Ale pierdzielenie! 1. niestety jest zmowa cenowa, i każdy kandydat musi zdawać sobie sprawę z tego, że w danym regionie zarabia się do danej kwoty i koniec, choćby skały srały tego się nie przeskoczy. W co najmniej 5 rozmowach spotkałem się z określeniem po podaniu przeze mnie kwoty, że "ooo dużo pan chce, jak na (moja miejscowość)" albo "no to bardzo dużo". Wystarczyło pojechać 80-170km dalej i pensja o której tutaj wszyscy wywalali oczy była przyswojową "podłogą" w negocjacjach. 2. Jako młody pracownik nie masz prawa oczekiwać wyższych pieniędzy aniżeli minimum płacowe dla twojego miejsca zamieszkania (u mnie jest to niestety minimalna płaca). Pracodawca musi poświęcić zazwyczaj najwięcej czasu i nerwów aby z totalnego świeżaka zrobić w pełni wydajnego pracownika. Często sam fakt pracy po 8h przez 5 dni jest czymś nowym w czym młody bez doświadczenia musi się nauczyć rozkładać siły na na cały czas pracy - jak za szybko to się wypali/wyeksploatuje fizycznie i mentalnie, albo za wolno to pracodawca wywali go z pracy. 3. Największy surwiwal jest niestety w miejscowościach gdzie jest kiepsko z pracą bo tam wymagania pracodawców rosną w skali logarytmicznej. Jakiś czas temu w mojej pracy pojawiła się pewna Pani, która przyjechała z Warszawy gdzie była kierowniczką w dziale księgowości w dużej korporacji. Przeprowadziła się do mojej miejscowości bo jej mąż dostał propozycję pracy jako dyrektor firmy ale właśnie tutaj. Ale mniejsza o to, mówię o tym aby nie było głupich sugestii, że co za bezsens przeprowadzać się z Warszawy na zadupie. Chodzi o to, że została wyrzucona od nas z pracy bo nie dała rady. Okazało się, że u mnie standardem jest wykonywanie obowiązków które w dużych miastach wykonują 2 osoby. 4. Prawda jest taka, że prawdziwe negocjacje niestety odbywają się tylko tam gdzie pracy jest dużo, nie tyle ogólnie pracy z dokładnie twoimi kwalifikacjami. Jeżeli po wysłaniu podań masz po tygodniu 3 co najmniej 3 zaproszenia na rozmowę i na każdej pracodawca jest żywo zainteresowany twoją osobą, to już samo takie coś sprawia, że zaczynasz się cenić. Do tego wtedy z normalnej pozycji możesz negocjować zarobki, poprzez informowanie każdego pracodawcy (zazwyczaj też sami pytają), że starasz się lub jesteś też w trakcie takich rozmów w innej firmie. Generalnie na "zadupiu" żadne absolutnie żadne metody negocjacyjne nie mają zastosowania. Z kolei w miejscach gdzie istnieje dużo firm, fabryk pracodawca który szuka a nie poszukuje-wybrzydzając, bierze pracownika i liczy się z tym, że na początku nie będzie to pracownik doskonały. Pracodawca nie wybrzydza i ma racjonalne podejście. Wtedy też specjalne techniki można olać bo jak powiesz na rozmowie, ze przynajmniej część obowiązków umiesz wykonać to Cię wezmą. Wkurza mnie jak widzę takich HR-owców, niech przyjadą na zadupie gdzie pracodawcy wymagania maja wywalone w kosmos a płacą minimum (technolog,konstruktor,operator CNC,automatyk,informatyk - 2300-3000 brutto, zawody z niższego pułapu kompetencji to już minimum 2000 brutto).
Jak się spytasz o większą stawkę pracodawca w szoku...co on chce...albo pytanie pracodawcy ile by pan chciał zarabiać chore pytanie odpowiadam zawsze 3000 tysiące ale na rękę tak ale ja mam dwie ręce i po rozmowie...
ale sie usmialem! nie czesto sie to dzieje. Swietna aparycja i dykcja tego kolesia. pozdr!
Bardzo profesjonalny filmik. Premia dla tego pana 😊
Nie biorę pracy poniżej 4000 zl i tyle , należy ustalić sobie kwoty od której się nie bierze pracy
Świetne filmiki! :)
Klamra
Ale pierdzielenie!
