Mnie z kolei intryguje inna rzecz. Mianowicie, że już po dwóch tygodniach obniżonego nastroju można stwierdzić depresję... Zapewne mało który terapeuta podchodzi do tego tak książkowo, a i pewnie zależy to od sytuacji, ale nasuwa mi się myśl, że w naszych czasach niewiele jest przestrzeni na przeżywanie smutku. Słuchałam kiedyś podcastu Marty Niedźwieckiej o żałobie, a w nim została zwrócona uwaga na to, że teraz nawet po stracie najbliższej osoby ludzie unikają okazywania żałoby. Mało kto nosi czerń, mało kto zapewnia sobie spokój i przestrzeń, by po prostu przeżyć smutek, zupełnie naturalny w tak wyjątkowej sytuacji. Z kolei emocje, tłumione tygodniami, miesiącami, a może i latami w pewnym momencie wyjdą na powierzchnię. Może nawet w formie depresji. Mam wrażenie, że społeczeństwo nie radzi sobie ze smutkiem. Widząc kogoś, kto czuje się gorzej, myślimy o tym, by go rozweselić. A czasem wystarczy z taką osobą po prostu pobyć, dać jej bezpieczną przestrzeń do PRZEŻYCIA emocji, a nie próbować od razu zalepić smutek ,,radosnymi" bodźcami. Czyż byśmy byli niewolnikami pozytywności?
U mnie depresja trwa już od około 10 lat i z początku nawet bym nie wpadła na to że ją mam. Bo myślałam, że się poprostu użalam nad sobą. Zresztą w mojej rodzinnie by powiedzieli że przesadzam i że wyolbrzymiam.. Bo musi się stać naprawde tragedia lub coś poważnego żeby mieć depresje. Aż w końcu teraz zdecydowałam się na psychoterapię gdzie doszły czynniki zewnętrzne tak silnie odziaływujące na społeczeństwo. I żałuję, że lekceważyłam każdy objaw mojej depresji. I jeśli miałabym coś dodać to polecam każdemu zadbać najpierw o zdrowie psychivzne a potem o wygląd zewnętrzny.Co do przeżywania żałoby myślę że jest to kwestia bardzo indywidualna. I zależy w dużej mierzy od wiary. Ale też od tego, że jest poprostu znieczulica w społeczeństwie do wczuwania się w czyjeś emocje. Jest tylko ja ja ja..
Coś w tym jest owszem natomiast dwa tyg w zupełności wystarcza na pełną diagnozę depresji. Kluczowe jest tutaj to że owy "smutek" o którym wspominasz to jeden z bardzo wielu objawów towarzyszących. Wszyscy Ci którzy mają za sobą kilka nawrotów z pewnością wiedzą co mam na myśli.
Dlaczego terapeuci czepiają się tylko głowy? Przecież jelita to bank hormonu szczęścia. To nasz drugi mózg, który ma większą władzę nad tym pierwszym! Sam zły stan mikroflory ma wpływ na zaburzenia nastroju co jest udowodnione, a sprawdzone np przeze mnie, osobiście walczę z nimi od 10 lat i samą dietą można zdziałać cuda. Czy eksperci od głowy i układu pokarmowego mają ustalone między sobą, że jak ktoś ma depreche to idzie do psychoterapeuty i koniec? Przecież lekarze robią wielki błąd jeśli kogoś zamknie się w szpitalu i faszeruje tabsami na głowę bo dla nich tylko tam powstaje depresja, a problem jest na dole co było poruszane nawet w niektórych książkach..
Powodem depresji w tym kraju jest zapierdalanie za miskę ryżu brak możliwości normalnego życia, ledwo wiązanie końca z końcem czyli beznadzieja oraz ewentualnie niedobory witamin
Bardzo cenne i ważne informacje zarówno u prowadzącego jak i drugiej kompetentnej osoby, ciekawe jest ukazanie całego tego mechanizmu, który ukazuje nam co długotrwały .stres, urazy ,długie zamartwianie robi naszym neuronom- mózgom. Strach pomyśleć po tych 2 latach straszenia nas ,dzieci jak to wpłynęło na zdrowie naszych neuronów a to nie koniec tego teatru. Chrońmy dzieci i nas nie słuchając złowrogiego tv.
W moim przypadku gigantyczne wartości cytokinych prozapalnych powodują stany depresyjne. Głownie Interferon. Naukowo jest potwierdzone, że występują pewne korelacje.
Zbyt często zapomina się o depresji endogennej - spowodowanej właśnie nierównowagą hormonalną, stanami zapalnymi, brakami niektórych witamin itp. wtedy żadna psychoterapia nie pomoże, bo problemem jest źle działający organizm.
Curcumina,Omega 3,Boswellia,Apigenina,NAC-nie slyszalem ,aby ktorys psychiatra leczyl lub zajmowal sie stanem zapalnym.Standart to SSRI ,kasa i do domciu,bo tak wygodniej i bezpieczniej,a pacjent choruje 40 lat. W kazdej depresji Curcumina to podstawa-antyzapalna i antydepresyjna-zwieksza ilosc serotoniny w mozgu.
Temat poważny. Lecz farmakoterapia jako metoda to brzmi niekompletnie. Psychofarmakologia nie jest możliwa do ogarnięcia bez wiedzy biochemicznej. A wiedza biochemiczna to przybliżenie przybliżenia wiedzy o życiu. Stresory są coraz bardziej urozmaicone i złośliwe. Coraz bardziej natrętne i wciskane ludziom na tysiące sposobów. Ucieczka intelektualna od tego czym są te stresory to wałkowanie jałowe tematu. Które nic nie wnosi oprócz zniecierpliwienia w wersji najbardziej łagodnej. Więc uśmiecham się słuchając tego wykładu. On niczego zupełnie nie zmienia. Toksyczność środowiska to główny stresor.
@@AsiekiD rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr r
Neuroplastycznosc mózgu i długo trwały stres przyczyną depresji to jest to co do mnie przemawia. Tak chyba było w moim przypadku. Długotrwały stres i niemożność powrotu do dobrego stanu bo neurony się uszkodziły. Straciłam zdolność autoregulacji. I depresja gotowa. Mogła mi się przytrafić gorsza choroba psychiczna ale na szczęście tak się nie stało. Mam uszkodzony mózg tzn dość duża torbiel i ogniska niedokrwienne. Jak ważne jest badanie i kontakt z lekarzem jeśli coś nam dolega. Dbajcie o siebie. Pozdrawiam
W tym cały problem,że bez psychoterapii,a więc zmian w życiu,przepracowania traum,myślenia,przeżywania itd. po odstawieniu lekòw depresja wraca,bo znowu doprowadzamy do skutkòw stresu. Dlatego psychoterapia leczy i zapobiega nawrotom,jeśli nie wracamy do starych nawykòw,z czasem stare połaczenia w mòzgu(starych nawykòw)zanikają i są zastąpione nowymi-na zasadzie "przetrwają używane"natomiast farmakoterapia pomaga w leczeniu pod warunkiem,że jest jednocześnie prowadzona psychoterapia. Sama farmakoterapia tylko sztucznie podtrzymuje dobry nastròj ,w połączeniu z psychoterapią przyspiesza proces leczenia,z racji szybszej regeneracji neuronòw,ale z kolei bez psychoterapii można też szybciej przyswajać niepotrzebne i szkodliwe rzeczy i nawyki lub człowiek pod wpływem lekòw czujacy się dobrze nie ma ochoty i motywacji do podjęcia wysiłku pracy nad sobą. Sama psychoterapia to wolniejszy i trudniejszy proces,ale efektywniejszy. W bardzo złym stanie konieczne są leki,przynajmniej w początkowej fazie leczenia,by osiagnać stan ,w ktòrym człowiek będzie w stanie podjąć wysiłek pracy nad sobą w psychoterapii. Psychoterapia trwałe zmienia aktywność i budowę rejonòw mòzgu i przywraca regenerację. Dla osòb z zaburzeniami lękowymi polecam wspanialą ksiazkę"Zalękniony mòzg",gdzie wszystko jest świetnie wytłumaczone w oparciu o neuronaukę. Ròwniez polecam filmiki Dr Wojciecha Glac dotyczące budowy i pracy mòzgu.
Odcięcie od toksycznego środowiska, dieta, dobre towarzystwo, nawet jeśli tylko na YT (m.in. na tym kanale), poznawanie siebie - i dałam radę bez leków (podobne jak operacja, uważam, że to ostateczność i podejrzewam, że w 99% wystarczą naturalne ziołowe środki). Ruch mam niestety ograniczony a chyba powinnam choć w jogę wejść. Ale dałam radę: coraz rzadziej i coraz mniej boli. Na dzień dzisiejszy jestem w stanie funkcjonować prawie całą dobę (jeszcze pracuję nad spaniem ale tu z pomocą przychodzi mi medytacja czy nawet sam oddech - natomiast sąsiedzi nie pomagają).
Bedzie odcinek o mizofonii? Odkąd pamietam niesamowicie denerwują mnie ludzkie dxwieki jak cmokanie, harkanie czy smarkanie. Problemy z nawracajaca depresja pojawily sie podczas dorastania
Każdy lekarz powie że trzeba zrobić badania. Rezonans mózgu. Jakieś badanie krwi. Może tarczycy bo ona też wpływa na nastrój. Pewnie też poziom witaminy D. To pomoże zdiagnozować stan chorobowy. Potem lekarz dobierze leki i zasugeruje psychoterapię która pomoże odkryć ukryte traumy. Można pomóc sobie samemu poprzez lekturę dobrych książek psychologicznych czy artykułów nawet w Internecie. Pomaga odpowiednia muzyka uspokajająca i na dobry sen. Możesz też pokierować swoimi myślami. Nazywam to udpokojeniem umysłu.
