ciekawe wsm, chyba uznała bym że już mu się znudziło i generalnie chce żebyśmy się od niego odj#bali, za często ludzie coś od niego chcieli albo wołali do niego albo coś, to było by ciekawe, btw jest taka creepypasta pt. "dowód na istnienie boga" ciekawe spojrzenie, myślę że dość podobne do pytania tutaj.
@@viavento9368 Problem z takim założeniem polega na tym, że jeśli taki napis w ogóle pojawiłby się to mógłby być podważany i uznawany za mistyfikacje, dzieło czlowieka bądź nawet istot pozaziemskich. Myślę, że jeśli bóg chciałby udowodnić swoje istnienie to zaprezentowały to doświadczeniem na tyle mistycznym niepodważalnym, że nikt nie miał by wątpliwości. Niestety jako człowiek nie jestem w stanie sobie wyobrazić przykładu takiego doświadczenia :)
@Ewolucja jest mitem w jaki sposób wiedza o istnieniu Boga miałaby złamać wolną wolę? Skoro uzdrowienia podczas modlitwy są wystarczającym dowodem na istnienie Boga to w takim razie wiemy, że Bóg istnieje co też wcale nie ma wpływu na naszą wolną wolę.
8:48 Jeśli bóg ''daje wiarę'', to zarazem odbiera człowiekowi wolną wole wyboru. Postępując w ten sposób, bóg jednocześnie decyduje o tym, kogo ześle do piekła na wieczne męki, przez ''nie przekazanie wiary'' innemu człowiekowi.
@@m.harasimowicz W rozumieniu chrześcijaństwa, bóg daje prawo oraz wolną wolę. W zakresie boskiego prawa, obowiązują wszystkie zakazy i nakazy zesłane przez boga. Natomiast w zakresie wolnej woli człowieka, mieści się możliwość wyboru postępowania, w zakresie tych praw.
Przez pojęcie daje wiarę można założyć ze daje wiedzę taka która dowodzi jego istnienia i prowadzi do wiary. Takie założenie chyba nie odbierałoby wolnej woli jako takiej CHYBA XD.
Dobre spostrzeżenie choć zawiera błąd teologiczny, mianowicie Bóg nie zsyła nikogo do piekła. To człowiek w wyniku swoich decyzji wybiera życie lub śmierć
Te wszystkie niesamowite zjawiska, które opisałeś, przekonałyby mnie do istnienia jakiejś potężnej istoty lub istot. Można by ją nawet nazwać jakimś bogiem lokalnym. Ale nie potrafię sobie wyobrazić argumentu za istnieniem istoty, która jest najpotężniejsza i że nie ma już nic ponad nią. Ba, nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak ta istota mogłaby być tego pewna. W końcu mogłoby istnieć coś ponad nią, o czym by nie wiedziała. Abym został przekonany, że dana istota/istoty, które generują mi niesamowite dla mnie zjawiska, są twórcami tego wszechświata (czyli bogami, ale nie Bogiem), podejrzewam, że musiałbym być miliardy razy inteligentniejszy niż jestem obecnie, by móc odróżnić zaawansowaną cywilizację typu III w skali Kardaszowa od stwórcy tego wszechświata. Bo teraz myślę, że nie miałbym możliwości ogarnąć tego umysłem, tak jak np. chomik nie byłby w stanie zrozumieć jak działa komputer. I twierdzenie, że byłbym w stanie, wydaje mi się bardzo aroganckie.
Zawsze myślałem, że jestem racjonalnie myślącym człowiekiem. A potem pojawili się tacy ludzie jak Łukasz i rozpierdolili moje myślenie od środka. Pozdrawiam cieplutko ❤️
Jak rowniez operowania w zakresie osobistych doswiadczen przy odrzuceniu, badz marginalizowaniu pozostalych mozliwosci.. bez cienia empatii? ;) Co byloby niezwykle cenne jako materialy do dzielenia sie subiektywna swoja perspektywa, ale bez maski ich uniwersalizacji.
@@PiotrKot-w4n Jaki argument skierować można w naszą stronę? Po dwóch latach nie pamiętam przedmiotu dyskusji a nie chce mi się tracić czasu na ponowne rozmyślania nad tak nieistotną sprawą jak istnienie boga, siły wyższej lub czegoś w tym pojęciu.
Oglądam twoje filmy już od bardzo dawna. Jestem osobą wierzącą i dzięki Twoim publikacjom zmuszam się do myślenia o swojej wierze z innej perspektywy niż tej "biblijnej". Jest to pierwszy film który do mnie "trafił" może dlatego że w końcu przestałeś atakować i wyśmiewać a zacząłeś stawać po obu stronach barykady a to sprawiło że sam chciałem się postawić po "waszej" stronie. Świetna robota i oby tak dalej 💪
biorąc pod uwagę moją znajomość teorii spiskowych, SF i fantasy to wychodzi na to że o istnieniu boga może mnie przekonać śmierć i to też bez całkowitej pewności
Obejrzałem na razie do 34:00. Mam dwie obiekcje: 1. Nie odrzucałbym tak szybko tych argumentów związanych z mózgiem etc. Należałoby je tylko nieco przerobić, ale ziarno prawdy w tym jest. Aby kogoś do czegokolwiek przekonać to musisz de facto zapoczątkować proces przemiany jego mózgu. Mózg ma mechanizmy obronne które są konsekwencją tego, że jest fizycznym bytem który posiada biologiczne ograniczenia które uniemożliwiają dowolną zmianę w reakcji na dowolny bodziec. Jak zatem dokonać takiej przemiany? Można by o tym książki pisać ale wyróżnię jedną rzecz - dany mózg musi posiadać program, który umożliwia taką przemianę. Nazwijmy go programem krystycznego myślenia lub programem naukowca. Bez takiego pre-ukondycjonowania nie ma szans aby zmienić czyiś mózg pod wpływem zwykłej argumentacji. Oczywiście wstąpienie 1/n ludzkości do nieba jest czymś silniejszym niż "zwykła argumentacja". Podsumowując - zmiana sposobu myślenia z teisty na ateistę lub odwrotnie w sumie musi się równać powaznym zmianą w mózgu. Nie są to jednak zazwyczaj zmiany patologiczne (neurologiczne lub psychiatryczne). 2. Odnośnie tego wstąpienia do nieba jako silnego argumentu pro-teistycznego. To, że chrześcijaństwo przeiwdizałoby taki scenariusz oczywiście nie znaczy, że jeśli się on odbędzie to wszystkie inne tezy chrześcijaństwa są prawdziwe. Takie zdarzenie jest dowodem na istnienie całkowicie niezrozumiałych dla ludzi i apokaliptycznych zdarzeń. Czy te zdarzenia zostały spowodowane przez chrześcijańskiego Boga? A może przez obcą cywilizację? A może przez proces naturalny lecz zupełnie dla nas niezrozumiały gdyż nie odkryliśmy jeszcze teorii będącej 10 pochodną mechaniki kwantowej która to perfekcyjnie wyjaśnia. Także, nawet takie zdarzenia nie byłyby dowodem na istnienie Boga chrześcijańskiego. A co byłoby? W zasadzie Bóg musiałby stworzyć sposób na naukowe zbadanie jego atrybutów jak np. trzy osoby boskie, wszechmoc etc. Samo ujawnienie się go i powiedzenie o tym - byłoby jedynie dowodem na istnienie potężnej istoty, którą możnaby podciągnąć pod definicje Boga (ale pzrecież Aniołowie też mogliby się nam wydawać Bogami, gdyby tylko nam się objawili i powiedzili że nimi są :P), ale czy byłby to Bóg chrześcijański który przecież ma mnóstwo cech? Śmiem wątpić :)
Trudno mi sobie wyobrazić co mogło by mnie przekonać do wiary w boga, choć rozumiem czemu innym wydaje się, że choroba psychiczna lub odpowiednia stymulacja mózgu jest prawdopodobnym powodem zmiany wiary lub niewiary. Na pewno nie zadziałało by na mnie objawienie, bo pewnie uznał bym to za halucynację. Uważam że nie mógł by mnie przekonać do wiary nawet cud który wydarzył by się na moich oczach i był by również zaobserwowany przez inne osoby oraz utrwalony przez urządzenia pomiarowe jak np kamery. Nawet jak jakiś by się wydarzył, to łatwo wyjaśnić go brakiem dostatecznej wiedzy naukowej by go wyjaśnić.
Ze wszystkich wypwiedzi pod tym filmem, najbardziej odpowiada mi Twoja. Ostatnie zdanie zamiata wszystko. W obliczu mojego tak wielkiego sceptycyzmu, zostaje mi tylko odpowiedź - na tę chwilę nie wiem. To już zostawiam w razie czego Bogu, on powinien wiedzieć jak mnie podejść.
Z tym, że taka odpowiedź może posłużyć jako odpowiedź do każdego scenariusza. Gdyby wszystkie gwiazdy na niebie ułożyły się w napis "Ja, Bóg, istnieję" i zdarzenie to byłoby obserwowane na nocnym niebie w każdym miejscu na Ziemi i naukowcy potwierdziliby zmianę położenia gwiazd oraz faktyczną zmianę natężenia pola grawitacyjnego w tamtej przestrzeni kosmosu, nadal można by było powiedzieć "nauka nie ma jeszcze dostatecznej wiedzy aby to wyjaśnić". Odpowiedź, która pasuje do każdego pytania jest mało warta w sensie poznawczym.
@@MankindDiary A widzisz, to już by było coś. Nie dość, że miliardy ludzi by to widziały i jeszcze rzesze naukowców potwierdziły by te dane, o których piszesz - to już bym kolana ugięła. To już jednak poważne fakty. Oczywiście można by rozważać czy to kosmici nie robią nam dowcipu. Ale i tak jest to bliższe stwierdzenia, że coś jest ponad nami, niż, że nie ma nic. Lepiej się może przeżegnać ;)
@@MamaKozy na mnie by to nie zadziałało :) ... Mój ateizm jest już w tej fazie, że między innymi przez te biblijne bzdury nie jestem już chyba w stanie uwierzyć w istnienie jakiegokolwiek boga...
@@jar6193 Albo mi się wydaje, albo niektórzy są tak bardzo ogarnięci niechęcią do religii, że nawet żartobliwe nawiązanie do niej traktują jak jakąś potwarz wobec ateizmu. xD
Łukaszu za szybko te filmy, jeszcze nie skończyłem robić odpowiedzi na poprzedni :P EDIT: Na szybko odniosę się kwestii "braku zmartwychwstania", w której mnie zacytowałeś. Ja wiem, że niektórzy podają tutaj argument "kości Jezusa" i słusznie zauważasz, że mogą istnieć "chrześcijanie" wierzący w inną formę zmartwychwstania, ale przecież wiele osób, nawet tych które zacytowałeś w ogóle nie ujmuje tego w ten sposób, więc nie wiem czy jest sens się na tym aż tak skupiać. Tzn jest wiele innych możliwości na skuteczne obalenie zmartwychwstania. Można wyobrazić sobie znalezienie jakichś listów starszych niż ewangelie, w której np. Paweł i pierwsi chrześcijanie zastanawiają się czy by nie dodać do tej opowieści o Jezusie wątek zmartwychwstania, bo teraz to się trochę smutno kończy itp. A nawet jeśli by się trzymać motywu "zwłok", to nadal nie jest to przecież tak abstrakcyjne jak przedstawiłeś. Można by po prostu znaleźć grób podpisany "Jezus z Nazaretu skazany za nazywanie siebie królem", a w środku szczątki noszące znamiona krzyżowania. Dodatkowo, w końcówce gdy podajesz "dobrą odpowiedź" i brzmi ona zasadniczo "gdyby obalono moje argumenty", to nie bardzo wiem dlaczego traktujesz to jako coś innego niż "gdyby obalono argumenty o zmartwychwstaniu". Przecież do obalenia samego chrześcijaństwa nie trzeba obalać wszystkich argumentów jakie produkują chrześcijanie, tylko właśnie sam jeden argument o zmartwychwstaniu (albo jakiejś jego formie), bo jest to argument fundamentalny, który jest konieczny do wszystkich innych argumentów za chrześcijaństwem (niekoniecznie za samą wiarą w jakiegoś Boga). Dlatego wydaje mi się, że nie są to w istocie inne odpowiedzi. Jedyne co, to mogę dodać, że w zacytowanym przez Ciebie fragmencie mojego streama, rzeczywiści lepiej było z mojej strony nie używać słów "przekonać mnie ponad wszelką wątpliwość", bo to rzeczywiście nakłada nierealny warunek - jak się odpowiada na szybko w streamie na żywo, to czasem takie coś umknie. Powinienem po prostu powiedzieć "gdyby przekonano mnie o niedostateczności powodów do wiary w zmartwychwstanie".
46:03 najprawdopodobniej tak. Jestem prawie pewien, że zdecydowana większość ateistów, którym zadaje się to pytanie, nie rozmyśla w wolnym czasie o tym, co przekonałoby ich, że jakiś konkretny bóg istnieje. Odpowiadają więc, całkiem szczerze, że nie wiedzą - ja bym tak zrobił, gdybym pod wpływem tego filmu sam się nad tym nie zastanowił ¯\_(ツ)_/¯
Cheese&Herbs...: Tu nie wiele trzeba rozmyślać, wystarczy przeanalizować źródła które mówią o Bogu, czyli religię i jej pochodzenie, to wszystko wyjaśnia.
Wydaje mi się, że odpowiedź typu "musiałbym postradać rozum", czy nawet nie koniecznie coś tego typu, ale to się nasuwa jako pierwsze, to wynik zupełnie innego mechanizmu. Po prostu człowiek na pytanie o przyczynę, chce ją wskazać, a w prawie motywacji do wiary lub jej braku po prostu nie potrafi i łapię się pierwszego, co wydaje mu się być odpowiedzią.. Gdybym ja miał odpowiedzieć na pytanie co by sprawiło, ze wrócił bym do religii - to pozostaje mi tylko jedna bramka - ta numer 3, czyli szczere "pojęcia nie mam". Jakbym kurde wiedział, co mnie przekona, to bym albo zabezpieczył się, żeby nigdy mnie to nie spotkało, albo czym prędzej tą opcję sprawdził. W ogóle, jakbym mógł posiąść taki mechanizm przekonywania siebie do zmiany zdania w jakiejkolwiek materii i wiedział jak to robić - kształtował bym swoje życie tak, ze nie zawierałoby żadnej frustracji, bo w każdej sprawie miałbym dokładnie takie zdanie, jak chciałbym mieć, zeby przynosiło mi to najwięcej korzyści. Powiedzmy chcąc hipotetycznie rzucić palenie, a zacząć uprawiać jakiś sport - wiedząc jak zmienić zdanie, zaraz zaczął bym nienawidzić papierosów i kochać powiedzmy pływanie. Nie wiem, co sprawiłoby, żebym uwierzył w Boga, tak jak nie wiem, co sprawiłoby, żebym polubił jakąś potrawę, której nie cierpię, czy pokochał konkretną dziewczynę, i to w hipotetycznej sytuacji bycia gejem nieszczęśliwie zakochanym w chłopaku, który nie zwróci nigdy na mnie uwagi, bo jest hetero, a ta dziewczyna mnie kocha i byłbym z nią szczęśliwy i w ogóle jakbym umiał jeszcze zmienić zdanie na temat jej ulubionego serialu, który uważam za ścierwo - to też bym to zrobił. Tak by mi było łatwiej. Ale nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli kiedyś zmienię zdanie, czego nie wykluczam, to stanie się to z przyczyny, której nie znam. Podobnie jak teraz tak ostatecznie nie jestem w stanie udowodnić i wyargumentować dlaczego mam takie. Umiem je wyjaśnić i opisać (czego nie będę teraz robił - na moim kanale wyjaśnienia zajmują kilkanaście kilkunastominutowych filmów i nie wyczerpują tematu nawet w połowie, ale jak komuś się chce posłuchać to zapraszam). ale nie wyjaśnić tak ostatecznie i obiektywnie. Tak uważam i to koresponduje z moja racjonalnością i z moją emocjonalnością. I to tyle... Ale mam odpowiedź dla teistów, którzy pytają co oni mogą zrobić dla mnie, żebym zmienił zdanie. Takim osobom odpowiadam, żeby się za mnie pomodlili - jesli ich Bóg istnieje i wysłuchuje modlitw, to sprawi, że w niego uwierzę, co jednoczesnie będzie dowodem, tyle, że wtedy nie będę potrzebował dowodu. Póki co nikt jednak nie modlił się wystarczająco żarliwie, nie miał dość silnej wiary, Bóg nie istnieje lub ma mnie lub modlącego w dupie - niezależnie od tego, która opcja jest poprawna - dalej nie wierzę.
AdiBielo pps: Filozoficzne rozważania na ten temat można prowadzić bez końca. Odpowiedź jest (jak mi się wydaje) bardzo prosta. 1. Pytanie skąd mamy wiedzę o istnieniu Boga i kto Go opisuje. Odpowiedź jest jednoznaczna, każdego Boga głoszą religie. 2. Jaka jest wiarygodność głoszonych religii? I na to pytanie już łatwiej znaleźć odpowiedź studiując ich pochodzenie. I tu się zamyka cała filozofia skąd pochodzą wierzenia, a praktycznie sięgamy historii kilka, a nawet kilkanaście lat p.n.e. Biorąc pod uwagę chrześcijaństwo i jego pochodzenie od judeizmu cofamy się do religii mojżeszowej i jej powstania> Postać Jezusa jest tylko konsekwencją tamtych wierzeń. I to jest sedno tej wiary.
@@jar6193 oj nie. Nie cofamy się tak bliziutko, jak tylko kilka lat p.n.e. i bynajmniej nie kończymy na wierze Mojżeszowej... Przede wszystkim idziemy samą Biblią dalej - az do Abrahama, który, jak twierdzi sama Biblia pochodził z chaldejskiego miasta Ur, czyli mamy wpływy babilońskie, pod wpływami mezopotamskimi, oid wpływem sumeryjskiego eposu o gilgameszu,m z którego czerpiemy mit o wygnaniu z raju i o potopie. 6000 lat p.n.e. Ale będąc uczciwymi w badaniach powinniśmy sięgac jeszcze głębiej, do pierwotnych kultów animistycznych... zresztą co ja będę tłumaczył - Y. N. Harari i jego książka "Sapiens Od zwierzat do bogów" się kłania. Są niby lepsze opracowania, ale żadnego nie czyta się tak dobrze. I stajemy w punkcie, gdzie należy zadać pytanie nie jak, ale dlaczego i tu są dwie główne drogi - pierwsza, czyli to co wynika z badań nad dziećmi i tym dlaczego zadają masę pytań o to, jak coś działa i "a dlacego" i mózg, aby nie zwariować, woli odpowiedzieć - bo siły nadprzyrodzone, coś czego nie rozumiemy i nie możemy zrozumieć, ale ma swój rozum i swój cel, ale jest niewidzialne, niepojęte i działa gdzieś tam, co wyklarowaliśmy w słowo "bóg" z biegiem czasu i pozwoliło to ludzkości zjednoczyć się pod wspólnym sztandarem i dało impuls do rozwoju. O tym mówiłem w mini cyklu "Ta cholerna Tesla" na moim kanale, podlewając to sosem mojej ulubionej teorii spiskowej o starożytnych kosmitach. A druga droga odpowiedzi to kwestia moralności, która musi mieć rzekomo jakiegoś gwaranta. Z tym rozprawiołem się w moim ulubionym filmie, z którego jestem szczególnie dumny i póki co jest na drugim miejscu pod względem liczby wyświetleń na moim kanale - czyli "Eksperyment ateizm". I o drugim się rozpisywac nie będę, a co do pierwszego, to teoretycznie w momencie kiedy uda się nam wszystko, ale to absolutnie kazdy najmniejszy aspekt jakiejkolwiek rzeczy opisac naukowo - teoretycznie religia, motywowana tą przesłanką powinna zniknąć. Tylko, ze jestem absolutnie pewien, że nie zniknie - bo tak na prawdę to nie jest motywowane absolutnie niczym. Ludzie wierzą, bo wierzą, a nie wierzą z tego samego powodu. Taki jest ich aktualny stan mentalny i raczejh nie potrafią go umotywować, czy tym bardziej udowodnić. Tu najbardziej podoba mi się usłyszane gdzieś wyrażenie :odnajduję w sobie przekonanie" - bo dosłownie tak to działa. Zauważasz, ze wierzysz, nie podjąłeś tej decyzji i nie przekonały cie argumenty. Albo podjąłeś tą decyzje i przekonały cię argumenty, ale nie wiesz kiedy i jak. I to właśnie kocham w filozofii (swoją drogą miłość to kolejna "rzecz", czy bardziej kategoria, której nie ima się jakiś prosty, racjonalny opis) - można prowadzić długie dyskusje bez dojścia do jakichkolwiek wniosków, ale i tak być z tych dyskusji wybitnie zadowolonym.
