentarzach czytałem wiele niezwykle fajnych treści ale odnoszę wrażenie, że każda z nich jest hermetyczna, nie pozostawiająca miejsca otwarcie się na opinię drugiego człowieka. Do czego to prowadzi? a do tego, że powstaje konflikt :) (jakikolwiek, czy to kulturalny pod odcinkiem Astrofazy czy zbrojny na bliskim wschodzie) Jeśli ludzie jako istoty żywe chcą ze sobą dyskutować to powinny wziąć swoje ograniczenia pod uwagę ale nie jak cech gatunku a jako pojedynczych jednostek i wielokrotnie piętna trudnych przeżyć jakie nas dotknęły ( co wpłynęło na moje zdanie? czy jest jakieś zdarzenie które mnie odpycha od przyjęcia zdania innej osoby? do czego prowadzi moja opinia i sposób jej wyrażania? czy w moim myśleniu nie ma sprzeczności? "Prawda nie zaprzecza prawdzie"itd.) Jak taka analiza siebie ma pomóc w kosmologii ? Jeśli naukowiec odkryje, że człowiek posiada genom to znaczy, że A) człowiek ma genom ( wiem, trochę masło maślane :P ) B) w kontekście istnienia Boga - Bóg stworzył ten genom. Czy bezpośrednio? Nie musiał. Jeśli Bóg stwarza to nie stwarza rzeczy materialnych czyli tego co przychodzi pierwsze na myśl ale tworzy też relacje i mechanizmy. Jeśli naukowiec odkryje jakąś cząstkę elementarną to czy to znaczy, że zagląda tam gdzie nie powinien ? Też nie i o tym mówi bardzo wiele nauk religijnych a co więcej, Wiara i Religia zachęca wręcz do poznawania świata i jest na to wiele cytatów a najbardziej łączącym naukę i wiarę jest (w mojej opini ): Księga Rodzaju 2, 18 - 21. Tam mężczyzna nazywa różne istoty, nadaje nazwę wszystkiemu, co zostało stworzone. Jeśli zgłębić ten fragment to nadawanie nazw wszystkiemu trwa po dziś dzień :) to, że mamy doskonalsze technologie ku temu nie jest argumentem za konfliktem, który przy dokładniejszej analizie na płaszczyźnie opisania otaczającej wszechrzeczy ( bo istnieją też inne aspekty wierzeń i ludzkich przekonań o czym wspomniałem wyżej) nie istnieje.
Wiara w boga jest prosta, daje ludziom proste odpowiedzi na trudne pytania, nauka jest trudna , trzeba się wysilić zeby zrozumieć odpowiedzi, dlatego więcej jest ludzi którzy wierzą w boga....
Albo odwrotnie (choć zgadzam się, pewnie wielu jest takich ludzi) - kierowanie się w życiu logiką jest proste. Chłodna analiza życiowych decyzji jest prosta, bo masz do tego gotowe i proste narzędzia, ale spróbuj np. kogoś pokochać. Dlaczego walczysz o kogoś, chociaż jest Ci z nim źle? Wyzwaniem jest wyjście poza swoją strefę komfortu i spojrzenie na to z szerszej perspektywy. Z całą pewnością istnieje wciąż wiele rzeczy, które każdy z nas uznałby dziś za kompletną bzdurę, a za 10-50 lat będzie to udowodnione naukowo.
@Józef Kukliński Zdaję sobie sprawę ;) Mam na myśli tylko to, że może nauka nigdy nie odpowie na wszystkie pytania, bo wykroczy to poza horyzont myślowy człowieka, a przecież jest w naszym życiu wiele rzeczy, które są rzeczywistością, której do końca nie rozumiemy i większym wyzwaniem dla człowieka jest badać również te rzeczy, ale innymi narzędziami, bo nauka dysponuje ograniczoną ich ilością. Nauka nigdy nie wyjaśni wielu rzeczy, ale to nie znaczy, że nie są one prawdziwe.
Kiedyś słyszałem że jakiś naukowiec stwierdził :,, Im bardziej poznaję strukturę świata tym bardziej jestem pewny że Bóg istnieje''. Słyszał może ktoś taką wypowiedź?
Cześć. Oglądam pana od kilku miesięcy. Robi pan świetną robotę swoimi filmami. Również interesuje się badaniami wszechświata i w pana filmach mogę znaleźć bardzo dużo ciekawych informacji na ten temat. Mam kilka pytań odnośnie księżyców Jowisza i księżyca Saturna Enceladusa. Czy pana zdaniem istnieje życie np pod lodowymi skorupami wyżej wymienionych księżyców? Jeśli tak to tylko mikroskopijne czy bardziej złożone?
@@jestes71830 no witaj. No oczywiście, że tutaj. Widzę, że mamy podobny gust jeśli chodzi o kontent na UA-cam. Szkoda, że ostatnio na czacie po streamie u Zoomera nie mogliśmy zbyt dużo popisać (ale tu możemy jeśli chcesz). Pozdrawiam
Myślę że spokojnie można wierzyć w Boga i być naukowcem. Prowadzący wspomniał że sięgamy coraz głębiej wraz z rozwojem nauki i kto wie czy na końcu nie znajdziemy Boga.
Jasne, że może i warto! Dusza faktycznie istnieje, jest to boży element naszej podświadomości, który wpływa na cały organizm. Jeżeli wierzysz twoje życie jest pełniejsze, czujesz wsparcie, a wiara potrafi czynić cuda. Zresztą powiem Ci ja wierzę w zależność pomiędzy religią, a nauką. Wzajemnie się uzupełniają
Mi jedynie chodzi o to, że często ludzie którzy mają rzeczywistą równowagę, harmonię pomiędzy ciałem, a mózgiem, podświadomością człowieka czyli tą duszą zyskują o wiele więcej
Nauka odpowiada na pytanie jak to działa a wiara na pytanie dlaczego to istnieje. Dogmaty w kościele rzymsko-katolickim nie przeszkadzają w nauce bo dotyczą wiary a nie nauki. Można to porównać do przykładu: nauka odpowiada na pytanie jak jest skonstruowany samochód i jak to się dzieje że on jedzie a wiara odpowiada na pytanie skąd wyruszył i dokąd zmierza i co z nim będzie jak tam dojedzie. To są dwa różne pola, choć mam wrażenie że dziś duża grupa naukowców chce tłumaczyć na podstawie budowy samochodu gdzie on jedzie.
Pytałem o to w poprzednim filmie, teraz pasuje do tematu. W apokalipsie jest opisane: Ap 6:12: "I widziałem, gdy zdjął szóstą pieczęć, że powstało trzęsienie ziemi i słońce pociemniało jak czarny wór, a cały księżyc poczerwieniał jak krew," Jakie zjawiska mogą wywołać takie efekty i czy mogą one wystąpić jednocześnie. Bo wygląda to na jakieś zaćmienie słońca z czerwonym księżycem w tym samym momencie. Co na ten temat mówi astronomia i fizyka?
Ciekawy odcinek, często sam się nad tym zastanawiałem. Mała wzmianka ode mnie 😉 "poznałem ze wszystkich dzieł bożych, że człowiek nie może dojść do sedna spraw, jakie się dzieją pod słońcem. chociaż człowiek się trudzi, aby je zbadać, nie dojdzie tego; a chociaż nawet mędrzec twierdzi, że to rozumie, nie może tego zgłębić." Koh 8.17
W dużym uproszczeniu: "Nie bądź tą co ryje bo inaczej dokopiesz się do miny ;)" lub "Nie kracz za dużo bo wykraczesz(nieszczęście) || Myślę, że pierwsza moja odpowiedź, nie jest wytłumaczeniem, w którym rzeczywiście miałeś to na myśli, lecz może się wydawać tym, że to rzeczywiście poprawna odpowiedź, ale nią do końca nie jest. W twoim komentarzu, chciałeś pokazać(dać do myślenia),obrazując to w formie tekstu, że my jako ludzie, nie jesteśmy w stanie pojąć wszystkiego, co jest związane z wiedzą, jaka istnieje na tym świecie, zapisana w książkach lub elektronicznie. Dlaczego? Dlatego że, się po prostu nie da. Jest to nie możliwe! Nawet jak byśmy mieli, po same uszy się kąpać w defekacjach...to i tak tego nie przyjmiemy do naszego ograniczonego umysłu(posiadający limity). Jako istoty ludzkie zawsze będziemy niżej od naszego stwórcy. Nigdy jemu nie dorównamy w wiedzy jaką on posiada(a wiemy że jego wiedza jest nie skończona). Nie ma czegoś takiego jak super mózg
Moim zdaniem jeśli ktoś jest naukowcem i wierzy w Boga to po prostu stawia istotny znak podziału między te dwie rzeczy. Inaczej mówiąc nie stosuje tych samych standardów sceptycyzmu do wiary jakich używa na co dzień w pracy naukowej.
Mnie na przykład bardzo ciekawi jak to jest ze dzisiaj interpretuje się pewne niewygodne fragmenty biblii koranu czy innych treści religijnych jako opowiadania które mają być traktowane niedosłownie jak przypowieści, ich interpretacje naciąga się jak gumę od majtek do rzeczywistości a inne traktuje sie bardzo dosłownie jako zdarzenia mające swoje miejsce w historii będące podstawą i dogmatem wiary... GDZIE JEST JASNE KRYTERIUM CO NALEŻY INTERPRETOWAĆ DOSŁOWNIE A CO NIE ? Coś mi sie nie wydaje aby te kryteria pochodziły od samego bóstwa.
To mnie więcej wyglądało tak: Jeśli Bóg nie istnieje: Jeśli jesteś dobry: po śmierci: nic Jeśli jesteś zły: po śmierci: nic Jeśli Bóg istnieje Jeśli jesteś dobry: po śmierci: niebo Jeśli jesteś zły: po śmierci: piekło Także wierząc w Boga na pewno nie trafisz do piekła, nie wierząc na pewno nie trafisz do nieba. Także radziłbym wierzyć ;)
Wierząc nie tracimy nic? A pieniądze, wpłacane na Kościół? A czas, poświęcany na praktyki religijne? A wybory życiowe, które mogłyby być lepsze, gdybyśmy nie kierowali się kryteriami wiary?
@@eravpl nie musisz dawać na kościół, biedaczku, nie znajdziesz godziny tygodniowo na mszę i 15 min dziennie na modlitwę? Jakie decyzje życiowe? Powiedz jaki wpływ ma na nie wiara?
Moim zdaniem konflikt nauka Bóg jest sztucznie podtrzymany. Im więcej dowiadujemy sie o otaczającym nas wszechświecie tym bardziej widzimy logikę i piękno stworzenia oraz to ile mamy do poznania. Pan Bóg powiedział czyńcie sobie ziemię poddana to jak dla mnie wezwanie do tego by poznawać i zgłębiać naukę i prawa, które rządzą w wszechświecie. Myślę że jeśli mamy dobre założenia od początku to wiara nie jest też blokatorem poznawczym a zgłębianie nauki można robić na chwałę Pana Boga. Takie moje zdanie ;)
Tylu naukowców na przestrzeni tysięcy lat wierzyło i wierzy w Boga, a wcześniej nawet w wielu bogów, więc czy to pytanie ma jakikolwiek sens? Skoro oni mogli, to dlaczego ktokolwiek inny miałby nie móc?
Prosty przykład tego, ze nigdy nauka nie zaprzeczy w istnienie siły wyższej która to wszystko tak naprawdę popchnęła. Nawet jeżeli dowiemy się jak powstał wielki wybuch, z którego wszystko się utworzyło, to jak utworzyło się to co wybuchło? Gdzies kiedyś musiała powstać ta pierwsza rzecz, która z niczego się nie zrodziła, była pierwsza.. tutaj nie ma miejsca na wyjaśnienie, tylko na wiarę ze to coś jakoś musiało się pojawić, tutaj nigdy nie będzie dowodów :)
Dominacja ateizmu wśród amerykańskich naukowców to pokłosie rozpowszechnienia się w Ameryce fundamentalistycznych, antynaukowych sekt protestanckich - po styczności z nimi bardzo łatwo obrzydzić sobie wiarę, oraz presji środowiska (ostracyzm za przyznawanie się do wiary jest częsty).
Jeśli ktoś miałby ochotę zgłębić temat, czy nauka wyklucza religię, to serdecznie polecam przesłuchać serii podcastów dr. hab. Sławomira Leciejewskiego o nazwie "EWOLUCJA a STWORZENIE". Uważam, że ta seria jest zarówno dla zwolenników ewolucjonizmu jak i kreacjonizmu. Dr. ciekawie (i w dość przystępny dla przeciętnego słuchacza sposób ;) ) porusza tematy, które są najbardziej ogniste w "sporze między religią i nauką".
Jak dla mnie dobrym przykładem wierzącego naukowca jest ksiądz profesor Michał Heller. I bardzo fajnie poprowadzony odcinek. Tak obiektywnie. Szanuję mocno.
Moim zdaniem konflikt między nauką, a religią zdecydowanie istnieje, ale ja go widzę w nieco innym miejscu. Odejdźmy na chwilę od traktowania religii, jako zbioru dogmatów, a nauki, jako zbioru wiedzy. Religia, oraz nauka to również sposoby myślenia. Bycie religijnym lub wierzącym oznacza skłonność do uznania za prawdę czegoś bez konkretnych dowodów. Bycie naukowcem oznacza, że dana osoba na co dzień stosuje i bardzo dobrze rozumie rygory metody naukowej, racjonalnego myślenia i unikania błędów poznawczych, oraz bardzo dobrze rozumie jakie rezultaty daje takie podejście. Jak widać, są to skrajnie różne postawy - jedna chwali ślepą wiarę ("błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli"), druga BEZWZGLĘDNIE domaga się dowodów. Wystarczy, że naukowiec zezwoli sam sobie na zastosowanie tych samych rygorów w myśleniu wobec religii i dość szybko zobaczy jak słabe są podstawy do tego, aby uznać dogmaty religijne za prawdę. Także odpowiadając na pytanie z tytułu - owszem, naukowiec może być wierzący, ale jest wtedy niekonsekwentny, kieruje się jednym zestawem zasad w tematach religijnych i zupełnie innym dla reszty swojego życia. Spójny wewnętrznie, konsekwentny naukowiec nie może być wierzący.
5 років тому
Zachowanie jak w przypadku większości katolików/chrześcijan ( do których sam należę) - niekonsekwencja, a zasadzie zachowujemy sie zgodnie z naukami Religi tylko gdy nam pasuje ;) tylko w części swojego życia
Odpowiadając na pytanie z tytułu - oczywiście, że może. 1:16 według mnie nie ma takiej bariery(oczywiście między nauką, a wiarą(nie religią)). Mnie do wiary w Boga strasznie przekonuje samo powstanie świata, jest to dla mnie taki ""dowód"", że Bóg istnieje, a raczej może istnieć lub powinien istnieć. Skąd wzięła się materia z której powstał wszechświat? Zawsze staram się pogłębiać swoją wiarę stawiając sobie najtrudniejsze pytanie, które negują istnienie Boga i odpowiadając na nie jestem jeszcze bardziej przekonany, że on może istnieć.
Co do pierwszej części komentarza. To, że nie jesteśmy w stanie czegoś pojąć, lub zrozumieć nie znaczy że mamy to przypisywać sile wyższej. Powstania wszechświata nie powinniśmy przypisywać Bogu. Pomyśl o tym że takie zjawisko miało miejsce w każdej cywilizacji. Egipcjanie nie wiedzieli czemu słońce zachodzi, więc przypisywali to bogom, Grecy nie wiedzieli dlaczego z nieba podczas burzy strzelają pioruny, więc przypisywali to Zeusowi. A co do ostatniej części, bardzo fajnie że to robisz :), ale pomyśl że jeżeli faktycznie stawiasz sobie jakieś trudne pytanie filozoficzne, to nie jesteś pierwszą osobą na świecie która próbuje na nie odpowiedzieć. I nie chce cię urazić ani nic w tym stylu, ale prawdopodobnie rozważasz je w zły sposób. Na świecie są tysiące osób wielokrotnie inteligentniejszych od ciebie i ode mnie, którzy nie dali rady ma nie odpowiedzieć, więc to nie jest takie oczywiste, i lepszym sposobem na podważenie i zweryfikowanie swojej wiary jest wysłuchanie argumentów drugiej strony. Pooglądaj jakieś debaty o istnieniu Boga, albo oglądnij kilka filmów z ateistycznego kanału.
