Nie mam zbytnio wielu bardzo negatywnych wrażeń z trenerami, ale historia o jazdach prowadzonych w ręce obudziła we mnie jedno z najwcześniejszych wspomnień jeździeckich. Jeździć zaczęłam w jakiejś stajni na półkoloniach. Były to półkolonie dla dzieci, a co więcej, dla dzieci, które nigdy wcześniej nie jeździły (Były chyba 2 dziewczyny, które wcześniej miały styczność z końmi). Codziennie czyściliśmy konie i wychodziliśmy na "spacery". W stajni był plac do jazdy, ale nie mieliśmy tam prowadzonych żadnych "jazd", jeździliśmy tylko w teren. W ten teren, po normalnych drogach samochodowych, jeździliśmy właśnie w ręce - z tego co pamiętam konie miały ubrane ogłowia, ale były przypięte na uwiązie. Nie prowadzili nas instruktorzy, a najprawdopodobniej nastoletni wolontariusze (osoby dorosłe były z nami, spokojnie), którzy byli takimi "biernymi obserwatorami". Na szczęście ani jeźdźcom, ani koniom nic nigdy się nie stało. Koniki miały duże pastwisko, dostęp do wody i czyste, porządne boksy. Koni nie było dużo, więc byliśmy podzieleni na 2 grupy. Te półkolonie nie nauczyły mnie jeździć, ani nawet czyścić konia (przez dużą ilość jeźdźców nie dało się podejść do koni, poza tym puszczali do nich tylko "zaawansowanych"), ale na pewno były to fajne i ciekawe zajęcia.
co do tej jazdy z odjezdzaniem od zastepu w galopie, jest to dosc przydatne cwiczenie. tak, zgadzam sie z tym, ze jakby kazda jazda miala tak wygladac to totalnie bez sensu, ale sprobowanie tego cwiczenia moze wiele nauczyc. jezeli czesto jezdzi sie w zastepie to kon jest ze tak powiem "nauczony", ze ma za pierwszym koniem ruszyc galopem badz innym chodem. moze to nauczyc jezdzca prawidlowego uzywania pomocy do przytrzymania konia. cwiczenie sprawdza sie rowniez klusem. super filmik, pozdrawiam!!!
Miałam kiedyś sytuację z trenerką w stajni w której aktualnie dalej jeżdżę. Było to około rok temu, gdy już trochę galopowałam co jest istotne w dalszej części historii. Treningi na ogół miałam z dwiema paniami, które prowadzą je w ciągu dalszym i są świetne, ale kiedyś w zastępstwie przyszła jakaś inna i prowadziła treningi przez jakieś dwa miesiące. Upierała się ona, że nie galopuję i nie nadaję się do tego mimo, że jak już mówiłam galopowałam. Nie działały na nią żadne dowody, filmiki z moimi galopami etc. bo przecież ona wie lepiej i na 110% napewno potrafię tylko kłusować po kole. I tak przedreptałam dwa miechy na najłatwiejszym koniu w stajni kłusem w jedną stronę bez drągów i galopu aż do czasu jak instruktorka zniknęła bez śladu i wróciły te, które nauczyły mnir wszystkiego co do tej pory umiem. Ogólnie sytuacja była dla mnie dość nieprzyjemna, ale napewno nie ma co jej porównywać do pato-szkółek czy innych tego typu spraw. Osoby, które to czytają pozdrawiam :).
W stajni w ktorej jezdzilam bylo tak na zastepach, ze mozesz zagalopowac kiedy chcesz/kiedy Ci sie uda i dojezdzasz na koniec zastepu. Na koncu przecgodzisz do stepa jak reszta zastepu.
Mi tak samo przypomniał się podobny "styl" nauki galopu (pierwszy z zastępu galopuje i dojeżdża do końca). Z tym, że konie wałkowały ten styl tak długo, że kombinowały na wszelkie sposoby jak robić i się nie narobić. Podczas jednej takiej jazdy spadłam 3 razy z jednego z najspokojniejszych koni w tej stajni. Po pierwsze koń doskonale wiedział co ma robić, więc nie czekając na mój sygnał poleciał szalonym galopem. Dla mnie jako dla osoby wtedy totalnie zielonej w kwestii galopu był to istny szok. Po drugie, jak wcześniej wspomniałam, koń wiedział co zrobić żeby się nie narobić, więc w tym szalonym galopie nagle ścinał połowę ujeżdżalni, żeby jak najszybciej dojechać do końca zastępu. Jedyne czego się nauczyłam na tej jeździe to, że nie chce więcej jeździć z tą instruktorką. Jej jazdy były zawsze takie same: stęp, kłus, trochę wolt w kłusie, jakieś drążki i później galopy (dla tych co mogli) - oczywiście całość jazd w zastępie. Po tym wszystkim poszłam do innej instruktorki w tej stajni, która prowadziła jazdy bez zastępu, w ciekawy sposób i która indywidualnie podchodziła do każdego. Mało tego - okazało się że te same konie, które u tamtej instruktorki odwalały w galopie u tej instruktorki były aniołami, bo musiały słuchać jeźdźca, a nie miały zakodowane w głowie co robić i olewały jeźdźców. 😅
nie będę pisać które moje (bo ten trener grozi pozwami, a mi się nie chce z nim użerać) ale jedna historia była moja -stajni nie mogłam zmienić bo tata się upierał, że mamy zostać, a koń jest przepisany na niego, więc zbytnio nic nie mogłam poradzić, a co do stajni w której teraz jeżdżę - cudowni ludzie z pasją ❤ uczą naprawdę porządnego sportu, a ceny mają mega niskie, batów się nie używa, konie na pastwiskach stoją najdłużej ile się da, wszystkie zadbane - nawet jak wyjeżdżam na wakacje albo jestem chora, to wystarczy napisać i wszystko za mnie zrobią i nie muszę się o nic martwić
MIałam bardzo neiprzyjemną sytuację przy jeżdzie próbnej. Kilka dni temu zadzwoniłam wraz z rodzicami aby umówić się na jazdę próbną. Właściciel nie odebrał, jednak niedługo później odzwonił. Słychać było po jego zachrypniętym głosie że niedawno palił, co zresztą sam powiedział. Umówiliśmy się na jazdę próbną do małej stajni przydomowej. Niestety jej widok był okropny, nie mówiąc już o samej stajni. Gdy przyjechaliśmy pierwsze co zobaczyłam to budę, a przed nią duży wilczur, był na łańcuchu, cały we krwi, pozbawiony ucha i oka. Zignorowałam to, jednak gdy wysiedliśmy miła pani poinformowała nas że "mamy nie podchodzić bo jest agresywny" a jedne co widziałam to umierające, zjadane przez robale leżące na ziemi zwierzę. Gdy poszliśmy do stajni, mury były zgrzybiałe, podłoga składała się z samej kupy i małej ilości siana, tak samo jak wnętrze boksów. Pani powiedziała nam że właściciel się nie zjawi bo akurat kilka minut wczesniej wyjechal w delegację. Osiodłałam konia i wsiadłam. Miałam dziwne wrażenia, jednak po minucie kłusa zsiadłam. Koń był tak do pchania, że denerwował się na łydkę, nie działał na bat czy cmokanie i dosiad. W stajni stały 4 konie, okazało się że jeszcze jeden jest na sprzedaż. Stwierdziłam, że wsiądę. Bardzo obolała od pchania poprzedniego konia, osiodłałam tego i wsiadłam. Był świetny, chętnie łapał kontakt z człowiekiem i fajnie szedł. Niestety gdy zakłusowałam czuć bylo że chciałby polecieć do przodu, ale nie mógł, szedł wolno i również denerwował się na łydkę. Na koniec jazdy kilka razy skoczyłam małą stacjonatę. Po jeżdzie zdjęłam siodło a koń w oczach wyprostował się. Daliśmy go na padok gdzie od razu uciekł od nas galopem i zaczął brykać. Zapłaciłam, pożegnałam się i w domu zadzwoniliśmy do weta. Okazało się że oba te konie z 4 na sprzedaż są bardzo w złym stanie kulawizny. Podejrzewamy że drugi koń miał bardzo silny ból pleców, gdyż pod siodłem kulał, a na padoku biegał bez żadnych objawów. Pierwszy koń również miał bardzo dużą kulawiznę. Napisałam do właściciela czy wie może z jakich przyczyn drugi koń kuleje. Napisał że o niczym takim nie wie żeby kulał i że co ja wymyślam. Napisał również na rozmowie o jazdę próbną że do szkółki nie sprzeda, a sam prowadził szkółkę dla dzieci, wydaje mi się że miał pojęcie że doświadczony handlarz od razu zauważył by kontuzje. Teraz konia szukamy dalej, ale bardzo jest nam szkoda że taki świetny koń marnuje się w takiej szkółce, z bólem pleców nawet bez podkładki.
Ja tu napisze moją historie... Gdy jezdzilam w SO Łąck, jako dizecko mialam przez kilka tygodni/miesiecy jazde z ibstruktorką, ktora byla mega nie mila. 1. Byla znudzona i zazenowana pracą z dziecmi, takimi jak wtedy ja, ktora miala 8 lat. Wredota to jej drugie imie. 2. Byla rowbiez nie wyrosumiala dla konia. Podczas lonzy klacz szarpala sie, uciekala i nie sluchala. Nie umiala dobrze przejsc do stepa, a jak stepowala chciala klusowac. Z zaklusownaiem tez bylo ciezko. Niby wina jezdzca, ale plis. Jak konia ma kontrolowac 8-letnie dziecko, nawet nie trzymajac wodzy? W takim przypadku, to trener bierze odpowiedzialnosc za konia. W innych stajniach ni bylo z tym problemu. A dodam, ze kucynka cudownie chodzi teraz, gdy zmienili instruktorke :) Dobrze ze ta pani juz nie uczy....
