Mija wlasnie rok od kiedy nagle zmarl moj Maciek. Do dzisiaj moja pamiec nie dziala odpowiednio. Nie wiem czemu tak dlugo... Chodze troche odklejona. Czasem sie zawieszam ale ucze sie zycia bez niego. Maciek byl mi najblizszy w zyciu. Bylismy zareczeni i nigdy nie kochalam tak bardzo. Dziekuje za odcinek. Pomogl mi wtedy kiedy panowal mrok. 20:05 🌋 dokladnie Dziekuje za odcinek 🌹
W ciagu dwoch lat odeszlo dwoch facetow i dwoje rodzicow. Towarzyszylam w umieraniu i smierci rodzicow. No i facet podpalil moj dom ktory rowniez stracilam. Zaczynam od poczatku w wieku 52 lat. Mozna dac rade gdy sie ma sile wewnetrzna i radosc zycia. To jest najwazniejsze. Poczucie ze ma sie siebie i mozna na siebie liczyc. Ze ma sie w sobie oparcie mimo bolu i wsparcia i samotnosci. Ze zawsze jest nowe zycie i cos jeszcze nas czeka, chocby jesienny spacer i usmiechanie sie do gwiazd i slonca.
Temat dla mnie aktualny, tydzien temu odeszla od nas nasza ukochana kotka. Pisze tu o tej mojej kociej zalobie bo wiem, ze tu zostane zrozumiana. Tak to o tym nie mowie bo wiadomo placze po kocie pewnie jakas wariatka, ze stwarzam problemy. I takie tam. Ale to naprawde boli. Nie spodziewalam sie az takiego mroku, braku sensu, tego matrixa. Co prawda wiedzialam ze nasza Mia byla wazna czescia naszej rodziny ale nie spodziewalam sie, ze az tak bedzie bolalo. Dzis to doslownie wylam z bolu, dopadlo mnie to z taka sila i przegolgalo ale wytrzymalam to jakos. Dzieki takim rozmowom jak Wasze jest latwiej. Dziekuje❤
Ta rozmowa jest jak ten słoik. Żadnej linearności. Czuję się zanurzona, rozpuszczona, zsynchronizowana, przeciorana po podłodze i wdzięczna za to, że spotykamy się w tych samych miejscach.
Wartościowa, bardzo potrzebna rozmowa. Cudowne kobiety. Każdej z osobna chciałabym podziękować i uściskać. Słucham rozmowy drugi raz, powolutku, po kawałeczku. Przerywam kiedy już dalej nie mogę i oddycham w to miejsce. Czuję razem w Wami ten ścisk w brzuchu i gulę w gardle. Więcej, więcej takich rozmów potrzeba... Wspaniałe miejsce stworzyłaś Marto z tym podkastem. Spotykają się w jednym miejscu cztery fantastyczne kobiety i rozmawiają szczerze na trudne tematy, odsłaniają swoją wrażliwości, dają kawałek siebie. Ile trzeba mieć siły i odwagi. Dziękuję każdej z Was za to po stokroć. To pomaga ❤️ ściskam
Odkopuję ten odcinek po 2 latach, gdy przeżywam żałobę po utracie ukochanego psa. Bardzo się utożsamiam z wieloma wypowiedzianymi tutaj słowami. I po prostu dziękuję za to.
Strata, śmierć powoduje, że jesteśmy najbliżej życia/rzeczywistości jak się da. Opadają wszystkie fasady, wszystkie kulturowe konstrukty. Zostaje surowa fizyczność, realność bez żadnych zasłon. To bardzo boli, jednocześnie jest zetknięciem z prawdą, którego inaczej chyba nie da się osiągnąć.
dziękuję za rozmowę. potwierdziła moje przypuszczenia, że mogę mieć żałobę po marzeniu posiadania kolejnego dziecka. Ciągle tylko słyszałam MASZ DWOJE TO SIĘ CIESZ. INNI NIE MOGĄ MIEĆ WCALE. a ja nocami w poduszkę płaczę i nikt tego nie rozumie, nie akceptuje i mnie nie OJOJA gdy ja tego potrzebuję.
Też mi ktoś odszedł jakby zmarł i zastanawiałam się jak mam żyć ...miałam wokół siebie mega dobrych ludzi...i dziś jest prawie dobrze, czas robi swoje. Ten czas pozwala wejść w siebie,zaopiekować się,poprzeglądać się temu i pomimo że jest to ciężki czas to jednocześnie bardzo odbudowujący, wzrastający ❤❤❤ Dziękuję wam dziewczyny najbardziej Niedźwieckiej ona pozwoliła mi wiele zrozumieć...