@Jezus moim Panem, a ewolucja jest głupia nie zapominam o tym, ale to akurat nie jest problem. Mimo, że mało kto chce to przyznać, ale jednak przeciętny człowiek jest też przeciętnie inteligentny i rzadko sam dochodzi do własnych wniosków, przyjmując zdanie autorytetów - ostatecznie wystarczy, ze w te "prawdy" na samym początku uwierzył jakiś wioskowy mędrzec, został szamanem i dalej się ro już rozeszło. Do dzisiaj pojedynczy guru gromadzi całe sekty, tak samo można ten mechanizm interpolować wstecz, aż do pierwszych cywilizacji i ludów prymitywnych. W rezultacie uwioerzyć nie musiał każdy człowiek indywidualnie, ale pojedyncze jednostki, które umiały to wyjaśnić reszcie, która przyjęła to za pewnik i tak szło, jak idzie do dzisiaj, z ojca na syna i z szmana/kapłana/księdza na wiernych. EDIT i w tym miejscu można by wysunąć wniosek, ze ten pierwszy szaman mógł to po prostu wymyślić, ale po pierwsze nie zdawał sobie jeszcze sprawy, ze tak sie to rozniesie, a po drugie żył w małej społeczności i chciał dla niej jak najlepiej. Instnieje jakies prawdopodobieństwo, że zmyślał, ale dużo większe, ze był w pełni przekonany, że to co mówi ma sens i wynika z jego obserwacji świata.
Naprawdę wspaniały film, naprawdę intelektualnie uczciwy i zmuszający do myślenia. Obejrzany z pełną uwagą cały.
3 роки тому+24
Nawet gdyby ktoś, jakąś namacalna jednostka/istota była w stanie np. zawiesić prawa fizyki czy biologii np cofając czas czy wskrzeszając zmarłych wykonałaby co najwyżej nowych twierdzeń i rzuciłaby tym samym nowe hipotezy do zbadania naukowego. I nowe pytania. Trzeba byłoby wyraźnie zdefiniować czym byłby owy bóg, jakie kryteria musiałby spełnić i w jaki sposób to zweryfikujemy. Inaczej dalej jesteśmy w polu spekulacji, domniemań, domysłów, a każde paranormalne zjawisko rodziłoby wiecej pytań niż odpowiedzi. W tym kontekście standardy jakie stawiane są przed takim dajmy na to panteistycznym bogiem są po prostu niemożliwe do weryfikacji. Dlatego właśnie łatwiej byłoby nam (i w sumie też mi) uwierzyć w bogów pokroju mitologii greckiej czy nordyckiej, osobowych, gdzie są oni przywiązani do konkretnych ograniczonych cech niż gonić za metafizycznym króliczkiem. Cały sens tego bezosobowego mega-wszech-boga jest w tym kontekście właśnie ulotna, mętna, znaczy wszystko i nic, może być wszystkim i niczym, co w praktyce jest okropną stratą czasu.
Daj sobie spokój Człowieku z tymi bajkowymi mitologiami. Przecież to jest oczywiste, że to Latający Potwór Spaghetti napił się piwa i stworzył świat, taki jakim go znamy.
Dla mnie to i ten metafizyczny Bóg (jak go sam określiłeś), i mitologia grecka mają więcej sensu niż chrześcijaństwo,... dlaczego stwierdzam, że chrześcijaństwo nie wyznaje omnipotentego "metafizycznrgo Boga"? to płynie z ich nauk, gdzie Bóg musiał najpierw stwierdzić jedno w Starym Testamencie, a później nagle mu się odwidziało i stwierdził drugie w NT, Boga którego można zamknąć w świątyni, przeciwko któremu można przeprowadzić skuteczną rebelię (Szatan), Bóg który musiał się zmaterializować w postaci człowieka tylko po to by umrzeć, by złożyć siebie samego siebie samemu w ofierze, mimo tego, że kilkaset lat wcześniej zakazał składania krwawych ofiar itd itd Tu nie chodzi o to, że jest coś nie tak z monoteizmem (albo z politeizmem), po prostu chrześcijaństwo to stek bzdur i chyba jedyna religia, którą możemy w 100% obalić (możliwe, że włącznie z Islamem)
Pomijając wszelkie cuda, o których mówisz, to: Wystarczająco zaawansowana technologia jest nierozróżnialna od magii/boga. Cokolwiek by się nie wydarzyło, założyłbym, że mamy do czynienia z zaawansowaną technologią obcej cywilizacji, która być może przyjęła rolę naszych opiekunów lub katów 💁🏻♂️
Musiałabym zobaczyć jak zmartwychwstaje ktokolwiek, nawet niekoniecznie po 3 dniach. Musiałabym odczuć, jako dziecko boże, że kiedy proszę, to on mi odpowiada, np. tak lub nie. I jeszcze musiałabym wiedzieć, dlaczego ma satysfakcję z cierpienia ludzi.. to tak po krótce. Dziękuję Luke
@Jezus nadchodzi Większe głupoty wypisujesz Ty. Ślepo wierzysz w jakiś stumilowy las po śmierci. Nie dociera do Ciebie, że najłatwiej jest właśnie żerować na ludzkim strachu przed śmiercią, bo nie wiemy, co będzie potem. Niestety spekulacje odnośnie nieba, piekła itd. to są tylko niczym niepoparte spekulacje... Ciekaw jestem, skąd masz absolutną pewność, co jest po śmierci, skoro nie mamy dostępu do wiedzy, co będzie potem. Powiesz, że z Biblii, to zapytam Cię, skąd wiesz, że Biblia mówi prawdę. Możemy tak drążyć. Mam czas.
@Jezus nadchodzi Kogo mam pytać? Gdzie on jest? Kim on jest? Jak go definiujesz? Skąd o nim wiesz? Poza tym Ty mi mówisz o Bogu biblijnym, a tysiące innych ludzi twierdzi, że to inni bogowie istnieją, którzy z Chrześcijanstwem nie mają nic wspólnego.
@Jezus nadchodzi Widać, że tylko bezmyślnie bełkoczesz wklepane w Ciebie formułki. Gdybyś się urodził gdzie indziej, to nie wyznawałbyś Boga biblijnego.
Chyba jednak dość istotna. Można na spokojnie być wierzącym i nie chcieć wrócić do kościoła (lub na odwrót) ale też można zmienić przekonania na temat wiary a mimo to nie chcieć wrócić do kościoła (lub odejść od niego) z różnych powodów. Też powody które zmieniłyby czyjeś zdanie mogą być kompletnie inne (np. powodem niechęci powrotu do kościoła może być i przykład jest hipotetyczny "korupcja autorytetów i ważnych członków kościoła" choć nie mówie, że taka ma miejsce, a powodem braku wiary może być no.. brak przekonujących dowodów)
@@forpg8427 Kościół to przede wszystkim wspólnota ludzi wierzących, a zatem JEŻELI faktycznie wierzysz, to jednocześnie należysz do Kościoła - nawet, jeżeli nie podobają Ci się kapłani i współwierzący. Inna sprawa, że Kościołowi - wspólnocie szkodzą ludzie podający się za księża, którzy nie wierzą i nie mają odwagi tego przyznać. Nie wierzą, ale odpowiada im pozycja duchownego. Jaskrawym tego przykładem mogą być duchowni w Niemczech - tam są wyjątkowo dobrze widoczni przez silne przyzwolenie społeczne, ale nie tylko tam można ich znaleźć
Jestem chrześcijaninem, a nie należę do Kościoła Katolickiego. Należę do innej organizacji. Polacy, rodacy, czy w Polsce istnieje tylko jedna wspólnota chrześcijańska? 35 lat temu kupiłem książkę, w której było opisane ponad 40 religii chrześcijańskich w Polsce. Wtedy, a teraz jest pewnie więcej.
To pytanie tyczy się każdego aspektu życia i odpowiedź jak najbardziej może być uniwersalna, a mianowicie, musi się wydarzyć coś takiego, by podważyło moje dotychczasowe myślenie. Dla mnie mnie, to proste.
Ale na temat, to masz absolutną rację, powinniśmy to stosować na każdym kroku, całe nasze życie oparte jest o jakiś system wierzeń a co gorsze przyjmujemy je w bezmyślnie w pakietach.
@@Micro-bit No, właśnie. Całe szczęście wychowywałam się wśród ludzi bardzo trzeźwo stąpających po ziemi i dzięki temu łatwiej było mi odciąć się nie tylko od ogólnie pojętej wiary, ale i wszelkich przesądów i zabobonów. Szkiełko i oko, odkąd pamiętam były wyznacznikiem postępu w naszym domu :-)
@@mglaaa czy masz kontrolę nad nimi, czy też są przewidywalne i występują losowo zaskakując Ciebie a zwłaszcza Twoje otoczenie? ... Te osobowości znaczy
Ale Łukasz.. Posiadając dowód, niepowtarzalny i bezsprzeczny na istnienia jakieś "nadprzyrodzonej" siły, nie jest już wiarą w tę siłę, jest wiedzą o niej. Wiara nie wymaga bowiem dowodów, "błogosławieni ci, którzy nie widzieli a uwierzyli". Wiara bazuje na strachu, irracjonalnym lęku przed tym co będzie po śmierci.. Czyli przed czymś, czego nie jesteśmy w stanie sprawdzić, zbadać, udowodnić. Więc co stanie się po śmierci?? Pójdziemy do nieba, piekła lub też przestaniemy istnieć? Czy to bardziej kwestia wiary w nieśmiertelność i duszę niż w boga? Czy to racjonalne? Czy to pragnienie tego, aby żyć wiecznie? Zapewne tak, wierzący są zawsze przekonani o tym, że trafią do nieba..
@Jezus moim Panem, a ewolucja jest głupia otóż nie muszę.. 😉 chrześcijaństwo bowiem stosuje sprytny szantaż, ten kto nie pójdzie za Jezusem, będzie potępiony. I to Ty, wierząc w teorie biblijne, winien jesteś przedstawić mi, niewiernej, dowody na owe wieczne, piekielne męki, które teoretycznie powinny dotknąć, każdego ateisty, bez względu na to, jak moralną jest osobą, bo samo słowo w książce o mordach, gwałtach, kaziroctwie i czarach mnie nie przekonuje 😉 W przeciwieństwie do Ciebie, nie potrzebuje zbawiciela, nie potrzebuje dziękować, przepraszać, nie jestem niegodna. Chrześcijaństwo w całej rozciągłości jest upadlające i celebruje kult cierpienia, "zdobienie" krzyżami przestrzeni publicznej jest nieludzkim przejawem okrucieństwa i głupoty, ukrzyżowanie było zdecydowanie okrutniejsze i bardziej spektakularne niż nabicie na pal, w wyniku którego śmierć następowała stosunkowo szybko, dlatego też dla celów pokazowych zostało wsparte przez przybicie skazańców, głównie politycznych do krzyża, na którym cierpieli wielodniowe katusze i umierali powoli.. Zdejmowanie ciał nie następowało zaraz po śmierci, ku przestrodze wisieć miały gnijąc jeszcze wiele tygodni. I to są mój drogi fakty historyczne. Szkodliwość tej, jak i wielu innych religii polega na tym, że wmawia Ci chorobę i sprzedaje lekarstwo na nią.. Grzech pierworodny? Serio? Adaś i Ewcia nigdy nie istnieli i to zostało udowodnione😉
@Jezus moim Panem, a ewolucja jest głupia dziękuję wzajemnie 💗 chrześcijaństwo znam, wychowano mnie w tej wierze, jednak nie jest mi ono do szczęścia potrzebne 😉
@Jezus moim Panem, a ewolucja jest głupia a może zamiast modłów, pomóż bezdomnym zwierzętom? Nie marnuj czasu na modlitwy, szczególnie za mnie.. I postaraj się zrozumieć, że nie potrzebuję wiary w tego czy innego boga. Jestem szczęśliwa bez religii 😁
@Jezus moim Panem, a ewolucja jest głupia możemy zrobić eksperyment i sprawdzić skuteczność modlitwy o moje "nawrócenie".. Także, jeżeli bardzo Ci zależy i obiecujesz rzetelność i regularnie będzie się w mojej intencji modlił, jestem skłonna poddać się jej mocy. Jeśli masz w stosunku do mnie jakieś specjalne oczekiwania, daj proszę znać. Wyznacz także sobie czas, gdyż trudno mi jest określić odpowiedni okres trwania tej jakże przecież personalnie skierowanej modlitwy. Co Ty na to?
Oglądam Pana filmiki od jakiegoś czasu i szacunek za to, że jako ateista ma Pan otwarty umysł. Jestem katoliczką i widzę, że to naprawdę rzadkie wśród najstarszej istniejącej religii świata - ateizmu. Pewnie Pan dostrzega to samo z naszej strony i jestem w stanie sie z tym zgodzić. Chetnie podyskutowałabym z Panam face-ro-face. Pozdrawiam. Ludzie miejmy otwarte umysły, niezależnie of poglądów!
Bardzo dobry materiał, jestem biblijne wierzący chrześcijaninem wierze, że Jezus zmartwychwstał w ciele. Twój materiał bardzo mnie poszerzył i umocnił w wierze dziękuję i pozdrawiam.
Jak wyobrażam sobie idealne ujawnienie się boga: wszystkim ludziom jednoczesnie w glowie przemówi jakim bogiem jest, która religia go wyznaje (jeżeli istnieje taka na ziemi), wielki napis obwieszczający widoczny z ziemi, jego istnienie spójne z dzisiejszą wiedzą (bez sprzeczności), bóg potrafiący przedstawić cuda na poparcie swojej (wszech)mocy
@Jezus nadchodzi odnośnie "Jezus nadchodzi": Jak w takim razie rozumiesz poniższe fragmenty? Czy nie są one dowodem na to, że z tym ponownym przyjściem to coś nie poszło? Ewangelia św. Mateusza 10, 23 23. Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę, powiadam wam: *Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy.* Ewangelia św. Mateusza 16, 28 28. Zaprawdę, powiadam wam: *Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim.* Ewangelia św. Mateusza 24, 34 34. Zaprawdę, powiadam wam: *Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie* Ewangelia św. Marka 9, 1 1. Mówił także do nich: Zaprawdę, powiadam wam: *Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy.* List do Hebrajczyków 10, 36-37 36. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy. 37. Jeszcze bowiem za krótką, *za bardzo krótką chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się.* 1 List do Tesaloniczan 4, 13-18 ("O powtórnym przyjściu Chrystusa") 13. Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. 14. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. 15. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli. 16. *Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi.* 17. *Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana,* i w ten sposób zawsze będziemy z Panem. 18. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami!
@Jezus nadchodzi Może czegoś nie rozumiem, ale czy tekst który przytoczyłeś nie udowadnia tylko że Biblia jest niespójna? O ile da się to tłumaczenie podciągnąć do poniższych fragmentów: "Nie przeminie to pokolenie..." (dla Boga słowo "pokolenie" może oznaczać coś innego niż dla nas). "za bardzo krótką chwilę przyjdzie..." (dla Boga krótka chwila to może być tysiąc lat dla ludzi). To te fragmenty są problematyczne: "Nie zdążycie obejść miast Izraela..." "Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci..." Mamy tutaj konkretne obietnice, które już nie mogą się wypełnić. Dlatego chciałbym zapytać: Czy Jezus przewidział swoje ponowne przyjście za życia swoich uczniów? Jeśli tak: Dlaczego nie przyszedł? Czy pomylił się? Jeśli nie: Co oznaczają powyższe cytaty? Czy zdanie: "przyjdę przed tym gdy x się wydarzy" nie znaczy tego co znaczy? Będę wdzięczny jeśli będziesz potrafił mi to wytłumaczyć. Pozdrawiam.
23:15 Błędne założenie. Równie dobrze można założyć, że jakaś inna cywilizacja wyryła wcześniej taki napis na księżycu tak dla beki bo przewidzieli, że w przyszłości będą małpy na tej planecie, które w to uwierzą po czym napuściła kometę by rozdmuchała pył, którym przysypali napis.
Rzeczywiście, autor filmu rzetelnie i precyzyjnie przedstawia argumenty za i przeciw Bogu. Jest w swym wywodzie autentyczny. Mnie ciekawi, że nie miałaś w swym otoczeniu nikogo, kto równie przekonująco rozmawiał z Tobą o Bogu z perspektywy chrześcijańskiej. Szkoda, bo argumentów nie brakuje. Brakuje za to przykładu życia. Szukaj odpowiedzi dalej, bo nikt z całą pewnością nie zna odpowiedzi, czy Bóg istnieje. Pozdrawiam.
@@gandes Chodziłam do gimnazjum katolickiego, myślę, że ludzi przekonywających mnie do wiary w Boga nie brakowało, co innego, że mnie ich argumenty nie przekonują
@@nedeeressarts5310 Największy problem jest chyba ten, że wiara jest łaską. To się czuje albo nie. I praktycznie żadne argumenty nie działają. W jedną i drugą stronę. Przytłaczająca większość ludzi nie zmieni zdania w reakcji na jakieś intelektualne argumenty. Intelektualnie mnie najbardziej przekonuje za istnieniem Boga pytanie o praprzyczynę wszechrzeczy i praw przyrody. Ale nie to jest przyczyną mojej wiary, to tylko argument.
@@wiktorbabiarz6758 biblia jest sprzeczna sama ze sobą. Gdyby bóstwo powiedziała że jest tak z powodu tłumaczen biblii i jej spisywania przez ludździ poprosiłbym by każda biblie na świecie w mrugnieniu oka zmienił tak by była poprawna nie ważne w jakim języku by była.
Random: Sprzeczności w biblii mogą występować, bo ją pisali ludzie. Najlepiej sprawdzić wiarygodność przekazu biblijnego na podstawie starożytnych dziejów ludów i ich wierzeniach i wychodzi skąd się wzięli bogowie.
Zazwyczaj kiedy mówię, że jestem nie wierzący to w odpowiedzi słyszę o istnieniu dowodów w postaci odprawiania egzorcyzmów oraz historii ojca Pio. Kiedy zaś rozmowa zostaje skierowana na fakt istnienia boga, to odpowiedzią zawsze jest to, że coś nie mogło powstać z niczego, więc jakiś byt musi za to odpowiadać, i ten właśnie byt musi być bogiem.
17:29 Nie prawda, chrześcijanie za wszystko co odciąga ich od boga, obwiniają szatana. Pewnie by powiedzieli coś w stylu: ''bóg wystawia nas na próbę'', albo ''szatan pragnie waszych dusz'', albo ''to sa dni ostateczne''......
@@MankindDiary Przecież nie obwiniam o wszystko szatana, nie wiem skąd ci to przyszło do głowy. Chrześcijanie tylko w kwestii odciągania od boga obwiniają szatana, reszta może mieć różne oblicza
O matko bosko jerychońsko jakie to było dobre. Poziom argumentacji, wydawałoby się bardzo racjonalnych osób, jest bardzo słaby. Nie mówię tylko o tych wymienionych w materiale. Bardzo podoba mi się to jak przeprowadziłeś swój wywód i argumentację za używaniem wyobraźni. Super Łukasz! Ciesze się, że odnowiłem patrona i chyba czas przemyśleć podwyżkę. To jest uczta dla rozumu i takie materiały uwielbiam oglądać. Niestety nie ma ich wiele szczególnie w tej tematyce. Pomijam poziom debaty publicznej w mediach, tam nawet nie oczekuję, że znajdę coś interesującego. Odnośnie argumentu za tym aby mnie przekonał do istnienia boga jest kilka i na różnym poziomie. Potrafię doskonale wyobrazić sobie takie dowody czy zjawiska które by się nimi stały i mnie przekonały. Jednym z nich jest po prostu objawienie o jakich czytamy w Biblii i które w tamtych czasach występowały, wg relacji biblijnych, dosyć pospolicie. Po prostu ponownie przychodzi mesjasz i zaczyna dziać się to wszystko co czytamy w Biblii. Dzięki mediom i Internetowi szybko dowiadujemy się o tym na całym świecie. Weryfikujemy empirycznie, nie mamy innego, lepszego wytłumaczenia iluzją, ukartowaniem czy oszustwem. Po prostu moja babcia zmartwychwstaje, znajomy inwalida staje się zupełnie zdrowy, a po odwiedzinach księży katolickich w szpitalach one pustoszeją bo uleczeni ludzie nie potrzebują więcej opieki. Wspomniałem o księżach, bo naturalnym powinno być, że część z nich okaże się wierna i będą kontynuować apostolskie umiejętności. Lub inny przykład jest taki, że jeden z wysokich hierarchów kościelnych, a może sam Papież Franciszek okazuje się być prorokiem boga Jahwe. Zstępuje na niego Duch Święty (ale znacznie mocniej go namaszcza niż ma to miejsce teraz) i zaczynają się dziać cuda boże. Prorokuje dokładnie co bóg Jahwe zrobi i to się dzieje. Cudownie oczyszcza kościół i prostuje prawo kanoniczne. Ponieważ na Ziemi żyje teraz znacznie więcej ludzi i mamy znacznie lepsze możliwości komunikacyjne to cuda te są dużo powszechniejsze niż w Biblii i ku chwale bożej ta dobra nowina jest ogłoszona po całej Ziemi. Spełnia się proroctwo i nadchodzi koniec świata i nastaje Dzień Sądu. Kolejny przykład jest taki, że dostaję możliwość wejrzenia we Wszechświat i każdy z nas ma taką technologiczną umiejętność oraz możliwość by zaobserwować inteligentne procesy. Takie super gogle. Mogą działać i na Ziemi. Zakładasz i na zielono widać wszelkie przejawy inteligencji. Patrzysz i widzisz różne nasycenie zielonego i wiesz, że coś jest bardzo lub mniej inteligentne, a na czerwono - wcale. Czerwony oznacza, że coś jest kompletnie pozbawione inteligencji. To nie musi być nawet coś materialnego, nagle przez te gogle obserwujemy, że z pozoru zwykły wiatr jest jakąś inteligentną energią. Podobnie przy spojrzeniu przez teleskop. Jeśli bóg przepełnia wszystko sobą i jest wszędzie, to świat w takich goglach byłby raczej zielony :-) Inne pytanie, to takie które zadawałem wielokrotnie kreacjonistom przekonanym o tym, że bóg był pierwszą przyczyną wszystkiego. Że to on spowodował powstanie wszechświata i materii. To pytanie dotyczy rodzaju energii jaką się posłużył. Odkrycie energii która istnieje bez materii i nie jest skutkiem oddziaływania żadnych cząsteczek materialnych na siebie byłoby czymś co by obniżyło mój poziom przekonania o tym, że bóg nie istnieje. Nauka nie zna pojęcia energii bez materii. Wszelkie rodzaje energii jakie znamy, opisujemy, mierzymy i jakimi posługujemy się do obliczeń są nierozerwalnie związane z materią. Poza moimi zdolnościami rozumowania jest istnienie niematerialnego bytu, jakieś formy energii (tak to jest formułowane w religiach, w tym w Biblii) bez materii. W odpowiedzi słyszałem najczęściej: "jakaś inna". No to ja bym chciał się dowiedzieć jaka inna i wtedy mój poziom przekonania o nieistnieniu boga byłby z pewnością mniejszy. Łukasz, podsumowując, to był i jest jeden z najlepszych materiałów jakie oglądałem u Ciebie na kanale. Kawał solidnej roboty, gdzie widać jak twój rozwój prze do przodu jak Ewa po zakazany owoc XD.
