Mam pomysł aby poruszyć temat jeziorowy w ramach SZUWAROWYCH opowieści Kapitana Czochracza. Ja jestem fanem Pojezierza Drawskiego. Na pewno pojawią się filmy na ten temat. Pozdrawiam!
Ja podróżuję nie na statki, ale podróżuję i to dosyć sporo. Najczęściej za cel obieram jakieś dziwne i niekoniecznie popularne destynacje, jak Azory, Spitsbergen czy inną Gotlandię, choć cele dużo bardziej popularne też są. W zeszłym roku odbyłem 22 podróże lotnicze a celem kilku była dalsza podróż koleją, która to jest moim głównym hobby. Gdy lecę czy jadę pociągiem, zawsze wykupuję miejsca przy oknie i to poprzedzając zakup dokładnym rozeznaniem co do godziny lotu, mijanych po drodze możliwych do zobaczenia miejsc, najbardziej prawdopodobnego kierunku startu i podejścia do lądowania, by zobaczyć i sfotografować to co mnie najbardziej na danej trasie interesuje. Często moje podróże są podróżami samymi dla siebie, tylko dla przyjemności odbywania podróży - bez dłuższego pobytu w jakimś miejscu. Np. W tym roku odbyliśmy z przyjaciółmi lot na Terceirę (taka nieduża wyspa prawie na środku Atlantyku) po to żeby w jeden dzień objechać ją sobie wypożyczonym na miejscu samochodem, napić się czegoś lokalnego, cyknąć kilka fotek nad oceanem i do domu. Po drodze była przesiadka w Lizbonie trwająca 7 godzin, więc szybki skok metrem z lotniska do miasta, błyskawiczne zwiedzanie i w dalszą podróż. Tak lubię zwiedzać najbardziej. Długie pobyty w jednym miejscu mnie męczą a coś takiego jak powiedzmy pilnie strzeżone kurorty w Egipcie, gdzie człowiek ma dwa tygodnie leżenia na basenie czy plaży z opcją all inclusive to byłaby dla mnie kara a nie urlop. Już wolałbym siedzieć w robocie niż tak "wypoczywać" 🙂
Mam podobne doświadczenie. Jako marynarz mam okazje zobaczyć miejsca gdzie turyści raczej nie dotrą. A to nie znaczy, że nie warto ich zobaczyć. Podróże kształcą.
List marynarski to wspaniały żelazny list. Uratował mnie kiedyś w Barcelonie przed aresztem. Jakieś 20h później w Santiago de Chile, to samo choć trwało dłużej. Okazało się że mój plecak wydzielał woń konserwy którą tydzień wcześniej jadłem w lesie. Reakcja lotniskowych piesków była conajmniej żywiołowa ale cel podróży wyraźnie wskazywał że nie szmugluję innych "przysmaków".
Rok później podobny list od kapitana zaoszczędził mi dwa tygodnie z życiorysu bo pozwolił uniknąć kwarantanny. Szwedzki kapitan, turbo jajcarz ale też człowiek obeznany z tępotą służb, wystawił mi laurkę krórej treści nie chciało się granicznym kwestionować.
Teraz tez się go wypisuje. Chodzi o to, że marynarze mają bilety lotnicze kupowane na nieco innych zasadach. Linie lotnicze lubią to sprawdzać. Czasami celnicy lub pogranicznicy pytają się o książeczkę żeglarską.
Niestety moja droga do kapitaństwa jest nieco banalna. Już w przedszkolu chciałem podróżować. Mam na to liczne dowody w postaci rysunków które zachowała moja babcia. Potem podstawówka. Zawsze nieco odstawałem od reszty i interesowało mnie co innego. Trochę na przekór innym poszedłem do Technikum Rybołówstwa Morskiego w Kołobrzegu. I to był strzał w dziesiątkę. Spodobało mi się. Potem, Wyższa Szkoła Morska w Szczecinie. Nie szło mi dobrze mimo, że sam rektor wręczał mi indeks. Czułem, że marnuje czas w szkle. Po drugim roku przeszedłem na zaoczne. Rozpocząłem prace. Ukończyłem szkolę o czasie. Potem piąłem się powoli po wszystkich strzeblach kariery. Praktycznie od razu we firmach zagranicznych. W polskiej flocie było straszne kolesiostwo korupcja. Lata lecą. Postanowiłem podzielić się moimi przygodami, wiedzą i doświadczeniem. I powstał ten kanał. Traktuje to hobbistycznie. Ciesze się, że się podoba. Cenie sobie każdy komentaż.
