"Rodzina Monet" naszą nadzieją czy przekleństwem? | Strefa Czytacza
Вставка
- Опубліковано 24 бер 2024
- ⬇⬇⬇ CZYTAJ WIĘCEJ ⬇⬇⬇
Trochę o nie wykorzystanym potencjalnie, odwiecznej wojnie międzypokoleniowej oraz braku umiejętności wykorzystania narzędzi, które same wpadają nam do rąk. Czyli o "Rodzinie Monet" i o tym jak nie "Z NIĄ WALCZYĆ", a jak "NIĄ WALCZYĆ".
OPIS WYDAWNICZY:
Zagubiona i odnaleziona jesteś jak skarb.
Hailie Monet ma niespełna piętnaście lat, gdy w wypadku samochodowym traci dwie najukochańsze osoby: mamę i babcię. Ze skromnego, ale pełnego miłości i ciepła domu trafia do luksusowej willi w Pensylwanii zamieszkanej przez pięciu władczych i zdystansowanych mężczyzn. Oni raczej chłodno przyjmują nastolatkę.
Will, Vincent, Dylan, Shane i Tony to starsi bracia Hailie, o których istnieniu dziewczyna nie miała pojęcia. Tęsknota za ukochaną mamą, zagubienie w obcej rzeczywistości i brak zrozumienia ze strony rodzeństwa są trudne do udźwignięcia. I choć w nowym domu jest wszystko, o czym może marzyć nastolatka, prywatne liceum jest najlepsze w stanie, a stylowy mundurek i drogie ubrania leżą idealnie, Hailie czuje się bardzo samotna. Jakby tego było mało, z każdym dniem odkrywa, że życie jej braci pełne jest mrocznych sekretów, których będą strzec, zwłaszcza przed swoją młodszą siostrzyczką.
Pierwszy tom serii, która podbiła serca czytelników polskiego Wattpada.
Oto wciągająca historia, od której nie sposób się oderwać.
***
Jeśli chcesz nam coś wysłać, najlepiej zrobić to za pośrednictwem paczkomatów Inpost:
BYD32M (Toruńska 426, na parkingu marketu Dino)
czytacz@strefaczytacza.pl
tel. 576371649
W sprawie współprac prosimy o kontakt mailowy!
WSPÓŁPRACA: czytacz@strefaczytacza.pl
***
#strefaczytacza #rodzinamonet - Розваги
Też uważam że szybko zapominamy w czym my zaczytywaliśmy (/zaoglądywaliśmy/zagrywaliśmy) się w dzieciństwie. Złościliśmy się na rodziców, teraz robimy to samo co oni wtedy. Wiadomo, to normalne, dorastamy i widzimy zagrożenia krorych wczesniej nie widzieliśmy. Ale we wszystkim trzeba zachować zdrowy rozsądek. I przede wszystkim, tak jak powiedziałeś, rozmawiać z dzieckiem, ale nie ze swojego świętego piedestału, tylko spojrzeć oczami tego dziecka, zrozumieć czego szuka i potrzebuje, i zadać sobie trochę trudu żeby mu to dać w najlepszej możliwej formie, a nie tylko negować i wyśmiewać. Dlaczego sami pozwalamy sobie na rozrywkę, czasem mądrą, czasem głupszą, a od dzieci oczekujemy że będą naukowcami? A potem sie dziwimy że się od nas odwracają, że nie widzą w nas przyjaciela.
Nie czytalam Rodziny Monet więc ani jej nie bronię ani nie polecam, tylko uważam że to co wokół niej narosło jest niepotrzebnie histeryczne (wystarczy poczytać agresywne komentarze na fb Legimi).
PS wspomniany Harry Potter też zawierał masę złych wzorców zachowań (Harry atakował innych uczniow na korytarzu nie raz i nie dwa, hermiona kradła od nauczyciela skladniki eliksirow, Harry uzyl cruciatusa a McGonagall nazwała to rycerskim, dlugo by wymieniać) - ale ktos kto dostal odpowiednie wychowanie i moralny przyklad od swoich rodzicow rozpozna ze to jest złe.
Sama mam dzieci, co prawda małe, rok i trzy latka, ale kiedy czytam komentarze rodziców, którzy piszą, że zabronili dziecku przeczytać Rodzinę Monet albo nie kupili mimo próśb, jestem w szoku. Oni naprawdę, ale tak serio, myślą, że dziecko tej książki nie przeczyta? Przeczyta, tylko po kryjomu lub podczas wizyty u koleżanki i stracą kontrolę nad odbiorem treści. Ja bym w takiej sytuacji kupiła, przeczytała jednocześnie sama i skorzystała z okazji do rozmowy na temat tego jakie zachowania bohaterów były w tej książce złe, a jakie dobre. Warto mieć w pamięci, jaki był efekt, gdy Umbridge zabroniła posiadać Żonglera z wywiadem Harry'ego i dlaczego Hermiona tak się z tego zakazu ucieszyła ;)
Totalnie zgadzam się. Z własnej woli nigdy nie podsunę tej książki żadnemu z moich dzieci, natomiast w sytuacji, gdy któraś zechce przeczytać, wolę to wziąć na klatę i mieć jakąkolwiek kontrolę nad tym.
Zgadzam się z tym w stu procentach. Tym bardziej że odmawiając dziecku przeczytania książki , którą ono chciałoby przeczytać zamknęlibyśmy sobie drogę do tego by nasze dziecko było wobec nas szczere. Chodzi mi o to , że w takim wypadku takie dziecko ukrywałoby przed nami coraz więcej i więcej coraz ważniejszych faktów, a wszystko zaczęło by się od zakazu przeczytania książki , którego na dobrą sprawę wcale nie musiało by być.