Polecam też czasem dopytać instruktora dlaczego coś nie wyszło. Często sami z siebie nie powiedzą a jak się zapyta to od razu opowiadają. Nie wiem czemu tak jest ale już w kilku stajniach przy różnych instruktorach tak miałam
Więc od razu zacznę , ponad rok temu mniej więcej jeździłam w stajni , w rekreacji . Dobra zaczynam opowiadać historie z tej stajni , a jest ich nie mało. Jazdy tam polegały na tym ,że konie wjeżdżały sobie centralnie w zad , zastępy były tak ciasne i liczne , że ciężko było cokolwiek zrobić , dla tamtej stajni "wolta" to byłookoło 2 metrowe koło - i niby dzięki niemu miałaś się oddalić od reszty koni . Kłusowali z końmi w ręku ale to jeszcze nic . Puszczali dzieci bez podstaw jazdy konnej na młodego ( 5 letniego ) wałacha( ale też był przez jakiś czas ogierem ) do zastępu . Normalnie chodził sobie w zastępie z każdymi końmi , a gdy dziecko już powiedzmy miało jechać na 20 centymetrową stacjonatę na tym koniou ( początkujace dziecko ) to koń ponosił dzieci i potrafił robić tak kilkanaście kół w galopie , Jakby tego było mało , gdy kiedyś spytałysmy się jak trener zdał na instruktora , odpowiedź zabrzmiała : "A wiesz przeczytałem kilka książek i założyłem stajnie". Hala była bardzo mała konie ciągle się na niej potykały a mało tego kazali jeźdźcom skakać na tej hali . Pewnego razu gdy koń mi się spłoszył przy zsiadaniu ( nie spadłam ) więc nie wiem o co cały szał otrzymałam polecenie , że mam konia zlać batem , a kiedy leciutko klepnęłam go batem bo nie mam serca odezwał się głos : " mocniej go zlej " . Nawet gdybym spadła to na jego miejscu nie robiła bym takiego halo bo to jest po prostu chore . Gdy dali mi prywatnego konia do jazdy ( on jeździł na ogłowiu bezwędzidłowym ) gdy nie mogłam zkręcić i zrobić wolty zamiast dania mi kilku wskazówek wzieli mnie na lążę i tak jechałam przez resztę jazdy. Te "treningi" polegały na tym żebyś się utrzymał na koniu tam nie było najwidoczniej czegos takiego jak dosiad i pozycja w siodle . Bo każdy jeździł na spuszczonych wodzach , na zła nogę i ze strzemionami na piętach . Nawet nie chcący zostałam zlana batem po udzie , zostałam przeproszona ale nie ukrywam bolało to strasznie . Był to bat ujeżdżeniowy . Oczywiścxie nie chodze do tej stajni już od ponad roku . Pozdrawiam wszystkich . I mam nadzieję , że nikt z was nie trafi na taka stajnie .
Od jakiegoś czasu jeździłam w jednej ze stajni 15 minut od mojego domu (pieszo). Na początku byłam bardzo zadowolona. Indywidualne podejście, dużo przekazywanych informacji. W ciągu miesiąca nauczyłam się dużo więcej niż przez 1,5 roku jazdy w poprzedniej stajni. W pewnym momencie gdy zaczynało robić się ciepło (jeździłam w tej stajni od stycznia), zaczełam przychodzić do stajni w zwykłych koszulkach, raz mniej przylegających raz bardziej. Mój trener zaczął mi wtedy powtarzać co jazdę że jestem gruba, powinnam mniej jeść i zacząć ćwiczyć. Trener świadomy że nie mam pieniędzy i za wszystko (jazdy i sprzęt) płacę SAMA, pięniedzmi na które ciężko pracowałam (o tym gdzie pracuje również wiedział), a mimo wszystko wyśmiewał to że mam kolorowy kask i gumowe buty. Kilkukrotnie umówiłam się na jazdę, przyjechałam do stajni a tam pusto, trenera nie ma. Dzwonie dobijam się i dowiaduję się że o mnie zapomniał treningu nie mam. Jak zaczeły się wakacje, wziął mnie jako osobę która doświadczoną do pomocy w zamian za jazdy. Mam problemy zdrowotne, trener o tym wiedział, i w momencie w którym zrobiło mi się słabo i powiedziałam że nie jestem w stanie pomagać mu grodzić padoku na pełnym słońcu, to usłyszałam że do niczego się nie nadaję, w życiu sobie nie poradzę i żaden pracodawca nie weźmnie mnie z takim podejściem. Pózniej wielokrotnie powtarzał mi że się do niczego nie nadaje, że jestem gruba itp.itd. A jak najwiekszy koń w stajni (180cm w kłebie i 800kg - ślązak) zaczał mnie przypychać do ściany i się cofać przez co nie mogłam zdjąć siodła to zamiast mi pomóc nakrzyczał na mnie że nic nie umiem i porównał mnie do dziewczyny która jeździ dwa tygodnie i juz wszystko przy koniach robi. W obecnej chwili jestem na etapie szukania nowej stajni, a tam się już więcej nie pojawię.
Bardzo lubię tą serię i mam dla ciebie moją historię bo nie mam insta. Miałam jakoś 5 lub 6 lat i postanowiłam nauczyć się jeździć no naj bliższa szkółka x była z pozoru spoko ale dali mi ogromnego konia który w drodze na mikro lonżownik zacząć brykać trenerka zaczeła lać go batem po pysku mnie to wtedy jeszcze nie zdziwiło więc idziemy dalej, ja patrzę a tam siodło spada pani mówi nic takiego . I po wejściu na lonżownik zacząć się tarzać że mną na Grzbiecie. Mała ja byłam strasznie przerażona . Przez 7 Miesięcy i już nigdy tam nie wróce. Dalej jedże w o wiele lepszej stajni 🐴pozdrawiam🤗
Dzisiaj miałam jazdę i siodlalam takiej dziewczynie taką klaczkę i ona się spłoszyła i urwała uwiąz i poleciała galopem nasza najukochańsza trenerka wzięła ją zaczelą ją głaskać aby się uspokoiła i jedna ją trzymała (ja) a druga siodlala. I to się nazywa podejście do Koni
miałam 1 sytuacje nieciekawą (no już pomijając nie miłe słowa pani). Pewnego dnia z 8 lat temu (miałam może 11lat) mimo, iż ogólnie nie powinnam czyścić koni bo mam alergię musiałam to zrobić, jakby okej nowe doświadczenie, nie było źle prócz tego, że później miałam zapalenie oskrzeli XD. Ale wracając, w tamten dzień jechałam na najwyższym ogierze w stajni, po samym czyszczeniu udałam sie 1 raz na plac bez osoby która by mnie trzymała plus to, że pani sobie gdzieś poszła i zostawiła mnie z 2 dziewczynami (ok. 17-18lat). Puściły mnie na plac bym sobie pochodziła, skończyło sie na tym, że nieświadomie prawie zagalopowałam i na zakręcie nie utrzymałam się w siodle i zsunęłam się wraz z nim zahaczając nogę o strzemie , bardzo sie ciesze, że koń sie zatrzymał bo mogłabym zostać nadepnięta, jakoś udało mi się zejść na piach. Dziewczyny były w szoku ale jakoś nie pomogły mi z tym i po prostu wyprowadziły mnie i zakończyły jazde jak gdyby nigdy nic próbując mnie jakkolwiek uspokoić. Także w tym samym miejscu na jakimś tak jakby festynie sprowadzano konie do boksów a 1 z nich spłoszył się osób i staranował matkę z dzieckiem. To było bardzo nieodpowiedzialne . ogólnie ta stajnia już nie istnieje i została sprzedana
Sama pracowałam jako instruktorka, szlag mnie trafił i po 3 miesiącach skończyłam współpracę z tym ośrodkiem. 10 minut przerwy między jazdami na to, żeby przeprowadzić konie z ujeżdżalni do stajni, pomóc (przynajmniej osobom początkujący) rozsiodłać konie i osiodłać te do następnej jazdy. Przy 3 osobach początkujących to już było nierealne, gdy robiłam to sama (a dzięki wprawie siodłam konie dość sprawnie), nie mówiąc nawet o faktycznym uczeniu tych osób poprawnego siodłania. Grafik ustalany na hurra i w czwartki dowiadywałam się, czy w weekend pracuję ja czy ktoś inny. Brak koni poprawnie reagujących na pomoce, a jednocześnie bezpiecznych dla amatorów (te fajnie reagujące lubiły sobie czasem ponieść albo bryknąć jak czuły słaby dosiad), a tych bezpiecznych było za mało i na nic nie reagowały. Ja się męczyłam, wkurzałam się, że nie jestem w stanie żadnej wiedzy przekazywać w takich warunkach, a i krótki czas padokowania, ograniczony dostęp do siana, niedopasowany sprzęt i inne takie kwiatki mocno kłóciły się z moim podejściem do koni opartym na szacunku i dbaniu o ich potrzeby. Także jeśli jakaś stajnia ma dużą rotację trenerów (w tej mało kto rok wytrzymywał), to uciekajcie w podskokach, bo albo instruktor jest traktowany jak maszyna i warunki pracy są po prostu słabe (co sporo może powiedzieć o właścicielu), albo coś jest nie tak z końmi/systemem utrzymania i osoby kompetentne nie chcą mieć z niczym takim nic do czynienia.
20:00 Mój pierwszy upadek: Idę sobie kulturalnie przez las na oklep (w ręce bo to był może 3 miesiąc mojej jazdy i nie jeździłam jeszcze sama a jeżdżę w stajni cioci mojej psiapsi i mojechaliśmy razem w teren) stępem i nagle zaczynam ześlizgiwać się jednocześnie w bok i w tył i przełożyłam trochę nogę i upadłam na nogi co wyglądało jakbym po prostu zeszła z koniaXDD A reakcja klaczki to było tylko spojrzenie trwające 1s i mina "czemu ty na ziemi? A dobra nie ważne tu jest trawa" XDD Najgorsze jest to że moja psiapsi która też tam była nagrywała praktycznie cały teren ale akurat wtedy wyłączyła nagrywanie XDD Ale potem jeszcze jak schodziłam już na serio to się wywaliłam XDD
ja po jeździe w niezbyt dobrej stajni zmieniłam ją i w obecnej też używa się bata ale przede wszystkim najpierw pomoce takie jak łydka. poza tym widać więź koni z instruktorką aczkolwiek w momencie gdy coś odwali ja lub ona upomina go batem. ❤❤❤
Jeśli chodzi o moje negatywne wspomnienia jeśli chodzi o trenerów, to całkiem niedawno zrezygnowałam z jazdy z pewną instruktorką. Na jazdach bardzo często zdarzało się, że większość czasu spędzała na telefonie i nie interesowała się tym, co się dzieje. Niby nie było tak źle, bo jak chciałam, to mogłam jeździć na oklep, ale o komentarzu na temat dosiadu i poprawie jazdy można było tylko pomarzyć. Jedyny tekst, który można było usłyszeć oprócz komend, żeby zmienić chód/kierunek czy zrobić woltę, to było "Bat na d**e" Jazdy, które prowadziła zazwyczaj były nudne (cały czas ten sam schemat: stęp-kłus-drążki w kłusie-chwila galopu-stęp). Jeździłam z nią może jakoś 9 miesięcy, ale jak przyszła inna trenerka zastąpić ją przez 2 tygodnie, to się do niej przepisałam i nareszcie się czegoś uczę.