Było powiedziane; słowa Alberta Einsteina: "nie przeczę w istnienie boga, aczkolwiek jeśli istnieje ktoś kto stworzył to wszystko, stworzył tylko prawa fizyczne wszechświata, a potem zostawił to samemu sobie." Nie przeczę w istnienie siły wyższej, ale nie ingeruje ona jakkolwiek w istoty rozumne. Ale jak dla mnie, to wszystko jest dziełem przypadku, a my jesteśmy na chwilę świadomą materią wszechświata, a kiedy umieramy stajemy się z powrotem nieświadomą jej częścią. Tyle. Może to boli, może być to logiczne. W to wierzę.
Dlatego uczymy się, przekazujmy wiedzę dalej. Im więcej praw odgadniemy, tym bardziej będziemy mogli ingerować we wszystko co nas otacza. Wszechświat jak wiemy, to zlepek atomów, które składają się z jeszcze mniejszych układów. Skąd wiemy, że jesteśmy ostateczną formą? Może to my jesteśmy mikroskopijni, a jako jedność - wszechświat - tworzymy zlepek atomów większych istot? ~kiedyś wyobrażałem sobie, że wielki wybuch może być zwykłym odpaleniem zapalniczki. Dla nas - mikroskopijnych istot - trwa to biliardy lat, a dla istot w świecie których się to dzieje, trwa to kilka sekund. Stąd u Boga tysiąc lat trwa jeden dzień. Chociaż w tej skali, tysiąc lat trwa ułamek setnej sekundy.
ciekawe, bo chyba jedynym materialem, ktory jasno mowil o przemysleniach Einsteina byl list, ktory zostal sprzedany na nowojorskiej aukcji za niecale 3 mln. dolarow. "(..) Niemniej bez sugestii Brouwera nigdy nie zabrałbym się intensywnie za Pana książkę, bo jest napisana w niedostępnym dla mnie języku. Słowo Bóg jest dla mnie niczym innym, jak tylko słowem i wytworem ludzkich słabości, Biblia zaś to zbiór znakomitych, ale raczej prymitywnych legend, które są ponadto dość dziecinne. Żadna interpretacja, niezależnie od tego, jak subtelna, nie może (dla mnie) tego zmienić. Dla mnie żydowska religia jest, podobnie jak wszystkie inne religie, wcieleniem prymitywnych i dziecięcych przesądów. A naród żydowski, do którego chętnie należę i do którego tradycji myślenia mam głęboką sympatię, nie ma dla mnie jakiejkolwiek innej godności niż inne narody. Jeśli chodzi o moje doświadczenie, nie są także lepsi od żadnej innej grupy ludzi, chociaż przed najgorszymi rakami broni ich brak władzy. Inaczej nie widzę w nich niczego "wybranego". Ogólnie odczuwam jako bolesne Pana twierdzenie o uprzywilejowanej pozycji i próba obrony tego przez dwa mury dumy, zewnętrznej, jako człowieka i wewnętrznej jako Żyda. Jako człowiek rości Pan sobie, że się tak wyrażę, zwolnienie z przyczynowości zaakceptowanej w innych wypadkach, jako Żyd - przywilej monoteizmu. Ale ograniczona przyczynowość w ogóle nie jest dłużej przyczynowością, jak nasz wspaniały Spinoza rozpoznał z pełną przenikliwością, prawdopodobnie jako pierwszy. A animistyczne interpretacje religii natury w zasadzie nie zostają anulowane przez monopolizowanie. Z takimi murami możemy osiągnąć tylko pewne samooszustwo, ale nie pomaga to naszym moralnym staraniom. Wręcz przeciwnie." www.deon.pl/kosciol/jeden-ze-swoich-listow-albert-einstein-napisal-o-bogu-wlasnie-sprzedano-go-za-rekordowa-sume,502038
@@jerzy.modzelewski ten cytat kończy się na cydzysłowie.. Potem jest moja wypowiedź... Ja nie wiem do końca, czy był to Einstein, ale z nim mi się skojarzyło, bo pisałem na szybko. Mogę się mylić, jak ktoś ma pewne info, to liczę na poprawienie.
Zastanawiam się po co wszyscy zadają sobie tego typu pytania? Przecież obie opcje wcale się nie wykluczają. Moim zdaniem poważny naukowiec nie powinien mieć tego typu dylematów, bo wpływałoby to na jego pracę. A takie pytania (z podtekstem, że raczej nie powinien) zadają sobie tylko zatwardziali ateiści, którzy chcą wykrzyczeć całemu światu to, że Boga nie ma.
Szczerze mówiąc ja też nigdy nie widziałam sprzeczności między odkrycia i naukowymi a wiara w Boga. Jeden z moich znajomych księży interesuje się fizyka i ma na ten temat ogromną wiedzę i jakoś też nie ma kryzysów wiary 😊
Większość normalnych wierzących nie podważa nic co wychodzi z nauki po prostu zakłada że to co odkryliśmy powstało za sprawą Boga lub Bóg sprawił że dana rzecz działa tak a nie inaczej.
Nie podważa nic? No to pierwszy przyklad z brzegu... Adam i Ewa, czy ewolucja? Może inny przyklad? Stworzenie świata w 7 dni, czy moze jednak Big Bang?
@@mektor1 Adam i Ewa- symbol pierwszych ludzi co wiemy na pewno ponieważ Kain czyli syn Adama i Ewy który zabił brata został wygnany ale jednocześnie "zabezpieczony" przed śmiercią z rąk innych ludzi. Stworzenie świata w 7 dni? "U Boga jeden dzień jest jak tysiąc lat, tysiąc lat jest jak jeden dzień" (dokładnego odnośnika nie pamiętam) co oznacza kolejny symbol żeby ówcześni ludzie łatwiej zrozumieli. Proszę nie było to trudne, wystarczy wgłębić się w Biblie trochę bardziej niż powierzchownie.
@@mektor1 "4:13 Wtedy rzekł Kain do Pana: Zbyt wielka jest wina moja, by można mi ją odpuścić. 4:14 Oto dziś wypędzasz mnie z tej ziemi i muszę ukryć się przed obliczem twoim. Będę tułaczem i wędrowcem na ziemi,A KAŻDY KTO MNIE SPOTKA, zabije mnie. 4:15I rzekł Pan do niego: Nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie. Położył też Pan na Kainie znak, aby go NIKT NIE ZABIJAŁ, kto go spotka." Fragment ten jasno wskazuje na istnienie innych ludzi nie związanych z Adamem i Ewą więc powtarzam Adam i Ewa to tylko symbol pierwszych ludzi.... polecam czytać uważnie.
Podoba mi się, że Autor zastanawia się raczej nad relacją nauka-wiara, a nie nauka-religia. Na ogół ludzie upraszczają, tzn. istnieje jakiś dziwny dla mnie paradygmat, że osoby wierzące muszą być jednocześnie przypisane do jakiejś konkretnej religii. A tak wcale nie jest... Podobno Einstein twierdził, że jest teistą bezwyznaniowym. Podzielam jego podejście. Religie starają się zmonopolizować Boga, a tak naprawdę są konstruktami wymyślonymi przez ludzi. Dlatego wierzący, ale niekoniecznie religijny (a zatem niedogmatyczny) naukowiec byłby z mojej perspektywy idealny. Większe szanse na otwartą naukową głowę.
dla przyszłych komentatorów napiszę krótkie wytłumaczenie żartu: człowiek nie ma własnego rozumu,więc dlatego daje przyzwolenie na dalsze pranie(jego) mózgu i robienie z niego kukiełki którą można sterować i manipulować jak się chcę, do własnych potrzeb (wykładowca)
Czy ilość wymiarów jest liczbą całkowitą? Czy może istnieć wymiar pomiędzy drugim a trzecim? Odpowiedź może wydawać się oczywista ale wszechświat nie raz nas zaskakuje, jak choćby fakt że istnieje pierwiastek z -1
Musi być liczba całkowitą, a nawet musi być. Tak jak liczysz ludzi. Nie istnieje człowiek 2, człowiek 3, oraz liczba ludzi jest zawsze liczbą naturalną.
A ja jestem wierzący i mi to nie przeszkadza interesować się nauką. Jeżeli chodzi o samą naukę, to nawet z perspektywy osoby wierzącej obcowanie z nią ma dla mnie dodatkową wartość, na przykład z matematyką jako z językiem Boga. Poza tym wierzę, że jeżeli wiara ma pozostać wiarą, to nigdy nie znajdziemy jednoznacznej odpowiedzi co jest prawdziwe. A sama wiara jest dla rzeczą indywidualną, staram sie myśleć za siebie i nie oceniać przez pryzmat tego co mi ktoś powie. Mój tak naprawdę jedyny przyjaciel był ateistą, jeszcze na dodatek skorym do żartów z religii i nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu. Wszystko zależy tak naprawdę od indywidualnego podejścia. Jeżeli ktoś mi powie że nie mogę interesować się nauką jako wierzący, to wyśmieję go w równym stopniu co tego kto mi powie że nie mogę wierzyć bo przecież się interesuję nauką.
Moim zdaniem nauka nie przeczy w istnienie Boga. Dla mnie osobiście poziom skomplikowania i wszystkie stałe fizyczne są niezbitym dowodem na istnienie Stwórcy. Co więcej Pismo święte mówi o grawitacji w xv w p. n. e. i o kulistości ziemi w vi w p. n. e. Pozdrawiam Astro Fazę za wybranie tego bardzo ciekawego tematu do dyskusji
Wiara/religia można rzec, że hamuje naukę. Gdzie byśmy byli gdyby nie palono na stosie.... lub religia nie miała takiego wpływu na ludzi przez tysiąclecia. Przez ten czas głównie wyłączała u ludzi myślenie. Nie ma co zapominać, kto otrzymywał w tych czasach edukację. Ludzie wielu rzeczy nie rozumieli i wiara w to wchodziła, która mówiła, że bóg tak chciał, że to stworzył bóg itd. Gdyby ktoś raczył pomyśleć, że jest inaczej.... Być może religie miały swój pozytywny aspekt przez te spowolnienie - w pewnym sensie "moralność". Lecz duchowieństwo wolało się bogacić i karać wszystkich. Jest wiele zmiennych i ciężko powiedzieć co lepsze. Jesteśmy tu i teraz, i z tej perspektywy można oceniać.
Moj Tata kiedys powiedzial takie slowa:'ludzie muszą sobie uświadomić, że jakaś siła boska musi istnieć' - proste ale bardzo głębokie... nawet jesli dowiemy się jak wszystko powstało to jak pojawił się ten pierwszy impuls czy cololwiek co bylo wcześniej i jeszcze wcześniej... Co do wiary w Boga to jest w pewnym sensie tradycja i można powiedzieć, że to glupota i strata pieniedzy.. ale jesli wiara sprawia, iż ktoś staje sie lepszym czlowiekiem lub wychodzi z pewnych nalogów i w ogole wiara mowi by robic dobre rzeczy, pomagać- to gdzie tu jest zło? A nauka moim zdaniem nie niszczy wiary w jakiś Bogow... nie koniecznie musi to wygladać tak jak jest napisane w Biblii (nie bede nawet wymienial Koranu bo tam jest duzo sprzecznosci z nauką a w porownaniu do Biblii - Koran jest slowem Boga przepisanym do księgi napisanym w prost jak jest i jak ma byc). Kosciol Katolicki bo jego sie najbardziej napastuje bez wzgledu na wszystko pomaga ludziom. Strach pomyslec jak by Świat wygladał bez wiary w Boga... ile wojen moglo by być i tak być moze przez wiare wiele osiagnelibysmy juz wcześniej ale zapewne nie moglibyśmy być dumni z drogi do osiagniecia tego co mamy a moze bylo by inaczej? Tak czy siak nie dowiemy się jak Kot sobie żyje w pudełku i czy w ogole tam jest - jeśli nawet nie potrafimy go otworzyć, ba.. nie wiemy czy to pudełko w ogole istnieje ...
Według mnie bycie naukowcem w żaden sposób nie powinno wykluczać bycia wierzącym. Mam wrażenie, że niektórzy naukowcy nie chcą być uznawani za wierzących bo wywołałoby to kontrowersje lub osłabiło ich wizerunek. Wiem, że nie jestem naukowcem, ale pomimo tego, że bardzo interesuje się astronomią, fizyką i ogólnie nauką nie widze przeszkód aby wierzyć w Boga. Najbardziej do wiary przekonuje mnie to, że rzeczy które wydają się kompletnie głupie, niemożliwe, irracjonalne prawdopodobnie istnieją lub zostały już nawet odkryte w kosmosie lub mikroskali. Według mnie fakt jak skomplikowany i piękny jest wszechświat jak i człowiek są jednymi z najlepszych dowodów na istnienie Boga w końcu jakiś cel powinien istnieć. Widziałem także pewną skalę pokazującą poziom zaawansowania danej cywilizacji, nie pamiętam nazwy tej skali, ale polegała ona na tym, że każda z cywilizacji jest w jednym z pieciu stopni rozwiniecią, jeśli posiada pierwszy stopień to oznacza, że potrafi wykorzystać całą energię swojej planety, jeśli posiada ostatni to prawdopodobnie jest "bogiem" całego wszechświata, jest to ciekawe w końcu skoro możliwe jest istnienie takiej cywilizacji, dlaczego Bóg nie mógłby istnieć? Jak widać w moim przypadku nauka pogłębia wiarę. Po za tym każdy może wierzyć na swój sposób. Według mnie jak najwięcej ludzi powinno wierzyć, ponieważ wiara pomaga trzymać się ustalonych zasad, a prawie nic nie kosztuje. Zauważyłem także wiele przypadków, w których dzięki wierze w Boga uniknąłem robienia złych rzeczy. Prawie każdy z nas w coś wierzy więc skoro mam wybór wolę wierzyć w Boga niż w pieniądz, znajomości, media itp. Jeszcze jedna rzecz dotycząca odcinka do przykładów wierzących naukowców dodałbym tych z czasów mniej odległych np. Ramanujan (indyjski matematyk). Bardzo dziękuje jeśli ktoś to przeczytał i przepraszam za wszystkie błędy jeśli takowe istnieją. Bardzo serdecznie zachęcam do wiary w Boga. PAX
Poglądy jednostek nie stanowią jednak prawdy powszechnej. Bez względu na to jakbyśmy zdefiniowali Boga, jest to nadal tylko hipoteza rozpatrywana w kategoriach abstrakcji, metafizyki.
@@DayWalker966Rip To też prawda, ale im więcej ciekawych teorii, definicji i wyobrażań dotyczących Boga tym większa ilość ludzi będzie chciała w niego uwierzyć
Chyba nie zgodzę się z Panem Feymanem - ludzie wierzący też mają wątpliwości. Cytując Umberto Eco "wiara która nigdy nie wątpi to fanatyzm". Fajny odcinek. Pozdrawiam!
Kim/skąd jesteśmy do dokąd zmierzamy, odwieczne pytanie ludzkości. Czeto patrząc w gwiazdy zastanawiam się po co to wszystko a przede wszystkim co się musiało stać ze jest jak jest, bo logicznie rzeczy biorąc zawsze jest przyczyna i skutek, nic nie bierze się z niczego . Skoro był wielki wybuch (o ile był) to co było przed nim? a jeśli wszechświat jest wieczny ? a nawet jeśli jest to musiał z czegoś powstać(a może materia powstała z energii? no ale skąd ta energia, każda choć najmniejsza cząstka nie wzięła się z niczego) , idąc ta logika tak samo możemy powiedzieć o Bogu, skąd sie wziął i co było przed nim, Chrześcijaństwo nas uczy ze Bóg był jest i będzie - choć logicznie sie to nie zgadza i niema prawa bytu. A może po prostu Bóg to "obcy" którzy nas stworzyli, ale Ci "obcy" tez nie wzięli się z niczego.