@@annanowak8960 ja byłam takim dzieckiem które by posłuchało i nie przeczytalo- ale to jeszcze gorzej. Mam 20 lat i wciąż się boję czytać ,,Harrego Pottera", bo mi nagadali w dzieciństwie. Boję się ! Dramat
@@igatruszkowska6122 Ja przeczytałam pierwszą Harry'ego Pottera jak miałam jedenaście lat, akurat wtedy były już wydane cztery tomy, a potem na Zakon Feniksa trzeba było trochę poczekać. Ale też się nasłuchałam od rodziców niestety. Normalnie wojnę z nimi przeszłam. Dla nich Harry Potter to była jakaś czarna magia. Rodzice nie róbcie tak swoim dzieciom i nigdy nie róbcie tak by wasze przekonania religijne, przesadzone, obsesyjne odbierały im radość. Przez to mogą wpaść w depresję, nerwica, PTSD. Ja do tej pory nie poradziłam sobie ze swoimi traumami ( jestem już po 30) a jednym z powodów jest właśnie religia. I to wcale nie żadne mohery mają największy problem z Harrym Potterem tylko te nowe ruchy religijne jak Świadkowie Jehowy, Zielonoświątkowcy. Generalnie jest takich pomniejszych ruchów co traktują Biblię dosłownie, (naprawdę był Potop, że za czasów Noego ludzie żyli po setki lat, a morze Czerwone się rozstąpiło się gdy Izraelici rzekomo uciekali przed wojskami faraona itd) cała masa. Na pewno nie są szczególnie popularne, ale dużo jest takich kościółków/zborów. Dziwne, że gdyby w literaturze fantasy były takie motywy jak to, że ktoś uzdrawia, jakieś medium rozmawia z płonącym krzakiem, wody się rozstępują, jednego z boskich wybrańców biorą do nieba na rydwanie ognistym, to moi rodzice uznali by to za czary, może nawet jakieś ciemne, demoniczne moce 😂 a jak w Biblii to samo, to są cuda i łaska i na bank się zdarzyło. Powtarzam jeszcze raz jeśli jacyś rodzice zabraniają dziecku, oglądać Pokemonów (bo pokomeny to brutalność, agresja, demony itd), Harrego Pottera (bo czarna magia), krzywo patrzą na fantasy (no bo też magia, ewentualnie zrobią wyjątek dla Lewisa i Tolkiena, bo oni byli wierzący) to niech przestaną to robić, niech zostawią swoje przekonania dla siebie, a dzieciom pozwolą cieszyć się światem baśni, rozwijać wyobraźnię i kreatywność. Niech pozwolą im być dziećmi.
Świetny odcinek bardzo wartościowy. I tak właśnie powinno się do tego podchodzić!
Mój syn czyta dużo do 10 roku życia a później przez 2 lata nic. Ucieszyłam się jak poprosił o rodzinę Monet, ale ma krótko bo dotarły do mnie opinie. Postanowiłam przeczytać całość razem z nim aby rozmawiać o tej książce, opatrzyć ją komentarzem skoro już koniecznie chciał czytać. Dużo rozmawialiśmy. Książka literacko jest słaba ale wciąga, jest to rozrywka, nie da się ukryć. Po przeczytaniu Monet syn uwierzył że istnieją fajne książki i przeczytał kilka kolejnych! Prosił aby mu pomóc wybrać współczesne i oczyczajowe ale nie kryminał i bez fantastyki. I czyta, nie tyle co kiedyś ale sięga po książki! Więc zgadzam się z autorem filmu że ten fenomen można wykorzystać i to bardzo.
Dziękuję za poruszony temat. Brawo.
Dla mnie "rodzina monet" to "zmierzch" naszych czasów. Obydwie książki w przestrzeni publicznej zbierają cęgi za promowanie toksycznych zachowań, każdy śmieje się z osób ktę pieją z zachwytu nad książką lub postaciami w niej przedstawionymi, żaden rodzic nie chce i nie chciał by jego dziecko czytało tą książkę. Ale młodzierz mimo że widzi co złego jest w tej ksiażce i tak się nią zachwyca i świetnie się przy tym bawi. I nikt nie ma prawa zabierac im tej frajdy bo każde pokolenie ma swój zmierz, swój film rambo pełen przemocy, lub inną rzecz kultury masowej na którą starsze pokolenia patrzy ze zgrozą w oczach.
Tylko że sięgają po tą książkę bardzo młode dzieci. Stało się modne ale 9-10 letnie dzieci to nawet chcą czytać bo popularne. Nie jest to książka która powinny czytać tak młode osoby. Ale to zależy czy rodzice wiedzą co w tym jest. Ale często po okładce, cukierkowe to kupują. Cóż
@@barbarawaga2844a ja się zgadzam, że każde pokolenie ma swoją hejtowana książkę. Ja nasłuchałam się o Potterze. To kwestia czy rodzic z dzieckiem porozmawia. Jeśli dzieciom podoba się ta książka to dla mnie jest sygnał, że obecne dzieci dorastają szybciej niż moje pokolenie. Szybciej sięgają po makijaż, szybciej interesują się modą i przejmują się swoją wagą...