Zrobisz odcinek z ostatniego odcinka od Bluunif? Coraz więcej osób zaczyna pisać negatywne kometarze po ich filmem, bo zaczynają robić mieszanki (Tinker pokryty andaluzem)
Ja raz spotkałam dość specyficznego trenera. Jego jazdy wyglądały tak, że przychodziłeś i mogłeś robić co chcesz (skakać, galopować- na co po prostu miałeś ochotę). Ja miałam z nim jazdy, gdy już miałam jakąś wiedze o jeździectwie, więc byłam w stanie dobrze zagospodarować tą godzinę, ale na początkujących też w ogóle nie zwracał uwagi. Ostatnio widziałam jazdę osób, które uczyły się u niego od początku. Dzieciaki nie miały pojęcia o tym jak jeździć (nie umiały nawet zakręcić koniem, szarpały go za pysk, kopały zamiast dać łydkę), a facet nie zwracał im w ogóle uwagi. Najgorsze jest to, że te dziewczynki galopowały całą jazdę, a nawet skakały, po prostu naganiając konia na przeszkody batem i kopniakami, w dodatku były przekonane, że tak wygląda poprawna jazda. Wydaje mi się, że to jest najgorsza możliwa sytuacja, gdy ktoś bez podstawowej wiedzy trafi na takiego trenera.
Kiedyś byłam w stajni gdzie był kucyk szetlandzki lalka ale to nie było aż tak tragiczne jak tu i w wwie oraz to była taka jakby przydomowa stajnia powieszmy
Miałam taką sytuację ,że pojechałam z kuzynką do jej stajni wsiadłam na konia i poszliśmy na plac i żacy zemną biegać po płacy a ta trenerka powiedziała że mam go uspokoić co było nie możliwe (ledwo co zaczęła kłusować samodzielne ) powiedziała że mam zejść z konia bo zrobię mu krzywdę tym czasem próbowałam się utrzymać . Jak pojechałam do mojej stajni trenerka powiedziała że o wiele lepiej jeździe a tam ta że jeżdżę okropnie i w ogóle kto mnie spisał z lonży . I nigdy więcej nie pojechałam do tej stajni i nie pojadę .
Ogólnie w naszej stajni jest tak że jest treneży każą ci zejść i pokazuje ci jak trzeba to przejechać a nie że tłumaczę ci z ziemi bo u nas jest w grupie tak że raczej my musimy zobaczyć jak to się robi niż usłyszeć
Też mam historie o beznadziejnym trenerze. (zacznę od tego że pojechałam tam tylko przez to że nie mogliśmy znalesć stajni w okolicy). No to tak zaczęłam od telefonu na zapisanie się na jazdę od razu zostało dane pytanie na jakim poziomie jestem no to powiedziałam że zaczynam skakać i uczyłam się u xyz osoby. Powiedziano mi że w takim razie nic nie umiem, no ale dobra dwa dni później pojechałam na jazdę. W stajni czekała już na mnie pani xyz. Miałam sobie SAMA wybrać konia z pastwiska (nie wiedząc jaki jest na jakiego jeźdźca) no ale dobra wsiadłam niby wszystko spoko ale bardzo mi się nie spodobała technika jaką ta pani UCZYŁA wsiadasz odrazu ostry kontakt zero rozluźnienia, kłus bardzo szybki zero rozluźnienia no dramat. No ale dobra przechodzimy teraz do dramatu tej opowieści. Zagalopowanie koń nie chce galopować tą baba bo inaczej nie da się tego ująć walnęła konia w zad batem koń w galop ja utrzymując się na jednym w strzemieniu brak kontroli nad koniem zrobiłam koło po ujeżdzalni poczym przy wyjeździe z narożnika wiechałam w ścianę (tak zaraz przy ujeżdzalni był budynek tak że stanowił on płot) spadłam prosto w ścianę dosłownie zatrzymałam się na niej koń pobiegł ją leżę moja mama pyta się mnie czy wszystko okej czy mogę wstać powiedziałam przez łzy że kiepsko bo strasznie mnie bolą plecy i noga (w której do dzisiaj nie mam 100% czucia a minęły już ponad 4 miesiące) podchodzi ta baba i zaczyna mnie bardzo mocną szturchać i każe mi wsiadać na tego konia odmówiłam a ta dalej (koń uciekł poza ujeżdzalnie tak nie była zamknięta) zaprowadziłam tego konia do stajni i z bulem go rozsiodłałam, a ta baba dalej ja nie umiem jeździć a podobno skacze. Pojechałam do domu i do końca dnia się z niego nie ruszałam. Ogólnie to jak macie taką możliwość to zanim pojedziecie gdzieś na jazdę zapytajcie się kogoś kto tam był jak tam jest jeżeli jest taka możliwość to pojedźcie zobaczyć jak w tej stajni prowadzą Treningi. 😢
8 minuta byłam wolontariuszem w takich sytuacjach chociaż nie do końca byłam wolontariuszem dzieci których zadaniem było pomaganie przey jazdach i ogólnie stajni nie raz znały się na tym lepiej niż młode instruktorki które całą robotę zwalały na nie za to my dostawaliśmy za to darmowe jazdy tereny i tak dalej więc dzieciaki które nie miały pieniędzy na jazdę chętnie z tego korzystały i dały się wykorzystywać a pieniądze za jazdy które były prowadzone przez nas i tak trafiały do kieszeni instruktorka często jeździła w tereny z koniem którego miała w treningu zostawiając całą stajnie dzieciakom założenie właścicielki dzieciaki miały tylko pomagać sprzątać boksy karmić konia wyprowadzić się na pastwisko
ja mialam sytuacje ze trenerka zlapala za wodze i zaczela biec kolomnie zeby mi cos zademonstrowac albo prosila bym zsiadla zeby mi cos pokazac wspominam te jazdy bardzk dobrze trenerka byla super i widac bylo ze kocha ts konid
nie miałam jakiejś okropnej sytuacji, jednak moja pierwsza jazda (taka "profesjonalna") była słaba, że tak ujmując. to było już dawno, bo w 2018r, ale to wyglądało tak, że miałam chyba 30 minut na lonży. koń nie był przygotowany do jazdy, kiedy tam dotarliśmy, więc musiałam przynosić siodło (które wtedy ledwo dźwigałam XD) itp. wtedy się okazało, że tak jakby... siodłanie konia było wliczone w te pół godziny samej jazdy, więc zostało mi jakieś 20 minut? prawdziwej lonży. jak już mnie wzięła na czworobok, to nie dość, że wokół mnie ciągle jeździły inne dzieciaki (które już galopowały itd), to sama instruktorka miała wywalone. chwyciłam wodzę, a ona, żebym poprawiła, ja chwyciłam tak samo źle, a ona "może być". w ogóle nie poprawiała moich błędów, po prostu stęp - kłus - koniec jazdy i do domu XD na szczęście, moi rodzice, mimo tego, że nie ogarniają jeździectwa, zobaczyli, że jest coś absolutnie nie tak i szukaliśmy innej stajni. jeżdżę w tej drugiej do dzisiaj i powoli, ale dobrze się tam rozwijam :D
jejku... moja stajnia podobno "jest najgorszą szkółką i pensjonatem w polsce".. u nas nie bijemy koni, nie szarpiemy, a jazdy w duzy upał lub mróz są odwoływane... naprawde koszmar dla koni
Ja znam stajnie ktura jest super naprawdę konie mają tam raj jeźdzcy tesz i psy i kury. Tak są tam kury. Są tam same tinkery ale miłe no może ronia nie do końca ale. Prawie nikt na niej nie jeździ.
Poleci ktoś jakąś stajnie w Łodzi? przepraszam, że sie tak reklamuje ale do tej pory jeździłam w szkółce w której niby konie miały dobrze, niby sierść zadbana itp, jednak konie które powinny być na emeryturze cały czas jeździły pod początkującymi w stępie lub stępie i kłusie, a w terenie nawet w galopie :/ była sytuacja gdzie koń z bandażem i prawie ale jednak nie zagojoną kontuzją pojechał na jazde. Konie nie jadły nic innego niż owies, owies, owies z jakimiśtam suplementami i czasem jabłkiem lub marchewką. Jazdy były jak w jednym z tych przypadków w zastępie gdzie osoby właśnie mniej więcej 13-letnie prowadziły konie w stępie i kłusie, galopu nie było wogule nawet dla zaawansowanych(chyba że w terenie) był jeden już nie tak młody koń na którym jeździł własciciel zachowujący sie jakby dopiero był zajeżdżany, a jednak jeździły na nim osoby jak ja niedoświadczone bez lonży tak o jedź najwyżej spadniesz, między innymi przez to mam coś w rodzaju traumy. Przez tą stajnie nie jeżdże od roku i nie ukrywam bardzo sie za tym stęskniłam i włąsnie dlatego szukam jakiejś dobrej stajni w okolicy :>
Forma terapii szokowej - albo spadasz albo się nauczysz jeździć. To jeśli mogę przytoczę tutaj moją pewną przygodę... Jestem jeźdźcem niepełnosprawnym (niczego mi nie brakuje i nic po mnie nie widać, ale mam chorobę neurologiczną), z tego też ppowodu obawiam się wysokości na koniu, nie mam tak stabilnej równowagi jak przeciętny człowiek. Pewnego razu gdy moja trenerka i właścicielka stajni musiała wyjechać przejął mnie jej mąż. Dał mi konia, którego zupełnie nie znałam, ale szybko spostrzegłam, że klacz boi się banneru zawieszonego na płocie odkrytej ujeżdżalni... Powiedziałam ów "trenerowi" że się boję, że n ie jestem gotowa na taką jazdę, na co on dumnie i pewnie siebie stwierdził, że gdy weźmie do ręki bat to dopiero poznam co to strach. Ponieważ jestem osobą dorosłą (mniej więcej w wieku owego pana) powiedziałam mu, że jeżeli nadal zamierza się mną tak "zajmować" - pyskować mi i mnie straszyć to za chwilkę pozna czym jest moc internetu oraz jazda bez zysku. Pogniewany i czerwony jak burak pan oddał mnie w ręce nie wykwalifikowanej dziewczyny, która najlepiej jeździła konno z całej stajni.... Pamiętam z tamtego dnia jeszcze to, że zaliczyłam około dwa foule nie zaplanowanego galopu kiedy klacz się spłoszyła. Nie wiem jak, ale nie dość, że nie spadłam to zdołałam ją jeszcze zatrzymać...
