Ciekaw jestem jaki wpływ na rozwój dziecka może mieć rodzic, który sam nie doświadczył zbyt wielu pozytywów, o których mowa w filmie. Czy świadomość tych i wielu innych aspektów (których zapewne nie byli świadomi jego rodzice), ważnych dla prawidłowego rozwoju dziecka może mieć skutki uboczne, odwrotne od zamierzonych. Czy chęć bycia dobrym rodzicem, lepszym niż samemu się miało, bez wyuczonych prawidłowych zachowań w konkretnych sytuacjach...czy na pewno wystarczy... Czy nadgorliwość nie okaże się po latach gorsza od... wiadomo czego, a zaangażowanie i chęć bycia doskonałym rodzicem nie odbije się czkawką. Świadomość nie równa się prawidłowemu postępowaniu w kształtowaniu i wychowaniu dziecka. Nieco abstrahując... znam kilka przykładów rodziców pedagogów a jednak (z niezrozumiałych dla mnie powodów, zależności) tworzących swoje dzieci na "kaleki życiowe". Taki fenomen😉
Parę z wyżej wymienionych pkt. Pkt 2 zapamiętam do końca życia. Pamiętam jak dziś, zaczęły się wakacje, a ja miałem jakieś 13/14 lat. Co roku w naszym mieście na wakacje był organizowany turniej piłki nożnej. Moje podwórko co roku brało udział. Nigdy nie brałem w tych zawodach udziału, a to był ostatni rok ( potem już byliśmy za starzy ). Stwierdziłem w sumie czemu nie, w końcu to ostatnia szansa. No i się zaczęło. Ojciec : No i na co Ci to ? To banda nieudaczników ? Po co się w to angażujesz, przecież i tak nic nie wygracie. Jeśli wygraliśmy mecz to ojciec twierdził, że przez przypadek, albo że mieliśmy farta, chyba przeciwnik grał pod słońce. Tego typu dogryzanie. Gdy przegraliśmy : To było oczywiste, od początku Ci to mówiłem, nic nie osiągniecie itd Zajęliśmy 3 miejsce. Przyszedłem z medalem do domu i co myślicie, że mi pogratulował ? Hahaha no jasne że nie. Tylko brąz ? Na więcej Cię nie stać ? Podobne akcje robił gdy oglądałem piłkę w Tv. Gdy zobaczył, że gra drużyną której kibicowałem to przysiadał się by oglądać ze mną. Piłka go nie interesowała, ale miał możliwość kibicować drużynie przeciwnej. Lata mijały , dziś sam jestem ojcem i nadal nie zrozumiałem jak można mieć takie podejście. Dało mi to 1 ważną lekcję o nazwie tego nie rób.
Moi rodzice nie spełnili żadnego z tych punktów. Uważają, że miałam świetne dzieciństwo, a jeżeli przytoczę którykolwiek z tych punktów mają tak silny mechanizm wyparcia, że odrzucają swoje błędy.
Niektórzy krytykują dzisiejszych rodziców, że na wszystko pozwalają. Ok, tak bywa. Za to wcześniej "wychowywano" tak, że traumy i zahamowania ludzie mają do dzisiaj. Każde pokolenie rodziców ma swoje wady. Ale kiedyś to nawet mało kto się zastanawiał, jak wychowywać dobrze.
Niestety żadne z tych punktów w przypadku mojej mamy nie zostały spełnione. Jednak ja jako rodzic jestem totalnie inna. Przerwałam tą wielopokoleniową, bezmyślnie powtarzaną metodę wychowania „na zimno”. Moje dziecko niebawem bedzie juz dorosłe, a kontakt mamy swietny. Lata pracy nad relacją. Niestety moje uczucia byly zawsze ignorowane i jako dziecko nie miałam głosu. Do tej pory ciągną sie za mna jakies dziwne zachwania typu „ nie potrzebuje niczyjej pomocy i chocbym miala Siedziec nad tym kilka dni to zrobie to sama”. To nic innego jak radzenie sobie jako dziecko samemu. 😢 wiele rzeczy mam juz przerobione w glowie, lecz wiele wciaz przede mna.
Przeważnie ludzie niestety bezwiednie kopiują zachowania swoich rodziców. Tym bardziej podziw dla Ciebie, że przerwałaś to kopiowanie głupich metod wychowawczych z pokolenia na pokolenie.
Nie wiem ile masz lat ale w latach 80tych jak ojciec nie pił i nie bił (przesadnie) a matka gotowała i prała (zazwyczaj) to byli dobrymi rodzicami. I w takim przeświadczeni żyli.😢
Na ten aspekt trzeba spojrzeć jak na problem pokoleniowy. Ci rodzice lat 80-tych sami doświadczyli o wiele bardziej brutalnego dzieciństwa. To były głownie osoby urodzone w latach 50-tych - 60-tych, wychowywanie ich poprzez bicie było normą, uważano wtedy że inaczej dziecka dobrze się nie wychowa. Zrozumiałam to kiedy rozmawiałam ze starszymi osobami jak wspominają swoje dzieciństwo. Te osoby niosły później w sobie traumę więc z ich perspektywy jak nie bili dziecka to byli dobrymi rodzicami. W większości starali się być lepszymi rodzicami niż ich właśni rodzice. My swoich dziadków pamiętamy jako kochających miłych staruszków, jednak wnusia kocha się inaczej. Te osoby często nie były takie wyrozumiałe dla swoich dzieci jak dla wnuczków. Można byłoby się cofnąć dalej i zastanowić dlaczego pokolenie dziadków było tak twarde dla swoich dzieci. Pomijam traumy wojenne jednak wtedy dzieci traktowano jak małych dorosłych. Często jako bardzo młode osoby wręcz dzieci chodziły do pracy, doświadczały przemocy, molestowania.. Teraz mamy większa świadomość a pewnie poprzez swoje traumy i jakieś schematy popełniamy błędy wychowawcze.
U mnie również żaden punkt nie został spełniony, do tego wychowywałem się w latach 90. Tata pił, mama ciąg pracowała do tego nie mogli na siebie patrzeć i ciągle kłótnie, teraz tata skończył sam ze sobą bo alkohol niestety wygrał, mama udaje że jest wszystko dobrze a ja próbuje zrobić że sobą porządek bi sam zostałem ojcem i mężem. I zacząłem robić to co u mnie było czyli awantury gdzie uważałem i się zabierałem że ja będę inny arobie dokładnie to samo. Całe szczęście mam dobrą żonę która mnie rozumie i o mnie walczy, dzięki niej zacząłem terapię. Oczywiście w oczach mojej mamy jestem pantoflem bo rozmawiam z żoną i staram się nie bić dzieci a rozmawiać i pozwolić im być dziećmi, że mogą powiedzieć że czegoś nie lubią albo się boją i że mogą mieć też zły humor
Niestety, ale chyba Twoja mama zazdrosci ze starasz sie byc lepszym mezem niz ona miala. Chce powiedziec ze kazdy ma szanse byc lepszym kazdego dnia. To nasza decyzja czy budujemy czy niszczymy wiezi.
7 punktów na TAK ❤ i to dla dzieci urodzonych w latach 80 i 90, więc wiem, że nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Trzymajcie się tam wszyscy, bądźcie dobrymi rodzicami dla swoich dzieci
Niestety nie zgodzę się z żadnym 😞 moja rodzina była i jest zaburzona - teraz mam dużo problem z każda decyzja, jestem ciągle zła lub 'pusta', często rezygnuje i mam reakcje nerwowe. Mimo że sprawia mi to ból to moi rodzice dalej mnie za to wyzywają np. "dziki" 🙁 Dziękuję za to wideo - teraz wiem skąd się wzięło wiele "problemów" we mnie🥹
Jest tu pewien problem ... o ile rodzice mogli spełnić 3 czy 4 punkty to złamanie punktu nr9... niszczy życie: słomiany zapał; uzależnienia; wieczny brak satysfakcji z sukcesów, od pochwał czerwieniejesz; nie umiesz się reklamować wtedy kiedy trzeba; milion kompleksów; brak autorytetów.
To najmądrzejszy materiał, jakiego wysłuchałam na UA-cam. A słucham dużo. Dziękuję. Mam małą córeczkę i chciałabym, żeby kiedyś, po wysłuchaniu tego mogła powiedzieć: "moi rodzice spełnili wszystkie punkty". Zrobię sobie z tego notatki i powieszę w takim miejscu, żebym nigdy o tym nie zapomniała. 💚
U mnie to samo. Dopiero jak zrobili się starzy to przestali mnie cisnąć. A tak to najebani tłumaczyli jak nam żyć 😂 mam 30 lat jak zaprosić kogoś do domu gdy wiesz że mają cię za zero. Pozdrawiam
Nie ten ptak, co głośno śpiewa, ale ten, co gniazdo dobrze plecie. - 🌳 Korzenie i skrzydła - ❤ Miłość bezwarunkowa - 🕊 Wzór do naśladowania - 🌟 Wsparcie w trudnych chwilach - 🎁 Lekcje na całe życie
Urodzona w 89, mam zajebistych rodziców ❤ do dzisiaj w bliskim kontakcie ❤ wiadomo, nie było zawsze idealnie, ale nigdy nie jest. Teraz zaczynam przygodę jako mama i wiem, że miałam wiele dobrych przykładów ❤🎉
Wydaje mi się że nie można patrzeć na pokolenie naszych rodziców tak wymagającym okiem jak patrzy się na nas. Po pierwsze dlatego że nasi rodzice żyli jeszcze blisko swoich rodzin gdzie autorytetem było zdanie najstarszej osoby, często właśnie takie słowa jak „dziecko musi się wypłakać bo będzie miało dobre płuca” lub „zamknij w ciemnej łazience to się uspokoi”. I teraz młodzi rodzice mogli posłuchać swojej intuicji i to dziecko jednak tulić (tak jak moja mama mnie) lub posłuchać tej osoby starszej i wtedy dziecko było zostawiane do wypłakania. Na dobrą sprawę nie wiemy czy rodzicielstwo współczesne przyniesie dobre efekty czy też będziemy obsmarowywani na terapiach bo na przykład w ramach zdrowych granic nie można było krzyczeć ;)
Cuda się zdarzają (żart) ale jeszcze wiele innych okoliczności na nas wpływa. Gorzej gdyby wpływ na nas mieli wyłącznie rodzice. Dlatego też myślę, że indywidualne nauczanie nie jest najlepszym wyjściem w każdej sytuacji.
Kiedyś jako 22-24 latek zastanawiałem się dlaczego moje i rodzeństwa życie wyglądało tak a nie inaczej (nie było idealnie). Teraz dekadę później stwierdziłem że to nie do końca było winą rodziców. Oni sami przez całe życie żyli w traumie wojny którą otrzymali od swoich rodziców. Bieda i niepewność jutra odziedziczona z poprzedniego pokolenia nie pozwalała i nie dawała czasu by się zastanowić czy aby na pewno dobrze sprawują się w roli rodziców. Z mojej perspektywy to był koszmar ale nigdy im tego nie powiedziałem, nie chcę żeby teraz na stare lata się obwiniali. Po prostu w latach 80-90tych liczyło się przetrwanie, ludzie nie mieli czasu albo nawet pojęcia o tym że jednak warto rozmawiać i próbować zrozumieć swoje dziecko. Dziś jako dzieci tamtych czasów możemy i powinniśmy dołożyć wszelkich starań by kolejne pokolenie nie miało już takich problemów jak my , nasi rodzice czy dziadkowie
Місяць тому+2
Pełna zgoda, trzeba dbać by przerwać transfer przemocy z poprzednich pokoleń.