Zmieniałam je tyle razy, że aż wkurzałam ludzi. Cóż, wierzę w życie po śmierci, nie wykluczam świadomej siły sprawczej tego całego majdanu zwanego "światem i życiem".
43:35 hm trochę to nie ma sensu moim zdaniem. budzisz się o 7 rano zmęczony i masz pragnienie żeby pospać dłużej i wypocząć, a robota to nie jest Twoje pragnienie w tym momencie tylko obowiązek który musisz wykonać. definicja słowa pragnąć to bardzo czegoś chcieć, a przecież Ty do tej roboty właśnie bardzo nie chcesz iść, czego pragniesz w tym momencie to właśnie nie iść do roboty.
Przeciętnemu Januszowi, żeby zwątpić, wystarczy porządna tragedia, np. śmierć najbliższych. Żeby uwierzyć: tragedia albo splot wielu szczęśliwych przypadków, które znacznie poprawiłyby jakoś życia.
Ja chyba jestem takim Januszem o którym piszesz tylko mam sploty zdarzeń bardzo mieszane a wiarę zachowałem. Mam brata który był imprezowiczem grubym, jego przyszłość źle wyglądała. Pomyślałem kiedyś zwracając się do Boga którego nie znałem "co by się musiało stać żeby on wyszedł na prostą? Doszedłem do wniosku że musiałby zdażyć się cud bo do niego nic nie przemawia". Jakiś czas później zdażył się taki cud. Innym razem jak szukałem mieszkania to po kolejnych oględzinach byłem już sfrustrowany i pomyślałem zwracajac się do Boga (którego nie znałem) "Jestem łajzą bo nie potrafię nawet znaleźć mieszkania, nie będę już szukał to nie ma sensu. Koniec poszukiwań!" - dokładnie w tym momencie zadzwonił telefon "chciałam przypomnieć że jesteśmy umówieni na 18.00 na oględziny mieszkania". "Problem" w tym że nie byłem umówiony a ten telefon był jakąś pomyłką ze strony agencji. Byłem zaskoczony sytuacją, powiedziałem że oddzwonię za chwilę. Ponieważ nie chciałem być nieuprzejmy to oddzwoniłem, zapisałem adres i zaplanowałem że wejdę na 2 minuty i wyjdę, powiem że fajne i dziękuję. Zostałem na 15 lat. Podczas tej wizyty moje oczekiwania zostały spełnione w 200% bo był +1 pokój w cenie rynkowej, garaż w cenie+zielona okolica z kilkoma hektarami nieużytków na spacery z psem, mieszkanie z parkietami, jakiś prezes firmy sprzedawał bo sobie nowy dom wybudował i lekko podszedł do wyceny. Innym razem jak czytałem Biblię przeczytałem w psalmie 37 "powierz Panu swoją drogę drogę i zaufaj Mu a On sam będzie działał". Myślałem nad tym i stwierdziłem co następuje "nie mieszałbym Boga do finansów, ja sam muszę w firmie zaplanować żeby coś zrobić, przykro mi, przepraszam ale to wydaje się niemożliwe". Kilka dni później wszedł przedstawiciel firmy z którą współpracowałem i mówi "mam dobrą wiadomość, załatwiłem Ci premię kwartalną, dostaniesz 5% obrotu kwartalnego" ja się o nic nie prosiłem, nie pytałem a ... kopara mi opadła bo to kolejny przypadek w moim januszowym życiu który spłacił ponad 50% wartości mieszkania. W moim już chrześcijańskim życiu musiałem pochować wyczekiwanego syna który zmarł w łonie matki w 6 miesiącu. Był taki problem że zepsuła się maszyna która badała crp (życie matki było potencjalnie zagrożone) i lekarze postanowili wywołać poród żeby nie ryzykować życia matki. Dziecko zmarło. Problem polegał na tym że w 6 miesiącu to już duży bobas i kobieta musi urodzić w bólach. Córka ok 1.5 roku wcześniej rodziła się 12 godzin w podobnych okolicznościach. Ciężki poród, dziecko martwe. Siedząc na korytarzu, "lekko" znokautowany okolicznościami zwróciłem się do Boga "nie rozumiem dlaczego to dziecko zmarło, nie wiem ale proszę żeby moja żona nie męczyła się kolejny raz 12 godzin rodząc" i znów "przypadek" bo po ok 15-20 minutach wyszła piguła i powiedziała już, może Pan wejść do żony". Potem dostałem jakiś kwit i musiałem załatwić sprawę w urzędzie. Na dokumencie adnotacja "dziecko martwo urodzone" , podaję urzędniczce a ona się szczerzy i mówi "o syn, gratuluję!!!".... jak zobaczyła moja minęły to dopiero się zorientowała jaka jest niekompetentna. No i takie nokauty. Kruszał człowiek jak dziczyzna w winie, ledwo się podnosił po tych ciosach a jak lizał rany w domu to sprzątaczka zapukała i wręczyła mi kwit że mamy większy czynsz bo doszło dziecko! A tu już prochy pochowane... Tak, kto mieszka w Polsce ten się w cyrku nie śmieje! Takie tam dziesiątki różnych "przypadków" przeżyłem i jak ostatnio mnie 1 młody człowiek zapytał "czy wiara w Boga jest racjonalną?" odpowiedziałem "gdybym nie wierzył po tym co przeżyłem to by było nieracjonalne gdybym nie wierzył". Nie śmiem więc wątpić, choć nie twierdzę że jestem biblijnym Hiobem który się nie złamał i powiedział w krytycznym momencie "choćby mnie zabił wszechmocny będę ufał" (chyba 13 rozdział w tysiąclatce). Kiedyś widziałem debatę autora z wierzącym i zajrzałem na ten kanał z ciekawości. Odkryłem alternatywny świat do którego podchodzę z dystansem bo wiem że prawdziwe nowe życie to po prostu cud który nie mieści się w "standardowej" głowie.
Argument Dillahuntyego ewoluował na przestrzeni lat i teraz jest dużo bardziej rozbudowany. Natomiast tak jak powiedziałeś, działa emocjonalnie, więc używa go niemal wyłącznie wobec dzwoniących.
Śmierć przekona wszystkich..ponieważ jednak istnienie lub nieistnienie Boga nie jest udowodnione naukowo wierzacy jak i niewierzacy opierają się na wierze w istnienie lub nie istnienie..sumując wszyscy jesteśmy wierzącymi tylko w każdy w coś innego:)
@@common1529 a jakie dowody potrzebne są ateiscie??? Jak się człowiek uprze to żadnego dowodu nie przyjmie, czy są kosmici , czy jest wielka stopa, teoria strun, ? Dziś nawet prawa biologi się odrzucą mówiąc że jest 256 płciowości..rąk to ryba...są ludzie którzy widzieli kosmitów, Wielka stopę czy Boga choćby wielki wybuch....teiści nie wierzącym w święte księgi ,oni mieli jakies doświadczenie osobiste, w twojej wypowiedzi wynurza się taka pycha, głupi teiści wierzą w książki, my atesisci wierzymy w dowody..jak nie mamy dowodów do wierzymy że nie ma ..
Przykłady negacji możliwości zmiany zdania jakie podajesz podkopują wiarę w to, że człowiek w swej masie rozumny jest. Możliwość zmiany zdania (a więc potencjalnego mylenia się w danej chwili) powinna być dla każdego sapiens oczywistą oczywistością. To, że musisz robić film o rzeczach oczywistych jest smutne, bo oznacza, że upadliśmy nisko, jednak posłuchać człeka rozumnego (materiał jak zawsze na najwyższym poziomie) to zawsze przyjemność.
*Chodzenie posągów hinduistycznych nie przekonałoby mnie, bo szukałbym przyczyny naturalnej poruszania się posągów, a nie przyczyn nadprzyrodzonych. Natomiast przeszłość, w której katolicki bóg, czy hinduistyczne bóstwa nic nie robiły wobec cierpień i śmierci, byłyby wciąż wystarczającym dowodem, że te bóstwa nie istnieją. Świat musiałby być od początku po prostu inny.*
Eee, nie koniecznie te bostwa czy chrzescijanski Bog nie istnieje. Po prostu te typki sa wredne, a nie milutkie jak zyczyliby sobie apologeci. Zreszta Zydzi nie maja problemu z tym, ze ich Bog jest / bywa sk.orkojadem ;-)
@@Tomasz_Kowalski Taki przyklad; Z zeznan swiadkow wynika, ze ofiare wypadku rozjechala niebieska ciezarowka. Po analizie pozostalosci lakieru na miejscu wypadku okazuje sie, ze to jednak byla zielona ciezarowka. Czy to oznacza, ze jesli swiadkowie sie myla i przyczyna *nie byla *niebieska ciezarowka,* to rozjechany typek nagle ozyje, a wypadku wcale nie bylo? Sumujac; Jesli by sie okazalo, ze Bog Chrzescijan istnieje, to wciaz nie oznacza, ze bym go czcil i uwilebial, poniewaz Jego moralnosc wydaje sie byc podobna do mlodego sadysty-psychopaty praktykujacym na harcerskim biwaku.
@@tjblues01 Wypadku mogło nie być. Ofiary zostały napadnięte, a ślady lakieru mogły pochodzić z lakierni, w której pracują. A co do bogów, to skoro chrześcijański bóg ma być psychopatą, sadystą, to nie jest to chrześcijański bóg, którego obraz maluje i promuje chrześcijaństwo, a zatem taki bóg nie istnieje, co należało dowieść :) Innymi słowy: jest *wewnętrznie sprzeczny* :)
@@Tomasz_Kowalski Przekombinowales. W moim przykladzie wypadek mial miejsce, a rozbieznosc polega wylacznie na atrybutach blednie przypisywanym ciezarowce. Zielona ciezarownka nie istniala, ale nie oznacza, ze zadna ciezarowka nie istniala, a trup nie jest trupem. Tak, w kontekscie przypisywanych mu atrybutow chrzescijanski bog najprawdopodobniej nie istnieje. Co nie oznacza, ze zaden bog nie moze potencjalnie istniec.
Spoczko filmik, podoba mi się. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że UFO nie jest synonimem statku kosmicznego czy kosmitów, to po prostu latający obiekt, którego nie byliśmy w stanie zidentyfikować. Zakładam, że możesz to wiedzieć, a użyłeś tego jako skrótu myślowego, co także rozumiem.
Jestem racjonalistą od rzęs do szpiku kości. Wierzę w Boga tylko dlatego, że na własne oczy widziałem cuda, gdyby nie to, nic nie skłoniłoby mnie do wiary. Sprawa dla mnie jest prosta, jeśli coś jest, pokaż mi bez cienia wątpliwości, jeśli nie potrafisz, podziękuję. Z tej racji długo byłem osobą niewierzącą, a potem trafiłem na wspólnotę Marcina Zielińskiego, zobaczyłem ponadnaturalną interwencję w rzeczywistość kilkanaście razy w ciągu miesiąca, w tym dwukrotnie na mnie samym i więcej do Boga nie miałem pytań. Okazało się że wcześniej po prostu nie chciało mi się na serio Boga poszukać. Kolega "śmiem wątpić" jakby się z fotela komputerowego przesiadł w auto i pojeździł po wspólnotach w których supernaturalne zdarzenia są codziennością też szybko by z filozoficznych debat został sprowadzony na ziemię. Polecam. Bóg nie tylko jest, ale nawet nie trudno zdobyć na jego istnienie dowody. Wystarczy ruszyć dupsko.
Ale kolega "śmiem wątpić" ruszył dupsko i nawet zrobił o tym dwa filmy pod tytułem "Festiwal Uzdrowienia". W jego przypadku akurat nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło ale być może miał pecha.
Nie obejrzałem, ale tak szczerze to nic. Zostałem ateistą nie dlatego, że zastanawiałem się nad tym czy bóg istnieje lub nie, ale dlatego, że zapytałem siebie jaki był by sens jego istnienia.
@@magdalenan4649 prawda, ale jednak praktycznie wszystkie religie zakładają boga sensownego który kieruje się konretnymi pobudkami. Moim zdaniem ludzie na przestrzeni wieków tworzyli koncepcje bogów głównie dlatego, że fakt, że nic nie znaczymy dla ogromu wszechświata powodował strach i odbierał jakikolwiek sens życia
Też uważam że każda z religii jest wytworem ludzkiej wyobraźni i próbą opisania czegoś większego, nadającego sens. Ale mogłoby się okazać że istnieje bóg który nie jest identyczny z żadną z religii. To by rozwiązało wiele sprzeczności i błędów w "świętych księgach" Jakby się objawił wszystkim na raz i powiedział "Oto ja prawdziwy bóg teraz wam powiem prawdę co i jak, porzućcie doczesne wierzenia bo były skażone waszymi słabościami"
Proste, pojawi sie taki ziomek co bedzie mogl wszystko, dla mnie bedzie tym bogiem niezaleznie czy to kosmita czy nie 😀, a jak da moc to super. Ostatecznie jesli kosciol zaczeni oferowac profit np 3000euro miesiecznie bedzie placil mi to moge tam do tej sekty przystąpić.
Smutna to alternatywa że będąc dobrym człowiekiem trzeba wiecznie wielbić boga sadystę. Bóg i religia nie rozwiązują wszystkich problemów. Np. matka której rodzi się i umiera zdeformowane niemowlę - Takiej matce może łatwiej się umiera, odrzucając opcję spotkania i uwielbienia przez wieczność boga który jej to zafundował. Prawdziwa ulga w tym przypadku to brak konieczności życia wiecznego!
Sluszne spostrzezenie . Dobrym przykladem moze tu byc popelnianie samobojstw przez ludzi dla ktorych zycie z roznych powodow stracilo sens i nie chca dalej zyc i cierpiec .
Żeby przestać wierzyć w Boga musiałoby się okazać, że od dzieciństwa kosmici mieszali mi we wspomnieniach i w snach. Musiałoby się okazać, że potrafią rozdawać ludziom talenty i przepowiadać ich przyszłość.
argument postradać zmysły jest może lekko ironiczny że istnieje bóg ale dobrze też opisuje ze taki mózg nie myśli racjonalnie logicznie = brak argumentów dowodów
Według mnie to w co się wierzy to nie jest kwestia wyboru, można sobie próbować zmieniać wierzenia na sile, ale ostatecznie to nie od nas zależy, na przykład nie jestem w stanie od tak uwierzyć, że moja mama mnie nie kocha, mogę się zachowywać tak jak bym w to wierzył, ale wewnątrz siebie tego nie zmienię, a nawet jakby mi ktoś pokazał jakiś niepodważalny dowód to wątpię, że to wierzenie o miłości mojej mamy od razu by się zmieniło, więc ciężko odpowiadać na pytanie co by zmieniło twoje wierzenie, bo ciężko złapać dokładny moment w którym jakieś wierzenie się zmienia, to raczej zachodzi stopniowo.
Jest wiele osób, wyznających różne religie, argumentujących swoją wiarę "osobistym doświadczeniem". Kto ma rację i dlaczego racja miałaby leżeć po Twojej stronie? Może sprecyzuj co oznacza "osobiste doświadczenie".
Tak jest! Przyznaję to! W przypadku powrotu do KRK to też jestem w stanie podać przykłady tego co by mnie zaprowadziło z powrotem do niego. Więcej byłoby wymagane, i rzeczy innego rodzaju, ale również jestem w stanie sobie takie wyobrazić :)
Dokładnie tak, niestety te dwie odrębne kwestie są często wrzucane do jednego worka. Sama wierzę w Boga ( to kwestia definicji Boga oraz istnienia) i nijak nie sprawa to że czuję potrzebę przynależności do którejkolwiek religii w sensie instytucji czy wspólnoty.
@@ŚmiemWątpić Myślę że kłopot jest w różnicy między czynnością powrotu do kościoła która jest w zupełności aktem woli i wyboru a uwierzeniem w coś co nie zbyt podlega wyborowi. - można się w brew humanizmowi i empatii uprzeć ze się nie wróci do kościoła - ale już co do uwierzenia w coś to aż tak się nie da - choć niektórzy ludzie lubią się oszukiwać... *Fake it till you make it*
@@lahouaridc Ale przecież sam fakt, że wszyscy zrozumieli te dwa pytania na chłopski rozum jako ekwiwalente, dowodzi tego, że właśnie taka była intencja oryginalna (=powrót do wiary). Słyszałeś kiedykolwiek o metonimii? Bo piszesz, jakbyś nie rozumiał, jak ludzie używają języka w sposób naturalny, posługując się skrótami myślowymi. Ale jeśliby się już miało sprecyzować to pytanie jako odnoszące się wyłącznie do powrotu do organizacji religijnej, niezależnie od tego, czy się wierzy w jakieś supernatural czy nie, to przecież masz gotową odpowiedź: jakakolwiek organizacja niereligijna. A myślisz, że dlaczego w ogóle ludzie zakładają organizacje? Bo mają potrzebę socjalizowania się. Najbliższym odpowiednikiem czegoś takiego w organizacjach religijnych jest judaizm reformowany i kwakrzy, wśród których jest bardzo dużo nawet jawnych ateistów, a mimo to mają potrzebę spotykania się z innymi.
@@bartoszwojciechowski2270 Hey! Oczywiście, że rozumiem potoczne użycie języka jak i to, że większość ludzi ni wyraża się precyzyjnie. Jednak jeśli tak chcemy potraktować sprawę to wszystkie obiekcje Łukasza można tym samym argumentem odrzucić. Wszak potocznie kiedy ktoś mówi "Nigdy nic nie zmieni mojego zdania na temat...." to ma na myśli że sytuacja która skłoniła by go do zmiany zdania jest tak mało prawdopodobna, że można ją odrzucić. Problem w różnicy tych pytań, "co sprawi, że wrócisz do kościoła" a "co sprawi że uwierzysz w boga" jest problem w kategorii czynności... - powrót do kościoła jest wynikiem czystego wyboru - w dowolnej sytuacji mogę wybrać czy wrócę do kościoła czy nie niezależnie od konsekwencji.... - problem uwierzenia w coś nie jest problemem wyboru - nie da się wybrać w co się wierzy albo zostało się przekonanym że coś jest prawdą/nieprawdą albo nie - ale nasz wybór nie ma tu znaczenia... - mogę się zachowywać jak bym wierzył w krasnoludki - tak - ale nie mogę się zmusić do tego żeby w nie uwierzyć. Filozofia wymaga precyzji w wyrażaniu się.
Łukasz to, że ci jest trudno sobie wyobrazić, że ktoś może nie wiedzieć co by go przekonało to nie znaczy, że to nieprawda. Skoro sam w tym zdaniu mówisz o swoim braku wyobraźni, to powinieneś nie mieć problemu z przyjęciem, że inni mogą też mieć deficyt wyobraźni w innych tematach i zwyczajnie odpowiadają szczerze xD
Odp: jesli urodzilabym sie jako Lukasz Wybranczyk Od kiedy wiem o sobie cokolwiek - jestem niewierzaca. To nie jest tylko ateizm. Nie wyznawalam zadnych autorytetow. Od dziecinstwa zadawalam setki pytan i dalszego drazenia - wlasna matka nazywala mnie ruskim filozofem mniej wiecej od 3 roku zycia.. a filozofia swoja droga dostarcza tylko narzedzi zadawania pytan, w dedukcji, jak powszechnie wiadomo ;) A analityka sprawdza sie tylko w dokladnosci i rzetelnosci. Z moich obserwacji wynika, ze jakosciowo roznie sie od osob deklarujacych wiare w cokolwiek nie tylko boga np. w nieskonczonosc wszechswiata.. Zatem zebym zaczela wierzyc musialaby nastapic jakosciowa zmiana mnie. Moze to kwestia budowy mozgu? Dlatego nie sa mi az tak obce odpowiedzi o chorobach. Chociaz nie popieram wciagania w to osob chorych psychicznie - jest to jakis rodzaj analogicznego wyobrazenia o naglej jakosciowej objawiajacej sie psych-fizycznie zmianie? Why not? Mam czesto "problem" z jednostronnym podejsciem autora kanalu, podobnie jak z Karolem Fjalkowskim w stylu "bylem wierzacy, moze nawet zaangazowany w wierze, nie jestem obecnie, nie wykluczam ostatecznie, ze to sie z powrotem u mnie nie zmieni (?)" I chociaz sama uzywam maksymy "o przeszlosci jedno wiemy na pewno, ze sie nie da jej zmienic, o przyszlosci nie wiemy nic napewno", to jednak Lukasz czy Karol sa mi tak samo obcy jak AA.. jednym i drugim nie zycze powrotu do przeszlosci, ale w butach zadnego nie bylam i sie nie zanosi na to. Edit. Uznajesz za rozsadniejsze dopuszczanie jakosciowej zmiany calej struktury swiata niz chorobowa/jakosciowa zmiane wlasnej osoby? No taaa..
