Kiedy we wczesnych latach 90 jeździłem do dziadków na wakacje na wieś, to pamiętam, że powszechnie stosowaną walutą przy odkupie tych aut była skrzynka wódki. Byli nawet koneserzy, którzy posiadali po dwa, trzy takie auta. Jedno jeździło, pozostałe były samobieżnymi (lub nie) magazynami części. Te auta były wręcz za darmo. Do wyboru, garbusy, pikapy. Kto by pomyślał, ze po tylu latach będą warte TAKIE pieniądze...
Skrzynka wódki? Panie to mocno przepłacone U mnie sedana 223/224 szło kupić za jedno pół litra. Gdzieś w początkach lat dwutysięcznych uparłem się żeby z ceny częściowo odremontowanej 201 (zrobiona skrzynia biegów tylny most oraz zebrane sporo często nowych części) urwać 200zł... Gość chciał 1500zł i nie opuścił więc auta nie kupiłem
Zazdroszczę. Pikapa NIGDY nie widziałem w ruchu ulicznym. Tylko jako wypaloną/zardzewiałą skorupę pomiędzy polem a stodołą w której urządzono śmietnisko starych wiader, zbrylonych worków cementu i gałęzi. Nawet nie można było się w niej bawić ponieważ nie było kierownicy :-) Widziałem za to Ursusa sagana na chodzie. Dla dzieciaka to było jak teraz określają na internatach coś pomiędzy wozem "post-apo" a lokomotywą tylko jeżdżącą po drodze. Jeśli niektórzy narzekają, że Polonez jest prostacki to sagan jest przy nim takim wytatuowanym, ogolonym na łyso drechem bez szyi, zębów i oka. Maszyna piekielna z dziecięcych koszmarów :-)))
Bardzo dziękuję za ten film, przypomniałeś mi moje dzieciństwo. Dziadek miał Garbuskę do 1991 roku, (rocznik 66, Warszawy, nie dziadka). Wiele tras w niej przejeździłem po całej Polsce. Do tej pory zostało mi pełno części. 👍
Bardzo dobry film. Po raz pierwszy ktoś wysunął tezę, że zmiana licencji z Fiata na Gaza była lepsza dla Polski. Co najgorsze (dla wszystkich autorów książek, którzy krytykowali tą decyzję), teza ta została udowodniona. Ma to wszystko sens.
Ale jaki to ma wg ciebie sens? Tzn co ma sens? Produkcja samochodu na eksport na którego nikogo normalnego nie było stać? To był samochód dla władz i szyszek. Żaden śmiertelnik nie miał możliwości nabycia takiego wozu. Dodatkowo nie wiemy czy „zakup” licencji był sensowny finansowo dla polski czy jak zawsze nadpłaciliśmy wielkiemu bratu z braku innych możliwości? Po wojnie potrzeba było małego taniego samochodu dla ludzi. Czegoś co zmotoryzowałoby kraj. Takie czasy nadeszły dopiero za gierka ale później odbiło się to czkawką wszystkim w latach 80-90’. Także pisanie że coś miało sens (gospodarczo,inwestycyjnie, biznesowo) w latach socjalizmu jest dość komiczną tezą. Choć oczywiście prawdą jest że innych realiów nie było i dziś możemy gdybać o tym czy to wówczas miało sens czy nie. Z perspektywy przeciętnego Kowalskiego nie miało to większego znaczenia.
2 роки тому+90
@@Zorbaxxx1 "Czegoś co zmotoryzowałoby kraj." Zmotoryzowanie kraju po wojnie nie było priorytetem i nic w tym dziwnego. Nie było bazy klientów, których byłoby stać na nowe samochody, więc produkowanie dla nich samochodu nie miałoby żadnego sensu.
@ pełna zgoda …była bieda i nędza…trudno w tych warunkach motoryzować kraj. Tym bardziej sens Warszawy był tylko dla władzy która mogła pozyskać twardą walutę z tyt eksportu by potem ją topić w irracjonalnych pomysłach….klasyka nic nowego
@@Zorbaxxx1 do zmotoryzowania kraju po wojnie, miała być produkcja motocykli klasy 125cm z silnikiem S01, który był kopią silnika motocykla DKW RT 125. Czyli sokół M01, SHL M02-M05 i WFM M06.
Jeśli chodzi o analogowy zegar z Warszwy, to kazdy myślący majsterkowicz, który jakimś sposobem nabył takowy, obudowywał go drewnem i ozdabiał nim kredens, komodę czy inny mebel, wiem conajmniej o trzech takich zegarach istniejących w latach 90-tych a jeden z nich nadal stoi i chodzi u mojego, sędziwego już, wuja. Dziękuję za ten fim i zdrówka życzę. Łukasz.
Umieszczenie włącznika wycieraczek w dość dziwnym miejscu to efekt „inspiracji” autami amerykańskimi. Amerykanie powszechnie stosowali podciśnieniowe motorki wycieraczek, umieszczane właśnie w tym miejscu pod deską. Aby nie robić jakichś długich popychaczy, cięgieł itd do otwarcia ich zaworka dawali kawałek obracanego pręcika i gałkę bezpośrednio nad silnikiem. Warszawa czy Pabieda miały już wycieraczki elektryczne, więc umiejscowienie jest efektem tego, że jakiś Sasza niepadumał i zrobił tak jak Amerykanie, bo oni przecież robią najlepsze.
@@ukaszstanisawowski135 mówiąc zupełnie serio - to zewsząd i znikąd. W którymś z amerykańskich magazynów w połowie lat 50. przetestowano M20 sprowadzoną do USA, stwierdzając, że przeciętny kierowca auta amerykańskiego będzie się czuł w niej jak w domu, bo wszystkie elementy skądś zna. Faktycznie - ergonomia jest identyczna jak w autach z USA; deska jest mocno inspirowana GM z sezonu 1941, ale znowu - żadnym konkretnym modelem. Ostatecznie uznali, że Pabieda stanowi miks rozwiązań z aut amerykańskich, ale nic nie jest bezpośrednią kopią. Tzn poza akumulatorem, bo ten podobno miał nawet niewyraźnie odbite logo amerykańskiej fabryki w korkach. Ogólnie to uznali je za auto bardzo dobrej jakości, wykonane z bardzo dobrych materiałów, prowadzące się ponadprzeciętnie dobrze, ale z bardzo słabym silnikiem, którego dynamika z trudem pozwalała na poruszanie się w ówczesnym amerykańskim ruchu.
W latach 50/60 wszyscy wzorowali się na Amerykanach - patrz Mercedes skrzydlak, Opel czy Trabant :-) To oni byli wyznacznikiem wzornictwa przemysłowego czy jak to się teraz mówi "designu".
@@jakubaleksiejuk6583 To prawda. Spójrz np. na dechy Chevroletów z drugiej połowy lat 40. Jest to Pobieda właściwie 1:1. ALE ===Amerykańce wciąż stosowali błotniki starego typu jak w VW garbusie a Pobieda miała już wkomponowane w bryłę jak w nowoczesnych wozach. Karoseria w chwili debiutu wyprzedzała swoją epokę.
Filmy Złomnika są takie, że przeważnie nie chce mi się ich włączać, bo długie i o starych gratach. Ale jak już włączam, to się wciągam i oglądam do końca, bo nikt tak ciekawie o samochodach nie opowiada. 😄
Wolga ciut nowoczesniej wyglada. Szkoda ze tak drogo wychodzi robocizna i szukanie czesci bo marzy mi sie chocby taki fiat 125 z zrobionym wlasnym srodkiem i jakims zmienionym silnikiem i cala reszta. Tak max 200-250 koni. Tylko zeby to zbudowac to trzeba miec stowe jak na nowy samochod :D
@@piotr3327 Super!Ja prawko robiłem na maluchu a Warszawą jechałem (niestety )tylko jako pasażer. Wyobrazam sobie że miała ona przymocowana do zderzaków metalową, okrągłą tablicę z napisem "LOK"?
W końcu garść solidnej wiedzy zamiast powtarzania komunałów nijak mających się z motoryzacyjną historią. Brawo i popieram, oby więcej tak rzetelnych filmów.
Dziękuję za film. Jako mały chłopiec siedząc obok taty kierowałem M 20, później siedząc na kloanach. Z całą ferajną pchaliśmy ją pod górkę, ja szybko wsuwałem się pod fotel żeby zahamować i jak już wszyscy wskoczyli to wdrapywałem się za kierownicę i kilkadziesiąt metrów z górki na luzie aż sama się zatrzymywała. Jako młodzieniec już samodzielnie po ścierniskach i dużych placach. Teraz jeżeli mam szczęście spotkać jakąkolwiek Warszawę to wtykam głowę i wącham. Zapach ten sam pomimo dużego odrestaurowania. To były piękne czasy.
No wreszcie ktoś się rzeczowo wypowiedział w kwestii Warszawy. Mnie też denerwowały narzekania jak to Związek Radziecki udaremnił nasze starania na produkcję licencyjnego Fiata. Pytanie, jakiego kuźwa Fiata? Starego trupa? To już faktycznie lepiej było produkować Warszawę. Poza tym to jest samochód, który się podoba do dziś. Taka prawda. Gdyby było inaczej to ludzie nie wynajmowali by Warszaw jako samochód do ślubu.
Na początku lat 70. zmodernizowana Warszawa (już nie garbus) kosztowała 120 tysięcy zł. Na Warszawie uczyłem się jeździć, i na Warszawie zdałem egzamin na prawo jazdy. A poza tym gratulacje dla Złomnika: rewelacyjnie opowiada o starych samochodach!
@@RastamMic Była też inna wersja ==== automatyczna. Trudno to opisać ale mam taki licznik w piwnicy. Podłączasz pod prąd 12V - odskakuje taka zapadka i później chodzi sam przez ok. 20-30 minut. Kończy się zapadka i jeśli jest podłączony to dostaje impuls, znowu ją odrzuca i chodzi przez następne pół godziny. Kiedyś ze 20 lat temu bawiliśmy się nim z ziomami jeszcze u rodziców, podłączaliśmy pod zasilacz komputerowy.
