Weź udział w konkursie. Opisz w komentarzu ciekawe wydarzenie z II wojny światowej i wygraj książkę! Książka papierowa ➡️ tiny.pl/d7rc7 ebook ➡️ tiny.pl/d7rcx 💲 WSPIERAJ KANAŁ: ua-cam.com/channels/2Mm5Gf9yz1leFVKjeUmkQg.htmljoin 🔥PATRONITE: patronite.pl/beczkaprochu ☕POSTAW NAM KAWĘ: buycoffee.to/beczkaprochu 👍 FACEBOOK facebook.com/profile.php?id=100088186086924 🔔 SUBSKRYBUJ: www.youtube.com/@beczka.prochu/sub_confirmation=1 ✉︎ KONTAKT: kontakt.beczkaprochu@gmail.com
Hej, Kiedy wojna nie uganie dobiegała końca a Rosjanie dotartli pod Wisłę, w zamknięciu w okolicach Mławy przebywała wówczas cała dywizja Gross Doslantd która we wczesnej fazie okrązenia miała za zadanie bronić Małwy od momemntu uderzenia przez armie Związku Radzieciekiego. Niestety ze względu na to iz Mławy pinowało bardzo mała liczba żołnierzy Radzieckich połączona w ledwo dwie dywizje, rozkaz porzucenia twierdzy Mławy byl dla wszyszystkich lekkim zdziweniem. Kiedy jednak został on uparomocniony to do lini Wisły od Mławy było ponad 140 kim w lini prostej a teren ten dominowali zołenierze radzciecy. Niestety a raczej szczęścia dla Niemców był taki ze były to tereny słabo obsadzone więc jak ruszyli a było to ponad od 25 do 35 tys ludzi, ich odpowiednicy byli sorgo zaskoczeni tym manewrem. Warto dodać iz musieli iść tez okręzną drogą w trzech kolumnach tak aby jak najdłuzej pozostali nie zauwazeni. Znacząca iśc ilość czylo ok 15 do 18 tys udało się z sukcesem przedsotać na drugą stronę Wisły. Tylko nie wielka kolumna zołnierzy Wermachtu faktycznie dostała się wtedy do niewoli. Natomiast w dowództwie radzieckim zapanował ponury nastrój oraz rozpczęto polowanie na winnych.
16 stycznia 1945 roku. Wieś Nowy Żelechów. Niedaleko Warki. Podczas ostrzału artyleryjskiego za Wisły ginie moja prababka wraz ze swoją siostrą plus jeszcze dwie inne osoby. Pocisk trafił w dom, ale cudem tylko ocalał mój Tata! Był po prostu w innym pokoju niż pozostali! Z tego, co opowiedział mi ciała poległych nie były zmasakrowane. Tylko siła podmuchu? zawalenia się budynku spowodowała śmierć tych 4 osób. Przekaz informacji jest niepełny, gdyż całe wydarzenie zostało także opowiedziane mojemu Tacie. On sam urodził się w listopadzie 1944 i niestety nie może tego osobiście pamiętać!
Nie opiszę żadnej konkretnej historii, ale podzielę się moim zdumieniem i zaskoczeniem, gdy słyszałem, czytałem lub oglądałem wspomnienia i relacje z okresu II wojny światowej, które miały miejsce w rzeczywistości. Oto one: 1) oddziały gruzińskie w służbie niemieckiej były skoszarowane na północy Niemiec, na wyspach, które leżą niedaleko niemieckiego wybrzeża. W roku 1945 wybuchł bunt tych żołnierzy przeciwko Niemcom. Nie był to zwykły parogodzinny bunt dotyczący na przykład złego jedzenia, czy jego okresowego braku. Walki były poważne, nawet z użyciem artylerii po obu stronach. Nie zapamiętałem, jak i kiedy się to skończyło. Zaskoczyło mnie, skąd w takim miejscu znalazły się dość liczne, umundurowane i silnie uzbrojone oddziały gruzińskich żołnierzy, 2) kiedyś przeczytałem w jakichś wspomnieniach, że we francuskich koloniach w północnej Afryce, po zakończeniu wojny, gdy wybuchły walki o niepodległość Algierii, Francuzi zamykali w obozach koncentracyjnych złapanych algierskich powstańców, lub osoby podejrzane o przynależność do algierskich grup partyzanckich. Strażnikami w tych obozach byli.... zdemobilizowani po zakończeniu wojny niemieccy jeńcy wojenni przetrzymywani przez Francuzów, 3) w czasie walk w północnej Afryce, Niemcy na krótko zdobyli Tunezję (nie wiem, czy całą, czy tylko jej północną część). Na zdobytych terenach natychmiast wprowadzili "aryjskie" przepisy rasowe i zamieszkałych tam Żydów oznakowali, tak, jak w niektórych podbitych krajach europejskich, tj. przystąpili do oznakowania ich gwiazdą Dawida, przyszywaną do ubrań. Utworzyli też dla Tunezyjczyków żydowskiego pochodzenia obozy pracy, 4) w jednym ze wspomnień ocalałych Żydów z holokaustu przeczytałem relację, że do obozu zagłady (chyba w Bełżcu, choć nie mam pewności, czy to był właśnie ten obóz) przywieziono kiedyś rodowitą Niemkę z dwojgiem dzieci. Miała podobno komplet właściwych dokumentów i nie było żadnej wątpliwości, że jest pełnoprawną obywatelką III Rzeszy. Strażnicy zameldowali o tym władzom obozowym. Komendant obozu rozkazał wtedy wpędzić Niemkę z dziećmi do komory gazowej, razem z Żydami, podobno w celu zapewnienia przestrzegania ścisłej tajemnicy o tych zbrodniach, 5) niemieckie bestialstwo: w jednej z łapanek (chyba w Warszawie) Niemcy odstawili złapanych Polaków do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Wśród nich byli goście weselni zgarnięci z wesela (chyba z kościoła) wraz z parą młodą. Ubrana w uroczyste stroje ślubne para nowożeńców została w obozie zapędzona do pracy. Niemcy nie pozwolili im się ubrać w pasiaki. W tych strojach pracowali ciężko w obozie przez wiele godzin! To są zdarzenia z II wojny światowej, które wywołały moje zdumienie lub zaskoczenie. Kto jest ciekawy szczegółów musi poświęcić trochę czasu na szukanie w internecie...🙂
Moj Kuzyn Prof. AGH na Slasku Zbigniew Fidrych przebywal podczas okupacji przez pewien czas u rodziny w Warszawie dokad uciekl ze Lwowa. W Warszawie byl swiadkiem ulicznej egzekucji Polakow obserwujac ja z okna domu. Nastepnie znalazl sie u rodziny w Lowiczu i w jego okolicach, gdzie byl jako 12-latek w Oddziale Samoobrony Chlopskiej, ktorym dowodzil moj Ojciec (jego Wujek) kpr.-podchorazy przedwojennego WP. Po bitwie nad Bzura Ojciec ukrywal sie przed niewola u rodziny w Lowiczu i okolicach, a kiedys uciekl Niemcom z "budy" po lapance. W tym Oddziale moj Kuzyn Zbigniew byl uzbrojony jedynie w granaty, bo na bron dluga byl poprostu zbyt maly. Jak przyszli ruscy, to zazyczyli sobie wodki od Ojca. Ojciec mial bimber, ktory pedzil na zelaznych rurkach, bo miedzianych podczas wojny nie bylo. Dlatego bimber mial rdzawe zabarwienie. Ruscy popili sie i lezeli pokotem w rowie. Moj Ojciec bal sie, ze zostanie rozstrzelany za ich otrucie "zatruta wodka". Ale ruscy doszli do siebie, bardzo pochwalili samogon Ojca i poprosili o dokladke.
Moj ojciec wracal z robot prxymusowych u Bauera i gdzieś mieszkal przez jakiś czas na wspólnej kwaterze z sowieckimi oficerami. Nazbierali muchomorów tych jaskrawo czerwonych z bialymi kropkami i gotowali. Jak nasi ich ostrzegali ze się otruja to die smiali. Zjedli. Popili wódką i nic im nie bylo.
@@mareksobkiewicz5512 bo one podobno wcale nie trujące ale halucynogenne są, nirktorzy nawet sie lubuja robic z ich suszu taki proszek ktory sobie delikatnie spozywaja w momentach relaksu
Opowiem historię opowiedzianą mi przez dziadka Romana Siemieńskiego (kawalera Virtuti Militari). Dziadek służył w dywizji gen. Maczka. Był zdaje się wachmistrzem. Przedwojenny zawodowy żołnierz - kawalerzysta. Rzecz działa się już gdzieś w Europie w 1944 roku. Dziadek dostał rozkaz dowiezienia do leśnego obozu aliantów w bezpośredniej okolicy frontu ciężarówki z zaopatrzeniem. Jechali z kierowcą przez las i w końcu zobaczyli obóz. Okazało się, że nie zauważyli, że przekroczyli linię frontu i wjechali w sam środek obozu niemieckiego. Byli w angielskich mundurach z naszywkami POLAND na ramieniu i jechali ciężarówką z alianckimi oznaczeniami. Dziadek wydał kierowcy rozkaz, żeby się nie zatrzymywał i pomału spokojnie jechał dalej. Nikt ich nie próbował zatrzymać. Przejechali przez środek obozu, za obozem skręcili, jeszcze raz przekroczyli niezaczepiani przez nikogo linię frontu i w końcu dotarli do celu. Historia jak z filmu, ale prawdziwa.
Biorąc pod uwagę chaos walk w 44 i to że nie było konkretnej linii frontu a obydwie strony walczyły często w okrążeniu i niemcy używali zdobycznych pojazdów to wcale nie jest ta historia jakaś ciężka żeby w nią uwierzyć. Co nie znaczy, że jest niesamowita 👌
@@beczka.prochu Nie ma problemu, że nie otrzymam książki. Cieszę się, że mogłem podzielić się ciekawą rodzinną historią i że ta historia została doceniona. Dziadek Roman Siemieński był starszym wachmistrzem. Virtuti Militari nr 12232 za wrzesień 39. Walczył w powstaniu wielkopolskim, wojnie 1920, we wrześniu 39 i potem 44-45. Medali dostał kilka z różnych wojen mn. za wojnę 1920, srebrna i brązowa gwiazda ( chyba za 44-45). Virtuti wisiało na ścianie do końca jego życia. Dostałem je w spadku i przekazałem synowi razem z resztą medali i pamiątek. Dziękuję za wybór i pozytywne komentarze. Pozdrawiam Grzegorz Siemieński
To ja też opowiem chociaż już po terminie😅 mieszkam w okolicach Limanowej Nowego Sacza w woj małopolskim. W czasie wojny stacjonowało w tych okolicach mnóstwo Niemców a w pobliskich lasach działała partyzantka oddziałów polskich. Dziadek znajomego opowiedział kiedyś historię że pewien tut mieszkaniec wracał z nowego sącza pociągiem do domu z pracy. Wówczas w pociągu jechała grupa Niemców. usłyszał że jadą do pewnego domu bo mają podejrzenie że jest tam zgromadzona partyzantka. Mężczyzna ten wiedział dokładnie gdzie to jest bo pochodził z tego terenu. Wysiadł stacje wcześniej i jak naszybciej dotarł do tego domu przed Niemcami i ostrzegł partyzantów o planowanej obławie. Udało mu się w ostatniej. Niemcy już byli rozstawieni wokół domu i odtworzyli ogień. Jednak wszyscy uciekli w las na górzyste tereny gdzie Niemcy nie mieli możliwości ich zlokalizowania. Taka historia z małej miejscowości. Pozdawiam!
Przed wojną Polski rząd zagrzewał wszystkich do heroicznej, bohaterskiej walki, minister mówił że honor jest bezcenny i ważniejszy od pokoju. Jak w 1939 1 wrzesień wybuchła wojna to Ci wszyscy politycy w ciągu dwóch tygodni uciekli z Polski, zostawiając rozkazy dla Polaków żeby walczyli do ostatniej kropli krwi 🤨 Nigdy więcej wojny w imię plugawych polityków i wielkiego światowego biznesu!!!
@@sizaar007 oni ewakuowali się z kraju zostawiając wszystkich na pastwę losu. Dzisiejsi politycy zrobią to jeszcze szybciej. Dlatego jako świadomy człowiek, oszukiwany I okradany przez aparat państwowy nigdy za to państwo i za tą bandę sk.rwysynow nie będę walczył.
Moją ulubioną historią II wojny światowej jest ta z 20 grudnia 1943 roku. Podczas misji bombardowania fabryki Focke Wulfów w Bremie trafiony przez artylerie przeciwlotniczą w ogon bombowiec B-17F pilotowany przez Charliego Browna wraz z resztą załogi został oszczędzony przez niemieckiego pilota BF-109 Franza Stiglera, któremu brakowało tylko jednego zestrzelenia do odznaczenia Krzyża Rycerskiego. Latająca Forteca była w opłakanym stanie, 3 silniki przestały działać. Niemiec podleciał do uszkodzonego bombowca, Charlie myślał, że ten się z nim bawi. Stigler zrozumiał sytuację i postanowił że przez wzgląd na ojca i na śmierć brata, oraz to że taki czyn nie przyniesie mu chwały, będzie eskortować Amerykanów tak by mogli bezpiecznie wrócić do Anglii. Porozumiewał się z Brownem na migi i podlatując od dołu do B-17 "zasłonił swoim ciałem" swojego wroga przed bateriami plot. Udało się. Panowie zasalutowali sobie po czym B-17 wrócił do Anglii. Pilot Luftwaffe musiał to przemilczeć bo ryzykowałby plutonem egzekucyjnym. W 1990 roku Panowie spotkali się ponownie. Franz odnalazł Charliego po tym jak usłyszał historię brzmiącą podobnie do tej, która wydarzyła się w 1943 roku. Zaczęło się od rozmowy telefonicznej, a potem obaj piloci spotkali się na żywo i przyjaźnili się do ich śmierci krótko po sobie w 2008 roku. Na podstawie tej historii powstała książka "Rycerze Wojennego Nieba" i piosenka zespołu Sabaton "No Bullets Fly". Piękna historia, która pokazuje jak w nawet tak chorych czasach ważny był honor 🙏 Dziękuję autorowi tego kanału za świetną robotę i ciekawe materiały 👍👍 Subskrybuje od kilku miesięcy i wracam chętnie do tych starszych materiałów. Oby tak dalej 🙏 Polecam też to wydawnictwo. Mam z niego 2 książki o Tygrysie i Panterze. Pozdrawiam Serdecznie również widzów kanału ❤
Co ty gadasz??? !??? Mam sie q...raw wzruszyc? Gentlemeni ? Niemiec i Amerykanin ! Ile takich przypadkow bylo.. USA Niemcy byli dogadani przed wojna w sprawie podzialu swiata. Rosvelt sprzedal nas Stalinowi, Niemcy dzis utworzyli UE. Bandyckie scierwa !!!.. Wszystko na ofiarach 12 mln polakow mordowanych w obozach koncentracyjnych, rozstrzeliwnych
Młody polski pilot p.por.Skalski po trafieniu niemieckiego samolotu widząc że samolot Niemca wylądował na polu sam posadził swoją P 11, obok samolotu Niemca ,pilot był ranny,Skalski wyjął rannego i na chłopskiej furmance zawiózł do szpitala, Niemiec bardzo mu dziękował ,dca Skalskiego opieprzyl go za to i zakazał takich rycerskich zachowań ,po wojnie obaj panowie się spotkali , pozdrawiam serdecznie
Za nim sięgnąłem po fachową literaturę w poszukiwaniu informacji i obrazu wojny, będąc wówczas jeszcze młodym chłopcem, moje wizje rozpalało kino wojenne i opowieści mojej śp. babci, która bardzo żywo wspominała trudny okres przełomu stycznia i lutego 1945 roku pod Pszczyną na Górnym Śląsku, gdzie przez dwa tygodnie gospodarstwo moich pradziadków stało na linii frontu, który przebiegał wzdłuż tzw. żorskiej bany, linii kolejowe Pszczyna - Żory. Sowieci w lesie wzdłuż linii kolejowe... a Niemcy po domach, gdzie mieli swoje stanowiska ogniowe. Ryglowali drogę... dzisiejszą ul. Dworcową w Radostowicach, która łączyła się z duktem biegnącym przez lasy pszczyńskiej z Kobióra, w wyżej wymienionej miejscowości, z szosą żorska łączącą Pszczynę z Żorami. Niemcy przez dwa tygodnie utrzymywali szosę, która była ostatnią drogą odwrotu na zachód w kierunku Żor i Rybnika. Sama babcia doznała uszczerbku na zdrowiu i została postrzelona w udo... niemiecki sanitariusz, który ją wówczas opatrywał, powiedział, że miała dużo szczęścia, bo kula nie uszkodziła tętnicy a przeszła bardzo blisko. Całe to zdarzenie miało miejsce w mroźny lutowy dzień roku 1945, podczas ewakuacji do domu sąsiadki, po drugiej stronie drogi, domu, w którym akurat była piwnica, jak na tamte czasu, pradziadkowie jej nie mieli. Co ciekawe, podczas tej szybkiej spontanicznej ucieczki, babcia miał w wózku swojego ośmiomiesięcznego syna, mojego wujka - rocznik 1944. Kula... która raniła babcie, przeszła przez stertę pieluch, na których był położony syn - mój wujek, nie czyniąc mu żadnej krzywdy. Coś nad nimi czuwało... zwłaszcza że pierwszy mąż mojej babci, a starszy brat mojego dziadka, zginął na Ukrainie w listopadzie 1943 roku. Mój dziadek wojnę przeżył... ale o niej nie mówił. Ciężko też było od niego cokolwiek wyciągnąć. Służy w Wehrmachcie... jak tysiące Górnoślązaków wcielonych do armii niemieckiej podczas drugiej wojny światowej. Były to ciężkie i trudne czasy... dla wielu, szczególnie spoza Górnego Śląska, są to nadal niezrozumiałe historie. PCT/WRsC
To nie tylko u Ciebie wyobraź sobie. Mojej babci chatkę Ruskie zwiedzili podczas 1 jak i 2 WŚ. Takie były czasy. Chatka nadal stoi i nie wykluczone że i trzeci raz tam zagoszczą. Fachowej wiedzy to już się nie dowiesz, chyba że od ludzi, którzy to przeżyli a reszta tylko bazuje na książkach, które za komuny zmieniły narrację. Facet, który walczył w AK i żył jeszcze do niedawna, powiedział że nawet książka "Krzyżacy" jest przekłamana historycznie. Pokazał oryginał przedwojenny i faktycznie nie pokrywały się w pełni.
