Czas jest ograniczeniem prędkości propagacji informacji w czasoprzestrzeni. Zegary nie mierzą czasu, ale zmianę entropii układu, czas ogranicza maksymalną prędkość tej zmiany. Ograniczenie prędkości propagacji informacji dotyczy również fal grawitacyjnych i fal prawdopodobieństwa, czyli jest fundamentalną właściwością czasoprzestrzeni.
@jan kowalski "Propagacja - rozprzestrzenianie się zaburzenia w ośrodku. Jeżeli źródło zaburzenia wywołuje zmiany w sposób cykliczny, to mówi się o propagacji fali[1]" (wiki)
25:12 wyobraźmy sobie coś innego. Wyobraźmy sobie grubą książkę w której wycinamy z osoba każdą literę, każdą przerwę wraz ze wszystkimi znakami interpunkcyjnymi i że rorzucamy to potem po podłodze. Odwrócenie procesu jest w zasadzie niemożliwe
Czas trwa, to my ,,płyniemy" w czasoprzestrzeni. Jestem, a za razem mnie nie ma. Świadomość upływu subiektywnego odczuwania upływu czasu, podczas gdy szczęśliwi czasu nie mierzą. Tak tak.
32:48 Przenoszenie własności części na całość bez bardzo dobrych powodów jest jednak błędem logicznym. Więc nawet jeśli się umówimy, że "każda dobra historia [na naszym poziomie poznawczym] ma początek, rozwinięcie i zakończenie, to nie znaczy, że rzeczywistość jako cała również tak musi się do tego stosować. Nie widzę powodu, dla którego czas nie miałby być w jakimś sensie cykliczny albo wiecznie rozwijający się w przyszłości do nowych, egzotycznych [z naszej perspektywy] form. Jeśli idzie o modele, w których czas ustaje bo nie da się go mierzyć, chodzi przecież o czas fizyczny, zdefiniowany w specyficzny sposób na potrzeby teorii. I np. taki model może mówić, że gdy materia się rozpadnie i zostaną same fotony w przestrzeni, to czasu nie będzie. Ale przecież *zmiana* jako taka wciąż zachodzi - zmiana rozkładu tych fotonów w przestrzeni na przykład albo ciągłe rozszerzanie się tejże przestrzeni. Jak sam wcześniej zauważyłeś, fizyczne ujęcia czasu często gubią i zaciemniają jego fundamentalny sens. Trzeba więc uważać z powoływaniem się na nie w próbie odpowiedzi na tak fundamentalne pytania jak potencjalny początek, czy koniec.
Czas istnieje ale jest po prostu niematerialny. Nie trzeba go wyobrażać jako 4 wymiar, który jest wrotami do innego swiata :) , tylko jako oddzielna wyimaginowana oś czy wektor lub jedno wymiarowa współrzędna, na która wpływ ma masa,grawitacja i prędkość . I po prostu podajemy 3 współrzędne gdzie co jest i 4 w którym momencie. Zmiany tych parametrów opisują rożne funkcje matematyczne które są powiązane z obiektami i zjawiskami znajdującymi się w przestrzeni. A sposób jaki sobie przyjmiemy do pomiaru czasu jest nieistotny . Można sobie przyjąć obrót ziemi czyli doby, minuty, sekundy czy nawet obroty pulsara. A w pomniejszeniu czyli w fizyce kwantowej jednak każda cząstka ma swój własny stan, naprzykrzy elektron ciągle porusza się z prędkością światła a wiec puki nie natrafi na przeszkodę to czas dla niego nie płynie jest ,,zfreezowany,, inne cząstki tez maja swoje inne właściwości, spiny itp. . Trzeba by było w takim razie znać każdy proces i ruch każdej cząstki zęby coś dokładnie opisać czy zrobić symulacje identycznego powtarzalnego procesu na przykład jak kłęby dymu, które się rolują obracają i są trudne do opisania matematycznie dlatego tez w takich przypadkach działa klasyczna fizyka newtonowska a jak chcemy się dowiedzieć dokładniej dopiero wtedy się bada zjawiska kwantowe. Tak to sobie tłumacze :)
Zastanawiałem się wiele razy, czy czas da się drobić w nieskończoność. Czy wielkości rzędu np. "jedna duodecylionowa sekundy" mają jakikolwiek sens, czy są tylko nic nieznaczącymi konstruktami myślowymi. Jeżeli dochodzimy do tak drobnych przedziałów czasu, w których niemożliwy jest jakikolwiek mierzalny ruch cząstek elementarnych, to są one wypełnione pustką czasową - bezczasem. Z drugiej strony paradoksalnie suma następujących po sobie wielu komórek czasowych, wydających się być bezczasową pustką, kreuje przedział, gdzie zmiana jest ewidentna. I znów chciałoby się wrócić do św. Augustyna. To tyle moich dyletanckich dywagacji humanisty (nie-fizyka). Wykład bardzo ciekawy. Pozdrawiam.
"Mozemy liczyc prędkość i przyspieszenie przy tym zalorzeniu. W przypadku odcinka który składa się z nieskończonej liczby punktów też to działa." Niezupełnie. Tzn. jasne, możesz używać liczb rzeczywistych, ale w praktyce nigdy nie rozwijasz ich w nieskończoność. Tzn. symbolicznie można zapisać, ale numerycznie zawsze musisz gdzieś rozwinięcie uciąć.
@@zj7498 Jasne. Wiem. Tyle że wydaje mi się, że można patrzeć na wiele operacji na liczbach rzeczywistych [i innych nieskończenie rozdrobnionych] w inny sposób -- że takie wartości jak dx są "arbitralnie małe", ale w domyśle zawsze skończenie małe. Rzeczy kongruentne z liczbami naturalnymi niby łatwo wskazać, ale nie wiemy gdzie miałyby istnieć rzeczy fundamentalnie niepodzielne, prawdziwe jednostki. Masz jedno jabłko, ale możesz je podzielić na części. Stąd konieczność wprowadzenia ułamków, a z czasem też liczb rzeczywistych (choćby z naszych pierwszych, być może naiwnych założeń czym jest przestrzeń). I to żeby zapewnić sobie arbitralny podział na części przy braku wiedzy, które części są fundamentalne niepodzielne. Ot, to może być wygodna sztuczka. I dajmy na to, że zaimplementujesz taki algorytm zmuszony wykonywać takie obliczenia w czasie, na liczbach raczej niż symbolach [a dla niektórych np. całek rozwiązań nie znamy innych jak przybliżenia numeryczne]. Tu nigdy nieskończoności nie liczysz. Ale możemy nawet założyć, że rzeczywiście mamy do czynienia z nieskończonościami w matematyce. Pewne obiekty i manipulacje matematyczne mogą być przydatne, bo być może swymi własnościami nadmiarowo mapują rzeczywistość, ale to nie znaczy, że przyroda podług nich działa. Należałoby to jeszcze jakoś wykazać. Co można zrobić w matematyce, a jak działa natura nie są w każdym razie tymi samymi pytaniami. Ani nie sprowadzają się do tej samej odpowiedzi.
Z całym szacunkiem tak dla wykładającego Pana Łukasza jak i do słuchaczy, ale ta rozmowa pokazuje, że nauka od dawna nie jest już nauką ale pseudo teologią ocierającą się o solidną fantastykę. Wszystko co tam powiedziano to nieprawda. Szkoda, że się tak chętnie nie cytuje Arystotelesa jak św. Augustyna, bo Arystoteles wyraźnie podkreślał, że matematyki nie można łączyć z fizyką i jest to błędem, tak jak Pitagoras podkreślał, że 0 i 1 to nie są liczby lub wielkości i uznawanie je za takie jest błędem. W tych solidnych błędach (nie tylko w tych bo jest ich ogrom) tkwi dzisiejsza nauka która zajmuje się niczym innym jak zmyślaniem fantastycznych historyjek, tj, np "powstanie Wszechświata". Matematyka to tylko język i Newton dał nowe sposoby wyrażania opisu pomiarowego czasu, nie wnosił niczego nowego do zrozumienia czasu. Słowo czas to tylko słowo, i fakt iż z literek c, z, a, s, można potworzyć różne kombinacje i dzięki temu nowe zdania, nie oznacza że zajmuję się i badam czasu. Matematyka nie zajmuje się czasem i nie opisuje czasu, fizyka też się nim nie zajmuje. Fizyka bada ciała i relacje pomiędzy nimi, ciało to wielkość, jeżeli mamy kilka ciał to stanowią one punkty odniesienia i dzięki temu można określić relacje pomiędzy nimi i to daje przestrzeń. Nie ma pustej przestrzeni bez ciał, bez bytów. Nikt nie określi góry czy dołu, przodu lub z tyłu jeżeli nie ma punktów odniesienia. Fizyka zajmuje się wyłącznie przestrzenią, 3 wymiarową a te wymiary są wynikiem istnienia ciał. Z istnienia ciał wyprowadza się przestrzeń (nie odwrotnie) na tej podstawie określa się ich wielkość, potem lokalizacje przestrzenną, potem odległości i jeżeli zmieni się lokalizacja i odległość to mamy jedynie tą zmianę i to jedynie rejestruje fizyka - zmiany relacji pomiędzy ciałami. Czas jest w 4 wymiarze i oznacza tempo zmian, i można to obiektywnie wyrazić tylko w bitach, czyli tylko zapisem zerojedynkowym (dlatego 1 nie jest liczbą i wielkością a cechą (bozon cechowania) ), jako zmiana-brak zmiany. Cała reszta jest już subiektywnie wykreowana przez ludzkie zmysły i pochodzi z astrologii, bo sekunda jest wyprowadzona z ruchu słońca, z dnia, roku itd. Fizyka więc bada byty w 3 wymiarowym ośrodku, czas jest w 4 wymiarze (tam też jest światło) i tam już ruchu nie ma, jest coś albo nic, iskra lub brak, 0 i 1, cecha lub brak cechy. 4 wymiar nie jest fizyczny, nie można tam wyznaczyć ciał, wielkości, lokalizacji ani relacji, jest czysto intelektualny bo do zapisu binarnego potrzebny jest tylko język, lub obserwator, bez niego nie można rozróżniać zmian. Czas jest więc własnością wyłącznie umysłową. Czasoprzestrzeń jest to połączenie obserwatora(umysłu) z obserwowanym przedmiotem (byt) i to daje nam rzeczywistość 4 wymiarową. To jest banalnie oczywiste, że czas jest cykliczny i nie jest liniowy, nie płynie. Jaki to niby obiektywnie stały punkt odniesienia fizycy znaleźli we wszechświecie, że pozwala on im twierdzić, że coś idzie do przodu a nie do tyłu lub nie zatacza jedynie koła? Żaden, wszystko zmyślili. Od zawsze wiadomo, że w naturze nie istnieją linie proste i ruch po linii prostej jest tylko uogólnieniem zmysłów i metod pomiarowych a nie zjawiskiem rzeczywistym. Jedynym obiektywnym punktem odniesienia we wszechświecie jest obserwator a wokoło niego wszystko krąży w cyklach i się wszystko powtarza. To co się nie powtarza, to jedynie pole informacji biorących udział w zdarzeniu ale same zdarzenia/procesy się powtarzają, mamy codziennie powtórkę wschodu słońca, inne cząsteczki tylko biorą w tym udział. Sama cząsteczka też nie jest dosłownie bytem a zdarzeniem/procesem i odbywa się tam wewnątrz jej taki sam cykl powtórzeń jak i w skali makro bo Wszechświat i rzeczywistość jest fraktalna. Nigdy nie powstał i nigdy nie zginie, ulega przekształceniom informacyjnym, teoria wielkiego wybuchu jest pseudo teologiczną bzdurą zbudowaną na elementarnych błędach logicznych. Chaos to stan nieuporządkowania, jeżeli w chaosie coś jest i coś się dzieje, to to coś musi być uporządkowane aby być, więc to nie jest już chaos. Tutaj znowu sobie wszystko wyssano z palca, bo jakie to obiektywne kryterium pozwala stwierdzać, który stopień uporządkowania jest już porządkiem a który stopień jest już nieporządkiem? To jest czysty subiektywizm, dla Eskimosa -1 stopni to jest ciepło. Ból jest zawsze bólem przeżywanym w teraźniejszości, nie można doświadczać poza teraźniejszością, wychodzą tu ewidentne braki z elementarnych podstaw logiki praktycznej i filozofii. Wszystkie doświadczenia są zawsze w teraźniejszości, wspomnienia i pamięć to są inne formy teraźniejszości, doświadczamy jej zatapiając się w teraźniejszych myślach które dostarczają nam obrazów które sami subiektywnie lokujemy sobie w czasie, czyli w umyśle. Fizycznie te wspomnienia nie istnieją w przeszłości, fizycznie każdy proces jest teraźniejszy i innych nie ma, fizycznie proces wspominania jest w teraz. Wszystkie zdarzenia są powtarzalne w czasie i wszystkie są odwracalne, mogę z klocków zbudować wieżę, zburzyć ją i zbudować taką samą. Jak ktoś się przyczepi, że klocki wieży przez ten czasu uległy już zmianom to popełnia podstawowy błąd metodologiczny, bo w fizyce istnieje bardzo ważne pojęcie - układ inercjalny - i klocek jest już innym układem inercjalnym niż budowla z klocków i tego nie wolno mieszać. Sam klocek także został zbudowany z materiału który ulegnie zmianom, ale można brać te same pierwiastki i zbudować taki sam klocek czyli proces cofnąć i powtórzyć. Jedyne czego nie można zrobić, to jak mawiał Heraklit - wejść do tej samej rzeki dwa razy - czyli nie można powtórzyć kombinacji zmieszania układów inercjalnych, a te kombinacje we wszechświecie nie płyną w czasie, płynięcie jest tu pojęciem symbolicznym a nie konkretnym oddaniem zjawiska, zmiany istnieją wszędzie i zmiana jednej kombinacji na drugą odbywa się w jednym bicie, czyli od 0 do 1, pomiędzy zerem a jedynką jest nieskończoność a tam nie sposób mówić, myśleć, mierzyć, doświadczać płynięcia czasu. Czas się zaczyna dopiero od liczby a liczby jak mawiał Pitagoras to dopiero 3,4,5, itd. To wszystko zostało opisane i wyczerpane w setkach książek, problem w tym że Nauka od XX wieku jest ideologią, nie ma nic wspólnego z poszukiwaniem prawdy, a od XIX zamienia się w religie bo tam się wierzy w świętość i niepowtarzalność dogmatów. Potem tacy wyznawcy mówią, że "wiemy prawie na pewno kiedy Wszechświat powstał" choć cała teoria ewolucji traktująca czas liniowo nadaje się do kosza i tutaj każdy kto mówi - wiemy - kłamie. Nie wiedzą, spekulują.
