Wstęp idealnie trafiony Połowa znajomych jest tak sfiksowana na rower że nie widzą świata Patrząc jak trenują zastanawiam się ile tak wytrzymają albo jakim kosztem rodziny pracy itd
Dzięki, i ważne, że mówię to z perspektywy osoby, która ma na to zajawkę już prawie 20 lat (i dalej to kocham), a nie wkręconego nowicjusza, który po 3 latach rezygnuje skatowany psychicznie źle dobraną filozofią treningu i rygorystycznym planem ćwiczeń. Pozdro i udanej zimy!
Doskonale to rozumiem :) czasem się widzimy na zawodach :) niestety tylko na starcie lub max kilka kilometrów po starcie :P potem już uciekasz :) Mi akurat rower daje wolną głowę, radość walczenia z własnymi słabościami :) Praca, dzieci, żona sprawiają, że o trening czasem ciężko ale jak już człowiek zrobi robotę to jakoś zupełnie inaczej podchodzi do kolejnych codziennych wyzwań :) Zyczę wytrwałości i do zobaczenia pewnie na wiosne :) @@bikeworldPL
nie rozumialem tego dopoku nie pokochalem (: dzis zycie jest piekne, nie traktuje tego w kat treningu, po prostu jade, im bardziej roznorodnie tym lepiej, przygodowo, ja wiem ze na poczatku jak ktos np. na otylosc to sie nastawia na konkretne wyniki tez tak mialem 50 kg temu ... (: ale szybko jak wypalilem pierwsze kg zrozumialem ze to nie jest dobre bo patrzac na sport w sposob treningowy szybko sie wypalimy i co sie stalo u mnie ? (((: wczoraj bylo -5 a ja poszedlem na MTB, o malo nie odmarzły mi uszy (czapka i komin plus kask) ale po 30km jazdy wrocilem z bananem na twarzy. To samo z bieganiem nie traktuje go w kategoriach treningowych ze musze w czasie X przebiec odcinek Y i kazdego dnia byc coraz lepszy, nie, lubie sie zatrzymac pokontemplowac otaczajaca przyrode, i co, mam rewelacyjna forme ktora pozwala mi przebiec dystanse rzędu 30km w 2024 będe mial swoj pierwszy maraton, jestem w stanie na szosie przjechac 150 km a najmlodszy juz nie jestem, bylem przez 25 lat grubym kanapowcem, mam 51 lat, zaczalem uprawiac kolarstwo w wieku 49 a bieganie 50 ... mozna i warto, ale trzeba miec odpowiedni mindset. Nie traktowac tego w sposob treningowy tylko bardziej przygodowo a efekt odchudzajacy kondycyjny przyjdzie powoli naprawde nie ma sensu sie szarpac na sile bo to zabije przyjemnosc i rzuciie sport na zawsze. Tylk odzieki temu wychodzę na rower czy pobiegać każdego dnia bez wzgledu na pogode czy pada deszcz czy śniego wychodze pobiegać, jak jest sucho i ładnie ale nie za zimno ide na rower , dla mnie temp graniczna to -5 ponizej ide niestety na trenażer ale też kręce nie na wirtualnych swiatach tylko odpalam na duzym ekranie FukGaz i "jeżdzę" w Australii czy RPA (: de facto w swoim garażu. Cyklikcznosc systematycznosc to klucz do efektow. Ja nie wyobrazam sobie juz mojego zycia bez wyjscia na rower czy pobiegac, wlasnie przez odpowiedni mindset. Moj swiat sie nie zawali jesli w tym roku bede mial gorszy czas w półmaratonie czy moje FTP na szosie spadnie, to jest naturalne ze z wiekiem nie bedziemy mieli coraz lepszej formy na pewnym etapie zycia i jesli nie bedziemy sie na tym koncentrowac to sport pozostanie z nami na reszte zycia i bedzie dawal ogromna frajde i energie zyciowa (:
Gratuluje podejścia :) o to chodzi! Bawić się, a forma naprawdę sama się pojawi. Ja nie mówię o takiej, żeby wygrywać, ale żeby czerpać prawdziwą radość ze sportu, co Tobie się ewidentnie udaje!
