Mój ojciec zmarł 12 lat temu,pił całe moje życie.Mam teraz 40 lat i dopiero zaczynam rozumieć, żyć swoim życiem,potrafię mówić nie i nie zadręczać się tym co mi zrobił i dlaczego mama pozwoliła na to wszystko.Pani historia jest moja historią.Panie Marku robi Pan dużo dobrego dla nas DDA❤️
@@justynakujawska1616 1 w ww d11ddddddfd s2 X JE 7,99 9 8888888 8 9 9 9 oo mais o 9 9 999 o o on p 0 000m je suis sais sais 9 0 à 0 mais 9 9 989 98 9 9e je ne ne n 00
Tacy ludzie tak mają. Znam wielu byłych alkoholików i żaden z nich, chodź już nie pije, nie jest osobą która wyciągnęła wnioski z swoich toksycznych zachowań. Najmadrzejsi....
@@matialigator2997 mam przyjaciółkę, która piła. Gdybyż tak jak ona inni pracowali nad sobą... także nie jest tak do końca źle z tymi, którzy przestali pić. Pocieszam.
@@MD-pb5ls napewno znajdą się takie osoby, nie wątpię. Szkoda tylko że jest to jakiś niewielki procent. Chodź nie wiem czy słowo procent pasuje na tym forum 🤐☝️😅
Obejrzałam wszystkie rozmowy z tej serii, ale ta jest mi najbliższa. Jakbym słuchała o sobie. Zarówno w kwestii relacji z ojcem alkoholikiem jak i współuzależnioną matką. Różnica jest taka, że mój ojciec żyje. Dziękuję za Pani szczerość i odwagę. Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Słuchając Twojej histori słyszę moją własną. Świat jest chory, alkohol to jedno ale wszystie czyny które popełniał mu ojciec po wypiciu z roku na rok przebijały moje wszelkie wyobrazenia. Jeśli ludzie myślą że alkoholik to tylko nawalony tatuś ktory zasypia spokojnie na kanapie to bardzo się mylą. Wyprowadzając sie z domu w wieku 18 lat miałam nadzieję ze zamykam chory rozdział mojego życia, nie wiedziałam że najgorsze jeszcze przedemna. Dzis mam 25 lat a czyny mojego ojca mimo tego ze zmarł kilka miesięcy temu, rujnują moje zycie każdego dnia. Nawet po śmierci mnie dosięga. Chciałabym się podzielić tym co przeżywałam i przeżywam... moze takie wylanie z siebie tych emocji i zdarzeń pomogłoby temu wewnętrznemu niekochanemu dziecku. Trzymaj się wierzę że uda Ci się w końcu osiągnąć spokój i dobrze żyć. Moja reclaja z mamą tez maja podobny wydźwięk. Pamiętaj ze nie jestes w tym sama... Napewno jesteś wspaniałą matką!
Podziel się, idź na terapię. Ona pomoże nazwać Ci te emocje i je zrozumieć. Pokaże Ci też jak dostrzegać i dbać o niezaspokojone potrzeby dziecka. Trzymam kciuki!💪
Kolejna świetna rozmowa 🙂dziękuję Justyna, że zdecydowałaś się opowiedzieć swoją historię! Dzięki ostatnim kilku rozmowom z DDA sama w końcu zdecydowałam się na kolejne podejście do terapii i nie żałuję 🙂
Oglądam to spotkanie z drżeniem serca- myślę o swoich dzieciach, z których żadne nie poszło na terapię. Ja to przeszłam(terapię), jestem żoną nieżyjącego już alkoholika. Pamiętam tę ulgę, kiedy zmarł, zapił. Na szczęście już nie ze mną. To co mówi bohaterka tego spotkania jest dla mnie bardzo ważne. Widzę, że moje dzieci, już dorosłe, mające swoje dzieci, pewniej bariery nie mogą przejść....
Potwierdzam: ulga. Ogromna ulga, że nie muszę już na to patrzeć i denerwować się dźwiękiem windy, nasłuchiwać pijackich wrzasków i myśleć z niepokojem, jakie zaszczane atrakcje będą tym razem, ile godzin czeka mnie bez snu, czy będzie mnie budził ciągnąc za włosy, żebym słuchała pijackich żali (a jak się już nakręci to może zacznie demolować) . Zawsze po napisaniu tego od razu usuwam, ale może czas to wyrzucić z siebie publicznie. Nawet mi ktoś wówczas powiedział "wymodliłaś tą śmierć". Nie była to prawda, bo nigdy się nie modliłam, ale wielokrotnie sobie Jego śmierć wyobrażałam. Umarł, jako w pełni zdrowy, pomimo systematycznego chlania od lat nastoletnich, jako czterdziestoparolatek na skutek nieszczęśliwego wypadku po pijanemu. Było to po roku, od kiedy jakoś już się dagadywaliśmy i potrafiliśmy mieszkać pod jednym dachem bez wzajemnej wrogości, kiedy wróciłam po 4 latach Ojciec się ucieszył i wreszcie przestał mi okazywać agresję po pijanemu (był z tych osób typu Jekyll/Hyde, ale w ostatnim czasie przed śmiercią się uspokoił), choć pił jeszcze częściej, doceniał, że po Nim bez przerwy prawie sprzątam, piorę(we Franii, bo Mama zabrała ze sobą automat) i gotuję-choć On świetnie gotował to było Mu milo, że to robię, bo wcześniej mieliśmy osobne naczynia i lodówki, wcześniej się izolowałam, mieszkałam, bo byłam na to skazana, ale marzyłam o dniu wyjścia, jak z więzienia). Pomimo młodego wieku, wszystkie sprawy pośmiertne załatwiłam sama, był piękny pogrzeb i mnóstwo, mnóstwo ludzi, bo Ojciec miał wielu znajomych. Nie uroniłam łzy (niektórzy myśleli podobno, że się cieszę), tylko dawno niewidziana Mama dostała jakiejś histerii łkania, bo choć Go dawno opuściła, by się ratować to kiedyś Go przecież naprawdę uwielbiała i byli parą jak filmu. Ona była coś w stylu Brigitte Bardot, tyko nawet ładniejsza a On miał urodę Sycylijczyka, niestety pomimo wielkiego uczucia nic z tego nie wyszło dobrego, pamiętam z bardzo wczesnego dzieciństwa, że bywali bardzo szczęśliwi, ale zawsze czuło się podskórny strach, że jutro będzie znowu "powrót pijaka" I zawartość lodówki wyleci przez kuchenny balkon do ogródka dozorczyni. Bywały okresy spokoju po 3tygodnie, potem 1-3dni picia i znowu tydzień do trzech spokoju. Po odejściu Matki to były coraz krótsze okresy nie-picia, a coraz dłuższe picia na umór, pod koniec pił codziennie. Ale do końca pracował, wszystko w domu potrafił zrobić od A do Z, wszystko naprawił, zbudował itp, jak dostał do ręki farby to okazało się, że ma talent, jak ktoś mu dał do ręki akordeon to zaraz próbował grać i nawet Mu proste melodie wychodziły, maszynę do szycia? Proszę bardzo, szyje. I choćby mu się ręce rano trzęsły, nawet z psem nie wyszedł nieogolony, nawet jak się w ciuchach wyspał to najpóźniej o 6 tej się kąpał i wychodził wypachniony i odprasowany, był z tych alkoholikow zadbanych, choć przecież wracał zarzygany, zakrwawiony i na czworakach. Oczywiście mnie kochał, jak umiał, nyl ze mnie dumny (bylam b. dobrą uczennicą, pomimo nieprzespanych nocy i oczytanym, dyskutujacym o polityce i innych sprawach dzieckiem, uczącym się trzech języków, choć nikt mi nie kazał, jakbym chciała udowodnić, że jestem z innego domu). Ja dopiero po 20 latach zaczęłam chodzić na Jego grób, kiedy doświadczenie, obserwacje ludzi i tzw. życia, pozwoliły przestać czuć urazę. Uraza to delikatne słowo, ja Go po 10roku życia bardzo nienawidziłam, obojga Starych nienawidziłam. Ale z czasem mi całkiem przeszło. Zwłaszcza jak chodzi o Tatę. Współczuję Mu, nie chciał się leczyć, ale też nie trafił na osobę, która by Mu pokazała, że warto. Matka, gdy jeszcze byli małżeństwem, po pierwszych latach miłości, okazywała mu pogardę i wyższość, była z tych (w głębi duszy) prymusek a On był Jej porażką, więc odreagowywał na Niej gdy się upił. Raz byłyśmy u psychologa, bo kazała Jej Milicja d/s Nieletnich, że awantury w domu, że dziecko na 997 często dzwoni, to muszą sprawdzić, czy nie trzeba ich zgłosić do sądu rodzinnego. Ale będąc pierwsza w gabinecie, powiedziałam całą prawdę, jak wygląda moje życie, jak od zawsze pamiętam dźwięk spadających szyb, boję się o Mamę, że on ja zabije itp, ale już wiem, że to oszustka, która udaje przed ludźmi porządną rodzinę i mnie też zmusza, nienawidzę Jej i Jego. Jej nawet bardziej, bo ona na to pozwala; gdy jest trzeźwy to Nim rządzi a gdy pijany, daje sobą poniewierać i jest bezładną kretynką, która "nie może odejść, bo nie ma dokąd" a o rozwód i Ojca eksmisję nie wniesie i "bo on nas wtedy zabije", " nie przeżyjemy tygodni lub miesięcy rozwodu". Ale już dawno Sąsiadka, alkoholiczka zresztą, uświadomiła mi, że moja Matka ma to wszystko na własne życzenie. Po mnie wchodzila do gabinetu jako druga, gdy usłyszała, co mówiłam, wyszła czerwona ze wstydu. Płonęła! Była przecież porządną osobą na znaczącym stanowisku(Stary lubił się tym chwalić). A tu Córeczka odwaliła taki numer, to miała być tylko wizyta zaliczona z konieczności. Wspominają to po latach jako swoje traumatyczne doświadczenie. Więcej u psychologa nie byłyśmy, Ona już nigdy a ja dopiero jako dorosła. W tamtych czasach często odreagowywał na mnie, wyzywała mnie z byle powodu jak byłyśmy same, np. że 10latka ma chałat szkolny brudny od kredy to słyszy w wulgarnych słowach, co i z kim robiła pod tablicą! Matka nie piła, paliła jedynie, dziś nie mam żalu o wyzwiska, czy nawet lanie, Ona nawet nie wie jak Ją rozumiem, zawsze Ją wspominam, gdy ktoś mnie tak wkurzy, że rozumiem, że człowiek w afekcie może nawet zabić a co dopiero wyzywać, czy dać klapsa. Oczywiście reaguję inaczej i jestem przeciwnikiem wszelkich rękoczynów. Bardzo się staram nie przypominać żadnego z rodziców, niestety to nie zawsze takie proste, bo jest fizyczne podobieństwo. A czasem chcielibyśmy nie mieć nic wspólnego. Nigdy nie obwiniałam ich o swoje niepowodzenia z końcówki szkoły średniej, gdy nagle odechciało mi się szkoły i domu i postanowiłam tym pie... A nawet kłóciłam się o to z psychologiem, że to wyłącznie moje wybory były, że oni nie mieli na mnie wpływu. Dziwni byli, zgrani czasem idealnie przeciw mnie (choć zwykle to ja i matka przeciw ojcu): na moje pretensje o spokój w domu, mieli taką formułkę już od przedszkola "99% awantur jest przez Ciebie"(wcześnie za to poznałam, co to procenty). Ale ja to już akceptuję, że to było w moim życiu, już mnie to nie boli, długo trwało, zwykle tylko odsuwając temat, wyrzucając z pamięci, starałam się nie mieć tego wszystkiego w życiorysie. Ale ten wpis to ostateczne odpuszczenie im win, jeśli wogole nieumiejętność życia jest winą. Następnym razem napiszę Wam, jak dziwną miał śmierć i jeszcze dziwniejsze wydarzenia cmentarne na pogrzebie, jak ma zamówienie dla tego Bajkopisarza. Cieszyłby się z tych dziwnych sytuacji, skoro i tak miał umrzeć.Pozdrawiam.