Fody są przyzwoitymi pojazdami dla średnio zamożnych ludzi i taka jest Warszawa - produkt fordopodobny. Niestety największym problemem tych samochodów była niska jakość olei smarujących w Polsce. Podobnie jak w przypadku innych pojazdów skracało to maksymalnie życie pojazdu. Popularny Selektol nie smarował przy -15 silnika. Wiec silnik rozgrzewał się na "sucho". W gaźniku "Bocian" z Warszawy z silnikiem dolnozaworowym był regulator ciśnienia paliwa z sprężynką. Sprężynka regulowała ciśnienie dopływu paliwa. jak ktoś założył "kombinowaną' sprężynkę lub jej nie było to samochód palił ile chciał...
@@TheDevilek1983 Selektol letni i zimowy za PRLu 40/50 tys i nie ma pierścieni w ruchu miejskim. Oczywiscie przy standardowym interwale co 10 tys. Po głebokim PRLu był Selektol 20w40 i Tedex Ale to co było napisane na butelce, a to co było w śroku to często dwie różne rzeczy w latach 80. Ociec jeżdził na mineralnym Castrolu z Pewexu i zrobił 150 tys km FSO 1500 1985 rok ,zanim go sprzedal bez remontu jeszcze miał po 10 bar cisnienia na zimnym silniku. Padlina było 8 bar, nowe miały po 12/13 bar.
@@TheDevilek1983 nie wszystkie , ojciec miał nowe FSO 1500 z 88 roku i od nowości był Castrol lany z Niemiec do których jeździł wtedy do roboty , Fiacior dwa razy obrócił licznik czyli miał ponad 200 tyś i chodził . Kupili go sąsiedzi i jeszcze dobrych pare lat jeździli nim zgnił bo tak nie dbali jak my.
@@basiorpiotrek Jakie to nie wyobrażalne się wydaje że teraz kupujemy auta i setki tysięcy bez napraw jeżdżą, tylko olej. Może to wszystko to rzeczywiście kwestia oleju. Rodzice kilka VW i BMW każde po około 300 tys km w ciągu ostatnich 20 lat mieli i nigdy z gwarancji nie skorzystali dla niczego poza bzdurami typu jakaś wadliwa antena GSM. A wtedy 200 tys km to wyjątek i rzadkość.
Podobnym do Warszawy autem pod wieloma względami był angielski Standard Vanguard, który nawet w jednym polskim filmie sprzed paru lat zagrał Warszawę :D
Bardzo lubię jeździć Warszawą w tym samochodzie czas wolniej leci jak kiedyś, w tym samochodzie niema pośpiechu ;) a jak ludzie fajnie reagują na ulicach, bardzo pozytywnie ;) Kolega ma jedyną chyba w Polsce Warszawę z klimatyzacją ;)
Tydzień temu pierwszy raz jeździłem (po Warszawie ale nie Warszawą tylko BMW) kabrioletem. Czas wręcz się zatrzymał, a pośpiechu zdecydowanie nie było. Kupuję kabriolet do jazdy na codzień przy najbliższej okazji.
Bardzo sympatyczny film. Mam ogromny sentyment do tych Warszaw z racji wspomnień z dzieciństwa. Taxi, potężny, pancerny taksometr i tabliczki "Proszę nie palić w obrębie miasta" i "Proszę nie trzaskać drzwiami" ;)) W środku kompozycja zapachowa z benzyny i dymku papierosowego. Kanał bez porównania przyjemniejszy od tego bieda bluzgacza i w związku z tym zmuszony jestem zasubskrybować :D
No i bieda miał Warszawę "zwykłą" a Złomnik garbuskę. Te garbate zawsze mi się bardziej podobały. Przede wszystkim dozgonny szacun dla szoferów, którzy musieli nimi cofać bez kamer czy innych wspomagaczy :-))) Małe okienko leżące prawie poziomo i sobie radź. Pamiętam z dzieciństwa kilku właścicieli starej daty, którzy Warszawami wcofywali jak obecni kierowcy tirów pod biedronkę w zatłoczonym mieście. Pyk, pyk, pyk, kilka ruchów kierownicą i tyłem wjechał do garażu za pierwszym razem. Teraz mają kamery, czujniki a i tak krzywią felgi o krawężnik albo w coś walą. Sam zresztą też mistrzem kierownicy nie jestem. Mam idealnie dookoła przeszkloną Ładę 2107 a i tak do cofania otwieram drzwi i się wychylam, obserwuję tył samochodu :-)
@@obywatelcane6775 Odnośnie cofania i parkingowych manewrów, to mam pewne traumatyczne doświadczenia, bo miałem UAZa z plandeką. Okienko z tyłu nie było specjalne panoramiczne, a brak wspomagania przy fajerce, sprzyjał wzrostowi tężyzny fizycznej, przynajmniej w ramionach ;)))
Z hamulcami był problem taki, że nie miały samoregulatorów i co kilkaset kilometrów trzeba było podnosić samochód i kluczem regulować hamulce. Jak w UAZie. I z tego powodu przy gwałtownym hamowaniu auto potrafiło się obrócić, jak na ręcznym (to ze wspomnień mojego taty).
@@AdrianXQ taki ficzur z gwintem w srodku i zebatka na zewnatrz, przy kazdym hamowaniu delikatnie sie rozkreca rozpierajac szczeki zeby zniwelowac zuzycie okladzin.
I o ile taki wóz miał jednego kierowcę to był on w stanie wyczuć i zaadaptować się do tego jak biorą takie hamulce o tyle jeśli wsiadałeś do auta tylko od czasu do czasu to perwsze mocne hamowanie to była chwila grozy. Nie było letko.
Samoregulatory pojawiły się po II Wojnie Światowej o ile pamiętam a technologia Pobiedy to Ford z lat 30. Wojenne ciężarówki Zis-5, Zis-6 to Ford . Do dziś gwinty przewodów hamulcowych w Żuku i w Mondeo 2001 są TAKIE SAME. A Żuk to Ponieda.
Dziękuje za ten film. Wspomnienie o sanitarkach było przejmujące. Dzieckiem będąc mieszkałem w sąsiedztwie szpitala. Wsuwanie pacjentów na noszach do bagażnika "Garbatki" zawsze robiło na mnie duże wrażenie.
Silnik Warszawy to był silnik Dodge D5 obcięty o 2 cylindry - stosowany w wersji 6 cylindrowej w Dodgu WC 51/52, w Gazie/Lublinie 51 oraz milicyjnych motorówkach.
STAR, JELCZ, Fadroma, Autosan. Czemu wszyscy tak strasznie gloryfikują takie badziewie jak FSO i komple zapominają o prawdziwym sukcesie Polskiej motoryzacji.
Jeśli fiat 125p i 126p liczysz jako polską produkcję, to "dziś" w Polsce produkuje się przecież samochody w tyskiej fabryce fiata. Po prostu nie mają znaczka "polski fiat" tylko samo "fiat".
Pamiętam jak jako dzieciak jechałem taką taksówką. Garbate mi się podobały w przeciwieństwie do sedanów. Pamiętam też jak tata rozmawiał z taksówkarzem i jak ten narzekał jakie to przestarzałe itd. no typowe januszowe rozmowy ;) To było chyba w połowie lat 70-tych
Na takiej Warszawie zdawałem kurs na prawo jazdy w 1976 na ul Bema 60 w Warszawie. Kurs był półroczny tzw. wojskowy skierowanie z WKU. Połowa jazd wykonywana była na Starze 25. Pan instruktor był zawsze na rauszu i wyposażony w bambusowy kijek, którym to kijkiem walił kursanta po rękach jak zapomniało się o przygazówce podczas redukcji biegu lub braku podwójnego wysprzęglania przy zmianie biegów. ( na Starze). Po egzaminach szliśmy na plac manewrowy i Pan instruktor otwierał bagażnik Warszawy umożliwiając pozostawienie butelki z wysokoprocentowym trunkiem (czysta) . Takie to były czasy. Pozdrawiam.
Ja się na Warszawach nie znam, ale widzę, że ta jest już odpalana "z kluczyka", podczas gdy wiem, że wczesne Warszawy miały rozrusznik uruchamiany przyciskiem podłogowym (położonym, z tego co pamiętam, w pobliżu pedału gazu).
Jeden szczegół jest wart sprostowania. Silnik M-20 powstał rzeczywiście w efekcie "obcięcia" o 2 cylindry 6-cio cylindrowego silnika GAZ-51 (znanego z ciężarówki pod tym samym oznaczeniem, u nas produkowanej przez jakiś czas na licencji w Lublinie). Ten 6-cio cylindrowy nie pochodził jednak od Forda, lecz od Dodge'a - w oryginale nazywał się Dodge WC. Historia marki Dodge jest dość zawiła, w tamtym okresie faktycznie współpracowała ona z Fordem, lecz Fordem nie była. Dziś należy do Chryslera, który z kolei należy grupy Stellantis. W każdym razie przesadą jest (nierzadko spotykane) twierdzenie, że Gaz M-20 bazował na technologii Forda.
Piękny film, piękne autko :) Chciałbym takie. Tzn bardziej chciałbym Zima, ale to już kupa kasy. Koniec końców zdecydowałem się na UAZa, bo to tani grat z dużym tzw. fun-factorem, a kasy mało, ale taką Warszawę chciałoby się mieć :)
Nie znam "motobiedy" ale jesli tak mowi to pifko dla niego. Mielismy ch...ch inzynierow ktorzy niczego nie potrafili zrobic. Znamy bajki ze "sowieci nie pozwalali". Ale jakos NRD pozwalali robic motocykle, czechom pozwalali robic samochody.
Bronek no bo była beznadziejna ale nie za czasów kiedy wchodziła Warszawa czy Fiat 125p. Beznadziejne było to że bez modernizacji klepaliśmy przestarzałe auta przykład: polonez. Poza tym jakość FSO zawsze była niestety beznadziejna i ma rację.