Rzetelna nauka prowadzi również do Boga. To że wiemy więcej mnoży tylko poszlaki sugerujące tzw. "inteligentny projekt". Nauka vs. wiara to fałszywa alternatywa z zasady. Jest wewnętrznie sprzeczna. Nauce można przecwistawić ignorancję. Wierze można przeciwstawić ateizm. Wielu naukowców wychodzi z paradygmatu ateistycznego i na tej podstawie często wywodzą koncepcje, z których wychodzi im negacja istnienia Boga (niespodzianka?). Często w tym samym przypadku, wychodząc z przeciwnego paradygmatu, osiąga się analogicznie przeciwny wynik. Wiem, że to ogólnikowe, ale jak można pisać, gdy tematem jest nauka jako ogół zjawiska. `
Jednakże często zwolennicy ID jak np. biochemik o nazwisku Behe przyjmują skrajne warunki niemające odzwierciedlenia w obecnych opracowaniach na temat abiogenezy. A to dlatego, że biologia w końcu odrzuciła koncepcję zupy pierwotnej na rzecz kominów hydrotermalnych, co rozwiązało wiele problemów, w tym postulowanych jako nieredukowalna złożoność itp. Bardziej mi się podobają opracowania fizyka Johna Barrowa lub Michała Kellera, którzy akceptują wszystkie dowody naukowe, dopuszczając ingerencji Boskiej w silnej zasadzie antropicznej jak uważa Barrow lub bezpośredniej ingerencji w biogenezie jak Heller, jednakże ewolucja, mechanika kwantowa i wielki wybuch są dla nich niezaprzeczalną prawdą. Wspomnę tylko, że obaj zostali uhonorowani nagrodą Templetona
Spoko odcinek, chociaż strasznie pobieżnie opisałeś temat xd Fajnie by było jakbyś opisał teraz swoje poglądy metafizyczne (np. czy myślisz, że istnieje tylko rzeczywistość materialna, czy może istnieje jakaś rzeczywistość abstrakcji itp. to się nie musi nawet wiązać z istnieniem Boga)
Wyrafinowana nauka nie jest w konflikcie z wyrafinowaną wiarą. Nasze czasy powodują, że jesteśmy dalecy od wyobrażenia sobie Boga. W blichtrowym zapędzie codzienności i pośpiesznych przyjemnościach będziemy lata świetlne od wyobrażenia Boga. Jednak w cichym skupieniu zawsze dojdziemy do konkluzji, że coś brakuje do wyobrażenia całości.Genialny filozof Boecjusz, który w wyniku spisku zostaje na długo zamknięty w więzieniu dochodzi do wniosku, że życie musi być projektem. Jest w nim cel. Najpierw entropia, potem ewolucja wytwarza formę, która jest najwłaściwszym sednem egzystencji. Chodzi o maksymalne urozmaicenie wszechświata czyli uatrakcyjnienie. Bóg istnieć musi. Zamknięci i zagłuszeni w bańce ziemskiej nie dostrzegamy, że tak naprawdę trochę nam brakuje do pełnej wolności. Sami nie tworzymy reguł nami rządzących i nie ustanawiamy niewiarygodnie doprecyzowanych praw fizyki, od których nie uciekniemy i które tak są dla nas naturalne, że nawet najwybitniejsi naukowcy tłumaczą ukształtowanie się wszystkiego tymi prawami kończąc przez niezrozumienie dalszych dywagacji. A są następne z nich wynikające: jaki mechanizm lub prościej, kto lub co nie pozwala na jakiekolwiek, dokładniej - żadne zmiany w występowaniu tych zasad. Odpowiedź, że samo się to stanowi i bez żadnej przyczyny jest odpowiedzią jeszcze bardziej naiwną niż stwierdzenie, że ewolucja nie kierowała się niczym i na końcu w zmieniającym się chaosie powstał człowiek, nie kierowała też tym żadna siła decydująca, które cechy należy uzyskiwać, a które porzucić. Bóg istnieć musi, a wartością istnienia jest wspomniana atrakcyjność jako esencja wszystkiego. Boecjusz powiedział, że spolaryzowanie dwóch stron o przeciwstawnych poglądach jest głównym elementem tej atrakcyjności. Człowiek został zaprojektowany na osiąganie wytyczonych limitów swojej pamięci, wiedzy i poglądów. W raju brakowało polaryzacji i tworzyło to monotonię. Bóg istnieć musi i dlatego uznał On (według Boecjusza), że świat będzie o wiele lepszy ze złem i możliwością wyboru niż z przymusem czynienia dobra. Wszyscy tworzący naiwny pogląd, że to niemożliwe bo kto stworzył Boga niech zrozumieją, że byt doskonały doskonali się sam w sobie. Nie potrzebuje innych konstruktorów. Istnienie nieskończoności określa Boga. Technologia poprawia się każdego dnia i nie wyobrażamy sobie końca tej granicy, tak jak nie wyobrażamy sobie Boga stojącego na końcu tej nieskończoności jako byt doskonały. Takie zwroty są w Biblii, jak i te, że Bóg jest światłością. Nawet drobni uczeni wiedzą, że w świetle zawiera się wszystko. A to, że poruszający się foton w przestrzeni jest wieczny nawet zwykły człowiek sobie powinien wyobrazić co jest namacalną rzeczywistością. Według Boecjusza Bóg jest wieczny w sposobie przebywania jednocześnie, w jednej chwili (ale nie w ludzkim rozumieniu tego słowa) we wszystkich etapach czasowych (nie w ludzkim rozumieniu czasu). Jest teraz, wcześniej, bardzo dużo wcześniej i bardzo dużo później, jednocześnie ( nie w ludzkim rozumieniu słowa "wcześniej"). Śmieszą więc nieraz wypowiedzi o czekaniu Boga (po stworzeniu przez niego czasu, czyli następujących po sobie zdarzeń) miliardy lat na rozwój wszechświata. Podobnie też, jest wszędzie. Wyobraźmy sobie monitoring np. wokół domu. Bóg ma takie kamerki w najmniejszych komórkach i w całym wszechświecie lub wszechświatach bo jest nieskończonym komputerem. Bóg istnieć musi, a to, że niektórzy nie są o tym przekonani wynika z Jego woli aby była częścią polaryzacji, która jest niezbywalnym elementem atrakcyjności.
Pewien mądry człowiek powiedział - "Kiedy napijesz się trochę z kielicha Nauki, możesz zwątpić... Ale pamiętaj, że na dnie tego kielicha czeka na Ciebie Bóg" Pozdrawiam ciepło
Problemem ludzi jest to, że próbują na siłę udowodnić, że wiara myli się co do tego jak świat został stworzony, problemem jest również to, że niektórzy traktują Biblię KK jako księgę historyczną, a Biblia jest raczej quasi instrukcją obsługi jak żyć i się nie pozabijać (dekalog). Z resztą zauważmy, o czym mówią przykazania od 4 do 10 - są to relacje mdz ludzkie, nikt nie lubi jak się nas traktuje bez szacunku, okrada, zdradza, mówi o nas nieprawdziwe czy jak ktoś nam podrywa żonę... Biblia nie ma i nigdy nie miała za zadanie wytłumaczyć zagadek naszej planety itp... w Biblii są rozpisane na 1000 stron tak na prawdę dwa przykazania; 1. Kochaj Boga i 2. Kochaj Bliźniego i jakie są konsekwencje nieprzestrzegania tego czyli wojny itp. Trzeba mieć świadomość, że Biblia powstała ładnych kilka lat temu i jeśli pojawiają się opisy jakichś zjawisk to w taki sposób w jaki rozumiała je ówczesna nauka. Wiele nieporozumień bierze się z tego, że religii ostatnimi laty uczą katecheci a nie księża a rozumienie wiary przez jednych jest odmienne od drugich i niestety często nie zgodne, jakby to określić, z prawdą. Mi wiele do myślenia daje to jak KK wyobraża sobie Boga, że Bóg jest wszędzie, że Bóg jest nieskończony, nie ma ani początku ani końca, rozważanie tego ostatniego jest czymś tak intrygującym, że aż czasem mózg wrze :D jak czlowiek, który się rodzi i umiera ma pojąć, że jaka kolwiek istota może nie mieć początku ani końca, jak coś może nie mieć początku i trwać tak od wieków, co ten Bóg robił zanim stworzył świat i ludzkość... Z resztą jedno jest pewne... każdy z nas umrze i dowie się czy Bóg istnieje i weźmie nas na tę więlką nieskończoną ucztę w niebie jak obiecał czy jednak nie ma Boga i w momencie śmierci nasza świadomość zniknie. Na zakończenie dodam jeszcze tylko jak wyobrazał sobie życie po śmierci bodajże św. Tomasz z Akwinu a jeśli nie on to proszę poprawcie mnie: "Bóg przez całą wieczność poznaje samego siebie i my wraz z Nim będziemy go poznawać". Nie wiem jak wy ale ja chciałbym po śmierci niejako "zwiedzić" cały wszechświat i to, o ile istnieje, co jest poza nim :) Zobaczyć czarną dziurę od środka :D
Ostatnie 30 lat poswiecil na studiowaniu Nowego Testamentu pod kątem proroctw lub przepowiedni, wiezyl w Boga i chyba tylko w niego, moge sie mylic ale zaprzeczal w istnienie Trójcy sw.
Wulfgar 3000 co do 2060 to przepowiadał ze wtedy nastąpi „reset” i królestwo Boże zapanuje nad światem. Walczył z takimi którzy mówili ze to nastąpi dużo wcześniej.
Jeśli zastosujemy kryterium demarkacji Poppera to wyjdzie nam, że nauka i wiara nie mają nic wspólnego i jedno nie powinno ingerować w drugie. Więc dopóki naukowiec nie próbuje mieszać nauki z wiarą wszystko jest ok. Naukowiec może wierzyć w Boga ale nie w wyniki badań :)
To twoje przemyślenia ale proponował bym się jeszcze raz zastanowić nad kwestią: religia odpowiedziała na wiele pytań. Nie usłyszałem od ciebie żadnej ofpowiedzi ale jednak twierdzisz, że odpowiedziała.
Wrzucanie boga tam, gdzie nauka sobie nie radzi czyli koncepcja boga zapchajdziury to jest niestety wciąż dość często pojawiająca koncepcja, zarówno w apologetyce jak i w zwalczaniu religii. Ale ani dobry naukowiec, ani dobry filozof nie powinni moim zdaniem w ogóle się tego chwytać; i to już od czasów Laplace'a. Ale ten temat nigdy nie przeminie, bo zbyt wiele ludzi nieźle na nim zarabia, podobnie jak nie minie chęć "udowadniania", że mój światopogląd jest bliższy nauce, czego dobrym obrazem jest książka Dennetta i Plantingi - "Nauka i religia. Czy można je pogodzić?" Cóż, Lemaître napisał do papieża, że jego osiągnięcia tak samo nadają się do dowodzenia istnienia boga, jak i do zaprzeczenia jego istnieniu.
Zacznijmy od tego, że w Apokalipsie Bóg jest opisany jako praktycznie pewna energia, nie konkretna postać. Św. Jan jedyne co był w stanie powiedzieć na ten temat to opisać kolory, błyskawice i głosy. Oczywiście, że wiara nie może być ślepa. Jedną z najważniejszych rzeczy w życiu jest poszukiwanie prawdy i trzeba to robić ;) i nic się tutaj nie wyklucza. Jestem niesamowicie ciekaw tego jak rozwinie się fizyka kwantowa w przyszłości, bo przewraca czasem nasze dotychczasowe myślenie do góry nogami. Może się okazać, że zmusi nas ona do spojrzenia znaczenie szerzej na otaczającą nas rzeczywistość, w sposób wykraczający poza możliwość matematycznej analizy.
Gdy szedłem na studia, to myślałem, że wszyscy tam są ateistami. Byłem bardzo zaskoczony, że tak nie było. Niektórzy koledzy potrafili w jakiś niewytłumaczalny sposób odseparować wykluczając się aspekty.
Masz 100% racji. Religia nie ma nic wspólnego z wiarą. Za to moim zdaniem wiara w Boga i nauka idą w parze. Nauka pokazuje i udowadnia jacy jesteśmy mali względem stwórcy. Ktoś ten świat, wszechświat stworzył a naukowcy przyczyniają się do tego, że możemy poznawać, podpatrywać, kopiować dzieła stwórcy. Takie Winglety podpatrzone od skrzydeł ptaków itp.
Wierzyć - mieć nadzieję...sama ta definicja wyjaśnia wszystko. Wiara nie niesie nic potwierdzonego. My wierząc mamy tylko nadzieję w coś...Nic więcej a więcej ludzie tworzą całą filozofię...
Nie można pogodzić tych pseudo "ludzi" co już są głęboko zakorzenieni we źle i kopią się w najgorszych brejach tego świata bo to uwielbiają... z ludźmi dobrymi co zła się wystrzegają i wybierają drogę dobra co chcą stworzyć raj na ziemi. Więc stwierdzenie: "wszystko można pogodzić" jest stwierdzeniem błędnym. Chyba że usuniemy czynnik zła i wszystkich się wypierze aby byli nie skazitelnie czyści i na wszelki wypadek ich się wyjałowi. W tedy stwierdzenie "wszystko można pogodzić" nie będzie miało do końca sensu ponieważ nie będzie czego godzić skoro nie będzie czynnika zła który odpowiada za kłótnie i wojny. Wszyscy we wszystkim będą jednomyślni i jednozgodni. Nawet jeżeli byśmy mogli przypuścić że jest możliwość posiadania odmiennego zdania które będzie opinią nie raniącą nikogo też będzie dobrą i a automatu zaakceptowaną przez istoty ludzkie.
@@KPJ25Up Nauka nie jest zła lecz czyny ludzi są złe. Czy pieniądze są złe ? Nie ponieważ dzięki nim mamy chleb. Ktoś kto wyda je na złe rzeczy takie jak Wojna jest zły, ale same pieniądze nie są złe. Tak samo nauka nie jest zła. Człowieka, który wykorzystują ją do złych rzeczy jest zły. Człowiek jest zły i dobry musi wybrać pomiędzy złem a dobrem jeżeli uruchomi pierwiastek zła stanie się zły. Raj na Ziemi to utopia nie da się go stworzyć ponieważ człowiek cały czas musi wybierać nawet dobry człowiek wybierała zło. Jeśli w raju na Ziemi będzie jeden człowiek zły i skażą go dobrzy ludzie, ale on tego nie chciał nie będą dobrzy tylko sprawiedliwi i tacy ludzie muszą mieć prawo więc raj na Ziemi nie będzie trwał wiecznie.
Bardzo fajny film, poruszający ciekawy temat. Moim zdaniem warto zastanowić się nad tematem, co rozumiemy przez pojęcie Boga, bo to nie jest wcale takie proste. Pod tym pojęciem możemy zrozumieć zarówno jakiś byt osobowy (jak chociażby Bóg chrześcijan) albo jakiekolwiek źródło rzeczywistości (np. pierwszy poruszyciel Arystotelesa czy Bóg deistyczny). Kiedy pierwszy jest czysto religijnym bytem, w który należy wierzyć, tak ten drugi mógłby zostać udowodniony naukowo, bo niekoniecznie byłby ponad rzeczywistością.
Papież JP II mówił że kontemplujac Boga należy unosić się na skrzydłach wiary i rozumu, a więc zaufanie i zmysłowe poznanie :) (np. piękno Boga w ciągu fibonnnaciego)
W wywiadzie z jakimś naukowcem z Watykanu on to bardzo prosto wyjaśnił, jeśli dla kogoś Bóg ma być wyjaśnieniem zjawisk których nie rozumie, "zapchajdziurą" w rożnych teoriach, to jest to trudne do pogodzenia, ale wg. niego wiara w Boga nie powinna być wykorzystywana do tłumaczenia działania tego czy tamtego, do zapychania i uzupełniania teorii naukowych, nie powinno być konceptu "Boga wyjaśnień" tylko wiara powinna dotyczyć po prostu sfery duchowej człowieka.
Najbardziej w nauce fascynuje mnie że z każdą odpowiedzią pojawia się coraz więcej pytań I szacun dla naukowców którzy mimo tego dalej odkrywają wszechświat
Bardzo mądry materiał, z dystansem do świata, poruszający kilka punktow widzenia na raz. Jestem osoba wierzącą(nie religijną) i jednocześnie doceniam co nauka dla Nas zrobiła a astrofaza to chyba mój numer 1 na polskim yt odnośnie bycia bezstronnym i obiektywnym, gratuluję sukcesów w odchudzaniu ! :D
Kiedy fame mma? Sci fun vs plaskoziemcy?
