Jestem za tym aby scifun np na fanpage dodał listę najciekawszych książek jakie przeczytał bądź posiada 😁 Tu na filmie dostarczył wiele ciekawych tytułów a na pewno ma ich zdecydowanie więcej 😊😁
To jest komentarz, który DZIĘKUJE*... Wypowiadając się w 3 osobie nie możesz używać sformułowań, które są poprawne tylko przy 1 osobie. Komentarz to ten komentarz, komentarz dziękuje, nie dziękuję! Pozdrawiam👋
Nawet gdyby to była tylko forma popularyzacji kanalu, to co? Nikomu krzywdy tym nie robi, forma jest ciekawa, wklada dużo pracy w to, żeby podzielić sie z ludzmi co prawda fundamentalną, ale nie dla wszystkich oczywistą wiedzą z wielu dziedzin i to sie powinno szanowac, a nie szukac dziury w całym, stary ;)
Tym bardziej dziwi mnie, że nie widzisz co się dzieje? Może trochę wiary w to, jak ludzie potrafią być ułomni? Osobiście poznałAM dwóch płaskoziemców, święcie przekonanych o swojej racji. Swoją drogą, dziwi mnie bardzo że nie jesteś w stanie przyjąć do wiadomości faktu, że są ludzie wierzący w płaską ziemię, skoro jakieś 60% samych Polaków wierzy w brodatego dziadka siedzącego na chmurce, znającego każdy Twój ruch, myśl, w każdej minucie życia.
Ogromny szacunek kolego za to jakie tematy poruszasz w swoich materiałach. Dla mnie jesteś esencją tego co warto oglądać. Masz wiedzę, chcesz ją zgłębiać, masz ciekawość, masz spostrzeżenia, lubisz zagadnienia metafizyczne, lubisz filozofię, psychologię, jesteś młodym człowiekiem renesansu, który wiele osiągnie. I nie chodzi mi o wynalazki, majątek (które w przyszłości mogą stać się częścią Twojej 'kariery') - całą wartością będziesz Ty i Twój umysł i to, jak przekazujesz to wszystko światu. Może brzmię jakoś nader patetycznie czy jak psychofan, ale tak, uważam, że jesteś bardzo wartościowym człowiekiem i po prostu bardzo Cię za to szanuję, że taki jesteś. Sam chciałbym taki być. PS. Przypomniało mi się, że miałem zapytać Ciebie bądź NB o recenzję kanału, a raczej treści BaldTV. Facet skupia się głównie na teoriach spiskowych, ale robi to w taki sposób, że po prostu brzmi on wiarygodnie, nie to co wiele filmików na yt, które wyłączasz po paru zdaniach autora.
Masz rację, też tak uważam, choć dopiero odkryłem ten kanał, a mam już trochę lat. :) Po prosto nie lubię za dużo chodzić po necie i yt. Znam parę fajnych kanałów i wystarczy. Ten miał do nich dawno należeć. Pozdro. :)
Już niedługo dział w Empiku: "Książki, które pokazał SciFun na filmie"...Xd Co do nawyków, mam niefajną skłonność do niedoczytywania książek. Przeczytam większą część, zostawiam i zapominam.
Już dzisiaj na Allegro - wpisałem "bogowie groby uczeni" a tam (wśród aktualnych ofert) kilka licytacji zakończonych dzisiaj trochę po 13-ej. Psipadek? Nie sądzę!
No oczywiscie. A pewnie za chwile podrozeja te ksiazki, jak sie okaze ze nagle takie zainteresowanie jest. Wy sie smiejecie, ale gdyby serio taki dzial w Empiku zrobili to od razu bym leciala i limit karty wyczerpala. Choc w sumie ksiazek po polsku raczej nie czytam, wole oryginaly, bo wiecej rozumiem...
Bynajmniej. Wydawcy tych książek właśnie otrzymali darmową reklamę, co zwiększy popyt na ich książki, a to - zgodnie z prawem podaży i popytu - doprowadzi do spadku cen.
Ale to wiekszosc osob chyba tak ma. Moze sie myle, bo ja za "wiekszosc" mowic nie moge ofc, ale raczej ciezko mi sobie wyobrazic, ze ktos przez cale swoje zycie siedzi nad ksiazkami, bez przerwy. Ludzie, ktorzy wybitnie kochaja czytac moze i tak robia, ale przecietni obywatele raczej robia to majac co jakis czas owe "fazy". Poza tym, pamietajmy ze czytanie to nie tylko ksiazki, tak jak mysli mnostwo ludzi... jakies publikacje, artykuly w wolnym czasie. A chocby byly to i wiadomosci, recenzje nowej plyty Eminema albo testy nowego Renault Clio, czy nawet wymyslone wypociny jakiegos "dziennikarzyny" z wypizdowki mniejszej, ktory artykul pisze drugi raz w zyciu, bo pierwszy byl do gazetki szkolnej 10 lat temu - to tez sie liczy. Literatura najwyzszych lotow to to nie jest, ale zawsze cos, to tez jest czytanie przeciez. Nie polecam na dluzsza mete(zwlaszcza tego ostatniego z przykladow, reszta to jak cie moge, zalezy kto pisal), bo odmozdza, ale raz na jakis czas lepsze to niz zupelnie nic.
Większość ludzi tak ma. Tempo czytania jest różne u wielu ludzi, problemem jest osiągnięta wiedza lub to co zostaje w nas po lekturze. Mam dni gdy czytam cztery książki od deski do deski w jeden dzień a są miesiące gdy jedna lub dwie. To naturalne, nie da się spędzić życia tylko nad książkami bo one mają nam pomóc a nie je zasłonić. Świetną sprawą, dla mnie, jest to gdy ta wiedza po paru latach przydaje się. Uśmiech wtedy od ucha do ucha :)
"warto przechodzić ze stanu ślepej ignorancji do stanu świadomości swojej niewiedzy a kiedy nas coś wyjątkowo zainteresuje to przechodzić do stanu wiedzy..."... fajnie powiedziane :-)
Przez wiele lat praktycznie w ogóle nie czytałem. Ograniczałem się tylko do lektur szkolnych i to tylko tych obowiązkowych. Ale nagle nastąpił przełom, uświadamiłem sobie jak marnuje swój czas i nie rozwijam się przeglądając tylko memy i oglądając seriale a jak bogato wykorzystany jest ten sam czas przeznaczony na czytanie. Więc teraz na wszystko inne przeznaczam maskymalnie pół godziny a większość czasu czytam. Przez to widzę że to jest jednak dobra droga
Miałem podobny problem, przez wiele/kilka lat miałem strasznie zły stosunek do książek w ogóle, ,,książki są be, filmy lepsze!!1!1" i to tylko dla tego że w szkołach są "klasyki" pokroju ,,Zemsty", czy ,,Krzyżaków" itd., ale gdy pod koniec gimnazjum dorwałem Schopenhauera i ogólnie filozofię, lub książki z suchymi faktami historycznymi to zdarzało mi się przeczytać 100 stron w 2/3 dni kiedy wcześniej lektury szkolne mające powiedzmy ok.150 stron męczyłem tygodniami, zazwyczaj z negatywnym rezultatem. Uprzedzając pytania nie jestem ministrem oświaty i nie mam pomysłu jak zastąpić tak karygodny błąd jak "lektury obowiązkowe", mogę jedynie powiedzieć że każdy ma swój mały, bądź to większy zakres zainteresowania literaturom i każdy powinien spróbować, nawet jeśli 30 zł pójdzie "do kosza" i się nam nie spodoba, warto próbować (moim zdaniem nawet kosztem lektur szkolnych).
Ale "Zemsta" akurat jest świetna. Cały czas wiadomo o co chodzi plus jest zabawnie. A to, że ludzie tego nie czytają tylko tłuką streszczenie to już inna sprawa.
@@ZychuPL100 tu się oczywiście zgadzam, aczkolwiek jeśli to są filmy i seriale bardziej ambitne a nie zwykłe zabijacze czasu które nic nie wnoszą do życia
Wydaje mi się, iż ludzie często nie czytają dlatego, że mówi się im, iż są książki, które należy czytać i których czytać nie należy. Ponadto, kiedy byłam w gimnazjum odkryłam, że istnieją ludzie, ktorzy w wieku kilkunastu lat "fizycznie" nie potrafią czytać. To, czy książka jest dobra, czy zła, zależy od wielu czynników. Nie wiem, czy istnieje jakaś książka idealna, dobra pod każdym względem.
Ludzie nie czytają, bo to wysiłek intelektualny - musisz poświęcić czas i skoncentrować się na czymś, co wymaga wysiłku, a nie daje natychmiastowych efektów (np zdobycie wiedzy). Łatwiej jest obejrzeć film, więc po co się męczyć czytając?
Filmy z przesłaniem... to lubię! Jak na motywatora za 5 zł to jesteś naprawdę dobry... Swoją drogą szacun dla Twojego taty- szybkie czytanie to przydatny skill. Zazdroszczę.
To polega trochę na tym (przynajmniej ja tak robię), że nie czytam wyrazu po wyrazie, tylko próbuję tak jakby ogarnąć całe zdanie albo fragment na raz.
Blekfut nie zrozumiales chyba tego fragmentu wideo. Po przeanalizowaniu ruchow galek ocznych ojca wyszlo na to, ze wykonal dwa razy mniej ruchow z lewej do prawej niz bylo linijek. To oznacza, ze czytal dwie linijki naraz.
Zrozumiałem. Nie rozumiem za to skąd ci się wzięło "w sensie - dwa zdania na raz?". Dlaczego kilka linijek to akurat muszą być DWA zdania? To może być jedno, dwa, trzy, cztery zdania... a nawet półtora :P
W końcu na samym czytaniu oraz rozwijaniu zarabiamy pieniądze. Nie, żeby były potrzebne znajomości czy coś. Poszerzaj horyzonty i otrzymuj przelewy... Skąd? Ignorancja polegająca na lekceważeniu czynniku losowego czy networkingu oraz nepotyzmu jest dość sporym niedopowiedzeniem (film od Veritasium "Is success luck or hard work?" dość dobrze przedstawia ten temat) , którego nie można uzupełnić poprzez powiedzenie "ludzie inteligentni to rozumieją". Każdy posiada swoje axiomy i uogólnianie jest tu bezproduktywne. Ważna jest też empatia, którą poczucie roszczeniowości wynikającej z poczucia wyższości wynikającego z wiedzy lub pozycji społecznej, którą uzyskał kosztem wielu innych, którzy z losowych powodów nie podołali wyzwaniom, potrafi rozmyć.
Miło posłuchać oczytanego człowieka, który pokazuje część swojego życia od kuchni, w jaki sposób spędzał i spędza czas, który spożytkował na zdobywanie wiedzy. Poszerzanie horyzontów to chyba jedna z najlepszych rzeczy, jakie może zrobić człowiek podczas swojego życia.
Oglądam ten film drugi raz, a czuję się jak bym oglądał zupełnie nowy i bardzo ciekawy film. To napewno przez to że przez ten czas poszerzyłem swoję perspektywę patrzenia na świat i empatię. Każdy moment i ciekawostka w tym filmie jest dla mnie bardzo ważna.
Tak samo zacząłem jarać się astronomia za szkraba bo ktoś mi podrzucił leksykon jakiś gwiezdny. jeśli w młodym człowieku wzbudzi się ciekawość świata to już z górki leci.
Jeśli chodzi o kupowanie książek, żeby "później je przeczytać", to u mnie jest dokładnie tak samo. Mam w domu mnóstwo książek, tych starych i tych nowych i również lubię czytać, ale mam na to trochę mało czasu, zwłaszcza teraz jak jestem na studiach i jedyną książką, którą wtedy często czytam to podręcznik do anatomii :D Mam ambicję, żeby przeczytać wszystko co mam u siebie w pokoju.
wincyj takich filmów.!!!! szkoda że nie wiedziałem takich rzeczy 25 lat temu... nie czytam wiele, niestety, ale wiem ile można się z nich nauczyć. Zachęcają do rozwoju. dziękuję za ten film postokroć!
Ja osobiście książek nie czytam... Może z kilkoma wyjątkami. Za to nałogowo czytam artykuły naukowe (np. na google scholar). Jak jeden mnie zaciekawi to sięgam po inny, odnoszący się do podobnej tematyki, potrafię tak czasem spędzić kilka ładnych godzin na tym :)
Szkoda, że szkoła tak bardzo demotywuje do czytania za pomocą nudnych i starych lektur napisanych archaicznym językiem. Młodzież nawet sobie nie wyobraża jak fajne mogą być książki bo wszystko kojarzy się z tym do czego zmuszali ich na lekcjach :(
Może. Co nie zmienia faktu że w głównej mierze mówiąc to osoby które się słabo uczą i same z siebie pewnie przez całe dotychczasowe życie nie przeczytały ani jednej książki.
Janusz Nosacz Problem z lekturami jest taki, że zazwyczaj są to książki stosunkowo nudne albo niezrozumiałe (np dziady cz. lll, dżuma lub proces Kafki) mimo, że są to dzieła warte przeczytania młodzi są odrzucani przez trudność w „przebiciu” się i zrozumienie sensu i przesłania autora.
Dla jednego dobre są lody a dla drugiego wafelki. Dla mnie Słowacki był grafomanem co pisał na kolanie w kiblu. Ale pewnie większość z nich to na prawdę dobrze napisane książki, tyle że raczej nie do czytelnika w tym wieku, w którym z racji braku doświadczeń życiowych ciężko zrozumieć większą część ich przekazu.
