Ostatnio źle się dzieje u mnie i niestety nie stać mnie na terapię. Chodze raz, dwa razy w miesiącu, jednak powinienem byc na sesji przynajmniej raz w tygodniu. Twoje podcasty dają mi trochę siły, żeby walczyć o siebie.
Miło posłuchać.😊 Koncept miłości akceptacji dotyka wielu z nas. Warto zrozumieć jak taki schemat działa i jaki wpływ odgrywa w naszym życiu codziennym.
Ostatnio ktoś poprosił mnie o zrobienie czegoś z czym wewnętrznie się nie zgadzałam. Odmówiłam. Wtedy z drugiej strony popłynął wywód o tym, jak to ta osoba zrobiła coś kiedyś dla mnie i że "dziękuje mi za lekcję". Tymczasem nie było to żadną "lekcją" tylko zadbaniem o siebie i własne bezpieczeństwo.
To bardzo szkodliwa rola. W moim przypadku byłam skazana na odbębnianie rzeczy za mojego niewydolnego, samotnego rodzica. Powinny się tym zająć instytucje, ale zostało to zrzucone na nas. Teraz w dorosłym życiu nie potrafię podjąć innej pracy zarobkowej niż taka, w której wchodzę w starą rolę. Lata terapii za mną i końca jej nie widać.
Wysłuchałam uważnie calego podcastu i czuje się zdołowana. Z pewnością wiekszosc życia przetrwałam bedac w roli ratownika, czy tego chciałam ? Czy mialam tego świadomość? Absolutnie nie. Słuchając Twoich słów czulam się dotknięta. Nie do końca mialam uczucie " tak, to ja", " opisujesz mnie ", szczególnie gdy opisywałaś schemat odwroconego trójkąta, bo nigdy nie mialam poczucia wszechwiedzy o tych, którym przyszlo mi pomagać. Czesto czułam, że to za dużo, ze to ta druga strona stara się zmusić mnie do dzialania w jej imieniu i w ten sposób niejako zrzucić na mnie ciężar odpowiedzialności za decyzje i jej konsekwencje na mnie. W moim przypadku dotyczyło to najblizszej rodziny, bo w relacjach towarzyskich i sluzbowych radzilam sobie. Wszystko to co napisalam jest wiedzą jaka zdobylam w ostatnich czterech latach. Przez 47 lat nie miałam pojęcia o zadnych granicach, schematach zachowań, wzorcach czy typach osobowości. Z tym jest zwiazane moje kolejne spostrzeżenie a mianowicie brak mi w Twoich wypowiedziach zaznaczenia, że taki sposob funkcjonowania może być zupełnie NIEŚWIADOMY. Zżymam się na samą myśl gdy slysze, że w dziecinstwie to pomagalo mi przetrwać ale jako dorosla powinnam dojrzeć i to zmienić. Można zmienić coś o czym się ma pojęcie a ja dowiedziałam sie, że moje relacje z najbliższą rodziną są nieodlowiednie dopiero gdy wylądowałam w szpitalu z ciężką depresją. Dbanie o siebie ? Całe życie wpajano mi, że to egoizm, coś obrzydliwego i nagannego. Wcześnie wyszłam za mąż i zostalam matką. Kiedy dziecko mialo dwa lata poszlam na studia. Czy wiesz jak na te wiadomosc zareagowala moja matka ? Usłyszałam, że jestem nieodpowiedzialna, bo powinnam się zająć czymś ważnym, czyli rodziną. Uczenie sie tylko nocami aby nie odbierać należnej uwagi rodzinie, bycie wzorową żoną i matką aby nie usłyszeć, że przez studia ich zaniedbuję. Rodzice i rodzeństwo nigdy nie pogratulowali mi zdobycia tytulu magistra. Studia podyplomowe i specjalizacje również uważali za zbytek ( u mnie nie u mojego rodzeństwa). Nawet do glowy mi nie przyszło, że mogę im powiedzieć "spadajcie". Dużo by pisać jak dobrze mnie wytresowano w byciu zawsze dla innych. Nikt mi nie powiedział, że ja jestem tak samo ważna jak każdy, inny człowiek dlatego boli mnie gdy mlodzi ludzie zapominaja, że 30 lat temu nie mozna bylo zapytac wujka Google czy cioci Wikipedii o przepis na rozwiazanie swoich problemów. Nie bylo też mowy o terapii czy wizycie u psychiatry ( a nie mieszkalam w malym mieście). Kiedy słyszę wypowiedzi z wydźwiękiem, że jesli jako dorosła żyję w takim schemacie to swiadczy o mojej niedojrzałości i poniekąd jestem sama sobie winna nie chce mi się już nic.
