A ja tylko dodam od siebie, że u mnie to działało w drugą stronę. Przez to, że w podstawówce wykazywałem zdolności z przedmiotów ścisłych spowodowało, że automatycznie została mi przypięta łatka ścisłowca, który oczywiście nie jest w stanie zrozumieć przedmiotów humanistycznych. Połączenie faktu, że miałem kiepską polonistkę i tego, że zadziałał efekt pigmaliona (takie coś, że zaczyna się wierzyć w łatkę, którą nam się przypisuje, a więc też odzwierciedla się to w naszym zachowaniu i myśleniu) zadziałało w taki sposób, że rzeczywiście gorzej uczyłem się z przedmiotów humanistycznych. Zupełnym przypadkiem, w klasie maturalnej okazało się, że cośtam z tych przedmiotów humanistycznych czaję. I tak po latach rozszerzania matematyki, skończyłem na studiach humanistycznych. Teraz jestem filologiem, skandynawistą, zajmuję się socjolingwistyką i innymi zagadnieniami kulturowymi. I daje mi to o wiele większą satysfakcję przez właśnie celowość nauki w danych sferach - niezwykle trafna uwaga odnośnie brakującego etapu po uzyskaniu wyniku w obliczeniach.
Skończyłem technikum z mat-fizem, a teraz zacznę studia inżynierskie. Przez 4 lata w szkole średniej nie tylko zdobyłem Złoty indeks z fizyki, ale i wygrałem różne konkursy literackie oraz zawody debat oksfordzkich. Oprócz tego udzielałem się w samorządzie szkolnym. Nie ma połączeń niemożliwych, ani dziedzin nauki, które się wykluczają. Nie piszę tego, żeby się chwalić, bo tak naprawdę mało jeszcze wiem o świecie. Po prostu zachęcam, by się nie bać "szalonych" połączeń i uczyć wszystkiego, na co ma się w danej chwili ochotę. Świat jest tym piękniejszy, im więcej perspektyw na jego obserwację mamy ;)
Mi z kolei nauczyciele od nauk "ścisłych" mówią, że jestem humanistką, a ci od nauk "humanistycznych", że zdecydowanie jestem ścisłowcem. Chyba oszukałam system 😂
Jejuśku kocham Cię! Matematyka tak samo mnie obecnie przeraża na dwa lata przed maturką. Także sądzę, że jest ona po prostu niepotrzebna i czuje się gorzej przez to, że nie bardzo jestem nią zainteresowana i wydaje mi się przeraźliwie nudna. Ale nadal z nią walczę. Dałaś mi nadzieję❤ Pozdrawiam cieplutko 🤗
W liceum byłem na profilu matematyczno-fizycznym, ale za matematyką nie przepadałem jakoś bardzo. Miałem za to genialną nauczycielkę z polskiego. Zmieniła moje postrzeganie przedmiotów humanistycznych i zacząłem dostrzegać po co one są. I dziękuję za uświadomienie mi tego samego, że z matematyki nic nie wynika, tj. wynika np. liczba 2, ale taka liczba sama w sobie jest pusta, nie oznacza nic, nijak nie zmienia to mojego życia a za analiz wierszy czy książek już coś można wyciągnąć co się przyda w życiu. Przez co zdecydowanie mogę powiedzieć o sobie prędzej humanista, nigdy nie czułem żadnej frajdy z przedmitów ścisłych, bo nic nie wnoszą do mojego życia. Dziękuję za ten filmik, pozwolił mi trochę zrozumieć moje własne podejście do sprawy :)
Ja zawsze byłam dobra z polskiego, fizyki, historii i przedmiotów artystycznych ale byłam beznadziejna z angielskiego A matematyka sprawiała w zależności od działu problemy. Dodam, że jestem dyslektykiem i mam dysortografie moje pracę były czerwone od błędów ale nigdy nie miałam problemu z pisaniem prac zawsze umiałam podjąć problem o który chodziło w zadaniu nawet jak na lekcji mnie nie było. Z powodu matury miałam korki z matmy i dzięki im ją polubiłam.