Nie jestem do końca pewien czy czytanie książek wiąże się z samymi pozytywami. Niejednokrotnie sam tak miałem, że czytałem książki: typu Przedwiośnie, Zbrodnię i Karę, Braci Karamazow, Dżumę, Jądro Ciemności, Pan raczy żartować Panie Feynmann, biografię Jima Morrisona... Byłem absolutnie zaabsorbowany ich treścią i potrafiłem młócić niezłomnie kilkadziesiąt stron na jednej sesji czytania. Czułem się jakbym poznawał prawdy dotyczące ludzkiej natury, wgląd w społeczne problemy, odkopywanie bogactwa historii i wydobywał mądrości dotyczące unikania niewłaściwych dróg życiowych. Jednak co mnie zawsze frasowało i deprymowało do tego stopnia, że przestałem regularnie zagłębiać się w lektury, porzuciwszy je na rzecz znacznie krótszych artykułów internetowych jest to, że... nie pamiętam ich treści. Nawet samego ich sedna. Już po kilku dniach, tygodniach nie mówiąc już o miesiącach, w szumie informacji z innych dziedzin życia, trosk i doświadczeń dnia codziennego... cóż, zapomniałem o mądrościach jakie rzekomo wniosły do mojego życia te wielkie dzieła. Nie wiem czy potrafiłbym nawet świeżo po lekturze streścić najważniejsze przesłanie i poruszane tematyki, a następnie przedyskutować je w rozmowie, czy poruszyć je w formie referatu. Często z rezygnacją nacinałem się na tym, jak niewiele z tych sesji przyniosły mi zrozumienie, mimo wysiłku i poświęconego czasu. Być może to kwestia przeciętnej inteligencji, być może to kwestia zaburzonej koncentracji, być może to kwestia zbyt szybkiego czytania zbyt wielu treści. Być może to kwestia nierobienia notatek ( a w przypadku ich robienia - to sporządzania ich w niewłaściwy sposób). Być może to kwestia problemów egzystencjalno-emocjonalnych. Być może zbyt małą miałem motywację. Powodów może być setki i chyba nigdy się nie dowiem dlaczego tak mam i czy mogę to zmienić. Jest jeszcze kwestia czytania książek i pochłanianie informacji jak gąbka, a drugą "critical reading" i ocenianie treści książki według jakichś kryteriów, rozszczepianie tez autora i rozpatrywanie ich "prawdziwości". Obsesja na tym punkcie często doprowadzała mnie do radykalnego sceptycyzmu, który pozbawiał mnie przyjemności czytania i zanurzenia się w doświadczeniu czytania. Jednak nie bez powodu zainteresowałem się bardziej krytycznym podejściem do książek. Niejednokrotnie się naciąłem na piękne tezy, idee, wnioski, które następnie w toku ich dalszej weryfikacji i konfrontowania z innymi tezami... okazują się półprawdami, nadinterpretacjami, czy innymi błędami poznawczymi autora. A przynajmniej w ocenie innych intelektualistów, recenzentów książek, czy komentarzy reszty, bardziej świadomych czytelników. Niemal każda idea czy interpretacja znajdzie swoją kontr-ideę czy kontr-interpretację. Przez to, gdy celem czytania jest np. znalezienie stabilnego gruntu do zorganizowania swojego życia i uporządkowania swoich wartości, znalezienie chociażby 'najlepszej' filozofii życia czy Prawdy... nie trzeba daleko sięgać na półkach w bibliotece, by znaleźć coś co neguje nasze dotychczasowe przeświadczenia. Ileż to książek ze swadą i przekonaniem obiecuje radykalny wzrost inteligencji po zastosowaniu ich metod? Ileż to autorów z iskierką w oku przekonuje czytelnika o tym, że nie natura/genetyka/talent (nature) determinuje Twoją osobowość, uzdolnienia, kognitywne możliwości, co właśnie wytrwały trening i motywacja na przekór wszystkim przeszkodom są prawdziwymi przyczynami sukcesu (nurture)? W sporze między socjalizmem a kapitalizmem, determinizmem a wolną wolą, realizmem a antyrealizmem, którzy z autorów ma naprawdę obiektywną perspektywę na ten konflikt i nie przedstawia tez autora w karykaturalnej formie?... Zastanawiam się ile można trzymać sprzecznych idei w swoim umyśle nie popadając w beznadzieję, że pewne konflikty i dylematy zapewne nie mają rozwiązania i każdy ostatecznie musi obrać klub do którego chce wstąpić w celu uniknięcia wiecznej niepewności. Dlatego nie zapominajmy, że czytanie książek, przynajmniej z wielu obszarów wiedzy, to ciągłe wywracanie swoich dotychczasowych przekonań do góry nogami i rzucanie w wątpliwość rzeczy, które się brało za pewnik. Dla tych inteligentnych i pewnych swoich racji, może też upartych jednostek, to musi być świetny trening umysłu i narzędzie do osiągania swoich celów. Jednak dla tych próbujących odnaleźć drogę w egzystencjalnym chaosie, wyjście z toni nihilizmu czy znalezienie idei, która dostarczy potężnej motywacji, jednak bez zamykania się na jedną filozofię, jedną dziedzinę, jeden system wierzeń... cóż, to może być naprawdę ciężka droga. Ponadto bez właściwych metod czytania i odpowiedniego NASTAWIENIA do czytania, same książki nie muszą koniecznie zostawić trwalszego śladu w człowieku... lub też mogą go zostawić, lecz niekoniecznie pozytywny, przynoszący oświecenie i zrozumienie ślad. Ot takie nieskładne przemyślenia z mojej strony.
Trudno jest wyrobić sobie obraz świata tylko na podstawie książek. Ponadto zrozumienie wielu z nich wymaga dodatkowej wiedzy, wykraczającej niekiedy poza informacje nabyte w szkole. Czasem potrzeba doświadczenia życiowego, aby niektóre treści nabrały dla nas sensu. Zdarza mi się po latach wracać do książek i ze zdumieniem odkrywać, jak zmienia się moja percepcja przedstawionych tam światów, postaci i poglądów. Niekiedy zaś tylko wracam myślami, bo pewne tematy nasuwają mi się w kontekście innych lektur, dzieł kultury i przeżyć (np. po obejrzeniu "Carmen" Bizeta przypomniałam sobie o książce "Wielki Gatsby" i pewnym filmie na yt na temat roli kobiet w dziełach literackich).
+ Gustaw Rutkowski I masz absolutną rację :) Naprawdę tylko z ogromnym wysiłkiem można zanegować wartość tych arcydzieł (chociaż bystry sceptyk/cynik zawsze może kwestionować konkluzje zawarte w tych dziełach i obniżyć ich wartość podważając chociażby poglądy filozoficzne autorów i tym samym potencjalne lekcje, które można wydobyć z ich lektury - jadowita, zgubna perspektywa, ale to tak na marginesie). I ubolewam wielce nad tym faktem, że nie mogę w pełni objąć całym sobą ich treści tak, by wzbogaciły mój światopogląd w sposób świadomy. Bym był w stanie wyartykułować najważniejsze lekcje z nich wydobyte i następnie mógł je wykorzystać w życiu, akcji, by rozwiać pewne wątpliwości czy rzucić światło na różne dylematy egzystencjalne, które dopadają mnie i moich przyjaciół. Bym mógł wykorzystać idee z tych lektur do zrozumienia innych idei i tym samym zyskać szerszą perspektywę i świadomość złożoności rzeczywistości i wszystkich odcieni życia. Czy wrócę do nich? Oby. Obym dalej nie trwał w tym zawieszeniu, lecz nie uśmiecha mi się ponownie zanurzanie się w tym doświadczeniu, które zawczasu postrzegam za olśniewające i niezwykłe... tylko po to by ponownie z goryczą uświadomić sobie, jak niewiele tak naprawdę z tego wyniosłem i zrozumiałem.
@@Szpulenso serdecznie Ci polecam abyś obejrzał streszczenie "dzumy " człowieka absurdalnego,(taki kanał na yt) sam z racji że niedawno pisałem maturę będąc jego wiernym widzem oglądnalem to żeby nieco przed maturka odświeżyć nieco lekturę i streszczenie (to słowo tu nie bardzo w sumie pasuje) jest poprostu świetne. może po obejrzeniu jego będzie ci łatwiej ja przeczytać.
Dziękuje, że prowadzisz tak ciekawy kanał. Ten i wiele innych twoich filmów motywują mnie do działania i pracy nad sobą oraz uświadomiły mi jak rozległy i niezwykły jest świat, w którym żyję.
Bardzo potrzebny odcinek! Wszystko, co powiedziałeś, to prawda,prawda i jeszcze raz prawda. Mam takie same przemyślenia o książkach, o potrzebie czytania, poznawania, poszerzenia horyzontów myślowych. Pada też ważne zdanie o tym, że trzeba się rozwijać, by potem zarabiać więcej i nie narzekać na "los", na ciężkie życie... Trzeba się rozwijać. Bardzo ciekawy byłem komentarzy pod filmem brata, wyprawa na Nordkapp. Na sam widok pliku pieniędzy i nowego motoru, część komentujących zazdrośnie próbuje sprowadzić osiągnięcie do zera w nie wybrednych komentarzach. Jak zarobił dzięki swojej wiedzy, to teraz zbiera owoce tej pracy. Ja się cieszę, że komuś się udało. Trzymam kciuki za takich jak Ty i Twój brat. Niech powodzi się. Sprzymierzeńcem jest wiedza i otwarty umysł. Powodzenia
super film! ja za dzieciaka pochłaniałam harrego pottera. to znaczy na początku musiała mi czytać babcia i mama, a potem jak tylko mogłam to czytałam sama :D a poza tym jedną z najfajniejszych książek dla dzieci jest "Jerzy i tajny klucz do wszechświata" Stephena Hawkinga. JEdnocześnie fajna do czytania i bardzo dużo wiedzy zawiera. Teraz już się trochę zestarzałam (mam 23 lata :0) ale dalej wszystkie te książki uwielbiam!
Jestem prostym głąbem. Książek nie czytam. Jestem też człowiekiem z niemałą przeszłością. Jestem byłym kryminalistą. Jednak odsiedziałem swoje.(co nie zmienia faktu że za pieniądze podatników) Lecz czytałem wiele kiedy byłem w więzieniu. Czytanie robi wiele. Poprzez czytanie kształtuje się charakter(człowiek się wycisza i zaczyna pojmować wiele spraw [uczy się]). Teraz jestem prawym człowiekiem i naprawiłem swoje błędy. SciFun (robisz wiele dobrego) (szkoda że nie masz czasu by robić to częściej)
Świetny film Niebo na dłoni i Bogowie, groby i uczeni to moje ulubione książki z dzieciństwa które zawsze przeglądalem jak mój ojciec je czytał. Przez czytanie książek nauczyl się szybkiego czytania. Jak kupuje książki liczace 300-400 stron to kończy je w jeden wieczór. Sam czytam głównie dla przyjemności fantasy ale powoli zaglebiam się też w książki o kosmosie :)
Czytanie wydaje mi się niestety lekceważone przez wielu posiadaczy "umysłów ścisłych". Łatwo można zapomnieć, że naukowe fakty, jakkolwiek prawdziwe czy rewolucyjne nie zostaną przez nikogo zauważone jeśli nie będą ubrane w odpowiednie słowa, odpowiednio przedstawione. Z tego względu nawet matematyk czy fizyk powinien czytać jak najwięcej by wzbogacać swoje słownictwo, umieć wyprowadzać jasne, rzeczowe argumenty ale również opowiadać historię, gdyż to właśnie prowadzi do najefektywniejszego przekazu jakiejkolwiek treści.
Czytam wiele i jest pewna książka ''trudna''... Mam nadzieję że nie jest to najlepsza książka w moim życiu, że jeszcze taką znajdę ale póki co... ''W butach i na bosaka'' Jerzego Krasickiego... do dostania za grosze na alledrogo. Jest niesamowita, zmienia życie.
Ja na czytanie nie umiem znaleźć sobie czasu. Zawsze na YT jest jakiś fajny film i to kusi bardziej niż ciekawe książki na półce, które również patrzą na mnie z wyrzutem. Ale jakiś czas temu odkryłem audiobooki i to jest po prostu genialne. Droga do pracy zajmuje mi 30 minut. To jest godzina dziennie. W ciągu tej godziny zawsze leci audiobook. Uwielbiam tę drogę do i z pracy - to jest fantastyczny czas "czytania" i cieszę się, że pracuję tak daleko :) W tym roku, czyli od stycznia do połowy września przesłuchałem już 16 książek i to biorąc pod uwagę lockdown i kwarantannę, kiedy nie jeździłem do pracy i nie słuchałem. Widzę ile daje mi to czytanie - ile wiedzy i tak jak mówisz, dostrzegania różnych punktów widzenia. Ma to jednak też pewien minus - przez to, że dużo czytam i dużo rzecz kotłuje mi się w głowie, często w rozmowach ze znajomymi cytuję jakąś książkę, albo opowiadam coś ciekawego o czym ostatnio czytałem. Czasem wydaje mi się, że mogę wychodzić na przechwalającego się buca, któremu się wydaje że strasznie dużo wie, choć staram się żeby tak to nie wyglądało. Mnie po prostu te rzeczy tak ciekawią, że lubię się tym dzielić. No ale prędzej zmienię znajomych niż zrezygnuję z audiobooków ;)
Mam dokładnie tak samo! Ale jak tu nie kupić książki, która mnie zaciekawiła i kosztuje kilkanaście złotych?! Czasami słyszę, że pójdę z torbami -- ale przynajmniej będą pełne książek
Skąd ja to znam... Wystarczy jakaś promocja czy przedpremierowa wyprzedaż i się zaczyna cierpienie portfela. A przeczytać to jeszcze jest niemal niemożliwe
BRAWO!! Ja wolę patrzeć. A ponieważ jestem miłośnikiem fotografii więc patrzę przez obiektyw aby lepiej się przyglądać motywom które mijamy w codziennym zapedzeniu
Bardzo ciekawy film, nie przypuszczałbym :D Odpowiadając na pytanie, dla mnie najciekawsze lub ulubione książki to: - "Astrofizyka dla zabieganych" Neil deGrasse Tysona (Niekoniecznie najciekawsza, ale jest to pierwsza książka, którą przeczytałem z własnych chęci bo uwielbiam tego autora. Ma spory zakres informacji o obecnym stanie wiedzy astrofizyki. Dodatkowo język, jakim się posługuje nie jest skomplikowany, więc jeśli nie wiesz czy jesteś zainteresowany astrofizyką, to pierwsza książka, którą powinieneś przeczytać.) ; - "Człowiek i wszechświat" Briana Coxa (Jeszcze nie przeczytałem, jest dość spora, ale jest to zdecydowanie najciekawsza książka jaką czytałem! Autor sam wam odpowie, o czym jest: "Człowiek i Wszechświat to przede wszystkim list miłosny do ludzkości, wyraz radości z tego niezwykłego szczęścia, że wogóle istniejemy. Postanowiłem napisać ten list językiem nauki, ponieważ nie istnieje lepsze świadectwo naszego wspaniałego wzniesienia się z pyłu ku byciu najwspanialszym ze zwierząt, niż przyrost wiedzy naukowej."); - Seria Sherlocka (nie współczesna wersja, oryginały); - Ostatnio dostałem od sąsiadów serię nut na pianino i podręcznik "Wiadomości z muzyki", wszystko z początku XX wieku (podręcznik wydrukowany w 1906 roku we Lwowie!) i niektóre książki z nutami są po niemiecku (bo jeszcze są z czasów zaborów). Ten podręcznik nauczył mnie w ciągu godziny więcej niż jakikolwiek nauczyciel. PS: Nie jestem staruchem. Mam 17 lat.
zgadzam się z pierwszą rekomendacją, "Astrofizyka dla zabieganych" to idealny wybór dla kogoś kto żywi zainteresowanie tematem kosmosu ale na poziomie zwykłego hobby, napisane jest bardzo przyjemnym do czytania językiem i dla mnie służy jako przerwa między lekcjami np. w pociągu do/ze szkoły. Jeszcze jestem na połowie ale polecam bardzo :) Dzięki za polecenie innych książek, z pewnością zajrzę do "Człowiek i wszechświat", brzmi świetnie! P.S. Rówieśnik się kłania :P
Niekoniecznie. Nie na każdy temat. Książki potrzebują czasu, a nowe informacje na różne tematy pojawią się codziennie. Wiedza w książkach jest dokładniej sprawdzona i przebadana. Niemniej nadal ograniczona przez to, że powstaje w określonym czasie (przykład z tym największym na świecie teleskopem).
dokłądnie.... najgorzej jak trafi ktoś nieodpowiedni na durną książkę czy filmik na ytt i potem np głupoty szerzą dalej bo tak pisał filozow jakiś tam czy naukowiec i oni myślą ze to prawda bo tak jakiś marek dziura gadał naukowiec i tak jest a co inni gadają to jest bee
Popieram! Przeczytałem, a właściwie wysłuchałem (audiobook) pierwsze trzy rozdziały i naprawdę wciąga. Ten opis rewolucji kulturalnej na Chińskim uniwersytecie...
Piękny odcinek, dziękuję za niego :D Kilka dni temu kupiłem w końcu (po długim odwlekaniu tego) udało mi się kupić, a następnie przeczytać, wydaną (ponownie) przez PWN Asztawakragitę. Najtrudniejsza do przeczytania książka jaką dane mi było się w życiu przeczytać. Ale niesamowicie silnie skłaniająca do przemyśleń i kontemplacji. Zaś co do biologii Campbella to kupiona zaraz po tym jak wyszła miała dla mnie ogromną wartość... sporo już lat upłynęło od zdanej matury i coraz bardziej drażni mnie jak wiele ze szkoły nie pamiętam, a pamiętać chcę. Zwłaszcza z zakresu biologii i matematyki. Dlatego ta książka musiała wylądować u mnie na półce i musiała stać się jedną z tych które "się czyta od deski do deski" :3
Dzięki Tobie, SciFun, przypomniałem sobie o planie odnowienia przyjaźni z Isaakiem Asimovem. 5 minut po obejrzeniu odcinka zamówiłem trzy pierwsze tomy cyklu "Fundacja" (Fundacja, Fundacja i Imperium, Druga Fundacja).
Krótka historia prawie wszystkiego - Billa Brysona. Właściwie historia odkryć naukowych, budowania hipotez i sposobów w jaki dochodzono do teorii. Świetna pozycja.
