Rzadko mówi się też o tym, że kwestia nazw żeńskich ma dużo wspólnego z klasizmem. Mało osób obruszy się na to, że kobietę, która zajmuje się zawodowo sprzątaniem, nazwie się sprzątaczką. Podobnie z kucharką. Niektóre zawody postrzega się jako te nieprestiżowe, gorsze i tutaj nikt prawie nie ma problemu z żeńskimi formami. Męskość więc łączy się z tym, co poważne, nobilitujące, żeńskość - wręcz przeciwnie.
@@Mateusz_Adamczyk Czemu tak nie lubisz języka polskiego, że chcesz go zaśmiecać wymyślonymi przez siebie czy innych ambitnych językotwórców potworkami typu: ministra, premierka itp.
@@robertkowalski7932 Ale ja kocham nasz język! A wymienione przez Ciebie formy istnieją w nim od dawna i utworzone zostały zgodnie z systemem polszczyzny (choć w różnym stopniu). Rozumiem, że te wyrazy mogą Ci się nie podobać i to ważny głos we współczesnej dyskusji, bo przecież wśród kryteriów oceny jednostek języka jest i kryterium estetyczne. :)
@@Mateusz_Adamczyk W języku polskim jest wiele sposobów na odróżnienie płci : Pani lub Pan minister,Ta lub Ten minister , ale ministra ( Ta teczka należy do ministra) już bardziej poprawnie jest ministerka, ale to brzmi jak zdrobnienie czy np. teka ministra - ministerka . Po co to komplikować skoro polski język wszystko to ogarnia. Nie jestem orłem językowym i z mojego punktu widzenia rozsądne było by ujednolicić np. ó na u, ż na rz, ch na h ( lub odwrotnie) w kwestii nauki języka i poprawności czy pisanie na różnych urządzeniach elektronicznych bez polskich liter. Ale mamy swój język ze swoją historią i nie zmieniajmy go na siłę.
@@robertkowalski7932 Masz rację, że język polski wypracował wiele sposobów odróżniania płci. Jednym z nich jest właśnie tworzenie form żeńskich za pomocą przyrostka -ka (ale też: -yni | -ini; -ica). Ma to swoje wady i zalety. Przede wszystkim takie formy są bardziej ekonomiczne (szybciej powie się "ministerka" niż "pani minister"), a tendencja do minimalizowania wysiłku to wielka siła napędowa rozwoju języka. Z drugiej strony zdarza się to, o czym piszesz - że odczuwamy formy żeńskie jako zdrobnienia, bo przecież przyrostek -ka służy nam i do tworzenia słowa określającego np. 'małą łyżkę', czyli "łyżeczkę". Ale nie jestem pewien, czy to komplikacja. Raczej myślę o tym w kategorii nieosłuchania się z podobnymi formami. Jeśli chodzi o ortografię, to mówiłem o tym w jednym z odcinków. Gdybyś miał ochotę obejrzeć i odnieść się do tego, co tam mówię - będzie mi bardzo miło. ;)
4:20 - błąd, dojście do czasu sprzed zapożyczeń jest dość łatwe (wiem, co mówię). Trudniejsze w tym jest przejście przez ciąg zapożyczeń. [Suma sumarum], gdybyśmy zrobili to (pozbycie się zapożyczeń) dobrze, to nic nie stracimy, za to stracą wszystkie języki [kreolskie] (jeśli one by zostały pozbawione zapożyczeń). Natomiast, jak widać, było by mało różnorodnie :). Użyłem dwóch ciągów zapożyczeń: suma < summus < z uma, z rozumu, oraz kreolskie < creole < *ker = krze(*) - krzewić, krzepić, krzesać, krzepnąć, itd.
Jeżeli teoria alternatywnych wszechświatów jest prawdziwa to gdzieś tam na północ, tylko trochę dalej jest świat, gdzie mężczyźni kłócę się, że muszą używać żeńskich form zawodów
Jeśli chodzi o kobiece formy nazw zawodów, wydaje mi się że niektóre z nich po prostu brzmią dziwnie, a nawet czasem lekceważąco. Przecież nie powiemy do doktora: "Panie doktorku", bo to brzmi po prostu śmiesznie, więc dlaczego mielibyśmy tak mówić w stosunku do kobiet wykonujących ten zawód. Poza tym nie musimy utożsamiać słowa "doktor" z mężczyzną, bo to słowo i tak jest zapożyczone, a w języku angielskim, oznacza zarówno kobietę jak i mężczyznę. Rozumiem że nie kończy się na "-a", tak jak większość wyrazów rodzaju żeńskiego, ale jeżeli tak bardzo chcemy określić czyjąś płeć, to możemy po prostu powiedzieć: "Pani doktor". Wydaje mi się że ta forma tak bardzo zakorzeniła się w naszym języku że nikt nie ma z nią problemu, a każdą inną formę uważa za błędną. Na koniec dodam, że język tworzą wszyscy ludzie którzy go używają, więc jeżeli jakiś zwrot/słowo z innego języka po prostu się przyjmie to nikt nie powinien przez to protestować. Słowotwórstwo i zapożyczanie to naturalne procesy, które kształtowały języki przez stulecia.
Przede wszystkim doktor to stopień naukowy, jako nazwa zawodu funkcjonuje raczej kulturowo, podobnie jak "magister" dla pracowników aptek i "profesor" dla pracowników szkół. co ciekawe NIE dla pracowników uczelni, na uczelniach, na których bywam jest nietaktem używanie innego stopnia/tytułu niż posiadany przez adresata, chyba,z e adresat zmienił go niedawno i nie wszyscy wiedzą. Kiedyś zostałem upomniany przez magistra, żebym nie mówił do niego "panie doktorze". W dodatku, jak zauważyłeś, słowo jest anglojęzyczne i akurat nie ma określonego rodzaju. Używa się go w rodzaju żeńskim lub męskim, zależnie od płci danej osoby. Dla mnie czepianie się rodzaju jest po prostu śmieszne. Trochę tak, jakbym utrzymywał, że jestem facetem, więc od dzisiaj nie chodzę w marynarce, tylko w marynarku, a wszystkie rośliny rozdzielnopłciowe powinny mieć 2 nazwy, np. "ta papryka" i "ten papryk". do tego mamy problem np. z fokami, czy sarnami. "Ten fok" i "Ten "tinyurl.com/y3jf7xdc Tak, ostatnie to żart. Podójny
Męskie formy brzmią często po prostu bardziej profesjonalnie. Ale nie rozumiem, dlaczego którąkolwiek kobietę to denerwuje. Jeszcze biorąc pod uwagę, że przecież kiedyś kobiety w ogóle nie mogły pełnić pewnych zawodów.
@@Pysia.to.belja. Powód padł wyżej. Ponieważ często dodanie "a" do zawodu brzmi jak zdrobnienie. A wiadomo zdrobnienia nie użyjesz poważnie. Osobiście jestem zdania, że w takich wypadkach same kobiety powinny walczyć z tym, bo wtedy aż kusi by powiedzieć "pani doktor", a jak się dodaje "pan/pani" to ta rzecz brzmi jeszcze poważniej
@@Pysia.to.belja. brzmi bardziej profesjonalnie TYLKO dlatego, że jestres do nich przyzwyczajony a jestes przyzwyczajony bo nie bylo innych a nie byloo innych bo przez całe wieki aż do 20 wieku pratycznie kobiety nie miały żadnych praw, uczyc sie , studiowac, glosowac, posiadac majatku, same wychodzic, planowac, zyc - ale wsztstko sie zmienia i ludzie sie przyzwyczaja do innych form - forma zenska powinna byc zadość uczynieniem tym milionom milionom kobiet zamkniętych w mieszkaniu bez praw zadnych
Fajnie że obalasz mity na temat trudności języków! Mam wielu znajomych obcokrajowców, którzy nauczyli się polskiego na całkiem dobrym poziomie. Było trudno na początku, ale spokojnie dali radę. Polski z pewnością nie jest trudniejszy niż chiński czy języki ugrofińskie, choć oczywiście wszystko zależy od języka ojczystego osoby, która się uczy. Spotkałam też przykładowo Rosjan, Bułgarów czy Portugalczyków, którzy twierdzili, że ich języki należą do najtrudniejszych na świecie..... Ludzie lubią podkreślać eksepcjonalizm swojej nacji i brak w tym wszystkim obiektywizmu.
jeśli chodzi o żeńskie odmiany zawodów to wydaje mi się, że z czasem wszyscy po prostu przyzwyczailibyśmy się do np. "pilotki" lub "ministry" i nikt nie miałby nic przeciwko takim wyrazom
Przede wszystkim nawet RJP, pisząc, że konstrukcyjnie to nazwy poprawne, to bywają kłopotliwe. Poza tym czasem formy są, ale ich używanie mogłoby być nieco dziwne. Owszem, jest forma od "Sekretarz". Sekretarka. Ale raczej nikogo nie nazwiemy "Sekretarką stanu".
Kazdy jezyk jest trudnym. U nas na Wegrzech sluchamy i myszlymy, nawet wierzimy,, ze jezyk wegiersky jest najtrudniejszy. Ja sam uczylem sie jezyk polsky, i myszle, ze wasz jezyk jest trudny, ale nie trudniej niz angielsky. Prawda, ze w polskym jezyk sa komplikalny odmiany, deklinacja, ale na przyklad wyczytac slówy jest prosto, ma regula. Mnie pdoba jezyk polsky, zaczalem uczyc, bo lubie polaków, do naszego miasteczka na Dni winobranie w kazdym roku przyjda mile polacy goszci. Niech zyje nasz Przyjazn!
For me personally (I'm German), Polish was one of the hardest languages I studied, because of the high degree of inflection. It just takes forever to wrap your head around it so you can speak freely without questioning the form of every word that comes out of your mouth. Swahili is right next to it because it does similar shit with its verbs. But actually, I'd count French to it, too - even though the grammar you learn in school is quite straight forward and easy, the degree of unintuitiveness and messiness in casually spoken French is so crazy that it takes you forever grasp it. Also, its pronunciation is extremely difficult in my opinion, a lot more difficult than Polish, at least for me.
Jestem Rosjanin. Dla mnie wymowa cz, szcz, dż, dź nie była taka trudna jak na przykład la, le, sy, my, ra i tak dalej bo po rosyjsku ich wymowa jest inna. Co do pogardliwych wyzwisk - wszyscy ich mają dla wszystkich
@@CrazyLeiFeng A Polacy to nie mają pogardliwych określeń na Rosjan? (i przedstawicieli innych nacji?) To że takie słowo istnieje, nie oznacza, że trzeba go używać.
Jestem pod wielkim wrażeniem nie tylko przygotowania merytorycznego, dobrania tematów, sposobu narracji oraz całego pomysłu na kanał, ale jeszcze oprawy graficznej pomocnej do lepszego zrozumienia słów, które wypowiadasz. Wielkie gratulacje! Te skojarzenia, urozmaicenia są w mojej opinii świetnie wykonane. Pozdrawiam ✨✌️
Jest kilka trudniejszych języków - niektóre języki indiańskie mają dziwną gramatykę i słownictwo. Chiński i generalnie języki tonalne są trudne,(nawet jeśli np. chiński ma znacznie prostszą gramatykę), bo ludzie nie używający języków tonalnych maja problem z nauczeniem się odróżniania wyrazów i sylab o podobnym brzmieniu a różnym tonie. Węgierski jako język aglutacyjny z rozbudowanym zestawem przypadków jest od strony gramatyki trudniejszy do nauczenia niż polski. Prawdziwą komplikacją polskiego jest tak naprawdę połączenie dość trudnej gramatyki i wymowy z bogactwem kulturowym - idiomatyką, stylizacjami. to oznacza, że polskiego można się nauczyć, ale żeby opanować go perfekcyjnie ze zrozumienia całej idiomatyki i wszystkich niuansów, czy bagażu historycznego, to trzeba już poświęcić z 10 razy więcej czasu na naukę nią w przypadku angielskiego, mimo, ze angielski ma teoretycznie więcej idiomów i więcej słów. Czyli polski na poziomie komunikatywnym nie jest trudny. Powiedzmy o jeden stopień trudniejszy od rosyjskiego i o dwa czy trzy stopnie prostszy od węgierskiego. Natomiast opanowanie go perfekcyjnie, jest prawie niewykonalne. Po prostu jest za dużo rzeczy do nauczenia.
Jak żartobliwie mawiał profesor Kukurowski - językoznawstwo to inna nazwa choroby psychicznej. Bardzo ciekawy i merytoryczny kanał! Będę stałym bywalcem jako literaturoznawca.
