LĘKI EGZYSTENCJALNE A RELIGIA - PoGajduchy - Spotkanie przy herbatce Moniki i dk. Marcina Gajdów #5
Вставка
- Опубліковано 7 лют 2025
- Monika i dk. Marcin Gajdowie, dzielą się różnymi spostrzeżeniami na styku psychologii i duchowości. W poprzednich odcinkach, które znajdziesz na stronach Fundacji Theosis, poruszają takie tematy jak:
CHRZEŚCIJAŃSTWO A RELIGIA
CHRZEŚCIJANIN A PSYCHOTERAPIA
SUMIENIE
Kolejny cykl nosi tytuł: LĘKI EGZYSTENCJALNE A RELIGIA
Irving Yalom, twórca terapii egzystencjalnej, mówi o pięciu głównych lękach, z którymi musimy sobie poradzić, aby żyć w sposób zintegrowany i owocny. Są to: lęk przed śmiercią, lęk przed cierpieniem i przypadkowością zdarzeń, lęk przed osamotnieniem, lęk przed odpowiedzialnością (wolnością) oraz lęk przed brakiem sensu życia (potrzeba odnalezienia sensu życia). Jeśli spojrzymy na religię w tym kontekście, okaże się, że może ona pełnić ważną rolę w procesie radzenia sobie z trudami egzystencji. Religia daje jednak dwa skrajnie przeciwne sposoby rozwiązania dylematów egzystencjalnych: pierwszy z nich nazwiemy magicznym (niedojrzałym), drugi duchowym. Dlaczego tak się dzieje i co z tego wynika?
Tym zajmiemy się w tej serii.
Jeśli uważasz, że to co robimy ma sens i może służyć ludziom, wesprzyj nas wpłacając na konto dobrowolną kwotę: Nr rachunku bankowego: PL 47 1240 3839 1111 0010 6576 4351 Możesz to również zrobić za pośrednictwem platformy: PATRONITE - patronite.pl/F...
Lub na stronie Fundacji: www.fundacjath...
Witajcie kochane Gajdy. Dziękuję Wam za to, co robicie, słucham Was dość często. Mój komentarz będzie bardziej dla Moniki.
Otóż byłam na rekolekcjach w Wadowicach, które prowadziliscie oboje, ale ja uczestniczyła w części prowadzonej przez Monikę. Doświadczyłam wówczas " zalania fala wolności" . Tylko tak umiem opisać to doświadczenie, nawet dzieliłam się tym doświadczeniem na ostatnim spotkaniu. Nie do końca je rozumiałam, a nawet pojawił się we mnie opór ( mówił o tym R.Rohr w książce "Uniwersalny Chrystus")przed jego przyjęciem. Nawet przez jakiś czas nie chciałam słuchać Waszych podkastów. Tamte rekolekcje pracują we mnie nieustannie, podobnie jak poszczególne tygodnie rekolekcji ignacjańskich. Monika, ja Ci chyba nawet trochę przeszkadzałam dopowiadając coś czasem. Nie robiłam tego celowo i sama nie rozumiałam dlaczego tak było. Jeśli Ci to przeszkadzało, to przepraszam .Zbierałam się już wcześniej, żeby napisać do Ciebie. Dziś serdecznie dziękuję za tamte rekolekcje, które otworzyły mi drzwi Wolności Chrystusowej. Dziś czuję, jakbym wracała do Raju pozostawiając po drodze przeróżne maski, w które się poubierałam w ciągu życia.
Bardzo dziękuję za otwieranie drzwi do prawdziwej duchowej Wiary, do do Domu, gdzie mieszka Bóg, który jest we mnie i wokół mnie. Dziękuję ❤❤❤
Hej, tu Marcin, czytałem Twój komentarz Monice, bardzo się wzruszyła i ucieszyła. Sama nie odpisuje, bo życie nam bardzo przyśpieszyło a moja Żonka rzadko tu zagląda. Więc dziękuję w jej imieniu!
Cudownie się Was słucha!
Potrzebowałam to usłyszeć.
Dziękuję ❤
Modlić się po to,żeby się zmieniać,kształtować a wtedy drugi zobaczy moją zmiane i będzie brał piękno i dobro które u mnie widzi bo to jest owoc modlitwy.Tylko żeby tak było z mojej strony musi być decyzja,że chcę się modlić i wierność raz obranej drodze.Ta modlitwa ma być w funkcji przekazywania źycia,które na niej się staje gdy Je przyjmuje.Dobrego dnia.Marek
❤ dziekuje
Ano tak😊
Kochane Gajdy kupiliscie mnie Bhutanem😊Moim marzeniem jest tam trafić.
Na UA-cam jest kanał "Podróże wojownika" przy wpisywaniu tej nazwy należy dopisać Bhutan i wyskoczy relacja pewnego podróżnika z tego miejsca.