@@tootaacoolki W takim razie gratuluję owocnej ścieżki kariery :) Z pewnością twoja droga nie była łatwa. Twój kontent ogląda się naprawdę dobrze, czuć vibe takiej PRLowskiej kreskówki albo reportażu z tamtych lat (w pozytywnym znaczeniu), po zakończeniu szkoły średniej również chciałbym powiązać swoją przyszłość z pracą na morzu, choć nie jestem z żadnej nadmorskiej miejscowości a nikt z rodziny nie pływał :) Najbardziej interesuję się branżą offshore, a wygląda na to że ta w najbliższych latach będzie miała swoją hossę ze względu na konieczność poszukiwania nowych surowców energetycznych i obsługę farm wiatrowych i innych źródeł odnawialnej energii. Nawigacja morska to fascynująca dziedzina. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów na kanale :)
Moje pływanie ogranicza się do mazurskich jezior w wakacje. Pozdrawiam prawdziwych morskich wilków.
Mam pomysł aby poruszyć temat jeziorowy w ramach SZUWAROWYCH opowieści Kapitana Czochracza. Ja jestem fanem Pojezierza Drawskiego. Na pewno pojawią się filmy na ten temat. Pozdrawiam!
Konstruktywna pochwała :) Dziękuję za kanał gdzie ciekawe treści podawane są bez wrzasku i nadmiaru bodźców. Rocznik 71 docenia:)))
Rocznik 74 pozdrawia :) Ciesze się, że się podoba.
............... pozdrawiam LUTER
Ja podróżuję nie na statki, ale podróżuję i to dosyć sporo. Najczęściej za cel obieram jakieś dziwne i niekoniecznie popularne destynacje, jak Azory, Spitsbergen czy inną Gotlandię, choć cele dużo bardziej popularne też są. W zeszłym roku odbyłem 22 podróże lotnicze a celem kilku była dalsza podróż koleją, która to jest moim głównym hobby. Gdy lecę czy jadę pociągiem, zawsze wykupuję miejsca przy oknie i to poprzedzając zakup dokładnym rozeznaniem co do godziny lotu, mijanych po drodze możliwych do zobaczenia miejsc, najbardziej prawdopodobnego kierunku startu i podejścia do lądowania, by zobaczyć i sfotografować to co mnie najbardziej na danej trasie interesuje. Często moje podróże są podróżami samymi dla siebie, tylko dla przyjemności odbywania podróży - bez dłuższego pobytu w jakimś miejscu. Np. W tym roku odbyliśmy z przyjaciółmi lot na Terceirę (taka nieduża wyspa prawie na środku Atlantyku) po to żeby w jeden dzień objechać ją sobie wypożyczonym na miejscu samochodem, napić się czegoś lokalnego, cyknąć kilka fotek nad oceanem i do domu. Po drodze była przesiadka w Lizbonie trwająca 7 godzin, więc szybki skok metrem z lotniska do miasta, błyskawiczne zwiedzanie i w dalszą podróż. Tak lubię zwiedzać najbardziej. Długie pobyty w jednym miejscu mnie męczą a coś takiego jak powiedzmy pilnie strzeżone kurorty w Egipcie, gdzie człowiek ma dwa tygodnie leżenia na basenie czy plaży z opcją all inclusive to byłaby dla mnie kara a nie urlop. Już wolałbym siedzieć w robocie niż tak "wypoczywać" 🙂
Mam podobne doświadczenie. Jako marynarz mam okazje zobaczyć miejsca gdzie turyści raczej nie dotrą. A to nie znaczy, że nie warto ich zobaczyć. Podróże kształcą.