Współczuję, czasem sie zastanawiam czy jest mierzalne ile my mamy/mieliśmy w sobie zrozumienia, tolerancji i cierpliwości. Moi 'żyją', ojciec niszczy starość mamie, ja już dawno uciekłem i nie wiem jak pomóc, każdy udaje że jest normalnie bo nigdy by nie zrozumiał, przecież wszyscy piją
@@Nuta90 to "żyją" wzięte w cudzysłów jakże wymownie oddaje nasze sytuacje(choć u mnie to już dawno było). Ja to widzę tak; normalne, że każde z takich dzieci ucieka, albo dosłownie, albo mentalnie się próbuje odciąć, jeśli jeszcze nie może wyjechać, potem spotyka się ze Starszymi z obowiązku, żeby sprawdzić czy żyją/żyje, albo co gorsze, ucieka się w nałogi lub nieraz we wczesne szybkie małżeństwa(ale w końcu każde jest życiową loterią, więc jest to jakiś pomysł). Trzeba się jednak ewakuować, żeby żyć. Nie pomożesz, dopóki Mama nie zechce odejść; czasem jeśli zobaczy taka kobieta, że ma dokąd, że np. syn zarobił i zamiast kupić sobie dużą chatę, kupił dwie garsoniery(i tak mu zostanie po Matce) to może odejdzie, tylko musi widzieć realną perspektywę, najczęściej załatwioną przez kogoś, bo sama często nie potrafi być decyzyjna po latach poddawania się alkoholikowi. Można też np. pracę zagranicą (dla starszych pań jest wiele ofert "w opiece"), po kilku latach sobie coś sama zakupi lub Starego już nie będzie (sorry za brutalność), albo jak jest dom, czy domek Rodziców, większe mieszkanie, to można jakoś podzielić, zrobić drugie drzwi, dorobić łazienkokuchenkę itp. Ale są przypadki, gdy żona czuje się odpowiedzialna za męża nałogowca, jak za kolejne dziecko, chore, nie zostawi go, bo to cel i sens jej życia, jej krzyż, tak to postrzega. Są jednak i na to rozwiązania, znam starszą parę, która mieszka niedaleko siebie po rozwodzie (może być tylko separacja lub nawet rozstanie bez formalności) i cały czas się widują, na imieniny razem chodzą (wracają już osobno, jak on chlapnie i robi się niemiły, ale po rozwodzie jest coraz rzadziej taki!), on jej nawet daje część renty, czy emerytury na obiady, które ona mu gotuje, on zjada, posiedzi przed tv i wraca spać do siebie, nie ma jej kluczy, a jak się nachla to go po prostu kobita nie wpuszcza, wybrała mieszkanko wysoko, żeby nie mógł przez okno wchodzić, drzwi i futrynę dzieci jej wymieniły na stalowe, więc stary może sobie kopać aż go sąsiedzi przegonią lub straż miejska. Oczywiście każda sytuacja inna, ale zawsze jest co najmniej jedno wyjście a zwykle jeszcze jakieś kolejne, takie nieoczywiste na pierwszy rzut oka. Pozdrawiam i życzę dobrych pomysłów, bo jeśli Dobrej Mamie cokolwiek niedobrego się dzieje to Syn nie może być przecież w pełni szczęśliwy (mam nadzieję, że mój też w razie czego, będzie to pamiętał). Pozdrawiam
Hej, swoistego rodzaju terapia co ? ;) heh i dobrze, czasem dobrą " terapią" wyżaleniem się , wyrzuceniem czegoś z siebie jest to przelanie na papier a później spalenie, przeczytałem całe chociaż tak długi tekst, komentarz na YT jakoś ciężko się czyta dlatego lepszą formą byłaby książka tudzież coś w tym rodzaju, pomyśl o tym, czytając Twój komentarz widać i czuć że " lałaś" od serca wspomnienia nie zastanawiając się, czuć że wyrzuciłaś to z siebie ;) Pomyśl o przelaniu tego na papier bo zapewne jest tego cala masa no chyba że nie chcesz już do tego wracać ;) tak czy siak, dzięki za opowieść, Pozdrowionka ;)
@@dziennikarzsledczy nawet nie sądziłam, że Ktokolwiek przeczyta więcej niż 3 zdania. Wszystkie te opowieści są jakoś podobne. Tak terapeutycznie wyrzuciłam to z siebie, ale chyba dzisiaj usunę. Pozdro
Zdazylam przeczytac i jesli istnieje taka mozliwosc - prosze zostaw komentarz dla innych. Wchodzac na film pomyslalam zobacze, ale moj rodziciel sie doprowadzil do samobojstwa to co innego..i bum. Twoj wpis przeczytalam na jednym wdechu przede wszystkim z poczuciem niesprawiedliwosci i zalu, ze taki los na Ciebie padl. Jeden schemat tysiace roznic.. Ja po smierci mojego odczulam przerazenie i nie spalam przez 3 doby co wycienczylo moj organizm - bo nie wiedzialam co zostawil, jakie bagno mnie znowu czeka i jakie problemy beda. Dopiero po wszystkim tj pogrzebie i sprawdzeniu wszystkiego co sie da przyszedl czas na ulge, ba ironicznie na wdziecznosc nawet w koncu, bo moja historia sie tu nie skonczyla gdyz zostawil nastepce, ktory prawie zabil mi matke i bawi sie w kotka i myszke z prokuratorem w udawanie odwyku (a wystarczy zwykla papierologia) by wyroku w zawieszeniu nie zmienic na wakacje na koszt panstwa.. A gdzie matka - przy nim, bo przeciez jej dziecko potrzebuje pomocy. Uslyszalam juz, ze ja sobie zawsze poradze i mi pomoc nie potrzebna.. Wiec tkwie w oczekiwaniu - czy szpital bedzie znowu czy tym razem ostateczna informacja. Co do terapii - moja rodzicielka doprowadzila do lez swoja skrocona historia 2 psychologow i psychiatre i z lekka pogarda dla nich zrezygnowala z dalszych prob. Pozdrawiam
Bardzo dobra rozmowa. Nie mówi o tym jak wygląda picie rodzica. Mówi o tym o czym musimy borykać się całe późniejsze życie. O przepełniającym poczuciu winy i odpowiedzialności. O braku zaufania do siebie, własnych uczuć, reakcji. O braku zaufania do innych ludzi. O wypełnianiu ról przypisywanych nam przez rodziców i utrwalaniu w nas poczucia, że jesteśmy tak mało ważni dla osób dla nas najważniejszych, że nie trzeba walczyć o nas, dzieci.
Bardzo ciekawa rozmowa z Justyna. Szacunek za odwage. Odnosze czesto wrazenie, ze takie przyjscie do "Jaskini Lwa" i wygadanie sie jest czescia terapii i zacheta dla innych aby sie odwazyli odezwac do Marka.
Bardzo ważne i przeszywające wyznanie.Istotny punkt wyjścia dla ludzi o podobnym dzieciństwie,którzy czują że się męczą ale nie wiedzą dlaczego i czy warto coś z tym zrobić.Dziękuję Pani za otwartość i świadectwo że nigdy nie jest za późno walczyć o swoje życie.
W dzieciństwie, podobnym do wielu historii dorosłych dzieci DDA, jedyne co trzymało mnie przy życiu, to samoczynnie uruchomiony mechanizm obronny, którym była moja wyobraźnia. Ucieczka w wyimaginowany świat, bez ojca, którego wyobraźnia pokazywała albo martwego, albo sparaliżowanego(bo wtedy nie mógłby pić i bić). Jego już nie ma. Skaza na mojej psychice zostanie że mną na zawsze.
Też wszystko pamiętam. Kabel od żelazka, skakanka, skórzany pas, policzkowanie. I żebym coś źle robiła, czy odmawiała wykonywania domowych robót. Co tydzień sprzątanie domu a on i tak chodził w butach wszędzie, bo kto mu zabroni. Jest u siebie. Nie podoba się to wypier.... darmozjadzie. Całe lato praca na farmie. Żadnych wakacji, wycieczek. Żadnego miłego słowa. Tylko krytyka. Odżyłam dopiero jak wyjechałam za granicę. Nie zamierzam wracać. Nie tęsknię.
To fakt, wspomnienia zostają już na zawsze, ale mi terapia pomogła zapanować nad tym, by przeszłość nie kształtowała teraźniejszości. To ja mam wpływ na to, co dzieje się teraz. Ściskam i trzymam kciuki za Ciebie❤️
Mój ojciec był alkoholikiem ale nie tylko był złym człowiekiem egoistą i sadysta. Potem poznałam różnych alkoholikow ale oni nie byli tacy źli jak mój ojciec. Także samo picie to nie wszystko. Ważne też jakim jest się człowiekiem
Dżizas, moja mama była identyczna, potrafiła zabić mnie milczeniem. Żeby przed tym uciec wyjechałam za granicę. Nigdy nie byłam wystarczjąco dobra. Tata jest DDA, który nigdy nie był na terapii. Doskonale Panią rozumiem. Brawo za odwagę.
Też wyjechałam od poniżającej matki i z okropnymi wspomnieniami o ojcu, który bił bez powodu, znęcał się psychicznie nad bratem i ma swoich dwóch ulubionych synków blisko siebie. Oboje z matką wpatrzeni jak w święte obrazy.