Jak wszyscy to i ja A więc tak, miałam lekcje z pewnym Panem który był też właścicelem stajni. Wtedy dopiero zaczynałam jeździć miałam na oko 9/10 lat. W zime na malutkim ogrągłym placu nazywanym "lążownikiem" jeździły 4 konie. Dziewczyny z grupy już galopowały(ja zaczynałam kłusować). Gdy sie rozstępowaliśmy mieliśmy zacząć kłusować. Był to może mój 2/3/4 samodzielny kłus więc sie jeszcze bałam. Jako iż przy siodle był pasek do złapania sie zrobiłam to tak jak zwykle bo nie potrafiłam utrzymać równowagi bez. Pan mi kazał go puścić, okej puściłam ale po chwili sie złapałam bo traciłam równowage (zdażyło sie tak pare razy) Wkońcu Pan sie wkurzył i stwierdził że mi go odepnie, więc jak traciłam równowage złapałam sie czapraka. Po czym chciał go koniu zdjąć... Innym razem gdy w kłusie lekko krzywo najechałam na drągi (tak, jeździliśmy drągi na tym malutkim zadaszonym placyku) wydarł sie na mnie dyktuje; (TY CHCESZ TEMU KONIU POŁAMAĆ NOGI?!?!??!) Doszło do tego że w trakcie jazdy chciałam zsiąść z konia. Miałam po tym około 6 miesięczny kryzys. Teraz jeżdże w innej stajni w której naszczęście tak nie jest. Pare dni temu od znajomej która też tam jeździła dowiedziałam sie że większość osób z tamtąd odchodzi właśnie przez tego Pana :). Pozdrawiam osoby które to czytają.
Ogulnie to przypomniała mi się moja chistoria więc To byla moja pierwsza stajnia i to był dramat jazdy prowadził pan ktury wogule się nie znał średnio umiał lążować konie nie muwiąc o siodłaniu siodla były za nisko czasem jeździliśmy na podkładce (w siodle sie ledwo trzymalam) pięta powinna być jak na ziemi wedłuk pana nie było mowy o czymś takim jak pułsiad ani anglezowanie!! Zatrzymywanie się polegało na praktycznie kładzeniu się na dupie konia po 2 tyg puścił mn na plac gdzie zdeżyłam sie z innym koniem bo nie umiałam skręcać oczywiście też galopowałam a po około połowie mies skakałam wkońcu stajnia się zamkneła a ja dowiedziałam sie że nie umiem jeździć😢
Miałam jedną sytulacje. Uczyłam się jeździć miałam Ok.6 lat nie umiałam jeździć samodzielnie bo nawet nie miałam Opanowanego kłusa, trenerka uznała ze odepnie mi ląże. Nie umiałam kierować koniem, ona natomiast ustawiła mnie w kącie placu a stanęła na drugim końcu. Kazała mi żebym jechała prosto do niej, patrzyłam na nią bo według niej kon jedzie tam gdzie patrzę i nie potrzebuje używania wodzy, kon skręcał. Po chwili trenerka się na mnie wydarła ze jak ja chce jeździć konno skoro nie potrafię sterować koniem. Jako ze byłam mała to bałam się wracać to tej stajni wiec zmieniłam ją na inną stajnie. Mogę dodać ze klacz miała mrokiem z okiem, łzawiło jej oko bo muchy ją gryzły a pani nawet nie mogła jej nałożyć maski na oczy.
miałam kiedyś sytuacje rze pojechałam na obuz konny. była tam trenerka i jej mąż trenerka bardzo lubiła dzieci więc gdy wsiadałam na konia i nie umiałam zacząć kusować to go zaczynała wakić batem i czasami nawet na mięso sprzedawac. Widziałam jak jej mąż bił tydzień temu narodzonego zrebaka i kazał mi go lążowac i sobie poszedl. wszystko powiedzialam rodzicom a oni zadzwonili na policję. Policjanci powiedzieli rze bendom musieli wszystkie konie oddać do innych ludzi rze sprzedadzom a my akurat szukaliśmy działki ,wienc wzielismy te konie i tom stajnie policja powiedziala rze za nic nie mamy płacic rze wystarczy to rze z tymi końmi nie bendoom mieli kłopotów . potem przyszedł tata trenerki i powiedział !! ale my bylismy przeciw policja dała mandat za takie mówienia tacie trenerki i dla mnie był plus rze miałam konie i ten zrebak nikogo nie lubił a mnie polubił nikomu nie pozwalał sie zblirzac . dzięki za wysuchanie
Ja miałam sytuację aż 2 i pierwsza polegala na tym ze jezdxilam w stajni x i jak przeszlam na inna stajnie to slyszalam od wszystkich ze ona patrzy tylko na wysokosc skoku a nie technike ale ta stajnia naprawde duzo mnie nauczyla i jak ja zmienilam to instruktorka ciagle mj mowila ze swietnie jezdze. A druga sytuacja przez którą przestałam jeździć to jak dostalam konia na jazde ktory bardzo przyczepia sie do innych koni to trener kazal nam. W zastepie jezdzic po kawaletkach a potem skakqc przez nir po kolei i moj kon byl tak silny ze nie bylam w stanie go utrzymać i bardzo szybko pogalopowal za tym pierwszym az mnie zrzucil i trener kazal mi wsiadać na konia po kilku minutach ta sama sytuacja ale lezalam chwile na ziemi poniewaz kon doslownie przebiegl mi po zebrach na szczęście nic mi sie nie stalo i jak przyszlam na kolejna jazde balam sie nawet zakłósować a on na mnie nakrzyczał ze czego ja sie boje i mam jechac a nie robić sceny Ps.ta druga sytuacja to byla juz moja 3s stajnia
Moja historia stało się to dzisiaj wiem że nie czytasz z komętarzy ale przeczytaj na odc Dopiero wrociłam z stajni a w autobusie jak wracałam byłam cała bródna i oryczana jezdzilam sobie normalnie na jezdzie na moim prywarnym koniu i zaczeliśmy skakać ok 40-50 centymetrów i na jednym skoku moja trenerka wparowała na hale i zaczęła sie drzeć na mnie poszła po bat do lążowania i zaczęła na mnie wrzeszczeć i wymachiwać batem przedemną i pyskiem mojego konia w jednym momęcie z całej siły strzeliła w mojego konia a Dartan jest strachliwy dopiero go zabrałam z okropnych warunków Dartan odskoczył i zaczął biegać po hali a baba jak Dartan zagalopował wbiegła mu prawie pod kopyta Daru zwalił mnie w błoto na hali w dachu mamy dziure i troche przecieka a baba jak spadlam z batem machała obok mnie i myślalam że mnie uderzy okazało sie ze to dlatego że nie wygralismy zawodow po akcji poszlam po dartana i pojechalismy do stajni przydomowej mojej koleżanki Ps własnie jestem w poszukiwaniu nowej stajni
Moja trenerka robiła zamiast samodzielnej to oprowadzanke i jeszcze było tylko 30 min jazdy i wgl ona robiła swojim ulubionym dziewczynom 1 godz i skakali metr i jak koń miał pszerwe to był w siodle taksamo odwołała jazdę mi i mojej siostrze a jej ulubione dziewczynki skakały w źme i galopowały taksamo jak koń był zmęczony to bat i tylko bat nawet nie zwracają na nogę końa i ja jeździłam tam 3 lata a taka kol 2 miesiące ja kłusowałam a ona galopowała i tam ze stuj do galopu i wrzeszczą cały czas appp appppp niby natural ale mieszany z innymi i skoki są dla osób powyrzej 9 lat ja miałam 7 i nawet tam nie są takie rzeczy jak np luźne wodze przy skoku i galopie raz kontakt a raz nie i mówi cytuje jedz na pszeszkode a tusz jedną fule pszed nie rzartowałam już tam nie jerzdżę
Jeźdźcy są czasami mądrzejsi niż ci instruktorzy ❤
Coś w tym jest 😅
Witam czytających
czesc
No elo elo
Ja również witam
Hello
Elo
Nie mam zbytnio wielu bardzo negatywnych wrażeń z trenerami, ale historia o jazdach prowadzonych w ręce obudziła we mnie jedno z najwcześniejszych wspomnień jeździeckich. Jeździć zaczęłam w jakiejś stajni na półkoloniach. Były to półkolonie dla dzieci, a co więcej, dla dzieci, które nigdy wcześniej nie jeździły (Były chyba 2 dziewczyny, które wcześniej miały styczność z końmi). Codziennie czyściliśmy konie i wychodziliśmy na "spacery". W stajni był plac do jazdy, ale nie mieliśmy tam prowadzonych żadnych "jazd", jeździliśmy tylko w teren. W ten teren, po normalnych drogach samochodowych, jeździliśmy właśnie w ręce - z tego co pamiętam konie miały ubrane ogłowia, ale były przypięte na uwiązie. Nie prowadzili nas instruktorzy, a najprawdopodobniej nastoletni wolontariusze (osoby dorosłe były z nami, spokojnie), którzy byli takimi "biernymi obserwatorami". Na szczęście ani jeźdźcom, ani koniom nic nigdy się nie stało. Koniki miały duże pastwisko, dostęp do wody i czyste, porządne boksy. Koni nie było dużo, więc byliśmy podzieleni na 2 grupy. Te półkolonie nie nauczyły mnie jeździć, ani nawet czyścić konia (przez dużą ilość jeźdźców nie dało się podejść do koni, poza tym puszczali do nich tylko "zaawansowanych"), ale na pewno były to fajne i ciekawe zajęcia.