Bardzo polecam połączenie psychoterapii z farmakologią. Efekty są spektakularne! Ważne jest, żeby zrobić sobie przestrzeń czasową w której chory może pozwolić sobie na eksperymentowanie z aktywnościami które kiedyś lubił robić a zaprzestał, bądź też przedsięweźmie nową aktywność, rozwinie i w dłuższej obserwacji czasowej chętnie będzie do niej wracał. W moim przypadku był to sport. Niestety zwykły rower, czy spacer nie pomagał. Musiałem sobie postawić wymagające treningi. Liczę, że utrzymam budowaną kondycję i wystąpię w triathlonie. Ważne jest też, żeby myśleć pozytywnie i unikać stresu, toksycznych ludzi, ale głównie po to żeby się jak najlepiej skupić na sobie i poddać się krytycznym samo sądowi i zacząć prowadzić dziennik w którym koncetujemy się na konkretach. Co mnie smuci, co mnie cieszy, dlaczego, w jakim nastroju się kładę, budzę. Regularność prowadzenia obserwacji jest ważna. Żeby dotrzeć do stanu zadowolenia należy uzbroić się w cierpliwość i pod żadnym pozorem nie rezygnować z walki o siebie! Kluczem jest konfrontowanie się z słabością samego siebie. No i ofc. zero alkoholu, używek, dbanie o higienę snu, dieta nisko informacyjna (zero fb, Insta, TikToka, Snapchat) najlepiej na przynajmniej 2 lata. Pozdrawiam :)
Zastanawiam się, czy dzieci autystyczne nie były w jakiś sposób nadwrażliwe na bożdzce (od samego początku)i to "zestresowało" i "wymęczyło" ich neurony, z tąd to spektrum autyzmu 🤨😞. Może niektórzy są bardziej odporni na stres, a niektórzy bardziej na niego reagują...tak jak Wysoko Wrażliwi
Masz sporo racji. To jaką mamy neuroplastyczność warunkuje genetyka. Mówię to jako matka dziecka autystycznego i kuzynka człowieka z zespołem Aspergera. Nie trudno zgadnąć, że mając ciągle pod górkę miałam depresję. Mam jeszcze inny trop. Serotonina to klucz do depresji. Mam fibromialgię, która jest powiązana z poziomem serotoniny w mięśniach i układzie nerwowym. Ból nasilają sytuacje stresogenne. To się nazywa błędne koło bólu i bezsenności, które wpędza w depresję. Muszę mieć również coś nie tak z różnymi receptorami bo nie reaguję na leki przeciwbólowe i nie działa na mnie THC i CBD. Także palenie marychy to strata czasu i kasy. Cóż, taki mój los
Sądzę że tak właśnie jest. Sa tacy którzy mają silne nogi lub ręce. Sa tacy którzy mają kiepską mowę. A są tacy którzy mają deficyty w mózgu. chodzi o to żeby walczyć o lepszy stan zdrowia. Nie poddawać się..
Skupiając się na mechanice neuroplastyczności zapomnieliśmy, że to cudne urządzenie w naszej głowie potrzebuje zasobów (dobrego pokarmu, powietrza) Mikrobiotę jelitową dzieci rodząc się przejmują od mamy, dobijają "cukierkami", antybiotykami, można wymieniać w nieskończoność. Ciało - to całość, działa zaprojektowane idealnie w nieidealnym świecie, któremu ślepnąc tak się grzecznie podporządkowujemy. Jest poza dietą, postami przerywanymi, sportem (nawet spacerem w lesie) jeszcze psychodietetyka, ograniczenie pseudostymulantów dopaminowych, można o tym wykładać w nieskończoność, a przestaliśmy słyszeć, że "depresją" ciało domaga się pomocy w sprowadzeniu wszystkiego na proste, pełne dobrego jedzenia, wyspane, odstresowane i pozbawione zbędnych emocji tory?
Ja od prawie półtora roku jestem na farmakoterapii, ale z racji tego, że kilka nawrotów już się zdarzyło + raczej mam jakieś zaburzenia osobowości niedługo wybieram się na psychoterapię i zobaczymy jak połączenie tych dwóch się zda
To takie oczywiste a z drugiej strony odkrywcze bo dowodzi że można wykorzystać zjawisko torowania i hamowania jak w reedukacji ruchowej ale przez zastępowanie starych nawykow nowymi i tworzenie nowych nawykow a porzucanie starych. Czyli można nauczyć się być szczęśliwym 🥳
Polecam prześledzić temat detoksu dopaminowego, sprawia on ze receptory stają się wrażliwsze bodźce. Takie środowisko wydaje mi się dobrym miejscem na znalezienie przyjemności i sensu oraz próbę zmiany wadliwych procesów myślowych.
O "detoksie dopaminowym" pierwsze słyszę, ale z ciekawości zgłębiłem trochę temat - i całkiem intrygujące, przypuszczalnie spora część ludzi mogłaby zareagować na takie ograniczenie bodźców (inna kwestia, w jakim stopniu byłby to efekt placebo) - aczkolwiek, jeżeli osoba w depresji nie ma psychicznie sił, aby przysłowiowo "wstać z łóżka", to problem (u takiej osoby) leży raczej gdzieś indziej... Zresztą też, z autopsji, depresja depresji nierówna - przykładowo, u mnie różne próby klasycznych farmakoterapii (SSRI, SNRI, iMAO, itp.) za wiele nie pomagały, natomiast włączenie leczenia z NDRI dało poprawę (a przynajmniej na tyle, abym mógł w miarę normalnie funkcjonować na co dzień) - z tym, że NDRI to leki atypowe (w kontekście depresji), a działają podnosząc poziom (na skutek hamowania wychwytu zwrotnego) m.in. właśnie dopaminy (i na marginesie, stąd wiele środków z tej grupy to używki, ogólnie od pewnego poziomu inhibicji transportera dopaminy, zanika pożądany efekt terapeutyczny, a pojawia się działanie typowe dla używek stymulujących i euforycznych, przy czym ten stopień inhibicji jest zależny od rodzaju danej substancji) - więc to tak trochę kompletnie w przeciwną stronę, aniżeli ten "detoks dopaminowy" - jeżeli neuroprzekaźników (w tym przypadku, dopaminy) jest z jakichś przyczyn skrajnie mało (albo odpowiadających receptorów postsynaptycznych jest proporcjonalnie zbyt wiele, przez co konkurują one o ograniczoną pulę neuroprzekaźników), to taki "detoks dopaminowy" wiele nie da (o ile w sumie czasowo nawet nie pogorszy stanu danej osoby, przynajmniej w pewnym sensie) - no bo wówczas takie subtelne zwiększenie wrażliwości receptorów dopaminowych (czyli teoretyczny cel "detoksu dopaminowego", w efekcie "regulacji w górę", po uprzednim ograniczeniu bodźców wyzwalających dopaminę) nie pomoże, na zasadzie przysłowiowego "z pustego i Salomon nie naleje"... Inna kwestia, że dopamina (jak i inne neuroprzekaźniki) nie służy do jakiegoś pojedynczego rodzaju komunikacji pomiędzy neuronami (na zasadzie uklepanych stwierdzeń potocznych, że dopamina to przyjemność, serotonina to szczęście, itp.), nie można tego tak interpretować - są one używane przez różne struktury w układzie nerwowym, zależnie od tego, jakich neuroprzekaźników używają dane neurony do komunikacji między sobą - no i przykładowo, za to stereotypowe działanie kojarzone z dopaminą (czyli np. odczuwanie przyjemności i satysfakcji, mobilizacja do działania, itp.) odpowiada głównie szlak nakrywkowo-mezolimbiczny (a szerzej patrząc, to ogólnie układ limbiczny, aczkolwiek ta struktura zarządza także funkcjami pamięci, uczuciem strachu, zachowaniami agresywnymi, wszelkimi popędami, przyjmowaniem pożywienia, odczuwaniem zapachów, integracją wrażeń zmysłowych, a także m.in. funkcjami wegetatywnymi, poprzez pośredni wpływ np. na układ krwionośny i oddechowy), ale sama dopamina jest także używana w innych strukturach, np. na szlaku nakrywkowo-mezokortykalny ma udział m.in. w kontroli emocji i funkcjach poznawczych, a na szlaku nigrostriatalnym odpowiada m.in. za motorykę, poprzez wpływ na układ pozapiramidowy - a ponadto, wydzielanie akurat dopaminy to moduluje także sama serotonina (zależnie od tego, z jakim rodzajem receptora oddziałuje, i tak np. aktywacja 5-HT1A/5-HT5A zwiększa ilość dopaminy, ale już aktywacja 5-HT1B/5-HT2C/5-HT6 hamuje jej wydzielanie) - także w praktyce nie jest to po prostu takie "czarne albo białe", lecz ma sporo "odcieni szarości", zależy od różnych aspektów... (ps. Mogłem się gdzieś z czymś pomylić, bo pisałem z pamięci, także uwagi mile widziane... ^^) Pozdrawiam~ o/
@@BartoszKonkol Dokładnie, depresja depresji nie równa. Z doświadczenia mogę powiedzieć ze medytacja i uwaznosc plus detox dopaminowy potrafią wyciągnąć z niezłego szamba. Polecam ten materiał jako dowód ze to nie tylko placebo ua-cam.com/video/6KhHNWFhwPc/v-deo.html
Super temat!!! Ale ja mam 74 lata, słabo widzę że względu na wiek i powoli czytamy że względu na wrodzoną dysleksję. Jednak fonetyczny przekaz tego tłumaczenia były lepszy. Może Pan to poprawić . Proszę. Bardzo mnie to interesuje, bo ja pogodny, poukładany, optymistyczny, życzliwy,i empatyczny czlowiek-- nauczyciel dzieci specjalnej troski. Człowiek spełniony zawodowo- nagroda prezydenta Miasta Poznania. Spełniona rodzinnie- już śp.mąż, 3 wspaniałych dzieci, 6 wnucząt, posiadam w rodzinie miłą ksywkę ,,królowa matka" , no jest wesoło, i miło. I ja zapadłam na ; diagnoza psychiatry - epizod depresji umiarkowany. I nadziwić się nie mogę - skąd to się wzięło???? u mnie ???