A na koniec moich rozważań powiązanie czasu fizyków z biologicznym...Suskind robi taki eksperyment myślowy w którym osobnik przechodzi przez horyzont zdarzeń....i z jego punktu widzenia (tego osobnika, nie Suskinda) nic się nie zmieniło....to może nazwijmy ten horyzont zdarzeń tak jak Grecy....Styx....
@@chillyshotorbitus5152 Nie jestem miłośnikiem współczesnych hipotez kosmologicznych, ani ogólniej obecnego paradygmatu panującego w fizyce (makro i mikro). Mam wrażenie, że pomimo pozornego postępu, objawiającego się w coraz większym skomplikowaniu matematycznym (syndrom epicykli) - stanowiącym zasłonę dymną skrywającą faktyczną ignorancję - w rzeczywistości boksują w miejscu. Dobrym przeglądem jest tutaj monografia Helge Kragha lubimyczytac.pl/ksiazka/268574/wielkie-spekulacje-teorie-i-nieudane-rewolucje-w-fizyce-i-kosmologii. Nie jestem też miłośnikiem "genialnej prostoty" modeli zbudowanych między lunchem a kawą przez niedocenionych geniuszy banowanych przez środowisko mainstreamych uczonych (vide np. Gryziński, czy Nassim Haramejn, po prawdzie to kontynuator stacjonarnych modeli Wheelera). Przeciwko pierwszej grupie przemawia prosta intuicja mówiąca, że nasz punkt widzenia (a co za tym idzie podstawowa miara obserwacyjna, czy mówiąc inaczej poziom zanurzenia we fraktalu Universum - tutaj, odrzucając zasadę antropiczną popełniam paradygmatyczne założenie, że Universum ma strukturę fraktalną, ale to mój wybór) ) nie jest w żaden sposób wyróżniony, nie ma więc podstawy do uważania, że wszystko poniżej opisują zupełnie inne modele niż wszystko co powyżej - w tym wypadku popieram każdą formę dążenia do "unifikacji", jeśli nie udaje się jej osiągnąć na drodze "sklejania" obecnych modeli, to znaczy, ze osiągnęliśmy fazę epicykli, i trzeba te modele kompletnie zarzucić. Przeciwko drugiej grupie przemawiają niestety wyniki eksperymentów i pomiarów (ale niekoniecznie predykcji) - oczywiście większość z nich albo tłumaczy brakiem dostępu do maszynerii typu CERN (w którą też nie wierzę), albo "niezrozumieniem istoty" modelu i nieprzystawalności metod pomiarowych ale prawda jest bardziej złożona, i faktycznie (jak Pan zauważa) może mieć wytłumaczenie na logiczno/filozoficznym "metapoziomie" postrzegania/obserwacji, czyli de facto korelacji pomiędzy naszymi zmysłami (w tym zmyśle postrzegania np. upływu czasu) a REALEM/MATRIKSEM o ile nie przyjmiemy berkleyowskiego paradygmatu o istnieniu tylko tego co postrzegalne w wersji 1:1. Tu najlepiej przywołać analogię do widza w kinie - jeśli akcja oglądanego filmu obejmuje np tydzień czasu, to czy Na Prawdę spędzamy w tym kinie 7 dni ? i drugie pytanie: ? a jeśli nie spędzamy 7 dni to dlaczego wierzymy, że spędzamy (wszystkie obserwacje robimy wszak na fabule filmu) i.e. dlaczego wierzymy, ze jesteśmy uczestnikami/aktorami a nie widzami ?
@@chillyshotorbitus5152 pełna zgoda co do "ślepej uliczki"....intuicyjnie również, co do "prostoty"....tyle, że poszedłbym dalej (na metapoziom) zakładając, że może ta prostota nie jest (i nigdy nie będzie zgodnie z tw. Goedla) widoczna z obecnego punktu widzenia/postrzegania, czy inaczej - poziomu odczytu, którego głównym narzędziem jest Matematyka a więc pewien specyficzny język formujący a w konsekwencji ograniczający poniekąd metodę "obróbki" danych docierających przez nasze naturalne, bądź sztuczne receptory z REALU. Przez Matematykę rozumiem tutaj Całość/Wszystkie_Składowe tego języka a więc Logikę, Geometrię/Algebry, Teorię Liczb, Analizę itd. że wymienię tylko te fundamentalne......Nie wiem jaki jest ten Metajęzyk, którym prościej można opisać Universum, ani jakim sposobem może on stać się dostępny człowiekowi.....ale wierzę, że jest...Tutaj docieramy do słynnego postulatu uznawanego choćby przez prof. Hellera o matematyczności Wszechświata... jestem ostrożny co do jego prawdziwości...a w kontekście tego co powyżej podejrzewam, że może on czynić więcej szkody niż pożytku w dziedzinie Opisywania Świata.....Idąc dalej tym tropem....jeśli przyjąć, że słuszna jest teza JPII o tym, że "na dwóch skrzydłach..." itd. można domniemywać, że ten Metajęzyk (swoista heglowska synteza) jest czymś wyrastającym z racjonalności i duchowości nie będąc ani jednym ani drugim a będąc przykładem "wilberowskiego" przekraczania.....tyle w temacie...dotarłem do ściany.
@@chillyshotorbitus5152 Nie wiem drogi Panie jakim sposobem wrzucił mnie Pan do jednego ogródka z Einsteinem ? Z jednej strony mógłbym się poczuć ważny :) z drugiej dotychczas nie napisałem nic co wskazywałoby na jakieś moje przywiązanie do OWT. Wręcz przeciwnie postawiłem tezę że modele stricte matematyczne nie są w stanie wytłumaczyć wszechświata....niezależnie od tego co w nich będzie PRAPRZYCZYNĄ: nicość jak chce Hawking, Bóg jak sądził Newton, "inflacyjna energia" jak chcą współcześni mainstreamowi kosmolodzy czy "zakrzywiona przestrzeń" jak postulował Einstein czy w końcu jak sobie zamyśla Pan albo Ci na których Pan polega "ekspandująca, koncentracja materii" .....jak dla mnie wszystkie te "gadki - szmatki" to jak opowieści ślepego o kolorach, albo (jak częściej sobie to tłumaczę) próba zrozumienia zasad meczu piłkarskiego z wnętrza piłki. Albo Pan nie czytasz dokładnie co piszę, albo tak się Pan przypiąłeś do swojej "jedynej słusznej hipotezy" , że w istocie niczym się Pan od Hawkinga nie różnisz. Obydwaj jesteście daltonistami z tą jedynie różnicą, że Pan mylisz niebieski z zielonym, a on z fioletowym.....Dzięki za dyskusję ale to nie ta bajka....
Tzw. czas temperatura to ruch nie niezależnie czy to mierzymy wahadłem czy drganiem atomu. Ma on problem z monoteizmem, gdyż muszą być dwa ośrodki i coś czym sprawdzamy różnicę. Zatem żywotność da się wydłużyć lodówką, a podarunkiem, że nie spowodujemy konieczności przyspieszenia drgań w schładzanym systemie.
Poniżej moja próba odpowiedzi na temat początku, tego co istniało przed początkiem i jak to możliwe, że rzeczywistość istnieje. Zapraszam: 1. "Nic"czyli nicość nie może istnieć. Widać to już chodźby w naszej intuicji językowej gdy mówimy "Nic nie istnieje", nie zaś "Nic istnieje". No właśnie, nie istnieje bowiem nie może istnieć z samej swojej definicji. Istnieje to co istnieje, nie to co nie. Spróbujcie sobie wyobrazić Nic. Nie możecie, bowiem Nic po prostu nie ma a to czego nie ma, nie może być zaobserwowane czy wyobrażone. Zero, punkt czyli formalnie nicość są jedynie używaną przez nas abstrakcją. Punkty są jak ciecia noża, dzięki którym możemy wyznaczyć np. długość odcinka. Ale czy cięcie noża jest częścią przeciętej tym nożem nitki? Zero może się odnosić jedynie do braku czegoś konkretnego nie zaś do całości. Możemy powiedzieć, że w koszyku jest zero jabłek. Nie sposób jednak z naszej perspektywy powiedzieć jednak że istnieje zero wszystkiego, czyli nicość. Wtedy nawet pojęcie zera traci sens, nie można go bowiem przyrównać, odnieść do żadnej liczby. 2. Skoro Nic nie może istnieć to musi istnieć Wszystko. Wszystko przejawia się tylko lokalnie nigdy jako całość. Nie da się na nie spojrzeć z zewnątrz czyli całościowo, bowiem zgodnie z twierdzeniem Goedla nie istnieje zbiór wszytkich zbiorów. Spojrzenie z zewnątrz Wszystkiego jest też z definicji niemożliwe, bowiem do tego wszystkiego należymy siłą rzeczy. Obserwować istnienie możemy wyłącznie w pewnych granicach, np. w perspektywie czasoprzestrzeni mającej co najmniej jeden brzeg, czyli Wielki Wybuch. 3. Nic nie może istnieć statycznie. Wszystko w znanej nam przyrodzie podlega nieustannym zmianom. Nawet jednak gdy wyobrażamy sobie pojęcia abstrakcyjne jak kwadrat, wyobrażamy je sobie w czasie. Sama obserwacja, warunkująca istnienie czegokolwiek odbywa się w czasie. Kwadrat to figura o pewnej wyznaczonej relacji pomiędzy punktami tworzącymi jego wierzchołki, relacja zaś to proces dynamiczny. Wszystko jest zatem dynamiczne, podlega przemianom. 4. Co więc istniało przed początkiem czasu i jak to możliwe iż czas może się wogóle zacząć? Ta nieskończona bezbrzegowa Wszystkość istnieje dynamicznie jak już stwierdziliśmy w punkcie poprzednim. Tyle że jej istnienie może się przejawić jedynie lokalnie, jak zauważyliśmy w punkcie drugim. Lokalnie również w wymiarze czasowym. Wyobraźmy sobie Wszystkość jako nieskończone falujące "morze" dynamicznie zmieniającego się potencjału. Potencjału do zaistnienia po zaobserwowaniu jak kwant, potencjału interferujących fal krzywizny czasoprzestrzeni, fal energii - pędu, czystej informacji w postaci bitów bądź czegokolwiek innego. Nie ma do końca znaczenia co wybierzemy, pojęcia te mogą być bowiem równoważne, zresztą i tak to "morze" jest poza zasięgiem naszej obserwacji, nie ważne więc co wybierzemy. Ale jest dynamiczne, "falujące" co już wyjaśniliśmy w punkcie trzecim, zdolne więc do wykreowania naszej rzeczywistości." Morze" potecjału jest dynamiczne i jednocześnie nie istnieje w czasie. Jak to możliwe? Czas zakłada nie tylko zmianę, ale również automatycznie związki przyczynowo - skutkowe między zdarzeniami, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę, ponieważ jest tak oczywieste. Jednak w tym moim "morzu" związki przyczynowo skutkowe mogą nieobowiązywać pomiędzy zdarzeniami, bądź obowiązywać jedynie lokalnie jako anomalia. Nie mogą występować globalnie tworząc czas, bowiem nie można wyznaczyć brzegów Wszystkiego a więc również powiązać go związkami przyczynowo skutkowymi. Eliminujemy zatem problem początku i pytanie co było wcześniej oraz skąd to coś się wzieło. 5. Taka lokalna anomalia zawierająca związki przyczynowo skutkowe, a więc czas w naszym rozumieniu, to właśnie nasz wszechświat. Ponieważ obserwować możemy wyłącznie coś co posiada brzegi, nasz wszechświat musi mieć swój początek i koniec czyli brzegi właśnie. Co było wcześniej? Nie możemy w ten sposób postawić pytania, bowiem to wcześniej jest poza naszym przyczynowo skutkowym ciągiem zdarzeń, a więc formalnie poza czasem. Istnieje jakby obok i nigdy nie istnieje dla nas, konkretnych obserwatorów stąd i teraz. Również pytanie czy istnieją inne wszechświaty oraz czy były one wcześniej niż nasz i czy będą po nim jest pozbawione sensu. Dziękuję jeśli dotrwałeś czytelniku aż do tego miejsca. Proszę bardzo o uwagi i komentarze, również te krytyczne.
