To moja lista najbardziej niedocenianych albumów: Paramaecium - A Time to Mourn (death/doom) Travail - Beautiful Loneliness (nu metal) Living Sacrifice - Reborn (metalcore) Seventh Angel - The Torment (thrash) Zao - pierwsze 4 albumy (hardcore/metalcore) Vengeance Rising - Human Sacrifice (thrash/death) Deliverance - Weapons of Our Warfare (thrash)
Problemem St. Anger jest brak solówek i werbel, który brzmi jak puszka od farby do tego ta długość i mastering tworzą obraz topornego albumu, aczkolwiek mam jakiś do niego sentyment bo to był pierwszy album Mety przesłuchany przezemnie od poczatku do końca kiedy miałem te 17-18 lat.
Diabolus In Musica zajebisty, wtedy w towarzystwo (Sepultury, Korny) wpasował się jak złoto i stał się punktem wejścia w "old metal" :D dla wielu nas gówniarzy wtedy to było więc jak objawienie 👿
Mi tam King Gizzard się nie nudzi wcale od ilości albumów, ciężko mi znaleźć zespół, który by mi ich zastąpił pod względem jakości, oryginalności i wartości jakie promują swoją muzyką, więc jaram się każdym razem jak coś nowego wypuszczą
Wrzucę taką propozycję: Satyricon The Shadowthrone. Ludzie się jarają Nemesis Divina, która jest świetną płytą ale zapominają o arcydziele jakim jest poprzednia płyta Norwegów, trzeba tylko albo aż dobrze się w nią wsłuchać najlepiej na słuchawkach. Wspaniałe aranżacje, niesamowity klimat, po prostu arcydzieło.
Hejt na DIM Slayera jest dla mnie jednym z najbardziej niezrozumiałych. Ja słucham tej płyty bardzo często. Ba, zaznaczę że jestem człowiekiem prawie 50 letnim wychowanym na starym thrashu, słuchającym w epoce tych wszystkich śmiesznawych dziś a klasycznych zespołów, niechętnym tej słabej epoce w metalu na przełomie lat 90/2000 której w pewnym sensie rzeczywiście DIM jest odbiciem. Serio, nie widzę w tej płycie nic kontrowersyjnego, dobrze mi się jej słucha, jest swojego rodzaju odskokiem od klasycznej drogi Slayera, ale nie słyszę tam nic zdrożnego - wtedy zespoły nawet bardzo poważne potrafiły wyczyniać rzeczy naprawdę tragiczne, obcinać włosy, farbować się na blond i zatrudniać raperów i folkowe wokalistki. Slayer wyszedł z tej ciemnej epoki praktycznie nie draśnięty i powinniśmy to docenić. Kurde, nie wiem nawet czy bym tej płyty nie wymienił w czołówce moich ulubionych płyt tego zespołu. W tym filmie mowa jest o niedocenionych płytach, ale to jest płyta raczej z kategorii obłożonych jakąś przedziwną infamią nawet wśród metali. Powtarzam - nie kumam tego.
Świetnie to ująłeś! Również dobijam do 50-tki i również w ten sposób odbieram ten album Slayera, jak również pewne "wydziwianie" na scenie w tamtym okresie. Hail!
9 місяців тому+1
Divine Intervention, Diabolus in Musica, God Hates Us All - wszystkie zajebiste.
Diabolus in Musica rozni sie znacznie od Divine Intervention ale nie rozni sie tak bardzo od rozchwytywanego God Hates us All.. nie czuje tam za duzo nu metalu, to jest cięższe, powolniejsze granie z wieksza ilością basu. Mam poczucie, że niechec do tego albumu podsyca najbardziej King..