Vs Król Sanjaya z Lechii
chyba shame mma
Sci fun coś cichy ostatnio ... a szkoda ...
Wydaje mi sie ze skoro nie wiedzą o istnieniu kuli to o oktagonie mogą tez nie słyszeć xD
@@wargazusu9934 Vs Pan Murphy
Czy naukowiec może wierzyć w boga? Może i może być do tego księdzem i kosmologiem. Mowa oczywiście o Michale Hellerze ;)
Może, bo mózg ludzki nie ma żadnego problemu z wierzeniem w kilka sprzeczych rzeczy jednocześnie.
Forestman91 Praktycznie jak widać może. Teoretycznie nie, bo tam gdzie kończy się nauka zaczyna się wiara ( oparta na wyssanych z palca wyobrażeniach )
W 8 ej minucie zaczyna Pan mówić do rzeczy. Pierwsza cześć filmu do odczytania i przemyślenia
Mówisz w sumie o ekstremalnych przypadkach
Pamiętajmy, że twórczą teorii wielkiego wybuchu był ksiądz katolicki Georges Lemaître ;p
No to co? Czy Grzegorz Lemaitre w swoich poglądach mieścił się w ramach katolickiej ortodoksji
@@czerwonymotyl948 Tak, był jak najbardziej ortodoksyjny. Żył przed Soborem Watykańskim II, kiedy jeszcze Święte Oficjum sądziło i karało księży za najdrobniejsze herezje, więc będąc tak popularny jaki był, ciężko byłoby mu się uchować przed inkwizytorem, gdyby rzeczywiście były jakieś podejrzenia.
@@czerwonymotyl948 Nie znam się na ortodoksji ale skoro jego nie ekskomunikowali to im to nie przeszkadzało
@@starekonto6309 A czy T. De Chardina spotkały jakieś kary Kościelne. Bodajże dopiero w 1960 roku zaczęto przestrzegać wiernych przed jego poglądami
@@czerwonymotyl948 Wikipedia podaje, że zakazano mu publikwania treści religijnych.
Z tego co wiem, to wplatał panteizm w katolicką naukę, co oczywiście jest herezją i słusznie to zauważono.
Tylko trochę szkoda, że niektórzy uznali tą decyzję Oficjum jako potępienie teorii ewolucji, co oczywiście nie jest prawdą, bo Kościół nigdy nie potępił żadnej teorii stricte naukowej, bo nie ma do tego kompetencji.
Polecam posłuchać wykład "fizyka a wiara" profesora Krzysztofa Meissnera
Również polecam, genialny wykład! Szczególnie stwierdzenie, że inne nauki zawsze odnoszą się do praw fizyki, a fizyka nie ma już do czego się odwołać. Nigdy nie będzie stuprocentowej pewności, bo pytanie dlaczego istnieją prawa fizyki już jest właściwie filozoficzne.
@@tinaalley9892 Jeszcze filozoficzne. Tak samo jak kiedyś: dlaczego kamienie spadają z nieba?
@@szpynda Nie, to jest innego rodzaju pytanie. Jakiekolwiek zjawisko występujące na świecie można wyjaśnić prawami fizyki. Ale to, dlaczego istnieją prawa fizyki to już pytanie z innej kategorii, bo rzecz nie może się wyjaśnić sama sobą. Nawet jeśli się odkryje inne wszechświaty (wcześniejsze, równoległe) to pierwotne pytanie "dlaczego" nie zniknie.
@@tinaalley9892 Jak sam zauważyłeś: wszystko mozna wyjaśnić. Równiez to dlaczego istnieją prawa fizyki. Nie potrafimy tego zrobić teraz, może nigdy nie zdążymy ale to nie znaczy że się nie da. Znaczy tylko tyle, że tego jeszcze nie potrafimy. Wszystko ma swój początek i koniec, również pytanie: dlaczego. Sama fizyka udzieli odpowiedzi nie tylko jak ale i dlaczego działa. Twoja propozycja to myślenie, że każdy odcinek A-B da się dzielić w nieskończoność na pół co nie jest prawdą. Moja pokazuje dlaczego się nie da tego zrobić oraz jak to działa. Wystarczy matma.
@@szpynda zauważyłaś*, jestem kobietą. xD No jak uważasz, w takich tematach jakieś dłuższe wymienianie się argumentami nie ma sensu, nic nowego się nie doda. Przekonanie, że jest granica, której w naukowy sposób nie da się przekroczyć, bo wykracza poza dziedzinę nauki kontra przekonanie, że wszystko jest przynajmniej teoretycznie możliwe do zrozumienia łącznie z pytaniem o pierwszą przyczynę, sens bytu itd. Tak czy inaczej wykład polecam, ja tylko wyrwałam jedną rzecz z kontekstu.
Znajoma osoba , robiła badania do pracy magisterskiej na ten temat, badając wiarę polskich naukowców. Okazało się ,że największy odsetek naukowców ,którzy wierzą w Boga są to fizycy/matematycy , naukowcy zajmujący się naukami przyrodniczymi czyli ścisłymi . Natomiast najmniej więrzącymi byli ekonomisci/prawnicy/psychologowie itp. Co ciekawe większość naukowców,którzy wierzyli w Boga , spośród fizyków i matematyków, wierzyło w Boga bezosobowego. Natomiast duza większość odrzucała kreacjonizm przedstawiony w biblii.
Polecam wykład prof. Maissnera pt. Fizyka a wiara. Można go znaleźć na yt. Sam profesor w swojej konkluzji dochodzi do metafizyki twierdzi, że prawdopodobnie fizyka nigdy nie odpowie na część pytań.
Owszem, ale czy religia daje prawidłowe odpowiedzi?
@@gryfon9556 To lepiej, by nie wprowadzała maluczkich w błąd naiwnymi wyjaśnieniami
Polecam w tym temacie wykłady ks. Prof. Michała Hellera (np. Na kanale Copernicusa). Dobrze wyjaśnia, jakie wyzwania stawia fizyka teologii i jak ta druga z tego wychodzi.
Może BS3S z księdzem profesorem?
I warto by było o nim wspomnieć w tym filmie
Jeżeli naukowiec odkrywa jakieś nowe prawa to tylko je odkrywa a nie je ustanawia. Może uznać że te prawa w całości ustanowił Bóg. Może uznać że jest siła sprawcza, ale natura otrzymała pewną swobodę rozwoju. Może też uznać że Boga nie ma. Jego wiara jest jego prywatną sprawą, natomiast jego pracą jest odkrywanie praw natury. Może w tej swojej pracy zrobić pomyłkę, lub celowo być kłamcą i oszustem naukowym.
Myślę że między nauką a religią nie ma obecnie większej wojny. To tylko poszczególne jednostki na siłę szukają konfrontacji
To prawda . Naukowcy nie ustanawiają praw . Ale samo ich poznanie przybliża do istoty ich powstania ..
Zgadzam się z Tobą. Nauka nie ustanawia takich rzeczy jak moralność, miłość, etyka; to są tematy wykraczające poza naukę. Naukowo to wszystko są wymysły mózgu. Religia i etyka mówi o moralności, także w dziedzinie nauki, klonowania, eksperymentowania na ludziach itp. Jest czymś więcej niż tylko wiarą w istnienie Boga, kieruje rozwojem naszej cywilizacji (lub przynajmniej ma duży wpływ) od starożytnej Judei po upadek komunizmu i dalej. Uważam że wierzący nie powinien mówić że nauka jest głupia ani naukowiec że religia jest głupia. Oczywiście wiele osób podchodzi do tego bardzo emocjonalnie ale nie ma to nic wspólnego z nauką.
Korekta: BIOS (Basic Input Output System) to nie to samo, co kod źródłowy, ale bardziej zapisany w pamięci tylko do odczytu "rozrusznik" komputera (co następnie pozwala na zainstalowanie/uruchomienie na nim np. systemu).
Profesor z którym miałem filozofię ujął sprawę w bardzo (według mnie) trafny sposób.
Z definicji nie możemy potwierdzić, ani zaprzeczyć istnienia Boga z prostego powodu. Bóg jest absolutem, co oznacza, że jest niezwiązany ze światem fizyki. Jest ponad nim, a my nie możemy spojrzeć w świat metafizyki, bo jesteśmy uwięzieni w świecie fizycznym.
I amen *w tej chwili powinien się pojawić płaczący Dawkins XD*
Skoro jest absolutem, to z definicji jest TEZ zwiazany ze swiatem fizyki (jest wszedzie). Profesor byl raczej slaby z logiki... :-) Jesli zas swiat fizyki jest terenem, gdzie boga nie ma, to poddaje twierdzenie to w watpliwosc sens istnienia boga (bo przeciez "stworzyl" swiat materialny i tylko w takim swiecie i o takim swiecie mozemy mowic z cala pewnoscia). Kazdy inny swiat, ktory o materie nie zahacza, nie moze byc poznany a co za tym idzie nic - literalnie nic o nim wiedziec nie mozemy.
@@jerzy.modzelewski Sama definicja boga jako absolutu, czyli wszechmocnego, wszechwiedzącego itp. jest sprzeczna z logiką. Czy bóg może stworzyć kamień, którego sam nie udźwignie? W jednym lub drugim przypadku dowiedzie, że nie jest wszechmocny. Czy osoba wszechwiedząca może nauczyć się czegoś nowego? Skoro wie wszystko to znaczy, że całe nasze życie ma z góry ustalony ciąg o którym on wie i koncepcja wolnej woli, piekła i nieba traci swój sens. Idąc dalej skoro skazuje kogoś na piekło pomimo, że wie że to nastąpi i ma możliwość temu zapobiec( jest wchemocny) ale tego nie robi, to nie może być nieskończenie dobry (lub jak to mówią teolodzy, być miłością samą w sobie).
@@krzysztofchomczuk5970 Masz dużo racji, ale tylko wtedy gdy przyjmiemy chrześcijańską definicję Boga, a na świecie jest wiele różnych definicji Boga, np. że nie jest osobą, która coś chce czy nie chce, absolut wcale nie musi być wszechmocny itp. My antropomorfizujemy Boga i to nasz podstawowy błąd.
@@ireneuszmaslinski9187 Najrozsądniejszą definicją wg mnie określa deizm. Czyli boga jako stworzyciela świata, który po zapoczątkowaniu wszechświata nie ingerował w niego więcej i nie interesował się jego losami. Tylko, że tak naprawdę to wyjaśnienie jednej zagadki drugą, bo można zacząć zadawać pytania o istotę boga, jego początek itp. zamiast badać jak zapoczątkował się wszechświat. Jeśli chodzi o religie ziemskie to każda uważa się za jedyną słuszną i objawioną. Niemożliwe, że każda ma rację, ale każda może się mylić. Różnica między wiarą a nauką jest taka, że nauka działa.
Wiara jest zupełnie inna materia i nie rozpatruje się teologicznych zagadnień na tej samej płaszczyźnie. Mam wyższe wykształcenie i interesuję się nauka i jestem głęboko wierząca. Przypominam słynne stwierdzenie że za każdym drzwiami które otwiera nauka stoi Bóg. Nie wydaje mi się żeby wiara stała w sprzeczności z nauką tylko raczej się uzupełniają.
to ze wierze ze jestem napoleonem to zupelnie inna materia i nie rozpatruje sie tego zagadnienia na tej samej plaszczyznie jak rzeczywistosc..
@@qweqwe5186 tak. To materia chorób psychicznych i można to leczyć. Dzięki Bogu który dał rozum niektórym z nas i mogliśmy wymyślić leki i terapię. Rozumiem że twoim zdaniem ludzie regularnie odwiedzają wnętrze czarnej dziury że wiedza co jest wewnątrz? Tylko dzięki zglebianiu tajemnic przekraczamy granice i niemożliwe staje się możliwe. Więc to że Boga nie można zbadać empirycznie nie znaczy że go nie ma. Pozdrów Marie Antoninę.
Która wiara i która religia jest prawdziwa?
@@aniamadej181
ooo widzi pan, po czesci rozumie pan ze wiara o choroba psychiczna
a to co sie dzieje w czarnej dziurze itp to NIEWIEDZA! wszystko inne to choroba zwana wiara...
@@wilknocny5854 to od ciebie zależy
Mk 4, 22 Nie ma bowiem nic tajemnego, co by nie miało być ujawnione. Nic też nie może być tak ukryte, aby nie wyszło na jaw- Jezus z Nazaretu. Dlatego wierzący powinni być naukowcami i powinni odkrywać świat bo wtedy lepiej poznamy Boga bo on dla nas ten świat/wszechświat stworzył.
Rdz 1, 28 zaludniajcie ziemię oraz czyńcie ją sobie poddaną- Bóg. Żeby czynić sobie ziemię (wszechświat/stworzenie) poddaną musimy ją rozumieć dlatego NAUKA! NAUKA! NAUKA!
@Tymion Mapper biblia na pewno nie uzupełnia się z nauką
I dlatego właśnie wiara zaciemnia umysł....bo wciąż pojawia się problem doktryn, odgórnie uznawanych "cech" rzeczywistości za prawdziwe. A to jest złe dla naukowca
Doktryn czyli dogmatów? Które z nich stoją w sprzeczności z nauką?
@@marcinn1377 Chodzi o to, że uważasz naukę za dobrą, bo cytaty w bilbii tak mówią. Gdyby było inaczej, i w Biblii pisało by, że człowiek nie powinien odkrywać świata, to wtedy przychylił byś się wówczas do tamtych słów.
A mnie chodzi samodzielne myślenie, bez powoływania się na to co ktoś gdzieś napisał.
@@MrSidzej22 w sumie nie moge nie przyznać Ci racji. Biblia jest dla mnie ważniejsza. Dlatego ciesze się że realia są takie że Pan kazał nam poznawać świat, a odwrotna sytuacja pozostaje w świecie fantazji i historycznych tępych głów które bały się nauki i zasłaniały wiarą.
Ks. Michał Haller jest przykładem takiego naukowca. W dodatku zajmuje się kosmologią. Polecam jego wykłady
Czytając ks. Hellera to można co najwyżej wiarę stracić. Heller głosi że człowiek nie pochodzi od Adama i Ewy. Ciekawe jest jak on traktuje nadnaturalizm. A jest to sprzeczne z nauką katolicką. Jeżeli Michał Heller jest kapłanem to najpierw powinien prowadzić ludzi do Boga i Kościoła
Polecam również książki Ks. Prof. Michała Hellera w większości swoich pracach znajdują się odniesienia do relacji nauka-religia, zwłaszcza kwestii kontrowersyjnych i niewłaściwie interpretowanych przez osoby wierzące.
@@czerwonymotyl948 każdy myślący katolik wie że Adam i Ewa nie istnieli fizycznie.
@dinkster is rejected by rebecca uważa że Adam i Ewa(w dodatku święci) to były realnie istniejące osoby. Nie mozna naruszyć objawienia Chrystusa nie naruszając dogmatu o grzechu pierworodnym
@@czerwonymotyl948 uważa się...
Jakiś dowód, źródło? Bo ja słyszałem że nieistnienie Adama i Ewy jest potwierdzone naukowo i przeczy zasadom logiki. I nie byli święci tak samo jak Mojżesz czy Izajasz.
Piąteczek, piwo, Astrofaza!
RAmen bracie. Latający Potwór Spaghetti jest z Tobą.
Magnus : )
ja ta samo XD nawet dwa piwa !
@@TheMaro555 Magnus i Belfast króluje u mnie : )
Piwo jest niezdrowe, acz ja też mam dwa :P. Może zostanie na weekend.
Konflikt nauki z wiarą w Boga, moim zdaniem, wynika z podejścia i konfliktującej interpretacji.
Ja rozumiem to w taki sposób, że fundamentem nauki jest ludzka ciekawość co do działania wszechświata, a wiara w Boga i religia jako taka jest nadaniem wszechświatowi dramatyzmu.
Można by powiedzieć, że nauka to odkrywanie wszechświata przez analizę, natomiast religia to poszukiwanie motywu. Walkę między dwoma można porównać do konkurencji humanistów i matematyków/fizyków w szkole.