Za Ignacym Loyola "Nie pragnij bardziej zdrowia niż cierpienia..."
Powtarzasz to np. swemu dziecku? To ja się boję....
Jak to się ma do praktykowanych nagminnie modlitw o uzdrowienie? Do tekstu biblijnego , ze bedziecie uzdrawiac i wyganiac złe duchy....pytam , bo poprostu zastanawia mnie jak rożnie chrześcijanie podchodzą do kwesti uzdrowień .
Też mnie to zastanawia. Wydaje mi się że nie ma już dziś ludzi z takim darem wiary by mogli uzdrawiać. W Lourdes , znanym miejscu cudownych uzdrowień co roku są setki tysięcy jeśli nie miliony wiernych a udokumentowanych uzdrowień nawet nie na cienki notesik.
Te wszystkie protestanckie ruchy charyzmatyczne uzdrawiają ale tak jakoś losowo, najczęściej nienajciężej chorych. Nikomu noga, czy ręka nie odrosła. A ile przy tym mówienia językami, ile omdleń, krzyku, rzekomych jasnowidzeń "jest na sali ktoś kto cierpi na ból lewego kolana" . A ile razy te jasnowidzenia się zgadzają, otrzymane szczegóły zaskakująco pasują, źe nasuwa się przypuszczenie że to nie Duch Święty jest tam obecny a demony.
W Lourdes i innych miejscach objawień to jest jednak inny temat, tam nie ma interwencji ludzkiej , ewentualne uzdrowienie przychodzi bezpośrednio od Maryji albo interwencji Boskiej , jednak typowe modlitwy o uzdrowienie prowadzą zwykli śmiertelnicy...poprzez nałożenie rąk np. M. Zieliński, ks. Bashabora itd
Z tego co piszesz w Lourdes uzdrawia sama Mayja, więc pojawia się pytanie dlaczego uzdrawia tak mało? Bashabora uzdrawia niemal na każdym spotkaniu. Czyż więc ma lepszy dostęp do Pana Jezusa niż Ona? A Ci którzy doznali "cudu" zawdzięczają go haryzmie uzdrawiającego, motywacji, psychologii. To dlatego tak wiele tych "uzdrowień" jest nietrwałych.I ponownie dodam, ręka ani noga nikomu nie odrosła.Pytanie dlaczego? Przecież czytamy, że u Boga wszystko jest możliwe. @@golda7227
Ja ciągle nie rozumiem jak pogodzić to, że mamy się modlić jak ta wdowa w przypowieści i nie ustawać z tym, że Bóg jest niezmienny więc i w swoich decyzjach również. Jak się modlić nie próbując modyfikować Boga?
Nie pomogę, tylko dołożę pytań. Modlitwa szczera otwiera nas na zaufanie. Gdy nabieramy zaufania, zmniejsza się lęk, przestaje nam już tak zależeć na tym o co się modlimy, bo ten któremu ufamy wie więcej, on nad tym panuje a ostatecznie wszystko skończy się dobrze (u końca dziejów). Z drugiej strony jak np. rodzicowi ma przestać zależeć na zmniejszeniu cierpienia jego dziecka? Jak zaufać że to cierpienie jego dziecka jest po coś? PO co dzieciom cierpienie? Tyle bezsensownego cierpienia wokół, tylu ludzi nie wytrzymuje cierpienia i odbiera sobie życie:(
Wdowa natarczywie prosiła i dostała, ale równie dobrze mogłaby odejść z kwitkiem i usłyszeć "Kto nie bierze swego krzyża i nie idzie za mną nie jest mnie godzien". Brać krzyż pokornie, czy prosić aż będzie nam dane? Biblia w tym temacie jakby dawała przeciwstawne zalecenia.
Duchowość kontra instynkt samozachowawczy:( Nie bójmy się śmierci, nie bójmy się utraty, nie bójmy się cierpienia ale odruchowo cofamy rękę gdy się sparzymy. Najgorzej, że często największe cierpienia spadają na najmniej na to gotowych duchowo. Bóg nie może nam mieć za złe, że wierzymy magicznie. Kościół skupia się na tej magicznej wierze, strachu przez karą, rygoryzmie moralnym. Zastanawiam się czy w ogóle Bóg ma nam cokolwiek za złe. Jak rozstrzygnąć kiedy walczyć ze wszystkich sił a kiedy odpuścić, bo tak ma właśnie być? Jak tego nie pomylić? Jak w swej duchowości nie być równie naiwnym jak w religijności magicznej. Zastanawiam się też po co w ogóle Bóg toleruje w świecie cierpienie. Nasza wolna wola nie wydaje mi się odpowiedzią. Ktoś podpowie?
Bóg odpowiedział na nasz grzech cierpieniem swojego Syna który nabył nas swoją Krwią.