zrobisz odcinek z najlepszymi trenerami albo instruktorami??
superowy oddcinek
Pomyślę nad tym, ale nie wiem czy ktoś będzie chciał to oglądać 😛
co do tej jazdy z odjezdzaniem od zastepu w galopie, jest to dosc przydatne cwiczenie. tak, zgadzam sie z tym, ze jakby kazda jazda miala tak wygladac to totalnie bez sensu, ale sprobowanie tego cwiczenia moze wiele nauczyc. jezeli czesto jezdzi sie w zastepie to kon jest ze tak powiem "nauczony", ze ma za pierwszym koniem ruszyc galopem badz innym chodem. moze to nauczyc jezdzca prawidlowego uzywania pomocy do przytrzymania konia. cwiczenie sprawdza sie rowniez klusem. super filmik, pozdrawiam!!!
hejka❤ zapowiada sie super odcinek❤ milego ogladania wszystkim
❤️❤️
Miałam kiedyś sytuację z trenerką w stajni w której aktualnie dalej jeżdżę. Było to około rok temu, gdy już trochę galopowałam co jest istotne w dalszej części historii. Treningi na ogół miałam z dwiema paniami, które prowadzą je w ciągu dalszym i są świetne, ale kiedyś w zastępstwie przyszła jakaś inna i prowadziła treningi przez jakieś dwa miesiące. Upierała się ona, że nie galopuję i nie nadaję się do tego mimo, że jak już mówiłam galopowałam. Nie działały na nią żadne dowody, filmiki z moimi galopami etc. bo przecież ona wie lepiej i na 110% napewno potrafię tylko kłusować po kole. I tak przedreptałam dwa miechy na najłatwiejszym koniu w stajni kłusem w jedną stronę bez drągów i galopu aż do czasu jak instruktorka zniknęła bez śladu i wróciły te, które nauczyły mnir wszystkiego co do tej pory umiem. Ogólnie sytuacja była dla mnie dość nieprzyjemna, ale napewno nie ma co jej porównywać do pato-szkółek czy innych tego typu spraw. Osoby, które to czytają pozdrawiam :).
Czy to stajnia noce i dnie?
W stajni w ktorej jezdzilam bylo tak na zastepach, ze mozesz zagalopowac kiedy chcesz/kiedy Ci sie uda i dojezdzasz na koniec zastepu. Na koncu przecgodzisz do stepa jak reszta zastepu.
Mi tak samo przypomniał się podobny "styl" nauki galopu (pierwszy z zastępu galopuje i dojeżdża do końca). Z tym, że konie wałkowały ten styl tak długo, że kombinowały na wszelkie sposoby jak robić i się nie narobić. Podczas jednej takiej jazdy spadłam 3 razy z jednego z najspokojniejszych koni w tej stajni. Po pierwsze koń doskonale wiedział co ma robić, więc nie czekając na mój sygnał poleciał szalonym galopem. Dla mnie jako dla osoby wtedy totalnie zielonej w kwestii galopu był to istny szok. Po drugie, jak wcześniej wspomniałam, koń wiedział co zrobić żeby się nie narobić, więc w tym szalonym galopie nagle ścinał połowę ujeżdżalni, żeby jak najszybciej dojechać do końca zastępu.
Jedyne czego się nauczyłam na tej jeździe to, że nie chce więcej jeździć z tą instruktorką. Jej jazdy były zawsze takie same: stęp, kłus, trochę wolt w kłusie, jakieś drążki i później galopy (dla tych co mogli) - oczywiście całość jazd w zastępie.
Po tym wszystkim poszłam do innej instruktorki w tej stajni, która prowadziła jazdy bez zastępu, w ciekawy sposób i która indywidualnie podchodziła do każdego. Mało tego - okazało się że te same konie, które u tamtej instruktorki odwalały w galopie u tej instruktorki były aniołami, bo musiały słuchać jeźdźca, a nie miały zakodowane w głowie co robić i olewały jeźdźców. 😅
19:26 tak teraz mi się przypomniało że właśnie byłxm na takiem godzinnym "treningu" co galopu było nie całe koło małego wybiegu
Masakra z takimi jazdami 😆
@@GazelHorseTeam jeszcze w 4 osobowym zastępie xD
nie będę pisać które moje (bo ten trener grozi pozwami, a mi się nie chce z nim użerać) ale jedna historia była moja -stajni nie mogłam zmienić bo tata się upierał, że mamy zostać, a koń jest przepisany na niego, więc zbytnio nic nie mogłam poradzić, a co do stajni w której teraz jeżdżę - cudowni ludzie z pasją ❤ uczą naprawdę porządnego sportu, a ceny mają mega niskie, batów się nie używa, konie na pastwiskach stoją najdłużej ile się da, wszystkie zadbane - nawet jak wyjeżdżam na wakacje albo jestem chora, to wystarczy napisać i wszystko za mnie zrobią i nie muszę się o nic martwić
Kocham oglądać twoje odcinki
Co do zmieniania instruktora to podobnie było w słynnym Rio grandę krosinko
MIałam bardzo neiprzyjemną sytuację przy jeżdzie próbnej. Kilka dni temu zadzwoniłam wraz z rodzicami aby umówić się na jazdę próbną. Właściciel nie odebrał, jednak niedługo później odzwonił. Słychać było po jego zachrypniętym głosie że niedawno palił, co zresztą sam powiedział. Umówiliśmy się na jazdę próbną do małej stajni przydomowej. Niestety jej widok był okropny, nie mówiąc już o samej stajni. Gdy przyjechaliśmy pierwsze co zobaczyłam to budę, a przed nią duży wilczur, był na łańcuchu, cały we krwi, pozbawiony ucha i oka. Zignorowałam to, jednak gdy wysiedliśmy miła pani poinformowała nas że "mamy nie podchodzić bo jest agresywny" a jedne co widziałam to umierające, zjadane przez robale leżące na ziemi zwierzę. Gdy poszliśmy do stajni, mury były zgrzybiałe, podłoga składała się z samej kupy i małej ilości siana, tak samo jak wnętrze boksów. Pani powiedziała nam że właściciel się nie zjawi bo akurat kilka minut wczesniej wyjechal w delegację. Osiodłałam konia i wsiadłam. Miałam dziwne wrażenia, jednak po minucie kłusa zsiadłam. Koń był tak do pchania, że denerwował się na łydkę, nie działał na bat czy cmokanie i dosiad. W stajni stały 4 konie, okazało się że jeszcze jeden jest na sprzedaż. Stwierdziłam, że wsiądę. Bardzo obolała od pchania poprzedniego konia, osiodłałam tego i wsiadłam. Był świetny, chętnie łapał kontakt z człowiekiem i fajnie szedł. Niestety gdy zakłusowałam czuć bylo że chciałby polecieć do przodu, ale nie mógł, szedł wolno i również denerwował się na łydkę. Na koniec jazdy kilka razy skoczyłam małą stacjonatę. Po jeżdzie zdjęłam siodło a koń w oczach wyprostował się. Daliśmy go na padok gdzie od razu uciekł od nas galopem i zaczął brykać. Zapłaciłam, pożegnałam się i w domu zadzwoniliśmy do weta. Okazało się że oba te konie z 4 na sprzedaż są bardzo w złym stanie kulawizny. Podejrzewamy że drugi koń miał bardzo silny ból pleców, gdyż pod siodłem kulał, a na padoku biegał bez żadnych objawów. Pierwszy koń również miał bardzo dużą kulawiznę. Napisałam do właściciela czy wie może z jakich przyczyn drugi koń kuleje. Napisał że o niczym takim nie wie żeby kulał i że co ja wymyślam. Napisał również na rozmowie o jazdę próbną że do szkółki nie sprzeda, a sam prowadził szkółkę dla dzieci, wydaje mi się że miał pojęcie że doświadczony handlarz od razu zauważył by kontuzje. Teraz konia szukamy dalej, ale bardzo jest nam szkoda że taki świetny koń marnuje się w takiej szkółce, z bólem pleców nawet bez podkładki.
Ja tu napisze moją historie...
Gdy jezdzilam w SO Łąck, jako dizecko mialam przez kilka tygodni/miesiecy jazde z ibstruktorką, ktora byla mega nie mila.
1. Byla znudzona i zazenowana pracą z dziecmi, takimi jak wtedy ja, ktora miala 8 lat. Wredota to jej drugie imie.
2. Byla rowbiez nie wyrosumiala dla konia. Podczas lonzy klacz szarpala sie, uciekala i nie sluchala. Nie umiala dobrze przejsc do stepa, a jak stepowala chciala klusowac. Z zaklusownaiem tez bylo ciezko. Niby wina jezdzca, ale plis. Jak konia ma kontrolowac 8-letnie dziecko, nawet nie trzymajac wodzy? W takim przypadku, to trener bierze odpowiedzialnosc za konia. W innych stajniach ni bylo z tym problemu. A dodam, ze kucynka cudownie chodzi teraz, gdy zmienili instruktorke :)
Dobrze ze ta pani juz nie uczy....
Polecam też czasem dopytać instruktora dlaczego coś nie wyszło. Często sami z siebie nie powiedzą a jak się zapyta to od razu opowiadają. Nie wiem czemu tak jest ale już w kilku stajniach przy różnych instruktorach tak miałam
Ciekawe, warto spróbować 😆
Dobra jak oglądam te historie to mnie ciarki przechodzą😑jak na razie i nie w stajni nie ma pato
Więc od razu zacznę ,
ponad rok temu mniej więcej jeździłam w stajni , w rekreacji . Dobra zaczynam opowiadać historie z tej stajni , a jest ich nie mało.