Ten film odpowiedzial na pytanie: "Dlaczego Polacy maja coraz mniej dzieci? albo ich nie maja w ogole"... Polakow nie stac na dzieci, kazdy blad czy zabawa kosztuje wyladowanie na ulicy...
Nie wiem czy moi rodzice spełili choć jeden punkt. Ojciec był przemocowym alkoholikiem, który na trzeźwo mało co się odzywał. Nie powiem, zabierał mnie i brata na wycieczki piesze i rowerowe ale jakiegokolwiek okazywania przez niego uczuć próżno było szukać. Nie angażował się w nasze wychowanie, zawsze decyzje podejmowała mama. Za to jak pochlał, a zdarzało się to czasem i 5 dni w tygodniu, to używał sobie na nas jak tylko mógł. Wyzwiska, szarpanie, bicie pasem jak byliśmy mniejsi, awanturowanie się do białego rana... Mama współuzależniona, nie radziła sobie w ogóle. Zamykała się w łazience albo wychodziła, zostawiając nas na jego pastwę. Często uciekaliśmy z domu, jak byliśmy mali to nas do dziadków zaprowadzała. W latach 90-tych to ja musiałem biegać do ciotki dzwonić po policję albo musieliśmy go szukać po barach i próbować go namówić, żeby wrócił do domu (mieliśmy 11, 12, 13 la!!!!). Moje dzieciństwo to było pasmo traum i chujozy...
4 w szkole to był problem, a za 3 nawet lanie dostałem. Ogólnie przez trochę lat życie by spełnić oczekiwania i później syndrom oszusta w pracy - bo jednak studiów nie skończyłem - masz poprawkę do zapłacenia nie ważne że nie pracujesz musisz sam ogarnać, a w tym czasie sisotrze prywatne studia opłacili. Jednak przyszedł moment że nie żyje dla kogoś tylko dla siebie, a kontaktu nie zamierzam urywać, jak żyją to wolę się nacieszyć ich obecnością - bo jednak dużo z punktów spełnili :)
Ani jednej. Być może pewnym (acz co najwyżej częściowym) usprawiedliwieniem moich świętej pamięci starych jest to, że im też nie pozwalano być sobą (w czasie okupacji, a potem stalinizmu, to raczej niewskazane było), ich uczucia też się nie liczyły (zwłaszcza dla gestapowców, którzy na oczach mojej matki, wówczas małego dziecka, aresztowali jej ojca - PTSD, którego się wtedy nabawiła, został z nią do końca życia, a mnie nikt nie przekona, że ludzie z tą przypadłością bez problemu mogą być rodzicami), nikt nie był dla nich wyrozumiały i nie podążał za ich radością, bo najpierw walczący w podziemiu, wywożeni do łagrów, usiłujący po prostu przeżyć, a potem tyrający jak dzikie osły (odbudowa Polski, trzysta procent normy i te klimaty, a po pracy kolejki, żeby kupić jakiś ochłap na obiad - to akurat przetrwało do samiutkiego końca PRL) ich rodzice, a moi dziadkowie, zwyczajnie nie mieli kiedy i jak tego robić, bo po prostu w czasach ich, a nawet mojego, późniejszego o 30 lat, dzieciństwa panowały zupełnie inne poglądy na wychowanie. Niemniej z tej tresury wyniosłam jedną rzecz, która niewątpliwie jest moją dużą zaletą, mianowicie nie zajmuję sobą więcej miejsca niż muszę, dosłownie i w przenośni, nie jestem z tych, których najpierw słychać, a potem ewentualnie widać, nie pojawiam się tam, gdzie mnie nie zapraszano, nie daję otoczeniu odczuć mojej obecności (chyba, że otoczenie nadepnie mi na odcisk, ale obrony własnych granic nauczyłam się już jako mocno dorosła). Niedawno usłyszałam od sąsiadki: „Bałam się, że pani się wyprowadziła, bo tak u pani cicho”. I, co ciekawe, właśnie postępując w ten sposób jestem idealnie sobą.
Uważam podobnie. Nie można zero-jedynkowo określać czy rodzic był zły czy dobry. Na pewno są wyjątki, bo nie mówię tu o takich rodzicach co chlali i bili. Mówię o rodzicach, którzy prubowali być normalni. Chcieli mieć dobrą rodzinę i starali się jak umieli. Są pewne sytuacje życiowe, które mimo wszystko usprawiedliwiają rodziców. Czasem są to sytuacje, o których jako dzieci nawet nie wiemy, pilnie strzeżone tajemnice rodzinne itd. Trzeba też wziąć pod uwagę, że kiedyś czasy były trudniejsze dla rodziców i też nie było tylu poradników i filmów jak być dobrym rodzicem itp. Generalnie trochę przeraża mnie trend szukania co źle robili nasi rodzice. Wiem, że jest to potrzebne, by tych błędów nie popełniać, ale wydaje mi się, że narracja wielu filmików niestety jest mocno negatywna. Mocno widać tendencję do mówienia jeśli jesteś " taki i taki " to przez twoich rodziców. No i tak i nie. To nie jest zero-jedynkowe. Takie podejście do tematu jest bardzo krzywdzące dla rodziców. Wiele z cech wymienionych w filmiku można "nabyć" na innej życiowej drodze. Np. brak wiary w siebie i swoje osiągnięcia można nabyć w szkole, bo jakiś nauczyciel będzie sugerował, że się nie nadajesz, że nie skończysz podstawówki itp (teraz takich nauczycieli chyba już nie ma ale za mich szkolnych czasów, byli). Poczucie bycia innym i nie akceptowanym, można również wyrobić sobie w szkole, gdy się okaże, że większość z klasy Cię nie lubi albo co gorsza jesteś kozłem ofiarnym w klasie. Brak wiary w siebie i swoje umiejętności, w swoją wartość można nabyć też przez to jak traktują nas inni członkowie rodziny, np dziadek czy babcia traktujący Cię gorzej niż twoje cioteczne rodzeństwo. Przykłady możnaby dalej mnożyć. Dlatego uważam, że nie powinno się sugerować, że to jakimi jesteśmy jest winą albo zasługą tylko rodziców. Na to jacy jesteśmy ogromny wpływ, mają wszyscy ludzie, którymi jesteśmy otoczeni. Gdzieś słyszałam bardzo mądre powiedzenie "Do dobrego wychowania dziecka, potrzeba całej wioski mądrych ludzi"
Myślę, że wiedza i świadomość w wychowywaniu dzieci, przyszłych pokoleń jest drogą, jeszcze długą i trudną, do pokonania zła jakim są wojny i przemoc. Wychowujemy dzieci dla świata, my przecież odejdziemy i to one są tym, co po sobie zostawimy.
@@MagdaLena-MagdaLena A od pewnego punktu w życiu największy wpływ na to, jacy jesteśmy, mamy my sami. O ile jeszcze nastolatki bardzo często patrzą na siebie cudzymi oczami (które to zjawisko w epoce mediów zwanych dla jaj społecznościowymi, stało się plagą), to dorosły nie może tłumaczyć swojego postępowania tym, że tatuś pił, mamusia biła, babcia wolała kuzynkę Dzidzię, nauczyciele się uwzięli, a koledzy się śmiali (klasyczne usprawiedliwianie się wszelkich patusów „trudnym dzieciństwem”), bo ma dostatecznie dużo innych wzorców, możliwości kształtowania własnej osobowości i źródeł wiedzy tak o sobie samym, jak i o świecie, żeby skonfrontować z nimi komunikaty otrzymywane od otoczenia w dzieciństwie i stwierdzić, że mamusia i tatuś byli patologią, której naśladować nie należy, skoro babcia faworyzowała kuzynkę, to kij z nimi obiema, niech teraz kuzynka niańczy zniedołężniałą babcię albo funduje jej opiekę, nauczyciele zwyczajnie egzekwowali wiedzę, której przyswojenie jest obowiązkiem ucznia, albo (rzadziej, ale też się zdarza) byli zgorzkniałymi frustratami, a koledzy próbowali zagłuszyć własne kompleksy i podnieść sobie samoocenę. I położyć na nich wszystkich lachę. Wracając do tematu, czyli do rodziców, pojęcia o tym, co „złe”, a co „dobre”, zmieniają się z biegiem czasu. Kiedy ja byłam dzieckiem, normą było to, co pan Leszek uważa za haram - zabeczanego dzieciaka szybko stawiano do pionu, ucząc reakcji adekwatnych do bodźca (z tym, że rodzice niepatologiczni najpierw pytali o powód płaczu i ustalali, czy nie jest to coś naprawdę poważnego; najczęściej jednak chodziło o dramaty w rodzaju „Gosia nie chce się ze mną bawić”), granice zakreślano nie w celu „chronienia dzieciństwa” (cokolwiek to znaczy), tylko nauczenia malca, że świat nie jest jego prywatnym podwórkiem (z tego samego powodu ostro limitowano „bycie sobą” i wyrozumiałość), i nikt nie dostrajał się do kilkulatka, bo to dziecko miało dojrzewać i uczyć się funkcjonowania w społeczeństwie, a nie rodzice dziecinnieć i cofać w rozwoju. „Cała wioska” postępowała dokładnie tak samo, bo TAKIE WTEDY OBOWIĄZYWAŁY STANDARDY. Właśnie dlatego kilka miesięcy temu pewna Bardzo Mądra Psycholoszka* napisała w Najmądrzejszej w Całej Polsce Gazecie, że moje pokolenie co do sztuki wychowało się w rodzinach dysfunkcyjnych i jest nieszczęśliwe, pokrzywdzone tudzież kalekie emocjonalnie, czego dowodem jest to, że nad straszliwymi życiowymi tragediami (autobus uciekł sprzed nosa, szef opieprzył, koleżanka nosi ubrania o dwa rozmiary mniejsze niż ja) przechodzimy do porządku zamiast reagować jak przyzwoici ludzie - histerycznym wyciem, rzucaniem się na podłogę i waleniem głową w ścianę. Co gorsza, nie uważamy, że świat ma się kręcić wokół nas, a cała ludzkość jest zobowiązana do dbałości o nasze samopoczucie i rozdęte ego. Krótko mówiąc, nasza patologiczność polega na tym, że jesteśmy dorośli, a nie tylko pełnoletni. Cóż, jakoś dożyję reszty swoich dni ze świadomością, że jestem wyrzutkiem społeczeństwa. Jako się rzekło, nauczyłam się olewać cudze opinie (zwłaszcza idiotyczne) łukiem gotyckim. Czego i Wam życzę. *Informacja dla nie rozpoznających ironii nawet jak ich w tyłek ugryzie: wiem, jak się pisze to słowo, ponieważ przed półwieczem bezwzględni dorośli, nie licząc się z moimi uczuciami, kazali mi się uczyć ortografii. Napisałam je tak, a nie inaczej, najzupełniej celowo.