Zgadzam się w 100%. Stereotypy zawsze są krzywdzące. Jestem humanistą, ale też dobrze radzę sobie z matematyką, chociaż jej nie lubię. A tzw. Ścisłowcy często bardzo dobrze interpretują wiersze, bo logicznie myślą. Pozdrawiam
A ja tylko dodam od siebie, że u mnie to działało w drugą stronę. Przez to, że w podstawówce wykazywałem zdolności z przedmiotów ścisłych spowodowało, że automatycznie została mi przypięta łatka ścisłowca, który oczywiście nie jest w stanie zrozumieć przedmiotów humanistycznych. Połączenie faktu, że miałem kiepską polonistkę i tego, że zadziałał efekt pigmaliona (takie coś, że zaczyna się wierzyć w łatkę, którą nam się przypisuje, a więc też odzwierciedla się to w naszym zachowaniu i myśleniu) zadziałało w taki sposób, że rzeczywiście gorzej uczyłem się z przedmiotów humanistycznych. Zupełnym przypadkiem, w klasie maturalnej okazało się, że cośtam z tych przedmiotów humanistycznych czaję. I tak po latach rozszerzania matematyki, skończyłem na studiach humanistycznych. Teraz jestem filologiem, skandynawistą, zajmuję się socjolingwistyką i innymi zagadnieniami kulturowymi. I daje mi to o wiele większą satysfakcję przez właśnie celowość nauki w danych sferach - niezwykle trafna uwaga odnośnie brakującego etapu po uzyskaniu wyniku w obliczeniach.
Skończyłem technikum z mat-fizem, a teraz zacznę studia inżynierskie. Przez 4 lata w szkole średniej nie tylko zdobyłem Złoty indeks z fizyki, ale i wygrałem różne konkursy literackie oraz zawody debat oksfordzkich. Oprócz tego udzielałem się w samorządzie szkolnym. Nie ma połączeń niemożliwych, ani dziedzin nauki, które się wykluczają. Nie piszę tego, żeby się chwalić, bo tak naprawdę mało jeszcze wiem o świecie. Po prostu zachęcam, by się nie bać "szalonych" połączeń i uczyć wszystkiego, na co ma się w danej chwili ochotę. Świat jest tym piękniejszy, im więcej perspektyw na jego obserwację mamy ;)
Mi z kolei nauczyciele od nauk "ścisłych" mówią, że jestem humanistką, a ci od nauk "humanistycznych", że zdecydowanie jestem ścisłowcem. Chyba oszukałam system 😂
Jejuśku kocham Cię! Matematyka tak samo mnie obecnie przeraża na dwa lata przed maturką. Także sądzę, że jest ona po prostu niepotrzebna i czuje się gorzej przez to, że nie bardzo jestem nią zainteresowana i wydaje mi się przeraźliwie nudna.
Ale nadal z nią walczę. Dałaś mi nadzieję❤ Pozdrawiam cieplutko 🤗
Prawda!♡ Dziękuję, postaram się dorwać tę książkę
W liceum byłem na profilu matematyczno-fizycznym, ale za matematyką nie przepadałem jakoś bardzo. Miałem za to genialną nauczycielkę z polskiego. Zmieniła moje postrzeganie przedmiotów humanistycznych i zacząłem dostrzegać po co one są. I dziękuję za uświadomienie mi tego samego, że z matematyki nic nie wynika, tj. wynika np. liczba 2, ale taka liczba sama w sobie jest pusta, nie oznacza nic, nijak nie zmienia to mojego życia a za analiz wierszy czy książek już coś można wyciągnąć co się przyda w życiu. Przez co zdecydowanie mogę powiedzieć o sobie prędzej humanista, nigdy nie czułem żadnej frajdy z przedmitów ścisłych, bo nic nie wnoszą do mojego życia. Dziękuję za ten filmik, pozwolił mi trochę zrozumieć moje własne podejście do sprawy :)
Polecam film "Piękny umysł " , podobny do książki "Ukochane równanie profesora "
Ja zawsze byłam dobra z polskiego, fizyki, historii i przedmiotów artystycznych ale byłam beznadziejna z angielskiego A matematyka sprawiała w zależności od działu problemy. Dodam, że jestem dyslektykiem i mam dysortografie moje pracę były czerwone od błędów ale nigdy nie miałam problemu z pisaniem prac zawsze umiałam podjąć problem o który chodziło w zadaniu nawet jak na lekcji mnie nie było. Z powodu matury miałam korki z matmy i dzięki im ją polubiłam.
Jak uczyłaś się do matury z matematyki?
Polecam też książkę Spal Pracownię matematyczną :)
Mąż O_O bez kitu wygladasz na 15 lat :P
Dziękuje 😅 mam ciut więcej 😅
Zgadzam się w 100%. Stereotypy zawsze są krzywdzące. Jestem humanistą, ale też dobrze radzę sobie z matematyką, chociaż jej nie lubię. A tzw. Ścisłowcy często bardzo dobrze interpretują wiersze, bo logicznie myślą. Pozdrawiam