Jazdy tam polegały na tym ,że konie wjeżdżały sobie centralnie w zad , zastępy były tak ciasne i liczne , że ciężko było cokolwiek zrobić , dla tamtej stajni "wolta" to byłookoło 2 metrowe koło - i niby dzięki niemu miałaś się oddalić od reszty koni . Kłusowali z końmi w ręku ale to jeszcze nic . Puszczali dzieci bez podstaw jazdy konnej na młodego ( 5 letniego ) wałacha( ale też był przez jakiś czas ogierem ) do zastępu . Normalnie chodził sobie w zastępie z każdymi końmi , a gdy dziecko już powiedzmy miało jechać na 20 centymetrową stacjonatę na tym koniou ( początkujace dziecko ) to koń ponosił dzieci i potrafił robić tak kilkanaście kół w galopie , Jakby tego było mało , gdy kiedyś spytałysmy się jak trener zdał na instruktora , odpowiedź zabrzmiała : "A wiesz przeczytałem kilka książek i założyłem stajnie". Hala była bardzo mała konie ciągle się na niej potykały a mało tego kazali jeźdźcom skakać na tej hali . Pewnego razu gdy koń mi się spłoszył przy zsiadaniu ( nie spadłam ) więc nie wiem o co cały szał otrzymałam polecenie , że mam konia zlać batem , a kiedy leciutko klepnęłam go batem bo nie mam serca odezwał się głos : " mocniej go zlej " . Nawet gdybym spadła to na jego miejscu nie robiła bym takiego halo bo to jest po prostu chore . Gdy dali mi prywatnego konia do jazdy ( on jeździł na ogłowiu bezwędzidłowym ) gdy nie mogłam zkręcić i zrobić wolty zamiast dania mi kilku wskazówek wzieli mnie na lążę i tak jechałam przez resztę jazdy. Te "treningi" polegały na tym żebyś się utrzymał na koniu tam nie było najwidoczniej czegos takiego jak dosiad i pozycja w siodle . Bo każdy jeździł na spuszczonych wodzach , na zła nogę i ze strzemionami na piętach . Nawet nie chcący zostałam zlana batem po udzie , zostałam przeproszona ale nie ukrywam bolało to strasznie . Był to bat ujeżdżeniowy . Oczywiścxie nie chodze do tej stajni już od ponad roku . Pozdrawiam wszystkich . I mam nadzieję , że nikt z was nie trafi na taka stajnie .
Od jakiegoś czasu jeździłam w jednej ze stajni 15 minut od mojego domu (pieszo). Na początku byłam bardzo zadowolona. Indywidualne podejście, dużo przekazywanych informacji. W ciągu miesiąca nauczyłam się dużo więcej niż przez 1,5 roku jazdy w poprzedniej stajni. W pewnym momencie gdy zaczynało robić się ciepło (jeździłam w tej stajni od stycznia), zaczełam przychodzić do stajni w zwykłych koszulkach, raz mniej przylegających raz bardziej. Mój trener zaczął mi wtedy powtarzać co jazdę że jestem gruba, powinnam mniej jeść i zacząć ćwiczyć. Trener świadomy że nie mam pieniędzy i za wszystko (jazdy i sprzęt) płacę SAMA, pięniedzmi na które ciężko pracowałam (o tym gdzie pracuje również wiedział), a mimo wszystko wyśmiewał to że mam kolorowy kask i gumowe buty. Kilkukrotnie umówiłam się na jazdę, przyjechałam do stajni a tam pusto, trenera nie ma. Dzwonie dobijam się i dowiaduję się że o mnie zapomniał treningu nie mam. Jak zaczeły się wakacje, wziął mnie jako osobę która doświadczoną do pomocy w zamian za jazdy. Mam problemy zdrowotne, trener o tym wiedział, i w momencie w którym zrobiło mi się słabo i powiedziałam że nie jestem w stanie pomagać mu grodzić padoku na pełnym słońcu, to usłyszałam że do niczego się nie nadaję, w życiu sobie nie poradzę i żaden pracodawca nie weźmnie mnie z takim podejściem. Pózniej wielokrotnie powtarzał mi że się do niczego nie nadaje, że jestem gruba itp.itd. A jak najwiekszy koń w stajni (180cm w kłebie i 800kg - ślązak) zaczał mnie przypychać do ściany i się cofać przez co nie mogłam zdjąć siodła to zamiast mi pomóc nakrzyczał na mnie że nic nie umiem i porównał mnie do dziewczyny która jeździ dwa tygodnie i juz wszystko przy koniach robi. W obecnej chwili jestem na etapie szukania nowej stajni, a tam się już więcej nie pojawię.
Będzie druga część?
Super filmik❤
🩷
Bardzo lubię tą serię i mam dla ciebie moją historię bo nie mam insta. Miałam jakoś 5 lub 6 lat i postanowiłam nauczyć się jeździć no naj bliższa szkółka x była z pozoru spoko ale dali mi ogromnego konia który w drodze na mikro lonżownik zacząć brykać trenerka zaczeła lać go batem po pysku mnie to wtedy jeszcze nie zdziwiło więc idziemy dalej, ja patrzę a tam siodło spada pani mówi nic takiego . I po wejściu na lonżownik zacząć się tarzać że mną na Grzbiecie. Mała ja byłam strasznie przerażona . Przez 7 Miesięcy i już nigdy tam nie wróce. Dalej jedże w o wiele lepszej stajni 🐴pozdrawiam🤗
Dzisiaj miałam jazdę i siodlalam takiej dziewczynie taką klaczkę i ona się spłoszyła i urwała uwiąz i poleciała galopem nasza najukochańsza trenerka wzięła ją zaczelą ją głaskać aby się uspokoiła i jedna ją trzymała (ja) a druga siodlala. I to się nazywa podejście do Koni
15:40 u mnie jutro stajnia przeniosła jazdy rano i w południe na późniejsza godzinę bo będzie za gorąco
miałam 1 sytuacje nieciekawą (no już pomijając nie miłe słowa pani). Pewnego dnia z 8 lat temu (miałam może 11lat) mimo, iż ogólnie nie powinnam czyścić koni bo mam alergię musiałam to zrobić, jakby okej nowe doświadczenie, nie było źle prócz tego, że później miałam zapalenie oskrzeli XD.
Ale wracając, w tamten dzień jechałam na najwyższym ogierze w stajni, po samym czyszczeniu udałam sie 1 raz na plac bez osoby która by mnie trzymała plus to, że pani sobie gdzieś poszła i zostawiła mnie z 2 dziewczynami (ok. 17-18lat). Puściły mnie na plac bym sobie pochodziła, skończyło sie na tym, że nieświadomie prawie zagalopowałam i na zakręcie nie utrzymałam się w siodle i zsunęłam się wraz z nim zahaczając nogę o strzemie , bardzo sie ciesze, że koń sie zatrzymał bo mogłabym zostać nadepnięta, jakoś udało mi się zejść na piach. Dziewczyny były w szoku ale jakoś nie pomogły mi z tym i po prostu wyprowadziły mnie i zakończyły jazde jak gdyby nigdy nic próbując mnie jakkolwiek uspokoić.
Także w tym samym miejscu na jakimś tak jakby festynie sprowadzano konie do boksów a 1 z nich spłoszył się osób i staranował matkę z dzieckiem. To było bardzo nieodpowiedzialne .
ogólnie ta stajnia już nie istnieje i została sprzedana
Hej, gdzie można napisać do ciebie historię? Ponieważ mam dość ciekawą
Na ig 😊
Gazela mówi o tym w filmie. Na ig :)
Historie piszecie mi na instagramie, kiedy na story dam ogłoszenie 😁
Sama pracowałam jako instruktorka, szlag mnie trafił i po 3 miesiącach skończyłam współpracę z tym ośrodkiem. 10 minut przerwy między jazdami na to, żeby przeprowadzić konie z ujeżdżalni do stajni, pomóc (przynajmniej osobom początkujący) rozsiodłać konie i osiodłać te do następnej jazdy. Przy 3 osobach początkujących to już było nierealne, gdy robiłam to sama (a dzięki wprawie siodłam konie dość sprawnie), nie mówiąc nawet o faktycznym uczeniu tych osób poprawnego siodłania. Grafik ustalany na hurra i w czwartki dowiadywałam się, czy w weekend pracuję ja czy ktoś inny. Brak koni poprawnie reagujących na pomoce, a jednocześnie bezpiecznych dla amatorów (te fajnie reagujące lubiły sobie czasem ponieść albo bryknąć jak czuły słaby dosiad), a tych bezpiecznych było za mało i na nic nie reagowały.
Ja się męczyłam, wkurzałam się, że nie jestem w stanie żadnej wiedzy przekazywać w takich warunkach, a i krótki czas padokowania, ograniczony dostęp do siana, niedopasowany sprzęt i inne takie kwiatki mocno kłóciły się z moim podejściem do koni opartym na szacunku i dbaniu o ich potrzeby.
Także jeśli jakaś stajnia ma dużą rotację trenerów (w tej mało kto rok wytrzymywał), to uciekajcie w podskokach, bo albo instruktor jest traktowany jak maszyna i warunki pracy są po prostu słabe (co sporo może powiedzieć o właścicielu), albo coś jest nie tak z końmi/systemem utrzymania i osoby kompetentne nie chcą mieć z niczym takim nic do czynienia.
20:00 Mój pierwszy upadek: Idę sobie kulturalnie przez las na oklep (w ręce bo to był może 3 miesiąc mojej jazdy i nie jeździłam jeszcze sama a jeżdżę w stajni cioci mojej psiapsi i mojechaliśmy razem w teren) stępem i nagle zaczynam ześlizgiwać się jednocześnie w bok i w tył i przełożyłam trochę nogę i upadłam na nogi co wyglądało jakbym po prostu zeszła z koniaXDD A reakcja klaczki to było tylko spojrzenie trwające 1s i mina "czemu ty na ziemi? A dobra nie ważne tu jest trawa" XDD Najgorsze jest to że moja psiapsi która też tam była nagrywała praktycznie cały teren ale akurat wtedy wyłączyła nagrywanie XDD Ale potem jeszcze jak schodziłam już na serio to się wywaliłam XDD
19:55 No ja spadłam z konia na początku drugiej w życiu jazdy :D
ja po jeździe w niezbyt dobrej stajni zmieniłam ją i w obecnej też używa się bata ale przede wszystkim najpierw pomoce takie jak łydka. poza tym widać więź koni z instruktorką aczkolwiek w momencie gdy coś odwali ja lub ona upomina go batem. ❤❤❤
Jeśli chodzi o moje negatywne wspomnienia jeśli chodzi o trenerów, to całkiem niedawno zrezygnowałam z jazdy z pewną instruktorką. Na jazdach bardzo często zdarzało się, że większość czasu spędzała na telefonie i nie interesowała się tym, co się dzieje. Niby nie było tak źle, bo jak chciałam, to mogłam jeździć na oklep, ale o komentarzu na temat dosiadu i poprawie jazdy można było tylko pomarzyć. Jedyny tekst, który można było usłyszeć oprócz komend, żeby zmienić chód/kierunek czy zrobić woltę, to było "Bat na d**e" Jazdy, które prowadziła zazwyczaj były nudne (cały czas ten sam schemat: stęp-kłus-drążki w kłusie-chwila galopu-stęp). Jeździłam z nią może jakoś 9 miesięcy, ale jak przyszła inna trenerka zastąpić ją przez 2 tygodnie, to się do niej przepisałam i nareszcie się czegoś uczę.