Panie kochany, gdzie Diabolus in Musica a gdzie nu metal?! To po prostu ten sam duch czasu, który kazał wtedy Anthraxowi czy Testament natłuścić muzę groovem. No i kurde, jacy starsi panowie, oni byli w mid-30's wtedy :(
Oj tam oj tam. Z Korn i ich "Untouchables" jest tak samo jak z Emperor i albumem "Prometheus". Jak nam się oczy zamkną to innym otworzą (bez nazwiązań do powiedzonek polskiego Gandalfa Kapitalizmu, bo to też musiał podpierdolić). Korn wydał milion baksów na to, żeby ten album brzmiał jak brzmi i Corey ze Slipknota mial o to wąty. Słuszne czy nie chuj wie, ale mnie to na telewizorze sprzed 7 lat brzmi nadzwyczaj dobrze. Albumy świetne, słuchalne, odkrywcze, ale nie dla zatwardziałych "fanów", chociaż Wrath of the Tyrant to mój album, a nie In The Nightside Eclipse i nie Follow the Leader, a Korn. Pozdrawiam.
Ja mam taki album, na którym się wychowałem a którego praktycznie nikt nie zna. A ci co znają uważają za nudny. Może faktycznie nie jest to album który zmienia życie ale jest tam soczyście i wokalista ma niezły wygar a solóweczki są w punkt. Mowa o LAFAYN - Searching the light ua-cam.com/video/2FV9M0uYvfE/v-deo.html&ab_channel=muzycznyelblag
Black Sabbath "Born Again" King Diamond "House of God" Iron Maiden "Fear Of The Dark" Trivium "The Crusade" Pantera "Power Metal" Morbid Angel "Heretic" Slayer "Christ Illusion" Behemoth "Evangelion" Van Halen "5150" AC/DC " The Razors Edge" Exodus "Blood In Blood Out"
A co lubisz tam? Ja to poza here to stay bottle up inside i od biedy alone i break nie jestem w stanie tam nic fajnego znalezc, a probowalem kilka razy. Strasznie sie zlewa ta plyta i taka ciapa sie robi z tych piosenek. Chetnie posluchac twojej opinii
Ten album jest bujający, praktycznie każdy numer był dla mnie wciągający (najbardziej to here to stay, blame i thoughtless). Ale tak ogólnie to mam wrażenie, jakby po części był bardziej eksperymentalny, co imo wyszło na plus. Fakt ma problemy, ale i tak jest płytą trzymającą poziom
ja bym może raczej wspomniał o Issues. Ta płyta wyszła po wyhajpowanym pod niebiosa Follow the leader i przeleciała trochę ciszy, bo ten Kornowy hajp poleciał wtedy już na pysk, natomiast moim zdaniem to najlepsza płyta Korna. Zresztą dużo kawałków mieli w setliście koncertowej, przynajmniej lata temu, bo trochę straciłem kontakt ze współczesnym Kornikiem. Jak mam ochotę ich posłuchać sobie to najczęściej wracam właśnie do Issues.
To moja lista najbardziej niedocenianych albumów:
Paramaecium - A Time to Mourn (death/doom)
Travail - Beautiful Loneliness (nu metal)
Living Sacrifice - Reborn (metalcore)
Seventh Angel - The Torment (thrash)
Zao - pierwsze 4 albumy (hardcore/metalcore)
Vengeance Rising - Human Sacrifice (thrash/death)
Deliverance - Weapons of Our Warfare (thrash)
bardzo ucieszyło wspomnienie o Tchornobog, jedna z moich ulubionych extreme metalowych płyt które ostatnio udało mi się znaleźć
Problemem St. Anger jest brak solówek i werbel, który brzmi jak puszka od farby do tego ta długość i mastering tworzą obraz topornego albumu, aczkolwiek mam jakiś do niego sentyment bo to był pierwszy album Mety przesłuchany przezemnie od poczatku do końca kiedy miałem te 17-18 lat.
Diabolus In Musica zajebisty, wtedy w towarzystwo (Sepultury, Korny) wpasował się jak złoto i stał się punktem wejścia w "old metal" :D dla wielu nas gówniarzy wtedy to było więc jak objawienie 👿
Mi tam King Gizzard się nie nudzi wcale od ilości albumów, ciężko mi znaleźć zespół, który by mi ich zastąpił pod względem jakości, oryginalności i wartości jakie promują swoją muzyką, więc jaram się każdym razem jak coś nowego wypuszczą
Ten album Legendy od spopielony tak mi się podoba, że słów mi brakuje. I po to właśnie was oglądam żeby takie perełki odkrywać.
