Dziękuj! 😎 Świetny odcinek. Konkludujący cytat złapał mnie za serce ❤️ . Spodziewam się że poglądy Karola, szczególnie na temat wiedzy i prawdy, wstrząsnęły mną tak bardzo jak innych słuchaczy 😃 .
Lubię tę jasność, przejrzystość i precyzję wypowiedzi Karola. Uwielbiam go słuchać. Nihilizm - to jest to! Nawet wg mechaniki kwantowej (cześć fizyki - nauki obiektywnej), niczego nie możemy być pewni o materii. Jest tylko jakieś prawdopodobieństwo zaistnienia cząstek elementarnych oraz zdarzeń i zjawisk. Wyniki eksperymentów fizycznych mogą zależeć od aktu samej świadomej obserwacji, czyli czegoś subiektywnego. Wolna wola też może być tylko iluzją w naszej świadomości. Zatem świat po prostu się wydarza a my tylko jesteśmy tego świadkami i niczego nie możemy być pewni. Możemy tylko wnioskować pewne wzorce i domyślać się pewnych prawd.
Nie tyle świadomej obserwacji co nieświadomej ingerencji w układ pomiarowy - nasze oczy nie działają bez fotonów, a te w skalach atomowych mają wystarczającą energię, żeby wytrącić dane zjawisko z obecnego stanu. Nie ma tu znaczenia świadomość obserwującego.
Po 3 latach znów odsłuchałam odcinek, śledzę poczynania Karola i teraz zupełnie inaczej odbieram jego przekaz. Szacunek za treść, która pewnie w większości jest wstrząsająca, ale jak bardzo budująca, dziękuję 💕
no wiele bzdur powiedział, nie mamy wpływu na nic. Tiaa uhmm bzdury na które sam nie potrafił odpowiedzieć, nawet Lech był zdziwiony. Dlaczego czarne jest białe? bo..tak
Dzięki za wspaniale świadectwo Karolu!! 1:06:20-Piękne pytanie do wierzących!! Świetne o wątpliwościach-01:07:30 i krytycznym myśleniu w religii-01:11:37 - 1:15:50, Nie bój się zadawać pytań "czy to prawda?": 1:16:00 - 1:22:02. 29:00-39:00-ŚWIETNE O NIHILIZMIE. 41:40 - nic od nas nie zależy. 49:25 - nie używaj slowa: "powinniśmy".
Jeden z najlepszych gości. Dobra dawka wiedzy, materiału do przemyśleń, gość wie (ma) o czym mówić i umie mówić. Dzięki :) Tak sobie teraz myślę, że możecie zapraszać też innych ludzi, którzy będą mówić o filozofii, sztuce czy nauce i troszkę też o ateiźmie, oczywiście :)
Karol Fjałkowski - Twoja wizja świata, życia... wow, widzę świat prawie, prawie tak samo i dokładnie to samo czuję, czyli wielką wyrozumiałość w stosunku do ludzi, bo przecież jesteśmy jacy jesteśmy i nie możemy być inni.
aguniaaaaak fakt. Gdybys otrzymała geny Stalina i przeżyła dokładnie życie Stalina to była byś Stalinem i postąpiłabyś tak samo... tak myśle. Wiec gdzie tu wina Stalina? Jesteś jaki jesteś. Oczywiście wiem jak trudno w to uwierzyć, ale... nie mamy wpływu na to w co wierzymy.
wierzysz, że jesteś kowalem swojego losu (jak większość) więc uwielbiasz oceniać ludzi, krytykować i załamywać ręce nad ich głupotą... zgadłem? To nie Twoja wina.
Z jednej strony jestem dumny i szczęśliwy, że prawdopodobnie udało mi się zrozumieć świat. Obserwuje go takim jakim on jest. Ale zazdroszczę wierzącym, bo wiem jak to pomaga. Ta obecność wielkiego, dobrego przyjaciela który się o mnie troszczy. Chyba jednak już bym nie wrócił. Wszechświat jest straszny w swojej obojętności, ziemia jest planetą która na każdym kroku chce nas zabić. Mamy słabe i kruche ciała i nie mamy dokąd uciec. Nadzieja to miłość i dobro, ale ta nadzieja jest nieuchwytna i ograniczona w czasie. Tak jest, to niczyja wina i niczyja zasługa. Czas wysuszy wszelkie łzy.
Ja próbowałem rozmawiać ze swoimi współwyznawcami o swoich wątpliwościach. Efekt był taki, że stałem się dla nich czarną owcą i wielu zaczęło mnie unikać.
z tą wiedzą czy prawdą to chyba jest tak, że mamy prawdę na tu i teraz zgodnie z naszą wiedzą i świadomością, nie znamy prawdy absolutnej bo nie mamy wiedzy absolutnej i absolutnej świadomości, ale nie możemy powiedzieć, że nic kompletnie nie wiemy, coś tam jednak wiemy😊 co pozwala nam żyć, poszukiwać i kreować
No własnie, to chyba moje jedyne duże 'ale' do Karola - nikt przy zdrowych zmysłach, nawet w filozofii, nie traktuje już "wiedzy" jako czegoś rozumianego jako coś pewnego i niezmiennego. Wszystkie te liczne na przestrzeni ostatnich 100-150 lat dyskusje o naturze poznania naukowego w ramach filozofii nauki dawno wykluczyły takie rozumienie wiedzy i chyba żaden poważny filozof(a przynajmniej ja o takim nie słyszałem, nie licząc może jakiś tomistów) nie używa już tak pojęcia "wiedzy" jakby było niemal żywcem wyjęte od Platona - coś pewnego, niezmiennego i na pewno nie to mają na myśli filozofowie nauki jak twierdzą że nauka daje nam jakąś wiedzę, czy coś dzięki niej wiemy. I nie jest też raczej wiedza rozumiana jako coś zerojedynkowego, można by rzec że jest raczej takim spektrum... w sensie jest pewne spektrum pewności dla zestawu przekonań żywionych na dany temat i wiedzą nazwalibyśmy wycinek tego spektrum gdzie mamy wysoką pewność (ale oczywiście nigdy 100%), dzięki uzyskaniu wspomnianych przekonań przy użyciu jakiś metod poznawczych, które byłyby sprawdzone, solidne i wiarygodne (np. metoda naukowa, która fundamentalnie "pomyślana" jest tak aby niwelować jak najbardziej błędy poznawcze i indywidualne uprzedzenia). Więc nikt chyba wiedzy nie traktuje jak czegoś coś co albo jest albo tego nie ma, a jak się to ma to już na 100% i po prostu to jest. Tl;dr z tą wiedzą to moim zdaniem trochę wyważanie dawno otwartych drzwi, w filozofii dawno już raczej nie rozumie się wiedzy w ten sposób, a już na pewno nie w kontekście wiedzy naukowej.
To wiedza pragmatyczna, którą się kieruje Pan Karol. Bardziej chodzi o to, że niczego nie możemy być pewni na 100 procent, więc niczego nie wiemy na pewno.
Wielki szacunek za mega ciekawy i ważny odcinek! Przewidywałem to już przed włączeniem tego filmu, ale byłem pozytywnie zaskoczony, w jak dużym stopniu nihilizm prezentowany przez Karola, przekonał mnie i się obronił. Z wieloma rzeczami można by się nie zgodzić, a na pewno z nimi dyskutować, ale generalnie świetne wystąpienie!
Fajnie ze jesteś Karolu tak cieszę sie ze doświadczasz i dzielisz sie tym czym jesteś. Ciesz mnie twoja ciekawość, ciekawość jest może być Kluczem do kierunku w jakim Żyjemy. mowie to bo tez jestem człowiekiem ciekawości która mnie poprowadziłam do tej pozycji w której jestem. Podświadomość Świadomość Nadświadomość prowadza nas przez życie i wiedza i doświadczenie pomaga nam tylko przeżyć to co do nas przyjdzie Ja myślę ze myśli kreują to co chcemy, Tak jak już wiem ruch jest podstawa logicznego myślenia
Ja byłam wychowana w katolicyzmie, więc moja droga jest inna. Ale też odkryłam w pewnym momencie (przez kontakt z protestantami i samodzielne czytanie Biblii), że katolicyzm nie ma wiele wspólnego z nauką zawartą w Biblii. A potem w pewnym momencie poczułam, że nie wierzę (w momencie gdy zrozumiałam, że rzekomo miłosierny Bóg skazuje ludzi, zwłaszcza niewinne dzieci, na straszliwe cierpienie). Dzięki za wspaniałe programy.
29:45 Panowie, wielki szacunek za całą działalność, szczególnie dla Karola, który mnie i wielu innym osobom imponuje swoją elokwencją, oczytaniem, sztuką dobierania argumentów i trzymania emocji na wodzy podczas różnego rodzaju debat. Ale... chyba ciężko przyjąć za trafne uzasadnienie Karola co do tego, na czym polega jego nihilizm. "Nic nie wiemy, nic od nas nie zależy, nic nie ma żadnego znaczenia" 1. Można by w miarę ostrożnie bronić sformułowania "nie wiem czy wiemy cokolwiek" albo "nie mogę stwierdzić (nie mam ku temu narzędzi), że coś wiem naprawdę" albo "nic nigdy nie jest pewne", ale "nic nie wiemy" jest tezą, która sama w sobie jest sprzeczna. Wypowiedzenie tego zdania z konieczności zakłada, że coś wiemy. Jeżeli nie wiemy niczego, to również tego, że nie wiemy czegokolwiek. Musi być w tym jakaś doza pewności, ponieważ jest różnica między "wiem, że nie wiem niczego", a "wydaje mi się, że niczego nie wiem". Po drugie, przy założeniach przyjętych przez Karola (przy tłumaczeniu się przed Leszkiem), nie ma żadnej różnicy między "wiem, że nic nie wiem" i "nie wiem, że nic nie wiem", bo skoro nie mam 100% pewności to znaczy, że nie wiem. Ludzie tak nie funkcjonują i nie byliby w stanie funkcjonować. Powyższe oznacza, że nigdy nie ma prawdy/wiedzy pewnej, jak też nigdy nie można stwierdzić na pewno nieprawdy/niewiedzy. Powyższe musiałoby oznaczać, że wszelkie tezy/idee/argumenty nigdy nie dadzą potwierdzenia na 100%, jak też nigdy nie będą wynosiły 0%, nigdy nie będziemy można rozróżnić zdania "P" od "~P", a jednak w życiu codziennym je rozróżniamy. Nawet biorąc czysto abstrakcyjną naukę, jaką jest matematyka, zdanie 2+2=4. Jeżeli uznajemy prymat logiki i zasadę niesprzeczności, że nie może być jednocześnie "p" i "~p", zawsze, wszędzie, w każdym kontekście, przy każdej metodologii, itd. -> 2+2=4, i to wiemy. Nie można uznać inaczej w ramach logiki, tzn. że nie wiem czy 2+2=4, nie jestem pewien swoich narzędzi, itd. bo oznaczałoby to niepewność/nie weryfikowalność logiki. Natomiast jeżeli uznamy, że wyrażenia logiczne nie mogą przesądzać o tym, czy coś wiemy czy nie wiemy, to w ogóle bezsensu jest silenie się na jakiekolwiek argumenty i uzasadnianie czegokolwiek, jakiegokolwiek stanowiska, łącznie ze zdaniem "nic nie wiemy", gdyż bez odwołania się do logiki, nie tylko nie będzie można zweryfikować trafność tego zdania, ale nie będzie się dało odróżnić jego przeciwieństwa, czy będą one tożsame. "Nic nie wiem" = "wiem wszystko", jak to rozróżnić, jeżeli odwołanie się do samej logiki nie wystarcza, nie przesądza o wiedzy (wiedzeniu czegoś)? 2. "Nic od nas nie zależy" - z tego co zrozumiałem z argumentacji Karola, to wszystko jest splotem nieskończenie licznej ilości przypadków, na które nie mamy żadnego wpływu, łącznie z tym, że nie mamy wpływu na własne postępowanie, bo te zależy wyłącznie od jakiś reakcji chemicznych w nas samych. Dla mnie powyższe oznacza, że niczego nie można przewidzieć czy zaplanować, nie ma możliwości wyciągnąć wniosków, nie ma do niczego (wystarczającej) pewności - a jednak ludzie wiele rzeczy przewidują, planują i realizują ze spodziewanymi skutkami. Jeżeli nic od nas nie zależy, to nie można też przypisać komuś np. winy, gdyż to nie on odpowiada, tylko jest bezwiednym wykonawcą sił przyrody. Jeżeli ktoś zabił inną osobę przez dźgnięcie nożem, to przy takich założeniach nie można przypisać mu winy, intencji, zamiaru - to tylko impulsy elektryczne pokierowały ręką, a za nie odpowiadają jakieś reakcje chemiczne w mózgu, na które nie mamy wpływu. Ok - to że coś jest przykre, nie oznacza że nie jest prawdziwe, tak jak dajmy na to stwierdzenie okrucieństwa boga nie oznacza, że bóg nie istnieje. Ale jak miałyby funkcjonować społeczeństwa przy takim założeniu? Jak sądy w sprawach karnych miałyby wydawać wyroki skazujące? Karol może twierdzić, że iluzją jest możliwość wyboru, bo nie ja o tym decyduje, tylko na moją decyzję wpływa reakcja chemiczna w mózgu, której nie jestem świadomy i nie mam na nią wpływu. Jak w takim razie tłumaczyć zdarzającą się trafność przewidywań? Co do pojedynczych osób lub całych społeczności? Jak wytłumaczyć, że spodziewamy się pewnych zdarzeń/zjawisk, skoro są one jedynie przypadkami i wynikają jedynie z przypadków? Jak wytłumaczyć pewną powtarzalność w świecie, również powtarzalność zachowań ludzkich? 3. "Nic nie ma żadnego znaczenia" - no może nie ma, a to nawet lepiej, sami sobie znaczenia będziemy dobierać.