Religia i nauka w zasadzie robią to samo ale z innym podejściem, z innych pobudek.
Wiara chrześcijańska wśród której rodzimy się w zachodnim świecie jest ciekawym podejściem ale moim zdaniem wierni trochę się w niej zaplątali. W głowach wielu wierzących gdzieś tam istnieje polana na niej zamek a w środku starszy pan z brodą, który wszystko wie i z bujanego fotela steruje wszechświatem. Jednak sama idea o niczym takim nie mówi. Biblia prawdopodobnie jest jedną wielką metaforą stworzoną przez kogoś kto w pewnym sensie dzisiaj byłby nazywany ateistą. Ta osoba właśnie w wyniku podejścia analitycznego do zastanej w swoim czasie religii mogła dojść do wniosku, że plemienne wierzenia są nieprawdziwe a istotą Boga jest właśnie wszechświat - wszystko co istnieje. Wynikają z tego 4 biblijne przymioty Boga:
Wszechmoc, bo wszechświat może wszystko co jest możliwe.
Wszechobecność, bo nie ma nic poza wszechświatem.
Wieczność, bo nie ma czasu poza nim.
Wszechwiedza, bo cała wiedza się w nim zawiera.
A cała reszta biblii to zdramatyzowany obraz powstania i działania wszechświata poprzez słowa zrozumiałe dla współczesnych sobie cywilizacji. Ale jak sami wiemy w wyniku złej interpretacji coś poszło nie tak.
W związku z tym twierdzę, że istota religii i nauki to w zasadzie to samo. Jest to próba zrozumienia siebie i środowiska naszej egzystencji. I jeżeli to zrozumiemy to konflikt znika. Naukowiec zorientuje się, że w zasadzie wierzy. Wierzący zorientuje się, że nie ma nic złego w nauce. Oba podejścia potrzebują siebie nawzajem. Ktoś w teatrze musi grać, ktoś musi teatr zbudować.
Oczywiście wiem, że wszystko co napisałem może być nie prawdą, ale wydaje mi się, że to zdrowe podejście.
Ciekawa interpretacja. Jednak nie daje odpowiedzi na kwestię zmartwychwstania i/lub istnienia nieba. Jak to mogłoby być wytłumaczone?
Zmartwychwstanie nie może zostać wytłumaczone naukowo, bo jest raczej mało prawdopodobne, że coś takiego mogło mieć miejsce. Tak jak powiedziałem sądzę, że Biblia jest dziełem fikcji w dużej mierze. Zmartwychwstanie można by interpretować bardziej jak wiersz. Nie należy w takich przypadkach historii biblijnej zadawać pytania czy jest to możliwe, a raczej jakie ma znaczenie. Jezus moim zdaniem to archetyp człowieka idealnego dla autora nowego testamentu, a zmartwychwstanie to idea, że ktoś kto żyje jak Chrystus nigdy nie umiera - jego poświęcenie zostanie zapamiętane. Może taki zabieg literacki ma za zadanie pokrzepienie ludzi, którzy mimo oddawania się na rzecz innych są traktowani w okrutny sposób.
Niebo natomiast jest ideą wielu religii przedchrześcijańskich. Raj, owoc zakazany, wąż itd. to moim zdaniem próba wytłumaczenia ludzkiej samoświadomości. Raj był to raczej stan błogiej niewiedzy w którym znajdował się człowiek który w zasadzie jeszcze był zwierzęciem. Nie uświadomiona istota nie jest wstanie myśleć w sposób abstrakcyjny, nie zna swojej przyszłości ani nie wie, że o niej nie wie. Za sprawą uzyskania samoświadomości istota taka sama wypędza się z raju. Więc niebo w wyniku takiej interpretacji to powrót do raju. Utrata świadomości.
I właśnie sentencja "Wiem, że nic nie wiem" to jeden z fundamentów ludzkiej świadomości. Z tego właśnie wynika cały terror życia, ale również całe odczuwalne szczęście.
Nie zgodzę się z taką interpretacją biblii, ale to dość ciekawa koncepcja. Tu niestety nawet nie ma co dyskutować, bo zwyczajnie mamy dwa podejścia do tego zbioru ksiąg. Symboliczne i dosłowne. Ja raczej się skłaniam ku dosłownemu, bo obecność Boga to nie tylko metafora. Zaś historia zbawienia moim zdaniem miała miejsce.
Pomijam kwestię, że biblia to nie jest dzieło jednego człowieka. To zbiór wielu ksiąg napisanych przez wielu autorów na przestrzeni wielu lat.
Kościół Katolicki dla przykładu nie neguje nauki w żaden sposób. Pamiętajmy że sama Biblia nie opisuje jak powstał człowiek albo wszechświat. Ona jedynie stwierdza, że za wszystkim stoi stworzenie Boskie. Pierwsze opowiadania spisane w księdze rodzaju są tylko symbolami i opowiadaniami mającymi przekazać jakie wartości są wazne dla czlowieka. Jestem osobą wierzącą i nie podważam niczego co jest dorobkiem nauki. Nie widzę też w ogóle kolizji nauki i wiary.
Piotrze, doskonale podszedłeś do tematu.Bardzo rzeczowo i przede wszystkim zachowując bezstronność.Brawo. Oczywiście,że może tylko nie wiem na czym ta wiara polega.Na pewno złym pomysłem jest łączenie obu tych dziedzin. Zresztą nie wiem po co to robić.Próba wyjaśnienia w sposób naukowy wydarzeń religijnych(mam na myśli te nadnaturalne) w najlepszym przypadku to tylko strata czasu jednak wydaje mi się,że najprawdopodobniej doprowadzi do obłędu. W bardzo niejasny i zagmatwany sposób robi to prof. Michał Heller. Dziwi mnie to tym bardziej,że jest znanym i cenionym fizykiem.Jeśli miesza religię z nauką to skąd mam wiedzieć ile w jego pracach jest nauki a ile religii. Religia to przecież odgórne,w żaden sposób nie potwierdzone i nie weryfikowalne założenia i dogmaty a to jest całkowicie sprzeczne z metodologią naukową.
Imo: tak długo jak nie miesza nieudowodnionych tez swojej wiary do nauki, to może wierzyć nawet w jednorożce żyjące w latających imbrykach
Sprawa istnienia lub nie istnienia Boga jest wg mnie do wyjaśnienia w świetle koncepji początku. Jezeli nie możesz sobie wyobrazić początku wszechświata lub tego że zawsze istniał, podobnie będzie z koncepcją Boga. Trudno wyjaśnić i zrozumieć że kiedyś powstał lub istniał od zawsze. Jeśli tak to eony bardziej prawdopodoba jest koncepcja , że to wszechświat w jakiejkolwiek formie ma te cechy a koncepcja Boga i potem jego wszechświata jako bardziej skomplikiwana jest zbędna.
Wsparcie aktualizacji dla Biblii skończyło się jakieś 2000 tys lat temu. Teraz im więcej odkrywa nauka to na tym bardziej szalone sposoby wierzący naukowcy muszą interpretować ten przestarzały przekaz. Ale człowiek zaćmiony bezgranicznie taką wiarą która z resztą wymaga tego od niego nawet tego nie zauważy
Pomylił ci się produkt microsoftu z wiarą ? Przekaz jest wciąż aktualny, naukowcy nie muszą niczego interpretować i naginać..Wejdz w siebie i poszukaj swojej wiary..zrozumiesz, To nie sa jakies tam interpretacje..To musisz SAM zbadać jak.. naukowiec.... w sobie. Nie kieruj się tym co ktoś powiedział,..znajdz swoją odpowiedz, SWOJĄ ! SAM !
@@maxsiodmy2049 Czytałem swego czasu biblie, ale gdy zobaczyłem jakie to bajki wtedy całkiem zwątpiłem. Zrozumiałem że w coś takiego mogli wierzyć ludzie ograniczeni, średniowieczni i wcześniejsi. Im wiemy więcej tym bardziej brzmi to śmiesznie, do granic absurdu. Trzeba myśleć samodzielnie i samemu interpretować fakty, a bezgraniczna wiara to głupota bo wtedy choć by nie wiem co nigdy nie dojrzysz prawdy. Niczym człowiek z wypranym mózgiem
Materiał, z mojego punktu widzenia przeciętny ale dyskusja pod odcinkiem fajna :)
Samo zastanawianie się nad konfliktem ujawnia pewną cechę ludzi jako istot zdolnych do konfliktu na tematy filozoficzno transcendentalne. W komentarzach czytałem wiele niezwykle fajnych treści ale odnoszę wrażenie, że każda z nich jest hermetyczna, nie pozostawiająca miejsca otwarcie się na opinię drugiego człowieka. Do czego to prowadzi? a do tego, że powstaje konflikt :) (jakikolwiek, czy to kulturalny pod odcinkiem Astrofazy czy zbrojny na bliskim wschodzie)
Jeśli ludzie jako istoty żywe chcą ze sobą dyskutować to powinny wziąć swoje ograniczenia pod uwagę ale nie jak cech gatunku a jako pojedynczych jednostek i wielokrotnie piętna trudnych przeżyć jakie nas dotknęły ( co wpłynęło na moje zdanie? czy jest jakieś zdarzenie które mnie odpycha od przyjęcia zdania innej osoby? do czego prowadzi moja opinia i sposób jej wyrażania? czy w moim myśleniu nie ma sprzeczności? "Prawda nie zaprzecza prawdzie"itd.)
Jak taka analiza siebie ma pomóc w kosmologii ?
Jeśli naukowiec odkryje, że człowiek posiada genom to znaczy, że
A) człowiek ma genom ( wiem, trochę masło maślane :P )
B) w kontekście istnienia Boga - Bóg stworzył ten genom. Czy bezpośrednio? Nie musiał. Jeśli Bóg stwarza to nie stwarza rzeczy materialnych czyli tego co przychodzi pierwsze na myśl ale tworzy też relacje i mechanizmy.
Jeśli naukowiec odkryje jakąś cząstkę elementarną to czy to znaczy, że zagląda tam gdzie nie powinien ?
Też nie i o tym mówi bardzo wiele nauk religijnych a co więcej, Wiara i Religia zachęca wręcz do poznawania świata i jest na to wiele cytatów a najbardziej łączącym naukę i wiarę jest (w mojej opini ): Księga Rodzaju 2, 18 - 21.
Tam mężczyzna nazywa różne istoty, nadaje nazwę wszystkiemu, co zostało stworzone. Jeśli zgłębić ten fragment to nadawanie nazw wszystkiemu trwa po dziś dzień :) to, że mamy doskonalsze technologie ku temu nie jest argumentem za konfliktem, który przy dokładniejszej analizie na płaszczyźnie opisania otaczającej wszechrzeczy ( bo istnieją też inne aspekty wierzeń i ludzkich przekonań o czym wspomniałem wyżej) nie istnieje.
A astrofaza wierzy?
Wiara w boga jest prosta, daje ludziom proste odpowiedzi na trudne pytania, nauka jest trudna , trzeba się wysilić zeby zrozumieć odpowiedzi, dlatego więcej jest ludzi którzy wierzą w boga....
Albo odwrotnie (choć zgadzam się, pewnie wielu jest takich ludzi) - kierowanie się w życiu logiką jest proste. Chłodna analiza życiowych decyzji jest prosta, bo masz do tego gotowe i proste narzędzia, ale spróbuj np. kogoś pokochać. Dlaczego walczysz o kogoś, chociaż jest Ci z nim źle? Wyzwaniem jest wyjście poza swoją strefę komfortu i spojrzenie na to z szerszej perspektywy. Z całą pewnością istnieje wciąż wiele rzeczy, które każdy z nas uznałby dziś za kompletną bzdurę, a za 10-50 lat będzie to udowodnione naukowo.
@Józef Kukliński Zdaję sobie sprawę ;) Mam na myśli tylko to, że może nauka nigdy nie odpowie na wszystkie pytania, bo wykroczy to poza horyzont myślowy człowieka, a przecież jest w naszym życiu wiele rzeczy, które są rzeczywistością, której do końca nie rozumiemy i większym wyzwaniem dla człowieka jest badać również te rzeczy, ale innymi narzędziami, bo nauka dysponuje ograniczoną ich ilością. Nauka nigdy nie wyjaśni wielu rzeczy, ale to nie znaczy, że nie są one prawdziwe.
Kiedyś słyszałem że jakiś naukowiec stwierdził :,, Im bardziej poznaję strukturę świata tym bardziej jestem pewny że Bóg istnieje''. Słyszał może ktoś taką wypowiedź?
Nie był to czasem Krzysztof Meissner?
@@forestg83 raczej nie, chociaż też kojarze skądś ten cytat
Albert Einstein
@@rafablatkiewicz3597 Nie wiem skąd ty to wziąłeś, Einstein był ateistą xD
Einstein!
Cześć. Oglądam pana od kilku miesięcy. Robi pan świetną robotę swoimi filmami. Również interesuje się badaniami wszechświata i w pana filmach mogę znaleźć bardzo dużo ciekawych informacji na ten temat.
Mam kilka pytań odnośnie księżyców Jowisza i księżyca Saturna Enceladusa.
Czy pana zdaniem istnieje życie np pod lodowymi skorupami wyżej wymienionych księżyców? Jeśli tak to tylko mikroskopijne czy bardziej złożone?
Bardzo dobrze, że nie uciekasz od takich tematów
Ty tutaj
@@jestes71830 no witaj. No oczywiście, że tutaj. Widzę, że mamy podobny gust jeśli chodzi o kontent na UA-cam. Szkoda, że ostatnio na czacie po streamie u Zoomera nie mogliśmy zbyt dużo popisać (ale tu możemy jeśli chcesz). Pozdrawiam
Myślę że spokojnie można wierzyć w Boga i być naukowcem. Prowadzący wspomniał że sięgamy coraz głębiej wraz z rozwojem nauki i kto wie czy na końcu nie znajdziemy Boga.
Kwestia jak zdefiniujemy pojęcie umownego Boga.
Jasne, że może i warto! Dusza faktycznie istnieje, jest to boży element naszej podświadomości, który wpływa na cały organizm. Jeżeli wierzysz twoje życie jest pełniejsze, czujesz wsparcie, a wiara potrafi czynić cuda.
Zresztą powiem Ci ja wierzę w zależność pomiędzy religią, a nauką. Wzajemnie się uzupełniają
Mi jedynie chodzi o to, że często ludzie którzy mają rzeczywistą równowagę, harmonię pomiędzy ciałem, a mózgiem, podświadomością człowieka czyli tą duszą zyskują o wiele więcej
Natomiast co do Einstaina mój błąd muszę więcej o tym poczytać, zresztą podobnie jak z postawą Howkinga
@kafers0n Dokładnie o to mi chodziło :)
@kafers0n Ale również o to, że wmawiając sobie np chorobę może faktycznie na coś zachorować, na taką zależność pomiędzy świadomością, a ciałem
Nauka odpowiada na pytanie jak to działa a wiara na pytanie dlaczego to istnieje. Dogmaty w kościele rzymsko-katolickim nie przeszkadzają w nauce bo dotyczą wiary a nie nauki. Można to porównać do przykładu: nauka odpowiada na pytanie jak jest skonstruowany samochód i jak to się dzieje że on jedzie a wiara odpowiada na pytanie skąd wyruszył i dokąd zmierza i co z nim będzie jak tam dojedzie. To są dwa różne pola, choć mam wrażenie że dziś duża grupa naukowców chce tłumaczyć na podstawie budowy samochodu gdzie on jedzie.
Astrofaza! Czekamy na wywiad z prof. Michałem Hellerem, niech wypowie się na ten temat.
Pytałem o to w poprzednim filmie, teraz pasuje do tematu. W apokalipsie jest opisane: Ap 6:12: "I widziałem, gdy zdjął szóstą pieczęć, że powstało trzęsienie ziemi i słońce pociemniało jak czarny wór, a cały księżyc poczerwieniał jak krew,"
Jakie zjawiska mogą wywołać takie efekty i czy mogą one wystąpić jednocześnie. Bo wygląda to na jakieś zaćmienie słońca z czerwonym księżycem w tym samym momencie. Co na ten temat mówi astronomia i fizyka?
To że jest tak napisane w apokalipsie to nie znaczy że tak będzie. Koniec świata to śmierć po prostu.