Mateuszu, myślę że moje pytania pod tym odcinkiem będą adekwatne. Zapewne popełnię pełno błędów w pytaniach: 1. Wziąć, ale wziął, wzięłam,... Ale oni ZABRALI czy WZIĘLI ,2. Zgasło, zgasić, zgasiła, zgaszone 3. Dlaczego swetr, nie sweter? Wiatr, nie wiater ( podkreśla!!!) 4. Spać - zasnąć? 5. Dlaczego słony - bardziej słony, a nie słońszy, a słodki może być słodszy? Duuuuzo tego!! .... A nas testy z angielskiego przy dwóch literufkah☀️spószczjom poziom nirzej 🤣🤣
Po polsku jest "sweter", bo to kopia z angielskiego. Nie ma "swetr". Jak widać ta część odzieży przyszła razem z nazwą. W niektórych gwarach mamy "wiater". Pytania o czasownik i Pani wątpliwości wynikają z pomieszania par aspektowych. I tak mamy brać-wziąć, zabierać-zabrać, spać nie ma formy dokonanej, a na końcu zasypiać-zasnąć. Zaś na końcowe pytanie "zabrali czy wzięli" można odpowiedzieć tak: oba czasowniki mają w niektórych aspektach różny sens. Może Pani zapytać: "czy wzięli / zabrali państwo parasole?", ale "Oni zabrali nam pieniądze" i " Oni wzięli od nas pieniądze" może mieć inne znaczenie. Wieloznaczność wyrazów występuje w każdym żywym języku. To nie tylko szaleństwo polszczyzny. Pkt. 2 Pani wątpliwości to alternacje spółgłoskowe, czyli podczas odmiany dochodzi do zamiany s:si:sz. To dotyczy nie tylko czasownika, ale też rzeczownika i przymiotnika. Jest "zgasło", bo to od czasownika gasnąć-zgasnąć, "zgasić, zgasiła' od gasić-zgasić, "zgaszony" to imiesłów, który został utworzony podobnie do "poproszony". A stopniowanie przymiotników w dużym stopniu opiera się o tradycję (uzus językowy), dlatego nie może Pani powiedzieć "bardziej dobry", ale "bardziej słodki" już tak.
Pro! Dobry z ciebie mówca :D Oby tak dalej :) Czekamy na kolejny odcinek. PS. chcielibyśmy usłyszeć jak wygląda 17 rodzajów seplenienia w j. polskim :D
Wielkie dzięki! Ja również chciałbym to usłyszeć, ale chyba musimy zadowolić się czytaniem artykułów na ten temat. A może jakaś wycieczka do logopedy? :)
Proponuję inną weryfikację który język jest najtrudniejszy do nauki. Trzeba sprawdzić jak szybko dziecko w danym kraju opanowuje swój język. Stwierdzam że w przypadku języka polskiego jest to jakieś 3-4 lata (licząc od 2 roku kiedy to faktycznie zaczyna się proces mówienia)
Ja jako Polak napiszę tak język polski jest bardzo trudny. Mieszkam ponad 20 lat w Niemczech, znam niemiecki i mam porównanie. Gramatycznie niemiecki jest łatwiejszy do nauczenia się od polskiego, same końcówki w budowie zdań są łatwiejsze i jest ich mniej . Przykład miasto Dortmund w odmianach pozostaje w większości DORTMUND a w polskim ?? Jestem z Dortmundu, byłam w dortmumdzie itp . Miasta Zabrze i Gliwice na końcu literka " E" a jak odmieniasz to już inne literki na końcu, byłem w ZabrzU i byłem w GliwicaCH i wytłumacz to komuś kto uczy się język polski 😀😁😍😂😂😂😁😁 niemiecki jest bardzo łatwy jak ci ktoś wytłumaczy podstawy i nauczysz się parę podstawowych słów i zdań to się dogadasz i film w TV zrozumiesz, ja się niemiecki nauczyłem między innymi z TV + słownik bez żadnych kursów języka.
Jeden jedyny komentarz o tym na co typo z filmu nie zwrócił uwagi... Polski nawet jeśli nie najtrudniejszy to na pewno najdokładniejszy w słownym opisie, to znaczy najbardziej precyzyjny, szczegółowy... To głównie o to chodzi w "trudności" języka Polskiego.
Czy język polski jest łatwy, czy trudny - moim zdaniem - niewiele zmienia. Zapożyczenia są wręcz potrzebne, ale nienawidzę durnych makaronizmów np. z angielskiego: "Mój kołcz w my work powiedział, że muszę wysłać invitejszyny na jutrzejszy ivent. If tego nie zrobię, targety polecą, a ja nie dostanę benefitów." Uszy mnie bolą, gdy słyszę coś takiego. Korporacyjna nowomowa jest czymś strasznym i z tym warto walczyć. Co do żeńskich form zawodów - w niektórych przypadkach brzmią dobrze: lekarka, nauczycielka, polonistka, techniczka, konstruktorka, ale psycholożka albo magista brzmią fatalnie. Moim zdaniem nie ma sensu tworzyć na siłę żeńskich form od wszystkich zawodów (i stopni naukowych), wystarczy powiedzieć "pani psycholog" lub "pani magister", ponadto te słowa inaczej się odmienia "Wysłałem list do (pana) premiera xxx.", "Wysłałem list do (pani) premier xxx.". Ponadto żeńskie formy MIMO WSZYSTKO brzmią mniej profesjonalnie niż formy męskie: lekarz-lekarka, nauczyciel-nauczycielka.
Dokładnie. Jedyne dwa rozwiązania to 1. Ogarnięcie się i postanowienie, że nie wszystkie zawody potrzebują żeńskiej końcówki 2. Używanie ich nałogowo, żeby nie brzmiały źle jak to jest z nauczycielką. Chociaż tutaj to może nie podziałać, bo w przypadku nauczycielki to raczej "wina" faktu, że zawód jest Chorobliwie sfeminizowany
@@ladrok97 Tak samo jest z lekarką i pielęgniarką. Przedstawicielki płci pięknej zdominowały polską służbę zdrowia i coraz częściej spotykamy się z "lekarką", a wciąż trudno powiedzieć nam "pielęgniarz". Natomiast specjalizacje niemalże zawsze mają formę męską. Mówimy "lekarka", ale już "ginekolog", "urolog", "psychiatra".
@GAgaV8, skoro tylko tylko litera, to po co ją dodawać? Wcale nie twierdzę, że mężczyzna jest bardziej profesjonalny, gdzie ja to napisałam? Napisałam, że bez tych żeńskich końcówek wyraz brzmi bardziej profesjonalnie. Podobnie jak profesjonalnie brzmi "lekarz", który oznacza osobę wykonująca ten zawód, niekoniecznie mężczyznę, "lekarka" to już pochodna pierwszego wyrazu, wyraźnie zaznaczająca płeć, a "lekarzyna" albo "lekareczka" jest już wyraźniej nacechowane emocjonalnie. Ponadto co do tego brzmienia bardziej lub mniej profesjonalnie to nie jest to moja opinia, to opinia językoznawców, z którą się zgadzam. Chyba że jesteś tak wybitnym językoznawcą, że możesz polemizować ze znanymi autorytetami.
Czy jest szansa, że pojawią się napisy do filmów? Bardzo chciałbym podesłać Twoje filmiki moim głuchym kursantom, którzy dzielnie uczą się języka polskiego ;-)
Powiedziałbym tak : Zgadzam się z Twoim zdaniem i szanuję przykład oraz źródła, jakie użyłeś. Natomiast fakem jest to, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla nas, być może, nauczenie się języka chińskiego jest trudne, ale to za sprawą różnic, jakie w nim występują i do jakich nie jesteśmy przyzwyczajeni ( np. ton, pamięciówka związana z wielorakim czytaniem znaków, w różniących się sytuacjach itd. ). Chciałbym też zwrócić uwagę, że język polski jest zbudowany w większości z zapożyczeń ( mało jest pierwotnych polskich słów np. kołacz ), co może bardzo mocno ułatwić jego naukę poprzez skojarzenie dźwięków i zbitek wyrazów, z dźwiękami, które są obecne w prostych wyrazach języka angielskiego ( np. sz może być skojarzone z początkiem wyrazu she, gdzie brzmi bardzo podobnie ). Jedno jest pewne : prawdziwie subiektywnej odpowiedzi na to dla wszystkich nie ma. Mimo to, zasługujesz na moje uznanie, jeśli chodzi o sposób, w jaki podszedłeś do sprawy. I na koniec ciekawostka - pierwsze zdanie wypowiedziane po polsku najprawdopodobnie brzmiało " Day ut ia pobrusa, a ti poziwai " we wsi Brukalice, gdzie chłop zlitował się nad swoją żoną, która w tym czasie mlęła na żarnach. Można jeszcze do tego zaliczyć marginalię " Spyewaj " we franciszkańskim graduale w Krakowie z XIII w.
Ja osobiście nie stosuję żeńskich końcówek zawodów i tytułów które brzmią dla mnie dziwnie - tylko odmieniam słowa jakby były żeńskie, np. "szukam doktor Kowalskiej/doktora Kowalskiego". Myślę że to proste i łatwe rozwiązanie, bo używam struktur gramatycznych które już są w języku.
Ogólnie problem z rankingami o "najtrudniejszych językach świata" jest właściwie taki, że uznają one tylko i wyłącznie najpopularniejsze języki, ignorując setki pozostałych, które często swoją złożonością nie ustępują, a wręcz przewyższają Polski. Ja na przykład za bardzo trudne uznaję języki Kaukazu, posiadające całe mrowie dziwacznych głosek, przy którym nasze Polskie to prościzna. Słyszałem również, że wiele języków z grupy Khoisan (inaczej mówiąc, buszmeńskich) jest przerażająco złożona gramatycznie, nie mówiąc o tym, że wiele z nich również zawiera wiele charakterystycznych fonemów (np. mlaski) oraz tony (zupełnie jak w języku chińskim). Inną sprawą jest duża rozbieżność, jaka istnieje nieraz pomiędzy językiem mówionym a pisanym. Taki chiński na przykład - pomijając tony oraz niektóre kategorie gramatyczne - nie byłby wcale taki trudny, gdyby nie pismo służące do jego zapisu...
Dobry filmik. Ps Nareszcie ktoś kładzie ten mit o polskim jako najtrudniejszym języku świata. Obecnie ucze się - rzekomo najłatwiejszego - hiszpańskiego i też ma wiele haczyków (moze nie ma przypadków, ale np czasownik i wszystko z tym związane jest tam o wiele bardziej rozbudowane niż w polskim).
Znakomita treść podana w lekki, przystępny i dowcipny sposób. Czuję ogromne uznanie dla autora 👍🍀🤗 Natomiast nacjonalistom (powinniśmy używać wyłącznie słowa "narodowcy", ha ha...) radzę, aby byli konsekwentni. Należy z największą starannością sprawdzić, które wyrazy w języku polskim mamy wspólne z językiem rosyjskim (a może nazwiemy go "moskiewskim" 😖) i albo usunąć je z polszczyzny albo, co byłoby bardziej efektowne, publicznie i to w postaci listu otwartego, zażądać od Prezydenta Rosji, aby wydał dekret, usuwający te wspólne wyrazy z języka rosyjskiego. Drodzy narodowcy - to jest tylko przykład. Możecie stworzyć multum (ups, lingua latina) takich procedur (i znowu coś obcego, carramba...) i w ten oto sposób przejdziecie do historii. Oczywiście do historii psychiatrii (tu chyba pchają się do nas Greczynowie) ale nie bądźmy drobiazgowi... 😖😖😖
asdw Polski nie trudny jezyk ja jestem rodowitym Norwegiem ,ktòry studiował w Warszawie i języka nauczylem się w 3 miesiące a biegle w pòł roku ,gorzej u mnie z pisownią. Znam biegle 7 jezykow i jak dla mnie najtrudniejszym dotąd był język fiński, największym problemem dla chcących się go nauczyć jest niezwykle skomplikowana gramatyka, a także długie wyrazy, które niekiedy nie są możliwe do wymówienia dla osób z innych krajów :) a podkreśle ,że to skandynawia czyli dla mnie powinno być lepiej a tak nie było :)
Ja jestem purystą, ale nie stuprocentowym. Tj. nie chcę wywalać wszystkich słów zapożyczonych, ale na te nowe wymyślać odpowiedniki (np. podziemka zamiast metra, czy zapiątek zamiast weekendu)
Jestem ciekaw jaką wymyślą żeńską formę od zawodów: - cieśla - magister - samochód - portfel I w drugą stronę, równoważnie, jak zmienią formy żeńskie na męskie [o ile wogóle są mężczyźni którzy chcą swoje kompleksy leczyć maskulinizacją żeńskich form wyrazów xd} - katedra - łyżka - szklanka - droga
@@matezim Kobieta cieśla to po prostu cieśla, słowo to jest rodzaju żeńskiego, więc już nie ma co szukać innych form (analogicznie jak przy sędzi). Kobieta magister to magisterka albo magistra. Reszta Twoich przykładów to nie nazwy zawodów.
Z tego co słyszałem od znajomego (Irlandczyk który mówi po japońsku i chinsku) to z językami azjatyckimi jest odwrotnie niż -nazwijmy je Europejskimi. Otóż w językach Europejskich w miarę szybko dochodzimy do stopnia komunikatywnego dzięki właśnie alfabetów łacińskiemu i podobienstwom już nam znanych języków. Łatwo opanowujemy podstawowe składnie gramatyczne itd. Trudności pojawiają się później gdy dochodzą niuanse czy idiomy dla danego języka. Wymowa to już sprawa indywidualna. Natomiast jeśli chodzi o powiedzmy chiński to próg wejścia jest bardzo wysoki. Oczywiście są tysiące znaków ale do czytania swobodnego i rozmawiania trzeba znać koło 700. Gramatyka ponoć jest bardzo prosta. Ale właśnie opanowanie i przeskoczenie tych podstaw jest bardzo trudne. Jak już opanujesz to jest z górki. Nie wiem na ile to prawda ale on mówił że nauka chińskiego zajęła mu trochę ale jak już opanował ten język to japoński przyszedł bez problemów.
