W swojej karierze wyścigowej miałem dwa dachowania i jedno otarcie się o śmierć. Jedno dachowanie miałem na pierwszych zawodach na lotnisku w Toruniu w 1980. Drugie na torze w Rusocinie. Otarcie o śmierć w 1988 tuż przed finałem MP w Poznaniu. Mieliśmy bardzo mocny silnik i 6 biegów w WSK125 w popularnej, ale 3 pośrednie biegi wynikały ze zwiększenia przełożenia przez reduktor zamontowany za silnikiem. Nie było więc złamania regulaminu, bo silnik był zgodny a przeniesienie napędu nie mówiło o możliwości redukowania. Z tego powodu testowaliśmy sprzęt na bardzo dużej prędkości nie jeżdżąc po łukach, tylko po obwodzie toru. Silnik był zamontowany w ramie FraWie z ułożyskowaniem osi na dwóch łożyskach. Producent Franciszek Wieczorek zastosował nowy typ układu kierowniczego, ale na jednym wąsie z otworem w środku płaskownika, żeby oszczędzić na masie. Ten wąs, ramię układu kierowniczego pękło na końcu prostej w Bydgoszczy. Ja jeździłem już 2 lata w wyścigówce, więc miałem dwa pedaly. Hamulec i gaz a sprzęgło miałem pod kierownicą. W ramie brata pierwszy z lewej to był nie hamulec, lecz sprzęgło. Na końcu prostej miałem blisko 130, skręcam a kart jedzie prosto. Automatycznie walę po hamulcach, ale wduszam sprzęgło, bo nawyki z wyścigówki już były. Z pełną prędkością uderzam w środek słupa od bramy wyjazdowej. Widziałem, że jadę centralnie. Zaparłem się nogami i rękoma i w słup. Okazało się, że silnik ważący coś tam zamocowany po prawej stronie skręcił kartem tak, że nie uderzyłem ciałem w słup, tylko przebiłem się przez siatkę tuż obok słupa. Poleżałem z 5 minut, powyłamywanymi z bólu, wstałem i z bratem wrak karta załadowaliśmy na Syrenkę Bosto. W trakcie uderzenia kierownicą wygięła się znacznie, przednia część ramy niemal dotykała środka pękły mi z przodu oba buty, w których jechałem podczas 24-godzinnego testu Charta na torze w Poznaniu. Pięty bolały mnie przez jakieś 2 lata.
Nie, ale pamiętam, jak to wykonałem. Wymyśliłem to w kilka minut wykorzystując skrzynię biegów z WSK. Był tam 2 bieg i bezpośredni, trzeci. Przenosiłem napęd z prawej strony na lewą poprzez albo bieg bezpośredni, albo przez redukcję przełożenia a ilość trybów była tak wyliczona, że średnio redukowałem o pół biegu. Do załączania miałem dźwignię po lewej stronie pod kierownicą, jak sprzęgło z CZ. Skrzynka była wykonana z płytek stalowych 10-12 mm poskręcanych śrubami imbusowymi M6 na uszczelkach. Miała szerokość jak skrzynia WSK, głębokość jak najmniejszą, żeby zmieścić się między osią j silnikiem wraz z napinaczami łańcuchów. Na górze dźwignia ze sprężyną odciągającą, kołek ogranicznika przesuwu a po przeciwnej stronie dekla przesuwka biegów z WSK. Rozrysowałem to w pamięci podczas jazdy motorynką z toru kartingowego w Bydgoszczy do Rometu, trwało może z 8 minut, więc było to bardzo proste
Liczyłem że zobaczę ten wał od Wsk 125 o którym Pan wspominał w poprzedniej części ale niestety się nie udało chodź zobaczyłem pełno fajnych i ciekawych rzeczy w tym garażu 😊 Pozdrawiam 😁
Ja mogę opowiadać, ale nie mam swoich starych silników ani mojej hamowni. Silniki jak byłem na wyjeździe wydali na złom. Zrobił to zresztą brat, kartingowiec. Miałem WSK stawidło z wałem fi 106. Kręciło to około 9 tysięcy i niestety, za dużo. Miałem korbowód od WSK bez łożyskowania główki korbowodu, co przy tych obrotach generowało duże tarcia i temperatury. Sworzeń tłoka przechodził z koloru fioletowego na purpurowy :-)
Kiedyś na torze w Poznaniu, po treningu piątkowym przed zawodami, założyłem w CZ ze stawidłem przełożenie 19 z przodu od MZ a na osi miałem jakieś małe, może 25. Wyjechałem to tor samochodowy i próba prędkości. Nie wiem ile było, miałem owiewkę przed kierownicą a sam też się położyłem w fotelu. Obstawiam 210 km/godz. Tor w Poznaniu znałem, bo wraz z redakcją Motor robiliśmy na nim 24 godzinny test motoroweru Chart.