@@zdrpkpdw9217 Jestem z niego DUMNY, tak jak z dziadka, który przeżył całą WWI we Francji, a pod koniec tej wojny gonił Rosjan w centralnej Polsce wspominając ją jako niesamowicie zacofaną. Potem w trakcie WWII razem z Wehrmachtem zdobył Kraków, potem nie musiał już brać karabinu do ręki. Doczekał się głównie męskich potomków i kilkunastu prawnuków. TO BYŁ GOŚĆ !!!
według mnie najciekawszą bitwą jest bitwa o hel z 1939 roku gdzie gdyż bitwa ta trwała praktycznie całą kampanie wrześniową bo od 1 września do 2 października podczas tej bitwy zestrzelono 32 samoloty luftwaffe ciekawą rzeczą było też to że walczyły tam siły niewielkie czyli Dywizjon Artylerii Nadbrzeżnej,Batalion KOP „Hel”2,Morski Dywizjon Artylerii Przeciwlotniczej bardzo ważna jest też niezłomność żołnierzy którzy tam walczyli gdyż nawet w okrążeniu mogli całą kampanię wrześniową i mimo małych zapasów skutecznie walczyć i się bronić
Przed wojną wysiedlono ludność niemieckojęzyczną, by nie pomagała wrogowi i nie przekazywała informacji na froncie. Może to też miało wpływ na tak długą obronę poza bohaterstwem naszych we wrześniu 39.
W mojej opinii jedną z najciekawszych historii jest życiorys i dokonania pewnego Fina. Lauri Törni, człowiek nienawidzący komunizmu zaczął swoją walke z Sowietami na początku wojny zimowej w 1939 roku, biorąc udział w dobijaniu wojsk radzieckich w tzw ,, motti,, nad jeziorem Ładoga. W 1940 kończy szkołę kadetów i zostaje porucznikiem mając za sobą 2 lata służby. Rok później po kursie SS w Wiedniu wraca do Finlandii biorąc udział w wojnie kontynuacyjnej min. bitwie o Ilomantsi. W toku wojny obejmuje dowództwo specjalnej jednostki sygnowanej jego nazwiskiem, pod jego komendą walczy tez przyszły prezydent Finlandii. Wojnę kończy walcząc u boku Niemców W Shwerinie, następnie poddając sie Amerykanom.Jednak w mojej ocenie najciekawsza część jego życiorysu zaczyna sie później. W tym miejscu zachęcam do zapoznania się z jego dalszą ,,karierą,, oraz służbą w US Army.
Czytalem o nim.....W jednej wojnie walczyl w 3 Armiach , te jego zdjecia w roznych mundurach i ta powazna mina ... ubawilem sie jak nigdy , model jakich malo.
Ciekawy komentarz? Raczej ciekawa historia. W pobliskiej miejscowości w 1945 przechodził front. Wioski bronił major wermachtu, który pochodził z tej miejscowości. Po krwawych walkach i dużej bitwie czołgowej został wzięty do radzieckiej niewoli. Po przetoczeniu się frontu major dowodził grupą jeńców niemieckich którzy rozminowywali okolice wsi. W latach 90 major ten odwiedził rodzinną wieś. Przekazał wtedy mapę rozminowywania. Zawiera ona ilość min, ich rodzaj, pola minowe, a nawet nazwiska żołnierzy którzy w rozminowywaniu zginęli. I tak jakoś przypadkiem ta mapa trafiła w moje ręce 😊
Mój pradziadek był członkiem polskiej rodziny oficerskiej, jego ojciec był z resztą dowódcą 23 batalionu piechoty zmechanizowanej 40 pp (jak dobrze pamiętam). Był młody, więc w kamasze poszedł dopiero pod koniec wojny. Wstąpił w szeregi LWP, gdzie służył jako działonowy w T-34/85. Samo ciekawe wydarzenie sprowadza się do wyzwolenia wrocławia 45'. Czołg pradziadka znalazł niemiecką cysternę w mieście, pełną. Z nadzieją zatankowania Teciaka, wyskoczyli z pojazdu na "rekonesans". Okazało się, że była wypełniona nie tyle paliwem, co niemieckim piwem. Wyobraźcie sobie teraz 4 załogantów, pochodzących z różnych części kraju (zazwyczaj wiejskich) po raz pierwszy od 6 lat widzących piwo. Wszyscy czołgiści szybko dobrali się do cysterny i zaczęli spijać piwo. Do czołgistów dołączyła się piechota, nim się obejrzeli piwo się skończyło. Co ciekawe, na dnie cysterny znaleziono coś jeszcze, otóż leżało tam sobie truchło kotka, a czołgiści spijali łakomie piwo, okraszone rozkładającym się ciałem, syfem itd. Pradziadek jako jedyny nie tknął cysterny, bo sam nie pił alkoholu. Po wojennej odysei pradziadka, została mi taka ładna radziecka popielniczka, na której jeden z jego kolegów wydziergał piękną dziewczynę i opisał 1943.
Mam tego wiele, według jednej opowiesci, Niemcy popili z Amerykanami podczas końca ofensywy w Ardenach (zawieszenie broni na odcinku frontu) i odjechali ich czołgami do siebie, obiecując że je zwrócą, sytuacja opisywana była na starej nieistniejącej już niestety stronie internetowej Kampania Wrześniowa... Druga rzecz z ciekawostek, to zatopienie Laconia, gdzie brytyjczycy zamykali w lukach próbujących się wydostać na powierchnię storpedowanego statku przez uboota włoskich jeńców i polskich żołnierzy, koniec końców załogi ubootów podjęły akcję podjęcia rozbitków i mimo rozwieszenia na ubootach flag czerwonego krzyża i poinformowania wszystkich stron wojny o akcji ratunkowej, ubooty holujące nieraz szalupy ratunkowe, bądź przeciążone ewakuowanymi, zostały zaatakowane przez lotnictwo USA, które 25 lat po fakcie uznało, że ważniejsze było zatopienie kilku niemieckich okrętów podwodnych niż życie tysiąca Anglików kilkuset polskich żołnierzy i chyba 1500 włochów... to ze wspomnień Donitza 10 lat i 20 dni, którą polecam...
@@maksymalnybul6145 przeszedł pan nie wiem ale się wypowiem. E-booki są zabezpieczone, więc po udostępnieniu w sieci od razu wiadomo kto to zrobił. Poza tym idea e-booków jest taka że miały być tańsze od wersji papierowej że względu na koszty produkcji. Zamiast robić z siebie pośmiewisko lepiej nie komentować.
@@Procent_Zgodziłbym się gdybym nie wiedział jak łatwo te zabezpieczenia zdjąć. Wystarczy jeden program i pyk zabezpieczenie znika. Poza tym głównym powodem wyższej ceny ebooka jest to, że wydawca bierze większy procent od jego sprzedaży.
Kilka dni temu przeczytalem ten dziennik. Jest calkiem ciekawy. Podobalo mi sie ze prawdopodobnie nie byl czyszczony po wojnie tj. autor nie probowal sie wybielac. Jak trzeba bylo strzelac do udajacych trupow ruskich to z kolegami strzelali i tego nie ukrywali. Ciekawe jest tez jak z czasem i to doslownie po kilku miesiącach walk autor stwierdzal ze gdyby nie znal natury czlowieka to byłby pacyfista. Wobec Rosjan tez z czase teoche zmienil nastawienie choc do konca jego pobytu na froncie nie pala do nich miloscia hehe
Oczywiście nie było mnie jeszcze podczas wojny, ale dziadek opowiedział mi trochę historii z czasów okupacji. Był wtedy jeszcze nastolatkiem i tow dodatku mieszkającym na wsi, więc osobiście nie walczył, ale był kilka razy pod ostrzałem artyleryjskim. Najbardziej jednak zapamiętałem historię, kiedy mój dziadek wybrał się po coś sam do lasu i okazało się, że znalazł się niedaleko niemieckiej pozycji z karabinem maszynowym na jego skraju. W pewnym momencie usłyszał strzały i zobaczył kilkaset metrów dalej jak oddział sowietów chowa się w rowie przy drodze. Siedział tam w strachu przez kilka godzin, a żadna że stron nie strzelała, nawet nikt nie ruszył się z miejsca. W końcu jego ojciec, mój pradziadek, poszedł go szukać, bo wiedział że jego syn poszedł do lasu, przy okazji też prowadził z pastwiska krowę na sznurku. Zauważył chowających się sowietów i podszedł do nich. Oni mu powiedzieli, żeby się stąd wynosił bo Niemcy siedzą w lesie. Pradziadek znał dobrze rosyjski, ponieważ spędził sporo czasu jako jeniec w obozach w 1920 i odpowiedział im że tam w lesie musi chować się jego syn i musi go poszukać. W końcu starszy (domyślam się że dziadek mówił o sierżancie lub jakimś innym podoficerze) powiedział: "Idź, my będziemy cię osłaniać" (myślę że chodziło mu o to żeby zobaczyć skąd Niemcy będą strzelać do pradziadka). Pradziadek poszedł prowadząc krowę i podnosząc ręce do góry. Podszedł pod las, zawołał swojego syna i potem razem we dwójkę i z krową wrócili do sowietów i powiedzieli dokładnie gdzie siedzą Niemcy. W tym czasie nikt nie strzelił ani razu. Na drugi dzień "starszy" z sowieckiego oddziału znalazł dom pradziadka, żeby się napić z nim wódki w ramach podziękowania i wyznał, że nigdy nie widział odważniejsze człowieka. Pewnie dlatego też sowieci nie zrobili nic złego w wiosce, ale za to kilka dni później Niemcy robili kontratak na tym odcinku frontu i spalili wioskę kiedy znów się wycofywali.
Może napiszę trochę opowiadanie mojej cioci,która dziś ma 92lata,a była ona jedną z młodszych,9ciorga rodzeństwa. ..- "Gdy Hitler dochodził do władzy w mej wiosce na górnym Śląsku - 30km od Opola,ludność go chwaliła,za dobrą politykę,ale szczególnie że jak to po pierwszej wojnie niemcy miały kryzys,co też widać na prywatnych zdjęciach,gdzie z 18 dzieci szkoły podst.tylko jedna dziwczyna miała buty ubrane,a reszta była boso i właśnie za to był chwalony,że dla wielodzietnych rodzin Hitler dawał pieniądze,czyli coś takiego jak dzisiejsze 500 plus,a wszystko po to by zdobyć głosy..Z strony babci było 9cioro dzieci,a z strony dziadka było 14cioro dzieci..dawniej tak było,że spore rodziny. Ciocia powiedziała ,że za te pieniądze od Hitlera kupili sobie pralkę,ale była na ręczną korbę,magelmaszynę i belę na gnojówkę,bo przodkowie mieli gospodarstwo. Inaczej się miało w prywatnych zdaniach,kiedy ruszyła machineria wojenna..ludzie stopniowo zaczęli gadać po cichu,do czego on(Hitler)doprowadził? Tym bardziej kiedy zaczęli ginąć dzieci,czyli chłopcy poborowi którzy szli na front i tak było,że ciocia wspominała że w mej wiosce nie było domu,żeby z któregoś chłopak nie wrócił z frontu,a była jedna rodzina która pozbyła się 5cioro swych dzieci,którzy zginęli na wojnie..Wtedy to ludność po"cichu"przeklinała Hitlera.. Oczywiście prywatne zdania ludzie musieli zachować do siebie i jest pewien przykład z sąsiedniej wioski,gdzie był chłopak,który zasymulował chorobę psychiczną ,żeby nie iść w tych czasach do wojska...tak się stało,że "służby wyższe " na tę jego dolegliwość pozbawili go płodności. Opuszczę tematy braci mojej babci,bo jeden był dość wysokiej rangi oficerem,a dwóch utknęli pod Stalingradem i z koleji jednemu puszczały nerwy i zdezerterował,a drugi który pozostał pod Stalingradem to dostał się do niewoli na Sybir..tak,ten wujek Viktor sam mi opowiadał,jak po wyżej minus 60stopni C. nie szli do lasa drzewa wyrabiać i jak słyszał w barakach przez radio nadanie komunikatu,że Rosjanie są już in Oppeln,czyli w Opolu..myślał sobie wtedy..Boże,co z moją wioską..,z rodziną. Ten Viktor był na Sybirze 7lat i rodzina myślała,że nie żyje,ale wrócił i założył rodzinę. W mej wiosce pod koniec wojny,ciocia która mi to opowiadała ,pytała wtedy po cichu gdzie jest Sophie? - czyli moja babcia,najstarsza z dziewcząt,a babcia była schowana u sąsiadów na czubku dachu,na strychu.Nie wiem jak długo była tam schowana,ale bo właśnie pierwszy front rosjan był dość brutalny.. u moich przodków mieszkała jeszcze jedna rodzina,która pomagała im w pracy w gospodarstwie..Rosjanie weszli,jechali od strony Strzelec Opolskich ,zobaczyli dziewczynę na podwórku ,gdzie przodkowie mieszkali i która nie zdążyła się schować.Wiadomo co chcieli jej zrobić,ale ona się im nie dała i za to ją tam zastrzelili..miała 17 lat. To jedna z historii która babcia nie chciała gadać. Mój dziadek natomiast,żeby mieć jakieś utrzymanie rodziny szedł zawodowo do wojska,do Nysy w 1936roku i wiem że należał do InfanterieRegiment 38..Przyjaznił się tam z Hauptmanem Dr.Maxemilian Roskopf,którego można znależć w inernecie..Dziadek gdy umierał w wieku 84lata,w szpitalu - Ozimku, wspominał czasy gdy był w niewoli w Rosji..wspominał nie których żołnierzy niemieckich w tej niewoli i powiedział po śląsku,"jak się wysrali tak się do tego gówna przewrócili" ..nie mieli siły się podnieść i tak umierali. To odrębne historie z strony dziadka. Babcia gadała,że wojna to najgorsza rzecz która może przytrafić się ludziom. W pózniejszym etapie musiała wrzucać kamienie po między tory ,bo rosjanie kładli gdzieś linię kolejową,nie wiem,ale chyba okolice Dobrodzienia. Tam też o mało jeden rosjanin by ją zastrzelił,ale inny znowu wstawił się za babcią i ją ocalił,ale to odrębna historia. Pozdrawiam wszystkich.
To ja opowiem mało znaną ale chyba ważną. Wojna mogła zacząć sie 3 min wcześniej wystrzałami Shlezwiga Holstina na Westerplatte!!! Otóż znajomy znał starszego pana który służył w tym dniu na okręcie jako działonowy. Opowiadał że nawet oni do końca nie wiedzieli po co tak naprawdę przypłyneli. Miał to być rejs szkoleniowy według informacji jakie dostali. Nagle rozległ sie alarm jakieś koordynaty ładuj ognia. Myśleli że to na wiwat i załadowali" ślepą" amunicję. Podobno zamurował ich ten rozkaz i przez około 2-3 min zajęło im potwierdzenie czy to ma być ostra amunicja.Po zbesztaniu ich przez oficera załadowali i padł pierwszy wystrzał 😢.
Też doloże swoją cegiełke,babcia rocznik 1934- nadal żyje- pokazała mi miejsce na podkarpaciu w okolicach Dębicy, gdzie niemcy "utopili"12 aut z jakimś zdobyczami w bagnie- doslownie wcofywali na pelnym gazie do bagna- duze samochody, mowi że niemcy kilka dni przed powrotem z rosji kazali wszystkim wioske opuścić po za jej śp.bracmi,był tam tylko oficer którego dziadek znał z okresu jak "mieszkali" w ich domu po 1939 roku,oficer dziadkow (braci babci) zastrzelil jak zamaskowali wszystko,jedyną osobą która to wszystko wdziała jest moja babcia.... po roku 2010 opowiedziała mi tą historię i do dziś powtarza zeby to bagno sprawdzić,bo może "tatuś" moj ojciec bedzie mial lepiej w życiu- ale ja nie mam czasu mimo możliwości odsuszeniu bagdna - mam pompy igłowe itp ,ale to tylko historia,moze kiedys sprawdzę,na dzień dzisiejszy nie da się tam dojechać bliżej niz 200 metrów , działka i pól lasu do dzisiaǰ babci
Ciekawa historia. Jesteś to winny świadkom, którzy zginęli i twojej babci, a jak sam nie chcesz spróbować, to przynajmniej upewnij się, żeby ta wiedza nie zaginęła. Udokumentuj lokalizację tak, żeby ktoś mógł to odszukać później. Jak to są całe samochody, to i tak będzie trudno wydobyć to niepostrzeżenie. Państwo rości sobie chyba prawo do tego typu skarbów. Może można metodami chałupniczymi wykonać trochę płytkich odwiertów, ewentualnie zbadać georadarem, żeby to chociaż potwierdzić. Wykrywacz metalu chyba tylko łapie do kilkudziesięciu centymetrów. Pewnie to już jest teraz sama rdza chyba, że to złoto, co jest mało prawdopodobne, ale ono nie rdzewieje. Bagna ubogie w tlen potrafią dobrze zakonserwować znaleziska. Może tylko zniszczyli samochody, które musieliby zostawić? PS, też kiedyś latałem helikopterami RC, klasy 450 i 550E, ale ostatnio nie mam chęci. Muszę je też trochę ponaprawiać.
Nie ma to jak niemiecki byczy kał. Wszystko było kontrolowane przez propagandę, każde zdjęcie, każda zdanie o wojsku niemieckim musiało być zaaprobowane. A po wojnie za aprobatą anglosasów kolejny byczy kał o czystości Wehrmachtu pod szyldem Mansteina (zniemczonego etnicznego Polaka lub żyda). I te ich bujdy na resorach, że wszędzie walczyli jeden na 100 i dlatego przegrywali. Dopiero teraz sporo głosów zachodnich historyków, którzy wyzwolili się z tej zimnowojennej propagandowej narracji i demonstrują, że Niemcy na wschodzie w ostatnich 2 latach wojny ustępowali taktyką wojskową. Polacy w Generalnej Guberni też mnóstwo tej gadzinowskiej propagandy zaabsorbowali i zinternalizowali jak swoje. W końcu wbrew zaleceniom podziemia jak świnie siedzieli w niemieckim kinie na Netflixsie.