Również chciałem o niej wspomnieć. Pamiętam, że ogrom informacji pozwalał mi przeczytać fragment, a później przez dłuższą chwilę układać to sobie w głowie. Dobra książka, daje do myślenia :)
Hej! Ciekawe byłoby jakbyś zrobił wywiad z swoim tatą albo zebrał informacje na temat jego procesu dojścia do umiejętności tak szybkiego czytania. To byłaby skarbnica wiedzy na temat samej techniki ale i ciekawostki od osoby, która zapewne zjadła zęby na czytaniu książek ;)
Kamil Bodura Hej, jak chcesz się nauczyć takiego czytania to polecam Ci książkę Tonego Buzana „ podręcznik szybkiego czytania”. To na prawdę jest możliwe.
Mam dokładnie tak samo z kupowaniem książek! I na dodatek uwielbiam zdobywać książki stare, takich, których zdobycie na rynku wtórnym jest bardzo trudne.
Świetny material:) ja jestem mega freakiem na punkcie postapo, oraz fantastyki. I mam podobnie jak Ty, że więcej książek mam w planach przeczytać niż faktyczną ilość czasu, który mogę na to poświęcić
Książki, które polecam przeczytać: -Człowiek biografia (Robin Dunbar) -Era dinozaurów od narodzin do upadku (Steve Brusatte) -Gdy życie prawie wymarło (Michael Benton) -Samolubny gen (Richard Dawkins) -Nie mamy pojęcia (Jorge Cham i Daniel Whiteson) -Czarne dziury (Stephen Hawking) -David Attenborough biografia
Super! Może to pomysł na cykl? Mógłbyś raz w miesiącu lub chociaż od czasu do czasu wybrać 3 książki, które byś nam polecił i o nich opowiedział, jak na Ciebie wpłynęły, czy coś zmieniły w Twoim życiu!
Cokolwiek byś nie zrobił, i tak nie zdołasz przeczytać, obejrzeć, nauczyć się, poznać wszystkiego, czego byś chciał. A im bardziej prubujesz, tym bardziej cię to boli.
Uwielbiam twój ton i sposób mówienia jak i myślenia. Jest zwłaszcza na końcu bardzo defensywny Ale w ten sposób bardzo motywuje i pokazuje ogrom wiedzy jaki posiadasz. Myślałem nad czytaniem takim naprawdę czytaniem codziennym Ale nie miałem wystarczająco siły woli lub bodzca żeby to zrobić. Prawdopodobnie zrobię to dzięki tobie bo lekko wjechał mi ten film na ambicje pokazując jak dużo czytasz ty vs. Ja A mam ambitne plany Ale jak sam powiedziałeś: bez pracy nie ma efektów a reszta idzie naprzód. Dzięki wielkie za to że jesteś i tworzysz wspaniały kontent
scifun, czy jeśli nie sprawi ci to kłopotu był byś w stanie zaprezentować nam jakiś swój zbiór książek które się świetnie czytają i jednocześnie dużo można się z nich nauczyć ? myślę że wielu z twoich widzów było by ci bardzo wdzięcznych.
We mnie chęć czytania zabił... przymus. Niecierpiałem lektur. Lubiałem czytać książki z dziedziny biologii, interesowała mnie astronomia, odkrycia, ale przymus lektur rzucił się cieniem i na to. Zawsze miałem problem z czytaniem na głos, a nieraz musiałem czytać coś przed całą klasą, co tylko pogłębiało niechęć. Dzisiaj mam 31 lat, chciał bym nieraz usiąść z książką, odciąć od wszystkiego i poczytać, ale w pierwszej kolejności wymagało by to olbrzymiej pracy nad sobą, a stąd do przyjemności z czytania.... za daleka droga. Coś co kwitło w mojej głowie, jak miałem lat... mniej niż 10, zdechło w podstawówce
Lubie widok książek, biblioteki. Jak na nie patrzę to robi mi się dobrze. Jakaś cząstka we mnie pcha mnie w kierunku pochłaniania wiedzy, ale gdy już przyjdzie taki moment, gdy ewentualnie czytam cokolwiek to wtedy klątwa, łokieć boli, w dupe rzga, oczy się męczą, czytam, a myślę o czymś co było kilka linijek wcześniej, masakra. Ale to tylko takie moje niuanse. Zresztą, ostatnią książkę, którą przeczytałem w całości, a było to 3-4lata temu, była historia duszy, zamieniona w anioła stróża, która strzegła swojej samej postaci od narodzin, aż do śmierci i przeżywała swoje życie z poziomu 3ciej osoby. Cała książka bardzo wciągnęła, ale końcówka nijaka. Ale polecam bardzo.
Jeżeli chodzi o książkę otwierającą oczy mogę z ręką na sercu polecić każdemu książkę "Bogaty ojciec, biedny ojciec" (Rich dad, poor dad). A co do samego czytania to taka moja mała historia: Już od podstawówki niecierpiałem książek, lektury szkolne? Nuda totalna. Zawsze znalazł się jakiś film i nie dość, że było ciekawie, to jeszcze szło zaliczyć sprawdzian na 2-3 :) Tak to szło przez gimnazjum, wyprowadzka do Holandii z rodzicami aż do wieku 20 lat. Wtedy natrafiłem na filmy dokumentalna o Sir Isaacu Newtonie które pokazały mi wielkość tego człowieka o którym dotychczas se myslałem "aaa jakiś tam Newton sobie był, na fizyce trzeba było umieć jakieś tam jego prawa". (Najlepsze filmy dokumentalne moim zdaniem to: Newton, Dark heretic, oraz Newton, the last magician) Newton miał w swojej bilbiotece ok. 1800 tomów a uczył się (pracował) po 18h dziennie przez wiele lat. Tutaj wyobraźnia pokazuje jak wielkie jest to poświęcenie dla wiedzy i chęci nauki oraz odkrycia Boskich tajemnic. Człowiek ten zafascynował mnie do tego stopnia, że zacząłem czytać jego notatki oraz zacząłem się uczyć podstaw łaciny aby mieć dostęp do większej ilości tych notatek jak i pism alchemicznych, do momentu w którym pojąłem, że moja wiedza jest na zbyt niskim, wręcz zerowym poziomie, żeby to zrozumieć. Można powiedzieć, że mój poziom wiedzy szybko pokazał na jakim jest poziomie w porównaniu do tego za co chciałem się zabrać. Tutaj zaczęło się zainteresowanie Filozofią, astronomią, alchemią, oraz podstawami matematyki (po 6 latach nic się już z tego nie pamięta), aby później przejść na fizykę. Znalazłem także świetne filmy ŚP. Prof. Bogusława Wolniewicza. O ile zgłębiłem się w filozofie oraz astronomie, o tyle moje plany z matematyką oraz fizyką nadal czekają, razem z Principia Mathematica na półce. Zamiast tego zacząłem fascynować się rozwojem osobitym, Sherlockiem Holmesem oraz inteligencją finansową, ale chęci do nauczenia się łaciny, greki, matematyki oraz fizyki dalej pozostały, tylko jeszcze nie wiem jak się za to zabrać. Pierwszy zakup książek był w lato tamtego roku. Kupiłem ich aż 30 na raz (Filozofia, astronomia i dwie matematyczne) z czego 13 już przeczytałem a obok tego kilka ebooków oraz audiobook.(W Polsce jestem raz na rok, więc poza wakacjami nie miał bym okazji na dokupienie bez zapłaty za przesyłkę). Był to mój pierwszy raz w życiu kiedy czytałem książki z własnej, nieprzymuszonej woli i pierwszy raz w życiu kiedy bardzo chętnie czytałem. W to lato dokupiłem kolejne 20, tym razem już o finansach, inwestycjach oraz rozwoju osobistym. Półka rośnie, czytam coraz więcej, coraz więcej wiem i co najlepsze robie to bardzo chętnie. Czytanie stało się moim hobby, a do listy "chcę przeczytać" na stronie lubimyczytać dochodzą kolejne książki :) Uważam, że niechęć do czytania bierze się ze szkoły, tam bowiem każą nam czytać konkretną książkę zamiast dać dziecku swobodę typu: pójdź do bilbioteki, wybierz książkę, przeczytaj i opowiedz. Wtedy każde dziecko mogło by wybrać coś fajnego dla siebie, zamiast męczyć się z lekturami szkolnymi. Tak to wyglądało w moim przypadku. Jeżeli to wszystko przeczytałeś, jest mi bardzo miło :)!
Przykre jest to, że mnie czytanie jedynie męczy i stresuje. Rzadko znajdę coś co mnie bardzo zainteresuje i będę czytać z ekscytacją. Czytam bardzo wolno (mam problemy z koncentracją) przez co czuję się gorsza niż inni ludzie, którzy "łykają" kilka książek na raz. Takich ludzi się o wiele bardziej szanuje i uważa za wartościowych.
Harry Portfel nie powinieneś się przejmować tempem czytania. Koncentracja też jest przereklamowana. Nie uważasz, że jest zajebiste jak się łapiesz na wędrówce od np. świata dysku do koranu? Myśli wolno latające są świetne. Z tym lektorem to słabo. Osobiście wolę czytać wolno ale treściwie np. ostatnio "męczę" "Golem 14" Lema i nie jestem w stanie przeczytać więcej niż 5 stron w godzinę. Nie da się.
@@666Ojciec bardzo dziękuję za ten komentarz, czuje się 100 razy lepiej wiedząc że nie tylko ja mam z tym problemy. Staram się to jakoś zaakceptować i bardzo doceniam te odloty myśli (na pewno dzięki nim lepiej mijają mi podróże i wszelkiego rodzaju czekanie np. w kolejce do lekarza), po prostu mój profil w liceum wymaga dość szybkiego czytania w dużej ilości i boje się, że nie podołam. Co do audiobooków, bardzo lubię ich słuchać, szczególnie w dobrej aranżacji, ale trudno przy nich wyłapać w którym momencie "odleciałam" i nie wiadomo do której minuty muszę przewinąć :P
hmmm no to dziwne .. zeczywiscie masz jakies problemy z koncentrcja ( moze pocwicz koncentracje ) ... ja osobiscie jak slucham audio bookow ( czy lektora ktory mi czyta ekooki ) to nigdy sie nie gubie w trakcie sluchania .. a zdazalo mi sie tak sluchac i 12 godzin nonstop ...
Witam. Co do szybkiego czytania, dostałem od żony książkę, która pomaga to wyćwiczyć. Po ok. 1 m-cu postęp szybkości czytania był niemal geometryczny. Niestety, potem ta umiejętność stanęła jakby "w miejscu". Dodam, że zacząłem w wieku ok. 36 lat. Wiek nie ma tu znaczenia. Warunki czytania - najważniejsza sprawa poruszona przez Pana. MUSI być cicho, bez nadmiaru zewnętrznych bodźców. Wówczas jesteśmy w stanie dostatecznie skupić się na tekście. No i zaczniemy odnosić maksimum korzyści, o których Pan wspomina (np. rozwijanie pamięci czy wyobraźni). Jedno mnie wkurza u ludzi? "Nie czytam lektur/starych książek, bo są napisane jakimś dziwnym językiem". Przyłapałem niedawno syna, grając z nim w pewną grę z użyciem słów, że nie zna większości potocznie używanych po dziś dzień, jak np. "alkowa". Sztuką nie jest więc same czytanie, ale czytanie z użyciem myślenia. Zastanowienie się nad słowem pisanym pozwala każdemu podświadomie przyswoić nie tylko znaczenie słowa ale również jego kontekstowe zastosowanie, a nawet wyobrazić sobie daną, opisywaną scenę. Co do nudy ogarniającej czytających lektury szkolne, jestem prawnikiem, i powiem szczerze, że nie ma nudniejszego tekstu, nad treść jakiegokolwiek aktu prawnego. Dlatego czerpcie radość z tego, że macie dostęp do pomników języka, poezji czy prozy. Syn dostał ode mnie do przeczytania "Wiedźmina", bo autor używa tam bogatego wachlarzu synonimów i archaizmów. Już widzę u Młodego postępy. Trafił niedawno na Pańskie filmy i muszę przyznać, że z Panem włącznie, jest całkiem sporo ludzi w tym kraju, którzy nie ustępują niczym w propagowaniu fizyki swoim amerykańskim kolegom. Gratuluję i życzę programu w jakiejś stacji TV.
Kiedyś słyszałem mniej więcej taką wypowiedź: "Najłatwiejszym sposobem, by zniechęcić młodzież do przeczytania jakiejś książki, jest wpisanie jej na listę lektur"
Gdy tylko coś zaczyna być niemiłym obowiązkiem i ogólnie niemiło się w umyśle kojarzy (szkoła, oceny, zadania domowe, średnia, zdanie, egzaminy, kartkówki, sprawdziany, stres, matura, wredna nauczycielka polskiego, rywalizacja międzyuczniowska itd.) to niemalże nikt nie będzie miał z tego przyjemności i bardzo rzadko ktokolwiek to doceni. Także problemem nie są same lektury czy język, ale raczej nastawienie uczniów demotywowane przez system nauczania, nauczycielów, rodziców, otoczenie rówieśników... A także również młody wiek i brak doświadczenia, zupełnie inne spojrzenie na świat niż gdy jest się dorosłym. I zapewne jeszcze wiele innych rzeczy o których nawet nie wspomniałem. Problem jest wielopoziomowy.
szkoda, że lektury w szkole zniechęcają do czytania - bo taka prawda. Jesteśmy w szkołach zmuszani do czytania książek, do których nie jestesmy dojrzali albo po prostu nudnych "ale to klasyka". No i efekt znamy. (Chyba, że coś się pozmieniało)
Raczej pogorszyło. W technikum (które skończyłem już co prawda 2 lata temu) nie przeczytałem ani jednej lektury, co mi wcale nie przeszkodziło, żeby przeczytać kilka arcyciekawych książek, a także by wyciągnąć 90% z matury ustnej z polskiego. :)
Nie obarczałabym lektur całą winą zniechęcania do czytania, ba, większość z nich, szczególnie w gimnazjum (a więc okresu, w którym każdy nastolatek usiłuje znaleźć swoje miejsce w świecie, na przykład poprzez dobór książek, które czyta) wydawała się interesująca. To raczej w liceum mamy szansę poznać wątpliwe perły polskiej literatury pokroju "Dziadów" lub "Wesela" - choć w takim wieku większość ludzi ma świadomość, że nie każda książka tak wygląda i większość zapewnia przyjemniejsze doznania. Przyczyny upatrywałabym raczej w obecności innych rozrywek, które dostarczają większej ilości bodźców. Małe dzieci przyzwyczajone do animowanych bajek (dużo ruchu, kolorów, piosenek) będą miały problem ze skupieniem uwagi na nieruchomych, niezmiennych przedmiotach, na przykład klockach. To samo działa w późniejszym wieku, tylko aktywności się zmieniają.
@Antek Policmajster Karanie uczniów za brak pamięci szczegółów z lektur (sprawdziany o treści "jak nazywał się sklep koło którego przechodził główny bohater" itd), niszczenie kreatywności (fantastyczne elementy w dziełach okresu romantyzmu określane mianem "zbędnych"), wymuszanie jednotorowego myślenia - co z tego że ty widzisz w powieści alegorię miłości, klucz mówi że to o smutku więc musisz widzieć tam smutek. Najgorsze jest w sumie karanie za lektury. Nie każdy człowiek pamięta wszystkie szczegóły, zwraca uwagę na wszystko, jeśli przez x lat szkoły czytasz "aby nie dostać kary" to każda, nawet najciekawsza książka będzie dla ciebie negatywnym skojarzeniem.