Dużo wątków poruszyłeś. Odpowiem na jedno: karanie ludzi, którzy popełnili zle czyny dla społeczeństwa, jeet słuszne i wcale nie podważa tego, że nie oni są winni tym czynom. Winne zapewne jest środowisko, w którym się znaleźli, urodzili, dojrzewali itd. Jedni mieli to szczęście, że spotkali ludzi, którzy przekazali im inne wartości i oni byli w stanie je przyjąć, a inni nie. Np. niektóre osoby z trauma tyczna przeszłością się zabijają, choć całkiem nieźle funkcjonuja obecnie psychiatria, terapia itd. Najwyraźniej nie trafili na odpowiednich ludzi, odpowiednie treści, w odpowiednie miejsca. Inni zaś, mimo podobnych przeżyć, mają się dzisiaj nieźle, terapia na nich zadziałała (nie na każdego działa, zauważmy), leki zostały właściwie dobrane i wyszli na tzw. prosta, czyli potrafią funkcjonować społecznie, nie tkwią w przygniatającej ich depresji. Te dwie osoby nie urodziły się z równymi szansami. Jedna mogła odziedziczyć po rodzicach wyższa inteligencję, która pozwoliła jej szukać bardziej konstruktywnych rozwiązań. To, co mówi Karol nie oznacza, że resocjalizacja i karanie nie mają sensu. Są osoby, na które moga ona zadziałać. Za to jak najbardziej jego słowa wyraźnie pokazują absurd twierdzenia o istnieniu grzechu.
no jedna chyba nie do końca tak jest z tym, że nic od nas nie zależy, możemy wybierać czy chcemy siedzieć w kościele czy na kanapie u siebie w domu i słuchać Stacji Ateizm, czy być grubym i sflaczałym czy iść na siłownię itd. codziennie podejmujemy setki takich decyzji i one potem dają owoce, chyba są różne poziomy naszego wpływu na nas i ludzi nas otaczających
Ja nie wyczekuję końca świata. Wolę mieć osobisty wpływ na jego naprawianie. Ale naprawiania świata, wolę jednak zaczynać od siebie. Wielokrotnie powierzano mi ludzi do współpracy. I byłem odpowiedzialny zarówno za wspólne nasze dzieło, jak i za tych ludzi. I nigdy nie wymagałem od ludzi tego, czego wcześniej bym nie wymagał od siebie. I zawsze starałem się folgować ludziom to, co i sam sobie folguję. Dla dobrych byłem dobry, dla złych zły i tak jeszcze mógł bym długo wymieniać. Od pewnego biznesmena się tego podejścia do ludzi nauczyłem. Dziś samodzielnie dążę do zbudowania wielu biznesów. I nie muszę być od moich ludzi we wszystkim najlepszy. Wolę bowiem zatrudniać ... dużo lepszych od siebie.
"Ja chcę zgłębić jak jest naprawdę", zastąpił bym stwierdzeniem, ja chcę zgłębiać jak jest naprawdę. Ni lubię bowiem sztywnych poglądów. I każdego dnia, jestem innym człowiekiem niż wczoraj.
Polecam wszystkim serdecznie książkę byłego XVIII wiecznego duchownego Jeana Mesliera pod znamiennym tytułem - Testament. Naprawdę warto. ;) To dopiero otwiera głowę. Klarowność i rzetelność argumentacji cymes i majstersztyk. Chłopaki dziękuję za świetną robotę! Pozdrawiam.
Oglądam kolejny raz i mogę uczyciewie się przyznac, że za pierwszym razem nie rozumiałam istoty nihilizmu jak rozumie to Karol, dlatego tezz widzę dlaczego Lech tak smieszkuje nie kumajac owej istoty rzeczy 😀 Niezmiernie się, że Karol wreszcie założył swój kanał 👌
Prawa fizyki nie tylko mogą "przestać obowiązywać". Tak się bowiem w kręgu fizyków bez przerwy staje, wraz z odkrywaniem nowych teorii. Życie jest procesem, nie zaś jakąś zdeterminowaną z góry drogą.
"Czy istnieje obiektywna prawda". Zatrzymałem film, aby za chwilkę otrzymać najbardziej dla mnie prawdopodobną odpowiedź Karola, że obiektywna prawda nie istnieje. Aż się Karol uśmiechnął. I ten uśmiech ... był dla mnie jego odpowiedzią.
Jak ja sie ciesze, że odeszłam od wiary w wieku 9 lat. Niby dziecko, ale im wcześniej tym lepiej... szkoda tylko, w jaki sposób doszło do tego że przestałam wierzyć. Bo przez ten sposób bardzo długo cierpiałam.
Cholera. Wychowana byłam w duchu agnostycyzmu, ostatnio zaczęłam podejrzewać u siebie ateizm, a dziś się dowiedziałam, że to co myślę, nazywa się tak naprawdę nihilizmem 0.o
Nihilizm w wykonaniu Pana Karola jest wewnętrznie sprzeczny. Zwróćcie uwagę, że Pan Karol nic nie wie, za to wie, że nic od nas nie zależy. Skoro nie posiadamy żadnej obiektywnej wiedzy, to na jakiej podstawie możemy wysnuwać tak poważne stwierdzenia? Stwierdza również, że biblijny Bóg jest zły. Pomijając już sam fakt, że koncepcja zła i dobra w świecie w którym *nic nie zależy od nas* jest kompletnie bezsensowna, trzeba zauważyć, że stwierdzenie czy Bóg jest zły i dobry w świetle przekonania "nic nie wiemy" jest absolutnie niemożliwe. Na jakiej podstawie możemy stwierdzić, że przykładowo potop był zły? W świetle moralności zawartej w Biblii? Dlaczego mamy przyjąć ją jako obowiązującą? Nawet jeżeli mielibyśmy, to musimy zauważyć, że wyraźnie zaznaczono w niej odrębność Boga od ludzi, trudno więc przykładać te same miary. Może w świetle absolutnej prawdy potop był dobry, wszak nic nie wiemy, nie możemy tego ocenić. Oczywiście rozumiem główne założenia nihilizmu. Wiele koncepcji w świetle braku możliwości do absolutu rzeczywiście najzwyczajniej w świecie upada. Dla przykładu żywiąc przekonanie, że absolut (mam tutaj na myśli nie tyle wąskie pojęcie Boga, co szerokie absolutnej prawdy) nie istnieje nie jesteśmy w stanie nakreślić obiektywnego sensu życia. Jednak rozszerzanie tej filozofii na wszystkie aspekty życia prowadzi do wielu absurdów. Możemy nie wiedzieć czy nasza rzeczywistość jest wielkim testem, matriksem, jednym z biliarda wymiarów czy symulacją komputerową, ale posiadamy naprawdę szeroki zakres wiedzy dotyczącej interpretacji bodźców z niej odbieranych. Dla przykładu wiemy, że jeżeli skoczymy z wysokości określanej przez nas jako 200 metrów (i nie ma tutaj znaczenia czy jest to 198 czy 203), to szanse na przeżycie będą minimalne (dalej, nie musimy posiadać absolutnej pewności co do śmierci, wystarczy wiedza dot. prawdopodobieństwa). Wiemy również, że jeżeli zanurzymy się w wodzie w sposób taki, że niemożliwym będzie pobieranie przez nas tlenu z atmosfery, to po pewnym czasie nasze ciało umrze. Trudno również obronić tezę, że nic od nas nie zależy. Oczywiście znakomita większość okoliczności nie zależy od nas, jednak znajdując się już w nich samych często mamy możliwość podjęcia konkretnej decyzji, np. czy dzisiejszy wieczór postanowię spędzić na przeglądaniu youtube czy może na robieniu pompek (oczywiście nasze geny predysponują nasz do podjęcia pewnych decyzji, ale nie jesteśmy tutaj absolutnie zniewoleni, w mojej ocenie miarą człowieczeństwa jest właśnie podejmowanie decyzji wbrew instynktownym podpowiedziom w momencie, kiedy wydaje się nam to racjonalne). Nie przekonuje mnie tutaj argument, że tak naprawdę wszechświat na wespół z moim organizmem wybrali za mnie. Pomijam tutaj dyskusję o tym co znaczy "nas", "zależy" i czy "świat nie jest iluzją" itd. itp. Z całą sympatią Panie Karolu, bo naprawdę lubię Pana słuchać w temacie analizy Starego i Nowego Testamentu, mam wrażenie, że wypada Pan z jednego systemu wierzeń (chrześcijaństwo) w drugi (nihilizm) zamieniając siekierkę na kijek lub kijek na siekierkę. W rzeczywistości nie jest Pan wolny, tak jak sam uważa, ale znów spętany pewnymi przekonaniami i niestety najzwyczajniej w świecie w błędzie. Prawda jest bowiem prosta: być może nic od nas nie zależy, być może wszystko od nas zależy albo może trochę rzeczy od nas zależy. Nie wiemy tego, ale nie jest też tak, że nic nie wiemy, bo posiadamy chociażby wiedzę o swojej niewiedzy.
Wsłuchaj się w to, co mówi Karol. Wyraźnie powiedział np. "to CHYBA tak nie jest". To są jego doświadczenia, przemyślenia, a nie jedyna i słuszna prawda o wszystkim i wszystkich.
Jest jedna niezaprzeczalna, całkowicie pewna rzecz. Istnieję, gdybym próbował zaprzeczyć temu to by i tak to potwierdziło, bo nie istniejąc nie mógłbym temu zaprzeczyć. Myślę, więc jestem, a w związku z tym stwierdzenie, że nie nic nie wiem jest błędne.
Znalezione przypadkiem, byłem zmęczony, przysypiałem ....no i mnie się spodobało... ua-cam.com/video/0ucH-sUaEiM/v-deo.html Kto by pomyślał... Jak się podoba wykonanie ( nie same słowa)?
OK. Widzę, że pan Karol jest reprezentantem Wygodonologii, czyli mówię, że nic nie wiem, ale zachowuje się i działam jakbym wiedział. Mam nadzieje, że pan Karol rozwiąże swój problem z chrześcijaństwem i religią, bo mam wrażenie, że teraz kryje to za postawą "Nie wiem" i ten konflikt nadal go definiuje o czym sam nie wie.
Problem z nihilizmem P. Karola jest taki, że jeśli nie od nas zależy kim jesteśmy to usprawiedliwiamy wszelkiej maści sadystów, bandytów itd. Zastanawiałem się nad tym i nie znalazłem dobrej odpowiedzi. Chyba jednak musimy przyjąć że mamy jakiś wpływ na swoje życie i podejmujemy decyzje więc ponosimy konsekwencje bo inaczej musimy zrewidować system prawa. Może trzeba by uwzględniać jak daleko się wykoleiliśmy z dla nas punktu domyślnego. Co było naszą inwencją. W sensie morderca z dobrej zamożnej rodziny powinien być surowiej karany niż ktoś kto wychował się w patologicznej rodzinie, ma niedobory intelektualne i finansowe. Bo nie urodziliśmy się równi. Tylko nasza inwencja też wynika z tego jakimi się urodziliśmy. Może trzeba by spojrzeć na to, że każdy ma jakieś potencjalne ścieżki. W sensie jakby go przebadać całościowo i zaprząc do tego komputer można z pewną dokładnością przewidzieć jego przyszłość, czy nawet bardziej potencjalne scenariusze w różnych wersjach przyszłości. Rzeczywistość cały czas się zmienia, co do pewnego stopnia jest trudne do przewidzenia. I może człowieka, jego tak zwaną wolną wole trzeba określić jako umiejętność zmiany schematu, czy przeprogramowania się się na nowe schematy. Tylko znowu, umiejętność zmiany schematów tez wynika z cechy jakie mamy. Nie chodzi mi o zmianę kierunku myślenia jak u P. Karola wierze nie wierzę, bo zmienił się kierunek a nie sposób myślenia. Chodzi mi o uświadomienie sobie jakie mamy cechy i pracowanie nad nimi tak długo, aż się zmienimy. Nie sposób działania uwzględniający cechy jakie mamy, ale same cechy. Taką swoista zmiana DNA.
44:04 (i dalej) Skoro, wg Karola nie możemy wiedzieć niczego, to nasuwa się pytanie skąd Karol to wie? Bo powiedział, czyli wie, chyba że nie wie, to czemu powiedział?