24:00 Ofiary mają tendencję, by wymuszać dostawanie dokładnie tak tego, czego chcą. Ratownik ma stać cicho i czekać na zawołanie. Broń boże, żeby zrobił coś więcej lub mniej. Nie zapominajcie, że ratownik też człowiek, a ofiarą to nie święta krowa. Ofiara, jeśli jest tak wyczulona, niech sobie idzie do terapeuty. Ale to wymagałoby trochę wysiłku 😂
21:40 No tak, kiedy ratownik oczekuje wdzięczności, to jest słabe. Żałosna jest jednak sytuacja, kiedy ten "uratowany" niszczy ratownika, żeby tylko zapomnieć, że zawdzięcza coś komuś. Ratownik musi jakoś zareagować. I to wcale nie oznacza, że staje się agresorem, bo nie dostał wdzięczności . Uratowana ofiarą chętnie przyjmie wersję złego ratownika.
A ja zrozumiałam ze mam taki sposób na poznanie osoby, ze pozwalam osobie przekraczać swoje granice, po to aby poznać kim jest dany człowiek, potem dopiero stawiam granice bez wyrzutów sumienia granice w granicach oczywiście, ciekawe co na to specjaliści 😮
15:20 "Nie bo nie"? Można i tak. Jednak jeśli słaba osoba skorzysta z takiej rady, wyjdzie na tym niezbyt dobrze. Trzeba wyczuć, kiedy można tak zareagować. Korzystniejszy jest inny rodzaj asertywności
Ostatnio źle się dzieje u mnie i niestety nie stać mnie na terapię. Chodze raz, dwa razy w miesiącu, jednak powinienem byc na sesji przynajmniej raz w tygodniu. Twoje podcasty dają mi trochę siły, żeby walczyć o siebie.
*Podsumowanie jest super.* Choć ofiary są jak podstępne pijawki i bardzo trudno jest zdystansować się do ich problemów
Miło posłuchać.😊
Koncept miłości akceptacji dotyka wielu z nas.
Warto zrozumieć jak taki schemat działa i jaki wpływ odgrywa w naszym życiu codziennym.
Ostatnio ktoś poprosił mnie o zrobienie czegoś z czym wewnętrznie się nie zgadzałam. Odmówiłam. Wtedy z drugiej strony popłynął wywód o tym, jak to ta osoba zrobiła coś kiedyś dla mnie i że "dziękuje mi za lekcję". Tymczasem nie było to żadną "lekcją" tylko zadbaniem o siebie i własne bezpieczeństwo.
To bardzo szkodliwa rola. W moim przypadku byłam skazana na odbębnianie rzeczy za mojego niewydolnego, samotnego rodzica. Powinny się tym zająć instytucje, ale zostało to zrzucone na nas. Teraz w dorosłym życiu nie potrafię podjąć innej pracy zarobkowej niż taka, w której wchodzę w starą rolę. Lata terapii za mną i końca jej nie widać.