Wspaniały odcinek! Niezwykle potrzebny. Dziękuję! Bardzo bliskie mi wszystkie stany. Smierć ukochanego taty, którego zabrał rak. Przy którym byłam do końca. Przycupnięta u wezgłowia mojej wersalki. Utrata upragnionej ciąży i złość na otoczenie, nierozumiejące rozrywającego mnie bólu, bo przecież mam już dwoje dzieci. Porzucenie przez kochaną osobę. Dla tej innej. Blizny na całe życie. I lęk przed śmiercią, bo przecież muszę tu zostać żeby doczekać dorosłości wnuka…
Chcialam jeszcze dodac ze wcale nie jest latwo uzyskac pomoc mimo ze prosisz. Ja prosilam i dzwonilam do wielu osob i przyjaciol i dalszej rodziny ale zewo odzewu nawet nie zadzwonili ani nie zaprosili na herbate. Nie mowiac o byciu blisko jak placze. Hm... dobrze jest wiedziec ze sa ludzie w moim przypadku to przysparzalo bolu ze sa ale nie chca byc obok mnie. Dalam rade, mialam siebie. Ale ktos slabszy pewnie by poplynal i to niezle. Nie jestem typem Zosi Samosi. Po prostu ludzie ktorzy myslalam ze sa mi bliscy wcale nie byli. Korzystali z pomocy jak im byla potrzebna ale nie umieli nic dac od siebie.
Coś w tym jest. Mam podobne odczucia, ale nie mam pretensji, bo ten świat taki właśnie jest: egoistyczny, narcystyczny, unikający trudnych tematów, smutnych ludzi. Nie pasujemy do mody na sukces, wszechobecnego hedonizmu. Tekst: "zadzwoń jak będziesz czegoś potrzebowała", jest dla mnie śmieszny. Wiadomo, że nie zadzwonię. Bo po co? Żeby usłyszeć, że tak jest, że trzeba się brać w garść? Myślę sobie czasem, trochę smutno, trochę mściwie, patrząc na ten "idealny" świat moich znajomych, że też będziecie tu, gdzie ja teraz jestem. Uciekacie od śmierci, ale i Was ona znajdzie. Mnie już śmierć nie przeraża. To może jedyny "plus" utraty najkochanszej mi osoby.
Cała rozmowa ma tyle wątków i spostrzeżeń,które jeszcze raz krok po kroku będę chciała rozpracować u siebie.Mitu nie znałam ale jest tak zgrany z moimi odczuciami przeżywania straty i wychodzenia z niej ,że tylko udało mi się cicho westchnąć tak mną szarpnął.
Cóż, jestem w żałobie po śmierci mamy i teścia ( w ciągu miesiąca ). Jak przeżywać żałobę gdy ma sie tylko 2 dni wolne od pracy z tytułu straty ? To jakiś absurd że jest rok macierzyńskiego a gdy ktoś bliski umiera - choruje , gdy czas mu się kończy, nie ma nic , żadnych dni wolnych by przeżyć wyjątkowe , jedyne chwile w życiu, które wpływają na resztę życia.
Niesamowite jest to jak ludzie którzy stracą kogoś bliskiego i kogoś cennego rozumieją siebie. Każde słowo i sytuacja omówione są mi niestety tak bliskie.
Totalny skok w bezdroża. Mega szczerość kobiet w w społecznym świecie. Zwyczajna i niezwyczajna zarazem. Spotkanie i wymiana. Tu nagle dumna Inana i Ereszkigal - daje do myslenia. I już nic nie bedzie takie samo !!
Ważna dla mnie osoba odeszła cztery miesiące temu. Tęsknię, ale nie rozpaczam. Muszę działać taki life. Przeżywam lęki itpe. Chcę powiedzieć, że mój zal do siebie opiera się o lekceważenie sygnałów sprzed zdarzenia. Tym bardziej, że byłam wielu rzeczy świadoma, a jednak słuchanie tych samych podcastów zmierzchowych stały się bolesne.