To, że się czymś podzielił nie oznacza, że uważa to za jedyna prawdę. Karol by Ci na to pytanie odpowiedział, że nie wie, ale tak mu się wydaje na podstawie dotychczasowych doświadczeń, obserwacji, lektur.
nic od nas nie zależy geny mamy wartość sami z siebie obserwować to co się dzieje robisz to co chcesz i ja przeżywam moje życie z radością nie podzielam Pana poglądu, że spotykamy się przypadkiem zgadzam się z Panem, że nie ma wiedzy pewnej. Ale życie jest nieco podobne do jazdy autobusem na miejscu dla stojących. Czegoś się trzeba trzymać. Przecież i Pan - choć oczywiście własnego - trzyma się nihilizmu łączy nas jedno Panie Karolu. Ja podobnie jak Pan, jestem nieprzeciętnym indywidualistą. Chętnie bym się z Panem spotkał, w celu wymiany zdań. I niczego bym Panu nie głosił, ani - wiem top - Pan by nie głosił niczego dla mnie. I to by dla mnie i spodziewam się, że i dla Pana była rozmowa na luzie. Ale emocji także by się nieco musiało pomiędzy nami pojawić, bo mamy różne doświadczenia życiowe i różne z tego wynikające światopoglądy. Sądzę, że pomimo naszych różnic, świetnie i z przyjemnością by się nam rozmawiało. Bo mnie zawsze pcha moja ciekawość, do poznawania bliżej nietuzinkowych ludzi. Bo na co dzień, najczęściej zmuszony jestem przebywać z ludźmi, o dość ciasnych walorach umysłowych. Dokucza mi zatem, pewien rodzaj intelektualnej samotności. Dobrze, że jest internet, bo z taboretem bym chyba rozmawiał, jak ten Robinson na bezludnej wyspie. Zapadło mi w serce fajne dla mnie stwierdzenie; "samotność dziecka - daje duszę lalce. Biblia - jak wszystko na tym świecie - jest ani dobra, ani zła. Co do wspomnianego przez Pana lęku, to i ja uważam, że trzymanie się jakiejś religii albo filozofii z lęku, jest słabą motywacją aby w czymś takim uparcie trwać.
Karol rzeczywiście (tak jak sam mówi) nie potrafi wytłumaczyć tego, że nic od nas nie zależy, ale co do stawianej tezy, ma rację. W moim zdaniu kluczowy jest termin "nas". W liczbie pojedynczej chodzić będzie o "ja". Najpierw zatem trzeba by było zlokalizować, a więc celnie i przekonująco opisać owo indywidualne "ja". Czyli tą istotę, którą jesteśmy i która myśli, rozumuje. I tutaj jest właśnie pies pogrzebany, bo czegoś takiego w nas zwyczajnie nie ma. To złudzenie. Iluzja wynikająca z pracy/funkcjonowania mózgu/umysłu i przepływu myśli. Te ostatnie po prostu rodzą się i wpływają jakby w nas ze względu na różne czynniki, środowiskowe bodźce, przepływają i znikają, ale żadnej z nich nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Nie wiemy, jak dokładnie będzie wyglądała nasza myśl za minutę, pół minuty czy pięć sekund. To się po prostu dzieje, a my mamy złudzenie, że tym sterujemy jako jakieś siedzące tam w środku indywidualne ja. Ale to nie żadne myślące ja, bo go nie ma. Czym zatem jesteśmy? Wytłumaczymy to tak: czy Karol Fijałkowski jest Karolem Fijałkowskim? No niby głupie pytanie, ale tak nie jest, bo odpowiedź brzmi nie. W swojej istocie Karol Fijałkowski nie jest Karolem Fijałkowskim, bo nie jest tymi dwoma wyrazami. Równie dobrze mogłyby to być jakieś dwa inne wyrazy, pięć albo osiemnaście. Albo zero i też facet by był. Czym? No właśnie. Patrzysz, widzisz, jest jakieś ciało. Ale, czy to, co tylko dla ułatwienia nazwiemy sobie tutaj Karolem, jest tym ciałem? Czy on jest tym ciałem? No niby jest. ale czy jest to tylko to ciało, czy może jednak coś jeszcze? Coś może jakby głębiej? Jak się zastanowimy - każdy najlepiej przez wgląd w samego siebie - to dojdziemy do wniosku, że jest tam w środku coś myślącego, rozumującego, odczuwającego. Jakiś umysł z którym się identyfikujemy, być może niektórzy nawet mocniej niż z samym ciałem. Są tam myśli, przekonania, uczucia, emocje, preferencje, przyzwyczajenia, zmysłowe doznania, różnego rodzaju identyfikacje typu jestem człowiekiem ,matką, ojcem, dzieckiem, Polakiem, lewicowcem czy katolikiem, no wiadomo, można ciągnąć bez końca. Cała masa różnych elementów, jak się okazuje. Do tego wszystkiego, każdy ma zbudowaną jakąś ciągłą historię na swój temat, gdzieś tam od bardzo wczesnego dzieciństwa do teraźniejszości, którą bierze za siebie. I mówi: tak, to jestem ja. Jestem tym wszystkim, tak mnie można opisać. Co ciekawe, inni ludzie, nawet ci absolutnie najbliżsi będą mieć o nim (przyjmijmy, że jest to nadal obiekt, który nazywamy Karolem Fijałkowskim) nieco choćby inne wyobrażenie i będą sobie mówić: tak, to jest on. I kto ma rację? Otóż nikt. Nawet sam Karol. Dlaczego? Dlatego, że nie opisujemy tutaj tego, czym Karol jest rzeczywiście w swojej istocie. Do tej pory zidentyfikowaliśmy imię i nazwisko czyli iluzoryczną etykietę nie oddającą jego istoty. Dalej mamy ciało, czyli biologiczny nośnik i system mózg/umysł/myśli/opisy/emocje/uczucia czyli system operacyjny owego biologicznego nośnika. I to jest to, o czym generalnie mówi Karol, te procesy się po prostu w nim dzieją na linii ciało-umysł (w dużym skrócie) ale tam Karola nie ma, bo nie jest w swej istocie ani tym ciałem, ani tym umysłem. Zatem nasuwa się pytanie gdzie i KIM/CZYM tak naprawdę jest istota obiektu, który tutaj roboczo nazwaliśmy Karolem? Jak nie jest indywidualnym ja siedzącym czy wypływającym z umysłu? Może ktoś spróbuje to ustalić? W razie czego ja wiem, ale najlepiej dojść do tego samemu. Dlaczego? Bo wtedy jest wielkie wow! Podpowiedź: paradoksalnie jest czymś o czym mówi/naucza choćby wspominamy w dyskusji nieustannie Jezus. Ale nie tylko on, bo są religie, w których jest to łatwiejsze do złapania. I to niewiele ma wspólnego z dzisiejszym kościołem, katolicyzmem, chrześcijaństwem, choć oczywiście są tacy chrześcijanie (niewielu) którzy to rozumieli i rozumieją. Odpowiedzi duch czy dusza nie będą uznawane, trzeba dokładnie wskazać na przestrzeń w Karolu albo ogólnie w człowieku, która jest rzeczywiście i bez wątpienia tą istotą.
Lechu ewidentnie nie może pojąć entropii o której mówi Karol
6 років тому+4
Bóg biblijny musi być strasznie zakompleksiony i niedowartościowany, skoro tak histerycznie domaga się ciągłego uwielbiania i chwalenia. Trochę mi go żal, ale hm... przecież czując to jestem absolutnie nie-boski, a "zaledwie" ludzki ...
Bogu nie zależy na tym byśmy go chwalili... na byle lekcji religi w podstawiwce można się dowiedzieć że w interesie Boga nie ma tego byśmy go chwalili czy wielbili. Poprzez modlitwę czy wielbienie Boga pomagamy jedynie sobie. Tak samo podczas spowiedzi nie spowiadamy się do Boga "aby się ucieszył" tylko spowiadamy się we własnym interesie... tak to działa jakby to działało inaczej to rzeczywiście Bóg byłby biedny i tylko trzeba uważać byśmy nic złego mu nie powiedzieli bo jeszcze może się na nas obrazić
4 роки тому
@@ab-cg8xd czy zgodzisz się że stwierdzeniem, że w tym kontekscie Boga mogłoby w ogóle nie być, a modlitwa i spowiedź nadal byłyby skuteczne i pomagały ludziom?
@ Tak, rzeczywiście w tym kontekście Bóg jest zupełnie zbędny jednak w kwestii np. stworzenia świata istnienie Boga jako idealnego ducha nadludzkiego i nadmaterialnego jest niezbędne
Minuta 40-ta... Muszę skorygować: Piekło to miejsce oddalenia od "oblicza Bożego" co oznacza oddalenie od przychylności i błogosławieństwa, ale wcale nie oznacza miejsca pozbawionego obecności Boga. Pan Jezus mówił, żeby obawiać się nie tych co ciało zabijają, ale tego (właśnie Boga), który i ciało i duszę może zatracić w piekle. W piekle święty Bóg będzie wywierał pomstę na swoich wrogach - wtedy nie będzie ucieczki od Niego. Lepiej przyjść do Niego teraz na Jego warunkach i przyjąć dar przebaczenia póki trwa czas łaski. Karol zdaje się popełniać tu klasyczny błąd budowania wizji piekła na średniowiecznych malowidłach a nie na Biblii.
Cześc wam przyjaciele, Witam was serdecznie! Ponownie - pozwolę sobię na zwiększenie zasięgu mat. : D -Na statytsyki materiału i dla niepewnych: Wspaniale, że nasi dziadkowie i przodkowie wywalczyli tutaj wolnosc słowa. Tylko szkoda że teraz jedna ze stron w tych tematach musi się ograniczac - bo może to zostac przez paru uznanych jako obraza ykhym... pewnych uczuc. *To jest trochę hipokryzja, no ale cóż, my niby jesteśmy nie doskonali - i takie nasze systemy pozostaną.* Hehe . A więc: zawsze dobrze zapoznac się z takimi samymi lub innymi poglądami na daną sprawę jak swoje : ), nie prawdaż? *_Czy potrzeba 18 doktoratów aby interpretowac Biblię samemu?_* Nie no, Osobiście z 18-mnaście to może nie, ale zaaawsze warto posłuchać tych co zjedli zęby na tym - po prostu mają takie prace, czy to też wierzą, czy nie. Nie koniecznie tylko księży, teologów i innych ewangelizatorów, mówię o ciągnięciu nadal wszystkiego na ustawionych już dogmatach, w które nie wszyscy wierzą. Jak by ktoś mógł pewnie uznać: _"Ciągnieciu dalej niczym nie potwierdzonych teorii czy hipotez"_ Czego to mądry, krytyczny, rządny wiedzy umysł nie cierpi Ale o historii, konkretnych kontekstów dla tamtych okresów, ludzi czy minionych krain. Kontekstów historycznych, biograficznych, kulturowych, językowych, czy nawet filozoficznych itd. Kiedy to trafimy na jakieś trudności w rozumieniu i odczytywaniu - coś jest dla nas* za kuriozalne, dziwne, brutalne, czy to niezrozumiale *Dla nas, z naszej perspektywy - dzisiejszej to cywilizacji. *Nie można przecież przeczytać pism z przed kilku tysięcy lat tak samo, jakby zostały napisane wczoraj.* Literaturę, starożytną biografię, czy to nawet diagnozy starożytnego lekarza i tamtejszych wtedy to czasem rewolucyjnych (jak i nie wciąż fałszywych dla nas teraz) teorii jak na swoje czasy. Jak to wszystko się zaczęło rozwijać w tym przykładzie od tych niedziałających już dla nas historii. Jak to wszystko wręcz wyewoluowało dzięki poświęceniu ludzi, ich czasu i pracy. Sama logika, bez cudów i filozofowania, czy to bazowaniu na domysłach Wracając. jeśli chcemy coś z tego poważnego w ogóle wynieśc, i to najlepiej dobrego dla nas gdy już coś robimy, - najgorzej po prostu wyśmiać czy się dowartościować przez samo-poparcie Podsyłam przykładowe źródło mojego komentarza: ...jedynie mółbym powtarzac co tam jest zawarte, a tak to zawsze wygodniej dla was przyjaciele youtu. be/e-Gr-Y jhrkM (Usunąc SPACJE, już pare razy gdzieniegdzie mi komentarza nie opublikowało) "Bóg w Starym Testamencie│Odpowiedź z..." Polski Inkwizytor, dwie części *Proszę nie komentowac źródła bezpośrednio tutaj* -Nie ma to absolutnie żadnego sensu, bo nic nie wniesie do dyskusji. Tylko pod załączonym materiałem i tam to krytykować pracę autora - oczywiście po całkowitym zapoznaniu, inaczej rzucam słowa na wiatr przez kogoś zatwardziałe poglądy. Mój czas na marne..., ale liczę że każdy się zapozna aby zrozumiec kontekst mojego komentarza. A jeśli mamy postąpic juz jak najbardziej racjonalnie czy to rzetelnie = skontaktowac się ze wszystkimi autorami źródeł w po zapoznaniu się z ich dziełami. Wszelka bibliografia znajduje się w opisie materiału. (POKAŻ WIĘCEJ lub na urządzeniach mobilnych kliknąc napis tytułu) Nie przyszedłem się wykłócac, ale pokazac bardzo wyrafirowane źródła Przypominajka dla wszytskich: ) (psst. zawsze lubie wsnieśc coś mądrego do rozmów) Nieracjonalność nie jest z góry zarezerwowana tylko dla chrześcijan i ludzi religijnych i vice versa. A bO kSiąŻka tAK MóWI. ZACHĘCAM wszystkich czytelników do aktywnego szukania informacji zgodnych, jak i dla nas niezgodnych dotyczących naszych poglądów. Szczególnie - kiedy nie ważne jak jesteśmy już osadzeniu na naszych fundamentach, czy to uprzedzeni... Jeszcze przy dzisiejszym dostępie do praktycznie wszystkiego -Zawsze można się czegoś ciekawego dowiedziec, człowiek uczy się przez całe swoje istnienie, jeszcze nikogo coraz więcej wiedzy nie zab%$ło. A czasem - nawet doprowadzic do zmiany swojego tak już dla nas pewnego nastawienia. Jeśli Cię to obraża, (Ciebie-czytelnika), ...jakoś może uznałeś to za argument chochola-to bardzo Cię przepraszam. =Nie taki był mój zamiar, aby kogoś urazic. Tyle Życzę szczęścia I pozdrawiam serdecznie. Ciebie i wszystkim innym co to czytają ; ) Szczególnie w tym chłonnych świata i w ciężkim kryzysie wiary, tak to popularnym po zakończeniu uczenia się formułek na pamięć przez całą podstawówkę i nagłemu zagłębieniu się w swoich poglądach-to jest wymagane, aby wynieść się na następny poziom. Mam nadzieję że wszystkim pomogłem jak to mogłem : DD Trzymajcie się!