Czarny wór to zaćmienie Słońca, a krwawy Księżyc (de facto czerwonawy) zaćmienie naszego satelity. Razem oczywiście te zjawiska nie mogą wystąpić.
religia | | nauka , dwie proste równoległe, jedna drugiej nie wyklucza, Czy naukowiec moze wierzyc w Boga? tak jak najbardziej dziękuje koniec tematu
Ciekawy odcinek, często sam się nad tym zastanawiałem. Mała wzmianka ode mnie 😉
"poznałem ze wszystkich dzieł bożych, że człowiek nie może dojść do sedna spraw, jakie się dzieją pod słońcem. chociaż człowiek się trudzi, aby je zbadać, nie dojdzie tego; a chociaż nawet mędrzec twierdzi, że to rozumie, nie może tego zgłębić." Koh 8.17
W dużym uproszczeniu: "Nie bądź tą co ryje bo inaczej dokopiesz się do miny ;)" lub "Nie kracz za dużo bo wykraczesz(nieszczęście) || Myślę, że pierwsza moja odpowiedź, nie jest wytłumaczeniem, w którym rzeczywiście miałeś to na myśli, lecz może się wydawać tym, że to rzeczywiście poprawna odpowiedź, ale nią do końca nie jest. W twoim komentarzu, chciałeś pokazać(dać do myślenia),obrazując to w formie tekstu, że my jako ludzie, nie jesteśmy w stanie pojąć wszystkiego, co jest związane z wiedzą, jaka istnieje na tym świecie, zapisana w książkach lub elektronicznie. Dlaczego? Dlatego że, się po prostu nie da. Jest to nie możliwe! Nawet jak byśmy mieli, po same uszy się kąpać w defekacjach...to i tak tego nie przyjmiemy do naszego ograniczonego umysłu(posiadający limity). Jako istoty ludzkie zawsze będziemy niżej od naszego stwórcy. Nigdy jemu nie dorównamy w wiedzy jaką on posiada(a wiemy że jego wiedza jest nie skończona). Nie ma czegoś takiego jak super mózg
Moim zdaniem jeśli ktoś jest naukowcem i wierzy w Boga to po prostu stawia istotny znak podziału między te dwie rzeczy. Inaczej mówiąc nie stosuje tych samych standardów sceptycyzmu do wiary jakich używa na co dzień w pracy naukowej.
ty tak powaznie ? tak myslisz ? zastanów się przecież to co napisałeś nie ma żadnego sensu !
Mnie na przykład bardzo ciekawi jak to jest ze dzisiaj interpretuje się pewne niewygodne fragmenty biblii koranu czy innych treści religijnych jako opowiadania które mają być traktowane niedosłownie jak przypowieści, ich interpretacje naciąga się jak gumę od majtek do rzeczywistości a inne traktuje sie bardzo dosłownie jako zdarzenia mające swoje miejsce w historii będące podstawą i dogmatem wiary... GDZIE JEST JASNE KRYTERIUM CO NALEŻY INTERPRETOWAĆ DOSŁOWNIE A CO NIE ? Coś mi sie nie wydaje aby te kryteria pochodziły od samego bóstwa.
Kryterium widocznie jest aktualna użyteczność
Jak to powiedział Turbo Pascal - wierząc nie tracimy nic, a nie wierząc możemy stracić sporo.
Co możemy stracić nie wierząc?
No właśnie xd
To mnie więcej wyglądało tak:
Jeśli Bóg nie istnieje:
Jeśli jesteś dobry: po śmierci: nic
Jeśli jesteś zły: po śmierci: nic
Jeśli Bóg istnieje
Jeśli jesteś dobry: po śmierci: niebo
Jeśli jesteś zły: po śmierci: piekło
Także wierząc w Boga na pewno nie trafisz do piekła, nie wierząc na pewno nie trafisz do nieba.
Także radziłbym wierzyć ;)
Wierząc nie tracimy nic? A pieniądze, wpłacane na Kościół? A czas, poświęcany na praktyki religijne? A wybory życiowe, które mogłyby być lepsze, gdybyśmy nie kierowali się kryteriami wiary?
@@eravpl nie musisz dawać na kościół, biedaczku, nie znajdziesz godziny tygodniowo na mszę i 15 min dziennie na modlitwę? Jakie decyzje życiowe? Powiedz jaki wpływ ma na nie wiara?
Moim zdaniem konflikt nauka Bóg jest sztucznie podtrzymany. Im więcej dowiadujemy sie o otaczającym nas wszechświecie tym bardziej widzimy logikę i piękno stworzenia oraz to ile mamy do poznania. Pan Bóg powiedział czyńcie sobie ziemię poddana to jak dla mnie wezwanie do tego by poznawać i zgłębiać naukę i prawa, które rządzą w wszechświecie. Myślę że jeśli mamy dobre założenia od początku to wiara nie jest też blokatorem poznawczym a zgłębianie nauki można robić na chwałę Pana Boga. Takie moje zdanie ;)
Tylu naukowców na przestrzeni tysięcy lat wierzyło i wierzy w Boga, a wcześniej nawet w wielu bogów, więc czy to pytanie ma jakikolwiek sens? Skoro oni mogli, to dlaczego ktokolwiek inny miałby nie móc?
Czasy się zmieniają...
Prosty przykład tego, ze nigdy nauka nie zaprzeczy w istnienie siły wyższej która to wszystko tak naprawdę popchnęła.
Nawet jeżeli dowiemy się jak powstał wielki wybuch, z którego wszystko się utworzyło, to jak utworzyło się to co wybuchło? Gdzies kiedyś musiała powstać ta pierwsza rzecz, która z niczego się nie zrodziła, była pierwsza.. tutaj nie ma miejsca na wyjaśnienie, tylko na wiarę ze to coś jakoś musiało się pojawić, tutaj nigdy nie będzie dowodów :)
Doskonale na ten temat wypowiedzial sie ksiądz prof. Heller w wywiadzie dla Nauka To Lubie, kilka lat temu.
Do znalezienia na YT
Dominacja ateizmu wśród amerykańskich naukowców to pokłosie rozpowszechnienia się w Ameryce fundamentalistycznych, antynaukowych sekt protestanckich - po styczności z nimi bardzo łatwo obrzydzić sobie wiarę, oraz presji środowiska (ostracyzm za przyznawanie się do wiary jest częsty).
Jeśli ktoś miałby ochotę zgłębić temat, czy nauka wyklucza religię, to serdecznie polecam przesłuchać serii podcastów dr. hab. Sławomira Leciejewskiego o nazwie "EWOLUCJA a STWORZENIE".
Uważam, że ta seria jest zarówno dla zwolenników ewolucjonizmu jak i kreacjonizmu. Dr. ciekawie (i w dość przystępny dla przeciętnego słuchacza sposób ;) ) porusza tematy, które są najbardziej ogniste w "sporze między religią i nauką".
Nauka to poznawanie tego w jaki sposob i na jakich zasadach Bog stworzyl swiat. Nie wiem co tu ma sie wzajemnie wykluczac?
Święta prawda trafione w punkt
Jak dla mnie dobrym przykładem wierzącego naukowca jest ksiądz profesor Michał Heller.
I bardzo fajnie poprowadzony odcinek. Tak obiektywnie. Szanuję mocno.
Moim zdaniem konflikt między nauką, a religią zdecydowanie istnieje, ale ja go widzę w nieco innym miejscu. Odejdźmy na chwilę od traktowania religii, jako zbioru dogmatów, a nauki, jako zbioru wiedzy. Religia, oraz nauka to również sposoby myślenia. Bycie religijnym lub wierzącym oznacza skłonność do uznania za prawdę czegoś bez konkretnych dowodów. Bycie naukowcem oznacza, że dana osoba na co dzień stosuje i bardzo dobrze rozumie rygory metody naukowej, racjonalnego myślenia i unikania błędów poznawczych, oraz bardzo dobrze rozumie jakie rezultaty daje takie podejście. Jak widać, są to skrajnie różne postawy - jedna chwali ślepą wiarę ("błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli"), druga BEZWZGLĘDNIE domaga się dowodów. Wystarczy, że naukowiec zezwoli sam sobie na zastosowanie tych samych rygorów w myśleniu wobec religii i dość szybko zobaczy jak słabe są podstawy do tego, aby uznać dogmaty religijne za prawdę.
Także odpowiadając na pytanie z tytułu - owszem, naukowiec może być wierzący, ale jest wtedy niekonsekwentny, kieruje się jednym zestawem zasad w tematach religijnych i zupełnie innym dla reszty swojego życia. Spójny wewnętrznie, konsekwentny naukowiec nie może być wierzący.
Zachowanie jak w przypadku większości katolików/chrześcijan ( do których sam należę) - niekonsekwencja, a zasadzie zachowujemy sie zgodnie z naukami Religi tylko gdy nam pasuje ;) tylko w części swojego życia
Odpowiadając na pytanie z tytułu - oczywiście, że może.
1:16 według mnie nie ma takiej bariery(oczywiście między nauką, a wiarą(nie religią)).
Mnie do wiary w Boga strasznie przekonuje samo powstanie świata, jest to dla mnie taki ""dowód"", że Bóg istnieje, a raczej może istnieć lub powinien istnieć. Skąd wzięła się materia z której powstał wszechświat? Zawsze staram się pogłębiać swoją wiarę stawiając sobie najtrudniejsze pytanie, które negują istnienie Boga i odpowiadając na nie jestem jeszcze bardziej przekonany, że on może istnieć.
Po co wybierać za powód powstania świata jakąś istote wszechmocną lub wszechmogącą? Gdzie tu logika?
A jak zdefiniowałbyś Boga w którego wierzysz?
Jest teoria niejakiego Hawkinga, poparta czymśtam, że mógł powstać sam z niczego...
Co do pierwszej części komentarza. To, że nie jesteśmy w stanie czegoś pojąć, lub zrozumieć nie znaczy że mamy to przypisywać sile wyższej. Powstania wszechświata nie powinniśmy przypisywać Bogu.
Pomyśl o tym że takie zjawisko miało miejsce w każdej cywilizacji. Egipcjanie nie wiedzieli czemu słońce zachodzi, więc przypisywali to bogom, Grecy nie wiedzieli dlaczego z nieba podczas burzy strzelają pioruny, więc przypisywali to Zeusowi.
A co do ostatniej części, bardzo fajnie że to robisz :), ale pomyśl że jeżeli faktycznie stawiasz sobie jakieś trudne pytanie filozoficzne, to nie jesteś pierwszą osobą na świecie która próbuje na nie odpowiedzieć. I nie chce cię urazić ani nic w tym stylu, ale prawdopodobnie rozważasz je w zły sposób. Na świecie są tysiące osób wielokrotnie inteligentniejszych od ciebie i ode mnie, którzy nie dali rady ma nie odpowiedzieć, więc to nie jest takie oczywiste, i lepszym sposobem na podważenie i zweryfikowanie swojej wiary jest wysłuchanie argumentów drugiej strony. Pooglądaj jakieś debaty o istnieniu Boga, albo oglądnij kilka filmów z ateistycznego kanału.
Zawsze zastanawiała mnie ta niepochamowana chęć ateistów do tego aby inni zaczęli wierzyć w ich poglądy... To jest dosyć ciekawe
Było powiedziane; słowa Alberta Einsteina: "nie przeczę w istnienie boga, aczkolwiek jeśli istnieje ktoś kto stworzył to wszystko, stworzył tylko prawa fizyczne wszechświata, a potem zostawił to samemu sobie."
Nie przeczę w istnienie siły wyższej, ale nie ingeruje ona jakkolwiek w istoty rozumne.
Ale jak dla mnie, to wszystko jest dziełem przypadku, a my jesteśmy na chwilę świadomą materią wszechświata, a kiedy umieramy stajemy się z powrotem nieświadomą jej częścią. Tyle. Może to boli, może być to logiczne. W to wierzę.
Dlatego uczymy się, przekazujmy wiedzę dalej. Im więcej praw odgadniemy, tym bardziej będziemy mogli ingerować we wszystko co nas otacza. Wszechświat jak wiemy, to zlepek atomów, które składają się z jeszcze mniejszych układów. Skąd wiemy, że jesteśmy ostateczną formą? Może to my jesteśmy mikroskopijni, a jako jedność - wszechświat - tworzymy zlepek atomów większych istot?
~kiedyś wyobrażałem sobie, że wielki wybuch może być zwykłym odpaleniem zapalniczki. Dla nas - mikroskopijnych istot - trwa to biliardy lat, a dla istot w świecie których się to dzieje, trwa to kilka sekund. Stąd u Boga tysiąc lat trwa jeden dzień. Chociaż w tej skali, tysiąc lat trwa ułamek setnej sekundy.
ciekawe, bo chyba jedynym materialem, ktory jasno mowil o przemysleniach Einsteina byl list, ktory zostal sprzedany na nowojorskiej aukcji za niecale 3 mln. dolarow. "(..) Niemniej bez sugestii Brouwera nigdy nie zabrałbym się intensywnie za Pana książkę, bo jest napisana w niedostępnym dla mnie języku. Słowo Bóg jest dla mnie niczym innym, jak tylko słowem i wytworem ludzkich słabości, Biblia zaś to zbiór znakomitych, ale raczej prymitywnych legend, które są ponadto dość dziecinne. Żadna interpretacja, niezależnie od tego, jak subtelna, nie może (dla mnie) tego zmienić. Dla mnie żydowska religia jest, podobnie jak wszystkie inne religie, wcieleniem prymitywnych i dziecięcych przesądów. A naród żydowski, do którego chętnie należę i do którego tradycji myślenia mam głęboką sympatię, nie ma dla mnie jakiejkolwiek innej godności niż inne narody. Jeśli chodzi o moje doświadczenie, nie są także lepsi od żadnej innej grupy ludzi, chociaż przed najgorszymi rakami broni ich brak władzy. Inaczej nie widzę w nich niczego "wybranego".
Ogólnie odczuwam jako bolesne Pana twierdzenie o uprzywilejowanej pozycji i próba obrony tego przez dwa mury dumy, zewnętrznej, jako człowieka i wewnętrznej jako Żyda. Jako człowiek rości Pan sobie, że się tak wyrażę, zwolnienie z przyczynowości zaakceptowanej w innych wypadkach, jako Żyd - przywilej monoteizmu. Ale ograniczona przyczynowość w ogóle nie jest dłużej przyczynowością, jak nasz wspaniały Spinoza rozpoznał z pełną przenikliwością, prawdopodobnie jako pierwszy. A animistyczne interpretacje religii natury w zasadzie nie zostają anulowane przez monopolizowanie. Z takimi murami możemy osiągnąć tylko pewne samooszustwo, ale nie pomaga to naszym moralnym staraniom. Wręcz przeciwnie." www.deon.pl/kosciol/jeden-ze-swoich-listow-albert-einstein-napisal-o-bogu-wlasnie-sprzedano-go-za-rekordowa-sume,502038
@@jerzy.modzelewski ten cytat kończy się na cydzysłowie.. Potem jest moja wypowiedź... Ja nie wiem do końca, czy był to Einstein, ale z nim mi się skojarzyło, bo pisałem na szybko. Mogę się mylić, jak ktoś ma pewne info, to liczę na poprawienie.
Tyle razy Ci polecałem w komentarzach zapoznać się z prof. Meissnerem i ks. prof. Hellerem, a Ty dalej kombinujesz... "no daj Pan spokój!" ;)
Zastanawiam się po co wszyscy zadają sobie tego typu pytania? Przecież obie opcje wcale się nie wykluczają. Moim zdaniem poważny naukowiec nie powinien mieć tego typu dylematów, bo wpływałoby to na jego pracę. A takie pytania (z podtekstem, że raczej nie powinien) zadają sobie tylko zatwardziali ateiści, którzy chcą wykrzyczeć całemu światu to, że Boga nie ma.
zobacz ilu uczonych ludzi jest ateistami ,a później przemyśl co napisałeś
Poważny naukowiec nie powinien wierzyć w jakiekolwiek dogmaty.