@@papierololo zgadzam się że trzeba z dziećmi rozmawiać. Ale nie wszystkie zachowania są dobre. To że się przejmują wagą- diety itd. Obserwuję zjawisko gdzie jest wysyp książek które nawet bez korekty, z błędami czy wątpliwymi wzorcami są wydawane. Czasem bez oznaczeń że są sceny. Nie bardzo mi się to podoba. Czasem obejrzę recenzję tych dzieł, trochę do pośmiania. Cóż. Takie dziwne czasy. Wydawnictwa liczyli na łatwą kasę i jak widać nie pomylili się. Byle bubel wydadzą , dobra promocja i kasa leci. Jak skutecznie. Tak że nawet małe dzieci chcą tą książkę czytać. Gdyby nie to że są podatne na wpływy to cieszyłam się że w ogóle coś czytają. Część rodziców czy dorosłych kompletnie nie ogarniają że to ma oznaczenie wiekowe. I kupują bezmyślnie masz sobie czytaj.
Rodzina Monet poradziła sobie tak dobrze, bo obecne nastolatki umieją w social media, mają mocną siłę przekazu, czytają to koleżanki to czemu ja mam nie przeczytać, jestem pod wrażeniem skali tego fenomenu choć uważam że książka jest jaka jest (jednak gdybym była nastolatką to pewnie też bym ją kochała)
To jest ordynarny produkt presji social mediów. Potter był fenomenem bo zwyczajnie miał jakąś jakość. I tam totalnie widać że pierwsza część była pisana pod dzieci.
Brawo, super temat! 😊
Nie jest problemem, jeśli dzieciaki, czytają książki, które po prostu "niczego ich nie uczą", czyli są neutralne i dostarczają rozrywkę. To jest ok. Ale myślę, że nie wymaganie od wattpada (a przede wszystkim wydawców, którzy jego odmęty wyciągają na światło dzienne) nieczego to droga do nikąd. Niech chociaż stosują zasadę "przede wszystkim nie szkodzić", wówczas na grafomanię możnaby przymknąć oko. Jakkolwiek szkoda, że zamiast kolejnych harrych potterów i igrzysk śmierci pojawiają się rodziny monet, dwory i inne potwory :(
A czego złego uczy Rodzina Monet?
Oglądam wszystkie wasze filmy ale rzadko komentuje bo oglądam głównie na dużym ekranie. I tyn razem tak było ale włączyłam specjalnie telefon by napisać ten komentarz. Daniel to jest jeden z Twoich najlepszych filmów jak nie najlepszy. Oglądałam Was ale nie zastanawiałam się dlaczego. Po prostu mi się podobało. Ale tym filmem podsumowałeś dlaczego Was oglądam. Właśnie dlatego że zachęcasz do czytania i to Twoja misja. I to widać w każdym filmie. Róbcie to dalej bo robicie to super. Pozdrawiam ❤
Bardzo wartościowy materiał. Szczególnie odnośnie rozmowy z dzieckiem i próby spojrzenia z jego perspektywy 🤍 Swoją drogą, mam trudności z koncentracją i z tego względu czytam raczej te same książki w kółko, bo jak „odlecę” to przynajmniej mniej więcej już wiem co się dzieje i HP to był oczywiście dla mnie ratunek w tym wypadku :) , ale uwielbiam oglądać i słuchać Waszych recenzji o nowych książkach ☺️
Gdyby Pieniążki były mangą, to jestem na 95% pewna że ten "fenomen" dorobiłby się materiału na Uwaga TVN i dostałby milion razy większy hejt niż obecny. Tyle że wydawnictwa mangowe nie tylko wydają swoje komiksy z raitingiem wiekowym ale z tego co widziałam te produkcje 16+ a zwłaszcza 18+ nie są na empikowych półkach eksponowane. A gdzie są Monetki? Na głównej półce zwanej bestsellerami i sprzedawane każdemu dzieciakowi.
Porównanie do starego CN też nie ma sensu bo tamte produkcje może i bazowały na jakieś brzydocie ale to nigdy nie był poziom Walaszka. Dzieci nie rozumiały połowy żartów z Krowy i Kurczaka czy Jam Łasicy. Te tytuły były niegłupią satyrą na amerykańskie społeczeństwo. Teraz zostałyby zesłane na Adult Swim, bo nie uważają młodego widza za głupka, choć ich maksimum brzydoty to diaboł chodzący na własnych pośladkach i obici Pawian i Kurczak
Nawet yaoice są mniej toksyczne niż rodzina Groszy
Sama też polubiłam czytanie dzięki serii "Harry Potter", a jestem z pokolenia Z. I również chętnie czytałabym tę serię na okrągło, ale takie czytanie ciągle jednego i tego samego do nikąd nie prowadzi 😅
moim zdaniem to najważniejszy komentarz w dyskusji o rodzinie Monet. Aż ciśnie się na usta Zapomniał wół jak cielęciem był.