Cześć, mnie co roku po zimie wkurzało jak wsiadałem na rower i byłem słaby. Jestem zupełnym amatorem, zwyczajnie lubię rower. Planowałem jak najdłużej jeździć w tym roku ale jak temperatura spadła do kilku stopni to odpadłem. Jestem ciepłolubny i stanąłem przed wyborem zakupu bardzo drogich ciuchów albo trenażera. Wybrałem trenażer + zwift i żałuję że dopiero w tym roku. Początkowo jeździłem gotowe trasy ale zaczęło mnie to nudzić więc wybierałem trasy z większymi przewyższeniami żeby więcej się działo. Można brać udział w wyścigach/klubowych przejażdżkach ale finalnie zdecydowałem się zrobić test FTP i robię 12 tygodniowy trening "build me up" dostosowany do moich możliwości i to jest strzał w 10. Uważam że jest idealnie wyważony, czasem dostaje mega wpier... na jaki bym sobie raczej nie pozwolił podczas jazdy i aż się dziwie że potrafię ukończyć. Jestem na 5 tygodniu i czuję że treningi interwałowe przynoszą efekty. Taki plan treningowy ma dwie duże zalety. Po pierwsze nie jest to nudne, trzeba pilnować założonej kadencji, obserwować jaka moc zaraz czeka przez jaki czas, ile czasu do końca treningu itd. Po drugie działa to motywacyjnie, nie kręci się żeby kręcić tylko żeby ukończyć treningi założone na dany tydzień. Niestety dobry trenażer + zwift nie jest to tania zabawa, mimo to uważam to za świetny wybór.
Hej. Dotknąłeś sedna tego, o czym mówiłem - znalazłeś coś, co sprawia Tobie fun, a zrezygnowałeś z czegoś, co nie dawało radości. Ja tylko w filmie dodatkowo przestrzegałem, żeby nie trzymać się kurczowo jednej rzeczy - każda zima to kilka miesięcy, w perspektywie kilku lat ciężko będzie (chyba) ciągle robić to samo. Choć tutaj dużo zależy od samej osobowości każdego z osobna. W każdym razie, ja jeżdżę prawie 20 lat i podczas każdej zimy w tym czasie pozostawałem aktywny, dalej to kocham, bo rotuje sobie sportami, „treningami” itd i - dzięki temu - zawsze robie to, na co mam ochotę. Zwifta tez używam, oczywiście, choć znacznie bardziej lubię pobawić się rowerem na śniegu, o ile tylko jest czas… no i leży śnieg. Nie znoszę pogody typu deszczowo i +1-3 stopnie ;D wtedy tylko trenażerek, bieganie itd. …no chyba, że upalanie w jakieś grupce kumpli na CX w błocie, ale potem zawsze szkoda mi czasu na mycie i pranie :D Powodzenia! I dzięki za komentarz!
Od siebie dodam. 15 lat w kolarstwie amatorskim, caly czas praca zawodowa czest po 10h dziennie. Zima wg zasady jak rower to- mtb baza s2. Bezpieczniej i cieplej bo mniejsze prędkości. Jak pogoda nie pozwala lub za duzo sniegu (mieszkam górach) to: nordic walking (min 10km) lub trekking w górach z plecakiem. Czasem narty biegowe jak jest warun. 1x tydzień basen 1500m kraulem. Zero trenażera, sprzedalem! Kondycja po takiej zimie jest ok.
No ja nie mam do tego cierpliwości, nie lubię też trenazera, to nie jazda na rowerze. Aczkolwiek wiem że potrafi być skuteczny w budowaniu formy. Jednak życie jest jedno i nie robię tego co nie lubię 😎🔥
Więcej siłowni i spacery w moim przypadku. Jak rower to tylko góral z kolcem po ubitym śniegu, bo po asfalcie hałasują. Ryzyko wywrotki jest za duże, łatwo uszkodzić coś w biodrze albo barku i mieć problemy na resztę życia. Ale rozumiem i szanuje tych, którzy przemykają między samochodami po ośnieżonych ulicach. Oczywiście gdy zima bez śniegu można na gravelu śmigać nawet przy dużym mrozie.
Noo, siłka dużo daje jak ktoś zacznie robić ją na poważnie i z głową. Szanuje, ja kiedyś robiłem i zawsze był duży progres. Teraz jakoś nie mam motywacji, ale jest to super „inwestycja” w siebie!
z bieganiem trzeba caly czas uwazac nie tylko na poczatku (((: biegam od marca tego roku po 40-50 km tygodniowo na poczatku wiadomo, ściana pomimo tego ze na kolarce robilem po 1200 km/miesiecznie myslalem ze mam kondycje - bieganie to szybko zweryfkowalo to jest zupelnie inna liga, kondycji nabralem po ok 3 meisiacach gdzie bylem w stanie przebiec 10 km bez zatrzymania juz. Niestety, jak cos zaczyna pobolewac trzba odjac bieganie i dolozyc rower w to miejsce bo inaczej skonczy sie to duza kontuzja i wykluczeniem z jakiejkolwie aktywnosci. Grunt to umiar. i nie patrzenie na wyniki.