Dałoby się czasem też brać na odcinki historie z komentarzy?
Byłoby fajnie...
Zrobisz odc o dobrych trenerach/przejazdach na koniu bo mam historię ogólnie jestem początkowym jeźdźcem
Zrobisz odcinek z ostatniego odcinka od Bluunif? Coraz więcej osób zaczyna pisać negatywne kometarze po ich filmem, bo zaczynają robić mieszanki (Tinker pokryty andaluzem)
Podbijam, to co sie tam dzieje można by skomentować :)
oni serio mieszają rasy koni jak im się chce?
Pt 2 pls
No cóż jak niektórzy ludzie nie znają granic🙄
To prawda 🙈
Ja raz spotkałam dość specyficznego trenera. Jego jazdy wyglądały tak, że przychodziłeś i mogłeś robić co chcesz (skakać, galopować- na co po prostu miałeś ochotę). Ja miałam z nim jazdy, gdy już miałam jakąś wiedze o jeździectwie, więc byłam w stanie dobrze zagospodarować tą godzinę, ale na początkujących też w ogóle nie zwracał uwagi. Ostatnio widziałam jazdę osób, które uczyły się u niego od początku. Dzieciaki nie miały pojęcia o tym jak jeździć (nie umiały nawet zakręcić koniem, szarpały go za pysk, kopały zamiast dać łydkę), a facet nie zwracał im w ogóle uwagi. Najgorsze jest to, że te dziewczynki galopowały całą jazdę, a nawet skakały, po prostu naganiając konia na przeszkody batem i kopniakami, w dodatku były przekonane, że tak wygląda poprawna jazda. Wydaje mi się, że to jest najgorsza możliwa sytuacja, gdy ktoś bez podstawowej wiedzy trafi na takiego trenera.
Kiedyś byłam w stajni gdzie był kucyk szetlandzki lalka ale to nie było aż tak tragiczne jak tu i w wwie oraz to była taka jakby przydomowa stajnia powieszmy
Miałam taką sytuację ,że pojechałam z kuzynką do jej stajni wsiadłam na konia i poszliśmy na plac i żacy zemną biegać po płacy a ta trenerka powiedziała że mam go uspokoić co było nie możliwe (ledwo co zaczęła kłusować samodzielne ) powiedziała że mam zejść z konia bo zrobię mu krzywdę tym czasem próbowałam się utrzymać . Jak pojechałam do mojej stajni trenerka powiedziała że o wiele lepiej jeździe a tam ta że jeżdżę okropnie i w ogóle kto mnie spisał z lonży . I nigdy więcej nie pojechałam do tej stajni i nie pojadę .
a co sądzisz o tym że w trakcie jazdy osoba sibię nie radzi bo ewidentne coś koniu jest i trener na niego na chwilę wsiada ?
Często się z tym spotykałam, ma to sens, gdy trzeba skorygować konia, bo coś nie działa jak trzeba
@@GazelHorseTeam dziękuję za odpowiedz ❤️ też tak uważam
Ogólnie w naszej stajni jest tak że jest treneży każą ci zejść i pokazuje ci jak trzeba to przejechać a nie że tłumaczę ci z ziemi bo u nas jest w grupie tak że raczej my musimy zobaczyć jak to się robi niż usłyszeć
Też mam historie o beznadziejnym trenerze. (zacznę od tego że pojechałam tam tylko przez to że nie mogliśmy znalesć stajni w okolicy). No to tak zaczęłam od telefonu na zapisanie się na jazdę od razu zostało dane pytanie na jakim poziomie jestem no to powiedziałam że zaczynam skakać i uczyłam się u xyz osoby. Powiedziano mi że w takim razie nic nie umiem, no ale dobra dwa dni później pojechałam na jazdę. W stajni czekała już na mnie pani xyz. Miałam sobie SAMA wybrać konia z pastwiska (nie wiedząc jaki jest na jakiego jeźdźca) no ale dobra wsiadłam niby wszystko spoko ale bardzo mi się nie spodobała technika jaką ta pani UCZYŁA wsiadasz odrazu ostry kontakt zero rozluźnienia, kłus bardzo szybki zero rozluźnienia no dramat. No ale dobra przechodzimy teraz do dramatu tej opowieści. Zagalopowanie koń nie chce galopować tą baba bo inaczej nie da się tego ująć walnęła konia w zad batem koń w galop ja utrzymując się na jednym w strzemieniu brak kontroli nad koniem zrobiłam koło po ujeżdzalni poczym przy wyjeździe z narożnika wiechałam w ścianę (tak zaraz przy ujeżdzalni był budynek tak że stanowił on płot) spadłam prosto w ścianę dosłownie zatrzymałam się na niej koń pobiegł ją leżę moja mama pyta się mnie czy wszystko okej czy mogę wstać powiedziałam przez łzy że kiepsko bo strasznie mnie bolą plecy i noga (w której do dzisiaj nie mam 100% czucia a minęły już ponad 4 miesiące) podchodzi ta baba i zaczyna mnie bardzo mocną szturchać i każe mi wsiadać na tego konia odmówiłam a ta dalej (koń uciekł poza ujeżdzalnie tak nie była zamknięta) zaprowadziłam tego konia do stajni i z bulem go rozsiodłałam, a ta baba dalej ja nie umiem jeździć a podobno skacze. Pojechałam do domu i do końca dnia się z niego nie ruszałam. Ogólnie to jak macie taką możliwość to zanim pojedziecie gdzieś na jazdę zapytajcie się kogoś kto tam był jak tam jest jeżeli jest taka możliwość to pojedźcie zobaczyć jak w tej stajni prowadzą Treningi. 😢
Czy zostanie poruszony temat ostatniego odcinka u Ranczo Bluunif i z ich krycia Tinkera andaluzem?
8 minuta byłam wolontariuszem w takich sytuacjach chociaż nie do końca byłam wolontariuszem dzieci których zadaniem było pomaganie przey jazdach i ogólnie stajni nie raz znały się na tym lepiej niż młode instruktorki które całą robotę zwalały na nie za to my dostawaliśmy za to darmowe jazdy tereny i tak dalej więc dzieciaki które nie miały pieniędzy na jazdę chętnie z tego korzystały i dały się wykorzystywać a pieniądze za jazdy które były prowadzone przez nas i tak trafiały do kieszeni instruktorka często jeździła w tereny z koniem którego miała w treningu zostawiając całą stajnie dzieciakom założenie właścicielki dzieciaki miały tylko pomagać sprzątać boksy karmić konia wyprowadzić się na pastwisko
ja mialam sytuacje ze trenerka zlapala za wodze i zaczela biec kolomnie zeby mi cos zademonstrowac albo prosila bym zsiadla zeby mi cos pokazac wspominam te jazdy bardzk dobrze trenerka byla super i widac bylo ze kocha ts konid
nie miałam jakiejś okropnej sytuacji, jednak moja pierwsza jazda (taka "profesjonalna") była słaba, że tak ujmując. to było już dawno, bo w 2018r, ale to wyglądało tak, że miałam chyba 30 minut na lonży. koń nie był przygotowany do jazdy, kiedy tam dotarliśmy, więc musiałam przynosić siodło (które wtedy ledwo dźwigałam XD) itp. wtedy się okazało, że tak jakby... siodłanie konia było wliczone w te pół godziny samej jazdy, więc zostało mi jakieś 20 minut? prawdziwej lonży. jak już mnie wzięła na czworobok, to nie dość, że wokół mnie ciągle jeździły inne dzieciaki (które już galopowały itd), to sama instruktorka miała wywalone. chwyciłam wodzę, a ona, żebym poprawiła, ja chwyciłam tak samo źle, a ona "może być". w ogóle nie poprawiała moich błędów, po prostu stęp - kłus - koniec jazdy i do domu XD na szczęście, moi rodzice, mimo tego, że nie ogarniają jeździectwa, zobaczyli, że jest coś absolutnie nie tak i szukaliśmy innej stajni. jeżdżę w tej drugiej do dzisiaj i powoli, ale dobrze się tam rozwijam :D
jejku... moja stajnia podobno "jest najgorszą szkółką i pensjonatem w polsce".. u nas nie bijemy koni, nie szarpiemy, a jazdy w duzy upał lub mróz są odwoływane... naprawde koszmar dla koni
Ja znam stajnie ktura jest super naprawdę konie mają tam raj jeźdzcy tesz i psy i kury. Tak są tam kury. Są tam same tinkery ale miłe no może ronia nie do końca ale. Prawie nikt na niej nie jeździ.
Poleci ktoś jakąś stajnie w Łodzi? przepraszam, że sie tak reklamuje ale do tej pory jeździłam w szkółce w której niby konie miały dobrze, niby sierść zadbana itp, jednak konie które powinny być na emeryturze cały czas jeździły pod początkującymi w stępie lub stępie i kłusie, a w terenie nawet w galopie :/ była sytuacja gdzie koń z bandażem i prawie ale jednak nie zagojoną kontuzją pojechał na jazde. Konie nie jadły nic innego niż owies, owies, owies z jakimiśtam suplementami i czasem jabłkiem lub marchewką. Jazdy były jak w jednym z tych przypadków w zastępie gdzie osoby właśnie mniej więcej 13-letnie prowadziły konie w stępie i kłusie, galopu nie było wogule nawet dla zaawansowanych(chyba że w terenie) był jeden już nie tak młody koń na którym jeździł własciciel zachowujący sie jakby dopiero był zajeżdżany, a jednak jeździły na nim osoby jak ja niedoświadczone bez lonży tak o jedź najwyżej spadniesz, między innymi przez to mam coś w rodzaju traumy. Przez tą stajnie nie jeżdże od roku i nie ukrywam bardzo sie za tym stęskniłam i włąsnie dlatego szukam jakiejś dobrej stajni w okolicy :>
Uważam ze większości z tych ludzi nie powinno się nazywać trenerami
Nawet nie instruktorami 🙈
@@GazelHorseTeam dokładnie 🐒
Ta pierwsza historia-moje myśli-ta pani jest taka logiczna jak nasz polski rząd
Forma terapii szokowej - albo spadasz albo się nauczysz jeździć. To jeśli mogę przytoczę tutaj moją pewną przygodę...