o to pan pamięta te "dobre" czasy, ja znałem człowieka że 12lat i podpinał pług do konia i na pole(...) po 8 km do szkoły chodzili(...) ha! dziś trzy lata i mózgopierdolec od szmatfonów i tabletów(za dużo śmieciowej informacji) i zbytnio maDkowanie- i chooj wie co to wyrasta- i wieszają się jak psy. nauczyli się wyrażać "emocje" ot takimi znakami :) :/ :O :D itp. itd. chooj ten Naród strzelił zresztą WIDAĆ
Może z wieku. Neurony się starzeją jak cały organizm. Może na Pan w mózgu jakieś nieprawidłowości? Badal Pan mózg? Może serotoniny panu brakuje? Przyczyny mogą być różne. Trzeba się leczyć. Gdy boli ząb idzie Pan do dentysty a gdy boli psychika trzeba odwiedzić psychiatrę. Ppzdrawiam
Witam.Przeczytałem pani wpis i postanowiłem odpisać.Mam wrażenie,że życie w niezbyt udanym małrzeństwie powoduje stres i z czasem depresje.Na drugim miejscu religia(bo przecież nie wolno według ksieży sie rozwieść ,bo straszą piekłem ,potepieniem i niewiadomo czym jeszcze...).Więc co wtedy robi człowiek co chodzi do kościoła i ma nie udane małrzeństwo????.Myśle że nic bo podświadomie boi sie tego (ich) potepienia.I depresja podana jak na tacy.Koszty życia też nie pomagają ale cóż..... .Pozdrawiam i zdrowia życzę.
@@grzegorzmotyl9626 Na moje poczucie smutku składało się i składa wiele czynników. Cóż... W życiu piękne są tylko chwile... Koszty życia niestety rosną i przyszłość nie zapowiada się na świetlaną.
@@krystynadzierzanowska8288 Życie to nie bajka, to jest walka- niestety. Nikt nie mówił, że będzie lekko...no i nie jest. W życiu piękne są tylko chwile, a dla tych chwil warto żyć;).
@@krystynadzierzanowska8288 Co do "wielu czynników" to można je wyeliminować, chociaż część z własnego życia. Zmienić miejsce zamieszkania, otoczenie generalnie. A zacząć od tego, żeby się nie przejmować- oczywiście łatwiej powiedzieć, ale trudniej zrobić. Pozytywny egoizm może też pomóc. Skupić się na tym, że nikt za nas życia nie przeżyje, więc ostatecznie wyebane na otoczenie że facto(na tych, którzy proponują na nas wpływać). Oczywiście są to mocne ogólniki, bo każdy człowiek jest w innej sytuacji.
Wiesz co jest najlepsze na depresje ? Znalezienie motta zyciowego szukac odp w ksiazkach. Ludzie nigdy się nie zmienia. Pomysl dlaczego ktos tak sie zachowal i poszukaj odp w ksiazce
Dobrze, fajny film, rozumiem. Ale tak: antydepresanty powodują regenerację neuronów w mózgu, bierze się je zazwyczaj 6-9 miesięcy po osiągnięciu poprawy, żeby zapobiegać nawrotom. Ale dlaczego występuje depresja lekooporna? Pytam w takim kontekście, że nie rozumiem jak to jest, że jak jakiß antydepresant zacznie u mnie juź działać, to zazwyczaj po 2 miesiącach (gdy nadal antydepresant przyjmuję) znowu wracam do depresji? Jak to jest, że mózg mimo tej naprawy, i tak traci tą neuroplastyczność, mimo tego, że cały czas oddziałują na niego środki, które służą jego naprawie? W sensie czemu przestają działać? żeby nie było, bo czytając odpowiedzi tak trochę to niezbyt dobrze zakomunikowałam, mi nie chodzi, o to, żeby teraz dostawać od z całym szacunkiem losowych ludzi z internetu rad dotyczących mojego zdrowia, od tego mam moich lekarzy i terapeutę. Bardziej chodziło mi o to, że jak ktoś przeczytał coś ciekawego, co mogłoby tłumaczyć, dlaczego niektóre mózgi odpowiadają na leczenie, a niektóre najpierw tak, by później się na nie uodpornić, to byłabym mu wdzięczna za podzielenie się tą wiedzą.
Leki anty-depr.nie uczynią cudu,trzeba jeszcze pracować nad tym.(sobą) , dobrze się przebadać w różnych kierunkach lekarze tego nie rekomendują,a to błąd,sama tego doświadczyłam.W tej chwili jestem innym człowiekiem .
Zbadaj sobie poziom hormonów, witamin i mikroelementów w organizmie- to może mieć wpływ. Mówi się też, że w jelitach jest drugi mózg, też zależy od nich jakie jest nasze samopoczucie. Do tego też dochodzą czynniki zewnętrzne, czyli wpływ otoczenia na nas.
Niestety antydepresanty nie działają tak jakby chciał autor badania, podobnie jak wstrzemięźliwość nie działa jako sposób wyjścia z nałogu bo nie likwiduje przyczyny. Antydepresanty nie działają na przyczynę ani na skutek, tylko ogłupiają system nerwowy i w ten sposób tłumią problemy. Psychoterapia może pomóc tylko w tych przypadkach gdy ludzie cierpią przez błędne podejście i wyuczone wzorce. Moim zdaniem chodzi o zupełnie inne mechanizmy. Przyczyną depresji może być błędne myślenie uleczalne psychoterapią, ale także obiektywny bodziec generujący cierpienie lub brak pozytywnych bodźców lub ich zdecydowana przewaga nad negatywnymi. Właściwie nie chodzi o same bodźce, tylko o nadrzędne długofalowe wartości.
@@joannaw.1459 chodzi mi o postępowanie i myślenie, które są naszym sposobem na szczęście. Niektórym wystarczą proste rzeczy np. zdrowe odżywianie, siłownia, posiadanie dzieci, miłość. Inni szukają szczęścia w duchowości, sztuce, hobby, sporcie, religii, a pozostali nie wiedzą czego chcą lub wiedzą, że niczego nie chcą, a jeszcze innym przeszkadza sprzeczność różnych pragnień.
Jak wygląda pamięć u osób z traumą, depresją? Dlaczego wiele osób nie pamięta np. swojego dzieciństwa? Bądź traci pamięć w momentach stresu? I kluczowe pytanie, co robić aby ta pamięć nie zanikała?
Słyszałam kiedyś taką opinię, że mózg specjalnie "wymazuje" traumatuczne dzieciństwo. Bo gdyby tego nie zrobił, to życie z tą swiadomością- jak nas skrzywdzono w dziecinstwie, byłoby nie do zniesienia. Mogłoby to powodować znaczny wzrost samobójstw Ps niektórzy nie pamiętają traumatycznych przeżyć nawet z dorosłości
Moze to tez w jakims stopniu zalezy od naszej swiadomosci..ja nie chcialam pamoetac I nie pamietam..co tez znacznie utrudnia przerabianie emocji niestety
Mój brat wiele w życiu przeszedł m.in toksyczne środowisko pracy, dwa przeszczepy narządów, rozpad ciężkiego małżeństwa, samotność, a nigdy nie był długo smutny, zawsze potrafił zażartować, podnieść, się po ciosie otrzepać i żyć jak może w danej sytuacji najlepiej. takie ma "oprogramowanie".
Mi się wydaje, że są osoby bardziej wrażliwe, co mogą mocniej odczuwać stres niż osoba mniej wrazliwa czyli mniej podatna na stres. Ale to jest moje przypuszczenie oczywiście
Uwarunkowania genetyczne, ktore dopiero raczkuje aby odkryc ze genny i ich mutacje moga wplywac na to ze u jednych depresja nie rozwinie się szybko a drugim blyskawicznie.
Możliwe że osoba widzi przyczynę lub przyczyny stresu jako mające oddziaływanie na większą część jej życia. Np dana osoba może uważać że ciężko jej pójść do pracy gdzie tworzą się problemy więc neurony przekazujące informację w związku z pracą będą „przepalone” ale zostając w domu zajmie się czymś co poprawi jej humor. Druga osoba może nie być zdolna pójść do pracy i uważać że przez to że nie jest zdolna do pracy nie będzie również w stanie poradzić sobie z gotowaniem, tu już masz dodatkowe neurony odpowiadające za coś innego.
Jeśli dobrze zrozumiałam to synapsy się zapychają czyli nie ma przewodnictwa a później wraca może więc odpowiedzialna za to jest tzw. higiena? A może brak wiedzy i umiejętności dbania o siebie? A może brak odpowiedniej stymulacji?
Można poeksperymentować z psylocybiną. Daje spektakularne efekty i mówię to jako osoba zmagająca się z depresją od dziecka. Ponadto, warto zwrócić uwagę na to, czy nie ma się przewlekłego stanu zapalnego, np. spowodowanego chorobą autoimunnologiczną. Warto pokombinować z dietą, pamiętając że mięso jest dla naszego organizmu najbardziej neutralne i odżywcze (szczególnie czerwone). Niektórzy nie tolerują dobrze nawet warzyw i owoców, a już na pewno nabiału, zbóż. Można sprawdzić dietą eliminacyjną i powolnym wprowadzaniem pokarmów.
To dla mnie jasne, tylko jak zakończyć to błędne koło. Byłam w psychoterapii 25 lat. Od kilku lat testuję leki, które wydają się w ogóle nie działać, a wciąż leżę w otchłani depresji. Co dalej??
Dżisas, co za clickbait. Nie "Neuroplastyczność powodem depresji", tylko "Niska neuroplastyczność powodem depresji". Ta druga wersja tytułu nie jest nowością, podczas gdy w tę pierwszą zaraz kliknąłem. Tego się po tym kanale nie spodziewałem.