Mój dziadek pracował przed drugą wojną jako maszynista w Suchej Beskidzkiej, natomiast w czasie wojny przenieśli go na krakowski Płaszów i od tej pory jeździł jako pomocnik u niemieckiego maszynisty. Miał dobrze, jedzenie dostawał do domu, tj kiełbasę, chleb- wszystko świeże. Po zakończeniu drugiej wojny światowej osiedlił się na zDolnym Ślą, gdzie pracował do swej śmierci w cukrowni Pastuchów jako maszynista. I tu zaczęła się historia prześladowań, no bo jak mu po dobroci u Niemca pracować... Ehh
ciekawostka: w okupowanej przez niemcow warszawie przez cały okres wojny od 1939 do 1944 roku w warszawskich zakładach dawnego ursusa niemcy produkowali najpierw czołgi pz2, ostatnie takie czolgi w sluzbie wehrmachtu pochodza wlasnie z warszawskich fabryk. Gdy czołg pz2 był juz przestarzaly produkowano tam działa artyleryjskie o podwoziu wlasnie panzera 2. w czasie powstania warszawskiego byl plan stworzenia wlasnie plutonu czolgow zlozonych z pz2 oraz czolgow o jego podwoziu przez doswiadczenie polskich robotnikow w ich obsłudze. :)))))
mój dziadek był zegarmistrzem - jak ruskie zdobyły Poznań to przyszedł jeden szeregowy kacap i przyniósł ukradziony zegar ścienny i chciał aby dziadek zrobił mu z tego 2 ale na rękę. Tłumaczenia nic nie pomagały kacap był uparty aż w końcu pra-bacia wyrzuciła zegar przez okno (2 piętro) co o mało nie skończyło się śmiercią całej rodziny bo chciał ich zastrzelić szczęście było takie że w pierwszym pokoju mieszkania mieszkali oficerowie którzy usłyszeli awanturę i przyszli a że wcześniej ukradli dziadkowi 2 zegarki to przegonili szeregowca - historię znam z opowiadań babci naocznego świadka
Najciekawszą polską historią 2 WŚ była mego znajomego św pamieć Kazimierza Piechowicza. Gdy w Auschwitz z 4 współwięźniami w celach ucieczki stworzyli fałszywe komado, zaplanowali co, jak, kiedy ,ukradł mundury, samochód i tak przebrani sobie pomalutku wyjechali główna bramą jeszcze rugając strażnika,że tak wolno podnosi szlaban.Ktoś jeszcze zna taką brawurową ucieczkę i historie udokumentowaną?
Interesujace wspomnienia z pierwszej reki. Dziekuje i pozdrawiam 💪 za material. Myslalem ze bardzo dobrze znam historie drugiej wojny swiatowej i dlatego zdziwila mnie bardzo nie znana mi dotad informacja o niemieckim...ladowaniu w Normandii, kiedy to zolnierze (ochotnicy, jezeli dobrze pamietam) z niemieckiej zalogi okupujacej brytyjskie wyspy na kanale przeprowadzili desant na aliancki port w normandii i porwali statki z weglem, uwalniajac przy okazji wielu niemieckich jencow wojennych 😳 Swoja droga ciekawe ilu z tych odbitych jencow przeklinalo ta brawurowa akcje. Zamiast spokojnie doczekac konca wojny jako jency u aliantow znowu powedrowali w kamasze.... 😅
2 dni temu na bagnach niedaleko góry Ślęży mój dziadek natrafił podczas wiosennej orki na właz czołgu pz4.Razem z sąsiadem odkopali większość konstrukcji i zaczęli go wyciągać traktorem ale dopiero po podpięciu drugiego ciągnika zdołali go wyciągnąć. Gdy otworzyli właz zobaczyli że jeb...ny szkop zaciągnął ręczny i dalej za wajhę trzyma🤔🤔🤔
Bitwa o Ramree Island podczas drugiej wojny światowej to była naprawdę mrożąca krew w żyłach historia. Kiedy alianci próbowali opanować wyspę, tysiące japońskich żołnierzy uciekało przez bagna, myśląc że to bezpieczna droga ucieczki. Ale co się okazało? Te bagna były pełne ogromnych krokodyli! Nie tylko musieli walczyć z wrogiem, ale również z tymi drapieżnikami. Szacuje się, że tysiące japońskich żołnierzy zginęło w straszliwy sposób, utonęło lub zostało pożarte przez te potwory wodne. To było jak scenariusz prosto z horroru, ale niestety, to była rzeczywistość wojny.
Mój komentarz jest trochę późno ale nie chcę tu pisać o swoich historiach , to znaczy tych które słyszałem. Tak się zastanawiam co ci Niemcy mieli w głowach żeby pisać o swoich sojusznikach Rumunach świniopasy, przecież to jest książka napisana później koleś mógł to zmienić w 15 różnych innych określeń ale jednak zostawił. A oficerach pisze że przypominają mu polską arystokrację , swoją drogą ciekawe skąd ją znał. Postanowiłem w ogóle napisać dlatego że na przestrzeni lat a mam już trochę zauważyłem bardzo chyba niedobrą rzecz. Mianowicie narracja ( kiedyś to się mówiło stosunek do czegoś albo opowieść), o postępowaniu niemieckich żołnierzy zupełnie się zmieniła w czasie mojego życia. Jeszcze w latach 90 Niemcy wstydzili by się w ogóle podnosić temat tego że oni dzielnie walczyli na froncie. Zarówno Wehrmacht jak i SS czy inna jednostki uczestniczyły w masowych mordach pacyfikacjach paleniach czy to w Polsce czy dalej na wschód. Jak dla mnie pierwszym takim symptomem był taki film Stalingrad. Gdzieś tam z początku lat 90 chyba. Tam nie było mowy o Niemcach którzy napadli na jakieś tam inne kraje, jakiekolwiek, w ogóle nie było tematu. Natomiast było widać straszną mękę tych żołnierzy , ich sprzeciw wobec dowódców, nieposłuszeństwo, to że oni nie chcą tam być.. w ogóle normalnie fajni ludzie spakowani w bardzo złą sytuację. Tymczasem z tych wspomnień wynika mi zupełnie coś innego. Koleś strasznie butny dumny z tego że jest Niemcem że tacy Rumunii to do pięt mu nie dorastają.... Jestem ciekaw co napisałby trochę później. To znaczy kiedy już ta bitwa była przegrana. Jak sami już zjedli swoje konie i (bo mieli), i wiedzieli że już nie ma nadziei nawet na jakiś sposób ucieczki. Na innych kanałach można się przekonać że do dziś są Niemcy którzy wierzą ciągle że wtedy mieli rację, tylko trochę im się nie udało, troszkę im nie wyszło ale poza tym to w sumie teraz osiągają to samo co wtedy chcieli. Dziś Niemcy nie wstydzą się II wojny światowej mają w swoich wspaniałych żołnierzy którzy byli bohaterami tak jak wszyscy inni. Tego nie mogę jakoś zrozumieć tak do końca bo cały świat się na to godzi i jest okej. Nie chodzi mi o to żeby potępiać dzisiejszych Niemców tylko żeby pamiętać dokładnie jak było. Ze swoich historii to miałbym ze dwie albo trzy które też mógłbym tu opowiedzieć ale nawet mi się nie chce. Byłyby niepoprawne politycznie jak nie w jedną to w drugą stronę. Jak ktoś chciał to przeczytać to pozdrawiam.
Dokładnie, teraz to niemcy są pierwszą ofiarą wojny, napadli ich źli naziści, oni w Polsce czy dalej na wschodzie wszystkim współczuli a to ci źli Polacy nienawidzili żydów, itd itd. rzygać się już tym chce
Wyjątkowo ciekawa historia miała miejsce podczas bitwy o Midway z dnia 04.06.1942. Bitwa, która złamała kręgosłup cesarskiej marynarce wojennej japonii, która w jej wyniku straciła 4 lotniskowce i 250 samolotów mogła nie mieć tak decydującego rozstrzygnięcia, gdyby nie opanowanie, umiejętność zachownia zimnej krwi i szybkiego reagowania w deficycie czasu jednego z amerykańskich pilotów. Początkowo Japończycy mieli przewagę, po uderzeniu na lotnisko na Midway, które zakończyło się sukcesem i zniszczeniu 68(!) amerykańskich samolotów, które broniły Midway, a później atakowały japońskie lotniskowce. Ponad 60 samolotów bombowych i torepdowcyh nie było w stanie ani raz trafić żadnego japońskiego lotniskowca. Wtedy, o 10:25, kiedy japońskie myśliwce niemal całkowicie wypaliły paliwo i wystrzały niemal całą amunicje, nad japoński "kido butai" (zespół uderzeniowy) jednocześnie nadleciały bombowce nurkujące z lotniskowców Yorktown i Enterprise (te drugie zgubiły się wcześniej i przypadkowo trafiły nad cel podczas powrotu do własnego lotniskowca jednocześnie z zespołem uderzeniowym z Yorktown). Lotniskowiec Kaga otrzymał 4 trafienia bombami, co doprowadziło do jego zatonięcia. Podobny los czekał lotniskowiec Soryu po trafieniu 3 bombami. Podczas ataku na Kagę, porucznik Richard Best zauważył, że cała eskadra, zamiast rozdzielić się na 2 lotniskowce, atakuje pojedynczy cel. W tym momencie, zabrał ze sobą swoich 2 skrzydłowych i siłą 3 samolotów zaatakował flagowy lotniskowiec japoński -Akagi. Z 3 bomb trafiła ta zrzucona z samolotu por. Best'a i to pojedyncze trafienie jedną bombą lotniczą spowodowało zatonięcie lotniskowca cesarskiej marynarki wojennej. Nigdy wcześniej ani później nie miało miejsca podobne wydarzenie. Ostatni z japońskich lotniskowców, Soryu został zatopiony później tego dnia, a w ataku tym również brał udział por. Richard Best. Został za to odznaczony Krzyżem Marynarki Wojennej (drugie najwyższe odznaczenie po Medalu Honoru) oraz Zaszczytnym Krzyżem Lotniczym. Bitwa ta okazała się jego ostatnią akcją, gdyż od zatrucia spalinami nastąpiło uaktywnienie gruźlicy utajonej. Bitwa o Midway jest niezwykle ciekawym starciem, w którym niewątpliwe amerykanie mieli mnóstwo szczęścia, lecz gdyby nie trzeźwy umysł i wyjątkowy kunszt por. Best'a ostateczny wynik mógłby nie być tak spektakularny.
Bardzo dobry filmik! Mam też coś od siebie! Najwyższe odznaczenie III Rzeszy (Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego) za męstwo w boju nadano za działania pomiędzy wsiami Bogunice a Nowa Wieś (woj.śląskie). Samo odznaczenie Krzyża Rycerskiego, które jest rozwinięciem Krzyża Żelaznego było inicjatywą kanclerza III Rzeszy, ustanowiono je po to, aby jeszcze bardziej wyróżnić żołnierzy za odwagę na polu walki. Samych krzyży w wersji „rycerskiej” podczas II wojny światowej nadano ponad 7 tysięcy, a jeden z nich został nadany podczas walk na granicy Nowej Wsi. Można powiedzieć, że sam Krzyż Żelazny jest jednym z najbardziej śląskich medali. Ustanowienie tego odznaczenia miało miejsce w okresie wojen napoleońskich, kiedy to 10 marca 1813 roku Fryderyk Wilhelm III na rynku we Wrocławiu wzywał lud śląski do walki (na co rzeczony lud zareagował z dużym zapałem). Było to zatem pierwsze odznaczenie o charakterze, egalitarnym i od tego momentu nie liczyło się już urodzenie przyszłego kawalera odznaczenia, a po prostu jego czyn. Nawet pierwsze odlanie miało miejsce w Królewskiej Odlewni Żeliwa w Gliwicach i podkreślało śląski charakter medalu. Nasza wieś posiadała kilku kawalerów tego odznaczenia (Krzyża Żelaznego), ale dziś zostanie przedstawiona sylwetka pewnego kapitana 1. Dywizji Strzelców Narciarskich, który to odznaczenie wywalczył (w rozszerzonej wersji z liśćmi dębowymi do Krzyża Rycerskiego jako 740 żołnierz Wehrmachtu). Kapitan Willy Schülke, bo o nim mowa określany był z charakteru jako typowy awanturnik, o silnej posturze, ponadto mierzył ponad 190 centymetrów wzrostu oraz miał ponoć ogromną siłę fizyczną. Znany był ze swoich brawurowych akcji, co przyniosło mu sławę w Wehrmachcie, ponieważ jak na kapitana był stosunkowo młodym człowiekiem oraz członkiem elitarnej formacji, która została stworzona na bazie brygady narciarskiej, mającej operować w warunkach zimowych. Brygada ta została rozbudowana do poziomu dywizji i odpowiadała siłą dywizjom grenadierów pancernych (w jej skład wchodził m.in. batalion dział szturmowych i batalion wyrzutni rakietowych, jako jedna z pierwszych formacji miała na wyposażeniu karabiny szturmowe STG 44). Sam bój, po którym został odznaczony wymieniany wyżej kapitan, został tak przestawiony w literaturze: „Ciężar walk na terenie gminy Lyski leżącej w powiecie rybnickim był bardzo duży. Uderzenie Rosjan, przesuwających się na południe w kierunku drogi Racibórz-Rybnik z ominięciem Bogunic zmusiło do przyspieszonego przerzucenia w zagrożony rejon również jednostek Wehrmachtu 2. pułku strzelców narciarskich. I batalion kpt. du Bois otrzymał około dwu kilometrowy fragment do obsadzenia, położony na południe od okrążonego w Bogunicach III batalionu 1. pułku strzelców narciarskich. Odcinek ten dosięgał od zachodniego skraju Nowej Wsi aż po okolice na zachód od Lysek. Obydwie miejscowości położone były przy szlaku komunikacyjnym Rybnik-Racibórz. Z Nowej Wsi odgałęzienie drogi kierowało prosto na południe, do odległego zaledwie na kilometr Dzimierza. Kiedy kpt. du Bois przybył do Dzimierza, wróg zdołał już zająć całą Nową Wieś: „Wraz ze swym batalionem musiałem najpierw wywalczyć wzdłuż drogi linię frontu”, jak to czytamy w jego relacji. Na lewej flance brak było kontaktu z 97. Dywizją Strzelców. Z prawej I batalion 2. pułku strzelców narciarskich opierał się o II batalion 2. pułku strzelców narciarskich, zajmujący stanowisko w rejonie Lysek. Swe miejsce dowodzenia kpt. du Bois założył w najbardziej ku temu odpowiednim miejscu, czyli dworze w Dzimierzu. W przeciwieństwie do niego kpt. Grimm nie miał w pobliżu żadnej stosownej ku temu budowli, wobec czego swoje stanowisko dowodzenia musiał założyć w schronie, wykonanym doraźnie w grobli stawu nad przepływającą niedaleko rzeczką Suminą. W walkach toczonych przez cały niemal dzień 9 lutego elementom obydwu walczących na drodze Racibórz-Lyski-Rybnik pułków strzelców narciarskich udało się ostatecznie zatrzymać atak czerwonoarmistów. W nocy gen. Gustav Hundt wydał kpt. Schülkemu rozkaz natychmiastowego przedarcia się na południe, do linii Nowa Wieś-Lyski: „Zdołaliśmy niepostrzeżenie oderwać się od nieprzyjaciela”, relacjonuje ppor. Bucher. „Przedarliśmy się z sukcesem, zabierając ze sobą wszystkich rannych, których wsadziliśmy na jadące pośrodku kolumny furmanki. Czoło tworzył kpt. Wenzauer ze swoim taranem, czyli ciężką 12. kompanią. Maszerowaliśmy zgoła na jednym poziomie z Sowietami, dzieliło nas zaledwie jakieś 500 metrów. I oni, i my posuwaliśmy się w kierunku Nowej Wsi, aż wreszcie mniej więcej na kilometr przed drogą Lyski-Nowa Wieś doszło raz jeszcze do krótkiego, lecz zaciekłego boju”. Działania te doprowadziły do uzyskania swobody operacyjnej przez batalion i dotarcia do nowo wyznaczonej linii frontu. Całość relacji została przedstawiona na łamach gazety „Neisser Zeitung”, dodatkowo w dziennym rozkazie dywizyjnym poświadczono, że batalion samodzielnie odparł 5 ataków Rosjan oraz wyrwał się z matni. Niecały miesiąc po odznaczeniu kpt. Willy Schülke umiera w wyniku postrzału, który najprawdopodobniej przebił tętnicę ramienną, ponieważ dużych śladów po pocisku nie znaleziono. Ceremonia pogrzebowa odbyła się 3 dni później na cmentarzu ewangelickim w Raciborzu-Starej Wsi. Został pośmiertnie awansowany do stopnia majora oraz pochowany ze wszystkimi wojskowymi honorami. Adiutant dywizji major von Seckendorff wspomina, że: „w czasie pokoju nie przeżyłem chyba czyniącej podobne wrażenie ceremonii pogrzebowej, z oddawaniem wszystkich pokojowych czy wojennych honorów”. Jeden ze studentów prowadząc autorskie badania dotyczące losów wojennych Gminy Lyski natknął się na taki opis działań wojsk, który charakteryzuje również 1. Dywizję Narciarską: „Przeważnie atakowali nasz dom, cała chałupa była strzaskana tylko więźba wisiała na rogach a dachu nie było, a potem przyszli jeszcze raz Rosjanie, a w przedsionku stał żołnierz co miał te handgranaty to nazywali co tak ciepał i strzelał z tego przysionka, ale ten żołnierz jeden tak strzelał, że cała piwnica dudniała, ogień ustał i cały ten dom obronił jeden wojak i potem wylazła taka jedna baba. Taka Markiewczyna co by zrobił, jakby nie był on tak silny jakby brakło mu amunicji najpierw by wystrzelał nas, jakby nie dał rady a później siebie, bo nie chciałby trafić do radzieckiej niewoli”. Tym o to sposobem w lutowych dniach 1945 roku Nowa Wieś stała się teatrem wojennym, na którym można było wywalczyć tak ważne odznaczenia Wehrmachtu. Niestety te relacje nie były dobrym prognostykiem na przyszłość i wiele mówiły o ciężarze walk oraz skali późniejszych zniszczeń.
Moja historia dokłada cegiełkę do sporu, czy austriacki akwarelista ubiegł z atakiem Wujka Sztalina w czerwcu roku 1941. Moja babcia pochodziła z okolic Brześcia i opowiadała, że kiedy niemieckie wojska ruszyły na wschód, miejscowa ludność znajdowała w okolicznych lasach całe sterty wyposażenia wojskowego i amunicji. Kiedy front poszedł dalej, wszystko co się przydało poszło do okolicznych ludzi. Chyba najbardziej przydawały się mieszkańcom porządne, nowe, skórzane buty znalezione w lesie w całych porzuconych, ruskich składach. Co ciekawe, dokładnie zgadza się to z opisami W. Suworowa zawartymi w książce "Lodołamacz"
Operacja Jericho, przeprowadzona przez aliantów w 1944 roku nad Francją okupowaną przez Niemców. Celem operacji było zbombardowanie murów więziennych w miejscowości Amiens, aby uwolnić francuskich partyzantów oraz więźniów przetrzymywanych przez Niemców.Operacja Jericho była niezwykle ryzykowną misją ze względu na konieczność precyzyjnego bombardowania celu znajdującego się w pobliżu cywilnych budynków. Pomimo tego, alianci podjęli próbę przeprowadzenia akcji, a samoloty RAF-u oraz amerykańskie P-51 Mustangi przeprowadziły precyzyjne bombardowanie, umożliwiając ucieczkę wielu więźniów.Operacja Jericho, choć mniej znana niż niektóre inne wydarzenia wojenne, była przykładem odwagi i determinacji aliantów w walce z okupantem, a także zainspirowała wiele filmów i książek.
Czytając książkę "Pancerne boje września" znalazłem taką śmieszną historię dotyczącą 2 batalionu pancernego uzbrojonego w czołgi 7TP: "... pluton z 3. kompanii został czasowo unieszkodliwiony, gdy zajął stanowiska w pasiece, przy czym zniszczył ule i załogi czołgów zostały dotkliwie pokłute przez roje pszczół."