List marynarski to wspaniały żelazny list. Uratował mnie kiedyś w Barcelonie przed aresztem. Jakieś 20h później w Santiago de Chile, to samo choć trwało dłużej. Okazało się że mój plecak wydzielał woń konserwy którą tydzień wcześniej jadłem w lesie. Reakcja lotniskowych piesków była conajmniej żywiołowa ale cel podróży wyraźnie wskazywał że nie szmugluję innych "przysmaków".
Rok później podobny list od kapitana zaoszczędził mi dwa tygodnie z życiorysu bo pozwolił uniknąć kwarantanny. Szwedzki kapitan, turbo jajcarz ale też człowiek obeznany z tępotą służb, wystawił mi laurkę krórej treści nie chciało się granicznym kwestionować.
Teraz tez się go wypisuje. Chodzi o to, że marynarze mają bilety lotnicze kupowane na nieco innych zasadach. Linie lotnicze lubią to sprawdzać. Czasami celnicy lub pogranicznicy pytają się o książeczkę żeglarską.
Jak to gdzie jest takie miasteczko. Przecież Kołobrzeg ma swoje.
staty kapitanie staty :)
Znowu pierwszy
Gratulacje!
; )
Jeżeli to nie tajemnica, to jak wyglądała twoja droga edukacja przed pracą na statku? Czy kończyłeś jakąś wyższą szkołę morską?
Niestety moja droga do kapitaństwa jest nieco banalna. Już w przedszkolu chciałem podróżować. Mam na to liczne dowody w postaci rysunków które zachowała moja babcia. Potem podstawówka. Zawsze nieco odstawałem od reszty i interesowało mnie co innego. Trochę na przekór innym poszedłem do Technikum Rybołówstwa Morskiego w Kołobrzegu. I to był strzał w dziesiątkę. Spodobało mi się. Potem, Wyższa Szkoła Morska w Szczecinie. Nie szło mi dobrze mimo, że sam rektor wręczał mi indeks. Czułem, że marnuje czas w szkle. Po drugim roku przeszedłem na zaoczne. Rozpocząłem prace. Ukończyłem szkolę o czasie. Potem piąłem się powoli po wszystkich strzeblach kariery. Praktycznie od razu we firmach zagranicznych. W polskiej flocie było straszne kolesiostwo korupcja. Lata lecą. Postanowiłem podzielić się moimi przygodami, wiedzą i doświadczeniem. I powstał ten kanał. Traktuje to hobbistycznie. Ciesze się, że się podoba. Cenie sobie każdy komentaż.
@@tootaacoolki W takim razie gratuluję owocnej ścieżki kariery :) Z pewnością twoja droga nie była łatwa. Twój kontent ogląda się naprawdę dobrze, czuć vibe takiej PRLowskiej kreskówki albo reportażu z tamtych lat (w pozytywnym znaczeniu), po zakończeniu szkoły średniej również chciałbym powiązać swoją przyszłość z pracą na morzu, choć nie jestem z żadnej nadmorskiej miejscowości a nikt z rodziny nie pływał :) Najbardziej interesuję się branżą offshore, a wygląda na to że ta w najbliższych latach będzie miała swoją hossę ze względu na konieczność poszukiwania nowych surowców energetycznych i obsługę farm wiatrowych i innych źródeł odnawialnej energii. Nawigacja morska to fascynująca dziedzina.
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów na kanale :)
Konstruktywna krytyka:
Cięęęęężkoooo sie tego słucha.....(trąci PRLem)
Powodzenia, daje plusa na zachętę.
Doceniam każdy komentarz. Film miał być raczej ogólny i nie wnikać za mocno w szczegóły. Wychowałem się jako dziecko w PRL. Może dla tego...
Widzę, że tłuczesz się do roboty tak samo jak ja. Tylko, że ja do ciężarówki.
Miło słyszeć, że nie jestem sam :)