RND = 0x23 - Dlaczego latanie paralotnią w Tatrach jest bardzo trudne i może być niebezpieczne
Вставка
- Опубліковано 17 лис 2024
- Morał tego, nie ukrywam trochę przegadanego filmu: """Szkolenie paralotniowe to tak naprawdę licencja na nie popełnienie przypadkowego samobójstwa a nie na to, żeby się tak naprawdę nauczyć latać. Niestety YT (...) filmy, które się wrzuca troszkę bez kontekstu do internetu, mogą niektórych utwierdzić w przekonaniu, że: "skoro on lata w Tatrach, skoro tyle osób lata w Tatrach, to ja też sobie poradzę i czemu ja mam nie latać w Tatrach?" natomiast niestety to tak nie działa."""
Dla kontekstu wrzucam też wycinek treści oryginalnego posta z grupy Skrzyczne Paralotnie na FB. Wypunktowanie dlaczego w Tatrach jest tak turbulentnie i gdzie jeszcze znajdują się potencjalne zagrożenia:
🟠 Odpala się z wąskiej i kamienistej trasy narciarskiej. W dobry dzień, gdy jest tam prawie setka pilotów należy się spodziewać kolejki. Ja czekałem dobre 30 minut aż mogłem wystartować. Przypomina to trochę okienko startowe na zawodach. Gdy przychodzi Twoja kolej, tak nie ma czasu na dywagację i czekanie "aż będzie dobrze". Po zajęciu pasa masz powiedzmy kilkadziesiąt sekund na rozłożenie skrzydła i ostatnia kontrolę przedlotową. Kolejne kilkadziesiąt sekund na sam start, bo potem piloci zaczną już na Ciebie patrzeć wzrokiem mordercy 🙂 Trzeba być psychicznie gotowym na start, w tak stresującej sytuacji.
🟠 Po starcie też działa to zupełnie inaczej niż na Skrzycznem. Tego dnia przez pierwsze kilkanaście, może 20 minut rzeźbiłem nad zboczem aby w ogóle wygrzebać się te kilkaset m nad start. Noszenia, które tam występowały to było coś w rodzaju termożagla nad skałami.
🟠 Trzeba być psychicznie gotowym na latanie nisko nad skałami i wykręcanie się nisko nad nimi. Trzeba dobrze oceniać jak daleko jest się od nich i czy można sobie pozwolić na założenie pełnego krążenia, czy należny pozostać przy esowaniu. Do tego wchodzi ocena osiągów własnego skrzydła, w szczególności tego jak ciasno możesz zakrążyć i jak bardzo przepada w takim a takim krążeniu.
Dużym zagrożeniem jest to, że w pół obrotu wypadniesz z noszenia i zaczniesz topić, pół biedy jak będziesz w tym momencie kursem od skał.
🟠 To nie są Beskidy, gdzie możesz wykręcić się w kominie nawet 1000m nad szczyty i polecieć tak na przelot. Tu przeskoki robi się z powiedzmy 200 do 300m a często i niżej nad zboczem. Trzeba mieć naprawdę twardą psychikę i dobrze oceniać gdzie jesteś w stanie dolecieć z wysokości X i ile przy tym utopisz.
🟠 W Tatrach w zasadzie nie ma łatwych lądowisk. Ba! Lecąc w stronę Sławskiego szczytu i Gerlacha zapuszczasz się w miejsca, w które po prosu nie ma żadnych lądowisk i dolotu do takowych. Lecisz ze świadomością, że jak coś nie pyknie, to jest duży problem. Jak można się tak wypuszczać? Ja brałem pod uwagę: siłę noszeń za ostatnie 30 minut lotu + to czy za przeskokiem są już inni piloci i co się z nimi dzieje + czy są tam chmury + ewentualnie czy zbocze jest zacienione czy nie + odchyłkę wiatru i to czy przeskakuje pod wiatr czy nie. Musisz jednak czuć się na tyle pewnie, że gdy będzie tam noszenie, tak wykorzystasz je i polecisz z niego dalej.
🟠 Zbocza są pokryte rumoszem skalnym o ostrych krawędziach. Lądowanie przygodne w takim terenie może się łatwo zakończyć urazem nogi. Nawet niewinne z pozoru skręcenie kostki możne być przesłanką do wezwania HZS, gdyż uniemożliwi Ci marsz (a takowego będzie sporo). Lądowanie w kosodrzewinie jest tylko trochę lepszą opcją, gdyż pod krzakami jest w dalszym ciągu mnóstwo skał i nierównego terenu. Drzewa nie ma, bo jest za wysoko.
W końcu wróćmy do tej termiki.
🟠 Tatry to suche, strome i jasne skały ustawione często wręcz prostopadle. Na tej wysokości temperatura powietrza jest już dość niska, co w połączeniu z poprzednim skutkuje silnymi kontrastami. Małe ale pojemne bąble gorącego powietrza łatwo się tworzą i jeszcze łatwiej odrywają i dryfują po zboczu niesione nawet niewielkim wiatrem. Musisz być gotowy na dostanie silnego noszenia w każdej chwili.
🟠 Ogólnie im wyżej było, tym bardziej waliło. Pod chmurą termika robiła się naprawdę bardzo turbulentna, wręcz już niekomfortowa i nieznośna. Dlaczego? Komin / bąbel termiczny jest z definicji zawsze przepływem turbulentnym. W tych warunkach, jeżeli mówimy dodatkowo o małym i szybko wznoszącym się bąbelku, tak ta turbulencja jest większa. Im wyżej tym więcej takich noszeń pochodzących z różnych miejsc zbocza miesza się z wiatrem gradientowym i "gradientowym termożaglem". Takie mieszanie daje różne "ciekawe efekty", które mogą bez problemu podwinąć paralotnię. Nawet moje dolne EN-B.
🟠 Na grani wysokich Tatrach pojedyncze szczyty i ich zbocza są przedzielone głębokimi dolinami o bardzo stromych zboczach, wręcz przepaściach. Latając przy Bradavicy na granicy Velickei Doliny najmocniejsze strzały odczuwałem w momencie nadlatywania nad tą przepaść. Wąskie szpile, po 2m/s, czasami nawet więcej. W takich warunkach nie było jednak innej możliwości, jak wykręcanie się w tego typu noszeniach i przeskok dalej.
Super że o tym mówisz 👊
Bardzo fajny materiał .. pozdrawiam
dzięki :)
Super analiza!
Czy możesz wrzucić link do tracka?
Pozdrawiam
leonardo.pgxc.pl/lot/17950
Obejrzałem 100% , dobry materiał , gratuluję lotu (po tej stronie ja nie mam takich wyników), smutna pamiątka. Trzymaj się ! Ł
23:26 - miejsce o którym mówisz ... moje lądowanie : ua-cam.com/video/49cdnFlUrBw/v-deo.htmlsi=-Vx-v_BlFA7SAq-g
Jestem w połowie ...
Gratuluje wytrwałości ;)
.