@@lawenda-prowansalska5450 @lawenda-prowansalska5450 tak, zgadzam się. Od pewnego momentu życia mamy wpływ sami na to jacy jesteśmy. Tylko stojąc "na początku" tego momentu jesteśmy obciążeni tym z czym żyliśmy i co nas/nasz charakter ukształtowało wcześniej. To na ile zmienimy się sami zależy tylko od nas. Jeżeli szukanie winy w innych ludziach za to jacy jesteśmy, jest tylko po to by usprawiedliwić swoje zachowanie i nic z nim nie robić, nie dążyć do poprawy, zmiany na lepsze to poprostu dziecinada. Jeśli szukamy winy-przyczyny swoich zachowań, bo ułatwi nam to zmianę na lepsze i nie popełnianie tych błędów, co poprzednie pokolenie - to w sumie dobrze.
Niestety nic z tych punktów nie dotyczy moich rodziców a właściwie matki. Sama starałam się być całkiem inna matka i choć popełniłam zapewne sporo błędów to widzę, ze to się opłaciło. Moja córcia i ja mamy całkiem inna relację. Umiemy pogadać o wszystkim, wiemy, że możemy na siebie liczyć itd. a moja matka, no cóż to typowy narcyz ukryty, który niszczył mi życie. Dobrze, ze w końcu przejrzałam na oczy
Wychodzi na to, że brakowało mi wszystkiego i nie mam dobrych rodziców. Niestety, ale te wszystkie wymienione "a co jeśli tego zabrakło" u mnie występują 😔
No nie spełniają większości tych warunków, i co? Wiem, że mnie kochają i starali się po swojemu. Rodzicielstwo nie jest proste, a te 30+ lat temu nie było też YT z mądrymi filmikami, które podpowiedzą co robić, żeby swojego dziecka nie skrzywić na resztę życia, były za to babcie i dziadkowie z traumami wojny i głodu. Ocena poprzedniego pokolenia przez pryzmat współczesnej wiedzy wydaje mi się nie fair, ale domyślam się, że "Sprawdź czy Twoi rodzice podejmowali dobre decyzje?" by się tak nie klikało. Może by tak filmik z poradami dla współczesnych rodziców? :)
Ja też mogłam rysować, ale nie uważam to za nic dobrego. Uważam , że trzeba mieć jakieś zasady panujące w domu, a u mnie tego nie było, a potem żyło się przez kilka lat w brudnych ścianach.. Moje dzieci mieli specjalną szafeczke do rysowania, i wiedzieli, że tam mogą rysowac co chcą i nikt sie nie buntował, a i w domi bylo czysto
5/10 biorąc pod uwagę ojca - Często negatywnie komentuje moje zainteresowania, dla niego najlepiej jakbym siedział w domu i nie generował wydatków na hobby, nie wie też czym są choroby psychiczne nigdy nie stawił się nawet do mojej poradni, robiła to mama bo "Z idiotami nie gada" no i często porównywał mnie do siebie "za jego czasów", do mojej kuzynki czy też do mojej starszej siostry. Poza tym z ojcem mam częste kłótnie, raz mnie uderzył to ja uderzyłem sierpowym w niego, ogółem zaczęła się wojna. 9.5/10 biorąc pod uwagę matkę - Zawsze mnie wspierała i wspiera choć raz mieliśmy trudny okres, kiedy po rozwodzie z ojcem zaczęła pić alkohol i stosować wobec mnie agresję przy stawianiu granic, dobrze że te granice stawiała ale były one według mojej oceny przesadne no i kierowane zastraszaniem, karaniem i przemocą. Cała reszta punktów się zgadza.
No żaden z tych punktów nie został spełniony, zwłaszcza przez moją mamę, ale to dlatego że moja mama też miała trudne dzieciństwo. Boje się że jeśli kiedyś sama będe rodzicem to nie podołam i będe taka sama jak moi rodzice.
Moi rodzice choć nie uważam ich za złych ludzi i nie posądzam ich o złe intencje, nie spełniali w moim życiu żadnego z punktów podczas mojego dzieciństwa. Dzisiaj mimo kochającej żony, oddanego czworonoga mam permanentną chęć samozniszczenia. Moje życie nie ma ani sensu ani celu. Moje uczucia nie są w mojej opinii ważne, a swoje życie i postawy pragne dostosować do innych ludzi i społeczeństwa. Ponieważ moja prawdziwa natura jest przeze mnie odrzucona, chcę przerwać swoje życie. Tak, jestem pod opieką lekarza i biorę leki. Ale nie wiem czy kiedykolwiek to się zmieni i będę przeciętnym człowiekiem.
To, że moi rodzice nie byli idealni to już pikuś... To, że ja powielam ich błędy to już problem. Muszę jednak zmienić podejście do dzieci (nie we wszystkim, nie jestem tyranem!). Ale jednak muszę okazywać więcej miłości i zrozumienia, być bardziej pobłażliwym (choć z umiarem). Dziękuję!
Mam dobrych rodziców, moja mama była w większości wzorowym rodzicem jednak z tatą było ciężej. Aktualnie mam wielki problem z akceptacją ludzi którzy choć trochę mi nie pasują, bardzo szybko ich oceniam i odrzucam, nie dopuszczam do myśli że są normalni tylko mają inne zachowania niż ja. Tak samo uciekam od problemów zamiast je rozwiązać (jak mój tata), blokuję się w środku i często nie widzę winy w sobie tylko w innych. Tata zawsze obwiniał mamę że wszystko jest jej winą, mimo że to przez niego często płakałyśmy z mamą. A no i jeszcze nauczyłam się dobrze kłamać bo tata martwił się o moją szkołę i siedzienie na kompie niż o moje uczucia
Wiele osób narzeka w komentarzach jak to rodzice ich skrzywdzili a ja wam powiem że żadnego żalu do nich nie mam choć żądnego podpunktu nie spełnili w tym filmie dlaczego ? Bo który rodzic chce dla swojego dziecka jak najgorzej ? raczej nie robili tego specjalnie a wynikało to z niewiedzy czy podobnego wychowania przez ich rodziców + dodam że niektórzy nie maja wogole ojca i matki a czesto jest teraz tylko jeden rodzic w tych czasach więc doceniam co mam bo moglo być gorzej a dzieci ktorych wychowuje jeden rodzic lub sa z domu dziecka mają gorsze problemy traumy i tak dalej tyle ode mnie 😊
Dziekuje za ten materiał. Najgorszy to punkt 11. Pozostale 10 moi rodzice nie spelniali. Ale wiecie co możecie teraz zrobić? Wybaczyc im. Tyle i az tyle. Zróbcie to dla nich, ale przede wszystkim dla Was. Dla Waszego Wewnętrznego Dziecka. Bez tego nie mozecie sie rozwijać. Bądźcie zdrowi!
Bynajmniej ja miałem spełniony prawie każdy punkt czyli 9/10 na uniwersalny sposób ale wiadomo jak człowiek nabroi za bardzo to krzyk będzie czasem łyżką drewnianą pogrozić ale rzadko kiedy wiadomo dyscyplina musi być i za to moim rodzicom muszę podziękować
Niestety moi rodzice nie spełnili nic z tej listy, a wręcz postarali się żeby uwydatnić te negatywne strony uważając że robią świetnie. Wiele tych negatywnuch efektów widzę u siebie, a to co musiałem przeżyć mogę nazwać znęcaniem się psychicznym.
Tak sie ostatnio zastanawialem czy jesli ktos ma rozne takie zaburzenia, skutki uboczne zlego postepowania rodziców to czy one dają znać juz od dziecinstwa az po dorosle zycie, czy kreuje sie pozniej? I jeszcze jedna sprawa czy jak komus wychodza takie zaburzenia ale wczesniej ich nie bylo bo ktos byl w dobrej kondycji psychicznej to czy oznacza to rowniez ze to są skutki zlego rodzicielstwa a nie zlej kondycji psychicznej?
Bardzo trudno jest powiedzieć ludziom rzeczy oczywiste. Dlatego trzeba omijać wrażliwe miejsca w ich psychice. A ja nie tworzę z tego filmu, żeby dotrzeć to targetu. To napiszę po prostu. Dzieci nie rodzą się po to, aby były szczęśliwe. One rodzą się z potrzeby rodziców. Im płytsze potrzeby rodziców. Im bardziej są skoncentrowani na sobie. Im mniej otwarci są na innych. Tym gorsze dzieciństwo. Dzieci są szczęśliwe, kiedy aktywnie poszukując szczęścia w ograniczonym im świecie je same znajdują. A tym szczęśliwsze, im mniej ograniczany jest im świat. Będąc dorosłym możesz myśleć, że możesz być wdzięczny, bo zrobiłeś z tego, co miałeś, to co najlepsze. Ale prawda jest taka, że nieszczęścia się nie wydarzają, a Ty sam to wszystko zrobiłeś. Zatem albo masz szczęście (bo akurat wszystko do siebie pasowało), albo dobrych rodziców 😊 Niemniej jednak to bardzo niewydajna metoda wyprowadzania ludzi na szczęśliwych ludzi. A człowiek, to podstawa ekonomii.😉
Nie zgadzam się z punktem 2, kiedy dziecko robi coś złego powinno mu się jednak zwrócić uwagę że tak nie można, inaczej jak ma to samo zauważyć? Zależy poprostu w jaki sposób mu to wytłumaczysz ;)
Місяць тому
A gdzie mówię, o nie zwracaniu uwagi? Niektóre batalie czasem warto odpuścić, a jak trzeba, to można zwrócić w odpowiedni sposób uwagę, nie zawstydzając dziecka, nie robiąc z brudnych portków awantury.
@@Czekolada63194 Pewnie, że trzeba zwrócić uwagę, ale można bez krzyku, nerwów i pamiętając, że dziecko wiele rzeczy robi z niewiedzy, a nie że złośliwości. Dziś np. moja dwuipółlatka "pomagała" mi sprzątać. Myła mokrą ścierką stolik. Na stoliku stała jej herbata. W pewnym momencie wpadła na pomysł, że ona w tej herbacie zamoczy ścierkę i tym umyje. Na początku miałam ochotę ostro zareagować, ale w porę uświadomiłam sobie, że ona widzi, że ja moczę ścierkę i ona chciała tak samo. Nie wiedziała, że nie można w herbacie, bo skąd to miała wiedzieć. Więc jej spokojnie wytłumaczyłam : myjemy wodą, herbatę pijemy. Myślę, że tu o takie coś chodzi.