Sednem pytania zawartego w tytule filmu jest to jak silne musiałyby być argumenty przemawiające za istnieniem Boga, żeby mogły Cię przekonać do zmiany zdania w tej kwestii, a nie czy zmiana Twojego zdania mogłaby to się zadziać w wyniku jakiegoś specyficznego stanu Twojego umysłu.
@@mr_maydo Dzieki za odp. Przy czym Twoje doprecyzowanie nie wynika z pytania takiego jak sformulowal je autor filmiku widocznego w tytule, ani z tresci samego filmiku gdzie padaja przyklady. U mnie nie wyglada to jak u osob, ktore stracily wiare. Do niczego nie podchodzilam z wiara. Dostrzegam zasadnicze roznice w zalozeniach systemu dedukcyjnego, hipotezach roboczych czy teoriach naukowych a przyjeciem na wiare. Swiatopoglad jest mniej zorganizowany przy czym tu tez stety/niestety stawiam tezy i krytycznie podchodze do kadego przekonania - polecam, to cos na ksztalt metamyslenia. Jesli zatem moja niewiara nie wynika z przyjetych zalozen czy jakichkolwiek argumentow a jest pochodna moich cech i zwyczajow jak niby moze istniec argument czy grupa argumentow? Pozostaje mozliwosc zmiany zasadniczej. Pozdrawiam
@@Brzdec "Przy czym Twoje doprecyzowanie nie wynika z pytania takiego jak sformulowal je autor filmiku widocznego w tytule, ani z tresci samego filmiku gdzie padaja przyklady." Odsłuchaj jeszcze raz fragment 6:28-7:00 (zwłaszcza 6:48-7:00).
@@mr_maydo Nie mam problemu z tym zebys sobie wkleil/a prawidlowa odpowiedz, akceptowalna przez Ciebie pod moim publicznym komentarzem - Enjoy. Wcale nie musisz go rozumiec czy akceptowac, ale nie oczekuj zmiany ode mnie bo to nie kwestia nie rozumienia przeze mnie poruszonej kwestii. Nie pasuje pod ten schemat? No to dokladnie to jest w moim wpisie.
Wiarę opieram nie tyle na zakładaniu intelektualnym, że jest jakiś bóg, ale konkretny, objawiony w Jezusie Chrystusie. A On potwierdził zbawienie, które przyniósł zmartwychwstaniem, bez którego jak pisze Paweł, pusta byłaby nasza wiara. Zatem jeśli zostało by mi udowodnione poza jakąkolwiek wątpliwość, że umarł i pozostał w grobie, to zakończyło by to moją wiarę, ale w związku z tym, że to niemożliwe, to ja obstawiam Chrześcijaństwo, i wierzę świadectwu zapisanemu w Ewangelii. A osobiście czuję, że jest, widzę wpływ na moje życie. Swoją drogą chcesz kolego wyjść na zupełnie otwartego, a większość argumentów zupełnie bezpodstawnie sprowadzasz ad absurdum. Ale kudos za dobre chęci.
Buddysci wierza w istnienie Buddy i jego nauk i to daje im szczescie tak jak tobie wiara ze Chrystus zmartwychwstal . Czy w takim razie wspolnym mianownikiem dla buddyzmu i chrzescijanstwa oraz wielu ,wielu innych religii nie jest przypadkiem tworzenie przekonania ze ludzka egzystencja zasluguje na ciag dalszy po fizycznej smierci? .Takie myslenie ,przekonanie a nawet wiara w jakas forme niesmiertelnosci jest wentylem bezpieczenstwa dla ludzkiej psychiki , ktora jest swiadoma przemijalnosci ludzkiego zycia i broni sie przed tym faktem wymyslajac rozne religie aby oszukac sama siebie .
@@jozefchlopecki4747 to, że coś mogłoby być, nie oznacza, że tak jest 😉. Tak nota bene, buddyści chcą osiągnąć stan nirwany, czyli innymi słowy zniknąć całkowicie, wyrwać się z bolesnego kręgu narodzin i śmierci. Można powiedzieć, że chcą czegoś zupełnie odwrotnego niż chrześcijanie.
Jest jeden powód który odwiódłby mnie od wiary w Boga. 1 Kor 15,14-15 "4 A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. 15 Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstają, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa." Chrześcijanie opierają swoją wiarę na przekonaniu że Chrystus zmartwychwstał a to jest już kolejny temat do debat.
@@tomaszpiotrowski8981 1. Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie jakiś dowód na to, że Chrystus nie zmartwychwstał? 2. Rozumiem, że brak zmartwychwstania podkopałby twoją wiarę w chrześcijaństwo, ale czy na pewno od wiary w Boga? Czy ludzie wierzący w Boga przed Jezusem byli nieracjonalni?
ua-cam.com/video/OlR2RBT9-6U/v-deo.html - Oczywiście biblia przepowiada cuda czynione przez kogoś innego niż Bóg. Cuda w biblii nie są związane z boskością. Mateusza 24:23-24 "23 Wtedy jeśliby wam kto powiedział: "Oto tu jest Mesjasz" albo: "Tam", nie wierzcie! 24 Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych."
ua-cam.com/video/OlR2RBT9-6U/v-deo.html Nigdzie w biblii nie jest napisane, że ktokolwiek kiedykolwiek mówił anielskimi językami. Paweł stwierdza jedynie że gdyby nawet mówił językami anielskimi a nie miałby miłości.
Mnie wystarczyło by zobaczyć cień Boga, lub cokolwiek innego co przewraca do góry nogami np. prawa natury. A poniewż takie zdarzenia czasem się pojawiają, dlatego wierzę, i żadne filozoficzne łamańce nie robią na mnie wrażenia. Pozdrawiam niewierzących. Trzeba patrzyć, aby zobaczyć, trzeba słuchać aby usłyszeć. AMDG.
@@leszeks3198 "Mnie wystarczyło by zobaczyć cień Boga, lub cokolwiek innego co przewraca do góry nogami np. prawa natury. A poniewż takie zdarzenia czasem się pojawiają, dlatego wierzę, i żadne filozoficzne łamańce nie robią na mnie wrażenia. " - A jakież to zdarzenia łamią prawa natury (bądź pokazują cień boga)?
@@przemog88 Np; Dziwny nieistniejący opór ratuje rękę przed zgnieceniem; zegary (obserwowane w trakcie zdarzenia) wykazują zatrzymanie czasu na 10min; lecisz pod samochód, czas zwalnia, odpychasz się od koła; jesteś uratowany; przeżywasz efekt prekognicji; widzisz spacerującą osobę parę dni po jej śmierci; przeżywasz efekt przekazu myśli na odległość, upada ci przedmiot i znajdujesz go w miejscu w którym nie powinien upaść; Wystarczy?
@@leszeks3198 "Np; Dziwny nieistniejący opór ratuje rękę przed zgnieceniem" - Aha, czyli dowód anegdotyczny? "zegary (obserwowane w trakcie zdarzenia) wykazują zatrzymanie czasu na 10min" - źródło poproszę. Gdzie (czy to dotyczy jakiegoś konkretnego miejsca)? Jakie zegary? Czy można wykluczyć zwykłą wadę fabryczną? "lecisz pod samochód, czas zwalnia" - Znaczy się dowodem nazywasz to że komuś się wydaje że w stresowej sytuacji czas zwalnia? "widzisz spacerującą osobę parę dni po jej śmierci" - j.w. "przeżywasz efekt przekazu myśli na odległość," - źródło proszę. "upada ci przedmiot i znajdujesz go w miejscu w którym nie powinien upaść" - Nie powinien upaść bo tak ci się wydaje? To żaden dowód. "Wystarczy?" - Nic z tego co podałeś nie można podpiąć pod łamanie praw natury, sporo można natomiast podpiąć pod ludzką wyobraźnię.
@@leszeks3198 a skąd miał byś pewność że to Bóg, może to jakiś gostek który zapuścił sobie symulację wszechświata ustawił w nim jakieś arbitralne prawa fizyki i właśnie testuje sobie zachowanie w różnych dziwnych sytuacjach istot które w tym symulowanym wszechświecie wyewoluowały i trafiło akurat na Ciebie
@@monya.peretz.892 czyli jesteś fanatycznie WIERZĄCY. Jeśli nawet dowód który byłby sprzeczny z twoim światopoglądem i udowadniał ze ty się mylisz i nie zmienisz wtedy zdania to jesteś FANATYKIEM
Żebym przestał wierzyć to ktoś musiałby mi wymazać łączenie licznych faktów nt. pojęcia Boga. Ktoś musiałby mi wymazać liczne niesamowite chwile, w których poznawałem w jaki sposób można poznać naturę Boga i jak pięknie łączy się z psychologią, filozofią działania rzeczywistości oraz różnorodnością przekonań, w tym również ateizmu i jak ważna jest to część kościoła (tak, uważam, że ateisci są częścią kościoła jako wspólnoty szukającej prawdy jaką koniec końców jest Bóg, bo cóż innego mogłoby być absolutem i źródłem?) Pomimo tego, że im więcej wiem, tym zdaje sobie sprawę jak odległa (nieskończona) jest ta droga tym bardziej wypełnia mnie niesamowite uczucie mieszanki czystego uniesienia jakby w duchu. Oczywiście możecie się śmiać, ale życzę Wam abyście też kiedyś to poczuli. Życie nie jest łatwe, nawet trudności z czasem dochodzą, ale to poznanie Boga umacnia mnie, choć oczywiście są kryzysy, ale lepiej je znoszę, jestem mniej zależny emocjonalnie, ale z kolei coraz bardziej chce szczęścia dla innych, aby się nie ranili błędami życia... Jestem bardziej szczęśliwy i nie chcę, by ktokolwiek wymazał mi to poznanie... I na szczęście nie jest to możliwe, bo już zagościł częściowo w sercu pomimo dużej pracy jaką muszę jeszcze wykonać. Bóg to natura rzeczywistości, archetypy naszej psychiki, wewnętrzna siła, która kształtuje się w trudzie poznawania rzeczywistości i pokonywania swych podatności na słabości... Bóg jest dla mnie oszywistym źródłem rzeczywistości. Nie jest magikiem, nie jest dziadkiem z chmur, jest czymś niekończenie większym i nieskończenie niepojętym w swej istocie. A nieskończony potencjał poznania i doświadczenia jest sensem istnienia i radością samą w sobie :) Warto dodać, że to był proces i nadal trwa.. Od dobrych kilku lat, być może 5ciu, a okres ten bywał sinusoidą... pozdro
Odnośnie odpowiedzi Dillahuntiego - powód, dla którego Bóg odrzucił możliwość świadomego odrzucenia przeze mnie wiary, musi być naprawdę mocny. Osobiście ciężko mi samodzielnie wymyślić coś, co byłoby mnie w stanie przekonać w stu procentach do tego, że Bóg istnieje. Chciałbym, i mówię to naprawdę szczerze, żeby pozwolił mi uwierzyć w istnienie czegokolwiek, w tym mnie. Nie kupuję "myślę, więc jestem" w stu procentach, bo nie mam nad tym kontroli, to dzieje się poza mną. Przecież sam fakt świadomości istnienia Boga nie zmuszałby mnie do przyjęcia jego nauk. Osobiście musiałbym być głupi, żeby tak zrobić, ale nie wątpię, że znalazłyby się osoby świadomie odrzucające go w imię doczesnych dóbr, mniej lub bardziej świadomie, gdyż siła woli jest indywidualna, a poziom poświęcenia w imię Boga nie jest równomierny za sprawą uczynków. Podane przez ciebie przykłady zapewne również przemówiłyby do mnie, ale tu bardziej chodzi o problem zaufania. To, czy zaufałbyś istocie ponadnaturalnej w kwestii prawdomówności to inna sprawa, ale obecnie musisz ufać ludziom i pismom, takim samym jak ty, lub takim, jakim możesz sam stworzyć.
5:32 Nie istnieje coś takiego jak ''Teistyczny obóz'', ponieważ ci ludzie nie są osobami prawdziwie wierzącymi, tylko prawdziwie zindoktrynowanymi. ''Teistyczny obóz'' istniał by tylko wtedy, gdyby ci ludzie samodzielnie, bez wpływu zewnętrznego przymusu (kulturowego, tradycji, indoktrynacji, itp), samodzielnie na podstawie posiadanej wiedzy, zdecydowali o wierze w konkretnego boga/bogów.
Zrozum, że są ludzie, którzy wierzą bez kulturowej indoktrynacji. O wierze się nie decyduje, tylko się ją otrzymuje, jako dar. Ale trzeba mieć otwarte serce, a niestety nie każdy jest na to gotowy.
To samo możesz pisać o ateistach. Zróbmy eksperyment myślowy. Ktoś kasuje Tobie całą pamięć o wszystkim i przenosi na bezludną wyspę. Jak myślisz czy sam zaczniesz wierzyć w jakiejś nadprzyrodzone moce, świat lub istoty? Z historycznego punktu widzenia wiemy, że każda cywilizacja miała religie. Czyli ludzka intuicja pierwotnie prowadzi do wniosków o istnieniu boga/bogów. Dopiero wpływy ideologiczne zmieniają te podejście.
to, że nie są osobami "prawdziwie wierzącymi", tylko "zindoktrynowanymi" najpierw trzeba udowodnić, każda osoba wierząca na pewno ma inne powody dlaczego dołączyła do jakiejś religii, nie da się każdego wrzucić do jednego wora (poza tym co to znaczy osoba "prawdziwie wierząca"? dla mnie albo ktoś jest wierzący albo nie, a ten epitet "prawdziwie wierzący" brzmi jakby wyrwany z katolickiej terminologii) no i przede wszystkim nawet jeśli wszyscy teiści są zindoktrynowani, to nie zmienia faktu, że są teistami
@@aga8175 ja jestem takim przykładem, ojciec ateista (zawsze omijał kościół szerokim łukiem), matka niereligijna, nigdy mnie nie ciągnęła do kościoła, bo też nie chodziła, a sam wierzę w Boga, choć bardzo daleko mi do chrześcijaństwa i najprawdopodobniej nie jestem zindoktrynowany, bo przez kogo? (jak do żadnej religii nie należę, to nie miał mnie kto zindoktrynować)
Najgorzej, gdyby na niebie ukazał się wielki napis "Nie istnieję", wtedy to niemiałbym pojęcia jakie stanowisko obrać
Wielki napis: "Mam was w dupie" XD
Najlepiej obrać ze Bóg to absolutny Prakster
ciekawe wsm, chyba uznała bym że już mu się znudziło i generalnie chce żebyśmy się od niego odj#bali, za często ludzie coś od niego chcieli albo wołali do niego albo coś, to było by ciekawe, btw jest taka creepypasta pt. "dowód na istnienie boga" ciekawe spojrzenie, myślę że dość podobne do pytania tutaj.
@@viavento9368 Problem z takim założeniem polega na tym, że jeśli taki napis w ogóle pojawiłby się to mógłby być podważany i uznawany za mistyfikacje, dzieło czlowieka bądź nawet istot pozaziemskich. Myślę, że jeśli bóg chciałby udowodnić swoje istnienie to zaprezentowały to doświadczeniem na tyle mistycznym niepodważalnym, że nikt nie miał by wątpliwości. Niestety jako człowiek nie jestem w stanie sobie wyobrazić przykładu takiego doświadczenia :)
@Ewolucja jest mitem w jaki sposób wiedza o istnieniu Boga miałaby złamać wolną wolę? Skoro uzdrowienia podczas modlitwy są wystarczającym dowodem na istnienie Boga to w takim razie wiemy, że Bóg istnieje co też wcale nie ma wpływu na naszą wolną wolę.
8:48 Jeśli bóg ''daje wiarę'', to zarazem odbiera człowiekowi wolną wole wyboru. Postępując w ten sposób, bóg jednocześnie decyduje o tym, kogo ześle do piekła na wieczne męki, przez ''nie przekazanie wiary'' innemu człowiekowi.
Bardzo dobra obserwacja!
weź pod uwagę że Bóg karze najgorsza kara jaką jesteś wstanie sobie wyobrazić za to że nie wierzysz. Czy to nie jest wpływanie na czyjąś wolną wolę?
@@m.harasimowicz
W rozumieniu chrześcijaństwa, bóg daje prawo oraz wolną wolę. W zakresie boskiego prawa, obowiązują wszystkie zakazy i nakazy zesłane przez boga. Natomiast w zakresie wolnej woli człowieka, mieści się możliwość wyboru postępowania, w zakresie tych praw.
Przez pojęcie daje wiarę można założyć ze daje wiedzę taka która dowodzi jego istnienia i prowadzi do wiary. Takie założenie chyba nie odbierałoby wolnej woli jako takiej CHYBA XD.
Dobre spostrzeżenie choć zawiera błąd teologiczny, mianowicie Bóg nie zsyła nikogo do piekła. To człowiek w wyniku swoich decyzji wybiera życie lub śmierć
Te wszystkie niesamowite zjawiska, które opisałeś, przekonałyby mnie do istnienia jakiejś potężnej istoty lub istot. Można by ją nawet nazwać jakimś bogiem lokalnym. Ale nie potrafię sobie wyobrazić argumentu za istnieniem istoty, która jest najpotężniejsza i że nie ma już nic ponad nią. Ba, nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak ta istota mogłaby być tego pewna. W końcu mogłoby istnieć coś ponad nią, o czym by nie wiedziała.
Abym został przekonany, że dana istota/istoty, które generują mi niesamowite dla mnie zjawiska, są twórcami tego wszechświata (czyli bogami, ale nie Bogiem), podejrzewam, że musiałbym być miliardy razy inteligentniejszy niż jestem obecnie, by móc odróżnić zaawansowaną cywilizację typu III w skali Kardaszowa od stwórcy tego wszechświata. Bo teraz myślę, że nie miałbym możliwości ogarnąć tego umysłem, tak jak np. chomik nie byłby w stanie zrozumieć jak działa komputer. I twierdzenie, że byłbym w stanie, wydaje mi się bardzo aroganckie.
bardzo dobry tok rozumowania, otóż to, jesteśmy zbyt mali by to zrozumieć i ocenić
pierwszy raz mam taką sytuację, że nie obejrzałem do końca pierwszego nowego filmu a luke wypuszcza drugi, podoba mi się ta sytuacja xD
aha
Oj tak taaaaak byczku
@funthomas 😂😂😂
Łukaszu rozkręcasz się :D Dwa filmy w ciągu dwóch dni!! G(o)od job.
Zawsze myślałem, że jestem racjonalnie myślącym człowiekiem. A potem pojawili się tacy ludzie jak Łukasz i rozpierdolili moje myślenie od środka. Pozdrawiam cieplutko ❤️
A nie bierzesz pod uwagę sprytu Łukasza i jego umiejętności w posługiwaniu się sprawnie retoryką i metodami erystycznymi.
Jak rowniez operowania w zakresie osobistych doswiadczen przy odrzuceniu, badz marginalizowaniu pozostalych mozliwosci.. bez cienia empatii? ;)
Co byloby niezwykle cenne jako materialy do dzielenia sie subiektywna swoja perspektywa, ale bez maski ich uniwersalizacji.
@@lubomirpetrowpahutaoglądam już połowe filmu i nie czuję tu erystyki
@@lubomirpetrowpahuta Taki sam argument można skierować w waszą stronę...
@@PiotrKot-w4n Jaki argument skierować można w naszą stronę? Po dwóch latach nie pamiętam przedmiotu dyskusji a nie chce mi się tracić czasu na ponowne rozmyślania nad tak nieistotną sprawą jak istnienie boga, siły wyższej lub czegoś w tym pojęciu.