Wysłuchałam uważnie calego podcastu i czuje się zdołowana. Z pewnością wiekszosc życia przetrwałam bedac w roli ratownika, czy tego chciałam ? Czy mialam tego świadomość? Absolutnie nie. Słuchając Twoich słów czulam się dotknięta. Nie do końca mialam uczucie " tak, to ja", " opisujesz mnie ", szczególnie gdy opisywałaś schemat odwroconego trójkąta, bo nigdy nie mialam poczucia wszechwiedzy o tych, którym przyszlo mi pomagać. Czesto czułam, że to za dużo, ze to ta druga strona stara się zmusić mnie do dzialania w jej imieniu i w ten sposób niejako zrzucić na mnie ciężar odpowiedzialności za decyzje i jej konsekwencje na mnie. W moim przypadku dotyczyło to najblizszej rodziny, bo w relacjach towarzyskich i sluzbowych radzilam sobie. Wszystko to co napisalam jest wiedzą jaka zdobylam w ostatnich czterech latach. Przez 47 lat nie miałam pojęcia o zadnych granicach, schematach zachowań, wzorcach czy typach osobowości. Z tym jest zwiazane moje kolejne spostrzeżenie a mianowicie brak mi w Twoich wypowiedziach zaznaczenia, że taki sposob funkcjonowania może być zupełnie NIEŚWIADOMY. Zżymam się na samą myśl gdy slysze, że w dziecinstwie to pomagalo mi przetrwać ale jako dorosla powinnam dojrzeć i to zmienić. Można zmienić coś o czym się ma pojęcie a ja dowiedziałam sie, że moje relacje z najbliższą rodziną są nieodlowiednie dopiero gdy wylądowałam w szpitalu z ciężką depresją. Dbanie o siebie ? Całe życie wpajano mi, że to egoizm, coś obrzydliwego i nagannego. Wcześnie wyszłam za mąż i zostalam matką. Kiedy dziecko mialo dwa lata poszlam na studia. Czy wiesz jak na te wiadomosc zareagowala moja matka ? Usłyszałam, że jestem nieodpowiedzialna, bo powinnam się zająć czymś ważnym, czyli rodziną. Uczenie sie tylko nocami aby nie odbierać należnej uwagi rodzinie, bycie wzorową żoną i matką aby nie usłyszeć, że przez studia ich zaniedbuję. Rodzice i rodzeństwo nigdy nie pogratulowali mi zdobycia tytulu magistra. Studia podyplomowe i specjalizacje również uważali za zbytek ( u mnie nie u mojego rodzeństwa). Nawet do glowy mi nie przyszło, że mogę im powiedzieć "spadajcie". Dużo by pisać jak dobrze mnie wytresowano w byciu zawsze dla innych. Nikt mi nie powiedział, że ja jestem tak samo ważna jak każdy, inny człowiek dlatego boli mnie gdy mlodzi ludzie zapominaja, że 30 lat temu nie mozna bylo zapytac wujka Google czy cioci Wikipedii o przepis na rozwiazanie swoich problemów. Nie bylo też mowy o terapii czy wizycie u psychiatry ( a nie mieszkalam w malym mieście). Kiedy słyszę wypowiedzi z wydźwiękiem, że jesli jako dorosła żyję w takim schemacie to swiadczy o mojej niedojrzałości i poniekąd jestem sama sobie winna nie chce mi się już nic.
Słucham z chęcią. Temat o mnie ❤
24:00 Ofiary mają tendencję, by wymuszać dostawanie dokładnie tak tego, czego chcą.
Ratownik ma stać cicho i czekać na zawołanie. Broń boże, żeby zrobił coś więcej lub mniej.
Nie zapominajcie, że ratownik też człowiek, a ofiarą to nie święta krowa. Ofiara, jeśli jest tak wyczulona, niech sobie idzie do terapeuty. Ale to wymagałoby trochę wysiłku 😂
21:40 No tak, kiedy ratownik oczekuje wdzięczności, to jest słabe.
Żałosna jest jednak sytuacja, kiedy ten "uratowany" niszczy ratownika, żeby tylko zapomnieć, że zawdzięcza coś komuś.
Ratownik musi jakoś zareagować. I to wcale nie oznacza, że staje się agresorem, bo nie dostał wdzięczności .
Uratowana ofiarą chętnie przyjmie wersję złego ratownika.
A ja zrozumiałam ze mam taki sposób na poznanie osoby, ze pozwalam osobie przekraczać swoje granice, po to aby poznać kim jest dany człowiek, potem dopiero stawiam granice bez wyrzutów sumienia granice w granicach oczywiście, ciekawe co na to specjaliści 😮
15:20 "Nie bo nie"? Można i tak. Jednak jeśli słaba osoba skorzysta z takiej rady, wyjdzie na tym niezbyt dobrze.
Trzeba wyczuć, kiedy można tak zareagować. Korzystniejszy jest inny rodzaj asertywności
4:10 start
nuuuuuda