Fajnie usłyszeć że ktokolwiek jeszcze słucha The Angelic Process, 'Weighing Souls With Sand'(łącznie z okładką) jest przepięknym albumem.
Wrzucę taką propozycję: Satyricon The Shadowthrone. Ludzie się jarają Nemesis Divina, która jest świetną płytą ale zapominają o arcydziele jakim jest poprzednia płyta Norwegów, trzeba tylko albo aż dobrze się w nią wsłuchać najlepiej na słuchawkach. Wspaniałe aranżacje, niesamowity klimat, po prostu arcydzieło.
36:55 - Jak się ten band nazywa? :)
Za odkrycie The Angelic Process masz typie u mnie skrzynkę browara... ps. przy tej muzie połowa rzeczy w pokoju wpada mi w rezonans... miodzio :-)
Cieszę się, że został poruszony temat nevermore
Hejt na DIM Slayera jest dla mnie jednym z najbardziej niezrozumiałych. Ja słucham tej płyty bardzo często. Ba, zaznaczę że jestem człowiekiem prawie 50 letnim wychowanym na starym thrashu, słuchającym w epoce tych wszystkich śmiesznawych dziś a klasycznych zespołów, niechętnym tej słabej epoce w metalu na przełomie lat 90/2000 której w pewnym sensie rzeczywiście DIM jest odbiciem. Serio, nie widzę w tej płycie nic kontrowersyjnego, dobrze mi się jej słucha, jest swojego rodzaju odskokiem od klasycznej drogi Slayera, ale nie słyszę tam nic zdrożnego - wtedy zespoły nawet bardzo poważne potrafiły wyczyniać rzeczy naprawdę tragiczne, obcinać włosy, farbować się na blond i zatrudniać raperów i folkowe wokalistki. Slayer wyszedł z tej ciemnej epoki praktycznie nie draśnięty i powinniśmy to docenić. Kurde, nie wiem nawet czy bym tej płyty nie wymienił w czołówce moich ulubionych płyt tego zespołu. W tym filmie mowa jest o niedocenionych płytach, ale to jest płyta raczej z kategorii obłożonych jakąś przedziwną infamią nawet wśród metali. Powtarzam - nie kumam tego.
Świetnie to ująłeś! Również dobijam do 50-tki i również w ten sposób odbieram ten album Slayera, jak również pewne "wydziwianie" na scenie w tamtym okresie. Hail!
Divine Intervention, Diabolus in Musica, God Hates Us All - wszystkie zajebiste.
Slayer nie nagrał złej płyty…dopóki nie zabrakło Hannemana
Devin Townsend i jakikolwiek jego album tu powinien byc. To chyba najbardziej niedoceniany geniusz prog-metalu w historii muzyki.
Diabolus in Musica rozni sie znacznie od Divine Intervention ale nie rozni sie tak bardzo od rozchwytywanego God Hates us All.. nie czuje tam za duzo nu metalu, to jest cięższe, powolniejsze granie z wieksza ilością basu. Mam poczucie, że niechec do tego albumu podsyca najbardziej King..
Carcass - "Swansong" bardzo niedoceniana płyta wg mnie.
faktycznie dobry ten Gluecifer, dziena!
Dzięki!
Panie kochany, gdzie Diabolus in Musica a gdzie nu metal?! To po prostu ten sam duch czasu, który kazał wtedy Anthraxowi czy Testament natłuścić muzę groovem. No i kurde, jacy starsi panowie, oni byli w mid-30's wtedy :(
Oj tam oj tam.
Z Korn i ich "Untouchables" jest tak samo jak z Emperor i albumem "Prometheus".
Jak nam się oczy zamkną to innym otworzą (bez nazwiązań do powiedzonek polskiego Gandalfa Kapitalizmu, bo to też musiał podpierdolić).