Ja sama z sentymentu wracałam do bajek z dzieciństwa, a potem zastanawiałam się co ja w tym widziałam... Coś z dzieciństwa bywało lepsze i gorsze albo ponadczasowe. Tak to już bywa
Bardzo dobry film, zwłaszcza podobało mi się to, jak fajnie wykazałeś połączenia między książkami 🤗
Aktualnie odświeżam sobie Elryka z Melnibone w nowym wydaniu, jest cudowne i przypomniałem sobie, za co go pokochałem za dzieciaka. Czy to idealna seria dla początkującego i młodego czytelnika? Nie! Mamy tam szeroko pojętą przemoc (w tym seksualną), kazirodztwo, wyzysk, niewolnictwo, uzależnienie od narkotyków czy skrajnie bezduszną manipulację, a mimo to jakoś tego nie praktykuję. Mało tego, dzięki tej książce polubiłem sceny batalistyczne i prawdopodobnie gdyby nie ona, taki Potop nie byłby jedną z moich ulubionych szkolnych lektur. Wystarczyło, że podczas seansów Conana, czy Wodnego Świata, moi rodzice wytłumaczyli mi, co jest złe i dlaczego takie jest. Wytłumaczyli mi, że Ci najlepsi bohaterowie, tacy jak Elryk przeciwstawiają się temu i dlatego są bohaterami w pełnym znaczeniu tego słowa. Nie ulegają presji i trzymają się wytyczonej przez siebie ścieżki, co dało mi niejako wzór i być może dzięki temu nie ciągnęło mnie do różnych głupot, które zwłaszcza w wieku nastoletnim są powszechne, i potrafiłem nie ulegać presji rówieśników, przy równoczesnym braku strachu o brak akceptacji i pogorszenie relacji. Nawet z, ogólnie rzecz ujmując, nieodpowiedniej książki można wynieść coś dobrego i może ona pchnąć nas w dobrym kierunku na całe życie. Wszystko nadal rozbija się o świadomość, zarówno dzieciaków jak i rodziców, no i o wychowanie. Wystarczy naprawdę minimalna doza zainteresowania się tematem
Dobry wieczór
Witam. Powiem tak: podoba mi się pomysł z rozmową na spokojnie między jednym a drugim pokoleniem . I że dzięki temu można w spokojnej rozmowie przedstawić argumenty, które zachęca młodszych czytelników do ambitniejszej literatury. Bardziej wartościowej. I z wartościami. Ten "rdzeń ", o którym mówisz i ta płaszczyzna porozumienia. To jest ok.
Ale ja osobiście nie przeczytam " Rodziny Monet ", bo uważam to za stratę czasu i toksyczne książki. Takie jest moje zdanie i mówię za siebie. Pozdrawiam. Dobrego dnia życzę.
Ewa
Przeczytałeś Kamień Filozoficzny 30 razy, resztę tomów pewnie nie dużo mniej... myślisz że obecna młodzież przeczyta tyle samo razy Rodzinę Monet? Ja mam wątpliwości czy przeczytają do końca chociaż 1 raz. Poszedł fenomen, każdy chciał mieć te książki, ale czy faktycznie przeczytał? No nie wiem... pewnie stoją na półkach albo gdzieś w kącie i oczywiście nie umniejszam tym, którzy przeczytali więcej niż jeden tom, ale ten fenomen jest chyba grubymi nićmi szyty
To też jest prawda. Często spotykam się z tym, że wiele osób po prostu kupiło "Rodzinę Monet", żeby sprostać wymaganiom współczesnych trendów. Żeby koleżanki odwiedzające widziały na półce "Rodzinę Monet". To też w dużym stopniu odróżnia ten fenomen od prawdziwych fenomenów czytelniczych. Ale moda pozostaje modą.
@@StrefaCzytacza Dokładnie - to moda. Ktoś pewnie zaraz napisze, że HP też był modny, ale nadal jest! I to od ponad 20 lat. Myślę więc, że warto będzie za kolejne 20 lat spojrzeć czy obecni czytelnicy nadal pamiętają i wielbią Rodzine Monet. Czas zweryfikuje prawdziwość fenomenu, albo będzie jak to z modą bywa - w końcu minie
Pamiętam, ze jak byłam młoda, to czytałam pewna książkę polskiej autorki, opisującą imprezowo narkotyczne życie pewnej kobiety wyzwolonej. Po przeczytaniu uważałam ją za coś genialnego, wtedy ta proza była dla mnie ponad wszystkie inne książki. Rodzice nie wiedzieli, co czytam.
Po latach jak zaczęłam czytać ją ponownie, to pomyślałam sobie: "Kunka, co ja w tym w ogóle widziałam?".
I nie przeczytałam do końca, bo nie byłam w stanie.
To ja tym razem krótko: uważam, że twój pomysł jest bardzo dobry.
Grunt to odkryć, że książki to nie są tylko lektury. Przekonać się że książka może zainteresować a potem może to pójdzie :) A my to piękne książki czytaliśmy? a Zmierzch? Po latach człowiek stwierdza że to piękna literatura nie była 😆
Zabrakło mi w tym filmie dwóch rzeczy. Podkreślenia, że nie bez przyczyny te książki są od 16 roku życia i tego, że Rodziną Monet nie interesuje się młodzież od 16 roku życia, tylko właśnie dzieci. Bardzo młodziutkie osoby w przedziane od 7 do 12 lat, może rozszerza się to nieco bardziej, ale wiadomo, o co chodzi. Te osoby owszem, czytają i chwała im za to, ale wciąż „nie rozumieją”, jakie wartości i toksyczne zachowania przedstawia ta historia. Gloryfikują je i marzą, aby móc przeżyć to samo co Hailie, która przez 90% czasu jest upokarzana i dzieje jej się krzywda. Dosłownie dostaje uwagę tylko wtedy, gdy faktycznie cierpi (z winy czyjejś, lub co gorsza, własnej). To nie jest coś, czego chciałabym uczyć własne dzieci. Na pewno nie to, że żeby zasłużyć na miłość, muszą się buntować, czy być porwane, bo wszyscy będą się martwić. Że cierpienie jest odpowiedzią na brak zainteresowania ze strony bliskich…
Ponadto jest to historia, która w bardzo wielu osobach budzi po prostu agresję. W starszych, bo chcą „nawracać” młode osoby i komentują bardzo niemiło ich filmiki i recenzji. W dzieciach, bo uczą się w ten sposób nienawiści i reagowania na nią taką samą nienawiścią (bo przecież nikogo nie powinno interesować, że czytają tę serię, gdy mają 6/7 lat i dodają sobie w opisie na instagramie, że są żonami Adriena Stantana!). Nie wspominając już o samym wydawnictwie, które doskonale wie, jakie kontrowersje budzi ta seria i jak bardzo starsi recenzenci starają się przestrzegać przed nią rodziców i młodsze dzieci. Sugerowanie, żeby okłamywać rodziców jest poniżej wszelkiej krytyki i już samo to powinno zachęcać do uważniejszego przyjrzenia się zarówno im samym jak i wydawanym przez nich treściom.