Co do zapożyczania słów - i tak i nie. Bo w PL poza nowymi słowami z angielskiego zauważam także wypieranie słów polskich słów angielskimi. I trzecia sprawa: jeśli powstaje nowa rzecz, to Anglicy, Francuzi, Niemcy tworzą nowe słowo (np. z cząstkowego łączenia dwóch wyrazów) a w PL bierze się słowo angielskie. Ludzie zamiast wymyślić słowo w rodzimym języku wolą użyć języka obcego. Inny przykład radio: jedziesz przez DE - 90% piosenek jest po niemiecku, we FR - po francusku, w NL po holendersku, w CZ po czesku, a w PL po angielsku. Nie zamierzam ludziom zakazywać słuchania muzyki ani obcych słów, ale po prostu to pokazuje jak silne są kultury zachodnie i słaba jest (obecna) kultura polska.
Znam Kolumbijczyka który uwielbia języki i mówi, że polski jest najbardziej demotywujacym językiem do nauki. Im dalej w las, tym więcej wyjatkow i komplikacji. Ja uważam to samo. Moj mąż tez rozkłada ręce: Ortografia - 2x ż i 2x ó, które brzmią dokladnie tak samo, aspekty - kupić i kupować, liczebniki - raz i jeden, głoski- cieszę się i czeszę się, proszę i prosię, gdzie nie słychać różnicy... J. Polski to na pewno ciężki orzech do zgryzienia. Nie znam żadnego obcokrajowca, który po naszemu mowi bezbłędnie.
Jeśli chodzi o język węgierski, to można sobie nim język poplątać. Na przykład ; " sz " - wymiawia się " s " z kolei " s " jest jako " sz " . Podobnie jest z " cs " i "cz " na przykład " cs " wymawia się jak " cz " natomiast " cz " jak " c" . Nie wspomnę już o takich literach jak " o " czy "u" . Jest " o " i "u " z kropkami (tak jak w niemieckim ) a także " O " i " U " z kreskami pionowymi i ukośnymi . Można dostać językopląsu. Próbowałem się nauczyć choć trochę , ale zrezygnowałem. Wolę jak mi się język plącze po kielichu niż w jakimś języku obcym takim jak węgierski właśnie .
Jakie 7 przypadkow? A liczba mnoga? A rodzaje? 3 w lp i 2 w lmn, A zywotne i niezywotne rzeczowniki i inne koncowki w bierniku r.m.? A niekonsekwentna dystrybucja koncowek w dopelniaczu -a, -u w r.m. oraz -i, -y w r.ż.? A miejscownik i jego koncowki -e, -u w r.m.? A aspekt? A czas przyszly niedk skladajacy sie z formy czasu... przeszlego? A liczebniki,g dwoch profesorow, dwaj profesorowie, dwoje, dwie itp. A odmiana przym i ich stopniowanie wraz z przyslowkami? A rozbudowany imieslow z archaicznym uprzednim? A dlaczego do BerlinA, ale do LondynU, mimo ze oba wyrazy zakonczone sa w Mian na N? Polski dla cudzoziemcow jest trudny do nauczenia sie!
Studiowałam fiński i osobiście uważam, że najtrudniejsze dla nas jest słownictwo, bo często z niczym się nam nie kojarzy (oczywiście i w fińskim jest dużo zapożyczeń, ale te starsze są mocno zmienione, np. krzesło - tuoli (z ros. stoł)). Owszem, struktura jest pod pewnymi względami inna niż w języku polskim (ale budowa zdania często bardzo podobna), ale z drugiej strony fiński jest niezwykle regularny - jak się człowiek nauczy danej zasady i sposobu odmiany, to to zwykle działa dla wszystkich słów danego typu; wyjątki są niezwykle rzadkie. A już np. estoński jest znacznie mniej regularny.
Pilot samolotu albo wycieczek też dzieli swoją nazwę z urządzeniem do obsługi zdalnej i nikt się o to nie zżyma. Homonimia się zdarza, ale to nie argument przeciw żeńskim formom.
Nie mogę sobie przypomnieć, kto był autorem rankingu, do którego chcę się odnieść, ale chodzi mi po głowie pewna kwestia poruszana parę ładnych lat temu na mojej polonistyce (UJ) na fakultecie z nauczania języka polskiego jako obcego. Pamiętam, że pani profesor rzuciła wtedy takim zestawieniem, z którego wynikało (pewnie z jakiejś próby statystycznej), że język polski ma całkiem trudny próg wejścia w porównaniu z angielskim. Jestem dość skłonny przychylić się do tej tezy: wystarczy spojrzeć na fleksję werbalną, która w języku angielskim jest dość prosta w porównaniu z polszczyzną, a operowanie czasownikami to jedna z podstawowych kompetencji, którą trzeba nabyć w początkach uczenia się jakiegokolwiek języka. Kwestia wymowy jest jednak o wiele bardziej skomplikowana - owszem, mamy nie najłatwiejszy system spółgłoskowy, ale za to całkiem czytelne zasady wymowy (ograniczone reguły procesów udźwięczniania i ubezdźwięczniania, wymowy dwuznaków itd.); język angielski natomiast ma dość skomplikowany system wokaliczny (notorycznie zresztą ignorowany w procesie edukacji) i niejednoznaczne zasady fonetyczne. Trafiłem na ten kanał dopiero dziś, ale podoba mi się, że językoznawcy zaczynają opanowywać media społecznościowe i popularyzować naukę w sieci. Może wspólnie odczarujemy trochę ten „straszny język polski” i jego gramatykę, przed którą wszyscy drżą, wspominając szkolną traumę!
To ciekawe. Poszukam badań na ten temat, bo dotychczas trafiłem jedynie na wzmianki dotyczące szybkości opanowywania różnych języków przez dzieci. Myślę jednak (powołując się także na Twoje słowa), że nawet jeśli - załóżmy - polskie dzieci zaczną płynnie mówić później niż angielskie, to te angielskie też w końcu natrafią na pewne trudności. Później, bo na innym etapie rozwijania sprawności językowej. Tyle tylko, że im dziecko starsze, tym rzadziej zauważa się zmiany skokowe. Stąd może wrażenie, że u angielskich dzieci wszystko idzie sprawniej. Ale to tylko takie moje gdybanie 😉 Jak coś ciekawego znajdę, to na pewno zrobię o tym odcinek. Serdeczności!
Tak, pamiętam, jak moja nauczycielka polskiego mówiła że sędzina to nie kobieta sędzia, ale żona sędziego. Ciekawe jest to że lekarka medycyny jest lekarką, choć to tytuł naukowy, ale doktorka kaze nazywac sie doktorem. Mówi sie przewciez pani doktor,a nie pani doktorko. Fakt - do moich nauczycielek w technikum mówiłem profesorko, ale to była raczej forma familiarna, w sytuacjach oficjalnych zwracałem się forma męską
z formami zenskimi sie zgodze wole pani Doktor pani Profesor pani Premier pani Sedzia. Nwm czemu komus przeszkadza dodawanie poprostu z przodu "pani" brzmi to o wiele lepiej i dostojniej niz na sile tworzone wymyslne nazwy. nie fiksujmy i nie mowmy magisterka filozofka to tylko odbiera renomy. Pytanie dygresja skoro kobieta pracujaca w przedszkolu jako opiekunka/wychowawczyni jest nazywana przedszkolanka to faceta nazwiecie przedszkolankiem?
Dzięki za komentarz! Jestem zdania, że większość form wymaga po prostu osłuchania :) One są już w języku od dawna. A jeśli chodzi o pana pracującego w przedszkolu, to tak - będzie to „przedszkolanek”. 😉
@@Mateusz_Adamczyk no niby sa ale jakos tak negatywnie nacechowane i wymyslne. np. kierowca ...- kierowczyni???budowlaniec ..- budowlanczyni to juz naprawde brzmi jak sztuczne twory. no gdzie sie da tam sie da astronautka spawaczka malarka nwm rolniczka (juz totalnie kosmos przyklady) dla mnie osobiscie lepiej brzmi chociazby pani architekt niz architektka (zbitek spolglosek na dodatek) oh a czasami "forma zenska" jest juz nazwany jakis przedmiot (kurcze aktualnie luka w pamieci dla przykladu ale chociazby gorszy przyklad ogrodniczki - kilka kobiet pracujacych w ogrodzie ub para spodni przyklad tylko dla przykladu naprawde teraz w glowie pustka) czy naprawde dodanie tego "pani" z przodu tak bardzo boli i na sile trzeba to zmieniac ?
Nie boli i nie trzeba :) Rozumiem, że masz zastrzeżenia co do tych form i Ci się one nie podobają. I super! Jakby nam się tak wszystkim wszystko podobało, to język byłby raczej „nudny”. A tak mamy kilka stanowisk, które mogą się ścierać i powodować powstanie kolejnych rozwiązań. 😉
Pani Doktor Pani Magister Pani Minister Pani Premier Pani Prezydent Czy to takie trudne? W końcu jak używa się tytułu, czy nazwy stanowiska w odniesieniu do kogoś to przeważnie jest to mową oficjalną i wypowiedzenie ,,pani" nie jest problemem. Za to wolę to niż ktoś miałby sobie łamać język i wymyślać... Dla przykładu: ,, - Kim jest twoja żona? - Oficerką! - Żołnierzem?! - Nie, butem."
Czy aby przypadkiem słowo "Czech" w języku angielskim nie pochodzi z języka czeskiego? Otóż, Czesi również używali kiedyś "cz" tak jak my teraz. Jedna z teorii mówi, że to słowo wzięło się właśnie nie z Polski, ale z Czech. Jestem świadom, że jak wpisze się to słowo np. w google, to wyszukiwarka tłumaczy nam, że wzięło się to z języka polskiego. Jednak, jeśli poszukać głębiej, pojawiają się co do tego wątpliwości.
Być może tak właśnie było. Trudno ze stuprocentową pewnością mówić o pochodzeniu słowa. Zdecydowałem się jednak wspomnieć o tym słowie w odcinku, ponieważ taką etymologię podaje większość źródeł. 😉
Ja myślę, że formy żeńskie są nawet jeżeli tak samo brzmią w mianowniku jak bliskoznaczne formy męskie, to jednak są odrębnymi słowami weźmy dwa słowa 'doktor' rodzaju męskiego i 'doktor' rodzaju żeńskiego i przyjrzyjmy się ich odmianie w rodzaju męskim mamy 'pan doktor', 'pana doktora', 'panu doktorowi', 'pana doktora', 'o panu doktorze', 'z panem doktorem', 'panie doktorze' w rodzaju żeńskim mamy 'pani doktor', 'pani doktor'. 'pani doktor', 'panią doktor', 'o pani doktor', 'z panią doktor', 'pani doktor'. Jak widać odmiany są zupełnie różne, więc mamy do czynienia z dwoma słowami. Podobnie jest ze słowami '(pan) minister' i '(pani) minister', zaś np. słowo 'ministra', to zwyczajna nowomowa.
Dla mnie naturalne brzmią feminatywy utworzone z nazw zawodów zakończonych na ""r'" oraz "rz". Doktor - doktorka, aktor - aktorka, lekarz - lekarka, kucharz - kucharka itp. Z kolei feminatywy utworzone z nazw zawodów zakończonych na "g" wydają mi się zupełnie sztuczne. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że sfeminizowane nazwy zawodów takie jak psycholożka czy socjolożka powstały nie od słów psycholog czy socjolog ale od form zdrobniałych psycholożek i socjolożek.
Ja np. jako osoba ktora urodzila sie w polsce i zyla 14 lat tam, bardzo mi polski sprawial problem. Zas niemieckiego nauczylam sie bardzo szybko i wszystko wydaje mi sie takie logiczne w ukladaniu zdan lub ich ortografia... wiec mysle, ze to zalezy od czlowieka jaki jezyk mu bardziej podchodzi. (i przepraszam za moje bledy q.q)
Tanatum co za amatorska etymologia? Wyżej człowiek napisał, że słowo pochodzi z greckiego. I ja to też wiedziałem, czytałem w słowniku etymologicznym języka polskiego. Czy pan mógłby podać swoje źródło?
Bardzo ciekawy odcinek. Ja uważam że to właśnie formy żeńskie są bardziej godne. A dlaczego? Przeczytaj opis pod filmem o tytule "Polszczyzna poprzestawiana pana Chrzana" Pozdrawiam.
@@Matt-fi6yh To jaką płeć miał doktor można by ukryć w inny sposób. Dla większości ludzi chodzi o coś innego, tj o rangę zawodu, żeńska odmiana wiąże się z obniżeniem rangi i autorytetu w oczach większości ludzi i dlatego nie chcą odmiany. Ale przecież ranga i autorytet nie wynikają ze słowa, bo słowo jest wtórne względem wielu czynników, słowo jest tylko opisem zjawiska.
Lechosław tego tez nie lubię. Nie obchodzi mnie czy ktoś ma rangę doktora czy inną. Traktuje wszystkich równo i zwracam się do wszystkich tak samo. Nawet jak jestem w Polsce i mam powiedzieć komuś pan/pani to staram się ułożyć tak zdanie aby nie powiedzieć tych beznadziejnych i sztywnych słów ale tez jakoś tak aby zaraz nie było ze mówię na ty i co ja sobie wyobrażam. Dlatego Język angielski rządzi według mnie.
@@Matt-fi6yh Jestem w tej chwili w Ameryce i przeżyłem tu wiele lat, tu też mówi się sir/madam, nie ma różnicy. Nie mam nic przeciwko pan/pani, ale już mówienie "państwo" przy byle okazji wkurwia mnie, to powinno być zarezerwowane na wyjątkowe okazje i tylko wobec ludzi, którzy zasługują na to standardem moralnym, a nie tytułować bydło pańskim zwrotem..Język angielski nie jest lepszy od polskiego, jest gorsy i dużo młodszy, co nie znaczy że polski jest bez wad. Ale to nie sprawa języka z zwyczaju, obecnie źle rozumianego.