Przed obejrzeniem tego wideło sam pewnie opdowiedziałbym "choroba psychiczna" lub "nic" na to pytanie. Śmiem Wątpić jak zwykle otwiera oczy
Oglądam twoje filmy już od bardzo dawna. Jestem osobą wierzącą i dzięki Twoim publikacjom zmuszam się do myślenia o swojej wierze z innej perspektywy niż tej "biblijnej". Jest to pierwszy film który do mnie "trafił" może dlatego że w końcu przestałeś atakować i wyśmiewać a zacząłeś stawać po obu stronach barykady a to sprawiło że sam chciałem się postawić po "waszej" stronie. Świetna robota i oby tak dalej 💪
biorąc pod uwagę moją znajomość teorii spiskowych, SF i fantasy to wychodzi na to że o istnieniu boga może mnie przekonać śmierć i to też bez całkowitej pewności
Same here
Dokładnie! Nie będziesz miał pewności czy nie zmartwychwstaniesz 😄
Nawet nie masz pewności czy istniejesz. Nie masz pewności czy twoja dziewczyna, lub rodzina cię kochają. Wierzysz w to co najwyżej
@@GenderWoman666
Ppp
Tego mi było trzeba, mam nadzieję że za w grudniu będę Ci w stanie przelać spora kwotę pieniędzy za twoja wspaniałą pracę. Pozdrawiam
Oby nie po południu
@@dominikkurek1155 XDDDD
Obejrzałem na razie do 34:00. Mam dwie obiekcje:
1. Nie odrzucałbym tak szybko tych argumentów związanych z mózgiem etc. Należałoby je tylko nieco przerobić, ale ziarno prawdy w tym jest. Aby kogoś do czegokolwiek przekonać to musisz de facto zapoczątkować proces przemiany jego mózgu. Mózg ma mechanizmy obronne które są konsekwencją tego, że jest fizycznym bytem który posiada biologiczne ograniczenia które uniemożliwiają dowolną zmianę w reakcji na dowolny bodziec. Jak zatem dokonać takiej przemiany? Można by o tym książki pisać ale wyróżnię jedną rzecz - dany mózg musi posiadać program, który umożliwia taką przemianę. Nazwijmy go programem krystycznego myślenia lub programem naukowca. Bez takiego pre-ukondycjonowania nie ma szans aby zmienić czyiś mózg pod wpływem zwykłej argumentacji. Oczywiście wstąpienie 1/n ludzkości do nieba jest czymś silniejszym niż "zwykła argumentacja". Podsumowując - zmiana sposobu myślenia z teisty na ateistę lub odwrotnie w sumie musi się równać powaznym zmianą w mózgu. Nie są to jednak zazwyczaj zmiany patologiczne (neurologiczne lub psychiatryczne).
2. Odnośnie tego wstąpienia do nieba jako silnego argumentu pro-teistycznego. To, że chrześcijaństwo przeiwdizałoby taki scenariusz oczywiście nie znaczy, że jeśli się on odbędzie to wszystkie inne tezy chrześcijaństwa są prawdziwe. Takie zdarzenie jest dowodem na istnienie całkowicie niezrozumiałych dla ludzi i apokaliptycznych zdarzeń. Czy te zdarzenia zostały spowodowane przez chrześcijańskiego Boga? A może przez obcą cywilizację? A może przez proces naturalny lecz zupełnie dla nas niezrozumiały gdyż nie odkryliśmy jeszcze teorii będącej 10 pochodną mechaniki kwantowej która to perfekcyjnie wyjaśnia. Także, nawet takie zdarzenia nie byłyby dowodem na istnienie Boga chrześcijańskiego. A co byłoby? W zasadzie Bóg musiałby stworzyć sposób na naukowe zbadanie jego atrybutów jak np. trzy osoby boskie, wszechmoc etc. Samo ujawnienie się go i powiedzenie o tym - byłoby jedynie dowodem na istnienie potężnej istoty, którą możnaby podciągnąć pod definicje Boga (ale pzrecież Aniołowie też mogliby się nam wydawać Bogami, gdyby tylko nam się objawili i powiedzili że nimi są :P), ale czy byłby to Bóg chrześcijański który przecież ma mnóstwo cech? Śmiem wątpić :)
Trudno mi sobie wyobrazić co mogło by mnie przekonać do wiary w boga, choć rozumiem czemu innym wydaje się, że choroba psychiczna lub odpowiednia stymulacja mózgu jest prawdopodobnym powodem zmiany wiary lub niewiary.
Na pewno nie zadziałało by na mnie objawienie, bo pewnie uznał bym to za halucynację. Uważam że nie mógł by mnie przekonać do wiary nawet cud który wydarzył by się na moich oczach i był by również zaobserwowany przez inne osoby oraz utrwalony przez urządzenia pomiarowe jak np kamery. Nawet jak jakiś by się wydarzył, to łatwo wyjaśnić go brakiem dostatecznej wiedzy naukowej by go wyjaśnić.
Ze wszystkich wypwiedzi pod tym filmem, najbardziej odpowiada mi Twoja. Ostatnie zdanie zamiata wszystko.
W obliczu mojego tak wielkiego sceptycyzmu, zostaje mi tylko odpowiedź - na tę chwilę nie wiem.
To już zostawiam w razie czego Bogu, on powinien wiedzieć jak mnie podejść.
W ostatnim zdaniu zamotałeś się
Z tym, że taka odpowiedź może posłużyć jako odpowiedź do każdego scenariusza. Gdyby wszystkie gwiazdy na niebie ułożyły się w napis "Ja, Bóg, istnieję" i zdarzenie to byłoby obserwowane na nocnym niebie w każdym miejscu na Ziemi i naukowcy potwierdziliby zmianę położenia gwiazd oraz faktyczną zmianę natężenia pola grawitacyjnego w tamtej przestrzeni kosmosu, nadal można by było powiedzieć "nauka nie ma jeszcze dostatecznej wiedzy aby to wyjaśnić". Odpowiedź, która pasuje do każdego pytania jest mało warta w sensie poznawczym.
@@MankindDiary A widzisz, to już by było coś. Nie dość, że miliardy ludzi by to widziały i jeszcze rzesze naukowców potwierdziły by te dane, o których piszesz - to już bym kolana ugięła. To już jednak poważne fakty. Oczywiście można by rozważać czy to kosmici nie robią nam dowcipu. Ale i tak jest to bliższe stwierdzenia, że coś jest ponad nami, niż, że nie ma nic. Lepiej się może przeżegnać ;)
@@MamaKozy na mnie by to nie zadziałało :) ... Mój ateizm jest już w tej fazie, że między innymi przez te biblijne bzdury nie jestem już chyba w stanie uwierzyć w istnienie jakiegokolwiek boga...
2 film w tak krótkim czasie. Jezus mnie kocha.
Platfusek: A możesz wyjaśnić w czym to się objawia, że Bóg Cię kocha?
@@jar6193 W tym, że opublikowano 2 filmy w tak krótkim czasie.
Nie dziękuj.
@@jar6193 Albo mi się wydaje, albo niektórzy są tak bardzo ogarnięci niechęcią do religii, że nawet żartobliwe nawiązanie do niej traktują jak jakąś potwarz wobec ateizmu. xD
@@witkacysracy Jesteś debilem czy udajesz ?
@@WebSpiderJV Myślę, że on udaje.
Łukaszu za szybko te filmy, jeszcze nie skończyłem robić odpowiedzi na poprzedni :P
EDIT: Na szybko odniosę się kwestii "braku zmartwychwstania", w której mnie zacytowałeś. Ja wiem, że niektórzy podają tutaj argument "kości Jezusa" i słusznie zauważasz, że mogą istnieć "chrześcijanie" wierzący w inną formę zmartwychwstania, ale przecież wiele osób, nawet tych które zacytowałeś w ogóle nie ujmuje tego w ten sposób, więc nie wiem czy jest sens się na tym aż tak skupiać. Tzn jest wiele innych możliwości na skuteczne obalenie zmartwychwstania. Można wyobrazić sobie znalezienie jakichś listów starszych niż ewangelie, w której np. Paweł i pierwsi chrześcijanie zastanawiają się czy by nie dodać do tej opowieści o Jezusie wątek zmartwychwstania, bo teraz to się trochę smutno kończy itp. A nawet jeśli by się trzymać motywu "zwłok", to nadal nie jest to przecież tak abstrakcyjne jak przedstawiłeś. Można by po prostu znaleźć grób podpisany "Jezus z Nazaretu skazany za nazywanie siebie królem", a w środku szczątki noszące znamiona krzyżowania.
Dodatkowo, w końcówce gdy podajesz "dobrą odpowiedź" i brzmi ona zasadniczo "gdyby obalono moje argumenty", to nie bardzo wiem dlaczego traktujesz to jako coś innego niż "gdyby obalono argumenty o zmartwychwstaniu". Przecież do obalenia samego chrześcijaństwa nie trzeba obalać wszystkich argumentów jakie produkują chrześcijanie, tylko właśnie sam jeden argument o zmartwychwstaniu (albo jakiejś jego formie), bo jest to argument fundamentalny, który jest konieczny do wszystkich innych argumentów za chrześcijaństwem (niekoniecznie za samą wiarą w jakiegoś Boga). Dlatego wydaje mi się, że nie są to w istocie inne odpowiedzi.
Jedyne co, to mogę dodać, że w zacytowanym przez Ciebie fragmencie mojego streama, rzeczywiści lepiej było z mojej strony nie używać słów "przekonać mnie ponad wszelką wątpliwość", bo to rzeczywiście nakłada nierealny warunek - jak się odpowiada na szybko w streamie na żywo, to czasem takie coś umknie. Powinienem po prostu powiedzieć "gdyby przekonano mnie o niedostateczności powodów do wiary w zmartwychwstanie".
Wasza relacja powinna być wzorem relacji katolik-ateista👍
Czytaj między wierszami, nagram dwa filmy odnoszące się
@@piotrmaniawski930 wzór? Jeden i tak zostanie katolikiem, drugi ateistą
@@piotrmaniawski930 Żaden z nich nie jest (już) godnym być reprezentantem swoich środowisk. Niestety...
@@marcelbush2000... niemniej Łukaszowi jest znacznie bliżej do takowej wolty...
46:03 najprawdopodobniej tak. Jestem prawie pewien, że zdecydowana większość ateistów, którym zadaje się to pytanie, nie rozmyśla w wolnym czasie o tym, co przekonałoby ich, że jakiś konkretny bóg istnieje. Odpowiadają więc, całkiem szczerze, że nie wiedzą - ja bym tak zrobił, gdybym pod wpływem tego filmu sam się nad tym nie zastanowił ¯\_(ツ)_/¯
Cheese&Herbs...: Tu nie wiele trzeba rozmyślać, wystarczy przeanalizować źródła które mówią o Bogu, czyli religię i jej pochodzenie, to wszystko wyjaśnia.
@@jar6193 umyłem widelec
Bardzo lubię te godzinne materiały.
Wydaje mi się, że odpowiedź typu "musiałbym postradać rozum", czy nawet nie koniecznie coś tego typu, ale to się nasuwa jako pierwsze, to wynik zupełnie innego mechanizmu. Po prostu człowiek na pytanie o przyczynę, chce ją wskazać, a w prawie motywacji do wiary lub jej braku po prostu nie potrafi i łapię się pierwszego, co wydaje mu się być odpowiedzią..
Gdybym ja miał odpowiedzieć na pytanie co by sprawiło, ze wrócił bym do religii - to pozostaje mi tylko jedna bramka - ta numer 3, czyli szczere "pojęcia nie mam". Jakbym kurde wiedział, co mnie przekona, to bym albo zabezpieczył się, żeby nigdy mnie to nie spotkało, albo czym prędzej tą opcję sprawdził. W ogóle, jakbym mógł posiąść taki mechanizm przekonywania siebie do zmiany zdania w jakiejkolwiek materii i wiedział jak to robić - kształtował bym swoje życie tak, ze nie zawierałoby żadnej frustracji, bo w każdej sprawie miałbym dokładnie takie zdanie, jak chciałbym mieć, zeby przynosiło mi to najwięcej korzyści. Powiedzmy chcąc hipotetycznie rzucić palenie, a zacząć uprawiać jakiś sport - wiedząc jak zmienić zdanie, zaraz zaczął bym nienawidzić papierosów i kochać powiedzmy pływanie. Nie wiem, co sprawiłoby, żebym uwierzył w Boga, tak jak nie wiem, co sprawiłoby, żebym polubił jakąś potrawę, której nie cierpię, czy pokochał konkretną dziewczynę, i to w hipotetycznej sytuacji bycia gejem nieszczęśliwie zakochanym w chłopaku, który nie zwróci nigdy na mnie uwagi, bo jest hetero, a ta dziewczyna mnie kocha i byłbym z nią szczęśliwy i w ogóle jakbym umiał jeszcze zmienić zdanie na temat jej ulubionego serialu, który uważam za ścierwo - to też bym to zrobił. Tak by mi było łatwiej.
Ale nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli kiedyś zmienię zdanie, czego nie wykluczam, to stanie się to z przyczyny, której nie znam. Podobnie jak teraz tak ostatecznie nie jestem w stanie udowodnić i wyargumentować dlaczego mam takie. Umiem je wyjaśnić i opisać (czego nie będę teraz robił - na moim kanale wyjaśnienia zajmują kilkanaście kilkunastominutowych filmów i nie wyczerpują tematu nawet w połowie, ale jak komuś się chce posłuchać to zapraszam). ale nie wyjaśnić tak ostatecznie i obiektywnie. Tak uważam i to koresponduje z moja racjonalnością i z moją emocjonalnością. I to tyle...
Ale mam odpowiedź dla teistów, którzy pytają co oni mogą zrobić dla mnie, żebym zmienił zdanie. Takim osobom odpowiadam, żeby się za mnie pomodlili - jesli ich Bóg istnieje i wysłuchuje modlitw, to sprawi, że w niego uwierzę, co jednoczesnie będzie dowodem, tyle, że wtedy nie będę potrzebował dowodu. Póki co nikt jednak nie modlił się wystarczająco żarliwie, nie miał dość silnej wiary, Bóg nie istnieje lub ma mnie lub modlącego w dupie - niezależnie od tego, która opcja jest poprawna - dalej nie wierzę.
Dokladnie tak 👍👍👍
@@KarolinaOrganizuje dzięki za łapki:) choć wolałbym je pod swoimi filmami, a nie na cudzym kanale pod komentarzem:P
AdiBielo pps: Filozoficzne rozważania na ten temat można prowadzić bez końca. Odpowiedź jest (jak mi się wydaje) bardzo prosta. 1. Pytanie skąd mamy wiedzę o istnieniu Boga i kto Go opisuje. Odpowiedź jest jednoznaczna, każdego Boga głoszą religie. 2. Jaka jest wiarygodność głoszonych religii? I na to pytanie już łatwiej znaleźć odpowiedź studiując ich pochodzenie. I tu się zamyka cała filozofia skąd pochodzą wierzenia, a praktycznie sięgamy historii kilka, a nawet kilkanaście lat p.n.e. Biorąc pod uwagę chrześcijaństwo i jego pochodzenie od judeizmu cofamy się do religii mojżeszowej i jej powstania> Postać Jezusa jest tylko konsekwencją tamtych wierzeń. I to jest sedno tej wiary.
@@jar6193 oj nie. Nie cofamy się tak bliziutko, jak tylko kilka lat p.n.e. i bynajmniej nie kończymy na wierze Mojżeszowej... Przede wszystkim idziemy samą Biblią dalej - az do Abrahama, który, jak twierdzi sama Biblia pochodził z chaldejskiego miasta Ur, czyli mamy wpływy babilońskie, pod wpływami mezopotamskimi, oid wpływem sumeryjskiego eposu o gilgameszu,m z którego czerpiemy mit o wygnaniu z raju i o potopie. 6000 lat p.n.e.
Ale będąc uczciwymi w badaniach powinniśmy sięgac jeszcze głębiej, do pierwotnych kultów animistycznych... zresztą co ja będę tłumaczył - Y. N. Harari i jego książka "Sapiens Od zwierzat do bogów" się kłania. Są niby lepsze opracowania, ale żadnego nie czyta się tak dobrze.
I stajemy w punkcie, gdzie należy zadać pytanie nie jak, ale dlaczego i tu są dwie główne drogi - pierwsza, czyli to co wynika z badań nad dziećmi i tym dlaczego zadają masę pytań o to, jak coś działa i "a dlacego" i mózg, aby nie zwariować, woli odpowiedzieć - bo siły nadprzyrodzone, coś czego nie rozumiemy i nie możemy zrozumieć, ale ma swój rozum i swój cel, ale jest niewidzialne, niepojęte i działa gdzieś tam, co wyklarowaliśmy w słowo "bóg" z biegiem czasu i pozwoliło to ludzkości zjednoczyć się pod wspólnym sztandarem i dało impuls do rozwoju. O tym mówiłem w mini cyklu "Ta cholerna Tesla" na moim kanale, podlewając to sosem mojej ulubionej teorii spiskowej o starożytnych kosmitach.
A druga droga odpowiedzi to kwestia moralności, która musi mieć rzekomo jakiegoś gwaranta. Z tym rozprawiołem się w moim ulubionym filmie, z którego jestem szczególnie dumny i póki co jest na drugim miejscu pod względem liczby wyświetleń na moim kanale - czyli "Eksperyment ateizm".
I o drugim się rozpisywac nie będę, a co do pierwszego, to teoretycznie w momencie kiedy uda się nam wszystko, ale to absolutnie kazdy najmniejszy aspekt jakiejkolwiek rzeczy opisac naukowo - teoretycznie religia, motywowana tą przesłanką powinna zniknąć. Tylko, ze jestem absolutnie pewien, że nie zniknie - bo tak na prawdę to nie jest motywowane absolutnie niczym. Ludzie wierzą, bo wierzą, a nie wierzą z tego samego powodu. Taki jest ich aktualny stan mentalny i raczejh nie potrafią go umotywować, czy tym bardziej udowodnić. Tu najbardziej podoba mi się usłyszane gdzieś wyrażenie :odnajduję w sobie przekonanie" - bo dosłownie tak to działa. Zauważasz, ze wierzysz, nie podjąłeś tej decyzji i nie przekonały cie argumenty. Albo podjąłeś tą decyzje i przekonały cię argumenty, ale nie wiesz kiedy i jak.
I to właśnie kocham w filozofii (swoją drogą miłość to kolejna "rzecz", czy bardziej kategoria, której nie ima się jakiś prosty, racjonalny opis) - można prowadzić długie dyskusje bez dojścia do jakichkolwiek wniosków, ale i tak być z tych dyskusji wybitnie zadowolonym.
@Jezus moim Panem, a ewolucja jest głupia nie zapominam o tym, ale to akurat nie jest problem. Mimo, że mało kto chce to przyznać, ale jednak przeciętny człowiek jest też przeciętnie inteligentny i rzadko sam dochodzi do własnych wniosków, przyjmując zdanie autorytetów - ostatecznie wystarczy, ze w te "prawdy" na samym początku uwierzył jakiś wioskowy mędrzec, został szamanem i dalej się ro już rozeszło. Do dzisiaj pojedynczy guru gromadzi całe sekty, tak samo można ten mechanizm interpolować wstecz, aż do pierwszych cywilizacji i ludów prymitywnych. W rezultacie uwioerzyć nie musiał każdy człowiek indywidualnie, ale pojedyncze jednostki, które umiały to wyjaśnić reszcie, która przyjęła to za pewnik i tak szło, jak idzie do dzisiaj, z ojca na syna i z szmana/kapłana/księdza na wiernych.
EDIT
i w tym miejscu można by wysunąć wniosek, ze ten pierwszy szaman mógł to po prostu wymyślić, ale po pierwsze nie zdawał sobie jeszcze sprawy, ze tak sie to rozniesie, a po drugie żył w małej społeczności i chciał dla niej jak najlepiej. Instnieje jakies prawdopodobieństwo, że zmyślał, ale dużo większe, ze był w pełni przekonany, że to co mówi ma sens i wynika z jego obserwacji świata.
Naprawdę wspaniały film, naprawdę intelektualnie uczciwy i zmuszający do myślenia.
Obejrzany z pełną uwagą cały.
Nawet gdyby ktoś, jakąś namacalna jednostka/istota była w stanie np. zawiesić prawa fizyki czy biologii np cofając czas czy wskrzeszając zmarłych wykonałaby co najwyżej nowych twierdzeń i rzuciłaby tym samym nowe hipotezy do zbadania naukowego. I nowe pytania.
Trzeba byłoby wyraźnie zdefiniować czym byłby owy bóg, jakie kryteria musiałby spełnić i w jaki sposób to zweryfikujemy.
Inaczej dalej jesteśmy w polu spekulacji, domniemań, domysłów, a każde paranormalne zjawisko rodziłoby wiecej pytań niż odpowiedzi.
W tym kontekście standardy jakie stawiane są przed takim dajmy na to panteistycznym bogiem są po prostu niemożliwe do weryfikacji.
Dlatego właśnie łatwiej byłoby nam (i w sumie też mi) uwierzyć w bogów pokroju mitologii greckiej czy nordyckiej, osobowych, gdzie są oni przywiązani do konkretnych ograniczonych cech niż gonić za metafizycznym króliczkiem. Cały sens tego bezosobowego mega-wszech-boga jest w tym kontekście właśnie ulotna, mętna, znaczy wszystko i nic, może być wszystkim i niczym, co w praktyce jest okropną stratą czasu.
Daj sobie spokój Człowieku z tymi bajkowymi mitologiami. Przecież to jest oczywiste, że to Latający Potwór Spaghetti napił się piwa i stworzył świat, taki jakim go znamy.
Dla mnie to i ten metafizyczny Bóg (jak go sam określiłeś), i mitologia grecka mają więcej sensu niż chrześcijaństwo,... dlaczego stwierdzam, że chrześcijaństwo nie wyznaje omnipotentego "metafizycznrgo Boga"? to płynie z ich nauk, gdzie Bóg musiał najpierw stwierdzić jedno w Starym Testamencie, a później nagle mu się odwidziało i stwierdził drugie w NT, Boga którego można zamknąć w świątyni, przeciwko któremu można przeprowadzić skuteczną rebelię (Szatan), Bóg który musiał się zmaterializować w postaci człowieka tylko po to by umrzeć, by złożyć siebie samego siebie samemu w ofierze, mimo tego, że kilkaset lat wcześniej zakazał składania krwawych ofiar itd itd
Tu nie chodzi o to, że jest coś nie tak z monoteizmem (albo z politeizmem), po prostu chrześcijaństwo to stek bzdur i chyba jedyna religia, którą możemy w 100% obalić (możliwe, że włącznie z Islamem)
Pomijając wszelkie cuda, o których mówisz, to:
Wystarczająco zaawansowana technologia jest nierozróżnialna od magii/boga.