Jestem jeźdźcem niepełnosprawnym (niczego mi nie brakuje i nic po mnie nie widać, ale mam chorobę neurologiczną), z tego też ppowodu obawiam się wysokości na koniu, nie mam tak stabilnej równowagi jak przeciętny człowiek. Pewnego razu gdy moja trenerka i właścicielka stajni musiała wyjechać przejął mnie jej mąż. Dał mi konia, którego zupełnie nie znałam, ale szybko spostrzegłam, że klacz boi się banneru zawieszonego na płocie odkrytej ujeżdżalni... Powiedziałam ów "trenerowi" że się boję, że n ie jestem gotowa na taką jazdę, na co on dumnie i pewnie siebie stwierdził, że gdy weźmie do ręki bat to dopiero poznam co to strach. Ponieważ jestem osobą dorosłą (mniej więcej w wieku owego pana) powiedziałam mu, że jeżeli nadal zamierza się mną tak "zajmować" - pyskować mi i mnie straszyć to za chwilkę pozna czym jest moc internetu oraz jazda bez zysku. Pogniewany i czerwony jak burak pan oddał mnie w ręce nie wykwalifikowanej dziewczyny, która najlepiej jeździła konno z całej stajni....
Pamiętam z tamtego dnia jeszcze to, że zaliczyłam około dwa foule nie zaplanowanego galopu kiedy klacz się spłoszyła. Nie wiem jak, ale nie dość, że nie spadłam to zdołałam ją jeszcze zatrzymać...
Jak wszyscy to i ja
A więc tak, miałam lekcje z pewnym Panem który był też właścicelem stajni. Wtedy dopiero zaczynałam jeździć miałam na oko 9/10 lat. W zime na malutkim ogrągłym placu nazywanym "lążownikiem" jeździły 4 konie. Dziewczyny z grupy już galopowały(ja zaczynałam kłusować). Gdy sie rozstępowaliśmy mieliśmy zacząć kłusować. Był to może mój 2/3/4 samodzielny kłus więc sie jeszcze bałam. Jako iż przy siodle był pasek do złapania sie zrobiłam to tak jak zwykle bo nie potrafiłam utrzymać równowagi bez. Pan mi kazał go puścić, okej puściłam ale po chwili sie złapałam bo traciłam równowage (zdażyło sie tak pare razy) Wkońcu Pan sie wkurzył i stwierdził że mi go odepnie, więc jak traciłam równowage złapałam sie czapraka. Po czym chciał go koniu zdjąć... Innym razem gdy w kłusie lekko krzywo najechałam na drągi (tak, jeździliśmy drągi na tym malutkim zadaszonym placyku) wydarł sie na mnie dyktuje; (TY CHCESZ TEMU KONIU POŁAMAĆ NOGI?!?!??!) Doszło do tego że w trakcie jazdy chciałam zsiąść z konia. Miałam po tym około 6 miesięczny kryzys. Teraz jeżdże w innej stajni w której naszczęście tak nie jest. Pare dni temu od znajomej która też tam jeździła dowiedziałam sie że większość osób z tamtąd odchodzi właśnie przez tego Pana :). Pozdrawiam osoby które to czytają.
Ogulnie to przypomniała mi się moja chistoria więc
To byla moja pierwsza stajnia
i to był dramat jazdy prowadził pan ktury wogule się nie znał średnio umiał lążować konie nie muwiąc o siodłaniu siodla były za nisko czasem jeździliśmy na podkładce (w siodle sie ledwo trzymalam) pięta powinna być jak na ziemi wedłuk pana nie było mowy o czymś takim jak pułsiad ani anglezowanie!! Zatrzymywanie się polegało na praktycznie kładzeniu się na dupie konia po 2 tyg puścił mn na plac gdzie zdeżyłam sie z innym koniem bo nie umiałam skręcać oczywiście też galopowałam a po około połowie mies skakałam wkońcu stajnia się zamkneła a ja dowiedziałam sie że nie umiem jeździć😢
Miałam jedną sytulacje. Uczyłam
się jeździć miałam
Ok.6 lat nie umiałam jeździć samodzielnie bo nawet nie miałam
Opanowanego kłusa, trenerka uznała ze odepnie mi ląże. Nie umiałam kierować koniem, ona natomiast ustawiła mnie w kącie placu a stanęła na drugim końcu. Kazała mi żebym jechała prosto do niej, patrzyłam na nią bo według niej kon jedzie tam gdzie patrzę i nie potrzebuje używania wodzy, kon skręcał. Po chwili trenerka się na mnie wydarła ze jak ja chce jeździć konno skoro nie potrafię sterować koniem. Jako ze byłam mała to bałam się wracać to tej stajni wiec zmieniłam
ją na inną stajnie. Mogę dodać ze klacz miała mrokiem z okiem, łzawiło jej oko bo muchy ją gryzły a pani nawet nie mogła jej nałożyć maski na oczy.
miałam kiedyś sytuacje rze pojechałam na obuz konny. była tam trenerka i jej mąż trenerka bardzo lubiła dzieci więc gdy wsiadałam na konia i nie umiałam zacząć kusować to go zaczynała wakić batem i czasami nawet na mięso sprzedawac. Widziałam jak jej mąż bił tydzień temu narodzonego zrebaka i kazał mi go lążowac i sobie poszedl. wszystko powiedzialam rodzicom a oni zadzwonili na policję. Policjanci powiedzieli rze bendom musieli wszystkie konie oddać do innych ludzi rze sprzedadzom a my akurat szukaliśmy działki ,wienc wzielismy te konie i tom stajnie policja powiedziala rze za nic nie mamy płacic rze wystarczy to rze z tymi końmi nie bendoom mieli kłopotów . potem przyszedł tata trenerki i powiedział !! ale my bylismy przeciw policja dała mandat za takie mówienia tacie trenerki i dla mnie był plus rze miałam konie i ten zrebak nikogo nie lubił a mnie polubił nikomu nie pozwalał sie zblirzac .
dzięki za wysuchanie
pierwszaa❤
Ja miałam sytuację aż 2 i pierwsza polegala na tym ze jezdxilam w stajni x i jak przeszlam na inna stajnie to slyszalam od wszystkich ze ona patrzy tylko na wysokosc skoku a nie technike ale ta stajnia naprawde duzo mnie nauczyla i jak ja zmienilam to instruktorka ciagle mj mowila ze swietnie jezdze. A druga sytuacja przez którą przestałam jeździć to jak dostalam konia na jazde ktory bardzo przyczepia sie do innych koni to trener kazal nam. W zastepie jezdzic po kawaletkach a potem skakqc przez nir po kolei i moj kon byl tak silny ze nie bylam w stanie go utrzymać i bardzo szybko pogalopowal za tym pierwszym az mnie zrzucil i trener kazal mi wsiadać na konia po kilku minutach ta sama sytuacja ale lezalam chwile na ziemi poniewaz kon doslownie przebiegl mi po zebrach na szczęście nic mi sie nie stalo i jak przyszlam na kolejna jazde balam sie nawet zakłósować a on na mnie nakrzyczał ze czego ja sie boje i mam jechac a nie robić sceny
Ps.ta druga sytuacja to byla juz moja 3s stajnia
Hej to ja znalazłam nową stajnię🎉
Czasem się zastanawiam czy te trenerki i trenerzy w szkółkach nie są chorzy psychicznie
Moja historia stało się to dzisiaj wiem że nie czytasz z komętarzy ale przeczytaj na odc
Dopiero wrociłam z stajni a w autobusie jak wracałam byłam cała bródna i oryczana jezdzilam sobie normalnie na jezdzie na moim prywarnym koniu i zaczeliśmy skakać ok 40-50 centymetrów i na jednym skoku moja trenerka wparowała na hale i zaczęła sie drzeć na mnie poszła po bat do lążowania i zaczęła na mnie wrzeszczeć i wymachiwać batem przedemną i pyskiem mojego konia w jednym momęcie z całej siły strzeliła w mojego konia a Dartan jest strachliwy dopiero go zabrałam z okropnych warunków Dartan odskoczył i zaczął biegać po hali a baba jak Dartan zagalopował wbiegła mu prawie pod kopyta Daru zwalił mnie w błoto na hali w dachu mamy dziure i troche przecieka a baba jak spadlam z batem machała obok mnie i myślalam że mnie uderzy okazało sie ze to dlatego że nie wygralismy zawodow po akcji poszlam po dartana i pojechalismy do stajni przydomowej mojej koleżanki
Ps własnie jestem w poszukiwaniu nowej stajni
🎉hej własnie znalazłam nową stajnię dzisiaj o 18 jedziemy z Dartanem do nowego domku❤
Moja trenerka robiła zamiast samodzielnej to oprowadzanke i jeszcze było tylko 30 min jazdy i wgl ona robiła swojim ulubionym dziewczynom 1 godz i skakali metr i jak koń miał pszerwe to był w siodle taksamo odwołała jazdę mi i mojej siostrze a jej ulubione dziewczynki skakały w źme i galopowały taksamo jak koń był zmęczony to bat i tylko bat nawet nie zwracają na nogę końa i ja jeździłam tam 3 lata a taka kol 2 miesiące ja kłusowałam a ona galopowała i tam ze stuj do galopu i wrzeszczą cały czas appp appppp niby natural ale mieszany z innymi i skoki są dla osób powyrzej 9 lat ja miałam 7 i nawet tam nie są takie rzeczy jak np luźne wodze przy skoku i galopie raz kontakt a raz nie i mówi cytuje jedz na pszeszkode a tusz jedną fule pszed nie rzartowałam już tam nie jerzdżę
3
a ty jezidzisz na koniach