Zgadzam się, że "oczyszczenie" języka ze słów zapożyczonych jest bzdurnym pomysłem. Język jest tworem żywym, ewoluującym i nie może istnieć w oderwaniu od rzeczywistości. Zwłaszcza bieżącej, w której np. błyskawiczny postęp technologiczny wymaga wprowadzania nowych słów opisujących tę rzeczywistość. Jednak zupełnie innym problemem jest to, z czym mamy dzisiaj do czynienia, mianowicie z wręcz uporczywym, używaniem obcojęzycznych zwrotów, podczas gdy istnieją polskie słowa i zwroty mogące precyzyjnie i bez wątpliwości opisać jakiś stan, fakt, proces, czy przedmiot. Łatwo o to w świecie marketingu i reklamy, czy w tzw. "korpomowie". Dlaczego ktoś reklamujący najnowszy fason damskich butów określa je mianem - must have? Czy nie można powiedzieć - musisz mieć? To jest tylko jeden z setek przykładów, z którymi można spotkać się na każdym kroku. O adresowanych do kierowców tablicach reklamowych, umiejscowionych często gdzieś przy drodze, nawet nie wspomnę. Nie jestem wrogiem wzbogacania języka o obce zwroty, a zwłaszcza z korzystania z tych, które już od dawna funkcjonują, ale jednak istnieje (bądź powinno istnieć) coś w rodzaju higieny języka i nie ma potrzeby, żebyśmy wszystko ślepo kopiowali. Nie uważam, by tak często stosowany 'look" był w czymkolwiek lepszy od "wyglądu", "design" wnętrza nowego modelu samochodu od jego "stylistyki" itp. Z językiem jest jak ze wszystkim co ważne w życiu. Trzeba z niego korzystać w sposób mądry. A tożsamość narodowa, której najważniejszym elementem jest właśnie odrębny, tożsamy dla narodu język, jest wartością samą w sobie. Pozdrawiam.
1:55 Ale nasi bracia słowiańscy i tak będą mieli problemy się naszego języka nauczyć, ponieważ nasze słownictwo zaś jest bardzo nietypowe. Co to w ogóle ma być truskawka? To jagoda a nie truskawka w każdym innym słowiańskim języku. I tak właśnie chyba lubimy wymyślać i komplikować sprawę. Taki mamy zwyczaj.
5:40 Cieszę się, że to powiedziałeś bo z tymi zapożyczeniami wychodzą już niezłe cyrki. Używanie, na przykład, słowa "emitować", zamiast "nadawać" czy "wysyłać" jeszcze nie żuca się bardzo w oczy, chociaż też jest niepotrzebne, ale w jakimś serialu kiedyś padło zdanie:"Idziemy na shopping."I zabrzmiało to tak głupio, że do dzisiaj ten tekst pamiętam.
Liczy się motywacja do nauki danego języka. Jeśli weźmiemy pod uwagę najbardziej rozpowszechnione, tam, angielski, hiszpański włoski rosyjski czy mandaryński, to nawet najbardziej oporny uczeń posiądzie umiejętność płynnego porozumiewania się nimi, ponieważ rządzi nimi zasada konwencji. Systemy gramatyczne zostały zmodyfikowane i skonwencjonalizowane. Każdego roku drukuje się wiele podręczników do ich nauki. W przypadku języków paleoazjatyckich, paleoarktycznych czy rdzennie amerykańskich sprawa się komplikuje, bo oprócz odmiennej fonetyki czy zasad budowy znaczeń, pozostaje jeszcze bariera motywacji. Ludy mówiące tymi językami żyją w innej rzeczywistości, poza obrębem naszej cywilizacji. Czy można mówić o gramatyce języka, który ma tylko odmianę mówioną?
Ilość nieregularności w polskim jest powalająca, a to chyba jest obiektywny argument za jego trudnością. Także, praktycznie w żadnym języku nie występuje różnica między ś/sz, ć/cz, ź/ż, dź/dż. Mało który obcokrajowiec jest w stanie opanować tę różnicę w wymowie - choćby Czech.
Для меня не очень трудно. Я многое без перевода понимаю. Наверное голосовали японцы и китайцы. To nie jest dla mnie bardzo trudne. Dużo rozumiem bez tłumaczenia. Prawdopodobnie głosowali Japończycy i Chińczycy.
Wszystko w porządku ale należy odróżnić zapożyczenia językowe od zaśmiecania języka. Jak słyszę wszystkie "riserczni" mi to bo mam "dedlajn" to aż mnie otrząsa. Żadnym purystą językowym nie jestem, bo w polskim pełno zapożyczeń i wyrazów pochodzących z greki czy łaciny, o gwarach nie wspominam.
Tu chodzi też co bierzemy pod uwagę np gramatyka języków wschodnioazjatyckich nie jest tak straszna, natomiast pisowniana już tak. Gramatyka jest najgorsza w językach ugrofińskich i słowiańskich. Jest jeszcze wymowa i tu przodują słowiańskie i nordyckie po przez długie ciągi spółgłosek, które np dla grupy języków łacińskich są praktycznie niewymawialne. jeszcze chodzi o znaki diakrytyczne i charakterystyczne dla tego języka dźwięki i tu przodują języki słowiańskie poprzez unikalne dźwięki trzeszczenia / szumienia. No i tak jak wspominasz ważny jest punkt odniesienia. Jednak języki słowiańskie i ugrofińskie są trudne dla wszystkich pozostałych grup z języków indoeuropejskich czy nawet wschodnioazjatyckich (i to stąd wziął się ten mit nie chodziło stricte, że jest najtrudniejszy tylko, że u wielu jest w czołówce)
Ta "ministra" to niebardzo poprawna forma bardziej poprawną formą jest "ministerka", ponieważ formant -ka odpowiada za kobiece formy nazw zawodów lekarka, urzędniczka czy rolniczka
Kiedyś jednak w Polsce wymyślano rodzime nazwy na nowe zjawiska i urządzenia, często pochodzące z Zachodu. Chyba nie uważasz, że słowa takie jak magnetofon, deskorolka, hulajnoga, itd., powstały niepotrzebnie? Dzisiaj niestety zbyt często i bezrefleksyjnie stosuje się zapożyczenia, kalki gł. z angielskiego. I o ile takich wyrazów jak np. dron nie ma sensu zastępować polską konstrukcją to np. określenie obuwia sneakersy albo rodzaju fryzjera barberem jest już kontrowersyjne. Niestety brakuje jakiejś instytucji (rada języka polskiego) która by kreowała nowe słowa odpowiadające aktualnym potrzebom i wprowadzała je do języka. Brakuje też edukacji wśród Polaków.
Brawo! W końcu ktoś, to ma w miarę przebicie w internetach, to powiedział. Pozwolę sobie wklejać ten filmik wszystkim jenotom, z którymi nie chce mi się dyskutować po raz enty. I to z mizernym skutkiem. Dziękuję. A z literatury stricte językowej polecam jeszcze Walczaka i Bartmińskich.
Pomijając zupełny bezsens tych rankingów najtrudniejszych języków świata, to zastanawia mnie, dlaczego niby ktoś miałby uważać za powód do dumy fakt, że jego język jest trudniejszy od innych. Ja uważam dokładnie odwrotnie, język jest narzędziem i posługiwanie się tym narzędziem powinno byc maksymalnie proste i umożliwiać jak najwięcej. Nie przychodzi mi do głowy inna dziedzina, w której za porządane uznawanoby, aby jakiekolwiek narzędzie było trudne w użyciu. Swoją drogą bardzo przewrotny jest fakt, że za najtrudniejszy język uznano m.in. chiński, skoro jako ojczystym, posługuje się nim najwięcej ludzi.
O właśnie, bardzo ważna uwaga. Dlatego Polski uważa się nie tyle za najtrudniejszy co za najbardziej rozbudowany. Żaden inny język nie opisze tak szczegółowo różnych zdarzeń.
Boże dziękuję ze istniejesz
W końcu zaczęły powstawać opisowe jezykoznawcze kanały
Dzięki! Bardzo się cieszę, że kanał przypadł Ci do gustu! 😉
czyżby Mateusz adamczyk stał się Bogiem ??? XD
@@Luxtenebris2467 po prostu się cieszę, że w Polsce się zaczyna mówić mniej pierdół o języku xd
Brakuje takich kanałów jak ten! Cieszę się ,że tu trafiłam i pozostanę tu na długo :)
Ciekawie gadasz dobrze montujesz i masz pomysł rób co robisz :P
Dzięki za motywację! :)
Sądzę tak samo c:
Dziękuję 😍
Ja również 😁
300 like dałem xd
Twoje filmy są takie estetyczne! :o Miód na moje oczy
Dziękuję! Bardzo mnie to cieszy :)
Na uszy też :)
Balsam raczej na oczy
Rzadko mówi się też o tym, że kwestia nazw żeńskich ma dużo wspólnego z klasizmem. Mało osób obruszy się na to, że kobietę, która zajmuje się zawodowo sprzątaniem, nazwie się sprzątaczką. Podobnie z kucharką. Niektóre zawody postrzega się jako te nieprestiżowe, gorsze i tutaj nikt prawie nie ma problemu z żeńskimi formami. Męskość więc łączy się z tym, co poważne, nobilitujące, żeńskość - wręcz przeciwnie.
Niestety, jest w tym dużo prawdy. Dlatego właśnie z uporem używam nazw żeńskich tam, gdzie tylko mogę. W końcu muszą się społeczeństwu osłuchać ;)
@@Mateusz_Adamczyk Czemu tak nie lubisz języka polskiego, że chcesz go zaśmiecać wymyślonymi przez siebie czy innych ambitnych językotwórców potworkami typu: ministra, premierka itp.
@@robertkowalski7932 Ale ja kocham nasz język! A wymienione przez Ciebie formy istnieją w nim od dawna i utworzone zostały zgodnie z systemem polszczyzny (choć w różnym stopniu). Rozumiem, że te wyrazy mogą Ci się nie podobać i to ważny głos we współczesnej dyskusji, bo przecież wśród kryteriów oceny jednostek języka jest i kryterium estetyczne. :)
@@Mateusz_Adamczyk W języku polskim jest wiele sposobów na odróżnienie płci : Pani lub Pan minister,Ta lub Ten minister , ale ministra ( Ta teczka należy do ministra) już bardziej poprawnie jest ministerka, ale to brzmi jak zdrobnienie czy np. teka ministra - ministerka . Po co to komplikować skoro polski język wszystko to ogarnia. Nie jestem orłem językowym i z mojego punktu widzenia rozsądne było by ujednolicić np. ó na u, ż na rz, ch na h ( lub odwrotnie) w kwestii nauki języka i poprawności czy pisanie na różnych urządzeniach elektronicznych bez polskich liter. Ale mamy swój język ze swoją historią i nie zmieniajmy go na siłę.
@@robertkowalski7932 Masz rację, że język polski wypracował wiele sposobów odróżniania płci. Jednym z nich jest właśnie tworzenie form żeńskich za pomocą przyrostka -ka (ale też: -yni | -ini; -ica). Ma to swoje wady i zalety. Przede wszystkim takie formy są bardziej ekonomiczne (szybciej powie się "ministerka" niż "pani minister"), a tendencja do minimalizowania wysiłku to wielka siła napędowa rozwoju języka. Z drugiej strony zdarza się to, o czym piszesz - że odczuwamy formy żeńskie jako zdrobnienia, bo przecież przyrostek -ka służy nam i do tworzenia słowa określającego np. 'małą łyżkę', czyli "łyżeczkę". Ale nie jestem pewien, czy to komplikacja. Raczej myślę o tym w kategorii nieosłuchania się z podobnymi formami.
Jeśli chodzi o ortografię, to mówiłem o tym w jednym z odcinków. Gdybyś miał ochotę obejrzeć i odnieść się do tego, co tam mówię - będzie mi bardzo miło. ;)
4:20 - błąd, dojście do czasu sprzed zapożyczeń jest dość łatwe (wiem, co mówię). Trudniejsze w tym jest przejście przez ciąg zapożyczeń. [Suma sumarum], gdybyśmy zrobili to (pozbycie się zapożyczeń) dobrze, to nic nie stracimy, za to stracą wszystkie języki [kreolskie] (jeśli one by zostały pozbawione zapożyczeń). Natomiast, jak widać, było by mało różnorodnie :). Użyłem dwóch ciągów zapożyczeń: suma < summus < z uma, z rozumu, oraz kreolskie < creole < *ker = krze(*) - krzewić, krzepić, krzesać, krzepnąć, itd.
przypominasz mi kasie gandor (a to duzy komplement!)
Wow! Dzięki :)
Mi tez!
Faktycznie. To chyba forma narracji i te przerywki :)
Mi też
Przeciez to totalna idiotka. Poza tym piszesz gosciowi, ze przypomina gosciowe xD
Jeżeli teoria alternatywnych wszechświatów jest prawdziwa to gdzieś tam na północ, tylko trochę dalej jest świat, gdzie mężczyźni kłócę się, że muszą używać żeńskich form zawodów
Jeśli chodzi o kobiece formy nazw zawodów, wydaje mi się że niektóre z nich po prostu brzmią dziwnie, a nawet czasem lekceważąco. Przecież nie powiemy do doktora: "Panie doktorku", bo to brzmi po prostu śmiesznie, więc dlaczego mielibyśmy tak mówić w stosunku do kobiet wykonujących ten zawód.