Cokolwiek by się nie wydarzyło, założyłbym, że mamy do czynienia z zaawansowaną technologią obcej cywilizacji, która być może przyjęła rolę naszych opiekunów lub katów 💁🏻♂️
Nie obejrzałem ani sekundy ,a już jestem wdzięczny.Dziekuje. Będzie oglądane.
Sympatyczna, ale nieracjonalna postawa.
@@dominikkurek1155 Tylko jeśli weźmiemy pod uwagę, że na pewno wiesz co miałem wtedy na myśli..
Dziękuję.
Pozostań na tej jednej sekundzie. Szkoda TWOJEGO czasu na to puste ględzenia.
Jedyną rzeczą jaką przekona mnie do istnienia Boga to moja śmierć
Dziękuję dobranoc
A jedyna rzeczą jaka mnie przekona to jezus przychodzący w tej chwili do mojego domu przenikając przez sufit
Odpowiedź jest prosta - merytoryczny dowód :)
Rewelacyjny wykład 👌👏🙂
KAPITALNA robota, SUPER przemyślenia, WARTO OBEJRZEĆ DO KOŃCA!
Bardzo słuszny materiał, dziękuję bardzo.
Musiałabym zobaczyć jak zmartwychwstaje ktokolwiek, nawet niekoniecznie po 3 dniach. Musiałabym odczuć, jako dziecko boże, że kiedy proszę, to on mi odpowiada, np. tak lub nie. I jeszcze musiałabym wiedzieć, dlaczego ma satysfakcję z cierpienia ludzi.. to tak po krótce. Dziękuję Luke
@Jezus nadchodzi
Cytowanie Biblii jest słabe. Najpierw wykaż, że to, co jest w niej zawarte, jest czymś, czym my mamy się przejmować.
@Jezus nadchodzi
Bełkot, bełkot, bełkot. Bzdury.
@Jezus nadchodzi
Większe głupoty wypisujesz Ty. Ślepo wierzysz w jakiś stumilowy las po śmierci. Nie dociera do Ciebie, że najłatwiej jest właśnie żerować na ludzkim strachu przed śmiercią, bo nie wiemy, co będzie potem. Niestety spekulacje odnośnie nieba, piekła itd. to są tylko niczym niepoparte spekulacje... Ciekaw jestem, skąd masz absolutną pewność, co jest po śmierci, skoro nie mamy dostępu do wiedzy, co będzie potem. Powiesz, że z Biblii, to zapytam Cię, skąd wiesz, że Biblia mówi prawdę. Możemy tak drążyć. Mam czas.
@Jezus nadchodzi
Kogo mam pytać? Gdzie on jest? Kim on jest? Jak go definiujesz? Skąd o nim wiesz? Poza tym Ty mi mówisz o Bogu biblijnym, a tysiące innych ludzi twierdzi, że to inni bogowie istnieją, którzy z Chrześcijanstwem nie mają nic wspólnego.
@Jezus nadchodzi
Widać, że tylko bezmyślnie bełkoczesz wklepane w Ciebie formułki. Gdybyś się urodził gdzie indziej, to nie wyznawałbyś Boga biblijnego.
Bo nas nie przekonuje jedno zanurzenie, tylko szereg zdarzeń, co dnia nudne to samo. To nas przekonuje, nie jakieś fajerwerki raz na zawsze.
Ale jest różnica między pytaniem, "co przekona Cię do wiary?" a pytaniem "co przekona cię do powrotu do kościoła?". Tak BTW :)
Oczywiście!
"subtelna" różnica.
Chyba jednak dość istotna. Można na spokojnie być wierzącym i nie chcieć wrócić do kościoła (lub na odwrót) ale też można zmienić przekonania na temat wiary a mimo to nie chcieć wrócić do kościoła (lub odejść od niego) z różnych powodów. Też powody które zmieniłyby czyjeś zdanie mogą być kompletnie inne (np. powodem niechęci powrotu do kościoła może być i przykład jest hipotetyczny "korupcja autorytetów i ważnych członków kościoła" choć nie mówie, że taka ma miejsce, a powodem braku wiary może być no.. brak przekonujących dowodów)
@@forpg8427 Kościół to przede wszystkim wspólnota ludzi wierzących, a zatem JEŻELI faktycznie wierzysz, to jednocześnie należysz do Kościoła - nawet, jeżeli nie podobają Ci się kapłani i współwierzący.
Inna sprawa, że Kościołowi - wspólnocie szkodzą ludzie podający się za księża, którzy nie wierzą i nie mają odwagi tego przyznać. Nie wierzą, ale odpowiada im pozycja duchownego. Jaskrawym tego przykładem mogą być duchowni w Niemczech - tam są wyjątkowo dobrze widoczni przez silne przyzwolenie społeczne, ale nie tylko tam można ich znaleźć
Jestem chrześcijaninem, a nie należę do Kościoła Katolickiego. Należę do innej organizacji. Polacy, rodacy, czy w Polsce istnieje tylko jedna wspólnota chrześcijańska? 35 lat temu kupiłem książkę, w której było opisane ponad 40 religii chrześcijańskich w Polsce. Wtedy, a teraz jest pewnie więcej.
To pytanie tyczy się każdego aspektu życia i odpowiedź jak najbardziej może być uniwersalna, a mianowicie, musi się wydarzyć coś takiego, by podważyło moje dotychczasowe myślenie. Dla mnie mnie, to proste.
wyczuwam podwójną osobowość "mnie mnie" ;)
@@Micro-bit To tylko jedna z jedenastu moich osobowości naprzemiennych. Taka polska wersja tożsamości, tylko nie w wydaniu Jamesa Mangolda ;-))
Ale na temat, to masz absolutną rację, powinniśmy to stosować na każdym kroku, całe nasze życie oparte jest o jakiś system wierzeń a co gorsze przyjmujemy je w bezmyślnie w pakietach.
@@Micro-bit No, właśnie. Całe szczęście wychowywałam się wśród ludzi bardzo trzeźwo stąpających po ziemi i dzięki temu łatwiej było mi odciąć się nie tylko od ogólnie pojętej wiary, ale i wszelkich przesądów i zabobonów. Szkiełko i oko, odkąd pamiętam były wyznacznikiem postępu w naszym domu :-)
@@mglaaa czy masz kontrolę nad nimi, czy też są przewidywalne i występują losowo zaskakując Ciebie a zwłaszcza Twoje otoczenie? ... Te osobowości znaczy
Ale Łukasz.. Posiadając dowód, niepowtarzalny i bezsprzeczny na istnienia jakieś "nadprzyrodzonej" siły, nie jest już wiarą w tę siłę, jest wiedzą o niej. Wiara nie wymaga bowiem dowodów, "błogosławieni ci, którzy nie widzieli a uwierzyli".
Wiara bazuje na strachu, irracjonalnym lęku przed tym co będzie po śmierci.. Czyli przed czymś, czego nie jesteśmy w stanie sprawdzić, zbadać, udowodnić. Więc co stanie się po śmierci?? Pójdziemy do nieba, piekła lub też przestaniemy istnieć?
Czy to bardziej kwestia wiary w nieśmiertelność i duszę niż w boga? Czy to racjonalne? Czy to pragnienie tego, aby żyć wiecznie? Zapewne tak, wierzący są zawsze przekonani o tym, że trafią do nieba..
@Jezus moim Panem, a ewolucja jest głupia to sobie może biblię przeczytaj.. 😉
@Jezus moim Panem, a ewolucja jest głupia otóż nie muszę.. 😉 chrześcijaństwo bowiem stosuje sprytny szantaż, ten kto nie pójdzie za Jezusem, będzie potępiony. I to Ty, wierząc w teorie biblijne, winien jesteś przedstawić mi, niewiernej, dowody na owe wieczne, piekielne męki, które teoretycznie powinny dotknąć, każdego ateisty, bez względu na to, jak moralną jest osobą, bo samo słowo w książce o mordach, gwałtach, kaziroctwie i czarach mnie nie przekonuje 😉
W przeciwieństwie do Ciebie, nie potrzebuje zbawiciela, nie potrzebuje dziękować, przepraszać, nie jestem niegodna. Chrześcijaństwo w całej rozciągłości jest upadlające i celebruje kult cierpienia, "zdobienie" krzyżami przestrzeni publicznej jest nieludzkim przejawem okrucieństwa i głupoty, ukrzyżowanie było zdecydowanie okrutniejsze i bardziej spektakularne niż nabicie na pal, w wyniku którego śmierć następowała stosunkowo szybko, dlatego też dla celów pokazowych zostało wsparte przez przybicie skazańców, głównie politycznych do krzyża, na którym cierpieli wielodniowe katusze i umierali powoli.. Zdejmowanie ciał nie następowało zaraz po śmierci, ku przestrodze wisieć miały gnijąc jeszcze wiele tygodni. I to są mój drogi fakty historyczne.
Szkodliwość tej, jak i wielu innych religii polega na tym, że wmawia Ci chorobę i sprzedaje lekarstwo na nią..
Grzech pierworodny? Serio? Adaś i Ewcia nigdy nie istnieli i to zostało udowodnione😉
@Jezus moim Panem, a ewolucja jest głupia dziękuję wzajemnie 💗 chrześcijaństwo znam, wychowano mnie w tej wierze, jednak nie jest mi ono do szczęścia potrzebne 😉
@Jezus moim Panem, a ewolucja jest głupia a może zamiast modłów, pomóż bezdomnym zwierzętom? Nie marnuj czasu na modlitwy, szczególnie za mnie.. I postaraj się zrozumieć, że nie potrzebuję wiary w tego czy innego boga. Jestem szczęśliwa bez religii 😁
@Jezus moim Panem, a ewolucja jest głupia możemy zrobić eksperyment i sprawdzić skuteczność modlitwy o moje "nawrócenie"..
Także, jeżeli bardzo Ci zależy i obiecujesz rzetelność i regularnie będzie się w mojej intencji modlił, jestem skłonna poddać się jej mocy. Jeśli masz w stosunku do mnie jakieś specjalne oczekiwania, daj proszę znać. Wyznacz także sobie czas, gdyż trudno mi jest określić odpowiedni okres trwania tej jakże przecież personalnie skierowanej modlitwy.
Co Ty na to?
Oglądam Pana filmiki od jakiegoś czasu i szacunek za to, że jako ateista ma Pan otwarty umysł. Jestem katoliczką i widzę, że to naprawdę rzadkie wśród najstarszej istniejącej religii świata - ateizmu. Pewnie Pan dostrzega to samo z naszej strony i jestem w stanie sie z tym zgodzić. Chetnie podyskutowałabym z Panam face-ro-face. Pozdrawiam. Ludzie miejmy otwarte umysły, niezależnie of poglądów!
Świetny film , podoba mi się jak daje do myślenia
Dopiero odpalam, bardzo jestem ciekaw, od razu łapka i komentarz dla statystyk i jedziemy :D
Kurde naprawdę ciekawy film, byle tak dalej. :)
Bardzo dobry materiał, jestem biblijne wierzący chrześcijaninem wierze, że Jezus zmartwychwstał w ciele. Twój materiał bardzo mnie poszerzył i umocnił w wierze dziękuję i pozdrawiam.
jako lektor w kościele muszę powiedzieć że fajny film :)
Jak wyobrażam sobie idealne ujawnienie się boga: wszystkim ludziom jednoczesnie w glowie przemówi jakim bogiem jest, która religia go wyznaje (jeżeli istnieje taka na ziemi), wielki napis obwieszczający widoczny z ziemi, jego istnienie spójne z dzisiejszą wiedzą (bez sprzeczności), bóg potrafiący przedstawić cuda na poparcie swojej (wszech)mocy
Nowe, przekonujące dowody 😁
Ten film znacznie podniósł moja wiarę, także mam nadzieję a wręcz miłość wypełnia mi serce gdy myślę o zostaniu patronem😏
Twoje filmy są dla mnie wzorem intelektualnej uczciwości, bardzo Ci za nie dziękuję : )
@Jezus nadchodzi odnośnie "Jezus nadchodzi": Jak w takim razie rozumiesz poniższe fragmenty? Czy nie są one dowodem na to, że z tym ponownym przyjściem to coś nie poszło?
Ewangelia św. Mateusza 10, 23
23. Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę, powiadam wam: *Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy.*
Ewangelia św. Mateusza 16, 28
28. Zaprawdę, powiadam wam: *Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim.*
Ewangelia św. Mateusza 24, 34
34. Zaprawdę, powiadam wam: *Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie*
Ewangelia św. Marka 9, 1
1. Mówił także do nich: Zaprawdę, powiadam wam: *Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy.*
List do Hebrajczyków 10, 36-37
36. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy.
37. Jeszcze bowiem za krótką, *za bardzo krótką chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się.*
1 List do Tesaloniczan 4, 13-18 ("O powtórnym przyjściu Chrystusa")
13. Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei.
14. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim.
15. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli.
16. *Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi.*
17. *Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana,* i w ten sposób zawsze będziemy z Panem.
18. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami!
@Jezus nadchodzi Może czegoś nie rozumiem, ale czy tekst który przytoczyłeś nie udowadnia tylko że Biblia jest niespójna?
O ile da się to tłumaczenie podciągnąć do poniższych fragmentów:
"Nie przeminie to pokolenie..." (dla Boga słowo "pokolenie" może oznaczać coś innego niż dla nas).
"za bardzo krótką chwilę przyjdzie..." (dla Boga krótka chwila to może być tysiąc lat dla ludzi).
To te fragmenty są problematyczne:
"Nie zdążycie obejść miast Izraela..."
"Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci..."
Mamy tutaj konkretne obietnice, które już nie mogą się wypełnić.
Dlatego chciałbym zapytać: Czy Jezus przewidział swoje ponowne przyjście za życia swoich uczniów?
Jeśli tak: Dlaczego nie przyszedł? Czy pomylił się?
Jeśli nie: Co oznaczają powyższe cytaty? Czy zdanie: "przyjdę przed tym gdy x się wydarzy" nie znaczy tego co znaczy?
Będę wdzięczny jeśli będziesz potrafił mi to wytłumaczyć. Pozdrawiam.
Dzięki za odpowiedź
Czy jestesmy sami we wszechswiecie? Nikt tego nie wie na 100% ale fajnie sie slucha takich rozwazan
Istnieje jakieś "ryzyko", że Twoje materiały pojawią się na Spotify w formie podcastów?
Już się tam znajdują! :)
32:13 w sumie chciałam to posiedzieć. Jak również Dawkins ma bardzo stylowe skarpetki. I krawaty
23:15 Błędne założenie. Równie dobrze można założyć, że jakaś inna cywilizacja wyryła wcześniej taki napis na księżycu tak dla beki bo przewidzieli, że w przyszłości będą małpy na tej planecie, które w to uwierzą po czym napuściła kometę by rozdmuchała pył, którym przysypali napis.
Ja przestałam wierzyć w tym roku, oglądając filmy Wybrańczyka
No i będzie się za to smażył w piekle.
Jeśli ono istnieje. ;)
Rzeczywiście, autor filmu rzetelnie i precyzyjnie przedstawia argumenty za i przeciw Bogu. Jest w swym wywodzie autentyczny. Mnie ciekawi, że nie miałaś w swym otoczeniu nikogo, kto równie przekonująco rozmawiał z Tobą o Bogu z perspektywy chrześcijańskiej. Szkoda, bo argumentów nie brakuje. Brakuje za to przykładu życia. Szukaj odpowiedzi dalej, bo nikt z całą pewnością nie zna odpowiedzi, czy Bóg istnieje. Pozdrawiam.
@@gandes Chodziłam do gimnazjum katolickiego, myślę, że ludzi przekonywających mnie do wiary w Boga nie brakowało, co innego, że mnie ich argumenty nie przekonują
@@nedeeressarts5310 Największy problem jest chyba ten, że wiara jest łaską. To się czuje albo nie. I praktycznie żadne argumenty nie działają. W jedną i drugą stronę. Przytłaczająca większość ludzi nie zmieni zdania w reakcji na jakieś intelektualne argumenty. Intelektualnie mnie najbardziej przekonuje za istnieniem Boga pytanie o praprzyczynę wszechrzeczy i praw przyrody. Ale nie to jest przyczyną mojej wiary, to tylko argument.
@@nedeeressarts5310 Zasmuciłaś swoim odejściem anioły w Niebie...
Czy planujesz odpowiedź dla ksiedza Bańki na jego film odpowiadający na Twoj film dot jego wiary?
Up :)
Jeśli ktoś zaczyna mówić do mnie, że chce mi coś powiedzieć "na prawdę" "zaprawdę" to zapala mi się czerwona lampka.
Super materiał, ale muszę się do czegoś przyczepić. Nie stosuj słowa "UFO" jako synonim do słowa "Kosmita" ;)
Lubię ten film
Odpowiedź: dostarczenie dowodu na istnienie i wszechmoc Boga oraz wyjaśnienie sprzeczności w Biblii
Ale jakbys mial ten dowod to co sie przejmujesz sprzecznosciami? xd
@@missk1697 bym sie przejmował bo być może ten bóg byłby naprawde oszustem. Ale co to dla Boga wczepić w głowie człowieka wyjaśnienie
Ale zawęziłeś na samym wstępie pytanie do istnienia Boga zgodnego z Biblią.
@@wiktorbabiarz6758 biblia jest sprzeczna sama ze sobą. Gdyby bóstwo powiedziała że jest tak z powodu tłumaczen biblii i jej spisywania przez ludździ poprosiłbym by każda biblie na świecie w mrugnieniu oka zmienił tak by była poprawna nie ważne w jakim języku by była.
Random: Sprzeczności w biblii mogą występować, bo ją pisali ludzie. Najlepiej sprawdzić wiarygodność przekazu biblijnego na podstawie starożytnych dziejów ludów i ich wierzeniach i wychodzi skąd się wzięli bogowie.
Zazwyczaj kiedy mówię, że jestem nie wierzący to w odpowiedzi słyszę o istnieniu dowodów w postaci odprawiania egzorcyzmów oraz historii ojca Pio. Kiedy zaś rozmowa zostaje skierowana na fakt istnienia boga, to odpowiedzią zawsze jest to, że coś nie mogło powstać z niczego, więc jakiś byt musi za to odpowiadać, i ten właśnie byt musi być bogiem.
Proroctwa biblijne.
Myślę, że podróż w czasie, gdzie mógłbym obserwować wszystko byłaby interesująca w tej kwestii.
By spojrzeć na opisywane ewangeliczne wydarzenia współczesnym okiem, a nie ufać świadkom o małej wiarygodności.
Jeden z moich ulubionych filmów na UA-cam, dziękuję ci Łukaszu
Fajnie, że znowu masz taką fryzurę. Najładniej Ci w niej.
Doskonały temat, dziękuję.
17:29 Nie prawda, chrześcijanie za wszystko co odciąga ich od boga, obwiniają szatana.
Pewnie by powiedzieli coś w stylu: ''bóg wystawia nas na próbę'', albo ''szatan pragnie waszych dusz'', albo ''to sa dni ostateczne''......
Może zapytajmy o to chrześcijan, bo nie wydaje mi się, byś był dobrym reprezentantem tego, co chrześcijanie mieliby myśleć na ten temat.
@@MankindDiary
WG kk chrzest jest niezbywalny, więc jestem chrześcijaninem
@@qoolcontrol3369 A zatem, drogi chrześcijaninie, przestań obwiniać o wszystko szatana.
@@MankindDiary
Przecież nie obwiniam o wszystko szatana, nie wiem skąd ci to przyszło do głowy.
Chrześcijanie tylko w kwestii odciągania od boga obwiniają szatana, reszta może mieć różne oblicza
Dobry jesteś!
Chapeau bas.
Wybrańczyk, jak Ty mnie zaimponowałeś w tej chwili... ;)
Super odcinek
O matko bosko jerychońsko jakie to było dobre. Poziom argumentacji, wydawałoby się bardzo racjonalnych osób, jest bardzo słaby. Nie mówię tylko o tych wymienionych w materiale. Bardzo podoba mi się to jak przeprowadziłeś swój wywód i argumentację za używaniem wyobraźni. Super Łukasz! Ciesze się, że odnowiłem patrona i chyba czas przemyśleć podwyżkę. To jest uczta dla rozumu i takie materiały uwielbiam oglądać. Niestety nie ma ich wiele szczególnie w tej tematyce. Pomijam poziom debaty publicznej w mediach, tam nawet nie oczekuję, że znajdę coś interesującego.
Odnośnie argumentu za tym aby mnie przekonał do istnienia boga jest kilka i na różnym poziomie. Potrafię doskonale wyobrazić sobie takie dowody czy zjawiska które by się nimi stały i mnie przekonały.
Jednym z nich jest po prostu objawienie o jakich czytamy w Biblii i które w tamtych czasach występowały, wg relacji biblijnych, dosyć pospolicie. Po prostu ponownie przychodzi mesjasz i zaczyna dziać się to wszystko co czytamy w Biblii. Dzięki mediom i Internetowi szybko dowiadujemy się o tym na całym świecie. Weryfikujemy empirycznie, nie mamy innego, lepszego wytłumaczenia iluzją, ukartowaniem czy oszustwem. Po prostu moja babcia zmartwychwstaje, znajomy inwalida staje się zupełnie zdrowy, a po odwiedzinach księży katolickich w szpitalach one pustoszeją bo uleczeni ludzie nie potrzebują więcej opieki. Wspomniałem o księżach, bo naturalnym powinno być, że część z nich okaże się wierna i będą kontynuować apostolskie umiejętności.