Pierwsza wersja:to nieważne co było bo wybuch to zniszczyl i już do tego nie dojdziemy. Druga wersja:zwyczajnie dochodzi do wybuchów, bo wszechświat systematycznie umiera rozszerzając się do swojej granicy i cofa się do jednego punktu, kurczy się i znowu wybucha i rozszerza się i tak ciągle.
Już na wstępie tego wykładu pojawiły się sformuowania których przyjęcie nie jest oczywiste. Jeżeli mówimy o czymś co /czego/ doświadczamy, lub doświadczaliśmy, to zajmujemy przestrzeń obserwatora, czyli widza np widza w teatrze greckim podczas przedstawienia które się odbywa w roku 480 przed ne. / naszą? dlaczego naszym jest coś co ma dwa tysiące lat? co znaczy w tym znaczeniu naszym? Po drugie i doświadczamy tylko części czasu z wieku, który podajemy np majac 56 lat teraz nie pamiętam większości ze zdarzeń z tego okresu, a to co pamiętam jest selektywne w różnych momentach chęci przypominania, po trzecie czas jako opis historyczny wydarzeń wydarzonych z okolic czasu "naszego" życia może być zniekształcony przez np interpretacje, nadinterpretacje, nieświadome rozminięcia z faktami, świadome rozminięcia z faktami i td celowo używam odniesień do przeszłości, tak jest bezpieczniej dla wszystkich w teraźniejszości, wszak systemy w których jesteśmy "zawieszeni" w tym czasie są dość wrażliwe z e względu na delikatność tej materii. Rzecz podobnie ma się do "naszego" rozumienia tego co się wydażyło bez nas, a co nie jest obojętne dla tego co się dzieje "teraz", "teraz", "teraz" itd. Rzecz ciekawa, że poziom merytoryczny wgladów opisanych jako pochodzacych od św Augustyna wskazuje, że merytoryczne, intelektualnie czy jak byśmy tego nie nazwali składniki umysłu, mózgu czy czym byśmy nie nazywali spektrum cytowanych myśli sprawia wrażenie adekwatnego z każdym rozbudowanym tworem tego typu "nam" współczesnym. Czy to nie dziwne? Czy nie daje to do myślenia, że być może umysł jako taki jest przynależny każdemu doświadczanemu aspektowi rzeczywistości w każdej istocie zgłaszającej takie przyglądanie się rzeczywistości? Przepraszam za zamieszanie, ale czytając książki różne doszedłem do wniosku, że LEM dotknął esencji umysłu pokazując ideę Solaris? Czy mogę mieć rację? Czy mogę się mylić? Jakie to ma znaczenie? No i jeszcze ta matematyka organizująca rzeczywistość, która wykazuje cechy entropii do chwili gdy kolejny wglądy zaczynają przynosić znamiona harmonii, złotego podziału, boskiej proporcji, wzorów fraktalnych, Dna, matematyki języka i związanej z nim dekryptacji. Plus mechanika kwantowa z jej nieoznaczonością? Co dalej?
Bardzo dobry wykład (jak zwykle). Jednak mam odmienne zdanie od Pana Łukasza co do możliwości nieistnienia czasu. Według mnie czas jest pojęciem abstrakcyjnym, wymyślonym przez człowieka, nie istniejącym w rzeczywistości. Dlaczego? Otóż cały otaczający nas świat jest tzw. chwilą teraźniejszą - nieustannie zmieniającym się układem materii (wszystko co ma niezerową energię - tensor energii pędu). Przecież nie ma żadnych dowodów na to, że przeszłość i przyszłość istnieją realnie. Przeszłość to wyłącznie ślad pamięciowy w naszych mózgach i istnieje tylko w naszych umysłach dlatego, że posiadamy pamięć. Podobnie jest z przyszłością - istnieje dzięki wyobraźni. Oczywiście abstrakcyjne pojęcie czasu ułatwia nam funkcjonowanie, gdyż dzięki intuicji czy obliczeniom możemy wyobrażać sobie i przewidywać co się może zdarzyć. Jeżeli nie zgadzasz się i uważasz, że czas istnieje realnie to udowodnij mi, że rozbita przed chwilą szklanką nadal istnieje jako nienaruszona w naszej rzeczywistości. Jeżeli się mylę to proszę o wyprowadzenie z błędu. Pozdrawiam.
No i właśnie to jest to, mnie tez nie satysfakcjonuje powiedzenie ze była jakaś osobliwość, nieskończenie gęsta i nieskończenie gorąca skupiona w nieskończenie małym punkcie. To jest nic nietłumacząca definicja choć ja wiem że oni nie mają lepszej bo po prostu nie wiedzą. Ja tam jestem agnostykiem z przechyłem ateistycznym, choć zmienia się to u mnie różnie w zależności... właśnie nie wiem w zależności od czego, ale zmienia się to u mnie w czasie... Tłumaczę się żeby nie zostać posądzonym o to że wierzę w Boga i jestem zacofanym katolem, ale chcę przytoczyć w tym momencie słowa jednego z najwybitniejszych fizyków wszech czasów, jednego z twórców mechaniki kwantowej samego Wernera Heisenberga który powiedział takie słowa "Pierwszy łyk ze szklanki nauk przyrodniczych zmieni ciebie w ateistę, zaś na dnie szklanki czeka na ciebie Bóg."
Roman Romulus najważniejsze pytanie to skąd się wzięła informacja, żeby coś się stało w ten sposób, a nie inny. Że wybuch np nastąpił z tej gęstej masy, a nie inaczej. Że grawitacja działa tak itd... Ehh
Hm. W 1:11:00 wypowiada się jedna ze Słuchaczek, mówiąc o "naszym czasie". Ja w swojej odpowiedzi odwołuję się do tego, jak rozumiem jej intuicje w kontekście tego konkretnego pytania, tj. do wszelkiego typu form czasu, które są liniowe i mają strzałkę czasu. Pozdrawiam.
Czas - Najmniejsza obserwowalna zmiana / Obserwacja to nie tylko to co widzisz i nie tylko Ty obserwujesz, ale każdy element który może na tą zmianę zareagować -- obserwacja jest rodzajem interakcji.. ( pułapka egoizmu fizyczności.. ja i zdolności moich sensorów ) Niema za darmo, uczyli was. Obserwacja to interakcja nie mająca wpływ destrukcyjnego na interesującą nas skalę zjawiska w interesującej nas skali ramki zdarzenia/ .. Trzeba zacząć od pomiaru.. 0. Jak mierzymy czas? Jakiś obiekt wykona jakiś "ruch" - Zmieni położenie względem jakiegoś zespołu skalowanych koordynatorów: rozciągnie, skurczy, pokona drogę , zmieni "wy miary...345D, Teraz tą "zmianę opisujemy i skalujemy.. Jeśli ten "ruch będzie chaotyczny, ale tak samo chaotyczny względem innych parametrów mających kontakt i wpływ, to będzie nie chaotyczny tylko miarowy, jak czas ;).. 1, Czym są hipotetyczne "twarde nie poruszone.., "statyczne trzy wy-miary. Bierzemy w miarę możliwości sobie miarę w miarę giętką... Rozwińcie na krzywiźnie płaskiej np. blatu stołu, dzieląc wyznaczcie skale.. Następnie rozwińcie tą miarę na krzywiźnie np. kuli i myślicie, że zmierzycie to samo??? Jeśli miara okaże się zbyt sztywna, to złamiecie, a nie dokonacie miary krzywizny płaskiej na krzywiznę kulistą.. Podczas zmiany kształtu krzywizny dochodzi do zmiany wielkości skali. W 3D jedna strona miary musi ulec sprężeniu, a druga rozciągnięciu na wiązaniach materiału /dylatacja/ . Nie trzeba prędkości światła..
[ „Mógłbym filozofować ale po co?” 🤗 ] ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 1. O przestrzeni możemy mówić dopiero wtedy gdy istnieją co najmniej dwa obiekty (A i B). Mogą pozostawać nieruchome. 2. Czas zacznie płynąć w chwili gdy obiekty te (A i B) zaczną się w stosunku do siebie przemieszczać i poruszać. _________________ Podsumowanie W rzeczywistości, w której nie ma energii, masy ani żadnych obiektów PRZESTRZEŃ ANI CZAS NIE ISTNIEJĄ. W rzeczywistości teoretycznej (paradoksem byłoby założyć żeby taka osobliwość istniała) w której nie ma energii ani masy ale istnieją obiekty, które się NIE poruszają PRZESTRZEŃ ISTNIEJE, natomiast CZAS NIE. Czas nie jest niczym innym jak stosunkiem jednego ruchu do drugiego ruchu lub: ruchu jednego obiektu do ruchu drugiego obiektu, nawet jeśli ten drugi obiekt pozostaje w idealnym bezruchu. Tak więc twierdzenie, że czas nie może płynąć wstecz nie jest teoretycznie prawdziwe. Czas może przestać płynąć i tym samym przestać istnieć na co zwróciła uwagę jedna ze słuchaczek.Wystarczy, że wszystkie obiekty (włącznie z kwarkami i obiektami dotychczas niepoznanymi przez współczesną naukę) w istniejącym Wszechświecie zaczną poruszać się w przeciwnym kierunku i nasza historia zacznie płynąć wstecz. [ I kto wie czy tak właśnie nie jest 🤗 ] AGH 2004 - 2008 Pozdrawiam, J.
Ogłaszam nową walutę której nie można dodrukować ani zniszczyć ... będzie nią "SEKUNDA"... zawsze będzie warta tyle samo ... w sekundach będą podatki ... i w sekundach będą naprawiane dziury w drogach.. Pozdrawiam Wszystkich.
🌹Szacun I pozdrowienia✋ kontrowersyjnie/jednak ciekawie I z pasją/Kosmos zadziwia I zawsze zaskakuje🌃😯!?/komu dane,to Wesołych🎂zawsze patrz w lustro👁zło czuwa za plecami🌩ps.czas??tajemnica wielka.../Astrofaza(p.A.Dragan/dr.T.Rożek/S.Bajtlik)#LEM💓
Uważam, ze klucz do zrozumienia czasu leży właśnie w mechanice kwantowej, bo po prostu go tam nie znajdziemy, nie ma tam w naszym rozumieniu zasady przyczyny i skutku, gdyż dzieje się to równocześnie, po prostu gdyby istniał czas, świat byłby na tyle niestabilny, ze nawet by nie powstał, więc i sorry nie może on ani zwalniać ani przyspieszać. Można by zapytać, dlaczego więc teoria względności sprawdza się empirycznie, i różnice są mierzalne, a to dlatego, ze nasz ziemski czas mierzymy po zdarzeniach, np. drgania jądra atomu, zaś jeśli atom się porusza względem eteru, (tak to umownie nazwę, bo chodzi raczej o siatkę w przestrzeni) to zmienia się jego synchronizacja względem siatki, (coś na kształt efektu Dopplera, ale mechanizm jest całkiem inny) dlatego mamy pewien interwał w drganiach więc i w naszym umownym czasie. Co do podroży w czasie, to pierw dobrze byłoby poznać mechanizmy telepatii, potem teleportacji (nie tej kwantowej bo to żadna teleportacja), potem już mały kroczek do opisywania teorii poruszania się w czasie. Tak swoja droga to do pojęcia masy, tez należałoby podejść całkiem inaczej, także wyjść z mechaniki kwantowej, ale to inna bajka
Ciekawe, bo dokładnie tak jak napisałeś wyobrażam sobie wszechświat - 4 wymiarowy, fraktalny analog butelki Kleina. Wyobrażam na długo przed tym nim przeczytałem Twój post.