Prawa fizyki same w sobie nie istnieją. Istnieją pewne zależności między ciałami, pewne siły itd. i to, ze my to nazwaliśmy słowami "prawa fizyki" jeszcze nijak nie świadczy o ich istnieniu. I nie wiem, czemu Karol stwierdza, ze o niczym się dość ciężko mówi. W całej historii ludzkości, przynajmniej od czasu powstania mowy, mówiono wyłącznie o niczym, więc chyba jednak nie ma z tym najmniejszych problemów.
Nie no dobra, to nie ma sensu jak jasna cholera To, że przyszli na spotkanie, to "nie zależało od nich"... Akcja - reakcja. Porozmawiali, uzgodnili obaj, obaj przyszli, mogli nie przyjść, bez zbędnych szczegółów, tutaj Karol odleciał w kosmos. Niektóre jego twierdzenia są fajne, ale lubi popadać w skrajność...
Jak chcesz więc się dowiedzieć CZEGOKOLWIEK a nie mówić tylko WIEM ŻE NIC NIE WIEM to: -Przeczytaj Dzieło liczące ponad 4 tys stron Poemat Boga z człowiekiem Marii Valtorty. Jezus w tym dziele poprzez przekazy mistyczne dla Marii Valtorty powiedział cyt "To dzieło jest dla tych którzy umiłowali ewangelię". To dzieło odpowiada na pytania min:Sens życia,życie po życiu,czy istnieje reinkarnacja,problematyka krwi tak istotna u św Jechowy,sens cierpienia,Jak Jezus Zmartwychwstał, W jaki sposób Maria została wniebowstąpienia do nieba i kto był tego świadkiem.Kto był świadkami zmartwychwstania i objawienia się Jezusa.Biografia Jezusa i czasów od narodzin jego matki do wniebowstąpienia JEJ i wiele wiele pytań i odpowiedzi zadawanych przez uczonych.To dzieło opowiada o rzeczach które naukowcy potwierdzili a które nie były znane w czasach jego tworzenia.Wiele znanych osobistości np Ojciec PIO mocno poleca przeczytane. I Ja również polecam w całości przeczytanie warte każdych pieniędzy i czasu :) POZDRAWIAM poszukujących wiedzy o dobrej woli.
Po tytule filmu spodziewałem się, że gościem będzie agnostyk, a nie nihilista :) Ciekawe, zważywszy na to, że ostatnio zacząłem interesować się tym nurtem filozoficznym. Aczkolwiek piszę ten komentarz, ponieważ chciałbym zadać pewne pytanie skierowane głównie do komentujących którzy interesują się filozofią i mają większą wiedzę na temat nihilizmu. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mamy różne odmiany nihilizmu, więc doprecyzuję i powiem, że chodzi mi o nihilizm egzystencjalny. Co o nim sądzicie i jaki macie do niego stosunek? Czy twierdzenie, że życie nie ma sensu jest zasadne? A jeżeli tak, to czy istnieje jakiś powód by żyć, skoro życie nie ma żadnego celu i sensu? Z góry dzięki za odpowiedź :) P.S. W sumie to mam jeszcze pytanie. Pierwsze to czy ktoś ma jakąś literaturę na ten temat godną polecenia?
Dzięki za radę, ale dzieci nie lubię i nie chcę ich mieć. Kto powiedział, że stresuję się życiem i sensem istnienia? To, że się o to pytam nie oznacza, że mam jakieś problemy psychiczne. Osobiście jestem człowiekiem, który stara się nie denerwować, być opanowanym i zrównoważonym. A zadałem takie pytanie, ponieważ lubię porozmyślać nad różnymi pytaniami i ideologiami oraz poznać opinie innych na dane tematy.
Wklej sobie w miejsce „sens” - „znaczenie”. Życie nie ma znaczenia? Znaczenia wobec czego? Czy dla najbliższych nam ludzi nasze życie nie ma znaczenia? Czy kontakt z nimi nie ma znaczenia? To sa sprawy indywidualne. Sami nadajemy sobie znaczenie. Uważam ze wszelkie zdania o bezsensowności życia maja podłoże religijne. To ze nasze życie jest ograniczone w czasie nie znaczy ze jest bezsensu. Czemu brak abstrakcyjnej nieskończoności życia miałby decydować o sensie? Dobrze by było ruszyć dupę i nadać swojemu życiu znaczenie. Pieprzenie o bezsensie życia zabija sens.
A czy istnienie pleśni ma sens z jej punktu widzenia? Albo kolonii meduz? Albo roztoczy? Owszem, pełnią jakąś funkcję w ekosystemie, ale czy to ich życiu nadaje sens? Myślę, że tak naprawdę pytasz o sens istnienia człowieka, nie o życie jako takie. Ja uważam, że nasz ludzki, złożony intelekt, który wprawdzie "dał nam ziemię w posiadanie" ( nazywany on bywa przez znane środowiska "duszą") nie różnicuje nas w stosunku do innych form życia pod względem sensu istnienia. To wyłącznie skuteczne narzędzie ewolucyjne, a zdolność abstrakcyjnego myślenia, samoświadomość i poczucie wyjątkowości, yo tylko efekty uboczne. Powiedziałbym na koniec, że życiema taki sens-znaczenie, jakie mu nada jego "użytkownik"...
Po co czytać całą książkę. Wystarczy przeczytać pierwszych sto stron żeby zrozumieć, że to kupa bredni. Jak to się dzieje, że taki inteligentny i bystry człowiek nie zorientował się w ciągu kilku dni, że pakuje się w zbieranie informacji o bzdurach ? Jednak coś od nas zależy.
*Jak to się dzieje, że taki inteligentny i bystry człowiek nie zorientował się w ciągu kilku dni, że pakuje się w zbieranie informacji o bzdurach ?* Z tego samego powodu, dla którego dzieci wierzą w istnienie świętego Mikołaja który potrafi magicznie wejść kominem i zostawić im prezenty - *indoktrynacja od młodości*
Karolu i Leszku nie spierajcie się o pierdoly;) wiemy że dzieje się to co nazywamy tym co właśnie staramy się nazwać. A tak właściwie to wiemy że dzieje się to co nazywamy stanem wiedzy o tym co nazywamy dzianiem sie XD. Mowiac praktycznie problem jest komunikacyjny i dotyczy definicji pojęcia wiedzy
Nie rozumiem używania takich pojęć jak "obiektywna prawda". Prawda z definicji jest obiektywna. Prawda to coś, co po prostu jest i już. Nie da się jej zdefiniować jako coś "co działa". Bo prawda jest tym, co jest prawdziwe i tyle. Absolutnie, bezwzględnie i obiektywnie. Jeżeli nie ma "obiektywnej prawdy" to by znaczyło, że nie ma prawdy w ogóle.
Leszku - jedna mała uwaga - świadkowie kogo?/czego? Jehowy - nie Jechowi, tak jak nie wypadkowi, a świadkowie wypadku. Oni mają być tymi co świadczą o bogu o imieniu Jehowa. I Leszku druga uwaga - nikt nie zauważył brody, bo zbyt skutecznie ją zasłaniasz mikrofonem;]
Ze wszystkich religii, najbardziej podoba mi się podejście do Boga, do Wielkiego Ducha tak dokładnie, dawnych rdzennych Indian. Bo oni tak naprawdę, nie mieli żadnej religii. Ich religią - jeżeli wolno mi to tak nazwać - było życie w zgodzie ze światem przyrody, z Wielkim Duchem. I starali się - z różnym oczywiście powodzeniem - żyć w zgodzie z każdym napotkanym w swoim życiu człowiekiem. I to według mnie była nacja najlepsza, jaka kiedykolwiek pojawiła się na świecie. Szkoda, że tak bezmyślnie została ona przez wyznawców Chrystusa niemal do dzisiaj unicestwiona.
@@janinajanina8294 Czy Tobie się zdaje, że ja pochwalam rytualne zabójstwa? Popatrz raczej na naszą cywilizację. Bije Azteków na głowę. Poza tym Aztekowie, to tylko mały odłam całej cywilizacji Indian. I na dodatek żyjący odrębnie. Tak samo jak odrębna była nasza cywilizacja, zanim się tam pojawiła. Co do rozbójników Apaczów! Nie byli rozbójnikami, dopóki nie pojawiły się blade twarze i nie dały przykładu napadów i rozbojów. Indianie przyjęli Kolumba i całą zgraję białych przyjaźnie. Chyba nie zaprzeczysz? Bo to jest w historii zapisane. Nie pojmujesz, jak łatwo bywa człowiek zdemoralizowany złym przykładem?
@@janinajanina8294 Poza tym widzę, że mało wiesz o cywilizacji rdzennych Indian. Przed przybyciem białych, naprawdę żyli w harmonii z naturą. A i jak biali się pojawili, bronili swojego stylu życia. Napady Apaczów, potraktował bym raczej jak partyzantkę podchodzącą okupanta. Zaprzeczysz?
Dziękuj! 😎 Świetny odcinek.
Konkludujący cytat złapał mnie za serce ❤️ .
Spodziewam się że poglądy Karola, szczególnie na temat wiedzy i prawdy, wstrząsnęły mną tak bardzo jak innych słuchaczy 😃 .
Czyli bardzo ;)
Aż szkoda, że nie dam rady się stawić na waszym spotkaniu za tydzień, bo bym z checią pociągnął temat z mojego telefonu na temat wiedzy :D.
Lubię tę jasność, przejrzystość i precyzję wypowiedzi Karola. Uwielbiam go słuchać.
Nihilizm - to jest to! Nawet wg mechaniki kwantowej (cześć fizyki - nauki obiektywnej), niczego nie możemy być pewni o materii. Jest tylko jakieś prawdopodobieństwo zaistnienia cząstek elementarnych oraz zdarzeń i zjawisk. Wyniki eksperymentów fizycznych mogą zależeć od aktu samej świadomej obserwacji, czyli czegoś subiektywnego.
Wolna wola też może być tylko iluzją w naszej świadomości. Zatem świat po prostu się wydarza a my tylko jesteśmy tego świadkami i niczego nie możemy być pewni. Możemy tylko wnioskować pewne wzorce i domyślać się pewnych prawd.
Ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
Pop oooooooooooo ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
Nie tyle świadomej obserwacji co nieświadomej ingerencji w układ pomiarowy - nasze oczy nie działają bez fotonów, a te w skalach atomowych mają wystarczającą energię, żeby wytrącić dane zjawisko z obecnego stanu. Nie ma tu znaczenia świadomość obserwującego.
Po 3 latach znów odsłuchałam odcinek, śledzę poczynania Karola i teraz zupełnie inaczej odbieram jego przekaz. Szacunek za treść, która pewnie w większości jest wstrząsająca, ale jak bardzo budująca, dziękuję 💕
no wiele bzdur powiedział, nie mamy wpływu na nic. Tiaa uhmm bzdury na które sam nie potrafił odpowiedzieć, nawet Lech był zdziwiony. Dlaczego czarne jest białe? bo..tak
Dzięki za wspaniale świadectwo Karolu!! 1:06:20-Piękne pytanie do wierzących!! Świetne o wątpliwościach-01:07:30 i krytycznym myśleniu w religii-01:11:37 - 1:15:50, Nie bój się zadawać pytań "czy to prawda?": 1:16:00 - 1:22:02.
29:00-39:00-ŚWIETNE O NIHILIZMIE.
41:40 - nic od nas nie zależy.
49:25 - nie używaj slowa: "powinniśmy".
Jeden z najlepszych gości. Dobra dawka wiedzy, materiału do przemyśleń, gość wie (ma) o czym mówić i umie mówić.
Dzięki :)
Tak sobie teraz myślę, że możecie zapraszać też innych ludzi, którzy będą mówić o filozofii, sztuce czy nauce i troszkę też o ateiźmie, oczywiście :)
Karol Fjałkowski - Twoja wizja świata, życia... wow, widzę świat prawie, prawie tak samo i dokładnie to samo czuję, czyli wielką wyrozumiałość w stosunku do ludzi, bo przecież jesteśmy jacy jesteśmy i nie możemy być inni.
aguniaaaaak fakt. Gdybys otrzymała geny Stalina i przeżyła dokładnie życie Stalina to była byś Stalinem i postąpiłabyś tak samo... tak myśle. Wiec gdzie tu wina Stalina? Jesteś jaki jesteś.
Oczywiście wiem jak trudno w to uwierzyć, ale... nie mamy wpływu na to w co wierzymy.
wierzysz, że jesteś kowalem swojego losu (jak większość) więc uwielbiasz oceniać ludzi, krytykować i załamywać ręce nad ich głupotą... zgadłem?
To nie Twoja wina.
pozostała Ci jeszcze wiara w sprawczość, z tym trudno się rozstać
wiem, że nie masz takiej potrzeby, ale to może być kolejny krok
To Ty opowiadasz o Stalinie i jego oczywistej winie...