Znam wiele osób, które zainteresowały się czytaniem właśnie poprzez nieodpowiednie dla nich treści i później wcale nie zaczęły sięgać po „wartościowe” powieści. Wręcz przeciwnie, szukały kolejnych, nieodpowiednich dla swojego wieku i mentalności książek. Za każdym razem coraz mocniejsze i mocniejsze, bo brakowało im emocji, brutalności i barwniej opisanych relacji (w negatywnym tego słowa znaczeniu).
Uważam, że zachęcanie takich osób podobnymi filmami, zwłaszcza jeśli samemu jest się tatą bardzo młodych córeczek, jest trochę nie na miejscu, zważywszy że dzieci, które sięgają po Rodzinę Monet, już i tak szukają argumentów, aby sięgać po kolejne tego typu teksty. Widzę to każdego dnia chociażby na wspomnianym instagramie. Według mnie zwyczajnie powinno się ograniczać mówienie o tej serii, aby moja na Rodzinę Monet jak najszybciej przeminęła. Co miało zostać powiedziane na jej temat, zostało już powiedziane, teraz wychodzi ostatni tom, więc pozostaje nam wierzyć, że po zakończeniu serii, młode osoby przestaną się wzajemnie nakręcać i fascynować.
Ze swojej strony proszę, żebyśmy po prostu starali się edukować młode osoby. Zamiast przyzwalać na czytanie nieodpowiednich wiekiem historii (i argumentowanie tego tym, że w sumie nie powinny, ale hulaj dusza, przecież „my” w ich wieku robiliśmy to samo, czytając Pottera), robili wszystko, aby zachęcać je do równie lekkiej, ale przynajmniej wartościowej literatury. Można stworzyć tyle wartościowych filmów na temat książek adekwatnych do wieku, dlaczego więc wciąż wałkujemy Rodzinę Monet 😔
Co w tym złego? Niech przeczytają. Co z tego wyciąganą to już tylko ich wola. Może być tak, że złapią bakcyla i zaczną sięgać po inne książki. Może być tak, że nie pomyślą to było super i wiecej po książki przez długi czas nie sięgną. A może być tak, że odkryje o są inne książki ciekawsze niz lektury i przestanie ,,marnować czas" na szkolne lektory i zacznie odkrywać świat książek. A być może pojdze jeszce innym kierunku 😉
Dzieciaki już w wieku wczesnoszkolnym mają dostęp do tego typu rzeczy, sam w wieku 7 lat grałem z kolegami na przerwie w gta na psp i jakoś nikt terrorystą nie został 😂
Dokładnie ❣️ Ale Super TATA 😅
Hmmm...czytanie miałam za rozrywkę, właśnie na tyle, że udawałam, że się uczę lub odrabiam lekcję, a zaczytywałam się.
Przyznam że mimo jeszcze braku dzieci w moim życiu chciałabym być matką w przyszłości która rozmawia o książce którą dziecko przeczytało nawet jeśli mi się nie podoba przeczytać i rozmawiać o fabule, słuchać pytań dziecka, odpowiadać na pytania i kierować dalej
Ja miałam podobne doświadczenia z moimi rodzicami którzy rozmawiali o książkach i to było coś co cieszyło bo była to fajna zabawa przyjść do domu z książka postawić przed mamą i powiedzieć radośnie "Mama przeczytaj to proszę bo muszę z kimś o tym pogadać!"
Pamiętam jak byłam w podstawówce i widziałam pierwszy tom Zmierzchu i wydawała mi się okładka taka mroczna, że pewnie jakaś dla dorosłych... długo czekałam aż poprosiłam o kupienie taty. Tata zawsze jednak czytał okładki o czym co jest, zawsze w empiku pytał co to za książa (mieliśmy tradycje jeżdżenia do empika i mogłam coś sobie wybrać, ale zawsze musiałam powiedzieć o czym co jest)
A ja mam takie pytanie poboczne: dlaczego po Harrym Potterze wszystkie hity czytelnicze są literackimi gniotami? (Igrzyska to chlubny wyjątek, potwierdzający tę prawidłowość). Zgadzam się całkowicie, że każdy czyta co innego, jedni książki poważne, inni te lżejsze. Sama czytam przeróżne gatunki, może poza ekstremalnym horrorem. I pytam siebie od jakiegoś czasu: dlaczego literatura rozrywkowa nie może być na dobrym poziomie: napisana składnym językiem, bez błędów, bez krindżowych scen, bez absurdalnych zachowań bohaterów? Jak to się stało, że po fenomenalnym HP niemal od razu pojawił się taki Zmierzch z amebowatą bohaterką, a po nim inne Greye, Dwory czy Monety? Właśnie to mnie coraz bardziej odrzuca od popularnych tytułów (po tym, jak się nacięłam kilka razy, pierwszy raz na właśnie Zmierzchu): obawa, że będą kiepskie w odbiorze. Że zamiast mieć przyjemność z lektury, będę zgrzytać zębami na nielogiczności, absurdy fabularne i inne tego typu kwiatki.