@jannajanna9508 właśnie zrobiłaś dokładnie to o czym było napisane w moim komentarzu, i zrobiłaś bardzo dobrze, zgadzam się z tym że dzieci często robią coś nieprawidłowego z niewiedzy i jak jest zaznaczone w ostatnim zdaniu pod moim komentarzem, bardzo dobrze że zamiast krzyknąć wytłumaczyłaś jej to ;) btw zabawna i słodka sytuacja 🥺💖
No właśnie w tym problem że nie mówisz 😐 a jest to potrzebne, Oczywiście nie chodzi o krzyczenie kiedy zrobi coś źle, ale właśnie wytłumaczenie co jest niezbędne żeby dziecko właśnie z niewiedzy popełniło podobny błąd w przyszłości bo nikt mu nie wytłumaczył że czegoś się nie robi (jak spokojnie nie wytłumaczysz mu że np. Nie można jeść czegoś znalezionego na podłodze skąd mały dopiero poznając człowiek ma się domyślić że jest to nie higieniczne a może nawet zagrażać jego życiu? Jak te historie o trudkach na szczury przypominające cukierki i dziecko zjadło) czasami oczywiście gra nie jest warta świeczki jak chodzi o coś małego, ale warto oczywiście nie zawstydzając dziecka powiedzieć mu na boku że robi coś troszkę nie tak ;) Po za tym trochę widzę że na mnie naskoczyłeś w tym komentarzu, więc jak mój poprzedni cię obraził to przepraszam bo miał na celu tylko wyrażenie mojej opinii i punktu widzenia na ten temat ;)
@@Czekolada63194 Dziękuję za miły komentarz 🙂 Faktycznie napisałaś, że zależy w jaki sposób to zrobimy. Jakoś to mi umknęło - przepraszam. :) W czasach "przeddzieckowych" nie wiedziałam, że takich zabawnych sytuacji, jak mycie stolika herbatą, będzie tak dużo. 😅 Dobrego dnia. 🙂
Najgorzej jak jeden rodzic reaguje tak, a drugi inaczej. Albo mają humory i na to samo reagują na różne sposoby. Dla młodego człowieka to jest potężny dysonans poznawczy, i z czasem już nie wiadomo kiedy jak się zachować.
2/10, ale nie mam do nich żalu. Oni też nie mieli lekko, za to nie mieli dostępu do tego całego zasobu wiedzy i mądrości jakie dziś daje dostęp do informacji. Mieli swoje deficyty które odziedziczyli z wychowaniem, ich wychowało pokolenie które przeżyło wojnę i ogrom traum dźwigało. Teraz na mnie przypada rola bezpiecznika który przerwie łańcuch dziedziczenia traum.
Nie powinno byc legalne posiadanie dzieci bez pozwolenia. Pozwolenie wydawane po badaniach psychologicznych , nie inaczej. Duzo dzieci codziennie cierpi przez niedorosnietych rodzicow, ktorzy zachowuja sie gorzej od dzieci.
wszystko mam na zle a do rozwiazywania konfliktow to ja musiałem jak byłem mały prowadzic dialog zeby sie rodzice nie pozabijali byłem takim pocieszycielem
No to nie będę oryginalna bo moi rodzice również nie spełnili żadnego z warunków bycia dobrymi rodzicami. A tekst "ja dam Ci powód do płaczu" słyszałam za każdym razem gdy matka zobaczyła że płacze.
Współczuję. Okropne! Pewnie chciała wychować silnego człowieka, ale zabrakło wiedzy. W ten sposób pracuje się na brak, oczekiwanej na starość, miłości i wdzięczności od dzieci.
ja jak płakałam to zawsze słyszałam, że wylewam krokodyle łzy i płacze na pokaz. Mój brat miał prawo do łez bo on zdaniem mojej matki był tym wrażliwym. Ja jak płakałam to jej zdaniem udawałam, nigdy nie wierzyła w moje emocje. Efekt taki, że długo zajęło mi regulowanie emocji poprzez płacz, gdzieś się zablokowałam i nie potrafiłam płakać więc nie miałam tego wentyla bezpieczeństwa który pozwala uwolnić emocje. Wszystko kisiłam w sobie. Teraz po latach potrafię sobie popłakać ale tylko w samotności. Nie potrafię płakać przy kimś, gdzieś mnie blokuje.
Bardzo ciekawy a przede wszystkim potrzebny materiał. Tylko jakoś nie mogę się pozbyć wrażenia że bardzo... niekompletny i niewyczerpujący. Tak jakby ograniczał się do oddziaływań mających znaczenie zwłaszcza w okresie gdy mamy poniżej 7-8 lat a pomijał okres kiedy zaczynamy się uczyć prawdziwego życia i rodzice wprowadzają nas w dorosłość gdy przechodzimy okres dojrzewania i adolescencji.
Apropos 'projekcji' a co jeśli dziecko na pytanie co chcicial bys robić odpowiada ze grac w gry komputerowe i oglądać YT ? A ty chodzisz pograć w kosza, tenisa, football e.c.t. bo lubisz i zawsze chciałeś być sportowcem ? Zostawiasz dzieciaka na pastwę ekranu i idziesz sam się posportować ? :-) :-) Pzdr!
Potem zadajesz pytanie nr 2 typu: Powiedz, co takiego oglądasz na YT? / Widzę, że gry komputerowe są dla Ciebie ważne. Co sprawia, że gra xyz jest Twoją ulubioną. ...ale zazwyczaj trzeba mieć z dzieckiem fajną relację, by chciało na te pytania odpowiedzieć.
Ciekawe który rodzic spełnił te wszystkie postulaty, albo choćby połowę znich 😂 Dzieciak powinien cieszyć się że nie ma co jeść, jest zadbany, że może się uczyć a nie że musi zasuswać w kopalni litu jak dzieci w afryce.
Місяць тому+1
Wszystkie pewnie jest to niemożliwe, ale parę z nich już jest dobrze.
Jeśli pokażesz dziecku świat z różnych stron, samo dostrzeże krzywdę innych i będzie doceniać to, co ma. Sama "pełna micha" i warunki materialne nie uwrażliwi dziecka, co najwyżej może ukształtować egoistę.
2. Dawali Ci być sobą? Naucz dziecko, żeby bylo spontaniczne, nawet jak coś zniszczy, bo zniszczoną rzecz można kupić,.. no i bach - Punkt 8. Granice Wyznaczaj granice.. Tyle sprzecznych informacji, a to tylko jeden z wielu 😅😅😅 przykładów.
Są różne rodzaje granic. Np. takie, które sprawiają, że wszyscy domownicy mogą się czuć bezpiecznie i takie, które stawia się dziecku jedynie dla swojej wygody.
totalna bzdura 0/10 a miałem (jak by nie patrzeć nadal mam) bardzo dobrych rodziców więc bzdura.
Місяць тому
Czyli nie dawali ci prawa do swojego spojrzenia na świat? Strofowali cię za to, ze się ciągle źle bawisz? Nie byli wyrozumiali i karali Cię? Zawstydzali twoje dziwne fazy i hobby? Ignorowali twoje uczucia i umniejszali im? Nie uczyli cię różnych metod rozwiązywania problemów tylko złością? Projektowali swoje oczekiwania na Ciebie? Nie stawiali bezpiecznych granic i parentyfikowali Cię? Porównywali Cię do innych? Nie byli i nie są bezpieczną przystanią? I Ty to nazywasz dobrymi rodzicami? Bzdura, albo nie zrozumiałeś niczego z filmu, albo masz olbrzymie wyparcie.
"Czyli nie dawali ci prawa do swojego spojrzenia na świat?" Za czasów komuny kościół był jedynym spojrzeniem na świat i byłeś do niego zmuszanym czy tego chcesz czy nie. "Strofowali cię za to, ze się ciągle źle bawisz?" gdyby wiedzieli jak się bawię to bym do końca życia z domu nie wyszedł. "Nie byli wyrozumiali i karali Cię?" nawet nie zliczę ile razy tylko dlatego że nie zgadzałem się z ich zdaniem. "Zawstydzali twoje dziwne fazy i hobby?" ten aspekt pominąłem gdyż mnie nie dotyczy. nie przypominam sobie żadnych dziwactw. "Ignorowali twoje uczucia i umniejszali im?" jakie uczucia? ze wszystkim radziłem sobie sam. "Nie uczyli cię różnych metod rozwiązywania problemów tylko złością?" oni to by wszystko pod dywan zamiatali wszystkie problemy rozwiązywałem we własnym zakresie a jak nie byłem w stanie czekałem aż same odejdą. "Projektowali swoje oczekiwania na Ciebie?" nie nie projektowali gdyż nie mieli żadnych oczekiwań. "Nie stawiali bezpiecznych granic i parentyfikowali Cię?" nie bardzo rozumiem ale stawiali bezpieczne granice. gdzie nie spojrzeć tam były bezpieczne granice gdybym na co dzień ich nie łamał to bym w życiu nosa z domu nie wychylił. "Porównywali Cię do innych?" to coś dziwnego? po wywiadówce to była normalka. Dlaczego nie masz takich ocen jak Asia?! "Nie byli i nie są bezpieczną przystanią?" bezpieczną przystanią jestem sam dla siebie. I właśnie dzięki temu jestem tym kim jestem. Nic mnie nie ruszy. To wychowanie mnie tak zahartowało dzięki czemu w każdej sytuacji sobie poradzę i się odnajdę
Місяць тому
@@Quetrix1 no tacy "twardziele" jak Ty potrzebują pomocy najbardziej. To co piszesz jest okropne i zmagasz się z potężnym wyparciem
Które rzeczy miałeś z listy, a których brakło? Podziel się refleksją w komentarzu niech inni wiedzą, że nie są sami.
Ciekaw jestem jaki wpływ na rozwój dziecka może mieć rodzic, który sam nie doświadczył zbyt wielu pozytywów, o których mowa w filmie. Czy świadomość tych i wielu innych aspektów (których zapewne nie byli świadomi jego rodzice), ważnych dla prawidłowego rozwoju dziecka może mieć skutki uboczne, odwrotne od zamierzonych. Czy chęć bycia dobrym rodzicem, lepszym niż samemu się miało, bez wyuczonych prawidłowych zachowań w konkretnych sytuacjach...czy na pewno wystarczy...
Czy nadgorliwość nie okaże się po latach gorsza od... wiadomo czego, a zaangażowanie i chęć bycia doskonałym rodzicem nie odbije się czkawką. Świadomość nie równa się prawidłowemu postępowaniu w kształtowaniu i wychowaniu dziecka.
Nieco abstrahując... znam kilka przykładów rodziców pedagogów a jednak (z niezrozumiałych dla mnie powodów, zależności) tworzących swoje dzieci na "kaleki życiowe". Taki fenomen😉
Parę z wyżej wymienionych pkt. Pkt 2 zapamiętam do końca życia. Pamiętam jak dziś, zaczęły się wakacje, a ja miałem jakieś 13/14 lat. Co roku w naszym mieście na wakacje był organizowany turniej piłki nożnej. Moje podwórko co roku brało udział. Nigdy nie brałem w tych zawodach udziału, a to był ostatni rok ( potem już byliśmy za starzy ). Stwierdziłem w sumie czemu nie, w końcu to ostatnia szansa. No i się zaczęło.
Ojciec :
No i na co Ci to ?
To banda nieudaczników ?
Po co się w to angażujesz, przecież i tak nic nie wygracie.
Jeśli wygraliśmy mecz to ojciec twierdził, że przez przypadek, albo że mieliśmy farta, chyba przeciwnik grał pod słońce. Tego typu dogryzanie. Gdy przegraliśmy :
To było oczywiste, od początku Ci to mówiłem, nic nie osiągniecie itd
Zajęliśmy 3 miejsce. Przyszedłem z medalem do domu i co myślicie, że mi pogratulował ? Hahaha no jasne że nie. Tylko brąz ? Na więcej Cię nie stać ? Podobne akcje robił gdy oglądałem piłkę w Tv. Gdy zobaczył, że gra drużyną której kibicowałem to przysiadał się by oglądać ze mną. Piłka go nie interesowała, ale miał możliwość kibicować drużynie przeciwnej. Lata mijały , dziś sam jestem ojcem i nadal nie zrozumiałem jak można mieć takie podejście. Dało mi to 1 ważną lekcję o nazwie tego nie rób.