To jakaś bzdura mądralinskich że czasu nie będzie a potem nagle bum i czas się rozpocznie??? Bzdura, zegar tyka, to że nie mam zegarka na ręku nie znaczy że wszędzie zdążę. Teoria wielkiego wybuchu, nie było niczego a nagle bum i wszystko się zaczęło, cóż za nonsens, jak mogło się zacząć jak nie było czasu???
A na koniec moich rozważań powiązanie czasu fizyków z biologicznym...Suskind robi taki eksperyment myślowy w którym osobnik przechodzi przez horyzont zdarzeń....i z jego punktu widzenia (tego osobnika, nie Suskinda) nic się nie zmieniło....to może nazwijmy ten horyzont zdarzeń tak jak Grecy....Styx....
Błąd na dzień dobry. Czas nie istnieje. To próba kontroli/usystemizowania cykli, jedynej naturalnej miary upływu rzeczywistości. Proste kosmologiczne "Słońce wstanie, nie bacząc na fakt, czy wstałeś aby je przywitać." Mamy tylko cykle. Cykl powstania burzy, powstawania i śmierci planet. Nikt im nie liczy. To ludzie umieszczają je na własnych wyimaginowanych osiach czasu. Atrofia nie działa wstecz. Pytanie czy ogniskowaie grawitacyjne jest skutkiem spowolnienia upływu czasu wokół żródeł silnej grawitacji? A więc czy spowalnia lub przyspiesza prędkość wędrówki fotonów. Czy wszechświat się rozszerza czy zbiorowisko czarnych dziur w centrum naszej galaktyki przebudziło się i przeciągnęło fotony pędzące z innych części kosmosu ku czerwieni? To oznaczałoby brak stałej wymiernej jednostki czasu.
Szaczun I pozdrowienia✋ kontrowersyjnie/jednak ciekawie I z pasją/Kosmos zadziwia I zawsze zaskakuje🌃😯!?/komu dane,to Wesołych🎂zawsze patrz w lustro👁zło czuwa za plecami🌩ps.czas??tajemnica wielka...
Czy można w czasie do tyłu ? Oczywiście, analogicznie do tego co zrobił Vasco da Gama (jeśli założymy że Wszechświat jest kulą 4D). A drugi sposób: do góry (w piąty wymiar, w ten czas płynący w bok ;-)) i poczekać.
⚡️ ENERGIA 🌹 Jeśli przestrzeń zaistniała i wraz z nią czas zaczął płynąć w chwili wielkiego wybuchu znaczy to, że ENERGIA nie potrzebuje do swojej egzystencji czasu ani przestrzeni. Wiedziano o tym już w starożytnej Grecji: „Albowiem w Nim, jak to niektórzy z waszych poetów powiedzieli: mieszkamy i w Nim się poruszamy” Św. Paweł, Dzieje Apostolskie, rozdział siedemnasty, wiersze od 16 do 34. / Naukowcy kwestionują istnienie Boga, a jednak jednocześnie nie potrafią (bo nie wiedzą) wyjaśnić czym jest:: PRZESTRZEŃ, CZAS i ENERGIA / / PS. I chyba nigdy tego nie wyjaśnią ani tego się nie dowiedzą bo umysł człowieka nieporównywalnie niżej stoi od inteligencji i umysłu Stwórcy / / Człowiek musi być nieskończenie głupi skoro podejmuje się wyjaśniać drugim to, czego sam nie rozumie / A jednak wzbrania się, zanim jeszcze swoimi ustami cokolwiek wypowie, aby oddać chwałę Bogu.
pytanie: dlaczego nikt nie obszedł? nie objechał? nie obleciał? nie opłynął? świata po południkach ? Dziwnie wszyscy dookoła świata to tylko pływają, latają, objeżdżają i obchodzą równoleżnikami. Co za niemoc w ludziach takiej prostej rzeczy nikt nie dokonał ... czyżby za zimny był biegun południowy? a może za biegunem południowym jest inna część ziemi ... dla wybranych ? uciekinierów z powierzchni tej znanej z glubusa ... i prania mózgów przez pseudo elity betonu naukowo technicznego !!! ?
Dla niektórych porządek to jest bezruch bo jak coś się dzieje to zmienia miejsce przyporządkowania.. Wiec kompletny chaos jest kompletnym porządkiem wszystko wymieszane do stanu tego samego i przestaje w związku z tym cokolwiek istnieć wszystko jest wszystkim i jednocześnie niczym.. Skończona nieskończoności..
Św. Augustyn chyba powiedział coś innego, że problem czasu jest tej natury, że jest rozwiązany, gdy o nim nie mówimy, a nawet nie myślimy, tylko "jesteśmy w czasie". Natomiast, gdy myślimy o czasie, i chcemy go wyjaśnić, to powstaje zapętlenie, że to myślenie, czy wyjaśnianie, też przecież dokonuje się w czasie, ale już tego nie widzimy, nie odczuwamy. Refleksja jakby zamraża czas. Reflektując coś, widzimy już tylko jej treść, to czego dotyczy, a nie nią samą, jako odbywającą się w czasie. Reflektując czas, umyka on naszej refleksji.
A niby czemu "bez sensu" jest wyobrażanie sobie istnienie materii bez czasu????? To że pan naukowiec nie jest w stanie tego sensu dostrzec nie znaczny że owego sensu nie ma a juz z pewnością sens ma uruchamianie wyobraźni. 100 lat temu byli naukowcy którzy pewnie by uznali że rozważanie dylatacji czasu też nie ma sensu. Na szczęście byli też inni. Zadziwiajace jest jak obecni naukowcy nie potrafią się uczyć na błędach innych.
Istnieje teoria w której jestem na randce z tą blond pięknością? Ile potrzebowałbym na to czasu? Czy w teorii wieloświatów i wielu wymiarów jest możliwość że mnie pokocha? 😉
W teorii wieloświatów jest możliwe jak naprawdę tego pragnąłeś, że ta blondi kocha cię z wszystkich swoich sił. Możliwym również jest to, że ona kochać cię będzie tu i teraz, jak dobrze swe pragnienie tej miłości wykreujesz. Domniemywam, że już ją znasz, więc wystarczy tylko jej to w odpowiedni sposób na początek oznajmić. Co do wykładu to się zawiodłem. Kiepsko było, a właściwie nic się nie dowiedziałem, a to co prelegent mówił mija się z tym jaka fizyka kwantowa jest.
Mówiąc o tym przeradzaniu się wszechświata z chaosu w kosmos i odwrotnie, sam sobie odowadniasz, cykliczność wszechświata jako uporządkowanego kosmosu. To wszystko jest bezsensowną akademicką deliberacją w temacie czasu, a tymczasem jest tylko teraz. Myślisz (o czymkolwiek) właśnie teraz, mówisz i odczuwasz właśnie teraz, rozumujesz i nawet oddychasz tylko i wyłącznie teraz. Jak wspomniałeś na początku, przeszłość już nie istnieje, znaczy że jej nie ma teraz, to samo przyszłość jeszcze nie istnieje i można tylko o niej myśleć (fantazjować), także tylko i wyłącznie teraz. Nawet ja oglądam ten filmik, właśnie teraz, choć dla ciebie, to nie jest już teraz. Gdyż ten wykład został nagrany w twoim teraz, a ja go dopiero oglądam w moim teraz. Konkluzja jest taka, że czas jest dla każdego indywidualny i nie da się go w taki sposób generalizować, by dla wszystkich był jeden i ten sam czas.
kształt czasoprzestrzeni podlega wpływa mas i energii A im w dal tym ..oddziaływania były większe...bo wszystko było bardziej skupione...to to może zakrzywiac widma przeszłości, przez sama ekspansja i odzdzialywania.....ja byśmy toretyczne mogli się teleportowac w dal o miliardy lat...byłby sam paradoks dziadka możliwy. ..bo byśmy np wpłynęli na materie...która wchodziła w obiekty z których powstał nasz układ słoneczny i to....
@@DedEer12 Doktor ma popularne wyznanie, gdzie nie luknie tam ewolucjonista, ale niech nie nazywa swojej religii nauką. To się leczy elektrowstrząsami na oddziale u prof Łukasza Święcickiego.
W czwartek, 4 października 2018 roku, dr Mateusz Hohol będzie mówił o kryzysie (replikacyjnym) w badaniach nad mózgiem i umysłem. Wykład będzie transmitowany na żywo pod tym linkiem: ua-cam.com/video/9RbJsmCbtdY/v-deo.html.
Copernicus Center for Interdisciplinary Studies Bardziej chodziło mi o wykład Pana Michała Ecksteina, i "zmuszenie" go do poopowiadania o czasie. Ale wydaje mi się że słyszałem jak zadaje pytanie, więc pewnie sam się zmusi :) . Gorąco pozdrawiam.
Hmmm, dotrwałem do ok 9 min i po tym jak p. prowadzący stwierdził, że najmocniej przeżywamy teraźniejszość zakończyłem męczarnie i wyłączyłem film... Szanowny Panie, teraźniejszość to byt teoretyczny, nasz mózg pracuje na danych, które w momencie obróbki są zawsze PRZESZŁOŚCIĄ (mała podpowiedź dla tych co nie rozumieją - czas reakcji, bezwładność, czas wędrówki elektronów, itd... ). Pozdro dla kumatych ;)
@@VoidCosmonaut - pewne jest to że Twój geniusz nie istnieje. Nie chce mi się rozpisywać, ale weź pod uwagę kontekst w jakim to napisałem - "przeżywamy dużo intensywniej teraźniejszość niż przeszłość".
Bzdura. On mówił przecież wtedy o czasie "fenomenologicznym", ewentualnie "psychologicznym", nie neuronaukowym czy fizycznym. Trudno przez 9 minut zachować uwagę i słuchać ze zrozumieniem?
Czas jest ograniczeniem prędkości propagacji informacji w czasoprzestrzeni. Zegary nie mierzą czasu, ale zmianę entropii układu, czas ogranicza maksymalną prędkość tej zmiany. Ograniczenie prędkości propagacji informacji dotyczy również fal grawitacyjnych i fal prawdopodobieństwa, czyli jest fundamentalną właściwością czasoprzestrzeni.
@jan kowalski "Propagacja - rozprzestrzenianie się zaburzenia w ośrodku. Jeżeli źródło zaburzenia wywołuje zmiany w sposób cykliczny, to mówi się o propagacji fali[1]" (wiki)
bardzo dziękuję za możliwość bycia na wykładzie poprzez UA-cam
Ooo ale hejterów dużo, a każdy z nich taki mądry!
Dawać jakieś swoje wykłady Zweisteiny jeden z drugim :)
Świetny wykład, dzięki
25:12 wyobraźmy sobie coś innego.
Wyobraźmy sobie grubą książkę w której wycinamy z osoba każdą literę, każdą przerwę wraz ze wszystkimi znakami interpunkcyjnymi i że rorzucamy to potem po podłodze.
Odwrócenie procesu jest w zasadzie niemożliwe
JAK BĘDZIECIE MIEC PO 60nLAT , TO WYDA WAM SIĘ ŻE CZAS JEST BIEGNĄCY
Święta Prawda, > Dżizas.
Czas trwa, to my ,,płyniemy" w czasoprzestrzeni. Jestem, a za razem mnie nie ma. Świadomość upływu subiektywnego odczuwania upływu czasu, podczas gdy szczęśliwi czasu nie mierzą. Tak tak.
32:48 Przenoszenie własności części na całość bez bardzo dobrych powodów jest jednak błędem logicznym.
Więc nawet jeśli się umówimy, że "każda dobra historia [na naszym poziomie poznawczym] ma początek, rozwinięcie i zakończenie, to nie znaczy, że rzeczywistość jako cała również tak musi się do tego stosować. Nie widzę powodu, dla którego czas nie miałby być w jakimś sensie cykliczny albo wiecznie rozwijający się w przyszłości do nowych, egzotycznych [z naszej perspektywy] form.