Uczyłem się jeździć na Warszawie, to był pickup przerobiony na kombi, tak, robili takie cuda. Mój ojciec kupił ja od blacharza z Radzionkowa. Sinik dolnozaworowy, trzy biegi i paliła jak smok. :)
no cóż, z tym samochodem (oczywiście garbus, biały) mam najlepsze wspomnienia w życiu, samochód przechodził z dziadka na ojca i następnie na mnie, sprzedany we wczesnych latach 90, miał kilka elementów juz od nowszej wersji: szybę, przedni grill, kierunkowskazy, 2litry dolnozaworowe 50KM chyba
11:22 :D No ja dokładnie taki zegar mam w domu :D Ktoś mu dorobił drewnianą skrzynkę a'la zegar kominkowy ;) 20:30 - to po prostu wytwory wymagające częstej bieżącej konserwacji, a które ludzie przestali robić (z wygody czy niewiedzy): tak jak dokręcanie śrubek w aluminiowych instalacjach elektrycznych, bieżąca regulacja zaworów w starych samochodach, regulacja luzu na platynkach, smarowanie ułożyskowania w pralkach wirnikowych, regularne rozmrażanie lodówek, ręczna defragmentacja dysków komputerowych. Bezobsługowość przyszła do nas z czasem, z rozwojem i wielu ludzi po prostu nie zwróciła ona to uwagi. ;) I w zasadzie dotyczy wszystkich wytworów, maszyn, urządzeń czy instalacji.
W latach 60 Warszawa i taksówka to były właściwie synonimy. Jakieś czterdzieści parę lat temu, miałem też okazję być pasażerem Rolls - Roys'a z lat 60 , a więc podobnego rocznika. Przywykły do już wtedy przestarzałych Warszaw spodziewałem się kolosalnych różnic . I ku memu zaskoczeniu oprócz dodatków w postaci lampek , ozdobnych uchwytów i gdzie nie gdzie drewna. Komfort (!) jazdy i ogólne wrażenie wnętrza były naprawdę zaskakująco podobne.
Największym problemem Warszawy i innych aut z FSO, był brak ich modernizacji. Nawet jeżeli Warszawa w latach 50 tych nie obiegała od konkurencji, to późniejsza produkcja do 1973 roku bez znaczących modernizacji była patologią.
I tu był pies pogrzebany - zacofanie polskiego przemysłu, który nie był w stanie opracować i wprowadzić do produkcji nowego modelu auta, które byłoby nowocześniejsze.
@@piotrwarszynski797 bzdura. Nie było zaplecza intelektualnego do kompleksowego opracowania projektu, który byłby możliwy do wprowadzenia do produkcji.
"Warszawa" byla bardzo dobra w swoim czasie. Tylko zupełnie nie znający się na samochodach pseudointelektualiści techniczno-polityczni wygłupiają się krytyką czegoś, czego nie znali...
1984 rok miałem 8lat pamiętam mojego wujka przyjechał ze swoim synem z Wadowic do moich rodziców Warszawa ale już nie tzw garbusem tylko już nowszą i przywieźli na moja komunię pół świni 😁 pamiętam kanapa z tyłu była wielka a w podłodze od pasażera dziura przekryta kawałkiem pudełka 😅😅😅 byli cali brudni ale świnia dojechała w stanie idealnym w bagażniku przejechali jakieś 400 km jechali od 4 rano 💪💪💪💪💪🚗🚗🚗🚗
Ogrzewanie super, ale tylko z przodu. Warszawa ma strefy klimatyczne. Pamiętam sytuację, że ja zimą prowadziłem w trasie w koszuli z podwiniętymi rękawami, a pasażer z tyłu się przeziębił w grubym swetrze.
@@krzysztofmechanik4029 Oj czepiasz się szczegółów. Ok maleje komora spalania. Oczywiście w wartościach po przecinku. Tutaj w formie lekko przerysowanej zostało użyte do żartu sytuacyjnego - chill out.
Wiesz: MotoBieda wyjaśnił fenomen elastyczności tego silnika. To efekt znacznie dłuższego skoku tłoka od średnicy cylindra. Ale żaden z Was nie zająknął się o momencie obrotowym. A ten zaczynał się baaaaaaaardzo nisko. Pozdrawiam.
Приветствую вас!!! Спасибо за очень интересное видео!!! Посмотрел с огромным удовольствием!!! Мои аплодисменты, подписываюсь и лайк!!!👍👍👍 я не в совершенстве знаю польский но все понял!!! 👍👍👍❤️❤️❤️
Flat nerki - w Škodzie 100 de lux - były z przodu i z tyłu otwierane za pomocą korbek. Czyli były w każdych drzwiach po 2 korby, do szyb i flat nerek. No lecz w 105-kach niekiedy nawet tylne szyby były stałe
Mam taki zegar metr od łóżka, da się spać bez problemu ;) chociaż w sumie jak się od liceum ma co najmniej kilka pracujących zegarów mechanicznych w pokoju, to pewnie już mi skrzywiło percepcję :D
To najlepsza ocena technicznych i jakościowych cech tego samochodu (z obecnej perspektywy). Szału nie było ale pod butem "moskwy" trudno byłoby jakkolwiek "poszaleć"👍💪.
jestem po 1 sekundzie oglądania. robię pałze, żeby napisać, że przyszedłem tu m.in. posłuchać dobrych rapsów. mam nadzieję, że się nie rozczaruję. oglądam dalej. jest warszawa, jest korba, zapowiada się nieźle.
Prawko robiłem na takim sprzęcie! Miałem 15 lat jak skończyłem kurs, musiałem czekać na odbiór do skończenia 16tu :) Moje liceum miało takie auto, które służyło do kursów organizowanych przez szkołę. Może pan (k-wa) Czarnek spowodowałby naukę przepisów drogowych zamiast szkolenia jak dać się wydoić całemu stadku baranków!
Ja także robiłem prawo jazdy w wieku 15 lat na tym pojeździe, ale egzamin zdawałem na tej nowej wersji sedan, bo garbata się zapaliła od kierunkowskazu. Cofanie na "garbatce" przy braku lusterek zewnętrznych należało do sztuki cyrkowej szczególnie przy małym wzroście 15-to latka. Co do terminu wydania to dostałem pomyłkowo dokument miesiąc przed terminem 16. Nie zmieniło to niczego, gdyż i tak nie miałem pojazdu. Jeżeli ktoś mówi o trudności jazdy to znaczy, że współczesne auta go "rozbestwiły" - ja wtedy byłem królem dzielnicy za kierownicą ledwie widoczny z za kółka... Cena tego auta wynosiła ok. 120 tys . zł przy pensji nauczyciela ok. 1200 zł/ mc.
Silnik jest ucięty, ale nie od Forda, tylko od Dodge'a WF32. Tam była pojemność 3,8 litra. Po ucięciu 2 cylindrów i delikatnej zmianie komór spalania (zmniejszenie) wyszła moc 50 KM na 4 cylindry. Dodge miał 103 KM na 6 cylindrów. Stopień sprężania tam także był niski, wobec tego auto zadowalało się benzyną 70-oktanową.
Teraz zobaczyłbym test Warszawy 203 . Czytałem że mieliśmy produkować Fiata 1400/1900 . Ja to samo mówię że dobrze że trafiła się Warszawa bo wszystkie Fiaty by się szybko rozlatywały. Mówię o trwałości ogólnej ,braku możliwości rozwoju konstrukcji czyli budowaniu innych wersji nadwozia bo Nysa to jest taka większa Warszawa, kiepskiej benzynie która w latach pięćdziesiątych w ZSRR na testach zabiła nowe BMW 501/502 po pierwszym tankowaniu jak i braku kultury technicznej społeczeństwa bo mało kto miał przed wojną i potem Citroena czy Polskiego Fiata więc głównie jeździli pociągami , taksówkami, rowerami i pieszo i mało kto znał się na autach że tam trzeba coś smarować ,dolewać i kontrolować. Takie wskaźniki i tylne lampy były montowane w starych Syrenach kurołapkach, dopiero Syrena 105 dostała inne lampy na wzór zachodnich o których mowa . No i pomimo tego że ciężko się nią jeździ w codziennym użytkowaniu mimo że jeszcze emeryci na wsiach mają jako jedyne auto to jest to solidna konstrukcja bo w ciągu ostatnich tygodni widziałem na Facebooku że Pobiedami które są poprzerabiane czyli w codziennym użytkowaniu przyjeżdżają do nas Ukraińcy. A silnik to ma z jakiegoś ciężarowego Dodge ucięty o dwa cylindry. Ojciec uczył się jeździć na garbusce to dobrze ją wspomina że najwygodniejsze auto jakie prowadził i że jak się wpadło w kanapę to już się nie chciało wysiadać jedynie w prowadzeniu jest bardzo toporna . Ogólnie mam wrażenie że przy Warszawach bardziej się starali niż w latach osiemdziesiątych przy FSO 125p i Polonezach.
Wędrówki sentymentalne - w latach 50tych XX w. też jeździłem jako "pasażer" rodzinną taksówką. Ba- było fajnie, gdy jeździliśmy na piknik w Kuklówce Chełmońskiego - syna znanego polskiego malarza. Jedynie dodam: "rasowy" taksówkarz wymieniał w ww. samochodzie wyremontowany silnik co 50 - 60 tys. km, oczywiście z soboty na niedzielę przed kościołem - takie to ciekawe czasy, ale ich już nie ma.
Jest to nie zmniejszony silnik Forda, tylko Dodge. Części takie jak panewki , zawory i tłoki były wymienne z wojskowymi ciężarówkami tej firmy. Niestety, znacznie gorszej jakości były materiały, z których je wykonywano w Warszawie. Najgorszym pomysłem była aluminiowa głowica silnika, zamiast żeliwnej. Aluminium wchodziło w reakcję z szpilkami wykonanymi ze stali i zdjęcie głowicy w warszawie, było małym koszmarem.