Ok. Trzeba o tym rozmawiać. Warto jednak sięgnąć do sedna. Kto na te wszystkie doświadczenia patrzy? Czy jestem jedna? Czy ile mnie tam jest skoro widzę i opisuję przeżywane doświadczenie? Może się okazać że to co nazywam sobą również jest tylko doświadczeniem ;) Zmienia to nieco perspektywę. Ból i cierpienie oczywiście wciąż się dzieje. Nie ma jednak już rozpaczy. Jest więcej przestrzeni na emocje, bez kontroli, oceny i strachu. Who am I? Oto jest pytanie :)
Bardzo ciekawa perspektywa i może dać dużo wolności, o ile nie służy dysocjacji emocjonalnej tzn. nie prowadzi do porzucenia doświadczeń podmiotu, po to by uwolnić się od bólu, smutku. Optymalną drogą byłoby to przeżyć i domknąć.
Jestem w żałobie. Po psie który był dla mnie jak dziecko. Dzięki temu podkostowi przyszła moja refleksja że po tej stracie ja chcę jakby przeżywać życia za nią. Za moją Bibi. Idę na spacer tam gdzie ona lubiła, zachwycam się łąkami, bo ona je uwielbiała... I zdałam sobie sprawę że to grubsza rzecz. Że to wychodzi mój cień.... Rzecz o życiu za kogoś, dla kogoś a nie dla siebie i za siebie. Ucieczka od swojego w czyjeś.
Pani Marto uwielbiam Paania tylko blagam z tym carpe diem. Ma byc diem a nie dię jak z francuska. To jest piękna mocna lacina. Diem diem i bedzie cudnie. Wspanialy podcast!!!
Szkoda ze zabrakło faceta który opowiedział by o tym jak on przerobił stratę? A tak mamy znów mocno jednostronne podejście do tematu . Ale oczywiście nie neguje wartości takiej tematyki i przeżyć osób które wzięły udział w ...
Mija wlasnie rok od kiedy nagle zmarl moj Maciek. Do dzisiaj moja pamiec nie dziala odpowiednio. Nie wiem czemu tak dlugo...
Chodze troche odklejona. Czasem sie zawieszam ale ucze sie zycia bez niego. Maciek byl mi najblizszy w zyciu. Bylismy zareczeni i nigdy nie kochalam tak bardzo. Dziekuje za odcinek. Pomogl mi wtedy kiedy panowal mrok.
20:05 🌋 dokladnie
Dziekuje za odcinek 🌹
W ciagu dwoch lat odeszlo dwoch facetow i dwoje rodzicow. Towarzyszylam w umieraniu i smierci rodzicow. No i facet podpalil moj dom ktory rowniez stracilam. Zaczynam od poczatku w wieku 52 lat. Mozna dac rade gdy sie ma sile wewnetrzna i radosc zycia. To jest najwazniejsze. Poczucie ze ma sie siebie i mozna na siebie liczyc. Ze ma sie w sobie oparcie mimo bolu i wsparcia i samotnosci. Ze zawsze jest nowe zycie i cos jeszcze nas czeka, chocby jesienny spacer i usmiechanie sie do gwiazd i slonca.
dziękuję, łatwiej jak słyszę, że inni mają tak samo
Temat dla mnie aktualny, tydzien temu odeszla od nas nasza ukochana kotka. Pisze tu o tej mojej kociej zalobie bo wiem, ze tu zostane zrozumiana. Tak to o tym nie mowie bo wiadomo placze po kocie pewnie jakas wariatka, ze stwarzam problemy. I takie tam. Ale to naprawde boli. Nie spodziewalam sie az takiego mroku, braku sensu, tego matrixa. Co prawda wiedzialam ze nasza Mia byla wazna czescia naszej rodziny ale nie spodziewalam sie, ze az tak bedzie bolalo. Dzis to doslownie wylam z bolu, dopadlo mnie to z taka sila i przegolgalo ale wytrzymalam to jakos. Dzieki takim rozmowom jak Wasze jest latwiej. Dziekuje❤
Ta rozmowa jest jak ten słoik. Żadnej linearności. Czuję się zanurzona, rozpuszczona, zsynchronizowana, przeciorana po podłodze i wdzięczna za to, że spotykamy się w tych samych miejscach.
Ja nawet próbowałam w linearność, ale naprawdę to nie miało sensu. :)
Wartościowa, bardzo potrzebna rozmowa. Cudowne kobiety. Każdej z osobna chciałabym podziękować i uściskać. Słucham rozmowy drugi raz, powolutku, po kawałeczku. Przerywam kiedy już dalej nie mogę i oddycham w to miejsce. Czuję razem w Wami ten ścisk w brzuchu i gulę w gardle. Więcej, więcej takich rozmów potrzeba...