Jeśli idzie o modele, w których czas ustaje bo nie da się go mierzyć, chodzi przecież o czas fizyczny, zdefiniowany w specyficzny sposób na potrzeby teorii. I np. taki model może mówić, że gdy materia się rozpadnie i zostaną same fotony w przestrzeni, to czasu nie będzie. Ale przecież *zmiana* jako taka wciąż zachodzi - zmiana rozkładu tych fotonów w przestrzeni na przykład albo ciągłe rozszerzanie się tejże przestrzeni. Jak sam wcześniej zauważyłeś, fizyczne ujęcia czasu często gubią i zaciemniają jego fundamentalny sens. Trzeba więc uważać z powoływaniem się na nie w próbie odpowiedzi na tak fundamentalne pytania jak potencjalny początek, czy koniec.
jeden zz lepszych wyk.łądó kjakich słyuchałęm pozdrawiam słuchaczy i świętego augustyna
Czas istnieje ale jest po prostu niematerialny. Nie trzeba go wyobrażać jako 4 wymiar, który jest wrotami do innego swiata :) , tylko jako oddzielna wyimaginowana oś czy wektor lub jedno wymiarowa współrzędna, na która wpływ ma masa,grawitacja i prędkość . I po prostu podajemy 3 współrzędne gdzie co jest i 4 w którym momencie. Zmiany tych parametrów opisują rożne funkcje matematyczne które są powiązane z obiektami i zjawiskami znajdującymi się w przestrzeni. A sposób jaki sobie przyjmiemy do pomiaru czasu jest nieistotny . Można sobie przyjąć obrót ziemi czyli doby, minuty, sekundy czy nawet obroty pulsara. A w pomniejszeniu czyli w fizyce kwantowej jednak każda cząstka ma swój własny stan, naprzykrzy elektron ciągle porusza się z prędkością światła a wiec puki nie natrafi na przeszkodę to czas dla niego nie płynie jest ,,zfreezowany,, inne cząstki tez maja swoje inne właściwości, spiny itp. . Trzeba by było w takim razie znać każdy proces i ruch każdej cząstki zęby coś dokładnie opisać czy zrobić symulacje identycznego powtarzalnego procesu na przykład jak kłęby dymu, które się rolują obracają i są trudne do opisania matematycznie dlatego tez w takich przypadkach działa klasyczna fizyka newtonowska a jak chcemy się dowiedzieć dokładniej dopiero wtedy się bada zjawiska kwantowe. Tak to sobie tłumacze :)
Zastanawiałem się wiele razy, czy czas da się drobić w nieskończoność. Czy wielkości rzędu np. "jedna duodecylionowa sekundy" mają jakikolwiek sens, czy są tylko nic nieznaczącymi konstruktami myślowymi. Jeżeli dochodzimy do tak drobnych przedziałów czasu, w których niemożliwy jest jakikolwiek mierzalny ruch cząstek elementarnych, to są one wypełnione pustką czasową - bezczasem. Z drugiej strony paradoksalnie suma następujących po sobie wielu komórek czasowych, wydających się być bezczasową pustką, kreuje przedział, gdzie zmiana jest ewidentna. I znów chciałoby się wrócić do św. Augustyna. To tyle moich dyletanckich dywagacji humanisty (nie-fizyka). Wykład bardzo ciekawy. Pozdrawiam.
"Mozemy liczyc prędkość i przyspieszenie przy tym zalorzeniu. W przypadku odcinka który składa się z nieskończonej liczby punktów też to działa."
Niezupełnie. Tzn. jasne, możesz używać liczb rzeczywistych, ale w praktyce nigdy nie rozwijasz ich w nieskończoność. Tzn. symbolicznie można zapisać, ale numerycznie zawsze musisz gdzieś rozwinięcie uciąć.
@@zj7498
Jasne. Wiem. Tyle że wydaje mi się, że można patrzeć na wiele operacji na liczbach rzeczywistych [i innych nieskończenie rozdrobnionych] w inny sposób -- że takie wartości jak dx są "arbitralnie małe", ale w domyśle zawsze skończenie małe.
Rzeczy kongruentne z liczbami naturalnymi niby łatwo wskazać, ale nie wiemy gdzie miałyby istnieć rzeczy fundamentalnie niepodzielne, prawdziwe jednostki. Masz jedno jabłko, ale możesz je podzielić na części. Stąd konieczność wprowadzenia ułamków, a z czasem też liczb rzeczywistych (choćby z naszych pierwszych, być może naiwnych założeń czym jest przestrzeń). I to żeby zapewnić sobie arbitralny podział na części przy braku wiedzy, które części są fundamentalne niepodzielne. Ot, to może być wygodna sztuczka.
I dajmy na to, że zaimplementujesz taki algorytm zmuszony wykonywać takie obliczenia w czasie, na liczbach raczej niż symbolach [a dla niektórych np. całek rozwiązań nie znamy innych jak przybliżenia numeryczne]. Tu nigdy nieskończoności nie liczysz.
Ale możemy nawet założyć, że rzeczywiście mamy do czynienia z nieskończonościami w matematyce. Pewne obiekty i manipulacje matematyczne mogą być przydatne, bo być może swymi własnościami nadmiarowo mapują rzeczywistość, ale to nie znaczy, że przyroda podług nich działa. Należałoby to jeszcze jakoś wykazać.
Co można zrobić w matematyce, a jak działa natura nie są w każdym razie tymi samymi pytaniami. Ani nie sprowadzają się do tej samej odpowiedzi.
Z całym szacunkiem tak dla wykładającego Pana Łukasza jak i do słuchaczy, ale ta rozmowa pokazuje, że nauka od dawna nie jest już nauką ale pseudo teologią ocierającą się o solidną fantastykę. Wszystko co tam powiedziano to nieprawda.
Szkoda, że się tak chętnie nie cytuje Arystotelesa jak św. Augustyna, bo Arystoteles wyraźnie podkreślał, że matematyki nie można łączyć z fizyką i jest to błędem, tak jak Pitagoras podkreślał, że 0 i 1 to nie są liczby lub wielkości i uznawanie je za takie jest błędem. W tych solidnych błędach (nie tylko w tych bo jest ich ogrom) tkwi dzisiejsza nauka która zajmuje się niczym innym jak zmyślaniem fantastycznych historyjek, tj, np "powstanie Wszechświata".
Matematyka to tylko język i Newton dał nowe sposoby wyrażania opisu pomiarowego czasu, nie wnosił niczego nowego do zrozumienia czasu. Słowo czas to tylko słowo, i fakt iż z literek c, z, a, s, można potworzyć różne kombinacje i dzięki temu nowe zdania, nie oznacza że zajmuję się i badam czasu. Matematyka nie zajmuje się czasem i nie opisuje czasu, fizyka też się nim nie zajmuje.
Fizyka bada ciała i relacje pomiędzy nimi, ciało to wielkość, jeżeli mamy kilka ciał to stanowią one punkty odniesienia i dzięki temu można określić relacje pomiędzy nimi i to daje przestrzeń. Nie ma pustej przestrzeni bez ciał, bez bytów. Nikt nie określi góry czy dołu, przodu lub z tyłu jeżeli nie ma punktów odniesienia. Fizyka zajmuje się wyłącznie przestrzenią, 3 wymiarową a te wymiary są wynikiem istnienia ciał. Z istnienia ciał wyprowadza się przestrzeń (nie odwrotnie) na tej podstawie określa się ich wielkość, potem lokalizacje przestrzenną, potem odległości i jeżeli zmieni się lokalizacja i odległość to mamy jedynie tą zmianę i to jedynie rejestruje fizyka - zmiany relacji pomiędzy ciałami. Czas jest w 4 wymiarze i oznacza tempo zmian, i można to obiektywnie wyrazić tylko w bitach, czyli tylko zapisem zerojedynkowym (dlatego 1 nie jest liczbą i wielkością a cechą (bozon cechowania) ), jako zmiana-brak zmiany. Cała reszta jest już subiektywnie wykreowana przez ludzkie zmysły i pochodzi z astrologii, bo sekunda jest wyprowadzona z ruchu słońca, z dnia, roku itd. Fizyka więc bada byty w 3 wymiarowym ośrodku, czas jest w 4 wymiarze (tam też jest światło) i tam już ruchu nie ma, jest coś albo nic, iskra lub brak, 0 i 1, cecha lub brak cechy. 4 wymiar nie jest fizyczny, nie można tam wyznaczyć ciał, wielkości, lokalizacji ani relacji, jest czysto intelektualny bo do zapisu binarnego potrzebny jest tylko język, lub obserwator, bez niego nie można rozróżniać zmian. Czas jest więc własnością wyłącznie umysłową. Czasoprzestrzeń jest to połączenie obserwatora(umysłu) z obserwowanym przedmiotem (byt) i to daje nam rzeczywistość 4 wymiarową.
To jest banalnie oczywiste, że czas jest cykliczny i nie jest liniowy, nie płynie. Jaki to niby obiektywnie stały punkt odniesienia fizycy znaleźli we wszechświecie, że pozwala on im twierdzić, że coś idzie do przodu a nie do tyłu lub nie zatacza jedynie koła? Żaden, wszystko zmyślili. Od zawsze wiadomo, że w naturze nie istnieją linie proste i ruch po linii prostej jest tylko uogólnieniem zmysłów i metod pomiarowych a nie zjawiskiem rzeczywistym. Jedynym obiektywnym punktem odniesienia we wszechświecie jest obserwator a wokoło niego wszystko krąży w cyklach i się wszystko powtarza. To co się nie powtarza, to jedynie pole informacji biorących udział w zdarzeniu ale same zdarzenia/procesy się powtarzają, mamy codziennie powtórkę wschodu słońca, inne cząsteczki tylko biorą w tym udział. Sama cząsteczka też nie jest dosłownie bytem a zdarzeniem/procesem i odbywa się tam wewnątrz jej taki sam cykl powtórzeń jak i w skali makro bo Wszechświat i rzeczywistość jest fraktalna. Nigdy nie powstał i nigdy nie zginie, ulega przekształceniom informacyjnym, teoria wielkiego wybuchu jest pseudo teologiczną bzdurą zbudowaną na elementarnych błędach logicznych.
Chaos to stan nieuporządkowania, jeżeli w chaosie coś jest i coś się dzieje, to to coś musi być uporządkowane aby być, więc to nie jest już chaos. Tutaj znowu sobie wszystko wyssano z palca, bo jakie to obiektywne kryterium pozwala stwierdzać, który stopień uporządkowania jest już porządkiem a który stopień jest już nieporządkiem? To jest czysty subiektywizm, dla Eskimosa -1 stopni to jest ciepło.
Ból jest zawsze bólem przeżywanym w teraźniejszości, nie można doświadczać poza teraźniejszością, wychodzą tu ewidentne braki z elementarnych podstaw logiki praktycznej i filozofii. Wszystkie doświadczenia są zawsze w teraźniejszości, wspomnienia i pamięć to są inne formy teraźniejszości, doświadczamy jej zatapiając się w teraźniejszych myślach które dostarczają nam obrazów które sami subiektywnie lokujemy sobie w czasie, czyli w umyśle. Fizycznie te wspomnienia nie istnieją w przeszłości, fizycznie każdy proces jest teraźniejszy i innych nie ma, fizycznie proces wspominania jest w teraz.
Wszystkie zdarzenia są powtarzalne w czasie i wszystkie są odwracalne, mogę z klocków zbudować wieżę, zburzyć ją i zbudować taką samą. Jak ktoś się przyczepi, że klocki wieży przez ten czasu uległy już zmianom to popełnia podstawowy błąd metodologiczny, bo w fizyce istnieje bardzo ważne pojęcie - układ inercjalny - i klocek jest już innym układem inercjalnym niż budowla z klocków i tego nie wolno mieszać. Sam klocek także został zbudowany z materiału który ulegnie zmianom, ale można brać te same pierwiastki i zbudować taki sam klocek czyli proces cofnąć i powtórzyć. Jedyne czego nie można zrobić, to jak mawiał Heraklit - wejść do tej samej rzeki dwa razy - czyli nie można powtórzyć kombinacji zmieszania układów inercjalnych, a te kombinacje we wszechświecie nie płyną w czasie, płynięcie jest tu pojęciem symbolicznym a nie konkretnym oddaniem zjawiska, zmiany istnieją wszędzie i zmiana jednej kombinacji na drugą odbywa się w jednym bicie, czyli od 0 do 1, pomiędzy zerem a jedynką jest nieskończoność a tam nie sposób mówić, myśleć, mierzyć, doświadczać płynięcia czasu. Czas się zaczyna dopiero od liczby a liczby jak mawiał Pitagoras to dopiero 3,4,5, itd.
To wszystko zostało opisane i wyczerpane w setkach książek, problem w tym że Nauka od XX wieku jest ideologią, nie ma nic wspólnego z poszukiwaniem prawdy, a od XIX zamienia się w religie bo tam się wierzy w świętość i niepowtarzalność dogmatów. Potem tacy wyznawcy mówią, że "wiemy prawie na pewno kiedy Wszechświat powstał" choć cała teoria ewolucji traktująca czas liniowo nadaje się do kosza i tutaj każdy kto mówi - wiemy - kłamie. Nie wiedzą, spekulują.