Apropo przelacznika wycieraczek, to jeszcze byl przelacznik kierunkowaskazow. W tych pierwszych produkcjach z tym pobiedowskim grylem. Wiem, bo ojciec jezdzil w drugiej polowie lat 50 tych jako kierowca w rybnickim zjednoczeniu weglowym. Mialem wtedy 6 lat. 👍😎
Świetny film. Warszawa to piękny i kultowy samochód. Dzięki za omówienie wnętrza pojazdu, szczególnie za hebelek od ręcznego gazu. Taki współczesny tempomat 😀😂
Bardzo sensowna teza i co ważne poparta bardzo dobrymi argumentami. Często spotykam się z krytyką polskiej motoryzacji i nie tylko gdzie krytykujący porównuje np. kilkudziesięcioletnią Syrenę z samochodem współczesnym, nie zdając sobie sprawy, że takie porównanie nie ma najmniejszego sensu. Ja wtedy stawiam taką tezę, że Polonez był lepszym samochodem od Mercedesa. Na śmiech i pukanie się w głowę, odpowiadam pytając ile kosztował Polonez, ile kosztował Mercedes i jaki byłby Polonez gdyby kosztował tyle ile Mercedes albo odwrotnie. Zawsze kwituję te pytania, że gdyby Polonez kosztował tyle co Mercedes to miałby złote klamki a jeśli już nie to srebrne na pewno.
Mój pradziadek miał Warszawę. Niestety auto go przeżyło i zostało po jego śmierci sprzedane . Była niebieska i miała inny tył niż ta z filmu ( taki sedan bardziej ) . Pradziadek zabierał mnie na parking , wsadzał za kierownicę i tym sposobem to było pierwsze auto którym kierowałem ( oczywiście w tylko w mojej dziecięcej wyobraźni ) . Pamiętam tą ogromną kierownice i bardzo wygodne wnętrzne . Fajnie było :) 😀
Mój tata taką miał, z tym ze GAZ M20 A nie Warszawa, i to jest samochód który chyba najcieplej wspomina, kiedy powiem 126 P to mówi że mu niedobrze, kiedy powiem 125 P to mówi żebym odpuściła mu strasznych wspomnień. Kiedy przypominam mu Alfę Romeo 33 sport Wagon to jedyne co ma w głowie to rozpadający się aparat zapłonowy, który sama mam w głowie do dziś choć byłam wtedy mała, to samo kiedy wspominam o jego Fordzie Focusie i renault Safrane. Teraz ma samochód który też bardzo mu pasuje, jest to Alfa Romeo 156 sedan czarny 1.6 twin spark
Słyszałem, że większość taksówkarzy jeździło Warszawą cały czas na 2 biegu, bo można było z niego ruszyć a na mieście i tak się nie można było rozpędzić.
Taksówkarze jezdzili cały czas na dwójce.Gdy zajezdzili dwójkę, przechodzili na trójkę. Potem zostawała jedynka, żeby popracować awaryjnie i dojechać do serwisu.
Norwegia w latach 50-ych XXwieku miała gospodarkę na poziomie Erytrei ,więc kupowali Warszawy.Wtedy jeszcze nie wiedzieli że są europejskim Kuwejtem a cały ich dochód narodowy pochodził z połowu ryb i posiadania floty handlowej....
Cała Skandynawia jeszcze w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych "lubiła" komunistyczną motoryzację. Sporo aut z Polski, ZSRR, NRD czy Czechosłowacji widać na zdjęciach czy filmach realizowanych na ulicach Oslo, Kopenhagi czy Sztokholmu. Nie bez powodu mówi się o Ładzie w wersji finskiej.
@@michakaczynski8908 W Finlandii była zdaje się montownia ruskich ''Wołg''i to nie tylko Gaz24 ale i tych starszych,montowano do nich wysokoprężne silniki Perkinsa...
@@irekkur3210 jeśli piszesz o firmie Scaldia to działała ona w Belgii. Vołgi były też z silnikiem Land Rovera, Zaporożce z silnikiem Renault... Były też Moskwicze W Danii widziałem Wołgę Gaz 24 z silnikiem V6 z Forda. Mam nawet gdzieś jej prospekt
Garbuska to zdecydowanie najładniejszy ze wszystkich produkowanych w Polsce samochodów. Polonezy i schyłkowe Fiaty nigdy nie mogły się z nią równać. To już takie kanciaki, auta o konstrukcji "lekkiej", z dużym udziałem tworzyw, zbudowane wg. zupełnie innej filozofii. Warszawa była toporna ale wciąż trzymała proporcje czego nie można powiedzieć o tych nowoczesnych rozdmuchanych bulwach szorujących podwoziem po ziemi, z szybą leżącą na kierowcy, ogromną dechą wnikającą do wnętrza i kosmicznie wyglądającymi reflektorami.
Czy uciążliwość eksploatacji (smarowanie, płyny, konserwacja, nie wiem co jeszcze ale czytałem instrukcje i np. zalecana wymiana oleju, filtrów etc co 5 tys km) jest wyłączną cechą Warszawy czy raczej jest typowa dla aut z tamtego okresu? I czy skoro Żuk był w dużej mierze oparty na Warszawie a wytwarzany do połowy lat 90 to czy miał podobne wymagania i jego eksploatacja też była tak upierdliwa?
Ile ślubów musiało jechać Polonezem przez to, że kręciłeś ten film
😂
4,5 bo ten piąty nie doszedł do skutku
@@karol13go 🤣
😁😉
ja tam do slubu jechalem identyczna jak na filmie :)
Kiedy we wczesnych latach 90 jeździłem do dziadków na wakacje na wieś, to pamiętam, że powszechnie stosowaną walutą przy odkupie tych aut była skrzynka wódki. Byli nawet koneserzy, którzy posiadali po dwa, trzy takie auta. Jedno jeździło, pozostałe były samobieżnymi (lub nie) magazynami części. Te auta były wręcz za darmo. Do wyboru, garbusy, pikapy. Kto by pomyślał, ze po tylu latach będą warte TAKIE pieniądze...
Skrzynka wódki? Panie to mocno przepłacone U mnie sedana 223/224 szło kupić za jedno pół litra. Gdzieś w początkach lat dwutysięcznych uparłem się żeby z ceny częściowo odremontowanej 201 (zrobiona skrzynia biegów tylny most oraz zebrane sporo często nowych części) urwać 200zł... Gość chciał 1500zł i nie opuścił więc auta nie kupiłem
Zazdroszczę. Pikapa NIGDY nie widziałem w ruchu ulicznym. Tylko jako wypaloną/zardzewiałą skorupę pomiędzy polem a stodołą w której urządzono śmietnisko starych wiader, zbrylonych worków cementu i gałęzi. Nawet nie można było się w niej bawić ponieważ nie było kierownicy :-) Widziałem za to Ursusa sagana na chodzie. Dla dzieciaka to było jak teraz określają na internatach coś pomiędzy wozem "post-apo" a lokomotywą tylko jeżdżącą po drodze. Jeśli niektórzy narzekają, że Polonez jest prostacki to sagan jest przy nim takim wytatuowanym, ogolonym na łyso drechem bez szyi, zębów i oka. Maszyna piekielna z dziecięcych koszmarów :-)))
Masz teraz nauczkę. Kupuj szybko Lanosa albo Espero, za 30 lat będziesz bogaty.
Bardzo dziękuję za ten film, przypomniałeś mi moje dzieciństwo. Dziadek miał Garbuskę do 1991 roku, (rocznik 66, Warszawy, nie dziadka). Wiele tras w niej przejeździłem po całej Polsce. Do tej pory zostało mi pełno części. 👍
Bardzo dobry film. Po raz pierwszy ktoś wysunął tezę, że zmiana licencji z Fiata na Gaza była lepsza dla Polski. Co najgorsze (dla wszystkich autorów książek, którzy krytykowali tą decyzję), teza ta została udowodniona. Ma to wszystko sens.
Skoro było tak cudnie, to dlaczego opracowano Syrenę (to właśnie coś w stylu tego fiata i nie chodziło w tym o "prestiż";)
Ale jaki to ma wg ciebie sens? Tzn co ma sens? Produkcja samochodu na eksport na którego nikogo normalnego nie było stać? To był samochód dla władz i szyszek. Żaden śmiertelnik nie miał możliwości nabycia takiego wozu. Dodatkowo nie wiemy czy „zakup” licencji był sensowny finansowo dla polski czy jak zawsze nadpłaciliśmy wielkiemu bratu z braku innych możliwości? Po wojnie potrzeba było małego taniego samochodu dla ludzi. Czegoś co zmotoryzowałoby kraj. Takie czasy nadeszły dopiero za gierka ale później odbiło się to czkawką wszystkim w latach 80-90’. Także pisanie że coś miało sens (gospodarczo,inwestycyjnie, biznesowo) w latach socjalizmu jest dość komiczną tezą. Choć oczywiście prawdą jest że innych realiów nie było i dziś możemy gdybać o tym czy to wówczas miało sens czy nie. Z perspektywy przeciętnego Kowalskiego nie miało to większego znaczenia.
@@Zorbaxxx1 "Czegoś co zmotoryzowałoby kraj."
Zmotoryzowanie kraju po wojnie nie było priorytetem i nic w tym dziwnego. Nie było bazy klientów, których byłoby stać na nowe samochody, więc produkowanie dla nich samochodu nie miałoby żadnego sensu.
@ pełna zgoda …była bieda i nędza…trudno w tych warunkach motoryzować kraj. Tym bardziej sens Warszawy był tylko dla władzy która mogła pozyskać twardą walutę z tyt eksportu by potem ją topić w irracjonalnych pomysłach….klasyka nic nowego
@@Zorbaxxx1 do zmotoryzowania kraju po wojnie, miała być produkcja motocykli klasy 125cm z silnikiem S01, który był kopią silnika motocykla DKW RT 125. Czyli sokół M01, SHL M02-M05 i WFM M06.
Wracałem nim z porodówki, więc jak by nie patrzył to pierwsze auto jakim w życiu jechałem 😂 Pozdrawia rocznik 82🖐️
Sanitarką jak na zdjęciu? :-)
@@Sayua-chan na szczęście nie (-:
Jak wyżej. Ja rocznik 1986
@@ttinwelint fajnie widzieć tu takie stare mordy jak ja (-:
Jeśli chodzi o analogowy zegar z Warszwy, to kazdy myślący majsterkowicz, który jakimś sposobem nabył takowy, obudowywał go drewnem i ozdabiał nim kredens, komodę czy inny mebel, wiem conajmniej o trzech takich zegarach istniejących w latach 90-tych a jeden z nich nadal stoi i chodzi u mojego, sędziwego już, wuja. Dziękuję za ten fim i zdrówka życzę. Łukasz.