Dzień dobry, komentarz został wybrany w konkursie (dwie pozostałe osoby wyłonione w konkursie, nie napisały maila). Proszę o e-mail na kontakt.beczkaprochu@gmail.com z danymi do wysyłki książki (adres i numer telefonu). Pozdrawiam
Pz 4 f2 nie byl podstawa wojsk niemieckich w 42 roku...i to bylo zapewne problemem. Guderian optowal za tym zeby produkowac tylko Pz4F2 co moglo zmienic losy wojny. Cale szczescie Hitler juz byl pod wplywem Ferdka Porsche i jego super projektow. Dodac do tego projekt Pantery, ktora produkowana miala byc w jednej z najwiekszych fabryk Berlin Alten bodajze. Fabryka mial przestoj przez czas przystosowania do produkcji Panter...i cale szczescie bo dodatkowe 1000 sztuk Pz4 moglo zmienic beig wojny....lobbysci przemsylowi zrobili swoje:-)
Mojej Żony. Ojciec brał udział w wojnie pod Stalingradzie dość wcześnie został ciężko ranny i został wywieziony do centrum Niemiec po utracie prawej ręki miał w sobie kilka kulek tych kul nie wycigli mu i z nimi żył tuż po wojnie wrócił do Polski,Ponieważ był wcielony jak wiele młodych ludzi w Polsce do Niemieckiej Armi 😅😅😅😅😅😅
Amerykanie dobrze wiedzieli o istnieniu obozow koncentracyjnych i liczbie ludzi przewijajacych sie przez te miejsca i nie tylko. W kazdym obozie istniał pokoj do ktorego splywaly wszystkie dane liczbowe ktore nastepnie byly wysylane do berlina ktore potem byly przetwarzane w centrali obliczeniowej IBM w Szwajcarii
@@krzysztofzajaczkowski7793 Eeee tam... Kulą w płot trafiłeś, Krzysztofie Drogi ! Fakultetów już dostatecznie dość nagromadzilem a i na stan konta też nie narzekam. Bogactwo ducha zaś i swój ,,rozum mały,, twoimi głębokimi, epokowymi przemyśleniami sobie ubogacam ! Pozostając w pełni wdzięczności, pozdrawiam...
Bitwa o Maciejów (Wołyń) 6-9 lipca 1944 r. 8 lipca nastąpiła kumulacja starcia. W ok. 3 godziny strata Armii Czerwonej wyniosła 84 czołgi T-34! Moim zdaniem praktycznie nieznana bitwa pancerna frontu wschodniego. Pozwolę sobie przedstawić starcie w telegraficznym skrócie: 2 Batalion czołgów Pantera z 5 pułku SS z 5 DPanc. SS Wiking. Ok. 70 Panter wzięło udział w zasadzce ogniowej. Pantera posiadała wiele wad konstrukcyjnych to jest fakt. Posiadała także atut. Mianowicie armatę 75 mm (70 kalibrów długość) o kapitalnych parametrach ppanc. Pantery pod Maciejowem otwarł ogień z wzniesień i zanotowały 103 celne trafienia (według raportów załóg). Aż 84 czołgi T-34 została porażone i na stałe wyeliminowane z walki. Straty Niemców w Panterach wyniosły jedna uszkodzona na skutek awarii. Armia Czerwona zniszczyła tylko 2 Stug wspomagające pułk pancerny. Duże zwycięstwo Panzerwaffe na szczeblu taktycznym. Natarcie całego korpusu pancernego zatrzymane.
@@szymonolszewski7260Jest to duże zwycięstwo taktyczne i operacyjne. Natomiast nie ma tutaj żadnego podniecania się faszyzmem, bo czołgiści panter byli nazistami.
Gdyby było 20 zniszczonych IS 2 to może by było coś wielkiego. Ale zasadzka panter na słabszym przeciwniku... no fajnie. Niemcy na słabszym szli do przodu ostro. Gorzej jak był równy wagowo.
@@cukiercukier8283 11 KPanc. został rozbity i zatrzymany. Niemcy zdołali odejść na pozycję "Bawoła" wydłuż rzeki Bug. PS. Pułk czołgów ciężkich IS 122 znajdował się w obwodzie. Nie brał udziału w bitwie pod Maciejowem.
Bitwa o Okinawę (Japonia) 01.04-22.06. 1945roku. Jedna z największych i najbardziej zaciętych starć na Pacyfiku podczas II wojny światowej. Naprzeciwko siebie stanęły siły alianckie, głównie amerykańskie, wspierane przez wojska z Australii, Kanady, oraz Wielkiej Brytanii z siłami japońskimi, w tym zarówno wojskowe, jak i cywilne, zorganizowane w obronę wyspy. Cel Bitwy: Okinawa była kluczowym celem strategicznym dla aliantów ze względu na jej bliskość do Japonii oraz istotność jako potencjalnej bazy operacyjnej dla planowanej inwazji oraz bombardowania na Japońskie wyspy. Krótki opis przebiegu bitwy: Bitwa rozpoczęła się gdy siły amerykańskie desantowały się na wybrzeżu Wyspy. Inwazja została poprzedzona intensywnym bombardowaniem artyleryjskim i ostrzałem z morza. Po desancie alianci napotkali zacięty opór japońskich obrońców. Japończycy, wykorzystując sieć podziemnych tuneli i jaskiń, prowadzili partyzancką walkę, zadając aliantom znaczne straty. Pomimo zaciętego oporu, siły alianckie stopniowo zdobywały kluczowe pozycje na wyspie, takie jak wzgórza i lotniska, co umożliwiło postęp w natarciu. Po wielu tygodniach ciężkich walk, japońska obrona zaczęła tracić siłę. Brak zaopatrzenia i wsparcia spowodował, że japońscy obrońcy stawiali coraz słabszy opór. Po ponad dwóch miesiącach walk, siły amerykańskie ostatecznie zdobyły kontrolę nad Okinawą. Bitwa o Okinawę była jednym z największych starć II wojny światowej, charakteryzującym się niezwykłą brutalnością i ofiarnością obu stron. Ich wynik miał istotne konsekwencje dla dalszego przebiegu wojny na Pacyfiku
Bardzo interesuje mnie, co by było gdyby...I nie mam tu na myśli tworzenia historii alternatywnej, tylko analizę i podsumowanie zmian społecznych powstałych w wyniku II WŚ. Interesuje mnie wpływ zagrożenia komunizmem w krajach Europy Zachodniej na życie przeciętnych obywateli.. Wszak nie należy zapominać, że przed wojną brytyjski robotnik nie należał do osób szczególnie majętnych i dopiero reformy rządu Churchila doprowadziły do tego, że w czasie wojny dzieci z nizin społecznych zostały objęte opieką i odżywiały się lepiej niż przed wojną. Czy gdyby nad GB, nie wisiało zagrożenie że strony niemiec i komunistów, to niskie warstwy społeczne mogły by liczyć na poprawę swojego losu?
Oczywiście, że nie. Zobacz jak zaczęto powoli ich traktować po 1989. Pomyśl również o bogactwie jakie GB kradła przez kilkaset lat z 1/3 całego świata, a w jakiej biedzie żyły brytyjskie masy. Nie podzielili się z nimi niemal niczym, a ci którzy kradli z głodu bochenek chleba lądowali w Australii. Popatrz również na liczne dostępne zdjęcia miast brytyjskich po II wojnie światowej. To jak bawią się dzieci z klas niższych przypomina często zniszczoną przez Niemców Warszawę.
Mój dziadek jako 13 latek pracował dla Niemców (z przymusu). Gotowała tam Niemka. Spytała dziadka jak po polsku wołać, że "obiad", dziadek powiedział, że "chuj". No i tak się stało. Dziadek przeżył tylko dlatego ,że rozbawiło to oficerów niemieckich. Ale jedzenia nie dostawał przez miesiąc.
A co jadł w zastępstwie owego jedzenia przez miesiąc, skoro przeżył ? To może być przyczynek do epokowego odkrycia w naukach biologicznych a póżniej to już kroczek mały do rozwiązania problemu głodu na swiecie !
Niemcy tak podają. Acht koma acht to działo 8.8 cm a nie 88mm. Haubica miała 10.5 cm lub 15 cm a nie w milimetrach. Anglosasi podają w calach lub nawet wagę pocisku. Co kraj to obyczaj.
@@jerzywilczynski7373już byli tacy co książkę W.S.skonfiskowali ,a jak wybuchła wojna to uciekli a wojsko zostawili, później był Katyń.Po wojnie mieliśmy wyklętych i P R L , i W.S. na obczyźnie, szkoda tych zmarnowanych lat a dobrze prorokował właśnie W.S.
@@factualinfowniosek taki, zamienił stryjek siekierkę na ....., pożyteczni idioci czy, itp, trzeba dochodzić do prawdy a to nie jest łatwe,polecam Władysława S.
@@MirosławBłażek Studnickiego jak to mówią znam "na pamięć", szukajmy jednak elementów prawdy, a nie zideologizowanych przekazów, ani idoli. Inaczej można zgłupieć doszczętnie jak Zychowicz, a tego nikomu byśmy nie życzyli.
Brawo 👍 Dopiero jak napisałeś zwróciłem uwagę. Pogratulować wiedzy,spostrzegawczości i bystrego umysłu że tak to pozwolę sobie określić, książkę chętnie bym przeczytał natomiast 60-PLN za e-puba to dla mnie za drogo, tym bardziej że nie jest to postać pokroju Friedricha Paulusa (odnosząc się do działań bezpośrednio związanych ze stalingradem) a książka thorstena diedricha nie kosztowała tyle w chwili wydania i premiery w Polsce 😉 (bodaj trauma z pod stalingradu) pozdrawiam autora komentarza jak i autora materiału,bo było nie było zawsze to jakaś forma promowania historii 😉
@@WGlowieOlej Panie... Paulusem to sobie dupsko można podetrzeć. Większością wspomnień powojennych też. Autocenzura, wybielanie, przemilczanie. Generalicja to już w ogóle jest odlot bo każdy próbuje pokazać kim-on-to-nie-był-co-on-nie-zrobił-a-reszta-to-były-uje. Patrz choćby Guderian w kontekście Powstania Warszawskiego. Tu masz dziennik kogoś kto pisał go praktycznie na bieżąco. Łącznie z momentami gdy siedział w wieży podczas walk. Bieżące sprawy, odczucia, uwagi. Jak ja to czytałem to myślałem iż mam do czynienia... z fikcja literacką. Książka jest tak bardzo ludzka, zawiera tyle faktów... i tyle antywojennych akcji. Sander potrafił strzelać w łeb rannym, otworzyć paczkę herbatników, zjeść je... a potem o tym napisać pod wpływem adrenaliny bojowej. Albo dawał wsteczny i wgniatał gąsienicami jakiegoś piechura. On nawet nazistą (stereotypowym) nie był. On po prostu był żołnierzem, machiną do zabijania. Mordował metodycznie, bez nienawiści czy pogardy... i to notował. Na bieżąco. Czasami kilka razy dziennie. Gość potrafił wyskoczyć ze swego Panzer 35(t), z granatami i kanistrem... aby wspiąć się na KV-2 i go unieszkodliwić. Przez wizjery strzelał do załogi sowieckiej ze swego pistoletu. A innego KV-1 to on z kanistrem gonił aby go zapalić... i zapalony KV-1 i tak jechał dalej. Rozjechał Panzer 35(t) i nadal jechał dalej. Aż znikł. Ja potrzebuję jeszcze chwili czasu aby to rzetelnie zrecenzować. Praktycznie każda strona to w większości podkreślenia. Tyle jest tam informacji wartościowych dla historyka.
"Panzer" czyta się pancccer a nie panzzzer, i najgorsze co można zrobić to wymawiać jak native English, dla których niemiecka wymowa jest wielką trudnością (podobnie jak zzzepelin)
Mnie osobiście przerażają a za razem śmieszą radzieckie pomysły, np taki zrzut spachochronowy, "spadochroniarzy" ze skrzydła samolotu lecącego niskim pułapem, na śnieg. Oczywiście efektu można się domyśleć :)
Wszystkim chętnym do przeczytania ciekawych historii z okresu wojny, polecam szczególnie dwie pozycje. Bohdan Arct "Powietrze pełne śmiechu" oraz wspomnienia walońskiego esesmana Leona Degrelle pt. "Front wschodni 1941-1945". Po odsianiu propagandowych bzdetów, książka ta pokazuje niezwykle ciekawe spojrzenie na wzlot i upadek III Rzeszy, z perspektywy wspomnień wysokiego oficera - ochotnika SS.
Szanowni Państwo , organizacja Todt i Albert Speer , prawda jest głęboko w archiwach mocarstw, lecz to pod ziemią się znajdowało jest bardzo ciekawe po dzisiejsze czasy tak myślę.
Weź udział w konkursie. Opisz w komentarzu ciekawe wydarzenie z II wojny światowej i wygraj książkę!
Książka papierowa ➡️ tiny.pl/d7rc7
ebook ➡️ tiny.pl/d7rcx
💲 WSPIERAJ KANAŁ: ua-cam.com/channels/2Mm5Gf9yz1leFVKjeUmkQg.htmljoin
🔥PATRONITE: patronite.pl/beczkaprochu
☕POSTAW NAM KAWĘ: buycoffee.to/beczkaprochu
👍 FACEBOOK facebook.com/profile.php?id=100088186086924
🔔 SUBSKRYBUJ: www.youtube.com/@beczka.prochu/sub_confirmation=1
✉︎ KONTAKT: kontakt.beczkaprochu@gmail.com
❤❤❤❤❤❤❤😊😊😊
Hej, Kiedy wojna nie uganie dobiegała końca a Rosjanie dotartli pod Wisłę, w zamknięciu w okolicach Mławy przebywała wówczas cała dywizja Gross Doslantd która we wczesnej fazie okrązenia miała za zadanie bronić Małwy od momemntu uderzenia przez armie Związku Radzieciekiego. Niestety ze względu na to iz Mławy pinowało bardzo mała liczba żołnierzy Radzieckich połączona w ledwo dwie dywizje, rozkaz porzucenia twierdzy Mławy byl dla wszyszystkich lekkim zdziweniem. Kiedy jednak został on uparomocniony to do lini Wisły od Mławy było ponad 140 kim w lini prostej a teren ten dominowali zołenierze radzciecy. Niestety a raczej szczęścia dla Niemców był taki ze były to tereny słabo obsadzone więc jak ruszyli a było to ponad od 25 do 35 tys ludzi, ich odpowiednicy byli sorgo zaskoczeni tym manewrem. Warto dodać iz musieli iść tez okręzną drogą w trzech kolumnach tak aby jak najdłuzej pozostali nie zauwazeni. Znacząca iśc ilość czylo ok 15 do 18 tys udało się z sukcesem przedsotać na drugą stronę Wisły. Tylko nie wielka kolumna zołnierzy Wermachtu faktycznie dostała się wtedy do niewoli. Natomiast w dowództwie radzieckim zapanował ponury nastrój oraz rozpczęto polowanie na winnych.
16 stycznia 1945 roku. Wieś Nowy Żelechów. Niedaleko Warki. Podczas ostrzału artyleryjskiego za Wisły ginie moja prababka wraz ze swoją siostrą plus jeszcze dwie inne osoby. Pocisk trafił w dom, ale cudem tylko ocalał mój Tata! Był po prostu w innym pokoju niż pozostali! Z tego, co opowiedział mi ciała poległych nie były zmasakrowane. Tylko siła podmuchu? zawalenia się budynku spowodowała śmierć tych 4 osób. Przekaz informacji jest niepełny, gdyż całe wydarzenie zostało także opowiedziane mojemu Tacie. On sam urodził się w listopadzie 1944 i niestety nie może tego osobiście pamiętać!
Nie opiszę żadnej konkretnej historii, ale podzielę się moim zdumieniem i zaskoczeniem, gdy słyszałem, czytałem lub oglądałem wspomnienia i relacje z okresu II wojny światowej, które miały miejsce w rzeczywistości. Oto one:
1) oddziały gruzińskie w służbie niemieckiej były skoszarowane na północy Niemiec, na wyspach, które leżą niedaleko niemieckiego wybrzeża. W roku 1945 wybuchł bunt tych żołnierzy przeciwko Niemcom. Nie był to zwykły parogodzinny bunt dotyczący na przykład złego jedzenia, czy jego okresowego braku. Walki były poważne, nawet z użyciem artylerii po obu stronach. Nie zapamiętałem, jak i kiedy się to skończyło. Zaskoczyło mnie, skąd w takim miejscu znalazły się dość liczne, umundurowane i silnie uzbrojone oddziały gruzińskich żołnierzy,
2) kiedyś przeczytałem w jakichś wspomnieniach, że we francuskich koloniach w północnej Afryce, po zakończeniu wojny, gdy wybuchły walki o niepodległość Algierii, Francuzi zamykali w obozach koncentracyjnych złapanych algierskich powstańców, lub osoby podejrzane o przynależność do algierskich grup partyzanckich. Strażnikami w tych obozach byli.... zdemobilizowani po zakończeniu wojny niemieccy jeńcy wojenni przetrzymywani przez Francuzów,
3) w czasie walk w północnej Afryce, Niemcy na krótko zdobyli Tunezję (nie wiem, czy całą, czy tylko jej północną część). Na zdobytych terenach natychmiast wprowadzili "aryjskie" przepisy rasowe i zamieszkałych tam Żydów oznakowali, tak, jak w niektórych podbitych krajach europejskich, tj. przystąpili do oznakowania ich gwiazdą Dawida, przyszywaną do ubrań. Utworzyli też dla Tunezyjczyków żydowskiego pochodzenia obozy pracy,
4) w jednym ze wspomnień ocalałych Żydów z holokaustu przeczytałem relację, że do obozu zagłady (chyba w Bełżcu, choć nie mam pewności, czy to był właśnie ten obóz) przywieziono kiedyś rodowitą Niemkę z dwojgiem dzieci. Miała podobno komplet właściwych dokumentów i nie było żadnej wątpliwości, że jest pełnoprawną obywatelką III Rzeszy. Strażnicy zameldowali o tym władzom obozowym. Komendant obozu rozkazał wtedy wpędzić Niemkę z dziećmi do komory gazowej, razem z Żydami, podobno w celu zapewnienia przestrzegania ścisłej tajemnicy o tych zbrodniach,
5) niemieckie bestialstwo: w jednej z łapanek (chyba w Warszawie) Niemcy odstawili złapanych Polaków do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Wśród nich byli goście weselni zgarnięci z wesela (chyba z kościoła) wraz z parą młodą. Ubrana w uroczyste stroje ślubne para nowożeńców została w obozie zapędzona do pracy. Niemcy nie pozwolili im się ubrać w pasiaki. W tych strojach pracowali ciężko w obozie przez wiele godzin!