Ci co idą za Chrystusem podążają Jego śladami. Pisał o tym św. Piotr :
(19): To bowiem podoba się Bogu, jeżeli ktoś ze względu na sumienie uległe Bogu znosi smutki i cierpi niesprawiedliwie.
(20): Cóż bowiem za chwała, jeżeli przetrzymacie chłostę jako grzesznicy? - Ale to się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a znosicie cierpienia.
(21): Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami.
(22): On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu.
(23): On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale zdawał się na Tego, który sądzi sprawiedliwie.
(24): On sam w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości - krwią Jego ran zostaliście uzdrowieni. [1P 2]
Cierpienie w Piśmie Świętym ma dwa wymiary, jedno jest zbawcze a drugie nie.
W cierpieniu spotyka się grzech i miłość. Grzech gdyż doprowadza do cierpienia i miłość która z niego wyzwala.
Dziękuję za ten mądry cytat.
Piszesz: "W cierpieniu spotyka się grzech i miłość. Grzech gdyż doprowadza do cierpienia i miłość która z niego wyzwala."
Jak rozumieć Twe słowa. Weźmy np. dziecko z genetyczną chorobą, w której skóra się rozpada przy najmniejszym dotknięciu, jest bardzo bolesna. Zgodnie z tym co piszesz, to w cierpieniu tego dziecka spotyka się grzech tego dziecka (pewnie tylko pierworodny) i miłość, która wyzwala z...no właśnie co masz na myśli , że wyzwala z grzechu, czy że wyzwala z cirpienia? Na tę chorobę nie ma lekarstwa, cierpienie więc pozostaje do końca życia. Jaki jest jego sens?
@@johnramblinman5767
@@tomjeery2741 Cierpienie na świecie ma szerszy aspekt. Tak samo ma się sprawa z grzechem.
Jeśli ja grzeszę to cierpi człowiek na drugiej półkuli. Grzech i to każdy powoduje chaos w całym kosmosie.
Adam zgrzeszył i wszyscy jesteśmy poddani skutkom grzechu.
Więc odwrotnie, życie w łasce powoduje zmniejszenie skutków grzechów na świecie.
Sugerujesz, że gdyby nagle wszyscy na Ziemi zaczęli żyć w łasce, to nie byłoby skutów grzechu w tym cierpienia? Małe dzieci by się nie przewracały i nie zdzierały kolan, nikt nie spadłby z klifu, a jak spadł to byłby dalej zdrowy, nie połamał się, nie byłoby pożarów i popażonych? Bylibyśmy nieśmiertelni, by nikt nie cierpiał z powodu straty? Skąd takie wiadomości? @@johnramblinman5767
@@tomjeery2741 Na ziemi nasze ciała podlegają śmierci. Jest to skutek grzechu.
Tutaj Pan Jezus nie obiecał nam takiej szczęśliwości że nie będziemy cierpieć. Nie mamy pełni zjednoczenia z Bogiem.
Natomiast żyjąc w łasce możemy ograniczyć cierpienie które powoduje grzech.
Bóg w ST mówił Żydom że ich życie na ziemi będzie szczęśliwe jeśli będą zachowywać przykazania. Proste i logiczne.
Np. gdy każdy na serio weźmie przykazanie "nie kradnij". To jest oczywiste że życie staje się wtedy bardziej radosne i szczęśliwe dla wszystkich.
Pan Jezus w NT mówi że wiara będzie słabnąć na świecie wraz ze zbliżającym się ponownym Jego przyjściem. Czyli będzie narastał grzech a wraz z nim wojny i katastrofy kosmiczne. Wojny można zrozumieć ale np. trzęsienia ziemi o których mówi Jezus to już trudno z grzechem łączyć a jednak Jezus pokazuje związek grzechu i chaosu w całym wszechświecie.
(3): A gdy siedział na Górze Oliwnej, podeszli do Niego uczniowie i pytali na osobności: Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?
(4): A Jezus im odpowiedział: Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł.
(5): Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: To ja jestem Mesjaszem. I wielu w błąd wprowadzą.
(6): Będziecie słyszeć o wojnach i odgłosy wojen; baczcie! Nie trwóżcie się tym! To wszystko musi się stać, ale to jeszcze nie koniec.
(7): Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Wystąpi głód i zaraza, a miejscami trzęsienia ziemi.
(8): Lecz to wszystko jest dopiero początkiem boleści.
(9): Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów z powodu mego imienia.
(10): A wówczas wielu zachwieje się w wierze; będą wzajemnie się wydawać i jedni drugich nienawidzić.
(11): Powstaną liczni fałszywi prorocy i wielu w błąd wprowadzą;
(12): a ponieważ wzmoże się nieprawość, ostygnie miłość wielu.
(13): Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. [Mt 24]
Trudna ta mowa