A na koniec moich rozważań powiązanie czasu fizyków z biologicznym...Suskind robi taki eksperyment myślowy w którym osobnik przechodzi przez horyzont zdarzeń....i z jego punktu widzenia (tego osobnika, nie Suskinda) nic się nie zmieniło....to może nazwijmy ten horyzont zdarzeń tak jak Grecy....Styx....
@@chillyshotorbitus5152 Nie jestem miłośnikiem współczesnych hipotez kosmologicznych, ani ogólniej obecnego paradygmatu panującego w fizyce (makro i mikro). Mam wrażenie, że pomimo pozornego postępu, objawiającego się w coraz większym skomplikowaniu matematycznym (syndrom epicykli) - stanowiącym zasłonę dymną skrywającą faktyczną ignorancję - w rzeczywistości boksują w miejscu. Dobrym przeglądem jest tutaj monografia Helge Kragha lubimyczytac.pl/ksiazka/268574/wielkie-spekulacje-teorie-i-nieudane-rewolucje-w-fizyce-i-kosmologii. Nie jestem też miłośnikiem "genialnej prostoty" modeli zbudowanych między lunchem a kawą przez niedocenionych geniuszy banowanych przez środowisko mainstreamych uczonych (vide np. Gryziński, czy Nassim Haramejn, po prawdzie to kontynuator stacjonarnych modeli Wheelera). Przeciwko pierwszej grupie przemawia prosta intuicja mówiąca, że nasz punkt widzenia (a co za tym idzie podstawowa miara obserwacyjna, czy mówiąc inaczej poziom zanurzenia we fraktalu Universum - tutaj, odrzucając zasadę antropiczną popełniam paradygmatyczne założenie, że Universum ma strukturę fraktalną, ale to mój wybór) ) nie jest w żaden sposób wyróżniony, nie ma więc podstawy do uważania, że wszystko poniżej opisują zupełnie inne modele niż wszystko co powyżej - w tym wypadku popieram każdą formę dążenia do "unifikacji", jeśli nie udaje się jej osiągnąć na drodze "sklejania" obecnych modeli, to znaczy, ze osiągnęliśmy fazę epicykli, i trzeba te modele kompletnie zarzucić. Przeciwko drugiej grupie przemawiają niestety wyniki eksperymentów i pomiarów (ale niekoniecznie predykcji) - oczywiście większość z nich albo tłumaczy brakiem dostępu do maszynerii typu CERN (w którą też nie wierzę), albo "niezrozumieniem istoty" modelu i nieprzystawalności metod pomiarowych ale prawda jest bardziej złożona, i faktycznie (jak Pan zauważa) może mieć wytłumaczenie na logiczno/filozoficznym "metapoziomie" postrzegania/obserwacji, czyli de facto korelacji pomiędzy naszymi zmysłami (w tym zmyśle postrzegania np. upływu czasu) a REALEM/MATRIKSEM o ile nie przyjmiemy berkleyowskiego paradygmatu o istnieniu tylko tego co postrzegalne w wersji 1:1. Tu najlepiej przywołać analogię do widza w kinie - jeśli akcja oglądanego filmu obejmuje np tydzień czasu, to czy Na Prawdę spędzamy w tym kinie 7 dni ? i drugie pytanie: ? a jeśli nie spędzamy 7 dni to dlaczego wierzymy, że spędzamy (wszystkie obserwacje robimy wszak na fabule filmu) i.e. dlaczego wierzymy, ze jesteśmy uczestnikami/aktorami a nie widzami ?
@@chillyshotorbitus5152 pełna zgoda co do "ślepej uliczki"....intuicyjnie również, co do "prostoty"....tyle, że poszedłbym dalej (na metapoziom) zakładając, że może ta prostota nie jest (i nigdy nie będzie zgodnie z tw. Goedla) widoczna z obecnego punktu widzenia/postrzegania, czy inaczej - poziomu odczytu, którego głównym narzędziem jest Matematyka a więc pewien specyficzny język formujący a w konsekwencji ograniczający poniekąd metodę "obróbki" danych docierających przez nasze naturalne, bądź sztuczne receptory z REALU. Przez Matematykę rozumiem tutaj Całość/Wszystkie_Składowe tego języka a więc Logikę, Geometrię/Algebry, Teorię Liczb, Analizę itd. że wymienię tylko te fundamentalne......Nie wiem jaki jest ten Metajęzyk, którym prościej można opisać Universum, ani jakim sposobem może on stać się dostępny człowiekowi.....ale wierzę, że jest...Tutaj docieramy do słynnego postulatu uznawanego choćby przez prof. Hellera o matematyczności Wszechświata... jestem ostrożny co do jego prawdziwości...a w kontekście tego co powyżej podejrzewam, że może on czynić więcej szkody niż pożytku w dziedzinie Opisywania Świata.....Idąc dalej tym tropem....jeśli przyjąć, że słuszna jest teza JPII o tym, że "na dwóch skrzydłach..." itd. można domniemywać, że ten Metajęzyk (swoista heglowska synteza) jest czymś wyrastającym z racjonalności i duchowości nie będąc ani jednym ani drugim a będąc przykładem "wilberowskiego" przekraczania.....tyle w temacie...dotarłem do ściany.
@@chillyshotorbitus5152 Nie wiem drogi Panie jakim sposobem wrzucił mnie Pan do jednego ogródka z Einsteinem ? Z jednej strony mógłbym się poczuć ważny :) z drugiej dotychczas nie napisałem nic co wskazywałoby na jakieś moje przywiązanie do OWT. Wręcz przeciwnie postawiłem tezę że modele stricte matematyczne nie są w stanie wytłumaczyć wszechświata....niezależnie od tego co w nich będzie PRAPRZYCZYNĄ: nicość jak chce Hawking, Bóg jak sądził Newton, "inflacyjna energia" jak chcą współcześni mainstreamowi kosmolodzy czy "zakrzywiona przestrzeń" jak postulował Einstein czy w końcu jak sobie zamyśla Pan albo Ci na których Pan polega "ekspandująca, koncentracja materii" .....jak dla mnie wszystkie te "gadki - szmatki" to jak opowieści ślepego o kolorach, albo (jak częściej sobie to tłumaczę) próba zrozumienia zasad meczu piłkarskiego z wnętrza piłki. Albo Pan nie czytasz dokładnie co piszę, albo tak się Pan przypiąłeś do swojej "jedynej słusznej hipotezy" , że w istocie niczym się Pan od Hawkinga nie różnisz. Obydwaj jesteście daltonistami z tą jedynie różnicą, że Pan mylisz niebieski z zielonym, a on z fioletowym.....Dzięki za dyskusję ale to nie ta bajka....
Tzw. czas temperatura to ruch nie niezależnie czy to mierzymy wahadłem czy drganiem atomu. Ma on problem z monoteizmem, gdyż muszą być dwa ośrodki i coś czym sprawdzamy różnicę. Zatem żywotność da się wydłużyć lodówką, a podarunkiem, że nie spowodujemy konieczności przyspieszenia drgań w schładzanym systemie.
Poniżej moja próba odpowiedzi na temat początku, tego co istniało przed początkiem i jak to możliwe, że rzeczywistość istnieje. Zapraszam:
1. "Nic"czyli nicość nie może istnieć. Widać to już chodźby w naszej intuicji językowej gdy mówimy "Nic nie istnieje", nie zaś "Nic istnieje". No właśnie, nie istnieje bowiem nie może istnieć z samej swojej definicji. Istnieje to co istnieje, nie to co nie. Spróbujcie sobie wyobrazić Nic. Nie możecie, bowiem Nic po prostu nie ma a to czego nie ma, nie może być zaobserwowane czy wyobrażone. Zero, punkt czyli formalnie nicość są jedynie używaną przez nas abstrakcją. Punkty są jak ciecia noża, dzięki którym możemy wyznaczyć np. długość odcinka. Ale czy cięcie noża jest częścią przeciętej tym nożem nitki? Zero może się odnosić jedynie do braku czegoś konkretnego nie zaś do całości. Możemy powiedzieć, że w koszyku jest zero jabłek. Nie sposób jednak z naszej perspektywy powiedzieć jednak że istnieje zero wszystkiego, czyli nicość. Wtedy nawet pojęcie zera traci sens, nie można go bowiem przyrównać, odnieść do żadnej liczby.
2. Skoro Nic nie może istnieć to musi istnieć Wszystko. Wszystko przejawia się tylko lokalnie nigdy jako całość. Nie da się na nie spojrzeć z zewnątrz czyli całościowo, bowiem zgodnie z twierdzeniem Goedla nie istnieje zbiór wszytkich zbiorów. Spojrzenie z zewnątrz Wszystkiego jest też z definicji niemożliwe, bowiem do tego wszystkiego należymy siłą rzeczy. Obserwować istnienie możemy wyłącznie w pewnych granicach, np. w perspektywie czasoprzestrzeni mającej co najmniej jeden brzeg, czyli Wielki Wybuch.
3. Nic nie może istnieć statycznie. Wszystko w znanej nam przyrodzie podlega nieustannym zmianom. Nawet jednak gdy wyobrażamy sobie pojęcia abstrakcyjne jak kwadrat, wyobrażamy je sobie w czasie. Sama obserwacja, warunkująca istnienie czegokolwiek odbywa się w czasie. Kwadrat to figura o pewnej wyznaczonej relacji pomiędzy punktami tworzącymi jego wierzchołki, relacja zaś to proces dynamiczny. Wszystko jest zatem dynamiczne, podlega przemianom.
4. Co więc istniało przed początkiem czasu i jak to możliwe iż czas może się wogóle zacząć? Ta nieskończona bezbrzegowa Wszystkość istnieje dynamicznie jak już stwierdziliśmy w punkcie poprzednim. Tyle że jej istnienie może się przejawić jedynie lokalnie, jak zauważyliśmy w punkcie drugim. Lokalnie również w wymiarze czasowym. Wyobraźmy sobie Wszystkość jako nieskończone falujące "morze" dynamicznie zmieniającego się potencjału. Potencjału do zaistnienia po zaobserwowaniu jak kwant, potencjału interferujących fal krzywizny czasoprzestrzeni, fal energii - pędu, czystej informacji w postaci bitów bądź czegokolwiek innego. Nie ma do końca znaczenia co wybierzemy, pojęcia te mogą być bowiem równoważne, zresztą i tak to "morze" jest poza zasięgiem naszej obserwacji, nie ważne więc co wybierzemy. Ale jest dynamiczne, "falujące" co już wyjaśniliśmy w punkcie trzecim, zdolne więc do wykreowania naszej rzeczywistości." Morze" potecjału jest dynamiczne i jednocześnie nie istnieje w czasie. Jak to możliwe? Czas zakłada nie tylko zmianę, ale również automatycznie związki przyczynowo - skutkowe między zdarzeniami, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę, ponieważ jest tak oczywieste. Jednak w tym moim "morzu" związki przyczynowo skutkowe mogą nieobowiązywać pomiędzy zdarzeniami, bądź obowiązywać jedynie lokalnie jako anomalia. Nie mogą występować globalnie tworząc czas, bowiem nie można wyznaczyć brzegów Wszystkiego a więc również powiązać go związkami przyczynowo skutkowymi. Eliminujemy zatem problem początku i pytanie co było wcześniej oraz skąd to coś się wzieło.
5. Taka lokalna anomalia zawierająca związki przyczynowo skutkowe, a więc czas w naszym rozumieniu, to właśnie nasz wszechświat. Ponieważ obserwować możemy wyłącznie coś co posiada brzegi, nasz wszechświat musi mieć swój początek i koniec czyli brzegi właśnie. Co było wcześniej? Nie możemy w ten sposób postawić pytania, bowiem to wcześniej jest poza naszym przyczynowo skutkowym ciągiem zdarzeń, a więc formalnie poza czasem. Istnieje jakby obok i nigdy nie istnieje dla nas, konkretnych obserwatorów stąd i teraz. Również pytanie czy istnieją inne wszechświaty oraz czy były one wcześniej niż nasz i czy będą po nim jest pozbawione sensu.
Dziękuję jeśli dotrwałeś czytelniku aż do tego miejsca. Proszę bardzo o uwagi i komentarze, również te krytyczne.
Pierwsza wersja:to nieważne co było bo wybuch to zniszczyl i już do tego nie dojdziemy. Druga wersja:zwyczajnie dochodzi do wybuchów, bo wszechświat systematycznie umiera rozszerzając się do swojej granicy i cofa się do jednego punktu, kurczy się i znowu wybucha i rozszerza się i tak ciągle.