PS. wspaniała inicjatywa, dopiero trafiłem na ten kanał za sprawą kanału Śmiem Wątpić, w przyszłości postaram się was wesprzec
Mirek Kopara też tylko czy studiują???
Uważaj kogo podziwiasz zanim nie sprawdzisz materiałów, o których Karol( guru niedoinformowanych) mówi😉
@@mmn6429 nie jest dla mnie guru
@@mmn6429 w przeciwienstwie do ciebie, mam krytyczny mozg. Tobie rozumiem linki ksztaltują poglądy.
Mega! Dzięki za prowadzenie tego kanału. :-)
Jeszcze raz dzięki za świetny odcinek. Mam nadzieję, ze Karol będzie pojawiał się częściej :)
Lina, czy Ty się aby nie zakochałaś?! ;)
Ja się zakochałam ... przystojny jest i seksowny
Czyli właściwie: "Nie wiem, że nic nie wiem".
i to jest genialne.
Borze Zielony genialny odcinek :D I bardzo podoba mi się definicja nihilizmu według Karola ;) Pozdrawiam!
Z jednej strony jestem dumny i szczęśliwy, że prawdopodobnie udało mi się zrozumieć świat. Obserwuje go takim jakim on jest.
Ale zazdroszczę wierzącym, bo wiem jak to pomaga. Ta obecność wielkiego, dobrego przyjaciela który się o mnie troszczy.
Chyba jednak już bym nie wrócił.
Wszechświat jest straszny w swojej obojętności, ziemia jest planetą która na każdym kroku chce nas zabić. Mamy słabe i kruche ciała i nie mamy dokąd uciec. Nadzieja to miłość i dobro, ale ta nadzieja jest nieuchwytna i ograniczona w czasie.
Tak jest, to niczyja wina i niczyja zasługa. Czas wysuszy wszelkie łzy.
Słucham już drugi raz. Myślę, że to najciekawszy odcinek Stacji do tej pory :)
Bardzo interesujący człowiek, jestem zaintrygowany jego pojmowaniem świata jeśli się nie pogniewa to sobie co nieco przywłaszczę
Karol jestes moim mistrzem:) Wiecej takich rozmowcow
Swietny odcinek , serdecznie dziekuje .
Warto wracać do tego filmu co jakiś czas
I to jest cudowny stan - niczego nie musieć, ale ... wszystko chcieć. Wolna wola w całej swojej krasie. : )
Ja próbowałem rozmawiać ze swoimi współwyznawcami o swoich wątpliwościach. Efekt był taki, że stałem się dla nich czarną owcą i wielu zaczęło mnie unikać.
To jest duży problem i moglibyśmy próbować coś z nim zrobić. Pytanie jedynie, czy ich decyzje są dla nas niekorzystne.
z tą wiedzą czy prawdą to chyba jest tak, że mamy prawdę na tu i teraz zgodnie z naszą wiedzą i świadomością, nie znamy prawdy absolutnej bo nie mamy wiedzy absolutnej i absolutnej świadomości, ale nie możemy powiedzieć, że nic kompletnie nie wiemy, coś tam jednak wiemy😊 co pozwala nam żyć, poszukiwać i kreować
No własnie, to chyba moje jedyne duże 'ale' do Karola - nikt przy zdrowych zmysłach, nawet w filozofii, nie traktuje już "wiedzy" jako czegoś rozumianego jako coś pewnego i niezmiennego. Wszystkie te liczne na przestrzeni ostatnich 100-150 lat dyskusje o naturze poznania naukowego w ramach filozofii nauki dawno wykluczyły takie rozumienie wiedzy i chyba żaden poważny filozof(a przynajmniej ja o takim nie słyszałem, nie licząc może jakiś tomistów) nie używa już tak pojęcia "wiedzy" jakby było niemal żywcem wyjęte od Platona - coś pewnego, niezmiennego i na pewno nie to mają na myśli filozofowie nauki jak twierdzą że nauka daje nam jakąś wiedzę, czy coś dzięki niej wiemy. I nie jest też raczej wiedza rozumiana jako coś zerojedynkowego, można by rzec że jest raczej takim spektrum... w sensie jest pewne spektrum pewności dla zestawu przekonań żywionych na dany temat i wiedzą nazwalibyśmy wycinek tego spektrum gdzie mamy wysoką pewność (ale oczywiście nigdy 100%), dzięki uzyskaniu wspomnianych przekonań przy użyciu jakiś metod poznawczych, które byłyby sprawdzone, solidne i wiarygodne (np. metoda naukowa, która fundamentalnie "pomyślana" jest tak aby niwelować jak najbardziej błędy poznawcze i indywidualne uprzedzenia). Więc nikt chyba wiedzy nie traktuje jak czegoś coś co albo jest albo tego nie ma, a jak się to ma to już na 100% i po prostu to jest. Tl;dr z tą wiedzą to moim zdaniem trochę wyważanie dawno otwartych drzwi, w filozofii dawno już raczej nie rozumie się wiedzy w ten sposób, a już na pewno nie w kontekście wiedzy naukowej.
To wiedza pragmatyczna, którą się kieruje Pan Karol. Bardziej chodzi o to, że niczego nie możemy być pewni na 100 procent, więc niczego nie wiemy na pewno.
Wielki szacunek za mega ciekawy i ważny odcinek! Przewidywałem to już przed włączeniem tego filmu, ale byłem pozytywnie zaskoczony, w jak dużym stopniu nihilizm prezentowany przez Karola, przekonał mnie i się obronił. Z wieloma rzeczami można by się nie zgodzić, a na pewno z nimi dyskutować, ale generalnie świetne wystąpienie!
Nawet nie wiedziałem że od dłuższego czasu jestem nihilistą
Fajnie ze jesteś Karolu tak cieszę sie ze doświadczasz i dzielisz sie tym czym jesteś. Ciesz mnie twoja ciekawość, ciekawość jest może być Kluczem do kierunku w jakim Żyjemy. mowie to bo tez jestem człowiekiem ciekawości która mnie poprowadziłam do tej pozycji w której jestem. Podświadomość Świadomość Nadświadomość prowadza nas przez życie i wiedza i doświadczenie pomaga nam tylko przeżyć to co do nas przyjdzie Ja myślę ze myśli kreują to co chcemy, Tak jak już wiem ruch jest podstawa logicznego myślenia
Wlaczylem znow by przypomniec sobie jak karol postrzega nihilizm.
Zostalem dla lecha powstrzymujacego ataki smiechu 🤣🤣
Ja byłam wychowana w katolicyzmie, więc moja droga jest inna. Ale też odkryłam w pewnym momencie (przez kontakt z protestantami i samodzielne czytanie Biblii), że katolicyzm nie ma wiele wspólnego z nauką zawartą w Biblii. A potem w pewnym momencie poczułam, że nie wierzę (w momencie gdy zrozumiałam, że rzekomo miłosierny Bóg skazuje ludzi, zwłaszcza niewinne dzieci, na straszliwe cierpienie). Dzięki za wspaniałe programy.
ja myślę że to że nic od nas nie zależy to jest punkt wyjścia ale naszym celem życiowym jest to by jak najwięcej od nas zależało
29:45
Panowie, wielki szacunek za całą działalność, szczególnie dla Karola, który mnie i wielu innym osobom imponuje swoją elokwencją, oczytaniem, sztuką dobierania argumentów i trzymania emocji na wodzy podczas różnego rodzaju debat. Ale... chyba ciężko przyjąć za trafne uzasadnienie Karola co do tego, na czym polega jego nihilizm.
"Nic nie wiemy, nic od nas nie zależy, nic nie ma żadnego znaczenia"
1. Można by w miarę ostrożnie bronić sformułowania "nie wiem czy wiemy cokolwiek" albo "nie mogę stwierdzić (nie mam ku temu narzędzi), że coś wiem naprawdę" albo "nic nigdy nie jest pewne", ale "nic nie wiemy" jest tezą, która sama w sobie jest sprzeczna. Wypowiedzenie tego zdania z konieczności zakłada, że coś wiemy. Jeżeli nie wiemy niczego, to również tego, że nie wiemy czegokolwiek. Musi być w tym jakaś doza pewności, ponieważ jest różnica między "wiem, że nie wiem niczego", a "wydaje mi się, że niczego nie wiem". Po drugie, przy założeniach przyjętych przez Karola (przy tłumaczeniu się przed Leszkiem), nie ma żadnej różnicy między "wiem, że nic nie wiem" i "nie wiem, że nic nie wiem", bo skoro nie mam 100% pewności to znaczy, że nie wiem. Ludzie tak nie funkcjonują i nie byliby w stanie funkcjonować. Powyższe oznacza, że nigdy nie ma prawdy/wiedzy pewnej, jak też nigdy nie można stwierdzić na pewno nieprawdy/niewiedzy. Powyższe musiałoby oznaczać, że wszelkie tezy/idee/argumenty nigdy nie dadzą potwierdzenia na 100%, jak też nigdy nie będą wynosiły 0%, nigdy nie będziemy można rozróżnić zdania "P" od "~P", a jednak w życiu codziennym je rozróżniamy.
Nawet biorąc czysto abstrakcyjną naukę, jaką jest matematyka, zdanie 2+2=4. Jeżeli uznajemy prymat logiki i zasadę niesprzeczności, że nie może być jednocześnie "p" i "~p", zawsze, wszędzie, w każdym kontekście, przy każdej metodologii, itd. -> 2+2=4, i to wiemy. Nie można uznać inaczej w ramach logiki, tzn. że nie wiem czy 2+2=4, nie jestem pewien swoich narzędzi, itd. bo oznaczałoby to niepewność/nie weryfikowalność logiki. Natomiast jeżeli uznamy, że wyrażenia logiczne nie mogą przesądzać o tym, czy coś wiemy czy nie wiemy, to w ogóle bezsensu jest silenie się na jakiekolwiek argumenty i uzasadnianie czegokolwiek, jakiegokolwiek stanowiska, łącznie ze zdaniem "nic nie wiemy", gdyż bez odwołania się do logiki, nie tylko nie będzie można zweryfikować trafność tego zdania, ale nie będzie się dało odróżnić jego przeciwieństwa, czy będą one tożsame. "Nic nie wiem" = "wiem wszystko", jak to rozróżnić, jeżeli odwołanie się do samej logiki nie wystarcza, nie przesądza o wiedzy (wiedzeniu czegoś)?
2. "Nic od nas nie zależy" - z tego co zrozumiałem z argumentacji Karola, to wszystko jest splotem nieskończenie licznej ilości przypadków, na które nie mamy żadnego wpływu, łącznie z tym, że nie mamy wpływu na własne postępowanie, bo te zależy wyłącznie od jakiś reakcji chemicznych w nas samych. Dla mnie powyższe oznacza, że niczego nie można przewidzieć czy zaplanować, nie ma możliwości wyciągnąć wniosków, nie ma do niczego (wystarczającej) pewności - a jednak ludzie wiele rzeczy przewidują, planują i realizują ze spodziewanymi skutkami.
Jeżeli nic od nas nie zależy, to nie można też przypisać komuś np. winy, gdyż to nie on odpowiada, tylko jest bezwiednym wykonawcą sił przyrody. Jeżeli ktoś zabił inną osobę przez dźgnięcie nożem, to przy takich założeniach nie można przypisać mu winy, intencji, zamiaru - to tylko impulsy elektryczne pokierowały ręką, a za nie odpowiadają jakieś reakcje chemiczne w mózgu, na które nie mamy wpływu. Ok - to że coś jest przykre, nie oznacza że nie jest prawdziwe, tak jak dajmy na to stwierdzenie okrucieństwa boga nie oznacza, że bóg nie istnieje. Ale jak miałyby funkcjonować społeczeństwa przy takim założeniu? Jak sądy w sprawach karnych miałyby wydawać wyroki skazujące? Karol może twierdzić, że iluzją jest możliwość wyboru, bo nie ja o tym decyduje, tylko na moją decyzję wpływa reakcja chemiczna w mózgu, której nie jestem świadomy i nie mam na nią wpływu. Jak w takim razie tłumaczyć zdarzającą się trafność przewidywań? Co do pojedynczych osób lub całych społeczności? Jak wytłumaczyć, że spodziewamy się pewnych zdarzeń/zjawisk, skoro są one jedynie przypadkami i wynikają jedynie z przypadków? Jak wytłumaczyć pewną powtarzalność w świecie, również powtarzalność zachowań ludzkich?
3. "Nic nie ma żadnego znaczenia" - no może nie ma, a to nawet lepiej, sami sobie znaczenia będziemy dobierać.
Dużo wątków poruszyłeś. Odpowiem na jedno: karanie ludzi, którzy popełnili zle czyny dla społeczeństwa, jeet słuszne i wcale nie podważa tego, że nie oni są winni tym czynom. Winne zapewne jest środowisko, w którym się znaleźli, urodzili, dojrzewali itd. Jedni mieli to szczęście, że spotkali ludzi, którzy przekazali im inne wartości i oni byli w stanie je przyjąć, a inni nie.
Np. niektóre osoby z trauma tyczna przeszłością się zabijają, choć całkiem nieźle funkcjonuja obecnie psychiatria, terapia itd. Najwyraźniej nie trafili na odpowiednich ludzi, odpowiednie treści, w odpowiednie miejsca. Inni zaś, mimo podobnych przeżyć, mają się dzisiaj nieźle, terapia na nich zadziałała (nie na każdego działa, zauważmy), leki zostały właściwie dobrane i wyszli na tzw. prosta, czyli potrafią funkcjonować społecznie, nie tkwią w przygniatającej ich depresji.