Hmm, nie śledzę trendów bo w sumie od lat czytam głównie po autorach (lub z "polecane podobne"), ale wydaje mi się że to kwestia bańki informacyjnej w jakiej się siedzi. W końcu nawet w Empiku w "TOP" koło rodziny Monet stoją takie Chłopki czy (obecnie hype bo film) Diuna.
Zawsze istniały mody. Zaryzykowałabym stwierdzenie że rynek premiuje pionierów. Jest to przykre, bo dużo wartościowych dzieł przemyka pod radarem ale chyba nic na to nie poradzimy. Obecne czasy są jeszcze gorsze niż szczyt potteromani, bo obecnie ton rynkowi narzuca tiktok a ten premiuje pozycje lekkie, łatwe i przyjemne. I to jeszcze idealnie wpisane w trendy. To jest trochę jak z kawiarniami/restauracjami/fastfoodami. Wszyscy jak barany idą do starbucksa bo ten umie w marketing a nie dlatego że jest dobry. A omijają kawiarnię z pasją, gdzie dostaną o wiele lepszą kawę i za mniejsze pieniądze. Tyle że kawiarnia u pani Basi nie występuje amerykańskich filmach, nie ma swojego merchu i nie kupisz jej dedykowanej kawy u biedrze
Ja swoją przygodę z książkami, zacząłem od Dzennika Cwaniaczka. Prześwietne na start. To je pół-komiks. Czcionka duża, język prosty i zabawny
Pozwolę sobie dodać jeszcze jeden komentarz z prośbą o polecenie książek "na wędkę" jaką jest właśnie rodzina Monet. Chodzi mi o książki, które nie są kryminałem ani fantastyką ale poruszają treści raczej obyczajowe. Dla mojego syna ważne jest aby akcja działa się współcześnie a nie np 100 lat temu. Znajdują sporo książek ale większość ma bohaterki damskie lub jest 16+ a dla 13- latków nie nadaje się. Np. Fala Marii Krasowskiej spodobała się synowi, twierdzi że trochę wspólnego z Monet ma, nie czytałam i nie wiem czy to dobre.
EH czytaczu :P czasem, jak coś opublikujesz, to muszę się do tego odnieść. Dla ciebie to plus, bo czym więcej komentarzy itp. tym UA-cam zwiększa zasięg. Pewnie też dlatego znów Rodzina Monet, więc spodziewam się trylogii, a może nawet sagi. No dobra wróćmy jednak na ziemie. Rodzina Monet, Maybe You itp. pokazują oczekiwania osób młodych. Pisarze powinni się dostosować, jeżeli chcą docierać do osób młodych YA. Sam napisałem teraz dwie książki, które wysłałem do wydawnictw, czy zostaną opublikowane, czy nie, to znasz rynek, ja też bardzo dobrze wiem, jak działa. Jednak ja się dostosowałem, próbując przemycić pozytywne rzeczy w tych dziełach. Co do naszej młodości, bo jestem 1988 ty pewnie też, może 1-2 lata różnicy, czyli nic. Był np. Dragon Ball, oczywiście manga pokazywała braterstwo i poświęcenie życia dla wyższych celów (to te dobre wartości), jednak Mistrz Kamesennin był totalnym seksistą, widząc piersi, dostawał krwotoku z nosa. A Goku jako dziecko, przyzwyczajony do spania na dziadka jajach. Jednak gdy kiedyś położył się na kroczu, Bulmy zdziwił się, że nie ma wybrzuszenia, więc zdjął jej majtki i przeraził się, że nie ma penisa. Tak oto ja 9-latek dorastałem hahaha :P, jak większość z nas. One Piece to już w ogóle zboczony totalnie. Ok. jednak co do Harry Pottera to Rowlling bardzo wiele pozytywnych wartości przekazała np. braterstwo, akceptacja osób homoseksualnych, wspierała wielokulturowość, pokazywała miłość rodzinną Wesleye i wiele innych. Dużo osób uznawało ją za radykalną lewaczkę, a po latach okrzyknięto ją za mało lewicową, taki o to ciekawy paradoks. Podsumowując, rynek oczekuję konkretnych bohaterów, oraz historii jednak jak autor chce, to może przemycić pozytywne wartości.
Zupełnie nie do tego się odnoszę, bo kwestia wartości czy ich braku w dziele popkultury zawsze zależą od twórcy. Czy Weronika Marczak mogła napisać książkę, która nie budziłaby tak skrajnych emocji? Pewnie tak. Pytanie, czy młodzi by wtedy czytali. Bo im bardziej o tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że Wattpad wybił się tym, że "starzy" słabo go czują. Zupełnie nie o porównywanie konkretnych tworów chodzi, a raczej zainteresowania nimi i tego, co możemy z tym zainteresowaniem zrobić. Młodzi czytają coś, na co starzy nie mają żadnego wpływu. Wybierają sobie lektury wbrew oczekiwaniom "opiekunów". Bunt zawsze działa.
Jako fenomen społeczny, "Rodzina Monet" jest dla mnie zjawiskiem niemal niedoścignionym. Jako książka, no cóż. Dno.
Rynek, to jasne, będzie dostosowywał się do aktualnych norm. Biada autorom, którzy nie zechcą sami się do niego dostosować. Widać to pod względem ilości imprintów młodzieżówkowych, które wyrastają jak grzyby po deszczu. Niektórzy wydawcy będą starali się trzymać jakiegoś poziomu, wydawać lepsze książki. Inni pójdą na łatwiznę albo przynajmniej spróbują "liznąć" ten tort, którym napycha się Muza czy Niezwykłe. W pewnym momencie dojdzie do nasycenia rynku i to wszystko walnie. Bo walnąć musi.