Ja także czytałem "Niebo na dłoni", poznałem tę książkę w pierwszej klatce, w której się pojawiła! Ja uwielbiałem fragmenty o wielkim wybuchu. Jestem pewien, że u mnie także ta książka odpowiada za zainteresowanie kosmosem. Cóż za wspomnienia
"Niebo na dłoni" - też kojarzy mi się z dzieciństwem, i z moim tatą. Cudownie wracać do tej książki, mimo że nie jest już aktualna, to nadal fascynująca i w jakiś sposób budząca sentyment
Ja mam tak, że kupuję książki, zaczynam je i nie kończę. W 2018 kupiłem ze 25 książek a przeczytałem w całości chyba kilka. Bardzo fajnie, że wplotles w film takie swoje przemyślenia. Przykładowo ten podzial na cztadla lub to że nie wszystkie książki kupujemy by czytać od deski do deski tylko czytamy je selektywnie. Pjona, czekam na więcej takich materiałów :)
Czytam teraz taką książkę o astronomii i ogólnym pojęciu czasu i przestrzeni. Nazywa się "Wszechświat w twojej dłoni" autorstwa Christophe'a Galfarda. Ogólnie takimi tematami się nie interesuję, ale akurat ta książka mnie bardzo urzekła swoją prostotą i sposobem, w jaki jest napisana. Już na pierwszej stronie jest informacja, że pojawi się tylko jeden wzór - E = mc^2. Autor nie wdaje się w nieistotne szczegóły i niezrozumiałe wzory i tłumaczy wszystko w prosty sposób. Polecam książkę każdemu, czy interesuje się astronomią, czy nie.
"Autor uzyskał tytuł doktora fizyki teoretycznej na Uniwersytecie Cambridge, gdzie w latach 2000-2006 jako student profesora Stephena Hawkinga prowadził badania naukowe nad tzw. paradoksem informacyjnym czarnej dziury"- wg noty ze wspomnianej książki. Może stąd ta inspiracja.
"Europy" raczej nie przeczytam, ale chętnie zobaczę te dwie pierwsze książki o astronomii :) Ps. Ja z mojego okna widziałam Wielki Wóz i chociaż bardzo się starałam, nigdy nie mogłam znaleźć tego małego.
Mieszkam w domu, na wsi więc nocne niebo i gwiazdy są bardzo dobrze widoczne.Tylko że nie umiem odnaleźć tych wszystkich planet, gwiazdozbiorów, i układów :(
Europę sobie kupiłem parę lat temu, przebrnąłem gdzieś przez 1/3. Jedna z najnudniejszych pozycji, jakie sobie sprawiłem. Język encyklopedyczny, bez jakiegokolwiek polotu.
Mały wóz czyli Mała Niedźwiedzica jest zawsze nad Wielkim Wozem (część Wielkiej Niedźwiedzicy). Połącz dwie ostatnie gwiazdy wielkiego wozu (te z tyłu, na dole i górze) i "przenieś" około pięć razy ten odcinek w "górę" prawie po prostej powstałej z połączenia a trafisz na koniec małego wozu (koniec dyszla) czyli GWIAZDĘ POLARNĄ
Gdyby nie czytał, znałbym 10 razy mniej osób niż aktualnie, nie nagrywałbym na YT, nie zostałbym przyjęty do pewnej organizacji, nie miałbym teraz freelancerskiej pracy, mój charakter byłby zdecydowanie mniej otwarty, a ja mniej ciekawy świata, więc no raczej warto jakby się ktoś zastanawiał :)
A mnie kilka dni temu spotkała miła niespodzianka. W dzieciństwie zacząłem czytać serię Ulysses Moore. Nie skończyłem jej przez kilka czynników, min. dlatego iż była wydawana przez kilka lat i nie było mnie stać na kupno wszystkich tomów. A więc byłem niedawno u nowo poznanego kolegi. Siedzę u niego z 5 min i patrzę a pod biurkiem leży stos książek. Nie muszę pisać jakich. Mówię: Masz całą serię! A on na to, że ma je oddać do biblioteki bo nie ma co z nimi zrobić. Zrobiłem "piękne oczy" *-* i po chwili książki były moje :) Zamierzam przeczytać/dokończyć całą serię. To będzie piękny powrót do dzieciństwa. A i koleżanka jak się dowiedziała to już prosi o pożyczenie :)
Super. I to wystarczy za komentarz. Poprostu super. Moja książka kształtująca to złota gałąź. Też seria seramowska, tak jak bogowie groby i uczeni. Pozdrawiam.
Ja książki zaczęłam czytać z konieczności. Los obdarzył mnie dysleksją, dysgrafią i dysortografią, oczywiście w szkole podstawowej nie miałam o tym pojęcia i aby dorównać rówieśnikom, musiałam pracować dwa, a może trzy razy więcej. Czytałam dosłownie wszystko, gazety, książki, czasopisma. Co tylko wpadło w ręce. Z czasem oczywiście zaczęłam dobierać sobie lektury, ale nawyk pozostał. Znajomi uważali mnie za chodzącą encyklopedię, ale ja do dzisiaj mam wrażenie, że wiem bardzo mało. Czy mam z tego korzyści? Oczywiście, czytam płynnie i w trakcie pisania błędy robię bardzo rzadko, ukończyłam studia i co najważniejsze, sama napisałam i wydałam książkę. Nie mogę mówić o sukcesie finansowym, choć i na tym polu biedy nie klepię. Dodam tylko, że w czasach mojej młodości telefon stacjonarny był rzadkością, a maszyna do pisania nieosiągalna, więc jako osoba dorosła musiałam się uczyć komputera i internetu (dziś to moje narzędzia pracy). Czy te drobne sukcesy zawdzięczam czytaniu? Uważam, że samo czytanie niczego nie zagwarantuje, ale jeżeli odpowiednio wykorzystamy zdobytą wiedzę, to wszystko jest możliwe.
Twoje myślenie bardzo przypomina moje. Również gromadzę więcej książek niż jestem w stanie przeczytać i również lubię różnorodność. Nawet próbowałem uczyć się szybkiego czytania, dochodząc do wniosku że jest to możliwe, jednak trudne do osiągnięcia(zakładam że to nawyk wymagający znacznie więcej ćwiczeń niż standardowe nawyki). Nawet te fazy czytania i nieczytania u mnie występują(teraz znów wchodzę w fazę czytania, tym razem głównym tematem będzie czas i maszyny, z wielu perspektyw). Trochę to wygląda jakbyśmy byli pewnego rodzaju klonami, do tego stopnia że aż mi się znowu przypomniała koncepcja determinizmu. Co prawda ja najwięcej czytam książek z psychologii, jednak pewne książki wybrałem takie same jak Ty, przykładowo podręcznik do biologii.
Uwielbiam "Błękitną kropkę", mogę ją czytać wciąż i wciąż na nowo: "Zdajemy się żądać dla siebie uprzywilejowanej pozycji nie z racji naszych dokonań, lecz z racji naszego istnienia, z racji bodaj samego faktu, że jesteśmy ludźmi i urodziliśmy się na Ziemi. Można by to określić mianem antropologicznej pychy". A z nowszych rzeczy właśnie skończyłam "Inne umysły" Petera Godfreya-Smitha i zaczynam "Niezwykłe liczby profesora Stewarta" :)
Ja również mam ten problem. Kiedy czytam to nie mogę się oderwać. Podczas urlopu mogę przyssać się do nawet 20 książek. Niestety po tym czasie mam okres stagnacji i mogę nie mieć książki w ręku przez kolejnych kilka miesięcy. "Swoje" książki dzielę tylko na ciekawe i nieciekawe. Mogę czytać literaturę popularnonaukową równie zachłannie jak powieści sensacyjne, thrillery medyczne czy fantasy. Jeśli książka mnie wciągnie to tylko to się liczy. Uwielbiam kupować książki, księgarnia i biblioteka to moje ulubione miejsca xD.
wow, jakie nostalgiczne uczucie, dzięki za przypomnienie mi dlaczego za dziecka nie odrywałam nosa od książek. Wciąż lubię, kocham czytać, ale mój styl życia, szczególnie teraz, kiedy właśnie zaczęłam klasę maturalną, nie pozwala mi na znalezienie tych 2 godzin podczas dnia które kiedyś poświęcałam książkom. Oczywiście, nie licząc szkolnych podręczników. Masakra... Słucham audiobooków do szkolnych lektur, bo dla mnie inaczej się nie da, też czytam wolno. Ale teraz postaram się znaleźć chociażby 15-30 minut na czytanie chociażby 10 stron dziennie tych powieści i innych dzieł literackich które kurzą się na mojej półce :)
Mnie studia nauczyły czytania symultanicznego i jest to jedna z moich najważniejszych umiejętności. Konieczność czytania różnych tekstów w mniej więcej jednym czasie przyniosła mi wiele korzyści: świadomość procesu czytania (wiedzę o stosunku wysiłku przeczytania czegoś do stopnia skomplikowania czytanego tekstu), poprawę koncentracji, trening wyobraźni, świadomość (nie)konsekwencji własnego toku myślowego, obycie z tekstami naukowymi i każdymi innymi... i pewnie jeszcze milion innych, które w tej chwili nie przychodzą mi na myśl. Polecam każdemu taki eksperyment: zamiast scrollowania Facebooka, spróbujcie przeczytać (i rozumieć) fragment tekstu naukowego, wiersz, jeden reportaż i fragment sztuki w ciągu jednego dnia, o różnych porach, znajdując czas przy okazji codziennych czynności, np. wiersz do śniadania, reportaż w drodze do pracy, fragment sztuki w drodze do domu, a fragment tekstu naukowego po wieczornym prysznicu. Gwarantuję, że ilość i różnorodność bodźców zapewni nie tylko niecodzienną refleksję, ale i niesamowite sny. ;)
To jest komentarz który dziękuje za pokazanie tylu ciekawych lektur
Jestem za tym aby scifun np na fanpage dodał listę najciekawszych książek jakie przeczytał bądź posiada 😁
Tu na filmie dostarczył wiele ciekawych tytułów a na pewno ma ich zdecydowanie więcej 😊😁
+1
Dokładnie. Byłabym bardzo za aby SciFun zrobił właśnie taką listę książek, ale dodatkowo uwzględniając 3 kategorie, o których mowa w filmie ;)
@Mat N na filmie wspominał, że dokonuje zakupu wielu książek cały czas, a nawet ze starszych wydań można wynieść sporo ciekawych informacji 😁😊
To jest komentarz, który DZIĘKUJE*... Wypowiadając się w 3 osobie nie możesz używać sformułowań, które są poprawne tylko przy 1 osobie. Komentarz to ten komentarz, komentarz dziękuje, nie dziękuję! Pozdrawiam👋
Mógłbyś zrobić "biblioteczkę scifuna" z tym trzecim rodzajem książek.
Taaaaak
Propos za ten pomysł :)
Apeluję o powstanie biblioteczki scifuna
Drugim też
A w niej polecić jakieś futurystyczne tytuły stricte s-f. Z naciskiem na Science by odfiltrować się od zbyt fikcyjnej fantasy.
Jeden z najbardziej inspirujacych ludzi. Jeszcze lepiej, ze z Polski
gdybyś miał jakikolwiek kontakt z nowinkami ze świata nauki to może zauważyłbyś, jak potwornie dużo jest tych imbecyli.
Some guy zdziwiłbyś się ;)
Nawet gdyby to była tylko forma popularyzacji kanalu, to co? Nikomu krzywdy tym nie robi, forma jest ciekawa, wklada dużo pracy w to, żeby podzielić sie z ludzmi co prawda fundamentalną, ale nie dla wszystkich oczywistą wiedzą z wielu dziedzin i to sie powinno szanowac, a nie szukac dziury w całym, stary ;)
Tym bardziej dziwi mnie, że nie widzisz co się dzieje? Może trochę wiary w to, jak ludzie potrafią być ułomni? Osobiście poznałAM dwóch płaskoziemców, święcie przekonanych o swojej racji. Swoją drogą, dziwi mnie bardzo że nie jesteś w stanie przyjąć do wiadomości faktu, że są ludzie wierzący w płaską ziemię, skoro jakieś 60% samych Polaków wierzy w brodatego dziadka siedzącego na chmurce, znającego każdy Twój ruch, myśl, w każdej minucie życia.
Sa tacy ludzie
Zawsze kiedy zatracę chęć do czytania włączam ten film i wracam do książki :)
Ogromny szacunek kolego za to jakie tematy poruszasz w swoich materiałach. Dla mnie jesteś esencją tego co warto oglądać. Masz wiedzę, chcesz ją zgłębiać, masz ciekawość, masz spostrzeżenia, lubisz zagadnienia metafizyczne, lubisz filozofię, psychologię, jesteś młodym człowiekiem renesansu, który wiele osiągnie. I nie chodzi mi o wynalazki, majątek (które w przyszłości mogą stać się częścią Twojej 'kariery') - całą wartością będziesz Ty i Twój umysł i to, jak przekazujesz to wszystko światu. Może brzmię jakoś nader patetycznie czy jak psychofan, ale tak, uważam, że jesteś bardzo wartościowym człowiekiem i po prostu bardzo Cię za to szanuję, że taki jesteś. Sam chciałbym taki być.
PS. Przypomniało mi się, że miałem zapytać Ciebie bądź NB o recenzję kanału, a raczej treści BaldTV. Facet skupia się głównie na teoriach spiskowych, ale robi to w taki sposób, że po prostu brzmi on wiarygodnie, nie to co wiele filmików na yt, które wyłączasz po paru zdaniach autora.
Spisek jest jeden wspólny dla wszystkich ludzi:
Każdy lubi pieniądze.
Reszta to tylko główkowanie jak je zdobyć.
I kwestia moralności.
+1 też chciałbym być jak Daras
Masz rację, też tak uważam, choć dopiero odkryłem ten kanał, a mam już trochę lat. :) Po prosto nie lubię za dużo chodzić po necie i yt. Znam parę fajnych kanałów i wystarczy. Ten miał do nich dawno należeć. Pozdro. :)
"lubisz zagadnienia metafizyczne" - chyba średnio rozumiesz naukę.
Ale przyjemny film, zdecydowanie zachęciłeś mnie do częstszego czytania książek :]
Xd
@@adamprzylecki6476 Niezły bait.
+Jose Arcadio Morales to jest najniższej jakości bait, ale o dziwo i tak został łyknięty
Już niedługo dział w Empiku: "Książki, które pokazał SciFun na filmie"...Xd
Co do nawyków, mam niefajną skłonność do niedoczytywania książek. Przeczytam większą część, zostawiam i zapominam.
Już dzisiaj na Allegro - wpisałem "bogowie groby uczeni" a tam (wśród aktualnych ofert) kilka licytacji zakończonych dzisiaj trochę po 13-ej. Psipadek? Nie sądzę!
No oczywiscie. A pewnie za chwile podrozeja te ksiazki, jak sie okaze ze nagle takie zainteresowanie jest.
Wy sie smiejecie, ale gdyby serio taki dzial w Empiku zrobili to od razu bym leciala i limit karty wyczerpala. Choc w sumie ksiazek po polsku raczej nie czytam, wole oryginaly, bo wiecej rozumiem...
Przypomina mi to moją jedną sytuację, gdy przeczytałem połowę książki, a drugą połowę zostawiłem niedoczytaną na 5 lat
Ech, zabolało mnie to jak Scifun tak lekko mógł powiedzieć, że metro 2033 i pieśń lodu i ognia to Czytadła. :D
Emma S pieknie sie pochwalilas wszyscy ci brawo bija :D W czasach gdzie kazdy mowi po Angielsku nie wyróżniasz sie niczym ...
Po tym filmie wspomniane książki będą jeszcze droższe! :D
Bynajmniej. Wydawcy tych książek właśnie otrzymali darmową reklamę, co zwiększy popyt na ich książki, a to - zgodnie z prawem podaży i popytu - doprowadzi do spadku cen.
co nie zmienia faktu że na początku cena wzrośnie, ale później spadnie :)
+Marcin Nyczka Pomyliłeś popyt z podażą xd
większy popyt - większa cena. Pomyliłeś z podażą
Istotnie. Hańba mi.
5:16 "Follow your fart" xD
Oczywiście "heart", ale śmiesznie wyszło ;)
Wracam do czytania książek. Dzięki takim treściom jak ten, moja motywacja jest większa. Dzięki!