1. niestety jest zmowa cenowa, i każdy kandydat musi zdawać sobie sprawę z tego, że w danym regionie zarabia się do danej kwoty i koniec, choćby skały srały tego się nie przeskoczy. W co najmniej 5 rozmowach spotkałem się z określeniem po podaniu przeze mnie kwoty, że "ooo dużo pan chce, jak na (moja miejscowość)" albo "no to bardzo dużo".
Wystarczyło pojechać 80-170km dalej i pensja o której tutaj wszyscy wywalali oczy była przyswojową "podłogą" w negocjacjach.
2. Jako młody pracownik nie masz prawa oczekiwać wyższych pieniędzy aniżeli minimum płacowe dla twojego miejsca zamieszkania (u mnie jest to niestety minimalna płaca). Pracodawca musi poświęcić zazwyczaj najwięcej czasu i nerwów aby z totalnego świeżaka zrobić w pełni wydajnego pracownika. Często sam fakt pracy po 8h przez 5 dni jest czymś nowym w czym młody bez doświadczenia musi się nauczyć rozkładać siły na na cały czas pracy - jak za szybko to się wypali/wyeksploatuje fizycznie i mentalnie, albo za wolno to pracodawca wywali go z pracy.
3. Największy surwiwal jest niestety w miejscowościach gdzie jest kiepsko z pracą bo tam wymagania pracodawców rosną w skali logarytmicznej.
Jakiś czas temu w mojej pracy pojawiła się pewna Pani, która przyjechała z Warszawy gdzie była kierowniczką w dziale księgowości w dużej korporacji. Przeprowadziła się do mojej miejscowości bo jej mąż dostał propozycję pracy jako dyrektor firmy ale właśnie tutaj. Ale mniejsza o to, mówię o tym aby nie było głupich sugestii, że co za bezsens przeprowadzać się z Warszawy na zadupie. Chodzi o to, że została wyrzucona od nas z pracy bo nie dała rady. Okazało się, że u mnie standardem jest wykonywanie obowiązków które w dużych miastach wykonują 2 osoby.
4. Prawda jest taka, że prawdziwe negocjacje niestety odbywają się tylko tam gdzie pracy jest dużo, nie tyle ogólnie pracy z dokładnie twoimi kwalifikacjami. Jeżeli po wysłaniu podań masz po tygodniu 3 co najmniej 3 zaproszenia na rozmowę i na każdej pracodawca jest żywo zainteresowany twoją osobą, to już samo takie coś sprawia, że zaczynasz się cenić.
Do tego wtedy z normalnej pozycji możesz negocjować zarobki, poprzez informowanie każdego pracodawcy (zazwyczaj też sami pytają), że starasz się lub jesteś też w trakcie takich rozmów w innej firmie.
Generalnie na "zadupiu" żadne absolutnie żadne metody negocjacyjne nie mają zastosowania. Z kolei w miejscach gdzie istnieje dużo firm, fabryk pracodawca który szuka a nie poszukuje-wybrzydzając, bierze pracownika i liczy się z tym, że na początku nie będzie to pracownik doskonały. Pracodawca nie wybrzydza i ma racjonalne podejście. Wtedy też specjalne techniki można olać bo jak powiesz na rozmowie, ze przynajmniej część obowiązków umiesz wykonać to Cię wezmą.
Wkurza mnie jak widzę takich HR-owców, niech przyjadą na zadupie gdzie pracodawcy wymagania maja wywalone w kosmos a płacą minimum (technolog,konstruktor,operator CNC,automatyk,informatyk - 2300-3000 brutto, zawody z niższego pułapu kompetencji to już minimum 2000 brutto).
Super 😄
Wylaczcie prosze ta muzyke w tle, bardzo denerwujaca :).
Jak się spytasz o większą stawkę pracodawca w szoku...co on chce...albo pytanie pracodawcy ile by pan chciał zarabiać chore pytanie odpowiadam zawsze 3000 tysiące ale na rękę tak ale ja mam dwie ręce i po rozmowie...
w polsce 3 milionów nie zarobisz na miesiąc
Negocjować może jedynie u prywaciarza.