Problemem są zaniedbane mięśnie - kolarstwo to nadal głównie siedzenie. Jeżdziłem na rowerze 8 lat, od zeszłego roku biegam więcej (wcześniej też, ale nie aż tyle), a rower poszedł w odstawkę całkowicie. No i co.. nawet po ultra 110 km w górach nie było problemów. 300-350 km w miesiącu też nie ma problemu, ale fakt jest taki, że bieganie nie wybacza więc zająłem się też spinningiem, jogą, pilatesem itd
Zdecydowanie nie zgodzę się z tym, że bieganie jest bardziej narażone na kontuzje. Ono po prostu nie wybacza tego, co kolarstwo wybacza. Kilka lat jeździłem i myślałem, że jest ok, bo byłem w formie itd. Bieganie to szybko zweryfikowało - biodra w słabym stanie, pośladki też, core też leżało. Na rowerze po prostu zaniedbywanie tych spraw nie spowoduje kontuzji, tymczasem praca siedząca a po niej dalsze siedzenie na rowerze i omijanie rozciągania = problemy ze wspomnianymi biodrami mamy zapewnione
Sam potwierdziłeś moje słowa. Kolarze i nasze zapuszczone ciała jesteśmy bardzo narażeni na kontuzje. Szczególnie, że silnik z reguły mamy mocny, a mięśnie słabe… Dlatego wielu zaczyna biegać za mocno i zbyt długie dystanse i kończy z przeciążeniami.
Wstęp idealnie trafiony Połowa znajomych jest tak sfiksowana na rower że nie widzą świata Patrząc jak trenują zastanawiam się ile tak wytrzymają albo jakim kosztem rodziny pracy itd
Mega dobrze powiedziane :)
Dzięki, i ważne, że mówię to z perspektywy osoby, która ma na to zajawkę już prawie 20 lat (i dalej to kocham), a nie wkręconego nowicjusza, który po 3 latach rezygnuje skatowany psychicznie źle dobraną filozofią treningu i rygorystycznym planem ćwiczeń. Pozdro i udanej zimy!
Doskonale to rozumiem :) czasem się widzimy na zawodach :) niestety tylko na starcie lub max kilka kilometrów po starcie :P potem już uciekasz :) Mi akurat rower daje wolną głowę, radość walczenia z własnymi słabościami :) Praca, dzieci, żona sprawiają, że o trening czasem ciężko ale jak już człowiek zrobi robotę to jakoś zupełnie inaczej podchodzi do kolejnych codziennych wyzwań :) Zyczę wytrwałości i do zobaczenia pewnie na wiosne :)
@@bikeworldPL
nie rozumialem tego dopoku nie pokochalem (: dzis zycie jest piekne, nie traktuje tego w kat treningu, po prostu jade, im bardziej roznorodnie tym lepiej, przygodowo, ja wiem ze na poczatku jak ktos np. na otylosc to sie nastawia na konkretne wyniki tez tak mialem 50 kg temu ... (: ale szybko jak wypalilem pierwsze kg zrozumialem ze to nie jest dobre bo patrzac na sport w sposob treningowy szybko sie wypalimy i co sie stalo u mnie ? (((: wczoraj bylo -5 a ja poszedlem na MTB, o malo nie odmarzły mi uszy (czapka i komin plus kask) ale po 30km jazdy wrocilem z bananem na twarzy. To samo z bieganiem nie traktuje go w kategoriach treningowych ze musze w czasie X przebiec odcinek Y i kazdego dnia byc coraz lepszy, nie, lubie sie zatrzymac pokontemplowac otaczajaca przyrode, i co, mam rewelacyjna forme ktora pozwala mi przebiec dystanse rzędu 30km w 2024 będe mial swoj pierwszy maraton, jestem w stanie na szosie przjechac 150 km a najmlodszy juz nie jestem, bylem przez 25 lat grubym kanapowcem, mam 51 lat, zaczalem uprawiac kolarstwo w wieku 49 a bieganie 50 ... mozna i warto, ale trzeba miec odpowiedni mindset. Nie traktowac tego w sposob treningowy tylko bardziej przygodowo a efekt odchudzajacy kondycyjny przyjdzie powoli naprawde nie ma sensu sie szarpac na sile bo to zabije przyjemnosc