Poza tym nie musimy utożsamiać słowa "doktor" z mężczyzną, bo to słowo i tak jest zapożyczone, a w języku angielskim, oznacza zarówno kobietę jak i mężczyznę. Rozumiem że nie kończy się na "-a", tak jak większość wyrazów rodzaju żeńskiego, ale jeżeli tak bardzo chcemy określić czyjąś płeć, to możemy po prostu powiedzieć: "Pani doktor". Wydaje mi się że ta forma tak bardzo zakorzeniła się w naszym języku że nikt nie ma z nią problemu, a każdą inną formę uważa za błędną.
Na koniec dodam, że język tworzą wszyscy ludzie którzy go używają, więc jeżeli jakiś zwrot/słowo z innego języka po prostu się przyjmie to nikt nie powinien przez to protestować. Słowotwórstwo i zapożyczanie to naturalne procesy, które kształtowały języki przez stulecia.
Przede wszystkim doktor to stopień naukowy, jako nazwa zawodu funkcjonuje raczej kulturowo, podobnie jak "magister" dla pracowników aptek i "profesor" dla pracowników szkół. co ciekawe NIE dla pracowników uczelni, na uczelniach, na których bywam jest nietaktem używanie innego stopnia/tytułu niż posiadany przez adresata, chyba,z e adresat zmienił go niedawno i nie wszyscy wiedzą. Kiedyś zostałem upomniany przez magistra, żebym nie mówił do niego "panie doktorze". W dodatku, jak zauważyłeś, słowo jest anglojęzyczne i akurat nie ma określonego rodzaju. Używa się go w rodzaju żeńskim lub męskim, zależnie od płci danej osoby.
Dla mnie czepianie się rodzaju jest po prostu śmieszne. Trochę tak, jakbym utrzymywał, że jestem facetem, więc od dzisiaj nie chodzę w marynarce, tylko w marynarku, a wszystkie rośliny rozdzielnopłciowe powinny mieć 2 nazwy, np. "ta papryka" i "ten papryk". do tego mamy problem np. z fokami, czy sarnami. "Ten fok" i "Ten "tinyurl.com/y3jf7xdc
Tak, ostatnie to żart. Podójny
Męskie formy brzmią często po prostu bardziej profesjonalnie. Ale nie rozumiem, dlaczego którąkolwiek kobietę to denerwuje. Jeszcze biorąc pod uwagę, że przecież kiedyś kobiety w ogóle nie mogły pełnić pewnych zawodów.
Słowo doktor pochodzi z łaciny a nie z Angielskiego języka
@@Pysia.to.belja. Powód padł wyżej. Ponieważ często dodanie "a" do zawodu brzmi jak zdrobnienie. A wiadomo zdrobnienia nie użyjesz poważnie. Osobiście jestem zdania, że w takich wypadkach same kobiety powinny walczyć z tym, bo wtedy aż kusi by powiedzieć "pani doktor", a jak się dodaje "pan/pani" to ta rzecz brzmi jeszcze poważniej
@@Pysia.to.belja. brzmi bardziej profesjonalnie TYLKO dlatego, że jestres do nich przyzwyczajony a jestes przyzwyczajony bo nie bylo innych a nie byloo innych bo przez całe wieki aż do 20 wieku pratycznie kobiety nie miały żadnych praw, uczyc sie , studiowac, glosowac, posiadac majatku, same wychodzic, planowac, zyc - ale wsztstko sie zmienia i ludzie sie przyzwyczaja do innych form - forma zenska powinna byc zadość uczynieniem tym milionom milionom kobiet zamkniętych w mieszkaniu bez praw zadnych
zatrudniam cię do mojej szkoły xD
A co to za szkoła? :)
+1
@@Mateusz_Adamczyk szkoła życia... 😀
Fajnie że obalasz mity na temat trudności języków! Mam wielu znajomych obcokrajowców, którzy nauczyli się polskiego na całkiem dobrym poziomie. Było trudno na początku, ale spokojnie dali radę. Polski z pewnością nie jest trudniejszy niż chiński czy języki ugrofińskie, choć oczywiście wszystko zależy od języka ojczystego osoby, która się uczy. Spotkałam też przykładowo Rosjan, Bułgarów czy Portugalczyków, którzy twierdzili, że ich języki należą do najtrudniejszych na świecie..... Ludzie lubią podkreślać eksepcjonalizm swojej nacji i brak w tym wszystkim obiektywizmu.
Ach, te obojczyki 😍 Lepiej, gdybym dla skupienia tylko słuchała, ale te wizualizacje mi się też podobają 😊
a myslalem ze tylko ja mam taki dziwny fetysz w postaci gapienia sie ludzia na obojczyki. jest nas wiecej XD
Zgłaszam się ja, fetyszystka obojczyków
To fajnie macie
Miałem trudność by skupić się na słuchaniu. Zazdroszczę tak ładnych wydatnych obojczyków.
jeśli chodzi o żeńskie odmiany zawodów to wydaje mi się, że z czasem wszyscy po prostu przyzwyczailibyśmy się do np. "pilotki" lub "ministry" i nikt nie miałby nic przeciwko takim wyrazom
Przede wszystkim nawet RJP, pisząc, że konstrukcyjnie to nazwy poprawne, to bywają kłopotliwe. Poza tym czasem formy są, ale ich używanie mogłoby być nieco dziwne. Owszem, jest forma od "Sekretarz". Sekretarka. Ale raczej nikogo nie nazwiemy "Sekretarką stanu".
Kazdy jezyk jest trudnym. U nas na Wegrzech sluchamy i myszlymy, nawet wierzimy,, ze jezyk wegiersky jest najtrudniejszy. Ja sam uczylem sie jezyk polsky, i myszle, ze wasz jezyk jest trudny, ale nie trudniej niz angielsky. Prawda, ze w polskym jezyk sa komplikalny odmiany, deklinacja, ale na przyklad wyczytac slówy jest prosto, ma regula. Mnie pdoba jezyk polsky, zaczalem uczyc, bo lubie polaków, do naszego miasteczka na Dni winobranie w kazdym roku przyjda mile polacy goszci. Niech zyje nasz Przyjazn!
Mega! Bardzo ciekawy temat, a Ty się świetnie sprawdzasz przed kamerą!
Dziękuję bardzo! :)
For me personally (I'm German), Polish was one of the hardest languages I studied, because of the high degree of inflection. It just takes forever to wrap your head around it so you can speak freely without questioning the form of every word that comes out of your mouth. Swahili is right next to it because it does similar shit with its verbs. But actually, I'd count French to it, too - even though the grammar you learn in school is quite straight forward and easy, the degree of unintuitiveness and messiness in casually spoken French is so crazy that it takes you forever grasp it. Also, its pronunciation is extremely difficult in my opinion, a lot more difficult than Polish, at least for me.
Rosjanie mówią że syczące polskie dźwięki są dla nich trudne, bo rosyjski jest miękki.
Rosjanie maja pogardliwe wyzwisko dla Polakow: "pszeki".
Jestem Rosjanin. Dla mnie wymowa cz, szcz, dż, dź nie była taka trudna jak na przykład la, le, sy, my, ra i tak dalej bo po rosyjsku ich wymowa jest inna. Co do pogardliwych wyzwisk - wszyscy ich mają dla wszystkich
Chociaż miękkie spółgłoski to racja. Jeśli poprosić jakiegos rosjanina powtórzyć na przykład "czysto", 100% pierwszy raz on powie "cisto"
@@CrazyLeiFeng A Polacy to nie mają pogardliwych określeń na Rosjan? (i przedstawicieli innych nacji?) To że takie słowo istnieje, nie oznacza, że trzeba go używać.
@@tekla5487 Poczytaj wypowiedzi rosyjskich internauteow na temat Polakow jak tylko nasz temat sie pojawi.
Jestem pod wielkim wrażeniem nie tylko przygotowania merytorycznego, dobrania tematów, sposobu narracji oraz całego pomysłu na kanał, ale jeszcze oprawy graficznej pomocnej do lepszego zrozumienia słów, które wypowiadasz. Wielkie gratulacje! Te skojarzenia, urozmaicenia są w mojej opinii świetnie wykonane. Pozdrawiam ✨✌️
Dziękuję za dobre słowo :) Bardzo się cieszę, że tam myślisz. Serdeczności! 😉
Jest kilka trudniejszych języków - niektóre języki indiańskie mają dziwną gramatykę i słownictwo.
Chiński i generalnie języki tonalne są trudne,(nawet jeśli np. chiński ma znacznie prostszą gramatykę), bo ludzie nie używający języków tonalnych maja problem z nauczeniem się odróżniania wyrazów i sylab o podobnym brzmieniu a różnym tonie.
Węgierski jako język aglutacyjny z rozbudowanym zestawem przypadków jest od strony gramatyki trudniejszy do nauczenia niż polski.
Prawdziwą komplikacją polskiego jest tak naprawdę połączenie dość trudnej gramatyki i wymowy z bogactwem kulturowym - idiomatyką, stylizacjami. to oznacza, że polskiego można się nauczyć, ale żeby opanować go perfekcyjnie ze zrozumienia całej idiomatyki i wszystkich niuansów, czy bagażu historycznego, to trzeba już poświęcić z 10 razy więcej czasu na naukę nią w przypadku angielskiego, mimo, ze angielski ma teoretycznie więcej idiomów i więcej słów.
Czyli polski na poziomie komunikatywnym nie jest trudny. Powiedzmy o jeden stopień trudniejszy od rosyjskiego i o dwa czy trzy stopnie prostszy od węgierskiego. Natomiast opanowanie go perfekcyjnie, jest prawie niewykonalne. Po prostu jest za dużo rzeczy do nauczenia.
5:58 Prawda!
(Chciałam napisać: „true”, ale wyszłabym na hipokrytkę xD)
Haha 😂
@@Mateusz_Adamczyk 😸
Jakoś angielska wersja poprostu bardziej psuje ;) znam to
@@ananice9949 Szkoda, że nie każdy to rozumie... Gdy w polskich memach widzę „Me”, to dostaję takiego zażenowania, że koszmar, no...
@@ananice9949 po prostu*
W końcu ktoś mądry !
Dziękuję!
No dobra dobra, ja się zgadzam, ale słowa samochód i śmigłowiec trzeba chronić!!!
Jak żartobliwie mawiał profesor Kukurowski - językoznawstwo to inna nazwa choroby psychicznej. Bardzo ciekawy i merytoryczny kanał! Będę stałym bywalcem jako literaturoznawca.
Mateuszu, myślę że moje pytania pod tym odcinkiem będą adekwatne. Zapewne popełnię pełno błędów w pytaniach: 1. Wziąć, ale wziął, wzięłam,... Ale oni ZABRALI czy WZIĘLI
,2. Zgasło, zgasić, zgasiła, zgaszone
3. Dlaczego swetr, nie sweter? Wiatr, nie wiater ( podkreśla!!!)
4. Spać - zasnąć?
5. Dlaczego słony - bardziej słony, a nie słońszy, a słodki może być słodszy?
Duuuuzo tego!! .... A nas testy z angielskiego przy dwóch literufkah☀️spószczjom poziom nirzej 🤣🤣
Po polsku jest "sweter", bo to kopia z angielskiego. Nie ma "swetr". Jak widać ta część odzieży przyszła razem z nazwą. W niektórych gwarach mamy "wiater". Pytania o czasownik i Pani wątpliwości wynikają z pomieszania par aspektowych. I tak mamy brać-wziąć, zabierać-zabrać, spać nie ma formy dokonanej, a na końcu zasypiać-zasnąć. Zaś na końcowe pytanie "zabrali czy wzięli" można odpowiedzieć tak: oba czasowniki mają w niektórych aspektach różny sens. Może Pani zapytać: "czy wzięli / zabrali państwo parasole?", ale "Oni zabrali nam pieniądze" i " Oni wzięli od nas pieniądze" może mieć inne znaczenie. Wieloznaczność wyrazów występuje w każdym żywym języku. To nie tylko szaleństwo polszczyzny. Pkt. 2 Pani wątpliwości to alternacje spółgłoskowe, czyli podczas odmiany dochodzi do zamiany s:si:sz. To dotyczy nie tylko czasownika, ale też rzeczownika i przymiotnika. Jest "zgasło", bo to od czasownika gasnąć-zgasnąć, "zgasić, zgasiła' od gasić-zgasić, "zgaszony" to imiesłów, który został utworzony podobnie do "poproszony". A stopniowanie przymiotników w dużym stopniu opiera się o tradycję (uzus językowy), dlatego nie może Pani powiedzieć "bardziej dobry", ale "bardziej słodki" już tak.