Moi rodzice nie spełnili żadnego z tych punktów. Uważają, że miałam świetne dzieciństwo, a jeżeli przytoczę którykolwiek z tych punktów mają tak silny mechanizm wyparcia, że odrzucają swoje błędy.
Czy po obejrzeniu tego materiału czujesz ból?
Niektórzy krytykują dzisiejszych rodziców, że na wszystko pozwalają. Ok, tak bywa. Za to wcześniej "wychowywano" tak, że traumy i zahamowania ludzie mają do dzisiaj. Każde pokolenie rodziców ma swoje wady. Ale kiedyś to nawet mało kto się zastanawiał, jak wychowywać dobrze.
Niestety żadne z tych punktów w przypadku mojej mamy nie zostały spełnione. Jednak ja jako rodzic jestem totalnie inna. Przerwałam tą wielopokoleniową, bezmyślnie powtarzaną metodę wychowania „na zimno”. Moje dziecko niebawem bedzie juz dorosłe, a kontakt mamy swietny. Lata pracy nad relacją. Niestety moje uczucia byly zawsze ignorowane i jako dziecko nie miałam głosu. Do tej pory ciągną sie za mna jakies dziwne zachwania typu „ nie potrzebuje niczyjej pomocy i chocbym miala
Siedziec nad tym kilka dni to zrobie to sama”. To nic innego jak radzenie sobie jako dziecko samemu. 😢 wiele rzeczy mam juz przerobione w glowie, lecz wiele wciaz przede mna.
Bo "dzieci i ryby głosu nie mają" jak mawiał mój ojciec...
Przeważnie ludzie niestety bezwiednie kopiują zachowania swoich rodziców. Tym bardziej podziw dla Ciebie, że przerwałaś to kopiowanie głupich metod wychowawczych z pokolenia na pokolenie.
Nie wiem ile masz lat ale w latach 80tych jak ojciec nie pił i nie bił (przesadnie) a matka gotowała i prała (zazwyczaj) to byli dobrymi rodzicami. I w takim przeświadczeni żyli.😢
No tak było. Teraz jest większa świadomość. Mamy szansę świadomie naprawiać błędy poprzednich pokoleń a także swoje.
Na ten aspekt trzeba spojrzeć jak na problem pokoleniowy. Ci rodzice lat 80-tych sami doświadczyli o wiele bardziej brutalnego dzieciństwa. To były głownie osoby urodzone w latach 50-tych - 60-tych, wychowywanie ich poprzez bicie było normą, uważano wtedy że inaczej dziecka dobrze się nie wychowa. Zrozumiałam to kiedy rozmawiałam ze starszymi osobami jak wspominają swoje dzieciństwo. Te osoby niosły później w sobie traumę więc z ich perspektywy jak nie bili dziecka to byli dobrymi rodzicami. W większości starali się być lepszymi rodzicami niż ich właśni rodzice. My swoich dziadków pamiętamy jako kochających miłych staruszków, jednak wnusia kocha się inaczej. Te osoby często nie były takie wyrozumiałe dla swoich dzieci jak dla wnuczków. Można byłoby się cofnąć dalej i zastanowić dlaczego pokolenie dziadków było tak twarde dla swoich dzieci. Pomijam traumy wojenne jednak wtedy dzieci traktowano jak małych dorosłych. Często jako bardzo młode osoby wręcz dzieci chodziły do pracy, doświadczały przemocy, molestowania.. Teraz mamy większa świadomość a pewnie poprzez swoje traumy i jakieś schematy popełniamy błędy wychowawcze.
U mnie również żaden punkt nie został spełniony, do tego wychowywałem się w latach 90. Tata pił, mama ciąg pracowała do tego nie mogli na siebie patrzeć i ciągle kłótnie, teraz tata skończył sam ze sobą bo alkohol niestety wygrał, mama udaje że jest wszystko dobrze a ja próbuje zrobić że sobą porządek bi sam zostałem ojcem i mężem. I zacząłem robić to co u mnie było czyli awantury gdzie uważałem i się zabierałem że ja będę inny arobie dokładnie to samo. Całe szczęście mam dobrą żonę która mnie rozumie i o mnie walczy, dzięki niej zacząłem terapię. Oczywiście w oczach mojej mamy jestem pantoflem bo rozmawiam z żoną i staram się nie bić dzieci a rozmawiać i pozwolić im być dziećmi, że mogą powiedzieć że czegoś nie lubią albo się boją i że mogą mieć też zły humor
Niestety, ale chyba Twoja mama zazdrosci ze starasz sie byc lepszym mezem niz ona miala. Chce powiedziec ze kazdy ma szanse byc lepszym kazdego dnia. To nasza decyzja czy budujemy czy niszczymy wiezi.
7 punktów na TAK ❤ i to dla dzieci urodzonych w latach 80 i 90, więc wiem, że nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Trzymajcie się tam wszyscy, bądźcie dobrymi rodzicami dla swoich dzieci
Szczerze zazdroszczę😢
Niestety nie zgodzę się z żadnym 😞 moja rodzina była i jest zaburzona - teraz mam dużo problem z każda decyzja, jestem ciągle zła lub 'pusta', często rezygnuje i mam reakcje nerwowe. Mimo że sprawia mi to ból to moi rodzice dalej mnie za to wyzywają np. "dziki" 🙁
Dziękuję za to wideo - teraz wiem skąd się wzięło wiele "problemów" we mnie🥹
Ja mam takie same zachowanie ale chyba 3 sa sprzeczne u mnie
Ale mam tez czesto ataki paniki heh...
Jest tu pewien problem ... o ile rodzice mogli spełnić 3 czy 4 punkty to złamanie punktu nr9... niszczy życie: słomiany zapał; uzależnienia; wieczny brak satysfakcji z sukcesów, od pochwał czerwieniejesz; nie umiesz się reklamować wtedy kiedy trzeba; milion kompleksów; brak autorytetów.
Każdy z tych punktów kroi mnie jak nóż
Mam tak samo, wszystko negatywne xD
To najmądrzejszy materiał, jakiego wysłuchałam na UA-cam. A słucham dużo. Dziękuję. Mam małą córeczkę i chciałabym, żeby kiedyś, po wysłuchaniu tego mogła powiedzieć: "moi rodzice spełnili wszystkie punkty". Zrobię sobie z tego notatki i powieszę w takim miejscu, żebym nigdy o tym nie zapomniała. 💚
Moi rodzice nie spełnili żadnego z tych podpunktów...
Mam bardzo podobnie...
Moi tez
U mnie to samo. Dopiero jak zrobili się starzy to przestali mnie cisnąć. A tak to najebani tłumaczyli jak nam żyć 😂 mam 30 lat jak zaprosić kogoś do domu gdy wiesz że mają cię za zero. Pozdrawiam
@@dawiddawiddawid148 przykro to się czyta, próbowałeś psychoterapii?
@@dawiddawiddawid148Mi nawet kiedyś ojciec powiedział w twarz "jesteś dla mnie zerem". Boli do dziś...
Nie ten ptak, co głośno śpiewa, ale ten, co gniazdo dobrze plecie.
- 🌳 Korzenie i skrzydła
- ❤ Miłość bezwarunkowa
- 🕊 Wzór do naśladowania
- 🌟 Wsparcie w trudnych chwilach
- 🎁 Lekcje na całe życie
Urodzona w 89, mam zajebistych rodziców ❤ do dzisiaj w bliskim kontakcie ❤ wiadomo, nie było zawsze idealnie, ale nigdy nie jest. Teraz zaczynam przygodę jako mama i wiem, że miałam wiele dobrych przykładów ❤🎉
Wydaje mi się że nie można patrzeć na pokolenie naszych rodziców tak wymagającym okiem jak patrzy się na nas. Po pierwsze dlatego że nasi rodzice żyli jeszcze blisko swoich rodzin gdzie autorytetem było zdanie najstarszej osoby, często właśnie takie słowa jak „dziecko musi się wypłakać bo będzie miało dobre płuca” lub „zamknij w ciemnej łazience to się uspokoi”. I teraz młodzi rodzice mogli posłuchać swojej intuicji i to dziecko jednak tulić (tak jak moja mama mnie) lub posłuchać tej osoby starszej i wtedy dziecko było zostawiane do wypłakania. Na dobrą sprawę nie wiemy czy rodzicielstwo współczesne przyniesie dobre efekty czy też będziemy obsmarowywani na terapiach bo na przykład w ramach zdrowych granic nie można było krzyczeć ;)
To cud, że przeżyłam moje dzieciństwo i wyrosłam na normalną osobę.
Cuda się zdarzają (żart) ale jeszcze wiele innych okoliczności na nas wpływa. Gorzej gdyby wpływ na nas mieli wyłącznie rodzice. Dlatego też myślę, że indywidualne nauczanie nie jest najlepszym wyjściem w każdej sytuacji.
Kiedyś jako 22-24 latek zastanawiałem się dlaczego moje i rodzeństwa życie wyglądało tak a nie inaczej (nie było idealnie). Teraz dekadę później stwierdziłem że to nie do końca było winą rodziców. Oni sami przez całe życie żyli w traumie wojny którą otrzymali od swoich rodziców. Bieda i niepewność jutra odziedziczona z poprzedniego pokolenia nie pozwalała i nie dawała czasu by się zastanowić czy aby na pewno dobrze sprawują się w roli rodziców. Z mojej perspektywy to był koszmar ale nigdy im tego nie powiedziałem, nie chcę żeby teraz na stare lata się obwiniali. Po prostu w latach 80-90tych liczyło się przetrwanie, ludzie nie mieli czasu albo nawet pojęcia o tym że jednak warto rozmawiać i próbować zrozumieć swoje dziecko. Dziś jako dzieci tamtych czasów możemy i powinniśmy dołożyć wszelkich starań by kolejne pokolenie nie miało już takich problemów jak my , nasi rodzice czy dziadkowie
Pełna zgoda, trzeba dbać by przerwać transfer przemocy z poprzednich pokoleń.
Ten film odpowiedzial na pytanie: "Dlaczego Polacy maja coraz mniej dzieci? albo ich nie maja w ogole"... Polakow nie stac na dzieci, kazdy blad czy zabawa kosztuje wyladowanie na ulicy...
Nie wiem czy moi rodzice spełili choć jeden punkt. Ojciec był przemocowym alkoholikiem, który na trzeźwo mało co się odzywał. Nie powiem, zabierał mnie i brata na wycieczki piesze i rowerowe ale jakiegokolwiek okazywania przez niego uczuć próżno było szukać. Nie angażował się w nasze wychowanie, zawsze decyzje podejmowała mama. Za to jak pochlał, a zdarzało się to czasem i 5 dni w tygodniu, to używał sobie na nas jak tylko mógł. Wyzwiska, szarpanie, bicie pasem jak byliśmy mniejsi, awanturowanie się do białego rana...
Mama współuzależniona, nie radziła sobie w ogóle. Zamykała się w łazience albo wychodziła, zostawiając nas na jego pastwę. Często uciekaliśmy z domu, jak byliśmy mali to nas do dziadków zaprowadzała.
W latach 90-tych to ja musiałem biegać do ciotki dzwonić po policję albo musieliśmy go szukać po barach i próbować go namówić, żeby wrócił do domu (mieliśmy 11, 12, 13 la!!!!).