Wspaniałe miejsce stworzyłaś Marto z tym podkastem. Spotykają się w jednym miejscu cztery fantastyczne kobiety i rozmawiają szczerze na trudne tematy, odsłaniają swoją wrażliwości, dają kawałek siebie. Ile trzeba mieć siły i odwagi. Dziękuję każdej z Was za to po stokroć. To pomaga ❤️ ściskam
Odkopuję ten odcinek po 2 latach, gdy przeżywam żałobę po utracie ukochanego psa. Bardzo się utożsamiam z wieloma wypowiedzianymi tutaj słowami. I po prostu dziękuję za to.
Strata, śmierć powoduje, że jesteśmy najbliżej życia/rzeczywistości jak się da. Opadają wszystkie fasady, wszystkie kulturowe konstrukty. Zostaje surowa fizyczność, realność bez żadnych zasłon. To bardzo boli, jednocześnie jest zetknięciem z prawdą, którego inaczej chyba nie da się osiągnąć.
Bardzo poruszająca rozmowa. Dziękuję za nią.
dziękuję za rozmowę. potwierdziła moje przypuszczenia, że mogę mieć żałobę po marzeniu posiadania kolejnego dziecka. Ciągle tylko słyszałam MASZ DWOJE TO SIĘ CIESZ. INNI NIE MOGĄ MIEĆ WCALE. a ja nocami w poduszkę płaczę i nikt tego nie rozumie, nie akceptuje i mnie nie OJOJA gdy ja tego potrzebuję.
Ojej, przytulam Cię, Lilla!
😘
😘❤
❤❤❤
Niezrozumienie też boli. Ja już nie płaczę. Przytulam Cię mocno ❤️
Bardzo dziękuję wszystkim dziewczynom za taką otwartość!
Dziękuję za to spojrzenie na żałobę! ❤️
Dziękuję
Też mi ktoś odszedł jakby zmarł i zastanawiałam się jak mam żyć ...miałam wokół siebie mega dobrych ludzi...i dziś jest prawie dobrze, czas robi swoje. Ten czas pozwala wejść w siebie,zaopiekować się,poprzeglądać się temu i pomimo że jest to ciężki czas to jednocześnie bardzo odbudowujący, wzrastający ❤❤❤ Dziękuję wam dziewczyny najbardziej Niedźwieckiej ona pozwoliła mi wiele zrozumieć...
Wspaniały odcinek! Niezwykle potrzebny. Dziękuję! Bardzo bliskie mi wszystkie stany. Smierć ukochanego taty, którego zabrał rak. Przy którym byłam do końca. Przycupnięta u wezgłowia mojej wersalki. Utrata upragnionej ciąży i złość na otoczenie, nierozumiejące rozrywającego mnie bólu, bo przecież mam już dwoje dzieci. Porzucenie przez kochaną osobę. Dla tej innej. Blizny na całe życie. I lęk przed śmiercią, bo przecież muszę tu zostać żeby doczekać dorosłości wnuka…
wspaniały odcinek, bardzo potrzebny
Chcialam jeszcze dodac ze wcale nie jest latwo uzyskac pomoc mimo ze prosisz. Ja prosilam i dzwonilam do wielu osob i przyjaciol i dalszej rodziny ale zewo odzewu nawet nie zadzwonili ani nie zaprosili na herbate. Nie mowiac o byciu blisko jak placze. Hm... dobrze jest wiedziec ze sa ludzie w moim przypadku to przysparzalo bolu ze sa ale nie chca byc obok mnie. Dalam rade, mialam siebie. Ale ktos slabszy pewnie by poplynal i to niezle. Nie jestem typem Zosi Samosi. Po prostu ludzie ktorzy myslalam ze sa mi bliscy wcale nie byli. Korzystali z pomocy jak im byla potrzebna ale nie umieli nic dac od siebie.
Coś w tym jest. Mam podobne odczucia, ale nie mam pretensji, bo ten świat taki właśnie jest: egoistyczny, narcystyczny, unikający trudnych tematów, smutnych ludzi. Nie pasujemy do mody na sukces, wszechobecnego hedonizmu. Tekst: "zadzwoń jak będziesz czegoś potrzebowała", jest dla mnie śmieszny. Wiadomo, że nie zadzwonię. Bo po co? Żeby usłyszeć, że tak jest, że trzeba się brać w garść? Myślę sobie czasem, trochę smutno, trochę mściwie, patrząc na ten "idealny" świat moich znajomych, że też będziecie tu, gdzie ja teraz jestem. Uciekacie od śmierci, ale i Was ona znajdzie. Mnie już śmierć nie przeraża. To może jedyny "plus" utraty najkochanszej mi osoby.