Przy życiu trzyma ciekawość tego co będzie jutro;). Kiedyś bodajże Woody Allen powiedział, że przy życiu trzyma go myśl o seksie oralnym z jego żoną hehe. Każdego coś trzyma przy życiu 😁
Odp brzmi uwarunkowania genetyczne i cala historia embrionalna maja duzy wplyw na rozwoj depresji. A nawroty sa wywolywane przez doswiadczenia kiedy bylismy podatni na dlugofalowy stres. Aby wyjasnic powstawanie depresji to trzeba zanurkowac w oceanie. Niestety aby cos waznego odkryc to trzeba miec funtusze i zglebiac oraz doswiatczenia robic a to jak pokonac mile świetlna.
@@Magda3432 Dlatego jest to "domyślny system" żeby ludzie nie popadali w skrajny stan i wspierali się. Indywidualnie oczywiście nikt nikomu żyć nie każe, jednak w skali masowej, lepiej żeby nie powstawały fora jak skończyć ze sobą, bądź co odyebać przed końcem, bo to mogłoby wciągać jak sekty. Tj. jeden chciałby skończyć, bo jest sparaliżowany, a inny, bo nie stać go na najnowszego iPhone... Śmierć jest to OSTATECZNOŚĆ, gdy nie ma ŻADNEJ innej możliwości. Jednak ludzie kończą żywot nawet gdy sytuacja obiektywnie wcale nie jest taka tragiczna. Generalnie "promowanie" i akceptowanie samobója jest społecznie szkodliwe. Bo jeśli coś jest akceptowane, to staje się normalne, staje się normą. A jeśli jest normą, to znaczy, że jest ok... Ale tak jak aborcja nie jest OK, tak i kończenie ze sobą nie jest OK. Śmierć to też ucieczka, poniekąd oznaka słabości- i tak ma być postrzegana, żeby trzymać ład między ludźmi. Żeby utrzymać cywilizację ludzką. Też religia właśnie piętnuje samobpjów żeby właśnie robić wszystko by utrzymać się przy życiu i żeby inni wspierali w tym innych. Tworzy to też więzi między ludźmi (religia). Znam przykłady ludzi, którzy wyszli z alkoholizmu dzięki wierze w Boga. Jeden ułożył sobie życie z kobietą na przykład, a był 'menelem". I okazało się, że z beznadziejnej sytuacji dało się wyjść, nie było tak źle żeby ze sobą kończyć...a wielu jednak się zapiło, albo zabiło pod wpływem. Ostatecznie "chcącemu nie dzieje się krzywda". Każdy przecież niezależnie od wszystkich wybiera swoją drogę. Ale nie można uznawać za normę czegoś szkodliwego społecznie. A jeśli coś nie jest uznawane za normę, to jest to "nienormalne" z zasady.
@@Magda3432 Dodam jeszcze, że domyślnym stanem ochrony życia jest sam nasz umysł. Przecież człowiek sam nie wchodzi pod ciężarówkę, nie staje na skraju przepaści itp. Jest to naturalny mechanizm obronny. Samo to, że tu piszemy potwierdza to co piszę;). Przecież sposobów na śmierć codziennie mamy dziesiątki, albo setki, a może i tysiące. Jednak pomimo problemów żyć chcemy, bo nie wiadomo czy jest coś "po drugiej stronie". Gdybyśmy wiedzieli, że jest na pewno lepiej to ludzkość w większości by wymarła. A przez niepewność lepiej "tutaj" coś zrobić żeby polepszyć sobie stan w miarę możliwości.
@@janxupa3683 Realista zawsze widzi dwie strony"medalu",jest odpowiedziałny i przewidujący,czasem bierze na siebie za dużo, to b. szeroki temat .Optymistą zawsze zadowolony z życia,a pesymista wie od urodzenia,ze życie jest do "bani"
@@lidiasidowska9344 Otóż optymiśvi też miewają depresję. Jeśli w życiu ci się nie układa, to możesz być optymistą, ale to nie znaczy, że zawsze musisz w każdej chwili na wszystko patrzeć pozytywnie. Mam znajomego który jest niewątpliwym optymistą i ma depresję. Z jednej strony myśli, że zawsze mu się wszystko uda, nie przejmuje się na przyszłość. Z drugiej życie tak mu się nie układa, że mimo pozytywnego nastawienia często jest załamany
Boże...nie miałeś pomysłu na odcinek, to pusciles przez 90% filmiku imnego gościa😆. Wkurzam się, bo nie znam angielskiego, puściłam sobie Twój film do kucharzenia, a tu 90% z innego filmiku, reszta tekst do przeczytania i kilka zdań od Ciebie 😆. Mogłeś wrzucic dwa linki i tyle
No cóż .. jest szereg dietetyków i doradców, którzy mają nadwagę 😁. Nie ma ludzi idealnych. Każdy też ma jakiegoś bzika. Są też głosy takie, że ludzie mający problem ze sobą idą studiować psychologię czy psychiatrię żeby najpierw sobie pomóc;).
Często wieczorem na myśl o jutrzejszym dniu i tego że muszę pójść do roboty (choć nie muszę bo starcza nam) źle mi i jedyne o czym myślę i marzę to spac i oby to jak najdłużej trwało bo nie chce kolejnego dnia..w sumie codziennie tak mam.
Polecam iść na spacer do parku, usiąść na ławce, posłuchać przyrody. Może jakiś rower jeśli już spacer się uda. Może wycieczka pociągiem gdzieś w nowe rejony- to też pomaga. Jednak trzeba się przełamać i wyjść...
Ja tak tez często kiedyś miałam już wczasach szkolnych. Do dziś mi zostało to ze mam zły humor czy coś się stało chce iść spać i najlepiej żebym nie musiała wstawać. Nie wiem skąd to jakby to ująć … zaburzenie
@@foxyy4933 Próba ucieczki w stan nieświadomy. Niektórzy uciekają też dlatego w alko czy dragi- ucieczka w krainę zapomnienia. P.s. na zdjęciu też wyglądasz na śpiącą;).
Mnie z kolei intryguje inna rzecz. Mianowicie, że już po dwóch tygodniach obniżonego nastroju można stwierdzić depresję... Zapewne mało który terapeuta podchodzi do tego tak książkowo, a i pewnie zależy to od sytuacji, ale nasuwa mi się myśl, że w naszych czasach niewiele jest przestrzeni na przeżywanie smutku. Słuchałam kiedyś podcastu Marty Niedźwieckiej o żałobie, a w nim została zwrócona uwaga na to, że teraz nawet po stracie najbliższej osoby ludzie unikają okazywania żałoby. Mało kto nosi czerń, mało kto zapewnia sobie spokój i przestrzeń, by po prostu przeżyć smutek, zupełnie naturalny w tak wyjątkowej sytuacji. Z kolei emocje, tłumione tygodniami, miesiącami, a może i latami w pewnym momencie wyjdą na powierzchnię. Może nawet w formie depresji.
Mam wrażenie, że społeczeństwo nie radzi sobie ze smutkiem. Widząc kogoś, kto czuje się gorzej, myślimy o tym, by go rozweselić. A czasem wystarczy z taką osobą po prostu pobyć, dać jej bezpieczną przestrzeń do PRZEŻYCIA emocji, a nie próbować od razu zalepić smutek ,,radosnymi" bodźcami. Czyż byśmy byli niewolnikami pozytywności?
Tak,oni chcą z nas zrobić zawsze zadowolonymi,to jest choroba też bycie szczęśliwym,faktycznie ludziom brak endorfin tragedia!
U mnie depresja trwa już od około 10 lat i z początku nawet bym nie wpadła na to że ją mam. Bo myślałam, że się poprostu użalam nad sobą. Zresztą w mojej rodzinnie by powiedzieli że przesadzam i że wyolbrzymiam.. Bo musi się stać naprawde tragedia lub coś poważnego żeby mieć depresje. Aż w końcu teraz zdecydowałam się na psychoterapię gdzie doszły czynniki zewnętrzne tak silnie odziaływujące na społeczeństwo. I żałuję, że lekceważyłam każdy objaw mojej depresji. I jeśli miałabym coś dodać to polecam każdemu zadbać najpierw o zdrowie psychivzne a potem o wygląd zewnętrzny.Co do przeżywania żałoby myślę że jest to kwestia bardzo indywidualna. I zależy w dużej mierzy od wiary. Ale też od tego, że jest poprostu znieczulica w społeczeństwie do wczuwania się w czyjeś emocje. Jest tylko ja ja ja..
Coś w tym jest owszem natomiast dwa tyg w zupełności wystarcza na pełną diagnozę depresji. Kluczowe jest tutaj to że owy "smutek" o którym wspominasz to jeden z bardzo wielu objawów towarzyszących. Wszyscy Ci którzy mają za sobą kilka nawrotów z pewnością wiedzą co mam na myśli.
To właśnie tzw szczęśliwi ludzie, na tzw chaju popełniają więcej wykroczeń niż depresyjni
Escitil lek na depresje. !!!!!!!#!#
ten odcinek to potwierdzenie moich wniosków do których sam doszedłem niestety z doswiadczenia i logicznego myślenia , dzięki!