Pro! Dobry z ciebie mówca :D Oby tak dalej :) Czekamy na kolejny odcinek. PS. chcielibyśmy usłyszeć jak wygląda 17 rodzajów seplenienia w j. polskim :D
Wielkie dzięki! Ja również chciałbym to usłyszeć, ale chyba musimy zadowolić się czytaniem artykułów na ten temat. A może jakaś wycieczka do logopedy? :)
Proponuję inną weryfikację który język jest najtrudniejszy do nauki. Trzeba sprawdzić jak szybko dziecko w danym kraju opanowuje swój język. Stwierdzam że w przypadku języka polskiego jest to jakieś 3-4 lata (licząc od 2 roku kiedy to faktycznie zaczyna się proces mówienia)
Superfilm. Zostaję na dłużej 💓
Ja jako Polak napiszę tak język polski jest bardzo trudny. Mieszkam ponad 20 lat w Niemczech, znam niemiecki i mam porównanie. Gramatycznie niemiecki jest łatwiejszy do nauczenia się od polskiego, same końcówki w budowie zdań są łatwiejsze i jest ich mniej . Przykład miasto Dortmund w odmianach pozostaje w większości DORTMUND a w polskim ?? Jestem z Dortmundu, byłam w dortmumdzie itp . Miasta Zabrze i Gliwice na końcu literka " E" a jak odmieniasz to już inne literki na końcu, byłem w ZabrzU i byłem w GliwicaCH i wytłumacz to komuś kto uczy się język polski 😀😁😍😂😂😂😁😁 niemiecki jest bardzo łatwy jak ci ktoś wytłumaczy podstawy i nauczysz się parę podstawowych słów i zdań to się dogadasz i film w TV zrozumiesz, ja się niemiecki nauczyłem między innymi z TV + słownik bez żadnych kursów języka.
Jeden jedyny komentarz o tym na co typo z filmu nie zwrócił uwagi... Polski nawet jeśli nie najtrudniejszy to na pewno najdokładniejszy w słownym opisie, to znaczy najbardziej precyzyjny, szczegółowy... To głównie o to chodzi w "trudności" języka Polskiego.
@@bartomiejbartoszewski3742 to jest prawda że jest przez to dokładny.
Czy język polski jest łatwy, czy trudny - moim zdaniem - niewiele zmienia.
Zapożyczenia są wręcz potrzebne, ale nienawidzę durnych makaronizmów np. z angielskiego: "Mój kołcz w my work powiedział, że muszę wysłać invitejszyny na jutrzejszy ivent. If tego nie zrobię, targety polecą, a ja nie dostanę benefitów." Uszy mnie bolą, gdy słyszę coś takiego. Korporacyjna nowomowa jest czymś strasznym i z tym warto walczyć.
Co do żeńskich form zawodów - w niektórych przypadkach brzmią dobrze: lekarka, nauczycielka, polonistka, techniczka, konstruktorka, ale psycholożka albo magista brzmią fatalnie. Moim zdaniem nie ma sensu tworzyć na siłę żeńskich form od wszystkich zawodów (i stopni naukowych), wystarczy powiedzieć "pani psycholog" lub "pani magister", ponadto te słowa inaczej się odmienia "Wysłałem list do (pana) premiera xxx.", "Wysłałem list do (pani) premier xxx.". Ponadto żeńskie formy MIMO WSZYSTKO brzmią mniej profesjonalnie niż formy męskie: lekarz-lekarka, nauczyciel-nauczycielka.
Dokładnie. Jedyne dwa rozwiązania to 1. Ogarnięcie się i postanowienie, że nie wszystkie zawody potrzebują żeńskiej końcówki
2. Używanie ich nałogowo, żeby nie brzmiały źle jak to jest z nauczycielką. Chociaż tutaj to może nie podziałać, bo w przypadku nauczycielki to raczej "wina" faktu, że zawód jest Chorobliwie sfeminizowany
@@ladrok97 Tak samo jest z lekarką i pielęgniarką. Przedstawicielki płci pięknej zdominowały polską służbę zdrowia i coraz częściej spotykamy się z "lekarką", a wciąż trudno powiedzieć nam "pielęgniarz". Natomiast specjalizacje niemalże zawsze mają formę męską. Mówimy "lekarka", ale już "ginekolog", "urolog", "psychiatra".
@GAgaV8, skoro tylko tylko litera, to po co ją dodawać? Wcale nie twierdzę, że mężczyzna jest bardziej profesjonalny, gdzie ja to napisałam? Napisałam, że bez tych żeńskich końcówek wyraz brzmi bardziej profesjonalnie. Podobnie jak profesjonalnie brzmi "lekarz", który oznacza osobę wykonująca ten zawód, niekoniecznie mężczyznę, "lekarka" to już pochodna pierwszego wyrazu, wyraźnie zaznaczająca płeć, a "lekarzyna" albo "lekareczka" jest już wyraźniej nacechowane emocjonalnie. Ponadto co do tego brzmienia bardziej lub mniej profesjonalnie to nie jest to moja opinia, to opinia językoznawców, z którą się zgadzam. Chyba że jesteś tak wybitnym językoznawcą, że możesz polemizować ze znanymi autorytetami.
Czy jest szansa, że pojawią się napisy do filmów?
Bardzo chciałbym podesłać Twoje filmiki moim głuchym kursantom, którzy dzielnie uczą się języka polskiego ;-)
Merytorycznie i sympatycznie🌍🕊✋🌷zdrówka moc i wesołych Świąt⭐🎺😉
Zobaczyłem miniaturkę i się przestraszyłem, że Margot teraz polskiego uczy😂😂😂Film ciekawy, pozdro!
Dzisiaj Cię odkryłam i będę nadrabiać 😃
Ale już po pierwszym odcinku muszę rzec jedno - masz piękną, czystą i miłą dla ucha dykcję ❤
Merytorycznie i ciekawie🍀pozdrawiam ✋
Powiedziałbym tak :
Zgadzam się z Twoim zdaniem i szanuję przykład oraz źródła, jakie użyłeś. Natomiast fakem jest to, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla nas, być może, nauczenie się języka chińskiego jest trudne, ale to za sprawą różnic, jakie w nim występują i do jakich nie jesteśmy przyzwyczajeni ( np. ton, pamięciówka związana z wielorakim czytaniem znaków, w różniących się sytuacjach itd. ). Chciałbym też zwrócić uwagę, że język polski jest zbudowany w większości z zapożyczeń ( mało jest pierwotnych polskich słów np. kołacz ), co może bardzo mocno ułatwić jego naukę poprzez skojarzenie dźwięków i zbitek wyrazów, z dźwiękami, które są obecne w prostych wyrazach języka angielskiego ( np. sz może być skojarzone z początkiem wyrazu she, gdzie brzmi bardzo podobnie ).
Jedno jest pewne : prawdziwie subiektywnej odpowiedzi na to dla wszystkich nie ma.
Mimo to, zasługujesz na moje uznanie, jeśli chodzi o sposób, w jaki podszedłeś do sprawy.
I na koniec ciekawostka - pierwsze zdanie wypowiedziane po polsku najprawdopodobnie brzmiało " Day ut ia pobrusa, a ti poziwai " we wsi Brukalice, gdzie chłop zlitował się nad swoją żoną, która w tym czasie mlęła na żarnach. Można jeszcze do tego zaliczyć marginalię " Spyewaj " we franciszkańskim graduale w Krakowie z XIII w.
Ja osobiście nie stosuję żeńskich końcówek zawodów i tytułów które brzmią dla mnie dziwnie - tylko odmieniam słowa jakby były żeńskie, np. "szukam doktor Kowalskiej/doktora Kowalskiego". Myślę że to proste i łatwe rozwiązanie, bo używam struktur gramatycznych które już są w języku.
Jest taka humoreska Stefanii Grodzieńskiej "Listonosz powiedziała laryngolog"
Ogólnie problem z rankingami o "najtrudniejszych językach świata" jest właściwie taki, że uznają one tylko i wyłącznie najpopularniejsze języki, ignorując setki pozostałych, które często swoją złożonością nie ustępują, a wręcz przewyższają Polski. Ja na przykład za bardzo trudne uznaję języki Kaukazu, posiadające całe mrowie dziwacznych głosek, przy którym nasze Polskie to prościzna. Słyszałem również, że wiele języków z grupy Khoisan (inaczej mówiąc, buszmeńskich) jest przerażająco złożona gramatycznie, nie mówiąc o tym, że wiele z nich również zawiera wiele charakterystycznych fonemów (np. mlaski) oraz tony (zupełnie jak w języku chińskim).
Inną sprawą jest duża rozbieżność, jaka istnieje nieraz pomiędzy językiem mówionym a pisanym. Taki chiński na przykład - pomijając tony oraz niektóre kategorie gramatyczne - nie byłby wcale taki trudny, gdyby nie pismo służące do jego zapisu...
Merytorycznie🕊🌷pozdro max🤔👒✋
Dobry filmik. Ps Nareszcie ktoś kładzie ten mit o polskim jako najtrudniejszym języku świata. Obecnie ucze się - rzekomo najłatwiejszego - hiszpańskiego i też ma wiele haczyków (moze nie ma przypadków, ale np czasownik i wszystko z tym związane jest tam o wiele bardziej rozbudowane niż w polskim).
Znakomita treść podana w lekki, przystępny i dowcipny sposób. Czuję ogromne uznanie dla autora 👍🍀🤗
Natomiast nacjonalistom (powinniśmy używać wyłącznie słowa "narodowcy", ha ha...) radzę, aby byli konsekwentni. Należy z największą starannością sprawdzić, które wyrazy w języku polskim mamy wspólne z językiem rosyjskim (a może nazwiemy go "moskiewskim" 😖) i albo usunąć je z polszczyzny albo, co byłoby bardziej efektowne, publicznie i to w postaci listu otwartego, zażądać od Prezydenta Rosji, aby wydał dekret, usuwający te wspólne wyrazy z języka rosyjskiego. Drodzy narodowcy - to jest tylko przykład. Możecie stworzyć multum (ups, lingua latina) takich procedur (i znowu coś obcego, carramba...) i w ten oto sposób przejdziecie do historii.
Oczywiście do historii psychiatrii (tu chyba pchają się do nas Greczynowie) ale nie bądźmy drobiazgowi... 😖😖😖
Można by było słuchać ciebie godzinami! Masz cudowna dykcję, rób co robisz dalej! Sub zostawiony i nie na temat, ale masz bardzo ładne usta
Dziękuję :)
Polska trudny język. I tak to prawda że polski język jest jednym z trudniejszych języków ale nie najtrudniejszym.!
Każdy sądzi po sobie. Dla jełopa każdy trudny.
asdw Polski nie trudny jezyk ja jestem rodowitym Norwegiem ,ktòry studiował w Warszawie i języka nauczylem się w 3 miesiące a biegle w pòł roku ,gorzej u mnie z pisownią.
Znam biegle 7 jezykow i jak dla mnie najtrudniejszym dotąd był język fiński, największym problemem dla chcących się go nauczyć jest niezwykle skomplikowana gramatyka, a także długie wyrazy, które niekiedy nie są możliwe do wymówienia dla osób z innych krajów :) a podkreśle ,że to skandynawia czyli dla mnie powinno być lepiej a tak nie było :)
Dziękuję z Twoje akademickie przygotowanie.
Ja jestem purystą, ale nie stuprocentowym. Tj. nie chcę wywalać wszystkich słów zapożyczonych, ale na te nowe wymyślać odpowiedniki (np. podziemka zamiast metra, czy zapiątek zamiast weekendu)
„Podziemka” jest moim niespełnionym marzeniem językowym! 😉
@@Mateusz_Adamczyk Mam tak samo, i też "zapiątek"
@@Mateusz_Adamczyk A nie jest to takie niemożliwe, bo przecież np. Brytyjczycy mają "Underground", dosłownie "pod ziemią".
No to pozostaje nam upowszechniać! 😄
@@Mateusz_Adamczyk Od razu wiedziałem, że polubię ten kanał😜
Jestem ciekaw jaką wymyślą żeńską formę od zawodów:
- cieśla
- magister
- samochód
- portfel
I w drugą stronę, równoważnie, jak zmienią formy żeńskie na męskie [o ile wogóle są mężczyźni którzy chcą swoje kompleksy leczyć maskulinizacją żeńskich form wyrazów xd}
- katedra
- łyżka
- szklanka
- droga
Samochód i portfel nie są zawodami
@@matezim masz wielką racje. No i co z tego?
@@matezim Kobieta cieśla to po prostu cieśla, słowo to jest rodzaju żeńskiego, więc już nie ma co szukać innych form (analogicznie jak przy sędzi). Kobieta magister to magisterka albo magistra. Reszta Twoich przykładów to nie nazwy zawodów.
potwierdzam co do chinskiego, raczej latwo ucze sie jezykow, ale chinski....mimo, ze pracuje z chinczykami
Z tego co słyszałem od znajomego (Irlandczyk który mówi po japońsku i chinsku) to z językami azjatyckimi jest odwrotnie niż -nazwijmy je Europejskimi.
Otóż w językach Europejskich w miarę szybko dochodzimy do stopnia komunikatywnego dzięki właśnie alfabetów łacińskiemu i podobienstwom już nam znanych języków. Łatwo opanowujemy podstawowe składnie gramatyczne itd.
Trudności pojawiają się później gdy dochodzą niuanse czy idiomy dla danego języka. Wymowa to już sprawa indywidualna.
Natomiast jeśli chodzi o powiedzmy chiński to próg wejścia jest bardzo wysoki. Oczywiście są tysiące znaków ale do czytania swobodnego i rozmawiania trzeba znać koło 700. Gramatyka ponoć jest bardzo prosta. Ale właśnie opanowanie i przeskoczenie tych podstaw jest bardzo trudne. Jak już opanujesz to jest z górki.
Nie wiem na ile to prawda ale on mówił że nauka chińskiego zajęła mu trochę ale jak już opanował ten język to japoński przyszedł bez problemów.
Czy można uczyć się języka Chińskiego, korzystając jedynie z zapisu fonetycznego, a za pismo wziąć się dopiero po roku, jak się już dobrze mówi?