To są zegary mechaniczne, ale nakręcane elektrycznie - taki myk.
Wspaniały stan tej Warszawy. Gratuluję wytrwałości właścicielowi.
Polacy to nawet z pięknej linii typu fastback potrafią zrobić garbatą pokrakę:/
Umieszczenie włącznika wycieraczek w dość dziwnym miejscu to efekt „inspiracji” autami amerykańskimi. Amerykanie powszechnie stosowali podciśnieniowe motorki wycieraczek, umieszczane właśnie w tym miejscu pod deską. Aby nie robić jakichś długich popychaczy, cięgieł itd do otwarcia ich zaworka dawali kawałek obracanego pręcika i gałkę bezpośrednio nad silnikiem.
Warszawa czy Pabieda miały już wycieraczki elektryczne, więc umiejscowienie jest efektem tego, że jakiś Sasza niepadumał i zrobił tak jak Amerykanie, bo oni przecież robią najlepsze.
a myślisz że skąd mieli prototyp ? XD ua-cam.com/video/Vd7YJTfL1cs/v-deo.html
@@ukaszstanisawowski135 mówiąc zupełnie serio - to zewsząd i znikąd. W którymś z amerykańskich magazynów w połowie lat 50. przetestowano M20 sprowadzoną do USA, stwierdzając, że przeciętny kierowca auta amerykańskiego będzie się czuł w niej jak w domu, bo wszystkie elementy skądś zna. Faktycznie - ergonomia jest identyczna jak w autach z USA; deska jest mocno inspirowana GM z sezonu 1941, ale znowu - żadnym konkretnym modelem. Ostatecznie uznali, że Pabieda stanowi miks rozwiązań z aut amerykańskich, ale nic nie jest bezpośrednią kopią. Tzn poza akumulatorem, bo ten podobno miał nawet niewyraźnie odbite logo amerykańskiej fabryki w korkach.
Ogólnie to uznali je za auto bardzo dobrej jakości, wykonane z bardzo dobrych materiałów, prowadzące się ponadprzeciętnie dobrze, ale z bardzo słabym silnikiem, którego dynamika z trudem pozwalała na poruszanie się w ówczesnym amerykańskim ruchu.
@@jakubaleksiejuk6583 nie zapominajmy, że Pobieda miała nadwozie samonośne, Amerykanie jeszcze dużo dużo później auta tej klasy osadzali na ramie
W latach 50/60 wszyscy wzorowali się na Amerykanach - patrz Mercedes skrzydlak, Opel czy Trabant :-) To oni byli wyznacznikiem wzornictwa przemysłowego czy jak to się teraz mówi "designu".
@@jakubaleksiejuk6583 To prawda. Spójrz np. na dechy Chevroletów z drugiej połowy lat 40. Jest to Pobieda właściwie 1:1. ALE ===Amerykańce wciąż stosowali błotniki starego typu jak w VW garbusie a Pobieda miała już wkomponowane w bryłę jak w nowoczesnych wozach. Karoseria w chwili debiutu wyprzedzała swoją epokę.
Filmy Złomnika są takie, że przeważnie nie chce mi się ich włączać, bo długie i o starych gratach. Ale jak już włączam, to się wciągam i oglądam do końca, bo nikt tak ciekawie o samochodach nie opowiada. 😄
Jak dla mnie to Warszawa jest pieknym samochodem. Wspaniały design i detale.Uwielbiam te auta
Wolga ciut nowoczesniej wyglada. Szkoda ze tak drogo wychodzi robocizna i szukanie czesci bo marzy mi sie chocby taki fiat 125 z zrobionym wlasnym srodkiem i jakims zmienionym silnikiem i cala reszta. Tak max 200-250 koni. Tylko zeby to zbudowac to trzeba miec stowe jak na nowy samochod :D
@@sajuente8235 Wołga - piękny woz, szczególnie (dla mnie) GAZ M21 z szerokimi "zębami rekina". Chciałbym...
@@sajuente8235 lub
Na Warszawie robiłem prawko.
@@piotr3327 Super!Ja prawko robiłem na maluchu a Warszawą jechałem (niestety )tylko jako pasażer. Wyobrazam sobie że miała ona przymocowana do zderzaków metalową, okrągłą tablicę z napisem "LOK"?
W końcu garść solidnej wiedzy zamiast powtarzania komunałów nijak mających się z motoryzacyjną historią. Brawo i popieram, oby więcej tak rzetelnych filmów.
Dziękuję za film. Jako mały chłopiec siedząc obok taty kierowałem M 20, później siedząc na kloanach. Z całą ferajną pchaliśmy ją pod górkę, ja szybko wsuwałem się pod fotel żeby zahamować i jak już wszyscy wskoczyli to wdrapywałem się za kierownicę i kilkadziesiąt metrów z górki na luzie aż sama się zatrzymywała. Jako młodzieniec już samodzielnie po ścierniskach i dużych placach. Teraz jeżeli mam szczęście spotkać jakąkolwiek Warszawę to wtykam głowę i wącham. Zapach ten sam pomimo dużego odrestaurowania. To były piękne czasy.
No wreszcie ktoś się rzeczowo wypowiedział w kwestii Warszawy. Mnie też denerwowały narzekania jak to Związek Radziecki udaremnił nasze starania na produkcję licencyjnego Fiata. Pytanie, jakiego kuźwa Fiata? Starego trupa? To już faktycznie lepiej było produkować Warszawę. Poza tym to jest samochód, który się podoba do dziś. Taka prawda. Gdyby było inaczej to ludzie nie wynajmowali by Warszaw jako samochód do ślubu.
Na początku lat 70. zmodernizowana Warszawa (już nie garbus) kosztowała 120 tysięcy zł. Na Warszawie uczyłem się jeździć, i na Warszawie zdałem egzamin na prawo jazdy. A poza tym gratulacje dla Złomnika: rewelacyjnie opowiada o starych samochodach!
Tak. To było dziwne, bo pierwsza cena pierwszych maluchów w 74 tym to było tysięcy 69.
U mnie w domu stoi taki zegar z Warszawy. Dziadek kiedyś wymontował oprawił pięknie i teraz u nas stoi. Piękna rzecz
Moja babcia tez ma u siebie taki ;) Co tydzień go trzeba nakręcić. Od wielu lat niezawodnie mierzy czas :D
W Jelczu "ogórku" był już oprawiony
@@RastamMic Była też inna wersja ==== automatyczna. Trudno to opisać ale mam taki licznik w piwnicy. Podłączasz pod prąd 12V - odskakuje taka zapadka i później chodzi sam przez ok. 20-30 minut. Kończy się zapadka i jeśli jest podłączony to dostaje impuls, znowu ją odrzuca i chodzi przez następne pół godziny. Kiedyś ze 20 lat temu bawiliśmy się nim z ziomami jeszcze u rodziców, podłączaliśmy pod zasilacz komputerowy.
A może zaiumał z" jelcza ogórka"
@@sq7mrr A nie dziadek miał warszawe i jak oddawał na złom to wymontował kilka rzeczy
Fody są przyzwoitymi pojazdami dla średnio zamożnych ludzi i taka jest Warszawa - produkt fordopodobny. Niestety największym problemem tych samochodów była niska jakość olei smarujących w Polsce. Podobnie jak w przypadku innych pojazdów skracało to maksymalnie życie pojazdu. Popularny Selektol nie smarował przy -15 silnika. Wiec silnik rozgrzewał się na "sucho".
W gaźniku "Bocian" z Warszawy z silnikiem dolnozaworowym był regulator ciśnienia paliwa z sprężynką. Sprężynka regulowała ciśnienie dopływu paliwa. jak ktoś założył "kombinowaną' sprężynkę lub jej nie było to samochód palił ile chciał...
Na Elf silnik FSO robił taki sam przebieg do remontu: 70-80.000km
@@TheDevilek1983 Selektol letni i zimowy za PRLu 40/50 tys i nie ma pierścieni w ruchu miejskim. Oczywiscie przy standardowym interwale co 10 tys. Po głebokim PRLu był Selektol 20w40 i Tedex
Ale to co było napisane na butelce, a to co było w śroku to często dwie różne rzeczy w latach 80. Ociec jeżdził na mineralnym Castrolu z Pewexu i zrobił 150 tys km FSO 1500 1985 rok ,zanim go sprzedal bez remontu jeszcze miał po 10 bar cisnienia na zimnym silniku. Padlina było 8 bar, nowe miały po 12/13 bar.
@@TheDevilek1983 nie wszystkie , ojciec miał nowe FSO 1500 z 88 roku i od nowości był Castrol lany z Niemiec do których jeździł wtedy do roboty , Fiacior dwa razy obrócił licznik czyli miał ponad 200 tyś i chodził . Kupili go sąsiedzi i jeszcze dobrych pare lat jeździli nim zgnił bo tak nie dbali jak my.
@@basiorpiotrek Jakie to nie wyobrażalne się wydaje że teraz kupujemy auta i setki tysięcy bez napraw jeżdżą, tylko olej. Może to wszystko to rzeczywiście kwestia oleju. Rodzice kilka VW i BMW każde po około 300 tys km w ciągu ostatnich 20 lat mieli i nigdy z gwarancji nie skorzystali dla niczego poza bzdurami typu jakaś wadliwa antena GSM. A wtedy 200 tys km to wyjątek i rzadkość.
Podobnym do Warszawy autem pod wieloma względami był angielski Standard Vanguard, który nawet w jednym polskim filmie sprzed paru lat zagrał Warszawę :D
Bardzo lubię jeździć Warszawą w tym samochodzie czas wolniej leci jak kiedyś, w tym samochodzie niema pośpiechu ;) a jak ludzie fajnie reagują na ulicach, bardzo pozytywnie ;) Kolega ma jedyną chyba w Polsce Warszawę z klimatyzacją ;)
Tydzień temu pierwszy raz jeździłem (po Warszawie ale nie Warszawą tylko BMW) kabrioletem. Czas wręcz się zatrzymał, a pośpiechu zdecydowanie nie było. Kupuję kabriolet do jazdy na codzień przy najbliższej okazji.