Korn wydał milion baksów na to, żeby ten album brzmiał jak brzmi i Corey ze Slipknota mial o to wąty.
Słuszne czy nie chuj wie, ale mnie to na telewizorze sprzed 7 lat brzmi nadzwyczaj dobrze.
Albumy świetne, słuchalne, odkrywcze, ale nie dla zatwardziałych "fanów", chociaż Wrath of the Tyrant to mój album, a nie In The Nightside Eclipse i nie Follow the Leader, a Korn.
Pozdrawiam.
Ja mam taki album, na którym się wychowałem a którego praktycznie nikt nie zna. A ci co znają uważają za nudny. Może faktycznie nie jest to album który zmienia życie ale jest tam soczyście i wokalista ma niezły wygar a solóweczki są w punkt. Mowa o LAFAYN - Searching the light
ua-cam.com/video/2FV9M0uYvfE/v-deo.html&ab_channel=muzycznyelblag
Świetna płyta
ACID BATH MENTIONEDD!!!
Cobalt jest najpiękniejszy.
Co prawda, do Slow Forever wracam najrzadziej, ale to nadal straszliwy sztos
dla mnie bardzo niedoceniona jest twórczość kinga diamonda, a w niej szczególnie The graveyard
Black Sabbath "Born Again"
King Diamond "House of God"
Iron Maiden "Fear Of The Dark"
Trivium "The Crusade"
Pantera "Power Metal"
Morbid Angel "Heretic"
Slayer "Christ Illusion"
Behemoth "Evangelion"
Van Halen "5150"
AC/DC " The Razors Edge"
Exodus "Blood In Blood Out"
Morbid Angel "Heretic" i Black Sabbath "Born Again" - 100% zgody
Spoznione, ale dla mnie neofolk Kiss The Anus of a Black plyta An Interlude to the Outermost
A tutaj st.anger i DIM też uważam, że niedocenione
Z FF to prędzej bym Digimortal wrzucił, nie znam żadnego fana FF który by nie doceniał Obsolete
Nie kumam zappy w ogóle
To jest jedyny sensowny album acid bath przecież xd
o moja polecajka sie znalazła
A hipster ten co baba bawi się wlosami ?
Co kurwa?!🤔
Bank Jestem panem świata
Moim zdniem Iommi - Iommi (2000)
Jeszcze ISIS - Oceanic (2002)
untouchables to koszmarnie nudna plyta
Imo najciekawsza
A co lubisz tam? Ja to poza here to stay bottle up inside i od biedy alone i break nie jestem w stanie tam nic fajnego znalezc, a probowalem kilka razy. Strasznie sie zlewa ta plyta i taka ciapa sie robi z tych piosenek. Chetnie posluchac twojej opinii
Ten album jest bujający, praktycznie każdy numer był dla mnie wciągający (najbardziej to here to stay, blame i thoughtless). Ale tak ogólnie to mam wrażenie, jakby po części był bardziej eksperymentalny, co imo wyszło na plus. Fakt ma problemy, ale i tak jest płytą trzymającą poziom
Nie no, ma kilka fajnych kawałków
Moim skromniutkim zdaniem KORN i SLAYER... ale ja tu tylko przechodziłem :)
korn powinien byc take a look in the mirror
ja bym może raczej wspomniał o Issues. Ta płyta wyszła po wyhajpowanym pod niebiosa Follow the leader i przeleciała trochę ciszy, bo ten Kornowy hajp poleciał wtedy już na pysk, natomiast moim zdaniem to najlepsza płyta Korna. Zresztą dużo kawałków mieli w setliście koncertowej, przynajmniej lata temu, bo trochę straciłem kontakt ze współczesnym Kornikiem. Jak mam ochotę ich posłuchać sobie to najczęściej wracam właśnie do Issues.
@@marcink.4959 issues jest ich drugim najlepiej sprzedajacym sie albumem, osobiscie tez uwazam ze jest duzo lepszy od follow the leader