@@bonerDB a potem ty zobacz ile procent fizyków jest religijnych
Szczerze mówiąc ja też nigdy nie widziałam sprzeczności między odkrycia i naukowymi a wiara w Boga. Jeden z moich znajomych księży interesuje się fizyka i ma na ten temat ogromną wiedzę i jakoś też nie ma kryzysów wiary 😊
@@pantheliryk To zabawne, bo wielu genialnych naukowców wierzyło w Boga i jakoś im to nie przeszkadzało w ich pracy.
Większość normalnych wierzących nie podważa nic co wychodzi z nauki po prostu zakłada że to co odkryliśmy powstało za sprawą Boga lub Bóg sprawił że dana rzecz działa tak a nie inaczej.
Nie podważa nic? No to pierwszy przyklad z brzegu... Adam i Ewa, czy ewolucja? Może inny przyklad? Stworzenie świata w 7 dni, czy moze jednak Big Bang?
caly ruch kreacjonistow...
@@mektor1 Adam i Ewa- symbol pierwszych ludzi co wiemy na pewno ponieważ Kain czyli syn Adama i Ewy który zabił brata został wygnany ale jednocześnie "zabezpieczony" przed śmiercią z rąk innych ludzi. Stworzenie świata w 7 dni? "U Boga jeden dzień jest jak tysiąc lat, tysiąc lat jest jak jeden dzień" (dokładnego odnośnika nie pamiętam) co oznacza kolejny symbol żeby ówcześni ludzie łatwiej zrozumieli. Proszę nie było to trudne, wystarczy wgłębić się w Biblie trochę bardziej niż powierzchownie.
@@LordsOfGamePolska jakich innych ludzi, jak oni byli pierwsi, byli dwoma facetami, i nie mogli sobie zrobić dzieci?
@@mektor1 "4:13 Wtedy rzekł Kain do Pana: Zbyt wielka jest wina moja, by można mi ją odpuścić.
4:14 Oto dziś wypędzasz mnie z tej ziemi i muszę ukryć się przed obliczem twoim. Będę tułaczem i wędrowcem na ziemi,A KAŻDY KTO MNIE SPOTKA, zabije mnie.
4:15I rzekł Pan do niego: Nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie. Położył też Pan na Kainie znak, aby go NIKT NIE ZABIJAŁ, kto go spotka." Fragment ten jasno wskazuje na istnienie innych ludzi nie związanych z Adamem i Ewą więc powtarzam Adam i Ewa to tylko symbol pierwszych ludzi.... polecam czytać uważnie.
Podoba mi się, że Autor zastanawia się raczej nad relacją nauka-wiara, a nie nauka-religia. Na ogół ludzie upraszczają, tzn. istnieje jakiś dziwny dla mnie paradygmat, że osoby wierzące muszą być jednocześnie przypisane do jakiejś konkretnej religii. A tak wcale nie jest... Podobno Einstein twierdził, że jest teistą bezwyznaniowym. Podzielam jego podejście. Religie starają się zmonopolizować Boga, a tak naprawdę są konstruktami wymyślonymi przez ludzi. Dlatego wierzący, ale niekoniecznie religijny (a zatem niedogmatyczny) naukowiec byłby z mojej perspektywy idealny. Większe szanse na otwartą naukową głowę.
Uwaga suchar(?) - Przeciętny student to najbardziej wierząca osoba świata. Ślepo wierzy we wszystko co mu powie wykładowca.
Dotyczy to także wyzszych stopni wtajemniczenia ;)
A idź pan bardziej nie dobijaj. Jak przypomnę swoje analizy chemiczne na laborkach...
Albo będzie wierzyć albo może powiedzieć papa
dla przyszłych komentatorów napiszę krótkie wytłumaczenie żartu: człowiek nie ma własnego rozumu,więc dlatego daje przyzwolenie na dalsze pranie(jego) mózgu i robienie z niego kukiełki którą można sterować i manipulować jak się chcę, do własnych potrzeb (wykładowca)
Widzieliście dzisiejsze zdjęcia InSight z Marsa? Chyba projekt w bicia kreta w grunt Marsa nie uda się. Wszystko szło dobrze a tu nagle to.
Czy ilość wymiarów jest liczbą całkowitą? Czy może istnieć wymiar pomiędzy drugim a trzecim? Odpowiedź może wydawać się oczywista ale wszechświat nie raz nas zaskakuje, jak choćby fakt że istnieje pierwiastek z -1
Musi być liczba całkowitą, a nawet musi być. Tak jak liczysz ludzi. Nie istnieje człowiek 2, człowiek 3, oraz liczba ludzi jest zawsze liczbą naturalną.
Dawid K może być peron 2 i pół ...
Najpierw trzeba udowodnić że inne wymiary istnieją
@@huberthb2230 długość, szerokość, wysokość, czas.
@@bar88888 Dopóki nie wejdzie się w świat liczb zespolonych o niezerowej części urojonej...
A ja jestem wierzący i mi to nie przeszkadza interesować się nauką. Jeżeli chodzi o samą naukę, to nawet z perspektywy osoby wierzącej obcowanie z nią ma dla mnie dodatkową wartość, na przykład z matematyką jako z językiem Boga. Poza tym wierzę, że jeżeli wiara ma pozostać wiarą, to nigdy nie znajdziemy jednoznacznej odpowiedzi co jest prawdziwe. A sama wiara jest dla rzeczą indywidualną, staram sie myśleć za siebie i nie oceniać przez pryzmat tego co mi ktoś powie. Mój tak naprawdę jedyny przyjaciel był ateistą, jeszcze na dodatek skorym do żartów z religii i nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu. Wszystko zależy tak naprawdę od indywidualnego podejścia. Jeżeli ktoś mi powie że nie mogę interesować się nauką jako wierzący, to wyśmieję go w równym stopniu co tego kto mi powie że nie mogę wierzyć bo przecież się interesuję nauką.
Kosmos jest jak lustro które pokazuje strach jednostki przed zapadnięciem się w pustkę
Moim zdaniem nauka nie przeczy w istnienie Boga. Dla mnie osobiście poziom skomplikowania i wszystkie stałe fizyczne są niezbitym dowodem na istnienie Stwórcy. Co więcej Pismo święte mówi o grawitacji w xv w p. n. e. i o kulistości ziemi w vi w p. n. e.
Pozdrawiam Astro Fazę za wybranie tego bardzo ciekawego tematu do dyskusji
To jest temat na który czekałem
Wiara/religia można rzec, że hamuje naukę. Gdzie byśmy byli gdyby nie palono na stosie.... lub religia nie miała takiego wpływu na ludzi przez tysiąclecia. Przez ten czas głównie wyłączała u ludzi myślenie. Nie ma co zapominać, kto otrzymywał w tych czasach edukację. Ludzie wielu rzeczy nie rozumieli i wiara w to wchodziła, która mówiła, że bóg tak chciał, że to stworzył bóg itd. Gdyby ktoś raczył pomyśleć, że jest inaczej.... Być może religie miały swój pozytywny aspekt przez te spowolnienie - w pewnym sensie "moralność". Lecz duchowieństwo wolało się bogacić i karać wszystkich. Jest wiele zmiennych i ciężko powiedzieć co lepsze. Jesteśmy tu i teraz, i z tej perspektywy można oceniać.
Na taki odcinek czekałem ❤️💪powodzenia w odchudzaniu
+1
+1
Moj Tata kiedys powiedzial takie slowa:'ludzie muszą sobie uświadomić, że jakaś siła boska musi istnieć' - proste ale bardzo głębokie... nawet jesli dowiemy się jak wszystko powstało to jak pojawił się ten pierwszy impuls czy cololwiek co bylo wcześniej i jeszcze wcześniej... Co do wiary w Boga to jest w pewnym sensie tradycja i można powiedzieć, że to glupota i strata pieniedzy.. ale jesli wiara sprawia, iż ktoś staje sie lepszym czlowiekiem lub wychodzi z pewnych nalogów i w ogole wiara mowi by robic dobre rzeczy, pomagać- to gdzie tu jest zło? A nauka moim zdaniem nie niszczy wiary w jakiś Bogow... nie koniecznie musi to wygladać tak jak jest napisane w Biblii (nie bede nawet wymienial Koranu bo tam jest duzo sprzecznosci z nauką a w porownaniu do Biblii - Koran jest slowem Boga przepisanym do księgi napisanym w prost jak jest i jak ma byc). Kosciol Katolicki bo jego sie najbardziej napastuje bez wzgledu na wszystko pomaga ludziom. Strach pomyslec jak by Świat wygladał bez wiary w Boga... ile wojen moglo by być i tak być moze przez wiare wiele osiagnelibysmy juz wcześniej ale zapewne nie moglibyśmy być dumni z drogi do osiagniecia tego co mamy a moze bylo by inaczej? Tak czy siak nie dowiemy się jak Kot sobie żyje w pudełku i czy w ogole tam jest - jeśli nawet nie potrafimy go otworzyć, ba.. nie wiemy czy to pudełko w ogole istnieje ...
Może, bo problemu istnienia Boga nie rozstrzyga nauka (sensu metoda naukowa), lecz filozofia.
Heh, czy istnienie Boga to problem?
Według mnie bycie naukowcem w żaden sposób nie powinno wykluczać bycia wierzącym. Mam wrażenie, że niektórzy naukowcy nie chcą być uznawani za wierzących bo wywołałoby to kontrowersje lub osłabiło ich wizerunek. Wiem, że nie jestem naukowcem, ale pomimo tego, że bardzo interesuje się astronomią, fizyką i ogólnie nauką nie widze przeszkód aby wierzyć w Boga. Najbardziej do wiary przekonuje mnie to, że rzeczy które wydają się kompletnie głupie, niemożliwe, irracjonalne prawdopodobnie istnieją lub zostały już nawet odkryte w kosmosie lub mikroskali. Według mnie fakt jak skomplikowany i piękny jest wszechświat jak i człowiek są jednymi z najlepszych dowodów na istnienie Boga w końcu jakiś cel powinien istnieć. Widziałem także pewną skalę pokazującą poziom zaawansowania danej cywilizacji, nie pamiętam nazwy tej skali, ale polegała ona na tym, że każda z cywilizacji jest w jednym z pieciu stopni rozwiniecią, jeśli posiada pierwszy stopień to oznacza, że potrafi wykorzystać całą energię swojej planety, jeśli posiada ostatni to prawdopodobnie jest "bogiem" całego wszechświata, jest to ciekawe w końcu skoro możliwe jest istnienie takiej cywilizacji, dlaczego Bóg nie mógłby istnieć? Jak widać w moim przypadku nauka pogłębia wiarę. Po za tym każdy może wierzyć na swój sposób. Według mnie jak najwięcej ludzi powinno wierzyć, ponieważ wiara pomaga trzymać się ustalonych zasad, a prawie nic nie kosztuje. Zauważyłem także wiele przypadków, w których dzięki wierze w Boga uniknąłem robienia złych rzeczy. Prawie każdy z nas w coś wierzy więc skoro mam wybór wolę wierzyć w Boga niż w pieniądz, znajomości, media itp. Jeszcze jedna rzecz dotycząca odcinka do przykładów wierzących naukowców dodałbym tych z czasów mniej odległych np. Ramanujan (indyjski matematyk). Bardzo dziękuje jeśli ktoś to przeczytał i przepraszam za wszystkie błędy jeśli takowe istnieją. Bardzo serdecznie zachęcam do wiary w Boga.
PAX
Poglądy jednostek nie stanowią jednak prawdy powszechnej.
Bez względu na to jakbyśmy zdefiniowali Boga, jest to nadal tylko hipoteza rozpatrywana w kategoriach abstrakcji, metafizyki.
@@DayWalker966Rip To też prawda, ale im więcej ciekawych teorii, definicji i wyobrażań dotyczących Boga tym większa ilość ludzi będzie chciała w niego uwierzyć
Chyba nie zgodzę się z Panem Feymanem - ludzie wierzący też mają wątpliwości. Cytując Umberto Eco "wiara która nigdy nie wątpi to fanatyzm".
Fajny odcinek. Pozdrawiam!
a watpienie to brak wiary ;-) tez pozdrawiam!
@@jerzy.modzelewski Dlaczego? Czyż nie każdy ma chwile zwątpienia?
@@Golbapp wierzac bez dowodow? Zapewne. Majac dowody utwierdzasz sie w przekonaniu, nie watpisz.
Kim/skąd jesteśmy do dokąd zmierzamy, odwieczne pytanie ludzkości. Czeto patrząc w gwiazdy zastanawiam się po co to wszystko a przede wszystkim co się musiało stać ze jest jak jest, bo logicznie rzeczy biorąc zawsze jest przyczyna i skutek, nic nie bierze się z niczego .
Skoro był wielki wybuch (o ile był) to co było przed nim? a jeśli wszechświat jest wieczny ? a nawet jeśli jest to musiał z czegoś powstać(a może materia powstała z energii? no ale skąd ta energia, każda choć najmniejsza cząstka nie wzięła się z niczego) , idąc ta logika tak samo możemy powiedzieć o Bogu, skąd sie wziął i co było przed nim, Chrześcijaństwo nas uczy ze Bóg był jest i będzie - choć logicznie sie to nie zgadza i niema prawa bytu.
A może po prostu Bóg to "obcy" którzy nas stworzyli, ale Ci "obcy" tez nie wzięli się z niczego.
A może Bóg to (Multi)Wszechświat?
Nie widzę sprzeczności między wiarą a nauką. Natomiast fanatyczna religia jest już problemem.
Dobra robota, fajny materiał :)
Rzetelna nauka prowadzi również do Boga. To że wiemy więcej mnoży tylko poszlaki sugerujące tzw. "inteligentny projekt".
Nauka vs. wiara to fałszywa alternatywa z zasady. Jest wewnętrznie sprzeczna. Nauce można przecwistawić ignorancję. Wierze można przeciwstawić ateizm.
Wielu naukowców wychodzi z paradygmatu ateistycznego i na tej podstawie często wywodzą koncepcje, z których wychodzi im negacja istnienia Boga (niespodzianka?).
Często w tym samym przypadku, wychodząc z przeciwnego paradygmatu, osiąga się analogicznie przeciwny wynik.
Wiem, że to ogólnikowe, ale jak można pisać, gdy tematem jest nauka jako ogół zjawiska.
`
Jednakże często zwolennicy ID jak np. biochemik o nazwisku Behe przyjmują skrajne warunki niemające odzwierciedlenia w obecnych opracowaniach na temat abiogenezy. A to dlatego, że biologia w końcu odrzuciła koncepcję zupy pierwotnej na rzecz kominów hydrotermalnych, co rozwiązało wiele problemów, w tym postulowanych jako nieredukowalna złożoność itp. Bardziej mi się podobają opracowania fizyka Johna Barrowa lub Michała Kellera, którzy akceptują wszystkie dowody naukowe, dopuszczając ingerencji Boskiej w silnej zasadzie antropicznej jak uważa Barrow lub bezpośredniej ingerencji w biogenezie jak Heller, jednakże ewolucja, mechanika kwantowa i wielki wybuch są dla nich niezaprzeczalną prawdą. Wspomnę tylko, że obaj zostali uhonorowani nagrodą Templetona
Spoko odcinek, chociaż strasznie pobieżnie opisałeś temat xd
Fajnie by było jakbyś opisał teraz swoje poglądy metafizyczne (np. czy myślisz, że istnieje tylko rzeczywistość materialna, czy może istnieje jakaś rzeczywistość abstrakcji itp. to się nie musi nawet wiązać z istnieniem Boga)
Bóg stuka w kopułe swoim boskim młotkiem 🔨 gdy widzi wasze grzechy, i tak też powstają błyskawice!
to nie bug to THOR mitologia norweska
Ja mam taki dylemat, czy to prawda, że jakie życie taki rap?
A Ty wierzysz w Boga?