Co do zapożyczania słów - i tak i nie. Bo w PL poza nowymi słowami z angielskiego zauważam także wypieranie słów polskich słów angielskimi. I trzecia sprawa: jeśli powstaje nowa rzecz, to Anglicy, Francuzi, Niemcy tworzą nowe słowo (np. z cząstkowego łączenia dwóch wyrazów) a w PL bierze się słowo angielskie. Ludzie zamiast wymyślić słowo w rodzimym języku wolą użyć języka obcego. Inny przykład radio: jedziesz przez DE - 90% piosenek jest po niemiecku, we FR - po francusku, w NL po holendersku, w CZ po czesku, a w PL po angielsku. Nie zamierzam ludziom zakazywać słuchania muzyki ani obcych słów, ale po prostu to pokazuje jak silne są kultury zachodnie i słaba jest (obecna) kultura polska.
Znam Kolumbijczyka który uwielbia języki i mówi, że polski jest najbardziej demotywujacym językiem do nauki. Im dalej w las, tym więcej wyjatkow i komplikacji. Ja uważam to samo. Moj mąż tez rozkłada ręce: Ortografia - 2x ż i 2x ó, które brzmią dokladnie tak samo, aspekty - kupić i kupować, liczebniki - raz i jeden, głoski- cieszę się i czeszę się, proszę i prosię, gdzie nie słychać różnicy... J. Polski to na pewno ciężki orzech do zgryzienia. Nie znam żadnego obcokrajowca, który po naszemu mowi bezbłędnie.
Polecam Ignacego z Japonii
Jeśli chodzi o język węgierski, to można sobie nim język poplątać. Na przykład ; " sz " - wymiawia się " s " z kolei " s " jest jako " sz " . Podobnie jest z " cs " i "cz " na przykład " cs " wymawia się jak " cz " natomiast " cz " jak " c" . Nie wspomnę już o takich literach jak " o " czy "u" . Jest " o " i "u " z kropkami (tak jak w niemieckim ) a także " O " i " U " z kreskami pionowymi i ukośnymi . Można dostać językopląsu. Próbowałem się nauczyć choć trochę , ale zrezygnowałem. Wolę jak mi się język plącze po kielichu niż w jakimś języku obcym takim jak węgierski właśnie .
Jakie 7 przypadkow? A liczba mnoga? A rodzaje? 3 w lp i 2 w lmn, A zywotne i niezywotne rzeczowniki i inne koncowki w bierniku r.m.? A niekonsekwentna dystrybucja koncowek w dopelniaczu -a, -u w r.m. oraz -i, -y w r.ż.? A miejscownik i jego koncowki -e, -u w r.m.? A aspekt? A czas przyszly niedk skladajacy sie z formy czasu... przeszlego? A liczebniki,g dwoch profesorow, dwaj profesorowie, dwoje, dwie itp. A odmiana przym i ich stopniowanie wraz z przyslowkami? A rozbudowany imieslow z archaicznym uprzednim? A dlaczego do BerlinA, ale do LondynU, mimo ze oba wyrazy zakonczone sa w Mian na N? Polski dla cudzoziemcow jest trudny do nauczenia sie!
Studiowałam fiński i osobiście uważam, że najtrudniejsze dla nas jest słownictwo, bo często z niczym się nam nie kojarzy (oczywiście i w fińskim jest dużo zapożyczeń, ale te starsze są mocno zmienione, np. krzesło - tuoli (z ros. stoł)). Owszem, struktura jest pod pewnymi względami inna niż w języku polskim (ale budowa zdania często bardzo podobna), ale z drugiej strony fiński jest niezwykle regularny - jak się człowiek nauczy danej zasady i sposobu odmiany, to to zwykle działa dla wszystkich słów danego typu; wyjątki są niezwykle rzadkie. A już np. estoński jest znacznie mniej regularny.
Nie lubię tych żeńskich odmian nazw zawodów. W pracy jestem jedyną kobietą wśród drukarzy i niedawno ktoś powiedział, że jestem drukarką 🙄
Pilot samolotu albo wycieczek też dzieli swoją nazwę z urządzeniem do obsługi zdalnej i nikt się o to nie zżyma. Homonimia się zdarza, ale to nie argument przeciw żeńskim formom.
Nie wiem ktoś ty, ale dobrze nagrany film.
Nie mogę sobie przypomnieć, kto był autorem rankingu, do którego chcę się odnieść, ale chodzi mi po głowie pewna kwestia poruszana parę ładnych lat temu na mojej polonistyce (UJ) na fakultecie z nauczania języka polskiego jako obcego. Pamiętam, że pani profesor rzuciła wtedy takim zestawieniem, z którego wynikało (pewnie z jakiejś próby statystycznej), że język polski ma całkiem trudny próg wejścia w porównaniu z angielskim. Jestem dość skłonny przychylić się do tej tezy: wystarczy spojrzeć na fleksję werbalną, która w języku angielskim jest dość prosta w porównaniu z polszczyzną, a operowanie czasownikami to jedna z podstawowych kompetencji, którą trzeba nabyć w początkach uczenia się jakiegokolwiek języka. Kwestia wymowy jest jednak o wiele bardziej skomplikowana - owszem, mamy nie najłatwiejszy system spółgłoskowy, ale za to całkiem czytelne zasady wymowy (ograniczone reguły procesów udźwięczniania i ubezdźwięczniania, wymowy dwuznaków itd.); język angielski natomiast ma dość skomplikowany system wokaliczny (notorycznie zresztą ignorowany w procesie edukacji) i niejednoznaczne zasady fonetyczne.
Trafiłem na ten kanał dopiero dziś, ale podoba mi się, że językoznawcy zaczynają opanowywać media społecznościowe i popularyzować naukę w sieci. Może wspólnie odczarujemy trochę ten „straszny język polski” i jego gramatykę, przed którą wszyscy drżą, wspominając szkolną traumę!
To ciekawe. Poszukam badań na ten temat, bo dotychczas trafiłem jedynie na wzmianki dotyczące szybkości opanowywania różnych języków przez dzieci. Myślę jednak (powołując się także na Twoje słowa), że nawet jeśli - załóżmy - polskie dzieci zaczną płynnie mówić później niż angielskie, to te angielskie też w końcu natrafią na pewne trudności. Później, bo na innym etapie rozwijania sprawności językowej. Tyle tylko, że im dziecko starsze, tym rzadziej zauważa się zmiany skokowe. Stąd może wrażenie, że u angielskich dzieci wszystko idzie sprawniej. Ale to tylko takie moje gdybanie 😉 Jak coś ciekawego znajdę, to na pewno zrobię o tym odcinek. Serdeczności!
Właśnie odkryłam twój kanał i jestem pod wrażeniem. Bardzo miło się ciebie słucha. Trzymaj tak dalej
Dziękuję :) Bardzo się cieszę!
Nie jest najtrudniejszy, ale jest jednym z najtrudniejszych.
Oglądałeś w ogóle ten film?
@@marywestmacott2736 Nie muszę oglądać tego filmu, żeby móc stwierdzić ten fakt. I nie pytałem cię o zdanie.
Tak, pamiętam, jak moja nauczycielka polskiego mówiła że sędzina to nie kobieta sędzia, ale żona sędziego. Ciekawe jest to że lekarka medycyny jest lekarką, choć to tytuł naukowy, ale doktorka kaze nazywac sie doktorem. Mówi sie przewciez pani doktor,a nie pani doktorko. Fakt - do moich nauczycielek w technikum mówiłem profesorko, ale to była raczej forma familiarna, w sytuacjach oficjalnych zwracałem się forma męską
Jest taka humoreska Stefanii Grodzieńskiej "Listonosz powiedziała laryngolog"
z formami zenskimi sie zgodze wole pani Doktor pani Profesor pani Premier pani Sedzia. Nwm czemu komus przeszkadza dodawanie poprostu z przodu "pani" brzmi to o wiele lepiej i dostojniej niz na sile tworzone wymyslne nazwy. nie fiksujmy i nie mowmy magisterka filozofka to tylko odbiera renomy. Pytanie dygresja skoro kobieta pracujaca w przedszkolu jako opiekunka/wychowawczyni jest nazywana przedszkolanka to faceta nazwiecie przedszkolankiem?
Dzięki za komentarz! Jestem zdania, że większość form wymaga po prostu osłuchania :) One są już w języku od dawna. A jeśli chodzi o pana pracującego w przedszkolu, to tak - będzie to „przedszkolanek”. 😉
@@Mateusz_Adamczyk no niby sa ale jakos tak negatywnie nacechowane i wymyslne. np. kierowca ...- kierowczyni???budowlaniec ..- budowlanczyni to juz naprawde brzmi jak sztuczne twory. no gdzie sie da tam sie da astronautka spawaczka malarka nwm rolniczka (juz totalnie kosmos przyklady) dla mnie osobiscie lepiej brzmi chociazby pani architekt niz architektka (zbitek spolglosek na dodatek) oh a czasami "forma zenska" jest juz nazwany jakis przedmiot (kurcze aktualnie luka w pamieci dla przykladu ale chociazby gorszy przyklad ogrodniczki - kilka kobiet pracujacych w ogrodzie ub para spodni przyklad tylko dla przykladu naprawde teraz w glowie pustka) czy naprawde dodanie tego "pani" z przodu tak bardzo boli i na sile trzeba to zmieniac ?
Nie boli i nie trzeba :) Rozumiem, że masz zastrzeżenia co do tych form i Ci się one nie podobają. I super! Jakby nam się tak wszystkim wszystko podobało, to język byłby raczej „nudny”. A tak mamy kilka stanowisk, które mogą się ścierać i powodować powstanie kolejnych rozwiązań. 😉
Super filmik! Wreszcie! bo już nie mam siły rozmawiać z ludźmi na ten temat :D
Pani Doktor
Pani Magister
Pani Minister
Pani Premier
Pani Prezydent
Czy to takie trudne? W końcu jak używa się tytułu, czy nazwy stanowiska w odniesieniu do kogoś to przeważnie jest to mową oficjalną i wypowiedzenie ,,pani" nie jest problemem. Za to wolę to niż ktoś miałby sobie łamać język i wymyślać... Dla przykładu:
,, - Kim jest twoja żona?
- Oficerką!
- Żołnierzem?!
- Nie, butem."
Z drugiej strony...
"Kim jest twój mąż?
- Pilotem!
- Samolotu?!
- Nie, do telewizora..."
Na ufortyfikowaną budowlę też nie powiesz "zamek", żeby się nie skojarzyło przypadkiem z zamkiem w gaciach?
Czy aby przypadkiem słowo "Czech" w języku angielskim nie pochodzi z języka czeskiego? Otóż, Czesi również używali kiedyś "cz" tak jak my teraz. Jedna z teorii mówi, że to słowo wzięło się właśnie nie z Polski, ale z Czech.
Jestem świadom, że jak wpisze się to słowo np. w google, to wyszukiwarka tłumaczy nam, że wzięło się to z języka polskiego. Jednak, jeśli poszukać głębiej, pojawiają się co do tego wątpliwości.
Być może tak właśnie było. Trudno ze stuprocentową pewnością mówić o pochodzeniu słowa. Zdecydowałem się jednak wspomnieć o tym słowie w odcinku, ponieważ taką etymologię podaje większość źródeł. 😉
Ja myślę, że formy żeńskie są nawet jeżeli tak samo brzmią w mianowniku jak bliskoznaczne formy męskie, to jednak są odrębnymi słowami weźmy dwa słowa 'doktor' rodzaju męskiego i 'doktor' rodzaju żeńskiego i przyjrzyjmy się ich odmianie w rodzaju męskim mamy 'pan doktor', 'pana doktora', 'panu doktorowi', 'pana doktora', 'o panu doktorze', 'z panem doktorem', 'panie doktorze' w rodzaju żeńskim mamy 'pani doktor', 'pani doktor'. 'pani doktor', 'panią doktor', 'o pani doktor', 'z panią doktor', 'pani doktor'. Jak widać odmiany są zupełnie różne, więc mamy do czynienia z dwoma słowami. Podobnie jest ze słowami '(pan) minister' i '(pani) minister', zaś np. słowo 'ministra', to zwyczajna nowomowa.
hej, chciałbyś umówić się ze mną na kawę i opowiedzieć coś ciekawego? mogłabym słuchać Cię godzinami 🧐
świetny odcinek
typowe babsko
@@jotes2188 typowy człowiek, który ma smutne życie, bo wszystko bierze na poważnie
@@vcerise przeczytaj co napisalem i pozniej co Ty napisalas xD o ironio
Dla mnie naturalne brzmią feminatywy utworzone z nazw zawodów zakończonych na ""r'" oraz "rz". Doktor - doktorka, aktor - aktorka, lekarz - lekarka, kucharz - kucharka itp. Z kolei feminatywy utworzone z nazw zawodów zakończonych na "g" wydają mi się zupełnie sztuczne. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że sfeminizowane nazwy zawodów takie jak psycholożka czy socjolożka powstały nie od słów psycholog czy socjolog ale od form zdrobniałych psycholożek i socjolożek.
Mnie aż wstrząsa gdy słyszę gdy NAUCZYCIELKA języka polskiego przedstawia się " JESTEM NAUCZYCIELEM JĘZYKA POLSKIEGO"
Tak sobie myslę, że gdyby komputer" wymyślono w średniowieczu, to dziś mowilibysmy "kompucierz". Tak jak pacierz jest od słowa pater.
Pacierz to zapożyczenie z czeskiego, a nie łaciny.
@@haspat Nie
@@b.k.2804 Do polszczyzny to słowo przywędrowało z czeskiego, więc jest to raczej bohemizm. Inna sprawa, że do czeszczyzny trafiło z łaciny.