To są zdarzenia z II wojny światowej, które wywołały moje zdumienie lub zaskoczenie. Kto jest ciekawy szczegółów musi poświęcić trochę czasu na szukanie w internecie...🙂
6
Moj Kuzyn Prof. AGH na Slasku Zbigniew Fidrych przebywal podczas okupacji przez pewien czas u rodziny w Warszawie dokad uciekl ze Lwowa. W Warszawie byl swiadkiem ulicznej egzekucji Polakow obserwujac ja z okna domu. Nastepnie znalazl sie u rodziny w Lowiczu i w jego okolicach, gdzie byl jako 12-latek w Oddziale Samoobrony Chlopskiej, ktorym dowodzil moj Ojciec (jego Wujek) kpr.-podchorazy przedwojennego WP. Po bitwie nad Bzura Ojciec ukrywal sie przed niewola u rodziny w Lowiczu i okolicach, a kiedys uciekl Niemcom z "budy" po lapance. W tym Oddziale moj Kuzyn Zbigniew byl uzbrojony jedynie w granaty, bo na bron dluga byl poprostu zbyt maly. Jak przyszli ruscy, to zazyczyli sobie wodki od Ojca. Ojciec mial bimber, ktory pedzil na zelaznych rurkach, bo miedzianych podczas wojny nie bylo. Dlatego bimber mial rdzawe zabarwienie. Ruscy popili sie i lezeli pokotem w rowie. Moj Ojciec bal sie, ze zostanie rozstrzelany za ich otrucie "zatruta wodka". Ale ruscy doszli do siebie, bardzo pochwalili samogon Ojca i poprosili o dokladke.
"Ale ruscy doszli do siebie, bardzo pochwalili samogon Ojca i poprosili o dokladke" i to jest to! zaczynać dzień ŚMIECHEM- dzięki
Moj ojciec wracal z robot prxymusowych u Bauera i gdzieś mieszkal przez jakiś czas na wspólnej kwaterze z sowieckimi oficerami. Nazbierali muchomorów tych jaskrawo czerwonych z bialymi kropkami i gotowali. Jak nasi ich ostrzegali ze się otruja to die smiali. Zjedli. Popili wódką i nic im nie bylo.
Jedno mogę potwierdzić,dzięki samogonowi,Dziadek uratował swoją Rodzinę.Naszą Mamę.
Dziękuję za historię,każda jest ważna
@@mareksobkiewicz5512 bo one podobno wcale nie trujące ale halucynogenne są, nirktorzy nawet sie lubuja robic z ich suszu taki proszek ktory sobie delikatnie spozywaja w momentach relaksu
wielkie mi mecyje-pochlali sie bimbrem , jak bys napisal ropa albo nafta o to bys mnie zadziwil
Opowiem historię opowiedzianą mi przez dziadka Romana Siemieńskiego (kawalera Virtuti Militari). Dziadek służył w dywizji gen. Maczka. Był zdaje się wachmistrzem. Przedwojenny zawodowy żołnierz - kawalerzysta.
Rzecz działa się już gdzieś w Europie w 1944 roku. Dziadek dostał rozkaz dowiezienia do leśnego obozu aliantów w bezpośredniej okolicy frontu ciężarówki z zaopatrzeniem. Jechali z kierowcą przez las i w końcu zobaczyli obóz. Okazało się, że nie zauważyli, że przekroczyli linię frontu i wjechali w sam środek obozu niemieckiego. Byli w angielskich mundurach z naszywkami POLAND na ramieniu i jechali ciężarówką z alianckimi oznaczeniami. Dziadek wydał kierowcy rozkaz, żeby się nie zatrzymywał i pomału spokojnie jechał dalej. Nikt ich nie próbował zatrzymać. Przejechali przez środek obozu, za obozem skręcili, jeszcze raz przekroczyli niezaczepiani przez nikogo linię frontu i w końcu dotarli do celu. Historia jak z filmu, ale prawdziwa.
Dobre 😮
Biorąc pod uwagę chaos walk w 44 i to że nie było konkretnej linii frontu a obydwie strony walczyły często w okrążeniu i niemcy używali zdobycznych pojazdów to wcale nie jest ta historia jakaś ciężka żeby w nią uwierzyć. Co nie znaczy, że jest niesamowita 👌
Dzień dobry, komentarz został wybrany w konkursie. Proszę o e-mail na kontakt.beczkaprochu@gmail.com z danymi do wysyłki książki. Pozdrawiam
Przypominam o przesłaniu adresu. Jeśli nie dostaniemy go do końca tygodnia, będę zmuszony wybrać inny komentarz.
@@beczka.prochu Nie ma problemu, że nie otrzymam książki. Cieszę się, że mogłem podzielić się ciekawą rodzinną historią i że ta historia została doceniona. Dziadek Roman Siemieński był starszym wachmistrzem. Virtuti Militari nr 12232 za wrzesień 39. Walczył w powstaniu wielkopolskim, wojnie 1920, we wrześniu 39 i potem 44-45. Medali dostał kilka z różnych wojen mn. za wojnę 1920, srebrna i brązowa gwiazda ( chyba za 44-45). Virtuti wisiało na ścianie do końca jego życia. Dostałem je w spadku i przekazałem synowi razem z resztą medali i pamiątek. Dziękuję za wybór i pozytywne komentarze.
Pozdrawiam Grzegorz Siemieński
To ja też opowiem chociaż już po terminie😅 mieszkam w okolicach Limanowej Nowego Sacza w woj małopolskim. W czasie wojny stacjonowało w tych okolicach mnóstwo Niemców a w pobliskich lasach działała partyzantka oddziałów polskich. Dziadek znajomego opowiedział kiedyś historię że pewien tut mieszkaniec wracał z nowego sącza pociągiem do domu z pracy. Wówczas w pociągu jechała grupa Niemców. usłyszał że jadą do pewnego domu bo mają podejrzenie że jest tam zgromadzona partyzantka. Mężczyzna ten wiedział dokładnie gdzie to jest bo pochodził z tego terenu. Wysiadł stacje wcześniej i jak naszybciej dotarł do tego domu przed Niemcami i ostrzegł partyzantów o planowanej obławie. Udało mu się w ostatniej. Niemcy już byli rozstawieni wokół domu i odtworzyli ogień. Jednak wszyscy uciekli w las na górzyste tereny gdzie Niemcy nie mieli możliwości ich zlokalizowania. Taka historia z małej miejscowości. Pozdawiam!
fajna bajka
Jasło pozdrawia :)
@@skorzeny100 bajka może nie, prawdziwa historia…
@matthew2095, och jakie to prawdziwe, teraz takie bery będą z Rosją
Czemu im poprostu nie wysłał smsa
Przed wojną Polski rząd zagrzewał wszystkich do heroicznej, bohaterskiej walki, minister mówił że honor jest bezcenny i ważniejszy od pokoju. Jak w 1939 1 wrzesień wybuchła wojna to Ci wszyscy politycy w ciągu dwóch tygodni uciekli z Polski, zostawiając rozkazy dla Polaków żeby walczyli do ostatniej kropli krwi 🤨 Nigdy więcej wojny w imię plugawych polityków i wielkiego światowego biznesu!!!
Brawo !
A słyszałeś kiedyś o politykach czy rządzących w jakimś kraju że walczą na froncie?
@@sizaar007 oni ewakuowali się z kraju zostawiając wszystkich na pastwę losu. Dzisiejsi politycy zrobią to jeszcze szybciej. Dlatego jako świadomy człowiek, oszukiwany I okradany przez aparat państwowy nigdy za to państwo i za tą bandę sk.rwysynow nie będę walczył.
Na dzis jeszcze nie czas i KLIMAT by opowiadac i przekazywac prawde rzeczywistosc taka jaka BYLA moze byc wielce niewygodna dla wielu .
Nie ale nie wydają debilistycznych rozkazów
Ten kanał jest genialny. Bardzo lubię Pana narrację. Szczególnie w listach z frontu. Dziękuję za Waszą pracę 🔥
Moją ulubioną historią II wojny światowej jest ta z 20 grudnia 1943 roku. Podczas misji bombardowania fabryki Focke Wulfów w Bremie trafiony przez artylerie przeciwlotniczą w ogon bombowiec B-17F pilotowany przez Charliego Browna wraz z resztą załogi został oszczędzony przez niemieckiego pilota BF-109 Franza Stiglera, któremu brakowało tylko jednego zestrzelenia do odznaczenia Krzyża Rycerskiego. Latająca Forteca była w opłakanym stanie, 3 silniki przestały działać. Niemiec podleciał do uszkodzonego bombowca, Charlie myślał, że ten się z nim bawi. Stigler zrozumiał sytuację i postanowił że przez wzgląd na ojca i na śmierć brata, oraz to że taki czyn nie przyniesie mu chwały, będzie eskortować Amerykanów tak by mogli bezpiecznie wrócić do Anglii. Porozumiewał się z Brownem na migi i podlatując od dołu do B-17 "zasłonił swoim ciałem" swojego wroga przed bateriami plot. Udało się. Panowie zasalutowali sobie po czym B-17 wrócił do Anglii.
Pilot Luftwaffe musiał to przemilczeć bo ryzykowałby plutonem egzekucyjnym. W 1990 roku Panowie spotkali się ponownie. Franz odnalazł Charliego po tym jak usłyszał historię brzmiącą podobnie do tej, która wydarzyła się w 1943 roku. Zaczęło się od rozmowy telefonicznej, a potem obaj piloci spotkali się na żywo i przyjaźnili się do ich śmierci krótko po sobie w 2008 roku.
Na podstawie tej historii powstała książka "Rycerze Wojennego Nieba" i piosenka zespołu Sabaton "No Bullets Fly".
Piękna historia, która pokazuje jak w nawet tak chorych czasach ważny był honor 🙏
Dziękuję autorowi tego kanału za świetną robotę i ciekawe materiały 👍👍 Subskrybuje od kilku miesięcy i wracam chętnie do tych starszych materiałów. Oby tak dalej 🙏 Polecam też to wydawnictwo. Mam z niego 2 książki o Tygrysie i Panterze. Pozdrawiam Serdecznie również widzów kanału ❤
miałem to napisać, ale jak widać, ktoś mnie wyprzedził, szacunek za opisanie :D
co za propagandowe bzdury
Co ty gadasz??? !??? Mam sie q...raw wzruszyc? Gentlemeni ? Niemiec i Amerykanin ! Ile takich przypadkow bylo.. USA Niemcy byli dogadani przed wojna w sprawie podzialu swiata. Rosvelt sprzedal nas Stalinowi, Niemcy dzis utworzyli UE. Bandyckie scierwa !!!.. Wszystko na ofiarach 12 mln polakow mordowanych w obozach koncentracyjnych, rozstrzeliwnych
@@s.z297 A może po prostu bycie człowiekiem? Mówi to panu coś panie ferdku?
Młody polski pilot p.por.Skalski po trafieniu niemieckiego samolotu widząc że samolot Niemca wylądował na polu sam posadził swoją P 11, obok samolotu Niemca ,pilot był ranny,Skalski wyjął rannego i na chłopskiej furmance zawiózł do szpitala, Niemiec bardzo mu dziękował ,dca Skalskiego opieprzyl go za to i zakazał takich rycerskich zachowań ,po wojnie obaj panowie się spotkali , pozdrawiam serdecznie
Za nim sięgnąłem po fachową literaturę w poszukiwaniu informacji i obrazu wojny, będąc wówczas jeszcze młodym chłopcem, moje wizje rozpalało kino wojenne i opowieści mojej śp. babci, która bardzo żywo wspominała trudny okres przełomu stycznia i lutego 1945 roku pod Pszczyną na Górnym Śląsku, gdzie przez dwa tygodnie gospodarstwo moich pradziadków stało na linii frontu, który przebiegał wzdłuż tzw. żorskiej bany, linii kolejowe Pszczyna - Żory. Sowieci w lesie wzdłuż linii kolejowe... a Niemcy po domach, gdzie mieli swoje stanowiska ogniowe. Ryglowali drogę... dzisiejszą ul. Dworcową w Radostowicach, która łączyła się z duktem biegnącym przez lasy pszczyńskiej z Kobióra, w wyżej wymienionej miejscowości, z szosą żorska łączącą Pszczynę z Żorami. Niemcy przez dwa tygodnie utrzymywali szosę, która była ostatnią drogą odwrotu na zachód w kierunku Żor i Rybnika. Sama babcia doznała uszczerbku na zdrowiu i została postrzelona w udo... niemiecki sanitariusz, który ją wówczas opatrywał, powiedział, że miała dużo szczęścia, bo kula nie uszkodziła tętnicy a przeszła bardzo blisko. Całe to zdarzenie miało miejsce w mroźny lutowy dzień roku 1945, podczas ewakuacji do domu sąsiadki, po drugiej stronie drogi, domu, w którym akurat była piwnica, jak na tamte czasu, pradziadkowie jej nie mieli. Co ciekawe, podczas tej szybkiej spontanicznej ucieczki, babcia miał w wózku swojego ośmiomiesięcznego syna, mojego wujka - rocznik 1944. Kula... która raniła babcie, przeszła przez stertę pieluch, na których był położony syn - mój wujek, nie czyniąc mu żadnej krzywdy. Coś nad nimi czuwało... zwłaszcza że pierwszy mąż mojej babci, a starszy brat mojego dziadka, zginął na Ukrainie w listopadzie 1943 roku. Mój dziadek wojnę przeżył... ale o niej nie mówił. Ciężko też było od niego cokolwiek wyciągnąć. Służy w Wehrmachcie... jak tysiące Górnoślązaków wcielonych do armii niemieckiej podczas drugiej wojny światowej. Były to ciężkie i trudne czasy... dla wielu, szczególnie spoza Górnego Śląska, są to nadal niezrozumiałe historie.
PCT/WRsC
Wujek zginął w Rosji walcząc w Wehrmachcie. Taka jest nasza historia regionu, nie mamy na nią wpływu i nie jesteśmy jej winni, nigdy więcej wojny.
To nie tylko u Ciebie wyobraź sobie. Mojej babci chatkę Ruskie zwiedzili podczas 1 jak i 2 WŚ. Takie były czasy. Chatka nadal stoi i nie wykluczone że i trzeci raz tam zagoszczą.
Fachowej wiedzy to już się nie dowiesz, chyba że od ludzi, którzy to przeżyli a reszta tylko bazuje na książkach, które za komuny zmieniły narrację. Facet, który walczył w AK i żył jeszcze do niedawna, powiedział że nawet książka "Krzyżacy" jest przekłamana historycznie.
Pokazał oryginał przedwojenny i faktycznie nie pokrywały się w pełni.
@@gonzor73Ja bym się na Twoim miejscu nie chwalił bo to hańba dla całej rodziny na pokolenia.
@@zdrpkpdw9217 Jestem z niego DUMNY, tak jak z dziadka, który przeżył całą WWI we Francji, a pod koniec tej wojny gonił Rosjan w centralnej Polsce wspominając ją jako niesamowicie zacofaną. Potem w trakcie WWII razem z Wehrmachtem zdobył Kraków, potem nie musiał już brać karabinu do ręki. Doczekał się głównie męskich potomków i kilkunastu prawnuków. TO BYŁ GOŚĆ !!!
według mnie najciekawszą bitwą jest bitwa o hel z 1939 roku gdzie gdyż bitwa ta trwała praktycznie całą kampanie wrześniową bo od 1 września do 2 października podczas tej bitwy zestrzelono 32 samoloty luftwaffe ciekawą rzeczą było też to że walczyły tam siły niewielkie czyli Dywizjon Artylerii Nadbrzeżnej,Batalion KOP „Hel”2,Morski Dywizjon Artylerii Przeciwlotniczej bardzo ważna jest też niezłomność żołnierzy którzy tam walczyli gdyż nawet w okrążeniu mogli całą kampanię wrześniową i mimo małych zapasów skutecznie walczyć i się bronić
Przed wojną wysiedlono ludność niemieckojęzyczną, by nie pomagała wrogowi i nie przekazywała informacji na froncie. Może to też miało wpływ na tak długą obronę poza bohaterstwem naszych we wrześniu 39.
W szkołach na Pomorzu historie walk o wybrzerze, bardzo głęboko omawiane. Szczególnie o Weterplatte. Ciekaw jesttem, czy w innych regionach też?
Ciekawe czy nadal będzie w nowej podstawie programowej do historii ?
W mojej opinii jedną z najciekawszych historii jest życiorys i dokonania pewnego Fina. Lauri Törni, człowiek nienawidzący komunizmu zaczął swoją walke z Sowietami na początku wojny zimowej w 1939 roku, biorąc udział w dobijaniu wojsk radzieckich w tzw ,, motti,, nad jeziorem Ładoga. W 1940 kończy szkołę kadetów i zostaje porucznikiem mając za sobą 2 lata służby. Rok później po kursie SS w Wiedniu wraca do Finlandii biorąc udział w wojnie kontynuacyjnej min. bitwie o Ilomantsi. W toku wojny obejmuje dowództwo specjalnej jednostki sygnowanej jego nazwiskiem, pod jego komendą walczy tez przyszły prezydent Finlandii. Wojnę kończy walcząc u boku Niemców W Shwerinie, następnie poddając sie Amerykanom.Jednak w mojej ocenie najciekawsza część jego życiorysu zaczyna sie później. W tym miejscu zachęcam do zapoznania się z jego dalszą ,,karierą,, oraz służbą w US Army.
Czytalem o nim.....W jednej wojnie walczyl w 3 Armiach , te jego zdjecia w roznych mundurach i ta powazna mina ... ubawilem sie jak nigdy , model jakich malo.
@@gkskala82 Nazista ale nie fanatyk he he he swoją drogą tacy są najgorsi , żadne g. im nie śmierdzi.
Ciekawy komentarz? Raczej ciekawa historia. W pobliskiej miejscowości w 1945 przechodził front. Wioski bronił major wermachtu, który pochodził z tej miejscowości. Po krwawych walkach i dużej bitwie czołgowej został wzięty do radzieckiej niewoli. Po przetoczeniu się frontu major dowodził grupą jeńców niemieckich którzy rozminowywali okolice wsi. W latach 90 major ten odwiedził rodzinną wieś. Przekazał wtedy mapę rozminowywania. Zawiera ona ilość min, ich rodzaj, pola minowe, a nawet nazwiska żołnierzy którzy w rozminowywaniu zginęli. I tak jakoś przypadkiem ta mapa trafiła w moje ręce 😊
I jaki wniosek z tego?
@@VonderLejem Wniosek taki że na głupie pytania brak odpowiedzi.