i rzuciie sport na zawsze. Tylk odzieki temu wychodzę na rower czy pobiegać każdego dnia bez wzgledu na pogode czy pada deszcz czy śniego wychodze pobiegać, jak jest sucho i ładnie ale nie za zimno ide na rower , dla mnie temp graniczna to -5 ponizej ide niestety na trenażer ale też kręce nie na wirtualnych swiatach tylko odpalam na duzym ekranie FukGaz i "jeżdzę" w Australii czy RPA (: de facto w swoim garażu. Cyklikcznosc systematycznosc to klucz do efektow. Ja nie wyobrazam sobie juz mojego zycia bez wyjscia na rower czy pobiegac, wlasnie przez odpowiedni mindset. Moj swiat sie nie zawali jesli w tym roku bede mial gorszy czas w półmaratonie czy moje FTP na szosie spadnie, to jest naturalne ze z wiekiem nie bedziemy mieli coraz lepszej formy na pewnym etapie zycia i jesli nie bedziemy sie na tym koncentrowac to sport pozostanie z nami na reszte zycia i bedzie dawal ogromna frajde i energie zyciowa (:
Gratuluje podejścia :) o to chodzi! Bawić się, a forma naprawdę sama się pojawi. Ja nie mówię o takiej, żeby wygrywać, ale żeby czerpać prawdziwą radość ze sportu, co Tobie się ewidentnie udaje!
Cześć, mnie co roku po zimie wkurzało jak wsiadałem na rower i byłem słaby. Jestem zupełnym amatorem, zwyczajnie lubię rower. Planowałem jak najdłużej jeździć w tym roku ale jak temperatura spadła do kilku stopni to odpadłem. Jestem ciepłolubny i stanąłem przed wyborem zakupu bardzo drogich ciuchów albo trenażera. Wybrałem trenażer + zwift i żałuję że dopiero w tym roku. Początkowo jeździłem gotowe trasy ale zaczęło mnie to nudzić więc wybierałem trasy z większymi przewyższeniami żeby więcej się działo. Można brać udział w wyścigach/klubowych przejażdżkach ale finalnie zdecydowałem się zrobić test FTP i robię 12 tygodniowy trening "build me up" dostosowany do moich możliwości i to jest strzał w 10. Uważam że jest idealnie wyważony, czasem dostaje mega wpier... na jaki bym sobie raczej nie pozwolił podczas jazdy i aż się dziwie że potrafię ukończyć. Jestem na 5 tygodniu i czuję że treningi interwałowe przynoszą efekty. Taki plan treningowy ma dwie duże zalety. Po pierwsze nie jest to nudne, trzeba pilnować założonej kadencji, obserwować jaka moc zaraz czeka przez jaki czas, ile czasu do końca treningu itd. Po drugie działa to motywacyjnie, nie kręci się żeby kręcić tylko żeby ukończyć treningi założone na dany tydzień. Niestety dobry trenażer + zwift nie jest to tania zabawa, mimo to uważam to za świetny wybór.
Hej. Dotknąłeś sedna tego, o czym mówiłem - znalazłeś coś, co sprawia Tobie fun, a zrezygnowałeś z czegoś, co nie dawało radości. Ja tylko w filmie dodatkowo przestrzegałem, żeby nie trzymać się kurczowo jednej rzeczy - każda zima to kilka miesięcy, w perspektywie kilku lat ciężko będzie (chyba) ciągle robić to samo. Choć tutaj dużo zależy od samej osobowości każdego z osobna. W każdym razie, ja jeżdżę prawie 20 lat i podczas każdej zimy w tym czasie pozostawałem aktywny, dalej to kocham, bo rotuje sobie sportami, „treningami” itd i - dzięki temu - zawsze robie to, na co mam ochotę. Zwifta tez używam, oczywiście, choć znacznie bardziej lubię pobawić się rowerem na śniegu, o ile tylko jest czas… no i leży śnieg. Nie znoszę pogody typu deszczowo i +1-3 stopnie ;D wtedy tylko trenażerek, bieganie itd. …no chyba, że upalanie w jakieś grupce kumpli na CX w błocie, ale potem zawsze szkoda mi czasu na mycie i pranie :D Powodzenia! I dzięki za komentarz!