Te dwie osoby nie urodziły się z równymi szansami. Jedna mogła odziedziczyć po rodzicach wyższa inteligencję, która pozwoliła jej szukać bardziej konstruktywnych rozwiązań.
To, co mówi Karol nie oznacza, że resocjalizacja i karanie nie mają sensu. Są osoby, na które moga ona zadziałać.
Za to jak najbardziej jego słowa wyraźnie pokazują absurd twierdzenia o istnieniu grzechu.
"Prawdą jest to co działa". Celne określenie. : )
Jezus, dopiero teraz zczailem, że to Bogumił z lupy sceptyka dzwonił w 45 minucie xD
Słucham 2 raz. Pozdrawiam
no jedna chyba nie do końca tak jest z tym, że nic od nas nie zależy, możemy wybierać czy chcemy siedzieć w kościele czy na kanapie u siebie w domu i słuchać Stacji Ateizm, czy być grubym i sflaczałym czy iść na siłownię itd. codziennie podejmujemy setki takich decyzji i one potem dają owoce, chyba są różne poziomy naszego wpływu na nas i ludzi nas otaczających
Swietny odcinek,! Dzieki.
Ja nie wyczekuję końca świata. Wolę mieć osobisty wpływ na jego naprawianie. Ale naprawiania świata, wolę jednak zaczynać od siebie. Wielokrotnie powierzano mi ludzi do współpracy. I byłem odpowiedzialny zarówno za wspólne nasze dzieło, jak i za tych ludzi. I nigdy nie wymagałem od ludzi tego, czego wcześniej bym nie wymagał od siebie. I zawsze starałem się folgować ludziom to, co i sam sobie folguję. Dla dobrych byłem dobry, dla złych zły i tak jeszcze mógł bym długo wymieniać. Od pewnego biznesmena się tego podejścia do ludzi nauczyłem. Dziś samodzielnie dążę do zbudowania wielu biznesów. I nie muszę być od moich ludzi we wszystkim najlepszy. Wolę bowiem zatrudniać ... dużo lepszych od siebie.
"Ja chcę zgłębić jak jest naprawdę", zastąpił bym stwierdzeniem, ja chcę zgłębiać jak jest naprawdę. Ni lubię bowiem sztywnych poglądów. I każdego dnia, jestem innym człowiekiem niż wczoraj.
Polecam wszystkim serdecznie książkę byłego XVIII wiecznego duchownego Jeana Mesliera pod znamiennym tytułem - Testament. Naprawdę warto. ;) To dopiero otwiera głowę. Klarowność i rzetelność argumentacji cymes i majstersztyk. Chłopaki dziękuję za świetną robotę! Pozdrawiam.
"Ciekawość, to pierwszy stopień do wiedzy"
Dziękuję! :D
Za co?
To profilowe xd
Wrocław. To miejsce zmienia ludzi. Miesza w głowach otwiera na nowe.
Oglądam kolejny raz i mogę uczyciewie się przyznac, że za pierwszym razem nie rozumiałam istoty nihilizmu jak rozumie to Karol, dlatego tezz widzę dlaczego Lech tak smieszkuje nie kumajac owej istoty rzeczy 😀 Niezmiernie się, że Karol wreszcie założył swój kanał 👌
Też oglądam co jakiś czas dla relaksu:)
No i chyba te "trudne pytania", są dla nas najlepsze.
Prawa fizyki nie tylko mogą "przestać obowiązywać". Tak się bowiem w kręgu fizyków bez przerwy staje, wraz z odkrywaniem nowych teorii. Życie jest procesem, nie zaś jakąś zdeterminowaną z góry drogą.
....więcej wiedzieć niebezpiecznie jeśli żyć chcesz wiecznie" Jacek Kaczmarski
"Czy istnieje obiektywna prawda". Zatrzymałem film, aby za chwilkę otrzymać najbardziej dla mnie prawdopodobną odpowiedź Karola, że obiektywna prawda nie istnieje. Aż się Karol uśmiechnął. I ten uśmiech ... był dla mnie jego odpowiedzią.
No i panowanie nad sobą w każdej sytuacji. Wręcz podziwiam to u Pana. Ale i ja jestem w tym względzie do Pana podobny.
Karolu, ja od paru lat zamiast słowa "wiem" używam słowa "podejrzewam" albo "wydaje mi się" :)
Jak ja sie ciesze, że odeszłam od wiary w wieku 9 lat. Niby dziecko, ale im wcześniej tym lepiej... szkoda tylko, w jaki sposób doszło do tego że przestałam wierzyć. Bo przez ten sposób bardzo długo cierpiałam.
No właśnie! Obiektywna prawda jednak nie istnieje. Istnieć mogą jedynie prawdy prawdopodobne.
"Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli". Cha! Cha! Cha!
Nie ubliżając w żaden sposób Panu Karolowi, to wygląda on jak dorozwinięty Mieciu Mietczyński
xD
Napisałeś co wiedziałeś, ale czy wiedziałeś co napisałeś, to już chyba twój problem.
Bo Karol to ostateczna forma
Nomen omen, twój nick xD
@Philip Howard Lovecraft - jesteś żałosny, tylko tyle potrafiłeś z siebie wydusić, żałosny mały człowieczek
Wszystko szie zgadza. Swieta Prawda.
Cholera. Wychowana byłam w duchu agnostycyzmu, ostatnio zaczęłam podejrzewać u siebie ateizm, a dziś się dowiedziałam, że to co myślę, nazywa się tak naprawdę nihilizmem 0.o
Nihilizm w wykonaniu Pana Karola jest wewnętrznie sprzeczny. Zwróćcie uwagę, że Pan Karol nic nie wie, za to wie, że nic od nas nie zależy. Skoro nie posiadamy żadnej obiektywnej wiedzy, to na jakiej podstawie możemy wysnuwać tak poważne stwierdzenia?
Stwierdza również, że biblijny Bóg jest zły. Pomijając już sam fakt, że koncepcja zła i dobra w świecie w którym *nic nie zależy od nas* jest kompletnie bezsensowna, trzeba zauważyć, że stwierdzenie czy Bóg jest zły i dobry w świetle przekonania "nic nie wiemy" jest absolutnie niemożliwe. Na jakiej podstawie możemy stwierdzić, że przykładowo potop był zły? W świetle moralności zawartej w Biblii? Dlaczego mamy przyjąć ją jako obowiązującą? Nawet jeżeli mielibyśmy, to musimy zauważyć, że wyraźnie zaznaczono w niej odrębność Boga od ludzi, trudno więc przykładać te same miary. Może w świetle absolutnej prawdy potop był dobry, wszak nic nie wiemy, nie możemy tego ocenić.
Oczywiście rozumiem główne założenia nihilizmu. Wiele koncepcji w świetle braku możliwości do absolutu rzeczywiście najzwyczajniej w świecie upada. Dla przykładu żywiąc przekonanie, że absolut (mam tutaj na myśli nie tyle wąskie pojęcie Boga, co szerokie absolutnej prawdy) nie istnieje nie jesteśmy w stanie nakreślić obiektywnego sensu życia. Jednak rozszerzanie tej filozofii na wszystkie aspekty życia prowadzi do wielu absurdów. Możemy nie wiedzieć czy nasza rzeczywistość jest wielkim testem, matriksem, jednym z biliarda wymiarów czy symulacją komputerową, ale posiadamy naprawdę szeroki zakres wiedzy dotyczącej interpretacji bodźców z niej odbieranych. Dla przykładu wiemy, że jeżeli skoczymy z wysokości określanej przez nas jako 200 metrów (i nie ma tutaj znaczenia czy jest to 198 czy 203), to szanse na przeżycie będą minimalne (dalej, nie musimy posiadać absolutnej pewności co do śmierci, wystarczy wiedza dot. prawdopodobieństwa). Wiemy również, że jeżeli zanurzymy się w wodzie w sposób taki, że niemożliwym będzie pobieranie przez nas tlenu z atmosfery, to po pewnym czasie nasze ciało umrze. Trudno również obronić tezę, że nic od nas nie zależy. Oczywiście znakomita większość okoliczności nie zależy od nas, jednak znajdując się już w nich samych często mamy możliwość podjęcia konkretnej decyzji, np. czy dzisiejszy wieczór postanowię spędzić na przeglądaniu youtube czy może na robieniu pompek (oczywiście nasze geny predysponują nasz do podjęcia pewnych decyzji, ale nie jesteśmy tutaj absolutnie zniewoleni, w mojej ocenie miarą człowieczeństwa jest właśnie podejmowanie decyzji wbrew instynktownym podpowiedziom w momencie, kiedy wydaje się nam to racjonalne). Nie przekonuje mnie tutaj argument, że tak naprawdę wszechświat na wespół z moim organizmem wybrali za mnie. Pomijam tutaj dyskusję o tym co znaczy "nas", "zależy" i czy "świat nie jest iluzją" itd. itp.
Z całą sympatią Panie Karolu, bo naprawdę lubię Pana słuchać w temacie analizy Starego i Nowego Testamentu, mam wrażenie, że wypada Pan z jednego systemu wierzeń (chrześcijaństwo) w drugi (nihilizm) zamieniając siekierkę na kijek lub kijek na siekierkę. W rzeczywistości nie jest Pan wolny, tak jak sam uważa, ale znów spętany pewnymi przekonaniami i niestety najzwyczajniej w świecie w błędzie. Prawda jest bowiem prosta: być może nic od nas nie zależy, być może wszystko od nas zależy albo może trochę rzeczy od nas zależy. Nie wiemy tego, ale nie jest też tak, że nic nie wiemy, bo posiadamy chociażby wiedzę o swojej niewiedzy.
Wsłuchaj się w to, co mówi Karol. Wyraźnie powiedział np. "to CHYBA tak nie jest". To są jego doświadczenia, przemyślenia, a nie jedyna i słuszna prawda o wszystkim i wszystkich.
Pozazdrościć braku poczucia winy. Skąd się wzięło prawo moralne we mnie?
Jest jedna niezaprzeczalna, całkowicie pewna rzecz. Istnieję, gdybym próbował zaprzeczyć temu to by i tak to potwierdziło, bo nie istniejąc nie mógłbym temu zaprzeczyć. Myślę, więc jestem, a w związku z tym stwierdzenie, że nie nic nie wiem jest błędne.
Nie trzeba, ale trzeba, albo przynajmniej warto, albo właściwie nie wiem.
ciekawa pogadanka
Bardzo ładna czołówka.
Powiedzenia, że każdy jest kowalem swego losu, nie wymyślił nihilista.
Znalezione przypadkiem, byłem zmęczony, przysypiałem ....no i mnie się spodobało...
ua-cam.com/video/0ucH-sUaEiM/v-deo.html
Kto by pomyślał...
Jak się podoba wykonanie ( nie same słowa)?
OK. Widzę, że pan Karol jest reprezentantem Wygodonologii, czyli mówię, że nic nie wiem, ale zachowuje się i działam jakbym wiedział. Mam nadzieje, że pan Karol rozwiąże swój problem z chrześcijaństwem i religią, bo mam wrażenie, że teraz kryje to za postawą "Nie wiem" i ten konflikt nadal go definiuje o czym sam nie wie.
TY wiesz? :)
Żadna wiara nie ma sensu. Dla mnie jakakolwiek wiara - niekoniecznie religijna - jest dobrowolnie założonymi pętami na swój własny umysł.
Problem z nihilizmem P. Karola jest taki, że jeśli nie od nas zależy kim jesteśmy to usprawiedliwiamy wszelkiej maści sadystów, bandytów itd. Zastanawiałem się nad tym i nie znalazłem dobrej odpowiedzi. Chyba jednak musimy przyjąć że mamy jakiś wpływ na swoje życie i podejmujemy decyzje więc ponosimy konsekwencje bo inaczej musimy zrewidować system prawa. Może trzeba by uwzględniać jak daleko się wykoleiliśmy z dla nas punktu domyślnego. Co było naszą inwencją. W sensie morderca z dobrej zamożnej rodziny powinien być surowiej karany niż ktoś kto wychował się w patologicznej rodzinie, ma niedobory intelektualne i finansowe. Bo nie urodziliśmy się równi. Tylko nasza inwencja też wynika z tego jakimi się urodziliśmy. Może trzeba by spojrzeć na to, że każdy ma jakieś potencjalne ścieżki. W sensie jakby go przebadać całościowo i zaprząc do tego komputer można z pewną dokładnością przewidzieć jego przyszłość, czy nawet bardziej potencjalne scenariusze w różnych wersjach przyszłości. Rzeczywistość cały czas się zmienia, co do pewnego stopnia jest trudne do przewidzenia. I może człowieka, jego tak zwaną wolną wole trzeba określić jako umiejętność zmiany schematu, czy przeprogramowania się się na nowe schematy. Tylko znowu, umiejętność zmiany schematów tez wynika z cechy jakie mamy. Nie chodzi mi o zmianę kierunku myślenia jak u P. Karola wierze nie wierzę, bo zmienił się kierunek a nie sposób myślenia. Chodzi mi o uświadomienie sobie jakie mamy cechy i pracowanie nad nimi tak długo, aż się zmienimy. Nie sposób działania uwzględniający cechy jakie mamy, ale same cechy. Taką swoista zmiana DNA.
44:04 (i dalej) Skoro, wg Karola nie możemy wiedzieć niczego, to nasuwa się pytanie skąd Karol to wie? Bo powiedział, czyli wie, chyba że nie wie, to czemu powiedział?