Wspaniała dziewczyna, cudowna. Skąd pan bierze tych rozmówców? Dlaczego w codziennym życiu nie spotykam tak mądrych i ciekawych ludzi? W moim domu nie było alkoholu, ale mam 90% cech DDA, rozważam terapię DDD, bo już sobie nie radzę. Mogę sie podpisać pod wszystkim, co powiedziała Justyna. Jako dziecko i nastolatka czulam dokładnie to samo.
Bardzo polecam terapię! Warto spróbować, nie ma co zwlekać, ostatecznie zawsze można przerwać🙂 ale dobra terapia wciąga, bo zaczynasz dostrzegać siebie, swoje potrzeby, zaczynasz żyć przez wielkie Ż🙂 nie odkładaj życia na później ❤️
Pamietam jak dziś gdy ojciec porąbał drzwi siekiera bo go pijanego nie chcieliśmy wpuścić do domu albo jak go wiązaliśmy paskami od sukienek bo był agresywny .
Mój potrafił wyłamać zamknięte na klucz drzwi, wypić Amol swojej matce, jak inne drzwi nie dały się wyłamać. Dolewaliśmy wody do butelek po wódce, żeby nie zauważył, że już wszystko wychlał. Akurat siekiera była trzymana poza domem. Lepiej nie kusić losu. Z szajbą nigdy nic nie było pewne.
Gdyby rodzice potrafili czytać w myślach to chyba nawet alkohol by nie pomógł zasnąć, z wiedzą czego im najbliżsi życzą. Pamiętam jak po zawale leżał w szpitalu 2 tygodnie. Najlepiej wspominam ten czas. Cisza, spokój. Noc bez okrzyków i wycia w alkoholowej białej gorączce. Można się było w końcu wyspać. Mieć wpływ co obejrzymy w TV.
@@edytag9247 Dokładnie . Też miałem chwilę spokoju i to jakieś 2-3lata , jak znikną z domu . Szkoda tylko że wtedy mama nie wymeldowała go z mieszkania bo wrócił i było to samo przez kolejne lata . Teraz już nie pije i jest inaczej ale i tak mam Go już dosyć , przepił całe moje życie . Ma 69l a jest trzeźwy dopiero 2 lata, więc nic już nie zmieni . I myślę że moje picie i alkoholizm to też w jakimś stopniu jego wina
@@endriurally mój też ma 69 a skończył pić jak umarła jego matka. Nie wiem, może była odpowiedzialna za to picie. Zostawiała go na gospodarstwie z mężem alkoholikiem a sama jeździła do sanatorium. Nie poszedł na studia, chociaż się dostał, bo zmarł jego ojciec a on był jedynym żywicielem bo przecież matka przed 50 nie zacznie swojej pierwszej pracy. Coś go ukształtowało. Nikt nie rodzi się spaczony.
Mogę podać rękę tej Pani… opisuje mnie, chociaż nie pochodzę z rodziny uzależnionej. Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej emocjonalnie… ale schemat jest bardzo podobny. Najgorsze co mi wpojono, to ciągły lęk przed życiem i brak wiary w siebie…..
Nie mamy wpływu na to, co nam się wpaja w dzieciństwie, ale mamy wpływ na teraźniejszość i możemy ja kreować na własnych zasadach. Dla DDD nie jest to proste, ale możliwe 🙂 Ściskam i trzymam kciuki za Ciebie ❤️
Czuje się jakby ktoś mnie walnął w łeb. Pani mówi o mnie. Sytuacja z mamą zgadza się 1:1, moje myśli jak tata był w ciągu też 1:1, kontrola, przeszukiwanie ubrań i wyrzucanie tabletek. Też miałam wtedy z 8 lat. Mój tata oprócz alkoholu był również uzależniony od leków, tabletek z krzyżykiem (kiedyś takie były nie wiem czy nadal są). Z tą różnicą, że nasz kontakt zawsze był świetny. Zawsze miałam poczucie, że jestem dla taty najwazniejszym człowiekiem na świecie. Pamiętam, że w pewnym momencie tata napisał list, napisał w nim, że jestem dla niego najważniejsza i, że przestaje. Przestał i trzyma się tak już od ponad 30 lat. Ja też wspomnienia z dzieciństwa jak mama płakała, jak znikał po 2 tygodnie i wraca z co rusz to nowa kochanką (!) i wszystko to co się działo, pamiętam dokładnie i nosze w sobie... Od małego nie biorę tabletek przeciwbólowych nawet w czasie silnego bólu. Alkohol dla mnie nie istnieje, odrazu widzę i czuje jak ktoś jest pod wpływem co odrazu mnie odrzuca wręcz obrzydza. Zapach alkoholu od kogoś już mi wystarcza i wszystko wraca.
Też byłam ratwonikiem w rodzinie. Między innymi jak brat był w ciągu alkoholowym na melinie moja matka wiedziała, gdzie jest i wiedziała, że to jest sytuacja, która może prowadzić do jego śmierci, ale nie poszła po niego. Wysłała mnie, swoją córką, żebym stała przed tymi ludźmi płacząc i błagając go, żeby wrócił do domu. Dziś za błędy moich rodziców ja i moje rodzeństwo płacimy ogromną cenę. Lepiej by było, żeby tacy ludzie nie mieli dzieci
Polecam poczytać o powiązaniach narcyzmu z alkoholizmem. Często dynamika rodzin dysfunkcyjnych opiera się na zawłaszczeniu dziecka i braku kontaktu z rzeczywistością całego systemu rodzinnego.
Justyno, jakbyś mówiła o mnie. Nieobecny ojciec, wymagająca, wiecznie niezadowolona matka, ulga po śmierci ojca, terapia itd. Bardzo bliska jest mi Twoja opowieść 🫶
Ja pamiętam z dzieciństwa każdy szczegół. Nigdy nie byłam na terapii, ale pewne lęki wracają. Pamiętam kilka strasznych historii, które pewnie - mimo śmierci rodziców - na zawsze zostaną w głowie. Na szczęście to zweryfikowałooje podejście do życia, wiem czego nie chcę i konsekwentnie się tego trzymam. Także są pewne plusy traum z dzieciństwa.
Najgorsze, że te spełnianie czyiś oczekiwań jest tak bardzo podświadomie. Tak ciężko jest samemu teraz dojść jakie jest moje prawdziwe zdanie, co mi prawdziwie sprawia radość. Jak dotrzeć w głąb siebie? To dopiero dla mnie jest szczególnie trudne. Dziękuję za rozmowę.
Bardzo przykro jest czytac te cale komentarze.Nie zdajemy sobie sprawe jak duzo jest takich"JUSTYN".Rowniez do tych naleze.Ciezko jest przebaczac rodzicom za popie....... dziecinstwo.Ale to siedzi w czlowieku do konca.Dzisiaj nienawidze slubow i wesel,bo widzac pare mloda zastanawiam sie,jak dlugo potrwa to szczescie,a kiedy zacznie sie pieklo. Chociaz sama mialam duzo szczescia w malzenstwie.Wszystkiego dobrego⚘❤
dziekuje za ten wywiad.Dzis ja jestem zdziwiona, ze ta mala dziewczynka z wiecznym poczuciem winy, ze jest nie taka jaka mama chciala...miala matke przemocowa.niby wiedzialam, ale ktos to wreszcie glosno powiedzial. Ciagnie mnie teraz na terapie DDA.Przyjdzie na to czas, zbieram impulsy i ten wywiad byl jednym z nich.
Nasz mózg robi nam czasami psikusa ze wspomnieniami. Im dalej od momentu śmierci tym bardziej pamięta się te dobre chwile i zapomina te złe. Naprawienie roweru, pomoc przy pierwszym samochodzie, przyjście na pierwszy mecz w juniorach, szczegół że pijanym aż wstyd... Może to i lepiej że wspomnienia tak działają. Wiem z autopsji jednak dwie smutne rzeczy. Po pierwsze alkoholik musi upaść na dno, zostać sam i ponieść konsekwencje swoich zachowań, słowem stracić wszystko. A że alkusy to egoiści najlepsze hasło to zostało Ci kilka miesięcy życia od lekarza - strach przed śmiercią działa cuda. Druga sprawa to że związek dwóch DDA nie ma żadnej przyszłości i żadna terapia w nim nie pomoże. Zawsze w tle będą rodziny którymi MUSIMY się opiekować, kasa na grzywnę za jazdę po pijaku która MUSI się znaleźć bo ojciec ze sobą skończy itp. Bardzo dobry wywiad.
Ciężko stworzyć normalne życie dzieciom DDA. Mój mąż dopiero w wieku 40 lat dojrzał do tego, żeby odciąć się od uzależnionego ojca i współuzależnionej mamy. Ciężka decyzja, ale wreszcie jest spokojny, potrafi być szczęśliwy.
To ważne, a jednocześnie niezwykle trudne, by odciąć się od tego co toksyczne. Trudne o tyle, że to jest znane, utarte, przewidywalne. Mimo ze szkodliwe, to jednak przewidywalne. Mimo tego, warto zacząć myśleć o sobie. I zacząć troszczyć się o siebie i to nie jest egoizm, to jest troska i opiekuńczość. Jeśli my sami nie zaopiekujemy się sobą, to nikt tego nie zrobi. Brawa dla Was💪
@@justynakujawska1616 ja się odcięłam, zdystandowalam na pół roku przed śmiercią ojca. Był to też moment gdy zachorował na serce ale dalej pil I nie dbał. Umarł na zawał. Co chce powiedzieć że zaczęłam zdrowiec w dziwnym i trudnym momencie. Próbują mnie złapać wyrzuty sumienia. Ale wiem że tak było dla mnie lepiej.
Czasami jak nie mogę spać to sobie wyobrażam jak umiera mój ojciec i się uwalniam od człowieka, który zniszczył mi psychikę oraz w mniej lub bardziej bezpośredni sposób przyczynił się do moich traum. To pomaga mi zasnąć jak sobie wyobrażam jak sprzątam mieszkanie, sprzedaję rzeczy po nim etc.
Ja też poczułam ulgę po śmierci ojca (już o tym pisałam pod innym wywiadem). Głównie ulgę, że moja mama w końcu przestanie żyć z tą psychiczną przemocą, bo na fizyczną już od lat nie miał sił. Nie zapił się, ale alkohollizmem i nałogowym paleniem wyhodował sobie raka i to rozsianego. Na moje - i chyba jego też - szczęście, szybko od diagnozy nastąpił zgon - ok. 2-3 tyg. Pomimo tego, że wiem, że jestem DDA, to na szczęście nigdy nie czułam potrzeby terapii. Ale faktycznie, to co mi zostało to potrzeba kontroli sytuacji. Często się tym bardzo stresuję i prowadzi to do kłótni z moim partnerem.