Mój pradziadek był członkiem polskiej rodziny oficerskiej, jego ojciec był z resztą dowódcą 23 batalionu piechoty zmechanizowanej 40 pp (jak dobrze pamiętam). Był młody, więc w kamasze poszedł dopiero pod koniec wojny. Wstąpił w szeregi LWP, gdzie służył jako działonowy w T-34/85. Samo ciekawe wydarzenie sprowadza się do wyzwolenia wrocławia 45'. Czołg pradziadka znalazł niemiecką cysternę w mieście, pełną. Z nadzieją zatankowania Teciaka, wyskoczyli z pojazdu na "rekonesans". Okazało się, że była wypełniona nie tyle paliwem, co niemieckim piwem. Wyobraźcie sobie teraz 4 załogantów, pochodzących z różnych części kraju (zazwyczaj wiejskich) po raz pierwszy od 6 lat widzących piwo. Wszyscy czołgiści szybko dobrali się do cysterny i zaczęli spijać piwo. Do czołgistów dołączyła się piechota, nim się obejrzeli piwo się skończyło. Co ciekawe, na dnie cysterny znaleziono coś jeszcze, otóż leżało tam sobie truchło kotka, a czołgiści spijali łakomie piwo, okraszone rozkładającym się ciałem, syfem itd. Pradziadek jako jedyny nie tknął cysterny, bo sam nie pił alkoholu. Po wojennej odysei pradziadka, została mi taka ładna radziecka popielniczka, na której jeden z jego kolegów wydziergał piękną dziewczynę i opisał 1943.
Wyzwolenie Wrocławia ?
@@ryszardbiaostocki9533 no w cudzysłów nie dałem
@@PolskaRzeczypospolitaRelowa OK , rozumiem 🖐️🙂
Polacy nie wyzwalali Wrocławia!
@@irekfigurski pisałem to z pamięci. Dziadek opowiadał mi to 6 lat temu.
Mam tego wiele, według jednej opowiesci, Niemcy popili z Amerykanami podczas końca ofensywy w Ardenach (zawieszenie broni na odcinku frontu) i odjechali ich czołgami do siebie, obiecując że je zwrócą, sytuacja opisywana była na starej nieistniejącej już niestety stronie internetowej Kampania Wrześniowa... Druga rzecz z ciekawostek, to zatopienie Laconia, gdzie brytyjczycy zamykali w lukach próbujących się wydostać na powierchnię storpedowanego statku przez uboota włoskich jeńców i polskich żołnierzy, koniec końców załogi ubootów podjęły akcję podjęcia rozbitków i mimo rozwieszenia na ubootach flag czerwonego krzyża i poinformowania wszystkich stron wojny o akcji ratunkowej, ubooty holujące nieraz szalupy ratunkowe, bądź przeciążone ewakuowanymi, zostały zaatakowane przez lotnictwo USA, które 25 lat po fakcie uznało, że ważniejsze było zatopienie kilku niemieckich okrętów podwodnych niż życie tysiąca Anglików kilkuset polskich żołnierzy i chyba 1500 włochów... to ze wspomnień Donitza 10 lat i 20 dni, którą polecam...
10 lat i 20 dni ? Ok..dzięki
@@User16666 to tytul ksiazki Donitza... On tyle siedzial w wiezieniu skazany przez sad w Norynberdze
brat mojego dziadka był na Laconi gdy zarobila torpedę, zaliczyl kąpiel w atlantyku.
@@gromosawsmiay3000 Materiał na ciekawą opowieść
@@patrykmaciejj5866 no tylko ze on juz nie żyje
Książka papierowa 36,86 zł, natomiast ebook 59,99 zł. Chyba ktoś upadł na głowę.
W DZISIEJSZYCH CZASACH CORAZ WIĘCEJ JEST CHORYCH.
Ebooka możesz skopiować i rozprowadzać, z książką trochę trudniej. Może ty upadłeś, skoro myślenie tak boli.
@@maksymalnybul6145 przeszedł pan nie wiem ale się wypowiem. E-booki są zabezpieczone, więc po udostępnieniu w sieci od razu wiadomo kto to zrobił. Poza tym idea e-booków jest taka że miały być tańsze od wersji papierowej że względu na koszty produkcji. Zamiast robić z siebie pośmiewisko lepiej nie komentować.
@@Procent_Zgodziłbym się gdybym nie wiedział jak łatwo te zabezpieczenia zdjąć. Wystarczy jeden program i pyk zabezpieczenie znika. Poza tym głównym powodem wyższej ceny ebooka jest to, że wydawca bierze większy procent od jego sprzedaży.
Majątek 😅
Z tej opowieści byłby taki zajebisty film
Kilka dni temu przeczytalem ten dziennik. Jest calkiem ciekawy. Podobalo mi sie ze prawdopodobnie nie byl czyszczony po wojnie tj. autor nie probowal sie wybielac. Jak trzeba bylo strzelac do udajacych trupow ruskich to z kolegami strzelali i tego nie ukrywali. Ciekawe jest tez jak z czasem i to doslownie po kilku miesiącach walk autor stwierdzal ze gdyby nie znal natury czlowieka to byłby pacyfista. Wobec Rosjan tez z czase teoche zmienil nastawienie choc do konca jego pobytu na froncie nie pala do nich miloscia hehe
Oczywiście nie było mnie jeszcze podczas wojny, ale dziadek opowiedział mi trochę historii z czasów okupacji. Był wtedy jeszcze nastolatkiem i tow dodatku mieszkającym na wsi, więc osobiście nie walczył, ale był kilka razy pod ostrzałem artyleryjskim. Najbardziej jednak zapamiętałem historię, kiedy mój dziadek wybrał się po coś sam do lasu i okazało się, że znalazł się niedaleko niemieckiej pozycji z karabinem maszynowym na jego skraju. W pewnym momencie usłyszał strzały i zobaczył kilkaset metrów dalej jak oddział sowietów chowa się w rowie przy drodze. Siedział tam w strachu przez kilka godzin, a żadna że stron nie strzelała, nawet nikt nie ruszył się z miejsca. W końcu jego ojciec, mój pradziadek, poszedł go szukać, bo wiedział że jego syn poszedł do lasu, przy okazji też prowadził z pastwiska krowę na sznurku. Zauważył chowających się sowietów i podszedł do nich. Oni mu powiedzieli, żeby się stąd wynosił bo Niemcy siedzą w lesie. Pradziadek znał dobrze rosyjski, ponieważ spędził sporo czasu jako jeniec w obozach w 1920 i odpowiedział im że tam w lesie musi chować się jego syn i musi go poszukać. W końcu starszy (domyślam się że dziadek mówił o sierżancie lub jakimś innym podoficerze) powiedział: "Idź, my będziemy cię osłaniać" (myślę że chodziło mu o to żeby zobaczyć skąd Niemcy będą strzelać do pradziadka). Pradziadek poszedł prowadząc krowę i podnosząc ręce do góry. Podszedł pod las, zawołał swojego syna i potem razem we dwójkę i z krową wrócili do sowietów i powiedzieli dokładnie gdzie siedzą Niemcy. W tym czasie nikt nie strzelił ani razu. Na drugi dzień "starszy" z sowieckiego oddziału znalazł dom pradziadka, żeby się napić z nim wódki w ramach podziękowania i wyznał, że nigdy nie widział odważniejsze człowieka. Pewnie dlatego też sowieci nie zrobili nic złego w wiosce, ale za to kilka dni później Niemcy robili kontratak na tym odcinku frontu i spalili wioskę kiedy znów się wycofywali.
Komentarz wyłoniony do nagrody. Napisz z tego maila na kontakt.beczkaprochu@gmail.com i wyślij adres do wysyłki.
Przypominam o przesłaniu adresu. Jeśli nie dostaniemy go do końca tygodnia, będę zmuszony wybrać inny komentarz.
"Starszyna" to sierżant.
Może napiszę trochę opowiadanie mojej cioci,która dziś ma 92lata,a była ona jedną z młodszych,9ciorga rodzeństwa. ..- "Gdy Hitler dochodził do władzy w mej wiosce na górnym Śląsku - 30km od Opola,ludność go chwaliła,za dobrą politykę,ale szczególnie że jak to po pierwszej wojnie niemcy miały kryzys,co też widać na prywatnych zdjęciach,gdzie z 18 dzieci szkoły podst.tylko jedna dziwczyna miała buty ubrane,a reszta była boso i właśnie za to był chwalony,że dla wielodzietnych rodzin Hitler dawał pieniądze,czyli coś takiego jak dzisiejsze 500 plus,a wszystko po to by zdobyć głosy..Z strony babci było 9cioro dzieci,a z strony dziadka było 14cioro dzieci..dawniej tak było,że spore rodziny. Ciocia powiedziała ,że za te pieniądze od Hitlera kupili sobie pralkę,ale była na ręczną korbę,magelmaszynę i belę na gnojówkę,bo przodkowie mieli gospodarstwo. Inaczej się miało w prywatnych zdaniach,kiedy ruszyła machineria wojenna..ludzie stopniowo zaczęli gadać po cichu,do czego on(Hitler)doprowadził? Tym bardziej kiedy zaczęli ginąć dzieci,czyli chłopcy poborowi którzy szli na front i tak było,że ciocia wspominała że w mej wiosce nie było domu,żeby z któregoś chłopak nie wrócił z frontu,a była jedna rodzina która pozbyła się 5cioro swych dzieci,którzy zginęli na wojnie..Wtedy to ludność po"cichu"przeklinała Hitlera.. Oczywiście prywatne zdania ludzie musieli zachować do siebie i jest pewien przykład z sąsiedniej wioski,gdzie był chłopak,który zasymulował chorobę psychiczną ,żeby nie iść w tych czasach do wojska...tak się stało,że "służby wyższe " na tę jego dolegliwość pozbawili go płodności. Opuszczę tematy braci mojej babci,bo jeden był dość wysokiej rangi oficerem,a dwóch utknęli pod Stalingradem i z koleji jednemu puszczały nerwy i zdezerterował,a drugi który pozostał pod Stalingradem to dostał się do niewoli na Sybir..tak,ten wujek Viktor sam mi opowiadał,jak po wyżej minus 60stopni C. nie szli do lasa drzewa wyrabiać i jak słyszał w barakach przez radio nadanie komunikatu,że Rosjanie są już in Oppeln,czyli w Opolu..myślał sobie wtedy..Boże,co z moją wioską..,z rodziną. Ten Viktor był na Sybirze 7lat i rodzina myślała,że nie żyje,ale wrócił i założył rodzinę. W mej wiosce pod koniec wojny,ciocia która mi to opowiadała ,pytała wtedy po cichu gdzie jest Sophie? - czyli moja babcia,najstarsza z dziewcząt,a babcia była schowana u sąsiadów na czubku dachu,na strychu.Nie wiem jak długo była tam schowana,ale bo właśnie pierwszy front rosjan był dość brutalny.. u moich przodków mieszkała jeszcze jedna rodzina,która pomagała im w pracy w gospodarstwie..Rosjanie weszli,jechali od strony Strzelec Opolskich ,zobaczyli dziewczynę na podwórku ,gdzie przodkowie mieszkali i która nie zdążyła się schować.Wiadomo co chcieli jej zrobić,ale ona się im nie dała i za to ją tam zastrzelili..miała 17 lat. To jedna z historii która babcia nie chciała gadać. Mój dziadek natomiast,żeby mieć jakieś utrzymanie rodziny szedł zawodowo do wojska,do Nysy w 1936roku i wiem że należał do InfanterieRegiment 38..Przyjaznił się tam z Hauptmanem Dr.Maxemilian Roskopf,którego można znależć w inernecie..Dziadek gdy umierał w wieku 84lata,w szpitalu - Ozimku, wspominał czasy gdy był w niewoli w Rosji..wspominał nie których żołnierzy niemieckich w tej niewoli i powiedział po śląsku,"jak się wysrali tak się do tego gówna przewrócili" ..nie mieli siły się podnieść i tak umierali. To odrębne historie z strony dziadka. Babcia gadała,że wojna to najgorsza rzecz która może przytrafić się ludziom. W pózniejszym etapie musiała wrzucać kamienie po między tory ,bo rosjanie kładli gdzieś linię kolejową,nie wiem,ale chyba okolice Dobrodzienia. Tam też o mało jeden rosjanin by ją zastrzelił,ale inny znowu wstawił się za babcią i ją ocalił,ale to odrębna historia. Pozdrawiam wszystkich.
Niezwykle interesujące uwagi dotyczące armii rumuńskiej. We wszystkich wspomnieniach taki tragiczny obraz tej armii się potwierdza.
Jak zwykle świetny odcinek, dziękuję również za ciekawą lekturę którą właśnie zamówiłem i jedzie do mnie. Pozdrawiam.
To ja opowiem mało znaną ale chyba ważną. Wojna mogła zacząć sie 3 min wcześniej wystrzałami Shlezwiga Holstina na Westerplatte!!! Otóż znajomy znał starszego pana który służył w tym dniu na okręcie jako działonowy. Opowiadał że nawet oni do końca nie wiedzieli po co tak naprawdę przypłyneli. Miał to być rejs szkoleniowy według informacji jakie dostali. Nagle rozległ sie alarm jakieś koordynaty ładuj ognia. Myśleli że to na wiwat i załadowali" ślepą" amunicję. Podobno zamurował ich ten rozkaz i przez około 2-3 min zajęło im potwierdzenie czy to ma być ostra amunicja.Po zbesztaniu ich przez oficera załadowali i padł pierwszy wystrzał 😢.
Dzień dobry, komentarz został wybrany w konkursie. Proszę o e-mail na kontakt.beczkaprochu@gmail.com z danymi do wysyłki książki. Pozdrawiam
@@beczka.prochu Dziękuję bardzo za Waszą pracę. Jest mi bardzo miło już wysyłam. Pozdrawiam!
Też doloże swoją cegiełke,babcia rocznik 1934- nadal żyje- pokazała mi miejsce na podkarpaciu w okolicach Dębicy, gdzie niemcy "utopili"12 aut z jakimś zdobyczami w bagnie- doslownie wcofywali na pelnym gazie do bagna- duze samochody, mowi że niemcy kilka dni przed powrotem z rosji kazali wszystkim wioske opuścić po za jej śp.bracmi,był tam tylko oficer którego dziadek znał z okresu jak "mieszkali" w ich domu po 1939 roku,oficer dziadkow (braci babci) zastrzelil jak zamaskowali wszystko,jedyną osobą która to wszystko wdziała jest moja babcia.... po roku 2010 opowiedziała mi tą historię i do dziś powtarza zeby to bagno sprawdzić,bo może "tatuś" moj ojciec bedzie mial lepiej w życiu- ale ja nie mam czasu mimo możliwości odsuszeniu bagdna - mam pompy igłowe itp ,ale to tylko historia,moze kiedys sprawdzę,na dzień dzisiejszy nie da się tam dojechać bliżej niz 200 metrów , działka i pól lasu do dzisiaǰ babci
Ciekawa historia. Jesteś to winny świadkom, którzy zginęli i twojej babci, a jak sam nie chcesz spróbować, to przynajmniej upewnij się, żeby ta wiedza nie zaginęła. Udokumentuj lokalizację tak, żeby ktoś mógł to odszukać później. Jak to są całe samochody, to i tak będzie trudno wydobyć to niepostrzeżenie. Państwo rości sobie chyba prawo do tego typu skarbów. Może można metodami chałupniczymi wykonać trochę płytkich odwiertów, ewentualnie zbadać georadarem, żeby to chociaż potwierdzić. Wykrywacz metalu chyba tylko łapie do kilkudziesięciu centymetrów. Pewnie to już jest teraz sama rdza chyba, że to złoto, co jest mało prawdopodobne, ale ono nie rdzewieje. Bagna ubogie w tlen potrafią dobrze zakonserwować znaleziska. Może tylko zniszczyli samochody, które musieliby zostawić? PS, też kiedyś latałem helikopterami RC, klasy 450 i 550E, ale ostatnio nie mam chęci. Muszę je też trochę ponaprawiać.
super, dzięki 😊
Świetnie się słucha ... .dzięki .i pozdrawiam
Bardzo ciekawa historia,typowy gebbels,kompleks wyzszosci i niemiecka buta.Bardzo dobrze,ze tak skonczyli.
Zgadzam się.
Nie ma to jak niemiecki byczy kał. Wszystko było kontrolowane przez propagandę, każde zdjęcie, każda zdanie o wojsku niemieckim musiało być zaaprobowane. A po wojnie za aprobatą anglosasów kolejny byczy kał o czystości Wehrmachtu pod szyldem Mansteina (zniemczonego etnicznego Polaka lub żyda). I te ich bujdy na resorach, że wszędzie walczyli jeden na 100 i dlatego przegrywali. Dopiero teraz sporo głosów zachodnich historyków, którzy wyzwolili się z tej zimnowojennej propagandowej narracji i demonstrują, że Niemcy na wschodzie w ostatnich 2 latach wojny ustępowali taktyką wojskową.
Polacy w Generalnej Guberni też mnóstwo tej gadzinowskiej propagandy zaabsorbowali i zinternalizowali jak swoje. W końcu wbrew zaleceniom podziemia jak świnie siedzieli w niemieckim kinie na Netflixsie.
Jak ja bym chciał żeby Polska skończyła tak jak niemcy po "przegranej" wojnie...
@@AdamWojciechowski-m8x Polska też przegrała wojnę, dodatkowo dostała się w łapy dwóch zbrodniczych reżimów
Mój dziadek pracował przed drugą wojną jako maszynista w Suchej Beskidzkiej, natomiast w czasie wojny przenieśli go na krakowski Płaszów i od tej pory jeździł jako pomocnik u niemieckiego maszynisty. Miał dobrze, jedzenie dostawał do domu, tj kiełbasę, chleb- wszystko świeże. Po zakończeniu drugiej wojny światowej osiedlił się na zDolnym Ślą, gdzie pracował do swej śmierci w cukrowni Pastuchów jako maszynista. I tu zaczęła się historia prześladowań, no bo jak mu po dobroci u Niemca pracować... Ehh
Super bardzo ciekawe 👍
ciekawostka: w okupowanej przez niemcow warszawie przez cały okres wojny od 1939 do 1944 roku w warszawskich zakładach dawnego ursusa niemcy produkowali najpierw czołgi pz2, ostatnie takie czolgi w sluzbie wehrmachtu pochodza wlasnie z warszawskich fabryk. Gdy czołg pz2 był juz przestarzaly produkowano tam działa artyleryjskie o podwoziu wlasnie panzera 2. w czasie powstania warszawskiego byl plan stworzenia wlasnie plutonu czolgow zlozonych z pz2 oraz czolgow o jego podwoziu przez doswiadczenie polskich robotnikow w ich obsłudze. :)))))
Coś więcej o tej powstańczej historii?
Pozdrawiam i dziękuję za odcinek.