Crossover w shooting brake'u - ależ to wyprzedzało swoją epokę!
Bardzo sympatyczny film. Mam ogromny sentyment do tych Warszaw z racji wspomnień z dzieciństwa. Taxi, potężny, pancerny taksometr i tabliczki "Proszę nie palić w obrębie miasta" i "Proszę nie trzaskać drzwiami" ;)) W środku kompozycja zapachowa z benzyny i dymku papierosowego. Kanał bez porównania przyjemniejszy od tego bieda bluzgacza i w związku z tym zmuszony jestem zasubskrybować :D
No i bieda miał Warszawę "zwykłą" a Złomnik garbuskę. Te garbate zawsze mi się bardziej podobały. Przede wszystkim dozgonny szacun dla szoferów, którzy musieli nimi cofać bez kamer czy innych wspomagaczy :-))) Małe okienko leżące prawie poziomo i sobie radź. Pamiętam z dzieciństwa kilku właścicieli starej daty, którzy Warszawami wcofywali jak obecni kierowcy tirów pod biedronkę w zatłoczonym mieście. Pyk, pyk, pyk, kilka ruchów kierownicą i tyłem wjechał do garażu za pierwszym razem. Teraz mają kamery, czujniki a i tak krzywią felgi o krawężnik albo w coś walą. Sam zresztą też mistrzem kierownicy nie jestem. Mam idealnie dookoła przeszkloną Ładę 2107 a i tak do cofania otwieram drzwi i się wychylam, obserwuję tył samochodu :-)
@@obywatelcane6775 Odnośnie cofania i parkingowych manewrów, to mam pewne traumatyczne doświadczenia, bo miałem UAZa z plandeką. Okienko z tyłu nie było specjalne panoramiczne, a brak wspomagania przy fajerce, sprzyjał wzrostowi tężyzny fizycznej, przynajmniej w ramionach ;)))
a jak się wyjechało z miasta można było już kopcić szlugi?
@@fromthesecondside Nie wiem, bo wtedy jeszcze ne jarałem :D
Jak Warszawa, to można tylko Trzaskać - ale na szczęście wygrał Duda :)
Uuuu, jaki Pan Złomnik dzisiaj elegancki!
Czekam na te filmy w niedzielę jak na poranną kawę i śniadanie.
i klocka
Robiłem prawo jazdy na M 223. Zasada jazdy wg instruktora: 1 do ruszania, 2 do rozpędzania i 3 do jeżdżenia. 🚘
Uwielbiam twoją twórczość miśku, jesteś super.
Nigdy nie miałem na żywo doczynienia z tym autem ale uczciwie przyznać muszę, że ten zegar bardzo mnie urzeka. Niczym S klasa ówczesnych lat!
Z hamulcami był problem taki, że nie miały samoregulatorów i co kilkaset kilometrów trzeba było podnosić samochód i kluczem regulować hamulce. Jak w UAZie. I z tego powodu przy gwałtownym hamowaniu auto potrafiło się obrócić, jak na ręcznym (to ze wspomnień mojego taty).
Co to jest ten samoregulator?
@@AdrianXQ taki ficzur z gwintem w srodku i zebatka na zewnatrz, przy kazdym hamowaniu delikatnie sie rozkreca rozpierajac szczeki zeby zniwelowac zuzycie okladzin.
I o ile taki wóz miał jednego kierowcę to był on w stanie wyczuć i zaadaptować się do tego jak biorą takie hamulce o tyle jeśli wsiadałeś do auta tylko od czasu do czasu to perwsze mocne hamowanie to była chwila grozy. Nie było letko.
Samoregulatory pojawiły się po II Wojnie Światowej o ile pamiętam a technologia Pobiedy to Ford z lat 30. Wojenne ciężarówki Zis-5, Zis-6 to Ford . Do dziś gwinty przewodów hamulcowych w Żuku i w Mondeo 2001 są TAKIE SAME. A Żuk to Ponieda.
@@arekjaronczyk2281 ZiS 5 jest odpowiednikiem jakiego Forda?
Jak tymi złomnik zaimponowałeś. Bardzo fajny i obiektywny film o Warszawie.
cała ta wyprawa do Azji Warszawą jest opisana w książce Ryszarda Sługockiego (bohatera wyprawy) "Od Wisły do Rzeki Perłowej", pozdrawiam
Dziękuje za ten film. Wspomnienie o sanitarkach było przejmujące. Dzieckiem będąc mieszkałem w sąsiedztwie szpitala. Wsuwanie pacjentów na noszach do bagażnika "Garbatki" zawsze robiło na mnie duże wrażenie.
Silnik Warszawy to był silnik Dodge D5 obcięty o 2 cylindry - stosowany w wersji 6 cylindrowej w Dodgu WC 51/52, w Gazie/Lublinie 51 oraz milicyjnych motorówkach.
Za komuny była warszawa, syrena, fiat 125 i 126 p, nie wspominając o wielu markach motocykli, a co teraz? Wielkie NIC !!!
STAR, JELCZ, Fadroma, Autosan. Czemu wszyscy tak strasznie gloryfikują takie badziewie jak FSO i komple zapominają o prawdziwym sukcesie Polskiej motoryzacji.
Taaak... a na sieciach dróg i autostrad same pojazdy konne i stare, połatane syrenki. Weź się człowieku otrząśnij!
Jeśli fiat 125p i 126p liczysz jako polską produkcję, to "dziś" w Polsce produkuje się przecież samochody w tyskiej fabryce fiata. Po prostu nie mają znaczka "polski fiat" tylko samo "fiat".
Pamiętam jak jako dzieciak jechałem taką taksówką. Garbate mi się podobały w przeciwieństwie do sedanów. Pamiętam też jak tata rozmawiał z taksówkarzem i jak ten narzekał jakie to przestarzałe itd. no typowe januszowe rozmowy ;) To było chyba w połowie lat 70-tych
No w połowie 70' to jednak było bardzo przestarzałe i taksówkarz miał absolutną rację....
Zlomnik ty jesteś nie duży tylko długi.A poza tym jesteś WIELKI
Złomnik który chce mówić jaka to Warszawa jest wspaniała.
Jeszcze na początku lat 80-tych jako kilkuletni chłopiec jechałem kilka razy w Łodzi Warszawą taksówką tylko już tą nowszą (sedanem ).
Fajny, miły odcinek. Świetny montaż, ujęcia i w ogóle. Taki postarany ❤️
Wspaniale!Pozdrowienia z Salzburga z Austri ♥️♥️♥️
Jesteś cool pozdrawiam serdecznie Robert 👍👍👍🖐️🖐️🖐️🤩🤩🤩
Na takiej Warszawie zdawałem kurs na prawo jazdy w 1976 na ul Bema 60 w Warszawie. Kurs był półroczny tzw. wojskowy skierowanie z WKU. Połowa jazd wykonywana była na Starze 25. Pan instruktor był zawsze na rauszu i wyposażony w bambusowy kijek, którym to kijkiem walił kursanta po rękach jak zapomniało się o przygazówce podczas redukcji biegu lub braku podwójnego wysprzęglania przy zmianie biegów. ( na Starze). Po egzaminach szliśmy na plac manewrowy i Pan instruktor otwierał bagażnik Warszawy umożliwiając pozostawienie butelki z wysokoprocentowym trunkiem (czysta) . Takie to były czasy. Pozdrawiam.
Ja się na Warszawach nie znam, ale widzę, że ta jest już odpalana "z kluczyka", podczas gdy wiem, że wczesne Warszawy miały rozrusznik uruchamiany przyciskiem podłogowym (położonym, z tego co pamiętam, w pobliżu pedału gazu).
Jeden szczegół jest wart sprostowania. Silnik M-20 powstał rzeczywiście w efekcie "obcięcia" o 2 cylindry 6-cio cylindrowego silnika GAZ-51 (znanego z ciężarówki pod tym samym oznaczeniem, u nas produkowanej przez jakiś czas na licencji w Lublinie). Ten 6-cio cylindrowy nie pochodził jednak od Forda, lecz od Dodge'a - w oryginale nazywał się Dodge WC. Historia marki Dodge jest dość zawiła, w tamtym okresie faktycznie współpracowała ona z Fordem, lecz Fordem nie była. Dziś należy do Chryslera, który z kolei należy grupy Stellantis.
W każdym razie przesadą jest (nierzadko spotykane) twierdzenie, że Gaz M-20 bazował na technologii Forda.
Piękny film, piękne autko :)
Chciałbym takie. Tzn bardziej chciałbym Zima, ale to już kupa kasy. Koniec końców zdecydowałem się na UAZa, bo to tani grat z dużym tzw. fun-factorem, a kasy mało, ale taką Warszawę chciałoby się mieć :)
Fajnie ze mówisz coś dobrego o tej polskiej motoryzacji a nie jak moto bieda tylko narzeka jaka to polska motoryzacja była beznadziejna
Nie znam "motobiedy" ale jesli tak mowi to pifko dla niego. Mielismy ch...ch inzynierow ktorzy niczego nie potrafili zrobic. Znamy bajki ze "sowieci nie pozwalali". Ale jakos NRD pozwalali robic motocykle, czechom pozwalali robic samochody.
Nie. MB często chwali polskie samochody. Zauważa jedynie, że samochód niezły w 1970 jest beznadziejny jeśli jest tłuczony do 1990 bez modernizacji.
Bronek no bo była beznadziejna ale nie za czasów kiedy wchodziła Warszawa czy Fiat 125p. Beznadziejne było to że bez modernizacji klepaliśmy przestarzałe auta przykład: polonez. Poza tym jakość FSO zawsze była niestety beznadziejna i ma rację.
Ale ten film jakościowy, sama przyjemność z oglądania. Publika też zdrowo zainteresowana.