Moje dzieciństwo to było pasmo traum i chujozy...
Dziękuję za film.
4 w szkole to był problem, a za 3 nawet lanie dostałem. Ogólnie przez trochę lat życie by spełnić oczekiwania i później syndrom oszusta w pracy - bo jednak studiów nie skończyłem - masz poprawkę do zapłacenia nie ważne że nie pracujesz musisz sam ogarnać, a w tym czasie sisotrze prywatne studia opłacili.
Jednak przyszedł moment że nie żyje dla kogoś tylko dla siebie, a kontaktu nie zamierzam urywać, jak żyją to wolę się nacieszyć ich obecnością - bo jednak dużo z punktów spełnili :)
Ani jednej. Być może pewnym (acz co najwyżej częściowym) usprawiedliwieniem moich świętej pamięci starych jest to, że im też nie pozwalano być sobą (w czasie okupacji, a potem stalinizmu, to raczej niewskazane było), ich uczucia też się nie liczyły (zwłaszcza dla gestapowców, którzy na oczach mojej matki, wówczas małego dziecka, aresztowali jej ojca - PTSD, którego się wtedy nabawiła, został z nią do końca życia, a mnie nikt nie przekona, że ludzie z tą przypadłością bez problemu mogą być rodzicami), nikt nie był dla nich wyrozumiały i nie podążał za ich radością, bo najpierw walczący w podziemiu, wywożeni do łagrów, usiłujący po prostu przeżyć, a potem tyrający jak dzikie osły (odbudowa Polski, trzysta procent normy i te klimaty, a po pracy kolejki, żeby kupić jakiś ochłap na obiad - to akurat przetrwało do samiutkiego końca PRL) ich rodzice, a moi dziadkowie, zwyczajnie nie mieli kiedy i jak tego robić, bo po prostu w czasach ich, a nawet mojego, późniejszego o 30 lat, dzieciństwa panowały zupełnie inne poglądy na wychowanie. Niemniej z tej tresury wyniosłam jedną rzecz, która niewątpliwie jest moją dużą zaletą, mianowicie nie zajmuję sobą więcej miejsca niż muszę, dosłownie i w przenośni, nie jestem z tych, których najpierw słychać, a potem ewentualnie widać, nie pojawiam się tam, gdzie mnie nie zapraszano, nie daję otoczeniu odczuć mojej obecności (chyba, że otoczenie nadepnie mi na odcisk, ale obrony własnych granic nauczyłam się już jako mocno dorosła). Niedawno usłyszałam od sąsiadki: „Bałam się, że pani się wyprowadziła, bo tak u pani cicho”. I, co ciekawe, właśnie postępując w ten sposób jestem idealnie sobą.
@@lawenda-prowansalska5450 to nie zaleta proszę pani.
Uważam podobnie. Nie można zero-jedynkowo określać czy rodzic był zły czy dobry. Na pewno są wyjątki, bo nie mówię tu o takich rodzicach co chlali i bili. Mówię o rodzicach, którzy prubowali być normalni. Chcieli mieć dobrą rodzinę i starali się jak umieli. Są pewne sytuacje życiowe, które mimo wszystko usprawiedliwiają rodziców. Czasem są to sytuacje, o których jako dzieci nawet nie wiemy, pilnie strzeżone tajemnice rodzinne itd. Trzeba też wziąć pod uwagę, że kiedyś czasy były trudniejsze dla rodziców i też nie było tylu poradników i filmów jak być dobrym rodzicem itp.
Generalnie trochę przeraża mnie trend szukania co źle robili nasi rodzice. Wiem, że jest to potrzebne, by tych błędów nie popełniać, ale wydaje mi się, że narracja wielu filmików niestety jest mocno negatywna. Mocno widać tendencję do mówienia jeśli jesteś " taki i taki " to przez twoich rodziców. No i tak i nie. To nie jest zero-jedynkowe. Takie podejście do tematu jest bardzo krzywdzące dla rodziców. Wiele z cech wymienionych w filmiku można "nabyć" na innej życiowej drodze. Np. brak wiary w siebie i swoje osiągnięcia można nabyć w szkole, bo jakiś nauczyciel będzie sugerował, że się nie nadajesz, że nie skończysz podstawówki itp (teraz takich nauczycieli chyba już nie ma ale za mich szkolnych czasów, byli). Poczucie bycia innym i nie akceptowanym, można również wyrobić sobie w szkole, gdy się okaże, że większość z klasy Cię nie lubi albo co gorsza jesteś kozłem ofiarnym w klasie. Brak wiary w siebie i swoje umiejętności, w swoją wartość można nabyć też przez to jak traktują nas inni członkowie rodziny, np dziadek czy babcia traktujący Cię gorzej niż twoje cioteczne rodzeństwo. Przykłady możnaby dalej mnożyć.
Dlatego uważam, że nie powinno się sugerować, że to jakimi jesteśmy jest winą albo zasługą tylko rodziców. Na to jacy jesteśmy ogromny wpływ, mają wszyscy ludzie, którymi jesteśmy otoczeni.
Gdzieś słyszałam bardzo mądre powiedzenie "Do dobrego wychowania dziecka, potrzeba całej wioski mądrych ludzi"
Myślę, że wiedza i świadomość w wychowywaniu dzieci, przyszłych pokoleń jest drogą, jeszcze długą i trudną, do pokonania zła jakim są wojny i przemoc. Wychowujemy dzieci dla świata, my przecież odejdziemy i to one są tym, co po sobie zostawimy.
@@MagdaLena-MagdaLena A od pewnego punktu w życiu największy wpływ na to, jacy jesteśmy, mamy my sami. O ile jeszcze nastolatki bardzo często patrzą na siebie cudzymi oczami (które to zjawisko w epoce mediów zwanych dla jaj społecznościowymi, stało się plagą), to dorosły nie może tłumaczyć swojego postępowania tym, że tatuś pił, mamusia biła, babcia wolała kuzynkę Dzidzię, nauczyciele się uwzięli, a koledzy się śmiali (klasyczne usprawiedliwianie się wszelkich patusów „trudnym dzieciństwem”), bo ma dostatecznie dużo innych wzorców, możliwości kształtowania własnej osobowości i źródeł wiedzy tak o sobie samym, jak i o świecie, żeby skonfrontować z nimi komunikaty otrzymywane od otoczenia w dzieciństwie i stwierdzić, że mamusia i tatuś byli patologią, której naśladować nie należy, skoro babcia faworyzowała kuzynkę, to kij z nimi obiema, niech teraz kuzynka niańczy zniedołężniałą babcię albo funduje jej opiekę, nauczyciele zwyczajnie egzekwowali wiedzę, której przyswojenie jest obowiązkiem ucznia, albo (rzadziej, ale też się zdarza) byli zgorzkniałymi frustratami, a koledzy próbowali zagłuszyć własne kompleksy i podnieść sobie samoocenę. I położyć na nich wszystkich lachę. Wracając do tematu, czyli do rodziców, pojęcia o tym, co „złe”, a co „dobre”, zmieniają się z biegiem czasu. Kiedy ja byłam dzieckiem, normą było to, co pan Leszek uważa za haram - zabeczanego dzieciaka szybko stawiano do pionu, ucząc reakcji adekwatnych do bodźca (z tym, że rodzice niepatologiczni najpierw pytali o powód płaczu i ustalali, czy nie jest to coś naprawdę poważnego; najczęściej jednak chodziło o dramaty w rodzaju „Gosia nie chce się ze mną bawić”), granice zakreślano nie w celu „chronienia dzieciństwa” (cokolwiek to znaczy), tylko nauczenia malca, że świat nie jest jego prywatnym podwórkiem (z tego samego powodu ostro limitowano „bycie sobą” i wyrozumiałość), i nikt nie dostrajał się do kilkulatka, bo to dziecko miało dojrzewać i uczyć się funkcjonowania w społeczeństwie, a nie rodzice dziecinnieć i cofać w rozwoju. „Cała wioska” postępowała dokładnie tak samo, bo TAKIE WTEDY OBOWIĄZYWAŁY STANDARDY. Właśnie dlatego kilka miesięcy temu pewna Bardzo Mądra Psycholoszka* napisała w Najmądrzejszej w Całej Polsce Gazecie, że moje pokolenie co do sztuki wychowało się w rodzinach dysfunkcyjnych i jest nieszczęśliwe, pokrzywdzone tudzież kalekie emocjonalnie, czego dowodem jest to, że nad straszliwymi życiowymi tragediami (autobus uciekł sprzed nosa, szef opieprzył, koleżanka nosi ubrania o dwa rozmiary mniejsze niż ja) przechodzimy do porządku zamiast reagować jak przyzwoici ludzie - histerycznym wyciem, rzucaniem się na podłogę i waleniem głową w ścianę. Co gorsza, nie uważamy, że świat ma się kręcić wokół nas, a cała ludzkość jest zobowiązana do dbałości o nasze samopoczucie i rozdęte ego. Krótko mówiąc, nasza patologiczność polega na tym, że jesteśmy dorośli, a nie tylko pełnoletni. Cóż, jakoś dożyję reszty swoich dni ze świadomością, że jestem wyrzutkiem społeczeństwa. Jako się rzekło, nauczyłam się olewać cudze opinie (zwłaszcza idiotyczne) łukiem gotyckim. Czego i Wam życzę.
*Informacja dla nie rozpoznających ironii nawet jak ich w tyłek ugryzie: wiem, jak się pisze to słowo, ponieważ przed półwieczem bezwzględni dorośli, nie licząc się z moimi uczuciami, kazali mi się uczyć ortografii. Napisałam je tak, a nie inaczej, najzupełniej celowo.
@@lawenda-prowansalska5450 @lawenda-prowansalska5450 tak, zgadzam się. Od pewnego momentu życia mamy wpływ sami na to jacy jesteśmy. Tylko stojąc "na początku" tego momentu jesteśmy obciążeni tym z czym żyliśmy i co nas/nasz charakter ukształtowało wcześniej. To na ile zmienimy się sami zależy tylko od nas.
Jeżeli szukanie winy w innych ludziach za to jacy jesteśmy, jest tylko po to by usprawiedliwić swoje zachowanie i nic z nim nie robić, nie dążyć do poprawy, zmiany na lepsze to poprostu dziecinada.
Jeśli szukamy winy-przyczyny swoich zachowań, bo ułatwi nam to zmianę na lepsze i nie popełnianie tych błędów, co poprzednie pokolenie - to w sumie dobrze.