Od siebie dodam. 15 lat w kolarstwie amatorskim, caly czas praca zawodowa czest po 10h dziennie. Zima wg zasady jak rower to- mtb baza s2. Bezpieczniej i cieplej bo mniejsze prędkości. Jak pogoda nie pozwala lub za duzo sniegu (mieszkam górach) to: nordic walking (min 10km) lub trekking w górach z plecakiem. Czasem narty biegowe jak jest warun. 1x tydzień basen 1500m kraulem. Zero trenażera, sprzedalem! Kondycja po takiej zimie jest ok.
W zimę tylko trenażer i po sezonie zimowym kondycja znacznie lepsza niż w lecie
No ja nie mam do tego cierpliwości, nie lubię też trenazera, to nie jazda na rowerze. Aczkolwiek wiem że potrafi być skuteczny w budowaniu formy. Jednak życie jest jedno i nie robię tego co nie lubię 😎🔥
Więcej siłowni i spacery w moim przypadku. Jak rower to tylko góral z kolcem po ubitym śniegu, bo po asfalcie hałasują. Ryzyko wywrotki jest za duże, łatwo uszkodzić coś w biodrze albo barku i mieć problemy na resztę życia. Ale rozumiem i szanuje tych, którzy przemykają między samochodami po ośnieżonych ulicach. Oczywiście gdy zima bez śniegu można na gravelu śmigać nawet przy dużym mrozie.
Noo, siłka dużo daje jak ktoś zacznie robić ją na poważnie i z głową. Szanuje, ja kiedyś robiłem i zawsze był duży progres. Teraz jakoś nie mam motywacji, ale jest to super „inwestycja” w siebie!
z bieganiem trzeba caly czas uwazac nie tylko na poczatku (((: biegam od marca tego roku po 40-50 km tygodniowo na poczatku wiadomo, ściana pomimo tego ze na kolarce robilem po 1200 km/miesiecznie myslalem ze mam kondycje - bieganie to szybko zweryfkowalo to jest zupelnie inna liga, kondycji nabralem po ok 3 meisiacach gdzie bylem w stanie przebiec 10 km bez zatrzymania juz. Niestety, jak cos zaczyna pobolewac trzba odjac bieganie i dolozyc rower w to miejsce bo inaczej skonczy sie to duza kontuzja i wykluczeniem z jakiejkolwie aktywnosci. Grunt to umiar. i nie patrzenie na wyniki.
Problemem są zaniedbane mięśnie - kolarstwo to nadal głównie siedzenie. Jeżdziłem na rowerze 8 lat, od zeszłego roku biegam więcej (wcześniej też, ale nie aż tyle), a rower poszedł w odstawkę całkowicie. No i co.. nawet po ultra 110 km w górach nie było problemów. 300-350 km w miesiącu też nie ma problemu, ale fakt jest taki, że bieganie nie wybacza więc zająłem się też spinningiem, jogą, pilatesem itd
Teoria swoja drogą a życie swoją, ambicje jeszcze inna bajka😂
Witam czy nnie chciałby Pan wrócić do najwyższej formy
rowerU! UUUU!
26 min....😃
Zdecydowanie nie zgodzę się z tym, że bieganie jest bardziej narażone na kontuzje. Ono po prostu nie wybacza tego, co kolarstwo wybacza. Kilka lat jeździłem i myślałem, że jest ok, bo byłem w formie itd. Bieganie to szybko zweryfikowało - biodra w słabym stanie, pośladki też, core też leżało. Na rowerze po prostu zaniedbywanie tych spraw nie spowoduje kontuzji, tymczasem praca siedząca a po niej dalsze siedzenie na rowerze i omijanie rozciągania = problemy ze wspomnianymi biodrami mamy zapewnione
Sam potwierdziłeś moje słowa. Kolarze i nasze zapuszczone ciała jesteśmy bardzo narażeni na kontuzje. Szczególnie, że silnik z reguły mamy mocny, a mięśnie słabe… Dlatego wielu zaczyna biegać za mocno i zbyt długie dystanse i kończy z przeciążeniami.
@@bikeworldPL Tak, ale to nie oznacza, że bieganie samo w sobie naraża na większe kontuzje. Te kontuzje to wynik... kolarskich zaniedbań :)
Szersze felgi założyć. 😂
Herrciu, stalowe na zimę przede wszystkim 🤣
Niby racja niby zabawa ale... 😂😅
Dokładnie 😁!!!