Tez niestety mam ojca alkoholika, wiem jaki to ból. Zerwalem z nim niedawno kontakt, mam nadzieje że sie kiedyś przyzna przed soba do swojej choroby i spróbuje to wyleczyć w przeciwnym wypadku pozostanie mi odciąć sie całkowicie na zawsze 😢
Ja mam to szczęście że mój ojciec przestał pić. Niestety wybrałam alkoholika na swojego męża, aby udowodnić mamie że można odejść, z dziećmi, od pijaka. Dzieciaki już nie DDA, ale i tak całe życie tylko ze mną, więc nie tak jak to powinno być.
@Zoey Layla ja mojego nawet trułam, kiedyś wyspowiadalam się że chciałam go zabić. To musiały być straszne chwilę. Po nastu latach, przy mężu alkoholiku mialam to co w domu rodzinnym codziennie, skurcze żołądka, skręt kiszek ze strachu - już tego nie pamiętam teraz. Moje dzieci nie boją się wracać do domu, zawsze wiedzą co w nim zastaną, i choc nie jest bogato - bo tylko jedna pensja, to, mają to co sobie obiecalam w dzieciństwie. Szkoda że nie patrzyłam na zgodnych i kochających rodziców ...
Miałam dokładnie to samo... Też byłam dzieckiem stojącym w oknie i czekającym na powrót taty. Wyglądałam przez okno co 5 minut. Gdy już się ściemniało, sprawdzałam już tylko, jak bardzo się zatacza. Jeżeli bardzo, to istniała szansa, że wieczorem i nocą będzie w miarę spokojnie, bo po prostu uśnie. To ja pilnowałam go i robiłam wszystko, by był spokój. Matka tylko prowokowała awantury i prowadziła do jej eskalacji. Nie chroniła mnie. Do dziś w swoich wspomnieniach matka skupia się na swoich emocjach i krzywdach. Koszmar w mojej głowie trwa do dziś...
@@dziennikarzsledczy W zasadzie niewiele. Pierwszy raz wyprowadziłam się pod koniec studiów. Mieszkałam poza domem 3 lata. Ze względu na mój stan psychiczny musiałam podjąć leczenie psychiatryczne oraz zapisałam się na terapię. Czas oczekiwania na nią to kilka miesięcy. Leki zaczęły działać. Postanowiłam więc, że wracam do domu, że mam siłę naprawić tę rodzinę. Jak łatwo się domyślić nie podjęłam terapii, a na spadek nastroju wywołany warunkami zamieszkania, nie było trzeba długo czekać. Niczego nie udało się naprawić, rozpad rodziny się pogłębiał. Minęły kolejne 3 lata i w związku ze zmianą pracy zaryzykowałam i postanowiłam żyć na własny rachunek. Wynajęłam mieszkanie i powoli dochodzę do siebie. Włączyłam leczenie psychiatryczne, terapię dla DDA, kolejną terapię, samodzielna praca nad sobą. Dopiero od tego momentu mogę liczyć swoje zdrowienie ze współuzależnienia.
@@dziennikarzsledczy Tak, teraz to rozumiem. Mam wrażenie, że w tamtym czasie przy tak dużym skoku serotoniny spowodowanym przyjmowaniem leków widziałam wszystko w ciepłych barwach.
a jakże trudno jest kiedy mama "wybiela" ojca, kiedy usprawiedliwia Jego picie że się przecież nic nie stało żyjemy a to,że córka ma dzisiaj nerwicę lękową, depresję, astmę i PTSD to nic nie szkodzi przecież się nic nie stało
To czego w tym miejscu się spodziewacie, relacji z dożynek dla urozmaicenia?! SZACUNEK dla Braci Sekielskich i każdego, kto na ich platformie działa za KAWAŁ SOLIDNEJ ROBOTY i oby Im sił wystarczyło by wytrwali w tym jak najdłużej. Porównywanie czy ocenianie jest tu kompletnie od czapy. PS łapka w górę bo rzeczywiście ciut tęskno ale to moja subiektywna kwestia przyzwyczajenia do duetu. Pozdrawiam Serdecznie.
Dziękuję za radę:) Mimo wszystko pozostanę przy swoim podejściu. Chcę wychować swoje dziecko w przeświadczeniu, że unikanie czegoś, nie robienie czegoś nie sprawi, że ten, czy inny problem nigdy mnie nie będzie dotyczył. Normalne podejście tzn zdrowe, mądre, ze świadomością, ze alko niczego mi nie zastępuje. Mimo tego szanuje odmienne podejście, szanuje to, ze ktoś ma inaczej. ❤️
@@SelfySelf bardzo dziękuję ❤️ to bardzo ważne i niezwykle motywujące dla mnie, kiedy słyszę takie opinie. Ciągle uczę się przyjmować takie pozytywne słowa, bardzo mnie to wzrusza ❤️
Panie Sekielski.... Tak jak pan potraktował Tę Kobietę w tej rozmowie - zaliczam pana do natychmiastowego wyroku dla pana na 10 lat ciężkiego więzienia (przesada, ale prawda)!!!! Pana zachowanie w stosunku do Tej Kobiety. Pana posrane pytania, pana posrana mimika i zachowania behawioralne, pana wyższość i rozlazłość w pozycji do Tej Kobiety są karygodne!!!! Ta Osoba właśnie przekracza pewną GRANICĘ w swoim życiu... a pan: zamiast leczyć rany, te rany rozdrapuje u Tej Kobiety ;( PS. Człowieku... puknij się w głowę jak dużo złego możesz zrobić innym!!! Postaraj się to zmienić w sobie i zrobić coś dobrego!!! PS2. Wystarczyło Tę Kobietę utwierdzić w przekonaniu, że TERAZ robi coś dobrego w swoim życiu. Prawdopodobnie rozmawiałeś z kilkukrotną lub też potencjalną SAMOBUJCZYNIĄ!!! Do spełnienia tego, właśnie dołożyłeś palec??? Odpowiesz za to w jakiś sposób? 10 lat w karcerze!!!
Być może jest dla Ciebie irytujące zachowanie Marka ale może nie zauważyłaś/zauważyłeś, że Marek to trzeźwiejący alkoholik, ma swoje problemy emocjonalne, często mówi o swoich niedoskonałościach w temacie przeprowadzania wywiadów. Jednak prawdopodobnie ten brak doskonałości sprawia, że np.DDA obdarzają go zaufaniem i na wizji są w stanie zwierzyć się w najgorszych koszmarów swojego życia...Nie ukrywam jest dla mnie irytujące to rozwalanie się w fotelu , to wywalone nogi przed kamerą ale może to kwestia ujęć ? Rozdrapuje rany ? Raczej jest powściągliwy w pytaniach. Wyższość ? Na pewno nie. Marek boryka się z niskim poczuciem własnej wartości. Uległeś/uległaś błędnym przekazom wizualnym.
@@magdalenaka7097 Moje doznania wizualne, na szczęście, nie miały w mojej wypowiedzi miejsca!!! :D Chodziło raczej o rodzaj pytań!!! Czym innym jest jest "wyważanie drzwi" a czym innym jest próba spowodowania "samoczynnego otwarcia"!!!
Mój ojciec zmarł 12 lat temu,pił całe moje życie.Mam teraz 40 lat i dopiero zaczynam rozumieć, żyć swoim życiem,potrafię mówić nie i nie zadręczać się tym co mi zrobił i dlaczego mama pozwoliła na to wszystko.Pani historia jest moja historią.Panie Marku robi Pan dużo dobrego dla nas DDA❤️
Przytulam Cię mocno i życzę powodzenia:)
Skąd znasz moje życie? Witaj siostro DDA
Super! W takim razie życzę powodzenia na „nowej drodze życia” i trzymam kciuki by było już tylko lepiej❤️
@@justynakujawska1616 Hej, skontaktuj się ze mną proszę :)
@@justynakujawska1616 1 w ww d11ddddddfd s2 X JE 7,99 9 8888888 8 9 9 9 oo mais o 9 9 999 o o on p 0 000m je suis sais sais 9 0 à 0 mais 9 9 989 98 9 9e je ne ne n 00
Mój nie pije od 6 lat, ale charakter nadal alkoholika. O terapii nie ma mowy. Zakuty łeb i tyle. Przytulam mocno wszystkich DDA 💖
Skąd ja to znam. Mój to samo. Nie pije 2 lata, ale mentalnie jest wciąż pijany. Nigdy niczego nie zrozumie. Nie da się z nim normalnie porozumieć.
Tacy ludzie tak mają. Znam wielu byłych alkoholików i żaden z nich, chodź już nie pije, nie jest osobą która wyciągnęła wnioski z swoich toksycznych zachowań. Najmadrzejsi....
@@matialigator2997 mam przyjaciółkę, która piła. Gdybyż tak jak ona inni pracowali nad sobą... także nie jest tak do końca źle z tymi, którzy przestali pić. Pocieszam.
@@MD-pb5ls napewno znajdą się takie osoby, nie wątpię. Szkoda tylko że jest to jakiś niewielki procent. Chodź nie wiem czy słowo procent pasuje na tym forum 🤐☝️😅
Uciekaj kobieto! szkoda źycia i zdrowia! Jeszcze moze dzieci cierpią. A źycie jest tylko jedno. 🙉🙉🙉🙉
Obejrzałam wszystkie rozmowy z tej serii, ale ta jest mi najbliższa. Jakbym słuchała o sobie. Zarówno w kwestii relacji z ojcem alkoholikiem jak i współuzależnioną matką. Różnica jest taka, że mój ojciec żyje. Dziękuję za Pani szczerość i odwagę. Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Współczuję. Życzę wszystkiego dobrego
Dziękuję🙂 serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki za Ciebie 🙂
Podziwiam za odwagę opowiedzenia swojej historii. Dziękuję.
Dzięki Ci Tato, dzięki Ci Mamo! za to, że mieliśmy normalne dzieciństwo!
Współczuję tym, którzy musieli przejść przez takie piekło!
Nie tylko alkohol wywołuje patologię i cierpienie w rodzinie ale także ciężki charakter wybuchowość niedojrzałość emocjonalna i brak miłości rodziców
Czytam komentarze, słucham wywiadu i widzę swoje dzieciństwo, swoja doroslosc, to zabralo mi większość mojego dotychczasowego życia.