Wtedy pozostaniemy z dużą grupą ludzi w wieku ok. 17-20 lat (albo i mniej), którzy pozostaną bez czytelniczego dachu nad głową. I dzisiaj warto powalczyć o to, co będą robić, kiedy ten hype faktycznie się skończy. Czy będzie to pokolenie, które zacznie i skończy na "Rodzinie Monet" czy jednak pokolenie, dla którego ta seria będzie jedynie początkiem?
Pewnie, że autorzy zawsze powinni dostosowywać się w jakimś stopniu do młodszego odbiorcy. Pewnie, że na rynku pełno jest młodzieżówek pisanych przez osoby w wieku 50+, które totalnie nie "kumają", co młodym w duszy gra. Ale też jest od groma młodych autorów, którzy piszą fajnie, z sensem. "Młodych" czyli liczących sobie dwadzieścia parę lat. Natalia Klewicz, Marta Bijan czy nawet wywodząca się z Wattpada Beata Kulecka (vquiet). I wierzę, że ten rynek znowu uśmiechnie się do takich autorów czy autorek. Że moda na mafie i bogactwo przeminie, a znowu zacznie się poszukiwanie jakichś odpowiedzi czy bratnich dusz w książkach.
Póki do tego nie dojdzie, warto kombinować z tym co jest.
@@StrefaCzytacza Rodzina Monet to początek. Akurat to widać. Tak jak było z Dragon Ball, miałeś potem One Piece czy Naruto. Gdzie twórcy sami się przyznawali, że wzorowali się na Dragon Ball. Ja na szczęście przeczytałem Rodzinę Monet po tym, jak wysłałem dwie moje książki. Jednak nie znaczy, że nie sprawdzałem trendów. Patrząc, czego czytelnicy oczekują. Zresztą czytam po napisaniu książki albo książek topowe książki innych autorów i ich nie lekceważę, bo świadczyłoby, że jestem głupim ignorantem jako autor. Tak jak już kiedyś pisałem, rodzina Monet ma genialną główną postać.
@@R.K.Jaworowskiz czystej ciekawości, znalazłeś w Monetach cokolwiek pozytywnego? XD Bo tam nie ma ani jednej pozytywnej rzeczy, nie ma ani jednej wartości.
@@Vomitmattiemoim zdaniem książka powinna uczyć albo wyzwalać emocje. Najlepiej jedno i drugie. Główna bohaterka jest napisana genialnie pod rynek, więc książka wyzwala emocje. Historia też wyzwala emocje, więc wydawnictwo jest szczęśliwe. Jednak ta pozycja niczego pozytywnego nie uczy. Oczywiście mówię o tomie pierwszym.
Napiszę krótko, ten film to dla mnie wyspa zdrowego rozsądku na morzu hejtu i robienia z ludzi idiotów (bo czym innym jest insynuowanie że przeciętny rodzic jest za głupi by sprawdzić co czyta/ogląda/w co gra jego dziecko).
Bo ludzie to idioci. Dodałabym zbyt leniwi czy zapracowani by chociaż zainteresować się dzieckiem. Tu leży problem.
@@paulinagabrys8874 chyba ci co generalizują ;) Może i żyję w bańce, ale osobiście jeszcze takiego przygłupiego leniwego rodzica nie spotkałam, a patrząc po komentarszach w necie powinnam się o nich potykać przynajmniej kilka razy dziennie.
ja mam 11 lat i przeczytałm całą serie jest tam troche zb ale i prz jmi sie zpodobała ale polecam jeszce WERONIKA ANCELOWICZ
Myślę, że nowi czytelnicy często potrzebują prostego języka
Hahaha w punkt! Toksyczny był też Wilk i Zając tzn. Wilk tfuuu 🤣 tu dopiero lała się z ekranu edukacja, a Czerwony Kapturek, horror dla dzieci. Bójcie się 🤣 Czyli rozmowa, uwaga rodzica, wspólny grunt z młodym czytelnikiem jest nadal ogromnym polem do działania. Powodzenia!
A! Dodam, moje dziecko bało się Pinokia, nie głównej postaci, ale to co się dzieje w tej bajce zakrawa na... a taka kochana i popularna. Każdy niech czyta co lubi.
O ile nie trawię "RM" i ubolewam nad jej promocją tak zgadzam się, że to fenomen i widzę tu dużo wspólnego ze "Zmierzchem", który również bywa "toksyczny" w kwestii relacji a ludzie jednak mają do niego sentyment 😉
Jednak Zmierzch czytały piętnastolatki. Sama pamiętam z czasów gimnazjalnych.
@@paulinagabrys8874 moje koleżanki z podstawówki czytały (co prawda ostatnia klasa ale jednak podstawówka)
Edward ani w gramie nie był tak toksyczny jak bracia Monet. Nie przypominam sobie, żeby terroryzował Bellę, a ona dostawała przez niego ataków paniki i np. krzyczała z bezsilności, bo zrobiła coś nie po jego myśli.
Danielu, jesteśmy z tego samego pokolenia i zgadzam się z większością tego, co powiedziałem, z dwoma wyjątkami. Po pierwsze, Harry Potter to jest fenomen literacki, który po 20 latach nadal jest żywy, a o tym gównie za rok już nikt nie będzie pamiętał (i całe szczęście) . A po drugie, prawda - my, będący dziećmi w latach '90 i '00 oglądaliśmy kreskówki i graliśmy w gry, które niekoniecznie świeciły przykładem, ale weźmy pod uwagę poziom szeroko rozumianej świadomości, jaki był wtedy, a jaki jest teraz. Myślę, że jako ludzkość powinniśmy iść do przodu i rozwijać się, a co za tym idzie również nie powielać błędów, które popełnialiśmy kilkadziesiąt lat temu. Pozdrawiam!