To, że się czymś podzielił nie oznacza, że uważa to za jedyna prawdę.
Karol by Ci na to pytanie odpowiedział, że nie wie, ale tak mu się wydaje na podstawie dotychczasowych doświadczeń, obserwacji, lektur.
@@lubieczytac6392 to niech mu się dalej wydaje
Nic tak nie boli wszelkich Guru, jak przejaw samodzielnego myślenia u podopiecznych.
Nie pamiętam kto to powiedział, ale przypomniał mi sie taki cytat "PRAWDZIWY AUTORYTET RODZI SIĘ Z JEGO KWESTIONOWANIA"
nic od nas nie zależy geny mamy wartość sami z siebie obserwować to co się dzieje robisz to co chcesz i ja przeżywam moje życie z radością nie podzielam Pana poglądu, że spotykamy się przypadkiem zgadzam się z Panem, że nie ma wiedzy pewnej. Ale życie jest nieco podobne do jazdy autobusem na miejscu dla stojących. Czegoś się trzeba trzymać. Przecież i Pan - choć oczywiście własnego - trzyma się nihilizmu łączy nas jedno Panie Karolu. Ja podobnie jak Pan, jestem nieprzeciętnym indywidualistą. Chętnie bym się z Panem spotkał, w celu wymiany zdań. I niczego bym Panu nie głosił, ani - wiem top - Pan by nie głosił niczego dla mnie. I to by dla mnie i spodziewam się, że i dla Pana była rozmowa na luzie. Ale emocji także by się nieco musiało pomiędzy nami pojawić, bo mamy różne doświadczenia życiowe i różne z tego wynikające światopoglądy. Sądzę, że pomimo naszych różnic, świetnie i z przyjemnością by się nam rozmawiało. Bo mnie zawsze pcha moja ciekawość, do poznawania bliżej nietuzinkowych ludzi. Bo na co dzień, najczęściej zmuszony jestem przebywać z ludźmi, o dość ciasnych walorach umysłowych. Dokucza mi zatem, pewien rodzaj intelektualnej samotności. Dobrze, że jest internet, bo z taboretem bym chyba rozmawiał, jak ten Robinson na bezludnej wyspie. Zapadło mi w serce fajne dla mnie stwierdzenie; "samotność dziecka - daje duszę lalce. Biblia - jak wszystko na tym świecie - jest ani dobra, ani zła. Co do wspomnianego przez Pana lęku, to i ja uważam, że trzymanie się jakiejś religii albo filozofii z lęku, jest słabą motywacją aby w czymś takim uparcie trwać.
Słuchachając pisałem luźne uwagi i jakoś niechcący wskoczyło mi "ODPOWIEDZ"
Karol rzeczywiście (tak jak sam mówi) nie potrafi wytłumaczyć tego, że nic od nas nie zależy, ale co do stawianej tezy, ma rację. W moim zdaniu kluczowy jest termin "nas". W liczbie pojedynczej chodzić będzie o "ja". Najpierw zatem trzeba by było zlokalizować, a więc celnie i przekonująco opisać owo indywidualne "ja". Czyli tą istotę, którą jesteśmy i która myśli, rozumuje. I tutaj jest właśnie pies pogrzebany, bo czegoś takiego w nas zwyczajnie nie ma. To złudzenie. Iluzja wynikająca z pracy/funkcjonowania mózgu/umysłu i przepływu myśli. Te ostatnie po prostu rodzą się i wpływają jakby w nas ze względu na różne czynniki, środowiskowe bodźce, przepływają i znikają, ale żadnej z nich nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Nie wiemy, jak dokładnie będzie wyglądała nasza myśl za minutę, pół minuty czy pięć sekund. To się po prostu dzieje, a my mamy złudzenie, że tym sterujemy jako jakieś siedzące tam w środku indywidualne ja. Ale to nie żadne myślące ja, bo go nie ma. Czym zatem jesteśmy? Wytłumaczymy to tak: czy Karol Fijałkowski jest Karolem Fijałkowskim? No niby głupie pytanie, ale tak nie jest, bo odpowiedź brzmi nie. W swojej istocie Karol Fijałkowski nie jest Karolem Fijałkowskim, bo nie jest tymi dwoma wyrazami. Równie dobrze mogłyby to być jakieś dwa inne wyrazy, pięć albo osiemnaście. Albo zero i też facet by był. Czym? No właśnie. Patrzysz, widzisz, jest jakieś ciało. Ale, czy to, co tylko dla ułatwienia nazwiemy sobie tutaj Karolem, jest tym ciałem? Czy on jest tym ciałem? No niby jest. ale czy jest to tylko to ciało, czy może jednak coś jeszcze? Coś może jakby głębiej? Jak się zastanowimy - każdy najlepiej przez wgląd w samego siebie - to dojdziemy do wniosku, że jest tam w środku coś myślącego, rozumującego, odczuwającego. Jakiś umysł z którym się identyfikujemy, być może niektórzy nawet mocniej niż z samym ciałem. Są tam myśli, przekonania, uczucia, emocje, preferencje, przyzwyczajenia, zmysłowe doznania, różnego rodzaju identyfikacje typu jestem człowiekiem ,matką, ojcem, dzieckiem, Polakiem, lewicowcem czy katolikiem, no wiadomo, można ciągnąć bez końca. Cała masa różnych elementów, jak się okazuje. Do tego wszystkiego, każdy ma zbudowaną jakąś ciągłą historię na swój temat, gdzieś tam od bardzo wczesnego dzieciństwa do teraźniejszości, którą bierze za siebie. I mówi: tak, to jestem ja. Jestem tym wszystkim, tak mnie można opisać. Co ciekawe, inni ludzie, nawet ci absolutnie najbliżsi będą mieć o nim (przyjmijmy, że jest to nadal obiekt, który nazywamy Karolem Fijałkowskim) nieco choćby inne wyobrażenie i będą sobie mówić: tak, to jest on. I kto ma rację? Otóż nikt. Nawet sam Karol. Dlaczego? Dlatego, że nie opisujemy tutaj tego, czym Karol jest rzeczywiście w swojej istocie.
Do tej pory zidentyfikowaliśmy imię i nazwisko czyli iluzoryczną etykietę nie oddającą jego istoty. Dalej mamy ciało, czyli biologiczny nośnik i system mózg/umysł/myśli/opisy/emocje/uczucia czyli system operacyjny owego biologicznego nośnika. I to jest to, o czym generalnie mówi Karol, te procesy się po prostu w nim dzieją na linii ciało-umysł (w dużym skrócie) ale tam Karola nie ma, bo nie jest w swej istocie ani tym ciałem, ani tym umysłem. Zatem nasuwa się pytanie gdzie i KIM/CZYM tak naprawdę jest istota obiektu, który tutaj roboczo nazwaliśmy Karolem? Jak nie jest indywidualnym ja siedzącym czy wypływającym z umysłu? Może ktoś spróbuje to ustalić? W razie czego ja wiem, ale najlepiej dojść do tego samemu. Dlaczego? Bo wtedy jest wielkie wow! Podpowiedź: paradoksalnie jest czymś o czym mówi/naucza choćby wspominamy w dyskusji nieustannie Jezus. Ale nie tylko on, bo są religie, w których jest to łatwiejsze do złapania. I to niewiele ma wspólnego z dzisiejszym kościołem, katolicyzmem, chrześcijaństwem, choć oczywiście są tacy chrześcijanie (niewielu) którzy to rozumieli i rozumieją. Odpowiedzi duch czy dusza nie będą uznawane, trzeba dokładnie wskazać na przestrzeń w Karolu albo ogólnie w człowieku, która jest rzeczywiście i bez wątpienia tą istotą.
@@Finyr
może i jesteś na tropie. w każdym razie kombinuj dalej
@@dariuszmarszaek9193 wybacz, moja kieszeń dopiero uczy się polskiego :D
47:09 !! :D 💜💜💜
Karol miażdzy :-)
Imiennik chyba wyleczył mi właśnie psychikę, fuck, nie sądziłem, że to może być tak proste i wyzwalające
Myślę, więc jestem :) proste i logiczne!?
a gdzie znalesc te debate "Jest to trudne"? szukalem ale nic nie znalazlem
Czemu was juz niema? Przeciez jestescie potrzebni!!
Lechu ewidentnie nie może pojąć entropii o której mówi Karol
Bóg biblijny musi być strasznie zakompleksiony i niedowartościowany, skoro tak histerycznie domaga się ciągłego uwielbiania i chwalenia. Trochę mi go żal, ale hm... przecież czując to jestem absolutnie nie-boski, a "zaledwie" ludzki ...
Bogu nie zależy na tym byśmy go chwalili... na byle lekcji religi w podstawiwce można się dowiedzieć że w interesie Boga nie ma tego byśmy go chwalili czy wielbili. Poprzez modlitwę czy wielbienie Boga pomagamy jedynie sobie. Tak samo podczas spowiedzi nie spowiadamy się do Boga "aby się ucieszył" tylko spowiadamy się we własnym interesie... tak to działa jakby to działało inaczej to rzeczywiście Bóg byłby biedny i tylko trzeba uważać byśmy nic złego mu nie powiedzieli bo jeszcze może się na nas obrazić
@@ab-cg8xd czy zgodzisz się że stwierdzeniem, że w tym kontekscie Boga mogłoby w ogóle nie być, a modlitwa i spowiedź nadal byłyby skuteczne i pomagały ludziom?
@ Tak, rzeczywiście w tym kontekście Bóg jest zupełnie zbędny jednak w kwestii np. stworzenia świata istnienie Boga jako idealnego ducha nadludzkiego i nadmaterialnego jest niezbędne
Minuta 40-ta... Muszę skorygować: Piekło to miejsce oddalenia od "oblicza Bożego" co oznacza oddalenie od przychylności i błogosławieństwa, ale wcale nie oznacza miejsca pozbawionego obecności Boga. Pan Jezus mówił, żeby obawiać się nie tych co ciało zabijają, ale tego (właśnie Boga), który i ciało i duszę może zatracić w piekle. W piekle święty Bóg będzie wywierał pomstę na swoich wrogach - wtedy nie będzie ucieczki od Niego. Lepiej przyjść do Niego teraz na Jego warunkach i przyjąć dar przebaczenia póki trwa czas łaski. Karol zdaje się popełniać tu klasyczny błąd budowania wizji piekła na średniowiecznych malowidłach a nie na Biblii.
Tak czy siak👀,,czeski film,,ale rozmowa potrzebna👀😈👋
Cześc wam przyjaciele,
Witam was serdecznie!
Ponownie - pozwolę sobię na zwiększenie zasięgu mat. : D
-Na statytsyki materiału i dla niepewnych:
Wspaniale, że nasi dziadkowie i przodkowie wywalczyli tutaj wolnosc słowa. Tylko szkoda że teraz jedna ze stron w tych tematach musi się ograniczac - bo może to zostac przez paru uznanych jako obraza ykhym... pewnych uczuc.
*To jest trochę hipokryzja, no ale cóż, my niby jesteśmy nie doskonali - i takie nasze systemy pozostaną.*
Hehe .
A więc:
zawsze dobrze zapoznac się z takimi samymi lub innymi poglądami na daną sprawę jak swoje : ),
nie prawdaż?
*_Czy potrzeba 18 doktoratów aby interpretowac Biblię samemu?_*
Nie no,
Osobiście z 18-mnaście to może nie, ale zaaawsze warto posłuchać tych co zjedli zęby na tym -
po prostu mają takie prace, czy to też wierzą, czy nie.
Nie koniecznie tylko księży, teologów i innych ewangelizatorów,
mówię o ciągnięciu nadal wszystkiego na ustawionych już dogmatach, w które nie wszyscy wierzą. Jak by ktoś mógł pewnie uznać:
_"Ciągnieciu dalej niczym nie potwierdzonych teorii czy hipotez"_
Czego to mądry, krytyczny, rządny wiedzy umysł nie cierpi
Ale o historii, konkretnych kontekstów dla tamtych okresów, ludzi czy minionych krain.
Kontekstów historycznych, biograficznych, kulturowych, językowych, czy nawet filozoficznych itd.
Kiedy to trafimy na jakieś trudności w rozumieniu i odczytywaniu
- coś jest dla nas* za kuriozalne, dziwne, brutalne, czy to niezrozumiale
*Dla nas, z naszej perspektywy - dzisiejszej to cywilizacji.
*Nie można przecież przeczytać pism z przed kilku tysięcy lat tak samo, jakby zostały napisane wczoraj.*
Literaturę, starożytną biografię, czy to nawet diagnozy starożytnego lekarza i tamtejszych wtedy to czasem rewolucyjnych (jak i nie wciąż fałszywych dla nas teraz) teorii jak na swoje czasy. Jak to wszystko się zaczęło rozwijać w tym przykładzie od tych niedziałających już dla nas historii.
Jak to wszystko wręcz wyewoluowało dzięki poświęceniu ludzi, ich czasu i pracy.
Sama logika, bez cudów i filozofowania, czy to bazowaniu na domysłach
Wracając.
jeśli chcemy coś z tego poważnego w ogóle wynieśc, i to najlepiej dobrego dla nas gdy już coś robimy,
- najgorzej po prostu wyśmiać czy się dowartościować przez samo-poparcie
Podsyłam przykładowe źródło mojego komentarza:
...jedynie mółbym powtarzac co tam jest zawarte, a tak to zawsze wygodniej dla was przyjaciele
youtu. be/e-Gr-Y jhrkM
(Usunąc SPACJE, już pare razy gdzieniegdzie mi komentarza nie opublikowało)
"Bóg w Starym Testamencie│Odpowiedź z..."