Już na wstępie tego wykładu pojawiły się sformuowania których przyjęcie nie jest oczywiste. Jeżeli mówimy o czymś co /czego/ doświadczamy, lub doświadczaliśmy, to zajmujemy przestrzeń obserwatora, czyli widza np widza w teatrze greckim podczas przedstawienia które się odbywa w roku 480 przed ne. / naszą? dlaczego naszym jest coś co ma dwa tysiące lat? co znaczy w tym znaczeniu naszym? Po drugie i doświadczamy tylko części czasu z wieku, który podajemy np majac 56 lat teraz nie pamiętam większości ze zdarzeń z tego okresu, a to co pamiętam jest selektywne w różnych momentach chęci przypominania, po trzecie czas jako opis historyczny wydarzeń wydarzonych z okolic czasu "naszego" życia może być zniekształcony przez np interpretacje, nadinterpretacje, nieświadome rozminięcia z faktami, świadome rozminięcia z faktami i td celowo używam odniesień do przeszłości, tak jest bezpieczniej dla wszystkich w teraźniejszości, wszak systemy w których jesteśmy "zawieszeni" w tym czasie są dość wrażliwe z e względu na delikatność tej materii. Rzecz podobnie ma się do "naszego" rozumienia tego co się wydażyło bez nas, a co nie jest obojętne dla tego co się dzieje "teraz", "teraz", "teraz" itd. Rzecz ciekawa, że poziom merytoryczny wgladów opisanych jako pochodzacych od św Augustyna wskazuje, że merytoryczne, intelektualnie czy jak byśmy tego nie nazwali składniki umysłu, mózgu czy czym byśmy nie nazywali spektrum cytowanych myśli sprawia wrażenie adekwatnego z każdym rozbudowanym tworem tego typu "nam" współczesnym. Czy to nie dziwne? Czy nie daje to do myślenia, że być może umysł jako taki jest przynależny każdemu doświadczanemu aspektowi rzeczywistości w każdej istocie zgłaszającej takie przyglądanie się rzeczywistości? Przepraszam za zamieszanie, ale czytając książki różne doszedłem do wniosku, że LEM dotknął esencji umysłu pokazując ideę Solaris? Czy mogę mieć rację? Czy mogę się mylić? Jakie to ma znaczenie? No i jeszcze ta matematyka organizująca rzeczywistość, która wykazuje cechy entropii do chwili gdy kolejny wglądy zaczynają przynosić znamiona harmonii, złotego podziału, boskiej proporcji, wzorów fraktalnych, Dna, matematyki języka i związanej z nim dekryptacji. Plus mechanika kwantowa z jej nieoznaczonością? Co dalej?
Bardzo dobry wykład (jak zwykle). Jednak mam odmienne zdanie od Pana Łukasza co do możliwości nieistnienia czasu. Według mnie czas jest pojęciem abstrakcyjnym, wymyślonym przez człowieka, nie istniejącym w rzeczywistości. Dlaczego? Otóż cały otaczający nas świat jest tzw. chwilą teraźniejszą - nieustannie zmieniającym się układem materii (wszystko co ma niezerową energię - tensor energii pędu). Przecież nie ma żadnych dowodów na to, że przeszłość i przyszłość istnieją realnie. Przeszłość to wyłącznie ślad pamięciowy w naszych mózgach i istnieje tylko w naszych umysłach dlatego, że posiadamy pamięć. Podobnie jest z przyszłością - istnieje dzięki wyobraźni. Oczywiście abstrakcyjne pojęcie czasu ułatwia nam funkcjonowanie, gdyż dzięki intuicji czy obliczeniom możemy wyobrażać sobie i przewidywać co się może zdarzyć. Jeżeli nie zgadzasz się i uważasz, że czas istnieje realnie to udowodnij mi, że rozbita przed chwilą szklanką nadal istnieje jako nienaruszona w naszej rzeczywistości. Jeżeli się mylę to proszę o wyprowadzenie z błędu. Pozdrawiam.
Według mnie czas ,istnieje-nie istniejąc lub nie istnieje-istniejąc taki paradoks
Pełna zgoda
Też, tak myślę ale nie mogę sobie wyobrazić początku. Czemu się stał. Skąd się wzięły te informacje, prawa, by coś było tak a nie inaczej
No i właśnie to jest to, mnie tez nie satysfakcjonuje powiedzenie ze była jakaś osobliwość, nieskończenie gęsta i nieskończenie gorąca skupiona w nieskończenie małym punkcie. To jest nic nietłumacząca definicja choć ja wiem że oni nie mają lepszej bo po prostu nie wiedzą. Ja tam jestem agnostykiem z przechyłem ateistycznym, choć zmienia się to u mnie różnie w zależności... właśnie nie wiem w zależności od czego, ale zmienia się to u mnie w czasie... Tłumaczę się żeby nie zostać posądzonym o to że wierzę w Boga i jestem zacofanym katolem, ale chcę przytoczyć w tym momencie słowa jednego z najwybitniejszych fizyków wszech czasów, jednego z twórców mechaniki kwantowej samego Wernera Heisenberga który powiedział takie słowa "Pierwszy łyk ze szklanki nauk przyrodniczych zmieni ciebie w ateistę, zaś na dnie szklanki czeka na ciebie Bóg."
Roman Romulus najważniejsze pytanie to skąd się wzięła informacja, żeby coś się stało w ten sposób, a nie inny. Że wybuch np nastąpił z tej gęstej masy, a nie inaczej. Że grawitacja działa tak itd... Ehh
1:11:00 Pofesor Łamża wspomina "naszą definicję czasu". Zapytam: jaka jest ta _nasza_ definicja czasu? Czy są inne niż nasza?
Zdzisław Janczak
Podajesz swoje przypuszczenia. Ja pytam profesora Lamze o definicje czasu ktore grupa ludzi do jakiej On nalezy uznaje za "nasza"
Zdzisław Janczak Jestem tu optymistą. Mam nadzieję że interesująca mnie odpowiedź dostaną.
Hm. W 1:11:00 wypowiada się jedna ze Słuchaczek, mówiąc o "naszym czasie". Ja w swojej odpowiedzi odwołuję się do tego, jak rozumiem jej intuicje w kontekście tego konkretnego pytania, tj. do wszelkiego typu form czasu, które są liniowe i mają strzałkę czasu. Pozdrawiam.
Aha, i nie "profesor". :) Skromny doktor.
Czas - Najmniejsza obserwowalna zmiana / Obserwacja to nie tylko to co widzisz i nie tylko Ty obserwujesz, ale każdy element który może na tą zmianę zareagować -- obserwacja jest rodzajem interakcji.. ( pułapka egoizmu fizyczności.. ja i zdolności moich sensorów ) Niema za darmo, uczyli was. Obserwacja to interakcja nie mająca wpływ destrukcyjnego na interesującą nas skalę zjawiska w interesującej nas skali ramki zdarzenia/ ..
Trzeba zacząć od pomiaru..
0. Jak mierzymy czas? Jakiś obiekt wykona jakiś "ruch" - Zmieni położenie względem jakiegoś zespołu skalowanych koordynatorów: rozciągnie, skurczy, pokona drogę , zmieni "wy miary...345D, Teraz tą "zmianę opisujemy i skalujemy.. Jeśli ten "ruch będzie chaotyczny, ale tak samo chaotyczny względem innych parametrów mających kontakt i wpływ, to będzie nie chaotyczny tylko miarowy, jak czas ;)..
1, Czym są hipotetyczne "twarde nie poruszone.., "statyczne trzy wy-miary. Bierzemy w miarę możliwości sobie miarę w miarę giętką... Rozwińcie na krzywiźnie płaskiej np. blatu stołu, dzieląc wyznaczcie skale.. Następnie rozwińcie tą miarę na krzywiźnie np. kuli i myślicie, że zmierzycie to samo??? Jeśli miara okaże się zbyt sztywna, to złamiecie, a nie dokonacie miary krzywizny płaskiej na krzywiznę kulistą.. Podczas zmiany kształtu krzywizny dochodzi do zmiany wielkości skali. W 3D jedna strona miary musi ulec sprężeniu, a druga rozciągnięciu na wiązaniach materiału /dylatacja/ . Nie trzeba prędkości światła..
[ „Mógłbym filozofować ale po co?” 🤗 ]
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1. O przestrzeni możemy mówić dopiero wtedy gdy istnieją co najmniej dwa obiekty (A i B). Mogą pozostawać nieruchome.
2. Czas zacznie płynąć w chwili gdy obiekty te (A i B) zaczną się w stosunku do siebie przemieszczać i poruszać.
_________________
Podsumowanie
W rzeczywistości, w której nie ma energii, masy ani żadnych obiektów PRZESTRZEŃ ANI CZAS NIE ISTNIEJĄ.
W rzeczywistości teoretycznej (paradoksem byłoby założyć żeby taka osobliwość istniała) w której nie ma energii ani masy ale istnieją obiekty, które się NIE poruszają PRZESTRZEŃ ISTNIEJE, natomiast CZAS NIE. Czas nie jest niczym innym jak stosunkiem jednego ruchu do drugiego ruchu lub: ruchu jednego obiektu do ruchu drugiego obiektu, nawet jeśli ten drugi obiekt pozostaje w idealnym bezruchu.
Tak więc twierdzenie, że czas nie może płynąć wstecz nie jest teoretycznie prawdziwe. Czas może przestać płynąć i tym samym przestać istnieć na co zwróciła uwagę jedna ze słuchaczek.Wystarczy, że wszystkie obiekty (włącznie z kwarkami i obiektami dotychczas niepoznanymi przez współczesną naukę) w istniejącym Wszechświecie zaczną poruszać się w przeciwnym kierunku i nasza historia zacznie płynąć wstecz.
[ I kto wie czy tak właśnie nie jest 🤗 ]
AGH 2004 - 2008
Pozdrawiam,
J.
Ogłaszam nową walutę której nie można dodrukować ani zniszczyć ... będzie nią "SEKUNDA"...
zawsze będzie warta tyle samo ... w sekundach będą podatki ... i w sekundach będą naprawiane dziury w drogach..
Pozdrawiam Wszystkich.
40:00 wielki porządkator. Hm pierwsze słyszę, czy to jednostkowe wierzenie?
Reklamy i potwornie głośne!
Spadasz.
Paanie, reklamy należy blokować.
🌹Szacun I pozdrowienia✋ kontrowersyjnie/jednak ciekawie I z pasją/Kosmos zadziwia I zawsze zaskakuje🌃😯!?/komu dane,to Wesołych🎂zawsze patrz w lustro👁zło czuwa za plecami🌩ps.czas??tajemnica wielka.../Astrofaza(p.A.Dragan/dr.T.Rożek/S.Bajtlik)#LEM💓
Co to znaczy śledzić na pejzbuku?
Uważam, ze klucz do zrozumienia czasu leży właśnie w mechanice kwantowej, bo po prostu go tam nie znajdziemy, nie ma tam w naszym rozumieniu zasady przyczyny i skutku, gdyż dzieje się to równocześnie, po prostu gdyby istniał czas, świat byłby na tyle niestabilny, ze nawet by nie powstał, więc i sorry nie może on ani zwalniać ani przyspieszać. Można by zapytać, dlaczego więc teoria względności sprawdza się empirycznie, i różnice są mierzalne, a to dlatego, ze nasz ziemski czas mierzymy po zdarzeniach, np. drgania jądra atomu, zaś jeśli atom się porusza względem eteru, (tak to umownie nazwę, bo chodzi raczej o siatkę w przestrzeni) to zmienia się jego synchronizacja względem siatki, (coś na kształt efektu Dopplera, ale mechanizm jest całkiem inny) dlatego mamy pewien interwał w drganiach więc i w naszym umownym czasie. Co do podroży w czasie, to pierw dobrze byłoby poznać mechanizmy telepatii, potem teleportacji (nie tej kwantowej bo to żadna teleportacja), potem już mały kroczek do opisywania teorii poruszania się w czasie. Tak swoja droga to do pojęcia masy, tez należałoby podejść całkiem inaczej, także wyjść z mechaniki kwantowej, ale to inna bajka
A jak Pana zdaniem, Panie Łukaszu wyglądałby czterowymiarowy analog wstęgi mobiusa i w dodatku dyskretny (fraktalny) ?
W tym przypadku 4 wymiar to nie czas tylko parametr geometryczny.
Ciekawe, bo dokładnie tak jak napisałeś wyobrażam sobie wszechświat - 4 wymiarowy, fraktalny analog butelki Kleina. Wyobrażam na długo przed tym nim przeczytałem Twój post.
To jakaś bzdura mądralinskich że czasu nie będzie a potem nagle bum i czas się rozpocznie??? Bzdura, zegar tyka, to że nie mam zegarka na ręku nie znaczy że wszędzie zdążę.