Większość, ale ciągle nie całość:) ściskam mocno❤️
Słuchając Twojej histori słyszę moją własną. Świat jest chory, alkohol to jedno ale wszystie czyny które popełniał mu ojciec po wypiciu z roku na rok przebijały moje wszelkie wyobrazenia. Jeśli ludzie myślą że alkoholik to tylko nawalony tatuś ktory zasypia spokojnie na kanapie to bardzo się mylą. Wyprowadzając sie z domu w wieku 18 lat miałam nadzieję ze zamykam chory rozdział mojego życia, nie wiedziałam że najgorsze jeszcze przedemna. Dzis mam 25 lat a czyny mojego ojca mimo tego ze zmarł kilka miesięcy temu, rujnują moje zycie każdego dnia. Nawet po śmierci mnie dosięga. Chciałabym się podzielić tym co przeżywałam i przeżywam... moze takie wylanie z siebie tych emocji i zdarzeń pomogłoby temu wewnętrznemu niekochanemu dziecku. Trzymaj się wierzę że uda Ci się w końcu osiągnąć spokój i dobrze żyć. Moja reclaja z mamą tez maja podobny wydźwięk. Pamiętaj ze nie jestes w tym sama... Napewno jesteś wspaniałą matką!
Podziel się, idź na terapię. Ona pomoże nazwać Ci te emocje i je zrozumieć. Pokaże Ci też jak dostrzegać i dbać o niezaspokojone potrzeby dziecka. Trzymam kciuki!💪
Kolejna świetna rozmowa 🙂dziękuję Justyna, że zdecydowałaś się opowiedzieć swoją historię!
Dzięki ostatnim kilku rozmowom z DDA sama w końcu zdecydowałam się na kolejne podejście do terapii i nie żałuję 🙂
Ale super! Trzymam kciuki za Ciebie! Powodzenia❤️💪
Oglądam to spotkanie z drżeniem serca- myślę o swoich dzieciach, z których żadne nie poszło na terapię. Ja to przeszłam(terapię), jestem żoną nieżyjącego już alkoholika. Pamiętam tę ulgę, kiedy zmarł, zapił. Na szczęście już nie ze mną. To co mówi bohaterka tego spotkania jest dla mnie bardzo ważne. Widzę, że moje dzieci, już dorosłe, mające swoje dzieci, pewniej bariery nie mogą przejść....
17:14
Mocno ściskam Panią Justynę. Dziękuję za piękną kolejną rozmowę.
Ściskam 🙂💪
Nooo to był dobry wywiad. Powodzenia dla nas wszystkich
Super rozmowa. Dziekuje.
W tej rozmowie odnalazłam siebie. Dziękuję Pani!
Pozdrawiam i dziękuję
Potwierdzam: ulga. Ogromna ulga, że nie muszę już na to patrzeć i denerwować się dźwiękiem windy, nasłuchiwać pijackich wrzasków i myśleć z niepokojem, jakie zaszczane atrakcje będą tym razem, ile godzin czeka mnie bez snu, czy będzie mnie budził ciągnąc za włosy, żebym słuchała pijackich żali (a jak się już nakręci to może zacznie demolować) . Zawsze po napisaniu tego od razu usuwam, ale może czas to wyrzucić z siebie publicznie. Nawet mi ktoś wówczas powiedział "wymodliłaś tą śmierć". Nie była to prawda, bo nigdy się nie modliłam, ale wielokrotnie sobie Jego śmierć wyobrażałam. Umarł, jako w pełni zdrowy, pomimo systematycznego chlania od lat nastoletnich, jako czterdziestoparolatek na skutek nieszczęśliwego wypadku po pijanemu. Było to po roku, od kiedy jakoś już się dagadywaliśmy i potrafiliśmy mieszkać pod jednym dachem bez wzajemnej wrogości, kiedy wróciłam po 4 latach Ojciec się ucieszył i wreszcie przestał mi okazywać agresję po pijanemu (był z tych osób typu Jekyll/Hyde, ale w ostatnim czasie przed śmiercią się uspokoił), choć pił jeszcze częściej, doceniał, że po Nim bez przerwy prawie sprzątam, piorę(we Franii, bo Mama zabrała ze sobą automat) i gotuję-choć On świetnie gotował to było Mu milo, że to robię, bo wcześniej mieliśmy osobne naczynia i lodówki, wcześniej się izolowałam, mieszkałam, bo byłam na to skazana, ale marzyłam o dniu wyjścia, jak z więzienia). Pomimo młodego wieku, wszystkie sprawy pośmiertne załatwiłam sama, był piękny pogrzeb i mnóstwo, mnóstwo ludzi, bo Ojciec miał wielu znajomych. Nie uroniłam łzy (niektórzy myśleli podobno, że się cieszę), tylko dawno niewidziana Mama dostała jakiejś histerii łkania, bo choć Go dawno opuściła, by się ratować to kiedyś Go przecież naprawdę uwielbiała i byli parą jak filmu. Ona była coś w stylu Brigitte Bardot, tyko nawet ładniejsza a On miał urodę Sycylijczyka, niestety pomimo wielkiego uczucia nic z tego nie wyszło dobrego, pamiętam z bardzo wczesnego dzieciństwa, że bywali bardzo szczęśliwi, ale zawsze czuło się podskórny strach, że jutro będzie znowu "powrót pijaka" I zawartość lodówki wyleci przez kuchenny balkon do ogródka dozorczyni. Bywały okresy spokoju po 3tygodnie, potem 1-3dni picia i znowu tydzień do trzech spokoju. Po odejściu Matki to były coraz krótsze okresy nie-picia, a coraz dłuższe picia na umór, pod koniec pił codziennie. Ale do końca pracował, wszystko w domu potrafił zrobić od A do Z, wszystko naprawił, zbudował itp, jak dostał do ręki farby to okazało się, że ma talent, jak ktoś mu dał do ręki akordeon to zaraz próbował grać i nawet Mu proste melodie wychodziły, maszynę do szycia? Proszę bardzo, szyje. I choćby mu się ręce rano trzęsły, nawet z psem nie wyszedł nieogolony, nawet jak się w ciuchach wyspał to najpóźniej o 6 tej się kąpał i wychodził wypachniony i odprasowany, był z tych alkoholikow zadbanych, choć przecież wracał zarzygany, zakrwawiony i na czworakach. Oczywiście mnie kochał, jak umiał, nyl ze mnie dumny (bylam b. dobrą uczennicą, pomimo nieprzespanych nocy i oczytanym, dyskutujacym o polityce i innych sprawach dzieckiem, uczącym się trzech języków, choć nikt mi nie kazał, jakbym chciała udowodnić, że jestem z innego domu). Ja dopiero po 20 latach zaczęłam chodzić na Jego grób, kiedy doświadczenie, obserwacje ludzi i tzw. życia, pozwoliły przestać czuć urazę. Uraza to delikatne słowo, ja Go po 10roku życia bardzo nienawidziłam, obojga Starych nienawidziłam. Ale z czasem mi całkiem przeszło. Zwłaszcza jak chodzi o Tatę. Współczuję Mu, nie chciał się leczyć, ale też nie trafił na osobę, która by Mu pokazała, że warto. Matka, gdy jeszcze byli małżeństwem, po pierwszych latach miłości, okazywała mu pogardę i wyższość, była z tych (w głębi duszy) prymusek a On był Jej porażką, więc odreagowywał na Niej gdy się upił. Raz byłyśmy u psychologa, bo kazała Jej Milicja d/s Nieletnich, że awantury w domu, że dziecko na 997 często dzwoni, to muszą sprawdzić, czy nie trzeba ich zgłosić do sądu rodzinnego. Ale będąc pierwsza w gabinecie, powiedziałam całą prawdę, jak wygląda moje życie, jak od zawsze pamiętam dźwięk spadających szyb, boję się o Mamę, że on ja zabije itp, ale już wiem, że to oszustka, która udaje przed ludźmi porządną rodzinę i mnie też zmusza, nienawidzę Jej i Jego. Jej nawet bardziej, bo ona na to pozwala; gdy jest trzeźwy to Nim rządzi a gdy pijany, daje sobą poniewierać i jest bezładną kretynką, która "nie może odejść, bo nie ma dokąd" a o rozwód i Ojca eksmisję nie wniesie i "bo on nas wtedy zabije", " nie przeżyjemy tygodni lub miesięcy rozwodu". Ale już dawno Sąsiadka, alkoholiczka zresztą, uświadomiła mi, że moja Matka ma to wszystko na własne życzenie. Po mnie wchodzila do gabinetu jako druga, gdy usłyszała, co mówiłam, wyszła czerwona ze wstydu. Płonęła! Była przecież porządną osobą na znaczącym stanowisku(Stary lubił się tym chwalić). A tu Córeczka odwaliła taki numer, to miała być tylko wizyta zaliczona z konieczności. Wspominają to po latach jako swoje traumatyczne doświadczenie. Więcej u psychologa nie byłyśmy, Ona już nigdy a ja dopiero jako dorosła. W tamtych czasach często odreagowywał na mnie, wyzywała mnie z byle powodu jak byłyśmy same, np. że 10latka ma chałat szkolny brudny od kredy to słyszy w wulgarnych słowach, co i z kim robiła pod tablicą! Matka nie piła, paliła jedynie, dziś nie mam żalu o wyzwiska, czy nawet lanie, Ona nawet nie wie jak Ją rozumiem, zawsze Ją wspominam, gdy ktoś mnie tak wkurzy, że rozumiem, że człowiek w afekcie może nawet zabić a co dopiero wyzywać, czy dać klapsa. Oczywiście reaguję inaczej i jestem przeciwnikiem wszelkich rękoczynów. Bardzo się staram nie przypominać żadnego z rodziców, niestety to nie zawsze takie proste, bo jest fizyczne podobieństwo. A czasem chcielibyśmy nie mieć nic wspólnego. Nigdy nie obwiniałam ich o swoje niepowodzenia z końcówki szkoły średniej, gdy nagle odechciało mi się szkoły i domu i postanowiłam tym pie...
A nawet kłóciłam się o to z psychologiem, że to wyłącznie moje wybory były, że oni nie mieli na mnie wpływu. Dziwni byli, zgrani czasem idealnie przeciw mnie (choć zwykle to ja i matka przeciw ojcu): na moje pretensje o spokój w domu, mieli taką formułkę już od przedszkola "99% awantur jest przez Ciebie"(wcześnie za to poznałam, co to procenty). Ale ja to już akceptuję, że to było w moim życiu, już mnie to nie boli, długo trwało, zwykle tylko odsuwając temat, wyrzucając z pamięci, starałam się nie mieć tego wszystkiego w życiorysie. Ale ten wpis to ostateczne odpuszczenie im win, jeśli wogole nieumiejętność życia jest winą. Następnym razem napiszę Wam, jak dziwną miał śmierć i jeszcze dziwniejsze wydarzenia cmentarne na pogrzebie, jak ma zamówienie dla tego Bajkopisarza. Cieszyłby się z tych dziwnych sytuacji, skoro i tak miał umrzeć.Pozdrawiam.
