Piszę po tym wykładem ponieważ widnieje jako najnowszy :) Jak określić wg filozofii analitycznej takie zdanie: "Symptomy choroby w organiźmie ludzkim pojawiają się wtedy, gdy przepływ energii i "QI" jest zaburzony".
Duży pogłos ma pan w pomieszczeniu, początkowo było mi ciężko skoncentrować się na sensie słów przez złą jakość nagrania. Proszę bardzo zainwestować w mikrofon, (np. taki mały sprzęt przypinany do koszuli, nie wiele kosztuje)
Wrzucanie do jednego wora Rorty'ego i Goodmana jest całkowicie bez sensu. Goodman, tak jak Feyerabend czy Kuhn, to relatywista, a Rorty zawzięcie relatywizm krytykował.
Czym jest Twoje "ja"? Koncepcja tożsamości osoby jest w dużej mierze normatywem (chociaż ugruntowanym w biologii, bo przecież konkretne osoby spokrewnione z nami noszą nasze samolubne geny, jak też altruizm odwzajemniony wymaga rozpoznawania się osobników) regulującym nasze stosunki społeczne (zasadniczo cały język tzw. psychologii potocznej ma taką rolę; odsyłam do prac Tadeusza Zawidzkiego, hasło "mindshaping"). Utrzymanie długotrwałych relacji opartych na wzajemnych zobowiązaniach, a w końcu całej przynoszącej liczne korzyści i podlegającej pozytywnej selekcji organizacji społecznej z prawami i obowiązkami konkretnych jednostek wymagało dla swojego zasitnienia rozwinięcia tego rodzaju regulacji konceptualnych. Gdyby nie nasza tożsamość osobowa nie mielibyśmy cywilizacji w obecnym kształcie. Wyobraźcie sobie, że od zawsze żyjecie poza jakąkolwiek społecznością. Uczenie się na swoich doświadczeniach byłoby Wam bardzo przydatne, ale czy oprócz uczenia się o świecie zewnętrznym, pamięci o tym, co w różnych okolicznościach Wam się przytrafiło (do czego nie potrzeba szczególnie zintegrowanego "ja", wystarczy pamięć dotycząca zjawisk uruchamiana przez skojarzenia) i opanowania kontroli nad własnym ciałem (jak potrafi to czynić każde zwierzę) czy przydatne by Wam był koncept tożsamości siebie jako osoby? Czemu by to miało służyć? "Ja" jest wytworem życia społecznego i tylko w kontekście relacji ze społecznym otoczeniem ma ono sens jako koncept. Oczywiście raz wytworzone przez kulturę pojęcie mogę używać niejako w pojedynkę, ale społeczny kontekst zawsze towarzyszy naszemu myśleniu językowemu, bo poza tym kontekstem nie może ono zaistnieć. Podsunę jeszcze link do wywiadu na poruszany tu temat z moim ulubionym żyjącym filozofem: ua-cam.com/video/IE6CNETNJvk/v-deo.html
To powyżej to odnośnie tego "składania" Goodmana. A co do zjawiska pozornego ruchu, to polecam mocno "Świadomość" Dennetta, w której prezentuje on bardzo wnikliwe ujęcie zagadnienia.
@@dostoyevsky1222 Dennett zwalcza wszystko, co świadome, bo jest po prostu radykalnym behawiorystą, dla którego świadomość nie istnieje. Oczywiście Dennett powie, że świadomość istnieje. Ale definiuje ją w taki sposób, że to nie jest żadna świadomość.
Ja kiedyś zapisałem się na sztukę walki po obejrzeniu filmu karate :D rok wytrzymałem.
Piszę po tym wykładem ponieważ widnieje jako najnowszy :) Jak określić wg filozofii analitycznej takie zdanie:
"Symptomy choroby w organiźmie ludzkim pojawiają się wtedy, gdy przepływ energii i "QI" jest zaburzony".
Duży pogłos ma pan w pomieszczeniu, początkowo było mi ciężko skoncentrować się na sensie słów przez złą jakość nagrania. Proszę bardzo zainwestować w mikrofon, (np. taki mały sprzęt przypinany do koszuli, nie wiele kosztuje)
Audiofile xd
Wrzucanie do jednego wora Rorty'ego i Goodmana jest całkowicie bez sensu. Goodman, tak jak Feyerabend czy Kuhn, to relatywista, a Rorty zawzięcie relatywizm krytykował.
Tło wykładowców zawsze tona książek 🙄
A co byś chciał, plakaty z Bravo Girl?
@@adamgibowski392 z Playboya
Czym jest Twoje "ja"?
Koncepcja tożsamości osoby jest w dużej mierze normatywem (chociaż ugruntowanym w biologii, bo przecież konkretne osoby spokrewnione z nami noszą nasze samolubne geny, jak też altruizm odwzajemniony wymaga rozpoznawania się osobników) regulującym nasze stosunki społeczne (zasadniczo cały język tzw. psychologii potocznej ma taką rolę; odsyłam do prac Tadeusza Zawidzkiego, hasło "mindshaping"). Utrzymanie długotrwałych relacji opartych na wzajemnych zobowiązaniach, a w końcu całej przynoszącej liczne korzyści i podlegającej pozytywnej selekcji organizacji społecznej z prawami i obowiązkami konkretnych jednostek wymagało dla swojego zasitnienia rozwinięcia tego rodzaju regulacji konceptualnych. Gdyby nie nasza tożsamość osobowa nie mielibyśmy cywilizacji w obecnym kształcie.
Wyobraźcie sobie, że od zawsze żyjecie poza jakąkolwiek społecznością. Uczenie się na swoich doświadczeniach byłoby Wam bardzo przydatne, ale czy oprócz uczenia się o świecie zewnętrznym, pamięci o tym, co w różnych okolicznościach Wam się przytrafiło (do czego nie potrzeba szczególnie zintegrowanego "ja", wystarczy pamięć dotycząca zjawisk uruchamiana przez skojarzenia) i opanowania kontroli nad własnym ciałem (jak potrafi to czynić każde zwierzę) czy przydatne by Wam był koncept tożsamości siebie jako osoby? Czemu by to miało służyć?
"Ja" jest wytworem życia społecznego i tylko w kontekście relacji ze społecznym otoczeniem ma ono sens jako koncept. Oczywiście raz wytworzone przez kulturę pojęcie mogę używać niejako w pojedynkę, ale społeczny kontekst zawsze towarzyszy naszemu myśleniu językowemu, bo poza tym kontekstem nie może ono zaistnieć.
Podsunę jeszcze link do wywiadu na poruszany tu temat z moim ulubionym żyjącym filozofem: ua-cam.com/video/IE6CNETNJvk/v-deo.html
To powyżej to odnośnie tego "składania" Goodmana. A co do zjawiska pozornego ruchu, to polecam mocno "Świadomość" Dennetta, w której prezentuje on bardzo wnikliwe ujęcie zagadnienia.
@@dostoyevsky1222 Dennett zwalcza wszystko, co świadome, bo jest po prostu radykalnym behawiorystą, dla którego świadomość nie istnieje. Oczywiście Dennett powie, że świadomość istnieje. Ale definiuje ją w taki sposób, że to nie jest żadna świadomość.