Wiem, że nikogo to nie interere, ale... filmiki takie jak ten zawsze sprawiają, że płaczę. Bo rozdrapują moje stare rany. ;-;
Niestety nic z tych punktów nie dotyczy moich rodziców a właściwie matki. Sama starałam się być całkiem inna matka i choć popełniłam zapewne sporo błędów to widzę, ze to się opłaciło. Moja córcia i ja mamy całkiem inna relację. Umiemy pogadać o wszystkim, wiemy, że możemy na siebie liczyć itd. a moja matka, no cóż to typowy narcyz ukryty, który niszczył mi życie. Dobrze, ze w końcu przejrzałam na oczy
Wychodzi na to, że brakowało mi wszystkiego i nie mam dobrych rodziców. Niestety, ale te wszystkie wymienione "a co jeśli tego zabrakło" u mnie występują 😔
No nie spełniają większości tych warunków, i co? Wiem, że mnie kochają i starali się po swojemu. Rodzicielstwo nie jest proste, a te 30+ lat temu nie było też YT z mądrymi filmikami, które podpowiedzą co robić, żeby swojego dziecka nie skrzywić na resztę życia, były za to babcie i dziadkowie z traumami wojny i głodu. Ocena poprzedniego pokolenia przez pryzmat współczesnej wiedzy wydaje mi się nie fair, ale domyślam się, że "Sprawdź czy Twoi rodzice podejmowali dobre decyzje?" by się tak nie klikało. Może by tak filmik z poradami dla współczesnych rodziców? :)
@@Drago_mira YT nie było, ale byly juz książki
Moi rodzice nie pogniewali się nawet jak rysowałem po ścianach pokoju. Był tylko warunek, by nie rysować w innych pokojach.
Ja też mogłam rysować, ale nie uważam to za nic dobrego. Uważam , że trzeba mieć jakieś zasady panujące w domu, a u mnie tego nie było, a potem żyło się przez kilka lat w brudnych ścianach..
Moje dzieci mieli specjalną szafeczke do rysowania, i wiedzieli, że tam mogą rysowac co chcą i nikt sie nie buntował, a i w domi bylo czysto
5/10 biorąc pod uwagę ojca - Często negatywnie komentuje moje zainteresowania, dla niego najlepiej jakbym siedział w domu i nie generował wydatków na hobby, nie wie też czym są choroby psychiczne nigdy nie stawił się nawet do mojej poradni, robiła to mama bo "Z idiotami nie gada" no i często porównywał mnie do siebie "za jego czasów", do mojej kuzynki czy też do mojej starszej siostry. Poza tym z ojcem mam częste kłótnie, raz mnie uderzył to ja uderzyłem sierpowym w niego, ogółem zaczęła się wojna.
9.5/10 biorąc pod uwagę matkę - Zawsze mnie wspierała i wspiera choć raz mieliśmy trudny okres, kiedy po rozwodzie z ojcem zaczęła pić alkohol i stosować wobec mnie agresję przy stawianiu granic, dobrze że te granice stawiała ale były one według mojej oceny przesadne no i kierowane zastraszaniem, karaniem i przemocą. Cała reszta punktów się zgadza.
No żaden z tych punktów nie został spełniony, zwłaszcza przez moją mamę, ale to dlatego że moja mama też miała trudne dzieciństwo. Boje się że jeśli kiedyś sama będe rodzicem to nie podołam i będe taka sama jak moi rodzice.
Kto tak jak ja miał "niewidzialnych przyjaciół" swego czasu, ten daje pod tym komentarzem 👍
Moi rodzice choć nie uważam ich za złych ludzi i nie posądzam ich o złe intencje, nie spełniali w moim życiu żadnego z punktów podczas mojego dzieciństwa.
Dzisiaj mimo kochającej żony, oddanego czworonoga mam permanentną chęć samozniszczenia.
Moje życie nie ma ani sensu ani celu. Moje uczucia nie są w mojej opinii ważne, a swoje życie i postawy pragne dostosować do innych ludzi i społeczeństwa.
Ponieważ moja prawdziwa natura jest przeze mnie odrzucona, chcę przerwać swoje życie.
Tak, jestem pod opieką lekarza i biorę leki.
Ale nie wiem czy kiedykolwiek to się zmieni i będę przeciętnym człowiekiem.
To, że moi rodzice nie byli idealni to już pikuś... To, że ja powielam ich błędy to już problem. Muszę jednak zmienić podejście do dzieci (nie we wszystkim, nie jestem tyranem!). Ale jednak muszę okazywać więcej miłości i zrozumienia, być bardziej pobłażliwym (choć z umiarem). Dziękuję!
Lubię słuchać twoich materiałów podczas grania są ciekawe i warto słuchać mają dobre przesłania ❤ pozdrawiam spiderman ze Szczecina
Mam dobrych rodziców, moja mama była w większości wzorowym rodzicem jednak z tatą było ciężej. Aktualnie mam wielki problem z akceptacją ludzi którzy choć trochę mi nie pasują, bardzo szybko ich oceniam i odrzucam, nie dopuszczam do myśli że są normalni tylko mają inne zachowania niż ja. Tak samo uciekam od problemów zamiast je rozwiązać (jak mój tata), blokuję się w środku i często nie widzę winy w sobie tylko w innych. Tata zawsze obwiniał mamę że wszystko jest jej winą, mimo że to przez niego często płakałyśmy z mamą. A no i jeszcze nauczyłam się dobrze kłamać bo tata martwił się o moją szkołę i siedzienie na kompie niż o moje uczucia
*bardziej
Wiele osób narzeka w komentarzach jak to rodzice ich skrzywdzili a ja wam powiem że żadnego żalu do nich nie mam choć żądnego podpunktu nie spełnili w tym filmie dlaczego ? Bo który rodzic chce dla swojego dziecka jak najgorzej ? raczej nie robili tego specjalnie a wynikało to z niewiedzy czy podobnego wychowania przez ich rodziców + dodam że niektórzy nie maja wogole ojca i matki a czesto jest teraz tylko jeden rodzic w tych czasach więc doceniam co mam bo moglo być gorzej a dzieci ktorych wychowuje jeden rodzic lub sa z domu dziecka mają gorsze problemy traumy i tak dalej tyle ode mnie 😊
Dziekuje za ten materiał. Najgorszy to punkt 11. Pozostale 10 moi rodzice nie spelniali. Ale wiecie co możecie teraz zrobić?
Wybaczyc im.
Tyle i az tyle.
Zróbcie to dla nich, ale przede wszystkim dla Was. Dla Waszego Wewnętrznego Dziecka. Bez tego nie mozecie sie rozwijać.
Bądźcie zdrowi!
smutne ale moj wynik to zero
Ciekawy materiał, ale te punkty to nie jest "prawda objawiona" to po prostu punkty autora kanału, więc z tym można dyskutować, do czego zachęcam.
wszystkie rzeczy na liście były, a jednak w bardzo dużej większości podpunktów "co, jeśli tego zabrakło" widziałam siebie. co jest ze mną nie tak?
Bynajmniej ja miałem spełniony prawie każdy punkt czyli 9/10 na uniwersalny sposób ale wiadomo jak człowiek nabroi za bardzo to krzyk będzie czasem łyżką drewnianą pogrozić ale rzadko kiedy wiadomo dyscyplina musi być i za to moim rodzicom muszę podziękować
Niestety moi rodzice nie spełnili nic z tej listy, a wręcz postarali się żeby uwydatnić te negatywne strony uważając że robią świetnie. Wiele tych negatywnuch efektów widzę u siebie, a to co musiałem przeżyć mogę nazwać znęcaniem się psychicznym.
Tak sie ostatnio zastanawialem czy jesli ktos ma rozne takie zaburzenia, skutki uboczne zlego postepowania rodziców to czy one dają znać juz od dziecinstwa az po dorosle zycie, czy kreuje sie pozniej? I jeszcze jedna sprawa czy jak komus wychodza takie zaburzenia ale wczesniej ich nie bylo bo ktos byl w dobrej kondycji psychicznej to czy oznacza to rowniez ze to są skutki zlego rodzicielstwa a nie zlej kondycji psychicznej?
Bardzo trudno jest powiedzieć ludziom rzeczy oczywiste. Dlatego trzeba omijać wrażliwe miejsca w ich psychice. A ja nie tworzę z tego filmu, żeby dotrzeć to targetu. To napiszę po prostu. Dzieci nie rodzą się po to, aby były szczęśliwe. One rodzą się z potrzeby rodziców. Im płytsze potrzeby rodziców. Im bardziej są skoncentrowani na sobie. Im mniej otwarci są na innych. Tym gorsze dzieciństwo. Dzieci są szczęśliwe, kiedy aktywnie poszukując szczęścia w ograniczonym im świecie je same znajdują. A tym szczęśliwsze, im mniej ograniczany jest im świat. Będąc dorosłym możesz myśleć, że możesz być wdzięczny, bo zrobiłeś z tego, co miałeś, to co najlepsze. Ale prawda jest taka, że nieszczęścia się nie wydarzają, a Ty sam to wszystko zrobiłeś. Zatem albo masz szczęście (bo akurat wszystko do siebie pasowało), albo dobrych rodziców 😊
Niemniej jednak to bardzo niewydajna metoda wyprowadzania ludzi na szczęśliwych ludzi. A człowiek, to podstawa ekonomii.😉
Nie zgadzam się z punktem 2, kiedy dziecko robi coś złego powinno mu się jednak zwrócić uwagę że tak nie można, inaczej jak ma to samo zauważyć? Zależy poprostu w jaki sposób mu to wytłumaczysz ;)
A gdzie mówię, o nie zwracaniu uwagi? Niektóre batalie czasem warto odpuścić, a jak trzeba, to można zwrócić w odpowiedni sposób uwagę, nie zawstydzając dziecka, nie robiąc z brudnych portków awantury.
@@Czekolada63194 Pewnie, że trzeba zwrócić uwagę, ale można bez krzyku, nerwów i pamiętając, że dziecko wiele rzeczy robi z niewiedzy, a nie że złośliwości. Dziś np. moja dwuipółlatka "pomagała" mi sprzątać. Myła mokrą ścierką stolik. Na stoliku stała jej herbata. W pewnym momencie wpadła na pomysł, że ona w tej herbacie zamoczy ścierkę i tym umyje. Na początku miałam ochotę ostro zareagować, ale w porę uświadomiłam sobie, że ona widzi, że ja moczę ścierkę i ona chciała tak samo. Nie wiedziała, że nie można w herbacie, bo skąd to miała wiedzieć. Więc jej spokojnie wytłumaczyłam : myjemy wodą, herbatę pijemy. Myślę, że tu o takie coś chodzi.
@jannajanna9508 właśnie zrobiłaś dokładnie to o czym było napisane w moim komentarzu, i zrobiłaś bardzo dobrze, zgadzam się z tym że dzieci często robią coś nieprawidłowego z niewiedzy i jak jest zaznaczone w ostatnim zdaniu pod moim komentarzem, bardzo dobrze że zamiast krzyknąć wytłumaczyłaś jej to ;) btw zabawna i słodka sytuacja 🥺💖
No właśnie w tym problem że nie mówisz 😐 a jest to potrzebne, Oczywiście nie chodzi o krzyczenie kiedy zrobi coś źle, ale właśnie wytłumaczenie co jest niezbędne żeby dziecko właśnie z niewiedzy popełniło podobny błąd w przyszłości bo nikt mu nie wytłumaczył że czegoś się nie robi (jak spokojnie nie wytłumaczysz mu że np. Nie można jeść czegoś znalezionego na podłodze skąd mały dopiero poznając człowiek ma się domyślić że jest to nie higieniczne a może nawet zagrażać jego życiu? Jak te historie o trudkach na szczury przypominające cukierki i dziecko zjadło) czasami oczywiście gra nie jest warta świeczki jak chodzi o coś małego, ale warto oczywiście nie zawstydzając dziecka powiedzieć mu na boku że robi coś troszkę nie tak ;) Po za tym trochę widzę że na mnie naskoczyłeś w tym komentarzu, więc jak mój poprzedni cię obraził to przepraszam bo miał na celu tylko wyrażenie mojej opinii i punktu widzenia na ten temat ;)
@@Czekolada63194 Dziękuję za miły komentarz 🙂 Faktycznie napisałaś, że zależy w jaki sposób to zrobimy. Jakoś to mi umknęło - przepraszam. :) W czasach "przeddzieckowych" nie wiedziałam, że takich zabawnych sytuacji, jak mycie stolika herbatą, będzie tak dużo. 😅 Dobrego dnia. 🙂
Najgorzej jak jeden rodzic reaguje tak, a drugi inaczej. Albo mają humory i na to samo reagują na różne sposoby. Dla młodego człowieka to jest potężny dysonans poznawczy, i z czasem już nie wiadomo kiedy jak się zachować.