Ja mam 13 lat a czytam
A dlaczego oceniasz coś czego nie czytałeś?! Tak. Mowa o pierwszej minucie filmu
Oceniam „Rodzinę Monet”, którą przeczytałem ;)
@@StrefaCzytacza wydawało mi się, że mówiłeś o książce ewnego malarza, że nie ma w sobie nic dobrego. Czy to nie ocena?
Tę książkę również przeczytałem kilka lat temu. Od deski do deski. I takiego steku bzdur i odbicia chorego umysłu w życiu nie widziałem. Dlatego oceniam.
@@StrefaCzytacza a to przperaszam
GTA najpopularniejszą grą na świecie - Powiedz mi jak mało wiesz o grach nie mówiąc mi tego wprost
Chodzi mi o gry fabularne. Która fabuła przebija dziś GTA, jeśli chodzi o sprzedaż i popularność? Pewnie, battle royal zawsze ma potężne grono odbiorców, to samo gry typu Minecraft, ale o ile patrzymy na coś, co ma fabułę i zapisuje się w historii od prawie 30 lat, to czy cokolwiek przebija GTA?
@@StrefaCzytacza nie uważam by popularność od 30 lat miała tu aż takie znaczenie. Przy takich kryteriach na pierwszym miejscu pewnie byłby Doom lub Wolfenstein. A patrząc na czasy obecne to i owszem są gry RPG popularniejsze od GTA. Tak naprawdę wystarczy popatrzeć na wyniki ze steama
@@coldheart1981trzeba oddzielić gry historycznie istotne jak wymieniony Doom od gier współcześnie popularnych jak Fortnite (którego nie ma na steamie), Minecraft czy Genshin Impact. Najpopularniejsze wśród dzieciarni to gry darmowe jak wyżej wymienione. GTA dla współczesnego dziecka/nastolatka jest grą starą (GTA V wyszła 10-12 lat temu) i nie oferuje żadnych innowacji jakich nie spodkał w innych produkcjach. Przecież taki Fortnite ma dużo trybów, jeżdżenie pojazdami i chyba miliard skórek z 90% popularnych franczyz medialnych na tej planecie. Dorośli i pracujący gracze żyją trochę w bańce pełnopłatnych tytułów i tytułów z ich młodości. Obecne dzieci wolą darmówki bo niby jak mają namówić rodziców do kupna gry? I to jeszcze takiej z wyższym raitingiem
Nie no, niech czytają każde gówno byleby czytali. Świetna taktyka.
Owszem. To taktyka, która pozwala rozbić mur, który zbudowały lektury szkolne. Możliwość przekonania się na własne oczy, że książki są różne i niekoniecznie muszą być piękne, patetyczne i trudne w odbiorze. Po zburzeniu tego muru można na nowo/po raz pierwszy odkryć przyjemność z czytania.
@@StrefaCzytacza Rozumiem, że będziesz mieć takie samo podejście przy córy odkryją kinematografię i się zachłysną ówczesnym odpowiednikiem Vegi, no bo przecież odkryją, że filmy są różne i później może sięgną po Kieślowskiego Zanussiego. Otwieranie kogoś na jakieś medium poprzez pozwalanie mu na konsumpcje barachła jest absurdalne, tak samo jak stwierdzenie, że przecież i tak sięgnie do tego.
Niech sobie 16 latka czyta. No, ale nie 9 latka. Czego nigdy nie poruszasz w tych filmach.
Chyba nie słuchasz tych filmów, skoro stwierdzasz, że nie poruszam tego tematu ;) Bo za każdym razem mówię o tym, że to nie są książki dla dzieci i powinny być oznaczane dla odpowiedniego wieku + mówię o kiepskim wyborze okładki i niefajnym poszerzaniu grupy odbiorców przez wydawcę.
No to mówisz, że to nie są dla dzieci, ale właśnie dlatego ludzie mówią, że one są toksyczne.
Czyli toksyczne są wszystkie książki dla dorosłych, jeśli sięgną po nie dzieci? Bo trochę taki jest punkt wyjścia dla tego stwierdzenia. Nieistotne, że to nie jest książka dla dzieci, a fakt, że czytają dzieci? To chyba problem w tym, że promocja działa tak a nie inaczej, rodzice olewają temat, a dzieci uprawiają totalną samowolkę, nie sądzisz?
Jeśli książka nie jest przeznaczona dla dzieci, a wśród nich jest fenomenem. Nie jest to przypadek i akurat zdarzyło się jednemu dziecku na milion po nią sięgnąć. To dla mnie ta książka jest toksyczna. Autorka dobrze widzi kto do niej przychodzi na spotkania. Nie zatrzymuje to przed zareagowaniem. A więc stworzyła toksyczną książkę. Doprowadzjącą do takiego stanu rzeczy. Co dalej prowadzi do powstawania większej ilości książek, które żerują na zaciekawieniu bardzo młodych dzieci takimi rzeczami, które nie są one dokładnie zrozumieć bez własnych doświadczeń czy przemyśleń. Tak, więc przypisuje tej książce początek niebezpiecznego trendu.
@@kinguszz1552Ja zwrócę uwagę na okładkę, która swoją estetyką nie zwraca uwagi targetu 16 +. Okładka wpisuje się w gust kompletnie innej grupy wiekowej.