Dlaczego terapeuci czepiają się tylko głowy? Przecież jelita to bank hormonu szczęścia. To nasz drugi mózg, który ma większą władzę nad tym pierwszym! Sam zły stan mikroflory ma wpływ na zaburzenia nastroju co jest udowodnione, a sprawdzone np przeze mnie, osobiście walczę z nimi od 10 lat i samą dietą można zdziałać cuda. Czy eksperci od głowy i układu pokarmowego mają ustalone między sobą, że jak ktoś ma depreche to idzie do psychoterapeuty i koniec? Przecież lekarze robią wielki błąd jeśli kogoś zamknie się w szpitalu i faszeruje tabsami na głowę bo dla nich tylko tam powstaje depresja, a problem jest na dole co było poruszane nawet w niektórych książkach..
lubię czytać komentarze mądrych ludzi, więc czasami wpadam tu, polecam
Powodem depresji w tym kraju jest zapierdalanie za miskę ryżu brak możliwości normalnego życia, ledwo wiązanie końca z końcem czyli beznadzieja oraz ewentualnie niedobory witamin
Bardzo cenne i ważne informacje zarówno u prowadzącego jak i drugiej kompetentnej osoby, ciekawe jest ukazanie całego tego mechanizmu, który ukazuje nam co długotrwały .stres, urazy ,długie zamartwianie robi naszym neuronom- mózgom. Strach pomyśleć po tych 2 latach straszenia nas ,dzieci jak to wpłynęło na zdrowie naszych neuronów a to nie koniec tego teatru. Chrońmy dzieci i nas nie słuchając złowrogiego tv.
Podobno długotrwały stan zapalny w organizmie może doprowadzić do depresji. Dziękuję za ciekawy materiał. Pozdrawiam.
W moim przypadku gigantyczne wartości cytokinych prozapalnych powodują stany depresyjne. Głownie Interferon. Naukowo jest potwierdzone, że występują pewne korelacje.
Zbyt często zapomina się o depresji endogennej - spowodowanej właśnie nierównowagą hormonalną, stanami zapalnymi, brakami niektórych witamin itp. wtedy żadna psychoterapia nie pomoże, bo problemem jest źle działający organizm.
Curcumina,Omega 3,Boswellia,Apigenina,NAC-nie slyszalem ,aby ktorys psychiatra leczyl lub zajmowal sie stanem zapalnym.Standart to SSRI ,kasa i do domciu,bo tak wygodniej i bezpieczniej,a pacjent choruje 40 lat.
W kazdej depresji Curcumina to podstawa-antyzapalna i antydepresyjna-zwieksza ilosc serotoniny w mozgu.
Temat poważny.
Lecz farmakoterapia jako metoda to brzmi niekompletnie.
Psychofarmakologia nie jest możliwa do ogarnięcia bez wiedzy biochemicznej.
A wiedza biochemiczna to przybliżenie przybliżenia wiedzy o życiu.
Stresory są coraz bardziej urozmaicone i złośliwe.
Coraz bardziej natrętne i wciskane ludziom na tysiące sposobów.
Ucieczka intelektualna od tego czym są te stresory to wałkowanie jałowe tematu.
Które nic nie wnosi oprócz zniecierpliwienia w wersji najbardziej łagodnej.
Więc uśmiecham się słuchając tego wykładu.
On niczego zupełnie nie zmienia.
Toksyczność środowiska to główny stresor.
Masz dużo racji. Poczytaj o układzie endokannabinoidowym ;)
Ok
Fragment w którym mówisz o niszczeniu neuronów przez stres idealnie przedstawia co się stało ze mną w czasie pobytu w internacie w technikum
Co się stało?
Reakcje uboczne na farmakologiczne preparaty to temat wart osobnego wykładu.
Bardzo zainteresował mnie też "wpływ hormonów" na pracę neuronów pod kątem antykoncepcji hormonalnej.
@@AsiekiD rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr r
Bardzo prawdopodobna teza, również potwierdza poniekąd dlaczego psychodeliki są neuropsychoplastogenami.
Neuroplastycznosc mózgu i długo trwały stres przyczyną depresji to jest to co do mnie przemawia. Tak chyba było w moim przypadku. Długotrwały stres i niemożność powrotu do dobrego stanu bo neurony się uszkodziły. Straciłam zdolność autoregulacji. I depresja gotowa. Mogła mi się przytrafić gorsza choroba psychiczna ale na szczęście tak się nie stało.
Mam uszkodzony mózg tzn dość duża torbiel i ogniska niedokrwienne. Jak ważne jest badanie i kontakt z lekarzem jeśli coś nam dolega. Dbajcie o siebie. Pozdrawiam
Bardzo przydatny film i potrzebny Nam wszystkim. Dziękuje 🙏
Bardzo ciekawy wartościowy materiał, oby tak dalej! 🙂
W tym cały problem,że bez psychoterapii,a więc zmian w życiu,przepracowania traum,myślenia,przeżywania itd. po odstawieniu lekòw depresja wraca,bo znowu doprowadzamy do skutkòw stresu.
Dlatego psychoterapia leczy i zapobiega nawrotom,jeśli nie wracamy do starych nawykòw,z czasem stare połaczenia w mòzgu(starych nawykòw)zanikają i są zastąpione nowymi-na zasadzie "przetrwają używane"natomiast farmakoterapia pomaga w leczeniu pod warunkiem,że jest jednocześnie prowadzona psychoterapia. Sama farmakoterapia tylko sztucznie podtrzymuje dobry nastròj ,w połączeniu z psychoterapią przyspiesza proces leczenia,z racji szybszej regeneracji neuronòw,ale z kolei bez psychoterapii można też szybciej przyswajać niepotrzebne i szkodliwe rzeczy i nawyki lub człowiek pod wpływem lekòw czujacy się dobrze nie ma ochoty i motywacji do podjęcia wysiłku pracy nad sobą.
Sama psychoterapia to wolniejszy i trudniejszy proces,ale efektywniejszy. W bardzo złym stanie konieczne są leki,przynajmniej w początkowej fazie leczenia,by osiagnać stan ,w ktòrym człowiek będzie w stanie podjąć wysiłek pracy nad sobą w psychoterapii.
Psychoterapia trwałe zmienia aktywność i budowę rejonòw mòzgu i przywraca regenerację.
Dla osòb z zaburzeniami lękowymi polecam wspanialą ksiazkę"Zalękniony mòzg",gdzie wszystko jest świetnie wytłumaczone w oparciu o neuronaukę.
Ròwniez polecam filmiki Dr Wojciecha Glac dotyczące budowy i pracy mòzgu.
Odcięcie od toksycznego środowiska, dieta, dobre towarzystwo, nawet jeśli tylko na YT (m.in. na tym kanale), poznawanie siebie - i dałam radę bez leków (podobne jak operacja, uważam, że to ostateczność i podejrzewam, że w 99% wystarczą naturalne ziołowe środki). Ruch mam niestety ograniczony a chyba powinnam choć w jogę wejść. Ale dałam radę: coraz rzadziej i coraz mniej boli. Na dzień dzisiejszy jestem w stanie funkcjonować prawie całą dobę (jeszcze pracuję nad spaniem ale tu z pomocą przychodzi mi medytacja czy nawet sam oddech - natomiast sąsiedzi nie pomagają).
Bedzie odcinek o mizofonii? Odkąd pamietam niesamowicie denerwują mnie ludzkie dxwieki jak cmokanie, harkanie czy smarkanie. Problemy z nawracajaca depresja pojawily sie podczas dorastania
A co z osobami, które od dzieciństwa nie odczuwają radości i szczęścia? Czy ich mózg nie działa prawidłowo? Co może być tego przyczyną?
Czuję to
Każdy lekarz powie że trzeba zrobić badania. Rezonans mózgu. Jakieś badanie krwi. Może tarczycy bo ona też wpływa na nastrój. Pewnie też poziom witaminy D. To pomoże zdiagnozować stan chorobowy. Potem lekarz dobierze leki i zasugeruje psychoterapię która pomoże odkryć ukryte traumy. Można pomóc sobie samemu poprzez lekturę dobrych książek psychologicznych czy artykułów nawet w Internecie. Pomaga odpowiednia muzyka uspokajająca i na dobry sen. Możesz też pokierować swoimi myślami. Nazywam to udpokojeniem umysłu.
Wartościowy i przydatny film :)
Bardzo polecam połączenie psychoterapii z farmakologią. Efekty są spektakularne! Ważne jest, żeby zrobić sobie przestrzeń czasową w której chory może pozwolić sobie na eksperymentowanie z aktywnościami które kiedyś lubił robić a zaprzestał, bądź też przedsięweźmie nową aktywność, rozwinie i w dłuższej obserwacji czasowej chętnie będzie do niej wracał. W moim przypadku był to sport. Niestety zwykły rower, czy spacer nie pomagał. Musiałem sobie postawić wymagające treningi. Liczę, że utrzymam budowaną kondycję i wystąpię w triathlonie.
Ważne jest też, żeby myśleć pozytywnie i unikać stresu, toksycznych ludzi, ale głównie po to żeby się jak najlepiej skupić na sobie i poddać się krytycznym samo sądowi i zacząć prowadzić dziennik w którym koncetujemy się na konkretach. Co mnie smuci, co mnie cieszy, dlaczego, w jakim nastroju się kładę, budzę. Regularność prowadzenia obserwacji jest ważna. Żeby dotrzeć do stanu zadowolenia należy uzbroić się w cierpliwość i pod żadnym pozorem nie rezygnować z walki o siebie! Kluczem jest konfrontowanie się z słabością samego siebie. No i ofc. zero alkoholu, używek, dbanie o higienę snu, dieta nisko informacyjna (zero fb, Insta, TikToka, Snapchat) najlepiej na przynajmniej 2 lata.
Pozdrawiam :)
Zastanawiam się, czy dzieci autystyczne nie były w jakiś sposób nadwrażliwe na bożdzce (od samego początku)i to "zestresowało" i "wymęczyło" ich neurony, z tąd to spektrum autyzmu 🤨😞.