Ciekawy Odcinek 💥💥💥
mój dziadek był zegarmistrzem - jak ruskie zdobyły Poznań to przyszedł jeden szeregowy kacap i przyniósł ukradziony zegar ścienny i chciał aby dziadek zrobił mu z tego 2 ale na rękę. Tłumaczenia nic nie pomagały kacap był uparty aż w końcu pra-bacia wyrzuciła zegar przez okno (2 piętro) co o mało nie skończyło się śmiercią całej rodziny bo chciał ich zastrzelić szczęście było takie że w pierwszym pokoju mieszkania mieszkali oficerowie którzy usłyszeli awanturę i przyszli a że wcześniej ukradli dziadkowi 2 zegarki to przegonili szeregowca - historię znam z opowiadań babci naocznego świadka
qqqq1❤❤❤1❤❤❤1❤
Mój dziadek miał z nimi to samo😮😅😢
Najbardziej spodobało mi się to stwierdzenie " dranie nie żartowali" :)
Najciekawszą polską historią 2 WŚ była mego znajomego św pamieć Kazimierza Piechowicza. Gdy w Auschwitz z 4 współwięźniami w celach ucieczki stworzyli fałszywe komado, zaplanowali co, jak, kiedy ,ukradł mundury, samochód i tak przebrani sobie pomalutku wyjechali główna bramą jeszcze rugając strażnika,że tak wolno podnosi szlaban.Ktoś jeszcze zna taką brawurową ucieczkę i historie udokumentowaną?
Interesujace wspomnienia z pierwszej reki. Dziekuje i pozdrawiam 💪 za material.
Myslalem ze bardzo dobrze znam historie drugiej wojny swiatowej i dlatego zdziwila mnie bardzo nie znana mi dotad informacja o niemieckim...ladowaniu w Normandii, kiedy to zolnierze (ochotnicy, jezeli dobrze pamietam) z niemieckiej zalogi okupujacej brytyjskie wyspy na kanale przeprowadzili desant na aliancki port w normandii i porwali statki z weglem, uwalniajac przy okazji wielu niemieckich jencow wojennych 😳
Swoja droga ciekawe ilu z tych odbitych jencow przeklinalo ta brawurowa akcje.
Zamiast spokojnie doczekac konca wojny jako jency u aliantow znowu powedrowali w kamasze.... 😅
Ciekawe co się stało po wojnie z Friedrichem ?
Bo z tego co wiem miał żonę i syna ale nic poza tym nie wiadomo .
2 dni temu na bagnach niedaleko góry Ślęży mój dziadek natrafił podczas wiosennej orki na właz czołgu pz4.Razem z sąsiadem odkopali większość konstrukcji i zaczęli go wyciągać traktorem ale dopiero po podpięciu drugiego ciągnika zdołali go wyciągnąć. Gdy otworzyli właz zobaczyli że jeb...ny szkop zaciągnął ręczny i dalej za wajhę trzyma🤔🤔🤔
tak było
że walił niemca w chełm
Niemiec to też czlowiek...zmarł...nie pisz o zmarlym tak źle...
Super .Prosił bym o napisy z tego względu dla osób niesłyszących. Pozdrawiam.
Bitwa o Ramree Island podczas drugiej wojny światowej to była naprawdę mrożąca krew w żyłach historia. Kiedy alianci próbowali opanować wyspę, tysiące japońskich żołnierzy uciekało przez bagna, myśląc że to bezpieczna droga ucieczki. Ale co się okazało? Te bagna były pełne ogromnych krokodyli! Nie tylko musieli walczyć z wrogiem, ale również z tymi drapieżnikami. Szacuje się, że tysiące japońskich żołnierzy zginęło w straszliwy sposób, utonęło lub zostało pożarte przez te potwory wodne. To było jak scenariusz prosto z horroru, ale niestety, to była rzeczywistość wojny.
Mój komentarz jest trochę późno ale nie chcę tu pisać o swoich historiach , to znaczy tych które słyszałem.
Tak się zastanawiam co ci Niemcy mieli w głowach żeby pisać o swoich sojusznikach Rumunach świniopasy, przecież to jest książka napisana później koleś mógł to zmienić w 15 różnych innych określeń ale jednak zostawił. A oficerach pisze że przypominają mu polską arystokrację , swoją drogą ciekawe skąd ją znał.
Postanowiłem w ogóle napisać dlatego że na przestrzeni lat a mam już trochę zauważyłem bardzo chyba niedobrą rzecz.
Mianowicie narracja ( kiedyś to się mówiło stosunek do czegoś albo opowieść), o postępowaniu niemieckich żołnierzy zupełnie się zmieniła w czasie mojego życia. Jeszcze w latach 90 Niemcy wstydzili by się w ogóle podnosić temat tego że oni dzielnie walczyli na froncie. Zarówno Wehrmacht jak i SS czy inna jednostki uczestniczyły w masowych mordach pacyfikacjach paleniach czy to w Polsce czy dalej na wschód.
Jak dla mnie pierwszym takim symptomem był taki film Stalingrad. Gdzieś tam z początku lat 90 chyba. Tam nie było mowy o Niemcach którzy napadli na jakieś tam inne kraje, jakiekolwiek, w ogóle nie było tematu. Natomiast było widać straszną mękę tych żołnierzy , ich sprzeciw wobec dowódców, nieposłuszeństwo, to że oni nie chcą tam być.. w ogóle normalnie fajni ludzie spakowani w bardzo złą sytuację. Tymczasem z tych wspomnień wynika mi zupełnie coś innego. Koleś strasznie butny dumny z tego że jest Niemcem że tacy Rumunii to do pięt mu nie dorastają.... Jestem ciekaw co napisałby trochę później. To znaczy kiedy już ta bitwa była przegrana. Jak sami już zjedli swoje konie i (bo mieli), i wiedzieli że już nie ma nadziei nawet na jakiś sposób ucieczki. Na innych kanałach można się przekonać że do dziś są Niemcy którzy wierzą ciągle że wtedy mieli rację, tylko trochę im się nie udało, troszkę im nie wyszło ale poza tym to w sumie teraz osiągają to samo co wtedy chcieli.
Dziś Niemcy nie wstydzą się II wojny światowej mają w swoich wspaniałych żołnierzy którzy byli bohaterami tak jak wszyscy inni. Tego nie mogę jakoś zrozumieć tak do końca bo cały świat się na to godzi i jest okej. Nie chodzi mi o to żeby potępiać dzisiejszych Niemców tylko żeby pamiętać dokładnie jak było.
Ze swoich historii to miałbym ze dwie albo trzy które też mógłbym tu opowiedzieć ale nawet mi się nie chce. Byłyby niepoprawne politycznie jak nie w jedną to w drugą stronę. Jak ktoś chciał to przeczytać to pozdrawiam.
Dokładnie, teraz to niemcy są pierwszą ofiarą wojny, napadli ich źli naziści, oni w Polsce czy dalej na wschodzie wszystkim współczuli a to ci źli Polacy nienawidzili żydów, itd itd. rzygać się już tym chce
Fajnie to Pan zauważył i opisał
Ciekawa historia, fajnie się słucha, Panie kolego 👍
Teraz muszę kupić tą książkę, jestem ciekawy całości 😎
To nie może byc prawdziwa relacja żołnierz. To jest pisane językiem literackim.
Tutaj Byłem Tony Halik, 2O24.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
...nie wiem co mam napisać aby zakfalifikować się do wygranej... suma summarum mój wójek Erwin był czołgistą w armii Erwina Rommla ;)
Wyjątkowo ciekawa historia miała miejsce podczas bitwy o Midway z dnia 04.06.1942. Bitwa, która złamała kręgosłup cesarskiej marynarce wojennej japonii, która w jej wyniku straciła 4 lotniskowce i 250 samolotów mogła nie mieć tak decydującego rozstrzygnięcia, gdyby nie opanowanie, umiejętność zachownia zimnej krwi i szybkiego reagowania w deficycie czasu jednego z amerykańskich pilotów. Początkowo Japończycy mieli przewagę, po uderzeniu na lotnisko na Midway, które zakończyło się sukcesem i zniszczeniu 68(!) amerykańskich samolotów, które broniły Midway, a później atakowały japońskie lotniskowce. Ponad 60 samolotów bombowych i torepdowcyh nie było w stanie ani raz trafić żadnego japońskiego lotniskowca. Wtedy, o 10:25, kiedy japońskie myśliwce niemal całkowicie wypaliły paliwo i wystrzały niemal całą amunicje, nad japoński "kido butai" (zespół uderzeniowy) jednocześnie nadleciały bombowce nurkujące z lotniskowców Yorktown i Enterprise (te drugie zgubiły się wcześniej i przypadkowo trafiły nad cel podczas powrotu do własnego lotniskowca jednocześnie z zespołem uderzeniowym z Yorktown).
Lotniskowiec Kaga otrzymał 4 trafienia bombami, co doprowadziło do jego zatonięcia.
Podobny los czekał lotniskowiec Soryu po trafieniu 3 bombami.
Podczas ataku na Kagę, porucznik Richard Best zauważył, że cała eskadra, zamiast rozdzielić się na 2 lotniskowce, atakuje pojedynczy cel. W tym momencie, zabrał ze sobą swoich 2 skrzydłowych i siłą 3 samolotów zaatakował flagowy lotniskowiec japoński -Akagi. Z 3 bomb trafiła ta zrzucona z samolotu por. Best'a i to pojedyncze trafienie jedną bombą lotniczą spowodowało zatonięcie lotniskowca cesarskiej marynarki wojennej. Nigdy wcześniej ani później nie miało miejsca podobne wydarzenie.
Ostatni z japońskich lotniskowców, Soryu został zatopiony później tego dnia, a w ataku tym również brał udział por. Richard Best. Został za to odznaczony Krzyżem Marynarki Wojennej (drugie najwyższe odznaczenie po Medalu Honoru) oraz Zaszczytnym Krzyżem Lotniczym.
Bitwa ta okazała się jego ostatnią akcją, gdyż od zatrucia spalinami nastąpiło uaktywnienie gruźlicy utajonej.
Bitwa o Midway jest niezwykle ciekawym starciem, w którym niewątpliwe amerykanie mieli mnóstwo szczęścia, lecz gdyby nie trzeźwy umysł i wyjątkowy kunszt por. Best'a ostateczny wynik mógłby nie być tak spektakularny.
Bardzo dobry filmik! Mam też coś od siebie!
Najwyższe odznaczenie III Rzeszy (Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego) za męstwo w boju nadano za działania pomiędzy wsiami Bogunice a Nowa Wieś (woj.śląskie).
Samo odznaczenie Krzyża Rycerskiego, które jest rozwinięciem Krzyża Żelaznego było inicjatywą kanclerza III Rzeszy, ustanowiono je po to, aby jeszcze bardziej wyróżnić żołnierzy za odwagę na polu walki. Samych krzyży w wersji „rycerskiej” podczas II wojny światowej nadano ponad 7 tysięcy, a jeden z nich został nadany podczas walk na granicy Nowej Wsi. Można powiedzieć, że sam Krzyż Żelazny jest jednym z najbardziej śląskich medali. Ustanowienie tego odznaczenia miało miejsce w okresie wojen napoleońskich, kiedy to 10 marca 1813 roku Fryderyk Wilhelm III na rynku we Wrocławiu wzywał lud śląski do walki (na co rzeczony lud zareagował z dużym zapałem). Było to zatem pierwsze odznaczenie o charakterze, egalitarnym i od tego momentu nie liczyło się już urodzenie przyszłego kawalera odznaczenia, a po prostu jego czyn. Nawet pierwsze odlanie miało miejsce w Królewskiej Odlewni Żeliwa w Gliwicach i podkreślało śląski charakter medalu. Nasza wieś posiadała kilku kawalerów tego odznaczenia (Krzyża Żelaznego), ale dziś zostanie przedstawiona sylwetka pewnego kapitana 1. Dywizji Strzelców Narciarskich, który to odznaczenie wywalczył (w rozszerzonej wersji z liśćmi dębowymi do Krzyża Rycerskiego jako 740 żołnierz Wehrmachtu). Kapitan Willy Schülke, bo o nim mowa określany był z charakteru jako typowy awanturnik, o silnej posturze, ponadto mierzył ponad 190 centymetrów wzrostu oraz miał ponoć ogromną siłę fizyczną. Znany był ze swoich brawurowych akcji, co przyniosło mu sławę w Wehrmachcie, ponieważ jak na kapitana był stosunkowo młodym człowiekiem oraz członkiem elitarnej formacji, która została stworzona na bazie brygady narciarskiej, mającej operować w warunkach zimowych. Brygada ta została rozbudowana do poziomu dywizji i odpowiadała siłą dywizjom grenadierów pancernych (w jej skład wchodził m.in. batalion dział szturmowych i batalion wyrzutni rakietowych, jako jedna z pierwszych formacji miała na wyposażeniu karabiny szturmowe STG 44). Sam bój, po którym został odznaczony wymieniany wyżej kapitan, został tak przestawiony w literaturze:
„Ciężar walk na terenie gminy Lyski leżącej w powiecie rybnickim był bardzo duży. Uderzenie Rosjan, przesuwających się na południe w kierunku drogi Racibórz-Rybnik z ominięciem Bogunic zmusiło do przyspieszonego przerzucenia w zagrożony rejon również jednostek Wehrmachtu 2. pułku strzelców narciarskich. I batalion kpt. du Bois otrzymał około dwu kilometrowy fragment do obsadzenia, położony na południe od okrążonego w Bogunicach III batalionu 1. pułku strzelców narciarskich. Odcinek ten dosięgał od zachodniego skraju Nowej Wsi aż po okolice na zachód od Lysek. Obydwie miejscowości położone były przy szlaku komunikacyjnym Rybnik-Racibórz. Z Nowej Wsi odgałęzienie drogi kierowało prosto na południe, do odległego zaledwie na kilometr Dzimierza. Kiedy kpt. du Bois przybył do Dzimierza, wróg zdołał już zająć całą Nową Wieś: „Wraz ze swym batalionem musiałem najpierw wywalczyć wzdłuż drogi linię frontu”, jak to czytamy w jego relacji. Na lewej flance brak było kontaktu z 97. Dywizją Strzelców. Z prawej I batalion 2. pułku strzelców narciarskich opierał się o II batalion 2. pułku strzelców narciarskich, zajmujący stanowisko w rejonie Lysek. Swe miejsce dowodzenia kpt. du Bois założył w najbardziej ku temu odpowiednim miejscu, czyli dworze w Dzimierzu.
W przeciwieństwie do niego kpt. Grimm nie miał w pobliżu żadnej stosownej ku temu budowli, wobec czego swoje stanowisko dowodzenia musiał założyć w schronie, wykonanym doraźnie w grobli stawu nad przepływającą niedaleko rzeczką Suminą. W walkach toczonych przez cały niemal dzień 9 lutego elementom obydwu walczących na drodze Racibórz-Lyski-Rybnik pułków strzelców narciarskich udało się ostatecznie zatrzymać atak czerwonoarmistów. W nocy gen. Gustav Hundt wydał kpt. Schülkemu rozkaz natychmiastowego przedarcia się na południe, do linii Nowa Wieś-Lyski: „Zdołaliśmy niepostrzeżenie oderwać się od nieprzyjaciela”, relacjonuje ppor. Bucher. „Przedarliśmy się z sukcesem, zabierając ze sobą wszystkich rannych, których wsadziliśmy na jadące pośrodku kolumny furmanki. Czoło tworzył kpt. Wenzauer ze swoim taranem, czyli ciężką 12. kompanią. Maszerowaliśmy zgoła na jednym poziomie z Sowietami, dzieliło nas zaledwie jakieś 500 metrów. I oni, i my posuwaliśmy się w kierunku Nowej Wsi, aż wreszcie mniej więcej na kilometr przed drogą Lyski-Nowa Wieś doszło raz jeszcze do krótkiego, lecz zaciekłego boju”.
Działania te doprowadziły do uzyskania swobody operacyjnej przez batalion i dotarcia do nowo wyznaczonej linii frontu. Całość relacji została przedstawiona na łamach gazety „Neisser Zeitung”, dodatkowo w dziennym rozkazie dywizyjnym poświadczono, że batalion samodzielnie odparł 5 ataków Rosjan oraz wyrwał się z matni. Niecały miesiąc po odznaczeniu kpt. Willy Schülke umiera w wyniku postrzału, który najprawdopodobniej przebił tętnicę ramienną, ponieważ dużych śladów po pocisku nie znaleziono. Ceremonia pogrzebowa odbyła się 3 dni później na cmentarzu ewangelickim w Raciborzu-Starej Wsi. Został pośmiertnie awansowany do stopnia majora oraz pochowany ze wszystkimi wojskowymi honorami. Adiutant dywizji major von Seckendorff wspomina, że: „w czasie pokoju nie przeżyłem chyba czyniącej podobne wrażenie ceremonii pogrzebowej, z oddawaniem wszystkich pokojowych czy wojennych honorów”.
Jeden ze studentów prowadząc autorskie badania dotyczące losów wojennych Gminy Lyski natknął się na taki opis działań wojsk, który charakteryzuje również 1. Dywizję Narciarską: „Przeważnie atakowali nasz dom, cała chałupa była strzaskana tylko więźba wisiała na rogach a dachu nie było, a potem przyszli jeszcze raz Rosjanie, a w przedsionku stał żołnierz co miał te handgranaty to nazywali co tak ciepał i strzelał z tego przysionka, ale ten żołnierz jeden tak strzelał, że cała piwnica dudniała, ogień ustał i cały ten dom obronił jeden wojak i potem wylazła taka jedna baba. Taka Markiewczyna co by zrobił, jakby nie był on tak silny jakby brakło mu amunicji najpierw by wystrzelał nas, jakby nie dał rady a później siebie, bo nie chciałby trafić do radzieckiej niewoli”.
Tym o to sposobem w lutowych dniach 1945 roku Nowa Wieś stała się teatrem wojennym, na którym można było wywalczyć tak ważne odznaczenia Wehrmachtu. Niestety te relacje nie były dobrym prognostykiem na przyszłość i wiele mówiły o ciężarze walk oraz skali późniejszych zniszczeń.
Idealny audiobook 😂❗👍👉
Prosimy o więcej ❣️❗❣️❗
Moja historia dokłada cegiełkę do sporu, czy austriacki akwarelista ubiegł z atakiem Wujka Sztalina w czerwcu roku 1941. Moja babcia pochodziła z okolic Brześcia i opowiadała, że kiedy niemieckie wojska ruszyły na wschód, miejscowa ludność znajdowała w okolicznych lasach całe sterty wyposażenia wojskowego i amunicji. Kiedy front poszedł dalej, wszystko co się przydało poszło do okolicznych ludzi. Chyba najbardziej przydawały się mieszkańcom porządne, nowe, skórzane buty znalezione w lesie w całych porzuconych, ruskich składach. Co ciekawe, dokładnie zgadza się to z opisami W. Suworowa zawartymi w książce "Lodołamacz"
Operacja Jericho, przeprowadzona przez aliantów w 1944 roku nad Francją okupowaną przez Niemców. Celem operacji było zbombardowanie murów więziennych w miejscowości Amiens, aby uwolnić francuskich partyzantów oraz więźniów przetrzymywanych przez Niemców.Operacja Jericho była niezwykle ryzykowną misją ze względu na konieczność precyzyjnego bombardowania celu znajdującego się w pobliżu cywilnych budynków. Pomimo tego, alianci podjęli próbę przeprowadzenia akcji, a samoloty RAF-u oraz amerykańskie P-51 Mustangi przeprowadziły precyzyjne bombardowanie, umożliwiając ucieczkę wielu więźniów.Operacja Jericho, choć mniej znana niż niektóre inne wydarzenia wojenne, była przykładem odwagi i determinacji aliantów w walce z okupantem, a także zainspirowała wiele filmów i książek.