Szacunek za to, że swoją popularność wykorzystujesz do propagowania wiedzy, a nie do robienia siana. Pozdrawiam
Trochę odwróciłeś przyczynowość ale ok
To, że nie wyklucza nie oznacza, że do tego akurat SciFun wykorzystuje swoją popularność - taka tam LOGIKA.
Niestety, Skajfan nie rozdaje Yeezy bezdomnym :/
Mam tak samo z tymi fazami czytania, w pewnym okresie zaczynam czytać mnóstwo, a potem długo długo nic
Ale to wiekszosc osob chyba tak ma. Moze sie myle, bo ja za "wiekszosc" mowic nie moge ofc, ale raczej ciezko mi sobie wyobrazic, ze ktos przez cale swoje zycie siedzi nad ksiazkami, bez przerwy. Ludzie, ktorzy wybitnie kochaja czytac moze i tak robia, ale przecietni obywatele raczej robia to majac co jakis czas owe "fazy". Poza tym, pamietajmy ze czytanie to nie tylko ksiazki, tak jak mysli mnostwo ludzi... jakies publikacje, artykuly w wolnym czasie. A chocby byly to i wiadomosci, recenzje nowej plyty Eminema albo testy nowego Renault Clio, czy nawet wymyslone wypociny jakiegos "dziennikarzyny" z wypizdowki mniejszej, ktory artykul pisze drugi raz w zyciu, bo pierwszy byl do gazetki szkolnej 10 lat temu - to tez sie liczy. Literatura najwyzszych lotow to to nie jest, ale zawsze cos, to tez jest czytanie przeciez. Nie polecam na dluzsza mete(zwlaszcza tego ostatniego z przykladow, reszta to jak cie moge, zalezy kto pisal), bo odmozdza, ale raz na jakis czas lepsze to niz zupelnie nic.
Wczoraj przeczytałem 400 stron (zajęło mi to 24 godziny minus jakieś 4h na dzień). nie wiem kiedy znów będę czytał
A ja najczęściej i najwięcej czytam w wakacje ponieważ w okresie szkolnym nie mam czasu bo NAUKA! ;(
Większość ludzi tak ma. Tempo czytania jest różne u wielu ludzi, problemem jest osiągnięta wiedza lub to co zostaje w nas po lekturze. Mam dni gdy czytam cztery książki od deski do deski w jeden dzień a są miesiące gdy jedna lub dwie. To naturalne, nie da się spędzić życia tylko nad książkami bo one mają nam pomóc a nie je zasłonić. Świetną sprawą, dla mnie, jest to gdy ta wiedza po paru latach przydaje się. Uśmiech wtedy od ucha do ucha :)
@ori pierwszy raz zostanę gramatycznym naziolem ale pod tekstem o czytaniu nie wypada... "tępo" błąd.
Odłożyłem książkę bo zauważyłem że Scifun wrzucił film
Widzicie? SzatanFun niszczy polską młodzież!
RADZIO895 "szatanfun" dobre :)
To fajnie czytasz i jezdzisz po youtubie jednocześnie XD
@@NudziarzMarudziarz
Powiadomienie przyszło i w głębi serduszka poczułem że to on!
Bardzo zły nawyk, ze zewnetrzne wydarzenie odrywa Cie od rzeczy na ktorej jestes skupiony...
„Inteligencja emocjonalna”-Daniel Goleman.Jest to książka która zmieniła moje postrzeganie rzeczywistości,komunikacji międzyludzkiej.Dała mi dużego kopa !!Polecam
Napewno chwycę niebawem „jak działa umysł”.
Pozdrawiam
"warto przechodzić ze stanu ślepej ignorancji do stanu świadomości swojej niewiedzy a kiedy nas coś wyjątkowo zainteresuje to przechodzić do stanu wiedzy..."... fajnie powiedziane :-)
Pierwszy raz ktoś zrobił mi dobrze, mowiąc wyłącznie o książkach.
Przez wiele lat praktycznie w ogóle nie czytałem. Ograniczałem się tylko do lektur szkolnych i to tylko tych obowiązkowych. Ale nagle nastąpił przełom, uświadamiłem sobie jak marnuje swój czas i nie rozwijam się przeglądając tylko memy i oglądając seriale a jak bogato wykorzystany jest ten sam czas przeznaczony na czytanie. Więc teraz na wszystko inne przeznaczam maskymalnie pół godziny a większość czasu czytam. Przez to widzę że to jest jednak dobra droga
Czas przedsięwziąć podobną taktykę.
Miałem podobny problem, przez wiele/kilka lat miałem strasznie zły stosunek do książek w ogóle, ,,książki są be, filmy lepsze!!1!1" i to tylko dla tego że w szkołach są "klasyki" pokroju ,,Zemsty", czy ,,Krzyżaków" itd., ale gdy pod koniec gimnazjum dorwałem Schopenhauera i ogólnie filozofię, lub książki z suchymi faktami historycznymi to zdarzało mi się przeczytać 100 stron w 2/3 dni kiedy wcześniej lektury szkolne mające powiedzmy ok.150 stron męczyłem tygodniami, zazwyczaj z negatywnym rezultatem. Uprzedzając pytania nie jestem ministrem oświaty i nie mam pomysłu jak zastąpić tak karygodny błąd jak "lektury obowiązkowe", mogę jedynie powiedzieć że każdy ma swój mały, bądź to większy zakres zainteresowania literaturom i każdy powinien spróbować, nawet jeśli 30 zł pójdzie "do kosza" i się nam nie spodoba, warto próbować (moim zdaniem nawet kosztem lektur szkolnych).
Ale "Zemsta" akurat jest świetna. Cały czas wiadomo o co chodzi plus jest zabawnie. A to, że ludzie tego nie czytają tylko tłuką streszczenie to już inna sprawa.
Oglądanie seriali czy filmów też potrafi rozwijać.
@@ZychuPL100 tu się oczywiście zgadzam, aczkolwiek jeśli to są filmy i seriale bardziej ambitne a nie zwykłe zabijacze czasu które nic nie wnoszą do życia
Bardzo dobry pomysł na odcinek. Wydaje mi się, że ludzie nie czytają, bo nie wiedzą, gdzie szukać dobrej książki.
Wydaje mi się, iż ludzie często nie czytają dlatego, że mówi się im, iż są książki, które należy czytać i których czytać nie należy.
Ponadto, kiedy byłam w gimnazjum odkryłam, że istnieją ludzie, ktorzy w wieku kilkunastu lat "fizycznie" nie potrafią czytać.
To, czy książka jest dobra, czy zła, zależy od wielu czynników. Nie wiem, czy istnieje jakaś książka idealna, dobra pod każdym względem.
Ludzie nie czytają, bo to wysiłek intelektualny - musisz poświęcić czas i skoncentrować się na czymś, co wymaga wysiłku, a nie daje natychmiastowych efektów (np zdobycie wiedzy). Łatwiej jest obejrzeć film, więc po co się męczyć czytając?
Nigdy w życiu nie widziałem filmu, który tak zachęca do czytania, aż miło to oglądać a tym bardziej czytać po tym filmie . Dzięki !!! :D
Kolejny Twój film, który oglądam już któryś raz
Filmy z przesłaniem... to lubię!
Jak na motywatora za 5 zł to jesteś naprawdę dobry...
Swoją drogą szacun dla Twojego taty- szybkie czytanie to przydatny skill. Zazdroszczę.
Kurczę, sam czytam bardzo szybko, ale kilka linijek naraz oO? W sensie dwa zdania naraz? Szacun.
To polega trochę na tym (przynajmniej ja tak robię), że nie czytam wyrazu po wyrazie, tylko próbuję tak jakby ogarnąć całe zdanie albo fragment na raz.
Dla ciebie linijka = zdanie? LOL. Chyba mało czytasz...
Blekfut nie zrozumiales chyba tego fragmentu wideo. Po przeanalizowaniu ruchow galek ocznych ojca wyszlo na to, ze wykonal dwa razy mniej ruchow z lewej do prawej niz bylo linijek. To oznacza, ze czytal dwie linijki naraz.
Zrozumiałem. Nie rozumiem za to skąd ci się wzięło "w sensie - dwa zdania na raz?". Dlaczego kilka linijek to akurat muszą być DWA zdania? To może być jedno, dwa, trzy, cztery zdania... a nawet półtora :P
5:17 Jak pięknie powiedziane w kilku słowach, to co innym zajmuje godziny :)
W końcu na samym czytaniu oraz rozwijaniu zarabiamy pieniądze.
Nie, żeby były potrzebne znajomości czy coś.
Poszerzaj horyzonty i otrzymuj przelewy... Skąd?
Ignorancja polegająca na lekceważeniu czynniku losowego czy networkingu oraz nepotyzmu jest dość sporym niedopowiedzeniem (film od Veritasium "Is success luck or hard work?" dość dobrze przedstawia ten temat) , którego nie można uzupełnić poprzez powiedzenie "ludzie inteligentni to rozumieją".
Każdy posiada swoje axiomy i uogólnianie jest tu bezproduktywne.
Ważna jest też empatia, którą poczucie roszczeniowości wynikającej z poczucia wyższości wynikającego z wiedzy lub pozycji społecznej, którą uzyskał kosztem wielu innych, którzy z losowych powodów nie podołali wyzwaniom, potrafi rozmyć.
Czasem podczas czytania zaczynam myśleć o czymś innym i po kilku stronach orientuję się, że nie wiem co czytam.
Wiem problem z koncentracją.
Mam to samo :/
Ja też tak mam. Ileż to razy się cofał em kilkanaście stron bo nie wiedziałem co się dzieje właśnie w książce 🤣😆.
Dlatego wlasnie przestalem je czytac.
Już się bałem, że tylko ja tak mam :)
same xd, ale u mnie orientowalem się po 1 stronie
Miło posłuchać oczytanego człowieka, który pokazuje część swojego życia od kuchni, w jaki sposób spędzał i spędza czas, który spożytkował na zdobywanie wiedzy. Poszerzanie horyzontów to chyba jedna z najlepszych rzeczy, jakie może zrobić człowiek podczas swojego życia.
Oglądam ten film drugi raz, a czuję się jak bym oglądał zupełnie nowy i bardzo ciekawy film. To napewno przez to że przez ten czas poszerzyłem swoję perspektywę patrzenia na świat i empatię. Każdy moment i ciekawostka w tym filmie jest dla mnie bardzo ważna.
Tak samo zacząłem jarać się astronomia za szkraba bo ktoś mi podrzucił leksykon jakiś gwiezdny. jeśli w młodym człowieku wzbudzi się ciekawość świata to już z górki leci.
Mógłbyś zrobić jakieś top 10 najlepszych według Ciebie książek z dziedziny astrofizyki?
Również chętnie obejrzę taki odcinek
Podbijam . Od siebie dam przekrojowa „a short history of nearly everything”
"Astrofizyka dla zabieganych" od neila degrasse tysona bardzo spoko.
Podbijam. O to samo chciałem poprosić.
"Wszechświat w twojej dłoni" - Christoper Galfard polecam, najlepsza książka z którą miałem w życiu kontakt.
Jeśli chodzi o kupowanie książek, żeby "później je przeczytać", to u mnie jest dokładnie tak samo. Mam w domu mnóstwo książek, tych starych i tych nowych i również lubię czytać, ale mam na to trochę mało czasu, zwłaszcza teraz jak jestem na studiach i jedyną książką, którą wtedy często czytam to podręcznik do anatomii :D Mam ambicję, żeby przeczytać wszystko co mam u siebie w pokoju.
Freddie! Ty żyjesz!
Dlatego warto wcześniej ściągnąć książkę z Internetu. Przeczytać. I jak jest dobra, to dopiero kupić. :-)
mastefanska Ja też!
Fantastyczny materiał, faktycznie jestem dowodem na to, że czytanie czyni Cię człowiekiem sukcesu! Dziękuję.
wincyj takich filmów.!!!! szkoda że nie wiedziałem takich rzeczy 25 lat temu... nie czytam wiele, niestety, ale wiem ile można się z nich nauczyć. Zachęcają do rozwoju. dziękuję za ten film postokroć!
Ja osobiście książek nie czytam... Może z kilkoma wyjątkami. Za to nałogowo czytam artykuły naukowe (np. na google scholar). Jak jeden mnie zaciekawi to sięgam po inny, odnoszący się do podobnej tematyki, potrafię tak czasem spędzić kilka ładnych godzin na tym :)
Szkoda, że szkoła tak bardzo demotywuje do czytania za pomocą nudnych i starych lektur napisanych archaicznym językiem. Młodzież nawet sobie nie wyobraża jak fajne mogą być książki bo wszystko kojarzy się z tym do czego zmuszali ich na lekcjach :(
Pierdolisz większość lektor do bardzo dobre książki
Pewnie, są też i dobre ale nie jest to większość
Może. Co nie zmienia faktu że w głównej mierze mówiąc to osoby które się słabo uczą i same z siebie pewnie przez całe dotychczasowe życie nie przeczytały ani jednej książki.
Janusz Nosacz Problem z lekturami jest taki, że zazwyczaj są to książki stosunkowo nudne albo niezrozumiałe (np dziady cz. lll, dżuma lub proces Kafki) mimo, że są to dzieła warte przeczytania młodzi są odrzucani przez trudność w „przebiciu” się i zrozumienie sensu i przesłania autora.
Dla jednego dobre są lody a dla drugiego wafelki. Dla mnie Słowacki był grafomanem co pisał na kolanie w kiblu. Ale pewnie większość z nich to na prawdę dobrze napisane książki, tyle że raczej nie do czytelnika w tym wieku, w którym z racji braku doświadczeń życiowych ciężko zrozumieć większą część ich przekazu.
Nie jestem do końca pewien czy czytanie książek wiąże się z samymi pozytywami. Niejednokrotnie sam tak miałem, że czytałem książki: typu Przedwiośnie, Zbrodnię i Karę, Braci Karamazow, Dżumę, Jądro Ciemności, Pan raczy żartować Panie Feynmann, biografię Jima Morrisona... Byłem absolutnie zaabsorbowany ich treścią i potrafiłem młócić niezłomnie kilkadziesiąt stron na jednej sesji czytania. Czułem się jakbym poznawał prawdy dotyczące ludzkiej natury, wgląd w społeczne problemy, odkopywanie bogactwa historii i wydobywał mądrości dotyczące unikania niewłaściwych dróg życiowych.
Jednak co mnie zawsze frasowało i deprymowało do tego stopnia, że przestałem regularnie zagłębiać się w lektury, porzuciwszy je na rzecz znacznie krótszych artykułów internetowych jest to, że... nie pamiętam ich treści. Nawet samego ich sedna. Już po kilku dniach, tygodniach nie mówiąc już o miesiącach, w szumie informacji z innych dziedzin życia, trosk i doświadczeń dnia codziennego... cóż, zapomniałem o mądrościach jakie rzekomo wniosły do mojego życia te wielkie dzieła. Nie wiem czy potrafiłbym nawet świeżo po lekturze streścić najważniejsze przesłanie i poruszane tematyki, a następnie przedyskutować je w rozmowie, czy poruszyć je w formie referatu. Często z rezygnacją nacinałem się na tym, jak niewiele z tych sesji przyniosły mi zrozumienie, mimo wysiłku i poświęconego czasu.
Być może to kwestia przeciętnej inteligencji, być może to kwestia zaburzonej koncentracji, być może to kwestia zbyt szybkiego czytania zbyt wielu treści. Być może to kwestia nierobienia notatek ( a w przypadku ich robienia - to sporządzania ich w niewłaściwy sposób). Być może to kwestia problemów egzystencjalno-emocjonalnych. Być może zbyt małą miałem motywację. Powodów może być setki i chyba nigdy się nie dowiem dlaczego tak mam i czy mogę to zmienić.