Współczuję, czasem sie zastanawiam czy jest mierzalne ile my mamy/mieliśmy w sobie zrozumienia, tolerancji i cierpliwości. Moi 'żyją', ojciec niszczy starość mamie, ja już dawno uciekłem i nie wiem jak pomóc, każdy udaje że jest normalnie bo nigdy by nie zrozumiał, przecież wszyscy piją
@@Nuta90 to "żyją" wzięte w cudzysłów jakże wymownie oddaje nasze sytuacje(choć u mnie to już dawno było). Ja to widzę tak; normalne, że każde z takich dzieci ucieka, albo dosłownie, albo mentalnie się próbuje odciąć, jeśli jeszcze nie może wyjechać, potem spotyka się ze Starszymi z obowiązku, żeby sprawdzić czy żyją/żyje, albo co gorsze, ucieka się w nałogi lub nieraz we wczesne szybkie małżeństwa(ale w końcu każde jest życiową loterią, więc jest to jakiś pomysł). Trzeba się jednak ewakuować, żeby żyć. Nie pomożesz, dopóki Mama nie zechce odejść; czasem jeśli zobaczy taka kobieta, że ma dokąd, że np. syn zarobił i zamiast kupić sobie dużą chatę, kupił dwie garsoniery(i tak mu zostanie po Matce) to może odejdzie, tylko musi widzieć realną perspektywę, najczęściej załatwioną przez kogoś, bo sama często nie potrafi być decyzyjna po latach poddawania się alkoholikowi. Można też np. pracę zagranicą (dla starszych pań jest wiele ofert "w opiece"), po kilku latach sobie coś sama zakupi lub Starego już nie będzie (sorry za brutalność), albo jak jest dom, czy domek Rodziców, większe mieszkanie, to można jakoś podzielić, zrobić drugie drzwi, dorobić łazienkokuchenkę itp. Ale są przypadki, gdy żona czuje się odpowiedzialna za męża nałogowca, jak za kolejne dziecko, chore, nie zostawi go, bo to cel i sens jej życia, jej krzyż, tak to postrzega. Są jednak i na to rozwiązania, znam starszą parę, która mieszka niedaleko siebie po rozwodzie (może być tylko separacja lub nawet rozstanie bez formalności) i cały czas się widują, na imieniny razem chodzą (wracają już osobno, jak on chlapnie i robi się niemiły, ale po rozwodzie jest coraz rzadziej taki!), on jej nawet daje część renty, czy emerytury na obiady, które ona mu gotuje, on zjada, posiedzi przed tv i wraca spać do siebie, nie ma jej kluczy, a jak się nachla to go po prostu kobita nie wpuszcza, wybrała mieszkanko wysoko, żeby nie mógł przez okno wchodzić, drzwi i futrynę dzieci jej wymieniły na stalowe, więc stary może sobie kopać aż go sąsiedzi przegonią lub straż miejska. Oczywiście każda sytuacja inna, ale zawsze jest co najmniej jedno wyjście a zwykle jeszcze jakieś kolejne, takie nieoczywiste na pierwszy rzut oka. Pozdrawiam i życzę dobrych pomysłów, bo jeśli Dobrej Mamie cokolwiek niedobrego się dzieje to Syn nie może być przecież w pełni szczęśliwy (mam nadzieję, że mój też w razie czego, będzie to pamiętał). Pozdrawiam
Hej, swoistego rodzaju terapia co ? ;) heh i dobrze, czasem dobrą " terapią" wyżaleniem się , wyrzuceniem czegoś z siebie jest to przelanie na papier a później spalenie, przeczytałem całe chociaż tak długi tekst, komentarz na YT jakoś ciężko się czyta dlatego lepszą formą byłaby książka tudzież coś w tym rodzaju, pomyśl o tym, czytając Twój komentarz widać i czuć że " lałaś" od serca wspomnienia nie zastanawiając się, czuć że wyrzuciłaś to z siebie ;) Pomyśl o przelaniu tego na papier bo zapewne jest tego cala masa no chyba że nie chcesz już do tego wracać ;) tak czy siak, dzięki za opowieść, Pozdrowionka ;)
@@dziennikarzsledczy nawet nie sądziłam, że Ktokolwiek przeczyta więcej niż 3 zdania. Wszystkie te opowieści są jakoś podobne. Tak terapeutycznie wyrzuciłam to z siebie, ale chyba dzisiaj usunę. Pozdro
Zdazylam przeczytac i jesli istnieje taka mozliwosc - prosze zostaw komentarz dla innych.
Wchodzac na film pomyslalam zobacze, ale moj rodziciel sie doprowadzil do samobojstwa to co innego..i bum.
Twoj wpis przeczytalam na jednym wdechu przede wszystkim z poczuciem niesprawiedliwosci i zalu, ze taki los na Ciebie padl.
Jeden schemat tysiace roznic..
Ja po smierci mojego odczulam przerazenie i nie spalam przez 3 doby co wycienczylo moj organizm - bo nie wiedzialam co zostawil, jakie bagno mnie znowu czeka i jakie problemy beda. Dopiero po wszystkim tj pogrzebie i sprawdzeniu wszystkiego co sie da przyszedl czas na ulge, ba ironicznie na wdziecznosc nawet w koncu, bo moja historia sie tu nie skonczyla gdyz zostawil nastepce, ktory prawie zabil mi matke i bawi sie w kotka i myszke z prokuratorem w udawanie odwyku (a wystarczy zwykla papierologia) by wyroku w zawieszeniu nie zmienic na wakacje na koszt panstwa.. A gdzie matka - przy nim, bo przeciez jej dziecko potrzebuje pomocy. Uslyszalam juz, ze ja sobie zawsze poradze i mi pomoc nie potrzebna.. Wiec tkwie w oczekiwaniu - czy szpital bedzie znowu czy tym razem ostateczna informacja.
Co do terapii - moja rodzicielka doprowadzila do lez swoja skrocona historia 2 psychologow i psychiatre i z lekka pogarda dla nich zrezygnowala z dalszych prob.
Pozdrawiam
Kolejna ważna i ciekawa rozmowa
Bardzo dobra rozmowa. Nie mówi o tym jak wygląda picie rodzica. Mówi o tym o czym musimy borykać się całe późniejsze życie. O przepełniającym poczuciu winy i odpowiedzialności. O braku zaufania do siebie, własnych uczuć, reakcji. O braku zaufania do innych ludzi. O wypełnianiu ról przypisywanych nam przez rodziców i utrwalaniu w nas poczucia, że jesteśmy tak mało ważni dla osób dla nas najważniejszych, że nie trzeba walczyć o nas, dzieci.
Super wywiad👍
Bardzo ciekawa rozmowa z Justyna. Szacunek za odwage. Odnosze czesto wrazenie, ze takie przyjscie do "Jaskini Lwa" i wygadanie sie jest czescia terapii i zacheta dla innych aby sie odwazyli odezwac do Marka.
Dziękuję! To jest na pewno cześć terapii, ale niech będzie też zachętą dla innych by pójść na terapię, nigdy nie jest za późno🙂
Bardzo ważne i przeszywające wyznanie.Istotny punkt wyjścia dla ludzi o podobnym dzieciństwie,którzy czują że się męczą ale nie wiedzą dlaczego i czy warto coś z tym zrobić.Dziękuję Pani za otwartość i świadectwo że nigdy nie jest za późno walczyć o swoje życie.
Dziekuję 🙂 o tak! nigdy nie jest za późno! Serdecznie pozdrawiam 🙂
W dzieciństwie, podobnym do wielu historii dorosłych dzieci DDA, jedyne co trzymało mnie przy życiu, to samoczynnie uruchomiony mechanizm obronny, którym była moja wyobraźnia. Ucieczka w wyimaginowany świat, bez ojca, którego wyobraźnia pokazywała albo martwego, albo sparaliżowanego(bo wtedy nie mógłby pić i bić). Jego już nie ma. Skaza na mojej psychice zostanie że mną na zawsze.
Też wszystko pamiętam. Kabel od żelazka, skakanka, skórzany pas, policzkowanie. I żebym coś źle robiła, czy odmawiała wykonywania domowych robót. Co tydzień sprzątanie domu a on i tak chodził w butach wszędzie, bo kto mu zabroni. Jest u siebie. Nie podoba się to wypier.... darmozjadzie. Całe lato praca na farmie. Żadnych wakacji, wycieczek. Żadnego miłego słowa. Tylko krytyka. Odżyłam dopiero jak wyjechałam za granicę. Nie zamierzam wracać. Nie tęsknię.
To fakt, wspomnienia zostają już na zawsze, ale mi terapia pomogła zapanować nad tym, by przeszłość nie kształtowała teraźniejszości. To ja mam wpływ na to, co dzieje się teraz. Ściskam i trzymam kciuki za Ciebie❤️
Poruszająca rozmowa
to jest również moja historia ja nasłuchiwałam przez ścianę kroków ojca na klatce schodowej, potrafiłam rozpoznać ile wypił
A ja poznawałam po dźwięku zamykanych drzwi. I znowu ktoś opowiedział moją historię.
Dziękuje Pani Justyno. Dziękuje Panie Marku
kroki na klatce schodowej, sposób otwierania drzwi wiadomo, że pił. Zaś przy zdejmowaniu butów widomo było ile..
Przerażający dźwięk klucza w drzwiach ok 12 w nocy
Mój ojciec był alkoholikiem ale nie tylko był złym człowiekiem egoistą i sadysta. Potem poznałam różnych alkoholikow ale oni nie byli tacy źli jak mój ojciec. Także samo picie to nie wszystko. Ważne też jakim jest się człowiekiem
Słucham z gulą w gardle.. tyle wspólnych cech, wspomnień itp wszystkich DDA dużo miłości i wiary w siebie !
Dżizas, moja mama była identyczna, potrafiła zabić mnie milczeniem. Żeby przed tym uciec wyjechałam za granicę. Nigdy nie byłam wystarczjąco dobra. Tata jest DDA, który nigdy nie był na terapii. Doskonale Panią rozumiem. Brawo za odwagę.
Też wyjechałam od poniżającej matki i z okropnymi wspomnieniami o ojcu, który bił bez powodu, znęcał się psychicznie nad bratem i ma swoich dwóch ulubionych synków blisko siebie. Oboje z matką wpatrzeni jak w święte obrazy.
Wspaniała dziewczyna, cudowna. Skąd pan bierze tych rozmówców? Dlaczego w codziennym życiu nie spotykam tak mądrych i ciekawych ludzi? W moim domu nie było alkoholu, ale mam 90% cech DDA, rozważam terapię DDD, bo już sobie nie radzę. Mogę sie podpisać pod wszystkim, co powiedziała Justyna. Jako dziecko i nastolatka czulam dokładnie to samo.