Wielki szacun że nie tniesz filmu co trzy słowa, jak mnie to denerwuje co u niektórych nagrywających... pozdrawiam
Tu już tylko pomoże ks. prof. M. Heller
Wyrafinowana nauka nie jest w konflikcie z wyrafinowaną wiarą. Nasze czasy powodują, że jesteśmy dalecy od wyobrażenia sobie Boga. W blichtrowym zapędzie codzienności i pośpiesznych przyjemnościach będziemy lata świetlne od wyobrażenia Boga. Jednak w cichym skupieniu zawsze dojdziemy do konkluzji, że coś brakuje do wyobrażenia całości.Genialny filozof Boecjusz, który w wyniku spisku zostaje na długo zamknięty w więzieniu dochodzi do wniosku, że życie musi być projektem. Jest w nim cel. Najpierw entropia, potem ewolucja wytwarza formę, która jest najwłaściwszym sednem egzystencji. Chodzi o maksymalne urozmaicenie wszechświata czyli uatrakcyjnienie. Bóg istnieć musi. Zamknięci i zagłuszeni w bańce ziemskiej nie dostrzegamy, że tak naprawdę trochę nam brakuje do pełnej wolności. Sami nie tworzymy reguł nami rządzących i nie ustanawiamy niewiarygodnie doprecyzowanych praw fizyki, od których nie uciekniemy i które tak są dla nas naturalne, że nawet najwybitniejsi naukowcy tłumaczą ukształtowanie się wszystkiego tymi prawami kończąc przez niezrozumienie dalszych dywagacji. A są następne z nich wynikające: jaki mechanizm lub prościej, kto lub co nie pozwala na jakiekolwiek, dokładniej - żadne zmiany w występowaniu tych zasad. Odpowiedź, że samo się to stanowi i bez żadnej przyczyny jest odpowiedzią jeszcze bardziej naiwną niż stwierdzenie, że ewolucja nie kierowała się niczym i na końcu w zmieniającym się chaosie powstał człowiek, nie kierowała też tym żadna siła decydująca, które cechy należy uzyskiwać, a które porzucić. Bóg istnieć musi, a wartością istnienia jest wspomniana atrakcyjność jako esencja wszystkiego. Boecjusz powiedział, że spolaryzowanie dwóch stron o przeciwstawnych poglądach jest głównym elementem tej atrakcyjności. Człowiek został zaprojektowany na osiąganie wytyczonych limitów swojej pamięci, wiedzy i poglądów. W raju brakowało polaryzacji i tworzyło to monotonię. Bóg istnieć musi i dlatego uznał On (według Boecjusza), że świat będzie o wiele lepszy ze złem i możliwością wyboru niż z przymusem czynienia dobra. Wszyscy tworzący naiwny pogląd, że to niemożliwe bo kto stworzył Boga niech zrozumieją, że byt doskonały doskonali się sam w sobie. Nie potrzebuje innych konstruktorów. Istnienie nieskończoności określa Boga. Technologia poprawia się każdego dnia i nie wyobrażamy sobie końca tej granicy, tak jak nie wyobrażamy sobie Boga stojącego na końcu tej nieskończoności jako byt doskonały. Takie zwroty są w Biblii, jak i te, że Bóg jest światłością. Nawet drobni uczeni wiedzą, że w świetle zawiera się wszystko. A to, że poruszający się foton w przestrzeni jest wieczny nawet zwykły człowiek sobie powinien wyobrazić co jest namacalną rzeczywistością. Według Boecjusza Bóg jest wieczny w sposobie przebywania jednocześnie, w jednej chwili (ale nie w ludzkim rozumieniu tego słowa) we wszystkich etapach czasowych (nie w ludzkim rozumieniu czasu). Jest teraz, wcześniej, bardzo dużo wcześniej i bardzo dużo później, jednocześnie ( nie w ludzkim rozumieniu słowa "wcześniej"). Śmieszą więc nieraz wypowiedzi o czekaniu Boga (po stworzeniu przez niego czasu, czyli następujących po sobie zdarzeń) miliardy lat na rozwój wszechświata. Podobnie też, jest wszędzie. Wyobraźmy sobie monitoring np. wokół domu. Bóg ma takie kamerki w najmniejszych komórkach i w całym wszechświecie lub wszechświatach bo jest nieskończonym komputerem. Bóg istnieć musi, a to, że niektórzy nie są o tym przekonani wynika z Jego woli aby była częścią polaryzacji, która jest niezbywalnym elementem atrakcyjności.
Pewien mądry człowiek powiedział - "Kiedy napijesz się trochę z kielicha Nauki, możesz zwątpić... Ale pamiętaj, że na dnie tego kielicha czeka na Ciebie Bóg" Pozdrawiam ciepło
Odcinek super ale mam pytanie dość nietypowe... Gdzie kupiłeś tą zajebistą poduszkę księżycową??? 😁😁😎
Naprawdę tak mi się spodobała że muszę ją mieć
"The Egg" Kurzgesagta przedstawia według mnie bardzo ciekawą teorię, którą można by przeistoczyć w religię. :D
Hubert Moneta Hmm dobrze że wymyśliłem tą teorie i zrobiłem o tym film na kurzgesagt ;)
Kurzgesagt=German Propaganda.
@@Aleks96 A coś bardziej konkretnego?
@@mateuszsalnik6223 'Creepypasta jajko' sobie wpisz ;)
@@bezszkole9335 Znaczy ja znam tą historyjkę. Mi chodzi o to, dlaczego Aleks uważa Kurztgesagt za niemiecką propagandę
Problemem ludzi jest to, że próbują na siłę udowodnić, że wiara myli się co do tego jak świat został stworzony, problemem jest również to, że niektórzy traktują Biblię KK jako księgę historyczną, a Biblia jest raczej quasi instrukcją obsługi jak żyć i się nie pozabijać (dekalog). Z resztą zauważmy, o czym mówią przykazania od 4 do 10 - są to relacje mdz ludzkie, nikt nie lubi jak się nas traktuje bez szacunku, okrada, zdradza, mówi o nas nieprawdziwe czy jak ktoś nam podrywa żonę... Biblia nie ma i nigdy nie miała za zadanie wytłumaczyć zagadek naszej planety itp... w Biblii są rozpisane na 1000 stron tak na prawdę dwa przykazania; 1. Kochaj Boga i 2. Kochaj Bliźniego i jakie są konsekwencje nieprzestrzegania tego czyli wojny itp. Trzeba mieć świadomość, że Biblia powstała ładnych kilka lat temu i jeśli pojawiają się opisy jakichś zjawisk to w taki sposób w jaki rozumiała je ówczesna nauka. Wiele nieporozumień bierze się z tego, że religii ostatnimi laty uczą katecheci a nie księża a rozumienie wiary przez jednych jest odmienne od drugich i niestety często nie zgodne, jakby to określić, z prawdą.
Mi wiele do myślenia daje to jak KK wyobraża sobie Boga, że Bóg jest wszędzie, że Bóg jest nieskończony, nie ma ani początku ani końca, rozważanie tego ostatniego jest czymś tak intrygującym, że aż czasem mózg wrze :D jak czlowiek, który się rodzi i umiera ma pojąć, że jaka kolwiek istota może nie mieć początku ani końca, jak coś może nie mieć początku i trwać tak od wieków, co ten Bóg robił zanim stworzył świat i ludzkość...
Z resztą jedno jest pewne... każdy z nas umrze i dowie się czy Bóg istnieje i weźmie nas na tę więlką nieskończoną ucztę w niebie jak obiecał czy jednak nie ma Boga i w momencie śmierci nasza świadomość zniknie.
Na zakończenie dodam jeszcze tylko jak wyobrazał sobie życie po śmierci bodajże św. Tomasz z Akwinu a jeśli nie on to proszę poprawcie mnie: "Bóg przez całą wieczność poznaje samego siebie i my wraz z Nim będziemy go poznawać".
Nie wiem jak wy ale ja chciałbym po śmierci niejako "zwiedzić" cały wszechświat i to, o ile istnieje, co jest poza nim :)
Zobaczyć czarną dziurę od środka :D
Ponoć Newtona bardziej zajmowało studiowanie Biblii niż fizyka ;p
Adam Imiałek Newtona wiele rzeczy interesowało, dużo zajmował się alchemią.
Ostatnie 30 lat poswiecil na studiowaniu Nowego Testamentu pod kątem proroctw lub przepowiedni, wiezyl w Boga i chyba tylko w niego, moge sie mylic ale zaprzeczal w istnienie Trójcy sw.
...no i przepowiedzial koniec swiata na rok 2060.
Wulfgar 3000 co do 2060 to przepowiadał ze wtedy nastąpi „reset” i królestwo Boże zapanuje nad światem. Walczył z takimi którzy mówili ze to nastąpi dużo wcześniej.
Ale szacun! Udało się tak dyplomatycznie to prowadzić że nawet najbardziej specjalny płatek śniegu nie odniesie obrażeń uczuć religijnych
Jeśli zastosujemy kryterium demarkacji Poppera to wyjdzie nam, że nauka i wiara nie mają nic wspólnego i jedno nie powinno ingerować w drugie. Więc dopóki naukowiec nie próbuje mieszać nauki z wiarą wszystko jest ok. Naukowiec może wierzyć w Boga ale nie w wyniki badań :)
To twoje przemyślenia ale proponował bym się jeszcze raz zastanowić nad kwestią: religia odpowiedziała na wiele pytań. Nie usłyszałem od ciebie żadnej ofpowiedzi ale jednak twierdzisz, że odpowiedziała.
Wrzucanie boga tam, gdzie nauka sobie nie radzi czyli koncepcja boga zapchajdziury to jest niestety wciąż dość często pojawiająca koncepcja, zarówno w apologetyce jak i w zwalczaniu religii. Ale ani dobry naukowiec, ani dobry filozof nie powinni moim zdaniem w ogóle się tego chwytać; i to już od czasów Laplace'a. Ale ten temat nigdy nie przeminie, bo zbyt wiele ludzi nieźle na nim zarabia, podobnie jak nie minie chęć "udowadniania", że mój światopogląd jest bliższy nauce, czego dobrym obrazem jest książka Dennetta i Plantingi - "Nauka i religia. Czy można je pogodzić?" Cóż, Lemaître napisał do papieża, że jego osiągnięcia tak samo nadają się do dowodzenia istnienia boga, jak i do zaprzeczenia jego istnieniu.
Przecież jeden z obiektów zainteresowań filozofii jest bóg.
@@007arek chodzi mi o chwytanie się argumentu boga od zapychania dziur, nie samego boga.
Jestem ciekawy wgl po co to wszystko zostało stworzone
Zacznijmy od tego, że w Apokalipsie Bóg jest opisany jako praktycznie pewna energia, nie konkretna postać. Św. Jan jedyne co był w stanie powiedzieć na ten temat to opisać kolory, błyskawice i głosy. Oczywiście, że wiara nie może być ślepa. Jedną z najważniejszych rzeczy w życiu jest poszukiwanie prawdy i trzeba to robić ;) i nic się tutaj nie wyklucza. Jestem niesamowicie ciekaw tego jak rozwinie się fizyka kwantowa w przyszłości, bo przewraca czasem nasze dotychczasowe myślenie do góry nogami. Może się okazać, że zmusi nas ona do spojrzenia znaczenie szerzej na otaczającą nas rzeczywistość, w sposób wykraczający poza możliwość matematycznej analizy.
Gdy szedłem na studia, to myślałem, że wszyscy tam są ateistami. Byłem bardzo zaskoczony, że tak nie było. Niektórzy koledzy potrafili w jakiś niewytłumaczalny sposób odseparować wykluczając się aspekty.
Akurat mi się to pokryło z tematem na religii :p
Przypadek?
@@dominikkurek1155 niema przypadków
A ja tak trochę z innej beczki. Czy wiecie może co to za teleskop? Jaki montaż i tuba?
Masz 100% racji. Religia nie ma nic wspólnego z wiarą. Za to moim zdaniem wiara w Boga i nauka idą w parze. Nauka pokazuje i udowadnia jacy jesteśmy mali względem stwórcy. Ktoś ten świat, wszechświat stworzył a naukowcy przyczyniają się do tego, że możemy poznawać, podpatrywać, kopiować dzieła stwórcy. Takie Winglety podpatrzone od skrzydeł ptaków itp.
Wierzyć - mieć nadzieję...sama ta definicja wyjaśnia wszystko. Wiara nie niesie nic potwierdzonego. My wierząc mamy tylko nadzieję w coś...Nic więcej a więcej ludzie tworzą całą filozofię...
wszystko można pogodzić:)
Tak, ale z religią dlatego pewien % naukowców to agnostycy ja też jestem agnostykiem.
Nie
Nie można pogodzić tych pseudo "ludzi" co już są głęboko zakorzenieni we źle i kopią się w najgorszych brejach tego świata bo to uwielbiają... z ludźmi dobrymi co zła się wystrzegają i wybierają drogę dobra co chcą stworzyć raj na ziemi. Więc stwierdzenie: "wszystko można pogodzić" jest stwierdzeniem błędnym. Chyba że usuniemy czynnik zła i wszystkich się wypierze aby byli nie skazitelnie czyści i na wszelki wypadek ich się wyjałowi. W tedy stwierdzenie "wszystko można pogodzić" nie będzie miało do końca sensu ponieważ nie będzie czego godzić skoro nie będzie czynnika zła który odpowiada za kłótnie i wojny. Wszyscy we wszystkim będą jednomyślni i jednozgodni. Nawet jeżeli byśmy mogli przypuścić że jest możliwość posiadania odmiennego zdania które będzie opinią nie raniącą nikogo też będzie dobrą i a automatu zaakceptowaną przez istoty ludzkie.
@@KPJ25Up Nauka nie jest zła lecz czyny ludzi są złe. Czy pieniądze są złe ? Nie ponieważ dzięki nim mamy chleb. Ktoś kto wyda je na złe rzeczy takie jak Wojna jest zły, ale same pieniądze nie są złe. Tak samo nauka nie jest zła. Człowieka, który wykorzystują ją do złych rzeczy jest zły. Człowiek jest zły i dobry musi wybrać pomiędzy złem a dobrem jeżeli uruchomi pierwiastek zła stanie się zły. Raj na Ziemi to utopia nie da się go stworzyć ponieważ człowiek cały czas musi wybierać nawet dobry człowiek wybierała zło. Jeśli w raju na Ziemi będzie jeden człowiek zły i skażą go dobrzy ludzie, ale on tego nie chciał nie będą dobrzy tylko sprawiedliwi i tacy ludzie muszą mieć prawo więc raj na Ziemi nie będzie trwał wiecznie.
@@podroznikpaucki6053 wszystko pięknie wyjaśniłeś jak należy. Zostawię lajka :)
Bardzo fajny film, poruszający ciekawy temat. Moim zdaniem warto zastanowić się nad tematem, co rozumiemy przez pojęcie Boga, bo to nie jest wcale takie proste. Pod tym pojęciem możemy zrozumieć zarówno jakiś byt osobowy (jak chociażby Bóg chrześcijan) albo jakiekolwiek źródło rzeczywistości (np. pierwszy poruszyciel Arystotelesa czy Bóg deistyczny). Kiedy pierwszy jest czysto religijnym bytem, w który należy wierzyć, tak ten drugi mógłby zostać udowodniony naukowo, bo niekoniecznie byłby ponad rzeczywistością.
Sztuczny problem.
Wiara nie wypływa z wiedzy, wiedza nie wypływa z wiary.
Papież JP II mówił że kontemplujac Boga należy unosić się na skrzydłach wiary i rozumu, a więc zaufanie i zmysłowe poznanie :) (np. piękno Boga w ciągu fibonnnaciego)
A co jeśli Bóg jest naukowcem i nie wierzy w Boga?
Co?
W wywiadzie z jakimś naukowcem z Watykanu on to bardzo prosto wyjaśnił, jeśli dla kogoś Bóg ma być wyjaśnieniem zjawisk których nie rozumie, "zapchajdziurą" w rożnych teoriach, to jest to trudne do pogodzenia, ale wg. niego wiara w Boga nie powinna być wykorzystywana do tłumaczenia działania tego czy tamtego, do zapychania i uzupełniania teorii naukowych, nie powinno być konceptu "Boga wyjaśnień" tylko wiara powinna dotyczyć po prostu sfery duchowej człowieka.
Miałem takie przemyślenia, ale jak zacząłem o tym myśleć na głos, to natychmiast zderzyłem się z ścianą ( i to betonową ).
Kochany kraj
Najbardziej w nauce fascynuje mnie że z każdą odpowiedzią pojawia się coraz więcej pytań
I szacun dla naukowców którzy mimo tego dalej odkrywają wszechświat
Pewna robota
@@dominikkurek1155 dokładnie 😂😂
Na naukę zawsze jest popyt