Jest jeszcze kwestia czytania książek i pochłanianie informacji jak gąbka, a drugą "critical reading" i ocenianie treści książki według jakichś kryteriów, rozszczepianie tez autora i rozpatrywanie ich "prawdziwości". Obsesja na tym punkcie często doprowadzała mnie do radykalnego sceptycyzmu, który pozbawiał mnie przyjemności czytania i zanurzenia się w doświadczeniu czytania. Jednak nie bez powodu zainteresowałem się bardziej krytycznym podejściem do książek. Niejednokrotnie się naciąłem na piękne tezy, idee, wnioski, które następnie w toku ich dalszej weryfikacji i konfrontowania z innymi tezami... okazują się półprawdami, nadinterpretacjami, czy innymi błędami poznawczymi autora. A przynajmniej w ocenie innych intelektualistów, recenzentów książek, czy komentarzy reszty, bardziej świadomych czytelników. Niemal każda idea czy interpretacja znajdzie swoją kontr-ideę czy kontr-interpretację. Przez to, gdy celem czytania jest np. znalezienie stabilnego gruntu do zorganizowania swojego życia i uporządkowania swoich wartości, znalezienie chociażby 'najlepszej' filozofii życia czy Prawdy... nie trzeba daleko sięgać na półkach w bibliotece, by znaleźć coś co neguje nasze dotychczasowe przeświadczenia.
Ileż to książek ze swadą i przekonaniem obiecuje radykalny wzrost inteligencji po zastosowaniu ich metod? Ileż to autorów z iskierką w oku przekonuje czytelnika o tym, że nie natura/genetyka/talent (nature) determinuje Twoją osobowość, uzdolnienia, kognitywne możliwości, co właśnie wytrwały trening i motywacja na przekór wszystkim przeszkodom są prawdziwymi przyczynami sukcesu (nurture)? W sporze między socjalizmem a kapitalizmem, determinizmem a wolną wolą, realizmem a antyrealizmem, którzy z autorów ma naprawdę obiektywną perspektywę na ten konflikt i nie przedstawia tez autora w karykaturalnej formie?... Zastanawiam się ile można trzymać sprzecznych idei w swoim umyśle nie popadając w beznadzieję, że pewne konflikty i dylematy zapewne nie mają rozwiązania i każdy ostatecznie musi obrać klub do którego chce wstąpić w celu uniknięcia wiecznej niepewności.
Dlatego nie zapominajmy, że czytanie książek, przynajmniej z wielu obszarów wiedzy, to ciągłe wywracanie swoich dotychczasowych przekonań do góry nogami i rzucanie w wątpliwość rzeczy, które się brało za pewnik. Dla tych inteligentnych i pewnych swoich racji, może też upartych jednostek, to musi być świetny trening umysłu i narzędzie do osiągania swoich celów. Jednak dla tych próbujących odnaleźć drogę w egzystencjalnym chaosie, wyjście z toni nihilizmu czy znalezienie idei, która dostarczy potężnej motywacji, jednak bez zamykania się na jedną filozofię, jedną dziedzinę, jeden system wierzeń... cóż, to może być naprawdę ciężka droga.
Ponadto bez właściwych metod czytania i odpowiedniego NASTAWIENIA do czytania, same książki nie muszą koniecznie zostawić trwalszego śladu w człowieku... lub też mogą go zostawić, lecz niekoniecznie pozytywny, przynoszący oświecenie i zrozumienie ślad.
Ot takie nieskładne przemyślenia z mojej strony.
Trudno jest wyrobić sobie obraz świata tylko na podstawie książek. Ponadto zrozumienie wielu z nich wymaga dodatkowej wiedzy, wykraczającej niekiedy poza informacje nabyte w szkole. Czasem potrzeba doświadczenia życiowego, aby niektóre treści nabrały dla nas sensu. Zdarza mi się po latach wracać do książek i ze zdumieniem odkrywać, jak zmienia się moja percepcja przedstawionych tam światów, postaci i poglądów. Niekiedy zaś tylko wracam myślami, bo pewne tematy nasuwają mi się w kontekście innych lektur, dzieł kultury i przeżyć (np. po obejrzeniu "Carmen" Bizeta przypomniałam sobie o książce "Wielki Gatsby" i pewnym filmie na yt na temat roli kobiet w dziełach literackich).
Bardzo ciekawy komentarz.
Szkoda ze w tym zestawieniu znalazła się zbrodnia i kara czy dżuma, to naprawdę świetne książki, może warto do nich wrócić za kilka lat ??
+ Gustaw Rutkowski I masz absolutną rację :) Naprawdę tylko z ogromnym wysiłkiem można zanegować wartość tych arcydzieł (chociaż bystry sceptyk/cynik zawsze może kwestionować konkluzje zawarte w tych dziełach i obniżyć ich wartość podważając chociażby poglądy filozoficzne autorów i tym samym potencjalne lekcje, które można wydobyć z ich lektury - jadowita, zgubna perspektywa, ale to tak na marginesie).
I ubolewam wielce nad tym faktem, że nie mogę w pełni objąć całym sobą ich treści tak, by wzbogaciły mój światopogląd w sposób świadomy. Bym był w stanie wyartykułować najważniejsze lekcje z nich wydobyte i następnie mógł je wykorzystać w życiu, akcji, by rozwiać pewne wątpliwości czy rzucić światło na różne dylematy egzystencjalne, które dopadają mnie i moich przyjaciół. Bym mógł wykorzystać idee z tych lektur do zrozumienia innych idei i tym samym zyskać szerszą perspektywę i świadomość złożoności rzeczywistości i wszystkich odcieni życia.
Czy wrócę do nich? Oby. Obym dalej nie trwał w tym zawieszeniu, lecz nie uśmiecha mi się ponownie zanurzanie się w tym doświadczeniu, które zawczasu postrzegam za olśniewające i niezwykłe... tylko po to by ponownie z goryczą uświadomić sobie, jak niewiele tak naprawdę z tego wyniosłem i zrozumiałem.
@@Szpulenso serdecznie Ci polecam abyś obejrzał streszczenie "dzumy " człowieka absurdalnego,(taki kanał na yt) sam z racji że niedawno pisałem maturę będąc jego wiernym widzem oglądnalem to żeby nieco przed maturka odświeżyć nieco lekturę i streszczenie (to słowo tu nie bardzo w sumie pasuje) jest poprostu świetne. może po obejrzeniu jego będzie ci łatwiej ja przeczytać.
Dziękuje, że prowadzisz tak ciekawy kanał. Ten i wiele innych twoich filmów motywują mnie do działania i pracy nad sobą oraz uświadomiły mi jak rozległy i niezwykły jest świat, w którym żyję.
Bardzo potrzebny odcinek! Wszystko, co powiedziałeś, to prawda,prawda i jeszcze raz prawda. Mam takie same przemyślenia o książkach, o potrzebie czytania, poznawania, poszerzenia horyzontów myślowych. Pada też ważne zdanie o tym, że trzeba się rozwijać, by potem zarabiać więcej i nie narzekać na "los", na ciężkie życie... Trzeba się rozwijać. Bardzo ciekawy byłem komentarzy pod filmem brata, wyprawa na Nordkapp. Na sam widok pliku pieniędzy i nowego motoru, część komentujących zazdrośnie próbuje sprowadzić osiągnięcie do zera w nie wybrednych komentarzach. Jak zarobił dzięki swojej wiedzy, to teraz zbiera owoce tej pracy. Ja się cieszę, że komuś się udało. Trzymam kciuki za takich jak Ty i Twój brat. Niech powodzi się. Sprzymierzeńcem jest wiedza i otwarty umysł. Powodzenia
super film! ja za dzieciaka pochłaniałam harrego pottera. to znaczy na początku musiała mi czytać babcia i mama, a potem jak tylko mogłam to czytałam sama :D a poza tym jedną z najfajniejszych książek dla dzieci jest "Jerzy i tajny klucz do wszechświata" Stephena Hawkinga. JEdnocześnie fajna do czytania i bardzo dużo wiedzy zawiera. Teraz już się trochę zestarzałam (mam 23 lata :0) ale dalej wszystkie te książki uwielbiam!
Tak się ucieszyłam na nowe filmy, że oglądam wszystko od nowa 💕
Jestem prostym głąbem. Książek nie czytam.
Jestem też człowiekiem z niemałą przeszłością.
Jestem byłym kryminalistą.
Jednak odsiedziałem swoje.(co nie zmienia faktu że za pieniądze podatników)
Lecz czytałem wiele kiedy byłem w więzieniu.
Czytanie robi wiele.
Poprzez czytanie kształtuje się charakter(człowiek się wycisza i zaczyna pojmować wiele spraw [uczy się]).
Teraz jestem prawym człowiekiem i naprawiłem swoje błędy.
SciFun (robisz wiele dobrego)
(szkoda że nie masz czasu by robić to częściej)
Czytaj dalej i nigdy z tego nie rezygnuj!
jak czytam głupoty, to też kult książki mnie obowiązuje? Też czytanie uszlachetnia?
Świetny film
Niebo na dłoni i Bogowie, groby i uczeni to moje ulubione książki z dzieciństwa które zawsze przeglądalem jak mój ojciec je czytał. Przez czytanie książek nauczyl się szybkiego czytania.
Jak kupuje książki liczace 300-400 stron to kończy je w jeden wieczór. Sam czytam głównie dla przyjemności fantasy ale powoli zaglebiam się też w książki o kosmosie :)
Strasznie fajny i ciekawy film! Nie wyobrażam sobie życia bez czytania książek ❤️Dzięki 👍
Scifun, mógłbyś raz w miesiącu wrzucic film w ktorym czytasz wybrane fragmenty swoich ulubionych pozycji lub robisz króciutką recenzje?
Sajfanowa niedziela trwa! I nagrajcie coś na Tube Raiders bo czekamy 2 lata (*)
Tak!
Czytanie wydaje mi się niestety lekceważone przez wielu posiadaczy "umysłów ścisłych". Łatwo można zapomnieć, że naukowe fakty, jakkolwiek prawdziwe czy rewolucyjne nie zostaną przez nikogo zauważone jeśli nie będą ubrane w odpowiednie słowa, odpowiednio przedstawione. Z tego względu nawet matematyk czy fizyk powinien czytać jak najwięcej by wzbogacać swoje słownictwo, umieć wyprowadzać jasne, rzeczowe argumenty ale również opowiadać historię, gdyż to właśnie prowadzi do najefektywniejszego przekazu jakiejkolwiek treści.
Czytam wiele i jest pewna książka ''trudna''... Mam nadzieję że nie jest to najlepsza książka w moim życiu, że jeszcze taką znajdę ale póki co... ''W butach i na bosaka'' Jerzego Krasickiego... do dostania za grosze na alledrogo. Jest niesamowita, zmienia życie.
Dziękuję za ten komentarz, czytam tą wspaniałą książkę z Twojego polecenia :)
Ja na czytanie nie umiem znaleźć sobie czasu. Zawsze na YT jest jakiś fajny film i to kusi bardziej niż ciekawe książki na półce, które również patrzą na mnie z wyrzutem. Ale jakiś czas temu odkryłem audiobooki i to jest po prostu genialne. Droga do pracy zajmuje mi 30 minut. To jest godzina dziennie. W ciągu tej godziny zawsze leci audiobook. Uwielbiam tę drogę do i z pracy - to jest fantastyczny czas "czytania" i cieszę się, że pracuję tak daleko :)
W tym roku, czyli od stycznia do połowy września przesłuchałem już 16 książek i to biorąc pod uwagę lockdown i kwarantannę, kiedy nie jeździłem do pracy i nie słuchałem. Widzę ile daje mi to czytanie - ile wiedzy i tak jak mówisz, dostrzegania różnych punktów widzenia.
Ma to jednak też pewien minus - przez to, że dużo czytam i dużo rzecz kotłuje mi się w głowie, często w rozmowach ze znajomymi cytuję jakąś książkę, albo opowiadam coś ciekawego o czym ostatnio czytałem. Czasem wydaje mi się, że mogę wychodzić na przechwalającego się buca, któremu się wydaje że strasznie dużo wie, choć staram się żeby tak to nie wyglądało. Mnie po prostu te rzeczy tak ciekawią, że lubię się tym dzielić.
No ale prędzej zmienię znajomych niż zrezygnuję z audiobooków ;)
Mam dokładnie tak samo! Ale jak tu nie kupić książki, która mnie zaciekawiła i kosztuje kilkanaście złotych?!
Czasami słyszę, że pójdę z torbami -- ale przynajmniej będą pełne książek
Polecam harego harisona, wojna robotów. Wspaniale opowiadania. Dostałem tą książkę w ósmej klasie w 92r na Mikołajki od kolegi.
Mam podobnie, więcej książek kupuję, niż zdołam przeczytać. :(
Zostaw sobie na trudne czasy, jak nie będzie co robić :D
Ja tak mam z grami komputerowymi xD. Książki kupuje Zadko, ale pochłaniam ją odrazu
Skąd ja to znam... Wystarczy jakaś promocja czy przedpremierowa wyprzedaż i się zaczyna cierpienie portfela. A przeczytać to jeszcze jest niemal niemożliwe
BRAWO!! Ja wolę patrzeć. A ponieważ jestem miłośnikiem fotografii więc patrzę przez obiektyw aby lepiej się przyglądać motywom które mijamy w codziennym zapedzeniu
Lepiej kraść, bo taniej wychodzi ; )
Nie ma nic lepszego w zimowy, mroźny wieczór niż ciepła herbatka, kocyk i książka, która wciąga nas w całości w swój świat ;)
Pierwsze co zrobiłem po obejrzeniu tego filmu to pobiegłem po Błękitną Kropkę!! :) Dzięki za informację o dodruku!!!
Bardzo ciekawy film, nie przypuszczałbym :D
Odpowiadając na pytanie, dla mnie najciekawsze lub ulubione książki to:
- "Astrofizyka dla zabieganych" Neil deGrasse Tysona (Niekoniecznie najciekawsza, ale jest to pierwsza książka, którą przeczytałem z własnych chęci bo uwielbiam tego autora. Ma spory zakres informacji o obecnym stanie wiedzy astrofizyki. Dodatkowo język, jakim się posługuje nie jest skomplikowany, więc jeśli nie wiesz czy jesteś zainteresowany astrofizyką, to pierwsza książka, którą powinieneś przeczytać.) ;
- "Człowiek i wszechświat" Briana Coxa (Jeszcze nie przeczytałem, jest dość spora, ale jest to zdecydowanie najciekawsza książka jaką czytałem! Autor sam wam odpowie, o czym jest: "Człowiek i Wszechświat to przede wszystkim list miłosny do ludzkości, wyraz radości z tego niezwykłego szczęścia, że wogóle istniejemy. Postanowiłem napisać ten list językiem nauki, ponieważ nie istnieje lepsze świadectwo naszego wspaniałego wzniesienia się z pyłu ku byciu najwspanialszym ze zwierząt, niż przyrost wiedzy naukowej.");
- Seria Sherlocka (nie współczesna wersja, oryginały);
- Ostatnio dostałem od sąsiadów serię nut na pianino i podręcznik "Wiadomości z muzyki", wszystko z początku XX wieku (podręcznik wydrukowany w 1906 roku we Lwowie!) i niektóre książki z nutami są po niemiecku (bo jeszcze są z czasów zaborów). Ten podręcznik nauczył mnie w ciągu godziny więcej niż jakikolwiek nauczyciel.
PS: Nie jestem staruchem. Mam 17 lat.
zgadzam się z pierwszą rekomendacją, "Astrofizyka dla zabieganych" to idealny wybór dla kogoś kto żywi zainteresowanie tematem kosmosu ale na poziomie zwykłego hobby, napisane jest bardzo przyjemnym do czytania językiem i dla mnie służy jako przerwa między lekcjami np. w pociągu do/ze szkoły. Jeszcze jestem na połowie ale polecam bardzo :)
Dzięki za polecenie innych książek, z pewnością zajrzę do "Człowiek i wszechświat", brzmi świetnie!