Ale z czym sobie nie radzisz? Napisz coś
Tzn pijesz teraz czy jak?
Bardzo polecam terapię! Warto spróbować, nie ma co zwlekać, ostatecznie zawsze można przerwać🙂 ale dobra terapia wciąga, bo zaczynasz dostrzegać siebie, swoje potrzeby, zaczynasz żyć przez wielkie Ż🙂 nie odkładaj życia na później ❤️
Zmotywowany, zrobię wszystko, żeby praktycznie wykorzystać to, co Justyna przekazałaś w tej rozmowie😊😊
Bardzo się cieszę Szymo🙂💪
Pamietam jak dziś gdy ojciec porąbał drzwi siekiera bo go pijanego nie chcieliśmy wpuścić do domu albo jak go wiązaliśmy paskami od sukienek bo był agresywny .
Mój potrafił wyłamać zamknięte na klucz drzwi, wypić Amol swojej matce, jak inne drzwi nie dały się wyłamać. Dolewaliśmy wody do butelek po wódce, żeby nie zauważył, że już wszystko wychlał. Akurat siekiera była trzymana poza domem. Lepiej nie kusić losu. Z szajbą nigdy nic nie było pewne.
Smutne
Książka już czeka, zaraz po Białych kwiatkach :) Nie mogę się doczekać.
Też o tym kiedyś marzyłem , żeby ojciec się zapił. Ale skończyło się to odwykien i jest trzeźwy 2lata
Gdyby rodzice potrafili czytać w myślach to chyba nawet alkohol by nie pomógł zasnąć, z wiedzą czego im najbliżsi życzą. Pamiętam jak po zawale leżał w szpitalu 2 tygodnie. Najlepiej wspominam ten czas. Cisza, spokój. Noc bez okrzyków i wycia w alkoholowej białej gorączce. Można się było w końcu wyspać. Mieć wpływ co obejrzymy w TV.
@@edytag9247 Dokładnie . Też miałem chwilę spokoju i to jakieś 2-3lata , jak znikną z domu . Szkoda tylko że wtedy mama nie wymeldowała go z mieszkania bo wrócił i było to samo przez kolejne lata . Teraz już nie pije i jest inaczej ale i tak mam Go już dosyć , przepił całe moje życie . Ma 69l a jest trzeźwy dopiero 2 lata, więc nic już nie zmieni . I myślę że moje picie i alkoholizm to też w jakimś stopniu jego wina
@@endriurally mój też ma 69 a skończył pić jak umarła jego matka. Nie wiem, może była odpowiedzialna za to picie. Zostawiała go na gospodarstwie z mężem alkoholikiem a sama jeździła do sanatorium. Nie poszedł na studia, chociaż się dostał, bo zmarł jego ojciec a on był jedynym żywicielem bo przecież matka przed 50 nie zacznie swojej pierwszej pracy. Coś go ukształtowało. Nikt nie rodzi się spaczony.
Zonk😂
@@maaczarna6799 taki peszek 😉
Mogę podać rękę tej Pani… opisuje mnie, chociaż nie pochodzę z rodziny uzależnionej. Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej emocjonalnie… ale schemat jest bardzo podobny. Najgorsze co mi wpojono, to ciągły lęk przed życiem i brak wiary w siebie…..
Nie mamy wpływu na to, co nam się wpaja w dzieciństwie, ale mamy wpływ na teraźniejszość i możemy ja kreować na własnych zasadach. Dla DDD nie jest to proste, ale możliwe 🙂 Ściskam i trzymam kciuki za Ciebie ❤️
Czuje się jakby ktoś mnie walnął w łeb. Pani mówi o mnie. Sytuacja z mamą zgadza się 1:1, moje myśli jak tata był w ciągu też 1:1, kontrola, przeszukiwanie ubrań i wyrzucanie tabletek. Też miałam wtedy z 8 lat. Mój tata oprócz alkoholu był również uzależniony od leków, tabletek z krzyżykiem (kiedyś takie były nie wiem czy nadal są). Z tą różnicą, że nasz kontakt zawsze był świetny. Zawsze miałam poczucie, że jestem dla taty najwazniejszym człowiekiem na świecie. Pamiętam, że w pewnym momencie tata napisał list, napisał w nim, że jestem dla niego najważniejsza i, że przestaje. Przestał i trzyma się tak już od ponad 30 lat. Ja też wspomnienia z dzieciństwa jak mama płakała, jak znikał po 2 tygodnie i wraca z co rusz to nowa kochanką (!) i wszystko to co się działo, pamiętam dokładnie i nosze w sobie...
Od małego nie biorę tabletek przeciwbólowych nawet w czasie silnego bólu. Alkohol dla mnie nie istnieje, odrazu widzę i czuje jak ktoś jest pod wpływem co odrazu mnie odrzuca wręcz obrzydza. Zapach alkoholu od kogoś już mi wystarcza i wszystko wraca.
Dziękuje,
Też byłam ratwonikiem w rodzinie. Między innymi jak brat był w ciągu alkoholowym na melinie moja matka wiedziała, gdzie jest i wiedziała, że to jest sytuacja, która może prowadzić do jego śmierci, ale nie poszła po niego. Wysłała mnie, swoją córką, żebym stała przed tymi ludźmi płacząc i błagając go, żeby wrócił do domu.
Dziś za błędy moich rodziców ja i moje rodzeństwo płacimy ogromną cenę. Lepiej by było, żeby tacy ludzie nie mieli dzieci
Wiele podobieństw w byciu DDA i DDD. Tylko terapia, poukładać i iść do przodu. Widzę siebie w tej rozmowie. Dużo siły życzę!
Polecam poczytać o powiązaniach narcyzmu z alkoholizmem. Często dynamika rodzin dysfunkcyjnych opiera się na zawłaszczeniu dziecka i braku kontaktu z rzeczywistością całego systemu rodzinnego.
Justyno, jakbyś mówiła o mnie. Nieobecny ojciec, wymagająca, wiecznie niezadowolona matka, ulga po śmierci ojca, terapia itd. Bardzo bliska jest mi Twoja opowieść 🫶
Ja pamiętam z dzieciństwa każdy szczegół. Nigdy nie byłam na terapii, ale pewne lęki wracają. Pamiętam kilka strasznych historii, które pewnie - mimo śmierci rodziców - na zawsze zostaną w głowie. Na szczęście to zweryfikowałooje podejście do życia, wiem czego nie chcę i konsekwentnie się tego trzymam. Także są pewne plusy traum z dzieciństwa.
Najgorsze, że te spełnianie czyiś oczekiwań jest tak bardzo podświadomie. Tak ciężko jest samemu teraz dojść jakie jest moje prawdziwe zdanie, co mi prawdziwie sprawia radość. Jak dotrzeć w głąb siebie? To dopiero dla mnie jest szczególnie trudne. Dziękuję za rozmowę.
Bardzo przykro jest czytac te cale komentarze.Nie zdajemy sobie sprawe jak duzo jest takich"JUSTYN".Rowniez do tych naleze.Ciezko jest przebaczac rodzicom za popie....... dziecinstwo.Ale to siedzi w czlowieku do konca.Dzisiaj nienawidze slubow i wesel,bo widzac pare mloda zastanawiam sie,jak dlugo potrwa to szczescie,a kiedy zacznie sie pieklo. Chociaz sama mialam duzo szczescia w malzenstwie.Wszystkiego dobrego⚘❤
Wiesz nie zawsze będzie to piekło. W mojej rodzinie jest wiele małżeństw i mają się dobrze ale są też i takie gdzie jest podobnie jak tutaj
Nie zdajemy sobie sprawy, bo to ciągle jest temat tabu, temat wstydliwy…ale powoli to się zmienia.
Wieczne żarty i udawanie , że wszystko ok. Znane mi.
dziekuje za ten wywiad.Dzis ja jestem zdziwiona, ze ta mala dziewczynka z wiecznym poczuciem winy, ze jest nie taka jaka mama chciala...miala matke przemocowa.niby wiedzialam, ale ktos to wreszcie glosno powiedzial. Ciagnie mnie teraz na terapie DDA.Przyjdzie na to czas, zbieram impulsy i ten wywiad byl jednym z nich.
Cieszę się i Powodzenia!😊
Też to samo czułam. Były łzy, smutek. Ale właśnie - to uczucie ulgi...
W moim przypadku tylko uczucie ulgi....nic pozatym...pozdrawiam
Nasz mózg robi nam czasami psikusa ze wspomnieniami. Im dalej od momentu śmierci tym bardziej pamięta się te dobre chwile i zapomina te złe. Naprawienie roweru, pomoc przy pierwszym samochodzie, przyjście na pierwszy mecz w juniorach, szczegół że pijanym aż wstyd... Może to i lepiej że wspomnienia tak działają. Wiem z autopsji jednak dwie smutne rzeczy. Po pierwsze alkoholik musi upaść na dno, zostać sam i ponieść konsekwencje swoich zachowań, słowem stracić wszystko. A że alkusy to egoiści najlepsze hasło to zostało Ci kilka miesięcy życia od lekarza - strach przed śmiercią działa cuda. Druga sprawa to że związek dwóch DDA nie ma żadnej przyszłości i żadna terapia w nim nie pomoże. Zawsze w tle będą rodziny którymi MUSIMY się opiekować, kasa na grzywnę za jazdę po pijaku która MUSI się znaleźć bo ojciec ze sobą skończy itp. Bardzo dobry wywiad.
Nie ma lekko kochani
Moja historia♥️
❤️
Ciężko stworzyć normalne życie dzieciom DDA. Mój mąż dopiero w wieku 40 lat dojrzał do tego, żeby odciąć się od uzależnionego ojca i współuzależnionej mamy. Ciężka decyzja, ale wreszcie jest spokojny, potrafi być szczęśliwy.
To ważne, a jednocześnie niezwykle trudne, by odciąć się od tego co toksyczne. Trudne o tyle, że to jest znane, utarte, przewidywalne. Mimo ze szkodliwe, to jednak przewidywalne. Mimo tego, warto zacząć myśleć o sobie. I zacząć troszczyć się o siebie i to nie jest egoizm, to jest troska i opiekuńczość. Jeśli my sami nie zaopiekujemy się sobą, to nikt tego nie zrobi. Brawa dla Was💪
@@justynakujawska1616 ja się odcięłam, zdystandowalam na pół roku przed śmiercią ojca. Był to też moment gdy zachorował na serce ale dalej pil I nie dbał. Umarł na zawał. Co chce powiedzieć że zaczęłam zdrowiec w dziwnym i trudnym momencie. Próbują mnie złapać wyrzuty sumienia. Ale wiem że tak było dla mnie lepiej.