Może niektórzy są bardziej odporni na stres, a niektórzy bardziej na niego reagują...tak jak Wysoko Wrażliwi
Masz sporo racji. To jaką mamy neuroplastyczność warunkuje genetyka. Mówię to jako matka dziecka autystycznego i kuzynka człowieka z zespołem Aspergera. Nie trudno zgadnąć, że mając ciągle pod górkę miałam depresję. Mam jeszcze inny trop. Serotonina to klucz do depresji. Mam fibromialgię, która jest powiązana z poziomem serotoniny w mięśniach i układzie nerwowym. Ból nasilają sytuacje stresogenne. To się nazywa błędne koło bólu i bezsenności, które wpędza w depresję. Muszę mieć również coś nie tak z różnymi receptorami bo nie reaguję na leki przeciwbólowe i nie działa na mnie THC i CBD. Także palenie marychy to strata czasu i kasy. Cóż, taki mój los
Sądzę że tak właśnie jest. Sa tacy którzy mają silne nogi lub ręce. Sa tacy którzy mają kiepską mowę. A są tacy którzy mają deficyty w mózgu. chodzi o to żeby walczyć o lepszy stan zdrowia. Nie poddawać się..
Skupiając się na mechanice neuroplastyczności zapomnieliśmy, że to cudne urządzenie w naszej głowie potrzebuje zasobów (dobrego pokarmu, powietrza)
Mikrobiotę jelitową dzieci rodząc się przejmują od mamy, dobijają "cukierkami", antybiotykami, można wymieniać w nieskończoność. Ciało - to całość, działa zaprojektowane idealnie w nieidealnym świecie, któremu ślepnąc tak się grzecznie podporządkowujemy. Jest poza dietą, postami przerywanymi, sportem (nawet spacerem w lesie) jeszcze psychodietetyka, ograniczenie pseudostymulantów dopaminowych, można o tym wykładać w nieskończoność, a przestaliśmy słyszeć, że "depresją" ciało domaga się pomocy w sprowadzeniu wszystkiego na proste, pełne dobrego jedzenia, wyspane, odstresowane i pozbawione zbędnych emocji tory?
Ja od prawie półtora roku jestem na farmakoterapii, ale z racji tego, że kilka nawrotów już się zdarzyło + raczej mam jakieś zaburzenia osobowości niedługo wybieram się na psychoterapię i zobaczymy jak połączenie tych dwóch się zda
Pasjonująca wiedza, dziękuję! 🙏🌹
Kluczowy odcinek jak DLA mnie🎉 bardzo dziekuje❤️🌷
To takie oczywiste a z drugiej strony odkrywcze bo dowodzi że można wykorzystać zjawisko torowania i hamowania jak w reedukacji ruchowej ale przez zastępowanie starych nawykow nowymi i tworzenie nowych nawykow a porzucanie starych. Czyli można nauczyć się być szczęśliwym 🥳
Polecam prześledzić temat detoksu dopaminowego, sprawia on ze receptory stają się wrażliwsze bodźce. Takie środowisko wydaje mi się dobrym miejscem na znalezienie przyjemności i sensu oraz próbę zmiany wadliwych procesów myślowych.
O "detoksie dopaminowym" pierwsze słyszę, ale z ciekawości zgłębiłem trochę temat - i całkiem intrygujące, przypuszczalnie spora część ludzi mogłaby zareagować na takie ograniczenie bodźców (inna kwestia, w jakim stopniu byłby to efekt placebo) - aczkolwiek, jeżeli osoba w depresji nie ma psychicznie sił, aby przysłowiowo "wstać z łóżka", to problem (u takiej osoby) leży raczej gdzieś indziej... Zresztą też, z autopsji, depresja depresji nierówna - przykładowo, u mnie różne próby klasycznych farmakoterapii (SSRI, SNRI, iMAO, itp.) za wiele nie pomagały, natomiast włączenie leczenia z NDRI dało poprawę (a przynajmniej na tyle, abym mógł w miarę normalnie funkcjonować na co dzień) - z tym, że NDRI to leki atypowe (w kontekście depresji), a działają podnosząc poziom (na skutek hamowania wychwytu zwrotnego) m.in. właśnie dopaminy (i na marginesie, stąd wiele środków z tej grupy to używki, ogólnie od pewnego poziomu inhibicji transportera dopaminy, zanika pożądany efekt terapeutyczny, a pojawia się działanie typowe dla używek stymulujących i euforycznych, przy czym ten stopień inhibicji jest zależny od rodzaju danej substancji) - więc to tak trochę kompletnie w przeciwną stronę, aniżeli ten "detoks dopaminowy" - jeżeli neuroprzekaźników (w tym przypadku, dopaminy) jest z jakichś przyczyn skrajnie mało (albo odpowiadających receptorów postsynaptycznych jest proporcjonalnie zbyt wiele, przez co konkurują one o ograniczoną pulę neuroprzekaźników), to taki "detoks dopaminowy" wiele nie da (o ile w sumie czasowo nawet nie pogorszy stanu danej osoby, przynajmniej w pewnym sensie) - no bo wówczas takie subtelne zwiększenie wrażliwości receptorów dopaminowych (czyli teoretyczny cel "detoksu dopaminowego", w efekcie "regulacji w górę", po uprzednim ograniczeniu bodźców wyzwalających dopaminę) nie pomoże, na zasadzie przysłowiowego "z pustego i Salomon nie naleje"... Inna kwestia, że dopamina (jak i inne neuroprzekaźniki) nie służy do jakiegoś pojedynczego rodzaju komunikacji pomiędzy neuronami (na zasadzie uklepanych stwierdzeń potocznych, że dopamina to przyjemność, serotonina to szczęście, itp.), nie można tego tak interpretować - są one używane przez różne struktury w układzie nerwowym, zależnie od tego, jakich neuroprzekaźników używają dane neurony do komunikacji między sobą - no i przykładowo, za to stereotypowe działanie kojarzone z dopaminą (czyli np. odczuwanie przyjemności i satysfakcji, mobilizacja do działania, itp.) odpowiada głównie szlak nakrywkowo-mezolimbiczny (a szerzej patrząc, to ogólnie układ limbiczny, aczkolwiek ta struktura zarządza także funkcjami pamięci, uczuciem strachu, zachowaniami agresywnymi, wszelkimi popędami, przyjmowaniem pożywienia, odczuwaniem zapachów, integracją wrażeń zmysłowych, a także m.in. funkcjami wegetatywnymi, poprzez pośredni wpływ np. na układ krwionośny i oddechowy), ale sama dopamina jest także używana w innych strukturach, np. na szlaku nakrywkowo-mezokortykalny ma udział m.in. w kontroli emocji i funkcjach poznawczych, a na szlaku nigrostriatalnym odpowiada m.in. za motorykę, poprzez wpływ na układ pozapiramidowy - a ponadto, wydzielanie akurat dopaminy to moduluje także sama serotonina (zależnie od tego, z jakim rodzajem receptora oddziałuje, i tak np. aktywacja 5-HT1A/5-HT5A zwiększa ilość dopaminy, ale już aktywacja 5-HT1B/5-HT2C/5-HT6 hamuje jej wydzielanie) - także w praktyce nie jest to po prostu takie "czarne albo białe", lecz ma sporo "odcieni szarości", zależy od różnych aspektów... (ps. Mogłem się gdzieś z czymś pomylić, bo pisałem z pamięci, także uwagi mile widziane... ^^) Pozdrawiam~ o/
@@BartoszKonkol Dokładnie, depresja depresji nie równa. Z doświadczenia mogę powiedzieć ze medytacja i uwaznosc plus detox dopaminowy potrafią wyciągnąć z niezłego szamba. Polecam ten materiał jako dowód ze to nie tylko placebo ua-cam.com/video/6KhHNWFhwPc/v-deo.html
@@BartoszKonkol Detox zostal juz dawno zdebunkowany..
@@RaZziaN1 źródło?
bardzo ciekawy odcinek, dotyczy bezpośrednio mnie, wiem więcej
Super temat!!! Ale ja mam 74 lata, słabo widzę że względu na wiek i powoli czytamy że względu na wrodzoną dysleksję. Jednak fonetyczny przekaz tego tłumaczenia były lepszy. Może Pan to poprawić . Proszę. Bardzo mnie to interesuje, bo ja pogodny, poukładany, optymistyczny, życzliwy,i empatyczny
czlowiek-- nauczyciel dzieci specjalnej troski. Człowiek spełniony zawodowo- nagroda prezydenta Miasta Poznania. Spełniona rodzinnie- już śp.mąż, 3 wspaniałych dzieci, 6 wnucząt, posiadam w rodzinie miłą ksywkę ,,królowa matka" , no jest wesoło, i miło.
I ja zapadłam na ; diagnoza psychiatry -
epizod depresji umiarkowany. I nadziwić się nie mogę - skąd to się wzięło???? u mnie ???
o to pan pamięta te "dobre" czasy, ja znałem człowieka że 12lat i podpinał pług do konia i na pole(...) po 8 km do szkoły chodzili(...) ha! dziś trzy lata i mózgopierdolec od szmatfonów i tabletów(za dużo śmieciowej informacji) i zbytnio maDkowanie- i chooj wie co to wyrasta- i wieszają się jak psy. nauczyli się wyrażać "emocje" ot takimi znakami :) :/ :O :D itp. itd. chooj ten Naród strzelił zresztą WIDAĆ
Może z wieku. Neurony się starzeją jak cały organizm. Może na Pan w mózgu jakieś nieprawidłowości? Badal Pan mózg? Może serotoniny panu brakuje? Przyczyny mogą być różne. Trzeba się leczyć. Gdy boli ząb idzie Pan do dentysty a gdy boli psychika trzeba odwiedzić psychiatrę. Ppzdrawiam
Ja mam depresję chyba od urodzenia. Nigdy mi się tu nie podobało a im dalej, tym gorzej. Z czego tu się cieszyć... A może mój mózg jest trefny...
Witam.Przeczytałem pani wpis i postanowiłem odpisać.Mam wrażenie,że życie w niezbyt udanym małrzeństwie powoduje stres i z czasem depresje.Na drugim miejscu religia(bo przecież nie wolno według ksieży sie rozwieść ,bo straszą piekłem ,potepieniem i niewiadomo czym jeszcze...).Więc co wtedy robi człowiek co chodzi do kościoła i ma nie udane małrzeństwo????.Myśle że nic bo podświadomie boi sie tego (ich) potepienia.I depresja podana jak na tacy.Koszty życia też nie pomagają ale cóż..... .Pozdrawiam i zdrowia życzę.