Lub inny przykład jest taki, że jeden z wysokich hierarchów kościelnych, a może sam Papież Franciszek okazuje się być prorokiem boga Jahwe. Zstępuje na niego Duch Święty (ale znacznie mocniej go namaszcza niż ma to miejsce teraz) i zaczynają się dziać cuda boże. Prorokuje dokładnie co bóg Jahwe zrobi i to się dzieje. Cudownie oczyszcza kościół i prostuje prawo kanoniczne. Ponieważ na Ziemi żyje teraz znacznie więcej ludzi i mamy znacznie lepsze możliwości komunikacyjne to cuda te są dużo powszechniejsze niż w Biblii i ku chwale bożej ta dobra nowina jest ogłoszona po całej Ziemi. Spełnia się proroctwo i nadchodzi koniec świata i nastaje Dzień Sądu.
Kolejny przykład jest taki, że dostaję możliwość wejrzenia we Wszechświat i każdy z nas ma taką technologiczną umiejętność oraz możliwość by zaobserwować inteligentne procesy. Takie super gogle. Mogą działać i na Ziemi. Zakładasz i na zielono widać wszelkie przejawy inteligencji. Patrzysz i widzisz różne nasycenie zielonego i wiesz, że coś jest bardzo lub mniej inteligentne, a na czerwono - wcale. Czerwony oznacza, że coś jest kompletnie pozbawione inteligencji. To nie musi być nawet coś materialnego, nagle przez te gogle obserwujemy, że z pozoru zwykły wiatr jest jakąś inteligentną energią. Podobnie przy spojrzeniu przez teleskop. Jeśli bóg przepełnia wszystko sobą i jest wszędzie, to świat w takich goglach byłby raczej zielony :-)
Inne pytanie, to takie które zadawałem wielokrotnie kreacjonistom przekonanym o tym, że bóg był pierwszą przyczyną wszystkiego. Że to on spowodował powstanie wszechświata i materii. To pytanie dotyczy rodzaju energii jaką się posłużył. Odkrycie energii która istnieje bez materii i nie jest skutkiem oddziaływania żadnych cząsteczek materialnych na siebie byłoby czymś co by obniżyło mój poziom przekonania o tym, że bóg nie istnieje. Nauka nie zna pojęcia energii bez materii. Wszelkie rodzaje energii jakie znamy, opisujemy, mierzymy i jakimi posługujemy się do obliczeń są nierozerwalnie związane z materią. Poza moimi zdolnościami rozumowania jest istnienie niematerialnego bytu, jakieś formy energii (tak to jest formułowane w religiach, w tym w Biblii) bez materii. W odpowiedzi słyszałem najczęściej: "jakaś inna". No to ja bym chciał się dowiedzieć jaka inna i wtedy mój poziom przekonania o nieistnieniu boga byłby z pewnością mniejszy.
Łukasz, podsumowując, to był i jest jeden z najlepszych materiałów jakie oglądałem u Ciebie na kanale. Kawał solidnej roboty, gdzie widać jak twój rozwój prze do przodu jak Ewa po zakazany owoc XD.
@Sztuczna Inteligencja wolałbym szatana, bo mało się udziela, a jak już się odezwie to jest fajnie.
Zmieniałam je tyle razy, że aż wkurzałam ludzi. Cóż, wierzę w życie po śmierci, nie wykluczam świadomej siły sprawczej tego całego majdanu zwanego "światem i życiem".
43:35 hm trochę to nie ma sensu moim zdaniem. budzisz się o 7 rano zmęczony i masz pragnienie żeby pospać dłużej i wypocząć, a robota to nie jest Twoje pragnienie w tym momencie tylko obowiązek który musisz wykonać. definicja słowa pragnąć to bardzo czegoś chcieć, a przecież Ty do tej roboty właśnie bardzo nie chcesz iść, czego pragniesz w tym momencie to właśnie nie iść do roboty.
Pragniesz uniknąć przykrych konsekwencji niechodzenia do pracy i jednocześnie pragniesz długo pospać. Dwa sprzeczne pragnienia, więc wygra silniejsze.
Praca wynika z pragnienia zaspokajania potrzeb takich jak pożywienie i dach nad głowa, więc pośrednio jest pragnieniem.
Fajnie śpiewasz .
Przeciętnemu Januszowi, żeby zwątpić, wystarczy porządna tragedia, np. śmierć najbliższych. Żeby uwierzyć: tragedia albo splot wielu szczęśliwych przypadków, które znacznie poprawiłyby jakoś życia.
Ja chyba jestem takim Januszem o którym piszesz tylko mam sploty zdarzeń bardzo mieszane a wiarę zachowałem. Mam brata który był imprezowiczem grubym, jego przyszłość źle wyglądała. Pomyślałem kiedyś zwracając się do Boga którego nie znałem "co by się musiało stać żeby on wyszedł na prostą? Doszedłem do wniosku że musiałby zdażyć się cud bo do niego nic nie przemawia". Jakiś czas później zdażył się taki cud.
Innym razem jak szukałem mieszkania to po kolejnych oględzinach byłem już sfrustrowany i pomyślałem zwracajac się do Boga (którego nie znałem) "Jestem łajzą bo nie potrafię nawet znaleźć mieszkania, nie będę już szukał to nie ma sensu. Koniec poszukiwań!" - dokładnie w tym momencie zadzwonił telefon "chciałam przypomnieć że jesteśmy umówieni na 18.00 na oględziny mieszkania".
"Problem" w tym że nie byłem umówiony a ten telefon był jakąś pomyłką ze strony agencji. Byłem zaskoczony sytuacją, powiedziałem że oddzwonię za chwilę. Ponieważ nie chciałem być nieuprzejmy to oddzwoniłem, zapisałem adres i zaplanowałem że wejdę na 2 minuty i wyjdę, powiem że fajne i dziękuję. Zostałem na 15 lat. Podczas tej wizyty moje oczekiwania zostały spełnione w 200% bo był +1 pokój w cenie rynkowej, garaż w cenie+zielona okolica z kilkoma hektarami nieużytków na spacery z psem, mieszkanie z parkietami, jakiś prezes firmy sprzedawał bo sobie nowy dom wybudował i lekko podszedł do wyceny.
Innym razem jak czytałem Biblię przeczytałem w psalmie 37 "powierz Panu swoją drogę drogę i zaufaj Mu a On sam będzie działał". Myślałem nad tym i stwierdziłem co następuje "nie mieszałbym Boga do finansów, ja sam muszę w firmie zaplanować żeby coś zrobić, przykro mi, przepraszam ale to wydaje się niemożliwe". Kilka dni później wszedł przedstawiciel firmy z którą współpracowałem i mówi "mam dobrą wiadomość, załatwiłem Ci premię kwartalną, dostaniesz 5% obrotu kwartalnego" ja się o nic nie prosiłem, nie pytałem a ... kopara mi opadła bo to kolejny przypadek w moim januszowym życiu który spłacił ponad 50% wartości mieszkania.
W moim już chrześcijańskim życiu musiałem pochować wyczekiwanego syna który zmarł w łonie matki w 6 miesiącu. Był taki problem że zepsuła się maszyna która badała crp (życie matki było potencjalnie zagrożone) i lekarze postanowili wywołać poród żeby nie ryzykować życia matki. Dziecko zmarło. Problem polegał na tym że w 6 miesiącu to już duży bobas i kobieta musi urodzić w bólach. Córka ok 1.5 roku wcześniej rodziła się 12 godzin w podobnych okolicznościach. Ciężki poród, dziecko martwe. Siedząc na korytarzu, "lekko" znokautowany okolicznościami zwróciłem się do Boga "nie rozumiem dlaczego to dziecko zmarło, nie wiem ale proszę żeby moja żona nie męczyła się kolejny raz 12 godzin rodząc" i znów "przypadek" bo po ok 15-20 minutach wyszła piguła i powiedziała już, może Pan wejść do żony".
Potem dostałem jakiś kwit i musiałem załatwić sprawę w urzędzie. Na dokumencie adnotacja "dziecko martwo urodzone" , podaję urzędniczce a ona się szczerzy i mówi "o syn, gratuluję!!!".... jak zobaczyła moja minęły to dopiero się zorientowała jaka jest niekompetentna. No i takie nokauty. Kruszał człowiek jak dziczyzna w winie, ledwo się podnosił po tych ciosach a jak lizał rany w domu to sprzątaczka zapukała i wręczyła mi kwit że mamy większy czynsz bo doszło dziecko! A tu już prochy pochowane...
Tak, kto mieszka w Polsce ten się w cyrku nie śmieje!
Takie tam dziesiątki różnych "przypadków" przeżyłem i jak ostatnio mnie 1 młody człowiek zapytał "czy wiara w Boga jest racjonalną?" odpowiedziałem "gdybym nie wierzył po tym co przeżyłem to by było nieracjonalne gdybym nie wierzył". Nie śmiem więc wątpić, choć nie twierdzę że jestem biblijnym Hiobem który się nie złamał i powiedział w krytycznym momencie "choćby mnie zabił wszechmocny będę ufał" (chyba 13 rozdział w tysiąclatce).
Kiedyś widziałem debatę autora z wierzącym i zajrzałem na ten kanał z ciekawości. Odkryłem alternatywny świat do którego podchodzę z dystansem bo wiem że prawdziwe nowe życie to po prostu cud który nie mieści się w "standardowej" głowie.
Argument Dillahuntyego ewoluował na przestrzeni lat i teraz jest dużo bardziej rozbudowany. Natomiast tak jak powiedziałeś, działa emocjonalnie, więc używa go niemal wyłącznie wobec dzwoniących.
Śmierć przekona wszystkich..ponieważ jednak istnienie lub nieistnienie Boga nie jest udowodnione naukowo wierzacy jak i niewierzacy opierają się na wierze w istnienie lub nie istnienie..sumując wszyscy jesteśmy wierzącymi tylko w każdy w coś innego:)
Exactly
Po śmierci pujdziesz tam gdzie chcesz nikt za ciebie o tym nie zdecyduje .
@@burylis5333 po śmierci pójdziesz tam gdzie cie zaniosą i nikt cie o zdanie pytac nie będzie.a co po tamtej stronie nikt nie wie:)
@@common1529 jeżeli jest to zmieni, niewierzący nie mają żadnych dowodów poza swoją wiara..tak jak wierzacy:)
@@common1529 a jakie dowody potrzebne są ateiscie??? Jak się człowiek uprze to żadnego dowodu nie przyjmie, czy są kosmici , czy jest wielka stopa, teoria strun, ? Dziś nawet prawa biologi się odrzucą mówiąc że jest 256 płciowości..rąk to ryba...są ludzie którzy widzieli kosmitów, Wielka stopę czy Boga choćby wielki wybuch....teiści nie wierzącym w święte księgi ,oni mieli jakies doświadczenie osobiste, w twojej wypowiedzi wynurza się taka pycha, głupi teiści wierzą w książki, my atesisci wierzymy w dowody..jak nie mamy dowodów do wierzymy że nie ma ..
Przykłady negacji możliwości zmiany zdania jakie podajesz podkopują wiarę w to, że człowiek w swej masie rozumny jest. Możliwość zmiany zdania (a więc potencjalnego mylenia się w danej chwili) powinna być dla każdego sapiens oczywistą oczywistością. To, że musisz robić film o rzeczach oczywistych jest smutne, bo oznacza, że upadliśmy nisko, jednak posłuchać człeka rozumnego (materiał jak zawsze na najwyższym poziomie) to zawsze przyjemność.
*Chodzenie posągów hinduistycznych nie przekonałoby mnie, bo szukałbym przyczyny naturalnej poruszania się posągów, a nie przyczyn nadprzyrodzonych. Natomiast przeszłość, w której katolicki bóg, czy hinduistyczne bóstwa nic nie robiły wobec cierpień i śmierci, byłyby wciąż wystarczającym dowodem, że te bóstwa nie istnieją. Świat musiałby być od początku po prostu inny.*
Eee, nie koniecznie te bostwa czy chrzescijanski Bog nie istnieje. Po prostu te typki sa wredne, a nie milutkie jak zyczyliby sobie apologeci. Zreszta Zydzi nie maja problemu z tym, ze ich Bog jest / bywa sk.orkojadem ;-)
@@tjblues01 Skoro są "wredne" , to nie są takie, jak ich przedstawiają religie, a zatem nie istnieją:)
@@Tomasz_Kowalski Taki przyklad; Z zeznan swiadkow wynika, ze ofiare wypadku rozjechala niebieska ciezarowka. Po analizie pozostalosci lakieru na miejscu wypadku okazuje sie, ze to jednak byla zielona ciezarowka.
Czy to oznacza, ze jesli swiadkowie sie myla i przyczyna *nie byla *niebieska ciezarowka,* to rozjechany typek nagle ozyje, a wypadku wcale nie bylo?
Sumujac; Jesli by sie okazalo, ze Bog Chrzescijan istnieje, to wciaz nie oznacza, ze bym go czcil i uwilebial, poniewaz Jego moralnosc wydaje sie byc podobna do mlodego sadysty-psychopaty praktykujacym na harcerskim biwaku.
@@tjblues01 Wypadku mogło nie być. Ofiary zostały napadnięte, a ślady lakieru mogły pochodzić z lakierni, w której pracują. A co do bogów, to skoro chrześcijański bóg ma być psychopatą, sadystą, to nie jest to chrześcijański bóg, którego obraz maluje i promuje chrześcijaństwo, a zatem taki bóg nie istnieje, co należało dowieść :) Innymi słowy: jest *wewnętrznie sprzeczny* :)
@@Tomasz_Kowalski Przekombinowales. W moim przykladzie wypadek mial miejsce, a rozbieznosc polega wylacznie na atrybutach blednie przypisywanym ciezarowce. Zielona ciezarownka nie istniala, ale nie oznacza, ze zadna ciezarowka nie istniala, a trup nie jest trupem.
Tak, w kontekscie przypisywanych mu atrybutow chrzescijanski bog najprawdopodobniej nie istnieje. Co nie oznacza, ze zaden bog nie moze potencjalnie istniec.
Spoczko filmik, podoba mi się. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że UFO nie jest synonimem statku kosmicznego czy kosmitów, to po prostu latający obiekt, którego nie byliśmy w stanie zidentyfikować. Zakładam, że możesz to wiedzieć, a użyłeś tego jako skrótu myślowego, co także rozumiem.
Uczę się od Ciebie więcej, niż mnie nauczyli w szkole 🙂💛👍
zdaj jeszcze egzaminy wedleprogramu ministerstwa
Jestem racjonalistą od rzęs do szpiku kości. Wierzę w Boga tylko dlatego, że na własne oczy widziałem cuda, gdyby nie to, nic nie skłoniłoby mnie do wiary. Sprawa dla mnie jest prosta, jeśli coś jest, pokaż mi bez cienia wątpliwości, jeśli nie potrafisz, podziękuję. Z tej racji długo byłem osobą niewierzącą, a potem trafiłem na wspólnotę Marcina Zielińskiego, zobaczyłem ponadnaturalną interwencję w rzeczywistość kilkanaście razy w ciągu miesiąca, w tym dwukrotnie na mnie samym i więcej do Boga nie miałem pytań. Okazało się że wcześniej po prostu nie chciało mi się na serio Boga poszukać. Kolega "śmiem wątpić" jakby się z fotela komputerowego przesiadł w auto i pojeździł po wspólnotach w których supernaturalne zdarzenia są codziennością też szybko by z filozoficznych debat został sprowadzony na ziemię. Polecam. Bóg nie tylko jest, ale nawet nie trudno zdobyć na jego istnienie dowody. Wystarczy ruszyć dupsko.
Ale kolega "śmiem wątpić" ruszył dupsko i nawet zrobił o tym dwa filmy pod tytułem "Festiwal Uzdrowienia". W jego przypadku akurat nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło ale być może miał pecha.
Podasz przykłady cudów, których doświadczyłeś?
Nie obejrzałem, ale tak szczerze to nic.
Zostałem ateistą nie dlatego, że zastanawiałem się nad tym czy bóg istnieje lub nie, ale dlatego, że zapytałem siebie jaki był by sens jego istnienia.
Przecież mógłby istnieć i nie mieć sensu. To się nie wyklucza
@@magdalenan4649 prawda, ale jednak praktycznie wszystkie religie zakładają boga sensownego który kieruje się konretnymi pobudkami.
Moim zdaniem ludzie na przestrzeni wieków tworzyli koncepcje bogów głównie dlatego, że fakt, że nic nie znaczymy dla ogromu wszechświata powodował strach i odbierał jakikolwiek sens życia
Też uważam że każda z religii jest wytworem ludzkiej wyobraźni i próbą opisania czegoś większego, nadającego sens. Ale mogłoby się okazać że istnieje bóg który nie jest identyczny z żadną z religii. To by rozwiązało wiele sprzeczności i błędów w "świętych księgach" Jakby się objawił wszystkim na raz i powiedział "Oto ja prawdziwy bóg teraz wam powiem prawdę co i jak, porzućcie doczesne wierzenia bo były skażone waszymi słabościami"
@Sztuczna Inteligencja nie wiem w jakim celu, ale sam film zamierzam obejrzeć
Proste, pojawi sie taki ziomek co bedzie mogl wszystko, dla mnie bedzie tym bogiem niezaleznie czy to kosmita czy nie 😀, a jak da moc to super.
Ostatecznie jesli kosciol zaczeni oferowac profit np 3000euro miesiecznie bedzie placil mi to moge tam do tej sekty przystąpić.
Smutna to alternatywa że będąc dobrym człowiekiem trzeba wiecznie wielbić boga sadystę.
Bóg i religia nie rozwiązują wszystkich problemów. Np. matka której rodzi się i umiera zdeformowane niemowlę - Takiej matce może łatwiej się umiera, odrzucając opcję spotkania i uwielbienia przez wieczność boga który jej to zafundował.
Prawdziwa ulga w tym przypadku to brak konieczności życia wiecznego!
Bzdury.
Sluszne spostrzezenie . Dobrym przykladem moze tu byc popelnianie samobojstw przez ludzi dla ktorych zycie z roznych powodow stracilo sens i nie chca dalej zyc i cierpiec .
Bardzo dobry film! Słucham teraz wszystkie Twoja podcasty "jak leci" i staję się "psychofanką" (jako patronka też czekam na przyjęcie do tajnej grupy)
W chuj lubie Cię słuchać, dalej rób to co lubisz bo mega fajnie ci to wychodzi
Żeby przestać wierzyć w Boga musiałoby się okazać, że od dzieciństwa kosmici mieszali mi we wspomnieniach i w snach. Musiałoby się okazać, że potrafią rozdawać ludziom talenty i przepowiadać ich przyszłość.
argument postradać zmysły jest może lekko ironiczny że istnieje bóg ale dobrze też opisuje ze taki mózg nie myśli racjonalnie logicznie = brak argumentów dowodów
Fantastyczne omówienie
Według mnie to w co się wierzy to nie jest kwestia wyboru, można sobie próbować zmieniać wierzenia na sile, ale ostatecznie to nie od nas zależy, na przykład nie jestem w stanie od tak uwierzyć, że moja mama mnie nie kocha, mogę się zachowywać tak jak bym w to wierzył, ale wewnątrz siebie tego nie zmienię, a nawet jakby mi ktoś pokazał jakiś niepodważalny dowód to wątpię, że to wierzenie o miłości mojej mamy od razu by się zmieniło, więc ciężko odpowiadać na pytanie co by zmieniło twoje wierzenie, bo ciężko złapać dokładny moment w którym jakieś wierzenie się zmienia, to raczej zachodzi stopniowo.
+1
Mnie osobiście mogłyby przekonać jedna z dwóch rzeczy:
1. Dowód zweryfikowany metodą naukową
2. Osobiste doświadczenie
Jest wiele osób, wyznających różne religie, argumentujących swoją wiarę "osobistym doświadczeniem". Kto ma rację i dlaczego racja miałaby leżeć po Twojej stronie? Może sprecyzuj co oznacza "osobiste doświadczenie".
@@miquelme5605 Ciebie moje osobiste doświadczenie nie przekona, ale mnie owszem. Na przykład gdyby wpadł do mnie Bóg i strzelił parę cudów. Proste.
@@szymoniwaszkiewicz1794 Ale nie mozesz wykluczyc mozliwosci, ze to jakis Alien albo ze zwariowales.
@@JagnaLesna mogę zakładać lub wykluczać różne rzeczy, na swoje własne potrzeby.
@Śmiem Wątpić - ale pytanie "co by sprawiło że wrócisz do kościoła" - to nie to samo co "Co by sprawiło że znów uwierzysz w Boga"
Tak jest! Przyznaję to!
W przypadku powrotu do KRK to też jestem w stanie podać przykłady tego co by mnie zaprowadziło z powrotem do niego. Więcej byłoby wymagane, i rzeczy innego rodzaju, ale również jestem w stanie sobie takie wyobrazić :)
Dokładnie tak, niestety te dwie odrębne kwestie są często wrzucane do jednego worka. Sama wierzę w Boga ( to kwestia definicji Boga oraz istnienia) i nijak nie sprawa to że czuję potrzebę przynależności do którejkolwiek religii w sensie instytucji czy wspólnoty.