Słowo wywwodzi sie z łaciny. O tym tylko piszę.
Ja np. jako osoba ktora urodzila sie w polsce i zyla 14 lat tam, bardzo mi polski sprawial problem. Zas niemieckiego nauczylam sie bardzo szybko i wszystko wydaje mi sie takie logiczne w ukladaniu zdan lub ich ortografia... wiec mysle, ze to zalezy od czlowieka jaki jezyk mu bardziej podchodzi. (i przepraszam za moje bledy q.q)
Słowo ogórek ma perski źródłosłów -- _angur_
A nie grecki ? Na niemieckiej stronie podane jest, że grecki
@Tanatum wcale nie, jaka góra? Jeszcze powiedz, że mordować od mordy
Tanatum co za amatorska etymologia? Wyżej człowiek napisał, że słowo pochodzi z greckiego. I ja to też wiedziałem, czytałem w słowniku etymologicznym języka polskiego. Czy pan mógłby podać swoje źródło?
1-brak pewności czy angur i ogórek mają coś wspólnego. 2-czemu nie przyszło wam do głowy, że polska nazwa może być pierwowzorem?
super odcinek!
Wbiłem tylko napisać, że jestem zaskoczony, że kanał ma na imię Mateusz
Bardzo ciekawy odcinek. Ja uważam że to właśnie formy żeńskie są bardziej godne. A dlaczego? Przeczytaj opis pod filmem o tytule "Polszczyzna poprzestawiana pana Chrzana" Pozdrawiam.
Bardzo interesujące :-)
Śmiesznie odwrócił się ten spór o nazwy żeńskie zawodów.
Nie lubię jak ktoś mówi doktorka omg jak to brzmi. Ogólnie nie lubię ze w polskim się odróżnia formę męską i żeńską
a dlaczego nie lubisz?
@@Lechoslaw8546 jest to dla mnie nie potrzebne, jeśli mówię że byłem u lekarza to ta druga strona musi wiedzieć czy to był facet czy kobieta ?
@@Matt-fi6yh To jaką płeć miał doktor można by ukryć w inny sposób. Dla większości ludzi chodzi o coś innego, tj o rangę zawodu, żeńska odmiana wiąże się z obniżeniem rangi i autorytetu w oczach większości ludzi i dlatego nie chcą odmiany. Ale przecież ranga i autorytet nie wynikają ze słowa, bo słowo jest wtórne względem wielu czynników, słowo jest tylko opisem zjawiska.
Lechosław tego tez nie lubię. Nie obchodzi mnie czy ktoś ma rangę doktora czy inną. Traktuje wszystkich równo i zwracam się do wszystkich tak samo. Nawet jak jestem w Polsce i mam powiedzieć komuś pan/pani to staram się ułożyć tak zdanie aby nie powiedzieć tych beznadziejnych i sztywnych słów ale tez jakoś tak aby zaraz nie było ze mówię na ty i co ja sobie wyobrażam. Dlatego Język angielski rządzi według mnie.
@@Matt-fi6yh Jestem w tej chwili w Ameryce i przeżyłem tu wiele lat, tu też mówi się sir/madam, nie ma różnicy. Nie mam nic przeciwko pan/pani, ale już mówienie "państwo" przy byle okazji wkurwia mnie, to powinno być zarezerwowane na wyjątkowe okazje i tylko wobec ludzi, którzy zasługują na to standardem moralnym, a nie tytułować bydło pańskim zwrotem..Język angielski nie jest lepszy od polskiego, jest gorsy i dużo młodszy, co nie znaczy że polski jest bez wad. Ale to nie sprawa języka z zwyczaju, obecnie źle rozumianego.
5:10 a łacina?
Zgadzam się, że "oczyszczenie" języka ze słów zapożyczonych jest bzdurnym pomysłem. Język jest tworem żywym, ewoluującym i nie może istnieć w oderwaniu od rzeczywistości. Zwłaszcza bieżącej, w której np. błyskawiczny postęp technologiczny wymaga wprowadzania nowych słów opisujących tę rzeczywistość. Jednak zupełnie innym problemem jest to, z czym mamy dzisiaj do czynienia, mianowicie z wręcz uporczywym, używaniem obcojęzycznych zwrotów, podczas gdy istnieją polskie słowa i zwroty mogące precyzyjnie i bez wątpliwości opisać jakiś stan, fakt, proces, czy przedmiot. Łatwo o to w świecie marketingu i reklamy, czy w tzw. "korpomowie". Dlaczego ktoś reklamujący najnowszy fason damskich butów określa je mianem - must have? Czy nie można powiedzieć - musisz mieć? To jest tylko jeden z setek przykładów, z którymi można spotkać się na każdym kroku. O adresowanych do kierowców tablicach reklamowych, umiejscowionych często gdzieś przy drodze, nawet nie wspomnę. Nie jestem wrogiem wzbogacania języka o obce zwroty, a zwłaszcza z korzystania z tych, które już od dawna funkcjonują, ale jednak istnieje (bądź powinno istnieć) coś w rodzaju higieny języka i nie ma potrzeby, żebyśmy wszystko ślepo kopiowali. Nie uważam, by tak często stosowany 'look" był w czymkolwiek lepszy od "wyglądu", "design" wnętrza nowego modelu samochodu od jego "stylistyki" itp. Z językiem jest jak ze wszystkim co ważne w życiu. Trzeba z niego korzystać w sposób mądry. A tożsamość narodowa, której najważniejszym elementem jest właśnie odrębny, tożsamy dla narodu język, jest wartością samą w sobie. Pozdrawiam.
1:55 Ale nasi bracia słowiańscy i tak będą mieli problemy się naszego języka nauczyć, ponieważ nasze słownictwo zaś jest bardzo nietypowe.
Co to w ogóle ma być truskawka? To jagoda a nie truskawka w każdym innym słowiańskim języku. I tak właśnie chyba lubimy wymyślać i komplikować sprawę. Taki mamy zwyczaj.
5:40 Cieszę się, że to powiedziałeś bo z tymi zapożyczeniami wychodzą już niezłe cyrki. Używanie, na przykład, słowa "emitować", zamiast "nadawać" czy "wysyłać" jeszcze nie żuca się bardzo w oczy, chociaż też jest niepotrzebne, ale w jakimś serialu kiedyś padło zdanie:"Idziemy na shopping."I zabrzmiało to tak głupio, że do dzisiaj ten tekst pamiętam.
Zgadzam się! Mnie najbardziej denerwuje „dedykowany dla”. 😖
rzuca
Jak ja się cieszę, że znalazłem ten kanał! Biorę się za nadrabianie
Liczy się motywacja do nauki danego języka. Jeśli weźmiemy pod uwagę najbardziej rozpowszechnione, tam, angielski, hiszpański włoski rosyjski czy mandaryński, to nawet najbardziej oporny uczeń posiądzie umiejętność płynnego porozumiewania się nimi, ponieważ rządzi nimi zasada konwencji. Systemy gramatyczne zostały zmodyfikowane i skonwencjonalizowane. Każdego roku drukuje się wiele podręczników do ich nauki. W przypadku języków paleoazjatyckich, paleoarktycznych czy rdzennie amerykańskich sprawa się komplikuje, bo oprócz odmiennej fonetyki czy zasad budowy znaczeń, pozostaje jeszcze bariera motywacji. Ludy mówiące tymi językami żyją w innej rzeczywistości, poza obrębem naszej cywilizacji. Czy można mówić o gramatyce języka, który ma tylko odmianę mówioną?
Niejeden poliglota mówił, że mandaryński był dla niego najtrudniejszy.
Ilość nieregularności w polskim jest powalająca, a to chyba jest obiektywny argument za jego trudnością. Także, praktycznie w żadnym języku nie występuje różnica między ś/sz, ć/cz, ź/ż, dź/dż. Mało który obcokrajowiec jest w stanie opanować tę różnicę w wymowie - choćby Czech.
Szczerze wole się tytułować ‚, stylistą fryzur’’ niż fryzjerką
A nie lepiej"stylistka fryzur", panie Aleksandro?
Dlaczego rozważany jest tylko rosyjski, chociaż 70% ukraińskiego jest podobna do polskiego? Na Ukrainie jest język ukraiński
Dopiero tu trafiłem, a już uwielbiam ten kanał! Super!
Ale pięknie się wypowiadasz. 👍
Dziękuję :)
Bardzo ciekawy materiał, kiedyś miałem ustną maturę z podobnego tematu :) twój zdecydowanie poszerza moją wiedzę
Для меня не очень трудно.
Я многое без перевода понимаю.
Наверное голосовали японцы и китайцы.
To nie jest dla mnie bardzo trudne.
Dużo rozumiem bez tłumaczenia.
Prawdopodobnie głosowali Japończycy i Chińczycy.
Finski jest z mega trudny. Nawet słowo dzień dobry się odmienia a w dodatku ich język mowiony bardzo różni się od formalnego
Ciekawe pomysły na filmiki i super się rozwijasz❤rób tak dalej❤rób to co kochasz i lubisz❤Pozdrowiąka
Dziękuję i również pozdrawiam! :)
mój pierwszy filmik u ciebie
kox oprawa graficzna i gadasz z sensem. łapka w górę, sub i dzwoneczek
Wszystko w porządku ale należy odróżnić zapożyczenia językowe od zaśmiecania języka.
Jak słyszę wszystkie "riserczni" mi to bo mam "dedlajn" to aż mnie otrząsa.
Żadnym purystą językowym nie jestem, bo w polskim pełno zapożyczeń i wyrazów pochodzących z greki czy łaciny, o gwarach nie wspominam.
Tu chodzi też co bierzemy pod uwagę np gramatyka języków wschodnioazjatyckich nie jest tak straszna, natomiast pisowniana już tak.
Gramatyka jest najgorsza w językach ugrofińskich i słowiańskich.
Jest jeszcze wymowa i tu przodują słowiańskie i nordyckie po przez długie ciągi spółgłosek, które np dla grupy języków łacińskich są praktycznie niewymawialne.
jeszcze chodzi o znaki diakrytyczne i charakterystyczne dla tego języka dźwięki i tu przodują języki słowiańskie poprzez unikalne dźwięki trzeszczenia / szumienia.
No i tak jak wspominasz ważny jest punkt odniesienia. Jednak języki słowiańskie i ugrofińskie są trudne dla wszystkich pozostałych grup z języków indoeuropejskich czy nawet wschodnioazjatyckich
(i to stąd wziął się ten mit nie chodziło stricte, że jest najtrudniejszy tylko, że u wielu jest w czołówce)
Ja się uczę polskiego i angielskiego i angielski łatwiejszy a polski jest średni i nadal muwię z akcętem francuskim🇫🇷🇵🇱🇬🇧
mówię*
@Alice K-a dziękuję💖
Dokładnie. POLAKOWI krócej zajmuje nauka angielskiego na poziomie komunikatywnym, ale bez błędów, niż polskiego.
Ta "ministra" to niebardzo poprawna forma bardziej poprawną formą jest "ministerka", ponieważ formant -ka odpowiada za kobiece formy nazw zawodów lekarka, urzędniczka czy rolniczka
Językoznawcy są podzieleni. Niektórzy, jak na przykład prof. Bralczyk, twierdzą, że „ministra” jest poprawna, bo zapożyczona z łaciny.
Nie mogę się doczekać tego, kiedy ten człowiek będzie znany :D
Kiedyś jednak w Polsce wymyślano rodzime nazwy na nowe zjawiska i urządzenia, często pochodzące z Zachodu. Chyba nie uważasz, że słowa takie jak magnetofon, deskorolka, hulajnoga, itd., powstały niepotrzebnie? Dzisiaj niestety zbyt często i bezrefleksyjnie stosuje się zapożyczenia, kalki gł. z angielskiego. I o ile takich wyrazów jak np. dron nie ma sensu zastępować polską konstrukcją to np. określenie obuwia sneakersy albo rodzaju fryzjera barberem jest już kontrowersyjne. Niestety brakuje jakiejś instytucji (rada języka polskiego) która by kreowała nowe słowa odpowiadające aktualnym potrzebom i wprowadzała je do języka. Brakuje też edukacji wśród Polaków.
Brawo! W końcu ktoś, to ma w miarę przebicie w internetach, to powiedział. Pozwolę sobie wklejać ten filmik wszystkim jenotom, z którymi nie chce mi się dyskutować po raz enty. I to z mizernym skutkiem. Dziękuję. A z literatury stricte językowej polecam jeszcze Walczaka i Bartmińskich.
Dzięki! :)
Pomijając zupełny bezsens tych rankingów najtrudniejszych języków świata, to zastanawia mnie, dlaczego niby ktoś miałby uważać za powód do dumy fakt, że jego język jest trudniejszy od innych. Ja uważam dokładnie odwrotnie, język jest narzędziem i posługiwanie się tym narzędziem powinno byc maksymalnie proste i umożliwiać jak najwięcej. Nie przychodzi mi do głowy inna dziedzina, w której za porządane uznawanoby, aby jakiekolwiek narzędzie było trudne w użyciu. Swoją drogą bardzo przewrotny jest fakt, że za najtrudniejszy język uznano m.in. chiński, skoro jako ojczystym, posługuje się nim najwięcej ludzi.
O właśnie, bardzo ważna uwaga. Dlatego Polski uważa się nie tyle za najtrudniejszy co za najbardziej rozbudowany. Żaden inny język nie opisze tak szczegółowo różnych zdarzeń.