Teoria wielkiego wybuchu, nie było niczego a nagle bum i wszystko się zaczęło, cóż za nonsens, jak mogło się zacząć jak nie było czasu???
A na koniec moich rozważań powiązanie czasu fizyków z biologicznym...Suskind robi taki eksperyment myślowy w którym osobnik przechodzi przez horyzont zdarzeń....i z jego punktu widzenia (tego osobnika, nie Suskinda) nic się nie zmieniło....to może nazwijmy ten horyzont zdarzeń tak jak Grecy....Styx....
Psalm 90:12
Panie,
Naucz nas liczyć nasze dni,
abyśmy przywiedli serce do mądrości.
48:10 - sympatyczna blondynka po prawej wbija gwoździa
Raczej ucina komara. > Jej urodę można podziwiać troszkę sekund wcześniej. Urocza aśćka.
właśnie a prelegent tylko przeszkadza bo rozprasza kamerzystę
Błąd na dzień dobry. Czas nie istnieje. To próba kontroli/usystemizowania cykli, jedynej naturalnej miary upływu rzeczywistości. Proste kosmologiczne "Słońce wstanie, nie bacząc na fakt, czy wstałeś aby je przywitać." Mamy tylko cykle. Cykl powstania burzy, powstawania i śmierci planet. Nikt im nie liczy. To ludzie umieszczają je na własnych wyimaginowanych osiach czasu. Atrofia nie działa wstecz. Pytanie czy ogniskowaie grawitacyjne jest skutkiem spowolnienia upływu czasu wokół żródeł silnej grawitacji? A więc czy spowalnia lub przyspiesza prędkość wędrówki fotonów. Czy wszechświat się rozszerza czy zbiorowisko czarnych dziur w centrum naszej galaktyki przebudziło się i przeciągnęło fotony pędzące z innych części kosmosu ku czerwieni? To oznaczałoby brak stałej wymiernej jednostki czasu.
14:22 Mistrz drugiego planu! :D
Szaczun I pozdrowienia✋ kontrowersyjnie/jednak ciekawie I z pasją/Kosmos zadziwia I zawsze zaskakuje🌃😯!?/komu dane,to Wesołych🎂zawsze patrz w lustro👁zło czuwa za plecami🌩ps.czas??tajemnica wielka...
Czy można w czasie do tyłu ? Oczywiście, analogicznie do tego co zrobił Vasco da Gama (jeśli założymy że Wszechświat jest kulą 4D). A drugi sposób: do góry (w piąty wymiar, w ten czas płynący w bok ;-)) i poczekać.
Jeśli przed wielkim wybuchem nie było przestrzeńi to co było??
⚡️ ENERGIA 🌹
Jeśli przestrzeń zaistniała i wraz z nią czas zaczął płynąć w chwili wielkiego wybuchu znaczy to, że ENERGIA nie potrzebuje do swojej egzystencji czasu ani przestrzeni.
Wiedziano o tym już w starożytnej Grecji:
„Albowiem w Nim, jak to niektórzy z waszych poetów powiedzieli: mieszkamy i w Nim się poruszamy”
Św. Paweł, Dzieje Apostolskie, rozdział siedemnasty, wiersze od 16 do 34.
/ Naukowcy kwestionują istnienie Boga, a jednak jednocześnie nie potrafią (bo nie wiedzą) wyjaśnić czym jest:: PRZESTRZEŃ, CZAS i ENERGIA /
/ PS. I chyba nigdy tego nie wyjaśnią ani tego się nie dowiedzą bo umysł człowieka nieporównywalnie niżej stoi od inteligencji i umysłu Stwórcy /
/ Człowiek musi być nieskończenie głupi skoro podejmuje się wyjaśniać drugim to, czego sam nie rozumie /
A jednak wzbrania się, zanim jeszcze swoimi ustami cokolwiek wypowie, aby oddać chwałę Bogu.
pytanie: dlaczego nikt nie obszedł? nie objechał? nie obleciał? nie opłynął? świata po południkach ? Dziwnie wszyscy dookoła świata to tylko pływają, latają, objeżdżają i obchodzą równoleżnikami. Co za niemoc w ludziach takiej prostej rzeczy nikt nie dokonał ... czyżby za zimny był biegun południowy? a może za biegunem południowym jest inna część ziemi ... dla wybranych ? uciekinierów z powierzchni tej znanej z glubusa ... i prania mózgów przez pseudo elity betonu naukowo technicznego !!! ?
Dla niektórych porządek to jest bezruch bo jak coś się dzieje to zmienia miejsce przyporządkowania.. Wiec kompletny chaos jest kompletnym porządkiem wszystko wymieszane do stanu tego samego i przestaje w związku z tym cokolwiek istnieć wszystko jest wszystkim i jednocześnie niczym.. Skończona nieskończoności..
Św. Augustyn chyba powiedział coś innego, że problem czasu jest tej natury, że jest rozwiązany, gdy o nim nie mówimy, a nawet nie myślimy, tylko "jesteśmy w czasie". Natomiast, gdy myślimy o czasie, i chcemy go wyjaśnić, to powstaje zapętlenie, że to myślenie, czy wyjaśnianie, też przecież dokonuje się w czasie, ale już tego nie widzimy, nie odczuwamy. Refleksja jakby zamraża czas. Reflektując coś, widzimy już tylko jej treść, to czego dotyczy, a nie nią samą, jako odbywającą się w czasie. Reflektując czas, umyka on naszej refleksji.
A niby czemu "bez sensu" jest wyobrażanie sobie istnienie materii bez czasu????? To że pan naukowiec nie jest w stanie tego sensu dostrzec nie znaczny że owego sensu nie ma a juz z pewnością sens ma uruchamianie wyobraźni. 100 lat temu byli naukowcy którzy pewnie by uznali że rozważanie dylatacji czasu też nie ma sensu. Na szczęście byli też inni. Zadziwiajace jest jak obecni naukowcy nie potrafią się uczyć na błędach innych.
Ładna blondynko w prawym dolnym rogu, napisz :)
Faktycznie fajna, ciężko się było na wykładzie skupić.
Śliczna i pewnie mądra, ciekawa świata, skoro siedzi w księgarni na takim wykładzie.
@@Ragnarök_PL Drzwi były zamknięte na klucz - po prostu nie mogła wyjść.
Blondynko napisz, kim jesteś, co tam robiłaś. Czy dziś jesteś już panią mgr czy inż.
Pozdrawiam Panią blond ;)
większość przespała
Istnieje teoria w której jestem na randce z tą blond pięknością? Ile potrzebowałbym na to czasu? Czy w teorii wieloświatów i wielu wymiarów jest możliwość że mnie pokocha? 😉
W teorii wieloświatów jest możliwe jak naprawdę tego pragnąłeś, że ta blondi kocha cię z wszystkich swoich sił. Możliwym również jest to, że ona kochać cię będzie tu i teraz, jak dobrze swe pragnienie tej miłości wykreujesz. Domniemywam, że już ją znasz, więc wystarczy tylko jej to w odpowiedni sposób na początek oznajmić.
Co do wykładu to się zawiodłem. Kiepsko było, a właściwie nic się nie dowiedziałem, a to co prelegent mówił mija się z tym jaka fizyka kwantowa jest.
Po wysłuchaniu, obejrzyjcie naszych himalajaistow, są koncepcje...jest jednak tez ich co najmniej kilka
Mówiąc o tym przeradzaniu się wszechświata z chaosu w kosmos i odwrotnie, sam sobie odowadniasz, cykliczność wszechświata jako uporządkowanego kosmosu. To wszystko jest bezsensowną akademicką deliberacją w temacie czasu, a tymczasem jest tylko teraz. Myślisz (o czymkolwiek) właśnie teraz, mówisz i odczuwasz właśnie teraz, rozumujesz i nawet oddychasz tylko i wyłącznie teraz. Jak wspomniałeś na początku, przeszłość już nie istnieje, znaczy że jej nie ma teraz, to samo przyszłość jeszcze nie istnieje i można tylko o niej myśleć (fantazjować), także tylko i wyłącznie teraz. Nawet ja oglądam ten filmik, właśnie teraz, choć dla ciebie, to nie jest już teraz. Gdyż ten wykład został nagrany w twoim teraz, a ja go dopiero oglądam w moim teraz. Konkluzja jest taka, że czas jest dla każdego indywidualny i nie da się go w taki sposób generalizować, by dla wszystkich był jeden i ten sam czas.
kształt czasoprzestrzeni podlega wpływa mas i energii A im w dal tym ..oddziaływania były większe...bo wszystko było bardziej skupione...to to może zakrzywiac widma przeszłości, przez sama ekspansja i odzdzialywania.....ja byśmy toretyczne mogli się teleportowac w dal o miliardy lat...byłby sam paradoks dziadka możliwy. ..bo byśmy np wpłynęli na materie...która wchodziła w obiekty z których powstał nasz układ słoneczny i to....
26:26 dlaczego plugawiec nie powie że druga zasada termodynamiki nie pozwoli na ewolucję?
Bo to mit propagowany przez niedouczonych kreacjonistów?
Artur Z leczy jakieś kompleksy ? Pluciem na dr Łukasza ? To mizerna terapia jest...…….
@@DedEer12 Doktor ma popularne wyznanie, gdzie nie luknie tam ewolucjonista, ale niech nie nazywa swojej religii nauką. To się leczy elektrowstrząsami na oddziale u prof Łukasza Święcickiego.
@@ArturZagaj-Izraelitabrawa za czujność..... Panie Arturze.....prof Święcki nie leczy kompleksów ?
Ja w sprawie tego przyszłego wykładu.
W czwartek, 4 października 2018 roku, dr Mateusz Hohol będzie mówił o kryzysie (replikacyjnym) w badaniach nad mózgiem i umysłem. Wykład będzie transmitowany na żywo pod tym linkiem: ua-cam.com/video/9RbJsmCbtdY/v-deo.html.
Copernicus Center for Interdisciplinary Studies Bardziej chodziło mi o wykład Pana Michała Ecksteina, i "zmuszenie" go do poopowiadania o czasie. Ale wydaje mi się że słyszałem jak zadaje pytanie, więc pewnie sam się zmusi :) . Gorąco pozdrawiam.
To pycha i po prostu śmieszne uważać, że się wypadło lepiej niż św. Augustyn
... albo to żart. ;)
Jeszcze nigdy nie dałem dislike publikacji Copernicusa, dzisiaj Lamży należało się, zadufany i pyszny, bez własnych badań.
Gra w klasy...Julio Cortazara to powieść pomyślana aczasowo
Gdyby nie było materii i ruchu to obserwator nie mógłby stwierdzić że istnieje czas.
Obserwatora też by wtedy nie było :-)
Trudno patrzy się na te znudzone twarze. Za karę tam są? Temat fascynujący.
ta blondynka ssiedzi tam za kare.
Blondie once again in comments.
Dla blondynki po prawej ua-cam.com/video/gYJix_D1qjM/v-deo.html
Dzieci !!! Nie marnujcie czasu :) Szukajcie wiedzy w źródłach. Co do czasu - CZAS TO PIENIĄDZ :) Zapytajcie ile za 1h tej autokreację?
Ładna ta blondynka
Fizyk, ktory boi sie fizyki kwantowej ???
A co ma gadać o domysłach?
Hmmm, dotrwałem do ok 9 min i po tym jak p. prowadzący stwierdził, że najmocniej przeżywamy teraźniejszość zakończyłem męczarnie i wyłączyłem film... Szanowny Panie, teraźniejszość to byt teoretyczny, nasz mózg pracuje na danych, które w momencie obróbki są zawsze PRZESZŁOŚCIĄ (mała podpowiedź dla tych co nie rozumieją - czas reakcji, bezwładność, czas wędrówki elektronów, itd... ). Pozdro dla kumatych ;)
czyli nie istnieje "teraz"? Bo zanim obrobimy dane to już jest przeszłość. Powiedz mi geniuszu co w takim razie istnieje?
@@VoidCosmonaut - pewne jest to że Twój geniusz nie istnieje. Nie chce mi się rozpisywać, ale weź pod uwagę kontekst w jakim to napisałem - "przeżywamy dużo intensywniej teraźniejszość niż przeszłość".
@@MyJackkkkk Nie takie pytanie zadałem.
@@VoidCosmonaut jesteś filozofem?
Bzdura. On mówił przecież wtedy o czasie "fenomenologicznym", ewentualnie "psychologicznym", nie neuronaukowym czy fizycznym. Trudno przez 9 minut zachować uwagę i słuchać ze zrozumieniem?
Filozof który twierdzi że cos jest bez sensu.... 😅
...
12
eee - za dużo
paskudna fryzura tej kobiety na poczatku xDD
Czas ją gonił