Lubię oglądać Twoje filmy nawet jeśli się nie interesuje motoryzacją
Uczyłem się jeździć na Warszawie, to był pickup przerobiony na kombi, tak, robili takie cuda. Mój ojciec kupił ja od blacharza z Radzionkowa. Sinik dolnozaworowy, trzy biegi i paliła jak smok. :)
Niedziela rano, pacze Złomnik kręci korbą xd. I już dzień udany.
@Mathew Blacksmith O, i Pan paczy!
no cóż, z tym samochodem (oczywiście garbus, biały) mam najlepsze wspomnienia w życiu, samochód przechodził z dziadka na ojca i następnie na mnie, sprzedany we wczesnych latach 90, miał kilka elementów juz od nowszej wersji: szybę, przedni grill, kierunkowskazy, 2litry dolnozaworowe 50KM chyba
11:22 :D
No ja dokładnie taki zegar mam w domu :D Ktoś mu dorobił drewnianą skrzynkę a'la zegar kominkowy ;)
20:30 - to po prostu wytwory wymagające częstej bieżącej konserwacji, a które ludzie przestali robić (z wygody czy niewiedzy): tak jak dokręcanie śrubek w aluminiowych instalacjach elektrycznych, bieżąca regulacja zaworów w starych samochodach, regulacja luzu na platynkach, smarowanie ułożyskowania w pralkach wirnikowych, regularne rozmrażanie lodówek, ręczna defragmentacja dysków komputerowych. Bezobsługowość przyszła do nas z czasem, z rozwojem i wielu ludzi po prostu nie zwróciła ona to uwagi. ;) I w zasadzie dotyczy wszystkich wytworów, maszyn, urządzeń czy instalacji.
W latach 60 Warszawa i taksówka to były właściwie synonimy. Jakieś czterdzieści parę lat temu, miałem też okazję być pasażerem Rolls - Roys'a z lat 60 , a więc podobnego rocznika. Przywykły do już wtedy przestarzałych Warszaw spodziewałem się kolosalnych różnic . I ku memu zaskoczeniu oprócz dodatków w postaci lampek , ozdobnych uchwytów i gdzie nie gdzie drewna. Komfort (!) jazdy i ogólne wrażenie wnętrza były naprawdę zaskakująco podobne.
zawsze mnie sie podoba , co pan Tymon pokazuje ,,o yes !!
Dziękuję. Zmieniłeś moje patrzenie na tema ruskiej licencji
swietny program,w latach osiemdziesiątych mój wójek na Jelonki taka przyprowadził na częsci,,do swojej taksówki.
Największym problemem Warszawy i innych aut z FSO, był brak ich modernizacji. Nawet jeżeli Warszawa w latach 50 tych nie obiegała od konkurencji, to późniejsza produkcja do 1973 roku bez znaczących modernizacji była patologią.
Weź znaffco idź jeszcze na soczek
I tu był pies pogrzebany - zacofanie polskiego przemysłu, który nie był w stanie opracować i wprowadzić do produkcji nowego modelu auta, które byłoby nowocześniejsze.
Ta patologia powinna być produkowana do dziś.
W końcu polska by miała hit exportowy
@@lukaszlbn86 przemysł był zdolny do opracowania i wprowadzenia do produkcji ale nie było zgody i pieniędzy z Rządu.
@@piotrwarszynski797 bzdura. Nie było zaplecza intelektualnego do kompleksowego opracowania projektu, który byłby możliwy do wprowadzenia do produkcji.
"Warszawa" byla bardzo dobra w swoim czasie.
Tylko zupełnie nie znający się na samochodach pseudointelektualiści techniczno-polityczni wygłupiają się krytyką czegoś, czego nie znali...
1984 rok miałem 8lat pamiętam mojego wujka przyjechał ze swoim synem z Wadowic do moich rodziców Warszawa ale już nie tzw garbusem tylko już nowszą i przywieźli na moja komunię pół świni 😁 pamiętam kanapa z tyłu była wielka a w podłodze od pasażera dziura przekryta kawałkiem pudełka 😅😅😅 byli cali brudni ale świnia dojechała w stanie idealnym w bagażniku przejechali jakieś 400 km jechali od 4 rano 💪💪💪💪💪🚗🚗🚗🚗
Te wnętrze i przełączniki to kręcili niewidomym i pokazywał palcem gdzie co robić 😅 no niesamowite
Bardzo fajny materiał 👍 Dobrze ze obyło się bez testu szczelności 😂 ("Nie lubię poniedziałku")😁
OJCIEC KUPIŁ TEN SAMOCHOD I JAKO DZIECKO BYŁEM SZCZESLIWY., SUPER OGRZEWANIE SUPER SIEDZENIE
Ogrzewanie super, ale tylko z przodu. Warszawa ma strefy klimatyczne. Pamiętam sytuację, że ja zimą prowadziłem w trasie w koszuli z podwiniętymi rękawami, a pasażer z tyłu się przeziębił w grubym swetrze.
Ten film powinien trwać 21:20. Pasowałoby do pojemności :)
Ten egzemplarz po szlifie bloku ma 2107 cm³. Wszystko się zgadza ;-)
@@grzegorzpyka2351 A nie trzeba było od razu zeszlifować o 30cm³ więcej? ;)
Najlepiej to rozwiercic ten silnik do 2137
@@grzegorzpyka2351 Szlifując zmniejszasz średnicę cylindra ? Z Blok Ekipy jesteś, bo temat wybitnie dla Walaszka ?
@@krzysztofmechanik4029 Oj czepiasz się szczegółów. Ok maleje komora spalania. Oczywiście w wartościach po przecinku. Tutaj w formie lekko przerysowanej zostało użyte do żartu sytuacyjnego - chill out.
Wiesz: MotoBieda wyjaśnił fenomen elastyczności tego silnika. To efekt znacznie dłuższego skoku tłoka od średnicy cylindra. Ale żaden z Was nie zająknął się o momencie obrotowym. A ten zaczynał się baaaaaaaardzo nisko. Pozdrawiam.
To się fachowo nazywa silnik podkwadratowy.
9:42 czyli Warszawa miała Nightpanel jeszcze przed SAAB-em😅
Night panel to nie to samo co wyłącznik żarówki. Za to ta technologia była 100%niezawodna
Super film pozdrawiam
Приветствую вас!!! Спасибо за очень интересное видео!!! Посмотрел с огромным удовольствием!!! Мои аплодисменты, подписываюсь и лайк!!!👍👍👍 я не в совершенстве знаю польский но все понял!!! 👍👍👍❤️❤️❤️
Brawo 👏
Super odcinek pozdrawiam Złomnika no i czekam z ciekawością na kolejny odcinek
Flat nerki - w Škodzie 100 de lux - były z przodu i z tyłu otwierane za pomocą korbek. Czyli były w każdych drzwiach po 2 korby, do szyb i flat nerek. No lecz w 105-kach niekiedy nawet tylne szyby były stałe
W naszej skodzie 100 fletnerki otwierały się za pomocą takiego fajnego pokrętła, umieszczonego dokładnie poniżej osi obrotu szybki.
Stałe tylne szyby były w 105S. Od L w górę były już otwierane.
Bardzo dziękuję. Oglądałem z wielkim zainteresowaniem!
11:16 nie rób tego! Znajomy miał taki zegar w domu. Odgłosy pracy uniemożliwiają sen.
Ps ten zegar jest mechaniczny i trzeba go nakręcać.
Mam taki zegar metr od łóżka, da się spać bez problemu ;) chociaż w sumie jak się od liceum ma co najmniej kilka pracujących zegarów mechanicznych w pokoju, to pewnie już mi skrzywiło percepcję :D
Bez przesady. Ale co ja tam wiem. Ja zasypiam przy dźwiękach Rocka i metalu na słuchawkach a nie obudzi mnie przed budzikiem nawet wybuch atomowy 😂
Jedno z moich marzeń to przejażdżka taką Warszawą :)
To najlepsza ocena technicznych i jakościowych cech tego samochodu (z obecnej perspektywy). Szału nie było ale pod butem "moskwy" trudno byłoby jakkolwiek "poszaleć"👍💪.
Co do przebiegów osiąganych pomiędzy naprawami głównymi..... Na jakich olejach jeździły tamte silniki? To była smoła rozcieńczona benzyną.😂😂😂
jestem po 1 sekundzie oglądania. robię pałze, żeby napisać, że przyszedłem tu m.in. posłuchać dobrych rapsów. mam nadzieję, że się nie rozczaruję.
oglądam dalej. jest warszawa, jest korba, zapowiada się nieźle.
Prawko robiłem na takim sprzęcie! Miałem 15 lat jak skończyłem kurs, musiałem czekać na odbiór do skończenia 16tu :) Moje liceum miało takie auto, które służyło do kursów organizowanych przez szkołę. Może pan (k-wa) Czarnek spowodowałby naukę przepisów drogowych zamiast szkolenia jak dać się wydoić całemu stadku baranków!
Ja także robiłem prawo jazdy w wieku 15 lat na tym pojeździe, ale egzamin zdawałem na tej nowej wersji sedan, bo garbata się zapaliła od kierunkowskazu.
Cofanie na "garbatce" przy braku lusterek zewnętrznych należało do sztuki cyrkowej szczególnie przy małym wzroście 15-to latka. Co do terminu wydania to dostałem pomyłkowo dokument miesiąc przed terminem 16. Nie zmieniło to niczego, gdyż i tak nie miałem pojazdu. Jeżeli ktoś mówi o trudności jazdy to znaczy, że współczesne auta go "rozbestwiły" - ja wtedy byłem królem dzielnicy za kierownicą ledwie widoczny z za kółka... Cena tego auta wynosiła ok. 120 tys . zł przy pensji nauczyciela ok. 1200 zł/ mc.
Moje największe motoryzacyjne marzenie?
- FSO Warszawa kombi
Pozdrawiam Moto-Budowlaniec 👍
Na takim garbusie robiłem prawo jazdy (egzamin na"kopnietej w tył).
Po latach doceniam piękno linii tego samochodu.
P.S. Wiarygodnie złamałeś tabu w odniesieniu do tamtych czasów o wyższości fiata nad M20.