@@ŚmiemWątpić Myślę że kłopot jest w różnicy między czynnością powrotu do kościoła która jest w zupełności aktem woli i wyboru a uwierzeniem w coś co nie zbyt podlega wyborowi. - można się w brew humanizmowi i empatii uprzeć ze się nie wróci do kościoła - ale już co do uwierzenia w coś to aż tak się nie da - choć niektórzy ludzie lubią się oszukiwać... *Fake it till you make it*
@@lahouaridc Ale przecież sam fakt, że wszyscy zrozumieli te dwa pytania na chłopski rozum jako ekwiwalente, dowodzi tego, że właśnie taka była intencja oryginalna (=powrót do wiary). Słyszałeś kiedykolwiek o metonimii? Bo piszesz, jakbyś nie rozumiał, jak ludzie używają języka w sposób naturalny, posługując się skrótami myślowymi.
Ale jeśliby się już miało sprecyzować to pytanie jako odnoszące się wyłącznie do powrotu do organizacji religijnej, niezależnie od tego, czy się wierzy w jakieś supernatural czy nie, to przecież masz gotową odpowiedź: jakakolwiek organizacja niereligijna. A myślisz, że dlaczego w ogóle ludzie zakładają organizacje? Bo mają potrzebę socjalizowania się. Najbliższym odpowiednikiem czegoś takiego w organizacjach religijnych jest judaizm reformowany i kwakrzy, wśród których jest bardzo dużo nawet jawnych ateistów, a mimo to mają potrzebę spotykania się z innymi.
@@bartoszwojciechowski2270 Hey! Oczywiście, że rozumiem potoczne użycie języka jak i to, że większość ludzi ni wyraża się precyzyjnie. Jednak jeśli tak chcemy potraktować sprawę to wszystkie obiekcje Łukasza można tym samym argumentem odrzucić. Wszak potocznie kiedy ktoś mówi "Nigdy nic nie zmieni mojego zdania na temat...." to ma na myśli że sytuacja która skłoniła by go do zmiany zdania jest tak mało prawdopodobna, że można ją odrzucić. Problem w różnicy tych pytań, "co sprawi, że wrócisz do kościoła" a "co sprawi że uwierzysz w boga" jest problem w kategorii czynności... - powrót do kościoła jest wynikiem czystego wyboru - w dowolnej sytuacji mogę wybrać czy wrócę do kościoła czy nie niezależnie od konsekwencji.... - problem uwierzenia w coś nie jest problemem wyboru - nie da się wybrać w co się wierzy albo zostało się przekonanym że coś jest prawdą/nieprawdą albo nie - ale nasz wybór nie ma tu znaczenia... - mogę się zachowywać jak bym wierzył w krasnoludki - tak - ale nie mogę się zmusić do tego żeby w nie uwierzyć. Filozofia wymaga precyzji w wyrażaniu się.
Bardzo dobry film. Szkoda, że tak mało osób to rozumie…
Łukasz to, że ci jest trudno sobie wyobrazić, że ktoś może nie wiedzieć co by go przekonało to nie znaczy, że to nieprawda. Skoro sam w tym zdaniu mówisz o swoim braku wyobraźni, to powinieneś nie mieć problemu z przyjęciem, że inni mogą też mieć deficyt wyobraźni w innych tematach i zwyczajnie odpowiadają szczerze xD
Odp: jesli urodzilabym sie jako Lukasz Wybranczyk
Od kiedy wiem o sobie cokolwiek - jestem niewierzaca. To nie jest tylko ateizm. Nie wyznawalam zadnych autorytetow. Od dziecinstwa zadawalam setki pytan i dalszego drazenia - wlasna matka nazywala mnie ruskim filozofem mniej wiecej od 3 roku zycia.. a filozofia swoja droga dostarcza tylko narzedzi zadawania pytan, w dedukcji, jak powszechnie wiadomo ;) A analityka sprawdza sie tylko w dokladnosci i rzetelnosci.
Z moich obserwacji wynika, ze jakosciowo roznie sie od osob deklarujacych wiare w cokolwiek nie tylko boga np. w nieskonczonosc wszechswiata..
Zatem zebym zaczela wierzyc musialaby nastapic jakosciowa zmiana mnie. Moze to kwestia budowy mozgu? Dlatego nie sa mi az tak obce odpowiedzi o chorobach. Chociaz nie popieram wciagania w to osob chorych psychicznie - jest to jakis rodzaj analogicznego wyobrazenia o naglej jakosciowej objawiajacej sie psych-fizycznie zmianie? Why not?
Mam czesto "problem" z jednostronnym podejsciem autora kanalu, podobnie jak z Karolem Fjalkowskim w stylu "bylem wierzacy, moze nawet zaangazowany w wierze, nie jestem obecnie, nie wykluczam ostatecznie, ze to sie z powrotem u mnie nie zmieni (?)" I chociaz sama uzywam maksymy "o przeszlosci jedno wiemy na pewno, ze sie nie da jej zmienic, o przyszlosci nie wiemy nic napewno", to jednak Lukasz czy Karol sa mi tak samo obcy jak AA.. jednym i drugim nie zycze powrotu do przeszlosci, ale w butach zadnego nie bylam i sie nie zanosi na to.
Edit. Uznajesz za rozsadniejsze dopuszczanie jakosciowej zmiany calej struktury swiata niz chorobowa/jakosciowa zmiane wlasnej osoby? No taaa..
Sednem pytania zawartego w tytule filmu jest to jak silne musiałyby być argumenty przemawiające za istnieniem Boga, żeby mogły Cię przekonać do zmiany zdania w tej kwestii, a nie czy zmiana Twojego zdania mogłaby to się zadziać w wyniku jakiegoś specyficznego stanu Twojego umysłu.
@@mr_maydo Dzieki za odp. Przy czym Twoje doprecyzowanie nie wynika z pytania takiego jak sformulowal je autor filmiku widocznego w tytule, ani z tresci samego filmiku gdzie padaja przyklady.
U mnie nie wyglada to jak u osob, ktore stracily wiare. Do niczego nie podchodzilam z wiara. Dostrzegam zasadnicze roznice w zalozeniach systemu dedukcyjnego, hipotezach roboczych czy teoriach naukowych a przyjeciem na wiare. Swiatopoglad jest mniej zorganizowany przy czym tu tez stety/niestety stawiam tezy i krytycznie podchodze do kadego przekonania - polecam, to cos na ksztalt metamyslenia.
Jesli zatem moja niewiara nie wynika z przyjetych zalozen czy jakichkolwiek argumentow a jest pochodna moich cech i zwyczajow jak niby moze istniec argument czy grupa argumentow? Pozostaje mozliwosc zmiany zasadniczej.
Pozdrawiam
@@Brzdec
"Przy czym Twoje doprecyzowanie nie wynika z pytania takiego jak sformulowal je autor filmiku widocznego w tytule, ani z tresci samego filmiku gdzie padaja przyklady."
Odsłuchaj jeszcze raz fragment 6:28-7:00 (zwłaszcza 6:48-7:00).
@@mr_maydo Nie mam problemu z tym zebys sobie wkleil/a prawidlowa odpowiedz, akceptowalna przez Ciebie pod moim publicznym komentarzem - Enjoy. Wcale nie musisz go rozumiec czy akceptowac, ale nie oczekuj zmiany ode mnie bo to nie kwestia nie rozumienia przeze mnie poruszonej kwestii. Nie pasuje pod ten schemat? No to dokladnie to jest w moim wpisie.
Stirner is that you?
+1 za słowo intersubiektywne
Wiarę opieram nie tyle na zakładaniu intelektualnym, że jest jakiś bóg, ale konkretny, objawiony w Jezusie Chrystusie. A On potwierdził zbawienie, które przyniósł zmartwychwstaniem, bez którego jak pisze Paweł, pusta byłaby nasza wiara. Zatem jeśli zostało by mi udowodnione poza jakąkolwiek wątpliwość, że umarł i pozostał w grobie, to zakończyło by to moją wiarę, ale w związku z tym, że to niemożliwe, to ja obstawiam Chrześcijaństwo, i wierzę świadectwu zapisanemu w Ewangelii. A osobiście czuję, że jest, widzę wpływ na moje życie.
Swoją drogą chcesz kolego wyjść na zupełnie otwartego, a większość argumentów zupełnie bezpodstawnie sprowadzasz ad absurdum. Ale kudos za dobre chęci.
Buddysci wierza w istnienie Buddy i jego nauk i to daje im szczescie tak jak tobie wiara ze Chrystus zmartwychwstal . Czy w takim razie wspolnym mianownikiem dla buddyzmu i chrzescijanstwa oraz wielu ,wielu innych religii nie jest przypadkiem tworzenie przekonania ze ludzka egzystencja zasluguje na ciag dalszy po fizycznej smierci? .Takie myslenie ,przekonanie a nawet wiara w jakas forme niesmiertelnosci jest wentylem bezpieczenstwa dla ludzkiej psychiki , ktora jest swiadoma przemijalnosci ludzkiego zycia i broni sie przed tym faktem wymyslajac rozne religie aby oszukac sama siebie .
@@jozefchlopecki4747 to, że coś mogłoby być, nie oznacza, że tak jest 😉. Tak nota bene, buddyści chcą osiągnąć stan nirwany, czyli innymi słowy zniknąć całkowicie, wyrwać się z bolesnego kręgu narodzin i śmierci. Można powiedzieć, że chcą czegoś zupełnie odwrotnego niż chrześcijanie.
Taka drobniuta obiekcja UFO to udefined flying object niezidentyfikowany objekt latający. A nie kosmici. Ale rozumiem skrót myślowy.
Jest jeden powód który odwiódłby mnie od wiary w Boga. 1 Kor 15,14-15 "4 A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. 15 Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstają, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa." Chrześcijanie opierają swoją wiarę na przekonaniu że Chrystus zmartwychwstał a to jest już kolejny temat do debat.
Dodam, tylko że żadne cuda i misteria nie są podstawą tej wiary, bo jeśli tak to jest ona daremna .
@@tomaszpiotrowski8981 1. Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie jakiś dowód na to, że Chrystus nie zmartwychwstał?
2. Rozumiem, że brak zmartwychwstania podkopałby twoją wiarę w chrześcijaństwo, ale czy na pewno od wiary w Boga? Czy ludzie wierzący w Boga przed Jezusem byli nieracjonalni?
ua-cam.com/video/OlR2RBT9-6U/v-deo.html - Oczywiście biblia przepowiada cuda czynione przez kogoś innego niż Bóg. Cuda w biblii nie są związane z boskością. Mateusza 24:23-24 "23 Wtedy jeśliby wam kto powiedział: "Oto tu jest Mesjasz" albo: "Tam", nie wierzcie! 24 Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych."
@@tomaszpiotrowski8981 Przepraszam, ale nie jestem pewien, czy rozumiem w jaki sposób to się odnosi do moich pytań, mógłbyś doprecyzować?
ua-cam.com/video/OlR2RBT9-6U/v-deo.html Nigdzie w biblii nie jest napisane, że ktokolwiek kiedykolwiek mówił anielskimi językami. Paweł stwierdza jedynie że gdyby nawet mówił językami anielskimi a nie miałby miłości.
żeby uwierzyc musiał bym nie tylko zobaczyć boga na własne oczy ale też dotknąć i zobaczyć cuda takie jak odrośnięcie ręki.
Mnie wystarczyło by zobaczyć cień Boga, lub cokolwiek innego co przewraca do góry nogami np. prawa natury. A poniewż takie zdarzenia czasem się pojawiają, dlatego wierzę, i żadne filozoficzne łamańce nie robią na mnie wrażenia. Pozdrawiam niewierzących. Trzeba patrzyć, aby zobaczyć, trzeba słuchać aby usłyszeć. AMDG.
@@leszeks3198 "Mnie wystarczyło by zobaczyć cień Boga, lub cokolwiek innego co przewraca do góry nogami np. prawa natury. A poniewż takie zdarzenia czasem się pojawiają, dlatego wierzę, i żadne filozoficzne łamańce nie robią na mnie wrażenia. " - A jakież to zdarzenia łamią prawa natury (bądź pokazują cień boga)?
@@przemog88 Np; Dziwny nieistniejący opór ratuje rękę przed zgnieceniem; zegary (obserwowane w trakcie zdarzenia) wykazują zatrzymanie czasu na 10min; lecisz pod samochód, czas zwalnia, odpychasz się od koła; jesteś uratowany; przeżywasz efekt prekognicji; widzisz spacerującą osobę parę dni po jej śmierci; przeżywasz efekt przekazu myśli na odległość, upada ci przedmiot i znajdujesz go w miejscu w którym nie powinien upaść; Wystarczy?
@@leszeks3198 "Np; Dziwny nieistniejący opór ratuje rękę przed zgnieceniem" - Aha, czyli dowód anegdotyczny?
"zegary (obserwowane w trakcie zdarzenia) wykazują zatrzymanie czasu na 10min" - źródło poproszę. Gdzie (czy to dotyczy jakiegoś konkretnego miejsca)? Jakie zegary? Czy można wykluczyć zwykłą wadę fabryczną?
"lecisz pod samochód, czas zwalnia" - Znaczy się dowodem nazywasz to że komuś się wydaje że w stresowej sytuacji czas zwalnia?
"widzisz spacerującą osobę parę dni po jej śmierci" - j.w.
"przeżywasz efekt przekazu myśli na odległość," - źródło proszę.
"upada ci przedmiot i znajdujesz go w miejscu w którym nie powinien upaść" - Nie powinien upaść bo tak ci się wydaje? To żaden dowód.
"Wystarczy?" - Nic z tego co podałeś nie można podpiąć pod łamanie praw natury, sporo można natomiast podpiąć pod ludzką wyobraźnię.
@@leszeks3198 a skąd miał byś pewność że to Bóg, może to jakiś gostek który zapuścił sobie symulację wszechświata ustawił w nim jakieś arbitralne prawa fizyki i właśnie testuje sobie zachowanie w różnych dziwnych sytuacjach istot które w tym symulowanym wszechświecie wyewoluowały i trafiło akurat na Ciebie
Fragment z ciałem Jezusa Chrystusa, wyjątkowo mi podszedł! XD
Jeśli żaden dowód nie może zmienić twoje zdanie to znaczy że jesteś fanatykiem
🥴 akurat ja nie jestem 😘
@@monya.peretz.892 czyli da się zmienić twoje zdanie
@@random4178 nie. 😁
@@monya.peretz.892 czyli jesteś fanatycznie WIERZĄCY. Jeśli nawet dowód który byłby sprzeczny z twoim światopoglądem i udowadniał ze ty się mylisz i nie zmienisz wtedy zdania to jesteś FANATYKIEM
@@random4178 fanatyków nie brakuje ale nie ma sensu spierać się o to kto pasuje do definicji .
Żebym przestał wierzyć to ktoś musiałby mi wymazać łączenie licznych faktów nt. pojęcia Boga. Ktoś musiałby mi wymazać liczne niesamowite chwile, w których poznawałem w jaki sposób można poznać naturę Boga i jak pięknie łączy się z psychologią, filozofią działania rzeczywistości oraz różnorodnością przekonań, w tym również ateizmu i jak ważna jest to część kościoła (tak, uważam, że ateisci są częścią kościoła jako wspólnoty szukającej prawdy jaką koniec końców jest Bóg, bo cóż innego mogłoby być absolutem i źródłem?) Pomimo tego, że im więcej wiem, tym zdaje sobie sprawę jak odległa (nieskończona) jest ta droga tym bardziej wypełnia mnie niesamowite uczucie mieszanki czystego uniesienia jakby w duchu. Oczywiście możecie się śmiać, ale życzę Wam abyście też kiedyś to poczuli. Życie nie jest łatwe, nawet trudności z czasem dochodzą, ale to poznanie Boga umacnia mnie, choć oczywiście są kryzysy, ale lepiej je znoszę, jestem mniej zależny emocjonalnie, ale z kolei coraz bardziej chce szczęścia dla innych, aby się nie ranili błędami życia... Jestem bardziej szczęśliwy i nie chcę, by ktokolwiek wymazał mi to poznanie... I na szczęście nie jest to możliwe, bo już zagościł częściowo w sercu pomimo dużej pracy jaką muszę jeszcze wykonać. Bóg to natura rzeczywistości, archetypy naszej psychiki, wewnętrzna siła, która kształtuje się w trudzie poznawania rzeczywistości i pokonywania swych podatności na słabości... Bóg jest dla mnie oszywistym źródłem rzeczywistości. Nie jest magikiem, nie jest dziadkiem z chmur, jest czymś niekończenie większym i nieskończenie niepojętym w swej istocie. A nieskończony potencjał poznania i doświadczenia jest sensem istnienia i radością samą w sobie :)
Warto dodać, że to był proces i nadal trwa.. Od dobrych kilku lat, być może 5ciu, a okres ten bywał sinusoidą... pozdro
dziękuję ci jezu za ten film, będę miał co oglądać w podróży jutro z rana :> a nie spodziewałem się że tak szybko jeden po drugim pójdzie :o
Proszę bardzo. Lubie pomagać ludziom.
Mam nadzieję że nie będziesz prowadzić pilotować lub powozić bo oglądanie nie jest dobrym pomysłem podczas podróży jeśli kierujesz.
Odnośnie odpowiedzi Dillahuntiego - powód, dla którego Bóg odrzucił możliwość świadomego odrzucenia przeze mnie wiary, musi być naprawdę mocny. Osobiście ciężko mi samodzielnie wymyślić coś, co byłoby mnie w stanie przekonać w stu procentach do tego, że Bóg istnieje. Chciałbym, i mówię to naprawdę szczerze, żeby pozwolił mi uwierzyć w istnienie czegokolwiek, w tym mnie. Nie kupuję "myślę, więc jestem" w stu procentach, bo nie mam nad tym kontroli, to dzieje się poza mną. Przecież sam fakt świadomości istnienia Boga nie zmuszałby mnie do przyjęcia jego nauk. Osobiście musiałbym być głupi, żeby tak zrobić, ale nie wątpię, że znalazłyby się osoby świadomie odrzucające go w imię doczesnych dóbr, mniej lub bardziej świadomie, gdyż siła woli jest indywidualna, a poziom poświęcenia w imię Boga nie jest równomierny za sprawą uczynków. Podane przez ciebie przykłady zapewne również przemówiłyby do mnie, ale tu bardziej chodzi o problem zaufania. To, czy zaufałbyś istocie ponadnaturalnej w kwestii prawdomówności to inna sprawa, ale obecnie musisz ufać ludziom i pismom, takim samym jak ty, lub takim, jakim możesz sam stworzyć.
Noe: A patrzyłeś kiedyś w oczy brontozaurowi i mówiłeś że sorry stary miejsca już nie ma?🙃
Super odcinek 👍👌
5:32 Nie istnieje coś takiego jak ''Teistyczny obóz'', ponieważ ci ludzie nie są osobami prawdziwie wierzącymi, tylko prawdziwie zindoktrynowanymi. ''Teistyczny obóz'' istniał by tylko wtedy, gdyby ci ludzie samodzielnie, bez wpływu zewnętrznego przymusu (kulturowego, tradycji, indoktrynacji, itp), samodzielnie na podstawie posiadanej wiedzy, zdecydowali o wierze w konkretnego boga/bogów.
Zgodnie z tym podejściem, nikt tak na prawdę nie wierzy w nic, ponieważ każde, ale to każde przekonanie jest oparte o wpływ kultury, tradycji itp.
Zrozum, że są ludzie, którzy wierzą bez kulturowej indoktrynacji. O wierze się nie decyduje, tylko się ją otrzymuje, jako dar. Ale trzeba mieć otwarte serce, a niestety nie każdy jest na to gotowy.
To samo możesz pisać o ateistach.
Zróbmy eksperyment myślowy. Ktoś kasuje Tobie całą pamięć o wszystkim i przenosi na bezludną wyspę. Jak myślisz czy sam zaczniesz wierzyć w jakiejś nadprzyrodzone moce, świat lub istoty?
Z historycznego punktu widzenia wiemy, że każda cywilizacja miała religie. Czyli ludzka intuicja pierwotnie prowadzi do wniosków o istnieniu boga/bogów. Dopiero wpływy ideologiczne zmieniają te podejście.
to, że nie są osobami "prawdziwie wierzącymi", tylko "zindoktrynowanymi" najpierw trzeba udowodnić, każda osoba wierząca na pewno ma inne powody dlaczego dołączyła do jakiejś religii, nie da się każdego wrzucić do jednego wora (poza tym co to znaczy osoba "prawdziwie wierząca"? dla mnie albo ktoś jest wierzący albo nie, a ten epitet "prawdziwie wierzący" brzmi jakby wyrwany z katolickiej terminologii)
no i przede wszystkim nawet jeśli wszyscy teiści są zindoktrynowani, to nie zmienia faktu, że są teistami
@@aga8175 ja jestem takim przykładem, ojciec ateista (zawsze omijał kościół szerokim łukiem), matka niereligijna, nigdy mnie nie ciągnęła do kościoła, bo też nie chodziła, a sam wierzę w Boga, choć bardzo daleko mi do chrześcijaństwa i najprawdopodobniej nie jestem zindoktrynowany, bo przez kogo? (jak do żadnej religii nie należę, to nie miał mnie kto zindoktrynować)
Uuuuu! Rozkrecasz się :-) aż miło popatrzeć :-)