Polski Inkwizytor, dwie części
*Proszę nie komentowac źródła bezpośrednio tutaj*
-Nie ma to absolutnie żadnego sensu,
bo nic nie wniesie do dyskusji.
Tylko pod załączonym materiałem i tam to krytykować pracę autora
- oczywiście po całkowitym zapoznaniu, inaczej rzucam słowa na wiatr przez kogoś zatwardziałe poglądy.
Mój czas na marne..., ale liczę że każdy się zapozna aby zrozumiec kontekst mojego komentarza.
A jeśli mamy postąpic juz jak najbardziej racjonalnie czy to rzetelnie = skontaktowac się ze wszystkimi autorami źródeł w po zapoznaniu się z ich dziełami.
Wszelka bibliografia znajduje się w opisie materiału.
(POKAŻ WIĘCEJ lub na urządzeniach mobilnych kliknąc napis tytułu)
Nie przyszedłem się wykłócac, ale pokazac bardzo wyrafirowane źródła
Przypominajka dla wszytskich: ) (psst. zawsze lubie wsnieśc coś mądrego do rozmów)
Nieracjonalność nie jest z góry zarezerwowana tylko dla chrześcijan i ludzi religijnych i vice versa.
A bO kSiąŻka tAK MóWI.
ZACHĘCAM wszystkich czytelników do aktywnego szukania informacji zgodnych, jak i dla nas niezgodnych dotyczących naszych poglądów.
Szczególnie - kiedy nie ważne jak jesteśmy już osadzeniu na naszych fundamentach,
czy to uprzedzeni...
Jeszcze przy dzisiejszym dostępie do praktycznie wszystkiego
-Zawsze można się czegoś ciekawego dowiedziec, człowiek uczy się przez całe swoje istnienie, jeszcze nikogo coraz więcej wiedzy nie zab%$ło.
A czasem - nawet doprowadzic do zmiany swojego tak już dla nas pewnego nastawienia.
Jeśli Cię to obraża, (Ciebie-czytelnika), ...jakoś może uznałeś to za argument chochola-to bardzo Cię przepraszam.
=Nie taki był mój zamiar, aby kogoś urazic.
Tyle
Życzę szczęścia
I pozdrawiam serdecznie.
Ciebie i wszystkim innym co to czytają ; )
Szczególnie w tym chłonnych świata i w ciężkim kryzysie wiary, tak to popularnym po zakończeniu uczenia się formułek na pamięć przez całą podstawówkę i nagłemu zagłębieniu się w swoich poglądach-to jest wymagane, aby wynieść się na następny poziom.
Mam nadzieję że wszystkim pomogłem jak to mogłem : DD
Trzymajcie się!
Prawa fizyki same w sobie nie istnieją. Istnieją pewne zależności między ciałami, pewne siły itd. i to, ze my to nazwaliśmy słowami "prawa fizyki" jeszcze nijak nie świadczy o ich istnieniu.
I nie wiem, czemu Karol stwierdza, ze o niczym się dość ciężko mówi. W całej historii ludzkości, przynajmniej od czasu powstania mowy, mówiono wyłącznie o niczym, więc chyba jednak nie ma z tym najmniejszych problemów.
Nie no dobra, to nie ma sensu jak jasna cholera
To, że przyszli na spotkanie, to "nie zależało od nich"...
Akcja - reakcja. Porozmawiali, uzgodnili obaj, obaj przyszli, mogli nie przyjść, bez zbędnych szczegółów, tutaj Karol odleciał w kosmos.
Niektóre jego twierdzenia są fajne, ale lubi popadać w skrajność...
Brat męża jest SJ. od przeszło 30 lat, jest tak jak mówisz
Panie Karolu, a co Pan sądzi o tym, co prezentuje ks prof. Michał Heller?
Karol pojechałeś z tym że nie mamy wyboru na nic. Absolutnie się z tym Nie zgadzam. Mamy wpływ praktycznie na wszystko co nas dotyczy.
Przekorny Pan jest Panie Karolu. Ale dla mnie, jest to raczej miła cecha. Cenię poczucie humoru u innych.
Jak chcesz więc się dowiedzieć CZEGOKOLWIEK a nie mówić tylko WIEM ŻE NIC NIE WIEM to:
-Przeczytaj Dzieło liczące ponad 4 tys stron Poemat Boga z człowiekiem Marii Valtorty. Jezus w tym dziele poprzez przekazy mistyczne dla Marii Valtorty powiedział cyt "To dzieło jest dla tych którzy umiłowali ewangelię".
To dzieło odpowiada na pytania min:Sens życia,życie po życiu,czy istnieje reinkarnacja,problematyka krwi tak istotna u św Jechowy,sens cierpienia,Jak Jezus Zmartwychwstał, W jaki sposób Maria została wniebowstąpienia do nieba i kto był tego świadkiem.Kto był świadkami zmartwychwstania i objawienia się Jezusa.Biografia Jezusa i czasów od narodzin jego matki do wniebowstąpienia JEJ i wiele wiele pytań i odpowiedzi zadawanych przez uczonych.To dzieło opowiada o rzeczach które naukowcy potwierdzili a które nie były znane w czasach jego tworzenia.Wiele znanych osobistości np Ojciec PIO mocno poleca przeczytane.
I Ja również polecam w całości przeczytanie warte każdych pieniędzy i czasu :) POZDRAWIAM poszukujących wiedzy o dobrej woli.
Po tytule filmu spodziewałem się, że gościem będzie agnostyk, a nie nihilista :) Ciekawe, zważywszy na to, że ostatnio zacząłem interesować się tym nurtem filozoficznym. Aczkolwiek piszę ten komentarz, ponieważ chciałbym zadać pewne pytanie skierowane głównie do komentujących którzy interesują się filozofią i mają większą wiedzę na temat nihilizmu. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mamy różne odmiany nihilizmu, więc doprecyzuję i powiem, że chodzi mi o nihilizm egzystencjalny. Co o nim sądzicie i jaki macie do niego stosunek? Czy twierdzenie, że życie nie ma sensu jest zasadne? A jeżeli tak, to czy istnieje jakiś powód by żyć, skoro życie nie ma żadnego celu i sensu? Z góry dzięki za odpowiedź :)
P.S.
W sumie to mam jeszcze pytanie. Pierwsze to czy ktoś ma jakąś literaturę na ten temat godną polecenia?
Dzięki za radę, ale dzieci nie lubię i nie chcę ich mieć. Kto powiedział, że stresuję się życiem i sensem istnienia? To, że się o to pytam nie oznacza, że mam jakieś problemy psychiczne. Osobiście jestem człowiekiem, który stara się nie denerwować, być opanowanym i zrównoważonym. A zadałem takie pytanie, ponieważ lubię porozmyślać nad różnymi pytaniami i ideologiami oraz poznać opinie innych na dane tematy.
Wklej sobie w miejsce „sens” - „znaczenie”. Życie nie ma znaczenia? Znaczenia wobec czego? Czy dla najbliższych nam ludzi nasze życie nie ma znaczenia? Czy kontakt z nimi nie ma znaczenia? To sa sprawy indywidualne. Sami nadajemy sobie znaczenie. Uważam ze wszelkie zdania o bezsensowności życia maja podłoże religijne. To ze nasze życie jest ograniczone w czasie nie znaczy ze jest bezsensu. Czemu brak abstrakcyjnej nieskończoności życia miałby decydować o sensie? Dobrze by było ruszyć dupę i nadać swojemu życiu znaczenie. Pieprzenie o bezsensie życia zabija sens.
A czy istnienie pleśni ma sens z jej punktu widzenia? Albo kolonii meduz? Albo roztoczy? Owszem, pełnią jakąś funkcję w ekosystemie, ale czy to ich życiu nadaje sens? Myślę, że tak naprawdę pytasz o sens istnienia człowieka, nie o życie jako takie. Ja uważam, że nasz ludzki, złożony intelekt, który wprawdzie "dał nam ziemię w posiadanie" ( nazywany on bywa przez znane środowiska "duszą") nie różnicuje nas w stosunku do innych form życia pod względem sensu istnienia. To wyłącznie skuteczne narzędzie ewolucyjne, a zdolność abstrakcyjnego myślenia, samoświadomość i poczucie wyjątkowości, yo tylko efekty uboczne. Powiedziałbym na koniec, że życiema taki sens-znaczenie, jakie mu nada jego "użytkownik"...
Po co czytać całą książkę. Wystarczy przeczytać pierwszych sto stron żeby zrozumieć, że to kupa bredni.
Jak to się dzieje, że taki inteligentny i bystry człowiek nie zorientował się w ciągu kilku dni, że pakuje się w zbieranie informacji o bzdurach ?
Jednak coś od nas zależy.
*Jak to się dzieje, że taki inteligentny i bystry człowiek nie zorientował się w ciągu kilku dni, że pakuje się w zbieranie informacji o bzdurach ?*
Z tego samego powodu, dla którego dzieci wierzą w istnienie świętego Mikołaja który potrafi magicznie wejść kominem i zostawić im prezenty - *indoktrynacja od młodości*
to w sumie urocze jak Leszek próbuje przyłapać Karola na jakiejś pomyłce z "to wiesz, czy nie wiesz?" :'D
Karolu i Leszku nie spierajcie się o pierdoly;) wiemy że dzieje się to co nazywamy tym co właśnie staramy się nazwać. A tak właściwie to wiemy że dzieje się to co nazywamy stanem wiedzy o tym co nazywamy dzianiem sie XD. Mowiac praktycznie problem jest komunikacyjny i dotyczy definicji pojęcia wiedzy
Nie rozumiem używania takich pojęć jak "obiektywna prawda". Prawda z definicji jest obiektywna. Prawda to coś, co po prostu jest i już. Nie da się jej zdefiniować jako coś "co działa". Bo prawda jest tym, co jest prawdziwe i tyle. Absolutnie, bezwzględnie i obiektywnie. Jeżeli nie ma "obiektywnej prawdy" to by znaczyło, że nie ma prawdy w ogóle.
Jak słucham Karola to mi się przypomina sketch Storm Tima Minchina :)
Leszku - jedna mała uwaga - świadkowie kogo?/czego? Jehowy - nie Jechowi, tak jak nie wypadkowi, a świadkowie wypadku. Oni mają być tymi co świadczą o bogu o imieniu Jehowa. I Leszku druga uwaga - nikt nie zauważył brody, bo zbyt skutecznie ją zasłaniasz mikrofonem;]
Chciałbym doczekać debaty pomiędzy Karolem Fjałkowskim a Karolem Fjałkowskim. I myślę, że Karol Fjałkowski tę debatę by przegrał.
29:48 - 3 wspaniałe myśli :D
wyobrażam sobie jak dobrze by brat Karol wyglądał w sutannie i habicie
Karol powiada m/w tak : " fakt naszego spotkania NIE ZALEŻAŁ od NICZEGO". Czy, przypadkiem nie ZALEŻAŁO ono od Twojej woli, Karolu?
Karolu, czy do wiary w Boga niezbędna jest..Biblia?...
Ze wszystkich religii, najbardziej podoba mi się podejście do Boga, do Wielkiego Ducha tak dokładnie, dawnych rdzennych Indian. Bo oni tak naprawdę, nie mieli żadnej religii. Ich religią - jeżeli wolno mi to tak nazwać - było życie w zgodzie ze światem przyrody, z Wielkim Duchem. I starali się - z różnym oczywiście powodzeniem - żyć w zgodzie z każdym napotkanym w swoim życiu człowiekiem. I to według mnie była nacja najlepsza, jaka kiedykolwiek pojawiła się na świecie. Szkoda, że tak bezmyślnie została ona przez wyznawców Chrystusa niemal do dzisiaj unicestwiona.
W miejscu "niemal do dzisiaj", proszę domniemać przecinek. Powinno być; "niemal, do dzisiaj".
Tak . Szczególnie Aztekowie są dobrym przykładem tej harmonii. Albo pustynni rozbójnicy Apacze.
@@janinajanina8294 Czy Tobie się zdaje, że ja pochwalam rytualne zabójstwa? Popatrz raczej na naszą cywilizację. Bije Azteków na głowę. Poza tym Aztekowie, to tylko mały odłam całej cywilizacji Indian. I na dodatek żyjący odrębnie. Tak samo jak odrębna była nasza cywilizacja, zanim się tam pojawiła. Co do rozbójników Apaczów! Nie byli rozbójnikami, dopóki nie pojawiły się blade twarze i nie dały przykładu napadów i rozbojów. Indianie przyjęli Kolumba i całą zgraję białych przyjaźnie. Chyba nie zaprzeczysz? Bo to jest w historii zapisane. Nie pojmujesz, jak łatwo bywa człowiek zdemoralizowany złym przykładem?
@@janinajanina8294 Poza tym widzę, że mało wiesz o cywilizacji rdzennych Indian. Przed przybyciem białych, naprawdę żyli w harmonii z naturą. A i jak biali się pojawili, bronili swojego stylu życia. Napady Apaczów, potraktował bym raczej jak partyzantkę podchodzącą okupanta. Zaprzeczysz?
@@janinajanina8294 Czy słyszał ktoś z ust zwycięzców o niesprawiedliwej wojnie?
Trochę błądzi Karol, ale pierwszy etap ma już za sobą.
Uwielbiam, gdy Leszek tak drąży o wiedzę. XD