@@grzegorzmotyl9626 Na moje poczucie smutku składało się i składa wiele czynników. Cóż... W życiu piękne są tylko chwile...
Koszty życia niestety rosną i przyszłość nie zapowiada się na świetlaną.
@@krystynadzierzanowska8288 Życie to nie bajka, to jest walka- niestety. Nikt nie mówił, że będzie lekko...no i nie jest.
W życiu piękne są tylko chwile, a dla tych chwil warto żyć;).
@@krystynadzierzanowska8288 Co do "wielu czynników" to można je wyeliminować, chociaż część z własnego życia. Zmienić miejsce zamieszkania, otoczenie generalnie. A zacząć od tego, żeby się nie przejmować- oczywiście łatwiej powiedzieć, ale trudniej zrobić. Pozytywny egoizm może też pomóc. Skupić się na tym, że nikt za nas życia nie przeżyje, więc ostatecznie wyebane na otoczenie że facto(na tych, którzy proponują na nas wpływać).
Oczywiście są to mocne ogólniki, bo każdy człowiek jest w innej sytuacji.
Wiesz co jest najlepsze na depresje ? Znalezienie motta zyciowego szukac odp w ksiazkach. Ludzie nigdy się nie zmienia. Pomysl dlaczego ktos tak sie zachowal i poszukaj odp w ksiazce
Dobrze, fajny film, rozumiem. Ale tak: antydepresanty powodują regenerację neuronów w mózgu, bierze się je zazwyczaj 6-9 miesięcy po osiągnięciu poprawy, żeby zapobiegać nawrotom. Ale dlaczego występuje depresja lekooporna? Pytam w takim kontekście, że nie rozumiem jak to jest, że jak jakiß antydepresant zacznie u mnie juź działać, to zazwyczaj po 2 miesiącach (gdy nadal antydepresant przyjmuję) znowu wracam do depresji? Jak to jest, że mózg mimo tej naprawy, i tak traci tą neuroplastyczność, mimo tego, że cały czas oddziałują na niego środki, które służą jego naprawie? W sensie czemu przestają działać?
żeby nie było, bo czytając odpowiedzi tak trochę to niezbyt dobrze zakomunikowałam, mi nie chodzi, o to, żeby teraz dostawać od z całym szacunkiem losowych ludzi z internetu rad dotyczących mojego zdrowia, od tego mam moich lekarzy i terapeutę. Bardziej chodziło mi o to, że jak ktoś przeczytał coś ciekawego, co mogłoby tłumaczyć, dlaczego niektóre mózgi odpowiadają na leczenie, a niektóre najpierw tak, by później się na nie uodpornić, to byłabym mu wdzięczna za podzielenie się tą wiedzą.
Spróbuj grzybów może.
Może sprawdź poziom witaminy D
@@magdalenamajka798 ogólnie chyba dieta na pierwszym miejscu.
Leki anty-depr.nie uczynią cudu,trzeba jeszcze pracować nad tym.(sobą) , dobrze się przebadać w różnych kierunkach lekarze tego nie rekomendują,a to błąd,sama tego doświadczyłam.W tej chwili jestem innym człowiekiem .
Zbadaj sobie poziom hormonów, witamin i mikroelementów w organizmie- to może mieć wpływ. Mówi się też, że w jelitach jest drugi mózg, też zależy od nich jakie jest nasze samopoczucie. Do tego też dochodzą czynniki zewnętrzne, czyli wpływ otoczenia na nas.
Cześć, przed operacją byłem wesołym człowiekiem, po narkozie jestem totalnie zmieniony, już się nie śmieję.
Niestety antydepresanty nie działają tak jakby chciał autor badania, podobnie jak wstrzemięźliwość nie działa jako sposób wyjścia z nałogu bo nie likwiduje przyczyny. Antydepresanty nie działają na przyczynę ani na skutek, tylko ogłupiają system nerwowy i w ten sposób tłumią problemy. Psychoterapia może pomóc tylko w tych przypadkach gdy ludzie cierpią przez błędne podejście i wyuczone wzorce.
Moim zdaniem chodzi o zupełnie inne mechanizmy. Przyczyną depresji może być błędne myślenie uleczalne psychoterapią, ale także obiektywny bodziec generujący cierpienie lub brak pozytywnych bodźców lub ich zdecydowana przewaga nad negatywnymi. Właściwie nie chodzi o same bodźce, tylko o nadrzędne długofalowe wartości.
Co Masz na mysli mowiac o dlugofalowych wartosciach ?
@@joannaw.1459 chodzi mi o postępowanie i myślenie, które są naszym sposobem na szczęście. Niektórym wystarczą proste rzeczy np. zdrowe odżywianie, siłownia, posiadanie dzieci, miłość. Inni szukają szczęścia w duchowości, sztuce, hobby, sporcie, religii, a pozostali nie wiedzą czego chcą lub wiedzą, że niczego nie chcą, a jeszcze innym przeszkadza sprzeczność różnych pragnień.
Do twarzy Ci z tą dziarą, odcinek też ciekawy ,🙃
Jak wygląda pamięć u osób z traumą, depresją? Dlaczego wiele osób nie pamięta np. swojego dzieciństwa? Bądź traci pamięć w momentach stresu? I kluczowe pytanie, co robić aby ta pamięć nie zanikała?
Słyszałam kiedyś taką opinię, że mózg specjalnie "wymazuje" traumatuczne dzieciństwo. Bo gdyby tego nie zrobił, to życie z tą swiadomością- jak nas skrzywdzono w dziecinstwie, byłoby nie do zniesienia. Mogłoby to powodować znaczny wzrost samobójstw
Ps niektórzy nie pamiętają traumatycznych przeżyć nawet z dorosłości
@@magdalenamajka798 niestety ale niektórzy pamiętają też traumatyczne przeżycia z dzieciństwa
Moze to tez w jakims stopniu zalezy od naszej swiadomosci..ja nie chcialam pamoetac I nie pamietam..co tez znacznie utrudnia przerabianie emocji niestety
Polecam ksiazki Nancy mcwiliams i Jerzego vetulaniego do przeczytania.
@@boloyeung1947 czasami też tak bywa. Nie mamy na to wpływu niestety
No i oglądamy
Bardzo ciekawe
Bardzo fajny odcinek 😉
Mój brat wiele w życiu przeszedł m.in toksyczne środowisko pracy, dwa przeszczepy narządów, rozpad ciężkiego małżeństwa, samotność, a nigdy nie był długo smutny, zawsze potrafił zażartować, podnieść, się po ciosie otrzepać i żyć jak może w danej sytuacji najlepiej. takie ma "oprogramowanie".
Bardzo zla fonia. Nie mozna wszystkiego uslyszc. Napisy tego nie rozwiazuja.
A audycje swietne. Dziekuje.
Pytanie dlaczego tylko u niektórych stres niszczy neuroplastycznosc w tak dużym stopniu
Mi się wydaje, że są osoby bardziej wrażliwe, co mogą mocniej odczuwać stres niż osoba mniej wrazliwa czyli mniej podatna na stres. Ale to jest moje przypuszczenie oczywiście
@@Rose_98_ms teoretyk amator jak i ja jestem 😅
Uwarunkowania genetyczne, ktore dopiero raczkuje aby odkryc ze genny i ich mutacje moga wplywac na to ze u jednych depresja nie rozwinie się szybko a drugim blyskawicznie.
Możliwe że osoba widzi przyczynę lub przyczyny stresu jako mające oddziaływanie na większą część jej życia. Np dana osoba może uważać że ciężko jej pójść do pracy gdzie tworzą się problemy więc neurony przekazujące informację w związku z pracą będą „przepalone” ale zostając w domu zajmie się czymś co poprawi jej humor. Druga osoba może nie być zdolna pójść do pracy i uważać że przez to że nie jest zdolna do pracy nie będzie również w stanie poradzić sobie z gotowaniem, tu już masz dodatkowe neurony odpowiadające za coś innego.
Jeśli dobrze zrozumiałam to synapsy się zapychają czyli nie ma przewodnictwa a później wraca może więc odpowiedzialna za to jest tzw. higiena? A może brak wiedzy i umiejętności dbania o siebie? A może brak odpowiedniej stymulacji?
Antydepresyjna dziarka :)
o, tatuaz! :)
Cały czas słyszę antydepresanty, a co jeśli ktoś ma z nimi badzo złe doświadczemia? A co z pacjentami z lekooporną depresją?
Pozostaje Medyczna marihuana i olej rso
@@Aneirol a to naprawdę pomaga?
Można poeksperymentować z psylocybiną. Daje spektakularne efekty i mówię to jako osoba zmagająca się z depresją od dziecka. Ponadto, warto zwrócić uwagę na to, czy nie ma się przewlekłego stanu zapalnego, np. spowodowanego chorobą autoimunnologiczną. Warto pokombinować z dietą, pamiętając że mięso jest dla naszego organizmu najbardziej neutralne i odżywcze (szczególnie czerwone). Niektórzy nie tolerują dobrze nawet warzyw i owoców, a już na pewno nabiału, zbóż. Można sprawdzić dietą eliminacyjną i powolnym wprowadzaniem pokarmów.
@@ki3724 Poszukam na temat tej psylocybiny i diet. Dzięki za odpowiedź i dużo zdrowia, zwłaszcza wyjścia z tej deprescji wiem jakie to okropne.
@@joannaanna9850 Również życzę zdrowia. Tylko pamięta Pani o tym, że psylocybina jest u nas nielegalna. Mimo wszystko warto rozważyć tą opcję.
To dla mnie jasne, tylko jak zakończyć to błędne koło. Byłam w psychoterapii 25 lat. Od kilku lat testuję leki, które wydają się w ogóle nie działać, a wciąż leżę w otchłani depresji. Co dalej??