P.S. Rówieśnik się kłania :P
@@SophieZA :D
Ksiazki to najlepsze zrodlo wiedzy ;)
Książka to raczej forma
Eee tam, najlepsze źródło to słowo mówione ;D Tylko, że nie zawsze mamy do niego dostęp, więc książki to taka alternatywa ;)
Niekoniecznie. Nie na każdy temat. Książki potrzebują czasu, a nowe informacje na różne tematy pojawią się codziennie.
Wiedza w książkach jest dokładniej sprawdzona i przebadana. Niemniej nadal ograniczona przez to, że powstaje w określonym czasie (przykład z tym największym na świecie teleskopem).
Książka to tylko forma przekazu, tak samo można by powiedzieć o filmach czy gazetach, trzeba tylko dobrze szukać.
dokłądnie.... najgorzej jak trafi ktoś nieodpowiedni na durną książkę czy filmik na ytt i potem np głupoty szerzą dalej bo tak pisał filozow jakiś tam czy naukowiec i oni myślą ze to prawda bo tak jakiś marek dziura gadał naukowiec i tak jest a co inni gadają to jest bee
Cinxin Liu "Problem Trzech Ciał". Pierwszy tom trylogii, polecam naprawdę gorąco
Popieram! Przeczytałem, a właściwie wysłuchałem (audiobook) pierwsze trzy rozdziały i naprawdę wciąga. Ten opis rewolucji kulturalnej na Chińskim uniwersytecie...
Piękny odcinek, dziękuję za niego :D
Kilka dni temu kupiłem w końcu (po długim odwlekaniu tego) udało mi się kupić, a następnie przeczytać, wydaną (ponownie) przez PWN Asztawakragitę. Najtrudniejsza do przeczytania książka jaką dane mi było się w życiu przeczytać. Ale niesamowicie silnie skłaniająca do przemyśleń i kontemplacji.
Zaś co do biologii Campbella to kupiona zaraz po tym jak wyszła miała dla mnie ogromną wartość... sporo już lat upłynęło od zdanej matury i coraz bardziej drażni mnie jak wiele ze szkoły nie pamiętam, a pamiętać chcę. Zwłaszcza z zakresu biologii i matematyki. Dlatego ta książka musiała wylądować u mnie na półce i musiała stać się jedną z tych które "się czyta od deski do deski" :3
Dzięki Tobie, SciFun, przypomniałem sobie o planie odnowienia przyjaźni z Isaakiem Asimovem. 5 minut po obejrzeniu odcinka zamówiłem trzy pierwsze tomy cyklu "Fundacja" (Fundacja, Fundacja i Imperium, Druga Fundacja).
Krótka historia prawie wszystkiego - Billa Brysona. Właściwie historia odkryć naukowych, budowania hipotez i sposobów w jaki dochodzono do teorii. Świetna pozycja.
Dokładnie. Też to chciałem napisać w komentarzu ale mnie ubiegłeś :)
Również chciałem o niej wspomnieć. Pamiętam, że ogrom informacji pozwalał mi przeczytać fragment, a później przez dłuższą chwilę układać to sobie w głowie. Dobra książka, daje do myślenia :)
Fajny film... Może więcej takich przemyśleń
Hej! Ciekawe byłoby jakbyś zrobił wywiad z swoim tatą albo zebrał informacje na temat jego procesu dojścia do umiejętności tak szybkiego czytania. To byłaby skarbnica wiedzy na temat samej techniki ale i ciekawostki od osoby, która zapewne zjadła zęby na czytaniu książek ;)
Kamil Bodura Hej, jak chcesz się nauczyć takiego czytania to polecam Ci książkę Tonego Buzana „ podręcznik szybkiego czytania”. To na prawdę jest możliwe.
Dziękuję za polecenie ;)
Mam dokładnie tak samo z kupowaniem książek! I na dodatek uwielbiam zdobywać książki stare, takich, których zdobycie na rynku wtórnym jest bardzo trudne.
Świetny material:) ja jestem mega freakiem na punkcie postapo, oraz fantastyki. I mam podobnie jak Ty, że więcej książek mam w planach przeczytać niż faktyczną ilość czasu, który mogę na to poświęcić
Książki, które polecam przeczytać:
-Człowiek biografia (Robin Dunbar)
-Era dinozaurów od narodzin do upadku (Steve Brusatte)
-Gdy życie prawie wymarło (Michael Benton)
-Samolubny gen (Richard Dawkins)
-Nie mamy pojęcia (Jorge Cham i Daniel Whiteson)
-Czarne dziury (Stephen Hawking)
-David Attenborough biografia
Super! Może to pomysł na cykl? Mógłbyś raz w miesiącu lub chociaż od czasu do czasu wybrać 3 książki, które byś nam polecił i o nich opowiedział, jak na Ciebie wpłynęły, czy coś zmieniły w Twoim życiu!
Bardzo dobry pomysł
7:54
I to jest właśnie najgorsza rzecz, jaka istnieje.
Co konkretnie masz na myśli?
Władzę?
Cokolwiek byś nie zrobił, i tak nie zdołasz przeczytać, obejrzeć, nauczyć się, poznać wszystkiego, czego byś chciał. A im bardziej prubujesz, tym bardziej cię to boli.
@@Wodospad_z_Deszczoskrzydlych znam to 👍
@@Wodospad_z_Deszczoskrzydlych myślałem wcześniej, że masz na myśli ten obraz symbolizujący monarchie xD
Dzięki twojemu filmowi zacząłem regularnie czytać
Ps Z twojego polecenia przeczytałem,, rok 1984" świetna książka i wszystkim polecam
Wczoraj skończyłem. Dlaczego przeczytałem ją dopiero teraz? Pozycja obowiązkowa.
Uwielbiam twój ton i sposób mówienia jak i myślenia. Jest zwłaszcza na końcu bardzo defensywny Ale w ten sposób bardzo motywuje i pokazuje ogrom wiedzy jaki posiadasz. Myślałem nad czytaniem takim naprawdę czytaniem codziennym Ale nie miałem wystarczająco siły woli lub bodzca żeby to zrobić. Prawdopodobnie zrobię to dzięki tobie bo lekko wjechał mi ten film na ambicje pokazując jak dużo czytasz ty vs. Ja A mam ambitne plany Ale jak sam powiedziałeś: bez pracy nie ma efektów a reszta idzie naprzód. Dzięki wielkie za to że jesteś i tworzysz wspaniały kontent
Metro 2033 :p Postapo górą!
scifun, czy jeśli nie sprawi ci to kłopotu był byś w stanie zaprezentować nam jakiś swój zbiór książek które się świetnie czytają i jednocześnie dużo można się z nich nauczyć ? myślę że wielu z twoich widzów było by ci bardzo wdzięcznych.
We mnie chęć czytania zabił... przymus. Niecierpiałem lektur. Lubiałem czytać książki z dziedziny biologii, interesowała mnie astronomia, odkrycia, ale przymus lektur rzucił się cieniem i na to. Zawsze miałem problem z czytaniem na głos, a nieraz musiałem czytać coś przed całą klasą, co tylko pogłębiało niechęć. Dzisiaj mam 31 lat, chciał bym nieraz usiąść z książką, odciąć od wszystkiego i poczytać, ale w pierwszej kolejności wymagało by to olbrzymiej pracy nad sobą, a stąd do przyjemności z czytania.... za daleka droga. Coś co kwitło w mojej głowie, jak miałem lat... mniej niż 10, zdechło w podstawówce
To może w innej formie? E-booki czytane na komputerze czy tablecie, tak aby sytuacja nie kojarzyła się ze szkołą.
Zawsze warto spróbować jeszcze raz, nigdy nie jest za późno na czytanie książek.
Robert Łysik wiek to tylko liczba pamiętaj
Lubie widok książek, biblioteki. Jak na nie patrzę to robi mi się dobrze. Jakaś cząstka we mnie pcha mnie w kierunku pochłaniania wiedzy, ale gdy już przyjdzie taki moment, gdy ewentualnie czytam cokolwiek to wtedy klątwa, łokieć boli, w dupe rzga, oczy się męczą, czytam, a myślę o czymś co było kilka linijek wcześniej, masakra. Ale to tylko takie moje niuanse. Zresztą, ostatnią książkę, którą przeczytałem w całości, a było to 3-4lata temu, była historia duszy, zamieniona w anioła stróża, która strzegła swojej samej postaci od narodzin, aż do śmierci i przeżywała swoje życie z poziomu 3ciej osoby. Cała książka bardzo wciągnęła, ale końcówka nijaka. Ale polecam bardzo.
Jeżeli chodzi o książkę otwierającą oczy mogę z ręką na sercu polecić każdemu książkę "Bogaty ojciec, biedny ojciec" (Rich dad, poor dad). A co do samego czytania to taka moja mała historia:
Już od podstawówki niecierpiałem książek, lektury szkolne? Nuda totalna. Zawsze znalazł się jakiś film i nie dość, że było ciekawie, to jeszcze szło zaliczyć sprawdzian na 2-3 :)
Tak to szło przez gimnazjum, wyprowadzka do Holandii z rodzicami aż do wieku 20 lat. Wtedy natrafiłem na filmy dokumentalna o Sir Isaacu Newtonie które pokazały mi wielkość tego człowieka o którym dotychczas se myslałem "aaa jakiś tam Newton sobie był, na fizyce trzeba było umieć jakieś tam jego prawa". (Najlepsze filmy dokumentalne moim zdaniem to: Newton, Dark heretic, oraz Newton, the last magician)
Newton miał w swojej bilbiotece ok. 1800 tomów a uczył się (pracował) po 18h dziennie przez wiele lat. Tutaj wyobraźnia pokazuje jak wielkie jest to poświęcenie dla wiedzy i chęci nauki oraz odkrycia Boskich tajemnic. Człowiek ten zafascynował mnie do tego stopnia, że zacząłem czytać jego notatki oraz zacząłem się uczyć podstaw łaciny aby mieć dostęp do większej ilości tych notatek jak i pism alchemicznych, do momentu w którym pojąłem, że moja wiedza jest na zbyt niskim, wręcz zerowym poziomie, żeby to zrozumieć. Można powiedzieć, że mój poziom wiedzy szybko pokazał na jakim jest poziomie w porównaniu do tego za co chciałem się zabrać. Tutaj zaczęło się zainteresowanie Filozofią, astronomią, alchemią, oraz podstawami matematyki (po 6 latach nic się już z tego nie pamięta), aby później przejść na fizykę. Znalazłem także świetne filmy ŚP. Prof. Bogusława Wolniewicza.
O ile zgłębiłem się w filozofie oraz astronomie, o tyle moje plany z matematyką oraz fizyką nadal czekają, razem z Principia Mathematica na półce. Zamiast tego zacząłem fascynować się rozwojem osobitym, Sherlockiem Holmesem oraz inteligencją finansową, ale chęci do nauczenia się łaciny, greki, matematyki oraz fizyki dalej pozostały, tylko jeszcze nie wiem jak się za to zabrać.
Pierwszy zakup książek był w lato tamtego roku. Kupiłem ich aż 30 na raz (Filozofia, astronomia i dwie matematyczne) z czego 13 już przeczytałem a obok tego kilka ebooków oraz audiobook.(W Polsce jestem raz na rok, więc poza wakacjami nie miał bym okazji na dokupienie bez zapłaty za przesyłkę). Był to mój pierwszy raz w życiu kiedy czytałem książki z własnej, nieprzymuszonej woli i pierwszy raz w życiu kiedy bardzo chętnie czytałem. W to lato dokupiłem kolejne 20, tym razem już o finansach, inwestycjach oraz rozwoju osobistym.
Półka rośnie, czytam coraz więcej, coraz więcej wiem i co najlepsze robie to bardzo chętnie. Czytanie stało się moim hobby, a do listy "chcę przeczytać" na stronie lubimyczytać dochodzą kolejne książki :)
Uważam, że niechęć do czytania bierze się ze szkoły, tam bowiem każą nam czytać konkretną książkę zamiast dać dziecku swobodę typu: pójdź do bilbioteki, wybierz książkę, przeczytaj i opowiedz. Wtedy każde dziecko mogło by wybrać coś fajnego dla siebie, zamiast męczyć się z lekturami szkolnymi.
Tak to wyglądało w moim przypadku. Jeżeli to wszystko przeczytałeś, jest mi bardzo miło :)!
Przykre jest to, że mnie czytanie jedynie męczy i stresuje. Rzadko znajdę coś co mnie bardzo zainteresuje i będę czytać z ekscytacją. Czytam bardzo wolno (mam problemy z koncentracją) przez co czuję się gorsza niż inni ludzie, którzy "łykają" kilka książek na raz. Takich ludzi się o wiele bardziej szanuje i uważa za wartościowych.
Bo są wartościowi i godni szacunku.
No to moze zacznij sluchac ksiazki ... kup sobe ebooki i zainsaluj jakiegos lektora na telefonie i ci bedzie czytal ;-)
Harry Portfel nie powinieneś się przejmować tempem czytania. Koncentracja też jest przereklamowana. Nie uważasz, że jest zajebiste jak się łapiesz na wędrówce od np. świata dysku do koranu? Myśli wolno latające są świetne.
Z tym lektorem to słabo. Osobiście wolę czytać wolno ale treściwie np. ostatnio "męczę" "Golem 14" Lema i nie jestem w stanie przeczytać więcej niż 5 stron w godzinę. Nie da się.
@@666Ojciec bardzo dziękuję za ten komentarz, czuje się 100 razy lepiej wiedząc że nie tylko ja mam z tym problemy. Staram się to jakoś zaakceptować i bardzo doceniam te odloty myśli (na pewno dzięki nim lepiej mijają mi podróże i wszelkiego rodzaju czekanie np. w kolejce do lekarza), po prostu mój profil w liceum wymaga dość szybkiego czytania w dużej ilości i boje się, że nie podołam. Co do audiobooków, bardzo lubię ich słuchać, szczególnie w dobrej aranżacji, ale trudno przy nich wyłapać w którym momencie "odleciałam" i nie wiadomo do której minuty muszę przewinąć :P
hmmm no to dziwne .. zeczywiscie masz jakies problemy z koncentrcja ( moze pocwicz koncentracje ) ... ja osobiscie jak slucham audio bookow ( czy lektora ktory mi czyta ekooki ) to nigdy sie nie gubie w trakcie sluchania .. a zdazalo mi sie tak sluchac i 12 godzin nonstop ...
Witam. Co do szybkiego czytania, dostałem od żony książkę, która pomaga to wyćwiczyć. Po ok. 1 m-cu postęp szybkości czytania był niemal geometryczny. Niestety, potem ta umiejętność stanęła jakby "w miejscu". Dodam, że zacząłem w wieku ok. 36 lat. Wiek nie ma tu znaczenia. Warunki czytania - najważniejsza sprawa poruszona przez Pana. MUSI być cicho, bez nadmiaru zewnętrznych bodźców. Wówczas jesteśmy w stanie dostatecznie skupić się na tekście. No i zaczniemy odnosić maksimum korzyści, o których Pan wspomina (np. rozwijanie pamięci czy wyobraźni).
Jedno mnie wkurza u ludzi? "Nie czytam lektur/starych książek, bo są napisane jakimś dziwnym językiem". Przyłapałem niedawno syna, grając z nim w pewną grę z użyciem słów, że nie zna większości potocznie używanych po dziś dzień, jak np. "alkowa". Sztuką nie jest więc same czytanie, ale czytanie z użyciem myślenia. Zastanowienie się nad słowem pisanym pozwala każdemu podświadomie przyswoić nie tylko znaczenie słowa ale również jego kontekstowe zastosowanie, a nawet wyobrazić sobie daną, opisywaną scenę. Co do nudy ogarniającej czytających lektury szkolne, jestem prawnikiem, i powiem szczerze, że nie ma nudniejszego tekstu, nad treść jakiegokolwiek aktu prawnego. Dlatego czerpcie radość z tego, że macie dostęp do pomników języka, poezji czy prozy. Syn dostał ode mnie do przeczytania "Wiedźmina", bo autor używa tam bogatego wachlarzu synonimów i archaizmów. Już widzę u Młodego postępy.