Niestety, rodzcie moga byc naszymi najlepszymi przyjacoilmi jak i wrogami nr. 1
U mnie zabrakło wszystkiego, tylko 7 punkt był minimalnie złym wpływem.
Bardzo mądry film.
U mnie w zasadzie zabrakło wszystkiego, ojciec alkoholik, wieczne awantury, itd... masakra... 😟
3 punkty... nie jest źle ale dobrze tez nie. Moze dlatego, ze moi rodzice pochodzili z głębokiej komuny lat 60.
Czy 7 spowodowane totalną wyjebką na mnie liczy się za +1? Bo wtedy mam 1 😊
Dzięki mamo.
2/10, ale nie mam do nich żalu. Oni też nie mieli lekko, za to nie mieli dostępu do tego całego zasobu wiedzy i mądrości jakie dziś daje dostęp do informacji. Mieli swoje deficyty które odziedziczyli z wychowaniem, ich wychowało pokolenie które przeżyło wojnę i ogrom traum dźwigało.
Teraz na mnie przypada rola bezpiecznika który przerwie łańcuch dziedziczenia traum.
Nie powinno byc legalne posiadanie dzieci bez pozwolenia. Pozwolenie wydawane po badaniach psychologicznych , nie inaczej. Duzo dzieci codziennie cierpi przez niedorosnietych rodzicow, ktorzy zachowuja sie gorzej od dzieci.
9/10 jestem zadowolona 😁
wszystko mam na zle a do rozwiazywania konfliktow to ja musiałem jak byłem mały prowadzic dialog zeby sie rodzice nie pozabijali byłem takim pocieszycielem
10:03 na szczęście ja bylem synem koleżanki twojej starej i to (prawdopodobnie) do mnie innych porównywali
Zgodziłam się z 2 i jednym w połowie (Moja mama nigdy mnie z nikim nie porównywała, a tata tak)..
No to nie będę oryginalna bo moi rodzice również nie spełnili żadnego z warunków bycia dobrymi rodzicami. A tekst "ja dam Ci powód do płaczu" słyszałam za każdym razem gdy matka zobaczyła że płacze.
Współczuję. Okropne! Pewnie chciała wychować silnego człowieka, ale zabrakło wiedzy. W ten sposób pracuje się na brak, oczekiwanej na starość, miłości i wdzięczności od dzieci.
Mnie kiedyś powiedziała, że jak będę niegrzeczna to mnie odda gdzieś 😢
ja jak płakałam to zawsze słyszałam, że wylewam krokodyle łzy i płacze na pokaz. Mój brat miał prawo do łez bo on zdaniem mojej matki był tym wrażliwym. Ja jak płakałam to jej zdaniem udawałam, nigdy nie wierzyła w moje emocje. Efekt taki, że długo zajęło mi regulowanie emocji poprzez płacz, gdzieś się zablokowałam i nie potrafiłam płakać więc nie miałam tego wentyla bezpieczeństwa który pozwala uwolnić emocje. Wszystko kisiłam w sobie. Teraz po latach potrafię sobie popłakać ale tylko w samotności. Nie potrafię płakać przy kimś, gdzieś mnie blokuje.
Bardzo ciekawy a przede wszystkim potrzebny materiał. Tylko jakoś nie mogę się pozbyć wrażenia że bardzo... niekompletny i niewyczerpujący. Tak jakby ograniczał się do oddziaływań mających znaczenie zwłaszcza w okresie gdy mamy poniżej 7-8 lat a pomijał okres kiedy zaczynamy się uczyć prawdziwego życia i rodzice wprowadzają nas w dorosłość gdy przechodzimy okres dojrzewania i adolescencji.
U mnie wszystko było wprost proporcjonalnie odwrotnie...💔
Nie widzę 5 pierwszych punktów, bo zasłania “Oszczędź 10 lat swojego…” ale mogę powiedzieć, że na wszystkie 8 punktów odpowiadam NIE
Bingo! A nie czekaj, to byly negatywne zachowania...
1 punkt na dobrych rodziców...
Apropos 'projekcji' a co jeśli dziecko na pytanie co chcicial bys robić odpowiada ze grac w gry komputerowe i oglądać YT ? A ty chodzisz pograć w kosza, tenisa, football e.c.t. bo lubisz i zawsze chciałeś być sportowcem ? Zostawiasz dzieciaka na pastwę ekranu i idziesz sam się posportować ? :-) :-) Pzdr!
Potem zadajesz pytanie nr 2 typu: Powiedz, co takiego oglądasz na YT? / Widzę, że gry komputerowe są dla Ciebie ważne. Co sprawia, że gra xyz jest Twoją ulubioną.
...ale zazwyczaj trzeba mieć z dzieckiem fajną relację, by chciało na te pytania odpowiedzieć.
Ciekawe który rodzic spełnił te wszystkie postulaty, albo choćby połowę znich 😂 Dzieciak powinien cieszyć się że nie ma co jeść, jest zadbany, że może się uczyć a nie że musi zasuswać w kopalni litu jak dzieci w afryce.
Wszystkie pewnie jest to niemożliwe, ale parę z nich już jest dobrze.
Jeśli pokażesz dziecku świat z różnych stron, samo dostrzeże krzywdę innych i będzie doceniać to, co ma. Sama "pełna micha" i warunki materialne nie uwrażliwi dziecka, co najwyżej może ukształtować egoistę.
Co on tu wygaduje to stawianie granic moze prowadzic do despotyzmu chyba na tym polega
@@romano149 stawiać granice dla dziecka można w różny sposób, należy to robić spójnie, logicznie i bez użycia siły. Nie każdy rodzic tak potrafił
Tak rozsadnie to ok ale tam gdzie wlasnie sie despotyzm zaczyna
U mnie przy nr 10 to bardziej brat a nie rodzice heh
Żadne z wymienionych nie spełnili
U mnie tragedia. Na silę znalazłam 1😢
Przybij 5
😢
ja nawet nie zaczęłam oglądać, a już wiem, że jest źle XD była sroga przemoc psychiczna
Moi nie spełniali punktów: 1, 2, 9 i 10. No cóż, przynajmniej wiem, skąd u mnie niektóre zachowania 🤷
❤❤
Zero z 10.
Moi rodzice mają punktacje 1/10.
U mnie największy problem był i jest punkt 9
Niewidzialny. Chyba że trzeba coś zrobić za kogoś
Do mnie matka mowila że Bóg ją pokarał takim dzieckiem jak ja
Brakło wszystkich
Ale fajna bajka
0/10. Cóż, miałam pecha.
3/10
szkoda gadać
@@kamolsamol4730 wystarczy by było ok.
A u mnie 0/10. To dopiero lipa :/
2. Dawali Ci być sobą?
Naucz dziecko, żeby bylo spontaniczne, nawet jak coś zniszczy, bo zniszczoną rzecz można kupić,.. no i bach - Punkt 8. Granice
Wyznaczaj granice..
Tyle sprzecznych informacji, a to tylko jeden z wielu 😅😅😅 przykładów.
Są różne rodzaje granic. Np. takie, które sprawiają, że wszyscy domownicy mogą się czuć bezpiecznie i takie, które stawia się dziecku jedynie dla swojej wygody.
@poprostugocha o i to kumam, ale niestety w tym materiale byly podane wręcz idiotyczne przykłady też dlatego mi sie to nie kleiło
Ani jednego punktu
totalna bzdura 0/10 a miałem (jak by nie patrzeć nadal mam) bardzo dobrych rodziców więc bzdura.
Czyli nie dawali ci prawa do swojego spojrzenia na świat?
Strofowali cię za to, ze się ciągle źle bawisz?
Nie byli wyrozumiali i karali Cię?
Zawstydzali twoje dziwne fazy i hobby?
Ignorowali twoje uczucia i umniejszali im?
Nie uczyli cię różnych metod rozwiązywania problemów tylko złością?
Projektowali swoje oczekiwania na Ciebie?
Nie stawiali bezpiecznych granic i parentyfikowali Cię?
Porównywali Cię do innych?
Nie byli i nie są bezpieczną przystanią?
I Ty to nazywasz dobrymi rodzicami? Bzdura, albo nie zrozumiałeś niczego z filmu, albo masz olbrzymie wyparcie.
"Czyli nie dawali ci prawa do swojego spojrzenia na świat?" Za czasów komuny kościół był jedynym spojrzeniem na świat i byłeś do niego zmuszanym czy tego chcesz czy nie.
"Strofowali cię za to, ze się ciągle źle bawisz?" gdyby wiedzieli jak się bawię to bym do końca życia z domu nie wyszedł.
"Nie byli wyrozumiali i karali Cię?" nawet nie zliczę ile razy tylko dlatego że nie zgadzałem się z ich zdaniem.
"Zawstydzali twoje dziwne fazy i hobby?" ten aspekt pominąłem gdyż mnie nie dotyczy. nie przypominam sobie żadnych dziwactw.
"Ignorowali twoje uczucia i umniejszali im?" jakie uczucia? ze wszystkim radziłem sobie sam.
"Nie uczyli cię różnych metod rozwiązywania problemów tylko złością?" oni to by wszystko pod dywan zamiatali wszystkie problemy rozwiązywałem we własnym zakresie a jak nie byłem w stanie czekałem aż same odejdą.
"Projektowali swoje oczekiwania na Ciebie?" nie nie projektowali gdyż nie mieli żadnych oczekiwań.
"Nie stawiali bezpiecznych granic i parentyfikowali Cię?" nie bardzo rozumiem ale stawiali bezpieczne granice. gdzie nie spojrzeć tam były bezpieczne granice gdybym na co dzień ich nie łamał to bym w życiu nosa z domu nie wychylił.
"Porównywali Cię do innych?" to coś dziwnego? po wywiadówce to była normalka. Dlaczego nie masz takich ocen jak Asia?!
"Nie byli i nie są bezpieczną przystanią?" bezpieczną przystanią jestem sam dla siebie.
I właśnie dzięki temu jestem tym kim jestem. Nic mnie nie ruszy. To wychowanie mnie tak zahartowało dzięki czemu w każdej sytuacji sobie poradzę i się odnajdę
@@Quetrix1 no tacy "twardziele" jak Ty potrzebują pomocy najbardziej. To co piszesz jest okropne i zmagasz się z potężnym wyparciem
ale pomocy w czym? przecież ze wszystkim sobie radze wiec nie rozumiem problemu
przy artystycznym dziecku to see nie sprawdza
@@ROGSTRIX40 ale co się nie sprawdza?
Możesz wytłumaczyć o co ci chodzi? Totalnie tego nie rozumiem, co napisałeś.