Cała rozmowa ma tyle wątków i spostrzeżeń,które jeszcze raz krok po kroku będę chciała rozpracować u siebie.Mitu nie znałam ale jest tak zgrany z moimi odczuciami przeżywania straty i wychodzenia z niej ,że tylko udało mi się cicho westchnąć tak mną szarpnął.
Potrzebowałam tego ❤️
Cóż, jestem w żałobie po śmierci mamy i teścia ( w ciągu miesiąca ). Jak przeżywać żałobę gdy ma sie tylko 2 dni wolne od pracy z tytułu straty ? To jakiś absurd że jest rok macierzyńskiego a gdy ktoś bliski umiera - choruje , gdy czas mu się kończy, nie ma nic , żadnych dni wolnych by przeżyć wyjątkowe , jedyne chwile w życiu, które wpływają na resztę życia.
Słuszna uwaga. Nawet śmierć i jej sacrum jest zarezerwowane dla bogatych...Oni mogą rozpaczać...
Niesamowite jest to jak ludzie którzy stracą kogoś bliskiego i kogoś cennego rozumieją siebie. Każde słowo i sytuacja omówione są mi niestety tak bliskie.
Dziekuje
Po nagłej śmierci męża napisałam wiersz. Odczytałam go na pogrzebie, a kartkę z tekstem wrzuciłam do grobu. Ulżyło...
Oj znam stratę, rozpacz, bezradność. Tak wiele straciłam. Bardzo bliskie jest dla mnie to, o czym mówią dziewczyny
Pozdrawiam serdecznie. dziękuję❤️
Totalny skok w bezdroża. Mega szczerość kobiet w w społecznym świecie. Zwyczajna i niezwyczajna zarazem. Spotkanie i wymiana. Tu nagle dumna Inana i Ereszkigal - daje do myslenia. I już nic nie bedzie takie samo !!
Ważna dla mnie osoba odeszła cztery miesiące temu. Tęsknię, ale nie rozpaczam. Muszę działać taki life. Przeżywam lęki itpe. Chcę powiedzieć, że mój zal do siebie opiera się o lekceważenie sygnałów sprzed zdarzenia. Tym bardziej, że byłam wielu rzeczy świadoma, a jednak słuchanie tych samych podcastów zmierzchowych stały się bolesne.
Ok. Trzeba o tym rozmawiać. Warto jednak sięgnąć do sedna.
Kto na te wszystkie doświadczenia patrzy? Czy jestem jedna? Czy ile mnie tam jest skoro widzę i opisuję przeżywane doświadczenie?
Może się okazać że to co nazywam sobą również jest tylko doświadczeniem ;) Zmienia to nieco perspektywę. Ból i cierpienie oczywiście wciąż się dzieje. Nie ma jednak już rozpaczy. Jest więcej przestrzeni na emocje, bez kontroli, oceny i strachu.
Who am I?
Oto jest pytanie :)
Bardzo ciekawa perspektywa i może dać dużo wolności, o ile nie służy dysocjacji emocjonalnej tzn. nie prowadzi do porzucenia doświadczeń podmiotu, po to by uwolnić się od bólu, smutku. Optymalną drogą byłoby to przeżyć i domknąć.
Jestem w żałobie. Po psie który był dla mnie jak dziecko. Dzięki temu podkostowi przyszła moja refleksja że po tej stracie ja chcę jakby przeżywać życia za nią. Za moją Bibi. Idę na spacer tam gdzie ona lubiła, zachwycam się łąkami, bo ona je uwielbiała... I zdałam sobie sprawę że to grubsza rzecz. Że to wychodzi mój cień.... Rzecz o życiu za kogoś, dla kogoś a nie dla siebie i za siebie. Ucieczka od swojego w czyjeś.
Pani Marto uwielbiam Paania tylko blagam z tym carpe diem. Ma byc diem a nie dię jak z francuska. To jest piękna mocna lacina. Diem diem i bedzie cudnie. Wspanialy podcast!!!
👍
Szkoda ze zabrakło faceta który opowiedział by o tym jak on przerobił stratę? A tak mamy znów mocno jednostronne podejście do tematu . Ale oczywiście nie neguje wartości takiej tematyki i przeżyć osób które wzięły udział w ...
Chwilami miałam wrażenie, ze Panie czerpią satysfakcję z rozdrapywania ran.
Ten odcinek MA służyć dokładnemu obejrzeniu żałoby, więc chodzi w nim dokładnie o to.
To jest rana, która sana się jątrzy.