Trafił niedawno na Pańskie filmy i muszę przyznać, że z Panem włącznie, jest całkiem sporo ludzi w tym kraju, którzy nie ustępują niczym w propagowaniu fizyki swoim amerykańskim kolegom. Gratuluję i życzę programu w jakiejś stacji TV.
To nie chodzi o lektury bo one nie są nudne. Albo że sąnapisane w sposób arhaiczny tylko o to że młodzi ludzie czytają lektury szkolne "na mus".
Co to za ksiazka dotyczaca szybkiego czytania? Jakie sa glowne rady jak przyspieszyc czytanie?
.
Kiedyś słyszałem mniej więcej taką wypowiedź:
"Najłatwiejszym sposobem, by zniechęcić młodzież do przeczytania jakiejś książki, jest wpisanie jej na listę lektur"
Gdy tylko coś zaczyna być niemiłym obowiązkiem i ogólnie niemiło się w umyśle kojarzy (szkoła, oceny, zadania domowe, średnia, zdanie, egzaminy, kartkówki, sprawdziany, stres, matura, wredna nauczycielka polskiego, rywalizacja międzyuczniowska itd.) to niemalże nikt nie będzie miał z tego przyjemności i bardzo rzadko ktokolwiek to doceni.
Także problemem nie są same lektury czy język, ale raczej nastawienie uczniów demotywowane przez system nauczania, nauczycielów, rodziców, otoczenie rówieśników...
A także również młody wiek i brak doświadczenia, zupełnie inne spojrzenie na świat niż gdy jest się dorosłym. I zapewne jeszcze wiele innych rzeczy o których nawet nie wspomniałem.
Problem jest wielopoziomowy.
szkoda, że lektury w szkole zniechęcają do czytania - bo taka prawda. Jesteśmy w szkołach zmuszani do czytania książek, do których nie jestesmy dojrzali albo po prostu nudnych "ale to klasyka". No i efekt znamy. (Chyba, że coś się pozmieniało)
Raczej pogorszyło. W technikum (które skończyłem już co prawda 2 lata temu) nie przeczytałem ani jednej lektury, co mi wcale nie przeszkodziło, żeby przeczytać kilka arcyciekawych książek, a także by wyciągnąć 90% z matury ustnej z polskiego. :)
Lektury w szkole często są bardzo ciekawymi pozycjami!! Do czytania zniechęca mechaniczne więc przerabianie ich przez znudzonych nauczycieli.
Nie obarczałabym lektur całą winą zniechęcania do czytania, ba, większość z nich, szczególnie w gimnazjum (a więc okresu, w którym każdy nastolatek usiłuje znaleźć swoje miejsce w świecie, na przykład poprzez dobór książek, które czyta) wydawała się interesująca. To raczej w liceum mamy szansę poznać wątpliwe perły polskiej literatury pokroju "Dziadów" lub "Wesela" - choć w takim wieku większość ludzi ma świadomość, że nie każda książka tak wygląda i większość zapewnia przyjemniejsze doznania. Przyczyny upatrywałabym raczej w obecności innych rozrywek, które dostarczają większej ilości bodźców. Małe dzieci przyzwyczajone do animowanych bajek (dużo ruchu, kolorów, piosenek) będą miały problem ze skupieniem uwagi na nieruchomych, niezmiennych przedmiotach, na przykład klockach. To samo działa w późniejszym wieku, tylko aktywności się zmieniają.
Tegoroczny maturzysta: nic się nie zmieniło 🤷♂️🙃
@Antek Policmajster Karanie uczniów za brak pamięci szczegółów z lektur (sprawdziany o treści "jak nazywał się sklep koło którego przechodził główny bohater" itd), niszczenie kreatywności (fantastyczne elementy w dziełach okresu romantyzmu określane mianem "zbędnych"), wymuszanie jednotorowego myślenia - co z tego że ty widzisz w powieści alegorię miłości, klucz mówi że to o smutku więc musisz widzieć tam smutek.
Najgorsze jest w sumie karanie za lektury. Nie każdy człowiek pamięta wszystkie szczegóły, zwraca uwagę na wszystko, jeśli przez x lat szkoły czytasz "aby nie dostać kary" to każda, nawet najciekawsza książka będzie dla ciebie negatywnym skojarzeniem.
Ja także czytałem "Niebo na dłoni", poznałem tę książkę w pierwszej klatce, w której się pojawiła! Ja uwielbiałem fragmenty o wielkim wybuchu. Jestem pewien, że u mnie także ta książka odpowiada za zainteresowanie kosmosem. Cóż za wspomnienia
"Niebo na dłoni" - też kojarzy mi się z dzieciństwem, i z moim tatą. Cudownie wracać do tej książki, mimo że nie jest już aktualna, to nadal fascynująca i w jakiś sposób budząca sentyment
6:43 "dla pozornie TAK nikłego pożytku" ;)
SciFun wyczerpał limit filmów na miesiąc do co najmniej 2020 roku xD
w sensie, że kolejne 4 filmy w miesiącu będą w 2020 :P
Chłopie ty rób o czymkolwiek filmiki bo są zajebiste :P
Popieram
Ten film tylko mnie upewnia jak wspaniałym jesteś człowiekiem, Nie zmieniaj się, nie daj się zatrzymać
Ja mam tak, że kupuję książki, zaczynam je i nie kończę.
W 2018 kupiłem ze 25 książek a przeczytałem w całości chyba kilka.
Bardzo fajnie, że wplotles w film takie swoje przemyślenia. Przykładowo ten podzial na cztadla lub to że nie wszystkie książki kupujemy by czytać od deski do deski tylko czytamy je selektywnie.
Pjona, czekam na więcej takich materiałów :)
Czytam teraz taką książkę o astronomii i ogólnym pojęciu czasu i przestrzeni. Nazywa się "Wszechświat w twojej dłoni" autorstwa Christophe'a Galfarda. Ogólnie takimi tematami się nie interesuję, ale akurat ta książka mnie bardzo urzekła swoją prostotą i sposobem, w jaki jest napisana. Już na pierwszej stronie jest informacja, że pojawi się tylko jeden wzór - E = mc^2. Autor nie wdaje się w nieistotne szczegóły i niezrozumiałe wzory i tłumaczy wszystko w prosty sposób. Polecam książkę każdemu, czy interesuje się astronomią, czy nie.
O! Ta książka jest rewelacyjnie napisana, też ją akurat mam na warsztacie ;)
Przeczytałem i zgadzam się z wszystkim co napisałeś
Ta sama informacja o jednym wzorze , właśnie o E = mc^2 jest napisana na pierwszej stronie książki " krótka historia czasu " Stephen'a Hawking'a
"Autor uzyskał tytuł doktora fizyki teoretycznej na Uniwersytecie Cambridge, gdzie w latach 2000-2006 jako student profesora Stephena Hawkinga prowadził badania naukowe nad tzw. paradoksem informacyjnym czarnej dziury"- wg noty ze wspomnianej książki.
Może stąd ta inspiracja.
"Europy" raczej nie przeczytam, ale chętnie zobaczę te dwie pierwsze książki o astronomii :)
Ps. Ja z mojego okna widziałam Wielki Wóz i chociaż bardzo się starałam, nigdy nie mogłam znaleźć tego małego.
Balkon sąsiada wyżej zasłaniał?
Mieszkam w domu, na wsi więc nocne niebo i gwiazdy są bardzo dobrze widoczne.Tylko że nie umiem odnaleźć tych wszystkich planet, gwiazdozbiorów, i układów :(
Jest ciekawa aplikacja, nazywa się sky map. Polecam spróbować!
Europę sobie kupiłem parę lat temu, przebrnąłem gdzieś przez 1/3. Jedna z najnudniejszych pozycji, jakie sobie sprawiłem. Język encyklopedyczny, bez jakiegokolwiek polotu.
Mały wóz czyli Mała Niedźwiedzica jest zawsze nad Wielkim Wozem (część Wielkiej Niedźwiedzicy). Połącz dwie ostatnie gwiazdy wielkiego wozu (te z tyłu, na dole i górze) i "przenieś" około pięć razy ten odcinek w "górę" prawie po prostej powstałej z połączenia a trafisz na koniec małego wozu (koniec dyszla) czyli GWIAZDĘ POLARNĄ
o moj boże 5:00 jakżeś mnie zmotywował
Podobał mi się ten odcinek. Był inspirujący, też idę czytać; będzie super.
Uwielbiam książki. Wedle twoich obliczeń czytam do 100 rocznie.
Gdyby nie czytał, znałbym 10 razy mniej osób niż aktualnie, nie nagrywałbym na YT, nie zostałbym przyjęty do pewnej organizacji, nie miałbym teraz freelancerskiej pracy, mój charakter byłby zdecydowanie mniej otwarty, a ja mniej ciekawy świata, więc no raczej warto jakby się ktoś zastanawiał :)
@Kornett jego kanał
8:44 moje najszczersze kondolencje:( [ * ]
Twój ojciec był wspaniałym człowiekiem.
A kiedy on powiedział że nie żyje?
Dzisiaj Błękitna Kropka za niecałe pięć dyszek :)
A mnie kilka dni temu spotkała miła niespodzianka. W dzieciństwie zacząłem czytać serię Ulysses Moore. Nie skończyłem jej przez kilka czynników, min. dlatego iż była wydawana przez kilka lat i nie było mnie stać na kupno wszystkich tomów. A więc byłem niedawno u nowo poznanego kolegi. Siedzę u niego z 5 min i patrzę a pod biurkiem leży stos książek. Nie muszę pisać jakich. Mówię: Masz całą serię! A on na to, że ma je oddać do biblioteki bo nie ma co z nimi zrobić. Zrobiłem "piękne oczy" *-* i po chwili książki były moje :) Zamierzam przeczytać/dokończyć całą serię. To będzie piękny powrót do dzieciństwa.
A i koleżanka jak się dowiedziała to już prosi o pożyczenie :)
Super. I to wystarczy za komentarz. Poprostu super. Moja książka kształtująca to złota gałąź. Też seria seramowska, tak jak bogowie groby i uczeni. Pozdrawiam.
Ja książki zaczęłam czytać z konieczności. Los obdarzył mnie dysleksją, dysgrafią i dysortografią, oczywiście w szkole podstawowej nie miałam o tym pojęcia i aby dorównać rówieśnikom, musiałam pracować dwa, a może trzy razy więcej. Czytałam dosłownie wszystko, gazety, książki, czasopisma. Co tylko wpadło w ręce. Z czasem oczywiście zaczęłam dobierać sobie lektury, ale nawyk pozostał. Znajomi uważali mnie za chodzącą encyklopedię, ale ja do dzisiaj mam wrażenie, że wiem bardzo mało. Czy mam z tego korzyści? Oczywiście, czytam płynnie i w trakcie pisania błędy robię bardzo rzadko, ukończyłam studia i co najważniejsze, sama napisałam i wydałam książkę. Nie mogę mówić o sukcesie finansowym, choć i na tym polu biedy nie klepię. Dodam tylko, że w czasach mojej młodości telefon stacjonarny był rzadkością, a maszyna do pisania nieosiągalna, więc jako osoba dorosła musiałam się uczyć komputera i internetu (dziś to moje narzędzia pracy). Czy te drobne sukcesy zawdzięczam czytaniu? Uważam, że samo czytanie niczego nie zagwarantuje, ale jeżeli odpowiednio wykorzystamy zdobytą wiedzę, to wszystko jest możliwe.
Jaką książkę wydałaś? Chętnie przeczytam.
Wszystkie biochemy dostają oczopląsu bo Ville
1:56 a czemu akurat Nietzsche'ego?
TALGY a to dobre
Twoje myślenie bardzo przypomina moje. Również gromadzę więcej książek niż jestem w stanie przeczytać i również lubię różnorodność. Nawet próbowałem uczyć się szybkiego czytania, dochodząc do wniosku że jest to możliwe, jednak trudne do osiągnięcia(zakładam że to nawyk wymagający znacznie więcej ćwiczeń niż standardowe nawyki). Nawet te fazy czytania i nieczytania u mnie występują(teraz znów wchodzę w fazę czytania, tym razem głównym tematem będzie czas i maszyny, z wielu perspektyw). Trochę to wygląda jakbyśmy byli pewnego rodzaju klonami, do tego stopnia że aż mi się znowu przypomniała koncepcja determinizmu. Co prawda ja najwięcej czytam książek z psychologii, jednak pewne książki wybrałem takie same jak Ty, przykładowo podręcznik do biologii.
Uwielbiam "Błękitną kropkę", mogę ją czytać wciąż i wciąż na nowo: "Zdajemy się żądać dla siebie uprzywilejowanej pozycji nie z racji naszych dokonań, lecz z racji naszego istnienia, z racji bodaj samego faktu, że jesteśmy ludźmi i urodziliśmy się na Ziemi. Można by to określić mianem antropologicznej pychy". A z nowszych rzeczy właśnie skończyłam "Inne umysły" Petera Godfreya-Smitha i zaczynam "Niezwykłe liczby profesora Stewarta" :)
Ja również mam ten problem. Kiedy czytam to nie mogę się oderwać. Podczas urlopu mogę przyssać się do nawet 20 książek. Niestety po tym czasie mam okres stagnacji i mogę nie mieć książki w ręku przez kolejnych kilka miesięcy.
"Swoje" książki dzielę tylko na ciekawe i nieciekawe. Mogę czytać literaturę popularnonaukową równie zachłannie jak powieści sensacyjne, thrillery medyczne czy fantasy. Jeśli książka mnie wciągnie to tylko to się liczy.
Uwielbiam kupować książki, księgarnia i biblioteka to moje ulubione miejsca xD.
Ja mam tak samo!, a ludzie z mojej klasu uważają mnie za dziwaka "Bo po co kupować książki i czytać książki, jak można pobrać audiobooka"
*Moja lista książek, które w najbliższym czasie przeczytam, została zaktualizowana!*
tu zobaczyłem Twojego ojca a dzisiaj dowiedziałem się że nie żyje trzymaj się
wow, jakie nostalgiczne uczucie, dzięki za przypomnienie mi dlaczego za dziecka nie odrywałam nosa od książek. Wciąż lubię, kocham czytać, ale mój styl życia, szczególnie teraz, kiedy właśnie zaczęłam klasę maturalną, nie pozwala mi na znalezienie tych 2 godzin podczas dnia które kiedyś poświęcałam książkom. Oczywiście, nie licząc szkolnych podręczników. Masakra... Słucham audiobooków do szkolnych lektur, bo dla mnie inaczej się nie da, też czytam wolno. Ale teraz postaram się znaleźć chociażby 15-30 minut na czytanie chociażby 10 stron dziennie tych powieści i innych dzieł literackich które kurzą się na mojej półce :)
Mnie studia nauczyły czytania symultanicznego i jest to jedna z moich najważniejszych umiejętności. Konieczność czytania różnych tekstów w mniej więcej jednym czasie przyniosła mi wiele korzyści: świadomość procesu czytania (wiedzę o stosunku wysiłku przeczytania czegoś do stopnia skomplikowania czytanego tekstu), poprawę koncentracji, trening wyobraźni, świadomość (nie)konsekwencji własnego toku myślowego, obycie z tekstami naukowymi i każdymi innymi... i pewnie jeszcze milion innych, które w tej chwili nie przychodzą mi na myśl. Polecam każdemu taki eksperyment: zamiast scrollowania Facebooka, spróbujcie przeczytać (i rozumieć) fragment tekstu naukowego, wiersz, jeden reportaż i fragment sztuki w ciągu jednego dnia, o różnych porach, znajdując czas przy okazji codziennych czynności, np. wiersz do śniadania, reportaż w drodze do pracy, fragment sztuki w drodze do domu, a fragment tekstu naukowego po wieczornym prysznicu. Gwarantuję, że ilość i różnorodność bodźców zapewni nie tylko niecodzienną refleksję, ale i niesamowite sny. ;)