Super ❤ pozdrawiam panowie z Islandii ❤
W swojej karierze wyścigowej miałem dwa dachowania i jedno otarcie się o śmierć. Jedno dachowanie miałem na pierwszych zawodach na lotnisku w Toruniu w 1980. Drugie na torze w Rusocinie. Otarcie o śmierć w 1988 tuż przed finałem MP w Poznaniu. Mieliśmy bardzo mocny silnik i 6 biegów w WSK125 w popularnej, ale 3 pośrednie biegi wynikały ze zwiększenia przełożenia przez reduktor zamontowany za silnikiem. Nie było więc złamania regulaminu, bo silnik był zgodny a przeniesienie napędu nie mówiło o możliwości redukowania. Z tego powodu testowaliśmy sprzęt na bardzo dużej prędkości nie jeżdżąc po łukach, tylko po obwodzie toru. Silnik był zamontowany w ramie FraWie z ułożyskowaniem osi na dwóch łożyskach. Producent Franciszek Wieczorek zastosował nowy typ układu kierowniczego, ale na jednym wąsie z otworem w środku płaskownika, żeby oszczędzić na masie. Ten wąs, ramię układu kierowniczego pękło na końcu prostej w Bydgoszczy. Ja jeździłem już 2 lata w wyścigówce, więc miałem dwa pedaly. Hamulec i gaz a sprzęgło miałem pod kierownicą. W ramie brata pierwszy z lewej to był nie hamulec, lecz sprzęgło. Na końcu prostej miałem blisko 130, skręcam a kart jedzie prosto. Automatycznie walę po hamulcach, ale wduszam sprzęgło, bo nawyki z wyścigówki już były. Z pełną prędkością uderzam w środek słupa od bramy wyjazdowej. Widziałem, że jadę centralnie. Zaparłem się nogami i rękoma i w słup. Okazało się, że silnik ważący coś tam zamocowany po prawej stronie skręcił kartem tak, że nie uderzyłem ciałem w słup, tylko przebiłem się przez siatkę tuż obok słupa. Poleżałem z 5 minut, powyłamywanymi z bólu, wstałem i z bratem wrak karta załadowaliśmy na Syrenkę Bosto. W trakcie uderzenia kierownicą wygięła się znacznie, przednia część ramy niemal dotykała środka pękły mi z przodu oba buty, w których jechałem podczas 24-godzinnego testu Charta na torze w Poznaniu. Pięty bolały mnie przez jakieś 2 lata.
Łał... niesamowita historia. Ma Pan może zdjęcie tego układu napędowego??
Nie, ale pamiętam, jak to wykonałem. Wymyśliłem to w kilka minut wykorzystując skrzynię biegów z WSK. Był tam 2 bieg i bezpośredni, trzeci. Przenosiłem napęd z prawej strony na lewą poprzez albo bieg bezpośredni, albo przez redukcję przełożenia a ilość trybów była tak wyliczona, że średnio redukowałem o pół biegu. Do załączania miałem dźwignię po lewej stronie pod kierownicą, jak sprzęgło z CZ. Skrzynka była wykonana z płytek stalowych 10-12 mm poskręcanych śrubami imbusowymi M6 na uszczelkach. Miała szerokość jak skrzynia WSK, głębokość jak najmniejszą, żeby zmieścić się między osią j silnikiem wraz z napinaczami łańcuchów. Na górze dźwignia ze sprężyną odciągającą, kołek ogranicznika przesuwu a po przeciwnej stronie dekla przesuwka biegów z WSK. Rozrysowałem to w pamięci podczas jazdy motorynką z toru kartingowego w Bydgoszczy do Rometu, trwało może z 8 minut, więc było to bardzo proste
Czy jest Pan na grupie facebookowej Polska Grupa Dwusuwowa? Prowadzę tę grupę i jeśli można chciałbym opublikować te dwa wpisu jako ciekawostkę.
Jestem na tej grupie. Można publikować. Nie mam części od skrzyni WSK, ale użyłem chyba dwóch wałków zdawczych na wejściu i wyjściu ze skrzynki.
Ale garaż!!! Pan Stelmasiak to ikona!
Czekamy na kolejne odcinki. Super gość
Bardzo ciekawy człowiek Super 👍
Super odcinek, takie osoby warto pokazywać, mistrz
Dzięki :)
Czlowiek wielu talentów a do tego przemiła osoba.
Dzień dobry. Galwanizernia braci Polewaczy była na ul. Burakowskiej. Sąsiadowała z nią jeszcze druga galwanizernia.
Liczyłem że zobaczę ten wał od Wsk 125 o którym Pan wspominał w poprzedniej części ale niestety się nie udało chodź zobaczyłem pełno fajnych i ciekawych rzeczy w tym garażu 😊 Pozdrawiam 😁
No niestety ale tak jak mówisz było wiele innych bardzo ciekawych rzeczy :)
To chyba jedyny kartingowiec co tak się wygadał
Ja mogę opowiadać, ale nie mam swoich starych silników ani mojej hamowni. Silniki jak byłem na wyjeździe wydali na złom. Zrobił to zresztą brat, kartingowiec. Miałem WSK stawidło z wałem fi 106. Kręciło to około 9 tysięcy i niestety, za dużo. Miałem korbowód od WSK bez łożyskowania główki korbowodu, co przy tych obrotach generowało duże tarcia i temperatury. Sworzeń tłoka przechodził z koloru fioletowego na purpurowy :-)
Boooże....
Kiedyś na torze w Poznaniu, po treningu piątkowym przed zawodami, założyłem w CZ ze stawidłem przełożenie 19 z przodu od MZ a na osi miałem jakieś małe, może 25. Wyjechałem to tor samochodowy i próba prędkości. Nie wiem ile było, miałem owiewkę przed kierownicą a sam też się położyłem w fotelu. Obstawiam 210 km/godz. Tor w Poznaniu znałem, bo wraz z redakcją Motor robiliśmy na nim 24 godzinny test motoroweru Chart.
Czy dyrektorem w Agromech Łubianka był Jerzy Zięba? Biegaliśmy razem w maratonach i biegach krótszych. Niedawno spotkaliśmy się w kościele :-)
Zajebisty człowiek z ogromną wiedzą.
Dobra jakbyś widzial taka ramę to dawaj cynka!😀
co i raz coś tam się pokazuje :) w sensie retro ale nie koniecznie PEES