Piekne auto. Powinni wznowic produkcje z nowoczesnymi silnikami
Silnik jest ucięty, ale nie od Forda, tylko od Dodge'a WF32. Tam była pojemność 3,8 litra. Po ucięciu 2 cylindrów i delikatnej zmianie komór spalania (zmniejszenie) wyszła moc 50 KM na 4 cylindry. Dodge miał 103 KM na 6 cylindrów. Stopień sprężania tam także był niski, wobec tego auto zadowalało się benzyną 70-oktanową.
Teraz zobaczyłbym test Warszawy 203 . Czytałem że mieliśmy produkować Fiata 1400/1900 . Ja to samo mówię że dobrze że trafiła się Warszawa bo wszystkie Fiaty by się szybko rozlatywały. Mówię o trwałości ogólnej ,braku możliwości rozwoju konstrukcji czyli budowaniu innych wersji nadwozia bo Nysa to jest taka większa Warszawa, kiepskiej benzynie która w latach pięćdziesiątych w ZSRR na testach zabiła nowe BMW 501/502 po pierwszym tankowaniu jak i braku kultury technicznej społeczeństwa bo mało kto miał przed wojną i potem Citroena czy Polskiego Fiata więc głównie jeździli pociągami , taksówkami, rowerami i pieszo i mało kto znał się na autach że tam trzeba coś smarować ,dolewać i kontrolować. Takie wskaźniki i tylne lampy były montowane w starych Syrenach kurołapkach, dopiero Syrena 105 dostała inne lampy na wzór zachodnich o których mowa . No i pomimo tego że ciężko się nią jeździ w codziennym użytkowaniu mimo że jeszcze emeryci na wsiach mają jako jedyne auto to jest to solidna konstrukcja bo w ciągu ostatnich tygodni widziałem na Facebooku że Pobiedami które są poprzerabiane czyli w codziennym użytkowaniu przyjeżdżają do nas Ukraińcy. A silnik to ma z jakiegoś ciężarowego Dodge ucięty o dwa cylindry. Ojciec uczył się jeździć na garbusce to dobrze ją wspomina że najwygodniejsze auto jakie prowadził i że jak się wpadło w kanapę to już się nie chciało wysiadać jedynie w prowadzeniu jest bardzo toporna . Ogólnie mam wrażenie że przy Warszawach bardziej się starali niż w latach osiemdziesiątych przy FSO 125p i Polonezach.
Wsumie, to świetne auto. Tempomat mnie zaskoczył. ;)
Wędrówki sentymentalne - w latach 50tych XX w. też jeździłem jako "pasażer" rodzinną taksówką. Ba- było fajnie, gdy jeździliśmy na piknik w Kuklówce Chełmońskiego - syna znanego polskiego malarza. Jedynie dodam: "rasowy" taksówkarz wymieniał w ww. samochodzie wyremontowany silnik co 50 - 60 tys. km, oczywiście z soboty na niedzielę przed kościołem - takie to ciekawe czasy, ale ich już nie ma.
Jest to nie zmniejszony silnik Forda, tylko Dodge. Części takie jak panewki , zawory i tłoki były wymienne z wojskowymi ciężarówkami tej firmy. Niestety, znacznie gorszej jakości były materiały, z których je wykonywano w Warszawie. Najgorszym pomysłem była aluminiowa głowica silnika, zamiast żeliwnej. Aluminium wchodziło w reakcję z szpilkami wykonanymi ze stali i zdjęcie głowicy w warszawie, było małym koszmarem.
Apropo przelacznika wycieraczek, to jeszcze byl przelacznik kierunkowaskazow. W tych pierwszych produkcjach z tym pobiedowskim grylem. Wiem, bo ojciec jezdzil w drugiej polowie lat 50 tych jako kierowca w rybnickim zjednoczeniu weglowym. Mialem wtedy 6 lat. 👍😎
13:00 Na poniektórej warszawie mogło się te 180k udać. Pojazdy z demoludów miały dużą zmienność międzyosobniczą w obrębie gatunku.
Piękna ! ❤🇵🇱💯
Uwielbiam od chyba zawsze, ten samochód.
Za kształt, za.wygląd.
I autobus Ogórek
Plus przyczepa.
Świetny film. Warszawa to piękny i kultowy samochód. Dzięki za omówienie wnętrza pojazdu, szczególnie za hebelek od ręcznego gazu. Taki współczesny tempomat 😀😂
Bardzo sensowna teza i co ważne poparta bardzo dobrymi argumentami. Często spotykam się z krytyką polskiej motoryzacji i nie tylko gdzie krytykujący porównuje np. kilkudziesięcioletnią Syrenę z samochodem współczesnym, nie zdając sobie sprawy, że takie porównanie nie ma najmniejszego sensu. Ja wtedy stawiam taką tezę, że Polonez był lepszym samochodem od Mercedesa. Na śmiech i pukanie się w głowę, odpowiadam pytając ile kosztował Polonez, ile kosztował Mercedes i jaki byłby Polonez gdyby kosztował tyle ile Mercedes albo odwrotnie. Zawsze kwituję te pytania, że gdyby Polonez kosztował tyle co Mercedes to miałby złote klamki a jeśli już nie to srebrne na pewno.
Jestem na wakacjach i najbardziej ucieszyłem się że złomnik wrzucił filmik
Dzień dobry!
Złomnik ma tylko jedną wadę, że jest z Warszawy, ale poza tym spoko. Fajnie, że się jednak urodził i sobie jest.
Mój pradziadek miał Warszawę. Niestety auto go przeżyło i zostało po jego śmierci sprzedane . Była niebieska i miała inny tył niż ta z filmu ( taki sedan bardziej ) . Pradziadek zabierał mnie na parking , wsadzał za kierownicę i tym sposobem to było pierwsze auto którym kierowałem ( oczywiście w tylko w mojej dziecięcej wyobraźni ) . Pamiętam tą ogromną kierownice i bardzo wygodne wnętrzne . Fajnie było :) 😀
Mój tata taką miał, z tym ze GAZ M20 A nie Warszawa, i to jest samochód który chyba najcieplej wspomina, kiedy powiem 126 P to mówi że mu niedobrze, kiedy powiem 125 P to mówi żebym odpuściła mu strasznych wspomnień. Kiedy przypominam mu Alfę Romeo 33 sport Wagon to jedyne co ma w głowie to rozpadający się aparat zapłonowy, który sama mam w głowie do dziś choć byłam wtedy mała, to samo kiedy wspominam o jego Fordzie Focusie i renault Safrane. Teraz ma samochód który też bardzo mu pasuje, jest to Alfa Romeo 156 sedan czarny 1.6 twin spark
Słyszałem, że większość taksówkarzy jeździło Warszawą cały czas na 2 biegu, bo można było z niego ruszyć a na mieście i tak się nie można było rozpędzić.
Taksówkarze jezdzili cały czas na dwójce.Gdy zajezdzili dwójkę, przechodzili na trójkę.
Potem zostawała jedynka, żeby popracować awaryjnie i dojechać do serwisu.
Norwegia w latach 50-ych XXwieku miała gospodarkę na poziomie Erytrei ,więc kupowali Warszawy.Wtedy jeszcze nie wiedzieli że są europejskim Kuwejtem a cały ich dochód narodowy pochodził z połowu ryb i posiadania floty handlowej....
A dziś nie chcą dać Vateuszowi $
Cała Skandynawia jeszcze w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych "lubiła" komunistyczną motoryzację. Sporo aut z Polski, ZSRR, NRD czy Czechosłowacji widać na zdjęciach czy filmach realizowanych na ulicach Oslo, Kopenhagi czy Sztokholmu. Nie bez powodu mówi się o Ładzie w wersji finskiej.
@@michakaczynski8908 nie tylko samochody z Bloku Wschodniego były popularne w Skandynawi. Dużo było tam też traktorów Zetor, Ursus i MTZ.
@@michakaczynski8908 W Finlandii była zdaje się montownia ruskich ''Wołg''i to nie tylko Gaz24 ale i tych starszych,montowano do nich wysokoprężne silniki Perkinsa...
@@irekkur3210 jeśli piszesz o firmie Scaldia to działała ona w Belgii. Vołgi były też z silnikiem Land Rovera, Zaporożce z silnikiem Renault... Były też Moskwicze W Danii widziałem Wołgę Gaz 24 z silnikiem V6 z Forda. Mam nawet gdzieś jej prospekt
Super filmik.
Garbuska to zdecydowanie najładniejszy ze wszystkich produkowanych w Polsce samochodów. Polonezy i schyłkowe Fiaty nigdy nie mogły się z nią równać. To już takie kanciaki, auta o konstrukcji "lekkiej", z dużym udziałem tworzyw, zbudowane wg. zupełnie innej filozofii. Warszawa była toporna ale wciąż trzymała proporcje czego nie można powiedzieć o tych nowoczesnych rozdmuchanych bulwach szorujących podwoziem po ziemi, z szybą leżącą na kierowcy, ogromną dechą wnikającą do wnętrza i kosmicznie wyglądającymi reflektorami.
Dostrzegam też i punkty wspólne z najnowszą modą: crossover w shooting brake'u. ;)
Piekne wspomnienia mialem garbusa w 1979 potrafilo tam wsiac 10 osob to byly inne czasy
Zaskakująca teza ale świetnie obroniona
Świat się kończy Złomik nagrywa w centrum
Mój ojciec miał identyczną 🤗.. Komfort niesamowity
Nieanatomiczne kanapy...
@@jansz7487 w tamtych czasach co innego się liczyło a kanapy były jak te u babci
Czy uciążliwość eksploatacji (smarowanie, płyny, konserwacja, nie wiem co jeszcze ale czytałem instrukcje i np. zalecana wymiana oleju, filtrów etc co 5 tys km) jest wyłączną cechą Warszawy czy raczej jest typowa dla aut z tamtego okresu? I czy skoro Żuk był w dużej mierze oparty na Warszawie a wytwarzany do połowy lat 90 to czy miał podobne wymagania i jego eksploatacja też była tak upierdliwa?