Jakbym słuchała o sobie, nawet historia z głodowaniem, bo matka mnie wyzywała od ,,grubych niemr"
Witam.
Ogladam a ksiazka doszla mi dzisiaj🤗
Czasami jak nie mogę spać to sobie wyobrażam jak umiera mój ojciec i się uwalniam od człowieka, który zniszczył mi psychikę oraz w mniej lub bardziej bezpośredni sposób przyczynił się do moich traum. To pomaga mi zasnąć jak sobie wyobrażam jak sprzątam mieszkanie, sprzedaję rzeczy po nim etc.
Ja też poczułam ulgę po śmierci ojca (już o tym pisałam pod innym wywiadem). Głównie ulgę, że moja mama w końcu przestanie żyć z tą psychiczną przemocą, bo na fizyczną już od lat nie miał sił. Nie zapił się, ale alkohollizmem i nałogowym paleniem wyhodował sobie raka i to rozsianego. Na moje - i chyba jego też - szczęście, szybko od diagnozy nastąpił zgon - ok. 2-3 tyg.
Pomimo tego, że wiem, że jestem DDA, to na szczęście nigdy nie czułam potrzeby terapii. Ale faktycznie, to co mi zostało to potrzeba kontroli sytuacji. Często się tym bardzo stresuję i prowadzi to do kłótni z moim partnerem.
A gdyby tak uwolnić się od tej potrzeby sprawowania ciągłej kontroli? Pozwolić sobie na więcej luzu? Przemyśl to 🙂
nie ma nowego odcinka?
szkoda.
to już koniec serii?
Tez niestety mam ojca alkoholika, wiem jaki to ból. Zerwalem z nim niedawno kontakt, mam nadzieje że sie kiedyś przyzna przed soba do swojej choroby i spróbuje to wyleczyć w przeciwnym wypadku pozostanie mi odciąć sie całkowicie na zawsze 😢
Ja mam to szczęście że mój ojciec przestał pić. Niestety wybrałam alkoholika na swojego męża, aby udowodnić mamie że można odejść, z dziećmi, od pijaka. Dzieciaki już nie DDA, ale i tak całe życie tylko ze mną, więc nie tak jak to powinno być.
@Zoey Layla ja mojego nawet trułam, kiedyś wyspowiadalam się że chciałam go zabić. To musiały być straszne chwilę. Po nastu latach, przy mężu alkoholiku mialam to co w domu rodzinnym codziennie, skurcze żołądka, skręt kiszek ze strachu - już tego nie pamiętam teraz. Moje dzieci nie boją się wracać do domu, zawsze wiedzą co w nim zastaną, i choc nie jest bogato - bo tylko jedna pensja, to, mają to co sobie obiecalam w dzieciństwie. Szkoda że nie patrzyłam na zgodnych i kochających rodziców ...
Jesteś bohaterka i wybawiicielka dzieci
👍🏻
Ja też mogę odpowiedzieć swoją historię,dać piękne świadectwo,że jeszcze żyję,bo się modlę
Miałam dokładnie to samo... Też byłam dzieckiem stojącym w oknie i czekającym na powrót taty. Wyglądałam przez okno co 5 minut. Gdy już się ściemniało, sprawdzałam już tylko, jak bardzo się zatacza. Jeżeli bardzo, to istniała szansa, że wieczorem i nocą będzie w miarę spokojnie, bo po prostu uśnie. To ja pilnowałam go i robiłam wszystko, by był spokój. Matka tylko prowokowała awantury i prowadziła do jej eskalacji. Nie chroniła mnie. Do dziś w swoich wspomnieniach matka skupia się na swoich emocjach i krzywdach. Koszmar w mojej głowie trwa do dziś...
@@dziennikarzsledczy W zasadzie niewiele. Pierwszy raz wyprowadziłam się pod koniec studiów. Mieszkałam poza domem 3 lata. Ze względu na mój stan psychiczny musiałam podjąć leczenie psychiatryczne oraz zapisałam się na terapię. Czas oczekiwania na nią to kilka miesięcy. Leki zaczęły działać. Postanowiłam więc, że wracam do domu, że mam siłę naprawić tę rodzinę. Jak łatwo się domyślić nie podjęłam terapii, a na spadek nastroju wywołany warunkami zamieszkania, nie było trzeba długo czekać. Niczego nie udało się naprawić, rozpad rodziny się pogłębiał. Minęły kolejne 3 lata i w związku ze zmianą pracy zaryzykowałam i postanowiłam żyć na własny rachunek. Wynajęłam mieszkanie i powoli dochodzę do siebie. Włączyłam leczenie psychiatryczne, terapię dla DDA, kolejną terapię, samodzielna praca nad sobą. Dopiero od tego momentu mogę liczyć swoje zdrowienie ze współuzależnienia.
@@dziennikarzsledczy Tak, teraz to rozumiem. Mam wrażenie, że w tamtym czasie przy tak dużym skoku serotoniny spowodowanym przyjmowaniem leków widziałam wszystko w ciepłych barwach.
Trzymam kciuki! Dbaj o siebie, to Ty jesteś najważniejsza. Wierzę, że Ci uda 🙂
Moi rodzice nie pili ale mam te same problemy. Jak to mozliwe?
Dda=ddd. Dorosłe dziecko z rodziny dysfunkcyjnej
Hi slucham ale pytam co u brata?
a jakże trudno jest kiedy mama "wybiela" ojca, kiedy usprawiedliwia Jego picie że się przecież nic nie stało żyjemy a to,że córka ma dzisiaj nerwicę lękową, depresję, astmę i PTSD to nic nie szkodzi przecież się nic nie stało
jestem w czasie żałoby po śmierci ojca
Zna ktoś kanal, gdzie rozmówcy są dziećmi wychowanymi w przemocy psychicznej?
Bo Tutaj glownie poruszany jest temat alkoholizmu
Master your life
Może warto szukać tematu dzieci narcystycznych rodziców
Fajna, mądra i miła kobitka. Mogłabym mieć w niej koleżankę, taka do nocnych rozmów przy winie 🥰
Nocne rozmowy - najlepsze 😃
Tylko nie przy winie;)
Gdzie są programy Tomka się pytam?
jego programy są średnie , Marek jest lepszy
@@onata9722 Marek jest monotematyczny.
@@orinokoflower11 to nie oglądaj
@@Pandana1000 Nie oglądam.
To czego w tym miejscu się spodziewacie, relacji z dożynek dla urozmaicenia?!
SZACUNEK dla Braci Sekielskich i każdego, kto na ich platformie działa za KAWAŁ SOLIDNEJ ROBOTY i oby
Im sił wystarczyło by wytrwali w tym jak najdłużej.
Porównywanie czy ocenianie jest tu kompletnie od czapy.
PS łapka w górę bo rzeczywiście ciut tęskno ale to moja subiektywna kwestia przyzwyczajenia do duetu.
Pozdrawiam Serdecznie.
Nie pij wcale ,co to znaczy normalne podejście do alkoholu.Masz dziecko więc nie pij.
Dziękuję za radę:) Mimo wszystko pozostanę przy swoim podejściu. Chcę wychować swoje dziecko w przeświadczeniu, że unikanie czegoś, nie robienie czegoś nie sprawi, że ten, czy inny problem nigdy mnie nie będzie dotyczył. Normalne podejście tzn zdrowe, mądre, ze świadomością, ze alko niczego mi nie zastępuje. Mimo tego szanuje odmienne podejście, szanuje to, ze ktoś ma inaczej. ❤️
@@justynakujawska1616
DOKŁADNIE TAK!
Nie picie WCALE to po prostu drugi koniec tego samego problemu...
Pani Justyno, dziękuję, jest Pani inspiracją.
@@SelfySelf bardzo dziękuję ❤️ to bardzo ważne i niezwykle motywujące dla mnie, kiedy słyszę takie opinie. Ciągle uczę się przyjmować takie pozytywne słowa, bardzo mnie to wzrusza ❤️
Fajna laska
👍🇵🇱🇵🇱😎🤓😏😁👍
Tło denerwujące mocno - zróbcie normalne realne tło, a nie komputerowe ...
Panie Sekielski.... Tak jak pan potraktował Tę Kobietę w tej rozmowie - zaliczam pana do natychmiastowego wyroku dla pana na 10 lat ciężkiego więzienia (przesada, ale prawda)!!!! Pana zachowanie w stosunku do Tej Kobiety. Pana posrane pytania, pana posrana mimika i zachowania behawioralne, pana wyższość i rozlazłość w pozycji do Tej Kobiety są karygodne!!!! Ta Osoba właśnie przekracza pewną GRANICĘ w swoim życiu... a pan: zamiast leczyć rany, te rany rozdrapuje u Tej Kobiety ;( PS. Człowieku... puknij się w głowę jak dużo złego możesz zrobić innym!!! Postaraj się to zmienić w sobie i zrobić coś dobrego!!! PS2. Wystarczyło Tę Kobietę utwierdzić w przekonaniu, że TERAZ robi coś dobrego w swoim życiu. Prawdopodobnie rozmawiałeś z kilkukrotną lub też potencjalną SAMOBUJCZYNIĄ!!! Do spełnienia tego, właśnie dołożyłeś palec??? Odpowiesz za to w jakiś sposób? 10 lat w karcerze!!!
Być może jest dla Ciebie irytujące zachowanie Marka ale może nie zauważyłaś/zauważyłeś, że Marek to trzeźwiejący alkoholik, ma swoje problemy emocjonalne, często mówi o swoich niedoskonałościach w temacie przeprowadzania wywiadów. Jednak prawdopodobnie ten brak doskonałości sprawia, że np.DDA obdarzają go zaufaniem i na wizji są w stanie zwierzyć się w najgorszych koszmarów swojego życia...Nie ukrywam jest dla mnie irytujące to rozwalanie się w fotelu , to wywalone nogi przed kamerą ale może to kwestia ujęć ? Rozdrapuje rany ? Raczej jest powściągliwy w pytaniach. Wyższość ? Na pewno nie. Marek boryka się z niskim poczuciem własnej wartości. Uległeś/uległaś błędnym przekazom wizualnym.
@@magdalenaka7097 Moje doznania wizualne, na szczęście, nie miały w mojej wypowiedzi miejsca!!! :D Chodziło raczej o rodzaj pytań!!! Czym innym jest jest "wyważanie drzwi" a czym innym jest próba spowodowania "samoczynnego otwarcia"!!!
Kobieta każde zdanie akcentuje pytająco. Nie da się jej słuchać. Sorry
👍