Dzięki za materiał, pozdrowienia i sub dla autora👍👍👍
Wydaje mi się, że słowo 'bałka" powinieneś tłumaczyć jako 'dolinka' albo 'wąwóz' byłoby to bardziej zrozumiałe dla osób, które nie znają rosyjskiego.
Skromniś z autora tego pamiętnika. Myślałby kto, że całą wojnę wygrał 😊
G E N I A L N E. Pamiętam książkę Janusza Pakiełgiewicza o Stalingradzie. Polecam
A ja kawałek historii ll wojny mam w szafie a mianowicie znalazłem kiedyś szczątki MP- 40 oczyściłem zakonserwowalem i leżą zawinięte w szmatke 😊
Znakomicie interesująca książka, zaczałem z ciekawości i nie moglem się oderwać do końca, pasuje mi taki głos i ton lektora do tego.
czołgistów przeżyło ok. 5 % to jakieś czary.
Czytając książkę "Pancerne boje września" znalazłem taką śmieszną historię dotyczącą 2 batalionu pancernego uzbrojonego w czołgi 7TP:
"... pluton z 3. kompanii został czasowo unieszkodliwiony, gdy zajął stanowiska w pasiece, przy czym zniszczył ule i załogi czołgów zostały dotkliwie pokłute przez roje pszczół."
Dzień dobry, komentarz został wybrany w konkursie (dwie pozostałe osoby wyłonione w konkursie, nie napisały maila). Proszę o e-mail na kontakt.beczkaprochu@gmail.com z danymi do wysyłki książki (adres i numer telefonu). Pozdrawiam
Pz 4 f2 nie byl podstawa wojsk niemieckich w 42 roku...i to bylo zapewne problemem. Guderian optowal za tym zeby produkowac tylko Pz4F2 co moglo zmienic losy wojny. Cale szczescie Hitler juz byl pod wplywem Ferdka Porsche i jego super projektow. Dodac do tego projekt Pantery, ktora produkowana miala byc w jednej z najwiekszych fabryk Berlin Alten bodajze. Fabryka mial przestoj przez czas przystosowania do produkcji Panter...i cale szczescie bo dodatkowe 1000 sztuk Pz4 moglo zmienic beig wojny....lobbysci przemsylowi zrobili swoje:-)
Mojej Żony. Ojciec brał udział w wojnie pod Stalingradzie dość wcześnie został ciężko ranny i został wywieziony do centrum Niemiec po utracie prawej ręki miał w sobie kilka kulek tych kul nie wycigli mu i z nimi żył tuż po wojnie wrócił do Polski,Ponieważ był wcielony jak wiele młodych ludzi w Polsce do Niemieckiej Armi 😅😅😅😅😅😅
Rasa panów a dostali od “ Podludzi”.
Co mnie interesuje maetynologia narodu morderców...
Amerykanie dobrze wiedzieli o istnieniu obozow koncentracyjnych i liczbie ludzi przewijajacych sie przez te miejsca i nie tylko. W kazdym obozie istniał pokoj do ktorego splywaly wszystkie dane liczbowe ktore nastepnie byly wysylane do berlina ktore potem byly przetwarzane w centrali obliczeniowej IBM w Szwajcarii
Lecz się, bo nie jest jeszcze za póżno...
Amerykańskie elity nie tylko wiedziały o obozach koncentracyjnych, ale dużo wskazuje na to że to było zgodne z ich planem
@@krzysztofzajaczkowski7793 A jakie dalsze ,,plany,, masz na siebie ? Smutno je widzę...
@@janpanufnik1705 martw się o siebie, bo z tak małym rozumiem zawsze będziesz biedny
@@krzysztofzajaczkowski7793 Eeee tam... Kulą w płot trafiłeś, Krzysztofie Drogi ! Fakultetów już dostatecznie dość nagromadzilem a i na stan konta też nie narzekam. Bogactwo ducha zaś i swój ,,rozum mały,, twoimi głębokimi, epokowymi przemyśleniami sobie ubogacam ! Pozostając w pełni wdzięczności, pozdrawiam...
Bitwa o Maciejów (Wołyń) 6-9 lipca 1944 r. 8 lipca nastąpiła kumulacja starcia. W ok. 3 godziny strata Armii Czerwonej wyniosła 84 czołgi T-34! Moim zdaniem praktycznie nieznana bitwa pancerna frontu wschodniego. Pozwolę sobie przedstawić starcie w telegraficznym skrócie:
2 Batalion czołgów Pantera z 5 pułku SS z 5 DPanc. SS Wiking. Ok. 70 Panter wzięło udział w zasadzce ogniowej. Pantera posiadała wiele wad konstrukcyjnych to jest fakt. Posiadała także atut. Mianowicie armatę 75 mm (70 kalibrów długość) o kapitalnych parametrach ppanc. Pantery pod Maciejowem otwarł ogień z wzniesień i zanotowały 103 celne trafienia (według raportów załóg). Aż 84 czołgi T-34 została porażone i na stałe wyeliminowane z walki. Straty Niemców w Panterach wyniosły jedna uszkodzona na skutek awarii. Armia Czerwona zniszczyła tylko 2 Stug wspomagające pułk pancerny. Duże zwycięstwo Panzerwaffe na szczeblu taktycznym. Natarcie całego korpusu pancernego zatrzymane.
...i czym się podniecasz? Ja qrwa , od dawna obserwuje fascynacje młodych ludzi faszyzmem. Jak wykopki, to tylko to ważne co poniemieckie.
@@szymonolszewski7260Jest to duże zwycięstwo taktyczne i operacyjne. Natomiast nie ma tutaj żadnego podniecania się faszyzmem, bo czołgiści panter byli nazistami.
Gdyby było 20 zniszczonych IS 2 to może by było coś wielkiego. Ale zasadzka panter na słabszym przeciwniku... no fajnie. Niemcy na słabszym szli do przodu ostro. Gorzej jak był równy wagowo.
@@cukiercukier8283 11 KPanc. został rozbity i zatrzymany. Niemcy zdołali odejść na pozycję "Bawoła" wydłuż rzeki Bug.
PS. Pułk czołgów ciężkich IS 122 znajdował się w obwodzie. Nie brał udziału w bitwie pod Maciejowem.
@@jakub__Krk Dodam tylko że obecne T-90 są lżejsze niż Pantery. Dlatego nie jestem pod wrażeniem że zniszczyły T-34
Bitwa o Okinawę (Japonia) 01.04-22.06. 1945roku. Jedna z największych i najbardziej zaciętych starć na Pacyfiku podczas II wojny światowej. Naprzeciwko siebie stanęły siły alianckie, głównie amerykańskie, wspierane przez wojska z Australii, Kanady, oraz Wielkiej Brytanii z siłami japońskimi, w tym zarówno wojskowe, jak i cywilne, zorganizowane w obronę wyspy.
Cel Bitwy: Okinawa była kluczowym celem strategicznym dla aliantów ze względu na jej bliskość do Japonii oraz istotność jako potencjalnej bazy operacyjnej dla planowanej inwazji oraz bombardowania na Japońskie wyspy.
Krótki opis przebiegu bitwy: Bitwa rozpoczęła się gdy siły amerykańskie desantowały się na wybrzeżu Wyspy. Inwazja została poprzedzona intensywnym bombardowaniem artyleryjskim i ostrzałem z morza. Po desancie alianci napotkali zacięty opór japońskich obrońców. Japończycy, wykorzystując sieć podziemnych tuneli i jaskiń, prowadzili partyzancką walkę, zadając aliantom znaczne straty. Pomimo zaciętego oporu, siły alianckie stopniowo zdobywały kluczowe pozycje na wyspie, takie jak wzgórza i lotniska, co umożliwiło postęp w natarciu. Po wielu tygodniach ciężkich walk, japońska obrona zaczęła tracić siłę. Brak zaopatrzenia i wsparcia spowodował, że japońscy obrońcy stawiali coraz słabszy opór. Po ponad dwóch miesiącach walk, siły amerykańskie ostatecznie zdobyły kontrolę nad Okinawą.
Bitwa o Okinawę była jednym z największych starć II wojny światowej, charakteryzującym się niezwykłą brutalnością i ofiarnością obu stron. Ich wynik miał istotne konsekwencje dla dalszego przebiegu wojny na Pacyfiku
Chat gpt ?
Bardzo interesuje mnie, co by było gdyby...I nie mam tu na myśli tworzenia historii alternatywnej, tylko analizę i podsumowanie zmian społecznych powstałych w wyniku II WŚ. Interesuje mnie wpływ zagrożenia komunizmem w krajach Europy Zachodniej na życie przeciętnych obywateli.. Wszak nie należy zapominać, że przed wojną brytyjski robotnik nie należał do osób szczególnie majętnych i dopiero reformy rządu Churchila doprowadziły do tego, że w czasie wojny dzieci z nizin społecznych zostały objęte opieką i odżywiały się lepiej niż przed wojną. Czy gdyby nad GB, nie wisiało zagrożenie że strony niemiec i komunistów, to niskie warstwy społeczne mogły by liczyć na poprawę swojego losu?
Oczywiście, że nie. Zobacz jak zaczęto powoli ich traktować po 1989. Pomyśl również o bogactwie jakie GB kradła przez kilkaset lat z 1/3 całego świata, a w jakiej biedzie żyły brytyjskie masy. Nie podzielili się z nimi niemal niczym, a ci którzy kradli z głodu bochenek chleba lądowali w Australii. Popatrz również na liczne dostępne zdjęcia miast brytyjskich po II wojnie światowej. To jak bawią się dzieci z klas niższych przypomina często zniszczoną przez Niemców Warszawę.
Ja obejrzał bym odcinek o bitwie pod Studziankami
Dobrze posłuchać innej perspektywy
Mój dziadek jako 13 latek pracował dla Niemców (z przymusu). Gotowała tam Niemka. Spytała dziadka jak po polsku wołać, że "obiad", dziadek powiedział, że "chuj". No i tak się stało. Dziadek przeżył tylko dlatego ,że rozbawiło to oficerów niemieckich. Ale jedzenia nie dostawał przez miesiąc.
A co jadł w zastępstwie owego jedzenia przez miesiąc, skoro przeżył ? To może być przyczynek do epokowego odkrycia w naukach biologicznych a póżniej to już kroczek mały do rozwiązania problemu głodu na swiecie !
Pracowal dla Niemcow, ale "obiad" po polsku? To co to za Niemcy?
@@nobodycares9494 Bo to byli Niemcy na wyjazdowym kursie języka polskiego !
@@janpanufnik1705 Musieli sobie zdawac sprawe, ze polski jezyk to przyszlosc.
odpierdolcie się od niego, każdy ma swoją historię
warto wspomnieć że cała niemiecka poczta podlegała cenzurze
teraz cenzura jest na you tubie
Witam czy ta książka jest na audiobooku
Pierwszy raz się spotykam żeby kaliber dział był podawany w centymetrach.
Niemcy tak podają. Acht koma acht to działo 8.8 cm a nie 88mm. Haubica miała 10.5 cm lub 15 cm a nie w milimetrach. Anglosasi podają w calach lub nawet wagę pocisku. Co kraj to obyczaj.
Niemiecki morderca na wakacjach taka nazwa tej książki czemu staracie się ich wybielić to nic nie da
Niemiecki morderca opisywał bitwę
zdążył opisać odwrót ?
W pewnym sensie wszyscy żołnierze są mordercami.
Super odcinek!
👍👍👍🤜
Książka wygląda spoko, zamawiam
Polecam Władysława Studnickiego tzn. jego książki , a gdzie Polacy, tam powinni być , a tak byli w Katyniu i Auschwitz , jaki wniosek?
My mamy ginąć w obronie dolara, dlatego nie wolno wspominać Studnickiego ni książek Jego :)
@@jerzywilczynski7373już byli tacy co książkę W.S.skonfiskowali ,a jak wybuchła wojna to uciekli a wojsko zostawili, później był Katyń.Po wojnie mieliśmy wyklętych i P R L , i W.S. na obczyźnie, szkoda tych zmarnowanych lat a dobrze prorokował właśnie W.S.
Wniosek? Że mała wiedza jest zawsze groźniejsza od niewiedzy?
@@factualinfowniosek taki, zamienił stryjek siekierkę na ....., pożyteczni idioci czy, itp, trzeba dochodzić do prawdy a to nie jest łatwe,polecam Władysława S.
@@MirosławBłażek Studnickiego jak to mówią znam "na pamięć", szukajmy jednak elementów prawdy, a nie zideologizowanych przekazów, ani idoli.
Inaczej można zgłupieć doszczętnie jak Zychowicz, a tego nikomu byśmy nie życzyli.
Wie ktoś, jakie były póżniejsze, ewentualnie też powojenne losy tego psychopatycznego Sandera ?
Wspaniały człowiek,likwidujący bolszewików💪🏻💪🏻💪🏻
Często mylimy SS z czołgistami z uwagi, że obie formacje miały czarne mundury. Była oczywiście dywizja pancerna SS.
Najlepsze jest to, że w czasie IIWŚ Waffen-SS nie nosiło czarnych mundurów wcale, a Allgemeine SS tylko jako mundur galowy i to też zależało od osoby.
Jak tego słucham to tak jakby Niemcy byli poszkodowani w tej wojnie, a to oni rozjebaleli nam cały kraj weź się zastanów co ty nagrywasz
Jak to na prawosławnym pogrzebie " z pizdy wyszoł w pizdu paszoł"
bardzo mi się podoba ten kanał
kolego, mowisz o Stalingradzie , pokazujac brytyjskiego Crusaidera na pustyni. Cos nie pyka.
Brawo 👍
Dopiero jak napisałeś zwróciłem uwagę.
Pogratulować wiedzy,spostrzegawczości i bystrego umysłu że tak to pozwolę sobie określić, książkę chętnie bym przeczytał natomiast 60-PLN za e-puba to dla mnie za drogo, tym bardziej że nie jest to postać pokroju Friedricha Paulusa (odnosząc się do działań bezpośrednio związanych ze stalingradem) a książka thorstena diedricha nie kosztowała tyle w chwili wydania i premiery w Polsce 😉 (bodaj trauma z pod stalingradu) pozdrawiam autora komentarza jak i autora materiału,bo było nie było zawsze to jakaś forma promowania historii 😉
Po prostu złe zdjęcie dałem do miniatury. Już po korektach zmienione. Zachęcam do udziału w konkursie ;)
Kosztuje mniej niż 37 zł - www.empik.com/niemiecki-czolgista-na-froncie-wschodnim-friedrich-sander,p1452078496,ksiazka-p
@@WGlowieOlej Panie... Paulusem to sobie dupsko można podetrzeć. Większością wspomnień powojennych też. Autocenzura, wybielanie, przemilczanie. Generalicja to już w ogóle jest odlot bo każdy próbuje pokazać kim-on-to-nie-był-co-on-nie-zrobił-a-reszta-to-były-uje. Patrz choćby Guderian w kontekście Powstania Warszawskiego.
Tu masz dziennik kogoś kto pisał go praktycznie na bieżąco. Łącznie z momentami gdy siedział w wieży podczas walk. Bieżące sprawy, odczucia, uwagi.
Jak ja to czytałem to myślałem iż mam do czynienia... z fikcja literacką. Książka jest tak bardzo ludzka, zawiera tyle faktów... i tyle antywojennych akcji. Sander potrafił strzelać w łeb rannym, otworzyć paczkę herbatników, zjeść je... a potem o tym napisać pod wpływem adrenaliny bojowej. Albo dawał wsteczny i wgniatał gąsienicami jakiegoś piechura. On nawet nazistą (stereotypowym) nie był. On po prostu był żołnierzem, machiną do zabijania. Mordował metodycznie, bez nienawiści czy pogardy... i to notował. Na bieżąco. Czasami kilka razy dziennie.
Gość potrafił wyskoczyć ze swego Panzer 35(t), z granatami i kanistrem... aby wspiąć się na KV-2 i go unieszkodliwić. Przez wizjery strzelał do załogi sowieckiej ze swego pistoletu. A innego KV-1 to on z kanistrem gonił aby go zapalić... i zapalony KV-1 i tak jechał dalej. Rozjechał Panzer 35(t) i nadal jechał dalej. Aż znikł.
Ja potrzebuję jeszcze chwili czasu aby to rzetelnie zrecenzować. Praktycznie każda strona to w większości podkreślenia. Tyle jest tam informacji wartościowych dla historyka.
@@MarekKrassus53 Ta relacja o tym zwyrodniałym bydlaku, to albo wytwór patologicznej i chorej wyobrazni, albo scenariusz do filmu typu ,,Allo, Allo,,.
Dobreeee🎉
Rosyjski równieży 😅😅😅 skąd oni się tam wzięli???
Fajne chłopaczki pozdrawiam serdecznie❤
🖐️😎👍
Bardzo ciekawe...
"Panzer" czyta się pancccer a nie panzzzer, i najgorsze co można zrobić to wymawiać jak native English, dla których niemiecka wymowa jest wielką trudnością (podobnie jak zzzepelin)
Może bym słuchał dalej, ale już nie umiem na poważnie.
Moj dziadek pięć lat spedził w czołgu ...pozniej nic od Niemców nie chciał
Własnie czytam, do tego etapu jeszcze nie doszedłem dlatego tu słuchał nie będę :)
A katiusze?W portki nie sraliście że strachu.,
Beznadziejnie czytane, nie da się tego słuchać.
Mnie osobiście przerażają a za razem śmieszą radzieckie pomysły, np taki zrzut spachochronowy, "spadochroniarzy" ze skrzydła samolotu lecącego niskim pułapem, na śnieg. Oczywiście efektu można się domyśleć :)
💪
Wszystkim chętnym do przeczytania ciekawych historii z okresu wojny, polecam szczególnie dwie pozycje. Bohdan Arct "Powietrze pełne śmiechu" oraz wspomnienia walońskiego esesmana Leona Degrelle pt. "Front wschodni 1941-1945". Po odsianiu propagandowych bzdetów, książka ta pokazuje niezwykle ciekawe spojrzenie na wzlot i upadek III Rzeszy, z perspektywy wspomnień wysokiego oficera - ochotnika SS.
Raczej upadek Walończyków i innych ochotników z państw zachodnich.
Szanowni Państwo , organizacja Todt i Albert Speer , prawda jest głęboko w archiwach mocarstw, lecz to pod ziemią się znajdowało jest bardzo ciekawe po dzisiejsze czasy tak myślę.
Jestem ciekawy o tym co pan sugeruje
Moj dziadek byl w Org. Todt i sam doszlem do roznych ciekawych rzeczy
Dziadek byl Austriakiem i znal Speer'a
Mam głęboko w dupie odczucia niemieckich żołnierzy w czasie II wojny światowej.
Co za niemiecki schweine twardziel. 😅
Polaci su susedia ale Srbom lepšie rozumiem ako Polščine ,hmm