@MT TM Rozumiem i bardzo współczuję. To jest faktycznie męczarnia... 🍀
Dżisas, co za clickbait.
Nie "Neuroplastyczność powodem depresji", tylko "Niska neuroplastyczność powodem depresji".
Ta druga wersja tytułu nie jest nowością, podczas gdy w tę pierwszą zaraz kliknąłem.
Tego się po tym kanale nie spodziewałem.
Mam 34 lata od 20 lat choruję na depresję chyba diabeł mnie trzyma przy życiu
Żona?
@@arbuiznowrobnizow3682 Na szczęście NIE
Bardzo współczuje :( Mam nadzieje że uda Ci się odnaleźć spokój oraz wiele miłych chwil które sprawią że poczujesz się wewnętrznie szczęśliwy
@@arbuiznowrobnizow3682 😅
Przy życiu trzyma ciekawość tego co będzie jutro;).
Kiedyś bodajże Woody Allen powiedział, że przy życiu trzyma go myśl o seksie oralnym z jego żoną hehe. Każdego coś trzyma przy życiu 😁
czy ta książka będzie na chomikuj?
A jak podlacza te Nano czasteczki to ?
Co przedstawia tatuaż ?
Na pewno pokazuje "samookaleczenie się" ;).
@@jackblock7451 😂😂👏🏽
Odp brzmi uwarunkowania genetyczne i cala historia embrionalna maja duzy wplyw na rozwoj depresji. A nawroty sa wywolywane przez doswiadczenia kiedy bylismy podatni na dlugofalowy stres. Aby wyjasnic powstawanie depresji to trzeba zanurkowac w oceanie. Niestety aby cos waznego odkryc to trzeba miec funtusze i zglebiac oraz doswiatczenia robic a to jak pokonac mile świetlna.
Na poczatek wypadaloby kupic slownik jezyka polskiego, potem brac sie za bardziej zaawansowane tematy.
Neuroplastycznosc mozna przywrocic przy pomocy psychodelikow.
Matko bosko A kto to poda mi???
Po pierwszej uniy , i drugej uniy ludzie rodzyli sie slabsi bo to dzalalo na pokolenia jak alszwic czy inne Stany lekowe
Abstrahując od tematu: cóż takiego przedstawia tatuaż?
Też jestem ciekawa 😊
Ciekawe
Nic o psychodelikach?
A rozpiecie kolniezyka W poprzednim odcinku to taki follow up do dzisiejszego szpanu tatuarzem ? Narcyzm ? Ego tripping?
Z depresja zmagam się jakieś dziesięć lat, ciężko znaleźć radość z życia a żyć trzeba.
Nie trzeba. Ale oczywiście się powinno
@@janxupa3683 Nie trzeba i nie ma takiej powinności.
@@mrkamil5331 ten komentarz brzmi jak zachęcenie do czegoś … nie pozytywnego w ogólnym znaczeniu. Insynuujesz ze można np popełnić samobójstwo …?
@@Magda3432 Dlatego jest to "domyślny system" żeby ludzie nie popadali w skrajny stan i wspierali się. Indywidualnie oczywiście nikt nikomu żyć nie każe, jednak w skali masowej, lepiej żeby nie powstawały fora jak skończyć ze sobą, bądź co odyebać przed końcem, bo to mogłoby wciągać jak sekty. Tj. jeden chciałby skończyć, bo jest sparaliżowany, a inny, bo nie stać go na najnowszego iPhone... Śmierć jest to OSTATECZNOŚĆ, gdy nie ma ŻADNEJ innej możliwości. Jednak ludzie kończą żywot nawet gdy sytuacja obiektywnie wcale nie jest taka tragiczna. Generalnie "promowanie" i akceptowanie samobója jest społecznie szkodliwe. Bo jeśli coś jest akceptowane, to staje się normalne, staje się normą. A jeśli jest normą, to znaczy, że jest ok... Ale tak jak aborcja nie jest OK, tak i kończenie ze sobą nie jest OK. Śmierć to też ucieczka, poniekąd oznaka słabości- i tak ma być postrzegana, żeby trzymać ład między ludźmi. Żeby utrzymać cywilizację ludzką.
Też religia właśnie piętnuje samobpjów żeby właśnie robić wszystko by utrzymać się przy życiu i żeby inni wspierali w tym innych. Tworzy to też więzi między ludźmi (religia). Znam przykłady ludzi, którzy wyszli z alkoholizmu dzięki wierze w Boga. Jeden ułożył sobie życie z kobietą na przykład, a był 'menelem". I okazało się, że z beznadziejnej sytuacji dało się wyjść, nie było tak źle żeby ze sobą kończyć...a wielu jednak się zapiło, albo zabiło pod wpływem.
Ostatecznie "chcącemu nie dzieje się krzywda". Każdy przecież niezależnie od wszystkich wybiera swoją drogę. Ale nie można uznawać za normę czegoś szkodliwego społecznie. A jeśli coś nie jest uznawane za normę, to jest to "nienormalne" z zasady.
@@Magda3432 Dodam jeszcze, że domyślnym stanem ochrony życia jest sam nasz umysł. Przecież człowiek sam nie wchodzi pod ciężarówkę, nie staje na skraju przepaści itp. Jest to naturalny mechanizm obronny. Samo to, że tu piszemy potwierdza to co piszę;). Przecież sposobów na śmierć codziennie mamy dziesiątki, albo setki, a może i tysiące. Jednak pomimo problemów żyć chcemy, bo nie wiadomo czy jest coś "po drugiej stronie". Gdybyśmy wiedzieli, że jest na pewno lepiej to ludzkość w większości by wymarła. A przez niepewność lepiej "tutaj" coś zrobić żeby polepszyć sobie stan w miarę możliwości.
Depresji nie miewają ludzie tzw. optymiści, bądź.....pesymiści,tylko,realiści
Dlaczego tak to widzisz?
@@janxupa3683 Realista zawsze widzi dwie strony"medalu",jest odpowiedziałny i przewidujący,czasem bierze na siebie za dużo, to b. szeroki temat .Optymistą zawsze zadowolony z życia,a pesymista wie od urodzenia,ze życie jest do "bani"
@@lidiasidowska9344 Otóż optymiśvi też miewają depresję. Jeśli w życiu ci się nie układa, to możesz być optymistą, ale to nie znaczy, że zawsze musisz w każdej chwili na wszystko patrzeć pozytywnie. Mam znajomego który jest niewątpliwym optymistą i ma depresję. Z jednej strony myśli, że zawsze mu się wszystko uda, nie przejmuje się na przyszłość. Z drugiej życie tak mu się nie układa, że mimo pozytywnego nastawienia często jest załamany
@@janxupa3683 On nie ma depresji on ma tylko , stany depresyjne,bo jest życiowym nieudacznikiem
@@lidiasidowska9344 Otóż ma. Stwierdzoną przez lekarza
Ciekawie opowiedziany temat .
Ps: Ładny tatuaż .
nowa dziarka??
eeee... bagno.
@K R XD
Wszystko fajnie gdybym znala angielski 😊
Wrzucam filmy żeby słuchać a nie czytać.
Poznaj prawdę o depresji.
ua-cam.com/video/KtsXPJrqNQ8/v-deo.html
uważam że muzyka w tle jest zbędna
Wenn ich Lauterbach sehe und höre dann bekomme ich Depressionen ansonnsten nie.
Tatuaż 👀 od razu wpadl w oczy, az mnie ciekawi co to 😅
Nie 3 nie 10. Z obserwacji jakieś 95%
🍓
Boże...nie miałeś pomysłu na odcinek, to pusciles przez 90% filmiku imnego gościa😆. Wkurzam się, bo nie znam angielskiego, puściłam sobie Twój film do kucharzenia, a tu 90% z innego filmiku, reszta tekst do przeczytania i kilka zdań od Ciebie 😆. Mogłeś wrzucic dwa linki i tyle
Pan prelegent przeżyje 60 lat być może będzie wiedział na temat depresji więcej.
174👍
Głupio film zatytułowany...... powinno być że dzięki neuroplastycznosci można wyjść z depresji i lęku....Ale wiem lęk lepiej się kliko
10% xdd co najmniej 33%.
A pan prowadzący bez nałogów?🤫
No cóż .. jest szereg dietetyków i doradców, którzy mają nadwagę 😁. Nie ma ludzi idealnych. Każdy też ma jakiegoś bzika.
Są też głosy takie, że ludzie mający problem ze sobą idą studiować psychologię czy psychiatrię żeby najpierw sobie pomóc;).
To wszystko jest wina uniy Mason
Pustka egzystencjonalna spowodowana brakiem Boga. Ot cała przyczyna.
ja mialem pustke egzystencjalna i depresje jak wierzylem w boga modlilem sie duzo itp to jest MIT
Często wieczorem na myśl o jutrzejszym dniu i tego że muszę pójść do roboty (choć nie muszę bo starcza nam) źle mi i jedyne o czym myślę i marzę to spac i oby to jak najdłużej trwało bo nie chce kolejnego dnia..w sumie codziennie tak mam.
Polecam iść na spacer do parku, usiąść na ławce, posłuchać przyrody. Może jakiś rower jeśli już spacer się uda. Może wycieczka pociągiem gdzieś w nowe rejony- to też pomaga. Jednak trzeba się przełamać i wyjść...
Też warto przebadać się, bo może to też być cukrzyca.
jesteś chronicznie odwodniona
Ja tak tez często kiedyś miałam już wczasach szkolnych. Do dziś mi zostało to ze mam zły humor czy coś się stało chce iść spać i najlepiej żebym nie musiała wstawać. Nie wiem skąd to jakby to ująć … zaburzenie
@@foxyy4933 Próba ucieczki w stan nieświadomy. Niektórzy uciekają też dlatego w alko czy dragi- ucieczka w krainę zapomnienia.
P.s. na zdjęciu też wyglądasz na śpiącą;).